Goniec Mazurski 359

Page 1


2

PEREŁKI

MAZURSKI GONIEC

KUP PAN DZIAŁKĘ

Temat handlu ziemią, związany z opisanym w numerze 15 „Mazurskiego Gońca” działaniem radnego Gminy Giżycko p. Trykacza staje się coraz bardziej ciekawy. Kto, w jaki sposób handluje się najcenniejszymi fragmentami gminnego skarbu i za ile. Oczywiście jakie to rodzi za sobą skutki dla mieszkańców Giżycka i okolic, wszystko to przyprawia o zawrót w głowie. Zebrane osobiście i telefoniczne informacje pokazują jak jest naprawdę z wyprzedawaniem polskiej ziemi przez obecną ekipę rządzącą. Zerknijmy jednak szerzej. „W Wielkopolsce cudzoziemcy ziemię kupują na słupa: rolnik z kilkoma hektarami dostaje od zagranicznego inwestora pożyczkę na zakup kilkuset hektarów w swojej gminie. W umowie widnieje zapis, że po transakcji ziemię ma zwrócić cudzoziemcowi. W zamian dostaje kilka procent od sprzedaży i z ubogiego rolnika staje się lokalnym rockefellerem. W Zachodniopomorskiem do niedawna postrach wśród tamtejszych rolników budziła pewna 60-latka. W ciągu paru lat zdążyła kupić w kilku gminach tysiąc hektarów ziemi. Kiedy okazało się, że z rolnictwem ma niewiele wspólnego, a zakupione grunty będzie współdzielić z Niemcem, sprawa wylądowała w prokuraturze” – pisze autor WPROST. Przypomnijmy co pisałem we wspomnianym nr 15 „Gońca”: „Razi Was w szczególności bezczelność „wybrańców narodu” których zwą radnymi. Przez ostatnie lata przysłuchiwałem się komentarzom, podczas prowadzonych za kulisami rozmów, o tym jaki jest sens startowania do wyborów na radnego miejskiego czy też gminnego. Bardzo często ręce mi opadały gdy komentarz był jeden – chcę coś sobie załatwić. No i mamy efekty załatwiania coraz bardziej widoczne. Przykład z Gminy Giżycko, dokładnie z Wilkas, a jeszcze dokładniej z brzegu jeziora Niegocin rejon ulicy Olsztyńskiej. Jeżeli już tak bardzo chcecie wiedzieć to temat dotyczy działki numer 866/2 której właścicielem jest nie kto inny tylko radny giżyckiej gminy Trykacz.” Wspomniany radny kilkukrotnie dzwonił do redakcji próbując wyjaśnić (pokrętnie) przyczynę wycięcia drzew wzdłuż postawionego ogrodzenia. „Działka radnego Tryka-

cza, położona tuż nad brzegiem Niegocina, byłaby prawdziwym rajem gdyby miała dojście do wody i widok na jezioro. Cóż, przeszkadzają trzciny i rosnące drzewa. Czy pamiętacie powiedzenie radny bezradny? Tu takiego problemu nie widać. Nasz „bohater” przystępuje do działania. Wniosek do powiatu o wycinkę starych i chorych drzew, a następnie wjazd ekipy (giżyckiej usługowej) i hulaj spalinowa piło po konarkach. Wyrżnięto kilkanaście drzew, zdrowych drzew, gdzie gnieździły się ptaki, następował okres lęgowy, a dzieje się to w końcu maja. Nadzwyczaj sprawnie wywieziono wycięte resztki, a gałęzie wrzucono w trzciny. W „odpowiednich” godzinach dnia, cichutko wynajęty gość kosą wycina trzcinę, w końcu widok na śliczne jezioro nie może być zbrukany jakimiś

fikowano następujące drzewa o obwodach pni mierzonych na wysokości 130 cm: – wierzba: 102, 65, 79, 168, 186, 32, 30, 34, 33, 30, 31 cm; – topola: 247, 256 cm; – jesion: 80 cm. Przyczynami determinującymi potrzebę wycinki w/w drzew były: zagrożenie bezpieczeństwa ludzi i mienia, cięcia sanitarno-pielęgnacyjne, obumarcie drzewa (jesion). Oględziny dokonane przez organ właściwy do wydania zezwolenia nie potwierdziły występowania w obrębie za-

za kretyńską decyzję. Bezpieczeństwo ludzi i mienia? Chyba Panu chodziło o osobę Trykacza i jego sracz stojący na środku działki! Szanowni Państwo handel mazurską ziemią trwa nadal! Dla milionerów i podstawionych lokalnych pionków nie ma trudności do pokonania. Lokalna durna władza daje się omamić kasą. Fuleda, rezerwat wykupiony przez Staraka. Gmi-

OSTATNIO SPRZEDANA DZIAŁKA W PIERKUNOWIE

tam chaszczami. Uważny obserwator bezczelnych działań radnego Trykacza zgłosił ten fakt do Ochrony Środowiska. Zadziałali nadzwyczaj szybko. Po kilku dniach przyjechała trzyosobowa ekipa kontrolna która... doznała szoku.” Wspomniałem też o braku działań nowej władzy w celu ochrony drzew: „Co na to Wójt Jasudowicz? Obrońca przyrody, przeciwnik wiatraków (zobaczymy jak długo). Jak można było pozwolić na takie działanie na swoim terenie?!” O dziwo reakcją Wójta była obrona przed moim twierdzeniem że był oponentem wycinki drzew na ulicy Antonowskiej, a nie reakcja na zaistniałe działania radnego. Po kilku tygodniach otrzymałem wiadomość: „Działka ozn. nr geod. 866/2, obręb Wilkasy jest własnością Gminy Giżycko, zgodnie z ewidencją gruntów stanowiącą drogę wewnętrzną w Wilkasach. W wyniku oględzin na gruncie w/w nieruchomości, przeprowadzonych przez przedstawiciela Starostwa Powiatowego w Giżycku, przy współudziale pracownika Urzędu Gminy Giżycko, do usunięcia zakwali-

drzewienia planowanego do wycinki gniazd ptaków bądź innych gatunków objętych prawną ochroną przyrodniczą. Starosta Giżycki, po rozpatrzeniu wniosku Gminy Giżycko, decyzją znak: WŚ.6131.87.2015 z dnia 10.06.2015 r. wydał zezwolenie na usunięcie przedmiotowego zadrzewienia z terenu nieruchomości. Wycinka drzew dokonana została przez pracowników Gminnego Zakładu Komunalnego w Bystrym. Jedno z wyznaczonych drzew (topola) nie zostało dotąd usunięte.” Drodzy Czytelnicy! Takiego bzdetnego stwierdzenia dawno nie czytałem! Wójcie, czy wpadł Pan w kierat lokalnej podległości coś za coś. „Droga wewnętrzna w Wilkasach” jest Pańskim wymysłem, gdyż tam drogi wcale nie ma, ale jest za to działka radnego Trykacza. „Oględziny dokonane przez organ właściwy do wydania zezwolenia” wydały zgodę na usunięcie drzew. Ten ktoś, kto takie zezwolenie wydał na podstawie pokontrolnego protokołu wojewódzkich służb ma zostać ukarany

na Ryn, zamek i teren wokół wykupione przez byłych SBowców. Gmina Giżycko, za pół litra wódki kupuje się działki od głupich zapijaczonych „rolników” wzdłóż szlaku Wielkich Jezior Mazurskich, Bogaczewo, Prażmowo, za bezcen ludzie oddają podstawionym „kupcom” mniejsze i większe działki. Giżycko, Pierkunowo podobnie dzieje się z ziemią wzdłuż jezior, tym razem kupcem jest lokalny biznesmen znany redakcji z imienia i nazwiska. Wilkasy koło Giżycka, działania lokalnych „inwestorów” branży turystycznej, posiadają po kilka działek „rekre-

acyjnych”. By zamaskować swoje posiadanie oczywiście przepisują je na członków rodziny czy podstawione osoby. Giżycko i wspaniała „operacja logistyczna” z działką pod obecną „Biedronką” koło cmentarza, rejon hotelu „Wodnik” w centrum miasta, rejon Pięknej Góry i tak bez liku. Sprzedana ziemia nie wróci do właściciela, czyli gminy czy miasta. Władza łata budżetowe dziury, radni się cieszą, rolnik chwilowo jest milionerem, a mieszkaniec miasta i wsi jadąc nad wodę trafia na płot – teren prywatny. „51 proc. polskiego kapitału należącego do przekupionego rolnika i 49 proc. kapitału, którego właścicielem jest obcy inwestor. – Według naszych wyliczeń w samym Zachodniopomorskiem polskie spółki z zagranicznym kapitałem są w posiadaniu 400 tys. ha ziemi, czyli praktycznie połowy państwowych gruntów rolnych w województwie – twierdzi Białkowski w rozmowie z WPROST. Bańkę cenową na tym rynku generuje otwarcie handlu polską ziemią dla obcokrajowców z Unii, które ma nastąpić w maju 2016 roku. Część kupujących wychodzi z założenia, że po tym okresie ziemia będzie jeszcze bardziej drożeć. Stąd przyspieszone decyzje zakupowe tych, którzy na rosnącej bańce cenowej chcą się wzbogacić. Ile jeszcze ziemi sprzeda obecna władza. Burmistrz Iwaszkiewicz ma mniejsze pole do popisu, ale jeszcze coś zostało. Wójt Jasudowicz jest potęgą w posiadaniu areału do sprzedaży, a kiedy jeszcze przyjadą panowie z zasobnymi teczuszkami w sprawie budowy wiatraków to dopiero będzie dylemat i ból na sercu.


PEREŁKI

MAZURSKI GONIEC

3

„NASZE” I NIE NASZE ŚMIECI Ostatnią katastrofą, którą nam zaserwowano, jest tak zwana „ustawa śmieciowa”, w której dobre są jedynie intencje i bardzo trafna, bo dość dwuznaczna nazwa. Dlaczego jest to „katastrofa”? Wystarczy się rozejrzeć, by dostrzec, ile absurdów zrodził ten nieszczególnie szczęśliwy dokument. Właściwie nie wiadomo od czego zacząć, więc zacznijmy od samej ustawy. Załóżmy więc, że trzymamy w rękach rzeczony plik dokumentów z serdecznym zamiarem posłania go w diabły, czyli tam, gdzie jego miejsce – do kosza. Teraz wszystko zależy od tego, nad jakim koszem stoimy – a dokładniej w jakim mieście jest on ustawiony. Ustawy nie można wywalić ot tak sobie, bo pomimo że jest „śmieciowa”, to jest niestety prawnie uchwalona i znajduje się w czynnej mocy. Wyjątkiem jest tutaj Warszawa, w której przez najbliższe pół roku można wywalać cokolwiek i gdziekolwiek, ponieważ to jest Sparta, znaczy się, chciałem powiedzieć „stolyca”. „Stolyca” usytuowana jest w bąblu czy też polu siłowym, które pozwala olewać rozporządzenia ogólnokrajowe. Taki bąbel to kapitalna sprawa i sądzę, że powinien być w każdej firmie. Na przykład w kiblu. Szef drze pałę: „Nowak! Wykonałeś to zadanie, na które miałeś dwa lata?” Nowak nie wykonał, ale siedzi w kiblu, czyli bąblu, co kupuje mu jeszcze pół roku czasu. Brzmi logicznie i zupełnie nie rozumiem, dlaczego tego pokroju pomysły nie są przeszczepiane na grunt sektora prywatnego. W Warszawie nie musimy się zatem przejmować na razie niczym. Gorzej, jeżeli jesteśmy w takiej Łodzi, na ten przykład. Wtedy ustawy nie wolno wywalić nam nigdzie, ponieważ według tamtejszej firmy inteligentnie wybraną jako ta, która ma wywozić śmieci, zadrukowany papier nie jest już niestety papierem, tylko połączeniem papieru z farbą. Dlaczego tylko w Łodzi dostrzeżono tę oczywistą oczywistość? Czy jak do soku pomarańczowego dolejesz wódy, to można potem nim poczęstować dziecko? Oczywiście, że nie. To już nie jest sok pomarańczowy, tylko ordynarny drink. Zadrukowany papier jest równie niebezpieczny, jeżeli wrzucić go do złego kosza, dlatego w Łodzi w celu pozbycia się makulatury, trzeba zgłosić chęć tego przedsięwzięcia firmie wywożącej śmieci. Przysyła ona wtedy oddział saperów w kombinezonach ochronnych, którzy szybko i sprawnie pozbywają się nawet największej kupki papieru. Brawo Łódź!

W Bydgoszczy żyją natomiast same lekkoduchy najwyraźniej. W tym mieście powiedziano ludziom, że papier (nawet ten zadrukowany!) mogą wywalać do pojemników z napisem „papier”. Trochę to konfudujące, bo w takim razie gdzie trzeba wyrzucać czysty, niezużyty papier? W Łodzi wiedzą, a w Bydgoszczy muszą się przyzwyczaić do mieszania czystego papieru z papierem nieczystym. Z tak nieodpowiedzialnym podejściem do życia Bydgoszcz najprawdopodobniej niedługo zniknie z powierzchni Ziemi. Ustawę śmieciową najlepiej wywalić w Bydgoszczy, bo w Łodzi przyślą do nas komando antydrukowe a w Warszawie śmieci nikogo nie obchodzą (bo oni wszyscy i tak jadą na weekend do domu). Tyle kwestia tak prosta, jak papier. To jest jednak tylko wierzchołek góry problematycznych śmieci w rodzaju kartoników po mleku, które zależnie od położenia geograficznego traktowane są jak jeden z czterech rodzajów śmieci – zaistniała więc potrzeba powstania opasłych przewodników śmieciowych, które podróżującym Polakom podpowiadałyby, co gdzie trzeba wyrzucić. Widzę tutaj potencjalną niszę rynkową. Może aplikacja na smartfona? Mogłaby ona również podpowiadać,

w którym mieście trzeba myć wyrzucany kubeczek po jogurcie, a w którym można to olać. Jak to ma się w Giżycku? Cytuję fragment listu Czytelnika: „Chciałbym wyrazić swoją opinię na temat perfidii wykorzystywania „ustawy śmieciowej” przez UM GIżycko. Od samego początku idea tworzenia gospodarki odpadami na terenie tego miasta jest nastawiona na obciążanie kosztami jej funkcjonowania biedniejszej części mieszkańców miasta, stworzono bubel prawny i kosekwentnie się go broni, mając w totalnej pogardzie równouprawnienie, solidaryzm społeczny. Powołano Międzygminny Związek nie po to aby uspraw-

nić gospodarkę odpadami lecz po to aby jeszcze bardziej zagmatwać dochodzenie prawdy kto za co odpowiada i jak dochodzić roszczeń i potencjalnych odszkodowań. Szczerze mówiąc, nie ma takiej możliwości, gdyż tworzący ten związek są tak bezczelni, że założyli z góry, że są nieomylni i nie podlegają kontroli społecznej a potencjalne roszczenia pisz na „Berdyczów”! Urząd Miasta wymyślił genialny sposób jak kontrolować i egzekwować prawo od osób, które nie złożyły deklaracji śmieciowych, wprowadzono pojęcie nieruchomości niezamieszkałej i stosowne opłaty za wywóz odpadów z ich terenu! Genialne w swojej pogardzie do podatnika! A czy to się sprawdza? Oczywiście! Starczy zobaczyć hałdy podrzucanych śmieci do pojemników ROD im. W. Kętrzyńskiego! i następnie twierdzić, że Zarząd nie wywozi śmieci na bieżąco, czym psuje wizerunek miasta w oczach przyjezdnych! Proste? A ilu jest chętnych, powielających tą tezę! A najgorsze, że są wśród nich i radni obecnej kadencji! Szybko znaleziono winnych tego bałaganu. Reasumując: jesteś bogaty, jesteś nietykalny! Biedny za ciebie zapłaci a Straż Miejska jeszcze pomoże ukarać krnąbrnego, np. działkowicza! Czym się to wszystko skończy? Albo ktoś pójdzie po rozum do głowy i napisze tę ustawę nie tylko przy użyciu rąk, ale również i mózgu. Na razie nikt nie wyciąga jeszcze konsekwencji względem nieposegregowanych śmieci, ale laba niedługo się skończy. Sąsiedzi zaczną patrzeć sobie na ręce i w kubły na śmieci, oskarżać o wyższe rachunki za odpady i w ogóle gadać od rzeczy – „A Kowalska to krowa jest, swoich śmieci nie myje”. Tylnymi drzwiami wejdzie zaś permanentna inwigilacja – już teraz niektóre wspólnoty mieszkaniowe zde-

cydowały się na zainstalowanie kamer w śmietnikach, żeby odstraszyć obcych „podrzucaczy”. Kamery te pozwolą wyłapać te zbydlęciałe jednostki, które nie będą chciały marnować wody na mycie śmieci, słusznie zakładając, że to jest rola biorących za to pieniądze firm wywożących odpady. Fotopułapki instalowane będą w newralgicznych punktach w lasach, ponieważ hobby wypieprzania śmieci w krzaki z pewnością niedługo zdobędzie sobie wielu nowych zwolenników. Monitoring sklepu to już teraz za mało. Będziemy podglądani już wszędzie, nawet w lesie i w śmietnikach. A przecież na to wszystko jest takie proste rozwiąza-

nie – pootwierać skupy surowców i płacić ludziom za znoszenie śmieci. Zawsze znajdzie się ktoś, kto nie pogardzi takim groszem, co widać na przykładzie puszek po napojach. Przed wielu laty, kiedy działały skupy butelek, po osiedlach krążyły grupy żuli i dzieci, zbierające i odnoszące na miejsce każdą znalezioną butelkę. Śmieci posegregowane niższym kosztem, bez debilnych przepisów i absurdalnych konsekwencji, jak wzmożona inwigilacja i nieufność pomiędzy sąsiadami. Na zdjęciach: Bystry – śmeci z pobliskiego ośrodka trafiają do śmietników Gminy.


4

ZNANE I NIEZNANE

MAZURSKI GONIEC

TO MNIE WNERWIA!

Hasło społecznej sprawiedliwości jest podstawowym sloganem oportunistycznych szarlatanów politycznych, którzy mamią nim mniej zorientowane masy społeczne „Gdyby socjalizm wprowadzono na Saharze wkrótce zabrakłoby tam piasku” – Stefan Kisielewski. Zabijając przedsiębiorczość, mamiąc społeczeństwo bredniami równości, koniunkturaliści zapewniają sobie władzę za cenę niszczenia państwa i gospodarki a lud domagający się tego i owego wcale nie ma lepiej, ma wręcz gorzej bo utopia ma to do siebie, że jej realizacja jest zabójcza dla wszystkich. Utopia w wydaniu zaś komunistycznym okazała się zabójcza w sensie dosłownym. Właśnie dlatego zbankrutował socjalizm. Nawet Fidel Castro przestał w niego wierzyć. Komunizmu w Polsce nie obalił ani Wałęsa, ani Jan Paweł II, ani „Solidarność”. Komunizm zbankrutował bo oparty był na marksistowsko-leninowskich urojeniach niemożliwych do realizacji na dłuższą metę. Nakazowo-rozdzielcza ekonomia drukująca nic nie warte pieniądze zdechła. Bo zdechnąć musiała. Socjalizm i sprawiedliwość społeczna są zaprzeczeniem wszelkich możliwych praw. Przeczą po pierwsze ekonomii – popytowi i podaży czyli prawom tak naturalnym jak dodawanie i odejmowanie. Przeczą logice bo niszczą to co wartościowe w myśl marnotrawstwa ubranego w piękne hasła. Przeczą samej idei sprawiedliwości bo okradanie jednych i dawanie drugim jest złodziejstwem oraz deprawacją jako że liczba chętnych do brania darmochy zwiększa się geometrycznie. I każdy oportunista władzy dobrze o tym wie. Ale wie również,

NASZA SPRAWIEDLIWOŚĆ cz. 2 że wielu jego wyborców tego nie wie. Co jeszcze wie? Że natura ludzka ma to do siebie, iż człowiek chciałby z reguły aby wszystko przychodziło szybko i łatwo. A to niemożliwe. Jednak tego się nie mówi bo to nie przysparza głosów. Tak, Karol Marks z pewnością był marzycielem. Ale już większość jego pogrobowców to zwykli oszuści. Tacy oszuści rządzą w III RP, Unii Europejskiej a nawet USA za prezydencji Baracka Obamy. Przykłady oszustw i kłamstw sprawiedliwości społecznej: Zwalniani z pracy górnicy dostają odprawy sięgające 100 tysięcy złotych. Szwaczki zwalniane z łódzkich zakładów włókienniczych nie dostały nawet jednej czwartej tego. Dlaczego? Bo szwaczki nie przyjechałyby do Warszawy z kamieniami i dynamitem. Nie rozniosłyby pół Śródmieścia. Bo one nie były zrzeszone w korporacji górniczej. A więc państwo nie musiało się bać szwaczek ale drży przed górnikami. Co to ma wspólnego ze sprawiedliwością? W wyniku dziurawego prawa socjalnego za „biednych i potrzebujących” uchodzą przede wszystkim nieroby, menele i alkoholicy. Opieka społeczna funduję im zasiłki, dodatki, darmowy węgiel na zimę i wiele jeszcze innych konfitur. Z naszych pieniędzy oczywiście. Studenci studiów zaocznych płacą czesne za studia utrzymując tym samym studentów dziennych, którzy nie płacą. Jest to jawna dyskryminacja zaocznych przez uczelnie, którzy są jej przymusowymi darczyńcami. Nie dość, że płacą to jeszcze otrzymują produkt dużo gorszy od „dziennych” żaków, bo niestety wielu wykładowców zajęcia z „zaocznymi” traktuje jako do-

datkowy zarobek, na odwal się. Rodziny ofiary rozmaitych katastrof (lotniczych, budowlanych i innych) kasują gigantyczne odszkodowania. Dlaczego? Bo owe katastrofy stały się bardzo medialne i szafuje się hasłami „wyrównania krzywd i zadośćuczynienia”. Człowiek który jadąc dziurawą drogą urywa koło w samochodzie nie może liczyć nawet na złotówkę rekompensaty od państwa. Dlaczego? Bo kogo obchodzi urwane koło Kowalskiego? Ale katastrofa lotnicza odpowiednio wykreowana przez media jest trendy. Co to ma wspólnego ze sprawiedliwością? Progresja podatkowa – wyjątkowo szkodliwy element sprawiedliwości społecznej. Polega ona na łupieniu obywatela w zależności od dochodu. Im większy dochód ma Nowak tym łupieżca państwowy bardziej go okrada. W państwach opiekuńczych przeżartych urojeniami socjalistów za dochód będący owocem pracy ludzie są karani. Czy jest bardziej jaskrawy przykład zniechęcania do pracy i oszczędzania. Postulaty kilkunastoprocenowego podatku liniowego dla wszystkich wywołują swędzenie u rządzących etatystów. Ci oszuści dobrze wiedzą, że wtedy ubyłoby im duuużo kasy do dzielenia a co za tym idzie, pole do oszustw i nadużyć bardzo by się zmniejszyło. W sposób najbardziej jaskrawy obnażył mit społecznej sprawiedliwości jeden z moich dalszych sąsiadów, zawodowy alkoholik: „Jak mam iść do roboty za 800 złotych to pierdolę taki interes. Węgiel mi przywiozą, zapomogę dadzą a w urzędzie pracy raz na miesiąc złożę podpis i ubezpiecznie jest”. CDN

W DRODZE NA POLIGON Żołnierze XXXIII Zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Kosowie rozpoczynają szkolenie poligonowe. W piątek, 14 sierpnia, na rampie kolejowej w Orzyszu stanęli żołnierze XXXIII Zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego (PKW) w Kosowie. Tego dnia ładowali się na transport kolejowy przed wyjazdem na szkolenie poligonowe na Ośrodku Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych Wędrzyn. Podczas zgrupowania poligonowego doskonalić będą m.in. umiejętności patrolowania, kontrolowania ruchu, konwojowania i kontroli tłumu. Szkolenie zakończy „certyfikacja” kompanii manewrowej. Szkolenie XXXIII Zmiany PKW rozpoczęło się 1 kwietnia bieżącego roku. Trzon kontyngentu stanowią żołnierze dywizjonu artylerii przeciwlotniczej oraz dywizjonu artylerii samobieżnej 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej. Dowódcą kontyngentu jest ppłk Dariusz Dróżdż – na co dzień dowódca batalionu czołgów giżyckiej brygady. Decyzja o wysłaniu wojsk KFOR do Kosowa została podjęta po fiasku „misji ostatniej szansy” specjalnego wysłannika ze Stanów Zjednoczonych, Richarda Holbrooke'a. W obliczu kryzysu humanitarnego, który zaistniał w efekcie ciągłych walk pomiędzy Armią Wyzwolenia Kosowa i wojskowo-policyjnymi oddziałami Serbii i Czarnogóry. W marcu 1999 obliczu groźby rozszerzenia konfliktu na cały region NATO podejmuje decyzję o rozpoczęciu kampanii powietrznej przeciw armii oraz oddziałom paramilitarnym rządu Jugosławii, który oskarżany był o poważne represje wobec cywilnej ludności kosowskich Albańczyków. Efektem trwającej 78 dni operacji było podpisanie Wojskowego Porozumienia Technicznego między NATO oraz dowództwem jugosłowiańskim i utworzenia Sił Pokojowych w Kosowie. Uprawnienia tych sił zostały określone we wspomnianym porozumieniu oraz rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1244. W momencie rozpoczęcia misji w skład KFOR wchodziło 50 000 żołnierzy z 30 państw,

reklama

reklama

Z ŻYCIA GIŻYCKIEGO GARNIZONU

zarówno członków NATO, jak i niezrzeszonych. Wśród krajów, które wysłały do Kosowa najwięcej żołnierzy znajdują się m.in. Wielka Brytania (19 000 żołnierzy), Stany Zjednoczone (7 000), Francja (7 000), Niemcy (6 000), Włochy (5 000), Rosja (ok. 3 000), Holandia (2 000), Ukraina (1 300) i Hiszpania (1 200). Swoje wojska wysłały również państwa członkowskie NATO: Belgia, Bułgaria, Czechy, Dania, Estonia, Grecja, Islandia, Kanada, Litwa, Luksemburg, Norwegia, Polska, Portugalia, Rumunia, Słowacja, Słowenia, Turcja i Węgry. Udział w KFOR biorą również wojska z państw niebędących członkami NATO, w tym Argentyna, Armenia, Austria, Azerbejdżan, Finlandia, Gruzja, Irlandia, Maroko, Malezja, Szwecja, Szwajcaria oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie. KFOR podzielony jest na cztery wielonarodowe brygady. Każda z nich odpowiada za określony rejon prowincji, ale wszystkie podlegają dowódcy KFOR. Polski Kontyngent Wojskowy KFOR (PKW KFOR) w Republice Kosowo realizuje misję o charakterze stabilizacyjnym. W ramach działalności operacyjnej PKW KFOR realizuje zadania, w składzie Wielonarodowej Grupy Bojowej – Wschód, polegające na monitorowaniu przestrzegania porozumień i traktatów międzynarodowych, w celu stworzenia warunków do zakończenia misji. Tekst i zdjęcia: kpt. Dariusz Guzenda


8

MAZURSKI GONIEC

IMPREZY

DOŻYNKI W BYSTRYM PODZIĘKOWANIE ZA ZEBRANE PLONY 2015


IMPREZY

DOŻYNKI BYSTRY KOŁO GIŻYCKA 2015

reklama

MAZURSKI GONIEC

9


MAZURSKI GONIEC

MOTORYZACJA

13

KONIEC FOTORADAROWEGO ELDORADO MIŁEK Fotoradary "skarbonki" W listopadzie zeszłego roku Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport, z którego wynikało, że straże miejskie i gminne nadużywają fotoradarów. NIK oceniła, że zaangażowanie w obsługę urządzeń, zwłaszcza przenośnych, "jest podyktowane w wielu wypadkach nie tyle służbą na rzecz bezpieczeństwa w ruchu drogowym, co przede wszystkim chęcią pozyskiwania pieniędzy do gminnej kasy". W związku z tym zastanawiano się, czy nie zabrać strażnikom tylko mobilnych urządzeń. Jednakże, pod koniec lipca Sejm przyjął ustawę, zgodnie z którą straże zostaną całkowicie pozbawione możliwości przeprowadzania kontroli fotoradarowej. Uprawnienia takie ma mieć wyłącznie policja i Główny Inspektorat Transportu Drogowego. 7 sierpnia senat przyjął ustawę, która trafiła do prezydenta. Ten, dokument podpisał. Zmiany wejdą w życie 1 stycznia 2016. Zgodnie z przewidywaniami, prezydent podpisał nowelizację ustawy i tym samym odebrał strażnikom miejskim mobilne i stacjonarne fotoradary. Urządzenia znikną z ulic w całym kraju i... nikt nie wie, co będzie dalej. Fotoradarów można nie lubić i można uważać, że służą do łatania gminnych budżetów, co potwierdziły raporty Najwyższej Izby Kontroli. Ale Zorganizować referendum motoryzacyjne! Od pewnego czasu dużo mówi się o prawie obywateli do zmieniania najważniejszych rzeczy w państwie, za pośrednictwem referendum. Czemu więc nie zorganizować referendum dotyczącego rozszerzenia praw kierowców? Na naszych oczach w Polsce rodzi się nowa, świecka tradycja. Wszystkowiedzący dotychczas politycy postanowili zasięgać opinii obywateli. Możliwość wyrażenia swojego zdania w referendach – jednym już ogłoszonym, drugim zaproponowanym – otrzymali również ci, których postawione tam pytania kompletnie nie dotyczą. Sędziwi starcy będą zatem głosować za lub przeciw obniżeniu wieku emerytalnego, zdeklarowani single orzekać, czy sześcioletnie dzieci powinny obowiązkowo zaczynać naukę w szkole, a ludzie z zasady nie uczestniczący w życiu publicznym, współdecydować – jeśli tylko zechcą, na przykład dla żartu lub z przekory – o ewentualnym wprowadzeniu jednomandatowych okręgów wyborczych. W tej sytuacji o wiele sensowniejsze wydaje się zorganizowanie referendum

OWCZARKI NA MADAGASKAR! były takie miejsca, gdzie urządzenia wyraźnie poprawiły płynność ruchu i bezpieczeństwo. Podpisana przez prezydenta Dudę nowelizacja tych sytuacji nie rozróżnia: 1 stycznia z ulic zniknąć muszą wszystkie fotoradary zainstalowane przez straże miejskie i gminne. I choć takiego obrotu sprawy można było się spodziewać co najmniej od kilku tygodni, to służby, przynajmniej w Warszawie, nie mają na razie żadnego planu działania. W połowie sierpnia tłumaczyły, że czekają na podpis. Jak jest teraz? Inspekcja czeka na straż, straż na inspekcję - Sytuacja nie zmieniła się. Ustawa mówi jedynie, że z

dniem 1 stycznia 2016 straż miejska nie może wykorzystywać fotoradarów. Nie nakazuje jednak straży miejskiej przekazania urządzeń, ani nam ich przejęcia - mówi podkreśla Łukasz Majchrzak z biura prasowego Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, która zgodnie z nowelizacją będzie teraz odpowiadać za urządzenia. - Trudno mi powiedzieć, jak to się wszystko zakończy - rozkłada ręce. I dodaje, że GITD żadnych ruchów wykonać nie zamierza. - Jeśli będą sygnały ze strony straży miejskiej, z prośbą o przejęcie poszczególnych maszyn, będziemy je rozpatrywać - mówi Majchrzak. Jak nietrudno się domyślić, straż miejska widzi spra-

wę po swojemu i czeka na... kontakt ze strony GITD. - Na dzień dzisiejszy GITD nie określiła, czy w przyszłości będzie zainteresowana jakąkolwiek formą objęcia dozorem punktów pomiaru, które dziś obsługiwane są przez straż miejską - informuje Katarzyna Dobrowolska ze straży miejskiej i dodaje, że 1 stycznia 2016 urządzenia zaczną znikać ze stołecznych ulic. Nie wiadomo też, czy GTID kupi nowe urządzenia. Fotoradary ITD są współfinansowane ze środków Unii Europejskiej. Projekt ten skończy się w tym roku, więc nowych fotoradarów nie kupimy. Nie mamy ich także w magazynach - przyznaje Majchrzak. Nawet gdyby inspekcja miała urządzenia, nie staną one na ulicach od razu. - Sama procedura czyli zakup i instalacja zajmuje mniej więcej półtora roku - informuje Majchrzak. Nie ma też pewności, czy urządzenia staną tam, gdzie sprawdzały się do tej pory. - Nie mogę zagwarantować, że będzie to "jeden do jednego" - odpowiada Majchrzak i tłumaczy, że zamontowa nie nowych urzą dzeń wiąże się między innymi z ko niecz no ścią wy ko na nia nowych analiz bezpieczeństwa. Takie dokumenty są bowiem ważne 40 miesięcy. Mogłoby się okazać, że stawianie w tym miejscu fotora-

CHCEMY NOWEGO REFERENDUM! w sprawach szeroko pojętej motoryzacji i ruchu drogowego. W końcu po Polsce jeździ ponad 20 mln pojazdów mechanicznych, a zapewne podobna liczba osób dysponuje prawem jazdy. No dobrze, ale o co należałoby ich zapytać? Och, pomysłów jest mnóstwo. Inspiracją może być choćby tematyka plebiscytu wrześniowego. Ustępujący prezydent Bronisław Komorowski chciał na przykład dowiedzieć się, czy jego rodacy wolą być piękni i bogaci czy... mniej piękni i mniej bogaci. Konkretnie ta, jakże kontrowersyjna, przyznajecie, kwestia przybrała postać pytania, czy, według nas, dorosłych obywateli Rzeczpospolitej, powinna zostać wprowadzona nadrzędna zasada, że wątpliwości co do wykładni prawa podatkowego są zawsze rozstrzygane na korzyść podatnika. Jedno z pytań „motoreferendum” mogłoby zatem brzmieć następująco: „Czy jesteś za wprowadzeniem ogólnej zasady, że wszelkie spory, dotyczące wykładni przepisów ruchu drogowego oraz interpretacji zaistniałych na dro-

gach zdarzeń i sytuacji, między osobami kierującymi pojazdami mechanicznymi, a policją, strażą miejską, Inspekcją Transportu Drogowego i innymi upoważnionymi do takich działań służbami, powinny być zawsze rozstrzygane na korzyść kierowcy”. Trochę to przydługie i skomplikowane, więc wyjaśnijmy rzecz na przykładzie. Wyobraź sobie, że zostałeś zatrzymany przez drogówkę. Jej funkcjonariusz zarzuca ci, że najpierw zmieniłeś bez włączenia

kierunkowskazu pas ruchu, następnie przekroczyłeś linię ciągłą na jezdni, by w końcu wjechać na skrzyżowanie przy czerwonym świetle. Poważna sprawa. Ponieważ jednak brak nagrania dokumentującego powyższe wykroczenia, więc oświadczasz, że masz wątpliwości, czy istotnie je popełniłeś. No i na tym koniec, bowiem w referendum naród uznał, że w takich przypadkach racja jest zawsze po stronie wątpiącego obywatela. Zresztą nawet wtedy,

NASZA MOTO DZIEWCZYNA daru jest bezzasadne - zauważa rzecznik. Jaki ruch wykona Pani Mazurek w Miłkach. Czy da za trud nie nie by łe mu SBkowi Owczarkowi, czy też w ramach poprawy lokalnego budżetu pogna go i jego sługusów na zieloną trawkę? 100 tysięcy na jednego matoła to spora kwota, a była nauczycielka zapewne ma węża w kieszeni więc chy ba wszyst ko jasne. gdy nagranie, z ulicznego monitoringu, czy policyjnej kamery, istnieje – nie stoisz na przegranej pozycji. Możesz bowiem zgłosić wątpliwości co do jego wiarygodności. Dzisiaj takimi sprawami zajmują się sądy. W rzeczywistości poreferendalnej byłyby od tego uciążliwego obowiązku uwolnione. Zauważmy, że wprowadzenie zasady takiego rozstrzygania wątpliwości w zakresie ruchu drogowego i regulujących ten ruch przepisów będzie łatwiejsze niż w odniesieniu do prawa podatkowego. W tym drugim przypadku najpierw należałoby bowiem utworzyć niezależną instytucję, która ustalałaby, które z paragrafów są niejednoznaczne i mogą być różnie interpretowane. W przeciwnym razie może się przecież zdarzyć, że podatnik zgłosi wątpliwości i będzie oczekiwał załatwienia sprawy po swojej myśli, tymczasem urząd skarbowy uzna, że wszystko jest jasne i łupnie mu karę. Prawo o ruchu drogowym jest dużo prostsze, więc policjant, strażnik miejski czy inspektor ITD do takich chwytów się nie ucieknie. A inne pytania, które władza mogłaby zadać zmotoryzo-

wanym Polakom? Proszę bardzo... Czy jesteś za całkowitym zniesieniem limitów prędkości na autostradach i ich podwyższeniem na pozostałych drogach publicznych? Czy Twoim zdaniem policja powinna zachować uprawnienia do zatrzymywania kierowcom prawa jazdy? Czy należy wprowadzić zasadę, że zapinanie pasów bezpieczeństwa w samochodzie jest suwerenną decyzją kierowcy i pasażerów? Czy opowiadasz się za obniżeniem podatków, wpływających na wysokość cen paliw płynnych? Czy państwo powinno dopłacać do pierwszego samochodu, kupowanego przez młodą rodzinę? Czy uważasz, że celowa jest zmiana konstytucji, która zakazywałaby wprowadzania jakichkolwiek restrykcji wobec pojazdów, które nie spełniają aktualnych norm ekologicznych? To tylko kilka pierwszych z brzegu propozycji. No to jakzaczynamy akcję zbierania podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum z wyżej wymienionymi pytaniami?


14

HUMOR

MAZURSKI GONIEC

CZASAMI GOŁO ALE NA WESOŁO

Dwa misie obudziły się po śnie zimowym z okropną chcicą. - Ty, chodź tutaj w krzaczki, ten tego i nikt się nie dowie. - No dobra tylko musimy uważać na zajączka bo to straszny plotkarz. Misie ”pedałują” w krzakach, nagle zobaczyli, że podgląda ich zajączek. Zaczęli go gonić. Biegną przez las, przez polanę, aż w końcu wpadają na zamarznięte jezioro i widzą jak zajączek wpada do przerębli. Misie jednak nie dają za wygraną. Podchodzą do przerębli, grzebią łapami i wyciągają bobra: - Co się stało z zajączkiem? - pytają. - Utonął, wy zboczeńcy! Wpada chomik do ZOO i patrzy, a tam żyrafa. Podbija do niej i ją gwałci ... Żyrafa zahaczyła głową o liny wysokiego napięcia na co chomik: - Drżyj maleńka, drżyj. Zajączka goni wkurzony niedźwiadek. Zajączek gna co sil przez las, nagle wpada na odsłonięta polanę. Na polanie opala się lisica. Zajączek podbiega do niej i ledwo żywy mówi: - Lisiczko, schowaj mnie gdzieś. Misio jak mnie dopadnie to ze mnie mokra plamka zostanie. - Zajączku, gdzie cię schowam? Na polanie ani krzaczka, tylko ja tu leżę na ręczniczku. - Lisiczko, a może ja bym ci wskoczył do dziurki miedzy nogi, co? - Wiesz zając, lubię cię. Schowaj się tam. Na polanę wpada niedźwiadek rzucając przekleństwami. Podchodzi do lisicy: - Ty, lisica, widziałaś tu zajączka? - No co ty, niedźwiedź, gdzie by się schował. Sama tu jestem. - A olać zająca. Podobasz mi się i cię przelecę. - Oj miśku, nie lubię cię i nie dam ci się. - Jestem silniejszy i cię zgwałcę! Niedźwiadek rozchylił nogi lisicy, a w dziurce widać dwa przerażone oczka. Zdziwiony mis pyta: - A co to? Na to zajączek piskliwym głosikiem: - AIDS, AIDS, AIDS! Leci sobie komar i głośno bzyka. - Już nigdy nie będę gwałcił robaczków świętojańskich. - Dlaczego?- zainteresował się drugi. - Bo przed chwilą pomyliłem jednego z iskrą od parowozu! Pewien facet kupił sobie koguta. Przynosi go do domu i wrzuca do kurnika. Po tygodniu kury nie nadążają z produkcja jajek, a od kurczaków facet dostaje żółtaczki. Postanawia więc koguta uspokoić i wrzuca go do stajni. Po miesiącu zaczynają latać pegazy... Facet postanawia pozbyć się koguta i wyrzuca go na pustyni. Wracając do domu myśli:

- Cholera, mogłem sobie z niego chociaż rosół ugotować. No i wraca po koguta na pustynie. Patrzy, a kogut leży sztywno jak kłoda. Na grzbiecie i ma język wywalony z dzioba. Facet pochyla się nad nim, żeby go zabrać, a kogut: - Spadaj, bo mi sępy płoszysz! Przychodzi kogut do kurnika... Patrzy... Nie ma ani jednej kury. Idzie do restauracji... Patrzy... Kury kręcą się na rożnie. Myśli chwilkę i mówi: ”No tak, solarium, karuzela a pobzykać nie ma kogo.” Na lekcji biologii pani pyta Jasia: - Jasiu z czego składa się serce? Na to Jasiu: - Z dwóch komór, dwóch przedsionków i nóżek. Na to zdziwiona pani: - Jak to z nóżek? Jasiu tłumaczy: - No w nocy słyszałem jak tata mówi: ”serduszko rozłóż nóżki” Dziadkowi zachciało się amorów i mówi do babki: - Chodź babka do łóżka, pokochamy się. Babka na to, że nie ma ochoty. Dziadek zaczął głowić się jak tu babkę zaciągnąć do łóżka i wymyślił: - Chodź babka do łóżka to dam ci stówę. Babka myśli stówa piechotą nie chodzi, zgodziła się. Poszła do łóżka, pokochali się, dziadek dał stówę. Wtenczas babka zapala światło i mówi: - Dziadek, ale to jest stara stówa jeszcze z Waryńskim. A dziadek na to: - Stara dupa - stara stówa! Idzie Jasiu do Bacy i mówi: - Powiedzcie: Chrząszcz brzmi w trzcinie. A baca na to: - chrobok burcy w trowie.

n OGŁOSZENIA DROBNE

Idzie listonosz do Bacy. - Baco, co tak mieszacie? - A, gówno z pszenicą. - A co z tego wyjdzie? - Listonosz! Obrażony listonosz idzie drogą od Bacy i spotyka policjanta. Policjant się go pyta: - Skąd wracacie? - A od Bacy. - I co tam ciekawego Baca robi? - A miesza gówno z pszenicą. - A po co? - Powiedział mi, że ma wyjść z tego listonosz. Idź, to tobie powie, że wyjdzie policjant. Idzie policjant do Bacy. - Baco, co tam mieszacie? - A gówno z pszenicą. - A co z tego wyjdzie. Policjant? - Nie, za mało gówna! Dwóch górali postanowiło sprawdzić ile ludzi jest w knajpie w Żywcu. Uradzili, że jeden będzie wyrzucał gości, a drugi liczy. Tak tez zrobili. Słychać brzęk tłuczonego szkła, okrzyk ”O Jezu” a góral liczy: - Roz, Znowu okrzyk i: - Dwa. W pewnym momencie brzęk i wylatujący mówi: - Teroz nie licz bo to jo. Kto to jest Benedykt XVI? Jest to pierwszy Niemiec, któremu Polak załatwił pracę... Idzie sobie mały krecik przez las i cały czas radośnie wyśpiewuje: - La, la, la, ja jestem bogiem, ja jestem bogiem, la, la, la. Po jakimś czasie spotyka lisicę. - Kreciku, a co ty tak wyśpiewujesz, toć ty jesteś krecikiem, a nie bogiem - dziwi się lisica. - Jestem, jestem bogiem, zaraz ci to udowodnię - stwierdza krecik i opuszcza spodnie. - Ooo mój boże! - mówi lisica. Dwie zakonnice spotykają się i jedna do drugiej mówi: - Teraz to nie można spokojnie po ulicach chodzić, wszędzie gwałcą! - Skąd wiesz?! - Wczoraj byłam... Dzisiaj byłam... i jutro idę... Trwa egzamin. Profesor chodzi po sali i sprawdza, czy nikt nie ściąga. Nagle mówi: - Wydaje mi się, że słyszę jakieś szepty. Na to głos z sali: - Mi też, ale ja się leczę...

n NASZA WALENTYNKA


NASZE MIASTO

MAZURSKI GONIEC

15

KANAŁ I STOCZNIA ŻEGLUGI GIŻYCKO ZE STARYCH ZDJĘĆ

400 LAT

MIASTA

ZDJĘCIE I MONTAŻ IRENEUSZA BUNKOWSKIEGO WWW.FACEBOOK.COM/GIZYCKOIOKOLICEMAZURY


16

MAZURSKI GONIEC


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.