Linia #26 2018

Page 1

MARCI N WYROSTEK W MATECZNI KU 1 00 LAT NI EPODLEGŁOŚCI •


2

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA


BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

3

Autor: Tomasz S. Róg

Wiosenne porządki

D

rodzy czytelnicy, nadchodzi wiosna, a wraz z nią pora burz. Jedna z takich nawałnic przetoczyła się nam ostatnio w redakcji. Chcemy aby docierały do Was jak najszerszej opisywane informacje. Z tego też względu pragniemy skorygować podpis pod zdjęciem obok, które ukazało się w numerze 23 w artykule „Rok 1846. Ozdobna austeria murowana” autorstwa Grzegorza Przybysza. Jak pisze do nas Pan Andrzej Mączkowski opis fotografii pomija właściciela odbitki, ale też wprowadza czytelników w błąd zakłamując fakty. „Autorem zdjęcia jest Witold Pikel (1895 - 1943) pierwszy prezes Syndykatu Fo-

toreporterów Polskich założonego w latach trzydziestych. Najpopularniejszy od 1919 roku fotoreporter wojskowy i rządowy. (...) Zdjęcie zostało wykonane podczas wizyty biskupa Antoniego Szlagowskiego 20 maja 1933 roku jako pocztówka komercyjna. Świadczy o tym zakaz powielania zamieszczony na odwrocie wraz z pozostałymi informacjami, o których napisałem powyżej. Skan zdjęcia pochodzi z odbitki ze zbiorów prywatnych rodziny pani Wolańskiej z domu Płażewskiej” – prostuje Andrzej Mączkowski. Za niniejszy popełniony błąd serdecznie przepraszam.

List do redakcji

Stefan Kiedrzyński w Linii

Szanowna Redakcjo Z (bardzo) mieszanymi uczuciami przeczytałem artykulik p. Grzegorza Przybysza o Stefanie Kiedrzyńskim zamieszczony w marcowym numerze Linii. Uczucia mam mieszane, bo, z jednej strony, każda wzmianka o Stefanie Kiedrzyńskim cieszy, ale dezinformacja smuci. Dziękuję serdecznie za notkę redakcyjną zachęcającą do odwiedzenia naszej strony internetowej poświęconej pisarzowi, ale nie każdy czytelnik na stronę zajrzy (tym bardziej, że nawet autor tekstu nie skorzystał z tej możliwości). Dlatego czuję się w obowiązku sprostować informacje w wymienionym artykuliku zawarte. A więc po kolei: Stefan Kiedrzyński urodziłsię w roku 1886 (aktchrztu dostępnyw internecie), ale to akuratmożna autorowi wybaczyć, bo błędna informacja występuje w wielu źródłach.

Zygmunt Bartkiewicz urodzony w 1867 roku nie był rówieśnikiem Stefana Kiedrzyńskiego – twierdzenie, że 60-latek i 40-latek to rówieśnicy, jest mocno naciągnięte.

Zmarł w 1943 roku w Nowej Wsi pod Warką w okolicznościach jak najbardziej znanych. Chorował na serce, był pod stałą opieką lekarską. Zmarł nagle na zawał. Dzień przed śmiercią czuł się dobrze i cieszył się, jak zazwyczaj, ogromnym apetytem (co wiemyzrelacji świadków).

Nieprawdziwe jest twierdzenie, że „pisarz nie posiadał rodziny i był samotnikiem”. Stefan Kiedrzyński miał brata i dwie siostry, żonę (Marię z Łukowiczów I voto Górską, zm. 1959), pasierbicę Łucję (zm. W 1985), a nawet „ojcował” w swoim czasie siostrzeńcowi żony, wcześnie osieroconemu Andrzejowi Hitczenko. A na dodatek byłczłowiekiem aż nadto „towarzyskim”, co zapewne przyczyniło się do jego chorobyi przedwczesnej śmierci. Panu Przybyszowi„udało się odnaleźćkilka tytułów” utworów Stefana Kiedrzyńskiego. Pomijając naszą stronę kiedrzyński.org, autor mógł sięgnąć do Słownika biobibliograficznego wydanego przez Z poważaniem InstytutBadań Literackich PAN(ogólnie dostępnego Andrzej Żmigrodzki – w internecie też), gdzie znalazłby i życiorys i pełną PrzewodniczącySpołecznego Komitetu listę utworów pisarza. Ale to widocznie wymagałoby Przywrócenia Pamięci o Stefanie Kiedrzyńskim Prezes Towarzystwa Historyczno-Kulturalnego zbytwielkiego trudu.

Od ok. 1918 roku Kiedrzyński wynajmował mieszkanie w kamienicy przy ul. Jagiellońskiej na Pradze, w którym jeszcze po wojnie mieszkała wdowa po nim i jego pasierbica (do ok. 1965 roku). Wwilli „Szary Dworek” zamieszkiwał zapewne podczas budowydomu w Brwinowie. Brwinów byłdla pisarza swojego rodzaju twórczym azylem. Plac przy ul. Sportowej nabył w końcu lat dwudziestych, bo w 1929 roku dom jużstał.

STOPKA REDAKCYJNA

Na dodatek pan Przybysz wymienia utwór „Żona i nie żona”jako „bardzo zabawną sztukę.....”. No cóż, jest to powieść i to niekoniecznie bardzo zabawna. Powieść ta nie była grana „z powodzeniem” w żadnym teatrze, bo powieści teatry nie wystawiały, Teatr Polski przed wojną też nie. W oparciu o ten utwór został nakręcony w 1939 roku film pod tym samym tytułem (dostępny na youtube), ale też był wyświetlanyw kinach, a nie w Teatrze Polskim. Tyle sprostowań. Autor pisze, że „czuje, jak zwykle, niedosyt informacji”. Pytanie – dlaczego nie podejmuje żadnego wysiłku, żeby ten swój niedosyt wiedzy zaspokoić. Dzielenie się z czytelnikami Linii własną (niczym nieusprawiedliwioną) niewiedzą jest, jakby to powiedzieć, co najmniej dziwne.

im. Jadwigi Warnkówny w Brwinowie


4

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

Autor: Tomasz S. Róg

Marcin Wyrostek na scenie „Matecznika"

Efekt poszukiwań wspólnej wrażliwości muzycznej owracamy do sali widowiskowej by, wraz z Operatorem obiektu i organizatorem koncertów, spektakli, szkoleń, konferencji i spotkań – Restauracją Elita, zaprosić na kolejne duże widowisko. Doświadczenie zdobyte przez ostatnie lata pozwoliło Operatorowi na zaproszenie na deski „Matecznika” wspaniałego akordeonisty – Marcina Wyrostka – wraz z zespołem.

wyzwań muzycznych był wspólny występ z Bobbym McFerrinem w 2010 roku. Jest założycielem kilku projektów muzycznych, w tym "Marcin Wyrostek Band" (dawniej Corazon) oraz "Marcin Wyrostek Band & Dance Show" z udziałem najlepszych polskich tancerzy - Anny Głogowskiej, Jana Klimenta i Tomasza Barańskiego (dawniej Music & Dance Show). Nagrał cztery autorskie płyty, za które otrzymał m.in potrójną platynę oraz nominację do nagrody FrydeMarcin Wyrostek to zwycięzca drugiej pol- ryki 2010 za płytę "Magia del Tango", platyskiej edycji programu Mam Talent. Jest wy- nę za album "For Alice" i podwójną kładowcą Akademii Muzycznej im. Karola platynową płytę za krążek "Coloriage". Szymanowskiego w Katowicach i członkiem Amerykańskiego Stowarzyszenia Właśnie ukończył pracę nad najnowszą Akordeonistów. płytą "POLACC", na której znalazły się Pierwszym akordeonistą w rodzinie, jak utwory inspirowane muzyką Polską. Wykoi nauczycielem Marcina, był jego Ojciec. nuje muzykę klasyczną, jazzową i ethnoAkordeon trafił do jego domu, gdy dziadek folk. Kluczowym elementem jego tożsamozamienił jedną ze swoich krów na instru- ści muzycznej jest improwizacja. ment. Od tego czasu brzmienie akordeonu zawsze towarzyszyło rodzinnym spotka- To właśnie utwory z najnowszej płyty muniom. Edukację muzyczną kontynuował zycy zaprezentują w nowoczesnej Sali Wiw PSM I i II st. w Jeleniej Górze. Spędzał dowiskowej w Otrębusach. Różni się ona od całe noce ćwicząc na akordeonie w garażu, dotychczasowej twórczości Marcina. Przez aby nie budzić domowników. Swoją pasję lata koncertowania z repertuarem o charozwijał pod kierunkiem prof. Joachima Pi- rakterze, argentyńskim, bałkańskim i latychury na Akademii Muzycznej w Katowi- noamerykańskim u muzyków pojawiła się cach, gdzie obecnie jest wykładowcą. Jest potrzeba sięgnięcia do własnych korzeni laureatem ponad 30 konkursów akorde- muzycznych. Zainspirowanie się polską onowych (w kraju i za granicą), w tym De- twórczością było także spowodowane licztroit (USA) 2005; Esztergom (Węgry) 2003, nymi koncertami poza granicami kraju, na Dunajska Streda (Słowacja) 2003, Reinach których Marcin Wyrostek występował (Szwajcaria) 2003. Był także stypendystą w roli promotora polskiej Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodokultury. wego w roku akademickim 2004/2005. Jednym z najbardziej ekscytujących

P

Powstałe przy tej okazji kompozycje i aranże stały się zalążkiem do powstania nowej płyty „ POLACC ”, gdzie rozmaite motywy „POL”-skości połączył wspólny „ACC”-ordeonowy mianownik. Na albumie znalazły się propozycje inspirowane polską muzyką tradycyjną, filmową, żydowską, czy polskimi tańcami ludowymi, ale też kompozycje wielkich mistrzów, między innymi: Henryka Mikołaja Góreckiego,

Wojciecha Kilara, Witolda Lutosławskiego, Karola Szymanowskiego. Nie

zabrakło tu także tematów zaczerpniętych z muzyki rozrywkowej lat 60. i 70., a przede wszystkim autorskich kompozycji artysty. Wszystkie nagrania zilustrowano i zaaranżowano z wyczuciem charakterystycznym dla Marcina Wyrostka. W części utworów towarzyszy zespołowi również orkiestra kameralna i sekcja dęta. Na ten różnorodny, wielobarwny i pełen energii koncert zapraszamy do Sali

Widowiskowej Zespołu Mazowsze w Otrębusach na Świerkową 2 już 11 maja!

Bilety można nabyć w kasie biletowej Sali Widowiskowej Zespołu Mazowsze tel. 22 208 82 00; informacje i rezerwacje grupowe 605 554 891


BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

5

Autor: Jan Sadowski

Uczniowie szkoły rolniczej w Brwinowie podczas walk o niepodległość Rozpoczyna się rok jubileuszowy, nasza niepodległość ma już 100 lat. Szperając w starych dokumentach natrafiliśmy na interesujące fragmenty dotyczące historii Pszczelina i znajdującej się tam Szkoły Rolniczej.

P

ierwszą dyrektor szkoły zorganizowanej przez towarzystwo Ogrodniczo – Pszczelarskie w 1900 roku była Jadwiga Dziubińska. Miała realizować program szkoły przesłany z Ministerstwa w Petersburgu, który zezwalał tylko na prowadzenie praktycznych kursów z zakresu ogrodnictwa i pszczelnictwa w języku rosyjskim. Jednak Jadwiga Dziubińska, wielka patriotka, ten program realizowała po polsku, tak więc wizytacja rosyjska zamierzała, po pewnym czasie, zamknąć panią dyrektor w więzieniu. Ubiegając ten nakaz, pani Jadwiga wyjechała do Daniii, gdzie zapoznała się z działającymi uniwersytetami ludowymi. Po powrocie do kraju organizowała je w Polsce. Kolejnym dyrektorem był Zdzisław Bańskowski, który był absolwentem wyższej szkoły w Rydze i Dublanach. Był to wielki patriota, świetny organizator i wychowawca młodzieży. Pod jego kierownictwem szkoła szybko się rozwijała mimo dużych zniszczeń w czasie I wojny światowej.W 100-letnią rocznicę śmierci Tadeusza Kościuszki, nauczyciele i uczniowie usypali kopiec w parku pszczelińskim i tam ustawili kamień z wyrytym napisem: „ Naczelnikowi Tadeuszowi Kościuszce – Pszczeliniacy 1817-1917. Trzeba zaznaczyć, że działo się to jeszcze w czasie burzliwych lat wojny. W broszurze wydanej z okazji obchodów 25-lecia szkoły, Bańkowski piszę: „Bardzo wielu pszczeliniaków wstąpiło do legionów (...) walczyli na różnych frontach w czasie wojny wszechświatowej: kilku w randze oficerów pozostało w armii polskiej. Oto plon pracy jaki możemy sobie uprzytomnić po 25 latach działalności

Pszczelina”. Jest także wspomnienie z powojennego okresu: „Do lata [1920. przyp. redakcja] nauka idzie normalnie, chociaż trudności w komunikacji powodują, że uczniowie się spóźniają. Zjeżdżają się nieregularnie, są trudności finansowe.Czuć jednak, że nowe

chmury gromadzą się, że horyzont się zaciemnia od wschodu, aż w końcu niezliczone hordy bolszewickie posuwają się znad Berezyny i od Kijowa. Nawała bolszewicka żelaznym pierścieniem obejmuje całą wschodnią Polskę, zbliża się, zacieśnia i dusi. Nauczyciele w osobie kierownika L. Bieleckiego, Wł. Ostrowski i Markowski oraz wszyscy uczniowie zapisują się na ochotnika do armiii polskiej, na czele której staje komendant, marszałek Piłsudski”.

i uświadomienia narodowego. W dniu 4 czerwca 1933 roku w uznaniu zasług upowszechniania postępu w rolnicwie, ufundowano szkole sztandar, który wręczył Prezydent Ignacy Mościcki a dyrektor Zdzisław Bańkowski został odznaczony złotym krzyżem zasługi. Podkreślono, że szkoła rolnicza w Pszczelinie daje bardzo dobre podstawy młodzieży do działania ku przyszłości.

Bibliografia: W sto lat później, szkoły i kopca już nie ma, Bańkowski Z. „Pszczelin. Pierwsza szkoła ale pozostał kamień, przeniesiony obok bu- rolnicza młodzieży wiejskiej 1900-1925”. dynku Centrum Doradztwa Rolniczego. Warszawa 1925. Obchód pszczeliński Zdzisława BańkowW wolnej Polsce Jadwiga Dziubińska została skiego 4 czerwca 1933 roku. Gazeta rolnicza wybrana posłanką do sejmu. Opracowała z dnia 16 czerwca 1933 roku ustawę, którą sejm uchwalił 9 lipca 1920 roku o ludowych szkołach rolniczych. Ustawa dała szkołom podstawy prawne i możliwość rozwoju. Państwo zapewniało pomoc fachową i finansową i przewidywała aby każdy powiat miał 2 szkoły rolnicze: jedną żeńską i jedną męską. Znaczna część absolwentów Pszczelina kształciła się dalej i zostali nauczycielami nowo organizowanych szkół rolniczych, inni pracowali jako instruktorzy kółek rolniczych, byli również radnymi w gminach i powiatach a kilku zostało posłami w wolnej Polsce. Ci którzy osiedlili się na wsi zakładali sady a w nich pszczele pasieki. Organizowali pracę na wsi i swoim przykładem pobudzali innowacje w rolnictwie i działaniach pokrewnych, ale przede wszystkim budowali nowy kraj po długiej nieobecności na mapach. Szkoła w Pszczelinie wniosła więc wśród młodzieży wsi i małych miasta wiedzę nie tylko zawodową ale i poczucie obowiązku względem społeczeństwa


6

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

Z dyrektorem Miejskiego Domu Kultury w Lubaniu Bartoszem Kuświkiem, rozmawia Tomasz S. Róg

Święto „Samych swoich"

Jak zazębia się Brwinów i Lubań, i jaką rolę w tym ma Wacław Kowalski dowiemy się z poniższego wywiadu z dyrektorem Miejskiego Domu Kultury w Lubaniu.

ierwszy kontakt Bartosza Kuświka - dyrektora Miejskiego Domu Kultury w Lubaniu z redakcją miesięcznika LINIA odbył się wiosną ubiegłego roku, kiedy to na redakcyjny adres przyszło zapytanie o możliwość udostępnienia filmu „Wacław Kowalski. Mieszkaniec Brwinowa” Takim sposobem produkcja przekroczyła granice naszej jednostki administracyjnej i dotarła do mieszkańców Lubania, a dokładniej bywalców tamtejszego Miejskiego Domu Kultury.

P

mnóstwo informacji o aktorze, którymi warto się podzielić z miłośnikami aktora. I tak zrodził się pomysł wydania publikacji poświęconej postaci słynnego aktora.

Na rynku polskiej publicystyki brakuje solidnej biografii Wacława Kowalskiego. Poza kilkoma pięknymi albumami ciężko jest znaleźć książkę bogatą w informacje o jego życiu i twórczości. Czy będzie okazja do uzupełnienia biblioteczki?

Co było okazją do zaprezentowania mieszkańcom, oddalonego o niemal 500 kilometrów Lubania, filmu naszych Brwinowskich twórców?

Słyszałem o kilku próbach napisania takiej biografii, które niestety nie doszły do skutku. Aż trudno uwierzyć, że Wacław Kowalski nie doczekał się pełnej biografii książkowej. Ponad sto ról filmowych (w tym rola w komedii wszechczaZ osobą Wacława Kowalskiego jestem „związa- sów), jeszcze więcej teatralnych, bogaty życiorys ny" od wielu lat z racji współorganizacji Ogól- – to argumenty, które bezsprzecznie przemanopolskiego Festiwalu Filmów Komediowych wiają za potrzebą takiego wydawnictwa. w pobliskim Lubomierzu. Święto polskiej komedii jest zarazem świętem „Samych swoich" i co Jaką rolę w przygotowywaniu książki miał za tym idzie Wacława Kowalskiego. Kiedy w ro- film Brwinowskich twórców o tytule „Waku 2016 w Brwinowie kończyły się obchody cław Kowalski. Mieszkaniec Brwinowa” związane z setną rocznicą urodzin aktora, zrodził się pomysł, aby aktora przedstawić szerzej W dzisiejszej kinematografii dzieje się tak, że mieszkańcom Lubania, poprzez projekcję filmu książka staje się bardzo często przyczynkiem do Adama Gzyry i Waldemara Matuszewskiego. napisania scenariusza, na podstawie którego Wiosną 2017 roku, po przez miesięcznik LINIA, powstaje film. W moim przypadku było zupełnawiązałem kontakt z panem Waldemarem nie odwrotnie, film stał się gotowym planem i zaplanowaliśmy projekcję na jesień. Pomysł książki, ponieważ zawiera wszystkie elementy zaczął ewaluować, po otrzymaniu publikacji au- biograficzne do tego poukładane chronologicztorstwa Pana Andrzeja Mączkowskiego „Swojak. nie. Słynny aktor, mieszkaniec Brwinowa" zrodził się pomysł zrobienia wystawy poświęconej aktoro- Kto znajdzie się wśród wydawców, i czy puwi. Tutaj swoją pomoc ponownie zaoferował blikacja będzie odpłatna? Pan Waldemar Matuszewski, który skontaktował nas z rodziną państwa Kowalskich. Otrzy- Wydawcą publikacji jest Miejski Dom Kultury maliśmy mnóstwo archiwalnych zdjęć, w Lubaniu, który od wielu lat prowadzi działalz których powstała wystawa, prezentująca ży- ność wydawniczą i ma na swoim koncie wiele ciorys i dorobek filmowy aktora - „Wacław Ko- pozycji książkowych (poezja, literatura piękna, walski znad Bugu do Brwinowa". Po kilku historia regionu). Staramy się jako instytucja spotkaniach, w gronie dolnośląskich organiza- wspierać naszych mieszkańców, którzy mają potorów wydarzeń związanych z filmem „Sami tencjał i chcę spełniać się w roli autorów. Książswoi", padła propozycja, aby w Lubaniu zakoń- ka ukaże się w niedużym nakładzie i wszystko czyć uroczyste obchody 50-lecia filmu. I tak 4 li- wskazuje na to, że będzie symbolicznie płatna. stopada w Miejskim Domu Kultury odbyło się wydarzenie - Złoty Jubileusz „Samych swoich" - Jest Pan już któryś raz w Brwinowie, jakie czyli 50 lat komedii wszechczasów z udziałem wrażenie odniósł Pan przy pierwszej wizycie twórców filmu i miłośników z całej polski. w tej miejscowości, i jak to wrażenie zmie-

nia się przy głębszym poznaniu naszego Złoty Jubileusz „Samych Swoich” w Lubaniu miasta? już za nami, ale szykuje Pan jeszcze coś związanego z postacią słynnego aktora. Brwinów ma w sobie coś niezwykłego, przyciąga Kiedy pracowałem nad wystawą „Wacław Kowalski, znad Bugu do Brwinowa" zebrałem bardzo dużo wspomnień, materiałów prasowych, archiwalnych wywiadów, wydawnictw oraz zdjęć związanych z aktorem. Po zakończeniu wystawy nawiązałem kontakt z mieszkańcami Gnojna nad Bugiem, gdzie dorastał i wychowywał się Wacław Kowalski. W sumie zebrało się

i wspaniałych mieszkańców, którzy zamieszkiwali Brwinów na przestrzeni wieków. Budujące jest to, że Towarzystwo Przyjaciół Brwinowa jak i Teatr Na Pustej Podłodze pamięci Tadeusza Łomnickiego wykorzystują owe „bogactwo" w swojej działalności.

Niedawno miał Pan okazję gościć na innym kulturalnym wydarzeniu w Brwinowie, mianowicie w projekcji filmu biograficznego o innym wielkim brwinowianinie – Janie Prosnaku, oraz w czytaniu scenicznym „Portretu Starca” Stanisława Kowalewskiego. Jak wspomina Pan ten wieczór? Bardzo podobała mi się formuła połączenia żywego słowa mówionego z filmem. Niezapomniane wrażenie wywarło na mnie czytanie sceniczne opowiadania Stanisława Kowalewskiego „Portret starca", w mistrzowskim wykonaniu pana Marka Prażanowskiego. Dawno nie widziałem tak doskonałego popisu aktorskiego. Jeżeli chodzi o film o Janie Prosnaku – wielkie ukłony należą się twórcom za zaangażowanie do wykonania poszczególnych pieśni, studentów Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina.

Czy możemy się spodziewać wydarzenia w okolicach Brwinowa w związku z premierą planowanej publikacji? Początkowo oficjalna premiera publikacji zaplanowana była na początek maja, w rocznicę urodzin Wacława Kowalskiego. Z przyczyn technicznych muszę przełożyć datę premiery. Cały czas trwają poprawki, wybór zdjęć oraz korekta. Przed nami jeszcze skład i druk. Mam nadzieję, że książka ukaże się przed wakacjami. Jeżeli będzie taka wola ze strony mieszkańców Brwinowa, bardzo chętnie spotkam się i podzielę swoją wiedzą o Wacławie Kowalskim. Mam nadzieję, że pojawi się również okazja do zaprezentowania wystawy „Wacław Kowalski znad Bugu do Brwinowa", która po inauguracji w Lubaniu, obecnie podróżuje po całej Polsce.

jak magnes. Jest miastem, do którego bardzo lubię wracać. Wszystko za sprawą osób, które miałem okazję tutaj poznać, z którymi połączyły mnie nie tylko relacje zawodowe. Kiedy przyjechałem do Brwinowa po raz pierwszy byłem pod wrażeniem otwartości i życzliwości mieszkańców, których spotkałem. Uważam, że miasto ma w sobie ogromny potencjał nie tylko z racji lokalizacji, ale bogatej i ciekawej historii jak Czekamy niecierpliwie!


BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

7

Kazimierz Gierżod

Zaledwie kilka numerów wcześniej, opisywaliśmy życie i pracę muzykologa brwinowskiego. Kartę i tegoż numeru dedykujemy ze smutkiem i żalem osobie związanej z muzyką – pianiście, pedagogowi, społecznikowi. . . przyjacielowi. Profesor Kazimierz Gierżod Mieszkaniec Otrębus i Honorowy Obywatel Miasta Podkowa Leśna odszedł w dniu 1 kwietnia 2018 roku.

aukę gry na fortepianie rozpoczął w Podkowie Leśnej, pod kierunkiem prof. Hanny Lachertowej (1946), a następnie został przyjęty do Państwowej Średniej Szkoły Muzycznej nr 1 w Warszawie (1951). Pracując pod kierunkiem tego samego pedagoga Szkołę ukończył w 1956 roku. Dalszym etapem edukacji pianisty były studia w ówczesnej Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie (obecnie Akademia Muzyczna im. F. Chopina) w klasie prof. Margerity Trombini-Kazuro. Uczelnię tę ukończył z odznaczeniem w 1962 roku. Swoje umiejętności doskonalił pod kierunkiem prof. Guido Agostiego w Accademia Chigiana w Sienie.

N

Dokonał licznych nagrań dla Polskiego Radia i Telewizji, dla rozgłośni zagranicznych, a także dla wytwórni płytowych w Polsce i Niemczech. Pracę pedagogiczną rozpoczął w 1953 roku przejmując liczną grupę uczniów Hanny Lachertowej w Podkowie Leśnej (pianista mieszkał tam na stałe). Te doświadczenia sprawiły, że pedagogikę ukochał i zapragnął łączyć ją z działalnością koncertową. Nauczanie w macierzystej uczelni rozpoczął w 1961 roku (jeszcze w czasie studiów) pracując początkowo jako nauczyciel fortepianu na Wydziale Wychowania Muzycznego, później stopniowo wchodząc w obszar kształcenia stricte pianistycznego. W latach 1969-73, jako adiunkt był współpracownikiem doc. Reginy Smendzianki, zaś od 1973 roku po kolejnym przewodzie kwalifikacyjnym, już jako docent, prowadził samodzielnie klasy fortepianu. W 1986 roku otrzymał tytuł naukowy profesora sztuki muzycznej.

Już w latach pięćdziesiątych młody pianista koncertował na terenie Warszawy, Milanówka, Podkowy Leśnej. W roku 1956 wystąpił na koncercie absolwentów Państwowej Średniej Szkoły Muzycznej nr 1 w Filharmonii Warszawskiej (wówczas w sali kameralnej w Pałacu Kultury i Nauki). W okresie studiów Niezależnie od pracy w Akademii Muzycznej również wiele koncertował w Warszawie, jak im. F. Chopina współpracował z Państwową i na terenie całej Polski. Szkołą Muzyczną II st. im. F. Chopina w Warszawie (1972-1974), z Liceum Muzycznym W 1964 roku na I Ogólnopolskim Festiwalu w Warszawie (1997-2000) oraz z Akademią Młodych Muzyków otrzymał I nagrodę, która Muzyczną w Łodzi (1992-1994). umożliwiła mu występy w całym kraju, także z orkiestrami filharmonicznymi. Na prze- Kazimierz Gierżod wykształcił wielu pianistrzeni minionych lat pianista poza Polską stów polskich i zagranicznych. Są wśród nich występował w wielu krajach Europy, a także laureaci konkursów pianistycznych, pianiści w Australii, Kanadzie, Chinach, Japonii, USA, koncertujący, pedagodzy szkół muzycznych na Cyprze, w Kuwejcie i Wenezueli, w progra- i nauczyciele akademiccy. mach koncertowych często umieszczając muzykę polską. Równolegle do pracy pedagogicznej Kazimierz Gierżod przez 28 lat pełnił w macierzy-

stej Uczelni funkcje kierownicze: był prodziekanem Wydziału Wychowania Muzycznego (1972-75), dziekanem Wydziału Instrumentalnego (1975-78), dziekanem Wydziału Fortepianu, Klawesynu i Organów (1979-87), kierownikiem II Katedry Fortepianu (1999-2006), a w latach 1987 i 1990 został dwukrotnie wybrany rektorem uczelni, który to urząd pełnił łącznie 6 lat. Od 1988 roku był profesorem-gościem Uniwersytetu Soai w Osace. Nadto prowadził kursy pianistyczne w kraju i za granicą (Chiny, Cypr, Japonia, Kanada, Litwa, Niemcy, Stany Zjednoczone, Tajwan, Wenezuela). Zapraszany do jury krajowych i międzynarodowych konkursów pianistycznych. Wielokrotnie przewodniczył pracom jury konkursów organizowanych przez Towarzystwo im. F. Chopina. Od 2005 roku był dyrektorem Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego dla Dzieci w Jeleniej Górze. Był laureatem wielu odznaczeń i nagród, wśród których wymienić należy: Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski „Polonia Restituta" (1988), Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski „Polonia Restituta" (2002), Prymasowski Złoty Medal „Zasłużony w Posłudze dla Kościoła" (1992), Srebrny Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis" (2005), Nagrody Ministra Kultury i Sztuki za wybitne osiągnięcia artystyczne i pedagogiczne. Tekst: portal otrebusy.pl Zdjęcie: Tomasz Jakobielski


8

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

Autor: Jacek Szyszko

Opuszczony i zapomniany

Gdzie przepadło pół miliona rubli? Sławna maciora Big Bag i 40 kilogramowa bomba.

P

ierwsza znana nam wzmianka o miejscowości Moszna, pochodzi z roku 1333, regularnie nazwa zaczęła pojawiać się na początku XV wieku. Wieś położona przy traktach łączących Warszawę z Grodziskiem Mazowieckim - stała się siedzibą Gminy Moszna, do której należały okoliczne wsie, w tym nawet Brwinów. Po zmianach administracyjnych, waga miejscowości Moszna zmalała. Od początków XX wieku we wsi powstały dwie szkoły, jednostka ochotniczej straży pożarnej, a nawet – nieukończona – Elektrociepłownia Pruszków II. Z racji sięgającej w dawne czasy historii, Moszna bogata jest w wiele pomników przyrody jak i zabytków historycznych. Od niewielkich kapliczek, rzeźb i krzyży, po rozległe majątki i dwory.

Częściowo był ogrodzony murem, częściowo sztachetami z drzewa. Do dworu prowadziły dwie bramy. Ponadto na folwark składały się: dwie oficyny, jedna murowana, blachą kryta druga drewniana, otynkowana, pokryta dachówką, altanka z drewna bez ścian, piwnica murowana, drewniane chlewy, stodoły, drwalnia, kuźnia, holendernia z cegły, stajnie i wozownie murowane, studnia z pompą i korbą żelazną. Była również karczma z drzewa, w której mieszkał propinator - Leon Orłowski, młyn wodny z drzewa z mieszkaniem, w którym mieszkał młynarz Wilhelm Rejsz. Przy młynie znajdował się staw dość obszerny, zarybiony lecz zapuszczony. Z dala od dworu znajdowała się cegielnia. Oprócz zabudowań w folwarku znajdował się ogród fruktowy i warzywny, ogrodzony częściowo murem z cegły, częściowo sztachetami W 1865 roku dobra Moszna i Domaniew z drzewa. Rosło w nim 500 sztuk drzew frukodziedziczył po rodzicach Wilhelm Ludwik towych wyborowych. Wilhelm Malcz zmarł Malcz. Okazał się jednak nie najlepszym go- 24 marca 1878 roku w Paryżu. spodarzem. Zadłużył majątek i doprowadził w 1866 roku do jego zaaresztowania. Dobra W 1867 roku Mosznę nabył Adam GliszczyńMoszna składające się z wsi i folwarku Mosz- ski, lecz na krótko, bo w 1873 roku nabył ją na, wsi Koszajec oraz wsi i folwarku Krosna Franciszek Kraczkiewicz, urodzony w Kraczzostały wystawione na publiczną licytację. kówce w Królestwie Polskim Był zdolnym Majątek obejmował 50 włók miary nowopol- i energicznym rolnikiem, potrafił zgrupować skiej. Znajdował się w nim dwór murowany przy sobie rozstrzelone miejscowe siły spoparterowy; z facjatą, cztery kominy mający, da- łeczne, których był duszą i światłym przechówką kryty. Przed dworem znajdował się wodnikiem. Nie zwykł chodzić za przykładem kompas kamienny. Dziedziniec był ozdobio- ludzi maluczkich, co dobiwszy się lepszego ny klombami i szpalerem z dzikiego wina. dla siebie stanowiska, przestają rozumieć niżej od siebie stojących. Garnęli się do niego jedynie uposażeni w chęć do pracy uczciwej. Tymi opiekował się, kształcąc i wspierając. Za czasów Kraczkiewicza w Mosznie odbudowano z pomocą znanego specjalisty Kawackiego (Kawalskiego?) gospodarstwo rybne, gdzie hodowano karpie. Dokonano melioracji gruntów w majątku. Powstała w związku z tym cegielnia drenowa, sprzedająca na cały kraj rury. Do irygacji łąk zatrudniono również specjalistę - Kazimierza Girdwojnia. Ale bywały też i niepowodzenia. 10 września 1883 roku w folwarku wybuchł pożar. Spłonęły trzy stodoły, trzy spichlerze wypełnione zbożem, dwie sterty owsa i sterta wyki nasiennej. Spaliła się także lokomobila stojąca na podwórzu. Przyczyną pożaru było podpalenie. Franciszek Kraczkiewicz zmarł w Kijowie 23 lutego 1886 roku. Jego ciało przewieziono do Moszny, po czym pochowano 4 marca na cmentarzu w Rokitnie. Po śmierci Kraczkiewicza majątek Moszna został wystawiony na sprzedaż w drodze działów przez publiczną licytację. W 1890 roku w majątku ponownie wybuchł pożar. Tym razem spaliły się murowane zabudowania gospodarskie. Straty oszacowano na 3.618 rubli srebrem.

Nowym nabywcą dóbr w 1893 roku został Władysław Krzywoszewski. Urodził się on w Konarach 21 marca 1850 roku, jako syn Władysława i Zofii Jasińskiej h. Złotowąż. W 1879 roku Władysław został wybrany na członka zastępcę Zarządu Towarzystwa Akcyjnego Fabryki Cukru i Rafinerii Józefów. W 1892 roku po śmierci teścia Krzywoszewski został dyrektorem zarządzającym cukrowni. Po zakupie Moszny Władysław zadbał o przyrost zwierzyny łownej w swoich dobrach. Dzięki jego starannej pieczołowitości zwierzostan na gruntach dóbr znakomicie się polepszył. Sprowadzono z Czech 100 kuropatw, dla których na zimę ustawiano budki dla ochrony przed jastrzębiami.

W 1894 roku został zaprojektowany nowy park w Mosznie. Projekt wykonał Teodor Chrząński. W roku następnym Chrząński za ten projekt otrzymał medal złoty mały za wyborny i znakomicie pomyślany w trudnych warunkach park w miejscowości niskiej i kanałem przerżniętej. W tym czasie dwór posiadał 11

pokoi i przedpokój. Od strony ogrodu znajdowała się elegancka weranda. Kuchnia i pokój dla służby mieściły się w pobliskiej oficynie.

Rok 1895 przyniósł nie lada skandal w dobrach Moszna. 11 sierpnia Władysław Krzywoszewski został odwołany z funkcji dyrektora i kasjera głównego cukrowni. Na jaw wyszło przestępstwo jakiego się dopuścił. Dziedzic korzystając z nieograniczonego zaufania zaciągnął w imieniu cukrowni zobowiązania na kwotę 500.000 rubli srebrem. Pieniądze te przelał do własnej kieszeni. Jakby tego było mało zaciągnął długi osobiste na kwotę 100.000 rubli srebrem. Powodem sprzeniewierzenia było życie ponad stan i wkłady jakie czynił w swoim majątku w Mosznie. Gdy wszystko wyszło na jaw, Krzywo-

szewski zostawił rodzinę i uciekł za granicę. Prawdopodobnie zmarł w Anglii 21 listopada 1919 roku. Majątkiem zarządzała jego żona. Zawarła ona układ z Zarządem cukrowni i oddając część dóbr spłaciła dług męża wobec cukrowni. Wiktorii pomagał syn - Zdzisław. Drugi syn Tadeusz był dyrektorem Banku RosyjskoChińskiego w Szanghaju.W 1902 roku w Mosznie znajdował się młyn parowy z produkcją 34.000 rubli srebrem rocznie oraz cegielnia z produkcją 4.000 rubli srebrem. Dobra składały się folwarków Moszna i Krosna i wsi Moszna, Krosna i Koszajec. Miały 1323 morgi rozległości, z czego grunty orne i ogrody zajmowały 989 mórg, łąki 300 mórg, wody 8 mórg, zaś place i nieużytki 14 mórg. Znajdowało się w nim 14 budynków murowanych i 12 drewnianych.


BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

Na wystawie inwentarza w 1910 roku Krzywoszewscy wyprzedali wszystkie swoje okazy. Ich chlewnia otrzymała wielki medal srebrny od Ministerstwa Rolnictwa za jednolitą grupę hodowlaną oraz medal brązowy za maciory. W 1911 roku dziennikarze odwiedzili Mosznę. Celem była słynna chlewnia. Chlewnia mosznieńska datuje się dopiero od pięciu lat i wzięła początek z pierwszorzędnych angielskich hodowli. Łut szczęścia przyniosła jej w darze wspaniała maciora Big Bag, matka lub babka najpiękniejszych mosznieńskich macior i w chwili obecnej conajmniej jedna z najlepszych, jeżeli nie najlepsza maciora angielska, jaką mamy w Polsce. W budynku widnym, suchym i wzorowo czystym, choć wcale nie zbytkownym, stoją dwa szeregi klatek, zajętych przez olbrzymie maciory, wspaniale zbudowane i rozwinięte, głębokie i równe, o małych łebkach i prostych pół-długich ryjach (...) Przy takiej hodowli stado, złożone z 10 zaledwie macior, przynosi około 5.000 rubli rocznie.

9

ków. Na uruchomienie hodowli zebrano 10.000 rubli. Niestety do prowadzenia hodowli zatrudniono kiepskich fachowców. Poza tym pasza w tym czasie znacznie podrożała. Hodowla przestała być opłacalna. Powołana komisja zawyrokowała zwinięcie królikarni zaledwie 10 miesięcy po jej otwarciu i wyprzedaż królików. Udziałowcy ponieśli spore straty.

Lata 20. nie były zbyt dobre dla majątku. Ówczesny właściciel borykał się z kłopotami finansowymi. W 1924 roku komornik wystawił na licytację 18 krów i 2 konie. Na początku 1928 roku do rejestru handlowego wpisano firmę Cegielnia Moszna Sp. z o.o., której zarządcami byli Witold Nasierowski i Stefan Wiencek z Warszawy. Celem spółki było prowadzenie cegielni oraz handlowa eksploatacja stawów i ogrodów w majątku Moszna i Halbertów. Witold Korwin-Nasierowski zmarł 31 marca 1928 roku, w wieku 72 lat. Po jego śmierci folwark wraz z cegielnią nabył w imieniu spółki Cegielnia Moszna Sp. z o.o. - Stefan WienPrawdopodobnie śmierć matki i narodziny cek.Oprócz Moszny, był on właścicielem cedziecka przyczyniły się do sprzedaży Moszny. gielni w Leopoldynowie, Wojciechowie, W 1913 roku właścicielem był Witold Nasie- Okuniewie, Błoniu czy Szczypiornej Woli. Zarowski h. Ślepowron. trudniał ponad 1.000 pracowników. W sierpniu 1928 roku w kilku z nich wybuchł strajk, gdyż właściciel od wielu tygodni nie wypłacał pracownikom pensji. Gazety pisały o pracownikach padających z głodu odwożonych z miejsca pracy do szpitali.

szkoły powszechnej. Pocisk wybuchł, zabijając na miejscu znalazcę i 4 uczniów. W kolejnych dniach zmarło jeszcze kolejnych 4 uczniów. Huk wybuchu był słyszalny w wielu okolicznych miejscowościach. Przez okres okupacji niemieckiej Górscy mieszkali w dworze. W czasie powstania warszawskiego w folwarku ukrywało się na zmianę kilkadziesiąt osób. Po jego upadku Stefan Górski brał czynny udział w pomocy ludności znajdującej się w obozie przejściowym w Pruszkowie. Dostarczał do niego jedzenie ze swojego gospodarstwa, a wracając wywoził ludzi ukrytych w beczkach. Wanda Chotomska wspomina:

Przyjechał raz wozem konnym z towarem i dał Niemcom łapówkę, twierdząc, że potrzebni mu 16 kwietnia 1932 roku odbyła się publiczna są robotnicy i w ten sposób nas stamtąd wyciąsprzedaż dóbr Moszna. Na zabudowania gnął i potem wiele, wiele innych rodzin. Np. roskładały się: dwór murowany z cegły, parte- dzinę naszego szablisty Wojtka Zabłockiego.

rowy, tynkowany, pokryty dachówką, o jednym wyskoku jednopiętrowym na dachu i dwóch werandach pokrytych blachą, z których jedna większa na 18 słupkach drewnianych.Obok dworu znajdował się dom murowany (oficyna?) z wyskokiem piętrowym na dachu z przybudówką - sionką murowaną. Był też drugi dom mieszkalny murowany, pokryty papą o 5 pokojach.Na budynki folwarczne składały się: cieplarnia murowana, obora z cegły, stajnia, przy której była wozownia i lodownia, stolarnia, zniszczona kuźnia, dwie stodoły, spichlerz, sześciorak. Całość była otoczona murem z cegły o długości 800 metrów.

Wybuch I wojny światowej poczynił dotkliwe straty w majątku. W 1914 roku wojska pruskie splądrowały dwór i park. Zniszczona po jednej z bitew została również cegielnia. W 1916 roku w Mosznie powstała hodowla królików. Była to głośna akcja mająca na celu dostarczenie ludności taniego mięsa króliczego. W tym celu powstało I Chrześcijańskie Stowarzyszenie Racjonalnej Hodowli Króli-

Nowymi właścicielami Moszny zostali bracia Stefan i Antoni Górscy. Stefan ożeniony był z urodzoną w 1883 roku Zofią Chojnacką. Jej rodzina posiadała majątek na Kresach Wschodnich, który utraciła po traktacie ryskim.Córką chrzestną Stefana Górskiego jest znana pisarka - Wanda Chotomska. Bywała ona czasem w Mosznie, gdzie jej ojciec przyjeżdżał na polowania do swego przyjaciela Stefana Górskiego. W tym czasie majątek czerpał dochody głównie ze sprzedaży ryb. W 1934 roku w Mosznie wydarzył się tragiczny wypadek. W dniu 28 lutego o godzinie 18, Antoni Zamarjan - zawodowy złodziej kolejowy - znalazł w zamulonej sadzawce 40-kilogramowy pocisk z I WŚ. Wyjął go i zaczął rozkręcać. W tym czasie zatrzymała się koło niego grupa kilkunastu uczniów miejscowej

W 1945 roku Górscy zostali wyrzuceni z majątku przez Sowietów a majątek przejął PGR, w budynku dworu znajdowało się m.in. kino. Od co najmniej 2001 roku jest opuszczony. Budynek dworu, mający tak burzliwą historię, został wybudowany w 1 połowie XIX wieku, przebudowany po 1945 roku. Murowany z cegły, otynkowany. Założony na rzucie prostokąta z dobudowanymi w późniejszych latach gankami. Dwór położony jest w środkowej części parku i był połączony z kompleksem stawów dwoma mostkami nad rzeką Utratą. Niestety dewastacja i brak opieki po II WŚ spowodowały całkowitą likwidację parku w ciągu kilkunastu lat. Stawy - w wyniku zatrucia ściekami Utraty doprowadzającej do nich wodę - uległy zanieczyszczeniu i dewastacji. 26 kwietnia 2014 roku budynek dworu jak i stary spichlerz zostały podpalone. O ile pożar dworu szybko zauważono i nie poczynił większych szkód, o tyle 3-kondygnacyjny spichlerz (dotąd używany) spłonął prawie doszczętnie. Zostały tylko wypalone mury. Po bogatą i szczegółową historię mazowieckich dworów i pałaców zapraszamy na stronę mazowieckie.dipp.info.pl Tekst: Jacek Szyszko Zdjęcia: portal mazowieckie.dipp.info.pl Wstęp: Tomasz S. Róg


10

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

Autorka: Barbara Walicka

Stolnica a wicher historii

Gdzieś na granicy podkarpackiego, na bielonej ścianie, emeryturę przeczekuje pozornie zwykły kawałek drewna na którym niejednemu ciastu kształt nadano.

eżeli chodzi o stolnicę, to wisi na gwoździu w izbie pewnej chałupki na stoku Cieklinki. Jest – o ile nie traktować wpisu w jej metryce z aptekarską dokładnością – rówieśnicą tej siedziby, którą jednak stanem przerasta. W wyglądzie stolnicy niewprawne oko nie dostrzeże znaków świadczących o jej wysokim pochodzeniu, tak się stopiła z wnętrzem: bielonymi wapnem ścianami z bali, ceglaną kuchnią, klepiskiem. Z pozoru jest to deska o zaokrąglonych rogach, tu i ówdzie porysowana, tu i ówdzie wyłupana. Ale wciąż zdatna do użytku. I może lepsza niż nowa…

J

Tę przedpotopową stolnicę otrzymałam w darze od znajomego, który w trakcie załatwiania skomplikowanych spraw spadkowych porządkował zakamarki dworu w powiecie łukowskim i zabrał stamtąd owę stuletnią deskę, którą na dobrą sprawę każdy inny kazałby porąbać na podpałkę. Złośliwcy twierdzili, że kierowało nim wrodzone skąpstwo, bo i taką łatkę mu przypinano. Nic bardziej mylącego. Darczyńca, o którym wspominam w poprzednim akapicie, wiele opowiadał o tym majątku, który za sprawą Henryka Sienkiewicza prawem fikcji literackiej dostał się państwu Skrzetuskim, podczas gdy w czasach wojny polsko-szwedzkiej zupełnie do kogo innego należał. I tak dzisiaj, jeżeli ktoś wie cokolwiek o tym dworze i jego właścicielach, na ogół kojarzy go wyłącznie z 11 rozdziałem I tomu Potopu: „We wsi Burzec, położonej w ziemi łukowskiej, na pograniczu województwa podlaskiego, a należącej podówczas do państwa Skrzetuskich, w sadzie między dworem a stawem siedział na ławie stary człowiek,

a przy nogach jego bawiło się dwóch chłopaków…” Z których starszy chwilę później naprzykrzał się Zagłobie: „Żeby dziadzio był Bohunem…” Darczyńca spędził tam lata dzieciństwa i też bawił się ze swoim wujem czy stryjem w „Żeby dziadzio był Bohunem”. Pamiętam wiele z tych opowieści, jedna dotyczyła przygotowań do zimy: otóż dla ochrony przed wiatrem i mrozem ściany dworku ogacano liśćmi zgrabionymi w parku. Wracam do tematu. Ci, którzy historię znają tylko i wyłącznie z książek pisanych przez historyków, a nie z rodzinnych opowieści i dzienników, uznaliby ową stolnicę za niepotrzebny rupieć. Bo skąd mogliby wiedzieć, że przez całe dziesięciolecia wałkowano na niej ciasto – i na makaron, i na pierogi, i na kruche ciasteczka - podawane na stół, przy którym zasiadali mieszkańcy i bywalcy dworu; dziś dworu nie ma, a domownicy i goście przeprowadzili się do lepszego świata; ich nazwiska ocalały tylko w literaturze, malarstwie, spotkamy je na okładkach ważnych książek, w muzeach.

Najczęściej na tej zacnej stolnicy wałkuję ciasto na zwykłe pierogi, czasem jednak przy szczególnych okazjach na „pierożki pani Beckowej”, która uchodziła za najlepiej ubraną kobietę ówczesnej Europy. Receptę zaczerpnęłam z przestrzelonego radziecką kulą, postrzępionego zeszyciku z przepisami zanotowanymi ręką ostatniej pani burzeckiego dworu, Jadwigi Waydel-Dmochowskiej, znanej ze znakomitych literackich przekładów z czterech języków, autorki wspomnieniowych książek o Warszawie. I z tego, że po wojnie z paryskiej pracowni przywiozła do Polski obrazy Józefa Pankiewicza, z którym łączyły ją bliskie więzi rodzinne i serdeczna przyjaźń. Oprócz pracy literackiej i społecznej, zajmowała się oczywiście prowadzeniem domu, gdzie stałych biesiadników było wielu, a liczni goście mile widziani. Zapisany kaligraficznym pismem zeszycik otrzymałam od innego darczyńcy, a dotarł do mnie tak niezwykłą drogą, że zasługuje na osobną opowieść. Tyle o stolnicy.

A tytułowy wicher? Cóż, na rzeczywiste wydarzenia wicher ten nawiewa zaspy, I tu należałoby wymienić długą listę formuje paraboliczne wydmy w miejprzedstawicieli elity dwudziestolecia mię- scach, do dziejów których badacze przedzywojennego. Możliwe, że łazanki z cia- szłości dorabiają potem różne hipotezy. sta wałkowanego na wspomnianej stolnicy znalazły się, i to nie raz, na tale- Myślę, że nie jestem jedyną osobą, która rzu pięknej Jadwigi z Unrugów Witkiewi- ma do niego uzasadnione pretensje. czowej, do której mąż, czyli Witkacy, pisał po zaręczynach: "Zrób to szaleństwo Żartowaliśmy, że to tej stolnicy należy i wyjdź za mnie", a która była tu częstym przytwierdzić mosiężną tabliczkę z gościem. Rosół z cieniutkim makaronem napisem: Stolnica z Burca, dar hrabiów S., smakował zapewne i nobliście Henrykowi a z boku, żeby podkreślić arystokratyczne Sienkiewiczowi, i jego teściowi Kazimie- pochodzenie deski, doczepić pięć pałek rzowi Szetkiewiczowi, którego dowcip wodnych z mojego stawiku. i swada posłużyły do zbudowania postaci pana Onufrego.


XIV

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK LINIA

REGIONY ETNOGRAFICZNE PAŃSTWOWEGO ZESPOŁU LUDOWEGO PIEŚNI I TAŃCA „MAZOWSZE”

WALDEMAR MATUSZEWSKI

Z ROZMÓW Z MISTRZEM ZAPAŁĄ O „MAZOWSZU” Wieloletni tancerz i choreograf„Mazowsza” mówi o kolejnym regionie etnograficznym, który w roku 1973 wzbogacił program Zespołu: „Kusoki świętokrzyskie” /Kielce/ - w adaptacji muzycznej Mieczysława Piwkowskiego; układ choreograficzny: Witold Zapała. iedy chciałem zrobić „Kusoki świętokrzyskie”, czyli mój region rodzinny - kielecczyznę, z okresu kiedy zapusty się tam odbywają, przypomniałem sobie wszystkie postaci tam występujące, które widziałem jako mały chłopiec. „Kusoki” to zapustne zabawy, czyli przebierańcy: żaby, diabły, baby, cyganki, murzyni i inne. Pamiętam, że podczas tych zabaw moja babcia śpiewała, dziadek robił dowcipy, przebrany za doktora gonił ludzi ze strzykawką itp.

K

Zimińska była przeciwna pokazywaniu obrzędów na scenie: „Co tam takie przebierańce będą mi latać po scenie, nie i koniec!”. Dla niej liczył się tylko czysty taniec. Kiedy pojechała z Butyńcową na wczasy do Bułgarii na Złote Piaski, ja stworzyłem „Kusoki świętokrzyskie”, czyli Kielce. Wszystko pod nieobecność Miry przygotowałem: żabę, bociana, lalę, babę z dziadem, diabła, worki, cygankę, kulę, którą zapożyczyłem z innego

Kontakt z redakcją wydawnictwa jubileuszowego Kalendarium „Mazowsza”: mazowsze70lat@gmail.com Stowarzyszenie Teatr Na Pustej Podłodze, przygotowujące je wspólnie z miesięcznikiem "Linia", ogłasza społeczną zbiórkę - wpłat można dokonywać na konto nr 04 9291 0001 0099 7254 2000 0010, tytułem: „na działalność statutową Stowarzyszenia”). Wśród naszych darczyńców zostaną rozlosowane egzemplarze kalendarium.

regionu. Zimińska wróciła, popatrzyła, i powiedziała, że to jest jednak ciekawe. Mira wyrzuciła ze sceny cygankę ponieważ była nadmiernie wymalowana. Wyrzuciła też z Kielc postaćśmierci. Pierwszy raz z Kielcami byliśmy w Piechcinie i nie było na tym koncercie Miry. Po koncercie zadzwoniłem do Zimińskiej i powiedziałem: „ Pani Miro, jakie powodzenie miały zapusty na tym wyjeździe. - A gdzie wy jesteście? - WPiechcinie. – Aaaa, to zobaczymy syneczku, jakie to powodzenie będzie miało w Ameryce?!” Przyznaję, że trochę mnie to ścięło. Na szczęście potem przekonała się, że odbiór tego typu obrazu sprawdził się. W Nowym Yorku też się podobało!

(z wywiadów filmowych A. Gzyry i W. Matuszewskiego z Witoldem Zapałą – spisał Adam Woszczyna)


„ Otrębusy

600 +”

czyli Festyn U Nas O.K., im. Tadeusza Stachowicza

19.05.2018r. Park i Pałac Toeplitza, ul. Wiejska 1 w Otrębusach, godz. 12.00 apraszamy do Otrębus na uroczyste obchody 600lecia naszej miejscowości. Zapraszamy dzieci, młodzież, dorosłych i całe Rodziny do wspólnego świętowania. Zaczynamy uroczyście o godzinie 12.00 odegraniem specjalnie przygotowanego na tę okazję hejnału z wieży Pałacu Toeplitza.

Z

wanego

przez

Sołectwo Otrębus, Warszawską Kolej Dojazdową, Galerię Pasja i Stowarzyszenia Giganci Inicjatyw Twórczych. Muzycznie bawić się

Tancerze Zespołu Pieśni i Tańca „Ma- będziemy i tańczyć zowsze” zaproszą i poprowadzą Gości, przy fantastycznej Mieszkańców do wspólnego poloneza wo- kapeli „The Warsaw kół stawu w Parku. Orkiestra OSP Nada- Dixielanders”. Parzyn paradnie przejdzie ulicą Wiejską do Parku. To wszystko na dobry początek. Dalszymi atrakcjami naszego święta będą między innymi występy dzieci z Przed-

szkola Samorządowego w Otrębusach, dzieci z Niepublicznego Przedszkola i Żłobka „Koziołki” z Kań. Straż Miejska z Brwinowa dzieciom i młodzieży

miątką z Festynu będzie wybijana tego dnia okolicznościowa moneta, będą ło-

wickie wycinanki, drukarnia podziemna, strzelnica i cukrowa wata. Liczne atrakcje kulinarne, kramy i stragany z rękodziełem artystycznym. zaproponuje wiele atrakcji z nagrodami. Będziemy degustować tort urodzinowy W czasie Festynu ogłoszone zostaną wy- ufundowany przez Piekarnię AK Otręniki konkursu plastycznego organizo- busy, a ten wyjątkowy dzień w historii

Otrębus zakończymy bawiąc się przy muzyce Kapeli bluesowej „ Damian Luber Quartet”. Tak w telegraficznym skrócie będzie wyglądać dzień 19.05.2018r. w Otrębusach, na który gorąco zapraszamy.

Sołectwo Otrębusy


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.