Lafemme nr2/2013

Page 1

FELIETON

Elżbieta Łukacijewska – Zakochaj się w ciężkiej pracy MODA

W kolorach jesiennej melancholii ZDROWIE

Przemyślane odchudzanie MĘSKI PUNKT WIDZENIA

Katarzyna

Dowbor

„Nigdy nie będę małą blondynką...”

siła BRACI WYWIAD Z ZESPOŁEM

Szczęście obowiązkowe URODA

Makijaż permanentny EGZEMPLARZ BEZPŁATNY

NUMER 2/2013 (7)

1

ISSN 2084-8110 www.lafemme-magazyn.pl

1


2

2


OD REDAKCJI

LaFemme PIERWSZY PODKARPACKI MAGAZYN DLA KOBIET

C

oraz krótsze dni, niskie temperatury i feeria kolorowych liści na drzewach. Mamy jesień – czas refleksji i melancholii. Zwalniamy tempo, częściej mamy ochotę, aby z kubkiem gorącej czekolady lub kakao usiąść wygodnie w fotelu, otulić się ciepłym kocykiem i sięgnąć po dobrą książkę. Często narzekamy na smutną jesień, a jest nam bardzo potrzebna – właśnie do refleksji, przemyśleń, na które nie mamy czasu w pogodne dni ciepłych miesięcy. Oczywiście wszystko w rozsądnych granicach – dajmy sobie chwilę wyciszenia, ale nie pozwólmy by dopadła nas jesienna chandra. Po refleksji przychodzi czas na zmiany i działanie.

26. Katarzyna

Dowbor

„Nigdy nie będę małą blondynką...”

W jesiennym wydaniu magazynu La Femme trochę melancholii i trochę zachęty do aktywnego działania. Tak dla równowagi. Gość specjalny tego numeru – Katarzyna Dowbor. Uchyla rąbka tajemnicy, opowiadając o blaskach i cieniach pracy w mediach i showbiznesie, a także o swoich pasjach, macierzyństwie i prawdziwej kobiecej przyjaźni. Gościmy również niezwykły zespół muzyczny. Niezwykły, bo złożony z czterech muzykujących braci. W specjalnym wywiadzie dla La Femme – zespół Pectus. Rozmowa o rzeszowskich korzeniach zespołu, pasji, zaangażowaniu, trudnej drodze do sukcesu oraz „sile braci”. Ponadto, polecam inspirujący wykład na temat porażki i jej roli w naszym życiu, aktywizujący do działania felieton europosłanki Elżbiety Łukacijewskiej oraz kolejną odsłonę cyklu Męski Punkt Widzenia. Zapraszam do lektury. Agata Dziewit

WYDAWCA Swiss Beauty Media ul. 3 Maja 11/20 35-030 Rzeszów tel. kom. +48 698 617 983 redakcja@lafemme-magazyn.pl REDAKTOR NACZELNA Agata Dziewit ZASTĘPCA REDAKTOR NACZELNEJ Edyta Łukiewicz ZESPÓŁ REDAKCYJNY / WSPÓŁPRACA Beata Bąk Hubert Bisto Bartosz Czupryk Jadwiga Homa Jolanta Janson Michał Janson Wiesław Kania Katarzyna Kasperkiewicz Elżbieta Lewicka Elżbieta Łukacijewska Evgen Malinovskiy Justyna Masłyk-Broniek Elżbieta Noculak Ewa Plucińska Aleksandra Rajzer Lidia Rajzer Lesław Szpala

FOTOGRAFIE Archiwum redakcji, fotolia.com, chroma.pl Łukasz Niewiadomski Monika Paprocka Tadeusz Poźniak Łukasz Woźniak OKŁADKA Katarzyna Dowbor Zdjęcia: Łukasz Niewiadomski – absolwent fotografii PWSFTviT w Łodzi. Pracuje jako fotograf freelancer. Zajmuje się fotografią filmową. Ponadto skupia się na swojej działalności artystycznej. Jego prace były prezentowane na wystawach w kraju i za granicą. www.lukaszniewiadomski.com DZIAŁ REKLAMY reklama@lafemme-magazyn.pl

W numerze: MODA

6. Przegląd trendów z Hubertem Bisto W kolorach jesiennej melancholii 8. A na dodatek...

URODA

8. Makijaż permanentny 11. Cudowna (Od)nowa Metamorfozy z Polskim Radiem Rzeszów 12. Defekty kosmetyczne – Rozstępy 13. Ulthera – ultradźwięki w walce z czasem

ZDROWIE

14. „Sokolim okiem” – laserowa korekcja wzroku 16. Przemyślane odchudzanie 17. Rola aktywności fizycznej w procesie odchudzania 18. Awersja seksualna

SKŁAD / DRUK Prizm – kreatywne studio reklamy ul. 3 Maja 11/15, 35-030 Rzeszów www.prizm.pl

UCZUCIA I PSYCHE

Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo skracania i adiustacji tekstów. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam i ogłoszeń. Wydawca zastrzega sobie prawo odmowy zamieszczenia reklamy lub ogłoszenia, jeśli ich treść lub forma będzie sprzeczna z linią programową i interesem pisma (art. 36 pkt. 4 prawa prasowego). Wszelkie prawa zastrzeżone.

11. Niech magia tańca trwa 19. Język angielski i hiszpański metodą Colina Rose 22. Uwolnij własne możliwości – pozalekcyjne zajęcia dodatkowe 35. Kursy samoobrony dla kobiet

20. Zrozumieć i docenić wstyd

INSPIRACJE

24. SIŁA BRACI WYWIAD Z ZESPOŁEM

PORADY PRAWNE

28. W zastępstwie

KARIERA I BIZNES

29. Osobowość – barwniejszy obraz wizerunku 30. „Ale porażka” – część 1 32. Inspiracje do podjęcia własnego biznesu

FELIETON

34. Zakochaj się w ciężkiej pracy 34. Męski punkt widzenia – Szczęście obowiązkowe

KULTURA

36. Evgen Malinovskiy Syberyjski bard zaprasza 36. Muzyka 37. Warto przeczytać – Wybierz szczęście 37. Wydarzenia – Orange Mannequin Jazz & Art Festival

KUCHNIA

33. Smaki z dzieciństwa, które pamiętają najstarsi górale 38. Qchnia13 3


4

VIKING CARS Autoryzowany Dealer Volvo Rudna Mała 610, 36-060 Głogów Młp. / Rzeszów, T: (17) 866 81 60, www.vikingcars.dealervolvo.pl

4


5

5


MODA

W KOLORACH

JESIENNEJ MELANCHOLII TEKST HUBERT BISTO

I

dzie jesień. Podczas mojego ostatniego pobytu na Fashion Week Poland w Łodzi mogłem obserwować tendencje modowe, które już za moment zostaną przeniesione na nasze ulice. Co będzie modne, jakie tkaniny wracają do łask i jak je nosić, opiszę poniżej. Wspomnę także kilka słów o dodatkach, które dopełnią całości, a momentami nawet będą grały pierwsze skrzypce.

Materiały & kolory

Kroje & fasony

Ku mojemu zaskoczeniu wraca filc. Ten materiał obecny jest nie tylko w kolekcjach młodych projektantów, ale także u odzieżowych producentów sieciowych i producentów butów. Z filcu nosimy torby, paski, nawet biżuterię. Skóra to doskonałe dopełnienie filcu. Połączenie tych dwóch materiałów daje wrażenie solidności, moda zahacza nieco o militaryzm i minimalizm. Pozornie ciężkie formy (ze względu na materiały) dopełniają zwiewne tkaniny, takie jak jedwab. Pewnie część z Państwa będzie zaskoczona takimi połączeniami, ale nie od dziś wiemy, że przeciwieństwa się przyciągają i dopełniają. Jeśli chodzi o kolorystykę, jaka będzie dominowała, to niestety nie mam zbyt dobrych wieści – fiolety w każdym możliwym odcieniu. Nie jest to mój ulubiony kolor, ale nic nie poradzę na to, że decyzyjni w tej materii postawili na tę akurat barwę. Mnie niezmiennie kojarzy się ona z cmentarzem i szarfami na wieńcach. Oczywiście, są pewne typy urody, które z fioletu mogą zrobić atut, ale ja osobiście nie znam nikogo, kto w tym kolorze wygląda dobrze.

Kroje proste, linie „twarde”, ale mocno podkreślające sylwetkę. W modzie damskiej i męskiej stawiamy na mocne dopasowanie do sylwetki, więcej podkreślamy, więcej zdradzamy z naszej budowy anatomicznej. To z jednej strony. A z drugiej – płaszcze a’la nietoperz – to rozwiązanie dla osób, które mają nieco więcej ciała. Takie kroje ukryją to, czego aktualnie nie mamy zamiaru pokazać. Takie płaszcze lansuje CAHA – młoda projektantka, której kolekcje możecie obejrzeć i oczywiście zakupić w butiku Best Fashion Showroom w Millenium Hall. Świetne modele, znakomite materiały i bardzo dobre ceny – dla przykładu, płaszcz „nietoperz” kosztuje tutaj 450 złotych. To mniej niż w jakiejkolwiek sieciówce, a rzeczy są unikatowe. Bawełniane tuniki z dopinanymi rękawami, regulacje długości, możliwość noszenia na kilka sposobów – moda to już nie ściśle określona forma, możemy się bawić konkretnym modelem.

Dodatki Oczywiście torby – skóra i filc. Paski z tych samych materiałów. Okulary – w tym przypadku wielki powrót okrągłych oprawek – wszyscy liczący się producenci lansują okrągłe oprawki. Najlepsze, moim zdaniem, robi Ray Ban – doskonała jakość w stosunku do ceny. Duży wybór znajdziecie w salonie Optican – bardzo dobre ceny i zawsze możecie liczyć na rabat (specjalnie dla czytelników La Femme). Okulary nosimy do wszystkiego – do płaszczy, do sukienek, do pracy – nie musimy mieć wady wzroku. Dobrze dobrane oprawki będą ozdobą i przynajmniej czasowo zmienią nasz wizerunek.

Naturalnym jest, że jesień to czas melancholii, przynajmniej dla części z nas – ja poddaję się takiemu stanowi emocji – pewnie to pogoda, dłuższe wieczory, pierwszy ogień w kominku. Dla melancholii jesień to dobry czas, byle byśmy nie popadali w depresję. Dlatego warto w nasze modowe wybory wpleść odrobinę koloru. Żółcie, zielenie, pomarańcze i czerwienie będą się ciekawie komponować w naszych jesiennych stylizacjach. A dla tych, którym podobnie jak mnie, z fioletem nie po drodze, polecam klasyczne, sprawdzone barwy – brązy, beże, wspomniane głębokie zielenie. Popatrzmy na jesienne drzewa, na to, co nas otacza – tam szukajmy inspiracji. Trendy to jedynie propozycja – to my decydujemy, czy z nich skorzystamy. 6


SELEKCJA 30+ Al. PIŁSUDSKIEGO 34 CH EUROPA II

7

7


MODA

URODA

A na dodatek ... TEKST ALEKSANDRA RAJZER

B

ardzo często zapominamy o ogromnej roli dodatków, które powinny być jak przysłowiowa wisienka na torcie, tworzyć idealne dopełnienie stylizacji. Biżuteria dużo mówi o danej osobie, także o statusie społecznym. Nie znaczy to jednak, że jeżeli nie możemy pozwolić sobie na drogą biżuterię, nie znajdziemy czegoś ładnego. Warto postawić na klasyczne, niewychodzące z mody wzory i kamienie szlachetne, a także srebro, złoto, perły. Lepiej jest zdecydować się na delikatną, subtelną biżuterię, ale dobrej jakości, niż obwieszać się okazałymi, ale tanimi kolczykami i naszyjnikami.

Mniej znaczy więcej

W przypadku biżuterii mniej znaczy więcej. Doskonałym dodatkiem codziennej stylizacji będzie delikatny, cienki naszyjnik z małą zawieszką, niewielkie perłowe kolczyki lub bransoletka. Bardzo popularne stały się ostatnio niedrogie, plastikowe imitacje, które przypominają prawdziwe kamienie (ale nie dajmy się im zwieść, ponieważ niestety wyglądają na tyle ile kosztują). Warto pamiętać o kilku zasadach: w ciągu dnia powinnyśmy ograniczyć biżuterię do minimum, natomiast wieczorem można pozwolić sobie na mocniejszą biżuterię (dłuższe kolczyki lub większy naszyjnik), ale złota zasada mówi, żeby nie łączyć wszystkich elementów razem (to nigdy nie da dobrego efektu!). Biżuterię, zwłaszcza codzienną, powinnyśmy dobierać tak, by dobrze się w niej czuć i by pasowała niemal do każdego stroju – dlatego ostrożnie z kolorowymi kamieniami. Do biżuterii zalicza się również zegarek, który szczególnie u mężczyzn jest niezmiernie ważnym dodatkiem. Porządny zegarek to inwestycja, którą warto poczynić.

Torebka w roli głównej

Jednym z najważniejszych kobiecych dodatków jest torebka, która jak wiadomo, powinna pomieścić wszystkie potrzebne nam rzeczy. Na co dzień praktyczniejsze są duże torby. Przy ich zakupie zwróćmy uwagę na ilość kieszonek, by bez problemu znaleźć komórkę, klucze, dokumenty, pióro, szminkę... Będzie to znacznie łatwiejsze, kiedy umieścimy te rzecz w osobnych przegrodach. Jeśli chodzi o torebki, to zawsze wygrywa klasyczna elegancja – najlepiej wybrać uniwersalny kolor, jak czarny, brązowy czy karmelowy. Przy wyborze materiału polecam zamsz lub skórę (najlepiej ekologiczną). Na wieczór wybierzmy małą kopertówkę, która będzie dopełnieniem sukienki, dodatkowo postawmy na detale (błyszczące elementy, ciekawy łańcuszek lub oryginalne ozdobne zapięcie), które sprawią, że uzyska ona (i my) oryginalny „look”. Warto jednak pamiętać, żeby elementy te nie kolidowały z biżuterią lub sukienką.

Reasumując

Dodatki mogą upiększyć nasz wizerunek, ale też niestety mogą negatywnie go odmienić. Warto więc pomyśleć nad ich odpowiednim wyborem.

Rabat 10% przy zakupie od kwoty 50 zł

Pierwsza w Polsce wyspa Glazel Visage Galeria Rzeszów (Poziom +1)

Makijaż

permanentny

TEKST KATARZYNA KASPERKIEWICZ

M

akijaż permanentny jest obecnie najszybciej rozwijającą się branżą kosmetyczną w Polsce. Coraz więcej kobiet decyduje się na wygodny i trwały sposób podkreślenia swojej naturalnej urody. Jest to metoda całkowicie bezpieczna, stosowana od wielu Katarzyna lat na całym świecie. Kasperkiewicz Za pomocą makijażu permanentnego można nadać Kosmetolog, stylista blasku i wyrazistości oczom, skorygować lub zagęśmakijażu permanentnego cić przerzedzone brwi, nadać piękny, naturalny kolor ustom, poprawiając jednocześnie ich kształt. Dzięki mikropigmentacji można również zrekonstruować rysy twarzy po wypadkach, operacjach, chemioterapii oraz bliznach i ubytkach. Do wykonania makijażu stosujemy barwniki najwyższej jakości, które wprowadzamy cienką jednorazową igłą płytko w naskórek, gdzie utrzymują się średnio od 2 do 5 lat w zależności od rodzaju skóry. Makijaż permanentny jest rozwiązaniem dla: • wszystkich kobiet, które chciałyby dokonać trwałej korekty swojej naturalnej urody • kobiet z rzadkimi brwiami, małymi oczami, z bladymi ustami lub z ustami o nieregularnym kształcie • kobiet, które mają mało czasu na makijaż • kobiet noszących okulary i szkła kontaktowe • kobiet uczulonych na kosmetyki kolorowe • wszystkich kobiet, które chciałyby wyglądać piękniej i bardziej świeżo. W jaki sposób wykonywany jest makijaż permanentny? Makijaż permanentny polega na wprowadzeniu cienką sterylną igłą w trzecią warstwę naskórka niewielkiej ilości bezpiecznego barwnika (testowanego klinicznie w celu zminimalizowania ryzyka wystąpienia alergii). Zabieg poprzedza konsultacja, podczas której wybrany zostaje kształt oraz kolor pigmentacji. Jak się przygotować do zabiegu? Do makijażu oczu lub brwi nie ma w zasadzie żadnych wymagań. Przed wykonaniem pigmentacji ust zaleca się przyjmowanie leku antywirusowego, aby uniknąć opryszczki. Czy zabieg jest bolesny? Dzięki zastosowaniu najnowszej generacji środków do znieczulenia miejscowego powierzchniowego zabieg staje się prawie bezbolesny. Jak się wygląda bezpośrednio po zabiegu? Podczas wykonywania zabiegu może dojść do obrzęku i podrażnienia (zależy to od indywidualnych tendencji skóry), objawy te szybko ustępują. Następnego dnia po zabiegu można śmiało pokazać się w pracy, pod warunkiem że nie będzie nam przeszkadzać intensywne zabarwienie. W 2–4 dniu po zabiegu naskórek zaczyna się złuszczać, dlatego ważne jest stałe nawilżanie specjalnie do tego przeznaczonym kremem. W 4–5 dniu po zabiegu zabarwienie blednie o ok. 50% natężenia wyjściowego, dlatego nie należy się niepokoić tym, iż bezpośrednio po zabiegu zabarwienie jest wyjątkowo intensywne. Czego unikać po zabiegu? Przez minimum 2 tygodnie po zabiegu należy w miarę możliwości unikać słońca, solarium, sauny i basenu. Jak długo utrzymuje się makijaż permanentny? Makijaż permanentny utrzymuje się średnio od 2 do 5 lat, w zależności od rodzaju skóry i trybu życia. Czy po makijażu permanentnym można się malować? Tak, można nakładać dowolne kosmetyki. Kiedy wykonuje się retusz? 3–4 tygodnie po zabiegu wykonuje się retusz mający na celu wzmocnienie i utrwalenie rezultatów, zabieg ten wliczony jest w cenę. Czy istnieją przeciwwskazania? Metoda ta nie powinna być stosowana u kobiet w ciąży, w czasie infekcji oraz u osób chorych na łuszczycę, cukrzycę i przyjmujących leki sterydowe. Przeciwwskazaniem do makijażu permanentnego oczu są przebyte choroby gałki ocznej, tendencje do stanów zapalnych spojówki oraz tendencje rodzinne do odwarstwienia siatkówki.


Zaprasza przyszłych wizażystów

oraz pasjonatów do rocznej Szkoły Wizażu w trybie dziennym i zaocznym

Nabór na rok 2013/2014

Szkoła pracuje na kosmetykach Glazel, Kryolan, Make Up Atelier Paris, Stage Color oraz pędzlach Maestro!

GWARANTOWANE PRAKTYKI POZASZKOLNE, które dodatkowo przygotują Cię do pracy w zawodzie WIZAŻYSTY! Oferta edukacyjna wzbogacona także o: • kursy I i II stopnia wizażu • kursy stylizacji • kursy z analizy kolorystycznej • INTERAKTYWNE zajęcia z wizażu, stylizacji oraz analizy kolorystycznej

Szkoła oferuje:

• usługi mobilne • sprzedaż detaliczną kosmetyków Glazel, Kryolan, Make Up Atelier Paris, Stage Color, Maestro

35-068 Rzeszów, ul. Jabłońskiego 5, tel. 500 770 412, maguillageart@gmail.com, www.maguillageart.pl

9

9


10

10


Niech Zatańcz magia tańca trwa! z nami! Odkrywaj siebie!

TEKST AGATA DZIEWIT, ZDJĘCIE TADEUSZ POŹNIAK

Anna Niedzielska – założyciel, główny trener Szkoły Tańca Sportowego „AKSEL” – szkoły z 20-letnim doświadczeniem oraz bardzo znaczącymi dla miasta, regionu i kraju – osiągnięciami sportowymi i artystycznymi. Prezes Zarządu Okręgu Podkarpackiego Polskiego Towarzystwa Tanecznego, członek Zarządu Głównego PTT. Wielki pasjonat i miłośnik tańca. Czym jest dla Pani taniec, jaką rolę odgrywa w Pani życiu?

Taniec jest dla mnie wszystkim – moją pasją, pracą, moim całym życiem. Oczywiście jest tu miejsce dla moich najbliższych, mojej rodziny. Jednak nasze wspólne życie jest bardzo głęboko kształtowane przez rytm mojej pracy w szkole. Taniec to miłość bez granic.

Co takiego ma w sobie taniec, że tak porywa?

Taniec oczyszcza, uwrażliwia, otwiera nas jako ludzi – jako mężczyzn i jako kobiety. Dzięki niemu wzmacniamy naszą wiarę w siebie, odkrywamy nieznane obszary wrażliwości i szczęścia – tańcząc piękniejemy!

Jakie korzyści płynące z tańca wymieniłaby Pani jako argument dla osób, które nie do końca są przekonane akurat do takiej aktywności fizycznej?

Zapraszam do AKSLA – taniec towarzyski wspaniale odpręża i relaksuje. Poza tym, że jest przyjemną formą spędzania wolnego czasu, znakomicie wpływa na nasze zdrowie, kondycję, poprawia

sylwetkę, sposób poruszania się i autoprezentacji. Ponadto, uwrażliwia na muzykę i rytm, jest okazją do wspólnej zabawy. W przypadku dzieci to doskonały sposób na naturalne kształtowanie relacji.

Jak wyglądają zajęcia w Pani szkole?

Wszystkie nasze grupy prowadzone są przez dwóch instruktorów. Stawiamy na ciepłą atmosferę i systematykę – stąd pierwszy rok nauki, to zajęcia raz w tygodniu. W zależności od wieku kursantów trwają one od 45 minut do 1,5 godziny zegarowej. Naszym celem, oprócz podstawowych założeń programowych, takich jak: nauka tańców towarzyskich czy użytkowych, ich rytmów i kroków, jest zaszczepienie bakcyla tańca – uczucia swobody i otwartości podczas przebywania na parkiecie i czerpania z tego radości.

Anna Niedzielska z tancerzami STS AKSEL

kształtuje charakter, uczy pokory i cierpliwości, współpracy z partnerem. Pomaga w przełamaniu bariery wstydu i zbytniego autokrytycyzmu. To także stresująca, ale jakże ważna, nauka zdrowej rywalizacji sportowej, w którą wpisane są zarówno zwycięstwa, jak i porażki.

Jaki cel przyświeca działalności szkoły?

Nasz sukces – to zadowolenie naszych wychowanków, ich błysk w oczach i uśmiech na twarzy. To wielka radość obserwować ich fizyczne i mentalne przeobrażenie, ich rosnący apetyt na taniec i związane z nim wrażenia i emocje!

Jakie inne wymierne korzyści, poza technicznymi umiejętnościami, wypływają z nauki w szkole tańca?

Taniec w wersji pokazowej czy sportowej porusza jeszcze głębsze sfery naszej osobowości,

Zapraszamy do AKSLA! Może właśnie Ty zatańczysz w tym sezonie na naszej Gali z okazji 20-tych urodzin szkoły! Więcej informacji na: www.aksel.rzeszow.pl www.facebook.com/AkselRzeszow

CUDOWNA (OD)NOWA – to wspólna akcja Polskiego Radia Rzeszów i Atelier Fryzjerstwa Marcina Kasprzaka, w której Panie i Panowie poddawani są Metamorfozie. Profesjonaliści wykonują zabiegi fryzjerskie i kosmetyczne, dobierają ciekawe stylizacje i makijaż. CUDOWNEJ (OD)NOWIE towarzyszy sesja zdjęciowa. Chodzi o pokazanie, że każdy z nas jest piękny, czasami tylko trzeba to piękno wydobyć. „Cudownej (Od)nowie” Polskiego Radia Rzeszów i Atelier Marcina Kasprzaka poddał się tym razem 24-letni Paweł Wiernik. Oto efekt tej metamorfozy.

Paweł od początku deklarował, że całkowicie odda się w ręce ekspertów. Przyznawał, że do tej pory ubierał się tak jak wszyscy, w bezpieczne kolory – czarne, szare... Chciał coś zmienić, ale nie wiedział jak, nie miał ani czasu, ani wizji. Ale wiedział, jakich kolorów nie lubi: purpurowego, różowego i beżowego. Co do fryzury, to jak podkreślał, na głowie miał już wszystko: włosy długie, krótkie... wcale. Deklarował, że nie boi się zmiany. Może odczuwał jedynie niewielki stres przed czymś nowym. Z zainteresowaniem czekał na to, co spotka go w gabinecie kosmetycznym, bo nigdy wcześniej tam nie był. Okazało się, że zabieg odżywczy na twarz sprawił mu ogromną przyjemność – był na tyle relaksujący, że Pan Paweł o mało nie zasnął! Później przyszedł czas na fryzurę – ta została mocno wycieniowana. Wszystko po to, aby była lekka i łatwa w układaniu. Stylistka doradziła bardziej dopasowane stroje, wybrała ciemne spodnie, jasną bluzkę i buty oficerki. Pan Paweł był bardzo zaskoczony swoim nowym, nonszalanckim wyglądem. Zdziwiło go szczególnie to, że dobrze wyglądał w beżowym kolorze. Powiedział, że czuje się młodszy o co najmniej 4 lata. „Jestem w stanie świetnie wyglądać” – cieszył się i podkreślał, że ta Cudowna (Od)nowa, to drogowskaz jak się ubierać, jak się czesać. A warto dbać o siebie, bo jak mówił Pan Paweł „ciało jest naszą świątynią”. Panem Pawłem zaopiekowali się: Zabiegi kosmetyczne: Anna Szetela / Pracownia kosmetyczna Anna Szetela Stylizacja włosów: Mateusz Romaniak / Atelier Fryzjerstwa Marcina Kasprzaka Makijaż: Katarzyna Zielińska / Katarzyna Zielińska Wizaż & stylizacja Stylizacja ubioru: Paulina Kogut / Diesel – Millenium Hall Fotograf: Krzysztof Kuraś / Studio fotografii Krzysztof Kuraś Relacja radiowa: Bernadeta Szczypta / Polskie Radio Rzeszów S.A.

ZGŁOSZENIA DO CUDOWNEJ (OD)NOWY...

(zdjęcie twarzy i sylwetki oraz krótkie uzasadnienie) można przysyłać na adres: metamorfozy@radio.rzeszow.pl. Szczegóły na www.radio.rzeszow.pl

Autor: Bernadeta Szczypta

11


URODA

Defekty kosmetyczne

ROZSTĘPY

TEKST DR N. MED. LIDIA RAJZER

R

ozstępy są defektem kosmetycznym o wyglądzie wrzecionowatych linijnych pasm powstałych na skutek stopniowego zaniku tkanki łącznej i naskórka. Wyglądem przypominają bliznę (w ich obrębie brak jest włosów oraz elementów wydzielniczych). Są wyraźnie odgraniczone od skóry niezmienionej, początkowo barwy czerwonawo-sinawej, z czasem zmieniając się w biało-perłową. Rozstępy tworzą się stopniowo, zwykle osiągają długość 1–2 cm, mogą występować również dłuższe, sięgające nawet 15 cm, a ich szerokość waha się między 0,5 do 4 cm.

Rozstępy powstają w wyniku zmian hormonalnych i nadwyrężenia skóry. Umiejscawiają się tam, gdzie skóra najłatwiej ulega rozciągnięciu, a więc na: brzuchu, pośladkach, udach, biodrach, piersiach, okolicach stawów (kolanowych, barkowych), w części krzyżowo-lędźwiowej, kończynach górnych i dolnych. Przyczyny powstawania rozstępów Tworzenie rozstępów może wiązać się ze zmianami atroficznymi w naskórku oraz gdy włókna kolagenowe i elastynowe w skórze właściwej ulegają zmianom strukturalnym. Ze względu na to, że włókna te odpowiedzialne są za podstawowe wyznaczniki jakości skóry (elastyczność, sprężystość oraz jędrność), pod wpływem zewnętrznych i wewnętrznych czynników, stają się one kruche, a tym samym mniej podatne na rozciąganie.

Dr n. med. Lidia Rajzer Specjalista, dermatolog, Absolwentka Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego Collegium Medicum, doświadczony klinista, wykładowca, członek Europejskiego Towarzystwa Ran i Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego oddziału krakowskiego. MEDICINA ul. Grzegórzecka 67C, Kraków l.rajzer@lilia-med.pl, www.lilia-med.pl

W okresie ciąży, menopauzy lub dojrzewania płciowego zaburzenia gospodarki hormonalnej są nieuniknione, co bezpośrednio przyczynia się do powstawania rozstępów. Dodatkowo, szybkiemu przybieraniu na wadze, zarówno w czasie ciąży, jak i w okresie dojrzewania oraz u osób stosujących nieodpowiednie diety, może towarzyszyć możliwość powstawania niedoborów mikroi makroskładników – co może mieć wpływ na kondycję skóry. Problem rozstępów dotyka ok. 70% dziewcząt oraz 40% chłopców w okresie dojrzewania. Czynnikiem warunkującym powstawanie zmian w tej grupie jest predyspozycja genetyczna oraz przede wszystkim szybki wzrost. Podobny problem dotyczy osób otyłych lub uprawiających kulturystykę, gdzie znaczny wzrost masy ciała powoduje rozciągnięcie skóry. U osób otyłych, stosujących tzw. „diety cud”, dochodzi do znacznych wahań ciężaru ciała. Spadek masy ciała, a następnie jej ponowny przyrost na tyle obciąża skórę, że staje się ona zwiotczała oraz strukturalnie bardziej podatna na powstawanie rozstępów.

Z rozstępami jako defektem kosmetycznym boryka się ok. 90% kobiet w ciąży, począwszy od 6 miesiąca ciąży, gdzie skóra narażona jest na nagłe i szybkie rozciąganie.

Również długotrwały stres poprzez wzrost kortyzolu – nazywanego hormonem stresu, może przyczyniać się do powstawania rozstępów.

Przyczyny mechaniczne odgrywają rolę drugorzędną w procesie powstawania rozstępów, kluczową rolę stanowią czynniki hormonalne, takie jak: • zmieniona równowaga hormonalna w okresie ciążowym (proces po części fizjologiczny i w pełni odwracalny) • schorzenia endokrynologiczne (nadczynność nadnerczy w zespole i chorobie Cushinga). 12

Fazy rozwoju – rozstępy rozwijają się dwustopniowo: • Pierwsza faza (zapalna) jest tzw. fazą „powstawania”. Występują tu obszary gładkiej, nieznacznie wyniosłej skóry o czerwonym lub fioletowym zabarwieniu (często zmianom tym towarzyszy świąd). Faza ta trwa stosunkowo krótko (około 6 do 10 miesięcy), ale jest to czas, w którym można uzyskać najlepsze efekty terapeutyczne. • Druga faza zwana jest okresem zanikowym, ponieważ rozstępy stają się białe i lekko wklęsłe o nieregularnych brzegach. Powstają one równolegle do linii napięcia skóry, a ich leczenie jest niestety o wiele trudniejsze. Wyglądem przypominają blizny, ale w przeciwieństwie do nich mają o wiele bardziej ubogą strukturę mikroskopową. Z histologicznego (mikroskopowego) punktu widzenia, rozstępy są uszkodzeniami włókien sprężystych i kolagenowych tkanki łącznej. W następnym numerze zostanie omówione leczenie rozstępów oraz profilaktyka.


Ulthera

ULTRADŹWIĘKI W WALCE Z CZASEM

J

eszcze do niedawna, poprawa wyglądu kojarzona była tylko z chirurgią plastyczną, która dość radykalnie ingeruje w struktury organizmu. Dziś, dostępne są metody subtelniejsze i znacznie mniej inwazyjne, na których opiera się medycyna estetyczna. Obecnie wiodącym trendem jest dążenie do uzyskania coraz lepszych efektów, przy coraz mniejszym obciążeniu pacjenta, a przy tym zachowaniu jego naturalnego wyglądu. Takie możliwości dają nam nowe urządzenia medyczne. Hitem ostatnich lat jest urządzenie Ulthera, pozwalające na lifting i ujędrnienie skóry twarzy, szyi i dekoltu już po pierwszym zabiegu.

AGNIESZKA KOCZYNASZ

lek. medycyny estetycznej

Jak działa? Ulthera wykorzystuje zjawisko koncentracji fali ultradźwiękowej w wybranych miejscach i na określonej wcześniej głębokości, co powoduje powstanie punktów koagulacji termalnej. Punkty te inicjują naturalną odpowiedź organizmu – pobudzają fibroblasty do produkcji nowych włókien kolagenowych, w wyniku czego dochodzi do zagęszczenia i napięcia skóry. A wszystko to odbywa się pod kontrolą obrazu USG skóry, co gwarantuje bezpieczeństwo, skuteczność i precyzję.

Nieinwazyjny lifting twarzy Już w trakcie zabiegu rozpoczyna się proces regeneracji skóry, a pełny efekt uzyskuje się stopniowo, do 90 dni po zastosowaniu terapii. Rezultatem zabiegu jest naturalny lifting twarzy, poprawa owalu, remodeling podbródka, uniesienie górnych powiek oraz policzków.

Dlaczego Ultherapy? Ultherapy to milowy krok w dziedzinie odmładzania. Efekty zabiegu porównywalne są do tych z użyciem skalpela. Urządzenie pozwala bowiem lekarzowi na dotarcie w głąb skóry do tych samych tkanek, do których podczas operacji docierają chirurdzy plastycy, z tym że w trakcie Ultherapy zewnętrzne warstwy skóry pozostają nietknięte, a bezpośrednio po zabiegu pacjent jest w stanie powrócić do normalnego trybu życia bez konieczności stosowania szczególnych środków ostrożności.

Dla kogo? Metoda Ultherapy jest idealnym rozwiązaniem dla tych, którzy borykają się z wiotkością skóry, a nie chcą jeszcze poddawać się inwazyjnym zabiegom chirurgii plastycznej.

Zabieg wykonywany w: Salonie Kosmetyki Laserowej ul. Bernardyńska 11 (I piętro), 35-069 Rzeszów tel. +48 17 852 80 11, tel. kom. +48 601 960 500 www.laser.rzeszow.pl

SALON KOSMETYKI LASEROWEJ

35-069 Rzeszów, ul. Bernardyńska 11 (I piętro) tel. +48 17 852 80 11, tel. kom. +48 601 960 500 www.laser.rzeszow.pl 13


ZDROWIE

„Sokolim okiem ” LASEROWA KOREKCJA WZROKU TEKST AGATA DZIEWIT, ZDJĘCIA TADEUSZ POŹNIAK

14

września 2013 r. w Kielnarowej k. Rzeszowa odbyła się konferencja dotycząca chirurgii oka, zorganizowana przez Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej Visum Clinic z Rzeszowa. Klinika oferuje szeroki zakres specjalistycznych usług medycznych, takich jak: diagnostyka i leczenie schorzeń oczu jak zaćma, jaskra, schorzenia siatkówki, AMD, stożek rogówki oraz retinopatia wcześniacza. Zajmuje się również wykrywaniem i korygowaniem większości wad wzroku metodami tradycyjnymi, jak okulary i soczewki kontaktowe oraz metodami operacyjnymi, jak laserowa korekcja wzroku oraz implantacja specjalnych soczewek wewnątrzgałkowych. Podczas konferencji przedstawiono zarys historyczny kształtowania się sposobów korekcji wad wzroku oraz najnowocześniejsze technologie, dzięki którym zabiegi te są coraz doskonalsze. Punktem kulminacyjnym były dwie operacje transmitowane na żywo z Visum Clinic – korekcja wzroku oraz operacja zaćmy i korekcji astygmatyzmu przy pomocy soczewki torycznej. Drugą z nich przeprowadził dr Mariusz Spyra, okulista, chirurg, który zgodził się odpowiedzieć na kilka pytań i przybliżyć temat laserowej korekcji wzroku.

Jakie są Pana obserwacje dotyczące laserowej korekcji wzroku w naszym kraju – w zakresie najnowszych rozwiązań i możliwości przeprowadzenia takiego zabiegu? Laserowa korekcja wzroku w Polsce jest obecna już od ponad 20 lat. Dzięki inicjatywie prof. Ariadny Gierek-Łapińskiej, rozpoczęto bardzo wcześnie korygowanie wad wzroku laserem excimerowym w Klinice Okulistyki AM w Katowicach. Od tego momentu rozpoczął się intensywny rozwój chirurgii refrakcyjnej w naszym kraju, choć dotyczył on jednego ośrodka, o którym wspomniałem – w owym

czasie, nie wykonywano bowiem takich zabiegów w ośrodkach prywatnych. Sytuacja zmieniła się po roku 2000, kiedy to powstało wiele ośrodków prywatnych. Wyłączono te zabiegi z katalogu refundacji NFZ, operacja laserowej korekcji wzroku stała się zabiegiem wyłącznie komercyjnym. Obecnie prawie 14

w każdym mieście wojewódzkim jest zainstalowany nowoczesny laser do korekcji wzroku, w Rzeszowie stało się to w lipcu 2012 r. Obserwując na przestrzeni lat rozwój tej dziedziny okulistyki, można zauważyć wielki postęp, jeżeli chodzi o zwiększenie zaawansowania technologicznego laserów, ich precyzji i bezpieczeństwa przeprowadzanych zabiegów. Chciałbym wspomnieć o tym, że koszt operacji w Polsce jest znacznie niższy, niż na zachodzie Europy, pomimo, że jakość sprzętu i usług nie ustępuje zabiegom tam wykonywanym – o czym świadczy duża liczba pacjentów z zagranicy korzy-

stających z usług laserowej korekcji w Polsce. Popularność tej metody korekcji wzroku rośnie znacząco na świecie i jednocześnie w Polsce, o czym świadczy coraz większa ilość operujących się pacjentów. LASIK (Laser in situ keratomileusis) jest obecnie najpopularniejszą metodą korekcji, posiada korzyści ponad innymi

procedurami, włączając w to względny brak bólu pooperacyjnego i fakt osiągnięcia dobrej ostrości widzenia w ciągu krótkiego czasu po zabiegu. LASIK jest najbardziej efektywną metodą leczenia zarówno dużych, jak i niewielkich wad wzroku. Zabieg trwa zaledwie kilka minut, co pozwala zredukować do minimum dyskomfort związany z jego przeprowadzaniem. Jakie wady wzroku kwalifikują się do zabiegu? Czy można wykonywać zabiegi przy dużych, kombinowanych wadach, czy są jakieś ograniczenia? Wartości i zakres wad wzroku, które można korygować jest dosyć szeroki i zależy nie tyle od wartości danej wady, ale także od budowy rogówki i jej grubości – upraszczając, im grubsza rogówka, tym większą wadę możemy usunąć. Zakres i rodzaj wady wzroku, który możemy korygować laserem excimerowym ViSx S4 to: krótkowzroczność do -10,0 dioptrii, nadwzroczność do +6,0 dioptrii, astygmatyzm do 5,0 dioptrii, kombinacja astygmatyzmu z krótkowzrocznością lub nadwzrocznością, astygmatyzm mieszany, aberracje wyższego rzędu. Chciałbym również wspomnieć o możliwości korygowania tzw. presbiopii (starczowzroczności) u pacjentów starszych, potrzebujących okularów do czytania. Technologia oparta na metodzie Presbi Advanced CustomVue pozwala na korekcję tej wady w zakresie do +4,0 dioptrii. Starczowzroczność, to klasyczna wada, która najczęściej ujawnia się między 38. a 42. rokiem życia i związana jest ze zmniejszającą się zdolnością oka do akomodacji – powoduje, że coraz trudniej nam czytać czy widzieć bliskie szczegóły. Młode oko bez problemów dostosowuje się do oglądania przedmiotów w różnych odległościach. Z czasem jednak zdolność naszych oczu do wyostrzania obrazu, który jest blisko, słabnie. Dzięki zabiegowi Presbi Advanced CustomVue jesteśmy w stanie skorygować i spowolnić ten proces.


Jakie warunki musi spełniać pacjent, żeby zostać zakwalifikowanym do zabiegu laserowej korekcji wzroku? Przede wszystkim pacjent musi posiadać wadę wzroku. Jeżeli ktoś ją ma i nie może lub nie chce nosić okularów lub szkieł kontaktowych, to można zastosować chirurgię refrakcyjną. Pierwszym kryterium kwalifikacyjnym jest wiek. Operacji tego typu zwykle nie wykonuje się u dzieci. Pacjent musi mieć minimum 20– 21 lat, wtedy kończy się rozwój i już nie zmieniają się wymiary gałki ocznej, a wada wzroku się stabilizuje. Za górną granicę wieku przyjęto 65 lat. Wskazania obejmują pacjentów z krótkowzrocznością, nadwzrocznością i astygmatyzmem. Przed wykonaniem operacji, każdy pacjent przechodzi badania kwalifikacyjne, na specjalistycznych urządzeniach, dzięki którym możemy właściwie przygotować pacjenta do zabiegu.

o prowadzenie samochodu, zdarzyło się, że pacjent zaraz po zabiegu pojechał do domu bez okularów, ale tego nie polecam. Natomiast normą jest prowadzenie samochodu na drugi czy kolejny dzień. Jakie ryzyko wiąże się z zabiegiem? Czy po zabiegu mogą wystąpić komplikacje, a jeśli tak to jakie? Bardzo szczegółowe badania kwalifikujące do zabiegu, liczne zabezpieczenia i wiele nowości technologicznych lasera oraz fakt, że zabieg ten odbywa się na najbardziej zewnętrznej części oka, sprawiają, że bezpieczeństwo wykonania laserowej korekcji wzroku jest niezwykle wysokie. Jednocześnie warto nadmienić, że na ponad 30 mln laserowych korekcji wykonanych

Czy są jakieś ograniczenia związane z przeprowadzeniem takiej procedury – na przykład rodzaj wady czy inne uwarunkowania po stronie pacjenta? Jakie są przeciwwskazania do wykonania laserowej korekcji wzroku? Chirurgia refrakcyjna daje nowe możliwości dla wszystkich, którzy nie chcą bądź nie mogą nosić okularów lub tradycyjnych soczewek kontaktowych. Niestety, nie każdy, kto ma problemy ze wzrokiem, może poddać się zabiegowi laserowej korekcji. Nie wykonuje się zabiegów laserowej korekcji w przypadku: wieku poniżej 21 lat, niestabilnej wady w ciągu ostatnich 12 miesięcy, ciąży, karmienia piersią, zdekompensowanej cukrzycy, chorób reumatoidalnych, leczenia immunosupresyjnego, zdiagnozowanego stożka rogówki, zespołu suchego oka, niedomykania powieki, infekcji oka wirusem herpes, stanów zapalnych powiek, spojówek, błony naczyniowej. Względnymi przeciwwskazaniami są: jaskra, niedowidzenie, jednooczność oraz przebyta operacja odwarstwienia siatkówki. Jak wygląda sam zabieg i na czym polega działanie lasera? Zabieg polega na odpowiednim wymodelowaniu promieniem lasera kształtu rogówki tak, aby umożliwić skupianie się promieni świetlnych dokładnie na siatkówce. Zmiana kształtu rogówki powoduje zmianę mocy optycznej rogówki i zniesienie wady wzroku. Cały zabieg trwa kilka minut, przy czym samo modelowanie laserowe kilkanaście lub kilkadziesiąt sekund. Zabieg jest przeprowadzany w znieczuleniu kroplowym w pełnej świadomości pacjenta. Cały pobyt w klinice chirurgii refrakcyjnej często trwa nie dłużej niż 2 godziny. Czy po zabiegu można prowadzić samochód, ponownie uprawiać sport? Jak długo zajmuje powrót do normalnej aktywności? Po zabiegu laserowym pacjenci bardzo szybko, sukcesywnie wracają do sportu. Jeżeli chodzi

do tej pory na świecie, nie utraciła wzroku dotychczas ani jedna osoba! Obawa ta, choć zrozumiała, w ogóle nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistości. Mniejsze powikłania, takie jak: infekcja, przejściowe przymglenie, przesunięcie płatka czy osłabienie biomechaniki rogówki, zdarzają się bardzo rzadko. Czy wystarczy przeprowadzić jedną procedurę? Rezultaty korekcji mają charakter stały i bardzo rzadko zdarza się, że zabieg trzeba powtórzyć. Bezpośrednio po zabiegu (przez okres 2–3 dni) pacjent widzi obraz zamglony. W czasie rehabilitacji mogą wystąpić delikatny dyskomfort, obrzęk powiek, swędzenie, łzawienie, uczucie ciała obcego w oku, a w późniejszym okresie nadwrażliwość na światło czy wahania ostrości widzenia. Pełna ostrość widzenia powraca

w zależności od użytej metody od kilku dni do kilku tygodni po zabiegu, jednak wahania ostrości widzenia mogą występować jeszcze przez okres 12 miesięcy po zabiegu. Czy może się zdarzyć, że za jakiś czas wada wzroku powróci? Czy w takim wypadku jest możliwa ponowna operacja oka, w którym nastąpiła regresja wady po wcześniejszej korekcji laserowej? Rezultaty korekcji mają charakter stały i bardzo rzadko zdarza się, że zabieg trzeba powtórzyć. Jeżeli wada powraca, raczej mówimy o regresji wady i jest ona częściowa, a nie całkowita. Wtedy, w większości przypadków, zabieg można powtórzyć, wykonując jeszcze raz procedurę korekcji laserowej. Bardzo rzadko zdarza się, że zabieg laserowy nie ściągnie całej wady – czy to z powodu wielkości wady, warunków, jakie towarzyszyły wykonywaniu operacji, czy specyfiki indywidualnych właściwości oka pacjenta. Wtedy można dokonać ponownej operacji i dokorygowania resztkowej wady. Powiedzmy jeszcze o najczęstszych obawach zgłaszanych przez pacjentów w trakcie wizyty kwalifikacyjnej. Obawa przed utratą widzenia – Wielu potencjalnych kandydatów do LASIK, obawia się możliwości utraty widzenia na skutek zabiegu. Jednak według danych FDA, nie zanotowano jeszcze ani jednego pacjenta, który by utracił wzrok na skutek operacji, a przeprowadzono już miliony zabiegów LASIK na świecie.
 Obawa przed bólem – Jest jednym z głównych powodów, dla których ludzie generalnie unikają zabiegów medycznych. Na szczęście, LASIK jest jednym z najmniej inwazyjnych zabiegów chirurgicznych przeprowadzanych w dzisiejszych czasach. Większość pacjentów mówi, że nie odczuwała żadnego bólu, tylko lekki nacisk podczas laserowego kształtowania rogówki. Obawa związana z byciem świadomym podczas zabiegu
– Zabieg LASIK, to krótki zabieg, podczas którego pacjenci są przytomni. Niektórzy pacjenci boją się widoku mikrokeratomu lub wiązki lasera na tyle, że wolą pozostać przy niedogodnościach związanych z okularami czy szkłami kontaktowymi. Jednak wbrew utartemu poglądowi pacjenci nie są w stanie zobaczyć ani mikrokeratomu, ani wiązki lasera podczas zabiegu, dzięki efektowi wywołanemu przez odpowiednie krople. Obawa przed kontaktem z laserem
– Tak, laser excimerowy kształtuje rogówkę. Nie, to nie boli. Chociaż wielu pacjentów obawia się części zabiegu, podczas której wykonuje się laserowanie, część ta trwa zwykle zaledwie około 10–20 sekund. Pacjentom oferuje się środki uspokajające przed zabiegiem, a do oczu miejscowe znieczulenie kropelkowe. Sam zabieg trwa mniej niż minutę. 15


ZDROWIE

Przemyślane ODCHUDZANIE TEKST MGR ELŻBIETA NOCULAK

N

a całym świecie oferuje się kilkaset najróżniejszych diet odchudzających. Większość z nich pozwala w krótkim czasie pozbyć się kilku zbędnych kilogramów. Problem jednak w tym, że sukces nigdy nie jest trwały, waga powraca z nawiązką, a ciało w szybkim tempie traci na fizycznej atrakcyjności.

Większość „cudownych” kuracji odchudzających nie wnosi żadnych pozytywnych efektów, a jedynie zaostrza problem nadwagi. Zasadniczym celem nowatorskich rozwiązań dietetycznych jest gwałtowny i niespodziewany atak na proces utrwalonego latami metabolizmu. Pomysłodawcy doskonale wiedzą, że skuteczna dieta odchudzająca musi wywołać szok metaboliczny, by zadziałać właściwe. Tak, działa, ale tylko do czasu. Organizm w szybkim tempie dostosowuje się do nowych warunków egzystencji i w ramach nasilonego kryzysu uruchamia złożony system obrony: • zaniża przemianę materii • zmniejsza udział energochłonnej tkanki mięśniowej • nasila magazynowanie rezerw tłuszczowych zapewniających przetrwanie Drastyczne odchudzanie daje szybki, wyraźny efekt. Niestety, najczęściej masa ciała obniża się kosztem spadku masy mięśniowej, natomiast ilość tłuszczu nie ulega zmianie lub podwyższa się. W efekcie waga spada, ale procent otłuszczenia wzrasta. W ten sposób osoba odchudzająca się pomimo utraty kilku kilogramów paradoksalnie staje się bardziej otyła. Wraz z utratą masy mięśniowej następuje spowolnienie przemiany materii. W ciągu pierwszej doby drastycznego ograniczenia kalorii tempo metabolizmu obniża się o 15–30%, a po upływie dwóch, trzech tygodni praktykowania ubogokalorycznej diety, przemiana materii może spaść o dalsze 10–15%. Ponadto, w czasie niedożywienia, w organizmie pojawia się uczucie zmęczenia, ospałości, które ma zniechęcać do podejmowania aktywności fizycznej. To między innymi z tego powodu wiele osób odchudzających ma spore trudności ze znalezieniem motywacji do systematycznych ćwiczeń. Mimo, iż zasadniczą linią obrony organizmu przed utratą tłuszczu jest hamowanie tempa przemiany materii, to jednak w warunkach kryzysu istotną rolę dogrywają także inne mechanizmy obronne. Następuje między innymi wzrost aktywności hormonów i neuroprzekaźników przyspieszających tycie i utrudniających odchudzanie. Zmiany zachodzą także na poziomie układu enzymatycznego. Typowym przykładem jest enzym – lipaza lipoproteinowa, którego ilość gwałtownie wzrasta w stanie zagrożenia. Enzym ten między innymi nasila odkładanie tkanki tłuszczowej udowo-pośladkowej. Ponadto, jak wynika z badań, w okresie odchodzenia od przyjętego programu odchudzania następuje także wzmożony proces różnicowania się nowych komórek tłuszczowych, które w następnej kolejności pobudzają swój rozrost, przysparzając dalszych problemów. 16

Jaką więc przyjąć strategię? Dieta odchudzająca nie powinna drastycznie zmieniać dotychczasowego sposobu żywienia. Wszelkiego rodzaju działania powinny być wprowadzone etapami, by nie wywołać w organizmie stanu kryzysowego. W pierwszej kolejności należy uświadomić sobie listę błędów, a następnie systematycznie pracować nad ukształtowaniem nowych nawyków żywieniowych. Nie należy również doszukiwać się przyczyn swojej nadwagi w samej kaloryczności pożywienia. Nadmiar kalorii w diecie, to obecnie jedna z rzadszych przyczyn nadwagi. Znacznie poważniejszym czynnikiem jest brak regularności odżywiania, nieodpowiednia jakość żywności oraz brak należytej aktywności fizycznej. Z tego tytułu przed przystąpieniem do właściwego programu odchudzania warto zadać sobie kilka istotnych pytań: Ile jadam posiłków w ciągu dnia? Jeżeli jeden lub dwa, odchudzanie nigdy nie zakończy się sukcesem. Przy małej częstotliwości odżywiania organizm spowalnia tempo przemiany materii, redukuje tkankę mięśniową i zwiększa zasoby tłuszczu. POSTANOWIENIE: Codziennie będę starać się spożywać 3–4 posiłki, a jeżeli moja aktywność fizyczna zwiększy się – min. 4–5. Czy jem śniadanie? Jeżeli nie, organizm będzie pracował na zwolnionych obrotach. W efekcie proces odchudzania będzie bardzo utrudniony. POSTANOWIENIE: Nigdy nie wyjdę z domu bez śniadania. Od tej pory będzie to mój najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Czy między posiłkami coś podjadam? Jeżeli tak, to organizm na bieżąco otrzymuje kalorie i nie musi naruszać pokładów tkanki tłuszczowej. Większość przekąsek to skondensowane bomby cukrowo-tłuszczowe, które w jednej chwili przestawiają organizm na magazynowanie tłuszczu i utrudniają jego spalanie. POSTANOWIENIE: Będę unikać wszelkich przekąsek. Między posiłkami mogę spożywać jedynie wodę mineralną, niesłodzoną herbatę lub kawę, względnie warzywa. Czy sięgam po jedzenie z innej przyczyny jak odczucie głodu, np. nuda, stres? Jeżeli tak, organizm otrzymuje ponadnormatywne kalorie, które chętnie oszczędza na trudniejsze czasy. POSTANOWIENIE: Przy pojawianiu się nieuzasadnionego apetytu, będę kontrolować swoje zachowanie i starać się odwracać uwagę od je-

dzenia, np. wychodząc na spacer. Będę uprzątać pożywienie z miejsc, gdzie nie powinno się ono znajdować i umieszczać je poza zasięgiem wzroku. Czy często jadam słodycze? Przy częstym podjadaniu łakoci odchudzanie jest niemal niemożliwe. Cukier szczególnie w połączeniu z tłuszczem silnie aktywuje rozrost komórek tłuszczowych i ogranicza ich redukcję. POSTANOWIENIE: W diecie będę ograniczać słodkie przysmaki. Lepiej raz w tygodniu zrobić „słodki dzień” niż codziennie konsumować mniejszą ilość słodyczy. Jeżeli najdzie mnie ochota na coś słodkiego, lepiej zjeść ciastko po posiłku niż na pusty żołądek. Czy wolno jem posiłki? Zbyt szybkie jedzenie posiłków utrudnia trawienie oraz pogarsza wchłanianie i wykorzystanie wielu składników pokarmowych, co może pogarszać jakość odżywczą diety i utrudniać odchudzanie. POSTANOWIENIE: Podczas spożywania posiłków będę koncentrować się tylko i wyłącznie na jedzeniu (nie czytać, nie oglądać telewizji). Będę przygotowywać tylko i wyłącznie jedną porcję posiłku na raz. Każdy kęs pokarmu przed połknięciem muszę dokładnie przeżuć, odkładając w tym czasie sztućce. W czasie posiłku będę starać się robić przerwę, a po jego zakończeniu natychmiast odchodzić od stołu. Do jedzenia posiłków będę używać mniejszych talerzy i sztućców. Czy często przyrządzam potrawy smażone? Wprowadzają one do organizmu dodatkowe, duże ilości kalorii. Kawałek chudego mięsa długo smażony na patelni jest w stanie wchłonąć w siebie prawie tyle tłuszczu, ile sam waży i dostarczyć: uwaga! – przeszło 100% kalorii więcej. POSTANOWIENIE: Będę spożywać potrawy gotowane, pieczone w folii lub krótko smażone na niewielkiej ilości tłuszczu. Potrawa smażona może się pojawić w jadłospisie nie częściej jak dwa razy w tygodniu! Czy nie za dużo jadam potraw mącznych? Niestety, od nadmiaru węglowodanów najbardziej się tyje. Cukry, również te w formie złożonej, jak pieczywo, makarony, ryż uruchamiają reakcje sprzyjające odkładaniu tkanki tłuszczowej. Chociaż węglowodany same w sobie nie zawierają zbyt wielu kalorii, to jednak przestawiają organizm na magazynowanie tłuszczu. POSTANOWIENIE: Posiłkiem najbardziej obfitującym w węglowodany będzie śniadanie. Na kolacje będę unikać przetworów zbożowych i potraw mącznych. W ciągu dnia mogę maksymalnie spożyć 2 kromki chleba oraz 30 g ryżu (waga


Rola aktywności fizycznej przed ugotowaniem) lub 150 g ziemniaków. Do woli mogę się objadać warzywami. Niewielki owoc tylko 2–3 razy dziennie jako dodatek do posiłku. Czy słodzę herbatę i piję słodkie soki lub napoje? Są to skondensowane źródła szybko przyswajalnych cukrów, które drastycznie przestawiają metabolizm na magazynowanie rezerw tłuszczowych. Szklanka soku owocowego może wywołać więcej zamieszania niż jedno ciastko. POSTANOWIENIE: Nie będę słodzić kawy i herbaty oraz pić słodkich napojów i soków. W celu popijania posiłków będę stosować chude produkty mleczne, jak kefir, maślanka oraz soki warzywne.

w procesie odchudzania

TEKST BEATA BĄK

A

ktywność fizyczna i odpowiednio zbilansowana dieta stanowią nieodzowny element w prawidłowym i trwałym procesie odchudzania oraz zachowaniu pełnego zdrowia fizycznego i psychicznego. Połączenie zdrowego odżywiania z uprawianiem sportu jest najskuteczniejszą metodą pozbycia się problemów z nadwagą i jej przykrymi zdrowotnymi skutkami.

Podstawowe korzyści Treningi niosą za sobą wiele korzyści. Jedną z nich jest przyspieszenie metabolizmu. Ćwiczenia wzmacniają mięśnie, więzadła i ścięgna, poprawiają gęstość kości. Wysiłek fizyczny sprawia, że wydziela się endorfina – hormon szczęścia.

Powinna trwać 15–30 min. Ma na celu rozgrzanie mięśni, poprawia ich elastyczność, zapobiega kontuzjom w czasie treningu, a także zwiększa efektywność ćwiczeń. Z doświadczenia wiem, że najlepszym rozwiązaniem jest połączenie treningu siłowego z aero-

Chemia organizmu Musimy wiedzieć, że zależnie od czasu i intensywności treningu w organizmie zachodzą różne przemiany. Po pierwszych 30 sekundach organizm wykorzystuje bezpośrednie źródło energii z ATP, który jest nośnikiem energii chemicznej, używanej w metabolizmie komórki. Fosfokreatyna, czyli związek gromadzący energię w wiązaniach wysokoenergetycznych w tkankach mięśniowych, uruchamiana jest po ok. 1 minucie ćwiczeń. Spalanie węglowodanów pochłania jakąś godzinę. Dopiero po tym czasie uwalniana zostaje energia z tłuszczów.

bowym. Taka kompilacja przynosi najlepsze efekty. Jeśli do tego odpowiednio się odżywiamy, cel jest osiągany szybciej i jest trwały. Ustalając program treningowy, najlepiej zdać się na fachowca. Trener rzetelnie poprowadzi naszą osobę i zadba o każdy istotny aspekt. Jeśli decydujemy się na sam trening tlenowy (aerobowy) – jakim może być bieganie, jazda na rowerze czy rolkach – pamiętajmy, że powinien trwać minimum 30 minut. Zalecałabym trening w jednym tempie na ok. 65% tętna maksymalnego. Tętno maksymalne – to częstość pracy serca w zależności od intensywności treningu. Wyznaczamy je wg wzoru HRm=220-wiek. Wynikiem jest nasza maksymalna wysokość pulsu. Chcąc prowadzić trening spalający tkankę tłuszczową, obliczamy 60–70% z naszego tętna maksymalnego. Wyższy puls będzie świadczył o treningu kondycyjno-wysiłkowym. Pomiar ten jest pomocny na początku przygody ze sportem. Jednak wynik obliczenia z tego wzoru może

Czy moja aktywność fizyczna jest wystarczająca? Systematyczny ruch to najważniejszy czynnik przyspieszający spalanie kalorii. Ćwiczenia fizyczne aktywują metabolizm, nasilają rozpad tkanki tłuszczowej oraz zwiększają wykorzystanie jej zapasów w przemianach energetycznych. POSTANOWIENIE: Minimum 4 razy w tygodniu wykonam 30–40-minutowy marsz w tempie „spieszącego się człowieka”. Spróbuję także zwiększyć swoją codzienną aktywność fizyczną, np. pokonać drogę do pracy pieszo zamiast samochodem, korzystać ze schodów zamiast windy itp. Wreszcie ostatnie pytanie: czy przestrzegając wszystkich powyższych zasad, jestem w stanie osiągnąć sukces? Nie tylko osiągnąć, ale przede wszystkim trwale utrzymać wypracowane wyniki! Nie wszystkie zmiany w sposobie żywienia muszą być wprowadzane nagle. Warto sporządzić sobie listę popełnianych błędów, a następnie wybrać trzy najbardziej niekorzystne czynniki mogące utrudniać utrzymanie właściwej masy ciała. Kiedy uda nam się zapanować nad nimi, przynajmniej przez okres dwóch tygodni, możemy przystąpić do realizacji kolejnych zadań. W ten sposób nie tylko powoli i systematycznie redukujemy nadwagę, ale przede wszystkim kształtujemy w sobie nowe, korzystne zachowania żywieniowe pozwalające cieszyć się zdrowiem i szczupłym ciałem na wiele lat.

Poradnia Dietetyczna Dobry Dietetyk mgr Elżbieta Noculak tel. kom. 510 187 033

Małe porady treningowe Dla osób rozpoczynających odchudzanie trening zalecany jest 3 razy w tygodniu. Należy pamiętać, że przemyślany trening nie musi, a nawet nie może prowadzić do wycieńczenia organizmu. Mamy odczuwać przyjemne zmęczenie. Podstawą każdego treningu jest rozgrzewka.

17


ZDROWIE

Awersja seksualna

Rola aktywności fizycznej w procesie odchudzania

TEKST LEK. MED. JADWIGA HOMA

CIĄG DALSZY

być nieadekwatny, np. dla osoby starszej ćwiczącej intensywnie kilka lat. Trzeba pamiętać także, że wysiłkowość będzie się różniła w zależności od dyscypliny sportu. Po dłuższym stażu treningowym, gdy już pierwsze założenia zostały zrealizowane, pod okiem trenera możemy wprowadzać zmiany. Sport vs. dieta Skoro już trzymamy dietę i ćwiczymy, to postarajmy się, aby jedno nie przeszkadzało drugiemu. Niejednokrotnie słyszymy, że za dużo zjedliśmy przed treningiem lub jesteśmy zbyt słabi z powodu niedostatecznej liczby kalorii dostarczonej tuż przed wysiłkiem. Ważne jest, żeby jeść przed treningiem i po nim. Nie róbmy sobie głodówek, których nasz organizm nie znosi. Mimo to program żywieniowy powinien mieć ujemny bilans kaloryczny, czyli taki, gdzie organizm spala więcej kalorii niż przyjmuje. Osoby, które chcą schudnąć, muszą swoją dietę opierać na węglowodanach złożonych o niskim indeksie glikemicznym. Indeks glikemiczny jest wskaźnikiem węglowodanowym wzrostu glukozy we krwi po posiłku w danym czasie. Im wyższa wartość IG danego produktu, tym poziom cukru we krwi będzie wyższy po jego spożyciu. Im niższy IG, tym lepiej. Niski poziom IG, to 0–40. 40–60 to średni, natomiast powyżej 60 – wysoki. Tabele z IG znajdziemy w Internecie i specjalistycznych książkach. Węglowodanami złożonymi o niskim indeksie glikemicznym, które bym poleciła, są: kasza gryczana, ryż brązowy, makaron z semoliny z pszenicy durum. Źródło białka polecam pozyskiwać z mięsa, ryb, jajek. Należy pamiętać także o zdrowych kwasach tłuszczowych. Bazujmy na oliwie z oliwek, oleju lnianym, orzechach i rybach morskich. Dla osób, które chcą się pozbyć nadmiaru ciałka, zalecałabym, aby posiłek przed treningiem składał się z białka, np. w postaci mięsa drobiowego z dodatkiem węglowodanów pochodzenia roślinnego. Po treningu należy zjeść pełnowartościowy posiłek z udziałem białek, tłuszczy i węglowodanów. Jest to konieczne dla odżywienia zmęczonego, „zniszczonego” ćwiczeniami mięśnia i ciągłego „podkręcania” metabolizmu. Jeśli jemy regularnie, nie robiąc zbyt krótkich, ani zbyt długich odstępów między posiłkami, nasz organizm radzi sobie doskonale z trawieniem pokarmu, nie zaburza się praca żołądka ani jelit, żwawiej funkcjonuje, co w rezultacie przekłada się na lepsze samopoczucie. Podsumowując, ćwiczenia bez diety i dieta bez ćwiczeń, nie przyniosą takich rezultatów, jak w połączeniu obu tych substratów. Tak więc, trenujmy regularnie, odżywiajmy się zdrowo, a efekty przyjdą szybciej niż nam się wydaje. 18

A

wersja seksualna to dysfunkcja seksualna, którą potocznie określamy jako wstręt do seksu. Dotyka głównie kobiety – występuje dziesięciokrotnie częściej u kobiet niż u mężczyzn.

Aby zdefiniować to zaburzenie, muszą być spełnione ogólne kryteria dysfunkcji, to znaczy:

Lek. med. Jadwiga Homa Absolwentka Akademii Medycznej w Warszawie. Specjalista Ginekologii i Położnictwa. Specjalista Seksuologii. Prowadzi własną praktykę, a także pełni funkcję Dyrektora ds. Medycznych w NZOZ.

• osoba nie jest zdolna do uczestniczenia w związkach seksualnych odpowiednio do swoich pragnień. • dysfunkcja występuje często, lecz w pewnych sytuacjach może się nie ujawniać. • dysfunkcja występowała przez co najmniej 6 miesięcy. • dysfunkcji nie można przypisać innym zaburzeniom psychicznym i zaburzeniom zachowania ani schorzeniom somatycznym (jak zaburzenia endokrynologiczne) czy farmakoterapii.

Objawy awersji

U osób dotkniętych tym zaburzeniem mogą wystąpić różne objawy: • Perspektywa kontaktu seksualnego z partnerem powoduje niechęć, obawę lub lęk w stopniu wystarczającym, by unikać tej seksualnej aktywności lub jeśli do niej dochodzi, pojawiają się uczucia silnie negatywne i niezdolność do przeżywania przyjemności. • W przypadku kontaktu z bodźcami erotycznymi pochodzącymi od partnera, występują przykre odczucia z towarzyszącymi objawami wegetatywnymi (np. bóle brzucha, wymioty). Osoba odczuwająca wstręt do partnera może odbierać awersyjnie wszystkie próby dotyku. • Uczucie wstrętu ogranicza się wyłącznie do bodźców seksualnych w próbach współżycia (np. dotykowych, zapachowych, wzrokowych). • Zdarza się, że reakcje te mogą wystąpić na samo wyobrażenie sobie tych bodźców. • W skrajnej postaci, występuje odraza do wszelkich bodźców i kontaktów seksualnych, niezależnie od osoby partnera.

Formy zachowań awersyjnych:

Nagła – pojawiła się jako reakcja na jakieś wydarzenie, np. zdradę partnera, kiedy osoba zdradzana nie może wyobrazić sobie kontaktu, ponieważ czuje się bardzo zraniona i wstręt do partnera jest tak silny, że uniemożliwia zbliżenie. Także sam dotyk, bez perspektywy pieszczot, może wywoływać awersję. Podobną, nagłą reakcję, może wywołać przymusowy kontakt, zgwałcenie. Narastająca stopniowo – nieprawidłowa relacja partnerska rozwija się w czasie. Reakcja na zachowanie partnera o dużej urazowości, reakcja na zaniedbania higieniczne, reakcja na proponowanie nieakceptowanych form współżycia, np. zmuszanie do eksperymentowania z innymi partnerami. Awersja może być skutkiem narastania innych dysfunkcji, np. zaburzeń erek-

cji. Nieleczone, mogą doprowadzić do frustracji z powodu braku satysfakcji u kobiety, która początkowo będzie unikać współżycia, a później mogą również u niej wystąpić objawy awersji. Zmienna – charakteryzuje się nagłym początkiem awersji, krótkim przebiegiem oraz naprzemiennym występowaniem. Najczęściej dotyczy osób z zaburzeniami osobowości.

Przyczyny awersji

Należy zastanowić się nad przyczynami tego zaburzenia. Najczęstszymi są zaburzone relacje między partnerami. Do awersji prowadzić mogą problemy organiczne mające związek z zaburzeniami pożądania. • Ogólne osłabienie, niedożywienie • Choroby przewlekłe (cukrzyca, choroby nerek, choroby serca, choroby stawów, alkoholizm, schorzenia neurologiczne) • Zaburzenia hormonalne (obniżenie poziomu testosteronu, podwyższony poziom prolaktyny, choroby tarczycy) • Menopauza Przyczyną awersji może być także: • Rygorystyczne wychowanie • Negatywne postawy wobec ciała • Zaniedbania edukacyjne • Lęk przed bliskością • Ukryta inna orientacja seksualna Nie należy mylić awersji z zaburzeniem, które określane jest jako brak radosnego przeżywania. Charakteryzuje się ono tym, że podczas pobudzenia seksualnego pojawia się reakcja genitalna (orgazm i/lub wytrysk nasienia), lecz nie towarzyszą jej przyjemne wrażenia, ani uczucie satysfakcjonującego podniecenia. Do przyczyn tego zjawiska można zaliczyć depresję, rozczarowanie jakością sztuki miłosnej, małą atrakcyjność partnera, przesyt seksem, traktowanie współżycia jako obowiązku małżeńskiego, romans z bardziej atrakcyjnym partnerem. Leczenie awersji jest trudne i obejmuje głównie psychoterapię. Jeśli znajdziemy konkretną przyczynę zaburzenia, można próbować ją wyeliminować. Niekiedy terapia partnerska niweluje zachowania jednego z partnerów, które wcześniej wyzwalały zachowania awersyjne. Ciąg dalszy dotyczący zaburzeń wkrótce…


INSPIRACJE

Język angielski i hiszpański TEKST KRZYSZTOF LITWIŃSKI

METODĄ COLINA ROSE

Metoda Colina Rose to opracowana przez jednego z najbardziej uznanych w świecie psychologów nowa metoda nauki języków obcych. Metoda jest oparta na najnowszych zdobyczach wiedzy o mózgu, w tym badaniach Rogera Sperry nad półkulowością mózgu (Nobel 1981) oraz koncepcji Inteligencji Wielorakich profesora pedagogiki Uniwersytetu Harvarda – Howarda Gardnera.

Metoda angażuje wszystkie zmysły jednocześnie. Nauka jest szybka, bezstresowa i przychodzi z łatwością – tak w naturalny sposób mózg przyswaja informacje. Tak właśnie nauczyliśmy się własnego języka jako dzieci. Podobnie uczymy się języka obcego za granicą, kiedy musimy „w akcji” szybko nauczyć się komunikacji. Tak samo też naturalnie zapamiętujemy ważne dla nas informacje, np. z dziedziny własnego hobby. To pierwsza metoda nauki języka naprawdę dostosowana do potrzeb mózgu, a nie potrzeb organizacji uczącej. To też pełny, kompletny program nauki nowego języka, nie zaś samouczek do słówek czy odtwarzanie z pamięci wykutych wyrażeń. Metoda Colina Rose to tylko 1 godzina zajęć tygodniowo w małej grupie plus 2–4 godzin tygodniowo nauki własnej online. Po 24 tygodniach będziesz swobodnie posługiwać się angielskim w mowie i piśmie. Fachowo ten poziom znajomości języka określa się jako „B1”. Tradycyjnymi metodami zajmuje to minimum 3 lata. Nie ma w tym magii – tylko rezultat dopasowania sposobu uczenia się do właściwości ludzkiego mózgu. Jak to jest możliwe?

UCZ SIĘ CAŁYM MÓZGIEM – po co masz dwie półkule?

W roku 1981 Roger Sperry otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie psychologii za dokładne określenie specjalizacji każdej z półkul mózgowych. Był to początek całkowicie nowego rozdziału w edukacji, który otworzył drogę do znacznie skuteczniejszego korzystania z możliwości naszego mózgu. Oto jak działają półkule mózgowe: Lewa ożywia się, kiedy wykonujesz zadanie umysłowe, oparte na elementach – takich jak słowa lub liczby. Czyli, na przykład, uczysz się słówek. Prawa przejmuje prowadzenie przy wyzwaniach całościowych – rozpoznawaniu dźwięków, kształtów, kolorów czy orientacji w przestrzeni. Dziś wiadomo już, że skokową poprawę w efektach uczenia się daje stworzenie sytuacji, w której niejako wymuszamy wysoką aktywność obu półkul jednocześnie – na przykład, łącząc ćwiczenia słowne z odpowiednio dobranymi kolorami czy dźwiękami. Oznacza to, że jeśli, np. uczymy się słówek – czyli używamy głównie lewej półkuli – a w tym samym czasie uaktywnimy prawą półkulę, na przykład włączając odpowiednio dobraną muzykę albo łącząc w zadaniu wybór słówek z ich lokalizowaniem na schemacie – wówczas skuteczność działania półkuli dominującej rośnie kilkakrotnie. Innymi słowy, w takich warunkach lewa półkula mózgu pracuje kilkakrotnie lepiej – to znaczy, że, na przykład, nauczymy się w tym samym czasie kilkakrotnie więcej słówek. Trafnie oddaje to angielskie określenie „whole-brain learning” – „uczenie się całym mózgiem”. Metoda Colina Rose szeroko korzysta z tej zasady.

INTELIGENCJE WIELORAKIE – w jaki sposób Ty uczysz się najłatwiej?

W powszechnym mniemaniu do odnoszenia życiowych i zawodowych sukcesów konieczny jest wysoki „iloraz inteligencji”, czyli IQ. Jednakże kilkanaście lat temu profesor pedagogiki Uniwersytetu Harvarda, Howard Gardner, zwrócił uwagę na fakt, że sukcesy takie często odnoszą ludzie o zupełnie przeciętnym IQ. Badając następnie rozumienie inteligencji w różnych kulturach, doszedł do wniosku, że inteligencja przejawia się w różnych formach, zaś wskaźnik IQ mierzy tylko jeden

z nich. Inteligencja więc to dużo więcej niż tylko sprawność matematyczno-logiczna, która przydaje się do rozwiązywania klasycznych „testów na inteligencję”. Howard Gardner wyróżnił aż osiem typów inteligencji i uznał, iż każdy człowiek reprezentuje inną ich kombinację. Jeśli dziecko ma wrodzoną, wysoko rozwiniętą inteligencję, np. matematyczno-logiczną i lingwistyczną, zapewne z łatwością będzie prymusem w szkole. Właśnie te inteligencje premiuje system edukacji i one dominują w środowiskach nauczycielskich. Jeśli Twoje dziecko akurat te inteligencje ma mniej rozwinięte, może mieć problemy w szkole i zapewne szybko uwierzy, że jest „mało zdolne”. Tymczasem może być, np. osobą z wysoką inteligencją kinestetyczną, czyli ruchową. Z łatwością będzie górować w sporcie i bez trudu nauczy się tańczyć. Bez wysokiej inteligencji lingwistycznej nie dostanie jednak dobrych ocen z polskiego. Metoda Colina Rose umożliwia każdemu łatwe uczenie się języka dzięki dostosowaniu sposobu podawania materiału do typu inteligencji, czy mówiąc prościej, do osobistych preferencji w sposobie uczenia się.

POLISENSORYKA – o co chodzi?

Tradycyjna szkoła w dużej mierze opiera się na korzystaniu ze sztucznie wyizolowanych, pojedynczych, zmysłów, np. na lekcji mamy tylko słuchać, albo tylko czytać. Jednak od urodzenia – a nawet wcześniej – cały nasz kontakt z rzeczywistością jest wielozmysłowy. Nieustannie wieloma kanałami dochodzą do nas bodźce i informacje wzrokowe, słuchowe, zapachowe, dotykowe itp. Na tej podstawie mózg wyciąga wnioski i buduje sobie obraz rzeczywistości. Własnego języka także uczymy się wielozmysłowo. Metoda Colina Rose jest powrotem do tego, naturalnego dla mózgu, sposobu dostarczania informacji wieloma kanałami – czyli z użyciem wielu zmysłów. Aktywności wszystkich zmysłów i emocji wymaga nasza specjalnie opracowana platforma e-learningowa, a także nasze niekonwencjonalne zajęcia z Trenerem Językowym. Jak to wygląda w praktyce – możesz sprawdzić na bezpłatnym pokazie Metody Colina Rose.

Krzysztof Litwiński

Prezes i Partner Accelerated Learning Systems Polska – firmy wprowadzającej do Polski metodę Colina Rose

Zadzwoń i umów się na spotkanie informacyjne tel. 17 85 86 390

Szkoła języków obcych Masterschool I Oddział – ul. Rejtana 53a, II Oddział – ul. Ofiar Katynia 6a www.masterschool.pl

19

19


UCZUCIA I PSYCHE

C

Zrozumieć i docenić wstyd TEKST DR MICHAŁ JANSON

zy na pewno wiemy, czym jest wstyd i skąd się bierze? Wstydu doświadczamy wszyscy, od małych dzieci po dorosłych. Odczuwamy go jako coś nieprzyjemnego, dlatego mówimy o nim, że jest emocją negatywną. Aby powstał, muszą zajść złożone procesy, których osią jest nasze Ja. Nasze zachowanie musi zderzyć się z posiadanym przez nas systemem wartości – jeśli ocenimy, że nie spełniło ono przyjętych przez nas standardów lub złamało przyjęte standardy, to jesteśmy „na minusie”. Ten „minus” to przesłanka do negatywnej samooceny, a w konsekwencji do wstydu.

Nasz wstyd nie jest tylko naszą prywatną sprawą, mimo że nam tak się wydaje. Nasz wstyd to emocja społeczna w wielu wymiarach. Po pierwsze dlatego, że normy i wartości (będące kryterium pojawiania się wstydu) mają społeczne źródła – przyswajamy je od innych. Po drugie, zwykle przeżywamy wstyd w obecności jakiejś osoby czy osób. Dlaczego więc jest on dla nas tak korzystny, mimo że jest emocją naturalnie przykrą w odczuciu? Właśnie dlatego, że nasza niechęć do odczuwania wstydu sprawia, że będziemy chcieli unikać sytuacji, w których się pojawia. W dłuższej perspektywie, efektem doświadczenia przez nas wstydu, jest chęć unikania tych działań, które skutkują obniżeniem samooceny. Wstyd ma w znaczeniu międzyludzkim również charakter regulacyjny i spełnia ważne społecznie funkcje. Hamuje zachowania powszechnie piętnowane, a pobudza te bardziej aprobowane. Do tego właśnie odwołuje się psychologiczna Koncepcja Łagodzenia – jak pokazują badania naukowe, jesteśmy bardziej przychylni tym, którzy publiczne reagują wstydem za popełniane gafy, niż tym, którzy zupełnie nie reagują. Czy jesteśmy w stanie dostrzec charakterystyczne wizualne oznaki wstydu? Owszem. Najbardziej typowe są zachowania ukrywające (pragniemy zniknąć, „zapaść się pod ziemię”) i czerwienienie się. Ten specyficzny i czytelny dla otoczenia wzorzec ekspresji i łatwość jego rozpoznawania, wskazuje na długą przeszłość ewolucyjną wstydu. Wstyd nie jest tylko naszą prywatną sprawą z jeszcze jednego powodu. Wyobraźmy sobie, że nasz elegancki zazwyczaj małżonek, małżonka, przychodzi do nas do pracy kompletnie pijany w niedbałym odzieniu. Oczywiście, to scena jak z koszmaru, ale pozwala przybliżyć odczucie wstydu, jakie miewamy z powodu innych osób. Wtedy nie my sami, ale inni swoim niewłaściwym zachowaniem budzą nasz wstyd. Także w historii możemy znaleźć przykłady wstydu całych narodów, za to, co zrobili ich przedstawiciele. Niemcy niekiedy wstydzą się za holocaust dokonany przez ich ojców i dziadków, a ogół chrześcijan – za błędy Świętej Inkwizycji. Jak to działa? Warunkiem wystąpienia wstydu za innych jest identyfikowanie się z nimi lub poczucie odpowiedzialności za nich. Jak pokazują badania, czynnikiem kulturowym sprzyjającym odczuwaniu wstydu za innych, jest tzw. kolektywizm (tendencja członków społeczeństwa do integrowania się, łączenia w grupy). Chińczycy to społeczeństwo o wysokim wymiarze kolektywizmu, dlatego mocno odczuwają wstyd w sytuacjach, kiedy, np. członek społeczności zostanie przyłapany na oszustwie. W takich sytuacjach Chińczycy przeżyją silniejszy wstyd niż indywidualistyczni Amerykanie, mimo że jak wynika z badań, członkowie jednego i drugiego społeczeństwa na bardzo podobnym poziomie reagują wstydem za własne naganne zachowania. 20

A co, jeśli tym przyłapanym na oszustwie albo innym nieakceptowanym zachowaniu jest osoba publiczna, na przykład polityk? Na to pytanie można odpowiedzieć, bo w efekcie prowadzonych badań mamy konkretne dane i wnioski. Okazuje się, że bardzo ważne są czynniki nasilające nasz wstyd za osoby publiczne łamiące powszechnie przyjęte zasady. Wśród nich znajdują się: identyfikacja z politykiem, subiektywna ważność zdarzenia, nasze przywiązanie do wartości moralnych i społecznych, ale także wielkość gremium obserwatorów danego zdarzenia, obcość tego gremium (tzn. czy świadkami są również osoby spoza granic kraju?) i wreszcie pozytywne nacechowanie obserwatorów tego zdarzenia. Inne badania pokazały, że nasz wstyd działa w okresie wyborczym jak społeczny regulator. Można w skrócie rzec: wstyd obywateli za polityków zmienia wyniki wyborów, a wyniki wyborów zmieniają poziom wstydu u obywateli. Nasilenie wstydu za polityków łamiących normy jest raczej wysokie, ale podnosi się znacznie przed wyborami. Jak pokazały wybory z 2007 roku, niechęć wyborców wyeliminowała z parlamentu ugrupowanie polityków budzących największy wstyd (domyślacie się, o jaką partię chodzi?). W efekcie w około 3 tygodnie po wyborach, poziom wstydu za tych polityków (będących już poza parlamentem) mocno zmalał. Te obserwacje pokazują, że warto opierać się na poczuciu wstydu, bo w okresie wyborów skutkuje to eliminowaniem osób łamiących normy i naprawia nasze życie publiczne. Kto się więc wstydzi najczęściej? Stereotyp mówi, że ci, którzy są nieśmiali, niepewni siebie, mało przebojowi i przeciętni. A okazuje się, że wstyd, to nie to samo, co nieśmiałość. Zatem wstydzą się ci, którzy mają wyraźnie ukształtowane normy społeczne i wysoką moralność. Kiedy po przeczytaniu tego artykułu zobaczysz na telewizyjnym ekranie osobę, która zalicza wpadkę za wpadką i bez zmrużenia oka uważa się za kogoś nieomylnego i bez skazy – pomyśl! Czy to pewna siebie gwiazda, czy może ktoś, kto nie szanuje zasad i norm społecznych, a wyłącznie własne. A może być i tak, że własnych zasad nie posiada.


21

21


INSPIRACJE

UWOLNIJ własne możliwości

POZALEKCYJNE ZAJĘCIA DODATKOWE TEKST AGATA DZIEWIT

R

ozmowa z twórcami portalu SkillOn.pl – serwisu dla rodziców i ich pociech, skupiającego ofertę zajęć dodatkowych na terenie Rzeszowa.

Portal SkillOn.pl – co to takiego?

Kolejnym nowatorskim elementem jest zakładka Aktywny Rodzic – proszę powiedzieć o niej coś więcej.

Portal SkillOn.pl to serwis, którego celem jest wyselekcjonowanie i dostarczenie pełnej oferty zajęć edukacyjno-sportowych dla całej rodziny. Forma, w jakiej prezentujemy możliwości stwarzane przez Grzegorz Nykiel Tomasz Pasternak miasto, odpowiada najwyższym Menedżer projektu Administrator serwisu standardom graficznym – przy jednoczesnym zachowaniu przejrzystości i czytelności tekstu. Wszystkie treści znajdujące się na stronach SkillOn. pl mogą być komentowane i oceniane na dedykowanym do tego celu Forum. Dodatkowo udostępniamy wielowymiarową wyszukiwarkę, która pomoże w znalezieniu najodpowiedniejszej oferty. Oficjalny start serwisu miał miejsce w połowie sierpnia. Natomiast w obecnej formie strona jest ostateczna i w takim kształcie była dostępna już od początku lipca.

Wiadomo, że naszym docelowym klientem jest rodzic, a nie dziecko. Rodzic ma przede wszystkim znaleźć interesujące go zajęcia dla swojej pociechy, ale też przy okazji może wyszukać coś dla siebie. I stąd pomysł, aby w ramach serwisu powstała zakładka, która obejmie kategorie zajęć skierowanych do osób dorosłych. Rodzic, który np. zawozi dziecko na zajęcia tenisa, może aktywnie wykorzystać wolny czas i sam brać udział w różnego rodzaju zajęciach i kursach – zajęciach sportowych czy z zakresu rozwoju osobistego.

Skąd pomysł? Pomysł zrodził się przy okazji pracy nad innymi projektami, chociażby takimi jak szkółka tenisa stołowego dla dzieci. Doświadczenia tam zdobyte, rozmowy z rodzicami pokazały, że często rodzice mają pomysł na jakieś dodatkowe zajęcia, w których chcieliby, żeby dziecko uczestniczyło, a nie wiedzą, że takie zajęcia istnieją. Każdy chce swoje dziecko gdzieś na jakieś zajęcia wysłać. Język angielski to już podstawa – oprócz tego 1 lub nierzadko nawet 2 inne dodatkowe, zajęcia sportowe, artystyczne itd. Portal powstał z tą myślą, aby maksymalnie ułatwić znalezienie interesującej oferty – zarówno w wymiarze godzinowym, dniowym, jak i samego rodzaju zajęć. Z rozmów z rodzicami wynika, że coś takiego jest potrzebne, a jak dotąd, na naszym rynku nie funkcjonuje. Może istnieją podobne, natomiast stricte w takiej formie, jak my to robimy – nie ma.

No właśnie, podobne portale funkcjonują w sieci. Co wyróżnia Wasz serwis? Zgadza się. Takie portale istnieją, jednak funkcjonują bardziej na zasadzie klasycznych katalogów firm – stopka, adres, nr telefonu, nazwa szkoły – i w zasadzie to wszystko. Nawet jeśli rodzic znajdzie szkółkę, to musi wejść na jej stronę, żeby się czegoś dowiedzieć. Natomiast u nas dostaje pełną informację, szczegółową ofertę. Internauta nie musi szukać konkretnej szkółki, przeszukiwać jej strony, bo ma wszystko podane w pigułce. Co więcej, ma katalog, który ułatwia mu szukanie konkretnych zajęć. Dodatkowo ma podaną cenę zajęć oraz grafik. Ma również możliwość czytania i zamieszczania komentarzy. Reasumując, nowe, wyróżniające nas elementy to: pełna oferta w jednym miejscu, podane ceny zajęć i grafik, oparta na terminarzu wyszukiwarka, która umożliwia wyszukanie zajęć pod kątem terminu, dużo szersza i bardziej skondensowana informacja, niż w konkurencyjnych portalach działających na zasadzie stopek adresowych i katalogów branżowych.

W ramach serwisu SkillOn.pl publikowane są również artykuły nawiązujące do tematyki portalu. Tak. Funkcjonuje interaktywny dział aktualności oraz autorski dział prasowy, prezentujący na swoich łamach informacje, ciekawostki, porady, wywiady z prowadzącymi zajęcia, opinie eksperckie – czyli wszystko, co może rodzicom ułatwić podjęcie decyzji, przybliżyć ofertę wybranych zajęć. Jak wspomniałem, dział jest interaktywny – internauci mają możliwość wypowiedzenia się poprzez zamieszczane pod artykułami komentarze. 22

Na jakich zasadach działa portal? Utrzymujemy się z reklam zamieszczanych na portalu. I to jest nasz podstawowy cel – pozyskanie reklamodawców. Partnerzy mają reklamę za darmo. Dołączenie szkoły, firmy do naszego katalogu jest darmowe, wymaga jedynie zgłoszenia się. Resztę robimy my – ściągamy informacje ze strony firmy, przygotowujemy projekt oferty, która zostanie zamieszczona w serwisie i po uzyskaniu akceptacji, zamieszczamy ofertę. Cały proces przebiega sprawnie i szybko, bezboleśnie dla partnerów, co sprawia, że znajdą się w fajnym miejscu, gdzie będą mogli się zareklamować.

Obecnie serwis skupia ofertę zajęć na terenie Rzeszowa, czy planujecie rozszerzenie zawartości o inne miasta? Naszym celem jest stałe podnoszenie jakości, proponowanie innowacyjnych rozwiązań oraz dostarczanie tych narzędzi dla mieszkańców wszystkich miast wojewódzkich naszego kraju – co mamy nadzieję osiągnąć w perspektywie najbliższych czterech lat. Zaczynamy od Rzeszowa, chcemy sprawdzić funkcjonalność, również od strony technicznej.

Na koniec, proszę powiedzieć kilka słów o jeszcze jednym wyróżniającym Was elemencie – atrakcyjnych konkursach z cennymi nagrodami. Wkrótce wchodzimy z ofertą obozów językowych na ferie. Przy tej okazji zorganizujemy konkurs, w którym nagrodą będzie darmowe uczestnictwo. W planach mamy również konkurs z nagrodą w postaci darmowego semestru nauki w szkole językowej. Natomiast w chwili obecnej ogłosiliśmy dwa konkursy. W pierwszym nagrodą jest sesja fotograficzna i profesjonalne portfolio, w sumie o wartości około 1000–1500 zł – a zwycięzcą zostanie autor największej liczby postów na forum. Nagrodą w drugim konkursie jest (uwaga!) skok spadochronowy – a zwycięzcą zostanie autor najciekawszej recenzji naszego serwisu. Oprócz tego, autorzy najciekawszych recenzji będą mieli możliwość podjęcia współpracy z działem prasowym. Dodatkowo wszyscy uczestnicy zamieszczający komentarze na forum, mają szansę zdobyć koszulkę z logo SkillOn. Serdecznie zapraszamy. Więcej informacji na stronie obok oraz na www.skillon.pl


Portal SkillOn.pl powstał z myślą o wyselekcjonowaniu i dostarczeniu pełnej oferty zajęć edukacyjno-sportowych dla całej rodziny. Ponadto, portal SkillOn.pl to autorski dział prasowy, prezentujący na swoich łamach aktualności, wywiady, porady oraz felietony nawiązujące tematyką do fundamentów portalu.

23

Przeżyj przygodę życia!

Marzy Ci się profesjonalne portfolio?

Zapraszamy do wzięcia udziału w konkursie, w którym główną nagrodę stanowi skok spadochronowy w tandemie – o wartości ok. 1000 zł.

Zapraszamy do wzięcia udziału w konkursie, w którym główną nagrodę stanowi przygotowanie profesjonalnego portfolio – o wartości ok. 1500 zł.

Fundatorem nagrody jest Szkoła Spadochronowa “Omega”

Fundatorem nagrody jest Studio Fotograficzne “YES”

Laureata nagrody głównej wybierzemy spośród użytkowników, którzy dokonają najciekawszej własnej, tekstowej recenzji portalu SkillOn.pl, a następnie prześlą ją na adres info@skillon.pl.

Nagroda główna powędruje do autorki/autora największej liczby komentarzy dodanych na łamach forum SkillOn.pl – w terminie do dnia 31 października br.

Dodatkowo, dla każdej z osób, która w terminie do 31 października br. przekroczy na forum granicę 20 dodanych wpisów, przygotowaliśmy koszulkę z logo SkillOn.pl.

Dodatkowo, dla każdej z osób, która w terminie do 31 października br. przekroczy na forum granicę 20 dodanych wpisów, przygotowaliśmy koszulkę z logo SkillOn.pl. 23


INSPIRACJE

SIŁA BRACI WYWIAD Z ZESPOŁEM ROZMAWIAŁY EDYTA ŁUKIEWICZ I AGATA DZIEWIT, ZDJĘCIA MONIKA PAPROCKA

LF: W piosence „Barcelona” śpiewacie „(…) marzeniami zbuduj przy-

szłość, swój własny los”. O czym Wy marzyliście, gdy byliście dziećmi, czy nastolatkami? Czy ktoś Was w tych marzeniach wspierał? Tomasz: Ja od zawsze marzyłem, aby być muzykiem. Już w dzieciństwie, jednym z pierwszych, który to zauważył, był mój sąsiad, z zawodu stolarz. Widział, jak tak biegam po pagórkach, lesie i gwiżdżę sobie różne piosenki i wystrugał mi z drewna amatorską gitarę. Muzyka towarzyszyła nam od zawsze. Najpierw był to folk. Odkąd pamiętam, nasza sędziwa wiekiem ciocia, przy różnego rodzaju pracach polowych – bo wychowaliśmy się na wsi, nasze dzieciństwo związane jest z wsią – podśpiewywała ludowe przyśpiewki. Potem rodzice zauważyli, że moje zdolności muzyczne rozwijają się, idą w bardziej zaawansowanym kierunku i zakupili mi pierwszy instrument klawiszowy – za całą swoją ówczesną wypłatę. Nie wiem, ile miałem wtedy lat, może 10. LF: To trochę późno jak na początek edukacji muzycznej? Tomasz: Może i tak, ale jeśli chodzi o warunki wiejskie, to i tak było

dużo. Niestety, najbliższa szkoła muzyczna znajdowała się jakieś 40 km od naszego miejsca zamieszkania. Rodziców nie było stać na to, aby dowozić dziecko do szkoły muzycznej.

LF: To jak ta nauka wyglądała? Tomasz: Jakoś miałem muzykę we krwi. Na tyle to było silne we mnie – mówię o sobie, bo wtedy Marka jeszcze nawet nie było na świecie – że z roku na rok, to moje dążenie do doskonalenia umiejętności i talentu było coraz mocniejsze. Lecz nie było wtedy na tyle środków, abym mógł uczęszczać do szkoły muzycznej, nie mówiąc nawet o prywatnym nauczycielu, który by dojeżdżał do domu. Szkoła średnia, którą ukończyłem, to technikum technologii drewna o specjalności meblarstwo. LF: Jak więc uczyłeś się grać? Tomasz: Samouk. LF: Od początku? Tomasz: Tak. Na tym etapie wszystkiego uczyłem się sam. Marek: Podobnie jak my wszyscy. Ja zaczynałem na gitarze basowej,

a teraz gram na perkusji. To było na zasadzie, że zwoływaliśmy próbę, nawet jeszcze dobrze nie wiedzieliśmy, co to są akordy. Po prostu tak jak zbieramy się i gramy w piłkę, tak zbieraliśmy się i graliśmy. 24

LF: Nie kończyliście szkoły, nie mieliście nauczyciela przez te pierwsze

lata?

Marek: Szkoły były, ale niemuzyczne. LF: Więc kiedy zaczęła się Wasza formalna edukacja muzyczna? Tomasz: Po tym moim technikum technologii drewna, zdałem na stu-

dia do Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego. To było ogólne przygotowanie muzyczne – mnóstwo śpiewu, prowadzenie chórów, dyrygentura, prowadzenie zespołów muzycznych instrumentalnych, dużo jazzu, dużo muzyki rozrywkowej, no i klasyka. Więc takie ogólne przygotowanie do zawodu. Moglibyśmy uczyć dzieci muzyki w szkole. No ale zdecydowałem się, aby pójść bardziej artystyczną drogą. Bracia też poszli w moje ślady i też studiowali w Instytucie Muzyki. Okazało się, że to jest fajna uczelnia, dobra kadra z dużymi osiągnięciami na skalę Polski. Każdy z moich braci zdecydował się na inny instrument. Marka zawsze ciągnęło do perkusji, Mateusza do gitary basowej, a Maćkowi zawsze podobała się gitara.

LF: To naprawdę niezwykłe, że jesteście takimi samorodnymi talentami. Co powiedzielibyście młodym ludziom, którzy chcieliby zrobić karierę muzyczną, ale mają w sobie przekonanie, że do tego trzeba mieć bogatych, wpływowych lub sławnych rodziców, edukację rozpoczynać w wieku 6 lat albo wcześniej. Wy udowadniacie, że tak nie jest. Marek: Przede wszystkim wytrwałość. Jeśli coś nie wychodzi, trzeba wciąż próbować. Nie załamywać się przy pierwszej napotkanej przeszkodzie, tylko próbować dalej, uparcie dążyć do celu. Jednocześnie ważne jest, aby ciągle pogłębiać swoją wiedzę i doskonalić umiejętności. W naszym przypadku dużym plusem jest to, że jest nas czterech – czwórka braci. Każdy się wspiera i nawzajem mobilizuje. To bardzo ważne, daje siłę i motywuje. Maciek: Oprócz tego, że ktoś ma dar do grania na instrumencie, ważna jest też ciężka praca na co dzień. Praca, której nie widać na występie, na festiwalu, na koncercie. Trzeba mieć dużo pokory i trzeba wierzyć w to, co chce się osiągnąć. Odpowiedzialny człowiek, który kieruje zespołem – jest liderem – nie obiecuje łatwego sukcesu. Odpowiedzialny lider mówi, że ciężką pracą może uda się coś zdziałać, zdobyć. I może to być za miesiąc, rok, ale równie dobrze za 10 lat.


Tomasz: Jeśli ktoś myśli poważnie o karierze, to musi, tak jak powiedział

Maciek, włożyć mnóstwo pracy. Ciężkiej, u podstaw, której nie widać. Musi być w tym wszystkim jakaś myśl, ale też i trochę szczęścia. Ważne, aby trafić na właściwą osobę, która poprowadzi, może czasem powie gorzkie słowo. Co nie znaczy, że się trzeba zniechęcać. To upór w dążeniu do celu przynosi rezultaty. Jeśli ma się określony plan, trzeba otaczać się życzliwymi ludźmi, którzy pomagają. A znajdują się też osoby, które przeszkadzają. Trzeba je jak najszybciej usuwać ze swojego życia. Wtedy te efekty przychodzą. Nie za miesiąc, dwa – ale za rok, dwa, dziesięć. Jest mnóstwo zespołów, które wybiły się dopiero po kilkunastu latach ciężkiej pracy i grania – mimo że mają tzw. sławnych rodziców. Wiara w siebie i swój talent na pewno przynosi sukces. Pytanie, co dla kogo jest sukcesem? Trzeba sobie jasno określić cel, to miejsce, do którego dążymy.

LF: Czyli silna wiara i ciężka praca? Mateusz: Tak, przede wszystkim ciężka praca. Nie trzeba mieć od razu

dobrego, drogiego sprzętu. My takiego nie mieliśmy, zaczynaliśmy naprawdę od instrumentów średniej klasy. Dopiero później z czasem, udaje się uzbierać pieniążki na konkretne instrumenty.

LF: Czy oprócz tego, że wspieraliście siebie nawzajem, czy były osoby,

które was motywowały, wierzyły w Was wtedy, gdy nie osiągaliście jeszcze sukcesów? Tomasz: Oczywiście, były takie osoby i nadal są.

LF: Czy zatem tak właśnie wyglądały Wasze marzenia, wracając do

pierwszego pytania. Czy będąc nastolatkami, w ogóle Wam się marzyła Superjedynka w Opolu? Tomasz: Nie, nie. Chodzi o to, aby w trakcie nabywania umiejętności muzycznych, stawiać sobie cele, które są osiągalne. Taka jest w ogóle nasza polityka. Ustalamy sobie cele, które są możliwe do osiągnięcia własnymi środkami, zaangażowaniem. Trzeba dochodzić do wszystkiego świadomie i etapami. LF: U Tomasza widać wiele cech lidera (tak jak w biznesie) Tomasz: Ależ tak, zespół muzyczny, to również biznes. To grupa ludzi,

kolektyw, który musi ze sobą współpracować. Musi być kierownik, który to wszystko ogarnia. Zresztą pracujemy jeszcze z naszą ekipą techniczną, to jest kilkanaście osób, które współtworzą ten organizm, który jak na razie bardzo dobrze funkcjonuje. Mamy między sobą jasno ustalone zasady i dzięki temu każdy z nas wie, co do niego należy i za co jest odpowiedzialny. Taki kodeks postępowania niewątpliwie ułatwia współpracę już na samym początku.

LF: Skąd czerpiecie inspiracje, na jakiej muzyce się wychowaliście? Tomasz: W dzieciństwie, tak jak już wspominałem, muzyka folk.

Natomiast później, gdy zacząłem komponować swoje utwory, to w dużej mierze inspirowałem się muzyką z Wysp – muzyką brytyjską – U2, Pink Floyd, Marillion, Peter Gabriel, Sting i wielu innych. Ale też Abba, The Beatles. Elementy tych inspiracji można w naszej muzyce wyłowić. Jeśli chodzi o polskie zespoły, to Budka Suflera, Perfect, Maanam, Republika, ONA. LF: Jak powstają teksty Waszych piosenek? Tomasz: Wszystkie utwory, teksty piosenek to historie prawdziwe, które

się wydarzyły. Jestem autorem tekstów – lepszych lub gorszych (bracia się śmieją) – otóż właśnie. Staram się przekazać te historie, które przeżyłem i których byłem świadkiem, które mnie inspirowały. Na najnowszej płycie ”Siła braci”, mówię właśnie o marzeniach naszej czwórki, o przyjaźniach, o moim dziecku, które się narodziło prawie 2 lata temu, o zmianie myślenia, o zmianie w życiu generalnie. Każda kompozycja na płycie „Siła braci” to prawdziwa historia. Piosenka „Barcelona” otwiera płytę, opowiada o trzech przyjaciółkach, które wyleciały na weekend do stolicy Katalonii i po powrocie całkowicie odmieniły swoje życie. Z perspektywy czasu mogę śmiało powiedzieć, że dobrze zrobiły.

LF: Jesteście bardzo zapracowani, jak odpoczywacie? Co robicie, aby się

zrelaksować, naładować akumulatory?

Maciek: W zimie na pewno narty, z rodziną oczywiście. Poza tym

uwielbiam wędrówki po górach, w tym roku po raz kolejny zdobyłem Giewont. I gramy w piłkę 3 razy w tygodniu, wszyscy razem. Marek/Mateusz: No i tak oto, Maciek powiedział o całym sposobie spędzania naszego wolnego czasu. Ponieważ my nie spędzamy czasu osobno – spędzamy czas wolny razem. Nie ma takiej opcji, że wyjadę gdzieś na narty sam. Nawet jeśli bratu nie powiem, to i tak się dowie i przyjedzie. LF: Nie potrzebujecie choćby chwili oddechu od siebie? Tomasz: Ale po co ryzykować? (śmiech) Mateusz: Mówiłem ostatnio w wywiadzie, że tylko noce spędzamy osob-

no.

Maciek: I to nie zawsze, bo zdarza się, że kiedy jesteśmy w trasie, to

jesteśmy ze sobą 24 h/dobę.

dla obcych czy dla rodziny?

LF: No właśnie, dużo koncertujecie, spędzacie dużo czasu poza domem. Jak udaje się Wam godzić intensywne życie zawodowe z życiem prywatnym? Tomasz: Dużo pomaga babcia Stasia, czyli nasza mama. Ona opiekuje się moim synem. Bywają chwile, kiedy wyjeżdżając, po prostu bierzemy ze sobą całą rodzinę. Nasi rodzice czasami też mają ochotę pojechać na nasz koncert, posłuchać i nam pokibicować.

szkadzają…

LF: Wasi rodzice muszą być z Was bardzo dumni. Czy Wasze relacje

rzeczach nie dyskutujemy, tylko zastanawiamy się, jak pójść do przodu. Z obcymi jest ten problem, że najpierw trzeba ich poznać, a to trwa. Są to ludzie w różnym wieku, z różnych środowisk muzycznych, o różnych przyzwyczajeniach. Trzeba ich zgrabnie połączyć. Pracowałem w zespole z ludźmi całkowicie mi obcymi, ale w gruncie rzeczy o wiele fajniejsza współpraca jest w rodzinie, tym bardziej z braćmi.

LF: Zapytamy jeszcze o plany na przyszłość… Tomasz: Jesteśmy na etapie promowania najnowszej płyty: „Siła braci”.

LF: A jak to jest być liderem dla członków rodziny? Czy łatwiej być nim Tomasz: Myślę, że to nie ma znaczenia. Czasem relacje braterskie przeMateusz: Bo nie jesteśmy identyczni, każdy z nas jest inny. Tomasz: Natomiast jest w tym również wielka siła, bo o niektórych

LF: Rzeszów – tu się wszystko zaczęło. Czy lubicie tutaj wracać, odpo-

cząć od zgiełku wielkiego świata i show-biznesu?

Tomasz: Na pewno Rzeszów jest miejscem sentymentalnym, dlate-

go że tutaj powstał zespół Pectus. To tutaj zdobyliśmy pierwszą nagrodę – grand prix podkarpackiego dużego festiwalu dla młodzieży. I to tutaj spędziliśmy praktycznie cały okres studiów – pierwsze, no może nie pierwsze, ale drugie miłości (śmiech) i rozstania, poważne jak nam się wtedy wydawało związki. Instytut muzyki prowadzony przez panią prof. Martę Wierzbieniec, dał nam bardzo dużo, jeśli chodzi o pogłębianie umiejętności muzycznych. Przekazano nam wiele wartości – szacunku dla innych muzykujących, szacunku dla sceny jako takiej. Scena to miejsce wyjątkowe. Zawsze jest tam pewnego rodzaju magia, którą trzeba uszanować.

w jakiś sposób się zmieniły po Waszym sukcesie? Rodzice inaczej was postrzegają? Marek/Mateusz: Jeszcze bardziej nas wspierają. Maciek: Szczególnie nasza mama. Dogadza nam, kiedy wracamy do domu. Robi jeszcze lepsze pierogi – więcej farszu (śmiech).

Końcem sierpnia odebraliśmy Złotą Płytę. To znaczy, że ludzie chcą słuchać naszej muzyki i jest to wyznacznikiem pewnego sukcesu. Największym sukcesem tego roku, nie ukrywamy jest występ na tegorocznym jubileuszowym Festiwalu w Opolu zdobyte nagrody Superjedynki: „Super Zespół” i „Super Występ” 2013. Kompletnie się tego nie spodziewaliśmy. Maciek: Zapraszamy na naszą stronę www.pectus.com i profil na Facebooku – tam znajdziecie wszystkie aktualne informacje o tym, co się u nas dzieje, gdzie gramy, co robimy, gdzie można nas posłuchać i zobaczyć. Serdecznie pozdrawiamy Czytelniczki La Femme. Może uda nam się spotkać – okazji będzie wiele, bo dużo podróżujemy, koncertujemy – i prezentujemy „Siłę braci”.

25


INSPIRACJE

Katarzyna Dowbor

„Nigdy nie będę małą blondynką...” ROZMAWIAŁA JOLANTA JANSON, ZDJĘCIA ŁUKASZ NIEWIADOMSKI

J

akiś czas temu zobaczyłam Ją znowu w telewizji. Pewną siebie, zrelaksowaną i zadbaną… panią „w pewnym wieku”. Użyłam tego zwrotu świadomie, choć go nie znoszę, bo nadużywany jest przez tych, co uchodzić chcą za nader kulturalnych i subtelnych, co to o wieku kobiet nigdy nie rozmawiają. A potem komplementując panie w „pewnym wieku”, nie widzą ich roli w nowoczesnej „superrzeczywistości”. Tak więc, kiedy Ją zobaczyłam, to pomyślałam, że oto nadeszły czasy, w których ktoś zadbał o widza ceniącego klasę, doświadczenie i osobisty rozwój. A kiedy podczas rozmowy okazało się, że jest osobą równie energiczną i autentyczną jak Jej wizerunek, powiedzieć mogę tylko jedno – vivat silne i mądre kobiety… „w pewnym wieku” oczywiście! Studiowała Pani pedagogikę. Kierunek studiów nadaje Pani pracy dziennikarskiej jakiś szczególny rys? Czy ta wiedza, pozwala wnikliwiej, szerzej spojrzeć na człowieka i jego życie? Oczywiście, że bardzo dużo dały mi te studia. To kierunek, który obejmuje wiele przedmiotów – m.in. wykłady z psychologii społecznej, klinicznej. Wiedza z zakresu psychologii bardzo się przydaje w kontaktach z ludźmi, może stanowić podstawę do budowania relacji. A moja praca polega przede wszystkim na nawiązywaniu kontaktów. Wydaje mi się, że łatwiej rozmawia się z ludźmi komuś, kto ma te podstawy. Ale też rozumie i „wyczuwa” ludzi, prawda? Dokładnie tak. Na przykład, psychologia kliniczna bardzo przydaje się do umiejętności prowadzenia rozmowy, zadawania pytań. Wiadomo, że wiele zależy od charakteru człowieka – jeden po prostu ma łatwość kontaktu z ludźmi, a inny już nie. Ale z pewnością studia i psychologia dają dobre podstawy. Zafascynowana jestem życiem zawodowym kobiet i w ogóle kobietami „aktywnymi”, tym jak sobie radzą, próbując godzić różne obowiązki. Zauważyłam, jak ważna jest w ich życiu inna, bliska im kobieta. Czy w Pani życiu była taka kobieta, która towarzyszyła, doradzała, pomagała? Ja miałam takie szczęście, że jednak zawsze w różnych, trudnych sytuacjach była ze mną mama i mogła mnie wspierać. Oczywiście, ważne jest, aby kochać oboje rodziców, ale my kobiety po latach dochodzimy do wniosku: „jak dobrze, że Ona była przy nas”. Rodzimy dzieci, pracujemy i dlatego obecność matki jest bardzo ważna. A przyjaciółki? Ja jestem specyficzną osobą, która wychowała się w innym miejscu, niż uczyła się, studiowała. Dlatego mam jedną przyjaciółkę, kompletnie spoza mojej branży i chyba tak powinno być. Mamy dzieci w podobnym wieku, dlatego i pewne tematy są wspólne. Najważniejsze, że bardzo dobrze się rozumiemy, rozmawiamy zupełnie szczerze, pomagamy sobie. To nie jest tak, że nie potrzebujemy mężczyzn – to istotny element naszego życia (śmiech). Kiedy jednak pojawia się poważny problem, to potrzebujemy zwrócić się do kobiety. Może dlatego, że podobnie myślimy i czujemy. A w Pani środowisku, jakie mają miejsce relacje między kobietami? Możliwe są bliskie, takie zwyczajnie dobre relacje? Powiem Pani tak, ja nie wierzę – i tutaj podkreślam to – żeby w jednej branży, w jednym środowisku były możliwe prawdziwe przyjaźnie, bez konkurencji i rywalizacji. Mówię o redaktorach, aktorach, piosenkarzach – to są ludzie, którzy mają specyficzną osobowość, trudne charaktery. To często ekstrawertycy i ludzie egoistyczni, bardzo nastawieni na siebie. Prawda jest taka, że gdybym chciała być niewidoczna, nie pokazywać się publicznie, to bym pracowała w szkole albo przerzucała papiery w księgowości. Nie wierzę w to, że aktorki prawdziwie się przyjaźnią. Kiedy trafia się ciekawa rola, której obie nie mogą równocześnie dostać, to jedna drugiej nie powie: „mam dwie inne role, więc tę ci oddam”. Nie, nie powie tak, raczej będzie od rana do nocy ciężko harować nad kolejną, w której obsadził ją reżyser. Możemy się kolegować, lubić bardziej lub mniej, szanować, ale nie przyjaźnić. Dlatego, ja mam przyjaciół zupełnie spoza mojej branży: dentystkę, lekarza, prawniczkę, bo to są ludzie, z którymi ja nie konkuruję. W sytuacji, kiedy pojawia się konkurencja – nie ma uczciwości.

26

26


Następne pytanie, które miałam zadać, to pytanie o autentyczność tego, co się robi, odważnego wypowiadania myśli i uczuć. Ale Pani już na nie chyba odpowiedziała…(śmiech) Czasami, taka postawa niestety obracała się przeciwko mnie. Ale czasami, wręcz odwrotnie. Ja myślę, że jestem taka sama tutaj i taka sama jestem na ekranie. Warto takim być. Widz to docenia. Moja nauczycielka zawodu, pani Edyta Wojtczak, kiedy zaczynałam pracę, powiedziała do mnie kiedyś: „Pamiętaj, nigdy nie będziesz małą blondynką, bądź sobą i nigdy się nie zmieniaj”. I staram się właśnie taka być, stosować w pracy jej uwagi. Ona miała takie powiedzenie, że kamera jest jak rentgen. W momencie, kiedy ktoś udaje kogoś innego, kiedy próbuje być fajniejszy niż jest, wyższy niż jest, milszy niż jest – kamera to wychwyci, pokaże. Widz też to zobaczy, zorientuje się. Ja nie udaję, nie ma po co udawać. A kobiece autorytety? Są takie kobiety, o których myśli pani, że fajnie byłoby podążać w podobną stronę? Autorytety, to złe określenie. Ja mam kobiety, które podziwiam i szanuję za to, co robią. Podziwiam kobiety za pasje. Cokolwiek robią, kiedy robią to z pasją, nie na letnio, tylko dlatego żeby zarobić, to jest to fajne. Znam wiele takich niesamowitych kobiet z pasją. Czy w pani branży doświadczenie pomaga? Dojrzałość, ukształtowana osobowość, taka, na którą już nie bardzo mają wpływ manipulacje? Doświadczenie zawodowe jest bardzo ważne i bardzo pomaga. Im człowiek jest starszy – tak jak dobre wino – tym jest lepszy. Po pierwsze dlatego, że trening czyni mistrza i nabiera się wprawy, a po drugie, dlatego, że się coś przeżyło. Oglądałam stare materiały z moich pierwszych nagrań, byłam w szoku, że ja takie głupoty opowiadałam. Kiedy dostałam pracę, byłam młodą lalą – chociaż już rozwódką – ale nadal młodą, głupiutką i bardzo naiwną. Doświadczenie, to podstawa, żeby móc w ogóle rozmawiać. A najważniejsze, to przygotowywać się do rozmów. Przekłada się to na umiejętność nie tylko prowadzenia rozmowy, ale przede wszystkim oceniania. To podstawa, żeby robić dobre wywiady. Życie i doświadczanie to najlepsi nauczyciele, wcale nie studia. Mówimy, że Amerykanie są plastikowi, a my Słowianie jesteśmy tak wyczuleni na drugiego człowieka, ujmujący go holistycznie. A to właśnie w ich programach, nie w naszych, ukazują się dojrzali dziennikarze, z włosami przyprószonymi siwizną. Wypowiadają się o sprawach ważnych, często bez ogródek, z racji swojego wieku, doświadczenia i pozycji. A u nas, królują młodzi ludzie, o których wiemy, że jeszcze nic nie wiedzą… Indianie wiedzieli, co robią. Mieli rady starszych i właśnie do starszyzny przychodzili po radę. O ważnych sprawach wypowiadali się starsi, nie młodsi. Nie zapominajmy, że widz siedzący przed ekranem też jest i młody i starszy. Tak jest, właśnie.

Mam w końcu możliwość zadać pytanie, które zawsze mnie nurtowało, kiedy siedziałam, jako nastolatka przed telewizorem i patrzyłam na Panią. Czy jest Pani, na co dzień taką aktywną, preferującą zdrowy tryb życia kobietą? Jeśli robi się program przez dziesięć lat, to człowiek musi interesować się tym tematem. Przecież, to nie jest tak, że ja się do programu „wstawiłam” i udaję, że się tym interesuje. To nie jest prawda. Ja się tym interesowałam, żyłam tym. Program, który w tej chwili robię: „Nasz nowy dom”, też jest związany z tym, że budowałam dom, że interesuje mnie design, urządzanie wnętrz. I tak też było z „Apetytem na zdrowie”. Jako młoda dziewczyna uprawiałam sport, byłam i ciągle jestem aktywna. Staram się nie robić rzeczy, na których się nie znam, które są mi obce. Trzeba robić to, obierać taki kierunek w życiu, który nas naprawdę interesuje, żeby nie oszukiwać widza – po prostu.

REKLAMA

Miała Pani to szczęście, że przeżyła zarówno to młodzieńcze macierzyństwo, jak i to dojrzałe. Czy płynie z jednego i drugiego jakaś szczególna i odmienna siła, jakaś refleksja z racji różnorodnych przeżyć? Z perspektywy moich doświadczeń z jednym i drugim macierzyństwem, jestem absolutną fanką późnego macierzyństwa. Młody człowiek nie jest stworzony do siedzenia w domu. Oczywiście, że spełnia swoje obowiązki. Ale myślę, jeżeli mogę radzić, że fajnie jest, jeżeli dziewczyny najpierw spełnią się zawodowo. Pojeżdżą po świecie, zobaczą wiele miejsc, przeżyją coś, żeby potem mogły poświęcić się rodzinie i dzieciom. Ja się poświęciłam mojej rodzinie, ostatnie czternaście lat. I to było bardzo fajne. Myślę jednak, że wczesne macierzyństwo pozwala pani cieszyć się teraz sukcesami zawodowymi najbliższych. Tak, na pewno tak. My teraz z synem pracujemy w jednej firmie, nasze kontakty są bardziej partnerskie. Ale, tak to jest, że kiedy mamy bardzo wcześnie dziecko, to mniej jesteśmy rodzicami, a bardziej właśnie kumplami, bardziej starszym bratem czy starszą siostrą.

Serdecznie dziękuję za rozmowę. 27


PORADY PRAWNE

W zastępstwie TEKST ADW. LESŁAW SZPALA

N

i stąd, ni z owąd życie stworzyło mi okazję, by wskoczyć w rubrykę okupowaną dotychczas przez Moją Koleżankę. Przyczyna jest prozaiczna: nawet adwokat ma prawo do wypoczynku i z tego prawa Moja Koleżanka wreszcie skorzystała. Nigdy nie pisywałem dla czasopisma adresowanego głównie do kobiet, więc jakiś diabeł podkusił mnie, żeby spróbować. Kobiety są nieustannie bombardowane mądrościami życiowymi mężczyzn z ich otoczenia. O czym nowym mogę im opowiedzieć? Zostawmy dziś „ścisłe prawo” na boku. Poczytajcie jak relacje damsko-męskie są widziane okiem mężczyzny, który w te relacje musi wkraczać w sposób bardzo dogłębny, szczegółowy, a nawet bolesny. To obraz bardzo subiektywny. Tam, gdzie ludzie łączą się w pary, ludzie muszą się również rozstawać. Dlaczego do tego dochodzi? Bo nic w życiu nie jest dane raz na zawsze. O wszystko, co otrzymaliśmy od życia, trzeba dbać i wszystko pielęgnować. W pewnym etapie związku przestajemy dbać o ten związek, staje się on w naszym umyśle, w naszej mentalności czymś „danym na zawsze”. Ach, do czego zdolny jest mężczyzna, który chce zdobyć kobietę – kwia-

ty, spacery, trzymanie się za rękę, komplementy, kolacje, kino… Ach, do czego zdolna jest kobieta, gdy chce zdobyć mężczyznę. A później? „Proza życia”, „brak czasu”, „ważne sprawy”. Rzeczywista przyczyna rozstań jest inna: przestajemy dbać o nasz związek, przestajemy ten związek pielęgnować. To ważny problem. Nie upora się z nim sama kobieta. Nie upora się z nim sam mężczyzna. Nie da się tego załatwić za partnera. Jeśli partner przestaje dbać o związek, przestaje związek pielęgnować, popełnia śmiertelny dla związku grzech zaniechania. Nawet najbardziej szczytny cel ekonomiczny (poza środkami niezbędnymi do przeżycia, a niestety wiele związków w naszym kraju nadal walczy o podstawy bytu) nie usprawiedliwia tego, że przestajemy zauważać partnerkę/ partnera, przestajemy słuchać tego, co ma do powiedzenia, co ją/jego cieszy, smuci, co jest 28

dla niej/niego ważne, przestajemy liczyć się z jej/jego potrzebami. Tak naprawdę związek kończy się, gdy sprowadzamy partnerkę do roli kucharki, sprzątaczki, opiekunki dzieci i kochanki. Kończy się, gdy widzimy w partnerze dostarczyciela pieniędzy. Albo odwrotnie. Kim jestem dla niego/niej? Kim on/ona jest dla mnie? Pytajcie siebie. Pytajcie często. Warto. Do niedawna kryterium winy przy rozstaniu kształtowano tak, że Jego badano czy „pił, bił lub zdradzał”, a Ją badano czy „prała, gotowała i świadczyła Mu usługi seksualne, czyli czy była dla Niego miła”. Dziś już nikt nie ośmiela się oficjalnie, głośno wytyczać takich kryteriów winy mężczyzny i winy kobiety. Czy jednak nie tkwią one w naszej podświadomości? Tkwią. Niby mężczyzna i kobieta mają równe prawa i obowiązki, ale zdrada kobiety jest oceniana znacznie bardziej srogo niż zdrada, której dopuścił się mężczyzna. Agresja (niekoniecznie chodzi o agresję fizyczną) kobiety jest oceniana znacznie łagodniej, niż agresja mężczyzny. A przecież jest to taka sama zdrada i taka sama agresja. A co z „praniem, prasowaniem, gotowaniem i sprzątaniem”? Ciągle jeszcze mężczyzna „pomaga”. Nie pierze, nie prasuje, nie gotuje, nie sprząta. Ważne jest „czy pomaga?” Pewnie, że nadal żyjemy w czasach, w których to z reguły mężczyzna dominuje zarobkowo nad kobietą, ale jakoś trudno zrozumieć, że kobieta, która spędza w pracy równie wiele czasu jak mężczyzna, musi „nadrabiać” swoją niższą pozycję finansową całkowitym przejęciem odpowiedzialności za dom i zadowolić się jedynie „pomocą” mężczyzny. Nawet spora dysproporcja zarobków tego nie usprawiedliwia. Bo niby dlaczego ma usprawiedliwiać? Czy nie po to łączymy się w pary, żeby razem znosić i te lepsze, i te gorsze strony życia, żeby razem niwelować ograniczenia, jakie dotykają naszego życiowego partnera?

Trach i po związku! Sam nie wiem, czy instytucja „winy rozkładu pożycia małżeńskiego” nie jest instytucją anachroniczną. Ja dostrzegam w niej jedynie 3 aspekty: satysfakcję, alimenty między byłymi małżonkami i (zanikającą w praktyce) możliwość „blokowania” rozwodu przez małżonka niewinnego. O dwóch ostatnich pisała już Moja Koleżanka, więc skoncentruję się na satysfakcji. Oceniam ją jako efekt krótkotrwały. Być może ważny w danej chwili, ale życiowo nieprzydatny. W pełni rozumiem dążenia do tej satysfakcji, bo często (dopóki jest to kryterium orzekania) taka satysfakcja się należy. Tyle że w rzeczywistości satysfakcja z wyroku „z winy jednej strony” nie jest czymś, co w jakikolwiek sposób pomoże w dalszym życiu. Nie wierzycie? Pytajcie osób, które tę satysfakcję otrzymały. A droga do satysfakcji bywa bardzo wyboista. Nie liczcie na to, że sąd będzie wnikał w uczuciowość waszego związku, jego przebieg, w psychologiczne aspekty śmierci tego związku. Żyjemy w czasach, gdy w wymiarze sprawiedliwości „ogon zaczyna machać psem”, czyli statystyka „spraw załatwionych”, a nie humanizm, przestrzeganie ogólnoludzkich wartości i mądrość odróżnienia dobra od zła, decydują o tym, czy wymiar sprawiedliwości „spełnia należycie swoją rolę”. Żyjemy w czasach, w których, w imię dobrych wyników statystycznych, ludzki los (a o tym często rozstrzyga sąd) ktoś próbuje sprowadzić do jakiejś chorej (tylko autocenzura nie pozwala mi użyć mocniejszego słowa) gry pomiędzy bardziej, albo mniej sprawnymi zawodowymi pełnomocnikami stron. Pojawiają się pomysły (i są one rozważane bardzo serio), by nawet o pozbawieniu człowieka wolności decydowała gierka pomiędzy prokuratorem a obrońcą. Statystyka nie pozwala na prawdziwie wnikliwe spojrzenie na przebieg wieloletniego niekiedy związku. Prawdziwie oddani swojej misji sędziowie cierpią z powodu narzucanych im złych reguł, ale potrafią (kosztem własnego czasu, dodatkowego nakładu pracy, a nawet krytycznych uwag o ich „sprawności procesowej”) wniknąć w rzeczywiste powody rozpadu związku. Inni bezkrytycznie przyjmują reguły „gry”. Nie wiecie, na kogo traficie, to i nie wiecie, ile rzeczywiście warta będzie Wasza satysfakcja. Tak mi się pisze i pisze... I pisałoby się nadal (bo i refleksji z zawodowego życia jest wiele), gdyby nie ograniczenie liczby znaków. Szkoda. Ale cóż, może w przyszłości Moja Koleżanka znów pójdzie na urlop, a ja dokończę swój felieton…


KARIERA I BIZNES

Osobowość

barwniejszy obraz wizerunku

TEKST BARTOSZ CZUPRYK

W

pogoni za ideałem piękna, kreowanego przez stylistów, media i współczesną kulturę, gotowi jesteśmy na wszystko. Cóż znaczy wymiana garderoby, dieta i dodatkowe koszty, gdy w zasięgu wzroku maluje się obraz – mój własny – osoby modnej, nowoczesnej, docenionej przez innych? Ale czy to jedyny wymiar wizerunku? To, kim jesteśmy, to… jak widzą nas inni?

Pragnienie podobania się, bycia atrakcyjnym, samo w sobie nie jest złe. Nasze ciało i stan umysłu muszą się jednak równoważyć i iść ze sobą w parze. Wówczas wizualizacja materialna przełoży się w niematerialną, ponadwymiarową wartość Twojej osobowości. Wygląd zewnętrzny może wpłynąć na poczucie większej wartości i pewności siebie, przykuć uwagę partnera lub oczarować innych. Jednak współcześnie, sam zachwyt nie wystarczy. Liczy się to, kim jesteś – jaką masz osobowość, charakter, jakie poglądy prezentujesz, czy jesteś wierna/ny swoim przekonaniom, ideałom, które tworzą fundamenty Ciebie.

Wykorzystuj doświadczenie i obserwuj innych.

Fot. Mariusz Baran

W swoim życiu poznałem wielu interesujących ludzi, jednak tylko niewielka część z nich, była świadoma obrazu, jaki tworzy o sobie. Większość skupiała się na rzeczach kruchych, przemijających, bez wyrazistości własnych opinii i poglądów – zapewne zagubionych. Brakowało im obiektywnego spojrzenia, wyważonej nuty krytycyzmu pozwalającej na przeanalizowanie własnych zachowań. Bez tego stawali się męczący albo toksyczni, narzucając swój sposób myślenia. Nie było im łatwo zjednać sobie ludzi. Przeciwnie – w oczach współpracowników i znajomych byli bardziej tolerowani, niż akceptowani. Gubiła ich arogancja i zbytnia pewność siebie. Drugą grupę poznanych mi osób charakteryzowała otwartość, skromność, ciekawość świata i ludzi, wyrozumiałość, idea wzbogacania siebie ponadmaterialnie przez doświadczenia innych, stałość poglądów, szerokie horyzonty myślowe i serce gotowe do walki o rzeczy, które kocha lub pragnie. Przyciągali jak magnes. Niczym dzieci – szczere, otwarte i bezpośrednie – nie skupiali się na tym, co mówią o nich inni. Pogrążeni w pasji, miłości do życia, kreowali rzeczywistość. Czasem nienaganni, innym razem ekscentryczni. Krążą wokół nas niczym satelity.

Rozejrzyj się, zastanów, czego mogą Cię nauczyć? Jakich zmian możesz dzięki nim dokonać? A może to Ty, jesteś jednym z nich, inspirujesz innych?

Wielu z tych ludzi zostało moimi przyjaciółmi. Są dziś charyzmatyczni i swoją postawą odpowiadają, „Jak kreować wizerunek?” Pozostali wierni sobie, nieustannie ewoluują, kształtując swoje wnętrze, nawyki i umiejętności. Jedną z tych osób jest pani prawnik – twardo stąpająca po ziemi, miła i uprzejma, może odrobinę chłodna i surowa, ale w rzeczywistości emanująca profesjonalizmem, opanowaniem, autorytetem, wynikającymi z sumienności, naturalności, życia w zgodzie ze sobą. Inną z tych osób jest mężczyzna – coach i trener biznesu, wyważony i zrównoważony emocjonalnie w każdej sytuacji, ze stoickim spokojem, dojrzały do tego stopnia, że odpowiedzialny za innych. Wyjątkową perłą jest… singielka. Kobieta silna, zarażająca optymizmem, podróżnik – synonim odkrywcy – nowych pasji i zainteresowań. Pewna siebie i pogodna.

Podróż w głąb siebie – panaceum wizerunku. Jak to robić? Jak zachować świeżość i poprawnie kreować osobisty wizerunek?

Zwróć uwagę na swoje mocne strony – umiejętności i charakter. Uzewnętrzniaj je i rozwijaj. Słabsze zaś, pozostające w zalążku, pielęgnuj z największą starannością, nie dopuść do ich obumarcia. Ćwicz charakter i wolę. Bądź sobą, wyrazistą kobietą lub mężczyzną z własnym zdaniem i poszanowaniem dla innych. Nie musisz biec jak wszyscy, znajdź czas dla siebie. Czytaj 20 minut dziennie, uprawiaj sport, zapisz się na kurs gotowania lub szkolenie rozwijające Two-

ją osobowość. Odkryj nowe zainteresowania (choćby zbieranie znaczków), wyjdź do kawiarni lub pubu i poznaj nowych ludzi. Przekonaj się, jak bardzo ubarwisz tym obraz o sobie. Szukaj nowych wyzwań i zmierz się ze swoimi ograniczeniami. Twoja determinacja będzie Cię kształtować, pomoże Ci nabrać prawdziwej pewności siebie, uczciwie wzbudzając uznanie i szacunek.

Od tego zacznij. Świadomość... siebie

Jeśli wciąż masz wątpliwości, proponuję… kilka minut przerwy. Zajrzyj w głąb siebie. Zastanów się, za co inni Cię chwalą, za co szanują, co w Tobie lubią? Powiedz to na głos. Spróbuj te cechy charakteru wyrazić przed lustrem mimiką twarzy i postawą ciała. Jak się teraz czujesz? Jak wyglądasz? Inaczej, prawda? W poczuciu świadomości swych atutów wyjdź z uśmiechem na twarzy do napotkanych osób, poruszaj się swobodnie i lekko, patrz w oczy przechodniów. To działa! Jedni odwzajemnią Twój uśmiech, inni poczują się sparaliżowani Twoją pewnością siebie. A może jest coś, co chciałabyś/chciałbyś zmienić? Zastanów się, zaplanuj konkretnie i zrób to. Może jest ktoś, kto mógłby Ci w tym pomóc? Pamiętaj, że Twoja postawa, stosunek do siebie, to, kim jesteś i jakie nosisz w sobie emocje, kreują Twój wizerunek. Możesz zadbać o każde z powyższych. Nic nie stoi na przeszkodzie. Zdecydowanie masz na to wpływ.

Bartosz Czupryk, tel. kom.: +48 607 038 879, e-mail: b.czupryk@coachdevelopment.pl, www.coachdevelopment.pl

29


KARIERA I BIZNES

‚‚Ale porażka!’’ CZĘŚĆ 1 TEKST JUSTYNA MASŁYK-BRONIEK

P

orażka, klęska, błąd… straszne słowa, budzące w nas najczęściej negatywne emocje, takie jak: rozczarowanie, wstyd, złość, poczucie przegranej. Większość z nas najchętniej trzymałaby się od nich z daleka… Lepiej przecież zbierać pochwały, laury, lepiej być idealnym, perfekcyjnym, cenionym. Lepiej? … z pewnością przyjemniej – ale czy naprawdę porażki i błędy są takimi „czarnymi” punktami w naszych życiorysach, które chcielibyśmy wymazać i zapomnieć?

Justyna Masłyk-Broniek

Sukces = 1% efektów i 99% porażki Równanie nieżyjącego już, niestety, założyciela Honda Motor Company, który stworzył go przede wszystkim na bazie swojego imponującego życiorysu. Honda od samego początku był człowiekiem z wizją. Jako biedny student postanowił zaprojektować nowy pierścień tłoka, który zamierzał sprzedać korporacji Toyota. Na rzecz swojej wizji zarzucił studia przez co był tematem kpin kolegów, którzy twierdzili, że tylko szaleniec może mieć takie pomysły. Na realizacje swojego projektu wydawał wszystkie swoje pieniądze, zastawił też majątek rodzinny. Po kilku latach intensywnej pracy, dumny i przekonany o swoim zwycięstwie usłyszał odmowną odpowiedź z ust szefów Toyoty. Honda, mimo ogromnego rozczarowania, nie poddał się. Dwa kolejne lata doskonalił swój projekt, który w końcu zyskał uznanie Toyoty. Japoński inżynier wymarzył sobie wtedy wybudować swoją własną fabrykę tłoków. Napotkał jednak na sporą trudność. Z uwagi na przygotowania do II wojny światowej w Japonii w tym czasie beton był nieosiągalny. Ale cóż znaczy determinacja! Kilka tygodni pracy i Honda z grupą przyjaciół wynajdują swój własny sposób na jego wyprodukowanie. Tak powstała fabryka pierścieni Hondy. Dobra passa inżyniera nie trwała jednak długo. Amerykańskie bomby i ostatecznie – trzęsienie ziemi – całkowicie rujnuje produkcje. Honda jest zmuszony do odsprzedania technologii Toyocie. Japończyk wraca do „normalnego” życia, ale spokój nie trwa zbyt długo. Zaraz po wojnie, Honda wpada na pomysł zbudowania mechanicznego roweru. Pierwszy efekt współpracy Hondy i producentów rowerów kończy się sporą porażką rynkową – pojazd jest zbyt ciężki i niewygodny (warto dodać, iż Japończyk, aby nawiązać taką współpracę wysłał 18 tysięcy listów z opisem 30

Trener zarządzania i umiejętności społecznych, certyfikowany Coach EMCC, praktyk HR, wykładowca, ekspert w Grupie MPD. Autorka licznych artykułów w temacie rozwoju i zarządzania ludźmi. Doktorantka SGH w Warszawie. Obszar jej specjalizacji to projektowanie pracy zespołowej.

swojej koncepcji do różnych firm z branży rowerowej). Dla Hondy jest to jednak tylko lekcja, którą wykorzystuje przy nowym projekcie motoroweru, którego nazywa „Łabądek”. Nowy, lekki pojazd niemal natychmiast odnosi wielki sukces na rynku, Honda otrzymuje za niego nagrodę Cesarza. „Łabądek” daje też początek Honda Motor Company. Ci, którzy go podziwiają, myślą, że miał wiele szczęścia w życiu…

Niemal każda historia człowieka sukcesu okupiona jest całym pasmem „porażek”. My jednak widzimy z reguły sam efekt ich długoletniej pracy, który określamy mianem sukcesu. Zgłębienie się w ich biografie często pokazuje, że to nie samo szczęście w życiu, ale przede wszystkim: wizja, determinacja i niepoddawanie się w sytuacjach pozornie „bez wyjścia” pozwoliły im osiągnąć to, czego chcieli. Ideały stoją w Luwr w Paryżu Mój kochany Tato, często tym stwierdzeniem przypomina mi, że ludzie mogą jedynie dążyć do perfekcji, ideału. Jakby się tymi ideałami stali, pewnie ich miejsce byłoby właśnie gdzieś pomiędzy Wenus z Milo a Mona Lisą. Jeśli nie masz jeszcze miejscówki w muzeum – masz prawo nie być idealny/a i masz prawo popełniać błędy. Jestem szczęściarą, bo mam ogromnie mądrych Rodziców, którzy pozwalali i nadal pozwalają mi popełniać błędy, podejmować się różnych rzeczy i „mieć słomiany zapał” w próbowaniu nowego. Za każdym razem w przypadku niepowodzenia/porażki stali przy mnie murem” i pomagali mi dostrzec w nich lekcję. Rzadko słyszałam „a nie mówiłem/am…”

www.justynamaslyk.pl www.grupampd.pl

Niestety, nie zawsze jest tak pięknie. Środowiska, w których funkcjonujemy, wpajają w nas przekonanie, że błędy są czymś złym, a ich konsekwencji lepiej unikać. Przedszkolaki są często blokowane w próbach swojej twórczości, tak aby się „nie wywrócić”/„nie pobrudzić”/„nie zniszczyć czegoś”. W szkole bardziej docenia się poprawne rozwiązanie niż wysiłek, który wkłada uczeń w dojście do niego. Sami rodzice w potrzebie niskowysiłkowego i szybkiego efektu w postaci dobrej oceny swojego dziecka, często sami wykonują prace domowe swoich dzieci – pozbawiając przy tym własne pociechy możliwości popełniania błędów i mierzenia się z nimi. Wszystko po to, aby unikać niepowodzeń…, które tak wiele nas uczą i torują nam dojście do sukcesu. „Wielu ludzi, którym nie udało się w życiu nie zdaje sobie sprawy z tego, jak blisko sukcesu byli, kiedy się poddali” Thomas Edison, autor powyższego cytatu, geniusz, twórca tysięcy wynalazków, o których nigdy nie słyszeliśmy, bo nie znalazły zastosowania w życiu. Kolejny przykład człowieka, który drogą niepowodzeń i błędów (które sam zwykł nazywać „rozwiązaniami, które nie zadziałały”) dotarł do spektakularnego sukcesu w postaci wynalezienia żarówki. Warto sobie przypomnieć te słowa, kiedy następnym razem będziemy rezygnować z czegoś w naszym życiu, bo nam się „po drodze coś nie udało”…


31

31


KARIERA I BIZNES

Inspiracje do podjęcia

własnego biznesu TEKST EWA PLUCIŃSKA

Ewa Plucińska

D

Szanowni Państwo Drogie Czytelniczki

Założycielka EVIP Grupy Firm Doradczych, prawnik – radca prawny – jedna z pierwszych businesswoman w Polsce, uhonorowana w Londynie w roku 1998 przez Amerykańską Organizację Star Group tytułem The Top Businesswoman of The World

zisiaj chciałabym opowiedzieć Państwu o źródłach inspiracji dla podjęcia decyzji o uruchomieniu własnego biznesu. Przyjmuję podejście z dwóch aspektów – pierwszy, to źródła inspiracji dla osób posiadających doświadczenie w pracy zawodowej, a drugi – dla osób, na ogół młodych, które nie mają jeszcze żadnego doświadczenia zawodowego.

Grupa pierwsza, z reguły podejmuje decyzję o przejściu na własną działalność gospodarczą, założenie spółki kapitałowej czy też przystąpienie do niej, z dużym niepokojem. Dotychczasowe życie zawodowe danej osoby dawało pewną stabilność, a zakładanie własnego biznesu powoduje niepokój – szczególnie z powodu podejmowania ryzyka finansowego. Są różne powody decyzji o przejściu do sfery własnego biznesu: utrata pracy, niskie zarobki, złe traktowanie w pracy, złe tolerowanie psychiczne dotychczasowej pracy, brak perspektyw zawodowych, trudna komunikacja z przełożonym itd. Co powinno być inspiracją dla tych osób, co powinno pomóc im osiągnąć sukces? Przede wszystkim ich dotychczasowe doświadczenie zawodowe oraz znajomość środowiska. Pamiętać trzeba, że biznes to przede wszystkim kontakty międzyludzkie, dlatego cenny jest kapitał w postaci znajomości zawodowych i kontaktów biznesowych. Równie ważne są pewne nabyte umiejętności, doświadczenia wynikające z dotychczasowych sukcesów, ale także z porażek w życiu zawodowym. Ważne jest też czerpanie inspiracji z dojrzałości życiowej, z własnej intuicji, pozwalającej wnikliwiej obserwować i analizować działania innych ludzi w danej branży. Kolejnym istotnym aspektem jest identyfikacja potrzeb rynkowych i zapotrzebowania na produkty, usługi mające być przedmiotem naszego biznesu. Źródłem pomysłów w tym przypadku są też wszelkiego rodzaju pasje i umiejętności, które można zamienić w biznes. Czym natomiast powinny się kierować osoby młode, które nie mają jeszcze żadnego do32

świadczenia zawodowego? Inspiracją dla tych osób, powinno być przede wszystkim ich wykształcenie, wyuczony zawód lub umiejętności technologiczne, informatyczne czy znajomość języków obcych. Ważne dla nich może być też poznawanie nowych obszarów wiedzy. Siłą młodych ludzi może być nowoczesne podejście do rozwoju osobistego i zawodowego – a w tym, np. uczestnictwo w szkoleniach, wykładach, seminariach, przynależność do organizacji w tym biznesowych itd. Atutem jest również gotowość do podjęcia ryzyka czy prze-

mieszczania się w różne obszary kraju, łatwość nawiązywania nowych kontaktów, otwartość na zmiany, na nowości, umiejętność budowania networkingu osobistego i wirtualnego – między innymi poprzez portale społecznościowe. Nabyte współcześnie przez młodych ludzi umiejętności technologiczne i informatyczne, pozwalają im budować swój biznes z pomocą Internetu lub bezpośrednio w sieci. Znajomość języków umożliwia szukanie trendów biznesowych na świecie. Nabyta w ten sposób wiedza, pozwala identyfikować możliwości biznesowe, inspiruje do adaptacji ich w warunkach naszego kraju. A może wręcz odwrotnie – może istnieje coś – produkt, usługa, która ma powodzenie na rynku polskim i można spróbować implementować ten pomysł na rynki zagraniczne – zwłaszcza w dobie otwartości granic i wsparcia projektów przez fundusze unijne. Niewątpliwie, jak już wspomniałam, najciekawszą inspiracją dla każdego człowieka jest jego pasja, zamiłowanie. Stworzenie biznesu opartego na pasji jest najskuteczniejszym źródłem satysfakcji zawodowej. Poczucie sukcesu mają na ogół ludzie, którzy kochają to, co robią. Dotyczy to głównie biznesu, ale też artystów, rzemieślników. Dlatego warto obserwować ludzi sukcesu, czytać o nich, słuchać, co mówią, czerpać z ich doświadczeń. Lecz przy tym wszystkim nie należy zapominać o tym, że biznesu nie buduje się, patrząc jedynie przez pryzmat tego, co nam się podoba, ale tego, co podoba się naszym odbiorcom. Bo siłą naszego sukcesu są nasi odbiorcy, klienci. Życzę powodzenia Ewa Plucińska


KUCHNIA

Smaki z dzieciństwa, które pamiętają najstarsi górale

R

ozmowa z Panem Pawłem Grzybowskim – właścicielem sklepu BACÓWKA, w którym oferuje Państwu tradycyjne, naturalne produkty

Od kilku lat wyraźnie zauważa się modę na produkty tradycyjne, zainteresowanie taką żywnością znacznie wzrosło. Czy w naszym regionie/ mieście również da się zauważyć taki trend? Rzeczywiście, ludzie coraz chętniej sięgają po żywność tradycyjną, produkowaną ręcznie, domowymi sposobami. Czy można nazwać to modą? Raczej zdrowym rozsądkiem. Jakie bowiem korzyści mamy z „zapchania żołądka” byle czym? Żadne. Żyjemy szybko, dużo pracujemy, mamy niewiele czasu, aby dbać o zdrowie, co widać w statystykach – coraz częściej chorujemy na raka, niedobory witamin, choroby genetyczne. W naszej świadomości zaczyna się budzić poczucie, że na te statystyki wpływa również to, co jemy. Konsumenci sięgają po tradycyjne produkty, bo nie chcą już jeść niezdrowej, wysoko przetworzonej żywności. Nie wszystko, co nazywane jest nisko przetworzoną żywnością naturalną, taką jest w istocie. Jak zweryfikować, że produkt faktycznie został wytworzony według tradycyjnej receptury? To prawda. Jako konsumenci nie mamy świadomości, jak bardzo bywamy oszukiwani. Zapach wędzonej szynki? Dla przemysłowego producenta, to żaden problem – dym wędzarniczy w sprayu – i nawet nie zauważymy, że kupiona przez nas szynka nie widziała wędzarni. Aby odróżnić taki produkt od naturalnego, wystarczy pozostawić szynkę na kilka dni w lodówce – ta naturalna troszkę obeschnie, ale nadal będzie smaczna. Ta sztuczna zapewne powędruje do kosza na śmieci, bo zapach i konsystencja będą budzić odrazę. Inne produkty najłatwiej rozpoznać, czytając składy na etykiecie. Jeśli jeden syrop malinowy kosztuje 17 zł za litr, a inny 6 zł za litr, to z czego może wynikać różnica? Czytając etykietę widzimy, że ten tańszy ma zaledwie 0,2 % maliny, a w tym droższym malina i cukier to jedyne składniki. Warto również pytać sprzedawcę w sklepie o skład i pochodzenie danego produktu – ma obowiązek takich informacji klientowi udzielić. Skąd pochodzą produkty, które Państwo oferują w swoim sklepie? Wszystkie produkty, które oferujemy, pochodzą od małych, lokalnych producentów, których osobiście weryfikujemy pod względem metod produkcji oraz używanych do tego surowców. Jakie produkty Państwo szczególnie polecają? Mamom dbającym o zdrowie dzieci, polecamy nasze parówki cielęce – w składzie tylko mięso (52% cielęcego, 43% wieprzowego), sól i przyprawy. Smakoszom polecamy naturalne, ręcznie wyrabiane sery korycińskie (na 1 kg sera potrzeba 16 litrów pełnowartościowego mleka), szynkę Szołdra oraz pasztety i prawdziwą, wiejską, pachnącą czosnkiem kiełbasę SWOJA – z charakterystycznym, szarym oczkiem na przekroju. Zabieganym polecamy domowe wyroby garmażeryjne – ręcznie lepione pierogi, krokiety, gołąbki. Większość naszych wędlin nie zawiera glutenu. Mogą je więc spożywać osoby z celiakią. Wszystkim tym, którzy jeszcze nie poznali smaków tradycyjnej żywności, zapraszamy do odwiedzenia naszego sklepu. SKLEP BACÓWKA W MILLENIUM HALL Parter (obok SuperPharm) tel. kom. 517 400 318 e-mail: bacowka.rzeszow@wp.pl facebook.com/BacowkaRzeszowska

33

33


FELIETON

Zakochaj się W

CIĘŻKIEJ PRACY

R

ozpoczynając swój cykl felietonów dla Magazynu La Femme, długo zastanawiałam się nad tematyką, jakiej powinna zostać poświęcona jego pierwsza odsłona. Wreszcie, zainspirowały mnie słowa przeczytane w jednej z gazet, a mianowicie, że aby osiągnąć sukces, musimy zakochać się w ciężkiej pracy – i nie chodzi tutaj o pracoholizm, czy też podporządkowanie całego życia karierze. Im dłużej o tym myślę, muszę przyznać autorowi tego stwierdzenia rację.

Jedną z pierwszych rzeczy, jakie zaobserwowałam, rozpoczynając pracę w Parlamencie Europejskim, było podejście do pracy wynikające z różnic kulturowych. Podejście pracowników pochodzących z krajów Europy zachodniej, już na pierwszy rzut oka, charakteryzowało się wyższym poziomem optymizmu. I bynajmniej nie wynikało to z lepszych kwalifikacji czy też wyższych zarobków. Bardzo często młode osoby, pochodzące chociażby z Polski, przewyższały swoich zachodnich kolegów wiedzą i umiejętnościami. Natomiast, jeżeli chodzi o wysokość pensji – ta kwestia w Parlamencie Europejskim jest ustandaryzowana. Skąd więc brały się tak widoczne różnice w ich nastawieniu? Przede wszystkim, na Zachodzie praca nie jest postrzegana wyłącznie przez pryzmat przymusu ekonomicznego, ale również w kategoriach możliwości i szans. W obliczu problemów z zatrudnieniem, z jakimi w dalszym ciągu boryka się Europa po przejściu kryzysu gospodarczego, zwłaszcza wśród młodych ludzi, stwierdzenie, iż praca nie tylko powinna pozwalać na zdobycie środków finansowych, ale również dawać szansę na realizację swoich pasji i wykorzystanie talentów, może wydawać się niewłaściwe. W mojej opinii, jest to niestety myślenie krótkowzroczne. Zwłaszcza w odniesieniu do ludzi młodych. Jeżeli będą oni traktować pracę jako źródło satysfakcji i sposób na samorealizację, każdy z odniesionych sukcesów będzie cieszył podwójnie i dawał siłę, aby nadal ELŻBIETA ŁUKACIJEWSKA się rozwijać. Pracując w Parlamencie POSEŁ DO PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO Europejskim, a wcześniej w Sejmie RP, miałam szczęście spotkać osoby charakteryzujące się wyżej opisanym nastawieniem, których energia, zaangażowanie i determinacja tylko utwierdziły mnie w moich przekonaniach. Jednocześnie, organizując co roku Konferencję „Kobieta Aktywna”, czy też spotykając się z kobietami w przeróżnym wieku w trakcie moich podróży po województwie podkarpackim, niejednokrotnie odnoszę wrażenie, że im jesteśmy bardziej samodzielne, tym większą radość czerpiemy z życia i z wykonywanych przez nas zajęć. Dlatego też tak bardzo cieszy mnie, że w Polsce mamy coraz więcej przedsiębiorczych kobiet, które nie tylko same osiągają sukcesy, ale również pomagają innym kobietom w ich osiągnięciu. Niejednokrotnie, przy okazji organizowanych przeze mnie spotkań, jak chociażby cyklu Podkarpacki Babiniec, starałam się określić cechy, jakimi powinien odznaczać się tzw. lider, chociażby w odniesieniu do Pań, które sprawują wysokie stanowiska w swoich miastach, gminach czy też szefują własnym firmom. Szybko doszłam jednak do wniosku, że ciężko znaleźć u nich cechy wspólne, gdyż w każdym z przypadków pojęcie „sukces” ma indywidualny i niepowtarzalny charakter. Owszem, istnieją cechy, dzięki którym prawdopodobieństwo jego osiągnięcia może wzrastać, jak np. umiejętność komunikacji, przebojowość czy też otwartość. Niemniej jednak, życie często pokazuje nam, że osoby nieposiadające tych cech mogą również z powodzeniem realizować się w swojej codziennej działalności. Wszystko to więc sprowadza nas do jednego wniosku – a mianowicie, że nie ma jednej recepty na sukces, szczęście i satysfakcję, zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Mimo że każda z nas jest inna i tym samym wybieramy odmienne drogi kariery, to właśnie ta różnorodność sprawia, że mamy siłę. 34

Szczęście obowiązkowe

MĘSKI PUNKT WIDZENIA

T

ak to już jest, że każda epoka naszych dziejów ma swoją specyfikę. Co charakteryzuje czasy, w których przyszło nam żyć, czasy przełomu dwudziestego i dwudziestego pierwszego wieku? Gdy sięgniemy do współczesnej literatury i poczytamy, chociażby modnego Houellebecqa, to zobaczymy przewijające się przez strony jego powieści postaci, mniej lub bardziej sfrustrowanych bohaterów, którzy dramatycznie starają WIESŁAW KANIA się poradzić sobie z jednym, podstawowym, lecz jakże okrutnym imperatywem charakteryzującym nasze czasy – BYĆ SZCZĘŚLIWYM! Szczęśliwym zawsze, wszędzie i za wszelką cenę. To niemal obowiązek. Kiedyś „wystarczyło” być po prostu dobrym, uczciwym człowiekiem. W „cenie” był altruizm, patriotyzm, poświęcenie (dla drugiego człowieka, dla ojczyzny, dla szczytnych idei). A dzisiaj? Dzisiaj mamy kapitalizm i przykazanie dozgonnego szczęścia osobistego. Wiąże się z nim oczywiście realizacja kilku obowiązkowych punktów w naszym CV: kariera zawodowa (cokolwiek to pojęcie ma znaczyć), domek z ogródkiem i sprzętem do grillowania (a przynajmniej własnościowe M-ileś tam), w miarę dobry samochód (może być w leasingu operacyjnym), wyjazd na egzotyczne wakacje, pies, kot, może dziecko. Nie można oczywiście zapomnieć o posiadaniu karnetu do sieciowego klubu fitness, lekcjach golfa, squasha lub tenisa ziemnego – o regularnych zakupach w galeriach handlowych i wizytach w Spa nie wspominając. Cóż, akurat bohaterom wspomnianego pisarza niezbyt się to wszystko udaje – nie robią kariery zawodowej, nie spełniają się w miłości, w poszukiwaniu mocnych wrażeń próbują sportów ekstremalnych – też zresztą bez powodzenia. Nawet z wakacji wracają znudzeni, co najwyżej ze schodzącą opalenizną. Okazuje się, że obowiązek bycia szczęśliwym, nie jest łatwym do spełnienia, a to niespełnienie powoduje, że inni patrzą na nas podejrzliwie, a nieraz wręcz z pogardą – bo w dzisiejszym świecie tolerancji, entuzjazmu i wolności można przecież wszystko, ale nie można nie być zadowolonym z siebie i swojego życia. Albo jesteś szczęśliwym albo jesteś nikim! Obowiązuje szeroki uśmiech do wszystkich i do wszystkiego, aż mięśnie twarzy bolą z wysiłku. Jednak cała ta dzisiejsza ideologia samozadowolenia, podszyta jest też wielkim strachem, że może nie udać się nam być ludźmi spełnionymi, że nie damy rady wszystkiemu podołać, a jeśli nie osiągniemy wyznaczonych celów, to znaczy, że jesteśmy nieudacznikami, osobami niepełnowartościowymi, jednostkami nieprzydatnymi społeczeństwu. Pewnym wyjaśnieniem takiego stanu rzeczy może być fakt, iż jeszcze chyba nigdy ludzie tak gorąco nie wierzyli w to, że wszystko zależy od nich samych. Dawniej człowiek mógł popaść w melancholię, załamać się lub po prostu zwariować. Ale istniał wtedy jakiś rodzaj szacunku dla czyjegoś cierpienia czy nieszczęścia. Szacunek towarzyszył ludziom, którzy poświęcali się ascezie, odmawiając sobie doczesnych przyjemności. Można też było zrzucić winę za własne niepowodzenia na siły wyższe, na przypadek, zły los, czary czy fatum. To niejako zwalniało człowieka z obowiązku pogoni za szczęściem. Niestety, w dzisiejszych czasach, nieszczęście bądź cierpienie, są niemal wyłącznie powodem do wstydu. I mimo iż dotykają każdego z nas, w ten, czy inny sposób, to jednak znajdują się one podobnie jak ból, na przeciwległym biegunie szczęścia. Więc, jeśli nawet przytrafi nam się jakieś nieszczęście albo kiepski dzień, to najlepiej tego nie uzewnętrzniać, lecz niczym rasowy Amerykanin, na pytanie: „how are you?”, z szerokim uśmiechem odpowiadać: „fine!”. Należy trzymać się kanonu, udając szczęśliwych, zadowolonych i spełnionych. Trzeba zacisnąć zęby i być szczęśliwym. Jednak taki „szczęśliwiec”, może i dużo wie, lecz niestety, mało rozumie. Może zanuci od czasu do czasu, bez przekonania, słowa ballady Ryśka Riedla z Dżemu – „...W życiu piękne są tylko chwile...”, ale raczej nigdy nie zrozumie starej chińskiej sentencji, która mówi, że ze szczęściem jest jak z wazą gorącej zupy na głowie zakatarzonego mandaryna – kichniesz i po szczęściu!


INSPIRACJE JAK REAGOWAĆ W SYTUACJI ZAGROŻENIA? JAK JEJ UNIKNĄĆ? JAK SIĘ BRONIĆ, GDY JUŻ DO NIEJ DOJDZIE?

KURSY SAMOOBRONY DLA KOBIET TEKST AGATA DZIEWIT, ZDJĘCIE MARCIN PARUS

C

oraz więcej kobiet decyduje się na uczestnictwo w kursie samoobrony. Podczas takiego kursu, kobiety nie tylko uczą się, jak skutecznie bronić się w sytuacji zagrożenia, ale zdobywają również wiedzę, jak nie stać się ofiarą przemocy, jak nie spanikować w niebezpiecznej sytuacji. Ta wiedza dodaje każdej kobiecie pewności siebie, uświadamia siłę i odwagę, które tkwią w niej samej.

Najlepiej wziąć udział w profesjonalnym kursie samoobrony – mówi Marcin Parus, instruktor i właściciel firmy „WILK Tactical”, która takie kursy organizuje – podczas takiego kursu kształtujemy świadomość zagrożeń, uczymy taktycznych rozwiązań, psychologicznych aspektów ataku i obrony oraz manualnych technik odparcia napastnika. Udowadniamy, że do tego nie jest potrzebna ani siła, ani szybkość, czy też lata praktyki. Wystarczy znajomość kilku chwytów, które z łatwością może wykonać każda kobieta. Dodatkowo, kobiety uczone są także wykorzystywać przedmioty w celach obronnych – torebka, plecak, parasolka, klucze, długopis mogą stać się bardzo pomocnym elementem. Parasolką możemy uderzyć napastnika, torebkę możemy rzucić w stronę przeciwnika i wykorzystać chwilę jego dezorientacji na ucieczkę. Broniąc się przed napastnikiem najlepiej uderzać w określone słabe punkty. Najważniejsze jednak, to podjąć próbę obrony, nie spanikować, nie pozwolić, by sparaliżował nas strach. Z opresji nie ratuje wyłącznie znajomość technik samoobrony.

Podstawą jest odpowiednie zachowanie w sytuacji ataku, dlatego pierwszą zasadą, którą powinny kierować się kobiety, to świadome unikanie niebezpiecznych miejsc i sytuacji. Świadomość zagrożenia oraz zdolność podjęcia szybkiej reakcji może wybawić z niejednej opresji. Jeśli mówimy o obronie, ważnym elementem, którego nie można pominąć, są aspekty prawne. Nie możemy np. po prostu skatować napastnika przedmiotem, który nam wpadnie w ręce. Instruktor na zajęciach wyjaśnia zasady ustawy o obronie koniecznej oraz stanie wyższej konieczności. Musimy wiedzieć, kiedy obrona spełnia warunki prawnej obrony koniecznej oraz wiedzieć, co grozi nam za jej przekroczenie. Odpowiednia reakcja i podstawowe techniki są gwarancją większych szans w sytuacji napaści. Dlatego warto poświęcić czas na naukę samoobrony.

WILK Tactical to firma o charakterze doradczo-szkoleniowym, zajmująca się szkoleniem osób cywilnych oraz służb mundurowych z zakresu posługiwania się środkami przymusu bezpośredniego w tym paralizatorami, bronią palną różnego typu (stosownie do posiadanych uprawnień i zezwoleń), prowadzeniu treningów strzeleckich na strzelnicach, a także doradztwie z zakresu bezpieczeństwa, taktyki działania formacji ochronnych, jak również prowadzenia szkoleń z zakresu BHP, wspinaczki skałkowej, technik linowych, a także szkoleń z zakresu ratownictwa pola walki i pierwszej pomocy przedmedycznej.

REKLAMA

35

35


KULTURA

SYBERYJSKI BARD zaprasza

Evgen Malinovskiy – aktor filmowy i teatralny, muzyk, charyzmatyczny pieśniarz.

Fundator i Prezes Fundacji na rzecz zbliżania kultur OPEN ART, twórca Międzynarodowego Festiwalu Pieśni i Poezji Włodzimierza Wysockiego. Urodził się w Biełowie na Syberii. Z wykształcenia jest dyrygentem orkiestry estradowej i gitarzystą basowym. W Rosji był muzykiem rockowym, znalazł się w „Encyklopedii Omskiej Sceny Rockowej”. Od 1992 roku mieszka w Polsce, gdzie ukończył szkołę aktorską. Ma na swoim koncie role w ponad 30 polskich filmach i serialach, współpracuje z teatrem Polonia w Warszawie, dużo koncertuje w Polsce i za granicą, wykonując pieśni pod gitarę z gatunku poezji śpiewanej, dlatego też nazwano go bardem syberyjskim. www.evgen.pl

W

itam Państwa serdecznie na naszym drugim spotkaniu z poezją śpiewaną. Dziś przedstawię Państwu postać Włodzimierza Wysockiego – rosyjskiego poety, aktora i barda. Nieprzypadkowo wybrałem Włodzimierza Wysockiego, jako pierwszego barda, którego postać chciałbym Państwu przybliżyć, gdyż jest mi on najbliższy ze wszystkich śpiewających poetów. Zarówno dlatego, że pierwszą, pieśnią bardowską, jaką nauczyłem się grać na gitarze była pieśń Wysockiego, jak również dlatego, że kreacja jego postaci w spektaklu Rajskie jabłka (2007–2012, Teatr Polonia, Warszawa) była spełnieniem moich aktorskich marzeń. Wysocki urodził się w Moskwie, w styczniu 1938 roku. Do szkoły teatralnej przy moskiewskim Teatrze dramatycznym MHAT został przyjęty w 1956 roku. Już na pierwszym roku studiów zaczął śpiewać z akompaniamentem gitary. Pierwszą poważną rolę, Pietrowicza w „Zbrodni i karze” Dostojewskiego, zagrał w 1959 roku. Wtedy też po raz pierwszy stanął przed kamerą. Lata 1960–64 to lata jego pracy w Teatrze Puszkina. Zagrał tam około 10 ról, w większości epizodycznych. W tym czasie zaprezentował również publicznie swoje pierwsze pieśni, zaczął komponować pieśni do filmów. W 1964 rozpoczął pracę w moskiewskim Teatrze na Tagance, w którym pracował do końca życia. Teatr miał duży wpływ na rozwój osobowości Wysockiego, a Wysocki na sławę tego teatru. Ta niezwykła scena, programowo odrzucała koturnową tradycję, przecierając nowe szlaki w rosyjskim teatrze, by w latach siedemdziesiątych stać się „bastionem opozycji” i najbardziej znanym teatrem Związku Radzieckiego w kraju i za granicą. Główną rolę w teatrze Wysocki zagrał dopiero w 1966 roku – w sztuce Bertolda Brechta „Życie Galileusza” i był to prawdziwy tryumf sztuki aktorskiej. Rok później – w 1967 – Wysocki poznał swoją trzecią żonę i miłość swojego życia – Marinę Vlady. Rola Hamleta w wykonaniu Wysockiego przeszła do historii, jako najlepsza, a przez to też, jako najdłużej grana w jednym teatrze. W prasie literackiej ukazały się pierwsze publikacje jego wierszy. Kariera aktorska Wysockiego zbliżała się do szczytu. Wystąpił w kilku ważnych filmach, ale wciąż był bardziej aktorem teatralnym niż filmowym. Wystąpił w filmach „Gospodarz tajgi”, „Interwencja”, a także w sztuce Gorkiego „Matka”. Jednak Wysocki był przede wszystkim poetą śpiewającym, o niskim, ochrypłym barytonie. Przy akompaniamencie własnej gitary, później również z orkiestrą, śpiewał pieśni trudne, wymagające aktorskiego kunsztu i ekspresji. Wiele z nich zawierało w sobie opowieść, która mogła być gotową fabułą filmu. Na 36

koncertach, dosłownie i w przenośni się spalał. Nie oszczędzał się. Kiedy śpiewał drżało powietrze i płonął świat wokół. Przeplatał najbardziej dramatyczne utwory czymś lżejszym, żeby on sam nie oszalał i żeby jego publiczność nie wyskoczyła z krzeseł. W swoich pieśniach prawie zawsze występował w pierwszej osobie. Każdy bohater jego piosenek był autentycznie i dosłownie Nim. To Wysocki był alpinistą, chirurgiem, pacjentem, oficerem, więźniem, żołnierzem, wilkiem, samolotem, nawet koniem i czołgiem w piosence, którą napisał dla Daniela Olbrychskiego, dotyczącej powstania warszawskiego. W wielu piosenkach był także sobą, miał bowiem nie tylko ogromne poczucie humoru, ale też wiele dystansu do samego siebie. Do dziś nie doliczono się dokładnie liczby jego pieśni, jedne źródła podają liczbę 500, inne 800, ale cała poezja Wysockiego z pewnością liczy ponad 1000 wierszy. Pieśni potrafił pisać na każdą okazję – jubileusz, premiera, urodziny, sensacja krajowa czy światowa, wszystko potrafił natychmiast wyśpiewać. Już za życia stał się legendą. Kochały go miliony. I jak każdy geniusz, żył w niezgodzie ze światem. Największą wartością dla niego była Wolność. Jak wspominała w swojej książce Marina Vlady, dusił się we własnym kraju, nie potrafił żyć pod kontrolą w Moskwie, ale nie mógł, też nie potrafił żyć wolnym na zachodzie. Często mówił, że bez Rosji jest nikim, nie ma go bez ludzi, dla których pisze i bez publiczności, która go otacza, bez miłości się dusi, ale bez wolności – umiera. W lipcu 1979 roku przeżył śmierć kliniczną, z której cudem wyszedł i śpiewał jeszcze dokładnie jeden rok. Zmarł 25 lipca 1980 r. Nigdy nie byłem osobiście na koncercie Wysockiego. Jednak całe życie spotykam ludzi, którzy bywali na jego koncertach i opowiadają mi wrażenia po latach tak, jakby to się wydarzyło wczoraj. Wiele z tych opowieści miało wspólne cechy: Wysocki, pomimo że znajdował się na scenie, tworzył atmosferę całkowitej jedności z publicznością. Zachowywał się tak, jakby na widowni byli nie obcy ludzie, lecz dobrzy znajomi. Był bezpośredni, rozmawiał z widzami. To nie był koncert – to było serdeczne spotkanie towarzyskie. Śpiewał, nie licząc czasu. Opowiadał rozmaite dykteryjki, nawiązywał do swoich podróży i przytaczał opowieści swoich przyjaciół. Kiedy zaczynał uderzać w struny lekko rozstrojonej gitary, na widowni zapadała absolutna, pełna uwielbienia cisza. Spotkanie z Wysockim trwało kilka godzin, lecz mijało jak jedna chwila, a po koncercie nikt nie chciał się rozchodzić…

Muzyka

TEKST ELŻBIETA LEWICKA

P

odczas mijającego lata towarzyszyła mi – jak zawsze – bardzo różna muzyka. Teraz przyszła pora na wakacyjne remanenty. Co zostawić, o czym zapomnieć? Przeglądam więc moją najnowszą płytotekę i robię miejsce na nowe nagrania, które (według corocznych prawideł rynku muzycznego) powinny niebawem zacząć pojawiać się w dużej ilości. A na moich półkach z płytami na pewno zostaną:

1

„Comfort and Happiness” – to debiutancki krążek Dawida Podsiadło. Nareszcie mamy w Polsce głos na miarę najlepszych, światowych wokalistów uprawiających muzykę alternatywną! Dawid (laureat programu X Factor) ma dwadzieścia lat i jeśli nie ulegnie wpływom komercyjnych producentów, zostanie liczącym się w Europie wokalistą – tak myślę. Ale na sukces w branży muzycznej składa się wiele czynników. Jednym z najważniejszych jest świetna kompozycja. A takich brak na płycie „Comfort and Happiness”. Co więc mnie tu zachwyca? Oczywiście wokal Dawida i jego stylistyka. Na płycie znajdujemy 12 nagrań – z jednym wyjątkiem – anglojęzycznych. Niepotrzebnie. Dawid jest tak muzykalnym wokalistą, że nawet trudny i „szeleszczący” język polski, często właśnie z tego powodu odrzucany przez polskich wykonawców, jest u Dawida atutem. Płyta jest już platynowa. Dawid z dużym powodzeniem wystąpił na kilku najbardziej znaczących festiwalach mijającego sezonu. Więc? „Comfort and Happiness”!

2

Inaczej rzecz ma się ze „starą, muzyczną wyjadaczką”, Natalią Przybysz, która przed tegorocznymi wakacjami wydała płytę „Kozmic Blues: Tribute To Janis Joplin”. Natu jest wybitną wokalistką, czyli bez względu na to, co śpiewa, zawsze robi to doskonale, więc słuchanie jej nagrań należy do dużej przyjemności. Najnowsza płyta Natalii zawiera oczywiście piosenki znane nam z nagrań Janis (wyjątek – utwór „Niebieski”), ale Natu śpiewa je bardziej w stylu soul niż rock. Jest też osobą o zupełnie innych osobistych doświadczeniach i innym podejściu do życia niż Janis. Ale jedno, co na pewno łączy obie wokalistki, to organiczne wręcz, totalne czucie bluesa, które stanowi podskórną, kipiącą energią i emocjami esencję płyty „Kozmic Blues: Tribute To Janis Joplin”.


Warto przeczytać:

Wybierz SZCZĘŚCIE TEKST EDYTA ŁUKIEWICZ

C

zy szczęściu można pomóc? Sonja Lyubomirsky, profesor psychologii Uniwersytetu Kalifornijskiego, udowadnia, że tak. W swojej książce „Wybierz szczęście” przedstawia wyniki wszystkich najważniejszych badań nad szczęściem, jakie dotychczas przeprowadzono, rozprawiając się z wieloma błędnymi przekonaniami na temat tego, skąd się bierze szczęście. Czy wzrost dochodów, awans społeczny lub atrakcyjność fizyczna prowadzą do życiowego spełnienia? Wnioski przedstawione przez autorkę są zaskakujące. Zdaniem Sonji Lyubomirsky, nasz poziom odczuwanego szczęścia jest w 50 procentach uwarunkowany genetycznie, a tylko w 10 procentach determinowany przez zewnętrzne okoliczności, takie jak nasz status materialny, warunki życia, sytuacja rodzinna czy wygląd. Autorka zauważa, że „jednym z najbardziej ironicznych aspektów naszego dążenia do szczęścia jest to, że tak wielu z nas koncentruje się na zmienianiu uwarunkowań życiowych w złudnej nadziei, że te zmiany przyniosą szczęście”. Badania naukowe dowodzą, że jest to zawodna strategia, za sprawą zjawiska o nazwie hedoniczna adaptacja. Jak ono działa? „Jeśli nieoczekiwanie wejdziesz w posiadanie dużej gotówki i kupisz sporych rozmiarów dom, to po pewnym czasie twój stan posiadania zacznie ci się wydawać naturalny. Doświadczysz czegoś w rodzaju normalności pochłaniającej wszystko, co kiedyś było nowe i zaczniesz chcieć jeszcze większego domu”. Dlatego nawet najkorzystniejsze zmiany mają tak niewielki wpływ na odczuwanie szczęścia. Co z pozostałymi czterdziestoma procentami? To nasze nawyki, zachowania i sposób myślenia, na które możemy świadomie wpływać, zwiększając nasze poczucie szczęścia. Autorka opisała dwanaście działań budujących szczęście, są wśród nich: wyrażanie wdzięczności, ćwiczenie optymizmu, zwalczanie tendencji do zamartwiania się i porównywania z innymi. Wiadomo, jak ważni do szczęścia są inni ludzie. Sonja Lyubomirsky radzi, jak zacieśniać relacje międzyludzkie, ćwiczyć akty życzliwości i nauczyć się wybaczać. Kolejne istotne czynniki wpływające na poziom odczuwanego szczęścia, to robienie tego, co naprawdę nas wciąga, czerpanie radości z życia, realizowanie celów z zaangażowaniem oraz dbanie o duszę i ciało. W książce znajdziemy opis skuteczności tych działań poparty badaniami oraz liczne praktyczne ćwiczenia, które stanowią swoisty trening budowania szczęścia w życiu. Sonja Lyubomirsky zapewnia, że „szczęście jest osiągalne i że autentycznie możemy go mieć więcej”. Ten wysiłek z pewnością warto podjąć, bo „Szczęście to jeden z najlepszych prezentów, jakie możesz sprawić sobie i swoim bliskim.”

RESTAURACJA Restauracja organizuje wesela, komunie, chrzciny, spotkania rodzinne i biznesowe, konferencje, szkolenia oraz wiele innych spotkań na różne okazje... W KAŻDĄ SOBOTĘ OD 19:00 DANCING Z MUZYKĄ NA ŻYWO – WSTĘP WOLNY.

Wykwintne menu, piękny wystrój, najlepsza obsługa – zatroszczymy się o każdy aspekt imprezy. Możecie Państwo skorzystać z trzech sal restauracyjnych oraz patio. Do dyspozycji jest również wielki ogród otaczający restaurację. Więcej informacji otrzymacie Państwo, umawiając się z naszym menagerem, który pomoże przy wyborze sali, menu, wystroju, udzieli odpowiedzi na wszystkie pytania, jak również przygotuje dla Państwa indywidualną ofertę.

HOTEL Oferujemy 33 przytulnie urządzone pokoje o najwyższym standardzie. W cenę pokoju wliczony jest pakiet fitness. Park i cicha okolica, domowe śniadania zawsze bogate w świeże warzywa i owoce, bezpieczny ogrodzony parking, bliskość centrum gwarantują maksymalną przyjemność z pobytu.

KOSMETYKA Profesjonalnie wyposażony gabinet kosmetyczny Park Hotel oferuje szeroką gamę zabiegów, w tym mezoterapia mikroigłowa z jonoforezą, eksfoliacja kwasami, manicure hybrydowy, mikrodermabrazja i wiele innych.

Wydarzenia: Orange Mannequin

Jazz & Art Festival

TEKST AGATA DZIEWIT

O

FITNESS I SQUASH

REKLAMA

d 13 do 14 września odbył się w Rzeszowie „Orange Mannequin Jazz & Art Festival” z udziałem artystów polskiej i nowojorskiej sceny jazzowej. Pomysłodawczynią sprowadzenia amerykańskich muzyków do Rzeszowa jest młoda rzeszowianka Anna Kaczór. Festiwal został zorganizowany przez Wydział Kultury, Sportu i Rekreacji Urzędu Miasta Rzeszowa. Czym jest Orange Mannequin? To organizacja skupiająca profesjonalnych artystów – muzyków jazzowych i artystów innych dziedzin z nowojorskiej sceny artystycznej. Ideą grupy jest tworzenie koncertów w całości opartych na muzyce jazzowej z towarzyszeniem innej formy sztuki. Daje to możliwość współpracy pomiędzy artystami na scenie, dzielenie się energią i wytworzenie unikatowego klimatu wydarzenia. Główną ideą jest dotarcie do szerokiego grona odbiorców i łączenie wszystkich środowisk w imię interdyscyplinarności sztuk. Ruch zainicjowany w Nowym Jorku zawiązuje się w Rzeszowie, w Polsce, z mocnym targetem rozszerzenia działalności na Europę.

Wyspecjalizowana kadra, siłownia wyposażona w profesjonalny sprzęt, korty do squasha oraz fachowa pomoc trenera personalnego pozwolą odbudować dobrą formę na wiosnę i lato.

To doskonałe miejsce dla wszystkich, którzy cenią sobie zdrowy i aktywny tryb życia oraz czują potrzebę zrelaksowania się i odreagowania stresu. Honorujemy karty Benefit, Fit Profit i OK System. Kontakt: +48 609 577 066, +48 601 424 822

37 www.phrz.pl


KUCHNIA

Q

chnia 13 oferuje klimat i dania inspirowane kuchnią śródziemnomorską. Patronką restauracji oraz współautorką receptur jest Agnieszka Sulikowska-Radi, półfinalistka programu Masterchef oraz szef kuchni w siostrzanej restauracji Qchnia 28. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się nasze burgery z wypiekanym na miejscu pieczywem focaccia lub ciabatta i stuprocentową wołowiną, rybą lub grillowanymi warzywami. Unikatową ofertę stanowią ręcznie wyrabiane makarony tagliatelle lub ravioli. Wszystkie dania są wykonywane na miejscu, wyłącznie ze świeżych produktów. Qchnia 13 to doskonałe miejsce zarówno na śniadania, lunche biznesowe, jak i na romantyczne kolacje. Stworzyliśmy klimat przyjazny dzieciom – dzięki specjalnemu wyposażeniu i kącikowi dla maluchów rodzice mogą u nas spokojnie zjeść obiad i porozmawiać. Organizujemy również wieczorki panieńskie i kawalerskie, przyjęcia okolicznościowe (chrzty, komunie, rocznice) oraz imprezy integracyjne. W długie, jesienne i zimowe wieczory w naszej restauracji można umówić się na spotkanie towarzyskie przy piwie lub lampce wina, grę w Scrabble lub Monopoly. Fani piłki nożnej będą mieli możliwość śledzenia Ligii Mistrzów na ekranie TV. W restauracji znajduje się kącik, w którym miłośnicy książek mogą wymienić przeczytaną już książkę na nową. Naszą misją jest inspirować kobiety do dbania o zdrowe odżywianie i atrakcyjny wygląd, dlatego organizujemy warsztaty modowe ze stylistką, spotkania z dietetykiem, degustacje win i oliwy oraz warsztaty kulinarne prowadzone przez panią Agnieszkę Sulikowską-Radi. Informacje o wszystkich warsztatach są publikowane na naszym fanpage’u na Facebooku. Dla osób, które nie mają czasu gotować, a chciałyby zdrowo się odżywiać, oferujemy dietetyczny catering. Mistrzyni Polski Fitness, Justyna Krzysik wraz z kucharzami, opracowuje dla naszych klientów indywidualną dietę, składającą się z 4 posiłków, które są przez nas przygotowywane i dostarczane do domu lub firmy. Oferta ta jest skierowana do osób dbających o zdrowie i zgrabną sylwetkę, jak również dla klientów o szczególnych wymaganiach dietetycznych, jak matki karmiące lub sportowcy.

Qchnia13 ul. 3-go Maja 13 35-030 Rzeszów tel. kom. 531 169 125 www.qchnia13.pl

38

38


Odkryj nową jesienną kolekcję W SALONIE PANDORA GALERIA RZESZÓW

Charmsy ze srebra od 99 zł

MOJA HISTORIA, MÓJ STYL

39

Poznaj nową, olśniewającą kolekcję biżuterii PANDORA na jesień. Odkryj niezwykły charms z zielonego szlifowanego szkła Murano - wyjątkowy jak Ty. Stwórz własny projekt na pandora.net i dołącz do fanów PANDORA Polska na Facebooku.

39


BEST FASHION AGENCY prezentuje

PREMIERA 30 października 2013

40


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.