Goniec Mazurski 351

Page 1


2

PEREŁKI

MAZURSKI GONIEC

Siedzi była burmistrz nad rzeką i łowi ryby. Nagle patrzy, a na wędce trzepoce się złota rybka. Wyciągnęła ją i pyta: - Czy ty, rybko, jesteś ze złota? - Nie, ja jestem z Platformy Obywatelskiej. Nasza urocza była burmistrz: - No to nie spełniasz życzeń? - Nie, ja tylko obiecuję. Jak przysłowiowy bumerang wraca temat naszego szpitala. Niestety, wieści nie są dobre. Nie tak dawno przypomniałem bajeczkę o historii szpitalnego przewrotu, na mocy którego była dyrektor (Sarumina) H. Sarul i jej zastępca (tchurzliwa Iziuminka) Walasek zostali „przegnani” z folwarku Saruminy czyli naszego szpitala. Winnym tego zamieszania był siwy łoś Stradun (Strażewicz), stanął po stronie zbuntowanych lekarzy i on to także z uporem maniaka po niedługim czasie całym swoim jestestwem promował oddanie szpitala pod zarząd mało znanej Firmy Grupa Nowy Szpital. Przy poparciu starych tetryków PSL przeforsowano przejęcie interesującego nas obiektu. Ach jak miało być wspaniale, jaki miał nastąpić rozwój placówki leczniczej. Obiecanki Nowej Grupy cytuję:”Celem Grupy Nowy Szpital było i jest prowadzenie Szpitala Giżyckiego, tak aby mieszkańcy i pacjenci byli bezpieczni i zadowoleni. Zawierając umowę na zarządzanie szpitalem z Powiatem Giżyckim, dokładnie przedstawiliśmy nasze cele, możliwości i zasady współpracy, które zostały zaakceptowane bez zastrzeżeń”. No i „stare pierniki” zrobiły nam prezent. Oj poprawiło się życie personelu, szczególnie tego średniego i niższe-

go. Nowi zarządcy cieszyli się i obiecali cyt.:”stabilizacja sytuacji finansowej udzielanie coraz większej liczby świadczeń medycznych, rozszerzanie zakresu usług medycznych”. Tak ustabilizowali sytuację finansową że pierwsze grupy pracowników pomaszerowały „na zieloną trawkę”. Mimo to serwowano nam informacyjną papkę propagandy sukcesu cyt.: „Liczba udzielanych świadczeń medycznych wzrosła, na co wskazuje poziom nadwykonań. Wartość nadwykonań zrealizowanych przez Szpital Giżycki wyniósł w 2013r, około 1.300.000 zł, natomiast w roku 2014 przekroczył 1.800.000 zł”. No i fajnie było, na papierze! Te same propagandowe trąby oznajmiały cyt.: „Udało nam się: wypracowaliśmy zysk w szpitalu,, zwiększyliśmy zapasy gotówki Szpitala Giżyckiego, zmniejszyliśmy koszty dostaw materiałów medycznych i usług zewnętrznych, wypłaciliśmy pracownikom 1 000 000 zł dodatkowych wynagrodzeń, które nie były ujęte w umowie operatorskiej z GNS, przez 2 lata zapłaciliśmy powiatowi 2 500 000 zł czynszu dzierżawnego. Wynik Szpitala pod rządami Powiatu Giżyckiego: w roku 2011 – strata 3.990.521,94 zł, w roku 2012 – strata 1.547.706,30 zł. 10 miesięcy 2013 r. zarządzania przez Grupę Nowy Szpital: zysk 1.162.000 zł.”. A pracowników trafiał szlag i krew zalewała. Cyrk wokół szpitala zaczął się nie tak dawno. Na sesji Rady Powiatu pojawiła się delegacja Związków Zawodowych z odpowiedzią na pismo Prezesa Spółki „Szpital Giżycki” o zamiarze likwidacji 14 etatów. Niewiele brakowało, a przedstawiciele Związków musieliby zadowolić się rolą „kibiców”, a sprawa szpitala (który zda-

niem wielu osób przechodzi właśnie stan przedzawałowy) w ogóle nie pojawiłaby się na posiedzeniu. Celowość publicznego wystąpienia związkowców (Radę o zgodę na takowe na wstępie sesji poprosiła radna Halina Sarul) zakwestionował bowiem starosta Wacław Strażewicz. (Czytaj Gazet@ z Giżycka). Pismo, adresowane do Prezesa „Szpitala Giżyckiego” (z wiadomością do starosty), kończy się ostrzeżeniem podję-

– Pan starosta zdaje się nie doceniać powagi sytuacji – stwierdziła z kolei radna Halina Sarul. – Myślę, że nie ma sensu odkładanie takiej debaty w nieskończoność, ani też do końca stycznia, bo pewne sprawy mogą zajść za daleko. Uważam też, że powinniśmy chyba przedyskutować głęboko w gronie kolegów radnych, czy nie przyszła już pora, żeby powiedzieć otwarcie, że nie chcemy Grupy „Nowy Szpital” jako operato-

cia przez Związki drastycznych kroków w przypadku zignorowania powyższego stanowiska. Przypomnijmy, iż na liście pracowników przeznaczonych do zwolnienia widnieją nazwiska osób zatrudnionych w Dziale Finansowym, Dziale Personalnym, Dziale Technicznym, Dziale Zamówień Publicznych i Punkcie Obrotu Bielizną. Jednoosobowy Zarząd „Szpitala Giżyckiego” w osobie prezes Anetty Gaweł planowane zwolnienia tłumaczy natychmiastową koniecznością obniżenia kosztów działalności spółki. Czynności wykonywane dotychczas przez grupę wytypowaną do rozwiązania umów o pracę ma wkrótce przejąć firma zewnętrzna. A miało być tak świetnie według „siwego łosia”!

ra naszego szpitala. I nie chodzi tu tylko o nieprzemyślane, kretyńskie zwolnienia ludzi, których potem nie będzie miał kto zastąpić, ale również o niewywiązywanie się z całości umowy. Pewne błędy związane z przestrzeganiem zapisów owej umowy, popełnione przez szczecińską grupę „Nowy Szpital”, potwierdził podczas sesji wicestarosta Mirosław Drzażdżewski. PSElowska kamaryla nie dawała za wygraną, oni i tylko oni wiedzą najlepiej co trzeba zrobić w tym przypadku. Koleżka „siwego łosia” Drzażdżewski komentował:”– Podjęliśmy już odpowiednie kroki i w tej chwili toczy się postępowanie w tej sprawie – usłyszeli od niego zebrani. – Dwa

miesiące temu zarządca naszego szpitala otrzymał od nas pismo z żądaniem usunięcia pewnych nieprawidłowości. Jaki będzie finał? Zobaczymy. Ano zobaczymy, a tak prawdę mówiąc przyjdzie czas gdy was PSLowskie dziadki wyborcy wyślą na popas na łączki. Opozycja nie dawała za wygraną cyt. „Gazet@”– Nie wiem, jakich pan starosta oczekuje jaskrawszych faktów do głębokiego pochylenia się nad tą umową – nie dawała za wygraną radna Sarul. – W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy spółka nie tylko zmarnowała uzyskany na koniec minionego roku 600-tysięczny zysk, ale również zdołała wytworzyć 600 tysięcy straty oraz zaczęła odtwarzać kiedysiejszy dług szpitala. Dwa miliony zobowiązań wymagalnych to chyba dostateczny dowód na to, że działalność operatorska Grupy „Nowy Szpital” wykonywana przez panią prezes jest nieudolna. Nie tego żeśmy oczekiwali jako radni, decydując się na przekształcenie szpitala, że niecałe dwa lata później będziemy się zastanawiać, czy znowu nie trzeba dokapitalizować spółki albo obawiać się o jej bieżącą kondycję, bo nie płaci swoich zobowiązań. Czy Państwa w Zarządzie Powiatu to nie trwoży, że temu smokowi, tej hydrze odrasta głowa długu? Nie tego oczekiwaliśmy od renomowanej firmy operatorskiej i nie o tym ona nas zapewniała. Trzeba sobie również zadać pytanie o plan rzeczowo – finansowy przygotowany przez spółkę na ten rok… Podobał mi się komentarz internautki: „Szara Gęś pisze: Postawa starosty Strażewicza jest zastanawiająca. Przecież o rosnących długach generowanych przez Nowy Szpital wiedzieć musi. Więc co? Aprobuje je? Jest gotów pokryć te długi z własnej kieszeni? Ma je w nosie? Może wreszcie elektorat PSL-u pójdzie po rozum do głowy i popatrzy otwartymi oczami na tego tuza ludowej polityki lokalnej. Pan starosta Strażewicz chyba nie kuma, co się dzieje, komu czyniona jest krzywda i tego, że pogrążony w długach i chaosie szpital to wyrok na wielu chorych z Giżycka i okolic, którzy będą zmuszeni szukać pomocy gdzie indziej. Niech się obudzą zwłaszcza radni powiatowi, którzy go wybrali na ten stolec. Rżną raźno gałąź, na której sami siedzą.” Na zakonczenie, PSL ze swoją świtą dziś rżną głupa, ale w przyszłości stolca, czytaj dosadnie nasranego przez siebie gówna nie sprzątną. Koszty poniesiemy my, mieszkańcy Giżycka.


PEREŁKI

Stowarzyszenie Promocji Tańca „LecDance” oraz Klub Tańca Towarzyskiego „Czar Par” zaprosili mieszkańców naszego miasta na kolejną edycję najpiękniejszego wydarzenia tanecznego w Giżycku – XI Ogólnopolski Turniej Tańca Towarzyskiego „Mazury 2015”. Wstęp dla mieszkańców Giżycka (miasta i gminy) był wolny. Kolejny raz spotkamy się hali spor towej w Centralnym Ośrodku Spor tu w Giżycku, w otoczeniu wiosennej przyrody i pięknych jezior mazur skich. Tym razem zawodnicy z całej Polski zaprezentowali się w 3 blokach tanecznych. W pierwszym wystąpili najmłodsi tancerze. Swoje umiejętności na parkiecie pokazali uczniowie klas tanecznych ze Szkoły Podstawowej nr 7 w Giżycku. W kolejnych blokach zatańczyły pary spor towe. Wśród nich zobaczyliśmy pary z giżyckiego klubu „Czar Par”. W gali wieczornej zaprezentowały się najlepsze pary z całej Polski i tu nie zabrakło reprezentantów Giżycka.

V AMATORSKIE ZAWODY STRONG MAN O PUCHAR BURMISTRZA MIASTA GIŻYCKA 2015 31 maja godz.14 nad jeziorem Niegocin na plaży miejskiej w zmaganiach Siłaczy stanie 14 zawodników w V Amatorskich Zawodów STRONG MAN o Puchar Burmistrza Miasta Giżycka. Zawodnicy przyjadą z różnych części Polski. Już przez 5 lat do Giżycka przy jeżdżają amatorzy sportów siłowych aby zaprezentować swoje Siłę, Miasto, Kluby. Impreza z roku na rok przyciąga więcej za-

wodników na Mazury. Może niebawem doczekamy się Mistrzostw Polski w Amatorskich Zawodach STROG MAN w naszym mieście. Do zorganizowania aż tak dużych zawodów w Giżycku mamy miejsce, sprzęt i zawodników mówi organizator zawodów. Konkurencje w jakich ich zobaczymy: 1.Kotwica przeciągnięcie 400kg na odległość 2. Opona 340kg 6 obrotów+ Walizki 120 na rękę 3. Spacer Drwala 140kg 4.Zegar 250kg 5. Axel 110kg 6. Kowadło 190kg+2 beczki po 70kg+ Kula 100kg

Już o 13.30 przed Startem Siłaczy będą was motywować dwie pełne pasji Kobiety Małgorzata Kędzierska, Kasia Góralska-Fenix które o zdrowym stylu życia wiedzą bardzo dużo! „Szpilki na Siłowni Gosia i Kasia – instruktorki fitness, trenerki personalne a na co dzień pasjonatki zdrowego stylu życia. Serdecznie zapraszamy wszystkich 31 Maja już od godziny 13.30 na plaże miejską w Giżycku. Organizatorem zawodów jest Artur Masiak Współorganizator MOSIR Giżycko

MAZURSKI GONIEC

3


4

ZNANE I NIEZNANE

MAZURSKI GONIEC

Inspektor Wosk Lądowych Bundeswehry w Orzyszu

TO MNIE WNERWIA! Demokracja – religia głupoty, postępu i manipulacji cz.3 Pamiętajmy również, że Adolf Hitler i jego partia nazistowska NSDAP doszli do władzy nie w wyniku zamachu stanu ale zwyczajnych wyborów! Niemieckie społeczeństwo zmęczone biedą, bezrobociem i kosmiczną inflacją (skutki Wielkiego Kryzysu z 1929 roku i przegranej pierwszej wojny światowej) postanowiło poprzeć fanatyka i psychopatę, narodowego socjalistę, który do spółki z socjalistami międzynarodowymi (komunistami) zgotował światu największe piekło XX wieku. Nieprzypadkowo złośliwi – za Arystotelesem – nazywają demokrację rządem hien nad osłami. W samej naturze tego systemu leży manipulacja masami ludzkimi i systemowe oszustwo. Partia, która zdobywa władzę np. pod hasłami liberalizmu gospodarczego a później rządzi w sposób etatystyczny dokonuje zwyczajnego oszustwa na swych wyborcach. Oczywiście, ktoś powie w tym momencie, wyborcy wystawią jej za to rachunek podczas następnych wyborów. Niestety rzeczywistość pokazuje, że w znacznej mierze jest to fikcja. Podobnie jak cała demokracja, która jest systemem fikcji opakowanej w szczytne hasła. Fikcja ta szczególnie widoczna jest w sytuacji kiedy w danym kraju występuje dodatkowo proporcjonalna ordynacja wyborcza, która jest podstawową przyczyną np. w Polsce zabetonowania systemu politycznego i traktowania państwa w kategoriach zwykłego łupu. „Teraz kurwa my!” a „ciemny lud to kupi”. Nie warto już nawet rozpisywać się a takich paranoicznych wymysłach demokracji jak na przykład głosowanie społeczeństwa w referendach dotyczących kwestii, o których większość nie ma najmniejszego pojęcia. I znów, otwiera się tutaj szerokie pole do manipulacji dla tych, którym zależy aby przepchnąć jakiś akt prawny czy decyzję. Nie wspominajmy może również o takich ideałach demokracji jak ten, że dwóch meneli spod wiejskiego sklepu ma więcej do powiedzenia od profesora uniwersytetu. reklama

W demokracji prawo głosu ma nawet analfabeta czyli człowiek nie potrafiący czytać i pisać. O rozumieniu czegokolwiek nie mówiąc. Ale zabrania się udziału w wyborach młodzieży przed osiemnastym rokiem życia. Czyż to nie jest logiczny absurd? Skoro analfabeta bierze udział w głosowaniu to dlaczego zabraniać tego sześciolatkowi, który tak samo niczego nie rozumie? Ustanawia się sztuczną barierę wiekową, która nie ma żadnego pokrycia w logice. Demokracja czyli niszczenie gospodarki w imię mirażu sprawiedliwości społecznej Harold Laski mawiał, że „socjalizm jest logicznym efektem ewolucji demokracji”. Jeśli przyjrzymy się pewnym badaniom z zakresu socjologii i psychologii społecznej co do ludzkich potrzeb, wynika z nich, że jednostka ludzka na pierwszym miejscu stawia BEZPIECZEŃSTWO. Głównie chodzi o bezpieczeństwo ekonomiczne czyli stałą stabilną pracę, która zapewnia stały dochód i pozwala utrzymać rodzinę. W tym momencie otwiera się kolejne pole dla demokratycznych manipulantów, którzy aby uzyskać władzę (mandat demokratyczny) gotowi są obiecać wszystko wszystkim. Niestety, większość wyborców jest w stanie uwierzyć nawet największym szarlatanom ekonomicznym, którzy marzą aby wzorem PRL-u uruchomić prasy drukujące banknoty 24 godziny na dobę. Ci manipulanci z reguły nie zawracają sobie głowy skutkami swoich działań gdyż zgodnie z logiką demokracji burdel przez nich spowodowany będzie już sprzątał ktoś inny. Jak na ironię losu skutki takiej polityki odczuwają głównie osoby uboższe i średnio zarabiające a więc te dla których miała zatriumfować tak zwana sprawiedliwość społeczna. Po raz kolejny nasuwa się ten sam wniosek, że demokracja i socjalizm są jak bliźnięta jednojajowe. Demokracja a państwo prawa Szwajcarski prawnik Werner Kagi przyznał, że demokracja prowadzi do stworzenia państwa prawa tylko pod warunkiem, że obywatele myślą w kategoriach państwa prawa. Tyle, że jak pokazuje doświadczenie takie myślenie jest czystą abstrakcją. Większość, co zrozumiałe, myśli TYLKO i WYŁĄCZNIE w kategoriach swego osobistego interesu. W takich warunkach demokracja z państwem prawa rozmija się całkowicie. Pierwszy z brzegu przykład to nasz kraj gdzie często rządy są zakładnikami zorganizowanych grup zawodowych (górnicy czy nauczyciele) bądź zorganizowanych grup interesu (lobby paliwowe bądź baronowie węglowi). CDN reklama

Z ŻYCIA GIŻYCKIEGO GARNIZONU W 15 Giżyckiej Brygadzie Zmechanizowanej gościł Inspektor Wojsk Lądowych Bundeswehry. 13 maja w kompleksie 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej w Orzyszu, wraz z grupą oficerów, gościł Inspektor Wojsk Lądowych Bundeswehry gen. broni Bruno Kasdorf. Generałowi Kasdorfowi towarzy-

reklama

szył Inspektor Wojsk Lądowych Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych gen dyw. Janusz Bronowicz. Przy by łych do Orzysza ofi ce rów powi tał dowód ca 15 Gi życ kiej Bry ga dy Zme cha ni zowa nej gen. bryg. Sławo mir Kowal ski. Pod czas wi zy ty ge ne rał Kas dorf wy słu chał pre -

zen ta cji na te mat bryga dy oraz 15 Ma zurskie go Ba ta lio nu Sa pe rów. Za po znał się rów nież z hi sto rią, tra dycja mi i do rob kiem orzyskich sa pe rów, zwie dza jąc ba ta lio nową Sa lę Tra dycji. Wizytę zakończyło wspólne zdjęcie. Tekst i zdjęcia: kpt. Dariusz Guzenda


8

MAZURSKI GONIEC

IMPREZY

ARTUR ANDRUS

DOM PERKUN Artur Andrus to artysta multimedialny. Na co dzień redaktor trójkowej „Powtórki z rozrywki”, legendarny gospodarz spotkań kabaretowych w warszawskiej „Piwnicy pod Harendą”, co jakiś czas konferansjer różnych imprez kabaretowych, a poza tym poeta, piosenkarz, dziennikarz, autor książek, tekstów piosenek, bajek, artysta kabaretowy, komentator „Szkła kontaktowego”, Mistrz Mowy Polskiej... Takiego właśnie Andrusa mogliśmy podziwiać podczas przesympatycznego spotkania z nim w restauracji „Dom Perkun” w Pierkunowie. Dawno nie widziałem tylu chętnych na podobnej imprezie, a takich powinno w Giżycku być znacznie więcej. Kabaretowe skecze połączone z wesołą piosenką, spontan i luz, uśmiech na twarzach uczestników spotkania, wszystko to było warto zobaczyć i wysłuchać. Prosimy o częstsze organizowanie podobnych wieczorów z kulturą na wesoło.

KRZYŻACY, RYCERZE I CIURY III Turniej Rycerski o Muszlę Św. Jakuba i V Inscenizacja Bitwy pod Wopławkami 1311-2015 25 kwietnia 2015 roku, w kętrzyńskim Stadzie Ogierów od godz. 9.30 odbył się III Turniej Rycerski o Muszlę św. Jakuba. Kategorie, w których będzie można oglądać walczących to: turniej miecza krótkiego, turniej bohurtowy i turniej łuczniczy. Kolejną atrakcją tego dnia była organizowana po raz piąty Inscenizacja Bitwy Pod Wopławkami.

reklama


IMPREZY

reklama

Każdy, kto przybył w minioną niedzielę na plażę gminną nad jeziorem Niegocin, mógł czuć się usatysfakcjonowany. Mazurskie spotkania z wodą, rybą i tradycją, impreza organizowana dzięki Lokalnej Grupie Rybackiej „Wielkie Jeziora Mazurskie” i dofinansowaniu ze środków Europejskiego Funduszu Rybackiego, zagwarantowała bowiem wielkie emocje i fantastyczną atmosferę oraz świetną zabawę. Hitem festynu był konkurs kulinarny, muzyczna biesiada i bezpłatny rejs statkiem. Po roku przerwy gospodarzem popularnego cyklu Mazurskich spotkań z wodą, rybą i tradycją była ponownie gmina Giżycko. Chociaż na uczestników czekało wiele interesujących atrakcji, nieprzewidywalna aura, niezbyt wysoka temperatura i promienie słońca przeplatane deszczem zmuszały ich czasami do chowania się pod namiot. Dużym powodzeniem cieszył się konkurs kulinarny na najsmaczniejszą rybkę z grilla, w którym wystartowało 10 reprezentacji. Każda z nich dysponując szerokim zestawem warzyw i przypraw musiała upiec na grillu już wcześniej oczyszczonego pstrąga i okonia. Wszystkim poszło świetnie, o czym świadczyła duża kolejka chętnych do degustacji. Jury pod wodzą Lucji Zatorskiej, szefowej kuchni zaprzyjaźnionego ośrodka AZS Wilkasy, najwyżej oceniło rybki przygotowane przez Zdzisława Gładkowskiego z Giżycka. W nagrodę otrzymał kuchenkę mikrofalową, pozostali laureaci z kolei elektryczną maszynkę do mięsa, parowar i dzbanki filtrujące. Wielką frajdą dla obecnych była muzyczna biesiada pod nazwą „Rybka Wilkasy – jeziora i lasy”, prowadzona w trzech odsłonach przez aktorów Teatru Muzycznego „HALS” z Gdyni. W trakcie radosnej, wspólnej zabawy z widzami odbył się konkurs zręcznościowy z różnymi zadaniami, m.in. wiązaniem węzła ratowniczego jedną ręką oraz łowieniem na haczyk rybek z drewna. Program wypełniły piosenki szantowe i żeglarskie, dziecięce przeboje i rodzinny quiz z pytaniami dotyczącymi zdrowego stylu życia, sportu, ekologii i korzyści ze spożywania ryb. Równolegle trwał konkurs plastyczny „Mazurskie pejzaże”, poprowadzony przez animatorki kultury ze świetlic wiejskich. Dla najmłodszych do dyspozycji był przez cały czas plac zabaw ze zjeżdżalnią, zamkiem i trampoliną. Po terenie amfiteatru wędrowały megamaskotki: bóbr i Kubuś Puchatek oraz wesoły klaun, non-stop pozując do zdjęć z dziećmi i dorosłymi. Widzowie mogli posilić się gotowaną na żywo przez personel Placówki Wężówka zupą rybną „ucha”, która zebrała wiele pozytywnych ocen. Z pokazem ratownictwa drogowego wystąpili druhowie z jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej w Spytkowie, szybko rozcinając karoserię samochodu i wyciągając z jego wnętrza z zachowaniem wszelkich procedur ofiarę wypadku. Z dużym zainteresowaniem spotkał się pokaz zdalnie sterowanych modeli wyścigowych aut i łódek automatycznie zrzucających do wody zanętę dla ryb, a także coraz popularniejszych w naszym kraju dronów. Na uczestników konkursów na kei ośrodka AZS Wilkasy czekał statek wycieczkowy „Olimpia”, którym popłynęli w półtoragodzinny rejs po jeziorze Niegocin. Na zakończenie wilkaskiej imprezy zagrał zespół Mr Frog, prezentując szantowe hity i przeboje z lat 60-tych po najnowsze. Niestety, jego koncert przerwał ulewny deszcz, po którym na niebie ukazała się wspaniała, różnokolorowa, szeroka tęcza. Mazurskie spotkania z wodą, rybą i tradycją przygotowali instruktorzy z Gminnego Ośrodka Kultury i Rekreacji w Wilkasach dzięki środkom z Europejskiego Funduszu Rybackiego oraz Lokalnej Grupie Rybackiej „Wielkie Jeziora Mazurskie” z Węgorzewa. Osoby biorące udział w konkursach w ramach współpracy z Klastrem Turystycznym „Mazury” otrzymały vouchery do Centrum Rehabilitacji i SPA ośrodka AZS Wilkasy i na Park Linowy przy hotelu Tajty. Dostały one ponadto atrakcyjne pomarańczowe koszulki promujące Mazurskie spotkania. Tekst: Waldemar Albowicz Zdjęcia B. Stańczuk reklama

MAZURSKI GONIEC

9


MOTORYZACJA

MAZURSKI GONIEC

13

OD WĄSIAKOWSKIEGO, SIEROŃSKIEGO PO MAZUREK Od pewnego czasu śledzicie zapewne historię bandyckich działań gminnych mundurowych sotni, które to pod płaszczykiem prawa i ochroną ze strony, pożal się Boże, tych którzy to prawo tworzą. Dzisiejszy i kolejne odcinki poświęcę na genezę powstania tego przestępczego procederu w naszym rejonie. Od Wąsiakowskiego w Miłkach, przez Sierońskiego w Giżycku po Barbarę Mazurek ponownie w Miłkach, proceder się kręcił i jeszcze to działa. Giżycko odpuściło, pognało na zbity pysk niekompetentną komendantkę strażników gminnych w Wilkasach dzięki działaniom nowego wójta Jasudowicza. To dzięki niemu też, zniknęły idiotyczne znaki drogowe informujące o ustawionych fotoradarach np. droga do Pierkunowa. Ostało się jeno pewne poesbowskie indywiduum w Miłkach, komendant, dzielny obrońca prawa drogowego, twór chowu minionej esbowskiej epoki Owczarek. Do jego świetlanej przeszłości powrócimy w kolejnych odcinkach. Sam pomysł z fotoradarami był od początku pomysłem działania masowo na skróty, kompletnie niedostosowanym do zasad prawa wykroczeń. Najpierw stosowano go w stosunku do kierowców TiRów przez instalacje na trasach tranzytowych, co się sprawdzało jako tako bo każda firma transportowa musi wiedzieć który kierowca tego TiRa na tej trasie prowadził, więc ustalenie sprawcy polegało na zadaniu pytania o niego właścicielowi lub posiada-

czowi TiRa – słynny obowiązek wskazania. Potem jednak się zorientowano jaka to poręczna maszyna do robienia pieniędzy, że wyręcza funkcjonariuszy którzy zamiast na drodze służą w ciepełku przy biurku, że

Zobaczcie jaka różnica z radarem ręcznym – tam zatrzymany kierowca jest sprawcą i finito, przy tym przerywa się wykroczenie i dba o bezpieczeństwo (pod warunkiem że to nie bandycka ISKRA albo jakieś inne źle stosowane

gmina może nagle wiele zarobić na osobach nie będących jej mieszkańcami i w końcu, że można dać kontrakt na obsługę systemu informatycznego i wysyłkowego firmie należącej do brata burmistrza. Zobaczcie ile się od razu spraw załatwiało. A na dodatek bez wielkich pieniedzy, bo masę fotoradarów pozyskano za kasę UE (przykład kompletnego marnotrawstwa pieniędzy). W tym amoku kompletnie olano kwestię, że stosowanie fotoradarów w stosunku do osób prywatnych kompletnie nie ma sensu, bo jak ustalić sprawcę… Osoba prywatna nie prowadzi rejestrów komu daje samochód i kto kiedy kierował samochodem bo nie musi, a nawet nie powinna (GIODO) a nie musi pamiętać czy wiedzieć.

g…). A tutaj? Szukaj wiatru w polu. Poradzono sobie jednak przygotowując wzory A, B, C, D – kompletnie bezprawne (o czym pisałem od sierpnia ub. roku), ale umiejętnie manipulujące zakłopotanym obywatelem, który albo kierował pojazdem albo jest jego właścicielem, albo go ktoś z bliskich wskazał, ale zazwyczaj kompletnie nie zna prawa i daje się WKRĘCIĆ, bo nie chce kłopotów. I tak oszukani obywatele zazwyczaj płacili. Aż w końcu grupa ludzi zaczęła się temu syfowi przyglądać i stwierdziła, że mamy do czynienia z przestępstwami funkcjonariuszy a nie wykroczeniami obywateli. I TO NA MASOWĄ SKALĘ – być może na ponad 1 miliard złotych.

Okazało się, że rzekomi sprawcy są w rzeczywistości ofiarami bandyckiego systemu, któremu ze względu na skalę żaden prokurator ani sędzia nie chce się przyglądać. Wszak dzięki fotoradarom szły rocznie setki miliony do budżetu (i gmin i państwa), a oni wszyscy, od strażnika miejskiego, poprzez inspektora drogowego, policjanta, prokuratora aż do sędziego żyją wszak z budżetu. No i rzecz jasna ci rozpoznawalni ludzie, udzielający się lokalnie, nie będą bruździć Burmistrzowi, komendantowi z którym piją na grillu czy znajomym mundurowym, z którym sypiają albo są w radzie rodziców. Na szczęście jednak ta skorupa zaczęła pękać. Za naszą radą obywatele coraz więcej spraw zaczęli wygrywać. Pojawili się mądrzy i uczciwi sędziowie (prokuratorzy nie bardzo), pojawił się wyrok Sądu Najwyższego i teraz Trybunału Konstytucyjnego – których sędziowie wszak tylko stwierdzili fakt powszechnie znany wśród prawników znających się na rzeczy, że (w skrócie) wezwania z fotoradarów są BEZPRAWNE. A jeżeli są bezprawne i powiedział to sam Trybunał Konstytucyjny to zgodnie z art. 190 Konstytucji RP orzeczenie to jest bezwzględnie obowiązujące, nieodwołalne i stanowi nową okoliczność do wznowienia wszelkich zakończonych postępowań, czy przed organem, który mandat wystawił czy przed sądem. Nie można bowiem uznać zasadnego płacenia na podstawie bezprawnego wezwania

NOWE STOJAKI NA ROWERY W ... GIŻYCKU?

Straż miejska w akcji, czyli plan trzeba wykonać Są ludzie, którzy działają pod wpływem impulsu, żyją chwilą, łatwo poddają się nastrojom. Niestety, nadmierny luz i spontan, aczkolwiek ma w sobie sporo kuszącego wdzięku, zazwyczaj prowadzi do chaosu. Weź rower, ale nie waż się wsiadać! Chaos jest szczególnie niepożądany w różnego rodzaju instytucjach. Dlatego podstawą ich

pracy stało się planowanie. Ma ono we współczesnej Polsce długą tradycję. Do historii przeszedł powojenny Plan Sześcioletni. Rytm gospodarki PRL odmierzały kolejne pięciolatki. A i dzisiaj, chociaż oficjalnie się na ten temat zbyt wiele nie mówi, programowanie przyszłości, określanie celów i wyznaczanie wiodących ku nim dróg, stanowi nieodłączną cechę dobrej organizacji. Oto krótki kurs planowania oparty o tzw. case study, czyli studium przypadku. Jako przykład posłuży nam straż miejska we Wrocławiu. Zacznijmy jednak od pewnych uwag natury ogólnej. Otóż planowanie, obok niewątpliwych zalet ma również pewne wady. Plan mianowicie trzeba nie tylko przyjąć, ale także wykonać. Najlepiej z leciutką nadwyżką. Leciutką, czyli taką, dzięki której wykonawcy zasłużą na premię w pełnym wymiarze, ale też taką, która nie zasugeruje pracodawcy, że jesteśmy niedociążeni, więc należy doło-

żyć nam roboty i na następny miesiąc, kwartał czy rok plan podwyższyć. Przy wykonywaniu planu liczy się zatem umiar. Żadnego porywania się na nadzwyczajne czyny, żadnych wyrywających się przed szereg przodowników... Bardzo ważna jest także efektywność. Chodzi o to, co zrobić, żeby się nie narobić a zarobić. W tym miejscu wracamy do naszego case study... Jak poinformowały lokalne media, wrocławska straż miejska masowo karze rowerzystów, którzy jeżdżą po chodnikach, chcąc odstawić jednoślady na stojaki miejskiej wypożyczalni, skąd je wzięli. Można rzec – co w tym dziwnego, przecież jazda rowerem po chodnikach jest zabroniona. To prawda, jednak sęk w tym, że większość stacji Wrocławskiego Roweru Miejskiego została usytuowana właśnie na szerokich trotuarach, zresztą w miejscach wskazanych przez magistrat. Nie da się do nich dojechać, nie łamiąc przepisów.

Cykliści obwiniają strażników o złośliwość, twierdzą, że są karani, bo straż szuka okazji do łatwego zarobku. Przedstawiciele służb porządkowych oczywiście zaprzeczają, tłumacząc, że tylko wykonują swoje obowiązki. Egzekwują przestrzeganie prawa, reagując na skargi przechodniów. Wyobraźmy sobie, jak mogłaby wyglądać – podkreślamy: całkowicie hipotetyczna – poświęcona tej sprawie odprawa w jednostce straży miejskiej... – Koleżanki i koledzy, komendant ustalił nam plan mandatów na ten rok. – Rany, jak ten czas leci... No to co z tym planem? – Jest na poziomie 105 procent tegorocznego wykonania. Wiecie, są naciski z góry żebyśmy poprawili skuteczność. Inne miasta notują lepsze wskaźniki. – Panie naczelniku, czy oni powariowali?! Przecież już teraz ledwo się wyrabiamy. Człowiek nie ma chwili dla siebie. Pan zobaczy – wczoraj wziąłem z magazynu świeży bloczek, a dzisiaj led-

NASZA MOTO DZIEWCZYNA i karania przez sąd za brak chęci uiszczenia tak wymuszanej zapłaty. Bandycki numer musi więc zostać naprawiony – chociażby finansowo, bo chyba nikt nie wierzy, ze funkcjonariusze za wyłudzenia masowe pójdą siedzieć. No chyba że teraz, bo za niestosowanie się do wyroku Trybunału jest kryminał. A że sędziowie TK przestraszyli się potem skali i doniosłości swojego orzeczenia? Cóż. To tylko

ludzie, też żyjący z budżetu. Więc nie będą tego budżetu dodatkowo kopać i ogłaszać w mediach co uczynili (bo myśleli, że wypowiedzieli się w drobnej nietypowej sprawie a wyszło że powszechnej i doniosłej), ale też (na szczęście) nic już nie mogą z tym zrobić. Ani zaprzeczyć, ani odkręcić. Działajmy, bo nic nas to nie kosztuje, a winny organ powinien ponieść karę. Odczuje ją gdy będzie masowa.

wo parę kartek zostało! Normalnie ręki od pisania nie czuję! – Rozumiem, ale nie martwcie się, mam pomysł. – To znaczy? – Rowerzyści! – Eeee tam... To już braliśmy. A właściwie bardziej policja brała. Jazda po wpływem alkoholu. Swoją drogą to były piękne czasy. Statystyki szły w górę aż miło. A te komunikaty: „Podczas ostatniego weekendu na drogach ujawniono 1400 nietrzeźwych kierujących”. Nikt nie dodawał, że większość z nich to rowerzyści. Potem zmieniono kwalifikację prawną, z przestępstwa na wykroczenie i ściganie przestało się kalkulować. – Owszem, ale pamiętajcie, że my jesteśmy rozliczani trochę inaczej. Poza tym nie będziemy łapać rowerzystów pijanych, lecz tych jeżdżących po chodnikach. – Tylko jak złapać takiego skubańca? – Spokojna głowa. Żadnej bieganiny, służba jak najbardziej stacjonarna. Kojarzycie te stanowiska z miejskimi rowerami? Znajdują się na chodnikach. Zresztą

nie przypadkowo. To wynik konsultacji z nami. Przekonaliśmy urzędników, że tak będzie bezpieczniej, he, he... Teraz wystarczy się zaczaić, poczekać, a kiedy taki cwaniaczek podjedzie, żeby odstawić rower, wtedy my go cap i mandaciki się posypią. Plan zostanie wykonany, z nawiązką i przed terminem. – A co będzie, jeżeli ludzie będą zsiadać z roweru i go po chodniku prowadzić, zgodnie z przepisami? – Widzieliście małolata, który tak zrobi? Każdy przecież pomyśli, że to tylko parę metrów, więc nic się nie stanie. No i szybko się przekona, że jest w błędzie. – Ale, panie naczelniku, ile my możemy wziąć od takiego szczeniaka? Pięćdziesiąt zeta? Nie szkoda zachodu? – Znacie powiedzenie:, ziarnko do ziarnka... Zresztą sztuka to sztuka. Jak wiecie, w papierach najważniejsza jest wydajność. Liczba mandatów na jeden etat strażnika. Wszystko jasne? No to roboty. Niech moc będzie z wami! Planowanie ma chlubną przeszłość, owocną teraźniejszość i zapewne świetlaną przyszłość...


14

HUMOR

MAZURSKI GONIEC

CZASAMI GOŁO ALE NA WESOŁO

n OGŁOSZENIA DROBNE

Dziadek zabiera się do babci w wiadomym celu, ale ta stanowczo żąda, by przed zbliżeniem założył prezerwatywę. Dziadek oponuje i wyjaśnia babci, że już od dawna nie grozi jej zajście w ciążę. Babcia na to: – To wiem, tylko nie chcę zarazić się salmonellą od starych jajek. – Co ci się stało w oko? – Dostałem śrubokrętem od sąsiadki. – Przez przypadek? – Nie, przez dziurkę od klucza.

Stoi baca na jednym brzegu Dunajca, a góral na drugim. Baca drze się: – Głęboka?! Ale góral nie dosłyszał, bo Dunajec okropnie szumiał, więc mówi: – To nie Oka, to Dunajec! Na to baca wchodzi do wody, prąd go porywa, ledwo żywy wychodzi na drugim brzegu. Po chwili podchodzi wściekły do górala i mówi: – Ja ci k*rwa dam do jajec! – Tyle się złego naczytałem na temat alkoholu – mówi Antek do kolegi – że wreszcie sobie powiedziałem, czas raz na zawsze z tym skończyć! – Z piciem? – Nie, z czytaniem. Lekarz pokłócił się strasznie przy śniadaniu z żoną: – Ty też nie jesteś taka dobra w łóżku! – wykrzyczał i wybiegł do pracy. Później tego ranka stwierdza, że powinien to naprawić i dzwoni do domu: – Czemu tak długo nie odbierałaś? – Byłam w łóżku. – Co robisz tak późno w łóżku? – Zasięgam drugiej opinii. Przychodzi Niemiec do nieba. Św. Piotr się pyta: – Co zrobiłeś dobrego na ziemi? – Dałem jednej kobiecie 10 euro i jednemu bezdomnemu 5 euro. Św. Piotr odwraca się do Jezusa i pyta co zrobić, a Jezus odpowiada – Oddaj mu to 15 euro i niech wy****dala. W pewnej rodzince był taki zwyczaj, że rodzice co dwa, trzy dni wyjeżdżali do znajomych na noc, więc jedyny syn miał całą chatę wolną przez cały wieczór i noc. Więc skwapliwie z tego korzystał sprowadzając sobie swoją dziewczynę i razem „figlowali” korzystając z nieobecności starszych. Aż pewnego pięknego dnia znajomych nie było w domu i rodzice z kwitkiem wrócili z powrotem. W domu przyłapali młodych (jak ktoś to ładnie ujął) „in flagranti”. Chłopak przyłapany na „gorącym” uczynku pomyślał sobie: – O, cholera, mam za niedługo maturę, miałem dostać samochód, uważali mnie za takiego porządnego, a tu co? A trudno. Dziewczyna sobie myśli: – Aj, miało być fajnie, miał mnie przedstawić rodzicom, miało być miło, kolacja itp., a tu mnie jak ostatnią k*****ę poznali. Ojciec sobie myśli: – Moja krew! Dobrze synku, dobrze, całkiem niezła dupcia! A serce matki: – Jak ta zdzira nogi trzyma! Przecież mu niewygodnie!

Przychodzi pedał do apteki: – Dzień dobry, jest wazelina? – Tak, proszę została ostatnia tubka. – Uff, normalnie dupę mi pani uratowała. 98-letni staruszek przychodzi do lekarza na badania kontrolne. Lekarz pyta go o samopoczucie, na co staruszek odpowiada: – Nigdy nie czułem się lepiej. Mam 18-letnią narzeczoną. Jest w ciąży i wkrótce będziemy mieć syna. Doktor myśli chwilę i mówi: – Niech pan pozwoli, że opowiem panu pewną historię: Pewien myśliwy, który nigdy nie zapominał o sezonie myśliwskim, wyszedł raz z domu w takim pośpiechu, że zamiast strzelby wziął ze sobą parasol. Kiedy znalazł się w lesie, z krzaków wyszedł ogromny niedźwiedź. Myśliwy wyciągnął parasol, wycelował w niedźwiedzia i wypalił. I wie pan co stało się potem? – Nie – odpowiada staruszek. – Niedźwiedź padł martwy jak kłoda. – Niemożliwe! – wykrzyknął staruszek. – Ktoś inny musiał strzelić z boku! – I do tego punktu właśnie zmierzałem... Ona i on siedzą blisko siebie na kanapie. – Chcę panu zwrócić uwagę, że za godzinę wróci mój mąż... – Przecież nie robię nic niestosownego. – No właśnie, a czas leci... Kobieta bierze lekcję golfa, ale nie może trafić w piłeczkę, gdyż ciągle źle chwyta kij. W końcu zniecierpliwiony instruktor mówi: – Niech Pani weźmie kij tak, jakby Pani dotykała członka swojego męża... Kobieta bierze zamach i... piłeczka toczy się na jakieś 10 metrów. – Dobrze... – cedzi instruktor. A teraz proszę wyjąć kij z ust i uderzyć porządnie... Facet może bez końca patrzeć na dwie rzeczy. Na lewego cycka.... i na prawego.

Morze Północne, lodowaty wicher hula jak cholera. Na pokładzie statku stoi dwóch marynarzy. – W taką pogodę z gołą głową? Gdzie masz swoje nauszniki? – pyta jeden. – Od czasu nieszczęśliwego wypadku już ich nie noszę. – Jakiego nieszczęśliwego wypadku?? – Kumpel zapraszał na wódkę, a ja nie słyszałem... Juhas widzi bacę prowadzącego duże stado owiec. – Dokąd je prowadzicie? – Do domu. Będę je hodował. – Przecie nie macie obory, ani zagrody! Gdzie będziecie je trzymać? – W mojej izbie. – Toż to straszny smród! – Cóż, będą się musiały przyzwyczaić. W jednym przedziale jadą mężczyzna i kobieta, sami, trasa długa. Facet czyta gazetę, a kobieta – to się na siedzeniu powierci, a to oczami pomruga, a to westchnie... Facet – siedzi jak skała. W końcu, po godzinie, babka nie wytrzymuje: – Panie, pan jesteś mężczyzna, czy nie? Już godzinę pana kokietuję, a Pan na mnie uwagi nie zwraca! Powiem wprost: kochajmy się! – Zawsze mówiłem – odparł facet odkładając spokojnie gazetę na bok – że lepiej godzinę przeczekać niż trzy godziny namawiać. Idzie gepard przez dżunglę i słyszy wołanie: – Na pomoc! Patrzy, a tu słoń wpadł do rozpadliny i nie może wyjść, prosi: – Pomóż mi wyjść. – No dobra – odpowiada gepard podając łapę. Słoń jest za ciężki, więc gepard proponuje: – Słuchaj skoczę po mojego przyjaciela jaguara, to razem cię wyciągniemy. Poszedł i po pewnym czasie wrócił z jaguarem i razem wyciągnęli słonia. Minął tydzień, idzie słoń przez dżunglę isłyszy wołanie o pomoc. Patrzy, a tu gepard wpadł do rozpadliny. Prosi więc: – Pomóż mi, słoniu. – No jasne, mój przyjacielu – odpowiada słoń – podam ci mojego członka, złapiesz się go i cię wyciągnę. Słoń podał członka gepardowi. Ten złapał się i wyszedł z dziury. Jaki z tego morał? Jak masz dużego członka, to nie potrzebny ci jaguar.

n NASZA WALENTYNKA


MAZURSKI GONIEC

NASZE MIASTO

„35 LAT SPORTU W ŁUCZNACH – GIŻYCKU 1945 – 1980”.

15

Do sze re gów na uczycie li spor towców na le ży rów nież włą czyć dzia ła czy spo łecz nych na rzecz spor tu, jak rów nież urzę duj ących: To masz Ko ło dziej, Ma rian Le dziń ski, Mie czysław Ło ma nowski, Hen ryk Her man, Jan Rut kowski, Eu ge niusz Sie 1en ko,, Bro ni sław Żar dzin, Bo le sław Bet ko, Sta ni sław Sze miel, Wła dysław Czur giel, Cze sław Do brzyń ski, Sta ni sław Kul pa, Edward Cho miń ski, Je rzy Ode lski, Je rzy Lewan dowski. Dru gą eki pę spor tową że glarską sta nowi li wówczas w Łu cza nach Gi życ ku: Odo Oktawian Klas se, Hen ryk Piąt kowski, Sta ni sław Eretyń ski, Ta de usz Wol bek, Edward Tresz czyń ski, Fe liks Krau ze, Wło dzi mierz Krysta siak, Bo le sław Kło sowski, An drzej Sto pa, Ro man Sol nik, An to ni Woj cie chowicz, An to ni Biel ski, Sta ni sław Przy byl ski, Hen ryk Ra dzi wa nowski, Jó zef Boj ko, Ta de usz Or łowski, Ma rek Ku charski, Ru dolf Sto pa, Edward Ja nus, Mie czysław Ko na rzewski, An drzej Chojec ki. Wszyst kie od by wa ją ce się daw niej zawo dy spor towe by ły naj wspa nial szym te atrem dla ich wi dzów. Ich wi dowi skowa war tość po le ga ła na dra ma tycz no ści wy da rzeń, co raz bo gat szej a jed no cze śnie sta le od mien nej in sce ni za cji. Je śli ta moja książ ka po mo że mo im czy tel ni kom, a jed no cze śnie daw nym zawod ni kom spor towym od świe żyć pa mięć o ich daw nych wyczy nach spor towych i po zwo li raz jesz cze prze żyć te nie za po mnia ne emo cje, któ re już daw no nie od wra cal nie prze mi nę ły, speł ni wówczas swoją ro lę, zgod nie z mo im za mie rze niem. CDN

GIŻYCKO ZE STARYCH ZDJĘĆ

400 LAT

MIASTA

ZDJĘCIE I MONTAŻ IRENEUSZA BUNKOWSKIEGO WWW.FACEBOOK.COM/GIZYCKOIOKOLICEMAZURY


16

MAZURSKI GONIEC


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.