2 minute read

Proszę, nie tłumacz mi świata

Spokojny letni wieczór. Impreza. Pisarka Rebecca Solnit wraz ze swoją koleżanką powoli opuszczają zabawę. Przed wyjściem gospodarz jednak zagaduje. Pyta o książki. Kobieta zaczyna opowiadać o swojej najnowszej książce River of Shadows: Eadweard Muybridge and the Technological Wild West. Gospodarz jednak szybko przerywa i pyta, czy Rebecca zna najnowszą pozycję dotyczącą Eadwearda Muybrdige’a.

Autorka chwilę się zastanawia, czy przypadkiem nie pominęła jakiejś ważnej premiery książki, o której mężczyzna właśnie wspomina. Zaczyna on powoli tłumaczyć, o czym jest książka, i że jest to bardzo ważna pozycja, którą koniecznie musi przeczytać. Sam jej jednak nie przeczytał, a jedynie dowiedział się o niej z New York Times Book Review. Książka była autorstwa kobiety, przed którą właśnie siedział. Kiedy się o tym dowiedział, niezmiennie kontynuował swój wywód na temat książki, którą Solnit sama napisała.

Pochodzenie terminu

Sięgając po definicję słownika oksfordzkiego, jest to tłumaczenie czegoś przez mężczyznę, najczęściej kobiecie w protekcjonalny sposób. Lub w sposób dający do zrozumienia, iż to on rozumie i wie więcej od kobiety. Termin pochodzi z eseju pisarki

Rebecki Solnit Men Explain Things to Me

Tłumaczenie może przybrać formę nadmiernego uproszczenia, o ile rozmówca zakłada, że druga strona nie zrozumie zbyt skomplikowanych procesów, czym jednocześnie ją obraża. Zazwyczaj osoba tłumacząca zachowuje się niegrzecznie, przerywa wypowiedzi, nie daje dojść do słowa, nie uwzględnia tego, że jego wiedza na dany temat nie jest wystarczająca i nie powinien zajmować w dyskusji pozycji eksperta. Zjawisko jest odbierane negatywnie: jako przejaw agresji, dyskryminacji i braku kultury. Mansplaining to połączenie dwóch członów z języka angielskiego: man – mężczyzna i explain – tłumaczenie. Z całej nazwy powstał osobny temat słowa – splaining, do którego część osób dokłada inne słowa, tworząc na przykład womansplaining (powstałe słowo w kontrze do mansplainingu). Autorka jednak tłumaczy, że mansplaining to znacznie więcej niż tylko mężczyźni. To arogancja, wychowanie w patriarchacie, przekonanie o swojej wyższości. Pokazanie kobietom, że prawda nie należy się im w żadnym wypadku i to mężczyźni dyktują warunki.

Krytyka terminu

Meghan Daum skrytykowała termin, sugerując, że kobiety również mogą zachowywać się w ten sposób i tym samym wskazała na jego seksistowski charakter. Sugeruje ona, że splaining nie jest zależny od płci, ponieważ jest też gymsplainer, przerywający trening, aby zaoferować niechciane wskazówki dotyczące prawidłowego korzystania z maszyn czy momspliner, która zakłada, że jej konkretne strategie rodzicielskie są tak wyjątkowo skuteczne, że byłoby nieuprzejmym nie przekazywać ich na placu zabaw innym mamom. Daum wskazuje, że termin zaczął być nadużywany w wielu przypadkach. I zamiast skupiać się na pełnym aspekcie terminu, rozpoczął się pewnego rodzaju lincz na mężczyznach, którzy niezależnie od intencji i sposobu prowadzenia rozmowy są uznawani za mansplainerów, pomimo niespełniania ważnego aspektu – arogancji swojej wypowiedzi. Czy w takim razie jest to niepotrzebny termin, który, tak szybko jak się pojawił, tak szybko stracił na znaczeniu? Nie. To bardzo precyzyjny termin – należy jedynie w pełni go zrozumieć, aby móc rozróżnić osobę mansplainującą od osoby, która nie zgadza się z naszym zdaniem lub nam je narzuca. Samo wskazanie, iż jest to domena mężczyzn powinno jedynie wzbudzać niepokój i kierować naszą uwagę na szersze zjawisko, jakim jest patriarchat oraz na to, jak bardzo wpływa on na postrzeganie świata.

Jak uniknąć mansplainingu?

Zanim przystąpimy do dyskusji na jakikolwiek temat, powinniśmy zadać sobie pytanie, czy dana osoba zapytała nas o zdanie lub poprosiła o pomoc w sprawie, o której chcemy się wypowiedzieć? Jeśli nie, to nie powinniśmy dawać rad, których nikt od nas nie oczekuje. Kolejną istotną sprawą jest zakładanie z góry kompetencji rozmówcy – najczęściej niewielkich, nie zapoznając się wcześniej z jej rzeczywistymi zdolnościami i wiedzą. Fakt przeczytania jednego artykułu naukowego, czy, co gorsza, wzmianki nie czyni nikogo ekspertem w dziedzinie. Ważne jest podejście do drugiego rozmówcy – z szacunkiem i respektem, niezależnie od płci.

Źródło:

M. Kuszewska: Mansplaining, czyli protekcjonalne „tłumaczenie rzeczywistości” kobietom przez mężczyzn, ma się dobrze (www.forbes.pl);

R. Solnit: Mężczyźni objaśniają mi świat;

R. Solnit: Men who explain things (www .latimes.com);

O. Gersz: Oto najgorsza cecha u facetów. Jeszcze raz któryś zacznie tłumaczyć mi świat, a za siebie nie ręczę (www.natemat.pl).

Katarzyna Grzelińska ka.grzel@gmail.com