Goniec mazurski 342

Page 1


2

PEREŁKI

MAZURSKI GONIEC

Lokalne Cuda

Na łące pasie się wielki byk. Odgania ogonem muchy i szczypie zieloną trawkę. W pewnym momencie zauważa kątem oka wychodzącego zza pagórka białego królika, który coś krzyczy. Byk wraca do jedzenia a zbliżający się królik wrzeszczy: – Z drogi bo idzie królik, król zwierząt. Byk dalej zajada trawę i macha ogonem. Królik stanął za nim i mówi: – Jak zaraz nie odejdziesz to gorzko tego pożałujesz. Liczę do trzech razzzzz..., dwaaaaaa... W tej chwili byk (tak jak to byki robią często), walnął wielkiego placka i to tak, że trafił prosto w królika, po czym wrócił do jedzenia. Po kilku minutach z kupy „wynurza” się brązowy królik i pyta: Co, zesrałeś się ze strachu cwaniaczku? Dwadzieścia pięć lat od obalenia tamtego ustroju role społeczne diametralnie się odwróciły. Ongiś ustępstwa rządu wymuszali strajkiem robotnicy. Dziś rząd szantażują przedsiębiorcy prowadzący świadczenia medyczne, biorąc za zakładników swoich pacjentów. Każdy kto jeszcze dziś myśli, że lekarze to ludzie o szczególnie dużej wrażliwości na cierpienie chorego człowieka, zobligowani szlachetną przysięgą Hipokratesa kapłani do pełnienia społecznej misji medycznej jest w wielkim błędzie. Zbudowaliśmy bowiem sobie napędzany chciwością system, w którym liczą się wyłącznie: stan posiadania dóbr i przyjemność z płynąca z uprzywilejowanej pozycji w hierarchii ważności. Zamykania gabinetów lekarskich przed pacjentami, którzy złożyli tam swoje

Chrystus rozmnożył chleb i wino. Skala tego cudu zamykała się w kilku tysiącach bochenków i kilkuset litrach wina. Polski rząd cudownie mnoży urzędników i ich zarobki, które podobno wstrzymał.. W ubiegłym roku płace w administracji wzrosły o 800 złotych - mimo, że formalnie piąty rok z rzędu są zamrożone. Powodem są nagrody, które w samych ministerstwach są czterokrotnie wyższe niż wymagany limit. Padł też kolejny rekord w wydawaniu budżetowych pieniędzy na bonusy. W 2012 roku wydano na nie o 14 milionów złotych więcej niż rok wcześniej. Łącznie to już suma blisko 600 milionów. W Polsce mamy ok. 400 tys. urzędników samorządowych i 120 tysięcy etatów w administracji rządowej. Urzędników mamy ponad pięć razy więcej niż wojska. A ich liczba wciąż rośnie. Im większe nakłady na informatyzację i cyfryzację tym więcej urzędników. Ilość urzędników na początku transformacji ustrojowej w roku 1990 była na poziomie poniżej 200 tysięcy. Jak to działa? Weźmy pod lupę moloch zwany ZUS-em. Dotychczasowe nakłady na informatyzację to około 3 miliardy złotych. Dla porównania całkowite koszty wysłania sondy Pathfinder na Marsa oddalonego o 670 mln km - to 7.5 miliarda złotych. Wydatki związane z obsługą informatyczną tego przedsięwzięcia wyniosły ok. 1 mld zł - to największe, najbardziej skomplikowane i najcenniejsze zlecenie informatyczne na świecie. Zatrudnienie w ZUS - 48 tys. urzędników, średnia płaca w centrali to 5 075 zł, w terenie 3 519, rocznie pensje i premie to 2 miliardy zł. Centrala Zakładu Ubezpieczeń Społecznych stanęła w jednej z bardziej prestiżowych dzielnic stolicy, na warszawskim Żoliborzu i kosztowała... 189 mln zł. Liczba emerytów i rencistów to około 7 mln 360 tys. osób. Jeden urzędnik wyposażony w sprzęt komputerowy i nowoczesne oprogramowanie obsługuje średnio 153 emerytów

nadzieje na poprawę zdrowia nie da się niczym usprawiedliwić. Pokrętne tłumaczenia liderów lekarskiej korporacji i zrzucanie odpowiedzialności za to – nie bójmy się

tak tego nazwać- przestępstwo na stronę rządową nie są w stanie zaciemnić prawdziwego stanu rzeczy. Właściciele prywatnych przychodni, których namnożyło się jak grzybów po deszczu, są przede wszystkim biznesmenami, dla których najważniejsze jest osiągnięcie wysokiego zysku z zainwestowanych pieniędzy. Pacjent zaś jawi

i rencistów miesięcznie, siedmiu dziennie. Z ołówkiem kopiowym, liczydłem i gumką też dałby radę. To nic jednak w porównaniu z zarządem OFE. W zarządach towarzystw emerytalnych zasiada ok. 40 osób, które zarobiły 24,5 mln zł. Przeciętnie dostali też po 6 tys. zł podwyżki. Tak wynika ze sprawozdań przesyłanych do Komisji Nadzoru Finansowego. To zbiorcze informacje z tych dokumentów. Według zbiorczych informacji KNF członek zarządu OFE zarobił w 2012 r. średnio 636 tys. zł. Oficjalnie nie można tych danych potwierdzić, bo wynagrodzenia szefów OFE nie są jawne. Na tę sumę składają się nie tylko pensje, ale też premie roczne i inne świadczenia - średnio 53 tys. zł miesięcznie. W 2011 r. było to 47 tys. zł, czyli wzrost wyniósł 13 proc. Efekty działalności OFE delikatnie mówiąc są dość mizerne. Najbardziej hojne jest Ministerstwo Rolnictwa ze średnią 7 409 zł miesięcznie Najbardziej oszczędne Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego - ok. 4 000 zł Podwyższenie stawki VAT dało dodatkowe wpływy do budżetu w kwocie 5 miliardów złotych. I wszystko jasne:

Podwyżka 800 zł x 12 miesięcy x 520 000 urzędników = 4 992 000 000 zł. Z utęsknieniem czekamy na kolejne tak potrzebne państwu podwyżki VAT-u. Jak widać "klasa" polityczna i urzędnicza potrafi zadbać o swoje interesy. W sytuacji rosnącego bezrobocia takie działania to arogancja i bezczelność. Nic dziwnego, że znaczna część społeczeństwa radykalizuje swoje postawy. Orwellowskie świnie są zadowolone i uśmiechnięte, merdają ogonkami. Reszta hołoty spoza koryta niech pomarzy sobie o średniej krajowej 3 870 zł i pokornie płaci coraz wyższy haracz. Źródło "Gazeta Prawna", Bankier.pl Innym przykładem lokalnych cudów jest zmana władzy. Mówcie co chcecie, ale pani Piotrowska strzałem w stopę pociskiem o nazwisku Andruszkiewcz zawaliła kolejną kadencję. Co tam wybory, informujecie telefonicznie że nareszcie można wjechać na parking pod Ratuszem. Ponoć dokonała tego cicha dyrektywa Jego Eminencji Wojciecha Wielkiego nakazująca pozostawienie miejsca na auta dla petentów. Drobny krok ku „ludzkości” ale jak Wielki! Z napływających doniesień wynika, że z MOSiRu eksmitują wielce medialnego kierownika Gagajka, prawdę mówiąc ofiarę zagrywek politycznych Piotrowskiej z pisowcami. Mimo to zgarnął on przez okres swojej „ciężkiej” pracy dla dobra giżyckiego sportu i „rekreacji” coś koło 300 tysięcy złociszów. W tym przypadku cud niestety nie „wyszedł”. Burmistrz i wójt otrzymali podobne gaże jak ich poprzednicy. Oczywiście nie ich to wina tylko radnych, ale gdybym widział protest „w słusznej sprawie” że taka kasa nam się nie widzi, to „nasze chłopy” na urzędzie, choć medialnie staliby się prawie santo subito. Dzięki niezwykle delikatnej postawie radnej Joanny Michalewicz, którą to szacowne grono całej Rady Miejskiej mało z oknem nie eksmitowało na bruk, prawie nie zwróciłbym uwagi na to drobniutkie zamieszanie.

Bylejakości III Rzeczpospolitej się im w dalekim tle, jako jednostka statystyczną, wobec której wykonuje się pewne procedury, za określone pieniądze płynące gładko od państwowego płatnika. Wielość podmiotów świadczących usługi zdrowotne mogłaby być zbawienna dla pacjenta, gdyby nie zwarte szeregi korporacji lekarskiej, która wykorzystuje każdy manewr, każde potknięcie rządu do bezlitosnej walki o większe pieniądze, posuwając się do szantażu w postaci pozostawienia chorych bez opieki, czy to w szpitalach jak już to bywało, czy zatrzaskując przed nimi drzwi przychodni pierwszego dnia nowego roku kalendarzowego. Takiej postawy medyków nie usprawiedliwią żadne błędy i zaniechania ministra zdrowia. W tej kuriozalnej sytuacji odtrącenia przez właścicieli przychodni zdrowia własnych pacjentów, nic nie

słychać o nadużywanej przez lekarzy w innych sytuacjach tak zwanej klauzuli sumienia. Czyżby lekarze za nic mieli przykazanie o miłości bliźniego i o tym, że nie można jednocześnie służyć Bogu i mamonie? Równolegle z bogaceniem się medycznej branży napływa stamtąd coraz więcej informacji o korupcji, pijaństwie podczas pra cy i fał szy wej so li darno ści w ukrywaniu błędów i zaniechań, skut kują cych utra tą zdrowia, a nawet życia przez pacjentów. Coś mi mówi, ze należy się bliżej przyjrzeć praktykom tak zwanego „Porozumienia Zielonogórskiego”

pod ką tem prak tyk mo no po li stycznych. Mógłby to być pierwszy krok do prze ana li zowa nia licznych bolączek i paradoksów naszego, dziadowskiego systemu zdrowotnego. W formie ogólnonarodowej debaty. Niestety w innych dziedzinach życia nie jest wcale lepiej, więc naprawę Jej Bylejakości III Rzeczpospolitej najwyższy czas by zacząć. Czemu nie od wyleczenia lekarzy? Tylko kto to ma zrobić, kiedy sztaby wyborcze ważą każdy głos, a kierownicze gremia partii politycznych nie dopuszczają do żadnych działań, które mogłyby w jakimś znaczącym stopniu uszczuplić ich elektorat. Ech ta demokracja! Czy tak miało być?


PEREŁKI

Gminny Pomysł Drodzy Czytelnicy nie może być w naszym życiu tylko o słodyczach, pierniczkach i likierku. Kolejną stronę dziś przeznaczyłem na prawdziwe

perełki związane z głupotą, indolencją, bezmyślnością i kretynizmem naszych a jakże urzędników. Pierkunowo. Jakiś baran do entej potęgi wbe-

tonował barierki przed wejściem na posesję. Pozostawię zdjęcia bez komentarza, ale dodam, by tobie pomysłodawco jak bykowi, między nogi za-

wiesili drąg. Nie biegał byś z takimi pomysłami do swoich pryncypałów a i czasami tym drągiem mógłbyś walnąć się w łeb!

Kolej na „cud wyborczy”. Dziełko to zaistniało przy ulicy Wodociągowej i jest placem zabaw zrobionym „na cito” by

pokazać, że władza (jeszcze poprzednia) dba o mieszkańców jak o samych siebie. Cóż, nie dość że wykonano tę inwe-

stycję na zasranym przez psy areale, ale też sama solidność wykonania widoczna jest na zdjęciach. Wykonawca, jedna

z ostatnich najsolidniejszych w Giżycku firm powinna wstydzić się za bylejakość tego tworu.

Sztandarowy pomysł byłego premiera Tuska – Orliki. Przekręt na całą Polskę, byleja-

kość, tandeta i szmira w wykonaniu zapewne innej giżyckiej firmy. Powstało ich na naszym

terenie sporo, jeśli wyglądają po kilku minionych latach eksploatacji podobnie, to tylko mo-

żemy wznosić wołania do góry w niebiosa, bo tu na dole udają że wszystko jest OK!

Nędzaorlik

MAZURSKI GONIEC

3


4

ROZMAITOSCI

MAZURSKI GONIEC

TO MNIE WNERWIA!

Żołnierze 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej poszkodowanymi w misjach poza granicami kraju wzięli udział w spotkaniu wigilijnym. Wigilia to szczególny czas. Czas, w którym składamy sobie życzenia i łamiemy się opłatkiem zapominając o troskach i problemach dnia codziennego. W takiej właśnie atmosferze, 18 grudnia, odbyło się spotkanie pełniącego obowiązki dowódcy 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej płk. Piotra Bieńka z żołnierzami poszkodowanymi w misjach poza granicami kraju oraz ich rodzinami. W spotkaniu wziął również udział proboszcz Parafii Wojskowo – Cywilnej w Giżycku ks. mjr Grzegorz Przewrocki. Spotkanie rozpoczęły życzenia pułkownika Bieńka. W krótkich słowach podziękował żołnierzom za odwagę i poświęcenie w służbie Ojczyźnie. Przekazał również życzenia spokoju, radości oraz zdrowych, wesołych i, przede wszystkim, rodzinnych świąt od nieobecnego tego dnia dowódcy brygady gen. bryg. Sławo-

"O, Ty, któryś jest jasnym narodów słońcem, Naszych dni słońcem niegasnącym Jaśniej świeci od słońca Twa mądrość wszechogarniająca" (Aleksiej Tołstoj) Tak swego czasu pisaliśmy, oczywiście nieco złośliwie, o naszej jednej jedynej First Lady. Prawdę mówiąc chcemy o niej zapomnieć, niestety nie idzie! Od zwycięskich wyborów minęło sporo czasu, a jej podobizna patrzy nadal na nas, niewdzięczników, wyrzutków sumienia, nieznośny plebs, matołów do potęgi wyborczej z plakatów, które od dawna powinny zasilić konto punktu zbiórki makulatury. Podobnie jest z rejonem wieży ciśnień.Geniusz strategii niejaki Domian podobnie litościwym wzrokiem prosi obecnego burmistrza - Chłopie, zdejm mój plakat i doceń moją ekipę kosztami wszelkich prac konserwacyjnych słupów elektrycznych oraz najbliższego otoczenia. Jak już jesteśmy w pobliżu burmistrza to do Niego dołączymy i wójta. Czcigodni repre-

Spotkanie wigilijne z poszkodowanymi

Z ŻYCIA GIŻYCKIEGO GARNIZONU

mira Kowalskiego. Ks. mjr Grzegorz Przewrocki pobłogosławił potrawy oraz przekazał poszkodowanym życzenia od Biskupa Polowego Wojska Polskiego Józefa Guzdka. Po życzeniach żołnierze przełamali się opłatkiem i obdarowali życzeniami. Dużym zaskoczeniem, zwłaszcza dla obecnych na spotkaniu dzieci, była wizyta Świętego Mikołaja. Święty, przybywając prosto z Laponii, miał ze sobą wielki worek wypełniony prezentami, w którym znalazło się „coś” dla każdego dziecka. Niestety, z powodu zbliżających się Świąt, a co za tym idzie nawału pracy Mikołaj nie mógł zostać do końca spotkania opłatkowego. Mimo to świąteczne potrawy smakowały „jak u mamy”. Tekst kpt. Dariusz Guzenda Zdjęcia: Archiwum 15 GBZ

zentanci naszej władzy zapominają o tym, że wszyscy patrzą na nich jak w obrazek z nadzieją, że będzie w przyszłości lepiej i zdrowiej w miejskiej gospodarce. Zdrowiej moi dwaj panowie, czyli macie dawać przykład szacunku do zdrowia, wpierw Waszego a wzorem Was my także będziemy o nie dbać. Gdybym widział Was z petem w ustach na imprezie, ze szklanką jakiegoś trunku publicznie czy też, jak to widać na zdjęciu, bez czapki na głowie przy -8 stopniach Celsjusza pod kościołem to poddam krytyce Wasze zachowanie jako niepoważne. Kto jak kto, ale władza powinna o zdrowie Wasze i nasze dbać! Tak już na zakończenie naszych uwag. Placyk przed szkołą nr 2, dziś jeszcze wygląda bardzo estetycznie, kosteczka, piękne krawężniki, za kilka dni wjadą nań pierwsze samochody. I czego się czepiam? Moi Drodzy Czytelnicy, kładzenie żwirowego podkładu i na to kostki przy temperaturze -14 stopni C zapewne po niedługim czasie da oczekiwane efekty czyli nierówność, stojące kałuże wody i spodziewany remont oczywiście zapewne na koszt podatnika. Swego czasu krytykowaliśmy działania słynnego na całe Giżycko animatora sztuki budowlanej pana M. Dziś podziwiamy w działaniach kolejną ekipę tym razem pana K. Idzie zapewne walka o ceny za wykonanie kolejnych przedsięwzięć miejskich, byleby dorwać zlecenie za najniższą stawkę, martwić będziemy się później MY!

reklama

WIGILIA W 15 BRYGADZIE


IV

reklama

MAZURSKI GONIEC

NASZE MIASTO

reklama


NASZE MIASTO

MAZURSKI GONIEC

V


MOTORYZACJA

MAZURSKI GONIEC

KULTURA NA JEZDNI Polacy przykładem kultury i łagodności za kierownicą. Żart? W jakim kraju można najczęściej natknąć się na agresywnie zachowującego się kierowcę? Nie uwierzycie - w Wielkiej Brytanii. Taką odpowiedź przyniosło badanie przeprowadzone przez TNS, w formie ankiety online z udziałem ponad 3 tysięcy kierowców flotowych z 20 państw, na zlecenie firmy LeasePlan. Zjednoczone Królestwo wyprzedziło Francję i, uwaga - Czechy. Według ankietowanych, najmniej agresywnie jeździ się po drogach Turcji. Polska zajęła we wspomnianym rankingu, i tu kolejne zaskoczenie, odległe, bo dopiero 18 miejsce. Czy rzeczywiście jesteśmy przykładem kultury na jezdni i łagodności za kierownicą? Czy faktycznie moglibyśmy stanowić wzór dla kierowców z wyżej wymienionych krajów, a także m.in. z Niemiec, Indii, Belgii, Włoch, Stanów Zjednoczonych, Australii i Luksemburga, którzy uzupełniają pierwszą dziesiątkę owego niechlubnego zestawienia? Przede wszystkim należałoby odróżnić kierowców agresywnych od agresywnie jeżdżących. Obie grupy wcale nie są tożsame. Dobrym przykładem jest tu niejaki "Frog", czyli osławiony bohater nocnego rajdu po ulicach Warszawy. Jechał jak szaleniec, lekTEMAT: Filmy grozy czy strata kasy? Jak przebić się ze swoim przesłaniem przez otaczający nas szum informacyjny, wszechobecną komercję, postępujące zobojętnienie? Według speców od różnego rodzaju kampanii społecznych, aby przekaz dotarł do świadomości odbiorców, musi nimi wstrząsnąć, zagrać na ich emocjach, bowiem w dzisiejszych czasach do ludzi trafiają tylko mocne treści podane w wyrazistej formie. Żadnej mdłej dydaktyki, pustosłowia, ogólników – wyłącznie ostry konkret. Organizacje zajmujące się ochroną zwierząt produkują łzawe, bogato ilustrowane opowieści o maltretowanych psach i zabiedzonych koniach, stojących na progu rzeźni. Fundacje zbierające pieniądze na ratowanie chorych dzieci sięgają po wzruszające historie z dotkniętymi nieszczęściem małymi bohaterami. Instytucje promujące bezpieczeństwo na drogach nie stronią przed drastyczną dosłownością. Huk rozbijanych samochodów, krew na przejściach dla pieszych, ciała zamykane w czarnych workach, tragedia rodzin ofiar wypadków.. Po taką, choć jeszcze trochę zawoalowaną metodę, sięgnęli przed kilkunastu laty twórcy głośnej kampanii billboardowej skierowanej do młodych kierowców. Obok hasła „Twoja nowa laska” widniało zdjęcie kuli, z której korzystają osoby niepełnosprawne. Napisowi „Twoje nowe drinki” towarzyszył wizerunek szpitalnych pojemników z kroplówką, a napis „Twoja nowa bryka” pojawiał się na fotografii z wózkiem inwalidzkim.

ceważąc wszelkie reguły ruchu drogowego, ale zachowywał przy tym kamienny spokój. Na filmiku dokumentującym wspomniane wydarzenie nie słychać bluzgów, przejawów

szczególnego podniecenia. Zarejestrowany głos "Froga" sugeruje, że po prostu wykonuje on swoją robotę, którą jest nawet z lekka znudzony. Tak właśnie często bywa. Agresywna jazda, znacznie powyżej limitów prędkości, zawsze blisko czerwonego pola obrotomierza, z ciągłym raptownym przyspieszaniem i równie gwałtownym hamowaniem, bez zachowywania bezpiecznej odległości od poprzedzającego pojazdu itp., wcale nie musi łączyć się z brakiem kultury osobistej czy z nadmier-

KAMPANIE CZY FARSA Niedawno sporo dyskusji wywołał filmik przygotowany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Miał zwrócić uwagę na problem niesprawnych pojazdów, służących do przewozu dzieci i młodzieży. Cel szlachetny, ale wykonanie co najmniej kontrowersyjne... Bohaterem kreskówki był bowiem sterany wiekiem, zdezelowany autobus, który kończy swój żywot na złomowisku. Sęk w tym, że ów wehikuł, któremu autorzy filmu nadali ludzkie cechy, budził bardziej sympatię i współczucie niż odrazę. A sam finał, ze służącą do niszczenia aut potężną prasą, przypominał scenę z horroru i – jak narzekali komentatorzy w internecie – budził przerażenie wśród małoletnich widzów. Mieszaną, aktorsko-animowaną formę zastosowali twórcy krótkiego filmu powstałego w ramach kampanii edukacyjnej Autostrady Wielkopolskiej SA „Postaw na odblask zanim trafisz na pomnik”. Ma ona zachęcać pieszych do noszenia elementów odblaskowych, bowiem ich brak może „zaprowadzić na pomnik”. Cmentarny. Co ciekawe, choć sprawa dotyczy bezpieczeństwa na drogach, to na wspomnianym filmie nie widzimy ani drogi, ani samochodu. Zamiast grozy jest dowcip. Czy taki niełopatologiczny apel będzie właściwie zrozumiany? Po metaforę sięgnęli również autorzy trwającego ponad trzy minuty (są też krótsze wersje) filmu, emitowanego w ramach kampanii Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie, po tytu-

łem „Jazda z pijanym kierowcą to gra o życie”. Oglądamy tu siedzącą w samochodzie rozbawioną grupę młodych ludzi. W pewnej chwili młody kierowca sięga po pistolet i przykłada go do głowy. Rozpoczyna się gra w rosyjską ruletkę, w której bierze udział całe obecne w aucie towarzystwo. Nagle spoważniałe, chociaż jeszcze przede chwilą wesoło rozprawiało o koniecznej wizycie w sklepie z alkoholem... Później jest już standardowo: rozbity samochód, ratownicy medyczni udzielający pomocy rannym, zwłoki dziewczyny pakowane do worka itd. Można mieć jednak wątpliwości czy każdy widz zorientuje się, o co w tym wszystkim chodzi i jaki jest związek między bronią, pojawiającą się ni stąd ni zowąd we wcześniejszych scenach, a tragicznym zakończeniem. W żadne zawiłości i daleko idące skojarzenia nie wdawali się twórcy klipu pokazanego w ramach kampanii społecznej „10 mniej. Zwolnij!”. Mamy tu zderzający się z ciężarówką samochód osobowy, tragedię jadącej nim rodziny i policjanta, który z zatroskaną miną przypomina, że zdjęcie nogi z gazu i zmniejszenie prędkości z 60 do 50 km/godz. może uratować życie. Proste, ale czy przekonujące? Pojawiły się zresztą zarzuty, że jeden ze spotów wspomnianej akcji – z policjantem wyjaśniającym, jakie znaczenie ma prędkość w przypadku potrącenia pieszego, podejrzanie przypomina filmik przygotowany przez australijską organizację TAC. Przy-

nym pobudzeniem. I odwrotnie. Znamy kierowców, którzy przestrzegają przepisów ruchu, ale jednocześnie bez przerwy głośno komentują zachowanie pozostałych użytkowników drogi. Klną, wygrażają pięściami, pukają się palcem w czoło. Potrafią, korzystając z czerwonego światła na skrzyżowaniu, wysiąść z auta, by zwymyślać innego kierowcę. Słowem - są agresywni w potocznym tego pojęcia rozumieniu. Taką już mają choleryczną naturę... Badanie TNS dotyczyło zarówno stylu jazdy (np. zajeżdżanie drogi), jak i sfery emocjonalnej (wrogie gesty, przekleństwa). Być może stąd właśnie takie a nie inne rezultaty. Nas dziwi nieobecność w czołówce omawianego zestawienia kierowców z Bałkanów, którzy nie tylko jeżdżą bardzo agresywnie, ale także za punkt honoru uważają pokazanie, kto tu rządzi przybyszom z innych krajów, zwłaszcza turystom, licznie odwiedzającym tę część Europy w okresie wakacji. I jeszcze parę słów o Polakach. Z ankiety TNS wynika, że najczęściej skarżą się oni na blokowanie drogi (35 proc. wskazań), a następnie na przekleństwa (31 proc.) i nieprzyjazne gesty ze strony innych kierowców (24 proc.). Czy zgadzacie się z podobną oceną?

padek czy rozmyślne „zapożyczenie” pomysłu? Jak wspomnieliśmy, każda kampania społeczna dotycząca bezpieczeństwa ruchu drogowego, wywołuje pytanie o skuteczność podobnych przedsięwzięć. – O ile wiem, nie przeprowadzono dotąd żadnych całościowych badań na ten temat – mówi dr Andrzej Markowski, psycholog transportu. – Moim zdaniem, najlepsze są te kampanie, które skłaniają do refleksji, a przede wszystkim niosą ze sobą konkretne informacje. Na przykład co możemy zyskać, jeżeli zmniejszymy prędkość jazdy o 10 km/godz. Wiedza kształtuje poglądy, choć nie od razu przekłada się to na zachowania na drodze. Niestety, zmiana postaw jest procesem długotrwałym i nie dokona się pod wpływem jednej serii wideoklipów w telewizji. Andrzej Markowski za nieskuteczne uważa kampanie obrażające kierowców. Na przykład tę wykorzystującą hasło „Stop wariatom drogowym”: – Nie jestem „wariatem”, zatem te słowa nie są skierowane do mnie. A ponieważ nikt nie uważa się za „wariata” – więc nie trafiają do nikogo. Podobnie jest z kampaniami opartymi na szokowaniu widza. – Przerażenie szybko mija. Zauważmy co się dzieje, gdy mijamy miejsce groźnego wypadku. Karetki, policja, ciała ofiar... Później przez 5-10 km jedziemy ostrożniej, ale gdy tylko wyprzedzi nas kilka innych samochodów, natychmiast wszelkie obawy mijają i wracają stare nawyki. Według naszego rozmówcy celne są za to przekazy adresowane nie wprost do kierowców, lecz

do ich otoczenia. Takie, które budzą troskę o innych ludzi. Zamiast wzywać: nie siadaj za kierownicę pod wpływem alkoholu, lepiej zaapelować: nie pozwól, aby twój ojciec, mąż, kolega prowadził po pijanemu... To, w opinii dr. Andrzeja Markowskiego, może działać. reklama

NASZA MOTO DZIEWCZYNA

5


6

ROZMAITOŚCI

MAZURSKI GONIEC

n OGŁOSZENIA DROBNE

CZASAMI GOŁO ALE NA WESOŁO Nowy burmistrz do pracowników: – Nie chcę żadnych przytakiwaczy dookoła siebie. Niech każdy pracownik mówi mi to co myśli, nawet jeśli ma go to kosztować utratę pracy! Autokar wiozący grupę radnych Rady Miasta z pewnego znanego nam miasta i rozbił się na drzewie. Miejscowy rolnik, na którego polu doszło do tragedii, pogrzebał ofiary wypadku, a potem zadzwonił po policję. Policjanci po przyjeździe na miejsce zdarzenia zaczęli przesłuchiwać rolnika: – Czy na pewno wszyscy już byli martwi? – Niektórzy twierdzili, że nie, ale wie pan jak ci politycy – radni kłamią... Nowy giżycki burmistrz wzywa personalnego: – Proszę znaleźć w naszej firmie sprytnego, młodego człowieka, z dużą wiedzą i umiejętnościami, mającego dobry kontakt z ludźmi. Jednym słowem, kogoś takiego, kto mógłby mnie zastąpić. – I mam go tu do pana przysłać? – Nie, natychmiast zwolnić... Jak co roku burmistrz lasu niedźwiedź zorganizował ważenie zwierząt. Wszystkie zwierzęta już się zważyły oprócz wilka, sarny i zająca. Podchodzi sarna. Niedźwiedź pyta: – sarna ile ty to tak na oko ważysz? A sarna: – a z 30kg. Zważyła się i wyszło 32kg. Potem podchodzi wilk. Niedźwiedź pyta go: – wilk ile ty na oko ważysz? A wilk na to: – a około 45kg. Wyszło że 48kg. Potem podchodzi zając. Niedźwiedź pyta go: – zając ile ty tak na oko ważysz? A zając na to: – a z 50kg. Niedźwiedź na to: -zając no nie żartuj! – no nie żartuje – powiedział zając. A niedźwiedź na to: – zając no bez jaj A zając na to: – aaaaaaaaa bez jaj to z 15kg. Idą trzy dziewczyny przez pustynie blondynka, brunetka i szatynka. W pewnym momencie brunetka zauważa lwa bierze piasek i sypnęła mu w oko. Po chwili szatynka też zauważa lwa bierze piasek i sypnęła mu w oko. Za chwilkę biegnie całe stado szatynka i brunetka zauważają drzewo i wdrapują się na nie i mówią: – Ej blondynka ratuj się właź na drzewo – Ja nie sypałam! REKLAMA

Dla Pań: 20 powodów dlaczego piwo jest lepsze od faceta 1.piwo nigdy nie chodzi na mecze 2.piwo zawsze ma dla ciebie czas 3.możesz mieć jedno niż jedno piwo i nikt nie nazwie cię ku..ą 4.piwo nie chodzi na d*py 5.od piwa nie można zajść w ciąże 6.piwo nie chrapie gdy chcesz spać 7.piwo nie żąda dowodu miłości 8.piwo nie jest zazdrosne gdy inne piwo spojrzy na ciebie 9.piwo nie bije się z każdym kto się nawinie 10.piwo nie beka 11.piwo nie ogląda się za dziewczynami gdy z nim idziesz 12.piwo nie chodzi na piwo 13.piwo lubi okrągłe brzuszki 14.piwo cierpliwie czeka gdy jesteś na zakupach 15.piwo nie czepia się że nie umiesz gotować 16.grzane piwo jest lepsze od nagrzanego faceta 17.piwo nigdy nie odwróci się do ciebie etykietą gdy go potrzebujesz 18.piwo nie nabije cię w butelkę 19.lepsze piwo z pianą niż spieniony facet 20.piwo można mieszać z wódką a faceta tylko z błotem – Babciu, opowiedz mi bajkę! – W pewnym państwie była ogromna góra. Pośrodku tej góry ziała ogromna nora. A w norze tej był duży kryształowy pokój z dużym kryształowym łóżkiem pośrodku. I spała na tym łóżku zaczarowanym snem przepiękna księżniczka. I, by odczarować ją, powinien przybyć przepiękny książę i pocałować ją w usta... Babcia milknie. – No, no i jak, odczarowali ją?! – Coś ty, wnusiu! Dożyła do siedemdziesiątki, ośmioro urodziła – a i tak się nie obudziła... Kowalski zmarł i oczywiście trafił do piekła. Tam przywitał go Diabeł i oświadczył, że piekło jest teraz miejscem bardziej miłym i gościnnym i że może wybrać z trzech rodzajów tortur. Kowalski poszedł z Diabłem do sali, gdzie pokutnik powieszony za stopy był biczowany łańcuchami. Grzesznik kazał Diabłu minąć to miejsce. Następnie poszli do sali gdzie facet powieszony za ramiona biczowany był batogiem uplecionym z ogonów kotów. Znowu Kowalski przecząco pokręcił głową.

W końcu doszli do sali, w której zobaczyli nagiego mężczyznę przywiązanego do ściany. Piękna kobieta klęczała przed nim i uprawiała z nim seks oralny. Kowalski rzekł: – Tak to jest miejsce, gdzie chcę odbyć swą karę. Diabeł na to: – Jesteś pewny? To trwa, aż przez 1000 lat, zdajesz sobie z tego sprawę? – Tak, jestem pewien. To jest to miejsce! – OK. – powiedział Diabeł. Podszedł do pięknej blondynki, puknął ją w ramię i rzekł: – Jesteś wolna, przyszedł twój zmiennik. Przychodzi facet do księgarni i mówi: – Poproszę książkę „Polacy na mundialu”. – Fantastyka piętro wyżej. Pewien mężczyzna trafił do piekła. Diabeł oprowadza go po nim i mówi: – Słuchaj. Jest tu kilka komnat. Jeśli w jakiejś ci się spodoba, to powiedz. Zostaniesz w niej już na zawsze. Tylko zastanów się najpierw! – No ok. Nie ma sprawy. Wchodzą do pierwszej komnaty. Facet patrzy na palących się w smole ludzi. – Nie no... Tutaj raczej nie zostanę – mówi lekko wystraszony. – No to jedziemy dalej – odpowiada diabeł. Wchodzą do drugiego pomieszczenia. Ludzie palą się w lawie. – Nie, tutaj też nie zostanę. – W porządku. Chodźmy dalej. Wchodzą do trzeciej komnaty, gdzie pięciu facetów stoi w gównie po kolana. Ale kulturalnie palą fajeczki. Gościu sobie myśli: „W sumie tu nie jest tak źle. Wolę cały czas palić, niż cierpieć”. Na głos mówi: – No dobra. Tu mogę zostać! Jest w porządku. No więc wchodzi do gówna, dostaje papierosa. Zaciągnął się i pogratulował sobie wyboru. Nagle słyszy głos diabła: – Dobra chłopaki! Koniec przerwy na papierosa! Pełne zanurzenie!!! Do nieba idą: pedał, palacz i pijak. Przy bramie do nieba wita ich Św.Piotr, mówiąc: – W niebie nie ma chwilowo miejsca, dlatego idźcie na tydzień na ziemię. Jeżeli zgrzeszycie, to pójdziecie do piekła. Na ziemi pijak zobaczył bar, upił się i od razu poszedł do piekła. Zostali palacz i pedał, palacz zauważa niedopalonego peta i przygląda mu się z błyskiem w oku. Na to pedał mówi do niego: – Wiesz o tym, że jak się schylisz po tego peta, to obaj pójdziemy do piekła...

n NASZA WALENTYNKA


NASZE MIASTO Przed rozpoczęciem operacji na początku stycznia 1945 linia frontu ciągnęła się od wybrzeży Bałtyku wzdłuż Niemna, Kanału Augustowskiego, Biebrzy i dalej wzdłuż Narwi i Wisły. Wojska radzieckie uchwyciły pod koniec 1944 roku przyczółki na zachód od tej linii, między innymi w okolicach Stołupian, Różana i Serocka. W rękach niemieckich pozostawała Kłajpeda okrążona od października przez oddziały 1 Frontu Nadbałtyckiego. Plany radzieckie zakładały główne uderzenie na kierunku Gąbin – Wystruć – Królewiec siłami 3 Frontu Białoruskiego oraz równolegle siłami 2 Frontu z okolic Różana na kierunku Mława – Lidzbark – Malbork z zamiarem opanowania linii dolnej Wisły, rozcięcia niemieckich Grupy Armii „Środek” i „A” oraz pobicia wojsk tej pierwszej. Pomocnicze uderzenia miały wyjść lewym brzegiem Niemna w celu opanowania rejonu Tylży oraz z przyczółka serockiego na kierunku Nasielsk – Płońsk – Sierpc z zamiarem wyjścia na linię Drwęcy.

PRUSY WSCHODNIE - NADCHODZĄCA ZAGŁADA Łącznie siły radzieckie przeznaczone do operacji zorganizowane były w 14 armii ogólnowojskowych, 1 armię pancerną, 8 korpusów pancernych i zmechanizowanych, 2 armie lotnicze i 1 korpus kawaleryjski, w sumie dysponujących około 1,7 mln żołnierzy, 30 tys. dział i moździerzy, 3,5 tys. czołgów i dział pancernych oraz blisko 3100 samolotów bojowych. Większość jednostek radzieckich, szczególnie piechoty, była mocno osłabiona i średni stan osobowy dywizji piechoty wynosił 60% stanu etatowego. Wojska niemieckie w Prusach Wschodnich wchodzące w skład Grupy Armii „Mitte” składały się z 4 Armii i 3 Armii Pancernej, a na południu wzdłuż Narwi zajmowała pozycje 2 Armia. Odwód stanowił korpus pancerny „Gross Deutschland”. Dodatkowo do obrony włączyły się liczne oddziały Volkssturmu. Na terenie Prus znajdowało się wiele fortyfikacji i umocnień pochodzących jeszcze z okresu przedwojennego. Do najważniejszych należały lidzbarski rejon umocniony i linia fortyfikacji nad Wielkimi Jeziorami Mazurskimi. Ponadto

od jesieni 1944 roku prowadzono intensywne prace inżynieryjne nad umocnieniami polowymi wzdłuż całej linii frontu i na przewidywanych kierunkach natarcia radzieckiego. Miasta takie jak Królewiec, Piława, Grudziądz, Toruń, Modlin i Giżycko zostały ogłoszone twierdzami (Festung) i przystosowane do obrony okrężnej w warunkach odcięcia od sił głównych. Łącznie siły niemieckie na terenie Prus Wschodnich składały się z 600 tysięcy żołnierzy, 750 czołgów i dział pancernych, 8100 dział i moździerzy oraz 400 samolotów bojowych.

MAZURSKI GONIEC

7

13 stycznia 1945 po przygotowaniu artyleryjskim rozpoczęło się natarcie 3. Frontu Białoruskiego. Główny ciężar uderzenia był skupiony w rejonie na północny wschód od Gąbina. Pierwszego dnia operacji nie osiągnięto większych sukcesów, postęp wojsk wyniósł zaledwie 2-3 km, jedynie w pasie działania 28 Armii (bezpośrednio na wschód od Gąbina) udało się przełamać pierwszą linię obrony na głębokość 7 km. 14 stycznia Niemcy przeszli do kontrataków, co spowodowało dalsze spowolnienie natarcia. Tego samego dnia ruszyło natarcie 2. Frontu Białoruskiego z okolic Różana, jednak w wyniku zaciekłego oporu wojsk niemieckich postęp pierwszego dnia nie przekroczył 8 km. Kolejny dzień upłynął pod znakiem nieustających kontrataków niemieckich i powolnego posuwania się wojsk radzieckich na zachód. Dzięki wprowadzeniu do walki korpusów pancernych oraz poprawie pogody, co umożliwiło wprowadzenie do akcji lotnictwa, wojska radzieckie osiągnęły 16 stycznia przełamanie linii niemieckich na kierunku różańskim, zajmując Pułtusk, Nasielsk i Maków Mazowiecki. CDN

GIŻYCKO ZE STARYCH ZDJĘĆ

400 LAT

MIASTA

ZDJĘCIE I MONTAŻ IRENEUSZA BUNKOWSKIEGO WWW.FACEBOOK.COM/GIZYCKOIOKOLICEMAZURY


8

MAZURSKI GONIEC

REKLAMA


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.