MM Trendy #12 (33)

Page 1

GRUDZIEŃ 2015 NUMER 12 (33) / WYDANIE BEZPŁATNE

Joanna Biernacka

Zawód: szafiarka

Adam Zadworny

Dziennikarstwo i inne pasje

Ewelina Gralak Wystarczy, że dasz sobie szansę



#spis treści 12/2015 # 06 Newsroom Design, moda, wydarzenia

# 18 Felieton Czas się schować

# 20 Temat z okładki Ewelina Gralak o życiu i modzie

# 28 Edytorial Seksowne święta

# 34 Styl życia Zawód: szafiarka Seniorzy na Woodstock

# 38 Showroom Dla gentlemana / Lady in red

# 42 Edytorial Say(SO) XMAS

28 Edytorial Seksowne święta

51 Kulinaria

# 48 Rozmowa miesiąca Adam Zadworny

# 51 Kulinaria Smaki w Szczecinie

# 68 Zdrowie Medycyna estetyczna i nie tylko

# 78 Kultura Na co wybrać się w grudniu

# 88 Rozmowa Co słychać u Adama Roślewskiego

# 90 Trendy towarzyskie Kto, z kim, gdzie, kiedy i dlaczego

#3


#Jarosław Jaz Redaktor naczelny

#Redakcja OKŁADKA:

Pasja i talent to dwie niezaprzeczalne właściwości, które zawsze posiadają nasi okładkowi goście. Pierwsza dodaje energii i popycha do działania. Kolejna pozwala na ciągły rozwój i doskonalenie. Szczecińska stylistka Ewelina Gralak w równych proporcjach korzysta z ich obu. Najpierw z pasją rozwijając bloga, dzięki któremu została dostrzeżona w świecie fashion. Później, korzystając z talentów, kiedy mogła stylizować modelki na okładki jednego z popularniejszych pism o modzie. Co dalej? Ma milion planów i jeszcze więcej możliwości, z których skrzętnie potrafi korzystać. Ewelinę oraz jej stylizacje sfotografowała specjalnie dla MM Trendy Sonia Szóstak, szczecinianka, której prace niejednokrotnie prezentowaliśmy na naszych łamach. Wspólne działanie tak mocnego teamu i połączonych szczecińskich talentów dało piorunujący efekt. By zobaczyć więcej zdjęć, odsyłam na nasz facebookowy fanpage oraz stronę internetową. W przypadku Adama Zadwornego, do pasji i talentu bez wątpienia należy dodać doświadczenie. Powiedzieć o nim, że z niejednego pieca chleb jadł, to zdecydowanie za mało, by objąć wszystkie lata dziennikarskiej pracy i zestaw tematów, którymi się zajmował. Polityka, historia, poruszające materiały z sal sądowych, zawsze doskonałe informacje dotyczące szczecińskiego półświatka czy nawet recenzje dotyczące oferty szczecińskich knajp i tamtejszych bywalców. Wszystko napisane lekkim piórem, że aż „samo się czyta”. My zapytaliśmy między innymi o skutki uboczne jego pracy, które jak nam powiedział, najczęściej odczuwał jego samochód. W jaki sposób? By się dowiedzieć, odsyłam do lektury. To ostatnie wydanie MM Trendy w tym roku. Przed świętami i sylwestrem cała redakcja nisko kłania się wszystkim Czytelnikom, licząc że regularnie będziemy spotykać się z Wami w roku 2016. Żeby te ostatnie dni mijającego roku nie były dla Was źródłem trosk i problemów, a jeśli nawet, to niech lektura MM Trendy choć trochę je rozwieje.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

#4

NA ZDJĘCIU Ewelina Gralak FOTO Sonia Szóstak

Redakcja: Nowy Rynek 3, 71-875 Szczecin tel. 91 48 13 341; fax 91 48 13 342 mmtrendy.szczecin@polskapress.pl www.szczecin.naszemiasto.pl/mm-trendy Redaktor naczelny: Jarosław Jaz Product manager: Ewa Żelazko Promocja i marketing: Marta Rospara Redakcja: Paulina Targaszewska, Bogna Skarul, Małgorzata Klimczak, Tomasz Kuczyński, Agata Maksymiuk, Anna Folkman / Korekta: Beata Pikutowska Dział foto: Sebastian Wołosz, Andrzej Szkocki Skład magazynu: Ewa Kaziszko MOTIF studio Dystrybucja: Piotr Grudziecki Druk: COMgraph Sp. z o.o. Prezes oddziału: Piotr Grabowski Reklama: tel. 500 324 240, ewa.zelazko@polskapress.pl Wydawnictwo: Polska Press Grupa sp. z o.o. ul. Domaniewska 45, 02-672 Warszawa Prezes: Dorota Stanek

Dołącz do nas na www.facebook.com/ MagazynMMTrendy oraz Instagram.com/MM.Trendy Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń. Materiałów, które nie zostały zamówione redakcja nie zwraca. Na podstawie art. 25 ust. 1 pkt 1 b ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych Media Regionalne sp. z o.o. zastrzegają, że dalsze rozpowszechnianie materiałów opublikowanych w MM Trendy jest zabronione bez zgody Wydawcy.



Newsroom

#

Święty w obiektywie Grudzień to miesiąc magiczny, dlatego warto odnaleźć trochę cudowności w naszym otoczeniu. Na naszych łamach niejednokrotnie prezentowaliśmy niezwykłe fotografie Aarona Slevina. Tym razem przedstawiamy zupełnie nową odsłonę jego świata. - Czasem trzeba się oderwać od codzienności i pozwolić sobie na coś zupełnie innego, co wykracza poza własne ramy przyzwyczajeń – opowiada Aaron. - Dla mnie były to właśnie zdjęcia Świętego Mikołaja, porzucenie powagi i poddanie się świątecznej magii. Było to doświadczenie idealne przed gwiazdkową gorączką, chwila na powrót do dzieciństwa, na odnalezienie tej radości, o której czasem zapominamy. (am) ZDJĘCIA Aaron Slevin ASSIST Remik Babiło

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

#6



Newsroom

Foto: Rafael Poshmann www.posh-photographie.com

#

Foto: Marlena Welc

Śródziemnomorskie wakacje na Fashion Week Poland Szczecińska projektantka Waleria Tokarzewska-Karaszewicz podbiła łódzki Fashion Week Poland, występując na scenie Designer Avenue. „Śródziemnomorskie wakacje” to już trzecia seria projektantki. - Na wybiegu można było zobaczyć dużo barw i kobiecości – mówi Waleria. - Chociaż osoby, które już mnie znają, na pewno zauważą, że jest to dość minimalistyczna odsłona mojej pracy. Ubrania i torebki wyszywałam trójwymiarowymi, ręcznie robionymi kwiatkami. Jak wszystkie moje kolekcje, również i ta została uszyta i skonstruowana od początku do końca przeze mnie. Formy sukienek były inspirowane latami 50. i nawiązywały do hiszpańskiego klimatu, skąd pochodzi marka Seat - główny sponsor mojego pokazu. Będzie to pierwsza kolekcja Walerii, która trafi do sprzedaży. Od grudnia jest też dostępna na stronie internetowej www.tokarzewska.com. (am)

Być jak Mister Polski Przystojny, wysoki, dobrze zbudowany, a do tego inteligentny i czarujący - taki musi być Mister Polski i właśnie taki jest Norbert Hawryluk. Szczecinianin zdobył trzecie miejsce w wyborach Mistera Polski 2015 i stał się jednym z najprzystojniejszych mężczyzn w naszym kraju. - Już wcześniej startowałem w konkursach regionalnych, teraz chciałem to wykorzystać i sprawdzić się na najwyższym szczeblu opowiada Norbert. - W Polsce zająłem trzecie miejsce i brzmi to całkiem nieźle. Jednak przyznam, że jestem typem osoby, która stawia sobie najwyższe wymagania, dlatego mały niedosyt rzeczywiście jest. Norbert nie zamierza osiąść na laurach i chce wykorzystać swój charakter, by realizować się w pracy przed kamerą i na planach zdjęciowych. - Mam duże ambicje i pewien plan, ale na razie nie chcę nic zdradzać, żeby nie zapeszyć – mówi szczecinianin. (am)

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

#8



Newsroom

#

Opera na Zamku - Behind the Scenes Szczecinianka i jedna z najlepszych studentek łódzkiej filmówki Sonia Pałęga razem ze swoim kolektywem SuperHeroes Productions w listopadzie odwiedzili Operę na Zamku, by na chwilę zamienić ją w profesjonalny plan zdjęciowy. Film przedstawia odmieniony wizerunek placówki, nie brakuje pięknych kostiumów i niezwykłych makijaży. - W tworzenie spotu zaangażowało się ponad 100 osób: tancerzy, chór, opieka techniczna i wspaniała widownia – opowiada Sonia. - Każdemu chcielibyśmy serdecznie podziękować. Zawsze dobrze wraca mi się do Szczecina i zawsze z wielką przyjemnością angażuję się w każdy projekt, który mogę zrealizować w moim rodzinnym mieście. Premiera spotu odbyła się podczas inauguracji powrotu opery na Zamek. Produkcję będzie można obejrzeć w internecie oraz telewizji regionalnej. (am) ZDJĘCIA Bartosz Mateńko, Studio Przy Zamku

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

#10


Życzymy Wam doskonale umeblowanych Świąt i domowego ciepła w nadchodzącym Roku!

Słuchamy, planujemy i realizujemy, spełniając marzenia o pięknych wnętrzach. Sprawdź co możemy zrobić dla Ciebie! KONTAKT: +48 507 98 06 48, michal@motif-studio.pl


Newsroom

Fot. Katarzyna Paskuda

Foto: Redroom.pl / MUA: Iwona Rząd, Milena Gil

#

Karnawałowy zawrót głowy Z myślą o noworocznej zabawie Magdalena Zgórska z Expose Akcesoria przygotowała wyjątkową kolekcję fascynatorów. Jest nierozerwalnie związana z obecnie panującą modą – mówi Magdalena. - Mamy tutaj blask zielonych cekinów (jak w hicie sezonu - kolekcji Balmain dla H&M), czarne koronki w stylu romantycznego gotyku, szalenie modne kwiaty z efektem 3D i nietuzinkowe połączenia tkanin. Dla kobiet pragnących przede wszystkim zwrócić na siebie uwagę i wyróżnić się z spośród dziesiątek zwyczajnych, ufryzowanych dziewczyn, Expose zawsze ma coś specjalnego. Nową kolekcję możemy podziwiać na zdjęciach przygotowanych przez studio Redroom. Makijaże modelek przygotowały wizażystki Iwona Rząd i Milena Gil, które radzą, by poświęcić trochę czasu i dokładnie przemyśleć makijaż, tak aby był spójny z całą stylizacją. Postawiły m.in. na kolorowe szaleństwo, smoky eyes w kolorze gorzkiej czekolady i czerwień na ustach. Fascynatory są dostępne na www.eksposeakcesoria.pl i w Showroomie Expose przy ul. Chopina 22 w Szczecinie. (ta)

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

#12

Jaka mama, taka córka i lalka! Szczecińska firma La Lalla podbija serca mam i córeczek. Sklep zajmuje się internetową sprzedażą spersonalizowanych lalek. Laleczki stylizowane są na podobieństwo ich przyszłych małych właścicielek. Każda dziewczynka może wybrać kolor oczu lali, włosów, ich długość, nawet fryzurę. W swojej ofercie sklep La Lalla posiada również kolekcję ubranek sprzedawanych w identycznych kompletach: ubranko dla lalki - ubranko dla dziecka. Niektóre modele „kreacji” dostępne są również w wersji dla mam. Takie zestawy cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Do przeuroczych La Lalli, oprócz ubranek, dobierać można również przeróżne akcesoria. La Lalla może posiadać własne, ręcznie wykonane, drewniane łóżeczko, szafę wraz z kompletem wieszaczków, a nawet, co bardzo istotne, majteczki, rajstopki czy okularki. (cela)



Newsroom

Foto: Archiwum Prywatne

#

Różowa sukienka, czyli o seksie przed seksem, to półtoragodzinny warsztat tylko dla kobiet. Podczas spotkania uczestniczki nauczą się trzech strategii, które nie tylko podniosą temperaturę w sypialni już na stałe, ale i pozwolą czerpać więcej radości z erotyki skrojonej na miarę. Podjęte też zostanie odważne wyzwanie nauki przybyłych kobiet bycia swoim najlepszym seks-doradcą. Zajęcia poprowadzi ekspertka - Santi z Love by Santi (na zdjęciu), doradczyni intymna i wykładowca uniwersytecki. Jak pisze Santi - seks zaczyna się dużo wcześniej niż w sypialni i choć dotyczy w dużym stopniu ciała, to dzieje się też w głowie. Gdy chcemy przemienić seks w wysmakowane, nieśpieszne doświadczenie, możemy marzyć i kolekcjonować inspiracje, rozwijając naszą wyobraźnię. I to jak najczęściej: w kolejkach, w autobusie, przed snem. (am) Warsztaty odbędą się w Ella Studio Depilacji Cukrem Depilacja Cukrowa Szczecin przy ul. Kaszubskiej 17/2, 12 grudnia br. o godzinie 17.

Anna Jurksztowicz w kalendarzu Fundacja Rak’n’Roll wspólnie z siecią salonów Boutique Bielizny prowadzi kampanię „Myśl o biuście”, która promuje profilaktykę badań piersi. W ramach kampanii powstał limitowany kalendarz z pięknymi i wyjątkowymi kobietami-ikonami. Wśród nich znalazła się Anna Jurksztowicz ze Szczecina. Obok niej, w kalendarzu podziwiać możemy także Hannę Bakułę, Alicję Borkowską, Olgę Borys, Magdalenę Cwenównę, Annę Korcz, Katarzynę Kowalczyk, Barbarę Kurdej-Szatan, Magdę Modrą, Ewę Pacułę, Lidię Popiel i Marię Rotkiel. Limitowany kalendarz można kupić na stronie www.myslobiuscie.pl. Dochód z jego sprzedaży zostanie przeznaczony na fundację Rak’nRoll oraz walkę z rakiem piersi. (ta)

Fot. Katarzyna Paskuda

RÓŻOWA SUKIENKA Warsztaty dla kobiet

R E K L A M A



Nasz koncert

Foto Andrzej Szkocki

#

Uczta z muzyki i wina W listopadowy wieczor w Winnicy Turnau odbył się koncert połączony z degustacją wina, z cyklu „Jazz & Wine”. Zagrał znakomity zespół jazzowy w międzynarodowym składzie: Piotr Wojtasik, Viktor Toth, Sylwester Ostrowski, Joris Teepe, John Betsch. A wszystko to dzięki połączonym siłom naszej redakcji, Sylwestra Ostrowskiego i jego muzycznych przyjaciół oraz rodziny Turnau. Na koncert zaprosiliśmy laureatów konkursu zorganizowanego przez redakcję MM Trendy, którzy musieli wykazać się pomysłowością i przedstawić w ciekawy sposób swoje muzyczne zainteresowania. Po koncercie można było spróbować wina z Winnicy Turnau oraz zjeść pyszny tort i przekąski, również w towarzystwie artystów. (mk)

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

#16


Spokojnych, pełnych nadziei i ciepła Świąt Bożego Narodzenia, oraz zaczytanego 2016 roku pełnego najnowszych trendów! życzy redakcja


Felieton

#

#Paweł Krzych: okiem blogera

Czas się schować!

całkiem regularnie - warto zapoznać się z ofertami: Migawka, Fotoklub Szczecin, Szczecińskie Towarzystwo Fotograficzne, Fotoklub Zamek Szczecin, Sigma Procentrum. Na pewno znajdziemy coś, co nas zainteresuje i będzie dostosowane do naszego poziomu umiejętności.

Czas się schować. Za obiektywem aparatu. I ruszyć na spacer z aparatem. Zawsze lubiłem robić zdjęcia, lecz przez bardzo długi czas nie było to pstrykanie świadome. Nie zwracałem uwagi na kompozycję zdjęcia, kadr, światło. Po prostu nie wiedziałem, że jest to ważne w dobrym zdjęciu. Dopiero kilkanaście miesięcy temu, gdy postanowiłem kupić aparat (bezlusterkowiec), zacząłem się bardziej interesować fotografią. Śmieję się, że znajomi fotografowie mieli pewnie mnie dość, bo zadawałem mnóstwo podstawowych pytań, które pojawiały się podczas czytania literatury fachowej oraz stron internetowych dotyczących tej dziedziny. Mimo że minęło sporo czasu, wciąż się uczę, rozwijam w tym obszarze. Choć jestem absolutnym amatorem, mam już kilka sukcesów na swoim koncie. Kilka zdjęć wnętrz udało mi się sprzedać do katalogu oraz reklamy. Według licznika w aparacie wykonałem ponad 11 tysięcy zdjęć (oczywiście część z nich to fotografie seryjne, próby uchwycenia idealnego kadru), a tak naprawdę liczba fotografii, z których jestem w pełni zadowolony to kilka sztuk, na pewno nie więcej niż dziesięć. W Szczecinie mamy całkiem sporo możliwości rozwijania swoich umiejętności fotograficznych, poznawania ludzi, którzy też amatorsko zajmują się tą profesją. Oczywiście, warto podglądać też najlepszych - zawodowych fotografów - szukać inspiracji: na Facebooku i na swoich blogach prezentują najlepsze zdjęcia. Do tego dochodzą liczne spotkania, fotomaratony, podczas których uczestnicy poznają temat przewodni i wokół tego muszą zbudować swoją fotorelację. Takie plenery odbywają się

W zeszłym roku miałem okazję uczestniczyć właśnie w jednej takiej fotograficznej wycieczce. Studenci wpadli na pomysł, by zrobić wycieczkę po postapokaliptycznym Szczecinie. Przenieśliśmy się w niezbyt odległą przyszłość, bo do 2016 roku. Skażenie zniszczyło 83 procent powierzchni Europy, a nasze miasto zostało wytypowane jako miejsce, gdzie mogło dojść do skażenia. Uczestnicy mieli się wcielić w rolę badaczy i zwiedzać Szczecin w poszukiwaniu kadrów utrzymanych w tym klimacie. Można było spacerować samemu, parami, grupami. W ramach projektu #paszn (bo tak nazywała się ta gra) powstały superfotorelacje, pokazujące przygnębiający, szary Szczecin po wielkim kataklizmie. Mimo takiego tematu uczestnicy bawili się wybornie. Była to świetna alternatywa na spędzenie niedzielnego popołudnia. Fotografia na pewno rozwija osobowość, uczy śmiałości. Wiele osób na początku swojej przygody z aparatem boi się robić zdjęcia innym ludziom (ja przez długi czas nie mogłem się przemóc - bo co jeśli ktoś do mnie podejdzie, zapyta dlaczego robię zdjęcia; co wtedy?). Okazuje się, że w większości przypadków ludzie nie mają nic przeciwko, często też z danym zdjęciem będzie wiązać się bardzo ciekawa historia, którą może opowiedzieć nam taka osoba. Fotografia uliczna, praca na żywym organizmie w mieście to coś, co aktualnie najbardziej mnie pasjonuje. Jedna z dobrych praktyk fotografii mówi, by zatrzymać się w jakimś konkretnym miejscu i czekać aż w naszym polu widzenia znajdzie się coś wartego uwagi, coś co sprawi, że nasza fotografia stanie się wyjątkowa - po prostu coś się zacznie dziać. Ważne jest też światło, zresztą sama nazwa fotografia po grecku oznacza właśnie „malowanie światłem”. To właśnie ten czynnik może powodować, że fotografowany obiekt zupełnie inaczej będzie wyglądał, kiedy jest dobra pogoda, a powietrze przejrzyste, niż wtedy kiedy jest duże zachmurzenie. Pamiętajcie, że zawsze na drugim miejscu będzie sprzęt, którym robicie zdjęcia. Dobre fotografie można robić nawet smartfonem (są nawet konkursy, w których nagradzane są najlepsze zdjęcia mobilne). Najważniejszy jest fotograf i jego sposób patrzenia. W przeciwnym wypadku każdy z nas mógłby sobie kupić dobrą lustrzankę i być mistrzem. A tak nie jest. Na szczęście.

Paweł Krzych - autor najpopularniejszego szczecińskiego bloga www.szczecinblog.pl oraz strony na FB Uśmiechnij się - jesteś w Szczecinie. Lokalny patriota. Pasjonat Szczecina, nowych mediów oraz podróży.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

#18


Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia składamy Państwu gorące życzenia wszelkiej pomyślności w życiu prywatnym i zawodowym oraz wielu sukcesów i radości w Nowym Roku


Temat z okładki

#

Wystarczy, że dasz sobie SZANSĘ Niepokorna burza blond loków, długi, oryginalny płaszcz, sportowe buty i kaptur na głowie. Tak wygląda dziś Ewelina Gralak, u której nonszalancka elegancja przeplata się ze stylem streetwearowym i lekką nutką lat 90. Jak przebiegała jej zawodowa ścieżka do ubierania światowej sławy modelek, jak zarabiała na pierwsze markowe ubrania i o planach na przyszłość – opowiada nam szczecinianka, która spełnia marzenia i pnie się coraz wyżej w branży modowej, nie tylko w polskim wydaniu. TEKST Sonia Mrzygłocka / FOTO Sonia Szóstak

Spotkanie z nią to niesamowite wrażenie estetyczne, szczególnie dla tych, którzy interesują się modą. Pamiętam, jak poznałyśmy się przed pięcioma laty. Już wtedy wyglądała znacznie lepiej niż my wszystkie razem wzięte. Byłyśmy ledwo po ukończeniu dwudziestego roku życia. Prowadziła bloga modowego Eveline Fashion Diary. Nie przypominała jednak przeciętnej „szafiarki”. Wyróżniała ją pogoń nie za modą, ale za stylem. W jej uwielbieniu dla ubrań tkwiła fascynacja równa tej, którą przeżywają koneserzy sztuki podczas biennale w Wenecji. Później skoncentrowała się na szkole (dyrygentura na Akademii Sztuki w Szczecinie) i swoim największym koniku – modzie. Jej poczynania na największych na świecie fashionweekach śledziłam z zapartym tchem. Na zdjęciach przytulała Alexandra Wanga, siedziała w loży z Andrejem Pejicem. Wszystko to wyglądało bajecznie, ale okupione było ciężką pracą i sporą dozą pokory. Później była chwilowa cisza i nagle padło hasło: Ewelina pracuje dla Elle, jednego z najpopularniejszych czasopism dla kobiet.


#21

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015


Temat z okładki

#

- Ostatnio angażujesz się w wiele projektów, jeździsz po całym świecie. Czym się właściwie zajmujesz? - Kilka miesięcy temu rozstałam się z redakcją Elle. Wszystko oczywiście w przyjaznej atmosferze. Spędziłam tam trochę czasu, nauczyłam się bardzo wiele. Przeżyłam mnóstwo fantastycznych, ale też bardzo pracowitych chwil. Kiedy tam przyszłam, zaczynałam od zera. Wydaje mi się, że wyciągnęłam z tej lekcji najwięcej ile potrafiłam. Mam dużo siły i energii na kolejne działania. Ostatnia sesja dla magazynu, przy której pracowałam, była wyjątkowa, bo to nie tylko pożegnanie, ale też spełnienie jednego z moich marzeń.

zadowolona z efektu końcowego. - Jeszcze ktoś jest na Twojej liście marzeń? - Od zawsze absolutnie fascynowała mnie Magda Frąckowiak. Pamiętam, jak miałam piętnaście lat i oglądałam ją w Fashion TV. Zawsze uważałam, że jest jedną z najpiękniejszych kobiet, jakie kiedykolwiek widziałam. Miałam okazję ją spotkać i na żywo robi ogromne wrażenie. Bardzo chciałabym z nią współpracować. Mam nadzieję, że kiedyś do tego dojdzie.

- Zdradzisz jakie to marzenie? - Po pierwsze wyprodukowałam całą sesję. To było spore przedsięwzięcie logistyczne. Po drugie mogłam pracować z jedną z najlepszych top modelek świata, Kasią Struss. Oczywiście nie obyło się bez przygód.

- Rozstałaś się z Elle. Co planujesz teraz? - Nie chciałabym zdradzać szczegółów, bo plany zmieniają się na bieżąco. Najprawdopodobniej wyjadę za granicę, ale nie chcę teraz stawiać kropki nad i. Nadal będę zajmować się stylizacją, ale też nie wykluczam, że moje poczynania pójdą w trochę inną stronę.

- Jak człowiek coś dokładnie planuje, to zazwyczaj nie idzie po jego myśli. - Tak też było w tym wypadku. Tym razem nie był to czynnik ludzki ani złośliwość przedmiotów martwych, ale najzwyczajniej w świecie zła pogoda. Wszystko trzeba było zaplanować perfekcyjnie, spędziłam nad tym sporo czasu. Zdecydowałam, że zdjęcia wykonamy na dachu. W dniu sesji obudziłam się o piątej rano. Od razu się zestresowałam, bo strasznie lało. Nie wiem dlaczego zawsze tak jest, że jak chcesz zrobić coś w plenerze, to pogoda się psuje. Szybko sprawdziłam prognozę i okazało się, że nieciekawa aura ma się utrzymać aż do wieczora. Trzeba było podjąć szybkie decyzje. Czy przenieść plan zdjęciowy do studia? Czy w ogóle znajdę na gwałt jakiekolwiek studio? Chodziło o cały sztab ludzi, których musiałam poinstruować, co w tej dość ekstremalnej sytuacji zrobić. Kiedy już znalazłam studio, obdzwoniłam wszystkich i powiedziałam, gdzie mają jechać, pogoda znowu zrobiła psikusa. Przestało padać. Wtedy pojawiło się pytanie, czy wrócić do pierwotnej koncepcji, czy postawić na „bezpieczną” alternatywę. Zaryzykowałam i postanowiłam, że jednak wrócimy na dach. Zdarzenie dość stresogenne, jednak jestem bardzo

- Też związaną z modą? - Stylistka to wbrew pozorom trudny zawód. Dla ludzi pasjonujących się modą brzmi to jak zajęcie marzeń. Pracujesz z ubraniami najlepszych projektantów, stylizujesz top modelki, jeździsz na fashionweeki. Ale wymaga to znacznie więcej zaangażowania niż się wydaje. Nie wyobrażam sobie siebie, jak w wieku lat 35 brnę przez miasto z ciężką siatką Ikei wyładowaną ciuchami. Jak fotograf lub osoba od makijażu wchodzi na plan, to wykonuje po prostu projekt, który był wcześniej omówiony i przygotowany. U stylistek wygląda to tak, że przez tydzień szukasz rzeczy, zbierasz je i jesteś za nie odpowiedzialna. Tu wchodzą w grę duże pieniądze i wiele czasu spędzonego na poszukiwaniach. Chcę się rozwijać i prosperować nadal w tej branży. Ostatnie miesiące upłynęły mi na współpracy z projektantką Sandrą Kpodonou. Znamy się od paru lat i zawsze bardzo dobrze się rozumiałyśmy w kwestii pojęcia estetyki. To stworzyło solidny grunt pod ten projekt. Pomogłam Sandrze przy tworzeniu jej nowej kolekcji. Sandra jest artystką, ma świetne pomysły i wizje, ale w wirze pracy nie zawsze ma czas, żeby zwrócić uwagę na detale, a to z kolei mój konik. Tak powstała kolekcja, do której wymyśliłam

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

#22


Na zdjęciach obok: Backstage sesji z Paryża: kolekcja Sandry Kpodonou, przy której pracowała Ewelina Sesja dla Reeboka w Los Angeles. Z Martą Wierzbicką i Aretą Szpurą.

#23

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015



Temat z okładki

#

moodboard i którą postanowiłyśmy sfotografować w Paryżu z jedną z naszych ulubionych polskich fotografek, Magdą Ławniczak. Niespodziewanie wyszła z tego dość duża i bardzo ważna dla mnie produkcja. W grudniu kampania będzie opublikowana w prasie. Bez względu na opinie i reakcje, jesteśmy bardzo zadowolone z projektu. - A właściwie, jak to się wszystko zaczęło? - Jeszcze kilka lat temu nie myślałam nawet, że mogłabym połączyć miłość do mody z pracą. Byłam raczej przekonana, że będę starała się pójść w stronę muzyki. Od dziecka chodziłam do szkoły muzycznej, później poszłam na studia, które były swoistą kontynuacją. Jeżeli chodzi o ubrania, to zawsze miałam różne pomysły, co najmniej odbiegające od normy. Nosiłam specjalnie podarte rajstopy, robiłam naszyjniki z rzeczy, które znalazłam w sklepach typu Castorama. Lubiłam po prostu bawić się modą. Później założyłam bloga Eveline Fashion Diary. Dzięki temu poznałam Aretę Szpurę z Local Heroes, która miała bardzo duży wpływ na to, co robię teraz. Zresztą nasze pierwsze spotkanie wiąże się z zabawną sytuacją. Miałam wiosenną przerwę między zajęciami. Nie powiedziałam nikomu, że chcę pojechać do Warszawy na pół godziny. Po prostu rano wsiadłam w pociąg i pojechałam kupić buty Acne, o których marzyłam. Areta czekała na mnie na dworcu ze wspomnianymi butami. Kiedy dokonałyśmy transakcji, postanowiła poczekać ze mną na powrotny pociąg. Miałyśmy zaledwie trzydzieści minut, ale tak dobrze nam się rozmawiało, że utrzymałyśmy kontakt. Areta w bardzo młodym wieku zaczęła pracować w branży modowej. Już jako nastolatka robiła staże w pismach związanych z modą. Jak się poznałyśmy, pracowała jako stylistka i miała sporo kontaktów. To ona uświadomiła mi, że warto spróbować zająć się modą na poważnie. - Ale zanim trafiłaś do Elle był jeszcze blog, wyjazdy na fahionweeki. - Obserwowałam ten świat w telewizji i internecie. Pasjonowało mnie to, co działo się na pokazach. Bardzo chciałam widzieć tych ludzi i te sytuacje na żywo. Przez trzy lata w wakacje jeździłam do Norwegii, gdzie zarabiałam w fabryce: najpierw na markowe ubrania, które chciałam mieć nie ze względu na metkę, ale ich formę i jakość, później na wyjazdy. Tak udało mi się pojechać na moje pierwsze tygodnie mody. Miałam dwadzieścia lat, chodziłam ze swoją lustrzanką, robiłam mnóstwo zdjęć i wszystko co tam się działo wydawało mi się abstrakcją. Dzięki tym podróżom poznałam m.in. Yvana Rodica z Facehuntera i Scotta Shumana z Satorialist. Wtedy też doszłam do wniosku, że wszystko jest do zrobienia, wystarczy dać sobie szansę. - Wróćmy może do Elle. - W końcu Areta w pewnym sensie przycisnęła mnie do muru. Zadzwoniła i powiedziała, że nie wie jakie mam plany, ale w poniedziałek mam stawić

się w Warszawie, bo załatwiła mi staż w gazecie. Spanikowałam. Nie miałam nawet gdzie nocować. Uspokoiła mnie, powiedziała, że mi pomoże. Musiałam wszystko szybko załatwić na studiach. Udało się dogadać z uczelnią. Kiedy wszystko się wyklarowało, po prostu pojechałam. Przez pół roku nosiłam kawę, sprzątałam garderobę, wpadałam pod taksówki na Marszałkowskiej. Nie robiłam nic merytorycznego. Ale przynajmniej mogłam obserwować, jak wygląda ta praca. Po sześciu miesiącach wiedziałam, że muszę wrócić do Szczecina, sfinalizować studia. Obroniłam się i po kilku dniach dostałam wiadomość od Iny Lekiewicz z Elle, czy mogłabym przyjechać do Warszawy, bo ma dla mnie propozycję. Spotkałyśmy się i zapytała, czy nie chciałabym objąć stanowiska shopping edytora. Polegało to na tym, że zajmowałam się stronami, na których pojawiały się rozmaite produkty. Zgodziłam się, ale zasugerowałam, że najbardziej zależy mi na tym, żeby stylizować. Zaczęłam więc pracę w magazynie. Na początku były to właśnie strony shoppingowe, ale Ina bacznie mnie obserwowała. Z biegiem czasu dostawałam coraz więcej zadań. Któregoś dnia zapytała, czy chciałabym wystylizować okładkę. Zdębiałam. Zapytałam, czy jest tego pewna. Odpowiedziała, że ona wierzy w to, że dam sobie radę, ale mam tego nie spieprzyć. (śmiech) - Jak wyglądała Twoja pierwsza sesja? - Postawiono przede mną trudne zadanie, bo na okładce miała pojawić się pewna znana aktorka. To znacznie bardziej wymagające niż praca z modelką, która pozowaniem zajmuje się zawodowo. Szczęście w nieszczęściu, okazało się, że aktorka się nie zgodziła. Wybór padł na Patrycję Gardygajło. No i jakoś to poszło. Siedziałam po nocach, chciałam zawalczyć o swoje i udało się. Później zapytałam Iny, dlaczego pozwoliła mi zrobić tę okładkę. Stwierdziła, że kiedyś ktoś też dał jej szansę, chociaż nie musiał. - Odczułaś satysfakcję? - Niesamowite było to, że dostałam wtedy wielkie wsparcie od ludzi. Koleżanki ze Szczecina pisały do mnie, że nie ma już nigdzie tej gazety w sklepach. Znajomi wysyłali mi zdjęcia z pismem w dłoni. Czytelnicy bloga chwalili się, że kupili magazyn ze względu na mnie. Nagle zrobił się wielki szum. Na comiesięcznym podsumowaniu w redakcji wjechał szampan. Okazało się, że była to jedna z najlepiej sprzedających się okładek w historii polskiego Elle. - Dostałaś spory kredyt zaufania? - Ludzie w redakcji nie spodziewali się takiego sukcesu. Ta cała sytuacja otworzyła mi drzwi na nowe możliwości. Zaczęłam jeździć na sesje wyjazdowe. Pojechałam w bardzo wiele ciekawych miejsc, m.in. Paryż, Zanzibar, Tyrol, Londyn. Poznałam masę bardzo inspirujących osób. Przeżyłam wiele magicznych sytuacji. Te trzy lata w Elle były dla mnie okresem wyjątkowym.

#25

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015


Temat z okładki

#

Stylizacje Eweliny przygotowane na okładki magazynu Elle.

- Który moment wspominasz najlepiej? - Trudno wybrać. Musiałabym wymienić wiele nazwisk. Fotografowie, top modelki, z którymi pracowałam w różnych krajach. Wszystko wspominam z sentymentem. Dość mocno zapadła mi w pamięć sesja z Zuzą Bijoch podczas paryskiego tygodnia mody. Razem z fotografką Agatą Pospieszyńską stwierdziłyśmy, że chciałybyśmy przedstawić ten cały cyrk nie dość że od kuchni, to jeszcze oczami modelki. Wyciągnęłyśmy bardzo zapracowaną w tym okresie Zuzię do ogrodów Tuileries. Tam odbywa się wiele pokazów i jest masa ludzi. Udało nam się stworzyć sytuację, gdzie jedna z najbardziej rozpoznawalnych modelek świata biegała w sukience Ellie Saab i kurtce Acne, a za nią podążał dziki tłum fotoreporterów. To właśnie chciałyśmy ująć. Dziwię się, że fotografka nie oberwała od żadnego fotoreportera. Musiałyśmy walczyć o wymyślone przez nas zdjęcia. Fantastyczne było też to, że stylizacje, które przygotowałam do tej sesji, pojawiły

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

#26

się na wielu stronach jako najlepsze podczas Paris Fashion Week. Nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, że wszystko było przez nas wyreżyserowane. - Później zostałaś jedną z ambasadorek Reeboka w Polsce. - Areta z nimi współpracuje. Marta Wierzbicka jest ich twarzą w Polsce. Ja z kolei zawsze oscylowałam wokół streetwearowego klimatu. Chcieli czegoś świeżego, młodego. Spodobała im się koncepcja pt. trzy dziewczyny, które jadą na wakacje do LA. Plusem było to, że jestem stylistką i mogę pomóc podczas sesji dzięki mojemu doświadczeniu. W Los Angeles spędziłyśmy czas na pracy, ale też spotkało nas kilka ciekawych sytuacji. Trafiłyśmy m.in. na after party do Miley Cyrus po MTV VMA. - Jak mogłabyś podsumować ostatnie lata swojej pracy? - Jeżeli jesteś otwarta na świat i rzeczywistość, wszechświat daje ci tyle, ile w danym momencie potrzebujesz. Wystarczy, że dasz sobie szansę.



Edytorial

#

Seksowna gwiazdka Święta to czas pełen harmonii, równowagi i utartych tradycji, a co powiecie jeśli w tym roku pokażemy je od nieco innej strony? Tej pięknej i kobiecej. Pociągającej, pełnej wdzięku i seksapilu. Specjalnie dla naszych Czytelników przekonaliśmy jedną ze szczecińskich modelek, by przed naszym obiektywem zaprezentowała swoją najbardziej intymną kreację. Wszystko w bardzo świątecznej atmosferze. Były prezenty, złoto i trochę wina na rozluźnienie. Czy można wyobrazić sobie piękniejsze święta? Oceńcie sami. FOTO / STYLIZACJA Joanna Szewczak / MODELKA Agnieszka Gulczyńska MAKIJAŻ Agnieszka Noska / ORGANIZACJA SESJI Agata Maksymiuk, Tomasz Kuczyński Chcecie zobaczyć więcej? Zajrzyjcie na www.szczecin.naszemiasto.pl/mm-trendy oraz Facebooka MM Trendy

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12 1/2015

#28


#

Edytorial


MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

#30


#

Edytorial




Zawód: szafiarka Blogowanie to praca nie na ćwierć, nie na pół, aLE na cały etat. Być szafiarką już dawno przestało oznaczać jedynie chwalenie się nowymi ubraniami w garderobie. Największe wyzwanie to zdobycie odbiorców, a największa trudność to brak schematu działania. Rozmawiając ze szczecinianką Asią Biernacką, autorką bloga Ashplumplum i finalistką Modowej Bitwy Miast, dowiedzieliśmy się, jakimi prawami rządzi się internet. ROZMAWIAŁA Agata Maksymiuk / FOTO Ashplumplum

Autorzy blogów wydają książki, zakładają portale internetowe, działają jako styliści, fotografowie czy doradcy na profesjonalnych planach zdjęciowych. Prowadzenie bloga stało się jednym z najbardziej popularnych zawodów dzisiejszych czasów. Internetową karierę każdy rozpoczyna inaczej. Przygoda Asi zaczęła się w 2012 roku i szybko nabrała tempa. - Moda towarzyszyła mi od zawsze, ale zakładając Ashplumplum przede wszystkim chciałam walczyć ze swoją dysleksją - mówi z uśmiechem Joanna. - To miało być takie ćwiczenie przed maturą. Przyznaję, że poległam.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

Wstydziłam się błędów, odpuściłam pisane posty i skupiłam się na zdjęciach i modzie. Efekty pracy Joanny podziwialiśmy niedawno podczas ogólnopolskiego plebiscytu Modowa Bitwa Miast prowadzonego przez portal naszemiasto.pl. Szczecinianka już od pierwszego dnia konkursu zostawiła daleko w tyle konkurencję. Z łatwością dostała się do finału i wzięła udział w wydarzeniu FashionPhilosophy, podczas Fashion Week Poland w Łodzi.

#34


Styl życia

#

Prowadzenie bloga to nie tylko przyjemność, ale też duże wyzwanie. Należy publikować kilka postów tygodniowo. Oznacza to, że głowa blogera musi być pełna pomysłów, a aparat fotograficzny w ciągłym ruchu. Jeśli portal zamiera, zamierają też jego użytkownicy. Tematy poruszane we wpisach muszą być szczere i wiarygodne. Blog jest żywym organizmem i zmienia się wraz z autorem. Podobnie jest z czytelnikami, którzy nierzadko wychowują się i dojrzewają razem z ulubioną stroną. Dzięki determinacji i rzetelności młodej blogerki, Ashplumplum szybko stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych stron w internetowej społeczności. Na początku stylizacje prezentowane przez Asię łączyły w sobie całą tęczę kolorów, jednak im głębiej Asia wchodziła w świat mody, tym bardziej tonowała swój styl. Jak mówi - czarny, szary i biały wcale nie muszą być nudne! Wszytko zależy od kroju ubrań i umiejętności łączenia ich ze sobą. - Spokojne barwy dodają mi pewności siebie - mówi Asia. - Nie chciałabym zakładać całej palety barw tylko po to, by na siłę się wyróżnić. Nie tędy droga! Decydując się na prowadzenie bloga, decydujemy się dzielić swoją osobowością z innymi. Trzeba być autentycznym. Kiedy poszłam na studia, zmieniłam się i trochę spoważniałam. Moje stylizacje odzwierciedlają mój charakter. Przyznaję też, że blog zajmuje mi każda wolną chwilę.

Bloga cechuje przede wszystkim subiektywizm. Autor musi zdominować stronę całym sobą. Czytelnik chce mieć pewność, że gdzieś po drugiej stornie monitora pisze dla niego osoba z krwi i kości. Możliwość komentowania wpisów to nie tylko sposób, by ocenić notkę, ale również sposób nawiązania kontaktu czytelnika z autorem. - Odbiorcy często do mnie piszą prywatne wiadomości, komentują moje zdjęcia - mówi Asia. - Zdarza się też, że ktoś podejdzie na ulicy czy w kawiarni, zacznie rozmowę i poprosi o zdjęcie ze mną. To bardzo miłe. Oczywiście jest też druga strona medalu. Im blog popularniejszy, tym więcej pojawia się przy nim hejterów. Trzeba umieć sobie z tym poradzić. Oczywiście komuś może nie podobać się to, co prezentuję, jednak jest różnica między uprzejmym wyrażeniem negatywnej opinii, a bezsensowną próbą „dokopania” komuś. Nie ma jednego schematu ze wskazówkami „jak prowadzić bloga”. Przepis trzeba stworzyć samemu. - Nigdy nie miałam idoli, których pragnęłam naśladować - mówi Joanna. - Moi rodzice są dla mnie olbrzymim natchnieniem do pracy. Staram się nie patrzeć na innych i nie powielać utartych wzorców. Moda to moja codzienność. Jestem bardzo zdeterminowana dlatego wiem, że to moja przyszłość.

#35

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015


Styl życia

#

Grupa przyjaciół ze Szczecina postanowiła przekonać się, jak naprawdę wygląda Przystanek Woodstock. Spakowali prowiant, kamery, mikrofony i wyruszyli do Kostrzyna nad Odrą. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że owa grupa to seniorzy ze szczecińskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Ich film „Bawmy się razem” okazał się tak wielkim sukcesem, że został wyróżniony podczas tegorocznego Szczecin European Film Festival. ROZMAWIAŁA Paulina Targaszewska / FOTO Uniwersytet Trzeciego Wieku

- Obawy oczywiście były, bo na temat Przystanku Woodstock krążą legendy i niepochlebne historie – mówi Maria Soldat, jedna z realizatorek filmu „Bawmy się razem”. - Nie wiedzieliśmy czego się po nim spodziewać. Jak wjechaliśmy na teren imprezy, od razu naszym oczom ukazała się grupa młodzieńców z wielkimi zgrzewkami piwa, niesionymi na rękach. Pomyślałam sobie wtedy „oho, to się będzie działo!” i faktycznie działo się, ale było niezwykle sympatycznie, pozytywnie i wesoło. Seniorzy z Uniwersytetu Trzeciego Wieku na Przystanek Woodstock postanowili pojechać za namową Anny Wiśniewskiej i Krzysztofa Kuźnickiego ze Stowarzyszenia Kamera. - Już wcześniej z nimi współpracowaliśmy – mówi pani Maria. - Wspólnie stworzyliśmy dwa filmy: „Kambek” i „Szpinak z wody”. Między nami a Krzysiem i Anią od razu zaiskrzyło. Oni nas motywują, a my wnosimy w ich projekty swoje pomysły. To oni podrzucili nam pomysł pojechania na Woodstock i stworzenia filmu na potrzeby MONAR-u. Seniorzy po raz pierwszy odwiedzili festiwal niewielką grupą w 2012 roku. Wówczas pani Maria nagrała prywatną kamerą krótką relację z tego wyjazdu. Rok później do Kostrzyna nad Odrą powrócili, ale już w pełni przygotowani. Mieli profesjonalne kamery, mikrofony i cel – nagrać prawdziwy obraz Przystanku Woodstock. Na miejscu zastali oczywiście tysiące ludzi. Niektórzy z nich z irokezami na głowach, inni poprzebierani. Co odważniejsi taplali się w błocie. Imprezowicze szaleli pod sceną. Zmęczeni odpoczywali w namiotach, a towarzyscy sączyli piwo w gronie przyjaciół. - Widok nas nie zgorszył – przyznaje Halina Jarmołowicz, która w filmie „Bawmy się razem” pełniła rolę jednej z reporterek zadających pytania uczestnikom festiwalu. - W naszym wieku się już wie, że prawdziwe wartości nie tkwią w wyglądzie. Byliśmy bardzo ciekawi całego festiwalu, młodzieży. Nie mogliśmy się doczekać aż

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

z nimi porozmawiamy. A to, jak byli ubrani, było sprawą drugorzędną. Najważniejsze, że ci ludzie byli cały czas uśmiechnięci, pozytywnie nastawieni do każdego. Na widok członków Uniwersytetu Trzeciego Wieku woodstokowicze wpadali w zachwyt. Pokazywali znaki pokoju, przytulali ich, całowali. Jeden nawet zapowiedział, że chętnie zaadoptuje panią Helenę, która pełniła rolę reporterki. Nic więc dziwnego, że seniorzy chętnie tańczyli, żartowali i bawili się z uczestnikami festiwalu. - Nie było tam mowy o jakichś rozbojach – mówi pani Maria. - Młodzież się świetnie bawiła. Nikt nam niczego nie próbował ukraść, nikt nikomu nie chciał zrobić krzywdy. Wręcz przeciwnie, jeszcze nam wszyscy torowali przejście. Na miejscu seniorzy spotkali woodstokowiczów w różnym wieku. Urzekła ich m.in. piękna, młoda dziewczyna w zaawansowanej ciąży, która na brzuchu namalowała kolorowe kwiaty. Niezwykle ciepło wspominają też trzy kobiety – mamę, córkę i babcię – które wspólnie bawiły się na festiwalu z wiankami kwiatów na głowie. Pani Halina po angielsku rozmawiała ze Spidermanem ze Szczecińskiej Ligii Superbohaterów, a pani Helena zaczepiła młodego mężczyznę, który na festiwalu pojawił się z jaszczurką Małgosią. Ich wszystkich można zobaczyć na niespełna dziewięciominutowym filmie „Bawmy się razem”. Jego montażem i dopracowaniem zajęli się seniorzy i Stowarzyszenie Kamera. Produkcja okazała się hitem i została doceniona. W tym roku uhonorowano film podczas Szczecin European Film Festival. - To dla nas wielkie wyróżnienie – przyznaje pani Maria. - Nie ma co się bać Przystanku Woodstock – podsumowuje pani Halina. - A każdy kto go ocenia, zwłaszcza negatywnie, powinien najpierw się na niego wybrać i na własnej skórze przekonać się jaka jest woodstokowa rzeczywistość.

#36



Showroom

#

Woda perfumowana James Bond Seven Intense, DOUGLAS, cena: 149 zł Zestaw zapachowy Paco Rabanne, DOUGLAS, cena: 249 zł

Koszula z muchą, H&M, cena: 79,90 zł Bluza do biegania, H&M, cena: 63,90 zł

Dla gentlemana Koszula z muchą, płócienna torba, elegancki portfel, dobry zegarek albo zapach Jamesa Bonda – to idealne prezenty dla mężczyzny z klasą. Wybierając upominek dla mężczyzny postaw na dobrą markę, elegancję i klasykę – to się zawsze sprawdza.

Spinki do mankietów, YES, cena za szt.: 89,00 zł Zegarek Emporio Armani, YES, cena: 1390 zł

Zegarek Doxa, YES, cena: 2930 zł

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

#38



Showroom

#

Satynowe kimono, H&M, cena: 99,90 zł Komplet świąteczny Moods, YES, cena: 149 zł Koronkowe body, H&M cena: 99,90 zł

Woda toaletowa Dior Hypnotic Poison, DOUGLAS, cena: 249,00 zł Woda perfumowana Katy Perry, DOUGLAS, cena: 105 zł

Sweter z cekinami, H&M, cena: 79,90 zł

Lady in red Panie kochają czerwień. Prezenty w tym kolorze na pewno przypadną im do gustu. Zmysłowa bielizna, zabawna piżama, piękny zapach, modna biżuteria albo eleganckie dodatki – to będzie strzał w dziesiątkę. Pamiętaj jedynie aby wybrany upominek gustownie zapakować.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

#40

Kufer, GINO ROSSI, cena: 699,90 zł



Say(SO) XMAS WESOŁE, KOLOROWE, ŚWIĄTECZNE - BLUZY I KOSZULKI - IDEALNE NA ŚWIĄTECZNE PREZENTY! SZUKAJ NA WWW.FACEBOOK.COM/ SAYSOFASHION


#

Edytorial


Edytorial

#

FOTO Adam Słomski MUA Sylwia Cyza-Słomska MODELKI Agnieszka Gulczyńska i Natalia Łukaszewska STYLIZACJA Ewa Kaziszko, Agata Tarka


Szukaj na www.facebook.pl / SaySoFashion


Wnętrza

#

Przywróć meblom dawny blask Odrobina farby, krztyna pomysłu i muśnięcie kreatywności wystarczą, by zniszczone starocie zamieniły się w designerskie obiekty. Wyblakłe fotele, nudne krzesła, zużyty stół od dziś mają szansę zyskać drugą młodość... i to jaką młodość. Kilka sekretów zdradziła nam Beata Szmigiel z firmy Old White. Spójrzcie sami. ROZMAWIAŁA Agata Maksymiuk / FOTO Archiwum Prywatne

Co kryje się pod nazwą Old White? - Old White to ja i moja córka – to nasza firma. Old White to pasja, chęci i kreatywność. Nasz sklep prowadzimy z miłością i dbałością o każdy szczegół. Zajmujemy się sprzedażą mebli i artykułów dekoracyjnych, ich renowacją i stylizacją. Realizujemy fantazje naszych klientów oraz ich marzenia o pięknych i niepowtarzalnych meblach. Niedawno też naszą ofertę wzbogaciłyśmy o zabiegi tapicerskie. Czy trudno nauczyć się sztuki odnawiania przedmiotów? - Prowadzimy warsztaty zarówno z malowania jak i tapicerowania, każdy ma szansę spróbować. Na naszych warsztatach pokazujemy od A do Z, jak odnowić mebel. Wielu z naszych kursantów zwraca się do nas o pomoc, gdy ma ochotę na zmiany w swoim mieszkaniu, ale nie chce tego robić dużym nakładem finansowym. Samodzielne pomalowanie mebli w salonie lub w kuchni jest dużą zmianą i oszczędnością. Aby zmienić wizerunek mebla, wystarczy trochę czasu, chęci i puszka farby. W czym tkwi Wasz sekret? - Od 2014 r. jesteśmy autoryzowanym sprzedawcą produktów marki Autentico. Jest to światowy lider w produkcji i sprzedaży farb kredowych, do których stworzenia inspiracją stały się włoskie receptury i techniki malarskie z XIV w. W naszym sklepie są dostępne wszystkie produkty tej marki. Przed zakupem zawsze dajemy możliwość zapoznania się z technikami i tajnikami jej zastosowania. Wszystkie przedmioty z naszej oferty zostały odnowione przy użyciu właśnie tych produktów. W takim razie farba jest najważniejsza. Czym się różni, jak się nią posługiwać? - Zaletą farb kredowych jest to, że przed ich użyciem nie trzeba zdzierać starych warstw z mebla ani go szlifować, mają one bardzo dużą przyczepność praktycznie do każdego podłoża. Malowany mebelek należy tylko dokładnie odtłuścić i już można chwytać za pędzel. Zaznaczę, że farbami kredowymi można malować drewno, ceramikę, metal, szkło, tkaniny, wiklinę i wiele wiele innych. W stylizacji wykorzystuje się m.in. techniki przecierki, chippy look’a, patynowania. Uwielbiamy oglądać metamorfozy, które klienci nam przesyłają, wszystkimi bardzo chętnie dzielimy się na naszej stronie www.old-white.pl i na FB. Co jeszcze może nas zaskoczyć odwiedzając Old White? - Ostatnio naszą ofertę poszerzyłyśmy o materiały obiciowe i dekoracyjne, zasłony, a także oleje do drewna i szablony do dekoracji. Funkcjonują u nas również karty upominkowe, które mogą okazać się idealnym prezentem na nadchodzące święta. Pragniemy, aby zakupy w sklepie Old-White były dla każdego przyjemnością, a nasze produkty inspiracją do upiększania mebli i wnętrz. Zapraszamy do naszego malowanego świata. Dla tych, którzy są spoza miasta, istnieje możliwość sprzedaży wysyłkowej.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

#46



Rozmowa miesiąca

#

Moja praca? Najbardziej cierpi przez nią auto ROZMAWIAŁA Bogna Skarul / FOTO Andrzej Szkocki

Na co dzień publikuje w „Gazecie Wyborczej”, od lat pisze o szczecińskim półświatku, w wolnych chwilach przygotowuje genialną cebulową zupę oraz pasjami nurkuje. Adam Zadworny opowiada nam o kulisach zawodu dziennikarza i swoich planach związanych z filmem i telewizją.

A Ty? - Ja z Marcinem zostaliśmy oficjalnymi konsultantami filmu. Zaproponowała nam to Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych w Warszawie. To też była dla mnie przygoda.Zabierali nas na plan filmowy. A ja fascynuję się filmem i interesuję scenariuszem.

Razem z Marcinem Górką byliście autorami pierwszego prasowego reportażu na temat udziału Polaków w walce w Karbali, podczas wojny w Iraku. - Moja przygoda z żołnierzami, jeżdżącymi na misję, zaczęła się pod koniec poprzedniej dekady. Redakcja zaproponowała mi, abym pisał na ten temat reportaże razem z Marcinem Górką. Marcin wtedy był specjalistą od wojska. Kilka razy jeździł do Iraku i Afganistanu. Ale on był raczej dziennikarzem newsowym. Ja za to reportażystą. Wymyślono, że z tego naszego połączenia wyniknie coś dobrego. I tak się stało. Pierwszy reportaż jaki napisaliśmy wspólnie - będę o nim pamiętał całe życie - to opowieść o chłopaku, którego oskarżono o tchórzostwo. Ten chłopak był żołnierzem sanitariuszem. Pojechał na misję do Iraku i kiedy wpadł w zasadzkę zastawioną przez islamistów, sparaliżował go strach, który tak nim zawładnął, że nie potrafił wyjść z samochodu i pomóc rannemu koledze. Ta scena była w filmie „Karbala”, który kilka miesięcy temu miał kinową premierę. - Tak, ale to nie była prawdziwa scena z walk w Karbali. Film jest kombinacją różnych przeżyć wojennych naszych żołnierzy. Pisaliśmy te reportaże w oparciu o wspomnienia żołnierzy, którzy wrócili z misji. Klamrą było to, że opowiadaliśmy o ludziach, którym ta wojna kompletnie zmieniła życie. Później był już film? - Nie. Szczeciński wydawca Szymon Jeż zaproponował nam, że wyda zbiór reportaży z „Gazety Wyborczej” w formie książki. Zatytułowaliście ją „Psy z Karbali”. Dlaczego? - To symboliczny tytuł. W bitwie o City Hall w Karbali zwiastunem każdego kolejnego ataku było szczekanie bezpańskich psów, których tam było wyjątkowo dużo. One czując i widząc obcych, jakimi byli ci wojownicy, zaczynały szczekać. Książka się ukazała i co dalej? - Sprzedał się cały nakład. To był 2009 rok. Po jakimś czasie zgłosił się do mnie Krzysiek Łukaszewicz, filmowiec, reżyser. Znałem go od dawna. Powiedział, że chciałby nakręcić film o misji w Iraku. Poprosił o konsultacje. Ale to był jego scenariusz, sam go napisał. Film „Karbala” to fikcja literacka, ale za naszą zgodą Krzysiek przyswoił z naszych reportaży parę wątków do filmu. I część tych postaci, część tych sytuacji na filmie jest wyjętych żywcem właśnie z naszej książki.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

Od dawna? - Film to moja pasja od dzieciństwa. Kiedy byłem mały, chodziłem na wszystkie filmy grane wtedy w kinie. Kiedy film przeznaczony był dla nieco starszych osób, to by wejść do kina podkradałem mamie tusz do rzęs i dorysowywałem sobie wąsy. W ten sposób w wieku 14 lat obejrzałem „Parszywą dwunastkę”. A kiedy w domu rodzice wyganiali mnie wieczorem do łóżka, to często udawałem, że śpię, ale po chwili wyczołgiwałem się z łóżka i przez szparę w drzwiach oglądałem film w telewizji. Zdarzało się, że przysnąłem i rodzice w nocy znajdowali mnie w przedpokoju na podłodze. Gdy byłeś trochę starszy, to dalej chodziłeś do kina? - Oczywiście. Lecz nie tylko. Zacząłem coś więcej z tym robić. Mój kolega Jarek Żamojda, którego poznałem podczas kręcenia w Szczecinie filmu „Młode Wilki”, zaproponował mi udział w projekcie serialu pt. Pierwszy krok. Co to za serial? - To miała być opowieść (każdy odcinek miał być osobną całością) o ludziach, którzy z różnych względów wpadają w konflikt z prawem. Napisałem pilota i scenariusz jednego z odcinków. Ale nie byłem pewny swoich sił. Trochę się bałem, bo opiekunem literackim serialu miał być Maciej Karpiński, w końcu wybitny filmowiec, wykładowca Łódzkiej Szkoły Filmowej. I co z tymi scenariuszami? - Spodobały mu się. To ekstra! - Ale cóż z tego. Serial nie został wyprodukowany. Na szczęście zapłacili - za scenariusz 45-minutowego odcinka dostałem 15 tys. zł. W zawodzie dziennikarza tyle się nie zarabia. Te pieniądze to takie pocieszenie, bo żal mi, że nic z tego serialu nie wyszło. Zraziłeś się? - Nie odpuściłem. Parę lat temu napisałem projekt scenariusza na konkurs ogłoszony przez Studio Munka. Konkurs był dość prosty. Napisałem scenariusz o przygodach dziennikarza pracującego w tabloidzie, który żyje z tego, że łamie kariery publicznych osób, odnajdując w ich życiorysie jakąś skazę. Jednocześnie sam żyje w świecie kłamstw. Okłamuje nawet swoją matkę. Pracowałeś też w telewizji. - Tak, ale to zupełnie inne wyzwanie. Parę lat temu spotkałem na ulicy Marię Bartczak, obecną dyrektor szczecińskiego ośrodka, która zaproponowała mi, abym wymyślił cykl reportaży. Więc zabrałem się do dzieła i po

#48



Rozmowa miesiąca

#

paru dniach zadzwoniłem z propozycją na serię dokumentalną opowiadającą o głośnych procesach czasów PRL.

mi wszystkie opony, drugi odkręcono śruby w przednim kole, a trzeci raz wrzucono przez przednią szybę taki wielki głaz.

I wyszło? - W tej chwili pracuję nad odcinkiem o historii polskiego szermierza Jerzego Pawłowskiego, który w 1975 roku został aresztowany za współpracę z CIA. Ten dokument będzie można zobaczyć w telewizji już 5 grudnia.

Zgłosiłeś to na policję? - Naturalnie, ale sprawy zostały szybko umorzone.

W gazecie jesteś odpowiedzialny za tzw. niebezpieczną, kryminalną działkę. Miałeś „niebezpieczne” przygody? - Przez lata zajmowałem się opisywaniem przestępczości zorganizowanej. Tu w Szczecinie w latach 90. nasi przestępcy byli w ekstraklasie. Tu wyrosły pierwsze wielkie fortuny przemytnicze. Tu w końcu rezydował słynny Oczko. Spotkałeś go? - Miałem takie spotkanie oko w oko z Oczkiem, czyli Markiem Medweskiem. Miało trochę filmowy charakter. Mój dobry i zaufany informator poprosił mnie o spotkanie. Zapowiedział, że ktoś bardzo „istotny” chce ze mną porozmawiać. Poszedłem. Zostałem zawieziony do hotelu Park. Tam za stołem siedział znany mi z widzenia mężczyzna, wtedy szef szczecińskiego podziemia. Pamiętam, że kelnerzy, kiedy podeszli do naszego stolika, to zgięli się w pół. A Marek „Oczko” najpierw spytał mnie, co sądzę o szansach Andrzeja Gołoty w najbliższej walce. Trochę sobie tak pogawędziliśmy, aż w końcu on się mnie zapytał, dlaczego ja piszę o nim jak o gangsterze. On się przecież gangsterem nie czuje. Nikomu przecież bomby pod samochód nie podłożył. Opowiedział mi też szereg bardzo zabawnych historii o przemytniczej działalności w Szczecinie i tak się rozstaliśmy.Miesiąc później kariera Oczki się skończyła. Został zatrzymany. Trafił do więzienia na 13 lat. Obsługiwałem jako dziennikarz jego proces. Widział mnie na sali, nawet mi pokiwał. Miałeś jakieś nieprzyjemności w związku z opisaniem czyjejś niezbyt chlubnej działalności? - Tylko trzy razy i to zawsze dotyczyło mojego samochodu. Pierwszy raz przekłuto

To wszystko Twoja praca, a co poza nią? - Pytasz o pasje? Właśnie o nie. Przypomnę, że jesteś też autorem słynnej zupy cebulowej a’la Adaś. - A to (śmiech)! Rzeczywiście robię taką zupę. I to profesjonalnie, bo masz ukończony kurs gotowania. Mam (śmiech). To przypadek, związany zresztą z filmem. Jak jeszcze byłem w liceum, to by dostać bezpłatne bilety do kina w Pałacu Młodzieży, trzeba było być kursantem na zajęciach w Pałacu. A do wyboru było modelarstwo, gotowanie i robienie na drutach. Wybrałem gotowanie i... wciągnęło mnie to. Spodobało się. Nie na tyle, aby zrezygnować z filmu, co to, to nie. Jednak do dziś w kuchni czuję się całkiem swobodnie. Gotuję czasami. Lubię gotować dla dzieci, ale one wyciągają mnie na pizzę i makarony. Wolą iść na pizzę, niż jeść co Ty ugotujesz? - Nie, to nie tak (śmiech). My lubimy włoską kuchnię i za tymi właśnie zapachami i smakami podążamy po Szczecinie. A wakacje? - Moją kolejną wielką pasją jest nurkowanie. Zaraziłem się nią jakieś 10 lat temu, kiedy byłem nad Morzem Czerwonym. Wrażenie niesamowite, wchodzisz do wody, a tam dookoła ciebie rybki w paski i kropki, i to na wyciągnięcie ręki. Wciągnęło mnie do tego stopnia, że zacząłem robić kolejne stopnie nurkowe. To taka pasja, która dosłownie pozwala złapać oddech, bo trochę jest w tym wszystkim i pięknych widoków, i stanu nieważkości, i adrenalina, i cała ta celebra. Okazało się, że to jest coś, co mnie najbardziej relaksuje, regeneruje. Czekam więc na wakacje.

Adam Zadworny, dziennikarz - w drugiej połowie lat 80. redaktor w podziemnych pismach szkolnych i akademickich, m.in. „Czarna skrzynka”. Od 1990 r. dziennikarz i reportażysta „Gazety Wyborczej”. Autor wielu reportaży, głównie śledczych, historycznych i społecznych, wydawanych również w formie książkowej, np. „Z Archiwum Sz.”. Współautor książki „Psy z Karbali”, na podstawie której powstał film fabularny „Karbala” i „Do it in Szczecin - alternatywny przewodnik po Szczecinie”. Autor słuchowisk radiowych, scenariuszy filmowych i programów telewizyjnych, m.in. „Archiwum zbrodni” opowiadającego o głośnych procesach czasów PRL. Laureat kilku nagród dziennikarskich. Ojciec Jasia (13 lat ) i Marysi (11 lat). R E K L A M A


#kulinaria

Kuchnia nie zna granic, a jedzenie zbliża ludzi. Chyba każdy się z tym zgodzi. Grudzień pod tym względem jest miesiącem szczególnym. Boże Narodzenie i sylwester obfitują zarówno w tradycyjne smaki, jak i te zupełnie nowe. Poszukując inspiracji, sprawdziliśmy dla Was jak wyglądają kolacje wigilijne w różnych zakątkach świata, odwiedziliśmy kilka szczecińskich restauracji, by spróbować najsmaczniejszych potraw w karcie oraz przygotowaliśmy przepis na świąteczne łakocie. Zapraszamy w podróż po labiryntach świątecznych smaków i aromatów! Agata Maksymiuk FOTO Aaron Slevin / ASSIST Remik Babiło

#51

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015


Kulinaria

#

Mocno czekoladowe ciasto PLENTY ze śliwowicą

Przygotowanie spodu W rondelku z grubym dnem, ciągle

W tym roku Boże Narodzenie smakuje czekoladą. Jak powszechnie wiadomo czekolada jest źródłem nie tylko magnezu, ale i szczęścia. Nawet niewielki kawałek potrafi podnieść poziom serotoniny i endorfin w naszym organizmie. Wyobraźmy sobie gęsty mus o głębokim smaku kakao, łączący się z puszystym, delikatnym ciastem. Jeśli Wam również cieknie ślina na samą myśl, polecamy skorzystać z przepisu przygotowanego specjalnie przez Tomasza Sobczyńskiego, szefa kuchni restauracji Plenty. Czy może być coś pyszniejszego na gwiazdkę?

Przygotowanie musu Przygotowujemy podobnie jak

mieszając rozpuścić masło z czekoladą. Jeśli nie masz takiego rondelka umieść czekoladę i masło w miseczce, i zawieś ją na garnku z gotującą się wodą. Ostudzić. Zmiksować żółtka z kakao, dodać do ostudzonej czekolady i wymieszać. Mikserem ubić białka na sztywną pianę, dodawać partiami cukier i miksować przez 2 - 3 minuty aż piana będzie gęsta, sztywna i błyszcząca. Ubite białka wymieszać z masą czekoladową i wlać do przygotowanej formy, piec przez 25 - 30 minut w temp. 180 stopni. Wyjąć z piekarnika i ostudzić w formie (ciasto opadnie, tworząc wgłębienie, które wypełnimy musem, moje ciasto opadło jeszcze będąc w piekarniku). Nie wyjmować z formy.

powyżej, po wystudzeniu upieczonego spodu. W rondelku z grubym dnem, ciągle mieszając, rozpuścić masło z czekoladą. Ostudzić. Zmiksować żółtka z kakao, dodać do ostudzonej czekolady i wymieszać. Mikserem ubić białka na bardzo sztywną pianę, dodawać stopniowo cukier i miksować przez 2 - 3 minuty, aż piana będzie gęsta, sztywna i błyszcząca.

Składniki na spód: 150 g masła, 150 g połamanej na kostki ciemnej czekolady, 5 dużych jajek, 1 łyżka kakao, 175 g drobnego cukru do wypieków Składniki na mus: 100 g masła, 100 g połamanej na kostki ciemnej czekolady, 3 duże jajka, 2 łyżeczki kakao, 115 g drobnego cukru do wypieków, 2 łyżeczki żelatyny w proszku, rozpuszczonej w 80 ml ciepłej wody

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

Ubite białka wymieszać bardzo delikatnie (nie niszcząc piany) z ostudzoną masą czekoladową oraz rozpuszczoną w wodzie żelatyną (również ostudzoną). Masę wylać na środek upieczonego spodu. Dekoracja z ciemniejszych smug na musie powstała z reszty masy czekoladowej. Ciasto przykryć, uważając, aby nie naruszyć delikatnego wierzchu musu czekoladowego. Wstawić do lodówki na minimum 4 godziny lub najlepiej na noc.

#52



Smak kryje się w Spiżarni Właśnie tu miesza się oryginalność eksperymentów z powagą kulinarnej klasyki, entuzjazm kucharzy z pewnością doświadczenia. Moda mierzy się tradycją, fantazja z umiarem. Dobre próbuje się lepszym. Atmosfera jest spokojna, bo gościnność robi swoje. A jak smakuje? Przekonajcie się sami! TEKST Agata Maksymiuk / FOTO Sebastian Wołosz

Restauracja Spiżarnia Szczecińska to zupełnie nowy lokal na naszej kulinarnej mapie. Choć na rynku jest dopiero od kilku miesięcy, zdążyła podbić serce niejednego wybrednego smakosza. Spiżarnia zajęła miejsce dawnej restauracji Chata przy placu Hołdu Pruskiego 8, w sąsiedztwie filharmonii. Gruntowna modernizacja zupełnie odmieniła wizerunek lokalu. Jest jasno, przytulnie i klimatycznie. Ściany ozdabiają skrzynki z przetworami, a także fotografie słoiczków – tych małych i dużych. Reszta wystroju jest tajemnicą, którą samemu należy odkryć. - Proponujemy naszym gościom prawdziwe jedzenie, bez poprawiaczy i bez ulepszaczy – tłumaczy Wojciech Kocierzewski, szef kuchni. - Jak przystało na spiżarnię, jesteśmy przechowalnią dobrych, sprawdzonych smaków. Wykorzystujemy stare, tradycyjne przepisy naszych babci i przodków oraz sięgamy do kuchni dawnego Szczecina. Wszystko to jednak serwujemy w nowoczesnej formie i zestawieniach. - Staramy się, by w każdym daniu był składnik pochodzący od regionalnego dostawcy lub hodowcy – mówi Katarzyna Ryś, manager restauracji. - Warzywa kupujemy na podszczecińskich targach i rynkach, ser w Wołczkowie, a ryby w Dąbiu. Jako jedna z nielicznych restauracji oferujemy kompoty i wyciskane soki warzywne. Co ważne, nasze propozycje zmieniają się w zależności od dostępności produktów. Zależy nam, aby wszystko było świeże i prawdziwe.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

Karta dań prezentuje się ciekawie nie tylko ze względu na jej sezonowość, ale także na nazwy poszczególnych propozycji. Intrygujące pytanie do każdej potrawy pobudza kubki smakowe i wyobraźnię. Kiedy sezam otworzy się na kurczaka? A może po co schab grzeje kości w serze? Niespodzianek jest tu znacznie więcej. Nic dziwnego, ponieważ Eugeniusz Mientkiewicz, znany „Smakosz Zachodniopomorski”, wraz z Piotrem Bikontem i Robertem Makłowiczem, założyciel „Instytutu Dobrego Smaku”, inspirował szefa kuchni restauracji Spiżarnia podczas tworzenia menu. - Widzimy jak goście uśmiechają się, przeglądając nasze menu – mówi Katarzyna Ryś. - Czyli są przyjemnie zaskoczeni. Wychodząc naprzeciw potrzebom i sugestiom odwiedzających nas osób postanowiliśmy, że naszych specjałów można spróbować nie tylko na miejscu w restauracji, ale można też zabrać coś pysznego w słoiku do domu. W naszym sklepiku, tuż przy wejściu do Spiżarni, każdy znajdzie coś dla siebie. Zabrzmiało pysznie? I dobrze, bo o to nam chodziło! Chcecie wiedzieć więcej, koniecznie zajrzyjcie na stronę internetową www. spizarniaszczecinska.pl. Oryginalność, entuzjazm i doświadczenie łączy się tu z klasyką, kusi i prowokuje do nowych doświadczeń. A jak smakuje? Przekonajcie się sami!

#54


ŻELKA DE LUXE, czyli delikatesy jeszcze bardziej kulinarne Wyjątkowe, wyrafinowane i niepowtarzalne - każdy marzy o takich smakach, nie każdy wie gdzie je znaleźć. Odkryliśmy tę tajemnicę i w sekrecie Wam ją zdradzimy. Żelka de luxe to ekskluzywny sklepik z produktami z całego świata. Włochy, Francja, Anglia, Turcja – od dziś wszystkie kraje stoją przed nami otworem. Nie wierzycie? Przekonajcie się sami! TEKST Agata Maksymiuk

Żelka de luxe będzie najprawdopodobniej miejscem z najbardziej smakowitym asortymentem na mapie naszego miasta. Pasjonaci dobrej kuchni, poszukiwacze oryginalnych, trudno dostępnych produktów i koneserzy jakości poczują się tu jak w raju. Pomysł na zmiany narodził się z pasji do wyśmienitej kuchni i czuć to w każdym calu. Już w poprzedniej odsłonie sklep współpracował z lokalnymi producentami świeżych produktów oraz kilkunastoma dostawcami, sprowadzającymi żywność z zagranicy i z głębi Polski. Teraz będzie jeszcze więcej frykasów, a do tego kilka przełomowych zmian – własna wędzarnia, która aromatem dymu kusić będzie koneserów dobrego smaku. Poszerzona oferta gotowych wyrobów kulinarnych dla tych, którym brakuje czasu, a do tego możliwość zjedzenia tych wszystkich specjałów na miejscu. Obsługa doskonale wie czego potrzeba klientom, dlatego niewielki, rodzinny sklep, przechodząc wiele zmian, ewoluował w wyjątkowe delikatesy. Ofertę buduje mięso - te typowe oraz najbardziej wyszukane, wysublimowane wędliny, nabiał urozmaicony lokalnymi produktami, włoskie specjały czy tureckie chałwy, świeży makaron i wiele innych produktów takich jak: trufle, ślimaki czy foie gras. Ukoronowaniem całości będzie powstająca piekarnia. Wszystko zawsze świeże i z najwyższej półki. Dla takiego towaru warto nadłożyć drogi, by z centrum znaleźć się na cichym osiedlu przy ulicy Chopina i oddać smakowitym zakupom. A po co właściwie Wam o tym mówimy? Bo trudno zatrzymać takie informacje w tajemnicy! Święta tuż tuż, a wizyta w Delikatesach Żelka de luxe to też idealna sposobność, by stworzyć niepowtarzalny prezent, a nawet niepowtarzalną kolację wigilijną. Wszystkie smakołyki, dosłownie z całego świata już dziś mogą znaleźć się w Twoim domu. Wyjątkowe, wyrafinowane i unikatowe - każdy marzy o takich smakach i teraz każdy wie gdzie je znaleźć. Delikatesy Żelka de luxe | ul. Chopina 22, Szczecin | 91 452 56 83 | www.facebook.com/Delikatesy-Żelka


# Plenty Restaurant and Apartments

Jak smakuje nieodkryte Elegancko, a zarazem z nutą tajemnicy. Zachwycająco, ale przede wszystkim pysznie. I choć trochę inaczej niż na co dzień, to bardziej niż przyjemnie. W takim rytmie bije serce Starego Miasta, bo taki rytm narzuca Plenty Restaurant and Apartments, nowatorski lokal, który sprawił że szczecińska Starówka stała się kompletna. TEKST Agata Maksymiuk / FOTO Archiwum Prywatne

Już od progu daje się wyczuć równowagę tego miejsca - z jednej strony wytworne stoliki, proste dodatki i przestrzeń urozmaicona oszkloną ścianą. Z drugiej, surowe wykończenie sufitu i filarów, odsłaniające inną twarz Restauracji Plenty. Całość łączy minimalizm. Wystrój i design to pierwsze co zatrzymuje wzrok. Jednak do zatrzymania gościa potrzeba czegoś więcej. W tym przypadku jest to kuchnia. Menu absolutnie zaskakuje. Filet mignion z polędwicy dojrzewającej z ziołowymi ziemniakami i sałatką, połowa perliczki confit z ziemniakami i warzywami sezonowymi, a może wystarczy pyszny humus? Tak na prawdę nie ma znaczenia, które danie wybierzesz jako pierwsze, bo gwarantuję, że na pewno nie raz wrócisz do Restauracji Plenty, by spróbować pozostałych. A jeśli wolisz zacząć od deseru, to nawet lepiej! Ciasto mocno czekoladowe to bezdyskusyjny smak tej zimy, który w połączeniu z kawą z jednej z najlepszych szczecińskiej palarni, tworzy

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

kompozycyjny majstersztyk. Zdradzę, że udało nam się zdobyć na nie przepis, a jeśli się dobrze wczytacie w nasze grudniowe wydanie to i Wy go dostaniecie. Jednak gdzieś za tym wszystkim kryją się ludzie, bo przecież to człowiek kreuje wizerunek miejsca i odpowiada za atmosferę. Jeśli użyję określenia – profesjonalna - w stosunku do obsługi, będzie to znacznie za mało. Każdy pracownik to część rodziny Plenty, dlatego goście mogą poczuć się jak w domu. Bezpiecznie i raźnie. Jeśli w karcie dań nie znajdziemy wymarzonego smaku, a w głowie pojawi się strach przed nowym. Wystarczy podzielić się swoimi wątpliwościami z kelnerką, a nawet poprosić szefa kuchni. Wspólnymi siłami na pewno uda się znaleźć rozwiązanie lub zwyczajnie rozwiać wątpliwości. Niewykluczone, że kucharz przyrządzi coś na specjalne zamówienie, a nawet zaprojektuje nową potrawę. Odwiedzając Restaurację Plenty i

#56


kosztując dań nie mogłam odmówić sobie rozmowy z szefem kuchni Tomaszem Sobczyńskim. Menu to jego autorski projekt, który podbił niejedno kulinarne serce. - Smaki restauracji Plenty są inspirowane naszą lokalizacją, minimalizmem, ale kryją też w sobie elementy przywiezione z dalekich podróży - opowiada. - W Szczecinie to coś nowego, jeszcze nieodkrytego przez mieszkańców. Głębia smaku to zasługa naturalnych przypraw oraz ich mieszanek, które komponujemy sami. Stosując nowoczesne metody gotowania przemieniamy na pozór proste dania w małe arcydzieła. Jestem pewien, że każdy znajdzie coś dla siebie. Chcielibyśmy też zapoczątkować kulturę jedzenia śniadań, dlatego można nas odwiedzać od samego rana. Zima idzie w parze z gorącym posiłkiem, dlatego nie sposób nie zapytać, co szef kuchni poleca grudniową porą. - Na pewno trzeba spróbować bulionu z dzikiego drobiu z kluseczka-

mi gnocchi oraz mięsem bażanta - mówi Tomasz Sobczyński. - Dlaczego? Przede wszystkim z uwagi na wyjątkowy smak, który komponuje długie gotowanie, wysokiej jakości dziki drób oraz warzywa wraz z unikalną mieszanką ziół. Na deser trzeba skosztować wyjątkowego ciasta mocno czekoladowego PLENTY nasączonego śliwowicą. Sekret tkwi w kremowej konsystencji, która sprawia, iż każdy kęs rozpływa się w ustach. Obiecuję, że nawet osoby stroniące od czekolady i słodyczy, po spróbowaniu naszego deseru zmienią swoje nastawienie. Grudzień to czas tradycji, dlatego Restauracja Plenty ma gotowy plan. Będzie klasycznie, ale z charakterystyczną dla nutą fantazji. Nie zabraknie aromatów korzennych, żurawiny czy grzybów. Kompozycje będą będą zaskakiwać - tak przynajmniej mi obiecano. Żeby to sprawdzić na pewno wybiorę się tu ponownie. Może jutro na śniadanie?

#57

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015


Kulinaria

#

OBIADEK najlepszy na święta Barszcz z uszkami, pierogi, karp, do tego kutia i może jeszcze piernik. Tradycja i domowy smak to podstawa każdej świątecznej kolacji. Tylko jak ją dobrze przygotować? Nie każdy urodził się kucharzem, ale za to każdy może zamówić świąteczny catering. A my wiemy, gdzie przygotowują najlepszy. Bistro Obiadek w swoich potrawach łączy wieloletnie doświadczenie i prawdziwą kulinarną pasję. Już sama oferta kipi pysznymi pomysłami. W cateringowym menu znajdziemy zarówno tradycyjne potrawy, jak i te bardziej wyszukane, dlatego możemy być pewni, że zamawiając catering na święta oddajemy swoje podniebienia w ręce profesjonalistów. Bez względu na to czy planujemy kameralną kolację w gronie najbliższych czy pełną przepychu ucztę dla 100 osób, bistro Obiadek każdemu zapewni najsmaczniejsze uszka z barszczem i najlepszego karpia w mieście. Choć Boże Narodzenie stoi tradycją, kuchnia Obiadek jest otwarta na wszel-

kie sugestie oraz pomysły klientów. Dzięki temu zyskamy pewność, że na wigilijnym stole pojawią się potrawy pamiętane z dzieciństwa, a wszyscy goście długo będą wspominać wyrafinowany smak dań. Catering można zamówić w dogodnym dla siebie terminie. Wystarczy jeden telefon, aby pozyskać najważniejsze informacje. Dla tych, którzy mają w zanadrzu dużo czasu i lubią szczegółowo planować uroczystości, istnieje możliwość zamówienia dań próbnych. Zapracowani również nie muszą się obawiać. Nawet spontanicznie zamówione dania nie zawiodą najwybredniejszych gości. Firma zapewnia kompleksową obsługę, gwarantuje dowóz we wskazane miejsce i terminowość. Wszystko to przy zachowaniu atrakcyjnej oferty cenowej. A kto zasmakuje w cateringu Bistro Obiadek, na pewno skusi się na ofertę sylwestrową.

Obiadek, ul. Piłsudskiego 22, 70-462 Szczecin, tel. 506 83 33 63 | www.obiadek.pl Manager: Klaudia Krefft tel. 514 480 881

Niech nadchodzące Święta Bożego Narodzenia przyniosą Państwu wiele szczęścia, wiary i nadziei, a pomyślność nie opuszcza Was przez każdy dzień Nowego Roku. Życzy Obiadek

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

#58


Kolacja gwiazdami usłana Kiedyś astrologia była dziedziną nauki, dziś jest inspiracją kulinarną, smakiem, a nawet zapachem. Zastanawialiście się, jak wygląda gwiezdny pył? My już wiemy. Znaleźliśmy go schowanego pod kołderką ciasta naleśnikowego, w najpiękniejszym zakątku miasta - na Starówce, w kameralnej restauracji Pył i Mąka . TEKST Agata Maksymiuk / FOTO Sebastian Wołosz

Za oknem prószy śnieg, przy drodze świecą latarnie, gdzieniegdzie czuć zapach piernika i pomarańczy. Atmosfera jest przesycona bożonarodzeniowym klimatem. Zagłębiając się w wąskie uliczki Starego Miasta nie sposób przeoczyć niedawno otwartej restauracji Pył i Mąka. Specjalność lokalu to naleśniki, podawane w iście niebiańskim stylu. Niebiańskim, bo i niebo tu znajdziemy. Nie wierzycie? Wystarczy zadrzeć głowę do góry, by ujrzeć całą drogę mleczną. Wielki Wóz, Mały Wóz, Panna, Strzelec, Bliźnięta... nie zabrakło tu ani jednej gwiazdy. Gwiazdozbiory można podziwiać wsłuchując się w przyjemne dźwięki muzyki, granej na żywo. Gwiazd nie brakuje też w menu. Autorska i niepowtarzalna karta dań zachwyca pomysłowością. Wyobrażacie sobie jak pyszny musi być naleśnik inspirowany własnym znakiem zodiaku? Gwiazdozbiory potrafią opisać nasz charakter, gust, a nawet ocenić obecny nastrój. Gwarantujemy, że potrawa, stworzona na bazie tych informacji, z sukcesem trafi do kubków smakowych.

Powiecie - to tylko placek, ale ile przyjemności potrafi sprawić. Szef kuchni restauracji Pył i Mąka dokładnie wszystko zaplanował. Pokaźne porcje urzekają nie tylko smakiem, ale i wyglądem. Naleśniki o średnicy aż 40 centymetrów, występują w bardzo nieoczywistych konstelacjach smakowych. Na początek coś delikatnego, może Waga? Doskonałe połączenie kurczaka, brzoskwini, z sosem śmietanowym i odrobiną sera żółtego. Później może coś bardziej sytego. Polecamy Wężownika – brokuły, kurczak, czosnek, ser feta i słonecznik - wszystko zapieczone pod chmurką sera żółtego. A jeśli wolicie coś słodkiego, to na pewno nie odmówicie Małego Psa lub Andromedy, skąpanych w mascarpone. Kiedyś astrologia była dziedziną nauki, dziś możemy jej skosztować. Każdy kto choć raz zastanawiał się jak wygląda gwiezdny pył, musi odwiedzić restaurację Pył i Mąka. Gwarantujemy, że to najpyszniejsza naleśnikarnia w mieście. Pył i Mąka | ul. Osiek 1, Szczecin | tel. 793 250 664 www.facebook.com/pylimaka/

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia przesyłamy najserdeczniejsze życzenia - Pył i Mąka

#59

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015


Kulinaria

#

Corona Coffee – czyli jak pachnie kawa Zapach świeżo parzonej kawy już od progu rozbudził moją ciekawość. Przytulne wnętrze lokalu sprawiło, że poczułam się jak w domu. Czuć, że atmosfera sprzyja godzinom rozmów. Twórcy marki Corona swoje doświadczenie zdobywali przy tworzeniu i zarządzaniu największą siecią kawiarni w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej. Za chwilę spotkam się z Katarzyną Tonderą-Rokkan, współzałożycielką kawiarni. Chwila tremy i zaczynamy. ROZMAWIAŁA Agata Maksymiuk / FOTO Archiwum Prywatne, Sebastian Wołosz

Już niemal rok temu w Szczecinie przy ul. Kaszubskiej 67 pojawiła się Corona Coffee. Dla kogo jest to miejsce? - Kawiarnia Corona Coffee ma w sobie coś magicznego. Właściwie każdy czuje się tu dobrze, bez względu na wiek czy płeć. Jedni relaksują się na miękkim, głębokim fotelu, delektując się cytrynowym tortem bezowym wypiekanym z pasją przez naszą załogę. Dla alergików mamy nawet ciasta bez mąki! Inni potrafią przegadać z przyjaciółmi dobrych kilka godzin, popijając kawę albo smoothie ze szpinakiem i pochrupując kanapkę. Są też tacy, którzy siadają przy wysokim wspólnym stole o grubym blacie, wykonanym z drewna odzyskanego ze starego kaszubskiego młyna. Ten stół przyciąga większe grupy znajomych, ale też idealnie sprawdza się podczas warsztatów kawowych, które organizują nasi bariści. - Co to za warsztaty? Czy każdy może przyjść? - Tak, każdy, kogo interesuje kawa i chciałby dowiedzieć się o tym, jakie są jej odmiany, smaki, jak sposób uprawy i obróbki ziaren wpływa na to, co mamy w filiżance. Można się u nas nauczyć nawet latte art. To sztuka dekorowania kawy, która wykorzystuje kontrast kolorystyczny między głębokim brązem espresso a bielą spienionego mleka. To niełatwa sztuka, ale jej opanowanie daje wiele radości. - Czy to właśnie kawa wyróżnia kawiarnię Corona Coffee? W Corona Coffee można napić się kawy, która jest pobudzająca

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

i wyrazista. Myślę, że trafiamy w gusta szczecinian. Dodatkowo, nasi bariści chętnie dekorują powierzchnię kawy wzorami latte art. To miłe, gdy zaglądając do filiżanki czy kubka odkrywamy serce, rozetkę – takie małe dzieło sztuki. Czasem aż szkoda taką kawę wypić. Wiemy też, że ktoś włożył wiele uczucia i godziny nauki w to, by sprawić nam przyjemność. I tym właśnie wyróżnia się nasza kawiarnia – atmosferą zaangażowania, zabawy kawą, radością spotkań z naszymi gośćmi. Również design kawiarni jest wyjątkowy – przytulny i nowoczesny zarazem. Ciepłe drewniane meble kontrastują z odkrytą cegłą wybranych ścian, a te z kolei – z wielką fototapetą rodem z „Włoskich wakacji”. Zależy nam na tym, by w naszej kawiarni każdy czuł się dobrze. Ma ona własny, wyjątkowy klimat. - Zauważyłam, że wystrój zmienia się – na ścianach pojawiają się obrazy. - Można u nas obejrzeć obrazy młodych szczecińskich artystów plastyków. Kilkukrotnie organizowaliśmy dla nich wernisaże i pragniemy wciąż wspierać młode lokalne talenty. Udostępniamy im naszą przestrzeń na własną mini-galerię. Jednym zdaniem – kawiarnia żyje, zmienia się, zyskuje duszę i staje się tłem dla niezapomnianych wspomnień. Zapraszamy do Corona Coffee przy ul. Kaszubskiej 67 oraz na nasz profil na portalach Facebook i Instagram.

#60


#

Jak Wół i Krowa święta planują W powietrzu unosi się słodki zapach żurawiny, z kuchni dobiega harmider, choinka już ubrana i jeszcze chwila, jeszcze moment, a na niebie pojawi się pierwsza gwiazdka. Ślinka cieknie na myśl o soczystej wołowinie, zamkniętej w puszystej bułce oprószonej złocistym sezamem. Zaraz zaraz, wołowiny? Pewnie, że wołowiny! W końcu to wigilia u Woła i Krowy. Boże Narodzenie tradycją stoi, ale nie tu. Restauracja Wół i Krowa łamie konwencje i przekracza granice. Wszystko po to, by podbić nasze kubki smakowe, zmienić punkt widzenia i przewrócić nasz jadłospis do góry nogami. Zaintrygowani? O to chodziło! Ani Wół, ani Krowa nawet w wigilijny wieczór nie stronią od mięsa. Średnio wysmażony, a może krwisty? Jaki kawał polędwicy widzielibyście w swojej bułce? Oprószony pieprzem, doprawiony rozmarynem, soczysty i zatopiony w żurawinie – taki kawał mięsa polecamy na tegoroczne święta i taki kawał mięsa kryje się pod niepozorną nazwą Rozkosz Francuza. A jeśli woli-

Kulinaria

cie coś egzotycznego, to może skusicie się na Hawajskie Bikini, które uwodzi serem mimolette, ananasem i porcją świeżych warzyw? Chcecie więcej? Nie ma sprawy. Menu buduje ponad osiem niezwykłych pozycji. Każda inna, każda pyszna. Jak świętować, to hucznie. Jak jeść, to do syta. Jak się bawić, to szampańsko. Dlatego kiedy już Wasze brzuchy będą pełne, polecamy odprężyć się przy lampce wina, filiżance gorącej czekolady, ewentualnie kubku jaśminowej herbaty. Zarówno Wół, jak i Krowa zapraszają o każdej porze, na każdy posiłek. Świąteczne śniadanie, uroczysty obiad, romantyczna kolacja – wybierzecie coś dla siebie. A jeśli nie macie duszy ryzykanta i mięso w wigilijny wieczór jest wam obce, warto pokusić się, by przy pysznym deserze, domowym serniku, a może nawet torcie bezowym zaplanować dwanaście gwiazdkowych potraw, skomponować listę gości i wysłać zaproszenia na kolację. Restauracja Wół i Krowa to kolebka inspiracji. Minimalistyczne wnętrze i atmosfera nasączona entuzjazmem sprzyjają dobrym pomysłom. Skąd to wszystko wiemy? Bo już północ, a my dalej tu przesiadujemy. Restauracja Wół i Krowa ul. Wielka Odrzańska 20, Szczecin Rezerwacje i zamówienia : 731 000 230 restaurants.s.c@aol.com www.wolikrowa.com

Wesołych Świąt i muuuuczącego Mikołaja - życzą Wół i Krowa #61

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015


Kulinaria

#

# Buddah, Tokio, Bombay... Pragniemy zaprosić Państwa na kolację. Nie byle jaką i nie jedną. Trzy wyjątkowe stoły, trzy magiczne kraje, ale jedna okazja - wigilia. I choć wszystko wydaje się już oczywiste, wcale takie nie jest. Proszę się rozgościć, my w tym czasie nakryjemy stoliki, a następnie zabierzemy Państwa w podróż po Japonii, Tajlandii i Indiach. Zaskoczeni? ROZMAWIAŁA Agata Maksymiuk / FOTO Andrzej Szkocki

Jedno miasto - Szczecin, a trzy różne kraje. Na pewno dziwicie się, w jaki sposób za chwilę znajdziemy się w egzotycznej krainie Dalekiego Wschodu? Święta to czas magiczny i nie ma rzeczy niemożliwych. No dobrze, nie będziemy dłużej ukrywać, że za wszystkim stoi jedna z najlepszych w Polsce sieci restauracyjnych Exotic Restaurants Szczecin. Nie traćmy więcej czasu. Musimy ruszać nim pierwsza gwiazdka wzejdzie. Chwila starań i już jesteśmy w Japonii, a dokładniej w Tokio. Święta tu to bardziej symbol niż rodzinna tradycja, jednak symbol lubiany i wyczekiwany każdego roku. Tak, jak na całym świecie, i tu ludzie robią sobie prezenty, a w wigilię najczęściej odwiedzają restauracje. Restauracje? - zapytacie. Tak, restauracje, ponieważ Święta Bożego Narodzenia w Japonii przypominają bardziej romantyczne spotkanie niż naszą gwiazdkę. A co można zjeść? Restauracja Tokyo Sushi’n’Grill na pewno odpowie na wszelkie pytania. Na początku należy zrozumieć, że kuchnia japońska to znacznie więcej niż jedzenie – to również przygoda, która idealnie odmieni każdy wigilijny stół. W tutejszej kulturze każdy gest i każde słowo ma swoją wagę, a smakami i aromatami trzeba się delektować, niespiesznie smakując kolejne kęsy. Sekretem sukcesu restauracji Tokio są japońscy mistrzowie kuchni. Gotując zgodnie z tradycyjnymi recepturami, przywiązują ogromną wagę do wszystkich prawideł wschodniej sztuki kulinarnej. Dzięki temu każde ziarenko ryżu traktowane jest z należną mu uwagą, a kawałki ryby są zawsze perfekcyjnie pokrojone, o idealnym kształcie i grubości. Mistrzowie sushi i sashimi z szacunkiem podchodzą do tradycyjnych receptur. Zasadą kuchni japońskiej jest koncentracja na naturalnym smaku poszczególnych składników potraw. Dlatego też każdy składnik podawany jest w osobnej miseczce, aby smaki sie nie mieszały, a potrawy praktycznie nie są przyprawiane. Jedzenie w japońskiej kulturze to nie tylko zaspokajanie potrzeb człowieka, to także doznanie estetyczne i mistyczne. Ważne są też emocje, jakie widok pięknie podanej potrawy wywołuje, nastrój oraz stan umysłu i serca. Wprowadźmy się zatem w odpowiedni nastrój, stwórzmy atmosferę, by celebrując każdy gest i

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

ważąc słowa, spróbować niezwykłych potraw kuchni japońskiej i poczuć pierwiastek wigilijnej magii. Ruszamy dalej. Następny przystanek to Tajlandia. Egzotyczny kraj od dawna kusi pięknem i zjawiskowością. Tutejsza kultura łączy w sobie dwie najważniejsze reguły filozofii życia - przyjemność i harmonię, co ma również swoje odzwierciedlenie w kuchni tajskiej. Restauracja Buddha Thai & Fusion sprawi, że dwanaście wigilijnych potraw zamieni się w niecodzienne kompozycje smakowe. Wiele z dań tajskich wywodzi się z tradycji i sztuki eleganckiego serwowania i przystrajania potraw np.: kwiatami lub pięknie wycinanymi, wręcz rzeźbionymi warzywami. Profesjonaliści restauracji Buddha dbają nie tylko o nasze doznania smakowe, ale i wizualne. Kuchnia tajska przez swoją świeżość i charakterystyczny smak zdobyła swoich fanów również na innych kontynentach. Niezwykle rozsmakowali się w niej Amerykanie i Australijczycy, teraz czas na nas! Choć w Tajlandii, podobnie jak w Japonii Boże Narodzenie to zupełna nowość, to i tak cieszy się wielkim uznaniem. Nic dziwnego! Piękno naszego zwyczaju w połączeniu z lekkością kuchni tajskiej tworzy udaną parę. Zwieńczeniem naszej podróży są Indie. O atmosferę i nasze kubki smakowe tym razem zadba Restauracja Bombay. Nim zaczniemy jeść, musimy wiedzieć, że święta w Indiach są tak różne, jak różni są tam ludzie, stany czy miasta. Chrześcijanie spotykają się na kolację wigilijną oraz dekorują drzewka mango, bananowca lub po prostu sztuczną choinkę. Na stole pojawiają się wielobarwne potrawy, rozpieszczając podniebienia biesiadników. Prócz smaku zachwyci również barwa. Kuchnia hinduska zaliczana jest do najbardziej kolorowych i aromatycznych kuchni świata. Anita Agnihotri, założycielka restauracji Bombay, od początku miała przeczucie, że smak Indii to właśnie to czego Szczecin potrzebuje najbardziej. Jak widać nie pomyliła się. Restauracja zyskała miano jednego z najlepszych lokali indyjskich w Polsce. Zjeżdżają się tu goście nie tylko z kraju, ale i z zagranicy. Dlatego jeżeli jeszcze nie poznaliście orientalnego smaku Dalekiego Wschodu, gwiazdka to idealna okazja, by to

#62


Kulinaria

#

nadrobić. Dodam jeszcze, że restauracja jako jedna z niewielu w Polsce dysponuje specjalnie sprowadzonym z Indii opalanym węglem drzewnym, glinianym piecem „Tandoor”. Tak zwane tandoori, czyli potrawy przygotowywane właśnie w tym piecu, mają delikatny, dymny posmak. W połączeniu z oryginalnymi przyprawami, które docierają do restauracji z Azji, tworzą kompozycję uważaną przez wielu zagranicznych gości za jeszcze smaczniejszą niż w samych Indiach! Pobudziliśmy wasze kub-

ki smakowe? Doskonale! Na niebie pierwsza gwiazdka, do stołu już podane, można się częstować. A jeśli zasmakuje Państwu wigilia w egzotycznej odsłonie, podpowiemy, że Exotic Restaurants Catering ma w zanadrzu kilka sposobów, aby zaspokoić najbardziej wymagające gusta.

#63

Wesołych Świąt!

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015


Kulinaria

#

Wegański smak wigilii Łatwo wyeliminować mięso z dwunastu wigilijnych potraw, ale co powiecie na wyeliminowanie wszelkich produktów odzwierzęcych z klasycznych receptur? Zadnie niewykonalne? Wcale nie! Wystarczy chwilę pogłówkować, by sprytnie oszukać oczy i zaspokoić kubki smakowe nawet największych tradycjonalistów. Kilka tajników zdradziła nam Monika Świętoń, współwłaścicielka sklepu ze zdrową i wegańską żywnością Vegananda. ROZMAWIAŁA Agata Maksymiuk / FOTO Andrzej Szkocki

- Stworzenie wegańskiej kolacji naprawdę jest tak dużym wyzwaniem? - Oczywiście, że nie! Po pierwsze musimy uświadomić sobie, że na naszych świątecznych stołach i tak pojawiają się dania roślinne. Zupa grzybowa, barszcz z uszkami, groch z kapustą, sałatki jarzynowe, w których tradycyjny majonez zastąpimy wegańskim i wyeliminujemy jajka, do tego kompot z suszu - są to dobrze znane klasyki, a w dodatku wegańskie. Oprócz tego istnieje mnóstwo przepisów, w których znajdziemy informacje jak zastąpić produkty odzwierzęce wegańskimi. I tak na przykład możemy zrobić pyszną rybę po grecku bez ryby, jajko w majonezie wegańskim bez jajka i jeszcze... - Chwileczkę, jajko bez jajka i ryba bez ryby? Czy to na pewno będą te same potrawy? - Jajko i ryba w tym przypadku to tylko umowne nazwy, ale gwarantuję, że wygląd i smak jest ten sam. Przygotowanie jajka jest banalnie proste. Żeby przyrządzić żółtko wystarczy mały ziemniak, szczypta kurkumy, szczypta soli lub kala namak, który ma jajeczny posmak i odrobina mąki kukurydzianej. Białko przygotujemy z mleka sojowego i agaru, do smaku można dodać odrobinę cytryny i soli. Ugotowanego ziemniaka przeciskamy przez praskę lub rozgniatamy tłuczkiem, dodajemy kurkumę i sól, a następnie ugniatamy do uzyskania miękkiej, zwartej konsystencji. Z ciasta formujemy małe kuleczki, które musimy przeciąć na pół. Tak powstaną nasze żółtka. Jeśli chodzi o białko, zaczynamy od zagotowania mleka sojowego , w momencie wrzenia dodajemy agar i mieszamy. Gotową masę wlewamy do foremki lub na talerzyk, po czym umieszczamy w środku nasze żółtka Należy robić to szybko, aby agar nie zdążył

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

stężeć. Wszystko odkładamy na pół godziny do lodówki . - Potrzeba niemałej wyobraźni, by odnaleźć się w kuchni wegańskiej. - Na początku kuchnia wegańska może być zaskoczeniem. Dla wielu to zupełnie nowe smaki, jest dużo mniej cukru i soli, do których większość z nas jest przyzwyczajona. Dieta roślinna jest bardzo zdrowa – obniża poziom cukru, cholesterolu i wspomaga układ krwionośny organizmu. W tej diecie pojawia się soja, algi morskie, ciecierzyca, jarmuż i wiele innych. Produkty pochodzenia roślinnego są w stanie zastąpić naprawdę wiele. Wyobraźnia w tym przypadku jest dużym atutem, choć bardziej potrzebna jest odpowiednia wiedza. Dobrym przykładem jest przepis na rybę po grecku bez ryby. Żeby zrobić własną „rybę” potrzebujemy selera i sproszkowanych glonów, które nadadzą naszej potrawie odpowiedni posmak. Pozostałe składniki to dość standardowe pozycje. Gwarantuję, że podgotowany seler będzie miał konsystencję mięsa ryby, a glony sprawią, że i smak będzie odpowiedni. - Skąd czerpać wiedzę? Skąd brać przepisy? Przyznam, że najpierw wolałabym spróbować gotową potrawę. - Nic straconego. W Veganandzie również będziemy przyjmować zamówienia na wybrane dania wigilijne. Każdy może skorzystać z naszego mini cateringu. Będziemy proponować też makowce czy serniki z tofu. Oprócz tego pojawiają się też ciasta bezglutenowe i bez cukru. Dla każdego coś dobrego. Klienci, którzy zasmakują w kuchni wegańskiej mogą zgłosić się do nas po wypróbowane przepisy kulinarne. Z każdym chętnie podzielimy się wiedzą i doświadczeniem. Zapraszamy!

#64



W rodzinnym tonie

Wnętrze pełne domowego ciepła, tradycyjne dania na bazie świeżych i naturalnych składników, a do tego obsługa, która nie tylko profesjonalnie dba o gości, ale buduje przyjacielską atmosferę. Willa Sadyba to restauracja, która urzeka już od progu. Przestronna sala idealnie nadaje się na imprezy okolicznościowe, jubileusze, imieniny, chrzciny czy też wesela. Wszystkie dania i desery są przyrządzane na miejscu. Nawet makaron jest wyrabiany własnoręcznie! Lokal szczególnie polecamy na wigilie firmowe. Klasyczne świąteczne potrawy oraz specjalnie dopasowany wystój, pozwolą zrozumieć na czym polega magia świąt. A kto zakocha się w lokalu na pewno chętnie wróci na bajkowe przyjęcie sylwestrowe. Indywidualne stoliki, specjalne menu oraz muzyka grana na żywo! Serdecznie polecamy! Willa Sadyba - Ku Słońcu 40, (Gumieńce), Szczecin, tel. 603569902, www.willasadyba.pl

Złote Miasto smaku Kuchnia chińska to coś dla entuzjastów zdrowia i harmonii. Prawdziwy wschodni klimat znaleźliśmy przy alei Papieża Jana Pawła II w restauracji Jin Du. Lokal w tym roku skończył 16 lat, a jego popularność wśród mieszkańców miasta z roku na rok rośnie. Nic dziwnego! Potrawy przygotowywane są ze świeżych produktów w profesjonalnych wokach na oczach klientów. Naszym ulubionym daniem jest kaczka po pekińsku. Charakterystyczna chrupiąca skórka rozpływa się w ustach! Na zakończenie uczty miła niespodzianka - prawdziwe chińskie ciastko z wróżbą! Restauracja Jin Du , Al. Papieża Jana Pawła II 17 Szczecin, tel. 91 489 34 68, www.jindu.pl

Plenty Restaurant and Apartments ul. Rynek Sienny 1, Szczecin tel. + 48 606 728 093, www.plentyrest.pl

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

#66


MM Trendy poleca...

#

Więcej niż sushi Przygodę ze smakiem Japonii polecamy rozpocząć od wizyty w restauracji Sake przy alei Piastów. To 11 lat tradycji na naszym rynku. Warto wiedzieć, że Sake była pierwszym lokalem w Szczecinie serwującym sushi. Japoński kociołek, tempura oraz kaczka w sosie teriyaki - to absolutna podstawa, od której zawsze rozpoczynamy ucztę. Oprócz tradycyjnych japońskich potraw, można poszerzyć horyzonty i pokusić się o tajski kociołek. Dodam jeszcze, że Sake słynie z pokaźnych porcji. Restauracja od siedmiu lat jest partnerem Pogoni Szczecin, dostarcza jedzenie pracownikom i piłkarzom klubu, do strefy VIP podczas każdego meczu, rozgrywanego w naszym mieście. Restauracja Sake, Al. Piastów 1, Szczecin tel. 91 484 36 18, www.sake.szczecin.pl

Sylwester z Dziką Gęsią Pożegnaj Stary i przywitaj Nowy Rok ze smakiem kuchni polskiej. Restauracja Dzika Gęś zapowiada niezapomnianą noc sylwestrową. W delikatnym świetle lamp i cudownej scenerii, łączącej drewno z bielą, zaopiekuje się nami profesjonalna obsługa. O podniebienia zadba szef kuchni z ponad 30 letnim doświadczeniem. Próbkę jego umiejętności można otrzymać na co dzień odwiedzając lokal. Rezerwacji sylwestrowego stolika można dokonać pod numerem telefonu: 519 060 075 lub pod adresem mailowym restauracja@ dzikages. szczecin.pl . Już za 250 zł od osoby przeżyjesz swoją wymarzoną Noc Sylwestrową. Nie czekaj, ilość miejsc ograniczona! Restauracja Dzika Gęś, Plac Orła Białego 1, Szczecin tel. 519 060 075, www.dzikages.szczecin.pl

Restauracja Spiżarnia Szczecińska Hołdu Pruskiego 8, Szczecin +48 91 488 88 81, restauracja@spizarniaszczecinska.pl www.spizarniaszczecinska.pl

#67

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015


Zdrowie

#

Nietrzymanie moczu – terapia laserem Lekarze specjaliści Centrum Diagnostyki Medycznej HAHS skutecznie pomagają chorym cierpiącym na nietrzymanie moczu. Za pomocą nowoczesnej aparatury diagnozują problem i planują właściwą terapię. Dzięki laserowi MonaLisa Touch wysiłkowe nietrzymanie moczu u pań leczą w sposób bezbolesny i nieinwazyjny.

Nietrzymanie moczu powszechnie traktuje się jako przypadłość osób starszych. Tymczasem, jest to problem, który dotyczy ok. 20 proc. dorosłych Polaków przeważnie po 45 r.ż. Co warto podkreślić, dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn. To schorzenie uważane jest za wstydliwe i często bywa przemilczane. Nawet przed lekarzem rzadko przyznajemy się do niego.

kowego nietrzymania moczu u pań. W wyniku jego działania pochwa się obkurcza, wzmocnieniu ulegają jej ściany, powięź wewnątrzmiednicza oraz obszar ujścia cewki moczowej.

Specjaliści Centrum HAHS podkreślają, że tak, jak przy innych problemach medycznych, tak i w tym przypadku - im wcześniej poszuka się pomocy, tym terapia jest skuteczniejsza. Czasami pacjentom brakuje wiary w to, że można im pomóc. Warto zacząć od rozmowy z lekarzem. Szczegółowy wywiad z pacjentem pozwala zebrać najistotniejsze informacje, określić sytuacje, w których problem się pojawia. W przypadku pań ważna jest także wizyta u ginekologa. Kolejnym krokiem są badania. W Centrum HAHS przeprowadzane są m.in.: badania laboratoryjne (np. badanie ogólne moczu), USG jamy brzusznej (z oceną zalegania moczu w pęcherzu moczowym) oraz badania urodynamiczne. Badanie urodynamiczne jest szczególnie ważne przy nietypowej postaci nietrzymania moczu lub gdy efekty leczenia nie są zadowalające.

Warto podkreślić, że zastosowanie lasera do rehabilitacji pochwy krótko po porodzie odtwarza jej prawidłowe warunki anatomiczne. To pomaga zapobiec uciążliwym następstwom mogącym wynikać z rozszerzonej podczas porodu pochwy (nie tylko problemowi nietrzymania moczu).

W wielu przypadkach leczenie farmakologiczne pozwala skutecznie pomóc choremu. Zastosowanie lasera MonaLisa Touch w Centrum HAHS przynosi świetne efekty w leczeniu wysił-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

Regeneracja pochwy, która w efekcie następuje, przynosi więcej korzyści: niweluje rozluźnienie tkanek (pojawiające np. po porodach), suchość pochwy, nieprzyjemne upławy itp.

W związku z tym, że laser obkurcza i regeneruje pochwę, istotnie podnosi także jakość życia intymnego pań i ich partnerów. Innymi słowy, przywraca kobietom zdrowie, komfort i dobre samopoczucie. Zastosowanie lasera w ginekologii staje się standardem. W krajach Europy Zachodniej jest nawet zalecane przed zabiegami chirurgicznymi jako rozwiązanie, które może wyeliminować konieczność przeprowadzenia zabiegu lub wspomóc efekt i regenerację po zabiegu. więcej informacji na www.hahs-lekarze.pl

#68



Zdrowie

#

Piękne stopy przez cały rok Ciepłe dni już dawno za nami. Sandały i klapki trafiły na najwyższą półkę w szafie. Zimowe buty i wełniane skarpety będą ukrywać nasze stopy przez najbliższe miesiące, a to oznacza że możemy odpuścić sobie czasochłonny piling czy pedicure... Zaraz, czy na pewno? Oczywiście, że nie! O stopy należy dbać cały rok. Stopy wymagają pielęgnacji także podczas zimnych pór roku. Niestety wiele kobiet to ignoruje i wraz z nadejściem wiosny powstałe niedoskonałości stara się naprawić przy pomocy kremów lub w czasie wizyt w salonach kosmetycznych. Pochłania to sporo czasu i pieniędzy. Żeby tego uniknąć, wystarczy poświęcić kilka minut tygodniowo na domową pielęgnację. Po pierwsze należy dokładnie przyjrzeć się swoim stopom, sprawdzając stan naskórka i możliwe odciski. Następnie uwagę należy skupić na paznokciach. Po upalnym lecie i wypadach na basen łatwo o grzybicę. Jeżeli nie zaobserwowaliśmy żadnych niepokojących zmian, paznokcie należy przyciąć na prosto, zgodnie z ich naturalnym kształtem po to, aby zapobiec wrastaniu. Koniecznie odsuwamy lub wycinamy skórki. Zimą warto zainwestować w dobrą odżywkę oraz specjalistyczne kremy pielęgnacyjne, odpowiednie do naszych potrzeb. Natłuszczający krem do ciała może nie wystarczyć. Krem do stóp powinien

nawilżać, chronić przed grzybicą, nadmierną potliwością i przykrym zapachem. Dopełnieniem naszej pielęgnacji powinno być wykonywanie 1-2 razy w tygodniu peelingu, który nie tylko wygładzi skórę, ale złagodzi narastanie naskórka. Do zimy należy też przygotować obuwie. Należy je przewietrzyć, dokładnie wyczyścić i sprawdzić czy na pewno pasuje. Buty nie powinny być za małe i nie mogą nigdzie uciskać. Regularnie stosując się do podstawowych zasad higieny i pielęgnacji możemy sprawić, że piękne stopy przestaną być kojarzone jedynie z upalnym latem.

Zapraszamy! ul. Pocztowa 26 (Turzyn), Szczecin R E K L A M A


Słodka chwila wytchnienia Spotkanie przeciąga się już pół godziny, mąż w delegacji, trzeba jeszcze odebrać dzieci z przedszkola, po drodze zrobić zakupy, później posprzątać w domu, udekorować go na święta i jeszcze... i jeszcze ja?! Sukienka co prawda czeka w szafie, ale boję się zerknąć, jak wyglądają moje nogi. Nagle słodki pomysł świta mi w głowie - wydepiluję nogi cukrem, wiem już nawet gdzie. ELLA Studio Depilacji Cukrem - bez umawiania się - poleciła mi jakiś czas temu koleżanka. Była zachwycona! Choć odruchowo podzieliłam jej entuzjazm, myśl o wizycie lekko mnie krępowała. W wirze obowiązków nie ma czasu, by to rozpamiętywać. Plan jest następujący: dzieci zostawię na chwilę u babci, zyskując moment dla siebie. Docieram do ulicy Kaszubskiej, w duchu dziękuję, że studio jest w centrum miasta - będę miała blisko na zakupy. Wchodzę do środka, podchodzę do recepcji, objaśniam problem, nastawiam się na informacje o kolejce i... wielka ulga. - Proszę zdjąć kurtkę, po lewej stronie jest łazienka, można przygotować się do zabiegu. Wchodzę do niewielkiego gabinetu. Jest bardzo intymnie. Moimi nogami zajmie się pani Karolina, profesjonalna sugarystka. To mój pierwszy raz, więc odczuwam lekki stres i obawę przed bólem. - Proszę się rozluźnić i niczym nie martwić - uspokaja specjalistka. - Depilacja jest wykonywana pastą cukrową ELLA stworzoną na bazie naturalnych składników: wody, cukru i cytryny. Jest znacznie mniej bolesna od chemicznego woskowania i bezpieczna dla każdego. Nie bez powodu produkty ELLA cieszą się powodzeniem w tysiącach gabinetów kosmetycznych w całej Europie. Przygotowanie nóg do zabiegu trwa kilka minut, jest bardzo przyjemne i rozluźniające. W końcu sugarystka nakłada delikatnie rozgrzaną pastę na ciało. Każdy etap depilacji jest mi szczegółowo objaśniany. - Włoski są usuwane zgodnie z

naturalnym kierunkiem ich wzrostu, czyli „z włosem” - wyjaśnia pani Karolina. - Pasta jest ściągana przy pomocy bawełnianych pasków. Aby efekt cukrowania był idealny, najlepiej by włosy miały długość 5 mm, ale usuniemy też te nieco krótsze. Pierwszy plaster trafia na moją nogę i szybkim ruchem zostaje zerwany. Uczucie przypomina delikatne uszczypnięcie. Po moich wcześniejszych doświadczeniach z woskiem i kremami, odbieram zabieg praktycznie jako bezbolesny. - Po cukrowaniu może pojawić się lekkie podrażnienie w postaci czerwonych kropeczek, ale w ciągu kilku godzin zniknie – tłumaczy specjalistka. - Jeśli będzie Pani nas regularnie, co miesiąc odwiedzać, to z czasem włoski staną się cieńsze i będzie ich coraz mniej. Kładę się wygodnie na kozetce i na chwilę zapominam o świecie. W niecałą godzinę jestem już gotowa, by wrócić do czekających na mnie obowiązków i dokończyć świąteczne przygotowania. Efekt depilacji utrzymuje się około miesiąca, a to znaczy, że problem niechcianego owłosienia mam z głowy również na sylwestra. ELLA Studio Depilacji Cukrem w ofercie ma także preparaty opóźniające odrost włosów do użytku domowego. Przy następnej wizycie zaopatrzę się w co trzeba. Jak oceniam wizytę w ELLA Studio Depilacji Cukrem? Szybko, sprawnie i na słodko – od razu widać, że studio jest dziełem kobiet :)

#71

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015


Uroda

#

# Porady specjalisty

Młody wygląd bez skalpela Grudzień to miesiąc szczególny, obfitujący w rodzinne spotkania oraz szampańską zabawę. Młody, świeży i lekki wygląd jest podstawą dobrego samopoczucia podczas ważnych dla nas wydarzeń. Żeby cofnąć wskazówki zegara biologicznego wcale nie potrzeba ingerencji skalpela. Wystarczy kilka sprytnych zabiegów. Szczegóły zdradziła nam doktor Katarzyna Ostrowska-Clark z centrum medycyny estetycznej Medimel. TEKST Agata Maksymiuk / FOTO Archiwum Prywatne

Przed nami wiele kuszących okazji, by skorzystać z zabiegów odmładzających, a nawet podarować komuś jeden z nich w prezencie. Czy istnieją metody nie będące tak inwazyjne jak operacja? - Oczywiście, że tak. Żeby zachować młody wygląd nie trzeba od razu kłaść się na stole operacyjnym. Na początek można spróbować liftingu radiowego, kwasu hialuronowego lub botoksu. Są to delikatne i nieinwazyjne zabiegi. Ich efekty w większości przypadków są widoczne od razu i utrzymują się przez długi czas. Istotne jest również to, że jeśli pacjentka nie zaakceptuje swojego nowego wyglądu, zmiany można cofnąć. Czy może Pani scharakteryzować wspomniane zabiegi? - Rewolucyjną nowością jest lifting radiowy, który odejmuje pacjentkom nawet kilka lat. Polega na zastosowaniu energii o częstotliwości fal radiowych do pobudzenia kolagenu w skórze. Podczas zabiegu stosujemy żel do chłodzenia zewnętrznej powierzchni skóry, ponieważ skóra w miejscu przeprowadzania zabiegu jest mocno rozgrzewana. Zabieg jest całkowicie bezbolesny i należy go powtórzyć po miesiącu. Bezpośrednio po procesie odmładzania pacjentki czują się znakomicie, skóra jest bardzo jędrna i dobrze się prezentuje, jednak na pełne efekty należy zaczekać około pół roku. Mówi się, że to metoda dla cierpliwych. A co z kwasem hialuronowym? - Należy wiedzieć, że kwas hialuronowy jest naturalnym składnikiem skóry człowieka. Z wiekiem jego obecność

w skórze ulega degradacji, przez co tworzą się zmarszczki, bruzdy czy zniekształcenia konturów twarzy. Uzupełnienie tych niedoborów jest całkowicie bezpieczne i skutecznie eliminuje oznaki starzenia widoczne na skórze. Kwas jest też stosowany przy likwidacji blizn po trądziku. Zabieg trwa około 30 min i daje natychmiastowy efekt, który utrzymuje się średnio przez rok. Jaka jest różnica między kwasem hialuronowym a botoksem? - Botox to jeden z najpopularniejszych sposobów na skuteczną walkę ze zmarszczkami. Wszystko dzięki zwartości czynnika aktywnego jakim jest toksyna botulinowa typu A. Botulina blokuje połączenia nerwowo-mięśniowe. Podanie jej podskórnie lub domięśniowo rozluźnia mięśnie mimiczne twarzy, likwidując w ten sposób przyczynę powstawania zmarszczek i dając efekt w postaci wygładzenia skóry. Zabieg jest mało bolesny, trwa 10 minut, a jego efekty utrzymują się około pół roku. Zabiegi są mało inwazyjne, czy mimo to istnieje możliwość komplikacji? - Tak jak zawsze, ingerując w nasze ciało musimy bardzo uważać. Możliwe są reakcje alergiczne, bóle głowy, problemy z mimiką twarzy, efekt „opadającej powieki”, obrzęki i zasinienia, a także uszkodzenie mięśni. Właśnie dlatego, tak ważne jest, aby zabieg wykonał specjalista w profesjonalnym gabinecie medycyny estetycznej. W razie najdrobniejszego sygnału jesteśmy w stanie szybko zareagować i zapobiec groźnym komplikacjom.

MEDIMEL ul. Nowowiejska 1E , 71-219 Szczecin – Bezrzecze tel. +48 91 818 04 74, +48 500 355 884 e-mail: gabinet@chirurgia-szczecin.pl, www.chirurgia-szczecin.pl

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

#72




Stomatologia w SPLS Medicus STOMATOLOGIA ZACHOWAWCZA. CHIRURGIA STOMATOLOGICZNA: extrakcje proste i skomplikowane, extrakcje zatrzymanych „ósemek”, resekcje wierzchołków korzeni, usuwanie zmian patologicznych na wargach,policzkach i języku, podcięcie wędzidełek, hemisekcje i radektomie. IMPLANTY. PERIODONTOLOGIA: skaling ultradźwiękowy, piaskowanie zębów, root planing, kiretaż zamknięty i otwarty, pokrycie recesji dziąsłowych, sterowaną regenerację tkanek przyzębia, leczenie chorób błon śluzowych.

W naszej placówce usługi stomatologiczne świadczy zespół 20 lekarzy stomatologów,w tym specjaliści z zakresu stomatologii zachowawczej,stomatologii dziecięcej,chirurgii szczękowo-twarzowej,periodontologii i protetyki stomatologicznej. Oferujemy szeroki zakres usług stomatologicznych dla dorosłych i dzieci. Zabiegi wykonujemy również w znieczuleniu ogólnym/ narkozie/pod nadzorem zespołu anestezjologicznego

PROTETYKA STOMATOLOGICZNA: protezy akrylowe częściowe i całkowite, protezy szkieletowe, protezy z acetalu, protezy bezklamrowe na zasuwach i zatrzaskach, korony porcelanowe na metalu i pełnoceramiczne, inlay/onlay, korony i protezy na implantach STOMATOLOGIA ESTETYCZNA: oczyszczanie zębów z kamienia i osadów/skaling i piaskowanie, wybielanie, zmiana kształtu i koloru zęba/licówki kompozytowe i ceramiczne. Szczecin, Plac Zwycięstwa 1. www.medicus.szczecin.pl

R E K L A M A


Zdrowie

#

Na przeziębienie odpoczynek, imbir i inhalacje TEKST Anna Folkman / FOTO Sebastian Wołosz

W okresie jesienno-zimowym dopadają nas zakażenia wirusowe. Można ich uniknąć lub poradzić sobie z nimi bez przyjmowania leków. Należy jednak przestrzegać kilku istotnych zasad. - Można powiedzieć, że 80 procent zakażeń górnych dróg oddechowych jest wywołanych wirusami – mówi dr Marzena Wilk, specjalista mikrobiologii lekarskiej. - Nie jest więc zasadne przepisywanie i przyjmowanie w takiej sytuacji antybiotyku. Ten nie leczy zakażeń wirusowych, zaś jego zażywanie prowadzi do wycieńczenia organizmu. Niestety antybiotyki w dzisiejszych czasach są nadużywane. Zachęcam do tego, by kaszel, katar, ból gardła, gorączkę leczyć w warunkach domowych bez udziału antybiotyków, o ile podstawowe badanie lekarskie nie wskazuje, że są jakieś istotne odchylania od normy. Jak postępować, kiedy jesteśmy przeziębieni, kiedy zachorujemy na grypę? Należy zostać w domu i wyleżeć chorobę. - Kilka dni wolnego dobrze nam zrobi. Powinniśmy też wykonywać

inhalacje. Czasami wystarczy do tego gorąca woda i sól lub napar z rumianku – dodaje dr Wilk. - Dobrze jest zastosować naturalne metody wzmocnienia odporności a przy nasilonych objawach ogólnych przyjąć leki, które pomogą się z nimi uporać. To leki dostępne bez recepty. Pomóc też może herbata z miodem, z imbiru, cytryna. Pamiętajmy o higienie. Wszystkie infekcje górnych dróg oddechowych przenoszą się przez nasze ręce. Kichamy i kaszlemy, a chcąc być kulturalnymi zakrywamy usta dłonią. Prawidłowo należałoby użyć do tego chusteczki lub rękawa. Zwróćmy uwagę, by szczególnie dokładnie myć ręce po wizycie w toalecie. Pamiętajmy, że siedliskiem bakterii jest nasz przewód pokarmowy. W budowaniu odporności pomoże także zdrowy styl życia – zbilansowana dieta, wychodzenie na spacery, ubieranie się adekwatnie do pogody, wietrzenie mieszkania, uprawianie sportu, dobry sen. R E K L A M A



Kul tu ral nie ZAPOWIADAMY POLECAMY ZAPRASZAMY

Waglewski i synowie „Matka, Syn, Bóg” to druga płyta nagrana przez Wojciecha Waglewskiego i jego synów. Producentem płyty jest Emade, muzykę skomponował w większości Wojciech Waglewski, a za teksty odpowiada Fisz. „Matka, Syn, Bóg” zawiera trzynaście gitarowych utworów, których ogromną siłą są różnorodność i oryginalność. Muzycy całymi garściami czerpią z bluesa, folku, a nawet z country, co nie dziwi, zważywszy na udział takiego muzycznego erudyty, jakim jest Wojciech Waglewski. Oczywiście na krążku znalazły się również odniesienia do rockowej tradycji, znane z nagrań zespołu Fisza i Emade, czyli Kim Nowak. Waglewski, Fisz, Emade, 19 grudnia, Filharmonia im. Karłowicza, godz. 19, bilety 40-90 zł

Brandford Marsalis Przed nami dziesiąta edycja BMW Jazz Club, jednego z najbardziej prestiżowych cykli muzycznych w Polsce. Jej gwiazdą będzie wybitna postać światowego jazzu Branford Marsalis. Znakomity saksofonista i kompozytor pojawi się w nowym, zaskakującym repertuarze. Wspólnie z polskimi muzykami stworzy jazzowy superband, który interpretować będzie polską muzykę: klasyczną, jazzową, ludową. Jazzowy superband z Branfordem Marsalisem współtworzyć będą: Anna Maria Jopek, Mino Cinelu, Maria Pomianowska, Adam Strug, Atom String Quartet, Marcin Wasilewski, Robert Kubiszyn i Pedro Nazaruk. 7 grudnia, Filharmonia im. Karłowicza, godz. 20, bilety 180-280 zł

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

Tribute to Michael Jackson

Szymon Nehring i Santander Orchestra

Po ogromnym sukcesie premierowej odsłony „Tribute to Michael Jackson” nadchodzi jej kolejna część. Podczas koncertów, oprócz okazałej w pełnej krasie Orkiestry Symfonicznej l’Autunno, Chóru Akademickiego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza oraz kilkunastoosobowego bandu pod kierownictwem Jacka Piskorza usłyszymy: Natalię Kukulską, Kubę Badacha, Anię Dąbrowską oraz zespół Riffertone.

Szymon Nehring, finalista i najlepszy Polak XVII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina, wystąpi w Szczecinie razem z Santander Orchestra. Muzyków w tym wyjątkowym koncercie poprowadzi John Axelrod. Santander Orchestra to projekt kulturalno-edukacyjny, podczas którego młodzi muzycy zaprezentują się w trakcie pięciu koncertów w wyjątkowych salach koncertowych.

5 grudnia, Azoty Arena, godz. 19, bilety 79-249 zł

5 grudnia, Filharmonia im. Karłowicza, godz. 20, bilety 10-20 zł

#78



Edyta Geppert Znana jest z tego, że z wielką starannością buduje swój repertuar. Jej precyzyjnie wyreżyserowane recitale są rzadką okazją usłyszenia prawdziwych perełek polskiej piosenki literackiej. Wśród autorów tekstów odnajdujemy: Magdę Czapińską, Agnieszkę Osiecką, Jacka Cygana, Marka Dagnana, Jerzego Ficowskiego, Jonasza Koftę, Wojciecha Młynarskiego, Andrzeja Poniedzielskiego, Jana Kazimierza Siwka, a wśród kompozytorów: Henryka Albera, Włodzimierza Korcza, Seweryna Krajewskiego, Andrzeja Rybińskiego. Bardzo wiele piosenek z repertuaru Edyty Geppert wytrzymało próbę czasu i stało się evergreenami. Recital z udziałem Piotra Matuszczyka (fortepian) i Jerzego Szareckiego (trąbka), wg scenariusza i w reżyserii Piotra Loretza. 2 grudnia, Filharmonia im. Karłowicza, godz. 19, bilety 85-120 zł

Rumuni we Współczesnym Dwoje młodych bohaterów dramatu Doroty Masłowskiej, podających się za „biednych Rumunów mówiących po polsku” - przemierza kraj w psychodelicznej podróży. W pełnych gorzkiego, często okrutnego humoru przygodach spotykają na swojej drodze różne lokalne postaci „normalsów” (kierowców, barmanki, policjantów). Każde spotkanie i desperacka próba powrotu do mitycznej Warszawy obnaża społeczeństwo pozbawione więzi, komunikacji, pogrążone w samotności i dotknięte dysproporcjami ekonomicznymi i kulturowymi. Wygłup będący początkiem podróży zamienia się w samotną, pełną pogardy walkę o przetrwanie. Ta podróż nie jest ani wspólna, ani przyjemna, ale odkrywcza – z pewnością. 5 grudnia, Teatr Współczesny, godz. 19, bilety 26-33 zł

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

Kolędy Pospieszalskich

Ewa Bem + Andrzej Jagodziński Trio Natura obdarzyła Ewę Bem głosem niezwykłej barwy, urzekającą muzykalnością i wyczuciem swingu, chociaż sama jest przekonana, że muzykę ma w genach dzięki przodkom. Śpiewała z grupą Mainstream, Swing Session, z kwartetem Jana „Ptaszyna” Wróblewskiego, z grupą Quintessence i Walk Away, z zespołem Old Timers, Studiem Jazzowym PR, Alex Bandem i Orkiestrą Zbigniewa Górnego. Współpracowała też z Markiem Blizińskim, Janem Jarczykiem, Zbigniewem Jaremką, Wojciechem Karolakiem, Henrykiem Miśkiewiczem, Januszem Muniakiem, Zbigniewem Namysłowskim. Od 1987 r. z krótkimi przerwami, współpracuje z Andrzejem Jagodzińskim. To właśnie z trio Andrzeja Jagodzińskiego wystąpi podczas koncertu w Szczecinie. 4 grudnia, Hala Opery, godz. 19, bilety 89-99 zł

#80

Pospieszalscy to jedna z najbardziej znanych muzycznych rodzin. Dwa pokolenia muzyków tworzą orkiestrę złożoną z 14 osób o tym samym nazwisku. Pospieszalscy grają z dziećmi, ale te małe chłopaki to już zawodowi muzycy, grający na równi z rodzicami w najróżniejszych zespołach - m.in.: Michał Urbaniak, Arka Noego, Voo Voo, Deus Meus, 2TM,23, Zakopower, Transkapela, New Life M, Raz Dwa Trzy, Dzieci z Brodą, Daga Dana, Janusz Prusinowski Trio, Adam Strug, Wojciech Mazolewski, teatr Gardzienice. Większość opanowała grę na kilku instrumentach, stąd raz gra orkiestra dęta, za chwilkę jazzowy band, a potem orkiestra kameralna. Najpiękniejsze pastorałki i kolędy zabrzmią w autorskich opracowaniach, od wysmakowanych klasycznych wersji, po folkowe klimaty. 28 grudnia, Filharmonia im. Karłowicza, godz. 17, 20, bilety 5-10 zł

Koncert w rocznicę Grudnia ’70 Koncert poświęcony wydarzeniom z grudnia 1970 roku opowiada o odwadze ludzi, którzy mieli siłę przeciwstawić się dyktaturze. Na scenie trzech muzyków, którzy zrewolucjonizowali polską scenę rockową. Legendarne SBB, czyli Józef Skrzek, Apostolis Anthimos i Jerzy Piotrowski w towarzystwie szczecińskich filharmoników. Nie zabraknie pulsujących bębnów, rozdzierających powietrze solówek na klawiszach i pełnych pasji partii basowych. Diament rodzimej sceny muzycznej jak zawsze „Szuka. Burzy. Buduje”. 13 grudnia, Filharmonia im. Karłowicza, godz. 17, bilety 30-70 zł



Kulturalnie

#

Zostań Przyjacielem lub Aniołem BNO Baltic Neopolis Orchestra szuka wśród swoich fanów Przyjaciół, którzy chcą być jeszcze bliżej Orkiestry i w nowoczesny sposób wspierać jej artystyczne działania. BNO uruchamia nowy sposób na okazanie sympatii przez fanów i zaprasza do wspierania swoich działań artystycznych w ramach Przyjaciół i Aniołów Orkiestry. – Naszym celem jest dotarcie do osób wrażliwych na piękno muzyki oraz takich, które kibicują naszym dokonaniom i po prostu dobrze nam życzą – tłumaczy Emilia Goch, dyrektorka Baltic Neopolis Orchestry. – Szukamy ludzi, którzy chcą więcej, niż tylko udziału w koncercie, którzy chcą spotykać się z nami i zaproszonymi przez nas artystami na próbach, w kuluarach czy podczas prywatnych koncertów. Ludzi, którzy chcą być z nami naprawdę blisko i z potrzeby serca przyczyniać się do dalszego trwania i rozwoju Orkiestry. Udział w inicjatywie można zapewnić sobie wykupując jeden z trzech atrakcyjnych pakietów: Przyjaciel Orkiestry, Anioł Orkiestry oraz Anioł Orkiestry PLUS w cenach odpowiednio 300 zł, 1000 zł i 1500 zł rocznie. Każda opcja wiąże się z przyznaniem odrębnych praw. Przyjaciel Orkiestry gwarantuje sobie dwa podwójne zaproszenia rocznie na wybrane koncerty, specjalne zaproszenie na próbę z wybranym artystą, bezpłatny prezent powitalny oraz imienne podziękowanie na stronie internetowej muzyków.

Anioł Orkiestry otrzymuje ten sam pakiet oraz dodatkowo o trzy podwójne zaproszenia rocznie na wybrane koncerty więcej, rezerwację miejsca w pierwszych rzędach podczas każdego koncertu i specjalną cenę biletów, np. dla swoich przyjaciół. Anioł Orkiestry PLUS to pakiet premium obejmujący dwa pozostałe pakiety, a także: specjalne podziękowanie imienne lub z logo w każdym folderze koncertowym, zestaw wszystkich płyt Orkiestry, zaproszenia na wyjątkowe spotkania z muzykami po koncercie, udział w specjalnym koncercie kwartetu tylko dla Aniołów oraz indywidualną cenę za koncert muzyków na prywatnej imprezie.– Wiemy i jesteśmy bardzo dumni z tego, że mamy swoją oddaną publiczność, zwłaszcza w Szczecinie i regionie – dodaje Emilia Goch. – Innowacyjny model wsparcia, który uruchamiamy jest przeznaczony właśnie dla tych, którym zależy na nas najbardziej. Chcemy w ten sposób oficjalnie zgromadzić i nazwać naszych fanów Przyjaciółmi oraz Aniołami i tak właśnie ich wyróżnić i im podziękować. Zainteresowani przystąpieniem do inicjatywy Przyjaciół i Aniołów BNO mogą zgłaszać się przez cały rok mailowo lub telefonicznie: biuro@balticneopolis.pl, tel. 660 326 575. R E K L A M A



Techno

#

# Gadżet przyszłości Przetestowaliśmy jak działa Wheels. Ten nietypowy „jeździk” zadebiutował właśnie w Polsce. Można go kupić również w Szczecinie. A zabawa jest przednia! ROZMAWIAŁA Alicja Wirwicka / FOTO Andrzej Szkocki

Początki były trudne. Dużo strachu i niepewności związanej z postawieniem obu stóp na, wydawałoby się, niestabilnych dwóch kołach. Chwilę później nie było lepiej. Kto uczył się jeździć na rowerze ten wie, że bez wywrotek się się nie obejdzie. Po kilku minutach jednak udało się przejechać pierwsze kilka metrów. Po opanowaniu maszyny można poczuć prawdziwą frajdę z jazdy jeździkiem. Wheels to pewnego rodzaju następca Segwaya, który wciąż cieszy się popularnością m.in. w wielu turystycznych miastach. Jego zaletą jest jednak brak drążka, a zatem i swoboda rąk. Wheels bardzo popularny stał się Stanach Zjednoczonych. Czy sprawdzi się jednak w Polsce? Obsługa jeździka nie jest skomplikowana. Reaguje na nacisk stóp i pochylenie do przodu, bądź do tyłu. Opierając ciężar ciała na jednej nodze skręcamy. - Prędkość maksymalna, jaką możemy osiągnąć to 15km/h. Wheels zasilany jest akumulatorowo, a na jednym ładowaniu możemy przejechać około 12 kilometrów. - mówi Rafał Tyloch z firmy Globo, która zajmuje się dystrybucją Wheelsów.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

Koszt jeździka to około 2 tysiące złotych w zależności od modelu. Podsumowując: to świetny gadżet do zabawy i do przemieszczania po gładkich powierzchniach. Czy sprawdziłby się jednak na szczecińskich chodnikach? Mamy pewne wątpliwości.

Co to jest Wheels? Wheels to zaawansowane technologicznie urządzenie osobistej mobilności. Posiada dwa koła, które balansują i transportują użytkownika za pomocą bateryjnego zasilania silników bezszczotkowych. Wheels wykorzystuje cyfrowy żyroskop, moduły i czujniki przyspieszenia obliczające środek ciężkości użytkownika z grawitacją, aby przemieścić odpowiednio urządzenie. Wheels można przemieścić do przodu, do tyłu, obracać w dowolnym kierunku lub zawrócić w miejscu. Kompaktowy rozmiar i zerowy promień skrętu pozwala na użytkowanie Wheels zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz – przekonuje dystrybutor.

#84



Showroom

#

Czaprak Eskadron Bicolor darkred 279.00 zł Czaprak Eskadron Tricolor - petrol 270.00 zł

Kask Pikeur cena 1.139.00 zł

Kamizelka Pikeur Elea-rust red 612.00 zł

Nauszniki Eskadron Artwork Smaragdgreen 140.00 zł Kurtka Pikeur Aliah-raspberry 896.00 zł Derka z kapturem zimowa Eskadron 655.00 zł

Ochraniacze transportowe Eskadron 387.00 zł

Pasek Pikeur czarny, granatowy 180.00 zł

Ochraniacze skokowe Eskadron Classic kpl.­370.00 zł

Bandaże polarowe Eskadron 99.00 zł

Pasek Pikeur czarny, antracyt 248.00 zł

Bluza Pikeur Denaria - 531.00 zł Bryczesy Pikeur Allegra Jeans - 940.00 zł zł

Jeździecki świat Cavallo Dobrzy jeźdźcy słuchają tego, co mówią im konie. Potrafią przeanalizować problem i z potrzebną cierpliwością znaleźć rozwiązanie. Podstawą zbudowania tak dobrej relacji jest zaufanie, które można wypracować m.in. przy pomocy solidnego sprzętu sprawdzonych marek. Salon jeździecki Cavallo w Szczecinie od lat cieszy się renomą, a na swoim koncie zgromadził wiele pochlebnych opinii. Profesjonalna obsługa, co zadowoli jeźdźca, a co konia. Marki takie jak Pikeur, Eskadron czy też Busse i Whitaker gwarantują najwyższą jakość użytkowania. Zauważmy, że moda jeździecka to nie tylko czerń i biel, to cała paleta barw! Derki, nauszniki, czapraki już dawno przestały być szare. Pikowane kurtki, ocieplane kamizelki, modne bryczesy - nie tylko miłośnicy koni tu coś dla siebie znajdą. Zobaczcie sami!

W grudniu z gazetą MM Trendy 20% taniej Sklep Jeździecki Cavallo | ul. Przybyszewskiego 4 (Pogodno) Szczecin | Czynne: Pon-Pt: 10-18, Sob: 10-15 tel: 91 487 27 49, 604 401 903, 601 970 400 | mail: biuro@cavallo.szczecin.pl | www.cavallo.szczecin.pl *Salon oferuje możliwość indywidualnego umówienia się na zakupy po za godzinami otwarcia - również w niedziele i święta

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

#86


Zwierzaki

#

Daniel i Nevada Nevada to piękny, kasztanowy koń. Z klasą spaceruje po łące, na której pasie się w towarzystwie kilkunastu innych koni. To ona tu rządzi i regularnie przypomina o tym swoim towarzyszom. TEKST Paulina Targaszewska / FOTO Andrzej Szkocki

- Dawniej była bardziej spokojna, ale teraz pokazuje charakterek - śmieje się jej właściciel Daniel Jaśkiewicz. - Marzyłem, żeby to był mój koń, kiedy jeszcze nie potrafiłem nawet jeździć konno. Spędzałem z nią mnóstwo czasu. Choć miała trafić w inne ręce, jej właściciele powiedzieli, że sprzedadzą mi ją, jak zdobędę brązową odznakę jeździecką. Miałem więc dodatkową motywację.

pan Daniel. - Mamy też w regionie świetne stadniny i wielu fantastycznych jeźdźców, którzy wyjeżdżają na zawody w inne rejony Polski, bo w Zachodniopomorskiem tego typu imprez się nie organizuje. Mam nadzieję, że dzięki Sedina Horse Show uda się to zmienić. Widzę już, że jest ogromna potrzeba organizowania tego typu wydarzeń. Na pewno będą więc kolejne edycje.

Przygoda pana Daniela z końmi zaczęła się kilka lat temu. Początkowo jedynie fotografował zwierzęta. Nie miał jednak odwagi spróbować jazdy konnej. - Jestem postawny, bałem się, że koń się pode mną załamie - wspomina z uśmiechem. - Mój znajomy wybił mi jednak te brednie z głowy i namówił na pierwszą jazdę. Ku zdziwieniu wszystkich szybko się uczyłem, błyskawicznie złapałem bakcyla. Zacząłem się końmi interesować także zawodowo. Zdobyłem brązową odznakę jeździecką, zdałem kurs sędziowski. Od niespełna dwóch lat regularnie sędziuję na różnych zawodach. Konie stały się moją największą pasją.

A co zrobić, aby zacząć jeździć konno? Przede wszystkim trzeba chcieć to zrobić. Potem pozostaje już tylko zapisać się na lekcje z instruktorem. Odpowiednią stadninę, znajdującą się w najbliższej okolicy i oferującą jazdę rekreacyjną, znajdziemy na stronie internetowej Zachodniopomorskiego Związku Jeździeckiego (www.zzj.szczecin.pl). Cena godziny lekcyjnej wynosi około 4050 zł. Na zajęcia trzeba przyjść w wygodnym, płaskim obuwiu. Warto mieć też wygodne spodnie, z niezbyt gładkiego materiału. - Pierwsze jazdy są krótsze i łatwiejsze, bo osoba początkująca nie ma jeszcze odpowiedniej kondycji do jazdy konnej - mówi pan Daniel. - W pół roku można jednak wszystko opanować tak, aby móc swobodnie pojeździć konno rekreacyjnie w terenie.

We wrześniu tego roku zorganizował pierwsze w naszym województwie zawody jeździeckie Sedina Horse Show, które odbyły się w Szczecinie. Zainteresowanie imprezą przeszło najśmielsze oczekiwania. Na zawody przyjechało prawie 200 koni i wielu znakomitych jeźdźców. Dopisała także publiczność. - Chciałem pokazać ludziom, jak pięknym sportem jest jeździectwo - mówi

Podstawowy sprzęt potrzebny do jazdy konnej kupimy już za niecałe tysiąc złotych, jeżeli chcemy jeździć konno od czasu do czasu i czysto rekreacyjnie. Zacząć jeździć konno warto z wielu powodów. Obcowanie z tymi zwierzętami to czysta przyjemność.

#87

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015


Rozmowa

#

# Co u Pana słychać #Adam Roślewski

W medycynie zrobiliśmy rewolucję - Co u Ciebie Adamie słychać? - Trochę jestem zabiegany. Właśnie jestem po dużej konferencji jaką organizowaliśmy w Szczecinie. - Co to za konferencja? - To spotkanie z okazji 20 lat jakie minęły od powstania, i to właśnie w Szczecinie, pierwszych gabinetów lekarza rodzinnego. Taka trochę jubileuszowa konferencja. - Wspominaliście jak to było 20 lat temu? - Trochę tak, ale niewiele. Właściwie zastanawialiśmy się co dalej. Gdzie jest medycyna rodzinna dziś? Czy wywalczyła sobie silną pozycję nowej specjalności medycznej? Czy to prawda, że ostatnie lata osłabiły medycynę rodzinną? I dlaczego tak się stało. - Masz obawy, czy Twój pomysł na lekarza rodzinnego zmieni kierunek? - Z tego co widzę, to już poszło trochę w inną stronę. Na przykład wyraźnie wzmocniona została rola lekarzy specjalistów. Czy to dobrze czy źle, tego nie wiem tak do końca. Natomiast wyraźnie widać, że rola lekarza rodzinnego w Polsce w tej chwili jest zupełnie inna, niż my planowaliśmy jak to będzie te 20 lat temu. - A skąd był Twój pomysł na lekarza rodzinnego? - Pierwsze przemyślenia na ten temat miałem, kiedy pracowałem jako lekarz w Pyrzycach. Jako młody doktor musiałem odbyć szereg staży. Pracowałem więc w przychodni rejonowej, miałem dyżury w pogotowiu i pracowałem w szpitalu. Miałem więc okazję przyjrzeć się, jak działa system służby zdrowia. Jak pracowałem w przychodni, to zobaczyłem, że każdy le-

karz miał przypisaną pewną populację. W Pyrzycach było to 5 tys. osób. I jak przychodził pacjent, to lekarz najczęściej badał go pobieżnie, wypisywał receptę, albo skierowanie do specjalisty i sprawa była załatwiona. Nikt nie interesował się rodziną tego pacjenta. Choć z medycznego punktu widzenia wszystko było w porządku, to lekarz nie dochodził dlaczego jego pacjentkę boli głowa. Czy ona ma migrenę, czy jest pod wpływem stresu, bo w domu mąż ją bije. Kiedy z kolei pracowałem w szpitalu, bardzo często okazywało się, że trafiał tam pacjent, któremu na przykład wystarczyło zmienić leki, czy opatrzyć ranę. Pomyślałem, że coś tu nie gra. A później wylądowałem w Holandii. Tam trafiłem do przychodni pierwszego kontaktu. Wtedy zobaczyłem zupełnie inny model służby zdrowia. Oni mieli już tzw. lekarza domowego. Zachwyciłem się tym ich systemem. - Po powrocie do Polski postanowiłeś ten system wdrożyć? - Na szczęście dyskusja na temat zmian w systemie polskiej służby zdrowia już trwała. To był też okres pozytywnego fermentu, otwartości na zmiany. - Jak to się stało, że to właśnie w Szczecinie powstały pierwsze gabinety lekarza rodzinnego? - Dużo korzystnych splotów okoliczności. Ale po jakimś czasie okazało się, żę Szczecin wcale nie był pierwszy. Gdzieś na Dolnym Śląsku jeden z lekarzy otworzył gabinet lekarza rodzinnego miesiąc wcześniej. Natomiast Szczecin był pierwszy w tym sensie, że tu wymyślono model organizacyjny. A później ten właśnie model wdrożyła cała Polska. To wtedy była rewolucja.

Adam Roślewski - z wykształcenia i zawodu wciąż wykonywanego lekarz, ale także samorządowiec, a obecnie manager wyspecjalizowany w prowadzeniu projektów dla uzdrowienia służby zdrowia. Twórca i mentor. Prywatnie „niespotykanie spokojny” człowiek, czujący się najlepiej wśród bliskich i przyjaciół, na łonie natury. Za czas spędzony z dobrą książką jest gotów oddać każdą inną rozrywkę. Z wyjątkiem ciekawej rozmowy z fajnymi, mądrymi ludźmi i chwili z wędką.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

#88



Trendy towarzyskie

#

Bal Lions Club Jantar

30 tysięcy złotych zebrały członkinie Lions Club Jantar w Szczecinie na swoim corocznym 18. balu dobroczynnym. W tym roku lwice zbierały pieniądze dla dzieci z Fundacji Mam Marzenie. Tegoroczny bal Lionsów był pierwszą imprezą, która odbyła się jeszcze przed oficjalnym otwarciem nowego hotelu Dana. (bs)

Laureci ósmej edycji Konkursu Nasze Dobre z Pomorza.

Donata Juszczak, Waldemar Juszczak, Barbara Paszkowska i Zbigniew Paszkowski

Jarosław Jaz, dyrektor oddziału Szczecin ds. redakcyjnych w Polska Press Grupie, Lesław Siemaszko, właściciel Zakładu Budowlanego, laureat w kat. Budownictwo/Nieruchomości, Agnieszka Łabucka, wiceprezeska Zarządu ZPPZ Lewiatan.

Maria i Zygmunt Meyerowie

Członkinie Lions Club Jantar na parkiecie: od lewej Jadwiga Bartoś – Liszka, Mirosława Rączka (prezydent klubu) i Donata Juszczak.

Ynona Husaim-Sobecka, Monika Madej, Marcin Rausch, Piotr Grabowski, Barbara Chomicka dywagują na tematy istotne. Wszyscy z Głosu Dziennika Pomorza.

Foto: Sebastian Wołosz

Najlepsze firmy w filharmonii

Ósma edycja konkursu Nasze Dobre z Pomorza, organizowanego przez Głos Dziennik Pomorza, zakończyła się galą finałową w Filharmonii Szczecińskiej. Kapituła przyznała laury w 10 kategoriach. Swojego zwycięzcę wybrali także czytelnicy i internauci. Ze Szczecina laureatami zostali: Centrum Narodzin MAMMA w kategorii Zdrowie/Uroda, Zakład Budowlany Siemaszko i Nowe Forty w kategorii Budownictwo/Nieruchomości oraz Targowisko Manhattan w kategorii Handel. (pit)

Danuta i Adam Grochulscy.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

#90

Foto: Andrzej Szkocki

Trendy także były obecne podczas gali finałowej.



Trendy towarzyskie

#

Nowe otwarcie Opery na Zamku „Bal maskowy”, pierwsza premiera Opery na Zamku po modernizacji i powrocie do siedziby na Zamek Książąt Pomorskich, zachwyciła wszystkich gości. Zanim jednak zobaczyli spektakl, mieli okazję podczas gali inauguracyjnej przypomnieć sobie historię Zamku i opery, a w przerwie napić się wina serwowanego przez Marka Kondrata. (mk)

Bogdan Jaroszewicz, Magdalena Zdeb i Grzegorz Matlak.

Paweł Szynkaruk, dyrektor naczelny PŻM z żoną.

Od lewej: Artur Przebindowski, Monika Krupowicz, Dorota Serwa, Anna Reinert, Tomasz Kopcewicz.

Jędrzej Wijas, Trafostacja Sztuki (z lewej), poseł PO Arkadiusz Marchewka z żoną, Edyta Łągiewska-Wijas.

Od lewej: Dorota Serwa, dyrektorka szczecińskiej filharmonii, Robert Krupowicz, burmistrz Goleniowa, i Grzegorz Jankowski, prezes Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

Dorota Serwa, dyrektor Filharmonii im. Karłowicza, Jacek Jekiel, dyrektor Opery na Zamku, marszałek Olgierd Geblewicz.

Mirosław Gendaj z żoną.

Foto: Andrzej Szkocki

Wnętrze miasta według Moniki Krupowicz

Wnętrze miasta – pod takim tytułem odbył się kolejny wernisaż malarstwa, jaki urządziła w sali filharmonii Monika Krupowicz, właścicielka Open Gallery. Na wernisażu pokazała 27 obrazów autorstwa Anny Reinert, Tomasza Kopcewicza i Artura Przebindowskiego. (bs)

Angelo Rella z żoną Dianą del Mastro, Uniwersytet Szczeciński.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2015

#92

Foto: Sebastian Wołosz

Michał Janicki, aktor Teatru Polskiego z żoną Zofią (z lewej) oraz Piotr Krzystek, prezydent Szczecina z żoną Małgorzatą.


R E K L A M A


#TU NAS ZNAJDZIESZ • Chrobry, Wały Chrobrego 1 b • Colorado Steakhouse, Wały Chrobrego 1a • Starbucks Coffee, Brama Portowa, CH Kaskada • Bohema, Wojska Polskiego 67 • Columbus Coffee, „Galaxy” ,Wyzwolenia 18-20, • Willa Ogrody, Wielkopolska 19 „Turzyn”, Boh. Warszawy 42, „Oxygen” Malczewskiego • Atrium, Wojska Polskiego 75 26, „DriveUp!”, Struga 36, „Piastów”, Piastów 5/1, • Willa West Ende, Wojska Polskiego 65 „Nikola”, Krzywoustego16, „Medyk”, Bandurskiego • Niebo Wine Bar, Cafe Rynek Sienny 3 98, „Meeting Point”, Żołnierza Polskiego 20 • La Passion du Vin, Sienna 8 • Coffee Heaven, CH Galaxy • Chałupa, Południowa 9 • City Break, CH Galaxy • Bachus, Sienna 6 • So!Coffee, CH Outlet • Dieta Bar, Willowa 8 • Fabryka, Deptak Bogusława 4/1 • Sabat, Warowna 5, Stargard Szczeciński • Fanaberia, Bogusława 5 • Hotel - Restauracja SPICHLERZ, Czarnieckiego 10, • Teatr Mały, Bogusława 6 Stargard Szczeciński • Cafe Castellari, Jana Pawła II 43 • Dzika Gęś, Pl. Orła Białego 1 • Public Cafe, Jana Pawła II 43 • Wół i Krowa, Wielka Odrzańska 20 • Cinnamon Garden, Jana Pawła II, Tuwima • Giovanni Volpe, Tkacka 64D • CafeIn, Kaszubska 67 • Tokyo i Buddah, Rynek Sienny 3 • Cafe Popularna, Panieńska 20 • Orsola, Plac Żołnierza Polskiego 3/1a • Coffee Point, Sikorskiego róg Pułaskiego • Pasja Fabryka Smaku, Śląska 12/1 • Coffe Point, Staromiejska 11 • Trattoria Toscana, Plac Orła 10 • Public Cafe, Wielka Odrzańska 18 • El Tapatio, Kaszubska 3 • Kawiarnia Koch, Wojska Polskiego • Sztokholm, Bulwar Piastowski • Czekoladowa Cukiernia „SOWA”, • The Greek Ouzeri, Bulwar Piastowski Wojska Polskiego 17 • Public, Wielka Odrzańska 18A • Czarna Owca, Wojska Polskiego 29/9 • Dom Chleba, Niepodległości 2 • Cafe Hormon, Monte Cassino 6 • Corner Cafe, Tkacka 64d • Szczecińskie Centrum Tenisowe, Dąbska 11a • Jazz Bar Spotkanie, Warowna 9, • Fit Town, Europejska 31 Stargard Szczeciński • North Gym Fitness Club, Galeria Północ, Policka 51 • Corona Coffee, Al. Piastów 30 (Piastów Office Centre), • RKF, Jagiellońska 67/68 ul. Kaszubska 67 • Marina Squash Fitness Club Karpia 15 • Lady Fitness&Wellness, Mazowiecka 13 • Fitness Club, Monte Casino 24 • Marina Club Dąbie, Yacht Klub Polska Szczecin • Beverly Hills Akademia Urody, CH Auchan, Przestrzenna 11 CH Galaxy, CH Kaskada • Squash na Rampie, Jagiellońska 69 • Studio Urody Masumi, Bogusława 3 • Elite Sport Club, Spółdzielców 8k, Mierzyn • Dr Irena Eris Kosmetyczny Instytut, Felczaka 20 • Fitness Forma, Szafera 196 B • Imperium Wizażu Jagiellońska 7 • Universum Fitness Club, Wojska Polskiego 39a • Modern Design Piotr Kmiecik, Jagiellońska 93/3 • Bene Sport Centrum, Modra 80 • ART MEDICAL CENTER, Langiewicza 28/U1 • Cosmedica, Leszczynowa (Rondo Zdroje) • L’amour Institute, Łokietka 7 • Filozofia Piękna, Mała Odrzańska • Salon fryzjerski YES, Małkowskiego 6 • Salon Mody Brancewicz, Jana Pawła II 48 • Salon Fryzjerski Keune, Małopolska 60 • Atelier PASJA, Wojciecha 12 • Studio Fryzjerskie Karolczyk, Monte Cassino 1/14 • BM, Wojska Polskiego 29 • Belle Femme, Monte Cassino 37a • MarcCain, Wojska Polskiego 43 • Cosmedica, Pocztowa 26 • CH Galaxy, punkt informacyjny • Hair & tee, Potulicka 63/1 • Natuzzi, Struga 25 • Obssesion, Wielkopolska 22 • MOOI wnętrza, Wojska Polskiego 20 • Dermedica, Wojska Polskiego 215 • B.E. Kleist Jubiler, Rayskiego 20/2 • Enklawa Day Spa, Wojska Polskiego 40/2 • Marczewski Showroom Niebuhrstrasse 11 • Bailine, Żółkiewskiego 13 Berlin Charlottenburg • Sam Sebastian Style, Pocztowa 7 • KAG Meble i Światło S.C., Struga 23 • Studio Fryzjerskie VEGAS, Panieńska 46/6 • Sklep Firmowy Zakładów Ceramiki • Atelier Jagiellońska 9, ul. Jagiellońska 9 Bolesławiec, Krzywoustego 78 • Fryzjerskie Atelier Katarzyny Klim, • Salony Terpiłowski, C.H.KASKADA (Niepodległości 36), Królowej Jadwigi 12/1 C.H.AUCHAN (Ustowo 45) , C.H.STER (Ku Słońcu 67), • Salon kosmetyczny Gaja, Wojska Polskiego 10 C.H.GALAXY (Al. Wyzwolenia 18) , C.H.TURZYN (Boh. • Hotel SPA Akacjowy Dwór Trzebiatów 14 Warszawy 42), Jagiellońska 16 k/ Stargardu • Organic Garden, Kaszubska 4 • Salon Urody O.K. Leduchowskiego 19 • Pracownia krawiecka Tango, Chopina 22 • Gabinet Kosmetyczny Dorota Stołowicz, • Sklep EKOdeli, Piastów 73 ul. Mazurska 20 • 6 Win, Nowy Rynek 3 • Coco 33, Wojska Polskiego 10, U-2 • Trend S.C. Długa 4B, Mierzyn • Maestria Klinika Urody, Więckowskiego 2/1 • Trussardi, Wojska Polskiego 29 • Renoskór, Kr.Jadwigi 1 • Moda Club, Wyzwolenia 1 • Ebras.pl, Boh. Getta Warszawskiego 8/9 • Takumi Sushi Bar, CH Galaxy • Geobike Mickiewicza 21 • Sphinks, CH Kaskada • Geobike, Boh. Warszawy 40, Galeria Nowy Turzyn • Restauracja Szczecin, Felczaka 9 • Morze Wina, Zwycięstwa 121 • Avanti, Jana Pawła II 43 • Max Mara , Bogusława X 43 • Restauracja Ładoga, Jana z Kolna

KAWIARNIE

KLUBY SPORTOWE I FITNESS

SALONY FRYZJERSKO KOSMETYCZNE i SPA

SKLEPY I SALONY MODOWE

RESTAURACJE

• Porto Grande, Jana z Kolna 7 • El Globo, Józefa Piłsudskiego 26 • Na Kuncu Korytarza, Korsarzy 34, Zamek • Planeta, Osiek 7 • Bombay, Partyzantów 1 • Sake Sushi, Piastów 1 • Z Drugiej Strony Lustra, Piłsudskiego 18 • Stara Piekarnia, Piłsudskiego 7 • Karczma Polska Pod Kogutem, Plac Lotników 3 • Trattoria Toscana, Plac Orła Białego 10 • Caffe Venezia, Plac Orła Białego 10 • Sushi Mado, Pocztowa 20 • Ricoria Ristorante, Powst. Wielkopolskich 20 • Chief, Rayskiego 16 • Buddha Thai and Fusion Restaurant, Rynek Sienny 2 • Pomiędzy, Sienna 9 • Radecki & Family, Tkacka 12 • Columbus, Wały Chrobrego 1

• Centrum Mody Ślubnej, ul. Krzywoustego 4

GABINETY LEKARSKIE I MEDYCYNY ESTETYCZNEJ • Estetic, Kopernika 6 • Fabryka Zdrowego Uśmiechu, Ostrawicka 18 • Klinika Stomatologii i Implantologii Płatek Centrum, ul. Wyszyńskiego 14 • Klinika Kosmetologii i Medycyny Estetycznej Płatek Centrum., ul. Duńska 26/1 • Dom Lekarski, Bohaterów Warszawy 42 (CH TURZYN), Rydla 37, Gombrowicza 23 • HAHS Klinika, Czwartaków 3 • HAHS Centrum, Felczaka 10 • Dentus, Felczaka 18a • Ra-dent Gabinet Stomatologiczny,

Krzywoustego 19/5 • Hipokrates, Ku Słońcu 2/1 • Dentus, Mickiewicza 116/1 • Venus Centrum Urody, Mickiewicza 12 • Intermedica Centrum Okulistyki, Mickiewicza 140 • Medi Klinika, Mickiewicza 55 • Orto Perfekt, Ogińskiego 12 • Dental Implant Aesthetic Clinic, Panieńska 18 • Medicus, Plac Zwycięstwa 1 • Perładent - Gabinet Stomatologiczny, Powstańców Wielkopolskich 4c • Stomatologia Mierzyn, Welecka 38 • Stomatologia Kamienica 25, Wielkopolska 25/10 • VitroLive, Wojska Polskiego 103 • Medycyna Estetyczna Osadowska, Wojska Polskiego 92 • Gabinet Orto-Magic, Zaciszna 22 • New 4You, Dorota Szwarc, Boh. Getta Warszawskiego 19/2 • Laser Studio, Jagiellońska 85/1 • Studio masażu Lava, Tymiankowa 5b • Szczecińska Klinika Dzienna, Ku Słońcu 56 • AMC Art Medical Center, Langiewicza 28/U1 • AestheticMed, Niedziałkowskiego 47 • Nowy Impladent, Stoisława 3/2 • Artplastica Klinika Chirurgii Plastycznej, ul. Wojciechowskiego 7 • Lecznica Dentystyczna KULTYS, ul. Bolesława Śmiałego 17 • Medimel, Nowowiejska 1E • DentVital, ul. Piłsudskiego 33 • Euromedis - Al. Powstańców Wlkp. 33 • Stomatologia Mikroskopowa, ul. Żołnierska 13A/1

SALONY SAMOCHODOWE

• Citroen A. Drewnikowski, Andre Citroena 1, Bohaterów Warszawy 19 • Peugeot Drewnikowski, Bagienna 36D, Rayskiego 2 • Auto-Gryf Fiat, Alfa Romeo Białowieska 2 • Polmozbyt Honda, Białowieska 2 • Polmozbyt Peugeot, Plac Orła Białego 10 • Polmozyt Seat, Mieszka I-go 63 • Rosiak i Syn Renault, Dacia. ul. Bulwar Szczeciński 13 • Holda / Chysler Dodge i Jeep, Gdańska 7 • Łopiński Spółka Jawna ul. Madalińskiego 7 • Master Finanse/Master Auto, Golisza 6 • Lexus, Mieszka I 25 • Łopiński Spółka Jawna, Madalińskiego 7 • DDB Auto Bogacka Mercedes, Mieszka I 30 • Ford, Pomorska 115B • Bemo Motors, Pomorska 115B • Auto Bruno Volvo, Pomorska 115b • Mercedes Mojsiuk, Pomorska 88 • Kozłowski Toyota, Struga 17 • Kozłowski Opel, Struga 31 B • Krotoski-Cichy Skoda, VW, Audi, Struga 1A • Polmotor Nissan, Struga 71 • Polmotor KIA, Wisławy Szymborskiej 8 • Subaru, Struga 78a • Pehamot Skoda, Zielonogórska 32 • BMW i MINI Bońkowscy, Ustowo 55 • Camp&Trailer, ul. Bohaterów Warszawy 37F • Polmotor Szczecin, Rondo Hakena, Ustowo 52

BIURA PODRÓŻY

• Neckerman, CH Galaxy , Wojska Polskiego 11 • LTUR, CH Galaxy • TUI, CH Kaskada • Interglobus Tour, Kolumba 1 • Itaka, Krzywoustego 7 • Odra Travel, Piłsudskiego 34 • Tropicana Travel, Plac Lotników 6/1 • Rainbow Tours, Wojska Polskiego 12 • Hepi Sport-turystyka, Mazowiecka 1 • Kawa i Podróże Lotos Travel – Klub Podróżnika, Małopolska 4

BIURA NIERUCHOMOŚCI I DEWELOPERZY • Baszta Nieruchomości, Panieńska 47 • Horyzont, Krzywoustego 15 • Inwestor Nieruchomości, Krzywoustego11-13 • SCN, Piłsudskiego 1A • Prestigo, Rayskiego 18 • Extra Invest, Wojska Polskiego 45 • Artbud, 5 lipca 19c • MAK-DOM, Golisza 27 • Calbud, Kapitańska 2 • Neptun Developer, Ogińskiego 15 • Modehpolmo Sp z o.o. Rodakowskiego 1/5 • SGI Plac Hołdu Pruskiego 9

(centrum biurowe MARIS) • VIP Nieruchomości ul. Bolesława Śmiałego 41/1 • Best Deweloper, ul. Sosnowa 6F

BAWIALNIE DLA DZIECI • Kraina Zabaw, Iwaszkiewicza 103 • Tygrysek, Krakowska 38A • Bajkowo, Nowowiejska 1D, Bezrzecze • Party-Studio, Tkacka 19/22 • Kurnik Talentów, Wielkopolska 25/9 • Norbelino, Wojska Polskiego 20

KANCELARIE ADWOKACKIE I NOTARIALNE

• Lizak, Stankiewicz, Królikowski, Boh Getta Warszawskiego 1/4 • Biel, Judek, Poczobut-Odlanicki Sp.p, Energetyków 3/4 • Dariusz Babski, Jan, Deptak Bogusława 5/3 • Daleszyńska, Jana Pawła II 17 • Mazurkiewicz, Wesołowski, Klonowica 30/1 • Andrzej Zajda, Monika Zajda-Pawlik, Monte Cassino 7/1 • Waldemar Juszczak, Niepodległości 17 • Mariusz Chmielewski, Odzieżowa 5 • Gozdek,Kowalski, Łysakowski, Panieńska 16 • Wódkiewicz, Sosnowski Stoisława 2 • Mikołaj Marecki , Św. Ducha 5a/12 • Licht Przeworska, Tuwima 27/1 • Zbigniew Barwina, Więckowskiego 7 / 14 • Marta Adamek-Donhöffner, Wojska Polskiego 197/1 • Agnieszka Aleksandruk-Dutkiewicz, Wyszyńskiego 14 • Jakub Gruca, Wyzwolenia 5 • Marcin Gruca, Wyzwolenia 5/1 • Kancelaria Adwokacka Łyczywek, Krzywoustego 3 • Kancelaria Notarialna Zuzanna Wilk, ul. Tarczyńskiego 4/1

KULTURA

• Filharmonia w Szczecinie, Małopolska 48 • Opera na Zamku, Energetyków 40 • Teatr Współczesny, Wały Chrobrego 3 • Teatr Polski, Swarożyca 5 • Teatr Pleciuga, Plac Teatralny 1 • Cafe Pleciuga, Plac Teatralny 1 • Pionier 1909, Wojska Polskiego 2 • Galeria Kierat, Koński Kierat 14 • Galeria Kierat 2 , Małopolska 5 • Galeria Orient, Małopolska 5 • 13 muz, Plac Żołnierza Polskiego 2 • Gmach Główny Muzeum Narodowego w Szczecinie, Wały Chrobrego 3 • Muzeum Historii Szczecina, Oddział Muzeum Narodowego w Szczecinie, Księcia Mściwoja II 8 • Muzeum Sztuki Współczesnej, Oddział Muzeum Narodowego w Szczecinie, Staromłyńska 1 • Galeria Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego w Szczecinie, Staromłyńska 27 • Trafostacja Sztuki, Świętego Ducha 4 • Szczeciński Inkubator Kultury, Wojska Polskiego 90 • Open Gallery Monika Krupowicz, ul. Koński Kierat 17/1 (1 piętro)

INNE

• Urząd Miasta Szczecin, Armii Krajowej 1 • Urząd Marszałkowski Województwa Zachodniopomorskiego, Korsarzy 34 • Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki, Wały Chrobrego 4 • Szczecińskie Centrum Przedsiębiorczości, Kolumba 86 • Północna Izba Gospodarcza, Wojska Polskiego 86 • Dragon Event , Twardowskiego 18 • PKP S.A.Oddział Gospodarowania Nieruchomościami, 3 Maja 22 (I piętro) • Euroafrica ul. Energetyków 3 / 4 • Polska Żegluga Morska POLSTEAM , Pl. Rodła 8 • Nordea, Malczewskiego 26, Oxygen • Polska Fundacja Przedsiębiorczości (sekretariat), Monte Casino 32 • TVP oddz. Szczecin, Niedziałkowskiego 24a • Karcher Center Kerpol, Struga 31F • Radio ESKA, Matki Teresy z Kalkuty 6 • Labirynt Laser Tag , Niepodległości 18-22 • Salon Meblowy Quatro J&K, Centrum Meblowe TOP Schopping, ul. Hangarowa 13 • Kwiaciarnia Maria, ul. Traugutta 6 • Drzwi i podłogi VOX, ul. Cukrowa 12a • Hotel Zamek Centrum, ul. Panieńska 15 • Litwiniuk Property - global real estate advisor, Piastów Office Center, Al. Piastów 30 • Wnętrze na Piętrze, Piłsudskiego 27




Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.