lounge | No. 123 | Jesień '21

Page 1

LOOKBOOK GALERII KRAKOWSKIEJ W ŚRODKU

LOUNGEMAGAZYN.PL

ISSN: 1899-1262

LOUNGE #123

BEZCENNY

| JESIEŃ ‘21 - EDYCJA COVID-19



Floral design studio • www.lagomstudio.pl


REDAKCJA

# złota jesień

ALEC UTGOFF

TATIANA GORKOVLUK

M I C HA Ł W O J E W O D Z I C

Urodzony na Ukrainie aktor o rolach w Stranger Things i nowym filmie Małgośki Szumowskiej

Tancerka i choreografka o tym, dlaczego pole dance nie jest bardziej niebezpieczny, niż szachy

Krakowski Shoemaker o tym, dlaczego tak naprawdę nie lubi robić butów

ST R . 1 2

S T R . 1 8

S T R . 4 8

RE D AKC JA :

Redaktor naczelny

Z-ca redaktora naczelnego

red. działu Uroda

M A RCI N L EWI CKI

R AFAŁ STANOWSKI

ADRIANA GOŁ ĘBIOWSKA

marcin@loungemagazyn.pl

rafal.stanowski@loungemagazyn.pl

adriana@loungemagazyn.pl

WSPÓŁPRACA: Kuba Armata, Harel, Kuba Janicki, Mateusz Lubczański, Magdalena Łukasik, Michał Mąsior, Konrad Stopa, Aga Żelazko.

OKŁADKA: fot: Robert Purwin | MR. FACELESS modele: Anna Giermek, Adam Czapliński skład graficzny: Filip Łyszczek

2

Wydawca: MADMEN Sp. z o. o. Redakcja Lounge Magazyn ul. Szlak 77/222, 31-153 Kraków tel. (12) 633 77 33 info@loungemagazyn.pl Drogi Czytelniku, jeśli zdecydujesz się na kontakt z redakcją Lounge, Administratorem Twoich danych będzie wydawca: spółka MADMEN sp. z o.o. z siedzibą w Krakowie przy ul. Lipowej 7, 30-704 Kraków, wpisana do rejestru przedsiębiorców pod numerem KRS 0000567296, posiadająca numer NIP: 6793113681, REGON: 3620577320, z którym możesz skontaktować się pod podanymi wyżej adresami, mailem i numerem telefonu. Twoje dane będą przetwarzane wyłącznie w celu komunikacji, a podstawą prawną będzie prawnie uzasadniony interes Administratora (art. 6 ust. 1 lit. f RODO).

Poglądy zawarte w artykułach i felietonach są osobistymi przekonaniami ich autorów i nie zawsze pokrywają się z przekonaniami redakcji Lounge. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo do skracania i przeredagowywania tekstów. Publikowanie zamieszczonych tekstów i zdjęć bez zgody redakcji jest niezgodne z prawem.

Dane, które nam podasz mogą zostać przekazane jedynie podmiotom, za pośrednictwem których odbywa się komunikacja jak np. Poczta Polska lub podmiotom, które obsługują nasz system informatyczne lub pocztowy, a przechowywać będziemy je tylko na czas korespondencji z Tobą. Przetwarzanie danych osobowych ma charakter dobrowolny, ale jest nam niezbędne do udzielnie Ci odpowiedzi. Masz prawo do żądania dostępu do nich, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia ich przetwarzania, do wniesienia sprzeciwu, przenoszenia ich. Możesz także wnieść skargę do organu nadzorczego.

Całostronicowe reklamy i mat. promocyjne znajdują się na stronach: 1, 3, 7, 9, 11, 18-20, 21, 22-25, 26, 27, 31, 43, 47, 53, 54-61, 75, 83, okł. I-IV



FELIETON

DRUGI STOPIEŃ ODDALENIA

Cała ta ambiwalencja Bez większych wątpliwości pozwalam sobie założyć, że PT Czytelnicy tej rubryczki – już choćby przez sam fakt oddawania się tak rzadkiej i elitarnej ostatnio czynności, jaką jest czytanie, o czytaniu akurat tej strony, na której oprócz podobizny mojej średnio atrakcyjnej facjaty są wyłącznie literki, nawet nie wspominając – są ludźmi na tyle inteligentnymi, że rozumieją doskonale pojęcie ambiwalencji uczuć.

KUBA JANICKI

W związku z tym daruję sobie mnożenie mniej lub bardziej abstrakcyjnych przykładów sytuacji, na które taką ambiwalencją mógłby zareagować Krakus – jak na przykład potencjalny awans Legii do Ligi Mistrzów albo ogłoszenie się przez Jacka Majchrowskiego dożywotnim dyktatorem tej naszej smogowej niecki. Daruję sobie i od razu przejdę do rzeczy. Otóż na lockdown i pandemię patrzono już pod wieloma kątami, ale chyba nikt jeszcze nie pokusił się o ujęcie jej właśnie jako Wielkiego Festiwalu Ambiwalencji. Jako, że sam stanowię dla siebie najwdzięczniejszy obiekt badań (nie może być przypadkiem, że noszący to samo co ja nazwisko renesansowy poeta imieniem Klemens swój najważniejszy utwór zatytułował skromnie: O sobie samym dla potomności), skupię się na swoich odczuciach, ale ta ambiwalencyjna prawidłowość znajduje potwierdzenie w licznych rozmowach z bliższymi i dalszymi znajomymi. Rzecz więc w tym, że jestem człowiekiem nadzwyczaj towarzyskim, stałym bywalcem rozlicznych punktów gastronomicznych oraz meblem barowym w pół tuzinie lokali z wyszynkiem. Zgodnie ze starą definicją, wedle której dom jest to miejsce, w którym się umiera, przez większość czasu staram się trzymać od własnego w rozsądnej odległości. Lubię z zasady wszystkich ludzi, dopóki ktoś mi nie zacznie ewidentnie robić wbrew, w związku z czym utrzymuję niepoliczalną ilość przyjaznych, choć rzadko głębszych, relacji z mnóstwem osób. Wszystko to zdaje się jednoznacznie wskazywać, że sytuacja lockdownu powinna być dla mnie nieznośnym koszmarem. A jednak, mały, introwertyczny Janicki wewnątrz dużego

4

ekstrawertycznego Janickiego miał wtedy swoje pięć minut. Po wielu latach przeprosiłem się z grami komputerowymi. Obejrzałem wszystkie seriale kryminalne, jakie w ciągu ostatnich dziesięciu lat wyprodukowali Brytyjczycy, a wierzcie mi, produkują ich sporo. Chodziłem w dresie, zarosłem, jadłem dziwne rzeczy o dziwnych porach – i było mi z tym jednocześnie bardzo dobrze i bardzo źle. Ta osobista perspektywa przekłada się także szerzej na Kraków. Widok pustego Rynku i Floriańskiej był w oczywisty sposób – zwłaszcza dla kogoś, kto się jak ja para gastronomią zawodowo – przygnębiający, ale jednocześnie w jakiś lekko wstydliwy sposób fascynujący i odprężający. Jakby jakiś irracjonalny głos w środku szeptał wtedy: - Nareszcie! Ostatnio, po radości związanej z powrotem do mniej-więcej business-as-usual, w pewien sobotni wieczór, na środku zastawionego niewytłumaczalnie koszmarnymi budami Plac Nowego, w dzikim tłumie pijanych i uświnionych sosem czosnkowym, kapiącym z zapiekanek na tiszerty turystów, irracjonalny głos znów zabrzmiał w mojej głowie: – Wytrzymasz – wyszeptał – przyjdzie jesień, przyjdzie delta i znowu będzie spokój. Czy tego chcę? No pewnie, że nie. Nie chcę, żeby ludzie chorowali i umierali, żeby biznesy bankrutowały, a za optymalny sposób na poradzenie sobie z problemami generowanymi w mieście przez turystykę na pewno nie uważam jej całkowitej likwidacji. Ale, do diaska, skoro wiem, że tego wszystkiego nie chcę, to skąd ten głos? Czemu tak tęsknym okiem rzucam na dres w szafie? Nie wiem, ale wiem, że przez tę całą ambiwalencję czuję się okropnie. Oraz wspaniale.


kultura

RYS. SYLWIA DĘBICKA


FELIETON

Wizualny chaos, który ryje nam psychikę Tak sobie siedzę i patrzę na tę słynną sukienkę z orłem przepasającym biodra, tę od niejakiej Eli Piorun, co to upiększyła naszą supra-misskę że aż niektórym buty i szczęki opadły. Patrzę na ten zawoalowany przekaz pseudo-patriotyczny i moje rozbawienie ustępuje innemu słowu, zaczynającemu się na „roz...”. Czuję się rozżalony, bo po raz kolejny okazało się, że nie potrafimy wymyślić nic sensownego, w co by można ubrać nasze dwa narodowe kolory. t.

Fil

ip Łyszcz

ek

f

o

RAFAŁ STANOWSKI Z-CA REDAKTORA NACZELNEGO Kultura jest czymś, co nierozerwalnie wiąże społeczeństwo. Dlatego nie można jej rozcinać na wysoką i niską, na sacrum i profanum, na art i pop. Wszystko łączy się w jeden kanał komunikacyjny, w którym przenikają się dźwięki Madonny i Karlheinza Stockhausena, malarstwo Leonarda Da Vinci i szablony Banksy’ego, kino Murnaua i wizualne eposy Petera Jacksona. Moda, design, grafika dopełniają przekaz nadawany przez dźwięk, obraz czy ruch. Wszystko płynie, a my jesteśmy głęboko zanurzeni w kulturalnym nurcie.

6

Zastanawiam się, skąd ta nasza ułańska fantazja estetyczna, która przejawia się w takim miksowaniu stylów i stylistyk, że François Boucher, słynny malarz rokoka, zdarłby perukę z czoła i zdeptał ją trzewikami. Pamiętacie tekst z „Polskiego Tanga” Taco Hemingwaya? - Mówi się „szare bloki”? Gdzie kurwa szare bloki? / Tutaj wszystko pstrokate – baby, typy i yorki. Trafiony, zatopiony! Kiedy wyjeżdżam do Włoch, Niemiec, Austrii, Francji, Danii, generalnie do większości krajów, za których dobrobytem podążamy od 30 lat, zachwycam się jednorodnością architektury, nawet w małych, zagubionych gdzieś daleko od szosy, miasteczek. Ze świecą tam szukać jakiegoś dziwactwa, pstrokacizny, architektonicznego potworka, który zrodził się z potrzeby wyróżnienia się za wszelką, choć nie najwyższą, cenę. A potem wracam, robię wyskok za Kraków i w pierwszej lepszej miejscowości natrafiam na rozciągniętą jak pranie gamę multi kolorków (i skąd u nas ta niechęć do tęczowej flagi?), albo gargantuicznych kształtów i kształcików, które zostały zaczerpnięte z Burtonowskiej fantazji na temat dawnej architektury (może to jakiś niechciany efekt sukcesu Wiedźmina?). Niedaleko mnie rośnie miły Park Maćka i Doroty, miejsce gdzie spotykamy się z psiarzami, dzieciaki uczą się przetrwania na placyku zabaw, a w upalne dni można zaczerpnąć oddechu, rozkładając piknikowy kocyk. Miasto Kraków pięknie dba o tę ostoję natury, co chwilę wprowadzając ulepszenia, by nam wszystkim uprzyjemnić wyjście z domu. Jeszcze kilka lat temu w parku pomieszkiwał kolor zielony, harmonijnie zespalając korony drzew, trawnik i krzewy z ławkami i koszami na śmieci. Pewnego razu obok poczciwych, butelkowych ławek zaczęły się pojawiać nowe, tyle że w odcieniu brązowym. Uznałem, że czeka nas nic innego, jak brązowa dobra zmiana. Ale ku mojemu zdziwieniu, stare zielone kosze

nie zniknęły, nie zostały przemalowane, po prostu sobie zostały, razem z utrzymanymi w tym samym leśnym deseniu ławkami. Ta względna harmonia trwała niedługo, bo pojawiła się „strefa relaksu” z fotelami i stolikami, pomalowana od ziemi po czubek na... biało! W ten oryginalny sposób weszliśmy w okres trójpodziału kolorowej władzy. Naiwnie sądzicie, że to koniec? Następny remont uszczęśliwił nas trzecią w tym przybytku zdrowego stylu życia mini-siłownią. O ile poprzednie dwie były utrzymane w kluczu czerwono-zielono-niebieskim, najnowsza wprowadziła do naszego światka gamę żółto-szarą, zgodnie z zasadą „im więcej, tym lepiej”. A że niedawno rozpoczął się remont parkowych alejek, nie mówicie „hop”, bo jeszcze się okaże, że komuś przyjdzie ochota je przemalować na akwamarynę lub fuksję. „W czym problem”, możecie zapytać. Przecież o gustach, podobno, się nie dyskutuje - z czym akurat kompletnie się nie zgadzam. Życie w otoczeniu wizualnego chaosu, niekonsekwencji czy wręcz dyletanctwa, magluje na naszą psychikę, wzbudza niepokój i rozdrażnienie, a nawet agresję. Zauważcie, że ludzie mieszkający w bliskości z utrzymaną w zielonych tonacjach naturą, odczuwają większy spokój niż my, w naszych wyściełanych szarzyzną i pstrokacizną betonowych i pozamykanych na wypadek ataku kosmitów enklawach. Przestrzeń, w której żyjemy, powinna pełnić rolę oazy głaszczącej zmysły, a nie działać jak drzazga wbita pod skórę. Jeśli marzymy o tym, by osiągnąć nasze, polskie hygge, zacznijmy od uporządkowania pokoju, osiedla, miejscowości. I, bardzo Was proszę, nie wstawiajmy tam fantazyjnych dziwactw, do których pasuje tylko założyć sukienkę przepasaną orłem.


Adam Mickiewicz

Dziady reżyseria Maja Kleczewska Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury

P REMIERA LISTOPAD 2021

obsada: Dominika Bednarczyk, Hanna Bieluszko, Lidia Bogaczówna, Dorota Godzic, Karolina Kazoń, Agnieszka Kościelniak, Agnieszka Przepiórska, Katarzyna Zawiślak-Dolny, Rafał Dziwisz, Maciej Jackowski, Marcin Kalisz, Karol Kubasiewicz, Tomasz Międzik, Jan Peszek (gościnnie), Sławomir Rokita, Marcin Sianko, Feliks Szajnert, Tadeusz Zięba

3 | 4 | 5.09 DOM MACHIN

REPERTUAR WRZESIEŃ–PAŹDZIERNIK www.teatrwkrakowie.pl

LUDWICZEK REŻ. D. MALCHAR, R. SZUMSKI 2 | 4 | 10 | 16 | 17.09

7 | 14.10

ZAGUBIENI W TEATRZE NOCNE ZWIEDZANIE TEATRU

10 | 11.09 12 | 13 | 14 | 15.10 DUŻA SCENA

CHORY Z UROJENIA

25.09 DUŻA SCENA

CUD MNIEMANY, CZYLI KRAKOWIACY I GÓRALE

15.09 | 26.10 SCENA MOS

JEDZONKO REŻ. K. SZYNGIERA

REŻ. P. RATAJCZAK

15 | 16 | 17.10 DOM MACHIN 25 | 26.09 DOM MACHIN

TYSIĄC NOCY I JEDNA. SZEHEREZADA 1979 REŻ. W. FARUGA

DEBIL PREMIERA

REŻ. C. TOMASZEWSKI

REŻ. G. PAMPIGLIONE

16 | 17 | 18.09 DUŻA SCENA

8 | 9 | 10.10 SCENA MOS

BÓG, JA I PIENIĄDZE

AGAMEMNON REŻ. S. KACZMAREK

REŻ. M. WOJTYSZKO

20 | 21 | 22 | 23.10 DUŻA SCENA 28.09 DOM MACHIN

SIMONA K. WOŁAJĄCA NA PUSZCZY REŻ. A. GRYSZKÓWNA

IMIĘ RÓŻY

REŻ. R. RYCHCIK

22 | 23.10 SCENA MOS

DANTON PREMIERA 17 | 18 | 19.09 28 | 29.10 DOM MACHIN

29 | 30.09 SCENA MOS

REŻ. I. KEMPA

REŻ. A. OLSTEN OSTATNI RAZ NA SCENIE

17 | 18 | 19.09 SCENA MOS

1 | 2 | 3.10 DOM MACHIN

SPÓŹNIONE ODWIEDZINY

BAJKI ROBOTÓW

REŻ. R. STĘPIEŃ

23 | 24.10 DOM MACHIN

WOJNA W NIEBIE REŻ. D. FEIGLEWICZ

POWARKIWANIA DROGI MLECZNEJ REŻ. W. KLEMM

24 | 25 | 26.09 SCENA MOS

ZIMOWLA

REŻ. J. ROSZKOWSKI

22.09 | 10.10 SCENA MOS

IMPRO KRK

AMERI CANE

REŻ. M. KACZMAREK

2 | 3.10 SCENA MOS

PIOTRUŚ PAN I JAKUB HAK REŻ. M. MIKLASZ

27 | 28.10 DUŻA SCENA

SMOK!

REŻ. J. ROSZKOWSKI

28 | 29.10 SCENA MOS

MIŁOŚĆ

REŻ. B. PESZEK

7 | 8 | 9.10 DUŻA SCENA

HAMLET

REŻ. B. SZYDŁOWSKI

30.09 SCENA MOS

PRZYWRÓCONE ARCYDZIEŁA „ZEMSTA” REŻ. A. WAJDA

10.10 SCENA MOS

MYŚLNIK

JAZZ – FILOZOFIA – STAND-UP


WYDARZENIA

OPRACOWANIE: RAFAŁ STANOWSKI

ANTYBOHATER W KINACH Głośny dokument Michała Kaweckiego Antybohater rozpoczyna podróż przez kinowe ekrany w całym kraju. To głośna produkcja doceniona przez jury w prestiżowym międzynarodowym konkursie dokumentalnym 61. Krakowskiego Festiwalu Filmowego.

Miszka, tytułowy antybohater to chłopak o wielu twarzach. Drobny przestępca i obiecujący narciarz alpejski, mimo poważnej niepełnosprawności fizycznej i trudnych warunków życia, czerpie z niego pełnymi garściami. A do tego ma wyjątkowe poczucie humoru. Spotykamy go w kluczowym momencie, kiedy wkracza w dorosłość i dostaje ostatnią szansę, by wziąć udział w paraolimpiadzie w Tokio. Ale przede wszystkim bohater musi zadecydować, jak będzie wyglądała jego przyszłość. Mimo ograniczeń podejmuje w życiu kolejne próby.

wrażliwość i wnikliwość psychologiczną, stworzenie atrakcyjnego wizualnie i narracyjnie dokumentu, który zaciera granice gatunków i staje się czystym kinem”. Film rozwijany był na Doc Lab Poland

- największym w Polsce i najbardziej wieloaspektowym programie dla

dokumentalistów. Dystrybutorem produkcji jest Krakowska Fundacja Filmowa, organizator Krakowskiego Festiwalu Filmowego i wielu innych inicjatyw popularyzujących najciekawsze polskie i światowe filmy dokumentalne.

ANTYBOHATER, REŻ. MICHAŁ KAWECKI

wrzesień

Dokument Kaweckiego otrzymał wyróżnienie jury konkursu polskiego pod przewodnictwem Jana P. Matuszyńskiego na 61. Krakowskim Festiwalu Filmowym „za ogromną

do 30.09 KRAKÓW

8

LEM PRZYLECIAŁ W PLENER Do końca września na krakowskich Plantach można oglądać wystawę prezentującą wybrane okładki książek Stanisława Lema – wybitnego pisarza, filozofa i futurologa, patrona roku 2021. W ramach ekspozycji można obejrzeć najpiękniejsze okładki polskich i zagranicznych wydań książek najchętniej tłumaczonego polskiego pisarza wszech czasów, ilustrujące niezwykłą popularność, jaką cieszył się Lem na świecie od Niemiec i Rosji po Turcję i Japonię, szczególnie w tzw. złotym okresie jego twórczości przypadającym na lata 60. i 70. XX wieku. Wyprawa przez kraje i epo-

ki jest zarazem fascynującą podróżą przez style ilustracji książkowej w darzonej dzisiaj ogromnym sentymentem drugiej połowie XX wieku. Na wystawę składa się pięć stacji, na których zostanie zaprezentowane łącznie dziewięć książek Mistrza. Ekspozytory stoją na Placu Jana Nowaka-Jeziorańskiego przed Galerią Krakowską, pod Barbakanem, u wylotu Sławkowskiej w pobliżu siedziby Wydawnictwa Literackiego, u wylotu ulic Szewskiej oraz Siennej. Tytuł wystawy: Wizja globalna nawiązuje do książki Wizja lokalna – jednej z najbardziej oryginalnych powieści w dorobku pisarza.


NOVA WIOSENNA TWÓJ LUKSUS BLISKO NATURY

NA BŁONIE 106

TWÓJ DOM PEŁEN ELEGANCJI


ŚWIĘTO KINA LGBT+ To już 12 edycja imprezy uważanej za największe w Europie Środkowo-Wschodniej święto kina o tematyce LGBT+. Projekcje festiwalowe będą odbywać się w 8 polskich miastach, w Krakowie odbędą się w Kinie Pod Baranami w dniach 17-23 września, filmy można również oglądać na e-kinopodbaranami.pl. Festiwal pokaże rekordowych ponad 50 fabuł i dokumentów. Wśród nich nominowany do Queer Lion na Festiwalu w Wenecji Saint-Narcisse, a także oczekiwane: Jump, Darling; Why Not You; Valentina i Transkids. Filmem otwarcia będzie Swan Song z Udo Kierem, Jennifer Coolidge i Lindą Evans w rolach głównych. Ważnymi zagadnieniem będzie w tym roku szkolna przemoc na tle homofobicznym, jak w rozgrywającym się w szkole filmie Fag. Widzowie i widzki zobaczą też wybór klasyki niemieckich filmów z lat 80. poruszających zagadnienia związane ze społecznością LGBT. - Rozrastanie się naszego programu oznacza coraz większą inkluzywność i różnorodność – staramy

UNIKALNE PORTRETY W Bunkrze Sztuki można oglądać prezentację portretów i autoportretów autorstwa Leszka Sobockiego. Wystawa obejmuje ponad pięćdziesiąt obrazów – od tych powstających w latach 90. po najnowsze, dla których ekspozycja będzie premierowym pokazem. Malarz ujmuje w nich podobieństwo fizyczne oraz prywatną ekspresję modela. Najliczniejszą grupę na wystawie stanowią portrety krakowian. Leszek Sobocki przez ostatnie dwie dekady utrwala wizerunki osób ze swojego najbliższego otoczenia. Najczęściej o wyborze modela decyduje duchowe, artystyczne i intelektualne pokrewieństwo, sympatia dla czyjejś działalności. W ten sposób malarz tworzy subiektywny poczet mieszkańców Krakowa. W autoportretach odnajdujemy świadome nawiązania do malarstwa barokowego i młodopolskiego, na wystawie najmocniej widoczne w cyklu Udręka. Szczególne pokrewieństwo, zarówno w metaforycznym wyrazie, jak i w ekspozycji ego, łączy a z Jackiem Malczewskim. Spojrzenie obu twórców zawsze skierowane jest na widza. Ten efekt Sobocki wykorzystuje bardziej radykalnie, nie szuka symbolicznych tematów, koncentruje się na komentowaniu bieżącej sytuacji społeczno-politycznej. Jego autoportrety reprezentują postawę krytyczną, ironiczną, niekiedy

10

się zapewnić ekranową reprezentację możliwie jak najszerszemu spektrum odbiorców i odbiorczyń, odpowiadając zarazem na potrzeby zróżnicowanego grona widzów. Podczas tegorocznej hybrydowej edycji festiwalu zaprezentujemy pełnometrażowe fabuły skierowane do fanów zarówno undergroundowego prowokatora Bruce’a LaBruce’a („Saint-Narcisse”), jak i entuzjastek lesbijskiego coming-of-age („My First Summer”, „Przeklęta wiosna”), sekcja dokumentalna obejmie z kolei tematy zaczerpnięte z historii drugiej wojny światowej, jak „Dear Fredy”, przybliżający postać homoseksualnego Żyda, Fredy’ego Hirscha, próbującego ratować dzieci osadzone w Theresienstadt i Auschwitz, ale i te, które wstrząsnęły zeszłego lata społecznością, jak „7-my sierpnia” - mówi Anna Flagmańska, zajmująca się programem festiwalu. - Wśród najciekawszych produkcji trzeba też wymienić australijską, dokumentalną „Morganę”, której tytułowa bohaterka z rozbrajającą szczerością opowiada o swojej przemianie ze stłamszonej gospodyni domowej w wyzwoloną twórczynię feministycznych filmów, której ciężka depresja nie pozwala jednak cieszyć się nowymi sukcesami. Nie jest to bowiem klasyczna opowieść o kobiecej emancypacji z nieodwracalnym happy endem.

do 09.01 KRAKÓW

LESZEK SOBOCKI, ZNAMIĘ

WYDARZENIA

17 - 23.09 KRAKÓW

moralizatorską. W tym duchu powstały autoportrety z cyklu Kibole czy obrazy odwołujące się do szczucia na społeczność LGBT. To przeświadczenie o społecznej odpowiedzialności twórcy ugruntowało się w szczytowym okresie działania Grupy Wprost (1966–1986).


ZAPRASZAMY DO NASZYCH

RESTAURACJI

LOŻA Prestiż - Jakość - Tradycja • • • • • •

• • • • • • • •

muzyka na żywo wspaniała kuchnia najwyższej klasy alkohole, koktajle, wina prestiżowa kawa organiczna STORIA 100% arabica najlepsze na świecie herbaty NEWBY bogaty wybór szampana i kawioru

METROPOLITAN Wołowina jest królem • • • •

polska sezonowana na sucho wołowina żebra iberico wybór najlepszych win kuchnie świata: Włochy, Tajlandia, Hiszpania, USA, Francja

RYNEK GŁÓWNY 41 WWW.LOZA.PL

RYNEK GŁÓWNY 30 WWW.METROPOLITAN-RESTAURACJA.PL

MAGNATERIA Polskie alkohole królują

CHOPIN Polska klasyka z klasą

nowe miejsce na mapie Krakowa muzyka na żywo wspaniała kuchnia polska i francuska najlepsze polskie alkohole bogaty wybór szampana i kawioru prestiżowa kawa organiczna STORIA 100% arabica najlepsze na świecie herbaty NEWBY do śniadania kawa za 1 pln

• • • •

wspaniała tradycyjna kuchnia polska polskie wina organiczne doskonałe polskie alkohole organiczna kawa

RYNEK GŁÓWNY 20 WWW.MAGNATERIA-RESTAURACJA.PL

RYNEK GŁÓWNY 39 WWW.CHOPINKRAKOW.PL

CAFE ANNA Polska kuchnia na luzie • • • •

szybka kawa i desery polska tradycyjna kuchnia polskie wina organiczne organiczna kawa RYNEK GŁOWNY 14 WWW.CAFEANNA.PL


FILM

ALEC UTGOFF:

PODRYW „NA AKTORA”

Ma 35 lat, a na swoim koncie role u boku Johnny’ego Deppa, Angeliny Jolie czy Ewana McGregora. Urodził się w Kijowie, ale aktorstwa uczył się w Londynie. Łączy w sobie wschód z zachodem. Największe uznanie przyniosła mu kreacja radzieckiego naukowca Aleksieja w trzecim sezonie serialu Stranger Things. To właśnie tam wypatrzył go syn Małgośki Szumowskiej, co zaowocowało główną rolą w filmie Śniegu już nigdy nie będzie, który był polskim kandydatem do Oscara. Z Alekiem Utgoffem rozmawia Kuba Armata Zagrałeś w nowym filmie Małgośki Szumowskiej Śniegu już nigdy nie będzie, ale my znamy cię przede wszystkim z serialu Netfliksa Stranger Things. Jakie to uczucie być częścią tak kultowej produkcji? - To było coś niesamowitego. Mainstreamowe produkcje są nieco inne niż doświadczenie z planu u Małgośki, nie tylko z uwagi na większe budżety. Mam wrażenie, że tam wszystko zaplanowane jest co do joty, nie ma miejsca na improwizację – od aktorstwa po wszelkie najmniejsze organizacyjne spra-

12

wy. Jako aktor mam pełną wiedzę na temat swojej postaci – kim jestem, jak wygląda moje życie, skąd pochodzę i dokąd zmierzam. Zdecydowanie mniej jest odkrywania, eksplorowania siebie, choć oczywiście zawsze coś od siebie można przemycić. Tak podszedłem do postaci Aleksieja. Nie chciałem, żeby to był „odgrzewany kotlet”, kopia czegoś, co już widziałem, bo to zazwyczaj nie działa. Starałem się zagrać go po swojemu i włożyć w tę rolę całego siebie. Jestem takim typem człowieka, który nigdy nie jest do końca zadowolony i zawsze ma poczucie, że coś można poprawić.

Na szczęście jednak nie tylko ja, ale i widzowie polubili mojego bohatera.

Jak się w ogóle zaczęła twoja aktorska przygoda? - Zacząłem, kiedy miałem piętnaście lat i prawdę mówiąc, to był sposób na poznawanie nowych dziewczyn w szkole. Cel się nigdy nie zmienił (śmiech). Choć dzisiaj towarzyszy mi na pewno więcej przemyśleń na ten temat. Zaczęło się niewinnie, ale z czasem zdałem sobie sprawę, ile frajdy sprawia mi bycie na planie filmowym i samo przebywanie w gronie tych wszyst-


Masz zatem bardziej wschodnią czy zachodnią duszę? - Biorąc pod uwagę to, w jaki sposób myślę i co się dzieje we mnie w środku, to na pewno bliżej mi do Rosjanina niż Anglika. Choć to zabawne, bo kiedy jadę do Rosji, biorą mnie za gościa z zachodu, a w Anglii z kolei za przybysza zza wschodniej granicy. Postrzegam się jako obywatel świata. Lubię to, że na wschodzie nawet w trudnych czasach do wielu rzeczy staramy się podchodzić z humorem, podczas gdy na zachodzie odmalowuje się to w ciemniejszych, bardziej ponurych barwach.

ALEC UTGOFF JAKO RADZIECKI NAUKOWIEC ALEKSIEJ W 3 SEZONIE STRANGER THINGS. FOT. NETFLIX

kich ludzi. Krok po kroku zaczynałem robić to co oni i czuć, że mój wkład jest coraz większy.

Dzieciństwo dzieliłeś między Kijowem a Londynem. Jak ten kulturowy miks wpłynął na Ciebie? - Już sam fakt, że posługujesz się dwoma językami, całkowicie zmienia twoją percepcję, bo trafia do ciebie dwa razy tyle informacji. Z każdym kolejnym językiem obcym jest tego jeszcze więcej. Z pewnością brytyjska kultura różni się znacznie od rosyjskiej. W obu widzę wiele pozytywów, z których staram się korzystać. Wschód kojarzy mi się z większym przywiązaniem do rodziny, z kolei zachód to hołdowanie idei indywidualizmu. Zdecydowanie bardziej widać tam potrzebę brania odpowiedzialności za własne decyzje, co akurat mi się podoba. Jest też mocniej rozwinięty duch rywalizacji. Do pewnego stopnia też postrzegam

W filmie Śniegu już nigdy nie będzie Małgośki Szumowskiej i Michała Englerta wcielasz się w rolę tajemniczego przybysza ze wschodu, który pracuje jako masażysta na luksusowym podmiejskim osiedlu. Szybko zatem odnalazłeś się w tej postaci? - Szybko, ale to też zasługa Małgośki, która wybiera aktora do roli z uwagi na pewne cechy jakie w sobie ma.

WIEM, ŻE MAŁGOŚKA SZUMOWSKA PO RAZ PIERWSZY ZOBACZYŁA MNIE W „STRANGER THINGS”. POCZĄTKOWO Z NIĄ MNIE UTOŻSAMIAŁA, DOPIERO KIEDY SIĘ SPOTKALIŚMY, DOSTRZEGŁA INNE ODCIENIE MOJEJ OSOBOWOŚCI.

FILM

to jako pozytyw. Jeśli tylko chce się skorzystać, to jest tam dobrze przygotowany grunt do rozwoju.

Wiem, że po raz pierwszy zobaczyła mnie w Stranger Things. Początkowo z nią mnie utożsamiała, dopiero kiedy się spotkaliśmy, dostrzegła inne odcienie mojej osobowości. Z tego, co wiem, zmieniła też pewne rzeczy w scenariuszu, żeby wszystko do siebie dopasować. Ona pracuje bardzo intuicyjnie. W ogóle to było zupełnie inne doświadczenie niż

STRANGER THINGS. FOT. NETFLIX

13


FILM

standardowe zachodnie podejście do aktora i bohatera, z jakim do tej pory miałem do czynienia.

Opowiadała mi, że początkowo nie byłeś zbytnio przekonany do tej roli i musiała cię trochę namawiać.

Wolisz sytuacje, kiedy jako aktor dzielisz ze swoim bohaterem wspólne doświadczenia czy wręcz przeciwnie – gdy rola zmusza cię do odkrywania nowych rzeczy?

- Na początku pojawił się sam pomysł, nie było scenariusza. Nie chodziło nawet o to, że nie byłem przekonany, ale nie do końca potrafiłem się w tym odnaleźć, nie byłem pewien, co mam robić. Kiedy poznałem Małgośkę i porozmawialiśmy, zacząłem być jej ciekawy. Wszystko zaczynało się rozjaśniać.

- Myślę, że postać Żeni zmuszała mnie raczej do tego drugiego. Mój bohater ma w sobie pewną tajemnicę, ale też jest w nim bardzo wiele ludzkich elementów. To była rzecz, na której się koncentrowałem. W scenach interakcji z innymi postaciami starałem się mieć własne, różne interpretacje danych sytuacji. To wszystko odbywało się w bardzo naturalny, organiczny sposób. Małgośka uważnie wszystko obserwowała, widziała, jak zmieniam się w trakcie pracy, i wybierała to, czego w danej chwili najbardziej potrzebowała.

Zazwyczaj do tej pory grywałeś w większych produkcjach, o innej specyfice. Wiele rzeczy było zatem dla ciebie nowych? - Tak, zwłaszcza że jak zauważyłeś, do tej pory nie pracowałem przy filmach art-house’owych, a raczej przy większych, studyjnych produkcjach. To dwie odrębne bajki. Myślę, że podstawową różnicą, przynajmniej z mojego punktu widzenia, jest to, że aktor nie dostaje tu jasnych,

precyzyjnych wskazówek, a raczej informacje dotyczące emocji w danej scenie. Zdecydowanie więcej od niego zależy, bo to on podejmuje decyzje w trakcie gry, bazując głównie na swojej intuicji, a mniej na technice. W tym wymiarze rola Żeni stanowiła dla mnie duże wyzwanie.

Spodobał ci się ten model pracy? - Na pewno nie był dla mnie łatwy, zwłaszcza że nie tylko jako aktor, ale i człowiek staram się być dość zorganizowany. Ta metoda powodowała u mnie momentami dezorientację czy frustrację wynikającą z faktu, że było to dla mnie coś zupełnie nowego, z czym wcześniej się nie spotkałem. Starałem się jednak traktować to jako rodzaj nauki, nowego aktorskiego doświadczenia. Ten rodzaj pracy pokazał mi też wiele moich słabości – czułem na przykład, że mogę lepiej grać na pianinie czy tańczyć. Dlatego że nie dostawałem jasnych wskazó-

AGATA KULESZA I ALEC UTGOFF W ŚNIEGU JUŻ NIGDY NIE BĘDZIE. FOT. MAT. PRASOWE (THE MATCH FACTORY)

14


AGATA KULESZA I ALEC UTGOFF W ŚNIEGU JUŻ NIGDY NIE BĘDZIE. FOT. MAT. PRASOWE (THE MATCH FACTORY)

wek, sporo myślałem o moim bohaterze, starałem się stwarzać dla niego więcej możliwości. Dostawałem do tego kolejne preteksty, których często brakuje na dużych planach. Starałem się wszystko dobrze wykorzystać, choć jak wspomniałem, nie zawsze było to łatwe. Niemniej jednak nawet gdy odczuwałem frustrację, wykorzystywałem ją w niektórych scenach, zatem nie było to udawane.

Żenia jest nie tylko masażystą, ale i uzdrowicielem. Wpływa zatem na ciało i duszę ludzi, z którymi ma do czynienia. Mam wrażenie, że ostatnimi czasy taka niekonwencjonalna „medycyna” stała się szalenie popularna. - Kluczowe chyba jest to, że Żenia bardzo mocno wierzy w swoje moce. Porównałbym go do Małgośki. Pamiętam, że kiedy zaproponowała mi tę rolę, przewidziała, że pojedziemy z filmem na festiwal do Wenecji i zostanie on tam dobrze przyjęty. Oboje są maksymalnie zaangażowani w to, co robią. Jest w tym coś osobliwego, że kiedy ludzie bardzo w coś wierzą, to po prostu się dzieje. Widzę w tym ogromną siłę, bo możemy przeprogramować swój umysł i dzięki temu przełamywać kolejne granice. Żenia jest też wyobrażeniem obcego, który wchodzi do hermetycznego społeczeństwa i daje mu możliwość refleksji, oświecenia. Staje się zwierciadłem tych ludzi, odbiciem ich emocji – złości, frustracji, smutku, śmiechu, samotności. Myślę, że to też ważne w kontekście takich osób, o jakich wspomniałeś.

Rozmawiał Kuba Armata


TANIEC

CZARNY ŁABĘDŹ NAPRAWDĘ ISTNIEJE! Rozmawiał: M A R C I N L E W I C K I Foto: M I C H A Ł M A S S A M Ą S I O R @massaphotographer Mua: D O M I N I K A W Ę Ż O W I C Z

W

dzieciństwie lubiła tańczyć, próbując różnych stylów, ale sercem pozostała przy klasycznej choreografii. Po szkole poszła na studia, następnie do pracy, ale cały czas czegoś jej brakowało. Zdecydowała to zmienić i tak odnalazła zajęcia pole dance. Już po roku treningów, zaczęła prowadzić warsztaty i rozpoczęła pracę jako instruktor pole dance. W 2016 roku przeprowadziła się do Polski i zaczęła prowadzić zajęcia w Krakowie. Jest także utytułowaną zawodniczką Pole Art w kat. D u e t y . Nie zapomniała jednak o klasycznej choreografii, dlatego wpadła na pomysł, aby połączyć te dwa style i stworzyć coś własnego, innowacyjnego i wyjątkowego. Tak w lipcu 2021 roku powstało Art Pole Dance studio Black Swan. O trudach I wyzwaniach związanych z tańcem oraz radości i satysfakcji z osiaganych wyników rozmawiamy z Tatianą Gorkovluk.

16


POLE DANCE

Tatiana, chciałbym zrobić rozciąganie do szpagatu – od czego zacząć? - Przede wszystkim od zrozumienia jednej najważniejszej kwestii: rozciąganie do szpagatu nie trwa miesiąc! No chyba, że jesteś osobą, która jest już dobrze rozciągnięta, rozciągała się długo i systematycznie w dzieciństwie i twoje ciało inaczej reaguje na taki typ treningu po latach; masz hipermobilność, w związku z czym może będzie ci łatwiej - choć takie szybkie rozciąganie bez stabilizacji i wzmacniania może ci zaszkodzić; masz świetne predyspozycje; albo jesteś szalony i ciśniesz jak dziki codziennie i do bólu - niestety, zwykle znów wyrządzasz sobie w tym przypadku więcej szkody niż pożytku. Natomiast kiedy już pojmiesz, że rozciąganie do szpagatu to nie nauka wykonania przysiadu, tylko regularna, systematyczna praca nad napięciem mięśniowym – będziesz mieć szansę na pełny, mądry sukces bez frustracji.

Tylko że ja chyba jestem za mało rozciągnięty. - A kto ci powiedział, że żeby zacząć trenować Pole Dance musisz być gibki jak chińska gimnastyczka? Owszem, są figury, które wymagają rozciągnięcia, ale na bank nie będziesz ich robić na pierwszych zajęciach, a nawet przez pierwsze miesiące! W trakcie zajęć będziemy pracować nad twoim zakresem ruchu, a jeśli będziesz chciał się skupić tylko na rozciąganiu, to mamy osobne zajęcia ze strechingu. Zdradzę ci jeszcze mały sekret! W niektórych figurach można trochę oszukać i nawet, jeśli twój szpagat to kąt 90 stopni, to na rurce da się to sfingować. Nauczę cię trików, dzięki którym będziesz wyglądać lekko i powabnie jak rosyjska primabalerina (śmiech) ​ A co z kontuzjami i bólem? - Na zajęciach obciążenie jest wystarczająco duże, więc przygotuj się

na to, że na początku zabolą mięśnie, pojawią się siniaki. Daj swojemu ciału trochę czasu na przyzwyczajenie się do nowych ruchów. Ból minie, a wynik pozostanie. I będziepan zadowolony (śmiech).

Patrzę na te stroje I zastanawiam się czy zawsze twoi klienci muszą ćwiczyć w krótkim topie i szortach? A w dresie można? - Oczywiście, że można! Ale tylko na rozgrzewkę, aby lepiej się rozgrzać. Potem musisz się przebrać. To proste: aby utrzymać się na rurce, potrzebny jest kontakt ze skórą. Ubrania będą się ślizgać. Dlatego do treningu potrzebny jest krótki top i najkrótsze spodenki. Im bardziej otwarte ciało , tym więcej możliwości „przyklejenia się” do rury.

Czy Pole Dance jest niebezpieczny? - Zajęcia na rurze nie są bardziej niebezpieczne niż jakikolwiek inny sport - z wyjątkiem, być może, szachów. Najczęstsze urazy to siniaki i skręcenia. Aby ich uniknąć, po pierwsze - nie zaniedbuj rozgrzewki, a po drugie - zawsze słuchaj i postępuj zgodnie z zaleceniami i instrukcjami trenera. I oczywiście - zdrowy rozsądek i odpowiednia ocena własnych sił są niezbędnymi warunkami bezpieczeństwa. A także korzystanie z materaców podczas opracowywania nowych elementów.

Czytałęm kiedyś taki wpis w internecie: Na pierwszej lekcji nic mi się nie udało: ręce drżą, ślizgają się, nie mogę się podciągnąć.

17


TANIEC

Czy to oznacza, że Pole Dance nie jest dla mnie? - Nie! Oznacza to, że wszystko idzie zgodnie z planem! Zdradzę ci sekret: na pierwszym treningu prawie nikt nic nie potrafi. I to jest w porządku. Najważniejsze jest, aby przyjść na drugi trening.

Ale wtedy najbardziej boooooli! - Próg bólu dla każdego jest inny, a to, co jest trudne do zniesienia przez jednego ucznia, jest łatwe i bezbolesne dla drugiego. Skóra musi się przyzwyczaić u każdego kto zaczyna, ból mięśni jest normalny, szczególnie u osób, które nigdy nie ćwiczyły lub są po dłuższej przerwie.

Dobrze, co zatem radzisz początkującym? - Zalecenia dla wszystkich są takie same: • Nie używaj kremów nawilżających, balsamów, olejków itp. na dzień przed treningiem, aby uniknąć obrażeń (skóra może ślizgać się na rurce).

18

• Unikaj jedzenia przed treningiem. Nie noś na zajęciach pierścionków, zegarków, bransoletek i innych akcesoriów. • Równolegle zalecam rozciąganie lub jakikolwiek inny kierunek, który zapewnią elastyczność mięśni ramion, nóg i pleców. • Bardzo pożądane jest również odwiedzanie masażysty kilka razy w roku w celu złagodzenia napięcia z gorsetu mięśniowego, który jest stale utrzymywany w dobrej kondycji podczas treningu Pole dance.

Na koniec, powiedż mi, co tobie osobiście daje taniec, oprócz niesamowitej sprawności fizycznej i rozciągniętego ciała? - Dla mnie taniec jest czymś więcej. Tylko w nim mogę wyrazić wszystkie moje emocje i uczucia, odizolować się od społeczeństwa i negatywności i zanurzyć się w moim świecie. Tańcząc, odpoczywam i tworzę. Mogę przeżyć różne emocje i uczucia. On zawsze był dla mnie czymś więcej, był drugim domem i tak zostanie!

Rozmawiał Marcin Lewicki



SZTUKA

Równość to jeden z najważniejszych współczesnych tematów, a jednocześnie problem, który rozpala ogromne emocje. Bez równości trudno wyobrazić sobie istnienie innego kluczowego dla współczesnego człowieka pojęcia – wolności. Dlatego Aliya Riz, właścicielka luksusowej marki biżuterii Aurum Bloom, zainicjowała międzynarodową kampanię artystyczną 79 Art Space. Premiera 23 października w Krakowie! W przestrzeni luksusowej Galerii Tetmajera 83 w Krakowie zobaczymy wystawę światowej sławy artystów, których prace dotykają koncepcji Equal. Goście przeniosą się do estetycznego labiryntu, doświadczając piękna i jednocześnie przeżywając intelektualną przygodę. Zaproszenie wysłane przez Aliya Riz przyjęli wybitni artyści realizujący projekty z pogranicza sztuki i mody.

RUSLAN PELYKH Artysta wizualny z USA. W 2013 roku jeden z filmów Ruslana znalazł się w oficjalnej selekcji na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Modowych w Kalifornii, a inny film został pokazany na Canada Fashion Week. Jego lista klientów obejmuje brytyjski Vogue, LOVE, Maclaren i Rag & Bone. W zmysłowych oprawach Pelykh często możemy zobaczyć wielkie gwiazdy mody, takie jak Irina Shayk, Doutzen Kroes czy Yovanna Ventura.

ALIYA RIZ Projektant biżuterii z Rosji. Dyrektor Generalny Aurum Bloom. Aliya zainicjowała międzynarodową kampanię artystyczną 79 Art Space. Punktem kulminacyjnym będzie pokaz biżuterii premium Aurum Bloom, podczas którego odbędzie się niezwykle ważna premiera. Marka stworzona przez Aliya Riz zaprezentuje specjalny wisiorek nawiązujący do kształtu znaku równości – to symbol walki o sprawiedliwość społeczną. Dochód ze sprzedaży wesprze organizacje walczące z dyskryminacją.

20


SZTUKA

KAROL CYRULIK Projektant przemysłowy z Polski. Laureat Nagrody Red Dot 2019. Asystent na Wydziale Wzornictwa Przemysłowego Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie.

KOSTKA DIMY ZHENI VOŁODINA

&

Artyści z Rosji. Dima Cube zajmuje się fotografią od ponad 10 lat. Zajmuje się reklamą, modą i innymi specjalnymi projektami fotograficznymi. Pracując we dwoje zawsze są gotowi spróbować czegoś nowego i wyjść poza szablony.

GLEB SOLNTSEV Ilustrator z Rosji. Gleb brał udział w międzynarodowych wystawach, m.in. Art Stage, Russian Fashion Week i ma własną wystawę na Bali. Wyprodukował prace dla wielu magazynów i wydawców oraz zilustrował różne tytuły publikowane w Rosji i na świecie, w tym GQ, Men’s He-

alth, Forbes. Teraz Gleb wykorzystuje w swoich pracach innowacyjną technologię rozszerzonej rzeczywistości (VR).

21


SZTUKA

FEDOR BITKOV Fotograf z Rosji. W wieku 17 lat Fedor odnalazł swoją pasję do fotografii i ruchomego obrazu. Od tego momentu zaczął pracować i rozwijać się w branży. Od 19 roku zaczął ściśle współpracować z Interview Russia. Zdjęcia Fedora były prezentowane w Numero Russia, Harper’s Bazaar China, Interview Russia, Vogue Russia, Marie Claire China, Elle Malaysia, Harper’s Bazaar KZ, GQ Russia, Elle Russia, L’Officiel Singapore, Esquire Russia itd. Dziś pracuje i mieszka między Paryżem a Moskwą.

DMITRY ROLLINS Fotograf z Białorusi. Założyciel i dyrektor generalny CLOS to platforma do wirtualnych sesji zdjęciowych, zdalnie z profesjonalnym fotografem lub oparta na technologii AI. Korzystanie z nowych technologii CLOS pomaga fotografom pracować zdalnie. CLOS został już wybrany przez VOGUE, I-D, MONCLER, VALENTINO i inne do zdalnego fotografowania. Wyszkolili również sztuczną inteligencję, aby zostać Twoim osobistym fotografem.

RITA ZIMMERMANN Artystka interdyscyplinarna z Polski link linka wideo, fotografie, performance i kolaż w projektach międzynarodowych. Tworzyła min. dla Gucci, Moncler,

Warner Music. Właścicielka kreatywnego studia Zimmermann i warszawskiej galerii galerii Rabbithole. Fotograf mody. Rita jeszcze pracowała, ponadto dla Elle, GQ, Vogue i National Geographic.

22


SZTUKA

ANNA HALAREWICZ Artysta z Polski. Ważnym elementem jej prac jest moda i jej wpływ na człowieka. Miała kilka wystaw indywidualnych, jej prace były publikowane w wielu magazynach modowych m.in. Twój Styl, Elle, Harper’s Bazaar, Glamour, InStyle, Viva!Moda, Elle, Newsweek, OOB Magazine

IWONA DEMKO Polska artystka wizualna, rzeźbiarka, kuratorka wystaw, nauczycielka akademicka, wykładowczyni Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie[, feministka, artywistka. Tworzy obiekty, instalacje, prace site-specific, wideo, prace w przestrzeni Internetu. Praktykuje sztukę partycypacyjną, empatię herstoryczną, działania postartystyczne, a ostatnio wikiartywizm.

*** – Zaprosiliśmy cenionych artystów z różnych kultur, wierzących w godzącą moc sztuki współczesnej – mówi Karyna Haurykava, jedna z organizatorek wystawy. - Mamy nadzieję, że uda nam się zainspirować ludzi pozytywną energią i uświadomić im, jak wiele jest jeszcze do zrobienia. Nasze przesłanie kierujemy przede wszystkim do młodego pokolenia, które już wkrótce zadecyduje, jak będzie wyglądał świat. Wieczór 23 października wypełni artystyczny klimat Krakowa, nawiązujący do epok Tetmajera i dekoracji

kwiatowych z LAGOM. Na zgromadzonych gości czeka prawdziwa estetyczna uczta, którą zapewni sztuka, moda i luksusowe wnętrza. Punktem kulminacyjnym będzie pokaz biżuterii premium Aurum Bloom, podczas którego odbędzie się niezwykle ważna premiera. Marka stworzona przez Aliyę Riz i Dimę Haurykau zaprezentuje specjalny

wisiorek nawiązujący do kształtu znaku równości – to symbol walki o sprawiedliwość społeczną. Dochód ze sprzedaży wesprze organizacje walczące z dyskryminacją.

23




INESS RYCHLIK, CEL (2020)


ARTYSTA

ZDJĘCIA ZE SZKLARNI UKRYTEJ W GŁOWIE Fotografie Iness Rychlik wystawiane były w całej zachodniej Europie, od Londynu do Rzymu. We wrześniu po raz pierwszy będziemy mogli zobaczyć prace Iness w Polsce! Podczas V edycji Festiwalu Otwarte Mieszkania w Krakowie, w prywatnej, XVIII wiecznej kamienicy odbędzie się wyjątkowa wystawa pt. „Intymność”. Lounge jest patronem medialnym wydarzenia.

Artystka pokaże fotografie nacechowane symbolizmem, snujące niepokojące historie o bliskości, zgubnych relacjach, osamotnieniu, a także szkodliwości utartych ról płciowych. Iness specjalizuje się w autoportretach, które subtelnie

łączą ze sobą motywy bólu i nagości. W swojej twórczości często wykorzystuje starodawne kostiumy i rekwizyty, aby współczesne uprzedmiotowienie kobiet porównać do ich niskiej pozycji w XIX wieku.

- Pomysły hoduję w swojej głowie jak w szklarni. Troszczę się o nie i regularnie podlewam. Staram się być cierpliwa, aby nie zerwać przedwcześnie wątłych malutkich

27


ARTYSTA

INESS RYCHLIK, NOC POŚLUBNA (2020)

listków. Niektóre pomysły dojrzewają miesiącami, a nawet latami” – mówi fotografka. W pracach Iness pojawia się także motyw rzadkiej choroby dermatologicznej artystki – niegdyś skrywanego utrapienia, dzięki któremu z czasem nauczyła się doceniać swoją skórę jako ekspresyjne płótno. - Mój proces artystyczny wymaga ogromnego nakładu czasu oraz pracy. Składa się on z wielu etapów: research, wyszukiwanie lub tworzenie odpowiednich kostiumów i rekwizytów, wielokrotne zdjęcia próbne, zdjęcia właściwe, postprodukcja. Szczególnej uwagi wymagają autoportrety na których ukazuję swoją chorobę skóry – praca na „żywym płótnie” czasem wymaga wielu dni eksperymentów, aby określić odpowiednią siłę nacisku na skórę oraz koordynację czasową - dodaje. Iness Rychlik od 2012 roku związana jest z Wielką Brytanią. Studia filmowe na Screen Academy Scotland w Edynburgu ukończyła z najwyższym wyróżnieniem.

28

INESS RYCHLIK, PŁÓTNO (2019)

Jej etiuda studencka The Dark Box – opowieść o fikcyjnej wiktoriańskiej fotografce – miała swoją premierę na Festiwalu Camerimage. Jako autorka zdjęć filmowych Iness nominowana była do Złotej Kijanki. Fotografie Iness wystawiane były między innymi w Londynie, Rzymie, Paryżu, Barcelonie, Austrii i Szwajcarii. Jej prace zostały opublikowane w największych czasopismach, takich jak: L’Officiel Italia, Cultura Inquieta czy Beautiful Bizarre Magazine oraz wielokrotnie nagradzane, m.in. przez The British Journal of Photography – International Photography Award 2020, Julia Margaret Cameron Award 2019 i 2020, Chromatic Awards 2020.

Termin wystawy: 18-26 września. Wernisaż: 18 września o godz. 18:00. Miejsce: ul. Floriańska 20 (1 piętro). Spotkanie autorskie odbędzie 19 września o godz. 16:00 w Hotelu Cracovia.


www.aurumbloom.com


FELIETON

Czy świeci słońce czy dżdży…

Lato było rekordowo gorące, a z końcem sierpnia zatęskniliśmy za upałami. Zaczął lać deszcz, rzeki wezbrały, hipsterom wreszcie przydały się podwinięte nogawki. Trudno usłyszeć: Patrz, jak dzisiaj jest pięknie, nawet podczas stosunkowo dobrej pogody, bo zawsze znajdzie się ktoś, komu zbyt ciepło, zbyt sucho albo zbyt wilgotno.

MICHAŁ MASSA MĄSIOR Fotograf, zajmujący się portretem i reklamą. Swój fach szlifował u boku Wojciecha Plewińskiego i Bruce’a Gildena. Wykładowca Krakowskich Szkół A r t y s t y c z n y c h . Na łamach magazynu Lounge dzieli się swoimi przemyśleniami, nie tylko o fotografii madmassa.com

30

Jednak lato chyba już w odwrocie, powolnymi krokami zbliża się jesień - taka, która z polską złotą nie ma wiele wspólnego. Ci pracujący z domu odruchowo sięgają po koc, w telewizji lada dzień pojawią się reklamy z czerwonymi nosami i kaszlącymi facetami. To ciekawe, że w dobie walki o równouprawnienie kobiet, to zwykle reklamowy bohater męski jest chory. Czuję się stygmatyzowany, nawet mimo tego, że kiedy moja temperatura ciała przekracza 37 stopni, ja zaczynam umierać. Oczywiście puszczam małe oczko do czytelników, bo czasem identyfikuję się z bohaterami niezbyt wyszukanych reklam farmaceutyków. Spójrzmy jednak na pogodę ze strony fotograficznej. Artyści pracujący w czerni i bieli często wolą pochmurne warunki. Skala szarości nie jest aż tak uzależniona od „dobrego światła”, jak kadry kolorowe. Potocznie wśród fotografów mówi się o dobrym świetle. Takim, które zwykle jest wcześnie rano, potem długo nic, by znowu pojawić się na niedługo przed zachodem słońca. Celowo piszę „zwykle”, bo nie każdy ma takie podejście, a generalnie w fotografii brak twardych reguł. Cała ta opowieść odnosi się do dni słonecznych. Wczesnym porankiem, a także późnym popołudniem, słońce jest niżej, przez to cienie są dłuższe i mniej ostre. Szczególnie po południu cieplejsze barwy światła słonecznego pięknie wysycają kolorystykę kadru. Kiedy jednak sięgniemy do słynnych zdjęć czarno-białych, okaże się, że większość z nich nie została wykonana w słonecznych warunkach i pięknej pogodzie. Jeden z najpopularniejszych kadrów w historii fotografii, zdjęcie Żyda przeskakującego przez kałużę, autorstwa Henri Cartiera - Bressona, to kadr wykonany w pochmurny dzień. Inny francuski mistrz Robert Doisneau i jego Pocałunek przed Hotel De Ville to zdjęcie zrobione w mglistej pogodzie. Kiedy sięgniemy do albumów wybitnego fotografa mody Petera Lindbergha, okaże się, że zdecydowaną większość czarno-białych kadrów wykonał w świetle zmiękczonym chmurami. Patrząc na sposób jego pracy, nawet w słonecznej pogodzie starał się opanować światło padające na boha-

terki kadrów, sztucznie je „softując”. Helmut Newton, prywatnie zakochany w pięknej pogodzie, większość swoich kadrów spoza studia wykonywał w dni mniej słoneczne. Jednak nie tylko czernie i biele mogą wyglądać interesująco w pochmurne dni. W wywiadach z Markiem Powerem, pracującym przede wszystkim w kolorze, można usłyszeć, że zdecydowanie woli fotografować w dni, kiedy pogoda nie rozpieszcza. Martin Parr wręcz podkreśla, że profesjonaliści wolą tak zwaną brzydką pogodę. Fotografia jest zatem różnorodna. Warto wychodzić z mitów. By wykonać zdjęcie zapadające w pamięć, wcale nie trzeba mieć wybitnego sprzętu, wymarzonego obiektywu. Dzisiaj nie trzeba już nawet posiadać klasycznego aparatu fotograficznego. Nowoczesne smartfony wystarczają, by zdjęciami opowiadać piękne historie. Stephen Shore, wywodzący się z Fabryki Andy’ego Warhola, znany z pozornie nudnych i banalnych scen z podróży po USA, dzisiaj zamienił swój sprzęt na Iphone’a. Wyjdźmy więc z mitów i ograniczeń. Twierdzenia, że pod światło się nie fotografuje, że kadry zrobione w południe do niczego się nie nadają, że musimy mieć słoneczny dzień albo że „ten aparat robi dobre/kiepskie (tu niepotrzebne skreślić) zdjęcia”, to tylko wymówki. Porzućmy sztampy, nie warto być jak znana instagramerka, bo ona jest sobą, a my sobą. Opowiadamy swoje historie z własnego punktu widzenia. To, jak patrzy komercyjna szafiarka, zwykle nie jest spójne z naszym spojrzeniem. Piękna jest inność, a nie upodabnianie się do kogoś. Wracając do pogody, kiedy byliśmy dziećmi niekoniecznie gustowaliśmy słonecznych dniach. Najpiękniejsze były te, w których coś ciekawego się działo. W pamięć zapadały drobne szczegóły, niuanse. Czasem faktycznie słońce nas przyciągało, ale kto nie wszedł w kałużę, by rozchlapać wodę ku niezadowoleniu mamy? Postarajmy się popatrzeć po naszemu, to tkwi w nas. Olejmy wygodnictwo, olejmy konwenanse, nie przykładajmy się do stereotypów. Czy świeci słońce, czy dżdży, zacznijmy być sobą, przynajmniej fotograficznie….


Nowy dom Teatru KTO to przestrzeń wielofunkcyjna, zintegrowana z zielenią Parku Bednarskiego, ulicą Zamoyskiego i wzgórzami Krzemionki. Wnętrze sali teatralnej jest minimalistyczne, monochromatyczne, czarne, dając dzięki temu doskonałe tło dla kreacji teatralnych, koncertów i performance’ów. Projekt artysty Aleksandra Janickiego i architekta Mariusza Twardowskiego z zespołem doskonale łączy tradycję ze współczesnymi

trendami. Nowa siedziba teatru to kombinacja nowoczesnej przestrzeni, pionierskich rozwiązań technologicznych, z jednoczesnym zachowaniem historycznych elementów. Nad konstrukcją rozpościera się otwierany dach z funkcją zdalnego sterowania, dzięki czemu możliwe „wpuszczenie „żywiołów” do wnętrza. To symboliczne nawiązanie do specyfiki KTO – teatru działającego często w przestrzeni miasta. Projekt architektoniczny łączy się płynnie z zielenią parkową na tyłach obiektu, gdzie powstał ogród sensoryczny oraz altana – letnia scena z amfiteatrem dla 180-osobowej widowni. Widzów ucieszy też z pewnością taras widokowy, skąd można podziwiać plenery Krakowa.

Okto erfest

­ ­

­

FOT. PAWEŁ MAZUR

Po 44 latach działalności artystycznej Teatr KTO w Krakowie otwiera własną, długo wyczekiwaną siedzibę w dawnym budynku legendarnego Kina Wrzos. To nowe miejsce na mapie kulturalnego Krakowa, które warto zobaczyć choćby z punktu widzenia niebanalnej architektury.

TEATR

ŻYWIOŁY W NOWYM BUDYNKU KTO


DESIGN

NIEPOWTARZALNY UROK PSICH FIGUREK Jeśli zachwyca was piękno ceramicznych figurek, a do tego kochacie zwierzęta, powinniście przyjrzeć się pracom marki SOIL, tworzonej przez Martę Cylwik. To prawdziwe miniaturowe dzieła sztuki, które wypełnią wasze wnętrze urokiem autentycznego rzemiosła. Marta, jak sama pisze, stawia na czułą obserwację natury (soil to po angielsku gleba). Ten korzenny sposób myślenia został silnie zakodowany w przedmiotach, które wykonuje własnymi dłońmi, bez użycia form. Posiadają one ten sam urok, tę niejednoznaczność i nieprzewidywalność kształtu, które wyróżniają rzeczy wykonywane zgodnie z najlepszymi tradycjami rękodzieła. Dzięki temu macie pewność, że wasza figurka, kubek, wazon albo fajka będą jedne jedyne, unikatowe i absolutnie indywidualne. Zgodnie z nowymi trendami takich przedmiotów poszukuje się dziś jak czystego powietrza w świecie zdominowanym przez nadprodukcję i bezosobowy design. W pudełku od SOIL otrzy-

32

macie również miłe dla oka i ucha bonusy, wpisujące się w ideały nurtu slow – list imienny oraz playlistę z muzyką bliską sercu autorki. Przeglądając wykonane analogowym sprzętem zdjęcia zauważycie też pewnie miłość Marty do psów, która przejawia się w aktywnościach wykraczających poza orbitę wzornictwa. Artystka często angażuje się w pomoc porzuconym zwierzętom, a kupując psie figurki w sklepie internetowym SOIL, wspomagacie Schronisko na Paluchu w Warszawie. I to jedyna aktywność Marty, o której można powiedzieć, że w jakiś sposób się powtarza.

/RS/


33

ZDJĘCIA:. ARCHIWUM SOIL

DESIGN


MARKETING

FOT. ENVATO ELEMENTS

METAVERSE I NFT CZYLI JAK ONLINE ŁĄCZY SIĘ Z OFFLINE

Ostatnie miesiące przyspieszyły przejście na pracę zdalną i podniosły znaczenie internetu. Teraz okazuje się, że ten trend nie zwolni w najbliższych miesiącach. Myślisz, że wyrwiesz się sprzed komputera? Lepiej dowiedz się, co to metaverse i NFT, bo to one mogą zdominować twoją pracę i finanse.

Teamsy i Zoom stały się nowym biurem. Błyskawicznie przestawiliśmy się na nową rzeczywistość. Niektórzy z oporem, inni przyjęli tę sytuację jako logiczny krok naprzód. Zmiany w środowisku biurowym nie skończą się jednak wraz z ustanowieniem w najbliższych miesiącach pracy hybrydowej. Na więcej ochotę mają najwięksi cyfrowi gracze – Facebook, Microsoft, ale i twórcy gier. O co chodzi? Mark Zuckerberg liczy na połączenie ekosystemów online

34

i offline w jeden świat zwany metaverse – i to może być podstawa dla prawdziwej pracy hybrydowej.

nie jest tak bardzo oderwany od rzeczywistości, jak mogłoby się wydawać.

W metaverse – pozostając przy przykładzie planów Facebooka – moglibyśmy zasiadać w swoim pokoju i jednocześnie być w biurze. Dzięki rozszerzonej, a w pełnym scenariuszu wirtualnej rzeczywistości i avatarom poruszalibyśmy się po „biurze” bez wychodzenia z domu. Brzmi ambitnie, ale projekt

Samo pojęcie metaverse pochodzi z 1992 roku, dokładniej z książki Snow Crash Neala Stephensona, który przewidział przełączenie się klasycznego internetu na profil virtual reality. Z jednej strony to idealna platforma do rozwoju sprzętu VR (dla Facebooka będzie to Oculus), z drugiej – nie jest to coś, co wydaje


MARKETING SECOND LIFE

się tak bardzo oddalone od współczesnej sieci. Wystarczy przypomnieć sobie Second Life – platformę, którą łatwiej zakwalifikować jako MMORPG bez ustalonego celu, co odróżnia ją od klasycznych gier online skupionych na grindowaniu i expieniu. To tutaj powstały w ciągu prawie dwudziestu lat rozmaite kluby, miejsca spotkań, prywatne sale kinowe. Podobny charakter ma obecnie Fortnite, gdzie można uczestniczyć chociażby w koncercie Ariany Grande. W końcu Epic Games też ma swoje plany dotyczące metaverse. O dużym znaczeniu takich platform i ich przyszłości może też świadczyć gigantyczny sukces GTA V, jak i jego dodatku GTA Online. Gra jest jedną z najpopularniejszych w historii. Wynika to nie tylko z doskonałej fabuły, ale i ciągle rozwijanego trybu online, gdzie obok przemycania broni czy wyścigów można uczestniczyć w spotkaniach tuningowanych samochodów, wspólnych przejazdach kawalkadą motocykli czy piciu wirtualnego alkoholu ze znajomymi. Oczywiście jest jedna rzecz, której na tego typu platformach nie może zabraknąć – waluty. Niezależnie od tego, czy są to eurogąbki,

karty Shark czy inne monety, każda platforma opiera się na środku płatniczym. Ten używany w szeroko pojętym metaverse będzie niepodrabialny jak bitcoin, ale nieco inny pod względem charakteru. Tutaj na scenę wchodzi NFT, czyli non-fungible token. Podczas gdy można posiadać zaledwie część bitcoina lub wymienić się dogecoinem ze znajomym i nie zmieni to sytuacji naszego portfela, NFT bardziej przypomina zbieranie kart kolekcjonerskich, np. z piłkarzami. Może być bowiem zdjęciem, filmem, cyfrową kartą z pokemonem czy innym cyfrowym plikiem. Jest umieszczony na wielu komputerach, ale należy do jednej osoby. Najlepiej wyjaśnia to przykład z NBA. Wystarczy wejść na YouTube’a i poszukać akcji z LeBronem Jamesem, który przeskakuje nad Nemanją Bjelicą i zdobywa punkt. Można zrobić nawet z tego GIF-a czy screen – ale właścicielem tego momentu na platformie Top Shot jest Jesse Schwarz. To jak karta kolekcjonerska znaleziona w chipsach, choć cyfrowa i wymienna na prawdziwe pieniądze – o ile Schwarz będzie chciał ją kiedykolwiek sprzedać. Może i tak, ale to już dzieje się na naszych oczach. Coca-Cola wypusz-

cza już takie „kolekcjonerki”. Aukcja kompletu NFT Coca-Coli zakończyła się 2 sierpnia sprzedażą, której wartość po przeliczeniu z kryptowaluty ether wynosi około 565 tys. dol. Nabywca szybko zresztą wystawił zestaw na sprzedaż, tym razem już za równowartość około 2,5 mln dol. A jeśli spojrzymy na polski (tak!) rynek, to okaże się, że w formie NFT swoje prace sprzedał już youtuber Krzysztof Gonciarz. Za mało? Proszę bardzo: Legia Warszawa postawiła na własne cyfrowe tokeny oparte na jedenastu piłkarzach. Ceny idą w tysiące złotych. NFT przedstawiają najlepsze momenty sezonu w postaci filmów wideo. Czas płynie, a tokeny sprzedają się coraz lepiej. Jeszcze niedawno zaskoczenie budziła sprzedaż obuwia (a właściwie skórek do świata wirtualnego) przez markę Gucci. Dziś okazuje się, że prawdziwy świat coraz bardziej zazębia się z tym wirtualnym. Kiedy nie będziemy mogli ich rozróżnić? Być może ta chwila jest bliższa, niż mogliśmy się spodziewać.

Mateusz Lubczański Tekst pochodzi z portalu marketingprzykawie.pl

35


MOTO

Volvo XC60 Recharge T8 wygląd, wygoda, ekologia Ma ponad 400 KM, naładujesz go z gniazdka, a ponadto jest mega komfortowym autem i w konfiguracji jak ze zdjęć wygląda kozacko. Czy takie Volvo XC60 Recharge w wariancie T8 jest więc autem idealnym? Sami stwierdzicie na koniec tekstu.

Nie będę zdradzać wszystkiego na początku, ale przygoda z Volvo XC60 w tej odmianie była naprawdę przyjemna. Nie wiem jednak czy ta cała inżynieria hybrydowa jest na pokładzie potrzebna.

36

XC60 HYBRYDĄ PLUG-IN

metrów. W moim mniemaniu jest to raczej 30 lub 40 kilometrów, więc nie jest to jakiś wielki zasięg. Ponadto, ładowanie z domowego gniazdka trwa długie godziny (nawet 8-12). Nawet z publicznej ładowarki do pełna samochód ładuje się w kilka godzin (ok. 4), ponieważ musimy korzystać z łącza Type 2.

W prospektach reklamowych Volvo chwali się, że samochód przejedzie na samym prądzie ponad 50 kilo-

Wszystko przez małą pojemnościowo baterię. Pod podłogą bagażnika znalazła się 10 kWh bateria. Nieste-

ty wpłynęło to na masę, ponieważ razem z 87-konnym silnikiem elektrycznym, który wspomaga normalną jednostkę spalinową całość waży prawie 2.1 tony, więc naprawdę sporo.

POD MASKĄ SPORE OSIĄGI Ta tradycyjna jednostka to 2-litrowy silnik benzynowy z turbosprężar-


MOTO

ką o mocy 320 KM. Dołączając do tego wspomnianego elektryka, łączna moc to okolice 400 KM. W końcu auto ma oznaczenie T8, które zwiastuje najmocniejsze odmiany szwedzkiej marki. Tutaj jest podobnie! Nie wierzycie? To sprawdźcie dane technicznego tego samochodu. Do setki ten ciężki wóz rozpędza się w ledwie 5,3 sekundy, a prędkość maksymalna kończy się przy prędkości 230 km/h. Suv, który rozpędza się w takim tempie naprawdę brzmi emocjonująco. W końcu 400 NM maksymalnego momentu obrotowego w benzyniaku daję radę – przynajmniej na papierze.

ZA KIEROWNICĄ JUŻ TAK SPORTOWO NIE JEST Niestety kompletnie nie czuć tego za kierownicą. Owszem, 8-biegowy automat potrafi odpowiednio zrzu-

cić bieg, a napęd AWD wystrzelić auto do przodu jeśli mocno wciśniemy gaz. Biorąc jednak pod uwagę charakterystykę auta, które ma być

wygodnym SUV’em, kierowca nie ma ochoty bić rekordów prędkości, chociaż jak widać po osiągach - możliwości są. Ja jeżdżąc XC60 T8

37


MOTO

w ogóle tego nie czułem i w żaden sposób auto do tego nie kusiło.

się wysoki SUV w czarnym lakierze, na ogromnych 21-calowych kołach.

Oczywiście to nie jest samochód sportowy, ale potrafi naprawdę szybko jeździć. Łatwo w nim się zagapić i przekroczyć obowiązujące ograniczenie prędkości. Nie traci się jednak przy tym ani krzty wygody i komfortu podróży, więc Volvo idealnie sprawdza się na długie trasy. Nawet obfitujące w szybkie autostrady lub kręte drogi poza miastem. Po prostu auto prowadzi się bardzo przyjemnie!

Czarny lakier jest ozdobiony elementami, które zostały zdechromowane, więc dodają ciekawego mrocznego sznytu do całego wizerunku auta. Na przykład atrapa chłodnicy jest w ciemnych barwach, a chromowane są tylko progi, które nieźle kontrastują się z resztą.

GANGSTERSKI WYGLĄD Jeśli myślicie o Volvo, to do głowy wpada raczej obraz spokojnego samochodu ze Skandynawii, który pełen jest minimalizmu, niż rozwiązań dużych SUVów z Ameryki Północnej. Spodziewałem się spokojnego nadwozia w popularnym lakierze, a na moim parkingu znalazł

38

Omawiany egzemplarz jest po prostu idealnym rozwiązaniem dla kogoś kto lub ciemne barwy, ponieważ we wnętrzu też większość elementów zachowano w takiej tonacji kolorystycznej.

dobrej jakości, wyglądają świetnie, a do tego sam projekt deski rozdzielczej bardzo mi się podoba. Może jestem fanem minimalizmu? Ogromny ekran systemu infomedialnego po faceliftingu zyskał usługi Google’a, więc teraz działa jeszcze bardziej jak smartfon. Nawet jego pionowy kształt i przesuwne ekrany najlepiej tego dowodzą. Do tego Volvo jest świetnie wyciszone, a audio Bowers&Wilkins na pewno zadowoli niejednego audofila. Dla mnie to chyba najlepsze połączenie samochodu i systemu grającego.

VOLVO = MINIMALIZM

HYBRYDA NIE ODBIERA MIEJSCA

W motoryzacyjnym świecie toczy się wiele dyskusji czy szwedzką markę można nazwać tą z półki Premium. Nie będę próbował na to odpowiadać, ale wnętrze Volvo bardzo mi odpowiada. Materiały są bardzo

Co ważne, oprócz dodatkowej masy, we wnętrzu XC60 Recharge nie widać obecności akumulatorów. Środek komfortowo pomieści czwórkę pasażerów, a bagażnik około 460 litrów. Kufer jest bardzo pojemny,


MOTO

a wysoki próg załadunku można obniżyć pneumatyką. Gdzie są więc akumulatory? Widać je pod podłogą bagażnika, więc o kole zapasowym lub dodatkowych schowkach w bagażniku zapomnijcie.

SPALANIE VOLVO XC60 T8 Ciężko w 400-konnym aucie oceniać spalanie, ponieważ bez hybrydy obstawiam, że ten samochód paliłby grubo ponad 10 litrów. W moim teście, w którym starałem się choć przez chwilę ładować auto (półgodzinne zakupy), średnie spalanie to 8-9 litrów. Fakt, że jeździłem raczej na zasadzie: albo tylko na prądzie, albo na benzynie. Mimo to, półgodzinne ładowanie wystarczało na kilkukilometrowe trasy, więc sami rozumiecie. Sądzę też, że dodatkowa masa jest zdecydowanie niwelowana przez zastosowanie napędu hybrydowego, więc taka opcja ma sens. Zwłaszcza w najmocniejszej wersji silnikowej!

CENA Z WYŻSZEJ PÓŁKI Testowane XC60 kosztowało worek pieniędzy, ale na swoim pokładzie posiadało naprawdę sporo wyposażenia. Wiele systemów bezpieczeństwa, najlepsze audio i wykończenie, a do tego sporo dodatków w kwestii komfortu podróży. Pojawił się tutaj również napęd na wszystkiego koła, automatyczna skrzynia biegów oraz pneumatyczne zawieszenie, które jednym przyciskiem można regulować. Jak to mówią w sportowym świecie – poziom TOP. Cena? Minimum 240 tysięcy złotych, ale nasz egzemplarz to raczej kwestia grubszej kwoty powyżej 300 tysięcy złotych.

Konrad Stopa motopodprad.pl

39


FOT. MAT. ORGANIZATORA

WYDARZENIA

Premiera Porsche Taycan Cross Turismo 28.08.2021 / Salon Porsche Centrum Kraków W ostatnią sobotę sierpnia w krakowskim salonie Porsche Centrum Kraków -Auto Premium Kus, w niezwykłej scenerii zielonej dżungli, odbyła się prezentacja najnowszego modelu elektrycznego Porsche Taycan Cross Turismo. Auto które zostało stworzone, aby dostarczyć kierowcy, obrócz zawrotnej mocy 761 KM, również możliwość swobodnej jazdy w trudniejszym terenie.

40

Tego wieczoru nie zabrakło zielonych akcentów, salon wypełniły żywe rośliny i palmy, w barwach odnoszących się bezpośrednio do koloru prezentowanego auta (Mamba Green Metallic). Goście nie mogli narzekać na brak atrakcji: pokaz artystów rzeżbiących w lodzie, występ egzotycznych tancerek z ogniem oraz orkiestry elektro

pop z solistą grajacym na laserowej harfie. Efektowny mapping laserowy samochodu i video animacje dopełniły ten niepowtarzalny klimat. Wieczór poprowadziła Weronika Rosati. Wyjątkowy samochód zaslugiwał na tak wyjątkową oprawę. Z niecieprliwością czekamy na kolejne premiery od marki Porsche.


moda RYS. SYLWIA DĘBICKA


NEWSY ZDJĘCIA: MAGDALENA CZAJKA-CARDOSO

Moda jak świeże owoce Refresh Walerii Tokarzewskiej-Karaszewicz, absolwentki SAPU w Krakowie, to odpowiedź na nastroje towarzyszące nam w czasie ostatniego roku. Po pandemicznym zastoju Marka WTK zaprasza w podróż po inspiracjach latami 2000, kiedy królowały wiązania, odkryte brzuchy, dzwony, szwedy, uwzględniając jednocześnie formy lat 80. i współczesny azjatycki oversize. Motywem przewodnim jest kolor, który tak bardzo potrzebny jest w naszym życiu, szczególnie teraz.

42

W Refresh dominuje autorski wzór gradientowy w wielu odcieniach opartych na neonie, występują także nasycone barwami materiały gładkie, takie jak żakardy, błyszczące siatki, czy powlekane płótno. Kolekcja podzielona jest na dwie części. Pierwszą z nich tworzy awangardowa linia Premium, w której znajdziemy oversizowe, przeskalowane garnitury bogate w obszerne ramiona, krótkie topy, wiązania oraz tiulowe suknie. Drugą jest linia Basic, a właściwie Basic Fruits, w której przeważają dzianiny - bluzy, koszulki, welurowe dzwony, czy

krótkie topy. Czemu Basic Fruits? Ponieważ nazwy ubrań zostały przyporządkowane owocami, z którymi mają tożsame barwy, a zarazem kojarzą się z latem. Sylwetki mimo często przerysowanych kształtów, mają być praktyczne i wygodne, stąd także obecność dominującej liczby spodni nad misternie zdobionymi sukienkami, które przeważały w poprzednich kolekcjach Walerii Tokarzewskiej-Karaszewicz. Marka WTK wpisuje się także w nurt mody społecznie odpowiedzialnej.



NEWSY ZDJĘCIA: KLAUDIA PIECUCH

Street-stylowy minimalizm Tegoroczna jesienna kolekcja Bartosza Pilawskiego jest już czternastą z rzędu, którą prezentuje nam absolwent Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru. W kolekcji DO WHAT YOU WANT zostały użyte wyselekcjonowane materiały: polskiej produkcji wełna, wiskoza oraz bawełna organiczna. W jesiennej kolekcji możemy znaleźć projekty w wersji męskiej, jak i damskiej - charakterystyczne bluzy (tym razem m.in. w zielonym kolorze), czy też t-shirty w nowej odsłonie. Projektant postawił również na klasyczną

44

pepitę, w którą ubrał oversize’owy, wełniany płaszcz oraz marynarkę i szorty. Charakterystycznym elementem kolekcji jest kolor zielony, pojawia się jako detale oraz w różnych strukturach materiałów, od klasycznej dzianiny dresowej, przez cekiny po ekoskóry. W kolekcji DO WHAT YOU WANT znajdziemy dwa kombinezony, jeden w stylu militarnym, drugi w zielone napisy. Obserwujemy również powrót do korzeni marki, pojawia się często nadruk z napisem PILAWSKI i haft w monogram. Nowością

w twórczości projektanta jest zielony sweter ręcznie dziany w oversize’owym kroju. W kolekcji znajdziemy mocne czarne spodnie z ekoskóry z ozdobnymi przeszyciami oraz zamkami, do nich pasującą długą koszulę również z tego samego materiału. Tegoroczna jesienna kolekcja DO WHAT YOU WANT została uzupełniona o marynarkę, dwa modele toreb, czapki z daszkiem oraz szaliki. Marka Pilawski jest synonimem nowoczesnej mody premium i street-stylowego minimalizmu.


NEWSY ZDJĘCIA: DOMINIKA JARCZYŃSKA

Kolory pełne emocji Kolekcja Emotions Magdaleny Czamary inspirowana jest kolorami, które wywołują w nas różne emocje, takie jak spokój, harmonia, stabilność czy optymizm. Każda sylwetka wyróżnia się inną barwą - paleta zaczyna się od czystej bieli, a kończy się głębokim granatem. - Kolekcję wykonałam własnoręcznie. Praca nad wszystkimi zdobieniami, pikowaniami, aplikacjami zajęła mi kilka miesięcy. Tkaniny, jakie zastosowałam, to wysokogatunkowe jedwabie, satyny czy tafty. Każdą sylwetkę charakteryzuje duża

ilość sznurowań czy zapięć - mówi Magdalena Czamara. Projektantka zajmuje się modą od wielu lat. Już jako nastolatka ubierała się w stroje własnego pomysłu. W tym czasie wzięła udział w programie telewizyjnym Stawka większa niż szycie Xymeny Zaniewskiej, w którym wygrała główną nagrodę. Jak dzisiaj wspomina, wtedy zrozumiała, że projektowanie to jej wielka pasja i sposób na życie. - Zaczęłam brać udział w licznych konkursach i pokazach mody. Dostałam między innymi wyróżnienie od Pana Jerzego

Antkowiaka i Pani Jagody Komorowskiej w konkursie „Młoda Igła” - dodaje Magdalena Czamara. Projektantka jest absolwentką Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie oraz Międzynarodowej Szkoły Kostiumografii i Projektowania Ubioru MSKPU w Warszawie. Po ukończeniu studiów rozpoczęła pracę w Teatrze Muzycznym w pracowni artystycznej, gdzie współtworzyła kostiumy sceniczne.

45


W Y D A RNZEEWNSI A Y ZDJĘCIA: RAFAŁ KORZENIOWSKI | MODELKA: JESSY

Nowe horyzonty i powrót do korzeni Od początku istnienia krakowskiej marki Mapaya w jej istotę wpisane są dwie bardzo ważne rzeczy: podróże i relacje. Przez długi czas aktywność Martyny i Daza Wilde orientowała się na Daleki Wschód. Teraz, w czasach pandemicznego uziemienia, przyszedł czas na eksplorację bliższą, ale równie intrygującą. - W tworzeniu marki ważne były biznes, który jest odpowiedzialny społecznie, rękodzieło i sztuka. Przez wiele lat realizowałam te ideały, jeżdżąc co kilka miesięcy do Azji, by tam, wraz z lokalnymi rękodzielnika-

46

mi pracować nad tkaninami i pomysłami – opowiada Martyna Wilde. Tym razem podróż po materiały nie była daleką wyprawą, ale wycieczką na Dolny Śląsk. Autorka marki odwiedziła fabrykę lnu, która powstała jeszcze w 1844 roku. Tam miała możliwość poznać od podszewki proces powstawania tego tradycyjnego materiału o absolutnie genialnych właściwościach. - Niebywałe, ile w tym magii. Bawiąc się ideą tradycji, podróżowania, czerpania ze świata, zamiast szukać

daleko, wróciłam do korzeni. Cała kolekcja lniana została zaprojektowana i odszyta w Krakowie, ale kroje pozostają inspirowane Wschodem. Sam materiał posiada certyfikat OEKO-TeX (potwierdza bezpieczeństwo produktu dla człowieka i środowiska – przypis red.). Powstała kolekcja lżejsza, a ze skrawków szlachetnych materiałów uszyłyśmy piękne akcesoria do włosów – dodaje właścicielka Mapaya, zapraszając do obejrzenia kolekcji w butiku przy ul. Józefa w Krakowie.



JA WCALE NIE LUBIĘ ROBIĆ BUTÓW!

ROZMOWA

Michał Wojewodzic, czyli The Shoemaker, pokazuje piękno i siłę autentycznego rzemiosła. Takiego, w którym współpraca rąk i umysłu pozwala tworzyć przepiękne, unikatowe rzeczy, w tym wypadku buty - o tym wszystkim rozmawia Rafał Stanowski

48

Jak długo tworzysz parę butów?

jeśli teraz czegoś nie wymyślę, to za chwilę mogę nie mieć już czasu.

dowane suknie. Buty to był dla mnie poważny przeskok.

- Tygodnie, czasami miesiące. Wszystko zależy od skomplikowania projektu, czy posiada zdobienia i dodatkowe elementy, czy będzie malowany. Ponieważ dość późno trafiłem na swoją niszę, miałem wtedy 28 lat, powiedziałem sobie:

No nie przesadzajmy, podobno życie zaczyna się po czterdziestce!

A nie brakuje Ci tych sukien, chciałbyś do nich kiedyś wrócić?

- Pamiętaj, że wcześniej zajmowałem się modą, szyłem długie, rozbu-

- Nigdy ich nie porzuciłem, ciągle je tworzę, choć oczywiście mniej.


ROZMOWA

Czyli nie wychodzisz ze swojej pracowni jak z biura? - Można powiedzieć, że w ogóle stąd nie wychodzę, bo mieszkam za ścianą (śmiech). Bywa tak, że budzisz się w nocy z pomysłem i biegniesz w piżamie do pracowni? - Kiedyś tak bywało, ale ostatnio mam mocny sen. Staram się zapisywać pomysły, czasami na kartce, to na ręce, stara szkoła. Jak traktujesz swoje ręce? - To przede wszystkim moje narzędzie. Wszystko nimi wykonuję, tylko sporadycznie używam maszyn. Koniec końców ich nie oszczędzam, ale jeszcze nie wyglądają na kompletnie styrane. Staram się o nie dbać, by ich nie narażać. Z tego powodu raczej nie mógłbym uprawiać sportów ekstremalnych. Czy to jest tak, że kiedy zaczynasz robić coś niebezpiecznego, włącza się czerwona lampka „uwaga na ręce”? Projektuję też kurtki i plecaki i torby, fotografuję, trochę tatuuję. Kiedy znajdujesz wszystko czas?!

na

to

- Czas się zawsze znajdzie. Nie byłbym się w stanie skupić tylko na butach. Lubię być w ciągłym biegu, tu porobię coś przez 10 minut, potem coś przez 20, i tak w kółko. Szybko nudzę się jedną czynnością, co jest może trochę przekleństwem, ale dzięki temu żyję w złożonym świecie. No dobrze, to zapytam inaczej, gdybym zamówił dzisiaj u Ciebie buty, to ile musiałbym czekać? - Po znajomości, to jutro o 16 (śmiech). To zależy od modelu, na przykład klasyczne półbuty, realizuję przez miesiąc, półtora. Farby,

kleje – to wszystko musi mieć swój czas, wyschnąć, odetchnąć. Zależy to również, czy myślimy nad nowym projektem, czy powtarzam coś, co zostało już zrealizowane. Klienci często pozwalają Ci puszczać wodze fantazji? - Tak. Mam bardzo fajnych klientów, którzy prowadzą pracownię architektoniczną - Roberta i Jacka. Odbierali ode mnie buty wczoraj. Kiedy składają zamówienie, mówią po prostu: „zrób coś fajnego”. Uwielbiam wyzwania. Włącza mi się wtedy mięsień rozwoju. Strasznie nie lubię się powtarzać, robić tego samego po raz enty. To adrenalina. Kiedy wymyślam coś nowego, to jak narkotyk. Świat robi się cholernie piękny!

- Bez paniki, ale to przychodzi chyba z wiekiem. Mam teraz 34 lata i świadomość, że gdyby coś się stało moim rękom, to wszystko pada. Jestem jednoosobową armią. Gdybym nie mógł wykonywać butów, nikt inny by mnie w tym nie wyręczył. Kiedy byłem młodszy, oczywiście się nad tym nie zastanawiałem. Ale teraz mam już inne podejście. Cóż, wiek robi swoje (śmiech). Ale jakichś specjalnych kremów nie musisz już stosować? - Nie, na szczęście. Ponieważ używam drażniących skórę farb, często zakładam rękawiczki. Ma to również ten plus, że potem nie spędzam godziny w łazience, by się doczyścić. Skąd to zamiłowanie do ręcznej roboty? Czy jako

49


ROZMOWA

dziecko lubiłeś sklejać modele i układać klocki Lego, i to się przełożyło na zamiłowanie do rzemiosła? - Trafiłeś w punkt. Zamiłowanie do wykonywania przedmiotów pojawiło się w dzieciństwie. Tak, składałem modele, zupełnie nie obchodziło mnie to, z jakiej epoki pochodziły, najważniejsze było to, żeby je skleić, pomalować i postawić na półce. Klocki Lego też uwielbiałem, zwłaszcza zestawy z kowbojami i piratami. Przypominam sobie, jak dawno temu, w podstawówce, na którejś lekcji nauczycielka złapała mnie na tym, jak pod ławką kleiłem coś z plasteliny. Zobaczyła to i wiesz co? Podarowała mi książkę na temat origami z dedykacją, żebym rozwijał swoje zdolności. Swoją przygodę z modą zacząłeś od nauki w Szkole Artystycznego Projektowania Ubioru w Krakowie i tworzenia autorskich ubrań. Jak to się zaczęło? - Od koszykówki i rapu. To było na początku lat 2000. Zbierałem

50

koszulki, słuchałem hip-hopu i poczułem, że to mnie strasznie wciąga. Zawsze imponowały mi buty do basketu, moje ulubione to Jordany modele 19 i 20. Do dzisiaj zresztą kocham hip-hop, fascynuję się Kanye Westem, mam kilka książek na jego temat. Pasjonuje mnie również moda hautre couture, zwłaszcza efektowne suknie od Chanel, Diora czy mojego ulubionego Michaela Cinco.

acje, w których ktoś bierze Twoje produkty i mówi: „Z tą ceną Pan chyba oszalał”?

Tu rap, tam rozbudowane suknie - trochę kontrastowo!

- Pamiętam pierwsze targi, na których wystawiałem swoje produkty. Pan Robert, mój mistrz, który wprowadził mnie w świat rzemiosła, powiedział przed wyjazdem: - Michał, zobaczysz, na pewno przyjdą do ciebie wąchacze. Stoję sobie przy stoisku, gdy podchodzi nieznajomy mężczyzna, bierze do ręki but, wkłada nos w cholewkę i krzyczy do żony: - Jola, patrz, to prawdziwa skóra. Powąchaj jak śmierdzi!

- I to jest najciekawsze. Dzięki temu znalazłem swoją niszę, łącząc przeciwności w swoich projektach. Kocham eksperymentowanie. Twoje ręcznie robione buty nie należą do tanich. Powiedz jak to jest, żyjemy w czasach, w których dominują rzeczy tanie i szybko się zużywające. Ty ze swoją marką płyniesz ewidentnie pod prąd, wierząc w siłę autentycznego rzemiosła. Czy zdarzają Ci się sytu-

- Teraz sprzedaję głównie przez Internet, ale wcześniej jeździłem na targi i tam spotykałem się z różnymi odbiorcami. Można by długo opowiadać, bo przeżyłem wiele zabawnych historii… Opowiedz z jedną!

Dobre! W czasach wszechobecności tworzyw sztucznych trochę zapomnieliśmy, jak pachnie naturalna skóra.


ROZMOWA

- Ma specyficzny zapach, który mnie trochę kojarzy się z dzieciństwem, z butami dziadka. Nigdy jednak nie powiedziałbym, że śmierdzi (śmiech). Często podejmujesz artystyczne współprace, najnowszą realizujesz z niezwykle utalentowaną Klaudią Klimas - tworzysz buty do jej nowej kolekcji. Lubisz działać w grupie? - Uwielbiam. Fascynują mnie również muzyka i kinematografia, a one nie mogłyby istnieć bez wspólnego działania. Próbuję to przenosić w świat mody. Zdaję sobie sprawę, jak wiele mogę czerpać od drugiego człowieka, zwłaszcza takiego, który potrafi tworzyć coś kreatywnego. Świetnie wspominam współpracę z tatuażystami z Kult Tattoo. Widziałem, że tatuujesz buty. Świetny pomysł! - Najpierw zacząłem sam, ale potem podjąłem współpracę z ludźmi, którzy się w tym specjalizują. Tym bardziej, że tatuażyści posiadają mnóstwo talentów, oprócz zdobienia ludzkiego ciała zajmują się też rzeźbą, malarstwem, graffiti, grawerem. Łącząc te wszystkie umiejętności i charaktery stworzyliśmy kolekcję pod szyldem Band Of Masters. Najbardziej niesamowity projekt, który realizowałeś? - Wszystkie! A gdybyś miał wybrać ten jeden jedyny? - Pierwsze buty, które wykonałem własnoręcznie. Kiedy patrzę na nie dzisiaj, widzę drogę, którą przeszedłem. Widzę, że jeśli się do czegoś dąży i drąży, można to z czasem osiągnąć. Moje doświadczenia pokazują, że najszybszy rozwój odbywa się wtedy, gdy otaczasz się kreatywnymi ludźmi. Dlatego tak lubię artystyczne współprace, ludzi sto razy lepszych ode mnie, którzy uprawiają sztukę, literaturę, poezję.

Oni nadają rytm moim działaniom. Nie potrafiłbym sprzedawać tylko swoich pomysłów. Cieszę się, że w ramach The Shoemaker moi klienci mogą też poznać innych utalentowanych ludzi. Skąd u Ciebie taka otwartość? Artyści często lubią się zamykać we własnym

świecie, a ty działasz zupełnie inaczej, zapraszasz do siebie, trochę jak Andy Warhol. - To wpływ moich rodziców, którzy starali się obudzić we mnie otwartość. Oni sami w sobie byli ciekawym połączeniem - mama zajmowała się malarstwem, a dzi-

51


ROZMOWA

siaj kocha rzemiosło i tworzy torby. Tata był typowym humanistą, który potrafi z pamięci cytować „Trylogię”. Dzięki nim potrafię coś, co określiłbym mianem spotykania się z ludźmi w punkcie krytycznym. Nauczyłem się, że czasami trzeba wziąć oddech, wyjść z pokoju, przemyśleć, powiedzieć sobie „nie zawsze mam rację”. Czy takie poskromienie ego jest trudne dla artysty?

wić się z kimś. Tego nauczyła mnie obserwacja świata filmu i muzyki. Scenariusz powstaje dzięki scenarzyście, tak samo jest ze scenografią, ścieżką dźwiękową, zdjęciami. Tworzenie marki mody powinno polegać na tym samym, na budowie zespołu. Jeśli pojawia się problem, możemy go razem pokonać. Jeśli się kłócimy, to znaczy, że komuś zależy. A jak komuś zależy, to jest zajebiście! Tak właśnie działaliśmy w ramach ekipy Band Of Masters.

- Artysta to zbyt duże słowo, bardziej uważam się za rzemieślnika, twórcę, projektanta. Mój świat, tak to sobie tłumaczę, byłby pusty bez innych. Bo co, miałbym swoje zabaweczki, ale przecież najfajniejsze jest ba-

Myślę, że to bardzo cenne, co powiedziałeś – rozmawiamy o pracy rąk, ale dzięki temu rozwijamy przede wszystkim nasz umysł. I dzięki temu wspi-

nasz się jako artysta rzemieślnik na inny level. - Zdradzę Ci coś po znajomości. Interesuję się strasznie fotografiką. Powiem ci, że to jara mnie nawet bardziej niż robienie butów. Nie wierzę! - Serio. Ja tak naprawdę nie lubię robić butów. Nudzi mnie to, ale przyzwyczaiłem się do tej czynności i ją polubiłem. Traktuję to jako formę rzeźby, która dała mi pewną wolność. A co z tą fotografią? - Przy okazji każdej współpracy robię zdjęcia ludziom, z którymi tworzę wspólne projekty. I strasznie mnie to kręci, zwłaszcza sesje zdjęciowe sam na sam. Czuję się trochę jak reżyser, który wydobywa z aktora coś, czego on sam nie był świadom. Najbardziej lubię, jak ktoś patrzy na fotografię i mówi zdziwiony: „to nie ja”. O to chodzi. Bo to jesteś ty, ale przefiltrowany przez moją wyobraźnię. Czy potrafiłbyś to teraz wszystko rzucić i powiedzieć: „Dziękuję, teraz idę pracować do korpo!”? - (śmiech) Pierwsza odpowiedź: oczywiście nie. Ale wiem, że różnie bywa, miewa się wzloty i upadki. Ja jestem bardzo emocjonalną osobą i nie będę ukrywał: nachodzą mnie myśli, czy to ma sens. Tym bardziej, że sytuacja na świecie jest taka, a nie inna. Z powodu kryzysu wywołanego pandemią sztuka i moda nie są rzeczami pierwszej potrzeby. Klienci na pewno się zastanawiają, myślą sobie: „może nie kupować teraz tych butów”. Miewam często takie wątpliwości, ale potem wchodzę do pracowni, dostaję telefon albo maila, paliwo pojawia się w żyłach i ten narkotyk znowu zaczyna działać.

Rozmawiał Rafał Stanowski

52


MATERIAŁ PROMOCYJNY

PROJEKTANT MODY VISUAL MERCHANDISER STYLISTA DAJĄCE NIEZALEŻNOŚĆ ZAWODY DLA KREATYWNYCH I AMBITNYCH

KOLEKCJA ABSOLWENTKI SAPU KLAUDII KLIMAS, KTÓRA BYŁA POKAZYWANA W FINALE PROGRAMU TELEWIZYJNEGO „TOP MODEL”. FOT. ANA ZBOROWSKA/KSA, MODELKA REKLAMEX

PROGRAM SZKOŁY VISUAL MERCHANDISINGU OBEJMUJE WIEDZĘ DOTYCZĄCĄ PRODUKTU I ARANŻACJI WITRYN ORAZ NAUKĘ PROGRAMÓW COREL, PHOTOSHOP, SKETCHUP I V-RAY. ZAJĘCIA ODBYWAJĄ SIĘ PROFESJONALNEJ PRACOWNI PRZYPOMINAJĄCEJ SKLEP.

Kim są studenci Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru (SAPU) i Szkoły Visual Merchandisingu? Przyjeżdżają do Krakowa z całej Polski, a także z różnych krajów Europy i świata. Dlaczego po ukończeniu szkoły odnieśli sukces? Łączy ich miłość do mody. Mają pasję, nie boją się wyzwań, chcą projektować zgodnie z zasadami sustainable fashion i mieć wpływ na swoje otoczenie. Absolwenci mówią o nauce w Krakowskich Szkołach Artystycznych: To, w jaki sposób szkoła odmieniła moje życie, przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania. Zdecydowałam się na naukę w SAPU nie mając żadnego przygotowania artystycznego.

SAPU to jest fajna szkoła nie tylko dla tych którzy interesują modą, ale też w ogóle sztuką i kulturą. Najbardziej rozwijająca dla mnie była możliwość wymiany zdań i opinii.

mnie okazją do poznania ciekawych ludzi i studiowania w twórczej atmosferze.

Szkoła rozwinęła moją kreatywność i umiejętność znalezienia inspiracji do projektowania w pozornie zwykłych rzeczach. SAPU była też dla

Wejdźcie na bloga, Instagram i Facebook SAPU oraz Szkoły VM! www.ksa.edu.pl

53


ADAM Bluzka: Wólczanka Garnitur: Vistula Czapka: Zara Buty: Polo Ralph Lauren | Peek & Cloppenburg

54


JESIENNA ZABAWA KONWENCJĄ, CZYLI GALERIA KRAKOWSKA WYSOKĄ MODĄ STOI LOOKBOOK GK Jesień rozgościła się na dobre w nowych kolekcjach sklepów w Galerii Krakowskiej. Ale w tym sezonie nie dała się nudzie – choć tonuje eksplozję barw, nie rezygnuje z kontrastów. Jesienna moda – wciąż wygodna i użytkowa – zaskakuje dynamiczną zmianą dresu na nieco bardziej elegancki look. Najnowszy Lookbook GK wyciąga z niej wszystko, co najlepsze i zachęca do zabawy konwencją. Eklektyzm form pozwala na przełamanie garnituru sportowym obuwiem, a jedwabnej sukience na romans z ciężkim (i ciepłym!) płaszczem ze sztucznego futra. Elegancja przeplata się ze streetwearem i bawi się fasonami oraz motywami – jak na high fashion przystało. Luźne kroje i ciężkie buty wchodzą w nowy sezon pewnym krokiem. A my razem z nimi! Modele: Fryzury: Makijaż: Stylizacje: Zdjęcia: Koncepcja:

Anna Giermek | Adam Czapliński Simply Fine | Galeria Krakowska Inglot | Galeria Krakowska Katarzyna Piszczek Robert Purwin | MR. FACELESS PR Inspiration

Stylizacje na okładce: ANNA Garnitur: Deni Cler Kolczyki, pierścionki: Swarovski ADAM Bluzka: Wólczanka Garnitur: Vistula Czapka: Zara

55


NOWOCZESNY MINIMALIZM Mniej znaczy więcej – czarne stylizacje w minimalistycznym duchu to silny trend w stylu kopenhaskim, który jest liderem mody odpowiedzialnej i pionierem fashion weeków w ostatnich latach. Kopenhaga wyznacza trendy w modzie – tak jak Galeria Krakowska.

ADAM Golf: Hugo Boss | Peek & Cloppenburg Kurtka: Armani Exchange | Peek & Cloppenburg Spodnie: Levi’s | Peek & Cloppenburg Pasek: Wólczanka Buty: Karl Lagerfeld | Peek & Cloppenburg Pierścionek: H&M

56


EKLEKTYZM W TKANINACH Jedwab, dżins, skóra, futro, dzianina – brzmi jak mieszanka wybuchowa? Jesienią to połączenie idealne!

ANNA Sukienka: Yoshe Płaszcz: Only | Peek & Cloppenburg Buty: Hego’s Milano Kolczyki: Swarovski ADAM T-shirt: Reserved Kurtka: Tigha | Peek & Cloppenburg Spodnie: Levi’s | Peek & Cloppenburg Pasek: Reserved Buty: Vistula Pierścionek: H&M

57


GARNITUR NA CO DZIEŃ Dlaczego David został okrzyknięty geniuszem kreatywności? BO WIEdział, co jest dobre nie tylko w kulturze i sztuce. Jesienią inspirujemy się najlepszymi – również w modzie.

ADAM T-shirt, garnitur: Vistula Pasek: Hugo Boss | Peek & Cloppenburg Buty: Polo Ralph Lauren | Peek & Cloppenburg

CUT OUT ALERT Sukienki z wycięciem bardzo dobrze czują się na sylwetkach, a sylwetki świetnie w nich wyglądają. I wcale nie trzeba szukać dziury w całym.

ANNA Sukienka, kurtka: Yoshe Pierścionek: Swarovski Naszyjnik: Deni Cler Torebka: Michael Kors Buty: Hego’s Milano

58


PSYJAŹNIE NASTAWIENI Jesienne spacery po mieście i zachwyt nad jego jesiennym urokiem to okazja, aby odwiedzić Galerię Krakowską. Nawet z pupilem – Galeria jest miejscem przyjaznym zwierzętom. ANNA Bluzka, spódnica: Hugo Boss | Peek & Cloppenburg Okulary, naszyjnik: Swarovski Torebka: Zara Buty: Hego’s Milano ADAM Koszula: Zara Sweter: Wólczanka Spodnie: Hugo Boss | Peek & Cloppenburg Pasek: House Pierścionek: H&M Buty: Vistula WUKO Przyszedł po smaczki z Kakadu

59


ELEGANCKO I NA LUZIE Luźne fasony eleganckich garniturów zastąpiły oversize’owe dresy. Do tego wyraziste buty i w nowy sezon można wchodzić pewnym krokiem!

ANNA Garnitur: Deni Cler Kolczyki, pierścionki: Swarovski Torebka, buty: Hego’s Milano Krzesło pochodzi z salonu Yoshe.

60


ANNA Sukienka: Yoshe Kolczyki: Swarovski

ADAM T-shirt: Reserved Kurtka: Tigha | Peek & Cloppenburg Pierścionek: H&M

61


SOCIAL MEDIA

TAJEMNICZY OGRÓD

Joanny Hoffmann

Zapraszamy do świata Joanny Hoffmann, w social mediach znanej jako Freakery. Przenieście się w jej dziwny i tajemniczy świat, pachnący poezją, urokliwymi widokami i zmysłową modą – to wszystko idealnie komponuje się z nadchodzącą właśnie nostalgią za przemijającym latem.

62


SOCIAL MEDIA

Joasia zakochała się dawno temu, i do tego bez pamięci, w tym co pochodzi z przeszłości. W przedmiotach i stylach, które może już trochę przyblakły i poszarzały, ale nie straciły nic ze swojej powabności. Mówimy oczywiście o świecie vintage, który dzięki modzie na slow zawrócił w głowach współczesnych konsumentów. I bardzo dobrze, bo nadawanie drugiego życia stało się czymś więcej niż sloganem, ratując nas przed utonięciem w morzu nadprodukcji. Jeśli chcielibyście posłuchać fascynujących historii z ubiegłych epok, zajrzyjcie na Youtube Joasi, gdzie znajdziecie materiały o modzie z przeszłości, wielkich projektantach i ich słynnych pokazach. Słucha się ich z niekłamaną przyjemnością, połykając niemałą dawkę wiedzy

o ludziach, których pewnie znacie ze słyszenia, ale niekoniecznie zagłębiliście się w ich biografie. A jeśli wasze zmysły rozbudzają estetyczne zdjęcia oraz poetyckie opisy, odwiedźcie koniecznie jej Instagram – to prawdziwa perełka dla wszystkich, którzy poszukują pierwiastka romantyzmu we współczesnym, niezwykle przecież pragmatycznym świecie. Dzięki Joasi przekroczycie bramę prowadzącą do świata przypominającego odbicie w tafli wody – wydaje się podobny do tego, co nas otacza, ale gdy tylko zawieje wiatr, dociera do nas, że kryje – podobnie jak tajemniczy ogród - wiele fascynujących sekretów.

ZDJĘCIA: ARCHIWUM JOANNY HOFFMANN

63


64


65


66


67


68


69


70


71


72

FOT. MAT. ORGANIZATORA

FOTORELACJE

Kiermash //


uroda

RYS. SYLWIA DĘBICKA


NEWSY

Piękny NEBOA KOCHA OCEANY!

Szacuje się, że aktualnie w oceanach zalega 300 milionów ton odpadów sztucznych, a każdego roku liczba ta rośnie o kolejne 8 milionów. Jeżeli nie zatrzymamy tego nurtu, to już w 2050 roku plastiku będzie więcej niż ryb! Neboa, jako pierwsza polska marka, postanowiła wytwarzać opakowania swoich kosmetyków z plastiku odłowionego z oceanicznej toni. Każda butelka produktów Neboa sprawia, że z oceanów znika plastik o równowartości 37,5 słomki. - Działając wspólnie – tworzymy ocean możliwości i możemy realnie wpływać na losy naszej Planety. Oferujemy użytkownikom proste rozwiązanie, dzięki któremu każdy będzie mógł zatroszczyć się o środowisko. – wyjaśnia Gabriela Karbowska, brand managerka marki

NEWSROOM JAGA HUPAŁO POWRACA Z AFLOFARM

Choć młodsze pokolenie pewnie nie do końca wie kim jest Jaga Hupało, to Ci wszyscy, którzy pamiętają pierwszą polską fryzjerkę gwiazd, będą zainteresowani faktem, że ta niewątpliwa specjalistka w temacie włosów wraz z marką Aflofarm stworzyła serię kosmetyków do włosów Artishoq. - Chciałam stworzyć produkty, które wykorzystywałaby siłę płynącą z natury, lecz wzbogaconą o wiedzę, jaką dostarcza nam biotechnologia. Wybierając je kierowałam się udowodnioną skutecznością działania składników roślinnych. Znajdziecie je zarówno w składnikach aktywnych – to na przykład wiodący w linii ekstrakt z karczocha, z kawioru, sok aloesowy i pentawityna, ale również w surowcach bazowych i myjących - mówi Jaga Hupało. W skład linii Artishoq wchodzi kremowa kąpiel do włosów, ekspresowe kuracje, mus do włosów w formie maski, oraz serum. Marka oparta jest na naturalnych składnikach, które ulegają biodegradacji, a do produkcji opakowań wykorzystano materiał z recyklingu.

JAŚMINOWE POLA CHANEL

Czy wiecie, że do produkcji pojedynczej buteleczki perfum Chanel No. 5 zużywa się aż 1 tys. kwiatów jaśminu? I to nie byle jakiego jaśminu, a tego uprawianego w Grasse, ze względu na jego specyficzny zapach. Niestety rolnicy tego regionu, który wciąż nazywany jest stolicą perfum - coraz częściej wyprzedają swoje grunty inwestorom z rynku nieruchomości. Taki obrót spraw przyczynił się do decyzji o zakupie dodatkowych 10 hektarów pól uprawnych jaśminu przez firmę Chanel. To wszystko po, to by nie doszło do sytuacji, w której zabraknie kluczowego składnika podczas produkcji najlepiej sprzedającego się zapachu marki. Aktualnie imperium modowo - kosmetyczne posiada aż 30 hektarów pól jaśminowych w Grasse, a fanki ponadczasowego zapachu No. 5 mogą znów spać spokojnie.

NOWA TWARZ MAX FACTOR

Marka, której korzenie sięgają złotej ery Hollywoodu, postanowiła odświeżyć swój wizerunek i nawiązać współpracę z Ambasadorką Dobrej Woli UNICEF i działaczką na rzecz praw kobiet na całym świecie. - Priyanka to współczesne ucieleśnienie grupy docelowej Max Factor. Jesteśmy bardzo podekscytowani tą współpracą i wierzymy, że wspólnie stworzymy coś wyjątkowego - powiedział Stefano Curti, Chief Brands Officer COTY. 74

To właśnie Max Factor wymyślił termin “make up”, dlatego marka od samego początku ściśle współpracowała z makijażystami. Podobnie będzie i tym razem. Oprócz spotów reklamowych z gwiazdą w roli głównej, w kampanii zobaczymy też wizjonerów branży beauty, którzy będą dzielili się ekspercką wiedzą i poradami jak używać produktów Max Factor.



URODA

Kosmetyczne trendy Wrzesień to jeszcze nie jesień! Pielęgnacja naszej skóry stoi w rozkroku, pomiędzy lekkimi, wakacyjnymi formułami, a naprawczymi składnikami, które mają za zadanie w y p r o s t o w a ć t o , c o s ł o ń c e , w i a t r i s ł o n a w o d a w l e t n i m o k r e s i e nawywijały. To też idealny czas, aby powoli przygotować się na nieuniknione nadejście jesieni, wzmocnić barierę ochronną skóry i bezpiecznie wprowadzić ją w nowe, zmienne warunki pogodowe oraz smog, który już czai się za rogiem! 1. SORAYA, Glam Oils Krem do demakijażu i mycia twarzy Niezwykle delikatny, ale skuteczny krem do usuwania makijażu i zanieczyszczeń składa się aż w 98% z naturalnych składników i jest wegański! Ekstrakt z kwiatów brzoskwini i olejek migdałowy zadbają o nawilżenie skóry i jej wygładzenie. Twarz będzie dobrze oczyszczona, ale bez uczucia ściągnięcia czy dyskomfortu! Pojemność: 125 ml., cena: ok. 14 zł.

2. HUDA BEAUTY, WILD Obsessions Paleta Cieni Jaguar Tą paletką wyczarujesz zarówno delikatny, biurowy, jak i ostry, zwierzęcy makijaż! Wśród 12 odcieni znajdują się miękkie maty, błyszczące metaliczne i foliowane cudeńka, a także głęboka, ponadczasowa czerń. Formuły świetnie się blendują i nie osypują podczas nakładania. Ponad to brązy i fiolety pięknie podkreślają kolor każdej tęczówki, a także powoli przenoszą nas w jesienne klimaty. Pojemność: 8,4 g., cena: ok. 149 zł.

3. BIELENDA, Good Skin - Acid Peel Mikrozłuszczające serum kwasowe Korygująco - normalizujące serum od Bielendy jest świetne nie tylko dla młodej, mieszanej skóry, która ma problemy z wypryskami, zaskórnikami, czy świeceniem. Kwasy AHA i PHA zwalczą przebarwienia posłoneczne, a niacynamid przywróci promienny i młody wygląd. Pamiętaj, aby podczas stosowania serum nakładać na skórę krem z filtrami przeciwsłonecznymi! Pojemność: 30 g., cena: ok. 48 zł.

4. KOZA, Złoty Kos Krem odżywczy To istny opatrunek, składający się w 100 % z naturalnych składników! Naprawi, nawilży i ujędrni. Bezpieczny i ultra bogaty skład pozwala stosować krem wszędzie tam, gdzie potrzeba UKOJENIA! Można go nakładać też jako całonocną maskę, która działa cuda! Wrażliwa, sucha i dojrzała skóra go pokocha! Pojemność: 30 ml, cena: ok. 66 zł.

76

@ADRIANAGOLEBIOWSKA


URODA

5. GUCCI, Flora Gorgeous Gardenia Woda Perfumowana Najnowszy zapach Gucci to kwiatowo owocowa eksplozja, która doprawiona nutą brązowego cukru ma przywołać radosne wspomnienia. Mamy tu tytułową gardenię, całe mnóstwo jaśminu, ale również czerwoną porzeczkę i akord gruszy, który wychodzi na przód w całej kompozycji. Ciekawy zapach dla wielbicielek słodkich perfum! Pojemność: 50 ml., cena: ok. 435 zł.

6. FRANK BODY Krem Nawilżająco-Stymulujący Do Ciała Krem od Franka to absolutny must have dla kawoszy! Kawa jest podstawą całej serii tych mocno ujędrniających i bosko nawilżających produktów. Oprócz niej są tu również bogate w witaminy jagody acai, masło shea i nasiona longana, które zwalczają wolne rodniki i modelują sylwetkę. Ten pachnący wanilią balsam, opakowano w kapitalny kubek do kawy! Pojemność: 220 ml., cena: ok. 90 zł.

7. RARE BEAUTY Nawilżający balsam do ust Selena Gomez, która stworzyła markę RARE BEAUTY, postanowiła rzucić wyzwanie nierealistycznym standardom branży beauty. Jej kosmetyki mają wydobywać indywidualność i piękno każdego z nas. Lekkie i oddychające formuły można stopniować według swoich potrzeb i upodobań. Tak jest również w przypadku pomadek, których stopień krycia zależy od ilości warstw. Ich wegańska formuła pełna jest olei i masła shea, co świetnie łączy makijaż z pielęgnacją. Pojemność: 2,8 g., cena: ok. 85 zł.

8. SIMPLY MORE Krem do Twarzy Jesteś skinimalistą, i marzy Ci się jeden krem, który zamiast kilku specyfików sprosta wymaganiom Twojej twarzy? Nic prostszego! 1 krem, 10 składników w 100% pochodzenia naturalnego. Posiada on niezwykle lekką, kremowo- żelową konsystencję, która kryje najlepsze składniki aktywne, m.in olej jojoba, skwalan, masło moringa czy embelię. Ich działanie jest regenerująco-kojące, nawilżające, przeciwzapalne i wygładzające. Dzięki tak szerokiemu zastosowaniu, krem ten będzie idealny dla każdego rodzaju skóry! Pojemność: 50 ml., cena: ok. 60 zł.

9. TARTE, Amazonian Clay Podkład Kryjący Zakryjesz nim wszystko, nie tworząc przy tym efektu maski! Jego trwałość szacuje się nawet do 16h, a to dzięki zawartości amazońskiej glinki. Wzbogacono go również w witaminę E oraz mineralne pigmenty, które przynoszą ukojenie skórze. Produkt jest wegański i dostępny w ponad trzydziestu odcieniach, więc bez problemu dopasujesz go tak, by wyglądał jak druga skóra. Pojemność: 50 ml., cena: ok. 185 zł.

77


TESTUJEMY KOSMETYKI

• ERBORIAN, Yuza Sorbet Lekka Emulsja Z Witaminami • YOUTH TO THE PEOPLE, Kombucha + 11% AHA Exfoliation Power Toner Tonik Do Twarzy Kiedy tylko usłyszałam o markach Youth To The People oraz Erborian wiedziałam, że koniecznie muszę coś od nich przetestować. I nie chodziło tu nawet o jakiś konkretny kosmetyk, ale cokolwiek z ich portfolio. Dlaczego? Bo uwielbiam filozofię tych marek!

Pierwsza z nich bazuje na naturalnych produktach, ich kosmetyki pełne są super fruits i opakowano je wyjątkowo minimalistycznie wszystko po to by być blisko natury. Erborian natomiast miksuje moje dwie ukochane szkoły: wieloetapową, super świadomą koreańską pielęgnację, z francuską zwięzłą, ale skrupulatnie opracowaną. Jak wypadło zderzenie moich wyobrażeń z rzeczywistością?

Wygląd i aplikacja Emulsja: T o n i k :

7/10 7/10

Już na samym początku muszę zaznaczyć, że recenzowana przeze mnie emulsja była w formacie travel size. Na potrzeby testów 20 ml. kremu to ilość absolutnie wystarczająca na kilka tygodni - to po pierwsze. Po drugie, regularna wielkość zamknięta jest w tradycyjnym szklanym słoiczku, zdecydowanie mniej higienicznym niż ta w mniejszym formacie. Tu krem mieści się w miękkiej plastikowej tubce, z której odmierzamy idealną ilość, nie pakując przy każdym użyciu niepotrzebnych bakterii do środka. Tubka jest biało żółta, całkiem ładna i poręczna. Tonik posiada niesamowicie minimalistyczny design - szklaną butelkę z niemałym otworem, na której to bezpośrednio wydrukowano informacje od producenta. Choć staram się tego typu produkty nakładać prosto na twarz za pomocą dło-

78

ni, to w jego przypadku, ze względu na konsystencję oraz ilość jaka się wylewała, konieczne było użycie płatka kosmetycznego.

Konsystencja, zapach, kolor Emulsja: T o n i k :

9/10 8/10

Emulsja jest niezwykle lekka, biaława. Zatopiono w niej niewielkie żółte mikrokapsułki, które pod wpływem ciepła pękają. Zapach jest niemal niewyczuwalny, może gdzieś tam w tle pobrzmiewa jakiś cytrus, niemniej wydaje mi się, że to raczej sugestia płynąca z nazwy i opakowania, niż faktyczny aromat.


i muszę przyznać, że to niezwykle trafne porównanie. Cudownie wtapia się w nią, tworząc delikatny film, który ma za zadanie chronić naszą skórę przed szkodliwym środowiskiem zewnętrznym. Nie reaguje z kosmetykami kolorowymi, pięknie rozświetla buzię i bardzo lubiłam ją stosować jako bazę pod makijaż.

Skład

Po dłuższym używaniu okazało się, że ma jeszcze jedną właściwość, jakże popularną w koreańskich kosmetykach. Pięknie rozjaśnia! Dzięki temu drobne przebarwienia po wypryskach szybko znikały ze skóry, a rozjaśniona, wypielęgnowana twarz zawsze wygląda młodziej i zdrowiej. Pomimo sporej ilości olejów w składzie, nie powodowała, że strefa T szybciej wyświecała się w ciągu dnia. Mam też wrażenie, że wzmacnia barierę ochronną skóry, dzięki czemu stała się bardziej sprężysta.

Emulsja: T o n i k :

8/10 9/10

Gdy zobaczyłam skład emulsji, to nie ukrywam, nieco mnie zamurowało. Długi jak nos Pinokia i skomplikowany na tyle, że musiałam sięgnąć po pomoc. Obawiałam się, że nie jest dobrze. Nie ma tu wyłącznie naturalnych składników, ale te syntetyczne okazały się być bezpieczne i całkiem sensowne! Byłam też zszokowana rozbudowaną listą wyciągów roślinnych, które skrywa ta leciutka emulsja. Jest tu tytułowy już wyciąg z yuzu, ale również wyciąg z korzenia lukrecji, wąkrotki azjatyckiej, z korzenia rdestowca ostrokończystego, z kwiatów rumianku pospolitego, z zielonej herbaty, z owoców moreli japońskiej, wyciąg z liści rozmarynu lekarskiego. No i całkiem niezła armia olei: ze słodkich migdałów, sojowy, sezamowy i kukurydziany, a także witamina E. Tonik jest zdecydowanie bardziej zwięzły w składnikach! Występują tu dwa kwasy: mlekowy i glikolowy, jest nawilżający glikol i betaina, woda imbirowa i cytrynowa oraz ekstrakt z fermentowanej czarnej herbaty.

Działanie Emulsja: T o n i k :

8/10 9/10

Tak już mam - i to nic dobrego że jak widzę napis „lekka”, to od razu włącza mi się tryb „nałóż więcej” oraz „pewnie to słabizna”. Emulsja od Erborian po mistrzowsku obaliła ten mój stereotyp. Wystarczy jej niewielka ilość, żeby pokryła całą twarz i świetnie ją nawilżyła. Producent zapewniał, że tworzy ona drugą skórę

W toniku Youth To The People pokładałam olbrzymie nadzieje, ponieważ był to jedyny kosmetyk z kwasami, którego używałam latem, a moja skóra bardzo ich potrzebuje, żeby być w dobrej formie. I o ile krem używałam głównie w dzień, to tonik dołączył wyłącznie do mojej wieczornej rutyny. Dlaczego? Ze względu na swoją dziwną konsystencję. Nałożony wacikiem - ponieważ dłońmi nie jesteśmy w stanie nałożyć go równomiernie - pozostawia na twarzy klejącą powłokę, nie wyobrażam sobie używania go rano, ale i sam producent poleca używać go właśnie na noc. Ja zawsze czekałam, aż produkt dobrze się wchłonie i dopiero potem przystępowałam do kolejnego etapu. Czy warto było czekać? Warto, jak diabli. Skóra zaraz po nałożeniu specyfiku robi się niesamowicie miękka - to pierwszy tonik, który coś takiego u mnie spowodował. Pomimo całkiem wysokiego stężenia kwasów moja twarz nigdy mnie nie szczypała i nie była zaczerwieniona! NIezależnie od tego jak dobrze i wieloetapowo została oczyszczona, tonik zawsze jeszcze coś z niej wyciągnął. Dzięki niemu uspokoiło się wydzielanie sebum,

pory były zdecydowanie mniej widoczne i oczyszczone. W niewidoczny sposób złuszczał skórę, nigdy nie widziałam jakichś suchych skórek czy podrażnień, ale podczas stosowania go, skóra była świeża, gładka, nówka sztuka nie śmigana!

TESTUJEMY KOSMETYKI

Tonik YTTP nie jest typowy pod żadnym względem. Jego konsystencja przypomina mi właśnie herbatę. Niby woda, ale jakby “cięższa”, trochę gęstsza, coś na kształt zawiesiny. Barwi płatek kosmetyczny na żółto i pachnie - jak sama nazwa mówi - kombuchą.

Stosunek ceny do jakości Emulsja: T o n i k :

8/10 7/10

Ceny obu produktów nie należą do najniższych. Za 50 ml. kremu trzeba zapłacić ok. 215 zł, a za 118 ml toniku aż 160 zł. Jednak nie można tym kosmetykom odmówić jakości i efektów. O ile emulsja Yuza jest niesamowicie wydajna, to już o toniku nie można tego powiedzieć. Czy cena odstraszyłaby mnie od ponownego zakupu tych kosmetyków? Nie. Są bardzo solidne, a ich długotrwałe stosowanie przynosi niezwykłe rezultaty.

Ocena końcowa Emulsja: T o n i k :

8/10 8/10

Kiedy myślę jak spuentować recenzję tych dwóch kosmetyków, to przychodzi mi na myśl głównie to, jak są nieoczywiste. Emulsja to niesamowite połączenie lekkośći z mocą, a tonik łączy po mistrzowsku efektywność z delikatnością. W niemal lejący krem napakowano taką ilość naturalnych wyciągów i olei, że aż wydaje się to niemożliwe. Lekki jak piórko, a niezwykle odżywia i wzmacnia skórę. Tonik, który z założenia miał być mocnego kalibru, był łagodny, ale tylko w aplikacji! Efekty mnie zadziwiły i znów obaliły stereotyp, że tylko mocarny produkt doczyści. Niezwykła była ta kosmetyczna podróż od Japonii po Paryż, ale na pewno nie ostatnia!

79


FOT. BARTEK BARCZYK

FOTORELACJE

Narodowy Bank Polski wyróżnił liderów 3 września br. w krakowskiej siedzibie Narodowego Banku Polskiego, przy ul. Basztowej 20 odbyło się coroczne spotkanie z przedsiębiorcami, podsumowujące cykl badań ankietowych na terenie województwa małopolskiego. Spotkanie połączone zostało z wykładem Prezesa NBP Pawła Szałamachy, odsłonięciem pamiątkowej grafiki przedstawiającej wizerunki

80

przyjaciół Krakowskiego Salonu Ekonomicznego NBP oraz galą wręczenia nagród Grossi Cracovienses. - Dokonując wyboru laureatów Grossi Cracovienses zwracaliśmy uwagę na ich odpowiedzialność, zaufanie jakim się cieszą, zaangażowanie w rozwój społeczności i otwartość na drugiego człowieka, a także ich wkład w rozwój edukacji, dziedzictwa i kultury. Wartości te

w naszym postrzeganiu są miarą sukcesu, z nimi się identyfikujemy – wyjaśnia Katarzyna Basiak – Gała. Wśród laureatów znalazł się m.in.: krakowski Teatr im. J. Słowackiego, Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego czy przedsiębiorstwo SMAY Sp. z o.o. Galę uświetnił występ Beaty Rybotyckiej i Jacka Wójcickiego z zespołem.


kulinaria

RYS. SYLWIA DĘBICKA


NEWSY

Gotowanie w zgodzie z naturą Łąka, las, polana, a nawet przydomowy ogródek – wszystkie te miejsca skrywają dzikie rośliny będące skarbnicą smaku, witamin i kojących właściwości dla naszego ciała. Patrycja Machałek w swojej nowej książce Smak dzikich roślin, wydanej przez Znak Koncept, przygotowała ponad 100 przepisów z wykorzystaniem dzikich ziół, chwastów, kwiatów oraz liści drzew.

mentów i zaskoczysz znajomych o każdej porze roku. W książce znajdują się m.in. przepisy na: drożdżowy chleb orkiszowy na liściach łopianu, marmoladę z dzikiej forsycji, surówkę z liśćmi lipy, leśny dżin z jałowca czy pokrzywowe kluseczki. Każdy przepis poprzedzony jest opisem rośliny, której będziemy używać. Okazuje się, że nawet jesienią i zimą można korzystać z darów natury.

Dzięki książce Patrycji Machałek odkryjesz właściwości nietypowych ziół, dowiesz się z niej, liście jakich drzew idealnie urozmaicą domowe menu, znajdziesz inspiracje do kulinarnych ekspery-

Patrycja Machałek swoją pasję dzielenia się swoimi odkryciami przetkała w trzy książki: Siłę ziół, Przetwory z pomysłem i Magię polskich ziół.

Hotdog skraca życie! Naukowcy z Uniwersytetu w Michigan przeprowadzili innowacyjne badanie, by pokazać, które dania powodują najszybsze skracanie naszego życia. Okazało się, że popularne dania – co było zresztą łatwe do przewidzenia – mają zły wpływ na zdrowie. Badacze wzięli pod lupę w sumie 5853 produkty, kierując się tym, co najczęściej gości na talerzach Amerykanów. Aby dokonać pomiaru, opracowali specjalny indeks, który przeliczał niekorzystne działanie szkodliwych substancji na utratę minut życia. I tak okazało się, że popularny hotdog zjada

82

nam aż 36 minut (w tym 27 minut to wynik spożycia przetworzonego mięsa, a reszta – sodu i kwasów tłuszczowych trans). Badanie, opublikowane w Nature Food, nie skupiało się tylko na negatywnych elementach, naukowcy podali również listę dobrych składników, na której znalazły się orzechy, rośliny strączkowe, owoce i owoce morza. Jedzenie ich na pewno przedłuży nam życie.



ŻELAZKO W KUCHNI

Kurki opanowały lasy i nasze talerze. Można się nimi cieszyć aż do końca października, a w niektórych regionach nawet dłużej. Kurka (pieprznik jadalny) nazywana jest często stągiewką, lisią nogą, albo lisiczką (nie mylić z lisówką pomarańczową, która jest niejadalna i najczęściej mylona z pieprznikiem). Kurki mają przepiękny żółty a czasem nawet rdzawy kolor oraz charakterystyczny smak. Występują najczęściej w lasach iglastych - dobrze czują się w obecności świeków oraz sosen. Można znaleźć je również w pobliżu dębów, buków i grabów. Jak rozpoznać kurki? Jak wykorzystać je w kuchni?

ZDJĘCIA I ARANŻACJE: AGNIESZKA ŻELAZKO

//

@AGA_ZELAZKO, @LAS_RAZ_

LAS NA TALERZU

O kurka! Czas na grzybobranie Leśne wycieczki nigdy nie były tak przyjemne. Podczas spacerów można nazbierać cały kosz grzybów (dobra wiadomość jest taka, że kurki rosną gromadnie) a później szaleć w kuchni. Smak kurek jest bardzo chakakterystyczny, niektórzy mówią, że delikatnie korzenny. Starsze i dojrzałe okazy miewają pieprzny posmak. Stąd zresztą wzięła się nazwa pieprznik jadalny.

JAK ODRÓŻNIĆ KURKĘ FAŁSZYWĄ OD PRAWDZIWEJ? Niestety kurka ma sobowtóra pod postacią lisówki pomarańczowej. Grzyby łatwo pomylić, ale jest kilka cech charakterystycznych, które pomogą nam w rozpoznaniu.

84

Po pierwsze wysyp kurek zaczyna się już w wakacje i można je zbierać aż do października. Lisówki, w większości przypadków, pojawiają się dopiero jesienią. Kurki mają najczęściej kolor żółty. Lisówki – zdecydowanie bardziej pomarańczowy. U kurek występują listewki w postaci fałd. Są one szersze niż u lisówki. Różnice można zaobserwować także w trzonie. U kurki zwęża się on ku dołowi i może mieć nawet do 2,5 cm grubości. Tymczasem trzon lisówki jest znacznie cieńszy i zazwyczaj nieco bledszy niż kapelusz.

CO MOŻNA PRZYRZĄDZIĆ Z KUREK?

nicze i smakowite grzyby wspaniale smakują z jajkami. Mogą być podawane z omletem lub w jajecznicy posypanej dodatkowo szczypiorkiem i parmezanem. Bardzo dobra jest fritata z kurkami lub jajeczne babeczki z cukinią oraz tymi grzybami (przepis poniżej). Kurki świetnie komponują się z makaronami oraz delikatnymi mięsami: indykiem, kurczakiem, cielęciną. Dobrze wypadają jako składnik kremowych zup. Można je też zmielić i zrobić smarowidło do pieczywa, nadziać nimi wytrawne brioszki, albo ułożyć je na domowej focacci. Przepyszny jest też prosty sos kurkowy z masłem i śmietaną.

Wszystko! Mam koleżankę, która dodaje je nawet do rosołu. Te malow-

Agnieszka Żelazko


ŻELAZKO W KUCHNI

Makaron z kurkami, suszonymi pomidorami i podwójnym żółtkiem Wiecie, że prawdziwy makaron carbonara nie ma grama śmietany? To jajko, dodane do makaronu w odpowiednim momencie i energicznie wymieszane, sprawia że każdą kluseczkę oblepia przepyszny maślany sos przypominający omastę śmietanową. W poniższym przepisie jest podobnie. Do „wrzącego makaronu” dodajemy jajko. Na górze układamy natomiast solone żółtko, które (po odstaniu w lodówce) jest pyszne i… gęste. SKŁADNIKI:

• • • • • • • • •

Makaron spaghetti 3 ząbki czosnku 1 łyżka masła 1 łyżka oliwy Miseczka świeżych kurek Kilka suszonych pomidorków Świeży rozmaryn (lub inne przyprawy) 2 całe jajka 2 żółtka

PRZYGOTOWANIE: Zacznij od żółtek, ponieważ muszą postać w lodówce. Na talerzyku ułóż dwa żółtka, posól je (konkretnie), a następnie wstaw do lodówki na 3-4h. Makaron ugotuj al dente. Na patelni rozpuść masło, dodaj oliwę, przepuszczony przez praskę czosnek, świeży rozmaryn, a następnie wrzuć (wcześniej oczyszczone i pokrojone) kurki. Smaż aż się przyrumienią, pod koniec dorzuć suszone pomidorki, dopraw do smaku solą i pieprzem. Ugotowany makaron dodaj na patelnię i smaż wszystko razem, by składniki połączyły się. Gdy makaron będzie gorący (musi być gorący!) zdejmij danie z gazu, dodaj dwa surowe jajka i energicznie zamieszaj. Jajo powinno zgęstnieć od gorącego makaronu (ale nie ściąć się) i utworzyć delikatny kremowy sos. Makaron przełoż na talerze, dodaj sól, pieprz, parmezan, zieleninę (jeśli lubisz). Na górze ułóż solone żółtko. Przed spożyciem „wybełtaj” z makaronem.

85


ŻELAZKO W KUCHNI

Domowa focaccia z fetą i kurkami Kto powiedział, że focaccia najlepiej smakuje saute? Cieplutkie i ledwo wyjęte z piekarnika ciasto można posypać fetą i ułożyć na nim podsmażone kurki. Niebo w gębie. SKŁADNIKI:

• • • • • • • • • • •

86

10 g świeżych drożdży 1 i 3/4 szklanki mąki pszennej 1/2 szklanki ciepłej wody 1 łyżeczka soli 1/2 łyżeczki cukru 2 łyżki oliwy + oliwa do smarowania blachy 2 garście kurek 1 łyżka masła Gałązka rozmarynu Sól i pieprz do smaku 100 g sera feta

PRZYGOTOWANIE: Drożdże rozpuść w letniej wodzie i dodaj pół łyżeczki cukru. Wymieszaj i odstaw na 20 minut. Mąkę przesiej, dodaj łyżeczkę soli, a następnie wlej rozczyn. Wymieszaj dokładnie składniki dodając 2 łyżki oliwy. Wyrabiaj ciasto, a następnie uformuj kulę i odstaw do wyrośnięcia na 15 minut. Blachę wysmaruj oliwą. Ciasto rozwałkuj na placek i przełóż go na blachę. Znów odstaw do wyrośnięcia, tym razem na godzinę. Przed włożeniem do piekarnika posyp ciasto solą, ziołami, skrop obficie oliwą. Piecz w temp. 220 stopni przez ok. 15 min. Na maśle (z dodatkiem odrobiny oliwy) podsmaż kurki z rozmarynem. Gdy focaccia będzie gotowa, pokrusz na nią fetę i ułóż podsmażone kurki. Możesz dodać też inne warzywa np. ugotowaną fasolkę szparagową.


KULINARIA

JAGLANKA NA DOBRY PORANEK! Wakacje to czas prawdziwej obfitości. To już nie nowalijki tylko cała gama warzyw i owoców. Gama smaków, kolorów i zapachów. Czekają na nas cukinie, ogórki, pomidory, sałaty, czereśnie, maliny, borówki, jabłka i morele. Że tak wymienię na jednym wdechu to co wzrokiem ogarniam na straganie u „mojej” Pani na placu targowym. Jesienią z cukini płynnie przechodzę w dynie, dalej jestem w pomidorach i papryce, korzystam z obfitości grzybów, orzechów, jabłek, śliwek, jeżyn i gruszek. Chłodniejsze poranki są przyjemniejsze dzięki jaglance ze śliwkami, tak cudnie pachnącej cynamonem albo owsiance z prażonymi jabłkami. Na obiad krem z dyni, albo z pomidorów. A może ze świeżych grzybów. Rozgrzewające jednogarnkowce z soczewicą i kapustą doprawione kuminem też uwielbiam. Makaron z kurkami i dużą ilością zielonej pietruszki również brzmi dobrze. A potem kolacja. Chleb pełnoziarnisty i do niego pasty. Dynia z soczewicą i musztardą, cieciorka z pomidorami czy feta i buraki? A może pieczone warzywa doprawione ziołami. Albo omlet lub frittata z pomidorami, papryką i jarmu-

SKŁADNIKI:

• • • • • • • • •

2 małe jabłka albo 1 bardzo duże 4 średniej wielkości śliwki 1 szklanka kaszy jaglanej 2 szklanki gorącej wody 1/2 łyżeczki cynamonu 1/2 łyżeczki imbiru szczypta soli 1 łyżeczka oleju ryżowego 1 łyżeczka masła

żem. A jak przy jarmużu jesteśmy to na wieczór filmowy chipsy z jarmużu będą genialne. Chipsy też z kapusty czerwonej świetne są. Ale wracając do jarmużu to koktajl pyszny można z niego zrobić. Taki na napoju roślinnym, z bananem i imbirem. Na śniadanie, albo na drugie śniadanie. O, już płynnie przeszliśmy w kolejny dzień. Widzicie tę obfitość? Ten wybór? Aż czasem trudno się zdecydować od czego zacząć. Ułatwię i zaczniemy od śniadania – kaszy jaglanej z owocami.

PRZYGOTOWANIE: Najpierw trzeba ugotować kaszę. Próbowałam kilka sposobów, ale ten jest najlepszy. Jak zatem ugotować kaszę jaglaną? 1 szklankę kaszy wsypujemy na rozgrzaną patelnię. Prażymy do uzyskania pięknego ciepłego zapachu i złocistego koloru. Kaszę przesypujemy do garnka, zalewamy 2 szklankami gorącej wody, dodajemy sól i olej i gotujemy pod przykryciem 10 minut. Po ugotowaniu zostawiamy w garnku na kilka kolejnych minut. Podczas gotowania nie mieszamy kaszy. Jabłka i śliwki kroimy w kostkę. Do rozgrzanego rondelka dajemy masło. Jak się roztopi to dodajemy do niego jabłka i śliwki, posypujemy cynamonem i imbirem. Co jakiś czas mieszamy. Podsmażamy je tak do miękkości – między 5 a 10 minut. Kaszę nakładamy do miseczek. Do każdej porcji dodajemy owoce. Polejcie każdą porcję łyżeczką płynnego miodu, weźcie łyżkę do ręki i zjedzcie ze smakiem.

Magdalena Łukasik Pasjonatka zdrowej kuchni i naturalnych produktów. Przygodę z kuchnią zaczynała od zgłębiania tematu specjalnych potrzeb żywieniowych. Prowadzi projekt Karmimy Naturalnie. Ekspert w dziedzinie komunikacji marketingowej. Lubi działać i myśleć strategicznie.

87


NA KONIEC

Cheugy? Strzeż się! „To moja osobista opinia”. „To tylko zabawa”. „Nie bierzcie tego zbyt poważnie”. Zdecydowana większość nagrań zaczyna się tymi słowami. Poprzedzają one dłuższą lub krótszą wyliczankę na temat tego, co obecnie jest „cheugy”. Co? Że jak? Mogłoby się wydawać, że to po prostu kolejny trend, który odejdzie tak samo szybko, jak przyszedł. Ale nie. Filmy poświęcone zagadnieniu liczą łącznie w tym momencie już ponad dwieście milionów wyświetleń. O co chodzi?

HAREL KRYTYK MODY, AUTORKA BLOGA HARELBLOG.PL

Sam termin „cheugy” ukuła nastolatka Gabby Rasson w 2013 roku. Tłumaczy, że wraz z przyjaciółmi potrzebowali nowego określenia na coś, co, choć popularne, staje się przestarzałe, obciachowe. Trendwatcherzy z pewnością mogliby dokładnie wskazać ten punkt na krzywej trendu: zaraz po szczycie następuje gwałtowny spadek. Dane zjawisko jest zbyt świeże, by obronić się argumentem vintage, lecz zbyt stare, by robić dobre wrażenie. Zwłaszcza na młodym pokoleniu. Bo, choć nie zostało to powiedziane wyraźnie, to właśnie generacja Z szczególnie upodobała sobie tworzenie kompilacji, co jest „cheugy”. Osiem lat po swoich narodzinach słowo zaczęło żyć własnym życiem dzięki Hallie Cain, która jako pierwsza poruszyła temat, oczywiście na TikToku. Temat jednocześnie dyskusyjny i atrakcyjny, bowiem niesie specyficzny sposób na wytykanie placami czyjegoś stroju czy estetyki, pod przykrywką niewinnej dobrej zabawy. A nie jest to przecież nic innego niż międzypokoleniowe tarcie, którego swego czasu sami doświadczaliśmy, choć wówczas znajdowaliśmy się po drugiej stronie. Mamo, weź tego nie zakładaj, prze-

88

cież to obciach - mówiliśmy na widok rodzicielki, która starała się zaadaptować coś, co według nas w jej wieku nie wchodziło w grę, jak choćby kolorowe adidasy czy plecak. Dziś słowo „obciach” jest „cheugy”, a w najlepszym razie „cringe’owe” (ang. cringe - żenada), a dostaje się głównie millenialsom. Dla porządku. Pokolenie Z jest wyjątkowe, ponieważ mamy do czynienia po raz pierwszy z ludźmi, którzy nie znają świata bez internetu. Przed nimi, nie licząc różnych naprędce tworzonych odnóg, było pokolenie Y, częściej nazywane millenialsami (do którego zaliczam się niemalże cudem, bo w zależności od definicji jestem jego pierwszym rocznikiem lub nie) oraz pokolenie X, sięgające w porywach do połowy lat sześćdziesiątych. Czy millenialsi wytykali iksom ich zwyczaje? Z pewnością, ponieważ jednak nie wszyscy mieli internet (na, większość nie miała!), nie było to aż tak zauważalne. A zatem: jeśli oglądasz Przyjaciół lub The Office, nosisz torebki i paski z wielkim logo (szczególnie Gucci), buty Ugg, koszulki z zabawnymi napisami (w tym najbardziej znienawidzonym przez krzewiących trend „girl boss”) i oczywiście dżinsy rurki, zapewne jesteś millenialsem,

którego można śmiało określić mianem „cheuga”. „Cheug” to osoba, która nosi się w obciachowy sposób i nawet tego nie zauważa. Chwała mediom społecznościowym! Wreszcie możemy się poprawić i zdefiniować, co naprawdę powinniśmy nosić i co naprawdę powinno nas zachwycać. Tu, rzecz jasna, przebija mocna ironia autorki, bo do zjawiska nie da się podejść inaczej jak z odpowiednim dystansem. Tym bardziej, że to, co dziś „cheugy” jutro może okazać się najgorętszym trendem sezonu. Obejrzałam chyba ze sto filmów z próbami zdefiniowania millenijnego obciachu i rzadko kiedy pojawiają się części wspólne (oprócz wyżej wymienionych). Bo to jednak wciąż zabawa, aczkolwiek podkreślane jest to zazwyczaj bardzo poważnym i nieznoszącym sprzeciwu tonem. Zabawa miała się nieźle, bo autorka słowa w maju tego roku wystawiła je na sprzedaż w formie NFT, czyli tzw. niezamiennego tokenu. Sama przyznaje, że była to jedna z najbardziej „cheugy” rzeczy, jakie ostatnio zrobiła. Słowo sprzedało się za ledwie dziesięć procent spodziewanej wartości. Czyżby samo w sobie w krótkim czasie stało się… przestarzałe?


PROFESJONALNE STUDIO FOTO

/

VIDEO

w w w. u n i q u e - s t u d i o . p l


LAND ROVER DEFENDER

ZDOLNY DO WIELKICH RZECZY

Pewne sytuacje wymagają pewnych rozwiązań. Na Defenderze można polegać zawsze i w każdych warunkach. Ty wybierasz swoja drogę. Poznaj ofertę samochodów dostępnych od ręki i odkryj co jeszcze potrafi #Defender. LAND ROVER CAR-MASTER ul. Jasnogórska 97, 31-358 Kraków tel. 12 379 99 99 www.car-master.landrover.pl


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.