MM Trendy #8 (110)

Page 36

| KSIĄŻKA |

Drugie życie Małego Księcia Pochodzący z Myśliborza Janusz Włodarczyk to pisarz hobbysta. Tworzył wiersze i opowiadania, które publikował w „Angorze” i „Pegazie Lubuskim”. Jego twórczość można było też usłyszeć na antenie Radia Zachód. Jedną z jego ulubionych książek jest „Mały Książę”. Jednak od pierwszego spotkania z książką zdawał sobie sprawę, że autor pozostawił wiele pytań bez odpowiedzi. To go zinspirowało, do napisania kontynuacji i tak narodził się „Mały Książę na strychu”. ROZMAWIAŁA MONIKA PIĄTAS / FOTO ARCHIWUM PRYWATNE JANUSZA WŁODARCZYKA

Kiedy zaczął pan pisać? Pamięta pan swój pierwszy wiersz? – Mój pierwszy? Pamiętam tylko, że mama zapisała go na laurce dla pani w przedszkolu, którą byłem, jak to dziecko, zauroczony. To była pani Gienia. Niestety, treść przepadła. Ale musiał być piękny. No, bo jaki mógł być wierszyk dla pani w przedszkolu? (śmiech) A kiedy zacząłem pisać? Nie pamiętam dokładnie, ale to było dawno temu, przy pierwszej nieszczęśliwej miłości. Wtedy zstępuje na nas to „coś”. Nachodzi nas chęć do wyżalenia się komuś. A że papier jest dyskretny i cierpliwy, to katujemy go swymi rozterkami, żalami i wyznaniami. Kartka jest zawsze cierpliwa, zawsze pod ręką, zawsze obok nas. Potem ląduje gdzieś w szufladzie. Myślę, że ludzkość niewiele straciła na tym, że nie ujrzała tych utworów (uśmiech). Jak narodził się pomysł napisania „Małego Księcia ze strychu”? – „Mały Książę” to książka, która towarzyszy mi przez całe życie od momentu, kiedy po raz pierwszy ją przeczytałem. To było chyba w trzeciej klasie szkoły podstawowej. Zawsze odnajdowałem w niej coś nowego. Inaczej przemawiała do mnie, gdy miałem dziesięć lat, inaczej, gdy miałem dwadzieścia, a jeszcze inaczej, gdy przekroczyłem czterdziestkę. Zauroczył mnie ten mały chłopiec odkrywający wielkie prawdy tego świata, z tą podstawową, że tylko sercem widzi się dobrze, a najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Któregoś dnia zadałem sobie pytanie: Jak chłopiec znalazł się na swojej planecie? Co skłoniło Małego Księcia do opuszczenia Róży i swojej planety? A ponieważ w moim odczuciu nie ma nic na ten temat w książce, postanowiłem sam sobie na to odpowiedzieć. No i tak się zaczęła się ta przygoda (uśmiech). Zacząłem tworzyć nowe epizody, nowe miejsca i nowych ludzi, z którymi spotyka się Mały Książę. Teksty wysłałem do recenzenta

36

literackiego tygodnika Angora z prośbą o opinię. Otrzymałem pozytywną odpowiedź. To był miód na moją duszę, opinia zmobilizowała mnie jeszcze bardziej i utwierdziła w przekonaniu, że moja praca ma sens. Ile czasu zajęło panu pisanie? – Trudno powiedzieć. Książka powstawała etapami przez kilka miesięcy. Nie miałem określonego scenariusza. Był pomysł, to powstawał epizod. Ostatecznego kształtu nabrała tuż przed drukiem, kilka lat od napisania pierwszego rozdziału. Skąd czerpał pan pomysły na podróże, spotkania, postaci? – Pomysły niosło życie i obserwacja tego, co nas otacza. Stworzyłem sytuacje, z którymi nie mógł się zetknąć bohater z 1940 roku. Zachowując mentalność i osobowość Małego Księcia pokazuję, że ciągle w życiu najważniejsza jest umiejętność odróżniania dobra od zła i kierowanie się sercem. Piszę o samotności i wyobcowaniu w wielkim mieście. O pogoni za sukcesem i cenie, jaką za to płacimy. Mówię o naszym stosunku do innych ludzi, o dewastacji środowiska i wojnie. O tym, co jest obok nas, na co nie zwracamy uwagi, a przecież jest tak ważne. O potrzebie miłości i empatii. Chciałem, aby książka poruszała problemy współczesnego świata. Czy wydanie kontynuacji tak znanej książki z kultową postacią w roli głównej było trudne? – Wysłałem rękopis do wydawnictwa w Paryżu, które zarazem było właścicielem praw autorskich do „Małego Księcia”. Kategorycznie odmówiono, twierdząc, że rodzina autora nie widzi potrzeby kontynuacji dzieła. Zabroniono mi wydania książki drukiem do czasu, aż prawa autorskie do postaci nie wygasną. Według przepisów Unii Europejskiej, wygasają po 70 latach od śmierci autora. Musiałem uzbroić się w cierpliwość. Książka czekała na druk


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.