MM Trendy #10 (88)

Page 1

PAŹDZIERNIK 2020 NUMER 10 (88) / WYDANIE BEZPŁATNE


#reklama


#10

#spis treści październik 2020

22

Glamorous Chic

#06 Newsroom

Design, moda, wydarzenia, nowe miejsca

#18 Temat miesiąca

Sylwia Romaniuk projektantka księżniczek #22 Edytorial Glamorous Chic #38 Ponajmy się Monika Krupowicz #28 Moda Wielka moda w Szczecinie #40 Sylwetka miesiąca czy to jest w ogóle możliwe? Olgierd Geblewicz

#32 Kultura

Teatr, sztuka współczesna, ludzie, wydarzenia

#56 Zdrowie i uroda Zadbaj o siebie jesienią

#66 Kronika towarzyska

Kobieca Twarz Pomorza Zachodniego / urodziny butiku Sugarfee / rozpoczęcie sezonu w Filharmonii / #42 Podróże wielki wernisaż Łyczywków / Pomorze zachodnie z nowej perspektywy Szeremeta Beauty Camp

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10/2020

3


#okładka: Agata Maksymiuk

NA OKŁADCE: KOLAŻ EWA KAZISZKO IG @eve_collage

redaktor naczelna

FOTO Natalia Sobotka / MUA & STYL Agnieszka Szeremeta

#10

#redakcja Mieliśmy już okazję spotkać się, ale pierwszy raz spotykamy się w tym miejscu. Wierzę, że polubicie te spotkania tak samo, jak lubiliście je, gdy to miejsce zajmował Jarek Jaz. Może nawet bardziej? Kiedy kilka tygodni temu pożegnaliśmy się, koledzy zapytali mnie - i co teraz? Nie ukrywam, że nie miałam gotowej odpowiedzi. Magazyn Trendy pojawił się na rynku chwilę przed tym jak rozpoczęłam z nim współpracę. Przez wszystkie lata redakcja przedstawiła wiele nazwisk, wiele tematów, wiele projektów. Każde wydanie było wyjątkowe i nie zamierzam z tym konkurować. Zamierzam natomiast regularnie podnosić jego poziom i zacieśniać więzi ze sferą online. W końcu od dłuższego czasu spotykamy się nie tylko w mieście. Miasto jednak pozostaje tematem, od którego będziemy wychodzić każdego miesiąca, bo to właśnie Szczecin i ludzie z nim związani stanowią nasz rdzeń. Podobnie zresztą jak moda, która jest wpisana w nazwę magazynu i do której postanowiłam wrócić. Zwykle najbardziej oczywiste rozwiązania są tymi najlepszymi. Haute couture to hasło, które w tym miesiącu nasz zespół wziął na warsztat. Żeby odkryć jego prawdziwe znaczenie i związki ze Szczecinem odbyliśmy serię rozmów z osobami, dla których moda to codzienność i sens życia. Sylwia Romaniuk, Sylwia Majdan, Marta Machej, Iga Węglińska, Natalia Wąsik, Katarzyna Gdaniec-Śmiłowska to kobiety, których pomysły, opinie i prace chcemy Wam przedstawić z nowej perspektywy. Podobnie zresztą jak całe Pomorze Zachodnie i postać, obecnie chyba najmocniej z nim związaną, marszałka Olgierda Geblewicza. O polityce staramy się jednak nie dyskutować, dlatego i w tym przypadku sprytnie się od tego wykręciliśmy. Jak nam się to udało? Liczę, że to Wy odpowiecie na to pytanie. Tym samym miło mi się z Wami przywitać. Dzień dobry!

4

Nowy Rynek 3, 71-875 Szczecin tel. 91 48 13 341; fax 91 48 13 342 mmtrendy.szczecin@polskapress.pl www.mmtrendy.szczecin.pl Redaktor naczelny: Agata Maksymiuk Product manager: Paulina Wojtyła Reklama: tel. 697 770 103 paulina.wojtyla@polskapress.pl Redakcja: Oskar Masternak, Bogna Skarul, Małgorzata Klimczak, Tomasz Kuczyński, Szymon Wasilewski, Jakub Lisowski, Ynona Husaim-Sobecka Prezes oddziału: Piotr Grabowski Dział foto: Sebastian Wołosz, Andrzej Szkocki Skład magazynu: MOTIF studio Dystrybucja: Piotr Grudziecki Druk: F.H.U. „ZETA” Wydawnictwo: Polska Press Grupa sp. z o.o. ul. Domaniewska 45, 02-672 Warszawa Prezes: Dorota Stanek

Dołącz do nas na www.facebook.com/ MagazynMMTrendy oraz Instagram.com/mm.trendy


#reklama


| NEWSROOM |

Prince of Melancholy Piękno i urok mają różne oblicza. Po raz kolejny udowodnił to fotograf Wojciech Jachyra. - Przy tej sesji, zrezygnowałem z jakiejkolwiek mody i postanowiłem sfotografować modela całkowicie naturalnego i „odartego” z modowego przepychu wyjaśnia. - Chciałem pokazać jego niezwykłą urodę i urok na łonie natury. Stąd też pomysł na tytuł sesji. PHOTOGRAPHER & ART DIRECTOR WOJCIECH JACHYRA / MODEL KHALIL / UNITED FOR MODELS / RETOUCH NASTIA BURAK

6


#reklama

Zbliża się ochłodzenie i u nas znajdziesz coś, aby nie zmarznąć! ul. Santocka 39, Teren SCMB, Szczecin Znajdziesz Nas na facebooku.” facebook.com/snickersworkwearoutlet/


| NEWSROOM |

Sezon na garnitury Garnitur to ponadczasowy element garderoby. Kobiety zaczerpnęły go z męskiej szafy. Mało kto dziś pamięta, że jedną z prekursorek noszenia spodni i marynarek była Marlena Dietrich. To ona walczyła o to byśmy dzisiaj mogły nosić swobodne i wygodne spodnie. - Obecnie na wiele możemy sobie pozwolić, dlatego postawmy na garnitur, który jak nic innego podkreśla nas styl - zachęca Sylwia Dębiec-Babicz, stylistka. - Wybierzmy kolor, w którym czujemy się piękne - róż, odcienie niebieskiego, brązy, beże, czerń. Ważny jest poszerzony fason marynarki i spodni czyli tzw. oversizowy. To nie mogą być obcisłe i krótkie fasony. W nich nie będziemy prezentować się dobrze i z klasą. Dodatki są szalenie istotne. Złote wyraziste kolczyki i naszyjnik, modne czarne okulary, czarna torebka na złotym łańcuchu i czarne klapki na szpilce to jedne z wielu opcji. Możemy też śmiało połączyć garnitur z wygodnymi czółenkami na szpilce, z mokasynami, z kozakami, kowbojkami czy z obuwiem sportowym. Do pracy przyda się pod spód garnituru dzianinowy top, biała lub wzorzysta bluzka lub ciepły kaszmirowy golf. Możliwości jest bardzo wiele. Wybór należy do nas. FOTO IRYNA OSELEDKO PHOTOGRAPHY / MODELKA, STYLISTKA SYLWIA DĘBIEC-BABICZ

8


#reklama


| NEWSROOM |

zawodach dostał kolejną szansę. I kolejną. I dopiero po czwartym podejściu – sędziowie podnieśli czerwoną flagę. Można? Można, przecież to były zawody towarzyskie, z uśmiechem. Oczywiście najbardziej uśmiechnięty był Piotr Lisek, który dzielnie wykonywał swoje obowiązki względem partnerów imprezy oraz z zapałem dopingował najmłodszym. - To był pomysł nasz i Piotrka. My wspieramy sport od wielu lat, a Piotr to nie tylko nasz ambasador, ale i niesamowity sportowiec, wicemistrz świata, a może przede wszystkim fajny człowiek. On chciałby zostawić coś po sobie, a my go w tym wspieramy. Cieszymy się, że wspólnie przygotowaliśmy te wydarzenie na które przyjechała masa dzieciaków z Polski – mówił Konrad Kijak, dyrektor Kia Polmotor, głów-

foto Sebastian Wołosz

Lisek i przyjaciele za nami pierwsza edycja imprezy

nego organizatora zawodów. - Chodziło przede wszystkim o dobrą zabawę, ale my chcieliśmy zapewnić profesjonalną otoczkę, taką, jaka jest na zawodach dorosłych. Niech ta młodzież pozna ten prawdziwy smak. Dziś mogli tu przyjechać zawodowcy i niczym by się te zawody nie różniły pod względem organizacyjnym. Ale zaprosiliśmy dzieci i to z nimi była ta zabawa. Około 40 chłopców i dziewczynek wystartowało w zawodach pod nazwą „Lisek i Przyjaciele”. Wicemistrz świata z OSOT Szczecin nie zaprosił na Wyspę Grodzką znanych ze światowych aren tyczkarzy, ale młodych sportowców, którzy mają szansę zostać jego następcami. Było naprawdę dużo skakania i dużo pozytywnej energii. Jeden z chłopców nie mógł „dobrać się” do jednej z wysokości. Pierwsza próba – zrezygnował w ostatniej chwili i wbiegł na materac. Normalnie – próba spalona, ale w szczecińskich

10

- Wyspa Grodzka to świetna okazja, by wyjść do ludzi i pokazać skok o tyczce. Dobra zabawa, ale i aktywny odpoczynek – o to nam chodziło – podkreślał Lisek. Sam tyczkarz swój sezon już zakończył. Z wiadomych względów był on krótki, pozbawiony dużych imprez międzynarodowych. Teraz odpoczynek i wkrótce początek przygotowań olimpijskich. - Sezon igrzysk olimpijskich zaczyna się w zasadzie rok przed olimpiadą, dlatego my już z tyłu głowy mamy plany treningowe i całe te przygotowania – wyjaśnił Piotr Lisek. (JL)


#reklama


| NEWSROOM |

Kolejna zachwycająca mozaika w Szczecinie

W ramach tegorocznego Święta Śródmieścia 2020 odbył się nie tylko spacer w poszukiwaniu śródmiejskich mozaiek z Joanną Olszowską i Sabiną Wacławczyk, ze stowarzyszenia Oswajanie Sztuki, ale też odsłonięcie kolejnej. Praca przedstawia żaglowiec pośrodku fal wzburzonego morza. Oglądający doszukiwali się tu związków z położeniem Szczecina, a nawet imprezy Tall Ships’ Races, ale każdy ma prawo do własnej interpretacji. Koordynatorki projektu zaznaczyły, że praca powstała dzięki wsparciu Bosmanatu Szczecińskiego w ramach Programu „Bosman dla regionu”. (red.)

Kino Pionier zawiesiło działalność. Można pomóc. Najstarsze kino na świecie zdecydowało się zawiesić działalność. To rezultat obostrzeń i wynikającej z nich małej frekwencji w kinie. Szczecinianie postanowili wesprzeć działalność kina akcją na platformie wspieram.to. - Przychodzi do nas jedynie kilkanaście osób dziennie, a żeby generować odpowiedni zysk na działalność, potrzebujemy ponad setki widzów na dobę komentuje Jerzy Miśkiewicz, współwłaściciel Kina Pionier. - Postanowiliśmy zawiesić działalność do odwołania i poczekać na zakończenie epidemii lub zniesienie obostrzeń. Na platformie wspieram.to można zapisać się na powiadomienie o starcie kampanii, a także śledzić jej efekty, jak i samodzielnie wziąć w niej udział. Sprawą zainteresował się również prezydent Szczecina Piotr Krzystek, który nie wyobraża sobie al. Wojska Polskiego bez tego kina, zwłaszcza że miejsce to ma być rewitalizowane. Przypomnimy, że Kino Pionier w Szczecinie oficjalnie działa od 26 września 1909 roku. Zostały jednak znalezione dokumenty potwierdzające jego jeszcze dłuższą historię - 1907 rok. (mk)

12

Henryk Sawka i rekord w rysowaniu na czas Podczas Festiwalu Marek al. Wojska Polskiego znany satyryk i rysownik w ciągu godziny stworzył 61 ilustracji. Tym samym Sawka ustanowił rekord Polski w ilości rysunków powstałych w 60 minut. Jak sam przyznaje, przygotował się do tego wyzwania. - Oczywiście miałem gotowe pomysły na te prace, inaczej nie dałoby się tego zrobić. Jak zwykle tematyką jest seks, polityka i alkohol - mówi Henryk Sawka. Wydarzenie, w którym wziął udział artysta ma związek z planowaną rewitalizacją fragmentu alei pomiędzy pl. Zwycięstwa a pl. Szarych Szeregów i jest osią procesu rewitalizacji całego Śródmieścia. Według rysownika, już dziś aleja ma do zaoferowania kilka ciekawych miejsc, między innymi te, które firmują tegoroczny festiwal. Czekam na pojawienie się nowych kawiarni, restauracji, galerii, ciekawych miejsc. To sprawi, że nie tylko turyści i mieszkańcy innych miejscowości polubią to miejsce, ale także mieszkańcy alei zyskają dobrą przestrzeń do życia - uważa H. Sawka. (szw)

Młodzieżowy Strajk Klimatyczny Aktywiści z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego w Szczecinie przeszli ulicami miasta. Uczestnicy przypominali nie tylko o środowisku, ale też nierównościach społecznych z nim związanych. Protestujące i protestujący mówią, że to osoby żyjące poniżej progu odpowiedniego zabezpieczenia finansowego (zwłaszcza kobiety, dzieci i osoby starsze), nieuprzywilejowane, należące do rdzennych społeczności, padają ofiarami skutków zmiany klimatu w największym stopniu. - Katastrofa dzieje się tutaj i teraz, na naszych oczach. Ci z nas, którzy żyją w wielkich aglomeracjach, nie odczuwają tego tak dotkliwie, jak dzieje się to np. na wsiach czy w mniejszych społecznościach. Rządzący zamiatają sprawę pod dywan, my mówimy dość - mówi Daria Naróć z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. (mk)


#reklama


| NEWSROOM |

#reklama

Wielki powrót Szczecina nad wodę

Mieszkać w miejscu pełnym harmonii z naturą, gdzie oczy każdego dnia mogą rozkoszować się urzekającym widokiem kameralnej przystani jachtowej to marzenie wielu ludzi - marzenie, które można spełnić w Szczecinie. Udowodnia to inwestycja CLUBHOUSE firmy Marina Developer. Nowoczesny i funkcjonalny, ale niepozbawiony duszy, budynek CLUBHOUSE przy ul. Przestrzennej to jedna z tych architektonicznych pereł, która wkrótce przyciągnie do Szczecina inwestorów z całego świata. Obiekt łączy w sobie proekologiczne rozwiązania, kameralny styl oraz liczne udogodnienia dla miłośników sportów wodnych. Do tego zachwyca architekturą. Wyrazisty kształt, którego front przywodzi na myśl kadłub jachtu wychodzący w stronę jeziora w połączeniu z dużymi przeszkleniami oraz przesuwną elewacją to świeży powiew na rynku architektury. Unikalny kontekst tego miejsca tworzy, jednak bezpośrednie sąsiedztwo przystani jachtowej nad jeziorem Dąbie Małe oraz bliskość Parku Krajobrazowego Dolina Dolnej Odry, w którym mieszczą się obszary sieci Natura 2000. Inwestorzy mogą wybierać spośród przestronnych apartamentów o metrażu od 58 m2 do 260 m2. Istnieje również możliwość skorzystania z oferty indywidualnej i zamówienia apartamentu o powierzchni 300 m2. Docelowo ma tu powstać jedynie nieco ponad 30 lokali. Mieszkania są dostępne zarówno w stanie deweloperskim, jak i w opcji pod klucz. Marina Developer współpracuje z najlepszymi architektami wnętrz na rynku. Dopełnieniem wysokiego standardu są przestronne tarasy o powierzchni przekraczającej nawet 70 m2, bez progowe okna przesuwne

14

w mieszkaniu oraz możliwość sterowania mieszkaniem smartfonem. Możliwy jest też montaż klimatyzacji. Należy podkreślić, że ponadczasowy styl CLUBHOUSE ustępuje miejsca jedynie głównemu bohaterowi tej luksusowej przestrzeni - zapierającemu dech w piersiach widokowi z okna. Do dyspozycji przyszłych właścicieli będzie również oddana dwupoziomowa hala garażowa z miejscami parkingowymi, cichobieżne windy, bezprogowy dostęp do nieruchomości, komórki lokatorskie oraz szereg zabezpieczeń dostępu do budynku. Uwadze nie uchodzi też część wspólna inwestycji w pełni oddająca charakter architektury zewnętrznej - loftowy klimat z mocnym akcentem na drewno, stal nierdzewną, aluminium oraz beton architektoniczny. Deweloper zadbał też o liczne udogodnienia dla osób z niepełnosprawnościami czy rodzin z dziećmi. Zdecydowanie można powiedzieć, że ul. Przestrzenna dzięki tej inwestycji zyska nowe życie. Tonu nada jej nie tylko część mieszkalna, ale również biznesowo - sportowa. Na parterze CLUBHOUSE będzie mieścić się siedziba szczecińskiego oddziału Polskiego Yacht Klubu. Ponadto pasjonaci żeglarstwa nie tylko będą mogli zacumować swoje łodzie w przystani Marina Club, ale będą też mogli korzystać pełnej obsługi, którą oferuje przystań. Przysłowiową wisienką na torcie jest lokalizacja CLUBHOUSE. Inwestycja jest nie tylko doskonale skomunikowana z centrum miasta, ale też pozwala w szybki i wygodny sposób dostać się do Świnoujścia, Berlina czy na goleniowskie lotnisko. Zakończenie prac i oddanie obiektu do użytku jest planowane na III kwartał 2022 roku, jednak sprzedaż już ruszyła i jak przekonuje inwestor - odbywa się bardzo dynamicznie. Nic dziwnego, CLUBHOUSE to wielki powrót Szczecina nad wodę.


#reklama

| NEWSROOM |

Hotel i restauracja Jachtowa zapraszają na dni otwarte! Nie tylko wyjątkowa architektura, klasyczny wystrój nawiązujący do tradycji marynistycznych oraz bezpośrednie sąsiedztwo Odry, ale też przeszło 100 lat historii czeka na wszystkich gości hotelu i restauracji Jachtowa w Szczecinie. Zbliżające się dni otwarte to doskonała okazja na spotkanie z tym unikatowym miejscem, nazywanym niegdyś Perłą Północy. Wydarzenie odbędzie się już 25 października. To jedno z tych miejsc na mapie Szczecina, których sława przez lata sięgała daleko poza granice miasta, a nawet regionu. Eleganckie przyjęcia, znamienici goście, doskonała kuchnia i niepowtarzalny klimat przez prawie cały ubiegły wiek były wizytówką tego miejsca. Po krótkiej przerwie lokal wrócił na rynek w nowej odsłonie z oficjalnym tytułem zabytku. Nie da się nie zauważyć, że gruntowny remont to ukłon w stronę dawnych czasów, a zarazem korzeni, na których wyrosła działalność. - Nie chcemy odcinać się od historii Jachtowej, naszym celem jest rozpoczęcie nowego wspaniałego rozdziału - wyznaje Malwina Pietruszczak, managerka obiektu. - Nasz budynek przeszedł kompleksową renowację, a do tego jest położony w okolicznościach przyrody, których z pewnością wiele miejsc może nam pozazdrościć. Jesteśmy otoczeni zielenią, mamy duży ogród i do tego bezpośredni dostęp do wody. Mam nadzieję, że goście, którzy wezmą udział w dniach otwartych również zakochają się w tym miejscu. Obiekt jest położony zaledwie 15 minut od centrum Szczecina. Można tu swobodnie dojechać komunikacją miejską. Na kierowców czeka też wygodny parking. W Jachtowej można znaleźć spokój i wytchnienie od wielkomiejskiego zgiełku. Dzień otwarty 25 października będzie tego dowodem. Od godziny 12. na gości będzie czekał szereg atrakcji. Z myślą o parach młodych poszukujących wyjątkowego miejsca na swoje przyjęcie zaplanowano prezentację sali weselnej oraz możliwości usługodawców branży weselnej, m. in florystów, wedding plenerów, DJów, muzyków, makijażystów, barmanów, animatorów itp. Przy takiej okazji nie mogłoby zabraknąć wykwintnego bufetu oraz konkursów i gier z nagrodami. - Udział w wydarzeniu jest oczywiście bezpłatny - podkreśla managerka. - Jesteśmy przygotowani na każdą okoliczność, ale polecamy przed wydarzeniem zgłosić chęć udziału w dniach otwartych. Można to zrobić mailowo lub telefonicznie (tel. 91 4215524, e-mail: recepcja@jachtowa.com). Dzięki temu będziemy mogli zadbać o jak najwyższą jakość i bezpieczeństwo

obsługi naszych gości. Uczestnicy będą mogli odkryć wszystkie atuty sali balowej, której wysokość sięga aż 6 metrów, a odrestaurowany system wentylacyjny sprawia, że pomieszczenie dosłownie oddycha. Będzie też możliwość zobaczenia pokoi hotelowych, które dedykowane są kolejno 2-, 3- i 4- osobom. - Cały czas staramy się wychodzić naprzeciw oczekiwaniom odwiedzających nas osób - zaznacza pani Malwina. - Dlatego nie mamy minimalnej liczby gości przy organizacji przyjęć, w tym wesel. Nasza sala jest w stanie pomieścić 170 osób, ale zdarzały nam się wesela i na 7 osób. Rozumiemy trudną sytuację w jakiej znalazło się wiele par młodych w czasie pandemii. Poza tym jesteśmy bardzo elastyczni jeśli chodzi o przestrzeń. Dysponujemy też pięknym tarasem i ogrodem, dzięki czemu część wydarzeń jest możliwa do organizacji w plenerze. Obiekt można odwiedzić nie tylko podczas dni otwartych, ale i na co dzień. Od poniedziałku do piątku restauracja jest czynna od godziny 15 do 22. W weekendy od 12 do 22. - Obiekt dawniej był nazywany Perłą Północy - dodaje managerka. - Wierzę, że i dziś zasługuje na to miano.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10/2020

15


| NEWSROOM |

#reklama

Urodziny OCH CIACHO. To już rok odkąd słodka pracownia jest na rynku! Artystyczne torty, kuszące monoporcje i cudowne makaroniki z cukierni przy ulicy Niedziałkowskiego 15. Dziś chyba nie ma w Szczecinie osoby, która nie znałaby ich smaków. Twórcą tych słodkości, ale i pomysłodawcą samej pracowni, jest Maciej Adach, cukiernik z prawdziwego zdarzenia. Aż trudno uwierzyć, że to już rok, od kiedy na naszych łamach przedstawiliśmy tego młodego cukiernika i jego olbrzymi talent. Maciej Adach, dokładnie 23 października 2019 zaprosił na degustację swoich pierwszych gości. Pytany wtedy o plany na przyszłość odpowiadał skromnie i z rezerwą, że jego marzeniem jest po prostu tworzenie słodkości. Choć ta odpowiedź pozostała aktualna, to dziś właściciel OCH CIACHO z trudem powstrzymuje uśmiech mówiąc o urodzinach. - Przyznam, że nie sądziłem, iż stworzę miejsce, które będzie dawać klientom tyle szczęścia - wyznaje. Bo nie da się ukryć, że każdy kto raz odwiedzi pracownię Pana Macieja, chętnie do niej wraca, aby poznawać kolejne kombinacje smaków skrytych w tych eleganckich i nowoczesnych deserach. Należy też dodać, że sława tych wykwintnych łakoci dotarła już za granice naszego miasta, a nawet państwa. Wśród gości i grona stałych klientów Pana Macieja są osoby z całego Pomorza Zachodniego, ale też z Niemiec i z Francji. - Rzeczywiście jedna z odwiedzających mnie klientek przyjeżdża tu, aż z Francji - wyznaje cukiernik. - Zawsze zamawia u mnie makaroniki i zapewnia, że są tak samo pyszne jak te, które często jada w Paryżu. To dla mnie olbrzymi komplement. Coraz więcej klientów docenia też ręcznie robione desery, które są szykowane każdego dnia ze świeżych produktów. Nie gaśnie również sława artystycznych tortów, na które zamówienia należy składać z dwutygodniowym wyprzedzeniem. Przypomnimy,

16

że każdy nowoczesny tort, który wychodzi spod rąk Pana Macieja jest wykonany z takich elementów jak lustrzana polewa czy otulina z jadalnego zamszu. Wrażenie robią też kolory, które można ustalić indywidualnie pod konkretną okazję. - Kiedy mówię klientom, że wszystko przygotowuję i wykonuję sam, pytań nie ma końca mówi z uśmiechem Pan Maciej. - Rozmowy o połączeniach smaków, dekoracjach czy formach czasami trwają godzinami. Cieszę się kiedy moje prace porównywane są do dzieł sztuki. Kiedy myślę teraz o mijającym roku, muszę przyznać, że był bardzo pracowity, ale też twórczy i pełen wyzwań. W stałej ofercie cukierni można znaleźć pięć smaków tortów, sześć rodzajów monoporcji, których smaki zmieniają się sezonowo oraz mini bezy i francuskie makaroniki (które kochają dzieci). Wśród tortów największą popularnością cieszy się smak truskawki z karmelizowaną białą czekoladą na jasnym biszkopcie z chrupiącymi kulkami z solonego karmelu w polewie lustrzanej. Wśród monoporcji prym wiodą LEMON, czyli mus mascarpone, wypełniony cytryną i limonką na dacquoise kokosowym w zamszu oraz MALINA, mus na bazie jogurtu i białej czekolady wypełniony puree malinowym na roladzie z malinami i chrupiącą warstwą orzechową. - O moich słodkościach mogę opowiadać bez końca - podsumowuje Pan Maciej. - Ale nie mogę zdradzać wszystkich pomysłów na kolejne połączenia smakowe i nowe monoporcje, które szykuję do słodkiej lady OCH CIACHO. Mam nadzieję, że zostaną one kolejnymi ulubionymi smakami moich stałych klientów i przyciągną nowych gości do cukierni. Każdego dnia, cieszę się że tworząc „słodkie dzieła sztuki” daję tylu osobom tak wiele słodkiej radości. Dlatego chciałbym podziękować wszystkim moim klientom, którzy odwiedzają OCH CIACHO, że za każdym razem wracają do mnie z uśmiechem na ustach i miłym słowem. Drzwi pracowni Pana Macieja są otwarte dla każdego od godziny 11 do 18 od wtorku do piątku, a w sobotę od 11 do 15. Na miejscu oprócz skosztowania monoporcji czy makaroników można też napić się pysznej kawy, a to co wpadnie w oko można zabrać na wynos do domu.


#reklama

W zoo urodziło się wiele nowych zwierząt, między innymi pieski preriowe, lama, żubr, zebra, świnki wietnamskie oraz marmozety. Aktualne zdjęcia znajdują się na facebooku i instagramie.

W Niemczech wakacje już się skończyły, ale goście z Polski są bardzo mile widziani. Zapraszamy NIE MA OGRANICZEŃ W ZOO ZE WZGLĘDU NA KORONAWIRUSA. Zoologischer Garten Eberswalde Am Wasserfall 1 | 16225 Eberswalde | Tel: 0333422809 | E-Mail: zooschule@eberswalde.de


| TEMAT NUMERU |

Sylwia Romaniuk

18


| TEMAT NUMERU |

...projektantka księżniczek Haute couture to określenie zarezerwowane dla nielicznych projektantów, których twórczość staje na równi z największymi dziełami sztuki. Co za tym idzie, to określenie, na które w historii mody zapracowali nieliczni. Wśród nich wymieniana jest Sylwia Romaniuk, polska projektantka pochodząca ze Szczecina. Choć jej atelier w porównaniu, z wielkimi domami mody, jest wciąż młode, to jej twórczość zdążyła już obiec świat. I można by powiedzieć, że to tylko łut szczęścia, ale gwarantujemy, że w tym przypadku - los tak chciał. ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK / FOTO ARCHIWUM PRYWATNE

Współczesny świat mody pełen jest zaskakujących legend i teorii. Przykładem jest choćby ta, że Karl Lagerfeld, był podróżnikiem w XVIII wieku albo, że Anna Wintour, ze swoją niewzruszoną twarzą i klasycznym bobem przybyła z innej planety. A jaką legendę chciałaby Pani, aby kiedyś przypisano Sylwii Romaniuk? - Legenda, która jest mi bardzo bliska to opowieść o kapłance Avalonu. Postaci niezwykle uduchowionej, z mocą tworzenia zupełnie nowych przestrzeni i światów, do których dostęp mają nieliczni. Zawsze czułam, że jestem twórcą. Kocham tworzyć nowe. Tak się składa, że niedawno miałam odczyt z Kronik Akaszy, który potwierdził, że ta kreacja i uduchowienie, które mam w sobie, skalują się tu i teraz. Skalują się w tym życiu. Bo moja twórczość to nie tylko kreowanie pięknych sukni. Przede wszystkim jestem kreatorką życia i marzeń. Każdy kto ma dostęp do mojego świata i jest blisko mnie widzi, że to w jaki sposób postrzegam przestrzeń, czas i emocje i jak je układam, jest inne, nieprzeciętne. Całemu mojemu życiu towarzyszą bardzo wysokie wibracje. Pokrywa się to z przeciekami informacyjnymi tego gdzie kiedyś mogłam być.

za naszym sukcesem? Dla przykładu Riccardo Tisci, zawsze podkreśla rolę jaką odegrała jego rodzina i dorastanie wśród 8 sióstr, ale są też i dramatyczne historie, jak choćby ta dotycząca Patrizii Gucci. - Historia, którą wynosimy z domu czy przestrzeń w jakiej dorastaliśmy, nie jest tak ważna, jak nasze przeznaczenie duszy. Artyści często kierują się głosem serca. Oczywiście, aby marzenie i sztuka nabrały realnych kształtów potrzebny jest dobry plan i ludzie, którzy pomogą nam zmaterializować to powołanie. Jest wiele utalentowanych osób, które nie odnoszą sukcesów. Wydaje się, że brakuje im zaplecza finansowego, czy wiedzy jak prowadzić firmę, ale w rzeczywistości brakuje im człowieka, który wziąłby w swoje ręce ich serca i poprowadził dalej. Jeśli o mnie chodzi, zawsze miałam przy sobie kochającą rodzinę, na której mogłam polegać. Jednak to nie rodzina mnie ukierunkowała na sztukę, design, czy modę. Sama odnalazłam tę ścieżkę, mimo tego, że nigdy nie kształciłam się w tych kierunkach. Wielu światowej sławy artystów dotarło do miejsca swojego przeznaczenia omijając drogi akademickie. Ja też zaufałam losowi, choć na początku było to dla wielu absurdalne.

Ten rodzaj aury towarzyszył Pani od zawsze? - Często słyszałam, że mam starą duszę. Pewne rzeczy czułam wcześniej i byłam gotowa iść za nimi, iść za głosem serca. Czas na pewno rozwinął we mnie głębię tej świadomości. Dziś jestem na innym poziomie.

Szkoła jednak daje podstawy, możliwość spotkania drugiej osoby, w tym nauczyciela... - W życiu można próbować różnych dziedzin. Szkoła powinna być pomocą, ale w moim odczuciu nasz system tak nie działa, dlatego człowiek sam powinien odkryć w czym czuje największą radość i w czym rodzi się jego

Jak ważna jest historia, która stoi

pasja. Nie powinien być blokowany systemem, czy kierunkiem pracy. Świetnym przykładem jest design i architektura. To wspaniałe dziedziny, które powinny być wolnością, ale niestety często nie są. Skoro nie rodzina i nie szkoła, to jak Pani odkryła swoje powołanie? - Zawsze wiedziałam, że mam wyobraźnię przestrzenną. Widzę kobietę i od razu widzę jej atuty. Wiem co trzeba podkreślić, aby wymodelować jej sylwetkę. Tak samo jest przy krojeniu materiałów. Po prostu wiem, jak ograć projekt, żeby dobrze leżał. Śmiało mogę powiedzieć, że w mojej pracowni nigdy nie powstaje coś takiego jak pierwowzór, który później idzie do kosza. Każdy projekt jest tworzony od początku do końca i zawsze znajdzie właściciela. Sama również zasiada Pani do szycia? Wielu projektantów jest z tą częścią pracy twórczej na bakier. - Uwielbiam to robić! Nawet jeśli nie mam czasu szyć do podstaw, to proszę moje krawcowe o szkielety, które później sama wykańczam. To chyba część pracy, która sprawia mi największą radość. W dodatku dzieje się to zupełnie spontanicznie. Siadam do sukni i tworzę to, co mi przyniesie fantazja, dlatego każda moja suknia jest inna i trudno powtórzyć poszczególne modele. To bardzo emocjonalne kreacje (uśmiech). Czy jeśli jako mała dziewczynka, albo może dorastająca nastolatka, usłyszałaby Pani, że pojawi się na Arab Fashion Week czy Paris Fa-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10/2020

19


| TEMAT NUMERU | shion Week i będzie Pani miała swój butik w Londynie, uwierzyłaby Pani? - Kiedy byłam małą dziewczynką, bardzo dużo rysowałam. Praktycznie każda moja praca przedstawiała księżniczki w pięknych sukniach. Niektóre z tych rysunków mam po dziś dzień. Były to spektakularne kreacje. Pamiętam jak moja rodzina mówiła - to jest coś pięknego! Jednak nie traktowałam wtedy tego poważnie. Kiedy dorastałam, zawody były ściśle określone i nie było ich aż tak wiele. Nie słyszałam wtedy o takim zawodzie jak projektantka mody. Dlatego kiedy zaczęłam tworzyć z potrzeby serca, przez długi czas nie umiałam nazwać tego co robię. Do wszystkiego musiałam dojrzeć z czasem. A jak udział w międzynarodowych pokazach mody wpłynął na rozwój Pani marki?- Takie wydarzenia są naturalnym schematem, który pojawia się przy pracy twórczej. Osobiście nigdy nie szukałam takich kontaktów. Wspomniany Arab Fashion Week dotarł do mnie sam. Szukano designerów, który tworzą modę ponadprzeciętną. Ludzi tworzących w duchu haute couture. Wpisałam się w tą przestrzeń. To na pewno była dla mnie olbrzymia lekcja i niezwykłe przeżycie. Mówi Pani o tym tak… zwyczajnie. A przecież to musiało być mnóstwo stresu, formalności, no i co za tym idzie, pracy. - Oczywiście każdy taki wyjazd to ogromny sukces! Na Arab Fashion Week pojawiłam się dwa miesiące po porodzie. To był czas pełen nowych wyzwań. Kiedy urodziłam synka myślałam, że najbliższe chwile są zarezerwowane tylko dla mnie i dla rodziny. W momencie kiedy dostaliśmy zaproszenie, mieliśmy miesiąc, aby się przygotować. Ale od zawsze jestem niepoprawną optymistką (uśmiech). Jeśli coś ma się zadziać, to się zadzieje mimo wszelkich trudności. Tu tak było. Po prostu popłynęłam z nurtem i udało się. A jak udaje się Pani dzielić czas między pracę, dom, a chwile tylko dla siebie? - Cała praca, którą wykonujemy ja i mój mąż - to praca, którą możemy wykonywać absolutnie z każdego miejsca na ziemi. Wszędzie, co byśmy nie robili, zawsze podróżujemy razem. Zawsze mam męża i chłopców przy sobie, dlatego nie czuję tego rozerwania. Oczywiście,

20

są momenty kiedy muszę się poświęcić klientkom bardziej. Wtedy inaczej zarządzam czasem, ale wydaje mi się, że robię to coraz lepiej. Pani wizerunek w mediach jest bardzo poważny. Przedstawia piękną, silną kobietę, ale też dość zdystansowaną. A jaka jest pani poza pracą, poza czasem dla klientek? - No właśnie! Nie wiem, dlaczego jestem tak odbierana. Moje klientki bardzo często przychodzą do mnie i mówią - pani Sylwio myślałyśmy, że jest pani zupełnie inna, a z pani taka ciepła, otwarta i spontaniczna osoba. Na zdjęciach tego nie widać. I to jest właśnie to, trzeba do mnie przyjechać i mnie poznać (uśmiech). W domu, po pracy jestem taka sama, a może nawet jeszcze bardziej otwarta i spontaniczna. Mam dwóch małych chłopców, z którymi trzeba aktywnie spędzać czas. Dlatego nie mam problemu, żeby wskoczyć w dresy i przyłączyć się do ich zabaw. To może być spore zaskoczenie dla osób, które myślą o Pani jedynie jako o projektantce, która „ubiera arabskie księżniczki” (śmiech). Skąd wzięło się to określenie? - Trafiają do mnie kobiety z całego świata i pewien czas temu moje atelier odwiedziła prawdziwa arabska księżniczka. Dokładnie księżniczka Arabii Saudyjskiej. Przyznaję, że nie było mnie wtedy w Warszawie. Zadzwonił telefon, dowiedziałam się, że zamykają ulicę, a mnie... nie ma. Nie udało mi się do niej przybyć, ale i tak wiele osób zapamiętało to wydarzenie. Lista Pani klientek jest bardzo imponująca. Widziałam, że po pokazie w Paryżu do ich grona dołączyła piosenkarka Nicole Scherzinger, w Pani kreacji można było też podziwiać modelkę i aktorkę Amber Rose. Czy z każdą z tych osobowości pracowała Pani indywidualnie? - Różnie to bywa. Polskie gwiazdy docierają do mnie raczej bezpośrednio. Artyści z zagranicy często działają za pośrednictwem managerów i stylistów. Właśnie tak było w przypadku Nicole. Otrzymałam wiadomość - pani Sylwio potrzebujemy wyjątkowej kreacji, chcemy, aby Nicole zabłysła. Gwiazda szykowała się do koncertu podczas prywatnego pokazu nowej kolekcji Bvlgari i szukała czegoś więcej, niż pięknej biżuterii.

Gwiazdą, która stale występuje w Pani kreacjach jest też Justyna Steczkowska. To chyba coś więcej, niż tylko współpraca? - Rzeczywiście, w tym momencie łączy nas wieloletnia przyjaźń. Z Justyną realizujemy różne projekty, a obecnie szykujemy się do kolejnego. Planujemy wyjątkową sesję zdjęciową z jednym z najlepszych fotografów na świecie, która odbędzie się pod wodą. To pierwszy taki projekt w Polsce. Chciałabym pokazać Justynę w wizerunku bogini, ale nie mogę zdradzić więcej (uśmiech). Szykując kolejne wielkie kreacje i projekty jaki jest Pani ulubiony moment? Tworzy Pani też suknie ślubne, emocje muszą być niesamowite. - Tak naprawdę, w przypadku moich sukni emocje zawsze są podobne. Kiedy kreacja jest już gotowa i kobieta ją zakłada widzę zmianę w jej oczach, w jej twarzy, w samej postawie. I nawet jeśli przedtem miała wątpliwości - czy to na pewno suknia dla mnie? Nie, nie, aż taka - chyba nie będzie mi pasować. To kiedy ma ją już na sobie, zamienia się w prawdziwą księżniczkę. Na co dzień nie mamy wiele okazji, by się tak czuć, dlatego te emocje są w moim atelier widoczne jeszcze bardziej. Duże domy mody często decydują się też na tzw. dropy skierowane do szerszej grupy klientów. Czy Pani również o tym myślała? - W atelier mamy nie tylko suknie. Są dostępne naprawdę różne rzeczy! Mam nawet kolekcję dresów. Są płaszcze, apaszki, stroje kąpielowe... Można się u nas ubrać z góry do dołu. Jest też piękna kolekcja świec zapachowych. Nasza pracownia to niesamowite miejsce. To 500 metrów kwadratowych, na które składa się krojownia, wzorcownia… Można przyjść, zobaczyć, jak powstają nowe projekty. Panuje u nas domowa, ciepła atmosfera, dlatego kiedy klientki przychodzą, to nie wychodzą za szybko (śmiech). W takim razie, co będzie Pani kolejnym krokiem? - W ostatnim czasie bardzo mocno pracuję nad samorozwojem. Jestem na etapie budowania nowej marki, skupiającej się na pracy z kryształami i energią. To będzie cudowna przestrzeń dla kobiet i nie tylko, ale o tym jeszcze porozmawiamy.


MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10/2020

21


| EDYTORIAL |

Glamorous Chic Fotograf: Marta Machej / Modelka: Paulina Panas | X Management

Makijaż i włosy: Beata Krzyżostaniak / Stylistka: Marta Waluk / Stylizacje: Mia Giacca oraz e-garderobe

22



| EDYTORIAL |

24


| EDYTORIAL |

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10/2020

25



| EDYTORIAL |

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10/2020

27


| MODA |

Wielka MODA wkracza nieśmiało Wielka moda w Szczecinie - czy to jest w ogóle możliwe? Czy Szczecin był kiedykolwiek miejscem modnym? Jeśli nie, to ma duże szanse stać się takim miastem. Szczecinianki uczą się odwagi w ubiorze. AUTOR MAŁGORZATA KLIMCZAK / FOTO ARCHIWUM

Szczecin ma to nieszczęście, że zawsze był przedsionkiem innych miast, pozostawał zdecydowanie w ich cieniu. To samo dotyczy mody. Paryż, Londyn, Rzym. Takim miastom nigdy nie dorównamy pod względem stylu. Nie dorównamy też innym bliskim nam miastom, jak Kopenhaga, Sztokholm czy Berlin. Kiedy Szczecin był niemiecki, wszyscy patrzyli na Berlin i na nim się wzorowali. Zresztą zostało nam to do dzisiaj. Ale chyba brakuje nam odwagi, żeby ubierać się tak ciekawie i kolorowo, jak na ulicach innych metropolii. Szczecinianki są zachowawcze w ubiorze. Specjaliści jednak twierdzą, że to się zaczyna zmieniać. Okazuje się, że Szczecin jest dobrym miejscem na start w branży modowej. - Tak! Z dwóch powodów: po pierwsze – jest poniekąd czystą kartą. Może to zabrzmi górnolotnie, ale powtarzam studentom, że to oni mają szansę być tym pierwszym pokoleniem „szczecińskich projektantów”. Tworzyć nową bohemę, historię, styl - mówi Iga Węglińska z Pracowni Projektowania Ubioru Akademii Sztuki w Szczecinie. - Drugim powodem są czasy, w jakich żyjemy – pandemia wyraźnie podkreśliła, jak ważna jest dywersyfikacja biznesu, a więc działanie na wielu polach – w tym także w internecie. Obecnie zauważalna jest tendencja odchodzenia od sklepów stacjonarnych i przenoszenia sprzedaży do świata wir-

28

tualnego. Ponadto żyjemy w czasach obrazu – sprzedajemy najpierw naszym oczom, dopiero później zmysłowi dotyku, nad czym osobiście jako projektantka ubolewam.

Odległy luksus i bliski siermiężny socjalizm Wysokie krawiectwo (haute couture) narodziło się we Francji. Jest to tytuł przyznawany przez związek zawodowy paryskich krawców nielicznym domom mody, które ściśle spełniają określone kryteria, takie jak: ręczne szycie ubrań, ubrania na miarę i w pojedynczych egzemplarzach, określona liczba pracowników i modelek. II wojna światowa zmieniła układ sił w modzie. Niektóre wielkie domy mody się zamknęły, a materiały i ubrania były racjonowane. Trzeba było mieć specjalne pismo z pieczątką odpowiednich władz, żeby kupić buty czy płaszcz. Po II wojnie kobiety znowu chciały wyglądać elegancko i w ich gusty doskonale trafił Christian Dior, który rozpoczął swoją karierę w 1947 roku tworząc kolekcję New Look. Ale wojna zapoczątkowała seryjne szycie ubrań. Na początku były to mundury, ale później już wszelkie ubrania. Szczecin, jako miasto przedwojenne i niemieckie, sugerował się modą berlińską. Po wojnie, jako miasto polskie,

musiał się dostosować do ogólnie narzuconych socjalistycznych norm. Ubrania piękne nie były, jeśli w ogóle były. Moda Polska szyła ubrania eleganckie, ale dla wielu kobiet niedostępne. Potem pojawiła się Barbara Hoff ze swoim Hofflandem, ale kupić jej ubrania można było wyłącznie po stoczonej przed sklepem bitwie z innymi klientkami i ekspedientkami. Dantejskie sceny po rzuceniu partii ciuchów z Hofflandu to fakt. Szczecin miał trochę inne rozwiązania. Warszawa z Modą Polską i Hofflandem była daleko, ale blisko było morze i marynarze. Przy dobrych znajomościach można było sobie zamówić u marynarza markowe dżinsy albo buty. W mieście portowym kobiety miały szansę wyglądać trochę lepiej, chociaż chwilami groźnie skręcały w kierunku bezguścia. Ale w tych czasach mogliśmy się pochwalić czymś własnym. Nie było to wysokie krawiectwo, ale krawiectwo seryjne, które zaspokajało potrzeby nie tylko szczecinianek. Mowa oczywiście o naszych sztandarowych zakładach produkcyjnych Dana i Odra. Dana i Odra to zakłady odzieżowe istniejące w Szczecinie kolejno od 1945 i od 1964 roku aż do początku wieku XXI. Przez tych parę dekad w zakładach powstały miliony sztuk odzieży, przez fabryki – a było ich w sumie cztery – przewinę-



| MODA |

ły się setki historii pracowników, ogrom ludzkich historii, które współtworzyły historię Szczecina. Szczecinianka Natalia Wąsik, postanowiła stworzyć Muzeum Dany i Odry. Na razie głównie wirtualnie. - Jestem zbyt oszczędna w słowach, by bez zastanowienia krzyczeć, że „Szczecin był stolicą mody”. Nie był, ale w fabrykach Dany i Odry działy się cuda nie z tej ziemi. - Im właśnie poświęcona jest ta strona - mówi Natalia Wąsik, założycielka Muzeum Dany i Odry w Szczecinie. - Od kilku lat gromadziłam ubrania produkowane w szczecińskich zakładach odzieżowych, a także związane z nimi przedmioty (pocztówki, paski, odznaczenia zasłużonych pracowników i pamiątki okolicznościowe). W momencie uruchomienia strony posiadam prawie 100 eksponatów.

Nowe otwarcie, nowe kierunki Lata 90. to czas butików, w których było drogo, ale nie zawsze ciekawie, modnie i ładnie. Nie zawsze elegancko, a jak elegancko, to drogo. Wiele pań uratowały sieciówki, które zaczęły się otwierać wraz z powstaniem galerii handlowych w latach 2000 w Szczecinie. Z jakością jest różnie, ale przynajmniej jest wybór. Pojawiły się też salony z odzieżą dobrej jakości, z wyższej półki, ale bez cen zaporowych. Na pewno nie jak u Diora czy Chanel. Klientki zaczęły się edukować w dziedzinie mody. - Moda damska zdecydowanie ewoluuje w ciągu ostatnich dekad zarówno na świecie, jak i na naszym szczecińskim rynku. Panie coraz chętniej sięgają po modowe propozycje, które wplatają do swojej garderoby - mówi Katarzyna Gdaniec-Śmiłowska z Salonu Marella. - Żyjąc w dobie cyfryzacji mamy szeroki dostęp do wielu inspiracji modowych, zarówno tych z wybiegów high fashion jak i stylizacji streetwearowych. Klientki są otwarte na trendy oraz nowinki modowe, ale doceniają również klasykę gatunku, jaką z całą pewnością jest moda włoska

30

i jej rzemiosło. Doskonale odszyty płaszcz ze szlachetnego pochodzenia surowców czy idealnie skrojona marynarka jest zdecydowanie pożądanym przez szczecinianki elementem garderoby. Klientki Salonu Marella to kobiety świadome, które znają swoje preferencje oraz potrzeby. Nie zmienia to jednak faktu, że są otwarte na sugestie oraz porady. Panie chętnie współpracują podczas zakupów, są ciekawe propozycji spersonalizowanych indywidualnie dla nich. Wyzwaniem dla naszego Salonu jest sprostanie tym wymaganiom. Potwierdza to również Sylwia Majdan, projektantka mody, która od lat ma własny salon. - Moda w Szczecinie jest bardzo spokojna i zachowawcza - mówi Sylwia Majdan, szczecińska projektantka mody. Niestety, nie szalejemy za bardzo. Jednak od lat żyję w tym mieście i obserwuję progres. Jesteśmy ciut odważniejsze. Nawet nie o kolory tu chodzi, a o fasony. Świat się przybliżył, jesteśmy blisko Berlina i z tego czerpiemy i uczymy się. Każde miasto ma swój koloryt, dlatego nie warto zmieniać się na siłę, ale w Szczecinie jest potencjał, żeby się rozwijać modowo. To ważne, bo przez strój można poprawić sobie nastrój. Szczecinianki chętnie słuchają porad dotyczących ubioru. Na pewno są bardziej świadomymi klientkami. Ja i mój zespół tylko podpowiadamy, ale nie próbujemy nikogo zmieniać na siłę. W bardzo wyjątkowych sytuacjach, jak wesele czy sylwester, kobiety pozwalają sobie na odrobinę szaleństwa we wszystkim - w ubraniu, obuwiu, fryzurze. Ale takich sytuacji jest mało. W Szczecinie nie ma tylu eventów, co w innych miastach, więc kobiety nie mają okazji się pokazywać. Dlatego panie wybierają ubrania casualowe. Trochę żałuję, że w Szczecinie brakuje okazji, żeby kobiety mogły modowo poszaleć.

Młoda krew Odkąd na Akademii Sztuki powstał

wydział wzornictwa, pojawiło się wielu młodych i zdolnych projektantów, którzy już przed dyplomem zaskoczyli swoimi pomysłami, a teraz zdobywają nagrody i wyróżnienia na konkursach. Mamy okazję obserwować ich pomysłowość. - Rolą projektantów mody jest kreowanie jej. Bardzo byśmy chcieli, by absolwenci Projektowania Mody na Wydziale Wzornictwa szczecińskiej Akademii Sztuki wyznaczali w modzie nowe kierunki mówi Iga Węglińska. - Kto wie, może wśród nich będą osoby, które wyznaczą nowe klasyki i nowe awangardy? Odpowiadając na pytanie: co wolą projektować nasi studenci, odpowiem przewrotnie – czasem to, co wolą jest tym, czego wcześniej się bali. Dlatego też w procesie kształcenia staramy się pokazać im wiele dróg, a każdy semestr studiów poświęcamy innym nurtom projektowym – od projektowania funkcjonalnego, po konceptualne; by na roku dyplomowym mogli opracować kolekcję, która być może będzie zalążkiem ich autorskiego stylu. Co poniekąd obserwujemy już dziś, gdy nasz kierunek na Akademii Sztuki staje się coraz bardziej rozpoznawalny, nie tylko przez młodych ludzi, ale i przez cenionych na polskim rynku projektantów przyjmujących naszych studentów na staże projektowe. Może Szczecin będzie modowo podążał za wielkim krawiectwem i unikatowymi ubraniami szytymi na miarę? - Nasz salon w swoim asortymencie oferuje bardzo szeroki wachlarz różnych możliwości stylizacyjnych. Istnieje jednak możliwość na życzenie klienta, aby wybrany indywidualnie model sprowadzić specjalnie dla tej osoby - mówi Katarzyna Gdaniec-Śmiłowska. - Panie często korzystają z tej możliwości z uwagi na fakt, że nasze produkty dostępne są zaledwie w kilku sztukach z danego modelu tak, aby oferowane modele były unikatowe.


Wystawy marki Dior w Londynie

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10/2020

31


| TEATR |

Życiodajna sprawczość zmiany Przed nami internetowa premiera sztuki Zuzanny Bojdy „numer 9 mieszkania 13”. Nowatorski projekt można określić jako eksperyment artystyczny balansujący na granicy teatru, filmu i animacji. Wszystko to w poszukiwaniu nowych kanałów komunikacji w czas jakie nas zastały. O szczegółach rozmawiamy z Darią Kopiec, reżyserką spektaklu. ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK / GRAFIKA PATRYCJA ŻYŻNIEWSKA

Spektakl „numer 9 mieszkania 13” to projekt nowatorski i mocno eksperymentalny. Skąd pomysł na połączenie teatru z filmem i przeniesienie się do świata wirtualnego? - Pomysł przyniosła rzeczywistość. Spektakl jest realizowany w ramach ministerialnego projektu „Kultura w sieci”. Według jego założeń, praca powinna być wykonana i eksploatowana przez internet. W momencie ogłoszenia konkursu świat został wstrzymany, nikt z nas nie wiedział, jak potoczy się najbliższa przyszłość, trudno było powiedzieć, jak długo utrzyma się stan pandemii w Polsce i na świecie. Jak to często bywa, trudne okoliczności rodzą nowe pomysły. Artystycznie związana jestem zarówno z filmem,

32

jak i z teatrem. Zderzenie ze sobą tych dwóch form było dla mnie naturalnym wyborem. Projekt ma cechy eksperymentu, ale efektem finalnym nie będzie film fabularny, ani teatr telewizji. Sposób narracji został dostosowany do zastanych okoliczności, ale jest formą pomiędzy gatunkami. Można pokusić się o stwierdzenie, że będzie to próba poszukiwania możliwości komunikacji z widzem na granicy różnych mediów. Nowatorski jest również pomysł połączenia teatru z animacją. Jaka będzie jej rola? - Animacja będzie wykorzystana w kreowaniu charakterystyki jednego z bohaterów, ale nie zdradzę, którego. I tu wracamy do trudności w jednoznacznym określeniu gatunku realizowanego projektu. Nazwałabym ten projekt eksperymentem w poszukiwaniu odpowiednich środków wyrazu artystycznego dla zapisanej w słowach treści scenariusza. A jak w projekcie odnaleźli się aktorzy? Jak wyglądały próby? Czy one również działy się w świecie internetu? - Mam taki wniosek, że komunikacja poprzez media społecznościowe, z której byliśmy zmuszeni skorzystać podczas zamknięcia, jest uboga, niewystarczająca, a chwilami nawet utrudniająca swobodny przepływ myśli. Przy realizacji projektów filmowych czy teatralnych wygrywa praca w tak zwanym żywym planie i bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem. Film i teatr są głęboko przeżywanym spotkaniem, konfrontacją myśli, dzieleniem się emocjami. Zaczynaliśmy realizację z myślą przeprowadzenia aktorskich improwizacji wideo na zadany temat. Kierunek ten okazał się niezwykle ciekawy, ale szalenie wymagający i czasochłonny. Brakowało nam też gwarancji rezultatu, a projekt ma w sobie ograniczenia czasowe. Stąd pomysł skorzystania z aktualnego powrotu do pracy


instytucji kultury i bezpośredniego spotkania z aktorami podczas realizacji. Natomiast kierunek eksperymentalnych poszukiwań nie został zmieniony. Czy historie, które zobaczymy również powstały specjalnie na potrzeby sztuki, czy są to prawdziwe sytuacje zaczerpnięte z wiosennego lockdownu? - Autorką tekstu jest Zuzanna Bojda. Świat, który kreuje w tekście, zderza kreację fikcji z głęboką obserwacją świata zewnętrznego. Zuzanna twórczo korzysta z doświadczeń swoich i jej najbliższych, usłyszanych historii, czy anegdot, dlatego wykreowani przez nią bohaterowie są wiarygodni. Ale okoliczność, w której są osadzeni, posiada silny ładunek metaforyczny i symboliczny. W sztuce mamy do czynienia z ciekawą koncepcją potraktowania kamienicy jako żywego organizmu. Od razu przypomina się socjologiczna koncepcja społeczeństwa jako żywego organizmu. Po spektaklu architektura nie będzie już tym samym? - Architektura w sposób bardzo radykalny wkroczyła w nasze codzienne życie. W pewnym sensie jesteśmy jej podporządkowani, organizując swoją rzeczywistość wobec jej geometrii i przestrzeni. Pozwala nam uporządkować naszą codzienność, udoskonalić, czasem ułatwić, ale też bywa ograniczająca, nieprzyjemna, przygniatająca nas swoją bryłą. Nasze relacje z architekturą bywają tak samo pełne, jak relacje z drugim człowiekiem. Potrafimy się w niej rozmiłować, ale też często czujemy się przez nią zniewoleni. I znów odwołam się do charakterystyki twórczości Zuzanny Bojdy, która z czułością i zamiłowaniem ożywia materie nieożywione, nadając im konkretny rys charakterologiczny. Można tu przywołać właśnie architekturę czy miasto jako konglomerację, które na naszych oczach stają się pełnokrwistymi postaciami. Próba znalezienia w kamienicy cech ludzkich, a w zasadzie kobiecych sprawia, że mamy szansę odbić się w jej doświadczeniach. Lockdown, architektura, człowiek - co jest w takim razie tematem projektu? - Zmiana. To nadrzędny temat sztuki. Zmiana, która generuje nowe okoliczności, a co za tym idzie, nowe interpretacje i perspektywę widzenia. Życie człowieka jest wpisane w system ciągłej zmiennej. Można pokusić się o stwierdzenie, że jedyną stałą w naszym życiu to zmienność. Oczywiście nasz stosunek do zmian uzależniony jest od reprezentowanych przez nas cech charakteru, okoliczności zdarzenia, ponoszonych zysków czy strat. Na jedne zmiany jesteśmy gotowi, na inne nie. W naszym projekcie przyglądamy się zmianie jako pewnej życiodajnej sile warunkującej nasz rozwój. Prostą analogią jest stan pandemii. Lockdown sprawił, że nasze życie znacząco zmieniło swoją dynamikę. Na wiele spraw mogliśmy spojrzeć w innym świetle. Życie zewnętrzne stanęło. Zmieniła się perspektywa. Nie chcę zdradzać treści sztuki, ale nie ma w niej bohatera, którego zmiany by nie dotknęły. Premiera już̇ 24 października w internecie. Spektakl będzie dostępny online, w dodatku za darmo, przez pół roku. Co się z nim stanie po sześciu miesiącach? - Nie umiem jeszcze odpowiedzieć na to pytanie. Rozmowy na ten temat już się pojawiły, ale teraz moje działania skupiają się na najbliższych tygodniach poświęconych realizacji. Zobaczymy, co się stanie.


| SZTUKA |

Opowieść o europejskich marzeniach Już 15 października w Trafostacji Sztuki w Szczecinie ruszy wystawa Die sonne nie świeci tak jak słońce. Przez pryzmat prac dwudziestu artystek, artystów i kolektywów, odbiorcy będą mogli odbyć podróż wiodącą przez marzenia, lęki i ambicje Europejczyków związane z przekroczeniem progu Unii Europejskiej w 2004 roku. O granicy między historią, polityką a sztuką rozmawiamy z Jakubem Gawkowskim, kuratorem wystawy. ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK

Przed nami wystawa mocno osadzona w historii, a nawet w polityce. Czego powinniśmy się spodziewać wchodząc na salę wystawienniczą? - Wystawa to podróż do niedalekiej przeszłości – opowieść o europejskich marzeniach, ambicjach i lękach. Prezentowane prace można podzielić na dwie grupy. Z jednej strony są to prace, które w pewien historyczny sposób odbijają proces wchodzenia Europy Środkowej do Unii Europejskiej, lub które komentowały go na gorąco. Z drugiej strony mówimy o projektach, które nie tyle, co odnoszą się bezpośrednio do tych wydarzeń, ale są sposobem negocjacji pozycji artystów z Europy Wschodniej i Środkowej

34

we Wspólnocie. Nie chodzi tu też jedynie o Wspólnotę rozumianą jako Unię Europejską, ale wyobrażoną wspólnotę myślową i tożsamościową. Zaznaczę też, że wystawa porusza się wśród pojęć - Europa Środkowa, Wschodnia i Zachodnia, ale to, co jest istotne, nie są to pojęcia stałe. Mam nadzieję, że w zebranych przez nas realizacjach będzie widać, że są to “chmury”, z których można płynnie przechodzić od jednej do drugiej, a także ustawiać się między nimi. Zapowiedź wystawy mocno położyła nacisk na podział sztuki na sztukę przed i po roku 2004 r. Czy był to, aż tak widoczny podział?

- Pytanie, które zadaje wystawa, jest pytaniem prowokacyjnym. Bo przecież to nie tak, że artyści po roku 1981, 1989, czy 2004 nagle zaczęli mieć inną wrażliwość, niż mieli wcześniej. Ramy, które nakłada się na sztuki wizualne, są dość wtórne, w pewien sposób porządkują produkcję kulturalną. Likwidacja cenzury, upadek Muru Berlińskiego, rozpad Związku Radzieckiego… to daty graniczne. Zastanawiałem się - czy 2004 też jest taką datą? To data łatwa do przegapienia, może trochę biurokratyczna. Myślę, że większość osób w Polsce nie kojarzy dnia wstąpienia do Unii Europejskiej z wielką zmianą. Realizacje, które zobaczymy, będą odnosiły się w sposób bezpośredni


| SZTUKA |

do kwestii związanych z Unią? - Łącznie zaprezentujemy twórczość dwudziestu artystów, artystek i kolektywów z ostatnich dwudziestu lat. Na wystawie możemy szukać śladów artystycznego zainteresowania Unią Europejską. Pokażemy np. neon duetu Kijewski/Kocur, który bezpośrednio gra europejską symboliką, albo ikoniczny już projekt Tanji Ostojić mieszający życie imigrantki spoza EU ze sztuką. To prace, które dotykają wyobrażeń o Wspólnocie Europejskiej, jej symbolach czy formalnych granicach. Pokażemy też prace m.in. z Estonii i Słowenii, z krajów gdzie wstąpienie do Unii kojarzyło się bardziej ze strachem przed zatraceniem indywidualności. Z drugiej strony, pytamy o wpływ Unii na kształt sztuki. W jaki sposób finansowanie różnych produkcji artystycznych wpływa na formę kultury, którą konsumujemy? Myślę, że dyskusja na ten temat dopiero się wydarzy. Trzeba też powiedzieć, że na omawianą historię należy patrzeć

w szerszym kontekście, bo wejście do Unii to nie tylko historia konkretnych państw narodowych. Przystąpienie do UE to też historia będących w tych państwach mniejszości. Czy zobaczymy też prace zamówione specjalnie na tę wystawę? - Tak, kilka prac powstało specjalnie na tę okazję. Projekty Grażyny Moniki Olszewskiej / Rufusa, Mikołaja Bibersteina czy słowackiego kolektywu APART, będą zaprezentowane w Trafo po raz pierwszy. Do tego wystawa ma być osadzona w kontekście położenia Szczecina. Z jakich powodów ta lokalizacja jest tak ważna? - Szczecin jest położony w specyficznym miejscu. Mam na myśli trochę wyimaginowaną, granicę między Europą Środkową i Zachodnią. To przestrzeń, która staje się punktem wyjścia do negocjowania własnej pozycji wobec wyobrażonego

Zachodu, czy poruszania wątków związanych z pracą i migracją zarobkową. Na wystawie przeplatają się dwa wątki i dwa spojrzenia na modernizację. Modernizacja w wymiarze pozytywnym, emancypacyjnym, ale także negatywnym, które niesie za sobą przemoc: fizyczną, symboliczną czy ekonomiczną. Wernisaż w Szczecinie już 15 października. Prace będziemy mogli oglądać przez prawie cały listopad. A czy myśleliście już co dalej z tym zbiorem? - Wystawa trwa do końca listopada, ale jej śladem i jednocześnie rozwinięciem będzie katalog wydawany przez TRAFO. Wystawa zyska formę publikacji oraz ramę teoretyczną z esejami, wywiadami i krytycznym spojrzeniem międzynarodowego grona badaczy i badaczek. Temat jednak w żadnym razie nie jest wyczerpany i jak sądzę, poddawany będzie ciągłej dyskusji. Tak jak nasze bycie we wspólnej Europie.


| KULTURA |

#musisz zobaczyć... Byle jakie relacje, byle jacy ludzie. On sam przed sobą w tym lustrze – także czuje się byle jaki. I nie ma z tej sytuacji ucieczki. Czuje się schwytany. Czuje się winny... Metaforę samotności i słabości człowieka, zawartą w mrocznej powieści Franza Kafki, znakomicie wykorzystał w swojej kameralnej operze słynny współczesny kompozytor Philip Glass, nominowany do Oscara i zdobywca Złotego Globu. Proces, 17 października godz. 19, 18 października godz. 18, Opera na Zamku, bilety 35-85 zł.

artystek i artystów. 4 października, godz. 16, plac Solidarności, obowiązują wejściówki, transmisja online.

„Bodo Musical” w Teatrze Polskim „Crazy for You” w Operze na Zamku Najwspanialsza klasyka gatunku. Musical, który nawiązuje do najlepszych tradycji „Złotych czasów Broadwayu” lat 20. i 30. Ciekawa fabuła, zabawne dialogi i całe mnóstwo najpiękniejszej muzyki George’a Gershwina to przepis na hit, który tak czaruje widzów na całym świecie. Historia miłości bogatego chłopaka z Nowego Yorku, a raczej syna bogatej matki, który ponad wszystko ukochał taniec, śpiew i muzykę oraz prostej dziewczyny z Nevady - córki byłego dyrektora upadłego teatru… Brzmi banalnie, jednak fabuła ta, którą śmiało można określić komedią muzyczną naszpikowana jest pełnokrwistymi postaciami, przewrotnymi sytuacjami oraz olbrzymią ilością śpiewu i tańca. Crazy for You, 3, 6 października godz. 19, 4 października godz. 18, Opera na Zamku, bilety 45-120 zł.

„Proces” w Operze na Zamku Józef K. – nam współczesny. Zamożny, wykształcony, osiągnął zawodowy i towarzyski sukces. A jednak coś go dręczy. Przegląda się w rzeczywistości jak w lustrze i ta rzeczywistość go mierzi.

36

Wyjątkowy musical i nietuzinkowe spojrzenie na życiorys największej gwiazdy kina i teatru okresu międzywojennego. Spektakl ujęty w nietypową formę. Z jednej strony przenosimy się na estradę lat 20. i 30., pełną piór, cekinów i zalotnych spojrzeń pań o wątpliwej reputacji, a z drugiej mamy wrażenie, że oglądamy film z tamtych czasów z całą paletą charakterystycznych gestów, słów i układów choreograficznych. Do tego swoistego uroku dodają współczesne projekcje multimedialne, stworzone specjalnie na potrzeby spektaklu. Bodo Musical, 3 października, Teatr Polski Scena na Łasztowni, godz. 19, bilety 100-110 zł.

Spoiwa Kultury - finał Tegoroczne Spoiwa Kultury, przeniesione na jesień, odbędą się w dwóch blokach na przełomie września i października pierwszy będzie rozmową z przeszłością i historią, drugi – próbą diagnozy skrawków teraźniejszości. Na jeden dzień przypadać będzie jedno wydarzenie, które stanie się tematem i powodem bezpośredniego lub pośredniego, budowanego na świadomym dystansie, spotkania twórcy z widzem. Na finał „Rozproszenie wszędzie!” - nowy projekt hamburskiego kolektywu performatywno-medialnego LIGNA, z udziałem trzynastu międzynarodowych

Festiwal Młodych Talentów 14. edycja Festiwalu Młodych Talentów zbliża się wielkimi krokami. Podczas koncertu finałowego, który odbędzie się 10 października w Netto Arenie, wystąpią gwiazdy: NOSOWSKA oraz Natalia Nykiel. Przygotujcie się na muzyczną ucztę. Artystki zaśpiewają utwory ze swoich nowych produkcji m.in. z „NOSOWSKA na tłusto i BASTA” i „Origo”. Podczas festiwalu wystąpi też złota dziesiątka młodych artystów wyłoniona przez jury. Festiwal Młodych Talentów finał, 10 października, Netto Arena, godz. 17.30, bilety 70 zł.

„Biesy polskie” wystawa Jak wyglądałyby dzisiaj wizerunki słowiańskich bogiń, gdyby Polska pozostała przy starożytnych wierzeniach? Przed jakimi demonami i nocnymi marami zatrzaskiwalibyśmy dzisiaj nasze nowoczesne, antywłamaniowe drzwi? Na to pytanie stara się odpowiedzieć fotograf Maksymilian Ławrynowicz - autor „Projektu Kobiety” zainspirowany starożytnymi wierzeniami


| KULTURA | i legendami Słowian. Jesienią wystawa „Biesy polskie” Maksymiliana Ławrynowicza zawita w rodzinne progi fotografa – do Szczecina. Już od 10 września będziemy mieli okazję zobaczyć barwny i tajemniczy świat słowiańskich kobiet. Wystawa w całości zawędruje do Browaru Pod Zamkiem, gdzie będzie można ją podziwiać od 10 października do końca miesiąca. W naszym mieście wystawę promować będą dwie rodowite szczecinianki – Anna Cieślak oraz Aleksandra Kisio. Z tej okazji powstał nowy, wyjątkowy plakat oraz mroczna zapowiedź z udziałem aktorek. Biesy polskie, 10 października, Browar pod Zamkiem, godz. 18, wstęp wolny.

Kev Fox w Starej Rzeźni Jednym z najważniejszych koncertów będzie muzyczny Solo Act Keva Foxa, czyli charyzmatycznej połówki duetu Smolik

& Kev Fox. Koncerty będzie bardzo kameralny, bo uczestniczyć będzie w nim tylko 90 osób. Kev to wulkan energii, człowiek, który swoją twórczością głęboko porusza i sprawia, że na czas koncertu zapominamy o wszystkim co dzieje się dookoła nas. Październikowy koncert będzie wielkim sukcesem artystycznym, bo Solo Act Keva to zupełnie inny rodzaj prezentacji niż koncerty w duecie. Koncert, 4 października, Stara Rzeźnia, godz. 18, bilety 80 zł.

Euromusic Drama w Teatrze Kameralnym Podczas trwania V edycji Festiwalu Teatr Kameralny zaprasza m.in. na spektakl pt.”Narodziny dźwięku”. Sztuka mówiąca o kompozytorach Andrzeju Bieżanie i Leopoldzie Tyrmandzie, to nazwiska związane z walką o istnienie polskiego jazzu w latach pięćdziesiątych, kiedy komunistyczny reżim uważał tę muzykę za „imperialistycznego konia trojańskiego”. Bieżan, rewelacyjny pianista jazzowy, improwizator, performer, współzałożyciel słynnego festiwalu Jazz Jambory, kompozytor muzyki teatralnej, to właśnie w teatrze przemycał wpływy jazzu wbrew zakazom władz stalinowskich. Zaplanowany jest również wieczór piosenki teatralnej i koncert młodych wirtuozów pod okiem mistrzów. Euromusic Drama, 23-25 października, Teatr Kameralny.

„Zakochać się” na Zamku Zwykły dzień, zwykle miejsce i… niezwykłe spotkanie dwojga ludzi, które staje się

piękną przygodą. Przygodą, wywracającą poukładane życie ich i ich rodzin. Wzruszająca historia pary dorosłych, speszonych i trochę niezdarnych jak nastolatkowie, nie potrafiących sobie poradzić z uczuciem, które ich zaskoczyło. Urzekająca, ciepła opowieść, pozostawiająca po sobie słodko-gorzki smak miłości. Spektakl nominowany do nagrody Bursztynowy Pierścień oraz Joanna Matuszak, aktorka z tego spektaklu nominowana do Nagrody Bursztynowy Pierścień. Spektakl teatralny według tekstu Noela Cowarda Przekład: Jakub Nvota, Jolanta Król, Igor Šebo Reżyseria i obsada: Joanna Matuszak, Arkadiusz Buszko. Zakochać się, 10 października, Zamek, godz. 17, bilety 20-30 zł.

Szczecin Film Festival Szczeciński Festiwal Filmowy stał się na naszych oczach rosłym, energicznym nastolatkiem – zdolnym do obserwacji rzeczywistości, nauki z doświadczenia, uczestnictwa w ważnej dyskusji, ale też lubiącym dobrą rozrywkę, ciekawym świata, otwartym na nowe. Co roku pokazuje nam rzeczy, o których nam się jeszcze nie śniło. Tak jest i tym razem. Frapujące prawdziwe historie (w konkursie głównym), wciągające opowieści (choćby o mieście w TELEFON ART) czy mądra rozrywka z najmłodszymi (SEFF MINI), ale również ważne rozmowy z mistrzami (Krzysztof Zanussi czy Joanna Kos-Krauze) – w programie jest wszystko to, czego dla otwartego na świat nastolatka nie powinno zabraknąć. Szczecin Film Festival 21-26 października, różne miejsca.


| POZNAJMY SIĘ |

FOTO Radek Kurzaj

Monika Krupowicz

Właścicielka Open Gallery, współwłaścicielka jednej ze stołecznych galerii sztuki, a niegdyś dziennikarka radiowa.

są tylko problemy do rozwiązania. 8. Uważam... że sztuka to rodzaj piękna, dobra energia, prestiż. 9. Zależy mi... na rodzinie i uszczęśliwianiu artystów.

PYTAŁA BOGNA SKARUL

10. Gdybym urodziła się jeszcze raz... to jeszcze nie wiem, co by było. Na razie nie chcę umierać, jest tak pięknie.

1. Założyłam galerię sztuki... bo tak wyszło.

11. Kiedy myślę o malarstwie... to chcę, kształtować u innych potrzebę jego posiadania.

2. Wcześniej pracowałam... w swojej agencji public relations. 3. Postanowiłam zmienić pracę… w zasadzie nie zmieniłam pracy, rozszerzyłam swoją działalność. 4. Malarstwo jest dla mnie... wytchnieniem. 5. Lubię obrazy... różne. 6. Najbardziej chciałabym... żeby artyści nie musieli się martwić o rachunki. 7. Nie pamiętam,... co sprawia mi najwięcej kłopotu,

38

12. Mój najszczęśliwszy dzień... to coś co staram się kreować codziennie, ponieważ życie jest jedno i krótkie. 13. Nie lubię... marudzenia. 14. Gdy wracam z pracy... to otwieram okno, nalewam lampkę wina i pracuję nad budowaniem swojego ”królestwa”. 15. Nie lubię... książek o cierpieniu. 16. Uwielbiam... gdy ludzie się do siebie uśmiechają.


Smacznie Zdrowo Sezonowo Weranda to miejsce, które powstało kilka lat temu, z połączenia pasji do gotowania i miłości do natury. Położona jest w spokojnej dzielnicy Szczecina, Warszewo - przy Puszczy Wkrzańskiej. Myślą przewodnią naszej kuchni jest by było smacznie, zdrowo i sezonowo. Nasi Goście doceniają ciepłą atmosferę, która panuje w restauracji. Czują się tu dobrze. Często nawet żartujemy, że jak we własnej kuchni. I to jest piękne, że są, że wracają, że traktują to miejsce jak dom.

#reklama

Menu przygotowywane jest codziennie na świeżo i każdego dnia jest ono zmienne. Tworząc posiłki bazujemy oczywiście na dostępności produktów, które pozyskujemy od okolicznych dostawców. Na miejscu organizujemy przyjęcia okolicznościowe, spotkania firmowe czy podnajmujemy salę na szkolenia. Przygotowujemy cateringi i dania świąteczne. W naszej ofercie znajdą też Państwo przetwory naszej produkcji czy wypiekane na miejscu ciasteczka np. z płatkami róży czy lawendą, idealne zarówno na prezent, jak i na rodzinny stół.

ul. Podbórzańska 54 SZCZECIN | tel. 512 800 911

www.weranda.szczecin.pl | FB/restauracja.weranda


| SYLWETKA MIESIĄCA |

Olgierd Geblewicz. Marzałek Pomorza Zachodniego Koledzy ze studiów na szczecińskim uniwersytecie mówią o nim - „wygadany”. Ci mniej życzliwi - „potworna gaduła”, choć dodają, że ta jego umiejętność „lekkiego” zbaczania z tematu często ratowała im życie na zajęciach na uczelni. Tłumaczą też, że od prawnika wymagana jest „gładka mowa”. Ale więcej o Olgierdzie Geblewiczu nie chcą opowiadać. W końcu to teraz Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego – mówią z dumą, ale w głosie słychać lekką zazdrość. AUTOR BOGNA SKARUL / FOTO SEBASTIAN WOŁOSZ

On o sobie, z perspektywy 48- latka, mówi dość skromnie, lecz dobitnie, ale długo (!), że niczego w swoim życiu nie żałuje i gdyby się urodził jeszcze raz, niczego by nie zmienił. Dziś Olgierd Geblewicz postrzegany jest przede wszystkim jako polityk. Od 2010 roku stoi na czele samorządu województwa, jest też marszałkiem wszystkich polskich marszałków, czyli prezesem zarządu Związku Województw Rzeczypospolitej Polskiej, a od stycznia tego roku przewodniczącym frakcji Europejskiej Partii Ludowej w Komitecie Regionów. Gdy zostawał przewodniczącym frakcji Europejskiej Partii Ludowej, wielu spodziewało się, że opuści Szczecin i na stałe wyjedzie do Brukseli. Ale został, tłumacząc, że bardziej potrzebny jest w Zachodniopomorskiem. Czasami musi tylko lecieć do Brukseli, w tych podróżach najbardziej męczy go konieczność wstawania rano o godzinie 3, aby zdążyć na samolot. Reszta to sama przyjemność, bo uprawianie polityki to jego żywioł. Z tą polityką w jego życiu zaczęło się dość przypadkowo i spontanicznie. - To był 2001 rok, urodziła mi się córka, a ja poczułem, że muszę być bardziej odpowiedzialny. Oczywiście, że interesowała mnie polityka, ale ta bardziej lokalna, samorządowa. Rok 2001 na polskiej scenie politycznej był dość burzliwy, dużo się działo, a ja któregoś dnia zwyczajnie wsiadłem do pociągu i pojechałem do Gdańska do Hali Oliwii na kongres założycielski Platformy Obywatelskiej. Tam spotkałem ludzi z Unii Wolności, z SKL i sporo tych „znikąd”. Ja byłem właśnie „znikąd”, ale

40

tam poczułem się bardziej samorządowcem. Wróciłem do Goleniowa (bo wtedy tam mieszkałem) i założyłem stowarzyszenie, które wygrało w mieście wybory lokalne. Wciągnąłem się. Wie, że dziś trzeba być przede wszystkim skutecznym politykiem, ale rozumie to zupełnie inaczej. Nie tak jak wielu, że polega to na przepychaniu się „łokciami” i trzymaniu stołka, ale na umiejętności przekonywania ludzi do ciekawych idei i determinacji we wcielaniu ich w życie. Właśnie za to podziwia takich polityków jak Adenauer i Merkel. Mimo że jego życie zawodowe to polityka, gdzie przecież osiągnął wcale nie takie małe sukcesy, to nadal uważa, że najważniejszymi momentami w jego życiu były narodziny córek. - To momenty, które zmieniają nas i nasze życie. Na zawsze – podkreśla. Do dziś więc dzień zaczyna o godzinie 6.00 nie od kubka kawy, czy lektury najświeższych informacji w internecie, a od przygotowywania dla córek pierwszego śniadania. Później nie ma czasu dla dziewczynek, bo do domu wraca późnym wieczorem. Ale nawet gdy wraca tuż przed północą, stara się szybko naciągnąć dresy i przynajmniej z pół godziny pobiegać. - To dla mnie szalenie ważne, bo muszę jakoś oderwać myśli, zresetować się. Wszystkim radzę taki relaks psychiczny. Inaczej można zwariować. Na jazdę na rowerze czy żeglowanie, które też uwielbia, ma czas przede wszystkim w weekendy i na urlopie. Na jacht zabiera całą rodzinę. - Żeglarstwem żyła też moja rodzina – wspomina swoje początki na „łajbach”. - W Stepnicy było to naturalne. Swoje pierwsze „kroki na wodzie” stawiałem w Lubczynie na Optymistach, jeszcze jako 10-latek. Namówił mnie mój nauczyciel języka polskiego. Swój pierwszy patent żeglarza jachtowego zdobyłem jako niespełna 13-latek. Dziś jestem sternikiem, a więc nie dokonałem dramatycznego postępu. Miałem później dość długą przerwę w pływaniu. Regularnie żegluję od mniej więcej 10 lat, najpierw w Jachtklubie „Bryza”, a obecnie na jachcie, którego jestem współwłaścicielem, w którego odnowienie włożyliśmy mnóstwo pracy i serca. Do dziś wspomina swój najwspanialszy rejs jaki odbył tuż po remoncie jachtu wokół Rugii. Albo też bardzo trudny rejs w ekstremalnych warunkach do Trójmiasta na Festiwal Opener. Zimą, kiedy żaglówka stoi na przystani, w wolnym czasie w domu muzykuje. - Zdarza się, że coraz częściej akompaniuję mojej córce Tosi, która świetnie śpiewa i uważam, że ma piękny głos – mówi dumny tata Olgierd Geblewicz i dodaje, że także sam często śpiewa, bo to lubi. Skończył szkołę muzyczną pierwszego stopnia w Goleniowie, gdzie uczęszczał na lekcje fortepianu. - Ku mojemu zdziwieniu i utrapieniu nauczycieli udało mi się nawet ją skończyć – wspomina i od razu dodaje, że gdy otrzymał świadectwo, to natychmiast przerzucił się na gitarę. Jednak dziś chciałby wrócić do pianina i rozwinąć swoje umiejętności w kierunku jazzu, czy bluesa. - Szkoła muzyczna wbija niestety mocno w schematy klasyczne, a na muzyka klasycznego na pewno się nie nadaję – śmieje się.


| SYLWETKA MIESIĄCA |

Swoim córkom chciałby przekazać, aby zawsze kierowały się w życiu wartościami, nie chadzały na skróty, dawały ludziom dobro i uczciwie pracowały. Uważa, że to zawsze daje satysfakcję i z czasem przynosi efekty. Zresztą te same wartości sam wyniósł ze swojego rodzinnego domu. A gdzie jest jego dom? - Definiuję siebie jako mieszkańca Pomorza Zachodniego – mówi dyplomatycznie marszałek. – Ale teraz najwięcej czasu spędzam oczywiście w Szczecinie. Pielęgnuję jednak swoje goleniowskie korzenie. Regularnie też bywam w takich miejscach jak Świnoujście czy Stepnica.

Oczywiście, że chciałby mieć więcej czasu na bieganie, jazdę na rowerze, ćwiczenia. - I też na mojego wielkiego przyjaciela, jakim jest dobra książka – podkreśla. Kocha gotować, uwielbia podróżować i odkrywać nieznane miejsca, kultury, smaki. Co ciekawe, lubi też majsterkować. Nie należy tego jednak mylić z „majstrowaniem” przy polityce, choć teraz na pewno Olgierd Geblewicz jest przede wszystkim zwierzęciem politycznym. Takie czasy!

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10/2020

41


| PODRÓŻE |

Pomorze Zachodnie od stóp do głów

42


| PODRÓŻE |

Pomorze Zachodnie kryje wiele niebanalnych i nieodkrytych jeszcze miejsc, które warto zobaczyć. Mieszkańcy regionu i turyści mogą szukać nieoczywistych atrakcji nawet w tych najbardziej popularnych miejscach, np. nadmorskich kurortach. Warto poszukać interesujących celów podróży też w innych zakątkach regionu. W końcu województwo zachodniopomorskie zajmuje obszar 22 892,48 km². AUTOR SZYMON WASILEWSKI / FOTO UM ŚWINOUJŚCIE, SEBASTIAN WOŁOSZ, ANDRZEJ SZKOCKI

Może nad morze? - Jesienią naszych gości głównie zachęcamy do spacerów, gdzie podczas pieszych wędrówek mogą podziwiać piękno natury Bałtyku oraz otaczającego nas Wolińskiego Parku Narodowego. Dla wczasowiczów, którzy dawno nie byli w Międzyzdrojach nowością i z pewnością ciekawą atrakcją będzie spacer nową kładką ułożoną wzdłuż korony nadmorskich wydm. Ścieżka z widokiem na morze oraz licznymi ławkami na tarasach widokowych cieszy się ogromnym zainteresowaniem, jest przystosowana do potrzeb osób niepełnosprawnych i rodzin z wózkami – mówi Maria Nabzdyk ze SPA Bagiński & Chabianka w Międzyzdrojach. Kolejną atrakcją dla turystów, którą poleca pani Maria, jest Kawcza Góra, wzniesienie mierzące 61 m n.p.m. Na wzgórze możemy dotrzeć od strony plaży wygodnymi schodami, które dla niejednego wczasowicza będą wyzwaniem do pokonania, ale roztaczający się widok ze szczytu wzgórza będzie piękną nagrodą. Na zwieńczenie pieszych wycieczek ścieżkami Wolińskiego Parku Narodowego proponujemy wizytę w Zagrodzie Pokazowej Żubrów oddalonej od centrum Międzyzdrojów o około 1,3 km (ok. 30 minut pieszej wycieczki). Na terenie znajdują się wybiegi dla zwierząt leśnych. Można tu podziwiać okazy orła bielika, jeleni, saren i dzików i oczywiście żubrów.

Dlaczego warto do Międzyzdrojów przyjechać jesienią, a nie tylko latem? - Plaże są już puste i idealne na długie spacery, temperatury są wciąż sympatyczne. Szumu fal nie zagłuszają odgłosy innych wczasowiczów, a stężenie jodu w powietrzu rośnie z każdym kolejnym dniem. W hotelach atmosfera jest bardziej kameralna z uwagi na mniejszą liczbę gości, przy czym ceny są bardziej atrakcyjne dla turystów – dodaje Maria Nabzdyk. Również największa nadmorska miejscowość w regionie – Świnoujście, ma do zaproponowania inne atrakcje niż plaża. – Już od kilku lat obserwuję, że turyści są zainteresowani nie tylko leżeniem na plaży i opalaniem się, ale poszukują też innych form aktywności. Jeżdżą na rowerach, grają w tenisa, dzieci korzystają z parku linowego. Ktoś, kto dawno nie był w Świnoujściu pewnie się zdziwi, jak wiele jest tu atrakcji i możliwości – opowiada Katarzyna Tomaszewicz z Apartamentów Nautilus. Przykładem są promenady: historyczna i zdrowia. – Mamy też przepiękne parki, z Parkiem Zdrojowym na czele. Jest w nich wiele uroczych miejsc, w których można się po prostu zrelaksować. – dodaje.

Kolejnym, mniej znanym miejscem, kojarzonym głównie z przeprawą promową (i kolejkami) jest Wyspa Karsibór. Ma około 14 km kw powierzchni równin zajętych głównie przez uprawy rolne. Jedynie w zachodniej części wyspę pokrywają lasy karsiborskie o powierzchni około 4 km kw. Od południa Wyspa Karsibór otoczona jest wodami Zalewu Szczecińskiego. Na północy granicę wyspy stanowią ramiona Starej Świny – Rzecki Nurt i Młyńska Toń. Na wschód rozciąga się Kraina 44 Wysp Wstecznej Delty Świny, z których większe to Warnie Kępy, Wielki Krzek i Karsiborska Kępa. Karsibór słynie nie tylko z przepięknej przyrody i terenów otoczonych rozlewiskami Starej Świny i wodami Zalewu Szczecińskiego. Na wyspie znajdują się również piękne, dzikie plaże, zabytkowy Kościół z XV wieku pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, stare cmentarze ewangelickie, pomnik lotników RAF, dawny basen U-bootów (niemieckich kutrów torpedowych Kriegsmarine). Przez wyspę przebiegają wyznaczone szlaki rowerowe, piesze i kajakowe. Może warto zostawić zatem samochód i podjechać tutaj rowerem.

Poleca także tzw. Wyspę Kormoranów, czyli wysepkę Mielino. Ten fragment lądu pojawił się na mapach Świnoujścia w 1911 r. jako efekt przekopania nowego kanału mającego usprawnić żeglugę z Bałtyku do Szczecina. Jest długa na 3,5 km i wąska. W najszerszym miejscu nie osiąga więcej jak 500 m. Zamieszkują ją głównie kormorany, choć wprawne oko dostrzec może czaple i nawet dostojnego bielika. Czaple rezydują na brzegach. Wyspa leży pomiędzy Kanałem Mielińskim a Starą Świną. Najdogodniej oglądać ją z pokładu stateczków wycieczkowych. Ptaki pozują wdzięcznie.

Może na południe?

Oczywiście wśród miejsc polecanych i znanych, choć położonych w oddali od ścisłego centrum jest Twierdza Świnoujście, czyli pruski zespół fortyfikacji broniący ważnego portu w Świnoujściu, wzniesiony w XIX wieku. Autorem projektu był Johann Leopold Ludwig Brese. Twierdza składała się z czterech fortów, z których do naszych czasów przetrwały trzy. Są to: Fort Anioła, Fort Gerharda, Fort Zachodni. Czwartym dziełem był Fort II w Warszowie, zniszczony w latach siedemdziesiątych XX wieku.

Najciekawsze zabytki Barlinka to fragmenty średniowiecznych murów obronnych, kościół Niepokalanego Serca NMP z XIII - XIV w. (przebudowany w XIX w.), domy mieszczańskie z XIX wieku, rynek miejski z „Gęsiarką” – fontanną wykonaną w 1912 r. przedstawiającą dziewczynkę z gęsią, kościół św. Bonifacego z 1923 roku, Plaża Miejska – wybudowana w 1927 roku nad Jeziorem Barlineckim w unikalnym na Pomorzu stylu alpejskim, Szkoła Podstawowa nr 1, która pierwotnie służyła jako

Teraz przenieśmy się na południowe rogatki województwa, a dokładnie pod granicę z Lubuskiem. Obszary, na których leży Barlinek należały początkowo do państwa rządzonego Piastów, następnie osadą władali książęta wielkopolscy, a pod koniec XIII wieku tereny te zajęła Marchia Brandenburska. W 1898 r. Barlinek uzyskał połączenie kolejowe z Choszcznem i Myśliborzem. I właśnie dzisiejsza trasa rowerowa biegnie w dużej mierze po nasypie tej dawnej linii kolejowej pomiędzy Choszcznem a Barlinkiem.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10/2020

43


| PODRÓŻE |

klasztor; cerkiew prawosławna Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny, wzniesiona jako kościół ewangelicki w XIX w.; Pałacyk Cebulowy – przedwojenna willa położona nad Jeziorem Barlineckim, później mieściła się w nim szkoła i Komenda Hufca ZHP. Barlinek to również Europejska Stolica Nordic Walking. Oznacza to, że w mieście i okolicach jest około 54 km tras przeznaczonych dla tej dyscypliny. Odbywają się tu również liczne zawody, zarówno rangi ogólnopolskiej, jak i międzynarodowej np. Mistrzostwa Europy. Skoro o mistrzach mowa, z Barlinkiem wiąże się postać Emanuela Laskera (18681941), urodzonego tutaj wybitnego szachisty, który pięciokrotnie sięgnął po tytuł mistrza świata. Jednym z najciekawszych miejsc Barlinka, położonym przy wyjeździe z miasta w stronę wsi Żydowo, jest Młyn-Papiernia. Początki obiektu sięgają 1733 roku, kiedy to mistrz papierniczy Elias Meisner uzyskał

44

od króla pruskiego Fryderyka Wilhelma I pozwolenie na lokację papierni w Wilczym Zakątku nad Płonią. Przez dziesięciolecia budynek zmieniał właścicieli, a także przechodził metamorfozy związane z nadejściem rewolucji przemysłowej (od połowy XIX w. zmechanizowano tam produkcję poprzez zastosowanie papiernicy – maszyny do produkcji papieru). W roku 1869 podupadającą fabrykę papieru przebudowano na młyn zbożowy. Działania wojenne ominęły zabudowanie młyna, jednak z czasem część pomocniczych zabudowań została zniszczona, a później rozebrana. Od całkowitego zniszczenia młyn ocalili szczecińscy architekci, którzy w latach ’80 ubiegłego stulecia przybyli tu jako studenci. Później stworzyli Stowarzyszenie Na Rzecz Ochrony Dziedzictwa „Młyn Papiernia”, które pozyskuje środki na przebudowę i konserwację obiektu, a także na działania edukacyjne. Z Barlinka w stronę Pełczyc prowadzi niezwykle urokliwa ścieżka rowerowa wyzna-

czona po części Barlinecko-Gorzowskim Parkiem Krajobrazowym. Lasy, jeziora, świeże i czyste powietrze oraz zabytki regionalnego dziedzictwa kulturowego to najważniejsze atuty parku. Jednym z ciekawszych rezerwatów parku jest Skalisty Jar Libberta, jedyne na Pomorzu Zachodnim stanowisko czwartorzędowych form skalnych. Pamiętajmy, że w lasach obowiązuje zakaz m.in. parkowania i biwakowania poza miejscami wyznaczonymi, zakłócania ciszy, rozniecania ognia i palenia tytoniu, płoszenia, ścigania, chwytania a tym bardziej zabijania zwierząt, zaśmiecania i zanieczyszczania gleby, wód i niszczenia drzew. W Pełczycach warto zobaczyć: kościół pw. Narodzenia NMP z drugiej połowy XIII wieku, skrzydło zachodnie klasztoru z pierwszej połowy XIV wieku, przebudowane w XVIII-XX wieku, ratusz oraz Rynek Nowego Miasta datowany na lata 20. ubiegłego wieku.


#reklama

Wszystkie zabytki Szczecina zawsze pod ręką Wirtualne spacery, wizualizacje 3D, obszerne galerie zdjęciowe i fascynujące opisy najznamienitszych zabytków Szczecina, można znaleźć pod adresem www.zabytki.szczecin.pl. Pomysłodawcą projektu jest Jakub Śledziowski, który postawił przed sobą ambitne zadanie - ocalić od zapomnienia historię miasta. - Nasze otoczenie zmienia się każdego dnia - wyjaśnia inicjator pomysłu. - Wystarczy wspomnieć Plac Orła Białego, który właśnie rozpoczął swoją metamorfozę. Wiele zabytków ulega zniszczeniu lub jest remontowane, przez co tracimy z oczu ich wcześniejszy wygląd. Razem z moim zespołem przeanalizowaliśmy wiele stron turystycznych dotyczących Szczecina i doszliśmy do wniosku, że nie ma żadnej, która bez wychodzenia z domu pozwalałaby odbiorcy szczegółowo obejrzeć zabytki naszego miasta. Inspiracją do zbudowania portalu był czas lockdownu. Wiele osób było wtedy spragnionych miejskich spacerów i swoją

| STYL ŻYCIA |

codzienność przenosiło do świata wirtualnego. Grupa Pana Jakuba postanowiła pójść krok dalej i dała możliwość internautom nie tylko wejść do wielu cennych zabytków w Szczecinie, ale też obejrzeć je z bliska. - Moim ulubionym modelem, który można zobaczyć na naszej stronie jest ten najmniejszy, który pokazuje fragment zdobienia na Pałacu Grumbkowa, czyli Pałacu pod Globusem - zdradza założyciel strony. - Na modelu 3D można dokładnie obejrzeć tytułowy globus, który znajduje się na dachu. Podczas klasycznego spaceru nie ma takiej możliwości. Innym zachwycającym miejscem jest tzw. Szczecińska Wenecja, gdzie dawniej prosperowała wytwórnia alkoholi i drożdży C. Lefever’a. Może w internecie nie czuć klimatu jaki generuje bliskość wody, ale można za to odkryć wiele szczegółów, których nie ma możliwości dostrzec płynąc łodzią czy oglądając ten obiekt od strony ulicy Kolumba. Cenię też nieco ukryte na Cmentarzu Centralnym pomniki Hermana Hakena oraz Wilhelma Meyer-Schwartau. Mało kto dzisiaj pamięta, że to właśnie dzięki tym dwóm postaciom zawdzięczamy układ gwieździsty ulic w mieście, dzisiejsze Wały Chrobrego czy jeden z najpiękniejszych w Europie cmentarzy. Więcej ciekawostek i zachwycających obiektów można znaleźć bezpośrednio na stronie: www.zabytki.szczecin.pl. Trudno oprzeć się wrażeniu, że portal ma szansę stać się nową wizytówką miasta.


Timo, czyli po włosku tymianek, symbol świeżości to doskonała nazwa dla tego miejsca. Lokal otworzył się przy ulicy Panieńskiej pod koniec czerwca tego roku i od razu stał się powiewem nowości dla Podzamcza. Elegancki i jednocześnie przytulny wystrój, nawiązujący do najnowszych trendów wnętrzarskich, zachęca do dłuższych spotkań. Podobnie zresztą jak menu, które pełne jest nieoczywistych smaków. Próżno tu szukać takich pozycji jak pasta alla carbonara. Jest za to szeroki wybór risotto. I choć malkontenci szybko zauważą bogatą listę pizz, to uprzedzimy, że jest to pizza w stylu rzymskim, na cienkim, chrupiącym cieście - nowość warta spróbowania. Wszystkie propozycje powstają na bazie tradycyjnych receptur i oryginalnych włoskich produktów. - Szefem kuchni jest mój wspólnik Robert Burak - zdradza Mateusz Dubicki, współwłaściciel lokalu. - To on odpowiada za smaki serwowane gościom. Jego doświadczenie wyrosło nie tylko na licznych kursach kulinarnych i czasie spędzonym we Włoszech, ale też na trzynastu latach prowadzenia własnego lokalu nad morzem. Nie da się też ukryć, że Robert jest kucharzem z prawdziwego powołania.

To nie jest kolejna włoska restauracja, to prawdziwa włoska restauracja Timo, właśnie pod taką nazwą na szczecińskiej Starówce otworzyła się nowa włoska restauracja. Próżno tu jednak szukać utartych schematów dotyczących smaków i wystroju. Nowoczesność idzie tu ramię w ramię z tradycją, klasą i wysoką jakością. Nie przesadzimy pisząc, że można poczuć się tu jak we Włoszech.

46

Dowodów należy szukać w karcie dań. Risotto con filetto di manzo, czyli risotto z polędwicą wołową albo risotto con salsicce e rucola, inaczej risotto z włoską świeżą kiełbasą z ziołami czy risotto z owocami morza to najchętniej zamawiane potrawy. Goście zwracają uwagę nie tylko na smak, ale też obfitość porcji. Można się tu poczuć jak na prawdziwej, rodzinnej, włoskiej uczcie. Właściciele wpadli też na pomysł, który stałym gościom uatrakcyjni wizyty w restauracji, a nowych z pewnością do siebie przyciągnie. - Średnio co 3 - 4 tygodnie prezentujemy sezonową wkładkę do menu nawiązującą do smaków poszczególnych regionów Włoch - zdradza Mateusz Dubicki. - Byliśmy już w Kampanii i Wenecji. Teraz jesteśmy w Apulii. Goście mogą zamówić u nas przystawkę, zupę, danie główne, a nawet deser i wino charakterystyczne dla danej części Italii. W ten sposób każdego możemy zaprosić w niezapomnianą podróż po smakach. Zresztą, docenić należy nie tylko smaki serwowane przez Timo, ale cały zespół. Obsługa chętnie opowiada gościom o serwowanych daniach roztaczając wokół siebie rodzinną atmosferę. Wyjątkowe jest też położenie lokalu. Przez okna można podziwiać widok na Odrę i uliczki Starego Miasta. Z kolei w ogród, który znajduje się na tyle budynku, można podziwiać Zamek Książąt Pomorskich, napawać się otoczeniem przyrody i roztaczająca się ciszą. ul. Panieńska 14, Szczecin | tel. 91 303 31 53 www.timo-szczecin.pl | FB /timoszczecin wt. – czw. : 12 – 22 | pt. – sob.: 12 – 23 | niedz.: 12 – 22 poniedziałki: nieczynne


MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10/2020

47


| KULINARIA | # r e k l a m a

Nasze steki powstają w ogniu! Od kilku lat na szczecińskiej - i nie tylko - mapie gastronomicznej prężnie rozwija się marka Evil. Utworzona przez Piotra Piotrowskiego, właściciela, szefa kuchni, ambasadora prestiżowej firmy Grafen. Wyjątkowość tego miejsca to przede wszystkim najwyższej jakości mięso dostarczane przez polskich producentów, ale co ważne, przyrządzone na ogniu Evil.

W większości restauracji serwujących steki możemy spotkać się z wołowiną argentyńską czy brazylijską. Musimy jednak liczyć się z tym, że pomimo tego, że pochodzące z innego kontynentu mięso, jest niezwykle pożądanym i wartościowym produktem, to traci na świeżości podczas długiego transportu. To główny powód, dla którego marka Evil stawia na produkt polski. Poza najlepszej jakości wołowiną, w Evil’skich lokalach zjemy również rzadko spotykaną brytyjską jagnięcinę- mięso wyjątkowo delikatne i soczyste. Dla amatorów niecodziennych potraw załoga Evil’a przygotowała steki ze strusia. Jego mięso w smaku przypomina wołowinę, choć jest lżejsze, a jednocześnie bardziej soczyste. Czuć to zwłaszcza podczas degustacji kawałków rare - różowych, sprężystych i z widoczną krwią, ale oczywiście możemy zamówić każdy stopień wysmażenia. Co nowego? W karcie możemy znaleźć specjalne sezonowe dania, które przygotowywane są w danym okresie roku. Sezon jesienny wpuścił do karty specjalne pozycje pod hasłem „Teraz czas na las”, dlatego śpieszmy się na steki z jelenia i sarny dopóki jeszcze są dostępne. Dziczyzna to mięso ekologiczne, są od antybiotyków i hormonów. Zwierzęta te żywią się tym, co znajdą w lesie - grzybami, owocami, żołędziami, dlatego też smak mięsiwa z dziczyzny jest tak niepowtarzany. Sarny i jelenie w odróżnianiu do zwierząt hodowlanych spędzają całe dnie na bieganiu co przekłada się na jakość mięsa - jest bardzo chude oraz zawiera dużo mniej cholesterolu od innych. „Mięso musi być sezonowane” - to priorytet dla szefa kuchni. Sezonowanie mięsa na sucho polega na jego przechowywaniu bez opakowania w określonej temperaturze, od kilku do kilkunastu tygodniu. Marka Evil wyjątkowo dba o jakość swoich produktów, dlatego mięso serwowane w lokalach Pana Piotra sezonowane jest nawet do 380 dni. Nietuzinkowość lokalu to również sam wygląd kuchni. Każdy może zobaczyć proces przygotowywania dania. Nie chodzi nam tylko

48

o sam proces powstawania, ale chcemy, aby goście mieli pewność co do warunków w jakich przygotowywane są posiłki - mówi Pan Piotr. Dzięki temu klient może na własne oczy ocenić jak skrupulatnie pracuje załoga na kuchni i jak wielką wagę personel przykłada do zachowania higieny i czystości. Kiedy z różnych względów nie możesz zjeść posiłku w lokalu, masz możliwość zakupić surowe mięso w naszej restauracji i przygotować je samemu w domu. Dzięki cyklicznym warsztatom kulinarnym, które organizujemy możesz nauczyć się odpowiedniego przygotowywania mięsa i zrobić niespodziankę swojej rodzinie i znajomym serwując steki z własnej patelni. Prócz standardowej oferty restauracji, właściciele wychodzą również naprzeciw oczekiwaniom firm i osób prywatnych. Mamy możliwość skorzystania z organizacji imprezy okolicznościowej w lokalu lub zamówić catering (nawet dla 180 osób naraz). Nie tylko w Szczecinie. Restauracja Evil osiągnęła tak dużą popularność nad Odrą, że grzechem byłoby nie rozwinąć marki i nie otworzyć lokali w innych częściach Polski i Europy. Do tej pory Evil’owskie steaki możemy zjeść również w Poznaniu i Koszalinie, ale na tym NIE KONIEC! Oferta jest ciągle rozszerzana, a ilość restauracji na terenie kraju będzie rosła. Planujemy powrót do Warszawy i pojawienie się w Krakowie, Wrocławiu, Gdańsku i u naszych sąsiadów w Berlinie. Działalność charytatywna. Poza branżą kulinarną, marka angażuje się także w akcje społeczne, tym samym pomagając najbardziej potrzebującym. W Poznańskim lokalu odbyła się jakiś czas temu impreza charytatywna, z której dochód został przeznaczony na „Ruch Społeczny Polskie Amazonki” zajmujący się działalnością na rzecz przeciwdziałaniu rakowi piersi. Dodatkowo marka wspiera formy komediowe, takie jak: „Szpak” i „Szczecińska Liga Twardzieli”, a także różnego rodzaju festiwale artystyczne. Wszystko by pomagać, aktywizować najmłodszych i zarażać pasją. EvilLovą Pasją!


#reklama


| MOTO |

#reklama

Jaguar F-Pace Brytyjska klasyka i nowoczesność

Ruszyła sprzedaż nowego Jaguara F-PACE. Co kryje w sobie te niezwykłe auto? Stylowy, luksusowy design , nowoczesne technologie, niesamowite osiągi, oszczędność i ekologię. F-PACE otrzymał zupełnie nowe wnętrze, które łączy wyższy poziom luksusu z najnowszymi technologiami sieciowymi. Projektanci zainspirowali się współczesnym brytyjskim wzornictwem: szerokim wykorzystaniem drewna z otwartymi porami oraz laserowo wytrawianymi osłonami głośników. Nowocześnie pikowana skóra i zupełnie nowy przełącznik trybu jazdy przynoszą wyższą jakość. Ponadto zaawansowane technologie obejmują nowy system multimedialny Pivi Pro, zgrabnie zintegrowany z zakrzywionym ekranem dotykowym HD o przekątnej 11,4 cala. Ten intuicyjny system pozwala kierowcy wykonywać 90% typowych czynności za pomocą dwóch naciśnięć z poziomu ekranu głównego. Dbałość o detale dotyczy też nowej kierownicy, która wyglądem nawiązuje do tej z elektrycznego I-PACE’a i jest wyposażona w widoczne dopiero po podświetleniu przełączniki oraz wykonane ze stopu cynku łopatki zmiany biegów. F-PACE jest napędzany nowymi silnikami z systemem Mild Hybrid, benzynowymi i wysokoprężnymi, z opcją całkowicie no-

50

wego systemu Plug-in Hybrid Jaguara, przeznaczonego dla tych, którzy chcą jeszcze wyraźniej obniżyć zużycie paliwa, emisję CO2 lub wykorzystać własną energię z fotowoltaiki. Przeniesienie napędu dla wszystkich silników realizuje 8-biegowa przekładnia automatyczna. Dzięki nowej wersji F PACE napędzanej hybrydą typu plug in możesz cieszyć się niższym zużyciem paliwa i bezemisyjną jazdą w trybie elektrycznym. Nowy F-PACE jest także dostępny w wersji R-Dynamic, która charakteryzuje się bardziej sportowym wyglądem wnętrza. Dodatki to m.in. sportowe siedzenia R-Dynamic w kolorach Mars Red lub Siena Tan, podsufitka Ebony oraz kierownica Ebony z oznaczeniem „R”. W wersji R-Dynamic intensywne akcenty kolorystyczne łączą się ze sportową czernią i wykończeniem z prawdziwego aluminium. Klienci mogą wybierać pomiędzy poziomami wyposażenia S, SE i HSE, z których każdy jest dostępny z pakietem R-Dynamic. We wszystkich wersjach opcjonalnie dostępny jest także pakiet stylizacji nadwozia Black. Nowego Jaguara F-PACE można już zamawiać w Szczecinie. Autoryzowanym dealerem jest firma Bońkowscy British Auto Ustowo 58 przy Rondzie Hakena. Szczegółowe informacje znajdują się na stronie www. british-auto.jaguar.pl


#reklama

| MOTO |

Tradycyjny i pionierski? Właśnie taki jest Range Rover Velar

Velar oferuje idealną równowagę między wyrafinowanym designem, a inteligentną technologią. Auto dostępne jest już w Szczecinie u autoryzowanego Dilera Land Rovera Bońkowscy British Auto (przy Rondzie Hakena). Range Rover Velar jest wyposażony w pionierską technologię i hybrydowe układy napędowe, kontynuując 50-letnią historię innowacji Range Rovera. Rodzina marki jest teraz w pełni zelektryfikowana. Po raz pierwszy w Range Roverze Velar została również wprowadzona nowa rodzina 3-litrowych, sześciocylindrowych silników rzędowych Ingenium. Najnowsza generacja wydajnych silników benzynowych i wysokoprężnych jest dostępna z technologią hybrydową MHEV w celu zmniejszenia zużycia paliwa. Nowe, sześciocylindrowe silniki rzędowe, są dostępne z napędem na cztery koła, zarówno w wersjach benzynowych P340 (340 KM) i P400 (400 KM) oraz Diesla - D300 (300 KM). Nowe konstrukcje rzędowych silników wysokoprężnych Ingenium spełniają standardy emisji spalin (RDE2) oraz są zgodne

z normą Euro 6d. W rezultacie Ingenium - teraz również dostępna w modelach Range Rover i Range Rover Sport - jest jednym z wiodących na świecie czystych silników wysokoprężnych. Dodatkowo w Range Roverze Velar wprowadzono czterocylindrowy silnik Ingenium D200 (204 KM) oraz P250 (250KM) następnej generacji, oferujący większą moc, niższy poziom emisji CO2 i niższe zużycie paliwa. Silnik oferowany jest także z technologią MHEV emitując zaledwie od 165 g/km CO2 i zużywając od 6,3 l/100 km paliwa. Velar jest przejawem czystości w projektowaniu, podkreślonej przez zintegrowane cyfrowe ekrany, które posiadają najnowocześniejszy system informacyjno-rozrywkowy Land Rovera Pivi i Pivi Pro. Pivi został zaprojektowany z myślą o łatwości użytkowania, z prostym interfejsem zmniejszającym liczbę interakcji w celu zwiększenia bezpieczeństwa. Dostępny jest również nowy Activity Key drugiej generacji, który w razie potrzeby może całkowicie zastąpić tradycyjny kluczyk. Więcej informacji na stronie www.british-auto.landrover. pl/range-rover-velar oraz w salononie Dilera Land Rovera w Szczecinie Bońkowski British Auto przy Rondzie Hakena.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10/2020

51


| MOTO |

#reklama

Serwis Volvo Auto Bruno obalamy stereotypy Sezon jesienno- zimowy sprzyja wizytom u mechaników. Przeglądy i wymiany opon w tym czasie należą już do rutynowych działań kierowców stawiających bezpieczeństwo na pierwszym miejscu. Stąd też zastanawiające są stereotypy, które narosły wokół autoryzowanych serwisów marek. Postanowiliśmy wybrać te najczęściej powtarzane i skonfrontować je ze specjalistami Serwisu Volvo Auto Bruno przy ul. Pomorskiej 115B w Szczecinie. Stereotyp nr 1: w autoryzowanym serwisie jest drogo, a klient nie wie za co płaci. - W Serwisie Volvo Auto Bruno każde zlecenie jest indywidualnie dostosowywane do potrzeb, a szczególnie do oczekiwań klientów. Wprowadziliśmy innowacyjny system, który nazywa się “videocheck”. Klient otrzymuje na swój smartfon dokumentację zdjęciową lub film z załączonym kosztorysem. Usprawnia to proces podejmowania decyzji o naprawie. Standardem jest omówienie z klientem wszystkich czynności oraz elementów jakie zostały zamontowane podczas prac serwisowych. Podstawowa obsługa zawiera ponad 50 czynności kontrolnych. Sprawdzamy stan techniczny elementów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i komfort użytkowania. Ważne jest też to, że dla wszystkich autoryzowanych serwisów Volvo przyjęty jest ten sam standard, co ułatwia proces obsługowy aut bez względu, do którego serwisu trafi samochód. Stereotyp nr 2: usług nie można reklamować, trzeba zamawiać kolejne naprawy. - Reklamacje w szczecińskim Serwisie Volvo Auto Bruno można zgłosić w każdy możliwy sposób - przez telefon, mail, a nawet media społecznościowe. Każdy pracownik firmy Auto Bruno wie, jak postąpić i jak ukierunkować klienta ze zgłoszeniem reklamacyjnym. W naszym zasobie pracowniczym mamy dedykowanego gwaranta, który na miejscu oceni i rozpatrzy naprawę o charakterze gwarancyjnym/ reklamacyjnym. Ważne dla Klientów jest również to, że u nas mogą wydłużyć okres gwarancji podstawowej pojazdu z 2 do 5 lat. Innowacyjnym rozwiązaniem jest dożywotnia gwarancja na części, która dotyczy wszystkich modeli marki Volvo, niezależnie od rocznika. Warunkiem skorzystania z tej oferty jest potwierdzenie dowodem zakupu i zainstalowaniem części w autoryzowanym serwisie Volvo, dowodem regularnego wykonywania czynności obsługi technicznej oraz dowodem własności samochodu. Gwarancją objęte są wady materiałowe i montażowe przez cały okres, w którym Klient pozostaje właścicielem samochodu, bez względu na to, ile kilometrów nim przejedzie. Stereotyp nr 3: oddając auto do serwisu nie można podglą-

52

dać pracy mechanika. - Tuż za plecami Doradców Serwisowych Auto Bruno, w miejscu gdzie obsługują naszych klientów jest ogromna szyba, za którą można obserwować proces naprawy aut. Jest to przestrzeń wyposażona w najnowocześniejszy sprzęt i narzędzia. Klient może podglądać co dzieje się z jego samochodem i w jaki sposób prowadzone są prace serwisowe. Stereotyp nr 4: przegląd auta w serwisie trwa długo, a klient musi bezczynnie czekać na samochód w salonie. - W zależności od rodzaju przeglądu wykonanie usługi trwa od 3 do 4 godzin. Klient jest informowany odpowiednio wcześniej o czasie wymaganym przez mechaników. Wychodząc naprzeciw klientom Serwis Volvo Auto Bruno dysponuje kilkoma samochodami zastępczymi, aby klient mógł swobodnie poruszać się w czasie wykonywanej usługi. Jeśli jednak klient ma takie życzenie, może poczekać w salonie. Na tę okazję jest przygotowane specjalne miejsce gdzie można napić się kawy, poczytać gazetę lub popracować na laptopie. Jest również specjalne miejsce do zabaw dla dzieci. Stereotyp nr 5: mechanicy z salonów są kompletnie anonimowymi osobami przez, co trudno im zaufać. - Zespół techników Volvo Auto Bruno składa się z osób, które od najmłodszych lat pasjonują się motoryzacją. Dysponujemy kadrą, która świadczy usługi dla nas od ponad 18 lat. W codziennej pracy podejmujemy szereg wyzwań, aby w pełni dotrzymywać przyjęte standardy i przede wszystkim terminowo realizować zlecenia. Zespół jest zgrany, co przekłada się na fantastyczną atmosferę, a miłość do marki Volvo powoduje, że nasza kadra stale się rozwija i kształci uzupełniając wiedzę o autach. Pracownicy serwisu dostępni są w trybie dwuzmianowym, zapewniając możliwie najkrótszy okres oczekiwania na wizytę, a jeśli Klient ma życzenie z każdym z mechaników może porozmawiać indywidualnie.


#reklama

Najlepsze SPA dla Twojego auta w Szczecinie. Polerowanie lakieru, woskowanie, zabezpieczenie ceramiczne, czyszczenie wnętrza... oraz wiele innych usług takich jak zabezpieczanie folia ppf, oraz zmiana koloru auta, czyli car praping. Deep Shine Detailing zadba o każdy detal Twojego samochodu. ul. Łukasińskiego 108 AA | Szczecin | tel. 512 360 901 | www.deepshine.pl


#reklama

ul. Leona Heyki 2, 70-631 Szczecin, +48 887 609 609


#reklama


| ZDROWIE i URODA |

#reklama

Owiń swoje piersi różową wstążką Dobrze, że to właśnie październik jest Miesiącem Świadomości Raka Piersi. Różowa idea propagowania zdrowia kobiet czyni ten miesiąc żywszym, bardziej optymistycznym i kolorowym. A przy okazji przybliża temat, który, choć opleciony różową wstążką, dotyka choroby, kreślonej często czarnym scenariuszem. Dlatego Drogie Panie, miejcie w głowie jedną myśl „Czas ucieka, a rak nie czeka!” Jak powstała różowa idea? W tym roku to już 35. różowy październik – miesiąc, którego symbolem stała się zgrabnie uformowana wstążka. Pink Ribbon, Rosa Schleife, Ruban Rose to tylko niektóre określenia w krajach, które szeroko wspierają kampanię, propagującą tematykę raka piersi. Dzięki owocnej współpracy Evelyn Lauder, założycielki koncernu kosmetycznego, oraz Alexandry Penney, redaktorki naczelnej kobiecego czasopisma o zdrowiu, udało się we wczesnych latach 90. rozprowadzić wstążkę po całych Stanach Zjednoczonych. Z roku na rok kampania docierała do coraz to bardziej egzotycznych krajów, m.in. Libii, Turcji czy Portoryko. Dziś obej-

56

muje wszystkie kontynenty, na których organizowane są marsze, festyny, biegi oraz inne wydarzenia, mające na celu promowanie akcji i zbiórkę funduszy.

Rak nie poczeka do końca pandemii – dlaczego warto się badać? Co roku 18 000 kobiet w Polsce słyszy paraliżującą diagnozę! Ta chwila zostanie przez nie zapamiętana na zawsze. Zagubienie, obawa i wielka niewiadoma, czy za rok będą mogły spędzić święta lub urlop z rodziną - to tylko ułamek emocji, które towarzyszą chorującym kobietom. Wiele z nich dowiaduje się o chorobie zbyt późno, a jak przyznają lekarze, wcześnie wykryty nowotwór rokuje bardzo dobrze i jest całkowicie wyleczalny! Co ciekawe, na wczesnym etapie choroba nie daje wyraźnych objawów i … nie boli. Atakuje w zaciszu, aby pokazać swe najgorsze oblicze w momencie, w którym … żadna z kobiet nie chciałabyś się znaleźć!

Dlatego WARTO i TRZEBA się badać! Ten rok jest szczególny, bo wszystkim pokrzyżował plany – te zawodowe, te wakacyjne i te, związane z profilaktyką zdrowia. O ile w pierwszych miesiącach strach przed koronawirusem był obecny każdego dnia, o tyle z czasem wdrożyliśmy w życie zasady, które w dużym stopniu chronią nas i innych przed zakażeniem. Dobrze, że nauczyliśmy się z nim żyć! Wirusy były, są i będą, a życie płynie dalej! To właśnie teraz nadszedł czas, aby zmobilizować się do badań profilaktycznych! Październik to dobra okazja do wykonania mammografii i USG piersi, a także namawiania do badań inne kobiety.


#reklama

| ZDROWIE i URODA |

Różowa Wstążka w Centrum HAHS

Pamiętaj o samokontroli!

Jak co roku w październiku, Centrum Diagnostyki Medycznej HAHS zachęca Panie do zadbania o swoje zdrowie i oferuje badania USG piersi i Mammografię 2D z 15% rabatem.

Najlepszym specjalistą od badania swoich piersi powinnaś być … TY SAMA! Znasz je najlepiej! Jeśli co miesiąc, będziesz samodzielnie kontrolować ich wielkość, kształt, strukturę oraz zmiany na skórze, możesz „wychwycić” zmiany, których wcześniej nie wyczuwałaś!

Specjaliści z Centrum HAHS przypominają, że rak piersi, by osiągnąć wielkość 2 cm, rozwija się około 8 lat. Guz piersi wykryty, gdy ma nie więcej niż 1 cm średnicy, jest w 95% uleczalny. Mimo to wiele pań unika badań z obawy, że „lekarz coś znajdzie” zapominając, że właśnie o to chodzi – by możliwie szybko wykryć nowotwór, jeśli już jest. Rocznie na raka piersi umiera ponad 5 000 Polek. Badajmy się zatem, Drogie Panie! Dajmy sobie szansę na długie życie!

Mammografia a USG – czym się różnią? Samokontrola piersi to podstawowe badanie, która każda kobieta powinna włączyć do swojego kalendarza. Nie zwalnia to jednak z badania piersi przez lekarza podczas wizyty, a także wykonywania mammografii i USG piersi. USG, czyli badanie ultrasonograficzne, to metoda bardzo pomocna w ocenie piersi, których gęstość gruczołowa jest duża. W szczególności dotyczy to młodych kobiet (do ok. 35 roku życia), których układ hormonalny jest mocno aktywny, a ilość tkanki tłuszczowej mniejsza od gruczołowej. Badanie obrazuje wnętrze piersi oraz pozwala wykryć zarówno zmiany łagodne, jak i złośliwe we wczesnej fazie rozwoju. Podczas badania lekarz ocenia stan obu piersi oraz węzłów chłonnych. USG jest bezbolesne, bezpieczne dla zdrowia oraz nie wymaga od pacjentki specjalnego przygotowania się. Zaleca się przeprowadzenie pierwszego badania między 20. a 30. r. życia, następnie powtarzać je co 2 lata lub co roku, gdy kobieta wchodzi w 4. dekadę życia. PAMIĘTAJ: 80% zmian ma charakter niezłośliwy i powstaje w wyniku zaburzeń hormonalnych! Drugim najbardziej powszechnym badaniem jest mammografia, podczas której wykorzystuje się znikomą dawkę promieniowania rentgenowskiego. Nie wymaga przygotowania, jednak najlepiej je wykonać do 10. dnia cyklu miesiączkowego (piersi są wówczas mniej wrażliwe). Mammografia jest zalecana kobietom: - po 40. roku życia, raz na 2 lata, - po 50. roku życia, raz na 2 lata. Badanie może wywoływać dyskomfort i krótkotrwały ból, ponieważ pierś musi być w odpowiedni sposób ułożona na aparaturze. Tylko wówczas możliwe jest uzyskanie precyzyjnego obrazu. Należy zaznaczyć, że ucisk nie powoduje żadnego zagrożenia dla zdrowia! WAŻNE: kobiety genetycznie obciążone rakiem piersi powinny być skierowane przez lekarza rodzinnego do poradni genetycznej oraz objęte onkologicznym programem profilaktycznym!

Samobadanie piersi wykonuje się między 5. a 10. dniem cyklu. To, co powinno zaniepokoić to: zgrubienia, pojedyncze guzy, wydzielina z sutka, zmiana barwy tkanki skórnej, poszerzone naczynia krwionośne, fałdy, uwypuklenia, ranki w obrębie brodawki, inny kształt brodawki. Jeśli w trakcie samodzielnego badania pojawia się ból, którego wcześniej nie występował lub któreś z ww. objawów należy bezzwłocznie skonsultować to z ginekologiem.

Bo jak nie TY, to kto? Postaw na profilaktykę! Czy nie jest trochę prawdy w tym, że kobiety lubią mieć wiele rzeczy pod kontrolą? Do listy dorzuć swoje piersi – uświadom sobie, że MASZ WPŁYW na swoje zdrowie! Według lekarzy to, co może w dużym stopniu zapobiec w rozwoju choroby nowotworowej to profilaktyka stosowana przez osoby zdrowe. W 1987 roku wydano Europejski „Kodeks Walki z Rakiem”, którego myślą przewodnią jest: „Jeśli zadbamy o odpowiedni styl życia, możemy ograniczyć ryzyko zachorowania na raka” Właściwie to nic odkrywczego, a jednak wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że sposób odżywiania i codzienny tryb życia są ważnymi czynnikami, wpływającymi na to, czy zdrowe komórki się zmutują, czy nie. Jaki zasadami warto się kierować? 1. Nie pal! 2. Śpij minimum 8 godzin na dobę! 3. Dbaj o prawidłową masę ciała – zacznij od praktycznego kalkulatora BMI! 4. Bądź aktywna fizycznie – endorfiny po wysiłku i jędrne ciało przekonają Cię, że warto! 5. Jedz zbilansowane posiłki – 30% nowotworów powoduje niewłaściwa dieta! 6. Karm dziecko piersią jak najdłużej! 7. Stosując tabletki antykoncepcyjne bądź pod stałą opieką ginekologa! 8. Korzystaj z badań profilaktycznych w kierunku wykrycia raka piersi!

Profilaktyka ma sens, więc stosuj ją codziennie! Centrum Diagnostyki Medycznej HAHS ul. Felczaka 10, Szczecin | tel. 91 422 06 49 mail: rejestracja@hahs-lekarze.pl | www.hahs-lekarze.pl

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10/2020

57


| ZDROWIE i URODA |

#reklama

Skuteczne metody zniszczenia zębów. Jeszcze całkiem niedawno czuliśmy gorący piasek na plaży lub oglądaliśmy piękno gór, a tu już początek roku szkolnego i bach! – minął wrzesień. Wakacje są tylko wspomnieniem, chociaż i tak tegoroczne będą już zawsze postrzegane przez pryzmat pandemii i obostrzeń. Ale czym dla dentysty jest koniec wakacji? ną przez bardzo długi okres czasu. Jak więc skutecznie zniszczyć taką ochronę?

Najczęściej wzmożoną interwencją stomatologiczną u wracających z wyjazdów pacjentów. Małych i dużych. Ponieważ co roku spotykamy się z podobnymi sytuacjami, pomyślałam, że warto krótko opisać co zrobić aby uniknąć nagłego bólu, który pojawia się często po beztroskich wakacjach, niestety też wakacjach od higieny zębów. Najbardziej oczywistą przyczyną bólu zęba jest uszkodzenie szkliwa. Chociaż wiadomo, że to najtwardsza tkanka w ludzkim ciele chroniąca zęby przed ścieraniem, próchnicą i nadwrażliwością, ludzie uparcie starają się ją uszkodzić. Dotychczas stomatolodzy i higienistki przestrzegali jak dbać o zęby, niestety pacjenci pojawiający się w gabinetach udowadniają, że tego w ogóle nie biorą pod uwagę. Ja tym razem przewrotnie opiszę jak skutecznie uszkodzić szkliwo, czyli wymienię kilka sposobów, którymi kierują się ludzie aby przysporzyć sobie bólu zęba. Otóż, za niezwykłą twardość szkliwa odpowiada fosforan wapnia, który formuje się w kryształki, a samo szkliwo kształtuje się podczas rozwoju zębów, przez wiele lat. Mamy więc na każdym z zębów tarczę stworzoną z kryształów twardych jak diament, tworzo-

58

Zdrowe szkliwo, u zdrowego człowieka jest bezbarwne i bardzo twarde. Najbardziej naturalnym czynnikiem uszkadzającym szkliwo jest więc ścieranie. Na to akurat masz niewielki wpływ, Drogi Czytelniku, ponieważ ścieranie jest wynikiem chociażby jedzenia, ale także zgrzytania zębami. Tak przy okazji – wiesz co to bruksizm? To bezwiedne, odruchowe zaciskanie zębów lub właśnie zgrzytanie. Ponoć aż 90% bruksistów nie wie, że na to cierpi, chociaż odczuwają migreny, bóle głowy, wrażliwość zębów, czyli ewidentne symptomy bruksizmu. Mamy się natomiast skupić na tym co pomoże celowo uszkodzić szkliwo. Zatem w nawiązaniu do ścierania – szczotkowanie zębów, ponieważ niewłaściwe mycie zębów również je może uszkodzić. Zatem jaki to sposób? Przede wszystkim bardzo silne naciskanie podczas szczotkowania na szczoteczkę, tak silne że szczoteczkę wkrótce cechują odstające włókna. To szybko przybliży do mechanicznego uszkodzenia szkliwa. Dodatkowo, taką uszkodzoną szczoteczką można poranić sobie dziąsła. A najlepiej od razu zakupić szczoteczkę z najtwardszym włosiem jakie jest dostępne i mycie zębów pastą wybielającą z krzemionką. Ała! Po drugie, nawyki żywieniowe. Należy zapamiętać, że skutecznym wrogiem szkliwa jest kwas! I to z kwaśnych owoców i innych kwaśnych składników pożywienia. A zatem po zjedzeniu pomarańczy, kiwi lub wyssaniu cytryny najmniej wskazane jest umycie zębów. A dlaczego to jest tak skuteczny sposób – ponieważ kwasy rozpuszczają tzw. osłonkę nabytą szkliwa, co oznacza, że wtedy zęby są mniej chronione, wtedy pasta do zębów łatwo wchodzi w proces chemiczny z kwaśnym środowiskiem w ustach a to rozkłada szkliwo na łopatki. Jeśli nie ma pod ręką cytrusów, równie skuteczne są soki owocowe, kwaśne napoje a już najskuteczniejsze będą te mocno do-

słodzone i gazowane. A skoro już przy pożywieniu jesteśmy to nie można zapomnieć o kolejnych niezwykle pomocnych nam w uszkodzeniu szkliwa składnikach. Otóż do szybszego zniszczenia tej tarczy ochronnej przyczyni się spożywanie tego wszystkiego co jest bogate w cukier i skrobię. Wyobraź tylko sobie, Drogi Czytelniku, jak w oblepiających zęby resztkach ciast, makaronów, chipsów, frytek, pieczywa doskonale rozwijają się bakterie. Jak rosną w siłę, jak przygotowują się to frontalnego ataku na zęby. No i czas opowiedzieć o nagrodzie za skuteczne uszkodzenie szkliwa – zanim pojawią się przebarwienia i straci się estetykę uśmiechu, można poczuć nadwrażliwość. Zapewne z niecierpliwością wyczekiwana jest chwila kiedy boleśnie odczuwa się zimno i ciepło, kiedy posiłek zamiast przyjemności wywoła grymas na twarzy. A stąd już bardzo blisko do stworzenia idealnego środowiska próchniczego i do powstania ubytków. Z innych skutecznych sposobów uszkodzenia szkliwa mogę jeszcze wymienić obgryzanie paznokci, używanie zębów jako otwieracza butelek, palenie papierosów ale to nie wszystkie metody. Pracując w zawodzie przez kilkanaście lat przekonałam się, że ludzka wyobraźnia o tym jak zniszczyć sobie zęby jest w zasadzie nieograniczona. A Ty, Drogi Czytelniku, jakie znasz inne sposoby? Jeśli jednak nie jesteś zwolennikiem tych drastycznych metod a jednak odczuwasz dyskomfort, nadwrażliwość lub zwyczajnie boli Cię ząb, to zapraszam Cię serdecznie do gabinetu.

ul. 5 Lipca 43/2, Szczecin tel. 91 829 72 72



| ZDROWIE i URODA |

Piękne usta przez cały rok Jesień i zima to trudny czas dla ust. Nie wyobrażasz sobie wyjścia z domu bez pociągnięcia ust czerwoną szminką? A może preferujesz styl sauté? W jednym i drugim przypadku zadbana skóra warg to konieczność. Podpowiadamy, które z typowych „zimowych” kosmetyków do ust docenisz nie tylko na stoku narciarskim. Wiele z nich – z pomadką do ust na czele – należy stosować niezależnie od pory roku. Ochronna pomadka do ust to podstawa. Ochronna pomadka do ust to kwintesencja zimowej pielęgnacji skóry. Nie znaczy,

że przez resztę roku brakuje okazji, by sięgnąć po ochronny sztyft. Skóra na wargach jest niezwykle delikatna, cienka; do tego pozbawiona gruczołów łojowych. Należy stale dbać, by otrzymała potrzebne nawilżające i odżywiające składniki.Jeżeli nie przepadasz za natłuszczającymi balsamami do ust, wybierz kosmetyk o lekkiej formule, które zapewni i odpowiednią ochronę ust, i pełen komfort stosowania. Regenerująca maska do ust. Od czasu do czasu warto rozpieścić skórę i nałożyć regenerującą maskę do ust, która w kilkanaście minut przeprowadza rewolucję w wyglądzie i kondycji spierzchniętych ust. Zapewnia głębokie odżywienie suchej skóry, koi podrażnienia oraz likwiduje uczucie dyskomfortu i ściągnięcia naskórka. W okresie jesienno-zimowym warto stosować ją przynajmniej kilka razy w tygodniu.

Produkty SOS. Bolesne spierzchnięcie skóry warg może przytrafić się nie tylko zimą. W cieplejsze dni, w klimatyzowanym biurze, pociągu czy samolocie usta również narażone są na nieprzyjemne dolegliwości, dlatego warto mieć przy sobie kosmetyki typu SOS. Przydatne będą zwłaszcza balsamy i masła do ust zawierające np. witaminę E, panthenol oraz kompleks lipidów. Warto też schować w łazience zapasową tubkę maści z witaminą A. To dostępny za grosze, najlepszy kompres dla popękanej i podrażnionej skóry. Przyda się także na zajady. Sięgasz po ochronny sztyft do ust jedynie w zimowe dni? To błąd. Jeżeli chcesz cieszyć z perfekcyjnym makijażu ust, nie ma innego sposobu. Po prostu musisz dbać o usta przez cały rok.


#reklama


| ZDROWIE i URODA |

#reklama

Schudła 30 kg i nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa! Co skłoniło Panią do podjęcia kuracji w naszym centrum dietetycznym? - Zawsze chciałam być szczuplejsza, ale nigdy „nie było czasu”, zawsze było coś ważniejszego. Pewnego dnia jednak postanowiłam umówić się na wizytę z dietetykiem. Pierwsza konsultacja była bezpłatna więc pomyślałam - a co mi tam, pójdę, posłucham i wrócę do domu. Gdy wyszłam z gabinetu i przeanalizowałam wszystko co pani dietetyk mi przekazała zrozumiałam, że wszystko i wszyscy są ważni, ale ja i moje zdrowie (które zaczynało odmawiać posłuszeństwa) są na pierwszym miejscu. Doszłam do wniosku, że czas wziąć się w garść i iść naprzód. Jak się Pani czuje po kuracji, czy coś w Pani życiu się zmieniło?- Cała kuracja zmieniła mnie. Jestem bardziej pewna siebie. W końcu mogę ładnie się ubrać, w to co rzeczywiście mi się podoba, a nie w to co znajdę w sklepie w większym rozmiarze. Czuję się zdrowszą i weselszą osobą. Zmienione zostały dawki leków, które codziennie muszę przyjmować. Cieszę się, że dziś nareszcie mogę powiedzieć, że czuję się dobrze w swoim ciele, a to wszystko zawdzięczam sobie i wizytom u pani Eli.

trum Dietetyczne Projekt Zdrowie w Szczecinie. Pani dietetyk Elżbieta Kuczyńska jest kompetentną, ciepłą i uśmiechniętą osobą, która zawszę Cię wysłucha i jak się zdecydujesz na współpracę z nią, nigdy Cię nie zawiedzie. Będzie Cię wspierać na każdym etapie kuracji.

Czy uważa Pani, że warto skorzystać z usług naszego centrum dietetycznego? - Zawsze każdemu będę polecała Cen-

ZAPRASZAMY AQUA aerobik, nauka pływania AQUA - AEROBIC (aerobic w wodzie) Basen ze sztuczną falą i masażami Sauna i Kabina INFRA - RED z pokojem wypoczynku Latem słoneczny taras z leżakami Siłownia (trzy nowocześnie wyposażone sale) Sale do treningu personalnego crossfit

Ceny karnetów już od 89zł (OPEN) Indywidualne treningi / Suplementacja / Dietetyka / Gabinety masażu / Fizjoterapia i rehabilitacja

tel. 091 45 01 554 ul. Monte Casino 24, SZCZECIN

www.fitnessclub.com.pl

Już dziś umów się na bezpłatną konsultację! Polskie Centrum Dietetyczne Projekt Zdrowie ul. Aleja Piastów 15, Szczecin | tel. 720 851 299 mail: szczecin.alejapiastow@projektzdrowie.info


#reklama

Wyjątkowy i zmysłowy - taki jest każdy udany prezent dla niej A czy można prosić o coś bardziej kobiecego i seksownego, niż półprzezroczyste koronki? Te najoryginalniejsze znajdziecie w ofercie Sex Shopu 914 w centrum Szczecina. Aby uwieść, a nie zniechęcić wybierając prezent należy wziąć pod uwagę po pierwsze, charakter partnerki, by czuła się swobodnie w nowym komplecie. Po drugie, rozmiar, żeby czuła się wygodnie. A z tym w Sex Shopie 914 nie ma najmniejszego problemu. Rozmiarówka dostępnych modeli bielizny jest tzw. rozmiarówką dopasowującą się. W przypadku bodystocking rozmiar jest uniwersalny, ponieważ materiał podobnie jak ten znany nam z pończoch współgra z ciałem. Przy wyborze liczy się również jakość. Warto wybierać zaufane marki i wiodących producentów. Na pewno są nimi Livia Corsetti oraz Obsessive. Projekty tych firm odznaczają się wysoką jakością materiału oraz dokładnym wykończeniem. Odwiedzając Sex Shop 914 w oko wpadną już same opakowania produktów tych marek. To wręcz gotowy prezent! A jeśli przy wyborze zabraknie pewności siebie, można zdać się na bon podarunkowy o dowolnej kwocie i wrócić do salonu razem z partnerką.

| ZDROWIE i URODA |


#reklama


Prawdziwa amerykańska pizza na cienkim cieście! Szczecin, Monte Cassino 2/2 | tel. 577 017 590 Zapraszamy: pon-czw: 11:00-22:00 | pt: 11:00-23:00 | sob: 12:00 - 23:00 | nd: 12:00 - 22:00


| KRONIKA TOWARZYSKA |

Kobieca twarz Pomorza Zachodniego

To była prawdziwa kulminacja kobiecej siły i energii. Aż 40 niezwykłych kobiet z Pomorza Zachodniego, 4 prelegentki i ogłoszenie wyników konkursu Kobieca twarz Pomorza Zachodniego. Radość, śmiech, a nawet łzy wzruszenia - emocjom podczas pierwszego szczecińskiego Forum Kobiet w przyjaznym Hotelu Atrium w Szczecinie nie było końca.

tegorii: Córka, Matka, Kobieta Dojrzała oraz Seniorka. W każdej kategorii mogła wygrać tylko jedna pani. Nic więc dziwnego, że wchodząc do sali spotkań, niektórym paniom trudno było ukryć drżenie rąk. Wyniki konkursu zostały ogłoszone po uroczystym obiedzie przygotowanym przez restaurację Hotelu Atrium.

40 finalistek plebiscytu Kobieca twarz Pomorza Zachodniego spędziło razem cały dzień, by wspólnie inspirować się i odkrywać swoje nowe strony.

Zwyciężczynie: W kategorii Córka zwyciężyła: Marta Owczarek; Matka: Aleksandra Drozdowska; Kobieta Dojrzała: Marta Łobodzińska; Seniorka: Krystyna Sawicka-Jastrzębska.

Przed uczestniczkami stało jedno bardzo ważne zadanie: prezentacja przed jury plebiscytu Kobieca twarz Pomorza Zachodniego. Panie były zapraszane na indywidualne rozmowy według ka-

Panie zostały nagrodzone cennymi nagrodami. Prócz tego będą reprezentowały Pomorze Zachodnie podczas ogólnopolskiego finału konkursu. (am)

66


foto: Andrzej Szkocki

| KRONIKA TOWARZYSKA |

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10/2020

67


Pierwsze urodziny Sugarfree We wrześniu swoje pierwsze urodziny na szczecińskim rynku świętował butik marki Sugarfree oraz Cardiobunny. Choć obchody były skromne, to nie zabrakło tortu, świeczek, słodyczy i wyjątkowych gości.Marki odzieżowe Sugarfree i Cardiobunny to popularne polskie brandy kierowane do kobiet. Pierwsza z nich to przede wszystkim oryginalne sukienki, druga wygodne ubrania sportowe. Rocznica działalności firm w Szczecinie upłynęła w butiku w przyjemnej, urodzinowej atmosferze. Sklep odwiedziły stałe klientki. Pojawiły się również zupełnie nowe osoby. Każdy mógł liczyć na poczęstunek, rabaty i vouchery podarunkowe. (am)

68

Fot: Sebastian Wołosz

| KRONIKA TOWARZYSKA |


| KRONIKA TOWARZYSKA |

Rozpoczęcie sezonu w Filharmonii

Fot: Sebastian Wołosz

W maseczkach i przyłbicach, ale co najważniejsze w wyśmienitych nastrojach melomani weszli w nowy muzyczny sezon szczecińskiej filharmonii. W wydarzeniu uczestniczyły znamienite osobowości Szczecina w tym Piotr Krzystek, Prezydent Szczecina z małżonką. Każdego z gości witała Dorota Serwa, dyrektora Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie. (am)

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10/2020

69


„Podróże od A do Z” Łyczywków w książce i na fotografiach

70

Fot: Sebastian Wołosz

| KRONIKA TOWARZYSKA |


| KRONIKA TOWARZYSKA |

Ponad 100 osób uczestniczyło w promocji książki Włodzimierza Łyczywka i zdjęć jego żony Weroniki Łyczywek. - Ale wszystko odbywało się zgodnie z reżimem sanitarnym – zaznacza Weronika Łyczywek. Mecenas Włodzimierz Łyczywek pierwszy raz na promocję swojej książki „Podróże od A do Z” zaprosił gości na kwiecień. Spotkanie musiał przesunąć ze względu na pandemie koronawirusa. - Tym razem się udało – mówi jego małżonka. – Mąż podpisał ponad 100 książek, a uczestnicy spotkania podziwiali moje zdjęcia z podróży. Fotografie Weroniki Łyczywek w Izbie Adwokackiej w Szczecinie będą wisiały jeszcze pół roku. Można je oglądać po wcześniejszym umówieniu się w adwokaturze. Część z nich już w tej chwili została zarezerwowana. - Znaleźli się chętni aby je kupić – mówi z dumą fotografka. – te które zostaną, chcemy przekazać na imprezy charytatywne. (bs)

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10/2020

71


foto: Fotorko

Kolejny wielki sukces Agnieszki Szeremety i pierwszy taki Beauty Camp w regionie Trzy intensywne dni dla ciała i ducha pod okiem specjalistek w otoczeniu niezwykłej przestrzeni Pałacu Manowce pod Szczecinem. Za nami pierwszy w regionie Szeremeta Beauty Camp. Enklawa harmonii - takie wrażenie udało się wywrzeć Agnieszce Szeremecie, organizatorce wydarzenia na uczestniczkach i gościach Campu. Prawie dwadzieścia pań z Pomorza Zachodniego i innych regionów Polski pojawiło się pod koniec września na weekend Pałacu Manowce, by wziąć udział w szeregu warsztatów przygotowanych specjalnie dla nich. Celem Campu było zwolnienie tempa codzienności i znalezienie odpowiedniego balansu w życiu. Uczestniczki wzięły udział w serii warsztatów i wykładów dedykowanych holistycznemu podejściu do zdrowia i urody. W planach znalazły się m.in.: Treningi BODYART®, opisywane jako koncept treningowy, postrzegający człowieka jako integralną całość “CUD” - ciało, umysł i dusze. Odbyły się również warsztaty profesjonalnego makijażu z zawodową instruktorką oraz wykład o tym jak ważna jest świadoma pielęgnacja ciała i twarzy, zajęcia kulinarne, a także spotkanie z dyplomowaną doktor medycyny estetycznej, która

72

opowiedziła o alternatywnych zabiegach z możliwością konsultacji dla każdej uczestniczki Campu. Na panie czekały też warsztaty z… chodzenia na szpilkach. - Poprowadziłam zajęcia z gracji i poruszania się na szpilkach - zdradziła nam Anna Tarnowska, prelegentka, modelka i wielokrotna Miss. - Wbrew pozorom nie jest to wcale taka prosta sprawa. Przygotowałam też kilka rad dotyczących zdrowego stylu życia. To był wspaniały czas. Gwoździem programu były jednak warsztaty z popularną prezenterką telewizyjną i mówczynią motywacyjną Marzeną Rogalską. - Przyznaję, że to pierwsze takie wydarzenie w Pałacu Manowce i z tego, co wiem pierwsze w całym regionie - mówi Joanna Sinkiewicz, menedżer Pałacu Manowce, która wspierała cały proces organizacyjny. - Uczestniczki miały do dyspozycji cały nasz obiekt. Myślę, że przestrzeń i atmosfera jaką oferujemy doskonale dopełniła założenia jakie postawiła przed sobą Agnieszka Szeremeta. I nie da się temu zaprzeczyć. Słynna wizażystka gwiazd ze Szczecina po raz kolejny osiągnęła olbrzymi sukces i zorganizowała wydarzenie, o którym jeszcze długo będzie się mówić. (am)


| KRONIKA TOWARZYSKA |

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10/2020

73



#reklama


#reklama


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.