Imagine #3

Page 1

imagine Magazyn Empathy - Internet Software House

STARTUP WEEKEND KRAKÓW:

54 GODZINY NA START RAPORT:

MŁODZI GNIEWNI W WALCE O SILICON VALLEY

www.empathy.pl

numer 3, styczeń 2012 egzemplarz bezpłatny

IT CREW:

DOCTRINE 2 ASPEKTY PRAWA:

STARTUPOM TEŻ POTRZEBA PRAWA!

BARTŁOMIEJ GOLA:

JESTEŚMY WE WŁAŚCIWYM MIEJSCU Temat numeru:

ANIOŁ ZAWODOWIEC

O roli anioła biznesu i funduszach inwestycyjnych rozmawiamy z Piotrem Wilamem


DOTACJE UNIJNE

PROGRAM OPERACYJNY INNOWACYJNA GOSPODARKA W 2012: DZIAŁANIE

DZIAŁANIE

8.1

8.2

WSPIERANIE DZIAŁALNOŚCI GOSPODARCZEJ W DZIEDZINIE GOSPODARKI ELEKTRONICZNEJ

WSPIERANIE WDRAŻANIA ELEKTRONICZNEGO BIZNESU TYPU B2B

NABÓR WNIOSKÓW OD 26.03 DO 20.04

NABÓR WNIOSKÓW OD 6.02 DO 2.03

DOTACJE UNIJNE W EURODIRECT: POZYSKIWANIE DOTACJI UNIJNYCH

OPRACOWANIE ZAŁOŻEŃ PROJEKTU UNIJNEGO

OPRACOWANIE WNIOSKÓW O DOFINANSOWANIE STUDIA WYKONALNOŚCI

BIZNESPLANY I CONSULTING

PLANY I STRATEGIE ROZWOJU

WWW.EURODIRECT.PL OFERUJEMY RÓWNIEŻ SZKOLENIA I KURSY ZAWODOWE

EURODIRECT SP Z O.O. ODDZIAŁ KATOWICE: ul. Mickiewicza 15 40-092 Katowice tel. 32 253 88 29 fax. 32 200 81 11 biuro.katowice@eurodirect.pl

ODDZIAŁ KRAKÓW: ul. Wodna 17 30-556 Kraków tel. 12 428 48 20 fax. 12 422 32 24 biuro.krakow@eurodirect.pl


SPIS TREŚCI

Z ŻYCIA EMPATHY AKTUALNOŚCI STO LAT DLA EMPATHY - 11 URODZINY EMPATHY INTERNET SOFTWARE HOUSE TECHCAMP - TECHNOLOGICZNE EMOCJE NA NAJWYŻSZYM POZIOMIE

5 7

6

STARTUP WEEKEND KRAKÓW

8

54 GODZINY NA START

TEMAT NUMERU: ANIOŁ ZAWODOWIEC WYWIAD Z PIOTREM WILAMEM MŁODZI GNIEWNI W WALCE O SILICON VALLEY - RAPORT

10 13 16

JESTEŚMY WE WŁAŚCIWYM MIEJSCU ROZMOWA Z BARTŁOMIEJEM GOLĄ

TESTOWANE NA LUDZIACH SKRÓTY DLA STARTUPOWCÓW - ZAPISKI PROJEKTANTA INTERAKCJI

18

DOFINANSOWANIA CZAS ZACZĄĆ

20

O NABORACH NA DOFINANSOWANIE UNIJNE PO IG 8.1 ORAZ 8.2.

ASPEKTY PRAWA STARTUPOWE PRAWO DŻUNGLI

21

IT CREW

23

DO PRZERWY 2:1 - DOCTRINE 2 VS DOCTRINE 1

WHO IS WHO

25

OD NEONÓW WOLI TĘCZĘ - WYWIAD Z OKTAWIĄ KYC

Chcesz regularnie otrzymywać bezpłatny magazyn Imagine? Napisz: redakcja@empathy.pl

imagine Magazyn Empathy - Internet Software House Redakcja: Michał Kraus, Joanna Bucior, Kaja Zielińska, Tomasz Wesołowski. Redaktor prowadząca: Joanna Bucior. Nakład: 1 000 egzemplarzy. Druk: Drukarnia Know-How. Skład/łamanie: Empathy - Internet Software House. Zdjęcie na okładce: MediaSquareZone - Marek Krempa (kontakt@mediasquarezone.com). Dystrybucja: Startup Weekend Kraków, Techcamp #2, bezpłatna prenumerata. Kontakt: redakcja@empathy.pl więcej na: www.eventcookie.pl

3

imagine


WSTĘPNIAK

MAGICZNE SŁOWO Witamy w kolejnym numerze Imagine magazynu Empathy Internet Software House. Tym razem naszym magicznym słowem jest „Startup”. Jeden z najbardziej nośnych i krzykliwych terminów ostatnich miesięcy w branży internetowej. Odmieniany chyba przez wszystkie przypadki i osoby w artykułach, wywiadach i raportach dotyczących rynku nowych technologii. Popularność tego słowa pęczniała wraz z rynkowym sukcesem projektów takich, jak Facebook czy Twitter. Na rodzimym podwórku wyobraźnię pobudzała z kolei NaszaKlasa.pl, którą wyceniono w pewnym momencie na prawie sto pięćdziesiąt milionów dolarów. O co tyle szumu? Startup to nic innego jak młoda firma, która swoje działania opiera na rozwiązaniach internetowych. To może być portal społecznościowy, rewolucyjna platforma dla przedsiębiorstw czy nowatorska aplikacja na telefon. Najważniejsze, by z genialnego pomysłu, który narodził się spontanicznie w piwnicy studentów, posypały się na twórców miliony. Zgadzam się. To nieco

złośliwy obraz, ale ukazujący pewną pułapkę myślenia, o której rozmawiamy także z naszymi ekspertami. W tym numerze oddajemy głos prawdziwym specjalistom branży. Wśród nich Piotr Wilam, Bartłomiej Gola czy Rafał Han. Z tych rozmów rysuje się bardziej doskonała definicja startupu, możliwości i hamulców tego rynku w Polsce. A gdybyście zapytali co u nas, w Empathy? Zima była pracowita. Kilka projektów weszło do fazy produkcyjnej i zapewne niebawem będziemy mogli napisać o nich więcej. Tymczasem nowy rok rozpoczynamy aktywną rekrutacją na wiele stanowisk, ambitnymi i ciekawymi planami Akademii Empathy (więcej na stronie www.akademiaempathy.pl) i mocnym udziałem w życiu branży (nasz TechCamp nabrał tempa, a w przygotowaniu kolejne, miłe niespodzianki). Tomasz Wesołowski Dyrektor Zarządzający Empathy Internet Software House

EVENTCOOKIE.PL

ZIMA W KRAKOWIE: 19.01: Kraków TechCamp #2 - interfejsy graficzne i naturalne 20.01: Kraków Startup Weekend Kraków 27.01: Kraków Mobile Trends Conference 28.02: Kraków Softdevcon III Marzec: Kraków Akademia Empathy dla biznesu więcej na: www.eventcookie.pl

2 MARCA: DRUGA EDYCJA TARGÓW E-HANDLU W POZNANIU Wśród 110 wystawców z całej Europy i ponad 1000 przedstawicieli sklepów internetowych znajdzie się też Empathy Internet Software House. By podnieść rangę targów, organizatorzy uruchomili anglojęzyczne oraz niemieckojęzyczne wersje serwisu promującego wydarzenie. Wygląda na to, że 2 marca to będzie świetna okazja do zbierania kontaktów biznesowych zarówno wśród polskich, jak i zagranicznych e-przedsiębiorców. Do zobaczenia w Poznaniu!

www.targiehandlu.pl

4


Z ŻYCIA EMPATHY

imagine

ROZBUDOWA APLIKACJI DLA PRAGMA FAKTORING System e-faktoringowy stworzony dla firmy Pragma Faktoring został wzbogacony o liczne ułatwienia usprawniające jego pracę, a także obsługę klientów. Wśród nich znalazły się autoryzacja faktur poprzez SMS, a także wprowadzenie e-faktur zgodnych z aktualnymi wymaganiami prawnymi. Empathy stworzyło również na potrzeby Pragma Faktoring narzędzie umożliwiające udostępnianie plików zarówno konkretnym klientom, jak i grupom klientów. www.pragmafaktoring.pl

DONTPAY - NIE PŁAĆ ZA ZAKUPY W INTERNECIE W grudniu uruchomiony został, wykonany przez Empathy na zlecenie Netpistols, innowacyjny system Dontpay. To internetowy system transakcji sprzedażowych oparty o model pay by shopping, w którym klient płaci za produkt jednego sprzedawcy, kupując produkt u innego. Dontpay łączy produkty lub usługi dwóch lub więcej partnerów w zestawy ofertowe. Dontpay to idealne narzędzie pozwalające zwiększyć sprzedaż dla sklepów i serwisów internetowych, wydawców gier i serwisów społecznościowych oraz producentów i sprzedawców oprogramowania. www.dontpay.pl

DZIEŃ DARMOWEJ DOSTAWY - RAPORT 30 listopada odbyła się druga edycja akcji Dzień Darmowej Dostawy w polskich e-sklepach. Tym razem Empathy ramię w ramię z Krzysztofem Bartnikiem, twórcą eKomercyjnie.pl, dzielnie walczyło z zakrojoną na tak szeroką skalę akcją. W DDD ostatecznie wzięło udział 1829 sklepów. My ze swojej strony, wsparliśmy projekt organizacyjnie, a także

!

technologicznie - zapewniliśmy platformę do obsługi akcji. Na koniec w ramach magazynu Imagine wydaliśmy obszerny raport podsumowujący akcję. Raport jest dystrybuowany bezpłatnie, jesli chcesz otrzymać swój egzemplarz - napisz na adres redakcja@empathy.pl

Plany Akademii Empathy na 2012 rok poznasz na stronie www.akademiaempathy.pl

5


Z ŻYCIA EMPATHY

STO LAT DLA EMPATHY! 2 grudnia dumnie świętowaliśmy 11 urodziny. W klubie Forty Kleparz spotkali się pracownicy i przyjaciele Empathy, by wznosić toasty, z łezką w oku wspominać ostatnie i planować kolejne 11 lat. Tego wieczora nie zabrakło również ekipy Imagine, która skrzętnie dokumentowała zabawę gości, by jeszcze podczas imprezy wydać specjalny, urodzinowy numer magazynu! Sami zobaczcie, jak wyglądały 11 urodziny Empathy Internet Software House, a czego nie ma na zdjęciach, niech pozostanie milczeniem.

6

Więcej zdjęć na naszym profilu na Facebooku: ww.empathy.pl/facebook/

Zdjęcia wykonał Marek Krempa studio MediaSquareZone (kontakt@mediasquarezone.com)


NOWY CYKL AKADEMII EMPATHY

TECHCAMP

imagine

TECHNOLOGICZNE EMOCJE NA NAJWYŻSZYM POZIOMIE

To całkiem nowa jakość na polskiej mapie barcampowej. Spotkanie organizowane przez Akademię Empathy, to jedyny na tej szerokości geograficznej cykliczny barcamp technologiczny. Ze swego założenia jest to nieformalne spotkanie ludzi z branży IT, mające na celu integrację i wspieranie ich samorozwoju. Każde kolejne wydarzenie cyklu ma inny temat główny, który rozwijany jest w kilku prelekcjach, a następnie poddany dyskusji wszystkich uczestników. Dla kogo jest ten event? Techcamp skierowany jest do wszystkich tych, którzy zajmują się branżą IT, zarówno do studentów, pracowników branży, przedsiębiorców, jak i pasjonatów. Jest to impreza otwarta, nieoficjalna, pozwalająca na spotkanie osób na różnym szczeblu kariery. Właśnie w tym tkwi główna siła tego wydarzenia. Techcamp to jedyny barcamp technologiczny, podczas którego spotkać się i dyskutować mogą eksperci, amatorzy i pasjonaci, popijając piwo i spędzając ze sobą czas, być może po raz pierwszy w tak luźnej atmosferze, ubrani w t-shirty, a nie w garnitury. Od technologicznej chmury po interfejsy Podczas pierwszego Techcampu najpierw pilnie słuchaliśmy, a potem z pasją rozpoczęliśmy dyskusję na temat Cloud Computingu. W tym odcinku Tomasz Kozłowski z ServeCloud przybliżył technologiczne fakty i rozwiał mity związane z przechowywaniem danych w chmurze, a Grzegorz Kochan z Adtaily tłumaczył, jak radzić sobie z jej awarią. W roli gwiazdy wieczoru wystąpił Tomasz Kopacz z Microsoftu, który naświetlił słuchaczom problematykę wzorców architektonicznych i skalowania w Windows Azure. Drugie spotkanie (19 stycznia) to święto dla projektantów interfejsów. Uczestnicy mieli szansę poszerzyć swoją wiedzę z dziedziny GUI, a także zastanowić się nad ich

przyszłością w kontekście popularyzacji interfejsów naturalnych. Maciej Płonka ze Studia Edisonda opowiedział o ewolucji taskbarów, paneli i docków, Daniel Biesiada z Microsoftu wyjaśniał meandry nowego stylu projektowania aplikacji Windows. Następnie Andrzej Piotrowski wygłosił swoją prezentację na temat dotyku w czasach NUI, a na koniec nasz firmowy specjalista, Gabriel Habryn rozważał sposoby komunikacji człowieka z technologią za pomocą interfejsów konwersacyjnych. Punktem kulminacyjnym, zgodnie z tradycją ustanowioną podczas pierwszej edycji TechCampu był panel dyskusyjny. Eksperci spotkali się na scenie, w dyskusji o tradycyjnych interfejsach graficznych i interfejsach naturalnych. Kolejne edycje - kolejne emocje Już w marcu spotkamy się przy temacie „Mobile”, poświęconemu przeglądowi systemów operacyjnych, aplikacjom i nowościom na rynku systemów operacyjnych dla urządzeń mobilnych. W majowym nastroju przyjrzymy się z kolei Software Development. Cały cykl nie odbyłby się bez pomocy naszych partnerów, wśród których znajdują się m.in. Microsoft BizSpark, Compendium, Dontpay oraz patronów, takich jak: Dziennik Internautów, Niebezpiecznik.pl, Webshake.tv, IT.WKRAKOWIE.ORG magazyn Proseed i wielu innych. Do zobaczenia na kolejnej edycji! Po aktualne informacje oraz relacje filmowe zapraszamy na www.techcamp.pl oraz na: http://www.facebook.com/techcamppl

TECHCAMP Cykl technologicznych barcampów w Krakowie, www.techcamp.pl Jedyny organizowany regularnie barcamp technologiczny w Polsce. TechCamp to nieformalne spotkania ludzi z branży IT, których celem jest integracja środowiska osób skupionych wokół tematu nowych technologii. Organizatorem jest Akademia Empathy.

7


STARTUP WEEKEND KRAKÓW: 54 GODZINY NA START

STARTUP WEEKEND KRAKÓW

54 GODZINY NA START Inspirujące, twórcze, networkingowe doświadczenie. Tak najprościej można opisać klimat Startup Weekendów. 20 stycznia rusza kolejna lokalna edycja tego wydarzenia. Tym razem twórcy startupów spotkają się z mentorami branży pod Wawelem.

- Startup Weekendy to wydarzenia, na których ludzie zapładniają się energią przedsiębiorczości – tłumaczy Rafał Han, twórca Bright Berries i jeden z organizatorów Startup Weekendu w Krakowie. Scenariusz tego typu imprez jest zazwyczaj jeden. W ustalonym miejscu zbiera się grupa programistów, grafików i marketingowców, którzy następnie przedstawiają własny pomysł na startup. W głosowaniu publiczności wybierane są najlepsze propozycje, nad którymi pracują następnie świeżo uformowane zespoły. Na zbudowanie prototypu startupu mają weekend, a dokładnie 54 godziny, w czasie których do ich dyspozycji pozostają uczestniczący w evencie mentorzy. Rozstrzygnięcie następuje w niedzielny wieczór. Całość prowadzona jest w języku angielskim, a do gry może przystąpić każdy za konkretną opłatą. Idea Startup Weekendu narodziła się w 2007 roku w Colorado. Od tej pory w każdy weekend w różnych częściach globu odbywa się od kilku do kilkunastu imprez tego typu. W sumie około 30 tys. edycji. W Polsce trend ze Stanów pierwsi podchwycili Warszawiacy, potem do gry wszedł Poznań i Szczecin. Kwestią czasu było, aż spotkanie dotrze do grodu Kraka.

Rafał Han

Andrzej Targosz

8

PO KRAKOWSKU... Po co kolejna lokalna edycja? - To spotkania dla osób, które działają w danym regionie, a w Małopolsce takiego wydarzenia jeszcze nie było – wyjaśnia Andrzej Targosz, prezes Fundacji Wspierania Edukacji Informatycznej PROIDEA, która współtworzy imprezę. Tłumaczy też, że to dopiero pierwszy krok w stronę przyszłości, w której Kraków będzie postrzegany nie tylko, jako

stolica kultury, ale i ważny punkt na mapie IT w Polsce. – Stolica Małopolski jest niezwykle kreatywnym miejscem. Nie brakuje tu studentów i specjalistów z zakresu informatyki, ekonomii czy osób twórczych chociażby z ASP. My chcemy dać im szansę spotkania i stworzenia wartościowego projektu – dodaje. Prócz stworzenia inkubatora dla lokalnej przedsiębiorczości, organizatorzy wytyczyli sobie jeszcze jedno zadanie. – Listę mentorów tworzą w większości reprezentanci biznesu Polski południowej. Chcemy ich zachęcić do dzielenia się swoją wiedzą z kolejnym pokoleniem – mówi Rafał Han. To nie jedyne ambitne plany gospodarzy Startup Weekend Kraków. Chcą zmienić formułę prezentacji projektu tak, aby po upływie 54 godzin zespoły nie tylko przedstawiały zarysy projektu, ale i konkretne efekty pracy. Kogo wypatrują organizatorzy? – W pierwszej kolejności patrzę na zespół i pomysłodawcę. Nawet najlepsza idea bez dobrego lidera nie ma szans na powodzenie. Ponadto szukamy osób, które mają pozytywne spojrzenie na świat. Nie patrzą na otaczającą rzeczywistość w kategoriach teorii spisku, ale jak na jeden wspierający się ekosystem – zdradza twórca Bright Berries, który pod swoimi skrzydłami ma między innymi projekt WebShake Tv czy LingApp. Przyznaje, że od uczestników oczekuje sprecyzowanego planu trakcji. Nie interesują go kody, ale jasny pomysł na to, jak młodzi przedsiębiorcy dotrą do określonych osób, w jaki sposób będą realizować ich potrzeby. POTRZEBNE BIZNESOWE MYŚLENIE Przy okazji tematu Startup Weekendów rodzą się zasadnicze pytanie. Czy takie


STARTUP WEEKEND KRAKÓW: 54 GODZINY NA START wydarzenia w ogóle mają sens? Czy w ciągu weekendu można zbudować projekt, który ma prawdziwy biznesowy potencjał? Chociaż żaden owoc Startup Wekendów w Polsce nie zrewolucjonizował dotąd rynku nowych mediów, to zaprezentowane projekty odnoszą sukcesy za granicą, a większość zespołów wciąż pracuje intensywnie nad rozwojem swoich pomysłów – mówi prezes Fundacji PROIDEA. Twórca Bright Berries zaznacza, że od początku reguły gry są dla uczestników jasne. – Nie tworzymy mitów, ani nie chcemy mydlić młodym ludziom oczu wizją szybkiego sukcesu w Dolinie Krzemowej – wyjaśnia.

imagine

Radzi przy tym, by startupy w pierwszej kolejności skupiły się na rozwijaniu biznesu nad Wisłą. Wskazuje, że w Polsce jest coraz więcej możliwości na start jak chociażby Inkubatory Przedsiębior-czości, które umożliwiają pozyskanie dofinansowania na poziomie do 200 tys. euro. – Powiedziałem kiedyś, że startupowiec to niezwykle szczęśliwa osoba. Nie dość, że realizuje swoją pasję, to jeszcze na tym zarabia. Niestety, zbyt mało osób traktuje startup jako wczesne stadium w drodze do dochodowej firmy. A ja podkreślam, tu od początku konieczne jest myślenie biznesowe – zaznacza Rafał Han.

Sebastian Błaszkiewicz, mentor Startup Weekendu Kraków oraz Szczecin, dyrektor handlowy Empathy Internet Software House, Jaka jest rola mentora startup weekendu? Mentor jest doradcą, kimś kto swoim doświadczeniem może pomóc zweryfikować pomysł i ideę oraz wskazać potencjalne możliwości, zagrożenia projektu. Zapewne każdy z mentorów trochę inaczej pracuje ze startupowcami. Ja zazwyczaj wcielam się w rolę adwokata diabła i szukam dziury w całym, ale dzięki temu dosyć szybko wraz z zespołem jestem w stanie znaleźć obszary które wymagają szczególnej uwagi. Jakie masz doświadczenia w tej kwestii? Czy uczestnicy czymś Cię zaskoczyli? Generalnie fajnie jest zobaczyć ludzi, którzy są „wulkanami pozytywnej energii” – takich, którzy mają pomysł i bardzo dużo determinacji, żeby go zrealizować. Osoba

o odpowiednich cechach osobowościowych bardzo szybko jest w stanie skompletować silny zespół. Czego oczekujesz od swoich podopiecznych? Oczekuję, żeby z uwagą przyjmowali krytyczne uwagi. Czasami odnoszę wrażenie, że teamy nie chcą słuchać rad, ponieważ i tak wiedzą lepiej. Sebastian Błaszkiewicz

Czy masz dla nich jakąś radę na start? Sam pomysł to dopiero początek długiej drogi do sukcesu. A sukcesem nie jest przekonanie, że stworzyło się dobry produkt, ale liczby, słupki, wykresy, wyniki sprzedażowe – bo tym przekonuje się inwestorów. Należy o tym pamiętać.

Maciej Jankowski, Fundacja "Netcamp", organizator polsko-niemieckiego Startup Weekendu w Szczecinie Jesteś organizatorem szczecińskiej edycji Startup Weekend. Jaki krajobraz polskich startupów się z nich wyłania? W Polsce bardzo brakowało imprez takich jak Startup Weekend, gdzie można znaleźć partnerów do realizacji projektu i od pomysłu przejść do stworzenia prototypu w 54h. Takie imprezy prowadzone po angielsku promują też globalne myślenie i ułatwiają później kontakty z zagranicznymi partnerami i inwestorami. Poza tym polsko-niemiecki Startup Weekend Szczecin był chyba pierwszym tego typu transgranicznym wydarzeniem. Naszym celem było połączenie najlepszych programistów z Polski

z kreatywnymi startupowcami z Berlina. Które projekty zaprezentowane w Szczecinie wykorzystały swoją szansę najlepiej? Czy już są startupy, które zdobyły uznanie za granicą? Zwycięzcą Startup Weekend Szczecin został ScatchApp (mobilna aplikacja do przekształcania szkiców/mockupów na formę cyfrową) Warto dodać, że na Startup Weekend w Szczecinie pojawił się też inwestor z Doliny Krzemowej, który mocno zainteresował się polskim rynkiem startupów. Podczas Startup Weekendu wystartowała zamknięta beta platformy NetVC.eu, która ma połączyć najlepsze europejskie startupy z globalnymi inwestorami i mentorami.

Maciej Jankowski

9


TEMAT NUMERU: ANIOŁ ZAWODOWIEC

TEMAT NUMERU:

ANIOŁ ZAWODOWIEC Zaczynał jako wydawca przewodników turystycznych, dziś jest milionerem i jednym z czołowych polskich inwestorów z anielskim zmysłem do łowienia startupów. Współtwórca portalu Onet, inwestor w Merlin.pl. O drodze na szczyt krajowego e-biznesu i roli Business Angel opowiada Piotr Wilam, założyciel Innovation Nest, klastra zaawansowanych technologii.

Joanna Bucior: Na rynek biznesu wkroczył Pan przez drzwi wydawnictwa Pascal. A kiedy pojawiła się pewność, że sukces globalnej sieci w końcu w Polsce nadejdzie? Piotr Wilam: Pamiętam swoją rozmowę z Tomkiem Kolbuszem moim partnerem w Pascalu i w Onecie w roku, wydaje mi się, 1995. Byliśmy wtedy wydawcami, obaj skończyliśmy studia i zastanawialiśmy się co dalej. Odpowiedzieliśmy sobie na pytanie bardzo wyraźnie - media cyfrowe to przyszłość. Patrzyliśmy gównie poprzez możliwości odbioru mediów przez komputer, stąd też później Optimus Pascal Multimedia. Internet był w tle, dopiero dwa lata później, na początku 1997 dostrzegliśmy potencjał sieci. Jest Pan niewątpliwie jednym z prekursorów polskiego e-biznesu. Można nawet zauważyć tu pewien schemat biznesowy. Zarobione na jednych projektach pieniądze, zamienia Pan na mniejszościowe udziały w spółkach z różnych branż, by w końcu sprzedać je z zyskiem. Co decyduje o wyborze konkretnej firmy? Obecnie zajmuję się wyłącznie Internetem. Inwestowanie jest dużo prostsze, gdy dobrze się zna branżę, w której się porusza. W takiej sytuacji sprawdzanie biznesu i dawanie wartości dodanej jest tym samym procesem.

10


imagine

ANIOŁ ZAWODOWIEC

Jako współtwórca Innovation Nest uskrzydla Pan pomysły innych. Skąd wziął się pomysł na pomoc młodym przedsiębiorcom? Pomagamy przedsiębiorcom, niekoniecznie młodym. Niektórzy są doświadczonymi biznesmanami, inni, rzeczywiście dopiero zaczynają. Po zakończeniu swojej przygody z Onetem miałem przed sobą różne możliwe drogi, może lepiej powiedzieć, stanąłem przed ogromnym pytaniem: co dalej?

technologiczny startupów w Polsce? Czy są przygotowane pod tym względem? Poziom technologicznych umiejętności jest wysoki, natomiast brakuje globalnego odniesienia swoich pomysłów, brakuje myślenia potrzebami użytkowników, brakuje stawiania realnych, naprawdę istotnych celów w perspektywie miesiąca lub dwóch i pełnej

Najbardziej pociągała mnie droga zaangażowania w kilka projektów naraz! Nie chciałem budować kolejnego biznesu parę lat w Onecie, przejście od kilkunastu osób do kilkuset, było naprawdę wyczerpujące. Nie chciałem być inwestorem i będąc w Anglii natknąłem się na aniołów biznesu i postanowiłem, że będę Business Angel w Polsce. W jaki sposób realizuje Pan obowiązki Anioła Biznesu? Na czym konkretnie polega ta rola? Aniołem biznesu byłem do 2010 roku. Obecnie wraz z Markiem Kapturkiewiczem prowadzę Innovation Nest, który jest inkubatorem oraz funduszem seed i venture capital. Prowadzimy też Szkołę Przedsiębiorczości Innovation Nest której prezesem jest Agnieszka Skala-Poźniak. Podstawową rolę najlepiej określa mój status na profilu LinkedIn: venture coaching. Oczywiście najpierw się ocenia biznes, zespół, plan działania, oczywiście trzeba negocjować, przekonywać do swojego punktu widzenia i umieć się wycofać, jeśli nie ma się przekonania do propozycji współpracy. Najważniejszy element to umiejętność zobaczenia firmy w całej swojej złożoności, gdzie jest teraz i gdzie może się znaleźć w przyszłości i wejście w dialog na ten temat z liderem i zespołem.

determinacji do ich osiągnięcia. Aczkolwiek jest wiele wyjątków.

Piotr Wilam i Marek Kapturkiewicz, współzałożyciele Innovation Nest

Fundusz oferuje młodym przedsiębiorcom pięć produktów. Może je Pan przybliżyć? Zapraszam na naszą stronę www.innovationnest.pl!

Uruchomiona w grudniu strona www.innovationnest.pl została wykonana przez Empathy.

Innovation Nest skierowany jest do przedsiębiorców high-tech. Jak wygląda poziom

11


TEMAT NUMERU: ANIOŁ ZAWODOWIEC

„Wierzymy, że przedsiębiorczość technologiczna, tworzona w Polsce, ale wpisana w globalne zmiany i otwarta na ekspansję poza rynek lokalny ma ogromny potencjał” czytamy na stronie Innovation Nest. Jak przełożyć to na rzeczywistość? Jak w praktyce zyskać przychylność i pieniądze Innovation Nest? To jest proste: dobry pomysł w trakcie realizacji, jasne kamienie milowe zbliżające do sukcesu i zdeterminowany zespół! A konkrety? Zwraca Pan uwagę na obszary takie jak semantyka i web of data. Podobno dają duże pole dla rozwoju przedsiębiorczości. Proszę dać radę przyszłym rekinom biznesu - na jakie rozwiązanie jest zapotrzebowanie w tej kwestii? Jak wszyscy wiemy obecnie następuje ogromna rewolucja technologiczna. Internet i technologie cyfrowe nie są już na etapie wczesnych prób, lecz są w okresie dużo bardziej zaawansowanym. Możliwości są szerokie. To do czego chcemy zachęcić, to by nie tworzyć tylko prostych kopii zagranicznych serwisów czy aplikacji, tylko by szukać głębiej, by proponować biznesy, które polegają na rozwiązywaniu poważnych problemów przy pomocy zaawansowanych technologii. Web of data jest jednym z ogromnych trendów we współczesnym Internecie, a technologie semantyczne dają nowe ciekawe możliwości.

O INNOVATION NEST Innovation Nest wspiera przedsiębiorców na wiele sposobów. Jednym z nich jest program SPIN BASICS w ramach Szkoły Przedsiębiorczości Innovation Nest. W obszarze wsparcia inwestycyjnego Innovation Nest szuka projektów na wczesnym etapie rozwoju (seed), które posiadają co najmniej prototyp. Jest głównie nastawiony na projekty z obszaru Internetu lub technologii wykorzystujących zasoby sieci – ze szczególnym fokusem na przedsięwzięcia o potencjale globalnym. Poza samym finansowaniem (od 50 tysięcy do 1 miliona złotych), przedsiębiorcy którzy zdecydują się na współpracę z Innovation Nest mogą liczyć na szerokie wsparcie merytoryczne i networkingowe, w ramach którego, organizowane są wraz z przedsiębiorcą sesje strategiczne z udziałem zewnętrznych ekspertów, podczas których przedsięwzięcia są analizowane w oparciu o perspektywę 4 filarów (kierunek strategiczny, lider i zespół, kluczowe zasoby, sprawność operacyjna). Innovation Nest wspiera również firmy na dalszych etapach rozwoju. W ramach inwestycji venture szuka firm, których produkty zostały już wstępnie zweryfikowane przez rynek – posiadają pewien poziom trakcji. Dla tego typu przedsięwzięć Innovation Nest mierzy się z wyzwaniami jak zorganizować firmę do wyjścia poza lokalną niszę oraz jakiego typu działania marketingowe pozwolą skutecznie wprowadzić produkt na rynki globalne. W przedsięwzięcia typu venture Innovation Nest może się zaangażować finansowo w kwocie do 5 milionów złotych.

Piotr Wilam Innovation Nest

12

Przedsiębiorca, założyciel Wydawnictwa Pascal oraz współtwórca i pierwszy prezes Onet.pl. Business Angel zaangażowany w Merlin.pl, a obecnie założyciel Innovation Nest. Z wykształcenia filozof i matematyk, absolwent KUL, Oxford University oraz London Business School.


imagine

RAPORT

MŁODZI GNIEWNI W WALCE O SILICON VALLEY „Nijakie”, „skazane na porażkę”, „słabe klony z USA”, twierdzą ich zaciekli przeciwnicy. „Dolina Krzemowa jest w naszym zasięgu”, przekonują entuzjaści. Gdzie leży prawda o polskich startupach technologicznych? Wraz z ekspertami, wzięliśmy pod lupę krajowy rynek. Pytanie podstawowe brzmi, czy w ogóle można mówić już o branży startupowej w Polsce. – W teorii tak, ale czy to ma znaczenie? Startup to stan przejściowy między pomysłem, a firmą – tłumaczy Marcin Zaremba, współtwórca Auli Polskiej i Aulerów. – Inną kwestią jest coraz mocniejsza społeczność, która tworzy się dookoła startupów. Mamy Aulę Polską, barcampy, Startup Weekendy, konferencje. Ta społeczność jest otwarta i pomocna na pierwszym etapie rozwoju, pozwala dotrzeć do wielu mądrych głów i szybciej zbudować kontakty przekładające się na możliwości biznesowe – wyjaśnia ekspert. Narzekać można na wiele kwestii, ale dobrych znaków na niebie, świadczących o rozwoju tego rynku jest sporo. - Powtarzane w kółko od ponad roku na branżowych blogach i imprezach hasło „go global!” zaczęło przynosić efekty i wyraźnie widać zmianę podejścia twórców, którzy coraz częściej od początku zakładają tworzenie projektu dla użytkowników z całego świata. Co prawda już wcześniej istniały polskie startupy celujące w rynek międzynarodowy, ale w 2011 zobaczyliśmy ich zdecydowanie więcej zapewnia Szymon Szymczyk, redaktor magazynu Proseed. Wśród swoich faworytów wymienia m.in. Booklikes, PlaceChallenge, Filmaster, MyGuidie, PressPad, Zubibu, ARNav czy UXPin. Na horyzoncie polskiego e-biznesu widać jednak znacznie więcej technologi-cznych perełek. „WYSTARTUPOWALI” Z SUKCESEM W tym roku aż sześć białoczerwonych startupów zostało nominowanych w konkursie Europas Awards, czyli

najważniejszej nagrodzie dla młodych europejskich e-przedsiębiorców. Mimo, że ostatecznie żadna ze statuetek nie powędrowała do rąk Polaków, już sam fakt znalezienia się w stawce należy traktować jako spory sukces. Firmy zostały wybrane przez grupę ponad 20 inwestorów oraz ekspertów branży technologicznej pod przewodnictwem Mike'a Butchera, redaktora TechCrunch Europe. Wśród nominowanych w kategorii najlepszy startup tworzący

aplikacje mobilne znaleźli się twórcy SaveUp - Arkadiusz Skuzy, Wojciech Radomski, Paweł Elbanowski i Marcin Szajka. To nie pierwszy ich sukces. Na rynku pojawili się pod koniec 2010 r., a niedługo potem zgarnęli główną nagrodę w konkursie Startup Fest organizowanym przez Agorę i zostali wytypowani do 10 finalistów tegorocznego Startup Week w Wiedniu. Dobra passa w branżowych rozgrywkach utorowała im drogę do pozyskania inwestora, którym ostatecznie została grupa SpeedUp Venture

Startup Weekend Warsaw #2 fot. Grandessa (www.grandessa.pl)

13


MŁODZI GNIEWNI W WALCE O SILICON VALEY

Capital. Jak działa SaveUp? Dzięki aplikacji, każdy posiadacz smartfona, aby kupić książkę, odsłuchać płytę nie musi już iść do księgarni czy sklepu. Wystarczy, że zrobi zdjęcie danemu produktowi w gazecie, na monitorze reklamowym czy na plakacie, a towar zostanie zamówiony pod wskazany adres. Co ważne w SaveUp znajduje się już przeszło trzy miliony produktów, a wśród współpracowników marki jest dziś m.in. Weltbild, Audioteka, Nexto, Fabryka.pl, Gildia.pl, Znak, Zysk czy Prószyński. Na Zachodzie laury zbiera też Grzegorz Jakacki. W Londynie w 2009 roku podczas Seedcampu jego program do sprawdzania umiejętności programistów Codility zgarnął główną wygraną konkursu, czyli 50 tys. euro na dalszy rozwój w zamian za 10 procent udziałów w firmie. Dziś dzięki narzędziu przyszłych pracowników sprawdziło 200 firm z 26 państw w tym m.in Nokia, Siemens, Barnes & Noble czy Lonely Planet. Szczególne oklaski należą się też twórcom marki Macoscope, tworzącej aplikacje dla maców. Trójka przyjaciół Daniel Owsiański, Wojtek Rolecki i Zbigniew Sobiecki swoją przygodę w świecie e-biznesu rozpoczęła od stworzenia programu do wystawiania faktur Maktura. Kolejne produkty Macoscope m.in. wspomagające zarządzanie Nozbe, stworzone zostały już na zagraniczne rynki, głównie

BRAND24: panel administracyjny

14

dla Japonii i Stanów Zjednoczonych. W sumie, kilkanaście aplikacji sprzedało się do tej pory w kilkuset tysiącach egzemplarzy.

HANDEL ŻYWĄ INFORMACJĄ - Nowe technologie obfitują w nadmiar informacji. A to właśnie segmentacja danych, porządkowanie informacji jest kluczem do sukcesu wielu internetowych biznesów, dając ich managerom czas na analizowanie danych i wykonywanie strategicznych ruchów – zaznacza Michał Kraus, PR&Marketing Manager w Empathy Internet Software House. Stąd jak wskazuje bierze się sukces serwisów, które ten nadmiar segregują i podają w przystępny sposób. Pierwszym przykładem na potwierdzenie jego słów jest Manubia, internetowe dziecko Konrada Latkowskiego, znanego też jako twórca agencji BrandStyle czy serwisu Eventcookie.pl. Nic dziwnego, że po łacinie nazwa portalu oznacza rabunek. Wystartował nieco ponad rok temu, a nie dość, że po trzech miesiącach już sam na siebie zarabiał to ostatnio wyruszył na podbój zachodu. Manubia generuje informacje dotyczące biznesu na aukcjach internetowych. Dzięki niemu klienci dostają m.in. możliwość monitorowania działań danego sprzedawcy Allegro czy platformy eBay. Po co ta usługa? To najprostszy sposób na analizę rynku i otoczenia konkurencji, z którą sprzedawcy muszą się zmierzyć. Pomysł spodobał się zarówno Brytyjczykom jak i Amerykanom. Na informacji zarabia też serwis Brand24, czyli narzędzie monitoringu marki. Dzieło ekipy Michała Sadowskiego przetwarza dane z Internetu, ze szczególnym uwzględnieniem serwisów społecznościowych. Zaczynając od Facebooka przez Twittera i Blipa, aż po fora dyskusyjne czy blogi, śledzi informacje, dając użytkownikom pełny obraz reputacji ich firmy. Co ważne, wiadomość o zamieszczeniu postu pojawia się na mailu firmy już w kilka minut po jego publikacji. – Co istotne Brand24 i Manubia to projekty rentowne, do tego stojące na wysokim poziomie technologicznym, z jasno sprecyzowanymi kierunkami rozwoju, co z punktu widzenia Empathy i innych projektów, które powstają u nas jest dowodem na dojrzałość zarówno samych systemów jak i ich managerów – podkreśla Michał Kraus.


MŁODZI GNIEWNI W WALCE O SILICON VALEY

CHIŃSKI AMERICAM DREAM Nad czym polskie zespoły powinny popracować jeszcze w nowym roku? – Nad powiązaniem analiz zachowań klientów z cyklem rozwoju swoich usług - możliwości oferowane w tym zakresie przez Internet są ogromne, niestety cały czas dość rzadko wykorzystywane – radzi Krzysztof Kowalczyk, założyciel i Partner Zarządzający UBIK Business Consulting oraz Partner w hardGAMMA Ventures. Mimo tego, że wiele jest jeszcze do zrobienia, wydaje się, że przyszłość nabiera kolorów. - Oprócz kolejnych sukcesów w 2012, przewiduję, że polskimi startupami zaczną interesować się zachodni inwestorzy. To zapewne zwiększy konkurencję na naszym rynku, a tym samym wyceny projektów. Część z twórców przeniesie się też do międzynarodowych hubów, gdzie łatwiej budować relacje networkingowe – Doliny Krzemowej, Londynu, czy najbliższego Berlina. Mam nadzieję, że nie porzucą wówczas krajowej sceny startupowej, bo ich wiedza i doświadczenie będą bardzo ważne dla kolejnych startupowców z globalnymi aspiracjami – mówi Szymon Szymczyk. Pozytywnych prognoz nie brakuje, chociażby dlatego że coraz więcej instytucji angażuje się we wsparcie konkurencyjności naszych projektów. W grudniu w mediach pojawiła się wiadomość o tym, że Polska Przedsiębiorcza otwiera Polish Startup Embassy, pierwszą na świecie ambasadę dla startupów. Na podbój Chin mają wyruszyć trzej najbardziej obiecujący przedstawiciele branży high-tech. Kto wie, jeśli nie sięgniemy po Silicon Valley, to może uda się podbić Kraj Środka?

imagine

KOGO I ZA CO WARTO WYRÓŻNIĆ? RANKING STARTUPÓW WEDŁUG NASZYCH EKSPERTÓW: MARCIN ZAREMBA, CEO PROMORING.PL: Brand24: - za niesamowicie dobry PR i marketing fajnego narzędzia; Manubia: - za działanie leanowe zanim jeszcze książka Erica Riesa pojawiła się w Polsce; Manifo: - za rozwiązywanie konkretnego problemu, szybciej i łatwiej.

SZYMON SZYMCZYK, MAGAZYN PROSEED: PressPad: - za potencjalnie świetny produkt i zespół, który rozwija go w błyskawicznym tempie; Gametrade: - za produkt, który już udowodnił, że jest świetny i zespół, który szybko zaczął na nim zarabiać; MyGuidie: - za energię, determinację, sprytne piwoty i świetną promocję.

MICHAŁ KRAUS, EMPATHY: Brand24: - za jakość i dojrzałość produktu; Manubia: – za rozwój na rynkach zagranicznych, doskonały marketing i PR; ScatchApp: - za pomysł, który trafia w potrzeby wszystkich użytkowników (nie tylko geek’ów).

MACIEJ JANKOWSKI, NETCAMP: SaveUp: - za globalne myślenie i pasję; Audioteka: – za konsekwentne tworzenie rynku audiobooków w Polsce; Brand24: - za determinację w rozwoju produktu i słuchanie użytkowników.

ZAGRANICZNE STARTUPY, KTÓRE WARTO OBSERWOWAĆ: według Krzysztofa Kowalczyka, założyciela i partnera zarządzającego UBIK Business Consulting 1. Wooga - berliński startup tworzący gry przeglądarkowe; 2. Square - płatności kartą via przystawka do telefonu (Android/iPhone); 3. Lytro - technologia zdjęć umożliwiająca uzyskanie ostrości na dowolnym fragmencie już wykonanego zdjęcia; 4. Zaarly - wyprzedaż garażowa przeniesiona na smartfony.

15


JESTEŚMY WE WŁAŚCIWYM MIEJSCU

JESTEŚMY WE WŁAŚCIWYM MIEJSCU Anioł internetowego biznesu w Polsce, który nie boi się wyrażać odważnych opinii na temat demonów sektora. Specjalnie dla Imagine, jeden z autorytetów krajowej branży startupowej, Bartłomiej Gola, w rozmowie o polskich projektach na rynku nowych technologii. Uporządkujmy fakty. Chciałabym stworzyć na potrzebę tego wywiadu definicję startupu technologicznego. Jak go Pan scharakteryzuje?

Bartłomiej Gola

SŁOWO O FUNDUSZACH: Seed capital W dosłownym tłumaczeniu mowa o funduszach zalążkowych, czyli podmiotach, które oferują swoje wsparcie głównie startupom. Pieniądze od nich są przeznaczane na pokrycie wydatków związanych z początkowym etapem działalności firmy na rynku, takich jak koszty zbudowania prototypu, budowy kanałów dystrybucji czy wykonania analizy rynku. Głównymi aktorami w tej grze są aniołowie biznesu, fundusze kapitałowe, a także instytucje, które uzyskują granty unijne z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka czy Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. W kategoriach międzynarodowych kapitał zalążkowy oznacza inwestycję na poziomie od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy dolarów.

16

Firma, która jest na początkowym etapie swojej działalności. To może być pomysł lub prototyp, który funkcjonuje w obszarze nowych technologii. Pytanie jak dalece zakreślimy ten technologiczny obszar. Możemy mówić o projektach związanych wyłącznie z technologiami informatycznymi, ale również ITC (information and comunication technology). Według mnie nie ma większego sensu wytaczania granic. Bo niby dlaczego odmawiać Facebookowi bycia spółką technologiczną. W definicji należy uwzględnić jednak jeszcze jedną cechę. W żadnej innej branży nie jesteśmy w stanie tak szybko zbudować wartości konkretnego biznesu, jak w przypadku startupów. To jest dla mnie kluczowy wyznacznik. Który z technologicznych projektów, jakie urodziły się w ostatnim czasie na polskim rynku uważa Pan za naprawdę trafiony? Jest taki? Jest ich sporo. Na szczęście młodzi przedsiębiorcy odrobili lekcje i coraz częściej myślą globalnie. Osobiście najbliższy mi projekt to ten, na który sam postawiłem, czyli SaveUp, wykorzystujący autorską technologię rozpoznawania obrazu. Z drugiej strony powstaje coraz więcej firm zajmujących się tworzeniem gier czy produkcją aplikacji mobilnych. Ogólnie rynek się zmienia na lepsze, ale ciągle nie spełnia oczekiwań, które wobec niego mamy.

Pytam, bo w jednym z wywiadów przyznał Pan, że branża startupowa w Polsce jest całkowicie autystyczna i nie chodzi tu tylko o twórców, ale i fundusze inwestycyjne. Jakie zarzuty ma Pan wobec tego segmentu rynku? Główny problem branży to zbytnie zapatrzenie się w rynki zagraniczne i próba kopiowania pomysłów, które tam się sprawdziły. Młodzi przedsiębiorcy przy tworzeniu biznesu nie biorą pod uwagę specyfiki polskiego rynku. Co więcej, za mało jest w nas myślenia kategoriami biznesowymi, a za dużo chęci zrobienia fajnego pomysłu, podobnego do tego, o którym czytamy na stronach TechCrunch. Potwierdzają to chociażby statystyki popularności polskiego Internetu. Najszybciej rosnące biznesy to projekty typu Kwejk czy Demotywatory, natomiast podobnych sukcesów np. w obszarze rozwiązań mobilnych ciągle brak. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest prosta. Za mało czasu poświęcamy na edukowanie klientów, a za często po prostu schlebiamy ich gustom i przyzwyczajeniom. Nie wychodzimy poza sprawdzone schematy, albo robimy to zbyt rzadko. Jeśli powstają niszowe startupy, to ich twórcy nie potrafią przekonać do nich setek potencjalnych obiorców. Stąd moja opinia, że jesteśmy autystyczni. Branża nie może „kisić się we własnym sosie”, musi pamiętać o tym, że projekty mają działać na wyobraźnię, by pociągnąć za sobą tłumy.


JESTEŚMY WE WŁAŚCIWYM MIEJSCU

Jest coś, czego polskie startupy mogą uczyć się od zagranicznych kolegów? Przede wszystkim sztuki sprzedawania. Mamy dobre pomysły, rozmawiamy o nich w swoich zamkniętych gronach, ale nie potrafimy przekonać ludzi, którzy nie żyją technologią, by nasze produkty stały się częścią ich codzienności. Paweł Tkaczyk (specjalista od marketingu i budowania marek - red.) powiedział też, że brakuje nam „kultury upadania”. W Stanach jedno niepowodzenie motywuje twórców, naszym podcina skrzydła… To prawda. My nie widzimy dobrych stron porażek, nie umiemy z nich wyciągać odpowiednich wniosków. Mówiąc „my” mam też na myśli nas inwestorów. Cały czas się uczymy. To przy tej okazji odpowiedzmy na pytanie o rolę funduszy inwestycyjnych. Powiedział Pan kiedyś, że inwestor to powinna być ostatnia deska ratunku dla młodych przedsiębiorców. Co to oznacza? Nie należy tego rozumieć w sposób populistyczny. Po pierwsze, nie zaczynamy robienia biznesu od pojawienia się w funduszu inwestycyjnym. Im więcej własnego czasu i prywatnych pieniędzy zainwestują startupy, tym większa jest potem determinacja ich twórców, aby doprowadzić do jego realizacji. Po drugie, pamiętajmy też, że projekty w wyższej fazie rozwoju mają szansę na lepszą wycenę od funduszu, który nie inwestuje w „PowerPoint Company”, tylko w gotowy i działający biznes. Najprościej mówiąc, pieniądze od inwestora są potrzebne wówczas, gdy to finansowanie jest w stanie w sposób skokowy go zeskalować. Zdynamizuje jego rozwój tak, by ten mógł wyprzedzić konkurencję.

imagine

A gdzie jest miejsce firm takich jak Empathy Internet Software House we wspieraniu startupów? Możemy mówić o dwóch polach współpracy. Z jednej strony o outsourcingu technologicznym, czyli wsparciu młodych przedsiębiorców we współtworzeniu ich projektu. Zaznaczam, że taki układ sprawdza się jedynie w momencie, gdy technologia nie jest najważniejszym składnikiem projektu, a jedynie służy do realizacji, któregoś z etapów jego budowania. W przeciwnym wypadku ludzie odpowiedzialni za tworzenie rozwiązań technologicznych powinni być częścią startupowego teamu. Druga sfera kooperacji to dzielenie się wiedzą. Doświadczenie w tworzeniu rynku internetowego w Polsce jest wartością bezcenną zarówno dla startupów jak i inwestorów. Specjaliści z frima takich jak Empathy znają bowiem dużo lepiej od nich realia technologiczne z własnej wieloletniej praktyki.

SŁOWO O FUNDUSZACH: Venture capital W tym przypadku mowa o kapitale ryzyka, albo jak kto woli kapitale przygodnym. Inwestorzy VC wspierają finansowo firmy, które od pewnego czasu z sukcesem działają na rynku, ale ich dalszy rozwój blokuje brak kapitału. Co ważne, inwestor to nie tylko pieniądze, ale również wsparcie przedsiębiorcy wiedzą na polu finansów czy marketingu. Na polskim gruncie inwestorów z grupy venture capital zrzesza Polskie Stowarzyszenie Inwestorów Kapitałowych (PSIK).

Ostatnio zdradził Pan, że do końca 2013 roku w ramach Iqubatora zamierzacie Państwo zainwe-stować jeszcze w 15–20 spółek. Jakie projekty mają szansę? Szukamy starupów, których wartość w ciągu roku lub półotorej ma potencjał wzrosnąć do dziesięciu milionów złotych. Kompletnych zespołów, które działają na rosnących rynkach. Bardzo interesują nas technologie działające w obszarze ochrony zdrowia, technologie mobilne i gry. Ta lista jest otwarta.

Bartłomiej Gola Partner Zarządzający w SpeedUp Group Przeszedł wszystkie szczeble kariery w branży marketingowej aż do Partnera zarządzającego w BTL Group (udziałowiec i współtwórca) oraz TEQUILA\ Polska. Był twórcą oraz Prezesem zarządu pierwszego polskiego Holdingu reklamowego INDIGITY SA. Wieloletni Prezes Stowarzyszenia Marketingu Bezpośredniego. fot. Aleksandra Anzel

17


TESTOWANE NA LUDZIACH

TESTOWANE NA LUDZIACH

SKRÓTY DLA STARTUPOWCÓW - ZAPISKI PROJEKTANTA INTERAKCJI WIEM JAK STWORZYĆ STARTUP SKAZANY NA SUKCES! Tylko kilka osób w Krzemowej Dolinie mogłoby tak powiedzieć, bo mają wiedzę o tym, jak stworzyć internetowe przedsięwzięcie, które odniesie olbrzymi sukces i ozłoci twórców oraz inwestorów. Grono to jednak jest nieliczne. Wszyscy inni mogą tylko obserwować i naśladować to, co się udało oraz unikać błędów tych, którzy pozostali w przysłowiowym garażu. Moja perspektywa – perspektywa projektanta i konsultanta, to perspektywa osoby, która na co dzień obcuje ze startupami, czasem je współtworzy i projektuje. To również perspektywa osoby, która często styka się z twórcami serwisów odnoszących sukces oraz takich, które powoli dogorywają, aż wszyscy o nich zapomną. Na tej podstawie tworzę swoją prywatną teorię startupu internetowego. Póki co przepis ten, na podstawie osobistych obserwacji, przedstawia się mniej więcej następująco: dobry pomysł na rozwiązanie konkretnego problemu, silny lider, wierzący w swój sukces, właściwy moment (ile było prób Naszej Klasy, zanim pojawiła się ta właściwa?), właściwi ludzie wokół oraz dobrze przeprowadzony projekt i użytecznie zaprojektowany serwis. Osobowość, czas i ludzie, to czynniki raczej trudne do kontrolowania. Dobra wiadomość jest taka, że pomysł zależy tylko od nas, podobnie jak przeprowadzenie projektu i kształt serwisu. Przekażę zatem swoje 3 grosze na temat tego, jak nie strzelić sobie w stopę i zwiększyć szansę na sukces. Posłużą nam do tego nasze ulubione skróty. UCD Czyli proces projektowy zorientowany na użytkownika (User Centered Design). Dobre rozwiązania są czasem dziełem przypadku, ale zdecydowanie częściej świadomych i zaplanowanych decyzji. Istota

18

tego procesu polega na tym, żeby przeprowadzić po kolei wszystkie kroki i nie ignorować tych ludzi, od których zależy nasz sukces – czyli użytkowników. Pierwszą lekcją, którą trzeba odrobić są rozmowy i obserwacja. Produkt – nie tylko serwis internetowy – powinien albo odpowiadać na istotną potrzebę, albo ją w udany sposób kreować. Odpowiedzieć na takie potrzeby można tylko wtedy, gdy zna się zwyczaje, zachowania i motywacje odbiorców. Dlatego dobrą praktyką są rozmowy, słuchanie tego, co ludzie sobie opowiadają, na co narzekają etc. – wiedzę taką zdobyć można tylko rozmawiając i obserwując. Czasem projektujemy dla siebie, ale często naszymi odbiorcami są ludzie, którymi sami nie jesteśmy – ciężarne, rolnicy, osoby starsze, pasjonaci sportu. Stąd pojawił się pomysł person – sylwetek użytkowników, którzy cały czas stoją na naszym biurku, przypominając o naszych odbiorcach i będąc ich adwokatami w zespole projektowym. Drugi element procesu to badania. Nie muszą koniecznie odbywać się w laboratorium i wykorzystywać eyetrackingu, chociaż to pomaga. Ale jeśli działamy z niewielkim budżetem, zagadnięcie kilku osób w kawiarni i poproszenie ich o wypowiedź, czy rozumieją o co chodzi na prezentowanym ekranie może pomóc i pozwolić uprościć lub usunąć potencjalne bariery jeszcze zanim ruszy machina promocyjna. Jednak proces ten powinien zająć tylko tyle czasu, ile jest konieczne. ASAP Co najmniej kilka spektakularnych porażek, które obserwowałem wynikało, jak się wydaje, z odwlekania premiery. Perfekcjonizm jest olbrzymią zaletą, jeśli jest się prezesem Apple i ma do dyspozycji dowolną ilość środków, ale jeśli mamy tylko jedną szansę, należy skupić się na tym,


TESTOWANE NA LUDZIACH

co najważniejsze, doprowadzić to do stanu działania i ruszać. Kluczowe jest przejście od pomysłu do konkretnej wizji, zgoda w zespole odnośnie tego, dokąd się zmierza i przystąpienie do działania. Często oczywiście pojawiają się spory i rozbieżności. Dlatego warto testować wcześniej – najpierw sam pomysł (raczej bez obaw, że ktoś go podbierze – inni pracują już zwykle nad swoimi). Potem pierwsze projekty - rysunki, szkice, makiety, grafiki – cokolwiek udało się zaprojektować. Nie ma lepszej metody, aby testować swój pomysł, niż pokazywanie go różnym osobom i słuchanie ich reakcji. Przed premierą warto zatem wiele razy sprawdzić, czy serwis będzie działał na odbiorców tak, jak byśmy sobie tego życzyli, czyli wywoływał właściwe emocje. UX User experience nie jest już wisienką na torcie. W gąszczu startupów, które wyrastają jak grzyby po deszczu, jest podstawowym wymogiem. Jeśli problem, który rozwiązuje startup jest problemem fundamentalnym i jego założyciele potrafią wzbudzić w ludziach niezwykle silną motywację do używania serwisu, nie trzeba się przejmować estetyką czy poziomem użyteczności. Jednak w większości przypadków konieczność lub silna motywacja używania danego serwisu się nie pojawią. Pojawi się w najlepszym wypadku umiarkowana ciekawość, którą bardzo trudno podtrzymać, za to bardzo łatwo zdusić w zarodku. Co może ją zdusić? Na liście błędów, które najczęściej obserwujemy w trakcie badań znajdują się: niejasny cel serwisu, niejasna bądź skomplikowana nawigacja, zbyt długie i źle działające formularze, rejestracja wymagana przed podjęciem najprostszej czynności i możliwością sprawdzenia na własnej skórze, wreszcie zbyt szybkie sięganie do kieszeni użytkownika. Założyciele 37signals, którzy niewątpliwie odnieśli sukces, namawiają, aby uzależniać. Jak diler, który pierwszą działkę daje za darmo po to, aby wrócić i zarabiać znacznie więcej przez cały okres korzystania. Dlatego każdy serwis powinien dawać coś za darmo. Największa

bariera, jak pisze Chris Anderson w „Za darmo”, to bariera kilku centów. Jeśli tylko uda się przekonać do zapłacenia czegokolwiek, potem różnica w cenie nie gra już tak dużej roli. Jednak skłonienie do wyciągnięcia portfela jest najtrudniejsze. Innym, powiązanym z powyższym, kluczowym problemem jest uzyskanie masy krytycznej. A tego nie da się osiągnąć bez banalnie prostej rejestracji, możliwości wypróbowania oraz zachęty do zapraszania i wciągania znajomych. Zasada użyteczności mówi, aby nie stawiać niepotrzebnych barier – czy naprawdę data urodzenia, adres i telefon są koniecznie wymagane? Czy nie można uzupełnić ich na późniejszym etapie? Czy naprawdę użytkownicy muszą coś instalować, aby skorzystać z usługi? W zebraniu tysięcy użytkowników pomoże też zasada otwartości – jeśli to tylko możliwe, warto zaoferować API, aby inni mogli się podpiąć, promując tym samym serwis. Warto też samemu podpinać się pod dużych graczy – szansa, że użytkownik będzie zarejestrowany na Facebooku jest znaczna, więc dlaczego tego nie wykorzystać, zamiast zmuszać go do zakładania setnego konta? Na koniec warto pamiętać jeszcze o jednym – pierwszym wrażeniu. W myśl zasady RTFM raczej nie powinno się zakładać, że statystyczny e-Kowalski poświęci więcej niż kilkanaście sekund na zrozumienie o co chodzi i dlaczego ma zostawać w serwisie na dłużej. Warto pamiętać o tym, że demo mówi więcej niż 1000 słów (na marginesie, badania eyetracking wskazują, że ludzie chętniej zwracają uwagę na liczby zapisane cyframi). Zamiast oglądać film instruktażowy, ludzie wolą zanurzyć się w serwisie i od razu go wypróbować. Jeśli proces został przeprowadzony zgodnie z podręcznikiem, a serwis respektuje zasady użyteczności, pozostaje tylko trafić we właściwy czas i spotkać odpowiednich ludzi, czego wszystkim startupowcom szczerze życzę. Hubert Turaj

TESTOWANE NA LUDZIACH Dział prowadzony przez Studio Edisonda, www.edisonda.pl EDISONDA sp. z o.o. to istniejące od 2009 roku studio badawczo-projektowe wyspecjalizowane w badaniach użyteczności, testach eyetracking i projektowaniu interakcji. Studio dysponuje własnym laboratorium i aparaturą eyetracking. Ściśle współpracuje z Empathy przy projektowaniu zaawansowanych internetowych systemów biznesowych.

19

imagine


DOFINANSOWANIA SYSTEMÓW B2B

W LUTYM RUSZA KOLEJNY NABÓR WNIOSKÓW!

DOFINANSOWANIE SYSTEMÓW B2B Już 6 lutego zostanie ogłoszony nabór wniosków w ramach działania 8.2 Wspieranie wdrażania elektronicznego biznesu typu B2B. Tak jak podczas siedmiu poprzednich konkursów, przedsiębiorcy będą mogli uzyskać wsparcie na wdrożenie rozwiązań informatycznych lub organizacyjnych, umożliwiających lub ułatwiających współpracę z partnerami biznesowymi w formie elektronicznej.

DZIAŁANIE 8.1 Wspieranie działalności gospodarczej w dziedzinie gospodarki elektronicznej

To szansa dla wszystkich, którzy chcą uruchomić portal specjalistyczny lub wejść na rynek e-usług. Dotacja może sięgać do 70 proc. wartości inwestycji, chyba że beneficjentem jest osoba poniżej 27 roku życia – w takim wypadku dofinansowanie może wzrosnąć do 80 proc. W praktyce oznacza to, że e-przedsiębiorcy mogą uzyskać do 490 tys. zł lub 560 tys. w przypadku osób poniżej 27. roku życia. Unijne środki można przeznaczyć m.in. na wynajem lokalu, zakup licencji oraz pokrycie kosztów usług doradczych. Aby jednak stanąć do walki o pieniądze, wnioskodawca nie może prowadzić działalności dłużej niż przez okres dwunastu miesięcy.

20

- Typowy projekt obejmuje wdrażanie nowych lub integrację istniejących systemów informatycznych przedsiębiorstw, które mają umożliwić automatyczną wymianę informacji pomiędzy platformami współpracujących ze sobą firm – wyjaśnia Karolina Bryja, konsultant Eurodirect Sp. z o.o., odpowiedzialna za przygotowanie wniosków o dofinansowanie projektów dla przedsiębiorstw. Taki system musi dotyczyć co najmniej trzech przedsiębiorstw, co w praktyce oznacza wnioskodawcę oraz minimum dwóch partnerów. Wysokość wsparcia wynosi od 40 do 85% kosztów kwalifikowanych i zależy od wielkości przedsiębiorstwa, lokalizacji projektu oraz rodzaju wydatków. Wedle założeń minimalna wartość dotacji to 20 000 zł, a maksymalna – 2 000 000 zł. Pieniądze te mogą zostać przeznaczone na pokrycie kosztów zakupu m.in. oprogramowania, niezbędnego do wdrożenia rozwiązania elektronicznego biznesu typu B2B, środków trwałych (przede wszystkim sprzętu elektronicznego), analiz przygotowawczych oraz usług doradczych. Co ważne, takim dofinansowaniem mogą zostać wsparte również same działania informacyjne o udziale finansowym budżetu Unii Europejskiej w realizowanym projekcie. - Generalnie dotacja wypłacana jest w postaci refundacji części poniesionych kosztów. Dobra wiadomość jest jednak taka, że istnieje możliwość częściowego sfinansowania projektu ze środków zaliczki w wysokości do 30% wartości unijnego benefitu. Z tej możliwości korzysta większość firm, które uzyskują dotacje – zaznacza Karolina Bryja. Kolejne transze dofinansowania, po rozliczeniu środków z zaliczki, wypłacane są już w formie

refundacji, w etapach, trwających od 2 do 6 miesięcy, na podstawie wniosków o płatność, składanych po realizacji każdej z faz projektu. - Skompletowanie wniosku o dotację z pomocą firmy doradczej i przy założeniu, że przedsiębiorca jest do tego dobrze przygotowany - trwa około miesiąca – wyjaśnia Karolina Bryja z Eurodirectu. Projekt musi być jednak dobrze przemyślany i przeanalizowany od strony technicznej. Ze względu na ograniczenia formalne, wprowadzanie zmian do projektu na etapie realizacji jest bardzo trudne, wymaga akceptacji PARP lub Regionalnej Instytucji Finansującej. Istotne jest by pamiętać, że dofinansowane rozwiązania IT muszą być wykorzystywane przez co najmniej trzy firmy przez okres trzech lat od zakończenia projektu, dlatego też, tak kluczowy jest sam etap planowania inwestycji. - Przygotowując wdrożenie systemu B2B warto zacząć od analizy, która wskaże, jakie procesy w firmie mogą ulec automatyzacji dzięki integracji z systemami partnerów – radzi Sebastian Błaszkiewicz z Empathy Internet Software House. - Przy okazji mogą pojawić się pomysły na zupełnie nowe rozwiązania – wyjaśnia ekspert. W procesie określania szczegółów projektu niezwykle pomocna może okazać się analiza przedwdrożeniowa, przeprowadzona przez specjalistów. Etap ten poprzedza każde większe wdrożenie IT i służy opisaniu procesów biznesowych realizowanych przy wsparciu systemu, przygotowaniu jego specyfikacji oraz zaplanowaniu całego projektu. Warto zatem uwzględniać ją także w procesie przygotowywania wniosku w ramach działań 8.2 PO IG.


imagine

ASPEKTY PRAWA

STARTUPOWE PRAWO DŻUNGLI Wydarzeń, które mają wypromować przedsiębiorczych ludzi z pomysłem na e-biznes jest na mapie

Polski coraz więcej. Nic więc dziwnego, że chętnych do wzięcia w nich udziału nie brakuje. Startup Weekendy to doskonała okazja na nawiązanie cennych kontaktów oraz zaprezentowanie siebie i swojego pomysłu szerszej publiczności, w tym potencjalnym inwestorom. Problem w tym, że takim eventom ciągle brakuje stosownych uregulowań prawnych. Nieznajomość prawa szkodzi Niepokojąca jest przede wszystkim nieświadomość uczestników Startup Weekendów co do konsekwencji prawnych, jakie związane są z udziałem w takim wydarzeniu. Na początek trochę faktów. Sama idea Startup Weekendów polega na łączeniu się w grupy kilku osób, niekoniecznie wcześniej sobie znanych, które następnie rozpoczynają wspólną pracę nad biznesowym projektem w sieci. Na jego pomysł mogła wpaść jeden lub kilkoro członków załogi. Do momentu, kiedy ich działania rozpatrujemy jedynie z perspektywy przyjaznej współpracy podczas weekendowego eventu, problem nie istnieje. Sprawa komplikuje się dopiero w przypadku, gdy dany projekt wygra całą rywalizację lub zainteresuje się nim inwestor. Na horyzoncie pojawia się perspektywa pierwszych pieniędzy. Taki obrót spraw może bardzo szybko obnażyć słaby punkt całej zabawy. Wtedy też okazuje się, że działania ad hoc w przypadku startupów nie do końca się sprawdzają. Kto ma prawa autorskie do startupu? Zgodnie z obowiązującymi przepisami, idea (pomysł) jako taka nie jest chroniona jakimikolwiek prawami autorskimi. W praktyce oznacza to, że pomysłodawca startupu nie ma żadnej prawnie gwarantowanej ochrony swojego pomysłu, a w konsekwencji nie może mieć pewności, że nikt tego pomysłu nie wykorzysta wbrew jego woli po zakończeniu Startup Weekendu.

Co ciekawe, w znacznie lepszej sytuacji niż twórca pomysłu na nowy e-biznes są osoby, które przyjął on do swojego zespołu. I tak na przykład, grafik, który opracuje logo oraz layout nowopowstałego projektu będzie posiadał do nich osobiste i majątkowe prawa autorskie. Podobnie wyglądać będzie sytuacja programisty, który przygotuje w ramach współpracy wszystkie funkcjonalności dla danej aplikacji. W obu tych przypadkach, żadnego znaczenia nie będzie miał fakt, że działania zarówno programisty, jak i grafika były możliwe, tylko dzięki „założycielowi” zespołu, który miał pomysł na startup. Natomiast to on właśnie w świetle prawa pozostanie najsłabiej chroniony.

Marianna Poproch-Wesołowska

Remedium: jasne zasady współpracy Rozwiązaniem, które byłoby w stanie odpowiedzieć na problem wskazany powyżej, jest wprowadzenie regulaminu uczestnictwa w Startup Weekendzie. W takim dokumencie powinny znaleźć się m.in. zasady określające prawne aspekty tworzenia i działania powstałych zespołów, ze szczególnym uwzględnieniem praw autorskich, które przysługują poszczególnym jego członkom. Aby takie ustalenia były ważne, oczywiście należałoby zadbać o spełnienie wszystkich wymogów przewidzianych przez literę prawa - jak chociażby pisemna forma oświadczeń o przeniesieniu praw autorskich. Sceptycy mogą w tym miejscu zarzucić takiej koncepcji, że spotkanie członków określonego zespołu na Startup Weekendzie jest jedynie wstępną fazą pracy nad projektem, ujętą w formułę „dobrej

21


ASPEKTY PRAWA

i swobodnej zabawy”, dlatego trudno wskazać nawet kierunek ich pracy, a co dopiero mówić o końcowym jej efekcie. Niemniej jednak, określenie chociażby podstawowych informacji takich jak, kto jest „właścicielem”, której części danego startupu, czy to, jaką formę prawną wybierze grupa do prowadzenia działalności, na tym etapie współpracy jest już możliwe, a niewątpliwie pozwoli na uniknięcie wzajemnych roszczeń w przyszłości. A nagroda wędruje do… Poza problemem własności praw autorskich do startupu, kłopotliwa pod względem

Startup Weekend Warsaw #2 fot. Grandessa (www.grandessa.pl)

powinno się je podzielić pomiędzy poszczególnych członków określonego zespołu, skoro zwycięzcą nie jest każdy z nich z osobna, a startup jako całość (jako zespół lub projekt). Można by w tym przypadku zastosować „dedykowanie” nagród na rzecz określonych osób, ale wówczas w łatwy sposób zatracona zostałaby główna idea każdego Startup Weekendu, jaką jest wspólna praca na rzecz jednego celu. Dlatego też, odpowiednie zasady przyznawania nagród powinny także znaleźć się w regulaminie takiego wydarzenia.

Przykłady prawnych problemów, które mogą wypłynąć w związku z uczestnictwem w takim evencie jakim jest Startup Weekend, można by mnożyć. Stąd wniosek może być tylko jeden. Choć osobiście jestem przeciwniczką regulowania wszystkiego i w każdych warunkach, tym razem muszę się ugiąć. Startup Weekendy potrzebują uregulowań w imię zdrowszych i bardziej klarownych zasad rywalizacji.

prawnym może okazać się też sytuacja, w której organizatorzy bądź sponsorzy Startup Weekendu, zdecydują się na przyznawanie startupom nagród w różnych kategoriach. W rzeczywistości nie wiadomo bowiem, kto powinien je otrzymać, albo jak

Marianna Poproch-Wesołowska Radca Prawny, autor bloga www.aspektyprawa.pl

22

Absolwentka kierunku Prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz Szkoły Prawa Amerykańskiego. Doktorantka w Katedrze Publicznego Prawa Gospodarczego UJ. Ukończyła aplikację radcowską przy Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Krakowie. Specjalizuje się m.in. w prawie nowych technologii, e-commerce oraz prawie gospodarczym. Prowadzi kancelarię prawną w Krakowie (www.mpw-kancelaria.pl). Autorka bloga„Aspekty Prawa”(www.aspektyprawa.pl).


imagine

IT CREW

IT CREW:

DO PRZERWY 2:1 - DOCTRINE 2 VS. DOCTRINE 1 Pojawienie się na rynku Doctrine było prawdziwym zbawieniem dla programistów. Czy nowa wersja biblioteki podtrzyma dobra passę „jedynki”? Z pewnością warto się jej przyjrzeć.

Dla niewtajemniczonych - czym jest Doctrine? Najkrócej mówiąc, to biblioteka dla PHP, która ułatwia pisanie aplikacji korzystających z baz danych. Biblioteka Doctrine pojawiła się na rynku w 2008 roku i od razu zyskała liczną grupę zwolenników. Wersja beta „dwójki” ujrzała światło dzienne blisko dwa lata temu, jednak jej stabilne wydanie zostało wypuszczone dopiero w 2011 roku. W odróżnieniu od poprzedniczki jest absolutną rewolucją i to przez duże „R”. Twórcy postanowili przepisać cały kod używając dobrodziejstw PHP w wersji 5.3. W wyniku prac grupy Doctrine Project Team powstała nowa biblioteka, niekompatybilna z wersją poprzednią, ale, co ważne, wszystko co dało się wykonać w Doctrine w wersji 1 uda się również w wersji 2. Zmienia się tylko sposób. Początkową irytację starych użytkowników szybko złagodzi szereg nowych funkcjonalności i poprawek.

/** * @var integer $id * @Id @Column(type="integer") * @GeneratedValue */ private $id; W przypadku mapowania relacji pomiędzy tabelami mamy do dyspozycji 4 rodzaje relacji : - OneToOne (relacja typu 1:1), - OneToMany (relacja typu 1:n), - ManyToOne (relacja type n:1), - ManyToMany (relacja typu n:m)

Wojciech Parada, Programista PHP w Empathy Internet Software House. Absolwent Wyższej Szkoły Zarządzania i Bankowości (studia inżynierskie) oraz studiów magisterskich na Akademii GórniczoHutniczej w Krakowie na kierunku informatyka. W wolnych chwilach wędkuje.

W klasach Encjach możemy także za pomocą adnotacji określić metody - wyzwalacze (triggery), które zostaną wykonane po lub przed zajściem jakiegoś zdarzenia, warunkiem dodatkowym jest tutaj opatrzenie całej klasy Encji odpowiednia adnotacją @HasLifecycleCallbacks.

Co nowego w Doctrine 2? Największą nowością jest możliwość mapowania relacji poprzez adnotacje. Mechanizm mapowania przypomina ten znany z biblioteki javy Hibernate. W celu zmapowania naszych relacji z bazy danych, należy posłużyć się odpowiednimi adnotacjami zawartymi w komentarzu nad atrybutem lub metodą. Przykład zmapowania pola id, które jest kluczem głównym na atrybut klasy Entity, wyglądał będzie:

Mechanizm mapowania poprzez adnotacje jest opcjonalny, będzie użyty w momencie, gdy zdecydujemy się na wykorzystanie Annotation Mapping Driver. Można skorzystać ze znanego z poprzedniej wersji sposobu generowania klas orm'owych na podstawie plików w formacie yaml (Yaml Mapping Driver) lub xml (Xml Mapping Driver). Co ważne, w jednym projekcie musimy określić na starcie, z której opcji chcemy skorzystać.

23


WHO IS WHO

Doctrine 2.0 wprowadza również mechanizm Enitity Menager, który pozwala na zarządzanie klasami Entity w sposób dużo bardziej przejrzysty dla programisty. Przykład użycia Etnity Menagera: $em->persist($employee); $em->remove($employee); $em->flush(); Kolejną różnicą jest przyspieszenie. Doctrine w wersji 2 należy traktować jako zbiór mniejszych bibliotek, które odpowiadają za współpracę z różnymi aspektami baz danych, co w efekcie zwiększa wydajność. Obiekty Encji w wersji drugiej są lekkie, nie ma narzutu implementowania interfejsów. Co ważne, obiekty Encje nie dziedziczą po innych obiektach. Dodatkowo, dzięki użyciu Entity Menagera Doctrine jest w stanie zgrupować podobne operacje i wykonać je wspólnie w tym samym momencie. Z opublikowanych na stronie producenta testów wynika, że Doctrine w wersji 2 zwiększył wydajność o ok. 17%, przy jednoczesnym spadku zużycia pamięci RAM o około 31%. Skoro już jesteśmy przy klasach Encjach, należy wspomnieć o klasach Repository. Doctrine dostarcza możliwość skorzystania z klas powiązanych ściśle z klasami Entity, w których możemy zamknąć całą logikę aplikacji. Doctrine 2 wprowadza też zmiany w sposobie budowania zapytań, które odtąd wykorzystuje mechanizm Query Buldier. W porównaniu do wersji poprzedniej, przebudowany został język budowy zapytań Doctrine Query Language (w skrócie DQL). Różnic jest dość dużo. Inaczej nazywają się metody, w których zmienił się

sposób bindowania parametrów oraz rozbudowany został język DQL dla podzapytań. Jako zaletę należy wymienić ujednolicenie nazw metod, pozbycie sie niepotrzebnych duplikatów metod typu addWhere czy andWhere. Dodatkowo język DQL może być rozbudowywany o nowe elementy. W Doctrine 2 ulepszono zarządzanie mechanizmami cechowania danych. Dostępne są sterowniki do wszystkich popularnych metod cache'wania danych takie, jak APC, Memcache, czy Xcache. Biblioteka pozwala na wykonywanie operacji zapisu danych do cache'a używając prefix'ów, później używając tych samych prefix'ów można odnosić się do danych w celu ich odczytania lub tez skasowania. Zaletą też jest używanie namespace'ów podczas cache'owania danych przez co dane są odseparowane, a groźba konfliktów w nadanych kluczach oddalona. Czy warto pisać aplikacje z użyciem Doctrine 2? Według mnie zdecydowanie tak. Biblioteka jest szybsza od poprzedniej, daje większe możliwości, a jej najnowsza wersja opatrzona numerem 2.14 jest już dość stabilnym komponentem. Dokumentacja jaka jest dostępna na stronie producenta w zupełności wystarcza. Minus? Brak kompatybilności z wersją 1.2, co sprawia, że migracja aplikacji może okazać się bardzo pracochłonna, a efekt końcowy nie wart zachodu. Ryzyko jednak się opłaca.

IT CREW Dział tworzony przez programistów Empathy Teksty zamieszczane w dziale IT CREW powstają najczęściej po wewnętrznych szkoleniach, które organizowane są regularnie, zazwyczaj raz w miesiącu.

24


imagine

WHO IS WHO

OD NEONÓW WOLI TĘCZĘ Jedyny współczynnik kobiecości wśród załogi naszych programistów. Ale z obcasami, wrodzoną subtelnością i wiecznym uśmiechem na twarzy, wypełnia w tej kwestii 200 procent normy. O pasji do kodów, nalewek i dalekiej Islandii opowiada nam Oktawia Kyc, team leader w Empathy Internet Software House. Przyznaj się, często korzystasz z siły estrogenu w pracy? Rozpieszcza Cię męska część drużyny?

Widzisz na ekranie krytyczny błąd i nie skacze Ci ciśnienie?

Fantastycznie jest być kobietą, w razie problemów macham rzęsami…

Oj, skacze. Podnosi się szczególnie wtedy, gdy błąd wypada trzeci raz w ciągu minuty, na słuchawce mam zdenerwowanego klienta, odpowiadam na maile i walczę z kodami jednocześnie. Ale właśnie kreatywne rozwiązywanie problemów w tej pracy lubię najbardziej. Wpisuję liczby, koryguję dane, sprawdzam ścieżki i działa. Dla ludzi po drugiej stronie właśnie wydarzyła się jakaś magia, a ja wiem, jak to zrobić.

...i co, mężczyźni bez ociągania się i narzekań rzucają się do pomocy? Jeśli nie, w ostateczności wyciągam z kieszeni niezawodne kocie oczy ze Shreka (śmiech). Tak naprawdę nie jestem ewenementem natury, na studiach, a potem w pracy spotkałam wiele programistek. Tak się złożyło, że na pokładzie Empathy jestem sama i cóż - nie będę narzekać na swój los. Skąd się wzięły kody w Twoim życiu? Trudno powiedzieć. Przed studiami nigdy nie miałam do czynienia z programowaniem. Najpierw w planach była medycyna. Potem zaczęłam myśleć o architekturze. W praktyce wyszła informatyka. Nic nie poradzę, kobieta zmienną jest. Wyszło Ci na dobre? Początki nie były łatwe. Ale kiedy przeżyłam starcie z całkami i całą teorią matematyczną, mogłam nareszcie buszować w świecie kodów. A ten jest zdecydowanie bardziej przyjazny.

Oktawia Kyc

A od kilku miesięcy masz jeszcze więcej władzy w swoich magicznych rękach. Jesteś team leaderem Empathy. Z jakimi obowiązkami wiąże się ta funkcja? Z całą listą. Tak naprawdę odpowiadam za realizację projektów na różnych etapach, od rozmów z klientami, ustalania funkcjonalności, przez pilnowanie terminów, aż po sprawdzanie jakości kodu. Generalnie większa odpowiedzialność, więcej stresu, dłuższy czas pracy, ale też więcej wyzwań. To co jest teraz tym największym wyzwaniem? Głównym chyba brak ustalonych schematów. Cały czas się uczę, jak planować zadania całego zespołu, szacować czas realizacji kolejnych etapów i chociaż próbować przewidzieć, jakie przeszkody mogą nam ten misternie przygotowany plan popsuć.

25


WHO IS WHO

Który moment był dotychczas najtrudniejszy? Niedawno oddawaliśmy projekt. O dziewiątej rano miało być spotkanie, a o drugiej w nocy dnia wcześniejszego znalazłam błąd na środku strony! Oczywiście bywają momenty, w których chciałabym po prostu odłożyć pracę z problemami na bok i iść do domu porządnie się wyspać. Ale znam swoją rolę, biorę oddech, tworzymy z zespołem nową koncepcję i pracujemy dalej. Musi się udać.

zawędrowałam tam dwa razy, przemierzając wyspę rozklekotanym autem i śpiąc pod namiotem. I nie mogło być piękniej.

I zepsułaś mój tajemny plan. Miałam Cię naciągnąć na wyznanie, że kłopoty w pracy popchnęły Cię do świata napojów wysokoprocentowych. Skąd pomysł na robienie własnych nalewek? Zaraziłam się od męża. W jego rodzinie to tradycja, którą teraz dumnie i z wyjątkowym poświęceniem kontynuujemy.

To ciężki obowiązek. Pochwal się efektami, jakie smaki możesz polecić? Szczególnie trzy gatunki. Pierwszy z nich to truskawkówka, w tym roku pierwszy raz robiona. Niestety już się kończy. Poza tym wieloowocowa ratafia i klasycznie – wiśniówka. Ta ostatnia zawsze wychodzi i do tego wszystkim smakuje. Musimy skończyć ten temat, żeby nie naginać za bardzo etyki naszego medium. Po podróżach kulinarnych przerzućmy się na eksploracje geograficzne. Podobno masz miejsce, do którego Cię ciągnie? Wiedzę, że research działa w naszej firmie niezawodnie. Jest takie magiczne miejsce, idealne do życia. Islandia. Do tej pory

Wytłumacz mi, na czym polega siła tego miejsca? Po pierwsze, wszyscy mieszkańcy są tam uśmiechnięci, pomocni, w urzędach nikt nie robi problemów. Na ulicach minimalizm, bez zbędnego plastiku i neonów. Ale Islandia magnetyzuje przede wszystkim miłośników nieskażonej niczym natury. To kraj wulkanów, pustkowi, szumiącej trawy, wodospadów i tęczy. Tęcza to symbol tego miejsca. Jej pomnik wita turystów na lotnisku. Ewidentnie Islandia skradła Ci serce. Mało brakowało, a przeprowadziłabym się tam na stałe. Kto wie, może jeszcze wszystko przede mną.

Oktawia Kyc Team leader w Empathy - Internet Sotware House Absolwentka wydziału Informatyki Stosowanej Akademii Górniczo Hutniczej w Krakowie. Z Empathy Internet Software House związana od 2009 roku, początkowo jako programistka, dziś już w roli IT Team Leadera. Zdeklarowana fanka Islandii, nalewek i wesołych miasteczek.

26


ADVERTORIAL

imagine

KAPITAŁ I POMYSŁ TO ZA MAŁO? DAMY CI WIĘCEJ Spółki Evatronix czy HanBright przekroczyły próg zysku i prowadzą już efektywną działalność operacyjną, za swoją innowacyjność i wdrażane pomysły są nagradzane przez niezależne organizacje. Bloober i Binary dynamicznie się rozwijają i są wysoko wyceniane przez inwestorów. Firmy te są notowane na NewConnect. Zakłady Lotnicze Margański & Mysłowski S.A. rozpoczynają współpracę z Chinami w zakresie dystrybucji samolotów. Czy jest coś, co łączy te wszystkie, tak prężnie rozwijające się, spółki? Bloober Team, Binary Helix, HanBright, czy Evatronix to spółki młode, dynamiczne i innowacyjne. Ale to także spółki, w budowanie których włączyła się Grupa SATUS. Oferując wsparcie kapitałowomerytoryczne, zaplecze i ekspertów, SATUS dał szansę na rozwój tych, jak i innych pionierskich projektów. Rozwój w wielu przypadkach uwieńczony już sukcesem. Sukces ten nie jest przypadkowy. SATUS to duża organizacja, posiadająca dostęp do wykwalifikowanych zasobów ludzkich i infrastruktury naukowo-badawczej, skupiająca wokół siebie ekspertów z różnych branż i specjalizacji. To także 70 niezwykle zaangażowanych inwestorów, którzy chętnie dzielą się swoim doświadczeniem i kontaktami rynkowymi. Dzięki tak rozbudowanej strukturze i sieci powiązań SATUS daje pomysłodawcom nie tylko kapitał i dostęp do rozległej wiedzy, ale przede wszystkim wsparcie i wskazówki, jak z owej wiedzy i kapitału najlepiej korzystać, w efekcie przekuwając nawet najbardziej ryzykowny projekt w sukces. - We wdrażaniu nowych projektów ważna jest synergia działań. Współdziałanie różnych czynników, jest bowiem efektywniejsze, niż traktowanie ich oddzielnie. W SATUS wierzymy, że dobry pomysł połączony ze wsparciem eksperckim, merytorycznym, kapitałowym oraz równym zaangażowaniem każdej ze stron jest jedyną właściwą

i przyszłościową drogą realizacji pionierskich pomysłów. Drogą, którą już nieraz sprawdziliśmy przy okazji naszych wcześniejszych inwestycji – mówi Krzysztof Bełech Prezes SATUS Venture. SATUS to powstała w 2005 roku Grupa podmiotów zarządzających funduszami seed i venture capital. Wspólnie z instytutami naukowo-badawczymi w Polsce SATUS powołał fundusze zalążkowe realizujące preinkubację innowacyjnych pomysłów inwestycyjnych – JCI Venture Sp. z o.o., Akcelerator Innowacji NOT Sp. z o.o. oraz Fundusz Zalążkowy KPT Sp. z o.o. SATUS powołał również nowy fundusz Venture Capital, do którego zaprosił elitarne grono inwestorów z Sieci Inwestorów Prywatnych SATUS, a także nawiązał współpracę z Centrum Innowacji Akcelerator Technologii Fundacja Uniwersytetu Łódzkiego. Grupa SATUS łączy w sobie potencjał i zalety funduszy inwestycyjnych, tradycyjnej sieci aniołów biznesu oraz instytucji naukowo-badawczych.

Projekt współfinansowany przez Unię Europejską z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka 2007 - 2013.

Sieć Inwestorów Prywatnych SATUS Inwestujemy w waszą przyszłość dla rozwoju innowacyjnej gospodarki.

tel. 012 294 72 15 siec@satus.pl www.status.pl

27



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.