Goniec Mazurski 368

Page 1


2

PEREŁKI

MAZURSKI GONIEC

Z CARITASEM DOŻYJESZ 100 LAT! CZ. 3

W roku 1989 rząd Rakowskiego postanowił, że Caritas będzie jedyną organizacją, która w imieniu Kościoła może prowadzić działalność charytatywną. Uznano tak w wyniku prowadzonych z Kościołem negocjacji na temat uregulowania pozycji prawnej Krk w Polsce. W tym czasie istniało jednak stowarzyszenie świeckie o podobnej nazwie – Zrzeszenie Katolików Caritas. Organizacja ta została więc czym prędzej rozwiązana przez władze, a jej likwidator złożył sprawozdanie ze swoich działań... biskupom. Cały majątek ZKC – oddany niegdyś przez państwo proPRL -owskiej instytucji – został przekazany władzom kościelnym. O jaki majątek chodzi? Otóż dokładnie nie wiadomo. Nie ma ani żadnych danych, ani nawet szacunków. My policzyliśmy, że Kościołowi przekazano w ten sposób co najmniej dwieście nieruchomości w całej Polsce wraz z przyległymi do nich terenami, z wyposażeniem, samochodami itp. plus nieznaną kwotę pieniędzy. ZKC miało 49 bardzo majętnych zarządów wojewódzkich i wszystkie one wpadły w ręce kleru. Całkowicie. Od tego bowiem czasu firma ta stała się organizacją prawa kanonicznego, niezależną w zasadzie od prawa państwowego. Poznaliście część historii jakże szacownej organizacji. Dziś kolejna odsłona ich działań, serce się raduje, że takich jegomości, oddanych całym sercem SPRAWIE mamy w Ełku. Państwowe fundusze to dla Kościoła prawdziwa ziemia obiecana. Kler już tak się w niej zadomowił, że stracił poczucie wstydu i bezkarności. Do kolejnej afery z udziałem kościółkowych doszło podczas rozbudowy Centrum Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych Diecezji Opolskiej w Raciborzu. Na długiej liście sponsorów znalazł się m.in. Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON). Jak wynika z umowy z 13 czerwca 2001 r., całkowity koszt przedsięwzięcia miał wynosić 644 tys. zł, a z tego PFRON miał dofinansować roboty za okres od 13 czerwca do 30 listopada 2001 r. kwotą 536 tys. zł. Fundusz zgodził się wyłożyć tak wielką kasę, bo Caritas miał podobno swój wkład własny – 108 tys. zł. Ale nie miał. Koszty budowy były jednak znacznie niższe, a informację tę ukryto przed darczyńcą (PFRON-em), co pozwoliło Caritasowi wyłudzić z Funduszu ponad 300 tys. zł dotacji. – Możemy tylko dofinansowywać przedsięwzięcia, nie wolno nam sponsorować całej rozbudowy – powiedział nam Jacek Jasiewicz, szef śląskiego oddziału PFRON-u. Wiceprezydent Raciborza Mirosław Szypowski uznał, że Caritas nie może łamać prawa i powiadomił PFRON o przekrętach. O tej cuchnącej sprawie doniósł również szefowi opolskiego Caritasu, ks. Arnoldowi Dreschlerowi, ale ten olał sprawę, uznając, że to domniemania. Wkrótce jednak PFRON prze-

prowadził w raciborskim ośrodku oficjalną kontrolę i wszystko się potwierdziło. – Teraz – jak powiedział nam dyr. Jacek Jasiewicz – fundusz będzie domagał się zwrotu pieniędzy wydanych niezgodnie z umową. Trwa też obliczanie karnych odsetek. Smaczku całej aferze w Caritasie dodaje fakt, że dyrektorką kościelnego ośrodka w Raciborzu jest wiceprzewodnicząca Rady Miejskiej Maria Wiecha. Zaradna radna Wiecha oprócz dyrektorowania w placówce Caritasu jest także, między innymi, prezesem Raciborskiego Funduszu Lokalnego i dyrektorem tamtejszej Stacji Krwiodawstwa. Caritas zadomowił się w Raciborzu na dobre. Trudno się dziwić, skoro lgną do niego pieniądze. Ośrodek jest systematycznie sponsorowany przez miasto, które co roku przekazuje na Centrum Rehabilitacji prawie 600 tys. zł. Zdaniem wiceprezydenta Szypowskiego, PFRON musi rozliczyć Caritas z dotacji, i to co do grosza. Brawo, Szypowski! Prokuratura skierowała do sądu dwa akty oskarżenia przeciwko świątobliwym oszustom z Caritasu Diecezji Płockiej oraz przykościelnego Centrum Psychologiczno-Pastoralnego „Metanoia”. O skarżeniem objęto w sumie trzech utytułowanych i wpływowych do niedawna duchownych oraz ich dziesięciu świeckich pomocników. W przypadku byłych dyrektorów Caritasu (ks. prałat dr Jerzy Z. i jego następca ks. Janusz W.) zarzuty dotyczą przekrętu na łączną kwotę ponad 13,6 mln zł przy realizacji czterech projektów pomocowych finansowanych z kasy publicznej („Razem Możemy Więcej”, „Praca bez Barier”, „Ośrodki Aktywizacji Zawodowej Osób Niepełnosprawnych”, „Pomocna Dłoń”), czyli wyrządzenia tzw. szkody majątkowej wielkich rozmiarów, za co grozi im kara pozbawienia wolności do lat 10. – Księżom zarzucono niedopełnienie obowiązków wynikających ze sprawowania nadzoru nad realizacją projektów, nieprawidłowe dysponowanie środkami pieniężnymi, nieodpowiednie dokumentowanie wydatków, nieterminowe i niewłaściwe rozliczanie środków przekazanych przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, a pozostałym pięciu oskarżonym – podrabianie dokumentów (do 5 lat więzienia – dop. red.). Sprawa zostanie rozpoznana przez Sąd Okręgowy w Płocku – ujawnia Iwona Śmigielska-Kowalska, rzecznik prokuratury. Wielebni dostawali z PFRON pieniądze na „podniesienie umiejętności pracowników merytorycznych, przygotowujących osoby niepełnosprawne do

funkcjonowania na rynku pracy” (1,39 mln zł), organizowanie szkoleń dla pracowników Caritasu celem „podniesienia ich umiejętności oraz kwalifikacji zawodowych” (1,31 mln zł), wspieranie osób ze znacznym i umiarkowanym stopniem niepełnosprawności „poszukujących pracy i mających największe trudności z jej znalezieniem” (5,61 mln zł) oraz „rozwijanie i przystosowanie do potrzeb niepełnosprawnych pomieszczeń, w których pracownicy Caritas mieli udzielać porad” (6,79 mln zł). W praktyce stosowano takie metody jak umieszczanie nazwisk ludzi zmarłych lub osób fikcyjnych na liście podopiecznych korzystających z usług refundowanych przez PFRON (m.in. w zakresie rehabilitacji zawodowej i społecznej niepełnosprawnych); preparowanie dokumentacji szkoleń, które nigdy się nie odbyły, lub przeprowadzanie ich w szczątkowym zakresie; remontowanie i meblowanie prywatnych mieszkań; wypłacanie „swojakom” honorariów za niewykonaną pracę itp. A gdy zupa się wylała… „Caritas z własnej inicjatywy współpracował w tej sprawie z prokuraturą, aby rzetelnie ją wyjaśnić. Przystąpił do postępowania prokuratorskiego w charakterze pokrzywdzonego. Teraz sprawę musi rozstrzygnąć sąd. Chciałbym także zaznaczyć, że Diecezja Płocka i Caritas to dwa odrębne podmioty prawne – Caritas jest instytucją samodzielną. Diecezja nie jest stroną postępowania sądowego” – czytamy w specjalnym komunikacie, wydanym po zamknięciu śledztwa, w którym kanclerz kurii ks. Mirosław Milewski mydli oczy, jakoby przestępstwo wykryto dzięki „audytowi zarządzonemu przez biskupa płockiego Piotra Liberę”, a rzekoma transparentność postępowania wyrażała się w publicznym ogłoszeniu w czerwcu 2010 r. rezultatów kontroli. Te zapewnienia przełkną jedynie osoby nieświadome, że prokuratura wszczęła postępowanie przygotowawcze trzy lata wcześniej, zaś niby „ogłoszenie” polegało na ujawnieniu „podejrzenia nadużycia zaufania wobec kurii oraz biskupa przez osoby zarządzające Caritasem w okresie realizacji projektów” oraz potwierdzeniu faktu zawierania wielomilionowych umów „bez wymaganej zgody organów nadrzędnych – biskupa miejsca oraz Stolicy Apostolskiej”. Prezentując w 2010 r. wyniki audytu, nie ujawniono w istocie żadnych szczegółów, natomiast kanc-

lerz i kolejny dyrektor Caritasu ks. Szczepan Bugaj szczególny nacisk położyli na nieuzasadnione – ich zdaniem – żądania PFRON, aby natychmiast oddali państwu całą kasę, „nie biorąc pod uwagę, ile z tych funduszy zostało realnie wykorzystanych w projektach”. Ksiądz Milewski dodał wówczas, że owszem – zwrócą… po prawomocnym wyroku nakazującym zapłatę, i „pieniądze nie będą pochodzić z datków na powodzian czy potrzebujących”. Krótko mówiąc: czekaj tatka latka… – Audyt był klasyczną ucieczką do przodu, bo gdy PFRON zaczął coraz ostrzej domagać się zwrotu kasy i śledztwo potwierdziło fałszerstwa, kuria wpadła na pomysł, żeby uzyskać status pokrzywdzonej. Choć w statucie Caritasu znajdował się zapis, że biskup sprawuje najwyższą władzę, czyli ponosi także odpowiedzialność, chcieli w ten sposób odesłać windykatorów do osób fizycznych bezpośrednio winnych nadużyciom, a że ci są oficjalnie goli jak święci tureccy, należność jest praktycznie nieściągalna – tłumaczy policjant z Płocka. Afera Metanoi (organizacja powołana dekretem biskupa płockiego w celu „udzielania pomocy ludziom przeżywającym trudności psychiczne i duchowe”) dotyczy wyłudzenia ponad 1,8 mln zł dotacji z Europejskiego Funduszu Społecznego i PFRON przy realizacji projektu „Serce-Sercu”, zakładającego aktywizację zawodową około 1000 osób o znacznym i umiarkowanym stopniu niepełnosprawności „poprzez zwiększenie ich umiejętności

w poruszaniu się na rynku pracy”. Według prokuratury najwięcej brudu za pazurami mają: były dyrektor Centrum ks. kanonik dr. Romuald J. i prywatnie z nim zaprzyjaźniona wicedyrektor Ewa K. (koordynatorka projektu) oraz Jarosław K., zatrudniony niegdyś w tej firmie jako doradca zawodowy. Wszyscy idą w zaparte, natomiast trzy drobniejsze płotki potwierdziły współudział w przestępstwie i zadeklarowały chęć dobrowolnego poddania się karze. – Oskarżonym zarzucono m.in. popełnienie oszustwa dotacyjnego, polegającego na przedstawianiu nierzetelnych dokumentów. Stwierdzano w nich nieprawdę co do liczby beneficjentów faktycznie przystępujących do projektu oraz podrabiano podpisy na dokumentach, służących do uzyskiwania kolejnych transz dotacji na realizację projektu. Tę sprawę rozpozna Sąd Rejonowy w Płocku – wyjaśnia prok. Śmigielska-Kowalska. Mechanizm był niemal identyczny jak w przypadku Caritasu: - Zatrudniano „znajomych królika”, którzy w pracy pojawiali się tylko raz w miesiącu, aby podpisać listę obecności i odebrać pensję. Caritasowi braciszkowie zawitali do Giżycka i byli na posiedzeniu Rady Miejskiej. Takiego otumanienia naszej Rady dawno nie widziałem, wpływ koloratki na większość radnych był niesamowity, tylko kilkoro z nich zechciało zabrać głos, reszta wykpiła się! Ale do posiedzenia Rady wrócimy! CDN ŹRÓDŁO: WYDAWNICTWO FAKTY I MITY


PEREŁKI Pewnego dnia bogowie odpoczywali na szczycie Olimpu. W pewnej chwili jeden z nich, patrząc w dół, powiedział: – Nudno na tej Ziemi i monotonnie... Na czele każdego kraju stoi król albo car – najmądrzejszy człowiek w całym kraju, otacza się mądrymi doradcami, a ci, co są głupsi – wykonują mniej odpowiedzialną robotę... – A ty czego byś chciał? – spytał go inny z bogów – Żeby krajem rządził idiota, otaczał

się kretynami, a mądrzy ludzie wypełniali obowiązki tłuszczy? – A co? Fajnie by było popatrzeć na takie cudo! – odparł pierwszy. – Ale przecież taki kraj padnie po roku, najwyżej dwóch, z powodu idiotycznych rządów!!! – Nie padnie. Założymy się? – Chcesz się założyć? Proszę bardzo! … I tak powstała demokracja... Demokracja to nie jest władza w rękach ludu, ale władza w rękach demokratów. Kilka lat wstecz... Zapewne domyślacie się, że o demokracji będzie, ale tylko troszkę. Piękna to rzecz, żyć godnie, pracować za dobrą pensję, być zadowolonym z życia. Z tym ostatnim jednak bywa, że w tym samym zakładzie są tacy i... tacy troszkę mniej (zadowoleni). Jak na Giżycko zakład pracy, w tym przypadku szpital, jest spory. Pracują w nim ci wyżsi, inaczej mówiąc wykształciuchy (lekarze) i ten „drobiazg” (personel niższy), czyli pomocnicza reszta świata. Ci pierwsi od zawsze hołubieni, cacani i przytulani, ci drudzy, choć niezastąpieni, zawsze omijani, poszturchiwani a czasami łajani jak przysłowiowe psy. Ci pierwsi nigdy nie gardzący darami z suto zastawionych stołów, na ogół pazerni, ale trzymający się razem. Obkupieni w dostępne dobra, pobudowani i ustawieni jak świeczka w dupie. Drudzy zaś dostawali zawsze po łapach, brali ochłapy, słabo zorganizowani, cisi zapracowani po uszy. Marzeniem ich było coś kupić rodzinie, sobie na święta, spokojnie wypocząć, mieć kilka groszy w zapasie. Dyrektorów, managerów mieli różnych, na ogół takich, którzy trzymali z tymi pierwszymi, bo z nich się wywodzili. Do takich należała kobita znająca swój fach jak mało kto w naszym szpitalu, Halina Sarul. Była lekarzem i zarządzała zakładem. Potrafiła walczyć o swoje, dla personelu, ale najczęściej tego pierwszego. Lekarze nie narzekali, mieli otwarte możliwości zarobkowe, kadra kierownicza przymykała oczy na panoszącą się w szpita-

GIŻYCKI SZPITAL lu „szarą strefę” czyli doróbki sprzętem firmy i na jej terenie. Jak to w życiu bywa fuchy napędzały kolejne, a te nieco drażniły, bo kolesie nie dostawali kieszonkowego. I tak, śmierdząca bombka pękła, szambo zalało szpital. Koledzy naszej bohaterskiej manager się na nią wypięli i zażądali dymisji. Ta, nie zastanawiając się „dała nogę”

W ramach rozpatrywania zażalenia Grupy Nowy Szpital na rozstrzygnięcie Sądu Okręgowego w Olsztynie Sąd Apelacyjny w Białymstoku uznał stanowisko przedstawione przez Grupę Nowy Szpital za zasadne, co w konsekwencji skutkowało utrzymaniem zarządu przymusowego nad Szpitalem Giżyckim. Rozstrzygnięcie Sądu Ape-

do szpitala w Mrągowie, gdzie pokazała swoją klasę. Tu na miejscu tą klasą chwalili się dyrektorzy Paternoga, znany z rozpierduchy szpitala w Węgorzewie i kolejny, dzisiejszy geniusz strategii finansowej, zawodowiec Myśliwiec. Tak rządzili i rządzą, że długi są coraz większe, usługi stają się wątpliwej jakości, lekarze dalej trzepią kasę, może z mniejszą strefą szarą, a oberwie się komu, tym najbiedniejszym i najbardziej zapracowanym. Zaproponowano pielęgniarkom obniżkę pensji. Wyobrażacie sobie jak one dobrze zarabiają? A zastanowiliście się gdzie była „góra” w czasie działań szkodliwych dla szpitala? Myślę o „siwym łosiu” Strażewiczu, który wietrząc nadchodzący smród w wyborach przekazał pałeczkę swojemu zastępcy, zgodnie z moimi zresztą zapowiedziami. Widział wcześniejsze szpitalne „pełne szambo”, by było śmieszniej, poparł tych którzy byli winni zaniedbaniom, wypiął się na spodziewaną konkurentkę w wyborach. Tylko dzięki głosom starych zaufanych tetryków z Rady, Sarulowa nie siedzi tam gdzie powinna. A szpital

lacyjnego w Białymstoku jest prawomocne i nie przysługuje od niego środek zaskarżenia. Decyzja Sądu Apelacyjnego w Białymstoku oznacza również negatywną ocenę podniesionych przez Powiat Giżycki zarzutów i argumentów. W chwili obecnej stanowisko Grupy Nowy Szpital w kwestii potrzeby ustanowienia i istnienia zarządcy przymusowego zostało ocenione pozytywnie kolejno przez Sąd Okręgowy w Szczecinie, Sąd Apelacyjny w Szczecinie i Sąd Apelacyjny w Białymstoku. Grupa Nowy Szpital wystąpiła do sądu o odszkodowanie za szkody, które grożą Grupie w wyniku bezprawnego zerwania przez Powiat Giżycki umowy dotyczącej sprzedaży udziałów Szpitala Giżyckiego. Do Sądu Rejonowego w Giżycku wniesione zostały trzy sprawy, każda na kwotę około 7 mln zł. Skierowane one zostały w stosunku do osób, które zdaniem Grupy odpowiadają za zerwanie umowy. Są to: Powiat Giżycki, starosta i wicestarosta Powiatu Giżyckiego oraz była prezes Szpitala Giżyckiego, Anetta Gaweł.

rwanie umowy przez Powiat Giżycki. GNS zarządzał szpitalem w Giżycku od początku 2013r. W tym czasie sytuacja finansowa Szpitala Giżyckiego uległa znaczącej poprawie, a Szpital zarówno w 2013 r. jak i 2014 r. wypracował zysk, pozwalający na dalszy rozwój szpitala. Grupa Nowy Szpital zdecydowała o wyremontowaniu pomieszczeń administracji i uruchomienia w nich poradni onkologicznej, urazowo-ortopedycznej, oraz nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej. Szpital pozytywnie przeszedł akredytację Centrum Monitorowania Jakości i otrzymał akredytację Ministra Zdrowia. Rozpoczęto przygotowania do utworzenia pododdziału udarowego. Szpital udzielał coraz więcej świadczeń medycznych o czym świadczy wartość nadwykonań ponad limit ustalony przez NFZ: w 2013 r. – 1,3 mln zł, 2014 r. – 1,4 mln zł. Na dzień dzisiejszy w finansach szpitala dzieją się „cuda”. Za wjazd bulisz jak za „zboże”. Pielęgniarki, ekipy firm pogrzebowych, taksiarze, zmuszani są do uiszczania coraz wyższych opłat. Wokół szpitala – brakuje sprawnego agregatu prądotwórczego. Tenże miał zakupić Powiat. Cena około 100 tys. PLN, jednak, czy to zadziałał lobbing czy też inne siły wyższe, już nie zakupią agregatu tylko windę do budynku przy ulicy Wyzwolenia. Cenę windy ustalono na około 500 tys. PLN kiedy w cenach lokalnych speców od wind wynosi ona około 200 tys. PLN. Można szastać naszymi pieniędzmi?! Pewnie że tak do chwili gdy „siwy łosiu” lub jego zmiennik stołkowy nie zawitają do szpitala na operację, rozpęta się burza i wyłączą prąd. Tych panów wsadzą na rowery z dynamkiem i będą sobie wytwarzać prąd potrzebny do zakończenia operacji – banał?!

dalej generuje długi. Lekarze się cieszą, bo w największym burdelu jest im najlepiej, o kontrakty nie boją się. Myśliwiec za łeb się chwyta by wytrzasnąć kasę, pielęgniarki też to robią, ale z niepokoju, bo pracować muszą, a życie jest coraz droższe. Mamy burdel w szpitalu, ale winni udają, że są czyści jak... W dniu 08 stycznia 2016r. Sąd Apelacyjny w Białymstoku zmienił wcześniejsze postanowienie Sądu Okręgowego w Olsztynie o uchyleniu zarządu przymusowego w Szpitalu Giżyckim.

Ewentualne odszkodowanie, zostanie przeznaczone na inwestycje w Szpital Giżycki – deklaruje Marcin Szulwiński, prezes zarządu Grupy Nowy Szpital. Podstawą każdej sprawy są działania, których skutkiem było uniemożliwienie realizacji przez Grupę Nowy Szpital uprawnień wynikających z umowy z Powiatem Giżyckim, pozbawienie Grupy faktycznej kontroli nad spółką Szpital Giżycki oraz możliwości zarządzania szpitalem a także niezgodne z prawem ze-

Falck zwiał ze swoich zimnych pomieszczeń. Raz, że zakończył sie kontrakt ze szpitalem, dwa, ponoć pękła rura zasiania centralnego ogrzewania, trzy, cenę jaką usłyszał dyrektor Falcka to (sic!) 15000 PLN miesięcznie. Profilaktycznie nie wszczął dyskusji negocjacyjnej by nie znaleźć się w psychiatryku dowieziony własnym transportem. OGŁOSZENIE! ODDAM W DZIERŻAWĘ FALCKOWI, ZA PÓŁ TEJ CENY, MOJE RANCZO NA WILANOWIE!

MAZURSKI GONIEC

3


4

ZNANE I NIEZNANE

MAZURSKI GONIEC

KILKA „PRAWD WIARY”

KALIKST I Następca Wiktora, papież Kalikst I (217-222), miał za sobą bardzo podejrzana przeszłość. Uprawiał on lichwiarskie interesy finansowe. Papież ten uzurpował sobie prawo wydawania orzeczeń jako następca apostola Piotra, przeciw czemu wystąpił inny biskup, Hipolit, uważając się za takiego samego władcę, jak Kalikst. Tertulian, biskup kartagiński, z pogarda wyrażał się o pretensjach rzymskiego biskupa Kaliksta do pełnienia jakiejś kierowniczej władzy kościelnej. Doszło do tego, ze zostało wybranych dwóch papieży, Kalikst i Hipolit, którzy prowadzili miedzy sobą spór na temat odpuszczania grzechów. Hipolit uważał papieża Kaliksta za heretyka i jakkolwiek Encyklopedia Kościelna zalicza Hipolita do antypapieży, stal on przez Kościół uznany świętym. Krok taki ze strony Kościoła rzymskiego jest niedorzeczny, a jednak prawdziwy. PONCJAN Po śmierci Kaliksta nie udało się antypapieżowi Hipolitowi zająć miejsca po zmarłym przeciwniku. Wybrany został Urban I (222-230), a gdy ten zmarł, na jego na jego miejsce został wybrany Poncjan (230235). Hipolit w dalszym ciągu urzędował jako drugi papież, a ponieważ kłótnie o stolec papieski przybierały na sile, porządek i spokój w Kościele katolickim zaprowadził cesarz rzymski, który był poganinem. Wypędził on z Rzymu wojujących ze sobą papieży i osąreklama

dził ich na wyspie Sardynii, gdzie w krótkim czasie obaj zakończyli życie. KORNELIUSZ Minęło zaledwie 15 lat od wypędzenia z Rzymu dwóch walczących ze sobą papieży i znów dwóch biskupów rzymskich miało pretensje do rządzenia Kościołem katolickim. Korneliusz (251-253) i Nowacjan (251-261) wystąpili przeciw sobie w bezwzględny sposób. Nowacjan zaciekle zwalczał swego kolegę, zarzucając mu podstęp, chytrość, kłamstwa i krzywoprzysięstwo. Głosił publicznie, ze Korneliusz nie może zasiadać na tronie papieskim, ponieważ jest człowiekiem bez charakteru, zwyczajnym oszustem i chytra bestia. Tak przedstawiali się rzekomi reprezentanci Boga już w początkach chrześcijaństwa. Nadmienić wypada, ze wszystkich ówczesnych papieży aż do początku szóstego stulecia zaliczył Kościół w poczet świętych. A wiec w ich gronie mamy sporo takich, którzy za życia byli oszustami, heretykami, uwodzicielami kobiet i zbójami. STEFAN I Również Stefan I (254257) miał pretensje do zajęcia pierwszego miejsca pośród biskupów katolickich twierdząc, ze on zajmuje miejsce św. Piotra. Jego nominacji sprzeciwił się stanowczo biskup Cyprian z Kartago z Afryki, za co Stefan nazwał go łgarzem, apostołem kłamstwa i chytrym hipokryta. Nie mogąc sobie dać rady z biskupami afrykańskimi, Stefan I wykluczył ich wszystkich z Ko-

ścioła. W ten sposób rzymscy magnaci kościelni pozbyli się niewygodnych opozycjonistów krytykujących zbrodnicza działalność biskupów rzymskich. MARCELIN Podczas ostatniego prześladowania chrześcijan przez cesarza Dioklecjana wystąpiło z Kościoła bardzo wielu chrześcijan. Doszło nawet do tego, ze sam papież Marcelin (296-304) czcił bogów pogańskich, aby się przypodobać Dioklecjanowi. Historycy piszą, ze odstąpienie papieża od wiary chrystusowej odczuwano w Rzymie z przykrością przez bardzo długie lata. Papież ten został potępiony za zdradę wiary na soborze w Sinuessa, gdzie w obecności 300 biskupów przyznał się do grzechu i wyraził żal za swój postępek. MARCELI I Papież Marceli I (308309) występował przeciw odstępcom od wiary z taka surowością, ze z powodu jego zarządzeń przyszło do krwawych walk miedzy chrześcijanami. Cesarz rzymski Maksencjusz, choć był poganinem, nie pozwolił na srogie prześladowanie ludu przez papieża i przepędził tego mściwego dygnitarza kościelnego z kraju. Tak samo postąpił z następca Marcelego, papieżem Euzebiuszem i z Herakliuszem, antypapieżem, o którym Encyklopedia Kościelna nic nie wspomina. MELCHIADES Począwszy od panowania papieża Melchiadesa (311-314), Kościół zaczął zmieniać się w organizacje polityczna, która prześlado-

Dlaczego nie religiom? Kilka "prawd wiary" „Powiedz ludziom, że niewidzialny człowiek w niebie stworzył Świat, a ci uwierzą. Powiedz im, że coś jest świeżo malowane, a będą musieli to dotknąć, żeby uwierzyć.”George Carlin Dlaczego NIE religiom? Kilka „prawd wiary” 1. KAŻDA RELIGIA JEST SYSTEMEM WYMYŚLONYM PRZEZ LUDZI, w stopniu mniej lub bardziej fanatycznym. Opiera się na wierzeniach w legendy i cuda, narzuconych kodeksach moralności i opisach świata, które musisz przyjąć bezdyskusyjnie choć często stoją w sprzeczności z samym życiem. Dorośli, dojrzali ludzie, którzy na co dzień kierują się logiką w myśleniu, w imię swojej religii, święcie wierzą np.: w niepokalane poczęcie Maryi która jako dziewica urodziła Jezusa, w uszlachetnienie przez cierpienie, w obrzezanie, w szariat, w halal/koszer, w mizoginizm, w reinkarnację, w narodzenie Buddy (Gautamy Siddharthy) bezboleśnie z prawego boku swojej matki a następnie wstąpienie Buddy na trzy miesiące do nieba, w stworzenie świata w sześć dni, w objawienie islamu Mahometowi osobiście przez Boga, w rozmowę z płonącym krzakiem i wiele wiele innych. 2. KAŻDA RELIGIA ZNIEWALA KOBIETY ORAZ ZWIERZĘTA, sprowadza je do roli pasywnej i przedmiotowej. Mają służyć, być podporządkowane i posłuszne. Choć oddają światu największe dobro – życie, traktowane są bez uznania i szacunku, a wręcz jako istoty gorsze, brudne, stworzone w jednym celu, bez autonomii. Czy w jakiejkolwiek religii znany jest przypadek, by kobieta byla jej zalożycielem, wcieleniem boga, wielkim nauczycielem, twórcą szkoły w ramach religii, prorokiem, mistykiem, najwyższym kaplanem, zbawicielem? Nieprzypadkowo nie. 3. KAŻDA RELIGIA JEST SYSTEMEM ZNIEWOLENIA. Jej celem jest władza nad człowiekiem i światem, zniszczenie lub przejęcie innych systemów wartości oraz zmuszenie do posłuszeństwa i eliminację swobód obywatelskich. Warto dodać, że dotyczy to również buddyzmu, który uznaje sam siebie za system etyczny czy filozofię, choć (jak każda inna religia) przez czas swego trwania przejmował inne systemy wartości zależnie od miejsca, do którego przybył i wbudowywał w swoje ramy (np. w Tybecie przejął miejscową religię Bon o animistyczno-szamańskim rodowdzie, w Chinach wchłonął panujący od wieków kult przodków). „Przez politykę wyrżnięto tysiące… Przez religię dziesiątki tysięcy” Sean O’Casey 4. KAŻDA RELIGIA SCHEMATYZUJE, KATEGORYZUJE, zmusza do tkwienia przy fundamentach, bez możliwości poszukiwania i wątpienia – dlatego jest zaprzeczeniem wolnej wiary w dowolnie wyobrażonego Boga. Wszystkie systemy religijne bez względu na to, czy za religię się uznają (chrześcijaństwo, islam), czy też za taką się nie uznają, a widzą się jako system filozoficzny/etyczny (buddyzm), faktycznie religiami są. Spełniają bowiem jeden istotny warunek- dążą do zniszczenia lub przejęcia/ wchłonięcia innych systemów wartości, religijnych, wierzeń. Zatem – jak zwał, tak zwał, każdy system wierzeń i praktyk, w którym chodzi o wtłoczenie człowieka w narzucone zachowania i sposób myślenia poetycko-metaforyczny, jest religią. 5. KAŻDA RELIGIA OBIECUJE ZBAWIENIE PO ŚMIERCI, jeśli tylko ją przyjmiesz, będziesz wierny jej zasadom i posłuszny kapłanom. To warunek zbawienia. „Religia, która nie ma nic do zaoferowania, wystawia weksle na życie pozagrobowe”. L. Tołstoj 6. I wreszcie – KAŻDA RELIGIA WCHODZI CZŁOWIEKOWI DO ŁÓŻKA. Narzuca, kto z kim, kiedy i w jakim celu może uprawiać seks. Uważa seksualność człowieka za rzecz nieczystą. Stoi w opozycji do natury – ciało, jego potrzeby i jego naturalność są negowane. A zarazem wszystko kojarzy z seksem, jako złem. Warto dodać jeszcze kwestię absurdalnych zakazów i krytyk, dotyczących naszej „tradycyjnej” religii polskiej – katolicyzmu. Lista jest długa… Antykoncepcja, aborcja, seks przedmałżeński, seks nie skierowany na prokreację, związki homoseksualne, celibat wśród księzy i zakonnic, psychoanaliza (nieświadomość), psychoterapia (jest spowiedź), chiromancja, astrologia, tarot, używanie amuletów, wróżbiarstwo, spirytyzm, numerologia, wszelkie kontakty z energiami, czakrami itp., reiki, różdżkarstwo, akupresura, irydologia, homeopatia, interpretacja snów, joga, tai-chi, wschodnie filozofie, wschodnie sztuki walki, capoeira, wegetarnizm, masturbacja. No i Harry Potter;-) Autor “widokZokna” Rok temu po raz pierwszy w naszym mieście odbyła się Gala MMA i wówczas także po raz pierwszy zafunkcjonowało hasło "Giżycko to nie tylko wakacje". Zależy mi bowiem na tym, aby miasto żyło nie tylko latem i aby miało jak najbogatszą ofertę przez jak najdłuższy czas w roku. Pierwsza Gala MMA odbyła się na hali MOSiR. W tym roku zmienił się i główny organizator i lokalizacja. Głównym organizatorem tegorocznej Gali jest Tomasz Dembiński z Klubu Sportowego "The Intermationl Association of Krav Maga Warriors" - człowiek z bardzo bogatym dorobkiem. Pan Tomasz Dembiński jest założycielem i głównym instruktorem sekcji Krav Maga w Giżycku (od 2006 roku), jednocześnie założycielem i głównym trenerem klubu MMA Fighter Giżycko oraz trenerem reprezentacji MMA 16DZ, posiada czarny pas (expert 1) Krav Maga, prowadzi od wielu lat szkolenia i seminaria w Giżycku. Tre-

ningi sztuk walki zaczął od karate kyukushin, następnie trenował judo, kickboxing i Combat 56, boks, brazylijskie jujitsu u mistrza świata Roberto Attali. Uczestniczył w seminariach MMA z Pawłem Nastulą, Tomaszem Drwalem - zawodnikiem KSW i UFC. Był uczestnikiem wielu szkoleń prowadzonych przez najlepszych izraelskich ekspertów Krav Maga. Można zatem określić go jednym słowem: ekspert. Drugim organizatorem jest Karol Masiak. Impreza jest także współorganizowana przez MOSiR. Areną Mazurskiej Nocy Gladiatorów będzie sala Centralnego Ośrodka Sportu Ośrodka Przygotowań Olimpijskich w Giżycku. Początek w so-

botę 20 lutego o 18:00. W planie jest 12 walk - nie tylko MMA, przewidziane są również zmagania w boksie, karate i K1. Imprezę poprowadzi Łukasz "Juras" Jurkowski - zwycięzca pierwszego turnieju KSW (Konfrontacji Sztuk Walki), który karierę jako komentator sportowy rozpoczął jeszcze, gdy walczył czynnie w MMA. Łukasz "Juras" Jurkowski komentuje najlepszego gale w całym kraju, w tym KSW dla Polsat Sport. Bilety (w zależności od sektora 30 zł, 50 zł, 70 zł) można już nabyć w klubie MMA Fighter Giżycko i u Karola Masiaka oraz w Centrum Promocji i Informacji Turystycznej przy ul. Wyzwolenia 2. Nie jet również zamknięta lista sponsorów.


8

MAZURSKI GONIEC

IMPREZY

ŻYJESZ W LOKALNYM MATRIKSIE?!

ZIMOWISKO W BYSTRYM Z WYKRY WACZEM METALI I DRONEM Czym poszukujemy skarbów, gdzie ich szukamy, troszkę historii lotniska w Pierkunowie. Co to jest dron, jak jest zbudowany, jak lata i gdzie nim można latać, wszystko to poznały dzieci z Bystrego koło Giżycka. Na prośbę sołtysa Bystrego, Pana Antoniaka, zawitałem do szkoły w Bystrym z moim sprzętem do poszukiwań i latającą kamerą. Myślę, że ta zbyt krótka godzina minęła szybko, a dzieci miały frajdę podziwiać latające cudeńko w sali świetlicy szkolnej.

reklama

Morfeusz: „Bierzesz niebieską pigułkę, historia się skończy, obudzisz się w swoim łóżku i wierzysz, w co chcesz wierzyć. Bierzesz czerwoną pigułkę, zostajesz w krainie czarów i pokażę ci, dokąd prowadzi królicza nora”. Nie wiem czy jesteś tego świadomy(a) czy nie, ale wielu ludzi na świecie rodzi się, rośnie i umiera jako niewolnicy Matriksa. Kultowy film z 1999 roku o tym samym tytule z Keanu Reevesem daje do myślenia, co jest prawdziwe, a co jest symulowane rzeczywistością. Film braci Wachowskich, dotyka tematów, które kwestionują obecny model społeczeństwa, naświetla problem indoktrynacji i brak świadomości społeczeństwa. W poszukiwaniu odpowiedzi, nieświadomy Neo, programista komputerowy, spotyka Morfeusza, który wyjaśni mu mechanizm działania Matrixa. Po wejściu do pokoju Morfeusz pyta Neo: „Chcesz wiedzieć, co to jest?” Wyjaśnia w ten sposób … „Matrix jest wszędzie wokół nas. Widać go, gdy patrzysz przez okno, gdy włączasz telewizor. Możesz go poczuć, gdy idziesz do pracy, gdy udajesz się do kościoła, lub gdy płacisz podatki. Jest to świat, który zasłania obraz prawdy”. Czym dla mnie jest Matriks? Osobiście określam Matriks jako zestaw przekonań, norm kulturowych i postaw, które są wszechobecnie uwarunkowane w całym społeczeństwie. Zasady tworzone są na podstawie przesłanek ekonomicznych, które oferują produkty i usługi dla obywateli. Aby sprzedawać towary i usługi, motywy i idee, promowane są ideologie w celu zapewnienia zgodności i przekonania ludzi do udziału w konsumpcyjnych wzorach. Po drodze, informacje zostają osadzone w społeczeństwie, tworząc normy kulturowe, i rozpraszając osoby, społeczeństwa od prawdy. Jako osoby żyjące w społeczeństwie, stajemy się podporządkowani władzy i zaczynamy godzić się na pewne nielogiczne konstrukcje kulturowe. W końcu, jak ryby pływające w oceanie, jesteśmy nieświadomi wody, która nas otacza, stajemy się nieświadomi Matriksa. 20 zachowań, które sygnalizują, że żyjesz w Matriksie: 1. Spędzasz większość swojego czasu na spłacaniu kredytów, zamiast na cieszeniu się życiem. 2. Nie możesz doczekać się weekendu. 3. Oceniasz swój sukces na podstawie: swojego samochodu, okolicy, i rozmiaru domu. 4. Bogaci są nagradzani za niszczenie ziemi, podczas gdy ci którzy chcą ją ocalić są wyśmiewani. 5. Nie lubisz swojej pracy, i myślisz, że zarobione pieniądze przesłonią nędze pracy/kariery. 6. Myślisz, że tabletki wyleczą twoją chorobę. 7. Myślisz, że jeśli ktoś skupia się na zdrowiu i organicznej świeżej żywności jest dziwny, ale uważasz, że jedzenie żywności wysoko przetworzonej i pozbawionej składników odżywczych jest normalne. 8. Uważasz, że kupowanie rzeczy da ci szczęście. 9. Kiedy oglądasz wiadomości w telewizji, świadomie czy podświadomie wierzysz im. 10. Jesteś bardziej skupiony na swojej drużynie sportowej, niż nad naturalnym światem i środowiskiem, które dają ci schronienie. 11. Wierzysz, że wzrost gospodarczy jest dobra rzeczą, a globalizacja tworzy miejsca pracy. 12. Zgadasz się ze stanem „prawd” politycznych, religijnych, ekonomicznych, i nigdy nie podajesz je w wątpliwość. 13. Myślisz, że zagęszczenie ruchu, zanieczyszczenie środowiska i przeciążenia sensoryczne są częścią normalnego codziennego życia. 14. Myślisz, że istnieje różnica między partiami politycznymi i że będą one wprowadzać prawdziwe zmiany. 15. Myślisz, że terroryści są za każdym rogiem i stanowią zagrożenie dla ciebie i twojej społeczności, pomimo faktu, że masz 150 razy większe szanse na bycie uderzonym pioru-


ODROBINA SPORTU

MAZURSKI GONIEC

9


MOTORYZACJA

WYBRAŃCY LUDU PRACUJĄCEGO Wśród parlamentarzystów, czy szerzej - ludzi władzy, trwa ostra walka o tytuł Króla Polskich Szos. Wedle cichej umowy ów zaszczytny, przechodni tytuł przypada kierowcy najczęściej przyłapywanemu na łamaniu przepisów ruchu drogowego. Za niekwestionowanego lidera w tej klasy fi ka cji ucho dzi Ja cek Kurski, kiedyś poseł, europoseł, a obecnie prezes telewizji publicznej. Ma on jednak groź nych kon ku ren tów. Między innymi w osobie swojego imiennika, posła Polski Razem i wiceszefa sej mowe go klu bu PiS Jacka Żalka. Trzeba od razu powiedzieć, że jest to zawodnik bardzo doświadczony, ale jednocześnie grający fair i gardzący łatwymi sukcesami. W przypadku "ewidentnych błędów policji", jak wy jaśnił w rozmowie z dziennikarzami, odmawia przyjęcia mandatu, co oczywiście obniża jego pozycję w rankingu drogowych piratów. Tak właśnie było w czerwcu 2015 r. Poseł Żalek jechał jedną z dróg w województwie podlaskim. Został zatrzymany przez patrol policji, który zarzucił mu wyprzedzanie w miejscu niedozwolonym. Ponieważ jednak, jak twierdzi parlamentarzysta, znak zakazu wyprzedzania dotyczył samochodów ciężarowych, więc skończyło się na krótkiej rozmowie, bez jakichkolwiek konsekwencji. Trudno orzec, czy policja wiedziała o wspomnianej na wstępie rywalizacji i, mimo jego oporów, chciała wesprzeć reprezentującego Podlasie posła, czy też działała rutynowo, wedle dotychczasowych, z gruntu niesłusznych schematów w każdym razie w listopadzie ubiegłego roku do Sejmu wpły nął wnio sek o uchylenie Jackowi Żalkowi immunitetu. W uzasadniereklama

niu zna lazł się za rzut... prze kro cze nia pręd ko ści, który poseł stanowczo odrzu cił, wbrew wła snym rankingowym interesom. Jego honorową postawę docenili koledzy z sejmowych ław, którzy stosunkiem głosów 268 do 127, przy 47 wstrzy mują cych się od głosu, rzeczony wniosek odrzucili. Na nic zdały się argumenty policji, wedle której ma ona zapis z wideorejestratora w radiowozie, dowodzący popełnienia przez posła Żalka cennego z punk tu wi dzenia konkursowej punktacji wykroczenia. Waż ne, że on sam tego dowodu nie uznaje. To tak, jakby Anita Włodarczyk ze skromności i nie chę ci do po gnę bia nia rywalek poprosiła sędziów pod czas zawo dów lek ko atletycznych, by nie mierzyli jej rekordowego rzutu młotem. I przy poparciu drużyny dopięła swego... W tym miejscu warto przy po mnieć, że to nie pierwszy podobny w skutkach, a raczej w ich braku, incydent z udziałem posła Żalka. W sierpniu 2014 r. został on zatrzymany przez dro gów kę na kra jowej "ósemce", bo - jak twierdzili policjanci - wyprzedzał na podwójnej ciągłej. Poseł mógł ochotniczo zrezygnować z przysługującego mu immunitetu, przyjąć potulnie mandat i w ten sposób przybliżyć się do upragnionego tytułu Króla Szos. I w tym jednak przypadku górę wzięła sportowa ambicja i duch fair play. Dzielny parlamentarzysta uznał, że mandat mu się nie należy, bowiem owszem, wyprzedzał na ciągłej, ale jej nie przekroczył, a kierowca jadącej przed nim ciężarówki sam zje chał na po bo cze, uprzejmie ułatwiając Jackowi Żalkowi manewr, a nie, jak usiłowała wmówić światu policja, uciekł tam w panice.

Wo bec tak li zu sowskich dzia łań funkcjo na riuszy trudno się dziwić zdenerwowaniu posła, który rzekomo zwymyślał policjantkę, a zamiast prawa jazdy i dowodu rejestracyjnego pojazdu pokazał jedynie legitymację poselską. Szla chet na po stawa Jacka Żalka jest tym bardziej godna wyróżnienia, że je go kon ku ren ci nie przepuszczą żadnej okazji, by zarobić mandat i awansować w klasyfikacji piratów drogowych. Niestety, do tej grupy należy również obecna szefowa rządu Be ata Szy dło. 31 ma ja 2015 r. została uwieczniona przez fotoradar Inspekcji Transpor tu Drogowego, gdy pędziła z prędkością 97 km/godz. na odcinku, gdzie obowiązywało ograniczenie do 70 km/godz. Przyszła pa ni pre mier skwapliwie zrzekła się immu ni te tu, in ka sując 4 punkty karne i mandat w wysokości 200 zł, chociaż wiedziała przecież, że nie ma żadnych szans choćby na podium w rywalizacji o tytuł KPSz. W całej minionej kadencji do Sejmu wpłynęło 157 wniosków o uchylenie im mu ni tetów po sel skich. 118 z nich dotyczyło wykroczeń drogowych. Posłowie w większości sami rezygnowali z ochrony. Aż 13 wniosków dotyczyło Wojciecha Penkalskiego, posła z listy Ruchu Palikota, a później niezrzeszonego, co cie kawe - człon ka parla men tarne go ze spo łu ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego. Ry wa li za cja o ty tuł Króla Polskich Szos trwa. Przypomnijmy, że 10 lipca 2015 r. Sejm przyjął prawo, po zwa la ją ce parla men ta rzystom na płacenie mandatów bez procedury związanej ze zrzekaniem się lub odbieraniem immunitetu. 25 sierpnia stosowną ustawę w tej sprawie podpisał prezydent Andrzej Duda.

PRAWO JAZDY BEZ EGZAMINU? Prawo jazdy bez egzaminu? To, niestety, możliwe! System szkolenia kierowców w Polsce jest daleki od ideału. O ile z wkuciem na pamięć - niestety, często bez zrozumienia treści - tzw. teorii radzą sobie prawie wszystkie lenie i ofermy, o tyle egzamin z jazdy spędza sen z powiek nawet największym stoikom. Ruszanie na wzniesieniu, cofanie po łuku czy słynna "zatoczka" doprowadzają na skraj załamania nerwowego wielu kandydatów na kierowców. Poprawne wykonanie manewrów po zaledwie trzydziestu godzinach spędzonych za kierownicą pod okiem wykwalifikowanego (przynajmniej teoretycznie) instruktora to dla wielu kursantów zadanie z serii "mission imposible". Nie jest tajemnicą, że nawet, jeśli uda nam się przebrnąć przez gęsto zaplecioną sieć placowych manewrów i przechytrzyć biegającego z linijką egzaminatora, po odebraniu wymarzonego prawa jazdy, nasze umiejętności prowadzenia samochodu pozostawiają wiele do życzenia. Weryfikuje je zazwyczaj wycieczka do większego miasta, wakacyjny wypad w góry czy pierwsza zima. Pamiętajmy, że wypadki drogowe są obecnie najczęstszą przyczyną śmierci wśród ludzi w przedziale wiekowym 16-24 lata... Ułomność polskiego systemu szkolenia kierowców sprawia, że wielu młodych ludzi stara się obejść obowiązujące przepisy. Niestety, dużej części z nich się to udaje. Okazuje się bowiem, że polskie prawo jazdy uzyskać można bez jakichkolwiek kursów przygotowawczych i egzaminów. Wystarczy jedynie, że dysponuje się odpowiednią wiedzą i - co najważniejsze - gotówką. Nie tylko Ukraina Jeszcze do niedawna, najpopularniejszą metodą na bezstresowe zdobycie polskiego prawa jazdy były wycieczki na Ukrainę. Wystarczyły dwie. Przy pierwszej musieliśmy załatwić formalności związane z czasowym - fikcyjnym rzecz jasna zameldowaniem, w czasie którego przynajmniej oficjalnie - uczestniczyliśmy w ukraińskim szkoleniu (pomagały w tym dziesiątki wyspecjalizowanych pośredników). Druga wizyta u wschodnich sąsiadów wiązała się z fizycznym uczestnictwem w egzaminie. Zdawał każdy, kto zdecydował się na pomoc którejś z wyspecjalizowanych w tym procederze firm - koszt wyrobienia prawa jazdy na dowolną kategorię (lub wszystkie) nie przekraczał 1,5 tys. dolarów. Co ważne, dokument poświadczający nasze umiejętności prowadzenia pojazdów mechanicznych, honorowany w większości europejskich krajów, otrzymywaliśmy jeszcze w dzień egzaminu. Następnie wystarczyło już tylko wrócić formalnie do Polski (zameldowanie) i - na podstawie ukraińskich dokumentów - wystąpić o wydanie polskiego prawa jazdy. Wydział komunikacji nie miał prawa odmówić - w praktyce wystarczył więc miesiąc i około 4 tys. zł, by cieszyć się posiadaniem

MAZURSKI GONIEC "prawka" na dowolnie wybraną kategorię.Chociaż media (w tym również nasza redakcja) informowała o tym procederze już pięć lat temu - władze - w postaci prokuratury okręgowej w Nowym Sączu - zajęły się sprawą dopiero w zeszłym roku. Postawiono wówczas zarzuty 11 osobom, które zdobyły w ten sposób prawo jazdy, rozpoczęto też postępowanie w sprawie kolejnych podejrzanych. Oficjalnie na trop afery wpadli funkcjonariusze Straży Granicznej, których podejrzenia wzbudził fakt, że w czasie kontroli wielu mieszkańców Podhala legitymowało się prawem jazdy wydanym na Ukrainie... "Wakacyjne" prawo jazdy “Po powrocie można się już cieszyć nowym prawem jazdy i faktem, że zrobiło się w "balona" instruktora, egzaminatora, zastępy urzędników i policjantów drogówki” Zainteresowanie organów ścigania sprawiło, że strumień polskich turystów zwiedzających ukraińskie wydziały komunikacji wyraźnie przysechł. Problem w tym, że w kwestii znajdowania sposobów na obejście obowiązującego prawa nie mamy sobie równych. Pomysłowi rodacy wpadli więc na kolejny genialny pomysł, który tym razem - łączy "przyjemne z pożytecznym". Zamiast tracić czas na zapchanych przejściach granicznych i wręczać łapówki ukraińskim urzędnikom, dlaczego by np. nie polecieć na wczasy do Egiptu? Podróż do kraju Faraonów, oprócz gwarancji powrotu z brązową opalenizną (lub bielizną, jeśli np. złapiemy amebę...) daje też możliwość zdobycia prawa jazdy. Jak to możliwe? Ponieważ Egipt jest bardzo popularnym kierunkiem turystycznym, tamtejsze urzędy mają sporo problemów z obcokrajowcami, którzy często padają ofiarami drobnych przestępstw. Z pokojów hotelowych giną np. aparaty fotograficzne czy gotówka, a wraz z nią często również dokumenty... By przyspieszyć proces ich "odzyskiwania" tamtejsze władze wprowadziły specjalne, uproszczone procedury.Dla przykładu - jeśli w czasie pobytu ktoś ukradnie nam prawo jazdy należy, że zgłosić się do Urzędu Komunikacji w Kairze i wypełnić stosowny wniosek. Trzeba podać w nim typ zagonionego dokumentu, złożyć swój podpis i załączyć dwa zdjęcia paszportowe. To wystarczy, by w kilka dni od "kradzieży" cieszyć się nowym, tym razem egipskim, prawem jazdy... Następnie wystarczy już tylko wrócić do kraju i - na podstawie egipskiego dokumentu - wystąpić o jego polski odpowiednik... Niestety biorąc pod uwagę fakt, że w polskich urzędach dokumenty potrafią ginąć w drodze z

13

NASZA MOTO DZIEWCZYNA drugiego na trzecie piętro, przepływ informacji między "naszym" wydziałem komunikacji, a jego odpowiednikiem w Kairze jest - łagodnie rzecz ujmując - utrudniony. Oznacza to więc, że ani w Polsce, ani w Egipcie nikt nie sprawdza nawet, czy kiedykolwiek zdawaliśmy jakikolwiek egzamin na prawo jazdy. W Egipcie wierzą Polakom "na słowo", w Polsce urzędnicy podpierają się decyzją ich egipskich kolegów... Oczywiście, za poświadczenie nieprawdy w dokumentach (jeśli wystąpimy o wtórnik prawa jazdy, którego nigdy nie mieliśmy) grozi nam odpowiedzialność karna. Tyle tylko, że przestępstwo musieliby wykryć egipscy urzędnicy (a to wiąże się z wystąpieniem o weryfikację danych do polskiego urzędu) i zgłosić je prokuraturze. Biorąc jednak pod uwagę natłok związanych z turystami kłopotów, prawdopodobieństwo takiego obrotu sprawy jest niższe niż od tego, że w drodze do pracy wpadniemy pod przejeżdżający przez przejście dla pieszych na czerwonym świetle atomowy okręt podwodny. To prawda - wycieczka do Kairu i bieganina po tamtejszych urzędach wymaga nie tylko cierpliwości ale też dużej wiedzy. W Internecie trafić można jednak na stronę pewnej kancelarii prawnej, która "prowadzi kompletny proces odzyskiwania dokumentów" i nadzoruje go dzięki "osobistemu wstawiennictwu w urzędach". Klient, a w zasadzie, poszkodowany, który "przeczuwa", że padnie Egipcie ofiarą przestępstwa, jeszcze w Polsce zamówić może specjalistyczną pomoc. Wystarczy jedynie, że - oprócz przelewu - prześle pośrednikowi dwa zdjęcia i skan podpisu, a następnie, w najdogodniejszym dla siebie terminie, uda się na tygodniowy urlop chociażby do Sharm el Sheikh (najtańsze wczasy wraz z przelotem to ok. 1,1 tys. zł). Problem w tym, że taka metoda zdobycia uprawnień ma jeden słaby punkt - kierowcę. A może należałoby napisać potencjalnego drogowego mordercę, który - by zdobyć uprawnienia - nie musi nawet wiedzieć, którym pedałem uruchamia się hamulec.


14

HUMOR

MAZURSKI GONIEC

CZASAMI GOŁO ALE NA WESOŁO

n OGŁOSZENIA DROBNE

– To że mnie bzykasz kiedy mam okres – to mi nie przeszkadza... To że mnie liżesz kiedy mam okres to też mi nie przeszkadza... Ale to, że później z zakrwawioną mordą straszysz nasze dzieci to już przesada! Gość dowiedział się, że żona go zdradza. Wpada wcześniej niż zwykle do domu, wbiega do sypialni, patrzy, a tu żona leży naga na łóżku, a na niej znajduje się wielki, umięśniony murzyn. Facet widzi, że walce na pięści nie ma szans, wiec biegnie do kuchni i bierze patelnię. Wpada do sypialni i z całej siły wali nią murzyna w nerki. Murzyn się, uśmiecha szeroko i mówi: – Dzięki stary, już wszedł! Przychodzi baba do lekarza i wszystko ją wkurza. Lekarz mówi: – Próbowała pani kąpieli? – Tak, ale ta woda mnie wkurza jest taka mokra. – Hmmm, a może pani spróbuje sexu? – No dobrze. – Chodźmy za zasłonę. Po pewnym czasie wychodzą zza zasłony i lekarz pyta się: – I jak? – No, nie no wpychasz tą fujarę czy wypychasz bo już mnie to wkurza. Stefan bije się z myślami: „Przecież nie jestem pierwszym lekarzem, który sypia ze swoją pacjentka i po mnie też na pewno jakiś lekarz będzie sypiał ze swoją pacjentką”. Trochę uspokoił sumienie, aż tu nagle głos ze środka: „No tak Stefan, ale Ty jesteś przecież weterynarzem” W czasie stosunku siostra dyżurna mówi do lekarza dyżurnego: – Panie doktorze, pan to chyba jest anestezjolog! – Zgadza się, skąd pani to wie? – odparł lekarz. Na to siostra: – Bo nic nie czuję! Żona: Kochanie, czy kochałbyś mnie bardziej, gdybym wyglądała jak Britney Spears? Mąż: Bardziej nie, ale częściej. Podejrzewająca swojego męża o niewierność kobieta, próbowała rozwiązać problem wzbudzając zazdrość w swoim mężu. Spytała prowokująco: – Co byś powiedział, gdybym ci powiedziała, że spałam z twoim najlepszym przyjacielem? – Cóż – odpowiedział mąż – Powiedziałbym, że jesteś lesbijką. Starsze małżeństwo siedzi sobie przed telewizorem, w bujanych fotelach, przykryci ciepłymi kocykami. Nagle starsza pani wyskakuje z pomysłem: – Dziadku, a może byśmy się tak napili jakiegoś winka? Dziadek nie zastanawiając się długo zszedł do piwnicy i wyciągną mocno zakurzoną butelkę, przetarł etykietę i czyta „KOŃJAK”. Zaniósł ją do babci i zaczęli sobie popijać. Pili do momentu, aż butelka była pusta. Po chwili babcia mówi do dziada: – A może skoczylibyśmy do sypialni i pokochali się troszeczkę? Dziadek z uśmiechem na ustach porywa babcię do sypialni i zaczęli się kochać. Mija pierwsza doba, potem następna i na-

stępna. Kiedy było już po wszystkim, babcia wysłała dziadka, aby z dokładnością przetarł etykietę i dowiedział się czegoś więcej na temat trunku, który spożyli. Dziadek chwycił butelkę, przetarł dokładnie etykietę i czyta: „KOŃ JAK NIE MOŻE – JEDNA ŁYŻECZKA NA WIADRO”. W łóżku leży małżeńska para. Żona mówi do męża: – Dawniej przed snem delikatnie ściskałeś mnie za rączkę. On postękując ściska ją za rękę. – Dawniej przed snem całowałeś mnie w główkę. On jęcząc podnosi się i całuje ją w głowę. – Dawniej gryzłeś mnie w szyjkę. On chrząka, wstaje i rozgląda się za kapciami. – Ty gdzie? – pyta żona. – Idę po zęby. Mąż wraca z pracy, zastaje swoja żonę w łóżku z kochankiem. Staje jak wryty. – Jurek... – mówi żona – ty się nie gap, ty się ucz! Idzie pani do sklepu. Nagle podbiegł do niej mężczyzna i ukradł torebkę. Kobieta krzyczy: – Złodziej! Łapać go! Po chwili podbiegł do niej policjant i pyta: – Co się stało? – Jakiś facet ukradł mi torebkę! – A gdzie ją pani miała? – Pod stanikiem. – A nie czuła pani jak ją wyciągał? – Czułam, ale myślałam, że ma dobre zamiary. Franek do kolegi: – Złapałem wczoraj sąsiada z moją żoną. Na szczęście miałem aparat i zrobiłem im zdjęcie. – Jak wyszło? – Żona wyszła dobrze, tylko sąsiad wyszedł trochę rozmazany.

Panowie, uważajcie! Od niedawna po dużych parkingach, najczęściej przy hipermarketach, grasują niepozorne grupy przestępcze. Dwie młode, atrakcyjne kobiety nachodzą mężczyzn zbliżających się w pojedynkę do swoich samochodów. Używając swojego wdzięku namawiają Cię, żebyś podwiózł je do domu. Uważaj, bo jeśli tylko się zgodzisz i ruszysz – tej siedzącej z przodu, niby przez przypadek, spod skąpej bluzki wyślizgnie się duża, ładna pierś, a ta siedząca z tyłu zacznie rozpinać Ci spodnie. Niby fajnie, ale właśnie w tym momencie kradną Ci portfel! Ja zostałem w ten sposób okradziony w poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, piątek i sobotę! W niedzielę nie mogłem ich znaleźć. Idzie stary byk po łące z młodym byczkiem. W pewnym momencie młody woła do starego na widok stadka jałówek: – Chodź podbiegniemy szybciutko i przelecimy kilka! – Po pierwsze: nie podbiegniemy, tylko podejdziemy, po drugie: nie szybciutko, tylko powoli, a po trzecie: nie kilka, tylko wszystkie! Siedzi sobie Kubuś Puchatek w Chatce. Nagle ktoś wali mu w drzwi tak mocno, że drzwi prawie wypadły z futryny. Kubuś zdziwiony otwiera, patrzy w tak wielki włochaty dzik stojący na dwóch łapach. Kubuś prawie zawału dostał, czym prędzej wziął nogi za pas. Po jakiejś godzinie ucieczki przed potworem opadł z sił i upadł na ziemie. Dzik podchodzi do niego, podnosi i mocno przytula do siebie mówiąc: – Dawno cię nie widziałem Kubusiu. W tym momencie Kubuś zdziwiony na całego mówi: – Prosiaczek, to ty już z wojska wróciłeś?

n NASZA WALENTYNKA


GIŻYCKO ZE STARYCH ZDJĘĆ

MAZURSKI GONIEC

400 LAT

15

MIASTA

GIŻYCKO KANAŁ MOST OBROTOWY KOLEJOWY

NASZE MIASTO


16

MAZURSKI GONIEC


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.