Goniec Mazurski 358

Page 1


2

PEREŁKI

MAZURSKI GONIEC

SĘDZIO! NIE RÓB Z SIEBIE BARANA

Drodzy Czytelnicy „Mazurskiego Gońca”, przez ostatnich kilka lat walczę o nasze prawa w starciu z między innymi czarną sotnią Owczarka z Miłek. Dla tych nieobeznanych z tematyką dodam że chodzi o złodziejską bandę strażników gminnych pod wodzą wójta Barbary Małgorzaty Mazurczyk reprezentowaną przez jej wiernego sługę Jana Owczarka. Walka w giżyckim sądzie o nasze prawa ujawniła niedociągnięcia w tej materii, a wszczególności pokazała dyletanctwo osób reprezentujących wymiar sprawiedliwości. Pewien znany mi profesor prawa określił tryb obsadzania najważniejszych stanowisk w sądach: „Zasady powoływania na stanowiska sędziowskie są mętne. Najogólniej rzecz ujmując, o wyborze na stanowiska prezesowskie w sądownictwie decydują kapturowe procedury podejmowane przez elity władzy wykonawczej i sądowniczej. Społeczeństwo nie ma nad tym procesem żadnej kontroli, a nawet wiedzy o tym, jakie okoliczności są decydujące przy poszczególnych wyborach. Z tej mętnej wody wyłaniają się jednak różne osobowości – bardziej lub mniej wrażliwe na dobro wymiaru sprawiedliwości.” No i właśnie takie osobowości (dwie) spotykam najczęściej w naszym sądzie. Te dwie specjalistki od prawa drogowego potrafią wiele, czyli prawie nic. Znaczna część sędziów orzekających w sprawach o wykroczenia w ruchu drogowym – zarówno na poziomie sądów rejonowych, jak też okręgowych – nie posiada elementarnej wiedzy z zakresu przedmiotowej problematyki. Sędziowie ci prawdopodobnie nie widzą potrzeby poszerzania swojej wiedzy, a ich praca polega głównie na przysparzaniu środków pieniężnych do budżetu państwa. Jeszcze do niedawna dostawaliśmy zdjęcia z fotoradarów na których widać było kierującego i osobę siedzącą obok. W wielu przypadkach wystarczało to do stwierdzenia kto kierował pojazdem, a to równoznaczne było z przyznaniem się do winy. Kilka miesięcy później zostaliśmy zasypywani różnymi fotkami, a to widać dwa samochody na zdjęciu, czy też zdjęcie z tyłu. Zgodnie z ustalonymi normami odrzucano zdjęcia z dwoma samochodami, gdyż na pierwszy rzut oka nie wiadomo kto przekroczył pręd-

kość. Z takim przypadkiem spotkałem sięw naszym sądzie. Giżycki przedsiębiorca dał się złapać do albumu pamiętnej Kasi z Wilkas, ta oddała sprawę do sądu po wyjaśnieniach radcy prawnego naszego przedsiębiorcy. Jak to z radcami bywa wypichcił pismo nadwyraz poważne, jednak połączenie dwóch słów sugerowało o winie oskarżonego. Jaki był wynik rozprawy? Oskarżony przerżnął z kretesem za owe dwa słowa. Nieważne było to, że zdjęcie przedstawiało dwa pojazdy, czyli nadawało sie do kosza. Dyletantyzm sędziny sięgnął zenitu, nieobeznana z zasadami odczytu zdjęć skazała oskarżonego. Gdzie tkwił problem? W sposobie odczytu tak wykonanego zdjęcia. Sędzina niestety nie miała zielonego pojęcia, że do jego odczytu, czyli wskazania kto przekroczył prędkość potrzebna jest siatka fotoradarowa, to ona wskaże kto jest winny. Z racji niewiedzy przyczepiła się do dwóch słów i na tej podstawie skazała naszego przedsiębiorcę. Jako obserwator ze strony własnej gazety nie mam uprawnień do reakcji – sprzeciw wysoki sądzie! Niestety nie posiadam papierów adwokata, a tu ewidentnie można było rozegrać rozprawę pozytywnie dla oskarżonego. I tak, nadsyłają nam mundurowi gminni bandyci, kolejne koperty z wezwaniami do wskazania kto kierował naszym samochodem. Odpisujemy tym gminnym matołom wyjaśnienia, ale wszystko na nic. Taki Owczarek z Miłek, który uważa że kuty jest na swoje cztery łapy w temacie prawa, każde wytłumaczenie płętuje stwierdzeniem: ustosunkowując się do jego treści, wskazuję, co poniżej. W piśmie nie wskazał Pan osoby, której został powierzony pojazd”. I taki baran, próbując nas wystraszyć i to całym szeregiem działań połączonych z pseudoprawną zasłoną dymną, później wysyła papiery do sądu. A tu sędziny mają pole do popisu. Ustalmy jedno. Nikt nie ma obowiązku dowodzenia swojej niewinności ani też dostarczania dowodów na swoją niekorzyść. Osoba podejrzewana przez Policję lub straż gminną (miejską) o popełnienie wykroczenia – ma prawo do odmowy udzielenia odpowiedzi na każde pytanie. W praktyce prawo to łamane jest powszechnie i nagminnie. W szeroko rozpowszechnionej praktyce, organy procesowe pouczają podejrzanych o przysługującym im prawie do odmowy składania wyjaśnień, ale przed udzieleniem tego pouczenia, bezprawie wyłudzają od nich informacje dotyczące ich stanu materialnego, stanu zdrowia, oraz szczegółowych danych osobowych. I tak nasza sędzi-

na zada Wam kilka pytań: w których zamieszczane są dane przesłuchiwanego oraz dane dotyczące jego stanu majątkowego, uprzedniego karania za podobne przestępstwa lub wykroczenia oraz stosunku do pokrzywdzonego. A) dotyczącą opisu czynu, który jest tej osobie zarzucany. B) zawierającą pouczenie o prawie do odmowy złożenia wyjaśnień oraz zgłoszenia wniosków dowodowych. Taka konstrukcja protokołu może wywoływać mylne wrażenie, że dane zawarte w rubrykach a) oraz b) nie mają waloru wyjaśnień podejrzanego, a nawet, że odpowiedzi zawarte na pytania zawarte w tych rubrykach są obowiązkowe. Przede wszystkim zaś znamienne jest, że pouczenie o prawie do odmowy składania wyjaśnień w praktyce dokonywane jest po wcześniejszym zmuszeniu przesłuchiwanego do ujawnienia danych zawartych w dwóch pierwszych rubrykach! Czy to nie jest łamanie naszych praw?! Inny przykład łamania naszego prawa – wyrok nakazowy. Otrzymujecie go z sufitu, takie sądowe widzimisię. Kilkukrotnie w przekazywanych pismach procesowych zwróciłem uwagę na ten szczegół i odnosił skutek. Sąd wydając wyrok nakazowy korzysta po prostu z możliwości wydania wyroku w postępowaniu uproszczonym, zawartej w kodeksie postępowania w sprawach o wykroczenia, czyli tylko na podstawie wniosku o ukaranie złożonego przez oskarżyciela publicznego, a bez badania sprawy. Jest to zatem sytuacja gdy sąd wydając jednostronny nakaz jednocześnie testuje, czy obwiniony ma cokolwiek na swoją obronę czy nie (wyrok na próbę). Termin zawity 7 dni na sprzeciw, to po prostu dana nam możliwość złożenia po raz pierwszy argumentów i dowodów na naszą obronę. Jeśli uznajemy, że Straż Miejska ma rację i faktycznie popełniliśmy wykroczenie, a nałożona kara jest sprawiedliwa wtedy nie piszemy sprzeciwu, jeśli czujemy się skrzywdzeni piszemy sprzeciw. Nie tak rzadko też się zdarza, że po złożonym sprze-

ciwie do rozprawy w ogóle nie dochodzi, tylko sąd od razu wydaje postanowienie o umorzeniu postępowania, gdy sąd mądry i zrozumie od razu, że organ mandatowy nadużył prawa, a my korzystaliśmy z przysługujących nam praw. I jeśli straż miejska się nie odwoła, a odwołanie nie zostanie uznane to pozamiatane, wygraliśmy sprawę i możemy dochodzić odszkodowania. Tu należy podkreślić – sąd mądry. Fotoradarowi bandyci nadal nękają nas swoją korespondencją, a bezmyślni sędziowie nie widzą że mają do czynienia właśnie z bandytami łamiącymi prawo i postępują podobnie jak oni. Pewna sędzina giżyckiej placówki dała do zrozumienia, że żona oskarżonego może być żoną w domu, ma on prawo chronić ją przed Urzędem Skarbowym, ale już gdy zasiądzie za kierownicą, a jeszcze depnie pedał gazu i dostanie zdjęcie od miłkowskich szantażystów to już ona jest przestępcą i masz ją zadenuncjować, choć nasze prawo chroni rodzinę przed tego rodzaju działaniem. Bandyckie działania Owczarków i im podobnych przez chowanie sprzętu fotoradarowego za wiatami, śmietnikami, drzewami, w samochodach, krzakach jest przestępstwem. Nawet służby

policyjne mają nakaz ustawania samochodu w widocznym miejscu, ale bezczelnych strażników nie! Sędziowie o tym wiedzą ale chęć nabicia kabzy z naszych portfeli jest silniejsza. Czy taka sympatyczna sędzina wie, że ci bandyci łamią prawo korzystając ze sprzętu którego częstotliwość pracy jest zastrzeżona dla NATO?! Ależ jakim cudem może posiadać taką wiedzę, kiedy jak mantrę od rana klepie – winny niewskazania osoby która kierowała pojazdem. Problem patologii w polskich sądach i na polskich drogach sięga o wiele głębiej. Złe oznakowanie, zarówno pionowe jak i poziome, nieintuicyjnie działające sygnalizacje, stan dróg, to wszystko negatywnie wpływa na komfort jazdy, wyrabia w kierowcach złe nawyki, prowokuje do popełniania wykroczeń. W ocenie rządzących, jedynym rozwiązaniem takiej sytuacji jest ograniczanie prędkości, zatrzymywanie prawa jazdy, stawianie fotoradarów i sypanie mandatami na lewo i prawo. A o tym, że „lepiej zapobiegać, niż leczyć” wiedzieli już w starożytności. Niestety, ciężko wychwycić patologie systemu, będąc jego częścią. Wszak robiąc kurs na prawo jazdy, już na wstępie uczymy się przepisów oraz nawyków istniejących od lat i przyjmujemy je za dogmaty. Sędzio, nim wydukasz wspomnianą wcześniej formułkę zasięgnij nieco wiedzy technicznej, gdyż ta ciebie nie boli, a w przyszłości nie trzeba będzie robić z siebie przysłowiowego barana i szukać psychiatry.


PEREŁKI

MAZURSKI GONIEC

3

ODROBINKA WĄTPLIWOŚCI Nie dające się rozstrzygnąć moje wątpliwości Lat temu jakieś dwanaście lub trzynaście, kiedy większość obecnych antysystemowych wyborców chodziła do podstawówki, albo nawet kończyła przedszkole, gdy rządy Leszka Milera przestały cieszyć się popularnością tematem numer jeden było jedno okienko. Powstało ono na szybko, bez przemyśleń i spowodowało tylko i wyłącznie problemy gdyż chcący przekonać do siebie ustawodawcy potraktowali to dosłownie i stworzyli dokładnie jedno okienko na całą Polskę. Tzn tak można by było sądzić po opieszałości tej procedury. Przed jednym okienkiem można było mieć zarejestrowaną firmę i działać w kilka dni. Po rewolucji okienkowej potrafiło to potrwać i 2 miesiące, gdyż reforma ta nie zmieniała systemu. Zamieniała ona tylko urzędy miast w biura podawcze innych organów. A zanim takie biuro przyjęło papiery, wysłało poleconym za poświadczeniem odbioru do US, ZUS i Urzędu Statystycznego. Zanim te urzędy odpisały. Same problemy. Takie okienko jakie sobie zafundowali politycy miałoby sens, gdyby zmienić cały filozoficzny sens rejestrowania działalności. Dzisiaj jest to licencja. Dopóki nie uzyskasz wpisu to nie możesz działać. Stawia to człowieka w roli niewolnika, a system w roli Pana, bo bez jego zgody nie można nic robić. Cały normalnie funkcjonujący świat kieruje się inną zasadą. Jeżeli chcesz prowadzić firmę to prowadź. Na zgłoszenie jej do urzędu masz 3 miesiące od wystawienia pierwszej faktury. Nawet pół angielskiej Afryki

działa według tej zasady. U nas ważniejszy papierek. W zasadzie przed każdymi wyborami medialny staje się jakiś postulat młodych rzutkich przedsiębiorców. Są młodzi więc wtopy z wcześniejszymi nie pamiętają. Gdy dzisiejsi anty systemowi wyborcy szykowali się do pisania matury, a być może nawet kończyli gimnazjum tematem przedwyborczym walki o młodych ambitnych ludzi, którzy widzą że nie tylko Polska to kraj dziadów, ale również, że nic się nie zmienia było zakładanie firm przez Internet oraz odpowie-

dzialność urzędników. Słońce Peru nie wiedziało, czy wygra drugą kadencję. Okazało się, jak pisałem wtedy wielokrotnie, że rejestrowanie firmy przez Internet to nieco inaczej wygląda. Gdy spółkę rejestrowaliśmy tradycyjnie to wymagało to ruszenia tyłka do dwóch urzędów. Gdy przez Internet to zaledwie czterech, a i to po odgadnięciu co to jest „bezpieczny podpis elektroniczny weryfikowany ważnym certyfikatem kwalifikowanym wystawionym przez podmiot kwalifikowany wystę-

pujący w rejestrze Narodowego Centrum Certyfikacji”. A jak widać jest to bardzo ważne, bo bez tego nie da się zarabiać. Do zarządzania kontem bankowym przez Internet wystarczy mi login i hasło. Mogę dzięki tej prostej technologii obracać kilkoma milionami złotych rocznie, ale aby zarobić legalnie jedną złotówkę to już jest słabo bezpieczne. Znowu okazało się, że zmieniono tylko elewacje, a nie przeprowadzono porządnego remontu zmieniającego w ogóle sens i filozofię jaką zajmuje państwo w życiu ludzi. I nadal

się nic ku temu nie robi. Na debacie z naczelnikiem Izby Skarbowej w Lublinie dowiedziałem się, że do Urzędu Skarbowego w 2017 roku będzie można email wysłać! Jeżeli chodzi o odpowiedzialność urzędników to również kiełbasa wyborcza. Z tego co wiem nie został ukarany żaden urzędnik, a to za sprawą genialnego wpisu mówiącego o „rażącym naruszeniu prawa”. Nie wystarczy wziąć łapówkę aby odpowiadać, trzeba to zrobić rażąco. Chciałbym podobny zapis w prawie o ruchu drogo-

wym. Wszakże pijany kieruję autem, ale nie rażąco pijany! I tak mógłbym kontynuować. Przed każdymi wyborami coś tam drobnego poprawią zamiast w ogóle dokonać reformy i zmienić strategię. W tym roku jest to rozstrzyganie wątpliwości na korzyść podatnika, a dokładniej jak mówią przepisy „niedających się usunąć wątpliwości”. Minister Finansów każdego roku rozstrzyga jakieś 30 tysięcy wątpliwości podatników. Nikt nigdy nie słyszał o tym, że nie dało się jakiejś wątpliwości rozstrzygnąć. Przecież zawsze się da. Chociażby prześmiewczym stwierdzeniem, że 1. Urząd Skarbowy ma zawsze racje i 2. Jeżeli nie ma racji patrz punkt pierwszy, a jeżeli powyższymi dwoma punktami nie da się rozstrzygnąć jakiejś sprawy to 3. Niedające się rozstrzygnąć wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść podatnika. Przepis ten zostanie przez sądy zjedzony. Tak samo jak zjedzona przez sądy została definicja działalności gospodarczej, mówiąca o tym kiedy przedsiębiorca powinien rejestrować działalność gospodarczą. Definicja z ustawy o PIT brzmi „Działalnością gospodarczą jest zarobkowa działalność wytwórcza, budowlana, handlowa, usługowa oraz poszukiwanie, rozpoznawanie i wydobywanie kopalin ze złóż, a także działalność zawodowa, wykonywana w sposób zorganizowany i ciągły.” Trzy słowa należy podkreślić. Zorganiowany, a więc posiadającą jakieś procedury, a nie działania ad hoc. Ciągły, a więc od jakiegoś czasu oraz WYKONYWANA. Tymcza-

sem sądy ładnie to interpretują, że nie trzeba tej działalności WYKONYWAĆ zorganizowanie i ciągle. Wystarczy, że człowiek działa z zamiarem wykonywania jej w sposób zorganizowany i ciągły! A w prawie podatkowym to podatnik musi udowodnić swoją niewinność. Konia z rzędem temu kto udowodni przepływ w jego mózgu elektronów w sposób świadczący o tym, że nie myślał o pracy zorganizowanej! Powtarzam. W Polsce seria z kałasznikowa z ostrą amunicją w stronę górników jest pobiciem przy pomocy broni palnej! No ale na 460 posłów zaledwie 25 może się pochwalić

tym, że są przedsiębiorcami. A gdyby odrzucić tych, co tylko zarejestrowali działalność gospodarczą, aby w ten sposób rozliczać się z korporacyjnym pracodawcą to zostałoby może z 5 osób. Wszak prawnik prowadzący jednoosobową kancelarię to w tym zestawieniu, które wrzucam liczony jest do przedsiębiorców, a o prowadzeniu biznesu wie tyle co z opowiadań. Jak ta banda nauczycieli, ekonomistów, socjologów, prawników i politologów może znać prawdziwe potrzeby przedsiębiorców. Sami przedsiębiorcy mają problemy z odczytywaniem potrzeb swoich klientów, a co dopiero taki komunista nauczyciel. KC


4

ZNANE I NIEZNANE

MAZURSKI GONIEC

XI EDYCJA BIEGU KATORŻNIKA

TO MNIE WNERWIA!

Hasło społecznej sprawiedliwości jest podstawowym sloganem oportunistycznych szarlatanów politycznych, którzy mamią nim mniej zorientowane masy społeczne „Gdyby socjalizm wprowadzono na Saharze wkrótce zabrakłoby tam piasku” – Stefan Kisielewski Ten nieśmiertelny slogan stanowi podstawowy zwrot językowy propagandy wszystkich populistów czyli etatystów, socjalistów, biurokratów i interwencjonistów. Mit sprawiedliwości społecznej polega na tym, że hasło to – zaczerpnięte z pojęcia sprawiedliwości jako takiej – od dziesiątków lat stanowi pożywkę dla oportunistów władzy czyli tych wszystkich, których określiłem powyżej. Jest prostym zaprzeczeniem sprawiedliwości co pokazuje praktyka. Prowadzi do odwracania pojęć celem oszukiwania mas ludzkich, które w systemie demokracji potrzebne są dla utrzymywania się oportunistów przy władzy. Narodziny sprawiedliwości społecznej wiąże się z teoriami Karola Marksa, autora „Kapitału”, człowieka który luźne postulaty równości i sprawiedliwości zebrał w całość i stworzył ideologię zwaną socjalizmem. Wybitny, dwudziestowieczny rzecznik neoliberalizmu, Friedrich August von Hayek, uważał, że sprawiedliwość społeczna z punktu widzenia logiki, jest zwyczajnym nonsensem. Takim samym jak „czujący kamień”. Sprawiedliwym może być tylko pojedynczy człowiek, nie zaś cały system. W „Mowie nad grobem Karola Marksa” jego przyjaciel Fryderyk Engels powiedział: „Imię jego żyć będzie poprzez stulecia i poprzez stulecia żyć będzie jego dzieło”. Chyba nikt, włącznie z samym Engelsem w tamtych czasach nie zdawał sobie sprawy jak złowieszczo prorocze były to słowa. Nieśmiertelny mit sprawiedliwości

NASZA SPRAWIEDLIWOŚĆ społecznej żyje i raczej żyć będzie w świecie władzy demokratów nad narodami mamionymi przez nich sloganami o „wyrównywaniu szans” i „solidarności obywatelskiej”. Sam Karol Marks z Engelsem do spółki, a potem John Maynard Keynes, który wprowadził elementy socjalizmu do świata wolnego rynku (interwencjonizm), zapewne żaden z nich nie zdawał sobie sprawy, że te hasła posłużą jako żer dla politycznych oportunistów. Ci oczywiście sami w nie nie wierzą – poza garstką idiotów – ale żerują na nich bo lud bardzo chce aby „każdy miał po równo a bogatsi solidaryzowali się z mniej bogatymi”. Zacznijmy od podstaw. A zatem sprawiedliwość społeczna jako podstawowe prawidło myślenia socjalistycznego sama w sobie jest kłamstwem z kilku powodów. Już same narodziny socjalizmu marksistowskiego kryją obnażenie jego utopijnej wizji. Marks, który trzy czwarte swego żywota spędził w zamkniętej bibliotece pisząc swe wizje powszechnej szczęśliwości i gromiąc „ohydny, kapitalistyczny wyzysk”, jednocześnie całe życie funkcjonował dzięki pożyczkom od zaprzyjaźnionych kapitalistów! A zatem choroba zwana socjalizmem skompromitowała się zanim jeszcze na dobre powstała. Nie ma czegoś takiego jak sprawiedliwość społeczna, co zostało dowiedzione na przestrzeni dziesiątków lat. Choćby i z najprostszego względu: ludzie nie są równi, nigdy nie byli i nie będą. Więcej – dzielenie wszystkich po równo jest skrajną niesprawiedliwością. Są jednostki mądrzejsze i głupsze, mniej i bardziej zaradne, pracowite i leniwe. Dlaczego więc ktoś ktoś pracuje w pocie czoła, płaci podatki, stara się bogacić ma utrzymywać

tego komu pracować się nie chce? A właśnie sprawiedliwość opiekuńczego systemu państwa do tego się sprowadza w praktyce. Dlaczego państwo ma dawać tyle samo Kowalskiemu i Nowakowi skoro wiadomo, że ten pierwszy spożytkuje środki właściwie a drugi je po prostu zmarnotrawi? Chwalebne hasła sprawiedliwości zamieniają się w swe zaprzeczenie, bo teoria równych żołądków została już dawno skompromitowana. Mit społecznie sprawiedliwego podziału dóbr funkcjonuje tylko w chorym systemie zwanym demokracją. Podobno demokracja to „rządy ludu” a jeśli lud chce darmowej służby zdrowia, opieki socjalnej dla „biednych”, dopłat do tego i owego, to wybrańcy ludu zwani „demokratami” starają się ludowi to zapewnić. To znaczy wmawiają ludowi, że jak zostaną wybrani do władzy to lud dostanie wszystko czego chce. I zdecydowana większość ludu w to wierzy, idzie i głosuje. Oczywiście ta sama większość nie zdaje sobie sprawy, że aby komuś dać, innemu komuś trzeba zabrać czyli ukraść bo państwo nie ma innych pieniędzy niż te które w formie podatkowej ściągnie z obywatela. A komu najłatwiej jest zabrać? Oczywiście tym najbardziej zaradnym, którzy pracując gromadzą środki, pomnażają kapitał i tworzą miejsca pracy. Ale to ludu nie obchodzi. Nie wie owy roszczeniowy obywatel również i tego, że państwo które tłamsi jednostki napedzające PKB samo strzela sobie w stopę. Dusząc „ohydnych kapitalistów” dla realizacji utopii socjalistycznej (czytaj: władzy), decydenci polityczni zwiekszają sferę ubóstwa bo właśnie ci kapitaliści, znienawidzeni przez lud tworzą firmy i miejsca pracy dla ludzi. CDN

1. miejsce w biegu IX Galernik Team wędruje do Zawiszaków Podczas tegorocznej edycji XI Biegu Katorżnika konkurencję zespołową zdominowała drużyna 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej. Jak podają organizatorzy XI edycja Biegu Katorżnika była wyjątkowo ekstremalna. W upale sięgającym 37 oC do walki o miano najlepszych stanęło prawie 1400 zawodników z kraju i zagranicy. Ze względu na upały i niski stan wody w niektórych przeszkodach, trasa wydłużona została o dwa kilometry. Dało to ponad dwanaście kilometrów biegu najeżonego ekstremalnymi przeszkodami. Wśród tych, którzy pragnęli zmierzyć się z bólem i zmęczeniem, znalazła się reprezentacja 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej w składzie: kpr. Mariusz Pardo (1 batalion zmechanizowany), st. szer. Marcin Lenkiewicz (batalion dowodzenia), st. szer. Błażej Jurkiewicz (batalion dowodzenia), st. szer. Robert Miecielica (batalion dowodzenia). W konkurencji zespołowej, IX Galernik Team, „Zawiszacy” z Giżycka i Orzysza zajęli pierwsze miejsce, dystansując rywali. W klasyfikacji indywidualnej kpr. Mariusz Pardo zajął 2. miejsce z czasem 01:56:18. Zwycięstwa w tak ekstremalnym biegu swoim żołnierzom gratulował dowódca 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej

reklama

reklama

płk Jan Rydz. Jeszcze nie wyschły stroje sportowe, w których „ Z aw i s z a c y ” startowali w Biegu Katrożnika, a już planują udział w kolejnych imprezach takich jak Nóż Komandosa czy Maraton Komandosa.

Z ŻYCIA GIŻYCKIEGO GARNIZONU

Tekst i zdjęcia: kpt. Dariusz Guzenda


8

MAZURSKI GONIEC

IMPREZY


IMPREZY

MAZURSKI GONIEC

KONCERT „GWIAZDY NA WAKACJACH”

GIŻYCKO PLAŻA 2015

reklama

9


MAZURSKI GONIEC

MOTORYZACJA

MILITARNE HOBBY

MILITARNA HISTORIA GIŻYCKA

PIKNIK HISTORYCZNY „OPERACJA BOYEN 2015”

13


14

HUMOR

MAZURSKI GONIEC

CZASAMI GOŁO ALE NA WESOŁO

n OGŁOSZENIA DROBNE

- Przepraszam pana najmocniej - powiedział - ale musze poznać pana sekret. Jeśli potrafi pan tak ostro uprawiać seks w tym wieku, to 40 lat temu musiał być pan wręcz niesamowity! - Synu. 40 lat temu ten pier****ny płot nie był pod napięciem...

Biznesmen wyjechał w interesach do Japonii. Chcąc umilić czas zamówił sobie na wieczór gejszę. Podczas stosunku dziewczyna krzyczy: -Nashiga yama! Nashiga yama! Facet nie znał japońskiego, ale pomyslał, że gejsza pewnie z rozkoszy krzyczy "Brawo". Następnego dnia grał w golfa z japończykami z hotelu. W pewnym momencie jeden z nich wyjątkowym zgrabnym uderzeniem umieścił piłkę w dołku. -Nashiga yama! - wykrzyknął biznesmen. Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni. -Jak to nie ta dziura?? Jasiu wchodzi wieczorem do sypialni rodziców i zastaje ich w pozycji 69. Chwilę się przygląda, po czym wrzeszczy: - I wy mi zabraniacie dłubania w nosie ?????? - Jakie jest najdziwniejsze miejsce gdzie uprawiałeś seks? - Na tapczanie. - I to ma być dziwne? - No!... Ale podczas przeprowadzki! W barze siedzi facet i sączy powoli drinka. Nagle podchodzi do niego atrakcyjna kobieta. Gdy barman wlał jej szklankę soku pomarańczowego, facet przy barze odezwa się do niej: - Świętuję dzisiaj. - Ja również świętuję - odparła kobieta, stukając szklanką o jego szklankę. - Co pani świętuje? - Przez kilka lat próbowałam zajść w ciążę, w końcu dziś ginekolog powiedział mi, że jestem w ciąży. - Gratuluję! - odrzekł mężczyzna, wznosząc szklankę. - A ja jestem farmerem i od lat zajmuję się hodowlą kur. W tym roku jakoś nie chciały jajek znosić, ale od wczoraj wszystko wróciło do normy. - Jak pan tego dokonał? - pyta kobieta. - Zamieniłem koguta. - Co za zbieżność! - odpowiada kobieta. Naga dziewczyna opala się na trawce. Nagle między jej nogami wykopuje się krecik, rozgląda się, patrzy w wiadome miejsce i pyta: - Jeżyk...??? Cisza, więc podchodzi bliżej i powtarza: - Jeżyk...?! Brak odpowiedzi. Podchodzi więc jeszcze bliżej, wącha i pyta: - Jeżyk, żyjesz??? Na czterdziestą rocznicę ślubu dwoje staruszków wybrało się do swojej ulubionej kawiarenki. Usiedli przy stoliku i zaczęli prowadzić rozmowę. - Pamiętasz kochanie, to tutaj zaprosiłeś mnie ponad 40 lat temu było tak wspaniale.

- A ty pamiętasz jak było wspaniale, kiedy po wyjściu stąd poszliśmy w stronę parku? Kiedy mijaliśmy ogrodzenie, nagle wzięła mnie taka chcica, oparłaś się o płot a ja Cię zerżnąłem. - Tak, pamiętam, a może by to powtórzyć? Ja jeszcze mogę, a Ty? - Ja też, chodźmy szybko, bo już zaczynam się podniecać. Po tych słowach niemal wybiegli z kawiarenki. Całą rozmowę usłyszał przypadkiem chłopak siedzący przy sąsiednim stoliku. Pomyślał sobie,że ciekawie będzie zobaczyć czy faktycznie dwoje staruszków odważy się uprawiać seks w parku. Poszedł za nimi i oto co zobaczył. Babcia podwinęła spódnicę i ściągnęła majtki, dziadek nawet nie fatygował się ze ściąganiem czegoś tylko rozpiął rozporek, oparł babcię o płot i ostro zabrał się do roboty. Na to co nastąpiło potem, chłopak znał tylko jedno określenie: rżnięcie stulecia. Nie widział nigdy czegoś podobnego na filmie, żaden znajomy o czymś takim mu nie mówił no i nie znał tego z własnych doświadczeń. Dziadek posuwał babcię wręcz w fenomenalnym, iście olimpijskim tempie, tempie którego nikt by chyba nie wytrzymał. Byłby to niewątpliwie sprint gdyby nie fakt, że dziadek pracował przez niemal godzinę nie przestając nawet przez sekundę i ani razu nie zwalniając tempa. Tyłek mu chodził niewiele wolniej niż kolibrowi skrzydełka. Dopiero po ok. godzinie zmęczeni kochankowie opadli na ziemię i ciężko oddychali przez kolejną godzinę. - Jaki jest jego sekret, gdybym ja tak posuwał to nie miałbym najmniejszego problemu z kobietami, muszę poznać jego sekret -pomyślał sobie chłopak, zebrał się na odwagę i podszedł do wycieńczonej pary:

Naukowiec skrzyżował wesz i świetlika. Szalenie dumny z siebie prosi o Nagrodę Nobla. - Wszystko to oczywiście fajne, interesujące i nadzwyczajnie, lecz, że tak powiem, jakie jest praktyczne zastosowanie Waszego wynalazku??? - Już przedstawiam: Leżycie ciemną nocą, sam jeden w chłodnej pościeli, strasznie samotny, cale ciało swędzi, nikt was nie kocha, życie zdaje się mdłe i nikczemne, gotowi jesteście szlochać z litości nad samym sobą... i nagle odrzucacie koc, a tam... LAS VEGAS!!!!!!!!!! Rozmawiają dwie przyjaciółki: - Słuchaj, jaki seks miałam wczoraj, normalnie bajka - przeleciał mnie zgodnie z wszystkimi regułami sztuki. Mówię ci, marzenie! - A kto to był, jeśli to nie tajemnica? - No właśnie tego nie mogę powiedzieć nikomu, tym bardziej jego żonie. Pewne małżeństwo wybrało się na wczasy. Po drodze zatrzymali się na noc w hotelu. Z samego rana chcieli opuścic hotel i poprosili rachunek za dobę hotelowa. Ku ich zdziwieniu zobaczyli, że rachunek opiewa na zawrotną sumę 3000 zl. - Dlaczego tak dużo, przecież spędziliśmy tu tylko kilka godzin? - pyta mąż. - To jest standardowa stawka za nocleg odpowiada recepcjonista. Małżeństwo żąda spotkania z dyrektorem. Dyrektor spokojnie wysłuchuje zażaleń i stwierdza: - Proszę państwa, prowadzimy luksusowy hotel, jest on wyposażony w kilka basenów, wielką salę konferencyjną, saunę i solarium. Wszystko to było do Państwa dyspozycji. - Ale my z tego nie skorzystaliśmy! - Ale mogli Państwo! I za to proszę zapłacić. Mężczyzna wreszcie wyciąga z portfela 300 złotych i wręcza dyrektorowi. - Przepraszam, ale tu jest tylko 300 zł. - Zgadza się. - Obciążyłem Państwa rachunkiem opiewającym na 3000. - Pozostałe 2700 za przespanie się z moją żoną - mówi mężczyzna. - Ale ja nie spałem z Pana żoną! - krzyczy oburzony dyrektor. - Cóż, była do Pana dyspozycji

n NASZA WALENTYNKA


NASZE MIASTO

GIŻYCKO ZE STARYCH ZDJĘĆ

MAZURSKI GONIEC

400 LAT

15

MIASTA

ZDJĘCIE I MONTAŻ IRENEUSZA BUNKOWSKIEGO WWW.FACEBOOK.COM/GIZYCKOIOKOLICEMAZURY


16

MAZURSKI GONIEC


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.