Ognisko Harcerskie

Page 1

STYCZEŃ - MARZEC

2021

NR 1 ROK 57

i


Spis treści Od Redakcji …..…………………………………………….…............ 1 Z naszego Archiwum Biblioteczka Ogniw „Przy Ognisku Harcerskim” 1955 ................... 3 Historia asw/ – PRL: Jak w Polsce zaprowadzano komunizm …................ 8 Duszpasterstwo Ks. Krystian Gawron: Przesłanie na Dzień Myśli Braterskiej ............................................ 16 Przesłanie na Wieki Post ............................................................... 18 Rekolekcje wielkopostne ............................................................... 20 Kalendarzyk Naczelnictwa ........................................................... 24 Z Pracy Głównych Kwater ……...................................................... 27 W Okręgach …….............................................................................. 30 U bratnich organizacji Aktualności z Polski i Ukrainy ……......………………..................... 43 Zuchy Wywiad z phm. Marciem Mrozkiem dh. Powiew .................................................................................... 50 Myśli o służbie – instruktorskie dyskusje hm. Iza Buras – Zuchy: metoda i praktyka .................................... 76 „Wesołe Pszczółki” w Norwich phm. Wiesia Kubiesa – Jak zuchy wybierały się do Warszawy ..... 79 Odeszli na wieczną wartę hm. Marta Gołubiec ....................................................................... 80 hm. Ludwig Żabicki ...................................................................... 81 Luis E. Pylzys ............................................................................... 84 hm. Ryszard Wdowczyk ................................................................ 84 Bogusław Buchinger ...................................................................... 85 hm. Janina Kuś ............................................................................. 86 Recenzje: Krakowski Rocznik Historii Harcerstwa, 2020 .............................. 87 ii


OD REDAKCJI Druhny i Druhowie! Przyszły mi na myśl słowa pieśni ze starego śpiewnika opracowanego przez hm. Jana Kantego Miskę, wydanego w 1947 r. w Niemczech: Gotów bądź do twórczej pracy w noc i dzień, przeszkód moc przed tobą piętrzy się, wszystko zwalcz, co ci tamować drogę śmie, naprzód dąż i ciosy znoś bez drgnień. Czuwaj, patrz, mocno stój, ciało ćwicz, ducha zbrój! Z całej piersi wołaj: Hej, czuj duch, czuj duch! Każda epoka ma swoje wyzwania. My przeżywamy już drugi rok nadzwyczajnych ograniczeń na światową skalę w życiu gospodarczym, zawodowym i społecznym. Nie walczymy z bronią w ręku z widocznym przeciwnikiem, ale bronimy się przed niewidzialnym wrogiem, który nas izoluje od siebie na wzajem. A jednak, harcerki i harcerze nie próżnują: cały czas odbywają się za pomocą wirtualnych łączy zbiórki, kursy, kolonie, odpraw i zjazdy, a w ramach dozwolonych tu i ówdzie, od czasu do czasu, „okienek” również spotkania w plenerze. W minionym kwartale przeżywaliśmy Dzień Myśli Braterskiej, Wielki Post i święto Zmartwychwstania oraz rocznicę zbrodni Katyńskiej – którą wspominamy również wierszem Zbigniewa Herberta na tylnej okładce. Piszemy o różnych inicjatywach wirtualnych, o rekolekcjach starszoharcerskich, drogach krzyżowych i o prawdziwej styczniowo-marcowej akcji letniej w Australii. Okładka: „Wesoły nam dzień nastał” - kartka pocztowa (przedwojenne wydawnictwo Organizacji Harcerzy, Warszawa), wysłana 15 marca 1940 roku z obozu internowanych w Szikszo na Węgrzech do Kazimierza Sabbata w Paryżu, przeadresowana do Coëtquidan w Bretanii, gdzie stacjonowały oddziały polskie pod dowództwem gen. Stanisława Maczka. 1


W pierwszym kwartale bieżącego roku odeszło na wieczną wartę wielu zasłużonych instruktorów i przyjaciół naszego Związku. Wspominamy ich z wdzięcznością – cześć ich pamięci! Tematem specjalnym tego wydania „Ogniska Harcerskiego” jest gałąź zuchowa. Polecam wywiad z phm. Marciem Mrozkiem, opowiadanie phm. Wiesi Kubiesa, artykuł metodyczny hm. Izy Buras oraz opowiadanie z naszego archiwum ze zbioru „Przy Ognisku Harcerskim”. Kontynuujemy serię artykułów o współczesnej historii Polski rozważaniem „Jak w Polsce zaprowadzano komunizm”. Z radością podaję do wiadomości, że do naszego zespołu redakcyjnego jako fotograf dołączyła hm. Agnieszka Wojtkowiak, z hufca „Polesie” w Szkocji. Witamy! Czuwaj! Anna Świdlicka hm.

fot. A. Wojtkowiak

2


Z NASZEGO ARCHIWUM

3


4


5


6


7


HISTORIA Jak w Polsce zaprowadzano komunizm Zalążkiem komunistycznej władzy w Polsce był powołany w Moskwie 20 lipca 1944 r. Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego (PKWN) – marionetkowy rząd, będący płaszczyzną współpracy utworzonego w Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich (ZSRS) - Związku Patriotów Polskich (ZPP) i działającej w podziemiu Krajowej Rady Narodowej (KRN). Oba te polityczne twory były pomyślane jako pro-sowiecka alternatywa dla rządu Rzeczypospolitej Polskiej (RP) w Londynie i podlegającej mu Armii Krajowej. Przewodniczącym PKWN został Edward Osóbka-Morawski z KRN, a wiceprzewodniczącą Wanda Wasilewska, która z polecenia Stalina organizowała ZPP. Kierownikiem resortu bezpieczeństwa publicznego był Stanisław Radkiewicz późniejszy szef Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (potocznie zwanego UB) – głównego instrumentu terroru, zastraszania inwigilacji ludności do połowy lat pięćdziesiątych.

Kartka propagandowa wydana w grudniu 1948 r. z okazji „Kongresu Jedności Klasy Robotniczej” w Warszawie

8


Propaganda PRL twierdziła, że PKWN ogłosił manifest o powołaniu rządu 22 lipca 1944 roku w zajętym przez Armię Czerwoną Chełmie Lubelskim. Faktycznie dokument był zredagowany w Moskwie i ogłoszony przez tamtejsze radio. Manifest uznawał rząd RP w Londynie za władzę nielegalną i samozwańczą, potępiał konstytucję z 1935 r. będącą podstawą legitymizacji prawnej tego rządu, zapowiadał przejęcie majątków obszarniczych, rozbudowę systemu ubezpieczeń społecznych, powszechną, darmową oświatę. W sprawach granic wzywał do walki o „polskie słupy graniczne nad Odrą” a więc na rok przed przyznaniem Polsce ziem III Rzeszy na wschód od Odry. Na wschodzie granica miała być uregulowana w myśl zasady: ziemie polskie – Polsce, ziemie ukraińskie, białoruskie i litewskie – odpowiednim republikom sowieckim. Było to dwuznaczne, bo niektóre ziemie wschodnie II RP były wspólne i nie dawały się mechanicznie rozgraniczyć. W grudniu 1944 r. PKWN przekształcił się w Rząd Tymczasowy, konkurencyjny wobec uznawanego przez aliantów (USA, Wlk. Brytanii i Francji) Rządu RP w Londynie. Przejmował władzę na terenach Polski na zachód od Bugu zajętych przez Armię Czerwoną.

Kartka propagandowa wydana przed konferencją w Poczdamie w celu skupienia uwagi na granicy z Niemcami, nie ma wschodnich ziem II RP z Wilnem i Lwowem 9


Na konferencji w Jałcie w lutym 1945 Stalin, Churchill i Roosevelt uzgodnili, że przyszły rząd polski będzie zreorganizowanym Rządem Tymczasowym. Dokooptowaniem do niego niekomunistów miała zająć się komisja złożona z sowieckiego ministra spraw zagranicznych Wiaczesława Mołotowa i ambasadorów USA i Wlk. Brytanii. Skład nowego, poszerzonego rządu zwanego „Rządem Jedności Narodowej” uzgodniono w Moskwie w czerwcu 1945, a ogłoszono 28 czerwca w Warszawie. Premierem był nadal Edward Osóbka-Morawski, a wicepremierami ludowiec Stanisław Mikołajczyk, były premier RP w Londynie oraz Władysław Gomułka z Polskiej Partii Robotniczej (PPR). Dzięki temu zachodni alianci mieli pretekst do zamknięcia rozdziału współpracy z polskim rządem w Londynie, cofając mu uznanie na krótko przed konferencją w Poczdamie. Równało się to zgodzie na stalinowski plan skomunizowania Polski. Stalin chciał Polski formalnie niezależnej, w istocie jednak całkowicie mu uległej. Przeforsował granicę Polski na Odrze i Nysie mimo obiekcji W. Churchilla i Roosevelta, odcinając Polskę od ważnych dla jej historii i kultury Wilna i Lwowa, czyniąc się arbitrem ewentualnego sporu polsko-niemieckiego i zapewniając sobie głos w sprawach niemieckich. Sprawa przyszłego kształtu Niemiec nie była wówczas przesądzona i z punktu widzenia Moskwy Odra i Nysa miały być strategiczną granicą ZSRS. Polska wyszła z wojny z terytorium uszczuplonym o ok. 20% w porównaniu z 1939 rokiem i ludnością zmniejszoną o 1/3. Wyszła z niej jako państwo niesuwerenne, wyniszczone gospodarczo, okupowane przez sowieckie wojska. Komunistyczne rządy „zalegalizowano” w referendum z 30 czerwca 1946 r., w którym na dwa pytania komuniści sami odpowiedzieli metodą faktów dokonanych – czy utrzymane powinny być granica na Odrze i Nysie oraz upaństwowienie przemysłu i reforma rolna – a odpowiedź na trzecie – czy jesteś za zniesieniem senatu – została sfałszowana, czym zajmowała się specjalna, tajna komisja złożona z wojska, milicji, straży granicznej, funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i aparatu partyjnego PPR. Na 19 stycznia 1947 roku wyznaczono pierwsze po wojnie wybory, które odbyły się w atmosferze policyjnego terroru i także zostały sfałszowane. Polskie Stronnictwo Ludowe Mikołajczyka zdobyło zaledwie 28 mandatów na 444 dostępne i straciło reprezentację w rządzie. Bolesław Bierut „towarzysz Tomasz” został formalnie obrany prezydentem i był nim do 1952 roku, gdy nowa konstytucja zastąpiła urząd prezydenta Radą Państwa. 10


Kartka propagandowa wzywająca do głosowania za zmianami ustrojowymi 11


Mikołajczyk z pomocą amerykańskiego wywiadu ratował się ucieczką do USA. Jako polityk, który uznał Jałtę nie był popularny wśród polskich emigrantów. Komunistyczne władze rozprawiły się z antykomunistycznym, niepodległościowym podziemiem: zachęcali ludzi do ujawniania się, zakładali karne obozy pracy, pacyfikowali „niezłomnych” i skazywali polskich patriotów w procesach pokazowych. Na śmierć skazano Witolda Pileckiego, jednego z bohaterów antyhitlerowskiego podziemia. Na 12 lat więzienia skazano pod zarzutem szpiegostwa biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka, który powołał komisję do zbadania okoliczności pogromu kieleckiego z 4 lipca 1946 r. którego ofiarą padła ludność żydowska. Władze komunistyczne obciążyły odpowiedzialnością za zbrodnię polskie podziemie niepodległościowe. Natomiast z raportu komisji, którą bp Kaczmarek przekazał ambasadorowi USA wynikało, że inspiratorem zbrodni był sowiecki aparat represji NKWD1. Reprodukcja plakatu „Olbrzym i zapluty karzeł reakcji” z 1945 roku wykonana w formie znaczka przez podziemną „Solidarność” w stanie wojennym

Z końcem 1948 r. PPR połączono z PPS tworząc PZPR – Polską Zjednoczoną Partię Robotniczą. Nowym premierem został Józef Cyrankiewicz, który pełnił tę funkcję ponad 20 lat. W 1949 r. sowiecki marszałek Konstanty Rokossowski został polskim ministrem obrony i głównodowodzącym wojsk polskich. Zbiegło się to w czasie z pogorszeniem stosunków ZSRS-USA, gdy Stalin zaostrzył kurs z obawy przed nowym konfliktem zbrojnym po tym, jak Stany Zjednoczone ogłosiły doktrynę powstrzymania komunizmu. Wzorem sowieckim przystąpiono do kolektywizacji wsi, choć przejściowo zezwolono na prywatną własność ziemi. Na wieś nałożono kontyngenty – obowiązkowe dostawy na rzecz państwa. W 1950 r. dawną administrację cywilną zastąpiono „radami narodowymi” różnych szczebli podległych partii komunistycznej. W tym samym roku wypowiedziano przedwojenny 1

por. Radosław Patlewicz, „Historia polityczna Polaki: Nowe spojrzenie”, Wydawnictwo 3Dom 2018, t.2 s. 240-242.

12


konkordat ze Stolicą Apostolską. Nasiliły się ataki na Kościół, rozwiązano katolickie organizacje charytatywne, niechętną reżimowi hierarchię kościelną przeciwstawiano tzw. księżom-patriotom, którzy współpracowali z komunistami, popierano rozbijacką działalność polityczno-społeczną Stowarzyszenia PAX Bolesława Piaseckiego. 12 września 1953 r. po głośnym non possumus będącym reakcją na dekret komunistycznych władz uzależniający nominację na stanowiska duchowne od zgody administracji państwowej aresztowano kardynała Stefana Wyszyńskiego2. Najwyższą władzę w latach 1948-1954 sprawowała trójka: Bolesław Bierut (formalnie głowa państwa), Hilary Minc (decydował o gospodarce) i Jakub Berman (nadzór nad bezpieczeństwem i polityką kulturalną). Ważną personą był także Roman Zambrowski – szef Komisji Specjalnej do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym będącej organem pozasądowej represji wobec prywatnej własności i walki z prywatną inicjatywą.

Bolesław Bierut w otoczeniu pochlebców w Pałacu Kultury i Nauki, „daru” Stalina dla Warszawy

Sekretarz generalny PPR Władysław Gomułka, choć był pryncypialnym komunistą, w sprawach, które uważał za ważne starał się zachować autonomię. Zabiegał u Stalina o dodatkowe gwarancje granic zachodnich, sprzeciwiał się kolektywizacji rolnictwa, chciał spolszczenia wojska i był przeciwny polityce ostracyzmu wobec Jugosławii pod rządami marszałka Tito. W 1948 r. pozbawiono go stanowiska I sekretarza PPR i oskarżono o „odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne”. W 1951 r. Gomułkę uwięziono i zwolniono dopiero w grudniu 1954 r. po śmierci Stalina. Choć trzymano go w izolacji nie ugiął się i nie zdołano mu wytoczyć procesu pokazowego. 2

Z memoriału Prymasa Polski do władz PRL „Rzeczy Bożych na ołtarzu cesarza składać nam nie wolno. Non possumus! (Nie możemy)”. 13


Po tzw. tajnym referacie Chruszczowa z lutego 1956 r. o kulcie jednostki i zbrodniach Stalina i po śmierci Bieruta w marcu, wśród polskich stalinistów także zaznaczył się podział na tle rozliczenia zbrodni minionej dekady. Tzw. „natolińczycy” zwani „chamami” chcieli kontynuacji rządów silnej ręki, selektywnego ukarania winnych nadużyć i utrzymania dotychczasowego modelu stosunków z Moskwą. Przeciwna frakcja tzw. „puławianie” przezwani „Żydami” chciała ograniczonej liberalizacji i racjonalizacji systemu

Święto narodowe Konstytucji 3 maja zastąpiono międzynarodowym świętem klasy robotniczej 1 maja - ci, którzy nie brali udziału narażali się na szykany

14


w duchu komunizmu z ludzką twarzą i przekształcenia stosunków z Moskwą na bardziej partnerskie. Po buncie robotników w Poznaniu w czerwcu 1956 roku komunistyczna ekipa rządząca miała świadomość narastającego kryzysu. „Puławianie” gotowi byli poprzeć Gomułkę, mimo, iż był źle widziany w Moskwie. Jednak Chruszczow choć był grabarzem kultu Stalina nie chciał słyszeć o niezależności polskich komunistów. Jego wizycie w Warszawie 19 października towarzyszyły ruchy wojsk sowieckich. Przekonały go do zapewnienia, że interesy Moskwy w Polsce będą poszanowane i opuścił Warszawę. 20 października Gomułka został nowym I sekretarzem PZPR stając się, przynajmniej w początkowym okresie, idolem mas. Polska szczęśliwie uniknęła losu Węgier, gdzie doszło do sowieckiej interwencji. Na odwrót od „zdobyczy Października” nie trzeba było długo czekać; jednak Polska utrzymała margines swobody, którego najbardziej widocznymi elementami było indywidualne rolnictwo i duża społeczna ranga Kościoła. Z czasem kraj zaczęto nazywać najweselszym barakiem w obozie komunistycznym bądź jego najsłabszym ogniwem. Kompromis wyborczy z 1989 r. spowodował, że okres stalinizmu nie został w Polsce ostatecznie zamknięty. Wielu zbrodni tamtego okresu nie rozliczono i już się nie rozliczy, bo dokumentacja przepadła. Potomkowie funkcjonariuszy aparatu partii i bezpieczeństwa po 1989 r., a nawet wcześniej utrzymali się w biznesie, biurokracji państwowej, zawodach prawniczych i mediach. Niektórzy są nawet europosłami i celebrytami. Model funkcjonowania Polskiej Akademii Nauk nadal opiera się na rozwiązaniach sowieckich niepochlebnie przez niektórych zwanych „kołchozem dla naukowców”. W Polsce jako jedynym kraju postkomunistycznym nie uregulowano kompleksowo reprywatyzacji. Odzyskiwanie majątku skonfiskowanego po wojnie odbywa się na podstawie decyzji administracyjnych i orzeczeń sądu. Dotyczy to jednak tylko tych przypadków, w których przejęcie mienia przez państwo nastąpiło w niezgodzie z ówcześnie obowiązującym prawem. Osobną kwestią jest prawno-polityczna ciągłość Polski po 1989 r.: w jakim stopniu III RP jest kontynuacją tzw. „Polski lubelskiej” zapoczątkowaną przez manifest PKWN. asw/ 15


DUSZPASTERSTWO Przesłanie Naczelnego Kapelana na Dzień Myśli Braterskiej 2021 Czuwaj! Drogie Harcerki, Drodzy Harcerze! W roku pandemii obchodzimy „Dzień Myśli Braterskiej” w rocznicę śmierci Błogosławionego Druha Wicka. Obecnie jest on nam o tyle bliższy, jako że zginął w Dachau właśnie podczas epidemii tyfusu, kiedy „gotów zawsze służyć” spieszył z pomocą zarażonym! Nic nie zdołało go oddalić od harcerskiej tożsamości, ani podwójne aresztowanie przez gestapo, ani cierpienia w kolejnych niemieckich obozach zagłady: w Stutthofie, w Sachsenhausen czy w Dachau. Od wstąpienia w szeregi Drugiej Pomorskiej Drużyny Harcerskiej im. Zawiszy Czarnego w 14 roku życia, podczas studiów, w czasie posługi kapłańskiej czy nawet w ostatnim dniu życia pozostał harcerzem niezłomnym! Przyrzeczenie harcerskie było złotą nicią jego życia! Czego możemy się spodziewać od Druha Wicka w czasie obecnej planetarnej pandemii? Z całą pewnością możemy polegać na jego wstawiennictwie w niebie u Pana Boga w intencji każdego, komu bije harcerskie serce. Wszak i On - Błogosławiony - wpisuje się w „Obcowanie Świętych”. Wyznajemy to przecież w każdym „Credo”. Jest jednak coś więcej. Druh Wicek w swoich gawędach nawiązywał do bohaterstwa rodaczek i rodaków w służbie Ojczyźnie „w przeszłości”. Zawsze dawał jednak przykład zaangażowania w to co stanowiło «dzisiaj» Ojczyznę. Kształt «przyszłości» zależy od nas, od naszego zaangażowania w to co stanowi «teraz». Związek Harcerstwa Polskiego na Emigracji przejął troskę o «jutro» Ojczyzny z rąk generała Władysława Andersa na Monte Cassino. Tam wyryty został testament naszych bohaterów: „Przechodniu powiedz Polsce, żeśmy legli wierni w jej służbie: ciała oddaliśmy ziemi włoskiej, dusze - Bogu a serca tylko Polsce”. 16


Z pełnym przekonaniem śpiewamy w naszym hymnie: „Wszystko co nasze, Polsce oddamy! W niej tylko życie, więc idziem żyć”. Ze wzruszeniem, śpiewamy refren harcerskiej modlitwy: „Wszak Ciebie i Ojczyznę, miłując chcemy żyć”. Jest to wspaniały śpiew! I chociaż żyjemy poza Polską to jednak przeżywamy wyjątkową jedność ducha, jedność myśli harcerskiej, jedność zaangażowania w «dzisiaj» naszej Ojczyzny. W dniu 22 lutego, ponad miliard trzysta milionów katolików na świecie kieruje swój wzrok ku papieskiej katedrze Świętego Jana na Lateranie, którą nazywamy „katedrą katedr” i „matką wszystkich kościołów świata”. Myślę, że „Dzień Myśli Braterskiej” stanowi „Katedrę Harcerskich Serc” = „Świątynię Harcerskiego Braterstwa”. Harcerskie braterstwo jest otwarte na Pana Boga i na każdego bliźniego. Żyjemy w różnych krajach - rozrzuceni na całej ziemi. Rzetelnie uczmy się i pracujmy dla kraju osiedlenia. Przyjmujmy to, co w tym kraju jest szlachetne i piękne. Równocześnie wnośmy w te kraje to, co jest szlachetne i piękne w naszej Ojczyźnie. Harcerz i harcerka są w ten sposób „Polką” + „Polakiem” + dzięki wartościom uzyskanym w kraju zamieszkania a także i równocześnie „Obywatelkami” + „Obywatelami +” dzięki wartościom wnoszonym z naszej ukochanej Ojczyzny. Czyż nie takimi byli np. Maria Curie-Skłodowska, Jan-Paweł II, Kazimierz Pułaski, Fryderyk Chopin, Tadeusz Kościuszko czy obecnie Robert Lewadowski? Bądźmy na bieżąco z tym co dzieje się nad Wisłą - nawet jak żyjemy w np. Argentynie, Australii, Kanadzie czy w Europie. Środki masowej komunikacji - jakże rozwinięte - nam to pięknie umożliwiają. Nie możemy zadowolić się postawą widza. Idźmy w ślady wybitnych rodaków z Emigracji, ot, choćby Ignacego Paderewskiego, Józefa Hallera, Adama Mickiewicza czy Ignacego Domeyki. „Dzień Myśli Braterskiej” niech raz jeszcze ożywia nasze serca, napełnia nas optymizmem i zapala do tym bardziej ofiarnej służby bliźniemu. Niech w tym czasie pandemii chroni nas i prowadzi Błogosławiony Druh Wicek! Ks. Krystian Gawron

„Caritas super omnia est” hasło pielgrzymki harcerskiej, 2017 r. w 80. rocznicę święceń kapłańskich bł. Wicka 17


Słowo na Wielki Post 2021 Czuwaj! Drogie Harcerki, Drodzy Harcerze! Wielki Post 2021 jest naznaczony światową pandemią, która stawia skrzatów, zuszki i zuchów, harcerki i harcerzy wobec nieprzeciętnego wyzwania: jak w tym czasie dochować wierności naszemu przyrzeczeniu: służby Bogu, Ojczyźnie i Bliźniemu. Z doświadczenia wiemy, że zawsze liczy się przede wszystkim osobista gotowość. Spontaniczność daje najwięcej radości. Fenomenalny przykład gotowości służby daje nam w tym czasie sam Pan Jezus! Skromnie sam to wyraził w słowach: „Syn Człowieczy nie przyszedł po to, żeby Mu służono, ale żeby służyć…, aby ludzie życie mieli i żeby mieli je w obfitości”. Jego postawa służenia pozostaje dla nas największym ideałem. Służba Pana Jezusa zaowocowała licznymi uzdrowieniami a w końcu zaowocowała pełnią życia w zmartwychwstaniu! Od razu dodam, że chodzi nie tylko o Jego powstanie z martwych, ale także i o nasze zmartwychwstanie. Zbyt często, kiedy mówimy o zmartwychwstaniu (wręcz podświadomie) myślimy o nim «w czasie przyszłym»: że to nas też kiedyś spotka. Tymczasem Pan Jezus nieomylnie zapewnił, że «jest z nami przez wszystkie dni», że pozostanie z nami „aż do końca świata”! Musimy zmienić perspektywę naszego myślenia: rzeczywistość zmartwychwstania to «czas teraźniejszy»! Wręcz automatycznie mówimy: «nowa era», «nasza era». Tak, bo «nasza nowa era» zawiera rzeczywistość zmartwychwstania! Dlatego właśnie warszawski ksiądz-poeta Jan Sochoń nazwał czas Wielkiego Postu «czasem optymizmu». Pan Jezus jest teraz obecny z nami (osobiście i bardzo intensywnie) po to, żeby nam pomagać w tym co możemy nazwać: «więcej być»! Być więcej sobą, kształtować naszą osobowość, uszlachetniać nasz charakter w służbie Bogu, Bliźniemu i Ojczyźnie. W okresie Wielkiego Postu, Pan Jezus - z całą swoją wszechmocą i z całą swoją subtelnością - staje przy każdym harcerskim sercu: «gotów naprawdę usłużyć». On jest Wszechmocnym Bogiem, ale zawsze szanuje naszą wolność. On czeka tylko na nasze przyzwolenie, aby w nas i przez nas, współtworzyć cywilizację życia, zadbać o lepsze dziś i na rzecz jeszcze lepszego jutra: 18


w naszym życiu osobistym, w naszym życiu rodzinnym i wśród harcerskiej braci. Tą właśnie rzeczywistością kierował się Baden Powell, kiedy zakładał «scouting». Powiedział bardzo radykalnie: «Gdyby harcerstwo miało być bez Boga to lepiej, żeby go wcale nie było». Baden Powell był człowiekiem głęboko wierzącym i na serio uwierzył słowom Pana Jezusa, że «jest z nami po wszystkie dni» oraz «beze Mnie nic uczynić nie możecie». Zauważmy, że naszym (wszystkim) środowiskom (harcerskim włącznie) może w czasie pandemii zagrażać «wirus izolacji», «wirus kryzysu zaufania» a nawet «wirus podejrzliwości». To tak, jakby ktoś odwrócił szklankę do góry dnem i chciał ją potem napełnić wodą. Mógłby wtedy wylać całą cysternę a szklanka i tak pozostałaby pusta! Oczywiście, należy najpierw opróżnić szklankę z balastu tyle co wymienionych «wirusów» i naprawdę otworzyć się na dar Bożej mocy - na dar Łaski. W czasie Wielkiego Postu Pan Bóg daje nam stuprocentowy, pełny, wolny i gratisowy dostęp do Źródła, ale z tym, że kran oddał w nasze ręce! Adam Mickiewicz wyraził to genialnie: «Bóg może ten świat zburzyć i na nowo go postawić, ale bez zgody człowieka nie może go zbawić». Chodzi więc o naszą zgodę, żeby dochodzić do pełni człowieczeństwa, do harcerskiego ideału, czyli do pełni życia. Na tym zależy Panu Jezusowi, bo On przyszedł po to «żebyśmy życie mieli i żebyśmy je mieli naprawdę w obfitości» Jak? Pierwszym sposobem jest opróżnienie «naszej szklanki» z fusów grzechu i z tyle co wymienionych «wirusów: izolacji, nieufności i podejrzliwości», czyli chodzi o rzetelną Świętą Spowiedź. Drugim sposobem jest modlitwa, czyli otwarcie, właściwe ustawienie, «szklanki naszej duszy» na to Życie, które otrzymujemy w Komunii Świętej. Trzecim sposobem jest tworzenie przestrzeni nadziei dzięki Łasce od Pana Jezusa dla nas i z Panem Jezusem dla Bliźnich właśnie przez naszą służbę. Czyż nie śpiewamy «harcerskich serc Ty drgnienie znasz»?! Czas Wielkiego Postu to «czas optymizmu», bo mamy do dyspozycji «wzmacniacze od Ducha Świętego» żeby drgnienia naszych serc, tworzyły symfonię harcerskiego życia, która zachwyci nas samych i zachwyci wszystkich wokół nas. «Czas optymizmu» jest w naszych rękach! Ks. Krystian Gawron Naczelny Kapelan 19


Rekolekcyjne gawędy w harcerskim tele-wieczerniku 2021 Rekolekcje Wielkopostne dla instruktorów 24 i 25 marca odbyły się, po raz drugi z inicjatywy Głównej Kwatery Starszego Harcerstwa. Naczelny Kapelan ks. prał. dr Krystian Gawron zaprosił uczestników z różnych krajów, byśmy weszli do harcerskiego „tele-wieczernika” by czuwać i służyć Bogu, Ojczyźnie i bliźnim. Wielokrotnie, w Chrystusowym wieczerniku w Jerozolimie oprowadzał pielgrzymów i był świadkiem wielkiego wzruszenia wstępujących do oryginalnego pomieszczenia o rozmiarach 15.30m x 9.40m, którego nie zniszczyły ani wojska Hadriana w 135 r., ani Persowie w 614 r, ani muzułmanie w 638 roku, ani wojska Saladyna w XII wieku; dla wszystkich chrześcijan jest miejscem świętym. W tym samym wieczerniku Apostołowie, Matka Boska i liczni uczniowie trwali na modlitwie przed zesłaniem Ducha Świętego. Słowami najstarszej modlitwy maryjnej „Pod Twoją Obronę” pochodzącej z Soboru w Efezie w 431 roku uczestnicy „tele-wieczernika” prosili Matkę Bożą, by towarzyszyła również naszym rekolekcjom, które rozpoczęły się w wigilię Zwiastowania. Pod sercem Maryi „Słowo ciałem się stało” czyniąc jej serce pierwszym tabernakulum. Od początku jej macierzyństwo było naznaczone trudem i cierpieniem: Ain Karem, Betlejem, Nazaret, ucieczka do Egiptu, powrót do Nazaretu, życie ukryte, a potem 3 lata działalności publicznej Jezusa – te wyzwania były zaledwie wstępem do inauguracji Nowego Testamentu i do nowej ery. Wielki Piątek kieruje nas razem z Maryją na „godzinę Jezusa”, na Ogrójec i Golgotę: „na tę godzinę przyszedłem na świat”. Jednak trzeciego dnia widzimy pusty grób: Jezus zmartwychwstał! Czterdziestego dnia wstępuje do nieba i zasiada po prawicy Ojca. Będąc po prawicy Ojca nieustannie wstawia się za nami: „Oto Ja Jestem z Wami, przez wszystkie dni aż do skończenia świata”. To jest rzeczywistość – ale czy ona dociera wystarczająco do naszej świadomości? Apostołowie po wniebowstąpieniu Jezusa 40 dni trwali wraz z Maryją na modlitwie w wieczerniku; musieli dojrzeć do tego, by z mocą Ducha Świętego wziąć na siebie odpowiedzialność za rodzinę Chrystusa, którą jest wspólnota Kościoła. To była „pełnia czasu”, początek nowej ery. Nowość tej ery polega na tym, jak pisał francuski teolog Yves Congar: „już jest... i jeszcze nie”. 20


Od Pięćdziesiątnicy, Duch Święty już jest z nami w świecie, ale nie o „folklor wiary” chodzi, tylko o „wiarę w sercu”; na ile pozwalamy Duchowi Świętemu działać w nas i przez nas. W podobnym duchu odpowiedziała na studenckie przesłanie księdza kapelana św. Matka Teresa z Kalkuty: „Pozwól Jezusowi żyć w Tobie do pełni, zmartwychwstałemu, obecnemu”. Pomimo dowodu pustego grobu i relacji ówczesnych świadków ciągle jest nam trudno uwierzyć, że Zmartwychwstały jest obecny wśród nas – z Bożą dyskrecją. O naszym własnym zmartwychwstaniu powinniśmy myśleć nie w czasie przyszłym, ale w czasie teraźniejszym. Osmoza zmartwychwstania dokonuje się w nas. Od tego zależy jakość naszej wiary – a także naszej dojrzałości harcerskiej. Robert Baden-Powell uznał obecność Boga jako rdzeń, kręgosłup skautowego życia. Twórcy polskiego harcerstwa Andrzejowi Małkowskiemu powiedział, że jeśli harcerstwo miałoby być bez Boga, to lepiej, aby go nie było. Czy można być harcerzem, harcerką, jeżeli nie dajemy się przeniknąć Zmartwychwstałemu Panu? Same systemy wychowawcze, stopnie, sprawności, regulaminy, wiedza i technika harcerska bez Boga w sercu nie czynią z nas w pełni harcerzem, harcerką. W Nim możemy żyć i rosnąć niezależnie od przeżytych lat, bo tu jesteśmy u samego źródła. Wiara nasza wyraża się przez modlitwę. Matka Boska, która razem z apostołami w wieczerniku modliła się z nimi o zesłanie Ducha Świętego. W naszym wieczerniku chciejmy za jej wstawiennictwem wypraszać dla siebie żywą wiarę w zbawczej jedności z Jezusem Chrystusem. Wiara wyraża się przez modlitwę – ten, kto się nie modli, nie żyje, chciałby się napić, ale nie odkręci kranu: „już, ale jeszcze nie ...”. Trzeba wejść w to źródło i z niego czerpać tak, jak Matka Boża. Można powiedzieć, że Ona była pierwszą harcerką: od razu gotowa, odpowiedziała bez dyskutowania „Oto jam służebnica Pańska...” i poczęła z Ducha Świętego. Najbardziej bezinteresowna, w swoich dłoniach trzyma również nasze harcerskie serca, czuje drżenie harcerskich serc. Podtrzymywała Apostołów. Niech i nas członków ZHP na obczyźnie podtrzymuje w wierze, by nas przygotować na obecność Jezusa w nas. Razem z Piotrem po spotkaniu ze Zmartwychwstałym, odpowiedzmy Jezusowi na trzykrotne pytanie Zmartwychwstałego „Piotrze, czy ty mnie kochasz; czy ty mnie kochasz; czy ty mnie kochasz więcej niż ci?

„Panie Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham.” 21


Nad jeziorem Galilejskim: „Paś baranki moje... paś owce moje” źródło: verbumdei.com.pl

Naczelny Kapelan Senior, ks. inf. hm. Stanisław Świerczyński w modlitwie na zakończenie pierwszego dnia rekolekcji prosił Boga, aby oczyścił w nas to, co jeszcze nie odzwierciedla blasku Jego wielkiej miłości do człowieka i dał nam łaskę i moc byśmy podopiecznym dawali przykład, jak czynić świat lepszym. Kontynuując rozważania o źródle w drugim dniu rekolekcji zastanawialiśmy się, ile czasu z danych nam przez Stwórcę 168 godzin tygodniowo obcujemy z Panem Bogiem na modlitwie. Czy za jedną godzinę przy źródle w niedzielę – to nawet nie dziesięcina – oczekujemy zmartwychwstania i życia wiecznego? Gdybyśmy wybrali się na wycieczkę helikopterem w niedzielę i patrzyli z góry na nasz kościół, to widząc ludzi zmierzających z różnych stron na Mszę Św. moglibyśmy zrobić reportaż o Duchu Świętym, bo kto im dał rozkaz, że mają iść do kościoła? To Duch nas prowadzi do źródła, dzięki Duchowi chleb staje się Ciałem Chrystusa. W Eucharystii Bóg daje nam siebie za darmo. W wieczerniku po zmartwychwstaniu, Chrystus jeszcze raz potwierdził moc Ducha Świętego, kiedy powiedział do Apostołów: „którym grzechy odpuścicie są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”. W Europie toczy się nadal debata na temat „ogólnego rozgrzeszenia”. Jednak zatrzymanie grzechu wyraźnie wskazuje na potrzebę spowiedzi indywidualnej. Errare est humanum, tylko człowiek szlachetnego serca potrafi powiedzieć: „Przepraszam”, spowiada się i przeprasza spontanicznie. 22


Takim właśnie winien być harcerz; przeproszenie jest sprawą harcerską. Bóg nie męczy się przebaczaniem. Tak, jak w przypowieściach o setnej zabłąkanej owcy, zagubionej drachmie i ukrytym skarbie Bóg szuka grzesznika, bo zależy mu na jego szczęściu. Po to przyszedł na ziemię i przeżył „swoją godzinę” bo jest bogaty w miłosierdzie. Brakuje nam kapelanów harcerskich – módlmy się o nich do Ducha Świętego, bo konieczne jest kierownictwo duchowe. Pamiętajmy, że każdy instruktor harcerski wzbudza echo u wychowanków i że w Duchu Świętym mamy kierownika sumienia. Jeżeli Bóg będzie u nas na pierwszym miejscu (tak jak w Przyrzeczeniu) to wszystko będzie na właściwym miejscu. Wtedy harcerstwo będzie awangardą każdego społeczeństwa. Historia zależy nie od uzbrojenia, ale od człowieka. Wielki Post to czas nam dany na medytację i odejście od codzienności, abyśmy odgarnęli chwasty i oczyścili ścieżki prowadzące do źródła, by z niego czerpać Ducha. Spowiedź to przetarcie okien naszego życia, celebracja szlachetności. Dzieci widzą, że rodzice dokuczają sobie; powinny również widzieć, że przychodzą do konfesjonału, aby pojednać się z Bogiem i ze sobą. Bóg działa łagodnie, na serce, nikogo nie zmusza, odchodzimy po spowiedzi umocnieni na duchu i bardziej ludzcy. Tak, jak najpiękniejsze kandelabry bez prądu nie będą świecić, a najlepszy mercedes bez paliwa nigdzie nie pojedzie, tak i „przyrzeczenie harcerskie” traktowane tylko jako akredytacja członkowska, bez wiary w zasilanie Ducha Świętego, nie pomoże nam osiągnąć celów wychowawczych. Rekolekcje harcerskie to służba Jana Chrzciciela, by Chrystus wzrastał w każdym z nas. Wieczną lampkę przed tabernakulum w katedrze na Wawelu wprowadził Błogosławiony Wincenty Kadłubek; przyjęło się, że to sygnał: Stop! Zatrzymaj się przed Bogiem. Dziękując Naczelnemu Kapelanowi za harcerskie rekolekcje, gawędę wprowadzającą nas w tajemnicę Zmartwychwstania, Naczelny Kapelan Senior zauważył, że choć czas pandemii jest dla wielu bardzo trudny, to jednak spotyka więcej osób pogodnych. Nie ma Wielkiejnocy bez Wielkiego Piątku ani Wielkiego Piątku bez Niedzieli Zmartwychwstania. W cierpieniu i trudnościach mamy jednak dowody, że Bóg nad nami czuwa, opiekuje się, stwarza okazje, by obok zła widzieć dobro, które od Niego wyszło, by dobro to cenić, właściwie nim gospodarzyć, przekazywać innym, przemieniać życie. Prośmy Boga, aby swoim błogosławieństwem prowadził nas dalej drogą wiary, abyśmy żyjący poza granicami Ojczyzny dobrze służyli Bogu, Polsce i bliźnim. ks. prał. dr Krystian Gawron Naczelny Kapelan 23


KALENDARZYK NACZELNICTWA Nadzwyczajny Zjazd Ogólny

W dniach 20-21 i 27 marca 2021 r. odbył się wirtualnie Nadzwyczajny Zjazd Ogólny ZHP zwołany przez Naczelnictwo w celu rozpatrzenia proponowanych zmian w Regulaminie Głównym (RG). Zmiany były przedmiotem prac i konsultacji Grupy Roboczej powołanej przy Naczelnictwie po XII Zjeździe Ogólnym w lutym 2019. Były dyskutowane na zebraniach Naczelnej Rady Harcerskiej. Wynikają z konieczności dopasowania zapisów RG z jednej strony do wymogów prawa w Wlk. Brytanii, gdzie znajduje się siedziba Związku, a z drugiej, aby uwzględnić działalność operacyjną Związku i jego czterech organizacji składowych przez okręgi, które są podmiotami prawnymi innych państw. Ustalono kilka podstawowych zasad dotyczących struktury prawnej i operacyjnej Związku, definicji „członka ZHP” i jego akredytacji jako członka podmiotu prawnego oraz przyszłej struktury organizacyjnej. W wyniku dyskusji i głosowania wyłonił się ostateczny projekt, który zostanie przedstawiony do zatwierdzenia delegatom na XIII Zjeździe Ogólnym w dniach 29-30 stycznia 2022 r.

Konsul Generalny RP w Londynie gościem Naczelnictwa

Druh Konsul Generalny, hm. Mateusz Stąsiek wziął udział 8 marca w rozpoczęciu wirtualnego zebrania Naczelnictwa. Gościa przywitał Druh Przewodniczący. Podziękował za życzliwość i wsparcie moralne dla naszej pracy na emigracji, za udział z rodziną w wirtualnej Mszy św. z okazji Dnia Myśli Braterskiej oraz w kominkach, a także za dofinansowanie ze źródeł państwowych kilku projektów w niektórych okręgach. Druh Konsul powiedział, że harcerstwo przyciąga Polaków z kolejnych fal migracyjnych. Stwarza możliwości wspólnego działania dla Polaków z różnych pokoleń i środowisk. W obecnej sytuacji wywołanej światową pandemią widać, że harcerstwo działa aktywnie i jest „trendsetterem” w zmieniającej się rzeczywistości, m.in. wykorzystując możliwości technologiczne nie tylko do wirtualnych zbiórek, ale do kształcenia, wzajemnej pomocy i dyskusji. Zadaniem harcerstwa dziś, jak i w przeszłości jest wskazanie drogi innym organizacjom polonijnym. W imieniu pana Ambasadora i własnym życzył nam wszystkim wytrwałości w służbie harcerskiej.

Nasze Archiwa

Druhny archiwistki hm. Teresa Szadkowska-Łakomy i hm. Jagoda Kaczorowska przygotowały do druku z materiałów archiwalnych album z I Zlotu Światowego z 1969 r. pod Monte Cassino. 24


Wydały pod tytułem Słowo jest czynu testamentem zbiór ważnych z punktu widzenia wychowawczego wypowiedzi naszych instruktorów i instruktorek – od początków ruchu harcerskiego po dziś dzień. Nadal prowadzą korespondencję i udzielają informacji badaczom naukowym w Polsce. Profesor hm. Marek Wierzbicki, pracownik naukowy Instytutu Pamięci Narodowej przygotowuje Atlas Harcerski na Obczyźnie od 1918 r. i zaprosił druhny archiwistki i hm. Stanisława Berkietę do komisji redakcyjnej. Obecnie widać duże zainteresowanie obozami powojennymi w Niemczech i druhny udzielają informacji. Opracowują m.in. broszurę o I. Dywizji Pancernej i proszą osoby, których bliscy przeszli przez obóz w Maczkowie o wspomnienia. Mieszkańcy tych obozów rozjechali się po świecie. W nowych miejscach zamieszkania zakładali polskie organizacje, szkoły i drużyny harcerskie. Komisja Archiwalna proponuje utworzenie referatu archiwalnego przy Naczelnictwie. W skład referatu weszliby okręgowi archiwiści lub osoby zainteresowane odszukiwaniem i zbieraniem materiałów które ukazują dzieje harcerstwa wszędzie tam, gdzie osiedlali się Polacy. Zebrany materiał źródłowy będzie świadectwem naszej pracy w świecie i wzbogaci dostępne dla badaczy zasoby historyczne.

Delegacja Naczelnictwa i Okręgu WB, pomnik Katyński w Londynie, 24.04.2021, grafika Andrzeja Błońskiego 25


Pandemia a samopoczucie Naczelnictwo zapoznało się i pozytywnie przyjęło projekt zarządu okręgu wielkobrytyjskiego stworzenia referatu do spraw zdrowia psychicznego. Przewodniczący ZO, hm. Aleksander Szwagrzak wyjaśnił, że pomysł powstał z inicjatywy młodej instruktorki phm. Hani Clarke, która się specjalizuje w tej dziedzinie. Referatem, który działa na poziomie chorągwi harcerek i chorągwi harcerzy kieruje hm. Iwona Tarkowska przy pomocy druhny Hani i hm. Danka Jackowskiego. Założyli stronę „Stumilowy Las” na Facebooku dla dorosłych członków ZHP, która służy do informacji i wymiany zdań, a na Instagramie praktyczne porady dla młodszych. Obydwa portale są zamknięte i dostępne wyłącznie na zasadzie zgłoszenia. W lutym referat zorganizował wirtualne warsztaty dla instruktorów.

fot. A. Wojtkowiak

26


Z PRACY GŁÓWNYCH KWATER Główna Kwatera Harcerek Spotkania z okazji Dnia Myśli Braterskiej

W większości ośrodków odbyły się wirtualnie. Druhna Naczelniczka osobiście wzięła udział w trzech takich spotkaniach: w kominku hufca „Podhale” w Nowym Yorku, w którym uczestniczyło 80 harcerek; w kominku z Chorągwią Harcerek w Wlk. Brytanii, na którym było dużo śpiewu, zabawy i tańców; oraz z Chorągwią Harcerek w Kanadzie, gdzie było ponad 200 uczestniczek. Spotkania były bardzo udane i transmisja spotkań przez Internet umożliwiła większy udział. Każda jednostka także otrzymała życzenia bezpośrednio od biura Prezydenta RP.

Nowe sprawności harcerek i wędrowniczek

Na wniosek Referentki Harcerek przy Głównej Kwaterze Harcerek w ostatnim okresie zatwierdzono nowe albo uaktualnione sprawności dla harcerek i wędrowniczek na trzech poziomach w dziedzinach służby Bogu, astronomii i ratownictwa. Wymagania i wzory znajdują się na stronie internetowej Organizacji Harcerek.

27


Mini Adastra

„Adastra” to konferencja instruktorek Związku Harcerstwa Polskiego. Nazwa pochodzi z łacińskiego powiedzenia Seneki Młodszego per aspera ad astra – przez ciernie do gwiazd. Pierwsza Adastra odbyła się w 1972r. kiedy Naczelniczką Harcerek była hm. Halina Śledziewska. Adastra to okazja, aby instruktorki z różnych części świata mogły się bliżej poznać, w siostrzanym gronie omówić sprawy metodyczno-wychowawcze, podzielić się inicjatywami programowymi, ustalić wspólne dla całej organizacji kierunki pracy i pośpiewać przy wspólnym ognisku czy kominku. Odbywająca się co kilka lat Adastra poszerza horyzonty, zacieśnia więzy między chorągwiami i zapewnia ustawiczne kształcenie tak młodym jak i starszym stażem instruktorkom. Nowe logo Adastry

Ograniczenia spowodowane światową pandemią uniemożliwiły przeprowadzenie kolejnej XXV Adastry, która była zapowiedziana na wrzesień 2020 r. w południowo-zachodniej Australii. Z uwagi na przedłużającą się sytuację Naczelniczka Harcerek hm. Danusia Figiel zaproponowała serię spotkań wirtualnych pod nazwą „Mini-Adastra” o różnej tematyce i o takiej porze, aby nikt nie musiał zarywać całej nocy. Pierwsze spotkanie w tej serii odbyło się 6 lutego 2021r. i zgromadziło 234 instruktorek z 10-ciu krajów. Każda chorągiew po kolei przedstawiła swój temat, dzieląc się wypróbowanymi sukcesami: • utrzymywanie języka polskiego w piątym pokoleniu przez śpiew i ćwiczenie pamięci (Argentyna); (zainteresowanych szczegółami tej metody odsyłamy do pisma Org. Harcerek „Węzełek” nr. 338 na stronie: http://www.zhpharcerki.org/pisma_harcerskie/pisma_harcerskie.htm)

• • • • • 28

włączenie młodszych instruktorek do współodpowiedzialności za pracę na szczeblu chorągwi i okręgu (Australia) zakładanie jednostki na nowym terenie (Austria) organizacja festiwalu śpiewu dla szerszej społeczności polskiej (Francja) jak pomyślnie zakończyć okres próbny nowego hufca (Irlandia) złaz wędrowniczy we współpracy z Komendą Chorągwi Harcerzy (Kanada)


wskrzeszenie autentycznego systemu zastępowego w chorągwi (Stany Zjednoczone)

przeprowadzenie kilku mini-kolonii zamiast zwykłej kolonii w pandemii (Wlk. Brytania)

Główna Kwatera Harcerzy W Australii odbyła się akcje letnie – niestety w stanie Queensland trzeba było wcześniej zakończyć obóz ze względu na wprowadzenie kolejnego okresu kwarantanny. Niektóre jednostki na północnej półkuli przygotowują plany na obozy letnie w nadziei, że sytuacja się na tyle poprawi, aby władze państwowe pozwoliły na wyjazd jednostek w teren. Ogólny plan zakłada jednak zwiększenie działalności online. Wszystkie chorągwie planują przenieść część pracy jednostek na platformy wirtualne. Główna Kwatera planuje wspólne z Organizacją Harcerek warsztaty o tym, jak prowadzić zajęcia harcerskie w okresie kwarantanny. Do użytku służbowego zatwierdzono uzupełniony Regulamin Musztry Harcerskiej. W ostatnim okresie odeszło na wieczną wartę bardzo wielu instruktorów – piszemy o nich na str. 80.

Regulamin Musztry

Główna Kwatera Starszego Harcerstwa Zakończono prace nad uaktualnieniem wewnętrznych regulaminów i instrukcji organizacji Starszego Harcerstwa. Postępuje rozbudowa nowej witryny. W ramach rozwoju organizacyjnego planuje się szereg kursów online w dziedzinie metodyki i praktyki pracy w kręgu. Kręgi nadal wspierają osoby starsze, które są często samotne i czują się odizolowane szczególnie w obecnych warunkach pandemii. 29


W OKRĘGACH JUBILEUSZE 95-te urodziny hm. Krystyny Chciuk

13 marca kalifornijski hufiec „Kraków” świętował 95 urodziny dh. Krystyny Chciuk. Podajemy relacją za stroną główna ZHP USA: https://sites.google.com/zhp.org/krakow/kronika/2020/2021-03-13-95-te-urodziny-druhny-chciuk?authuser=0

Druhna Krystyna w gronie skrzatów

To nie pierwszy raz i na pewno nie ostatni piszę w naszej kronice o Dh. Krystynie Chciuk. Każdy chyba tu w okolicach Bay Area w mniejszym czy większym stopniu miał styczność z Dh Krysią. Współzałożyła ona w San Francisco polską szkołę, harcerstwo i zespół folklorystyczny „Łowiczanie”. Była członkiem AK (jedną z najmłodszych) i uczestniczyła w Powstaniu Warszawskim jako łączniczka aż do kapitulacji. Wywieziona do niemieckich obozów pracy i jenieckich, została uwolniona przez Polskie Wojsko walczące przy Armii Aliantów. Pozbawiona przez polski rząd komunistyczny polskiego obywatelstwa nie powróciła do Polski. Wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych przez Anglię. Druhna Chciuk zawsze ma na myśli dobro polskich dzieci na obczyźnie. Wiele pokoleń Polaków w San Francisco Bay Area pamięta o niej jak prowadziła zbiórki i organizowała występy. Dzieci kochają ją 30


i teraz już jako dorośli, że swoimi dziećmi, pamiętają o Dh Krysi. Pomimo Covid, w bezpiecznej odległości odwiedziliśmy Druhnę w tę sobotę, aby uczcić Jej 95-te urodziny i złożyć nasze życzenia. Dozwolona ilość gości była ograniczona, niemniej jednak przybyli harcerze, dzieci i nauczyciele z polskiej szkoły oraz tancerze z zespołu „Łowiczanie”. Tylko jak tu śpiewać 100 lat?! Zapadła szybka decyzja, aby zamiast tego śpiewać „100 lat to za mało - 150 by się zdało”. Śpiewaliśmy też piosenki szkolne, ułańskie i harcerskie. I poczułem jakby wszyscy odżyli z tego Covidowego omamienia. Pozytywne oddziaływanie Druhny Chciuk ma właśnie taką moc. Czuwaj! Z. Darski, Hufiec „Kraków” Podajemy również link do krótkiego filmu o druhnie Chciuk, przygotowanym przez miejscowych harcerzy i harcerki przy współpracy z Polskim Konsulatem w Los Angeles: https://youtu.be/y-KMjIiNogI

60 lat służby hm. Andrzeja Wojno 16 lutego 1961 r. na ostatnim ognisku Złazu 50-lecia Harcerstwa w Tajamar (prowincja Cordoba w Argentynie), młodzik Andrzej Wojno złożył Przyrzeczenie Harcerskie na ręce ówczesnego komendanta chorągwi ZHP w Argentynie, hm. Wacława Blicharskiego. Owocem tej 60. letniej nieprzerwanej, czynnej służby jest to, że prawie wszyscy harcerze, harcerki w Argentynie to jego wychowankowie!

hm. Andrzeja Wojno 31


DZIEŃ MYŚLI BRATERSKIEJ Ze względu na pandemiczne obostrzenia nie odbyło się w tym roku tradycyjne spotkanie organizacji harcerskich z Prezydentem RP, ale każda organizacja otrzymała list z życzeniami z okazji wspólnego święta.

32


33


W naszych okręgach różnie świętowano. W Australii święto wypadło w czasie akcji letniej.

Hufce „Polesie” i „Kraków” z Sydney przy ognisku

W Wielkiej Brytanii brać harcerska od druha Przewodniczącego do skrzata wzięła udział przez Internet w harcerskiej Mszy św., którą odprawił w kościele pw. MB Częstochowskiej i św. Kazimierza w Londynie, zastępca Naczelnego Kapelana ks. dr. Krzysztof Tyliszczak, a następnie w kominku z udziałem pp. Ambasadora RP Arkadego Rzegockiego i Konsula Generalnego Mateusza Stąsiek. Od zarządu okręgu wyszła okolicznościowa inicjatywa „akty braterstwa”:

34


W pozostałych okręgach też świętowano. Najczęściej ze względu na lokalne obostrzenia przy wirtualnym kominku zuchowym lub ognisku. Tak było w Irlandii.

Wirtualny kominek zuchowy 35


HARCERSKIE DROGI KRZYŻOWE „Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. I Ty któraś współcierpiała, Matko Bolesna, przyczyń się za nami”. W wielu parafiach nasze jednostki brały udział w Drodze Krzyżowej.

Hufiec „Podhale” w parafii MB Częstochowskiej i św. Kazimierza, New York

Hufiec „Pomorze” Brisbane, 5 marca`

36


KALEJDOSKOP Argentyna Historia odznaki argentyńskich chorągwi Każdy członek Z.H.P. w Argentynie, z dumą nosi na lewym rękawie odznakę naszych chorągwi. Nazywamy tę odznakę POLONIA Jest ona dla nas bardzo cenna. Ale skąd ona się wzięła?

Odznaka chorągwi

Rok 1969, był rokiem wielu wydarzeń w naszym Z.H.P; jednym z najważniejszych było to, że nareszcie weźmiemy udział w międzynarodowym zlocie! Monte Cassino ... 25 ta rocznica bitwy, w której brali udział cały szereg naszych instruktorów i znajomych, między innymi, mój ojciec, hm. Bogusław Harok, który został trzykrotnie ranny pod słynnym klasztorem. Zapadła decyzja, aby trochę „odnowić” wygląd naszej delegacji na tak specjalną okazję. Harcerki unowocześniły swe mundury i postanowiły zaktualizować wykonanie i kolorystykę odznaki, którą nosimy na lewym rękawie. Tata przedstawił ciekawy i nowoczesny projekt nowej odznaki dla obu chorągwi. Wszystkim się od razu spodobała. Była całkiem inna od poprzedniej. Pamiętam, jak byłam małą dziewczynką, że tata siedział całymi dniami nad arkuszem i kreślił różne części odznaki. Chociaż nie miał specjalnych zdolności w sztukach pięknych, chyba jego dwie pasje (filatelistyka i fotografia) przyczyniły się do tego, że zdołał w jednej prostej odznace połączyć różne elementy, które dla nas są bardzo cenne i tworzą treść naszej tożsamości. Minęło od tego wydarzenia już wiele lat, ale wciąż jestem dumna i zadowolona, że pomysł Taty pozostaje bardzo ważną częścią munduru każdego z nas i, że dzisiaj noszą go na lewym rękawie urodzeni i wychowani w Argentynie prawnukowie Polaków. To jest najlepsze dziedzictwo mojego ojca. Czuwaj!

hm. Mariela Harok 37


Australia: Rozpoczęcie roku harcerskiego

21 lutego br., Hufce Podhale z Melbourne na Polanie w Healesville „Harcerskie Skarby” obóz Hufca „Pomorze” z Brisbane w Baden Powell Park, Samford, styczeń 2021

38


1 marca, Hufce „Polesie” i „Kraków” z Sydney na biwaku „Wioska Harcerska” w „Bielanach” nad rzeką Colo pod hasłem „Zawsze razem, zawsze razem”, z piosenką „Harcerskie życie”

Francja

Harcerki i harcerze z płd. Francji na nartach biegówkach w Gap-Bayard w Wysokich Alpach

39


Stany Zjednoczone Trzech Króli w Greenpoint. 16 stycznia zuchy z gromady „Polskie Rydze” w Greenpoint, NY obchodziły święto Objawienia Pańskiego tzw. „Trzech Króli”. Zrobiły gwiazdy, poprzebierały się w królewskie stroje, śpiewały kolędy „Mędrcy Świata Monarchowie” i „We Three Kings”. A na zakończenie na rozgrzewkę była czekolada na gorąco.

Zuchy z gromady „Polskie Rydze” w Greenpoint, NY przy majsterkowaniu Skrzaty „Skowronki” z Filadelfii szukają wiosny

40


Zimowe wycieczki z Detroit do stanicy „Białowieża”: w lutym był tam Hufiec harcerzy „Kresy” a w marcu hufiec harcerek „Ziemia Rodzinna”

41


Wlk. Brytania

Konkurs na palmę wielkanocną

42


U BRATNICH ORGANIZACJI WSPOMNIENIE LITURGICZNE BŁ. STEFANA WINCENTEGO FRELICHOWSKIEGO

W sobotę 20 lutego, z okazji nadchodzącego wspomnienia liturgicznego bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego patrona harcerstwa, przedstawiciele organizacji harcerskich spotkali się na wspólnej Eucharystii w katedrze polowej w Warszawie. We Mszy św. wzięli udział przedstawiciele poszczególnych organizacji harcerskich w dopuszczalnym przez przepisy epidemiczne limicie. Z uwagi na obowiązujące przepisy nie było w tym roku możliwości udziału większej liczby osób. Nasz Związek reprezentował hm. Zbigniew Kowalski. W nawie głównej, szpaler utworzyli harcerze, z 5 Wodzisławskiej Drużyny Harcerzy ZHR „Wilki” im. 5 Brygady Wileńskiej AK.

5 Wodzisławska Drużyna Harcerzy ZHR „Wilki” im. 5 Brygady Wileńskiej AK fot. Krzysztof Stępkowski 43


Rozważając fragment Ewangelii św. Jana o uzdrowieniu paralityka, ks. bp Józef Guzdek, Ordynariusz Polowy i opiekun harcerstwa, zwrócił uwagę na to, że Jezus zatrzymał się przy chorym, spojrzał na niego z miłością i uzdrowił go. Tę właśnie miłość naśladował nasz błogosławiony patron służąc Bogu i człowiekowi, niosąc pomoc chorym współwięźniom w Dachau. Podobnie jak Jezus, nie przechodził obojętnie wobec drugiego człowieka.

Ks. bp. Józef Guzdek przy ołtarzu Katedry Polowej WP z kapelanami

Z tej okazji ks. bp Guzdek nagrał specjalne przesłanie do harcerstwa w Polsce i w świecie. Na wszystkich kontynentach świata w wielu krajach można spotkać serca, które biją w rytm mazurka dąbrowskiego, można spotkać ludzi, którzy gromadzą się pod biało-czerwoną flagą. Bez wątpienia należą do nich harcerze, m.in. w St. Zjednoczonych, w Kanadzie i w wielu rejonach świata. Ale czy tylko mazurek dąbrowskiego, czy tylko biało-czerwona flaga nas łączy? Łączy nas coś więcej: wspólny patron bł. ks. Stefan Wincenty Frelichowski. To jest wzór Polaka i chrześcijanina, wzór wspaniałego człowieka, którego dewizą była służba Bogu i Ojczyźnie, a nie były to tylko słowa, bo za tym poszły czyny, ten 44


największy czyn, heroiczny czyn, jakim była służba chorym na tyfus w Dachau. Zapłacił cenę najwyższą, bo zmarł niedługo przed wyzwoleniem, ale jest dla nas niedościgłym wzorem „bo nie ma większej miłości od tej, kiedy ktoś życie oddaje za przyjaciół swoich. Mówiono mu: „Wicek, oszczędzaj się, będziesz potrzebny, wkrótce będzie już po wojnie, będzie wolność. A on mówił „ja nie jestem harcerzem na jutro, ja jestem kapłanem na dziś.” Drodzy harcerze, harcerki, druhny, druhowie, skauci: to jest niezwykle ważne przesłanie! Wszystko co dobre zaczyna się w domu. Wicek w swoim pamiętniku pięknie pisał o swoim ojcu, o matce – bo dom jest tym pierwszym środowiskiem, gdzie człowiek poznaje wartości i uczy się im służyć. Ale tym drugim środowiskiem dla Wicka było harcerstwo. Tam wiele się nauczył. Stał się jeszcze lepszym sługą Chrystusa, Kościoła, drugiego człowieka i Ojczyzny przez to, że nosił mundur harcerski. Dzisiaj, kiedy patrzę na was, proszę was o to, abyście dziękowali Bogu za wasze rodziny: za mamę, tatę, siostrę, brata, bo chyba nie ma większego dramatu, jak niepełna rodzina, jak rodzina rozdarta, skłócona, Proszę Was, módlcie się za Wasze najbliższe osoby, jeśli są w kryzysie, aby ten kryzys pokonali. I patrzę z nadzieją razem z Wami na tę rodziną, której na imię Związek Harcerstwa Polskiego, Skauci Europy, skauci świata, bo tam, gdzie są niedostatki w tej rodzinie, w której przyszliśmy na świat, możemy je uzupełniać w tej harcerskiej rodzinie. Tam się uczymy służyć wartościom, uczymy się odpowiedzialności, służby Bogu i Ojczyźnie. Tu właśnie mieliśmy spotkanie z władzami naczelnymi tych najważniejszych organizacji harcerskich, wśród których był także przedstawiciel Związku Harcerstwa Polskiego działającego poza granicami Rzeczypospolitej. Tu przez wstawiennictwo bł. Stefana Wincentego dziękowałem Bogu i dziękowałem Wam za tę wspaniałą służbę, za to świadectwo, które dajecie we współczesnym świecie. Świat stanie się choć odrobinę lepszy, jeżeli Wy wniesiecie to dobro do wspólnego świata. Niech Bóg wam błogosławi. Niech patron harcerstwa, bł. Stefan Wincenty wyprasza potrzebne dla Was łaski. Szczęść Boże, Czuwaj! 45


WIDEOKONFERENCYJNE SPOTKANIE Z PREZYDENTEM RZECZYPOSPOLITEJ 25 marca obyło się wirtualnie nadzwyczajne posiedzenie Rady Organizacji Harcerskich i Skautowych w Polsce z Honorowym Protektorem Ruchu Harcerskiego w Polsce i poza granicami Kraju, Prezydentem RP Andrzejem Dudą. Radę tworzą przewodniczący organizacji. Mówili o inicjatywach podejmowanych przez poszczególne organizacje w ramach służby bliźnim, o podejściu do pracy wychowawczej przy ograniczeniu bezpośrednich kontaktów międzyludzkich i wyjazdów w plener z powodu pandemii koronawirusa i o potencjalnych skutkach zawieszenia normalnych zajęć harcerskich. Podkreślili konieczność – przy zachowaniu reżimu sanitarnego i zapewnieniu bezpieczeństwa uczestnikom – zorganizowania harcerskiej akcji letni w tym roku.

ZWIĄZEK HARCERSTWA RZECZYPOSPOLITEJ Obchody setnej rocznicy III Powstania Śląskiego.

Zlot dla upamiętnienia setnej rocznicy III Powstania Śląskiego w ramach obchodów odzyskania niepodległości Polski miał odbyć się w Bytomiu i Opolu na przełomie kwietnia i maja bieżącego roku. Ze względu na trwające ograniczenia epidemiologiczne Okręg Górnośląski i władze ZHR podjęły decyzję, że zamiast zlotu obchody rocznicowe zostają przemianowane na całoroczny program edukacyjno-wychowawczy pod tą samą nazwą „Tobie Polsko” i hasłem z wiersza Zbigniewa Herberta „Przesłanie Pana Cogito”:

„czuwaj – kiedy światło na górach daje znak – wstań i idź …”. Program został przygotowany na trzech poziomach: dla gromad zuchowych, drużynach harcerskich i wędrowniczych. Przewiduje zadania do wykonania na ścieżce upamiętnienia powstańców śląskich i ich czynu. Do zdobycia będzie odznaka, a pierwsze cztery druhny/druhowie, którzy ją zdobędą otrzymają okolicznościowa srebrną monetę o nominale 10 zł. wydaną przez Narodowy Bank Polski. Zwieńczeniem programu ma być spotkanie drużyn na zlocie w 2022 r. 46


Ulotka informacyjna NBP 47


Na monecie złotej umieszczono sylwetki dwóch powstańców, którzy obsługują zdobyczny niemiecki ciężki karabin maszynowy Maxim wz. 1908. Obok zaprezentowano sztandar powstańczy z napisem „Tobie Polsko” i wizerunkiem orła powstańczego. Wykonano go na początku 1920 r. w pracowni przy redakcji pisma „Katolik” w Bytomiu. Sztandar ten ukrywał przez lata uczestnik trzech powstań śląskich Alojzy Szulc, który w maju 1968 r. sprzedał go do Muzeum Czynu Powstańczego na Górze Świętej Anny, gdzie jest jednym z najcenniejszych eksponatów. Moneta srebrna przedstawia dwóch powstańców obsługujących zdobyczny niemiecki ciężki karabin maszynowy Maxim wz. 1908. Są oni w ubraniach cywilnych, jak większość powstańców. Nad nimi umieszczono orła powstańczego, który był malowany na większości sztandarów w czasie III Powstania Śląskiego. Więcej informacji o programie na stronach: www.tobiepolsko.zhr.pl oraz www.zhr.pl/2021/04/27/srebro-dla-harcerek-i-harcerzy-w-programie-tobie-polsko-zhr/

Śląsk, malarz T. Rożankowski, z przedwojennego cyklu „Cuda Polski” (copyright: Wydawnictwo Polskie R. Wegner)

48


ZHP W POLSCE Zmiany personalne. W październiku 2020 r. Centralna Komisja Rewizyjna krajowego ZHP w ramach swoich obowiązków podjęła uchwałę o udzielaniu absolutorium poszczególnym członkom Głównej Kwatery za rok 2019. Obradujący 6 lutego br. członkowie Rady Naczelnej głosowali za wygaszeniem mandatu naczelniczce hm. Annie Nowosad. Kandydatów na tę funkcję mogli zgłaszać do 7 marca wszyscy instruktorzy. 13 marca spośród trzech kandydatów wybrano hm. Grzegorza Woźniaka, komendanta Chorągwi Ziemi Lubuskiej, który był członkiem Głównej Kwatery w latach 2007-2017 za kadencji poprzedniej naczelniczki hm. Małgorzaty Sinicy. Postaw na zastęp. Pod takim hasłem krajowy ZHP podejmuje próbę powrotu do systemu zastępowego i pożegnania się z pozostałością po okresie rządów komunistycznych masówką i „akcyjnością”. Obserwujemy już od pewnego czasu różne pozytywne inicjatywy dążące do wzmocnienia autentycznej metody harcerskiej na szczeblu władz krajowych jak i w terenie; jednak nie tak łatwo zmienia się przyzwyczajenia i rezygnuje z utartych sposobów myślenia i działania. Pandemia przyczyniła się do zmniejszenia liczby uczestników w krajowym ZHP, przejęcia steru przez drużynowych i ogólnego zniechęcenia. W styczniowym wydaniu (1/2021) miesięcznika „Czuwaj!” hm. Lucyna Czechowska i hm. Joanna Skupińska apelują: „spróbujcie potraktować sytuację jako szansę i po prostu postawcie na zastępy. Po prawie roku zaburzenia w kontaktach rówieśniczych nasi harcerze niczego bardziej nie potrzebują, jak interakcji w małych grupach, gdzie prym wiodą ich rówieśnicy, nie zaś osoby dorosłe”. Dla komend szczepów przygotowano propozycje programowe, biblioteczkę zastępowego i cykl pogadanek internetowych o tym, jak wprowadzić system zastępowy w drużynie i jak przygotować zastępowych do pełnienia funkcji. Rola religii i rozwoju duchowego. Zjazd w 2017 r. zobowiązał Radę Naczelną krajowego ZHP do przeprowadzenia dyskusji mającej doprowadzić na następnym zjeździe do określenia w statucie miejsca Boga w pracy organizacji. Z dotychczasowych dyskusji wynika, że są różne poglądy. Przygotowano zatem kilka wariantów dokumentów wychowawczo-metodycznych i proponowanego zapisu statutowego. Przed zjazdem propozycje mają przedmiotem dyskusji w regionach. Całość ma stać się częścią „Harcerskiego Systemu Wychowawczego”. 49


W GROMADZIE ZUCHÓW CHŁOPCÓW 9 PYTAŃ DO PHM. MARCIA MROZKA

Jakie ma Druh najwcześniejsze wspomnienia z gromady zuchowej? Właściwie, moje pierwsze zetknięcie się z zuchami nie było na zbiórce gromady zuchowej, lecz na kolonii. Dołączam parę dni po rozpoczęciu kolonii, więc zabawa jest już w pełnym toku. Wrażenie jest natychmiastowe, wielkie, intensywne i dotyka wszystkich zmysłów równocześnie. Czuję się, jak gdybym wylądował spadochronem w samym środku areny wielkiego cyrku. Nie wiem, czego się spodziewać, a tu z każdej strony widzę ruch ludzi, barwy odbijające się od strojów indiańskich i dekoracji na ścianach. Czuję zapach dymu obrzędowego ogniska. Co kilka chwil jestem szturchnięty przez jakiegoś zucha, który gdzieś, po coś, pędzi koło mnie. Prawie od razu wciągnięto mnie do „próby dzielności” – muszę, bez wahania, skosztować kawał „surowego mięsa” (w rzeczywistości, był to przyzwoity kawałek niezłej polędwicy…) Dookoła wszędzie słyszę okrzyki zuchów, nawoływania wodzów i co było najbardziej miłe, dużo głośnego śmiechu. Chociaż zupełnie jeszcze nie wiem, co tu na kolonii odbywa się, czuję, że „będzie dobrze”. W wielkim napięciu wsłuchiwałem się jak wielki wódz w ogromnym pióropuszu (Druh Wacław Śledziewski) opowiadał o polowaniu na bizony. Szybko, podczas różnych zajęć i przygód, zgrałem się z zuchami w mojej szóstce i z innymi, (z których jeden obecnie pełni funkcję Przewodniczącego ZHP...) Bez trudu wciągnąłem się w rutynę zuchową, ze zbiórkami w szóstkach, z porannym przygotowaniem się na inspekcję łóżek, z częstym przebieraniem się – w mundur i z munduru, w różne stroje do pokazów podczas kominka. Przypominam sobie, że nie wszystko przychodziło mi gładko. Pamiętam swój lęk, kiedy po raz pierwszy próbowałem chodzić na szczudłach – a przecież chciałem zdobyć sprawność szczudlarza! Przyznaję się, że byłem sfrustrowany, dosłownie do płaczu, starając się wykonać koziołka, co było jednym 50


51


z wymagań na zdobycie pierwszej gwiazdki, na czym mi bardzo zależało! Wspominam, ile czasu i cierpliwości włożył Druh Marek (Nowobilski), żeby mnie, osobiście, doprowadzić do kompetencji w tym zakresie. Zżyłem się z wieloma bardzo fajnymi kolegami - zuchami na tej pierwszej kolonii, poznałem wielu wspaniałych wodzów, na których mogłem pokazać palcem i powiedzieć z pełnym przekonaniem: „ja chcę być taki jak on”. Nie jestem w stanie określić swojej radości, kiedy mogłem przywitać Druha Zbyszka (Szydło), mojego ulubionego wodza z mej pierwszej kolonii, kiedy przyjechał pobawić się z nami na kolonię, kiedy byłem jej komendantem. Obudziły się we mnie wspomnienia z tego mojego pierwszego spotkania ze światem zuchów, który wciąż promieniuje swym niesamowitym czarem po dzień dzisiejszy. Kiedy Druh został wodzem zuchowym i co skłoniło Druha do pracy z zuchami? Po wspaniałych przeżyciach w gromadzie zuchowej życie harcerza również przypadło mi do gustu. Chętnie brałem udział w każdym możliwym zajęciu własnej drużyny i zgłaszałem się na ochotnika na inne, dodatkowe zadania, na przykład, kiedy hufiec potrzebował kogoś do pocztu sztandarowego przy jakiejś okazji. Lubiłem zajęcia typowo harcerskie. Od czasu pasowania na harcerza zawsze witałem się z moimi byłymi wodzami kiedykolwiek spotykaliśmy się na wycieczkach hufca. Dlatego, nie było w tym nic dziwnego, że przyjąłem zaproszenie, by przyjechać na kolonię jako „harcerz do pomocy”. Po zaledwie kilku latach jako harcerz znalazłem się znowu w czarującej atmosferze zuchowej zabawy. Choć nie zaliczałbym siebie do grona oficjalnych wodzów, to brałem udział w życiu kolonii. Przydawałem się tam, gdzie mogłem: jako sędzia do gry w „dwa ognie”, pomocnik przy majsterkowaniu, itp. No, powiem tak: po prostu wsiąkłem w ten żywioł, ponieważ go polubiłem. Imponowali mi wodzowie – ich postawa osobista, wyobraźnia, poczucie humoru, podejście do zuchów i do siebie wzajemnie. W naturalny sposób zostałem przybocznym wodza mojej macierzystej gromady „Śmiałków” a potem jej wodzem. Wróciłem na pewien okres do pracy wśród harcerzy, gdy potrzebowali drużynowego. 52


53


Po studiach wyjechałem zagranicę do pracy w Omanie, gdzie istniała gromada zuchów anglojęzycznych, która potrzebowała wodza! Jak już człowiek poznał swoje właściwe miejsce, to zawsze będzie do niego wracał. Po powrocie do Anglii, znowu potrzebowali wodza w gromadzie „Śmiałków”. Co mnie skłoniło do pracy z zuchami? Jednym słowem – wszystko. Teraz mogę wymienić, z jakich elementów składa się mądrość metody zuchowej. Na początku, po prostu czułem, że życie zuchowe jest czymś wspaniałym, że działa skutecznie w każdym jego wymiarze i że mnie w tym wszystkim brakuje. Widocznie byli druhowie, którzy to we mnie spostrzegli w odpowiedniej chwili i jestem im za to wdzięczny a także za to, że mnie wciągnęli do pracy z zuchami. Wiadomo, że ruch zuchowy jest: „wielką zabawą w dzielnych chłopców - zuchów, którzy są odważni w grach i odważni w mówieniu prawdy, którzy są zwinni i zręczni, mają bystre oczy, bystre palce i bystre głowy.” Proszę opowiedzieć, jak w praktyce Druh prowadził w gromadzie „Śmiałków” i na koloniach londyńskiego hufca „Warszawa” tę „wielką zabawę wymagającą karności, współdziałania, opanowania i poświęcenia; zabawę prowadzoną przez samych chłopców: radosną, porywającą zabawę!” (Jak prowadzić gromadę zuchów, nakł. „Na Tropie” Katowice 1934) Problem polega na tym, że cechy charakteru, które staramy się pomóc zuchowi wyrobić w sobie, mają takie strasznie wzniosłe nazwy. Do tych wymienionych w pytaniu można dodać mnóstwo innych jak samodzielność, wytrwałość, ciekawość, zaufanie, staranność, itp. Byłem nieraz świadkiem tego, jak instruktor stoi przed gromadą zuchów i wygłasza prelekcję, na temat odpowiedzialności jako coś, co zuch musi mieć. Najbardziej pozytywną reakcją zucha, na którą mógłby liczyć mówca, byłoby „E…?” Te wszystkie cechy charakteru i osobowości są dla zucha, i zawsze będą, metafizyką i abstrakcją. Na szczęście znajdziemy proste rozwiązanie na ten problem w metodzie zuchowej: Zuch jest dzielny. To wystarczy. 54


55


Dzielność przebija atutem wszystkie inne cechy charakteru a zarazem je wszystkie ogarnia. Jestem dzielny, bo nie uderzę kolegi za to, że mnie szturchnął. Jestem dzielny, bo zostawię ostatni biskwit na talerzu dla koleżanki. Jestem dzielny, bo dokładnie umyłem pędzel po użyciu. Jestem dzielny, bo starałem się przez pół godziny wywijać igłą, aż uszyłem sakwę na skarby indiańskie. Te wszystkie przykłady są wyrazem dzielności. Wezwanie dla każdego wodza: spróbuj wymyśleć dodatnią cechę charakteru, której nie można by ująć w pojęciu „dzielność”. Zuchowi jest potrzebne, żeby sam uznał, że jest dzielnym. W praktyce, wódz zuchowi w tym pomoże, przez to, że zauważy, kiedy zuch jest dzielny i mu to powie. Jeżeli to zrobi w otoczeniu innych zuchów, tym lepiej. Wtedy większa liczba zuchów pozna coś dzielnego. Działa to zachęcająco dla wszystkich. Oczywiście, wódz jest na tyle mądry, że dopatrzy się czegoś dzielnego w każdym poszczególnym zuchu. Jak wiemy, dzielność udziela się. W praktyce, podczas zajęć zuchowych, wyrobiłem w sobie nawyk komentatora. Podobnie, jak komentator w radio nadaje relacje z odbywającego się meczu piłki nożnej. Dobry komentator zwróci uwagę na każdy szczegół meczu i na bieżąco opowie słuchaczom, co się na boisku dzieje. Tym samym potrafi wprowadzić odpowiedni nastrój. Tego rodzaju narracja, nadawana przez wodza podczas zajęcia zuchowego, potrafi zastąpić gawędę, jako fabułę do zajęcia – czy to jest pokaz, czy majsterkowanie, czy zwykła gra w dwa ognie. Wódz zauważy zucha – po imieniu – gdy wykona coś dzielnego, a to wszystkich zachęca i dodaje entuzjazmu do spełnienia dzielnego czynu. A co, jeśli wódz zauważy coś, co akurat nie jest „dzielne”? Takim sprawom też należy stawić czoło – koniecznie, aby ujawnić wszystkim, że dzielny zuch tak nie robi. Najlepiej to zrobić z humorem – przykrą prawdę trzeba otwarcie wymienić, ale zarazem umożliwić poprawę. Tak samo, jak można zuchowi, w kilku dobranych słowach, sprawić radość.

56


57


Jaką rolę wychowawczą odgrywają „rytualne” okrzyki (np. „Uuu, Aaa, Uuu, Aaa!” lub „Okryj się wstydem!”) jako element pozytywnej metody wychowawczej? Okrzyki, mówiąc ogólnie, są bardzo naturalnym odruchem dźwiękowym dla człowieka i służą jako skrót myślowy. Najczęściej mają znaczenie umowne, więc jeśli Kuba mnie dźgnie palcem w żebra, ja zareaguję „Aau!”, a nie, na przykład, „Bzzz!” Okrzyki rytualne również mają swoje znaczenie dla wtajemniczonych. Ich zrozumienie oznacza przynależność do pewnego zespołu. Jestem Zuchem, więc wiem, jak się odezwać na hasło „Zuchy!” Żeby zostać członkiem gromady, chcę umieć wszystkie jej okrzyki. Będzie to dla mnie pozytywnym wyróżnieniem, a zarazem jawnym znakiem, że jestem członkiem tego, a nie innego, stada. Taka więź jest konieczna w jakiejkolwiek grupie ludzi, którzy pragną cokolwiek wspólnie osiągnąć. Okrzykami możemy zespołowo, wspólnym duchem, wyrazić co czujemy, a w tym kryje się mocna siła. Zuchy przede wszystkim czują; i te uczucia domagają się głośnego wyrazu. Są więc okrzyki uciechy, niezadowolenia, podziwu, wstrętu, wdzięczności, itp. Są też okrzyki, którymi posługuje się wódz. Wymieniony w obecnym pytaniu okrzyk „Okryj się wstydem!” może nie jest znany powszechnie. Jeżeli jakiś zuch swoim zachowaniem, po raz kolejny, psuje zabawę jako wódz mogę zabrać głos: „Kuba, już po raz czwarty zmuszony jestem przerwać zabawę i zwrócić Tobie uwagę żebyś nie rzucał kamykami. Już wytłumaczyłem wszystkim, dlaczego tak się nie robi i wszyscy, oprócz Ciebie, trzymają się tej zasady. Zastanawiam się, póki reszta zuchów czeka niecierpliwie, jak z Tobą mam zadziałać…” Inaczej, a zarazem krócej, mogę dać hasło „Okryj się wstydem!”, przy czym delikwent zakrywa sobie oczy przedramieniem. Po krótkim okresie czasu, wódz powie „koniec wstydu” i wracamy do normalności. Wszystko odbywa się spokojnie i nawet z humorem, a wszyscy wiedzą o co chodzi. Okrzyki należy ciągle odnawiać, żeby były zawsze wyrazem twórczości w życiu gromady. Nie radziłbym krytykować okrzyków obcych gromad – za nimi stoi na pewno jakaś szlachetna myśl, która nie jest dla mnie znaną. Okrzyki rytualne są kolejnym wymiarem budowania tradycji i tworzenia tajemnic w zespole, czyli gruntu dla wielu inicjatyw społecznych. 58


59


Jaką rolę gra niespodzianka, kawał i „bomba” w pracy z zuchami - chłopcami? Proszę dać kilka przykładów z Druha doświadczenia. Ludzie, którzy znają się na psach (psycholodzy), mówią, że dzieciom w wieku zuchowym potrzebna jest rutyna. Rutyna i stały plan dnia pomagają zaprowadzić poczucie bezpieczeństwa i porządku, toteż stosujemy rutynę jako podstawę do pracy zuchowej. Mamy obrzędy, m.in. na początku i na końcu zbiórki. Niektóre zabawy powtarzają się regularnie, np. „lampa-nos”, gra w „dwa ognie”. Między zajęciami ustawiamy się w szyku – w kręgu lub szóstkami. Zuchy zajmują swoje miejsca w szóstkach, których nie zmieniamy zbyt często. Wodzowie pozostają przy gromadach przez dłuższy czas. Rutyna w gromadzie i na koloniach zuchowych stanowi dobry grunt pod… całą resztę wspaniałej i urozmaiconej zabawy. Człowiek naturalnie dąży do nowości. Bez tego instynktu, kto by zechciał wysłać rakietę na planetę Mars, aby tam wypróbować, czy helikopter będzie latał? Zuchy dopiero wtedy poznają świat, ludzi i siebie samych, kiedy będą miały nowe doświadczenia. Może to być jakiś przedmiot, który będą chcieli zbadać, lub przybysz, którego należy poznać. Może to być wcześniej nieznana sytuacja, której trzeba stawić czoła, albo niespodziewane wydarzenie, które wymaga od zucha reakcji. Im bardziej taka nowa sytuacja jest zaskoczeniem, tym większe wywiera na zuchu wrażenie. Wrażenia są podkładem pod tory, po których pędzą wagony rozwoju – fizycznego, umysłowego, emocjonalnego, społecznego, duchowego – naszego zucha… Uwaga! Rolą wodza jest zadbanie o to, żeby każda zabawa, którą zuchom proponuje, wywarła pozytywne wrażenie u każdego zucha i miała wyraźny cel wychowawczy. Wracając do pytania …Niespodzianka, to właśnie coś nowego, co przez zaskoczenie wywołuje w zuchach wrażenie. To powiedziawszy, zuch ma prawo spodziewać się, że będą niespodzianki podczas zabawy zuchowej. Wspomnę taką jedną, złożoną niespodziankę, która odbyła się na kolonii zuchowej wiele lat temu. Wiem, że wrażenia po tej niespodziance pozostały, ponieważ dawne zuchy często mi je przypominają. Zdobywaliśmy sprawność „Ikara”. Po śniadaniu cała kolonia wyszła na pole ze sprzętem. Zuchy mierzyły siłę wiatru i jego kierunek. Przez lornetki szukały przeszkody w dalszym terenie. Ekipa inżynieryjna złożyła wielki latawiec skrzynkowy – 2.5 m x 2 m x 0.5 m (niespodzianka nr. 1). 60


61


Zuchy sprawdziły działanie różnych mechanizmów. Omówiliśmy szczegółowy plan działania. Rozstawiliśmy osoby z aparatami fotograficznymi. Przygotowaliśmy okrzyki. Latawiec uniósł się w powietrze. Pod nim wisiał, wykonany przez zuchów z gipsu, spadochroniarz z plecakiem. Gdy latawiec był już bardzo wysoko, jeden zuch pociągnął za dodatkową linkę, która prowadziła do spadochroniarza. Linka otworzyła pokrowiec na plecach spadochroniarza, wypuszczając duży pomarańczowo-czarny spadochron, jednocześnie zwalniając spadochroniarza z uchwytu pod latawcem (niespodzianka nr. 2). „Okrzyk na powitanie spadochroniarza – głośno, żeby usłyszał”. Spadochroniarz opadał powoli pod piękną, jaskrawą czaszą spadochronu. Zuchy biegły za nim przez pole – kto pierwszy będzie na miejscu, gdy spadnie na ziemię. (Trzech zuchów, z własnej inicjatywy, zdążyło jeszcze szybko z dwóch patyków i ścierki zmajstrować nosze, tak... na wszelki wypadek – niespodzianka nr. 3, tym razem dla Druha Marcia.) I następna niespodzianka nr. 4 – której nikt nie oczekiwał. Od czasu, kiedy zuchy ją mierzyły, siła wiatru wzrosła. Spadochron przeleciał przez całe nasze pole i już unosił się nad olbrzymim polem sąsiednim, na którym rosła prawie dwumetrowej wysokości kukurydza (niespodzianka nr. 5 – tym razem, raczej smutna.) „Zuchy, stój ! Nikt nie wchodzi na pole z kukurydzą!” „Ale, Druhu, stracimy spadochroniarza!” Spadochron ostatecznie spadł w kukurydzę, gdzieś po środku pola. Już go nie było widać zupełnie. Zbiórka półkolem na krańcu pola. Odgłosy rozczarowania nadchodzą z każdej strony – zuchy wykrzykują uwagi, rady i pomysły. „Przecież możemy, całą kolonią ustawioną w szeregu, przeszukać szybko całe pole – na pewno znajdziemy spadochron!” „Wyślemy patrole, po kilku zuchów. Ja – na ochotnika!” Dłuższy czas radziliśmy. Doszliśmy do wspólnego wniosku, że nie wolno nam staranować kukurydzy. Spadochroniarza ze spadochronem potrafimy na nowo zmajsterkować, a pole z kukurydzą – to dorobek farmera i nie trzeba tego niszczyć. Będziemy dzielni i pogodzimy się ze stratą dzielnego spadochroniarza. Minutą ciszy i okrzykiem pożegnalnym uhonorowaliśmy zgon spadochroniarza. Potem zwinęliśmy latawiec, ruszyliśmy do mycia rąk (rutyna) i na obiad. 62


63


Po obiedzie była cisza poobiednia. Pod koniec ciszy podeszło do mnie dwóch zuchów z jednym druhem. Jeden z zuchów wyciąga kartkę zarysowanego papieru i stwierdza śmiało – „mamy plan!” Pokazują mi odręcznie narysowaną mapę, na której naniesione są jakieś kreski. Niesamowita niespodzianka: zuchy rzeczywiście wykombinowały, jak znaleźć spadochroniarza, przy minimalnym zniszczeniu kukurydzy. Podczas obiadu zuchy poprosiły naszych fotografów, żeby ci pokazali im swoje zdjęcia z chwili, kiedy spadochron był już prawie przy ziemi. Prosili fotografów, aby przypomnieli sobie, w którym dokładnie miejscu stali, kiedy te fotografie były robione. Wprowadzili te punkty na mapę, którą sami przygotowali. Za pomocą drzew, które widać było w dali na fotografiach, ustalili linie wzroku fotografów. Linie te oznaczyli kreskami na mapie. Gdzie zbiegały się kreski od wszystkich fotografów, tam musi znajdować się punkt, gdzie wylądował spadochroniarz. Osłupiałem z podziwu. Byłem świadkiem wielkiego, samodzielnego wyczynu zuchów w dziedzinie prawdziwej trygonometrii ! Zezwoliłem na pójście tych trzech zuchów z wodzem, przejściami między rzędami kukurydzy, prosto do punktu, którego obliczyli. Minął kwadrans i odbywała się zbiórka szóstkami po ciszy poobiedniej. Wtem nadchodzi nasza trójka zuchów - matematyków, tryumfalnie niosąc zaginionego spadochroniarza ze spadochronem. Z dumą zapewniają, że ani jeden listek kukurydzy nie został naruszony. Cała kolonia aż ryczy z radości. Wiwaty, poklepywanie bohaterów po plecach, nadanie im medali, okrzyki... (niespodzianka nr. 6). Wieczorem, przy kominku, omawialiśmy znowu przygodę z latawcem i spadochroniarzem. Mało kto rano zauważył, że pod latawcem umieszczono nie tylko spadochroniarza, ale także małą kamerę filmową. Podczas kominka wygasiliśmy światła na sali i odbyło się kino. Za pomocą rzutnika, puściliśmy z komputera film całego wydarzenia – wielka uciecha, ponowne wrzaski wypełniły salę (niespodzianka nr. 7). Jak kino – to muszą koniecznie być lody. Panie w kuchni przygotowały nam niespodziankę nr. 8! Kawały najczęściej udają się, kiedy coś się stanie albo ktoś coś powie – niespodziewanie. Wtedy ludzie się śmieją. W tym sensie, kawały też są jednym rodzajem niespodzianki. Może to być dowcip albo śmieszna sytuacja. Kawały są jak najbardziej ważnym elementem życia zuchowego. Są bowiem wyrazem dobrego humoru – co tu dalej mówić? Oczywiście, dobry kawał to taki, z którego będzie się śmiał KAŻDY – nie możemy pozwolić na to, aby komuś sprawić przykrość. 64


65


„Bomba” określa niespodziankę, której efekt jest nieporównywalnie potężny. Wydarzenie, które opisałem powyżej, kiedy zuchy wróciły na kolonię odnalazłszy spadochroniarza, jest dobrym przykładem „bomby”. Kto zna Druha Zbyszka Szydło, wie, że to jest druh, którego zabawa z zuchami jest przepełniona „bombami”…często w dosłownym tego znaczeniu. Blaszane baki na śmiecie lecą w powietrze, rakiety strzelają w górę, dymy zakrywają niebo, blaski światła oślepiają, huki rozrywają powietrze. Na Druha Zbyszka stacji, podczas biegu na gwiazdki, każdy zuch montował moździerz z przygotowanych części. Następnie, odpalając lont, wystrzeliwał piłkę przez pole. Raz, zupełnie niespodziewanie, Druh Zbyszek przyjechał na kolonię swoim Rolls Roycem Silver Shadow, skoro przerabialiśmy sprawność „Dżentelmena”. Każdemu zuchowi udało się przejechać tą wykwintną limuzyną dookoła pola. To były rzeczywiście takie „bomby”, po których wrażenia pozostają w pamięci. Niespodzianki są koniecznym elementem zabawy zuchowej. Przez nie zuchy poznają niezwykłe rzeczy i przeżywają silne wrażenia. Niespodzianki służą temu, że zuchy wyrabiają w sobie zdolność adaptacji do różnych sytuacji; mają prawdziwą wartość wychowawczą. Można by powiedzieć, że program pracy zuchowej, to tylko wehikuł dla całej serii niespodzianek. Jakie tematy przemawiają do zuchów chłopców? Czy zauważył Druh przez lata pracy jakieś zmiany w tym, co ich interesuje? Czy nadal porywa ich zabawa w Majsterklepków, dobroczynnych krasnoludków, leśnych ludzi podpatrujących życie zwierząt i roślin? Pytania proste… na pozór. Różne tematy przemawiają do zuchów chłopców. Powiedziałbym – wszystkie! Naturalnie, poprzednie doświadczenie zucha z tematem zaważy na jego zainteresowaniu. Są tematy, które zuch może uważać za „spalone”, ponieważ są „nudne”, „za bardzo dziecinne”, albo „nie dla chłopców”. Z takimi uprzedzeniami wódz może i powinien sobie poradzić. „Powinien”, skoro mamy w gromadzie siedmiolatków oraz chłopców, którzy za niedługo podejdą do pasowania na harcerzy. Przecież każdy zuch musi się dobrze bawić. Wszystko polega na tym, jak wódz potrafi przedstawić zuchom dany temat – jak zaczaruje zajęcie odpowiednią fabułą. Trzeba to było zobaczyć na żywo, aby uwierzyć z jakim zapałem zuchy chłopcy zbierali polne kwiatki podczas zdobywania sprawności Dżentelmena! 66


67


Zacytuję też wypowiedź zucha, który zdobywał sprawność Indianina: „Druhu, gdybym miał czas na jakieś hobby, to wybrałbym szycie.” Czy zainteresowania zuchów zmieniły się przez lata? Hmm… a czy może świat się nie zmienił przez ten sam czas? Zainteresowania zuchów zmieniają się w tempie: z godziny na godzinę. W wieku zuchowym, chłopca będzie interesowało wszystko, co jest sprawą ludzką albo naturalną – czyli, rzeczywiście wszystko. Zuch zachwyca się, kiedy kolega pokaże mu nową sztuczkę magiczną. Będzie się pasjonował nową grą komputerową. W każdej zabawie i przy każdym nowym doświadczeniu zuch czuje, że się staje coraz lepszy. Niekoniecznie lepszy od kogoś innego. Nie o to chodzi. Zuch staje się lepszy niż sam był przed chwilą. Wódz zuchów może różne rzeczy zuchom proponować i jeśli pomyślał, jak je ciekawie przedstawić, to zuchy chętnie je wszystkie przyjmą. Dotyczy to, oczywiście, również tych „tradycyjnych” zajęć. Natomiast, wódz powinien się starać, aby dorównać postępowi w świecie, ale zuchy sami wodzowi w tym pomogą, jeżeli tylko wódz będzie z nimi rozmawiał. Rolą wodza jest umożliwić jak najbardziej „treściwy”, czyli bogaty w treści rozwój zucha. Uważam, że najlepiej to wychodzi, kiedy wódz przedstawia zuchom tematy, którymi sam jest zainteresowany. To się udziela…i wtedy wszyscy się dobrze razem bawią. Czy dzisiaj jest trudniej niż przed laty prowadzić pracę zuchową? Czy można osiągnąć te same wyniki – karność, współdziałanie, opanowanie i poświęcenie – tą samą metodą? Jeżeli praca zuchowa wydaje się komuś trudna, to chyba ten ktoś wsiadł do złego wagonu. Owszem, przy pracy z zuchami trzeba bez przerwy myśleć i uważać na wszystko, co się dzieje. Trzeba o każdego zucha indywidualnie zadbać. Musimy zapewnić, że absolutnie wszystko, co z zuchami przeprowadzamy, ma wartość wychowawczą – że sposób, w jaki oddziaływamy na cechy charakteru zucha jest właściwy. Trzeba ciągle szukać nowych pomysłów na gry, zabawy i ćwiczenia. Staramy się dostosować zajęcia do zainteresowań w gromadzie i do zdolności każdego zucha w gromadzie. A przy tym… wódz też musi się bawić, razem z zuchami. Przyznaję się bez bicia, że nieraz poczułem zmęczenie, ponieważ to wszystko wymaga wysiłku. 68


69


Specyfika pracy zuchowej jest z natury sprawą bardzo złożoną, ponieważ ona dotyczy ludzi. Inaczej być nie może. Natomiast metoda zuchowa jest jak najbardziej naturalna – umożliwianie pozytywnego rozwoju zucha poprzez zabawę. Metoda zuchowa jest na tyle sprawdzona w wynikach, że coraz więcej rodziców, szkół i organizacji młodzieżowych ją stosuje. Skuteczne zastosowanie metody zuchowej ma różne oblicze w różnych środowiskach. To jest kwestia stylu. Nie należy mylić stylu z metodą. Metoda zuchowa jest czymś dobrze utorowanym; wodzowie starają się ją coraz lepiej, zrozumieć i stosować. A styl, to wodzowie ciągle w sobie wyrabiają, dostosowując go do okoliczności i zwyczajów, które są obecne w danym czasie i otoczeniu. Sumując, metoda zuchowa pozostaje właściwą do osiągnięcia naszych zamierzonych celów wychowawczych, które też nie uległy zmianom. Okoliczności, w których działamy, zmieniają się bez ustanku i musimy sobie z tym poradzić. Czy jest to dzisiaj trudniej niż dawniej było? Myślę sobie: czy było łatwiej prowadzić gromadę zuchów – uchodźców w Indiach, czy w Afryce, podczas wojny? Czy obecnie jest łatwiej w Nottingham, czy w Toronto? Dla mnie, praca zuchowa nigdy nie była kwestią trudu – trzeba było tylko dużo myśleć, żeby się tym lepiej bawić. Piosenki zuchowe: czy stare pieśni – „Wesół i śmiały...”, „Kiedy zuch na głowie ma kłopotów 300...”, „Z nas się każdy postara...” „Dzielny, odważny jest każdy zuch...” – jeszcze mają moc sugestii, czy trzeba przerzucić się na bardziej współczesne słowa i melodie? Człowiek, z racji swojej natury, pragnie nowości. Osobiście, spośród wyżej wymienionych piosenek zuchowych, lubię śpiewać tylko jedną. Może reszta znudziła mi się po tylu latach śpiewania? Może te inne nigdy nie miały merytorycznej wartości muzycznej? Nie mogę tego obiektywnie ocenić. Wiem tylko, że są piosenki, które zuchy chętnie śpiewają, i inne. Naturalnie, częściej będziemy proponować te, które są bardziej popularne. Do tych innych czasami wracamy, aby wypróbować, czy ponownie zostaną „przyjęte”. Owszem, są takie „głęboko tradycyjne” piosenki, które zawsze śpiewamy na rozpoczęcie, czy na zakończenie kominka. Tradycja również zaspakaja pewne potrzeby ludzkie. 70


71


Czy „trzeba” przerzucić się na bardziej współczesne? Nic w tym wypadku nie trzeba – ani na siłę, ani z zasady. Jak w każdej dziedzinie zuchowania, korzystamy z tego co jest najlepsze, co ma swoją wartość i co nam dobrze wychodzi. Jako wodzowie, nasze zmysły są wrażliwe na te sprawy i z biegiem czasu, wyrabiamy w sobie zdolność w ich rozeznaniu. W sumie, jeżeli uznamy, iż współczesne słowa i melodie bardziej pasują do gustu zuchom i nam samym, to całą parą naprzód! Nieraz z wodzami ułożyliśmy nowe piosenki…, bo nam się chciało. Zuchy je lubiły, więc wszyscy się cieszą. Tymczasem, niektóre „klasyki” piosenki zuchowej nadal są w obiegu. Ważne jest to, żeby niczego „nie wałkować na siłę”. Wszystko, co proponujemy zuchom powinno być czymś, co zuchy przyjmują naturalnie. Czy dzieci na podwórku kiedykolwiek zanuciłyby sobie piosenkę z założenia “bo to wypada”, raczej niż dlatego że im się piosenka podoba? Jaką radę dałby Druh młodemu harcerzowi, który chce pracować z zuchami? Dałbym tylko jedną, prostą radę: spróbuj ! Każdy zuch wie, że mamy dwa uda: albo się uda, albo się nie uda… Nie musi się udać, ale zabawę z zuchami warto spróbować. Jest to niezwykłe przeżycie dla wodza, jak dla zuchów. Zwykle daje ogromną satysfakcję. Radość wypełnia wodza, który coś z zuchami przerobił, co ich zaciekawiło i ucieszyło. Zuchy od razu okazują swoje zadowolenie – można się cieszyć, bez czekania. Oczywiście, żeby cokolwiek osiągnąć, trzeba włożyć pewien wysiłek. Zuchmistrzowie zawsze pomagają mniej doświadczonym wodzom i nie nakładają im za dużo obowiązków, na zasadzie - „zrób, co już potrafisz”, „sam spróbuj, a ja tobie pomogę”. Można powiedzieć, że praca z zuchami ma jeden fundament: metodę zuchową, oraz trzy filary: wiedzę, materiały i podejście. Metodę trzeba zrozumieć. Wiedzę trzeba zdobyć. Materiały trzeba nazbierać. 72


73


Podejście trzeba w sobie wyrobić. Jak długo to wszystko zajmie? Myślę, że to są sprawy, które nie mają końca, ale sam proces dojrzewania wodza jest radosny, ciekawy i zabawny. Niektórym może się wydawać, że praca z małymi dziećmi jest nieco poniżająca dla morowego harcerza. Nic podobnego. Sprawne prowadzenie zajęć z zuchami jednym okiem, a drugim patrząc na ich wartość wychowawczą, wymaga dużego skupienia i opanowania. Podzielę się jednym spostrzeżeniem, które wydaje mi się być dosyć wymowne: najfajniejsze harcerki bardziej przyciągają wodzowie zuchowi niż harcerze, którzy noszą najcięższe buty, robią pompki w wolnym czasie i paradują w niesamowitych fryzurach. Sprawdźcie to sami. Nie wszystkim pasuje praca z zuchami i nie wszyscy się do tego nadają. Nie muszą się nadawać i nie powinni się tego wstydzić. Każdy z nas ma swój własny temperament, swoje własne zdolności i upodobania. Sztuka życiowa nie polega na tym, żeby wszystko umieć najlepiej, lecz na tym, żeby poznać, w czym jest się dobrym i co daje satysfakcję z wykonanej roboty. Na drodze do szczęścia trzeba wiele razy się zatrzymać i kilka rzeczy spróbować, aby lepiej poznać siebie samego. Jeśli zastanawiacie się nad pracą z zuchami to zachęcam – spróbujcie. Poznajcie, co to jest świat zuchowy. Jeżeli polubicie ten świat, to znajdziecie w nim także dla siebie naprawdę wielkie szczęście. A jeżeli nie, to pójdźcie dalej Waszą drogą, bogatsi o jedno więcej wartościowe doświadczenie. OPUS FACTUM EST: CZUWAJ! Wywiad przeprowadziła Druhna „Powiew”

74


75


Myśli o Służbie Instruktorskie Dyskusje W tej rubryce chcemy dać głos czytelnikom. O czym myślimy wracając do domu po służbie, co nas raduje, nad czym zastanawiamy się, co nas czasem niepokoi? Jeżeli chcecie podzielić się myślami zapraszamy do dyskusji.

CZY NA POZIOMIE PRACY Z ZUCHAMI WYCHOWAWCZE ZAŁOŻENIA RZECZYWIŚCIE SPRAWDZAJĄ SIĘ W PRAKTYCE? Kiedy padło pytanie, moja pierwsza reakcja była „napewno tak”. Potem zaczęłam się zastanawiać, dlaczego w ogóle padło takie pytanie? Może gdzieś praca z zuchami jest prowadzona przez osoby, które wybierają zajęcia dla swoich zuchów z kolorowych stron internetowych od zbiórki do zbiórki, bez planu na rok (czy dłużej) a próby na gwiazdki przygotowują w ostatniej chwili, bo już czas najwyższy przesunąć dzieci? Opiszę moją „praktykę”, aby przedstawić z mojej perspektywy odpowiedź na powyższe pytanie. Kiedyś, już dawno temu, znalazłam się w miejscowości, w której była tylko garstka Polaków. Zauważyłam kilkoro dzieci w wieku zuchowym na Mszy Świętej, ale w tym mieście nie było poprzednio polskiego harcerstwa. Zamiast polskiej szkółki zaproponowałam gromadę zuchową. Kilka sędziwych osób w tej parafii znało przedwojenne harcerstwo w Polsce, więc tak powstała Gromada „Podhalańskich Krasnoludków”. Pamiętam, że z wielką troską starałam się wybrać prawidłowe założenie wychowawcze. Po krótkim czasie doszłam do wniosku, 76


że wprowadzę jak najwięcej elementów metody zuchowej na samym początku, aby nowe dzieci przeżyły fajną zabawę w zuchowym stylu, co dało mi czas bliżej poznać dzieci i przemyśleć hasła oraz sformułować konkretny cel wychowawczy na dany rok. Od samego początku wprowadziłam sprawdzone elementy zuchowania. Książeczki do gwiazdek nam bardzo pomogły, bo na każdej zbiórce omawialiśmy i kolorowaliśmy kolejną stronę. Na początku wszystkie zuchy zaczęły od książeczki „Słoneczko”/„Wilczek” a z biegiem lat każdy zuch miał książeczkę odpowiedznią do swojego poziomu. Rodzice oczywiście podglądali, co oprócz majsterkowania dzieci przynosiły do domu po zbiórce. Bardzo popierali taki fajny sposób podtrzymywania polskości. Prowadzenie jednostki z daleka od innych jednostek ma swoiste wyzwania. Sięganie do podręczników, aby odświeżyć i pogłębić elementy metody pomogło mi utrzymać równowagę między elementami metody wychowawczej. Rozpracowane sprawności były skarbem dla mnie, bo doświadczeni zuchmistrzowie wymarzyli już zabawy w „coś czy w kogoś”. Podawali gry wybrane z podręcznika K.W.Z., czyli Aleksandra Kamińskiego „Książki Wodza Zuchów” i wystarczyło tylko je wyszukać i przeczytać. Często przypominały mi się gry z licznych kolonii i z własnego dzieciństwa np. „Królu, królu czy będzie wojna?” – znana w świecie anglosaskim jako „British Bulldog” – a gra „Rzym się pali!” szczególnie zuchom się podobała w upalne australijskie dnie. Natomiast, gra w „Koguta” wydawała mi się niebezpieczna. Zrobiłam ostrożną próbę i zastosowaliśmy zasadę, że za szturchanie zuch zalicza rundę z Wielkim Kogutem – drużynową. Zamiast konkursu fizycznej zręczności gra zamieniła się na ciekawie strategiczną. Idąc za wskazówkami z wypróbowanych podręczników mogłam z góry przemyśleć aspekty wychowawcza, cele i ćwiczenia zręczności i sama zdziwiłam się, że dzisiejsze dzieci nadal z uciechą bawią się w gry z przed stu lat. Planowanie programu sprawności i gwiazdek dostosowanych do możliwości dzieci, okoliczności oraz warunków zbiórkowych było oparte na solidnej pośredniej podstawie wychowawczej wytyczonej w podręcznikach. Prawo zuchowe wyznaczało wyraźny kierunek. Obrzędowa obietnica przy kolejnych gwiazdkach potwierdzała zaangażowanie zucha. Przyjmowanie wyzwań i zagranie roli w kontekscie cyklów sprawnościowych pozwalało zuchowi wypróbować nowe umiejętności w małych grupkach, gdzie każdy zuch miał ważną rolę w danej grze. Indywidualne sprawności pozwalały na rozwój szczególnych zainteresowań i pozytywne potwierdzenie własnego miejsca w zespole. Obrzędy nadawały tajemniczego uroku, a czasami 77


nawet pozwalały nam świętować sukcesy w szerszym gronie polskiej parafii. Piosenki, pląsy, zrobienie czegoś dla innych, opowiadania o legendach polskich i barwnych tradycjach narodowych, przedstawienia i czas wspólnie przeżyty z gromadą na koloniach – to wszystko składa się na wychowanie zuchowe. Kiedy zuch wracał do domu i mówił mamusi: „ja to umiem, sam to robiłem na kolonii” to jeden z najfajniejszych dowodów skuteczności naszej metody zuchowej. Jako drużynowa nie musiałam wywarzać przysłowiowych otwartych drzwi. Prowadziłam gromadę osiem lat aż zuchy podrosły. Podstawowe cechy metody zuchowej wtedy w naturalny sposób zazębiły się z metodą pracy w zastępie harcerskim. Czuj zuchu! Izabella Buras hm Przekazanie skrzatów do zuchów pod kasztanem posadzonym przez Ignacego Paderewskiego w parku botanicznym w Melbourne.

Przeniesienie skrzata z gromadki „Skrzaty Podhala” do gromady zuchowej „Dzieci Podhala” w Melbourne. Od lewej: dhna phm Sarah Berezowska, skrzat Laura siedzi na muchomorku (jej ostatnie chwile jako skrzat) przy niej dhna pwd. Julia Buras, skrzat Echo, skrzat Kalina, skrzat Kubuś, dhna hm. Iza Buras z kroniką, skrzat Olek.

78


„WESOŁE PSZCZÓŁKI” W NORWICH Jak zuchy wybierały się do Warszawy

U zuchów zrobiliśmy grę do Cyklu „Warszawiak” i pojechaliśmy na wycieczkę do Warszawy. Zuchy miały mieć na zbiórkę pusty worek lub plecaczek i potem na każdej zbiórce w cyklu mieliśmy grę, żeby coś zapakowali do worka. I tak, jako pierwsze zadanie zucy miały w 2 min poszukać i zapakować dwie najpotrzebniejsze rzeczy. Było wesoło, zuchy były zabawne. Jeden zuch z łazienki zabrał papier toaletowy i włożył do worka, to było super i na czasie. Kilka dni po zbiórce, przy rozmowie okazało się, że później po zbiórce ojciec woła z łazienki: „a gdzie papier?” (bo nie było go na rolce), a zuch woła, że zabrał na wycieczkę do Warszawy. Innym razem zuchy miały w 1 min aby zapakować do worka rzecz zaczynającą się na pierwszą literę imienia, też było wesoło. I tak np. dowidzieliśmy się jak Gabrysia próbowała wcisnąć gitarę, Maks przyniósł mleko, a Filip frytki z zamrażalki, zaś Zosia nam powiedziała, że miała zwierzaka, ale jej uciekł i tylko zeszyt zdążyła zapakować. phm Wiesia Kubiesa Gromada „Wesołe Pszczółki”

Gromada z Norwich jedzie do Warszawy, rysunek Ellen Turnill 79


NA WIECZNĄ WARTĘ hm. Marta Gołubiec (z domu Szternal) 22 stycznia 2021 roku zmarła hm. Marta Gołubiec. Urodziła się w Starosielcach (woj. białostockie) 28 września 1939 r. Ojciec Kazimierz, oficer zawodowy WP. W II wojnie światowej walczył o Narwik, następnie jako „Cichociemny” został zrzucony do Polski. Przydzielony do Zgrupowania Pułku Baszta brał udział w Powstaniu Warszawskim; w akcji na Mokotowie jako szef sztabu, a ostatecznie dowódca (był szefem…dowódcą). Dostał się do niewoli niemieckiej, a po wyzwoleniu trafił do Anglii, sprowadził rodzinę z Polski przez zieloną granicę, a stamtąd w 1951 r. rodzina wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych, osiedliła się w Chicago i brała czynny udział w życiu Polonii amerykańskiej. Druhna Marta wstąpiła do 1. drużyny harcerek „Młody Las”. Zdobyła stopnie młodzieżowe oraz stopień przewodniczki i podharcmistrzyni. Ukończyła studia na Uniwersytecie Loyola. W 1961 wyszła za mąż za pilota marynarki wojennej Romana Gołubca. Oboje zostali zatrudnieni przez Boeinga i przeprowadzili się do Seattle. Druhna Marta założyła tam pierwsze jednostki harcerskie. Powstał samodzielny szczep „Kaszuby”, który rozrósł się w hufiec. Kiedy przekazała funkcję szczepowej młodszej instruktorce, pozostała w szczepie jako zastępowa zastępu instruktorek. Równocześnie rozwijała szerszą działalność społeczną, propagując polską naukę i kulturę; m.in. była współzałożycielką komitetu na rzecz ustanowienia katedry Polish Studies na uniwersytecie stanu Washington, prezesem Koła Pań, organizatorką przeróżnych imprez na cele dobroczynne, m.in. na utrzymanie Domu Polskiego w Seattle. W latach 1980 organizowała pomoc dla NSZZ „Solidarności” w Polsce i prowadziła akcję uświadamiającą wśród członków Kongresu USA i miejscowej ludności w Seattle, a po wprowadzeniu stanu wojennego wraz z mężem pomagali nowym emigrantom stanąć na nogi. Druhna Marta udzielała się aktywnie w środowisku amerykańskim. Miała zdolność nawiązywania kontaktów i współpracy z innymi. Była członkiem 80


Ethnic Heritage Council (Rady Spuścizny Etnicznej) w Seattle. Głosiła prelekcje na tematy polskie w Domu Polskim i na uniwersytecie, organizowała wystawy, była konsultantem przy pracach nad filmami w języku angielskim o asie lotnictwa polskiego Witoldzie Herbście i o wywózkach ludności polskiej do ZSRS. Była współinicjatorką w 1993r. partnerstwa promującego wymianę edukacyjną, kulturalną i gospodarczą między Seattle a Gdynią. W ramach tej współpracy w Seattle odbywa się co roku festiwal filmu polskiego, a młodzież pochodzenia polskiego z Seattle wyjeżdża do Gdyni na letnią szkołę biznesu. Ach, szkoda, gdy tej miary ludzie odchodzą. Szkoda. hm. Ryszard Urbaniak Cześć Jej Pamięci!

hm. Ludwik Żabicki (13.VIII.1919 - 31.I. 2021) Gawęda wygłoszona na pożegnalnym kominku harcerskim przeplatana harcerskimi pieśniami. Czuwaj! Spotykamy się dzisiaj przy harcerskim kominku, aby pożegnać naszego kochanego druha Żabickiego. Urodził się 13 sierpnia 1919 r. w Hamtramck, w stanie Michigan, USA. Jego rodzice Leonard i Stanisława wrócili do Polski, gdy Ludwik miał rok i dziewięć miesięcy. Wychowywał się na wsi w Popowie (woj. poznańskie), gdzie rodzice nabyli gospodarstwo rolne.

81


W swojej książce „Wybór wierszy” zanotował: „wieś polska pozostała mi najmilsza we wspomnieniach”. Oto fragment wiersza pt. „Moja Wioska”: Gdy wspomnę mą wioskę, gdzie z poranną rosą, Idą żeńcy w pole, każdy niosąc kosę I zboże wyrosłe, jak bór w ciągu lata – to pierś coś rozsadza i serce przygniata. Detroit, 21.VIII.1957 Kiedy miał osiem lat stracił ojca. Opieka i wychowanie spoczęły na barkach matki. Wybuch II wojny światowej przerwał rozpoczęte studia agronomiczne, do których nie mógł już po wojnie wrócić. Jako obywatel USA z urodzenia, nie został powołany do służby w wojsku polskim, a próba powrotu do Stanów Zjednoczonych w warunkach okupacyjnych też się nie powiodła. Druh Żabicki został przez Niemców skierowany do pracy przymusowej – przy budowie drogi bitej, regulacji rzeki Warty, a w latach 1943-45 pracował w Rzeszy na gospodarstwie rolnym w okolicach Wrocławia. Po wojnie wrócił do Polski. 2 kwietnia 1945 poślubił Romanę Gębicką. Podjął pracę jako instruktor rolny, a w międzyczasie ukończył szkołę rolniczą i zaliczył kilka kursów z agronomii. W rok później urodził się Marek, a Druh Żabicki rozpoczął starania o repatriację do Stanów Zjednoczonych, co nastąpiło 5 stycznia 1948. W dwa lata później rodzina powiększyła się – w grudniu 1949 urodziła się w Hamtramck Basia, a w styczniu 1953 – Roman. Druh Ludwik włączył się od razu do pracy społecznej w Związku Narodowym Polskim, najstarszej i największej organizacji polonijnej w Stanach. Był wieloletnim sekretarzem, delegatem z Hamtramck na zjazdy i przez dwa lata pełnił funkcję przewodniczącego komisji ds. młodzieży. Dh. Żabicki wspominał, że od szkolnych lat imponował mu harcerski mundur, ale tam, gdzie mieszkał w Polsce nie było harcerstwa. Chłopięce marzenia ziściły się dopiero po powrocie do Stanów: w 1962 został powołany na kurs instruktorski i rozkazem naczelnika harcerzy został mianowany podharcmistrzem, a w cztery lata później – harcmistrzem. Otrzymał przydział do hufca „Kresy”. Przez krótki okres pełnił funkcję drużynowego samodzielnego zastępu wędrowników „Puchacze”, potem został wodzem gromady zuchowej „Polscy Górale”, a w 1965 roku, namiestnikiem zuchów w hufcu. 82


Razem ze śp. druhem Stefanem Stadnikiem z ogromnym entuzjazmem i zamiłowaniem prowadził kolonie zuchowe. Wychowankowie, którzy jako młodzi chłopcy byli na tych koloniach przyszli pożegnać druha. Druh Żabicki pełnił wiele funkcji w komendzie hufca, chorągwi i w zarządach obwodu i okręgu. Był zastępcą hufcowego, w latach 1982-1995 – zastępowym zastępu instruktorów „Zarzewie”, członkiem komisji szkolenia instruktorskiego i komisji rewizyjnych. W latach 2002 – 2016 był redaktorem harcerskiego kącika „Czuj Duch” w miejscowym „Dzienniku Polskim”. Druh Żabicki przeszedł na emeryturę w 1981 roku, po 34 latach pracy w General Motors. Po śmierci pani Romy, z którą wspólnie przeżyli 44 lata, w 1990 ożenił się z p. Stefanią Segiedą. Od 1998 roku był aktywnym dożywotnim członkiem Amerykańsko-Polskiego Centrum Kulturalnego w Troy; był członkiem Fundacji i Centrum II Korpusu WP przy zakładach naukowych w Orchard Lake, która zajmowała się udokumentowaniem i zachowaniem pamięci o dziejach Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Od 1990 druh Żabicki był członkiem parafii przy kościele MB Częstochowskiej i kręgu seniorów „Złota Róża”. W 1988 r. Rząd Polski na uchodźstwie odznaczył druha L. Żabickiego Złotym Krzyżem Zasługi za pracę społeczną, harcerską i niepodległościową. W 2019 podczas obchodów setnej rocznicy urodzin P. Ryszard Walawender, Honorowy Konsul w Detroit, przekazał mu odznaczenie Rządu RP za działalność harcerską i polonijną w uznaniu zasług. Ośrodek był przepełniony przyjaciółmi – to była piękna uroczystość. Dziś spotykamy się w mniejszym gronie, niestety, żeby pożegnać wspaniałego człowieka i instruktora harcerskiego. Dziękujemy ci Druhu za to wszystko, co nam dałeś na koloniach, w rozmowach, na zebraniach, w gazecie. Byłeś dla nas prawdziwym przykładem dobrego człowieka i instruktora. CZUWAJ! A teraz proszę wszystkich o powstanie: zakończymy nasz wspólny pożegnalny kominek tak, jak kończymy dzień na obozie śpiewem: „Idzie noc...” Niech druh Żabicki odpoczywa w pokoju wiecznym. Teresa Wiącek hm. Cześć Jego Pamięci! 83


Druh Luis E. Pylzys 16 lutego br. zmarł druh Luis E. Pylzys, członek 10. DH w Buenos Aires. Przyjaciele z drużyny napisali o nim: „Odszedł wielki Człowiek, wielki harcerz, który zawsze był gotów do służby i nie zawiódł w potrzebie. Świetny bramkarz i obrońca drużyny piłkarskiej im. św. Maksymiliana Kolbe. Był wspaniałym przyjacielem – na całe życie. Byliśmy razem na obozach, na mistrzostwach w Polskim Ośrodku Młodzieżowym; wielu z nas wspomina wspólnie spędzone wakacje i wyborne grille oraz jego ulubione powiedzenie: Corta la Bocha! [w luźnym tłumaczeniu: „Koniec, kropka!”] Żegnaj serdeczny druhu i bracie: Czuwaj!” Cześć Jego Pamięci!

hm. Ryszard Wdowczyk 5 marca br. odszedł na wieczną wartę w wieku 68 lat po ciężkiej chorobie hm. Ryszard Wdowczyk. Był drużynowym 11. DH im. Andrzeja Małkowskiego w Huddersfield w północnej Anglii, a w latach 1978-1982 – pierwszym urodzonym w Anglii hufcowym hufca „Wilno”. Był komendantem obozów hufca w latach; 1970,1971,1972,1976 i 1977 oraz obozu wędrowników w Szkocji w 1979r. W 1977 r. jako komendant obozu hufca zdobył drugie miejsce na zlocie chorągwi wielkobrytyjskiej. W 1981 r. był Komendantem wyprawy do Włoch „Italia 81” z okazji dwudziestopięciolecia Hufca. Cześć Jego Pamięci!

Ojciec i syn: hm. Feliks i hm Ryszard Wdowczyk. Fotografia z wyprawy hufca „Wilno” do Włoch w roku 1981. Dh Feliks był wówczas skarbnikiem hufca.

84


Druh Zbigniew Bogusław (Boguś) Buchinger 22 marca odszedł do Pana dh Boguś Buchinger, wieloletni, oddany harcerstwu skarbnik Koła Przyjaciół Harcerstwa Putney-Wimbledon w Londynie. Urodził się w Stanisławowie 27 kwietnia 1935. Po zajęciu wschodniej części Polski przez wojska sowieckie rodzina została wywieziona do Kazachstanu. Ojciec druha Bogusia skorzystał z tzw. „amnestii” by wstąpić do tworzącej się armii Andersa), z którą przeszedł szlak bojowy. Po wojnie rodzina repatriowała się z Kazachstanu do Polski, a z Polski przez zieloną granicę do Włoch by połączyć się z ojcem. W 1946 roku przyjechali do Anglii. Początkowo zamieszkali w Bottisham (East Anglia), a pod koniec lat 1950 przeprowadzili się do Londynu. W 1962 druh Boguś zawarł związek małżeński z Jolantą, z domu Myślińską. Mieli dwóch synów, Andrzeja i Aleksandra, pięcioro wnucząt i dwóch prawnuków. Druh Boguś był z zawodu kreślarzem, z zamiłowania sportowcem (piłka, tenis), ogrodnikiem i społecznikiem. Z dziećmi i wnukami chodził na spacery, grał w piłkę, zbierał jeżyny, poprawiał polszczyznę, zachęcał do jedzenia „porydżu” („porridge” czyli owsianki) na śniadanie. Udzielał się społecznie nie tylko w harcerstwie: był również powiernikiem miejscowej polskiej parafii, skarbnikiem Szkoły Polskiej im. Marii Curie-Skłodowskiej, wolontariuszem organizacji pomocy Krajowi „Friends of Poland” i Red Cross Cancer Research. Rodzina i przyjaciele wspominają go jako człowieka o wielkim poczuciu obowiązku i honoru, oddanego służbie Bogu, Polsce i bliźnim, mającego siłę wewnętrzną wynikającą z głębokiej wiary, odważnego, kochającego, słownego i niezawodnego, skromnego, subtelnego, zawsze uśmiechniętego. Cześć Jego Pamięci!

85


hm. Janina Kuś 28 marca 2021, po długiej chorobie, odeszła na wieczną wartę hm. Janina Kuś, b. komendantka Chorągwi Harcerek w Stanach Zjednoczonych i b. hufcowa Hufca Harcerek „Tatry” w Chicago. Janina Moczyńska urodziła się 19 kwietnia 1929 w Poznaniu. Jako młoda dziewczynka, została wywieziona na roboty do Niemiec. Tam po wojnie poznała harcerza Stanisława Kusia, za którego wyszła za mąż w wieku 16 lat. Przyjechali do Chicago, gdzie oboje zaangażowali się w pracę harcerską. Druhna Jana, razem z hm. Jadwigą Miskową, rozpoczęła pracę wśród dziewcząt; była pierwszą drużynową drużyny „Młody Las”, a w lecie 1951 prowadziła pierwszy obóz harcerek w North Lake, Wisconsin. W 1956 została drugą hufcową hufca harcerek, który prowadziła przez sześć lat. Za jej kadencji, hufiec przyjął nazwę „Tatry”. Kładła silny nacisk na kształcenie, często organizując kursy na wszystkich szczeblach programowych, w tym chorągwiane szkolenie korespondencyjne. Na Zlocie Milenijnym w 1966 pełniła funkcję oboźnej Zlotu Harcerek, a w 1967 prowadziła chorągwiany kurs drużynowych w ośrodku „Białowieża” pod Detroit. W latach 1967-1969 pełniła funkcję Komendantki Chorągwi Harcerek w Stanach Zjednoczonych. Chociaż dość wcześnie wycofała się z czynnej pracy harcerskiej, jednak przez długie lata często przychodziła razem z mężem na kominki i różne harcerskie uroczystości. Była wzorem instruktorki, ceniona przez wszystkich. Spokojna, elegancka, urocza, wysportowana, z wszystkimi potrafiła rozmawiać, od najmłodszego zucha do najstarszej instruktorki. Cześć Jej Pamięci!

86


RECENZJE Krakowski Rocznik Historii Harcerstwa tom XVI, wyd. 2020

„Krakowski Rocznik Historii Harcerstwa”, wydawnictwo Zarządu Okręgu Małopolskiego Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, wychodzi od 2005. Zawiera artykuły, które mogą zainteresować zarówno badaczy naukowych jak i amatorów historii. Wśród autorów spotykamy znane nazwiska: Hausner, Leonhard, Żychowska, Kret, Baran, a także nazwiska badaczy dziejów środowisk, w których sami działali lub które poznali dzięki świadkom i dokumentom epoki. Przedmiotem zainteresowania „Rocznika” jest cała historia harcerstwa od początków pod zaborami ruskim, pruskim i austriackim aż po czasy współczesne. Autorzy powołują się na udokumentowane źródła i relacje świadków przedstawiając tematy w przystępny dla zwykłego czytelnika sposób. W obecnym tomie są artykuły z różnych okresów historii harcerstwa od początków skautingu polskiego aż po nasze własne emigracyjne dzieje. Są tam uwagi na marginesie prywatnej korespondencji Andrzeja Małkowskiego udostępnionej przez wnuczkę hm. Tinę Małkowską-Żaba. Są artykuły o tym, jak rozpoczynano pracę skautową i zakładano drużynę w Bochni; o Tarnowianach w akcji plebiscytowej na Warmii i Mazurach (m. in. o Adamie Ciołkoszu, którego wielu z nas pamięta z Londynu z lat 1950-1970); o harcerskiej konspiracji w Inowrocławiu w II wojnie światowej; o sterowaniu harcerstwem przez władze PRL; oraz biografie niezłomnych instruktorów, którzy odeszli w Kraju, a na emigracji o naszym Przewodniczącym hm. Bogdanie Szwagrzaku. Wielkie dzieje historii składają się z tysięcy czynów ludzi skromnych ale wielkodusznych. A.Ś. 87


Polecamy drużynowym zuchów: „Kłopoty Sikorki” – wierszyk z filmikiem na stronie „Bajanie na ścianie”, YouTube:

https://www.youtube.com/watch?v=L5U-h1OAlC4

„Gość”, fot. M.Niwczyk

88


W następnym wydaniu

Ogniska Harcerskiego

Nr. 2/57, kwiecień - czerwiec 2021 Historia: Powstania śląskie Witaj maj, 3 maj! Wędrownicy Wywiad z gościem redakcji Stałe rubryki: •

Z naszego archiwum

Kalendarzyk Naczelnictwa

Z pracy Głównych Kwater

Wiadomości z okręgów

Duszpasterstwo

Myśli o służbie

Odeszli na wieczną wartę

Recenzje

89


Guziki Zbigniew Herbert Tylko guziki nieugięte przetrwały śmierć świadkowie zbrodni z głębin wychodzą na powierzchnię jedyny pomnik na ich grobie są aby świadczyć Bóg policzy i ulituje się nad nimi lecz jak zmartwychstać mają ciałem kiedy są lepką cząstką ziemi przeleciał ptak przepływa obłok upada liść kiełkuje ślaz i cisza jest na wysokościach i dymi mgłą katyński las tylko guziki nieugięte potężny głos zamilkłych chórów tylko guziki nieugięte guziki z płaszczy i mundurów

Kapitan Edward Herbert więzień Kozielska, zamordowany w Katyniu 1940 r., stryjeczny brat poety Zdjęcie z publikacji IPN: https://ipn.gov.pl/pl/publikacje/publikacje-edukacyjne-i/101733,Edward-Franciszek-Herbert-PDF-do-pobrania.html zdjęcia monet: https://www.fundacjaniepodleglosci.pl

OGNISKO HARCERSKIE

Adress Redakcji:

Kwartalnik Starszyzny Harcerskiej

Związek Harcerstwa Polskiego 23-31 Beavor Lane London W6 9AR email: ognisko@zhp.org www.zhp.org

Redaguje: hm. Anna Świdlicka z zespołem

90

Druk: CE Print www.ceprint.co.uk


Articles inside

hm. Janina Kuś

1min
page 88

Bogusław Buchinger

1min
page 87

hm. Marta Gołubiec

1min
page 82

hm. Iza Buras – Zuchy: metoda i praktyka

3min
pages 78-80

dh. Powiew

20min
pages 52-77

Rekolekcje wielkopostne

6min
pages 22-25

Kalendarzyk Naczelnictwa

3min
pages 26-28

Przesłanie na Wieki Post

3min
pages 20-21

asw/ – PRL: Jak w Polsce zaprowadzano komunizm

8min
pages 10-17

Aktualności z Polski i Ukrainy

6min
pages 45-51

Przesłanie na Dzień Myśli Braterskiej

2min
pages 18-19

Z Pracy Głównych Kwater

2min
pages 29-31

Od Redakcji

1min
pages 3-4
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.