Zegarki i Pasja NR 1 (4) Styczeń-Marzec 2018

Page 1

EGZEMPLARZ BEZPŁATNY

NR 1 (4) STYCZEŃ-MARZEC 2018 ISSN 2543-9316 EGZEMPLARZ BEZPŁATNY www.zegarkiipasja.pl

Franciszek Wiegand

Zegarmistrz i twórca zegarów astronomicznych

Atlantic Worldmaster

1888 Lusso

klasyka w ponadczasowym wydaniu

Frederique Constant

Flyback Chronograph Manufacture

Jean-Sébastien Bolzli

Aerowatch

inspiracje, osiągnięcia i plany rodzinnej marki zegarkowej

Movado

symbol wzornictwa zegarkowego XX wieku

Montblanc TimeWalker

premiera podczas Capital Classic Cars 2017

SPOTKANIE Z TWÓRCĄ G-SHOCK I WIZYTA W FABRYCE CASIO W JAPONII



3

NR 1 (4) STYCZEŃ-MARZEC 2018

Spis treści 4

ATLANTIC WORLDMASTER 1888 LUSSO

Klasyka w ponadczasowym wydaniu

9

LIMITOWANY MODEL CITIZEN Sygnowany przez Jerzego Dudka

11

MONTBLANC TIMEWALKER

14

CALEX LADY AUTOMATIC DIAMONDS

Premiera podczas Capital Classic Cars 2017

Kobiece spojrzenie na zegarki

15

BALTICUS VOLANS AUTOMATIC

16

FREDERIQUE CONSTANT

18

WIECZNE PIÓRA I ZEGARKI MECHANICZNE

Pierwszy „elegant” w ofercie polskiej marki Flyback Chronograph Manufacture

Dwa przenikające się światy

20 24

AUROCHRONOS 2017

Wrażenia z pierwszej edycji festiwalu

JUNGHANS MEISTER CHRONOSCOPE EDITION S.C.

Po raz pierwszy ze szkłem szafirowym

25

SPOTKANIE Z TWÓRCĄ G-SHOCK

Wizyta w fabryce Casio w Japonii

30

FRANCISZEK WIEGAND

35

ZEGARKI MOVADO

36

JEAN-SÉBASTIEN BOLZLI: AEROWATCH

Symbol wzornictwa zegarkowego XX wieku

ATLANTIC I KRZYSZTOF HOŁOWCZYC

Świętowanie dekady współpracy

42

Maciej Kopyto

Redaktor Naczelny Redaguje zespół: Marzena Kondera, Marcin Lewandowski, Władysław Meller, Adrian Szewczyk, Jakub Wojdat DTP Creative Publishing Redakcja e-mail: redakcja@zegarkiipasja.pl Dział Reklamy e-mail: reklama@zegarkiipasja.pl

WYDAWNICTWO

Zegarki i Pasja, ul. Koszykowa 13/2 40-781 Katowice

www.zegarkiipasja.pl DRUK Drukarnia MIKOPOL ul. Nałkowskiej 51, 41-922 Radzionków ISSN 2543-9316 Copyright © ZEGARKI I PASJA 2018 Wszystkie materiały są objęte prawem autorskim. Przedruk materiałów bez wcześniejszej pisemnej zgody Wydawcy jest zabroniony. Działanie wbrew powyższemu zakazowi spowoduje pociągnięcie do odpowiedzialności prawnej.

Zegarmistrz i twórca zegarów astronomicznych

Rozmowa o rodzinnej marce zegarkowej

40

Od redakcji

ZNAJDŹ NAS W SERWISACH

twitter.com/ ZegarkiiPasja

facebook.com/ ZegarkiiPasja

CARL VON ZEYTEN GERMANY Black Forest

43

PORADNIK CZĘŚĆ 4

45

QUANTIÈME PERPÉTUEL À ÉQUATION

Cieszymy się z dotychczasowych osiągnięć, równocześnie – jak napisałem na wstępie – wyznaczamy sobie nowe cele. Większa liczba stron Magazynu oraz prezentacja nowych, interesujących tematów – to nasze wyzwania w czasie tworzenia kolejnych jego wydań.

Pierwszy kwartał roku to także ważny okres dla całej branży, co szczególne widać w kalendarzu europejskich imprez zegarkowych. Styczeń to miesiąc elitarnego zegarmistrzostwa, które spotyka się podczas Salonu International de la Haute Horlogerie w Genewie. Natomiast pod koniec marca – jak co roku – odbywają się największe targi branżowe w Bazylei – Baselworld. Będziemy uczestniczyć w obydwu tych imprezach, śledzić najnowsze trendy, informować o nich Państwa i opisywać nowości popularnych marek. Zapraszam do odwiedzania portalu, gdzie znajdą się relacje z obydwu imprez.

Mam nadzieję, że także w 2018 roku będziemy szerzyć zegarkową edukację i dzielić z Państwem naszą wspólną pasję.

google.com/ +ZegarkiiPasjaPL

Brudne i brudzące bransolety youtube.com/ zegarkiipasjapl

Redaktor Naczelny MACIEJ KOPYTO

Dzieło sztuki zegarmistrzowskiej

48

P

oczątek roku to z jednej strony okazja do podsumowania minionych dwunastu miesięcy, a z drugiej – doskonały moment do kreślenia planów na przyszłość i wyznaczania sobie nowych celów. Rok 2017 dla naszego wydawnictwa był przełomowy, ponieważ dotychczasową działalność popularnego w Polsce portalu Zegarki i Pasja poszerzyliśmy o drukowany Magazyn, który okazał się dużym sukcesem. W 2018 rok weszliśmy zatem wzmocnieni stale rosnącym gronem fanów zegarków.

URBAN JÜRGENSEN

Reference 1142 Grenage Dial

instagram.com/ zegarkiipasja


4

Atlantic Worldmaster 1888 Lusso klasyka w ponadczasowym wydaniu Adrian Szewczyk

R

ok 2018 to jubileusz 130-lecia Atantic – marki o szczególnej pozycji na rynku zegarkowym w Polsce. Już w latach 80. ubiegłego wieku i kolejnych dekadach podczas rozmów o szwajcarskich zegarkach wielu naszym krajanom jako pierwsza przychodziła na myśl właśnie marka Atlantic. Model Worldmaster był też chyba najczęściej spotykanym u nas czasomierzem pochodzącym z kraju Helwetów. Tamta sytuacja spowodowała, że także obecnie marka ta jest lubiana i popularna wśród naszych rodaków. Mimo że portfolio jej produktów jest dziś zdecydowanie bardziej bogate, wielu miłośników zegarków nie wyobraża sobie swoich kolekcji bez choćby jednego Worldmastera. Warto zatem przyjrzeć się bliżej nowym modelom 1888 Lusso Manufacture Mechanical, reprezentującym właśnie linię Worldmaster. Warto tym bardziej, że moim zdaniem jest to jedna z najbardziej atrakcyjnych odsłon tejże kolekcji.

LIMITOWANY WORLDMASTER 1888 LUSSO MANUFACTURE OPEN HEART TO ODNOSZĄCY SIĘ DO TRADYCJI, ALE ZARAZEM NOWOCZESNY ZEGAREK MECHANICZNY.


5 Lusso oznacza w języku włoskim luksusowy. Zegarki Atlantic z tej serii są w rodzinie tej szwajcarskiej marki rzeczywiście reprezentantami nieco bardziej luksusowych czasomierzy. Worldmaster 1888 Lusso Manufacture Mechanical Open Heart to model o sporych rozmiarach, gdyż jego koperta z łagodnie wypuszczonymi uszami ma 44 mm średnicy. Mimo dużej koperty zegarek dobrze układa się na nadgarstku. Koperta wykonana ze stali szlachetnej została w całości wypolerowana, co podkreśla elegancki charakter tego czasomierza. To bardzo klasyczny i uniwersalny projekt, uwspółcześniony większym rozmiarem obudowy oraz wysoką jakością wykonania. W niewielkim zagłębieniu koperty, znajdującym się na godzinie trzeciej, umieszczono wygodną w obsłudze koronkę oznaczoną logotypem marki w postaci wizerunku cyrkla. Po przeciwnej stronie koperty, również w zagłębieniu, umieszczono tabliczkę z numerem danego egzemplarza. W ten sposób indywidualnie oznaczono wszystkie 888 sztuk zegarków z limitowanej edycji. Wizerunek i charakter niemal każdego czasomierza w znaczącej części buduje jego tarcza. W opisywanym modelu jest ona atrakcyjna tak z powodu kolorystyki, jak i stylistyki elementów, a przede wszystkim z widocznej troski o szczegóły. Ta ostatnia cecha przejawia się w precyzji wykonania każdego jej detalu. Na zewnętrznym, skośnie ustawionym pierścieniu, wypełniającym dystans pomiędzy powierzchnią tarczy i szkłem, nadrukowano podziałkę minutową. Bliżej centrum tarczy znajduje się pierścień z powierzchnią pokrytą szlifem słonecznym, na którym zamieszczono polerowane, pokryte powłoką PVD w kolorze różowego złota indeksy godzinowe. W centrum tarczy znajduje się powierzchnia o satynowej strukturze. W tej części, ponad osią wskazówek, widać nazwę firmy, a ponad nią umieszczono doskonale znane logo marki Atlantic, wykonane, podobnie jak indeksy, w kolorze różowego złota. Po prawej stronie czarnym lakierem nadrukowano nazwę modelu oraz informację o limitacji.


6 Przyglądając się dolnej części tarczy, zauważymy, iż umiejscowiona na godzinie szóstej subtarcza małego sekundnika jest nieco zagłębiona w stosunku do pozostałej powierzchni tarczy. Jej czarna skala dobrze współgra ze wskazówką oraz obwódką subtarczy w kolorze indeksów i wskazówek. Przestrzeń pomiędzy godziną siódmą a dziewiątą zajmuje okienko ukazujące oscylujące koło balansu. Okienko to, nazywane w zegarmistrzowskim świecie „open heart”, również ma różowozłotą obwódkę. Ze względu na umieszczenie balansu przy brzegu mechanizmu oraz subtarczę sekundnika nie jest ono pełnym okręgiem. Widać, iż zastosowane rozwiązanie w formie „otwartego serca”, umożliwiające oglądanie pracy koła balansu, w wypadku tego modelu jest do końca przemyślaną koncepcją. Po pierwsze, półmostek balansu jest ażurowany, co zwiększa prześwit i niejako pogłębia ten widok, a po drugie, widoczny od strony tarczy element mechanizmu jest atrakcyjnie wykończony. To element, który będąc ozdobą zegarka, ma równocześnie umożliwiać rejestrowanie i podziwianie pracy jego mechanizmu.

Wskazówki mają klasyczny kształt w stylu dauphine, a także lekko obłe powierzchnie, które są polerowane. Jak już wspomniałem, nadano im oczywiście kolor różowego złota. Czytając powyższy opis, można odnieść wrażenie, że mamy tu dużo, nawet zbyt dużo elementów w tym właśnie kolorze. Takiego poczucia jednak nie ma w rzeczywistości. Projektantom udało się uzyskać efekt szlachetnej elegancji, nie przekraczając przy tym poziomu, od którego mielibyśmy do czynienia z przesytem.

WORLDMASTER 1888 LUSSO MANUFACTURE OPEN HEART STANOWI ATRAKCYJNĄ OFERTĘ DLA KAŻDEGO, KTO CHCE POSIADAĆ CZASOMIERZ O WYJĄTKOWYM CHARAKTERZE I PONADCZASOWYM WYGLĄDZIE.


7 W zegarkach, które starają się coś sobą symbolizować, ważny jest każdy szczegół ich wykonania. Oglądając czasomierz od strony dekla, dzięki dużemu przeszkleniu widzimy doskonale tę stronę zastosowanego mechanizmu zegarka, którego bazę stanowi Unitas 6497. Ceniony i lubiany mechanizm z ręcznym naciągiem sprężyny słynie z niezawodności i doskonałych parametrów użytkowych. Poza wymienionymi cechami wielu fanów tradycyjnych zegarków bardzo lubi ten mechanizm także za jego wyraźnie słyszalne, głośne, miarowe tykanie. Mechanizm został zmodyfikowany wizualnie, na skutek czego posiada mostki i półmostki o zupełnie innym, atrakcyjniejszym i bardziej finezyjnym zarysie. Dodatkowo są one udekorowane szlifami pasów genewskich. Jego wygląd jest miły dla oka i podkreśla elitarność tej wersji w stosunku do innych zegarków Atlantic Worldmaster.

Zegarki wyposażono w dobrej jakości paski wykonane ze skóry, zapinane na klamrę typu motylkowego. Kolor paska dopasowany jest do akcentów na tarczy lub jej wersji kolorystycznej. Limitowany Worldmaster 1888 Lusso Manufacture Open Heart to odnoszący się do tradycji, ale zarazem nowoczesny zegarek mechaniczny. Z pewnością stanowi on atrakcyjną ofertę dla miłośników marki Atlantic, ale także dla każdego, kto chce posiadać czasomierz o wyjątkowym charakterze i ponadczasowym wyglądzie.


M

aserati to nie tylko luksusowe samochody, ale także określony styl życia, często kojarzony z aurą luksusu i splendoru. Jego częścią od niedawna stały się także zegarki i praktyczne akcesoria męskie dostępne w ramach Maserati Collection. Najbardziej charakterystycznym elementem pojawiającym się na zegarkach tej marki jest trójząb inspirowany tym znajdującym się w ręku Neptuna z fontanny w Bolonii. Oglądając poszczególne modele czasomierzy, można zauważyć, jak wiele ich detali jest ewidentnym odzwierciedleniem szczegółów elementów z aut Maserati. Są nimi: stylistyka felg, bieżnik opon, atrapa chłodnicy, boczne wloty powietrza, zestaw zegarów samochodowych czy też kształt sportowej kierownicy.

Przykładem takiej samochodowej inspiracji jest zegarek Attrazione Automatic, stanowiący połączenie szwajcarskiego zegarmistrzostwa z klasycznym włoskim wzornictwem. To model o stonowanej, ponadczasowej stylistyce, który charakteryzuje minimalistyczna forma. Zestawienie tarczy w kolorze czarnym z indeksami w kolorze różowego złota nadaje czasomierzowi szlachetności. Ascetyczny styl tarczy sprawia natomiast, że czytelność wskazań jest na bardzo wysokim poziomie, a niewielkie, umieszczone na godzinie szóstej okienko datownika jedynie uzupełnia cały projekt.

W RAMACH MASERATI COLLECTION OFEROWANE SĄ NIE TYLKO ZEGARKI, ALE RÓWNIEŻ MĘSKIE AKCESORIA. Attrazione Automatic wyposażono w kopertę wykonaną ze stali szlachetnej o średnicy 43 mm oraz w perforowany pasek ze skóry w kolorze czarnym. W efekcie otrzymujemy szykowny dodatek, którego siła tkwi w prostocie. W tym nowoczesnym zegarku logo marki Maserati na tarczy nie jest jedynym nawiązaniem do świata motoryzacji. Wyraźne samochodowe inspiracje znajdziemy w niemal każdym jego elemencie i detalu. Tarcza zegarka wraz z wyraźnie wydłużonymi indeksami godzinowymi przypomina starą samochodową felgę ze szprychami, a w profilach uszu koperty bez problemu odnajdziemy charakterystyczne krzywizny karoserii. Warto podkreślić, że w ramach Maserati Collection oferowane są nie tylko zegarki, ale również wspomniane męskie akcesoria – spinki, bransolety i gustowne długopisy, które tworzą spójny wizerunek współczesnego mężczyzny. To praktyczne, a przede wszystkim eleganckie akcesoria, które powinny znaleźć się w garderobie oraz na biurku każdego, kto ceni sobie gustowne dodatki.


9

Limitowany model Citizen

sygnowany przez Jerzego Dudka Maciej Kopyto

J

apoński holding Citizen założony został w 1930 roku, jednakże korzenie tej marki sięgają 1918 roku, kiedy to powstał Instytut Shokosha, a już sześć lat później firma zaprezentowała swój pierwszy zegarek kieszonkowy. W tym roku firma świętuje swoje stulecie! Holding zatrudnia obecnie niemalże 20 tysięcy pracowników w 130 krajach na świecie. W Polsce marka Citizen obecna jest od ponad 25 lat, natomiast od 3 lat jej ambasadorem jest Jerzy Dudek. Tego znakomitego sportowca znają i kojarzą zapewne wszyscy, nawet jeśli nie są miłośnikami futbolu. Jerzy Dudek to piłkarz grający na pozycji bramkarza, to także wielokrotny reprezentant Polski. Karierę piłkarską rozpoczął w 1985 roku, grał w takich klubach jak Sokół Tychy, Feyenoord Rotterdam, Liverpool oraz Real Madryt. Jego debiut w barwach narodowych miał miejsce 20 czerwca 1996 roku w meczu przeciwko Argentynie. Kariera piłkarska była długa i owocna, a jej zwieńczenie nastąpiło 4 czerwca 2013 roku, kiedy to Polska rozegrała mecz z Liechtensteinem, a Jerzy Dudek zaliczył swój 60. występ w drużynie narodowej. Był to mecz pożegnalny z reprezentacją Polski. Nasz bramkarz dołączył wtedy do Klubu Wybitnego Reprezentanta.


10 Zakończenie zawodowej kariery piłkarskiej dla kreatywnego sportowca nie oznaczało oczywiście końca aktywności. Wręcz przeciwnie – rozpoczęła się bowiem kilkuletnia współpraca z japońskim producentem zegarków w roli ambasadora marki Citizen w Polsce. Najnowszym rezultatem tej współpracy jest limitowany do 500 sztuk model zegarka dedykowanego Jerzemu Dudkowi, z wygrawerowanym jego podpisem na deklu.

Były bramkarz Liverpoolu zadbał o to, aby zegarek został utrzymany w sportowej stylistyce. Kolory detali (biały i czerwony) nawiązują do barw drużyn, w których grał Jerzy Dudek (Real Madryt, wspomniany już Liverpool FC, a w połączeniu – reprezentacja narodowa). Koperta zegarka wykonana ze stali szlachetnej ma 44 milimetry średnicy i oferuje wodoszczelność na poziomie 200 metrów. Model poświęcony polskiemu bramkarzowi wyposażono także w odporne na zarysowania szkło szafirowe.

Jak wspomniał Jerzy Dudek podczas premiery zegarka w październiku ubiegłego roku, model AT8129-80E jest także w stu procentach utożsamieniem hasła marki Citizen – technologie jutra. Zegarek wyposażono w mechanizm kwarcowy, którego kondensator ładowany jest z dowolnego źródła światła dzięki modułowi Eco-Drive, a wskazania czasu synchronizowane są automatycznie z sygnałem wzorcowym dzięki funkcji Radio Controlled. Uzupełnieniem najnowszego czasomierza jest także specjalne, utrzymane w piłkarskim stylu opakowanie i karta limitacji. Limitowana edycja czasomierzy wynosi 500 numerowanych egzemplarzy dostępnych wyłącznie w Polsce. Oczywiście numer 1 należy do Jerzego Dudka. Miłośników zegarków zapewne cieszy fakt, iż także w Polsce powstaje coraz więcej modeli dedykowanych krajowym gwiazdom. Oby równie udane projekty pojawiały się jak najczęściej.


11

Montblanc TimeWalker

premiera podczas Capital Classic Cars 2017 Maciej Kopyto

O

dbywający się w Anglii Goodwood Festival of Speed to międzynarodowa impreza dla fanów motoryzacji, której pierwsza edycja miała miejsce w 1993 roku. Wydarzenie utrzymane w konwencji pikniku przyciąga każdego roku setki tysięcy entuzjastów, a w jego czasie prezentowane są rzadko spotykane zabytkowe i współczesne motocykle oraz samochody. W czasie czterech dni kierowcy na torze Goodwood prezentują moc i przyśpieszenie swoich maszyn. Partnerem Goodwood Festivalu jest marka Montblanc, która zapewnia profesjonalny pomiar czasu w trakcie zawodów. Współpraca ta nawiązuje do historycznych zwycięstw oraz zegarków, które je odmierzały, gdy legendarni zawodnicy w wielkim stylu bili kolejne rekordy. Oddając hołd historii, ambicjom i precyzji pomiaru czasu złotej ery wyścigów, Montblanc stworzył nową kolekcję zegarów TimeWalker, która ożywia ducha profesjonalnych czasomierzy z tamtych lat.

GOODWOOD FESTIVAL OF SPEED TO WYJĄTKOWA IMPREZA, ŁĄCZĄCA DWA POKREWNE ŚWIATY, CZYLI NAJWYŻSZEJ KLASY ZEGARMISTRZOSTWO ORAZ MOTORYZACJĘ.

Zegarki z kolekcji TimeWalker dostępne są od niedawna także w Polsce, a ich flagowy reprezentant – model Automatic Chronograph UTC – miał premierę podczas wyjątkowego wydarzenia, które odbyło się w październiku ubiegłego roku przed Zamkiem Ujazdowskim w Warszawie. W tym wybranym na pierwszą europejską edycję wydarzenia Capital Classic Cars miejscu wraz z wyścigowymi samochodami historycznymi obecna była także marka Montblanc jako partner strategiczny. Wydarzenie zgromadziło prawdziwych entuzjastów motoryzacji i wyrafinowanej elegancji, prywatnych kolekcjonerów aut klasycznych, a także przedstawicieli mediów i biznesu. Warto wspomnieć, iż producent mechanizmów Minerva – obecnie Montblanc Manufacture – był jednym z nielicznych wytwórców, którzy w ubiegłym wieku tworzyli profesjonalne, przełomowe chronografy. To właśnie one były często świadkami niezwykłych dokonań zapisanych w historii sportów motorowych. TimeWalker Automatic Chronograph UTC kontynuuje to dziedzictwo. Jak przystało na model poświęcony historii motosportu, wyposażono go w mechanizm z funkcją stopera oznaczony jako MB kaliber 25.03. Swoim wyglądem oraz detalami zegarek oddaje ducha ery klasycznych wyścigów, łącząc go ze współczesnym, dynamicznym stylem i precyzją wykonania. Prócz odmierzania odcinków czasu, model ten oferuje także bardzo praktyczną obecnie funkcję wskazań czasu w dwóch strefach czasowych.


12


13 Dzięki obrotowemu pierścieniowi z naniesioną podziałką 24-godzinną użytkownik ma dodatkowo możliwość śledzenia wskazań także trzeciej strefy czasowej. Wspomniany pierścień okala kopertę o średnicy 43 mm, którą wykonano ze stali szlachetnej i pokryto czarną powłoką DLC. Srebrzyste wskazówki oraz indeksy wypełnione zostały białą masą luminescencyjną, co powoduje, iż układ wskazań jest bardzo czytelny. Czerwone akcenty na tarczy oraz wskazówkach uzupełniają atrakcyjny wygląd czasomierza, nadając mu sportowy charakter. Zgodnie z informacją producenta, każdy zegarek z kolekcji TimeWalker został wykonany przez wykwalifikowanych zegarmistrzów Montblanc i poddany 500-godzinnym rygorystycznym testom jakości. Uczestnicy Capital Classic Cars 2017 mieli oczywiście okazję zobaczyć na żywo opisywany zegarek. Model ten jest reklamowany przez ambasadora marki Montblanc – aktora Hugh Jackmana. W filmie promocyjnym Hugh Jackman właśnie z tym czasomierzem na nadgarstku siada za kierownicą Ferrari Dino. Jedyny polski egzemplarz tego niezwykłego samochodu (w kolorze żółtym) w trakcie Capital Classic Cars 2017 przybyli goście mogli podziwiać na żywo. Wyjątkowa impreza, łącząca dwa pokrewne światy, czyli najwyższej klasy zegarmistrzostwo oraz motoryzację, przeszła już do historii. Jej druga edycja jest planowana na czerwiec 2018 roku.


14

Calex LadyAutomatic Diamonds kobiece spojrzenie na zegarki Marzena Kondera

G

eorges Ducommun – założyciel marki Doxa w 1889 roku – już w wieku 21 lat samodzielnie tworzył i sprzedawał zegarki kieszonkowe. Były one konstruowane z najwyższą dbałością o detale, z ręcznie zdobionymi mechanizmami i kopertami. Od tego momentu ta szwajcarska marka nieprzerwanie budzi skojarzenia z klasyką, elegancją oraz solidnością wykonania. Jednak Doxa to coś więcej – to filozofia działania zaklęta w sposobie organizacji pracy, a wyrażona jej produktami. Na przestrzeni ponad 129 lat istnienia marki kolejni jej zegarmistrzowie intensywnie współpracowali z najlepszymi i najbardziej kreatywnymi projektantami, by pokazać, że odmierzanie czasu może odbywać się za pomocą unikatowych, pełnych smaku i wyrafinowania małych dzieł sztuki.

Doxa Calex Lady Automatic Diamonds D184TSD jest doskonałym współczesnym przykładem, że można stworzyć damski zegarek, który zachowuje najlepsze tradycje stylistyczne, a jednocześnie wychodzi naprzeciw potrzebom współczesnej kobiety. Model należy do luksusowej linii czasomierzy, których wyróżnikami są gładkie koperty o smukłych kształtach oraz przejrzyste, klasyczne cyferblaty. Ekskluzywny charakter tego czasomierza podkreślają wysokiej jakości materiały i diamenty użyte do dekoracji tarczy. Zegarek znakomicie układa się na nadgarstku dzięki wyprofilowanej, subtelnie krągłej kopercie o grubości zaledwie 1,1 cm, która wygląda nowocześnie i z klasą.

ZNANE SZWAJCARSKIE MARKI ZEGARKOWE CORAZ CZĘŚCIEJ MYŚLĄ O PŁCI PIĘKNEJ

Dzięki wyróżnieniu części indeksów tarczy diamentami, okienku datownika i kontrastującemu z nimi okazałemu indeksowi rzymskiemu w kolorze złota kompozycja tarczy jest przyjemna dla oka, a zarazem skromna i stylowa. Wykończenie w formie gliszowania powiększa wizualnie cyferblat i daje efekt trójwymiarowości. Brak dodatkowych zdobień pozwala na wyeksponowanie urokliwych wskazówek, a odczytanie godziny nie wymaga więcej niż jednego spojrzenia. Mocowanie bransolety do koperty i zakręcana koronka w stylu retro dodają uroku całemu projektowi. Szkło szafirowe, odporne na zarysowania, chroni zarówno tarczę, jak i dekiel zegarka. Dekiel jest niewielki, ale za to pozwala zobaczyć tradycyjne „serce” Calex Lady Automatic Diamonds, czyli mechanizm z automatycznym naciągiem sprężyny. Znane szwajcarskie marki zegarkowe coraz częściej myślą o płci pięknej nie w kontekście wielbicielek drobnych, ozdobnych „zegareczków”, ale jako o wymagającym kliencie, który dokładnie wie, czego szuka. Nowy damski model marki Doxa, wyposażony w tradycyjny mechanizm, znakomicie wpisuje się w ten trend i wydaje się, że ma realne szanse zostać jego czołowym przedstawicielem.


15

Balticus Volans Automatic

pierwszy „elegant” w ofercie polskiej marki

N

Adrian Szewczyk

ajmłodsza polska marka zegarkowa nie spoczywa na laurach. Do jej oferty trafił Volans Automatic, model o innym charakterze niż dotychczas oferowane przez tego producenta. Balticus wykorzystał rozszerzenie kolekcji do zaprezentowania pierwszego zdecydowanie bardziej eleganckiego zegarka. Mimo znacznej różnicy stylu wobec dotychczas oferowanych raczej sportowych modeli, Balticus Volans nie jest jednak typowym garniturowcem. Z drugiej strony, wobec dzisiejszych wymogów może on z powodzeniem pełnić taką rolę. Wysoki poziom uniwersalności osiągnięto dzięki zastosowaniu okrągłej koperty o średnicy 41 mm i grubości 10,85 mm, z wypukłym szkłem szafirowym, oraz wypełnieniu masą luminescencyjną wskazówek. Wskazaną cechę uniwersalności potwierdza także wodoodporność wynosząca aż 10 atm.

Przeszklony dekiel pozwala oglądać mechanizm Miyota kaliber 9015. To właśnie dzięki jego zastosowaniu zegarek może mieć niewielką podaną powyżej grubość, ponieważ sam mechanizm mierzy jedynie 3,9 mm. Łożyskowane na 24 kamieniach japońskie „serce” ma funkcję ręcznego dokręcania sprężyny oraz stop sekundę. Także jego wygląd jest całkiem atrakcyjny, co zapewne ułatwiło podjęcie decyzji o przeszkleniu dekla i umożliwieniu użytkownikom oglądania mechanizmu.

Producent oferuje aż cztery wersje tarczy – dwie w kolorze srebrzystym z bardzo wyraźnym szlifem słonecznym różnią się jedynie kolorem indeksów. Dwie kolejne wersje mają tarcze w kolorze czarnym. Dla każdej z wersji tarczy przewidziano także odpowiedni rodzaj wskazówek – srebrzyste lub złotawe. Układ tarczy jest kluczowym elementem atrakcyjności tego zegarka. Powierzchnia tarczy jest wypukła, a krawędzie wyraźnie skierowane ku dołowi. Na zewnętrznym obrysie królują nakładane, wąskie i stosunkowo długie indeksy godzinowe. Podziałkę minutową umieszczono zdecydowanie bliżej środka tarczy. Znaczniki minut przenikają się z końcówkami indeksów, a ich granicę zewnętrzną wyznacza wąski okrąg. Pod każdym godzinowym indeksem znajduje się subtelny punkcik z masy luminescencyjnej i oznaczenie minut naniesione cyframi arabskimi. Zegarek doskonale układa się na nadgarstku, a jego wyraźne nawiązanie do kultowych modeli vintage z przeszłości podkreśla także, nadal rzadko spotykane, wypukłe szkło szafirowe.

Należy też zwrócić uwagę na niewielki, ale ogrzewający ego polskiego zegarkomaniaka napis „Made in Poland” widoczny na dole tarczy. Volans ma nietuzinkowy charakter, odbiegający od utartych w świecie zegarków kanonów elegancji. Polska marka stworzyła czasomierz o dobrych parametrach i uniwersalnym rozmiarze, pasujący do formalnego ubioru, który z powodzeniem może stanowić także codzienny zegarek komponujący się ze strojem swobodnym.


16

Frederique Constant

Flyback Chronograph Manufacture Adrian Szewczyk

W

przypadku marki Frederique Constant stwierdzenie, iż oferuje ona luksusowe produkty wysokiej jakości za korzystną cenę, to nie slogan reklamowy, ale fakt. Potwierdza to chociażby model Flyback Chronograph Manufacture wyposażony w mechanizm „in house” kaliber FC-760 (tworzony przez sześć lat). Manufakturowy mechanizm posiada komplikację konstrukcji w postaci stopera z funkcją Flyback, a mimo tego oferowany jest za niewygórowaną kwotę około 16 tysięcy złotych. Nowość szwajcarskiej manufaktury dostępna jest w aż pięciu wersjach kolorystycznych. Każda wersja posiada kopertę wykonaną ze stali szlachetnej, trzy z nich pokryte są powłoką PVD w kolorze różowego złota. Flyback Chronograph Manufacture to zegarki o eleganckim wyglądzie, zachowujące przy tym uniwersalny styl. Gwarantuje to choćby koperta o średnicy wynoszącej 42 mm. Jej cechą charakterystyczną są łagodnie wypuszczone klasyczne uszy ze szczotkowaną górną powierzchnią oraz wyrazista, ale wąska, polerowana luneta. Na tarczy znajdują się trzy subtarcze umieszczone na godzinach: trzeciej, szóstej i dziewiątej. Dolna tarcza to wskazanie datownika, po lewej stronie pracuje mały sekundnik, a subtarcza na trójce służy do odczytu minut stopera. Wersje tarcz z nakładanymi indeksami mają główną podziałkę minutową nadrukowaną na wzór torowiska, natomiast na zewnętrznej krawędzi znajdziemy skalę tachometru.

Czas pokazują wskazówki wykonane w stylu dauphine z nałożoną masą luminescencyjną. Powierzchnie tarcz w tym wydaniu mają szlif słoneczny, a lekko zagłębione subtarcze są giloszowane. Jako całość te wersje prezentują nieco bardziej sportowy styl. Wersją tarcz z nadrukowanymi rzymskimi cyframi nadano bardziej klasyczny styl. Oczywiście układ wskazań jest identyczny, ale dodatkowe subtarcze są „dwupoziomowe” – ze skalą minutową, z podziałem na pięć części. Przestrzeń za indeksami ma teksturę określaną jako „hobnail” lub „clous de Paris”, czyli tak zwane ćwieki (gwoździe paryskie). Główne wskazówki są wykonane w stylu breguetowskim. Dzięki takiemu wykończeniu są to modele o bardziej eleganckim charakterze.

Patrząc na nowe modele od strony dekla, zobaczymy widok równie atrakcyjny w każdej wersji. Poprzez przeszklenie możemy podziwiać pięknie dekorowany, manufakturowy mechanizm z funkcją stopera. Swoim wyglądem zegarki nawiązują do chronografów tworzonych w połowie ubiegłego wieku, co podkreśla także wypukłe szkło szafirowe.

Nowe czasomierze manufaktury Frederique Constant, oferowane w odsłonie bardziej eleganckiej i typowo casualowej, wyposażono w wysokiej jakości paski wykonane ze skóry aligatora w kolorze brązowym lub czarnym.



18

Wieczne pióra i zegarki mechaniczne dwa przenikające się światy Marcin Lewandowski

W

ieczne pióra, podobnie jak zegarki mechaniczne, należą do kategorii produktów – reliktów dawnych epok. Podobnie jak tradycyjne zegarki, które określa się mianem przedmiotów z duszą, pióra bywają obecnie produktami o ograniczonej użyteczności, niejednokrotnie dużo droższymi od swoich nowoczesnych odpowiedników – długopisów. Z drugiej strony wieczne pióra są produktami luksusowymi, z którymi wiążą się emocje i sentyment, a dla wielu osób są one również obiektem kolekcjonerskim. Od wszystkich posiadaczy piór – tak użytkowników, jak i kolekcjonerów – wymagana jest duża uwaga przy obchodzeniu się z nimi. Wieczne pióra należy traktować bardziej w kategoriach poczucia stylu i estetyki, a także przywiązania do tradycji, a nie oceniać tylko przez pryzmat użyteczności. Pióro, podobnie jak zegarek mechaniczny, wymaga świadomego wyboru – należy chcieć je posiadać i używać go. Nie tylko profesjonaliści zajmujący się piórami wiecznymi lub zegarkami znajdą wiele podobieństw występujących między tymi dwoma światami.

Tak producenci piór, jak i mistrzowie zegarmistrzostwa starają się zaciekawiać potencjalnych nabywców przypominaniem ważnych osób i wydarzeń. fot. 1

Istnieją wyraźnie wyodrębnione grupy liderów rynku i najsilniejszych marek. Zazwyczaj posiadają one swoją długą historię, niekiedy sięgającą połowy XIX wieku, a podkreślając ją w wyrobach i przekazach marketingowych, marki te kładą także nacisk na wyjątkowe wzornictwo i rzemieślnicze tradycje. Tak pióra wieczne, jak i zegarki, jako wyroby zbytkowe i potwierdzające wysoki prestiż swojego właściciela, w obecnych czasach stały się także przedmiotami kolekcjonerskimi. W obydwu tych grupach produktów podobnie wygląda system dystrybucji, w którym najdroższe marki oferowane są w wyspecjalizowanych salonach, zazwyczaj wielobranżowych, a w wybranych lokalizacjach także w firmowych butikach.

Podobnie jak pióra, które stanęły przed koniecznością udowodnienia sensu swojego istnienia w czasie „kryzysu długopisowego” w latach sześćdziesiątych, tak samo zegarki mechaniczne przeżywały trudne chwile w czasie „kryzysu kwarcowego” w latach siedemdziesiątych. Obydwie te grupy produktów przetrwały jako przedmioty użytkowe, ale z naciskiem na ich luksusowość. Co zrozumiałe, pomiędzy rynkiem piór i zegarków mechanicznych występują także różnice.

Mimo ekspansji elektroniki, gdzie praktycznie każdy produkt wskazuje obecnie co najmniej czas bieżący, rynek zegarkowy jest niewątpliwie większy od rynku luksusowych artykułów piśmienniczych.

W przypadku piór pomijalne znaczenie ma ich aspekt techniczny (trudno mówić o mechanizmie i komplikacjach), dominujące znaczenie mają wzornictwo oraz użyte materiały. Z drugiej strony aspekt ergonomii, o którym w dużej mierze decydują kształt i powierzchnia piór, daje nieosiągalne w zegarkach możliwości wzornicze. Średnia cena prestiżowych, limitowanych piór oferowanych przez liderów rynku znajduje się znacznie poniżej ich zegarkowych odpowiedników. Wyższa cena piór wynika niemal wyłącznie z zastosowanych metali lub kamieni szlachetnych. To dlatego coraz popularniejszymi i najdroższymi są specjalne edycje produktów. Wykonywane w edycjach limitowanych, upamiętniają niezwykłe rocznice, są inspirowane postaciami pisarzy, muzyków, malarzy czy naukowców. Niejednokrotnie tworzone są we współpracy z różnymi wyszukanymi, unikatowymi partnerami. Przykładowymi, interesującymi polonikami w tej kategorii są pióra wieczne poświęcone Lechowi Wałęsie czy papieżowi Janowi Pawłowi II.

fot. 2


19 W sektorze prestiżowego zegarmistrzostwa dominują zdecydowanie firmy szwajcarskie, z którymi jako jedyne udanie próbują konkurować niektóre marki niemieckie. Na rynku piór jest nieco inaczej. Najbardziej prestiżowi producenci pochodzą z Włoch (Montegrappa, Visconti, Aurora, Omas, Tibaldi, Marlen czy Delta) oraz Niemiec (Montblanc, Graf von Faber-Castell, Pelikan, Porsche Design czy Staedtler). Rynek uzupełniają bardzo zasłużone firmy amerykańskie, obecnie lokujące swoje produkty w niższych segmentach cenowych (Parker, Waterman, Shaeffer czy Cross). Honoru Szwajcarii broni Caran d’Arche. Są też firmy brytyjskie (Conway Stewart), japońskie (Namiki, Sailor), szwedzkie (David Oscarson) czy należące do międzynarodowych koncernów (Davidoff i Dunhill). Obecnie obydwa rynki – piór i zegarków – coraz silniej się przenikają, w coraz większym stopniu te same marki oferują zarówno zegarki, jak i pióra. Są również firmy zegarkowe, które tworzą dodatkowo pióra i inne artykuły piśmiennicze (a także inne akcesoria, np. spinki do mankietów, artykuły skórzane, okulary czy nawet kosmetyki) jako ciekawostkę i uzupełnienie swojej oferty. OD PIÓR DO ZEGARKÓW Typowo „piórowe” marki zauważyły, że pióra i zegarki mechaniczne trafiają do podobnej grupy klientów, zaspokajając potrzebę wyróżniania się oraz podkreślenia swojej stylistyki.

Jednym z niekwestionowanych liderów rynku piór jest firma Montblanc, od wielu już lat znana również z obecności na rynku zegarkowym oraz innych luksusowych akcesoriów. Korzenie tej powstałej w Niemczech firmy są typowo „piórowe”. Poza ponadczasowymi modelami z kolekcji Meisterstuck, które cechuje spokojna elegancja, Montblanc oferuje wiele odważnych modeli, przede wszystkim poświęconych sławnym ludziom, jak choćby jedno z ostatnich – pióro poświęcone Milesowi Davisowi (fot. 2).

Romain Jerome jest jedynym w swoim rodzaju producentem ekstrawaganckich czasomierzy, z reguły utrzymanych w stylu steam punk, czerpiących inspiracje z popkulturowych legend, takich jak „Titanic” czy loty kosmiczne, niekiedy wykorzystując wyszukane materiały. Przykładem może być choćby stal z „Titanica” czy drobiny księżycowego pyłu. Firma oferuje zegarki utrzymane w tej samej stylistyce co wieczne pióra z serii Titanic DNA.

Chopard, firma znana między innymi ze sportowych zegarków inspirowanych motoryzacją, wypracowała wyjątkowo charakterystyczne cechy swoich czasomierzy. Jednym z nich jest kauczukowy pasek z powierzchnią odwzorowującą bieżnik opony sportowego samochodu. Podobny motyw wzorniczy zastosowano w piórach i innych artykułach piśmienniczych oraz drobnych akcesoriach firmy Chopard wykonanych ze skóry (fot. 1). ŚWIAT KÓŁ ZĘBATYCH JAKO INSPIRACJA Specyficznym i niezwykle interesującym przykładem niedwuznacznie zegarkowych inspiracji w luksusowych artykułach piśmienniczych (co ciekawe, firma oferuje jedynie długopisy) jest powstała kilka lat temu marka: TF est. 1968. Notabene element nazwy – 1968 – to rok urodzenia twórcy marki. Firma wykorzystuje elementy zegarków (mostki, koła balansu, koła zębate) w swoich produktach, wyraźnie łącząc te dwa światy i tworząc idealne długopisy dla miłośników zegarków.

Pozycja rynkowa włoskiej firmy Montegrappa jest na tyle niekwestionowana, że może ona sobie pozwolić również na nieco lżejszy ton. Jednym z modeli jest poświęcony komiksowemu superbohaterowi, Batman, w którym w zestawie z piórem występują: zegarek i spinki do mankietów. Włoska firma Visconti, również jeden z liderów rynku piór i z nimi przede wszystkim do niedawna kojarzona, intensywnie rozwija swoją ofertę zegarkową. Visconti wyróżnia się poważnym podejściem do tematu swoich zegarków, które pojawiły się w ofercie już kilka lat temu. Firma nie stara się jedynie – korzystając ze wzrostu rynku zegarkowego – dokonać klasycznego poszerzenia oferty marki, po prostu dodając zegarki i liczyć, że jakoś się sprzedadzą. Marka Visconti stara się zaproponować faktycznie oryginalne i różnorodne modele, będące uzupełnieniem do jej szeroko znanych piór. Przykładem może być zegarek ze stoperem Opera, zaprezentowany w trakcie targów Baselworld 2017 (fot. 3). OD ZEGARKÓW DO PIÓR Celem wielu firm jest uzyskanie tak jednoznacznej stylistyki swoich produktów, aby były one rozpoznawalne już na pierwszy rzut oka. Przenikanie się piór i zegarków widać najwyraźniej w tworzeniu kolekcji spójnych stylistycznie, obejmujących obydwa światy, a jednak łatwo rozpoznawalnych jako produkty konkretnych marek.

fot. 3


20

Aurochronos 2017

Wrażenia z pierwszej edycji festiwalu Maciej Kopyto

R

osnące zainteresowanie zegarkami oraz zegarmistrzostwem w Polsce powoduje, iż przybywa różnych inicjatyw zegarkowych, których tylko w ubiegłym roku pojawiło się co najmniej kilka. Wśród fanów zegarmistrzostwa jest zauważalna coraz większa chęć i potrzeba spotkań, zarówno we własnym gronie, jak również podczas profesjonalnie przygotowanych wydarzeń, w których udział biorą także przedstawiciele firm z branży. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom stale rosnącej grupy fanów zegarków w naszym kraju, zorganizowano Międzynarodowy Festiwal Niezależnych Producentów Zegarków „Aurochronos”, o którym pisaliśmy w drugim numerze magazynu „Zegarki i Pasja”. Nazwa „Aurochronos” to zespolenie dwóch wyrazów: Aurochs (ang. tur) i Chronos (łac. czas). Celem organizatorów festiwalu była promocja niezależnych i wyróżniających się jednostek z branży zegarkowej:

– Naszym zamysłem było stworzenie samoistnej i rozpoznawalnej marki, która, mamy nadzieję, na stałe zagości w świadomości entuzjastów zegarków, oraz zapisze się w kalendarzu imprez zegarkowych w Polsce i w Europie. Chcemy stworzyć tradycję corocznych spotkań, na którym wspólnie będziemy zgłębiać alternatywny świat producentów zegarków.

Łódź – miasto, w którym odbył się festiwal – w ciągu jednego weekendu na przełomie września i października ubiegłego roku stała się niemalże polską stolicą zegarków.

Budynek Expo-Łódź, wybrany na miejsce tego wydarzenia, bardzo dobrze pasował swoim industrialnym, nowoczesnym klimatem do prezentowanych zegarków wielu microbrandów. Entuzjazm i zaangażowanie organizatorów pierwszej edycji Aurochronos pozwoliły pozyskać wielu partnerów, w tym partnera głównego w postaci Banku PKO Bank Polski. Wsparcie festiwalowi zagwarantowała również największa polska grupa społecznościowa FB poświęcona zegarkom – „Czasoholicy”. Organizatorzy zaprosili do współpracy około dwudziestu wystawców z Polski, z Europy i z Azji. Obok naszych producentów swoje wyroby prezentowały marki z Belgii, Holandii, Szwajcarii, Włoch, Hongkongu i Tajwanu. Dzięki temu słowo „międzynarodowy” w nazwie festiwalu jest w pełni uzasadnione, co warto bardzo mocno podkreślić i jest zdecydowanie godne pochwały. Odwiedzający mogli obejrzeć, przymierzyć oraz nabyć zegarki takich marek jak: Gavox, Helfer Watches, Brellum Swiss Watchmaking, Ceccacci, Xicorr, Guardo, Havaan Tuvali, CreaWatch, Balticus, Dijkman Watches, Kneijnsberg & VanEijk czy Undive.


21


22


23 Podczas trwającego dwa dni festiwalu można było zobaczyć produkty marek mało znanych, ale dzięki temu unikatowych, które nie sposób znaleźć powszechnie na półkach sklepów na terenie Polski. Festiwal stał się również miejscem sprzyjającym wymianie doświadczeń i spostrzeżeń oraz umożliwił uczestnictwo w warsztatach, wykładach i prezentacjach na tematy związane ze światem zegarków. Dużym zainteresowaniem cieszył się panel dyskusyjny „Przyszłość polskich producentów zegarków klasy premium” pod patronatem honorowym i z uczestnictwem przedstawiciela Łódzkiej Agencji Rozwoju Regionalnego, Michała Brzezińskiego. Kluczowym punktem programu był natomiast konkurs, w którym międzynarodowe jury przyznało nagrody trzem markom: Dijkman Watches, Brellum Swiss Watchmaking oraz Kneijnsberg & VanEijk. Festiwal, który był jedynym wydarzeniem odbywającym się w EXPO-ŁÓDŹ, odwiedziło podczas weekendu blisko 700 osób. Organizatorzy zdali egzamin z przygotowania imprezy, bo zarówno wystawcy, jak i odwiedzający, prócz możliwości obcowania z niecodziennymi zegarkami, mieli także okazję do chwili relaksu w miłej atmosferze, degustacji szlachetnych alkoholi, a nawet zaspokojenia apetytu orientalną przekąską – sushi. Przygotowanie i premiera każdego wydarzenia związanego z zegarkami w Polsce to duże wyzwanie, dlatego można liczyć, iż ubiegłoroczna, pierwsza edycja Aurochronos stanowi tylko premierowy odcinek cyklicznej imprezy, która z każdym kolejnym rokiem będzie przyciągać coraz więcej wystawców i coraz większe grono odwiedzających.


24

Meister Chronoscope Edition S.C. po raz pierwszy ze szkłem szafirowym Adrian Szewczyk

L

inia Meister niemieckiej marki Junghans to hołd dla tradycyjnych zegarków, jakie tworzone były w latach 50. ubiegłego wieku. Mocno wypukłe szkła, filigranowe koperty o cienkich ściankach, wąskich profilach oraz stonowane, eleganckie tarcze. Takie są też oferowane dziś modele Junghans Meister – kwintesencja elegancji i stylu z połowy XX wieku.

Dwa nowe modele specjalne Meister Chronoscope Edition S.C. wyróżniają się na tle dotychczas oferowanych zegarków z tej kolekcji. Wyposażono je w tarcze o szlachetnym kolorze szary antracyt, dzięki czemu z powodzeniem mogą być stylowymi towarzyszami niemal każdego ubioru. Zastosowany mechanizm J880.1 z automatycznym naciągiem, wykonany na bazie ETA Valjoux 7750, determinuje charakterystyczne ułożenie elementów tarczy, na której znajduje się także istotna informacja wyjaśniająca „specjalność” tej edycji: Edition S.C. – Sapphire Crystal. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom użytkowników, po raz pierwszy nowe modele Meister Chronoscope S.C. wyposażono w wypukłe szkło szafirowe. Zastosowanie szkła szafirowego to właśnie najważniejsza nowa cecha dwóch prezentowanych modeli. Gwarantuje to niemalże całkowitą odporność szkła czasomierza na zarysowania, jakie mogłyby pojawić się przy codziennym użytkowaniu.

LINIA MEISTER TO SWEGO RODZAJU HOŁD DLA TRADYCYJNYCH ZEGARKÓW, JAKIE TWORZONE BYŁY W LATACH 50. UBIEGŁEGO WIEKU.

Koperty zegarków oferowanych w limitowanej edycji mają 40,7 mm średnicy oraz niewiele, bo 13,9 mm, grubości. Wykonano je ze stali szlachetnej i dostępne są w dwóch wersjach: srebrzystej i złoconej, z powłoką PVD w kolorze różowego złota. Dzięki nowej konstrukcji obudowy wodoszczelność została zwiększona z 3 do 5 barów, co stanowi kolejną cechę podnoszącą poziom uniwersalności zegarka. Właściwość ta niweluje ryzyko zamoczenia bądź zaparowania zegarka, nawet podczas innego niż zachlapanie kontaktu z wodą. Dodatkowo zegarki wyposażono w składane zapięcie paska, które gwarantuje oczekiwany przez potencjalnych nabywców komfort noszenia oraz pewne mocowanie czasomierza na przegubie.

Meister Chronoscope Edition S.C. dzięki zastosowaniu szkła szafirowego umożliwia harmonijne połączenie czynności wykonywanych codziennie w pracy z bardziej sportowymi aktywnościami. Ten czasomierz to stylowe, odwołujące się do przeszłości, bardzo wyraziste spojrzenie na czas. Mocno wypukłe szkło jest przecież istotnym elementem podkreślającym subtelny i charakterystyczny wygląd tych zegarków. Linią Meister marka ze Schrambergu wraca do popularnego, uznanego wzornictwa sprzed lat i w ten sposób spełnia życzenie wielu swoich obecnych klientów.


25

Spotkanie z twórcą G-SHOCK wizyta w fabryce Casio w Japonii Maciej Kopyto

M

ieszkańcom Europy Japonia często kojarzy się z krajem bardzo egzotycznym, miejscem o odmiennej kulturze, innych tradycjach i zwyczajach. Miłośnikom zegarków kraj ten kojarzy się zapewne również z kilkoma globalnie znanymi producentami czasomierzy. Dzięki zaproszeniu, które otrzymałem od japońskiej marki Casio, której w Polsce dystrybutorem jest firma Zibi SA, miałem okazję osobiście skonfrontować moje wyobrażenia o Japonii, a także poznać od środka markę, która odpowiada za stworzenie popularnego zegarka G-SHOCK. Zaproszenie obejmowało podróż do Japonii w celu zobaczenia fabryki Casio w miejscowości Yamagata oraz poznanie procesu produkcji zegarków Casio Premium, czyli m.in. właśnie modeli z linii G-SHOCK!

Nawet kilkudniowy pobyt w Kraju Kwitnącej Wiśni to niewątpliwie przeżycie, które trudno opisać w kilku słowach. Tokio – stolica Japonii – to ogromna metropolia, w której mieszka ponad dziewięć milionów ludzi, a nie sposób znaleźć papierka czy jakiegokolwiek śmiecia na ulicy. Miasto równie imponujące w dzień i w nocy, kiedy to dziesiątki drapaczy chmur i ogromnych budynków przyciągają wzrok migającymi światłami i błyszczącymi szybami. Tokio urzeka i fascynuje. Będąc na miejscu, można się jednak przekonać, że w centrum szklanego i betonowego miasta znajdują się także parki, świątynie oraz budynki z ubiegłego wieku, gdzie wydaje się, jakby czas nieco zwalniał, gdzie można poczuć ducha starej Japonii.

SPOTKANIE Z TWÓRCĄ ZEGARKA G-SHOCK

W drugim dniu pobytu w Tokio międzynarodowa grupa, składająca się z 37 osób z ośmiu krajów, miała okazję spotkać się z przedstawicielami marki Casio w jej siedzibie. W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele najwyższych władz firmy, w tym – ku całkowitemu zaskoczeniu wszystkich – osoba absolutnie niezwykła: pan Kikuo Ibe, czyli pomysłodawca oraz twórca pierwszego zegarka G-SHOCK!

Pan Kikuo podczas prezentacji przedstawił cały proces powstawania zegarka, który w zamyśle miał być odporny na wstrząsy oraz wszelkie trudne warunki, w jakich potencjalnie przyszłoby mu funkcjonować. Pomysł na tego typu zegarek zrodził się – jak to często bywa – z potrzeby i osobistych doświadczeń pana Ibe. Jako młody chłopak otrzymał bowiem od rodziców wymarzony zegarek, który niestety już drugiego dnia po założeniu został poważnie uszkodzony. Upadek zegarka na chodnik spowodował, iż rozpadł się on na części. Szkło zostało rozbite, a mechanizm przestał pracować. Po tym doświadczeniu pan Ibe wziął sobie za swój życiowy cel stworzenie zegarka odpornego na wszelkie wstrząsy i uszkodzenia. Tak zrodziła się idea kreacji zegarka absolutnie wytrzymałego. Idea, która pochłonęła bez reszty pana Ibe.


26 Prace oraz liczne próby, testy i eksperymenty trwały wiele miesięcy. Co więcej, przez długi czas były to próby nieudane. Pan Ibe opowiadał zupełnie szczerze, że miał momenty zwątpienia, kiedy tracił wiarę w możliwość realizacji swojego pomysłu. Jednakże nie zaprzestał prac i stale powtarzał sobie, aby nigdy się nie poddawać! „Never give up” – to hasło przewodnie i motto życiowe pana Kikuo Ibe.

Jego cel zmaterializował się w roku 1983, kiedy powstał pierwszy G-SHOCK z serii 5600.

Dzięki temu spotkaniu przekonałem się, że Casio G-SHOCK to autentyczny ewenement, o czym świadczy też fakt, iż w ubiegłym roku sprzedano stumilionowy egzemplarz zegarka z tej linii! WIZYTA W FABRYCE CASIO W YAMAGATA Po niezwykłym spotkaniu w siedzibie Casio w Tokio nazajutrz przyszedł czas na wizytę w fabryce Casio w miejscowości Yamagata, gdzie mieliśmy możliwość zobaczenia linii produkcyjnych. Fabryka oddalona jest od stolicy Japonii o 800 kilometrów, więc by tam dotrzeć, skorzystaliśmy z superszybkiego pociągu Shinkansen, którym nasza podróż trwała zaledwie trzy godziny.

W fabryce, którą mieliśmy okazję zobaczyć, produkowane są nie tylko zegarki, ale także wiele innych urządzeń, chociażby: kamery cyfrowe, projektory, systemy do komunikacji morskiej czy też różnego rodzaju modelowane części i elementy z plastiku lub stali. Nas jednak interesują zegarki, a to właśnie tu, czyli w Yamagata, produkowane są flagowe, najdroższe modele Casio oraz mechanizmy do wszystkich zegarków tej marki. Wszystkie mechanizmy, w które wyposażone są czasomierze Casio, tworzone są wyłącznie w Japonii. Również tu w 100 proc. tworzone są wszystkie modele Premium, takie jak OCEANUS, G-SHOCK (MT-G i MR-G) czy też PRO TREK. Właśnie w Yamagata znajduje się nie tylko standardowa linia produkcyjna, ale także Premium Production Line, czyli linia produkcyjna oraz zakład, w którym powstają najdroższe, ręcznie wykonywane i specjalnie sprawdzane, najbardziej zaawansowane technologicznie modele.

Podczas prezentacji wstępnej prowadzonej przez dyrektora fabryki słyszeliśmy wielokrotnie, że Yamagata Casio to połączenie najnowszej technologii z rękodziełem oraz „obsesją” na punkcie jakości i precyzji. Faktycznie, mając okazję zobaczyć nieco później tę nowoczesną linię oraz stanowiska pracy osób, które zajmują się wyłącznie tworzeniem i stałą kontrolą modeli Premium, można bez wątpienia potwierdzić te słowa.


27

SPRZEDAŻ STUMILIONOWEGO G-SHOCKA W UBIEGŁYM ROKU POTWIERDZA POPULARNOŚĆ I REPUTACJĘ, JAKĄ CIESZĄ SIĘ ZEGARKI CASIO. Zanim otrzymaliśmy możliwość wejścia na halę produkcyjną oraz zobaczenia stanowisk Premium Production Line, każdy z naszej dziesięcioosobowej grupy musiał przebrać się w szczelne, dobrze dopasowane kombinezony, założyć na twarz maskę oraz przejść przez komorę oczyszczającą, która usuwała wszelkie pyłki, by te nie dostały się do hali produkcyjnej. W pierwszej części hali mieściła się standardowa linia montażowa, odpowiadająca za składanie mechanizmów oraz innych elementów zegarków. Cała linia jest tak przygotowana, by przy każdym etapie dodania nowej części lub po wykonanym procesie każdy element, który przemieszcza się na taśmie, był kontrolowany. Jeśli nie spełnia on wytyczonych, rygorystycznych norm, zostaje natychmiast wyłapany przez maszyny i odesłany na „boczny tor”. W dalszej części hali znajduje się odpowiednio oddzielona przestrzeń, gdzie wyłącznie wybrani, najlepsi pracownicy Casio na każdym etapie produkcji odpowiadają za tworzenie, ręczne składanie i kontrolę zegarków Premium. Warto podkreślić, że aby dostąpić zaszczytu i móc pracować przy liniach produkcji modeli Premium, pracownik musi przejść wytyczoną ścieżkę kariery, zdać odpowiednie testy, wykazać się umiejętnościami oraz zdobyć odpowiednie medale. Otrzymanie najwyższego stopnia, który nazywa się „Meister”, wymaga zdobycia uprzednio złotego i platynowego medalu oraz co najmniej 7-8 lat rzetelnej i sumiennej pracy.


28


29 Podsumowując, muszę przyznać, iż dzięki możliwości zobaczenia linii produkcyjnych oraz poznania procedur i standardów, jakimi kieruje się marka Casio przy tworzeniu swoich zegarków, zrozumiałem, jak złożony, niezwykle trudny, wymagający specjalistycznej wiedzy i doświadczenia oraz wieloetapowy jest to proces. Obserwując codzienne czynności wykonywane przez pracowników, szczególnie mogąc podziwiać prace wykonywane przez specjalistów z linii produkcyjnej Premium, faktycznie można zrozumieć, na czym polega japońska „obsesja” na punkcie dokładności i precyzji.

Droga od pomysłu, który zrodził się w głowie pana Kikuo Ibe, przez projekty, prototypy, niezliczone testy, modyfikacje, a następnie etap stworzenia finalnego produktu, który trafił do sprzedaży w 1983 roku, była bardzo długa i trudna. Teraz, po dokładnie 35 latach, widać, iż włożony wówczas trud zdecydowanie się opłacił. Sprzedaż stumilionowego G-SHOCKA w ubiegłym roku potwierdza popularność i reputację, jaką cieszą się zegarki Casio. Zegarki, które tworzone są właśnie w fabryce Yamagata w Japonii. Dzięki możliwości zobaczenia choć przez chwilę standardowych czynności, które wykonują pracownicy linii Premium, mogliśmy zaobserwować, z jaką dbałością o detale i precyzją wykonywane są najwyższej klasy czasomierze Casio. Pracownicy na różnych stanowiskach dokonywali kontroli każdego z elementów zegarków: kopert, dekli, wskazówek, pierścieni czy też tarcz. Dokładność oraz poziom precyzji mogliśmy zobaczyć, chociażby przypatrując się testowaniu położenia wskazówek, także tych od stopera, aby każda trafiała dokładnie w punkt. Po obejrzeniu linii montażowej mieliśmy okazję zobaczyć także odlewnię. W wielu pomieszczeniach stoją bardzo duże maszyny, które odpowiadają za produkcję m.in. stalowych kopert czy bransolet oraz pasków, ale także wszelkich elementów i podzespołów do mechanizmów. Niektóre produkowane tam części mają jedynie 0,02 mm, więc aby zobaczyć je wyraźnie i dostrzec ich kształt, niezbędne jest korzystanie z przeznaczonych do tego mikroskopów.


30

Franciszek Wiegand

Zegarmistrz i twórca zegarów astronomicznych Maciej Kopyto, Zegarki i Pasja: Jak wszedł Pan na ścieżkę zegarmistrzostwa? Franciszek Wiegand: Kiedy byłem jeszcze małym chłopcem, mój ojciec już wtedy chwalił się wśród znajomych, że jak będę miał pięć lat, to będę reperował pierwsze budziki. Ojciec był bardzo opiekuńczy i bardzo mu zależało, abym – tak jak on – również został zegarmistrzem. Natomiast mnie interesowały silniki spalinowe, które wraz z ojcem budowałem. Ale ojciec sprytnie mi podsuwał elementy zegara warsztatowego (astronomicznego). Mogę powiedzieć, że mną manipulował w sensie pozytywnym. Wykonywałem prace związane z silnikami spalinowymi i zegarem precyzyjnym z wahadłem sekundowym równocześnie. Potem na wiele lat odłożyłem prace związane z tym zegarem. Ale pewnego dnia przyszedł znajomy ojca, kolekcjoner starych zegarów. W czasie dyskusji pochwaliłem się, że ja właśnie taki zegar robię, ale jest jeszcze niedokończony. Pokazałem zegar, a on od razu wyraził chęć kupna. Natomiast ja, po przeanalizowaniu tego, iż poświęciłem na jego stworzenie już wiele godzin pracy, poczułem do niego wielki sentyment. To był kolejny bodziec, który sprawił, że samodzielnie zrobiłem pierwszy zegar. Drugim bodźcem był zegar, regulator wiedeński, którego renowację wykonałem. To zaważyło, że polubiłem zegarmistrzostwo.

MECHANIZM ZEGARKA JEST PRECYZYJNYM URZĄDZENIEM POMIAROWYM, DELIKATNYM I SKOMPLIKOWANYM. TE MAŁE ELEMENTY CZASOMIERZA, PODLEGAJĄCE NAPRAWIE, ZACZĘŁY MI IMPONOWAĆ.

Dlaczego wybrał Pan akurat ten zawód? – Miałem często okazję przy warsztacie ojca stać, słuchać, obserwować, śledzić jego ruchy i nawyki. Dobrze zapamiętałem jego dociekliwość i podziw dla tradycyjnego zegarmistrzostwa. Jego odpowiedzialność, rzetelnie i fachowo wykonaną usługę. Mechanizm zegarka jest precyzyjnym urządzeniem pomiarowym, delikatnym i skomplikowanym. Te małe elementy czasomierza, podlegające naprawie, zaczęły mi imponować. Dalszy krok w tym kierunku to podjęcie pracy w zakładach przemysłowych, gdzie najdokładniejszą komórką zajmującą się pomiarami są laboratoria. W takich jednostkach przepracowałem w sumie 20 lat, dzieląc ten okres po połowie na dwa różne laboratoria, przy czym w tym drugim byłem na stanowisku kierowniczym. Jak widać, cały czas miałem do czynienia z precyzją, więc zegarki stały się nieodłącznym elementem i pasją życia.


31 Czy może Pan choć pokrótce przedstawić swoją drogę do zdobycia Dyplomu Zegarmistrza? Jaką sztukę czeladniczą, jaką mistrzowską Pan wykonywał? – Kiedy byłem w wojsku, Izba Rzemieślnicza w Katowicach wysłała pismo do mojej jednostki z prośbą o udzielenie mi urlopu okolicznościowego celem przystąpienia do egzaminu czeladniczego. Zdanie przeze mnie tego egzaminu było marzeniem mojego ojca, który liczył także po cichu, że gdy będę w mundurze, to komisja egzaminacyjna popatrzy na mniej bardziej łaskawym okiem. Zdając egzamin, musiałem zabrać ze sobą tokarkę oraz wałek naciągowy w stanie surowym do zegarka kieszonkowego, który to surowy wałek przygotował mi ojciec. „Sztuczka” z mundurem z całą pewnością wiele mi pomogła, bo zdałem egzamin z wynikiem pozytywnym 22 października 1962 roku. Jeśli chodzi natomiast o pracę mistrzowską, to gdy pracowałem w państwowym zakładzie przemysłowym, sytuacja mi sprzyjała, bo dalej mogłem realizować swoje liczne plany i projekty. Wszystko to, jak uważam obecnie, okazało się nieodzowne w moich dalszych pracach prowadzących do przysposobienia do rzemiosła zegarmistrzowskiego. Wówczas w porównaniu z moimi kolegami z tytułami zegarmistrzowskimi w niczym nie ustępowałem im wiedzą, a nawet byłem lepszy w różnych dziedzinach, dlatego z pewną ambicją postanowiłem przystąpić do egzaminu. Ponadto założyłem, że gdyby mi się nie powiodło, to będę zdawał do skutku. Jako zadanie na egzaminie praktycznym dostałem do wykonania mostek balansowy do zegarka kieszonkowego. Otrzymałem informację, że ze sprzętem zegarmistrzowskim mam się stawić u pana Kaszowskiego w mieszkaniu. Tak też uczyniłem. Po chwili rozmowy na tematy zawodowe przystąpiłem do rozpakowania sprzętu. Pan Kaszowski powiedział wtedy: „Wystarczy, proszę zostawić”. Byłem przekonany, że oblałem i zapytałem, o co chodzi? Usłyszałem: „Widzę, że pan potrafi”. Zapytałem, po czym poznaje. „Po pana ruchach”. Do dziś mile to wspominam. Egzamin zdałem 14 lipca 1987 roku. Czy pamięta Pan swój pierwszy samodzielnie skonstruowany zegar lub zegarek? – Od ojca często słyszałem o zaletach i precyzji najdokładniejszych zegarów mechanicznych, zwanych warsztatowymi, służących do „przechowywania czasu”. To były niezbędne w dobrych zakładach zegarmistrzowskich wzorce, które funkcjonowały tam przed rozpowszechnieniem się wzorcowych sygnałów radiowych. Pracę nad budową zegara astronomicznego rozpoczyna się od sporządzenia rysunku technicznego, dokumentacji technicznej oraz planu czynności. Ojciec podziwiał firmy, które specjalizowały się w produkcji najwyższej klasy zegarków, a ja miałem do nich wielki sentyment. Dowiedziałem się, że zegarek kieszonkowy najwyższej klasy renomowanej firmy Glashutte A. Lange & Söhne posiada zegarmistrz w Bytomiu. Pojechałem do niego, myśląc o nabyciu tego zegarka. Niestety, zostałem potraktowany dosyć chłodno, ale mimo wszystko miałem zegarek przez chwilę w rękach. Natomiast jego sprzedaż nie wchodziła w rachubę. Po dłuższym czasie otrzymałem wiadomość, że mogę już z przedpłaty odebrać samochód Fiat 126p. Wracając tym samochodem z Tych, pomyślałem, że wstąpię do wspomnianego zegarmistrza i może teraz powiedzie się transakcja wymiany samochodu na zegarek. Pan zegarmistrz nawet nie miał ochoty ze mną rozmawiać. W tym momencie pomyślałem, że jak nie da się go kupić, to sobie taki zrobię. Tak też uczyniłem, tak powstał mój pierwszy samodzielnie skonstruowany zegarek.


32 Może się Pan poszczycić także tytułem Mistrza Rzemiosł Artystycznych – proszę opowiedzieć naszym Czytelnikom, co trzeba zrobić, aby otrzymać to zaszczytne miano. – Przede wszystkim trzeba sprawdzić swoje możliwości, poznać stopień zaawansowania zawodowego, i to można najlepiej sprawdzić poprzez czynny udział w wystawach, konkursach, które są miarą wszelkich sukcesów i osiągnięć. Ja z pasją pracowałem na to całe życie. Następnie należało to udokumentować, podsumować odrębnym pismem, zawierającym podsumowanie mojej wieloletniej działalności, co zajęło mi wiele czasu na gromadzenie i segregowanie dokumentacji. To jeszcze nie wszystko, bo to otworzyło przede mną bramy uznania dla rzemieślników artystów. Los się do mnie uśmiechnął – znalazłem się wśród jego wybrańców. Powszechnie wiadomo, że miarą wszelkich sukcesów i osiągnięć są zdobywane nagrody, podziękowania i dyplomy. Faktem też jest, że każdy człowiek ma jakiś talent, przy czym jeden go wcześnie odkryje, drugi później, a trzeci wcale. Dlatego aspirując do tytułu Mistrza Rzemiosł Artystycznych, musiałem przedstawić mój zawodowy dorobek życia, co potwierdzone musi być w aktach i dokumentach. Takie informacje wysłałem do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, potwierdzone odrębnym pismem, dokumentującym wieloletnią działalność w branży zegarmistrzowskiej. Ciekawostką może być fakt, że całe akta przygotowane do wysyłki ważyły 7 kg. Jest Pan znany z budowania zegarów astronomicznych, które można także podziwiać w Pana małym Muzeum w Tarnowskich Górach. Dlaczego zdecydował się Pan w swej drodze zawodowej na tworzenie zegarów, a nie zegarków naręcznych? – Zegarki ręczne oprócz wielu zalet i uroku mają też swego rodzaju wadę – gabarytowo są stosunkowo małe. Natomiast zegary duże, wiszące, przy odpowiedniej aranżacji mogą decydować o wystroju wnętrza. Są to dwa światy: mikro i makro. Jak długo trwa stworzenie takiego zegara? Czy wszystkie jego elementy tworzy Pan samodzielnie? – Na to pytanie nie można jednoznacznie odpowiedzieć, bo nigdy nie zajmuję się zegarem w sposób ciągły – od początku do końca jego kreacji. Często z różnych przyczyn odchodzę od tego zegara i zajmuję się innym zagadnieniem, np. innego rodzaju wychwytem, modelami wychwytu. Poza tym mam jeszcze wiele projektów nieskończonych. Jest nim choćby zegar z wolnym wychwytem sprężynowym typu Riefler. Mam niby gotowe obrabiarki mojej konstrukcji, nieosiągalne w handlu, a nieodzowne przy budowie moich zegarów, ale mam także jedną tokarkę specjalnej konstrukcji, która do tej pory jest nieskończona. Ona czeka w kolejce na chwilę mojego czasu wolnego.


33 W pana domu od niedawna istnieje małe Muzeum Zegarmistrzostwa. Co skłoniło Pana do jego kreacji? – Do stworzenia własnego muzeum przekonał mnie widok małego muzeum na Teneryfie. Wysoko w górach, na tak zwanym pustkowiu, znajdowało się malutkie muzeum regionalne. Od razu pomyślałem, dlaczego takie nie może powstać w moim domu. Przecież dysponuję odpowiednim lokalem, mam duże doświadczenie z licznych wystaw, a przede wszystkim, i co wydaje się najistotniejsze, chcę uratować od zapomnienia ginący zawód zegarmistrza oraz bogate doświadczenie dwóch pokoleń zegarmistrzów. Każdy zwiedzający będzie mógł na żywo porozmawiać ze mną – inicjatorem muzeum i twórcą części z eksponatów. Pragnę, żeby każdy zwiedzający wyszedł z mojego muzeum wzbogacony wiedzą o sztuce zegarmistrzowskiej. By doznał tak technicznego, jak i artystycznego jej aspektu. W swojej praktyce zegarmistrzowskiej wykonuje Pan zupełnie nietypowe prace. Przykładem może być choćby wykonywanie rubinowych kamieni łożyskowych i palet kotwicy. Czy informacji o sposobie i możliwościach wykonywania takich prac szuka Pan w literaturze, czy też podejmuje Pan próby praktyczne? Jak przebiega szlifowanie kamieni rubinowych, a jak wiercenie w nich otworów? – Do poznania tych nietypowych prac zmusiła mnie chęć wyprodukowania zegara precyzyjnego. Zegar, aby zaliczyć go do precyzyjnych, powinien posiadać łożyska rubinowe co najmniej w zespole wychwytu. Są to łożyska na czopach kotwicy i na kole wychwytowym oraz – najbardziej pożądane – rubinowe palety kotwicy. Byłem przekonany, że szlifowanie i wiercenie rubinów, które po diamentach są najtwardszym minerałem, jest barierą nie do przeskoczenia. Jednak zwykły przypadek sprawił, że otrzymałem od znajomego większą liczbę rubinów, które kształtem i gabarytowo idealnie mi odpowiadały, jedyny szkopuł polegał na braku otworów. Cała moja wiedza na temat obróbki rubinów polegała na tym, że do tego muszą być użyte proszki diamentowe. Po przygotowaniu odpowiedniego oprzyrządowania do wiercenia otworów o średnicy 1,1 mm i stosunkowo niewielu próbach udało mi się wywiercić otwór. Następnym wyzwaniem, które też należy zaliczyć do trudnych, było polerowanie wywierconych otworów. Wiercenie i polerowanie jednego otworu zajęło mi ponad trzy godziny.

Czy może Pan zdradzić Czytelnikom, co uważa Pan za swój największy zawodowy sukces oraz wskazać wydarzenie bądź projekt, którego nie udało się Panu zrealizować? – Uważam się za człowieka szczęśliwego i wszystkie przedsięwzięcia, których się podejmowałem, nawet te najmniejsze, sprawiły mi ogromną radość. Proszę jednak pamiętać, że w życiu też są porażki, które mocno przeżywam. Tymi ostatnimi na szczęście się nie zrażam, bo one są dla mnie wyzwaniem i sprawdzianem, czy potrafię rozwiązywać problemy. Kolejne zamierzenie, które chciałbym urzeczywistnić i które pozwolę sobie tu przedstawić, dotyczy samego wejścia do Muzeum Zegarmistrzostwa, a konkretnie rzecz biorąc frontonu fasady domu. Wydaje się, że na wysokości mniej więcej trzech metrów powinienem w centralnym miejscu, tuż nad wejściem, ustawić dzwonnicę z tarczą zegarową. Dla tej konstrukcji zawsze o pełnej godzinie od lewego narożnika będzie wysuwała się mała postać (figurka z młotkiem w ręku). Postać ta w momencie dochodzenia wskazówki minutowej do pełnej godziny wejdzie kilka stopni wyżej (schodami nad zegar), tak aby dosięgnąć młotkiem dzwonu i rozpocząć wybijanie aktualnej godziny. Natomiast druga postać, usytuowana z prawej strony, szybkim i zdecydowanym krokiem będzie zmierzać w kierunku zegara z podniesioną ręką, aby tym gestem oznajmić wybijającemu zakończenie bicia w dzwon. Na koniec tej ceremonii obydwie figury powrócą na swoje miejsca. Jeszcze raz zaznaczam, że to są moje marzenia, ale pocieszam się tym, że marzenia lubią się spełniać. Jednak moje marzenia – i chwała Bogu – na tym się nie kończą.

ASPIRUJĄC DO TYTUŁU MISTRZA RZEMIOSŁ ARTYSTYCZNYCH, MUSIAŁEM PRZEDSTAWIĆ MÓJ ZAWODOWY DOROBEK ŻYCIA, CO POTWIERDZONE MUSI BYĆ W AKTACH I DOKUMENTACH.


34

UWAŻAM SIĘ ZA CZŁOWIEKA SZCZĘŚLIWEGO I WSZYSTKIE PRZEDSIĘWZIĘCIA, KTÓRYCH SIĘ PODEJMOWAŁEM, NAWETTE NAJMNIEJSZE, SPRAWIŁY MI OGROMNĄ RADOŚĆ.

Jest Pan również autorem publikacji i książki. Czy może Pan wspomnieć o tych dokonaniach – do kogo są kierowane i dlaczego nasi Czytelnicy powinni po nie sięgnąć? – Wszystko zaczyna się od małych rzeczy i gdyby ktoś mi powiedział, że ja napiszę książkę, tobym ze śmiechu parsknął. Pierwsza moja publikacja w formie książkowej znalazła się w gronie ponad 200 prac nadesłanych z całego kraju, które rywalizowały w Konkursie Złotego Smoka o tytuł najlepiej opracowanego wydawnictwa roku 2007. Uznanie jurorów i drugą nagrodę zdobył mój katalog prac zegarmistrzowskich – za perfekcję druku, doskonałość techniki drukarskiej, a przede wszystkim za wartość kompozycji, szatę graficzną i estetykę tego opracowania. W międzyczasie moja kolekcja wzbogaciła się o modele wychwytu, zegar wieżowy, zegary z wolnym wychwytem sprężynowym i obciążnikowym. Tak naprawdę to chciałem tylko ten katalog rozszerzyć o wspomniane wyroby. W drukarni oznajmiłem, że będę się starał, żeby w następnym konkursie mój katalog zdobył pierwsze miejsce. Stało się jednak inaczej – powstała książka „Historia zegara precyzyjnego”. Zawsze staram się oceniać ludzi po czynach, dlatego gdy kilku wydawców zaproponowało mi napisanie artykułów o tematyce zegarmistrzowskiej, a nawet współpracę, chętnie się jej podejmowałem. Pisałem między innymi do gazet takich jak: „Baltic Juweller”, „Mały Gość Niedzielny”, „Gość Gliwicki”, „Rynek Jubilerski”, „Gems & Juwelery”, „Zegarki & Biżuteria”. W tym ostatnim czasopiśmie napisałem całą serię artykułów z zakresu zegarmistrzostwa. Tam też opisałem fenomen artystyczny, jaki zawarty jest nie tylko w mechanizmie zegarka, ale również w dekoracjach na jego obudowie. Nie chcę być nieskromny, ale w tym czasopiśmie należę nawet do zespołu redakcyjnego. Dzielenie się wiedzą na temat zegarmistrzostwa, czyli tak naprawdę mojej wielkiej pasji, także w formie publikacji, daje mi wiele satysfakcji. Na koniec pytanie, które z pewnością nurtuje nie tylko mnie: na co dzień nosi Pan zegarek kwarcowy czy mechaniczny? – Obecnie rzadko noszę zegarek, jedynie na specjalne okazje zakładam zegarek ręczny marki Wiegand. Natomiast często, jadąc rowerem, zakładam na każdą z rąk zegarek z automatycznym naciągiem i wskazaniem rezerwy chodu – obserwuję w czasie jazdy, który z nich szybciej nakręci sprężynę do pełna.


35

Zegarki Movado

symbol wzornictwa zegarkowego XX wieku Adrian Szewczyk

H

istoria szwajcarskiej marki Movado sięga 1881 roku, kiedy to Achille Ditesheim wraz z sześcioma zegarmistrzami założył w La Chaux-de-Fonds warsztat, w którym rozpoczęli produkcję zegarków kieszonkowych. W kolejnych latach rozpoczęto prace nad zaprojektowaniem zegarka naręcznego, a w 1905 roku wybudowano nowy zakład produkcyjny. Wtedy właśnie „Movado” zostało zarejestrowane jako nazwa firmy, która funkcjonuje do dziś. Nazwa marki wywodzi się z języka esperanto i oznacza „ruch”, „zawsze w ruchu”. Wiele linii wzorniczych marki Movado także obecnie swoje nazwy wywodzi z tego właśnie języka.

Symbolem marki Movado stało się Słońce w pełni, będące alegorią upływającego czasu. Jego wizerunek – duży, zazwyczaj złoty punkt na tarczy w miejscu godziny dwunastej – to znak rozpoznawczy i motyw przewodni niemal wszystkich zegarków tego producenta. Movado to przecież marka, której ikoną jest tarcza Movado Museum Dial, wywodząca swoje korzenie z początków ruchu nowoczesnego designu i grupy międzynarodowych artystów, którzy założyli Szkołę Bauhausu w 1919 roku.

„Prostota, gustowność, funkcjonalność” – tak właśnie brzmiało ich motto. Jednym z najczystszych przykładów tej idei w zegarmistrzostwie jest właśnie wspomniana gładka, czarna tarcza z jednym tylko punktem. Została ona zaprojektowana przez amerykańskiego artystę Nathana George’a Horwitta w 1947 roku. – Nie znamy czasu jako sekwencji liczb – powiedział Horwitt – ale przez pozycję Słońca, gdy Ziemia się obraca. Pojedyncza złota kropka na godzinie dwunastej symbolizuje Słońce w samo południe, a poruszające się wskazówki symbolizują ruch Ziemi. Był to pierwszy w historii projekt tarczy, który wybrano do kolekcji stałej Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku. Stąd nazwa Museum Watch. Dzisiejsza oferta marki jest bardzo szeroka. Od modeli biżuteryjnych, poprzez modele eleganckie, sportowe, a także – będące wyjątkowo na czasie – smartwatche. Dostępne są zarówno czasomierze kwarcowe, jak i mechaniczne. Wszystkie modele posiadają szafirowe szkła oraz rozpoznawalne nawet z dość znacznej odległości tarcze z dużą kropką – Słońcem na godzinie dwunastej. Najbardziej znana linia to Museum Classic. Wiele zegarków Movado charakteryzuje się designerskim wyglądem. Jakość ich wykonania stoi na wysokim poziomie i jest to przeciwieństwo cen, które – biorąc pod uwagę wspomnianą jakość, wyjątkowy styl, indywidualizm marki i aspekty historyczne – nie są wygórowane.

SYMBOLEM MARKI MOVADO STAŁO SIĘ SŁOŃCE W PEŁNI, BĘDĄCE ALEGORIĄ UPŁYWAJĄCEGO CZASU

Oczywiście znakiem rozpoznawczym marki jest tarcza Museum Dial i wariacje na jej temat. Jest ich w ofercie bardzo wiele, a – co ciekawe – znajdziemy je nawet w modelach przeznaczonych do nurkowania. Można śmiało napisać, że historyczny wzór tarczy jest silnie eksploatowany – ale w pełni usprawiedliwia to powiązanie firmy z tym projektem niemal od początku jego powstania. Dobra informacja dla miłośników nietuzinkowych zegarków oraz polskich fanów marki Movado jest taka, iż zegarki z symbolem Słońca na tarczy od niedawna są dostępne w oficjalnej dystrybucji także na naszym rynku.


36

Jean-Sébastien Bolzli:Aerowatch rozmowa o rodzinnej marce zegarkowej

Maciej Kopyto, Zegarki i Pasja: Firma Aerowatch powstała w 1910 roku. Skąd wziął się pomysł na taką nazwę? Jaka była wówczas misja firmy? Jean-Sébastien Bolzli, Aerowatch: Rok 1910 był bardzo ekscytującym rokiem dla aeronautyki, która była w tamtym czasie niemalże rewolucyjna. Każdego tygodnia pobijano nowe rekordy wysokości. Rodzina Gutmann zainspirowała się tym okresem, czego efektem było nadanie właśnie takiej nazwy marce, która produkowała wyłącznie ekskluzywne zegarki kieszonkowe. Co więcej, wybór angielskiej nazwy był zapowiedzią międzynarodowych ambicji firmy. Aerowatch jest obecnie rodzinną marką, jedną z niewielu na rynku. Jak daleko sięga i skąd wzięła się tradycja zegarmistrzowska w rodzinie? Czy rodzinne koneksje nie stwarzają trudności w rozwoju? Czy może wręcz przeciwnie – przynoszą korzyści dla klientów? – Jesteśmy trzecim pokoleniem właścicieli, które zajmuje się marką. Rzeczywiście, Aerowatch zawsze był w rękach naszej rodziny. Mój ojciec Denis od 40 lat pracuje w przemyśle zegarmistrzowskim. Jesteśmy niemalże urodzeni dla tej branży. Bycie niezależnym jest wielką zaletą w stosunku do dużych grup. Możemy szybciej podejmować decyzje, jesteśmy całkowicie wolni w tworzeniu i możemy być bardziej innowacyjni. Ponadto brak konieczności odwoływania się do rady dyrektorów jest dla nas bardzo cenny.

Główną korzyścią dla klientów jest posiadanie zegarka, który został wykonany w oparciu na wieloletnim doświadczeniu naszych przodków, ze znaczącym kunsztem i autentycznością, a do tego nigdy nie był produkowany masowo. Skąd czerpie Pan inspiracje do tworzenia nowych zegarków? Jak przekłada się to na ofertę Aerowatch? – Inspiruje nas podróżowanie, myślenie o nowych produktach, których nie można znaleźć u innych konkurentów. Mój brat Fred-Eric jest konstruktorem zegarków i opracował kilka wyjątkowych modeli ze skomplikowanymi mechanizmami i wskazaniami (np. Butterfly, Night & Day lub jeszcze bardziej skomplikowany model prezentujący siedem stref czasowych). Faktem jest, że mamy własnego projektanta, co jest także wielką zaletą przy tworzeniu nowych modeli. Mój brat, nasz projektant i ja pracujemy wspólnie nad opracowywaniem nowych koncepcji, a także dzielimy się pomysłami z moim ojcem, którego doświadczenie jest dla nas bardzo cenne.

INSPIRUJE NAS PODRÓŻOWANIE, MYŚLENIE O NOWYCH PRODUKTACH, KTÓRYCH NIE MOŻNA ZNALEŹĆ U INNYCH KONKURENTÓW.


37


38 Ostatnio zaprezentowali Państwo wspomniany zegarek z ręcznym naciągiem, pokazujący czas w sześciu największych centrach finansowych oraz czas lokalny. Czy jest to model, który powstał z myślą o inwestorach giełdowych? – Ten model został stworzony przez mojego brata i początkowo na pewno nie był przeznaczony specjalnie dla inwestorów giełdowych. Pomysł polegał na zaproponowaniu ekskluzywnego zegarka ze skomplikowanym mechanizmem, pokazującym sześć różnych stref czasowych i czas lokalny. Zegarek został stworzony z myślą o osobach lubiących podróże, kolekcjonerach, entuzjastach zegarków, których pasjonują skomplikowane rozwiązania techniczne, a także dla osób, które utrzymują biznesowe relacje z centrami finansowymi (jak inwestorzy giełdowi). To jednak nie była główna idea. Jak Aerowatch implementuje dla swoich zegarków mechanizmy? Czy ma jakieś plany z tym związane? – Mechanizmy tworzymy w naszej pracowni i rozwijamy je w ścisłej współpracy z niewielkimi zakładami rzemieślniczymi wyspecjalizowanymi w tej branży. Wszystkie komponenty są produkowane zgodnie z naszymi wymaganiami i są składane w naszej pracowni. Inwestycja, która musiałaby zostać poczyniona, abyśmy całkowicie uniezależnili się w produkcji mechanizmów, jest ogromna, i w tym momencie nie mamy żadnych dalszych planów dotyczących rozwoju mechanizmów.

Co daje Panu największą satysfakcję w zarządzaniu firmą produkującą zegarki? – To możliwość tworzenia, produkcji, sprzedaży i przedstawiania naszych produktów klientom oraz dzielenia się z nimi naszą pasją. To wielka satysfakcja być częścią procesu tworzenia czasomierzy od początku do końca. Macie także bogatą kolekcję zegarków kieszonkowych. Czy w dzisiejszych czasach takie zegarki znajdują jeszcze nabywców? – Zegarki kieszonkowe są częścią dziedzictwa marki. Aerowatch produkuje zegarki kieszonkowe od 1910 roku bez przerw. Oczywiście nadal sprzedajemy je kolekcjonerom i na niektórych szczególnych rynkach, takich jak na przykład Japonia i Rosja.

MECHANIZMY TWORZYMY W NASZEJ PRACOWNI I ROZWIJAMY JE W ŚCISŁEJ WSPÓŁPRACY Z NIEWIELKIMI ZAKŁADAMI RZEMIEŚLNICZYMI WYSPECJALIZOWANYMI W TEJ BRANŻY


39 Od zegarków kieszonkowych przejdźmy do smartwatchy. Już kilka lat temu jako jedna z pierwszych firm zegarkowych zaprezentowaliście na targach w Bazylei smartwatch, który powstał we współpracy z firmą Toshiba. Dlaczego odstąpiliście od tego projektu? – Zdecydowaliśmy się zrezygnować z tego projektu, ponieważ przewidywane szybkie starzenie się tych produktów nie jest zgodne z ideą zegarmistrzostwa. W naszej opinii ten elektroniczny świat i przemysł zegarmistrzowski nie są ze sobą kompatybilne. Co więcej, różniliśmy się w zakresie wielu szczegółów technicznych, jak na przykład obsługa posprzedażowa, w której czas gwarancji w przypadku urządzeń elektronicznych jest krótszy w stosunku do zegarków. Naszym zdaniem nie odpowiadało to idei zegarmistrzostwa i było negatywne dla tradycyjnej – takiej jak nasza – marki. Zdecydowaliśmy się produkować rzemieślnicze zegarki, dla których wartość dodana jest wyższa, bez konieczności sprzedaży wysokiego wolumenu, tak jak ma to miejsce w przypadku urządzeń elektronicznych. To są dwa różne światy. Rynek zegarków zmienia się bardzo dynamicznie. Jakie widzi Pan największe wyzwania w branży? Czy nie obawia się Pan postępującej globalizacji? – Jeśli weźmiemy pod uwagę to, co wydarzyło się w ciągu ostatnich pięciu lat, zauważymy, że wiele marek zostało zakupionych przez duże grupy producentów, ale na rynku wciąż jest wystarczająco dużo miejsca dla autentycznych, kreatywnych i innowacyjnych marek, które są w stanie zaproponować inne wyroby. Jesteśmy zatem pewni siebie i wierzymy, że możemy rozwijać naszą markę, wytwarzając różne ciekawe zegarki, a nie produkty masowe. Na co marka Aerowatch kładzie największy nacisk przy tworzeniu zegarków? – To, na co my zwracamy uwagę, to fakt, że można zaproponować autentyczne, inne, szwajcarskie i wysokiej jakości zegarmistrzostwo w przystępnych i konkurencyjnych cenach. Jak pozycjonuje swoje zegarki Aerowatch? Kto jest klientem marki? – Jesteśmy w środkowym przedziale cenowym. Nasi klienci to ludzie, którzy lubią być inni niż wszyscy, wyróżniać się. Chcą kupić dobre zegarki w konkurencyjnych cenach. Gdzie widzi Pan Aerowatch za 10 lat? – Mamy nadzieję, że firma się powiększy w aspekcie osobowym i rozwinie w wolumenie produkcji, ale nadal będziemy produkować czasomierze kieszonkowe i precyzyjne mechaniczne zegarki w przystępnych cenach. Która kolekcja Waszej marki cieszy się największym sukcesem? Heritage Slim? A może Renaissanse Skeleton? – Kolekcja, która odnosi największe sukcesy, to kolekcja „1942”, która powstała w 2005 roku i jest najstarsza. To oczywiście również nasze modele Skeleton, a także nasze specjalne zegarki damskie, które cieszą się dużym powodzeniem. Sporą część kolekcji tworzycie specjalnie dla kobiet. Jaki procent sprzedaży stanowią zegarki dla kobiet? Co je wyróżnia? – Zegarki damskie stanowią 45 proc. naszej sprzedaży. To, co je wyróżnia, to ich wygląd, elegancja, styl, specjalne rodzaje wskazań i komplikacje. Takie jak choćby w modelach Butterfly czy Night & Day.


40

Atlantic i Krzysztof Hołowczyc świętowanie dekady współpracy Jakub Wojdat

T

rendy w świecie zegarków zmieniają się niemal każdego roku, a o rozpoznawalności marki często decydują jej ambasadorowie. Z reguły znane osoby stają się twarzami danej marki najwyżej na kilka lat i po tym czasie, gdy kontrakt wygasa, współpraca idzie w niepamięć, a osoba ta wiąże się z kolejną firmą. Zdarzają się jednak wyjątki. Taka sytuacja ma miejsce w naszym kraju, gdzie przyjaźń i współpraca między firmą zegarkową a jej ambasadorem trwa już 10 lat! Wspólna pasja połączyła bowiem dekadę temu firmę Atlantic Watch oraz Krzysztofa Hołowczyca. Zdecydowana większość naszych rodaków doskonale wie, kim jest Krzysztof Hołowczyc – mistrz Europy i wielokrotny mistrz Polski w rajdach samochodowych, dziesięciokrotny uczestnik Rajdu Dakar, gdzie w 2015 roku stanął na podium, prezenter telewizyjny i biznesmen, założyciel ekskluzywnego klubu Supercar Club Poland, ekspert motoryzacyjny. Osoba rozpoznawalna nie tylko w Polsce. Postać dumnie reprezentująca nasz kraj na arenie międzynarodowej.

Początek współpracy szwajcarskiej marki i polskiego kierowcy miał miejsce w 2007 roku. Jak podkreśla Jarosław Guzek, brand manager marki Atlantic, poszukiwano wówczas osoby o nieskazitelnej postawie, która będzie kojarzyć się zarówno z eleganckim stylem, jak i sportowym trybem życia oraz sukcesem. Wybór padł na Krzysztofa Hołowczyca, który z wielkim entuzjazmem zgodził się na tę kooperację. Znany rajdowiec często zaznacza, iż z firmą Atlantic już wcześniej łączyły go pewne emocje, ponieważ jego tata nosił zegarek tej właśnie marki. Zapewne także wielu Czytelników naszego magazynu miało w rodzinie lub wśród bliskich kogoś, kto nosił na nadgarstku modele spod znaku cyrkla i kotwicy. Firma Atlantic towarzyszy Polakom już od pokoleń, dlatego od początku istotna dla niej była długofalowa i stabilna współpraca z ambasadorem. – Atlantic preferuje te same wartości, tak samo się zachowuje, jest sprawdzoną marką, tak samo jak Krzysztof jest dla nas pewny. To człowiek, który odniósł sukces. W Polsce Atlantic budzi sentyment, zaufanie, to marka dająca pewność, a długoletnia współpraca z jednym ambasadorem tylko tę pewność potwierdza. Nie jesteśmy marką, która szuka nowych rozwiązań, ale taką, która ma zapewnić klientowi bezpieczeństwo – mówi Jarosław Guzek.

POCZĄTEK WSPÓŁPRACY SZWAJCARSKIEJ MARKI I POLSKIEGO KIEROWCY MIAŁ MIEJSCE W 2007 ROKU.


41 Popularny „Hołek” wziął dotychczas udział w 16 kampaniach reklamowych, prezentując kilkanaście charakterystycznych i rozpoznawanych modeli zegarków tej marki. Nawet gdy występował w kampaniach reklamowych innych firm, zegarki Atlantic zawsze można było dostrzec na jego nadgarstku. Jak podkreślał wielokrotnie: – Jedyną biżuterią, na jaką może pozwolić sobie prawdziwy mężczyzna, są obrączka i zegarek. Motto to stosuje w życiu codziennym, a w swojej garderobie posiada kilkanaście czasomierzy, które dopasowuje do noszonego ubioru. Przez dekadę współpracy Krzysztof Hołowczyc mógł przekonać się nie tylko o tym, jak zegarki, które promował, prezentują się na nadgarstku, ale również o tym, czy faktycznie są niezawodne. Zegarki na ręku rajdowca przeszły bowiem najtrudniejszy test – wielokrotnie przemierzały trasę legendarnego Rajdu Dakar. Choć jest to ekstremalne pod każdym względem wyzwanie, to właśnie czasomierze Atlantic towarzyszyły „Hołkowi” w wielu edycjach rajdu i udowodniły, że są niezawodne w każdych warunkach. Okrągła rocznica tej wyjątkowej przyjaźni jednego z najlepszych polskich kierowców rajdowych i szwajcarskiej firmy zegarmistrzowskiej była obchodzona w październiku 2017 roku w wyjątkowym miejscu, w siedzibie ekskluzywnego samochodowego klubu Supercar Club Polska, którego założycielem jest Krzysztof Hołowczyc. Podczas tego wydarzenia nastąpiła oficjalna premiera zegarka, który został przygotowany dla uczczenia 10-letniej współpracy marki Atlantic z polskim ambasadorem. Stworzona została specjalna edycja zegarka, w której projektowanie i przygotowanie mocno zaangażował się sam rajdowiec.

Wyjątkowy model jest limitowany do 777 sztuk i nosi nazwę Driver 777.

– Kiedy powstawał ten zegarek, mogłem mieć wpływ na jego konstrukcję. Nie jest tajemnicą, że siódemka jest moją kochaną cyfrą, którą próbuję przemycić w każdym numerze rejestracyjnym, a czasem nawet walczę o taki numer startowy. Ten zegarek jest inspirowany tą cyfrą, ona jest mocno widoczna na cyferblacie. Powiedziałem: „Zrobię dla was wszystko, ale zegarek z numerem 777 jest mój”. Ktoś może powiedzieć, że to zabobon, ale w motosporcie są różne momenty krytyczne, a ja lubię siódemkę – mówi Krzysztof Hołowczyc. Driver 777 to typowo sportowy zegarek z funkcją stopera, który sprawdzi się w najbardziej ekstremalnych warunkach i dlatego jest idealnym symbolem, podkreślającym dziesięcioletnią współpracę szwajcarskiej marki ze znanym automobilistą. – Od dłuższego czasu przygotowywaliśmy się do stworzenia sygnowanego przeze mnie modelu, wspólnie go projektując. Cieszę się, że razem stworzyliśmy ten wyjątkowy zegarek, który jest symbolem pasji, wytrwałości i sukcesu – mówi Krzysztof Hołowczyc.

Posiadanie polskiego promotora dla marki zegarkowej działającej na naszym rodzimym rynku jest szczególnie warte zaznaczenia. Jak podkreślają firma Atlantic oraz jej dumny ambasador, okres niezwykle owocnego, dziesięcioletniego partnerstwa to jedynie etap w tej długiej przyjaźni i z pewnością nie ostatnia wspólna inicjatywa.


42

Carl von Zeyten Germany Black Forest Adrian Szewczyk

B

lack Forest – flagowy model niemieckiej firmy Carl von Zeyten – to ekstrawagancki czasomierz, który swoim wyglądem przyciągnie wzrok każdego miłośnika zegarków. Uwagę skupia na sobie już przy pierwszym spojrzeniu, ze względu na mierzącą 46 mm średnicy kopertę. Choć czasomierz jest duży, to w wygodny sposób układa się na nadgarstku dzięki relatywnie krótkim uszom. Okrągła koperta wykonana ze stali szlachetnej posiada stosunkowo wąską lunetę, w której osadzono sferyczne szkło. Polerowane, gładkie boki koperty oraz lekko zagięte uszy nieco tonują cały projekt.

Do stylistyki, jaką przyjęto dla modelu Black Forest, pasuje także cebulkowata koronka, umieszczona standardowo na godzinie trzeciej. Wkręcany i polerowany dekiel jest przeszklony, dzięki czemu ukazuje mechanizm oznaczony jako kaliber 224 z automatycznym naciągiem sprężyny. Jest on wykonany na bazie mechanizmu z grupy Seiko, który w cyklu produkcyjnym w zakładach Carl von Zeyten został dostosowany do wymogów opisywanego modelu. Mechanizm został udekorowany poprzez perełkowanie, a jego wahnik ma naniesione pasy genewskie i logo firmy. Projektanci Carl von Zeyten przyjęli jednak, że model ten ma zainteresować fanów zegarków mechanicznych widokiem nie od strony samego mechanizmu, a od strony tarczy. Zrobili to dość spektakularnie. Na pierwszy plan wysuwają się bowiem dwa widoczne zespoły balansowe.

Jasnoszara tarcza przyozdobiona jest wzorem na kształt łopatek turbiny. Pierwsze skrzypce grają zaś wspomniane dwa zespoły balansowe, mocowane na półmostkach w złotawym kolorze. Od góry są one dodatkowo przykryte ramionami wykonanymi z polerowanej stali. Widok jest bardzo atrakcyjny także ze względu na możliwość obserwacji dwóch pracujących regulatorów chodu. To niemal hipnotyzująca przyjemność! Zastosowanie dwóch balansów, poza wpływem na dokładność chodu, pełni głównie rolę wizualną. To element nadający charakteru temu zegarkowi. Świetne wrażenie robi także podstawowe wskazanie czasu w formie tarczy umieszczonej decentralnie, w miejscu godziny dwunastej. Dystans pomiędzy płaszczyznami tarczy i płyty mechanizmu sprawia wrażenie, jakby była ona zawieszona w przestrzeni ponad płytą. Tarcza utrzymana w szarym kolorze jest giloszowana, a na jej obrzeżu nadrukowano indeksy godzinowe w postaci cyfr rzymskich. Akcentami nadającymi wyrazistego charakteru są białe wskazówki, rzucające się w oczy niebieskie śrubki oraz złoty kolor kół balansów i ich półmostków. Napis „Made in Germany” u dołu tarczy powinien gwarantować odpowiedni poziom jakości konstrukcji i wykonania tego nieznanego dotąd szerzej zegarkowego „serca”. Black Forest stanowi dobrą ofertę dla osób szukających zegarka mechanicznego, bardziej ekstrawaganckiego i przyciągającego wzrok, a oferowanego w przystępnej jak na tego rodzaju konstrukcję cenie.


43

Poradnik część 4

Brudne i brudzące bransolety Władysław Meller

K

ażdy z miłośników zegarków, a szczególnie osoby zawodowo zajmujące się nimi, na pewno wielokrotnie usłyszał uwagę któregoś z właścicieli czasomierza, że bransoleta brudzi mu nadgarstek. Zwykle pierwszą sugestią w takiej sytuacji jest podejrzenie o reakcję organizmu przy kontakcie z metalem bransolety, spowodowaną niską jakością materiału lub alergią użytkownika zegarka. Warto zaznaczyć, że tego rodzaju doświadczenie związane z brudzeniem nadgarstków jest udziałem tak pań, jak i panów. Coraz częściej zdarzają się także narzekania, że bransoleta szybko się brudzi.

Pomijając (na szczęście sporadyczny) aspekt alergii, o której to występowaniu trzeba przeprowadzić oddzielne rozważania, warto zastanowić się, czy tego typu sytuacje zdarzają się często? Jaką winę w zaistniałej sytuacji ponosi producent zegarka (bądź tylko jego bransolety)? Jaką przypisać rodzajowi użytych materiałów, a jaki jest udział samego użytkownika zegarka?

BRANSOLETY Z PRZESZŁOŚCI Jest oczywiste, że wykonywane kiedyś dość powszechnie bransolety mosiężne przy utracie powłoki dekoracyjnej bądź w kontakcie z ludzkim potem rzeczywiście brudziły nadgarstki. Ciemnozielony czy wręcz zbliżony do czarnego osad pojawiał się w miejscu kontaktu skóry z bransoletką. Jego obecność była wynikiem reakcji chemicznej kwasu ludzkiego potu z metalem zachodzącej na styku skóry i bransolety. Efektem tejże reakcji były brudzące powierzchnię nadgarstka sole metali występujących w mosiądzu. Identyczna reakcja, choć ze względu na mniejszą powierzchnię styku mniej widoczna, może odbywać się także dla koperty zegarka. Biorąc pod uwagę powszechność stosowania w przeszłości mosiądzu dla wykonania kopert i bransolet zegarków oraz długi czas użytkowania czasomierzy, zauważymy, że zjawisko to nie było wcale powszechne i nie było aż tak bardzo dokuczliwe. Jak twierdzą niektórzy zegarmistrze, pot użytkowników zegarków wręcz nie był wtedy tak bardzo aktywny jak jest dzisiaj, a przecież oni sami byli mniej wrażliwi i oczywiście zwracali mniejszą uwagę na higienę osobistą.

Swego rodzaju dowodem poprawności tej sugestii są nasze krajowe doświadczenia z lat osiemdziesiątych poprzedniego wieku, kiedy to na rynku oferowane i szeroko stosowane były bransolety mosiężne. Dla tych wyrobów, dostępnych w kolorze złotawym, jedynym zabezpieczeniem powierzchniowym był… bezbarwny lakier. Przy użytkowaniu tego typu bransolet dochodziło oczywiście do brudzenia nadgarstków. Mimo to właściciele mosiężnych bransolet przy konieczności ich wymiany kupowali… bransoletę wykonaną w taki sam sposób i dokładnie z tego samego materiału. Wydaje się, że taki właśnie – jak powyżej przedstawiony – jest historyczny rodowód przekonania o możliwości brudzenia ręki przez bransolety i koperty przy zgłaszanych dzisiaj tego typu zdarzeniach. Co ciekawe, w ostatnich latach koperty unikatowych zegarków także potrafią być wykonane z brązu lub mosiądzu. Jednak dzięki wyższemu poziomowi higieny osobistej i większej trosce o zegarek koperty takie są na tyle często czyszczone, że nie dopuszcza się brudzenia nadgarstka. Z drugiej strony tych unikatowych zegarków nie próbuje się wykonywać z metalowymi bransoletami.

WSPÓŁCZESNE BRANSOLETY Współcześnie produkowane bransolety nie mogą powodować brudzenia nadgarstków wynikającego z reakcji chemicznej. Zarówno stal szlachetna, jak i tytan czy inne metale szlachetne w żaden sposób nie wchodzą w reakcją z potem ludzkim. Wyjątek stanowić mogą spotykane jeszcze bransolety mosiężne, które jednak zawsze posiadają dość trwałą powłokę dekoracyjno -ochronną.

Zdarzają się natomiast przypadki wydobywania się z bransolety ciemnego osadu, które zwykle są zgłaszane jako wada materiału w sklepach i punktach serwisowych. Jaki jest powód takiej sytuacji? POT I ZAWILGOCENIE Wykonywane zwykle ze stali szlachetnej, tytanu lub metalu szlachetnego bransolety ze względu na zmiany temperatur, zamoczenie lub obecność potu ludzkiego mogą być wilgotne. Jeśli w takim stanie znajdą się w środowisku o dużym zapyleniu (zakurzeniu), to brud i pył osadzają się na ich powierzchniach, ściśle do nich przylegając. Przyjmując tego typu sytuacje jako regularne, można z dużą pewnością założyć, że na bransolecie może znaleźć się nawet spora warstwa brudu. Myjąc się po wysiłku, zwykle odkładamy zegarek w bezpieczne miejsce, by go nie moczyć. Jeśli więc później tak „spreparowany” zegarek będzie nam towarzyszył przy ponownym poceniu się nadgarstka, to tenże pot, rozpuszczając brud, na powierzchni ogniw bransolety objawi się ciemnym osadem z niej wypływającym.


44 Dzisiejsze bransolety wykonywane są z kutych elementów metalu. W starszych czasomierzach ich elementy były zwykle wykonywane poprzez zwijanie kawałków blachy. Te wykonywane z blachy, mając ostre krawędzie, niszczyły szybko mankiety koszul, ale zgromadzony w nich brud był dobrze ukryty i nie wydostawał się łatwo w trakcie pocenia. Zmiana konstrukcji, polegająca na wykonywaniu elementów bransolety jako jednolitych, kutych elementów, powoduje, że niektóre osoby dopiero od momentu używania współczesnych zegarków (i bransolet) doświadczają „brudzenia przez nie rąk”.

DZISIEJSZE BRANSOLETY WYKONYWANE SĄ Z KUTYCH ELEMENTÓW METALU. W STARSZYCH CZASOMIERZACH ICH ELEMENTY BYŁY ZWYKLE WYKONYWANE POPRZEZ ZWIJANIE KAWAŁKÓW BLACHY.

JAK POZBYĆ SIĘ PROBLEMU BRUDNEJ CZY BRUDZĄCEJ BRANSOLETY? Nietrudno odgadnąć, że najlepszym lekarstwem na problem brudu są ciepła woda i mydło. W przypadku zegarków wodoszczelnych najlepiej nieczystości usunąć przy okazji prysznica, a bransolety innych czasomierzy należy umyć uważniej i… mamy problem z głowy.

Oczywiście zawsze możliwe jest udanie się do zegarmistrza, który brudną kopertę umyje ręcznie lub łącznie z bransoletą umyje je w płuczce ultradźwiękowej. W naszych, polskich serwisach do czyszczenia kopert i bransolet zwykle używa się popularnego Ludwika, co rzeczywiście jest gwarancją skuteczności operacji mycia. Tutaj warto zaznaczyć, że usunięcie brudu osadzanego przez lata na bransolecie może spowodować jej rozpad na elementy składowe. W niektórych przypadkach, w zależności od konstrukcji bransolety i stopnia zużycia elementów, zalegający brud pełni rolę ich spoiwa. Skutki jego usunięcia trzeba przewidywać i odpowiednio się zabezpieczyć.

KREMY I MAZIDŁA Potrzeba nawilżania skóry jest przede wszystkim wynikiem zmian cywilizacyjnych, choć reklamy kremów prezentowane przez ich producentów też nie pozwalają o smarowaniu rąk zapomnieć. Wobec wszechobecnych detergentów i silnych środków czyszczących częściej niż kiedykolwiek doświadczamy wysuszenia skóry. Z drugiej strony potrzeba utrzymania coraz wyższego komfortu życia powoduje chęć nawilżenia skóry poprzez używanie wszelkiego rodzaju mniej lub bardziej tłustych kremów. Krem (tłuszcz) nie szkodzi oczywiście bransoletom czy zegarkom, a nawet wręcz działa uszczelniająco, osadzając się w zakamarkach ogniw bransolety oraz wyżłobień koperty. Taki podkład stwarza jednak także doskonałe warunki dla osadzania się na bransolecie i kopercie zegarka brudu i pyłów. W efekcie tego rodzaju zdarzeń w zakamarkach kopert i bransolet widoczne są warstwy brudu. Ta mikstura nie wydobywa się wprawdzie zbyt łatwo i nie brudzi nadgarstków, bo nikt do mycia rąk nie używa rozpuszczalników, ale jest już z daleka doskonale widoczna i deprecjonuje czasomierz. Problem natłuszczonych, brudnych bransolet dotyczy w większym stopniu kobiet, ale w przypadku regularnego stosowania kremów do rąk przez mężczyzn problem ten jest spotykany także u nich. Można pokusić się o stwierdzenie, że proces ten zaczyna być tak nagminnym, że… zegarmistrze będą mieli coraz więcej pracy z czyszczeniem bransolet i kopert nie tylko do mało wodoszczelnych zegarków.

Możemy tylko sugerować, by mając zegarek nieodporny na wodę, jego właściciel bardzo uważnie prowadził zabieg mycia bransolety, natomiast w przypadku czasomierzy wodoszczelnych w celu ich wymycia najlepiej regularnie i bez oporów zabierać je ze sobą do kąpieli i pod prysznic.


45

Quantième Perpétuel à Équation Dzieło sztuki zegarmistrzowskiej Jakub Wojdat

K

ażdego roku, tak jak w świecie filmowym, tak i w zegarkowym zostają przyznane nagrody za najlepsze dzieła. Nagrodą tą jest Grand Prix d’Horlogerie de Genève. Na ubiegłorocznej gali, która odbyła się 8 listopada 2017 roku w Genewie, firma Greubel Forsey została uhonorowana najwyższą nagrodą w kategorii Zegarek z kalendarzem.

Mowa o dziele manufaktury, która w ciągu kilkunastu lat osiągnęła poziom, o jakim nie może nawet marzyć wiele firm z branży. Mottem działania marki Greubel Forsey jest stwierdzenie: „Art of Invention”, czyli sztuka wynalazku. Analizując ofertę zegarkową tej marki, możemy dojść do wniosku, że w kwestii opracowywania zaawansowanych rozwiązań zegarmistrzowskich jej konstruktorzy weszli na najwyższy poziom zegarkowej kreacji. Z tego powodu marka należy do czołówki producentów arcydzieł mechaniki precyzyjnej. To grono firm określamy terminem Haute Horlogerie - Wielkie Zegarmistrzostwo. Marki należące do tego kręgu firm pokazują, że zegarki to nie tylko produkt, który ma znaleźć nabywcę, ale także urządzenia tworzone przez ludzi z pasją, którzy kierują je do takich jak my, miłośników mikro mechaniki. Nowym – tytułowym modelem czasomierza firma Greubel Forsey udowadnia, że zasłużenie zajmuje miejsce w czołówce firm zegarmistrzowskich, a swoimi produktami tworzy nową historię w dziedzinie komplikacjach zegarkowych. Minęło kilkanaście lat od założenia marki, a kilka lat od rozpoczęcia tworzenia tego niezwykłego modelu. Jak podaje firma, po 7 latach pracy, złożeniu w całość nie mniej niż 624 zegarkowych części, uzyskaniu trzech patentów dotyczących konstrukcji, firma GF na nowo ukazała jedną z najstarszych komplikacji zegarmistrzowskich, czyli wieczny kalendarz. Na potrzeby tego modelu stworzono rozwiązanie, które ma za zadanie zapewnić poprawność działania i łatwość zmiany poszczególnych wskazań za pomocą koronki. Drogą do tego było zaprojektowanie tak zwanego mechanicznego komputera. Jest to element składający się z 25 części, z których wyróżniają się wyposażone w krzywki koła kodowania. Zostały one połączone w sposób współosiowy z ruchomymi mikro dźwigniami do przekazywania informacji. W zależności od prędkości obrotu zębatek i liczby zębów, każde z kół odpowiadających za inną informację, odpowiednio się ustawia. Moduł mechanicznego komputera napędza również system dysków, wykonanych ze szkła szafirowego, które ukazują równanie czasu, czyli różnicę między rzeczywistym czasem słonecznym, a czasem strefowym.

8 LISTOPADA 2017 ROKU W GENEWIE, FIRMA GREUBEL FORSEY ZOSTAŁA UHONOROWANA NAJWYŻSZĄ NAGRODĄ W KATEGORII ZEGAREK Z KALENDARZEM.


46 Stworzenie tego typu komplikacji konstrukcji jest nie lada problemem, ale wymyślenie rozwiązania, które umożliwi łatwe korygowanie wskazań, wydaje się być znacznie trudniejsze.

Udało się to firmie GF, która zadanie korygowanie czasu oparła na odpowiednio ustawianej i obracanej w dwie strony koronce. Pomimo wielu funkcji i wskazań dodatkowych, model Greubel Forsey QP à Équation jest tak samo łatwy w obsłudze i nastawieniu, jak tradycyjny zegarek z kalendarzem, a możliwość przestawiania czasu poprzez obrót koronką w obie strony jest działaniem raczej rzadko spotykanym w zegarkach mechanicznych. W tym miejscu trzeba wspomnieć o zastosowanych i opatentowanych trzech rozwiązaniach oraz dwóch nowoopracowanych konstrukcjach, które umożliwiają tego typu rozwiązanie. „Serce” zegarka jest najważniejsze dla zegarkomaniaków, ale nawet najlepszy mechanizm nie przekona potencjalnego klienta, gdy nie zachwyci go wygląd zegarka. Zegarek jako całość został zaprojektowany w taki sposób, aby duża liczba wskazań nie przytłoczyła jego użytkownika. Dlatego patrząc na cyferblat, możemy bez problemu znaleźć na nim kolejne informacje.

Oglądając tarczę zegarka zgodnie z ruchem wskazówek i zaczynając od godziny dwunastej, widzimy bardzo czytelne wskazanie rezerwy chodu, które znajdziemy między indeksami 1.00 i 2.00 godziny. Następnie, poniżej znajdziemy dwa miniaturowe okienka podpisane odpowiednio QP i H/M. Prezentowane w okienkach kolory dysków informują nas jakie dane będziemy korygować w danej chwili za pomocą koronki. Widząc zielonkawy kolor dla oznaczenie H/M, wiemy, że ruch koronki spowoduje zmianę czasu, a gdy widzimy go w okienku oznaczonym jako QP, możemy być pewni, że obrót spowoduje zmianę w ustawieniach wiecznego kalendarza.


47 W dolnej, prawej części umieszczono pokaźnych rozmiarów obramowany pierścień, w którym umieszczono wskazania wiecznego kalendarza. Dzień tygodnia, data i nazwa miesiąca zostały umieszczone w linii poziomo, będącą średnicą tegoż pierścienia. Okna z tymi wskazaniami są na tyle duże, że zapewniają doskonałą czytelność, a panoramiczny datownik jest również dopełnieniem tej pięknej komplikacji konstrukcji. W górnej i dolnej części pierścienia wygrawerowano napisy, które charakteryzują ten model: QUANTIME PERPETUEL BIDIRECTIONNEL EQUATION DU TEMPS TOURBILLON 24 SEC. Kolejno, w okolicach godziny 6 znajduje się mały dysk ze wskazówką ukazującą obecny rok, w kolejności po liczącym 366 dni roku przestępnym. Patrząc w stronę indeksów godzin 7.00 i 8.00 odnajdziemy w ich okolicach sekundnik, oraz wskazanie 24-godzinne. Ostatnim oknem wzbogacającym cyferblat zegarka jest otwór ukazujący pracę klatki Tourbillonu. Wszystkie te dodatkowe wskazania oraz indeksy zostały nałożone na gładką, srebrzystą tarczę wykonaną z białego złota. Wielowarstwowość tarczy sprawia, że pomimo, tak dużej liczby informacji jej czytelność nie została zaburzona.

Spojrzenie na zegarek od strony dekla pozwala nam zaobserwować wspomniane wcześniej równanie czasu. Równanie to określa różnicę pomiędzy godzinnym kątem Słońca średniego, a kątem godzinnym Słońca prawdziwego. Różnicę powstałą z tego równania należy dodać do czasu średniego, celem otrzymania czasu prawdziwego. Odczyt tego wskazania możliwy jest dzięki dwóm szafirowym szkłom z naniesioną na nich skalą równania przedstawiającą pory roku i uwzględniającą równonoc i przesilenia. Obok tego obiektu, w otworze w płycie, znaleźć można ostatnią część daty - czyli oznaczenie roku, prezentowane w systemie czterocyfrowym. Płyta od strony dekla w znacznym stopniu została wyszkieletowana. Umożliwiło to podglądanie ruchu kół zębatych, których łożyska zostały mocno zaakcentowane w płycie mechanizmu.

W zegarku został zastosowany ręcznie nakręcany, manufakturowy mechanizm z Tourbillonem. Klatka z balansem i zespołem wychwytu została ustawiona pod kątem 25 stopni w stosunku do osi zegarka. Ustawienie Tourbillona oraz jego obrót wokół własnej osi, który trwa tylko 24 sekundy, zgodnie z informacją producenta zmniejszają negatywny wpływ siły grawitacji na dokładność pracy zegarka, przez co jego precyzja jest niemal chronometryczna. Osoba nosząca na swoim nadgarstku ten wyjątkowy czasomierz, będzie miała oczywiście także możliwość oglądania pięknie wykonanej koperty z białego 18-karatowego złota, której powierzchnie zostały wypolerowane i wyszczotkowane. Do tej kolorystyki dopasowano czarny pasek wykonany ze skóry aligatora, który przy kopercie profilowany jest do kształtu przestrzeni między uszami. Model ten nie jest dostępny na polskim rynku. Biorąc jednak pod uwagę, że cena tego dzieła sztuki wynosi prawie 2 500 000 złotych (670 000 CHF), nie wliczając w to podatku, zrozumiałym jest, że produkty takiego “kalibru” nie znajdują łatwo swoich nabywców i pewnie nie prędko trafią do oficjalnej polskiej dystrybucji. Obserwując jednak z każdym rokiem coraz większe zainteresowanie czasomierzami w Polsce, mamy nadzieję, że nasz rodzimy rynek zmienia się na tyle dynamicznie, że także u nas zaczną pojawiać się już niebawem zegarki ze świata Haute Horologerie.


48

Urban Jürgensen

Reference 1142 Grenage Dial Adrian Szewczyk

U

rban Jürgensen to manufaktura zegarmistrzowska z Bienne, której korzenie sięgają XVIII wieku. Założyciel firmy - Urban Jürgensen, urodził się w 1776 roku w Kopenhadze jako syn zegarmistrza Jurgena Jürgensen. W wieku 20 lat pobierał nauki w zakresie sztuki zegarmistrzowskiej w Neuchatel, Genewie i Le Locle, ale także u Johna Arnolda w Londynie. W angielskiej pracowni, zdobywał wiedzę w zakresie budowy chronometrów morskich. Już w 1801 roku Urban Jürgensen założył własną firmę tworzącą właśnie tego typu zegary. Król Danii Fryderyk VI uczynił go nadwornym zegarmistrzem i jedynym dostawcą chronometrów morskich dla swojej flotylli. W niniejszym materiale prezentujemy tradycyjny, naręczny czasomierz. Czy, aby na pewno tradycyjny?

Jest nim model z linii Reference 1142, noszący nazwę Grenage Dial. Modele Reference 1142 to klasyczne zegarki, bardzo skromne wizualnie, ale nad wyraz eleganckie. Okrągła koperta jest, w zależności od wariantu, wykonana z różowego złota lub z platyny. Ma ona niemałą, bo wynoszącą 42 mm. średnicę. To sporo, jak na rozumianego przez nas typowego „eleganta”. Jej boki są dość płaskie i obłe. Do takiego korpusu koperty doskonale pasuje również zaokrąglona luneta o średnicy nieco mniejszej niż koperta.

KORZENIE MANUFAKTURY URBAN JÜRGENSE SIĘGAJĄ XVIII WIEKU.

Najbardziej charakterystycznymi elementami koperty są jednak jej uszy. Ich ukształtowanie utrzymane jest w stylu określanym w zegarmistrzowskim żargonie jako „krab”. Nie przepadam za tego rodzaju stylistyką, ale w wypadku przedstawianego tutaj zegarka uszy są niewielkie i bardzo delikatne. Dzięki temu, mimo że zwracają one na siebie uwagą nie przytłaczają całości projektu i nie dominują w jego odbiorze. Dekiel jest wkręcany, a czynność tą możemy wykonać dzięki odpowiedniemu ukształtowaniu jego powierzchni w części na zewnątrz od przeszklenia. Wodoodporność ustalono na poziomie 3 atm.

Wszystkie powyżej przedstawione atrybuty odnoszą się praktycznie do każdego modelu z linii Reference 1120 kolekcji Urban Jürgensen. Charakterystyczny styl, prostota i skromna choć nieskrępowana w żaden sposób elegancja. Jednak w wypadku opisywanego modelu mamy pewne odstępstwo, wręcz ekstrawagancję. Jest nim sposób wykonania i wygląd tarczy. Technologia jej wytwarzania powoduje, że każdy egzemplarz jest niepowtarzalny. Dzieje się tak dlatego, że każda tarcza wykonana z jednolitego kawałka stopu srebra jest indywidualnym dziełem ludzkiej ręki. Proces w jakim powstają tego typu cyferblaty opracowano dawno, bo już w 1800 roku. Najpierw w płaszczyźnie tarczy muszą zostać wyżłobione wszystkie cyfry, wzory i teksty. Ultra płytkie ryciny są ręcznie wypełnione lakierem, a nadmiar utwardzonego już materiału jest spolerowany przy użyciu najbardziej drobnego diamentowego papieru ściernego.


49 Następnie powierzchnia tarczy jest ręczne czyszczona i szczotkowana. Do obróbki stopu srebra, którego skład – jak głosi producent jest tajny, używany jest proszek na bazie soli. Dzięki procesowi elektrochemicznemu do jakiego dochodzi na powierzchni tarczy buduje się niejako pomarszczona, perforowana i unikatowa srebrna powierzchnia, o bardzo charakterystycznej i atrakcyjnej wizualnie ziarnistości. Powierzchnia typu „grenage” jest uzyskiwana dzięki w pełni ręcznemu procesowi, dlatego jak opisałem wyżej, każda tarcza jest jedyna w swoim rodzaju, a każdy zegarek ma własną osobowość i swój indywidualny charakter.

Poza tą strukturą, uzyskiwaną w tak niepowtarzalny sposób, mamy do czynienia z bardzo eleganckim wzorem cyferblatu. Skala minutowa w kształcie torowiska jest umiejscowiona najbardziej na zewnątrz tarczy. Bliżej centrum mamy znaczniki godzinowe uzyskane poprzez cyfry rzymskie. Są one wyraziste i efektowne, mimo że wydają się być stosunkowo… przysadziste. Od obszaru centralnej części tarczy, pole z indeksami oddzielone jest czarnym, wyraźnym pierścieniem. Nad godziną 6-tą mniejszy, czarny okrąg wydziela pole dla tarczy małej sekundy. Jest ona bardzo duża jak dla współczesnych zegarków, ale to właśnie taka wielkość tarczy „ninisekundy” wydaje się być optymalną Wskazówki są proste, barwione na niebiesko. Godzinowa ma przed grotem element w postaci okręgu, co doskonale zgrywa się z kolistymi motywami na tarczy. Ta kolista część wskazówki godzinowej jest specjalnie wyrobiona, a całość okręgu, podobnie jak pozostałe elementy kołowe wszystkich wskazówek mają kolor identyczny z kolorem koperty zegarka. W zależności od modelu jest on srebrzysty, lub złotawy.

Na zakończenie prezentacji tego czasomierza pozostał jeszcze mechanizm. Jest on zaprojektowany specjalnie dla Urban Jurgensen, przez znaną z konstrukcji mechanizmów firmę Chronode i nosi oznaczenie kaliber P4. Ma on ręczny naciąg, a dzięki zastosowaniu 2 bębnów napędowych udało się uzyskać rezerwę chodu na poziomie 72 godzin.

Częstotliwość pracy balansu wynosi 21 600 wahnięć na godzinę, a mechanizm łożyskowany jest na 24 kamieniach. Co ważne, szczególnie na tym poziomie cenowym – jest pięknie zdobiony. Ma ręcznie naniesione pasy genewskie a wszystkie krawędzie, w tym te tworzące zagłębienia dla barwionych na niebiesko śrubek są fazowane i polerowane. Bardzo atrakcyjnie wizualnie wygląda ażurowany mostek koła balansowego. Czasomierz jest oferowany wraz z wysokiej jakości paskiem wykonanym ze skóry aligatora. Cena wersji posiadającej kopertę wykonaną ze złota wynosi około 120 000 złotych, natomiast wersja z kopertą wykonaną z platyny 180 000 złotych.



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.