MM Trendy #03 (60)

Page 1

MARZEC 2018 NUMER 03 (60) / WYDANIE BEZPŁATNE

Malarze na tropie Vincenta

Szczecińscy artyści brali udział w powstaniu niesamowitej animacji Edytorial Zatrzymać inspirację

Leszek Mellibruda Skąd się bierze lęk nasz powszedni

Ilustracje

Rzeczywistość bez pudru



#03

#spis treści marzec 2018

32

Rozmowa

Rzeczywistość bez pudru

#06 Newsroom

Design, moda, wydarzenia

#22 Felietony

Paweł Krzych: jest w czym wybierać Paweł Flak: Starka – dawniej i dziś

#26 Temat z okładki

Szczecinianie namalowali Vincenta

#33 Rozmowa miesiąca Dorota Wojciechowska-Danek: O ilustracji

#42 Kultura

#62 Zdrowie

#52 Historia

#68 Zdrowie

#56 Kuchnia

#78 Trendy towarzyskie

Kino, muzyka i wydarzenia w marcu

Wspomnienie muzycznego Szczecina

Beata Pawlikowska

Bakterie i wirusy atakują oko Kiedy kurz kręci w nosie

Skąd się bierze lęk nasz powszedni

Kto, z kim, kiedy i dlaczego

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2018

3


| OD REDAKTORA |

#okładka: NA ZDJĘCIU VINCENT VAN GOGH FOTO MATERIAŁY PROMOCYJNE DYSTRYBUTORA FILMU „TWÓJ VINCENT”

#03

#redakcja Wydaje się, że popularność sztuk wizualnych w Szczecinie przyrasta nadzwyczaj szybko. Swój udział mają w tym tutejsze uczelnie, szlifujące talenty co bardziej zdeterminowanych studentów, galerie, których w minionym roku powstało dość sporo, no i wszechobecna kultura obrazkowa, skutecznie eliminująca słowo z języka komunikacji. Poszliśmy tym tropem i aktualne wydanie magazynu wypełnione jest po brzegi wizualiami. Zaczynamy od wysokiego Ce, bo od filmu, który (w momencie, kiedy to piszę) ociera się o nagrodę Oscara. Nowatorsko zanimowany „Twój Vincent” zachwyca publiczność na całym świecie, a Szczecin ma swój udział w jego produkcji. Trójka malarzy związanych z miastem namalowała poszczególne sceny do „Vincenta”, o czym szczegółowo opowiadają Małgorzacie Klimczak. O obrazach, a w zasadzie o tym, jak niewiele o nich wiemy i dlaczego tak się dzieje, mówi nam Dorota Wojciechowska-Danek, graficzka i ilustrator. Jeszcze na chwilę, by zatrzymać inspirację, weszliśmy do wnętrz Akademii Sztuki, gdzie powstał piękny edytorial Natalii Sobotki. A na sam koniec polecamy wystawę zdjęć Tomasza Lazara, którą właśnie oglądać można w Trafo. Żeby nie było tylko o obrazkach, wspominamy również koleje losu szczecińskiej muzyki. To kawał barwnej historii od lat 50. XX wieku. Równie kolorowe jak muzyka potrafi być jedzenie opisywane przez Beatę Pawlikowską, która z niejednego pieca już chleb jadła. A to jeszcze nie koniec ciekawych materiałów. Robimy dla Was coraz lepszy magazyn, dziękujemy za słowa wsparcia.

Jarosław Jaz / Redaktor naczelny

4

Nowy Rynek 3, 71-875 Szczecin tel. 91 48 13 341; fax 91 48 13 342 mmtrendy.szczecin@mediaregionalne.pl www.mmtrendy.szczecin.pl Redaktor naczelny: Jarosław Jaz Product manager: Karolina Naworska Producent: Agata Maksymiuk Promocja i marketing: Agnieszka Stach Redakcja: Celina Wojda, Bogna Skarul, Małgorzata Klimczak, Tomasz Kuczyński, Anna Folkman Dział foto: Sebastian Wołosz, Andrzej Szkocki Skład magazynu: MOTIF studio Dystrybucja: Piotr Grudziecki Druk: COMgraph Sp. z o.o. Prezes oddziału: Piotr Grabowski Reklama: tel. 697 770 172, karolina.naworska@polskapress.pl Wydawnictwo: Polska Press Grupa sp. z o.o. ul. Domaniewska 45, 02-672 Warszawa Prezes: Dorota Stanek

Dołącz do nas na www.facebook.com/ MagazynMMTrendy oraz Instagram.com/mm.trendy



s.06-19 newsroom


| NEWSROOM |

#5 typów do Oskara, które nas przekonują by Jarosław Jaz

Mistrzowskie makijaże

Gala oskarowa. Wielka impreza w Dolby Theatre

tuż przed nami (lub po – zależy, kiedy to czytacie), więc emocje związane z wyborem najlepszych filmów i aktorów rosną (lub właśnie opadły). Część nominowanych obrazów udało nam się obejrzeć przed galą i mamy swoje oskarowe typy. Czy się sprawdzą?

Trzy billboardy za Ebbing. W tym filmie

przypasowało nam wszystko. Mocna historia, świetna obsada (szczególnie Francis McDormand oraz Sam Rockwell) oraz komediowe elementy, zgrabnie rozładowujące ponure wydarzenia rozgrywające się na ekranie. Ktoś może odebrać główną nagrodę tak dobrej opowieści?

Frances McDormand. Zagrać taką twardzielkę, której nie daje się złamać choć życie zgotowało jej najgorszy z możliwych scenariuszy, mogła tylko Frances McDormand, która wcześniej równie doskonale poradziła sobie z rolą w „Fargo”. Owszem, Meryl Streep także jest przekonująca w „Czwartej władzy”, ale to Mildred z Ebbing w Missouri zapamiętamy na długo.

Wizażystka Iwana Rząd postanowiła podjąć wyzwanie i wziąć udział w Mistrzostwach Makijażu Kreatywnego, organizowanych przy okazji Targów Beauty Trends w Szczecinie. Pierwsze próbne make-upy były inspiracją do powstania oryginalnej sesji zdjęciowej. Co prawda, nietypowe wizaże prędzej zobaczymy na wybiegu mody niż ulicy, jednak warto podglądać kolory i odcienie jakich używają styliści – to zawsze zwiastun nadchodzących trendów. (am) ZDJĘCIA Arkadiusz Rząd - instagram.com/pajgor MUA Iwona Rząd - instagram.com/ivonared MODELKA Anna Treder - instagram.com/annatrede

Najlepszy aktor. Spośród filmów, z których nominowano aktorów do głównej roli męskiej widziałem tylko „Uciekaj!”. Bardzo dobry horror nowej generacji, ale nigdy nie pomyślałbym o nim w kontekście nagród Akademii Filmowej. Chyba szacowna instytucja nie chciała być znów posądzana o rasizm, bo wśród nominacji znalazło się dwóch czarnoskórych aktorów. Twój Vincent. Nominowany w kategorii

„Najlepszy długometrażowy film animowany”. Konkuruje m.in. z „Dzieciak rządzi”, ale też (podobno świetną) animacją „The Breadwinner”. Gdyby Vincent wygrał, nasza okładka okazałaby się wówczas złotym strzałem w real time marketingu, ale jeśli przegra z równie dobrą konkurencją, także będziemy się cieszyć.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2018

7


Foto: Sebastian Wołosz

Foto: Andrzej Szkocki

| NEWSROOM |

Rocznica w Escadzie Przy bogato zastawionym stole i lampce wytrawnego alkoholu, Ewa Bieganowska, szefowa Escady Sport i jej klientki obchodziły 13-lecie obecności marki w Szczecinie. Z tej okazji specjalnie z Nowego Jorku przyjechała modelka, szczecinianka Milena Majewska, która nie tylko prezentowała najnowszą kolekcję Escady na wiosnę-lato 2018, ale także dobierała odpowiednie stylizacje dla klientek. Spotkanie z modą jaka ma obowiązywać wiosną i latem, przeciągnęła się do późnych godzin wieczornych. Szefowa była zadowolona. - Cieszę się, że nowa kolekcja podobała się szczeciniankom – mówi Ewa Bieganowska. - Najbardziej przypadł do gusty czarny kombinezon z atłasowymi pasami oraz mini torebki w słonecznych kolorach. Już niedługo będzie można nasze klientki w ubraniach Escady zobaczyć na ulicach Szczecina. (bs)

8

W Kaskadzie podładujesz auto Trzy stanowiska dokujące dla aut elektrycznych i hybryd zostały otwarte na parkingu Galerii Kaskada. Z ładowarek można korzystać bezpłatnie. To pierwsze tego typu miejsce w mieście. Stacja znajduje się na poziomie P1 parkingu Centrum, zaraz przy wjeździe - w strefie P1A. Zainstalowane w niej urządzenia umożliwiają ładowanie wszystkich typów samochodów elektrycznych i hybrydowych typu plug-in. Szybkie naładowanie pojazdów dowolnej marki o napędzie elektrycznym lub hybrydowym dostępne jest bezpłatnie. Stacja jest wspólną inicjatywą Galerii Kaskada i szczecińskiego dealera BMW Bońkowscy. Podczas otwarcia strefy, jej możliwości zostały zaprezentowane na w pełni elektrycznym modelu auta BMW i3 oraz hybrydzie BMW. (am)



| NEWSROOM |

Trzy kobiety i prawie trzy miesiące zmagań w walce o nową siebie. Już 10 marca rozpocznie się trzecia edycja szczecińskiego Projektu Zmiana. Głównym celem programu jest wewnętrznie i zewnętrzne wzmocnienie uczestniczek. Panie przejdą szereg szkoleń motywacyjnych oraz serię zabiegów pielęgnacyjnych. Rozpoczną zajęcia na siłowni z trenerem personalnym. Podejmą konsultacje z dietetykiem i coachem. Nie obędzie się bez zajęć z akceptacji siebie i samorozwoju wewnętrznego ja. W tym roku Projekt dzieli się na trzy kategorie: aktywna mama, pracująca kobieta i pełna wigoru 50+. Z każdej kategorii komisja konkursowa wyłoniła jedną kobietę. Uczestniczki programu jeszcze przed oficjalną inauguracją spędzą weekend integracyjny w nadmorskim kurorcie. Projekt rusza 10. marca i potrwa do 26 maja. To właśnie wtedy poznamy zwycięzczynię akcji. Nagrodą dla niej jest wybrany zabieg z zakresu chirurgii plastycznej. Szczegóły na: www.projektzmiana.info. (am)

„Ptaki i ptaszyska” na ulicach Do końca marca w Szczecinie pojawi się 26 rzeźb ptaków, które są efektem projektu „Ptaki i ptaszyska”, wymyślonego przez artystę Stanisława Motykę i zrealizowanego z mieszkańcami miasta. Wybrane formy gipsowe (26 sztuk) zostały odlane z brązu i trafią na szczecińskie podwórka. Pojawią się w podwórzach kwartałów zabudowy przy ul. Wielkopolskiej, Mazurskiej, Monte Cassino, alei Papieża Jana Pawła II (kwartał nr 11) oraz Księcia Bogusława, Władysława Łokietka, Władysława Jagiełły, Błogosławionej Królowej Jadwigi (kwartał nr 52). (mk)

10

Metallica w wersji folk Sukces folkowej wersji hitu Depeche Mode zaowocował zawiązaniem się nowego ludowego zespołu w Szczecinie i płytą z kolejnymi coverami. Zaledwie kilka miesięcy temu świat obiegło amatorskie nagranie, na którym członkowie Zespołu Pieśni i Tańca Szczecinianie coverują kultowy utwór Depeche Mode „Enjoy The Silence”, a już zawiązała się formacja tworząca kolejne folkowe covery. Inicjatorkami projektu są cztery dziewczyny, które postanowiły oderwać się od ZPiT i pójść własną drogą. Zespół został nazwany Tulia, od imienia pomysłodawczyni coveru Depeche Mode. Styl formacji to połącznie klasycznych białych głosów, charakterystycznych dla polskiej muzyki ludowej i nowoczesnych nut, nawiązujących do albumów takich artystów, jak Nick Cave, David Sylvian, Bon Iver czy Jan Garbarek. Całość uzupełniają tradycyjne instrumenty jak: suka biłgorajska, lira korbowa czy piszczałka wielkanocna. Płyta zespołu ma się ukazać w ciągu najbliższych tygodni. Usłyszymy na niej nowe wersje utworów takich artystów jak: Metallica, Kate Bush, Leonard Cohen, REM czy Coldplay. Do sieci trafił już pierwszy teledysk Tuli. (am)

Foto: Archiwum

Projekt zmiana rusza kolejna odsłona



Surowe wnętrza, odcienie szarości i minimalizm - Dastin Kouhan odcina się od nadchodzącej fali kiczu lat 90. i kreuje własne spojrzenie na nadchodzący sezon. Sesja Everything is gray to przede wszystkim za duże, rozciągnięte swetry i podarta odzież, które stanowią nową odsłonę miejskiej elegancji. Marynarki z obdartymi rękawami, akrylowe błyszczące szorty, odsłonięte części ciała prowokują i dodają zadziorności całemu lookowi. Czy właśnie tak będzie wyglądała ulica tej wiosny? Przekonamy się. (am) FOTO DASTIN KOUHAN | MODEL DANIEL RASILEWSKI / AS MANAGEMENT CRACOW STYLIST NATALIA PENAR | STUDIO MLEKO

12


| NEWSROOM |

Everything is gray MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2018

13


Źródło: www.graphicsfuel.com

| NEWSROOM |

ZDOBĄDŹ MARKĘ „ZROBIONE W SZCZECINIE” Tworzenie przyjaznego klimatu do prowadzenia biznesu, budowanie pozytywnych relacji, lokalnego patriotyzmu oraz wspieranie innowacyjnych działań kreujących współpracę, rzutuje na to jak nasze miasto jest postrzegane na arenie krajowej czy międzynarodowej. Dlatego też chcąc docenić lokalnych przedsiębiorców oraz ich wkład w promowanie naszego miasta, zapraszamy do udziału w nowej inicjatywie – „Zrobione w Szczecinie”. Czym jest „Zrobione w Szczecinie”? Marka „Zrobione w Szczecinie” przyznawana będzie oryginalnym szczecińskim produktom lub usługom, które wyróżniają się na rynku wysoką jakością oraz, co istotne,

14

mają wpływ na kreowanie pozytywnego wizerunku Miasta. Poprzez markę chcemy pokazać, że w Szczecinie można tworzyć ciekawe i inspirujące rzeczy, którymi warto się chwalić. Przedsiębiorcy, którym zostanie przyznana marka, zyskają możliwość udziału w programach promocji gospodarczej prowadzonych przez Miasto Szczecin oraz będą mogli zamieścić logotyp marki na swoich produktach oraz w materiałach promocyjno-informacyjnych. Nabór wniosków trwa! Nabór wniosków o przyznanie marki „Zrobione w Szczecinie” trwa do 31 marca br. Warunkiem ubiegania się o przyznanie marki jest wytwarzanie produktów bądź świadczenie usług w Szczecinie od co najmniej 12 miesięcy. Wnioski są dostępne na stronie www.szczecin.pl. Wypełniony druk należy złożyć w zamkniętej kopercie z dopiskiem „Zrobione w Szczecinie” w Biurze Strategii Urzędu Miasta Szczecin Plac Armii Krajowej 1, 70-456 Szczecin (wejście od ul. Odrowąża 1, IV piętro, pok.411b). Przedsiębiorco nie czekaj, złóż wniosek już dzisiaj!



| NEWSROOM |

Jako pierwszy wystąpi Omar Hakim, jeden z najwybitniejszych perkusistów ostatnich 40 lat. Napisać, że to jeden z najbardziej zapracowanych muzyków ostatnich lat to mało – Omar dosłownie podbił muzyczny świat – od legendarnego zespołu Weather Report przez współpracę z prawdziwymi ikonami: Miles Davis, Michael Jackson, Madonna, David Bowie. Artysta uczestniczył w nagraniu kilkuset płyt i odbył niezliczoną liczbę tras koncertowych.

16


Szczecin Music Fest 2018 – zestaw gwiazd Kolejną artystką jest Dee Dee Bridgewater. Najsłynniejsza jazzowa wokalistka naszych czasów zaśpiewa po raz pierwszy w Szczecinie. Występuje na największych festiwalach jazzowych, na swoim koncie ma trzy nagrody Grammy (nominowana była 9 razy), kilkanaście autorskich płyt, tysiące koncertów i nagrania z jazzową elitą. W Szczecinie Dee Dee wystąpi z siedmioosobowym zespołem, z którym nagrała swoją ostatnią płytę „Memphis... Yes, I’m Ready” (2017). Hypnotic Brass Ensemble to najbardziej roztańczony kolektyw rodzinny grający na instrumentach dętych! Są braćmi, synami trębacza Phila Cohrana, współpracownika legendarnej Sun Ra Arkestra. Uwielbiają koncerty klubowe, ale potrafią rozgrzać też publiczność wielkich imprez – grali na głównych scenach największych plenerowych festiwali, m.in. Glastonbury i Roskilde dla 100-tysięcznej publiczności. Dominic Miller jest uznanym gitarzystą popowym, klasycznym i jazzowym, znanym z długiej współpracy ze Stingiem. Najnowszy autorski album Dominika nosi tytuł „Silent Light” i został wydany przez słynną wytwórnię ECM, która sama w sobie jest symbolem najwyższej jakości. Na szczecińskim koncercie usłyszymy utwory z tej właśnie płyty, nie zabraknie też zapewne kilku utworów z repertuaru Stinga. I w końcu Chick Corea, wybitny pianista i kompozytor. Żywa legenda jazzu, najwybitniejszy pianista jazzowy naszych czasów (obok Keitha Jarretta i Herbie Hancocka). Był jednym z liderów rewolucji fusion, która skierowała jazz w stronę nowoczesności i otworzyła go na elektryczne brzmienia. W Szczecinie artysta wystąpi po raz drugi. Na finał Gentleman - bez wątpienia najbardziej popularny i ceniony wykonawca reggae w Europie. Jego kariera trwa już ponad 20 lat, a wielką popularność zawdzięcza zarówno płytom jak i fantastycznym koncertom. Ostatni album artysty nosi tytuł „The Selection” i zawiera największe przeboje z ostatnich 20 lat i ośmiu płyt, które w większości osiągnęły status platyny.

Program: Omar Hakim – Rachel Z: OZ Experience 11 kwietnia, Filharmonia Dee Dee Bridgewater - 23 kwietnia, Filharmonia Hypnotic Brass Ensemble - 11 maja, Klub K4 Dominic Miller Band - 29 maja, Filharmonia Chick Corea Akoustic Band - 1 lipca, Filharmonia Gentleman - 12 lipca, Zamek

Wegańskie wypieki Bezglutenowe Bezcukrowe W Zdrowych Wypiekach używamy tylko naturalnych składników najwyższej jakości, pieczemy wyłącznie na oleju kokosowym nierafinowanym. Królują u nas owoce i warzywa, mąki tylko naturalne bezglutenowe. Nie stosujemy tłuszczy trans, półproduktów, chemicznych dodatków, sztucznych barwników i aromatów ani produktów odzwierzęcych. Sami podprażamy i mielimy składniki. Wypiekamy również bezglutenowy chleb z kiełkującej gryki. A to wszystko w połączeniu z dobrym smakiem i energią:)

ul. Modra 63 | Szczecin - Bezrzecze zdrowewypieki.szczecin.pl


| NEWSROOM | #uroda

Prawdziwa perła wśród salonów urody Profesjonalny gabinet kosmetologiczny to taki, który poziomem dorównuje, a nawet przewyższa gabinety medyczne. Na szczecińskim rynku właśnie pojawiła się nowa akademia piękna, której zabiegi jak w żadnym innym salonie urody w Szczecinie, zasługują na miano najwyższej jakości.

estetycznej. Wśród topowych zabiegów gabinetu należy wymienić HIFU (ang. High Intensity Focused Ultrasound). Jest to skupiona wiązka fal dźwiękowych o dużym zasięgu stosowana w zabiegach medycyny estetycznej do liftingu i ujędrniania skóry. Kolejny zabieg to karboksyterapia, polegająca na ostrzykiwaniu skóry dwutlenkiem węgla. Kosmetolog przy pomocy naturalnie występującego gazu usuwa cienie pod oczami, cellulit czy rozstępy. Popularnym zabiegiem jest również usuwanie tatuaży i makijaży permanentnych przy pomocy Lasera Q Switch. Urządzenie polega na rozbijaniu cząsteczek barwnika, które stopniowo jaśnieją i są usuwane z organizmu.

Perla Blanca podwoje otworzyła przy alei Piastów w centrum miasta. Elegancki gabinet został całkowicie odcięty od miejskiego zgiełku. Nowoczesne pomieszczenia budują intymną, odprężającą atmosferę. W powietrzu unosi się przyjemny zapach, a spokojna muzyka koi zmysły. Gabinet prowadzi Joanna Wojdan, specjalistka mikro-pigmentacji medycznej i kosmetyczka z ponad 20-letnim doświadczeniem. Jej zespół tworzą kosmetolodzy z drugim stopniem specjalizacji. Zabiegi są przeprowadzane na ekskluzywnych kosmetykach takich marek, jak: Klapp Cosmetics czy Thalgo. Oferta jest skierowana zarówno do osób młodych, jak i dojrzałych kobiet oraz mężczyzn. Kosmetolodzy pracują na wysokiej klasy urządzeniach specjalistycznych, takich jakich używa się w klinikach medycyny

18

Specjaliści gabinetu Perla Blanca skupiają się nie tylko na delikatnych bezinwazyjnych zabiegach upiększających, ale też na najnowszej technologii, przebadanych medycznie sprzętach. Jak mówi właścicielka salonu Joanna Wojdan – nasi specjaliści doskonale znają skórę i metody jej leczenia. Przed zdobyciem tytułu odbyli szereg praktyk dermatologicznych i asystowali przy operacjach plastycznych. Wiedzą i umiejętnościami dorównują lekarzom, którzy proponują te sama zabiegi w swoich gabinetach. Niestety, w ostatnich latach pogoń za pieniędzmi sprawiła, że wielu dyplomowanych lekarzy, zamiast leczyć i ratować ludzkie życie, przekształca swoją działalność pod kątem zabiegów estetycznych. Jedną z konsekwencji są zawyżone ceny zabiegów. Trzeba przyznać, że kosmetolog to dość młody zawód, jednak bardzo wartościowy. W Perla Blanca można się o tym przekonać. Perla Blanca | Al. Piastów 51 | Szczecin | tel. +48 888 601 900 | 91 829 66 66



| NEWSROOM |

Początek marca w pięknym stylu Już 9 marca, za sprawą pierwszej edycji targów „Beauty Trends 2018”, Szczecin zmieni się w stolicę piękna i stylu. Wydarzenie organizowane jest na terenie Międzynarodowych Targów Szczecińskich. Kierowane do klientów branżowych i indywidualnych. Już teraz cieszy się sporym zainteresowaniem. Początek marca to bowiem świetny moment na to, żeby poznać najnowsze trendy ze świata beauty, które zawładną sezonem wiosna/lato 2018 roku. Specjaliści z całej Polski - Impreza zgromadzi blisko 100 wystawców z całej Polski, którzy mając do dyspozycji 4500m2 powierzchni, będą mogli wprowadzić uczestników w magiczny świat kosmetyków, stylizacji i wszystkiego, co związane ze sferą urody - mówi Artur Krzemiński, PR Manager wydarzenia. Dodatkowym atutem jest wsparcie ponad 20 patronów medialnych trafiających do różnych grup odbiorców. Nie zabraknie produktów z serii limitowanych, które będą dostępne tylko i wyłącznie na targach, a także wielu promocji, rabatów i zniżek. Niespodzianką i nowością zarazem będzie z pewnością przygotowana specjalnie dla mężczyzn strefa, w której będą mogli poznać

20

i zagłębić się w świat męskich kosmetyków oraz skorzystać z wysokiej klasy usług fryzjerskich i barberingu. Organizatorzy dbają również, żeby impreza poza częścią wystawową, stała na bardzo wysokim poziomie merytorycznym. - Dla uczestników naszego wydarzenia przygotowujemy szereg szkoleń i warsztatów prowadzonych przez uznanych specjalistów - dodaje Artur Krzemiński. - Fryzjerzy, makijażyści, kosmetyczki oraz kosmetolodzy z całej Polski będą mogli jeszcze bardziej poszerzyć swoją wiedzę, a także podnieść dotychczasowe kwalifikacje i umiejętności. To idealna okazja, żeby porozmawiać z przedstawicielami konkretnych marek i zasięgnąć szeregu fachowych porad. Inspiration Night Podczas targów odbędzie się również pierwsza odsłona Inspiration Night. Na kilka godzin teren targów całkowicie zmieni swoją atmosferę. - Będzie to noc pełna inspirujących wykładów, spotkań ze znanymi autorytetami ze świata mody, biznesu oraz telewizji - dodaje Artur Krzemiński. - Już teraz możemy powiedzieć, że wśród prelegentów pojawią się Dorota Wellman i Łukasz Jakóbiak. Do tego wieczorowy klimat dopełni znakomita muzyka, pokazy mody oraz inne specjalnie przygotowane atrakcje. Konkurs Podczas wydarzenie miejsce będzie też miał finał XXIV Wojewódzkiego Konkursu Fryzjerskiego „Srebrny Lok”, który skupia najzdolniejszą młodzież, nauczycieli oraz pracodawców z całego województwa.



| FELIETON | #okiem blogera

#jest w czym wybierać! Oferta kulturalno-imprezowa Szczecina z roku na rok jest coraz ciekawsza. Przybywa cyklicznych wydarzeń, pojawiają się również nowe, dodatkowe przestrzenie, które wpisują się na stałe w imprezową mapę Szczecina. Dawno już na łamach MM Trendy nie robiłem żadnego przeglądu ciekawych wydarzeń z naszego miasta, czas więc na taki artykuł. Jeśli miałbym Cię zapytać o jedno, cykliczne, coroczne wydarzenie, które jest wizytówką Szczecina, to co byś wskazał? Myślę, że większości osób przyjdą na myśl imprezy plenerowe organizowane nad Odrą, czyli regaty The Tall Ships Races, a dokładnie finałowy etap, który po raz trzeci odbył się w naszym mieście w 2017 roku. Jest to impreza cykliczna, coroczna, ale na Morzu Bałtyckim odbywająca się co 4 lata. Następna szansa, by The Tall Ships Races powróciły do Szczecina, będzie w roku 2021. W tym roku, w czerwcu nasze miasto stanie się gospodarzem Światowych Dni Morza, najważniejszego święta morskiego Narodów Zjednoczonych. Oprócz tak lubianych plenerowych wydarzeń, możliwości zwiedzania jednostek pływających, pięknych widoków z Wałów Chrobrego poprzecinanych masztami i wielu imprez towarzyszących, Szczecin będzie miejscem, gdzie spotkają się eksperci branży morskiej z całego świata. Tematem przewodnim dyskusji będzie: „IMO 70: Nasze dziedzictwo – lepsza żegluga dla lepszej przyszłości”. Wały Chrobrego w sierpniu (10-11) będą również gościć Międzynarodowy Festiwal Sztucznych Ogni Pyromagic. Będzie to już 11. edycja. Jest to jedyne tej skali wydarzenie w naszym kraju. Do tej pory, w poprzednich odsłonach zaprezentowały się 24 firmy z 20 krajów. Zastanawia mnie trochę przyszłość tej imprezy, patrząc na to, że z roku na rok, kolejne miasta rezygnują z pokazów fajerwerków

22

przy witaniu Nowego Roku. W Szczecinie taka decyzja nie zapadła, ale kto wie, jak będzie w kolejnych latach. Jeśli Pyromagic miałby się skończyć, to na pewno jest spore pole manewru dot. innych, pokrewnych wydarzeń: popularne w wielu miastach Festiwale Światła, Iluminacji, a może konkurs pokazów laserowych i 3D mappingów (z sentymentem wspominam mappingi na gmachu Muzeum Narodowego w Szczecinie z 2011 roku). Jak zawsze podczas Pyromagic nie zabraknie imprez towarzyszących, a najbardziej spektakularną jest bez wątpienia Watershow, czyli akrobatyczne skoki do wody z Trasy Zamkowej oraz zawody Flyboard. Zatrzymajmy się jeszcze na chwilę przy nadwodnych terenach Szczecina. Duże nadzieje upatruję w Wyspie Grodzkiej. Poprzedni rok pokazał, że postawienie na format plażowy było strzałem w dziesiątkę. Oby tylko przed sezonem udało się wymienić ten piasek budowlany znajdujący się na wyspie na taki, który znamy znad morza. 22 lipca przy bulwarach odbędzie się kolejna edycja Triathlon Szczecin 2018, podczas której zawodnicy zmierzą się na trzech dystansach: 28,25 km, 56,50 km oraz 112,99 km. Bardzo widowiskowa impreza również dla kibiców. Łasztownia to także miejsce jednodniowego festiwalu muzycznego muzyki klubowej Wooded City. Warto tutaj wspomnieć, że dwie poprzednie edycje wydarzenia odbyły się we Wrocławiu. Inicjatywa powstała we współpracy muzyków z Catz’N’ Dogz oraz C&C Booking Feast Artists. Wystąpią: Answer Code Request, Canalia, Catz’N’Dogs, Mira, Ryan Elliot, The Dumplings. Oprócz samej muzyki elektronicznej na dwóch scenach stworzone zostaną specjalne strefy designu, mody, gastronomii oraz przestrzeń dla rodziców z dziećmi. Szczecinianie coraz bardziej przywykli

do wydarzeń organizowanych w centrum miasta na Alei Kwiatowej. Na ten moment zaplanowane są tam wydarzenia: Jarmark Wielkanocny (21 marca), Miasto Ogród (21 kwietnia), Piknik Skandynawski (12 maja), Wakacje na Alei (30 czerwca). Warto też obserwować przestrzenie koncertowe w Szczecinie. Oferty 5 Peronu, Netto Arena, kompleksu K4 zapowiadają się niezwykle interesująco. Sprawdź również repertuar Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza, która znacznie wychodzi poza kanon klasyki i pokazuje, że tego typu przestrzeń może być miejscem koncertów dla gatunków muzyki, których byśmy się nie spodziewali. Na szczególną uwagę zasługuje też festiwal Szczecin Music Fest, podczas którego wystąpią Omar Hakim - Rachel Z, Dee Dee Bridgewater, Hypnotic Brass Ensemble, Dominic Miller & Band, Chick Corea Acoustic Band oraz Gentleman.

Paweł Krzych autor najpopularniejszego szczecińskiego bloga www. szczecinblog.pl oraz strony na FB Uśmiechnij się - jesteś w Szczecinie. Lokalny patriota. Pasjonat Szczecina, nowych mediów oraz podróży.



| FELIETON | #kultura picia

#starka - dawniej i dziś Legenda głosi, że Starka to alkohol weselny, znany już od ponad 500 lat. Ówcześni gospodarze, upędzony na swym dworze bimber przelewali do dębowych beczek i zakopywali w ziemi z momentem narodzin syna. Potomek dorastał, a wraz z nim dojrzewała zakopana w beczce wódka. Gdy już rodzice wybrali mu żonę... wódka kończyła swoje dojrzewanie, aby uświetnić przyjęcie weselne. Ile wtedy mogła wynosić przeciętna długość dojrzewania Starki? Nie podejmuję się zgadnąć, ale na pewno wiele krócej niż wynosiłaby obecnie, gdyby czekała w ziemi aż statystyczny współczesny kawaler w końcu się zdecyduje. Słynna szczecińska gorzelnia, mieszcząca się przy ulicy Jagiellońskiej, podobnie jak miasto Szczecin przechodziła w przeszłości burzliwe transformacje. Produkcję Starki w Szczecinie, w ramach Krajowego PPS Polmos rozpoczęto w 1947 r., w budynkach dawnego niemieckiego browaru Victoria. Po 1991 r. samodzielna już spółka Polmos Szczecin niezbyt dobrze radziła sobie na konkurencyjnym rynku, wskutek czego w 2009 r. została postawiona w stan upadłości. W 2012 r. za 29 mln zł została sprzedana Gdyńskiej spółce Agora z kapitałem pochodzenia prawdopodobnie cypryjskiego. Obecna nazwa to Szczecińska Fabryka Wódek Starka, a od 2016 jej właścicielem jest polska spółka Polmosy S.A. Gdy blisko 10 lat temu wybraliśmy się wraz z innymi pasjonatami alkoholi starzonych z całej Polski na zwiedzanie szczecińskiego Polmosu, oprowadzał nas ówczesny kierownik produkcji. W pamięć zapadło mi zakłopotanie opiekuna wycieczki, który pod gradem pytań zadawanych przeze mnie z kolegą Tomkiem Milerem (milerpije.pl) – na tematy tak wydawałoby się kluczowe, jak np. udziału beczek po sherry lub „świeżych”, wielokrotności napełniania, dodatku innych składników do Starki, odpowiadał na przemian „To, o co pytacie, to chemia...”,

24

„ja oprowadzam grupę i ja decyduję, na które pytania odpowiem...”. Dobrze zapamiętałem też podziemne magazyny, w których przy trudnej do zniesienia wilgotności powietrza i dość niskiej temperaturze, ściany gęsto porastały pleśniowe dywany. Nowy właściciel wziął się za to ostro do roboty i niczym feniks odradzający się z popiołów wprowadził firmę we współczesne realia. Co widać po intensywnie prowadzonej kampanii marketingowej i po nowych opakowaniach inspirowanych butelkami butikowych koniaków (które osobiście uważam za bardzo udane). Policzył też, że warto obniżyć moc ze standardowych dla wcześniejszych Starek 50 proc., do obowiązującego obecnie na rynku podstawowego poziomu 40 proc. Dzięki czemu można zabutelkować i sprzedać większą ilość Starki. Niestety, tego typu redukcja alkoholu wpływa z reguły na jeszcze silniejszą późniejszą kastrację doznań sensorycznych. Pojawiła się też mnogość edycji Starki od 3-, 6-, 9-letnich (wcześniej min. 10 lat), przez edycje z liczbami: 18, 21, 25, 30 po 35. Celowo użyłem słowa liczby (zamiast lata), ponieważ na tych opakowania w żadnym miejscu nie napisano, że chodzi o wiek. Mniemam też, że takie przeoczenie nie może być dziełem przypadku... Być może odziedziczono po poprzednich właścicielach też spory bałagan w dokumentacji i nie ma pewności, ilu letnie składniki się kupażuje, a następnie butelkuje. Nie można więc w 100 proc. podpisać się na opakowaniu, że dana Starka ma min. 21 lat. Albo też wiekowe destylaty są tak mocno „przeżarte” przez beczkę (taki smak pamiętam z dawnej edycji 50-letniej), że warto je zmieszać z nieco młodszymi dla poprawienia pijalności. Ale to tylko teorie spiskowe. O ile byłoby łatwiej, gdyby jak każdy szanowany producent alkoholu, ten szczeciński dopisał za numerkami „LAT” czy też „YEARS OLD”...

Porównując w pamięci dawną edycję Starki 18YO z obecną NR18, zauważam wyraźnie lżejszy charakter. Dawnej była bardziej gęsta i oleista (prawdopodobnie m.in. za sprawą dodatków takich jak słodkie wino i liście owocowe), obecnie jest nieco świeższa i bardziej spirytusowa mimo 10 procent niższej mocy. Dalej da się wyczuć akcenty politury, karmelu, wanilii, za to dębina jest nieco mniej męcząca, a finisz krótszy i są to dwa zupełnie odmienne produkty. Gdybym musiał porównać jej smak z Single Malt Whisky, to Starka wydaje się zupełnie płaska i pozbawiona wielowarstwowości. Nawet w porównaniu z Whisky Single Grain, brak Starce jakiejkolwiek złożoności (choć ceny wyższych numerków Starki pretendują...). Niech zatem pozostanie tym czym jest, czyli wódką i znajdzie zastosowanie na weselach i innych godnych okazjach do napicia się wyjątkowej edycji dojrzewającej wódki ze szlachecką tradycją i niebanalną historią.

Paweł „Pawloff” Flak urodzony w pięknym mieście Szczecin, koneser Single Malt Whisky, moderator na forum BestOfWhisky.pl, miłośnik klasyki rocka oraz entuzjasta gitary elektrycznej



| TEMAT Z OKŁADKI |

Malarze na tropie Vincenta Animowana opowieść „Twój Vincent”, pokazująca ostatnie dni życia Vincenta van Gogha i jego zagadkową śmierć, zachwyciła cały świat i dostała nominację do Oscara. Możemy być dumni z trójki szczecinian, którzy pracowali przy tym filmie. AUTOR MAŁGORZATA KLIMCZAK / ILUSTRACJE MATERIAŁY DYSTRYBUTORA / MATERIAŁY ARTYSTÓW

„Twój Vincent” to 65 tysięcy ręcznie malowanych klatek przez ponad 120 malarzy z całego świata i 80 obrazów Vincenta van Gogha, które zainspirowały dzieło. Obraz Doroty Kobieli i Hugh Welchmana został nakręcony jak film aktorski z wykorzystaniem scenografii i green boxa. Dopiero podczas postprodukcji malarze przenosili obraz klatka po klatce na płótna, które później zostały animowane. Wszyscy malarze zostali wyłonieni w castingu. Między innymi trzy osoby, które mają szczecińskie korzenie.

Trójka ze Szczecina January Misiak przeczytał artykuł w Gazecie Wyborczej, że nagrodzone Oskarem studio filmowe BreakThru Films przenosi się z Łodzi do Gdyni. Poszedł pod wskazany adres i zapukał do drzwi. Jako jeden z czwórki pierwszych malarzy pracujących przy filmie nie przeszedł szkolenia. Wspólnie zrobili pierwszy zwiastun, w którym January animował czarno-białe sceny oraz rysunki z listów Vincenta. Jego szkoleniem była praca nad zwiastunem. Później, w oparciu o pierwsze doświadczenia, przygotowywali szkolenia kolejnym rekrutowanym malarzom. Z racji, że January od początku zajmował się czarno-białymi ujęciami, został wyznaczony przez reżysera na szefa czarno-białej sekcji filmu. - Szef studia, nasz producent Hugh Welchman powiedział gdy zaczynaliśmy, że będzie nam bez wątpienia trudno, bo nie mamy żadnych przykładów, jak należy zrobić to, co zamierzamy – mówi January Misiak. - Nikt przed nami tego nie zrobił. Przecieraliśmy więc ścieżki i do końca produkcji uczyliśmy się na własnych błędach. Jerzy Lisak ogłoszenie o naborze do pracy przy filmie dostał od przyjaciółki ze studiów. Warunkiem było wysłanie portfolio malarskiego, więc stwierdził: co mi szkodzi. Niedługo później został zaproszony do testu. Następnie trafił do pracy przy trailerze. Niestety, był wówczas zajęty czymś innym, ale po około

26

trzech latach temat powrócił w postaci szkolenia. I tak się zaczęło. - Do pracy przy tym filmie musiałem nauczyć się przede wszyst-

January Misiak Ukończył Liceum Plastyczne im. Constantina Brancusi w Szczecinie, a następnie Akademię Sztuk Pięknych w Poznaniu. Zajmuje się komiksem, rysunkiem satyrycznym, ilustracją prasową oraz malarstwem olejnym.

kim tego, że animacja malarska to organiczna całość, a nie tylko osobne obrazy. Musiałem nauczyć się swoistej dyscypliny. Pomijając staranność, także pewnego określonego tu warsztatu, czyli np. mieszania kolorów potrzebnych do animowania, co wymagało sporego wyczucia – mówi Jerzy Lisak. – Oczywiście, musiałem też - poza tajnikami animacji - zgłębić styl malarza, do którego miałem stylistycznie nawiązać i była to też trochę walka z własnymi przyzwyczajeniami. Mimo że van Gogh jest mi bliski, przestawienie się na jego swoisty i właściwy tylko jemu odbiór rzeczywistości było dla mnie sporym wyzwaniem. Cały czas zresztą podkreślam, że dopasowanie kadru filmowego do malarstwa van Gogha, niejako stylizowanie na nie tych kadrów, było ogromnym przedsięwzięciem Pomijam już fakt, że wielu obrazów van Gogh zwyczajnie nie namalował, trzeba było je wymyślić, inspirując się jego malarstwem. Na szkoleniu był zaledwie przedsmak bardzo wytężonej pracy, która nas czekała. Mieliśmy ćwiczenia z kopiowania obrazów, animowania mówiącej postaci, animowania pejzażu w deszczu i płynnej transformacji obrazu w obraz.


| TEMAT Z OKŁADKI |

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2018

27


| TEMAT Z OKŁADKI |

28


| TEMAT Z OKŁADKI |

Jerzy Lisak Ukończył Liceum Plastyczne im. Constantina Brancusi w Szczecinie i Akademię Sztuk Pięknych w Gdańsku w 2002 r. w pracowni prof. Mieczysława Olszewskiego. Interesuje go ogólnie pojęte malarstwo i jego artystyczne jak i rzemieślnicze oblicze, a zwłaszcza malarstwo dawne: renesansowe i barokowe.

Iga Oliwiak przygodę z filmem zaczęła przypadkowo. Natrafiła na trailer w internecie razem z zapisem, że szukają malarzy do pracy i (ku jej zaskoczeniu), że produkcja odbywa się w Polsce. Stwierdziła, że warto spróbować. Wysłała portfolio z pracami i niedługo po tym dostała odpowiedź z zaproszeniem na trzydniowe testy w studio w Gdańsku. Kolejnym etapem był dwutygodniowy trening. Dopiero po nim dowiedziała się czy zostanie przyjęta do pracy. - Test polegał na zanimowaniu krótkiej scenki z głównym bohaterem Armandem - mówi Iga Oliwiak. - Bardzo

ważne było dokładne odwzorowanie kolorów. Było to trudniejsze niżby mogło się wydawać, bo kolor musiał zgadzać się na monitorze już po zrobieniu zdjęcia, a to bardzo różniło się od tego, co widzieliśmy na płótnie. Ważna też była liczba klatek, jaką zdążyliśmy wykonać oraz ich spójny wygląd.

Tropem Vincenta „Twój Vincent” jest filmem animowanym. Na jedną sekundę składa się dwanaście klatek - dwanaście faz ruchu. Każda musiała zostać z najwyższym kunsztem namalowana, po czym starta i namalowana od nowa z uwzględnieniem minimalnego przesunięcia oddającego ruch. Praca wymagała nieustannego skupienia i wymyślania ciągle nowych sposobów na bardziej przekonywujące pokazanie ruchu, często nie tylko postaci, ale np. dymu, wody, drzew itp. Wrażenie ruchomych obrazów, tych zwłaszcza, gdzie sporo się dzieje w zakresie jednej klatki, jest naprawdę niesamowite. - Pracowałem przy tej produkcji przez pięć lat. Sam film ma-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2018

29


| TEMAT Z OKŁADKI |

lowany był przez ponad rok. Gdy został namalowany, rozpoczął się kilkumiesięczny proces postprodukcji, przy którym nie brałem już udziału – mówi January Misiak. - Zaczęliśmy od wspomnianego wcześniej zwiastuna, który powstał do jednej z pierwszych wersji scenariusza. Do kolejnej wersji zrobiliśmy, wspólnie z żoną - Marleną Jopyk, kolorowe, ręcznie malowane storyboardy. Jako że scenariusz ewoluował, systematycznie rysowaliśmy jego kolejne wersje.

Iga Oliwiak Absolwentka Akademii Sztuki w Szczecinie. Zainspirowana konwencją steampunku i mody XVIII wieku, współpracuje z zespołami muzycznymi, projektantami gier i wydawcami bajek

Do filmu zaangażowano znanych aktorów. Marzeniem Doroty Kobieli było, żeby jej ulubiony kompozytor Clint Mansell napisał muzykę do jej filmu i to się udało. W tym czasie prowadzono szkolenia dla wyselekcjonowanych grup malarzy, rozbudowywano studio w Gdańsku, utworzono studia we Wrocławiu i w Atenach i zaczęła się animacja filmu. - Bardzo miło wspo-

30

minam etap, w którym wspólnie z naszą reżyser Dorotą Kobielą i operatorem Łukaszem Żalem pracowaliśmy nad stylem zdjęć całości i estetyką czarno-białej części filmu – wspomina January Misiak. - Łukasz był wtedy świeżo po, a właściwie w trakcie zdobywania laurów za „Idę”. Miał świetne pomysły i swoją plastyczną wizję. Dorota, oczywiście, miała swoją i bardzo inspirującym dla mnie było siedzenie pomiędzy tą dwójką niebywale zdolnych ludzi i rysowanie na bieżąco ich pomysłów. Rozpoczęliśmy proces rekrutacji malarzy.

Z płótna na ekran Jerzy Lisak był przy tym procesie od początku w ograniczonej grupie około 12 osób. - Na początku zatrudniono nas do tworzenia obrazów, które można nazwać projektami, klatkami kluczowymi. Były to na początku próby przełożenia rysunków z tzw. storyboardów na język malarstwa Vincenta – mówi Jerzy Lisak. Fascynująca praca, nie mająca nic wspólnego ze zwykłym kopiowaniem. Wymyślaliśmy skomplikowane kadry obrazów, których czasem Vincent, jak już wspomniałem, wcześniej nie namalował. Ja np. malowałem nocny obraz jego pokoju w oberży w Auvers sur Oise, którego nie znamy z żadnego obrazu Vincenta. Jako że wiele scen filmu dzieje się w nocy, trzeba było niektóre kadry inspirowane dziennymi i pełnymi słońca obrazami Vincenta przerobić na obrazy nocne. Po tym ciekawym, wstępnym okresie,


| TEMAT Z OKŁADKI |

„Twój Vincent” został nominowany do Oscara w kategorii: Najlepszy długometrażowy film animowany. Uroczysta gala w Dolby Theatre odbędzie się 4 marca. tworzono właściwy materiał fabularny, zarówno kolorowy, kręcony w Londynie, jak i czarno-biały, powstały we Wrocławiu. Oba materiały filmowe stanowiły podstawę do pracy dla animatorów, którymi wszyscy prawie bez wyjątku staliśmy się później na całe dwa lata. Każdy malarz miał swój boks, w którym pracował, mając do dyspozycji wszelkie niezbędne rzeczy – płótna, farby, rzutniki itp. Nie pracowaliśmy na planie – mówi Iga Oliwiak. - Animacja była czymś w rodzaju postprodukcji filmu, co oznacza, że nie mieliśmy do czynienia z prawdziwymi aktorami, tylko gotowym materiałem referencyjnym, na podstawie którego tworzyliśmy właściwy film. Poprzednie dzieła producentów były nagradzane, więc każdy z nas miał pewne pojęcie, czego jesteśmy częścią i staraliśmy się dorównać oczekiwaniom. To może brzmieć trochę pompatycznie, ale pomimo zadania, atmosfera była dość luźna i przyjazna. Zespół tworzyli wspaniali malarze z całego świata, co więc mogło pójść nie tak? Film trwa około 90 minut, ale każdy malarz miał swój osobisty wkład, który czasami liczy się na sekundy. Każdy ma swoje sceny, chociaż nie zawsze łatwo je wyodrębnić z filmu. - Niestety, nie miałem zbyt wiele czasu na malowanie, więc „moje” są jedynie dwie krótkie sceny w paryskim barze – mówi January Misiak. - Ciężko to pokrótce wyliczyć – mówi Jerzy Lisak. - Oprócz obrazów tzw. projektowych, o których wspominałem wcześniej, namalowałem 21 scen animacyjnych. Sporo z nich jest na początku filmu, zwłaszcza w tzw. czerwonej kawiarni, której wnętrze jest mojego autorstwa. Mojej ręki są także ujęcia nocnego pokoju Vincenta w żółtym domu, scena bójki Armanda z opryszkami z oddalającą się kamerą. Mój jest także obraz czerwonej winnicy we fragmencie filmu, w którym Armand wracając do Arles podróżuje przez obrazy Vincenta. Z racji tego, że ciągle pracowałem w kolorze, tylko trzy animacje namalowałem czarno-białe, między innymi Vincenta, który idzie paryską uliczką, gdzie mieścił się sklepik ojca Tanguy. Idze Oliwiak podczas jej półrocznego pobytu w studio udało się ukończyć dwie sceny, które odpowiadają około dwudziestu sekundom filmu. - Pierwsza scena to była ta, w której Armand rozmawia z Marguerite w zielonym pokoju, dziewczyna wstaje z fotela i podchodzi do okna – wspomina Iga. - Z uwagi na ruch kamery, była zaliczona do najwyższego poziomu trudności, tak że mogłam poświęcić na malowanie jednej klatki aż 4 godziny. Druga scena to rozmowa Armanda z Wioślarzem nad rzeką.

Film pionierski i wyjątkowy Malarze wiedzieli, że pracując nad filmem „Twój Vincent” tworzą coś dotąd niespotykanego. Animacja jest znana od lat, ale tego rodzaju forma to pomysł, który dojrzewał przez lata i na początku wydawał się nierealny. Tym bardziej są dumni, że mogli brać w nim udział. - Najbardziej jestem dumny z ludzi – mówi January Misiak. - Z ludzi, którzy go wymyślili, którzy go wyprodukowali, kierując się przy tym realizacją marzeń, a nie skromnością i w końcu z tych, którzy go namalowali, a trzeba przyznać, że była to naprawdę ciężka praca. Misiak nie ma poczucia, że stworzył coś absolutnie wyjątkowego i pionierskiego. - Ale pomogłem innym coś takiego stworzyć – konstatuje. Jerzy Lisak, oprócz tego, że zawsze starał się, by jego praca miała możliwie najwyższy poziom, jest dumny z pracy nad własnymi ograniczeniami, walką z własnym ego. On z kolei uważa, że stworzył coś wyjątkowego. - Kiedy Dorota Kobiela i Hugh Welchman zaczynali pracę nad filmem, nie było nawet możliwości nikogo zapytać, jak rozwiązywać pewne problemy, bo nikt czegoś takiego wcześniej nie robił na taką skalę – mówi Jerzy Lisak. - Ponieważ mam w tę produkcję rzeczywisty wkład i to w postaci swojej wrażliwości, a także mogłem przez dwa i pół roku zajmować się czymś, co kocham, czyli malować i robić to w ramach normalnej pracy, już samo to daje mi takie poczucie. Iga Oliwiak pracowała przy projekcie, kiedy jeszcze studiowała na Akademii Sztuki w Szczecinie. Był to projekt, dzięki któremu wiele się nauczyła, i któremu wiele zawdzięcza. - Cała rodzina jest dumna z moich osiągnięć, ale nie sądzę, żeby wpłynęło to znacząco na moje obecne życie – mówi. - Pomimo wielkiego sukcesu Vincenta, nie uważam tego za szczyt swoich możliwości. Traktuję to raczej jako krok naprzód spełniania swoich marzeń. Po obejrzeniu filmu byłam wzruszona, kiedy mogłam zobaczyć swoje nazwisko na liście artystów, która wyświetliła się po przedpremierowej projekcji filmu we Wrocławiu. To, co osiągnęliśmy razem przez miesiące ciężkiej pracy i trud, który włożyliśmy w realizację tej fantastycznej wizji, opłacił się z nawiązką. Efekt był powalający, moje obrazy i obrazy moich koleżanek i kolegów ze studia ułożyły się w poruszającą historię życia Vincenta van Gogha.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2018

31


| ROZMOWA MIESIĄCA |

Ilustracje. Rzeczywistość bez pudru. Paradoksalnie, żyjąc w świecie obrazkowym niewiele wiemy o obrazach. Edukacja kulturalna w Polsce od lat kuleje, a chęci samodzielnego jej zgłębienia stale mijają się z naszymi potrzebami. Braki wypełniamy tym, co leży na półkach modnych sklepów. O tym, co znajdziemy, wychylając się zza drzwi kultury popularnej opowiada Dorota Wojciechowska-Danek, grafik – ilustrator. ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK / FOTO MICHAŁ DANEK / ILUSTRACJE DOROTA WOJCIECHOWSKA-DANEK

Wszystko da się narysować? - Sądzę, że tak. Wszystko zależy od interpretacji tematu przez rysownika. Każdy ilustrator ma swój własny sposób ujmowania treści, który charakteryzuje się jednolitym i rozpoznawalnym stylem.

i na świecie rynek książek dla dzieci bardzo się rozwija. Istnieje cała masa pięknych i mądrych publikacji. Problemem nie jest brak wspaniałych książek, tylko niska świadomość czytelnicza i to, co prezentują nam sieciowe księgarnie. Wiedzy na ten temat możemy szukać w internecie, m.in. na blogach poświęconych literaturze dziecięcej. Przykłady to „Polska ilustracja dla dzieci”, „Strefa psotnika” oraz „Są komiksy dla dzieci”. Polecam również rozejrzeć się po okolicy i znaleźć księgarnie, gdzie asortyment jest wybierany świadomie. Takie miejsca to wyspy kulturalne na mapach swoich miast. Ich właściciele nie tylko oferują dostęp do wspaniałych książek, ale są również organizatorami wydarzeń z nimi związanych, mam na myśli m.in. spotkania z autorami czy warsztaty dla dzieci. Taką księgarnią jest np. „Badet w Warszawie, „Skład kulturalny” w Poznaniu czy „Fika” w Szczecinie.
 Wspomniałaś o internecie. Na Facebooku możemy oglądać obecnie wiele prac, np. „Porysunki” Magdy Danaj, „Nieładnie” Kamili Szcześniak czy choćby „Rynn rysuje” Katarzyny Gabrysz? Ich rysunki biją rekordy popularności. - Doceniam taką konwencję, choć zajmuję się zupełnie inną formą ilustracji. Cenię tych twórców za przenikliwość i inteligencję.

Każdy Twój projekt jest bardzo estetyczny. Nie wydaje Ci się, że obecnie to rzadkość? Oglądając ilustracje, np. w książkach dla dzieci, mam niekiedy ochotę powyrywać strony. Te rysunki są po prostu brzydkie. Czasy się zmieniły? Poczucie estetyki? A może dziś wolno więcej?

A nie masz poczucia, że paradoksalnie, żyjąc w świecie obrazkowym, rysunek nieco usuwa się na bok, wychodzi z głównego nurtu bocznymi drzwiami i staje się bardziej elitarny? Ilustracje Szancera szybciej zobaczymy w muzeum, niż na wystawie w księgarni, bo tam zapewne całą półkę zajmują kalendarze z „Panią Buką”.

- Bardzo dziękuję za dobre słowo. Jednak nie mogę się zgodzić twoją oceną współczesnej ilustracji. Zarówno w Polsce, jak

- Nie wiem czy ilustracja w ogóle kiedykolwiek była w „głównym nurcie” i w pewnym sensie zawsze miała w sobie odrobinę

32



| ROZMOWA MIESIĄCA |

elitaryzmu. Problemem nie jest też dostępność dobrej jakości książek dla dzieci, które można znaleźć w wielu wyspecjalizowanych księgarniach, o których już wspomniałam, czy nawet w internecie. Problemem jest niski poziom edukacji kulturalnej społeczeństwa i brak chęci wyszukiwania takich pozycji. A do czego ilustracja jest nam potrzebna? Na czym polega jej rola? To jedynie zabieg estetyczny czy stymulacja wyobraźni odbiorcy? - Ilustracja książkowa pełni kilka funkcji. Może być ilustracją komentującą, czyli ściśle nawiązującą do tego, co znajduje się w tekście. Może być też dodatkowym narratorem, elementem dopełniającym tekst. W przypadku picturebooka, jak sama nazwa wskazuje, treść książki opowiedziana jest samym obrazem. Tworzenie ilustracji do książek jest trudne? To poniekąd dopełnianie wizji pisarza, „wchodzenie w jego skórę” wydaje się być wymagające. Czy może nie o to chodzi w ilustrowaniu książek? - Nie postrzegam tego w kategoriach łatwe-trudne. To zadanie do zrealizowania. Efekt końcowy to interpretacja tekstu pisarza, wyławianie najbardziej znaczących elementów, obrazowanie ich

34

na swój własny sposób i w oparciu o swój styl. Nie wiem, czy można to nazwać wchodzeniem w skórę pisarza. Bardziej chodzi o rozbudowanie narracji.
 A kto tak naprawdę decyduje o ostatecznym kształcie ilustracji do książek? Wydawca, autor czy artysta? - O tym, jak wygląda książka, bardzo często nie decyduje jedna osoba, jest to wypadkowa wielu czynników. Wydawnictwo, dobierając ilustratora ma świadomość na jaką estetykę się decyduje. W ten sposób forma ilustracji leży w gestii ilustrującego. Analogicznie pisarz zajmuje się tekstem. Któryś z projektów był dla Ciebie szczególnie wymagający? - Nie potrafię wskazać palcem jednego projektu. Każde nowe zadanie wymaga indywidualnego podejścia. Innym wyzwaniem jest zilustrowanie baśniowej i pełnej magii opowieści, jakim jest „Duszan” Antoniny Todorvić, a czym innym opracowanie ilustracji do krótkich, ale bardzo ważnych i znaczących tekstów Piotra Wawrzeniuka w serii książek o pracujących mamach („Kosmonautka”, „Strażaczka”, „Agentka”). Moje rysunki pełniły tam dodatkową narrację. Te projekty różnią się nie tylko treścią, ale również formą. Niedawno miałam też przyjemność


| ROZMOWA MIESIĄCA |

Dorota Wojciechowska-Danek grafik – ilustrator. Związana ze Szczecinem i Poznaniem. Jej prace były wystawione w TRAFO podczas „Kids Love Design”. Mural jej autorstwa ozdabia boczną ścianę showroomu Foonka przy ul św. Ducha. Rysowała i projektowała m.in. dla czasopism i wydawnictw: Wysokie Obcasy Extra, Charaktery, Wydawnictwo Poławiacze Pereł ,Wydawnictwo Przygotowalnia, Wydawnictwo BIS, Wydawnictwo TADAM, Wydawnictwo Widnokrąg. Jej prace zamawiały również: Opera Narodowa w Warszawie, Centrum Kultury Zamek w Poznaniu i Agencja Artystyczna w Szczecinie.

stworzenia ilustracji, będących graficznym komentarzem wystawy poświęconej designowi „Kids Love Design” w Szczecinie. Były to ogromne formaty towarzyszące ekspozycji. Mówimy o sprawach dość przyjemnych i pięknych, a czy zdarzyło Ci się ilustrować trudne dla ogółu tematy? - Zdarzyło się, jednak nie mam recepty na to jak tworzyć, by nie urazić czyichś uczuć. W ilustracji nie do końca chodzi o „pudrowanie” rzeczywistości. Czasami „przegięcie” to świadomy zabieg, do którego się dąży. To również sposób na interpretację danego tematu, zwłaszcza przy pracy dla dorosłego odbiorcy. Tworzenie dla dzieci czy dla dorosłych jest trudniejsze? - Są to dwie grupy docelowe, które skrajnie się od siebie różnią i wymagają od ilustratora zupełnie innego podejścia. W przypadku rysowania dla dzieci, ważną rolę gra percepcja czytelnika, która zmienia się wraz z wiekiem. Mają na to wpływ procesy poznawcze, np. u dzieci w przedziale wiekowym 3-7 lat o wyborze obrazu decyduje jego tematyka i kolor. Od 7 do 12 roku życia dziecko dużo większą uwagę przywiązuje do realizmu ilustracji. Dwunastolatki zaczynają zwracać uwagę na kompozycję i per-

spektywę. To są podstawowe zasady, którymi należy się kierować, projektując dla najmłodszych. Dorośli są dużo bardziej wymagający w kwestii formy przekazu. Ilustrowanie dla „dużych” ludzi działa nieco na innych zasadach, ponieważ ilustracja odnosząca się np. do artykułu nie może być jedynie komentująca, ale wymaga od twórcy wniesienia wartości dodanej. Interpretacja tekstów dla dorosłych jest o tyle prostsza, że pozwala na użycie skrótów myślowych czy dwuznaczności. Nowe technologie pomagają w tym wszystkim? - Programy do projektowania i tradycyjne techniki rysunkowe traktuję jako równorzędne narzędzia do codziennej pracy. Programy graficzne nie spowodują, że ktoś będzie lepszy czy gorszy, przyśpieszają po prostu realizację projektu. A jest coś, co chciałabyś narysować najbardziej na świecie? - Mam ten komfort, że zawsze mogę narysować to, na co mam ochotę (uśmiech). Marzy mi się jednak stworzenia własnego picturebooka.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2018

35


| EDYTORIAL |

Zatrzymać Henri Toulouse Lautrec, Vincent van Gogh czy Claude Monet. Mało kto doceniał i akceptował nowatorskość ich dzieł, mało kto chciał je kupować i rozpowszechniać. Mimo to żaden z nich nigdy nie stracił natchnienia. Proces poszukiwania inspiracji i ciągłej stymulacji twórczej swoimi fotografiami postanowiła przedstawić Natalia Sobotka. - Natchnienie pojawia się subtelnie, niekiedy jest melancholijne, bywa też zadziorne, czasem lekko kapryśne. Kiedy już przyjdzie, trzeba zrobić wszystko, by je zatrzymać – opowiada fotografka. Próby zatrzymania inspiracji, w której rolę wcieliła się Alicja Majkowska zrealizowaliśmy również w postaci wideo. Zajrzyjcie na naszą stronę www.mmtrendy.szczecin.pl. (am)

Specjalne podziękowania dla Akademii Sztuki w Szczecinie za udostępnienie przestrzeni do sesji oraz projektantce Magdzie Żabickiej, właścicielce marki Pin-ups za kreacje.


i

n

s

p

i

r a

c

j

Ä™


38



| EDYTORIAL |


PHOTO: Natalia Sobotka – FB: @fotosobotka MUA: Magdalena Łowkiet – www.magdalenalowkiet.pl MODEL: Alicja Majkowska – Insta: @majalicja_ DRESS: Pin-ups by Magda Żabicka CREATIVE DIRECTOR: Agata Maksymiuk, MM Trendy WIDEO: Norbert Sypniewski Sesja zrealizowana w Pracowniach Obrazu Wydziału Malarstwa i Nowych Mediów Akademii Sztuki w Szczecinie www.wminm.akademiasztuki.eu ; www.studiujsztuke.pl

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2018

41


| KULTURA |

# kino w marcu ding, amerykańska mistrzyni łyżwiarstwa figurowego, jedna z największych pretendentek do olimpijskich medali, znana była z niełatwego charakteru i kontrowersyjnych zachowań. Nikt jednak nie spodziewał się jak daleko zdolna jest się posunąć w walce o medale. Gdy jej główna konkurentka w amerykańskiej drużynie Nancy Kerrigan została zaatakowana przez nieznanego sprawcę, jeszcze nikt nie podejrzewał, że była to cynicznie zaplanowana napaść, która miała utorować Toni Harding drogę do olimpijskiego tryumfu.

Lady Bird 2017

Oprócz tego, że „Lady Bird” jest jednym z mocniej obstawianych kandydatów do Oscarów, to również cieszy się niesłabnącym powodzeniem wśród widzów. Na Rotten Tomatoes ocena filmu to 99 procent, co oznacza, że oglądający zza oceanu i z Europy Zachodniej są zgodni co do tego, że obraz jest bliski geniuszu. Co tak zachwyca? Christine „Lady Bird” McPherson (Saoirse Ronan) ze wszystkich swych młodzieńczych sił sprzeciwia się matce. Kobiecie silnej, wyrazistej o jasno sprecyzowanych poglądach, pracującej bez wytchnienia jako pielęgniarka po tym, jak jej mąż stracił pracę. Warto wspomnieć, że bunt tytułowej Lady Bird to tak naprawdę walka z samą sobą, bowiem niezależność nastolatki jest lustrzanym odbiciem charakteru matki.

Jestem najlepsza. Ja, Tonya (I, Tonya) / 2017 Obraz może być poważnym przystankiem do Oscara w karierze Margot Robbie, która w obrazie „Ja, Tonya” wcieliła się w rolę łyżwiarki figurowej. Tonya Har-

42

Dziennik maszynisty (Dnevnik mašinovođe) / 2016

Ilija jest doświadczonym maszynistą, który zbliża się do emerytury. Na koncie ma rekordową liczbę 28 zabitych. W ślady ojca idzie jego 19-letni syn Sima. Za chwilę po raz pierwszy przejmie stery pociągu. Jest podekscytowany, ale i przerażony, że idąc za tym zostanie zabójcą. Mijają dni, Sima pracuje i nie wydarza się żaden wypadek. Żaden samobójca, bezdomny czy nieuważny człowiek nie wchodzi pod pociąg. Napięcie chłopaka w oczekiwaniu na wypadek staje się nieznośnie. Ojciec nie może patrzeć na jego męczarnie i postanawia wziąć sprawy w swoje ręce.

Pitbull. Ostatni pies 2018

Jedna z bardziej oczekiwanych polskich premier w tym roku. Apetyty widzów wyostrzyły się po tym, kiedy z planu „Pitbulla” zszedł reżyser Patryk Vega (co bez wątpienia było dobrą wiadomością), a zastąpił go twórca legendarnych „Psów” Władysław Pasikowski (co było jeszcze lepszą wiadomością).


| KULTURA |

Niestety, wśród aktorów znanych z oryginalnego „Pitbulla” znalazła się Doda… Kiedy ginie Soczek, partner Majamiego, policjanci z wydziału terroru rozpoczynają dochodzenie. Schwytanie sprawcy uważają nie tylko za swój obowiązek, ale też punkt honoru. Niestety, wydział jest przetrzebiony zmianami organizacyjnymi i zwolnieniami. W tej sytuacji, aby stawić czoła gangsterom, stołeczny komendant ściąga do Warszawy rozproszonych po prowincji, doświadczonych policjantów. W stolicy pojawiają się Despero, Metyl oraz – prosto z Waszyngtonu – Nielat, zwany obecnie Quantico. Tymczasem w walce o dominację nad miastem, toczonej między gangami z Pruszkowa i Wołomina, pojawia się trzeci, znaczący gracz – Czarna Wdowa...

bardziej dziwne. Wokół także dochodzi do wydarzeń, które trudno wyjaśnić. Kościelna uroczystość się zbliża, a atmosfera między siostrami gęstnieje. Wkrótce ma się okazać, że istnieje inny ważniejszy powód, dla którego Kaja wróciła.

długo skrywane sekrety, stawiając bohaterów w obliczu katastrofy. Kilka dni, które zakończą się... happy endem?

Wieża. Jasny dzień

2018 Na parę dni przed uroczystością Komunii Świętej – małżeństwo Mulę (Anna Krotoska) i Michała (Rafał Cieluch) z kilkuletnim dzieckiem Niną odwiedza niecodzienny gość: niewidziana przez rodzinę od lat młodsza siostra Muli - Kaja (Małgorzata Szczerbowska), która jest biologiczną matką dziewczynki. Czy Kaja będzie starała się odzyskać dziecko? Rodzinie jej zachowanie wydaje się coraz

Happy End 2017

Michael Haneke, reżyser „Funny Games” czy „Białej wstążki” podobno niezmiennie w formie. Portretuje tym razem kilka dramatycznych dni z życia bogatej europejskiej rodziny, mieszkającej w Calais. Kilka dni, podczas których wyjdą na jaw

Podziel się z nami swoją opinią!

Wyślij maila lub napisz do nas na FB


| KULTURA |

# nie możesz przegapić Agnieszka Chylińska

Spektakl z okazji Dnia Kobiet

Muzyczny powrót Agnieszki Chylińskiej z już potrójnie platynową płytą „Forever Child” i trasą koncertową „Forever Child Tour” okazał się ogromnym sukcesem. W związku z wielkim zainteresowaniem fanów artystki, producenci trasy, zapraszają na kolejne koncerty. Chylińska kolejny raz zaskoczy słuchaczy i przypomni, czym jest prawdziwy, energetyczny rock. 24 marca, Netto Arena, godz. 19, bilety 59-109 zł

Jachimek – Tremiszewski Trio pokażą spektakl improwizowany z okazji Dnia Kobiet. Komediowe show, całkowicie improwizowane, na które złoży się opowieść o losach kariery Pewnego Człowieka (a wymyśli Go/Ją publiczność) oraz krótkie, absurdalne gry impro, w których udział będą mogli też wziąć chętni widzowie. Zadaniem aktorów jest realizowanie pomysłów widzów i tworzenie niepowtarzalnych dzieł na ich oczach. 8 marca, Kino Zamek, godz. 19, bilety 40 zł

Spotkanie z Katarzyną Grocholą

Krzesimir Dębski & Zagan Acoustic Wspólny projekt Zagan Acoustic i Kresimira Dębskiego zyskał bardzo dobre opinie. Indywidualne brzmienie, witalność, wirtuozeria, no i duża dawka poczucia humoru, to główne określenia pojawiające się w recenzjach. Zresztą zapewnieniem wysokiego poziomu artystycznego niech będą słowa samego Krzesimira Dębskiego: pisanie wpadających w ucho piosenek jest naprawdę bardzo łatwe. W pewnym wieku już nie wypada robić rzeczy pod publiczkę. 8 marca, Filharmonia, godz. 19, bilety 30-70 zł

44

„Nigdy w życiu!”, „Kryształowy Anioł”, „Trzepot skrzydeł” i wiele innych, to tytuły dobrze znane sympatykom książek Katarzyny Grocholi. Niezwykle poczytna pisarka jest również autorką zbiorów opowiadań (np. „Podanie o miłość”), a także utworów dramatycznych. Słuchacze dowiedzą się, jakie pisarskie i życiowe koleje losu ukształtowały dorobek twórczy Katarzyny Grocholi. 9 marca, Zamek, godz.17, bilety 20 zł

Hunter w Słowianinie Trasa koncertowa zespołu Hunter to przede wszystkim promocja nowej płyty „NieWolnOść”. Album spotkał się ze świetnym odbiorem wśród fanów. Podczas koncertów będzie można usłyszeć jednak nie tylko nowe utwory z „NieWolnOści”, ale także przekrój poprzednich płyt, w tym takie, które dawno nie były wykonywane na żywo. Będzie to ukłon dla wszystkich fanów zespołu.10 marca, Słowianin, godz. 19, bilety 40-50 zł

XXI Wiosenne Koncerty Gitarowe Wiosenne Koncerty Gitarowe na stałe wpisały się w kalendarz szczecińskich wydarzeń kulturalnych. Organizowany od 1998 roku cykl promujący muzykę gitarową jest jedną z najstarszych cyklicznych imprez muzycznych miasta. Dzięki zróżnicowanym stylistycznie koncertom, których wspólnym mianownikiem jest wyjątkowe brzmienie gitary klasycznej,


| KULTURA |

wydarzenie co roku gromadzi liczne grono wiernych miłośników dobrej muzyki i przysparza instrumentowi nowych wielbicieli. 23-25 marca, Zamek Książąt Pomorskich

ności ukształtowanej w czasach PRL-u, gdzie ciągle niezaspokojone potrzeby i lęk przed obecnością tych, którzy wejdą „z zewnątrz” steruje wewnętrznym zagubieniem. 2 marca, Teatr Współczesny, godz. 19, bilety 30-35 zł

Mumio „Taki Miks”

Modigliani Quartet kameralnie Kiedyś gra czterech muzyków z trudem przebijała się przez rozgadaną publiczność arystokratycznego salonu. Dziś dwóch skrzypków, altowiolista i wiolonczelista nie muszą rywalizować z przystawką czy deserem. Stanowią danie główne. Formacja kwartetu ma status – jak Modigliani Quartet – gwiazd. A zaczęło się dawno temu od kompozytora, którego nazywano trochę pieszczotliwie, a może nieco ironicznie – Papą… 7 marca, Filharmonia, godz. 19, bilety 30-40 zł

Łzawe zjawy roku pamiętnego Teatr Współczesny zaprasza na spektakl „Łzawe zjawy roku pamiętnego”. Dialogi szóstki przyjaciół, prywatne, intymne, wstydliwe, a przede wszystkim głęboko zmysłowe – są migotaniem pomiędzy tym, co odkryte i zakryte. Sensualność rozmów podkreślają sceny, w których bohaterowie wspólnie zasiadają do jedzenia, a spożywanie posiłków mieści się na dwóch biegunach – orgii i komunii. Tekst Bogusława Kierca sięga do mental-

Moscow City Ballet Grupa założona przez wybitnego choreografa Victora Smirnova - Golovanova przyjedzie do Polski, by zagrać najromantyczniejszy spektakl, jedno z największych dzieł Szekspira – „Romeo i Julia”. Zespół tancerzy klasycznych, cieszący się uznaniem na całym świecie, zabierze polskich widzów do krainy piękna i miłości, której nie pokona nawet śmierć. 9 marca, Netto Arena, godz. 19, bilety 125-175 zł

Mumio w nowym programie „Taki miks” proponuje to, co było: najpopularniejsze fragmenty z legendarnego, pierwszego spektaklu, który został zagrany 800 albo 900 razy, a dzięki improwizacji jest ciągle bardzo świeży i inspirujący. Fragmenty Lutownicy, ale nie pistoletowej, tylko takiej kolby. Mamy w nim to, co jest: niezwykły i zaskakujący świat Macieja i Jędrzeja, braci z najnowszego spektaklu „Welcome Home Boys”. Mumio mocno muzyczne – przedsmak nowego, koncertowego projektu „Uwaga!”. 18 marca, Słowianin, godz. 18, bilety 50-60 zł

Kolejny Mrożek w Teatrze Kameralnym „Na pełnym morzu” to kolejne premierowe przedstawienie sztuki Sławomira Mrożka w Teatrze Kameralnym. Głównymi bohaterami dramatu są trzej rozbitkowie, dryfujący na tratwie. Odkrywają, że wyczerpały się już całe zapasy żywności, a są bardzo głodni. Postanawiają zatem, że jeden z nich zostanie posiłkiem dla dwóch pozostałych. Naturalnie żaden z nich nie chce zostać zjedzony, dlatego szukają sposobu, jak wyłonić tę osobę. 23 marca, Teatr Kameralny, godz. 19, bilety 35-45 zł

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2018

45


| KULTURA |

# nie możesz przegapić Nocny Kochanek i zdrajcy metalu

Vincent Herring, czy gwiazda pop-jazzu, kanadyjski wokalista Gino Vannelli. Usłyszymy także najnowsze trendy w muzyce jazzowej podczas koncertów Wallace Roneya, następcy Milesa Davisa oraz koncertu „Szczecin Jazz - Detroit Techno”. Ponadto na scenie nie zabraknie akcentów Polskiej Muzyki Jazzowej, w tym koncertów artystów młodego pokolenia.

Nocny Kochanek przyjeżdża w ramach trasy „Zdrajcy Metalu 2017/2018”. Fani zespołu deklarują, że ich koncerty uzależniają. I to na tyle, że przejechanie kilkuset kilometrów na kolejny gig w trasie nie jest problemem dla aktywnych członków kochankowego fanklubu. A przecież to zawsze ci sami goście, to samo pokręcone poczucie humoru i... ta sama setlista. Gościem podczas koncertu będzie Mescalero. 3 marca, Słowianin, godz. 20, bilety 30 zł

Ruby My Dear – LAB 6 Artysta pochodzi z Tuluzy we Francji. Zadebiutował w 2008 roku jako Doc Colibri, wypuszczając do sieci kilka mrocznych nagrań. Pseudonim (od słynnego jazzowego numeru Theloniusa Monka) Ruby My Dear przyjął w 2010 roku. Jego zainteresowania przeszły przez światy reggae, acid, trance, drum&bass, jak również folk, funk i rock. 10 marca, Filharmonia, godz. 19, bilety 10-20 zł

„Przygody rozbójnika Rumcajsa” na Łasztowni Spektakl Teatru Polskiego to nowoczesna, kolorowa oraz pełna humoru opowieść o Rumcajsie. Bawi dzieci, wzrusza rodziców, przenosi w baśniowy świat. Porywa muzyką i piosenkami. W roli głównej Mirosław Kupiec, reżyseruje Adam Dzieciniak, muzykę napisał – Adam Opatowicz. Sztuka inauguruje działalność nowej sceny na Scenie na Łasztowni. 3 marca, Teatr Polski, Scena na Łasztowni, godz. bilety 25-30 zł

46

Program:

Mateusz Smoczyński Quintet Mateusz Smoczyński Quintet powstał z „rozszczepienia atomu”. Jego lider jest bowiem także założycielem Atom String Quartet (artysta rezydent w Filharmonii w Szczecinie). W najnowszym projekcie kwintetu usłyszymy kompozycje Mateusza i jego brata Jana (fortepian), które – jak wyraził to lider – są muzycznymi historiami ich życia. Muzycy kwintetu stanowią zatem świetny przykład następnego pokolenia jazzmanów. Jazzowa tradycja, sztafeta pokoleń i bomba atomowa… 19 marca, Filharmonia, godz. 19, bilety 25-35 zł

Szczecin Jazz 2018 Co prawda Szczecin zawsze miał dobre tradycje jazzowe, ale to festiwal Szczecin Jazz od trzech lat tworzy u nas wielkie jazzowe święto. W tym roku wystąpią m.in.: król swingu z Kansas City, saksofonista Bobby Watson, saksofonista

1 marca - Keyon Harrold & The Mugician, Trafostacja Sztuki, godz. 20 3 marca - Gala Legalnej Kultury i 60. lat jazzu w Szczecinie - Darius Brubeck Quartet, Filharmonia, godz. 20 4 marca - Jazz na niedzielę, Kościół o. Dominikanów, godz. 18 4 marca - Vincent Herring & Soul Chemistry, studio S-1, godz. 20 5 marca - Bobby Watson „From Kansas City with Love”, Trafostacja Sztuki, godz. 20 8 marca - Ladies Jazz Day, Trafostacja Sztuki, godz. 20 9 marca - Jona Ardyn, Trafostacja Sztuki, godz. 20 10 marca - Jazz Band Młynarski – Masecki, Trafostacja Sztuki, godz. 20 11 marca - Guitar Day, Radio Szczecin, godz. 20 12 marca - Wallace Roney Quintet, Filharmonia, godz. 20.

Podziel się z nami swoją opinią! Wyślij maila lub napisz do nas na FB



| KULTURA |

Zbiorowy grób samobójców, tysiące ludzkich dramatów… łatwo przekroczyć granice. Prawo moralne nie zabrania pokazywania takich miejsc, jak Las Aokigahara? - Moim zdaniem wszystko można pokazać, ale istotna jest forma w jakiej to zrobimy. Nie wolno przekraczać granic etyki i estetyki. Po za tym, nie tylko rozlew krwi wywołuje u widza emocje. Japoński Las Samobójców to obraz konsekwencji życia ponad normę, życia na 150 proc. możliwości, osiągniecia stanu, w którym człowiek przestaje dawać sobie radę z samym sobą i jedynym rozwiązaniem jest śmierć. Myślę, że takie miejsca powinno się pokazywać. Nie tak dawno amerykański bloger nagrał ciało wisielca w Lesie Samobójców. To chyba najgorsze z możliwych posunięć. - Sytuacja, o której mówisz, była po prostu głupia. Tak popularna w internecie osoba ma nad sobą cały sztab ludzi pracujących nad PR. Decyzja o publikacji tego materiału jest niepojęta.

Spacer po zakazanym lesie - wystawa Tomasz Lazara w TRAFO „Morze drzew”, czyli nowy projekt Tomasza Lazara, wystawiany do końca marca w TRAFO, to furtka do jednego z najpiękniejszych i jednocześnie najstraszniejszych miejsc na ziemi. Instalacja została tak przygotowana by odbiorca naprawdę mógł wejść w głąb Lasu. Jak się w nim nie zgubić? Zapytaliśmy autora. ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK / FOTO TOMASZ LAZAR

48

Łatwo odnaleźć ciała, pamiątki czy inne pozostałości po osobach, które oddały tam życie?- Chodząc po Lesie, dość często odnajdywałem pozostałości po ludziach - ubrania, walizki, bieliznę, książki. Znalazłem też szubienicę. Widziałem rozstawione obozowisko, leżała na nim książka i tabletki nasenne. Były też obozowiska z pustymi blistrami po tabletach. Obok nie było żadnej szubienicy, pewnie ktoś się tam otruł. W Lesie najpopularniejsze są trzy rodzaje samobójstw. Pierwszy to powieszenie, drugi – zażycie leków usypiających, trzeci – picie wybielacza. To ostatnie jest najbardziej bolesne, ale wybielacze też znajdowałem. Ciała nie znalazłem żadnego, choć byłem na to przygotowany. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że byłoby to trudnie doświadczenie. Japońskie władze przestały publikować statystyki dotyczące liczby samobójstw w Lesie, żeby nie zachęcać. Podczas realizacji tego projektu spędziłeś w Japonii prawie dwa miesiące – udało Ci się dociec natury tego problemu? - U Japończyków Las Samobójców jest nacechowany wielopoziomowo. M.in. to miejsce związane z niespełnioną miłością. Seichō Matsumoto napisał książkę „Kuroi Jukai”, opowiadającą o nieszczęśliwej miłości zakochanych, którzy postanawiają skończyć swoje życie właśnie w tym Lesie. Z kolei Wataru Tsurumi opublikował „The Complete Manual of Suicide”. W książce opisane są wszystkie typy samobójstw - od najprostszych po najtrudniejsze. Generalnie historia odbierania sobie życia w Japonii jest bardzo romantyczna. W naszej kulturze, w religii katolickiej osoby, które się zabiją są potępione. W Japonii jest inaczej, to wybór jakiego się dokonuje. To kolejny argument, dla którego uważam, że warto obrazować ten temat. Ile czasu spędziłeś w samym Lesie? - Łącznie 12 dni. Odbyłem tam pięć podróży. Zazwyczaj spacer zaczynałem między 8 a 9 rano. Kończyłem, kiedy zaczynało się ściemniać, między 16 a 17. Za każdym razem robiłem dziesiątki kilometrów pie-


| KULTURA |

szo. Wędrówka po Lesie nie jest łatwa, jego podłoże jest zbudowane z zastygłej magmy. Podobno łatwo tam zostać na zawsze, nawet jeśli nie jest to zamierzone. Spacerowałeś samotnie czy miałeś wsparcie? Było ze mną dwóch przewodników, którzy od 20 lat regularnie przeczesują Las i zaprzyjaźniony fotograf, który pełnił rolę tłumacza. Obecna w podłożu magma zawiera ferromagnetyki zakłócające sygnał GPS, nie można liczyć na pomoc elektroniki. Nawet klasyczne kompasy wariują. Do tego roślinność jest bardzo gęsta. Wchodząc w głąb lasu, robi się naprawdę niebezpiecznie. Przewodnicy opowiadali, że jakiś czas temu do Lasu weszła ekipa filmowa z Wielkiej Brytanii i nigdy nie wyszła. Nie wiadomo co się stało z tymi ludźmi. Problemem Lasu jest też to, że w podłożu jest wiele dziur, kraterów, z których dawniej wypływała magma. Część z nich jest zasłonięta mchem. Wystarczy jeden nieuważny krok, by znaleźć się 2-3 m pod ziemią. Ja sam wpadłem do dziury aż po pachwiny. Samotny spacer to duże ryzyko. Po za tym, mając przewodników można zobaczyć i pokazać więcej. Myślisz, że udało Ci się pokazać „więcej”? - Tworząc ten projekt na pewno nie chodziło mi o to, by kogokolwiek przerazić. Chciałem ukazać najbardziej urzekającą stronę lasu…

zderzenie dramatyzmu z pięknem. Byłem w dwóch rejonach, które przypominały filmowe Rivendell. Krajobraz był porośnięty mchem i delikatnie oprószony śniegiem, w iglakach mrozu odbijało się światło. Patrząc na ten widok odpowiedź na pytanie – dlaczego ci ludzie wybrali akurat to miejsce, nasuwa się sama. Nie masz obaw, że Twój projekt stanie się natchnieniem do popełnienia samobójstwa? Niektórym wystarczy najdrobniejszy bodziec. To delikatny temat. - To bardzo delikatny temat i tak go potraktowałem. Myślę, że ten materiał w żaden sposób nie ma znamion zachęcających do odbierania sobie życia. Bardziej mówimy tu o skłanianiu do refleksji, zadawaniu pytań. A jeśli ktoś będzie chciał tam dotrzeć naprawdę, to i tak dotrze. „Wychodząc z lasu” w TRAFO zobaczymy jeszcze jedną Twoją wystawę „Pamiętnik gaijina”, gdzie obnażasz najbardziej ukryte elementy ludzkiej natury. Czy projekty powinniśmy czytać jeden w kontekście drugo? - Tematy na pewno się ze sobą przenikają. Zresztą cała wystawa nosi tytuł „生死 -し ょうし”, co oznacza życie i śmierć. To cykl nieustannego wędrowania. Nocne życie dotyczy życia, las - śmierci. Czy prace się ze sobą łączą? Na pewno. W nocy Japończycy dają upust swoim emocjom. W lesie Japończycy dają upust swoim demonom.


| MUZYKA |

TOP 10 albumów na marzec by Jarek Jaz (MM Trendy)

Nils Frahm All Melody (Erased Tapes)

O tym, że modern classical dziś, to idealne dźwiękowe wypełnienie modnego wnętrza, stanowi już okładka najnowszego albumu Nilsa Frahma, na której widnieje jego eleganckie berlińskie studio. Dopieszczona wizualnie i sprzętowo przestrzeń, gdzie przy użyciu mnogości syntezatorów, fortepianu, trąbki, mari-mby i pozostałego instrumentarium powstała ta barokowa nieco w for-mie płyta. Bogata w brzmienia, pełna tytułowych melodii, odniesień do klasyki, gościnnych występów chóralnych, jednocześnie delikatna, transowa, migocąca pomiędzy tłem a rzeczywistością. Gdzieś na styku elektroniki i klasyki, dubu oraz techno, które gładko przenikają się w sterylnie wyprodukowanych numerach, nietrudno o refleksję nad użytkowością tejże muzyki, znajdu-jącej swoje miejsce może nie w rozświetlonych wnętrzach centrów handlowych, pomiędzy półkami ubrań przywiezionymi w kontenerach z Bangladeszu, ale idealnie wypełniającej przestrzeń współczesnej galerii sztuki. Muzak XXI wieku dla głodnych emocjonalnego relaksu.

Nightmares on Wax Shape The Future (Warp)

George Evelyn i jego projekt Nightmares on Wax zawsze i przede wszystkim będą kojarzyć mi się z latami 90. i albumem „Smokers Delight”, znakomitą ścieżką dźwiękową do wrażeń zdefiniowanych w tytule tego albumu, stanowiącą arcydzieło gatunku zwanego wówczas trip

50

hopem. Minęły dwie dekady z okładem, Evelyn w tym czasie nie zwalniał tempa, ciągle pozostając w roli wyluzowanego wujaszka, serwując na prawo i lewo radosne dźwięki wychodzące spod jego konsolety. Nigdy wprawdzie nie osiągnął zawiesistej atmosfery z początków kariery muzycznej, co jednak wyraźnie nie przeszkodziło mu zdobywać nowych fanów i przetrwać na klubowych deskach, gdzie mody potrafią zmieniać się nawet co sezon. Jak brzmi ta recepta na sukces? Oparta jest o soul, jazz, hip hop, dub i funk w dawkach idealnie podanych w sosie zwanym easy listening. Klasyka, klasyka i jeszcze raz klasyka zmuszająca do tańca, uśmiechu i myślenia o ciepłej wiośnie w środku chimerycznej zimy. Pewnie najnowszy album NoW nie ukształtuje nam przyszłości, ale nastrój niejednej osobie poprawi natychmiast.

mikserskich studiach dopieścili John Talabot, Pearson Sound, Four Tet, Dixon czy rzeczony Jamie XX. Zdecydowane bardziej nadają się więc do klubów czy dobrych radiowych podcastów niż na czwartą płytę iksów. Oryginalne wokale są (na szczęście) w zdecydowanej mniejszości, ustępując miejsca doskonałym bitom prowadzącym wprost na alternatywne potańcówki.

daniec złożony jest właśnie z tych składników, podszytych grubą szyderą i mruganiem do kumatych. Najlepszy przykład to „Hot for Nitzsche”, który odpala ekstatycznym progowym solo, gładko przechodząc w zabawy w stylu Van Halen, by skończyć jak niestrawny hardrockowy numer. W niczym nie ustępuje mu zresztą „John Carpenter Powder Ballad”, którego nie powstydziłby się Phil Collins w najlepszych latach z Genesis. Innym razem jest jak w Bad Religion, ale najczęściej słychać wyłącznie rasowego rockandrolla, za co takim kapelom jak Turbonegro można być po prostu wdzięcznym.

Fire! The Hands

(Rune Grammofon)

The XX / Remixes (Young Turks)

Maniera The XX znudziła mi się mniej więcej przy drugiej ich płycie. Nie mogłem znieść tego wystudiowanego smutku lanego wiadrami we wrażliwe serca hipsterskiej publiczności. Tym bardziej, że każdy z ich albumów jest brzmieniową kopią poprzednika, mimo usilnych starań Jamiego XX, by brzmienie to bardziej urozmaicić i „utanecznić”. Trzeci album był już gwoździem do trumny, a solowe produkcje Jamiego XX tylko w niewielkim stopniu zmieniały ten stan rzeczy. Za to wydane na rynek japoński remiksy to całkiem miła odmiana i zupełne odejście od płaczliwo-mazgajowatego oryginału. Przede wszystkim dlatego, że kompilacja zbudowana została z numerów, które w swoich

Turbonegro Rock’n’Roll Machine (Mercury Records)

Czyżby najlepszy ostatnio żarcik z muzyki rockowej, która nie tyle zjadła już dawno własny ogon, co po prostu tkwi głęboko w… niebycie, pojawił się u progu tego roku? Urodził się w sali prób norweskich kpiarzy i punkowców z Turbonegro, z racji liczby lat grania na scenie nieco czerstwych, ale wciąż wesołkowatych i potrafiących dołożyć do pieca bardziej niż każda płyta AC/DC, która ukazała się w ciągu minionych dwustu pięćdziesięciu lat. Panowie mogliby obstawiać zarówno punkowe festiwale, jak i (po drobnym stylizacyjnym liftingu) progrockowe koncerty dla intelektualnej publiki, tudzież pudel-metalowe spędy. Wszystko dlatego, że ich rockandrollowy przekła-

Czysta furia wykuta w skandynawskim chłodzie, obleczona masywną sekcją rytmiczną, szarpaną non stop przeszywającym zmysły saksofonem. Zwięzła forma, z jednej strony oparta na solidnym, rockowym fundamencie, z drugiej zaś biorąca ile się da z niewyczerpalnych źródeł impro free jazzu. Fire! to trio złożone z talentu Matsa Gustafssona, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina, plutonu egzekucyjnego bez mrugnięcia powieką wykonującego wyrok, który przez 37 minut wali wszystkich wokół młotkiem po głowie. Skowyt, jęk, tortura. Agresja, od której trudno oderwać zmysły, przetaczająca się z gracją drogowego walca i finezją żarłacza białego, który z kilkudziesięciu kilometrów potrafi wyczuć krew swojej ofiary. Niskie ukłony dla tego geniuszu.


| MUZYKA |

by Milena Milewska (Radio Szczecin)

Urbanator Days Beats & Pieces (Agora)

To się musiało tak skończyć. Michał Urbaniak, któremu zdarzało się już grać chociażby z Milesem Davisem, ostatnio skupił się na współpracy z młodymi talentami. Właśnie dla nich organizował coroczne warsztaty Urbanator Days i to z nimi nagrał płytę. Wśród zaproszonych mamy między innymi warszawski i funkujący projekt P.Unity, czy Marka Pędziwiatra - wrocławianina pochodzącego ze Świnoujścia - znanego z EABS i Night Marks. Ale „Beats & Pieces” to także trochę bardziej zaprawieni w boju wyjadacze swoją jazzową opowieść dorzuca O.S.T.R., a Grubson zabiera nas w hip-hopowy rejs pewnego kapitana (wspominając przy tej okazji Łonę i Webbera). Jazz wymieszany z rapem i elektroniką to jest zwykle dobry zestaw, zakładając, że solidnie się przyrządzi taki koktajl. Tutaj wszystkie składniki są dobrane, jak należy, a miksturę wyostrzają radość tworzenia i młodzieńcza energia, które zostawiają w nas tylko pozytywne wrażenia.

Rhye Blood

(Loma Vista) Kiedyś duet kanadyjskiego wokalisty Mike’a Milosha i duńskiego producenta Robina Hannibala - teraz projekt skupiony wokół pierwszego z nich. Rozstanie nie należało chyba do zbyt pokojowych, bo Mike nazwał swojego współpracownika „zatrudnionym gościem, który mi pomagał”, a udział Hannibala był raczej trochę większy. Żadnych takich

konfliktów nie uświadczymy na pewno na drugim krążku Rhye, no chyba że są to konflikty wewnętrzne Milosha wynikające z rozwodu i związku z obecną dziewczyną (widzimy ją na okładce). Teksty (może czasem zbyt powierzchowne) malują nam obraz wycofanego wrażliwca skupionego na emocjach (czy to swoich, czy partnerki). W „Song for You” najczęściej przewija się wers „I feel your heart baby, I feel your pain” i wszędzie na „Blood” da się wyczuć ogromne serce i ten ból - bardzo ulotny, zaznaczony cicho pobrzękującym rytmem i skrzypcami. To płyta dla kobiety i o kobiecie - zmysłowa i subtelna jak jej okładka.

Chris Dave and the Drumhedz Chris Dave and the Drumhedz (Blue Note)

„Jeśli grasz na bębnach, ludzie widzą w Tobie tylko perkusistę, a ja nie chcę być cały czas czyimś perkusistą” - powiedział Chris Dave, znany między innymi z tras Maxwella i D’Angelo, a także z pierwszego składu Robert Glasper Experiment. Ten album staje się więc jego deklaracją niezależności i przedstawieniem własnej wizji. Są tu kompozycje, które chwytają szponami za ramiona, mocno potrząsając, może nawet zwalając z nóg („Black Hole” z Andersonem .Paakiem, czy „Dat Feelin’”, gdzie do głosu dochodzi SiR), jednak przy kilku utworach ten uścisk nie jest już tak zdecydowany i można spokojnie wrócić do pionu („Sensitive Granite”). Ale pomimo drobnych potknięć, ta płyta ciągle ma energię i wolność jazzowego jam

session z hip-hopowymi, a nawet afro-beatowymi rytmami. Chris zanotował udany debiut, udowadniając, że nie musi pracować dla kogoś, by zrobić coś naprawdę dobrego.

my, smutnych refleksji i samotności w tak niezwykłym tłumie chyba nie powinno nikomu przeszkadzać. Zapewniam, że to będzie sama przyjemność.

Ravyn Lenae Crush (Atlantic)

Everything Is Recorded Everything Is Recorded (XL)

Coś dla tych, którzy cenią sobie miszmasz głosów i gatunków dostajemy trip-hop opakowany world music, rapem, soulem, reggae, czy gospel (między innymi!). Za to tematyka jest o wiele bardziej jednolita, gdyż w tekstach powracają niezrozumienie i motyw samotności (nawet w tłumie). Richard Russell, twórca projektu Everything Is Recorded, nie mierzy się z tymi tematami sam, tylko kieruje wszystkim zza kulis, komponując, produkując i grając na kilku instrumentach. Akurat zarządzanie ma we krwi w końcu jest właścicielem XL Recordings, ale także odkrywcą talentu Adele i producentem ostatnich albumów Gila Scotta-Herona i Bobby’ego Womacka. Po tylu zasługach przyszedł czas na pełnoprawny debiut z asystą Ibeyi, Kamasiego Washingtona, Damona Albarna, czy Samphy. Trochę zadu-

Ravyn Lenae i Steve Lacy. Ona dopiero co skończyła dziewiętnastkę, on w maju będzie obchodzić dwudzieste urodziny. Obydwoje śmiało wkroczyli do muzycznego świata swoimi poprzednimi epkami, a on także nagrywając z The Internet. Jednak razem wznoszą się na kolejny poziom. Lenae przyznała, że potrzebowała innego brzmienia, by wydobyć z siebie nowe barwy. I nie trzeba nawet niczego słuchać, żeby to zauważyć - pastele, ogrodniczki i koszulka w paski z okładki debiutanckiej epki, zmieniły się w zmysłową i kobiecą czerwień. Lacy domalował do tego żywe instrumenty i soczyste riffy, mieszając r’n’b z sekcjami rytmicznymi funku, a nawet disco. W takim otoczeniu Ravyn śpiewa odważniej, drapieżniej - jej zwrotki i hooki są zaraźliwe, chórki przypominają Aaliyah, potem znowu Erykę Badu. To nie tylko odświeżenie garderoby, nietuzinkowe pomysły, czy idealna fuzja muzycznych osobowości. To przede wszystkim bardzo obiecująca epka, która powinna być kontynuowana dwoma udanymi karierami.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2018

51


| HISTORIA |

wspomnienie muzycznego szczecina Szczecin miał szansę zostać stolicą polskiej muzyki, tylu było tu młodych i zdolnych artystów. Niestety, powyjeżdżali. Nasze miasto przegrało z Opolem, ale za to pozostało prekursorem wielu nurtów muzycznych. AUTOR MAŁGORZATA KLIMCZAK / FOTO ANDRZEJ SZKOCKI

52


| HISTORIA |

Zarówno jazz, jak i big beat nie były specjalnie lubiane przez władzę. Pozwalano na koncerty, ale doszukiwano się w nich niewłaściwych treści. Trzeba było lawirować wśród cenzorów, którzy często dopatrywali się prowokacji nie tam, gdzie trzeba.

Najpierw był jazz, który w latach 50. świetnie się w Szczecinie rozwijał. Nawet muzycy rockowi byli zapatrzeni w jazzmanów. Ale bardzo szybko pojawił się big beat i wszystko się zmieniło. Niegrzeczni chłopcy - W latach 50. mieliśmy w Szczecinie wspaniałych muzyków, którzy uciekli potem zagranicę – mówi Wojciech Rapa, muzyk. - To byli jazzmani. Potem pojawił się big beat, czyli po prostu rock’n’roll. To Franek Walicki wymyślił nazwę big beat, żeby oszukać ówczesną władzę. Wśród nas był ogromny zapał. Chcieliśmy grać, więc sami sobie tworzyliśmy gitary. Amatorzy zaczynali od kompletowania prawie nieosiągalnego wówczas sprzętu muzycznego, a potem układali repertuar, słuchając Radia Luksemburg. Tak zaczynał też Wojtek Rapa – czynny do dziś wokalista, basista, kompozytor, dziennikarz muzyczny. Znany z gry wspólnie z popularnymi solistami i zespołami z tamtych lat: Heleną Majdaniec, Karin Stanek, Jackiem Lechem, Henrykiem Fabianem, członkami zespołu „No To Co”, Czerwono-Czarni. W Szczecinie grali wtedy Nieznani, Święci, Kon Tiki, Następcy Tronów. To właśnie tutaj zorganizowano pierwszy Festiwal Młodych Talentów w 1962 roku. Drugi odbył się rok później. Trzeciego już nie było, za to powstał Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu. Zarówno jazz, jak i big beat nie były specjalnie lubiane przez władzę. Pozwalano na koncerty, ale doszukiwano się w nich niewłaściwych treści. Trzeba było lawirować wśród cenzorów, którzy często dopatrywali się prowokacji nie tam, gdzie trzeba. Nawet kolory bywały niesłuszne ideologicznie, więc nazwę zespołu Czerwono-Czarni tłumaczono tym, że czerwony to symbol komunizmu, a czarny to Murzyni uciskani przez kapitalistyczną Amerykę. Grzeczne dziewczynki Niemal jednocześnie w Szczecinie narodził się drugi nurt żeńskich zespołów wokalnych. Idea powołania do życia żeńskiego zespołu wokalnego sięga końca lat pięćdziesiątych. W grudniu 1959 roku ówczesny dyrektor Społecznego Ogniska Muzycznego nr 1 Alfred Prorok, założył dziecięcy chór mieszany. Ale starsze dziewczyny stworzyły Berżeretki. Zespół cieszył się sporą popularnością nie tylko w Szczecinie. W 1965 roku wziął udział w zorganizowanym w Łodzi pod patronatem Ludowego Instytutu Muzycznego I Ogólnopolskim Festiwalu Ognisk Artystycznych. Tu dziewczęta zaprezentowały program składający się głównie z pieśni i ballad

starofrancuskich. Przyjęty bardzo ciepło przez publiczność i organizatorów zespół postanowił specjalizować się w tym repertuarze. Nawiązując do lirycznych utworów poezji i muzyki francuskiej XVIII wieku, dziewczęta przyjęły nazwę – Berżeretki. - Byłyśmy za stare, żeby śpiewać z dzieciakami, nudziło nam się w ognisku muzycznym i tak powstała grupa Berżeretki – wspomina jedna z wokalistek. - Śpiewałyśmy tylko z fortepianem i bez mikrofonu, czyli zupełnie inaczej niż Filipinki. W przeciwieństwie do muzyków rockowych my się nie buntowałyśmy. Nawet o tym nie myślałyśmy. Po prostu śpiewałyśmy, a organizacją zajmował się ktoś inny. Filipinki powstały w tym samym roku przy Technikum Handlowym w Szczecinie. Zespół założony został przez Jana Janikowskiego - nauczyciela ekonomii, towaroznawstwa i muzyki. Nazwa zespołu pochodzi od tytułu pisma dla dziewcząt „Filipinka”. Filipinki zdobyły większą popularność od Berżeretek, być może dlatego, że wykonywały lżejszy repertuar. Zbliża się era mocnego rocka Po lekkich, łatwych i przyjemnych latach 70., w muzyce lata 80., przynajmniej w Szczecinie stanęły pod znakiem rocka i bluesa. Vinders była to jedna z pierwszych szczecińskich grup tworzących nowy w tym czasie nurt, tak zwaną „Muzykę Młodej Generacji”. Vinders powstał w 1979 roku w I LO w Szczecinie. Początkowo grupa nazywała się Winder, a jej skład to Piotr Winnicki - gitara, wokal, Grzegorz Czarnecki - gitara, wokal, Tomasz Tuziak - bas i Dariusz Wieczorek - perkusja. Vinders koncertował wraz z takimi grupami jak Cytrus, TNT, Easy Riders oraz Turbo. - Z dużą estymą podchodziłem do ludzi, których widziałem na scenie – mówi Piotr Banach, muzyk kompozytor, założyciel zespołu Hey. - Pierwszym instrumentem, na którym chciałem grać, była perkusja. Na perkusji zaczynałem w Kolaborantach, a potem już była gitara. Kolaborantów w 1986 roku założył Przemysław Thiele. Piotr Banach w tym czasie grał równolegle w zespołach Grass i Kumader. Muzycy zadebiutowali wiosną 1987 r. w jednym ze szczecińskich klubów. Latem wzięli udział w festiwalu w Jarocinie. Kolaboranci grali punkrocka i grają do dzisiaj z przerwami na zawieszanie działalności i solowe projekty Przemka Thiele. Ale W Szczecinie grano jeszcze ostrzej. Można nawet powiedzieć, że w latach 80. Szczecin był stolicą metalu. W 1988 roku powstał metalowy Quo Vadis, najbardziej znany zespół metalowy ze Szczecina. Występował na wielu festiwalach muzycznych,

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2018

53


| HISTORIA |

Bo tekściarzy Szczecin zawsze miał świetnych. Nosowska jest uznawana za mistrzynię gatunku, Budyń, no i Łona. Szczeciński raper nie ma sobie równych. Codzienność opisana piórem inteligenta to wyznacznik twórczości Łony, który obecnie jest najbardziej znanym szczecińskim raperem, a jego sława dawno wyszła poza granice miasta.

54


| HISTORIA |

w tym w Jarocinie (1989, 1992), Metalmanii (1994, 1995) oraz na Przystanku Woodstock (1995, 1996, 1997, 1999). Do dzisiaj świetnie sobie radzi na koncertach. W stronę bluesa poszli muzycy z After Blues. Zespół założyło dwóch kolegów ze szkoły muzycznej: Leszek Piłat (gitara basowa, śpiew, perkusja) i Waldemar Baranowski (gitara, instrumenty perkusyjne, śpiew). Skład uzupełniało dwóch innych znajomych ze szkoły: Andrzej Kotok (gitara) i Zenon Szyłak (perkusja). Początkowo zespół nazywał się „3,50 po obniżce”. Jeszcze w 1980 roku wygrał przegląd zespołów młodzieżowych organizowany w klubie „Słowianin”. Potem przemianowany został na „After Blues”. Próby początkowo odbywały się w piwnicy domu na Żelechowie, gdzie mieszkał jeden z członków grupy. Do dzisiaj koncertuje także założona przez braci Andrzeja i Mariana Malcherków w końcu 1979 r. grupa Free Blues Band. Na swoim koncie ma tytuły laureatów z praktycznie wszystkich festiwali muzyki rockowej i bluesowej, organizowanych w Polsce od 1983 r. Wszystkie wcielenia Banacha 17 lutego 1982 roku Zespół Szkół Ogrodniczych w Zdrojach zorganizował koncert zespołów rockowych. Informacja o nim napisana była na zwykłej kartce. Zagrał zespół Paragraf 4, którego perkusistą był Piotr Banach. - To był mój pierwszy koncert rockowy – mówi Banach. - W tamtych czasach fajne było to, że wystarczyło napisać na kartce, że szkoła organizuje koncert w sali gimnastycznej i przychodziły na niego tłumy. Mogliśmy przecierać szlaki, a przede wszystkim grać, co było dla nas najważniejsze. Kolejnym zespołem Piotra była grupa Kryterium, z którą zagrał w 1985 roku we Wrocławiu na ogólnopolskim młodzieżowym przeglądzie piosenki. W roku 1985, wraz z grupą Kryterium Banach wystąpił po raz pierwszy na festiwalu w Jarocinie. Grupa zagrała w bloku reggae’owym, zorganizowanym przez Roberta Brylewskiego. Ten występ otworzył muzykom drogę na festiwal Róbrege w Warszawie. W 1990 roku Banach roku założył Dum Dum (nazwa pochodzi od hinduskiej miejscowości). W zespole śpiewała wtedy Kasia Nosowska. Po różnych zawirowaniach ze składem, w 1992 roku powstał Hey. To był czas, kiedy na świecie wszyscy słuchali nowego nurtu muzycznego zwanego grunge, który narodził się w Seattle. To stamtąd pochodziły Nirvana, Pearl Jam, Soundgarden, Alice in Chains i inne. Hey zaczęto porównywać właśnie do tych formacji. Para Nosowska - autorka tekstów i Piotr Banach – kompozytor stworzyła zespół, który miał rzesze fanów. Ale w 1999 roku Banach zdecydował się opuścić grupę. Nosowska wytrwała aż do ubiegłego roku, kiedy Hey zawiesił działalność. Banach ruszył w kierunku reggae i założył Indios Bravos. Potem byli Ludzie Mili, a obecnie BaiKA. W stronę poezji Kiedy w Szczecinie rodziła się fala rocka, po ulicach chodził sobie chłopak z głową w chmurach z zainteresowaniami skierowany-

mi w zupełnie inną stronę. - W moim technikum większość osób słuchała rocka, a mnie bardziej interesowała poezja – mówi Ryszard Leoszewski, wokalista i kompozytor. - Zamiast na koncerty rockowe chodziłem do filharmonii. Z czasem spotkałem kilku kolegów, których też to interesowało. Rock lubiłem i szanowałem, ale to nie były moje klimaty. Tak powstał Sklep z Ptasimi Piórami. Pierwszy koncert miał miejsce 8 marca 1978 roku w klubie Wyższej Szkoły Pedagogicznej „Atut” w Szczecinie. Świętujący w 2013 roku jubileusz 35-lecia zespół ma na swoim koncie udział w licznych koncertach (w tym z wokalistą jazzowym – Bobbym McFerrinem oraz w Studiu Koncertowym III Programu Polskiego Radia im. Agnieszki Osieckiej), wielokrotnie został wyróżniony na festiwalach, cieszy się życzliwością publiczności i krytyków. A potem znowu był rock Hey został najpopularniejszym zespołem lat 90. Ale kolejnym zespołem, który zrobił sporą karierę, było Pogodno. Nazwa pochodzi od dzielnicy Szczecina. Początkowo zespół działał w trzyosobowym składzie: Jacek Szymkiewicz, Adam Sołtysik, Tomek Kubik, co zmieniło się po nagraniu pierwszej płyty, która została wydana przez wytwórnię Tymona Tymańskiego – Biodro Records. - Nasz zespół powstał w 1991 roku, więc nie buntowaliśmy się przeciwko komunie – mówi Adam Sołtysik z zespołu Pogodno. - Nie mieliśmy co ze sobą zrobić, więc postanowiliśmy robić muzykę. Teraz sobie myślę, że muzyka lat 90. to też była muzyka big beatowa. Zespół zasłynął przede wszystkim świetnymi tekstami Jacka „Budynia” Szymkiewicza, które co poniektórzy nucą do dziś. Bo tekściarzy Szczecin zawsze miał świetnych. Nosowska jest uznawana za mistrzynię gatunku, Budyń, no i Łona. Szczeciński raper nie ma sobie równych. Codzienność opisana piórem inteligenta to wyznacznik twórczości Łony, który obecnie jest najbardziej znanym szczecińskim raperem, a jego sława dawno wyszła poza granice miasta.

Kolaborantów w 1986 roku założył Przemysław Thiele. Piotr Banach w tym czasie grał równolegle w zespołach Grass i Kumader. Muzycy zadebiutowali wiosną 1987 r. w jednym ze szczecińskich klubów. Latem wzięli udział w festiwalu w Jarocinie. Kolaboranci grali punk rocka i grają do dzisiaj z przerwami na zawieszanie działalności i solowe projekty Przemka Thiele.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2018

55


| KUCHNIA |

Mrówek na śniadanie nikomu nie polecam Najlepsze uliczne jedzenie mają w Bangkoku. W Paragwaju podają na śniadania najsmaczniejsze bułki na świecie. W dżungli podróżniczka musiała zjadać mrówki wielkie jak palec. Co jeszcze przytrafiło się Beacie Pawlikowskiej w kulinarnej podróży przez świat? ROZMAWIAŁA BOGNA SKARUL / FOTO BRUNO FIDRYCH / WOJTEK WILCZYŃSKI / ANNA KACZMARZ

- Jest powiedzenie, by śniadanie zjeść samemu, obiadem podzielić się z przyjaciółmi, a kolację oddać wrogowi. Wskazuje ono, że najważniejszym posiłkiem dnia jest śniadanie. Dlatego postanowiła Pani opisać właśnie śniadania świata? - Śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia, a wiem to z własnego doświadczenia. Podczas podróży po świecie zorientowałam się, że w różnych zakątkach świata śniadania wyglądają zupełnie inaczej. Czasem jest to mąka jęczmienna wymieszana z herbatą, a czasem smażony pieróg z nadzieniem. Przyszło mi do głowy, że warto byłoby pokazać, od czego zaczyna się dzień w różnych krajach. Tym bardziej, że dobre, zdrowe i dające siłę śniadanie, to wcale nie jest to, co jada się w Polsce. - Co to znaczy zdrowe śniadanie? - Na pewno nie jest kromeczką białego chleba zrobionego z chemicznie oczyszczonej mąki z dodatkiem dżemu zrobionego z białego, chemicznie oczyszczonego cukru. Biała mąka i biały cukier nie mają żadnych wartości odżywczych. A to znaczy, że nie dają organizmowi niczego, z czego mógłby budować swoją siłę. Dobre i zdrowe śniadanie to gorący posiłek przygotowany z naturalnych, pożywnych produktów. To może być owsianka ugotowana na wodzie z suszonymi owocami i orzechami, brązowy ryż z jabłkami i cynamonem albo - tak jak w Indiach - warzywne curry i ryż. W książce opisałam tradycyjne śniadania, jakie jedzą zwykli

56

ludzie na co dzień. A ponieważ najczęściej nie mają czasu, żeby to śniadanie przygotować w domu, to zauważyłam, że w większości krajów śniadanie zjada się na ulicy. - Mnie mama uczyła, że nie powinnam wychodzić z domu, zanim czegoś nie zjem. - I dobrze. Śniadanie trzeba zjeść przed wyjściem z domu, szczególnie w naszym klimacie. Zupełnie inaczej jest w tropikach, gdzie na każdym kroku, na każdym rogu ulicy stoi ktoś, kto sprzedaje gorące śniadanie. - W tropikach, kiedy żar leje się z nieba, zjada się gorące śniadania? - Bo gorące śniadanie daje większą siłę niż zimne. Jeżeli więc jesteśmy w tropikach i mamy przed sobą pół dnia wędrowania w nieznane, dobrze wzmocnić się na początku drogi. - A czy ma Pani w pamięci najgorsze śniadanie? - Owszem, na szczęście nie musiałam go zjeść. Widziałam je na statku płynącym po rzece Paragwaj w Paragwaju. Dostał je mały, pięcioletni chłopiec. Siedział akurat obok mnie. Płynęliśmy przez kilka dni, więc nie było więc możliwości, żeby wyjść na ląd i coś kupić. Mama tego chłopca zabrała w podróż to, co uważała za odpowiednie na śniadanie.


| KUCHNIA |

Na co dzień nie jem mięsa, ryb ani nabiału. Nie zachęcam też do jedzenia mrówek z ciekawości. Tym bardziej, że polskie mrówki są nie tylko kilka razy mniejsze, ale też objęte ochroną. Zdarzają się jednak sytuacje, kiedy nie ma absolutnie innego wyjścia.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2018

57


| KUCHNIA |

- Co to było? - Paczka herbatników i mielonka w puszce. - A Pani co wtedy zjadła? - Wypiłam yerba mate i zjadłam paragwajskie bułki chipa. Są genialne. Upieczone z manioku z dodatkiem anyżku. Mogą być okrągłe jak obwarzanek, prostokątne albo nawet w kształcie krokodyla. - Czy te bułki chipa zjada Pani na śniadanie także w Polsce? - Niestety nie, bo to jest coś, co można kupić i zjeść tylko w jednym kraju na świecie, czyli w Paragwaju. W Polsce jem to, co jest dostosowane do polskiego klimatu. Najczęściej owsiankę na słodko z daktylami i figami, domowe muesli z organicznych płatków owsianych z bananem albo kaszę gryczaną ugotowaną z brokułami. - Dlaczego akurat to, a nie np. kanapki? - Kiedy odkryłam w jaki sposób produkuje się jedzenie sprzedawane w sklepach i podawane w restauracjach, , postanowiłam zadbać o to, co jem. Zauważyła pani, że każdy zna kogoś, kto jest chory na raka? Dlaczego w dzisiejszym świecie jest tak dużo chorób? Myślę, że to właśnie dlatego, że do masowo produkowanego, wysoko przetworzonego jedzenia dodaje się wiele syntetycznych substancji, które mają poprawić jego wygląd, przedłużyć trwałość i dać iluzję mocniejszego smaku. Zawarte w nich toksyny przez lata odkładają się w organizmie, a potem powodują różne choroby i dolegliwości. A ja chciałam być zdrowa i silna. Postanowiłam więc, że muszę nauczyć się gotować. - Udało się? - Tak, chociaż musiałam wymyślić takie dania, które będą proste, szybkie, smaczne i zdrowe. I najlepiej takie, które same się gotują. Codziennie gotuję obiad, przygotowuję gorące śniadania, a raz w tygodniu piekę zdrowy i pyszny chleb na zakwasie. Wiele z moich ulubionych przepisów zamieściłam w tej książce. - Jak wygląda najlepsze zrobione przez Panią śniadanie? - Moje ulubione śniadanie to owsianka z kaszą jaglaną, na gorąco z plasterkiem pomarańczy, cynamonem, kurkumą, goździkiem, suszoną figą, suszonym daktylem, nasionami dyni i słonecznika. - A najlepsze śniadanie zjedzone w podróży? - Z tych „podróżnych” najbardziej lubię warzywne curry z ryżem. Takie, jakie jada się w Indiach. - Najbardziej niesamowite śniadanie? - To było w dżungli. Indianie przynieśli mi pieczone mrówki. Były ogromne, wielkości połowy mojego palca. Nic innego do jedzenia nie było,

58

a poza tym byłam naprawdę bardzo głodna, więc długo się nie zastanawiałam. - I co? - Bardzo dobre. Niełatwo je znaleźć, bo pojawiają się tylko w określonym czasie i wtedy zwykle oprócz ludzi są też inni chętni - choćby małpy, które chętnie na nie polują. Muszę dodać, że na co dzień nie jem mięsa, ryb ani nabiału. Nie zachęcam też do jedzenia mrówek z ciekawości. Tym bardziej, że polskie mrówki są nie tylko kilka razy mniejsze, ale też objęte ochroną. Zdarzają się jednak sytuacje, kiedy nie ma absolutnie innego wyjścia. - Opisała Pani śniadania jakie jada się na świecie. Będą też przepisy na przykład na kolację? - Chciałam pokazać śniadania, bo to posiłek, który łączy wszystkich ludzi na świecie. To pierwsze, co zjada się na początek dnia. I rzeczywiście, reszta dnia, samopoczucie, siła i zdrowie w dużej mierze od niego zależą. Dlatego napisałam książkę o śniadaniach. Jeśli chodzi o potrawy na inne pory dnia, to napisałam kilka książek kulinarnych z moimi ulubionymi przepisami na różne pory roku i na bazie kaszy jaglanej. W kwietniu ukaże się książka kulinarna z przepisami na dania z soczewicy. - Coraz częściej biura podróży organizują tzw. podróże kulinarne. Dlaczego w podróży tak ważne jest dla każdego z nas, co jemy? - Bo wtedy świat zupełnie inaczej smakuje. Wszystkie moje podróże mają wątki kulinarne. Staram się jeść to, co jedzą ludzie dookoła mnie. Kiedy je się to, co jedzą tubylcy, w tym samym barze, u tej samej kucharki, lepiej rozumie się świat, w którym się akurat przebywa. - Gdzie znajdziemy najlepsze na świecie uliczne jedzenie? W Bangkoku. To miasto od wielu lat zajmuje pierwsze miejsce na świecie jeśli chodzi o najlepszy street food. Wieczorem pojawiają się dziesiątki niewielkich wózków, przy których kucharki przygotowują świeże, gorące dania z ryżu i makaronu, sprzedają desery z mango albo świeże owoce gotowe do zjedzenia. Jedzenie na ulicy jest bardzo popularne w Tajlandii, podobnie jest w Wietnamie, Kambodży i wielu krajach Ameryki Środkowej. - Gdy podróżuje Pani po Europie, to gdzie Pani jada śniadania? - Raczej nie podróżuję po Europie. - Dlaczego? - Bo wydaje mi się zbyt uporządkowana, zbyt grzeczna, pełna przepisów i sztywnych zasad. Poza tym jest droga. Wolę kraje, gdzie ludzie organizują sobie życie sami.



| ZDROWIE |

Gadżety erotyczne NA ZDROWIE

Gadżety erotyczne urozmaicają życie seksualne,

podnoszą jakość stosunku, ale przede wszystkim pozytywnie wpływają na zdrowie i przedłużają potencję. Eksperci Sex Shopu 914 w Szczecinie wyjaśniają, które gadżety są szczególnie wartościowe.

Gadżety erotyczne już dawno przestały być tematem tabu. Korzystają z nich wszyscy, bez względu na płeć i wiek, oczywiście 18+. Te najpopularniejsze to wibratory, masażery, kajdanki, skórzane dodatki i bielizna. Wśród asortymentu Sex Shopu 914 są też dostępne produkty, które nie tylko służą pieszczotom i pobudzeniu, ale też pozytywnie wpływają na zdrowie, wzmacniają erekcję i przedłużają potencję. ZACZNIJMY OD POMPEK Pompki próżniowe to doskonały zamiennik leków farmakologicznych na erekcję. Urządzenie opiera się na prostym mechanizmie. Podstawowe modele składają się z podłużnego cylindra i pompki z kabelkiem do odsysania powietrza. W zestawie znajduje się również pierścień uciskowy. Niektóre modele są rozbudowane o zegar ciśnieniowy, pilot lub gruszkę. Gadżet wytwarza próżnię wewnątrz nakładki na penisa. W rezultacie do przyrodzenia napływa krew, zwiększając jego objętość i doprowadzając do erekcji. Po uzyskaniu pełnego wzwodu cylinder zostaje odsunięty. Dla potrzymania stanu uniesienia zaleca się nałożenia pierścienia uciskowego, blokującego odpływ krwi. Z urządzenia mogą korzystać nawet osoby zmagające

60

się z nadciśnieniem. ZABAWA KULKAMI Kolejnym produktem, cieszącym się szczególną popularnością w Sex Shopie 914, są kulki waginalne inaczej nazywane kulkami gejszy. To nic innego jak para, rząd czy pojedyncze kulki przeznaczone do użytku wewnętrznego. Gadżet umieszczony w pochwie, przeznaczony jest to ćwiczenia mięśni Kegla. Mięśnie zaciskają się wokół kulek, podtrzymując je przed osunięciem się. Noszone regularnie po kilkadziesiąt minut 2-3 dni w tygodniu, wzmacniają mięśnie dna miednicy i znacznie poprawiają elastyczność pochwy. Sprzyja to nie tylko poprawie życia seksualnego, ale też pomaga wrócić do kondycji po porodzie, a w przyszłości zapobiega nietrzymaniu moczu.

wnętrznie oraz wewnętrznie – w zależności od modelu. Stosowanie urządzenia 2-3 razy w tygodniu, po kilka minut, pomaga w problemach z oddawaniem moczu, zapobiega rozrostowi prostaty, a co za tym idzie niweluje ryzyko zachorowania na raka. Ponadto jest sposobem na poszerzenie erotycznych horyzontów. Więcej informacji można zasięgnąć w Sex Shopie 914 w Szczecinie. Na miejscu czeka szereg innych gadżetów jak: podgrzewane wibratory, ozdoby skórzane, bielizna w rozmiarach 38 – 58. Sex Shop 914 realizuje również niestandardowe zamówienia.

ROZMASOWAĆ PROBLEM Jednym z najistotniejszych dla zdrowia gadżetów w Sex Shopie 914 są masażery prostaty. To specjalny rodzaj wibratora dla mężczyzn. Głównym zadaniem urządzenia jest stymulacja gruczołu krokowego. Podstawowe urządzenia odznaczają się niewielkim rozmiarem, mają podłużny kształt z lekko zakrzywionym końcem. Masażery mogą stymulować prostatę ze-

Szczecin, ul. Wojska Polskiego 50/9 (koło Columbus Coffee, vis a vis Sklepu Społem) tel. 883 733 337 www.sexshop914.com www.facebook.com/Sex-Shop-914 otwarte: pon.-sob. 10:00 - 20.00



| ZDROWIE |

Bakterie i wirusy mogą także zaatakować oko Zapalenie spojówek należy w okulistyce do stanów nagłych. Zdarza się znienacka, dlatego wymaga szybkiej interwencji. Przyczyną jest z reguły niewłaściwa higiena oczu. AUTOR ANNA FOLKMAN

Zapalenie spojówek można podzielić na różne typy. Najczęściej do czynienia mamy z zakażeniem wywołanym przez bakterie. Charakterystycznym jego objawem jest żółta wydzielina z oka. Innym typem jest zapalenie spojówek pod wpływem alergenów. Istnieje jeszcze zapalenie wirusowe i rzadkie zapalenia grzybicze. - W dzisiejszych czasach coraz częściej spotykane jest proste zapalenie spojówek – mówi lek. Joanna Sowińska, okulista ze szpitala „Zdroje”. - Nie jest ono związane z żadnym czynnikiem infekcyjnym. Przyczyną jest np. praca przy komputerze, długotrwałe przebywanie w sztucznym świetle, klimatyzacja, wiatr, kurz, dymy, gazy o działaniu drażniącym, a także przewlekły brak snu, zmęczenie czy niewyrównane wady wzroku. Objawami tego zapalenia są zaczerwienione oczy, bez wydzieliny w worku spojówkowym, z towarzyszącym dyskomfortem takim jak kłucie, uczucie piasku pod powiekami. W prostym zapaleniu spojówek leczenie polega na przemywaniu oczu solą fizjologiczną i podawaniu preparatów sztucznych łez. Przemywają one powierzchnię oka i ją regenerują. Najlepiej jednak unikać czynnika, który jest przyczyną dolegliwości. Przyczyną pozostałych zapaleń spojówek jest czynnik infekcyjny (bakterie, alergeny, wirusy, grzyby). Pojawia się wtedy ból oka, zaczerwienienie z towarzyszącym obrzękiem powiek. - Jeśli pojawia się wydzielina ropna, która skleja oczy rano, wtedy najprawdopodobniej mamy do czynienia z infekcją bakteryjną. Wydzielina zazwyczaj dotyczy jednego oka a po paru dniach pojawia się również w drugim – wynika to z faktu, że palcami przenosimy bakterie – podkreśla okulistka. - Bakteryjne zapalenie spojówek zazwyczaj ma charakter nagły, ale mogą zdarzyć się przewlekłe i nawracające zapalenia spojówek, które wymagają dokładnej diagnostyki, ustalenia przyczyny i dłuższego leczenia. Bakteryjne zapalenie spojówek występuje zarówno u dorosłych, jak i u bardzo małych dzieci – nawet noworodków. Czynnikiem zakażenia mogą być np. drogi rodne matki. Pojawienie się nawracającego zapalenia spojówek po ukończeniu pierwszego miesiąca życia dziecka może budzić natomiast podejrzenie niedrożności dróg łzowych – czyli przewodu nosowo-łzowego u dzieci.

62

Na szczęście dotyczy ono jednak tylko 5 proc. małych dzieci. Bardzo istotne jest, aby rodzice właściwie przemywali oczy małych dzieci – zauważa lek. Joanna Sowińska. - Rodzice często wiedzą, że mają to robić solą fizjologiczną a nie wodą, że mają przecierać z zewnętrznego kącika oka do wewnątrz, ale zapominają o najważniejszej rzeczy – nie przemywamy samych powiek tylko worek spojówkowy - więc oko trzeba otworzyć. Okazuje się, że najwięcej przypadków zapalenia spojówek zdarza się w wyniku niewłaściwej higieny oczu dziecka – dodaje Joanna Sowińska. Jak to robić? Otwieramy górną i dolną powiekę i nie boimy się, wlewamy sól fizjologiczną do oka i dopiero wtedy tak wymyte oko wycieramy gazikiem z kącika zewnętrznego do wewnętrznego. Takie przepłukanie oka należy też zawsze wykonać bezpośrednio przed podaniem kropli leku w przypadku każdego zapalenia spojówek. Jeśli w tej sytuacji wydzieliny ropnej nie wymyjemy, antybiotyk może się przez nią nie przedostać, nie zadziałać. Trzeba też podkreślić, aby leki (krople, maści) podawać odpowiednią ilość razy, zgodnie z charakterystyką produktu, bez pomijania dawek czy ograniczenia do 1-2 razy dziennie oraz stosować krótko 5-7 dni, żeby zapobiegać rozwijającej się lekooporności. Jeśli dostrzegamy problemy z zapaleniem spojówek, najlepiej udać się do okulisty. Obowiązuje do niego skierowanie od każdego lekarza, który ma umowę z NFZ. Lekarze rodzinni także, w toku swojego szkolenia, potrafią rozpoznać bakteryjne zapalenie spojówek i mogą przepisać pierwsze leki. Natomiast każde zapalenie spojówek, które nie ustępuje po 2-3 dniach zaleconej terapii, bezwzględnie wymaga badania okulistycznego, ponieważ tylko w lampie szczelinowej (rodzaj mikroskopu okulistycznego) możemy dokładnie określić jego charakter i skorygować leczenie. - Takim zapaleniem jest np. epidemiczne wirusowe zapalenie spojówki i rogówki. Charakteryzuje się ono obfitym łzawieniem, zaczerwienieniem, dyskomfortem, a objawy po zastosowaniu antybiotyku nie maleją. Uwaga – choroba jest bardzo zakaźna, w domu należy często wymieniać ręczniki, pościel, nie przytulamy się, nie wspominając o częstym myciu rąk ponieważ to oczywiste – podkreśla okulistka. - Można zakazić całą rodzinę. Każdy z nas z dzieciństwa pamięta chyba domowy sposób na sklejone od ropy oczy – torebki rumianku. Niestety, okazuje się, że rumianek może uczulać, powinniśmy więc go unikać w pielęgnacji oczu. Można natomiast stosować okłady z wyciągu herbaty. Nie bagatelizujmy zakażeń oczu, nieleczone zapalenia spojówek mogą mieć poważne następstwa i doprowadzić do uszkodzenia rogówki, blizn i pogorszenia jakości widzenia.


| ZDROWIE |

Epilacja sposób na zbędne owłosienie (dla każdego)

Depilacja laserowa w przeciwieństwie do tradycyjnej pozwala na permanentne usunięcie niechcianego owłosienia. Rozwój technologii sprawił, że dziś z zabiegu mogą korzystać wszyscy - dorośli, młodzież czy nawet osoby o jasnych włosach i ciemnej karnacji. O szczegółach rozmawiamy z doktorem Zbigniewem Matuszewskim z Laser Studio. Depilacja laserowa jest dostępna praktycznie w każdym salonie kosmetycznym. Czym się kierować podejmując decyzję o zabiegu? - Epilacja w ostatnich latach nabrała na popularności wchodząc do standardowej oferty wielu gabinetów urody. Należy jednak pamiętać, że właściwie - skuteczne, ale przede wszystkim bezpieczne, przeprowadzenie tego zabiegu zależy od dobrego sprzętu i wiedzy osoby wykonującej zabieg. Dobrego, czyli takiego, który ma zachowane odpowiednie parametry. Niestety, ale na rynku funkcjonuje wiele urządzeń nie spełniających tych wymogów. Takie lasery produkują wiązkę światła niskiej jakości i mogą być niebezpieczne dla zdrowia. Lasery na rynku są stosunkowo nowymi urządzeniami. Czy te sprzed kilku lat naprawdę tak bardzo różnią się od tych

najnowszych? Różnice są diametralne. Nowoczesne lasery wytwarzają olbrzymią moc w bardzo krótkim czasie impulsu i nie da się ich porównać ze starszymi modelami. Po pierwsze, są znacznie bezpieczniejsze. Doprowadzenie do urazu podczas zabiegu jest ograniczone do minimum. W Laser Studio dysponujemy każdym rodzajem lasera - dla osób o jasnych włosach, ciemnej i bardzo ciemnej karnacji. Jeszcze kilka lat temu takich urządzeń po prostu nie było. Jakich laserów powinny szukać osoby z jasnymi włosami, czy po prostu z ciemną karnacją?- Dla osób o jasnych włosach przeznaczony jest laser aleksandrytowy. Przy ciemniejszej karnacji i bardzo cienkich włosach również możemy go użyć, podobnie jak laser diodowy, ale z taką uwagą ,że włosy muszą być grubsze. Jest jeszcze laser Nd-Yag, który daje bardzo duże możliwości. W Laser Studio dysponujemy, każdym z nich. Trzeba jednak mieć świadomość, że są to stosunkowo drogie sprzęty i niewiele gabinetów w Polsce je posiada. W standardowym salonie urody urządzenia do epilacji to lasery diodowe do drugiego fototypu skóry, czyli jasnej karnacji o ciemnych włosach. Czy na zabieg epilacji jest nałożone ograniczenie wiekowe? Czy mogą korzystać z niej nastolatki? - Nowoczesne lasery krótko-impulsowe są bezinwazyjne i bezbolesne dla człowieka, dzięki cze-

mu mogą z nich korzystać nastolatkowie i nastolatki borykające się z niechcianym owłosieniem. Mówię o owłosieniu w okolicach pleców, brzucha czy ramion. Młodzież często jest skrępowana zmianami na ciele, szczególnie podczas lekcji w-f, w szatniach czy pod prysznicem. Zabieg jest przeprowadzany inaczej, niż u osoby dorosłej - w większych odstępach czasu, przy zastosowaniu lżejszych parametrów. Trzeba jednak uważać, lasery starego typu, które wciąż są obecne na rynku nie nadają się do przeprowadzania epilacji u młodzieży - istnieje nie tylko wyższe ryzyko poparzenia, ale działanie długoimpulsowe nie jest wskazane dla rozwijających się młodych organizmów. Czy mężczyźni również mogą korzystać z epilacji laserowej? - Oczywiście, że tak. Mężczyźni najczęściej depilują plecy, ramiona, klatkę piersiową. Dawniej lasery długo impulsowe, powodowały ból i tym samym odstraszały ich od tego zabiegu. Jak wiemy panowie mają zdecydowanie niższy próg wytrzymałości bólowej, niż kobiety jeżeli chodzi o desperację w zakresie zabiegów estetycznych. Lasery krótko impulsowe nie wywołują skutków ubocznych, a po zabiegu od razu można wrócić do domu i cieszyć się efektami epilacji. Dzięki nowoczesnym rozwiązaniom w Laser Studio możemy pomóc każdemu bez względu na wiek, płeć czy kolor skóry.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2018

63


| ZDROWIE |

Kiedy kurz lub pyłki kręcą w nosie Szczecińscy alergicy zaczynają już odczuwać pierwsze dolegliwości. Rozpoczęło się bowiem pylenie drzew - leszczyny i olszy. Ci, którzy są uczuleni na kurz – z problemem zmagają się właściwie cały czas. Można jednak temu zaradzić. Istnieją dziś skuteczne sposoby leczenia alergii. AUTOR ANNA FOLKMAN

Termin alergia pierwotnie oznaczał zmienioną odpowiedź organizmu na powtórny kontakt z alergenem. Synonimem alergii jest nadwrażliwość. Wyróżnia się cztery główne typy nadwrażliwości alergicznej. Najczęściej występuje nadwrażliwość natychmiastowa, zależna od przeciwciał IgE. Ten typ nadwrażliwości może prowadzić do rozwoju alergicznego nieżytu nosa, astmy, w części przypadków alergicznego zapalenia spojówek, pokrzywki, atopowego zapalenia skóry, alergii pokarmowej. Najbardziej niebezpieczną, na szczęście występującą sporadycznie manifestacją nadwrażliwości jest wstrząs anafilaktyczny, stanowiący bezpośrednie zagrożenie dla życia. Pozostałe typy nadwrażliwości II-IV typ (niezależne od przeciwciał IgE) odpowiadają za powstawanie wyprysku kontaktowego (kontaktowe zapalenie skóry), chorobę posurowiczą, reakcje poprzetoczeniowe i inne, rzadziej występujące choroby. W ostatnich dziesięcioleciach obserwuje się gwałtowny wzrost zachorowań na choroby alergiczne (głównie IgE zależne), przez niektórych naukowców określany jako „epidemia alergii”. Szacuje się, że po 2020 roku na choroby alergiczne będzie chorować około 50 procent populacji. Prowadzone w latach 20062008 badania epidemiologiczne wykazały występowania chorób

alergicznych u 40 proc. Polaków, częściej u mieszkańców miast. Alergiczny nieżyt nosa stwierdzono u 22-25 proc., astmę u 9-11 proc., pokrzywkę u 5-8 proc., atopowe zapalenie skóry u 4-9 proc., alergię pokarmową u 5-13 proc. badanych osób. Co jest przyczyną tak dużego wzrostu zachorowań na choroby alergiczne? Nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie. Istnieje kilka hipotez próbujących wyjaśnić ten problem. Podejrzewa się, że za wzrost chorób alergicznych odpowiada przede wszystkim zmiana stylu życia oraz środowiska, w którym żyjemy. Nadmierna sterylność otoczenia może zwiększać ryzyko alergii (rzadziej chorują dzieci z gorszych warunków środowiskowych). Nie do przecenienia jest wpływ czynników genetycznych. Występowanie choroby alergicznej u jednego z rodziców zwiększa ryzyko alergii u potomstwa o 40 proc., choroby alergiczne u obojga rodziców prowadzą do rozwoju choroby alergicznej u 60-80 proc. ich dzieci. - Chorobom alergicznym można próbować zapobiegać między innymi poprzez prawidłowe żywienie. Nie zaleca się profilaktycznego stosowania diet hipoalergicznych u kobiet w ciąży i w okresie karmienia naturalnego mlekiem mamy – mówi dr n. med. Grażyna Durska, alergolog z Zachodniopomorskiego Centrum Leczenia i Profilaktyki Wojewódzkiego Ośrodka Medycy-

Laboratorium pełen zakres badań Spółdzielnia Pracy Lekarzy Specjalistów Plac Zwycięstwa 1 | 70-233 Szczecin tel. 91 433 73 06 | www.medicus.szczecin.pl


| ZDROWIE |

ny Pracy w Szczecinie. - Wydaje się, że zbyt późne wprowadzanie do diety zdrowych niemowląt pokarmów takich jak jaja, ryby może zwiększać ryzyko wystąpienia nadwrażliwości alergicznej w późniejszych okresach życia. Należy unikać żywności przetworzonej, zwłaszcza tej zawierającej środki konserwujące i sztuczne barwniki. Niezwykle ważne jest unikanie narażenia na dym tytoniowy, spaliny silników Diesla, a w przypadku wystąpienia choroby alergicznej, unikanie lub znaczące zmniejszenie narażenia na kontakt z alergenami. Nie do końca znany jest wpływ czynników infekcyjnych, zwłaszcza wirusowych. Wyniki niektórych badań wskazują na zwiększenie ryzyka rozwoju astmy. Najczęstszymi alergenami odpowiedzialnymi za rozwój chorób alergicznych są alergeny kurzu domowego. - Rozpoznanie choroby alergicznej w obecnym czasie nie jest na szczęście „wyrokiem” - dodaje dr Durska. - Większość chorych może być skutecznie leczona, chociaż ryzyko ponownego wystąpienia objawów istnieje do końca życia chorego. Najważniejszą metodą leczenia jest immunoterapia, czyli odczulanie, ale nie wszyscy alergicy mogą być w ten sposób leczeni. Istnieją dwie metody prowadzenia immunoterapii: metoda klasyczna (refundowana przez NFZ) - iniekcje podskórne oraz metoda podjęzykowa (krople, tabletki), które nie podlegającą refundacji. Ograniczeniem immunoterapii podjęzykowej jest wysoki koszt leczenia. Inną formą terapii jest leczenie objawowe, zmniejszające nasilenie dolegliwości. - Stosowane są leki antyhistaminowe – potocznie nazywane antyalergicznymi, podawane w postaci tabletek, syropów lub kropli. Przy nasilonych objawach alergicznego nieżytu nosa dodatkowo chorzy przyjmują donosowe glikokortykosteroidy – obecnie dysponujemy preparatami o bardzo dużym stopniu bezpieczeństwa, zarejestrowanymi do leczenia pacjentów powyżej 3 roku życia. W leczeniu astmy zastosowanie znajdują przede wszystkim leki hamujące zapalenie alergiczne w drogach odde-

chowych oraz doraźnie leki rozszerzające oskrzela, podawane drogą wziewną – wymienia alergolog. – Obecnie polscy pacjenci leczeni są najnowocześniejszymi lekami i, co najważniejsze, leki te od wielu lat w dużym lub bardzo dużym stopniu są refundowane, przez co stały się dostępne dla wszystkich alergików. Poza dostępnością i skutecznością stosowanych leków najważniejsze jest, aby były one przyjmowane przez chorych. Leczenie nie powinno być przerywane bez konsultacji z lekarzem, co niestety często się zdarza. Ważna jest świadomość ryzyka wynikającego z przedwczesnego przerwania terapii. - W przypadku nieleczonego alergicznego nieżytu nosa istnieje możliwość rozwoju astmy. O tragicznym, zakończonym zgonem, skutku stosowania pseudo diety u dziecka z alergią pokarmową informowała prasa. Niestety, część alergików nadal korzysta z metod polecanych przez pseudoterapeutów - zauważa dr Grażyna Durska. - W przypadku alergii pokarmowej, natychmiastowej (IgE zależnej), spożycie alergizującego pokarmu może doprowadzić do rozwoju wstrząsu anafilaktycznego, stanowiącego zagrożenie dla życia.

Niezwykle niebezpieczna jest także alergia na jady owadów błonkoskrzydłych – (osy, pszczoły, szerszenie, trzmiele). W tym przypadku odczulanie jest leczeniem ratującym życie. W Szczecinie odczulaniem pacjentów uczulonych na jady owadów zajmują się poradnie alergologiczne w szpitalach na Pomorzanach i przy ul. Arkońskiej.


66


| ZDROWIE |

Na ratunek męskości, problem ginekomastii Zabiegom medycyny estetycznej towarzyszy niesłuszne przekonanie, że są odpowiedzią na kobiece kompleksy. A przecież mężczyźni również mają swoje wstydliwe przypadki, którym chirurgia estetyczna rusza z pomocą. O ginekomastii, czyli jednym z najbardziej kłopotliwych problemów dla mężczyzn porozmawialiśmy z doktor Katarzyną Ostrowską-Clark z centrum Medimel. Zacznijmy od początku, czym jest ginekomastia, jak powstaje i kto musi się jej obawiać? Słowo ginekomastia pochodzi od słowa „gyne” czyli kobieta i „matos” oznaczającego pierś, dosłownie kobiecą pierś. Jest to problem nadmiernego, jedno lub dwustronnego rozrostu męskich gruczołów piersiowych. Ginekomastia spowodowana jest zaburzeniami balansu poziomu estrogenu i testosteronu w organizmie mężczyzny. Wyróżnia się trzy okresy fizjologiczne kiedy równowaga ulega zaburzeniu: niemowlęcy, pokwitaniowy i dojrzały. W dwóch pierwszych przypadkach po upływie odpowiedniego czasu problem zanika. Wyróżniamy też ginekomastię patologiczną, której przyczynami mogą być: przyjmowanie leków, przyjmowanie sterydów dla zwiększenia masy mięśniowej, zażywanie używek szczególnie alkoholu i marihuany, choroby nowotworowe, otyłość, marskość wątroby, zaburzenia pracy jąder. Okazało się też, że ksenoestrogeny zawarte w spożywanym mięsie czy soi również mogą wpływać na powstawanie ginekomastii. Czy problem jest powszechny wśród mężczyzn? W społeczeństwie to temat trudny. Odsetek ginekomastii w populacji mężczyzn rośnie z roku na rok w związku z dużą ilością substancji w środowisku i pożywieniu zaburzających równowagę hormonalną (androgeny/ estrogeny).Obecnie szacuje się, że nawet ok 40% dorosłej populacji mężczyzn może mieć ginekomastię lub pseudoginekomastię (lipomastię). Klatka piersiowa to jedno z najważniejszych miejsc dla mężczyzny. Pojawiające się na niej piersi wywołują ogromny wstyd i kompleksy. Zdarza się, że mężczyźni nie wyjawiają swojego problemu nawet najbliższym osobom.

Na czym polega operacja usunięcia ginekomastii? Celem operacji jest wycięcie gruczołu w piersi i jeśli zachodzi taka potrzeba zmienia się też położenie i wielkość otoczek brodawek. Metody jakie się obecnie stosuje są małoinwazyjne. Cięcie przebiega w okolicy dolnego bieguna brodawki, następnie techniką „pull through” wyciąga się gruczoł. Często uzupełnieniem operacji jest przeprowadzenie liposukcji, dla stworzenia ładnego zarysu klatki piersiowej. Metoda jest bezpieczna? Jakie powikłania mogą wystąpić? Operacja należy do bezpiecznych. Aż 99 % pacjentów jest bardzo zadowolonych z przystąpienia do zabiegu. Jak po każdej ingerencji w ciało mogą pojawić się skutki uboczne, choć w tym przypadku zdarzają się rzadko. Do najczęstszych należą krwiaki, martwica brodawki, przerośnięcie blizny, trwałe lub czasowe zaburzenia czucia na otoczkach. Tylko do końca marca! ZAPRASZAMY NA BEZPŁATNE KONSULTACJE dotyczące zabiegu usunięcia ginekomastii Rejestracja pod numerem - 500 355 884

ul. Nowowiejska 1E , Szczecin – Bezrzecze tel. +48 91 818 04 74, +48 500 355 884 e-mail: gabinet@chirurgia-szczecin.pl www.chirurgia-szczecin.pl

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2018

67



| ZDROWIE | STYL ŻYCIA |

Skąd się bierze

lęk nasz powszedni

Dzieci boją się ciemności, bo wtedy przeżywają strach. Ale jest on związany z jakimś gwałtownym bodźcem - na przykład separacją od rodziców, hałasem, trzaskającymi drzwiami. One nie przychodzą na świat z tym lękiem. Uczą się go na bazie strachu. A lęk i strach to dwa różne stany – mówi profesor Leszek Mellibruda, psycholog społeczny. ROZMAWIAŁA BOGNA SKARUL / FOTO ARCHIWUM

- Napisał Pan właśnie książkę o lęku. Dlaczego akurat o tym? - Lęk towarzyszy nam niemal na każdym kroku. Wiele decyzji życiowych podszytych jest lękiem. To oznacza, że ludzie często nie mają świadomości, że w życiu kierowani są lękiem. A jeśli mają złe emocje, to nie rozpoznają, że kieruje nimi lęk. Później inaczej je nazywają i przyklejają do swoich decyzji zupełnie inne motywacje. A to może być lękowe doświadczenie.

kami powinniśmy walczyć? - Walczyć? Niekoniecznie. Bo tam gdzie toczy się walka, bitwa, tam muszą być przegrani. Natomiast z opanowaniem lęku bardziej chodzi o to, aby nabrać specyficznego stosunku do siebie i swoich emocji. Lęk tymczasem nie jest wrogiem. Jest raczej emocją mobilizującą. Poza tym lęk nie istnieje obiektywnie. Lęk jest w nas, jest produktem ubocznym naszych przeświadczeń, nawyków i stereotypów, czy schematów myślenia. Stąd też lepszym podejściem do lęku jest zdziwienie i ciekawość.

- Czego najczęściej boją się dziś Polacy? - Rzeczywiście, są lęki specyficzne dla Polaków. One z jednej strony wiążą się z naszą historią, tradycją i przeszłością, a z drugiej - z teraźniejszością, głównie z tym, co nazywamy klimatem społecznym, a w nim bardzo często dominuje poczucie zagrożenia. A zagrożenie to nic innego jak lęk o coś - czyli o to, jak będzie wyglądała przyszłość, jakie będzie jutro. Tych lęków jest naprawdę sporo. Ktoś policzył, że jest ich ponad 2 tysiące.

- Jeżeli nie walczyć, a przerobić go w ciekawość, to w jaki sposób? - Uświadomić sobie raczej, że nie tyle nie radzimy sobie z lękiem, co z jego skutkami. Bo przede wszystkim nie dajemy sobie rady sami ze sobą. A to znaczy, że pewne nasze nawyki i odruchy dominują. Trzeba raczej nauczyć się sposobu reagowania na lęk. Lepiej w takim wypadku stary nawyk zastąpić nowym.

- Są przecież lęki uniwersalne. Na przykład o zdrowie, rodzinę czy też lęk przed samotnością. Czy z takimi lę-

- Małe dzieci też mają w sobie mnóstwo lęku. Skąd? Jak im pomóc? Wszystko zaczyna się w dzieciństwie.

A mamy w sobie mnóstwo przesądów na temat lęków dziecięcych. Są na ten temat badania, które na przykład dyskutują z przeświadczeniem, że dzieci boją się ciemności. Badania pokazują, że rzeczywiście, niektóre dzieci boją się ciemności, bo wtedy przeżywają strach. Ale jest on związany z jakimś gwałtownym bodźcem - na przykład separacją od rodziców, hałasem, trzaskającymi drzwiami, a nawet z lękiem samych rodziców przed ciemnością. Czynników, które uczą dzieci obawy przed ciemnością, jest kilka. Bo nieprawdą jest, że dzieci przychodzą na świat z tym lękiem. One się go dopiero uczą. Uczą się na bazie strachu. A strach i lęk to dwa różne stany. Pierwszy jest biologicznym odruchem, drugi nie. Lęku się uczymy. - I to od rodziców? - Tak, ale nie tylko. Często jest to asocjacja powiązania strachu i tego, co dzieje się później. - Czyli? - Małe dziecko też myśli, choć nie potrafi tego powiedzieć. Ulega pewnym reakcjom. Na dowód tego wykonano mnóstwo eksperymentów. Choćby takie,

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2018

69


| ZDROWIE |

że już siedmiomiesięczne dziecko uwarunkowuje się na opakowanie pożywienia w butelce. - W jaki sposób? - Okazuje się, że do pediatrów przychodzą matki i skarżą się, że dziecko nie chce jeść nowego pokarmu. Matki myślą, że pokarm jest niedobry. Tymczasem siedmiomiesięczne dziecko dokładnie obserwuje z jakiego pudełka matka nalewa pokarm. Przeszkadza mu, że na nowym opakowaniu nie ma na przykład jakiegoś znaku firmowego, do którego przez ostatnie siedem miesięcy się przyzwyczaiło. Zmiana opakowania może być więc źródłem niestrawności. A to dowodzi, jak silne mogą być nieświadome asocjacje i skojarzenia wzrokowe, które mogą budzić reakcje protestu. - To, czy istnieje też lęk związany z płcią? - Istnieją różnice związane z płcią. Przede wszystkim dotyczą źródeł i ekspresji lęku. U kobiet źródła lęku są często obarczone czynnikami kulturowymi, które wiążą się z tradycyjnym stosunkiem do płci żeńskiej. W tej chwili obserwujemy rewolucję mentalną, która dotyczy właśnie relacji płci między sobą. Chodzi w niej także o to, aby obniżyć poziom nasilenia lęków, jakie wiążą się z płcią, a więc dotyczą tego w jaki sposób rozumiemy bycie mężczyzną czy kobietą. - Na przykład? - Uważa się często, że kobieta coś musi, bo to wynika z jej roli społecznej - musi być uległa, musi się podporządkować i musi wykonywać czynności, jakie tradycyjnie wynikają z jej roli jako kobiety. Jeśli przestaniemy tak o kobiecie myśleć, łatwiej jej będzie wyciszyć i wyeliminować lęki. - A czego boją się mężczyźni? - U mężczyzn lęki wiążą się z rywalizacją, czyli „nie jestem równie dobry”, „nie jestem najlepszy”, „nie jestem wystarczająco silny”. - W książce pisze Pan też o nowych lękach, charakterystycznych dla naszych czasów - na przykład o lęku związanym z mediami społecznościowymi i internetem. - To nowe lęki. Przyniósł je postęp. I, co ciekawe, związane są z obawą bra-

70

ku natychmiastowego dostępu do informacji. To całkiem nowe zjawisko, które powstało w związku z upowszechnianiem się mediów społecznościowych, stron internetowych, maili. Ma już nawet swoją nazwę - FOMO. - To jakiś paradoks. Z jednej strony nasz mózg nie radzi sobie z dużą liczbą informacji, a z drugiej boimy się, że nie będziemy mogli z nich korzystać. - Tak już jest. Żyjemy w czasach sprzeczności. Opisali je już Philip Kotler i John Caslione w książce „Chaos, zarządzanie i marketing w erze turbulencji”. Piszą w niej, że my teraz mamy często do czynienia ze sprzecznymi informacjami, ze sprzecznymi postawami, które mówią o sprzecznych motywach ludzi. Mamy także sprzeczności w sobie (bywa, że nierozpoznane) typu „chciałabym a boję się”. Dla wielu osób, nawet wytrenowanych intelektualnie w przyczynowo-skutkowym myśleniu, powoduje to pogłębianie się różnego typu lęków i braku pewności siebie. - Jak sobie z tym radzić? - Ludzie już wiedzą, że czasami trzeba uciec od natłoku informacji. Nie wiedzą natomiast o tym, że aby się „zresetować”, wyciszyć nasz mózg, potrzeba nam co najmniej od 48 do 72 godzin. Eksperymenty jakie przeprowadzono pokazały, że nasz mózg wyciszy się i już podświadomie nie czeka na jakąś wiadomość dopiero trzeciego dnia. - Ale już w tej chwili jesteśmy zasypywani informacjami. Obawiam się, że z czasem będzie ich coraz więcej. A czy to nie spowoduje, że będziemy wkrótce jeszcze bardziej się bać? - To zależy. Niektórzy z nas zaakceptują fakt jeszcze większej liczby informacji. Zaakceptują, że żyją w pośpiechu i wielkim natłoku. I to nie oznacza, że będzie w nich narastał ten lęk ponieważ większa część naszych reakcji przebiega poza naszą wolą i świadomością. Te osoby nabiorą nowych odruchów, wytłumaczą sobie, że nie wszystko i nie zawsze będą w stanie od razu zrozumieć i opanować. Natomiast dzięki tym lękom może się u nich wzbu-

dzić większa ciekawość. A ciekawość to stan z jakim przychodzimy na świat. A sama już ciekawość może spowodować, że zadadzą sobie pytanie, czy się tego lękają, czy coś ich naprawdę przestraszyło. - Pisze Pan także o lajkach na Facebooku. One są niebezpieczne? - Dla niektórych tak, a dla innych śmieszne. Niebezpieczne są dla tych, którzy nadają im podobną rangę, odnosząc się do relacji w realu. Bo dla wielu lajki są takimi psychicznymi „głaskami”, poprawiającymi ich samoocenę. Im mają więcej lajków, tym poczucie wartości wzrasta. To może być zarówno dobre, jak i złe. Należy się obawiać sytuacji, że tego typu opinie o nas samych mogą wstrząsnąć naszym poczuciem wartości. W tym wypadku powinien to być sygnał ostrzegawczy, który mówi: weź się za siebie. - To lajkować czy nie lajkować? - Lajkowanie jest już pewnym rytuałem. Mówi o tym, że jak zalajkuję, to nie tylko wyrażam aprobatę, ale mówię też „hej, jestem po drugiej stronie, jestem z tobą”. Lajkowanie jest jednym z procesów, które w tej chwili przetaczają się przez nasze mózgi o wiele głębiej niż sobie zdajemy sprawę. Badania pokazały na przykład, że nasze mózgi reagują na pokazaną uśmiechniętą buźkę w taki sam sposób, jakbyśmy patrzyli na rzeczywistą uśmiechniętą twarz. A to znaczy, że nasze mózgi już w tej chwili zaczynają podlegać pewnym przeobrażeniom. Okazuje się, że informacja graficzna jest odbierana przez mózg jako informacja emocjonalna. - W konsekwencji to może być ułudą? - Ale świat jest ułudą. Mamy przecież tylko wrażenie, że kontrolujemy świat. Nie mamy świadomości, że widzimy tylko fragmenty. Mamy złudzenie, że świat jest taki jakim go widzimy, czujemy. To nie jest prawda. Świat jest bardziej urozmaicony i skomplikowany. Należy jednak mieć świadomość, że żyjemy w świecie ułud, że to są racjonalne, ale złudzenia. Złudzenia, które ułatwiają nam poruszanie się po świecie.



| ZDROWIE |

Projekt Zmiana powraca! Daj sobie szansę na nowe życie Wyjątkowy program skierowany do kobiet jest poświęcony zewnętrznej i wewnętrznej przemianie uczestniczek i ma już kilkuletnią tradycję. W nowej edycji projektu Joanny Dudziak głównym partnerem jest klinika chirurgii plastycznej Beauty Group, która sponsoruje nagrodę główną dla zwyciężczyń – bon na wykonanie operacji plastycznej. Zanim to nastąpi, uczestniczki będą przygotowywać się do wielkiego finału pod okiem specjalistów, którzy pomogą im zawalczyć o piękną sylwetkę i wysoką samoocenę. Wyłonione kandydatki będą pracować nad ciałem i umysłem, aby po kilku

tygodniach zaprezentować się w nowej odsłonie. Przemiana nastąpi pod okiem doświadczonego coacha, trenerów personalnych, dietetyków i kosmetologów.

Jeśli chcesz spróbować swoich sił w programie, wejdź na stronę www.projektzmiana.info, wypełnij formularz i prześlij go na adres info@beautygroup.pl Biuro projektu mieści się w siedzibie kliniki Beauty Group (ul. Wojciechowskiego 7, 71-476, Szczecin) www.artplastica.pl

Doktor Maciej Józefowicz (chirurg, lekarz medycyny estetycznej) podczas inauguracji Projektu Zmiana

72



| SPORT |

Tego nie wiedziałeś o tańcu na rurze! Rozprawiamy się z mitami Wyobraź sobie miejsce tylko dla kobiet. Takie, które jest odskocznią od stresującego dnia w pracy, domowych porządków, gotowania, prania i prasowania. Miejsce, gdzie przychodzi się jak do najlepszej przyjaciółki, rozsiada wygodnie w fotelu i robiąc paznokcie poświęca jedynie plotkom i nowinkom z miasta. Do tego zawsze można tam liczyć na świeżą, pachnącą kawę duże latte, cappuccino czy inny pyszny, mleczny napój.

Stereotypy dotyczące pole dance mnożą się i ewoluują sprytnie zacierając prawdę. Czas z tym skończyć. Trenerki szczecińskiego Euforia Pole Dance obalają najbardziej sztampowe wyobrażenia. 1. Pole dance, czyli taniec erotyczny. - Nic bardziej mylnego! Taniec na rurze to połączenie kilku rodzajów sportu: tańca klasycznego, gimnastyki artystycznej i street workoutu. To jedna z najszybciej rozwijających się dziedzin w Polsce. Kształtuje mięśnie ciała, rzeźbi sylwetkę i poprawia kondycję. Racja, pole dance przez lata było dziedziną uprawianą przez kobiety jedynie w klubach erotycznych dla mężczyzn, jednak czasy się zmieniają. Możliwe, że wkrótce pole dance zobaczymy na Olimpiadzie. 2. Gdzie pole dance tam i striptiz. - Rozczarowanie czeka każdą osobę, która tak myśli. Skąpy strój to nie sposób na uwodzenie mężczyzn, a gwarancja bezpieczeństwa. Stroje profesjonalnych pole dancerek muszą odsłaniać: uda, pachy czy też brzuch, ponieważ kontakt materiału z rurą powoduje poślizg. Bez tego wykonanie wielu skomplikowanych figur byłoby niemożliwe. Pierwsze zajęcia odbywają się w typowych ubraniach do fitnessu. 3. Sport zarezerwowany dla kobiet. - Mężczyźni trenujący w szczecińskim Euforia Pole Dance, łatwo wyprowadzą z tego błędu. Zajęcia dla panów odbywają się regularnie, ale trzeba przyznać, że różnią się od zajęć dla pań. Z reguły ich trening jest pozbawiony elementów choreograficznych (szczególnie tych wykonywanych na obcasach) i typu sexy dace. Tu stawia się na figury siłowe i akrobatyczne. Najczęściej są to zajęcia indywidualne.

74

4. Zabawa wyłącznie dla dorosłych. - Tak naprawdę wystarczy ukończyć 6 lat, by rozpocząć trening. W Euforia Pole Dance zdarzały się nawet 3-letnie klientki. Oczywiście bez zgody rodzica lub opiekuna prawnego się nie obędzie. Zajęcia dla dzieci nie różnią się od tych dla dorosłych. Maluchy uczą się obrotów na rurkach i wykonują figury statyczne. Niekiedy jest im znacznie łatwiej niż swoim opiekunom, dzieci są bardziej elastyczne i szybciej rozciągają mięśnie. 5. Trening dla szczupłych, wysokich i rozciągniętych. - Bez względu na wiek, wzrost, wagę i dotychczas uprawiane (lub nieuprawiane) aktywności fizyczne - pole dace można rozpocząć w każdej chwili. Nie potrzeba silnych rąk, ani umiejętności wykonania szpagatu. To trener jest od tego, by pomóc właściwie się rozciągnąć i wzmocnić mięśnie. Z obserwacji instruktorek Euforia Pole Dance wynika, że 70 proc. dorosłych osób zapisujących się na zajęcia to osoby, które rozwód ze sportem wzięły już w szkole podstawowej. 6. Tańczyć można tylko w klubie. - Nie ma co się ograniczać! Na plaży, w parku, w domu czy na ulicy jeśli będzie taki pomysł - pole dance można uprawiać w każdym miejscu. Wystarczy specjalna rura z przenośnym podestem. Wiosną i latem Euforia Pole Dance organizuje również zajęcia na zewnątrz. Wszystko dzięki Radzie Miasta i Radzie Osiedla Gumieńce, które na prośbę trenerek zamontowało na osiedlu 7 rur do treningu. To drugie takie miejsce w Polsce.


ul. Tkacka 63 a | Szczecin | tel. 501 448 050 FB @Euforiapoledance


| URODA |

To miejsce ma pazur! I to Słodki Pazur Wyobraź sobie miejsce tylko dla kobiet. Takie, które jest odskocznią od stresującego dnia w pracy, domowych porządków, gotowania,

A gdzie kaw tam i ciastka! Słodkie kolorowe makaroniki, które niemal rozpływają się w ustach. Jeśli w trakcie ploteczek dojdziesz do wniosku, że przydałaby ci się jeszcze henna brwi, delikatna depilacja twarzy lub przedłużanie rzęs, to żaden problem, bo na miejscu czekają specjalistki, które od ręki zajmą się twoimi potrzebami. Masz już ten obraz przed oczami? Bardzo dobrze! Bo to miejsce istnieje. W samym sercu Szczecina, przy Placu Lotników otworzył się kameralny salon urody „Słodki Pazur”, dedykowany wszystkim drobnym kobiecym przyjemnościom, jak stylizacja paznokci, pedicure, cukrowa lub woskowa depilacja twarzy, przedłużanie rzęs czy henna brwi. To odpowiedź na zatłoczone wyspy oferujące manicure w hałaśliwych centrach handlowych. Na miejscu pracują wykwalifikowane kosmetyczki, które w przyjacielskiej atmosferze zajmą się każdą kobiecą potrzebą. Jest też podolog, który rozwiąże bardziej skomplikowane i niekiedy wstydliwe kłopoty z paznokciami.

jedynie plotkom i nowinkom z miasta. Do tego

„Słodki Pazur” to salon, który można odwiedzić w każdej chwili. W przerwie na lunch, w drodze na zakupy lub wracając ze szkoły. Jak w domu poczują się tam również panie czy to szykujące się na szaloną imprezę, czy kameralne przyjęcie u znajomych lub romantyczną randkę z partnerem. Tu zawsze jest się mile widzianym.

zawsze można tam liczyć na świeżą, pachnącą

Wiemy, bo sami to sprawdziliśmy!

kawę - duże latte, cappuccino czy inny pyszny,

SŁODKI PAZUR | Plac Lotników 7 - koło Galerii Kaskada Szczecin | tel. 515 500 115

prania i prasowania. Miejsce, gdzie przychodzi się jak do najlepszej przyjaciółki, rozsiada wygodnie w fotelu i robiąc paznokcie poświęca

mleczny napój.

76



| TRENDY TOWARZYSKIE |

Premiera „Cosi fan tutte”

78

Od lewej: prof. Dariusz Dyczewski, rektor Akademii Sztuki, Agata Stankiewicz, dyrektor Wydziału Kultury UM, Mirosław Kosiński, solista Opery na Zamku z żoną.

Jerzy Wołosiuk, zastępca dyrektora Opery na Zamku (z lewej), i Jacek Papis, reżyser.

Roma Jakubowska-Handke, solistka operowa (z lewej), Anna Tarnowska, dyrektor Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Szczecinie, Ryszard Handke, Akademia Sztuki.

Martyna Kander, kostiumografka (z lewej), Paweł Konik, solista, Julia Skrzynecka, scenograf.

Jacek Wróbel, rektor ZUT (z lewej) i Dariusz Dyczewski, rektor Akademii Sztuki.

Victoria Vatutina, solistka (z lewej), Monika Korybalska, solistka, Pavlo Tolstoy, solista.

Julia Skrzynecka, scenograf ( z lewej), Jacek Jekiel, dyrektor Opery na Zamku, Martyna Kander, kostiumografka.

Pavlo Tolstoy, solista (z lewej), Anna Farysej, solistka, Tomasz Łuczak, solista.

Foto: Andrzej Szkocki

W Operze na Zamku odbyła się premiera spektaklu z muzyką Mozarta „Cosi fan tutte” w reżyserii Jacka Papisa. Opowieść, która kiedyś wywołała skandal, dzisiaj wywołuje raczej uśmiech na twarzy. (mk)


| TRENDY TOWARZYSKIE |

Perły Biznesu wręczone

Michał i Włodzimierz Abkowicz, organizatorzy gali.

Piotr Jedliński, prezydent Koszalina, Henryk Mojsiuk z córką.

Na ściance pozowali Jacek Jekiel, dyrektor Opery na Zamku oraz laureat nagrody Perły Biznesu w kategorii Osobowość Roku, Lesław Siemaszko.

Zbigniew Zalewski ze szczecińskiego oddziału ZUS i Władysław Diakun, burmistrz Polic.

Profesor Stanisław Flejterski, Jolanta Drąszkowska z firmy Neptun Developer oraz jej zawodowy konkurent Lesław Siemaszko z firmy Siemaszko.

Andrzej Montwiłł z Akademii Morskiej i Bogumił Rogowski, prezydent Business Club Szczecin.

Barbara Bartkowiak, prezes Polskiej Fundacji Przedsiębiorczości, z tyłu Włodzimierz Abkowicz gospodarz imprezy.

Przyłapani dwaj prezydenci – Piotr Mync, wiceprezydent Stargardu i Michał Przepiera, wiceprezydent Szczecina.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2018

Foto: Sebastian Wołosz

Perły Biznesu to nagroda gospodarcza Pomorza Zachodniego, przyznawana od 14 lat w dwóch kategoriach Wydarzenie Gospodarcze i Osobowość Biznesu. W kategorii Wydarzenie Gospodarcze 2017, nagrodę główną otrzymali Centrum Logistyczne Amazon oraz klaster e-biznesu Pomorza Zachodniego. Natomiast Osobowość Biznesu 2017 przypadła Lesławowi Siemaszce, właścicielowi i twórcy firmy deweloperskiej Siemaszko.

79


| TRENDY TOWARZYSKIE |

Zdjęcia Tadeusza Rolke w filharmonii W Filharmonii im. Karłowicza w Szczecinie otwarta została wystawa zdjęć znakomitego fotoreportera Tadeusza Rolke. Na wystawie pojawiło się wielu szczecińskich fotoreporterów, którzy podziwiali prace mistrza. (mk) Jadwiga Kimber, Wydział Kultury UM, Jędrzej Wijas, Trafostacja Sztuki.

Tadeusz Rolke, autor zdjęć (z lewej), Andrzej Szkocki, fotoreporter MM Trendy. Monika Szpener, rzeźbiarka, Rafał Bajena, Stowarzyszenie Twórców i Producentów Sztuki.

Edyta Łongiewska-Wijas, Muzeum Narodowe, Jędrzej Wijas, Trafostacja Sztuki.

Fotoreporterzy: od lewej Zdzisław Pacholski, Włodzimierz Piątek, Cezary Aszkiełowicz. Monika Szewczyk, kuratorka wystawy i Hubert Czerepok, autor prac.

Foto: Andrzej Szkocki

Wystawa „Początek” w Trafostacji Sztuki Dorota Serwa, dyrektor Filharmonii w Szczecinie, Tadeusz Rolke, autor zdjęć.

80

W Trafostacji Sztuki otwarta została wystawa „Początek”. To cztery instalacje wideo, których autorem jest Hubert Czerepok, wykładowca Akademii Sztuki w Szczecinie. (mk)

Foto: Andrzej Szkocki

Monika Szewczyk, kuratorka wystawy i Stanisław Ruksza, dyrektor Trafostacji Sztuki.



#TU NAS ZNAJDZIESZ KAWIARNIE

• City Break CH Galaxy - 0 piętro • Costa Coffee CH Galaxy 0 piętro • Columbus Coffee CH Galaxy - 2 piętro • Starbucks Coffee CH Kaskada • So!Coffee CH Outlet, ul. Struga 42 • Columbus Coffee CH Turzyn - 0 piętro • Fabryka Deptak Bogusława 4/1 • Fanaberia Deptak Bogusława 5 • Teatr Mały Deptak Bogusława 6 • Columbus Coffee DriveUp, ul. Struga 36 • Castellari Al. Jana Pawła II 43 • Public Cafe Al. Jana Pawła II 43 • Cinnamon Garden Al. Jana Pawła II (fontanny) • Columbus Coffee ul. Krzywoustego • Columbus Coffee MEDYK” ul. Bandurskiego 98 • Orsola YogoHaus Plac Zołnierza 3/1 • Hormon Cafe ul. Monte Cassino 6 (od Piłsudskiego) • Dom Chleba al. Niepodległosci 2 • Columbus Coffee Oxygen • Corona Coffee al. Piastów 30 (Piastów Office, Budynek B) • Cafe Pleciuga Plac Teatralny 1 • Columbus Coffee Piastów 5/1/ul. Jagielońska • Coffe Point ul. Staromiejska 11 • Pasja Fabryka Smaku ul. Śląska 12 • Castellari ul. Tuwima (Jasne Błonia) • Public Cafe Podzamcze ul. Wielka Odrzańska 18 • Kawiarnia Koch ul. Wojska Polskiego 4 • Czekoladowa Cukiernia „SOWA” ul. Wojska Polskiego 17 • Starbucks Coffee (Brama Portowa) ul. Wyszyńskiego 1 • Bajgle Króla Jana, ul. Nowy Rynek 6

SALONY FRYZJERSKO KOSMETYCZNE i SPA

• Beverly Hills Akademia Urody CH Auchan • Beverly Hills Akademia Urody CH Galaxy - parter • Studio DUMA Usługi Kosmetyczne Marzena Dubicka ul. Langiewicza 23 • Studio Urody Masumi Deptak Bogusława 3 • Dr Irena Eris KOSMETYCZNY INSTYTUT ul. Felczaka 20 • Atelier Fryzjerstwa Małgorzata Dulęba-Niełacna ul. Witkiewicza 49U/9 • MASI Wielka ul. Odrzańska 30 • EXPOSE akcesoria atelier Magda Zgórska ul. Chopina 22 (1 piętro) • Imperium wizażu ul. Jagiellońska 7 • Studio Jagielońska 9 ul. Jagielońska 9 • Modern Design Piotr Kmiecik ul. Jagiellońska 93/3 • Atelier Katarzyny Klim ul. Królowej Jadwigi 12/1 • Salon fryzjerski YES ul. Małkowskiego 6 • Salon Fryzjerski Keune ul. Małopolska 60 • Studio Fryzjerskie Karolczyk ul. Monte Cassino 1/14, • Belle Femme ul. Monte Cassino 37a • Vegas Studio Fryzjerskie ul. Panieńska 46/6 • Salon Kosmetyczny GAJA ul. Wojska Polskiego 10 • Sam Sebastian Style ul. Pocztowa 7 • Cosmedica ul. Pocztowa 26 • Hair & tee ul. Potulicka 63/1 • Obssesion ul. Wielkopolska 22 • Gabinet Kosmetyczny Dorota Stołowicz ul. Mazurska 20 • Enklawa Day Spa al. Wojska Polskiego 40/2 • Cosmedica ul. Leszczynowa 23 (Rondo Zdroje)

RESTAURACJE

• Porto Grande ul. Jana z Kolna 7 • Sake Sushi al. Piastów 1 • Restauracja Aramia ul. Romera 12 • Restauracja Aramia Podzamcze ul. Opłotki 1 • Karczma Polska Pod Kogutem Plac Lotników 3 • Restaucja Dzika Gęś Plac Orła Białego 1 • Trattoria Toscana Plac Orła Białego 10 • Caffe Venezia Plac Orła Białego 10 • Chief Rayskiego 16 pl. Grunwaldzki • Stockholm Kitchen & Bar Bulwar Piastowski 1 • The Greek Ouzeri Bulwar Piastowski 2 • El Tapatio ul. Kaszubska 3 • Columbus ul. Wały Chrobrego 1 • Colorado Steakhouse ul. Wały Chrobrego 1a • Takumi Sushi Bar CH Galaxy - 2 piętro • Sphinks CH Kaskada • Restauracja Szczecin ul. Felczaka 9 • Avanti al. Jana Pawła II 43 • El Globo ul. Józefa Piłsudskiego 26 • OPERA (Na Kuncu Korytarza) ul. Korsarzy 34, Zamek • Planeta ul. Wielka Odrzańska 28 • Wół i Krowa ul. Wielka Odrzańska 20 • Bombay ul. Partyzantów 1 • Z Drugiej Strony Lustra ul. Piłsudskiego 18 • Stara Piekarnia ul. Piłsudskiego 7 • Ricoria Ristorante ul. Powstańców Wielkopolskich 20

• Plenty ul. Rynek Sienny 1 • Buddha Thai ul. Rynek Sienny 2 • Spiżarnia Szczecińska Plac Hołdu Pruskiego 8 • Pomiędzy ul. Sienna 9 • Giovanni Volpe Lodziarnia ul. Tkacka 64 • DietaBar.pl ul. Willowa 8 • Rotunda Północna ul. Wały Chrobrego 1 b • Willa West Ende al. Wojska Polskiego 65 • Willa Ogrody ul. Wielkopolska 19 • Restauracja/Hotel Atrium al. Wojska Polskiego 75 • NIEBO Wine Bar Cafe ul. Nowy rynek 5 • Bachus ul. Sienna 6 • La Passion du Vin ul. Sienna 8 • Tokyo Sushi’n’Grill ul. Rynek Sienny 3 • Bollywood Street Food, ul. Panieńska 20 • Villa Astoria al. Woj. Polskiego 66 • To i Owo restauracja, ul. Zbożowa 4 • Brasileirinho - Brazylijska Kuchnia i Bar, ul. Sienna 10

KLUBY SPORTOWE I FITNESS

• Pure Jatomi, CH Kaskada • Fitness World (Radisson Hotel) Plac Rodła 10 • Szczecińskie Centrum Tenisowe ul. Dąbska 11a • Fit Town ul. Europejska 31 • North Gym Fitness Club Galeria Północ 1 piętro ul. Policka 51 • RKF ul. Jagiellońska 67/68 • Squash na Rampie ul. Jagiellońska 69 • Marina Squash Fitness Club ul. Karpia 15 • Lady Fitness&Wellness, ul. Mazowiecka 13 • Bene Sport Centrum ul. Modra 80 • Fitness Club ul. Monte Casino 24 • Marina Club Dąbie, Yaht Klub Polska Szczecin ul. Przestrzenna 11 • Elite Sport Club Spółdzielców 8k, Mierzyn • Fitness Forma ul. Szafera 196 • Universum Fitness Club, ul. Wojska Polskiego 39a • Prime Fitness Club, ul. 5 Lipca 46

SKLEPY I SALONY MODOWE

• Salon Mody Brancewicz al. Jana Pawła II 48 • Salon Terpiłowscy CH Auchan • Salon Terpiłowscy CH Ster • Salon Terpiłowscy CH Galaxy • Salon Terpiłowscy CH Turzyn • Salon Terpiłowscy ul. Jagiellońska 16 • C.H. TOP SHOPING, ul. Hangarowa 13 • Salon Jubilerski YES CH Galaxy • Dekadekor ul. Rayskiego 18(lok U1) • Portfolio ul. Rayskiego 23/11(wejście od Jagielońskiej) • Silver Swan CH Galaxy (parter) • Swiss CH Galaxy (parter) • Van Graf CH Kaskada • La Perle - Salon Sukien Ślubnych ul. Kaszubska 58 • Trend S.C. Mierzyn, ul. Długa 4b • EBRAS.PL Pl. Żołnierza 17 • Organic Garden ul. Kaszubska 4 • Sklep Firmowy Zakładów Ceramiki Bolesławiec al. Niepodległości 3 • 6 Win ul. Nowy Rynek 3 • C.H. FALA al. Wyzwolenia 44a • Geobike CH Nowy Turzyn I piętro • Centrum Mody Ślubnej ul. Krzywoustego 4 • Sklep Vegananda ul. Krzywoustego 63 • Sklep Zdrowa Przystań ul. Monte Cassino 2/2 • Meble VIKING al. Wojska Polskiego 29 • MaxMara ul. Bogusława X 43 • KAG Meble i Światło S.C. ul. Struga 23 • MOOI wnętrza al.Wojska Polskiego 20, • BiM al. Wojska Polskiego 29 • MarcCain al. Wojska Polskiego 43 • Moda Club al. Wyzwolenia 1-3 • Beaton Aparaty słuchowe, Edmund Reduta ul. Rayskiego 40a • Boutique Chiara ul. Bogusława X 12/2 • Escada Sport ul. Wojska Polskiego 22 • B.E. Kleist Jubiler ul. Rayskiego 20/2 • DRAGON EVENT ul. Twardowskiego 18 (teren Bissmyk) • Drzwi i Podłogi VOX Sylwia Drabik ul. Santocka 39 • Centrum Finansowe JANOSIK ul. Krzywoustego 28 • Świat Rolet ul. Langiewicza 22 • Cavallo - Sklep Jedziecki ul. Przybyszewskiego 4 • Piękno Natury ul. Reymonta 3, pawilon 58 • Zielony Kram ul. Reymonta 3, pawilon 85

GABINETY LEKARSKIE I MEDYCYNY ESTETYCZNEJ

• Dom Lekarski al. Bohaterów Warszawy 42 (CH TURZYN) • Dom Lekarski ul. Rydla 37 • Dom Lekarski ul. Gombrowicza 23/Bagienna 6 • Dom Lekarski al. Piastów 30 (Piastów Office Center, budynek C (wejście od dziedzińca) • Dom Lekarski ul. Struga 42 (Outlek Park) • Hahs ul. Czwartaków 3 • Hahs Klinika ul. Felczaka 10 • Fizjoline Centrum Rehabilitacji ul. Kosynierów 14/U1 • Medicus Plac Zwycięstwa 1 • Lecznica Dentystyczna KULTYS ul. Bolesława Śmiałego 17/2 • EuroMedis ul. Powstańców Wielkopolskich 33a • Laser Studio ul. Jagiellońska 85/1 • Studio Masażu - LAVA ul. Tymiankowa 5b • Estetic ul. Ku Słońcu 58 • ESTETICON ul. Jagiellońska 77 • Fabryka Zdrowego Uśmiechu ul. Ostrawicka 18 • Klinika Stomatologii i Kosmetologii EXCELLENCE ul. Wyszyńskiego 14 • Dentus ul. Felczaka 18a, ul. Mickiewicza 116/1 • MEDICO Specjalistyczne Gabinety Stomatologiczne i Lekarskie al. Bohaterów Warszawy 93/1 (vis a vis CH Turzyn) • NZOZ MEDENTES Przecław 93e • NZOZ MEDENTES ul. Bandurskiego 98(1pietro) • Hipokrates ul. Ku Słońcu 2/1 • Klinika Zawodny ul. Ku Słońcu 58 • Venus Centrum Urody ul. Mickiewicza 12 • Intermedica centrum okulistyki ul. Mickiewicza 140 • Medi Clinique ul. Mickiewicza 55 • Art. PLASTICA ul. Wojciechowskiego 7 • Image Instytut kosmetologii ul. Maciejkowa 37/U2 • Medimel ul. Nowowiejska 1E (Bezrzecze) • Figurella - Instytut Odchudzania ul. Bohaterów Warszawy 40 • Dental Implant Aesthetic Clinic ul. Panieńska 18 • Perładent - Gabinet Stomatologiczny ul. Powstańców Wielkopolskich 4c • Nowy Impladent Stomatologia Estetyczna i Rekonstrukcyjna ul. Stoisława 3/2 • dr Hamera ul. Storrady-Świętosławy 1c / 6 piętro • Centrum narodzin MAMMA ul. Sowia 38 • Stomatologia Mierzyn ul. Welecka 38 • Stomatologia Kamienica 25 ul. Wielkopolska 25/10 • Maestria Klinika Urody ul. Więckowskiego 2/1 • VitroLive ul. Wojska Polskiego 103 • Medycyna Estetyczna Osadowska, al. Piastów 30 (Piastów Office) • Gabinet „Orto-Magic” ul. Zaciszna 22 (od ul.Topolowej) • Stomatologia Mikroskopowa ul. Żołnierska 13a/1 • CENTRUM DIETETYCZNE NATURHOUSE al. Wyzwolenia 91, al. Wyzwolenia 6, ul. Krzywoustego 27 • Miracle Aesthetics Clinic Szczecin, ul. Ostrobramska 15/u3 • Odnowa Centrum Zdrowia i Urody CH Turzyn, ul. Boh. Warszawy 40 • Ra-dent. Gabinet Stomatologiczny ul. Królowej Korony Polskiej 9/U1, Krzywoustego 19/5 • Ella Studio depilacji Cukrem ul. Kaszubska 17/2 • Specjalistyczny Gabinet Ginekologiczno-Położniczy dr n. med. Andrzej Niedzielski ul. Niemcewicza 15 • Niepubliczna poradnia psychologiczno- pedagogiczna Carpe diem ul. Pocztowa 35/1

• Subaru ul. Struga 78a • Grupa Gezet Honda Głuchy, ul. Białowieska 2 • Autonovum - Salon samochodowy, Białowieska 2

BIURA NIERUCHOMOŚCI I DEWELOPERZY

• Calbud ul. Kapitańska 2 • Neptun Developer ul. Ogińskiego 15 • SGI (budynek Nautica) ul. Raginisa 19 • Baszta Nieruchomosci ul. Panieńska 47 (Baszta Siedmiu Płaszczy) • SCN ul. Piłsudskiego 1A • Extra Invest ul. Wojska Polskiego 45 • Graz Developer pl. Zgody 1 • Artbud ul. 5 lipca 19c • MAK-DOM ul. Golisza 27 • TLS Developer ul. Langiewicza 28 U2 • Modehpolmo ul. Wojska Polskiego 184c/2 • Litwiniuk Property Al. Piastów 30 Office Center • INDEX Nieruchomości, ul. Bagienna 38C

KULTURA

• Filharmonia ul. Małopolska 48 • Hotel Zamek Centrum ul. Panieńska 15 • Szczeciński Inkubator Kultury ul. Wojska Polskiego 90 • Galeria Kierat ul. Koński Kierat 14 • Open Gallery Monika Krupowicz ul. Koński Kierat 17/1 (1-pietro) • Galeria Kierat 2 ul. Małopolska 5 • Muzeum Historii Szczecina ul. Mściwoja II 8 • Teatr Pleciuga Plac Teatralny 1 • 13 Muz Plac Żołnierza Polskiego 2 • Muzeum Sztuki Współczesnej ul. Staromłyńska 1 • Galeria Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego ul. Staromłyńska 27 • Teatr Polski ul. Swarożyca 5 • Teatr Współczesny Wały Chrobrego 3 • Gmach Główny Muzeum Narodowego w Szczecinie Wały Chrobrego 3 • Kino Pionier al. Wojska Polskiego 2 • Trafostacja ul. Św. Ducha 4 • Zamek Książąt Pomorskich, Korsarzy 34 • Helios CH Kupiec ul. B. Krzywoustego 9-10 • Sala Koncertowa Baszta ul. Energetyków 40 • Stowarzyszenie Baltic Neopolis Orchestra ul. ks. kard. S. Wyszyńskiego 27/9 • Opera na Zamku ul. Korsarzy 34

INNE

• Urząd Miejski sekretariat ul. Armii Krajowej 1 • Urząd Miejski - promocja/rzecznik ul. Armii Krajowej 1 • Urząd Marszałkowski - promocja/rzecznik ul. Korsarzy 34 • Urząd Marszałkowski - sekretariat ul. Korsarzy 34 • Centrum Informacji Kulturalnej i Turystycznej ul. Korsarzy 34 • Urzad Wojewodzki - sekretariat, promocja/rzecznik Wały Chrobrego 4 • TVP S.A. ul. Niedziałkowskiego 24a • Radio ESKA Szczecin pl. Matki Teresy z Kalkuty 6 • „Pro Bono” Kompania Reklamowa Paweł Nowak ul. Necała 2 • Empik School Brama Portowa 4 • Speak UP DH Kupiec • Labirynt al. Niepodległości 18-22 (5 piętro) • Lexus ul. Mieszka I 25 • Euroafrica ul.Energetyków 3/4 • DDB Auto Bogacka Mercedes ul. Mieszka I 30 • Polska Fundacja Przedsiębiorczości ul. Monte Cassino 32 • Mercedes Mojsiuk ul. Pomorska 88 • Szczecińskie Centrum Przedsiębiorczości ul. Kolumba 86 • Dealer BMW i MINI Bońkowscy Ustowo 55 (rondo Hakena) • Interglobus ul. Kolumba 1 • Polmotor Szczecin Ustowo 52 (rondo Hakena) • Wnętrze na Piętrze ul. Piłsudskiego 27 • CITROEN A.DREWNIKOWSKI ul. Andre Citroena 1 • L Tour CH Galaxy • Peugeot DREWNIKOWSKI ul. Bagienna 36D • PŻM: POLSTEAM Plac Rodła 8 • CITROEN A.DREWNIKOWSKI al. Bohaterów Warszawy 19 • Półncna Izba Gospodarcza ul. Wojska Polskiego 86 • Holda / Chysler Dodge i Jeep ul. Gdańska 7 • Dudziak i Partnerzy ul. Jagielońska 85/14 • Łopiński VW ul. Madalińskiego 7 • Doradztwo i Odszkodowania Celem ul. Kołłątaja 24 • POLMOZBYT Peugeot Plac Orła Białego 10 • Anons Press Agencja Reklamowa ul. Wojska Polskiego 11 • Ford - Bemo Motors ul. Pomorska 115B • Biuro Turystyki Pelikan ul Obrońców Stalingradu 2/U3 • AUTO BRUNO Volvo ul. Pomorska 115b • Eko drogeria Bio natura ul. Kaszubska 26 • Peugeot DREWNIKOWSKI ul. Rayskiego 2 • Kobi- Kopnij Bile ul. Bolesława Śmiałego 19/7 • Camp & Trailer Świat Przyczep • Deep shine Detailing, ul. Łukasińskiego 108 al. Bohaterów Warszawy 37F (za Statoil) • Finanset ul. Jagiellońska 85/8 • KOZŁOWSKI Toyota ul. Struga 17, ul. Mieszka I 25B • Centrum Informacji Turystycznej pl. Żołnierza Polskiego 20 • Krotoski-Cichy Skoda ul. Struga 1A • Philson Investments Spóldzielnia Inwestycyjna • Krotoski-Cichy VW ul. Struga 1A ul. Jagiellońska 90/6 • KOZŁOWSKI Opel ul. Struga 31 B • Magenta - Studio Mebli Kuchennych, Wyszyńskiego 9 • Polmotor Nissan,Renault, Dacia ul. Struga 71 • Hayka, ul. Św. Ducha 2a • POLMOTOR KIA ul. Wisławy Szymborskiej 8 • Volvo Maszyny Budowlane Polska ul. Pomorska 138-141 • Pehamot Skoda ul. Zielonogórska 32 • Grupa GEZET Alfa Romeo & Lancia ul. Białowieska 2 • Seat Krotoski-Cichy ul. Białowieska 2

SALONY SAMOCHODOWE




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.