Lounge | No 33 | lipiec - sierpien 2011

Page 1

33 bezcenny

woda

kultura

muzyka

wydarzenia

film

uroda

moda

podr贸偶e

krak贸w

www.loungemagazyn.pl

lato'11 ISSN 1899-1262



V AL D I D E S IG N

B Y I N N O V A T IO N


o u l n z r g e i e b za na

k a a c je W i zgarnij nagrodÄ™!


Weź udział w wakacyjnej zabawie „Wakacje z Lounge” i wygrywaj atrakcyjne nagrody! Wystarczy zabrać ze sobą swoje ulubione wydanie Lounge Magazyn i zrobić sobie wesołe zdjęcie w ciekawej wakacyjnej scenerii. Najciekawsze zdjęcia zostaną nagrodzone i opublikowane w październikowym wydaniu Lounge. Do zgarnięcia : I nagroda - weekendowy pobyt dla dwojga w sopockim Sheratonie ze śniadaniem (wartość nagrody: 1500 zł) II nagroda - profesjonalny make-up, plus zestaw kosmetyków firmy M.A.C (wartość nagrody: 800 zł) III nagroda - kolacja w krakowskim Sheratonie o wartości: 500 zł IV nagroda - kolacja w Baroque Restaurant and Cocktajl Bar o wartości: 400 zł Zdjęcia należy nadsyłać na adres: info@loungemagazyn.pl, w tytule maila prosimy wpisać „Wakacjez Lounge”. Nadesłanie zdjęcia stanowi równocześnie wyrażenie zgody na jego publikację przez Lounge Magazyn. Zdjęcia przyjmowane są do 15 września br.. Rozwiązanie 25 września br. Wyniki ogłoszone zostaną na naszym fejsbukowym pejdżu (www.facebook.com/loungemagazyn). Na zdjęciach musi być widoczna okładka gazety. Zdjęcia muszą być w dobrej rozdzielczości nadającej się do druku (czyli najlepiej nie robić ich telefonem ;)) Aha, no i w przeciwieństwie do nas - nie możecie sztucznie wklejać magazynu w żadnym fotoszopie czy innym programie ;)

Partnerzy:


33

Redakcja:

lipiec-sierpien 2011

Monika Gąsiorek - Mosiołek

Joanna Jawor asystent redakcji michalina.cebo@loungemagazyn.pl

Szymek -

Chochlik Redakcyjny

Współpraca: Olimpia Ajakaiye, Monika Błażewicz, Andrzej Ciochoń, Adam Grzanka, Marek Kaczmar, Wojtek Klęczar, Krzysztof Koczorowski, Magda - Merta Mączyńska, Asia Oparcik, Małgorzata Pawłowska, Maggie Piu, Adrian Suszczyński, Szymon Wróbel Wydawca: MEDIA LOUNGE S.C. Redakcja Lounge Magazyn ul. Starowiślna 37 / 5b, 31-038 Kraków info@loungemagazyn.pl | tel. (012) 633 77 33

www.loungemagazyn.pl facebook.com/loungemagazyn

(12) 633 77 33 Okładka i zdjęcie po lewej fot: Aneta Kowalczyk modelka: Agnieszka / MF Models patrz: opis sesji na str. 62

Poglądy zawarte w artykułach i felietonach są osobistymi przekonaniami ich autorów i nie zawsze pokrywają się z przekonaniami redakcji Lounge. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo do skracania i przeredagowywania tekstów. Publikowanie zamieszczonych tekstów i zdjęć bez zgody redakcji jest niezgodne z prawem. Jeśli nadal wytrzeszczasz oczy na ten malutki tekst to znaczy ze potrzebujesz odrobiny relaksu i musisz szybko przejść do działu kafeteria lub po prostu weź zimny prysznic. p.s. niektórzy są naprawdę na tyle uparci, że nie odpuszczą nawet tak drobniutkiego tekstu. Ale gratulujemy wzroku!


5

lounge ...bo jakość ma znaczenie


menu

lipiec - sierpień 2011

8 12 14

imprezy i otwarcia kafeteria okiem kielmucha - felieton

COOLTURKA

20

16 18 20 22 24 26 28 29

kalendarium recenzje nowości muzycznych SILK - wywiad Tattoofest kreatywni - Julita Malinowska szminką i cieniem - Arek Twardowski KIMon jednym zdaniem: Woda z mózgu - felieton słowem pisane: Strumień zewsząd płynący - felieton

30

twarze przy barze

BARY I RESTAURACJE 32 33 36 38 40

newsy gotuj z najlepszymi - przepisy kulinarne krakowski tatar z bułą - recenzje gastronomiczne za barem - wywiad Krakowskie Ogrody - dodatek specjalny

42

twarze przy barze

MODA

56

44 46 48 54 56 62 70

newsy Fashion Designer Awards 2011 Paprocki & Brzozowski - wywiad Wielkie wynurzenie - historia bikini SummerTime - sesja modowa Colors - sesja modowa trendy

72

twarze przy barze

ZDROWIE I URODA

62

74 76 80 84 86

newsy świat kosmetyków pielęgnacja Mineralna czy nie? - rozmowa z dietetykiem ranking wód mineralnych

90

twarze przy barze

TECHNOLOUNGE

48

6

92 94

gadżety motolounge

96

twarze przy barze

98 100 103 104

design lounge pasaż twarze przy barze poza tym - felieton

lounge ...bo jakość ma znaczenie



zdjęcia: materiały organizatora

filtr miejski imprezy i otwarcia

Moda w Operze wystąpiła z kolekcją prezentowaną podczas Off Fashion, a Kamila Woźniak zabrała nas w baśniowy świat, prezentując Wspomnienie Rosji.

Swoje najnowsze kolekcje zaprezentowały trzy młode projektantki: Paulina Undziakiewicz pokazała kolekcję wiosna/lato 2011; Anna Knaź

Przy pokazach współpracowali: Tymoteusz Pięta (hair), Kinga Zawiła-Szeliga i Sywlia Płonka (make up) i projektantka Dorota Bielecka.

Całej imprezie towarzyszyła wystawa fotograficzna autorstwa Joanny Zawiślan: Glam this Rock. Dwa oblicza kobiety.

zdjęcia: Robert Bednarczyk / lounge

10 czerwca Opera Cafe Pub Restaurant przy ulicy Jana 10 na moment stała się centrum krakowskiego świata mody.

Zapach zmierzchu w Lulua 21 czerwca mieliśmy przyjemność uczestniczyć w wyjątkowym spotkaniu, które odbyło się wczesnym wieczorem w Perfumerii Lulua przy ul. Józefa 22 na krakowskim Kazimierzu. Spotkanie rozpoczęliśmy degustując rumuńskie wina Prince Stirbey. Unikatowe trunki, których

tradycja produkcji sięga XVIII wieku, serwowane były w słynnym, chociażby z kryminałów Agathy Christie, Pociągu Orient Expreess.

gorącymi kamieniami w wykonaniu Instytutu Face and Body, i wysłuchaliśmy nowej oferty bankowej PKO.

Kolejno nasze zmysły rozbudziły perfumy marki Ginestet- zapachy nawiązujące do win i topowe perfumy Divine. Skorzystaliśmy z masażu dłoni

Wieczór upłynął nam nad wyraz szybko i przyjemnie, w towarzystwie pięknych pań, pięknych zapachów i wykwintnego wina.

8

lounge ...bo jakość ma znaczenie


ul. Św. Tomasza 31 tel.12 422 05 41 tel.kom 797 024 966 www.invogue.com.pl

Z tym kuponem 20% rabatu na usługi fryzjerskie i zabiegi pielęgnacyjne twarzy i ciała ul. Św. Tomasza 31, tel.12 422 05 41, tel.kom 797 024 966, www.invogue.com.pl


K u ch ni a

M i str zów

ul. Szpitalna 20-22 tel.: +48 12 429 68 50 www.leonardo.com.pl

K u ch nia

M istr zów

ul. Szpitalna 20-22, tel.: +48 12 429 68 50, www.leonardo.com.pl

z tym kuponem 20% rabatu na posiłki w restauracji Leonardo


zdjęcia: Marta Szczepanik / lounge

filtr miejski imprezy i otwarcia

Koncert charytatywny dla małej Sandry 15 czerwca w klubie Lizard King odbył się koncert charytatywny, podczas którego zbierano pieniądze na leczenie 6-letniej Sandry, u której zdiagnozowano raka mózgu.

występ energetycznej grupy tanecznej - Tamtamitutu.

Wieczór poprowadził znany z Formacji Chatelet (i naszego magazynu) - Adam Grzanka. Tego wieczoru można było także obejrzeć niezwykły

Podczas całego wieczoru udało się zebrać dla małej Sandry ok. 3000 zł. Gdybyście zechcieli ją wspomóc - koniecznie zaglądnijcie na stronę: sandrusia6.blogspot.com

Łowcy to profesjonalni fryzjerzy i wizażyści, którzy dosłownie polują na źle dobrane fryzury.

16 czerwca czerwony autobus zaparkował w Krakowie.

Efekt przed i po jest dla wszystkich piorunujący. Mało twarzowy wizerunek kandydata poddanego metamorfozie, zastąpiony zostaje tym co: możemy nazwać „wyczesaną fryzurą”.

W rolach łowców wystąpili: Fryzury: Oskar Bachoń (Studio Fryzur i Wizażu), Fabian Marciniak (Atelier Hair Stylist) Makijaż: Magdalena Moniczewska (Camouflage).

zdjęcia: Piotr Kucharczyk

W akcję zaangażowało się wielu lokalnych artystów, których występy uświetniły imprezę.

Wśród nich byli: - Mateusz Ziółko, DecRight, Detox, Antidotum, Fałkiewicz Band i Kasia Sochacka, znana z programu „Mam Talent”.

Łowcy Fryzur w Krakowie Łowcy fryzur poruszają się starym londyńskim autobusem po największych miastach w Polsce. Autobus ma w sobie prawdziwe studio fryzjerskie, zaopatrzone jest we wszystko, co każdy stylista fryzur mieć powinien.

11

lounge ...bo jakość ma znaczenie


kafeteria mniej lub bardziej poważnie

CHIŃCZYCY WYBUDOWALI NAJDŁUŻSZY MOST NA ŚWIECIE

Kolejny genialny pomysł Amerykanów Uwielbiamy newsy o Amerykanach - nic nam tak nie poprawia humoru, jak oni. Co wymyślili tym razem? Zapoczątkowali tradycję na jednej z uczelni, a dokładniej w Dixon High School. Istnieje tam konkurencja, która nazywa się „Spacer po wodzie” (Walk on Water). Niedawno odbyła się 8 edycja turnieju, w którym blisko 120 studentów fizyki, podzielonych na 27 grup, próbowało pokonać 50-metrowy basen w czasie 2 minut. Oczywiście konkurencja była zaliczona jeżeli uczestnik pozostał suchy. Każda grupa mogła zbudować specjalne buty, przypominające kajaki, które pozwoliły utrzymać się na wodzie. Do tego odpowiednie wiosła. Niektórzy woleli poruszać się w specjalnych kołach, przypominających kółka dla chomików. Nagrodą dla zwycięskiej drużyny było zwolnienie z ostatecznego egzaminu. Ciekawe czy dałoby się to przenieść na polski grunt?

Wiemy już dlaczego Chińczycy nie znaleźli czasu na zbudowaniem nam autostrad, a Ci co budowali musieli wracać. Wszystko przez to, że trzeba było dokończyć budowę rekordowo długiego mostu. Nowy obiekt pobił rekord Guinessa i to o sporo, bo aż o cztery kilometry. Mowa o moście łączącym port Qindgdao z pobliską wyspą Huangdao. Całość znajduje się na wodzie, na ponad 5 tysiącach filarach nośnych. Chińska telewizja podała, że most przeszedł ostatnie testy bezpieczeństwa i zostanie w najbliższym czasie oddany do użytku. Czas na liczby: budowa trwała ponad 4 lata, most ma 42 kilometry długości, kosztował 1.5 miliarda dolarów. Poprzedni rekordowy most miał 38 kilometrów i był to Lake Pontchartrain Causeway w amerykańskiej Luizjanie. Czekamy aż rekord wróci ponownie do USA.

Czesi piją dwa razy więcej piwa niż wody Tego się po naszych sąsiadach nie spodziewaliśmy. Wiedzieliśmy, że lubią wypić piwko, bo i czemu nie, ale dane przeszły nasze najśmielsze oczekiwania. Przeciętny obywatel Czech wypija rocznie blisko dwa razy więcej piwa niż wody. Według badań KHC Czech wypija 156,9 litrów piwa, a w tym samym czasie kupuje jedynie 87,1 litra wody w butelkach. Albo piją dużo kranówki, albo wolą jednak piwo. Pod tym względem Czechów gonią Austriacy, tam spożycie złocistego napoju nie jest jeszcze na tak zaawansowanym poziomie, ale sprzedać piwa już przewyższa sprzedaż butelek wody. Niestety oficjalne dane nic nie mówią o Polakach i Rosjanach, ale jak dobrze wiemy, my wolimy mocniejsze napoje.

Boski Hindus

Uczulona na… wodę!

Istnieją osoby, które zniosą wiele. Ten hindus jest absolutnym fenomenem. Prahlad Jani, 82-letni mężczyzna utrzymywał, że przez ostatnie 70 lat nic nie jadł i nic nie pił.

Tym razem nie Amerykanka, a Brytyjka. 33 letnia Yvonne Simon z Essex, w Wielkiej Brytanii, jest uczulona właściwie na wszystko. Lista sięga kilkudziesięciu pozycji i bynajmniej nie są to roztocza kurzu. Oto skrócona wersja: dezodorant, perfumy, farba, alkohol, czekolada, krem, orzechy, ryby, herbata, kawa, pomarańcze, pomidory, latex, talk, biały ryż, makaron, olej, chleb, cukier, słodycze, srebro, złoto, deszcz i… woda! Ale na szczęście tylko ta mineralna. Po zrobie-

Postawiono przeprowadzić na nim badania. Dokładne testy wskazały, że staruszek mówi pawdę. Przez kilka tygodni mężczyzna pozostawał pod nadzorem 30 kamer, przez ten czas nie zjadł absolutnie nic, nie wypił także nawet szklanki wody. Dostawał jedynie czystą wodę do mycia - nie brał jej jednak do ust. Po badaniach staruszek wstał i wrócił do swojej wioski. Prahlad jest joginem, a swoją tajemnicę tłumaczy piciem boskiego nektaru, który podaje mu bogini. Chętnie dowiemy się, gdzie można taki nektar dostać.

12

lounge ...bo jakość ma znaczenie

niu specjalnych testów wyszło także, że kobieta uczulona jest na banknoty i monety. Wyszło to podczas robienia zakupów, kiedy każde płacenie sprawiało ból. Obecnie kobieta jest na specjalnej diecie: pije filtrowaną wodę, je marchewki i jabłka oraz brązowy ryż. Największe problemy Yvonne ma z wyjściem na dwór. Za każdym razem musi brać parasol, bo nigdy nie jest pewna kiedy spadnie deszcz. Współczujemy.


kafeteria mniej lub bardziej poważnie

Historia WC w pigułce Zastanawialiście się kiedyś skąd tak właściwie wzięła się toaleta? Popularne WC (skrót od angielskiego Water Closet) posiada historię starą jak świat. Zaczyna się na długo przed Rzymianami, ale to właśnie cesarz Wespazjan przeszedł do niej jako pierwszy, który wyraził pogląd na sprawy lokali, do których król chodzi sam. Pecunia non olet (Pieniądz nie śmierdzi) - rzec miał Wespazjan do swego syna Tytusa, który zarzucał mu, że chce czerpać zyski z publicznych toalet. On jako pierwszy zwrócił uwagę na to, że do utrzymania właściwej higieny potrzebne są pieniądze. Stąd pomysł publicznych szalet. A że da się na tym jeszcze zarobić… to już całkiem inna historia. Dolina Indusu - wstydliwe początki Mawiają, że punkt patrzenia, zależy od punktu siedzenia. Dlatego ciężko zdefiniować, czym właściwie taka toaleta miałaby być. Ale jeśli tylko przyjmiemy, że przez toaletę rozumiemy miejsce, w którym można usiąść i zrobić swoje, a następnie usunąć to za pomocą wody, wtedy łatwo dowiemy się, że pierwsza znana toaleta powstała 4500 lat temu w Mohendżo Daro, czyli w dolinie Indusu. W ubikację zaopatrzony był każdy dom, a każde starożytne WC połączone było z całkiem współczesną siecią wodociągową. Wyjawia się z tego ciekawy obraz starożytnych cywilizacji, które były o wiele bardziej zaawansowane niż niejedne późniejsze kraje. A do tego utrzymywanie higieny, przynajmniej tej podstawowej nie sprawiało problemów. Kreta – kolejny krok w drodze do rewolucji Na podobnych jak w dolinie Indusu Sedesach zasiadano też na Krecie – Minojczycy jednak dodali do toalet kilka wynalazków dostosowujących ubikację do jej użytkownika. Najbardziej znanym był podnóżek, który zniknął potem na wiele stuleci, żeby całkiem niedawno wrócić do nas w glorii i chwale. Kreteńska toaleta króluje aż do początków średniowiecza. Przynajmniej w Europie. Trochę dłużej używa jej Bizancjum. Średniowiecze - czyli mała dewolucja Plotki głoszą, że w średniowieczu i w okresie renesansu toalet nie było, a wszyscy załatwiali swoje potrzeby gdzie popadnie To oczywiście nieprawda, bo okresy te miały swoje miejsca do załatwiania potrzeb. Zmieniła się jednak konstrukcja, bo kabiny jako takie zniknęły, a na ich miejsce pojawiły się wychodki zarówno dworskie, jak i klasztorne. Wyróżniały się ilością miejsc i brakiem jakiejkolwiek prywatności. Ludzie średniowiecza byli bardzo rozmowni i towarzyscy, dlatego siedząc na wychodku mogli bez skrępowania dyskutować z załatwiającym swoje potrzeby sąsiadem. Nawet król - wbrew porzekadłu - nie chodził sam, ale z dworem. Monarcha siedząc na sedesie odbywał narady, przyjmował audiencje.

Jest jednak ziarno prawdy w stwierdzeniu, że król do wychodka chodzi sam. Kilku królów zamordowano właśnie wtedy, gdy się załatwiali. Toaleta to wymarzona sytuacja dla zabójcy. Henryk Walezy - król Polski, a póżniej Francji jak wielu władców zginął... na toalecie. W XVI w. zanika okres względnej higieny. Zaczyna się czas czegoś, co określilibyśmy jako bycie cool, trendy, czy na fali. Modne damy i kawalerowie są tak trendy, a toalety… wychodzą z mody. Nikt ze światowców z nich nie korzysta. Ale przecież gdzieś musi się załatwić! Robi to gdzie popadnie – za kotarami, na balkonach, do wygasłych kominków. Rządzi nocnik, a gdy go brak - anarchia. Popularne w tym czasie jest opróżnianie nocników przez okno, a we Francji perfumy zastępowały jakąkolwiek względną formę higieny. W końcu każdy przykry zapach da się przykryć pudrem i perfumami. Ajax - wynalazek na miarę XXI wieku! Na szczęście ludzie się w porę opamiętali i zauważyli, że dłużej tak nie można żyć. Prym pod tym względem wiodą Anglicy. W 1596 John Harington, chrześniak Elżbiety I, opisuje urządzenie, które mogłoby stać się współczesną, spłukiwaną toaletą. Jego wynalazek nosi nazwę Ajax. Jednak pomysł jest zbyt ekstrawagancki i nie przyjmuje się. Spłukiwaną toaletę wynajduje ponownie J. F. Brondel. Dzieje się to w roku 1738, a w 1775 Alexander Cummings wynajduje kolanko pod muszlą (S-trap). Dzięki niemu zapach z kanalizy nie dociera do naszych nozdrzy do dziś. Pieniądz naprawdę przestaje śmierdzieć – zwłaszcza, że znika. Czy ktoś dziś płaci za wykorzystanie tego patentu? W 1819 Albert Giblin uzyskuje brytyjski patent na spłukiwanie toalety. Zasada jego działania pozostanie niezmienna praktycznie do lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku. Ostatniego usprawnienia dokonuje również obywatel Commonwelthu. W 1980 Australijczyk Bruce Thomson wynajduje toaletę oszczędzającą wodę. Tę z dwoma przyciskami – taką, jaką najczęściej mamy dziś w domu. Pierwsza toaleta na kontynencie europejskim (W Wielkiej Brytanii była to w owym czasie wśród arystokracji powszedniość) powstaje w 1860 roku w Niemczech. Niestety może z niej korzystać tylko… brytyjska monarchini – Królowa Wiktoria, która marzyła o toaletach wyściełanych pięknym czerwonym materiałem. Kolejnym toaletowym estetom okazuje się Włodzimierz Ilicz Lenin, który zapragnął złotych toalet - oczywiście jako protest przeciw kapitalizmowi! A na końcu mała anegdotka. Dlaczego toaletę nazywamy WC, czyli Water Closet? Podobno w czasach wojny w Anglii Winston Churchill naradzał się ze swoimi ludźmi w toalecie, bo tylko tam nie można było zamontować podsłuchu (zupełnie jak średniowieczni władcy…). Stąd toaletę nazwano WC, jako inicjały premiera Wielkiej Brytanii. /md/

13

lounge ...bo jakość ma znaczenie


kafeteria mniej lub bardziej poważnie

Okiem Kielmucha C zerwiec nigdy nie był moim ulubionym miesiącem. Z jednej strony zazwyczaj było nawet ciepło i można było w spokoju posiedzieć na Rynku, trochę pograć, popić piwa w Prowincji i powygłupiać się z Jędrzejem, któremu zawsze wydawało się, że jest artystą. Mylił się. Artysta może być tylko jeden. Padło na mnie. Z drugiej zaś strony jest to podobno czas, w którym dzieciaki otrzymują swoje świadectwa, czerwone paski od rodziców w ramach kary za beznadziejne oceny, wylewają się tłumami na miasto, zbierają na mleko i zabawki (co zawsze podkreśla Jędrzej, nie kojarzący czym tak naprawdę owe „dobra materialne” są) i ogólnie jest ich pełno. Piszę „podobno”, bo tak naprawdę nie wiem czy otrzymują. Musicie wiedzieć, że nienawidzę dzieci. Są małe, hałaśliwe i po prostu głupie. Sam nigdy dzieckiem nie byłem. Jak wyskoczyłem z brzucha mamy, to miałem już chyba z trzydzieści lat, choć zawsze podkreślam, że był okres mojej osiemnastki. Ja nawet teraz mam osiemnaście lat. Na tyle się czuję i nie ma w tym krzty przesady. Za sto lat napiszę Wam, że również mam osiemnaście lat. W ogóle wakacje to poroniony pomysł. Rozumiem, że nauczyciele muszą odpocząć, wyjechać na zasłużony urlop i napić się do woli, nie bojąc się tego, że muszą dawać młodym dobry przykład. Ale przecież dałoby się zorganizować jakieś przymusowe obozy pracy, czy coś. Po cholerę te biedne dzieci mają się nudzić? Zawsze można im znaleźć zajęcie. Np.: posprzątanie Zakrzówka, żeby w końcu przypominało Morskie Oko, czy inny większy staw. A nauczycieli wyślijmy na Ruczaj, prawie tak daleko jak nad morze, a tramwaj tam… nie, wybaczcie. Tramwaj tam dopiero będzie dojeżdżać. W zamyśle… Nie o dzieciach jednak będę pisać, a o pogodzie. Bo i w Krakowie pogoda dopisała. Było ciepło, parno, można było się rozebrać, poopalać na Plantach, wypić zimne piwko, omijając umiejętnie straż miejską i popatrzyć na ładne kobiecie kształty. Gdyby jeszcze umiały robić pierogi. Woda jest tematem tego numeru, tak jak podróże były poprzedniego. I to się łączy, jednocześnie kojarząc mi się z czymś przykrym i nieosiągalnym. Bo powiem szczerze, że pozazdrościłem moim redakcyjnym kolegom tego blichtru i poczucia beztroski, kiedy leżeli na Plaży, sączyli drinki i opalali się w najlepsze. Mówili w tym czasie, że pracują, ale to nieprawda. Bo Naczelny uśmiecha się zawsze. Jak go spotkacie, to powie Wam, że on tym uśmiechem pracuje, bo rozmawia z ludźmi, załatwia kontrakty, reklamy, wywiady, Kazik wie co jeszcze (słowo Kazik zastąpi tutaj innego staruszka, do którego wszyscy się modlą) i za każdym razem musi się uśmiechać. Zaczął trzy lata temu i tak mu zostało. Powinniśmy współczuć takiemu człowiekowi. Bo on nawet jak dowiaduje się, że Kaczki zaatakują Wawel, to przyjmuje to z szerokim uśmiechem na ustach.

I leży sobie z Artystycznym i Kreatywnym, i opalają się, sącząc wymyślne drinki, które dobre są tylko z nazwy, i wmawiają mi, że leżą tak w interesach. Bo Plaża to klub, choć ma piasek i jest nad rzeką, i że trzeba ten klub godnie reprezentować. Że takie celebrytis (czy jak to tam się pisze) jest ważne nawet u nas, choć nie jesteśmy wcale stolycą i Warszawką. A nawet jeśli jesteśmy, to tak jak stwierdził Adaś, taką trochę tańszą wersją. Adaś pewnie też był na plaży. Wszyscy tam byli, nawet Ania, choć ona pewnie rzadziej, bo ma dalej. Musi dojeżdżać z Ruczaju, a to jak sami wiecie jest na końcu świata. Pozazdrościłem im tego i również wybrałem się na ten piasek, co aspiruje do miana klubu. Wlazłem do namiotu, położyłem się na piasku, ściągnąłem różową koszulkę z napisem „Kiss my Ass” (nie wiem co to znaczy, ale brzmi modnie) i pokazałem się światu w bokserkach. Niestety okazało się, że świat nie jest jeszcze gotowy na widok Kielmucha w bokserkach, więc założyłem spodnie, potem koszulkę (kazali mi pod groźbą wyproszenia z Plaży) i siedziałem w kącie obrażony. Chcieli celebrytis to przyszedłem, nie mam pojęcia o co im chodziło. A, że bokserki były w kształcie słonika z trąbą w okolicach… nieważne. Nie jesteśmy Warszawą, niczym nie jesteśmy, skoro nie znamy się na modzie i nie akceptujemy odmienności, połączonej z naszą chęcią pokazania swojej oryginalności. Obrażony wróciłem do redakcji, by jako jedyny pracować w spokoju. No i mamy tam kablówkę, a ja stałem się maniakiem telewizyjnym od kiedy obejrzałem pierwszy odcinek Tap Madl na jednej z komercyjnych stacji, tworzonych przez bandę nieudaczników. Ale program im wyszedł fajny. Do redakcji w tym czasie zawitała Asia, moja druga koleżanka. Powiedziałem jej o swoim problemie, o tym, że wszyscy sobie leżą, piją drinki, opalają się z ładnymi kobietami, a ja sam tutaj jak palec. I że pewnie one nawet nie potrafią lepić pierogów, więc są beznadziejne. Asia powiedziała mi, że nie mam się czym przejmować. Ona już dawno przestała zwracać uwagę na lansowanie się golasów na Plaży, którzy aspirują do miana – jak to określiła – najbardziej wylansowanego człowieka miesiąca. Oczywiście wyprowadziłem ją z błędu, bo najbardziej wylansowanym człowiekiem jakiego znam jestem ja sam. Nic nie pobije czerwonej skórzanej marynarki i żółtych spodni. Żadne żakiety, płaszcze, koszule – absolutnie nic. Ludzie mogliby się ode mnie uczyć i właśnie myślę nad własną linią odzieżową dla artystów. Nazwałbym się jakimś trudnym imieniem i nazwiskiem, w stylu Jarla Kielmuchfelda, albo Jaroslavvem Kersacem, czy też Jarosłander MaKielmuch. Jeszcze nie wiem, ciągle pracuję nad pseudonimem astystycznym. W każdym razie mógłbym ubierać miliony, tworzyć nowe trendy i sprawić, że Kraków stałby się stolicą światowej mody, ale nie za bardzo mi się chce. I może kontynuowałbym ten temat z Asią, gdyby nie fakt, że w telewizji leciała akurat reklama lodówki.

czerwiec 2011 Jak dobrze wiecie, moje myśli zawsze krążą wokół jedzenia, szczególnie pierogów i alkoholu, ale czasami bywa i tak, że jakiś obraz, utwór, w tym przypadku zaś reklama, są pretekstem do przypomnienia sobie różnych zdarzeń. I ta reklama lodówki przypomniała mi jak przechodziłem sobie ulicą, a dokładniej ulicą Królewską, która biegnie w stronę Bronowic. Szedłem tamtędy, kiedy zwiedzałem dzikie tereny Krakowa, gdzie mieszkańcy mówią gwarą i jakąś dziwną odmianą polszczyzny, która umarła wraz z pierwszymi Piastami. Szedłem ulicą i widzę nagle ogromny banner, plakat swoisty, a na nim narysowana lodówka. Nie pamiętam napisu, zresztą nie będę się zniżać do poziomu zwykłego przechodnia, który zatrzymuje się specjalnie, żeby przeczytać jedno albo dwa zdania. Do mnie przemawia obraz. A na nim widniała lodówka wypełniona po brzegi coca-colą z wielkim napisem: „gratis”. Zrozumiałem przekaz. Kup lodówkę, a dostaniesz niesamowitą ilość puszek za darmos. Następnego dnia mówią do Jędrzeja, że kupujemy lodówkę. A on na to, że po co, skoro mamy gdzie trzymać jedzenie. - Głupi jesteś – odparłem. – Nie mam lodówki, a ty nawet nie masz domu. - Mam, mieszkam u teściowej. - Nie masz teściowej, bo nie masz nawet żony, baranie. - Ja to wiem, ale ona nie wie, bo jest stara i przygłucha. Myśli, że jestem jej zięciem. Chyba ma alcośtam, co nie pozwala jej pamiętać różnych rzeczy. - Sam jesteś alcośtam. Wykorzystujesz starszą panią. Wstydź się! - Ale mam lodówkę… - Fakt… jesteś jednak sprytny. Miał rację. Miał lodówkę. A ja nie. Powiedziałem mu o moim pomyśle, a on na to: - Po co ci coca-cola? - Jesteś głupszy niż ustawa przewiduje. Zamienimy to na piwo. - A można tak? - Na pewno, skoro kupimy lodówkę. Zamiast coca-coli dadzą nam piwo. - Sprytnie! - Wiem! - A skąd weźmiemy pieniądze na lodówkę? - Jak to skąd. Od twojej teściowej… - A racja… jeszcze wisi mi posag za żonę. - Nie masz żony przecież… - Wiem, ale ona o tym nie wie. - Acha. No to weź posag. I tak skończyła się ta jałowa dyskusja. Właściwie to nie ma puenty w tej historii. Albo i jest jedna. W końcu redaktorzy Longera leżą i opalają się na plaży, sącząc dziwne, farbowane drinki. Ja natomiast leżę na dachu kamienicy na Podgórzu i sączę piwka z mojej nowiusieńkiej lodówki, do której zapakowali mi 175 piw. Wspominałem już o tym jaką ma pojemność? Ach, ja to jednak jestem dzieck… człowiekiem komercji.

www.krakowski-artysta.pl 14

lounge ...bo jakość ma znaczenie


lounge

COOLTURKA //


coolturka kalendarium

Coke Live Music Festival 2011 19-20 sierpnia | Lotnisko Muzeum Lotnictwa

Coke Live Music Festival co roku odbywa się pod koniec sierpnia w Krakowie i gości największe gwiazdy światowej i polskiej muzyki. CLMF podzielony jest na 3 sceny muzyczne: Main Stage, Coke Stage oraz Burn Stage.

Letnie kinobranie w Kinie pod Baranami

1 lipca - 1 września | Kino pod Baranami Od 24 czerwca mamy kinowy zawrót głowy. ARS Sztuka serwuje nam sztukę za 6 zł, a teraz Kino pod Baranami funduje nam letnie kinobranie, również za 6 zł. W programie znajdą się najciekawsze filmy ostatnich lat i klasyka światowego kina. Wakacje to w końcu wymarzony czas na nadrabianie filmowych zaległości. Piąta edycja wakacyjnego przeglądu filmów w Kinie Pod Baranami potrwa od 1 lipca do 1 września. Letni czas odmierzać będą tygodnie tematyczne. Będzie tydzień z miłością i tajemnicą, śmiechem i zamyśleniem. W programie pojawią się filmy starsze i nowsze, wybrane z uwzględnieniem życzeń widzów Kina Pod Baranami. Przeglądowi towarzyszyć będzie akcja ZBIERAJ KINO. Pięć obejrzanych w ramach imprezy filmów, to jeden film do zobaczenia gratis. A będzie co zbierać. W ciągu 9 tygodni zaprezentowanych zostanie ponad 100 tytułów. Letnie Tanie Kinobranie to prawdziwa uczta dla stałych kinomanów, ale i tych, którzy odwiedzają kino tylko raz w roku, gdy dojrzałe w pełnym słońcu filmy podawane są delikatnie schłodzone w klimatyzowanej sali kinowej. Szczegółowy plan projekcji na: www.kinopodbaranami.pl

Koncert Don’t Ask Smingus

15 lipca, godz: 20:30 | Harris Piano Jazz Bar Nie lada gratka dla fanów muzyki, której w żaden sposób nie da się zaszufladkować. W Krakowie, już 15 lipca wystąpi Don’t Ask Smingus - zespół, który od miesięcy zbiera fantastyczne recenzje. To krakowska, choć międzynarodowa kapela. W składzie ma przedstawicieli Polski, ale też Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Grupa, na co dzień stacjonująca w Krakowie, wypuściła w listopadzie debiutancki album Landslide. Więcej o zespole na: www.myspace.com/dontasksmingus

Kanye West

W piątkowy wieczór na głównej scenie publiczności tegorocznej edycji festiwalu zaprezentują się wyjątkowi artyści Interpol, The Kooks, White Lies i You Me At Six - będzie zatem mocno rockowo i gitarowo - duża gratka dla fanów post punkowego, melodyjnego grania. W tym roku główną gwiazdą festiwalu będzie jednak jeden z najbardziej rozchwytywanych artystów tego roku - Kanye West - wielokrotnie nagradzany amerykański producent muzyczny i raper. Artysta współpracował z wieloma wykonawcami, takimi jak Alicia Keys czy Jay-Z. Jest również założycielem wytwórni płytowej GOOD Music. Ma na swoim koncie 5 albumów, w tym zeszłoroczny My Beautiful Dark Twisted Fantasy, który jako pierwszy od kilku lat album współ-

The Editors

czesnego artysty dostał 10/10 w recenzji prestiżowego i niezwykle krytycznego portalu pitchfork.com i został okrzyknięty najlepszym wydawnictwem roku. Kanye West wystąpi w sobotni wieczór, a na głównej scenie obok niego wystąpią weterani brytyjskiej sceny indie-rockowej - The Editors. Szczegóły na: www.cokelivemusicfestival.pl

Królowa Lodów - wystawa

12 lipca - 12 sierpnia | Galeria Zderzak Królowa Lodów, to wystawa prac Basi Bańdy, Bogusława Bachorczyka, Katarzyny Kukuła, Agaty Kus i Łukasza Stokłosy. Sami opisują wystawę formą krótkiego opowiadania: Dawno, dawno temu, kiedy o dwa złote na loda nie było tak łatwo, jedna dziewczynka z Osiedla Tysiąclecia dostała na urodziny pięć złotych od ciotki. Miała do wyboru: kupić za to nieznośnemu, młodszemu bratu komiks z Hansem Klossem, którego bardzo pragnął; kupić sobie i czterem koleżankom z podwórka oranżadę w proszku po dwie torebki dla każdej lub kupić sobie lody u Kaczmarka. Komiksu dla brata trzeba było by szukać we wszystkich kioskach, bo Klossa chcieli mieć wszyscy chłopcy w mieście. Dwie z tych koleżanek zaczęła ostatnio lubić mniej niż dawniej, a trzecia zaczęła już tak zadzierać nosa, bo jej rodzice kupili sobie telewizor, że stała się nie do wytrzymania. Dlatego dziewczynka postanowiła kupić sobie lody u Kaczmarka. Kiedy po nie poszła była już noc, bo na tym zastanawianiu się zszedł jej cały dzień. Naokoło było brudno i ciemno, domy odrapane, latarnie wygasłe, tylko na witrynie Kaczmarka płonął napis: CUKIERNIA LODY. Wybrała trzy gałki – waniliowe, truskawkowe, czekoladowe. Na schodkach przystanęła i owinęła wafel papierową chusteczką. Szła ostrożnie, postanowiła

spóbować wspaniałego smaku lodów dopiero na podwórku pod domem. Na podwórku była ślizgawka – dziewczynka pochyliła się, zrobiła wielkiego szusa i zakręciła na samym środku. Przez chwilę miała zamknięte oczy – „Królowa Lodów…” – pomyślała. Potem zauważyła, że otaczają ją jakieś ciemne postacie. – Te, daj liza! – powiedziała jedna zakapturzona postać. – Te, daj dwa lizy flizy! – powiedziała druga. – Co, nie chcesz dać? – powiedziała trzecia i dorzuciła przekleństwo. Otaczały ją wstrętne chłopaczyska z sąsiednego podwórka z bloków od 24B do 30B. Na głowach miały kaptury, szaliki, czapki, a pięści w kieszeniach. – Królowa Lodów! – rzucił z przekąsem najwyższy. – Brać ją! Złapali ją za ręce i poły kurtki, i zaczęli okręcać. Śmiali się i szarpali tak długo, aż zakręciło jej się w głowie i upadła. Kiedy otworzyła oczy, już ich nie było. Lody leżały rozdeptane na ziemi, brama brzęczała, jakiś staruszek zawołał: – Wchodzisz? Szczegóły na: www.zderzak.pl

16

lounge ...bo jakość ma znaczenie


Wakacje się zaczęł, a wraz z nimi i sezon festiwalowy, który na światowym poziomie rozpoczął tegoroczny Open’er. Na szczęście jednak to nie koniec, bo na mapie festiwalowej w te wakacje będzie się jeszcze wiele działo. Poniżej lista wydarzeń, na które powinien się wybrać każdy fascynat muzyki. Jarocin Festiwal 2011 15 - 17 lipca | Jarocin

piątek: Apocalyptica, Myslovitz, Armia, Farben Lehre, Rogucki, R.U.T.A. Tides From Nebula, Grin Piss sobota: Bad Religion, Happysad, Strachy na Lachy, Acid Drinkers, The Blackout, Deriglasoff, Masturbator, Cool Kids of Death, Baaba Kulka, Heroes Get Remembered niedziela: Dżem, Moskwa, The Subways, Anti-Flag, StarGuardMuffin, Dananananaykroyd, Sorry Boys, Stan Miłości i Zaufania Bilety: karnety - 130 zł, bilety jednodniowe - 89 zł Można je kupić za pośrednictwem Eventim.pl, Ticketpro.pl oraz Bilety24.pl

XVII Przystanek Woodstock 4 - 6 sierpnia | Kostrzyn nad Odrą

czwartek: Plateau - Projekt Grechuta, Bethel albo Chilli, Materia, Raggafaya, Kumka Olik, Donots, Heaven Shall Burn, Zebrahead, H-Blockx, Skindred piątek: Luxtorpeda, Piotr Bukartyk, Apteka, Jahcoustix, Kontrust, Helloween, Riverside, Projekt Republika, Dog Eat Dog sobota: Arka Noego, BlackJack, Buldog, Airbourne, Gentleman & The Evolution, Łąki Łan, The Prodigy

OFF Festival

3 - 7 sierpnia | Katowice czwartek: Trembling Bells, Current 93 piątek: m. in. Blindead, The Car Is On Fire, Dezerter, Junior Boys, Czesław Śpiewa Tesco Value, Mogwai, L.Stadt, Lech Janerka, Warpaint,Meshuggah, The Jon Spencer Blues Explosion, Low sobota: m. in. Olivia Anna Livki, très.b, D4D, Blonde Redhead, Kury, Gang Of Four, Primal Scream, Muariolanza, Asi Mina, Dry The River, Polvo, Neon Indian, Destroyer, Dan Deacon niedziela: Moja Adrenalina, Miss Polski, Kapela Ze Wsi Warszawa, Abradab + set Kalibra 44, Liars, dEUS, Public Image Ltd., Ringo Deathstarr, Bielizna, Junip, Deerhoof, Ariel Pink’s Haunted Graffiti, Sebadoh Bilety: www.offfestival.pl

Nick Cave & Grinderman 29 lipca | Wrocław - Festiwal Era Nowe Horyzonty Nick Cave wraz z zespołem Grinderman będą główną muzyczną atrakcją tegorocznego festiwalu Era Nowe Horyzonty. Muzycy przyjadą promować swój nowy krążek, Grinderman 2. Grinderman to zespół założony w 2006 roku przez część grupy Nick Cave and the Bad Seeds. Widzowie mogą spodziewać się niezapomnianego, fantastycznego występu. Przemawia za tym fakt, że będzie to ostatni koncert Grindermana podczas trasy, więc zespół nie będzie już obarczony perspektywą kolejnych występów, a wyjątkowy klimat Wyspy Słodowej, na której odbędzie się koncert, na pewno ułatwi stworzenie wyjątkowej atmosfery.


coolturka muzyka

Recenzje nowości ze świata, kraju i Krakowa słowa: Andrzej Ciochoń

Beyonce 4

Myslovitz Nieważne jak wysoko jesteśmy...

Wysoki Lot Wysoki Łotr

Kiedy myślę o Beyonce, to ciężko mi uwierzyć, że taka kobieta w ogóle istnieje. Jej nieprawdopodobny głos łączy unikalną technikę wokalną, wielką moc, wspaniałą barwę z zaskakującą głębią i wachlarzem emocji. Ponadto ta jedna z najczęściej honorowanych artystek w historii nagród Grammy (42 nominacje, 16 wygranych statuetek!) rewelacyjnie tańczy i nieziemsko wygląda…

Mamy słabość do melancholijnych, ładnych piosenek z zaangażowanym tekstem - i Myslovitz wychodzi naprzeciw tym oczekiwaniom od dwóch dekad. Do pierwszego singla z wydanej po pięcioletniej przerwie płyty – Ukryte, nakręcono teledysk po raz n-ty „jadący” na nośnym wśród młodych, uczuciu wyobcowania. Marketing. Za to bardzo fajnie brzmi akustyczna, spokojna i tęskna Srebrna nutka ciszy oraz napięte, rozedrgane 21 gram.

Wysoki Lot tworzy trzech krakowskich hiphopowców - Sabot, GrubeR i Tobi. Działający od połowy 2003 r. zespół ma już na swoim koncie 4 albumy i zagrał niezliczoną ilość koncertów w kraju i za granicą (Playstation Expierience 2006, ITF DJ Championship 2006, Hip Hop Kemp 2009 i 2010). I choć to właśnie występy na żywo są najmocniejszą stroną tria, ich nowe wydawnictwo - Wysoki Łotr to rap bez pudła - nośny, ale wciąż undergroundowy, błyskotliwy, choć bez silenia się na super-mądrości. Może chodzi o luz, sporo humoru i dystansu do siebie (Scatman John w Jestem Skejtem, Siała Baba Mak)? Tu nikt się nie spina, by coś udowodnić, pokazać, że jest jedynym true hip-hopowcem. Tę naturalność i autentyczność po prostu czuć. Podparty teledyskiem umieszczonym na youtube Ale Mi Się Nie Chce to doskonała wizytówka Wysokiego Lotu – wolne tempo, oszczędny, amerykański bit, świetny tekst i refren. Oparty na rewelacyjnym bicie KA ER A KA Ó WU powie ci więcej prawdy o naszym mieście, niż stos gazet. Ale to nie lokalna płyta. Rozsławiony przez Dizzee Rascala londyński grime uderza w Chciałabyś. Klasa.

Sony Music

EMI

Wydany po długim odpoczynku od muzyki najnowszy, czwarty już album życiowej partnerki Jaya-Z, nie iskrzy w brawurowym łączeniu styli R&B, hip-hop, funk i soul (mistrzowskie B’Day), ani nie ma tak dobrych piosenek, co dwupłytowa I Am…Sasha Fierce. 4 to raczej wolniejsze, balladowe rytmy (1+1, I Miss You, Best Thing I Never Had). Wysmakowany pop, którym Knowles oddaje hołd swoim idolom – Michaelowi Jacksonowi czy Whitney Houston (Love On Top, Rather Die Young). Niemniej nie sądzę, by pomimo pojawienia się nowych bohaterek masowej wyobraźni, wraz z nastaniem nowej dekady ta jedna z największych gwiazd muzyki odeszła w cień. Za duży talent, upór i pracowitość

Nasze oceny:

www.gramyfair.pl

Nieważne jak wysoko jesteśmy… nie jest tak dołujące i depresyjne, jak Korova Milky Bar. Z drugiej strony nie ma tego poweru i zadziora, co wczesne płyty. Latka lecą. To raczej zwykła kolej rzeczy, że zespół brzmi dojrzalej, może bardziej mainstreamowo. Bo choć młócka w Ofiarach zapaści teatru telewizji jest, to brzmi, niczym wycięta z płyt młodszych kolegów z Cool Kids Of Death. Zresztą to największa słabość tego krążka, a może i samego bandu – niemal każdy numer przypomina, coś, co dawno stworzono na zachodzie (Art Brut czy styl shoegaze w Efekcie Motyla). Ktoś kiedyś napisał, że Myslovitz nie odnieśli sukcesu za granicą, bo po co wozić drewno do lasu? Święte słowa.

- szkoda czasu

- cienki bolek - ukryty smok 18

lounge ...bo jakość ma znaczenie

Płytę trzeba nabyć poprzez www.gramyfair.pl oraz facebook.com/wysokilot.

- średnio na jeża - killer

- przyczajony tygrys



coolturka muzyka

silk

- nadaję depeszę dla pokolenia Ipoda Silk jest chyba pierwszym poważnym artystą, który, podobnie jak w modelu amerykańskim, wypłynął na polski rynek muzyczny dzięki serwisowi Youtube. Tworzył już wcześniej, ale dopiero jego filmik, w którym rapuje z niesamowitą szybkością stał się prawdziwym hitem, naliczając ponad dwa i pół miliona odsłon. Teraz wydał płytę, w której pokazuje, że ma pomysł na siebie, łącząc bity z ciekawą melodią, rap ze śpiewaniem. Lounge’owi opowiada o tym kim jest, co chce osiągnąć oraz przede wszystkim o tym, że emocje mogą zdziałać więcej niż krzyk. Zacznijmy od samego początku. Skąd wziął się pseudonim Silk? - Wiesz, że jesteś pierwszą osobą, która o to pyta? <śmiech>. Tak właściwie to nie ma jakiejś historii. Tak się kiedyś wyklarowało, kiedy kilka lat temu zaczynałem tworzyć. Wymyśliliśmy taki pseudonim, wtedy jeszcze MC Silk. Później się okazało, że jest jeszcze jeden MC Silk, ze Słowacji, czy z Czech. Amerykańskim odbiorcom mogło się to mylić, (nasze jezyki sa podobne) szczególnie, że tamten Silk tworzył pop hip-hop, co srednio mi robiło PR’owo <śmiech>. W każdym razie teraz zostało samo Silk. No i pasuje do mojego flow <śmiech>.

A dlaczego tworzysz rap? Jeśli można tak to nazwać… - Właśnie. Przede wszystkim nie chcę być szufladkowany. Ludzie już tak mają, jak czegoś nie znają, nie potrafią nazwać, to zaraz próbują to zaszufladkować. Podobnie jest ze mną. Najpierw zostałem zaszufladkowany jako najszybszy raper i właściwie ludzie znali mnie tylko od tej strony. A to był żart, performance. Rodzaj zabawy. Teraz wydałem płytę i wolałbym, żeby ludzie znali mnie właśnie z tej strony. A dlaczego rap? Bo to jest mi najbliższe, ale bynajmniej nie jedyne bliskie. Co dobrze słychać. Tylko w takim razie ciężko w ogóle nazwać twoją muzykę. Śpiewasz po 20

lounge ...bo jakość ma znaczenie

polsku i angielsku. Łączysz muzykę instrumentalną z bitami, czasem nawet beatboxem. Czerpiesz jakieś inspiracje? - Generalnie nazywanie muzyki jest już w jakimś sensie upraszczaniem, a tego nie lubie <śmiech>. Jeśli zaś chodzi o inspirację to słucham bardzo różnych rzeczy - od Stevie Wondera, przez U2 i Hendrixa, po Jazz. Ale niedoścignionym wzorem jako całość i najbliżsi muzycznie sa mi The Roots… Love against the machine? Zabawa z tytułem? - Oczywiście (śmiech). Na płycie oraz teledysku, na którym szybko rapuję, znajduje się wiele smaczków. O to chodzi. A Love Against the Ma-


coolturka muzyka

chine to także pewnego rodzaju przekaz, manifest. Pokazuję, że nawet w takim świecie, gdzie ludzie są zabiegani, większość emocji przelewają na ekrany komputera, wszystko można rozwalić uczuciami. To takie hasło: Rozwalmy system emocjami, miłością. O tym jest ten tekst: Zamknięte w zera i jedynki, to ciągle emocje […] Jesteśmy kloszardami, grzebiącymi w śmieciach, by do nich dotrzeć. Kiedyś walczyło się z systemem inaczej. Ja sam tak robiłem, byłem buntownikiem, ale mam już swoje lata <śmiech>. Chcę pokazać, że zrozumieniem i pozytywnymi emocjami też da się coś zdziałać, nawet więcej niż samym krzykiem. Skoro już wspomniałeś o teledysku... - Wszyscy o to pytają <śmiech>. Długo ćwiczyłeś szybkie rapowanie? - Nie. Nie ćwiczyłem w ogóle. To jakoś samo ewoluowało w naturalny sposób. Widocznie mam taki dar. Twój filmik jest jednym z najchętniej oglądanych filmików wśród polskich wykonawców, jeśli nie najchętniej. Także wśród publiczności amerykańskiej. Do tego teledysk był przygotowano profesjonalnie. Taki miałeś plan? - Tak. Chciałem najpierw coś pokazać, także jako ciekawostkę. Zainteresować ludzi, żeby mówili o mnie, rozmawiali, pokazywali znajomym. Dzięki temu łatwiej było wydać płytę. Żeby wskazywali palcem płytę i mówili: „Patrz, to ten od szybkiego rapowania?” - Chociażby! <śmiech>. Ale widzisz, inaczej się nie da. To rodzaj autopromocji, marketingu internetowego. Zainteresowałem ludzi, to chwyciło, a teraz koniec. Koniec z popisywaniem się? - Tak. Właściwie to zrobiłem ten jeden filmik jako taki żart, odpowiedź na Watzky’ego (George Watzky, najszybciej rapujący Amerykanin - red.). Ludzie podchwycili to, stwierdzili, że rywalizujemy ze sobą i dodali całą ideologię. A prawda jest taka, że George to świetny człowiek. Mieliśmy nawet zrobić jakiś wspólny projekt, ale nie zgraliśmy terminów i całość nie wypaliła. A wracając do teledysku. No jest zabawa, żarcik, może trochę popisywania się. Ale sam zobacz, w dzisiejszych czasach wszyscy kręcą filmiki, siedząc przed monitorem. Ja chciałem pokazać coś innego. Że potrafię śpiewać, do tego ubijać jajka, myć naczynia. Ciężko było to wszystko zgrać, ale udało się.

A koncertowanie? - Na razie ze względu na stan zdrowotny nie jestem w stanie koncertować. Bardzo bym chciał, bo wiem, że to na koncertach ma się najlepszy kontakt ze słuchaczami, no i nie oszukujmy się, są z tego również pieniądze, a te są niezbędne do dalszego tworzenia i nagrywania płyt. Ale ma to też swoje dobre strony, dzięki temu mogę się skoncentrować na to tworzeniu muzyki i robieniu teledysków (nie, nie wystąpię na Open’erze <śmiech>). Łatwo przychodzi ci pisanie tekstów po polsku i angielsku, czy może tłumaczysz je potem? - Gdybym miał tłumaczyć teksty, to byłoby to słychać. Piszę je od razu, po polsku albo po angielsku. Czasami dany tekst, dany przekaz lepiej brzmi po angielsku, czasami na odwrót. W ten sposób tworzę. A czemu nagrywam w obu językach? Nie wiem, tak jakoś czuję. Nie lubię dorabiania ideologii tam gdzie jej nie ma, byle móc tylko cos nazwać. Wspominałem już, nie chcę się szufladkować. Chcę, żeby słuchali mnie starsi i młodsi, osoby znające angielski i nie znające go. W pewien sposób, dzięki temu jesteś już gotowym materiałem dla reszty świata, Europy. - Pewnie tak, ale nie wybiegajmy za bardzo w przyszłość. Skupmy się na razie na Polsce. Wydałem dopiero pierwszą płytę! <śmiech> A w planach masz? - Kolejną na pewno. Ale najpierw zróbmy promo, potem jakiś teledysk. Zajmijmy się zdrowiem, ruszmy w trasę koncertową. Wszystko po kolei. I tego właśnie ci życzę. Dzięki za rozmowę! - Dzięki! rozmawiał MATEUSZ DYKIER

prasowanie na żądanie

A potem powstał drugi filmik… - Musiał. Ludzie nie wierzyli, że to ja tak szybko rapuję, myśleli, że przerzucam to przez jakieś programy, syntezatory (choc celowo pozostawiliśmy taką trochę niedopracowaną wersję, by była bardziej wiarygodna), no to zarapowałem 25% szybciej, bez robienia tych wszystkich czynności. Ale to już był ostatni taki numer. Na razie przynajmniej <śmiech>.

Odbieramy Prasujemy Odwozimy

Wróćmy do płyty. Love Against the Machine to prawdziwe wydawnictwo. 2 płyty z muzyką, do tego niska cena. Jak to zrobiłeś? - Wydalismy się sami. Jak już wspomniałem, najważniejsza jest niezależność i samodzielność. Musiałem poczekać, ale opłaciło się. Płyta jest taka jaka chcę. Wydana po mojemu. A co do dwóch płyt - jedna to nowe materiały, zaś druga to materialy archiwalne i remixy, wystarczyło je wrzucić (płyt jest w sumie 3 - na trzeciej jest material w skompresowanej wersji oraz wideo w formacie na PC, PS3 i do telefonów - red.). Nie było ciężko zebrać materiał. A masz pomysły na kolejne płyty? - Jasne, całe mnóstwo. Ale na razie skupimy się na promocji teledysku, który niebawem zadebiutuje w TV, a już dziś śmiga sieci <śmiech> Czyli promocja pełną gębą? - Zaczynamy <śmiech>.

Sprawdź naszą obsługę - pierwsze zamówienie 1szt tylko 1zł * Zadzwoń już teraz a wybawimy Cię od prasowania!

Tel 509 725 835

www.prasologia.pl * Minimalne zamówienie - 20 zł

21

lounge ...bo jakość ma znaczenie


coolturka wydarzenia

Tattoofest po raz 6. W dniach 11-12 czerwca odbyła się szósta edycja krakowskiego festiwalu tatuażu -„Tattoofest”. Jak zwykle nie zabrakło najlepszych tatuatorów z Polski, zagranicznych gości i wielu atrakcji. Licznie zgromadzona publiczność nie mogła więc narzekać na brak wrażeń. Wśród obecnych artystów byli m.in. Robert Hernandez, Den Yakovlev, Liorcifer, Jee Sayalero, Dimitri HK, czyli przedstawiciele kilkunastu europejskich krajów. Festiwal dawał możliwość wytatuowania się u jednego ze 150 zasiadających w boksach artystów, a także oglądania najlepszych prac prezentowanych na scenie w 9 konkursowych kategoriach, jak np. Kompozycja damska czy Tatuaż kolorowy duży. Na scenie oprócz tatuaży, czyli tego co w takiej imprezie najważniejsze, mogliśmy zobaczyć performance, który zaprezentowała Sana, japońska aktorka i tancerka, freak show w wykonaniu Lorda Insanity, występ znanego z Mam Talent Pana Ząbka czy grup tancerzy. Jednym z dodatków towarzyszących festiwalowi była akcja Hope for Japan. Inicjatorką i pomysłodawczynią jest związana ze środowiskiem tatuatorskim Sana. Pomysł

na wytatuowanie sobie za symboliczną kwotę małego tatuażu z napisem HOPE (Nadzieja), który wyrazi naszą troskę o lepszą przyszłość dla tego kraju został już wcielony w życie na konwencjach w Kopenhadze, Frankfurcie, Ink Explosion w Niemczech, a teraz także w Krakowie. Również podczas wspólnego malowania tatutorów powstały prace nawiązujące do Japonii, które później zostały zlicytowane na rzecz Japońskiego Czerwonego Krzyża. Ponadto podczas Tattoofestu wspierano ogólnopolski dzień recyklingu. Na zewnątrz hali przedstawiciel street artowej grupy „3 fala” malował wraz z uczestnikami imprezy graffiti zachęcające do segregacji odpadów. Jeśli ktoś nie miał okazji pojawić się na festiwalu, niech nie przegapi okazji za rok!

22

lounge ...bo jakość ma znaczenie

w skrócie o tatuażach Tatuaż wykonuje specjalnie do tego przeznaczoną maszynką. Działa ona jak elektromagnes obwód elektryczny składający się z dwóch cewek i kondensatora. To drgania tego obwodu wprawiają igłę w ruch. Istnieją także inne typy maszynek tzw. rotacyjne. Za pomocą igły wprowadza się tusz pod skórę. Barwniki są głównie syntetyczne, w ich składzie można znaleźć przede wszystkim wodę, glicerynę i pigment. Są bardziej i mniej bolesne miejsca, najbardziej boli tatuaż robiony na brzuchu żebrach, klatce piersiowej, stopach, szyi. Tatuowane miejsce goi się około miesiąca.




coolturka kreatywni

Julita Malinowska ur. 31. 08. 1979 w Otwocku. Obecnie doktorantka na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Uzyskała dyplom z wyróżnieniem na Wydziale Malarstwa ASP w Krakowie w 2005 r. Studiowała również na Uniwersytecie w Wolverhampton w Wielkiej Brytanii i na Wydziale Artystycznym Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Stypendystka Fundacji Pro Artibus w Finlandii. W 2006 r. otrzymała stypendium Twórcze Miasta Krakowa. W 2005 roku zajęła II miejsce w konkursie Samsung Art Master. Na swoim koncie ma dwadzieścia wystaw indywidualnych m.in. w Austrii, Finlandii, Hiszpanii, Stanach Zjednoczonych, na Ukrainie, a w Polsce - w Białej Podlaskiej, Gdyni, Gliwicach, Krakowie, Lublinie, Poznaniu, Sieradzu, Warszawie i Wrocławiu. Ponadto prezentowała prace na piętnastu targach sztuki w kraju i zagranicą. Brała udział w ponad sześćdziesięciu wystawach zbiorowych w Austrii, Belgii, Danii, Japonii, Niemczech, Stanach Zjednoczonych, Wielskiej Brytanii, na Litwie, Słowacji, Ukrainie, Węgrzech oraz w Polsce. www.julitamalinowska.com

WODA symbolizuje głębię, dal i WIECZNOŚĆ - nieznane, niezależne od nas Z malarką Julitą Malinowską rozmawiają: Olimpia Ajakaiye i Monika Błażewicz O.A.: W Twoich obrazach pojawiają się postaci kobiet o ciałach nie zawsze idealnych. Dzięki tym anatomicznym niedoskonałościom modelek, obrazy przedstawiają realny świat w nierealnej pozaświatowej atmosferze. Jakie są źródła Twoich inspiracji? - W sensie, o który pytasz inspiracją są dla mnie obserwacje z plaży i moje własne obrazy (często jest tak, że kiedy przyglądam się moim obrazom przychodzi pomysł na kolejne).

M.B.: Zadam Ci trochę absurdalne pytanie - wyobraź sobie, że budzisz się pewnego dnia i nie jesteś artystką. Czym jest dla Ciebie malarstwo? - Bywa, że robię sobie „wakacje” od bycia artystką. Bywam wtedy kobietą i czuję się świetnie, lekko. Bycie artystą to jednak strasznie ciężka praca (nierzadko również fizyczna), obciążenie psychiczne, odpowiedzialność. Oczywiście „nie bycie artystką” szybko się nudzi, brakuje tej ciekawości, która pojawia się podczas pracy nad obrazem...

Sama plaża to „temat woda”. Ludzie przychodzą tam na całe dnie, zatopieni w sobie, w swoich myślach, zrelaksowani - jednocześnie wchodząc na plażę dają przyzwolenie na to, by być obiektem do oglądania. Czasem spotyka się dużo pozy, a czasem wręcz domową atmosferę. Na plaży „widać wszystko jak na dłoni” i ten kontakt z czymś nieograniczonym - prowokujący do myśli ostatecznych, zadumy… Myślę, że plaża wystarczy mi jeszcze na długo!

M.B.: Jak definiujesz swoje malarstwo? Ile czasu poświęcasz na realizację własnych pasji, a ile na sen i codzienność? - Malarstwo jest dla mnie pracą. Podporządkowałam mu całe swoje życie. Codzienność jest całkowicie podporządkowana malarstwu (i wszystkiemu co z nim związane).

Temat ludzi na brzegu nosi w sobie cos uniwersalnego, wprowadza bezczasowość, ostatecznie wobec rzeczy najważniejszych w życiu stoimy sami..

O.A.: Czy masz jakiegoś swojego mistrza, artystę, którego podziwiasz, inspirujesz się? - Zachwycam się od pewnego czasu Pierra Della Francesca. Nie inspiruję się nikim bezpośrednio, choć ostatnio pojawiły się obrazy odnoszące się np. do twórczości Tomasza Tatarczyka, obrazów Petrusa Chrystusa i Hieronima Boscha.

od góry: Sąd Ostateczny, 2010, 200 cm x 255 cm, olej na płótnie Taniec, 2010, 150 cm x 200 cm, olej na płótnie 25

lounge ...bo jakość ma znaczenie

O.A.: Woda w twoich dziełach jest tłem dla postaci, czymś pierwotnym, naturalnym czy raczej symbolicznym? - Woda w moich obrazach ma znaczenie symboliczne. Symbolizuje sprawy ostateczne, głębię, wieczność, wszystko co ogromne, nieznane, niezależne od nas, ciekawość tajemnicy.

Olimpia Ajakaiye - architekt wnętrz, ukończyła ASP w Krakowie, dziennikarka telewizyjna (TVP2), trener biznesu. www.olimpiadesign.com Monika Błażewicz - architekt wnętrz, ukończyła ASP w Krakowie. www.designstudio.info.pl


Od lewej górnej strony: Cypis śpiący, Descent into… Hades, Dry & Dusty - popliptyk, Walking in the darkness © Arek Twardowski KIMon

26

lounge ...bo jakość ma znaczenie


coolturka sztuka

- czyli o artystach i galeriach mniej znanych... Czy pisałam już o galerii? Oczywiście że nie, ale mój cykl ma zaledwie kilka odcinków - było już o mnie i o dwóch utalentowanych artystach. Ostatnio moja redakcja przypomniała mi nieśmiało, że tematem lipcowego Lounge jest woda - więc może jakieś akwarele?- westchnął po cichu Filip. - Tak, tak oczywiście odparłam z pewnością i uśmiechem. Ale już pod nosem z przekąsem: Chcecie wodę? Będzie woda, też mi temat, a może lanie wody? Na szczęście są też i inne farby wodne drogi Filipie, np. akryl. Więc w tym numerze będzie o KIMonku, który moczy pędzel w akrylu, a wystawia obrazy na Topolowej 40. A ja pełna chęci i zapału napiszę o tym przeuzdolnionym, młodym aczkolwiek jeszcze nie do końca znanym artyście. I jeszcze o miejscu, galerii. Artefakt - w Krakowie, gdzie można wypić „setkę sztuki” i nie tylko, gdzie się „szumi” artystycznie wraz ze stowarzyszeniem SZUM, gdzie odbywają się teatralne seanse, gdzie smutki i radości można dzielić z ciekawymi ludźmi, lub topić w ognistej wodzie. SZUM jest inicjatywą, która zrodziła się w piwnicach Artefakt Cafe przy ul. Topolowej 40. Jest to miejsce przyjazne sztuce i artystom, zwłaszcza tym młodym, którzy dopiero debiutują i rozglądają się za przestrzenią twórczego kontaktu, gdzie mogliby pokazać swoje pierwsze filmy, zdjęcia, obrazy, spektakle, zaprezentować pierwsze koncerty i performance, bez sztucznego nadęcia. Teraz widzę, że kiedy zaczynałam pisać ten cykl, myśląc że nic w tym Krakowie się nie dzieje, a promuje się tylko „towarzystwo wzajemnej adoracji - myliłam się, na szczęście. Jest wiele inicjatyw, wiele pomysłów i ludzi pochłoniętych tematami sztuki. Nie zobaczymy ich niestety w telewizji śniadaniowej (bo tam w kółko muchy i pierogi), ale przy odrobinie chęci ruszenia tyłka z domu i ludzkiej wrażliwości, możemy ich po prostu poznać, zobaczyć na żywo, porozmawiać, dotknąć sztuki, artyzmu czegoś, czym nie zapchamy brzucha, ale co pozwoli nam znów poczuć się wrażliwym „dzieckiem” naszej matki-ziemi… (cha, cha) teraz o Nim Nie wiem już, czy to ja znalazłam jego, czy to on znalazł mnie. Zastanawiałam się, w jakiej formie go przedstawić. Wstępnie pomyślałam o wywiadzie, ale „przemieszczając się” po jego blogach, doszłam do wniosku, że fajniej będzie zrobić collage i użyć luźno jego wypowiedzi, może czasami wyciągniętych z kontekstu, wypowiedzi nie przygotowanych specjalnie dla mnie, tylko szczerych i płynących z niewinnego serca, napisanych w różnych momentach młodego i skomplikowanego jeszcze życia (bo po 30-tce wszystko normalnieje)? KIMon, czyli Arek Twardowski, lat 23 (trochę za młody dla mnie, ale przecież męża już nie szukam). On pisze: Hasający, początkujący rzemieślnik raczej...Samouk malarski z wyboru, a może inaczej - z przymusu bytności jak na razie... wszystko po troszku, czyli w sumie tak na prawdę nic... co dalej?... ...Zastanawiam się dlaczego nigdy nie lubiłem niedzieli? Dlatego, że zazwyczaj dnia tego wszystko leży ptakiem do góry, jest rozlazłe i ciągnie się jak krówka pomiędzy zębami, oddechu nie mogąc złapać- mimo, że się powinno... Niedziela była dniem HTF’ów- walczyliśmy zawsze z tą błogością, ręce wkładając w jakieś chrabąszcze, które po sobie coś zostawiały- nawet jak miały być to puste butelki... Impuls, działanie... Zastanawiam się czy pozostać w Krakowie... Czy jest to miejsce dla takich ludzi jak Ja? Z jednej strony bardzo bym chciał - studiować, poznawać, uczyć się, przechodzić ciągłą ewolucję (może w końcu z małpiego dzieciaka, stałbym się człowieczym młodzieńcem), a z drugiej

strony powrócić do swej małej mieściny, zaszyć się w swoich chrabąszczach, zakopując w pewien sposób swe talenty, nie pozwalając na ich rozwój... A teraz ja: myślę że Kraków Drogi Arku, z chęcią pomieści jeszcze wielu, rozmarzonych artystów i oby przybywało ich więcej niż np. polityków czy kiboli. Ale muszę przyznać z perspektywy czasu, że to często właśnie „zadupia” otwierają nam horyzonty i pomagają zrozumieć samych siebie. Wiem też, że dla twórczych 20-latków potrzebą chwili jest bohema, nastrój egzaltacji, niepewności i ciągłej imprezy, a Kraków? On może mieć w tym miły udział, czasami i ja tęsknię za tymi uczuciami… Zastanawiam się na ile moja otwartość nie jest zgubna, a na ile jest magnetycznym przyciąganiem osobowości, która po kilku minutach rozmowy potrafi otwierać się, wywlekając się emocjonalnie będąc na swej lewej stronie... Paradoksem jest fakt, że drzemie we mnie natura dzieck - dziecka które sobą przyciąga...Nie jestem brany na poważnie, ciągle ślinotokiem tryskając na boki... ale... no właśnie... Ja... Natura dziecka, która gdzieś błądzi w naszych umysłach, a z czasem umiera lub nie, jest dla artysty zbawcza. Bowiem tylko dziecko posiada szczerą wrażliwość, są oczywiście wyjątki i bachory, które owej wrażliwości nie posiadają, ale to raczej wina dorosłych i świata które je otacza. Wrażliwość można posiąść na całe życie, ale bywa też rozwodniona jak te nieszczęsne akwarele, i stosunkowo krótkotrwała… Pasje... ...Chyba jeszcze nigdy nie byłem pewien tego, że chcę się oddać całym sobą w artystyczne twory... w rysunek, malarstwo... Poświęcać temu swoją wolną chwilę i zaangażowanie, swoje życie, swój czas... nie ważne czy się dostane na studia graficzne, czy nie...nie ważne czy będę dostawał zamówienia na obrazy... nie ważne czy będę miał możliwość wernisażu i zaistnienia w szerokim świecie... jest to nie istotne :) w końcu wkładam ręce w to, do czego zostały plastycznie uformowane, nawet jeśli wszystko zostanie zamknięte w zakamarkach szafy. Nie potrzebuję tego :) Arek właśnie zdaje na krakowskie ASP, nie pierwszy raz, tak jak pewnie wielu innych. Nie wiem czy osiągnie swój cel, co się z Nim stanie jeżeli go nie przyjmą. A gdy spełnią się jego marzenia i zda, czy ta uczelnia nie zniszczy jego wrażliwości? Podobno, gdy Bóg chce kogoś ukarać, spełnia jego marzenia - ale za co ma go karać? Arek pomaga chorym dzieciakom, jest otwarty na ludzi, a przy tym szalenie utalentowany i sympatyczny. Zobaczymy co z tego wyniknie, bo z pewnością jeszcze o Nim usłyszymy. A dzisiaj czerpmy z niego to, co najlepsze -„pure art”, póki życie i artystyczne fiu bździu nie zblazowały i nie wypłukały mu wrażliwego umysłu...

TRAVEL & GO

Szukajcie Arka Twardowskiego na jego blogu Pashion Of The K.I.M. i na wystawie w galerii ARTEFAKT ul. Topolowa 40 (www.artefakt-cafe.pl)

MAGGIE PIU maggie@loungemagazyn.pl

JEŻELI TWORZYSZ - czekam na info od Ciebie, koniecznie ze zdjęciem tego, co robisz. Każdego przedstawię na swoim art-blogu www.piufiuboom.blogspot.com, a wybranych zaproszę tu, do lounge...

. .

27

lounge ...bo jakość ma znaczenie

. .


coolturka felieton

Jednym zdaniem:

Woda z mózgu Woda to niby temat rzeka i lać można ile w lezie, tyle że, żeby z sensem to było chociaż trochę, trzeba się odrobinę zmęczyć i komórki szare wysilić – dla Longera i jego Czytelników postanowiłem podjąć się tego heroicznego wysiłku i ponapinać moje własne osobiste synapsy, żeby coś tam zaiskrzyło, kulki się zderzyły i jakoś coś gdzieś z tego się wykluło...

n

o i z tej całej napinki oraz niewiarygodnego ładunku myśli wszelakiej zaiskrzyło mi, że skoro już jesteśmy przy najistotniejszym narządzie, dzięki któremu, przynajmniej w teorii, zdolni jesteśmy do myślenia, to pozwolę sobie przytoczyć zapewne zupełnie nieznany i zaskakujący fakt z dziedziny nauk przyrodniczych zwanych popularnie biologią, a który to głosi, że zarówno mózg jak i ogólnie cały człowiek w około 80% składa się z wody (pewnie nikt się nie spodziewał tak błyskotliwego nawiązania do tematu, a jednak!);

czystym i puszystym jak przed jego pojawianiem się

głości – np. na jakimś okolicznym wzniesieniu);

– niestety tak nie jest – po spłynięciu wody cała karoseria jest pokryta brunatno-brązowymi „ciapkami”, czyli po prostu razem z deszczem pada nam na głowy (samochody i wszystko inne) to coś, co prawdopodobnie jest Smogiem Krakowskim, a który to w większości składa się ze świeżo-w-zimie-palonych-gumiaków oraz wszelkiego-innego-badziewia-które-akuratwpadło-do-ręki-a-zaraz-potem-do-pieca;

w świetle tegoż wiekopomnego odkrycia pozwolę sobie zauważyć, że jedno z popularniejszych „powiedzonek” z mózgiem związanych można w zasadzie uznać za kompletny idiotyzm, no bo jak można komuś zrobić wodę z mózgu, skoro mózg w przeważającej większości nią już jest…

tylko czemu nadal występuje w czerwcu, skoro sezon palenia wszystkiego-co-popadnie dawno minął...

idąc tropem zagrożeń nieuchronnie docieram z myślą moją niezmąconą niczym tafla jeziora w tybetańskich górach do fenomenalnego zwyczaju panującego w Kraju nad Wisłą, a mianowicie kompletnego i absolutnego braku szacunku dla żywiołu jakim jest niewątpliwie woda - a dokładnie wszelkich form „plażowania z procentami” – rozumiem (z trudem, ale rozumiem), że można pojechać nad rzekę tudzież jezioro niekoniecznie tybetańskie, odpalić grilla, spożyć kiełbachę, karkówkę i całą masę innych spore-szanse-na-zawał-dających specjałów, a do tego wszystkiego strzelić sobie „browara” w porywach do zgrzewki albo dwóch, ale skoro używamy płynu chłodzącego od wewnątrz to należy absolutnie na tym poprzestać, a nie ładować się po kilku głębszych do akwenu, tylko po to, żeby zaistnieć w świadomościowej statystyce - w ten weekend utonęło x osób, bo: a) wypili i popłynęli, b) wypili i skoczyli (najczęściej na główkę do wody głębokości metra, no bo „ja nie dam rady?”, c) nie wypili i też skoczyli w myśl tej samej zasady (patrz punkt b)

ale, ale, jako, że okres mamy wakacyjny i żar leje się z nieba - chyba, że akurat jest weekend i wtedy z nieba leje deszcz, który (uwaga! znowu błyskotliwe odkrycie będzie) również zrobiony jest z wody i tutaj jednak zaskoczę, bo z moich obserwacji wynika, że (przynajmniej w Krakowie) nie składa się on w 100% z wody - co najlepiej można zobaczyć przeprowadzając prosty eksperyment: otóż należy mieć (lub też podejrzeć sąsiada) świeżo umyty samochód koloru najlepiej czarnego (może być ewentualnie granatowy lub jeszcze ewentualniej inny bardzo ciemny kolor - w ostateczności może to być auto w kolorze ciemnej strony mocy, ale z tym trzeba naprawdę bardzo uważać - Mistrz Yoda powiedziałby zapewne coś w stylu: niebezpieczna, zwodnicza i zła ciemna strona mocy jest…, no więc na rzeczonym pojeździe należy zaobserwować opad (może być mżawka, kapuśniaczek, ulewa, nawet burza z piorunami), a dokładnie to, co po nim na samochodzie pozostanie – teoretycznie po deszczu „spadniętym” na auto pod chmurką zaparkowanym, woda powinna z niego spłynąć jak po kaczce (zwłaszcza jeśli był nawoskowany – nie wiem czy kaczki też się woskuje, ale w każdym razie jakoś tak to działa) i pozostać

największe jednak nieszczęście miał magazyn sprzętu przeciwpowodziowego, który popłynął od razu, gdyż był zlokalizowany dokładnie w miejscu, gdzie wał pęknąć postanowił;

ale się z małej dygresji duża zrobiła, a przecież miałem lać wodę, która w ubiegłym roku dość skutecznie zalała m. in. ulicę Nowohucką, Lipską i kilka innych (o całej masie miast, miasteczek i wsi od morza aż do Tatr nie wspominając), które akurat miały to nieszczęście, że w rejonie pękniętego wału się znajdowały; największe jednak nieszczęście miał magazyn sprzętu przeciwpowodziowego, który popłynął od razu, gdyż był zlokalizowany dokładnie w miejscu, gdzie wał pęknąć postanowił; bardzo jestem ciekaw co za „wał” wpadł na pomysł, żeby taki magazyn zlokalizować akurat w tym miejscu, no bo z jednej strony to jest w tym jakaś logika, że sprzęt będzie potrzebny w okolicach rzeki, gdyż w jej okolicy zagrożenie wystąpienia powodzi jest największe - tyle że ta sama logika nakazuje, że skoro w tym miejscu zagrożenie jest największe, to chyba by było dobrze od tego zagrożenia, do jego usuwania sprzęt, trzymać jak najdalej (a przynajmniej w rozsądnej odle-

– są jeszcze wszelkiego rodzaju żeglarze bagienno-szuwarowi, którzy za dużo naoglądali się piratów z Karaibów i wychodzą z założenia, że przed wyjściem z portu należy wypić przynajmniej jedną butelkę rumu lub czegoś innego równie alkoholowego (tyczy się to też kajakarzy, wędkarzy, motorowodniaków, surferów i innych „użytkowników zbiorników wodnych”); nie do końca rozumiem skąd bierze się to beztroskie podejście do tematu – woda z wszystkich żywiołów jest chyba najbardziej złożona i niesamowita – bez niej na pewno nie było by życia, ale wystarczy niewielki nadmiar i może to życie odebrać – ten nadmiar jest tak niewielki, że aż trudno w to uwierzyć, ale faktem jest, że żeby się utopić, wystarczy łyżeczka wody i tym razem musi to też wystarczyć za pointę. ADRIAN SUSZCZYŃSKI

Skargi i wnioski jak zawsze: bonga@wp.pl 28

lounge ...bo jakość ma znaczenie


coolturka felieton

Słowem pisane

Strumień

zewsząd płynący

Oglądałem ostatnio audycję o wodzie w kiblu, więc jestem na bieżąco, na świeżo. Zatrważające, jakie tematy przewodnie w programach dla kobiet są poruszane. Polsat Cafe wyemitował odcinek nowego cyklu o sprzątaniu, a eksperci tam upchnięci w nadmiarze, opowiadali o klozecie, szczotkach z plastikowym włosiem, odkażaniu brzegów muszli oraz innych, ważnych w życiu każdej kobiety kwestiach. Rzadko zdarza mi się oglądać kanały tematyczne dla kobiet, dla facetów zresztą też. Mam wrażenie, że nadawcy dzielą odbiorców na dwie bezmózgie płciowe półkule, które w ich założeniu zupełnie nie rozumieją niczego, poza swoimi własnymi żartami. Zupełnie nie pasuję do grupy docelowej telewizji dla mężczyzn. Myślę, a to z automatu sprawia, że jestem poza targetem, który według badań telemetrycznych zajmuje się tylko szybkimi autami, wyuzdanym seksem i piciem wódki w różnej postaci. Trochę tak, jakby Piotr Rubik klaskał na zakupach, przy śniadaniu, prowadząc samochód albo we śnie. Tymczasem to się nie śni, tak traktuje się widza. Często ogarnia mnie żal, że abonament, który co miesiąc trafia na konto kablówki, jest przeznaczany na taką szmirę, na licencje, zakup programów z rozsławionej na wyrost Ameryki Północnej. Wakacje w pełni, a więc powtórki powtarzanych już w sezonie seriali i show każdego rodzaju tylko potęgują poczucie wyrzucanych w błoto pieniędzy. Coraz mniej treści w telewizji, prasa też jakaś kloaczna, rozpełzła, o niczym. Krótki news, tabloid, szybki numerek za złoty pięćdziesiąt. Coraz mniej wody w wodzie, dodatki, konserwanty, barwniki bez koloru, połyskujące w świetle drobinkami rzeczywistości. Gienek Loska – skromny mieszkaniec Wrocławia, który rozpoczął kilka tygodni temu maraton po czasopismach wraz z żoną i córką. Zmienia się jedynie tło zdjęć, reszta skserowana, z nastawieniem na szybki biznes. Tola Szlagowska wracająca z zesłania. „Robi się” na bezdomną i zgrabnie wyśpiewuje wyrazy kończące się na „th”. W pakiecie teledysk, na którym przechodzień rzyga na nią sokiem pomarańczowym. Taką mamy sztukę, takie mamy życie. Byle jakie na co dzień, a wmawiamy sobie, że zdrowe odżywianie, że witaminy, mikroelementy, siłownia, basen, nauka języków, ekologiczne jedzenie. Od czasu do czasu pojawia się pewien rodzaj przebłysku intelektualnego na niebie pełnym migającej tandety. Ostatnio Gazeta Wyborcza z nowym magazynem „Książki”. Jest mądrze, ale bez przesady – tak, by ludzie zrozumieli, przeczytali i sięgnęli po książkę, co wcale nie jest takie oczywiste. Podobno 80% Polaków nie rozumie czytanego tekstu, jeżeli ma on ponad trzy strony A4. Dobrze, że mój felieton znacznie krótszy w formie, choć napisany charakterystycznym dla mnie bełkotem, więc wychodzi na to samo. Miałbym ochotę spuścić wszystko, co wykreowane w ostatnim czasie przez media, we wspomnianej toalecie, spłukując źródlaną, destylowaną w dodatku wodą. Eksperci piszczeliby z zachwytu, że tak higienicznie, pachnie morską bryzą, podano do stołu. Nastałaby czystość na świecie, w głowach ludzi i moglibyśmy zacząć wszystko od początku, bez zdrady dotychczasowych, nieco wyświechtanych ideałów. Na pierwszy rzut w kanalizacyjną otchłań poszłyby ogórki, tfu – kiełki, które podobno skażone zostały gównianą bakterią. Mieliśmy już SARS, grypę świńską, ptasią, a teraz kolej na jej warzywną odmianę. Szkoda, że ludzi straszy się takimi nieistotnymi statystycznie chorobami, zapominając o zwyczajnej, dobrze znanej grypie, która co roku zabija pół miliona osób na całym świecie. Udanych wakacji, bez paniki i niepotrzebnego stresu, bez telewizora, gazety, radia i polityki. KRZYSZTOF KOCZOROWSKI


twarze przy barze

Nowe Otwarcie - Pewex @ Enso Lounge & Club | 18 czerwca 2011 fot: Marta Szczepanik / lounge

potrzebujesz fotografa na imprezę? odezwij się do nas!

(12) 633 77 33 / info@loungemagazyn.pl 30

lounge ...bo jakość ma znaczenie


lounge

BARY I RESTAURACJE //


bary i restauracje newsy

Niezwykłe restauracje

Co zrobić żeby skutecznie przyciągnąć klientów do swojej restauracji? Zainwestować w niecodzienne dania? Na pewno. Ale bardziej przyciąga niesamowite design wnętrz. Oto kilka przykładów jak można wykorzystać wodę w tworzeniu wystroju wnętrz.

Izraelskie specjały pod wodą Jedna z podwodnych restauracji znajduje się w Izraelu. Na Morzu Czerwonym znajduje się niesamowita restauracja-obserwatorium. Przez specjalne, cienkie okna rozciąga się widok na kolorowe morskie, niecodzienne życie podwodne. Dekoracja restauracji jest utrzymana w morskiej, fantazyjnej stylizacji. Podłogi pokryte są piaskiem, kolorystyka ścian, mebli oraz elementów dekoracyjnych jest niezwykle bogata. Zwraca uwagę zróżnicowane, tworzące magiczny nastrój oświetlenie - np. lampy w kształcie rozgwiazdy.

Romantyczna kolacja z rybami na Maladiwach Kolejna restauracja, która zapiera dech w piersiach znajduje się na Melediwach. Ithaa Undersea Restaurant znajduje się na wyspie Rangali na głębokości około 5 metrów pod wodą. Możemy w niej spróbować potraw europejskiej, wschodniej i regionalnej kuchni. Przestrzeń restauracji zbliżona jest do przezroczystego tunelu. Obiekt otworzono w 2005 roku. Całość została zaprojektowana dla 12 gości, a ściany restauracji są przezroczyste, co umożliwia oglądanie podwodnej fauny podczas spożywania posiłków. Za taką przyjemność przyjdzie nam jednak trochę zapłacić. Ceny sięgają 250 dolarów za porcję.

Jeśli nie woda, to może… lód? CHillOut w Dubaju, jest jednym z popularnych ostatnio IceBarów. Dokładnie, to piątym na świecie. I o ile podobny projekt nie dziwi w takim chociażby Londynie (o Szwecji czy Norwegii nie wspominając), to jednak w Dubaju? Na zewnątrz temperatura powietrza osiąga spokojnie ponad 30 stopni Celsjusza, a w ChillOut’? Kilka stopni poniżej zera. A wszystko po to, żeby nie roztopił się wystrój wnętrz, ani naczynia! Tak, w tej niezwyklej restauracji wszystko wykonane jest z lodu: ściany, wystrój wnętrz, wyposażenie, a nawet naczynia. Lodowe kanapy, żyrandole, rzeźby, kieliszki - co tylko sobie wymyślimy. Oczywiście każdy klient otrzymuje na wstępie ubranie: szalik, rękawiczki i ciepłą kurtkę. /md/

Wielkie święto piwoszy

Któż z nas nie lubi piwa? Ale czy słyszeliście o markach takich jak Rothaus, Sion czy Saison Dupont? Ja do niedawna również nie. W Krakowie od jakiegoś czasu jest wprawdzie kilka pubów, w których można się napić dobrego piwa, wybierając spośród kilkudziesięciu gatunków. Powstaje też coraz więcej sklepów z szerokim asortymentem piwnym. Ale wobec tego, czego można było niedawno zakosztować w Żywcu – to nadal wybór skromny. Birofilia - wielkie święto wszystkich amatorów piwa odbyło się już po raz 16., w dniach 17-18 czerwca. W trakcie imprezy można było spróbować aż 155 piw (mi najbardziej smakowało piwo wędzone - tak, to nie pomyłka), wziąć udział w Giełdzie Birofiliów, Konkursie Piw Rzemieślniczych i Konkursie Etykiet Piw Domowych. Każdy chętny miał okazję zwiedzić Browar i Muzeum Browaru w Żywcu oraz zobaczyć Pokaz Palenia Słodu. W namiocie Piwowarów Domowych organizowane były warsztaty dla piwowarów domowych oraz pokaz warzenia piwa. W ramach Birofilii odbył się też Konkurs Piw Domowych. W tym roku zgłoszono do niego aż 200 piw (w zeszłym roku – 174). Profesjonalne jury zdecydowało, że tytuł Grand Championa 2011 zdobyło piwo kolońskie Jana Szały. /Wojtek Klęczar/

Kraków barmanami stoi

Wojtek Urbański z krakowskiego Pergaminu w konkursie Bacardi zdobył tytuł Barmana Roku. 2 czerwca po kilku miesiącach selekcji i ostrej, choć przepełnionej pozytywnym duchem rywalizacji, finaliści programu szkoleniowego Bacardi® Experto de ron spotkali się podczas wielkiego finału w warszawskim klubie Skwer – filii Centrum Artystycznego Fabryka Trzciny. Podczas imprezy finałowej 28 barmanów - wyłonionych z 450, którzy zgłosili się do konkursu - weryfikowanych było pod kątem teoretycznym oraz musiało zaprezentować swoje umiejętności podczas pracy za barem. Rywalizacja była bardzo wyrównana. Wszyscy uczestnicy prezentowali bardzo wysoki poziom. Najlepszym okazał się być Wojtek Urbański z krakowskiego Pergaminu. Zaskoczył komisję pomysłowością oraz niekonwencjonalnym, nowatorskim i kreatywnym podaniem drinków. Nagrodą główną dla zwycięzcy jest wyjazd do Sitges w Hiszpanii, miejsca gdzie urodził się założyciel marki Bacardi® - Don Facundo Bacardi Masó. Dodatkowo otrzymał on także unikalny zestaw barmański. Wojciech Urbański pochodzi z Krakowa, gdzie obecnie jest menagerem baru w klubie Pergamin. Zdobywca pierwszego miejsca na międzynarodowym konkursie barmańskim na Słowenii oraz laureat Tymbark Drink Festival. Ukończył elitarny kurs dla barmanów John White Cours 2010, organizowany przez International Bartenders Association Training Centre przy współpracy z Associazione Italiana Barmen E Sostenitori. 32

lounge ...bo jakość ma znaczenie


bary i restauracje

i m y z s p e l j a n z Gotuj

RILLETTES

z łososia z piklowanymi ogórkami

SKŁADNIKI (na 4 porcje):

świeży łosoś (300 g), posiekane kapary (20 g), drobno pokrojona szalotka (40 g), posiekany szczypiorek (20 g), Creme fraiche (50 g), świeży ogórek (1 szt), sok z cytryny do smaku, sól morska, pieprz do smaku

zdjęcia: F. Łyszczek, R. Bednarczyk / lounge

Zalewa do piklowania: woda (500 ml), ocet winny (100 ml), cukier (200 g), anyż gwiazdkowy (1 szt)

PRZYGOTOWANIE:

Stanisław Bobowski

Ugotuj łososia na parze, następnie odstaw do ostygnięcia. Pokrój cienko ogórka, posyp solą morską, odstaw na 10 minut. Wymieszaj ocet z wodą, dodaj anyż i cukier. Gotuj przez 10 minut. Następnie dodaj ogórka i znów gotuj przez 10 minut. Wyciągnij ogórka i odstaw do ostygnięcia. Do łososia dodaj kapary, szalotkę, szczypiorek, creame fraiche, sok z cytryny, sól i pieprz. Delikatnie wymieszaj.

Executive Chef hotelu Radisson Blu w Krakowie

Podawaj z piklowanymi ogórkami. Skrop oliwą z oliwek.

Radisson Blu Kraków ul. Straszewskiego 17, tel.: 12 618 88 88

Smacznego! 33

lounge ...bo jakość ma znaczenie


bary i restauracje gotuj z najlepszymi

zupa

TOM YUM GUNG SKŁADNIKI:

3 krewetki tygrysie, mleko kokosowe, grzyby straw mushroom, świeża kolendra, pasta tom yum, wywar drobiowy, kolorowe papryki, płaska fasolka, liście limonki

zdjęcia: mat. Edo Sushi / Studio 22

PRZYGOTOWANIE:

Do przygotowanego wywaru dodajemy krewetki oraz liście limonki i gotujemy ok. 5 minut. Dodajemy płaską fasolkę, pokrojoną w słupki paprykę i grzyby straw mushroom. Przyprawiamy sosem sojowym, cukrem, pastą tom yum i mlekiem kokosowym (na 200ml wywaru dodajemy 100 ml mleka kokosowego oraz 1/2 łyżki pasty).

Tomasz Stanek Szef Kuchni Edo Sushi Bar, Edo Fusion Restaurant oraz Edo Sushi Bar Zakopane ul. Bożego Ciała 3/ Miodowa 8 tel.:12 426 24 24

Dekorujemy świeżą kolendrą i papryczkami chilii. Smacznego! 34

lounge ...bo jakość ma znaczenie


bary i restauracje gotuj z najlepszymi

VOLCANO ROCK SKŁADNIKI:

Polędwica wołowa, pierś z kurczaka, cebula, mix papryk, czosnek, kolendra, awokado, krewetki, sok pomidorowy

PRZYGOTOWANIE:

zdjęcia: Robert Bednarczyk / lounge

Na rozgrzaną patelnię wrzucamy mięso, czosnek i przyprawy. Gdy mięso się zarumieni dolewamy soku pomidorowego, dodajemy kurczaka, kolendrę i sok z cytryny. Dekorujemy krewetkami i awokado - podajemy z tortillą i salsami.

Jeronimo Carrillo (Meksyk) i Mateusz Jeziorski MANZANA RESTAURANT&BAR Miodowa 11 (róg Bożego Ciała) 30-055 Kraków 12 422 22 77

Smacznego!

35

lounge ...bo jakość ma znaczenie


bary i restauracje recenzje kulinarne

Krakowski tatar z bułą czyli wyznania kulinarnego krytyka

(Portugalska) Rybka lubi pływać? To miał być tekst o wódce. O ognistej wodzie. O morzu alkoholu zalewającym ostatnio nasze urokliwe miasto.

O

tych licznych lokalikach, które opierają swoje istnienie o obecność w menu marnej jakości alkoholi w przystępnej cenie jednego euro, wymiennego na nieśmiertelne złotych cztery. O zakąskach do owej wódeczki, czasem lepszych, czasem gorszych, ale w gruncie rzeczy niezdolnych przykuć nas dłużej do tego miejsca. Jednak kiedy w piątkowy poranek otworzyłam imprezowy dodatek „znanej ogólnopolskiej” gazety wiedziałam już, że ten tekst nie powstanie. Mój szacowny kolega po fachu skutecznie i dobitnie wyjaśnił swoim drogi czytelnikom (a więc także i mnie), że takie instytucje nie zasługują na dłuższe zatrzymanie, głębsze analizy czy poddawanie próbom własnych trzewi. Zobligowana, a zarazem zainspirowana, tematem numeru postanowiłam przekonać się jak to jest z kuchnią opierająca się nie na mięsie, a owocach morza. Na tym co woda nam zrodziła. Potrawy przyrządzane z ryb mają w naszym kraju długą tradycję, która jednak jest mocno zakurzona i przez nas często zapominana. Nie lubimy ryb przygotowywać, uważamy za kłopotliwe i trudne w obróbce. Jednocześnie – jeśli tylko mamy okazję – chętnie zamawiamy je w barach i restauracjach. Jest w Krakowie restauracja, która głosi, że opiera swoją kuchnię o kuchnię do tego stopnia związaną z morzem, że bardziej chyba nie można. Chodzi o bardzo niepozorną z wyglądu restaurację Piri Piri, która usadowiła się zaraz przy Błoniach, pomiędzy przysłowiowym młotem i kowadłem stadionów dwóch krakowskich drużyn. Jakiś czas temu natknęłam się na przedziwne zdjęcie czegoś, co zdawało się nieco burymi i oryginalnymi w kształcie frytkami. Okazało się jednak, że to coś zupełnie nowego – na zdjęciu zobaczyłam bowiem nic innego jak malusieńkie jak palec dziecięcia rybki, usmażone w głębokim tłuszczu (16 zł) niczym japońska tempura czy wspomniane frytki. Ta dziwna dla wielu z nas potrawa - „eperlanki” - to preludium – Piri Piri stara się serwować

kuchnię portugalską, śródziemnomorską, autentycznie związaną z wodą. W menu wiele potraw z ryb, sporo tych rzadko spotykanych w innych knajpach krakowskich, serwujących potrawy kuchni znad Morza Śródziemnego. Dla sympatyków egzotycznych propozycji – rekin (29 zł). Niby wszystko cudnie, ale wykonanie szwankuje – warzywka z mrożonki – te urocze, acz denerwująco przemysłowe mini marchewki. Gnocchi udające domowe, a najwyraźniej tłoczone przez maszynę. Za taką cenę oczekiwałabym większej autentyczności, a nie tylko ładnej obietnicy. Dobry był pstrąg wędzony (12 zł) – taki, który przywodzi na myśl rybki serwowane w górskich schroniskach, na szlakach popularnych wędrówek. Taki pstrąg ogniskowy – pachnący dymem, letnim wieczorem.

Potrawy przyrządzane z ryb mają w naszym kraju długą tradycję, która jednak jest mocno zakurzona i przez nas często zapominana. Nie lubimy ryb przygotowywać, uważamy za kłopotliwe i trudne w obróbce. Jednocześnie – jeśli tylko mamy okazję – chętnie zamawiamy je w barach i restauracjach.

Godne polecenia są zupy: z krewetkami smaczna i aromatyczna, choć chciałoby się więcej owych krewetek; i świetna pomidorowa (7 zł). Prawdziwie domowa, gęsta, sycąca. Piri-Piri mogłoby być świetne, gdyby nie było tak nierówne. Po świetnej przystawce – słabe danie główne. Po doskonałej zupie – kolejne rozczarowanie. Sinusoida kulinarna dla odbiorców o mocnych nerwach i dużej cierpliwości. Zastanawiająca idea – chęć stworzenia autentycznie śródziemnomorskiej knajpy w centrum Krakowa. Chciałabym polubić Piri Piri za starania, ale kiedy wykonanie szwankuje – trudno o pozytywną ocenę. Mówią: po pierwsze - brak armat. Ja mówię: po pierwsze - brak morza. A bez niego trudno o autentyczny morski smak.

ASIA OPARCIK

asiaoparcik@loungemagazyn.pl

Piri-Piri

ul. Na Błoniach 7 Ale jakby dla równowagi w karcie jest też pstrąg smażony (29 zł) – drogi, podawany znowu z tymi „włoskimi” kopytkami, którymi chętniej uszczelniłabym dziury w ramie kuchennej, niż podała rodzinie i znajomym. Tytułowe piri-piri – tu jako sos z octu, oliwy i mielonej papryki - odnajdziecie moi drodzy choćby w kurczaku... Tak, tak – kurczaku piri-piri (26 zł). Podają go z nieśmiertelnymi frytkami, pomidorem i oliwkami. Miał być ostry, portugalski szał. Jest zadowalające, poprawne danie. 36

lounge ...bo jakość ma znaczenie

jedzenie obsługa wystrój ceny


bary i restauracje kawiarnia

COFFEE SHOP

#4

Latte Art

– sztuka tworzenia wzorów na kawie

Okazuje się bowiem, że nawet przyrządzanie kawy może przybliżać nas do sztuki i uczynić artystami, zwłaszcza jeśli mamy na uwadze latte art. Latte art lub coffee art to sztuka tworzenia rysunków za pomocą mleka na powierzchni espresso, a posiedli ją dobrze wyszkoleni i doświadczeni bariści. Wzory na kawie tworzy się przez odpowiednie wlewanie spienionego mleka i rysowanie sosem czekoladowym różnych kształtów na powierzchni pianki espresso. W rysowaniu na kawie, czyli w sztuce latte art liczy się przede wszystkim praktyka i talent. Do tworzenia wzorów potrzebne jest perfekcyjne espresso i idealnie spienione mleko o gładkiej powierzchni, a także odpowiedni dzbanek z ostrym dzióbkiem. Znane są dwie metody zdobienia kawy – pierwsza free pour latte art polega na manipulacji spływającego z dzbanka mleka do espresso. W tej metodzie najpopularniejsze wzory to serce rozeta, jabłko, tulipan. Druga metoda jest bardziej „inwazyjna” i polega na malowaniu wzorów specjalnym narzędziem przy wykorzystaniu sosu czekoladowego, szablonów i mlecznej piany, w tej metodzie tak naprawde przy wymyślaniu wzorów ogranicza nas tylko wyobrażnia. Jak zacząc? Na początek musisz zaopatrzyć się w dobrej jakości ekspres do kawy, który ma dyszę do spieniania mleka lub ręczny spieniacz dla domowych baristów. Bardzo ważny jest też metalowy dzbanek (idealny będzie taki o pojemności 0,6 l), który służy do wlewania mleka na powierzchnię kawy. Mleko powinno być tłuste, najlepiej 3,5-proc. o dużej zawartości białka. Jeśli używamy spieniacza ręcznego, musimy je najpierw podgrzać – do ok. 60oC. Wtedy z mleka wytrąca się laktoza, dzięki czemu nabiera ono jogurtowej konsystencji i łatwiej formować wzory na powierzchni kawy.

− Jedyny rodowity hinduski kucharz na Kazimierzu. − Przyprawy sprowadzane prosto z Indii. − Potrawy przygotowane w piecu Tandoor. - mamy również kuchnię kontynentalną

Domowym baristom polecam filmiki dostępne w internecie i próby w domu, lecz osobom, które chcą zawodowo zająć się tym tematem, proponuje skorzystać z profesjonalnego szkolenia. ARKADIUSZ CZEKAJ Barista Trener – obecnie zwiazany z firmą Tonino Lamborghini. Więcej na www.lamborghinicaffe.pl

GOOD FOOD & GOOD MUSIC

Paranoya Club & Restaurant ul. Brzozowa 8/1a, 31-050 Kraków tel.12 422 03 74, paranoyaclub@wp.pl www.paranoyaclub.com


Mistrzowski duet Andrzej Rachwalski

Krzysztof Jędrysik

Nie wszyscy o tym wiedzą, ale od kilku lat Kraków kształci jednych z najlepszych barmanów w Polsce. Doskonale dowiedli tego ostatnio Andrzej Rachwalski i Krzysiek Jędrysik z Baroque Cocktail Bar, którzy odnieśli zwycięstwa w dwóch odrębnych konkursach barmańskich.

O

baj przystąpili do konkursów, ale różnych. Dlaczego? No bo po co stawać obok siebie na podium w jednych zawodach, skoro można zgarnąć najwyższe laury w dwóch osobnych - a to się nazywa gra zespołowa. Krzysiek zwyciężył w konkursie SHAKE IT UP nowym projekcie Absolut Projekt Pokolenie, a w nagrodę odbędzie tygodniowy pobyt w luksusowym apartamencie w Londynie wraz ze stażem w najlepszych tamtejszych koktajl barach. Andrzej natomiast nie pozostawił złudzeń konkurencji w ogólnopolskich zawodach WYBOROWA MASTERCLASS i dzięki temu wybierze się do Åhus w Szwecji, gdzie powstaje wódka Absolut. Doceniając sukcesy, jakie odnieśli ci dwaj młodzi barmani, postanowiliśmy porozmawiać z nimi, na temat pracy za barem, konkursów i planów na przyszłość. Jak trafiliście za bar? Krzysiek: Jako barman pracuję jakieś 5 lat, w tym trzy lata w Baroque’u. Za bar trafiłem, bo chciałem poznawać nowych, fajnych ludzi i przy okazji dobrze zarobić - i to się w końcu udało <śmiech>. W mojej pierwszej pracy byłem łącznie kelnerem, barmanem i zamawiałem towar, a to wszystko za marną stawkę. Później wygrałem casting do nowo otwartego Baroque i jestem tu do dziś, z czego jestem bardzo zadowolony. Najważniejsze jest to, żeby zacząć pracę od podstaw, ponieważ uczysz się doceniać pracę, wartość pieniądza oraz poznajesz obowiązki na każdym stanowisku. Andrzej: Ja przygodę z barem zacząłem pół roku później niż Krzysiek w lokalu o niespecjalnie wysokim standardzie i za jeszcze niższą stawkę niż on <śmiech>. Później pracowaliśmy razem na Kazimierzu, a jak zwolniło się miejsce w Baroque’u, to się nie wahałem ani minuty. I też jestem tu prawie od 3 lat. Na czym polegały konkursy, w których zwyciężyliście? K: Mój konkurs - Shake It Up - przede wszystkim polegał na wykazaniu się umiejętnością rozpoznawania smaków. Wszyscy uczestnicy mieli za zadanie rozpoznać i jak najdokładniej odtworzyć smak (i wygląd) koktajli przygotowanych przez jurorów, którzy nie podali nam żadnej informacji o składnikach ani gramaturze. A do tego należało to zrobić w jak

najkrótszym czasie i oczywiście jak najdokładniej odzwierciedlając oryginał. A: Zawody Masterclass składały się z dwóch części - cyklu szkoleń oraz konkursu właściwego, na który uczestnicy mieli przygotować po dwa autorskie drinki, które były następnie oceniane przez jurorów, zarówno pod względem smaku, wyglądu i prezentacji. Dodatkowo jurorzy oceniali również samą pracę za barem. Cały konkurs poprzedzony był regionalnymi eliminacjami, a następnie finał. Jak się przygotowywaliście do tych konkursów? Skąd ogólnie czerpiecie inspiracje? A: U mnie przede wszystkim była to w dużej mierze teoria, więc musiałem łyknąć trochę wiedzy o historii marek czy np. metodach przygotowywania alkoholu. A oprócz tego szukanie inspiracji w nietypowych smakach, bo najbardziej lubię niekonwencjonalne połączenia, jak np. wykorzystywanie aloesów, czy pianek, do czego mnie ostatnio przekonał kolega zza baru. Ponadto dużo zawdzięczamy naszym fajnym szefom <śmiech>. A tak serio, Baroque bardzo dużo inwestuje w szkolenia i nasz rozwój - mieliśmy możliwość zwiedzenia największych imprez targowo-barmańskich w Polsce i na świecie, byliśmy na Bar Sympozjum, na Bar Convent w Berlinie czy na Bar Show w Londynie. Pozwala nam to poszerzyć nasze horyzonty i zobaczyć, jak to wszystko naprawdę wygląda w świecie. K: W moim przypadku jest to przede wszystkim poszukiwanie inspiracji. Często wybieram się np. na Kleparz lub inne stoiska owocowo-warzywne, poszukuję nowych ciekawych przypraw i składników. Generalnie dużą inspirację do tworzenia nowych koktajli czerpię z kuchni, bo dla mnie gotowanie i barmaństwo to jedność. Zresztą wszyscy barmani w Baroque podchodzą do tego w podobny sposób, co widać dokładnie w naszej karcie drinków. Staramy się przede wszystkim tworzyć, a nie odtwarzać, szukać nowych smaków i form prezentacji - myślę, że w tym tkwi nasza siła. Mieliście niejedną już okazję przyglądnąć się z bliska pracy barmanów z Zachodu. Czy dostrzegacie jakąś różnicę poziomu pracy pomiędzy Polską a światem? A: My cały czas trzymamy poziom <śmiech>. K: Szczerze mówiąc, polscy barmani są bardzo cenieni w świecie i nawet należą do ścisłej czołówki światowej. Z tego co widzieliśmy, to naprawdę nie mamy się czego wstydzić, a wręcz mamy powody do dumy.

38

lounge ...bo jakość ma znaczenie

Często bierzecie udział w tego typu konkursach, czy może był to Wasz pierwszy raz? K: Dla mnie był to, powiedzmy, mój debiut. Nie lubię brać udziału w konkursach, ponieważ uważam, że nie zawsze bywają obiektywne. Aczkolwiek uważam, że warto się szkolić i brać udziały w konkursach, choćby z tego powodu, że pomagają one pogłębić naszą wiedzę, zarówno praktyczną, jak i teoretyczną. A: Ja brałem udział już w kilku konkursach, ale zawsze traktowałem je jako zabawę i możliwość poznania ciekawych ludzi, czy kolegów z branży - wymienić się z nimi poglądami, zobaczyć w jaki sposób pracują itp. No właśnie - a barmaństwo to zawód czy zabawa? K: Zawód - jak najbardziej. Ale przede wszystkim jest to praca, w której można łączyć przyjemne z pożytecznym. A jakie są możliwości rozwoju w tym zawodzie? A: Możliwości jest bardzo wiele - po etapie pracy stricte za barem można zostać specjalistą od zarządzania barami czy całymi lokalami, ambasadorem marki, brand managerem, szkoleniowcem itp. W tej chwili branża gastronomiczna rozwija się w bardzo szybkim tempie i jeśli odpowiednio zainwestujesz teraz w siebie i swój rozwój, to będzie to z pewnością procentowało w przyszłości. Plany na najbliższą przyszłość? K: Na pewno chciałbym przez najbliższe kilka lat zostać w Baroque, ponieważ jest mi tu bardzo dobrze, pracuję wśród ludzi na których mogę polegać, a firma daje mi doskonałe możliwości samorealizacji i rozwoju. A oprócz tego, jakby na drugim torze, chciałbym kiedyś otworzyć kancelarię doradztwa prawnego wraz z moją dziewczyną, która również jest prawnikiem, ale nawet wtedy ciężko byłoby mi zrezygnować z pracy za barem. A: Przede wszystkim największe wyzwanie tego lata, czyli otwarcie nowego Baroque’u na Kazimierzu. Chcemy nie tyle sklonować, co rozwinąć ideę Baroque’u, w trochę innym miejscu, na pewno z innymi, choć równie doświadczonymi ludźmi. Jesteśmy właśnie w trakcie komponowania zupełnie nowej karty, zarówno restauracyjnej, ale i drinkowej, która zawierać będzie świeże pomysły i innowacyjne koktajle. Pracujemy nad tym, aby Baroque stał się wyznacznikiem najwyższej klasy barowej, nie tylko w Krakowie, ale i w całej Polsce. rozmawiał FILIP ŁYSZCZEK

zdjęcia: Filip Łyszczek / lounge

bary i restauracje za barem



Ogrody krakowskie

W centrum i okolicach Krakowa, z dala od zgiełku ulic, ukryte są klimatyczne miejsca.

To tu pośród zieleni można delektować się smakiem wyszukanych potraw popijając egzotyczne drinki. W rytmach nastrojowej muzyki spędzisz niezapomniane chwile w gronie znajomych. W miłej atmosferze zrelaksujesz się i poczujesz wyjątkowo. Specjalnie dla Was prezentujemy najciekawsze i jedyne w swoim rodzaju tajemnicze ogrody….

Budda Bar Rynek Główny 6

Baroque Restaurant&Cocktail Bar

tel.: +48 12 421 65 22, www.buddabar.com.pl

ul. Św. Jana 16, tel.: 12 422 01 06, www.baroque.com.pl

Dynia Resto Bar ul. Krupnicza 20

Pimiento Argentino Grill ul. Stolarska 13

tel.:12 430 08 38 www.dynia.krakow.pl

tel.: 12 422 66 72, www.pimiento.pl

40

lounge ...bo jakość ma znaczenie


Main Square Rynek Główny 27 tel.: 787 655 596, www.mainsquare.pl

Tajemniczy Ogród pl. Nowy 9 tel.: 12 430 67 76, www.tajemniczyogrod.pl

Oranżeria Pergamin

Zbliżenia Cafe Bar Plac Nowy 7-8

al. Focha 39-42 (przy Błoniach), tel. kom. 600-396-969

tel.:12 430 01 38, www.zblizenia-krakow.pl

Mięta Resto Bar ul. Krupnicza 19a

Manzana Restaurant&Bar

tel.: 12 380 96 75, www.mietarestobar.pl

ul. Miodowa11(róg Bożego Ciała) tel.: 12 422 22 77

41

lounge ...bo jakość ma znaczenie


twarze przy barze

Koncert Ingrid Arthur & Dorrey Lin Lyles | 17.06 | Baroque fot: Marta Szczepanik i Kamila Poznańska

potrzebujesz fotografa na imprezę? odezwij się do nas!

(12) 633 77 33 / info@loungemagazyn.pl 42

lounge ...bo jakość ma znaczenie


lounge

MODA //

FRANCUSKIE SALONY FRYZJERSKIE

www.haircoif.pl - luksusowa pielęgnacja - francuskie techniki strzyżeń i koloryzacji - relaksujące masaże

Kraków: C.H. Galeria Kazimierz tel. 12 433 03 32 C.H. Czyżyny tel. 12 297 30 35 C.H. Bonarka City Center tel. 12 298 62 40 Warszawa: C.H. Galeria Mokotów tel. 22 541 32 88 C.H. Złote Tarasy tel. 22 222 05 88 C.H. Wola Park tel. 22 533 41 56 C.H. Janki tel. 22 711 30 87 adresy pozostałych salonów na stronie www.haircoif.pl

25 % rabatu na strzyżenie dla czytelników magazynu na hasło „Lounge”. Rabaty się nie kumulują.


moda newsy

Fashion News

książka od Mulberry Mulberry, lubiany producent słynnych toreb – w tym bijącej ostatnio rekordy popularności Alexa Bag – celebrował we Florencji wydanie książki podsumowującej czterdziestolecie działalności tego domu mody. Na imprezie promującej wydawnictwo trudno było oderwać wzrok od przeskalowanych, wielkich nadmuchiwanych złotych toreb Bayswater. Ten element był także powtórzony w balonach, które ozdabiały sale i były rozdawane gościom jako prezent. Sama książka traktuje o najnowszej historii domu mody, który powstał w 1971 i zasłynął swoimi skórzanymi akcesoriami. Możemy w niej zobaczyć wcześniej nie publikowane zdjęcia zza kulis pokazów, sesji zdjęciowych i eventów. Znajdziemy w niej też zdjęcia ludzi, którzy przyczynili się do ponownego sukcesu marki.

żywe obrazy według Louboutina Christan Louboutin rozpoczął współpracę z fotografem Peterem Lippmanem. Pomysł jest bardzo oryginalny – przy okazji kampanii reklamowej swojej jesiennej kolekcji Louboutin postanowił tchnąć życie w stare obrazy, dodając do nich nowy element. A jest nim nic innego jak jego słynne modele butów o czerwonych podeszwach i nie mniej znane torebki. Klimatyczna kampania wydaje się zaskakująca – jednak inspiracje stojące za tym pomysłem są całkiem jasne. Tak jak obrazy mistrzów są prawdziwą sztuką, tak wiele osób uważa buty Louboutina za małe dzieła sztuki. Poszczególne elementy – torebki i szpilki – dobrano tak aby, choć widoczne, idealnie pasowały do klimatu i stylu danego obrazu.

TROLLBEADS WORLD TOUR Podróż dookoła świata W każdym miesiącu Trollbeads gości w innym państwie, w którym lokalni sprzedawcy i przyjaciele marki zaprezentują 4 nowe koraliki zainspirowane historią, kulturą i urokliwymi zwyczajami tego zakątka świata. Każdy kraj może poszczycić się elementami charakterystycznymi tylko dla tego państwa. Każdy koralik stworzony w ramach kolekcji World Tour został wybrany i zaakceptowany przez dany kraj. Koraliki z unikatowej kolekcji World Tour dostępne są wyłącznie w ich ojczystym kraju. Obecnie Trollbeads gości w USA, kolejnym krajem, który odwiedzi będzie Japonia. Do Polski zawita jeszcze w tym roku. /as/

tanie Versace? Świeży news dla wszystkich fashionistów. Ukochany gigant mody high street szwedzki H&M ogłosił właśnie, że kolejną limitowaną kolekcję zaprojektuje dom mody Versace. Donatella Versace, która od czasu tragicznej śmierci swojego brata, jest dyrektorem kreatywnym marki Versace, stworzyła wyjątkową kolekcję dla kobiet i mężczyzn, a także dodatki z serii Home. Pierwsze zdjęcia prasowe, które się pojawiły potwierdzają słowa Donatelli o kolekcji – składają się na nią charakterystyczne dla włoskiego domu mody ubrania, i dodatki, które trudno pomylić z inną marką. Bogactwo damskiej kolekcji zostało uspokojone klasyką męskiej – panowie będą mogli wybrać klasyczne garnitury, smokingi, doskonałe skórzane akcesoria i buty. Kolekcja klasycznie pojawi się w sklepach – ponad 300 na całym świecie – w listopadzie tego roku. Niespodzianką jest natomiast dodatkowa kolekcja – „przedwiosenna”, która swoją premierę będzie miała w styczniu roku 2012. oprac. ASIA OPARCIK www.poliszfaszyn.blogspot.com 44

lounge ...bo jakość ma znaczenie


moda newsy

H&M wspiera UNICEF Uspołecznienie popularnej marki H&M jest imponujące. Po kolekcjach festiwalowych, walczących z AIDS i wpierających inicjatywę WaterAid, brand postanowił zająć się problemami najmłodszych i dołożyć swoje trzy grosze dla organizacji UNICEF/ inicjatywy All for Children. Tradycyjnie wsparcie marki przybrało formę limitowanej kolekcji - cześć dochodów z jej sprzedaży zostanie przekazana organizacji w celu promocji wolnego dostępu do edukacji i walki o prawa dzieci na całym świecie. Kolekcja pojawi się w ponad 160 sklepach na całym świecie i jak zwykle w przypadku działu dziecięcego marki otrzymamy piękną kolekcję, niczym nie ustępującą poziomem „dorosłym” kolekcjom.

Angelina Jolie nową twarzą LV Louis Vuitton co sezon zaprasza do współpracy znanych i lubianych ze świata mody, muzyki i filmu. Każda kolejna sesja z udziałem gwiazd jest warta uwagi, szczególnie, że od lat zdjęcia dla marki robi utalentowana i niezwykle doświadczona fotografka Annie Leibovitz. Nowy sezon dla marki to także nowa twarz – tym razem wybrano uwielbianą Angelinę Jolie. Na nastrojowych zdjęciach, w charakterystycznym dla fotografki stylu, widzimy aktorkę w egzotycznym otoczeniu. Jako miejsce zdjęć wybrano bowiem bliską sercu Angeliny Kambodżę. Ciekawe jest, że na zdjęciach promocyjnych widzimy stary (wycofany zresztą już z produkcji) i wysłużony model Alto – nie bez przypadku. To było jednym z warunków jakie postawiła gwiazda zanim zgodziła się na udział w kampanii reklamowej.

Biżuteria najlepszych polskich projektantów Kraków, ul. Sławkowska 23, tel.: 12 432 66 40


moda wydarzenia

Fashion Designer Awards Małgorzata Skorupa zwyciężczynią 3 edycji Gala Finałowa trzeciej edycji Fashion Designer Awards odbyła się 30 maja w warszawskiej Soho Factory.

finansową w konkursie (10 000 zł) zwyciężczyni zapowiedziała, że przeznaczy na nową kolekcję. Po powrocie z Lizbony Małgosia rozpoczyna również staż w Levi Strauss Poland.

Decyzją Jury, w którym zasiadali m.in. Maciej Zień, Marcin Paprocki, Mariusz Brzozowski, Małgorzata Kożuchowska, Małgorzata Socha, Lidia Popiel i honorowy przewodniczący Jury – portugalski projektant Ricardo Preto - trzecią edycję wygrała Małgorzata Skorupa. Drugie miejsce zajęła Aleksandra Bajer, a trzecie - Eliza Borkowska.

- Gdy odczytano werdykt byłam w szoku. Naprawdę się nie spodziewałam. W finale było sporo bardzo dobrych kolekcji, w tym moich kolegów. Dopiero dziś do mnie powoli dociera, że jury wybrało właśnie mnie. Już nie mogę doczekać się stażu u Ricardo, a po powrocie zabieram się za moją nową kolekcję – mówi Małgorzata Skorupa.

Deszcz nagród spadł na Małgorzatę Skorupę, która już w lipcu wyjedzie do Centrum Stylu Citroena w Paryżu, we wrześniu do atelier Ricardo Preto w Lizbonie, gdzie również weźmie udział w Lizbońskim Fashion Week. Nagrodę

Eliza Borkowska została wyróżniona stażem w Atelier Macieja Zienia, a jedyny mężczyzna w finale - Maciej Trzmiel - dostał szansę odbycia stażu w magazynie Viva Moda. 46

lounge ...bo jakość ma znaczenie

Impreza rozpoczęła się pokazem Essential Look by Schwarzkopf, na scenie zaprezentowane zostały także kolekcje Levis i Esprit. Podczas imprezy miał swoją premierę Citroen DS4, a wisienką na modowym torcie był pokaz kolekcji Winter Flowers na sezon AW 11 – portugalskiego projektanta Ricardo Preto, która urzekła kolorami, konstrukcją i połączeniem elegancji z etnicznymi inspiracjami lat 50. - To była bardzo mocna edycja, jestem dumna, z jaką pasją młodzi projektanci przygotowali swoje kolekcje finałowe, dlatego dla mnie oni wszyscy byli zwycięzcami – podkreśla organizatorka i pomysłodawczyni projektu Joanna Sokołowska - Pronobis. więcej na: www.fashiondesignerawards.com zdjęcia: Jacek Kurnikowski


Lato 2011

UNresistable Shoes

UL. PODGÓRSKA 34 (GALERIA KAZIMIERZ)

www.unitednude.com

KRAKÓW

T: (12) 433 03 17


moda wywiad

Paprocki&Brzozowski

fot. Aldona Karczmarczyk

Z okazji III urodzin Platinium Fitness, do Krakowa zaproszono wybitny duet polskich projektantów. Przy okazji pokazu w klubie Plaża, specjalnie dla Lounge z Marcinem Paprockim i Mariuszem Brzozowskim rozmawiała Małgorzata Bieniek-Strączek (maggie piu).

U

mówiono mnie z Wami na kilka godzin przed pokazem, za naszymi plecami trwają przygotowania do pokazu. Jakie są Wasze odczucia w tej konkretnej chwili? Marcin: To jest zawsze ogromna ekscytacja dla nas, ponieważ każdy pokaz traktujemy bardzo indywidualnie. Wiadomo, wystawiamy się na ocenę wszystkich osób, które mają przyjść i obejrzeć nasze ubrania, nasz pokaz. To jest ogromne podekscytowanie, zdenerwowanie. Taki zdrowy stres. Mariusz: Zawsze na swój sposób to przeżywamy, ale cieszymy się strasznie, ponieważ wychodzimy z założenia, że dopóki sprawia nam to taką przyjemność, dostarcza nam takich emocji, to znaczy że w dalszym ciągu możemy to robić i jeszcze się tym nie znudziliśmy. Gorzej by było, gdybyśmy traktowali to rutynowo. Na

pewno musielibyśmy pomyśleć o jakiejś zmianie w naszym życiu... Wywiady to pewnie dla was chleb powszedni, ale jak sobie radzicie ze stresem? Marcin: Ja, przyznam szczerze, coraz lepiej, a tego stresu, można powiedzieć, jest coraz mniej. Stres zamieniam w ekscytację, czyli to są fajne uczucia, konstruktywne. Stres co prawda jest mniej konstruktywny, natomiast entuzjazm potrafi zmobilizować do takiego działania i spięcia, że wszystko jest ok. Mariusz: Dokładnie tak. W naszym przypadku, ten stres jest zawsze bardziej mobilizujący i spinający. Adrenalina wypełnia człowieka i jest pełna gotowość. Przygotowując się do tego spotkania, przeczytałam wiele informacji. Wiem pokrótce 48

lounge ...bo jakość ma znaczenie

o waszych związkach z Krakowem, ale to tylko z opisów. Zapytam więc bezpośrednio: co Was łączy z Krakowem? Mariusz: Mamy straszny sentyment do tego miasta. Nawet wczoraj podczas spaceru wieczornego po rynku i okolicach Teatru Słowackiego, wspominaliśmy jeden ze swoich pierwszych pokazów, jeden z pierwszych konkursów, w którym braliśmy udział i z tego co pamiętam, dostaliśmy wtedy nagrodę Stowarzyszenia Promowania Młodych Europejskich Talentów PROMET - taka bardzo długa ta nazwa <śmiech> Marcin: Ale Kraków kojarzy nam się w ogóle bardzo miło, mamy tutaj przyjaciół, z którymi staramy się często widywać . Kraków to takie przyjemne miasto, zawsze odpoczywamy będąc tutaj…


moda wywiad

Zapowiedziało się na dzisiaj tysiąc osób, co o tym myślicie? Marcin: Tak, jesteśmy miło zaskoczeni. I ta nasze podekscytowanie jest tym większe, bo ilość osób będzie też imponująca. Mariusz: Cieszymy się że nie tylko w Warszawie nasze pokazy wzbudzają takie zainteresowanie. A pamiętacie, który to Wasz pokaz w naszym mieście? Marcin: W Krakowie trzeci, tak naprawdę. Pierwszy był dawno, kiedy przygotowywaliśmy ubrania z papieru i to było w instytucie Manggha. Ale wtedy jeszcze jako studenci ASP, to były takie „ćwiczenia papierowe” pokazywane z wieloma innymi studentami. Później był ten konkurs (PROMET) i pokaz w Teatrze Słowackiego z finałem i teraz trzeci. Piszę dla magazynu Lounge o artystach i chciałabym popatrzeć na to, co robicie przez pryzmat sztuki. Wydaję mi się, że

Jesteście więc romantyczni, czy rozważni? Mariusz: Ja jestem rozważny, a Marcin romantyczny <śmiech>. Marcin: Mariusza zawsze namawiam do tych romantycznych kolorów, róż, do nadruków kwiatów, do ptaków, gołębi fruwających, a Mariusz mocniej trzyma się ziemi, przez to się uzupełniamy.

Chcieliśmy pokazać klasyczną kobietę, która wcale nie musi być nudna. Marcin: Nas zawsze bardzo mocno inspiruje muzyka i tym razem też zaczęliśmy od muzyki, ona nas determinowała i wpływała na to, że te formy są w miarę proste. Ale wszystko to, co się rozgrywa z bliska, na zasadzie detalu, marszczenia, to właśnie zaskakuje.

A jakie cechy Waszego charakteru pozwalają Wam brnąć dalej, nie spoczywać na laurach, nie upajać się tym sukcesem, który niewątpliwie jest? Mariusz: Przede wszystkim zdajemy sobie sprawę i zawsze to powtarzamy: praca, praca, praca. To nam się w dalszym ciągu nie znudziło i dalej się nam chce. Minęło dziesięć lat i to co mamy teraz, nie przyszło samo. Sukcesywnie metodą małych kroczków, nigdy wielkiego skoku na głęboką wodę, tylko sukcesywnie wyznaczaliśmy małe kroki, ale zawsze do przodu.

Na czym polega Wasz proces twórczy? Czy jeden projektuje np. sukienkę i to już jego działka, a drugi projektuje swoją? Czy może jeden rysuje, a drugi mu podpowiada? Mariusz: Przede wszystkim bardzo dużo rozmawiamy. Rozmawiamy, jak chcielibyśmy, żeby ta kolekcja wyglądała. Marcin: Jadąc do Krakowa np. wpadliśmy na pomysł naszej kolejnej kolekcji. Najwięcej pomysłów przychodzi nam w podróży, wtedy jak słuchamy głośno muzyki.

To co nam nie pozwala oszaleć, to jest właśnie ten układ, że jesteśmy we dwójkę, przy wszystkich smutkach i radościach. Mamy swoją małą zasadę: wszystkie smutki dzielimy na dwa i wszystkie sukcesy mnożymy razy dwa.

jesteście trochę architektami, bo macie w swych kolekcjach bardzo rzeźbiarsko-architektoniczne kreacje, jak te na Mai Ostaszewskiej, ale też malarskie i graficzne (np. Holiday Sale). Która z dziedzin sztuki najbardziej do Was przemawia i jest Wam najbliższa? Mariusz: Tak naprawdę każda. Jesteśmy po Akademii Sztuk Pięknych, nie sposób już od tego uciec i wcale nie chcielibyśmy. I chociaż traktujemy modę jako sztukę użytkową, to jednak zależy nam na tym, żeby nie uciec za daleko, żeby nie zrobiła się z tego komercja, żeby nie były to zwyczajne bluzki i sukienki, tylko żeby każda kolekcja miała jakieś swoje drugie dno. Marcin: I na pewno jest tak, że lubimy malarstwo, które chcemy żeby było zawarte w naszych ubraniach, czasami przez niestandardowe połączenia materiałów, kolorów, faktur. Również graficzność, która jest nam bardzo bliska, bo uwielbiamy czerń, biel i szarości, ale i turkus. Lubimy również graficzne kontrasty, które zawsze się sprawdzają i zawsze bardzo ciekawie wyglądają. My sami jesteśmy bardzo różni, mimo że mamy podobny gust; my się ścieramy i jesteśmy kontrastowi, więc chcemy żeby te nasze ubrania również takie były. Jeżeli chodzi o konkretnego malarza - Mariusz wspominał o kontrastach - na równi bardzo podoba mi się to, co robił Jackson Pollock, jak również bardzo podoba nam się klimat malarstwa renesansowego, więc z jednej strony coś bardzo romantycznego i takiego klasycznego, a z drugiej strony wciąż jakieś poszukiwania, abstrakcje i odwaga.

To co nam nie pozwala oszaleć, to jest właśnie ten układ, że jesteśmy we dwójkę, przy wszystkich smutkach i radościach. Mamy swoją małą zasadę: wszystkie smutki dzielimy na dwa i wszystkie sukcesy mnożymy razy dwa. Marcin: Fajne jest też to, że jeżeli jednemu jest gorzej, źle i ma chwilę zwątpienia, to drugi bardzo podciąga do góry. Jest siła w tym duecie? Marcin: Tak, na pewno. Nigdy nie jest tak, żeby nam we dwójkę przestało się chcieć. Jeżeli jeden widzi, że drugi ma słabszą formę, spina się i pomaga. To jest chyba tajemnica naszego sukcesu. A teraz pewnie, najczęściej zadawane i prozaiczne pytanie - co było inspiracją dla tej konkretnej kolekcji? Marcin: Tak naprawdę wiele rzeczy. Cały czas przeżywamy to, że w ubiegłym roku obchodziliśmy dziesięciolecie swojej współpracy. Z jednej strony - jesteśmy na etapie naszych mini-podsumowań, więc przypominamy sobie te nasze wszystkie ulubione sylwetki i rozpracowujemy je na nowo, ale jednocześnie… Co było inspiracją Mariusz? <śmiech> Mariusz: Przede wszystkim chcieliśmy pokazać kontrast faktur, których użyliśmy w tej kolekcji. Na pierwszy rzut oka na pokazie ich nie widać, natomiast patrząc z bliska jest ogromna różnorodność faktur, materiałów, które zderzają się ze sobą: grube, mięsiste kaszmiry, podarte wełny, były też skóry, delikatne szyfony, muśliny.

49

lounge ...bo jakość ma znaczenie

A kto prowadzi? Marcin: Ja. Możemy też zdradzić, że Mariusz rysuje… Mariusz: Marcin też rysuje, ale gdy trzeba oddać rysunki pani krawcowej, to nie może być rysunek trzech kresek, gdzie nie będzie wiadomo, o co chodzi <śmiech>. Rysunek musi być bardziej szczegółowy. Marcin: Mariusz jest bardziej techniczny, a ja zagmatwany… Kontrastowo, u nas tak zawsze, poprzez te wszystkie rozmowy ustalamy jak kolekcja będzie wyglądała, wtedy ja ją rysuję… Mariusz: Ustalamy sobie jakiś zarys, ogólne hasło - nawet z pozoru abstrakcyjne. Dla przykładu, hasło wywoławcze: ptaki. A potem dobieramy już kolorystykę, poszukujemy tkanin . A następnie co się dzieje - jest pomysł, jest rysunek i…? Marcin: Potem są panie krawcowe, później gotowe rzeczy często zmieniamy, bo się nam nie podobają. Czasami jest to strzał w dziesiątkę, bo w rzeczywistości wychodzi coś fajniejszego niż sobie wyobrażaliśmy. Mariusz: A czasami wydawałoby się, że rysunek jest bardzo fajny, a jednak nie do końca wychodzi tak, jak byśmy chcieli. I co się dzieje z takim tworem niedoskonałym? Mariusz: Prucie, cięcie… Ale czasami wystarczy np. jakaś radykalna zmiana długości i z dziwnej sukienki powstaje fajna bluzka. Czasami te rzeczy lądują po prostu w naszej pracowni,


moda wywiad

czekają na swoją kolej - jak nie do tej kolekcji, to czasami przydadzą się do innej. A ta kolekcja? Co się z nią później stanie? Będzie można ją gdzieś kupić? Marcin: Zostanie rozszyta na więcej egzemplarzy i trafi do butiku. Mariusz: To jest kolekcja jesień –zima, od niedawna mamy autorski butik przy ul. Wiejskiej 17 w Warszawie i od kilku miesięcy mamy też butik online. Marcin: Przez online sprzedają się rzeczy uniwersalne jak t-shirty. Mariusz: A sukienki, które są dopasowane, po prostu trzeba zobaczyć na kobiecie, więc zapraszamy do siebie. My nigdy nie doradzimy źle, zdajemy sobie sprawę, że jeżeli ktoś wychodzi od nas w naszym ubraniu, to staje się naszą wizytówką. Marcin: Po tylu latach kontaktów z klientami wiemy to, że nie ma ludzi o doskonałych kształtach. A nawet jeśli są, to każdy ma jakieś swoje „widzi-mi-się”. Do tego służy moda, żeby się nie przebierać, ale ubierać, tak żeby czuć się wygodnie, komfortowo. Uwydatniać to, co się w sobie lubi, a zakrywać czy retuszować swoje niedoskonałości. Bo każdy je ma - i ja i Mariusz <śmiech>. (I ja…) Powiedzcie, czy macie zawodowe zboczenie i „ubieracie” każdą napotkaną osobę, kobietę po swojemu? Marcin: Tak, to chyba każdy tak ma. Będąc w duecie na jakimś spotkaniu, potrafimy na siebie spojrzeć i już wiemy o co chodzi, czy ktoś wygląda dobrze… (Dobrze że nie widziałam tego spojrzenia…) Nie, nie, ale zawsze porozumiewawczo wiemy, czy ktoś się nam podoba czy nie. Zresztą zawsze chyba najważniejsza jest energia, która przepływa na takim spotkaniu, więc ktoś może np. nie wyglądać najszczęśliwiej, ale jeżeli nam się świetnie gada, czy łapiemy fajny kontakt, to wtedy właściwie to ubranie nie ma już takiego znaczenia. Zbliżają się wakacje. Czy projektant ma wakacje? Czy Wy macie wakacje? I kiedy jest dla projektanta ubrań najgorętszy okres pracy? Mariusz: Zawsze jest gorący okres, bo właściwie kończymy kolekcję i zaraz zaczynamy kolejną. W międzyczasie mamy mnóstwo innych projektów, nad którymi pracujemy, więc to jest ogromna praca. Natomiast nie dajemy się zwariować i zawsze jest tak, że wyszarpujemy ten

czas na wakacje. Teraz Marcin wyjeżdża, potem ja, a później razem wyjeżdżamy w październiku z naszymi przyjaciółmi do ukochanej Portugalii. Marcin: Zawsze mamy taki rytuał - musimy odwiedzić Portugalię. To pewnie czytaliście Noc w Lizbonie Remarqua? Marcin: No nie, ale spędziliśmy nie jedną noc w Lizbonie… Pytanie, które zadaję zawsze: jakiego pytania jeszcze nigdy nie usłyszeliście od nikogo, a które chcielibyście bardzo usłyszeć? I czego Wam brakuje w tych wywiadach? Mariusz: Tak naprawdę chyba prawdziwości, ja przynajmniej będę mówił tutaj za siebie, nie za Marcina. O twórczość, gdyż są to wciąż i wciąż standardowe pytania: czy razem projektujemy, czy razem trzymamy igłę i nitkę. To wszystko jest tak bardzo pobieżne, kiedy nie jest to wywiad, w którym ktoś pyta nas o takie bardziej wnikliwe rzeczy. W Warszawie, gdzie jest wywiad za wywiadem, przemielona szybka informacja wciąż jest taka sama. Marcin: Ale zdajemy sobie sprawę, że jest to

Moje ostatnie pytanie: obecnie mamy mocno zauważalny szał na blogi. Co o tym sądzicie, czy w ogóle je przeglądacie? Marcin: To bardzo fajne zjawisko, szczerze mówiąc dopiero od roku jesteśmy w tym temacie i uznaliśmy wspólnie z Mariuszem że to super pomysł… Mariusz: ...przyszłość. Marcin: Mamy kilka ulubionych polskich i zagranicznych blogów. Zdradzicie które? Marcin: Z polskich strasznie nam się podoba blog Alicepoint i Madame Juletta. Oczywiście tych zagranicznych jest o wiele więcej, ale pewnie tak sztampowo się okaże, że ten blog Tavi bardziej mi się podoba, dużo bardziej niż Bryanboya, który lansuje tam bardziej siebie niż cokolwiek innego. Mariusz: Ale jest też szereg innych, nie kojarzących się z konkretnym nazwiskiem, a odnoszących się do subkultur, zjawisk, sztuki. Zjawisko powstawania blogów oraz ich twórców - blogerów, jest bardzo inspirujące. Jak jesteśmy np. na Fashion Weeku w Łodzi, jest tam duży ogrom młodych ludzi, którzy interesują się modą, dzięki nim również czerpiemy inspiracje. Macie zamiar założyć takiego bloga? Marcin: Ja kiedyś o tym myślałem, własne pomysły chciałem wcisnąć w ręce znajomego, który by to robił, bo mam bardzo fajny koncept, ale wciąż nie mam czasu. Ale może kiedyś…

dostosowany plan do każdej z dziedzin - dla aktorów taki, dla piosenkarzy taki, dla projektantów taki, dla kogoś tam jeszcze inny, a pytania takie, które najbardziej interesują ludzi. Ja np. nie mam potrzeby takiego pytania, którego nigdy nam nie zadano. Np. nigdy też nie zapytano nas o jakieś poglądy polityczne, ale pewnie musielibyśmy się nieźle nagimnastykować, więc wolę o takie rzeczy nie być pytanym. Nie martwcie się, polityka jest poza mną. Ale nigdy nie wiadomo, może kiedyś powstanie jakaś kolekcja „polityczna”? Marcin: Zobaczymy, butik mamy na ul. Wiejskiej koło sejmu <śmiech>

50

lounge ...bo jakość ma znaczenie

To czekamy. Tymczasem dziękuję za ten czas, jesteście bardzo mili. Zastanawiałam się, jak to będzie i czy ta tzw. ”woda sodowa” nie uderzyła Wam do głów... Mariusz: Mamy to szczęście, że ta „woda sodowa” najbardziej nas drażni u innych. Bardzo się tego wystrzegamy i jesteśmy na to wyczuleni. Powtórzę się, ale myślę że dzięki temu, że jesteśmy we dwójkę, to pilnujemy się nawzajem i to nam nie grozi. Lounge i ja życzymy Wam wielu, wielu sukcesów. I mam nadzieję, że wkrótce zobaczymy Waszą następną kolekcję w Krakowie, tym bardziej, że jak powiedzieliście - nowa inspiracja pojawiła się w czasie podróży do nas :) - Dziękujemy bardzo


Kraków, ul. Św. Tomasza 26, tel. 12 341 42 83 www.echofashion.pl

...because quality matters lounge magazyn

51


moda wywiad

Pokaz Paprocki & Brzozowski | Plaża Kraków | 18. 06. fot. Kamila Poznańska / lounge

52

lounge ...bo jakość ma znaczenie



moda trochę historii

Wielkie wynurzenie Historię mody plażowej określa kilka zapalnych punktów, ale wydaje się, że to słynne wyjście – ociekającej wodą - Ursuli Andress wyznaczyło najnowszą jej epokę. To co dotychczas było ukryte, teraz odważnie wypełniło mikroskopijne kawałki materiału.

C

hoć, bez wątpienia, słynnej scenie z pierwszego Bonda należy się zasłużony hołd, to jednak sam film nie był wydarzeniem, które zrodziło ten gorący strój. Strój, kiedy przywdziewał odpowiednie ciało, poruszał wyobraźnią plażowiczów w odległości wielu kilometrów. Aby jednak doszło do „wynalezienia” bikini - bo o nim mowa - i okrojeniu odzieży plażowej do niezbędnego minimum, potrzeba było wielu lat i delikatnych prób. Wyobraźnio działaj Początki były trudne – od kiedy tylko uznano, że słońce jednak nie jest największym zagrożeniem dla dam, dworu i całej ludzkości, nieśmiało zaczęto korzystać z kąpieli słonecznych. Jednak trudno mówić tutaj o opalaniu we współczesnym nam znaczeniu. Zmiany przyniósł dopiero wiek XVIII, kiedy modne stały się nadmorskie podróże. „Początek” jest jednak tu słowem kluczowym – zamiast znanych nam strojów, panie brały kąpiel w ogromnych sukniach, często bardziej zabudowanych niż te codzienne. Dodatkowo korzystano z obciążni-

ków, które miałyby uniemożliwić unoszenie się materiały na wodzie.

świadkiem najbardziej dynamicznych zmian mody plażowej.

Kolejne stulecie także nie przyniosło rewolucji – choć suknie stawały się krótsze, to wciąż chroniono skórę przed jakimkolwiek odsłonięciem – nogi szczelnie okrywały długie pantalony.

Kobiety stawały się coraz aktywniejsze – emancypacja w życiu publicznym i politycznym przekładała się na wszelkie aspekty ich życia. Nowe zawody, dotąd dla kobiet niedostępne, nowe style życia, względna samodzielność – wszystko to miało wpływ na modę, która nigdy nie pozostaje w tyle.

Światowe plaże początek wieku XX rozpoczynały z zakrytymi po szyję plażowiczkami, by już 20 lat później powitać wesołe, bezpruderyjne wyzwolone kobiety z krótkimi fryzurami i podkreślającymi kształty strojami.

Kontrasty nowego wieku Na początku wieku XX wciąż trudno było o pełną swobodę, ale to właśnie wtedy świat był

54

lounge ...bo jakość ma znaczenie

Było intensywnie – 1907 roku australijska pływaczka i aktorka wystąpiła w jednoczęściowym stroju odkrywającym ramiona i nogi. Została za to aresztowana. Jednak to poświęcenie nie poszło na marne - już pięć lat później na olimpiadzie pojawiły się damskie skoki do wody i takaż rywalizacja w pływaniu. Stopniowo stroje stawały się coraz bardziej obcisłe i skąpe – według ówczesnych standardów. Emancypacja lat 20. - zerwanie z przymusem noszenia gorsetów, skracanie sukien do wysokości kolan – spowodowała nieodwracalne zmiany także w modzie plażowej.


moda moda plażowa

Striptizerka Micheline Bernardini pozuje w jednym z pierwszych bikini

Światowe plaże początek wieku XX rozpoczynały z zakrytymi po szyję plażowiczkami, by już 20 lat później powitać wesołe, bezpruderyjne wyzwolone kobiety z krótkimi fryzurami i podkreślającymi kształty strojami. Saint Tropez, bejbe Francuzi uchodzą za najbardziej rozbuchany erotycznie naród. Nic zatem dziwnego, że to właśnie we Francji pokazano najsłynniejszy dwuczęściowy strój plażowy, a francuska riwiera w 1946 roku była świadkiem narodzin bikini. Skąd bikini? To dźwięczna nazwa zastała zaczerpnięta z atolu Bikini, położonego gdzieś daleko na Pacyfiku, a będącego świadkiem pierwszych prób nuklearnych przez Louisa Réarda - mechanika samochodowego, który wraz z projektantem Jacques Heimem stworzył - jak reklamowano - najmniejszy na świecie strój kąpielowy. Pikanterii narodzinom bikini dodaje historyjka, jakoby modelki, które jako pierwsze miały się pokazać w historycznym stroju, zrezygnowały zgorszone. Zamiast nich Réard był zmuszony zatrudnić na ich miejsce profesjonalistki – striptizerki z pobliskich klubów dla panów. Jak widać – nie przeszkodziło to premierze nowego modelu. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że taka oprawa tylko pomogła. Odtąd strój podlegał kilku modyfikacjom – zmieniały się proporcje, kroje „dołów”, wielkość staniczków. Czasem powracano mocniej do mody retro hołubiącej stroje jednoczęściowe. Jednak zasadniczo, pomimo wszystko, bikini od 65 lat wygląda tak samo. I tak samo rozpala wyobraźnię męskiej części plażowiczów. oprac. ASIA OPARCIK www.poliszfaszyn.blogspot.com


S

ummerTime zdjęcia: Michał Massa Mąsior / www.madmassa.com stylizacje: Justyna Ziarko / www.justynaziarko.com makeup: Iza Trzaskacz fryzury: Krzysztof Pacura, Ula Skiba / Hair Club Soho modelki: Karolina Wojarska Ewa Galon Fashion Color

KAROLINA kamizelka i spódniczka: Pepe Jeans Galeria Krakowska bluzka: United Colors of Benetton Buty: Guess

56

lounge ...bo jakość ma znaczenie


EWA sukienka: Ice Iceberg Lilla Moda Galeria Krakowska kokarda we włosach: H&M koszyk: FLO Galeria Krakowska ręcznik: United Colors of Benetton

57

lounge ...bo jakość ma znaczenie


bluzka: H&M spodenki: United Colors of Benetton buty: Guess torba: Moschino Lilla Moda Galeria Krakowska kapelusz: H&M okulary: United Colors of Benetton ręcznik: United Colors of Benetton

58

lounge ...bo jakość ma znaczenie


bluzka, spodenki, buty, bransoletka: BGN kolczyki: H&M koszyk: FLO Galeria Krakowska ręcznik: Flo Galeria Krakowska

59

lounge ...bo jakość ma znaczenie


kombinezon i buty: BGN kapelusz: H&M torba: Guess

bluzka i spodenki: BGN buty: Guess bransoletka: H&M okulary: Nine West

60

lounge ...bo jakość ma znaczenie



Colors zdjecia: Aneta Kowalczyk asystent: Tomasz Rozalski stylizacja: Iwona Gzik makijaz i fryzury: Iwona Gzik modelka: Agnieszka / MF Models

62

lounge ...bo jakość ma znaczenie


63

lounge ...bo jakość ma znaczenie


64

lounge ...bo jakość ma znaczenie


65

lounge ...bo jakość ma znaczenie


66

lounge ...bo jakość ma znaczenie


67

lounge ...bo jakość ma znaczenie


68

lounge ...bo jakość ma znaczenie


69

lounge ...bo jakość ma znaczenie


moda trendy

woda kontra moda Jeśli woda, to pływanie, a jeśli pływanie, to tylko w jednoczęściowym stroju kąpielowym. Najmodniejsze fasony w neonowych kolorach podkreślają indywidualność kobiety, a tajemnicza czerń dodaje seksapilu i ukrywa niedoskonałości. Zainwestuj w odpowiednio dobrany strój i króluj na plażowych wybiegach.. /Monika Gąsiorek/

1.

2.

3.

Frankie Morello

4.

5.

9. 7. 8.

6.

10.

1. Tone Fedora 2. Herve Leger 3. Carla Coletto 4. Agent Provocateur 5. Norma Kamali 6. Tory Burch 7. Carla Coletto 8. Tomas Maier 9, 10. Meredith Wendell 70

lounge ...bo jakość ma znaczenie


moda trendy

morski trend

Błękit, chaber, granat czy niebieski. Bez względu na to, który odcień błękitu wybierzesz, na pewno zostaniesz zauważona. Zainspiruj się kolorami nieba i wody. Czerpiąc z nich energię wyraź swoją niebiańską naturę najmodniejszym trendem sezonu – wielkim błękitem. /Monika Gąsiorek/

1.

2.

3.

4.

5.

6.

7.

ul. Flisacka 3 (Salwator), Kraków 1. Mykita&Herchcovitch 2. Rich 3. Vivienne Westwood 4. Armani Jeans 5. Bernhard Willhelm 6. Deezee 7. MjuMju

www.niebieski.com.pl www.vanillaspa.pl


twarze

22 urodziny Casino Poland | 24 czerwca 2011

przy barze

fot: Kamila Poznańska

potrzebujesz fotografa na imprezę? odezwij się do nas!

(12) 633 77 33 / info@loungemagazyn.pl 72

lounge ...bo jakość ma znaczenie


lounge

ZDROWIE I URODA //

tel. 12 262 76 46 www.cascada.com.pl

Nowa edycja zajęć dla dzieci Edycja trwa od września 2011 do czerwca 2012

√ √ √ √ √ √

Wodny Klub Bobasa Nauka pływania (różne poziomy, grupy wiekowe) Taniec (zajęcia baletowe, taniec nowoczesny) Kung-fu Szkółka tenisowa (zajęcia z instruktorem) Zajęcia korekcyjne - korygowanie wad postawy u dzieci

Program “MAMA I JA” Zajęcia dla mamy i dziecka zaplanowane w tych samych godzinach.(np. dla Dziecka - Kung fu wtorek godz.18:00, dla Mamy - Aerobic wtorek godz.18:00) A także wiele innych zajęć - o szczegóły proszę pytać w recepcji CASCADY.


zdrowie i uroda newsy

Newsy kosmetyczne Kolekcja to 6 odcieni inspirowanych tropikalną roślinnością np. odcienie szałwii czy też pastelowy róż tropikalnych kwiatów. Kolekcję zamyka srebrny lakier pękający, który jest świetnym nawiązaniem do mitycznych syren oraz pirackich skarbów. Możemy nim powlec dowolny kolor z kolekcji i stworzyć magiczną mozaikę. Nawet malowanie paznokci może stać się przygodą...

nowe (?) twarze

naturalnie lekka Bobbi Brown Tinted Moisturizer SPF 15 marki Bobbi Brown to lekkie emulsje koloryzujące. Zostały one stworzone specjalnie z myślą o gorących letnich dniach. Żelowa formuła Tinted Moisturizer Oil Free zapewnia lekkie krycie oraz dodatkowo nawilża. Dzięki filtrom przeciwsłonecznym chroni skórę, nie zatykając porów. Witaminy C i E wzmacniają cerę w walce z wolnymi rodnikami. Peptydy zawarte w formule emulsji, stymulują produkcję kolagenu oraz sprawiają, że cera jest napięta. Lekkie emulsje Tinted Moisturizer SPF 15 są idealną alternatywną na lato dla wszelkiego rodzaju podkładów. Dają lekkie i naturalne wykończenie. Świetne do stworzenia podstaw słonecznego make upu. Emulsje zostały wprowadzone do sprzedaży w czerwcu. Kolekcja dostępna tylko w wybranych perfumeriach Douglas. W Krakowie szukajcie w Galerii Krakowskiej.

wakacyjna miłość Na naszym rynku kosmetycznym od niedawna pojawiła się nowa marka kosmetyków - I love... Cosmetics. Marka specjalizuje się w pielęgnacji ciała. Są to przede wszystkim kompletne zapachowe linie produktów występujących w limitowanych wersjach zapachowych w zależności od pory roku. W skład linii zazwyczaj wchodzą żele pod prysznic, masła do ciała, peelingi. Swoją filozofią marka I love.. nawiązuje do znanej już na polskim rynku The Body Shop. Produkty mają piękne i apetyczne zapachy oraz cenne właściwości pielęgnacyjne. Tego lata możemy zakochać się min. w mango&papaya, lemons&limes, blueberry&smoothie, strawberries&milkshake, raspberry&blackberry, vanilla&icecream, coconut&cream. Niektóre z tych linii występują w regularnej sprzedaży. Marka dostępna w perfumeriach Douglas.

Spece od marketingu wielkich koncernów kosmetycznych nie próżnują. Zmieniają wizerunki swoich kultowych produktów, podpisując coraz to nowsze kontrakty z gwiazdami. I tak nowym wizerunkiem mogą się cieszyć takie klasyki jak Angel Mugler, którego cudowną twarzą została Eva Mendes, natomiast drużynę marki Bulgari zasiliła Kirsten Dunst, która reklamuje perfumy Mon Jasmin Noir. Królowa Dunst wygryzła z posady starszą ale drapieżnie piękną i tajemniczą Julian Moor i sama zajęła miejsce obok lwa. Natomiast niebezpiecznie sensualna Eva Mendes zastąpiła słodką Naomi Watts w reklamie kultowego Angel Muglera, tym samym porzucając Calvina Klaina. Na czyim punkcie będzie miał teraz obsesję CK? Czekam z niecierpliwością, aby się tego dowiedzieć.

ochrona od głów... Firma Kérastase dodała 2 nowe produkty do pielęgnacji oraz ochrony włosów farbowanych. Są to Mgiełka Kérastase Reflection Chroma Cristal oraz Balsam Myjący Chroma Sensitive Kérastase Reflection. Mgiełka ma konsystencję dwufazowego fluidu, który doskonale nabłyszcza oraz nawilża włosy, jednoczenie nie obciążając ich. Drugi produkt, to jak zapewnia producent, innowacyjna technologia, składająca się w 75% z bazy pielęgnacyjnej. Balsam chroni włosy przed utratą koloru i blasku. Dzięki kompletnej już linii produktów do włosów farbowanych Kérastase, możemy dłużej cieszyć się lśniącym kolorem i świetnie nawilżonymi włosami.

piraci, syreny i lakier do paznokci Co łączy wszystkie 3 czynniki? O.P.I., marka lakierów do paznokci wprowadziła na rynek filmową kolekcję, dedykowaną najnowszej produkcji Disneya „Piraci z Karaibów 4”.

oprac. ANIA JACHIMCZAK www.rebelstyle.eu 74

lounge ...bo jakość ma znaczenie


zdrowie i uroda newsy

Przydymiona jesień

Przepiękną jesień wieszczą pojawiające się już zwiastuny kolejnych kolekcji. Pod koniec lata - mniej więcej od połowy sierpnia powinny być już dostępne w perfumeriach.

Guerlain

Yves Saint Laurent Jardin de Minuit Piękne, inspirowane kwiatami dzieło makijażysty Lloyda Simmonds’a zachwyca kolorami. Kolekcja to paleta pięciu cieni, lakiery w kolorach Wintergreen oraz Moonlight Blue, sześć nowych odcieni pomadek Rouge Volupté Perlé oraz kilka propozycji Blush Radiance dla tych z nas, które kochają róże.

W kolekcji marki przygotowanej na tegoroczną jesień motywem przewodnim zdaje się być piękna, klasyczna czerwień pomadki Rouge G. Oprócz tej, w którą ubrana jest Natalia Vodianova na zdjęciu promującym nadchodzącą kolekcję, w ofercie marki znajdą się jeszcze dwa nowe odcienie. Ponadto do stałej linii wejdzie 9 nowych kompozycji poczwórnych cieni Ecrin 4 Couleurs. Jesienią do perfumerii trafią również Eye Liner Liquide w kolorze Brun Cendré, trzy kolory Khol Me oraz nowe odcienie Parure Gold.

MAC –Semi Precious Chanel - Illusions D’Ombre Kolekcja Chanel utrzymana jest w stonowanych jesiennych barwach. Są brązy, beże, zieleń ze złotem, fiolet. Są trzy lakiery Quartz, Graphite, Peridot, sześć cieni o całkiem nowej formule i wyjątkowej trwałości, które idealnie spełnią się również w roli eyelinera, są pomadki Rouge Coco, błyszczyki Glossimers, kredki do ust, delikatny róż i czwórka cieni Prelude oparta na spokojnych, ciepłych brązach, beżach i zgaszonym różu.

Każdego lata kanadyjska marka wprowadza na rynek kolekcję mineralną. W tym roku jest to naprawdę imponująca, inspirowana i wzbogacona kamieniami półszlachetnymi kolekcja Semi Precious. W składzie cieni znalazły się minerały takie jak bronzyt, czarny turmalin, złoty piryt, czy liliowy lepidolit. W letniej ofercie marki MAC znajdą się wspomniane cienie będące melanżem kilku kolorów, pudry mineralne Skinfinish, róże, pomadki, błyszczyki Cremesheen Glass, a także cztery nowe pędzle. Kolekcja dostępna będzie w salonach w lipcu i sierpniu.

oprac. MAGDA MERTA-MĄCZYŃSKA www.smokyeveningeyes.blogspot.com

ul. Flisacka 3 (Salwator), Kraków

www.niebieski.com.pl www.vanilla-sky.pl


zdrowie i uroda świat kosmetyków

Sekret Afrodyty Wakacyjny urlop to czas odpoczynku i relaksu. Kiedy przychodzi, pakujemy bikini i marzymy już tylko o ciepłym piasku i szumiących falach turkusowej morskiej wody.

K

ażda z nas chciałaby być na plaży niczym Afrodyta wyłaniająca się z morskiej piany. Niestety rzeczywistość jest nieco inna. Gorący piasek parzy nasze stopy, woda podrażnia cerę, a twarz i oczy są w rezultacie wysuszone i zaczerwienione... O fryzurze już nie wspomnę. Bliżej nam do zmokniętych kur niż greckiej bogini piękności. Co zrobić aby boski look z wakacyjnych okładek kolorowych magazynów przenieść do rzeczywistości? To proste – zrób wodny make up. Na początek nawilż i uspokój cerę smaganą morskim wiatrem, wysuszoną przez morską lub chlorowaną wodę. Idealny do tego celu będzie żelowy krem nawilżający z planktonem termalnym - Aquasource, Biotherm.

Problemy z przebarwieniami oraz innymi niedoskonałościami cery na pewno rozwiąże wodoodporny podkład Parure Extreme, Guerlain. Matuje oraz zapewnia nieskazitelny wygląd. Jeśli potrzebne jest super wsparcie i ekstra korekta, śmiało można sięgnąć po wodoodporny korektor w kremie ArtDeco Camouflage Cream. Zalotne spojrzenie uzyskamy dzięki odpornym na wilgoć maskarom np. Ever Long Mascara YSL Make Up zainspirowany błękitna laguną? Czemu nie. Marka Make Up For Ever jest znana ze swych super trwałych oraz wodoodpornych kosmetyków. Cienie Aqua Cream oraz uzupełniające linię kredki do oczu występują w wielu pięknych odcieniach. Do wyboru do koloru. 76

lounge ...bo jakość ma znaczenie

Można spróbować także metalicznych odcieni dobrze znanych już na naszym rynku cieni do powiek marki Max Factor Masterpiece Colour Precision. Chcesz podkreślić tylko usta? Nie ma problemu. Wodoodporne kredki do ust Art Deco są także odporne na ścieranie. Aby chronić delikatną skórę ust użyj błyszczyka Bronze Collagen-Activ Sun Protection Plumping Gloss, Dior. Świetnie nawilża oraz spełnia funkcję ochrony przed słońcem. Wodnego blasku doda O-Gloss, Smashbox Uzupełnieniem boskiego looku będzie pachnący lakier do paznokci w kolorze Ocean Breeze marki Revlon! ANIA JACHIMCZAK www.rebelstyle.eu


zdrowie i uroda świat kosmetyków

Czerwone paznokcie z dynastii Ming Miejsce pochodzenia lakieru do paznokci jest przedmiotem sporów do dziś. Jednak jedno jest pewne – czerwone paznokcie były i są symbolem władzy i dominacji. Dosłownie i w przenośni... Historia lakieru do paznokci sięga aż 3000 tys. lat przed naszą erą. Wiemy dziś, że zdobienie paznokci było na porządku dziennym zarówno w starożytnym Egipcie jak i wśród Inków. Faraon Narmer, który stworzył Zjednoczony Egipt barwił paznokcie henną. Nefretete malowała paznokcie na czerwono wyciągiem z występujących w tamtym regionie insektów. Tak pomalowane paznokcie uważano za symbol władzy oraz pochodzenia. Jednak to Chińczycy uważają się za wynalazców lakieru i tradycji zdobienia paznokci. Za panowania dynastii Ming długie i pomalowane paznokcie stanowiły o szlachetnym pochodzeniu. Kolory czerwony oraz czarny zarezerwowane były tylko dla rodziny cesarza. Inni wysoko urodzeni obywatele Chin mogli barwić swoje paznokcie na kolory złoty oraz srebrny. Plebs miał zakaz zdobienia. Karą za złamanie prawa w tej kwestii była śmierć (!).

• FRYZJERSTWO • MAKIJAŻ • STYLIZACJA PAZNOKCI • PEDICURE

Zwyczaj malowania paznokci do Europy dotarł dopiero w XIX wieku za pośrednictwem lekarza Filipa Ludwika króla Francji. Wprowadził on łagodne zabiegi pielęgnacyjne dla dłoni i paznokci zapoczątkowując tym samym nowożytną erę manicure. Jednakże przełom nastąpił dopiero w 1925 roku kiedy to Michelle Manard wprowadza kolorowe lakiery do paznokci, których formuła jest bardzo podobna do... formuły lakieru samochodowego. Od tego czasu skład chemiczny tego kosmetyku jest wciąż ulepszany, aby zwiększyć pigmentację oraz przedłużyć trwałość. Pierwsza kompletna kolekcja lakierów pasujących do odcieni szminek wypuścili bracia Charles i Joseph Revson, założyciele marki Revlon. Modę na czerwone i długie paznokcie spopularyzowały na przełomie lat 30 i 40 tych gwiazdy kina. Greta Garbo kazała je sobie przedłużać na taśmie filmowej (!). W tym samym niemalże czasie wymyślono tipsy akrylowe. Stało się tak przez przypadek. Pewien amerykański dentysta złamał paznokieć. Postanowił więc uzupełnić ubytek masą akrylową. Od tego czasu długie i czerwone paznokcie nie wychodzą z mody. Firmy wciąż prześcigają się w ulepszaniu formuł oraz w wymyślaniu coraz to nowszych odcieni. Wydaje się, iż historia lakieru do paznokci oraz technik zdobienia nigdy nie będzie miała końca. ANIA JACHIMCZAK www.rebelstyle.eu

Krowoderskich Zuchów 16 ( budynek Torre Verona) Tel: 12 442 44 93

www.purediamond.pl


ZAFUNDUJ WAKACJE SWOIM WŁOSOM! foto. Katarzyna Widmańska

Sezon urlopowy ruszył pełną parą! Przeglądamy oferty biór podróży, katalogi z najmodniejszymi strojami kąpielowymy, szukamy pakownej i dużej walizki. Wyciskamy siódme poty na siłowni i zumbie, aby ładnie wyglądać na plaży. Chodzimy na solarium, aby przygotować skórę do spotkania z tropikalnym słońcem. Zanim, w biurze ustawimy automatyczne przekierowanie maili, wyłączymy służbowy telefon, spakujemy bagaże, oddamy klucze uczynnej sąsiadce i wyruszymy w podróż naszych marzeń- zróbmy jeszcze jedną rzecz. Zafundujmy wakacje swoim włosom!

Czy farbować włosy przed wyjazdem na urlop? Powinniśmy odpuścić koloryzacje przed wakacjami i skupić sie na nawilżaniu skóry oraz włosów. Oczywiście, dla pań, które koniecznie muszą być farbowane, stosuje się delikatne koloryzacje pielęgnacyjne.

Jak chronić kolor na wakacjach? Są odpowiednie szampony do włosów farbowanych, które zawierają formułę chroniącą kolor przed wypłukiwaniem oraz chronią przed promieniami UV. Zaleca sie używanie produktów profesjonalnych, dostępnych w salonach i sklepach fryzjerskich. Musimy uważać na produkty kupowane na aukcjach internetowych, gdyż często te nieoryginalne i niesprawdzone, nie spełniają swojej funkcji. Delikatne farbowanie włosów, strzyżenia oraz zabieg pielęgnacyjny w salonie, to tylko pierwsza część kuracji. Jeżeli chcemy podtrzymać efekt, zaopatrzymy się w produkty polecane przez specjaliste i zabierzmy je ze sobą na urlop. Produkty profesjonalne nie są tanie ze względu na ich jakość i skład! Systematyczne podcinanie włosów również gwarantuje zdrowy wygląd i świetny efekt! Profesjonaliści do pielęgnacji używają do pomocy sauny, która wytwarza ciepłą parę oraz ozon. Ozon ma właściwości dezynfekujące oraz oczyszczające, idealne dla skóry głowy i włosów. Pod wpływem ciepła odpowiednio dobrane produkty szybciej wchłaniają sie w skórę oraz we włosy. Rezultat? Włosy są zdrowe odżywione, błyszczące! Efekt taki podtrzymuje sie przez kilka kąpieli. Oczywiście można go jeszcze przedłużyć, odpowiednim szamponem, odżywką, maską, olejkami, jedwabiem, płynną keratyną na końcówki - możliwości są nieograniczone! Nie zapominajmy o naszych włosach. Podczas lata potrzebują dużo więcej pielęgnacji i nawilżenia. Chrońmy je przed promieniami UV. One także zasługują na odpoczynek. O tym, co dla Twoich włosów najlepsze w lecie - opowiadał Oskar Bachoń.

www.oskarbachon.pl ARTYKUŁ SPONSOROWANY

78

lounge ...bo jakość ma znaczenie



zdrowie i uroda pielęgnacja

stanie ciekłym… Woda – symbol życia, płodności, oczyszczenia, jeden z czterech żywiołów, podstawowy składnik ludzkiego organizmu, najbardziej rozpowszechniona substancja na Ziemi. Równie ważna zarówno dla świata, jak dla naszej skóry i całego organizmu.

C

iało człowieka w 70-80% zbudowane jest z wody. Jest ona składnikiem praktycznie wszystkich tkanek, bierze udział niemalże we wszystkich procesach fizjologicznych, a utrzymywanie nawilżenia organizmu gwarantuje jego prawidłowe funkcjonowanie. W bardzo dużym stopniu skóra działa jak swoisty barometr, odzwierciedlając kondycję całego organizmu. Dobrze nawilżona jest piękna, sprężysta i świetlista, odwodniona natomiast szara i matowa. Bardzo istotne dla zdrowia i urody jest nawilżanie od wewnątrz i picie codziennie odpowiednich ilości wody. Oprócz tego dysponujemy oczywiście całym arsenałem kremów i balsamów, które każdego dnia pomagają nam w osiągnięciu atrakcyjnie i zdrowo wyglądającej skóry. Tak naprawdę każda skóra, o każdej porze roku potrzebuje nawilżenia. Kosmetyki bogate w wodę zapobiegają letniemu odwodnieniu spowodowanemu upałami i przebywaniem w klimatyzowanych pomieszczeniach; zimą bogatsze konsystencje chronią skórę przed wysuszeniem ogrzewaniem, wiatrem, czy mrozem. Nawet kremy przeznaczone na wyjątkowo trudne warunki atmosferyczne, takie jak Comfort On Call marki Clinique zawierają w swoim składzie wodę. Nie wspominając już nawet o najbardziej popularnych latem lekkich, żelowych formułach opartych w głównej części właśnie na wodzie. Główną jej funkcją w kremach i balsamach jest właśnie wspomniane nawilżanie i ochrona przed wysuszeniem, a także rozpuszczanie pozostałych substancji aktywnych obecnych w produkcie.

Woda, którą spotykamy w kosmetykach musi być bardzo dokładnie oczyszczona - na przykład podczas destylacji - pod względem zarówno mineralnym, jak i mikrobiologicznym. Wiele marek kosmetycznych, zwłaszcza tych specjalizujących się w kosmetykach dostępnych wyłącznie w aptece, wykorzystuje podczas produkcji wodę termalną. Dermokosmetyki oparte na wodzie uzdrowiskowej to między innymi Vichy, Avene, Uriage, SVR czy nasz rodzimy Iwostin. Tu warto też zwrócić uwagę na być może mniej znane balneokosmetyki Malinowy Zdrój ze źródła w Solcu Zdroju, czy wytwarzane z wykorzystaniem m.in. solanki siarczkowej produkty z Buska Zdroju. Kosmetyki marki Malinowy Zdrój tworzone są na bazie najsilniejszej na świecie leczniczej wody siarczkowej. Woda w kosmetykach ma również działanie kojące, redukujące podrażnienia, czy odświeżające. Nic nie przynosi większej ulgi spragnionej skórze w upalny dzień, niż chłodna mgiełka z witaminami czy woda termalna w sprayu. Oprócz ochłodzenia i nawilżenia, niezawodnie pomaga też reanimować makijaż. Część pozytywnych właściwości wody uzależniona jest od jej temperatury i stanu skupienia. Ciepła pomoże nam się zrelaksować, ułatwi wchłanianie substancji aktywnych w głąb skóry, ułatwi jej nawodnienie, rozszerzy naczynia krwionośne, wpłynie pozytywnie na dotlenienie i cyrkulację, a także usprawni wydalanie toksyn.

80

lounge ...bo jakość ma znaczenie

Zimny prysznic natomiast świetnie stymuluje cały organizm, spowalnia krążenie, obkurcza naczynia krwionośne, a także pomaga zahamować powstawanie stanów zapalnych. Skóra natychmiast staje się widocznie jędrniejsza i bardziej napięta. Świetnym rozwiązaniem jest też naprzemienny ciepło-zimny tusz. Kostki lodu po ciężkiej nocy dodają blasku i świeżości naszemu spojrzeniu. Para wodna ogrzewa, zmiękcza skórę i przygotowuje ją do kolejnych zabiegów. Zarówno odprężające, jak i lecznicze właściwości wody znajdują szerokie zastosowanie również podczas zabiegów gabinetowych, czy przeróżnych kąpieli, które w zależności od substancji dodanej do niej mają różne zastosowanie i działanie. Komponenty takie jak sól, zioła, czy poszczególne części roślin rozluźniają, odtruwają, wspomagają leczenie schorzeń nie tylko skórnych, ale też tych dotykających cały organizm. Znaczenia wody w kosmetyce, czy to jako składnika produktów, czy podstawy zabiegów i pielęgnacji, nie sposób przecenić. Codzienne zapewnienie odpowiedniej jej ilości zagwarantuje zdrowy i promienny wygląd nie tylko naszej skórze.

MAGDA MERTA-MĄCZYŃSKA

www.smokyeveningeyes.blogspot.com


MEDYCYNA ESTETYCZNA

Mistrzostwo w odkrywaniu piękna

M

aestria Medycyna Estetyczna to ekskluzywna klinika anti-aging, modelowania sylwetki oraz centrum profesjonalnej pielęgnacji twarzy i ciała. Stworzona z myślą o wszystkich, którzy oczekują skutecznych rozwiązań estetycznych oraz cenią profesjonalizm, luksus i dyskrecję.

Kraków, ul. Biskupia 4, tel. 12 633 05 75

www.maestria.krakow.pl

Oferuje zabiegi medycyny estetycznej oraz autorskie programy pielęgnacyjne. To jedyne miejsce w Krakowie, które proponuje tak innowacyjny pakiet rozwiązań estetycznych: Body Jet – trwałe i bezbolesne usuwanie tkanki tłuszczowej, alternatywa dla dotychczas znanych metod liposukcji. Daje dodatkową możliwość pozyskania własnych komórek tłuszczowych czyli najlepszego materiału do wypełniania piersi, pośladków i zmarszczek. Zaffiro – thermolifting skóry twarzy i ciała: poprawia owal twarzy, podnosi opadające policzki, wygładza zmarszczki, likwiduje bruzdy wargowo-nosowe, obkurcza skórę na brzuchu u kobiet po porodzie. Daje spektakularne efekty już po pierwszym zabiegu. LipoShock – metoda skutecznego likwidowania cellulitu i miejscowej otyłości. W sposób bezbolesny oraz nieinwazyjny rozbija komórki tłuszczowe i włóknisty gorset niwelując nawet zaawansowany cellulit. Compact Flash – trwałe usuwanie zbędnego owłosienia, fotoodmładzanie, likwidowanie przebarwień i trądziku. Technologia IPL najnowszej generacji z głowicą Special Bronze, która umożliwia epilację skóry opalonej czy naturalnie ciemnej.

Promocje Liposhock podwójną głowicą + Zabieg antycellulitowy - w pakiecie oszczędzasz 250 zł Wybierz zabieg pielęgnacyjny na ciało, a zabieg pielęgnacyjny na twarz otrzymasz gratis Sculptra i Voluma - rabat 15% na hasło Lounge


New Midas

- nowy król medycyny estetycznej

NA RYNKU POJAWIAJĄ SIĘ CORAZ TO NOWSZE ROZWIĄZANIA Z ZAKRESU MEDYCYNY ESTETYCZNEJ. W TEJ JEDNAK KWESTII NIE MA ŻADNYCH WĄTPLIWOŚCI:

NOWSZE OZNACZA DOSKONALSZE.

P

roducenci prześcigają się w tworzeniu lepszych technologii, które przysłużą się kobietom. Zabieg ma być krótki, bezbolesny i przynosić szybki efekt. I to im się udaje. Jednym z przykładów jest nowy system New Midas. O jego zastosowaniu i działaniu rozmawiamy z dr Romą Zielińską, lekarzem chorób wewnętrznych z piętnastoletnim doświadczeniem, a jednocześnie osobą, która od blisko 10 lat zgłębia tajniki medycyny estetycznej. Jakie kobiety najczęściej odwiedzają Pani klinikę? - Takie, które są świadome swojego ciała i procesów jakie zachodzą w naszym wyglądzie z biegiem upływających lat, w wyniku złej diety czy siedzącego trybu życia. Czy istnieją problemy, z którym przychodzą do Pani najczęściej? - Bardzo częstą przypadłością, z którą kobiety sobie nie radzą jest odkładająca się tkanka tłuszczowa na biodrach, udach, pośladkach czy brzuchu. Panie nie lubią swoich mało jędrnych ramion, czy opadającego biustu. Ale z tym medycyna estetyczna radzi sobie od niedawna znakomicie. Właśnie, jest Pani pierwszą osobą, która wprowadziła w Krakowie system New Midas. Jaka jest tajemnica jego skuteczności?

82

- System ten działa głęboko na tkankę tłuszczową, podgrzewając ją do 50oC, podczas gdy system sprawdzania skóry w czasie rzeczywistym stale utrzymuje właściwą temperaturę jej schłodzenia do – 5oC. Oznacza to, między innymi, że zabieg chroni delikatne tkanki, podczas gdy silne podgrzewanie tkanki tłuszczowej przyspiesza metabolizm komórek i rozpuszcza zgromadzony w nich tłuszcz. Czy taki system podgrzewania tkanek może nieść ze sobą więcej korzyści poza spalaniem tłuszczu? - Tak, zdecydowanie. Efektem dodatkowym spowodowanym przez rozgrzanie tkanek jest pobudzenie długotrwałego procesu produkcji kolagenu w skórze. Skóra jest lepiej napięta i zliftingowana. Czym właściwie, tak dla laika, jest New Midas? - To innowacyjne urządzenie z systemem ICE RF + IR, pozwalające na szybki, bezbolesny lifting twarzy oraz głębokie i szybkie spalanie tkanki tłuszczowej z równoczesnym napinaniem luźnej skóry. Czy istnieje granica wiekowa kobiet, które mogą się poddać systemowi New Midas? - Nie, nie ma żadnej. Zabieg przeznaczony jest dla wszystkich kobiet, które chcą pozbyć się tkanki tłuszczowej.

lounge ...bo jakość ma znaczenie

ARTYKUŁ SPONSOROWANY


Wiele zabiegów z zakresu medycyny estetycznej wykonuje się o określonej porze roku. - Zgadza się, ale tutaj mamy do czynienia z tak zwanym „lunchowym zabiegiem”, co oznacza, że można go wykonać o każdej porze roku. Do zabiegu nie ma również potrzeby się szczególnie wcześniej przygotowywać, potrzebna jest wyłącznie konsultacja medyczna, która pomoże prawidłowo określić stan skóry. A jak często powinnyśmy przechodzić przez taki zabieg, aby uzyskać najlepsze efekty? - Najlepiej jeden raz w tygodniu zabieg odtłuszczający na ciało i raz na dwa tygodnie liftingujący zabieg na twarz. Część efektów – takich jak napięcie skóry – widoczna jest już po pierwszym razie, jednak aby je utrwalić należy wykonać całą serię. Jak długo trwa jeden zabieg? - Około godziny. Wiele kobiet uważa, że sama medycyna estetyczna wystarczy, aby zachować zdrowy i młodszy wygląd skóry. Zgadza się Pani z tym poglądem? - Niestety nie do końca, ponieważ u części pacjentów potrzebne jest wsparcie w postaci diety czy ćwiczeń. Często również, przy bardziej zaawansowanych schorzeniach należy pomóc organizmowi, podając substancje lipolityczne drogą mezoterapii igłowej. Jak wygląda skóra bezpośrednio po zabiegu? - Nie jest nawet zaczerwieniona. Czy zabieg jest bolesny? - Podczas zabiegu pacjent odczuwa na przemian chłód i ciepło, co absolutnie nie wywołuje poczucia dyskomfortu. Zabieg jest całkowicie bezbolesny i nie wymaga znieczulenia miejscowego.

Midas już w czasach greckiej mitologii potrafił zamienić w złoto każdą rzecz, której dotknął. W czasach medycyny estetycznej każda kobieca skóra, jakiej dotknie będzie gładka jak diament o brylantowym szlifie.

Dr Roma Zielińska jest lekarzem chorób wewnętrznych z 15-letnim doświadczeniem zawodowym. Od ponad 9 lat zgłębia i propaguje zasady, jakimi kieruje się światowa medycyna estetyczna. Jest ona bardzo prężnie rozwijającą się gałęzią medycyny dzięki naszej stale rosnącej świadomości i aktywności zawodowej, a także dzięki chęci zachowania nie tylko dobrego zdrowia psychofizycznego, ale również atrakcyjnego wyglądu. Stanowi pewnego rodzaju „pomost” między kosmetyką a chirurgią plastyczną, i mimo iż kładzie główny nacisk na skórę, zajmuje się całym organizmem człowieka. W roku 1996 uzyskała dyplom lekarza medycyny Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego a od roku 2000 posiada specjalizację w zakresie Chorób Wewnętrznych. Od roku 2002 prowadzi własną praktykę internistyczną i medycyny estetycznej MAGNOPERE oraz jest trenerem technik mezoterapii oraz zastosowań peelingów dla lekarzy. Na bieżąco uczestniczy w kursach i szkoleniach z zakresu medycyny estetycznej, Międzynarodowych Kongresach Medycyny Estetycznej i Anti-Aging, Kongresach Stowarzyszenia Lekarzy Dermatologów Estetycznych. Doświadczenie internistyczne i praktyka lekarza medycyny estetycznej, dają jej możliwość spojrzenia na całego pacjenta, co ma ogromne znaczenie przy wyborze metody leczenia i znacząco wpływa na skuteczność efektów terapeutycznych. Jej życiu, pracy oraz etyce zawodowej towarzyszy nie starzejące się powiedzenie - Nihil nisi bene (Nic, jeśli nie dobrze).

Drogi Czytelniku, jeśli masz jakieś nurtujące Cię pytania z dziedziny medycyny estetycznej, pani doktor Roma Zielińska chętnie na nie odpowie. Wyślij zapytanie na adres mailowy: roma.zielinska@magnopere.pl Najciekawsze pytania i odpowiedzi opublikujemy we wrześniowym wydaniu Lounge. Zapraszamy!

MAGNOPERE Roma Zielińska Medycyna Estetyczna

Wiślane Tarasy, ul. Grzegórzecka 67D/102 (klatka D), Kraków, tel.: 509 604 440, (12) 353 72 27 - roma.zielinska@magnopere.pl ARTYKUŁ SPONSOROWANY

83

lounge ...bo jakość ma znaczenie


mineralna

zdrowie i uroda wywiad

czy nie?

Nic bardziej mylnego jeśli myślisz, że kupno wody to najprostszy wybór. Z dietetykiem Mirosławem Patucha rozmawiała Joanna Jawor.

Jak wybrać najlepszą wodę? - Wodę najlepiej klasyfikować ze względu na zawartość minerałów. Mamy wody nisko, średnio i wysoko mineralizowane. Ważne dla naszego organizmu jest świadome wybieranie ilości spożywanych minerałów. Podam prosty przykład - osoby z kamicą nerkową nie powinny spożywać wysoko mineralizowanej wody, a jeśli już muszą, to w bardzo niewielkich ilościach. Im woda ma mniej minerałów, tym jest bardziej bezpieczna w spożyciu. Im mniej minerałów tym lepiej? - Jest bezpieczniej, kiedy tych minerałów jest mniej. Naturalnie jednak dla osób, które mają w organiźmie niedobory pierwiastków takich jak potas, wapń czy magnez, woda mineralna powinna być podstawowym elementem diety. Czy jest jakaś różnica między ilością spożywanej wody u kobiet i u mężczyzn? - Istnieje taki prosty przelicznik, w którym mowa, że na 1 kg ciała powinniśmy wypijać 30 ml wody. Zobrazujmy to przykładowo: 100 kilogramowy mężczyzna powinien wypijać 3 litry wody dziennie, kobieta ważąca 50 kg - 1,5 litra. Naturalnie ilość spożywanej wody wzrasta, kiedy uprawiamy sport. Tutaj może pojawić się problem spożywania zbyt dużej ilości wody mineralnej i przekroczenia normy ilości minerałów, jakich potrzebujemy dostarczyć naszemu organizmowi. Zbyt duża ilość wapnia może prowadzić na przykład do odkładania się tego pierwiastka w żyłach czy w postaci kamienia w nerkach. Która w takim razie z wód ma największą zawartość minerałów? - Wszystkie wody klasyfikowane są według pewnych standardów. Analogicznie więc wody

wysokozmineralizowane posiadają znacznie więcej minerałów od niskomineralizowanych. A co z wodą gazowaną? - Ta jest również ważnym elementem naszej diety i nie jest tak, że powinniśmy jej unikać. Z całą pewnością nie powinniśmy pić jej nadmiernie, ale woda gazowana podnosi ciśnienie w organiźmie, warto ją więc pić po posiłku, co ułatwi trawienie pokarmów. A zwykła przegotowana woda z kranu? - To bardzo dobra woda. Zawiera jednak najniższe ilości mikroelementów. Warto też wspomnieć, że kiedy rozmawiamy o wodzie i dziennym zapotrzebowaniu naszego organizmu na nią, to mamy również na myśli kawę czy herbatę, ponieważ każda z nich jest na bazie wody. A co ze sztucznie mineralizowanymi wodami, czyli tymi do których dodawane są substancje chemiczne w procesie tworzenia? - Te oczywiście nie są wodami mineralnymi. Do nich dodaje się sztuczny magnez, potas czy sód. To oznacza, że wody dosłownie „produkowane” przez duże koncerny są jakościowo gorsze? - W zasadzie tak, ale nie do końca. Takie wody nie pochodzą z naturalnych źródeł, ale magnez dodany do wody w procesie produkcji działa podobnie jak zażywana przez nas tabletka witaminowa zakupiona w aptece. Poza takimi wodami mamy jednak wiele tych, które pochodzą z naszych polskich, górskich ujęć. Niektóre posiadają niezwykle dużą ilość minerałów. Czy można przypusz-

84

lounge ...bo jakość ma znaczenie

czać, że również na etapie rozlewania zostają im dodane pewne pierwiastki? - Nie, ale z niektórymi z nich trzeba być wyjątkowo ostrożnym. Wody typu Zuber czy Jan posiadają tak bardzo wysoki stopień naturalnego zmineralizowania, że ich spożywanie może być równie pomocne jak szkodliwe. Powinniśmy więc po nie sięgać wyłącznie po konsultacji z lekarzem. Co się więc może stać z naszym organizmem, kiedy przestajemy mu dostarczać wodę? - 1% ubytku wody to 10% ubytku siły. Jeśli na 100 kg wagi 1% to jeden litr, to w późniejszym etapie uzupełnianie tego litra to nie jest wypicie 1 litra wody, ale co najmniej 10 w odległości paru dni, żeby odpowiednio nasycić organizm. A czy istnieje coś takiego jak nadmiar wody w organizmie? Puchnące dłonie i stopy to częsta dolegliwość zwłaszcza u kobiet. - Woda zatrzymuje się czasem w organiźmie, ale jej przyczyny są zupełnie inne. To nie ma nic wspólnego z ilością wypitej wody. U kobiet to bardzo często kwestie hormonalne, tarczycowe i inne. To niestety złe funkcjonowanie organizmu, a nie wina samej w sobie wody. Ograniczenie jej w takiej sytuacji nie jest żadnym sposobem na pozbycie się problemu. Wody nie można przedawkować. Czy jest w naszej diecie coś, z czym wody nie powinniśmy łączyć? - Nie. Woda jest absolutnie najważniejsza przy wszelkich możliwych funkcjach życiowych. Jest po prostu niezbędna. A jakikolwiek jej brak może spowodować ogromne życiowe dysfunkcje.



zdrowie i uroda ranking wód

Ranking ( w mg/l)

Krynicznka Kationy: Aniony:

Wapń: 436,87 Magnez: 68.64 Sód: 43,33 Potas: 5,01 Lit: 0,163 Fluorkowy: 0,130 Chlorkowy: 8,86 Siarczanowy: 19,58 Wodorowęglanowy: 1818,34

Jaką wodę warto pić?

Żywiec Zdrój

Nie dajcie się nabrać - nazwa wody nic o niej nie mówi. Cała prawda kryje się w cyferkach z tyłu etykiety.

Muszynianka

I

lu z nas sięgając po wodę mineralną ma czas zatrzymać się na chwilę i przestudiować ilość zawartych w niej minerałów? Czy sięgając po wodę nie kierujecie się nazwą bądź reklamą, którą lubimy? Kropla Beskidu kojarzy się przecież z Beskidem Żywieckim. Muszę Was rozczarować – to sprytna nazwa wymyślona przez Coca–Cola Company. Tak przebiegła, że woda od roku bije rekordy popularności na polskim rynku. Podobnie rzecz się ma Żywca Zdrój, należącego do Danone, czy Nałęczowianki, będącej własnością Nestle. Często nadużywa się również słowa „mineralny” - większość tradycyjnych wód ma więcej minerałów od tych, które na etykiecie szczycą się takim przymiotnikiem. Spożywamy ją litrami. Zwłaszcza teraz, w lecie, sięgamy po wodę dużo częściej. Nie omieszkałam więc, by tym razem kosmetyczny ranking pozostawić z boku, a porą szalonego pochłaniania płynów, pomóc Wam wybrać wodę, która dostarczy Waszemu organizmowi więcej energi, witalności, a co za tym idzie - lepszego samopoczucia. Sprawa jest dość prosta – im mniej w wodzie składników mineralnych, tym mniej jest ona zdrowa dla organizmu. Dosłownie. Badania naukowców dowiodły, że woda destylowana jest w stanie uśmiercić człowieka – wystarczy wypić około 5 litrów, aby wypłukać wszystkie potrzebne do życia pierwiastki. Czym właściwie są minerały Minerały zawarte w wodach pełnią bardzo wiele funkcji. Poprzez materiał budulcowy dla kości, skóry czy włosów jakim są (Ca, S, Mg, P) tworzą również skład tkanek czy komórek (I, Co, Zn, P). Niektóre minerały utrzymują w organizmie odpowiednią strukturę wodno – elektronową (Na, Cl). Spróbuję przybliżyć Wam temat nieco dokładniej:

Zacznijmy od wapnia, który jest podstawowym składnikiem kości i zębów. Dodatkowo korzystnie wpływa na przemianę materii, układ mięśniowy, nerwowy i krwionośny. Udoskonala również pracę serca i zapobiega nowotworom. Zapotrzebowanie na ten minerał jest zależne od wieku, a dorosła osoba potrzebuje go ok. 750 mg dziennie. Magnez jest bardzo ważny dla wszystkich, bez względu na wiek. Jego brak może wywołać migreny, bóle głowy czy utratę koncentracji. Natomiast regularne spożywanie magnezu zapobiega powstawaniu chorób nowotworowych, miażdżycy czy zawałom. Dzienne zapotrzebowanie to ok. 300 mg. Wody mineralne zawierają też znaczne ilości wodorowęglanów, które przede wszystkim korzystnie wpływają na przemianę materii i proces trawienia. Te wody, które mają wysoką zawartość węglowodanów pomagają zwłaszcza osobom z nadkwasotą żołądka, czy w leczeniu wczesnego stadium cukrzycy. Bardzo podobnie działają siarczany. Modna woda Cieszy fakt, że Polacy polubili wodę. Dawniej była mało atrakcyjna i mało kto próbował polubić jej smak. Parę lat temu, kiedy nasz kraj otwarł się na kulturę zachodu, otwarł się również na naturalną wodę. Z ulic zniknęły saturatory z zabarwioną wodą z gazem, swoją niezwykłą popularność straciły też oranżady w szklanych butelkach i spadła popularność syfonów, które gościły w każdym domu. Otwierając się na naturę szybko nabraliśmy nowych dobrych nawyków. A woda robi dziś zawrotną karierę. Skoro już jest modna, niech służy też naszemu organizmowi.

JOANNA JAWOR 86

lounge ...bo jakość ma znaczenie

Kationy: Aniony:

Kationy: Aniony:

Magnez: 5,52 Wapń: 42,62 Sód: 9,73 Wodorowęglanowy: 136,24 Fluorkowy: 0,07

Magnezowy: 134,7 Wapniowy: 180.0 Sodowy: 64,7 Potasowy 7,2 Wodorowęglanowy: 1357,8 Siarczanowy: 31.0 Chlorkowy: 11.5

Cisowianka Kationy: Aniony:

Wapniowy: 131,26 Magnezowy: 22,48 Sodowy: 10,71 Potasowy: 0,78 Wodorowęglanowy: 542,60 Chlorkowy: 3,20 Siarczany: 2,58 Fluorkowy: poniżej 1

Piwniczanka Kationy: Aniony:

Wapniowy: 180 Sodowy: 133.00 Magnezowy: 87.00 Potasowy: 13.0 Litowy: 0.6 Węglanowy: 1260 Siarczanowy: 32.0 Fluorkowy: 0.22

Nałęczowianka Kationy: Aniony:

Wapń: 110,2 Magnez: 23.1 Sód: 11.0 Potas: 2,8 Wodorowęglanowy: 453,7 Chlorki: 9.2 Fluorki: 0.3 Krzemionka: 21,52

Kropla Beskidu Kationy: Aniony:

Wapniowy: 48,1 Magnezowy: 20,7 Sodowy: 18,7 Potasowy: 1,2 Wodorowęglanowy: 241,1 Siarczanowy: 36,6 Chlorkowy: 5,3


UL. RACŁAWICKA 26 TEL. 12 357 73 57 87

lounge ...bo jakość ma znaczenie

make-up: Beata Gładysz foto: www.f4studio.com

stylizacja: Jakub Ziemirski I miejsce w tegorocznym konkursie STYLE MASTERS 2011


Projekt – aby wzmocnić pozycję stylistów i wesprzeć nowe talenty. Udział w tym globalnym konkursie dawał szansę na stanie się ambasadorem marki by O swoich wrażeniach podczas eliminacji konkursowych opowiadają laureaci pierwszego i drugiego miejsca w Polsce, Jakub Ziemirski oraz Agnieszka Regina Łatka – styliści salonu Avant Apres z Krakowa Lounge: Szczerze proszę i bez sztucznej skromności:

L: Z tego co wiem, w salonie AvantApres pracujecie

pełna parą. Skąd motywacja i czas na konkursy? A: Przygotowujemy się do nich poza pracą, poświęcamy swój wolny czas na własny rozwój i dążenie do sukcesu. O takich wydarzeniach dowiadujesz się w pracy,w rozmowach ze znajomymi, dzielimy się takimi informacjami. K: Gazety branżowe, internet tam jest wszystko, jeśli chodzi o czas…jest jeszcze „dzień święty święcić” i wtedy robimy najistotniejsze rzeczy-przygotowujemy prace, sesję zdjęciową ,itp. A motywacja… hmmm…„ money, money, money, must be funny, always sunny in the rich man’s world…”od wieków sława i kawior;)

tego, że miałem wypasione i dopracowane prace nie spodziewałem się nagrody. Aga: Nie,bylam niesamowicie zaskoczona.

L: Czy każdy taki konkurs jest wart zachodu, czy sa

mniej lub bardziej prestiżowe i czy należy dokonywać selekcji? K: Nie startujesz, nie wygrywasz. Uważam że trzeba brać udział w każdym możliwym konkursie jeśli się to lubi, choćby dla samej satysfakcji i sprawdzenia siebie i tego na co mnie stać. A: Absolutnie każdy konkurs, należy ryzykować i próbować, każdy nawet najmniejszy przynosi jakieś doświadczenie-nieważne jakie.

rencją dla siebie? A: Nieeeee…hmmm…dla mnie to było tak naprawdę wspólne uczestnictwo, nie czułam że to JA startuję, ale że startujemy wszyscy razem i tak też było podczas przygotowań, wciąż służyliśmy sobie radą. K: Drużyna i wzajemne wsparcie, szczere porady pomocna dłoń, tak to wyglądało, zero rywalizacji. gdy zauważaliśmy w projekcie drugiej osoby błąd lub jakieś niedociągnięcie od razu staraliśmy się je wyeliminować.

L: Jak wyglądałoby Wasze atelier przyszłości? A: Krakowski Kazimierz lub wybrzeże Hiszpanii…

L: Gdzie tkwi tajemnica tak wielkiej popularności

salonu Avant Apres? A: Myślę, że to zasługa atmosfery jaką wytworzyło w salonie nasze szefostwo, klient przychodzi do nas jak w odwiedziny do znajomych. K: W grupie siła! Opanowanie sztuki a poza tym… no spójrz jacy ładni jesteśmy, aż się chce oddać w nasze ręce.

L: Agnieszko Ty jesteś od niedawna w branży, czy

L: Na tak ogromną ilość uczestników akurat 1sze

L: Czuliście podczas eliminacji, że jesteście konku-

nowe, wielce oryginalne miejsce pod logiem Avant Apres, będzie można Was tam spotkać czy zostaniecie wierni atelier na Racławickiej? A: oczywiście tam, uwielbiam Kazimierz i nie mogę się już doczekać otwarcia, Kazimierz jest dla mnie sercem Krakowa , a ja chcę żyć jego rytmem. K: Stacjonarnie będę na Racławickiej natomiast wiem, że dla twórczości mojej i innych chętnych artystów znajdzie się również miejsce pod nowym adresem - forma jest jeszcze tajemnicą.

zero nowoczesności, Art Deco połączone z energią młodych ludzi. K: No to trochę „pojedziemy”, bo ja jestem raczej w perspektywie (jak śpiewała Kalina Jędrusik). Wybieram kosmos, ale jeśli plan by nie wyszedł to wybiorę mały salonik na dworcu PKP, a za hasło reklamowe przyjmę ” strzygę i golę tylko na dole”.

spodziewaliście się wygranej?

Kuba Nie. Konkurencja była naprawdę duża i pomimo

i 2gie miejsce przypadło Wam, artystom z jednej kuźni. Czy to przypadek, czy też świadczy to o szkole i możliwościach jakie daje Wam atelier Avant Apres? A: Uważam ze jest to połączenie naszego talentu i umiejętności wraz przyjaźnią jaka utworzyła się w pracy i poza nią… spędzamy bardzo dużo czasu wspólnie i wymieniamy się spostrzeżeniami, uwagami, czerpiemy z doświadczenia starszych stażem jak nasz mistrz Tomek… tworzymy grupę i to daje nam większe możliwości niż w pojedynkę. K: Salon nauczył mnie rzemiosła i pracy z narzędziem, natomiast kreatywność albo jest w nas albo nie ma jej wcale.

L: Wieść niesie, iż niebawem pojawi się na Kazimierzu

wydarzyło się już coś co uważasz za swój duży sukces, coś co utwierdziło Cię w tym, że obrałaś odpowiedni kierunek kariery? A: To właśnie ten konkurs i fakt zajęcia w nim 2go miejsca w kraju, pomimo tego ze nie skończyłam jeszcze nauki…. Jak widać papier o niczym nie świadczy.. liczą się chęci i zdolności.

L: No właśnie, jedną z nagród w konkursie była spora

kwota pieniędzy… na co byście ją przeznaczyli? A: No, niezła sumka, bo 5tys euro, edukacja i wakacje oraz nowy rower. K: Częśc na pewno przepuściłbym w dzielnicy czerwonych latarni w Amsterdamie, zostałoby już potem tylko na waciki, he heh… a tak serio to nie mam pojęcia… stworzyłbym nową kolekcję konfekcji damskiej, do tego profesjonalna sesja oraz pokaz… chyba by wystarczyło.

L: Skąd pomysł na konkursową stylizację? Długo

poszukiwany, spontaniczny czy wybrany z wielu które macie w głowie, a które czekają na możliwość zaistnienia? A:Totalny spontan. K: Był temat, były kryteria, znalezienie konkretnej modelki i wtedy pojawia się pomysł, bywa różnie , czasem spontan czasem długo kreowana wizja.

L: Dla Ciebie Kuba co było największym sukcesem, któ-

ry zmotywował Cię do dalszego działania w zawodzie? K: 3 lata temu, przeszedłem eliminacje na szkoleniowca marki Revlon Professional, na której pracujemy… jestem nim nadal i daje mi to dużo frajdy i satysfakcji. Ciągłe wyjazdy, spotkania , szkolenia, ciekawi ludzie… to wszystko powoduje że wciąż się rozwijam i jestem na czasie z obowiązującymi trendami.

L: Gdybyście mieli możliwość dokonania stylizacji znanej gwiazdy polskiego show biznesu, kto by to był i czy zmiany byłyby drastyczne? A: Joanna Liszowska – likwidacja permanentnych odrostów. K: Część tak zwanych gwiazd już jest naszymi klientami, pozostała część to tylko kwestia czasu ;) Górniak, Sablewska, Brodka, Rosatti… koniecznie potrzebują zmian w koloryzacji, gdyż wyglądają jak żywe kopie.

L: A szpinak lubicie? A i K: No jaaaaaasssneeee…!!! L: Dzięki za spotkanie, gratuluję wygranej i… powodzenia w kolejnych konkursach. LOUNGE Magazyn

L: Kuba co czułeś, gdy dowiedziałeś się, że znalazłeś

się w pierwszej siódemce finałowej z 49 krajów i że jako jedyny będziesz reprezentować Polskę na arenie międzynarodowej? K: Byłem pos…any z radości…gęsia skórka zeszła mi aż między pośladki;) W związku z otwarciem drugiego salonu stylizacji... zaprasza do współpracy fryzjerów stylistów - przebojowych, kreatywnych, doświadczonych w klasyce cięcia, odważnych i chętnych realizować swe marzenia zawodowe wśród podobnych sobie osób w nowym medialnym salonie stylizacji. Jeśli jesteś pasjonatem tej sztuki i chciał(a) byś brać udział w profesjonalnych sesjach zdjęciowych oraz szkoleniach w kraju i za granicą… Pisz: avant_apres@wp.pl w temacie: STYLISTA lub dzwoń: 728 93 63 81


UL. RACŁAWICKA 26 TEL. 12 357 73 57

make-up: Beata Gładysz foto: www.f4studio.com

stylizacja: Agnieszka Regina Łatka II miejsce w tegorocznym konkursie STYLE MASTERS 2011


twarze przy barze

3. Urodziny fitness Platinium - Pokaz Paprocki & Brzozowski | 18. 06 | Plaża Kraków fot: Kamila Poznańska, Wojtek Ratajczak

potrzebujesz fotografa na imprezę? odezwij się do nas!

(12) 633 77 33 / info@loungemagazyn.pl 90

lounge ...bo jakość ma znaczenie


// // // //

lounge

DESIGN DOM I WNĘTRZA MOTOLOUNGE TECHNOLOUNGE


technolounge wodne gadżety

Nixon Lodown Nixon Lodown to idealny prezent dla wszystkich fanów surfingu. Jest to elektroniczny zegarek, który do roku 2020 ma zaprogramowane dane dotyczące wszystkich przypływów z 200 plaż na świecie. Ponadto, w szerokiej palecie funkcji zawiera takie opcje jak dwustrefowy czas, minutnik, alarm, licznik fal, a także podświetlenie, które umożliwi korzystanie z niego również w nocy. Cena: od 519 zł do 639 zł

Dolphin Touch Dolphin Touch, to wodoszczelny odtwarzacz mp3 z dotykowym panelem, którego możemy słuchać w każdych warunkach: zarówno w wodzie, jak i na lądzie. Jego wodoodporność została potwierdzona międzynarodowym standardem IPX7. Lekkość, a także niewielkie rozmiary urządzenia sprawiają, że nie przeszkadza on użytkownikom podczas biegania, pływania, czy skakania. Oprócz odtwarzacza mp3, urządzenie zawiera również tuner radia FM.

Elektroniczne bikini Wysoka temperatura, błękitne niebo i mnóstwo słońca. Życzymy każdemu, by zbliżające się wakacje tak właśnie wyglądały. Jednak w ferworze zabaw wakacyjnych nie wolno nam zapomnieć o niebezpieczeństwie, jakie niesie ze sobą długotrwałe przebywanie na słońcu. Przypominać nam o nim może elektroniczne bikini. Dzięki wmontowanemu w dolnej części bikini miernikowi promieniowania UV, w odpowiednim momencie wykryje on zagrożenie i alarmem poinformuje o konieczności przemieszczenia się w mniej słoneczne miejsce.

iH19 na iPoda Urządzenia elektroniczne rzadko są dostosowane do wakacyjnych szaleństw wodnych. Dlatego twórcy iH19 postanowili to zmienić. Urządzenie jest pewnego rodzaju wodoszczelną torebką elektroniczną, która po włożeniu do niej iPoda, chroni go przed zabrudzeniem i zalaniem. Dzięki temu można relaksować się nad wodą przy dźwiękach swojej ulubionej muzyki, słuchając jej przez słuchawki lub za pomocą wbudowanych w pokrowiec głośników. Cena: 311 zł

Więcej na temat gadżetów i nowych technologii zobaczysz na www.webshake.tv Webshake.tv to lifestylowa telewizja internetowa znana dotąd głównie z jednego flagowego programu o aplikacjach webowych, najciekawszych telefonach oraz ciekawostkach ze świata internetu i nowych technologii. Od marca na stronie telewizji można jednak znaleźć już nie tylko jeden, a szereg regularnych, cotygodniowych programów tematycznych. Jest wśród nich program Mobzilla z recenzjami najlepszych smartfonów dostępnych na rynku, program Clicker o aplikacjach internetowych, HackPC ułatwiający codzienną pracę z komputerem oraz program EKGames poświęcony branży gier. Ponadto znany już internautom podcast The Geek Show oraz dotychczasowy program w nieco innej formule i pod zmienioną nazwą. www.webshake.tv www.facebook.com/webshaketv 92

lounge ...bo jakość ma znaczenie


technolounge wodne gadżety

Wykrywacz ryb EyeFish Jeśli jesteś wędkarzem i niejednokrotnie zdarzało Ci się wracać z wędkowania bez zadowalającej liczby złowionych ryb, to ten przyrząd jest dla Ciebie. EyeFish dzięki niewielkiemu wyświetlaczowi oraz podwodnej kamerze pomoże zlokalizować miejsce, w którym pływają ryby. Pozwoli także na zaoszczędzenie mnóstwa czasu. Przymocowana do bardzo cienkiego kabla kamera może służyć jako żyłka, jednak jej niewielka długość raczej nie sprawdzi się w ekstremalnych warunkach. Cena zestawu: $79,99

JetPack Jetlev Aby przez chwilę poczuć się jak Superman nie wystarczy założyć koszulkę z nadrukiem „S”. Trzeba oprócz tego wzbić się w powietrze i chronić ludzi przed złem. O ile z tym drugim mogą być problemy, tak w tym pierwszym pomóc może Jetpack Jetlev. Jest to całkowicie odlotowe (dosłownie i w przenośni) urządzenie wynalezione przez kanadyjskich inżynierów, które umożliwia latanie nawet do kilkunastu metrów nad powierzchnią wody. Cena: ok. 100.000 Euro

Odstraszacz komarów Komary będące zmorą każdych wakacji już nie będą przeszkadzać w wakacyjnym wypoczynku nad wodą. A wszystko to za sprawą Mosquito Repeller, które poprzez emisję ultradźwięków spowoduje, że komary nie zbliżą się w okolice jego działania. Źródłem zasilania urządzenia są baterie 1x1,5V, a zasięg jego działania wynosi 12 metrów kwadratowych.

Kamera HD Go Pro- Helmet HERO Jeżeli lubisz wracać wspomnieniami do wakacyjnych zabaw wodnych, a dotychczasowe urządzenia techniczne nie pozwalały Ci na upamiętnianie filmów ze zwariowanych wypadów nad wodę, to teraz jest na to rozwiązanie. Kamera HD Go Pro- Helmet HERO, to wodoodporna kamera HD, wyglądem przypominająca żołnierski hełm. Wystarczy ją włączyć, a następnie założyć na głowę, by wspaniałe filmy na desce surfingowej, czy nartach wodnych zostały upamiętnione na zawsze.

93

lounge ...bo jakość ma znaczenie


motolounge wodne zabawki

Cudze chwalicie....

Sunreef 82 Double Deck

Sunreef Yacht - super-jachty rodzimej produkcji

S

unreef Yachts, to firma, której nazwa powinna wiele mówić. Szczególnie osobom zamożnym, lubiącym żeglować. Dlaczego? Ponieważ Sunreef Yachts zajmuje się budowaniem ekskluzywnych jachtów. Właścicielami są francuscy przedsiębiorcy, ojciec i syn - Francis i Nicolas Lapp. Sama firma jest jednak jak najbardziej polska. Dotychczas mieściła się w samym sercu stoczni Gdańskiej, ale wysoka sprzedaż jachtów zmusiła firmę do rozbudowy. Obecnie zakupiono tereny w pobliskiej Wiślince. Pozwoli to na jeszcze więcej projektów- a te zapowiadają się wyśmienicie, szczególnie najnowsze dziecko Sunreef Yachts, model Sunreef 82 Double Deck. Powiedzieć o nim, że jest super-jachtem, to za mało. To istny pływający luksusowy hotel. Nowoczesny, trzypokładowy, o długości 24 metrów. Właściciel nie jest jeszcze znany, ale z pewnością nie należy do osób biednych. Wystarczy tylko spojrzeć na to, co owy jacht oferuje. Struktura double deck umożliwia posiadanie dużej kabiny armatorskiej na przedzie jachtu, przestrzennego i jasnego salonu oraz wewnętrznej sterówki z widokiem na morze. Dodajmy, że jacht przeznaczony jest dla 7 gości i 3 osób załogi. Właściciel zajmie luksusowy suite na przedzie statku, goście zaś ulokowani zostaną w kabinie VIP z ogromnym łożem typu queen. Mało? No to wspomnijmy, że na jachcie znajdzie się też kabina gościnna twin/ double z dodatkowym łóżkiem. Czy firma pokusiła się o jakieś innowacje? Oczywiście! Jest to

dodatkowe półpiętro - mezzanine, mieszczące się w salonie, na głównym pokładzie, po lewej stronie i zawierające wypoczynkową przestrzeń lounge ze stolikiem koktajlowym i fotelami. Znajdzie się tam także miejsce na schowek na sprzęt do malowania, ponieważ właściciel nowego super jachtu jest amatorem sztuki i lubi poświęcać się swojemu hobby. Skupmy się teraz na przestrzeni dla właściciela a ten nudzić się nie będzie. Na miejsce raczej też narzekać nie będzie musiał - jego kabina będzie dwupiętrowa, z przodu jachtu, tym samym z panoramicznym widokiem na morze. W skład tej przestrzeni wejdą: jacuzzi, prywatna sypialnia, siłownia, garderoba oraz łazienka. Myślicie, że goście będą mieli gorzej? Nic z tych rzeczy. Prywatna łazienka w kabinie, garderoba oraz najnowocześniejszy sprzęt audio-video, z indywidualnie kontrolowaną klimatyzacją. Tak wygląda środek. A jak jest na zewnątrz? Przestronnie… Kokpit o powierzchni 64m2, ze stołem obiadowym na 8 osób, fotele wiklinowe, mały ogródek kwiatowy oraz materace do opalania. Znajdzie się także miejsce na skuter motorowy i sprzęt do nurkowania dla 6 osób. Na samej górze znajdziemy sterówkę, barbecue, bar koktajlowy z maszynką do lodu, kolejny stół obiadowy, stolik kawowy oraz leżaki do opalania. Architekturę okrętową i design zaprojektowała firma Sunreef Yachts. MATEUSZ DYKIER

94

lounge ...bo jakość ma znaczenie

nieco szczegółów technicznych: długość: 24 metry szerokość: ponad 11 metrów maksymalne zanurzenie: 2 m wysokość masztu: 34 m silniki: 2 x 355 KM prędkość: 12 węzłów zbiorniki paliwa: 2 x 4000 l. cena: sami chcielibyśmy wiedzieć...


motolounge wodne zabawki

Najpiękniejsze i najdroższe jachty Najlepsze, najpiękniejsze, najdroższe, największe… po prostu naj. Takie jachty cieszą się wielkim uznaniem wśród miliarderów, którzy właściwie jako jedyni mogą pozwolić sobie na popływanie nimi, pozostali mogą „odpłynąć” patrząc na nie. Dla wielu ludzi posiadanie jachtu to nie tylko uwielbienie dla luksusu, lecz także pewnego rodzaju wolność, a w niektórych przypadkach nawet dom. Najdroższe jachty świata powstają w Niemczech, jednakże Polska również może się poszczycić produkcją. Tak, tak, to nie są żarty. Gdańska stocznia Sunreef Yachts produkuje jedne z najnowocześniejszych jachtów, których klientami są Amerykanie, Europejczycy, Australijczycy oraz szejkowie z Emiratów Arabskich. Wśród Polaków nie ma chętnych, chociaż jest kilka osób, które mogłyby sobie na to pozwolić, widać, mają inne zainteresowania.

dla wybranych Jeden z najbogatszych ludzi na świecie – Bill Gates – może sobie pozwolić na luksus posiadania łodzi. No i pozwolił sobie. Pewnie taki wydatek dla niego, to tyle co dla mnie kupno obwarzanka na mieście, gdy głód daje o sobie znać. Miliarder swój „głód” zaspokoił 123-metrowym jachtem o nazwie Octopus, wyposażonym w łódź podwodną, dwa helikoptery i wszystko czego dusza zapragnie.

najdroższy i największy Jeden z miliarderów, właściciel klubu piłkarskiego Chelsea F.C. – Roman Abramowicz – posiada największy i najdroższy jacht świata o nazwie Eclipse. Ten pływający cud mierzy 170 metrów długości, dwa lądowiska dla śmigłowców, 2 baseny, 24 kabiny gościnne, 60 członków załogi, wśród której ochronę rekrutowaną spośród byłych członków Legii Cudzoziemskiej. Oprócz tego Eclipse posiada nietypowe rozwiązania, a jednym z takich jest system laserowy, zapewniający bezpieczeństwo przed paparazzi. Nie chodzi tutaj oczywiście o to, że jak któryś będzie chciał zrobić zdjęcie, to laser obróci go w pył, lecz o to, że wiązka laserowa wykrywa obecność aparatów i kamer, przez co uniemożliwia zarejestrowanie obrazu. Ciekawe czy właściciel może strzelić sweet focię z podpisem „spontanicznie na jachcie” i zamieścić ja na portalach społecznościowych? A tak poza tym, cena jachtu to 2 miliardy dolarów.

Honda CR-Z Mugen Honda CR-Z Mugen zadebiutuje podczas lipcowego Festiwalu Prędkości w Goodwood, jednak producent z Japonii już teraz zdecydował ukazać przedsmak tego, co czeka fanów marki i zaprezentował zdjęcia sportowej hybrydy. Honda została wyposażona w zmodyfikowaną jednostkę benzynową i-VTEC o pojemności skokowej 1,5 oraz system IMA. Mugen wprowadził zmiany zawieszenia, układu hamulcowego oraz zastosował obręcze aluminiowe wraz ze sportowymi oponami. Producent nie ujawnia dokładnych danych technicznych, aczkolwiek można się spodziewać, że auto będzie osiągało moc ok. 200KM. Standardowa jednostka wolnossąca Hondy osiąga 124 KM, 174Nm momentu obrotowego i pozwala rozwinąć maksymalną prędkość 200km/h. Pierwsze testy Hondy CR-Z Mugen dowiodły, że czas przyspieszenia ze startu zatrzymanego do prędkości 100 km/h jest porównywalny z czasem uzyskiwanym przez Hondę Civic Type R - zapewnia Honda.

Audi A7 Sportback Audi A7 Sportback jest połączeniem komfortowej limuzyny z autem sportowym, które oficjalnie zaprezentowane będzie podczas Frankfurt Motor Show we wrześniu. Model ten ma przekonać do siebie klientów eleganckim designem, sportowym charakterem oraz innowacyjną technologią. Pięciodrzwiowe coupe zbudowano na nowej płycie podłogowej. Nadwozie wykonano w znacznym stopniu z aluminium i nowoczesnej stali, co sprawia, że samochód jest lekki i wytrzymały. Audi A7 Sportback początkowo dostępny będzie z dwoma silnikami benzynowymi i dwoma Diesla V6. Podstawowa jednostka to 2,8 litra generująca moc 204KM i osiągająca 280Nm pozwoli na rozpędzenie 0-100km/h w 8,3s i maksymalną prędkość 235km/h. Turbodoładowane V6 dysponują mocą 300KM i momentem obrotowym 440Nm pierwszą „setkę” osiąga w 5,6 s, a prędkość maksymalna jest ograniczona elektronicznie do 250km/h. Wysokoprężne jednostki to dwie wersje 3-litrowego V6, z czego pierwsza generuje moc 204KM, przyspiesza 0-100km/h w 8,1s, a jej prędkość maksymalna to 234km/h, natomiast druga, mocniejsza dysponuje mocą 245KM, momentem obrotowym sięgającym aż 500Nm. „Setkę” widać na liczniku po 5,6s, a elektroniczna blokada pozwala rozpędzić się do 250km/h.

najszybszy W naszym zestawieniu jachtów brakuje jeszcze jednego – najszybszego. Jest nim z pewnością Wally 118 Power osiągający moc 17 000KM wytwarzanych za pomocą 3 turbin. Pozwala mu to na maksymalną prędkość 70 węzłów, czyli 130 km/h. Dla samochodu to nie jest zawrotna prędkość, jednak na wodzie żadna jednostka pływająca, nawet ta najbardziej ekskluzywna nie jest w stanie mu dorównać. Wally 118 Power to nie tylko prędkość, to także pełen luksus. Jeśli uda wam się kiedyś go zobaczyć, nie odwracajcie głowy, bo po chwili będziecie mogli zadać sobie pytanie: „Gdzie jest Wally?” MAREK KACZMAR

BMW M5 Nowe BMW M5 pojawi się w salonach pod koniec 2011 roku, lecz już teraz BMW podaje szczegóły nowego M5. Najnowsza generacja M5 z zewnątrz różni się od innych modeli tej serii m. in. przednim spoilerem, poszerzonymi nadkolami oraz aerodynamicznie wyprofilowanym tylnym zderzakiem. W nowej „piątce” będzie zamontowany ośmiocylindrowy silnik o pojemności 4,4 litra, wspomagany przez dwie turbosprężarki działające w oparciu o zasadę podwójnego doładowania (Twin Scroll), osiągający moc 560KM i 680Nm już przy 1500 obr./min. M5 rozpędzi się do „setki” w 4,4s, a do dwustu już w 13s. Oczywiście, by nie pobijać rekordów prędkości, elektroniczna blokada pozwoli na prędkość maksymalną 250km/h.

Marek Kaczmar


twarze przy barze

Aperol Night | 25. 06 | Stalowe Magnolie fot: Marta Szczepanik, Michał Puchała

potrzebujesz fotografa na imprezę? odezwij się do nas!

(12) 633 77 33 / info@loungemagazyn.pl 96

lounge ...bo jakość ma znaczenie



98

lounge ...bo jakość ma znaczenie


99

lounge ...bo jakość ma znaczenie


pasaż przewodnik po dobrych firmach

100

lounge ...bo jakość ma znaczenie


pasaż przewodnik po dobrych firmach

perfumeria niszowa

perły wśród zapachów...

Henna

Perfect Ladies Akademia wdzięku tylko dla kobiet

sztuka zdobienia ciała henną

Zadbaj o swoją figurę, naucz się tańca na rurce!

• zapraszamy na dekorację dłoni i stóp • profesjonalne wzornictwo indyjskie arabskie i marokońskie • szkolenia

Nabierz gracji i pewności siebie ! Taniec na rurce, sztuka relaksu, wieczory panieńskie

Kraków - Stare Miasto, ul. Pijarska 21/2 l.p http://perfectladies.pl 101

ul. Józefa 9 tel. 511 141 591

lounge ...bo jakość ma znaczenie

www.piafart.com piafart@o2.pl

reklama w lounge - (012) 633 77 33 - info@loungemagazyn.pl

Perfumeria Lu’lua Kraków ul.Józefa 22 (krakowski Kazimierz) tel.12 430 02 75 e-mail:lulua@lulua.pl www.lulua.pl


pasaż przewodnik po dobrych firmach

Qubus Hotel Kraków ul. Nadwiślanska 6 tel.12 374-56-98 www.kissparis.pl

“powstało by tworzyć z pasją..“

...bo jakość ma znaczenie

najwygodniejszym miejscem dla Twojej reklamy! chcesz wiedziec więcej zadzwoń lub napisz

fot. Robert Bednarczyk

tel.: (12) 633 77 33 info@loungemagazyn.pl

a we wrześniu:

’męskie wydanie’ czyli wszystko o mężczyznach, z nimi i dla nich...

Jeśli masz coś ciekawego do powiedzenia w tym temacie, dysponujesz ciekawym materiałem lub chcesz zaprezentować swoją firmę odezwij się do nas! Na materiały czekamy do 20 sierpnia.

102

lounge ...bo jakość ma znaczenie


twarze przy barze

Pokaz mody Anny Frankowskiej | 10.06 | Fabryka fot: Kamila Poznańska

potrzebujesz fotografa na imprezę? odezwij się do nas!

(12) 633 77 33 / info@loungemagazyn.pl 103

lounge ...bo jakość ma znaczenie


ostatnia strona felieton

Pozatym

o tym, że mnie to rybka

Kilka felietonów temu zwierzyłem się Wam z tego, że mam konto na fejsbuku. Teraz przyszła pora, bym przyznał się do kolejnej słabości: nie umiem pływać.

N

ie udało mi się opanować tej trudnej sztuki, mimo że w mojej podstawówce był basen, na którym na WF-ie miałem z pływania lekcje obowiązkowe. Starałem się nawet trochę - i na tym Wf-ie, i na zajęciach dodatkowych. Ale chyba wykazywałem, i pewnie wykazywałbym nadal, wyjątkowy brak talentu w dziedzinie pływania. Jeśli już nawet udało mi się nauczyć odpowiednio poruszać nogami, to zawodziły ręce. Albo na odwrót. I bul, bul, bul – szybko znajdowałem się pod wodą. W efekcie najdłuższy dystans, jak w życiu udało mi się przepłynąć, to jakieś piętnaście metrów. Nic więc dziwnego, że do wody zawsze odczuwałem raczej awersję. Czego kompletnie nie rozumieli moi rówieśnicy, którzy tłumnie chadzali na basen. Albo ten w szkole, albo na odkryty. Z basenów odkrytych, w moim rodzinnym mieście, do wyboru były przynaj-

czas temu wpadli na myśl, by skopiować pomysł swoich kolegów z Paryża, i otworzyli plażę. Pod Wawelem. A na tej plaży - zapewne dlatego, że kąpiel w Wiśle groziłaby poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi - oddali do użytku basen. A teraz mieszkańcy grodu Kraka lamentują, prasa im w tym wtóruje. Jak zawsze muszą się znaleźć niezadowoleni. Na co oni wszyscy narzekają? Inwestycja powstała w terminie. Jest basen? Jest. A że bez wody… Przynajmniej nikt się w nim nie utopi. A może krakowianom po prostu brakuje kolejnej imprezy? Z okazji otwarcia podwawelskiego basenu ma się rozumieć. Można by przecież taką zorganizować. Nic chyba nie stoi na przeszkodzie, nawet brak wody. Skoro mecz otwarcia stadionu w Gdańsku odbył się na stadionie w Warszawie, to otwarcie basenu pod Wawelem mogłoby się odbyć na przykład na Rynku. Jakieś dawne gwiazdy dałyby koncert - i byłoby git.

aż wymyślił coś wielkiego. Szkoda że jako dziesięcioletni chłopiec o tym nie wiedziałem. Może napisałbym jakiś przełomowy wiersz, albo co? Zamiast jednak zostać wybitnym młodym poetą, zostałem kiepskim wędkarzem. W dodatku znudzonym i zestresowanym. Czy wreszcie ta bombka pójdzie w górę? Czy dobije do kija? JEEEST. Ale ja akurat oddawałem mocz w pobliskie krzaki. Zanim dobiegłem, bombka opadła. Albo spławik – gdzie jest? Ooo, nie ma, podcinam… a nie, jednak był, ale nie zauważyłem. I tak w kółko. A mówią, że woda uspokaja. Kilka lat później, będąc już młodzieńcem, pojechałem nad Adriatyk. Słyszałem, że to morze jest tak bardzo zasolone, iż nawet tak marny pływak jak ja sobie poradzi. Nie udało mi się jednak tego sprawdzić, bo zniechęciły mnie wszechobecne na dnie glony. Być może algi są dobre w kosmetykach, ale brodzenie w nich po kolana zdecydowa-

„ Skoro mecz otwarcia stadionu w Gdańsku odbył się

na stadionie w Warszawie, to otwarcie basenu pod Wawelem mogłoby się odbyć na przykład na Rynku. mniej dwa. Pierwszy z nich ogólnie był ok. Wiem, bo sam odwiedziłem go kilka razy, spędzając za każdym razem czas na trawniku przy pływalni. Drugi znam tylko z opowieści. Podobno ten to już było wyzwanie, rzecz dla hardkorowców. Woda, łagodnie mówiąc, niezbyt czysta, z pływającymi w niej, wcale nie tak rzadko, kupami. I to ludzkimi. Raz dla jednego mojego znajomego wizyta na nim kończyła się darmowym przefarbowaniem włosów – na kolor zielony. No, ale tańszy ten akwen był, więc również popularny. Przy okazji: to, że basen basenowi nierówny, widać również w Krakowie. Decydenci w naszym mieście jakiś

Wracając jednak do niechęci do wody. Kompletnie nie rozumiał jej także mój ojciec. On z kolei uwielbiał wyjazdy nad pobliskie jezioro. Tyle że on tam jeździł nie po to, by się w wodzie taplać (podejście zresztą jak najbardziej zrozumiałe – zamulona, brudna woda skutecznie od tego odstręczała), tylko żeby korzystać z jej fauny. Ku mojej rozpaczy, na wyprawy „na ryby” często zabierał ze sobą moją skromną osobę. I potem musiałem siedzieć nad wodą, gapiąc się dwie godziny na wędkę i jezioro. Nuda. Podobno nudę można twórczo wykorzystać. Ponoć wiele dzieł i wynalazków się z niej wzięło. Ktoś patrzył się znudzony za okno, myślał, myślał,

104

lounge ...bo jakość ma znaczenie

nie nie jest moją ulubioną rozrywką. Ogólnie zatem temat wody mnie rybka. I gdyby nie to, że zaprzedałem się LONGEROWI, pewnie bym go unikał jak diabeł święconej wody. Albo jak leszcze przynęty. Chyba że chodzi o wodę do picia. Pod różnymi postaciami oczywiście. Ale o tym być może będzie jeszcze okazja napisać. Wojciech Klęczar


Sprawimy, że będziesz się czuł komfortowo w każdej sytuacji

Stomatologia

Stomatologia CICHOŃ ul. Borelowskiego-Lelewela 13 (przecznica od ul. Kościuszki) 30-108 Kraków tel: +48 12 421 07 43 biuro@stomatologiacichon.pl www.stomatologiacichon.pl www.implantologiacichon.pl www.facebook.com/stomatologiacichon



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.