Stosunki Międzynarodowe nr 75-76/2012

Page 12

T E M AT N U M E R U

Debata nad

Wielkim Rządem „Punkt widzenia prezydenta jest bardzo podobny do tego sprzed czterech lat, mianowicie, że większy rząd, wyższe wydatki, wyższe podatki, więcej regulacji (…) zapewnią nam sukces. Ale to nie jest dobre rozwiązanie dla Ameryki”. Tak Mitt Romney już w pierwszych słowach pierwszej prezydenckiej debaty zarysował główną różnicę w poglądach politycznych swoich i Baracka Obamy.

K

westia roli rządu, wad i – rzadziej – zalet „Wielkiego Rządu” („Big Government”), ogniskowała wokół siebie nie tylko telewizyjne, ale w ogóle większość debat w ramach tegorocznej amerykańskiej kampanii prezydenckiej. W skrócie chodzi o to, kto lepiej – oszczędniej, sprawniej i skuteczniej – potrafi wydawać pieniądze: federalny rząd w Waszyngtonie, czy raczej organy stanowe, rządy lokalne i – wreszcie – sami Amerykanie. Poglądy na rolę rządu są przy tym w Stanach Zjednoczonych silnie uwarunkowane specyfiką ich sytemu politycznego oraz głęboko zakorzenioną niechęcią do narzucanych odgórnie rozwiązań. Zmieniające się realia – polityczne, gospodarcze i społeczne – sprawiają jednak, że tradycyjne rozwiązania przestają wystarczać. Dlatego, co we współczesnych demokracjach zdarza się raczej rzadko, wybór 6 listopada może rzeczywiście zmienić kurs amerykańskiej polityki. I jeśli, na przykład,

12

STOSUNKI MIĘDZYNARODOWE

w kwestiach polityki zagranicznej poglądy obu kandydatów są do siebie tak zbliżone, że w czasie trzeciej debaty Romney praktycznie powtarzał propozycje rywala (wzbudzając tym jego wyraźną irytację), to temat roli rządu rzeczywiście mógł poróżnić polityków. Być może dzięki temu pierwsza prezydencka debata była najciekawsza ze wszystkich i rozwiała senną nieco atmosferę oczekiwania na niemal pewne zwycięstwo Obamy, stawiając wynik wyborów pod poważnym znakiem zapytania.

Oddolny American Dream

Piszę ten artykuł w czytelni Allen Library na University of Washington w Seattle. Jest to właściwie ogromne skrzydło dobudowane do głównego gmachu biblioteki, niemalże tej samej wielkości. Nosi imię Kennetha S. Allena, jednego z dawnych dyrektorów University of Washington Libraries. Syn Kennetha Allena to nie kto inny, niż Paul Allen, współzałożyciel Microsoftu. Przekazał on bibliotece dziesięć milionów dolarów, z których osiem zamieniono w specjalny fundusz, finansujący zbiory biblioteczne. Na nazwisko założycieli Microsoftu studenci UW natykają się zresztą wszędzie. W Mary Gates Hall – nazwanym po matce Billa Gatesa – znanej filantropce – mieści się centrum edukacyjne studiów licencjackich, w William H. Gates Hall, noszącym imię ojca Billa, znajduje się tutejszy wydział prawa, a patronem mieszczącego się w imponującym budynku Centrum Nauk Informatycznych i Inżynierii jest sam Paul G. Allen. Kwoty przekazane tutejszemu uniwersytetowi przez rodzinne fundacje Allena oraz Gatesów liczą się w dziesiątkach milionów dolarów. To oczywiście przykład z najwyższej półki, ale bardzo znaczący. Tak właśnie wygląda w praktyce realizacja klasycznej zasady sformułowanej przez Abrahama Lincolna, w myśl której rząd powinien zajmować się tylko tym, co jest konieczne dla danej społeczności, a czego dana społeczność nie może zrobić sama bądź czego sama nie potrafi zrobić lepiej niż rząd. Charakterystyczne dla tutejszego życia społecznego jest niemal wszechobecne zaangażowanie w działalność różnego rodzaju funduszy, stowarzyszeń itp., wspierających najrozmaitsze inicjatywy. W sytuacji, w której nad Wisłą pisze się wniosek unijny lub błaga o pomoc ministra, w Stanach Zjednoczonych zakłada się organizację non-profit. Trudno właściwie rozstrzygnąć, czy faktycznie sami mieszkańcy sprawniej od rządu potrafią zatroszczyć się o rozwój własnej społeczności, chodzi tu jednak o kwestię mentalności: inicjatywa raczej wychodzi w USA od dołu i oczekiwanie, że to rząd zajmie się wszystkimi bolączkami życia codziennego, jest o wiele mniej rozpowszechnione niż w Europie.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.