Cooltura Issue 464

Page 78

078

CAFÉ COOLTURA Wielka Brytania od kuchni

Coś pomiędzy pokusą a grzechem Dopiero co zgasły lampki na choince, a już Wielkanoc za pasem. Noworoczne postanowienia, aby zrzucić parę kilogramów, jeszcze nie nabrały kształtów, a tu nagle pojawiają się pokusy. Tłusty czwartek, śledzik i jak tu schudnąć? Sergiusz Hieronimczak sergiusch72@yahoo.co.uk

»

Dla Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii albo Irlandii dochodzi jeszcze Pancake Day, we wtorek przed Popielcem. Żaden normalny człowiek nie oprze się pokusie zjedzenia pączka z dżemem. I dobrze, bo jak głosi przesąd, kto w tłusty czwartek nie zje chociaż jednego, temu guzik wyjdzie z jakichkolwiek planów. Wartość energetyczna jednego pączka o wadze 60 gramów to około 226 kcal! Kogo to jednak obchodzi? Trzeba tylko wiedzieć, co zrobić, aby spalić te kalorie. Jeżeli zjemy minimum dwa pączki, należy wejść po schodach na dziesiąte piętro, przebiec kilometr lub spędzić z ukochaną przynajmniej pół godziny tylko we dwoje. Średniowieczne pączki smażone były z chlebowego ciasta na smalcu i nadziewane słoniną. Na stołach stały wśród słoniny, boczku i tłustych mięs oraz wódki. W XVI wieku na talerze wkroczyły słodkości: faworki, racuchy, bliny, prażonki i ciasta. Tłustoczwartkowe obżarstwo miało wynagro-

464_MAKIETA_3_52-79.indd 78

dzić nadchodzący okres 40-dniowego postu. Dla Brytyjczyków pączki to dzień powszedni, a do tego muszą być z dziurą w środku. Jadane tutaj na co dzień do pięt nie dorastają naszym. Anglicy tłustego czwartku nie znają, ale za to mają swój tłusty wtorek. Zajadają się w tym dniu naleśnikami i nazywają go Pancake Day lub Shrove Tuesday – czyli dzień wyznania grzechów. Celebrowanie ostatnich dni przed rozpoczęciem Wielkiego Postu to tradycja powszechna w świecie chrześcijańskim. Nadchodzący post był przez wieki obowiązkowy i biada każdemu, kto w nim obżarstwem grzeszył. Przez wieki również składniki naleśników należały do produktów luksusowych. Należało się więc najeść na zapas, aby potem nie kusiło. Tradycja Shrove Tuesday, czyli inaczej Pancake Day, narodziła się w Anglii w XV wieku. Można powiedzieć, że narodziła się w biegu. W małej miejscowości o nazwie Olney (Buckinghamshire) jedna z gospodyń zajmowała się pieczeniem w ostatki tradycyjnego posiłku składającego się właśnie z naleśników. Tak była zajęta pracą w kuchni,

że z kulinarnego amoku wyrwały ją odgłosy bijących na mszę dzwonów. Jak stała, ruszyła biegiem z patelnią w ręku. Na patelni był oczywiście naleśnik, a samo wydarzenie miało miejsce w roku 1445 i było tak brzemienne w skutkach, że do dzisiaj urządza się wyścigi z naleśnikiem. Trzeba go przy tym podrzucać i przebiec 400 jardów na drodze do kościoła. Potem zaczyna się nabożeństwo, a po nim piknik z naleśnikiem w roli głównej. Katolicyzm się w Anglii niestety nie uchował, ale wyścigi z patelnią i naleśnikiem owszem. Oczywiście naleśnikowe szaleństwo jest na Wyspach bardzo zróżnicowane i nie brak przy tym sporów o pochodzenie samych pancake’ów. Walijczycy twierdzą, że to ich wynalazek, i nazwali go „welshcake”. Rzeczywiście składniki są nieco inne, bo zamiast mleka używa się maślanki i śmietany. Z upieczonych placków tworzy się polewane masłem bomby kaloryczne! Co charakterystyczne, na Wyspach do ciasta często dodawano piwa, a to z kolei nadawało naleśnikom chrupkości. Wypieki ludzi biednych były grubsze i na smalcu, te u ludzi zamożnych były cieniutkie i na maśle, z dodatkiem gałki muszkatołowej, pomarańczowej skórki, wody różanej czy nawet sherry. Na angielskich wsiach w Pancake’s Day organizuje się festyny, tzw. Mischief Nights. Podobnie jak w Halloween, dzieci biegają po domach w poszukiwaniu słodyczy. Sama historia naleśników jest bardzo stara. Znane są od wieków. Starożytni Rzymianie nazywali je „alita dolcia” i jedli je z miodem i owocami. Powszechnie znana nam receptura ma jednak swoje korzenie w średniowieczu. Nie ma takiego zakątka

05/02/2013 15:04:17


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.