11 minute read

Białogłowy i ferajna

Opowieści kanterberyjskich Geoffreya Chaucera nie czytał ani Kochanowski, ani pan Zagłoba, który świetnie by się czuł wśród występujących w nich postaci, ani Sienkiewicz. Czternastowieczna literatura angielska nie jest częścią naszego dziedzictwa kulturowego. A jednak czytając ten zbiór, wciąż natrafiamy na dobrze nam znane historie. Dzieje się tak dlatego, że Chaucer wiele wątków zaczerpnął z autorów starożytnych, jak Owidiusz i Liwiusz, a spora część jego opowieści ma swoje odpowiedniki we współczesnym mu Dekameronie Boccaccia, do którego chętnie wracamy w dzisiejszych czasach zarazy. Rozwijając przenośnię zawartą w słowie „dziedzictwo”, Chaucer nie jest naszym pradziadkiem w linii prostej, lecz pradziadkiem stryjecznym.

W każdym razie mamy z nim dużo wspólnych genów.

Advertisement

W najnowszych czasach Opowieści kanterberyjskie stają się dla nas ważne z jeszcze jednego powodu. Powszechnie dziś czytana w Polsce literatura angielska i amerykańska — mam na myśli zarówno beletrystykę, jak i prace naukowe — często nawiązują do dzieła Chaucera. Nic dziwnego — Anglosasi czytają je w liceum, zwykle w przekładzie na dzisiejszą angielszczyznę, choć język średnioangielski — Middle English — nie jest im zupełnie obcy. Pod recytacją któregoś z ustępów Opowieści w oryginale na Youtube znalazłem komentarz: „Z początku myślałem, że to jakiś nieznany mi język germański, lecz po kilku minutach zauważyłem, że prawie wszystko rozumiem”.

Prolog ogólny i prologi do poszczególnych opowieści zawierają satyryczny obraz rozmaitych warstw społeczeństwa angielskiego, których przedstawiciele biorą udział w pielgrzymce do Canterbury. Same opowieści ukazują umysł ówczesnych Anglików, choć niewątpliwie horyzonty Chaucera są szersze niż większości jego rodaków. We wszystkich częściach zbioru uderza żywość narracji i dowcipny styl.

Ten styl świetnie oddaje przekład Jarka Zawadzkiego. Tłumacz znalazł idealny odpowiednik dla używanej przez Chaucera miary wierszowej. Operuje on tym polskim wierszem tak swobodnie, że, można by rzec, z rozpędu napisał nim opracowany przez siebie żywot Chaucera. Wróżę, że dzięki temu przekładowi Opowieści kanterberyjskie staną się polskiemu czytelnikowi równie bliskie jak wiersze Villona w przekładzie Boya. Zauważmy jednak, że o ile wdzięk przekładu Boya w dużym stopniu polega na umiejętnej archaizacji, o tyle Zawadzki — choć czasem sięga po dawne wyrazy, jak „białogłowa”, nie wzdraga się przed użyciem słów znacznie młodszych, jak „syf” czy „ferajna”.

Dzięki zabawie wierszem i nieoczekiwanym rymom potęguje on efekt komiczny, obecny w fabule — właśnie tak, jak robi to sam Chaucer.

Nie zdziwię się, jeśli wkrótce wejdą na stałe do polszczyzny wpadające w ucho dwuwiersze z tego tłumaczenia:

A żona sklepik miała dla pozoru, Lecz się puszczała za hajs co wieczoru.

Mikołaj Szymański

Szlachetny Sokratesie, mądrości geniuszu, Aulusie doświadczenia, ogłady Seneko, Siłą poezji swojej wielki Owidiuszu, Zwięzły i bystry w mowie, co widzisz daleko, Orle jakże wyniosły, pod twoją opieką

W królestwie Eneasza blask jaśnieje nowy, A te Wyspy Olbrzymów, ten Ląd Brutusowy Błyszczą od kwiatów, które posadziłeś szczerze

Dla tych, co Pandrasusa nie posiedli mowy, Wielki tłumaczu, zacny Geoffreyu Chaucerze.

Eustache Deschamps (ok. 1385)1

Szlachetny Retor, poeta Brytanii

I mistrz mój także Chaucer leży w grobie, Nie jest przesadą laur Parnasu ani

Palma pierwszeństwa dziś jego osobie, Gdyż jako pierwszy w tajemnym sposobie

Wydestylował złote krople mowy, Język wziął w cugle — autor wyjątkowy.

John Lydgate (ok. 1410)2

Maestro Chaucer — nieskalana studnia angielszczyzny.

Edmund Spencer (1609)3

[…] w Opowieściach kanterberyjskich przedstawił rozmaite zwyczaje i humory (jak je dzisiaj zwiemy) całego narodu angielskiego swojej epoki. Nie pominął ani jednej osobliwości. Wszyscy jego pielgrzymi różnią się wyraźnie od siebie nawzajem nie tylko skłonnościami, lecz także wyglądem i osobowością. […] Dość jest powiedzieć, za przysłowiem, że mamy tutaj bożą obfitość.

John Dryden (1700)4

Geoffrey Chaucer został zapomniany […] i chociaż usprawiedliwia go nieprzyzwoitość epoki, w której przyszło mu żyć, to jednak większość czytelników pieczołowicie chowa jego książki, gdyż nie są one odpowiednią lekturą dla osób skromnych.

Daniel Defoe (1718)5

Chaucer, pomimo pochwał, jakie na niego spadają, jest dla mnie obsceniczny i odrażający.

Lord Byron (1807)6

Zachwycam się Chaucerem nieustannie. Jego śmiała zabawność podoba mi się zwłaszcza w podeszłym wieku.

Samuel Taylor Coleridge (1834)7

Chaucer wywiera na nas wrażenie większe od jego sławy, wcale nie mniej niż Homer czy Szekspir, gdyż stałby z uniesioną głową w ich towarzystwie.

Henry David Thoreau (1849)8

Każdy powinien mieć Chaucera na półce. Milton to największa zaraza.

Ezra Pound (1914)9

Jak to się skończyło? — Chaucer wciąż potrafi obudzić w nas chęć znalezienia odpowiedzi na tak zadane pytanie.

Virginia Woolf (1925)10

Utwór Chaucera jest dalej dokumentem kultury zainteresowanej człowiekiem.

Przemysław Mroczkowski (1956)11

Czytając Chaucera w szkole po raz pierwszy, miałem mieszane uczucia zarówno wobec samego autora, jak i jego dzieła. Przypadł mi do gustu ten człowiek pełen inwencji i współczucia, który stał za portretami Matki Przełożonej, Mnicha i Brata Zakonnego, ale nie byłem w stanie pojąć, jak człowiek tego kalibru mógł napisać tak z pozoru nudne i rozwlekłe utwory jak Opowieść Rycerza, Opowieść Mnicha czy Opowieść o Melibeuszu.

Terry Jones (1980)12

Opowieści kanterberyjskie Chaucera to tygiel tematów i myśli wyrażonych bogatym amalgamatem stylów i technik, gdzie komiczność miesza się z powagą, a rozrywka z nauką.

Gail Ashton (1998)13

To nie opowiadania stanowią o znakomitości Opowieści kanterberyjskich.

To Chaucerowski geniusz tworzenia świata oraz samej pielgrzymki jest tym, co nas tak nieprawdopodobnie urzeka. Autor nadaje dziełu osobistego akcentu i złożoności, powołując własne alter ego do roli faktycznego przekaziciela wszystkich historii, a co znacznie ważniejsze (może znacznie ambitniejsze), zamieszcza opowiadania, do których inspirację czerpie z własnego wnętrza.

Dolores L. Cullen (1999)14

Chaucer jest jednym z tych wielkich pisarzy, którzy wychodzą zwycięsko spod ognia niemal każdej krytyki. Do tego grona zaliczają się również tacy twórcy jak Szekspir, Cervantes czy Tołstoj. Autorzy podobnego kalibru — Dante, Milton, Wordsworth, Proust — stanowią nieustanne źródło inspirujących komentarzy (wśród wielu innych ginących w monotonii), ale Chaucer należy do tej wąskiej grupy literatów, którzy posiedli takie zdolności mimetyczne, że krytyka staje się wobec nich bezradna i pozostaje z niczym albo ma jeszcze wszystko przed sobą.

Harold Bloom (2008)15

Wybitny uczeń sławego Boccaccia

Do dżdżystej Anglii przywiózł włoskie słońce, Jak ta małmazja, clarré czy vernaccia !

Rymami zwieńczył równych wersów końce; W nim mowa Anglów znalazła obrońcę, Gdy ją odnalazł w londyńczyków tłumie.

Nikt jej tak wielbić, jak Chaucer, nie umie!

Jarek Zawadzki (2020)

Kto czytać będzie, niech o tym pamięta, Że wierszem tutaj zapisane treści

To nie tren smutny ani oda święta, Ale zwyczajne ludzkie opowieści, W których się chamstwo i naiwność mieści; Język prostacki, czasami podniosły, A ludzie zwykle barany i osły.

Wasz tłumacz

Opowieść tłumacza o Autorze

Wczternastym wieku żył sobie w Londynie, Mieście, co z wielu dziś atrakcji słynie, Zacny mieszczanin, dobry handlarz wina; Miał znajomości, pieniądze i syna.

Częstokroć bywał na królewskim dworze, A tam nierzadko mógł zobaczyć może, Jak się w królestwie co pali czy cuchnie, Zwłaszcza że widział zwykle tylko kuchnię, Kiedy przywoził w czas takiej wycieczki

100 Win południowych napęczniałe beczki, Gdyż król przepadał za takim specjałem. Ale nie o nim opowiadać chciałem; Nie o tym Johnie, winiarzu z Londynu, Lecz o Geoffreyu, tego Johna synu. Tak się złożyło, że gdy Johna dziecię Ledwie na bożym zawitało świecie, Anglią władała zaraza straszliwa, Co czarną śmiercią się słusznie nazywa.

Tak przetrzebiła lud boży w Europie,

110 Że na ulicy leżał chłop na chłopie, Baba na babie i na dziecku dziecko; Taką ci była chorobą zbójecką.

Lecz mały Geoffrey przeżył, bo inaczej Nic byśmy o nim nie słyszeli raczej. Gdy trochę podrósł, wnet się okazało, Że ludzi jakoś dookoła mało.

Choróbsko straszne niebywałą siłą

Chaty i zamki równo przetrzebiło, Nie bacząc wcale, z jakiego kto rodu

120 I czy w starości ginie, czy za młodu.

Posady niegdyś zarezerwowane

Dla możnej szlachty, teraz na odmianę

Puste czekały — jak ten skarb bogaty Świeciły wolne na dworach wakaty.

Ale nie każdy przecież zostać może

Majordomusem na królewskim dworze Tylko dlatego, że brakuje ludzi.

Kto tak pomyślał, niechże się przebudzi!

Zwykli mieszczanie na dwór wejść nie mogą,

130 Hrabia nie weźmie przecież byle kogo.

Ale John Chaucer, ten ojciec Geoffreya, Słynął w Londynie, więc była nadzieja, Że syn nie będzie kształcił się u kleru.

Elżbieta z Burgh więc, hrabina Ulsteru, Będąc tak samo jak inni w potrzebie, Wzięła chłopaka na służbę do siebie.

Niską posadę otrzymał na razie, Nosił, podawał, sprzątał — jak to pazie. Czas jednak mija i wiosna po wiośnie

140 Chłopak z młodzika na mężczyznę rośnie.

Wyrósł i Geoffrey, zyskał łaskę księcia, A kiedy Francja była do zajęcia

(Gdyż właśnie wojna się wielka zaczęła, Którą w przyszłości historyków dzieła

Wojną stuletnią już nazywać będą), Na front wyruszył i stał się legendą, Nie pola walki jednak, lecz budżetu:

Szesnaście funtów sam król do kompletu

Był się dołożył, by okup zapłacić,

150 Żeby nie musiał Chaucer życia stracić,

Gdy go pojmano pod Reims w toku bitwy; Funty silniejsze bowiem od modlitwy.

Wrócił do Anglii, na ojczyzny łono, Lecz nie na długo, wnet mu polecono Do Flandrii jechać czym prędzej w sekrecie. Gdzie był, co widział i co zrobił, wiecie, Trudno powiedzieć. Odwiedził Hiszpanię. Z Johnem Hawkwoodem ponoć jadł lasagne — Tym najemnikiem, co setki batalii

160 Stoczył na polach słonecznej Italii16. Podobno spotkał w Padwie czy Milanie, Lecz nikt potwierdzić tego nie jest w stanie, Wielkiego mistrza Francesca Petrarkę, Który do dzisiaj zachował swą markę; Niektórzy twierdzą, że widział, a jakże, Nawet Boccaccia przy okazji także17.

Tak czy inaczej, najeździł się dużo

I zżył się bardzo z tą ciągłą podróżą, Taka się zgrana trafiła ekipa.

170 Lecz żona w domu czekała, Philippa, I synek Thomas na ojca też czekał, A król posadę intratną przyrzekał.

Chaucer do domu więc wrócił z wyprawy. Protegowanym był Jana z Gandawy, Nie byle jakie tak więc stanowisko

Geoffrey otrzymał — i od domu blisko. Wpierw cła pobierał czy też inne myta

W londyńskim porcie — fucha znakomita, Zarobić można, nikt mi tu nie powie.

180 Potem był majstrem na króla budowie. Prócz pensji, którą mu płacono za te Różne czynności, miał też annuatę (Dwadzieścia marek), która zastąpiła

Dzban wina dziennie, bo taka wpierw miła

Mu się od króla dostała zapłata.

Od trunku zawsze pewniejsza jest rata

W złocie czy srebrze, chociaż te mniej płynne; Ich nie zastąpi żadne dobro inne. Razu pewnego miał też w sądzie sprawę.

190 Kulisy pozwu były nieciekawe, Zeznania bardzo niejasnego kształtu.

Chaucer podobno dopuścił się gwałtu

Albo porwania niejakiej Cecylii

Wprost z jej pałacu czy też wiejskiej willi.

Ale nie wiemy, co zrobił dziewczynie, Gdyż oddaliła skargę po łacinie:

„De raptu meo”, pisząc w dokumencie.

A to jest bardzo nieostre pojęcie, Gdyż ‘raptus’ tak ‘gwałt’, jak ‘porwanie’ znaczy.

200 O co więc poszło, nikt nie wytłumaczy18.

Ale wam tutaj nie gadałbym o nim, Dla was i dla mnie byłby to anonim

Lub co najwyżej mało znana postać, Gdyby nie przyszło mu poetą zostać, Chociaż zaczynał skromnie swego czasu

Wielką wspinaczkę po stokach Parnasu. Wpierw jako tłumacz zaistniał w Europie, Przekładał dzielnie, jeśli dorwał kopię, Łacińskie pisma i francuskie dzieła,

210 To od nich sława się jego zaczęła.

Tu es d’Amours mondains Dieux en Albie:

Et de la Rose, en la terre Angelique

Qui, d’Angela saxonne, est puis flourie Angleterre, d’elle ce nom s’applique

Le derrenier en l’ethimologique,

En bon angles le Livre translatas;

Et un vergier, ou du plant demandas De ceuls qui font pour eulx auctorisier,

A ja long temps que tu edifias,

220 Grand translateur, noble Geffrey Chaucier19.

Tak Eustache Deschamps wychwala Chaucera, Gdy do przekładów się Geoffrey zabiera. Co sam napisał, tego wam nie powiem, Nie ma to sensu tu większego bowiem, Gdyż Autor dzieła swoje powymienia, Nim się z kart książki usunie do cienia.

Jakie w utworach Poety się mieści Bogactwo stylu i feeria treści,

230 Tego gadanie moje nie opisze

I bez potrzeby tylko zmącę ciszę.

Gdy kto chce wiedzieć, co utwór zawiera, A zwłaszcza utwór Geoffreya Chaucera, Ten niech nie szuka opracowań żadnych, Streszczeń, recenzji czy filmików ładnych, Bo szkoda czasu na takie erzace, Kto chce, niech lepiej czyta jego prace

Tak, jak je pisał, słowo w słowo, chyba

Że mu te słowa był pozmieniał skryba.

240 Narzekał Chaucer na skrybę Adama, Że treść utworów nie jest taka sama

Jak w pierwopisie, ale czy tak było, Tego się żadną nie dowiemy siłą.

Mamy, co mamy, i to czytać warto.

Trzymaj więc książkę i głowę otwartą.

A jeśli język sprawia ci problemy, Bo patrząc, widzisz, żeś ślepy i niemy, Wtedy skorzystaj z tego tłumaczenia

Albo z innego — jeśli to coś zmienia.

250 Ale nie byłaby historia całą, Gdybym pominął, co się z twórcą stało Na samym końcu, kiedy śmierć ponura

Przyszła po niego, jak każe natura.

U schyłku życia brakło mu pieniędzy

I choć żył jeszcze, to bliski był nędzy:

To yow, my purse, and to noon other Wight Complaine I, for ye be my lady dere. I am so sory now that ye be light, For certes but if ye make me hevy chere, 260 Me were as leef be leyd upon my bere, For which unto your mercy thus I cery Beth hevy ageyn or elles mot I dye20.

Tak się zamartwiał, że go brak pieniędzy Do rychłej śmierci doprowadzi w nędzy. A w kraju zamęt i rebelia hula, Bolingbroke pojmał, po czym zgładził, króla. W zgiełku i wrzawie, jaka to bez mała W owym chaosie panować musiała, Być może Chaucer umarł ze starości, 270 Co sobie prawo zabijania rości, A może jednak, jak pan Jones uważa, Zginął pod nożem jakiegoś zbrodniarza; Przecież Ryszarda Drugiego był sługą, I zdaniem wielu mógł żyć już za długo21.

Było, jak było — nie drążmy już wątku. Niech sobie leży w Poetów Zakątku22 .

I nie pytajmy, dobry Boże, czyje

Kości tam leżą, gdyż Poeta żyje!

Jarek Zawadzki

jarek.zawadzki@tlumacz-literatury.pl

Gliwice, 2019

Wszystkie przypisy pochodzą od tłumacza.

1 E. Deschamps, Autre Balade, w: Chaucer. The Critical Heritage, t. 1, red. D. Brewer, London: Routledge & Kegan Paul, 1978, s. 40.

2 J. Lydgate, The Flower of Courtesy, w: Chaucer. The Critical Heritage, t. 1, red. D. Brewer, London: Routledge & Kegan Paul, 1978, s. 46.

3 E. Spenser, The Faerie Queene, w: Chaucer. The Critical Heritage, t. 1, red. D. Brewer, London: Routledge & Kegan Paul, 1978, s. 116.

4 J. Dryden, Fables Ancient and Modern, w: Chaucer: The Critical Heritage, t. 1, red. D. Brewer, London: Routledge & Kegan Paul, 1978, s. 166—167.

5 D. Defoe, Not Fit for Modest Persons to Read, w: Chaucer. The Critical Heritage, t. 1, red. D. Brewer, London: Routledge & Kegan Paul, 1978, s. 174.

6 G.G. Byron, Memoranda of Readings, w: Chaucer. The Critical Heritage, t. 1, red. D. Brewer, London: Routledge & Kegan Paul, 1978, s. 249.

7 S.T. Coleridge, Table-Talk, w: Chaucer. The Critical Heritage, t. 1, red. D. Brewer, London: Routledge & Kegan Paul, 1978, s. 289.

8 H.D. Thoreau, A Week on the Concord and Merrimack Rivers, w: Chaucer. The Critical Heritage, t. 2, red. D. Brewer, London: Routledge & Kegan Paul, 1978, s. 53.

9 E. Pound, Literary Essays, w: Chaucer. The Critical Heritage, t. 2, red. D. Brewer, London: Routledge & Kegan Paul, 1978, s. 329.

10 V. Woolf, The Common Reader, w: Chaucer. The Critical Heritage, t. 2, red. D. Brewer, London: Routledge & Kegan Paul, 1978, s. 378.

11 P. Mroczkowski, „Opowieści kanterberyjskie” na tle epoki, Lublin: Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, 1956, s. 407.

12 T. Jones, Chaucer’s Knight. The Portrait of a Medieval Mercenary, London: Eyre Methuen, 1982, s. IX.

13 G. Ashton, Chaucer. The Canterbury Tales, London: Macmillan Education, Limited, 1998, s. 7.

14 D.L. Cullen, Pilgrim Chaucer. Center Stage, Santa Barbara, CA: Fithian Press, 1999, s. 21.

15 H. Bloom, Introduction, w: Geoffrey Chaucer, red. H. Bloom, Bloom’s Modern Critical Views, New York: Bloom’s Literary Criticism, 2007, s. 2—3.

16 J.H. Pratt, Chaucer and War, Lanham, Md: University Press of America, 2000, s. 188—193.

17 G. Chaucer, The House of Fame, The Legend of Good Women, The Treatise on the Astrolabe, with an Account of the Sources of the Canterbury Tales, red. W.W. Skeat, The Complete Works of Geoffrey Chaucer, Oxford: Clarendon Press, 1894, s. 545; G.G. Coulton, Chaucer and his England, London: Methuen, 1908, s. 40; D.R. Howard, Chaucer. His Life, His Works, His World, New York: Dutton, 1987, s. 191.

18 Close Roll, 219, 3 Ric. II, m. 9 d., red. R.E.G. Kirk, w: Life-records of Chaucer, London: Kegan Paul, Trench, Trübner & Co., 1900, s. 225.

19 T.A. Jenkins, Deschamps’ Ballade to Chaucer, „Modern Language Notes” 1918, t. 33, nr 5, s. 268—278. Mój przekład na język polski:

Miłości ziemskich bogiem jesteś w Albijonie, Któryś O Róży przyniósł do ziemi anielskiej, Co odkąd nią władała Angela Saxonniae, Niezmiennie nosi miano krainy angielskiej, Poemat, przekładając jego wersy sielskie

Na mowę swojej Anglii wiernie i wspaniale.

Ty ogród, do którego zapytujesz stale

O rośliny od tych, z których wzór się bierze, Od długiego już czasu budujesz wytrwale, Wielki tłumaczu, zacny Geoffreyu Chaucerze.

20 G. Chaucer, Romaunt of the Rose, Minor Poems, red. W.W. Skeat, The Complete Works of Geoffrey Chaucer, Oxford: Clarendon Press, 1894, s. 405.

Mój przekład na język polski:

Tobie sakiewko, nikomu innemu, Żalę się dzisiaj, boś ty jest mi lubą!

Lekka zrobiłaś się taka; ach, czemu?

Jeśli radością nie sypniesz mi grubo, To równie dobrze będziesz moją zgubą.

O litość błagam i łzami się duszę:

Bądź mi znów ciężka — albo umrzeć muszę!

21 T. Jones, R. Yeager, T. Dolan, A. Fletcher, J. Dor, Who Murdered Chaucer? A Medieval Mystery, London: Methuen, 2003.

22 Zakątek Poetów (ang. Poets’ Corner) — część transeptu Opactwa Westminster, gdzie spoczywają lub upamiętnieni zostali wielcy poeci i pisarze.

This article is from: