— DZIKA POLSKA —
KARLIKI Z GÓRNEJ PÓŁKI SĄDZĄC Z PRZYMIOTNIKÓW PRZYPISANYCH DO ICH NAZW RODZAJOWYCH – MOGĄ BYĆ POSREBRZANE, POZŁOCISTE, ŁYDKOWŁOSE, OSTROUSZNE, ORZĘSIONE, PÓŹNE, A TAKŻE WIELKIE, DUŻE, MALUTKIE I DROBNE, CHOĆ TAK NAPRAWDĘ WSZYSTKIE SĄ SKROMNYCH ROZMIARÓW. SAME NAZWY TEŻ BRZMIĄ GROTESKOWO – MOPEK, KARLIK, BOROWIACZEK, NOCEK. TE LATAJĄCE SSAKI BYWAJĄ PRZEZ NAS KOJARZONE Z MROKIEM STRYCHÓW, JASKIŃ I PIWNIC. TYMCZASEM SĄ ISTOTAMI RODEM Z LASU. Tekst: Tomasz Kłosowski | Zdjęcia: G&T Kłosowscy
S
trzelanie z procy to niezbyt wyrafinowana, a ponadto raczej niepochwalana umiejętność. Ale strzał z tej, którą prezentuje nam właśnie prof. dr hab. Ireneusz Ruczyński z Instytutu Biologii Ssaków w Białowieży, to całkiem co innego. W tym wypadku cel jej użycia trzeba uznać za wielki i zbożny. A trafianie w wybrany punkt, położony w gęstej koronie drzewa przynajmniej kilkana-
ście metrów nad ziemią lub wyżej, wymaga wprawy, delikatności i przestrzegania zasad bezpieczeństwa. Toteż wszyscy mamy na głowach kaski i stajemy na pozycjach, które wskazuje nam mistrz ceremonii. W tej procy nabojem, zamiast zwyczajowej szyszki czy kamienia, jest spory ciężarek, pozwalający przerzucić przez konar linę, po której wespnie się do podnieb-
NOCEK NATTERERA.
jesień 2018
ECHA LEŚNE
— 37