Petronews extra17

Page 1

Bezpłatny Dwutygodnik I ISSN 2353-0863 I Czwartek, 5 czerwca 2014 nr 17/2014 I petroecho.pl/w-plocku/sport

Nakład 13 000 egz. I www.petronews.pl

Awantura w finale. Będą kary dla trenerów? Echa finału PGNiG Superligi są wciąż słyszalne. Trenerzy Orlen Wisły Płock i Vive Targów Kielce mogą zostać ukarani za niesportowe zachowanie podczas ostatniego meczu ligi. Szkoleniowcy, oprócz kary finansowej, mogą również nie poprowadzić swoich drużyn w kilku spotkaniach nadchodzącego sezonu. Przypomnijmy, podczas finałowego meczu ligi pomiędzy dwojgiem trenerów doszło do awantury, która rozpoczęła się już od pierwszego gwizdka. Do konkretnych przepychanek doszło zaś w piątej minucie. Wtedy właśnie sędziowie spotkania, Krzysztof Bąk i Kamil Ciesielski, na wniosek obecnego na meczu delegata, wręczyli szkoleniowcom Orlen Wisły Płock, Manolo Cadenasowi i Vive Targów Kielce, Talantowi Dujszebajewowi, czerwone kartki. Zdaniem delegata Polskiego Związku Piłki Ręcznej, doszło do złamania regulaminu rozgrywek PGNiG Superligi. Obaj trenerzy mają zostać ukarani karą finansową, a także zakazem prowadzenia swojej drużyny przez co najmniej jedno spotkanie w kolejnym sezonie. Jak się jednak okazuje, decyzja ta nie jest sprawiedliwą. SPR Wisła Płock na swoim profilu facebookowym udowodniła, że pro-

wodyrem tej przepychanki był trener Vive. Kamera Wisły TV uchwyciła skandaliczne zachowanie Dujszebajewa. Na filmie wyraźnie widać, jak atakuje on trenera Nafciarzy, Manolo Cadenasa. To nie pierwszy tego typu incydent w wykonaniu szkoleniowca kielczan. Już w marcu br. Europejska Federacja Piłki Ręcznej nałożyła na niego karę w wysokości 5 tys. euro za zachowanie podczas konferencji prasowej. EHF nie potwierdziła wówczas głównych zarzutów stawianych mu przez Rhein-Neckar Loewen. Kara została podzielona na pół. 2,5 tys. euro Dujszebajew musi zapłacić już teraz. Druga połowa została zawieszona na „okres próbny” do 30 czerwca 2015 roku.

– Wówczas sąd EHF nie potwierdził najcięższych zarzutów stawianych Dujszebajewowi przez działaczy niemieckiego klubu, którzy twierdzili, że szkoleniowiec kielczan miał uderzyć ich trenera – jak napisała agencja dpa –poniżej pasa. Według federacji, zarówno materiał wideo, jak i sprawozdania delegatów nie potwierdzają, że doszło do„kontaktu fizycznego” – czytamy na profilu SPR Wisły Płock. Jednak podczas 4. meczu finałowego o Mistrzostwo Polski w Orlen Arenie sytuacja powtórzyła się i tym razem kamerom Wisła TV udało się uchwycić moment, w którym kielecki trener zachował się wyjątkowo niesportowo. Komisarz Ligi chce ukarać jednak obydwu trenerów. Co grozi szkoleniow-

com? Jak ogłosił 2 czerwca Bogusław Trojan w rozmowie z portalem sportowefakty. pl: – Wszczęte zostało postępowanie dyscyplinarne w sprawie ukarania menedżera Vive Targów, bo takim tytułem się posługuje, Talanta Dujszebajewa oraz trenera Orlen Wisły Manolo Cadenasa. To w związku z tym, że obaj w trakcie meczu otrzymali kary dyskwalifikacji z opisem i taka jest dalsza procedura postępowania. Wyznaczono już pierwszy termin spotkania, który musi teraz zostać zatwierdzony przez Kolegium. Obydwaj trenerzy nie muszą stawić się na nim osobiście – mogą wyznaczyć pełnomocnika lub przysłać oficjalne wyjaśnienia. Jak zapowiedział komisarz Ligi, kary może spodziewać się również Orlen Wisła Płock, wobec której wyciągnięte zostaną konsekwencje za wtargnięcie jednego z kibiców na parkiet i dołączenie do przepychających się zawodników. – Sprawa trafiła do Komisji Dyscyplinarnej. Przekazałem jej wszelkie materiały i swoją opinię. Teraz Komisja podejmie wszelkie decyzje – powiedział Trojan na łamach portalu sportowefakty. pl. Film Wisły TV, na którym uwiecznione jest skandaliczne zachowanie Dujszebajewa, możecie obejrzeć na naszej stronie internetowej w dziale Sport. MICHAŁ SIEDLECKI FOT. ZRZUT Z FILMU WISŁA TV

Zaufaj (w) Płocku

– str. 3

Wyciągnęli z Sobótki opony, czajnik, fotel... – str. 4

Dwa światy kanonizacji papieża – str. 5

Reklama

Poczuj się lepiej – czy to możliwe? – str. 12

Rentgen: Kosmetyki DLA – str. 13

Wojciech Hetkowski od kuchni – str. 19


Aktualności Czwartek, 5 czerwca 2014 petroecho.pl/w-plocku/rozrywka-i-wydarzenia Mamy śmietnik pod oknami. Na własne życzenie Dzieci w ZOO – pękało w szwach

2

Ten temat przewijał się ostatnio wśród naszych Czytelników – śmieci na Sobótce, przy molo, na trawnikach i placach zabaw. Narzekają rodziny zdziećmi, turyści iwszyscy, którym te śmieci przyszło zbierać. Akto je rozrzuca? Pospacerujmy sobie wieczorem przy zalewie Sobótka, pójdźmy na płockie molo przed zapadnięciem zmroku. To, co rzuci nam się w oczy, to walające się wszędzie puste butelki, opakowania po żywności, pety… Rzeczy, które wyciągnęli WOPR-owcy z zalewu są jeszcze gorsze –drzwi, fotele, opony, czajniki, anawet pozostawiona betoniarka. Tego nie zrobili turyści, robimy to sobie sami, traktując piękny teren jak śmietnik, zaktóry nikt nie pobiera opłat. Ale brak kultury osobistej to nie tylko problem nabrzeża. Wystarczy przejść po zmroku przez płockie osiedla, szczególnie place zabaw. Nie znajdziemy tam bawiących się maluchów, które już dawno otej porze smacznie śpią. Te obiekty upodobali sobie starsi płocczanie, czasem bardzo starsi (to nie tylko młodzież!), żeby podgołym niebem urządzać imprezę na świeżym powie-

trzu, z towarzyszeniem wysokoprocentowych napojów. Pomijam już fakt, że podwórkowa łacina, wypowiadana nocą głośno niskim, męskim głosem nie jest najprzyjemniejszą kołysanką. Podobnie jak piskliwe śmiechy podpitych pań. To, co razi szczególnie, to widok potłuczonych butelek o poranku, torebek po chipsach i innych produk-

tach, a nawet… wymiocin co niektórych, mniej wytrwałych w piciu osobników. Przypominam, że to wszystko ma miejsce na placu zabaw, na który lada chwila przybiegną maluchy w poszukiwaniu rozrywki. Napewno nie spodziewają się slalomu między szkłem i śmietnikiem, jaki zafundowali im starsi płocczanie… Sytuacja, którą opisuję nie miała miejsca na żadnym „patologicznym” osiedlu, nie zdarzyła się również jednokrotnie. Z relacji znajomych wiem, że występuje także nainnych placach zabaw, łącznie z tymi pięknymi, nowymi, z leżaczkami do wypoczywania w upalny dzień w pobliżu fontanny. Wzywana straż miejska czy policja odstrasza delikwentów tylko na chwilę… Co z tym zrobić? To pewnie temat na oddzielną, długą dyskusję. Wydaje się jednak, że bez zdecydowanej reakcji i kompleksowego planu zwalczania złych nawyków u śmiecących płocczan, nadal będziemy narzekać na śmietnik wokół nas… AGNIESZKA STACHURSKA REDAKTOR NACZELNA PETRONEWS

Tegoroczny Dzień Dziecka przyciągnął do naszego miasta tłumy. Szczególnie oblegane było płockie ZOO, które – wspólnie z POKiS-em – przygotowało atrakcje i darmowy wstęp na teren ogrodu zoologicznego. Zakorkowany stary most, na którym samochody stały już od Łącka, najdobitniej świadczy o popularności naszego ZOO. Odwiedzający parkowali wszędzie gdzie mogli (i nie mogli), a do rozładowania korków zostali przekierowani policjanci i straż miejska. I w sumie nic dziwnego, bo oprócz atrakcji samego ogrodu, dzieci mogły tam spotkać sportowców z SPR Wisły Płock, Wisły Płock, Jutrzenki czy Mustangów Płock. W programie były również występy zespołów i wokalistek POKiS, warsztaty plastyczne, pokazy WOPR-u, straży miejskiej,

policji, a także Miasteczko Sportowe, Dmuchane Miasteczko czy multimedialne prezentacje książek Stefana i Franciszki Themersonów (przygotowane przez Fundację Festina Lente). W trakcie imprezy odbyła się również zbiórka pieniędzy na wyposażenie Zespołu Szkół Ogólnokształcących Specjalnych nr 2 w Płocku. AS

petroecho.pl/w-plocku/rozrywka-i-wydarzenia

petroecho.pl/w-plocku/rozrywka-i-wydarzenia

Poland Bike Marathon w Płocku

W Dniu Dziecka dzieci pomagają

W niedzielę odbył się kolejny etap maratonu dla amatorów MTB. Lotto Poland Bike Marathon, bo o tej imprezie mowa, przyciągnął do Płocka tłumy rowerzystów, którzy startowali na trzech dystansach. Rywalizacja na najdłuższym dystansie – Giga – była niezwykle zacięta. Jako pierwszy do mety dojechał Michał Przybytek, który przyjechał zaledwie 3 sekundy przed drugim Pawłem Niechwiadowiczem i 7 sekund przed Arkadiuszem Jusińskim. Ciekawie było też podczas startu kobiet. W rywalizacji pań o złoto walczyły Katarzyna Pakulska i Katarzyna Różecka, która ostatecznie wyścig ukończyła jako pierwsza. Agnieszka Tkaczyk, która stanęła

na najniższym stopniu podium, odnotowała pięciominutową stratę do tej dwójki. Przypomnijmy, Maratony Poland Bike mają charakter otwarty. Do wyboru są trzy dystanse: Max (40-60 km), Mini (15-30 km) i Fan (6-10 km). Dodatkowo na terenie Miasteczka Poland Bike, który rozstawiono na płockiej starówce, ścigali się najmłodsi w wieku 2-4 i 5-7 lat. MICHAŁ SIEDLECKI FOT. KAMIL WAWRZYŃCAK

Adres Redakcji: Plac Celebry Papieskiej 1, 09-400 Płock, tel. 534-276-781, 534-280-086. Redaktor naczelny: Agnieszka Stachurska, Dziennikarze: Michał Siedlecki, Dominik Jaroszewski, Waldemar Robak, e-mail: redakcja@petroecho.pl. Współpraca: Lena Rowicka, Kamil Wawrzyńcak. Dział marketingu: Tomasz Stachurski, Katarzyna Sieczkowska, tel. 505-445343, reklama@petroecho.pl Wydawca: PR-image na podstawie umowy franczyzowej z Extra Media Sp. z o.o. Redakcja nie zwraca niezamawianych tekstów oraz zastrzega sobie prawo do ich skracania i redagowania. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ogłoszeń.

Z okazji Dnia Dziecka w Zaździerzu odbył się piknik sportowy, którego uczestnicy pomagali chorym dzieciom – Oliwii i Mateuszowi, a przy okazji świetnie się bawili. Jedną z części pikniku był bieg charytatywny, którego uczestnicy wspomagali dwójkę chorych dzieci. To druga edycja połączenia zabawy sportowej z pomocą potrzebującym dzieciom. 1 września, w trakcie pierwszej edycji, zbierano pieniądze dla potrzebującej Hani oraz Julki Bednarz. Niedzielna impreza spotkała się z dużym zainteresowaniem dzieci, które miały do wyboru naprawdę szeroki wachlarz atrakcji: fun park, gra w piłkę nożną czy park linowy, to zaledwie część z rozrywek jakie przygotował organizator. Oczywiście, najważniejszy tego dnia był bieg, podzielony również na kilka wariantów. Startować mogli wszyscy, od przedszkolaków po dorosłych. Najciekawszą opcją była sztafeta dla rodzin 3x300 metrów, angażująca rodziców i dzieci w całe przedsięwzięcie. PetroNews był patronem medialnym tej charytatywnej imprezy. Wyniki Mężczyźni 10 km: 1. Kamiński Artur, 2. Matecki Krzysztof, 3. Jóźwiak Piotr Kobiety 10 km: 1. Rzymska Sylwia, 2. Zawadzka Paulina, 3. Tymińska Beata Sztafeta rodzinna: 1. Tomasz, Daniel i Grzegorz Bieliccy, 2. Piotr, Maciej i Andrzej Kisielewscy, 3. Piotr, Bartosz i Andrzej Ziółek 5 km: 1. Gmurczyk Arkadiusz, 2. Bielicki Daniel (najszybszy tata), 3. Kisielewski Andrzej, 4. Turalska Aneta (najszybsza mama), 5. Kardasz Wiktor (najszybszy dziadek) Dystans 800 m: 1. Kisielewski Piotr, 2. Filip Zubek, 3. Paulina Zubek Dystans 400 m: 1. Bartosz Seta, 2. Kisielewski Maciek, 3. Kamil Przyjeździecki Dystans 100 m/podzielony na 3 tury: 1. Naguszewski Mateusz, 2. Lewandowska Zuzia, 3. Kamińska Julia / 1. Wiktor Pan-

kowski, 2. Bartek Strzałkowski, 3. Bartek Czajkowski / 1. Borucki Kacper, 2. Kisielewski Maciej, 3. Borucki Jakub Bieg dzieci niepełnosprawnych: 1. Natalia Hanysz, Kuba Muszyński, 2. Marcin Lisecki, 3. Kaja Melzacka DOMINIK JAROSZEWSKI


Aktualności Kronika policyjna Przewrócona cysterna na drodze. Wylała się serwatka. W poniedziałek, 2 czerwca, na drodze krajowej nr 60 w miejscowości Niszczyce przewróciła się cysterna z serwatką. Płock zakorkowany Zlot Mercedesów, Poland Bike Maraton i imprezy organizowane z okazji Dnia Dziecka spowodowały istny chaos komunikacyjny w Płocku. Drogi dojazdowe, prowadzące na most im. Legionów J. Piłsudskiego, jak i sam most, były całkowicie zakorkowane, a ruchem w okolicy ZOO kierowała policja. Śmiertelne w skutkach wyprzedzanie W nocy z 30 na 31 maja doszło do śmiertelnego wypadku drogowego. Na drodze krajowej nr 62 w miejscowości Wilczkowo, 23-letni mieszkaniec powiatu płockiego, w trakcie wyprzedzania innego samochodu z nieustalonych jeszcze przyczyn zjechał na pobocze, a następnie wpadł do przydrożnego rowu. Pasażerka opla astry zmarła na miejscu, kierowca i pasażer zostali ranni. Prawie 70 km/h za dużo – kierowcy szaleją po Płocku Sześćdziesiąt dziewięć kilometrów na godzinę – nie tyle, ale o tyle w terenie zabudowanym przekroczyła prędkość kierująca skodą. Mandat za tego typu wykroczenie to bolesne 500 złotych i 10 punktów karnych.

Chyba żadna z dotychczasowych imprez, obchodzonych z okazji Dnia Rodziny nie zgromadziła tyle osób. Płocki amfiteatr był wypełniony po brzegi i, co ciekawe, były to osoby bardzo młode, które z ogromną wiarą w Boga wchodzą w dorosłość. Wydarzenie, które przyciągnęło tak dużo młodzieży to Wieczór Chwały, który w piątkowy wieczór, 30 maja, przebiegał pod hasłem „Zaufaj [w] Płocku!”. Modlitewne spotkanie w Płocku zorganizowało Salezjańskie Duszpasterstwo Akademickie „Petroklezja” oraz Płocki Ośrodek Kultury i Sztuki. Piątkowe wydarzenie zaszczycił swoją obecnością ksiądz biskup płocki Piotr Libera, ksiądz inspektor Andrzej Wujek, prowincjał salezjańskiej inspektorii oraz Andrzej Nowakowski, prezydent naszego miasta. Od kilku lat Wieczory Chwały gromadzą setki młodych ludzi, którzy pragną zmian i chcą odnaleźć się w wierze. Organizatorzy tych wieczorów wychodzą naprzeciw oczekiwaniom młodzieży, chcąc pokazać im no-

3

petroecho.pl/w-plocku/rozrywka-i-wydarzenia

Zaufaj (w) Płocku we pomysły na wyrażenie tego, co w nich jest poprzez wiarę w Boga. – Tym, który nas tu zgromadził dziś jest Bóg – mówił ze sceny ksiądz Łukasz Mastalerz, prowadzący całą imprezę. – Uczynił to przez osobę Jana Pawła II. On będzie nas prowadził i pokazywał, co mamy czynić. Miejcie oczy, miejcie uszy, a nade wszystko serca szeroko otwarte – podsumował wzniosłym tonem. Wieczór Chwały to swoiste spotkanie, w którym dominowała modlitwa, wesołe pieśni wykonywane przez wokalistów i chór BoscoBand, którym towarzyszył taniec i scenki teatralne zespołu BoscoDrama. Warto zwrócić uwagę na grę aktorską tych mło-

dych ludzi, którzy przygotowali kilka krótkich przedstawień. Tematem przewodnim każdego z nich była wiara. Jak ktoś uważnie słuchał, mógł wyciągnąć wnioski, które jednoznacznie pozwalały odpowiedzieć sobie na pytania związane z miłością i wiarą. Na telebimie, który wisiał na scenie, zgromadzeni w amfiteatrze kilkakrotnie mogli posłuchać i obejrzeć Jana Pawła II. Odnosiło się chwilami wrażenie, że polski święty jest obecny i że za chwilę zjawi się na scenie. Wzruszające przeżycie, nawet dla osób, które na Wieczorze Chwały znalazły się przypadkowo. Dodatkową atrakcją było stoisko z przedmiotami, które można było kupić na pamiątkę piątkowego wieczoru w Płocku. Były koszulki z wizerunkiem Jana Pawła II, kubki czy płyty z pieśniami religijnymi w wykonaniu polskich artystów. Cały dochód ze sprzedaży przedmiotów będzie przeznaczony na wyjazd polskiej młodzieży na Światowe Dni Młodzieży. LENA ROWICKA FOT. KAMIL WAWRZYŃCAK

Reklama

petroecho.pl/w-plocku/informacje

petroecho.pl/w-plocku/informacje

Mega kalendarz imprez XLVIII Sesja Rady Miasta Płocka Opuszczona kamienica na Starym Rynku ponownie na sezon letni zmieniła swoje oblicze. A to za sprawą megaboardu 3D (zasłony), który do złudzenia przypomina elewację budynku. Ogromna reklama, która zasłania straszący swoim wyglądem budynek, zawiera

informacje o tegorocznych letnich imprezach w Płocku. Autorem projektu jest Robert Parzychowski z Zespołu Wizerunku Miasta płockiego urzędu miasta. Zasłona ma wymiary 24x10 metrów. Jej koszt zamyka się w kwocie 6 396 zł brutto, jak zapewnia Konrad Kozłowski z Zespołu Medialnego, miasto nie ponosi kosztów ekspozycji. AS FOT. UMP

W trakcie majowej sesji, radni dyskutowali m.in. nad wprowadzeniem programu rozwoju turystyki dla miasta do roku 2019. Poruszone były także kwestie mieszkalnictwa. Po wyborze komisji i przegłosowaniu porządku obrad, rajcy rozpoczęli dyskusję – nad kwestią mieszkalnictwa w Płocku. Jako pierwszy głos zabrał radny Piotr Nowicki. Jego zdaniem, w Płocku brakuje mieszkań. – Jeśli będziecie tak rządzili, jak rządzicie, to spełnicie potrzeby mieszkaniowe za sto lat – powiedział radny SLD. – Budujemy dwanaście mieszkań, kiedy potrzebujemy ponad tysiąc lokali komunalnych i socjalnych – wyliczał Nowicki. Zdaniem radnego SLD, nastąpiła stagnacja w dziedzinie mieszkalnictwa w mieście. – Przez te 12 lat, a przede wszystkim przez 4 ostatnie, nie rozwiązano problemu budynku przy Otolińskiej – wytykał Nowicki. – Koszty eksploatacji tego budynku są gigantyczne. Pozwoliłyby one wybudować co najmniej dwa budynki socjalne, które płocczanom kojarzą się lepiej. To pokazuje skalę złego zarządzania budownictwem w Płocku – spuentował radny Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Według wyliczeń radnego, ilość mieszkań komunalnych spadła o 50 proc. – Stoi to w sprzeczności do zasad dobrego gospodarowania – kontynuował radny SLD. – Walka z tragiczną sytuacją przez podnoszenie czyn-

szów i poprzez tworzenie nowych spółek to pomyłka. To świadczy o niegospodarności. Miasto powinno zmienić zarządzanie podległymi spółkami. Powinny one przejść szeroko zakrojoną ewolucję – radził Piotr Nowicki. Radny ocenił, iż ratusz chce za wszelką cenę ochronić etaty w miejskich spółkach. – Formuła zarządzania TBS-ami się przedawniła. Powinniśmy skupić się na budownictwie komunalnym i socjalnym – zakończył Nowicki. Do zarzutów radnego Nowickiego odniósł się wiceprezydent, Krzysztof Izmajłowicz. – Mówił pan o jakimś podnoszeniu czynszów, którego nie było od 2008 roku – odpowiedział zastępca prezydenta. – Owszem, mamy lekkie spadki, lecz nie są one wysokie – zapewniał Izmajłowicz. Wiceprezydent odniósł się też do kwestii budynku przy Otolińskiej. – Sukcesywnie ograniczamy koszty eksploatacji tego bloku

– stwierdził zastępca prezydenta Płocka. – Ktoś kiedyś podjął decyzję, aby taki budynek powstał. Teraz jest do decyzja nieodwracalna – zakończył. Kolejnym była debata na temat raportu komisji ds. rozwoju akademickiego Płocka i analizy możliwości utworzenia Uniwersytetu Mazowieckiego w Płocku. Okazało się jednak, że radni nie są przygotowani do tej dyskusji, ponieważ materiał na ten temat nie został przygotowany. Jak się okazało, komisja ds. powstania uniwersytetu do tej pory zebrała się tylko raz. – Ta komisja to jedno wielkie nieporozumienie. Jeśli przez pół roku nie udało się niczego ustalić, to z pewnością nie uda się tego zrobić w miesiąc. Zostaliśmy potraktowani jak kupa niepoważnych facetów – podsumował to Wojciech Hetkowski. MICHAŁ SIEDLECKI


Dzieje się

4 Wydarzenia

Ważne telefony

5 czerwca, godz. 9 – „Ryzykowne zachowania – narkotyki, alkohol, dopalacze”, spotkanie z Januszem Krajewskim, kierownikiem punktu konsultacyjnego MONAR-u w Płocku, Filia Biblioteczna nr 5 Książnicy Płockiej 5 czerwca, godz. 19 – „Piotr Polk. Mój film” – koncert z Płocką Orkiestrą Symfoniczną pod batutą Tomasza Filipczaka. Sala koncertowa PSM, ul. Kolegialna 23 6 czerwca, godz. 19 – „Falling” reż. Mariusz Pogonowski, Scena Off Off POKiS, ul. 3 maja 18. 7 czerwca, godz. 16.45 – „Wisła Płock – GKS Katowice” – mecz o mistrzostwo I Ligi, Stadion im. Kazimierza Górskiego 7 czerwca godz. 20 – „Czuwanie rodzin przed uroczystością zesłania Ducha Świętego”, Bazylika Katedralna 8 czerwca godz. 14 – Odsłonięcie pomnika Miry Zimińskiej-Sygietyńskiej 9 czerwca godz. 18 – „O przytulaniu, ściskaniu, skakaniu, powtarzankach i śpiewankach” – premiera grupy teatralnej spod znaku Króla Maciusia, MDK 10 czerwca godz. 17 – „Zrób to sam” – zajęcia manualne dla dzieci w dekoratorni, Klub osiedla Łukasiewicza PSM L-W 10 czerwca godz. 18 – pokaz slajdów w ramach Klubu „Podróże” im. Tony’ego Halika pt. „Islandia – wyspa kontrastów”, Dom Darmstadt 11 czerwca godz. 18 – Projekcja filmu „Tonia i jej dzieci”, Muzeum Żydów Mazowieckich 12 czerwca godz. 18 – Wykład Jerzego Brukwickiego „Wymiary wolności. Niezależna sztuka polska lat 80. XX wieku”, Płocka Galeria Sztuki. 13 czerwca godz. 19 – „Muzyka Mistrzów”. Wystąpią: Marek Brach, Płocka Orkiestra Symfoniczna pod batutą Jakuba Chrenowicza, sala koncertowa PSM. 14 czerwca godz. 18 – 100. Rocznica urodzin Druha Wacława Milke 15 czerwca godz. 12 – Płock na fali, Nabrzeże Wiślane. 16 czerwca godz. 16 – „Hej sokoły” – zabawa z okazji zakończenia roku społeczno-kulturalnego 2013/2014. Klub Osiedla Dworcowa PSM-L 17 czerwca godz. 16 – „Taneczny wtorek” – zabawa taneczna organizowana przez Polski Związek Emerytów, Rencistów i Inwalidów Zarząd okręgowy w Płocku. Zielony Ogródek Miejskiego Zespołu Obiektów Sportowych w Płocku 18 czerwca godz. 17 – Spotkanie z X Muzą, Dział Zbiorów Audiowizualnych Książnicy Płockiej 20 czerwca godz. 19 – Wianki w Amfiteatrze 21 czerwca godz. 19 – „A po nocy przychodzi dzień” – pożegnalna trasa koncertowa Budki Suflera, Amfiteatr 22 czerwca godz. 19 – Koncert w ramach Międzynarodowego Festiwalu Płockie Koncerty Organowe, Bazylika Katedralna 23 czerwca godz. 16 – Warsztaty literacko muzyczne „Od gawota do fokstrota”, Filia Biblioteczna nr 8 Książnicy Płockiej 25 czerwca godz. 18 – Koncert w ramach cyklu „Szalom na Kwiatka” Miejsce: Muzeum Żydów Mazowieckich

Straż Miejska – tel. 986 Straż Pożarna – tel. 112 lub 998 Pogotowie ratunkowe – tel. 999 Policja – tel. 997 Informacja PKS – tel. 703-403-314 Pogotowie ciepłownicze – tel. 993, 24 366-52-52 Pogotowie drogowe – tel. 24 268-02-22 Pogotowie energetyczne – tel. 991, 24 365-10-10 Pogotowie gazowe – tel. 24 262-24-38 Pogotowie opiekuńcze – tel. 24 262-36-85 Pogotowie ratunkowe – tel. 24 366-78-03, 366-78-04 Pogotowie wodociągowe – tel. 994, 24 364-42-44 Apteki W każdą niedzielę: apteka ul. Kolegialna 24, godz. 8-15; apteka Elixir w hipermarkecie Auchan, godz. 10-20. Codziennie: apteka „Przy Tysiąclecia”, ul. Tysiąclecia 11, tel. 24 262-11-02; apteka ul. Gałczyńskiego 11 w Kauflandzie – w godz. 8-22.

Sprawą bezdyskusyjną jest fakt, że płocka Starówka przestała spełniać swoją dawną, handlową rolę i zaczyna straszyć pustymi lokalami na sprzedaż bądź do wynajęcia. Wyremontowana ulica Tumska ze swoimi granitowymi niby-ławeczkami zamiast zachęcać do tego, żeby usiąść, tak jak kiedyś na skwerku, grozi złapaniem przysłowiowego „wilka” na zimnym kamieniu. Oile zefektami remontu raczej niewiele da się zrobić, o tyle obumierającą gospodarczo Tumską można ożywić. Można na przykład umożliwić rodzimym przedsiębiorcom, zainteresowanym miejskimi lokalami, wynajem na specjalnych warunkach. W początkowej fazie rozwoju działalności byłaby to możliwość zwolnienia ich zopłat czynszowych lub znaczne obniżenie tej opłaty. Przyniosłoby to pozytywny skutek wpostaci zagospodarowania pustych lokali i byłoby niewątpliwą zachętą dla potencjalnych przedsiębiorców. Wpływ finansowy dla miasta również jest w tym przypadku bezdyskusyjny – puste lokale generują wyłącznie koszty, zagospodarowane natomiast dają wpływy chociażby podatkowe. Kolejną kwestią jest zwolnienie lub znaczne obniżenie opłat z tytułu umieszczania reklam przy lokalach, w których prowadzona jest działalność gospodarcza. Wobec stosowanych obecnie horrendalnych stawek za umieszczanie reklam w pasach drogo-

Czwartek, 5 czerwca 2014 Zdaniem radnego

Tumska życiem tętniąca

wych, przedsiębiorcy zmuszeni są do rezygnacji z czytelnej reklamy swoich firm i umieszczania reklam na fasadach budynków. W dobie konkurencji z handlem w galeriach, powinno się ułatwić jak najlepszą możliwość promocji przedsiębiorcom, działającym jeszcze w centrum miasta. Warto przy tym zauważyć, że obniżenie tych stawek przez MZD w Płocku przyczyniłoby się do zwiększenia realnych wpływów do kasy przedsiębiorstwa. Pisałem na ten temat interpelację już w 2012 roku i złożyłem podobną teraz, ponieważ sprawa ta została zupełnie zlekceważona przez władze miasta. Rejon Starówki powinien zapełnić się restauracjami i kawiarniami (tak jak to zresztą

funkcjonuje w wielu innych miastach), powinien stać się miejscem spacerowo-rekreacyjnym dla płockich rodzin i turystów. Funkcje handlowe przejęły galerie handlowe i markety – tej tendencji nie da się już odwrócić. Na ulicy Grodzkiej i Starym Rynku zaczyna niepodzielnie dominować gastronomia. Myślę, że to właśnie w tym kierunku powinien zmierzać dalszy rozwój Starego Miasta, a w szczególności ulicy Tumskiej. Nie należy jednak zapominać, iż musi się to wszystko odbywać w zgodzie z interesem mieszkańców i bez zakłócania ich spokoju. W tę koncepcję wpisuje się również pomysł i organizacja imprez targowych oraz sportowych i kulturalnych, jakich przybywa ostatnio na Starówce. Mam nadzieję, że takich przedsięwzięć będzie więcej w przyszłości, dzięki czemu przyciągniemy w ten rejon miasta zarówno turystów, jak i mieszkańców Płocka. Myślę, że tylko w ten sposób ta część naszego miasta, tętniąca życiem, zachęcająca do odwiedzin i spędzenia tu wolnego czasu, zacznie w końcu zasługiwać na miano Salonu Miasta. DARIUSZ SKUBISZEWSKI RADNY RADY MIASTA PŁOCKA

petroecho.pl/w-plocku/informacje

Wyciągnęli z Sobótki opony, czajnik, fotel... W piątek przy zalewie Sobótka uczniowie sześciu płockich szkół wraz z ratownikami WOPR-u sprzątali popularny zalew. Zebrali pół kontenera śmieci, nie udało im się jedynie wyciągnąć porzuconej... betoniarki. Sprzątanie odbyło się 30 maja w ramach akcji „Dbaj o środowisko z WOPR”. W całym przedsięwzięciu chodzi o to, aby nauczyć dzieci i młodzież dbania o otaczającą nas przyrodę, a przy okazji oczyścić to najbardziej malownicze miejsce. – Bardzo cieszymy się, że możemy brać w tym udział – powiedział nam jeden z uczestników akcji. – Uczestniczymy w życiu Płocka i do tego robimy coś pożytecznego – dodał. Jeśli popatrzymy, co sprzątający znaleźli na terenach okalających zalew, możemy... doznać szoku. Mnóstwo puszek i butelek po napojach, również (a może szczególnie) wysokoprocentowych, po ubiegłorocznej akcji nie robiło już na nikim wrażenia. W trakcie pierwszej edycji tej akcji znaleziono bowiem pralki, lodówki i inne artykuły gospodarstwa domowego. Wówczas można by pomyśleć, że to przez wiele lat trochę się tego nazbierało. Jednak przez dwanaście miesięcy ludzie zdążyli wyrzucić nad Sobótką meble, opony samochodowe, czajnik bezprzewodowy, szufladę od lodówki, a nawet pozostawić w zaroślach urządzenie, służące do betonowania... Świetny przykład kultury osobistej i dbania o teren wypoczynku wielu mieszkańców Płocka... W trakcie piątkowej akcji, dziesięciu najlepszych zbieraczy otrzymało nagrody ufundowane przez WOPR. DOMINIK JAROSZEWSKI

Tu nas znajdziecie Zakład Ubezpieczeń Społecznych w Płocku, al. Piłsudskiego 2b; Urząd Skarbowy w Płocku, ul. 1 Maja 10; Galeria Wisła, ul. Wyszogrodzka 144, Szkoła Wyższa im. Pawła Włodkowica w Płocku, al. Kilińskiego 12; Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Płocku, Pl. Dąbrowskiego 2; Orlen Arena, Pl. Celebry Papieskiej 1; Kino Helios, ul. Wyszogrodzka 144; Bar Krokiet, ul. 1 Maja 6; Hotel Herman, ul. Sienkiewicza 30; Stadion im. Kazimierza Górskiego w Płocku, ul. Łukasiewicza 34; Teatr Dramatyczny im. J. Szaniawskiego, Nowy Rynek 11; Przychodnia Orlen Medica, ul. Chemików 7; Przychodnia Orlen Medica, ul. Kutrzeby 11; Wojewódzki Szpital Zespolony w Płocku, ul. Medyczna 19; Płocki Ośrodek Kultury i Sztuki, ul. Tumska 9A; Market Kaufland, ul. Gałczyńskiego 11; Książnica Płocka, ul. Kościuszki 6, Szpital Świętej Trójcy, ul. Kościuszki 28; Przychodnia PiSOZ, ul. Miodowa 2; Jadłodajnia Do Syta, al. Jana Pawła II 39, Sklepy PSS Zgoda: ul. Miodowa 4, ul. Szarych Szeregów 4, ul. Rembielińskiego 1a, Al. Kobylińskiego 2, ul. Czwartaków 22, Kościelna 13, Tumska 11a; Sklep spożywczy Ewa, Nowe Gulczewo 21; Pure Jatomi Mazovia, ul. Wyszogrodzka 127; Pure Jatomi Mosty, ul. Tysiąclecia 2a; Starostwo Powiatowe w Płocku, ul. Bielska 59; Miejskie Przedsiębiorstwo Taksówkowe tel. 191-91, Molo Cafe – kawiarnia na płockim molo.


Dzieje się

5

petroecho.pl/w-plocku/po-godzinach

Dwa światy kanonizacji papieża Wciąż nie słabną echa głośnego skandalu, jaki rozpętał się jakiś czas temu wokół hucznego przyjęcia na tarasie Prefektury Stolicy Apostolskiej, zorganizowanego 27 kwietnia podczas uroczystości pierwszej podwójnej kanonizacji papieży w XXI wieku: Jana Pawła II i Jana XXIII. I to właśnie ów skandal sprawił, iż podjąłem decyzję o wyciągnięciu z szuflady fotoreportażu, który tego dnia przyszło mi zrealizować na ulicach Watykanu, a który ze względu na pewne poważne wątpliwości, nie miał nigdy ujrzeć światła dziennego. Podczas gdy zaproszeni na dachową imprezę goście, w atmosferze wykwintności i snobizmu, mieli okazję podziwiać roztaczający się w dole przepiękny widok na plac przed bazyliką św. Piotra, ściśnięty na ulicy tłum tysięcy wiernych, chcących uczestniczyć w uroczystości kanonizacyjnej, często doświadczał zgoła innych, acz równie niezapomnianych wrażeń. Zwłaszcza w okolicach Via della Conciliazione, która z Zamku Anioła wiedzie prosto do miejsca, gdzie papież Franciszek odprawiał tego dnia, jakże znaczącą dla katolickiego świata, mszę świętą. Ulice, znajdujące się w najbliższym sąsiedztwie centrum Stolicy Piotrowej zapełniały się pielgrzymami z całego świata, stopniowo, acz po brzegi, przez całą noc. Czuć było atmosferę religijnego skupienia, zadumy, a zarazem ogromnej radości i rozpierającej dumy, że już za kilka godzin bliski sercu milionów Polaków papież dołączy do grona świętych Kościoła katolickiego.

Czar, niestety, szybko prysł, gdy po ponad półtoragodzinnym opóźnieniu od programowego otwarcia bramek, zaczęto wreszcie rano wpuszczać wiernych przez wąskie gardło alei, gdzie kończy się Via della Conciliazione, a wyrastają monumentalne filary, okalające Piazza San Pietro. Tłum nagle stał się bardzo ożywiony, wręcz nerwowy. W ogromnym ścisku trudno było obrócić się wokół własnej osi, aby móc dostrzec współtowarzyszy pielgrzymki. Zdjęta z chodnika noga nie miała szans na powrót w to samo miejsce. Ktoś inny stawiał już swoją. O przykucnięciu ze zmęczenia choćby na krótką chwilę, czy udaniu się za potrzebą, nie było nawet mowy. Brak jakiegokolwiek pola manewru w potwornej ciasnocie powodował, że ludzie tracili przytomność, płakali. Im bliżej bramek wejściowych, tym droga stawała się węższa, a sytuacja bardziej dramatyczna. Nozdrza wypełniały się gęstym, dusznym powietrzem i kurzem z rozkopywanych gazet, rozrzuconych całymi

stertami wzdłuż drogi. Zaczęło dochodzić do drobnych sprzeczek i rękoczynów. Ktoś krzyknął, że właśnie został popchnięty czy ugryziony, ktoś inny wrzasnął: – Aiuto! Medico! Bo kolejny człowiek przekroczył granice swej wytrzymałości i padł zemdlony lub zwisał z opuszczoną głową, jeśli w potwornym ścisku nie dane mu było nawet osunąć się na ziemię. Jadąc do Rzymu planowałem przygotować fotoreportaż, dokumentujący emocje ludzkie, wartości chrześcijańskie, posłannictwo wiary, dobroć i miłosierdzie. Jednym słowem wachlarz uczuć, jakie spodziewałem się zarejestrować podczas tak znamiennego wydarzenia, jakim jest wśród społeczności katolickiej kanonizacja papieża Polaka. Plan, mam nadzieję, udało mi się zrealizować, choć, niestety, sam wachlarz raczył ukazać mi się w o wiele szerszym spektrum, niż się tego po przybyłych do Stolicy Apostolskiej pielgrzymach kiedykolwiek spodziewałem. ADEK JASIŃSKI

petroecho.pl/w-plocku/rozrywka-i-wydarzenia

Konkurs z okazji Biesiady Kasztelańskiej. Do wygrania dwie torby izotermiczne W czerwcu odbędzie się kolejna Biesiada Kasztelańska w naszym mieście. W tym roku na stadionie miejskim zagra m.in. T. Love i zespoły hip-hopowe. Z tej okazji mamy dla Was konkurs, w którym do wygrania są dwie torby izotermiczne. 7 czerwca na Stadionie Miejskim w Płocku zadebiutują tegoroczne Biesiady Kasztelańskie. Gwiazdą imprezy będzie zespół T. Love, na scenie pojawią się też przedstawiciele innych gatunków muzycznych. Imprezę zwieńczy dyskotekowe after party, które poprowadzi DJ Mafia Mike. Ubiegłoroczna Biesiada cieszyła się dużym powodzeniem wśród płocczan i wszystko wskazuje na to, że tym razem będzie podobnie. – Wierzymy, że kolejny cykl Biesiad Kasztelańskich zachęci mieszkańców Płocka i okolicznych miejscowości do wspólnego celebrowania wolnego czasu – mówi Maciej Szalaty, Marketing Mana-

ger marki Kasztelan. – Jestem przekonany, że tu – w sercu Polski, nasi goście pokażą, jak doskonale potrafią się bawić i ile radości można czerpać z takich spotkań – dodaje. Według planów, na Biesiadzie oprócz T. Love wystąpi Ńemy, Alexandra Jabłonka oraz ShowTime. Nie zabraknie innych atrakcji – w tym pokazów Polskiej Reprezentacji w Grillowaniu Polish BBQ Kings oraz wiele konkursów z nagrodami rzeczowymi.

Konkurs My też mamy dla Was konkurs, w którym do wygrania są dwie torby izotermiczne. Co zrobić, aby wygrać? Wystarczy odpowiedzieć na pytanie: Gdzie, poza Płockiem, odbywają się Biesiady Kasztelańskie w tym roku? Nagrodę, a więc jedną z dwóch toreb, otrzymają osoby, które udzielą poprawnej odpowiedzi jako pierwsze. Zgłoszenia nale-

ży słać na adres: redakcja@petronews.pl. Na Wasze odpowiedzi czekamy do poniedziałku, 9 czerwca. Zwycięzcy zostaną poinformowani drogą mailową o szczegółach odbioru nagród. PetroNews objął patronat medialny nad tegorocznymi płockimi Biesiadami Kasztelańskimi. FOT.: UBIEGŁOROCZNA EDYCJA BIESIADY KASZTELAŃSKIEJ


Waszym zdaniem

6 EchoSonda

Czy płocczanie głosowali w wyborach do Parlamentu Europejskiego?

Nie głosowałam i nie będę głosować. Nie ma na kogo.

Czwartek, 5 czerwca 2014

petroecho.pl/w-plocku/waszym-zdaniem

Ryk silników nad Sobótką – list czytelnika (...) nadziwić się nie mogę, jak można było w takim miejscu, przypominającym mini rezerwat przyrody, wybudować drogę dla samochodów, a nie zrobić jej dla pieszych i rowerzystów – pisze nasz Czytelnik o trasie przy Sobótce. Czy jest szansa na to, że zostanie wprowadzony zakaz wjazdu samochodów nad zalew? Coraz większa rzesza osób biegających i wypoczywających nad zalewem sprawia, że teren ten postrzegany jest jako typowo rekreacyjny, służący wypoczynkowi rodzin, uprawianiu sportów, jako miejsce, w którym płocczanie mogą spotkać się i spędzić

urzędnicy to zmarnowali. Na drogę dla aut pieniądze się znalazły, na budynek, w którym miała być kawiarnia i wypożyczalnia sprzętu sportowego czy przebieralnie nie mogą się znaleźć od wielu lat!!! Czy dziki teren, tzw. Parowy, też pozwolimy w przyszłości zajeździć? Czy też go zmarnują, w imię wygody kierowców? Proszę bardzo, abyście zechcieli to opisać, aby do naszych decydentów dotarło, że nam nie wszystko jest obojętne, a przynajmniej nie wszystkim – podsumował pan Marek, dodając: – Wybierzcie się tam kiedyś sami, rano, najlepiej ok. 7 czy 8, i posłuchajcie odgłosów przyrody, jakie się tam roznoszą, zanim na zawsze zacichną, i zobaczcie na własne oczy, czemu się tak kiedyś stanie... Skontaktowaliśmy się z urzędem miasta w tej sprawie. Konrad Kozłowski z zespołu medialnego nie ukrywał zaskoczenia. – Na tym terenie znajdują się tak duże tere-

szem, ale to chyba najmniejszy problem. Otóż równoległa droga (przy skarpie) w co ładniejszy dzień jest przeludniona: szusują rowerzyści, biegają biegacze, spacerują ludzie starsi, rodziny z dziećmi, ludzie z psami oraz zakochani, a i typów na quadzie czy motorze spotkać nietrudno. Naprawdę ciężko się tam spaceruje. W Płocku brakuje miejsc, gdzie jest po prostu natura i spokój. Udostępnienie drogi obecnie używanej przez samochody bardzo by pomogło. Elf – Pewnie, a mamę nad Sobótkę będę wozić rowerem... Już widzę te rodziny z dziećmi, które przemierzają schody, targając za sobą jakieś zabawki, koce i materace… Mirek – Mieszkam na tzw. Wielkiej Płycie, ale każdą wolną chwilę przy ładnej, słonecznej pogodzie spędzam z dzieciakami właśnie nad Sobótką, bo tam są tereny do tego wymarzone i ogrom otwartej przestrzeni. I zgadzam się z autorem tego listu,

ny rekreacyjne, że ruch samochodowy z tym nie koliduje – powiedział. – Ani do urzędu miasta, ani do MZD nie wpływały do tej pory postulaty, aby całkowicie zamknąć dla ruchu drogę z płyt nad Zalewem Sobótka. Wręcz przeciwnie – droga została stworzona, aby ułatwić dostęp do terenów rekreacyjnych nad Wisłą wszystkim – pieszym, rowerzystom, osobom dysponującym samochodami i motocyklami – tłumaczył, dodając, że obowiązuje na tym terenie organizacja ruchu, ograniczająca prędkość i tonaż pojazdów, przy drodze powstały zatoki i miejsca postojowe, a na drodze zamontowano kilka bardzo wysokich progów spowalniających ruch. Dodatkowo, w okresie letnim jest uruchamiana specjalna linia autobusowa. – Nie ma planów, aby całkowicie zamknąć tę drogę dla pojazdów samochodowych w tym roku, zwłaszcza w kontekście robót związanych z rozdziałem kanalizacji ogólnospławnej prowadzonych w rejonie ulic Kazimierza Wielkiego, Polnej, Topolowej i al. Kobylińskiego, dla których jest to obecnie droga alternatywna – wyjaśnił Konrad Kozłowski. – Trasa nad Zalewem Sobótka jest wyłączana z ruchu okazjonalnie, w przypadku imprez plenerowych czy festiwali organizowanych na nadwiślańskiej plaży – dodał. AS

zarówno ja, jak i moi znajomi, z którymi się tam często spotykamy, mamy dokładnie takie same przemyślenia. Jak można było w takim miejscu zrobić drogę, która w krótkim czasie stała się bardzo ruchliwa. Nie zrobiono jej za to właśnie dla pieszych, biegających, rolkarzy itd.!!! Rzecz nie jest, takie odniosłem wrażenie po lekturze artykułu, żeby ją teraz (natychmiast) zamknąć, do czego wypowiedź czytelnika próbuje sprowadzić urzędnik ratusza, ale w tym, że nie powinno jej się kilka lat temu w ogóle wybudować. Hektor – Jakie pędzące samochody? Mam wrażenie, że nie jest pan kierowcą ani nigdy nie był. Gdyby pan przejechał się Sobótką, wiedziałby pan dlaczego nie da się tam pędzić. Jest dobrze. Może po prostu można poszerzyć bulwar o płyty dla pieszych, którzy tam się kręcą jak święte krowy? Miasto jest dla ludzi, a nie dla przyrody. Anna – Tak, najlepiej teraz zamknąć, gdy na K. Wielkiego i Kobylińskiego korki z powodu remontów, sporo osób jeździ właśnie Sobótką, żeby ominąć roboty drogowe. Gumix8088 – No Pana poniosło z zamykaniem drogi... brak ścieżek rowerowych i chodników? No albo mam halucynacje, albo Pan ma problemy ze wzrokiem. Nad Sobótką został wybudowany chodnik, który prowadzi od amfiteatru aż do wylotu drogi do K. Wielkiego, jest oświetlenie, ławeczki i to po drugiej stronie zalewu, z dala od drogi. W wakacje dużo ludzi korzysta z dojazdu na plażę nad Wisłą oraz na tę drugą nad Sobótką. Jeździ ciuchcia i autobus, ale nie... zamknijmy jezdnię, bo Pan żab chce słuchać...

Według mnie wszyscy kandydaci mówią to, co chcemy usłyszeć przed wyborami.

Nie. Przecież w naszej Polsce i tak się nic nie zmieni.

To, że nie pójdziemy na wybory to też jest wybór.

czas na świeżym powietrzu. No właśnie, czy na świeżym? Pan Marek pisze nam o swoich wnioskach, dotyczących tego miejsca. – Chciałem się podzielić z Państwem swoimi spostrzeżeniami i opinią na temat rozwiązania, jakie kilka lat temu zgotowali nam włodarze naszego miasta – pisze. – Rzecz dotyczy drogi samochodowej, jaką wybudowano wokół zalewu Sobótka. Biegam tam regularnie i nadziwić się nie mogę, jak można było w takim miejscu, przypominającym mini rezerwat przyrody, wybudować drogę dla samochodów, a nie zrobić jej dla pieszych i rowerzystów (mam na myśli południową stronę zalewu). Biegnąc czy spacerując po północnej stronie zalewu słyszy się rechot żab, trele ptaków, które są niestety przerywane co chwila (biegam rano) rykiem silników przejeżdżających tamtędy niczym drogą ekspresową jeden za drugim aut. Jak można było coś takiego zrobić przyrodzie i ludziom! Takie miejsca są dla nas, czy dla samochodów! Czy naprawdę ostatni kawałek przyrody wokół nas musimy rozjeździć samochodami, zatruć spalinami? Dziś rano na przykład, oprócz aut osobowych i dostawczych widziałem tam także ciężarówkę oraz wielką koparkę. Brak mi po prostu słów... czy ktoś to kontroluje? Śmiem wątpić, przecież nie było żadnego zgłoszenia... Jest tam miejsce dosłownie dla wszystkich, oprócz zwierząt, żyjących tam niegdyś w spokoju i ludzi, którzy powinni móc tam spacerować z dziećmi, jeździć rowerami, na rolkach, czy biegających. Ten teren był do tego wymarzony. No właśnie, był, bo mądrzy politycy i pracujący na ich rzecz

WASZE KOMENTARZE Iga – Całym sercem popieram ten list. Samochody są wszędzie wokół, bardzo trudno znaleźć miejsce, gdzie ich brak. Niestety, od kilku lat są też częścią terenów spacerowych nad Sobótką. Słychać je, ow-


Reklama

7


Felieton

8

Czwartek, 5 czerwca 2014

petroecho.pl/w-plocku/tylko-u-nas

Okiem Robaka: Jarmark na „szóstkę” Jest taki szczególny czas w roku, kiedy ulice Starego Miasta ożywają wielotysięcznym tłumem. Tak było i tym razem. Dopisała pogoda, dopisali ludzie. To już po raz szósty nieprzebrane rzesze płocczan, a także turystów, ściągnęły na Tumską, Grodzką, plac Narutowicza i rynek przed ratuszem. Było w czym wybierać, było czym handlować. Rzędy kramów przyciągały uwagę barwami, oryginalnymi formami rękodzieła i innych wytworów, kolekcjami, a także smakami i zapachami jadła i napojów. Trudno było zaspokoić ciekawość, coraz to nowe rzeczy wciąż wzbudzały nasze zainteresowanie. Przez trzy ostatnie dni mogliśmy skorzystać zarówno z bogatej oferty wystawienniczej, jak również gier i zabaw rodzinnych, w ramach Dni Historii Płocka oraz Jarmarku Tumskiego. Uwagę najmłodszych przyciągało miasteczko rycerskie, zlokalizowane obok pomnika Bolesława Krzywoustego, pokazy walk na miecze, prezentacje dawnych rzemiosł i rękodzieła.

Starsi i bardziej zaprawieni w boju mogli wziąć udział w XXII turnieju w strzelaniu z kuszy historycznej oraz w strzelaniu z łuku. Na dziedzińcu zamku przenosiliśmy się w odległe czasy średniowiecza. Niewątpliwą gratką była również możliwość zwiedzenia murów zamkowych i obejrzenia miasta i okolic z zupełnie nowej perspektywy. Tymczasem nieopodal, przy pomniku Ludwika Krzywickiego, odbywały się występy teatralne najmłodszych w widowisku „Słowa niosą uśmiech” w ramach

cyklu „Rodzinne Spotkania z Książnicą”. Widowiska artystyczne, koncerty rodzimych i zaproszonych zespołów, pokazy taneczne wzbogacały nasze wrażenia z Jarmarku. Tradycyjnie już nasze spacery wśród kramów umilali kataryniarze, którzy i tym razem ściągnęli do nas z różnych zakątków Europy. Oczywiście wymieniłem tu tylko niektóre atrakcje, z niezwykle bogatej oferty przygotowanej dla mieszkańców miasta, nie sposób było fizycznie wszędzie być i niczego nie przegapić. Nawet od-

wołanie ze względu na zagrożenie powodziowe planowanego na sobotę Dnia Wisły, w niewielkim tylko stopniu zubożyło atrakcyjność całej imprezy. Ktoś mógłby zapytać, czy warto organizować imprezę, która nie zmienia szczególnie swego charakteru, oferuje całkiem podobne wrażenia, jak przed rokiem lub dwa lata temu? Podobne, jednakże nie takie same… Organizatorzy Jarmarku pieczołowicie dobierają wystawców, dbając o utrzymanie właściwego poziomu eksponowanych towarów i zapewnie-

nie atrakcyjności całego wydarzenia. Na tym też polega jego coroczny sukces – impreza przyciąga nieodmiennie tysiące płocczan i cieszy się niekwestionowanym uznaniem. Przecież przychodzimy tutaj nie tylko kupować, to również idealny sposób na ciekawe, niekonwencjonalne spędzenie wolnego czasu w rodzinnym gronie. A iluż starych znajomych spotkaliśmy pomiędzy straganami, których nie widzieliśmy już od wieków… a może tylko od ostatniego Jarmarku Tumskiego? WALDEMAR ROBAK

(...) Największą ciekawostką petroecho.pl/w-plocku/warto-przeczytac tamtych lat i ówczesnej uchwały jest zapis, iż z chwilą, gdy ulica Popłacińska nabierze charakteru arterii komunikacyjnej, a linia kolejowa nie przeniesie się na trasę Ciechomice-Borowiczki-Płock, PKP urządzi na tej ulicy wiadukt! Powyższą uchwałę magistrat przyjął w założeniu, że (...) zbudowanie łącznicy Radziwie-Płock i Płock-Miasto traktuje się jako prowizorium, do czasu skierowania ruchu kolejowego trasą Ciechomice-Borowiczki-Płock.

Czy PKP winne jest nam budowę jednego wiaduktu?

Okres międzywojenny to dla Płocka czas realizacji bardzo ważnej inwestycji, uważanej wówczas jako otwarcie miasta na świat i szansę na rozwój, czyli budowy linii kolejowej Kutno-Płock-Sierpc. Ze względu na trudną sytuację Polski, inwestycja ciągnęła się przez wiele lat. I to właśnie z uwagi na brak pieniędzy w kasie państwa, linia została wybudowana w zdecydowanie niższym standardzie niż planowano, a niektóre rozwiązania traktowano jedynie jako tymczasowe. Budowa nowej linii kolejowej niosła za sobą wiele problemów do rozwiązania – budowę wiaduktów, zamykanie niektórych ulic czy też budowę przejazdów strzeżonych. Nie wolno zapominać, iż w tym okresie budowano również most drogowo-kolejowy, którego budowa pochłaniała ogromne pieniądze. W tych okolicznościach inwestor, chcąc w maksymalny sposób ograniczać wydatki, starał się wprowadzać rozwiązania tańsze, a efekty decyzji podejmowanych

w latach 30. ubiegłego wieku mieszkańcy Płocka odczuwają do dziś. Bardzo ciekawa historia jest związana zprojektami ruchu drogowo-kolejowego na Radziwiu. Rozwiązania projektowe inwestycji nabieżąco były uzgadniane zówczesnymi władzami miasta. Pierwotne założenia projektantów były dużo bardziej ambitne niż te, które w konsekwencji powstały. Początkowo, w 1934 roku, magistrat zdecydował, iż skrzyżowanie linii kolejowej z ulicami Popłacińską i Zieloną będą jednopoziomowe, a z ulicami Kolejową iStrażacką dwupoziomowe. Następnie, nawniosek Kierownika Budowy Łącznicy Kolejowej Płock-Radziwie i Płock-Miasto, Jana Grubeckiego, oraz zgodnie ze stanowiskiem Biura Pomiarów i Zabudowy Miast reprezentowanym przez W. Wieczerkiewicza, przyjęto uchwałę, iż na ulicach Zielonej i Popłacińskiej powstaną przejazdy kolejowe jednopoziomowe strzeżone. Przyulicy Strażackiej PKP miała

wykonać drogi równoległe ito odulicy Strażackiej doPopłacińskiej, poobu stronach trasy kolejowej. Co ciekawe, magistrat zastrzegł sobie jednak prawo urządzenia w przyszłości (w razie potrzeby) przejazdu w poziomie szyn, co dziś, z uwagi na ukształtowanie terenu, wydaje się być nierealne. Ustalono ponadto, iż wiadukt na ulicy Kolejowej powinien mieć szerokość w świetle 14 m. Największą ciekawostką tamtych lat i ówczesnej uchwały jest zapis, iż z chwilą, gdy ulica Popłacińska nabierze charakteru arterii komunikacyjnej, a linia kolejowa nie przeniesie się na trasę Ciechomice-Borowiczki-Płock, PKP urządzi na tej ulicy wiadukt! Powyższą uchwałę magistrat przyjął w założeniu, że zgodnie ze stanowiskiem Ministerstwa Komunikacji (wyrażonym w piśmie z dnia 30.04.1937 numer U. J. V. 405/3), zbudowanie łącznicy Radziwie-Płock i Płock-Miasto traktuje się jako prowizorium,

do czasu skierowania ruchu kolejowego trasą Ciechomice-Borowiczki-Płock. Przez wiele lat po wojnie, aż do chwili zbudowania ulicy Portowej, ulica Popłacińska pełniła bardzo ważną rolę w układzie drogowym Płocka. Niestety, pomimo, iż niewątpliwie stała się jedną z głównych arterii komunikacyjnych miasta, a trasa kolejowa w dalszym ciągu pozostawała na swoim miejscu, wiadukt nie powstał. Kwestią do wyjaśnienia dla prawników może być, czy zaciągnięte przez państwo zobowiązanie sprzed wielu lat jest dalej obowiązujące i czy dzisiejsze władze mogłyby – starając się o budowę wiaduktu – powoływać się na tamte zapisy. Dziś ulica Popłacińska stała się ponownie ulicą mniej uczęszczaną, jednak miejsc, w których przydałby się wiadukt w naszym mieście nie brakuje, wystarczy wspomnieć ulicę Otolińską czy Bielską. Może warto za-

interesować się tą ciekawą historią i powalczyć o kolejną ważną inwestycję w naszym mieście? A być może warto odwiedzić Ministerstwo i przedstawić historię chyba najdłużej istniejącego prowizorium w Polsce trasy kolejowej przez Radziwie? PIOTR GRYSZPANOWICZ Piotr Gryszpanowicz – mgr inż. budownictwa, były dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg, obecnie prowadzi własną działalność – projektuje drogi, nadzoruje ich budowę i kieruje ich budową w Płocku i okolicach. Jest również wykładowcą na Politechnice Warszawskiej, prowadzi zajęcia z budownictwa komunikacyjnego (uczy jak powinno się budować i projektować drogi itp.). Obecnie kończy pisać książkę o przemianach układu komunikacyjnego Płocka od końca XVIII wieku do dziś. FOT. PIOTR MRÓWKA


W obiektywie

12

Czwartek, 5 czerwca 2014

petroecho.pl/w-plocku/po-godzinach

Poczuj się lepiej – czy to możliwe? Jest takie miejsce… – Droga emocjonalnego i duchowego rozwoju człowieka – także moja – przebiega poprzez kryzysy i trudne decyzje. W trakcie mojej salezjańskiej drogi, bogatej w niezwykle wartościowe, przeżywane w relacjach z innymi ludźmi doświadczenia odkrywałem, że chcę realizować moją drogę w inny, bardziej korespondujący ze mną i pozwalający na pozostawanie w zgodzie z samym sobą sposób. Stworzyłem Centrum VISUM jako bezpieczne miejsce, w którym możemy zadbać o siebie, zmierzyć się z własnymi słabościami i kryzysami i podjąć drogę świadomego rozwoju osobistego – mówi Tomasz Radkiewicz, psychoterapeuta. Jak zadbać o siebie? W natłoku pędzącego życia, coraz większych wyzwań, jakie przed nami się stawia i jakie sami stawiamy przed sobą? Bywamy zagubieni, sfrustrowani, czasem wręcz chorzy w świecie, w którym nie czujemy się sobą. Centrum Visum to bezpieczne miejsce, w którym możemy zadbać o siebie, zmierzyć się z własnymi słabościami i kryzysami. To miejsce wymyślił i stworzył Tomasz Radkiewicz – pomysłodawca inicjatywy Wieczór Chwały, a obecnie psychoterapeuta, trener rozwoju osobistego i człowiek, który dobrze wie, na czym polega i jak pomocna może być terapia. Razem z nim współpracują Małgorzata Marcinkowska – pedagog, psychoterapeuta, trener i szkoleniowiec, Monika Tarnowska – psycholog, psychoterapeuta, naukowiec i dydaktyk, Justyna Waś – psycholog i psychoterapeuta oraz dr Michał Wojciechowski – lekarz, specjalista psychiatrii. Z paniami rozmawiamy na temat sensu i powodów współczesnej terapii. [PetroNews] Dlaczego coraz częściej słyszymy o potrzebie terapii? [Małgorzata Marcinkowska] Terapia dotyczy tych sytuacji, w których osoba nie radzi sobie z cierpieniem. Cierpimy z powodu braku więzi, braku miłości i w efekcie samotności, braku wsparcia, braku przynależności, braku poczucia bezpieczeństwa. Wszystkiego tego, czemu nie możemy dać sobie sami nie otrzymując tego wcześniej od innych. [Monika Tarnowska] Myślę, że zgłaszamy się na terapię z różnych powodów. Czasem dlatego, że dochodzimy do wniosku, że sytuacja, w której się znajdujemy, jest dla nas nieznośna, a nie widzimy sposobów samodzielnego poradzenia sobie z nią. Czasem dlatego, że pojawia się w nas refleksja o tym, że powtarzają się w naszym życiu pewne wzorce – na przykład, mamy za sobą kilka relacji i dochodzimy do wniosku, że – choć osoby, z którymi byliśmy związani, były od siebie istotnie różne, to jednak same relacje funkcjonowały podobnie i w podobny sposób się zakończyły. Nie chcemy, by w przyszłości po raz kolejny odtworzył się taki schemat. Czasami natomiast spotyka nas nagłe, bardzo intensywne i dramatyczne doświadczenie, po którym trudno nam powrócić do równowagi – wspomnienia odrastycznym przeżyciu wciąż przy-

chodzą nam do głowy i nie możemy poradzić sobie z obawą, że takie zdarzenie mogłoby się powtórzyć. To, że dysponujemy naukowymi dowodami na to, że profesjonalna psychoterapia najczęściej prowadzi do poprawy jakości życia osoby, która z niej korzysta, stanowi ważną zachętę do tego, by w trudnej sytuacji poszukiwać pomocy psychoterapeuty. [Justyna Waś] Ludzie coraz częściej odczuwają deficyt bliskości, zaufania, akceptacji, miłości. Czują się samotni. Czasem nie mają nawet zkim porozmawiać. Bywa, że psychoterapeuta jest jedyną osobą w życiu danej osoby, który słucha, dla którego człowiek jest ważny, który okazuje akceptację i zrozumienie. Potrzeba terapii wynika między innymi z faktu, że nasze relacje z ludźmi są powierzchowne lub trudne i nie mamy kogoś, kto nam pomoże w kłopotach, kto wyciągnie pomocną dłoń bez oceniania czy narzekania. [PN] Czy chodzenie do terapeuty to wstyd? [MM] Spotykam się z tym, że niektóre osoby nadal uważają korzystanie z pomocy psychologa lub psychoterapeuty za sprawę wstydliwą, oznakę słabości lub tego, że „coś z nami nie tak…”. Myślę, że jednak coś się zmienia i korzystanie z pomocy bywa coraz częściej traktowane jako branie odpowiedzialności i świadome wprowadzanie zmiany w swoim życiu z udziałem kompetentnego towarzysza, jakim jest terapeuta. [JW] Korzystanie z psychoterapii jest przejawem dojrzałości. Wspieranie samego siebie polega między innymi na tym, że gdy sami nie możemy sobie z czymś poradzić, to kierujemy się do kogoś innego po pomoc. Czasem oznacza to konieczność czy potrzebę skorzystania z profesjonalnej pomocy. [PN] Dlaczego nie potrafimy ze sobą rozmawiać? Jak temu zapobiec? [MM] Nie potrafimy ze sobą rozmawiać, bo nie mamy na to czasu. Rozmowa to spotkanie, żeby się spotkać potrzebujemy mieć na to czas, zadbać o klimat, zapomnieć na chwilę o innych sprawach. Nie rozmawiamy bo się spieszymy. Przeciętny nastolatek spotyka się twarzą w twarz ze swoją matką przez 11 minut dziennie, a z ojcem przez 7 minut. Zapytajmy siebie, co można w takim czasie sobie przekazać? [MT] Często jest też tak, że rozmówca chciałby szybko pomóc drugiej osobie – pocieszyć, znaleźć rozwiązanie, dać dobrą radę, wypunktować nieskuteczne strategie postępowania i zalecić lepsze. Takie nastawienie najczęściej przynosi odwrotny

skutek – opowiadająca o swoich doświadczeniach osoba czuje się oceniana, traktowana w sposób protekcjonalny, nie rozumiana i zniechęcona do dalszych prób rozmowy. Zwłaszcza w kontaktach rodziców z nastoletnimi dziećmi zdarza się tak, że rodzicom trudno jest ograniczać swoją chęć dawania rad, a nastolatki nie chcą przyjmować porad i ocen. „Ty nic nie rozumiesz!” – tak często kończy się taka próba rozmowy. Tym, co może zapobiegać tego rodzaju „zgrzytom w komunikacji”, jest dobra więź między rozmówcami. Gdy dobrze kogoś znamy, lubimy go i darzymy szacunkiem, łatwiej nam nie tylko poświęcić czas na wysłuchanie go, lecz także wstrzymać się od narzucania własnego punktu widzenia. [PN] Czy zanika w nas asertywność? Dlaczego to kobiety mają z tym większy problem (a przynajmniej odnoszę takie wrażenie), chociaż to one w dzisiejszych czasach muszą być silniejsze? [MM] Bycie sobą to bardzo wymagająca postawa, wiąże się z uznaniem, że ja i inni mamy do tego prawo, a to rodzi konflikty, wymusza otwartość, dialog, szukanie satysfakcjonujących nas rozwiązań i odwagi w wyrażaniu siebie. W społeczeństwie, w którym promuje się konformizm, trudno iść pod prąd, to wymaga wysiłku, który ostatecznie się bardzo opłaca, ale na początku jest trudno. Nie słyszałam, żeby kobiety miały większy problem z asertywnością – myślę, że to raczej obiegowe stwierdzenie oparte na założeniu, ze kobieta jest słabsza od mężczyzny. [JW] Myślę, że w dużej mierze wynika to ze sposobu, w jaki dziewczynki są wychowywane. Mają być grzeczne, pomocne, skromne. Jako dorosłe kobiety nie są skupione na sobie, tylko na innych – na mężu, partnerze, dzieciach. Te przekazy nadal są bardzo silne, nie zmieniają się mimo większej świadomości oraz psychoedukacji. Dopiero w dorosłym życiu kobiety uczą się skupiać na sobie, być dla siebie ważnymi, realizować swoje pragnienia. [PN] Jak pokochać siebie, zaakceptować siebie w całości i pozbyć się depresyjnych myśli? [MT] Warto zwrócić uwagę na to, że w postawionym pytaniu kryje się pewna niekonsekwencja – nie wiadomo bowiem, czy celem jest „zaakceptowanie siebie w całości”, czy „pozbycie się” depresyjnych myśli, które przecież – wraz z towarzyszącymi im uczuciami, są częścią osoby? To, co czujemy, jest naszą odpowiedzią na to, w jaki sposób my-

ślimy sobie o swojej sytuacji. Jeśli myślę, że moja sytuacja jest beznadziejna i nigdy się nie zmieni, to zapewne będę odczuwać dojmujący smutek, gorycz i zniechęcenie. Rozpoznanie tego, co sprawia, że tak właśnie interpretuję własne położenie oraz tego, co chcę i mogę w nim zmienić, jest krokiem w kierunku odzyskiwania poczucia wpływu na własne życie i – co za tym idzie – lepszego samopoczucia. Pozytywna zmiana nie następuje przez to, że „pozbywamy się” jakichś myśli i uczuć, lecz przez to, że definiujemy to, co dla nas ważne, po czym aktywnie wprowadzamy zmiany przybliżające naszą sytuację do tej, w której faktycznie chcielibyśmy być. W efekcie – doświadczamy poprawy samopoczucia, adekwatnej wobec wprowadzanych przez nas zmian. [PN] Czy istnieje sposób na szczęście? [MM] Oczywiście – znalezienie odpowiedzi na pytanie czym ono dla mnie jest i podążanie w tym kierunku. Szczęście nie przychodzi samo:) [JW] W moim przekonaniu szczęście to stan wewnętrzny. To stan umysłu, to sposób, w jaki myślimy o sobie i o świecie, to sposób, w jaki interpretujemy różne wydarzenia z naszego życia. Na poczucie szczęścia wpływa akceptacja siebie, spokój wewnętrzny, bycie w zgodzie ze sobą. Szczęście nie zależy od czynników zewnętrznych, wpływów z zewnątrz. Można być szczęśliwym żyjąc skromnie inie mając talentów czy urody miss, auboku kochanej osoby, jak imożna być nieszczęśliwym wygrywając wielką nagrodę w lotto, jeśli poza pieniędzmi nasze życie jest puste, bo nie ma w nim więzi, bliskich relacji, miłości. Receptą na szczęście jest w moim odczuciu jest polubienie i pokochanie siebie, życie w zgodzie ze sobą oraz otwartość na świat i ludzi. [PN] Dlaczego i w jaki sposób rozmowa z terapeutą może pomóc uleczyć nasze

wnętrze? Czy może pomóc stać się lepszym – dla siebie i dla innych? [MM] Kontakt z terapeutą jest szczególnym rodzajem kontaktu, w którym osoba która szuka pomocy otrzymuje akceptację, empatyczne rozumienie i autentyzm terapeuty dzięki temu klient może czuć się bezpiecznie. Tylko w atmosferze bezpieczeństwa można w wolności znaleźć odpowiedzi na swoje najważniejsze pytania. To nie rozmowa leczy, ale doświadczenie kontaktu z samym sobą, ze swoimi myślami, uczuciami i potrzebami. Terapeuta jest tylko wrażliwym i uważnym towarzyszem drogi do celu, który wyznacza sobie klient, bo tylko on może dokonać zmiany w sobie – nikt inny. [JW] Rozmowa z terapeutą ma na celu poszerzyć samoświadomość. Już sama możliwość powiedzenia o tym, co dla nas trudne, co nas boli, w warunkach zaufania, akceptacji, serdeczności, ma właściwości leczące. Dzięki sprzyjającym warunkom rozmowy zaczynamy sami siebie szanować i być dla siebie ważnymi. Bycie w zgodzie ze sobą sprawia, że stajemy się lepsi – dla siebie, dla bliskich, dla obcych. Można taki stan osiągnąć między innymi podczas psychoterapii. Centrum Rozwoju Osobistego VISUM rozpoczęło właśnie kampanię billboardową, której celem jest zwrócenie uwagi ludzi na to, że można poprawić swoje życie, uczynić je lepszym i to trwale. – Tymczasowo poprawiamy sobie humor na przykład wstawiając selfie na facebooka i ciesząc się, gdy ktoś zalajkuje – mówi Tomasz Radkiewicz. – Ale to działa na krótką metę, jak zjedzenie kawałka czekolady, po którym za chwilę jesteśmy głodni. Poczuć się lepiej, to odnaleźć siebie, prawdziwego siebie, i żyć w zgodzie ze sobą i prawdą. W tym możemy pomóc – dodaje. ROZMAWIAŁA: AGNIESZKA STACHURSKA


13 petroecho.pl/w-plocku/tylko-u-nas

Rentgen: Kosmetyki DLA W podpłockim Siecieniu dzieje się prawdziwa magia. W niewielkiej hali produkcyjnej powstają kremy, o niezwykle korzystnym wpływie na cerę. Produkty z serii Kosmetyki DLA to jednak nie tylko przykład świetnej lokalnej marki, ale przede wszystkim spełnienie marzeń dwóch płocczanek – Marty i Zosi. Kobiety zaprosiły nas do siebie i zdradziły kulisy tworzenia ich iście magicznych kremów. Z założycielkami jednej z najszybciej rozwijających się firm kosmetycznych na rynku umówiliśmy się w samo południe. Drzwi otworzyła nam Marta, którą oderwaliśmy od pracy. – Przygotowujemy właśnie nowy produkt – powiedziała tuż po przywitaniu. – Nie chcę jednak zdradzać za wiele, ale zapewniam, będzie to produkt unikatowy – powiedziała, zapraszając nas do środka. Miejsce, w którym powstają kosmetyki, na pierwszy rzut oka wydaje się niepozorne. Niewielkie biuro, dokumenty i zamknięte drzwi, zza których wydobywa się cudownie drażniący nozdrza zapach ziół. Biuro firmy Kosmetyki DLA to nie tylko miejsce przyjmowania klientów i wypełniania urzędowych, papierkowych obowiązków, lecz przede wszystkim hala produkcyjna. – Może kiedyś rozwiniemy się na tyle, że stworzymy dział handlowy i marketingowy, dziś wszystko robimy same – powiedziała w rozmowie z nami Marta Remplewicz. Założycielki firmy znają się od dzieciństwa i od tej pory się przyjaźnią. Spędzały razem wakacje i... razem podkradały kosmetyki swojej cioci. – Uwielbiałam przyglądać się babci, która stała przy lusterku i wklepywała w siebie najróżniejsze kremy – wspomina Marta. – Chciałyśmy sprawdzić, z czego to jest zrobione. Chowałyśmy się więc za domem i mieszałyśmy jej kremy paluchami – kontynuuje Zofia Marciniak. – Nic z tego nie wyszło. No, poza tym, że ciocia nie miała kremów, o które wtedy było bardzo trudno – wtrąciła Marta. Od tego wszystko się zaczęło. Zabawa w kręcenie własnych kremów przerodziła się w pasję, a pasja stała się sposobem na życie. Na studia obie trafiły na Wydział Chemii UMK w Toruniu. Marta, gdy dowiedziała się o nowej specjalizacji na Politechnice Warszawskiej – Technologia związków biologicznie czynnych i kosmetyków – natychmiast się przeniosła Do Warszawy. Przyświecał jej jasny cel – pracę przy produkcji kosmetyków. Tak się właśnie stało. – Dostałam pracę w jednej z najstarszych firm kosmetycznych, która mieściła się w Płocku – wspomina Marta Remplewicz. – Czułam się bardzo szczęśliwa, bo spełniało się moje marzenie – zdradziła w rozmowie z nami. Miałam okazję współpracować ze wspaniałymi osobami, które ponad 30 lat pracowały w branży przy produkcji kosmetyków,

a z jedną z nich do dnia dzisiejszego konsultuję receptury. W zakładzie produkcyjnym w Płocku Marta i Zosia znów się spotkały, a praca w nim dała kobietom ogromne doświadczenie, które Marta postanowiła wykorzystać. – Skoczyłam na głęboką wodę – śmieje się w rozmowie z nami. – Bo Marta należy do osób, dla których nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego założyłyśmy firmę – dopowiada Zosia. To właśnie Marta, drobna blondynka, była motorem do założenia własnej działalności. Pomysł na Kosmetyki DLA, jak to zwykle w takich opowieściach bywa, podsunęło życie. Marta, często chorowała na zapalenie gardła, a skuteczną receptą na dolegliwości okazały się zioła. Wówczas pojawiła się idea: skoro w kremach znajduje się 70 proc. wody, będącej dla skóry absolutnie obojętną to może warto zastąpić ją naturalnymi naparami z ziół? Na efekty tych rozważań nie trzeba było długo czekać. Niedługo potem powstały pierwsze produkty z bardzo popularnej dziś serii Kosmetyki DLA. Pierwszymi testerami nowych kosmetyków byli rodzina i znajomi. Opinie o kosmetykach były pozytywne, a firma nabierała rozmachu. – Po trzech miesiącach od rozpoczęcia produkcji zaczęły docierać do nas pierwsze pozytywne opinie od ludzi. Pytali oni: „jak to możliwe, że po trzech, czte-

rech zastosowaniach są aż takie efekty” – wspomina Zofia Marciniak. – Po pewnym czasie nawet ja przekonałam się do ziół, choć byłam sceptycznie nastawiona – dodała z uśmiechem. Dziś produkty są polecane przez lekarzy dermatologów i lekarzy medycyny estetycznej. Od tamtej chwili minęły ponad dwa lata. – W tym czasie wiele się wydarzyło – stwierdziła Marta, pokazując nam znajdującą się za biurem halę produkcyjną. Na środku hali znajduje się homogenizator. To droga i ciężka maszyna, która jest nieocenionym narzędziem pracy. Ten kolos robi piorunujące wrażenie – prawie tak wielkie, jak zapach ziół, które poustawiane na półkach nęcą zmysł powonienia. – W tym właśnie miejscu spędzamy najwięcej czasu – powiedziała Zosia, która przystąpiła do tworzenia kremu. – Niezwykle ważne są proporcje – dodała, po czym zaczęła odważać surowce z chirurgiczną precyzją. Hala produkcyjna niczym nie ustępuje laboratoriom chemicznym wielkich koncernów. Zosia jest bardziej cierpliwa i to ona odmierza wszelkie proporcje – zdradziła Marta Remplewicz. Krem zaczyna się tworzyć, do pojemnika trafiają odpowiednie składniki, a my, wykorzystujemy nadarzającą się chwilę, by porozmawiać o codzienności pań. Jak się okazuje, nie ma w niej mowy o sztampie, a każdy dzień jest wyjątkowy.

– Często zdarza się tak, że przygotowujemy kremy na zamówienie, wtedy siedzimy na produkcji „do upadłego” – przyznaje Marta. – Dużo czasu zajmują też sprawy papierkowe, lecz tak jest w każdym biznesie – tłumaczy. – Ale często bywa również tak, że Marta otrzymuje telefon i na drugi dzień jedziemy na koniec Polski – śmieje się Zofia Marciniak. Jak się okazuje, teoretycznie najtrudniejszy a zarazem najprzyjemniejszy etap pracy, a więc tworzenie receptur, odbywa się w nocy. Największy problem to pozyskanie ziół – nawet tych rosnących w przydomowym ogródku. – W produkcji nie da się wykorzystać takich składników, a każdą roślinę trzeba sprowadzić z oficjalnego źródła – tłumaczy Marta. – Ostatnio szukaliśmy catalpy, rośliny rosnącej w wielu ogrodach. Problem w tym, że mało kto ją uprawia i dystrybuuje – wtrąciła Zosia. To właśnie ona zajmuje się wyszukiwaniem surowców.

W Kosmetykach DLA nie znajdziemy zbyt wielu egzotycznych roślin. Płocczanki idą niejako pod prąd obecnej modzie. W składzie kremów z Płocka nie ma nieznanej Polakom pustynnej róży z Jerycha czy naparu z kolców kaktusa. Marta i Zofia postawiły na lokalne, polskie rośliny, które mają doskonały wpływ na naszą cerę, a często zapominany o ich zbawiennym działaniu. Już niebawem na rynku pojawi się kolejny produkt z portfolio marki Kosmetyki DLA. Prace nad nim wciąż trwają. I choć jest to praca niezwykle intensywna, to zarówno Marta, jak i Zofia nie zamieniłyby jej na nic innego. – To spełnienie moich marzeń – podsumowuje Marta Remplewicz. – Chcemy tworzyć produkty, które będą pomagać ludziom. I ten cel realizujemy każdego dnia. MICHAŁ SIEDLECKI

Gdzie można kupić kosmetyki DLA w Płocku: Sklep Zielarsko-Medyczny, ul. Bielska 43 Sklep Zielarsko-Medyczny, ul. Sienkiewicza 41 Apteka Zielarska Herb-pol, ul. Bielska 27 Sklep Zielarsko-Medyczny, ul. Rembielińskiego 6A Nasza Apteka ORLEN MEDICA, ul. Chemików 7 Apteka Borowiczki, ul. Harcerska 89 Drogerie Polskie, I piętro Galeria Mazovia, ul. Wyszogrodzka 147.


Męskim Okiem

17

petroecho.pl/w-plocku/po-godzinach

petroecho.pl/w-plocku/rozrywka-i-wydarzenia

Edward – urodzony w Polsce. Waży 30 kg

Bez gwiazdy nie ma jazdy

Marka Unitra powraca! I to w wielkim stylu. Przeczytajcie, jak polski producent opisuje swój nowy produkt... „Czego by nie powiedzieć o minionej epoce, to namyśl ookresie, kiedy ludzie faktycznie odczuli swego rodzaju „dobrobyt”, wyrażony faktem, że wsklepach pojawiły się różnego rodzaju artykuły, jedno imię ciśnie się nausta –Edward. Abstrahując od kwestii politycznych i oceny historycznej, wspomniane imię Edward zostało i pewnie zostanie zapamiętane jako synonim możliwości zafundowania sobie swego rodzaju luksusu. Dokładnie taki jest wzmacniacz lampowy Edward, którego projekt, jak iwykonanie,

zostało od A do Z zrealizowane w Polsce. Wzmacniacz Edward to prawdziwy lampowy klasyk, który zarówno wyglądem zewnętrznym, ale zwłaszcza powalającą jakością dźwięku, zadowoli nawet najbardziej wybrednych słuchaczy, a i niejeden audiofil poczuje przyjemny dreszczyk emocji podczas odsłuchu”. Tyle od Unitry. Od siebie dodam, że wrażenie na mnie robi dopisek na opakowaniu czy na sprzęcie – Born In Poland. Nie są to przechwałki. Projekt jest polskiego inżyniera i produkcja odbywa się w Polsce. To, co przywołało wspomnienia, to cena... Kiedyś, kiedy „na żywca” w szpitalu nastawiano mi połamane kości ręki, uśmiechałem się... Uśmiechałem się bo wiedziałem, że w końcu z ubezpieczenia kupię sobie magnetofon Unitry. Podejrzewam, że aby nabyć nowy produkt Unitry musiałbym dzisiaj wymyślić coś zdecydowanie bardziej finezyjnego... Edward kosztuje 9 tys. zł... TS FOT. MATERIAŁY PRODUCENTA

petroecho.pl/w-plocku/po-godzinach

Tyle piękna na płockiej starówce nie oglądaliśmy dawno. Około stu samochodów przybyło w ostatni weekend do Płocka. Zlot „Mercedesem poWiśle” to jedna znajbardziej rozpoznawalnych imprez motoryzacyjnych w naszym mieście. Przez jedenaście edycji do naszego miasta przybywało coraz to więcej aut ze Stuttgartu. Największą atrakcją dosłownie i w przenośni był Mercedes G63 AMG 6x6. Auto wielkości czołgu, wysokie na ponad dwa metry, wielkie samopompujące koła wyższe niż większość dzieci odwiedzających zlot oraz obnażone, piękne, złote zawieszenie Ohlinsa, nęciły swoim wyglądem przechodniów. Jeżeli ktoś był na tyle wysoki, aby dostrzec wnętrze, widział 100% luksusu. Poza wielką „Gelendą”, widzieliśmy seksowne Mercedesy Pagody, dostojne klasy S oraz SEC czy kultowe 190-tki, beczki oraz W124. Prawie 100 samochodów, które oglądaliśmy stanowiły o świetności tej im-

prezy. – Fajnie, że impreza się rozwija, po tej edycji zdecydowanie to widać – mówił jeden z uczestników. – Wraz z moim mercedesem jesteśmy tu już chyba piąty czy szósty raz i fajne przeżycia to jedno, ale najważniejsze są doświadczenia, które czerpię od bardziej doświadczonych kolegów.

Oprócz aut z gwiazdą na masce, mogliśmy oglądać inne marki, które przy okazji prezentowały się na starówce. Jednak Mercedes-Benz, grał w ostatni weekend pierwsze skrzypce. DOMINIK JAROSZEWSKI FOT. KAMIL WAWRZYŃCAK

Replika słuchawek marzeń z PRL-u!

petroecho.pl/w-plocku/po-godzinach

Replika słynnego modelu SN-50 (249 zł) to słuchawki, które wyglądem przeniosą nas do epoki realnego socjalizmu, natomiast jakością dźwięku potwierdzą swoją pozycję jako legendy.

Jutro nadjedzie dzisiaj

Niewątpliwym udogodnieniem jest wymiana powłoki wyściełającej muszle nauszne. Miejsce mieszaniny plastiku i skaju zajął przyjemny wdotyku welur, pokrywający zdecydowanie bardziej miękką i przyjemniejszą, niż w dawnych SN-50, gąbkę okalającą muszle. Zmniejszono też o ponad 100 gr wagę (słuchawki razem zprzewodem). Wielogodzinne słuchanie muzyki w replikach SN-50 to czysta przyjemność, bez najmniejszego zmęczenia ucha użytkownika. Membrana głośnika znajduje się w bezpiecznej odległości od aparatu słuchu, wykluczając jakiekolwiek jego nadwyrężanie. Podobnie jak miało to miejsce w dawnych SN-50, tak iwreplikach zastosowano specjalny system zatrzaskowy, umożliwiający szybką i nieskomplikowaną wymianę dużych muszli wokółusznych na mniejsze muszle nauszne, które znajdują się w zestawie. Dobrano je rozmiarem tak, aby umożliwić wygodne używanie słuchawek nawet przez kilkuletnie dziecko. Reklama

W tych słuchawkach zaklęta jest magia minionych lat ijednocześnie powiew nowoczesności – to produkt, który stanowi swego rodzaju most pomiędzy „starym i nowym”. Dla wielu przyszłych użytkowników SN-50 wniosą nieznaną dotąd przyjemność ze słuchania muzyki, połączoną ze stylowym wyglądem, innym zaś produkt ten z pewnością przywiedzie na myśl miłe wspomnienia z czasów młodości czy dzieciństwa. Jak wszystkie modele słuchawek UNITRA, tak i model SN-50 wyposażony został wmikrofon dosmartfona (zprzyciskiem doodbioru ikończenia połączeń), dzięki czemu użytkownik nie musi rozstawać się z nimi na czas prowadzenia rozmów telefonicznych. Wszelkie zastrzeżenia do działania przedmiotu należy zgłaszać do kierownika placówki sklepowej lub wpisywać do księgi skarg i zażaleń. TS FOT. MATERIAŁY PRODUCENTA

Pierwszy egzemplarz super oszczędnego samochodu Volkswagena trafił w ręce klienta. Auto, rodem z filmów science-fiction, sprzedano za niemałą kwotę 110 tys. Euro. Volkswagen XL1, legitymujący się zużyciem paliwa wynoszącym 0,9 l/100 km, jest najoszczędniejszym seryjnie produkowanym samochodem świata. Dwuosobowe auto może pokonać nawet 50 kilometrów, korzystając wyłącznie z baterii, czyli bez emisji substancji szkodliwych. Pod względem stylistyki XL1 realizuje w stu procentach zasady, obowiązujące w odniesieniu do samochodów sportowych: niska masa (795 kg), szokująca aerodynamika (Cw 0,189) oraz nisko położony punkt ciężkości (wysokość samochodu 1.153 mm). Supernowoczesna konstrukcja napędu, składająca się z dwucylindrowego

silnika TDI (35 kW/48 KM), silnika elektrycznego (20 kW/27 KM), 7-biegowej przekładni dwusprzęgłowej (DSG) i baterii litowo–jonowej (pojemność: 5,5 kWh) sprawiają, że nowy Volkswagen XL1 emituje tylko 21 g/km CO2. Rozwijający prędkość maksymalną 160 km/h (ograniczoną elektronicz-

nie) XL1 może w razie potrzeby przyspieszyć od zera do 100 km/h w zaledwie 12,7 sekundy. Jeśli jesteście zainteresowani tym autem, zalecamy pośpiech. Producent wyprodukuje jedynie 200 sztuk. TS FOT. MATERIAŁY PRODUCENTA


Inspiracje

18 petroecho.pl/w-plocku/po-godzinach

Czwartek, 5 czerwca 2014

petroecho.pl/w-plocku/po-godzinach

Szparagowy raj Warto wiedzieć więcej - ZUS radzi Specjalnie dla Państwa prezentujemy cykl porad z zakresu ubezpieczeń społecznych, w ramach którego rzecznik płockiego oddziału ZUS, Barbara Smardzewska-Czmiel, przedstawia tematy ważne zarówno dla pracowników, jak i pracodawców. Swoje pytania i propozycje tematyczne możecie Państwo przesyłać na e-mail: czmielb@zus.pl.

Kulinarnie miesiąc maj nierozłącznie kojarzy się ze szparagami. Warzywo to cieszy się w Polsce coraz większym powodzeniem. Sięgamy zarówno po ich wersję białą, jak również zieloną. Dziś zaprezentuję kilka sposobów na smaczne i szybkie zaserwowanie tego sezonowego warzywa. Na początek warto jednak zaczerpnąć trochę informacji teoretycznych. Szparagi dorastają nawet do 1,5 metra wysokości, najlepiej rosną w umiarkowanie ciepłych regionach. Szparagi najwyższej jakości zbierane są do połowy czerwca. Białe szparagi (tzw. bielone) wycina się zanim dotrą na powierzchnię ziemi. Kolorowe szparagi – zielone, czerwone, a nawet fioletowe – są efektem przebarwień, powstałych pod wpływem światła. Szparagi zielone wy-

opcję, pamiętajmy, aby po usunięciu zdrewniałej części szparagów, związać je w pęczek tak, by główki były na tej samej wysokości. Gotujemy je w osolonej wodzie ze szczyptą cukru, która balansuje lekką goryczkę zawartą w tym warzywie, dbając, by główki znajdowały się ponad poziomem wody. Czas gotowania zależy od jakości i grubości szparagów – cieńsze i młodsze potrzebują mniej czasu. Szparagi zielone szybciej przygotujemy niż szparagi białe. Szparagi możemy serwować na zimno – chociażby w sałatce polane domowym dressingiem, albo na ciepło – w postaci zupy kremu, zapiekane czy polane masłem jako dodatek do mięs. Warto po nie sięgać jak najczęściej, gdyż są niskokaloryczne (100 g to około 18 kcal) i są źródłem niezbędnych witamin (A, C, E, beta-karoten), składników mineralnych, błonnika i tak ważnego, szczególnie dla kobiet w ciąży, kwasu foliowego. Zapraszam więc na trzy odsłony tego pysznego i zdrowego warzywa – szparagi

Dzisiaj dalszy ciąg o emeryturach, czyli: 10 sposobów na wyższą emeryturę c. d. 4. Gdy wnioskodawca nie przedłoży dowodów osiąganych zarobków, ZUS może przyjąć płacę minimalną. Stosowny zapis w ustawie emerytalnej, dopuszczający ww. zastąpienie zarobków zerowych płacą minimalną, wszedł w życie od 1 stycznia 2009 r. Zgodnie z tym przepisem, jeżeli nie można ustalić podstawy wymiaru składek w okresie zatrudnienia z powodu braku dokumentów potwierdzających wynagrodzenie, przyjmuje się kwotę obowiązującego w tym okresie minimalnego wynagrodzenia pracowników. Osoby, które straciły na wysokości emerytury w związku z nieprzedłożeniem w ZUS dokumentów potwierdzających osiągane wynagrodzenia, mogą wnioskować o jej przeliczenie. Za okresy pozostawania w stosunku pracy, ZUS przyjmie minimalną płacę obowiązującą w czasie zatrudnienia. 5. Praca na starej emeryturze może podwyższyć jej wysokość. chudego twarogu, garść pistacji, skórka otarta z cytryny. PRZYGOTOWANIE: Szparagi pozbawiamy zdrewniałych części. Zielonych nie musimy obierać. Związujemy w pęczek tak, by główki były na tej samej wysokości. Gotujemy w osolonej i lekko posłodzonej wodzie pamiętając, by główki szparagów znajdowały się nad powierzchnią wody. Ugotowane odcedzamy. Na patelni rozgrzewamy olej, dodajemy pesto, skórkę z cytryny i podgrzewamy. Dodajemy szparagi. Całość delikatnie mieszamy. Rozkruszamy twaróg. Przekładamy na talerze, posypujemy pistacjami. Smacznego!

Placuszki z ziarna orkiszu z maślanymi szparagami i sadzonym jajkiem

rastają od 20 do 30 cm ponad powierzchnię ziemi i odcinane są tuż nad nią. Zielony kolor to efekt powstawania chlorofilu. W kuchni bardziej cenione są szparagi kolorowe. Zielone są delikatniejsze, a zarazem bardziej wyraziste w smaku niż szparagi białe. Wymagają od nas również mniej pracy – zielonych w zasadzie nie musimy obierać (wystarczy tylko delikatnie odłamać zdrewniałą część pędów). Białe już tak. Warzywa te należy przechowywać krótko, najlepiej zawinięte w folię w chłodnym i wilgotnym miejscu. Jeśli chodzi o obróbkę termiczną, to możemy je zarówno gotować, smażyć jak i zapiekać. Wybierając pierwszą

z chudym twarogiem i pistacjowym pesto, szparagi z sadzonym jajkiem i placuszkami z ziarna orkiszu oraz szparagi pieczone z otrębami i serem bałkańskim.

Szparagi z chudym twarogiem i pistacjowym pesto Pyszne, bardzo zdrowe, a do tego dietetyczne danie. Idealne jako samodzielny posiłek wegetariański lub dodatek do ryb czy mięs. Lekko cytrynowe, z dodatkiem chrupiących pistacji. SKŁADNIKI: pęczek szparagów zielonych, 2-3 łyżki oleju rzepakowego, 2-3 łyżki pistacjowo-pietruszkowego pesto, 200 g

SKŁADNIKI na placki: 400 g ziarna orkiszu, 2 jajka, sól do smaku, pęczek szczypiorku, łyżka kwaśnej gęstej śmietany 18%, 2 łyżki oleju rzepakowego, garść uprażonych pestek dyni, olej rzepakowy do smażenia. PONADTO: pęczek szparagów, 2 duże łyżki masła, sól, pieprz, 1-2 jajka na osobę, szczypior. PRZYGOTOWANIE: Ziarno orkiszu przelewamy na sicie zimną wodą, pozostawiamy do namoczenia w wodzie na całą noc. Następnie gotujemy do miękkości w świeżej, osolonej wodzie. Odcedzamy i dokładnie blendujemy. Dodajemy jajka, olej, kwaśną śmietanę i sól do smaku i ponownie całość blendujemy. Do masy dodajemy drobno posiekany szczypiorek oraz uprażone pestki dyni – mieszamy. Dłonie maczamy w wodzie i formujemy okrągłe placuszki/kotleciki. Placuszki smażymy

Po przyznaniu starej emerytury, pracujący emeryt może złożyć wniosek o jej podwyższenie. Wówczas ZUS doliczy dodatkowy staż pracy, co pozwoli na doliczenie okresów składkowych i nieskładkowych, zaś przedłożone nowe zarobki – na przeliczenie świadczenia z zastosowaniem aktualnej kwoty bazowej. Uwarunkowane to jest jednak wskaźnikiem wysokości podstawy wymiaru wyższym od poprzednio ustalonego. Wniosek o doliczenie okresów składkowych lub nieskładkowych, przebytych po przyznaniu emerytury, można zgłosić po zakończeniu każdego kwartału kalendarzowego, chyba, że ubezpieczenie/zatrudnienie ustało, wówczas wniosek o doliczenie okresów może być zgłoszony w każdym czasie po ustaniu zatrudnienia/ubezpieczenia. 6. Wnioskodawca może doliczyć składki do nowej emerytury.

Na podwyższenie swojego świadczenia mogą również liczyć osoby, którym ZUS ustalił prawo do nowej emerytury, wyliczonej z kapitału początkowego i składek zgromadzonych na indywidualnym koncie ubezpieczonego oraz podjął jej wypłatę. Aby to uczynić, po dniu, od którego podjęto wypłatę emerytury muszą podlegać ubezpieczeniom emerytalnemu i rentowym oraz zgłosić wniosek o doliczenie składek. Wniosek o doliczenie składek świadczenia mają prawo zgłosić po zakończeniu każdego roku kalendarzowego lub w każdym czasie po ustaniu zatrudnienia. Możliwość przeliczenia świadczenia mają nie tylko osoby uprawnione do emerytury obliczonej całkowicie na nowych zasadach, ale również uprawnieni do emerytury ustalonej w mieszanej wysokości.

na dobrze rozgrzanym tłuszczu na rumiano z obu stron. Szparagi związujemy dratwą tak, by główki były na jednym poziomie i gotujemy w osolonej wodzie ze szczyptą cukru do momentu, aż będą al dente – główki powinny wystawać ponad poziom wody. Na patelni topimy masełko i czekamy aż nabierze lekko orzechowego aromatu. Na talerzu układamy porcję placków orkiszowych. Obok układamy porcję szparagów, polewamy je zbrązowiałym masełkiem. Całość serwujemy z jajkiem sadzonym (na patelni podgrzewamy odrobinę tłuszczu, wybijamy jajko, doprawiamy solą i pieprzem – smażymy do momentu aż biało się lekko zetnie, a środek pozostanie płynny) – wykładamy je na maślane szparagi. Posypujemy świeżym szczypiorkiem. Smacznego! Kotleciki orkiszowe możemy serwować również jedynie z sałatą np. roszponką polaną domowym dressingiem. Aby przygotować dressing, wystarczy dokładnie wymieszać ze sobą 2 łyżki oleju rzepakowego, 2 łyżki octu balsamicznego, sok z połowy cytryny, łyżkę miodu akacjowego, łyżeczkę soli, pieprz do smaku. Smacznego!

Szparagi pieczone z otrębami i serem bałkańskim

BARBARA SMARDZEWSKA-CZMIEL RZECZNIK ZUS ODDZIAŁ W PŁOCKU

SKŁADNIKI: pęczek szparagów, duża garść drobno posiekanej pietruszki, skórka otarta z jednej cytryny, odrobina świeżo startego imbiru, łyżka otrąb owsianych, łyżka oliwy, sól do smaku, garść pestek słonecznika, 100 g sera bałkańskiego. PRZYGOTOWANIE: Szparagi przekładamy do naczynia żaroodpornego (tych zielonych nie trzeba obierać, wystarczy odłamać jedynie zdrewniałą część). Dodajemy do nich łyżkę oliwy i sól do smaku, posiekaną pietruszkę, pestki słonecznika, skórkę z cytryny oraz starty imbir. Posypujemy łyżką otrąb owsianych. Dobrze mieszamy. Rozkruszamy ser bałkański. Wstawiamy do piekarnika – funkcja termoobieg 180 stopni, 45-50 minut. Czas pieczenia zależy oczywiście od grubości i jakości szparagów – młodsze i cieńsze potrzebują mniej czasu. Smacznego!

EWA MRÓZ – MIŁOŚNICZKA DOBREJ MUZYKI I KUCHNI. AUTORKA KSIĄŻKI „OCZAMI FANÓW MICHAELA JACKSONA”. PROWADZI BLOG KULINARNY HTTP://FULLY-FLAVOURED.BLOGSPOT.COM.


Kulinaria

19

petroecho.pl/w-plocku/tylko-u-nas

Wojciech Hetkowski od kuchni: Ze smakiem zjadłem nawet kawałek zgniłego rekina Jaką kuchnię preferuje Wojciech Hetkowski? Jaki jest ulubiony smak byłego prezydenta Płocka, a jaka potrawa kojarzy mu się z czasami młodości? Na te i wiele innych pytań odpowiadamy w kolejnej części naszego cyklu „Płocczanie od Kuchni”. Kolejnym bohaterem „Płocczan od Kuchni” jest Wojciech Hetkowski – radny miejski klubu SLD, a także prezydent Płocka w latach 2001-2002. Niezapomniana kuchnia babci Geni

Wojciech Hetkowski nie ukrywa, że kuchnia i gotowanie to jedna z jego największych pasji, które odziedziczył po swojej babci, okrzykniętej w rodzinie „szefową”. – Babcia Genia, wspólnie z moją mamą, krzątały się przy dużej węglowej kuchni dbając, żeby było smacznie i elegancko – wspomina radny Hetkowski. – Były fantastycznymi gospodyniami i kucharkami – dodaje. Były prezydent z rozrzewnieniem wraca do tamtych chwil, w których to spożywanie posiłków było rytuałem, a obiad i kolacja zawsze pojawiały się na stole o tych samych porach. Wyjątkiem od reguły były niedziele, kiedy to potraw było więcej, a przy talerzach zasiadało jeszcze więcej osób niż na co dzień. To właśnie z czasów dzieciństwa pochodzą ulubione smaki naszego rozmówcy, wśród których króluje pieczony indyk, nadziewany słodkim nadzieniem wątróbki z rodzynkami. – Jego zapach w trakcie pieczenia roznosił się po całym domu – mówi radny SLD. – Był pieczony w całości dzień przed Wigilią, dając tym samym pokusę uszczknięcia choćby kawałka, gdy już prawie „dochodził” w piecu – dodaje. Indyk był z całą pewnością najbardziej oczekiwanym wigilijnym daniem, lecz równie pyszna była własnoręcznie przyrządzona szynka z ostrym chrzanem, zebranym i przygotowanym przez mamę. – Była to główna atrakcja wieczornej kolacji – zapewReklama

smacznie, ale najlepsza chińska kuchnia jest właśnie w Płocku, u zaprzyjaźnionego Vanga igotującego tam jego syna Antoine'a–dodaje. Uwielbiam pieczeń z dzika, zupę pieczarkową i niezastąpione „łzy Wałęsy”

niał w rozmowie z nami Wojciech Hetkowski. – I, oczywiście, wspaniały był nigdy już później tak nie smakujący wigilijny barszcz z uszkami, smażony karp i kompot z suszonych owoców, które pieczołowicie przygotowywała nasza babcia – wspominał. Smaki dzieciństwa to także podbierane po kryjomu polewy do mazurków i staranne wylizywanie naczyń, w których ucierane były najróżniejsze kremy, lukry i polewy. – Dobrze zapamiętałem też szpinak podawany przez mamę z jajkiem sadzonym. Wierzyłem w jej zapewnienia w odróżnieniu od moich rówieśników, że dzięki temu wyrosnę duży i mądry – śmieje się pan Wojtek. Niedojrzałe porzeczki i papierówki z domowego ogrodu są lepsze niż mango

Smaki dzieciństwa naszego bohatera to także owoce z przydomowego ogrodu. – Fantastyczny smak miały również lekko jeszcze niedojrzałe czerwone czy białe porzeczki i równie ekscytujące papierówki oraz zielony jeszcze agrest – wyznaje Wojciech Hetkowski. – Dziś wydają mi się smaczniejsze niż mango, kiwi i co tam jeszcze można kupić w puszkach – kontynuuje były prezydent. – Nie mogę nie wspomnieć o jedynej w swoim rodzaju golonce zapiekanej wpiwie zdawno już nieistniejącej Karczmy Słupskiej – dodaje. – Nie mogło do niej zabraknąć oczywiście stosownego napoju – w myśl porzekadła, żeby nie pomyślała sobie, że świnie ją jedzą – śmieje się pan Wojtek. – Zresztą, bez tego

była po prostu ciężkostrawna – dodaje. Miłość do kulinariów, wyniesiona z dzieciństwa naszego bohatera, pozostała z nim do dziś. Były prezydent Płocka z pewnym zakłopotaniem przyznaje, że uwielbia jeść. Pozostał w nim sentyment do smaków dzieciństwa, tej pysznej z polskimi korzeniami, lecz zrodziła się także ciekawość poznawania nowych potraw. – Wracając po kilkunastodniowym pobycie za granicą, już w samolocie myślę o schabowym z kapustą zasmażaną lub wonnym bigosem, lub takim normalnym, polskim śledziu w oliwie z cebulką – wyznał Wojciech Hetkowski. Niemniej nasz rozmówca gustuje też w smakach bardziej egzotycznych – jak owoce morza. – Lubię w szczególności pikantne krewetki w sosie czosnkowym, podawane w gorącej kokilce z kieliszkiem chłodnego, białego wina. Są pyszne – zapewnia. – Uwielbiam też ryby w każdej postaci i często jem je przez kilka dni, nie sięgając po nic innego. Rozsmakowałem się także w kuchni Dalekiego Wschodu – dodaje. Zdaniem Wojciecha Hetkowskiego, kuchnia chińska, wietnamska i indyjska jest nie tylko lekka i zdrowa, ale i niezwykle aromatyczna, aprzez to smaczna. Radny SLD rozsmakował się szczególnie w nieistniejącym już barze Sajgon przy Bielskiej. – Nie było tam, delikatnie mówiąc, luksusowo, ale z całą pewnością było tam niebo w gębie – zachwalał w rozmowie z nami. – Będąc kiedyś w Chinach, wtrakcie kolacji żartowałem, że generalnie jest

Pomimo kulinarnych pasji naszego rozmówcy, w domu byłego prezydenta niepodzielnie rządzi żona. – Odziedziczyła ona predyspozycje po mojej teściowej – zdradził Wojciech Hetkowski. – Wrodzony talent w połączeniu z kilkunastomiesięcznym stażem u mojej mamy dał naprawdę dobre rezultaty – śmieje się pan Wojtek. Popisowe dania żony radnego Hetkowskiego to pieczeń z dzika z suszonymi owocami, a także sałatka z wędzonego kurczaka z ananasem iselerem, zupa pieczarkowa zsuszonymi grzybami leśnymi, łosoś pieczony w folii z masłem i koperkiem czy jabłecznik, nazwany „łzami Wałęsy”. – Lubię też keks pieczony przez moją żonę. Szczególnie jak poleży 3-4 dni – zdradził Wojciech Hetkowski. Choć w kuchni państwa Hetkowskich króluje żona, nasz bohater także chętnie sięga po fartuch. – Do moich osobistych osiągnięć kulinarnych zaliczam sałatkę z tuńczyka – wyznaje były prezydent. – Robię ją bardzo często, bo naprawdę ja lubię – dodaje. – Z rzeczy „poważniejszych” lubimy z Hanusią, moją starszą córką, wykorzystywać moment krótkiego wyjazdu mojej żony – zdradził Wojciech Hetkowski. –Dosmaczam wtedy wstępnie przygotowany przez nią schab lub karkówkę, odpowiednio przykrywając je obficie podduszonymi w ich tłuszczyku jabłkami i cebulą – wyznaje nasz rozmówca. Nieobecność żony to idealna okazja, by dodać do tak pieczonego mięsa czosnek, kminek i oregano. – Lubimy to oboje, w odróżnieniu od żony, która nie przepada za czosnkiem i kminkiem – wyjaśnia radny. Wojciech Hetkowski przygotowuje też wyśmienitego tatara ze świeżego łososia, którego przepis zdradził specjalnie dla naszych czytelników. Zjadłem ze smakiem nawet zgniłego rekina

A czego dziwnego spróbował pan Wojtek? – Był to przysmak islandzki, a kon-

Tat ar z łososia Wojciecha Hetkow skiego Składniki: świeży łosoś, oliwki, dwie cebulki, kilka grzybów, sok z cytryny, maggi, oliwa z oliwek, garść kaparów, szczypta ziół prowansalskich, sól i pieprz do smaku. Przygotowanie: Świeżego łososia należy rozdrobnić i wymieszać go w malakserze z dodatkiem oliwek, cebulki, grzybów, oliwy, soku z cytryny i odrobiny maggi. Do tak przygotowanej masy dodajemy do smaku soli i świeżo mielonego pieprzu. Aby poprawić smak tatara, można dodać do całości wędzonego pstrąga, garść kaparów i szczyptę ziół prowansalskich. Tak przygotowany tatar najlepiej smakuje z chrupiącą bagietką, posmarowaną masłem. To wystarczy, by poczuć się jak nad Morzem Śródziemnym. Życzymy smacznego!

kretnie kawałek zgniłego rekina – wspomina były prezydent. – O dziwo, zjadłem ją nawet ze smakiem. Nie lubię krupniku, którego nigdy nie jadłem – wymienia Hetkowski. – Nigdy nie poznałem też smaku czerniny, która preferowana była przez liczną grupę w moim domu, z babcią i tatą na czele – dodał. Wojciech Hetkowski nigdy nie odmówił natomiast dawczyni krwi na czarną polewkę. – Kaczka to moja ulubiona potrawa – zdradził w rozmowie z nami. – Wyprzedza ona inne o kilka długości. Bywało, że zjadałem ją z ogromnym apetytem właściwie sam, z pełną świadomością wysokiej pozycji obżarstwa w katalogu siedmiu grzechów głównych – żartuje. – Niestety, jednak dobre jedzenie to jedna z moich słabości. Zawsze przy takiej refleksji pocieszam się, że jest wiele gorszych – zakończył pan Wojtek. MICHAŁ SIEDLECKI


Kultura

20

Czwartek, 5 czerwca 2014

petroecho.pl/w-plocku/po-godzinach

petroecho.pl/w-plocku/rozrywka-i-wydarzenia

Czarownica to nie tylko zło...

Warsztaty na rockowo – rozpoczęły się zapisy

Baśń o śpiącej królewnie zna chyba każde dziecko. Zła czarownica, królewna, wrzeciono i pocałunek prawdziwej miłości. Wersja, która weszła ostatnio do kin, przewraca nasze wspomnienie z dzieciństwa do góry nogami... Fabuła już na początku wprowadza wiele innowacji. Są dwie sąsiadujące krainy – w jednej mieszkają ludzie, w drugiej przedziwne istoty. Jedna jest biedna i rządzona przez ambitnego króla, w drugiej nie rządzi nikt, a pełno jest uśmiechu, dobra i troski o współmieszkańców. Mieszka tam strażniczka Diabolina, dziewczynka z demonicznymi rogami i ogromnymi skrzydłami, która – pomimo tych nieco przerażających aspektów – dba o mieszkańców Kniei, nie tylko walcząc, ale i na przykład lecząc złamane gałęzie. Diabolina jest jedną z wróżek, wrażliwą i wierzącą w innych. Przez przypadek poznaje chłopca, Stefana, który zostaje najpierw jej przyjacielem, potem kimś więcej... To on ofiarował jej pierwszy pocałunek miłości. Jednak Stefan był bardzo ambitnym chłopcem. Mieszkał w stodole, ale marzył o zostaniu królem. I temu marzeniu poświęcił wszystko. Poświęcił nawet Diabolinę... Film, zrealizowany z rozmachem, pełnym pakietem efektów specjalnych i plejadą świetnych aktorów, z Angeliną Jolie na czele, dla dzieci będzie piękną baśnią o miłości, przyjaźni i cudownych postaciach. Jednak dorośli wyciągną z niej dla siebie o wiele więcej... Mam wrażenie, że twórcy nieco zażartowali sobie, przeznaczając film dla dzieci od 7 lat. Warstwa emocjonalna i znaczeniowa tej specyficznej baśni jest bowiem o wiele głębsza, niż fabuła znanej nam wersji o śpiącej królewnie. Stefan okazuje się płytkim facetem z przerostem ambicji, który dla swoich plaReklama

nów poświęci wszystko i wszystkich. Krzyk zdradzonej Diaboliny, której podciął skrzydła w każdym możliwym znaczeniu tego słowa, znany jest zapewne każdej oszukanej kobiecie. Konsekwencje tego czynu też są oczywiste – zemsta zdradzonej kobiety jest okrutna, ale zemsta zdradzonej kobiety, która ma władzę... niszczy świat. Czy istnieje coś, co jest w stanie przerwać żądzę krwi Diaboliny? A może... ktoś? W tym filmie nic nie jest oczywiste, pozornie znana fabuła przybiera zupełnie inny odcień, a postać, której oddajemy serce, nie zawsze zachowuje się tak, jakbyśmy po niej oczekiwali. Czy może być większa zachęta do obejrzenia współczesnej wersji starej baśni? Być może tak – dla feministek. Walczące panie zapewne ucieszy fakt, że żaden mężczyzna nie został tu ukazany pozytywnie – ten, który miał kochać, nie kocha, ten, który miał wybawić, nie wybawia, ten, któ-

ry powinien być wzorem, potrafi tylko niszczyć, a reszta stanowi zgraję bezmyślnych wojowników, którzy idą tam, gdzie im się każe. Najwięcej sympatii wzbudza postać męska, która w rzeczywistości jest... ptakiem. To kobiety radzą sobie z przeciwnościami i to one pomagają sobie nawzajem. Nietrudno odgadnąć, że i kobieta, Linda Woolverton, jest autorką scenariusza. Przeglądając recenzje tego filmu napotkałam na jednym z opiniotwórczych portali tezę, że to ciepła i pozbawiona głębszego podtekstu bajka dla dzieci. Zdecydowanie nie zgadzam się z tym zdaniem. Ten film to nie tylko świetna gra aktorska, dobra fabuła i efekty specjalne. To przede wszystkim gra podtekstów i głębokie przesłanie o sile człowieka, która tkwi w nim samym... AGNIESZKA STACHURSKA FOT.: MATERIAŁY PRODUCENTA

14 lipca rozpoczynają się 10. Warsztaty Muzyczne Rockowe Ogródki Płock 2014. Jak co roku, w trakcie Festiwalu będzie można poduczyć się gry na gitarze, instrumentach klawiszowych czy perkusji, pod okiem zawodowców. – Zapraszamy do udziału wszystkich chętnych, którzy chcą spotkać się z niesamowitymi wykładowcami i tymi, którzy chcą grać – powiedział nam Michał Kublik, właściciel Rock '69 i organizator Festiwalu Rockowe Ogródki. – Zapisywać można się do 10 lipca, natomiast płocczanie mogą przyjść nawet w dniu rozpoczęcia warsztatów, 14 lipca – dodał. Tegoroczne warsztaty potrwają do 18 lipca i odbędą się w pięciu grupach instrumentalnych. Nie zabraknie gości specjalnych – Wojciecha Pilichowskiego (gitara basowa) oraz Dave'a Latchaw'a (instrumenty klawiszowe), który przyleci do Płocka z USA. Wykłady poprowadzą: – Krzysztof Ścierański, Wojciech Pilichowski – gitara basowa – Krzysztof Misiak – gitara elektryczna – Romek Puchowski – gitara akustyczna

– Grzegorz Grzyb – perkusja – Dave Latchaw i Michał Kowalski – instrumenty klawiszowe. Jak podają organizatorzy, zajęcia teoretyczne, z harmonii muzyki, umiejętności gry i indywidualne konsultacje odbywać się będą w Młodzieżowym Domu Kultury im. Króla Maciusia I w Płocku, ul. Tumska 9. Natomiast wieczorne jam session tradycyjnie wybrzmi w Rock '69, tam też odbędzie się na zakończenie finałowy koncert. Dla płocczan warsztaty są bezpłatne. Festiwal i Warsztaty współfinansowane są przez Urząd Miasta Płocka. Więcej informacji i zapisy poprzez formularz na stronie www.rockoweogrodki.com.pl. Są również znane zespoły, które wystąpią na tegorocznych Rockowych Ogródkach. Jury w składzie Krzysztof Misiak, Maciej Woźniak, Krzysztof Gerwatowski i Michał Kublik, po przesłuchaniu 142 zespołów, wybrało i zaprosiło do udziału w koncertowej części konkursu Rockowych Ogródków 9 zespołów: Dust, Envia, Futerlight, Don`t You Bear, Krzikopa, Omni mOdO, Hologram, 69 oraz Abstinents. Ciekawostką jest fakt, że wokalista zespołu Omni mOdO, Daniel, był kiedyś członkiem zespołu Just 5. AS


Kultura

21

petroecho.pl/w-plocku/rozrywka-i-wydarzenia

Kolorowo i wesoło, jak na park rozrywki przystało Smok wypełniony dziećmi, kolorowy konwój aut rodem z bajki Disneya czy pałac pełen śmiechu, to tylko przykłady spośród licznych atrakcji stojącego na placu przed teatrem lunaparku. Park rozrywki ustawił się w środku miasta, wzbudzając zainteresowanie i radość dzieci oraz miłe wspomnienia dorosłych. Stało się już tradycją, że dwa razy w roku przyjeżdża do Płocka wesołe miasteczko ze swoimi atrakcjami. Raz tuż przed Wielkanocą, a drugi raz na Dzień Dziecka, powiększając pakiet rozrywek dla dzieci w różnym wieku. Aby bliżej przyjrzeć się, jak funkcjonuje lunapark w środku miasta, postanowiliśmy wybrać się do Europarku Krasnal – bo taką nazwę nosi wesołe miasteczko od ponad 20 lat, które obecnie zaliczane jest do tych z górnej półki polskich lunaparków. Ze swoimi atrakcjami stacjonuje w okresie letnim w dużych, wczasowych kurortach. – Największym zainteresowaniem zawsze cieszy się taka rodzinna atrakcja, kryjąca się pod nazwą Hollywood – mówił nam właściciel parku rozrywki, Marek Zieliński. – To taki typ karuzeli, tak dla dzieci, jak i dorosłych – wyjaśniał. 1 czerwca był szczególny dzień, nic więc dziwnego, że i frekwencja była ogromna. Do kas biletowych bez przerwy stały kolejReklama

ki. Wszędzie rozbrzmiewał śmiech dzieci. – Proszę pani, a mnie to najbardziej podoba się ten smok, pierwszy raz pojechałam z tatą, ale teraz chcę sama – mówiła nam rozpromieniona Nikola. A co na to tata? – Raz w roku jest Dzień Dziecka – powiedział nam pan Robert. – I bardzo dobrze, że to wesołe miasteczko jest tutaj, jak tylko przyjeżdżają to córka się bardzo cieszy i nie może doczekać się kiedy przyjdziemy – przyznał. Patrząc na tłok w lunaparku, wcale nie odnosiło się wrażenia, że komuś przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Grupa młodzieży, stojąca przy Gabinecie Strachu, bawiła się doskonale. – Przyszliśmy odpocząć, a że przy okazji można się pośmiać z siebie, to już w ogóle jest super – z uśmiechem mówiła Ania. – Tam naprawdę można się przestraszyć – wtórowała jej koleżanka. Przez prawie trzy godziny nie spotkaliśmy nikogo, kto nie byłby zadowolony, że wesołe miasteczko stoi w środku miasta. I choć może niektórzy stwierdzą, że to „wiejska” rozrywka, to jednak wywołuje ona uśmiech i radość na twarzach dzieci i nie tylko. – Dobrze, że właśnie Rynex się tym zajął, bo kiedyś trzeba było z dzieciakami biegać na drugi koniec miasta, aż pod stadion – przyznał pan Stanisław. – Teraz mamy blisko, więc byliśmy tutaj w tamten weekend i dzisiaj też jestem tu z wnuczkami, bo dzieci już wyrosły. Wsiadłem z wnukami na karuzelę, bo od zawsze lubiłem wesołe miasteczka i ich klimat – kończył zadowolony. LENA ROWICKA FOT. KAMIL WAWRZYŃCAK


22

Reklama

Czwartek, 5 czerwca 2014


Sport

23

petroecho.pl/w-plocku/sport

Rewolucja w Orlen Wiśle Płock. Jakie zmiany czekają nas w przyszłym sezonie? Informacja o tym, że Mariusz Jurkiewicz opuszcza Orlen Wisłę Płock była niespodziewana. Kulisy tej decyzji budzą wiele kontrowersji wśród fanów szczypiorniaka w naszym mieście. Odejście „Kaczki” to jednak nie jedyna zmiana w składzie Nafciarzy. W zespole zabraknie także innych piłkarzy. Ekipę Manolo Cadenasa uzupełnią też nowe nazwiska. Jakie dokładnie? Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, wraz z końcem sezonu 2013/14 z klubem pożegnają się Marin Šego i Paweł Paczkowski, a także Petar Nenadić, Nikola Eklemović, Marcin Lijewski, Bostjan Kavaš, Vedran Zrnić, Muhamed Toromanović, Janko Kević, Mateusz Góralski. Oficjalne pożegnanie zawodników nastąpiło po poniedziałkowym meczu z Vive Targami Kielce. – Takie momenty są trudne, ci zawodnicy zapisali się na kartach historii Wisły Płock – powiedział prezes klubu, Robert Raczkowski. – Dziękuję im za reprezentowanie naszych barw – dodał. Marin Šego i Paweł Paczkowski od przyszłego sezonu reprezentować będą barwy kieleckiego klubu. Władze wicemistrza Polski zdecydowały się nie przedłużać kontraktu na kolejny sezon z Petarem Nenadiciem, co było dla kibiców wielkim ciosem. Równie dużym zawodem okazała się wiadomość, dotycząca Mariusza Jurkiewicza. „Kaczka” zadeklarował, że po mistrzo-

stwach Europy dostał wiele ciekawych ofert pracy, między innymi z Kielc. Zaznaczył również, że poprosił menadżera o wstrzymanie się ze wszystkimi decyzjami do końca sezonu. Oznajmił, że nie chce przedłużyć umowy z płockim klubem. Decyzją Jurkiewicza był zaskoczony prezes Orlen Wisły, Robert Raczkowski. – My, jako klub wyznajemy pewne wartości i szanujemy zawodników, zarówno jako naszych pracowników, jak i ludzi, co w dzisiejszych czasach jest coraz rzadziej spotykane – skomentował szef klubu. – Jeśli ktoś tego nie rozumie lub nie potrafi docenić, to nie

petroecho.pl/w-plocku/sport

ma dla niego miejsca w SPR Wiśle Płock – dodał. Sternik Nafciarzy zapewnia, że zarówno ze strony Mariusza, jak i jego menadżera słyszał deklaracje pozostania w Płocku. – Wspólnie z jego menadżerem zgodziliśmy się, że tę kwestię już konkretnie omówimy zaraz po zakończeniu fazy play-off – zdradził Raczkowski w oficjalnym komunikacie prasowym. – W poniedziałek podjąłem pierwsze próby skontaktowania się z osobą reprezentującą interesy Mariusza Jurkiewicza, ale bezskutecznie. Dzisiaj już sam Mariusz zakomunikował mi, że temat

jego nowego kontraktu jest już zamknięty, nie dając mi możliwości przedstawienia swojej propozycji. Niestety, w tym przypadku wystąpiła głęboka rozbieżność pomiędzy słowami a czynami, co oceniam jako daleko nieprofesjonalne, wręcz naganne w świecie poważnego sportu. Oczywiście, nie mogę nikomu zabronić rozmawiania z innymi pracodawcami, ale jako prezes takiego klubu, jak SPR Wisła Płock oczekuję trochę więcej szacunku ze strony osób, które reprezentują jego barwy. Przyznam szczerze, że czuję się oszukany, zarówno jako przedstawiciel SPR Wisły Płock, jak również jako człowiek. Mariusz miał być głównym elementem zespołu budowanego przez trenera Manolo Cadenasa, który chciał go zatrzymać za wszelką cenę. Już dzisiaj te plany musimy mocno skorygować – czytamy na oficjalnej stronie klubu. Mariusz Jurkiewicz nie rozumie krytycznych słów prezesa Raczkowskiego. Jego zdaniem, szef Orlen Wisły Płock – pomimo wcześniejszych zapewnień – nie rozpoczął negocjacji. Według Jurkiewicza, nikt się z nim nie skontaktował pomimo tego, że chciał dalej grać w Płocku. Na facebookowym koncie strony handballplock. pl pojawiła się w ostatnich dniach maja informacja, zgodnie z którą w Płocku miałoby się odbyć spotkanie zarządu Wisły i Vive oraz PKN Orlen. Zgodnie z informacjami portalu, tematem tej wizyty miałby być kontrakt Jurkiewicza i kwestia pozostania „Kaczki” w Płocku. Prezes Orlen Wisły, Robert Raczkowski, w rozmowie z nami dementuje jednak te pogłoski. Do składu Orlen Wisły Płock od nowego sezonu dołączy kilku piłkarzy. Będą to Tia-

go Rocha, kołowy, występujący w FC Porto Vitalis. Ten rosły, mierzący 196 cm piłkarz, związany jest z tym klubem niemalże od początku kariery. Rocha to także etatowy szczypiornista kadry narodowej Portugalii. Skład Orlen Wisły uzupełni także Michał Daszek, który w zakończonym sezonie reprezentował barwy MMTS Kwidzyn. 22-letni skrzydłowy to wychowanek Sambora Tczew. W 2011 roku trafił do SMS Gdańsk, skąd przeniósł się do Kwidzyna. – Michał idealnie wpisał nam się w koncepcję budowania drużyny – komentuje prezes Raczkowski. – Jest to młody, perspektywiczny, żądny sukcesów zawodnik, który już niedługo może na stałe zagościć w reprezentacji naszego kraju. W nadchodzącym sezonie będzie stanowił realną konkurencję dla Valentina Ghionei, co, mam nadzieję, przyniesie wymierne korzyści dla całego zespołu – zapowiada. Obaj zawodnicy podpisali z SPR Wisłą Płock dwuletnie umowy. Wcześniej kontrakty z naszym klubem parafowali także bramkarz Rodrigo Corrales oraz rozgrywający Miljan Pusica. Zostały ustalone również wszystkie warunki transferu Nemanji Zelenovicia i od nowego sezonu Serb będzie zawodnikiem Wisły. Nemanja Zelenović do Płocka przyjedzie z Celje Pivovarna Lasko, której barwy reprezentuje od 2011 roku. To utalentowany piłkarz, który w samej Lidze Mistrzów zdobył 59 bramek i był drugim strzelcem drużyny w tych rozgrywkach. Umowa Zelenovicia będzie obowiązywała do czerwca 2016 roku. MICHAŁ SIEDLECKI FOT. KAMIL WAWRZYŃCAK

petroecho.pl/w-plocku/sport

Bezbramkowy remis Królewskich Tłumy w SDK-u. Młodzi judocy walczyli o puchar Mecz z Wilgą Garwolin w rundzie jesiennej nie należał do przyjemnych dla drużyny Królewskich. Nie inaczej było w sobotnie popołudnie, kiedy to płocczanki podejmowały u siebie rywala z Garwolina. Pomarańczowe zanotowały piąty remis w zbliżającym się do końca sezonie. Początek spotkania był bardzo emocjonujący. Pomarańczowe od pierwszego gwizdka zaczęły atakować bramkę drużyny gości. W 8. minucie koronkową akcję zakończyła Dominika Przybyszewska, jednak jej uderzenie minimalnie minęło lewy słupek bramki. Płocczanki próbowały narzucić przeciwnikowi swój styl gry – niestety, bezskutecznie. Kontrowersyjna decyzja, która wpłynęła na losy tego meczu, wydarzyła się w 26. minucie. Po podaniu Dominiki Przybyszewskiej, w sytuacji sam na sam z bramkarką znalazła się Klaudia Łyzińska, która została sfaulowana. Królewskim należał się w tej sytuacji rzut karny, jednak arbiter główny uznał, że wszystko było zgodnie z przepisami. W drugiej części meczu na boisku pojawiła się Dominika Janicka, zmieniająca Julię Krawczyk. Dla Julii był to pierwszy ofi-

W sobotę odbyła się kolejna, dwunasta już edycja Międzypowiatowego Turnieju Judo o Puchar Prezesa PSM L-W. Zawody zorganizowano z okazji Dnia Dziecka. Do Płocka przyjechało dwanaście ekip z całej Polski. W Spółdzielczym Domu Kultury walczyło 182 zawodników. cjalny mecz w pomarańczowych barwach. Ta część spotkania upłynęła na walce z twardo grającymi rywalkami, dość wysoką temperaturą i zmęczeniem. Jedynym poważnym zagrożeniem bramki Królewskich było uderzenie w 58. minucie spotkania, z którym poradziła sobie Marta Hućko, bramkarka Pomarańczowych. Chwilę później zmęczoną Klaudię Łyzińską zastąpiła Aleksandra Wilamowska. Wynik do końca nie uległ zmianie i mecz zakończył się bezbramkowo. KS Królewscy Płock – GKS Wilga Garwolin 0: 0 Skład: Marta Hućko – Daria Kusa, Marta Majerowska (C), Natalia Marciniak, Kinga Lisiewska – Daria Przybysz, Dominika Przybyszewska – Julia Krawczyk (41. Dominika Janicka), Klaudia Łyzińska (63. Aleksandra Wilamowska), Daria Nowak – Angelika Materek. MICHAŁ SIEDLECKI FOT. KAMIL WAWRZYŃCAK

Do naszego miasta przyjechały sportowe reprezentacje judo, m.in. z Mławy, Sochaczewa, Skierniewic, Ostródy, Bielska, Sikorza, Wyszyny czy z Mszczonowa. Wśród ekip walczących o puchar nie zabrakło też mocnych przedstawicieli z Płocka – walczyli UKS Judo Sensei, UKS Judo Kano, MM KS Jutrzenka oraz gospodarze turnieju, UKS Judo Eljot. Podczas zawodów rozegrano walki w 34 kategoriach wagowych i wiekowych. Nie zabrakło także najmłodszych zawodników, urodzonych w latach 2002-2007. Na turnieju zadebiutowała również grupa judoków, walczących w parterze. Emocje były ogromne – denerwowali się rodzice, którzy licznie zjawili się, by obejrzeć swoje pociechy, ale i sami zawodnicy. A było o co walczyć – prestiż i miejsca na podium oraz błysk pucharów, który dosłownie oślepiał. Najlepszą zawodniczką turnieju okazała się Kasia Zdrojewska, zawodnikiem – Mateusz Kalwas. Mistrzem techniki okazał się natomiast Jakub Zieliński, który swoją walkę zakończył w... 2 sekundy. Poza klasyfikacją w poszczególnych kategoriach, sporządzono także klasyfikację drużynową, która przedstawia się następująco: Miejsce I: UKS Judo Eljot – 13 złotych medali, Miejsce II: UKS Judo Sensei – 7 złotych medali, Miejsce III: MMKS Jutrzenka – 5 złotych medali, Miejsce IV: MMKS Wojownik Skierniewice – 4 złote medale, Miejsce V: UKS Shizoku Ostróda – 3 złote medale.

Turniej okazał się wyjątkowy także dla tych, którzy pracują z dziećmi i młodzieżą. Dwóch trenerów UKS Judo Eljot Płock otrzymało nominację na stopnie mistrzowskie DAN (Piotr Januszewski 4 DAN oraz Andrzej Berner za 40 lat pracy na rzecz judo – 3 DAN). Na turnieju pojawiło się wielu gości, m.in. Jarosław Mroczko, Wiceprezes Polskiego Związku Judo oraz Stanisław Kacprzycki, sędzia międzynarodowy, a także Janusz Piechura, trener kadry narodowej juniorów. Już dziś organizatorzy gorąco zapraszają na grudniowy, Mikołajkowy Turniej Judo, gwarantując mnóstwo niezapomnianych emocji i świetną zabawę. MICHAŁ SIEDLECKI


24 reklama

Czwartek, 5 czerwca 2014


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.