MM Trendy #13 (34)

Page 1

STYCZEŃ 2016 NUMER 01 (34) / WYDANIE BEZPŁATNE

Jerzy Zieliński

Dlaczego bardziej wolał kino niż kościół Karolina Baszak i Nabil Abu Baker

Giganci blogosfery

Monika Krupowicz Biznes i sztuka w jednej osobie



#spis treści 01/2016 # 06 Newsroom Design, moda, wydarzenia

# 10 Felieton Co nas czeka w 2016 roku

# 12 Temat z okładki Monika Krupowicz o sztuce i biznesie

# 18 Rozmowa miesiąca Jerzy Zieliński

# 20 Edytorial Giganci blogosfery

20 / Edytorial Tymczasem w blogosferze

# 28 Showroom Witaj złotko / Mała czarna

# 30 Styl życia Czas zamknięty w kopercie

34 / Wnętrza Apartamenty Plenty

# 36 Kulinaria Smaki w Szczecinie

# 50 Zdrowie Stomatologia estetyczna

# 58 Kultura Na co wybrać się w styczniu

# 60 Rozmowa miesiąca Barbara Igielska

# 66 Rozmowa Co słychać u Dariusza Wieczorka

# 68 Trendy towarzyskie Kto, z kim, gdzie, kiedy i dlaczego

#3


#Jarosław Jaz Redaktor naczelny

#Redakcja OKŁADKA:

Nie każdemu menedżerowi dane jest urodzić się Malcolmem McLarenem, któremu mariaż na styku sztuki z biznesem udał się idealnie. Pioniersko połączył gatunki wywrotowej muzyki z awangardową modą, dając tym samym początek nowemu zjawisku na całym świecie. Żeby mogło dojść do tak wyjątkowego zdarzenia, potrzebne jest perfekcyjne wyczucie ducha czasu. Taki klimat panował w połowie lat siedemdziesiątych XX wieku w Londynie. A jaki klimat na łączenie sztuki z biznesem mamy na początku XXI wieku w Szczecinie? Opowiada o tym Monika Krupowicz, właścicielka Open Gallery, niegdyś dziennikarka radiowa, a od niedawna również współwłaścicielka jednej ze stołecznych galerii. Mówi o swojej misji, artystach, których dzieła sprzedaje oraz o tym, w jakim otoczeniu powinno prowadzić się biznesowe rozmowy. Bardziej sentymentalny jest jeden z najbardziej znanych na świecie polskich operatorów filmowych, Jerzy Zieliński. Z nostalgią opowiada o dzieciństwie na Pogodnie i swoich regularnych wizytach w tamtejszym kinie Bałtyk, którego od dawna na mapach Szczecina nie ma. Dzieli się także kilkoma gorzkimi refleksjami. Pierwsza dotyczy braku profesjonalnego stadionu dla piłkarskiej drużyny w naszym mieście. Druga odnosi się do filmowego środowiska, które u nas nie okazało się zbyt aktywne. Żeby dowiedzieć się, dlaczego mężczyźni płacą krocie za tak niewielkie gadżety, jak zegarki, polecam sięgnąć po materiał Agaty Maksymiuk. Tłumaczy w nim skąd w ogóle wziął się zegarek na naszym nadgarstku, a także dlaczego kojarzy się ze splendorem. To nieco skomplikowane, ale jakże efektowne. Poza tym, mamy styczeń, pierwszy miesiąc 2016 roku. Życzę szczęścia. Przyda się nam wszystkim.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

#4

NA ZDJĘCIU Monika Krupowicz FOTO Piotr Miazga MuA: Agnieszka Szeremeta

Redakcja: Nowy Rynek 3, 71-875 Szczecin tel. 91 48 13 341; fax 91 48 13 342 mmtrendy.szczecin@polskapress.pl www.szczecin.naszemiasto.pl/mm-trendy Redaktor naczelny: Jarosław Jaz Product manager: Ewa Żelazko Promocja i marketing: Marta Rospara Redakcja: Paulina Targaszewska, Bogna Skarul, Małgorzata Klimczak, Tomasz Kuczyński, Agata Maksymiuk, Anna Folkman / Korekta: Beata Pikutowska Dział foto: Sebastian Wołosz, Andrzej Szkocki Skład magazynu: Ewa Kaziszko MOTIF studio Dystrybucja: Piotr Grudziecki Druk: COMgraph Sp. z o.o. Prezes oddziału: Piotr Grabowski Reklama: tel. 500 324 240, ewa.zelazko@polskapress.pl Wydawnictwo: Polska Press Grupa sp. z o.o. ul. Domaniewska 45, 02-672 Warszawa Prezes: Dorota Stanek

Dołącz do nas na www.facebook.com/ MagazynMMTrendy oraz Instagram.com/MM.Trendy Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń. Materiałów, które nie zostały zamówione redakcja nie zwraca. Na podstawie art. 25 ust. 1 pkt 1 b ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych Media Regionalne sp. z o.o. zastrzegają, że dalsze rozpowszechnianie materiałów opublikowanych w MM Trendy jest zabronione bez zgody Wydawcy.



Newsroom

#

Billy Harper & The Cookers. Najlepszy zespół jazzu akustycznego na świecie wg magazynu Down Beat i jazzowy album roku wg iTunes. Od lewej: Billy Hart, Cecil McBee, Donald Harrison (siedzi), George Cables, David Weiss (siedzi), Eddie Hendrson i Billy Harper.

#Trendy, Konkurs i Muzyka

Szczecin Jazz podbija miasto. Mogą zagrać u Ciebie w domu! Szczecin Jazz to międzynarodowy festiwal muzyczny, połączony z szeregiem wydarzeń towarzyszących, promujących muzykę jazzową. Pierwsza edycja imprezy odbędzie się w dniach 2-12 marca 2016 roku, a organizatorzy zapowiadają, iż będzie to coś więcej niż „tylko” festiwal gwiazd. - Przygotowaliśmy bogaty program, który w naszym odczuciu spełni rolę festiwalu miejskiego - mówi producent festiwalu Anna Lemańczyk, dyrektorka Szczecińskiej Agencji Artystycznej. - Łatwy dostęp, przystępne ceny biletów i ciekawa oferta, to dla nas najistotniejsze założenia. Mamy propozycję dla dzieci, specjalny koncert dla młodzieży, planujemy koncerty szczecińskich artystów oraz oczywiście występy międzynarodowych gwiazd. Odpowiedzialny za program artystyczny, saksofonista jazzowy Sylwester Ostrowski dodaje: - Będzie dużo znakomitego jazzu. Ale poza regularnymi koncertami chcemy dotrzeć również do świadomości szerszej grupy mieszkańców naszego miasta. Dlatego też wyjdziemy poza sale koncertowe, do zwykłych szczecinian, ze specjalnymi akcjami. Twarzami imprezy będą Deborah Brown, Marek Niedźwiecki czy Billy Harper, a główne koncerty odbędą się w najbardziej popularnych szczecińskich miejscach, jak filharmonia, Trafo czy Radio Szczecin.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

#6


#

Newsroom

Bilety na koncerty Szczecin Jazz od 4 stycznia 2016 r. szukaj na bilety.fm oraz w Szczecińskiej Agencji Artystycznej. Więcej o festiwalu na www.szczecinjazz.eu

# Program koncertów: Joanna Gajda Quartet + Mietek Szcześniak: „Jazz dla dzieciaków” 2.03.2016 (środa), start g. 19, Sala kameralna Filharmonii w Szczecinie Deborah Brown i przyjaciele: „Kansas City”. Koncert z udziałem gwiazd światowego jazzu. 3.03.2016 (czwartek), start g. 20 Filharmonia w Szczecinie Grzegorz Turnau, Dorota Miśkiewicz, Marek Napiórkowski: „Jazz & Wine” Koncert połączony z degustacją win i poczęstunkiem 4.03.2016 (piątek), start g. 20 Winnica Turnau, Baniewice k. Szczecina Marcin Wasilewski Trio 5.03.2016 (sobota), start g. 20, Radio Szczecin Marek Niedźwiecki prezentuje: „Smooth Jazz Cafe” - Mario Biondi 8.03.2016 (wtorek) start g. 20, Trafo Francesco Bruno 4tet + Jola Szczepaniak 10.03.2016 (czwartek), start g. 20, Hala Inlogic Kelvin Sholar: „Nu_Jazz” 11.03.2016 (piątek), start g. 20, City Hall Kogo zatem usłyszymy i zobaczymy? Imprezę zainauguruje szczecińska pianistka Joanna Gajda z Mietkiem Szcześniakiem w programie „Jazz dla dzieciaków”. Następnie Deborah Brown w specjalnie przygotowanym koncercie (jedynym w Polsce) zagra program pn. „Kansas City”. Towarzyszyć jej będą amerykańskie gwiazdy jazzu, których nazwisk organizatorzy nie planują na razie zdradzać. Dalej przewidziane są między innymi koncerty: Grzegorza Turnaua z Dorotą Miśkiewicz i Markiem Napiórkowskim; trio Marcina Wasilewskiego; Joli Szczepaniak z Francesco Bruno Quartet. Na festiwal przyjedzie wspomniany wcześniej Marek Niedźwiecki. Ten znany dziennikarz muzyczny zaprezentuje po raz pierwszy w Polsce włoską gwiazdę, wokalistę Mario Biondiego. Z kolei na wielki finał organizatorzy zaprosili legendarnego saksofonistę Billy’ego Harpera wraz z jego najnowszym zespołem „The Cookers” (jazz album roku 2014 wg iTunes). Producentem festiwalu jest Szczecińska Agencja Artystyczna we współpracy z saksofonistą Sylwestrem Ostrowskim. Mecenat sprawuje Miasto Szczecin.

Billy Harper & „The Cookers” 12.03.2016 (sobota), start g. 20, Trafo

# Jazz comes to You Specjalnie dla Czytelników magazynu MM Trendy mamy propozycję wspólnej zabawy. Ogłaszamy konkurs na „najlepszego fana jazzu w Szczecinie”. Główną nagrodą jest koncert w prywatnym mieszkaniu w wykonaniu zespołu legendarnego nowojorskiego perkusisty Newmana Taylora Bakera. Co zrobić aby wygrać? Napisz do nas, wyślij zdjęcie albo nagraj film – metoda dowolna. Przekonaj nas, dlaczego koncert ma odbyć się właśnie w Twoim mieszkaniu. Na zgłoszenia czekamy: agata.maksymiuk@polskapress.pl do 10 stycznia, do północy. Koncert odbędzie się w połowie stycznia, po ustaleniu szczegółów z laureatem.

#7

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016


Newsroom

Foto: Andrzej Szkocki / Sebastian Wołosz

#

Weronika wśród najpiękniejszych Szczecinianka Weronika Szmajdzińska, która w 2012 roku została Miss Świata Nastolatek, wzięła udział w konkursie Miss Universe, który odbył się w Las Vegas. W swojej konkursowej garderobie Weronika miała suknię projektantów Hector&Karger oraz w strój narodowy zaprojektowany przez Oksanę Pastuszkę. Ostatecznie nie udało jej się znaleźć w finałowej grupie, a koronę najpiękniejszej zdobyła Miss Filipin Pia Alonzo Wurtzbach. Serdecznie jednak Weronice gratulujemy i trzymamy kciuki za kolejne sukcesy. (ta)

Fani Pogoni na Stoprocent Kilka tygodni temu pojawiło się w sieci wspólne zdjęcie piłkarza Pogoni Szczecin Adama Frączczaka ze szczecińskim raperem - Winim. Fani myśleli już o wspólnej piosence na święta, tymczasem panowie przygotowywali do wypuszczenia na rynek nową kolekcję firmy odzieżowej Stoprocent, której Wini jest współwłaścicielem, a Frączczak w tej konkretnej akcji ambasadorem. To pierwsza kolaboracja Pogoni z tą marką odzieżową. Kolekcja „12 zawodnik” jest już dostępna w salonie Stoprocent (ul. Krzywoustego 72), Fanshopie Pogoni (Karłowicza 28), czy na stoiskach w Outlet Parku (Struga 42) i w C.H. Galaxy (Wyzwolenia 18-20). (mc)

R E K L A M A


Newsroom

Foto: Andrzej Szkocki

#

Dziewczęta i ich lalki pachnące cukierkami Niezwykły pokaz mody zorganizowała szczecińska firma La Lalla. Sandra Mianowska i Monika Krawczyńska zaprezentowały swoją kolekcję ubrań z kolekcji jesień/zima 2015. W rolę modelek wcieliły się małe dziewczynki i ich lalki, które wykonane są z winylu pachnącego cukierkami. Dziewczynki podbiły serca wszystkich widzów. Oczywiście nie zabrakło wizyty św. Mikołaja i upominków dla dzielnych modelek. (cela) R E K L A M A


Felieton

#

#Paweł Krzych: okiem blogera

Co nas czeka w 2016 roku?

cinek ulicy Miodowej, zmodernizowany zostanie również amfiteatr w Żydowcach. Ukończona zostanie również budowa sportowej hali specjalistycznej przy ul. Małopolskiej, ponad 8,5 mln złotych zostanie przeznaczonych na budowę zakładu unieszkodliwiania odpadów, rozpocznie się również inwestycja „Park Majowe”. W końcu renowacji doczeka się fontanna „Labirynt”, znajdująca się u zbiegu Placu Zwycięstwa oraz al. Wojska Polskiego. 2,5 mln złotych to kwota przeznaczona na rewitalizację Placu Batorego w 2016 roku. Ta inwestycja będzie kontynuowana w 2017 roku. Planowana jest również przebudowa ulicy Spacerowej, a kolejny etap obwodnicy śródmiejskiej czekać będzie na finansowanie unijne.

Styczeń to czas podsumowań, jednak w mojej przestrzeni na łamach MM Trendy tak nie będzie. Spojrzymy dziś w przyszłość, w najbliższe 12 miesięcy, by zobaczyć jakie inwestycje nas czekają. Przyzwyczailiśmy się, że w ostatnich latach sporo się buduje w Szczecinie, sprawdźmy zatem jak będzie w 2016 roku. Patrząc na liczby w budżecie, widzimy, że będzie skromniej. Miasto zdecydowało się obciąć wydatki na inwestycje. W 2016 roku na ten cel wydane zostanie 416 mln złotych (to o 300 mln mniej niż w roku ubiegłym). Będzie to rok bez unijnego wsparcia - stąd też te różnice w stosunku do poprzednich lat. Pełną parą zacznie działać przebudowany dworzec PKP. Niektórzy mówią, że „piekło zamarzło”, bo doczekamy się tam schodów ruchomych i wind - koniec z taszczeniem bagaży po schodach. Regularnie zacznie funkcjonować również Centrum Dialogu Przełomy, a także czeka nas pierwszy pełny sezon żeglarski w nowo wybudowanym Porcie Jachtowym na Wyspie Grodzkiej. Inwestycji miejskich realizowanych będzie sporo, ale patrząc na ich listę, żadna z nich nie będzie tak spektakularna, jak w latach ubiegłych. Sporo nakładów finansowych przeznaczonych zostanie na poprawę bezpieczeństwa na drogach. Wiele ulic zostanie w końcu oświetlonych: Owocowa, Harnasiów, Zbójnicka, Rostocka, Bogumińska, Chmielna, Borsucza, Skrajna, Śpiewna, Generała Maczka. Na przejściach dla pieszych w dziesięciu miejscach w mieście mają się pojawić dodatkowe lampy (takie jakie znamy z ulicy Energetyków). Na Łasztowni 5 mln złotych zostanie przeznaczonych na modernizacje nabrzeża Starówka. Na nowe bulwary (przedłużenie bulwaru Gdyńskiego w stronę CKE Stara Rzeźnia) będziemy musieli jeszcze poczekać. Na Warszewie ma zostać zbudowany nowy od-

Ruch obserwujemy również w dwóch najbardziej oczekiwanych inwestycjach - modernizację stadionu oraz aquaparku. Modernizacja stadionu to szeroko komentowany ostatnio temat. W budżecie na 2016 rok zapisano na ten cel 13 mln złotych, rozpoczną się prace budowlane z tym związane. Aquapark to z kolei tylko 500 tys. zł i jest to związane z tworzeniem projektu oraz obsługą przetargów. Docelowo ta inwestycja ma kosztować 100 mln złotych. 2016 rok to również czas realizacji zwycięskich projektów z Budżetu Obywatelskiego. Czeka nas budowa parku Warszewo-Podbórz, przebudowa skrzyżowania na prawobrzeżu (ulice Przelotowa, Łubinowa, Nałkowskiej i Handlowa), uatrakcyjnienie Alei Kwiatowej (mam nadzieję na wyjaśnienie wszystkich wątpliwości związanych z możliwościami zmiany funkcjonalnej tego miejsca) oraz rozbudowa roweru miejskiego (powstanie 14 nowych stacji w dzielnicy Zachód). W 2016 roku pierwsze pieniądze (0,9 mln zł) zostaną wydane na modernizację Teatru Letniego. Jest już wybrany projekt, wygląda imponująco, polecam sprawdzić wizualizację w Internecie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, przebudowanym Teatrem Letnim będziemy cieszyć się w 2017 roku. Dobrze, że ta inwestycja będzie realizowana, bo teraz obiekt nie spełnia swojej roli. Zastanawia mnie, co dalej z prywatnymi inwestycjami. Głównie mam tu na myśli budowę Hanza Tower. Według najnowszych wypowiedzi budowa ma ruszyć w pierwszym kwartale tego roku. Zmieniła się jednak koncepcja, pomieszczenia komercyjne mają zostać zlokalizowane jedynie na pięciu pierwszych kondygnacjach, powyżej nie będzie biur, lecz powierzchnia mieszkaniowa. To znaczna zmiana, bo wcześniej mówiło się o biurach, lecz przez ostatnie lata Szczecin zyskał sporo powierzchni tego typu. Inwestycja ma kosztować około 120 mln złotych, a budowa ma potrwać dwa lata. Mam nadzieję, że te zapewnienia tym razem zostaną dotrzymane i w tym roku będziemy mogli obserwować kolejne postępy w budowie. To oczywiście selekcja, wybór najważniejszych działań z mojego punktu widzenia, nie sposób na jednej stronie zmieścić wszystko.

Paweł Krzych - autor najpopularniejszego szczecińskiego bloga www.szczecinblog.pl oraz strony na FB Uśmiechnij się - jesteś w Szczecinie. Lokalny patriota. Pasjonat Szczecina, nowych mediów oraz podróży.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

#10



Temat z okładki

#

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

#12


Kontaktu ze sztuką potrzebuję jak powietrza Monika Krupowicz, właścicielka szczecińskiej Open Gallery i agencji PR Open Mind, jak nikt inny integruje sztukę z biznesem. We współpracy z artystami z powodzeniem potrafi promować lokalne firmy i samorządy. Właśnie otworzyła kolejną galerię w Warszawie - Stolarska/Krupowicz Gallery, a nam opowiada o swojej misji oraz fascynacji sztuką współczesną, bez której nie mogłaby łączyć ognia z wodą. ROZMAWIAŁA Bogna Skarul / FOTO Piotr Miazga MUA Agnieszka Szeremeta

#13

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016


Temat z okładki

#

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

#14


Temat z okładki

#

Otworzyłaś niedawno nową galerię w Warszawie. Szczecin zrobił się dla Ciebie za ciasny? - To nie tak. Galeria w Warszawie to wypadkowa moich działań podejmowanych w Szczecinie. Kolejny krok w działalności, którą zajmuję się tu od 10 lat. Z satysfakcją mogę powiedzieć, że otrzymałam propozycję, aby taką galerię stworzyć w Warszawie i tak powstało nowe miejsce, gdzie prezentujemy malarstwo współczesne. Dość wysoko postawiłyśmy sobie poprzeczkę i bardzo starannie selekcjonujemy to malarstwo. To bez wątpienia ważny krok w mojej działalności, ponieważ - jak to w stolicy - wszystko, co ważne w polskiej sztuce, dzieje się tam. Mówisz stworzyłyśmy. Z kim ją stworzyłaś? - A! To jest ciekawa historia, którą właściwie zapoczątkowała Elżbieta Malanowska, jedna z większych kolekcjonerek sztuki współczesnej w Szczecinie. W ubiegłym roku przyszła do mojej szczecińskiej galerii ze znanym w Warszawie biznesmenem Ryszardem Stolarskim, który chciał kupić obraz Artura Przebindowskiego. Obrazy tego artysty trudno nabyć obecnie na rynku, a ja właśnie jeden jego obraz posiadałam. Po paru tygodniach zawiozłam do Warszawy państwu Stolarskim kolejny obraz tego artysty oraz prace Wojtka Koniuszka. Przyjął mnie w sporym, surowym pomieszczeniu w biurowcu przy ul. Puławskiej. Był ubrany na czarno i wyglądał jak ojciec chrzestny. Zażartowałam, pytając: „co tu będzie, egzekucja czy może galeria?” A on odpowiedział: „No właśnie pani Moniko” i przedstawił mnie swojej córce, Katarzynie Stolarskiej. I tak się zaczęło. I co dalej? - Zaczęłyśmy z Kasią na ten temat rozmawiać. Po wielu trudnych organizacyjno-finansowych uzgodnieniach powstała Stolarska/Krupowicz Gallery w Warszawie. Ważne jednak, że byłyśmy zgodne co do wyboru artystów i malarstwa – sztuki, którą chcemy pokazywać i promować. Udało nam się stworzyć zgrany tandem. Choć trochę na zasadzie „ognia i wody”. Ja jestem emocjonalna, szybko działam, a Kasia jest spokojniejsza, ale bardzo otwarta, więc generalnie uzupełniamy się. Jesteśmy już po dwóch wernisażach. Śmiało mogę powiedzieć, że bardzo udanych pod względem jakości prezentowanych prac, frekwencji i sprzedaży. Aczkolwiek to nie jest łatwy biznes. A to w ogóle jest biznes? - Póki co, bardzo trudno nazywać to biznesem. Raczej te wszystkie działania „zaczepiają się” o biznes, ponieważ rynek sztuki w Polsce dopiero się kształtuje. A naszym głównym zadaniem jest pozyskanie szerokiego grona odbiorców, artyści bowiem już zabiegają o współpracę z naszą galerią.

Czymś różni się prowadzenie galerii jako biznesu w Szczecinie i Warszawie? - Specjalnie różnic nie widzę. Warszawa to większy rynek, większa liczba potencjalnych odbiorców i kolekcjonerów. W Szczecinie mam bardziej ugruntowaną pozycję. Tu mam wśród odbiorców większe zaufanie, a to w tej działalności jest niezbędne. W Warszawie jeszcze musimy to z Kasią wypracować. Poza tym, co w Szczecinie się rzadko zdarza, to niemałą rolę odgrywają w stolicy duże odległości, uliczne korki czy liczba wydarzeń. To bezpośrednio wpływa na naszą działalność. Okazuje się, że szczególną rolę odgrywa termin wernisażu. To nie może być przypadkowa data i przypadkowa godzina. W Szczecinie dość często organizuję wernisaże w piątkowe i sobotnie wieczory. W Warszawie to nie byłby dobry termin. Dlaczego? - W Warszawie w weekendy po prostu dzieje się o wiele więcej. Jest sporo imprez, koncertów, wystaw. Potencjalni goście często wyjeżdżają z miasta. A nam zależy, aby osoby, które lubią sztukę, przyszły do nas, żeby nie musiały wybierać. Robimy zatem wernisaże w czwartki i to dość późnym wieczorem, aby można było do nas dojechać bez większych utrudnień. A jak jest z gustem szczecinian i mieszkańców Warszawy? To samo im się podoba? - Każdy z nas ma swój gust oraz poziom obycia ze sztuką, niezależnie od tego, czy mieszka w Warszawie czy w Szczecinie. A naszym zadaniem, misją galerii jest m.in. edukowanie i kształtowanie gustów odbiorców. Pokazujemy starannie wybrane malarstwo współczesne, artystów młodego i średniego pokolenia, którzy wyznaczają nowe trendy w sztuce i którzy zostali zauważeni już przez publiczne instytucje sztuki. W Warszawie jest większe grono osób, których stać na malarstwo uznanych artystów. Ale Szczecina nie odpuszczasz? - Oczywiście, że nie. Open Gallery w Szczecinie to moje dziecko. Galeria przy Końskim Kieracie to miejsce spotkań z odbiorcami sztuki i przyjaciółmi. Miejsce prowadzenia także agencji PR. Mam tu także swój ukochany dom i ogród w Stawnie oraz wszystko, co jest z nim i z rodziną związane. Właśnie, jak to się zaczęło? - Zaczynałam jako dziennikarz radiowy. W radiu poznałam swojego męża, który miał duży wpływ na to, czym się dziś zajmuję, który otwierał mi oczy na sztukę. Po pracy w radiu otworzyłam agencję PR, a kilka lat temu zaczęłam wykorzystywać sztukę do działań promocyjnych firm i samorządów. Okazało się, że to dobry pomysł, a ja musiałam tę sztukę bardziej poznać, nauczyć się jej.

#15

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016


Temat z okładki

#

Od lat działalność galerii przeplata się z działalnością public relations i to jest moim zdaniem duża wartość dodana mojej galerii, ponieważ ktoś, kto prowadzi galerię, nie musi być koniecznie historykiem sztuki, ale musi umieć promować sztukę. Trzeba mówić językiem odbiorcy, aby do niego ze sztuką dotrzeć. W ciągu 10 lat galeria współpracowała z kilkudziesięcioma artystami, na koncie mam także ponad 40 różnych wydarzeń artystycznych i wernisaży. To jesteś już sporą instytucją kulturalną. Masz, jak one, wsparcie?- Dotacji rocznych nie mam, inwestuję swoje środki. Czasami otrzymuję wsparcie miasta lub sponsora przy okazji jakiegoś wydarzenia. Ale biznesowi i samorządowi udało mi się pokazać, że sztuka to wspaniały pomysł, aby budować swój wizerunek i prestiż. To subtelna i bardziej prestiżowa promocja. A ja się cieszę, że szczecinianie i Szczecin otwierają się na sztukę, że zaczynają o niej rozmawiać, że przychodzą licznie na moje wystawy. Sztuka pojawia się w firmach i na ulicy. Tyle jest dziś np. różnych opinii o Frydze, mieszkańcy Szczecina dużo o niej dyskutują i o to chodzi. Nie możemy się bać sztuki współczesnej w przestrzeni publicznej. Powinniśmy zauważyć, że ona pełni konkretną funkcję, daje nam oddech, wywołuje uśmiech, jakieś wzruszenia. To przecież ważne w życiu. Sama zorganizowałam kilka akcji artystycznych w przestrzeni publicznej Szczecina i bardzo mnie cieszy, że budziły emocje. Muszę jednak dodać, że wiele lat jeszcze upłynie na kształtowaniu potrzeby posiadania sztuki i obcowania ze sztuką. Czy w Polsce nastał już ten czas, że w dobrym tonie jest posiadanie przynajmniej jednego obrazu? - Obrazy współczesne w polskich domach zaczęły pojawiać się parę lat temu. Ciągle mnie jednak dziwi to, że nadal jest sporo osób, które chętnie wydają pieniądze na kolejną wymianę mebli czy drogie, seryjnej produkcji lampy, ale trudno wydać im kilka tysięcy złotych na dobre dzieło sztuki i powiesić w tym wspaniałym wnętrzu, które urządzają. A dobry obraz czy rzeźba nadają wnętrzu charakteru, przyciągają wzrok i jeszcze są lokatą pieniędzy. A co najważniejsze lampy, telewizory znów wymienimy, a obrazy pozostaną i będą przekazywane dzieciom. Tu dużą rolę zaczynają odgrywać m.in. architekci i projektanci wnętrz, bo to oni są liderami opinii. To sztuka traktowana jako element dekoracyjny. W Szczecinie jest dużo kolekcjonerów? - Coraz więcej. Znam sporo osób, które nie są w stanie powiesić wszystkich kupionych przez siebie obrazów i muszą je magazynować. Ale wybór tych obrazów dyktowany jest przede wszystkim sercem, czyli chcą mieć to, co się im podoba, a nie to, co czasami powinno się mieć w kolekcji.

To dobrze czy źle? - Ani dobrze, ani źle. Teraz jest taki czas i tyle. Inwestycje w sztukę w Polsce to nadal w dużej części kupowanie obrazów dawnych lub współczesnych, ale bardzo znanych na rynku nazwisk. Dla mnie to nie jest ważne, kto z jakiej potrzeby chce tę sztukę posiadać. Ważne jest to, aby się nią otaczać. Bo prawdą jest, że sztuka nas łączy. A ile kosztował najdroższy obraz jaki sprzedałaś? - Te sumy nie są bajońskie. Najdroższy obraz, to była praca Artura Przebindowskiego. Sprzedałam go za 33 tys. zł prawie dwa lata temu. Dziś jego obrazy są już po 60 tys. zł. Powiem jednak tak - polska sztuka nadal jest niedoszacowana. W Berlinie obrazy kosztują tyle samo co u nas lub więcej, ale liczone w euro. Zajmujesz się malarstwem współczesnym i to najnowszym. Dlaczego? - Ponieważ w malarstwie współczesnym tak dużo się dzieje i jest tak różnorodne. Potrzebuję rozmów i spotkań z artystami. Często imponują mi swoją determinacją, pracowitością, talentem i intelektem, aczkolwiek bycie artystą w Polsce to czasami heroizm. Spotykam artystów ze sporym dorobkiem i wachlarzem wystaw w prestiżowych instytucjach kultury, którym trudno się utrzymać. Moi goście w galerii rozmawiają o wspaniałych różnych dobrach, na które ich stać, a „moim” artystom jest w życiu często bardzo trudno. I to tylko dlatego, że my, Polacy, nie mamy, tak jak społeczeństwa zachodnie, ukształtowanej potrzeby oraz nawyku posiadania i kupowania sztuki. Ale myślę, że to się zmieni. Uczymy się odwiedzać wystawy, bywać w muzeach i galeriach, a na moich wernisażach czasami widzę tłumy. To dobrze rokuje, wielu z nas w końcu chce zaspakajać także potrzeby duchowe. To co, prowadzisz galerię z dobroci serca? - O nie. Tak tego nie można nazwać, ale bez serca nie można promować sztuki i zarażać nią innych. Po prostu często trudno mi myśleć o galerii tylko w kategorii biznesu. Natomiast podchodzę do tego jak do swojej misji. To, co pokazuję, jest wyselekcjonowane, najwyższej próby. Ja się w tym, co robię, nad nikim nie lituję, chociaż serce okazuję. Nie prowadzę żadnej działalności charytatywnej. Da się w Szczecinie żyć z galerii? - Utrzymuję się przede wszystkim ze swojej agencji PR Open Mind, którą prowadzę wspólnie z Justyną Siwińską i Sylwią Danielak, a także ostatnio z aranżacji wnętrz we współpracy z Piotrem Ledóchowskim. Ale na pewno dalej będę rozwijać działalność galeryjną, ponieważ to moja pasja, a kontaktu z artystami i odbiorcami sztuki potrzebuję jak powietrza.

Monika Krupowicz - organizatorka licznych wystaw malarstwa współczesnego oraz indywidualnych pokazów sztuki na wysokim artystycznym poziomie. Od 2005 roku prowadzi galerię sztuki Open Gallery w Szczecinie, od 2015 roku galerię sztuki Stolarska/Krupowicz Gallery w Warszawie, jest także właścicielką jednej z pierwszy szczecińskich agencji public relations Open Mind. Inicjatorka wielu artystycznych projektów, których celem jest promocja sztuki. Wprowadza sztukę do działań promocyjnych firm i samorządów. Dziękujemy Stojakom (ul. Rayskiego 19) za udostępnienie witryny. Jesteście fajną knajpą, a teraz lubimy Was jeszcze bardziej.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

#16


Temat z okładki

#


Rozmowa miesiąca

#

Wolałem chodzić do kina niż do kościoła Z pochodzącym ze Szczecina operatorem filmowym i reżyserem Jerzym Zielińskim rozmawiamy o dzieciństwie spędzonym w kinie „Bałtyk” na Pogodnie, przestarzałym stadionie Pogoni oraz filmowcach i festiwalach ze Szczecina, których... u nas brakuje. TEKST Bogna Skarul / FOTO Andrzej Szkocki

- Czuje się Pan królem życia? - Hmmm, czy ja wiem... W pewnym sensie tak... Przecież udało mi się wyreżyserować film „Król życia” z Robertem Więckiewiczem, który znalazł swoją publiczność.

dzenie do kina niż do kościoła. - Pamięta Pan swój pierwszy film w kinie „Bałtyk”? - Najpierw to były rosyjskie kreskówki. Ale pierwszy film, to „Biała grzywa” - czarno-biały obraz z Francji. Fantastyczny. Można go obejrzeć w internecie... polecam! Zrobił na mnie kolosalne wrażenie. Na tyle duże, że do „Bałtyku” chodziłem bardzo często. Ale cóż, dzisiaj w miejscu kina „Bałtyk” jest apteka.

- Ale Panu generalnie się udaje. - Co mi się niby udało? - Zrobił Pan karierę, i to światową. - Ja? Ze mną na ten temat trudno rozmawiać. Mam wrażenie, że rozmowy w mediach o fantastycznych karierach, to pogłębianie kompleksu odbiorców.

- A teraz często bywa Pan w Szczecinie? - Wpadam od czasu do czasu.

- Ale dla szczecinian ważne jest, by mieć „swojego” operatora filmowego w Kalifornii. - Właśnie... mieć swojego człowieka w „krainie snów”. Od kilku lat mieszkam w Polsce i przyjeżdżam do Szczecina od czasu do czasu. Z tym miastem wiążą mnie różne tropy. Tu się urodziłem, tu ciągle mieszka mój brat Wojciech, wybitny malarz. - I jak „ogląda” Pan Szczecin? Pytam dlatego, że jest Pan przede wszystkim operatorem filmowym, a to zawód, który ściśle wiąże się z patrzeniem na świat. - Rozglądam się. Mój brat jest malarzem, ja tworzę obrazy na ekranie. Mamy ze sobą coś wspólnego - wyrażanie siebie za pomocą obrazu. Obaj widocznie mamy taką potrzebę komunikowania się z widzem, ze światem. - Kiedy byliście dziećmi, rodzice specjalnie uwrażliwiali Was na obrazy? - W jakimś sensie tak. Trudno jednoznacznie rozstrzygnąć. Od zawsze interesował mnie film. Mieszkałem w domu przy ul. Wieniawskiego. A tam było kino „Bałtyk” i był również kościół. Mnie o wiele bardziej interesowało cho-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

- Jakieś wrażenia? - Szczecin bardzo się zmienia. Wyjechałem stąd zaraz po maturze. Wiele lat mieszkałem za granicą. Miasto jest inne. - Coś Pana tutaj szokuje? - Brak stadionu dla drużyny Pogoń Szczecin. To niebywały skandal. Miasto ma fantastyczną filharmonię, teraz czas na fantastyczny stadion! - Jaki jest teraz Szczecin? - Specyficzne miasto. Na początku każdy przyjechał tutaj skądś. Nikt nie miał tu swoich korzeni. Nie można było powiedzieć, że tu dziadek jakiegoś kolegi miał swoją piekarnię przed wojną. Szczecin zaczął się „od zera”. To także niezwykłość tego miejsca. - Tę niezwykłość widać, daje się ją odczuć? - Ja się rozglądam. Ale to odróżnia Szczecin od reszty Polski... Oczywiście pomijając inne miejsca, takie jak Wrocław itd., które znalazły się w tej samej sytuacji. Ale być może Szczecin ciągle szuka swojej „osobowości”? - A Pan skąd jest? - Ja jestem z wielu miejsc. Mój ojciec Ka-

#18


#

zimierz był z Warszawy, a mama Genowefa z Grudziądza. Takie pytanie - skąd jesteś, skąd są twoi rodzice czy dziadkowie, ciągle jest zadawane w Stanach Zjednoczonych. Bo tam jest podobnie. Jedni dziadkowie są z Irlandii, inni z Włoch, jeszcze inni z Polski. Więc w tym sensie Szczecin jest podobny do Ameryki. - Ze Szczecina wyjechał Pan po maturze. Gdzie Pan ją zdawał? - Liceum Ogólnokształcące nr 2 przy ul. Henryka Pobożnego. Ciekawi mnie czy w moim dawnym liceum jest jakaś edukacja filmowa... Bo w Szczecinie nie ma żadnego ruchu filmowego. Powstała tu fantastyczna filharmonia, budynek niezwykły. Zachodzę w głowę, że w ogóle udało się coś tak wspaniałego wybudować, że ci wszyscy urzędnicy nie oprotestowali tego projektu. Pewnie im się wymknął spod kontroli, bo inaczej powstałby tu jakiś architektoniczny „muchomor”. Musiał nastąpić jakiś bardzo pozytywny zbieg okoliczności... czyli to jest możliwe. A teraz, mówiąc o filmie, do tego nawiązuję. Żałuję bowiem, że nie zdarzył się tu żaden „zbieg okoliczności”, który spowodowałby powstanie ruchu filmowego. Chętnie bym na takie wydarzenia tu wpadał. - Rozumiem, że to forma deklaracji? - Oczywiście. Tym bardziej, że w Szczecinie jest najstarsze kino na świecie (kino Pionier zapisane w Księdze rekordów Guinnessa - przyp. redakcji). Niewykorzystanie tego jest błędem. Szczecin to jakaś biała plama pod względem filmowym. W innych miastach są przeglądy, są festiwale - a tu nic. Na pewno jest tu sporo młodzieży, która się filmem interesuje i to pomogłoby miastu. - Dlaczego? - Film jest wspaniałym przekazem. I my wszyscy potrzebujemy filmu. - Co takiego w nim jest? - To sposób komunikacji, ale również dotyka odwiecznej tęsknoty człowieka, który chce usły-

Rozmowa miesiąca

szeć jakąś opowieść. Może nawet nie być prawdziwa, ale żeby była ciekawa. Czasami film jest sztuką, ale rzadko. Generalnie to sposób komunikacji. - Spytałam Pana o to dlatego, że bardzo mi się podoba definicja filmu, która padła z ust Agnieszki Holland, a Pan robił z nią filmy. Zdefiniowała go jako historię nie do opowiedzenia w żaden inny sposób, jak tylko przez film (bo życie jest zbyt bogate). Zgadza się Pan z tym? - Oczywiście. Przecież od dziesiątków lat, choć zmieniła się technologia... telewizja, komputery, Youtube itd. ludzie i tak chodzą do kina. I do tego najstarszego na świecie, w Szczecinie. Z Agnieszką robiłem dwa filmy, oba w Stanach Zjednoczonych, ale również pracowałem z wieloma innymi reżyserami. Każdy ma swoją definicję filmu. - OK. To co Pana teraz bardziej fascynuje - bycie autorem zdjęć czy reżyserem filmów? - To dwa różne terytoria. Kiedy reżyserowałem swój film, miałem ogromną satysfakcję, bo pracowałem ze wspaniałą ekipą. Z fantastycznymi aktorami. Nie mogę powiedzieć co wolę. To są dwie różne rzeczy. - Planuje Pan teraz stanąć za kamerą filmową jako reżyser, czy jako autor zdjęć? - Znamy muzyków, którzy świetnie grają na jakimś instrumencie i też fantastycznie komponują. Można robić dwie rzeczy. Jednak, aby reżyserować, muszę mieć dobry tekst. Muszę mieć tekst, do którego jestem szczególnie przywiązany i mieć do niego szczególny stosunek. Bez takiego tekstu film jest zawsze porażką. Więc musi się coś takiego wydarzyć, że taki tekst musi mnie znaleźć, albo ja muszę znaleźć tekst. To od niego wszystko się zaczyna. W przypadku autora zdjęć już tak nie jest, bo autor zdjęć wchodzi do projektu na późniejszym etapie. Więc muszę przyznać, że robienie zdjęć do filmu i reżyserowanie filmu, to dwa różne terytoria, ale oba fantastyczne.

Jerzy Zieliński należy do najbardziej znanych polskich operatorów filmowych. Jest autorem zdjęć do kilkudziesięciu obrazów fabularnych i dokumentalnych. Od lat 80. z dużym powodzeniem pracuje za granicą. W 1974 r. ukończył studia na wydziale operatorskim PWSFTViT w Łodzi. Jego sukcesy przyszły w 1979 r., kiedy spotkał się z Wojciechem Marczewskim i Filipem Bajonem. Dla Marczewskiego zrealizował zdjęcia do „Klucznika”, które zostały nagrodzone na Festiwalu Polskiej Twórczości Telewizyjnej w Olsztynie. „Aria dla atlety” Bajona przyniosła mu nagrodę za najlepsze zdjęcia na Festiwalu Polskiego Filmu Fabularnego w Gdyni. Z oboma reżyserami Zieliński pracował także w następnych latach. Z Bajonem zrobił „Wizję lokalną 1901” (1980) i „Limuzynę Daimler-Benz” (1981), natomiast z Marczewskim „Dreszcze” (1981). Wśród jego najważniejszych filmów z lat 80. znajdują się „Medium” (1985) Jacka Koprowicza o siłach parapsychologicznych oraz na poły fantastyczne „Na srebrnym globie” (1987) Andrzeja Żuławskiego. W 1991 r. razem z Marczewskim pracował przy głośnej „Ucieczce z kina Wolność”, za którą otrzymał Nagrodę Przewodniczącego Komitetu Kinematografii za zdjęcia w dziedzinie filmu fabularnego. W minionym roku premierę miał jego film „Król życia” z Robertem Więckiewiczem.

#19

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016


Edytorial

#

Tymczasem w blogosferze Każdego miesiąca jej blog odwiedza prawie 60 tysięcy internautów. Z jej porad korzysta niemała część Polek, a w jej atelier ubierają się najpiękniejsze kobiety. Jak to wszystko możliwe? Za sprawą bloga. Karolina Baszak obecnie mieszka w Warszawie, ale pochodzi ze Stargardu i jak sama przyznaje - znajomym z Warszawy zawsze mówi, że jest ze Szczecina. Jej blog to ona. Pisze o sobie, o stylu, o ulubionych miejscach, muzyce, podróżach. Uwielbia modę, piękne wnętrza, fotografować i być fotografowaną. Na YouTube ma swój kanał, gdzie dzieli się tajnikami piękna. Od wielu lat śpiewa i już pracuje nad materiałem na solowy album. Za swoje największe blogowe osiągnięcie uważa udział w kampanii Sexy Without Question marki Guess, do której została zaproszona razem z Kenzą Zoutien i Andy Torres. Jeśli wciąż wątpicie w ideę blogów, czas porzucić wątpliwości i poznać Karolinę. TEKST Agata Maksymiuk / FOTO www.karolinabaszak.com


#21

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016



#23

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016


MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

#24


#

Edytorial

Znalezione w internecie Szokuje, zaskakuje i nie przestaje budzić kontrowersji - Nabil Abu Baker to jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich blogerów. Za swój cel obrał wykazanie różnicy między tym, co wydaje nam się modą, a tym co jest nią naprawdę i konsekwentnie realizuje swoje założenia. Moda to ekspresja własnej osobowości, materia czerpana ze światowych wybiegów, w rezultacie tworząca sztukę użytkową - takimi przekonaniami kieruje się Nabil. Nie interesują go manekiny prezentujące poprawne stylizacje, interesuje go świat prawdziwej sztuki ubioru. Inspiracją są dla niego: Bryanboy, jeden z najodważniejszych i najbarwniejszych blogerów modowych na świecie i Anna Dello Russo, ekscentryczka związana z redakcją Vogue, również blogerka. Jego marzeniem jest zostać profesjonalnym krytykiem i pojawiać się w pierwszych rzędach na pokazach modowych gigantów. TEKST Agata Maksymiuk / FOTO www.nabilunity.com



#27

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016


Showroom

#

Bransoletki - komplet, H&M, cena: 39,90 zł Złoty naszyjnik z plecionom fakturą, YES, cena: 2995 zł Kolczyki - gwiazdki SINSAY, cena: 9,99 zł

Kolczyki piórko z niebiekim kamieniem, SINSAY, cena: 5,99 zł

Złota bransoletka Malena, YES, cena: 2695 zł

Witaj Złotko!

Pierścionek z diamentami i akwamarynem, YES, cena: 3295 zł

To będzie bogaty i złoty rok – zwiastują to trendy panujące w biżuterii. Modne są złote kolczyki, bransoletki i naszyjniki. Koniecznie muszą być bogato zdobione. Wszelkie kamienie, cyrkonie, szafiry, diamenty i zdobienia są mile widziane. Do łask wróciły kolorowe kamienie i zawieszki. Ma być luksusowo i z przepychem. Hulaj dusza, piekła nie ma!

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

#28

Duże kolczyki, H&M, cena: 29,90 zł


#

Showroom

Suknia z atłasu, z odkrytymi ramionami, MOHITO, cena: 219,99 zł

Sukinka ze złotym ornamentem, bez rękawów, MOHITO, cena: 179,99 zł Sukienka we wzory z cekinami, H&M, cena: 199,00 zł

Koronkowa sukienka z odkrytymi ramionami, H&M, cena: 139,90 zł Dżersejowa sukienka z modnymi ramiączkami H&M, cena: 129,90 zł

Mała czarna Potrafi podnieść ciśnienie, rozgrzać i sprawić, że długo nie zaśniemy – mała czarna idealnie sprawdzi się podczas karnawałowej zabawy. Nie mówimy jednak o kawie, a o ponadczasowej czarnej sukience. Można zmieniać jej charakter dodając do niej odpowiednie dodatki, chociaż świetnie wygląda też jako singielka. Każda kobieta znajdzie dla siebie idealną małą czarną. Do wyboru są dziewczęce z odkrytymi ramionami, seksowne, które idealnie podkreślają sylwetkę albo te z ogromną ilością koronek dla romantyczek. W karnawale możesz zaszaleć i postawić na czarną sukienkę z dodatkiem złota, brokatu, cekinów lub frędzli. Niech żyje bal!

#29

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016


Czas zamknięty w kopercie Zegarek to technologia i sztuka w jednym. Dawniej informował o porach dnia i nocy, obecnie wyznacza status użytkownika, a w jego cenę wliczony jest prestiż posiadania. Typowy męski atrybut. Bywa bohaterem filmowym, intrygantem, sentymentalną pamiątką, biżuterią. Niezależnie od roli w jaką się wcieli, zawsze budzi podziw i przyciąga wzrok. TEKST Agata Makysmiuk / FOTO Sebastian Wołosz, Andrzej Szkocki, Nabil Abu Baker, Jarek Rudnicki

Choć historia czasomierzy sięga starożytności, to prawdziwa rewolucja odbyła się na początku XX wieku, kiedy zegarek z kieszonki marynarki przeniósł się na rękę. Szaleństwo projektantów i brak dobrego smaku - to pierwsze sądy jakie padły w efekcie ekstrawaganckiego pomysłu. W czasie wojny zegarek na pasku stał się podstawą wojskowego wyposażenia i gdyby nie to, prawdopodobnie do tej pory drwilibyśmy z mężczyzn z naręcznym czasomierzem. Zastanówmy się jednak, do czego obecnie służy nam zegarek? W dobie telefonów komórkowych i wszechobecnej gonitwy, czas mamy przecież stale pod kontrolą. - Posiadanie zegarka w dużej mierze ma sprawiać przyjemność, ale to także wizytówka - mówi Michał Hamera, couch oraz organizator pierwszego Inspiration Day Show w Szczecinie. - Zegarek jest nieodzownym elementem wizerunku i podobnie jak buty, teczka czy dobrze dopasowany krawat jest detalem, na który coraz częściej zwracamy uwagę. Na przykład dziś założyłem Tag Heuer Aquaracer. Oczywiście, mam inne wymarzone modele, ale

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

są jak na razie poza moim zasięgiem. Muszę jednak przyznać, że ostatnio zauroczył mnie polski zegarek reaktywowanej marki Błonie. Świetny, klasyczny styl. Niewykluczone, że niebawem dołączy do mojej kolekcji. No właśnie! Dobry zegarek to nasza wizytówka, która szybko utrwaliła się w kulturze, czemu winne jest kino lat 60. Który z małych chłopców nie marzy, by być jak James Bond? Który z dużych chłopców nie marzy, by mieć to, co James Bond? A co słynny 007 posiada? Otóż dzierży Omegę model Seamaster. Zagorzali fani serii książek o najlepszym agencie Jej Królewskiej Mości na pewno wiedzą, że w latach 60., grający rolę Bonda Sean Connery nosił zegarek marki Rolex – tak, jak opisał to Fleming. Jednak w tamtych czasach pojęcie lokowania produktu jeszcze nie istniało. Gdy producenci poprosili o użyczenie zegarka, firma Rolex odmówiła. W ten sposób na ręku bohatera znalazł się prywatny Rolex na skórzanej bransolecie, należący do jednego z członków filmowej ekipy. Słynna Omega zadebiutowała dopie-

#30


ro w 1995 na ręku Pierce Brosnana. No właśnie: pasek czy bransoleta? Nowocześnie czy klasycznie? Jak nosić, by nosić dobrze? - Aktualnie noszę zegarek w bardzo nowoczesnym stylu, marki Nu Pop Movement - zdradza Nabil Abu Baker, jeden z najpopularniejszych polskich blogerów modowych. - Choć zdecydowanie myślę też o zegarku w klasycznej wersji, z prostą tarczą i skórzanym paskiem w podstawowym kolorze. Czasomierz to osobista ozdoba, dodatek do całości, a nawet sposób na wyrażenie swojej indywidualności. Nosić go dobrze, oznacza czuć się z nim swobodnie. Najważniejsze, by kupować to, co sprawdzone. Są zegarki, które nigdy się nie zestarzeją. Warto zwrócić uwagę na markę i potraktować zakup jako inwestycję. Jeżeli jakiś model produkowany jest od pół wieku, to najprawdopodobniej za kolejnych kilkadziesiąt lat też będzie. Norbert Hawryluk, jeden z trzech najprzystojniejszych Polaków, postawił na zegarek Emporio Armani. Choć przyznaje, że nie ma wymarzonego modelu i w jego przypadku jest to bardziej podążanie za obecnymi trendami. - Zegarek ma być przyjemnością - mówi Norbert. - Moim zdaniem to najważniejszy gadżet, który facet powinien posiadać. Ja traktuje go w kategorii jedynej męskiej biżuterii. Na pewno nurtuje Was jeszcze jeden problem: dlaczego niektórzy gotowi są zapłacić tak dużo za tak mały mechanizm? Od lat zegarki wywoływały pod tym względem wiele kontrowersji, a jedna z większych kojarzy się z aferą ministra Sławomira Nowaka,

oskarżonego o złożenie fałszywych oświadczeń majątkowych, w których nie ujawnił, że posiada zegarek wart więcej niż 10 tys. zł. Według paragonu ze sklepu kosztował 20,5 tys. zł, a cena katalogowa to 28 tys. zł. Podobno zniżkę wytargował dla niego bliski przyjaciel i stały klient sklepu. Jak było naprawdę, pewnie nigdy się nie dowiemy. Są jednak zegarki, które budzą jeszcze więcej emocji przez swoją historię. Najlepszym przykładem jest Breitling, związany z lotnictwem, który od rozpoczęcia działalności dostarczał i dostarcza nadal szeroką gamę czasomierzy dla pilotów i wiele urządzeń, które stanowiły elementy paneli sterujących w samolotach. Za stworzenie szwajcarskich majstersztyków odpowiada León Breitling. Jego dzieła są uważane za jedne z najlepszych na świecie. Model Breitlinga znaleźliśmy także w Szczecinie. Jego posiadaczem jest Mariusz Łuszczewski, restaurator i właściciel sieci Exotic Restaurants. - To limitowana wersja - mówi Łuszczewski. - To mój ulubiony i wymarzony zegarek, ma olbrzymią wartość sentymentalną. Oczywiście cenię sobie jeszcze inne marki. Ulubiona to Omega. Uważam, że zegarek to jedyny dodatek, jaki mężczyzna powinien nosić. Czy można go traktować w kategorii biżuterii? Po części tak, w pewien sposób jest wyznacznikiem prestiżu. Bo dobry zegarek to prawdziwa perełka, która uwiedzie każdego mężczyznę. Na zdjęciach: strona 30 - Mariusz Łuszczewski i Michał Hamera / strona 31 - Nabil Abu Baker i Norbert Hawryluk

#31

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016


#

Styl życia

Szkło artystycznie zabarwione Biżuteria to wyznacznik luksusu, ozdoba sama w sobie. Złoto, srebro, platyna, diamenty, szafiry, rubiny... Wytwórcy prześcigają się w łączeniu ze sobą coraz droższych surowców, by stworzyć coś oryginalnego. Tylko czy, podążając drogą wyznaczoną przez masowych producentów otrzymamy produkt niepowtarzalny? Odpowiedź na to pytanie zdaje się znać Holger Schultze, zajmujący się wyrobem biżuterii ze szkła artystycznego. ROZMAWIAŁA Agata Maksymiuk / FOTO Sebastian Wołosz

Czego ludzie tak naprawdę poszukują w biżuterii? - Poszukują indywidualności, a nie powtarzalności. Dlatego ważna jest estetyka i sposób wykonania. Ja zajmuję się wyrobem szklanych kreacji. Lubimy jak coś się błyszczy i lśni, a dobrze opracowane szkoło jest w tym najlepsze. To coś zupełnie innego, z czym powszechnie się spotykamy. Moja praca nadaje nowy wizerunek naszyjnikom, koliom, pierścionkom, kolczykom, ale także innym wyrobom artystycznym: wazonom, lampom, a nawet rzeźbom. Każdy wyrób jest małym, niepowtarzalnym dziełem sztuki, które idealnie się spełni w roli oryginalnego prezentu dla kogoś bliskiego, a może i dla siebie. Skąd pomysł na taką ścieżkę zawodową? - Szkło jest wyjątkowe nie tylko pod względem swojego wyglądu, ale także techniki jaką się stosuje, by nadać mu kształt. By opanować sztukę dmuchania szkła musiałem ukończyć czteroletnią szkołę i opanować wiele skomplikowanych technik i to mnie wciągnęło w temat. Poza tym moja partnerka Cindy Wesoly, z którą prowadzę sklep z wyrobami artystycznymi w Szczecinie, od dziecka jest pasjonatką szkła i szklanej biżuterii. Zaraziła mnie swoją miłością do tych przedmiotów. Zdradzi nam Pan, jak wygląda praca nad szkłem? - Najpierw potrzebny jest pomysł, później trzeba narysować projekt, następ-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

nie wybrany materiał jest topiony w piecu od dwóch do pięciu razy, w zależności od pożądanej formy. Materiały zamawiam z USA, Halien (Murano). Najlepszą inspiracją w czasie pracy jest natura. Uwielbiam Bałtyk. To doskonałe miejsce, by pobudzić swoją kreatywność. Przyznam też, że sam proces tworzenia to moment, kiedy rodzą się setki spontanicznych pomysłów. Właśnie dlatego szkło artystyczne jest tak wyjątkowe. Nigdy do końca nie wiesz, jaki będzie efekt końcowy. Pewne jest tylko to, że przedmiot będzie niepowtarzalny. Szkoło artystyczne to chyba nowość na naszym rynku? - Nie do końca, ponieważ szkło jest materiałem starym, jak nasza planeta. Powstaje w wysokiej temperaturze, przy wybuchach wulkanów lub spadaniu meteorytów. Historia szklarstwa sięga 5 tys. lat p.n.e. Pierwsze szklane perły stworzone przez człowieka powstały 3,5 tys. lat p.n.e. Ponadto romański historyk Plinius Starszy w swoich pracach pisał o kupcach z Phonizen, którzy zatrzymali się podczas wojaży, by odpocząć i przygotować posiłek. Gotując na ognisku, niechcący dosypali do naczynia trochę piasku, tworząc masę szkłopodobną. Do dziś szkło jest fascynującym materiałem, bez którego nie można sobie wyobrazić gospodarstwa domowego. Dlatego, odpowiadając na pytanie czy jest to nowość, nie można odpowiedzieć jednoznacznie. Na pewno społeczeństwo ma szanse odkryć je na nowo.

#32


Rzemiosło Artystyczne Holger Schultze

SALON SPRZEDAŻY BIŻUTERII I WYROBÓW ARTYSTCZNYCH ZE SZKŁA WENECKIEGO. UL. KSIĘCIA BOGUSŁAWA X 13, SZCZECIN


#

Wnętrza

Komfort w minimalistycznej oprawie Trzy apartamenty, trzy różne historie, jeden budynek, czyli Plenty Restaurant and Apartments. Gości Rynku Siennego wita dumnie stojąca kamienica staromiejskiego typu i nie trzeba być profesjonalistą, by dostrzec w niej indywidualność i subtelność. Minimalistyczny czar intryguje, pobudzając chęć odkrycia jej wnętrza. ROZMAWIAŁA Agata Maksymiuk / FOTO Witold Gawłowicz

Nic dziwnego, że budynek przyciąga spojrzenia, a to dlatego, że architektura zewnętrzna stanowi autorską interpretację archetypu kamienicy staromiejskiej z nowoczesnym rozwiązaniem plastycznym elewacji. To oznacza, że kamienica na szczecińskiej Starówce jest jedyna w swoim rodzaju i niepowtarzalna. - Wiodącą ideą było stworzenie współczesnego odniesienia do nastroju, kompozycji i materiałów fasadowych starych kamienic, wyróżniających się indywidualnością architektoniczną, ale też swoistą nieregularnością, wynikającą z położenia wśród krętych uliczek zabytkowej dzielnicy - wyjaśnia dr inż. arch. Piotr Fiuk, autor projektu kamienicy Plenty Restaurant and Apartments. - Sylwetka współczesnej kamienicy nawiązuje do zrujnowanej podczas wojny historycznej struktury Starego Miasta z jednoczesnym odniesieniem do powojennej, modernistycznej zabudowy, sąsiadującej z odbudowywanym po 1989 roku szczecińskim Podzamczem. Urok, jaki wzbudza kształt budynku, nie opuszcza po wejściu do środka. Wręcz przeciwnie. Harmonia i komfort - tak najłatwiej opisać strukturę apartamentów. Każdy z nich to niezależna od siebie przestrzeń. Przestrzeń wielkometrażowa, dostosowana do

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

potrzeb dwojga gości. Duże okna stymulują poczucie wolności, odprężają, ale także urozmaicają wnętrze widokiem na panoramę miasta, przyozdobioną Zamkiem Książąt Pomorskich i Wałami Chrobrego. Nowoczesne wyposażenie, aneks kuchenny, przestronna łazienka i rzadko spotykane skosy ścian i sufitu sprawiają, że budzi się w nas poczucie przynależności do tej przestrzeni. Co za tym idzie, czujemy się tu lepiej niż we własnym domu. - Do określenia stylu zaprojektowanych przeze mnie wnętrz mogłabym użyć bardzo dziś popularnego terminu minimalizm - wyjaśnia Ewelina Adam, autorka projektu wnętrza Plenty. - Termin ten pojawia się we współczesnej architekturze stosunkowo często, nie każdy jednak wie, że wywodzi się on z nurtu w sztuce rozwijającego się od początku lat 60. XX wieku, określanego również jako minimal art. Twórcy minimalizmu posługiwali się najczęściej bardzo uproszczonymi środkami wyrazu. Projektując wnętrza apartamentów Plenty, podstawowym założeniem była dla mnie również oszczędność w kwestii ich kształtu oraz kolorystyki oraz rodzaju użytych materiałów. Pozwoliło to na stworzenie wnętrz harmonijnych i spójnych, jednak nie bezimiennych. Każdy apartament to oddzielna historia. Choć łączy je wspól-

#34


ny mianownik, dzieli osobowość. Pierwszy z nich otula się w ciemne barwy. Czerń dodaje mu powagi i uszczelnia spokój jaki goście nabywają wraz z wynajęciem przestrzeni. Kolejny lubuje się w jasnych odcieniach, odsyłając skojarzenia w stronę skandynawskich klimatów. Trzeci, choć odrobinę mniejszy od pozostałych, nadrabia obecnością tarasu widokowego. Niecodzienne kształty i surowe wykończenia tworzą artystyczny klimat. Każdy zakamarek tego miejsca stanowi inspirację i rozbudza kreatywność. - Styl wnętrz jest odpowiedzią na zróżnicowane potrzeby i gusta klientów - mówi Ewelina Adam. - Mimo bliskości miasta we wnętrzach dominują naturalne materiały, jak drewno czy kamień, by stworzyć w nich ciepły, przyjazny klimat, a zaprojektowane oświetlenie buduje odpowiednią atmosferę, dostosowując się do nastroju i potrzeb klientów. W wystroju wnętrz pojawiają się również akcenty modernistyczne, nawiązujące do zewnętrznej bryły obiektu zaprojektowanej przez dr. inż. arch. Piotra Fiuka. Lokalizacja to dodatkowy element, budujący to miejsce. Starówka, choć może niewielkich rozmiarów, ma swój wdzięk. Zabytkowe budynki, Zamek Książąt Pomorskich, kamienica Loitzów,

Ratusz Staromiejski i wiele innych niepowtarzalnych obiektów tworzą sąsiedztwo apartamentów Plenty. Niezawodny personel zawsze też chętnie służy radą i dzieli się historią wartych uwagi miejsc w Szczecinie. Ponadto Podzamcze to mekka smaków z całego świata. Uwadze nie może też ujść restauracja Plenty stanowiąca podstawę całej kamienicy. Serca gości zdobywa nie tylko surowym designem, ale przede wszystkim swoim menu inspirowanym właśnie lokalizacją miejsca. Jednak jeśli zagłębimy się w poszczególne pozycje, odkryjemy też elementy przywiezione z dalekich podróży. W Szczecinie to zdecydowanie coś nowego, jeszcze nieodkrytego przez mieszkańców. - Chcielibyśmy też zapoczątkować kulturę jedzenia śniadań, dlatego można nas odwiedzać od samego rana - mówi Beata Sobolewska, właścicielka Plenty Restaurant and Apartments. - I wcale nie trzeba wynajmować apartamentu by coś u nas zamówić. Do dyspozycji gości jest także sala bankietowa, która sprawdzi się zarówno w podczas spotkań biznesowych jak i kameralnych przyjęć. Trzy apartamenty, trzy różne historie, jeden budynek - trzeba to odkryć samemu.

#35

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016


Kulinaria

#

Makrela w ananasach Makrela znana jest nam bardziej tylko pod nazwą „makrela wędzona”. Ja jednak proponuję jej inną odsłonę, świeżą. Mięso tej ryby jest tłuste, ale bardzo wyraziste w smaku. Jeśli nie lubimy smaku wędzonej ryby, ta pieczona nie będzie mieć z nią nic wspólnego.

Potrzebujesz: świeża makrela, gruby plaster ananasa

na 1 rybę (nie z puszki), skórka z limonki i sok,papier do pieczenia, sól i pieprz do smaku

Przygotowanie: Odfiletuj rybę. Połóż filet na papierze do

pieczenia, posyp skórką z limonki, skrop sokiem. Na rybie ułóż plastry ananasa. Zamknij rybę w papierze do pieczenia. Piecz w temperaturze 180 stopni przez 20-25 minut. Jeszcze gorącą rybę otwórz i przypraw solą i pieprzem. Smacznego.

Joanna Latuszek, autorka kulinarnego bloga www.manufakturaciastek.pl . Asia z wykształcenia i z naukowego zamiłowania jest ekonomistką, a obecnie pracuje na wyższej uczelni. Jak mówi - jej blog jest jej pasją, którą zawdzięcza siostrze, a zamiłowanie do fotografii tacie. Pieczenie jest dla niej sztuką. Z mąki, jajek i proszku do pieczenia można wyczarować tyle pięknych potraw, które cieszą podniebienie, a ze śmietany i białek można wyczarować tyle puszystych kremów. Patrzenie na szczery zachwyt gości, to dla niej najlepsza nagroda. Choć twierdzi też z przekąsem: najlepszy sposób, żeby sobie zapewnić uznanie w roli kucharza, to trzymać gości o suchym pysku tak długo, aż prawie zejdą z głodu (W.Wharton „Spóźnieni kochankowie). Więcej zachwycających przepisów Joanny znajdziecie na: http://www.manufakturaciastek.pl

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

#36


#

Kulinaria

Alhambra, czyli świat kawy i herbaty Tutaj czas płynie odrobinę wolniej, w powietrzu unosi się słodki kwiatowy zapach, a z półek spoglądają na nas słoje po brzegi wypełnione herbatą i ziarnami kawy z całego świata. Kameralna atmosfera przywodzi na myśl domowe ciepło i otula spokojem. Jeśli jeszcze nie byliście w prawdziwej herbaciarni, pora to nadrobić. Alhambra świat kawy i herbaty czeka na Was w samym centrum Szczecina. Asortyment robi wrażenie. Herbata zielona, czerwona, czarna, a może owocowa? Każda o innych właściwościach, każda o innym smaku i zapachu. Nie łatwo się zdecydować na jedną. Profesjonalna obsługa zawsze chętnie służy radą. Odpowiednio dobrany napar może koić nerwy, poprawić samopoczucie, a nawet zdziałać cuda przy odchudzaniu. Herbatę i kawę kupujemy na wagę dla siebie lub przyjaciela. Zapakowaną

na prezent lub w standardzie. Do tego można dobrać całą moc dodatków - zaparzaczy, dzbanuszków, kubków i innych niezbędnych do profesjonalnego i domowego parzenia naparu. Szukając wytchnienia od zgiełku miasta możemy też skosztować gorącego napoju w zaciszu kawiarenki zagryzając słodkim łakociem. Stali goście na pewno też chętnie pozostawią po sobie ślad na pamiątkowej tablicy. Zaintrygowani? To czym prędzej zapraszamy do herbaciarni Alhambra. ul. Krzywoustego 29/1, Szczecin, tel. 501 592 981

#37

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016


Kulinaria

#

Być jak Szef Kuchni

Kiedy organizujemy bankiety, przygotowujemy posiłki z około dwóch ton jedzenia, potrzeba do tego zgranego zespołu. Często przygotowujecie tak duże wydarzenia? - Można powiedzieć, że codziennie (śmiech). Hotel Radisson Blu jest czynny każdego dnia w roku. W Restauracji Europa największą częścią są śniadania. Przy pełnym obłożeniu hotelu zdarza nam się przygotować miesięcznie 12,5 tysiąca posiłków. Prócz śniadań są jeszcze lunche, później obiady i kolacje. Organizując bankiety czy przyjęcia okolicznościowe, gotujemy dla kilku tysięcy ludzi. Każde tak duże wydarzenie traktujemy jako wyzwanie. Analizujemy poszczególne elementy tak, by przy następnym bankiecie zlikwidować wszelkie uchybienia. Zależy nam na perfekcji.

Powiedzieć, że to praca na cały etat, to zdecydowanie za mało. Szef Kuchni musi być dostępny przez całą dobę i to 365 dni w roku. Zaintrygowani? I dobrze! O tajnikach pracy opowie nam Wiesław Kartasiński, Szef Kuchni w Radisson Blu Hotel. Jak długo jest Pan związany z restauracjami Radisson Blu Hotel w Szczecinie? - W tym roku minęły 23 lata. Można powiedzieć, że jestem tu od samego początku. Pamiętam, kiedy Amerykanie przyjechali do Szczecina i zaczęli nabór na poszczególne stanowiska. Pracowałem wtedy w innej szczecińskiej restauracji, przygotowywałem bankiet. Zauważono mnie i zaproszono na rekrutację. Na jedno stanowisko było kilka osób. W firmie panowała bardzo amerykańska atmosfera. Mieliśmy nawet spotkania integracyjne w formie zabawy - w Polsce nikt raczej o takich rzeczach nie myślał. Zaczynałem od stanowiska kucharza, byłem na wielu szkoleniach za granicą, z czasem awansowałem coraz wyżej. Teraz jest Pan Szefem Kuchni, jakie wyzwania to za sobą niesie? - Bycie Szefem Kuchni to nie tylko gotowanie, to też liczenie i planowanie. Trzeba się wiele nauczyć. Mój tata był kucharzem na statku, można powiedzieć, że gotowanie mam we krwi. Kiedy obejmuje się stanowisko Szefa Kuchni kusi, żeby wszystko robić samemu - tak oczywiście nie można, trzeba mieć zaufanie do innych. Ważni są ludzie, z którymi się pracuje - trzeba ich wyszkolić, a później wymagać solidnych efektów - wbrew pozorom to wcale nie takie proste. Gotować może każdy, ale nie każdy będzie potrafił wydobyć odpowiedni smak z potrawy.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

Jak przedstawia się menu? Restauracja jest ukierunkowana na konkrety temat? - Przy hotelu Radisson Blu działają dwie restauracje: Renaissance oraz Europa, do tego jest jeszcze Cafe 22. Każde z tych miejsc to oczywiście oddzielna historia. W restauracji Europa kartę dań zmieniamy raz w roku. Serwujemy dania kuchni międzynarodowej oraz sezonowe specjały. Codziennie przygotowujemy danie dnia. W restauracji Renaissance jest podobnie. Zimą na pewno będzie dużo ryb, buraków, kiszonej kapusty, ale pojawią się też policzki wołowe. Można powiedzieć, że specjalnością są dania europejskie i oczywiście kuchnia polska. Główna karta zmienia się raz w roku. W hotelu Radisson Blu zatrzymuje się wiele znanych osobistości, dla kogo zdarzyło się Panu gotować? - Pamiętam wizyty Wałęsy, Kwaśniewskiego, Komorowskiego, ale i Cimoszewicza czy Kopacz. Ostatnio gotowaliśmy też dla prezydenta Dudy. Kiedyś gościliśmy królową Szwecji. Była tu nieoficjalnie, każdy zastanawiał się co dla niej przygotować i jak jej dogodzić, a ona zamówiła jedynie kanapkę. To dość zabawne historie, a zdradzę, że zdarzają się co jakiś czas.

Radisson Blu Hotel, Plac Rodła 10, Szczecin tel: +48 91 35 95 595

#38


#

Kulinaria

Sekrety sushi Sushi, porcja ryżu i kawałek surowej ryby. Choć połączenie wydaje się proste, od wieków zaskakuje i podbija podniebienia kulinarnych smakoszy. Zastanawiacie się w czym tkwi jego sekret? Po odpowiedź na to pytanie udaliśmy się do Tokyo... nie, nie do Japonii, a na Rynek Sienny do restauracji Tokyo Sushi’n’Grill. TEKST Agata Maksymiuk / FOTO Andrzej Szkocki

Po pierwsze smak, po drugie zapach, po trzecie forma i sposób podania zaczerpnięte z tradycyjnych, japońskich receptur. Odpowiednie zestawienie tych trzech elementów uwiedzie najbardziej wybrednych degustatorów sushi. Jednak by to osiągnąć, trzeba nabyć odpowiednie umiejętności. Członkowie teamu Tokyo Sushi’n’grill przyjechali do Szczecina z różnych stron świata. Japońscy mistrzowie kuchni są sekretem sukcesu lokalu, uważanego za jeden z najlepszych w Europie. Zasadą kuchni wschodniej jest koncentracja na naturalnym smaku poszczególnych składników. Master Chefowie restauracji Tokyo Sushi’n’Grill osobiście selekcjonują wszystkie elementy dania. Dla kucharzy priorytetem jest świeżość produktów. Ogromną wagę odgrywa tu kanon wschodniej sztuki kulinarnej. Każde ziarenko ryżu traktowane jest z należną mu uwagą, a kawałki ryby są zawsze perfekcyjnie pokrojone, mają idealny kształt i grubości. Sushi bar to jedna z największych atrakcji lokalu. Kucharz przyrządza sushi na oczach gości i chętnie odpowiada na wszystkie

pytania. Udział w tym rytuale pozwala odkryć piękno smaku kompozycji ryżu i surowej ryby z dodatkami. Warto skusić się na sashimi - świeże ryby, owoce morza i wołowina Kobe pokrojone w plastry. Sushi autorstwa Master Chefów Tokyo Sushi’n’Grill polecają również japońscy zawodnicy Pogoni Szczecin, którzy są stałymi bywalcami restauracji. Takafumi Akahoshi i Takuya Murayama przyznają, że to właśnie tu czują smak prawdziwej Japonii, dlatego odwiedzają restaurację kilka razy w tygodniu. Jak podkreślają - jedzenie serwowane przez Kurosaki-sana, Sushi Mastera idealnie oddaje ducha i idee ich rodzimej kuchni. A co jeśli jesteśmy początkujący w temacie sushi i pałeczki nas odrobinę onieśmielają? Personel na pewno w dyskretny sposób zdradzi kilka sposobów jak sobie z nimi poradzić. Poza tym nawet w Japonii sushi często jada się rękami. Czy już wiecie w czym tkwi sekret prawdziwego sushi? Jeśli tak, czym prędzej na szczecińską Starówkę, by poznać jego smak.

#39

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016


Kulinaria

#

Latte Art - malując mlekiem po kawie Kawa to płótno, mleko to farba, pędzle są zbędne, ponieważ najistotniejszą rolę pełnią ruchy baristy. Opanowanie szybkości i pewności siebie to podstawa. Myślicie, że to trudne? Nieprawda! Wszystkiego można się nauczyć, a my Wam powiemy jak. Po pierwsze zapraszamy do Corona Coffee. Tamtejsi bariści służą swoją wiedzą i chętnie nauczą Was sztuki malowania mlekiem po kawie. Zanim zaczniecie swoje pierwsze spotkanie z Latte Art, musicie poznać trochę teorii - dlatego szybciutko wyjaśnimy jak powstają mleczne wzorki. Owa „mleczna sztuka” wykorzystuje kontrast kolorystyczny pomiędzy espresso, a mlekiem. Dla baristy-artysty mleko jest jak pędzel dla malarza – z tym, że maluje on nie na białej powierzchni, a na ciemnej. Każdy wzór wykonywany techniką „free pouring” wymaga nieco innej sekwencji ruchów dzbankiem. Osoby bardziej ekspresyjne łatwiej wykonują rozety, przypominające liście paproci. Ludzie bardziej ostrożni – szybciej nauczą się rysować

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

serca lub tulipany. Prawdziwi perfekcjoniści potrafią stworzyć wzory, które są jak ich podpis – zawsze takie same, charakterystyczne, idealnie symetryczne i o właściwym kontraście. Największym wyzwaniem w tworzeniu Latte Art wcale nie jest jednak opanowanie sekwencji ruchów dzbankiem, zapanowanie nad szybkością i ilością wylewanego mleka. Najważniejsze jest odpowiednio spienione mleko. Gładkie, jedwabiste, bez dużych bąbelków powietrza. Po opanowaniu podstaw, świat dekoracji kaw leży otworem. A na pewno warto – nic nie zastąpi uśmiechu zachwytu zadowolonego klienta, któremu wręczysz serduszko – na kawie. I co spróbujecie sami? Na pewno! Corona Coffee to kawiarnia odrobinę inna niż wszystkie, przy najbliższej okazji koniecznie zajrzyjcie na warsztaty Latte Art. Informacje o warsztatach znajdziecie na Facebooku Corona Coffee. Zapraszamy też na śniadania, jesteśmy tu co rano może uda nam się spotkać. Corona Coffee | ul. Kaszubska 67, Szczecin | FB/coronacoffee

#40


#

Kulinaria

Wszystko zaczyna się od kawy Szczecińskie kawiarnie kryją w sobie nie tylko wyjątkowe smaki i aromaty, ale także niezwykłe historie i osobowości. Do Corona Coffee przyciągnęła nas moc pozytywnej energii i niezwykła historia Katarzyny Tondery-Rokkan, jednej z założycieli coffeeheaven. ROZMAWIAŁA Agata Maksymiuk / FOTO Sebastian Wołosz, Archiwum Prywatne

Rozmawiając z Panią nie sposób nie myśleć o kawie. Dzień zaczyna się u Pani od małej czarnej? - Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. Mam w domu profesjonalny ekspres, młynek i maleńki knock box (do wyrzucania coffee cake’ów). Hmm… chyba trochę za dużo żargonu. Chodzi po prostu o specjalny pojemnik na fusy. Tak wyposażyłam mój domowy coffee shop. Co rano, o ile jestem w domu, mielę ziarna i piję espresso. Czasem z odrobiną mleka, ale na pewno bez cukru. Taka kawa jest najlepsza i najzdrowsza, a ja zaczęłam świadomie dbać o zdrowie. Dziś „jedzeniowa refleksja” jest coraz powszechniejsza. Ludzie szukają alternatyw dla cukru, nie stronią od ziaren chia… Sama mam w swojej kuchni wiele egzotycznych dodatków, przypraw i smakołyków, które przywożę z licznych podróży. Uwielbiam wiedzieć „co w trawie piszczy”. Jest Pani współzałożycielką coffeeheaven – jednej z największych sieci kawiarni w Europie. Jak to właściwie było? Skąd pomysł, dlaczego kawa, dlaczego sieć? Początki zawsze bywają najcięższe. - Początki coffeeheaven spowija mgiełka tajemnicy, krążą wokół nich liczne historie. Ale ja podzielę się tą właściwą. Był koniec lat 90-tych. Do Polski przyjechał Brytyjczyk, który stwierdził, że nie ma gdzie napić się dobrej kawy i uznał, że z pewnością stworzyłby kawiarnię na wzór angielskiego Caffe Nero czy amerykańskiego Starbucksa. W tym samym czasie ja i jeszcze dwóch wspólników napisaliśmy biznesplan dla kawiarni. Po moim długoletnim pobycie w Anglii, po rocznym szkoleniu w Stanach w dużej sieci restauracji, którą właśnie zaczęłam rozwijać w Polsce, znałam z jednej strony realia zachodnie – z drugiej potencjał naszego kraju. Wspólnie stwierdziliśmy, że coffeeheaven będzie miało to coś, czego brakuje. Chcieliśmy jako pierwsi wbić tutaj flagę i poczekać na innych. Pierwszą kawiarnię otworzyliśmy w 2000 roku w Gdyni, potem w Warszawie dwie kolejne. Nie mieliśmy zamiaru założenia od razu całej sieci. To były czasy, kiedy Polacy nie znali jeszcze espresso. Wtedy większość ludzi piła zwykłą fusiastą zalewajkę – mielone ziarna zalane wrząt-

kiem, pite ze szklanki na spodeczku. Podając espresso za każdym razem mówiliśmy, co to jest. Edukowaliśmy o espresso i przekonywaliśmy do kawy w papierowym kubku. Nie stało się to z dnia na dzień, ale po pewnym czasie kubek z logo coffeeheaven stał się ikoną miejskiego stylu, symbolem mody i bycia „trendy, jazzi i avanti”. (Śmiech). Moja przygoda z coffeeheaven zakończyła się niedługo po wykupieniu cofffeeheaven przez Whitbread plc i przejęciu sieci przez Costa Coffee. Od tego czasu minęło już prawie pięć lat. Cieszę się, że ludzie wciąż pamiętają coffeeheaven. Nikt nie ma gotowego przepisu na sukces, ale co trzeba mieć w sobie, żeby go odnieść? - Pasję, determinację i wiarę w to, co się robi... Przede wszystkim trzeba lubić swoją pacę i wkładać w nią serce, nie udawać. Mnie pomogło chyba to, że jak coś robię, to muszę wszystko rozebrać na czynniki pierwsze. Otwierając kawiarnię, stawałam za barem razem z pracownikami i parzyłam kawę. Spędzałam czas z ludźmi i gośćmi, bo to oni mogli mi powiedzieć, czego ten biznes potrzebuje. Pamiętam, że kiedy zakładaliśmy pierwszą kawiarnię w Bułgarii, tamtejsza dyrektorka operacyjna chciała kupić mi elegancką balową suknię na wielkie otwarcie. Miała być telewizja i mnóstwo dziennikarzy. Nie mogła uwierzyć własnym oczom, kiedy ubrana w uniform zakasałam rękawy i stanęłam za barem, by obsługiwać zaproszonych gości. Dla mnie najważniejsze było, aby wesprzeć podwójnie zestresowanych swoim debiutem pracowników... Jest Pani aktywną, żywiołową i otwartą osobą - wydaje się, że nie ma dla Pani rzeczy niemożliwych. Rzeczywiście tak jest? - Jak coś robię, to już robię to całą sobą. Dzięki ciężkiej pracy i stworzeniu świetnego zespołu ludzi, w ciągu dziesięciu lat otworzyliśmy ponad 70 kawiarni w Polsce, a także w Czechach, Bułgarii, na Węgrzech, Słowacji, Rumunii oraz Łotwie. Nie spodziewałam się, że rynek widzi moje starania, ale okazało się, że jednak tak było. W 2009 roku w Wiedniu odebrałam nagrodę Allegra Strategies za wkład w rozwój rynku kawowego

#41

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016


Kulinaria

#

„Pasję, determinację i wiarę w to, co się robi... Przede wszystkim trzeba lubić swoją pacę i wkładać w nią serce, nie udawać.”

w Europie Środkowo-Wschodniej. Taki branżowy Nobel. Była to oczywiście zasługa całego zespołu. Budowaliśmy firmę tak, jak się buduje dom – cegiełka po cegiełce. Naszymi cegiełkami było każde pojedyncze espresso. Każde musiało być perfekcyjne, bo inaczej domek by się zawalił. Uwielbiam inspirować ludzi, pomagać im uwierzyć w siebie, we własne siły. Wszystko jest w nas, w naszej głowie. Zawsze pracowałam z młodymi ludźmi i ogromną radość sprawiało mi – i nadal sprawia – patrzenie jak rozkwitają, podążając za swoimi marzeniami. W końcu przyszedł też czas na rynek szczeciński i kawiarnię Corona Coffee - czym Panią zaskoczył Szczecin? Czego tu brakuje? Czego jest za dużo? A może jest to rynek jak każdy inny? - Około rok temu poznałam dwóch wspaniałych ludzi – Mariusza i Mikołaja, którzy pracowali właśnie nad konceptem nowego miejsca w Szczecinie. Zaufali mojemu doświadczeniu i poprosili o radę, wsparcie. Kiedy okazało się, że znaleźliśmy wspólny język, wzięłam większość pracy nad tym nowym konceptem na siebie. Nasza praca to przeciwieństwo pracy reżysera. Ktoś powiedział kiedyś, że po skończeniu filmu reżyser nie

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

jest już potrzebny, bo jego dzieło zaczyna żyć własnym życiem. Kawiarnia to zupełnie co innego. To miejsce, do którego scenariusz trzeba pisać każdego dnia, by stale ciekawić ludzi i zachęcać do przyjścia na kolejne cappuccino... A co ze Szczecinem? - To miasto jest dla mnie jednym z małych „serduszek Polski”. Jest jeszcze uśpiony. To trudne miejsce i może dlatego tak bardzo chcieliśmy spróbować je poruszyć? Szczecin będzie z czasem miejscem coraz bardziej dynamicznym, tętniącym życiem, kulturą, sztuką. Chcemy wziąć w tym czyny udział, bo nas to kręci. Nasza kawiarnia to miejsce zarazem nowoczesne i autentyczne – takie przedmioty jak książki czy stare drewno, zyskują tu drugie życie. Wyrazista kawa, świeże jedzenie, które zjada się oczami. Otwarty bar, który nie stanowi bariery w rozmowie z baristą. Wszyscy świetnie się tu czują. Przychodzi do nas wielu młodych ludzi. Plastycy – studenci Akademii Sztuki, robią u nas wernisaże swoich prac. Dużą popularnością cieszą się też warsztaty edukacyjne na temat kawy, prowadzone przez naszych baristów i będzie ich w Nowym Roku więcej. Wierze, że tymi wszystkimi działaniami uda nam się przyspieszyć tętno tego miasta.

#42



Kulinaria

#

Wół i Krowa prezentują: Gwiazdy Menu Soczysta wołowina, mieszanka przypraw najwyższej jakości, przyrumieniona bułka oprószona sezamem i parę niespodzianek. Nie sposób sobie odmówić takiej znajomości. Hawajskie bikini: Słodkie i seksowne. To coś dla wielbicieli upalnych dni i wakacyjnej atmosfery. Całe 200 gram wołowiny przykryte plastrem sera mimolette opala się w towarzystwie soczystego ananasa. Od wścibskich spojrzeń osłania je chmurka roszponki i świeży pomidorek. Otoczeni parawanem maślanej bułki czekają, aż się do nich dobierzesz. Piekło w Gębie: Uwaga tu robi się gorąco! Papryczki jalapeno i sos meksykański rozpalą nawet najbardziej wytrzymałe podniebienia. Wołowina do burgera smaży się w samym piekle, a pilnuje jej prawdziwy amerykański bekon. Rukola razem z czerwoną cebulą nadają tonu wybuchowej atmosferze, jednak nie dają do końca ugasić płomieni. Nie bój się zgrzeszyć i spraw sobie Piekło w Gębie. Złoty Krążek: Czyli nie wszystko złoto co się świeci. Bo tu bogactwo kryje się w cebulowych krążkach. Skarbu strzeże pomidor razem z lodową sałatą. A jeśli uda nam się ukraść pierwszy kęs to dobierzemy się do prawdziwego klejnotu czyli delikatnej wołowiny otulonej serem mimolette. Oczywiście ta drobna kradzież nie obejdzie się bez sosu bbq, majonezu i keczupu. Tyś Grek: Poczuj smak prawdziwej sjesty. Wołowina na sposób Grecki wypoczywa razem z serem fetą. Wakacyjnego smaku dodaje świeży ogórek z czarnymi od słońca oliwkami. Z wnętrza bułki zazdrośnie przygląda im się pomidor skąpany w majonezie z sosem winegret. I Ty pozbądź się tego zazdrosnego spojrzenia i daj się skusić Grekowi. Chcecie więcej? Zapraszamy do restauracji Wół i Krowa Restauracja Wół i Krowa ul. Wielka Odrzańska 20, Szczecin Rezerwacje i zamówienia: 731 000 230 restaurants.s.c@aol.com www.wolikrowa.com

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

#44


- 30%

DUŻE SUSHI MAŁA CANA! NA ZESTAW SUSHI codziennie na wynos oraz od poniedziałku do piątku w lokalu do godziny 15!


Smak Nowego Roku Tutaj zawsze się dobrze wraca, bo tutaj zawsze dobrze smakuje. Willa Sadyba nigdy nie zawodzi swoich gości, przyjacielska atmosfera i domowe ciepło sprytnie zatrzymują ich na dłużej, stopniowo pozyskując nowych członków kulinarnej rodziny. Styczeń w tym roku zdecydowanie smakuje rybą. Sandacz czy Dorsz w warzywach i przede wszystkim Jesiotr na sosie ogórkowym, w wykonaniu kucharzy Willi Sadyba, to absolutna uczta dla ciała i duszy. Smaku potrafi też narobić Segedyńska zupa rybna, o której walorach smakowych długo by można pisać. Tak wykwintny obiad lub też romantyczna kolacja, nie mogą obejść się bez wina. Willa Sadyba oferuje to najlepsze prosto z Winnicy Turnau w Baniewicach. Nam szczególnie zasmakowało różowe. A jeśli polubicie restaurację tak jak my, to na pewno nie raz wynajmiecie lokal na wymarzone przyjęcie.

Willa Sadyba - Ku Słońcu 40, (Gumieńce), Szczecin, tel. 603569902, www.willasadyba.pl

Złote Miasto smaku Kuchnia chińska to coś dla entuzjastów zdrowia i harmonii. Prawdziwy wschodni klimat znaleźliśmy przy alei Papieża Jana Pawła II w restauracji Jin Du. Lokal w tym roku skończył 16 lat, a jego popularność wśród mieszkańców miasta z roku na rok rośnie. Nic dziwnego! Potrawy przygotowywane są ze świeżych produktów w profesjonalnych wokach na oczach klientów. Naszym ulubionym daniem jest kaczka po pekińsku. Charakterystyczna chrupiąca skórka rozpływa się w ustach! Na zakończenie uczty miła niespodzianka - prawdziwe chińskie ciastko z wróżbą!

Restauracja Jin Du , Al. Papieża Jana Pawła II 17 Szczecin, tel. 91 489 34 68, www.jindu.pl

Wyjątowe hamburgery w Wół i Krowa Wielka Odrzańska 20, Szczecin Rezerwacje i zamówienia: 731 000 230 restaurants.s.c@aol.com

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

#46


MM Trendy poleca...

#

Herbaciarnia Alhambra ul. Krzywoustego 29/1, Szczecin tel. 501 592 981

Więcej niż sushi Przygodę ze smakiem Japonii polecamy rozpocząć od wizyty w restauracji Sake przy alei Piastów. To 11 lat tradycji na naszym rynku. Warto wiedzieć, że Sake była pierwszym lokalem w Szczecinie serwującym sushi. Japoński kociołek, tempura oraz kaczka w sosie teriyaki - to absolutna podstawa, od której zawsze rozpoczynamy ucztę. Oprócz tradycyjnych japońskich potraw, można poszerzyć horyzonty i pokusić się o tajski kociołek. Dodam jeszcze, że Sake słynie z pokaźnych porcji. Restauracja od siedmiu lat jest partnerem Pogoni Szczecin, dostarcza jedzenie pracownikom i piłkarzom klubu, do strefy VIP podczas każdego meczu, rozgrywanego w naszym mieście.

Restauracja Sake, Al. Piastów 1, Szczecin tel. 91 484 36 18, www.sake.szczecin.pl

Kawiarnia Corona Coffee Kaszubska 67, Szczecin tel. 508 003 353 www.facebook.com/coronacoffee

#47

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016


Wymarzona Ty - odnajdź w sobie piękno Odpowiedz na pytanie: jak wyobrażasz sobie nową siebie i wygraj metamorfozę marzeń. Nie krępuj się! Odpowiedź musi być nie tylko przekonująca, ale przede wszystkim szczera. Jeśli bariery finansowe, zdrowotne lub problemy życiowe sprawiły, że nie mogłaś zadbać o siebie tak, jakbyś tego chciała to znaczy, że czekamy właśnie na Ciebie. Do listów nie zapomnijcie załączyć zdjęcia swojej sylwetki oraz twarzy - 3 zdjęcia: przód, prawy profil i lewy profil. Podstawą jest też podanie danych osobowych: imię, nazwisko, wiek, miejscowość, mail oraz nr telefonu. Maile nadsyłajcie na adres: poczta@masi.info . Na zgłoszenia czekamy do 15 stycznia do godziny 23:59:59. Nie przegapcie okazji! Nagrodą w konkursie są wskazane po konsultacji z lekarzem zabiegi o wartości 3 000 zł w gabinecie medycyny estetycznej MASI z użyciem preparatów firmy Galderma oraz usługi dodatkowe, zrealizowane przez specjalnie powołany zespół: fryzjera-stylistę, makijażystkę i linergistkę. Szczegóły na www.masi.info

Poznaj salon piękności MASI i oddaj się w zaufane ręce Zaangażowanie, pasja i miłość do piękna, to trzy niezbędne składniki, których potrzeba by na co dzień zajmować się przywracaniem pewności siebie i poprawianiem tego, co czas przekornie

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

nam zabiera. Trójka przyjaciół wspólnie połączyła te elementy uruchamiając wśród uliczek szczecińskiego Starego Miasta salon piękności MASI. Medycyna estetyczna, makijaż permanentny, przedłużanie i zagęszczanie rzęs oraz włosów tworzą wachlarz dostępnych zabiegów. Wszystko przy zachowaniu pełnej dyskrecji i w przyjacielskiej atmosferze. - Pragnęliśmy stworzyć miejsce, w którym wykreowanie piękna zewnętrznego implikuje wewnętrzną metamorfozę - nabycie pewności siebie i odnalezienie własnego stylu - wyjaśnia lek. Mariusz Domagalski, właściciel gabinetu MASI. - Każdy nosi w sobie piękno, a my wiemy jak je wyeksponować.

MASI - ul. Wielka Odrzańska 30, 70-535 Szczecin www.masi.info, poczta@masi.info medycyna estetyczna - tel. 510707801 makijaż permanentny, przedłużanie i zagęszczanie rzęs oraz włosów - tel. 664157678

#48


#

Uroda

Projekt Metamorfoza W życiu przychodzi moment, kiedy czujemy, że potrzebne są zmiany. Jednak nie zawsze możemy sobie na nie pozwolić. Powodem bywają: trudna życiowa sytuacja, niskie zarobki czy brak pewności siebie. W konsekwencji prowadzi nas to do rezygnacji z planów i marzeń. I choć wydaje się, że sytuacja jest wyjątkowo beznadziejna, z pomocą przychodzi Projekt Metamorfoza. O szczegółach pomysłu opowiedzą lek. Mariusz Domagalski, Agnieszka Szeremeta oraz Dominika Bilewicz - inicjatorzy akcji. ROZMAWIAŁA Agata Maksymiuk / FOTO Paweł Smoliński / STYLIZACJA BengBeng - www.bengbengshop.com

Projekt Metamorfoza to zupełna nowość w naszym mieście. O co właściwie o chodzi? - D.M.: Przede wszystkim chodzi o poprawę wizerunku kobiety dojrzałej, która dotychczas ze względu na różne bariery nie dbała o swój wygląd tak, jak w rzeczywistości by tego chciała. Jest wiele osób, które niesłusznie demonizują medycynę estetyczną. Chciałbym im pokazać, że praca dobrego lekarza medycyny estetycznej ma na celu „odwrócenie” procesów starzenia i biorewitalizację skóry przy zachowaniu naturalnej ekspresji i mimiki twarzy. Wiele kobiet uważa, że skoro są w dojrzałym wieku i nigdy nie korzystały z zabiegów medycyny estetycznej, to jest za późno. Oczywiście to nieprawda. Medycyna estetyczna dysponuje odpowiednimi narzędziami dla każdej grupy wiekowej. Będziecie zmieniać tylko wygląd? - A.Sz.: Dla wielu kobiet, szczególnie tych dojrzałych, zabiegi poprawiające urodę wciąż bywają tematem tabu albo źródłem wstydu. Chcemy przełamać taki sposób myślenia. Tworząc zewnętrzną oprawę danej osoby wydobędziemy z jej wnętrza to, co najlepsze. Przygotowując makijaż staram się patrzeć na kobiety „męskim okiem”, by znaleźć w nich najciekawszy, najładniejszy element. Współpraca będzie przebiegała bardzo indywidualnie. Zawsze powtarzam moim klientkom, że możemy przygotować stylizację rodem z pierwszych stron gazet, jednak jeśli kobieta nie będzie się w niej dobrze czuła, to cała praca nie ma sensu. Dlatego ważne, żeby najpierw wzajemnie się poznać, odkryć charakter

i temperament wybranej pani, a dopiero później stworzyć coś pięknego. Dobry makijaż i stylizacja to podstawa pewności siebie. Jaką osobę chcielibyście gościć w swoim projekcie? - D.B.: W Szczecinie jest wiele kobiet w dojrzałym wieku, które większość czasu spędzają w domu, z mężem, dziećmi lub też samotnie. Są to osoby nieśmiałe, które coraz bardziej zamykają się w sobie. Poprawa wizerunku niesamowicie może zmienić życie takiej pani. Chciałabym, aby dzięki metamorfozie kobieta odzyskała pewność siebie, wróciła do życia w społeczeństwie i na nowo zaczęła się nim cieszyć. Moim zadaniem będzie praca nad makijażem permanentnym, rzęsami, a jeśli będzie taka potrzeba i nad włosami. To wszystko to oczywiście bardzo spersonalizowana kwestia. Dołożymy wszelkich starań, by pozytywnie odmienić życie uczestniczki projektu. Na naszych łamach będziemy relacjonować przebieg projektu. Na co nasi czytelnicy najbardziej powinni zwrócić uwagę? - M.D.: Oczywiście na naszą bohaterkę [śmiech]. Ważne jest jednak, by zaobserwować jak spektakularny efekt może przynieść kooperacja między lekarzem medycyny estetycznej a wizażystką, linergistką, fryzjerem i stylistką. Metamorfoza będzie miała swoje poszczególne etapy, a w każdym z nich będzie coś wyjątkowego do odkrycia. Więcej zdradzimy na pewno w przyszłym miesiącu.

#49

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016


PROMOCJA

Problemy Wcześniactwa W szpitalu wcześniak jest pod opieką wielu specjalistów: lekarzy, pielęgniarek, rehabilitantów, ale przychodzi taki dzień, czasami po 2-3 miesiącach, kiedy lekarz kwalifikuje malucha do wypisu. Ocenia umiejętność prawidłowego utrzymania temperatury, umiejętność jedzenia i tempo przyrostu masy ciała, nasilenie bezdechów i czasu, kiedy ustąpiły. Ten tak bardzo wyczekany przez Rodziców dzień jest radością przepełnioną obawą. Pojawiają się pytania jak zająć się swoim dzieckiem nie tylko czule i troskliwie, ale przede wszystkim prawidłowo i bezpiecznie. Przed wyjściem ze szpitala rodzice otrzymują kartę informacyjną z listą zaleceń. Dotyczą one karmienia, podawania witamin i innych leków, a także koniecznych konsultacji. Do najważniejszych należą konsultacje neurologiczne, okulistyczne, kardiologiczne, ortopedyczne oraz audiologiczne. O czym szczególnie trzeba pamiętać ? Pielęgnacja: wcześniaki mają skórę jeszcze cieńszą niż donoszony noworodek, mają też słabiej rozwinięty układ odpornościowy, a właśnie skóra to największy narząd, przez który mogą wniknąć drobnoustroje. Dlatego celem codziennej pielęgnacji wcześniaka musi być dbanie o jego skórę tak, aby nie doszło do jej uszkodzenia i podrażnienia. Należy unikać kontaktu ze środkami drażniącymi i alergizującymi, ograniczyć kontakt skóry ze słońcem, delikatnie i skutecznie oczyszczać i nawilżać stosując odpowiednie kosmetyki stworzone do pielęgnacji skóry noworodków i niemowląt. Żywienie: najkorzystniejsze dla maleństwa jest karmienie piersią przez minimum pierwsze 6 miesięcy życia. Czasami, zwłaszcza u dzieci urodzonych przedwcześnie, może być konieczne karmienie alternatywne. Pokarmem pierwszego wyboru powinien być pokarm własnej matki, odciągnięty ręcznie lub przy pomocy laktatora, podawany z łyżeczki, kubeczka czy butelki ze smoczkiem. Gdy mama nie ma wystarczającej ilości pokarmu, można zastosować mleko z banku mleka. Trzecim wyborem jest mleko modyfikowane czyli odpowiedni preparat mleczny dostosowany indywidualnie do potrzeb dziecka. Witaminy: Noworodek do prawidłowego rozwoju, potrzebuje odpowiedniej ilości witamin. W pierwszym okresie życia najważniejsze są witamina K, która jest niezbędna do prawidłowego działania układu krzepnięcia oraz witamina D, której istotna rola jest w procesie kształtowania się tkanki kostnej. Bezdechy: bezdechem nazywamy zatrzymanie oddechu noworodka na minimum 20 sekund, z towarzyszącymi objawami (zwolnienie czynności serca, spadek saturacji). U dzieci będących w domu, u których stwierdzono skłonność do występowania bezdechów, można zastosować monitor bezdechów, który alarmuje, gdy dziecko przestaje oddychać. Zakażenia: noworodki urodzone przedwcześnie mają wyższe ryzyko zachorowania, a nawet zgonu z powodu chorób infekcyjnych. To zwiększone ryzyko zachorowania na zakażenia, zwłaszcza infekcje dróg oddechowych, utrzymuje się zwykle przez pierwsze dwa lata życia. Szczególnie groźny przebieg ma zapalenie oskrzelików, które wywoływane jest przez wirus RS (syncytialny wirus nabłonka oddechowego). Ochronę przed

zakażeniem tym wirusem można zwiększyć poprzez podanie preparatu, który zwiera przeciwciała przeciwko wirusowi RS. Część dzieci urodzonych przedwcześnie jest w Polsce objęte bezpłatnie taką profilaktyką. W zapobieganiu zakażeń ważne jest też przestrzeganie tak oczywistych zasad jak mycie rąk przed każdym kontaktem z dzieckiem i izolowanie od wcześniaka wszystkich chorych osób. Szczepienia: szczepienie to najskuteczniejszy sposób ochrony przed chorobami zakaźnymi. Wiek płodowy ani masa ciała nie powinny mieć wpływu na podjęcie decyzji o rozpoczęciu szczepienia, wyjątkiem jest szczepionka przeciwko gruźlicy, którą podaje się po osiągnięciu przez noworodka masy ciała 2 kg. U dzieci, których pobyt w szpitalu trwa powyżej 6-8 tygodni, są w stabilnym stanie ogólnym, już w szpitalu rozpoczyna się cykl szczepień zgodnie z Kalendarzem Szczepień Ochronnych. Do szczepienia kwalifikuje lekarz w szpitalu lub w przychodni. Przeciwwskazania do szczepień są takie same u wcześniaków jak i u dzieci urodzonych o czasie, dlatego tylko czasami konieczne jest ustalenie indywidualnego kalendarza szczepień. Konsultacje: każde niemowlę powinno być regularnie badane przez lekarza, żeby wykryć ewentualne nieprawidłowości na samym początku. Jest to jeszcze ważniejsze w przypadku wcześniaków, dlatego bardzo często dzieci te mają zalecenia konsultacji u neurologa dziecięcego, okulisty dziecięcego, ortopedy, czasami również u kardiologa. Konieczne jest również przesiewowe badanie słuchu. Dlatego rodzice powinni pilnować terminów wizyt i pojawiać się z dzieckiem na każdym badaniu. Bez wątpienia przedwczesny poród jest dla rodziców stresem, a początkowy pobyt dziecka w domu może wydać się trudny. Ale trzeba na to spojrzeć z drugiej strony. Maleństwo czuło się już na tyle dobrze, że” dostało zgodę” na opuszczenie szpitala. Dobrze jest zaufać instynktowi, obserwować malucha. Przyda się cierpliwość – trzeba dać i sobie, i dziecku czas, na odnalezienie się w nowej rzeczywistości. Oczywiście nie można wykluczyć ewentualnych późniejszych konsekwencji porodu przedwczesnego, ale należy pamiętać również, że większość wcześniaków rozwija się prawidłowo i dogania w dojrzewaniu dzieci urodzone o czasie. A w tym trudnym początkowo okresie służy pomocą lekarz pediatra oraz położna środowiskowa.

Kampania „Każdy ma swoja mamę” realizowana przez SPS ZOZ „ZDROJE” w ramach projektu „Rozwój opieki perinatalnej w podregionie szczecińskimpoprawa jakości i dostępności usług medycznych i profilaktyka” dofinansowanego ze środków Mechanizmu Finansowego EOG 2009-2014 i Norweskiego Mechanizmu Finansowego 2009-2014


#

Zdrowie

Stomatologia mikroskopowa Szybki telefon, ustalamy termin, na szczęście nie muszę długo czekać, ktoś przełożył wizytę i wieczorem jest wolne miejsce. Z zębami nie ma żartów, jeśli coś jest nie tak lepiej to sprawdzić od razu. Chcąc zaoszczędzić czasu, ale i pieniędzy decyduję się na Stomatologię Mikroskopową. Znajomi twierdzą, że przesadzam chcąc leczyć zęby pod mikroskopem, ale ja uważam inaczej. Chcecie wiedzieć dlaczego?

Dojeżdżam na Pogodno. Parkuję samochód pod samym gabinetem i tu pierwsze pozytywne zaskoczenie - żadnych problemów z miejscem do parkowania. Gabinet Stomatologii Mikroskopowej to niewielki budynek znajdujący się tuż przy skrzyżowaniu ulic Żołnierskiej - Reduty Ordona - Mickiewicza. Nie sposób go przeoczyć. Nowoczesne wnętrze budzi przyjazne skojarzenia. Na początek otrzymuję formularz do wypełnienia. Jestem tu pierwszy raz. Zacznę od kompleksowego badania, żeby ustalić co i jak. Do gabinetu zaprasza mnie Michał Dębicki, lekarz stomatolog i właściciel kliniki. Zaczynamy od rozmowy. Po chwili zajmuję miejsce w fotelu krótkie wstępne badanie, dalej wykonanie zdjęć radiologicznych. Tu kolejne miłe zaskoczenie, wszystkie urządzenia są na miejscu w gabinecie. Zrobienie prześwietlenia trwa kilka krótkich chwil. Nowoczesny sprzęt zdecydowanie poprawia mój komfort. Zdjęcie od razu trafia na monitor stomatologa. Na pantomogramie widać pełen stan mojego uzębienia, zatok szczękowych, kości – wszystkie problemy zostają obnażone. Doktor wstępnie omawia niepokojące sygnały, a ja słucham go ciesząc się, że nie muszę tkwić na fotelu dentystycznym z otwartą buzią wypchaną wałkami ligniny. Przy okazji odkrywam, że w nowoczesnych gabinetach wałków z ligniny już się nie używa, a zabiegi są wykonywane w specjalnej ochronie zwanej koferdamem. Najprawdopodobniej kilka wypełnień trzeba będzie wymienić, kilka zębów ponownie prze-leczyć, ale za chwilę sprawdzimy to dokładniej. Wracam na fotel stomatologiczny, żeby wykonać dodatkowe zdjęcia radiologiczne, tym razem konkretnych zębów. Daje to moż-

liwość m.in. wykrycia próchnicy na wczesnym etapie, tam gdzie nie widać tego gołym okiem. Dzięki temu uda nam się uniknąć konieczności leczenia kanałowego. Kładę się wygodnie – tak, właśnie leżę, a nie siedzę. Badanie jest nieinwazyjne i praktycznie nieodczuwalne. Kilka chwil i zaczynamy szczegółową interpretację. Na jej podstawie stomatolog sporządzi dla mnie indywidualny plan leczenia i profilaktyki. Pozwoli mi to zaoszczędzić środki finansowe i czas potrzebny na leczenie. Jeszcze tylko badanie pod mikroskopem. Tu buzie trzeba już otworzyć. Lekarz ogląda każdego zęba osobno. Dzięki użyciu mikroskopu stomatolog widzi go dwadzieścia razy dokładniej i może znacznie lepiej ocenić miejsca połączeń wypełnień z tkanką zęba, ale także dostrzec niewidoczne gołym okiem pęknięcia i odpryski szkliwa. W trakcie badania na ekranach sufitowych oglądam zdjęcia z najróżniejszych zakątków świata i nie przejmuję się niczym. Na koniec robimy prawdziwą sesję zdjęciową moich zębów, zupełnie jak w studio fotograficznym. Po kompleksowej diagnostyce lekarz zestawia wszystkie obrazy ze sobą by raz jeszcze wspólnie ze mną je przeanalizować na ekranie monitora. Całość badania przypomina śledztwo detektywistyczne. Odkrywamy najdrobniejsze ślady i sygnały. Lepiej zapobiegać niż leczyć – z takiego założenia wychodzę. Wizyta trwała ponad godzinę, ale czuję, że był to dobrze wykorzystany czas. Z doktorem Dębickim żegnam się otrzymując pełen pakiet informacji w zakresie planu leczenia, profilaktyki próchnicy, remineralizacji szkliwa oraz kilku drobnych wskazań do konsultacji ortodontycznej. Jeśli tak wygląda nowoczesny przegląd stomatologiczny to jak wygląda leczenie? Wciąż myślicie, że stomatologia mikroskopowa to lekka przesada?

Stomatologia Mikroskopowa | ul. Żołnierska 13A/1, 71-210 Szczecin tel. +48 91 44 80 440 | kom. +48 602 647 915 | gabinet@stomatologia-mikroskopowa.pl

#51

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016


Uroda

#

# Porady specjalisty

Jak przywrócić ciału właściwy kształt Większość z nas marzy o idealnej, smukłej sylwetce. Wydaje się, że utrata wagi to klucz do sukcesu. Niestety nie zawsze tak jest. Miejsca, które dawniej wypełniała tkanka tłuszczowa, tracą swoją jędrność, co za tym idzie skóra staje się luźna, rozciągnięta i pozbawiona walorów estetycznych. Wydaje się, że problem jest nieodwracalny. Na szczęście chirurgia estetyczna znalazła rozwiązanie. O szczegółach opowie doktor Katarzyna Ostrowska-Clark z centrum medycyny estetycznej Medimel. TEKST Agata Maksymiuk / FOTO Archiwum Prywatne

- Nie każdy po terapii odchudzającej musi poddawać się operacji. Kogo dotyczy tak naprawdę problem? Problem, o którym mowa dotyczy osób walczących z otyłością, ściślej mówiąc osób, które są na półmetku wygrania tej walki lub nagle straciły dużo kilogramów. Operacja usunięcia nadmiaru skóry to ogromne przedsięwzięcie i bardzo poważna operacja, którą najczęściej przeprowadza się w szpitalu, nierzadko przy udziale dwóch zespołów medycznych. Decyzja o przystąpieniu do operacji jest planowana nawet kilka lat wcześniej. Pacjent z zaawansowaną otyłością jest pod opieką dietetyka, psychologa i najczęściej przeszedł zabieg zmniejszania żołądka. Plastyka poszczególnych części ciała to tak naprawdę jeden z końcowych etapów przywrócenia właściwego kształtu sylwetki pacjenta. - Mówimy o jednej czy kilku operacjach? - Zdecydowanie mówimy tu o kilku różnych operacjach. Jedną z nich jest plastyka ramion. Zabieg polega na usunięciu zbędnej skóry z okolicy ramion. W wielu przypadkach operacja wykonywana jest wraz z odsysaniem tłuszczu. Chirurg pozbywa się jego nadmiaru z okolicy ramion. Trzeba przy tym bardzo uważać, by nie wyciąć za dużej ilości skóry, w ręce nie może być za ciasno. Wszystko odbywa się w znieczuleniu ogólnym. W miejscu nacięć pod skórą pozostawiane są dreny. Usuwa się je po kilku dniach od zabiegu. Po całkowitym wygojeniu ręka odzyskuje smukły propor-

cjonalny kształt. Przyznaję jednak, że minusem jest widoczna blizna po operacji. - A pozostałe operacje? Brzuch to pierwsze co nam się kojarzy z problemem otyłości. - I jest to prawidłowe skojarzenie. Jest kilka wariantów przeprowadzenia tego zabiegu, wszystkie zależne od potrzeb pacjenta. Operacja jest skomplikowana i zawsze trwa kilka godzin. Zadaniem chirurga jest usunięcie nadmiaru skóry i tkanki tłuszczowej z dolnej, a czasami i środkowej części brzucha oraz wykonania plastyki mięśni brzucha. To bardzo inwazyjnie działania i poprzez uszkodzenia naczyń limfatycznych może dojść do zwiększenia wydzielania limfy. Z tego powodu umieszcza się dreny po prawej i lewej stronie brzucha, aby regularnie ściągać wydostające się z ran płyny. Po kilku dniach się je usuwa. Nie każdy jednak może poddać się temu zabiegowi. Organizm musi być odpowiednio przygotowany. Rozmawiamy o tym z pacjentem na indywidualnych konsultacjach. - Zabiegi należą do standardowych działań, często się je wykonuje? - Praca z pacjentem, który tak wiele przeszedł zupełnie różni się od pracy z pacjentem, który przychodzi wykonać korektę powiek czy powiększyć biust. Każdy przypadek jest oczywiście indywidualny. Jednak tu mowa nie tylko o zmianie wyglądu, ale i całego życia.

MEDIMEL ul. Nowowiejska 1E , 71-219 Szczecin – Bezrzecze tel. +48 91 818 04 74, +48 500 355 884 e-mail: gabinet@chirurgia-szczecin.pl, www.chirurgia-szczecin.pl

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

#52


#

Uroda

Sztuka czesania Mijam ulicę Santocką i dojeżdżam do Witkiewicza, parkuję samochód. Na zegarku wybija 18, już jestem spóźniona. Szukam wzrokiem szyldu „Atelier Fryzjerstwa” - ale może zadzwonię, będzie szybciej. Chwila moment i już wiem gdzie iść, osiedle mnie nie pokona. Włożyłam trochę wysiłku by tu dotrzeć, ale obiecano mi, że warto. TEKST Agata Maksymiuk / FOTO Sebastian Wołosz

Przekraczam próg Atelier Fryzjerstwa pani Małgorzaty Dulęby-Niełacnej. Wciąż jeszcze się nie zdecydowałam - włosy krótkie, a może długie, zafarbować czy zostawić naturalne, ombre a może sombre? Temat zaczyna mnie przytłaczać. I wtedy wita mnie pewny siebie głos - to pani Małgorzata, która po mistrzowsku potrafi stworzyć przyjacielską atmosferę. Siadam wygodnie w fotelu i zaczynamy. Włosy długie, gęste i naturalne - szkoda ich niszczyć farbą, zrobimy ombre. Odświeży to wygląd fryzury, a i rozjaśni twarz. Szybka rozmowa, kilka porad i jest już decyzja. Pewność siebie jest tym, to co rzuca się najbardziej w oczy podczas pracy pani Małgorzaty. Wybieramy kolory, trzeba będzie wykorzystać dwa odcienie farby. Kilka energicznych ruchów i już wszystko przygotowane. Mimo tego, że mija już prawie godzina, czas szybko płynie. Pani Małgorzata to fryzjerka z powołania, absolwentka szkoły fryzjerskiej, wciąż głodna wiedzy. Umiejętności rozwija nie tylko w praktyce, ale i podczas kursów i szkoleń. W zakładzie zgromadziła mnóstwo sprzętu najwyższej jakości i z powodzeniem go wykorzystuje. Oczekiwanie na wchłonięcie farby umila mi opowieścią o historii fryzjerstwa, która zaczyna się jeszcze w starożytności. I pomyśleć, że podczas ostatniej wizyty u fryzjera w tym czasie oglądałam obrazki w kolorowych magazynach. W końcu czas na mycie głowy. Nie przepadam za tym. Przenoszę się na fotel z myjką, okazuje się całkiem wygodny. Pani Małgo-

rzata podczas mycia wciera w moje włosy pachnące maseczki i olejki, do tego masaż głowy. Po myciu czas na strzyżenie, zniszczone końcówki trzeba obciąć. I tu zupełnie nowa propozycja strzyżenie na gorąco. To mało popularna metoda obcinania włosów w naszym mieście. - Rozgrzane ostrza nożyczek po obcięciu włosa zamykają jego łuskę, co zapobiega rozdwajaniu - wyjaśnia mi fryzjerka. - Dzięki temu włos zachowuje swoją naturalną wilgotność i sprężystość. Obiecuję, że efekty będą bardziej niż zadawalające. Wiem, bo wszystko najpierw testuje na sobie. Z ciekawością obserwuje nożyczki. Dla przeciętnej osoby niewiele różnią się od tych tradycyjnych. Po strzyżeniu pora na stylizację, suszenie, lekkie wygładzenie, prostowanie, lekkie nabłyszczenie włosów. Zerkam na zegarek - minęły trzy godziny od wejścia do salonu. Nie mogę wyjść z podziwu dla pracy pani Małgosi i tego w jaki sposób zajęła mi czas. Czy jestem zadowolona? Oczywiście, że tak! Choć na wizytę czekałam miesiąc, a dojazd nie był najłatwiejszym punktem dnia, nowa fryzura i czas spędzony w Atelier wynagrodziły mi to po stokroć. Pora się pożegnać i wracać do domu. Trzeba powiedzieć innym, gdzie znaleźć Atelier Fryzjerstwa pani Małgorzaty Dulęby-Niełacnej. Może zacznę od posta na Facebooku? Atelier Fryzjerstwa Małgorzata Dulęba-Niełacna ul. Witkiewicza 49u/9, Szczecin tel. 790 800 667

#53

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016


Zdrowie

#

Dla pięknego uśmiechu - wymiataj, nitkuj, płucz i żuj Profilaktycznie raz w roku powinniśmy pojawić się u dentysty, by skontrolować uzębienie. Gumę do żucia, nitkę lub płyn warto mieć zawsze przy sobie, bo o zęby trzeba dbać cały czas, a zwłaszcza po jedzeniu. TEKST Anna Folkman / FOTO Sebastian Wołosz

Po co chodzić do dentysty? Podczas kontroli dentysta sprawdza, czy nie mamy ubytków, stanów zapalnych w przyzębiu i czy nie trzeba usunąć kamienia nazębnego. To, co powinno nas zaniepokoić i skłonić do wizyty, to ból zęba, krwawienie z dziąseł przy szczotkowaniu, szczególnie rano. To ostatnie może być przyczyną stanu zapalnego dziąseł. Jeśli mamy taką możliwość, powinniśmy szczotkować zęby po każdym posiłku. Jeśli nie, powinniśmy chociaż czyścić szczeliny między zębami wykałaczką z miękkiego drewna lub nicią dentystyczną. Bezwzględnie powinniśmy myć zęby dwa razy dziennie - rano i wieczorem. Ważne, aby przy szczotkowaniu nie zapominać o „wewnętrznej” stronie zębów. Aktualnie promowana jest metoda tzw. wymiatania. Chodzi o szczególne

przypilnowanie newralgicznej powierzchni styku zęba i dziąsła. Tam, ze względu na istniejący naturalny rowek, łatwo odkładają się resztki pokarmowe. Nieprawidłowości w szczotkowaniu to przede wszystkim szybkość i powierzchowność, a także używanie siły, uciskanie, co szkodzi dziąsłom i szyjkom zębowym. To dentysta powinien powiedzieć nam, jakiej szczoteczki i pasty używaćoraz w jaki sposób szczotkować zęby. Jest to sprawa indywidualna. Okazuje się, że żucie gumy bez cukru jest bardzo korzystnie. Mechanicznie oczyszcza ona powierzchnię i poprawia współczynnik pH w ustach. Jest doskonała w pracy w przypadku braku szczotki. Dodatkowo „oczyszcza” oddech. Po szczotkowaniu powinniśmy przepłukać jamę ustną specjalnym płynem. R E K L A M A


#

Ekspert radzi

Zimą zadbaj o swój Image Lubicie zimę? My lubimy, to doskonały czas, żeby wykonać zabiegi, z których nie skorzystamy w słoneczne letnie dni. Medycyna estetyczna i kosmetologia lubią działać pod osłoną zimowej chmurki. Dlaczego? Wszystko wyjaśniła nam Agnieszka Furmanek z Instytutu Kosmetologii IMAGE. Pochmurne, zimowe dni wcale nie są takie złe jak nam się powszechnie wydaje. To czas kiedy warunki atmosferyczne są najbardziej neutralne dla naszej skóry. Jest kilka zabiegów, które warto wykonać teraz, tak by przywitać wiosnę i lato w najlepszej formie. Najpopularniejsze z nich to: depilacja laserowa, peeling chemiczny i ostrzykiwanie kolagenem Linerase. Zacznijmy od depilacji laserowej. To bezpieczna i bezinwazyjna metoda usuwania na stałe niechcianego owłosienia zarówno u pań jak i u panów. Zabieg najlepiej sprawdza się w przypadku ciemnych włosów, niekoniecznie czarnych, wystarczy ciemny blond. Polega on na przepuszczeniu wiązki światła przez włos. Melanina, nadająca włosom barwę, pochłania światło przez co następuje uszkodzenie cebulki. Najczęściej depilowane miejsca to bikini, nogi i wąsik. Należy pamiętać, że do zabiegu musimy się odpowiednio przygotować. Co najmniej 3 tygodnie przed fotoepilacją zaprzestajemy kąpieli słonecznych, picia herbatek ziołowych zwłaszcza z rumianku, nagietka, dziurawca, rezygnujemy z depilacji mechanicznej wyłączamy z użycia preparaty z witaminą A i kwasem salicylowym, leki przeciwtrądzikowe, niektóre hormony i antybiotyki. Aby trwale usunąć owłosienie należy wykonać cykl zabiegów. Przy włosach ciemnych i grubych to zwykle sześć zabiegów w tym ostatni to zabieg przypominający. W przypadku włosów jaśniejszych i cieńszych konieczna będzie większa ilość zabiegów. W Instytucie Kosmetologii IMAGE wykupując pakiet pięciu zabiegów szósty otrzymujemy gratis. Peeling chemiczny to kolejny zabieg, na który warto poświęcić zimowy dzień, ponieważ słońce nie sprzyja jego efektom i może doprowadzić do stałych przebarwień. Zabieg służy odświeżeniu cery -przy jego pomocy spłycimy zmarszczki, zniwelujemy blizny, odblokujemy pory czy też wyrównamy koloryt. Zanim przystąpimy do zabiegu nasza skóra musi być wygojona, nie mogą się na niej znajdować rany lub opryszczka. Podobnie jak w przypadku fotoepilacji przed zabiegiem należy zrezygnować z opalania oraz z przyjmowania ziół i preparatów światłouczulających. Podczas zabiegu nakładamy kilka warstw peelingów Peeling powoduje łuszczenie się naskórka. Wizyta trwa ok. czterdziestu minut.

Następstwem zabiegu jest pękanie naskórka i jego złuszczanie. W zależności od rodzaju skóry, proces trwa około trzech dni. Dla uzyskania najlepszych rezultatów zabieg powinniśmy wykonywać w seriach, nie zapominając o odpowiednio dobranej pielęgnacji domowej. Doskonałym dopełnieniem peelingu chemicznego jest zastosowanie kolagenu Linerase. To zabieg z dziedziny medycyny estetycznej i u nas w Instytucie Kosmetologii IMAGE jest przeprowadzany przez lekarza medycyny estetycznej. Jeden zabieg to jedna ampułka 5 ml kolagenu do podania na twarz, szyję i dłonie. Rezultatem jest odbudowa skóry, przywrócenie jej gęstość, redukcja zmarszczek, rozstępów czy blizn. Specjalista podaje preparat przy pomocy strzykawki w warstwy podskórne. Cały proces jest bezbolesny, poprzedzony znieczuleniem. Pierwsze efekty można zaobserwować między siódmym, a czternastym dniem po zabiegu. W zależności od kondycji skóry zaleca się wykonanie 2-4 zabiegów po których efektem możemy się cieszyć około 18 miesięcy. Co ważne kolagen nie zmienia kształtu naszej twarzy, nie niszczy naturalnej mimiki i nie wywołuje alergii. Jeśli zdecydujemy się na serię tych zabiegów możemy być pewni, że pierwsze ciepłe dni przywitamy w wyśmienitej kondycji. A czy teraz lubicie odrobinę bardziej zimę? INSTYTUT KOSMETOLOGII ul. Maciejkowa 37/U2 Szczecin Warszewo tel. 530000925 www.szczecin.instytutimage.pl www.facebook.com/imageszczecin

Kupon rabatowy 10% na wszystkie usługi wykonane w Instytucie Kosmetologii Image* Kupon promocyjny ważny do 29.02.2016, promocje nie łączą się.

#55

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016


Zdrowie

#

STOMATOLOGIA DZIECIĘCA W Gabinetach Stomatologicznych RaDent szczególną troską otaczamy naszych najmłodszych pacjentów. Niezwykle ważne jest dla nas to, aby nasze pociechy były objęte profesjonalną opieką stomatologiczną już od najmłodszych lat, dlatego dużą wagę przykładamy do edukacji i wizyt adaptacyjnych.

Dzięki takim spotkaniom adaptacyjnym gabinet staje się dla dzieci miejscem kojarzonym z zabawą i mile spędzonym czasem. Zadbaj aby Twoje dziecko na

Gabinet RaDent Stomatologii i Protetyki Rafała Zawojskiego ul. Krzywoustego 19/5, Szczecin, tel.: +48 91 489 13 07 +48 91 489 11 63, kom.: +48 787 666 557 ul. Królowej Korony Polskiej 9/U1 tel.: +48 91 423 33 58 www.ra-dent.com.pl info@ra-dent.com.pl

R E K L A M A

Ważny do 31.05.2016 r.

Rodzice uzyskują wiele niezbędnych wskazówek aby leczenie zębów u dzieci przebiegało w bezstresowej atmosferze. Po każdej wizycie dzieci mają możliwość wybrania sobie drobnego upominku za dzielną postawę. Dla mniej odważnych dzieci stosujemy SEDACJĘ WZIEWNĄ. Jest to mieszanina gazów w postaci podtlenku azotu oraz tlenu. O szczegółach dowiesz się na wizycie adaptacyjnej.

100 zł

Na pierwszej wizycie adaptacyjnej dziecko zapoznaje się z gabinetem i lekarzem. Lekarz dentysta w formie zabawy oswaja dzieci z nieznanymi urządzeniami stomatologicznymi, pokazuje gry, w które może bawić się również w domu.

długo cieszyło się promiennym dziecięcym uśmiechem i umów wizytę kontrolną już dziś.

25 zł

JAK PRZEBIEGA PIERWSZA WIZYTA ADAPTACYJNA?


MM Trendy poleca...

#

Cukrowy efekt może trwać dłużej Gładkie - takie muszą być nasze nogi. I choć ciemne rajstopy i długie spodnie potrafią co nieco ukryć, to nie oszukujmy się, włosów na nogach trzeba się szybko pozbyć. Miesiąc temu odwiedzałam ELLA Studio Depilacji Cukrem. Wierzcie lub nie, ale było warto. Jesteście ciekawe dlaczego? ROZMAWIAŁA Agata Maksymiuk / FOTO Andrzej Szkocki

Kto nie wie, albo po prostu nie pamięta przypomnę, że do ELLA Studio Depilacji Cukrem wstąpiłam dosłowanie z biegu, przed samymi świętami. Pani Karolina, jedna z sugarystek, profesjonalnie zajęła się moimi nogami. Obiecała mi, że efekty depilacji naturalną pastą cukrową utrzymają się mniej więcej przez miesiąc – nie kłamała. Ja i pasta cukrowa spotkałyśmy się po raz pierwszy, dlatego stres i obawa przed bólem nie opuszczały mnie do zerwania pierwszej partii pasty. Okazało się, że zabieg aż tak nie boli, a atmosfera jest naprawdę słodka i odprężająca. Przed końcem wizyty dowiedziałam się, że ELLA w ofercie ma także preparaty opóźniające odrost włosów do użytku domowego. Obiecałam sobie, że przy następnej depilacji zaopatrzę się, w co trzeba i tak też zrobiłam. Wybrałam całą linię kosmetyków Ella Home Care, czyli trzy bardzo kobiece preparaty. Po zakupach ciekawość nie dawała mi spokoju do samego wieczora, kiedy to w domowym zaciszu łazienki postanowiłam przetestować wszystkie specyfiki po kolei. Na pierwszy ogień poszedł arganowy peeling do ciała. Produkt jest w 100% naturalny, dlatego zaraz po otwarciu poczułam przyjemny, delikatny i bardzo cukrowy zapach. Dla pań, które są przyzwyczajone do powszechnie dostępnych peelingów naturalna woń na pewno będzie drobnym zaskoczeniem. Do tego konsystencja - jest gruboziarnista, gęsta i (naturalnie) widać w niej kryształki cukru. Peeling łatwo się rozprowadzał i od razu czuć jego działanie. Jeszcze tylko obficie spłukać wodą, wysuszyć ciało i można zrobić test na gładkość. Skóra jest przyjemnie miękka, nawilżona i jakby bardziej odżywiona. Na opakowaniu czytam, że to zasługa nierafinowanego oleju arganowego, który sprawia, że kosmetyk działa

dwufazowo, jak peeling oraz balsam do ciała. Nie mam czasu zastanawiać się nad tym dłużej, w końcu jeszcze dwie tubki czekają na przetestowanie. Wybieram żel łagodząco-nawilżający, kojący zapach drzewa herbacianego mnie przekonuje. Lekka, żelowa konsystencja szybko się wchłania. Przez chwilę obawiam się, że substancja zacznie się kleić, jednak nic takiego się nie wydarzyło. Żel pozostawił po sobie chłodzące, lekkie uczucie. Czytam jeszcze etykietę. Brak parabenów, kosmetyk testowany dermatologicznie i zgłoszony do CPNP, żel zawiera olejek z drzewa herbacianego. I jeszcze ciekawostka - drzewo herbaciane, z którego pochodzi olejek rośnie w Australii i nie ma nic wspólnego z herbatą. Zaintrygowana ostatnią informacją biorę kolejny kosmetyk, ale chwila rozsądku - nie wszystko na raz. Balsam opóźniający odrost włosów z ekstraktem z Arniki Górskiej zostawię na rano. Kosmetyk opóźni odrost włosów oraz osłabi ich strukturę. Mija drugi tydzień i myślę, że działa. Na pewno wygładza i tonizuje skórę, zmniejsza też podrażnienia spowodowane mechanicznym usuwaniem włosów. Podobno regularnie stosowany zmniejsza częstotliwość zabiegów depilacji, ale o tym (mam nadzieję) dopiero się przekonam. Czy polecam? Drogie panie oczywiście, że polecam. Produkty Ella Home Care to doskonała opcja nie tylko do podstawowej pielęgnacji skóry po depilacji, ale i dla osób lubujących się w produktach stworzonych na naturalnych składnikach. No i świetny pomysł na prezent dla przyjaciółki. W słodkiej tajemnicy zdradzę, że linia niedługo poszerzy się o migdałowy balsam do ciała oraz mydła naturalne inspirowane starożytną recepturą z Aleppo. Ella jest słodka z natury myślę, że każdy ją polubi.

#57

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016


Kul tu ral nie

Akustyczeń na Różowo Zawarty w haśle róż definiuje odczucia wywołane patrzeniem na muzykę przez pryzmat czasów przeszłych i przyszłych. Wystąpią artyści grający różne gatunki muzyczne: jazz, blues, alternatywa, rock, klasyka, eksperymenty, poezja – wszystkie wymienione elementy przypisane zostaną między drugim a dziewiątym stycznia 2016 roku poszczególnym miejscom na mapie miasta. Na zdjęciu Rita Pax. 2-9 stycznia, różne miejsca

Leszek Możdżer gra Ravela

ZAPOWIADAMY POLECAMY ZAPRASZAMY

Przygody Lisiczki Chytruski w Operze na Zamku Poznanie twórczości Leoša Janáčka powinno zacząć się właśnie od „Przygód Lisiczki Chytruski”. Nigdy niezrealizowana przez żaden teatr operowy w Polsce „poważna opera komiczna” zainteresuje wszystkich: i dzieci, i dorosłych. 70-letni Janáček napisał operę o winie, kobietach i lesie, która wybrzmiewa głęboko poruszającym obrazem ludzkiego bytu. Muzyka skrzy się kolorami – a na scenie widzowie obserwują współistnienie świata zwierząt i świata ludzi na tle zmieniających się barw lasu w kolejnych porach roku. 23 stycznia, Opera na Zamku, godz. 19, bilety 40-70 zł

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

#58

- Dłonie mają swoją mądrość. Jakby mnie prowadziły. Muzyka zaś uwalnia się sama i żyje już własnym życiem. A ja pozostaję sam – mówi Leszek Możdżer. Lewa dłoń pianisty zmierzy się ze słynnym Koncertem fortepianowym D-dur Maurice’a Ravela. Utwór powstał na zamówienie austriackiego artysty Paula Wittgensteina, który podczas I wojny światowej stracił prawą rękę. Lewa dłoń wędruje swobodnie po całej klawiaturze – nigdzie nie odczuwamy, że wykonanie obu rąk zabrzmiałoby pełniej. A precyzyjny i zdyscyplinowany Ravel okazuje się paradoksalnie bliski Leszkowi Możdżerowi, znanemu ze swobody wykonawczej. 29 stycznia, Filharmonia im. Karłowicza, godz. 19, bilety 40-90 zł


35 lat Lombardu W programie: aranżacje na orkiestrę utworów autorstwa Jana Zeylanda. „Przeżyj to sam”, „Szklana pogoda” czy „Droga Pani z Telewizji” to piosenki, które słyszał każdy. „Lombard bez granic” to projekt jubileuszowy, który będzie miał swą premierę w filharmonii w Szczecinie. - Znane i lubiane przeboje zespołu Lombard przemienią magiczne brzmienia smyczków, porywające dźwięki instrumentów dętych przyprawimy nutą jazzowego fortepianu, dobarwimy je charakterystycznymi brzmieniami analogowych instrumentów klawiszowych czy elektrycznej gitary – zapewniają muzycy. 24 stycznia, Filharmonia im. Karłowicza, godz. 17, bilety 40-90 zł

Mad Women w teatrze Teatr Współczesny zaprasza na prapremierę spektaklu „Mad Women” w reżyserii Barbary Wiśniewskiej. Agencja reklamowa najwyższego szczebla obsługująca ważnych klientów. Pięć kobiet u władzy, z silną potrzebą dominacji i kontroli. Spotykają się na zebraniu w sprawie stworzenia kampanii nowego leku dla kobiet, który będzie rewolucyjną konkurencją dla Xanaksu. Wchodząc w role odbiorców kampanii, dowiadują się o sobie znacznie więcej niż mogły przypuszczać. Projekt jest realizowany w ramach projektu „Pikseloza”. 23 stycznia, Teatr Współczesny, godz. 19.30, bilety 26-33 zł

Koncert pożegnalny Hanna Banaszak – nuta poezji Hanna Banaszak swoją drogę artystyczną rozpoczęła pod koniec lat 70. Często podkreśla, że w pracy interesuje ją różnorodność i wiarygodność każdej kolejnej odsłony. Już na samym początku zainteresowali się nią współcześni poeci i kompozytorzy. Byli wśród nich: Jerzy Wasowski, Andrzej Trzaskowski, Jonasz Kofta, Jeremi Przybora etc. Nadal współpracuje z czołówką polskich twórców. Należą do nich: Jerzy Satanowski, Jan Kanty Pawluśkiewicz, Janusz Strobel, Zbigniew Preisner, Józef Baran i inni. Swoją interpretacją uwspółcześnia poezję Jana Kochanowskiego. Koncert Hanny Banaszak to wydarzenie zamknięte w spójną całość. Historie opowiedziane są muzyką, która trafia do każdego słuchacza z osobna. Przepełnione tęsknotą, melancholią, ale również dużą dawką energii i humoru nie pozwalają na obojętność. - Od dziecka intensywnie jeżdżę na rowerze - mówi Hanna Banaszak. Być może stąd czerpie energię, która obecna jest na każdym wydarzeniu z jej udziałem... 26 stycznia, Filharmonia im. Karłowicza, godz. 19, bilety 79-99 zł

#59

Indios Bravos - założona w 1997 roku polska grupa muzyczna, grająca mieszankę rocka, reggae i bluesa. Założycielem i liderem zespołu jest założyciel i były członek grupy Hey, gitarzysta Piotr Banach, wokalistą zaś Piotr Gutkowski – Gutek. Grupa ostatnio dużo koncertowała. W tej chwili jej członkowie pracują nad swoimi projektami i zespół na jakiś czas zawiesza działalność. Koncert zespołu Indios Bravos jest imprezą towarzyszącą ósmej edycji festiwalu Akustyczeń. 8 stycznia, DK Słowianin, godz. 20, bilety 35-45 zł

Koncert Prezydencki Tradycyjnie na początku roku Filharmonia zaprasza na Koncert Prezydencki z udziałem Zakopower. W programie: utwory z repertuaru zespołu Zakopower w aranżacjach orkiestrowych. Sebastian Karpiel-Bułecka, jak sam się przyznaje, w samochodzie słucha Bacha. Brzmienia rockowe i folkowe, charakteryzujące styl zespołu Zakopower, połączone z orkiestrowym instrumentarium, to kolejny i niezwykle oryginalny mariaż muzyki popularnej z klasyką. Znany podhalański zespół współpracował już z orkiestrami symfonicznymi Filharmonii Częstochowskiej i Kaliskiej, występował również z wybitną wokalistką operową Aleksandrą Kurzak oraz z wirtuozem skrzypiec Nigelem Kennedym. 9 stycznia, Filharmonia im. Karłowicza, godz. 19, bilety 65-120 zł

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016


Rozmowa miesiąca

#

Przywróciliśmy Zamkowi książęcy blask Barbara Igielska, dyrektor Zamku Książąt Pomorskich, już na początku rozmowy podkreśla: wolę mówić o Zamku niż o sobie. Od 25 lat związana z tym miejscem, może o Zamku mówić godzinami. Nam opowiedziała, jak Zamek się będzie zmieniał w najbliższym czasie i co będzie dla Niej najważniejsze w 2016 roku. TEKST Małgorzata Klimczak / FOTO Sebastian Wołosz

Pamięta Pani dzień, w którym stanęła na scenie sali Bogusława X przed publicznością, w dniu otwarcia Zamku po modernizacji? Były emocje? - Tak. Przede wszystkim radość i ogromną chęć podziękowania wszystkim, którzy swoją pracą, ale także wspierając nas, przysłużyli się do tego sukcesu – modernizacja skrzydła północnego Zamku była największym tego rodzaju przedsięwzięciem, licząc od otwarcia skrzydła po jego odbudowie 23 października 1959 roku. To oznaczało setki i tysiące godzin pracy nie tylko specjalistów z zakresu konserwacji zabytków czy budownictwa, ale również stałych pracowników i przyjaciół Zamku czy członków ekipy remontowej. Wszystkie te osoby zasłużyły na gorące podziękowania i mam nadzieję, że uważają zakończenie prac za również swój sukces. Kto pierwszy zaczął mówić o tym, że Zamek trzeba zmodernizować? - Zamek odbudowano kilkanaście lat po zakończeniu wojny. Propozycje prof. Latoura, z przyczyn ekonomicznych, ale pewnie też i politycznych, nie zostały w trakcie odbudowy zamku zrealizowane, a dotyczyły one m.in. dachu tarasowego, okien szklonych gomółkami, przejazdu bramnego. Z biegiem czasu nadany w latach 1958-60 wystrój wnętrz tej części Zamku stawał się coraz bardziej niezadowalający. Turyści, a także mieszkańcy Szczecina, na próżno szukali tu historycznego układu i pamiątek po książętach. Zamek bardziej przypominał biurowiec i nie był atrakcyjny dla licznie odwiedzających nas turystów. Wielu z nich kończyło zwiedzanie na dużym dziedzińcu. Czytając dziennik Filipa Heinhoffera czy inwentarze zamkowe, wielokrotnie spotykałam się z dość wprawdzie fragmentarycznymi, ale oddającymi dawny klimat opisami pomieszczeń i powoli zaczęła kiełkować w nas myśl o przywróceniu Zamkowi klimatu i książęcego blasku. Pamiętam dzień, kiedy otrzymaliśmy informację, że projekt został pozytywnie rozpatrzony i dostaniemy dofinansowanie. Pierwsze rozmowy z moim zastępcą, w 2012 roku, gdy pomysł modernizacji przestał być abstrakcyjną ideą, a stal się konkretnym przedsięwzięciem, długie dyskusje w trakcie prac. Zdarzało się, że sześciu konserwatorów dyskutowało nad kolorystyką, materiałem na posadzkę czy odcieniem fugi. Jest Pani związana z Zamkiem od wielu lat. Dzięki temu

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

praca przy modernizacji była łatwiejsza czy wręcz przeciwnie – trudniejsza, bo wiązały się z nią emocje? - Gdy dokonuje się zmian w instytucji, z którą jest się związanym od ponad 25 lat, ma się jeszcze większą świadomość ich konsekwencji. Wszyscy szczecinianie oraz turyści mają jakieś oczekiwania, swoją wizję Zamku. Trzeba także pamiętać, że za każdą zmianą stoją ludzie, dla których modernizacja oznacza konkretne zmiany w pracy. Wyłączenie skrzydła północnego z działalności Zamku na okres dwóch lat wiązało się m.in. ze zmniejszeniem zatrudnienia. To są zawsze trudne decyzje. Dzięki modernizacji Zamek wzbudza większe zainteresowanie. Podczas dni otwartych przyszło mnóstwo osób. To stwarza wyzwania, żeby to miejsce było jeszcze bardziej atrakcyjne. Co nowego pojawiło się na Zamku? - W najbardziej reprezentacyjnej sali Zamku – księcia Bogusława X, odtworzyliśmy właściwą dla renesansu dekoracyjność. Przy całkowitym braku danych co do autentycznego wystroju – wykonaliśmy malaturę, nawiązującą do dekoracji dawnego kościoła z 1909 r. autorstwa Paula Kutschmanna. W oknach sali Bogusława X pojawiło się witrażowe szklenie tzw. plaster miodu, charakterystyczne dla Pomorza. W trakcie badań w zachodniej partii kościoła, dokładnie pod sceną, odsłoniliśmy posadowione bardzo płytko pod posadzką relikty architektoniczne średniowiecznej zabudowy Wzgórza Zamkowego. Można je zobaczyć przez przeszklenia w podłodze i ścianie przedniej sceny oraz częściowo - w posadzce. Dzięki montażowi windy udostępniliśmy obiekt dla osób niepełnosprawnych i skomunikowaliśmy wszystkie kondygnacje. Krypcie przywróciliśmy jej dawną funkcję. Można w niej teraz zobaczyć przechowywane tam przez kilkaset lat sarkofagi książęce, a na dachu skrzydła powstał taras widokowy, który planowano odtworzyć już po wojnie. Teraz będzie można podziwiać z tarasu, zgodnie z wizją M. Meriana, uwiecznioną na rycinie C. v. Ostena z 1652 r., panoramę Szczecina. Zamek ma swoją historię. Ma Pani pomysły jak tę historię wypromować?- Nasza instytucja, usytuowana w dawnej siedzibie władców Pomorza Zachodniego, jest zobowiązana do popularyzowania wiedzy o przeszłości i dorobku kulturowym

#60


#

naszego regionu. Już w latach panowania Bogusława X, Zamek był ośrodkiem przyciągającym historyków, poetów i uczonych. W salach księcia Eryka Pomorskiego oraz króla Stanisława Leszczyńskiego prezentowana jest do końca lutego 2016 roku wystawa „Metafora świata. Filip II jako władca i kolekcjoner”. Warto przyjść i zobaczyć m.in. trzy najważniejsze fundacje księcia: Srebrny Ołtarz Darłowski, elementy wyposażenia Kabinetu Pomorskiego oraz Wielką Mapę Księstwa Pomorskiego. Po raz pierwszy te trzy wybitne dzieła prezentowane są razem na jednej wystawie, w miejscu, w którym zrodziły się decyzje o ich powstaniu. Do skrzydła północnego przeniesiony został Gabinet Lubinusa wraz z interaktywną animacją mapy w wersji polskiej, angielskiej i niemieckiej. Pracujemy nad nowymi projektami, by pozyskać środki na organy Grueneberga do sali Bogusława X, ekspozycję multimedialną poświęconą genealogii dynastii Gryfitów w nowej sali ekspozycyjnej przed Kryptą. Powoli tworzymy własną kolekcję, wzbogacamy ją o mapy, monety, dokumenty i starodruki. Zamek zyskał bardziej „zamkowy” wygląd. To przede wszystkim piękne wnętrza. Ale warto te wnętrza wypełniać pięknymi i ciekawymi eksponatami. Jakie są najbliższe plany wystawowe. Co będziemy mogli zobaczyć w Zamku? - Jak już wspomniałam, do końca lutego 2016 roku można zobaczyć wystawę przybliżającą postać księcia Filipa II, następnie pokażemy m.in. wystawę „Sygnowano: Bunsch”, na której zostaną zaprezentowane dzieła kolejnych generacji wybitnie

Rozmowa miesiąca

uzdolnionej rodziny Bunschów. Wystawę „Ukraina światu”, w ramach której pokażemy cenne zabytki z okresu pomiędzy VI tysiącleciem p.n.e. po XII wiek p.n.e., dokumentujące najważniejsze okresy bogatej historii Ukrainy. Przypomnimy twórczość szczecińskich artystów: Przemysława Cerebież-Tarabickiego i Leonii Chmielnik, a jesienią do Zamku powróci Festiwal Polskiego Malarstwa Współczesnego. Zamek został zmodernizowany, ale to nie koniec prac. W planach jest wykonanie tarasu, zagospodarowanie skarpy. Jak to będzie wyglądało i kiedy zobaczymy efekty? - W tym roku przygotowaliśmy dokumentację „Kompleksowe zagospodarowanie tarasów Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie. Etap I – opracowanie dokumentacji projektowej” oraz „Dokumentację projektową dla skrzydła menniczego Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie”. W 2016 r. będziemy pisać wnioski, by uzyskać dofinansowanie na ich realizację i mam nadzieję, że w 2018 roku Zamek będzie miał starannie zagospodarowane otoczenie. Co będzie najważniejsze dla Pani w 2016 roku? - Pozyskanie środków na realizację naszych planów oraz by oferta kulturalna prezentowana na Zamku, zwłaszcza teraz, po zakończeniu prac modernizacyjnych w skrzydle północnym, zainteresowała przybywających do nas turystów, stając się doskonałym uzupełnieniem oferty turystycznej w regionie.

#61

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016


#

Sport

Ta piękniejsza strona sportu Choć nie grają w kosza, są na każdym meczu rozgrywanym w Azoty Arenie. Wybiegają na boisko i przyciągają uwagę tłumów. Są piękne i dają niesamowite show. Kto? Szczecińskie cheerleaderki. Jedne tańczą dla koszykarzy, inne trenują i przywożą medale. TEKST Anna Folkman / FOTO Monika Bączyk / Wilki Morskie

- Trzy lata temu byłam w Stanach Zjednoczonych, szkoliłam się tam z zakresu tańca. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłam, jak od podstaw wygląda przygotowanie grup cheerleaderskich – wspomina Paula Pilarska ze szkoły Dance Studio PAA. - Byłam zafascynowana i zaczęłam w internecie oglądać filmiki z ich występami. W głowie pojawił się pomysł, by taką grupę stworzyć w Szczecinie. Pauli spodobał się amerykański styl, inny od wszystkich, które dotąd znane były w Polsce. - Chciałam stworzyć grupę sportową. Oczywiście z ładnymi dziewczętami, które jednak bardziej niż na tańcu skupiałyby się na akrobacjach, piramidach czy wyskokach. Tak, by całe show było jeszcze bardziej spektakularne. Dwa lata temu zaczęłam zbierać ekipę. Na początku było osiem osób, później przyłączały się kolejne dziewczęta, w efekcie grupa o nazwie Shades Cheerleaders liczy teraz ok. 20 dziewcząt. Są to tancerki z Dance Studio PAA.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

- W Stanach grupę tworzą akrobatki, które trochę tańczą. My mamy tancerki, które wykonują elementy akrobatyczne - dodaje Paula Pilarska. - Stroje, choreografia, ruchy, muzyka, akrobacje. Podobieństwa są na każdym kroku. W ubiegłym roku tańczyły dla Husarii Szczecin, naszych amerykańskich futbolistów. - W tym roku trochę nasze drogi się rozeszły, ale tańczyłyśmy też na meczach Pogoni Szczecin – zauważa Paula Pilarska. - Obecnie mamy lekki przestój, ale chętnie zaprezentowałybyśmy się jako cheerleaderki. Mamy stroje, choreografie, cały czas trenujemy. Bierzemy udział w turniejach i odnosimy sukcesy. Dziewczyny wróciły niedawno z Mistrzostw Świata w Czechach. W konkurencji cheerleaderek zdobyły pierwsze miejsce i wywalczyły złoty medal. Zrobiły tam furorę. - Pierwszy raz jurorzy i widzowie zobaczyli taką naprawdę dużą grupę, która nie tylko tańczy, ale wykonuje bardzo zaawansowane elementy akroba-

#62


#

tyczne – podkreśla założycielka Shades Cheerleaders. - Nikt nie mógł uwierzyć, że jesteśmy z Polski. - Występy podczas przerw na meczach, to wyzwanie dla każdego tancerza – zauważa Paula Flamer z Shades Cheerleaders, studentka informatyki. - To zawsze coś innego, inna publika, muzyka – to nie są znane piosenki, atmosfera, widzowie. Zaczynałyśmy od nowoczesnego tańca, teraz wykonujemy akrobacje, których nigdy wcześniej nie robiłyśmy. Dzięki temu można się rozwijać. King Wilki Morskie Cheerleaders przynależą do szczecińskiej drużyny koszykarskiej. - Grupa utworzyła się, kiedy koszykarze weszli do ekstraklasy. To było rok temu w sierpniu i wtedy zaczęły się treningi. W październiku miałyśmy pierwsze występy – opowiada Natalia Serafin, obecna szefowa grupy, gimnastyczka artystyczna, studentka w Instytucie Kultury Fizycznej w Szczecinie. - Tak, jak wiele dziewcząt, przyszłam na casting do tanecznego fanklubu, który organizowały Wilki. Podczas przerw koszykarskich meczów stanowią grupę 12 dziewcząt. Wiadomo jednak, że potrzebna jest jak w grze – rezerwa. Kiedy sędzia daje znak na przerwę, daje drużynom czas,

Sport

one wybiegają na boisko. W ciągu jednego meczu około 8-9 razy. Za każdym razem trzeba zaprezentować coś innego. - Musimy być w stałej gotowości, kibicować, rozkręcać publiczność – dodaje Natalia. - Czasami po 3 sekundach jest następna przerwa i nawet nie zdążymy się przebrać, ale choreografia musi być ustalona. Wszystkie układy są utrwalane na treningach, by na każdy mecz zaoferować kibicom coś nowego. Musimy odnajdywać się w każdym stylu tanecznym, do tego dochodzą jeszcze akrobacje – szpagaty, gwiazdy, podnoszenia itd. Natalia jest trenerem, dobiera stroje, muzykę. Grupa ma swoją krawcową. Dziewczęta tańczą w szortach, mają świecące komplety do połączenia różnych elementów. W domu szafa pęka w szwach. - Na mecz każda jedzie z walizką – śmieje się Natalia. Ze strojów można zrobić 20 różnych kombinacji. Do tego jeszcze gadżety. Wszystko sponsorują „Wilki”. - Mamy kapelusze, krzesła, wstążki, pompony – wymienia Kamila Hauzer, studentka prawa. - Przynależymy do Wilków, więc nigdzie więcej nie występujemy. W ubiegłym roku tylko raz tańczyłyśmy gościnnie w eliminacjach do Mistrzostw Świata w piłce ręcznej kobiet. Dziewczęta trenują trzy razy w tygodniu. Treningi są otwarte. Można się umówić i przyjść, by spróbować swoich sił.

#63

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016


#

Podróże

Gdzieś tam na końcu świata Szczecinianka Natalia Bobak, wraz z grupą podróżników z Polski postanowiła sprawdzić, gdzie leży koniec świata. Latem wyruszyli do Magadanu w Rosji. Ucieczka przed chmarą komarów, zatopienie auta w wielkiej kałuży, porzucone ciężarówki i spotkania z Polakami żyjącymi na Wschodzie – to tylko niektóre z przygód, jakie spotkały ich na trasie. TEKST Paulina Targaszewska / FOTO Mariusz Stach / Bożena Borowik / Natalia Bobak

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

#64


#

Kiedy po raz pierwszy usłyszałam nazwę Magadan, zrobiłam wielkie oczy. Gdzie to w ogóle jest? Potem, dzięki mapie okazało się, że to prawdziwy koniec świata. - Magadan leży na samym końcu Rosji. Dalej dojechać się już właściwie nie da. Wiedziałam, że muszę tam pojechać - opowiada Natalia Bobak. - Niewielu osobom udało się tam dotrzeć, co sprawiło, że ta podróż była jeszcze bardziej ekscytująca. W wyprawie, oprócz Natalii, udział wzięło jeszcze siedem innych osób z Polski. Wszyscy poznali się na portalu podróżniczym. Na początku lipca wyruszyli z miejscowości Piątek. Stąd udali się do Moskwy, a dalej do Irkucka i na Magadan. Trasa wcale nie była łatwa. Podróżnicy najbardziej obawiali się niedźwiedzi, które w tej części Europy i Azji są niezwykle często spotykane. Ostatecznie na żadnego jednak nie natrafili. Dały się im jednak we znaki inne stworzenia. Szczególnie komary. - Latały ich tam chmary – opowiada Natalia. - Szczelnie ubieraliśmy się w samochodzie. Ledwo było nam widać oczy. Z auta biegiem pokonywaliśmy odcinek do namiotów, w których mieliśmy nocować. Na szczęście komary męczyły nas tylko na trasie do Uralu. Dalej nie było już ani jednego. Nie brakowało za to innych zwierząt, np. stad dzikich koni, które biegały wolno wokół ich samochodów albo sępów, które w grupach szukały pożywienia. Na szczęście Natalia i jej współtowarzysze na swojej trasie nie spotykali jedynie zwierząt. W trakcie podróży poznali wielu przyjaźnie nastawionych ludzi. Spotkali się nawet z Polakami mieszkającymi w osadzie niedaleko Bajkału. - Wierszyna to niewielka polska osada w Rosji. Żyje tam około 70 polskich rodzin. Polacy osiedli w niej dobrowolnie, bo po I wojnie światowej car obiecał im tam ziemię. Słowa dotrzymał i na stałe tam zamieszkali – opowiada Natalia. - Wciąż jednak mówią po polsku, chodzą do tamtejszej szkoły, mają polski kościół. Nie zamierzają jednak do ojczyzny wracać. Na stałe się już w Rosji zadomowili. Nie tylko Polacy witali ich jednak z otwartymi ramionami. - Stosunki pomiędzy Rosją a zachodnią Europą są napięte, ale nie wpłynęły w żadnym wypadku na to, jak byliśmy przez Rosjan odbierani – opowiada Natalia. - Wszyscy byli wobec nas nie-

Podróże

zwykle przyjacielscy i mili. Każdy pomagał, jak mógł. Oferowali noclegi, pomagali naprawiać samochody, karmili i częstowali smakołykami. Dla przykładu: jeden z nich o imieniu Sergiej miał nas przyjąć do swojego domu tylko na chwilę. Ostatecznie spędziliśmy z nim kilka dni. Nic też nam nie zginęło, nawet kiedy na długo zostawialiśmy samochody bez żadnego nadzoru. W zamian za przyjaźń Rosjanie na pamiątkę dostawali… paprykarz szczeciński. - Polecam wszystkim podróżnikom – śmieje się Natalia. - Jest mały, kompaktowy, w dobie kryzysu uratuje nam życie, a jak zostanie, to jest idealną pamiątką dla miejscowych. Na puszkach się podpisywaliśmy i z pomocą paprykarza okazywaliśmy wdzięczność. Ofiarowaliśmy go m.in. Mongołom, którzy pomogli nam wydobyć samochody, które zakopały się w błocie. Paprykarz trafił też w ręce dwóch autostopowiczów z Polski, których spotkaliśmy na granicy rosyjsko-mongolskiej. To był jakiś szczęśliwy traf, że akurat wszyscy się tego dnia tam spotkaliśmy i wszyscy pochodziliśmy z Polski. Który moment wyprawy był najgroźniejszy? Na pewno ten, w którym podczas zabawy jeden z samochodów niemal całkowicie utonął. Na trasie podróżnicy spotkali dwie ogromne kałuże. Przez pierwszą dla zabawy postanowiła przejechać autem drużyna Natalii. Kałuża była płytka, woda się rozbryzgnęła, było dużo śmiechu. Kierowca drugiego auta także chciał się popisać i rozpędzony postanowił przejechać przez sąsiednią kałużę. Auto stanęło po klamki w drzwiach w wodzie. - Podróżnicy szybko zaczęli ratować elektroniczny sprzęt i wychodzili z auta przez okna w drzwiach – wspomina Natalia. - Nie było nam wtedy do śmiechu, bo trzeba było samochód specjalnie wyciągać na lince. Wszystko w środku było mokre. Nie wiedzieliśmy czy kontynuowanie podróży będzie dalej możliwe. Skończyło się jednak na strachu i teraz z perspektywy czasu się z tego śmiejemy. Wyprawa, choć do najłatwiejszych nie należała, tylko rozpaliła miłość do poznawania odległych zakątków świata. - Kolejne podróże przede mną. Już jestem w trakcie planowania. Na pewno jeszcze nie raz się pochwalę jakąś wyprawą – mówi z uśmiechem Natalia.

R E K L A M A

Pośrednictwo wizowe ● Rosja ● Białoruś ● Kazachstan ● Uzbekistan ● Tadżykistan ● Azerbejdżan ● Chiny ● Indie ● Algieria ● Brazylia ● Wietnam ● Inne Konsultacja przy wypełnianiu wniosku wizowego oraz formalności przy wyjeździe do USA Uwaga! Zmiana siedziby biura z ul. Felczaka 8 na Al. Niepodległości 18-21 lok. 423 Al. Niepodległości 18-21, lok. 423, 70-412 Szczecin | tel. + 48 605 781 157 e-mail: roma@roma.szczecin.pl | www.roma.szczecin.pl


Rozmowa

#

#Co u Pana słychać #Dariusz Wieczorek

W szkole zawsze miałem piątkę z matmy TEKST Bogna Skarul / FOTO Sebastian Wołosz

- Z tego co opowiadasz, jesteś z krwi i kości politykiem. A ja chciałam Cię zapytać, co u Ciebie prywatnie słychać? Prywatnie... (śmiech) Wszystko po staremu. Ta sama żona, ten sam dom, ten sam syn i ten sam, od czterech lat, samochód.

- Co u Ciebie, Darku słychać? - Można powiedzieć, że wszystko dobrze. Ale... - Ale? Chyba wszyscy widzimy, co się stało po 25 października i z tego punktu widzenia nie jest dobrze. Raz, że nie ma lewicy w Sejmie, co uważam za wielką stratę. Dwa, bo lewica w parlamencie znalazłaby metodę, jak zatrzymać te różne koncepcje i propozycje jakie się pojawiają. Ale stało się, jak się stało.

- Nic się nie dzieje? No może to, że syn przygotowuje się do matury. Ja przy okazji też. Staram się przypominać sobie, jak tam w tej matematyce było. Przyznam, że mam pewne kłopoty.

- To co teraz lewica robi? Porządkuje swoje sprawy i obserwuje to, co się dzieje. I czeka na rozwój wypadków. - Te „wypadki” dość szybko następują. Mamy czas wymiany kadry. Nie boisz się o swoją posadę? Nie boję się. Jestem inżynierem elektrykiem specjalność sieci energetyczne. Pracuję w ENEI już od 15 lat. Natomiast wymianie kadr nie ma się co dziwić. Każda ekipa tak robi. Jak SLD czy PO rządziło, robiło to samo. Ważne, by zastępować tę kadrę menedżerską jeszcze lepszą kadrą menedżerską. Ten, kto będzie stał na czele wielkich koncernów, powinien mieć szerokie kompetencje, a nie tylko legitymację partyjną. - W związku z tym, że SLD nie ma w Sejmie i partia ma mniej pracy, czy Ty masz teraz więcej czasu wolnego? Trudno mi to porównać, bo cały czas jestem w biegu. Jestem samorządowcem z krwi i kości i staram się być aktywny. W ubiegłym miesiącu SLD wystąpiło o powołanie w regionie zespołu parlamentarnego. W tej chwili wszyscy zajęci są Warszawą i tym, co się tam dzieje, a my, tu w regonie, chcemy rozmawiać o tunelu w Świnoujściu, albo kiedy będzie stadion w Szczecinie. - Właśnie, co z tym stadionem? Dzisiaj doradzałbym panu prezydentowi... - Chciałbyś zostać jego doradcą w sprawie stadionu? Nie. Doradzam w innym kontekście. - Czyli? Doradziłbym, aby znalazł projekt z 2000 roku, który przygotowywał ówczesny zarząd miasta, gdzie byłem wiceprezydentem. Już wtedy przygotowaliśmy projekt rozbudowy stadionu z zamkniętą, czwartą trybuną. Dzisiaj, jak słyszę, że remont ma kosztować 150 mln zł, to wiem, że będzie kosztował 200 mln zł.

- Ty? Elektryk? - Gigantyczna liczba różnych wzorów mnie przytłoczyła. Przyznam, że często nie wiem o co w tych zadaniach chodzi, choć zawsze w szkole miałem piątkę z matmy. Moje spostrzeżenia nie oznaczają, że matematyka nie jest w życiu potrzebna. Oj jest, choćby do wyliczenia liczby kafelek potrzebnych do remontu łazienki. W domu jestem za to odpowiedzialny. Z żoną konsultuję wielkość i kolor. I nie skarżę się, bo to lubię! Przyznam także, że w ubiegłym roku z synem postanowiłem wytapetować pokój. - Udało się? - Nic nie odstaje. Choć w niektórych miejscach... Ale przecież trening czyni mistrza. - To zapraszam do siebie.- Jeżeli będą jakieś zlecenia, to w weekendy może... (śmiech). - A kto u Ciebie w domu gotuje? - Niestety, muszę przyznać, że oprócz jajecznicy i parówek niewiele potrafię. Kuchnia to domena żony. - Masz jakąś ulubioną potrawę? - Sporo. Lubię na przykład roladki z kurczaka, potrawy z warzyw, albo coś z kuchni chińskiej. Co prawda ta chińszczyzna jest z torebki, ale kunszt widać w doprawianiu. - Nie boisz się tak publicznie powiedzieć, że jadasz dania z torebki? Nie dostaniesz za to tłuczkiem w głowę? - Gdzie tam. U nas w domu, jak zajrzeć do lodówki czy zamrażarki, to tych torebek trochę jest. A my we dwójkę pracujemy. Nie mamy czasu na gotowanie. Torebki jak najbardziej akceptuję, tak jak kurczaka z rożna kupionego przy ul. Duńskiej. Ale musi to być kurczak szczeciński z Drobimexu.

Dariusz Wieczorek - samorządowiec, były wiceprezydent Szczecina, szef SLD w Zachodniopomorskiem, pracuje w ENEA Operator sp. z o.o. , kibic Pogoni Szczecin, w wolnych chwilach gra na perkusji, żona Beata Mikołajewska -Wieczorek pracuje w szczecińskim ośrodku telewizji, syn w klasie maturalnej, pies „Kiler” (z którym lubi wychodzić na spacery), wypoczywa... grając w tenisa lub kosząc trawę w ogrodzie.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

#66


Synonim ekologii

Biurowiec, hala, ale przede wszystkim centrum edukacji ekologicznej i energooszczędnej. Wszystko w jednym budynku, wszystko oprawione nowoczesnym designem i funkcjonalnością. Otwarte pomieszczenia, industrialne elementy, połączone z zielenią kwitnącą we wnętrzach sprawiły, że projekt firmy IDS Architekci wykreuje przestrzeń, której pozazdrości nam nie jedna europejska stolica. Maciej Panek, prezes zarządu IDS Architekci Sp. z o.o.

Do realizacji projektu można już odliczać dni. Inwestor planuje rozpocząć budowę w drugiej połowie 2016 roku. Budynek pojawi się w Szczecinie przy ulicy Południowej. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że to kolejny biurowiec, wcale tak nie jest. W jego wnętrzu skryje się centrum edukacji ekologicznej i energooszczędnej oraz centrum szkoleniowe. Inwestorem jest firma FHU Multi Projekt, która od ponad 10 lat zajmuje się stawianiem hal i biurowców. Projekt IDS Architekci został wybrany przede wszystkim dzięki innowacyjności. - Zależało nam, aby budynek był inny, aby wyróżniał się na tle budynków biurowych w naszym mieście – wyjaśnia Robert Król, prezes FHU MULTI PROJEKT. - Chcieliśmy, aby każdy wchodzący do środka był pod wrażeniem i czuł, że to właśnie jest przyszłość budownictwa. To miejsce musi być synonimem ekologii. Każdy kto tu przyjdzie będzie mógł na własne oczy przekonać się, że pro-ekologiczne rozwiązania mają sens i że jest to nasza przyszłość. Dostęp do budynku będzie miała jak najszersza grupa ludzi. Inwestorzy są już po pierwszych rozmowach z lokalnymi Uniwersytetami, szkołami średnimi, gimnazjami, a nawet przedszkolami. Ze względu na charakter obiektu, odwiedziny będą miały formę zorganizowanych wycieczek z przewodnikiem. Obserwując wizualizację, nie da się nie zauważyć zieleni obecnej we wnętrzu. Nie znalazła się tam bez przyczyny. - Rozpoczęliśmy proces, który pozwoli

nam uzyskać certyfikat LEED, przyznawanego liderom budownictwa ekologicznego i zrównoważonego – mówi Robert Król. - Co za tym idzie projekt cały czas jest monitorowany przez inspektora. Już teraz, w fazie projektowej musimy skupiać się na ekologicznych i energooszczędnych rozwiązaniach, aby przestrzenie biurowe wykorzystywały jak najwięcej światła słonecznego, aby zużycie wody z sieci było jak najmniejsze, wentylacja i klimatyzacja była jak najbardziej zoptymalizowana. Ciekawym momentem, podczas uzyskiwania certyfikatu będzie sam proces budowlany. Rzadko widuję się, aby na budowie wszystkie zużyte materiały były poddawane recyklingowi, a ogrodzenie placu było zrobione z bali słomy. To nowe doświadczenie, ale wierzymy, że ekologia to strona, w którą zmierza światowe budownictwo. Obserwując rynek, dostrzeżemy, że inwestorzy często rezygnują z nowoczesnego designu na rzecz sprawdzonych rozwiązań i w stu procentach wykorzystania przestrzeni. Projekt firmy IDS Architekci udowadnia, że można połączyć funkcjonalność z nowoczesnością. - Jesteśmy firmą budowlaną z wieloletnim doświadczeniem, a ten biurowiec będzie naszą wizytówką – mówi Robert Król. - Zależało nam, aby projekt był inny, wnosił coś nowego, pokazywał najnowsze trendy światowego budownictwa. Jak tylko zobaczyliśmy pierwszą koncepcje przygotowaną przez firmę IDS Architekci, wiedzieliśmy, że to jest właśnie to, czego szukamy.

IDS Architekci Sp. z o.o., ul. Targ Rybny 2, 70-535 Szczecin mobile: +48 608 42 42 09, tel/fax: 91 484 30 56, tel: 91 813 62 23, tel: 91 813 62 24, tel: 91 813 62 25, e-mail: maciejpanek@home.pl, www.idsarchitekci.pl, www.maciejpanek.pl


Trendy towarzyskie

#

Czwarta migawka

W Muzeum Techniki i Komunikacji po raz czwarty odbył się wernisaż podsumowujący rok pracy szczecińskich fotoreporterów pod nazwą „Szczecińska Fotografia Prasowa 2015. Czwarta migawka”. Na imprezie pojawili się nie tylko fotoreporterzy, ale miłośnicy fotografii, którzy podziwiali najciekawsze zdjęcia mijającego roku, które ukazały się w szczecińskich mediach. (mk) Od lewej: poseł Piotr Misiło, marszałek Olgierd Geblewicz, prezydent Szczecina Piotr Krzystek.

Celina Wojda i Sebastian Wołosz (w środku), MM Trendy, Przemysław Makawczyk, wielbiciel fotografii.

Cezary i Edyta Pazurowie.

Grzegorz Kaźmierczak (z lewej) i Jacek Ogrodniczak, Muzeum Techniki i Komunikacji.

Andrzej Szkocki, fotoreporter MM Trendy z mamą.

Były poseł SLD Stanisław Wziątek.

Foto: Sebastian Wołosz

Pierwszy oficjalny bankiet w Hotelu Dana Bankiet odbył się z okazji otwarcia nowego, 4-gwiazdkowego Hotelu Dana wraz ze SPA oraz nowoczesnym centrum konferencyjnym. Inwestorem jest J.W. Construction Holding S.A. (pit)

Łukasz Węgrzyn (od lewej), Łukasz Wądołowski i Jakub Lisowski, Gazeta Wyborcza.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

#68

Foto: Andrzej Szkocki

Klaus Roppel, prezes Drobimex SA.


55 lat TVP Szczecin

Uroczysta gala z okazji TVP Szczecin odbyła się w gościnnych murach szczecińskiej Opery na Zamku. Kilkuset gości, którzy wzięli w niej udział, oklaskiwało laureatów plebiscytu na osobowość telewizyjną 55-lecia oraz śmiało się z anegdot prowadzącego galę Dariusza Baranika, który komentował odświętne marynarki przywdziane tego wieczoru przez operatorów kamer. Dyrektor ośrodka Maria Bartczak dziękowała wszystkim za wieloletnią współpracę. Redakcja MM Trendy życzy kolejnych udanych lat szczecińskiej TVP. (red) Od lewej Alicja Dąbrowska (Biuro ds. Organizacji Pozarządowych), Zbigniew Pyszkowski (prezes Towarzystwa Przyjaciół Dzieci Zachodniopomorski Oddział Regionalny w Szczecinie), Joanna Gabinowska (Biuro ds. Organizacji Pozarządowych).

Dariusz Baranik i Jarosław Dobrzyński.

W środku Kinga Krzywicka (prezes fundacji Zachodniopomorskie Hospicjum dla Dzieci i Dorosłych).

Dariusz Więcaszek, szef Północnej Izby Gospodarczej, z żoną.

Pogodynka TVP Szczecin Elżbieta Wojciechowska.

Jarosław Jaz, redaktor naczelny MM Trendy i Sebastian Napieraj, obecnie TVN.

Zastępca prezydenta Szczecina Krzysztof Soska.

Foto: Sebastian Wołosz

Wyjątkowi wolontariusze

Maria Bartczak, dyrektor oddziału i redaktor naczelna TVP Szczecin.

7 grudnia w Teatrze Lalek Pleciuga swoje święto obchodzili wolontariusze. Zastępca prezydenta miasta Krzysztof Soska wręczył wybranym nagrody i dziękował za ich codzienne poświęcenie na rzecz potrzebujących. W trakcie gali można było także obejrzeć film, w którym dziennikarze szczecińskich mediów wcielali się w wolontariuszy na terenie miasta. (ta)

Szef redakcji Kroniki Michał Fit z partnerką.

#69

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 01/2016

Foto: Sebastian Wołosz

Od lewej: Aleksandra Białonowicz (przedstawicielka Szczecińskiej Rady Działalności Pożytku Publicznego), Dorota Korczyńska (przedstawicielka Szczecińskiej Rady Działalności Pożytku Publicznego), zastępca prezydenta Szczecina Krzysztof Soska i Mirosław Gosieniecki (wiceprezes Szczecińskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego).


#TU NAS ZNAJDZIESZ • Colorado Steakhouse, Wały Chrobrego 1a • Bohema, Wojska Polskiego 67 • Starbucks Coffee, Brama Portowa, CH Kaskada • Willa Ogrody, Wielkopolska 19 • Columbus Coffee, „Galaxy” ,Wyzwolenia 18-20, • Atrium, Wojska Polskiego 75 „Turzyn”, Boh. Warszawy 42, „Oxygen” Malczewskiego • Willa West Ende, Wojska Polskiego 65 26, „DriveUp!”, Struga 36, „Piastów”, Piastów 5/1, • Niebo Wine Bar, Cafe Rynek Sienny 3 „Nikola”, Krzywoustego16, „Medyk”, Bandurskiego • La Passion du Vin, Sienna 8 98, „Meeting Point”, Żołnierza Polskiego 20 • Chałupa, Południowa 9 • Coffee Heaven, CH Galaxy • Bachus, Sienna 6 • City Break, CH Galaxy • Dieta Bar, Willowa 8 • So!Coffee, CH Outlet • Sabat, Warowna 5, Stargard Szczeciński • Fabryka, Deptak Bogusława 4/1 • Hotel - Restauracja SPICHLERZ, Czarnieckiego 10, • Fanaberia, Bogusława 5 Stargard Szczeciński • Teatr Mały, Bogusława 6 • Dzika Gęś, Pl. Orła Białego 1 • Cafe Castellari, Jana Pawła II 43 • Wół i Krowa, Wielka Odrzańska 20 • Public Cafe, Jana Pawła II 43 • Giovanni Volpe, Tkacka 64D • Cinnamon Garden, Jana Pawła II, Tuwima • Tokyo i Buddah, Rynek Sienny 3 • CafeIn, Kaszubska 67 • Orsola, Plac Żołnierza Polskiego 3/1a • Cafe Popularna, Panieńska 20 • Pasja Fabryka Smaku, Śląska 12/1 • Coffee Point, Sikorskiego róg Pułaskiego • Trattoria Toscana, Plac Orła 10 • Coffe Point, Staromiejska 11 • El Tapatio, Kaszubska 3 • Public Cafe, Wielka Odrzańska 18 • Sztokholm, Bulwar Piastowski • Kawiarnia Koch, Wojska Polskiego • The Greek Ouzeri, Bulwar Piastowski • Czekoladowa Cukiernia „SOWA”, • Public, Wielka Odrzańska 18A Wojska Polskiego 17 • Willa Sadyba, ul. Ku Słońcu 40 • Czarna Owca, Wojska Polskiego 29/9 • Dom Chleba, Niepodległości 2 • Cafe Hormon, Monte Cassino 6 • Corner Cafe, Tkacka 64d • Szczecińskie Centrum Tenisowe, Dąbska 11a • Jazz Bar Spotkanie, Warowna 9, • Fit Town, Europejska 31 Stargard Szczeciński • North Gym Fitness Club, Galeria Północ, Policka 51 • Corona Coffee, Al. Piastów 30 (Piastów Office Centre), • RKF, Jagiellońska 67/68 ul. Kaszubska 67 • Marina Squash Fitness Club Karpia 15 • Lady Fitness&Wellness, Mazowiecka 13 • Fitness Club, Monte Casino 24 • Marina Club Dąbie, Yacht Klub Polska Szczecin • Beverly Hills Akademia Urody, CH Auchan, Przestrzenna 11 CH Galaxy, CH Kaskada • Squash na Rampie, Jagiellońska 69 • Studio Urody Masumi, Bogusława 3 • Elite Sport Club, Spółdzielców 8k, Mierzyn • Dr Irena Eris Kosmetyczny Instytut, Felczaka 20 • Fitness Forma, Szafera 196 B • Imperium Wizażu Jagiellońska 7 • Universum Fitness Club, Wojska Polskiego 39a • Modern Design Piotr Kmiecik, Jagiellońska 93/3 • Bene Sport Centrum, Modra 80 • ART MEDICAL CENTER, Langiewicza 28/U1 • Firama - Cavallo Sklep Jeździecki. • Cosmedica, Leszczynowa (Rondo Zdroje) Przybyszewskiego 4 • L’amour Institute, Łokietka 7 • Filozofia Piękna, Mała Odrzańska • Salon fryzjerski YES, Małkowskiego 6 • Salon Fryzjerski Keune, Małopolska 60 • Studio Fryzjerskie Karolczyk, Monte Cassino 1/14 • Salon Mody Brancewicz, Jana Pawła II 48 • Belle Femme, Monte Cassino 37a • Atelier PASJA, Wojciecha 12 • Cosmedica, Pocztowa 26 • BM, Wojska Polskiego 29 • Hair & tee, Potulicka 63/1 • MarcCain, Wojska Polskiego 43 • Obssesion, Wielkopolska 22 • CH Galaxy, punkt informacyjny • Dermedica, Wojska Polskiego 215 • Natuzzi, Struga 25 • Enklawa Day Spa, Wojska Polskiego 40/2 • MOOI wnętrza, Wojska Polskiego 20 • Bailine, Żółkiewskiego 13 • B.E. Kleist Jubiler, Rayskiego 20/2 • Sam Sebastian Style, Pocztowa 7 • Marczewski Showroom Niebuhrstrasse 11 • Studio Fryzjerskie VEGAS, Panieńska 46/6 Berlin Charlottenburg • Atelier Jagiellońska 9, ul. Jagiellońska 9 • KAG Meble i Światło S.C., Struga 23 • Fryzjerskie Atelier Katarzyny Klim, • Sklep Firmowy Zakładów Ceramiki Królowej Jadwigi 12/1 Bolesławiec, Krzywoustego 78 • Salon kosmetyczny Gaja, Wojska Polskiego 10 • Salony Terpiłowski, C.H.KASKADA (Niepodległości 36), • Hotel SPA Akacjowy Dwór Trzebiatów 14 C.H.AUCHAN (Ustowo 45) , C.H.STER (Ku Słońcu 67), k/ Stargardu C.H.GALAXY (Al. Wyzwolenia 18) , C.H.TURZYN (Boh. • Salon Urody O.K. Leduchowskiego 19 Warszawy 42), Jagiellońska 16 • Gabinet Kosmetyczny Dorota Stołowicz, • Organic Garden, Kaszubska 4 ul. Mazurska 20 • Pracownia krawiecka Tango, Chopina 22 • Coco 33, Wojska Polskiego 10, U-2 • Sklep EKOdeli, Piastów 73 • Maestria Klinika Urody, Więckowskiego 2/1 • 6 Win, Nowy Rynek 3 • Atelier Fryzjerstwa Małgorzata Dulęba-Niełacna, • Trend S.C. Długa 4B, Mierzyn Witkiewicza 49u/9 • Trussardi, Wojska Polskiego 29 • Renoskór, Kr.Jadwigi 1 • Moda Club, Wyzwolenia 1 • Takumi Sushi Bar, CH Galaxy • Ebras.pl, Boh. Getta Warszawskiego 8/9 • Sphinks, CH Kaskada • Geobike Mickiewicza 21 • Restauracja Szczecin, Felczaka 9 • Geobike, Boh. Warszawy 40, Galeria Nowy Turzyn • Avanti, Jana Pawła II 43 • Morze Wina, Zwycięstwa 121 • Restauracja Ładoga, Jana z Kolna • Max Mara , Bogusława X 43 • Porto Grande, Jana z Kolna 7 • Centrum Mody Ślubnej, ul. Krzywoustego 4 • El Globo, Józefa Piłsudskiego 26 • Na Kuncu Korytarza, Korsarzy 34, Zamek • Planeta, Osiek 7 • Bombay, Partyzantów 1 • Sake Sushi, Piastów 1 • Z Drugiej Strony Lustra, Piłsudskiego 18 • Estetic, Kopernika 6 • Stara Piekarnia, Piłsudskiego 7 • Fabryka Zdrowego Uśmiechu, Ostrawicka 18 • Karczma Polska Pod Kogutem, Plac Lotników 3 • Klinika Stomatologii i Implantologii Płatek • Trattoria Toscana, Plac Orła Białego 10 Centrum, ul. Wyszyńskiego 14 • Caffe Venezia, Plac Orła Białego 10 • Klinika Kosmetologii i Medycyny Estetycznej • Sushi Mado, Pocztowa 20 Płatek Centrum., ul. Duńska 26/1 • Ricoria Ristorante, Powst. Wielkopolskich 20 • Dom Lekarski, Bohaterów Warszawy 42 • Chief, Rayskiego 16 (CH TURZYN), Rydla 37, Gombrowicza 23 • Buddha Thai and Fusion Restaurant, Rynek Sienny 2 • HAHS Klinika, Czwartaków 3 • Pomiędzy, Sienna 9 • HAHS Centrum, Felczaka 10 • Radecki & Family, Tkacka 12 • Dentus, Felczaka 18a • Columbus, Wały Chrobrego 1 • Ra-dent Gabinet Stomatologiczny, • Chrobry, Wały Chrobrego 1 b

KAWIARNIE

KLUBY SPORTOWE I FITNESS

SALONY FRYZJERSKO KOSMETYCZNE i SPA

SKLEPY I SALONY MODOWE

RESTAURACJE

GABINETY LEKARSKIE I MEDYCYNY ESTETYCZNEJ

Krzywoustego 19/5 • Hipokrates, Ku Słońcu 2/1 • Dentus, Mickiewicza 116/1 • Venus Centrum Urody, Mickiewicza 12 • Intermedica Centrum Okulistyki, Mickiewicza 140 • Medi Klinika, Mickiewicza 55 • Orto Perfekt, Ogińskiego 12 • Dental Implant Aesthetic Clinic, Panieńska 18 • Medicus, Plac Zwycięstwa 1 • Perładent - Gabinet Stomatologiczny, Powstańców Wielkopolskich 4c • Stomatologia Mierzyn, Welecka 38 • Stomatologia Kamienica 25, Wielkopolska 25/10 • VitroLive, Wojska Polskiego 103 • Medycyna Estetyczna Osadowska, Wojska Polskiego 92 • Gabinet Orto-Magic, Zaciszna 22 • New 4You, Dorota Szwarc, Boh. Getta Warszawskiego 19/2 • Laser Studio, Jagiellońska 85/1 • Studio masażu Lava, Tymiankowa 5b • Szczecińska Klinika Dzienna, Ku Słońcu 56 • AMC Art Medical Center, Langiewicza 28/U1 • AestheticMed, Niedziałkowskiego 47 • Nowy Impladent, Stoisława 3/2 • Artplastica Klinika Chirurgii Plastycznej, ul. Wojciechowskiego 7 • Lecznica Dentystyczna KULTYS, ul. Bolesława Śmiałego 17 • Stomatologia Mikroskopowa, ul. Żołnierska 13A/1 • Medimel, Nowowiejska 1E • DentVital, ul. Piłsudskiego 33 • Euromedis - Al. Powstańców Wlkp. 33 • Image Instytut kosmetologii, Maciejkowa 37/U2

SALONY SAMOCHODOWE

• Citroen A. Drewnikowski, Andre Citroena 1, Bohaterów Warszawy 19 • Peugeot Drewnikowski, Bagienna 36D, Rayskiego 2 • Auto-Gryf Fiat, Alfa Romeo Białowieska 2 • Polmozbyt Honda, Białowieska 2 • Polmozbyt Peugeot, Plac Orła Białego 10 • Polmozyt Seat, Mieszka I-go 63 • Rosiak i Syn Renault, Dacia. ul. Bulwar Szczeciński 13 • Holda / Chysler Dodge i Jeep, Gdańska 7 • Łopiński Spółka Jawna ul. Madalińskiego 7 • Master Finanse/Master Auto, Golisza 6 • Lexus, Mieszka I 25 • Łopiński Spółka Jawna, Madalińskiego 7 • DDB Auto Bogacka Mercedes, Mieszka I 30 • Ford, Pomorska 115B • Bemo Motors, Pomorska 115B • Auto Bruno Volvo, Pomorska 115b • Mercedes Mojsiuk, Pomorska 88 • Kozłowski Toyota, Struga 17 • Kozłowski Opel, Struga 31 B • Krotoski-Cichy Skoda, VW, Audi, Struga 1A • Polmotor Nissan, Struga 71 • Polmotor KIA, Wisławy Szymborskiej 8 • Subaru, Struga 78a • Pehamot Skoda, Zielonogórska 32 • BMW i MINI Bońkowscy, Ustowo 55 • Camp&Trailer, ul. Bohaterów Warszawy 37F • Polmotor Szczecin, Rondo Hakena, Ustowo 52

BIURA PODRÓŻY

• Neckerman, CH Galaxy , Wojska Polskiego 11 • LTUR, CH Galaxy • TUI, CH Kaskada • Interglobus Tour, Kolumba 1 • Itaka, Krzywoustego 7 • Odra Travel, Piłsudskiego 34 • Tropicana Travel, Plac Lotników 6/1 • Rainbow Tours, Wojska Polskiego 12 • Hepi Sport-turystyka, Mazowiecka 1 • Kawa i Podróże Lotos Travel – Klub Podróżnika, Małopolska 4

BIURA NIERUCHOMOŚCI I DEWELOPERZY • Baszta Nieruchomości, Panieńska 47 • Horyzont, Krzywoustego 15 • Inwestor Nieruchomości, Krzywoustego11-13 • SCN, Piłsudskiego 1A • Prestigo, Rayskiego 18 • Extra Invest, Wojska Polskiego 45 • Artbud, 5 lipca 19c • MAK-DOM, Golisza 27 • Calbud, Kapitańska 2 • Neptun Developer, Ogińskiego 15 • Modehpolmo Sp z o.o. Rodakowskiego 1/5 • SGI Plac Hołdu Pruskiego 9 (centrum biurowe MARIS)

• VIP Nieruchomości ul. Bolesława Śmiałego 41/1 • Best Deweloper, ul. Sosnowa 6F

BAWIALNIE DLA DZIECI • Kraina Zabaw, Iwaszkiewicza 103 • Tygrysek, Krakowska 38A • Bajkowo, Nowowiejska 1D, Bezrzecze • Party-Studio, Tkacka 19/22 • Kurnik Talentów, Wielkopolska 25/9 • Norbelino, Wojska Polskiego 20

KANCELARIE ADWOKACKIE I NOTARIALNE

• Lizak, Stankiewicz, Królikowski, Boh Getta Warszawskiego 1/4 • Biel, Judek, Poczobut-Odlanicki Sp.p, Energetyków 3/4 • Dariusz Babski, Jan, Deptak Bogusława 5/3 • Daleszyńska, Jana Pawła II 17 • Mazurkiewicz, Wesołowski, Klonowica 30/1 • Andrzej Zajda, Monika Zajda-Pawlik, Monte Cassino 7/1 • Waldemar Juszczak, Niepodległości 17 • Mariusz Chmielewski, Odzieżowa 5 • Gozdek,Kowalski, Łysakowski, Panieńska 16 • Wódkiewicz, Sosnowski Stoisława 2 • Mikołaj Marecki , Św. Ducha 5a/12 • Licht Przeworska, Tuwima 27/1 • Zbigniew Barwina, Więckowskiego 7 / 14 • Marta Adamek-Donhöffner, Wojska Polskiego 197/1 • Agnieszka Aleksandruk-Dutkiewicz, Wyszyńskiego 14 • Jakub Gruca, Wyzwolenia 5 • Marcin Gruca, Wyzwolenia 5/1 • Kancelaria Adwokacka Łyczywek, Krzywoustego 3 • Kancelaria Notarialna Zuzanna Wilk, ul. Tarczyńskiego 4/1

KULTURA

• Filharmonia w Szczecinie, Małopolska 48 • Opera na Zamku, Energetyków 40 • Teatr Współczesny, Wały Chrobrego 3 • Teatr Polski, Swarożyca 5 • Teatr Pleciuga, Plac Teatralny 1 • Cafe Pleciuga, Plac Teatralny 1 • Pionier 1909, Wojska Polskiego 2 • Galeria Kierat, Koński Kierat 14 • Galeria Kierat 2 , Małopolska 5 • Galeria Orient, Małopolska 5 • 13 muz, Plac Żołnierza Polskiego 2 • Gmach Główny Muzeum Narodowego w Szczecinie, Wały Chrobrego 3 • Muzeum Historii Szczecina, Oddział Muzeum Narodowego w Szczecinie, Księcia Mściwoja II 8 • Muzeum Sztuki Współczesnej, Oddział Muzeum Narodowego w Szczecinie, Staromłyńska 1 • Galeria Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego w Szczecinie, Staromłyńska 27 • Trafostacja Sztuki, Świętego Ducha 4 • Szczeciński Inkubator Kultury, Wojska Polskiego 90 • Open Gallery Monika Krupowicz, ul. Koński Kierat 17/1 (1 piętro)

INNE

• Urząd Miasta Szczecin, Armii Krajowej 1 • Urząd Marszałkowski Województwa Zachodniopomorskiego, Korsarzy 34 • Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki, Wały Chrobrego 4 • Szczecińskie Centrum Przedsiębiorczości, Kolumba 86 • Północna Izba Gospodarcza, Wojska Polskiego 86 • Dragon Event , Twardowskiego 18 • PKP S.A.Oddział Gospodarowania Nieruchomościami, 3 Maja 22 (I piętro) • Euroafrica ul. Energetyków 3 / 4 • Polska Żegluga Morska POLSTEAM , Pl. Rodła 8 • Nordea, Malczewskiego 26, Oxygen • Polska Fundacja Przedsiębiorczości (sekretariat), Monte Casino 32 • TVP oddz. Szczecin, Niedziałkowskiego 24a • Karcher Center Kerpol, Struga 31F • Radio ESKA, Matki Teresy z Kalkuty 6 • Labirynt Laser Tag , Niepodległości 18-22 • Salon Meblowy Quatro J&K, Centrum Meblowe TOP Schopping, ul. Hangarowa 13 • Kwiaciarnia Maria, ul. Traugutta 6 • Drzwi i podłogi VOX, ul. Cukrowa 12a • Hotel Zamek Centrum, ul. Panieńska 15 • Litwiniuk Property - global real estate advisor, Piastów Office Center, Al. Piastów 30 • Wnętrze na Piętrze, Piłsudskiego 27 • Old White- farby kredowe, ul. Ściegiennego 1 • Hotel Radisson Blu, Pl. Rodla 10 • Cavallo Sklep Jeździecki, ul. Przybyszewskiego 4


R E K L A M A



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.