Goniec Mazurski 344

Page 1


2

PEREŁKI

MAZURSKI GONIEC

WYPOCZYNEK DZIECI Z BYSTREGO W przepięknej scenerii jeziora Niegocin, zimowego krajobrazu, lekkiego mrozu odpoczywa ją dzie ci z przyosie dlowej świetlicy Bystrego koło Giżycka. Tzw. półzimowisko jest dla nich do sko na łą for mą od po czyn ku na świe żym powietrzu. Bez pieczni, pod opieką p. Krystyny Iwan która sprawuje nad dzieć-

Z cy klu GI ŻYC KO Z OD DA LI Kra sna le i Bał wa ny

Wi tam w za cnym „Ma zur skim Goń cu”. Wie lu ro da kom ma rzy się, aby w na szej cud nej kra inie rzą dzi li lu dzie kompetent ni, przy zwo ici, wia rygod ni. Na dzień dzi siej szy w ska li kra ju te przy miot ni ki po zo sta ją w sfe rze ma rzeń na szych ro da ków. Dziś, w związ ku ze zbli ża ją cy mi się wy bo ra mi ob ser wuje my cho cho li ta niec wo kół „żło bu” – bo tyl ko tak moż na na zwać kon dycję po li ty ków aspi rują cych do re pre zen towa nia Nas w Sej mie. Wśród nich są i ta cy, któ rych moż na na zwać do sad nie ja ko „po li tycz ne pro sty tut ki”. Dwoją się i troją przed pu blicz no ścią wdzię cząc się ka mu fla żem dla tzw. do bra Oj czy zny. W rze czy wi sto ści zaś li czą się tyl ko „stoł ki” i przy wi le je. Do ty czy to wszyst kich opcji po li tycz nych. W tych par tyj nych „za klę tych re wi rach” wspo ma ga ni są przez me dia – zwłasz cza te tzw. głów ne go nur tu. Do per fekcji ma ją opa nowa ne so cjotech ni ki ma sowe go prze ka zu – by le „ciem ny lud” to ku pił. Zu peł nie jak w su per marke cie; przeter mi nowa ny lub nie cho dli wy towar na naja trakcyj niej szych pół kach z do pi skiem „oka zja”. A na tych pół kach czę sto by wa że obok sie bie w atrakcyj nym opa kowa niu zgod nie są sia dują za rów no róż nej ma ści he do ni ści, jak i bo go boj ni. Prze cięt ny myślą cy ro dak pa trzy z za że nowa niem na te wi dowi ska i za sta nawia się czy rzą dzą na mi….. kra sna le, czy bał wa ny. Ty le w ska li kra ju. Na to miast w ska li lo kal nych „po dwó rek” ry suje się pew na na dzie ja, że moż na omi nąć ra fy tych par tyj niac kich spe ku la cji. Plot ki że ca ryca Pio trow ska bę dzie kan dy dowa ła do Sej mu – ufam że lo kal na spo łecz ność nie da się na brać na ten nie świe ży towar. Jej wła ści wym miej scem dzi siaj powi nien być po kój pro ku ra to ra – z da la od Gi życ ka. Zyg munt Woj nar – gi życ cza nin (2002 – 2007), obec nie olsz ty nia nin.

mi opiekę ze swoimi współpracownicami, mogą wspólnie korzystać z dobrodziejstw zimowej aury. Wystarczy „ośla łączka” sanki czy plastikowe podkładki i frajda na sto fajerek. Zjazd z górki później powrotny bieg na jej szczyt i kolejny szus w dół. Śmiech i widoczna radość na twarzach dzieci jest nagrodą dla

opiekunów za zrealizowany doskonały pomysł rekreacji w plenerze. Dla podreperowania nadwątlonych sił czeka przygotowane przez sołtysa Bystrego ognisko. Pan Mirosław Antkowiak od niedawna pełni tą jakże ważną funkcję, a dziś właśnie ma okazję wykazać się ze znajomości i zdolności wytrawnego tra-

pera, który to potrafi z niczego rozpalić wspaniałe ognisko. Jak ognisko to także i kiełbaska na patyku, którą zasponsorowały Delikatesy Centrum, ciepła herbata z termosu, a później dzieci wrócą na górkę. Po takim relaksie, po powrocie do domu, marzeniem pozostanie ciepła kąpiel i przytulne łóżko.


PEREŁKI

MAZURSKI GONIEC

NASZA DEMOKRACJA Demokracja – fasada III RP Aby wierzyć w polską demokrację trzeba wykazywać stopień wyjątkowej naiwności bądź zwykłej ignorancji. W III RP, dwadzieścia lat po upadku komunizmu – bo socjalizm nadal ma się dobrze – połowa społeczeństwa nie bierze udziału w wyborach. Panuje powszechny pogląd, że „po co głosować skoro przy korycie waruje jedna i ta sama banda”. Ten pozornie populistyczny pogląd daje się obronić na gruncie szerszej analizy. Trudno się dziwić, że polityka w wielu ludziach wywołuje odruchy wymiotne. Ile można bezkrytycznie patrzeć na żałosny cyrk medialny, gdzie poza pijarem, stekiem poprawnych nonsensów i publicystycznymi jatkami aktorów politycznych nie pozostaje zbyt wiele miejsca na debatę o faktach. Nie pozostaje przestrzeni na sprawne rządzenie. Nie pozostaje też miejsca na politykę rozwojową, państwo służące obywatelowi, demokrację obywatelską. W liberalnym państwie o zdrowej gospodarce ze społeczeństwem obywatelskim nie mogliby panoszyć się oficjele zarządzającej krajem dynastii. Bez większego znaczenia jej aktualnych barw, poglądów czy deklaracji. W Polsce hasła demokracji i wolnego rynku są nic nie znaczącymi sloganami. W znaczącej mierze funkcjonują na zasadzie martwych zapisów konstytucyjnych. W zderzeniu z rzeczywistością dobitnie ukazuje się ich fasadowość. Demokracja po polsku jest politycznym i medialnym oszustwem. System polityczny został tak skonstruowany, że faktyczny udział obywateli w rzeczywistości publicznej jest pozorny, a w najlepszym razie znikomy. Jednomandatowe okręgi wyborcze są koniecznością aby odświeżyć polską scenę polityczną gdzie nie dzieje się nic poza unoszącą się stęchlizną Okrągłego Stołu. Jednak kasta polityczna za nic w świecie nie chce do nich dopuścić bo dobrze wie, że jej znaczna część zostałaby zmieciona ze sceny. Tak więc „demokracja” nad Wisłą sprowadza się do samowoli kilku partii politycznych, które zawłaszczyły rzeczywistość nie dopuszczając zewnętrznej konkurencji. System w polskim państwie jest tak absurdalny, że gdyby Jerzy Owsiak bądź Adam Małysz chcieli włączyć się do czynnej polityki, musieliby zapisać się do PO, PiS, SLD bądż PSL. Inaczej nie mieliby szans. To polityczni zarządcy pokroju Tuska, Kaczyńskiego czy Napieralskiego decydują kto ma wystartować z miejsca pierwszego a kto z ostatniego. To czy dany kandydat znajdzie się na liście partyjnej w najmniejszym stopniu zależy od jego wiedzy czy kompetencji a w największym od bieżących

koterii partyjnych. Taki pan Donald Tusk, jesli ktoś mu się nie podoba, może obciąć mu fundusze na kampanie tym samym odbierając szanse na sukces. Dodajmy – nasze fundusze, bo ta kasta partyjna żyje z naszych pieniędzy. Co to za demokracja, w której obywatel skazany jest na głosowanie pomiędzy kilkoma petentami partyjnymi, którzy zostali nominowani przez partyjnych decydentów? Nie wybiera się najlepszych ale „miernych, biernych ale wiernych”. Ci naprawdę posiadający wiedzę i kompetencję nie mają szans przebicia się przez szczelne sito negatywnej selekcji do polityki. Wybieramy z wąskiej grupy rekrutowanej spośród partyjniaków, którzy maja posłuch

poszedł do marketu i zrobił zakupy aby naród zobaczył jaka to drożyzna panuje za Tuska i PO. I bezmyślne media zajmują się tym tocząc jałowe dysputy zamiast starać się za pomocą cenionych analityków wytłumaczyć społeczeństwu dlaczego cukier jest po sześć złotych. W ten mechanizm propagandy, koniunkturalizmu i kabaretu wprzęgnięci zostali uznani socjologowie i politolodzy. Nim zadawać im pytania o podstawowe sprawy by Polacy mogli wyrobić sobie pogląd, każe się im analizować bieżące wyniki sondaży. Trwa nieustający festiwal głupoty i dialogu ślepych z głuchymi. Mało który dziennikarz spełnia swą misję rzetelnego informowania społeczeństwa. Gazety i telewizje okopały się na pozycjach ideologicznych i pod płaszczy-

u decydentów. To jest absurd i farsa a nie demokracja. Potem te grupy koterii i układów wybierają spośród siebie władze partyjne, władze klubowe, zarządy krajowe i tak dalej. Scena polityczna jest zawłaszczona przez wąską grupę politykierów broniących dostępu do konfitur władzy. TO JEST PRAPRZYCZYNA WSZELKICH SCHORZEŃ RZECZPOSPOLITEJ. W sytuacji demokratycznego fałszu rolę eukacyjną wobec społeczeństwa winny spełniać media. I tutaj dochodzimy do kolejnego raka polskiej demokracji. Raczej trudno dowiedzieć się z mediów dlaczego proporcjonalny system wyborczy jest oszustwem. Raczej trudno było posłuchać w debacie na temat OFE głosów rozsądnych, przekonujących, że biorąc pod uwagę stopę zwrotu, na powstaniu tych funduszy najlepiej wyszły... one same. W polskich mediach toczy się za to nieustanna propaganda. Jedne pełnią rolę rzecznika rządu, inne opozycji. Zajmują się teatrem a nie merytoryczna debatą. Takiemu Kaczyńskiemu jego spin doktorzy doradzili aby

kiem wolności słowa toczą boje, tyle że w zawoalowanej formie. Efekt jest taki, że przeciętny Jan Kowalski ma dość tej żenady i coraz mniej interesuje się losem swego kraju uciekając w sferę towarzysko-rodzinną. Najbardziej potworne kłamstwo jakie media i politycy zdołali wmówić społeczeństwu to slogan, że w po 1989 roku zapanował kapitalizm. I ludzie znienawidzili kapitalizm uważając, że to on odpowiada za wszelkie ich niedole. Głosy mówiące, że w Polsce nadal panuje socjalizm i keynesowski interwencjonizm zostają skutecznie wyciszane. Ludzie przeważnie nie zdają sobie sprawy, że to nie wolny rynek powoduje ich biedę i brak perspektyw. Nie wiedzą, że to dławienie rynku, że to państwo korporacyjne z jego sitwami, że to korupcja, podatki i biurokracja są podstawowymi przyczynami tego, że po dwudziestu latach od upadku komunizmu mamy dwie autostrady, śmiesznie niskie zarobki i pejzaż hipermarketów pobudowanych za zagraniczne pieniądze. Ale tego z największych mediów się nie dowiemy.

Nikt otwarcie nie powie, że w Polsce kapitalizmu ani wolnego rynku tak naprawdę nie było nigdy. Do mediów rzadko zaprasza się bezstronnych ekspertów. Polskie media nie potrafią obejść bez dyżurnych autorytetów III RP – wychowanych na kłamstwach Adama Michnika, nie potrafią obejść się bez zawodowych propagandystów pokroju Waldemara Kuczyńskiego czy Janiny Paradowskiej. Po drugiej stronie barykady próbują zakrzyczeć ich zajadli wrogowie, aktywiści IV RP w stylu pana Sakiewicza czy Macierewicza. Okazuje się, że najwybitniejszym autorytetem gospodarczym III RP jest profesor Leszek Balcerowicz. Na analizę jego rzekomych dokonań oczywiście nie ma miejsca w rzeczywistości, gdzie salon zawłaszczył niemal całą przestrzeń medialną. Czy któryś z balcerowiczowskich klakierów wspomniał jakie zdanie na jego temat miał choćby Milton Friedman? Nie, bo tabu zwane „wielki Balcerowicz” jest niepodważalne, podobnie jak szereg innych kłamstw, które legły u podstaw III RP. Niestety, tak jak partie zawłaszczyły scenę polityczną, tak i klika medialna zawłaszczyła tamtą przestrzeń. III RP nie jest państwem prawa. Nie jest państwem demokratycznym. I nie jest państwem wolnorynkowym. Jest krajem fasadowej demokracji, rynku zdeformowanego przez socjalizm i krajem gdzie polityka rządu staje się wypadkową nacisku na władzę rozmaitych sitw i korporacji. Jedyny kapitalizm jaki istnieje w naszym kraju to kapitalizm polityczny czyli zwarty układ oligarchiczny elit polityki i biznesu. Symptomem tej choroby są tacy ludzie jak Kulczyk, Krauze czy Gudzowaty. Ich fortuny wyrosły na bazie układów politycznych i dojść do urzędników. III RP krajem gdzie obywatel ma niewiele do powiedzenia i stroni od udziału w rzeczywistości publicznej. To kraj zbudowany na zakwestionowaniu podstawowych reguł praworządności. Kilka dni temu przywiozłem towar do pewnej firmy na Śląsku. Wagę obsługiwała pani w podeszłym wieku. Zagadnąłem do niej: „W tym wieku jeszcze ma pani siłę do pracy”? Usłyszałem odpowiedź: „Wie pan, w tym kraju żeby dobrze żyć z emerytury to trzeba być ubecką gnidą”. Taka jest opinia wielu rodaków o Polsce. Trudno nie przyznać im racji. Taki nam kraj stworzyli. I bronią go jak niepodległości. Dobrze wiedzą co robią bo to oni są głównymi beneficjentami wszystkich jego ułomności, schorzeń i wynaturzeń. CHOCHOLI TANIEC III RP TRWA. ŁUKASZ GRYSIAK

3


4

ZNANE I NIEZNANE

MAZURSKI GONIEC

TO MNIE WNERWIA!

Piszę do Pana zaniepokojony pewną sprawą. Otóż chodzą po mieście słuchy, że nasz nowy burmistrz wykonuje dziwny ruch kadrowy, którego pojąć nie umiem mimo, że jak najbardziej zgadzam się z jego dotychczasowymi działaniami w UM. Otóż sprawa dotyczy stanowiska Komendanta Straży Miejskiej a dokładnie tego co nasz bur mistrz planuje z tym stanowi skiem zro bić. Z mo ich usta leń obec ny ko men dant ma zostać przeniesiony na stanowisko straż ni ka miej skie go lub zwolniony jeśli nie zechce skorzystać z opcji A, a na jego stanowisko ma zostać ogłoszony kon kurs. To dla mnie nie poję te. Pierwszy raz słyszę, żeby ogłaszano konkurs na komendanta a druga sprawa, że o ile mi wiadomo obecny komendant spisuje się bardzo dobrze, o ile nie doskonale. Miałem raz przy jemność z tym człowiekiem podczas inter wencji i wykazał się on olbrzymim profesjonalizmem działania i kulturą osobistą. Z tego co wiem jest komendantem od lat i posiada zarówno wiedzę jak i nie małe doświadczenie, nie tylko związane z jego stanowiskiem ale ogólnie ze znajomością prawa i przepisów. Lekko zaniepokojony tym co ma nastąpić popytałem trochę o tego człowieka

prywatnie i dowiedziałem się, że to dobry człowiek całkowicie oddany swojej pracy. Można powiedzieć poświęcający nielimitowany czas i bardzo zaangażowany w to co robi. I tak zastanawiam się jakimi pobud ka mi kie ruje się nasz bur mistrz chcąc pozbyć się pracownika z takim doświadczeniem i podejściem do pracy. Pracownika którego powołał na stanowi sko daw ny bur mistrz mia sta p. Lemecha, i któ ry był ko mendantem w trakcie wszystkich kadencji p. Piotrowskiej. Wkurza mnie to bo zu peł nie nie ro zu miem jak moż na tak „po dzię kować” człowiekowi za jego rzetelną pracę i zaangażowanie. Można powiedzieć, że człowiekowi dla którego jego praca jest całym jego życiem. Wkurza mnie to tym bardziej, że w mieście zaczyna huczeć od plotek, że to działania osób z UM, które chcą wsadzić kogoś swojego na to stanowisko. Chciałbym bardzo, żeby to były tylko plotki i żeby nasz (mój) bur mistrz kie rował się zdrowym rozsądkiem i nie pozbywał się ludzi, którzy mogą być dla niego olbrzymim wsparciem. Zbul wersowa ny miesz ka niec mia sta Giżycka

PIERWSZY TYDZIEŃ SZKOLENIA DOBIEGŁ KOŃCA Zwiadowcy 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej szkolą się w Ośrodku Szkolenia Piechoty Górskiej w Dusznikach Zdroju. Tydzień temu, 18 stycznia, rozpoczęło się Zimowe Zgrupowanie Poligonowe zwiadowców 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej. Udział w nim biorą żołnierze kompanii rozpoznawczej oraz plutonów rozpoznawczych 1 i 2 batalionu zmechanizowanego i batalionu czołgów. Dowódcą zgrupowania jest zastępca dowódcy 1 batalionu zmechanizowanego – szef sztabu mjr Tomasz Friske. Szkolenie jest bardzo intensywne. Ze względu na dużą ilość szkolonych realizowane jest w dwóch grupach szkolących się naprzemiennie – jedna z nich realizuje szkolenie narciarskie, druga – ponad 20 – kilometrowe marsze w Kotlinie Kłodzkiej lub wspinaczkę. W szkoleniu żołnierzom brygady pomagają instruktorzy z 22. Karpackiego Batalionu Piechoty Górskiej. Czterech instruktorów narciarstwa oraz instruktor wspinaczki służą swą ogromną wiedzą, czuwając nad właściwym przebiegiem szkolenia. Choć zmęczenie narasta zwiadowcy nie narzekają. Niedzielę, jedyny dzień wolny podczas Zgrupowania, również spędzili aktywnie. Korzystając z okazji zwiedzali Twierdzę w Kłodzku oraz Jaskinię Niedźwiedzią w Kletnie. TEKST: KPT. DARIUSZ GUZENDA ZDJĘCIA: ARCHIWUM 15 GBZ

OGŁOSZENIE

reklama

reklama

Z ŻYCIA GIŻYCKIEGO GARNIZONU


IV

MAZURSKI GONIEC

CZY TAK MYŚLELI???

NASZE MIASTO „POTRZEBUJEMY NOKAUTUJĄCEGO CIOSU” - TYLKO W CZYJ NOS STAROSTO?!?! STAROSTA WACŁAW STRAŻEWICZ: „POTRZEBUJEMY NOKAUTUJĄCEGO CIOSU” Za nami kolejny odcinek „serialu” o giżyckim szpitalu. Podczas czwartkowej sesji Rady Powiatu znów wiele ostrych słów padło pod adresem obecnego operatora Grupy Nowy Szpital ze Szczecina, ale ani radni, ani obecna na obradach grupa kilkudziesięciu pielęgniarek nie usłyszeli jasnej deklaracji starosty Wacława Strażewicza: „Tak, na pewno rozwiążemy umowę ze szczecińską spółką”. Złożenia takiej deklaracji najgłośniej domagała się radna Halina Sarul, czyli powiatowa specjalistka od zadawania niewygodnych pytań. Tym razem temat rozpoczęła od kwestii zwolnień trzech pracowników szpitala (dokonanych przez GNS mimo zapewnień o wstrzymaniu jakichkolwiek redukcji w zatrudnieniu) oraz pytań o 1200złotową podwyżkę dla zastępcy pani prezes „Szpitala Giżyckiego” i o „dziwnych ludzi”, od jakiegoś czasu kręcących się po szpitalu, zadających „dziwne” pytania, głównie personelowi. Na żadne z tych zagadnień starosta Strażewicz nie potrafił udzielić odpowiedzi. O zwolnieniach – jak stwierdził – nic nie wie, o polityce płacowej pani prezes też nie (podobno w tym temacie nie ma obowiązku informowania Starostwa), a jedynym skojarzeniem starosty z „dziwnymi ludźmi” byli… bezdomni, którzy od jakiegoś czasu są kolejnym problemem szpitala i jego pracowników. Kolejne pytania Haliny Sarul dotyczyły możliwości rozwiązania umowy z GNS. Radna pytała o już podjęte w tym kierunku kroki i o osobistą opinie starosty na temat zarządzania szpitalem przez spółkę ze Szczecina. – Nie jestem do końca zadowolony z usługi operatorskiej – przyznał Wacław Strażewicz. – Natomiast powtórzę raz jeszcze to, co już wielokrotnie mówiłem: obowiązuje nas umowa, w której zapisane są zasady, również zasady wypowiedzenia tej umowy. Toczą się pewne działania, wzywamy operatora do wyjaśnienia pewnych zjawisk, pewnych nieprawidłowości. Ale potrzebujemy czasu. Do sprawy trzeba podejść z należytą starannością. Nie można podejmować decyzji z dnia na dzień, decyzji pochopnych, żeby nie narazić się na niepotrzebne straty. Tutaj jest trochę tak jak w boksie. Po prostu trzeba mieć cios nokautujący. Nie punktować lewym, bo można się nadziać na kontrę. – O czym my w ogóle rozmawiamy? – pytała wzburzona Halina Sarul. – Pan rozwa-

ża, pan będzie podejmował jakiś ogląd, pan się poradzi prawników… Ja tego nie rozumiem po tym wszystkim, co się wydarzyło! Już od grudnia była mowa o szpitalu: o różnych dysfunkcjach działania, o grabieżczej polityce GNS, o wyciąganiu pieniędzy, o unieważnionych umowach, gdzie odkryliśmy fakt „drenowania” szpitala, o krzywdzeniu ludzi, o chaotycznej reorganizacji. Wreszcie po tym wszystkim obradowała komisja, która przyniosła panu na tacy gotowe wnioski. Teraz oczekujemy tylko jednego: żeby pan wykonał to, czego chcemy wszyscy, a przynajmniej większość. Żeby wykonał pan to, do czego obliguje pana stanowisko. Niech pan zrezygnuje z obrony GNS i jej działań na naszym terenie, bo to się nie sprawdziło, bo to nas krzywdzi i umniejsza, niszczy szpital. Nie mamy czasu wahać się, zastanawiać, badać. Jesteśmy w opresji, którą sprowadziła nam Grupa Nowy Szpital i która nas wszystkich, łącznie z panem, oszukała. Dotychczasowe, obecne i planowane działania spółki wykończą nam placówkę! Czy naprawdę mało ma pan argumentów, żeby rozpocząć procedurę nie negocjacji, nie aneksowania, nie przerabiania dokumentów, tylko rozwiązania umowy? Z tego trzeba się wywikłać! Po to, żeby samorządy chciały włożyć swoje środki, by stworzyć szpital samorządowy. Bez pieniędzy wójtów i burmistrzów powiat nic nie zrobi, bo jest biedny jak mysz kościelna i nawet nie jest w stanie pomóc szpitalowi. Ale z drugiej strony żaden samorząd nie wejdzie w ten szpitalny interes, jeśli będzie w nim ten szczeciński „potwór”. – Proszę wy jąć umowę operatorską i przeczytać, jak wygląda proces rozwiązania i jej wypowiedzenia – odpierał ataki starosta Strażewicz. – Proszę mi pokazać i doradzić, skoro tak to pani kwieciście pokazała, gdzie, na jakiej podstawie natychmiast mamy rozwiązać umowę. – Dostał pan wnioski Komisji Spraw Społecznych, która palcem panu pokazuje, które paragrafy są niewykonywane – grzmiała Halina Sarul. – Ale proszę mi pokazać tryb rozwiązania tej umowy! – rozkładał ręce Wacław Strażewicz. – Proszę podpowiedzieć, jak to zrobić? Nie wystarczy głośno krzyczeć, bo jak jest, to my wszyscy wiemy. I proszę mi nie imputować, że jestem ostatnim obrońcą GNS. Tu nie można działać „po łeb-

kach” i przed takim pochopnym postępowaniem wszystkich państwa przestrzegam. Zawarliśmy umowę, wybraliśmy operatora, podjęlismy decyzje w tej materii, ale rozwiązanie tej umowy nie jest tak łatwe jak pstrykniecie palcami czy odsuniecie zepsutego dania w restauracji. Świetnie pani o tym wie, pani wieloletnia dyrektor, zarządco i menedżerze! Więc takie bujanie się i popisywanie nie ma sensu. – Niech mi pan nie zarzuca popisywania się, bo każdy wie, że to nieprawda – ripostowała radna Sarul. – Dla mnie sytuacja jest prosta. Powiat jest właścicielem szpitala, zarząd jest wykonawcą woli powiatu. Wynajęliśmy dwa lata temu Grupę Nowy Szpital do zarządzania naszym szpitalem. To tak, jakbyśmy wynajęli sobie gosposię. Ona ma sprzątać, wyprowadzać pieska, gotować obiady. Po pewnym czasie okazuje się, że ta kobieta przypala panu obiady, wyjada z lodówki, tłucze psa, a pana żonie zginął pierścionek z brylantem. I pan się będzie zastanawiał nad zwolnieniem takiej gosposi? Głos w sprawie zabrała również radna Małgorzata Kaczorowska, na co dzień pielęgniarka. Jej krótkie wystąpienie grupa kilku pielęgniarek, które do końca pozostały na obradach, nagrodziła oklaskami – radna zakończyła je bowiem zapowiedzią referendum w sprawie odwołania Rady Powiatu, jeśli starosta nie podejmie kroków w kierunku rozwiązania umowy z Grupą Nowy Szpital. Gorącą atmosferę w sali konferencyjnej schłodziła nieco radna Lidia Należyty, której słowa zabrzmiały jak głos rozsądku. – Zarówno pan starosta, jak i moje koleżanki z Rady mówicie państwo o tym samym problemie – powiedziała pani Lidia. – Halina Sarul prosi o to, żeby Zarząd Powiatu przystąpił do procesu rozwiązania umowy z GNS i taki wniosek jako Komisja Spraw Społecznych postawiliśmy. To,

oczywiście, nie stanie się jednego dnia. Musi być pewien proces, w którym prawnicy Powiatu Giżyckiego będą mieli czas na przejrzenie umowy i zastanowienie się nad możliwościami jej rozwiązania. Niemniej najważniejsza jest wola. My oczekujemy od pana starosty, ze powie nam, iż rozumie nasze stanowisko i przystąpi z Zarządem do procesu rozwiązania umowy z GNS. Tylko tego oczekujemy. – Oczywiście zgadzam się z tym, co pani powiedziała, ale zgadzam się także z tym, że nie można tego zrobić już, od razu, czego oczekuje radna Sarul – stwierdził Wacław Strażewicz. – A broń Panie Boże, nigdy tak nie powiedziałam – przerwała staroście Halina Sarul. – Gdybym tak uważała, to przyszłabym tutaj opony palić. – W umowie jest jasny zapis, że organ, czyli partner tejże umowy, ma obowiązek dwukrotnego wezwania do usunięcia uchybień – ciągnął starosta. – Jedno wezwanie już było, jesteśmy na etapie drugiego. Proszę przeczytać procedury i nie będzie tematu, niepotrzebnej zadymy. Także idzie ta robota, tylko spokojnie! – Jeżeli pan starosta złoży w tej chwili deklarację woli: „Tak, będę prowadził sumiennie, solennie, spokojnie, zgodnie z prawem proces rozwiązywania umowy”, to dostanie od nas sto dni spokoju – nie dawała za wygraną radna Sarul. – Nawet nie będziemy pytać, co pan robi w tym czasie. Ale musi być pana jasna, jednoznaczna, bezdyskusyjna deklaracja. Takowa z ust Wacława Strażewicza w czwartek nie padła. Szef Starostwa stwierdził jedynie, ze „jego deklaracja została wyrażona w ślubowaniu na początku kadencji”, w którym przyrzekał działać wyłącznie dla dobra powiatu w oparciu o przepisy prawa. BOGUSŁAW ZAWADZKI


GMINA GIŻYCKO

MAZURSKI GONIEC

V


MOTORYZACJA

MAZURSKI GONIEC

5

STRAŻ MIEJSKA KASUJE POLICJANTÓ́W Sensacja! Straż Miejska wlepiła mandat policji! Sensacja! Sensacja! Sensacja! Straż Miejska w Gliwicach podobno wlepiła mandat policji! Za parkowanie na ścieżce rowerowej! Taką wiadomość przyniósł serwis „infogliwice”, a ilustrował ją dokumentujący wspomniane wydarzenie materiał filmowy. Bardziej bylibyśmy zaskoczeni, gdybyśmy dowiedzieli się, że w Puszczy Niepołomickiej leśnicy trafili na rodzinę mamutów. Dlatego od razu zaczęliśmy snuć przypuszczenia, co tak naprawdę wydarzyło się w Gliwicach. Hipoteza pierwsza

Opublikowany w Internecie filmik, to fragment większej całości, konkretnie sprytnie pomyślany zwiastun nowego dzieła Wojciecha Smarzowskiego, który po sukcesie „Drogówki” postanowił pójść za ciosem i nakręcić pełnometrażowy komediodramat pt. „Strażnicy”. Przyjrzyjmy się uważnie głównemu bohaterowi. Czy to przypadkiem nie Robert Więckiewicz? Hipoteza druga

Mamy do czynienia z bezczelną prowokacją. Za parę dni

komendant gliwickiej Straży Miejskiej wyda oświadczenie, że nie wysyłał w ten rejon żadnych patroli, a stroje, które noszą rzekomi strażnicy można kupić w każdym sklepie z odzieżą roboczą. Co do udziału w incydencie oznakowanego wozu straży trwa intensywne postępowanie wyjaśniające, o którego wynikach społeczeństwo będzie informowane na bieżąco. Hipoteza trzecia

Widoczni na zdjęciach osobnicy to członkowie zorganizowanej grupy przestępczej, która, podszywając się pod straż miejską, trudni się wyłudzaniem pieniędzy od kierowców. Na widok operatora z kamerą przebierańcy stracili głowę i zaczęli działać nerwowo. Popełnili przy tym fatalny błąd, wystawiając mandat policjantom, przez co całkowicie stracili wiarygodność. Hipoteza czwarta

Kierownictwo Straży Miejskiej w Gliwicach, przerażone rozwiązaniem siostrzanej formacji w Czersku i podobnymi planami władz innych miejscowości, zorganizowało ustawkę, która ma poprawić wizerunek samorządowych służb porządkowych. Przekonać, że działają

one sprawnie, nie ma dla nich żadnych świętych krów, a powiedzenie „ku...a ku...wie łba nie urwie” jest głęboko krzywdzące. Zdarzenie zarejestrował „przypadkowo” obecny na miejscu kamerzysta, który „samorzutnie” zamieścił filmik w sieci. Hipoteza piąta

Oglądamy fragment filmu instruktażowego dla nowo przyjmowanych funkcjonariuszy straży. Pokazuje on, przez tzw. projekcję negatywną, sytuację, w której nadgorliwi strażnicy narażają na szwank dobre układy z policją, godząc w ten sposób w interesy macierzystej służby. Hipoteza szósta

Uwidoczniona na filmie interwencja to osobista inicjatywa dowódcy patrolu, niezgodna z poufnym wewnętrznym regulaminem straży. Trudno orzec, czym kierował się ów nieodpowiedzialny funkcjonariusz. Być może to były policjant, który z nieznanych, ale na pewno niskich pobudek postanowił odegrać się na dawnych kolegach. Być może jest to strażnik na wypowiedzeniu, chcący skompromitować swoich przełożonych w oczach szefostwa gli-

wickiej policji. A być może ktoś, kto za młodu naoglądał się zbyt wielu filmów o MacGyverze... Możliwości jest wiele, choć niewykluczone, że wyjaśnienie zagadki jest bardzo proste. Podsuwa je jeden z internautów wskazując, że karteczka wsunięta za wycieraczkę policyjnego radiowozu to żaden mandat, lecz informacja o popełnieniu wykroczenia. Wraz z numerem telefonu, z którym powinien skontaktować się sprawca. W sumie świstek, który może zignorować nie tylko policjant. A tak przy okazji warto zwrócić uwagę na nawierzchnię zablokowanej przez samochody ścieżki rowerowej. Pozostaje tylko współczuć gliwickim cyklistom...

NASZA MOTO DZIEWCZYNA

BYĆ NIEPEŁNOSPRAWNYM W Polsce najlepiej jest być osobą niepełnosprawną Wprawdzie w setkach insty tu cji pań stwowych wciąż brakuje podjazdów i wind dla osób na wózkach, a wysokość renty za uszczerbek na zdrowiu zbliża nas raczej do Trzeciego Świata niż Europy, ale dla niepełnosprawnych są one przecież zbędne. Większości z nich powodzi się bowiem zdecydowanie lepiej, niż reszcie społeczeństwa. Skąd taki wniosek? Wystarczy przejść się po parkin gach cen trów handlowych...

Na miejscach oznaczonych symbolem człowieka na wózku najczęściej spotkać można pachnące świeżością audi, BMW i mercedesy. Często trafiają się również luksusowe SUVy i auta sportowe. Ponieważ temat wydał nam się interesujący, postanowiliśmy przeprowadzić dziennikarskie śledztwo, które pozwoliłoby nam ustalić źródła tak obfitych zarobków osób niepełnosprawnych. Ku naszemu zdziwieniu okazało się, że żaden z parkujących tam samochodów nie miał za szybą legitymacji uprawniającej do parkowania

na miejscach dla niepełnosprawnych. Co więcej, ich kierowcy nie mieli najmniejszych problemów z poruszaniem się o własnych siłach. Zagadywani przez nas, mieli natomiast problemy z logicznym wysławianiem się oraz nadużywaniem słów potocznie uznawanych za wulgarne. Po kilkuminutowej wymianie zdań niektórym ujawniał się również syndrom luźnych rąk – pojawiały się nieskoordynowane ruchy kończyn górnych oraz szczękościsk połączony ze ślinotokiem. Doszliśmy więc

reklama

do wniosku, że mimo iż nie posiadają legitymacji, być może są to osoby upośledzone umysłowo? Pytanie tylko, czy tak dotknięty przez los obywatel powinien mieć możliwość uzyskania prawa jazdy? Przecież jeśli nie potrafi opanować się na parkingu, Bóg jeden wie, jak zachowa się przy prędkości 130 km/h na autostradzie. Korzystając z okazji pragniemy więc przypomnieć wszystkim szczodrze obdarzonym gotówką obywatelom, że symbol człowieka na wózku nie oznacza miejsca dla tych, którzy „się wożą”, ale dla tych, którzy z niezależnych od siebie przyczyn muszą być wożeni, bynajmniej nie przez osobistego szofera. Jesteśmy nawet w stanie zrozumieć, że w pewnych kręgach mieszanie się z parkingowym plebsem nie przystoi, ale jeśli nie potraficie zaparkować tak jak wszyscy (czyli waszym zdaniem motłoch) może wybierzcie się na zakupy taksówką? Po pierwsze was stać, a po drugie – wysilcie się przez chwilę, postarajcie skupić i pomyślcie – podjechanie autem pod same drzwi supermarketu to jest dopiero szpan!


6

ROZMAITOŚCI

MAZURSKI GONIEC

CZASAMI GOŁO ALE NA WESOŁO

Czterech mężczyzn: inżynier, chemik, księgowy oraz pracownik administracji państwowej spierało się czyj pies jest najmądrzejszy. Inżynier zawołał do swojego psa: – Pi, pokaż co umiesz! Pies momentalnie wskoczył na biurko, wziął ołówek, papier i narysował idealne koło, kwadrat i trójkąt. Księgowy zawołał swojego: – Bilans! Wiesz co masz robić! Bilans pobiegł do kuchni, przyniósł 12 ciastek, po czym podzielił je na cztery równe kupki. Chemik tylko spojrzał i zawołał: – Probówka! Do roboty! Suczka podbiegła do lodówki, wyciągnęła karton z mlekiem, po czym nalała dokładnie 180 ml do szklanki bez rozlania kropelki. Wszyscy spojrzeli na pracownika administracji państwowej i spytali: – A co potrafi Twój pies? Mężczyzna spokojnie powiedział do swojego pieska: – Przerwa Śniadaniowa! Do dzieła! Pies natychmiast zjadł ciasteczka, wypił mleko, narobił na papier, przeleciał pozostałe trzy psy, po czym zaczął narzekać, że zwichnął sobie podczas tego kręgosłup, wypełnił wniosek o odszkodowanie za pracę w szkodliwych warunkach i poszedł na chorobowe... Idzie sobie mały krecik przez las i cały czas radośnie wyśpiewuje: – La, la, la, ja jestem bogiem, ja jestem bogiem, la, la, la. Po jakimś czasie spotyka lisicę. – Kreciku, a co ty tak wyśpiewujesz, toć ty jesteś krecikiem, a nie bogiem – dziwi się lisica. – Jestem, jestem bogiem, zaraz ci to udowodnię – stwierdza krecik i opuszcza spodnie. – Ooo mój boże! – mówi lisica. W kościele cztery kobiety czekają przed konfesjonałem do spowiedzi. Podchodzi pierwsza i mówi do księdza: – Zgrzeszyłam palcem. – Jak to palcem? – No wzięłam, dotknęłam palcem narządu męskiego. – Palec do święconej wody, jedna zdrowaśka i grzech będzie odpuszczony. Podchodzi druga i mówi: – Proszę księdza zgrzeszyłam ręką. – Jak to ręką? – No wzięłam narząd męski do ręki i jeszcze ruszałam parę razy. – No to ręka do święconej wody, jedna zdrowaśka i grzech będzie odpuszczony. Do konfesjonału powoli podchodzi trzecia kobieta, ale nagle zrywa się czwarta i głośno krzyczy do księdza: – Proszę księdza! Proszę księdza! Jak ona tam umoczy dupę to ja tego nie wypiję.

Córka skarży się matce: – Mamo, ja się chyba rozwiodę, ja już tak dłużej nie mogę, ja tego nie wytrzymam! – nic tylko seks, seks i seks. Kiedy wychodziłam za mąż miałam dziurkę jak dwadzieścia groszy, a teraz mam jak pięć złotych. Mama na to: – Córeczko ty się dobrze zastanów. Dom masz? Masz. Samochody przed domem stoją? Stoją. Wczasy w najlepszych kurortach, ciuchy od najlepszych projektantów, zabezpieczenie finansowe dla ciebie i dzieci. I co? Będziesz się kłóciła o te cztery osiemdziesiąt?! Żonaty facet przyszedł do spowiedzi. – Mam romans z pewną kobietą – mówi. – A coś bliżej? – zaciekawia się ksiądz. – No, spotykamy się, ale tylko ocieramy się o siebie, jeszcze nie bylo penetracji! – Tarcie to jest to samo co włożenie! Odmówisz 5 zdrowasiek i dasz na ofiarę 100 zł. Gość odmówił modlitwę i kieruje się do wyjścia, a ksiądz caly czas go obserwuje. Wybiega z kofesjonału i krzyczy: – Widziałem! – Nie wsadził pan 100 zł na ofiarę! – Ale potarłem stówką o puszkę. Sam ksiądz mówił, że tarcie to to samo co włożenie! Idzie niedźwiedź i spotyka na drodze zajączka, całego okrwawionego. Miś pyta go: – Zajączku, co się stało? – Słonica użyła mnie jako podpaski! – Biedny. Chodź, odprowadzę cię do domu. I poszli razem. Po jakimś czasie spotykają orła, też całego we krwi. – Co się ci stało? – pytają jednocześnie. – Zabiję gnoja, który powiedział słonicy, że podpaski ze skrzydełkami są lepsze! Jasio przybiega do mamy i mówi: – Mamo, mamo, widziałem jak tatuś robił coś z pokójowką. – Tak, a co takiego? – Najpierw ją całował, a potem dotykał... Potem poszli do gabinetu, rozebrał ją i wsadził... – Dobrze, synku, w niedzielę, podczas kolacji opowiesz to, żeby wszyscy wiedzieli. Nadeszła niedziela, rodzina przy stole i mama daje znak Jasiowi żeby zaczął mówić. Jasio: – No więc tatuś całował i dotykał pokojówkę, później zabrał ją do gabinetu, rozebrał i wsadził... wsadził... Mamo jak się nazywa to co ssiesz szoferowi?

n OGŁOSZENIA DROBNE

Król wydaje córkę za mąż, jednak kandydatów czeka ciężka próba. Mają wypić beczkę piwa, przepłynąć jezioro, na którym jest wyspa a na niej lew z bolącym zębem, którego trzeba wyrwać a na koniec zadowolić seksualnie starą czarownicę. Pierwszy kandydat wypija beczkę piwa i tonie w jeziorze. Drugi kandydat wypija beczkę piwa, przepływa jezioro, ale zostaje skonsumowany przez rozwścieczonego lwa. Trzeci kandydat wypija beczkę piwa, przepływa jezioro i po chwili z zarośli wyspy słychać stękanie, jęczenie, sapanie. Wszyscy z niepokojem wsłuchują się w dźwięki dobiegające z wyspy. Po chwili za krzaków wychodzi trzeci kandydat i pyta: – Gdzie jest ta czarownica, której miałem zęba wyrwać? Policjant zatrzymuje blondynkę: – „Poproszę prawo jazdy!” – „A co to jest” – „To taki kartonik ze zdjęciem uprawniający do prowadzenia pojazdu” – „Aha, proszę bardzo” – „Poproszę jeszcze dowód rejestracyjny” – „E..?” – „Taki różowy kartonik mówiący o tym, że jest pani właścicielką pojazdu” – „Aha, proszę” Policjant zdejmuje spodnie. Blondynka: „Co, znowu alkomat?” Pewien mężczyzna przez 20 lat małżeństwa nalegał na seks w ciemności. Pewnego dnia żona nie wytrzymała i włączyła światło.Ku swemu zdziwieniu zobaczyła, że mąż trzyma w dłoni wibrator.Wściekła mówi: – Ty świnio, jak mogłeś tyle czasu mnie oszukiwać!.Myślałam, że masz takiego sprawnego penisa... A mąż na to rzucił: -Ja jakoś wytłumaczę wibrator, ale jak ty wyjaśnisz trójkę dzieci?. Jasio przychodzi to taty i mówi: – Tato, tato kup mi łuk. A tata: – No niestety Jasiu nie mam teraz pieniędzy żeby kupić ci nowy łuk ale jak znajdę czas to ci samodzielnie zrobię. No i tata przychodzi po 3 dniach do Jasia i pokazuje mu wypasiony łuk i strzały! I Jasio zadowolony wziął od razu i pobiegł na podwórze postrzelać do kur. Jednak niemożne napiąć cięciwy i wraca do taty – Tato ten łuk jest zepsuty! – Jak to... Zaraz ci pokażę jak się z takiego łuku strzela. Ojciec wziął łuk i strzałę napiął cięciwę i strzelił. Strzała poleciała w kierunku sąsiada. Nagle słychać jęk. -Jasiu idź sprawdź co się stało.. Jasio pobiegł... Wraca za 15 min: -Tato mam dobrą i złą wiadomość. – No to zacznij od dobrej – Dobra jest taka że przestrzeliłeś wacka sąsiadowi – Oooo To wspaniale wreszcie ma on za swoje. A jaka jest ta zła wiadomość? – I dwa policzki mamusi Idzie wiewiórka przez las. Nagle zaskakuje ją niedźwiedź i mówi: -Wiewióreczko, prześpisz się ze mną? -Nie mogę bo jestem dziewicą. -Ale ja znam kogoś kto Ci potem zaszyje. -To dobrze Po akcji idą do jeża i zaszywa wiewiórce. Sytuacja powtarza się z wilkiem i zającem a na końcu z jeleniem. Po ostatniej akcji idą do jeża a on mówi: -Jakbym wiedział że ty taka łatwa to bym Ci zamek błyskawiczny wszył.

n NASZA WALENTYNKA


NASZE MIASTO Trzeci etap operacji Celem ostatniego etapu operacji wschodniopruskiej była neutralizacja odciętych w Prusach Wschodnich wojsk niemieckich. Zadanie to przypadło do wykonania głównie siłom 3 Frontu Białoruskiego, gdyż gros sił 2 Frontu został skierowany do walk na Pomorzu Gdańskim. Na początku lutego Niemcy zostali wyparci z Sępopola, Bisztynka, Bartoszyc, Górowa Iławeckiego, a także z Mierzei Kurońskiej. W dalszych zaciętych walkach 8 lutego zajęto Krzyżbork, 9 lutego Frombork, 10 lutego padł Elbląg i Iława Pruska. Kocioł systematycznie zmniejszał rozmiar i po koniec lutego skurczył się do rozmiarów ok. 30 × 30 km wokół Braniewa i Świętej Siekierki. Druga część zgrupowania niemieckiego w okolicach Królewca i na Półwyspie Sambijskim liczyła około 9 dywizji. 9 lutego natarcie 3 Frontu odizolowało Królewiec od zgrupowania sambijskiego, jednak po przeciwnatarciu 19 lutego Niemcom udało się połączyć ponownie obie grupy. Wyczerpane walkami wojska radzieckie zakończyły aktywne działania zaczepne 26 lutego. Dalsze walki Przerwa operacyjna trwała do 12 marca. 13 marca wznowiono ofensywę i po niezwykle krwa-

PRUSY WSCHODNIE - NADCHODZĄCA ZAGŁADA

wych walkach zepchnięto resztki okrążonych wojsk niemieckich nad wybrzeże Zalewu Wiślanego. 20 marca zdobyto Braniewo, 25 marca Świętą Siekierkę. Ostatnim punktem oporu (do 29 marca) był Półwysep Bałgijski.

Po zlikwidowaniu kotła braniewskiego wojska 3. Frontu Białoruskiego przegrupowały się i 6 kwietnia rozpoczęły szturm Królewca. Po zaciętych walkach resztki garnizonu dowodzone przez gen. Lascha skapitulowały 9 kwietnia.

7

MAZURSKI GONIEC

Rosjanie rozpoczęli oczyszczanie z wroga Półwyspu Sambijskiego. 17 kwietnia zdobyli Rybaki, tym samym spychając Niemców na wąski pas lądu łączący Piławę z Sambią. 25 kwietnia po ciężkich walkach padła Piława. Następnego dnia Rosjanie wysadzili desant na północnym krańcu Mierzei Wiślanej i rozpoczęli atak w kierunku nasady mierzei. 1 maja zdobyto Nową Karczmę (obecna nazwa: Piaski), a 5 maja Przebrno. 9 maja resztki wojsk niemieckich skapitulowały. Podsumowanie W wyniku operacji wschodniopruskiej zneutralizowano, a następnie rozbito niemiecką Grupę Armii „Środek” i zabezpieczono prawe skrzydło głównego kierunku uderzenia na Berlin. Wojska radzieckie poniosły bardzo wysokie straty w ludziach (ok. 125 tys. zabitych i 450 tys. rannych), głównie w szeregach 3. Frontu Białoruskiego. Do niewoli dostało się 50 tys. żołnierzy niemieckich. Tereny walk, szczególnie w kotle braniewskim i na kierunku natarcia 3. Frontu Wystruć – Królewiec, doznały poważnych zniszczeń. Wiele miast takich jak Braniewo, Święta Siekierka czy Królewiec praktycznie zmieniło się w ruiny.

GIŻYCKO ZE STARYCH ZDJĘĆ

400 LAT

MIASTA

Ulica Mickiewicza

ZDJĘCIE I MONTAŻ IRENEUSZA BUNKOWSKIEGO WWW.FACEBOOK.COM/GIZYCKOIOKOLICEMAZURY


8

MAZURSKI GONIEC

REKLAMA


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.