Goniec Mazurski 365

Page 1


2

PEREŁKI

MAZURSKI GONIEC

ARCHITEKT KONTRA FIRMA POGRZEBOWA

Historia, jak to w życiu bywa, zatacza krąg i... cofnijmy się kilka miesięcy wstecz. Giżycki architekt, odmówił legalizacji wybudowanego domu lokalnemu przedsiębiorcy branży prawie wiecznej. Dziś nie będę ukrywał że chodzi o przedsiębiorcę branży pogrzebowej z siedzibą przy ulicy Wodociągowej. Podczas rozstania usłyszał stwierdzenie „że jeżeli nie chce jej pomóc to ona załatwi inaczej”. O co poszło? O polecenie natychmiastowej realizacji legalizacji budynku. Istniała oczywiście możliwość legalizacji gotowego obiektu, ścieżka działań była uciążliwa ale możliwa do pokonania. Opinia Państwowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego plus projekt zmienny, troszkę biegania po urzędach i po kilku miesiącach budynek można było legalnie zasiedlić. O możliwości takiego rozwiązania został poinformowany inwestor. I tu rozpoczął się chocholi taniec właściciela budynku, głównego winowajcy niedociągnięcia jakim był brak dokumentacji i przeciągnięcie trybu postępowania administracyjnego związanego z legalizacją budowy. Z wypowiedzi architekta wynikło że doszło do ostrej wymiany zdań, a wręcz został on słownie zrugany przez właściciela domu. Cóż, rozstanie nie było przyjemne ale takie jest życie. Po kilku latach nasz bohater zostaje znienacka, podstępnie, zaatakowany na terenie Giżycka przez dwóch nieznanych mężczyzn, jak później wynikło ze śledztwa, byli to dwaj pracownicy zakładu pogrzebowego. Dokonują oni wymuszenia w napisania oświadczenia z którego wynika, że Bogu ducha winny architekt pobrał należne mu pieniądze za świadczoną usługę. Cała akcja ma miejsce w samochodzie poszkodowanego, przed jednym z dużych giżyckich sklepów. Architekt, nieźle wystraszony groźbami zniszczenia samochodu i podpalenia jego domu, pisze oświadczenie z datą wsteczną. Kwota w danym momencie opiewała na 30 tys. PLN, dziś tego uzbierało się ponad 40 tys. PLN jako, że naliczano odsetki. Napastnicy znikają szybciutko jak się pojawili bogatsi o weksel do spłaty. Nasz poszkodowany architekt natychmiast udaje się pod komendę, do której miał kilkaset metrów. Składa zeznanie na ręce pełniącego służbę funkcjonariusza. Może to zabrzmi śmiesznie a wręcz idiotycznie, ale naszego architekta potraktowano per noga, odfajkowano spisanie protokołu, wizję lokalną pustego placu przed sklepem i gość był już... obsłużony, więc gdy wydawało się, że wypełnił obowiązujące procedury udał się do domu. Jak się wydawało nasz bohater nie pasował do zasad pozytywnej staty-

styki policyjnej, a wręcz mógł ją obniżyć, co nie jest mile widziane w gabinecie wodza. Z zeznań poszkodowanego architekta można jeszcze wyciągnąć jeden ciekawy szczegół cytuję:” Moje obawy podwaja fakt, że firma Hades ma podpisaną umowę z Policją. (Chodzi oczywiście o transport zwłok – przyp. red.) W tym wypadku nie wiem czy policja w Giżycku jest obiektywna”. W wyniku nikłych działań lokalnych służb, nasz poszkodowany bohater napisał skargę do Komendanta Wojewódzkiego Policji w Olsztynie. Jak myślicie, giżyckiemu komendantowi „zmyto głowę”? Policyjny ping pong zadziałał niezwykle skutecznie. Nadinspektor (były już – przyp. red.) Józef Gdański Komendant Wojewódzki Policji odsyła dokumentację skargi do punktu wyjścia, czyli do Giżycka. A tu zabrało się za nią dwóch specjalistów od rozpatrywania tego typu korespondencji od „upierdliwych” i „niewyrozumiałych” cywilów. Odpowiedź zapewne nasuwa się sama: „Nadzór zwierzchni prowadzony z ramienia Policji także nie wykazał uchybień w pracy policjantów wykonujących czynności wstępne oraz prowadzących przedmiotowe postępowanie. W związku z powyższym należy stwierdzić, iż nie znaleziono potwierdzenia zarzutów podnoszonych w Pańskiej skardze.” Tak więc, wszyscy odpowiedzialni za nasze bezpieczeństwo i przestrzeganie prawa są święci. Aureolki nad ich spokojnymi główkami świecą całym blaskiem, byle do emeryturki, byle mieć dziś spokój. Ale nasz bohater postanowił dochodzić swoich praw w sądzie, choć te są nadzwyczaj nieruchliwe ale przecież niezawisłe i tu jest jakiś promyczek słońca we mgle codzienności. Stało się po myśli pokrzywdzonego, sprawiedliwość dopadła pogrzebowych cwaniaków. Sąd rozpatrzył pozew i ukarał zleceniodawców napadu. Niestety, nasz „bohater” zniesmaczony jest nadal bylejakimi działaniami lokalnej placówki policyjnej. Zamierza dochodzić prawdy gdzie tkwią przyczyny ślamazarności w postępowaniu „dochodzeniówki” i zmuszeniu przełożonych leniwych funkcjonariuszy do wyciągnięcia solidnych konsekwencji za ich mizerne działania. Znając realia dzisiejszych czasów i polityczne zawirowania, może dojść do niezłego tąpnięcia w budynku przy ulicy 1 Maja imienia Komendy Powiatowej w Giżycku.

DWA MEDALE ADRIANA MIKULEWICZA W MISTRZOSTWACH ŚWIATA WORLD SPORT JIUJUTSU ORGANISATION 2015! W dniach 21-22.11.2015 odbyły się w Jaworznie Mistrzostwa Świata Sportowego Jiu Jutsu organizacji World Sport Jiujutsu Organization. Rywalizacja prowadzona była w konkurencjach Individual Sport Jujitsu Competition, Individual Grappling Jiujutsu Gi, Individual Realistic Self-defence Jiujutsu, Sports Self-defence Jiujutsu oraz Sport Jujitsu Team competition. W zawodach stawili się reprezentanci różnych szkół szeroko rozumianego Jiu Jitsu z takich krajów jak: Polska, Litwa, Gruzja, Niemcy, Francja, Węgry, Włochy, Czechy, Słowacja, Turcja, Afganistan, Argentyna, Senegal, Algieria, Iran. Adrian Mikulewicz reprezentujący Giżycko i Klub Kempo Tai Jutsu wystartował w dwóch konkurencjach. Individual Sport Jujitsu Competition, która łączy w sobie techniki stójkowe (uderzenia i kopnięcia) techniki sprowadzeń oraz walki w parterze. Rywalizacja prowadzona była systemem pucharowym – przegrany odpada. Adrian Mikulewicz zmierzył się z zawodnikiem Turcji Mahmet Guksu gdzie wygrał w pierwszych minutach I rundy, pokonując go w parterze przez wyciągnięcie dźwigni na łokieć (Balacha). W walce półfinałowej zmierzył się z argentyńczykiem Miguelem Basualdo którego pokonał jednogłośnym werdyktem sędziów na punkty. Walkę finałową stoczył z Polakiem z zaprzyjaźnionego klubu z Rudy Śląskiej Marcinem Pistelokiem, pokonując go zdobywa złoty medal w kategorii +35 waga ciężka (100 kg). Kolejną, drugą rywalizacją była realistyczna samoobrona, gdzie zawodnik giżyckiego Klubu Kempo Tai Jutsu Adrian Mikulewicz zmierzył się ze Słowakiem Marosem Migrą wysoko ocenianego przez sędziów w technikach samoobrony, który to wywalczył tytuł Wicemistrza Świata (medal srebrny), przegrywając zaledwie o 2 punkty z Tomaszem Dońko. Realistyczna samoobrona polega na niezapowiedzianym ataku zawodnika, a przeciwnik (broniący) zmuszony jest do odparcia ataku stosując techniki obronne. Individual Sport Jujitsu Competition: 1. - Adrian Mikulewicz

2. - Marcin Pistelokiem 3. - Miguel Basualdo (Argentyna) Realistyczna samoobrona: 1. - Tomasz Dońko 2. - Adrian Mikulewicz 3. - Maros Migra (Słowacja) Uzyskując tak wysokie wyniki na Mistrzostwach Świata organizacja WSJO Sport Jiu jutsu która włączona jest do Światowych Igrzysk Sztuk Walk Martial ArtsWorld Games, zaprosiła Adriana Mikulewicza do

udziału w Olimpiadzie Sztuk Walk niezrzeszonych w sportach olimpijskich. Odbędzie się ona w dniu 2-4 września 2016 roku w Bawarii, gdzie nasz giżycczanin weźmie w niej udział.


PEREŁKI

POWSTAŁ KLUB RODZICÓW DZIECI Z AUTYZMEM W Giżycku powstał pierwszy na Warmii i Mazurach Klub Rodziców Dzieci z Autyzmem, działający przy Fundacji Jasia i Małgosi. W całej Polsce działa już 18 takich klubów, skupiających ponad 2 tysiące osób. Podczas inauguracyjnego spotkania w Giżycku o potrzebie zrzeszania się opiekunów dzieci z autyzmem mówiła Aneta Furmaniak, koordynator tamtejszego Klubu JiM. W sobotnim spotkaniu uczestniczyła m.in. Sylwia Mądra, koordynator ogólnopolski Klubów Rodziców

JiM, na co dzień matka autystyka. Reporter Radia 5 zapytał ją, skąd czerpie energię

KONKURS „EKO – SOŁECTWO” ZAKOŃCZONY

Puls Regionu Magazyn Samorządów Województwa Warmińsko - Mazurskiego wyróżnił sołtysa Bystrego Mirosława Antoniaka za udział w V edycji konkursu “Eko - Sołectwo” Nasze gratulacje! Gołębie miejskie występują w praktycznie każdym większym mieście. Prawdopodobnie są to potomkowie uciekinierów z hodowli (dzikie gołębie skalne zostały udomowione już ponad 4000 lat temu przez Fenicjan). Ilekroć uruchamiam w mieście redakcyjną latającą kamerę z niepokojem obserwuję otoczenie, czy nie pojawią się skrzydlaci kamikadze. Złej sławy gołębi nie jest w stanie zniwelować nawet bardzo bliskie pokrewieństwo z gołębiami pocztowymi. Te mądre zwierzęta odznaczają się umiejętnością powracania do gołębnika nawet z bardzo dużych odległości. Do przenoszenia wiadomości wagi państwowej były wykorzystywane już w starożytności. Były tak ważnym „elementem wyposażenia wojskowego”, że Niemcy, w 1940 roku, zarekwirowali w Kraju Warty całą ich populację. Wynikało to z doświadczeń wyniesionych z I wojny światowej, kiedy to informacje z Twierdzy Boyen niezwykle szybko docierały do Królewca, Szczecina czy Wrocławia właśnie dzięki wykorzystaniu gołębi pocztowych. Dzisiaj bardzo trudno jest mi uwierzyć, że ktokolwiek z własnej, nieprzymuszonej woli prowadzi hodowlę gołębi i znajduje w tym przyjemność. Niemniej jednak tacy ludzie istnieją, zakładają towarzystwa, związki, prowadzą portale, gdzie wymieniają się informacjami o swoich pupilach. Oglądając

na tę niełatwą społeczną działalność. Autyzm jest zaburzeniem rozwojowym, któ-

rego objawy pojawiają się w pierwszych trzech latach życia. Ze statystyk wynika, że obecnie w Polsce z autyzmem rodzi się 1 na 100 dzieci.

WYSTAWA GOŁĘBI zdjęcia z wystaw, można dojść do wniosku, że niektóre okazy są całkiem ładniutkie, ale pomysł, żeby samemu takie coś hodować nadal wywołuje głośny protest zdrowego rozsądku.

Szukając w sieci zdjęć i filmików z udziałem gołębi natrafiłam na powszechnie znane ujęcie, na którym papież z bliżej nie znanej mi okazji wypuszcza z okna białe gołąbki. Jeden z nich uporczywie próbuje wrócić do wnętrza papieskiego domostwa i nie daje wypędzić się na zewnątrz. Na moje oko, miał on jakichś krakowskich przodków, co zaowocowało przywiązaniem do ludzi i chęcią pozostania jak najbliżej nich – dają schronienie, niezłe żarcie, dlaczego w takim razie miałby wylatywać w nieznane, nawet za cenę pięciu minut sławy jako ikona światowego pokoju. Bo to

właśnie sedno problemu – człowiek w klasyfikacji Linneusza zajmuje miejsce na szczycie piramidy; oswaja, udamawia i podporządkowuje sobie inne gatunki, które nie zostały wyposażone przez naturę tak hojnie jak my. Wyobraź sobie, ze pewnego pięknego poranka budzisz się i nie słyszysz charakterystycznego gruchania za oknem. Nikt nie stuka dzióbkiem o szybę. Nikt nie podlatuje do ciebie, kiedy wychodzisz z piekarni ze świeżą drożdżówką. Nikt nawet nie próbuje w ciebie wlecieć w podziemnym przejściu obok dworca PKP. Boże, jakie to życie byłoby nudne! Klub Hodowców Gołębi Rasowych w Giżycku w dniach 21-22 listopada 2015 r. zorganizował XXIII Wystawę Gołębi Rasowych. W wystawie wzięło udział 33 hodowców z Województw: Warmińsko – Mazurskiego, Podlaskiego, Kujawsko – Pomorskiego, Mazowieckiego oraz z Litwy. Zaprezentowano ponad 360 gołębi w 44 rasach polskich i zagranicznych. Ocenę wystawionych gołębi przeprowadziło 5 sędziów. Wyróżniono 40 gołębi, za które wręczono hodowcom puchary. Championem wystawy został gołąb rasy szpak hodowcy Kazimierza Bujwida z Rynu wyłoniony w losowaniu spośród najwyżej ocenionych ptaków.

MAZURSKI GONIEC

3


4

ZNANE I NIEZNANE

MAZURSKI GONIEC

TO MNIE WNERWIA!

„PANZER DETACHMENT” MEDIALNA KLĘSKA Państwa „Zapraszam na Dzień Dostojnych Gości (DVDay), który rozpocznie się o godzinie 10.00 w dniu 26 listopada 2015 roku przy wieży artyleryjskiej na PCT Wierzbiny.” I co powiecie? Intrygujące i zachęcające brzmienie zapowiedzi kolejnej przygody z Armią zachęciło mnie do wyjazdu. Pies ich pies kiedy odmówili udziału mojej latającej kamerze, pewnie przestraszyli się że strącę im parę śmigłowców lub zagłuszę działania tajnych systemów łączności. Stawiłem się w wyznaczonym miejscu przed czasem, Orzysz, Batalion Saperów, sympatyczne przyjęcie, w tym przez naszego opiekuna por. Edytę. Tempo było szokujące, jeszcze nie usiedliśmy w klubie, ledwo usłyszeliśmy zakazy, nakazy i obostrzenia, a już trzeba było jechać na poligon. Przejazd przez Orzysz był efektowny. Kolumna cywilnych samochodów poprzedzana wojskowym łazikiem, z tyłu za mną wóz transmisyjny TVN z charakterystycznymi antenami, zapowiada się ekstra impreza pokazowa. Dojazd pod wieżę dowodzenia trwał kilka minut i mogłem sobie pozwolić na chwilę refleksji związanej z moim drugim domem jakim były niegdyś wojskowe namioty, później drewniane poligonowe „wille” Wierzbin. Parking pod wieżą zastawiony wszelkiej maści pojazdami cywilnymi i wojskowymi, nasze i niemieckie. W końcu goście siedzieli tu prawie miesiąc. Rozejrzałem się wokoło, logistycznie przygotowano się całkiem nieźle. Na prawo od wieży rozstawiono sprzęt kołowo gąsienicowy, stacje radiolokacyjne, tu była strefa pokazu statycznego. Namioty dla VIPów i prasy, dojścia i dojazdy jak reklama

za czasów gen. Jaruzelskiego. Po przywitaniu kolejny instruktaż ograniczający nasze przemieszczanie się po terenie. Miałem wrażenie, że prasowi opiekunowie mają pełne portki strachu byśmy przez swoje działania w terenie nie przerazili wyimaginowanego przeciwnika. Ale jak do cholery można było stać jak kołek na baczność, otoczony granicznymi wstęgami kiedy zimno było jak licho. Czmychnąłem szybciutko w strefę statycznego pokazu by pstryknąć kilkadziesiąt zdjęć rozstawionemu sprzętowi. Załogi stały przy nim, można było wymienić spokojnie kilka uwag, czegoś się dowiedzieć o wystawionym egzemplarzu. Niestety, mój opiekuńczy aniołek dopadł mnie po kilku minutach, obsoboczył jak psa i kazał wracać pod budę. W końcu pojawiła się generalska świta, niemiecki i nasz generał, kadra z Węgier i zaproszeni goście. Omówienie sytuacji taktycznej, plan działań i oczekiwanie na dalszy rozwój. Gdzieś tam daleko coś puknęło, „poszczekał” karabin maszynowy, jazgotnęły działka pokładowe transporterów gąsienicowych. Widać było lot wystrzelonych pocisków, kolorowe paciorki odbijały się od celów. Obserwowałem moich kolegów z telewizji, radia i fotografów, próbowali coś z tego pokazu wyłapać, niestety, kiedy niemieckie wozy bojowe zmuszone były się wycofać ustawiły zasłonę dymną, jedyny extra efekt wizualny tego pokazu, za chwilę wszystko stało się niewidoczne. Gdzieś tam daleko słychać było artylerię, kilka kilometrów od nas przeleciały dwa śmigłowce, prawdę mówiąc dowiedzieliśmy się o tym przez przypadek. I kolejny czas oczeki-

wania. Na wysokim szczeblu dowodzenia podjęto decyzję o kontrataku naszych czołgów, wcześniej za nami widziałem chmurę dymu podgrzewanych silników, T 72 kopcą niemiłosiernie. Po dłuższym czasie ruszyły, przejechały dwieście metrów od nas i zniknęły w oddali, za nimi pojechały dwie „taksówki” czyli wozy techniczne plus most samobieżny. I to było by na tyle, walka zakończona oczywiście zwycięstwem nad licznym przeciwnikiem i nad... nami. Kiedyś Cugowski śpiewał piosenkę o tym, że do tanga trzeba dwojga, no i fakt. Jeśli już chcesz ten taniec prowadzić to rób to z rozmysłem w tym przypadku medialnym. Niemieccy i polscy żołnierze szlifowali temat do znudzenia przez miesiąc, na ten VIPowski dzień organizator, zapraszając swoich przełożonych, gości i media mógł zadbać o prawdziwie medialny pokaz. A tu wyglądało i odwołam się do Cugowskiego „scenarzysta forsę wziął i poszedł dalej pić”. Wszystko działo się daleko, nie było widoczne, interwał czasowy pomiędzy działaniem wydłużał się niemiłosiernie. Scenarzyście zabrakło wyobraźni, leniwi lotnicy zakpili sobie z nas, tym bardziej że nie posiadali załadowanej amunicji do działek, ani jednej rakiety, zakpili ze wszystkich. Medialny reżyser przedstawienia wezwać powinien wsparcie np. trzy ciągniki z moździerzami, a gdzie obrona przeciwlotnicza z jej ciągnionymi działkami, gdzie „Dany” artylerii z Węgorzewa czy też ich Bmki czyli popularne nowsze Katiusze jako pokazowe wsparcie artylerii. Wszystko to mogło pokazać swój kunszt działania przed nami, 100 merów

Z ŻYCIA GIŻYCKIEGO GARNIZONU

od trybuny, i kamerzyści byliby zachwyceni i radioci z mikrofonami nie mówiąc o nas fotografach. Czas na końcowy element pokazu, ten który pozostał w mojej pamięci najbardziej. Powitanie z generalicją, w międzyczasie poszedłem pstryknąć kilka zdjęć niemieckim czołgom które wróciły z pola i zaparkowały niedaleko od nas, w końcu z tych kilkudziesięciu zdjęć wybiorę jakieś znośne. Oczekiwałem na przyjazd naszych chłopaków, fajnie było ująć wozy bojowe Leopard i T 72 w dwóch kolumnach. Niestety, nie doczekałem się, odgwizdano minie szybciutko, myśleli że może szpieg się wkradł w medialne szeregi? Daleko, pod lasem przemknęła ostatnia siedemdwójka w kierunku na Orzysz, do koszar. Wracałem do całej reszty zły i zawiedziony, nie mogłem ująć aparatem czegoś co powinno nastąpić. Koniec zajęć na poligonie, przyjechała cała „świta” a brakować ma jednego z uczestników spektaklu? Nie mieściło się to w mojej niegdyś monowskiej łepetynie, czymże tak podpadli polscy żołnierze pancerniacy, że nie mogli spotkać się razem ze swoimi niemieckim kolegami po fachu z głównym przełożonym. Kto z naszej strony organizując pokaz dał przysłowiowej medialnej i kulturalnej dupy!? Wnerwiomy bardziej niż zwykle oscentacyjnie schowałem sprzęt i indentyfikareklama

tor do futerału i zawiedziony pojechałem do Giżycka. Okazano brak profesji jeśli chodzi o kontakt z mediami. Próbowałem dodzwonić się do rzecznika prasowego z prośbą o wyjaśnienia, przez cały dzień nie otrzymałem odpowiedzi. Gdy w końcu się dodzwoniłem otrzymałem porcję wyświechtanych frazesów którymi próbowano mnie się pozbyć. Zgłosiłem chęć spotkania z dowódcą giżyckiej jednostki, scenarzystą i reżyserem wątpliwego medialnie przestawienia w celu przedyskutowania spornych elementów pokazu, jak dotąd pozytywnej reakcji nie widzę. Drodzy Czytelnicy! Działamy w terenie dla Was, staramy się zdobyć coś ciekawego, w tym przypadku chodziło o materiał zdjęciowy z ważnego pokazu, prawdę mówiąc wręcz historycz-

nego spotkania dawnych niegdyś przeciwników militarnych. Nasze zadanie jest jasne, moje tym bardziej z racji zainteresowania militarystyką jest to mój „konik”. Sucha informacja w prasie o ćwiczeniach wojskowych i każdych innych jest zbywana wzruszeniem ramion. Dopiero konkretna porcja zdjęć z działań w terenie zainteresuje potencjalnego czytelnika, a co dopiero ma pokazać kamera czy sprawozdawca radiowy gdy coś się dzieje ale kilka kilometrów dalej? Ćwiczenia o kryptonimie „Panzer Detachment” uważam za medialną klęskę organizatora pokazu dla VIPów.


8

IMPREZY

MAZURSKI GONIEC

WYWIAD Z WÓJTEM MARKIEM JASUDOWICZEM GIZYCKO.INFO Wójt Marek Jasudowicz, od prawie roku zarządza Gminą Giżycko. Mimo wielu obowiązków odpowiedział Nam na kilka pytań. Tylko u Nas dowiecie się o gminnych inwestycjach, zarówno o tych zrealizowanych i tych zaplanowanych, a także o tym jak Wójt spędza wolny czas.

1.Prawie od roku jest Pan Wójtem Naszej Gminy. Z perspektywy czasu, czy mógłby Pan porównać swoje odczucia po ogłoszeniu wyników wyborów i pierwsze dni pracy w Urzędzie Gminy, z obecnymi spostrzeżeniami i refleksjami? (MJ) Wynik wyborów pokazał, że mieszkańcy gminy postawili na zmianę i udzielili mi kredytu zaufania, zdecydowali bym działał dla dobra wspólnego Naszej Gminy. W dniu 8 grudnia 2014 roku zostałem zaprzysiężony na Wójta Gminy Giżycko, to wielki zaszczyt, ale też i wielka odpowiedzialność, szczególnie, że zaraz po objęciu stanowiska okazało się, iż gmina ma duże problemy z płynnością finansową. By gmina mogła funkcjonować i uregulować zaciągnięte wcześniej zobowiązania, niezbędne były decyzje ograniczające wydatki. Podjąłem trudne decyzje dotyczącą redukcji zatrudnienia oraz reorganizacji Urzędu Gminy. Takie działania docelowo usprawniły funkcjonowanie urzędu i zredukowały koszty funkcjonowania instytucji. Podkreślam, początki nie były łatwe. Ludzie boją się zmian, do tego – w moim odczuciu – obawiano się mnie personalnie. Jednak negatywne opinie na mój temat okazały się mitem (nie zlikwidowałem szkół, komunikacji autobusowej, basenu itp.) ponieważ nie przyszedłem dokonać destrukcyjnej rewolucji. Teraz w Urzędzie Gminy panuje przyjazna, miła atmosfera, która korzystnie wpływa na jakość pracy i obsługę petenta. Jestem zadowolony z poziomu zaangażowania pracowników Urzędu Gminy, reklama

są kompetentni i profesjonalnie podchodzą do powierzonych im zadań. Taka atmosfera sprzyja rozwojowi Naszej Gminy, naszemu dobru.

2.Wójt Gminy to funkcja zaszczytna, ale również zobowiązująca. Czy nowe stanowisko jest dla Pana dużym obciążeniem, a może wyzwaniem? (MJ) Jak wspomniałem wcześniej, to wielki zaszczyt, ale traktuję tę funkcję jako powierzone mi przez wyborców zadanie, by działać jak najlepiej dla dobra wspólnego mieszkańców gminy. Jestem człowiekiem, który lubi wyzwania i angażuje się w nie w 100%, a nawet – niestety dla mojej żony, której bardzo dziękuję za nieskończone pokłady cierpliwości – więcej. Nie zależy mi na zaszczytach. Chcę działać na rzecz społeczeństwa i zgodnie z wcześniej składaną deklaracją, chcę być wójtem wszystkich mieszkańców naszej gminy i im służyć jak najlepiej. Uważam, że rozmawiać trzeba z każdym, niezależnie od posiadanego majątku czy wykształcenia. Wiem, że najciekawsze pomysły powstają nie za biurkiem, ale właśnie podczas spotkań z mieszkańcami, na ich terenie, gdzie czują się bezpiecznie i łatwiej jest im mówić o swoich problemach, potrzebach i pomysłach – rozmowa zza biurka urzędu buduje pewien dystans. Właśnie dlatego, w samym wrześniu, uczestniczyłem w 23 zebraniach wiejskich. Cieszę się, że nasza gmina pięknieje dzięki decyzjom mieszkańców, którzy sami ustalają zadania do realizacji w ramach funduszy sołeckich.

3.Jakie są najważniejsze inwestycje gminne zaplanowane w najbliższej przyszłości? (MJ) Wiele dobrego zrobiliśmy przez ten niecały rok. Zmiany ograniczające wydatki oraz zaciągnięty kredyt w wysokości 1 500 000 zł pozwoliły na przeprowadzenie zaplanowanych oraz dodatkowych inwestycji na terenie naszej gminy.

Wykonaliśmy budowę sieci wodociągowej i kanalizacji sanitarnej na odcinku Strzelce-Bogaczewo. Dodatkowo pozyskaliśmy dofinansowanie w kwocie 266.103,20 zł, dzięki czemu zrealizowaliśmy w krótkim czasie budowę sieci wodociągowej i kanalizacji sanitarnej w miejscowości Gajewo. W Wilkasach przy ul. Szkolnej na odcinku około 300 m ułożyliśmy chodnik z przejazdami na zjazdach. Droga ma szerokość 5 m i nawierzchnie bitumiczną, dodatkowo poszerzone zostały zatoczki postojowe. Wykonano zabezpieczenie istniejących sieci energetycznych i telekomunikacyjnych rurami osłonowymi, zrobiony został również remont istnieją-

niezbędne przyłącza: zasilania energetyczne, wodno – kanalizacyjne oraz centralne ogrzewanie. Na ukończeniu już jest budowa ciągu pieszo-rowerowego przy drodze powiatowej w Gajewie, w którego kosztach partycypujemy. Wykonaliśmy wiele mniejszych inwestycji w ramach realizacji zadań z funduszy sołeckich, m.in.: Zakup i montaż siłowni zewnętrznej, tablicy informacyjnej i utwardzenie terenu polbrukiem w miejscowości Bystry oraz budowa placu zabaw, Budowa sceny z kostki brukowej przy świetlicy w Pieczonkach, Ogrodzenie działki, na której znajduje się świetli-

cych elementów odwodnienia. Przeprowadziliśmy rozbudowę Szkoły Podstawowej w Wilkasach. W wyniku realizacji inwestycji dobudowano trzeci budynek oddziału przedszkolnego do dwóch już istniejących. Wykonano wszystkie niezbędne przeróbki dostosowujące istniejące obiekty szkolne do funkcjonowania (ścianki działowe, drzwi, podłogi, przebicia, instalacje przeciw pożarowe, instalacje sanitarne itp.), zostały także wykonane wszelkie

ca wiejska w Kożuchach Wielkich, Zagospodarowanie miejsca rekreacji w Sterławkach Małych. Postawiony został tam również grill murowany, a obok znajdują się ławkostół oraz wiata zadaszona z zamontowanym stołem i ławkami, zakup i montaż zestawu zabawowego w Zielonym Gaju, zagospodarowanie plaży w Bogaczewie, gdzie kupiono i zamontowano dwie sztuki stołów oraz sześć sztuk drewnianych ławek. Budowa wiat edukacyjnych w miejscowościach:

Wrony, Kalinowo, Upałty Małe, Sulimy, Bogaczewo i Doba. Zakup i montaż zestawu zabawowego we Wronach, Utworzenie miejsca rekreacji w Sulimach i rozbudowa placu zabaw, budowa placu zabaw w Sterławkach Średnich, doposażenie miejsca wypoczynku przy świetlicy wiejskiej w Spytkowie, budowa placu zabaw w Sołdanach, Budowa oświetlenia na nasypie kolejowym w Grajwie, Zagospodarowanie plaży gminnej w miejscowości Kozin. Zamontowano na niej podwójną huśtawkę z jednym siedziskiem dla małych dzieci i jednym dla starszych. Jak widać te dziesięć ostatnich miesięcy był zarówno dla mnie jak i mojego zespołu bardzo pracowite. Reorganizacja, inwestycje i przygotowania do nowego okresu programowania, w którym chcemy pozyskiwać środki zewnętrzne. Jeżeli chodzi o nowe inwe stycje, to je ste śmy na eta pie kon stru owa nia budżetu na następny rok. To Rada Gminy podejmie osta tecz ną de cy zję o kształcie budżetu i inwestycjach. Przygotowuje my się do aplikowania o środki zewnętrzne na budowę: dróg, biblioteki, świetlicy oraz rozbudowę szkoły. Będziemy star towali w konkursach, których rozstrzygnięcia niestety nie można przewidzieć, ale liczymy, że pozyskamy wystarcza ją ce środ ki, aby da lej rozwijać naszą gminę i jej infrastrukturę.

4.Czy wyobraża Pan sobie Naszą Gminę za 10 lat – jakie jest Pana marzenie? (MJ) Mam wizję na przyszłość Naszej Gminy. Stojąc na jej czele mogę sukcesywnie realizować plan rozwoju. Mieszkańcy wybrali mnie na kadencję czteroletnią i ten czas jest dla mnie teraz najważniejszy. Podejmuję działania, by jak najlepiej poprowadzić realizację zadań i inwestycji gminnych. Dążę do tego, aby mieszkańcy mogli powiedzieć w przyszłości, że są dumni oraz szczęśliwi z mieszkania w tak piękniej i do tego rozwijającej się gminie. 5.Na koniec, dość prywatnie: Pana hobby to …. Oczywiście, jeśli ma Pan na nie czas (MJ) Moje największe pasje to informatyka i żeglarstwo. Oczywiście jak mam czas, to z przyjemnością siadam do komputera albo za ster żaglówki. W czasie tegorocznego półtoratygodniowego urlopu udało mi się spędzić cudowny czas z rodziną i przyjaciółmi na jachcie, opływając nasze piękne jeziora od północy po Okartowo na jeziorze Śniardwy. Jeśli chodzi o pasję, to pozwolę sobie zacytować Nicholas’a Sparks’a: „Najsmutniejsi ludzie, jakich w życiu spotkałam, to ci, którzy nie interesują się niczym głęboko. Pasja i zadowolenie idą ze sobą w parze, a bez nich każde szczęście jest wyłącznie chwilowe, nie ma bowiem bodźca, który by je podtrzymywał.” Dziękujemy za udzielenie tak wyczerpujących odpowiedzi na Nasze pytania. Wywiad przeprowadził Piotr Suchta


IMPREZY

MAZURSKI GONIEC

XXV LAT PIŁKI RĘCZNEJ W GIŻYCKU 1990 – 2015 Rys historyczny 1990 – powstaje sekcja piłki ręcznej dziewcząt /rocznik 1977/ przy szkole podstawowej nr 2 – trener Marian Bogdanowicz 1991 – powstaje Handball Club Giżycko: sekcja dziewcząt/ rocznik 1977/78/ trener Andrzej Paszkiewicz oraz sekcja chłopców / rocznik 1979 / trener Jerzy Roginiewicz 1995 – Handball Club Giżycko przekształca się w Uczniowski Klub Piłki Ręcznej „Giżycko” przy szkole podstawowej nr 2 - zaprzestał działalnosci w 2009 roku. Kolejni prezesi to: Jolanta Szczesiul, Marek Tomaszewicz, Jerzy Roginiewicz 2005 – powstaje Młodzieżowe Towarzystwo Sportowe – Promocja Sportowych Talentów - prezes Andrzej Paszkiewicz. Osiągnięcia sportowe 1991 – III miejsce w woj. suwalskim dziewcząt – trener Marian Bogdanowicz 1992 – I miejsce w woj. suwalskim dziewcząt, III miejsce w mistrzostwach Makroregionu Warszawsko-Mazurskiego Szkól Podstawowych– trener Andrzej Paszkiewicz 1993 – II miejsce w woj. suwalskim chłopców, II miejsce w lidze okręgowej młodzików – trener Jerzy Roginiewicz, III miejsce w Mistrzostwach Makroregionu juniorek młodszych – trener Andrzej Paszkiewicz 1994 – II miejsce w lidze okręgowej juniorów młodszych – trener Jerzy Roginiewicz, III miejsce w Mistrzostwach Makroregionu juniorek młodszych – trener Andrzej Paszkiewicz 1995 – Mistrzostwo województwa warmińsko-ma-

zurskiego młodziczek , III miejsce w półfinale, Mistrzostw Polski młodziczek – trenerzy Andrzej Paszkiewicz i Jerzy Roginiewicz 1996 – II miejsce w lidze wojewódzkiej juniorek młodszych, III miejsce w półfinale Mistrzostw Polski juniorek Młodszych – trener Jerzy Roginiewicz, II miejsce w lidze wojewódzkiej młodziczek , III miejsce w Mistrzostwach Makroregionu - trener Andrzej Paszkiewicz 1997 – Mistrzostwo Ligi Międzywojewódzkiej seniorek, awans do II ligi, III miejsce w półfinale Mistrzostw Polski juniorek Młodszych – trener Jerzy Roginiewicz, Mistrzostwo Makroregionu młodziczek, III miejsce w półfinale Mistrzostw Polski młodziczek – trener Andrzej Paszkiewicz 1998 – Udział w rozgrywkach II ligi 1999 – II miejsce w Mistrzostwach Makroregionu juniorek – trener Andrzej Paszkiewicz

9


MAZURSKI GONIEC

MOTORYZACJA

PRZESTĘPCY Z MIŁEK W ostatnim czasie ujawniono fakt, że Straże Miejskie i Gminne oraz Główny Inspektor Transportu Drogowego używają w nielegalny sposób fotoradarów typu Multanova 6F oraz Ramet AD9C/AD9T, gdyż do funkcjonowania w/w sprzętów wykorzystują zastrzeżone dla wojska częstotliwości 34,0 GHz oraz 34,3 Ghz. Problem wydaje się znacznie poważniejszy niż na pierwszy rzut oka, biorąc pod uwagę, iż jednoczesne wykorzystywanie tego samego pasma częstotliwości przez zarówno fotoradary jak i stacje wojskowe może skutkować bardzo poważnymi zakłóceniami, które w znaczny sposób uniemożliwią właściwą pracę urządzeń należących do wojska. Co istotne, tego typu zakłócenia mogą powodować też nieprawidłowe funkcjonowanie samych fotoradarów, czego skutkiem będą np. zawyżone pomiary prędkości (co oczywiście jest dobrą podstawą do uchylenia mandatu karnego, bądź argumentacji zawartej w sprzeciwie od wyroku nakazowego, czy też przesłanką do nadzwyczajnego wszczęcia postępowania, w sytuacji gdyby postępowanie zostało już prawomocnie zakończone). Rozkładając sprawę na czynniki pierwsze, przede wszystkim należy wskazać, iż zgodnie z przepisami Ustawy Prawa Telekomunikacyjnego (Dz. U. 2004, nr 171 poz. 1800 z późn. zm.), używanie urządzenia radiowego (czyli takiego, które „korzysta” z danego pasma częstotliwości) wymaga pozwolenia radiowego, które jest wydawane w formie decyzji przez Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Wprost wskazuje na to przepis art. 143 ust. 1 i 2 w/w ustawy. Jak udało się nam ustalić, straże miejskie i gminne pracują na swych urządzeniach bez wymaganych zezwoleń, a co za tym idzie – popełniają przestępstwo stypizowane w przepisie art. 208 wyżej powołanej ustawy. I tak, przepis art. 208 ust. 1 wskazuje iż „Kto bez wymaganego pozwolenia używa urządzenia radiowego nadawczego lub nadawczo – odbiorczego, podlega karze grzywny w wysokości reklama

do 1000 złotych.”, lecz w ust. 2 Ustawodawca wskazał, że „Jeżeli sprawca czynu określonego w ust. 1 działa w sposób uporczywy, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 2.”. Oczywiście notoryczne działania straży miejskich i gminnych można ewidentnie podciągnąć pod ustęp drugi, gdyż nie są to jednorazowe przypadki, tylko przemyślana działalność mająca na celu wymuszenie haraczy od kierowców w sposób niezgodny z obowiązującymi przepisami prawa. Jak udało nam się ustalić, do tej pory Urząd Komunikacji Elektronicznej wszczął z urzędu aż 44 postępowania administracyjne w sprawie wydania decyzji zakazującej używania urządzeń do pomiaru prędkości, którymi dysponują straże miejskie i gminne (przy czym istotnym jest, iż na dzień dzisiejszy jest w użytkowaniu ponad 100 fotoradarów pracujących na częstotliwościach wojskowych!!, jednak postępowania – póki co – zostały wszczęte w stosunku do ok. 80 podmiotów w przypadku których stwierdzono posiadanie tego typu urządzeń). Co istotne, większość postępowań jest w dalszym ciągu w toku, gdyż Prezes UKE ma na celu wydanie takiej decyzji, w której zawarte zostałoby postanowienie o zabezpieczeniu urządzenia przed dalszym jego używaniem (względnie obsługą), ewentualnie o przejęciu urządzenia do depozytu, na co zezwala przepis art. 203 ust. 2 Ustawy prawo telekomunikacyjne. Ważną kwestią jest fakt, że wydana decyzja ma rygor natychmiastowej wykonalności (art. 203 ust. 1 Ustawy prawo telekomunikacyjne), więc wszelkie odwołania „pokrzywdzonych” tą decyzją straży miejskich i gminnych nie będą skutkowały

zawieszeniem wykonania decyzji i możliwością dalszego, bandyckiego używania fotoradarów na tych częstotliwościach. Pomijając absolutnie obowiązkową kwestię dotyczącą uzyskania stosownego pozwolenia od Prezesa UKE, podmiot cywilny (jakim jest każda straż miejska i każda straż gminna) zobowiązany jest, na podstawie Rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 27 grudnia 2013 r. w sprawie Krajowej Tablicy Przeznaczeń Częstotliwości (Dz. U. z 2014 r., poz. 161) do przeprowadzenia jednostkowych uzgodnień z Ministrem Obrony Narodowej, biorąc pod uwagę zakres częstotliwości 33,4 – 34,2 GHz oraz 34,2 – 34,7 GHz. Jak już wcześniej wskazano, straże korzystają z częstotliwości 34,0 oraz 34,3 GHz tak więc jednostkowe uzgodnienia z Ministrem są obligatoryjne. Przed wydaniem decyzji uzgodnień tych w imieniu podmiotów cywilnych, zgodnie z przepisami ustawy prawo telekomunikacyjne, dokonuje Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Jednak wobec faktu, iż nie wystąpiono o wydanie stosownych pozwoleń, nie miały miejsca również żadne uzgodnienia. Jak poinformował w dniu 30 lipca 2015 r., Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, na stronie www.uke.gov.pl, obecnie nie jest dozwolona praca urządzeń do pomiaru prędkości w ruchu drogowym wykorzystujących częstotliwości 34,0 GHz oraz 34,3 GHz. Niestety, z informacji jakie do nas docierają, niektóre straże miejskie (i gminne) za nic mają tego typu żądania zaprzestania działalności łamiącej obowiązujące przepisy prawa i w dalszym ciągu dokonują pomiarów tego typu urządzeniami, a co więcej – w dalszym ciągu żądają od właści-

cieli pojazdów wskazania kierującego bądź użytkownika pojazdu w momencie popełnienia wykroczenia polegającego na przekroczeniu prędkości (pomimo, iż w żaden sposób nie jest to oczywiste – biorąc pod uwagę chociażby fakt, iż pomiary są nieprawidłowe z uwagi na zakłócenia występujące w przypadku korzystania z jednego pasma częstotliwości przez różne urządzenia). Co ciekawe, jak wyżej wskazano, Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej wszczął postępowania mające na celu zakazanie używania pasma częstotliwości zastrzeżonego dla wojska – nie jest wspomniane w żadnym miejscu oficjalnej informacji umieszczonej na stronie internetowej UKE jakoby miałyby być to decyzje zawierające pozwolenia radiowe. W związku z powyższym, właściwie pewnym jest, iż za jakiś czas używanie urządzeń do pomiaru prędkości na pasmach częstotliwości zastrzeżonych dla wojska będzie całkowicie zabronione. Ruszy więc kolejna lawina umorzeń spraw wszczętych w sposób nielegalny, bezprawny (pomijając już całkowicie kwestie proceduralne takie jak wszczynanie postępowań poprzez wymuszenia wskazania kierującego, zawarte w wezwaniach alternatywnych typu ABCD), ale również na podstawie dowodów zdobytych tak właściwie w nielegalny sposób. Przede wszystkim, absolutnie uczulamy na nieprzyjmowanie i nie odsyłanie jakichkolwiek odpowiedzi na wezwania, zgód na przyjęcie mandatu karnego, wskazań kierujących pojazdami, w których choć w jednym miejscu pojawi się nazwa Multanova 6F lub Ramet AD9C / AD9T. Gdyby jednak zdarzyło się, że ktoś z naszych Czytelników zapłacił mandat wystawiony na podstawie pomiaru dokonanego przez jedno z tych urządzeń, może wystąpić również na drogę sądową (postępowanie cywilne) celem odzyskania uiszczonej (niezasadnie) kwoty, a także wszelkich kosztów jakie ponieśliśmy w takiej sprawie. Na koniec informacja uzyskana specjalnie dla Naszych Czytelników! Na zawnioskowane przez nas żądanie udzielenia informacji publicznej, UKE przesłał nam pełen wykaz podmiotów, które zostały zawiadomione o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie stosowania fotoradarów pracujących na częstotliwościach wojskowych. Są to następujące formacje: Wykaz podmiotów które zostały zawiadomione o wszczęciu postępowania administracyjnego: Gmina Kobylnica, Straż Miejska w Rybniku, Gmina Wicko, Gmina Biały Bór, Gmina Pruszcz Gdański, Straż Miejska w Szczecinku, Gmina Karpacz, Gmina Rzeczenica, Gmina Bobolice, Straż Miejska w Dąbrowie Górniczej, Gmina Nowy Tomyśl,

13

NASZA MOTO DZIEWCZYNA

Straż Miejska w Bochni, Gmina Sianów, Straż Miejska Miasta Poznania, Straż Gminna Gminy Słupsk, Straż Miejska w Debrznie, Straż Miejska m. st. Warszawy, Gmina Jeżów, Gmina Miłki,

Gmina Skoczów, GITD, Straż Miejska Wrocławia, Gmina Łódź, Gmina Piotrków Trybunalski, Straż Miejska Zgierz, Gmina Nowe Ostrowy, Gmina Krotoszyn,

Gmina Pabianice, Gmina Nowy Dwór Gdański, Gmina Wejherowo, Gmina Kolno, Gmina Bydgoszcz, Gmina Grudziądz, Gmina Jarocin, Gmina Mosina, Gmina Murowana Goślina, Gmina Suchy Las, Gmina Kożuchów, Gmina Nowe Miasteczko, Gmina Nowogród Bobrzański, Gmina Złocieniec, Gmina Człopa, Gmina Nysa.


14

HUMOR

MAZURSKI GONIEC

CZASAMI GOŁO ALE NA WESOŁO

n OGŁOSZENIA DROBNE

cza ro dziej ska lampa Alla dyna, z któ rej wysko czył dżin: - Dzię kuję ci Pa nie za uwol nie nie mnie z tej pu łap ki. W dowód wdzięczno ści mo gę spełnić jed no twoje życze nie. - Su per! - ucie szył się Kowal ski. Uczyń mnie mi strzem w pro fe sji, któ rej ża den męż czyzna przede mną nie po do łał. Dżin skło nił się, wypowie dział za klę cie i zro bił z Kowalskie go go spo dynię do mową.

Idzie Ba ca na dwór za potrze bą. Wra ca ca lutki mo kry. Żo na się pyta: - Jó zwa, deszcz pa da? - Ni... ino halny wieje. Dia log Gó ra lek: - Wiesz Ma ryna dupczyłam się z inte li gentem! - No i jak było? - Ty wiesz, On miał pe ni sa! - Ooo!, a co to ta kie go? - Ta ki ch*j, ino giętki! Turysta pyta Ba cy. - Ba co dam Wam 2000 zł, za jed ną noc z Wa szą Gaździ ną. Ba ca się na myślił i mówi: - Ale tylko za jed ną noc kę? - Tak - mówi turysta - chcę po sma kować, jak to jest z ro dowi tą gó ralką. Za pa da noc. Gaździ na się rozbie ra, tu rysta też. Na gle Gaź dzi na oznaj mia. - Gniewom się! Za nie po kojo ny turysta pyta: - Ale dla cze go się gniewa cie, dyć Wos jeszcze nawet nie tkną łem? A Gaździ na: - Ni jo sie gniewom, ino Wom się gnie. Ba ca stoi przed są dem: - Ma pan do wybo ru: dzie sięć dni wię zie nia albo tysiąc złotych; - To ja so bie we zmę te tysiąc złotych de cyduje oskarżo ny; Ba ca budzi gaździ nę w no cy i mówi: - Ma aaryś ka ło dwróć ze sie przo dym ku mnie! - A coo be dzies mnie uzywoł? - Niee,ino se be dzies pier dzieć ku ścia nie! Ba ca rozwo dzi się z Gaździ ną. Od bywa się rozprawa w są dzie. Sę dzia pyta się Gazdy: - Powiedzcie, Gazdo, dla cze go chce cie się rozwieść z ta Gaździ na, prze cież ży je cie ra zem już dwa dzie ścia lat, w czym wam ona zawi ni ła? Gazda na to od powia da: - A bo Pa nie sę dzio, ona mi sek sualnie nie od powia da. Na to w końcu sa li pod no si się ze swoje go miej sca juhas i wo ła: - Głupoty, Gazdo, ga da cie! Ca łej wsi od powia da, a wam nie! Cho dzi Ba ca po łą ce i zo ba czył że turysta ro bi pompki: - Pierwsy ras wi dzę ta ki halny co by ba be spod chlo pa wywia lo! Hej! Wyłowił węd karz sta rą butelkę. Pa trzy, a w środ ku sie dzi Dżinn. Za czyna więc po cie rać szkło. Trze, trze i

nic. Na gle słyszy przytłumio ny głos: - Ko rek wycią gnij de bi lu. Dwóch fa cetów stoi pod pryszni cem. Je den za uwa ża, że drugi nie ma jaj. - Ooo sta ry, co Ci się sta ło?! - A wiesz, spa ce rowa łem so bie po pla ży i na gle w pia sku za uwa żyłem ta ką lampę, no to pod no szę, po cie ram no i wysko czył dżin. - No i co? - No i powie dział: Je stem Tonto, indiański dżin i spełnię Twoje jed no życze nie! - Ta aa? I co powie dzia łeś? - Bez jaj. Nie miec wę druje przez pustynię, na gle pa trzy, a z pia sku wysta je lampa. Po cie ra przed nim pojawia się Dżinn: - Za to, że mnie uwolni łeś, spełnię Twoje trzy życze nia! - Hmm, daj mi butelkę, w któ rej ni gdy nie za brak nie Guines sa! BUFF! I przed Niem cem pojawia się bu tel ka pi wa. Wy pija i ze zdu mie niem pa trzy jak ta na tych miast się na pełnia. - Mój Bo że, to nie sa mowi te! Daj mi za raz jeszcze ta kie dwie! Idzie fa cet przez Pustynię Błę dowską i zna lazł lampę. Słyszał coś o dżi nach, Alla dynach więc po cie ra. A jak że, pojawia się dżin i mówi: - Za to, że mnie uwol ni łeś speł nię twoje jed no życze nie! Fa cet myśli dłuższą chwi lę i strze la: - Chcę być di le rem za gra nicznych sa mo cho dów w ja kimś wielkim mie ście. BACH! Go ściu pa trzy i zo stał di le rem Ła dy w To kio. Na wyciecz ce w Egip cie, pod czas zwie dza nia pi ra mid, Kowalski zna lazł se kretną kom na tę, a w niej za kurzo ną lampę. Potarł ją i oka za ło się, że to

Wsia da ba ba do auto busu i pyta kie rowcy: - Lubi cie orze chy? - Tak - od powia da kie rowca. Ba ba da je ca ły wo re czek orze chów. Na stępne go dnia znów wsia da i da je mu ca ły wo re czek. Kie rowca pyta: - A skąd je ma cie? - Z tof fi fi, synku. Przycho dzi ba ba do le ka rza i mówi: - Pa nie dok to rze, coś mi śmierdzi w no sie. Le karz za glą da i mówi: - Ko za pa ni zde chła. Wcho dzi ba ba do knaj py z pa pugą na rę ce i mówi: - Kto zgad nie co to za zwie rzę bę dzie mógł ko chać się ze mną ca łą noc. Na to je den z obec nych: - Ali ga tor! A ba ba: - Skłonna je stem uznać. Rybak zła pał złotą ryb kę, ale że to była bardzo mło da ryb ka to obie ca ła spełnić tylko jed no życze nie. Rybak myśli, myśli w końcu po sta nowił zro bić coś dla świa ta i mówi: - Chcę aby na ca łym świe cie za pa nował po kój. - Ale ry ba ku ja na praw dę je stem jesz cze ma ła więc wy myśl coś mniej sze go, - To przynaj mniej zrób tak aby w Jugo sławii był po kój. - A ta Jugo sławia to duża jest? - No nie wiem, przynio sę ma pę. Rybak przyniósł ma pę, ryb ka oglą da, oglą da i mówi: - Wiesz rybak to jed nak za duża, daj coś mniej sze go. Rybak wkurzył się: - To zrób przynaj mniej, że by moja żo na była ład na. - To przyprowadź żo nę. Rybak przyprowa dził żo nę, ryb ka pa trzy, pa trzy i mówi: Rybak, a po każ jeszcze na chwi lę tę ma pę.

n NASZA WALENTYNKA


MAZURSKI GONIEC

NASZE MIASTO

GIŻYCKO ZE STARYCH ZDJĘĆ

400 LAT

ULICA PIONIERSKA

15

MIASTA


16

MAZURSKI GONIEC


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.