lounge | No. 122 | lato '21

Page 1

BEZCENNY

ISSN: 1899-1262

LOUNGEMAGAZYN.PL

LOUNGE #122

| LATO ‘21 - EDYCJA COVID-19



Floral design studio • www.lagomstudio.pl


REDAKCJA

# wolność i swoboda

ARTUR WABIK, TOMASZ TRZASKALIK

DOB I E S Ł A W GA Ł A

O powstającym w Krakowie Muzeum Komiksu, które zacznie działalność we wrześniu i pięknej historii, która się za tym kryje.

O niepoliczonych śladach, które są efektem działań artystycznych opowiada znakomity artysta, zdobywca Grand Prix Triennale Polskiego Rysunku Współczesnego.

ST R . 2 2

S T R . 2 6

PAT GUZIK, KINGA ROGÓŻ, DOMINIKA SYROKA-CZWARTOSZ O łączeniu rzeczy z vintage shopu z tymi od polskich projektantów oraz o tym, dlaczego moda powinna coś znaczyć, a nie tylko wyglądać.

S T R . 5 8

RE D AKC JA :

Redaktor naczelny

Z-ca redaktora naczelnego

red. działu Uroda

M A RCI N L EWI CKI

R AF AŁ STANOWSKI

ADRIANA GOŁ ĘBIOWSKA

marcin@loungemagazyn.pl

rafal.stanowski@loungemagazyn.pl

adriana@loungemagazyn.pl

WSPÓŁPRACA: Kuba Armata, Harel, Kuba Janicki, Michał Mąsior, Anna Rycińska, Edyta SotowskaŚmiłek, Konrad Stopa, Anna Zemła, Aga Żelazko.

OKŁADKA: fot: Eliza Shabo modelka: Aliya Riz skład graficzny: Filip Łyszczek

2

Wydawca: MADMEN Sp. z o. o. Redakcja Lounge Magazyn ul. Szlak 77/222, 31-153 Kraków tel. (12) 633 77 33 info@loungemagazyn.pl Drogi Czytelniku, jeśli zdecydujesz się na kontakt z redakcją Lounge, Administratorem Twoich danych będzie wydawca: spółka MADMEN sp. z o.o. z siedzibą w Krakowie przy ul. Lipowej 7, 30-704 Kraków, wpisana do rejestru przedsiębiorców pod numerem KRS 0000567296, posiadająca numer NIP: 6793113681, REGON: 3620577320, z którym możesz skontaktować się pod podanymi wyżej adresami, mailem i numerem telefonu. Twoje dane będą przetwarzane wyłącznie w celu komunikacji, a podstawą prawną będzie prawnie uzasadniony interes Administratora (art. 6 ust. 1 lit. f RODO).

Poglądy zawarte w artykułach i felietonach są osobistymi przekonaniami ich autorów i nie zawsze pokrywają się z przekonaniami redakcji Lounge. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo do skracania i przeredagowywania tekstów. Publikowanie zamieszczonych tekstów i zdjęć bez zgody redakcji jest niezgodne z prawem.

Dane, które nam podasz mogą zostać przekazane jedynie podmiotom, za pośrednictwem których odbywa się komunikacja jak np. Poczta Polska lub podmiotom, które obsługują nasz system informatyczne lub pocztowy, a przechowywać będziemy je tylko na czas korespondencji z Tobą. Przetwarzanie danych osobowych ma charakter dobrowolny, ale jest nam niezbędne do udzielnie Ci odpowiedzi. Masz prawo do żądania dostępu do nich, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia ich przetwarzania, do wniesienia sprzeciwu, przenoszenia ich. Możesz także wnieść skargę do organu nadzorczego.

Całostronicowe reklamy i mat. promocyjne znajdują się na stronach: 1, 3, 5, 9, 21, 25, 29, 32, 33, 45,, 47, 79, 83, 84, 85, okł. I-IV



FOT. MAT. ORGANIZATORA

WYDARZENIA

Piknik Architekta i Projektanta Wyśmienita atmosfera, wielu pasjonatów designu, inspirujące rozmowy

W eleganckich wnętrzach Kler Concept Store Katowice o merytorykę zadbały marki: KLER, Kuchnie Verle, New Home Design, Parkiet Hajnówka, Moduleo oraz ARCHLine.XP. Z kolei

w pięknych przestrzeniach Galerii Tetmajera 83 w Krakowie wszyscy uczestnicy mieli okazję zapoznać się z najnowszymi trendami oraz ciekawymi rozwiązaniami, które zaprezentowała marka Kler, WonderWall Studio, Duxiana, New Home Design, Drzwi DRE oraz ARCHLine.XP.

FOT. MAT. ORGANIZATORA

o najnowszych rozwiązaniach i trendach wnętrzarskich przy lampce wina, innowacyjne rozwiązania dla architektów i projektantów. Piknik Architekta i Projektanta odbył się w dwóch wyjątkowych miejscach:

Kler Concept Store Katowice oraz Galerii Tetmajera 83 w Krakowie.

XXIII Gala Finałowa Biznes Ligi Gale Finałowe, stanowią zwieńczenie i podsumowują piłkarskie i siatkarskie zmagania firm z Krakowa i okolic w rozgrywkach Biznes Ligi - to wieczory pełne atrakcji, muzycznych i sportowych wrażeń. Po przerwie spowodowanej pandemią, udało się w tym roku zorganizować ten event

4

w Fortach Kleparz, po raz pierwszy na świeżym powietrzu. Po raz szósty tytuł mistrzowski w Extraklasie zdobył RMF MAXXX, wyprzedzając MPEC Kraków i Korporatów. Najlepszym strzelcem spośród wszystkich graczy był Mateusz Skrzyszowski (Angel Poland Group) – 29 goli.

W rozgrywkach siatkarskich zwyciężyła Magic Cafe, a tytuł MVP sezonu powędrował do Ewy Heród (Schibsted) i Konrada Banasia (Magic Cafe). Biznes Liga od 25 sezonów (11 lat) prowadzi rozgrywki ligowe skupiające biznesowe środowisko Krakowa.



FELIETON

Cieszymy się... No i stało się. Piłkarska Reprezentacja Polski, zgodnie z narodową tradycją kultu porażki, zameldowała się na ostatnim miejscu w grupie EURO 2021. Wynik mniej więcej odzwierciedla miejsce w większości powstań wojennych. Zwykle jesteśmy zwycięzcami jako przegrani - i tak też stało się tym razem. Gdyby ze Słowacją zagrali jak z Hiszpanią, gdyby Szwedzi się nie postawili, gdyby w obronie grał klon Lewego, gdyby... ech.

MICHAŁ MASSA MĄSIOR Fotograf, zajmujący się portretem i reklamą. Swój fach szlifował u boku Wojciecha Plewińskiego i Bruce’a Gildena. Wykładowca Krakowskich Szkół A r t y s t y c z n y c h . Na łamach magazynu Lounge dzieli się swoimi przemyśleniami, nie tylko o fotografii madmassa.com

Jeszcze tylko trzeba medialnie powiesić winowajców i piłkarze wyjadą na wakacje. Dla fanów piłki pozostaną spotkania Legii Warszawa w eliminacjach Ligi Mistrzów. No, ale szanse tej drużyny są podobne jak rok temu - powiedzmy to sobie szczerze - brak szans. Na domiar złego, jak zawsze Legii kibicować będzie Warszawa i Sosnowiec, a niemal cała reszta Polski postawi na przeciwników. Wspominać będziemy wtedy remis z Hiszpanią, wielkiego Górnika, Tomaszewskiego, który zatrzymał Anglię, a może nawet nóż w głowie Dino Baggio. Zostawmy jednak na chwilę piłkarzy, przecież oni finansowo i tak radzą sobie lepiej, niż każdy z nas. Sukcesów nie ma od wielu lat i nie zanosi się, że nagle przyjdą. Już za miesiąc na olimpiadzie będziemy cieszyć się z występów doskonałych sportowców z orzełkiem na piersi. Tylko to nie są dyscypliny narodowe. Jak tu śpiewać Nic się nie stało, skoro lekkoatleci w wielu konkurencjach będą walczyć o złoto. Siatkarze powinni spacerkiem wejść na podium, a Mazurka Dąbrowskiego zagrają z pewnością niejeden raz. Na domiar szczęścia, cieszymy się wolnością. Spadła liczba zakażeń i z powrotem możemy wychodzić z domu, chodzić do szkół, spędzać wspólnie czas, jeść w restauracjach, alkoholizować się w knajpach i cieszyć z oddychania bez maseczek. Może nawet czuć jedność w narodzie? W weekendowe wieczory duże miasta jednoczą się w imprezach i pijaństwie. Trudno się dziwić, półtora roku się izolowaliśmy. Miałem napisać nawet, że się szczepimy, ale uczciwiej byłoby użyć czasu przeszłego. Szczepiliśmy się masowo, ostatnio zaczęliśmy jednak ponownie wierzyć, że „Już nie trzeba się bać pandemii”. Wyjedziemy więc na wakacje. Pewnie częściej w Polskę.

6

Już nie tylko Mielno, Sopot, Krynica i Zakopane. Nagle zorientujemy się, że Polska ma wiele pięknych miejsc z dobrą infrastrukturą i ciekawą inicjatywą gospodarzy. Znowu będziemy żyć i znowu na swój sposób będziemy razem. Politycy też będą mieć wakacje, nie będą nas zatem aż tak bardzo dzielić. Chyba należy się nam oddech i chwile olimpijskiej chwały. Do września z dużym prawdopodobieństwem COVID będzie w odwrocie, a my normalniej żyć. A potem? Potem wrócimy do „jakoś to będzie”. Z takiego założenia wyjdą antyszczepionkowcy razem z wyznawcami spisku big pharmy. Nauka według nich nie ma znaczenia i dzięki nim znowu zostaniemy zamknięci, zablokuje się system zdrowia i kolejny rok spędzimy w izolacji. No ale… We wrześniu wraca Piłkarska Reprezentacja Polski z meczami eliminacyjnymi do Mundialu. Znowu zatem usiądziemy z kratą piwa i powiększonym opakowaniem czipsów, z nadzieją na splendor i zwycięstwo. Pewnie trener Sousa, jeśli będzie jeszcze selekcjonerem, znajdzie jakiś sposób, by jedenastu reprezentacyjnych milionerów przyłożyło się do kilku spotkań i powróci wiara w awans. Na ten szanse mamy niewielkie, ale jakieś bitwy pewnie wygramy. Oby San Marino i Andora nie okazały się być tym razem zbyt mocne. Wtedy znów usłyszymy, że „nie ma już słabych drużyn”. Na koniec eliminacji okaże się, że gdyby nie strata punktów w meczu z teoretycznie słabszymi, to lecielibyśmy do Kataru. Może to i lepiej? Nie będziemy się spierać kto zawalił, czy gorzej skrewił Krycha, czy większego pecha miał Szczęsny? Tymczasem cieszmy się z wolności i liczmy, że będzie trwała jak najdłużej..


kultura

RYS. SYLWIA DĘBICKA


FELIETON

Butelka niezgody Cristiano Ronaldo t.

Fil

ip Łyszcz

ek

f

o

RAFAŁ STANOWSKI Z-CA REDAKTORA NACZELNEGO Kultura jest czymś, co nierozerwalnie wiąże społeczeństwo. Dlatego nie można jej rozcinać na wysoką i niską, na sacrum i profanum, na art i pop. Wszystko łączy się w jeden kanał komunikacyjny, w którym przenikają się dźwięki Madonny i Karlheinza Stockhausena, malarstwo Leonarda Da Vinci i szablony Banksy’ego, kino Murnaua i wizualne eposy Petera Jacksona. Moda, design, grafika dopełniają przekaz nadawany przez dźwięk, obraz czy ruch. Wszystko płynie, a my jesteśmy głęboko zanurzeni w kulturalnym nurcie.

Cristiano Ronaldo to potrafi dokopać. Pamiętacie konferencję prasową, na której odepchnął butelkę Coca-Coli, a potem z flaszką wody mineralnej w dłoni oznajmił: Drink water? Wrzuciłem to do siebie na Fejsa, podekscytowany, że może świat zmienia się jednak na lepsze. I co? Dostałem w twarz porcją heheszków od znajomych. Że milioner, buhaha. Że kiedyś reklamował Pepsi, więc pewnie coś z nimi ciągle kręci. Że piłkarz, gladiator, „pajac”. Że – generalnie - nie będzie nas pouczał ulizany goguś. A ja

o Amazonie, choćby o tym jak co tydzień niszczy 130 tys. niesprzedanych urządzeń, wśród których, jak się pisze w mediach, destrukcji są poddawane zupełnie nowe

A ja sobie myślę - co z tym światem? Czy tocząca się żółć sceptycyzmu, zwątpienia w cokolwiek i kogokolwiek, ropa zalewająca naszą jaźń i nakazująca nam patrzeć na wszystkich przez pryzmat wszechobecnego merkantylizmu, ta zaraza niesłabsza niż COVID, bo opanowuje umysły z szybkością rakiety Elona Muska, czy ona naprawdę tak nas przeżarła, że nie potrafimy zdobyć się na empatię? Czy każdy gest, tupnięcie nogą, posmyranie po włosach Cristiano Ronaldo trzeba koniecznie rozkładać na czyn-

Ale w tym całym realnym i wirtualnym wirze jest wiele pięknych historii, które pokazują, że – parafrazując Philipa K. Dicka - nic nie jest tak oczywiste, jak nam się może wydawać. Takich jak opowieść o niebywałym sukcesie Khaby’ego Lame, który pochodzi z Senegalu, mieszka od pierwszego roku życia we Włoszech, które nie obdarzyły go jeszcze swoim paszportem, a niebywały

jestem – w podtekście, naturalnie – głupi lub naiwny, że w to uwierzyłem, a pewnie jedno i drugie razem wzięte.

niki pierwsze, jak równanie matematyczne rozwiązywane w pocie czoła przez uczniaków, czy trzeba to poddawać wiwisekcji przez komentatorów, obowiązkowo kilku, by od czasu do czasu pozostali ze sobą w niezgodzie i toczyli spór ku uciesze widowni? Czy człowiek, mający tak niesłychaną pozycję, jak CR7, który zrobił miliony milionów i w zasadzie już nic nie musi, a jeśli kopie tę piłkę nieszczęsną, to chyba tylko dlatego, że lubi – no więc, czy taki gladiator, ba – Mega Spartakus, który kręci medialnym światem jak karuzelą – naprawdę nie może wykonać jednego, altruistycznego gestu? Przyzwyczailiśmy się, że świat jest napom-

powany money-colą, nastawiony na zysk ponad wszystko, innymi słowy – zbezosowany. Owszem, dzieje się wiele niefajnych historii, o których za ileś tam lat będzie się kręcić coś, co zostanie ze współczesnej kinematografii. Będzie się pewnie robić filmy

8

sprzęty. Będzie pewnie coś o Facebooku, Instagramie, TikToku i innych pożeraczach czasu i wolności. O tym, że człowiek w fazie społecznej re- i ewolucji wbił sobie do głowy kilka farmazonów, które urosły do rozmiarów planktonu i teraz zalewają nasz świat.

sukces osiągnął na TikToku. Tak, tak, tym samym o którym przed chwilą pisałem, uznając go za pożeracz utraconego czasu, mocniejszy niż gargantuiczna powieść Marcela Prousta (a więc i ja zbłądziłem, bo jak widać można i tu zrobić coś dobrego). To ten Lame, którego pewnie już widzieliście w memach, chłopak z wielkimi oczami i ustami, w inteligentny sposób parodiujący zachowania ludzi. A że robi to z gracją Roberto Benigniego, obserwuje go już 70 mln osób. I co też mówi, zapytany przez Noizz? - Ludzie często zastanawiają się, czy za moim sukcesem nie stoi armia specja-

listów od mediów społecznościowych, a ja za każdym razem muszę tłumaczyć, że to był tylko i wyłącznie mój pomysł. Bingo. Przypomina mi się ta butelka odstawiona przez pewnego piłkarza. Pamiętacie?


TEATR

Ogarnijmy się! Powarkiwania Drogi Mlecznej Bonn Parka to idealny dramat by postawić wszystko na głowie. Na scenie. Poza nią przecież już od dawna wszystko na głowie stoi. Nie bardzo wiadomo, jak oceniać rzeczywistość, jakie wyciągać wnioski, w co wierzyć, a w co nie. Czas na kosmiczną podróż z mini mini alienem albo na nienasycony żołądek Heidi Klum, na kilka chwil szczerości z Otrzeźwiałym Donaldem Trumpem, albo na giętki język palącej nałogowo żyrafy. Na scenie aktorki i aktorzy Teatru w Krakowie: Ewelina Cassette, Karolina Kazoń, Agnieszka Przepiórska, Katarzyna Zawiślak-Dolny, Tomasz Augustynowicz, Mateusz Bieryt, Marcin Kalisz, Dominik Stroka.

POZOSTALI TWÓRCY: SCENOGRAFIA: MAGDALENA GUT KOSTIUMY: JULIA KORNACKA MUZYKA: OLA RZEPKA WIDEO: NATAN BERKOWICZ CHOREOGRAFIA: ANNA KRYSIAK REŻYSERIA ŚWIATEŁ: MARTA HEBERLE ASYSTENTKA REŻYSERA: ZDENKA PSZCZOŁOWSKA INSPICJENT: IWONA CIEŚLIK PRODUCENT: BARTOSZ JELONEK.

fot. Bartek Barczyk

Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, Scena MOS, ul. Rajska 12 Bonn Park, Powarkiwania Drogi Mlecznej, w tłumaczeniu Iwony Nowackiej Reżyseria Wojtek Klemm, dramaturgia Tomasz Cymerman Premiera lipiec 2021. www.teatrwkrakowie.pl

9


WYDARZENIA

OPRACOWANIE: RAFAŁ STANOWSKI

KRAKÓW

STYL NIEPODLEGŁOŚCI Wystawa „Polskie style narodowe 1890–1918” w Muzeum Narodowym w Krakowie to pierwsza część niezwykle ciekawego przeglądu dorobku najnowszej polskiej sztuki.

Na wystawie w Gmachu Głównym MNK prezentowanych jest około 500 obiektów: obrazy, rzeźby, grafiki, akwarele, rysunki, meble, przedmioty codziennego użytku, plakaty, fotografie, książki, stroje i tkaniny. Większość tych eksponatów pochodzi z kolekcji MNK, natomiast około 50 zostało wypożyczonych z ponad 30 muzeów oraz kolekcji prywatnych. „- Chcemy pokazać, że nowoczesność jest ważną częścią polskiego kodu kulturowego. Zapraszamy do dyskusji na temat jej specyfiki, wynikającej z naszej historii, ale i powiązań z przemianami zachodzącymi w świecie. Zagadnienie nowoczesności analizujemy z perspektywy historii sztuki, koncentrując się przede wszystkim na sztukach pięknych, architekturze i designie. Seria „4 × nowoczesność” będzie prezentować różnorodne interpre-

15.07-22.08 GDYNIA

tacje „nowoczesności” w czterech okresach historii Polski. Pierwszy z nich to ostatnie dekady zaborów, drugi obejmie czasy II Rzeczypospolitej, trzeci będzie się koncentrować na Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, a czwarty – na czasach nam współ-

czesnych rozpoczętych w 1989 roku wraz z odzyskaną suwerennością w III Rzeczypospolitej. Pierwsza wystawa, zatytułowana „Polskie style narodowe 1890–1918”, dotyczy przełomu XIX i XX wieku, kiedy idee modernizacyjne wiązały się bezpośrednio z odrodzeniem narodowym, promowanym przede wszystkim przez twórców Młodej Polski. Specyfiką tych czasów w całej Europie było poszukiwanie odrębnego stylu, który miał podkreślić

narodowe odrębności i aspiracje (..). W wypadku Polski powstanie no-

OPEN’ER OTWARTY NA NOWO Måneskin, jedno z największych międzynarodowych muzycznych objawień ostatnich miesięcy, zagra na Open’er Park powered by Orange w Parku Kolibki w Gdyni. Festiwal odbędzie się w tym roku w wyjątkowej formie. Open’er Park to specjalny i niepowtarzalny projekt, będący odpowiedzią na wyjątkową rzeczywistość i uwarunkowania tegorocznego lata. To muzyka, kino, teatr, sztuki wizualne, specjalnie przygotowana strefa parkowa, plaża i wiele innych aktywności, tworzące niepowtarzalne miejsce kultury, relaksu, emocji i wrażeń. Na kilka nie-

MÅNESKIN

10

wego stylu miało także potwierdzić kulturową odrębność nieistniejącego państwa od zaborczych mocarstw – mówi autor scenariusza wystawy i pomysłodawca serii „4 × nowoczesność”, prof. dr hab. Andrzej Szczerski, dyrektor MNK.

SZKOŁA GARNCARSKA W KOŁOMYI, BUTLA FOT. PRACOWNIA MNK

do 2.01

zapomnianych tygodni Park Kolibki zmieni się w kreatywną przestrzeń, którą wypełni muzyka i sztuka świetnych artystów. Swoje występy potwierdzili: Brodka (15.07), The Dumplings (16.07), Quebonafide (17-18.07), Daria Zawiałow (22.07), Dawid Podsiadło (23-25.07), OIO (29.07), schafter (29.07), Artur Rojek (30.07), Organek (31.07), Molesta Ewenement (1.08), Kwiat Jabłoni (5.08), Maria Peszek (6.08), Sokół / Rasmentalism / Rosalie, (7.08), Pezet (8.08), Tymek (12.08), Rysy / Kamp! / A_GIM (13.08), Zalewski (15.08), Amelie Lens / DEAS (21.08).


JANUSZ GAJOS FOT. ARCH. PRYWATNE

Niezwykle ciekawie zapowiada się tegoroczny festiwal filmowy Kino na Granicy w Cieszynie i Czeskim Cieszynie. Widzowie zobaczą wiele znakomitych filmów i spotkają się z gwiazdami kina, m.in. z Januszem Gajosem. - Gdyby wśród przypadkowych widzów przeprowadzić ankietę na najlepszego polskiego aktora, Janusz Gajos pojawiłby się we wszystkich notowaniach. Jeden z najlepszych, ale także – rzecz bezcenna – najbardziej szanowanych i lubianych polskich artystów. Od dekad na samym szczycie, ale funkcjonujący tam na własnych prawach. Nie ma w sobie niczego z gwiazdora, nie zabiega o rozpoznawalność, na status zapracował rolami, talentem, pokorą i pracowitością. I może jeszcze nieustanną ciekawością tego, co nowe, nieznane, ciekawe. W kinie i w teatrze często pracuje z młodymi twórcami, nie stroni od eksperymentu, ale równolegle jest warsztatowcem w starym stylu. Potrafi zagrać wszystko: komedię, tragedię, dramat” – podkreśla Łukasz Maciejewski, dyrektor programowy Kina na Granicy po stronie polskiej.

ODKRYJ LEMA W KRAKOWIE

- Wybór Janusza Gajosa na bohaterka retrospektywy aktorskiej podczas tegorocznej edycji „Kina Na Granicy” był dla mnie oczywisty, ale entuzjazm aktora zaskoczył nas i zachwycił. Cieszymy się zatem z obecności mistrza Janusza Gajosa w Cieszynie, z jego najlepszych filmów, które pokażemy w ramach retrospektywy. Kino polskie to także Gajos. W dużym stopniu on. W czasie festiwalu czeka nas także wiele innych ciekawych seansów. Zobaczymy m.in. retrospektywę filmów Andrzej Żuławskiego, zmarłego w 2016 roku wybitnego twórcy polskiego kina. W programie znajduje się też retrospektywa filmów ze słynnego czeskiego studia Barrandov, założonego przez braci Miloša i Václava Havla (Václav jest ojcem Václava Havla – dramaturga i pierwszego prezydenta Czech). - Wybór filmów w tym cyklu będzie dla widzów niecodzienną przygodą, podczas której zobaczą kluczowe dzieła produkcji wytwórni, mniej lub bardziej znane szerszej publiczności. Przede wszystkim będzie to jednak prezentacja mistrzowskiego kina największych czeskich reżyserów, którzy stworzyli niezapomniane filmowe perełki, cenione także za granicą – mówi Martin Novosad, dyrektor programowy Kina na Granicy po stronie czeskiej.

WYDARZENIA

30.07-4.08 CIESZYN

KRAKÓW

Stanisław Lem większość swojego życia spędził w Krakowie. To w mieście literatury nad Wisłą napisał swoje największe dzieła: Solaris, Dzienniki gwiazdowe, czy Opowieści o pilocie Pirxie. Jak odkrywać miejsca, w których mieszkał i które odwiedzał Stanisław Lem? Pobierz aplikację ClippGO! i podążaj śladami pisarza! Na Wiślną 12, czyli do siedziby „Tygodnika Powszechnego” trafił podobno przypadkiem, bo jako młody pisarz „zachorował na pisanie wierszy” – związany z redakcją pozostał na wiele lat. Często przechadzał się ulicą Długą, gdzie odwiedzał sklepiki ze słodyczami. Zaopatrywał się tam w chałwę i marcepan, a po swoje ulubione kremówki jeździł do cukierni w Hotelu Cracovia. Przy Śląskiej 3, w pierwszym krakowskim mieszkaniu rodziny Lemów, powstawały jego pierwsze utwory... Trwający właśnie Rok Lema to najlepszy czas, by odkryć historię krakowskich adresów związanych z życiem i twórczością pisarza. Już teraz możesz poznać miejsca, które tworzyły prywatną mapę Krakowa Stanisława Lema dzięki aplikacji ClippGO. - Zapraszamy mieszkańców Krakowa, turystów i pasjonatów Lema do podążania śladami Stanisława Lema” - mówi Izabela Błaszczyk, Dyrektorka KBF – głównego organizatora wydarzeń zaplanowanych

z okazji 100. rocznicy urodzin Lema. - Zainteresowanie nowymi technologiami było nieodłączną częścią pracy futurologa, który patronuje wielu naszym działaniom w tym roku. Jestem pewna, że interaktywny przewodnik po Krakowie to coś, z czego skorzystałby sam Lem.

11


FILM

Filmowe strzały Kuby Armaty WRÓG DOSKONAŁY

reż. Kike Maíllo Hiszpania/Francja/Niemcy 2020, 88’ Miał być antagonistą agenta 007 Jamesa Bonda, później z kolei wiele wskazywało na genialnego wynalazcę Nikolę Teslę. Z różnych względów z tych planów nic nie wyszło, ale ceniony polski aktor Tomasz Kot ostatecznie doczekał się swojej dużej zagranicznej szansy. Patrząc na film hiszpańskiego reżysera Kike Maíllo, można rzec: „lepiej późno niż wcale”. Bo raz, że Wróg doskonały to bardzo porządnie zrealizowany, wielopoziomowy thriller; dwa - Kot ma pole do popisu, bo gra tu główną rolę. A umówmy się, to należy do rzadkości, gdyż w zagranicznych produkcjach rodzimi aktorzy pojawiają się zazwyczaj na drugim planie bądź w epizodach. Kot wciela się tu w postać cenionego architekta polskiego pochodzenia, który po skończonym gościnym wykładzie w Paryżu próbuje dostać się na lotnisko, by wrócić do kraju. Wbrew temu, co myśli, największym problemem, by zdążyć na samolot, nie będą wcale uliczne korki ani fatalna pogoda, a spotkana przypadkowo dziewczyna. Z każdą kolejną sceną intryga zaciska się coraz mocniej na szyi nie tylko bohatera, ale i widza, dyskretnie puszczając oko do filmów Romana Polańskiego spod znaku Dziewiątych wrót czy Prawdziwej historii. Premiera: 2 lipca Ocena: �����

MARYJKI

reż. Daria Woszek Polska 2020, 75’ Jeden z najbardziej oryginalnych i odważnych debiutów w polskim kinie w ostatnim czasie. Bohaterką filmu Darii Woszek jest 50-letnia samotna kobieta (świetna rola Grażyny Misiorowskiej), która obok pracy w osiedlowym markecie oddaje się dwóm pasjom. Pierwszą z nich jest kolekcjonowanie figurek Marii Panny, tytułowych Maryjek, drugą - czytanie niezbyt wyszukanych romansideł. Osobliwe mieszkanie bohaterki stanowi zarazem jej azyl, a przynajmniej do czasu, gdy pojawia się w nim rozrywkowa siostrzenica kobiety, Helena. Tę mieszankę wybuchową potęguje nieudana kuracja hormonalna Marii, która sprawia, że dawno uśpione zmysły dojrzałej kobiety ponownie budzą się do życia. Budzi się też wyobraźnia widza. W dużej mierze za sprawą oryginalnych wizualnych połączeń, świetnej scenografii, chęci eksperymentowania i zabawy z filmową formą. Opowieść o kobiecej seksualności, doświadczeniu menopauzy ujęta jest w Maryjkach w formułę zgrabnego komediodramatu, udowadniając, że przekraczanie tabu wcale nie musi być takie bolesne. Dla odbiorcy debiutanckiego filmu Darii Woszek z pewnością nie jest! Premiera: 21 lipca Ocena: �����

12


JEŹDŹCY SPRAWIEDLIWOŚCI

reż. Anders Thomas Jensen Dania 2020, 116’ Filmowych wcieleń Madsa Mikkelsena było już bez liku, w końcu to jeden z najlepszych, a co za tym idzie najbardziej rozchwytywanych europejskich aktorów. Nie tak dawno tańczył na rauszu u Thomasa Vinterberga, teraz wcielając się w rolę wojskowego i ojca, będzie się mścił za tragiczną śmierć żony, która zginęła w krwawym zamachu. I choć Mikkelsen nadaje ton i wypłaca razy w nowym filmie Andersa Thomasa Jensena (twórcy pamiętnych Jabłek Adama), skupienie się wyłącznie na nim byłoby mocno niesprawiedliwe. Bo jak już sam tytuł sugeruje, że Jeźdźcy sprawiedliwości nie są filmem jednego aktora. Nikolaj Lie Kaas, Lars Brygmann oraz Nicolas Bro tworzą prawdziwą galerię osobowości, jakich w innym filmie o zemście z pewnością nie uświadczymy. To w ogóle oryginalne, świetnie napisane oraz inteligentne kino, gdzie na przemian do oczu napływają nam łzy ze śmiechu i wzruszenia. Jest coś wyjątkowego, osobnego, ale też humanistycznego w skandynawskich produkcjach i film Andersa Thomasa Jensena stanowi tego kolejny dowód. Premiera: 27 sierpnia Ocena: �����


FELIETON

DRUGI STOPIEŃ ODDALENIA

Mała teoria Janickiego

KUBA JANICKI

Dość powszechnie uznawana, choć nigdy nieudowodniona hipoteza, zakłada, że od każdej innej osoby na świecie dzieli nas maksymalnie sześć stopni oddalenia. Między Tobą a Dalajlamą jest pięć osób, pięć uścisków dłoni – Ty znasz kogoś, kto zna kogoś, kto zna kogoś, kto zna kogoś, kto zna kogoś, kto zna Dalajlamę. Albo, żeby nie było, Putina czy Elona Muska – po prostu dowolnego żyjącego człowieka. Tyle samo osób dzieli, a właściwie przybliża mnie do Donalda Trumpa, a panią z Żabki do Keanu Reeves’a. Nieogarniony, zaludniony przez miliardy świat okazuje się być w gruncie rzeczy, z naszego punktu widzenia, całkiem mały – dlatego hipotezę te nazywa się czasem teorią małego świata. Ja osobiście, jako Krakus z urodzenia (aż dziw, że wbrew zwyczajowi nie wspomniałem o tym w pierwszym zdaniu) oraz naukowiec-amator, od lat hołduję lokalnej wersji tej teorii: otóż w Krakowie obowiązują wyłącznie dwa stopnie oddalenia. Albo zna się kogoś osobiście, albo zna się kogoś, kto go zna - i kropka, czy też, jak powiedziałby naukowiec, tertium non datur. Mała teoria Janickiego, jeżeli jest prawdziwa, a wiele za tym przemawia, ma oczywiście doniosłe konsekwencje. Pierwszą, często dość praktyczną, jest statystyczny pewnik spotkania na mieście kogoś znajomego. I tak, wyruszając na pierwszy nocny rekonesans po smucie lockdownu, niepewny jeszcze, dokąd poniosą mnie nogi w parze z fantazją, nie umawiałem się z nikim, wiedziałem bowiem, że nie muszę – i tak spotkam na pęczki znajomych, w Lastriko, na Szpitalnej, w Szeptach czy po prostu na ulicy. Oczywiście nie wszystkie implikacje dwóch stopni krakowskiego oddalenia są tak pozytywne. Pewna zamężna przyjaciół-

ka, także Krakowianka, zwierzając mi się ostatnio z rozbudzonej w wiosenny czas fantazji o sekretnym, niezobowiązującym romansie, natychmiast zaznaczyła, że nie ma mowy o jej realizacji w Krakowie –

14

u nas bowiem, jak wiadomo, sekrety się nie przyjęły. I tak sobie żyje od zawsze ta nasza ukochana, wypełniona smogiem i niespełnionymi ambicjami niecka - w napięciu pomiędzy aglomeracyjnymi pretensjami do nowoczesności a małomiasteczkową rzeczywistością wścibstwa i stugębnej plotki, którą zawdzięczamy właśnie drugiemu stopniowi oddalenia. Inaczej więc nazwać tej superkrakowskiej i quasi-plotkarskiej rubryczki po prostu nie mogłem.


Patrycja Mroczek MIkoł aj Koval Bartosz Gadecki

/

Podobno pandemia się kończy, nie po raz pierwszy. Miejmy nadzieję że już ostatni. Jacy jesteśmy po? Jak czujemy tą naszą nową wolność? Co dla nas znaczy radość z odzyskanej swobody? Postanowiliśmy zapytać o to najbardziej poszkodowane branże, a raczej ludzi z nią związanych. Zaprosiliśmy do naszej sesji kilka znanych krakowskich postaci, które według nas tworzą tkankę kulturalną tego miasta. Zaczynając od gastronomi, przez branżę eventową, rozrywkową, po teatr i kulturę. Uczestnicy mieli w jednym słowie napisać jak czują tą nową rzeczywistość. Co napisali? Zobaczcie sami.

LUDZIE KRAKOWA

WOLNOSC I SWOBODA?

FOTO: MICHAŁ MASSA MĄSIOR / @MASSAPHOTOGRAPHER MUA: DOMINIKA WĘŻOWICZ / @DOMINIKA_WEZOWICZ ASYSTENT FOTO: MICHAŁ OSSOWSKI / @MICHAL_OSSOWSKI00 PRODUKCJA I OPRACOWANIE: OLAF BLEF / @OLAF_BLEF / MADMEN

Forum Przestrzenie 15


LUDZIE KRAKOWA

Iza Chył e k / Hevre / Kiermash Mateusz Kaczan / Kiermash

16


LUDZIE KRAKOWA

Robert Piaskowski / Pełn omocnik Prezydenta miasta Krakowa ds. Kultury Krzysztof Gł uchowski / Dyrektor Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie 17


LUDZIE KRAKOWA

Katarzyna Pilitowska Zosia Pilitowska Bartłomiej Suder 18

/

Ranny Ptaszek, Hummusija Meiselsa


LUDZIE KRAKOWA

Emil Hoł ubiczko / Hype Park Magda Hoł ubiczko / Bezogródek 19


BIZNES

Grow & Fly Mentoring jako forma rozwoju osobistego i zawodowego. A może moda? Spróbujmy w prostych słowach wytłumaczyć - czym jest mentoring? To zarządzanie zasobami ludzkimi, dzielenie się wiedzą i doświadczeniem. Budowanie na mocnych stronach mentee. To również - a może przede wszystkim - budowanie relacji. Wszystko zaczyna się od wyboru programu mentoringowego. To nie bez znaczenia. Taki program może mieć charakter wewnątrzfirmowy, krajowy, a nawet globalny. Wszystko zależy od danej osoby. Jakie ma oczekiwania, z kim chce pracować, jaki masz cel, na ile jest się gotowa otworzyć. Ale przede wszystkim - zaufać. Przystępując do mentoringu należy pamiętać, że to ciężka praca nad samym sobą. Często składająca się z walki ze słabościami i tematami, które są dla nas trudne. Cztery dziewczyny: Magdalena Grzęda, Anna Hruszka, Anna Paczuska, Anna Zemła - często uczestniczyły w programach monitoringowych Fundacji Liderek Biznesu czy Mentoring Walk Vital Voices, a teraz zamarzyło się im stworzyć coś swojego. Tak właśnie powstał Program Grow & Fly, pod patronatem GE Womens Network. W pierwotnym założeniu skierowany wyłącznie do kobiet. Miał pomóc w rozwoju kariery zawodowej, ale też umożliwić zrozumienie, czego każda z uczestniczek programu naprawdę chce. Czy jest to awans, podwyżka, zmiana działu, czy

20

może nawet zmiana miejsca pracy. Z biegiem prac pomysł ewoluował - choć lepszym stwierdzeniem będzie, że „dojrzewał”. Dojrzewał, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom. Stopniowo zaczęli angażować się w niego panowie z firm, które je tworzyły, m.in. GE Healthcare oraz Banku BHP. Ale też osoby spoza organizacji. Założeniem było, aby sparować ze sobą piętnaście par mentoringowo-couchingowych. W finalnym rozrachunku było ich aż trzydzieści pięć! Program zakładał od 3 do 10 godzinnych spotkań, ale też super wizje dla mentorów z Ładą Drozdą. Celem było, aby całe przedsięwzięcie przyniosło korzyści obu stronom. Monitoring to nie tylko rozwój mentee, to również poszerzanie horyzontów mentora. Nauka wyczucia i zrozumienia drugiej osoby i pokierowania nią tak, aby nie czuła, że coś jest jej narzucone. Procesy mentoringowe udają się tylko wtedy, jeśli obie strony są naprawę zaangażowane. Jeśli mentee gotowa/gotowy jest do pracy nad sobą i ma świadomość, że ten pro-

ces to dopiero początek przygody, która się nigdy nie kończy. Światowe sławy i marki zainicjowały istny bum na samorozwój czy samodoskonalenie się. Istnieją takie, w których po prostu należy pokazać swoje uczestnictwo, a które bardzo często nic nie wnoszą do naszego życia. Obserwując obecne trendy, da się jednak zauważyć, że to w większości kobiety stawiają na swój rozwój. Idzie nowe Panowie... Anna Zemła Communication manager Women’s Network manager at GE Healthcare


KORZYSTNY HARMONOGRAM PŁATNOŚCI

Twoje nowe mieszkanie w Krakowie

Poznaj nas | apartamentywybickiego.pl | gvd.pl | 600 777 731 | 734 182 117


SZTUKA

WYSTAWA W MUZEUM NARODOWYM W KRAKOWIE, 2018

Nikt nie pyta już, czy komiks jest sztuką Artur Wabik i Tomasz Trzaskalik o nowej inicjatywie, prowadzącej do otwarcia Muzeum Komiksu w Krakowie. Pierwsza wystawa już we wrześniu! Powiedzcie, dlaczego Muzeum Komiksu właśnie w Krakowie? Artur Wabik: - Razem z Tomkiem jesteśmy związani z Krakowem, od 10 lat współtworzymy Krakowskie Stowarzyszenie Komiksowe, które organizuje trzeci największy festiwal komiksu w Polsce. Ubiliśmy już trochę gruntu, zarówno jeśli chodzi o środowisko, jak i władze miasta, które nas znają i wspierają. Mamy też na koncie dwie duże wystawy komiksu w Krakowie, jedną w Paryżu, do tego opracowaliśmy obszerny katalog, który wzbudził uznanie nawet w Angoulême – na największym

22

festiwalu komiksu w Europie. Wszystkie nasze ekspozycje cieszyły się popularnością, zwłaszcza ta w Muzeum Narodowym w Krakowie, która była ogromnym sukcesem frekwencyjnym i finansowym. Tomasz Trzaskalik: - Przy okazji wystawy „Teraz komiks!” przełamaliśmy lody. Decydenci dostrzegli wartość kulturową tej formy sztuki, odtąd jesteśmy na dobrej drodze, rozmawiamy, nikt nie patrzy na nas jak na dziwaków. Osią ekspozycji przyszłego muzeum będzie kolekcja Wojciecha Jamy

– odpowiedzcie, co można w niej znaleźć? Artur: - Cała kolekcja to kilkadziesiąt tysięcy obiektów. W tym ponad sto oryginalnych plansz komiksowych, stanowiących największą wartość. Oprócz tego są w niej szkice, blaudruki, autografy, całe morze obiektów okołokomiksowych – limitowanych edycji zabawek, kart, monet, pinów, itd. Są też rzeczy budzące zaskoczenie, jak opakowania produktów spożywczych czy kosmetycznych z motywami komiksowymi. Zdarzało się, że w czasach PRL sami autorzy nie wiedzieli o takim wykorzystaniu ich wzorów!


Artur: - Na przykład w obiegu były nielicencjonowane figurki z Tytusem, Romkiem i A’tomkiem, o czym Papcio Chmiel nie widział. Były też produkty kosmetyczne z Ptysiem i Balbinką, mydło z Jackiem i Agatką oraz wiele innych. Mamy też autentyczne unikaty, jak na przykład przedwojenną, porcelanową figurkę Bezrobotnego Froncka, która istnieje dziś już pewnie tylko w jednym egzemplarzu. Tego rodzaju artefakty rzadko pojawiają się w polskich muzeach, a są warte zachowania i prezentowania, dlatego mamy wrażenie, że jesteśmy pionierami. Tomasz: - Chcemy pokazywać przede wszystkim polski komiks w kontekście międzynarodowym, ale nie uciekamy też od innych przedmiotów, które w jakiś sposób znalazły się w naszym kraju. Niedawno otrzymaliśmy taką darowiznę od antykwariatu „Abecadło” – piękny, XIX-wieczny przewodnik po Paryżu, gdzie odnajdujemy wiele wczesnych form komiksowych. Formuła naszego muzeum jest otwarta, chcemy

gromadzić wszystko, co ma wartość muzealną czy historyczną. Czy tego rodzaju przedmioty posiadają także wartość finansową czy przede wszystkim sentymentalną? Artur: - W ostatnim czasie nastąpiło znaczne ożywienie rynku kolekcjonerskiego, a nawet powiedziałbym – inwestycyjnego. O ile dawniej oryginalne plansze komiksowe, rysowane przez znanych autorów, kupowali przede wszystkim fani komiksu, i robili to stosunkowo tanio, płacąc maksymalnie 1000 zł za sztukę, to teraz mamy często do czynienia z działaniem spekulacyjnym. Inwestorzy są gotowi zainwestować kilkanaście lub dziesiątki tysięcy złotych w planszę, by później odsprzedać ją z zyskiem. Tomasz: - Na zachodzie ten rynek istnieje od wielu lat. Szokować mogą niektóre ceny, na przykład oryginalne plansze stworzone przez Grzegorza Rosińskiego potrafią osiągać wartość setek tysięcy euro, jak sprzedana w zeszłym roku okładka do komiksu Szninkiel. W Polsce wy-

soko cenione są na przykład okładki do komiksów Papcia Chmiela, które sprzedają się nawet po 50-75 tys. zł, a średnie wyniki to między 20 a 30 tys. Nikt nie pyta już, czy komiks jest sztuką – dlatego naszym zdaniem to najlepszy moment, by muzeum powstało i utrwaliło polskie dziedzictwo komiksowe.

SZTUKA

Co to było na przykład?

No właśnie, o jak dużym dziedzictwie komiksowym możemy mówić w Polsce? Artur: - Jest ogromne, trudne do przecenienia. Po autorze Kajka i Kokosza - Januszu Chriście, który zmarł w 2008, nie zostało wiele dostępnych prac, znaczna część z nich rozeszła się po prywatnych kolekcjonerach, podobnie było w przypadku twórczości Szarloty Pawel, autorki Jonki, Jonka i Kleksa. Niedawno zmarł Papcio Chmiel, pojawia się obawa, że za chwilę jego prace również mogą trafić na aukcje i zniknąć w prywatnych archiwach kolekcjonerów. Oczywiście, nie negujemy tego procesu, ale chcielibyśmy, aby część tego wspaniałego dorobku pozostała dostępna dla wszystkich, którzy kochają komiks. Bywają też

PRODUKOWANE BEZ LICENCJI FIGURKI GUMOWE Z TYTUSEM, ROMKIEM I A’TOMKIEM - LATA 70 XX WIEKU

23


SZTUKA

inne przypadki - rodzina Janusza Wróblewskiego, autora m.in. Kapitana Żbika, trzyma archiwum w takim stanie, w jakim pozostało po śmierci artysty. Ostatnim żyjącym dziś twórcą z tej generacji jest Tadeusz Baranowski, twórca niezapomnianych dzieł komiksowych, jak Skąd się bierze woda sodowa - warto byłoby również zadbać o integralność jego dorobku artystycznego.

FIGURKA PORCELANOWA BEZROBOTNEGO FRONCKA, LATA 30 XX WIEKU

Gdyby umieścić polski komiks na mapie świata, gdzie by się znalazł? Artur: - Jesteśmy rynkiem porównywalnym do Niemiec czy Czech, a więc naszych bezpośrednich sąsiadów. Daleko nam do rynków frankofońskiego i anglosaskiego, które są ogromne, a zarazem osadzone bardzo mocno w kulturze tych krajów. Na samym festiwalu komiksu w Angoulême we Francji, w czasie jednego weekendu, ukazuje się 2500 nowych tytułów – to pokazuje, o jakiej skali mówimy. W Polsce pojawia się 1000 tytułów rocznie, a więc znacznie mniej. Ale bywają i zaskakujące odkrycia. Przy okazji pracy nad wystawą „Teraz Komiks!” uderzyło nas, że przed wojną byliśmy na bieżąco z tym, co działo się w światowym komiksie. Z naszych badań wynika, że prasa tygodniowa w latach 20. i 30. XX w. reprodukowała dużą część z tego, co ukazywało się za granicą, nawet twórczość Disneya. Tuż po wojnie Papcio Chmiel debiutował rysując swoje pierwsze plansze na podstawie kanadyjskiego komiksu Sierżant King, który był wcześniej drukowany na łamach Świata Przygód. Tomasz: - Przed wojną rynek polskiej prasy był szeroki, a ilustracje – nie tylko komiksowe – niezwykle pożądanym dodatkiem. Komiksy zawierały nawet gazetki reklamowe, jak np. Łącznik Pocztowy. Znalazłem tam po cztery historie w jednym numerze, tworzone często przez najlepszych rysowników. To pokazuje, że mamy komiksowe dziedzictwo, o którym dzisiaj już nie pamiętamy. Artur: - Myślę, że błędem byłoby niedocenianie polskiego rynku, zwłasz-

24

cza tego, co działo się w czasach PRL, kiedy komiks stał się autentycznie kultowy. Na nasz festiwal komiksu przyjechał kilka lat temu Bédu, znany belgijski rysownik, autor serii Hugo. Zaskoczył nas mówiąc, że nigdy nie widział takich tłumów na spotkaniu autorskim, jak te, które przyszły do Arteteki w Krakowie. Seria Hugo, drukowana jeszcze w PRL, ukazała się w Polsce w łącznym nakładzie ponad pół miliona egzemplarzy. Podobnie szwajcarski rysownik Marvano, był zaskoczony faktem, że jego Wieczna wojna osiągała u nas tak ogromne nakłady i miała wpływ na całe pokolenie czytelników. Jak daleko jest do otwarcia tego, o czym marzycie, czyli Muzeum Komiksu? Artur: - Po kilku latach rozmów z miastem i partnerami w Polsce oraz zagranicą, zdecydowaliśmy się zrobić krok wyprzedzający. Otwieramy „muzeum w organizacji”, czyli

nie czekamy dłużej, tylko przejmujemy inicjatywę. Urządzamy się tam, gdzie możemy, na razie w niedużej skali – w pierwszy weekend września otwieramy pierwszą siedzibę Muzeum Komiksu w kamienicy przy ul. Sarego 7 w Krakowie. Chcemy pokazać, że potrafimy działać w trybie całorocznym. Będziemy tam realizować wystawy czasowe, prowadzić badania nad komiksem, tworzyć publikacje i animować życie kulturalne w Krakowie. Tomasz: - Tego rodzaju inicjatywy związane z popkulturą cieszą się rosnącą popularnością, czego przykładem jest Muzeum Dobranocek w Rzeszowie, które odwiedza 30 tys. osób rocznie. Jesteśmy przekonani, że podobnie będzie z Muzeum Komiksu, tym bardziej, że temat ma ogromny potencjał międzynarodowy. Jesteśmy przekonani, że nasza inicjatywa szybko stanie się szybko jedną z atrakcji Krakowa. Rozmawiał Rafał Stanowski

TWÓRCY MUZEUM KOMIKSU PODCZAS WYSTAWY W PARYŻU, 2019


MATERIAŁ PROMOC MYOJ D NA Y FOT. ELIZA SHABO

Równość, wolność i sztuka. Equal rights. Równouprawnienie to jeden z najważniejszych współczesnych tematów. A zarazem problem rozpalający ogromne emocje. Bez równości nie ma również drugiego z kluczowych dla świata pojęć – wolności. Dlatego w tym numerze „Lounge” podążamy ścieżką równości i wolności – a na okładce prezentujemy Aliyę Riz, dyrektor artystyczną marki luksusowej biżuterii Aurum Bloom, a zarazem inicjatorkę nowej akcji artystycznej 79 Art Space.

Wszyscy odzyskujemy po raz kolejny wolność, tym razem po pandemii COVID-19, która zamknęła nas w domach i przed ekranami laptopów. Wiele dziedzin, często kreatywnych lub artystycznych, przez wiele miesięcy pozostawało w za-

mknięciu i dopiero teraz odzyskują swobodę działania. Tak samo ich odbiorcy, którzy przez długi czas musieli obejść się smakiem, także dosłownie, bo zamknięte pozostawały restauracje, bary i kluby. A więc miejsca, w których tętni puls nowoczesnego społeczeństwa. W czerwcu przeżywaliśmy światowy Pride Month, przypominający że w wielu miejscach globu trzeba nadal walczyć o tak oczywisty wydawałoby się temat, jak równouprawnienie osób LGBTQ. Jeszcze nie ucichły jego echa, a my podążamy dalej jego ścieżką, przypominając że bez równości nie uzyskamy autentycznej wolności. Słynne hasło Rewolucji Francuskiej, która uchyliła drzwi do powstania nowoczesnego

świata, brzmiało przecież „wolność, równość, braterstwo”. Te pojęcia, i daleko, i blisko nas, ciągle pulsują czerwonym światłem i proszą o nasze zaangażowanie. Polska marka Aurum Bloom, tworząca biżuterię najwyższej próby, włącza się aktywnie w te działania. Firma, którą kieruje Aliya Riz zaprojektowała specjalny wisiorek, który stanowi symbol współczesnej walki o równouprawnienie. Jego uroczysta premiera jest zaplanowana na jesień tego roku w czasie wystawy 79 Art Space w Krakowie. Zobaczymy prace międzynarodowych artystów tworzących dzieła bliskie pojęciom równości i wolności. Moda i sztuka spotkają się, by oczarować pięknem i otworzyć nasze serca.

25


ARTYSTA

KLUB KULTURALNY

Świat bez sztuki byłby pustynią O niepoliczonych śladach, które są efektem działań artystycznych, z Dobiesławem Gałą - twórcą wizualnym, wykładowcą krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, zdobywcą Grand Prix X Triennale Polskiego Rysunku Współczesnego, rozmawia Edyta Sotowska - Śmiłek

Kiedy zrozumiałeś, że jesteś artystą? - Ten pierwszy zew poczułem już w przedszkolu. To była ulepiona gruszka, która spotkała się z pochwałą dorosłych. Wszyscy o tej gruszce mówili dość długo, nie wiem czy ze względu na to, że byłem dzieckiem, czy ona się po prostu udała. Potem, w szkole podstawowej zawsze plastyka, w przeciwieństwie do matematyki, była w centrum mojej uwagi. Ta pasja była ze mną przez całą szkołę podstawową, więc pod koniec nie było dylematu, co dalej. Została tylko kwestia wyboru, do którego liceum plastycznego skierować swoje kroki. Wybór padł na Kielce, ponieważ jedynie tam był kierunek rzeźby w kamieniu. Dostałem się, a potem to już wiadomo – Akademia Sztuk Pięknych. Nie miałem planu „B”, nigdy nie zastanawiałem, co innego mógłbym robić… Pewnie próbowałbym do oporu. Czyli od początku miały być sztuki plastyczne? - Tak. Plastyka, rysunek, rzeźba były ze mną od samego początku. Mój tato także jest artystą. Od dziecka z fascynacją przyglądałem się jak malował. Myślę, że to także miało wpływ na wybór życiowej drogi. Od dziecka miałem w nim wsparcie i zawsze mogłem liczyć na zrozumienie. Lubiłem do niego przychodzić po korekty albo na konsultacje. Mama, która jest ekonomistką - cieszyła się z naszego porozumienia i zawsze z boku, ze zrozumieniem obserwowała.

26

Oprócz sztuk plastycznych, nie brałeś nic innego pod uwagę? Wiedziałeś, że matematykiem nie będziesz. - Nie, matematykiem absolutnie, choć świat nauk ścisłych całkowicie mnie fascynuje. Co w sztukach plastycznych najbardziej Cię pociągało? - Rysunek, malarstwo, rzeźba, nawet próbowałem coś robić w drewnie. W liceum wszystko działo się równolegle. Żadna dziedzina się nie wybijała ponad inną. Dopiero na Akademii rysunek zaczął mnie bardziej angażować. A jak nazwałbyś swój styl?

- To jest skoncentrowanie wszystkich doświadczeń mojej dotychczasowej drogi artystycznej, czyli właśnie rzeźby, malarstwa i rysunku. To co teraz robię to rysunki strukturalne, malarstwo strukturalne. Ale do niedawna uprawiałem każdą z tych dziedzin bardziej autonomicznie. Rzeźbiłem i jak chwilowo wyczerpałem ekspresję w tej dziedzinie, przechodziłem na płaszczyznę, monochromat - czarno-biały rysunek. Później wchodził kolor. I tak wymiennie. Ale czasem te wszystkie elementy się na siebie nakładały, powtarzały się jakieś elementy kompozycji, czy też kierunek myślenia, działania. Jednak ostatnio, od jakiś dwóch, trzech lat, te trzy elementy złączyłem w całość powstała płaskorzeźba połączona z rysunkiem i malarstwem. Wykorzystuję różne media: ołówek, grafit,


ARTYSTA

węgiel, farbę, pigmenty, czyli wszystko, co wykorzystuje się w działaniach rysunkowo-malarskich. Kiedyś powiedziałeś mi, że Twoja twórczość to procesy, których nie da się przyśpieszyć. Dlaczego? - Te dość długie okresy wynikają z praw termicznych i fizyczno-chemicznych. Żeby zrobić jakąś pracę, muszę przygotować strukturę trójwymiarową, rzeźbę, relief. To wymusza na mnie specyficzny rytm pracy. Kiedy mam wenę tworzę kilka prac naraz. Oddając się jednej - musiałbym czekać aż coś podeschnie, coś się skrzywi, będzie wyporne, stanie się pozytywem bądź negatywem. To urosłoby w wieczność. Do pracy podchodzę co godzinę, co pół, czasem raz na dzień, zależy od długości procesu. Jak chcę przyśpieszyć, to okazuje się, że zdekonstruowałem, to co miałem w zamyśle tworzenia. I to też bywa twórcze? - Ta dekonstrukcja, czasem przypadek, nieudanie, później przeradzają się w kolejne pomysły, są inspiracją. Często fragment powstały w taki sposób w jednej pracy, próbuje powtórzyć w kolejnej. I to jest taka niekończąca się opowieść, bo te przypadki ciągle się zdarzają. Dzięki temu prace rozchodzą się w różne kierunki. Pracuję czasem nad jednym cyklem, ale z tego jednego nagle rodzą się trzy, cztery kolejne. To niekończący się proces, który ciągle mnie fascynuje. Oprócz tych przypadków, to co jest inspiracją? - Od zawsze inspirowała mnie nauka, kosmos. Te gigantyczne zdarzenia, które dzieją się gdzieś we wszechświecie, na innych planetach, a które można sprowadzić do takich mikrokosmosów, spojrzeć na nie jak na metafory. To ślady zjawisk fizycznych albo ludzkich działań. Każdy człowiek zostawia po sobie ślad. Nie ilustruję konkretnych zdarzeń czy osób, tylko to, co mogło po nich zostać. Zwykle zatem tytułuje swoje prace jako „ślady”, „pozostałości”. Fascynuje mnie również oddziaływanie formy na formę. Jaki wpływ ma ewentualne zderzenie czy zetknięcie się dwóch jakiś form, co z tego powstanie. Dodatkowo upływ czasu przynosi dodatkowe elementy, wprowadza zmiany. Myślę, że związki chemiczne, których używam, mogą na siebie jeszcze przez jakiś czas działać. Praca za dwa lata może być inna niż dziś. W jakich wymiarach Twoje prace niepowtarzalne? - Nie da się ich skopiować. To także za sprawą przypadków, których do końca nie sposób kontrolować. Są metody rzeźbiarskie, którymi można by powtórzyć strukturę, ale nie da się powtórzyć kolejno etapów, nakładania pigmentów, papieru i procesów, które zachodzą. Wydaje mi się, że nie spotkałem się jeszcze z tego typu pracami.

Nie da się w takim razie podrobić Twojego obrazu. - Nie sądzę, żeby to było możliwe. Oczywiście, jeśli ktoś się zainspiruje, będzie mógł powielać pewien rodzaj działań czy eksperymentów strukturalnych i przestrzennych – w obrębie kompozycji, pewnych ciężarów, brył, kierunków. Obserwuję, że studenci poszukują nowych form i sięgają po podobny rodzaj aktywności twórczych. Masz zatem poczucie, że stajesz się autorytetem studentów? Jak to jest być wykładowcą akademickim, będąc jednocześnie aktywnym twórcą? - Dla studentów na pewno jest istotne, że jestem twórczo aktywny. Ten ewentualny autorytet przejawia się w pracach kończących semestr, bo tak naprawdę na początku

27


ARTYSTA

nie wiemy z czym ci młodzi przychodzą do Akademii. Czasem widzę jakieś inspiracje, twórcze cytaty. A co Tobie daje z młodymi ludźmi?

praca

- Mnie też bardzo inspirują te prace, obecność na Akademii i obserwowanie przeróżnych działań w pracowniach i wykorzystywanych materiałów. Poszukiwania młodych ludzi, możliwość wymiany myśli z nimi to piękna przygoda. Rzeźba zmierza teraz w kierunku bardzo delikatnych abstrakcji z materiałów z odzysku, takich jak np. plastik. Jest coraz mniej typowej rzeźby. Ale tego wymaga rynek, na to zwracają uwagę już nawet licealiści. Taki jest znak naszych czasów. Krakowska Akademia ma łatkę szkoły bardzo konserwatywnej, dla niektórych jest to magnes absolutny, jednak niektórzy wolą poszukiwać działań poza figuracją. Teraz na Akademii tak naprawdę jest tylko jedna pracownia typowej figuratywnej rzeźby. Reszta pracowni uspójniła działania kompozycyjne, przedsięwzięcia w przestrzeni z innymi dziedzinami sztuk plastycznych. Czy teraz łatwiej studiować sztukę niż 20 lat temu? - Czy jest prostsze? Wydaję mi się, że jesteśmy teraz trochę bardziej pobłażliwi, ale może to też wynikać z sytuacji pandemicznej. Czasem patrzymy na pewne rzeczy z przymrużeniem oka. Na pewno kiedyś była większa dyscyplina, bardziej myśleliśmy o frekwencji, współuczestniczeniu w zajęciach. Teraz studenci są zajęci również innymi rzeczami, szczególnie w późniejszych latach. Ci na początku drogi więcej pracują. Na każdym roku, są oczywiście jednostki w nieustannym wirze pracy, tworzenia. Jeśli są takie dwie, trzy osoby w pracowni, to grupa dużo lepiej funkcjonuje. Jeśli takich nie ma, to bywa ciężej. Co postrzegasz jako swój artystyczny, największy sukces? - W ostatnim czasie - oczywiście ogromnym dla mnie wyróżnieniem

28

jest główna nagroda X Triennale Polskiego Rysunku Współczesnego za rysunki. Utwierdziła mnie w przekonaniu, że obrałem właściwy kierunek, że warto to robić. Bo oczywiście, pracując nad projektami, raz pojawia się zachwyt, innym razem dotykają mnie wątpliwości. Procesowi twórczemu towarzyszy cały wachlarz emocji. Nie tylko nagrodę, ale przede wszystkim uzasadnienie, które mówi, że poszerzam zakres rysunku i odnalazłem nową dla niego płaszczyznę - uważam za największy sukces. Mam poczucie, że obecnie

w pracowni cały czas płynę na tym, to mnie inspiruje, daje twórczą moc. Sprawiło, że czuję niedosyt, cały czas szukam i czuję, że jestem w drodze. Co osobiście daje Ci sztuka? - W sztuce zanurzony jestem od zawsze. Ona daje mi spokój, pewność siebie, spełnienie, realizację. Nie wyobrażam sobie życia bez tworzenia. Czyli artystą może być człowiek szczęśliwy, bo mówi się, że sztuka często ma źródło w cierpieniu. - Są artyści, dla których impulsem są jakieś tragiczne sytuacje, inni potrzebują spokoju i równowagi. Ja raczej jestem po tej drugiej stronie. I przede wszystkim praca w nocy – wtedy czuję wolność tworzenia.

W dzień nie potrafię się skoncentrować. Czy zastanawiałeś się, jak wyglądałby świat bez artystów, i czy możesz sobie taki wyobrazić? Jacy wtedy byliby ludzie? - Świat bez sztuki byłby pustynią. W każdym okresie, czy to czas wojny czy pokoju, sztuka zawsze była potrzebna. W przykrych czy okrutnych czasach sztuka wspierała ludzi i koiła serca. Obecnie sztuka również w jakiś sposób inspiruje, łagodzi stres i napięcia, których jest wokół pełno, a także daje powód do wielopłaszczyznowego myślenia. Czy to przestrzeń sztuk plastycznych, czy teatr, czy muzyka. Szczególnie teraz, kiedy w czasie lockdownu ludzie spędzali więcej czasu na takich w gruncie rzeczy pustych aktywnościach jak telewizja. Gdy otworzyli muzea, wszędzie pojawiały się artykuły, jak duża była tego potrzeba. Sztuka inspiruje wszystkich, czy to są fizycy, matematycy, astronauci, inżynierowie. Każda dziedzina może w jakiś sposób się sztuką zainspirować, tworząc coś bardziej przyziemnego i konkretnego. Masz jakieś Twoje marzenie związane z zawodem? - Marzeniem jest możliwość ekspozycji w najbardziej prestiżowych galeriach na świecie, takich jak MOMA albo na światowych przeglądach sztuki. Dobrze byłoby zdobyć zainteresowanie jakiegoś znaczącego marszanda. To już jest sukces. Czy prowadzisz archiwum, dokumentację swoich prac? - Każdą pracę fotografuję, ale nie mam ich poukładanych, podpisanych. Powoli dojrzewam do tego, żeby jednak uporządkować je w cykle. Pracuję także nad nowym albumem. A umiesz powiedzieć, ile w życiu prac zrobiłeś? - Nie. I niech tak zostanie.


JEŚLI CHCESZ:

IF YOU WISH TO:

 DOBRZE ZJEŚĆ 

 EAT WELL 

 ZAPALIĆ CYGARO 

 LIGHT A CIGAR 

 NAPIĆ SIĘ WYKWINTNEGO ALKOHOLU 

 ENJOY AN ALCOHOLIC BEVERAGES 

 ROZKOSZOWAĆ SIĘ NIEZAPOMNIANYM WIDOKIEM 

 ADMIRE AN UNFORGETTABLE VIEW 

ZAPRASZAMY CIĘ DO NASZEGO

WE INVITE YOU TO OUR

NA 6 PIETRZE

LOCATED ON THE 6TH FLOOR

Nie czekaj, zrób rezerwację już dziś: Tel: 12 300 30 33

Do not wait, make your reservation today: Tel: 12 300 30 33

„PODNIEBNEGO BARU”

„SKY BAR”

Znajdź | Find us www.filipa18.com

RestauracjaFilipa18FoodWineArt

Restauracja_Filipa18

Rezerwacja | Reservation św. Filipa 18, 31-150 Kraków

+48 300 30 33

restauracja@filipa18.com


FOTOGRAFIA

30

OD LEWEJ: MICHAŁ OSA OSSOWSKI I MICHAŁ MASSA MĄSIOR FOT. JACEK URA


FOTOGRAFIA

Studio Unique Zawiła Zawsze dobre światło Nowe studio Unique Zawiła w Krakowie przyciąga wszystkich, którzy kochają fotografię, piękne, naturalne światło oraz dobrą kawą. Ścieżki tego kreatywnego miejsca wytyczają dwie dobrze znane w Krakowie osobowości: Michał „Massa” Mąsior oraz Michał „Osa” Ossowski.

- Wszystko zaczęło się pięć lat temu, jak to często bywa, od przypadku. I od wypitej razem kawy. „Przywiozłem scenografię na sesję fotograficzną Massy, siedliśmy, zrobiliśmy sobie espresso i zaczęliśmy gadać - mówi Michał Ossowski. - To było coś o samochodach, szybko złapaliśmy wspólny język - dodaje fotograf Michał Mąsior. - Nasze spotkanie przerodziło się w znajomość, Osa wpadał pomagać przy moich sesjach zdjęciowych, zaczęliśmy coraz częściej współpracować. I regularnie piliśmy kawę - śmieje się Michał Ossowski. Dlatego, gdy postanowili stworzyć nowe studio Unique Zawiła, jednym z pierwszych kupionych sprzętów był profesjonalny ekspres. Kawał pięknej, błyszczącej chromem maszyny, której pomruk uruchamia strumień mocnego, czarnego trunku. - Czy wiesz, że kawa jest najczęściej sprzedawanym napojem na świecie? - pyta mnie Osa, podając filiżankę aromatycznego espresso. Na ulicę Zawiłą, biegnącą południowym skrajem miasta, blisko klimatycznej dzielnicy Kliny, trafili trochę z przypadku, a trochę z przeznaczenia. - Zobaczyłem to miejsce kilka lat temu, od razu pomyślałem, że można tu stworzyć świetne studio o zupełnie innym klimacie niż te, które mamy w Krakowie - wspomina Osa. A potem Massa dostał mail z informacją, że lokal jest do wzięcia. Nie zastanawiali się długo, to był złoty strzał, miłość od pierwszego spojrzenia. Trudno się im zresztą dziwić.

Otwieram drzwi. Ukazuje mi się loftowe wnętrze o powierzchni 160m 2. W panoramicznych, wysokich na kilka metrów oknach, przegląda się popołudniowe słońce. - Dzięki nim mamy to, co najcenniejsze w fotografii – piękne światło dzienne - mówi Massa. - Oczywiście jeśli trzeba, okna mogą zostać zasłonięte i pomieszczenie zatapia się w półmroku. Metalowe, pofabryczne schody prowadzą na 1 piętro, gdzie znajduje się antresola z osobnym pokojem i… ustawioną na podeście wanną. To pomysł Osy, który z wykształcenia jest architektem wnętrz i lubi zaskakujące elementy dekoracji. - Widziałeś drugie takie studio w Krakowie, w którym na antresoli znajdziesz luksusową wannę? - mruga porozumiewawczo okiem. Wszystko po to, by we wnętrzu załapać odpowiedni klimat. By uciec od komercyjnej atmosfery, nie sprzyjającej działaniom twórczym – a do nich przecież należy współczesna fotografia czy realizacja materiałów wideo. - W naszym studiu masz poczuć się, jakbyś znalazł się w Nowym Jorku lub Berlinie - mówi Massa. - Gdy przyjeżdżam tu, wracam często wspomnieniami do czasu, który spędziłem w Ameryce, panuje tu podobna, kreatywna atmosfera. - A ja kilka razy usłyszałem komplement, że czuje się tu klimat studiów fotograficznych z Paryża - dodaje Osa. Działania obu Michałów zostały już docenione. Prestiżowe marki foto-

graficzne Leica i Hasselblad zostały oficjalnymi partnerami Unique Zawiła. To oznacza, że krakowskie studio zyska wartościowe certyfikaty i międzynarodową promocję, a klienci będą mogli pracować na sprzęcie obu słynnych marek. W magazynie znajduje się cały potrzebny sprzęt do realizacji sesji czy filmu. Miejsce, choć działa dopiero od niedawna, już wrosło w fotograficzny pejzaż Krakowa. Odbywają się tu regularnie sesje, telewizja kręci materiały wideo, przyjeżdżają ekipy zajmujące się realizacją teledysków i reklamówek. - Działamy też dla lokalnej społeczności, regularnie organizujemy spotkania dla fanów fotografii - mówi Massa. - Ludzie przychodzą, przynoszą ulubione albumy, gadamy, pijemy piwo, a czasami whisky, jest fajnie. - Chcieliśmy stworzyć studio, w którym nie tylko dobrze się pracuje. Takie, w którym sami chcielibyśmy spędzać jak najwięcej czasu - dodaje Osa. Miejsce, które żyje, pełne kreatywnych działań i spotkań. Miejsce, do którego chętnie się wraca. - Dlatego kiedy ktoś żegna się z nami, nie mówimy „do widzenia”, tylko „do zobaczenia” - kończy Michał Ossowski. A na pożegnanie dostaję kuksańca od Helmuta – kilkumkiesięcznego wyżła Massy, który jest częstym gościem studia Unique Zawiła, a zwłaszcza jego białej kanapy.

Rafał Stanowski

31


LIFESTYLE

Jak się oświadczyć? Każda kobieta potrzebuje poczucia bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo może być finansowe takie jak dobra praca, w której mamy pewność zatrudnienia na długi czas i stałe dochody. Może to być również bezpieczeństwo emocjonalne w związku z drugą osobą. Takie bezpieczeństwo w życiu jest bardzo ważne. Każdy z nas pragnie mieć pewność, że ta druga połówka naszego życia myśli o tym, żeby spędzić z drugą podobną sobie osobą resztę swojego życia w szczęściu na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie. PRZYGOTUJ SWOJĄ PARTNERKĘ DO TWOICH INTENCJI Nie ukrywaj tego, że zależy Ci na niej i poważnie o niej myślisz. To w ważny sposób utrwali jej tok myślenia o tym, że naprawdę Ci na niej zależy. Kobiety są bardzo emocjonalne i często wyrażają emocje słowami, gestami, śmiechem oraz płaczem. To znaczy, że bardzo przeżywają każde wydarzenie ze swojego życia. Emocje towarzyszą kobiecie w każdej chwili, nawet podczas przeżywania wspomnień, które mogą wiązać się ze szczęściem lub ze smutkiem. Podobnie też marzenia oraz własne wyobrażenia o swojej przyszłości, kobiety traktują bardzo poważnie. Dobrze, aby jej wyobrażenie o wspólnym szczęśliwym życiu z Tobą było stopniowo budowane. Można to zrobić na wiele sposobów na przykład pytając ją co

32

myśli o małżeństwie, albo co myśli o wspólnym domu i dzieciach. Zapytać jak ważny jest dla niej dzień ślubu i jak go sobie wyobraża. Dobrze jest zapytać wprost o to co jej się podoba, czyli jaki chciała by dostać pierścionek zaręczynowy. Czy marzy jej się pierścionek ze złota, czy ze srebra, z diamentem czy z rubinem. Te sygnały, które jej dajesz będą jej jasno mówiły o Twoich zamiarach. To wszystko będzie mówiło jej, że myślisz o niej poważnie i to już jest więcej niż połowa sukcesu na spodziewaną odpowiedź na pytanie ,,czy wyjdziesz za mnie?’’.

JAKI PIERŚCIONEK ZARĘCZYNOWY? Biżuteria od zawsze kojarzy nam się z bogactwem, ze szlachetnością i z dobrobytem. To właśnie jest materialne - Wszystkiego najlepszego! Zdecydowanie dlatego decydujemy

się na zakup biżuterii na prezent. Firmy jubilerskie świetnie o tym wiedzą dlatego aby sprzedać więcej swoich produktów bardziej personalizują swoje wyroby złotnicze tak, aby trafić w jak najlepsze gusta klientów. Prowadzone są analizy zachowania konsumentów, aby śledzić co jest powodem ich zainteresowań i aby pod tym kontem celnie zaspokoić potrzeby konsumentów. Dużą popularnością cieszą się złote pierścionki z diamentem, ponieważ jak mawiała słynna i piękna Merlin Monroe ,,diamenty są najlepszym przyjacielem kobiety’’. Można też wybrać coś z niższej pułki jak na przykład złoty pierścionek z diamentem i cyrkoniami. Jeśli masz w sobie ekstrawagancką duszę to proponujemy również pierścionek z białego złota z topazem i diamentami.


PREZENT OD SERCA Personalizowanie produktu to coś w rodzaju wykonanego połączenia do przyjaciela, który ma tego dnia urodziny aby życzyć mu wszystkiego najlepszego. Taka osobista rozmowa to też okazja aby zapytać o zdrowie lub zwyczajnie powiedzieć ,,co słychać?’’. Tą osobistą chwilą i tym wyjątkowym czasem w formie prezentu jest na przykład imienna kartka urodzinowa. Bardzo osobisty jest też grawer na biżuterii, który będzie nam przypominał o tej pięknej chwili, kiedy pomyślimy o kochanej osobie.

oraz przeżyć je na nowo oglądając to na ekranie pudełka i słuchając przy tym ulubionej muzyki. Dzięki temu będziesz mógł wręczyć pierścionek zaręczynowy w pięknej, niepowtarzalnej formie i cudownej atmosferze. Samemu możesz wgrać Wasze wspomnienia do multimedialnej szkatułki przez kabel USB i do tego wybrać jej ulubioną muzykę, przy której zawsze się wzrusza. Ten moment gdy podarowujesz jej pierścionek i ona mówi TAK! Świetny pomysł? Tak! Opakowania Lespoke możesz użyć przy każdej okazji jak na przykład urodziny, imieniny lub na Dzień Matki jako prezent okolicznościowy. Możesz wręczyć też pudełko Lespoke swojemu Tacie i do środka włożyć zegarek na prezent. Pomysłów na wykorzystanie Pudełka Lespoke jest całe mnóstwo.

ARTYKUŁ PROMOCYJNY

na wewnętrznej pamięci urządzenia o pojemności 1GB. Innowacyjne pudełko daje poczucie luksusu i prestiżu. Opakowania Lespoke mogą również służyć jako pudełka upominkowe i są przeznaczone do przechowywania różnych rodzajów biżuterii, w tym pierścionków, bransoletki, kolczyków, broszki, sygnetów, łańcuszka lub zegarka. Ostatnio modne stało się też dawanie kluczyków od samochodu lub motocyklu w pudełku Lespoke. Pudełko Lespoke jest obecnie w sprzedaży na największych rynkach świata i również już dostępne w Polsce łącząc przy tym tradycyjne drewniane opakowanie z nowoczesną technologią. Więcej informacji na temat nowego innowacyjnego pudełka na biżuterię i innych produktów Lespoke można znaleźć na stronie: www.lespokepoland.com lub skontaktować się z wyłącznym dystrybutorem marki Lespoke w Polsce przez: poland-sales@ lespoke.co.uk. Wejdź i zobacz opakowania Lespoke na Youtube: youtube.com/watch?v=OkLtuKh0CZI

„SZCZĘŚCIE TO JEDYNA RZECZ, KTÓRA SIĘ MNOŻY, JEŚLI SIĘ JĄ DZIELI”

GDZIE SIĘ OŚWIADCZYĆ? Naukowe badania dowodzą, że okoliczności otrzymania prezentu mają silny wpływ na reakcję osoby obdarowanej. Wcale nie musisz jeździć daleko i wydawać fortuny na bilety lotnicze żeby móc oświadczyć się swojej Kobiecie. Dzięki opakowaniu Lespoke możesz zabrać w czasie swoją kobietę do szczęśliwych chwil, które już razem wcześniej przeżyliście

Te słowa wypowiedział Albert Schweitzer – filozof, lekarz, pastor, który otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla w 1953 r. Te słowa są ponadczasowe! Celem dawania prezentu jest dawanie emocji i wrażeń! Dajemy prezenty po to, żeby okazać swoją wdzięczność lub wręczyć dowód miłości i szacunku. Pudełko na biżuterię Lespoke daje możliwość okazania swoich uczuć w wyjątkowy sposób. Pudełko posiada funkcje odtwarzania muzyki i wyświetlania filmów na ekranie LCD. Wideo, zdjęcia i muzyka włączają się już po otwarciu drewnianego pudełka i na ekranie wyświetlają się Wasze szczęśliwe chwile utrwalone

O LESPOKE Lespoke została założona w 2019 roku jako londyńska marka modnych i luksusowych produktów lifestyle’owych z najbardziej pożądanych wzorów na świecie. Marka oferuje szeroką gamę najpopularniejszych stylów akcesoriów modowych oraz luksusowych artykułów z najwyższej półki, w tym rotomat do zegarków, sejfy oraz ekskluzywne meble. Dr Anna Rycińska psycholog, terapeutka par, mediator rodzinny

33


Mazursko - wyjątkowy przewodnik po Mazurach PODRÓŻE

Ahoj

z Rucianego-Nidy

ZDJĘCIA: AGNIESZKA ŻELAZKO

WIDOK Z OŚRODKA PTTK W RUCIANEM-NIDZIE NA JEZIORO NIDZKIE.

Dziś osadę Ruciane oraz dawną wioskę rybacką Nida łączy przepiękna, szeroka Aleja Wczasów, która biegnie przez las. Przy Alei Wczasów jest między innymi duży Ośrodek Wypoczynkowy Wodnik (z domkami do wynajęcia) oraz Ośrodek PTTK Ruciane-Nida z domkami, polem namiotowym, miejscem postojowym dla kamperów (swoją drogą jest tu też jedyny w tej części Mazur tzw. Camper Service), mariną, gdzie można zacumować nawet sto jednostek i całkiem niezłym zapleczem gastronomicznym. Tawerna z dużym tarasem tuż przy jeziorze i porcie jachtowym serwuje śniadania, obiady i różne przekąski. Miłe Panie zrobią ratującą życie jajecznicę nawet o godzinie 14:30, gdy ktoś wypełznie z kampera i ładnie poprosi, zawieszony w czasie i przestrzeni bez elementarnej wiedzy na temat aktualnego dnia tygodnia. Wiem coś o tym! Jak już jesteśmy przy Alei Wczasów to warto wspomnieć o ośrodku Per-

34

ła Jezior. Został on zaprojektowany jeszcze w latach dwudziestych przez znanego architekta Augusta Feddersena. Ten sam człowiek zaprojektował m.in. Teatr im. Jaracza w Olsztynie, tamtejszy spichlerz czy kościół Franciszkanów przy ul. Wyspiańskiego (także w Olsztynie). Przed II wojną światową Perła Jezior działała pod nazwą „Kurhaus Rudczanny am Niedersee” i przeżywała swoje lata świetności. Było tu 130 pokoi zlokalizowanych w dwóch budynkach. Do tego kąpielisko, własny plac sportowy, restauracja, garaże a nawet… stacja benzynowa. Obiekt był wyposażony w centralne ogrzewanie i ciepłą wodę. Stanowił świetne miejsce wypoczynku dla kuracjuszy także ze względu na otoczenie Puszczy Piskiej. Dziś obiekt jest opuszczony, a budynki są w ruinie. Po latach świetności nie zostało nawet śladu. Po roku 2016 roku Perła Jezior przeszła w ręce Nadleśnictwa Maskulińskiego, które chciało przywrócić jej dawną świetność i stworzyć tu centrum szkoleniowo-

Oto Ruciane-Nida. Miejscowość, której nazwę odmieniałam źle przez bardzo długi czas. Gdzie jesteś? W Rucianem-Nidzie, a nie w Rucianych-Nidach. Skąd wyjeżdżasz? Z Rucianego-Nidy a nie z Rucianych Nid. Ech, skomplikowane. Dawno temu dwie miejscowości funkcjonowały oddzielnie. Była zatem osada leśno-tartaczna Ruciane oraz wioska rybacka – Nida. -konferencyjne. Po dziś dzień prace związane z rewitalizacją nie ruszyły. Za Ośrodkiem PTTK Aleja Wczasów rozwidla się. Gdy skręcimy w lewo – wjedziemy na ulicę Wiejską, przy której stoi mnóstwo mniejszych i większych domków. Na pierwszy rzut oka wyglądają nieco zwyczajnie, ale wszystkie domy po lewej ręce leżą na dużym wzniesieniu, z którego roztacza się przepiękny widok na Jezioro Nidzkie. To tutaj są też dwa obiekty prowadzone przez Karolinę, którą poznacie w kolejnym rozdziale. Z ulicy Wiejskiej jest mnóstwo zejść do ścieżki biegnącej wokół jeziora. Jest tu dość duża plaża i siłownia pod gołym niebem. Działa też sporo wypożyczalni sprzętu wodnego. Z ulicy Wiejskiej (wjeżdżając w Żeglarską) można dotrzeć do słynnego Ośrodka „Pod Dębem” znajdującego się w lesie. To duży i malowniczo położony kompleks żeglarsko-rekreacyjny. Ulice: Żeglarska, Wiejska, Słoneczna i inne pobliskie uliczki znajdują się blisko terenów zielonych. Przyroda znajduje się tu


PODRÓŻE

na wyciągnięcie ręki, wystarczy zboczyć z głównej ścieżki, by znaleźć się w lesie. Wróćmy na ulicę Wiejską, a następnie zjedźmy Aleją Wczasów na sam dół, do bardziej turystycznej części miasteczka. To tutaj jest mnóstwo budek z lodami, małych knajpek i większych restauracji. Największe z nich to Kapiodoro, Kolorada i Amida. Trzeba przyznać, że Ruciane-Nida na pierwszy rzut oka wydają się typowym letniskowym miasteczkiem: głośnym, gwarnym, pełnym samochodów, żaglówek i budek z jedzeniem. Faktycznie tak jest, ale tylko w niektórych miejscach. W karczmie „U Faryja” zawsze jest głośno, gwarnie, tłumnie a z głośników lecą szantowe przeboje. Ogromny zadaszony taras znajduje się zaraz obok portu o tej samej nazwie. W sezonie jest tu mnóstwo turystów. To stąd ruszają rejsy statkami m.in. po jeziorach: Nidzkim, Guzianka Wielka, Śniardwy i Bełdany. Trzeba jednak przyznać, że Ruciane-Nida oferują też mnóstwo cichych, spokojnych miejsc blisko natury, z dala od zgiełku i wszechobecnych turystów. Weźmy chociażby małe uliczki: Nadbrzeżną, Kowalik i Skonal, które prowadzą wprost do lasu oraz przeróżnych ścieżek spacerowych i rowerowych. Weźmy maleńką ulicę Wrzosową położoną trochę jakby na końcu miasteczka, którą można dojechać m.in. do Ośrodka „Wrzosowa Góra”. Ruciane-Nida to nie tylko jeziora, żeglarstwo i rejsy statkami. W miasteczku jest kilka zabytków wartych zobaczenia. Najciekawszym – moim zdaniem - jest Zabytkowa Wyłuszczarnia Nasion im. Zdzisława Bońskiego. Powstała w latach 1890-1892 i tętni życiem do dzisiaj. Kiedyś dostarczała nasiona dla Prus Wschodnich, a dzisiaj dostarcza je dla północno-wschodniej Polski. Mówi się, że podczas II wojny światowej suszono tutaj tytoń dla wojska i przechowywano wino dla Hermana Goeringa (jego kwatera leżała w Szerokim Borze, do którego niebawem Was też zabiorę). To tutaj nasiona są wyłuszczane z szyszek, odskrzydlane (czyli pozbawia-

ne skrzydełek) i oczyszczane. Cały proces łuszczenia nasion z szyszek trwa dobę. W tym czasie z 2700 kg szyszek można pozyskać 30 kg nasion sosny! Latem w wyłuszczarni odbywają się przeróżne spotkania, prelekcje i pogadanki. Pracownicy Nadleśnictwa Maskulińskiego chętnie oprowadzają turystów i opowiadają historię tego miejsca. Obiekt jest częścią Ośrodka Edukacji Leśnej. Przy Wyłuszczarni nasion zaczyna się ścieżka dydaktyczna „Wokół jeziora Chudek”. Co prawda samo jeziorko Chudek jest małe i zarośnięte, a ścieżka liczy tylko 1,6 km, ale wiedzie wśród lasów. Naprzeciwko Wyłuszczarni rośnie natomiast słynny dąb szypułkowy „Dobko”, który ma 300 lat, 29 metrów wysokości i 550 cm w obwodzie. W Rucianem-Nidzie zachowało się też sporo starych drewnianych domów, które warto zobaczyć. Przy ulicy Słowiańskiej 19 stoi na przykład słynna „Borejszówka” (nazwa pochodzi od założyciela „Czytelnika” Jerzego Borejszy, który pomieszkiwał tu na początku lat 50. XX wieku). Dom wybudowano jeszcze w latach dwudziestych, a jego dach ma charakterystyczny kształt odwróconej łodzi. Tuż przy Perle Jezior (a więc przy Alei Wczasów) stoi „Mazurek” drewniany dom z lat dwudziestych, a przy ulicy Dworcowej jest „Willa Andersa” należąca niegdyś do rodziny Richarda Andersa, wschodniopruskiego przedsiębiorcy. Przy ul. Dworcowej stoi też wieża wodna zbudowana ok. 1884 roku. A teraz koniec zwiedzania, zabieram Was nad wodę! Agnieszka Żelazko Mazursko - miasteczka, porty, jeziora, ludzie

Pierwsza część cyklu Mazursko Agnieszki Żelazko, to nietypowy przewodnik po Mazurach. Autorka zabiera czytelnika na mikro wycieczki po niewielkich wioskach, dzikich plażach, zatoczkach oraz lasach. Pokazuje rezerwaty, pomniki przyrody, ścieżki przyrodnicze, trasy rowerowe i spacerowe. Przedstawia ciekawe historie ludzi, którzy realizują na Mazurach swoje pasje: latają na motolotni, rzeźbią, wytwarzają naturalne świece i kosmetyki, prowadzą urocze obiekty turystyczne. ------------------------------Autorka jest dziennikarką, fotografką, autorką kilku książek (jedna z nich była nominowana do Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus) oraz inicjatorką projektu LAS RAZ realizowanego na Mazurach. Pochodzi z Rzeszowa, studiowała dziennikarstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, później przez 14 lat mieszkała i pracowała w Warszawie, wreszcie wylądowała na Mazurach. To tutaj lubi przebywać, pracować, pisać, fotografować. Śmieje się, że ciągnie ją coraz bardziej na północ Polski. Jest pasjonatką pysznej kuchni. Kontakt z naturą jest dla niej bardzo ważny, dlatego najchętniej przebywa w mazurskim lesie lub nad jeziorem.

35


MOTO

Mercedes GLB 250 wypełnia lukę Gama Mercedesa już dawno nie była tak szeroka. Rozszyfrowanie wszystkich nazw modeli niemieckiej marki może przysporzyć o ból głowy. Teraz do tej układanki trafił kolejny SUV – model GLB. Co skrywają te 3 litery?

NOWA KAROSERIA Patrząc na nadwozie wszystko się zgadza. Auto jest większe niż GLA, a mniejsze od GLC, chociaż niewiele, ale ma za to większy bagażnik. Mercedes GLB jest też węższy od swoich braci. Dzięki temu jego projekt trochę się wyróżnia, a karoseria wydaje się bardzo długa. Mnie od razu do głowy przyszedł wycofany już model GLK – testowane auto to jego następca.

36

Na szczęście jednak nowy w rodzinie wygląda dużo lepiej niż wspomniany przodek. Zwłaszcza w linii wizualnej AMG, która znacznie urozmaica białe nadwozie samochodu ze zdjęć. Inny grill, agresywne reflektory czy zmodyfikowane zderzaki (zwłaszcza z tyłu gdzie dyfuzor z końcówkami rur wydechowych robi wrażenie) wpływają pozytywnie na ogólny „look”. Zatrzymam się też na chwilę przy tylnych reflektorach, których ledowe wykończenie sprawia wra-

żenie trójwymiarowych. Dobrze to wygląda po zmroku. Plus również za kontrastowy czarny dach!

NOCNE WNĘTRZE Ładnie jest również po zmroku w środku Mercedesa GLB. Wszystko to sprawka podświetlenia ambientowego, które znane jest już od jakiegoś czasu w autach z gwiazdą na masce/grillu. Trzeba przyznać, że ten zabieg robi w aucie na-


MOTO

strój. Dodając do tego dwa okna dachowe w samochodzie można spokojnie poczuć wieczorny klimat. Gdyby było za zimno zadba o was trzystrefowa automatyczna klimatyzacja lub podgrzewane przednie siedzenia (elektrycznie regulowane z pamięcią). To również nie tak, że wnętrze Mercedesa GLB ładne jest tylko w nocy. W dzień połączenie czarnego plastiku z wszędobylskim aluminium wygląda bardzo elegancko. Owszem pod naporem potrafi zatrzeszczeć, ale jest miłe dla oka. Dla dłoni miła jest też kierownica, która jest gruba, multifunkcyjna i spłaszczona na dole. Pewnie trzyma się ją w dłoniach i dzięki temu nią manewruje.

XXI WIEK Omawiając wnętrze auta z 2020 roku trudno ominąć kwestie elektronicznych gadżetów i multimediów. W końcu w GLB, jak w większości

modeli, znajdziemy dwa ekrany ciekłokrystaliczne, z którego jeden jest „zegarami” o różnych motywach, a drugi odpowiada za obsługę

(również dotykową) systemu multimedialnego. Co ważne, wieloma funkcjami nadal można sterować klasycznymi klawiszami, a w razie

37


MOTO

czego do dyspozycji mamy jeszcze gładzik niczym notebookowy touchpad. Gdyby tego było mało z autem można komunikować się również głosowo. Wystarczy wypowiedzieć magiczne „Hej Mercedes” by usłyszeć wirtualną asystentkę. Pomoże ona ustawić klimatyzację, wyszukać adres w nawigacji lub zadzwonić do znajomego. Nie działa idealnie, ale całkiem dobrze, więc czasem można skorzystać.

GLB250 4MATIC Pod maską tego prawie 1,8-tonowego auta znajdziemy dwulitrowy motor o mocy 224 KM. Oznaczenie 250 nie ma więc jakiegoś mądrego wytłumaczenia. Maksymalny moment to 350 NM od 1800 RPM. W połączeniu z automatem, który ma 8 przełożeń i napędem na wszystkie koła GLB potrafi dynamicznie odejść. Do setki rozpędza się w niecałe 7 sekund, a maksymalna prędkość samochodu zatrzymuje się grubo za granicą 200 km/h (dokładnie na 236 km/h).

38

Co ciekawe, ten 4-cylindrowy motor jest na łańcuchu.

KOSZTY Testowy egzemplarz w dość bogatej konfiguracji silnikowej oraz wysokim wyposażeniem kosztował

ponad 243 tysiące złotych. Bazowo GLB można już kupić za 162 tysiące złotych, więc różnica jest spora. Trzeba też pamiętać, że Mercedes GLB250 4matic potrafi swoje wypić. W mieście trzeba przygotować się na 9-10 litrów PB95 bez względu na używany tryb jazdy. W tym dy-


MOTO

namicznym, który przesuwa granicę zmiany biegów lub reakcji na pedał gazu ten wynik łatwo jeszcze zepsuć, bo auto może i spalić 12-13 litrów. W trasie najmniej udało mi się zobaczyć na komputerze pokładowym około 8 litrów. Zasięg auta w takim przypadku to około 600-700 kilometrów.

MOŻLIWOŚCI OFFROADOWE? Znak zapytania nie jest tu przez przypadek, bo pomimo tego, że GLB jest na stronie Mercedesa w kategorii Offroad/SUV to nie nastawiałbym się na jakieś niesamowite wojaże tym samochodem. Owszem auto wyposażone jest w napęd 4x4, ale steruje nim elektronika, a użytkownik nie bardzo może zmienić jego pracę. Jedyne co, to tryb jazdy o takiej nazwie (blokuje rozkład mocy między osiami w stosunku 50:50) i asystent zjazdu. Biorąc pod uwagę prześwit, Mercedes też nie może zbytnio się pochwalić – 13,5 centymetra to wysokość niedużo większa niż krawężniki, więc warto trzymać się raczej utwardzonych nawierzchni.

SZYBKI SUV Trzeba przyznać, że Mercedes GLB w tej konfiguracji jest jak na swoje warunki dość dynamicznym autem. Daleko mu oczywiście osiągami do kochanych wersji AMG, ale czy naprawdę są one tak lubiane w codziennym życiu? Na co dzień bardziej chyba przyda się 570-litrowy bagażnik lub ewentualna opcja 7-osobowego nadwozia, która ucieszy większe rodziny. Sama jazda jednak tym dość sporym samochodem należy do przyjemnych. Bez problemów można nim manewrować (w razie czego są kamery 360 stopni), a auto jest bardzo komfortowe i wygodne. I chyba właśnie taki powinien być SUV.

Konrad Stopa motopodprad.pl

39


FOT: MAT. ORGANIZATORA

FOTORELACJE

Piknik w stylu bon-ton 24 czerwca, w Butiku Sosenko Home Decor przy ul. Królewskiej prowadzonego przez Katarzynę Sosenko, historyka sztuki i antykwariusza, odbyło się plenerowe party towarzyskie z designem i sztuką w tle. Sezon sprzyja spotkaniom na świeżym powietrzu, co zainspirowało nas do outdoorowej formuły spotkania w formie pikniku na trawie przed Butikiem. Wśród poduszek i koców zaaranżowanych na trawie znalazły się również piękna kanapa tapicerowana żółtym pluszem w stylu Ludwik Filip, antyczne fotele, angielski stół Sheraton w politurze i kącik duńskiego design ze stołem tekowym i stolikami w stylu Hollywood Regency. Letnie smakołyki z sąsiedniej restauracji podano na kryształowych i posrebrzanych paterach oraz szkliwionych ceramicznych naczyniach projektowanych przez rzemieślników polskiego i duńskiego designu. Lemoniadę serwowano z kryształowych karafek i dzbanków. Pięknie zastawione stoły niczym z krakowskich salonów dopełniały platerowane świeczniki i sztućce. Wszystko w klimacie bon ton, dopieszczonych detali i skoordynowanych tekstyliów.

40

Burza, która wieczorem rozpętała się nad Krakowem sprawiła jednak, że impreza przeniosła się do wnętrza Butiku. Nie było szkód na rodowej porcelanie, a goście z kryształowymi kieliszkami w dłoni ruszyli do tańca i party mimo zmian scenariusza skończyło się o 3 nad ranem. Atmosferę tworzyli nie tylko ludzie, ale też wnętrze i przedmioty tego magicznego i niezwykłego miejsca, w którym każdy przedmiot ma swoją historię. Na co dzień przekazuje ją właścicielka - pomysłodawczyni konceptu pierwszego butiku wnętrzarskiego z antykami w Krakowie. Butik powstał z wielkiej miłości do pięknych przedmiotów i świadomości tego, jak brakuje w tym co nas otacza i co proponują sieciówki, przedmiotów z charakterem, dobrze zaprojektowanych, z rzadkich manufaktur i limitowaną edycją, oraz prawdziwego rzemiosła. Na imprezie pojawili się przyjaciele, klienci i właściciele zaprzyjaźnionych krakowskich butików związanych z działalnością nurtu slow, rzemieślniczą i artystyczną.


moda RYS. SYLWIA DĘBICKA


NEWSY ILUSTRACJE: BALAGAN

Lżejsze formy Balagan Dni stają się coraz dluższe i coraz cieplejsze, nadszedł czas, kiedy sięgamy po lżejsze obuwie i więcej kolorów. Po wiosennych balerinach i mokasynach, propozycją Balagan na ciepłe wakacyjne dni są odkrywające stopę obuwie oraz dwa modele nowych torebek. Zamiast klasycznej sesji marka pokazuje kreatywne kolaże. Dak to nowe sandałki na cienkiej podeszwie ze skórzanymi wąskimi paseczkami. Występują w dwóch wersjach – jako klapki lub sandały. Dla tych, które wolą bardziej zabudowane modele powstał Dayag

42

– plecione sandały ze skórzanych pasków, zasłaniają całą stopę, ale ręczny wyplot i struktura materiału pozwalają jej oddychać i są przewiewne. Noah to model na grubszej podeszwie i z szeroko wykrojonymi, skórzanymi paskami, ma podeszwę z korka zmieszanego z lateksem, przez co jest miękka, elastyczna i biodegradowalna. W kolekcji również nowe klapki Kaful z szeroki paskami krzyżującymi się na śródstopiu i Yapan delikatny model z ukrytym pionowym przeszyciem jak w japonkach.

Wśród torebek, nowy model Suzanne o geometrycznym kształcie. Występuje w dwóch rozmiarach (S, M) i posiada regulowany pasek. Dahar to torebka o owalnym kształcie z mocno zaznaczonymi brzegami i zewnętrznymi szwami. Torby Balagan są szyte z wysokogatunkowej, włoskiej skóry licowej i produkowane są w manufakturach na terenie Polski. Z akcesoriów na lato świetnie sprawdzą się jedwabne apaszki, uniwersalny dodatek, który można nosić na różne sposoby, na głowie, na szyi czy przy pasku do torebki.


NEWSY ZDJĘCIA: MAT. AURUM BLOOM

Minimalistyczna biżuteria z ideą Marka jubilerska Aurum Bloom to nie tylko minimalistyczna biżuteria z zaawansowanym technologicznie wzornictwem. Polska marka opiera się na filozofii poznania i siły życiowej, którą podarowała ludzkości sama natura. Projektanci Aurum Bloom uczynili z niej twórczą energię: każda z kolekcji jest wyjątkowa, powstaje w Krakowie na podstawie indywidualnych projektów wyłącznie

z 18-karatowego złota pochodzącego z recyklingu. Polska marka dba o swoich klientów i środowisko naturalne. Do produkcji opakowań nie używa się barwników – drewno nabiera wyjątkowego czarnego odcienia, przebywając przez 1000 lat pod wodą bez dostępu powietrza.

43


NEWSY ZDJĘCIA: BORYS SYNAK

Bliskość ciała Najnowsza kampania MOYE Nude to studium bliskości ciała i naturalnych tkanin jedwabnych – połyskującej satyny i przeźroczystej organzy. Minimalistyczne projekty i zmysłowe kroje utrzymane w kolorystyce ciepłego beżu zaprojektowane tak, aby można było je ze sobą swobodnie łączyć w czasie letnich upałów. Jedwabie MOYE powstają we włoskiej manufakturze w prowincji Como, zgodnie z wytycznymi Unii Europejskiej dotyczącymi produkcji odpowiedzialnej względem środowiska naturalnego. Produkty marki

44

niezmiennie szyte są z największą dbałością w Polsce, przez lokalnych rzemieślników używających tradycyjnych metod. Obok bestsellerowych modeli w odcieniu beżu i czerni pojawia się wersja mini spódnicy ciętej ze skosu. Halka slip-on i top na cienkich ramiączkach z prostym dekoltem to nowa odsłona znanych już klasyków marki. W kolekcji zobaczymy również wyjątkowo wygodne damskie bokserki – jedwab w sportowym wydaniu.

MOYE proponuje również nowe modele bielizny, między innymi delikatne stringi na cienkich gumach. Ze zmysłowo prześwitującej organzy powstała halka maxi oraz oversize’owa koszula, a także transparentny komplet bielizny wykończony elastyczną, aksamitną gumką. Wszystkie elementy kolekcji można nosić solo, jak i w duecie. Dopełnieniem całości są jedwabne akcesoria, jak gumki do włosów czy maska na oczy ze 100% jedwabnym wypełnieniem posiadającym certyfikat OEKO-TEX.


www.leszapo.com Stradomska 2, Kraków

Odzież Akcesoria Longboardy Wrotki Rolki

www.royalrider.pl Św. Gertrudy 23, Kraków

Znajdź nas na: Instagramie TikToku @royal_rider_polska


W Y D A RNZEEWNSI A Y ZDJĘCIA: UADO

Kobieta, planeta, ekologia Nowa kolekcja marki UADO to zdecydowany krok w stronę mody etycznej i zrównoważonej. Marka z Krakowa zaproponowała nowe środki wyrazu, pozostając równocześnie wierną kameralnemu hafciarstwu i dziewczyńskiej filozofii. Oryginalne, nowoczesne nadruki przyciągają oko i w atrakcyjny sposób komunikują przekaz marki, zawiązany wokół haseł: kobieta, planeta, ekologia. UADO kojarzy się przede wszystkim z minimalistycznymi haftami o kobiecej tematyce. Nowa kolekcja kontynuuje ten pomysł, ale jedno-

46

cześnie proponuje więcej: kolorowe nadruki, dyskretne piktogramy oraz rozbudowany wątek związku z naturą. Grafiki UADO opowiadają historie kobiet wrażliwych na przyrodę i zatroskanych losem planety, a jednocześnie nieugiętych i świadomych swojej mocy. Charakterystyczna dla marki kobieca narracja jest wciąż obecna, jednak w nowych grafikach kładzie nacisk na problematykę ekologiczną: kryzys klimatyczny, wymieranie gatunków, ochronę przyrody oraz eko aktywizm. Kolekcja SS_21 jest ekologiczna nie tylko wizualnie, ale również techno-

logicznie. Marka na szeroką skalę wprowadza tencel, niezwykle przyjazne dla środowiska włókno odzieżowe. Dzianina z tego surowca jest niezwykle komfortowa w użytkowaniu: miękka i przyjemnie obejmująca, dlatego wykorzystano ją w t-shirtach oraz bluzkach z długim rękawem. Nowe projekty UADO stanowią propozycję skierowaną do wielbicieli dobrego basica oraz mody odpowiedzialnej. Modele stricte basicowe występują w aż pięciu modelokolorach: białym, beżowym, różowym, khaki oraz czarnym.


ARTYKUŁ PROMOCYJNY

Międzynarodowa ekipa w Krakowskich Szkołach Artystycznych Krakowskie Szkoły Artystyczne (KSA) otwierają drzwi na świat. Dzięki nauce w gronie studentów z wielu krajów można zyskać bezcenne kontakty i dołączyć do fascynującej ekipy projektantów mody, fotografów czy architektów wnętrz. W Krakowskich Szkołach Artystycznych (www.ksa.edu.pl) można uczyć się projektowania mody, obuwia, biżuterii lub artystycznej fotografii w języku polskim lub angielskim. Dzięki temu w zabytkowym budynku przy ul. Zamoyskiego 52 splatają się ścieżki osób z wielu kontynentów. W ogródku na tyłach szkoły, gdzie studenci spędzają wolny czas w otoczeniu natury, często słychać angielski, francuski, niemiecki, rosyjski, a nawet chiński czy hindi. Budowana przez wiele lat renoma Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru czy Szkoły Kreatywnej Fotografii, które należą do KSA, przyciąga utalentowanych artystów z wielu różnych kultur. Daje to możliwość nawiązania fantastycznych znajomości, odbycia dalekich podróży i przeżycia najpiękniejszego czasu w swoim życiu. W czasie pokazu Hi!Fashion, organizowanego niedawno przez Szkołę Artystycznego Projektowania Ubioru, zobaczyliśmy niezwykłe kolekcje semestralne studentów SAPU. Wykładowcy Szkoły postanowili nagrodzić najlepsze z nich – nagrodę dla studentów 1 roku otrzymała Paulina Chudobska. Natomiast najlepszą kolekcją stworzoną

Światowa atmosfera panująca w Krakowskich Szkołach Artystycznych pomaga w osiąganiu międzynarodowych sukcesów przez uczniów Szkoły. Wystarczy spojrzeć na kilka przykładów – absolwenci SAPU pracowali dla tak sławnych marek, jak Balenciaga, John Galliano czy Alexander McQueen, Michał Wójciak odbył staż u słynnego francuskiego krawca Claude’a Bonucciego, a Anna Nowak Curyło i Anna Maria Zygmunt pojechały na stypendium na uniwersyt w Szanghaju. W ostatnich latach Szkoła współpracowała też z wieloma globalnymi partnerami, dzięki czemu młodzi projektanci i fotografowie uczący się w Krakowie podróżowali po świecie, prezentując swoje kolekcje i zdjęcia. Były to m.in. Donghua University w Chinach, Academy of Design and Haute Couture w Walencji, Arts Thread w Londynie, Trieste Photo Days, Vancouver Fashion Week w Kanadzie, European Fashion Union w Mediolanie. Dołącz do ekipy KSA! www.ksa.edu.pl

PROJEKTY PAULINY CHUDOBSKIEJ I ALINY AITZHNATOVEJ (POWYŻEJ) FOT. ANA ZBOROWSKA | MODELKI REKLAMEX

przez 2 rok SAPU uznano projekt Aliny Aitzhnatovej, która przyjechała na studia w KSA z odległego Kazachstanu.

47


Colorful bliss

LATEM CZUJEMY SIĘ WOLNI. NIE MA OGRANICZEŃ, NIE MA TEGO CO ZABURZA TWOJĄ EKSPRESJĘ. ZAMIAST KLASYKI TWORZYMY N O W Y , K O L O R O W Y M A K S Y M A L I Z M . P H O T O / A R T D I R E C T I O N : W I K T O R I A R A D E C K A @ V U L T E R Y M O D E L K A : T I F F E @ O N L Y _ T I F E / A G E N C J A S P P M O D E L S @ S P P M O D E L S W I Z A Ż : K L A U D I A K O T @ K L A U D I A K O T _ A R T S T Y L I Z A C J E : K L A U D Y N A W Ó J C I K @ S T Y L I S T _ I N H Y P E Ś W I A T Ł O : P R Z E M E K G R A J O S Z E K @ M A R T Y R S O U L STUDIO: 57 @STUDIO57

48


49


50


51


52


53


54


55


56


57


ROZMOWA

Chcemy, by moda coś znaczyła, a nie tylko wyglądała Pat Guzik, Dominika Syroka-Czwartosz oraz Kinga Rogóż o odpowiedzialnym projektowaniu i kupowaniu ubrań, a także o odkrywaniu nowych ścieżek we współczesnej modzie, o czym opowiada prezentowana po tej rozmowie sesja – rozmawia Rafał Stanowski Zacznijmy od tematu, który wybraliśmy jako motyw przewodni tego numeru: wolność. Co to oznacza dla Was, osób związanych od dawna z branżą mody, zwłaszcza w kontekście tego, co wydarzyło się niedawno w związku z pandemią? Pat Guzik: - Ten czas był tak długi, a ja przedefiniowałam swoje działania i styl życia, że trudno mi jeszcze wrócić do tego wszystkiego, co było przed. Myślę, że pandemia uświadomiła nam jedną, ważną rzecz – że trzeba się na chwilę zatrzymać, bo nie ma teraz nic pewnego. Nauczyliśmy się wiele spraw planować i nagle okazało się, że to wszystko może jednego dnia zniknąć, że to jedynie nadawanie kierunku, a nie budowa ścisłego planu. Wolność dla mnie to robienie czegoś, co lubię, co kocham, nawet mimo zewnętrznych ograniczeń. I to się nie zmieniło.

58

OD LEWEJ: PAT, KINGA, DOMINIKA I RAFAŁ POŚRODKU

Czyli, wbrew pozorom, pandemia nie odebrała Ci wolności, a nawet ją w pewien sposób powiększyła? Pat: - Tak. Sprawiła, że mogłam skupić się na swoich działaniach tu i teraz. Zadałam sobie kluczowe pytania: Po co to robię? Jak chcę to robić? Pandemia zrobiła porządek w mojej głowie. Nauczyłam się ważnej rzeczy - nie przeraża mnie już niewiadoma. Jako freelancer do-

świadczyłam tego, że rzeczywistość bywa nieprzewidywalna, że trzeba się zmierzyć z problemami, na przykład ze zmniejszonymi dochodami. Nie mogłam liczyć na specjalne wsparcie ze strony systemu, który nie obdarza wielką empatią takich osób jak my. Wbrew pozorom to właśnie dało mi poczucie wolności. Dominika Syroka-Czwartosz: - Okazało się nawet, że wcale nie zależymy od tego systemu...


Kinga: - Ja nigdy nie wskoczyłam do pociągu z trendami. Poszukiwanie oryginalnych rzeczy w second handach zawsze należało do moich przyjemności. Pamiętam kiedy kilkanaście lat temu pracowałam w knajpie, a znajome patrzyły na moje stylizacje i mówiły: Kinga, ty musisz otworzyć swój sklep.

Kinga Rogóż: - Dlatego tak dziwnie rozmawia nam się z ludźmi, którzy pracują w korporacjach. Opowiadają, jak nagle odkryli, że mogą pracować z domu. Dla większości znajomych, z którymi rozmawiam, pandemia była ogromną zmianą sposobu życia, którą nadal odczuwają. Tego się ciekawie słucha, bo ja czegoś takiego w gruncie rzeczy wcale nie przeżyłam.

Dominika: - Pracowałam przez wiele lat dla dużych firm odzieżowych. Po jakimś czasie zrozumiałam, że to nie jest moje miejsce na Ziemi. Odeszłam od tego pędu, od tworzenia mody na dużą skalę, ale niekoniecznie wysokiej jakości, by podążać za duchem mody zrównoważonej.

Spotykamy się w miejscu, które kocha rzeczy vintage, a zatem pochodzące z drugiej ręki. Pat od dawna podąża drogą mody etycznej, zgodnej z hasłem Who cares, I do. Opowiedzcie o Waszym procesie uwalniania się od mody rozumianej jako pogoń za trendami i niezrównoważonej konsumpcji – jak to się stało, że uciekłyście od tego, co określa się pojęciem fast fashion? Pat: - Zakładając swoją markę, od razu widziałam, że chcę tworzyć coś więcej niż ubrania. Wiedziałam, że w modzie jest teraz bardzo wiele niewiadomych. Zastanowiłam się, jak mogę sobie na nie odpowiedzieć: robić etyczną produkcję. Bardzo mi zależało na tym, by mówić o wartościach. By to, co robię, miało znaczenie. I zwolnić tempo kupowania na rzecz refleksji, jakie te zakupy powinny być. Kiedy na mojej drodze pojawiły się dziewczyny i szansa połączenia naszych działań, od razu w to weszłam. Chcemy pokazać klientkom i klientom, że można łączyć obie sfery – rzeczy vintage i małych, etycznych marek. I przede wszystkim, że ubierając się w ten sposób, można świetnie wyglądać.

Wiele teraz mówi się o modzie etycznej – czy Waszym zdaniem trzeba jeszcze do niej przekonywać ludzi, czy ten trend został już zaakceptowany i stał się częścią światopoglądu ludzi mieszkających w dużych miastach? Dominika: - Chcąc wyróżnić się z tłumu, nie można ubierać się tylko w sieciówkach. Nasza selekcja ubrań vintage opiera się na wiedzy o markach high fashion, a także na potrzebie posiadania nietuzinkowych ubrań i dodatków. Poszukiwania niepowtarzalnych wzorów, fasonów oraz wysokiej jakości tkanin, jak jedwab czy kaszmir, doprowadziło nas do skompletowania całej gamy różnorodnych perełek. Naszą najmocniejsza stroną jest różnorodność i unikatowość. Stąd popularność sklepów vintage, których powstaje coraz więcej. Fajne jest to, że nie postrzegamy siebie jak konkurencję, nie ma między nami wyścigu, bo nikt z nas nie sprzedaje takich samych rzeczy. Ubrania vintage zaczynają być traktowane trochę jak antyki, nie tracą na wartości, a nawet wprost przeciwnie – na przykład płaszcze Burberry z lat 80. i 90. utrzymują wciąż bardzo wysoką cenę. Kinga: - Kiedyś produkowało się rzeczy, by wytrzymały latami, a nie tylko po to, by dotrwały do pokazania następnego trendu. Projektowane

Ubrania vintage zaczynają być traktowane trochę jak antyki, nie tracą na wartości, a nawet wprost przeciwnie – na przykład płaszcze Burberry z lat 80. i 90. utrzymują wciąż bardzo wysoką cenę.

ROZMOWA

Jesteście przykładem, że wcale nie trzeba zależeć od systemu – Patrycja z sukcesami projektuje modę etyczną, a Wy prowadzicie sklep Lucky Girl Vintage. Pytanie, czy chcecie w ogóle być częścią systemu?

w ten sposób rzeczy szybko stają się niemodne, w gruncie rzeczy co trzy miesiące trzeba wymieniać garderobę. Ich jakość też jest dopasowana do krótkiego życia. Pat: - Zależy mi bardzo na tym, by moje rzeczy były uniwersalne, po angielsku określa się to terminem „timeless”. Mam modele sprzed kilku lat, które nadal świetnie się sprzedają, dlatego że są elementem pewnej historii, a nie są związane z czasem, kiedy powstały. Coraz częściej odkrywają mnie klienci z daleka, choćby ze Stanów i Australii, którzy nadal sięgają po te „stare” rzeczy. Okazuje się, że nie straciły nic ze swej aktualności i dla nich stanowią świeżą historię. Twoja marka rozwija się dynamicznie, zyskujesz coraz więcej klientów z zagranicy, a zatem zwiększasz produkcję. Czy masz już za sobą pierwsze dylematy moralne z tym związane? Bo przecież zwiększenie sprzedaży może oznaczać konieczność pójścia na etyczny kompromis.

59


ROZMOWA

Pat: - Jasne, mam takie chwile, zwłaszcza gdy myślę o dużym zwiększeniu produkcji. Ale bardzo zależy mi na tym, by docierać do większej liczby klientów, nie tracąc przy tym swojej filozofii, skali. Jestem malutką, niezależną marką, co daje mi możliwość kontrolowania produkcji na każdym jej etapie. Wiem, że może to nie jest myślenie kapitalistyczne, ale jest mi super dobrze i nie zamierzam tego zmieniać. Wolę raczej zwolnić, niż się przyspieszać. Podczas pandemii podjęłam też decyzję, by zmniejszyć liczbę produkowanych ubrań na rzecz biżuterii

scowości pod Krakowem. To bardzo mocno wpłynęło na to, co teraz robię i jak się czuję. Na nowo odkryłam Kraków i strasznie go polubiłam. Myślałem, że zawsze go lubiłaś?! Pat: - Wcześniej nie miałam szansy go dobrze poznać i naprawdę polubić. Od dawna w nim mieszkam, ale ciągle wyjeżdżałam i wracałam, nie miałam poczucia, że się zaprzyjaźniliśmy. Cały czas jestem jedną nogą w Hongkongu, mam tam pomoc fundacji pozarządowej, która

krywać na nowo. Większość życia spędziłam w Krakowie, więc jestem przyzwyczajona do jego nieustannego odkrywania. Tak było z Podgórzem, gdy przeprowadziłam się tu kilka lat temu. Stało się coś niezwykłego, do mojego życia zawitały rozmaite małe miejsca, jak knajpka, którą mam po drodze do pracy i stała się dzielnicowym social clubem. Wszyscy się tam znamy, choć często nie wiemy, jak mamy na imię. To sprawiło, że Kraków stał się trochę inny, bardziej rodzinny. Pat: - Pamiętam, jak w czasie ciężkiego lockdownu przyjeżdżaliśmy do siebie ze znajomymi, choćby tylko po to, by kupić kawkę na wynos, zrobić update co się u kogo dzieje, wymienić pozytywną energią. Nawet jedno takie spotkanie dziennie, samo zbicie piątki, pozwalało nam zachować psychiczną równowagę. Dziękuję też klientom, którzy kupowali moje rzeczy i w ten sposób pomogli mi przetrwać. To jeszcze jeden pozytywny element pandemii, która wzbudziła w nas falę solidarności i serdeczności. Dominika i Kinga, opowiedzcie o tym, jak zdobywacie rzeczy do swojego vintage shopu. Czy przypomina to trochę poszukiwanie zaginionej Arki?

VINTAGE SHOP LUCKY GIRL VINTAGE PRZY RYNKU PODGÓRSKIM W KRAKOWIE.

i ceramiki. Pracuję z lokalnymi, małymi rzemieślnikami i odkryłam, jak wiele daje mi to satysfakcji.

ze mną współpracuje i dba o rozwój mojej marki w Azji, ale nie jest tak, że muszę tam latać regularnie.

No właśnie, pandemia odcięła Cię trochę od Twoich azjatyckim korzeni, które były bardzo mocno wpisane w Twoje rzeczy.

Czy Wy też macie podobne doświadczenia, nawiązujące trochę do akcji Krakowskiego Biura Festiwalowego, „Bądź turystą w swoim mieście”?

Kinga: - Często wiążemy się z rzeczami, które znajdujemy. Kiedy sprzedałyśmy tę torebkę Chanel, poczułyśmy autentyczny smutek. Z drugiej strony cieszyłyśmy się, że poszła w ręce kogoś, kto ją docenił.

Kinga: - Tak, poznałam wiele miejsc, które może wcześniej znałam, ale dzięki pandemii zaczęłam je od-

Stajemy się częścią totalnego przewartościowania. Ludzie zaczynają uciekać

Pat: - Pandemia mocno mnie zredefiniowała. Mentalnie odleciałam z Azji w stronę miejsca, gdzie się wychowałam, czyli do małej miej-

60

Dominika: - Po pierwszym lockdownie odwiedziłam sklep z odzieżą używaną na Dębnikach. Panie, które tam pracują, ze smutkiem opowiadały, jak cały dzień spędzają samotnie, bo nikt nie przychodzi. Byłam pierwszą klientką od dłuższego czasu. Na wieszaku dojrzałam prawdziwego białego kruka - torebkę Chanel z lat 80. w idealnym stanie!


Pat: - Ludzie zmienili swój sposób myślenia, firmy się do tego dostosowują. Ale nie możemy na tym się zatrzymać. Musimy patrzeć dalej, zastanawiać się, co się stanie z rzeczami, które wyrzucimy. Nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele ubrań codziennie wyjeżdża z fabryk. Kiedy słyszymy, że w Europie wyrzucono 4 mln ton ubrań, nie jesteśmy sobie w stanie tego nawet wyobrazić. Miałam kiedyś okazję zobaczyć, jak wygląda produkcja koszul w chińskiej fabryce. Bardzo wiele się tam zmieniło, materiały są certyfikowane, ludzie pracują w dobrych warunkach. Ale uświadomiłam sobie jedno – zrozumiałam, jaka wielka odpowiedzialność ciąży na projektancie. Każdy dodatkowy element dekoracyjny dodany do ubrania powoduje, że uruchamia się ogromny proces, w ramach którego zużywa się więcej wody, prądu, powstają nowe śmieci. Dotarło do mnie, że już na etapie tworzenia projektu trzeba myśleć w taki sposób, by wyrządzać jak najmniejsze szkody środowisku. I tak jest z każdą naszą aktywnością. Nawet głupia siatka na zakupy. Noście ze sobą jedną i przez rok nie bierzcie nowej ze sklepu! Świadomość konsumenta często urywa się w momencie rozstania z przedmiotem. U Was piękne jest to, że ubrania zyskują drugie życie. Kinga: - Pamiętam, jak kiedyś przyszła do nas pani z córką. Gdy spostrzegła, że sprzedajemy rzeczy vintage, z oburzeniem żachnęła się: Chodźmy stąd, to jest używane. I wyszły. Ale miałyśmy też klientkę, która przyszła do nas kupić sukienkę na ślub i powiedziała: Po co mam iść do Zary, tu pewnie kupię coś lepszego. I tak się stało. Pochwaliła się w social mediach i szybko dostała informację od znajomych: Jak ci się

znudzi, to chętnie odkupimy od ciebie tę sukienkę. Takie historie dają nam mnóstwo pozytywnej energii.

w tym czuję. Dlatego zakupy często trwają długo, bo każda rzecz to niezwykle świadomy wybór.

Pat: - Często spotykałam się z zarzutem, że ludzie nie kupują rzeczy od młodych projektantów i ciuchów vintage, bo wydają im się za drogie. Dopiero świadomość, czym są ubrania vintage i gdzie leży ich wartość, zmienia podejście konsumentów. Nie staramy się windować cen, tylko utrzymujemy je na akceptowalnym poziomie, bo jesteśmy zwolenniczkami mody demokratycznej. Mamy poczucie, że motywujemy innych do zmiany konsumenckiej, do tego, jakich wyborów dokonują. Chcemy, by były świadome i odpowiedzialne.

Dominika: - To zupełnie inne doświadczenie niż w sieciówce. Nie ma tego poczucia, jak w McDonald’s, kupuję, mam trzy sekundy przy kasie, następny klient, a zakupiona rzecz przestaje być modna niedługo później. W naszym sklepie jest czas na zabawę w stylizację, klientki do przymierzalni idą z naręczem ubrań, które im proponujemy, jest swobodna atmosfera, rozmowy przy kawie i wspólne zdjęcia naszym vintage Polaroidem.

Wyszliśmy od pojęcia wolności, a dochodzimy do drugiego ważnego słowa – zmiana. Wygląda na to, że wszystko to, co wydarzyło się w ostatnich miesiącach, zbliżyło nas, a nie oddaliło, od tego, co jest najważniejsze w dzisiejszym świecie... Dominika: - Zbliżyło nas do przewartościowania… Pat: - Gdy zadajemy sobie pytania na temat nas samych, finalnie zawsze chodzi o wartości i doświadczenia. Okazało się, że rozpędzona machina kapitalizmu może przestać działać i rodzi się pytanie – o co w tym wszystkim chodzi. Chodzi o to, by mieć wokół siebie fajnych ludzi, z którymi wyznajemy wspólne wartości, by żyć spokojnie i czuć się dobrze samemu ze sobą. Ludzie tak naprawdę nie chcą kupować, tylko oczekują doświadczenia. Rzeczy z drugiej ręki i lokalne marki mają ważną cechę wspólną – zawierają autentyczne historie. Za nimi kryją się zawsze ludzie i ich emocje, a to jest coś, czego my – konsumenci – chcemy być częścią. I to nas bardzo wzbogaca. Kinga: - Nasi klienci robią często bardzo przemyślane zakupy, zastanawiają się, czy tego potrzebuję, z czym to będę nosić, czy dobrze się

ROZMOWA

od tanich rzeczy jednorazowego użytku i doceniają coraz bardziej pracę rzemieślniczą, w którą włożono serce i umiejętności. To może nas uratować przed zaśmieceniem świata?

Pat: - No właśnie, doświadczenie. Kocham to, że nawiązujemy relacje z naszymi klientkami i klientami. Najbardziej mnie cieszy, gdy ktoś wysyła mi zdjęcia w rzeczach mojej marki, oznacza w social mediach, pokazuje że jest częścią mojego świata. Pandemia sprawiła też, że ludzie zaczęli szukać unikatowości i w całym tym cyfrowym świecie coraz częściej decydują się na to, by się wylogować, uciec w offline, odkrywać swoją przestrzeń. Wszyscy musieliśmy się zatrzymać, każdy w swoim tempie. Myślę, że większość w jakiś sposób przedefiniowała swoje życie. Myślicie, że zaszła w nas bra zmiana?

naprawdę już ta do-

Kinga: - Nie da się zmienić świata jednym posunięciem. Ale naszym zdaniem wszystko idzie w dobrą stronę. Rozmawiał Rafał Stanowski

Pat Guzik prowadzi własną markę mody, która działa w zgodzie z zasadami mody etycznej, jest absolwentką Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru, zwyciężczynią konkursu Redress Design Award w Hongkongu. Dominika Syroka-Czwartosz oraz Kinga Rogóż prowadzą vintage shop Lucky Girl Vintage przy Rynku Podgórskim w Krakowie.

61


Lucky Girl Vintage x Pat Guzik

FOTOGRAF: KINGA ROGÓŻ MODELKI: DARIA ZWOLIŃSKA I HELENA KONKOL UBRANIA VINTAGE ZE SKLEPU LUCKY GIRL VINTAGE I KOLEKCJI PAT GUZIK

62


63


64


65


66


67


68


69


ŁUKASZ KUBIŃSKI MARIOLA HOMONCIK

ANNA SZCZYGIEŁ SALWA NARGIZ

MAGDALENA RZEPECKA

ANNA SZCZYGIEŁ

WYDARZENIA MODELKI: REKLAMEX | ZDJĘCIA: ANA ZBOROWSKA

Powiew Londynu wygrywa Pokaz Dyplomowy SAPU Anna Szczygieł kolekcją „That’s The Way I Am” wygrała Pokaz Dyplomowy Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru SAPU w Krakowie. Projektantka w dopracowanych w detalach ubraniach i akcesoriach zawarła ducha Londynu – miasta w którym na co dzień mieszka i tworzy. Partnerem strategicznym Pokazu dyplomowego SAPU była marka LPP, która przyznała również swoje nagrody finansowe. Projekt był współfinansowany ze środków miasta Krakowa. Stolica Mody: Londyn - różnorodność, wielokulturowość, manifestacja własnej osobowości, niegrzeczna Kate Moss, ikona Lady Di, anarchia Vivienne Westwood oraz niekończący się labirynt pośród stylów, form, deseni i barw – tak o swojej kolekcji pisze Anna Szczygieł. Projektantka jest laure-

70

atką programu stypendialnego Polish Talent Support, który został stworzony przez Krakowskie Szkoły Artystyczne, by wspierać młodych artystów polonijnych. Kolejna edycja Polish Talent Support została właśnie ogłoszona dla projektantów mody, fotografów, aktorów, tancerzy

i projektantów wnętrz – zapraszamy na stronę polishtalentsupport.com. Kolekcja That’s The Way I Am ujęła jury, w którym których zasiadło wiele ważnych osobowości świata mody. Kolekcje dyplomowe SAPU oceniali m.in. Ada Fijał, Ilona Majer i Rafał Michalak (MMC), Patrycja Cieroc-


LPP – właściciel marek Reserved, Cropp, House, Mohito, Sinsay – po raz kolejny wsparł pokaz dyplomowy SAPU, dając szansę rozwoju talentom polskiej mody. Firma przyznała dwie nagrody finansowe po 1500 zł wraz z zaproszeniami na staż do marek House i Mohito. Otrzymały je Aleksandra Filipowicz (nagroda House) i Magdalena Rzepecka (nagroda Mohito).

Pokaz dyplomowy SAPU obserwowali dziennikarze i krytycy mody z największych polskich mediów. Nagrodę Rady Mediów pod przewodnictwem Michała Zaczyńskiego otrzymał Łukasz Kubiński, autor Furniture Collection, inspirowanej kształtem i budową mebli. Kolekcja zwraca również uwagę, że nasz świat tworzą osoby należące do wielu grup etnicznych. Projektant odebrał jeszcze jedną nagrodę, od partnera pokazu, fabryki nici Ariadna. Wśród nagród były także liczne publikacje medialne, dzięki czemu młodzi projektanci mają szansę zyskać większy rozgłos. Wiele zaprezentowanych kolekcji było stworzonych w duchu mody społecznie odpowiedzialnej, co jest wynikiem zajęć No Waste prowadzonych w ramach programu nauki w SAPU. Przed pokazem dyplomowym odbyły się pokazy semestralne 1 i 2 roku, w czasie których zaprezentowano m.in. projekty wykonane

z materiałów recyklingowych, w zgodzie z ideą zero waste. Kolekcje prezentowane w czasie pokazu dyplomowego SAPU miały jeszcze jeden wymiar - zaprezentowano projekty, które zostały stworzone w czasie pandemii COVID-19. W związku z tym mieliśmy okazję zobaczyć, jak ten trudny czas wpłynął na wyobraźnię i postrzeganie świata przez młodych projektantów. Szkoła Artystycznego Projektowania Ubioru SAPU w Krakowie należy do najbardziej cenionych polskich placówek edukujących projektantów mody, obuwia, akcesoriów, stylistów i visual merchandiserów. Innowacyjny program nauki sprawia, że absolwenci SAPU osiągają wiele międzynarodowych sukcesów. Przy SAPU działa również Fashion College, gdzie projektowania mody w języku angielskim uczą się młode talenty z całego świata.

WYDARZENIA

ka (Patrizia Aryton), Elena Ciuprina (ilustratorka mody), Karolina Luisoni (kostiumografka, Szwajcaria), Bin Chen (Donghua University, Chiny), Maria Cristina Rigano (University of International Studies of Rome, Włochy) czy Karolina Bosakova (European Fashion Accelerator). Anna Szczygieł otrzymała także kilka innych nagród od partnerów pokazu – Bielendy, hotelu Radisson, Harel czy Patrycji Cierockiej. Pokaz odbył się w Nowohuckim Centrum Kultury w Krakowie.


Otwarcie - 15.05.21

FOT. BARTEK WĄSIK

FOTORELACJE

Bezogródek //

72


uroda

RYS. SYLWIA DĘBICKA


Zrób wakacje swojej skórze! Wrzuć na luz i uwolnij ją od mocnego, zapychającego makijażu! Zafunduj jej urlop pełen odżywczych składników i naturalnych formuł, które nie krzywdzą środowiska. Dopieszczona skóra odwdzięczy się świeżym wyglądem i blaskiem, a to najgorętszy trend tego lata! 1. NAM Latex Lipgloss Błyszczyk do ust Stworzony na bazie naturalnych, wegańskich składników tworzy lustrzany blask, przepięknie powiększa i wypełnia usta, a wszystko to za sprawą właściwości papryczki chilli i orientalnego imbiru. Kompleks InstaPlumTM wzmacnia też naturalny kolor ust, który gubimy z wiekiem, natomiast kwas hialuronowy dodatkowo nawilża delikatną skórę warg. Pojemność: 3,5 ml. , cena: ok. 23 zł.

2. SORAYA Kombucha Ujędrniający żel do ciała Żel z serii Kombucha świetnie sprawdzi się jeśli jesteś w biegu i chcesz szybkiego ujędrnienia i odżywienia. Wchłania się w kilka chwil, a dodatkowo jego marakujowo, porzeczkowo, cytrynowy zapach działa antystresowo! Znajdziesz w nim kombuchę, żeń-szeń, kofeinę, groszek zielony i witaminy, wszystko to pokocha Twoja skóra i odwdzięczy się pięknem! Pojemność: 200 ml. , cena: ok. 22 zł.

3. TOUS Gems Party Woda toaletowa damska Najnowsza woda Tous to iście letni koktajl! Cytryna, ananas, papaja i brzoskwinia, w akompaniamencie wybuchowych kwiatów, takich jak kwiat mango, przezroczysty jaśmin i piwonia. Nuty bazowe tworzy wanilia, kremowe piżmo, drzewo sandałowe i bursztyn. Nie jest to oczywisty zapach, obok którego przechodzi się obojętnie! A flakon jest przeuroczy! Pojemność: 90 ml. , Cena: ok. 290 zł.

4. BIELENDA , Eco Sorbet Booster do twarzy To serum to prawdziwe objawienie! Jego lekka, wegańska formuła przywraca nawilżenie, uczucie komfortu, genialnie rozświetla i dosłownie wymazuje wszelkie przebarwienia, dzięki kwasom AHA w wysokim 3,5% stężeniu! Wygładzona, pełna blasku, świeża cera w duchu cruelty free! Pojemność: 30 ml. , Cena: ok. 26 zł.

74

t.

Fil

ip Łyszcz

ek

f

URODA

Kosmetyczne trendy

o

ADRIANA GOŁĘBIOWSKA @ADRIANAGOLEBIOWSKA


URODA

5. Floslek , Mist Cream Lekka emulsja do twarzy lawenda Latem bardzo chętnie sięgamy po wszelkie kosmetyki w sprayu właśnie ze względu na ich lekką i orzeźwiającą postać. Ten krem możesz aplikować na wiele sposobów, także jako nawilżającą i relaksującą mgiełkę, tak często jak tylko tego potrzebujesz! Olejek lawendowy i kwas hialuronowy przynoszą natychmiastową ulgę przesuszonej i ściągniętej skórze, równocześnie redukując widoczność zmarszczek. Świetnie sprawdzi się też jako baza pod makijaż! Pojemność: 110 ml. , cena: ok. 35 zł.:

6. TARTE SEA Surfer Curl Pogrubiający Tusz Do Rzęs Ten tusz łączy ze sobą moc odżywczych składników -takich jak olej rycynowy, witamina E oraz morskie rośliny - z ekstremalnym, ale naturalnym liftingiem. Rzęsy będą podwinięte aż o 46%! Nie kruszą się, nie rozmazują, a Ty uwolnisz się od zalotki, raz na zawsze! Pojemność: 9ml. , cena: ok. 129 zł.

7. GUERLAIN , Météorites Brazilian Fizz Puder W Kulkach, Wersja limitowana Miks korygujących i rozświetlających perełek wprowadzony na rynek w 1987 roku, tego lata został zaprezentowany w nowej odsłonie, a jego opakowanie inspirowane jest plecionym rękodziełem brazylijskim. Kolor każdej z kolorowych perełek odpowiada za coś innego: różowy odświeża cerę, wrzosowy odbija światło, zielony tworzy korygującą poświatę, a odcień klementynki ożywia i wyrównuje koloryt cery. Wszystko to w nieodłącznym towarzystwie zapachu fiołków! Pojemność: 25 g. , cena: ok. 170 zł.

8. BEAUTY SHOT Botanic Mousse Delikatny mus do mycia twarzy Latem mycie twarzy to nie jest łatwa sprawa! Z jednej strony skóra wymaga mocniejszego oczyszczenia ze względu na wzmożone wydzielanie sebum, czy dodatkowe kremy z filtrami, a z drugiej strony jest zmęczona słońcem i zdecydowanie bardziej uwrażliwiona. Dlatego ten ultra delikatny mus do mycia twarzy z wyciągiem z aloesu i hydrolatem z oczaru wirginijskiego idealnie sprosta tym dwom potrzebom równocześnie. Łagodny ale piekielnie skuteczny i napakowany naturalnymi składnikami. Czego chcieć więcej? Pojemność: 150 ml. , cena: ok. 12 zł.

9. AA Voyage Voyage 2w1 peeling olejowy+maska kremowa olej monoi & hibiskus Jeśli nie masz jeszcze planów na wakacje, nowe maseczki od AA pomogą Ci przenieść się na chwilę w najpiękniejsze zakątki świata! Nawilżająco - ujędrniający rytuał składający się z olejowego peelingu i kremowej maseczki dogłębnie odżywia podrażnioną skórę, a ekstrakt z hibiskusa bogaty w kwasy AHA ujędrni ją i uelastyczni. Do tego obłędnie pachnie gardenią tachitańską! Pojemność: 2x5 ml. , cena: ok. 4 zł. 75


TESTUJEMY KOSMETYKI

• Paese, Serum 1,5% potrójny kwas hialuronowy • Paese, Serum olejowe z witaminą C 10% Tak już mam, że jeśli bardzo lubię kosmetyki kolorowe danej marki i widzę, że wchodzi ona na rynek z produktami do pielęgnacji, to się boję, że moje ugruntowane i dobre zdanie o kolorówce może zostać zachwiane ewentualną pielęgnacyjną klapą. Po co markom, którym wychodzi w kosmetykach do makijażu zabawa w kosmetyki pielęgnujące, skoro na rynku jest całe mnóstwo specjalistów z tej bajki? Ale z Paese jest zupełnie inaczej. Kocham ich kolorowe produkty, które w sposób niezrównany łączą makijaż z pielęgnacją, a granica ta jest tak zatarta, że można się kłócić, czy to wciąż makijaż pielęgnacyjny, czy już pielęgnacja z dodatkiem makijażu. Dlatego kiedy zobaczyłam te dwa sera, wiedziałam, że natychmiast muszę je wypróbować, równocześnie stawiając im poprzeczkę niezwykle wysoko!

Wygląd i aplikacja

Serum 1,5%: 10/10 Serum olej: 10/10 Opakowania cieszą oko i sumienie wszystkich tych, którym zależy na środowisku. Tekturowym opakowaniom darowano owijania w folię, a kosmetyki zamknięto w szklanych, łatwych w recyklingu buteleczkach. Cudnych, matowych, nieprzeźroczystych i opatrzonych pipetką. Nie tylko świetnie chronią kosmetyk, ale też ułatwiają odpowiednie dozowanie produktu. A jeśli jeszcze umiejętnie go nałożymy, to zagwarantują świeżość i higienę. Serum za pomocą pipety dawkujemy na dłoń lub na twarz, nie dotykając aplikatorem bezpośrednio skóry. Trzeba pamiętać, że szklany aplikator przenosi potem do środka buteleczki wszytko to z czym się styka! Ewentualny brud, bakterie, czy pozostałości po innych kosmetykach. Pipeta jest niesamowicie higieniczna, jeśli stosujemy ją zgodnie z jej przeznaczeniem! Obydwa sera rozprowadzamy na twarz, szyję oraz dekolt i delikatnie wklepujemy.

76


binowym (także obecnym w składzie) działa rozjaśniająco i stymuluje syntezę kolagenu.

Produkty znacząco różnią się od siebie. Konsystencja Serum 1,5% z potrójnym kwasem hialuronowym przypomina żel, który podczas nakładania na skórę zmienia się w coś na kształt wody, natychmiast wchłaniającej się do matu. Jest niesamowicie lekkie, zupełnie przezroczyste i bezzapachowe.

Czy pisałam już, że obydwa kosmetyki są wegańskie, polskie i przy ich produkcji nie ucierpiał żaden zwierzak? Brawa na stojąco!

Serum olejowe z witaminą C 10% ma natomiast olejową konsystencję, pozastawiającą tłustawą warstewkę, lekko słomkowy kolor i delikatnie cytrusowy zapach, który w jakiś magiczny sposób przywołał wspomnienie cytrynowych landrynek, pochłanianych przeze mnie w dzieciństwie.

Ależ miałam frajdę z testowania tych cudeniek. Stosowałam je w różnych konfiguracjach, żeby potem jak najlepiej je zrecenzować. Każde z nich z osobna, razem, a także w różnej kolejności i z innymi produktami.

Skład

Serum 1,5%: 10/10 Serum olej: 10/10 Skład Serum z kwasem hialuronowym to dosłownie 5 pozycji. Jest tu woda, sól sodowa kwasu hialuronowego - substancja, która intensywnie nawilża skórę - kwas hialuronowy i dwa bezpieczne konserwanty, które zapobiegną ewentualnemu rozwojowi mikroorganizmów w kosmetyku. Krótki, treściwy i piekielnie skuteczny skład. Co najistotniejsze, produkt ten zawiera trzy typy kwasu hialuronowego, które wzajemnie się uzupełniają: kwas małocząsteczkowy SMLW, kwas małocząsteczkowy LMW, kwas wielkocząsteczkowy HMW. I chociaż wydawało mi się, że skład Serum olejowego z witaminą C nie jest w stanie pobić wzorcowego składu swojego poprzednika, to jakże mocno się myliłam! Mamy tu mieszankę takich olejów jak ten z pestek winogron, nasion dzikiej róży, z nasion meadowfoam, olej z nasion baobabu, opuncji figowej, do tego jeszcze stabilną formę witaminy C, a na deser - skwalan, który zapobiega ucieczce wody ze skóry oraz moją ukochaną witaminę E (świetna dla naczyniowych skór), która w połączeniu z kwasem askor-

Działanie

Serum 1,5%: 10/10 Serum olej: 10/10

Zacznę od Serum z kwasem hialuronowym. Jak obiecuje producent, skóra po nim ma być doskonale nawilżona zarówno od wewnątrz jak i od zewnątrz, gładka, jędrna, sprężysta i elastyczna. I właściwie nie pozostaje mi nic więcej niż potwierdzić, że wszystkie te obietnice zostaną spełnione i to z nawiązką! Co więcej, stosowane systematycznie działa cuda w redukcji zmarszczek! O tak, drogie Panie i Panowie! To serum wyprasowało mi nie jedną zmarszczkę! Ponieważ natychmiast wchłania się w skórę, można je stosować jako turbo napinającą bazę pod makijaż! Pokochają ją dojrzałe cery, a ja kładłam też warstewkę pod oczy i na powieki, i byłam absolutnie zdumiona tym, jak to serum genialnie wypełnia i odmładza skórę! Reklamowe hasła typu „natychmiastowy lifting” w przypadku tego produktu to nie jedynie reklamowy slogan. Serum z witaminą C wmasowywałam tylko na noc, ponieważ potrzebuje więcej czasu na wchłonięcie, a jego olejowa konsystencja o tej porze roku nie zawsze dogaduje się z kosmetykami do makijażu. Nakładałam je samodzielnie lub na uprzednio wklepane Serum z kwasem hialuronowym, również od Paese. Jeśli miałabym jednym słowem opisać ten produkt, to byłby to: „opatrunek”. Przywraca komfort,

a oleje cudownie nawilżają i rozpromieniają skórę. Moja ultra wrażliwa, piekąca i naczyniowa skóra kocha to cacuszko! Uspokaja wszelkie podrażnienia, łagodzi i znacząco rozjaśnia przebarwienia, zarówno te potrądzikowe, jak i hormonalne. Nałożone na noc odwdzięcza się rano cudnie rozświetloną, wypoczętą i zdrową skórą.

TESTUJEMY KOSMETYKI

Konsystencja, zapach i kolor

Serum 1,5%: 10/10 Serum olej: 9.5/10

Stosunek ceny do jakości

Serum 1,5%: 10/10 Serum olej: 9,5/10

Jakość tych produktów znacznie przewyższa nawet kilkukrotnie droższych konkurentów. Zachwyca mnie ich niesamowicie niska cena, przy efektach i wydajności. Za Serum 1,5% potrójny kwas hialuronowy o pojemności 30 ml, zapłacimy ok. 49 zł. Serum olejowe z witaminą C 10%, 15 ml, kosztuje ok. 89 zł. Objętość tego drugiego mogłaby być odrobinę większa, bo uwielbiam je stosować równocześnie, ale czymże jest to moje chciejstwo w stosunku do rezultatów jakie przynoszą?

Ocena końcowa

Serum 1,5%: 10 /10 Serum olej: 9,8 /10 W mojej ocenie Serum 1,5% potrójny kwas hialuronowy i Serum olejowe z witaminą C 10% to nie tylko świetny duet, ale też wybitni soliści! To niesamowite z jaką skutecznością upiększają skórę! Co najważniejsze, nie są to krótkotrwałe, powierzchowne efekty. Mamy tu do czynienia z nawilżeniem i odżywieniem skóry, które zachodzi już w głębokich warstwach. Jest nie tylko pięknie i młodzieńczo rozpromieniona, ale przede wszystkim zdrowo wypoczęta i dopieszczona. Obydwa sera stosowane regularnie widocznie spłycą zmarszczki, czym mogą konkurować z niejednym profesjonalnym zabiegiem, a wszystko to za pomocą rewelacyjnych składników w równowadze dla środowiska.

77


URODA

Waterless czyli trend na kosmetyki bez wody Producenci prześcigają się w tworzeniu naturalnych i bezpiecznych kosmetyków, w których nie znajdziemy parabenów, SLS ani SLES, PEG / PPG, syntetycznych zapachów, czy barwników. Jednak coraz częściej na opakowaniu możemy przeczytać, że kosmetyki nie zawierają wody. Coś z tą wodą nie tak?

BURZA W SZKLANCE WODY Czy zauważyliście, że woda występuje jako pierwsza w składach niemal wszystkich kosmetyków? Szacuje się, że stanowi średnio 70-80% ich składu, tak więc to głównie za nią płacimy! I może nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że może przysporzyć problemów nie tylko naszej skórze ale i planecie. Specjaliści wyliczyli, że już w 2025 roku przynajmniej 2/3 populacji w jakiś sposób odczuje brak wody pitnej. Przerażające prawda? W takim wypadku jej oszczędność na każdym poziomie jest na wagę złota! Bezwodne kosmetyki są mniejsze i lżejsze, co przekłada się również na to, że są bardziej ekologiczne w transporcie. Wielu z nim za opakowanie wystarczy papier, a nie tworzywo sztuczne takie jak plastik. Dlaczego więc tak szeroko wykorzystuje się wodę w produkcji kosmetyków? Ponieważ jest najtańszym rozpuszczalnikiem. Jednak to właśnie ona wysusza płaszcz wodno - lipidowy i naraża skórę na szkodliwe działanie środowiska zewnętrznego. PODOBNI JAK DWIE KROPLE WODY Woda brzozowa, sok z aloesu, hydrolaty, masło kakaowe, oleje - tym można zastąpić wodę, wszystko zależy od rodzaju produktu. Koreanki, które jako pierwsze doceniły kosmetyki bezwodne, makijaż zmywają

78

czystymi olejami. Zamiast balsamu wcierają w ciało masło shea, a całą resztę upiększaczy starają się spakować w formę kostki. Produkty niezawierające wody są droższe, ale ich składy są o niebo lepsze, bo są nafaszerowane po brzegi składnikami aktywnymi! Są też bardziej skoncentrowane, przez co piekielnie wydajne. KROPLA DO KROPLI, A B Ę D Z I E M O R Z E Kiedy myślimy o tym typie kosmetyków najczęściej przed oczami widzimy właśnie kostki. Najpopularniejszym z nich jest zapewne mydło i nie obawiajcie się go, koniec ze stereotypem wysuszacza! Współczesne, naturalne mydła pełne są dobrodziejstw i świetnie sprawdzają się jako zamienniki żeli do mycia twarzy, czy pod prysznic. Aktualnie największe triumfy wśród tego typu kosmetyków święcą szampony i odżywki do włosów. Są bardzo poręczne i skoncentrowane, jedna kostka to nawet 5 opakowań szamponu! To nie tylko duża oszczędność pieniędzy, ale także duża różnica dla środowiska. Ja bardzo lubię balsamy w kostkach, które pod wpływem ciepła skóry delikatnie się rozpuszczają. Najczęściej ich głównym składnikiem są oleje lub masła, dlatego też świetnie się sprawdzają przy suchej skórze. Do łask wracają również glinki. Nie rozrabiamy ich jednak tradycyjnie z wodą, a z hy-

drolatem lub innym zamiennikiem, który dodatkowo wzbogaci formu-

łę maseczki. Nieśmiało na polskim rynku pojawiają się pudry do mycia. Te do twarzy, czy ciała można rozrabiać z wodą ale już zaledwie kilka kropel wystarczy, aby kosmetyk zamienił się w piankę, tak więc samo zużycie wody będzie tu raczej znikome. Możemy też spotkać proszki do mycia zębów, najczęściej wybielające na bazie węgla. To niezwykle wydajne i efektywne produkty! Jednak nie tylko producenci kosmetyków pielęgnacyjnych podążyli tym trendem! Na rynku jest coraz więcej pozbawionej wody kolorówki. W formie bezwodnych sztyftów można aktualnie kupić niemal wszystkie kosmetyki od pomadek, przez podkłady, róże, bronzery, cienie. WTEDY SIĘ WODĘ SZANUJE KIEDY JEJ W STUDNI ZABRAKNIE Czy to tylko kolejny nowy trend, który szybko przeminie, czy może problem na który zwrócą uwagę świadomi konsumenci? Czas pokaże, niemniej naszej planecie chce się pić i każdy wybór niosący za sobą oszczędność wody to dobry wybór. Słodka woda to zaledwie 2,5% światowych zaso-

bów, a tej dostępnej i zdatnej do picia jest tylko 1%, który każdego roku się kurczy.

Adriana Gołębiowska


rewolucyjna technika strzyżenia

ARTYKUŁ PROMOCYJNY

KALIGRAF Cięcie kaligraficzne to rewolucyjna technika ścinania włosów, która podbiła serca kobiet w Europie, dostępna jest już w wybranych salonach fryzjerskich w Polsce.

Kaligraf to rewolucyjne narzędzie, które z wyglądu przypomina pióro. Jego twórcą jest niemiecki fryzjer Frank Brorman. Stworzenie i opracowanie tej innowacyjnej metody zajęło mu 6 lat. Do stworzenia kaligrafu zainspirował go sposób cięcia kwiatów. Zauważył on, że jeśli kwiat przycinamy po skosie, zwiększa on swoją powierzchnię nawet trzykrotnie, co powoduje lepsze wchłanianie wody. Ponadto pięknie układa się w wazonie. Podobnie zachowują się włosy. Już podczas cięcia nadajemy włosom kierunek, w którym mają się później układać. Znacząco ułatwia to późniejsze odtworzenie fryzury w domu, która układa się sama. Odpowiednio wyprofilowane ostrze utrzymuje stały kąt 21 stopni powodując, że włos jest ścięty idealnie po skosie co zwiększa jego powierzchnię nawet o 270%. Fryzura jest optycznie pełniejsza, ma więcej objętości. W dotyku czuć różnicę w miękkości i gładkości włosa. Ta technika pielęgnuje nam włosy już podczas ścinania co zapewnia

mniej rozdwojonych końcówek. Dodatkowo włos jest bardziej sprężysty, elastyczny, wygląda zdrowiej i dłużej utrzymuje formę niż |w przypadku klasycznego cięcia. Jest to najbardziej optymalne i zdrowe cięcie

na jakie możesz pozwolić swoim włosom!

DLA KOGO JEST DEDYKOWANE STRZYŻENIE KALIGRAFICZNE? Otóż sprawdzi się do każdego rodzaju włosa. Włosom cienkim, delikatnym nada objętości optycznie je zagęszczając. Włosom grubym, ciężkim nada lekkości i ruchu. Posiadaczkom włosów falowanych i kręconych przypadnie do gustu fakt, że kaligraf podkreśli ich skręt. Co ciekawe, również sprawdzi się do strzyżenia dzieci. o ile będą w stanie grzecznie usiedzieć tyle w miejscu. Aby poprawnie wykonać strzyżenie kaligrafem, wybieramy cienkie pasma włosów. Proces strzyżenia trwa około 15 minut Kaligrafu nie można kupić. Należy odbyć szkolenie pod okiem ekspertów, aby zdobyć wiedzę potrzebną do posługiwania się tym narzędziem. Jest to technika dedykowana fryzjerom o najwyższym stopniu zaawansowania. W Polsce cięcie kaligrafem oferuje jedynie 22 fryzjerów. Zapraszam na strzyżenia! Rita Hadrysiak Salon fryzjerski Viru czesze HERY ul. Nadwiślańska 11/332, Kraków

79


FOTOGRAF: JACEK ZŁOCZOWSKI

FOTORELACJE

Klimatyczne ogródki kwitną w Krakowie jak po wakacyjnym deszczu Odwiedziliśmy niedawno to miejsce nieopodal Wisły i ICE Kraków. Potwierdzamy – menu, lokalizacja i atrakcje na piątkę!

Park inn by Radisson Krakow Ul. Monte Cassino 2 parkinn.com

FOTOGRAF: KLAUDYNA SCHUBERT

Niewielki ale bardzo elegancki, serwujący smaczne jedzenie i z możliwością zorganizowania imprez prywatnych i firmowych, otworzył właśnie hotel Park Inn by Radisson.

Idea Fix w nowej lokalizacji! Po 3 latach poszukiwań lokalu idealnego,11 czerwca odbyło się otwarcie IDEA FIX w nowej lokalizacji. Na ul. Stradomskiej 11 o godzinie 19 otworzyliśmy drzwi do nowej przestrzeni. Przy wejściu na gości czekało wino, które na pewno umiliło wernisaż dwóch artystów: OSQ – Oskara Smolarka i Piotrka Bembna.

80

Zaproszeni gości mogli również zobaczyć pokaz mody ubrań z najnowszych kolekcji naszych projektantów! Wybieg przeplatany był pokazem tańca, przygotowanym przez Teatr Tańca Terpsychora. W ten niesamowity wieczór towarzyszyło nam więcej osób niż mogliśmy się tego spodziewać!

Zapraszamy Was na ul. Stradomską 11 (w bramie). Czeka tutaj na Was ponad 70 projektantów, w tym wiele nowych marek, takich jak PIGDOG, NINIco, Floshe Store czy Canoda! Znajdziecie u nas rzeźby, grafikę, biżuterie, porcelanę, odzież, świece i wiele wiele innych dodatków!


kulinaria

RYS. SYLWIA DĘBICKA


NEWSY

Keep walking gastronomio Od 7 lipca do 1 sierpnia potrwa tegoroczna edycja World Class Cocktail Festival. W 10 regionach Polski można spróbować dwóch koktajli spod znaku World Class, uczestnicy wybiorą też Bar Roku. Najnowsza edycja wydarzenie odbywa się pod hasłem Keep walking gastronomio. Goście będą mogli odkryć nowe miejsca i smaki koktajli, przygotowanych według najnowszych receptur. Wiele z nich zostało opracowanych w duchu „zero waste” – zrezygnowano z plastikowych rurek, a w przepisach wykorzystano lokalne składniki, starając się niczego nie wyrzucać. Można też liczyć na pyszną cenę – za 35 zł otrzymamy dwa koktajle. Goście będą też mogli recenzować lokale. Na podstawie ocen zostanie przyznana nagroda dla Baru Roku. W akcji bierze udział 150 koktajlbarów z całej Polski, w Krakowie będą to: Barka, Qrudo, Alchemia, Arkady, Bulldog, Filipa 18, Hevre, Hilo, Kraina Szeptów, Lastriko, Neon, Nowa Rezydencja, ORZO, Skwer, TAG, Trzcina Bar, William Rabbit & Co, Winestone oraz Współwinni.

Kultowe przepisy Tokio Wyrusz w podróż po zatłoczonych tokijskich barach z przekąskami, poczuj, jak na ulicach tętni życie, zajrzyj do wnętrz kultowych restauracji w Tokio. Poznaj inspirujących ludzi, zaskakujące smaki i niezwykłą atmosferę jednej z największych gastronomicznych metropolii świata. To wszystko można przeżyć dzięki książce Tokio. Kultowe przepisy, stworzonej przez Maori Murotę, a wydaną przez Znak. Maori Murota dorastała w Tokio, a do napisania tej książki zainspirowały ją wspomnienia z dzieciństwa. pracowała w Nowym Jorku i Indonezji, by ostatecznie osiąść w Paryżu, gdzie jest szefową kuchni i prowadzi

82

warsztaty gotowania autentycznych japońskich potraw domowych. Dzięki swoim doświadczeniom wie, jak tłumaczyć ludziom Zachodu kulturę Wschodu, czyniąc ją zrozumiałą i przystępną. Książka zawiera ponad 100 unikatowych przepisów, nie tylko na sushi, miso czy ramen, ale także na słone placki senbei, pierożki gyoza, wariacje makaronów soba i udon, marynowane warzywa czy tsukuné – pulpeciki z kurczaka. Zawiera również receptury na japońskie słodkości, takie jak daifuku mochi, czyli nadziewane ciastka ryżowe, ciasto z herbatą matcha, biszkopty, lody i sorbety.



KULINARIA

Marzenia o chlebie Pomysł otwarcia piekarni narodził się podczas pandemii i pierwszego lockdownu. Wiele osób z branży gastronomicznej zostało bez pracy i wtedy niektórzy zaczęli próbować sił realizując swoje inne pasje, np. piekąc chleb w domu. Tak też odkryliśmy talent naszego piekarza, kupując upieczony przez niego w domowym piekarniku pierwszy chleb na zakwasie i to była miłość od pierwszego ugryzienia. Później było wiele spotkań, rozmów, testów i jak tylko znaleźliśmy odpowiednią lokalizację również dla części produkcyjnej, przygotowania ruszyły pełną parą. Piekarni rzemieślniczych w Krakowie jest kilka, dlatego staraliśmy się zagospodarować rejon miasta, w którym jeszcze takiego konceptu nie ma. Nasza piekarnia też różni się od innych tego typu miejsc, wszystko robimy tylko na zakwasie, beż używania drożdży, również nasze słodkie wypieki są wykonywane zgodnie z tą ideą. Dodatkowo mamy na miejscu delikatesy z włoskimi produktami najwyższej jakości oraz wybór wyselekcjonowanych win. W piekarni pracuje ok. 10 osób, są to młodzi i zdolni piekarze, podczas rekrutacji zwracamy uwagę nie tylko na doświadczenie „na kuchni”, w naszym gronie są osoby, które nigdy tam nie pracowały, ale są prawdziwymi pasjonatami pieczenia chleba i świetnie odnalazły się w zespole. Oprócz tego mamy zespół 8 sprzedawców, którzy pracują w dwóch lokalizacjach. Oprócz naszej „bazy” w Swoszowicach, gdzie znajduje się cała produkcja, otworzyliśmy drugi lokal sprzedażowy przy ul. Piwnej 4, gdzie codziennie rano zawozimy nasze wypieki. Za receptury odpowiada nasz mistrz, Patryk Kołecki, który ma ogrom pomysłów w głowie, z których powstają

84

takie cuda jak chleb z czarnym ryżem, z jalapeno i cheddarem czy croissanty z białą czekoladą i tonką lub sławnym i ukochanym przez klientów nadzieniem fiołkowym.

Bardzo dużą uwagę przykładamy do jakości produktów z których pieczemy nasze chleby czy słodkości. Pracujemy na 100-letnim zakwasie – to na pewno nas wyróżnia. Naszą misją


Musimy zaznaczyć, że w Krakowie jest kilka bardzo dobrych piekarni rzemieślniczych, gdzie także znajdziemy wysokiej klasy pieczywo. Cieszy nas fakt, że świadomość konsumencka jest coraz większa i ludzie w Polsce doceniają autentyczny chleb. Otworzyliśmy w bardzo niepewnym czasie pandemii, ale działając już od siedmiu miesięcy możemy z pewnością powiedzieć, że krakowianie znają się na dobrym pieczywie, doceniają je i bardzo chętnie nas odwiedzają, co ogromnie nas cieszy. Nasze croissanty na pewno poprawiają nastrój, szczególnie te z kremem pistacjowym, a do tego są również na zakwasie, co jest wciąż jeszcze rzadkością w Polsce. Jest grono klientów, którzy zawsze stawiają na jakość produktów i na swoje zdrowie, gdyż nasze pieczywo jest bez żadnych konserwantów czy sztucznych spulchniaczy. Mamy też wielu klientów ciekawych nowych smaków, którym chętnie tłumaczymy zalety naszego pieczywa i po spróbowaniu do nas wracają. Ogromnie nas zaskoczyło ciepłe przyjęcie naszej piekarni, zwłaszcza wśród lokalnej społeczności Swoszowic. Otrzymaliśmy wiele podziękowań za stworzenie takiego miejsca w tej części Krakowa. Jest nam też bardzo miło, że croissanty wg pomysłu Patryka cieszą się taką popularnością i klienci przyjeżdżają po nie z różnych stron miasta, a nawet z całego regionu. Wśród chle-

bów naszym i klientów faworytem jest pszenny z owsianką, wiele osób przychodzi też po nasz chleb orkiszowy, który nie jest tak łatwo dostępny. Chcemy ciągle zaskakiwać, jak również odpowiadamy na pomysły naszych stałych klientów i tak wychodząc na przeciw licznym prośbom o croissanty „na słono” powstały teraz wytrwane croissanty z cebulką karmelizowaną z czerwonym winem, beszamelem tymiankiem i serem. Korzystamy wyłącznie z sezonowych warzyw i owoców od lokalnych dostawców. Kremy, nadzienia, posypki itd. są z naturalnych produktów i rownież przygotowywane są na miejscu. Patryk wykorzystuje swoje doświadczenie zdobyte w pracy w restauracjach. „Kucharskie” podejście do pieczenia pozwala na dużo szersze myślenie o temacie i daje dużo większe możliwości, ponieważ dużo łatwiej połączyć różne pomysły i smaki. Jednocześnie możemy także używać produktów, z których korzysta niewiele kuchni w Polsce, a tym bardziej piekarni.

ARTYKUŁ PROMOCYJNY

jest edukować klientów i tłumaczyć jak powinien smakować i wyglądać prawdziwy chleb i dlaczego warto jeść ten nasz, a nie inny kupiony w supermarkecie – np. że chleb z ciemną skórką to nie jest spalone pieczywo, tylko efekt karmelizacji, co wpływa na głębszy smak i zapewnia chrupkość skórki na dłuzej. Inspirują nas najlepsze piekarnie na świecie: Tartine, która zapoczątkowała nowoczesne myślenie o chlebie i zakwasie czy chociażby Hart Bageri, która w fantastyczny sposób wplata w swoje wypieki inne fermenty, jak miso czy kimchi.

Pomagają nam również znajomi kucharze, jak Tomasz Oleński, który podzielił się z nami swoim własnym miso z grochu czy Tomasz Muza, przynosząc swój olej z chilli. Wiedzieli, że wykorzystamy to w niecodzienny sposób i tak też się stało. Pomysły na nowe wypieki tak naprawdę nam się nie kończą. Zapraszamy naszych klientów do regularnych odwiedzin, ponieważ nasi piekarze codziennie serwują jakieś nowości czy specjały, o których sami dowiadujemy się dopiero z samego rana, w momencie, w którym Patryk przynosi nowy wypiek i zaprasza obsługę do spróbowania :).

www.zmaczeni.com

Sawiczewskich 1 / Kraków Piwna 4 / Kraków

85


ŻELAZKO W KUCHNI

LAS NA TALERZU

Sosnowe love

ZDJĘCIA I ARANŻACJE: AGNIESZKA ŻELAZKO

//

@AGA_ZELAZKO, @LAS_RAZ_

O jadalnych częściach niektórych drzew można byłoby napisać całą książkę. Zacznijmy jednak od igiełek sosny. Najlepiej zrywać je przez całe lato, gdy są młode i miękkie. Świeże igiełki można zalać oliwą, a następnie odstawić na kilka tygodni w ciemne miejsce. Po tym czasie otrzymamy pyszną, aromatyczną oliwę sosnową, idealną do pieczywa, makaronów czy warzyw. Dobrze smakuje też sosnowe pesto oraz cukier sosnowy do przeróżnych deserów. Można go dodać do budyniu, jogurtu, kremów, bitej śmietany, ciast i tortów. Sosna to jedno z najpopularniejszych drzew w Polsce. Składniki, które znajdują się w pączkach, pędach oraz igiełkach mają mnóstwo właściwości prozdrowotnych. Działają przeciwzapalnie, przeciwbakteryjnie, ale też rozkurczowo, odkażająco a nawet wykrztuśnie. Niegdyś wierzono, że sosna symbolizuje długowieczność, zdrowie i siłę. Być może dlatego, że jest drzewem odpornym na zmienne warunki atmosferyczne.

JAK I KIEDY ZBIERAĆ?

Warto wybierać te drzewa, które rosną z dala od dróg i aglomeracji miejskich. Zdecydowanie lepiej będzie zebrać kilka igieł w lesie niż z sosny rosnącej na miejskim skwerze. Igiełki można zbierać i przerabiać przez cały rok, ale najlepsze, najzdrowsze i najbardziej aromatyczne są wiosną i latem. Na młode i miękkie igły warto wybrać się pod koniec kwietnia lub na początku maja, w zależności od tego czy wiosna rozgościła się na dobre, czy

86

– tak jak w tym roku – była nieco spóźniona. Najlepiej nie obrywać jednej gałęzi, tylko zrywać po kilka igieł z różnych miejsc.

JAK PRZECHOWYWAĆ?

Po zerwaniu igły można przechowywać w przewiewnym (np. lnianym) woreczku, ale najlepiej je szybko przerobić, bo lubią wysychać, a wtedy charakterystyczny żywiczny aromat nie jest już tak wyczuwalny. Jadalne są nie tylko igły sosny. Można jeść też m.in. pączki i młode pędy.

SOSNA NA TALERZU

Z igieł sosny można zrobić przepyszne pesto albo oliwę. Aromatyczna oliwa o delikatnym leśnym zapachu świetnie pasuje do delikatnych serów, wiosennego twarożku z nowalijkami, grillowanej cukinii, przeróżnych warzyw. Dobrze komponuje się też z białym pieczywem. Ze świeżych igieł można zrobić również cukier puder do deserów, który przypomina nieco wyglądem watę cukrową.

Niezła jest też sól sosnowa, którą można posypać jajka na miękko, dodawać ją do wszelakich zup, sosów, a nawet delikatnego mięsa (np. pieczonego indyka).

WŁAŚCIWOŚCI ZDROWOTNE SOSNY

W igłach, pączkach i pędach sosny znajdziemy nie tylko olejki eteryczne, ale również flawonoidy, garbniki i przeróżne sole mineralne. Dzięki tym substancjom sosna przynosi ulgę nie tylko osobom, które borykają się z przeziębieniem, osłabieniem, gorączką lub uciążliwym suchym kaszlem. Olejki, napary i wywary od lat są cenione w medycynie. Warto jednak pamiętać, by z ostrożnością podchodzić do stosowania sosny, zarówno w domowej apteczce jak i kuchni. Podobnie jak w przypadku wielu roślin możliwe są reakcje alergiczne. Najlepiej zatem od niewielkiej ilości, a dopiero później zwiększać „dawki”. Agnieszka Żelazko


ŻELAZKO W KUCHNI

Oliwa sosnowa z warzywami i żółtkiem Oliwę sosnową można zrobić na dwa sposoby. Po pierwsze – zalać świeże igiełki oliwą i odstawić w ciemne miejsce na ok. 3 tygodnie. Co jakiś czas mieszać i znów odstawiać, aż przyjdzie właściwy czas. Taka oliwa jest jasnozielona, delikatna w smaku, z wyczuwalnym zapachem i aromatem sosny. Drugi sposób to zmiksowanie igiełek z oliwą. Wtedy płyn będzie mocniej nasycony kolorem zielonym oraz żywiczym posmakiem, a jego przygotowanie zajmie mniej czasu. Oliwę zmiksowaną z igiełkami sosny też należy odstawić, ale tylko na 2-3 dni. Od czasu do czasu przemieszać. Gdy będzie gotowa lepiej zlać płyn z góry, by dłużej utrzymywała świeżość. W obu przypadkach na 1l oliwy dajemy garść igiełek sosny, choć wszystko zależy od upodobań smakowych. SKŁADNIKI:

• • • • • • • • • • • •

1 kalarepka ¼ cukinii ½ papryki czerwonej ½ papryki białej ½ cebuli 1 ząbek czosnku 1 jajko 1 łyżeczka masła 1 łyżka ziarenek słonecznika Oliwa sosnowa Sól, pieprz, cukier do smaku Świeże zioła np. koperek i tymianek

PRZYGOTOWANIE: Paprykę białą, czerwoną, cebulę oraz czosnek pokrój w maleńką kosteczkę. Dodaj łyżkę oliwy sosnowej, świeże zioła, sól, pieprz oraz cukier (dzięki niemu cebula puści sok, a paprykowa salsa będzie bardziej soczysta). Kalarepkę pokrój w plastry i ułóż na talerzu. Cukinie pokrój w cienkie paski, podsmaż na odrobinie masła, oprósz solą i pieprzem, a następnie dodaj do warzywnego talerza. Całość udekoruj salsą z papryki, pestkami słonecznika oraz pokruszonym żółtkiem z jaja ugotowanego na półmiękko (możesz go delikatnie posolić). Polej oliwą sosnową i podawaj ze świeżą bagietką.

87


NA KONIEC

Nie ma Harel bez Krakowa Pierwsze miejsce, które odwiedziłam, gdy poczułam się odrobinkę pewniej w pandemii? Nie, wcale nie Zanzibar. Spakowałam małą walizkę i wyjechałam do Krakowa. Owszem, ciepłe kraje ratują moje baterie zimą (choć skorzystałam z takiej opcji raz w życiu), miasta lekko na zachód również (Berlin w szczególności), ale to Kraków zawsze pociesza mnie w chwilach zwątpienia.

HAREL KRYTYK MODY, AUTORKA BLOGA HARELBLOG.PL

Akurat była zima, więc w grę wchodziły tylko „wynosy”. Zabrałam więc Łatkę na spacer, by wrócić z sernikiem z Massolitu, okonomiyaki z Mugenu i… lnianą marynarką od Anny Gregory. Tak z marszu piszę o sprawach materialno fizycznych, w sumie od razu powinnam do nich dodać szwedzkie bułeczki z Kaffe Bageri, kiszonki z Chederu i ciężki wełniany koc z DOMu, którym mogłam się z tymi wszystkimi dobrami (plus psem) otulić. I jeszcze spotkania z innymi psami, bo tak się składa, że większość moich krakowskich znajomych należy do mojej ukochanej kategorii oddanych i stuprocentowych psiarzy. Nawet kilka dni i jest mi sto razy lepiej. A kiedy to się zaczęło? W krakowskich wizytach miałam sporą przerwę od dzieciństwa - i to tego z początku podstawówki - aż do końca liceum, gdy z klasą maturalną pojechaliśmy na wycieczkę śladami Wyspiańskiego i spółki. Zniknęła matura i wszelkie związane z nią zmartwienia, chłonęłam to miasto jak scenerię ukochanej książki, o której zapomniałam. Było tam coś wyjątkowego. Architektura to jedno, bo mało które polskie miasto mnie zachwyca tak bardzo jak Kraków. Płynęło tam jednak jakieś inne życie,

88

może ciut powolniejsze, może wyjątkowe przez to, że zajrzałam tylko na chwilę. I knajpki, wówczas ze śladową ilością turystów, ciemne od papierosowego dymu (który zresztą do dziś mi nie przeszkadza), klimatyczne - jak to się, upraszczając cały wachlarz zachwycających cech, mówi. W ogóle mieliśmy taki plan z przyjacielem z ławki, że jeśli nam nie wyjdzie kariera muzyczna (czyt. nie dostaniemy się na studia), to wyjedziemy do Krakowa i otworzymy własną knajpę. Która będzie oczywiście najlepsza ze wszystkich, tłumy będą walić drzwiami i oknami, a my - zawsze wypoczęci - będziemy serwować autorskie drinki. Początki bloga to też był Kraków. Mam nawet podejrzenia, że to najpierw w Krakowie mnie czytano. Zgłaszały się do mnie nieśmiało pierwsze niezależne marki czy prowadzone w super nowoczesny jak na początki nowego tysiąclecia sposób sklepy vintage. Czytelniczki zapraszały na kawę do Karmy, jak tylko będę w mieście, a niedługo potem zasiadłam w jury pokazu dyplomowego SAPU i siedzę tam z radością do dziś. Kraków inspirował mnie za czasów nastoletnich i inspiruje dziś, gdy mam lat czterdzieści plus. Podejście mam zapewne dość ste-

reotypowe, ale dla mnie to miasto jest niezwykle artystyczne. Ten artyzm przejawia się nie tylko w bogatym życiu kulturalnym, zawsze fenomenalnych wystawach czy koncertach, ale też w stylu ulicy, który łapał mój wzrok znacznie wcześniej niż warszawski. Próbowałam go swego czasu odtworzyć we własnej szafie, ale doszłam do wniosku, że z tym się trzeba urodzić… w Krakowie. A gdy czytam taki, dajmy na to „Czterdziesty szósty Kraków” Gałczyńskiego, znajduję jeszcze jedno uzasadnienie swojej miłości. Tu czas stanął w miejscu - i to w jak najbardziej pozytywnym sensie. Poeta pisze o Amerykanach fotografujących gołębie pod Mariackim i buszującej nad Wisłą młodzieży - a to wszystko obserwacje z roku 1946. Mam w Krakowie swoje stałe punkty, do których mogę wrócić od lat, spokojna, bo zawsze będą czekać. To trochę jak z menu ukochanej restauracji, które nie ugina się pod chwilowymi modami, tylko konsekwentnie trzyma wypracowany porządek.

Tekst dedykuję Django, Jackie, Stefanowi, Beniowi, Bongowi i Szynce.


www.aurumbloom.com


JAGUAR E-PACE

W ABONAMENCIE OD 2169 ZŁ NETTO MIESIĘCZNIE.

Zachwyt jest wpisany w jego DNA. Nowy Jaguar E-PACE to perfekcyjne połączenie dynamicznej jazdy, niezwykłej zwinności i najnowocześniejszego designu, godne nawet najbardziej wymagających kierowców. Jaguar E-Pace dostępny jest w wygodnym abonamencie już od 2169 zł netto miesięcznie, z serwisem i ubezpieczeniem w cenie. Jaguar Car-Master ul. Jasnogórska 97, 31-358 Kraków 12 379 99 99 www.car-master.jaguar.pl

Kalkulację sporządzono dla pojazdu marki i modelu Jaguar E-Pace 1.5P R3 160 KM FWD Auto S 5d MY21, z rocznym limitem przebiegu 20 000 km i umowy zawartej na okres 36-miesięcy. Prezentowana miesięczna rata najmu nie zawiera podatku VAT i została skalkulowana z wliczeniem kosztów: rejestracji pojazdu, czynszu finansowego (leasing operacyjny), czynszu serwisowego (pokrycie kosztów związanych z koniecznością dokonywania przeglądów okresowych oraz niezbędnych napraw) do czasu osiągnięcia wskazanego łącznego limitu przebiegu, usługi pomocy drogowej ASSISTANCE, samochodu zastępczego na czas ewentualnej naprawy, koszt zarządzania i koordynowania usług serwisowych oraz pomocy technicznej, ubezpieczenie OC i AC pojazdu. Kalkulacja ma jedynie charakter informacyjny i nie stanowi oferty w rozumieniu art. 66 par.1 Kodeksu Cywilnego. Do chwili uzgodnienia wszystkich istotnych postanowień zamówienia, żadna ze stron nie będzie nim związana, a strony wyłączają stosowanie art. 68 1 i art. 68 2 Kodeksu cywilnego. Dane dotyczące spalania dla Jaguara E-Pace MY2021 1.5P R3 160 KM FWD wynoszą 8,0-8,3l/100km przy emisji CO2 wynoszącej 154 g/km w cyklu mieszanym zgodnie z protokołem WLTP, obowiązującym od 1 września 2018 roku. Protokół WLTP zastąpił dotychczasową europejską procedurę homologacyjną (NEDC). Ze względu na warunki pomiarów, które lepiej oddają rzeczywiste warunki eksploatacji samochodów, wartości zużycia paliwa i emisji CO2 uzyskane zgodnie z procedurą WLTP mogą być w wielu przypadkach wyższe niż uzyskane na podstawie protokołu NEDC. Zużycie paliwa, emisja CO2 i zasięg mogą się różnic w zależności od rzeczywistych warunków użytkowania i innych czynników, takich jak styl jazdy, prędkość, elementy wyposażenia danego pojazdu, opcje, typ opon, temperatura zewnętrzna, działanie klimatyzacji lub ogrzewania. Szczegóły dotyczące oferty, spalania i emisji CO2 na www.jaguar.pl


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.