MM Trendy #09 (66)

Page 1

WRZESIEŃ 2018 NUMER 09 (66) / WYDANIE BEZPŁATNE

Kim ona jest?

Marysia Dąbrowska

„Kobieta zagrożona niskimi świadczeniami emerytalnymi”

Marek Adamski: każdą kreację traktuję jak swoje dziecko

Podróże

Muzyka

Chiny okiem fotoreportera

Po kręconych schodach na szczyt popularności



#09

#spis treści wrzesień 2018

46

Podróże

#06 Newsroom

Design, moda, wydarzenia

# 12 Felietony Paweł Krzych: szczecińska dycha Michał Jakubów: Szczecin. pamiętam, że... Lecę na Szczecin: ze Szczecina do Poczdamu Paweł Flak: świadomość konsumencka

# 20 Temat z okładki Kim jest ta kobieta?

# 28 Kultura

Kino, muzyka i wydarzenia we wrześniu

# 34 Sztuka

Fotografia zreorganizowana

# 38 Rozmowa Marek Adamski

# 42 Muzyka

Po kręconych schodach na szczyt popularności

# 46 Podróże

Chiny okiem fotoreportera

# 70 Sport

Duet na medal. I to nie jeden.

# 72 Styl życia Kolorowi i otwarci

# 74 Trendy towarzyskie Kto, z kim, kiedy i dlaczego

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2018

3


| OD REDAKTORA |

#okładka: NA ZDJĘCIU MARYSIA DĄBROWSKA FOTO SANDRA GAŁKA

#09

Kim jest kobieta zagrożona niskimi świadczeniami emerytalnymi? Pytanie intrygujące, ale przecież nie będziemy w pośpiechu organizować badań społecznych. Generalizując: wystarczy byś spojrzała w lustro, żeby w jednej chwili skonfrontować się z lękami związanymi z przyszłością. I znalazła właściwą odpowiedź. Choć wnioski zapewne nie będą wesołe, to poddanie się tym strachom nie jest dobrym rozwiązaniem. Jak w takich chwilach radzą sobie inni? Na bezpośrednią relację z własnymi lękami postawiła szczecińska aktorka Marysia Dąbrowska. Ubrana w pozłacane stroje, rozświetlona dyskotekową kulą odgania obawy, wyśpiewując na scenie piosenki, przy których nasze matki popłakiwały cicho w kuchni, waląc tłuczkiem w schabowego. Razem z perkusistą podłączonym do rytmu wszechświata, tworzą złocisty duet, który wprost z naszej okładki zaprasza na deski Teatru Małego przy deptaku Bogusława. Od wrześniowego numeru częściej będziemy spotykać się z osobami związanymi ze sceną najwspanialszego, szczecińskiego Teatru Współczesnego i Teatru Małego. Zajrzymy za kulisy, porozmawiamy z reżyserami spektakli, poznamy aktorów. Dziś Marysia Dąbrowska i sesja do spektaklu „Kobieta zagrożona niskimi świadczeniami emerytalnymi”. Na facebookowym wydarzeniu dotyczącym szczecińskiego marszu równości zapisało się ponad trzy tysiące osób. Do 15 września na pewno będzie ich więcej, a jeśli wszyscy pojawią się na miejscu, będzie to wyjątkowy moment w historii miasta, które dotąd nie miało okazji w tak szerokim gronie zamanifestować tolerancji i otwartości swoich mieszkańców. Organizatorów wydarzenia możecie bliżej poznać z naszych łamów. Dowiecie się również, jak wyglądała wycieczka do Chin jednego z najzdolniejszych szczecińskich fotoreporterów, jakiej muzyki słucha jeden z lepszych szczecińskich sportowców oraz co nieco o kuchni wege bez glutenu. Witajcie po wakacjach… Jarosław Jaz / Redaktor naczelny

4

#redakcja Nowy Rynek 3, 71-875 Szczecin tel. 91 48 13 341; fax 91 48 13 342 mmtrendy.szczecin@mediaregionalne.pl www.mmtrendy.szczecin.pl Redaktor naczelny: Jarosław Jaz Product manager: Karolina Naworska Producent: Agata Maksymiuk Promocja i marketing: Agnieszka Stach Redakcja: Oskar Masternak, Bogna Skarul, Małgorzata Klimczak, Tomasz Kuczyński, Anna Folkman Dział foto: Sebastian Wołosz, Andrzej Szkocki Skład magazynu: MOTIF studio Dystrybucja: Piotr Grudziecki Druk: COMgraph Sp. z o.o. Prezes oddziału: Piotr Grabowski Reklama: tel. 697 770 172, karolina.naworska@polskapress.pl Wydawnictwo: Polska Press Grupa sp. z o.o. ul. Domaniewska 45, 02-672 Warszawa Prezes: Dorota Stanek

Dołącz do nas na www.facebook.com/ MagazynMMTrendy oraz Instagram.com/mm.trendy


#prezentacja


| NEWSROOM |

#5 kierunków na wakacje we wrześniu by Paulina Targaszewska

#1 Sycylia Architektoniczne perełki, przepyszne jedze-

nie i piękne plaże – to główne zalety Sycylii. Sezon turystyczny zaczyna się tu w czerwcu i trwa do połowy września, ale śródziemnomorski klimat sprawia, że właściwie przez cały rok temperatury są przyjemne. Słońce we wrześniu świeci tu przez 8 godzin w ciągu dnia. Aż chce się krzyknąć ciao bella!

foto: Kazimierz Rajnerowicz, Zazi Studio

#2 Czarnogóra Aż dziw bierze, że Czarnogóra nie jest jeszcze na szczycie najbardziej popularnych kierunków turystycznych. Krystaliczna, morska woda sąsiaduje tu z zapierającymi dech w piersiach górami. Wszędzie pełno jest pachnących kwiatów, owoców, ukrytych zabytkowych cudów i … kotów. We wrześniu wciąż jest tu tak ciepło i słonecznie jak w szczycie polskiego lata, a do tego taniej niż w Hiszpanii, Włoszech czy Portugalii. #3 Algarve Jeżeli marzycie o przedłużeniu ciepłego

lata to Algarve na południu Portugalii będzie dla was idealnym kierunkiem. To jeden z najbardziej nasłonecznionych obszarów Europy. Średnia temperatura powietrza we wrześniu to ok. 27 stopni Celsjusza. Woda w oceanie jest jednak chłodniejsza niż w morzu i ma „zaledwie” ok. 21 stopni. Rekompensatą za tę „niedogodność” będą za to piękne, piaszczyste plaże i wyjątkowa klifowa linia brzegowa.

#4 Izrael Wrzesień, obok lipca i sierpnia, to najcieplej-

szy miesiąc w ciągu całego roku w Izraelu. Jeśli więc ani myślisz jeszcze o polskiej jesieni, to będzie idealny kierunek dla ciebie. We wrześniu w Izraelu średnia temperatura powietrza wynosi … ok. 31 stopni! Jesienną kurtkę zostaw więc w domu, spakuj letnie ubrania i ruszaj. Zachwycisz się tu kulturą, historią i rafą koralową Morza Czerwonego.

#5 Polska Cudze chwalicie, swojego nie znacie!

Wrzesień to idealny czas na odkrywanie piękna Polski. Góry, mazury, a nawet wybrzeże mają wciąż wiele do zaoferowania. Kąpiele w jeziorze czy Bałtyku być może nas ominą, ale unikniemy też korków i tłumów turystów. Jeśli więc chcecie naprawdę odpocząć - pakujcie plecak i we wrześniu ruszajcie w Polskę.

6

Pomóż w projekcie podróży polskiego plakatu do Ekwadoru Jeden z największych konkursów plakatowych na świecie “Ecuador Poster Bienal” tym razem może się odbyć z udziałem Dawida Czajkowskiego, absolwenta Akademii Sztuki w Szczecinie. Potrzebne jest jednak wsparcie z zewnątrz. Na stronie www.odpalprojekt.pl/postertrip trwa akcja crowdfoundingowa, w której można wesprzeć twórcę najdrobniejszą wpłatą i przyczynić się do jego wyjazdu. Za zebrane fundusze artysta chce postawić jeden krok dalej i zrealizować na miejscu serię happeningów i inicjatyw plakatowych promujących polską sztukę plakatu w Ekwadorze. Dla wspierających przewidziano nagrody i upominki. W projekcie, oprócz młodych artystów ze Szczecina zdeklarowani są także wykładowcy Akademii Sztuki w Szczecinie, m.in. Dziekan Wydziału Sztuk Wizualnych, dr Katarzyna Utecht. (am)


#prezentacja


| NEWSROOM |

Seductive 80’s

Portrety kobiet inspirowane stylem lat 80. - to zadanie, którego realizacji podjął się fotograf Dastin Kouhan. - Moda sprzed prawie 40 lat kojarzy nam się głównie z kiczem - wyjaśnia fotograf. - Plastikowa biżuteria, cekiny, żywe kontrastujące ze sobą kolory, marynarki z wszytymi poduszkami, jednoczęściowe stroje kąpielowe, body czy getry. To styl, który można kochać lub nienawidzić. Tworząc projekt “Seductive 80’s” postanowiłem znaleźć złoty środek między współczesnością, a modą lat 80., która obecnie zalewa sklepy sieciowe. Wystarczyło dodać odrobinę minimalizmu i stonowanych barw, by to co do tej pory kojarzyło się z kiczem, stało się subtelne i uwodzicielskie. (am) FOTO DASTIN KOUHAN / MODEL NIKOLA SELEZINKO & MICHALINA CYSARZ / MUA ALEKSANDRA WALCZAK

8


#prezentacja


| NEWSROOM |

Targi Wedding Day poznaj najlepsze rozwiązania dla twojego ślubu

Foto: Andrzej Szkocki

Już 7 października w Pałacyku przy ulicy Jana Matejki 8 w Szczecinie odbędą się targi Wedding Day. Organizatorem jest Agencja Ślubna ISA Dream Wedding. Na uczestników imprezy czekają dziesiątki podwykonawców branży weselnej z województwa zachodniopomorskiego. W planach są m.in. pokazy makijażu oraz sukien ślubnych, degustacja tortów weselnych, pokazy barmańskie, pokaz ślubu humanistycznego czy trening EMS dla przyszłych par młodych. Każdy z gości będzie miał możliwość indywidualnej rozmowy z wystawcami i nawiązania współpracy. (am)

Szusuj przez cały rok W jedynym tego typu ośrodku w naszym mieście i regionie codziennie można ćwiczyć i doskonalić technikę narciarską. Ponadto przy ulicy Twardowskiego 5 znajdują się wyjątkowe ścianki wspinaczkowe. Otwarty na początku sierpnia Ski Park z miejsca przyciąga fanów narciarstwa i wspinaczki. Dla wszystkich ceniących sobie aktywność fizyczną jest to wyjątkowe miejsce, które będzie czynne przez cały rok. Z zajęć mogą korzystać dzieci od czwartego roku życia. - Przede wszystkim oba sporty niesamowicie poprawiają koordynację naszego ciała, samopoczucie, pozwalają na połączenie świetnej zabawy z nauką i sportem, do tego łączą je góry – czyli to do czego w Szczecinie niestety jest nam tak bardzo daleko - podkreśla Paweł Grodecki, jeden ze współwłaścicieli Ski Parku.

Foto: archiwum

Pod okiem profesjonalnego trenera można nauczyć się podstaw oraz wypracować technikę jazdy. Specjalne belki zamontowane na stokach ułatwiają utrzymanie równowagi, a lustra weneckie dają możliwość szybkich korekcji naszej postawy czy obserwacji poprawnej postawy trenera. Dzięki tym i wielu innym rozwiązaniom, nauka na stokach Maxxtracks jest nie tylko przyjemna ale i szybka, a co najważniejsze, skuteczna. Ponadto na terenie kompleksu znajduje się jedenaście ścianek wspinaczkowych o różnym stopniu trudności. Ski Park jest czynny od poniedziałku do piątku w godzinach 12:00-20:00 oraz w weekendy od 10:00 do 18:00. (om)

10


| NEWSROOM |

Nowa marka ze Szczecinem w tle Foto: Maria Peda / Models: Iga Michalska, Piotr Domiński, Maciej Grygo

Czy to możliwe, żeby ubrania “mówiły” o swoim właścicielu więcej, niż to co widać? Tak! Marta Bochenek i Krzysztof Pietrusewicz opracowali na to sposób tworząc markę “Enjoy Karma”. Firma powstała kilka miesięcy temu w Szczecinie. Oferta jest zbudowana wokół oryginalnych koszulek dla niej i dla niego z napisami wyrażającymi osobowość. - Projektując inspirowaliśmy się Szczecinem, to zdecydowanie nasze miasto - wyjaśnia Marta Bochenek. - Chcemy trafiać do ludzi odważnych i wyjątkowych, którzy przy pomocy mody wyrażają siebie i nie boją się mówić wprost o tym kim są. Nasze koszulki sprawią, że stanie się to dla nich łatwiejsze. Pierwsza nasza sesja zdjęciowa odbyła się na marinie przy Wyspie Grodzkiej. To jeden z najpiękniejszych zakątków naszego miasta i mam nadzieję, że nasze zdjęcia przyciągną do tego miejsca jeszcze więcej osób. (am)

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2018

11


| FELIETON | #szczecińska dycha

#10 rzeczy, które mogłyby być w Szczecinie

1. Uber + UberEats - czyli najlepiej od razu całą rodzinę Ubera. Można lubić / nie lubić Ubera, ale trzeba im przyznać jedno. Tam, gdzie się pojawia, w końcu jest szansa na to, by było normalnie (albo chociaż “normalniej”) wśród korporacji taksówkowych. W wielu przypadkach podnosi się jakość obsługi, a poszczególni przewoźnicy wdrażają zmiany u siebie. Bo w przypadku Ubera konkurencja jest bardzo silna. Uber Eats to z kolei szybkie dostawy jedzenia z różnych lokali na skuterach - oj przydałoby się. A jako ciekawostkę podam, że ostatnio w Szczecinie pojawiła się stava.pl. 2. Taryfa przystankowa - hucznie zapowiadany projekt przez włodarzy miasta: jedziesz dwa przystanki autobusem? Zapłacisz elektronicznym biletem za te dwa przystanki, a nie za przejazd i za niewykorzystane 11 minut (zakładamy, że przejazd trwał 4 minut, a kupiłeś bilet na 15 minut). Co się dzieje z tym projektem? Miasto rakiem wycofało się z jego realizacji przedstawiając bardzo naiwne tłumaczenie. To jaki jest sens aktualnie zamontowanych elektronicznych kasowników przy wejściach do pojazdów? To wie tylko Urząd Miasta (chociaż czy aby na pewno?) 3. Rowery miejskie dla... - rowery miejskie cieszą się bardzo dużym powodzeniem i na pewno cała sieć będzie rozwijana. Warto by uwzględnić również jednoślady w postaci: tandemów, rowerów dla dzieci, a także rowerów elektrycznych. Takie rozwiązania funkcjonują w wielu miastach, również w Polsce.

12

4. Floating Garden - “Szczecin jest wizjonerskim miastem” takie słowa możemy przeczytać przy prezentacjach wizji rozwoju miasta FG_2050. Czujecie się, jakbyście żyli w wizjonerskim mieście? Ja nie. Ludzie, z którymi rozmawiałem też nie. Minęło 10 lat od wprowadzenia “Floating Garden”, może czas na rewizję, aktualizację? 5. Odwaga i innowacja miasta - brakuje też inicjatyw, które zachęcałyby do eksperymentowania, wyróżniania Szczecina w skali krajowej, europejskiej, a nawet światowej. Montujemy maty 3D, które okazują się nie być 3D, a nawet nie potrafią przetrwać kilku miesięcy. Kolejna inwestycja to kolejny punkt na liście, byle odhaczyć i “lecimy dalej”. Takie mam wrażenie, obserwując poziom realizowanych inwestycji w naszym mieście. 6. Sprawny Budżet obywatelski - w listopadzie podczas audycji live z Prezydentem Piotrem Krzystkiem rozmawiałem m.in. o budżecie obywatelskim. Pytałem o spadek popularności, o pomysł miasta na to, żeby było lepiej i żeby ludzie chętniej (i bardziej świadomie) się angażowali. Otrzymałem dość mgliste odpowiedzi. W tym roku sam zgłosiłem jeden projekt (“pomnik” postaci Krzysztofa Jarzyny ze Szczecina - Szefa Wszystkich Szefów). Byłem na jednym spotkaniu w ramach zebrania zespołu opiniującego. I zrobiło mi się przykro, po tym, co zobaczyłem. Taka forma procedowania wniosków zniechęca ludzi do jakiejkolwiek aktywności. Od dwóch aktywistów, którym odrzucono wszystkie projekty, usłyszałem: “Nie ma sensu nic robić, i tak odrzucą”. Czy taki był cel, drogi zespole? 7. Społeczeństwo obywatelskie - nadal żyjemy jeszcze w mentalności, że jeśli ktoś zgłosi niepoprawnie zaparkowany samochód, który stoi przy przejściu

dla pieszych i stwarza zagrożenie, to jest kapusiem! Padają też odwołania do poprzedniego systemu. Musimy zrozumieć, że wygląd tego miasta zależy od nas i jeśli będziemy akceptować różne sytuacje, to one po prostu cały czas będą, a wręcz będą eskalować. Sytuacja z parkowaniem to tylko jeden z wielu przykładów. 8 i 9. Oficer rowerowy / oficer pieszych - kto to taki? Osoby, która dbają o interesy (odpowiednio): rowerzystów i pieszych. Oficer rowerowy był, ale niestety skutecznie go zniechęcono do dalszej współpracy. Pieszego nie było i z tego co się orientuję, nie ma nawet żadnych planów. 10. Ten punkt zostawiam dla Ciebie napisz, czego Ci brakuje, możesz odezwać się do MM Trendy, a także do mnie bezpośrednio na Facebooku. Ciekaw jestem Twojej listy.

Paweł Krzych autor szczecinblog.pl, prowadzący stronę na Facebooku Uśmiechnij się - jesteś w Szczecinie. Zakochany w tym mieście.

Foto: Aleksandra Misiura

Ostatnie dwa tygodnie pytałem znajomych: czego Ci brakuje w Szczecinie? Jako odpowiedź padały takie oczywistości jak: obwodnica, nowy stadion, aquapark, kino Imax, Ikea, Hard Rock Cafe itp. Wybrałem jednak te mniej oczywiste obszary. Zobaczcie sami.


#prezentacja


| FELIETON | #w rytmie miasta

#szczecin. pamiętam, że… Chyba wszyscy lubimy wspominać, a lata minione najczęściej kojarzą się nam z czymś beztroskim, lepszym, bezpowrotnie utraconym. Ile to razy nasi rodzice, dziadkowie czy my sami wychwalamy czasy, które obiektywnie rzecz biorąc były przynajmniej dziwne i z perspektywy kolejnych pokoleń kompletnie niezrozumiałe. Czemu tak się dzieje? Wydaje mi się, że wszystkie te nawiązania do przeszłości są miłe, ponieważ ich bohaterowie figurują w nich jako młodsi, pełni sił, gotowi zmieniać bieg wydarzeń. Po prostu właśnie na wtedy przypadał okres dzieciństwa czy świetności, a tykanie biologicznego zegara zwykle wybiela to, co złe, pozostawiając na kartce jedynie kolorowe odcienie. Kiedy dodatkowo nałożymy na sprawę kontekst lokalny, może się okazać, że wychodzi z tego naprawdę ciekawy zestaw reminiscencji. Dwa lata temu powstała książka „Szczecin. Pamiętam, że…”, która była wspólnym pamiętnikiem stolicy Pomorza Zachodniego pisanym wspomnieniami jego obecnych i niegdysiejszych mieszkańców. Chodziło o to, aby w wypowiedzi składającej się z maksymalnie dwustu znaków i rozpoczynającej się od tytułowego „Pamiętam, że…” zawrzeć jakąś ciekawą historię ze swojego życia – z przymrużeniem oka albo całkiem na serio. Wprawdzie jakość wydania publikacji nie była najwyższa, natomiast zbiór wspomnień, choć też nie onieśmielał swoją obszernością, stanowił naprawdę bardzo ciekawą lekturę. Jedną z autorek wypowiedzi była nawet pani Agata Kulesza. Pomyślałem, że Czytelnicy wrześniowego numeru nie będą mieli za złe delikatnego podrasowania konwencji, jeśli do rubryki felieton wprowadzę trochę materiałów bazujących na treściach zawartych we wspomnianej wyżej pozycji. Oto część retrospekcji, które można tam przeczytać i mam nadzieję, że ich lektura sprawi komuś nieco radości, a może nawet pozwoli na chwilę zadumy. Przenieśmy się zatem wspólnie do Szczecina widzianego oczami innych ludzi:

14

- Pamiętam, że Aleja Kwiatowa kiedyś naprawdę była kwiatowa, - Pamiętam, że kochałem moje podwórko. Kiedy zaczęto budować na nim nową Książnicę Pomorską, nie pytano nas, dzieci, o zdanie. Ale potem Książnicę odwiedził Dalajlama. Podwórka pewnie by nie odwiedził, - Pamiętam, że na miejskim kąpielisku Gontynka w dobrym tonie było wepchnąć kilka dziewczyn do wody, - Pamiętam, że najlepsze karaoke organizowano w niedzielę w Szafie. Kiedyś była tam bójka, po której dosłownie pół minuty weszli do lokalu Bartosz Arłukowicz z Marcinem Mellerem. No cóż, spóźnili się, - Pamiętam, że kiedyś kradziono samochodowe radia, telefony komórkowe, czapki z daszkiem prosto z głów i wiele, wiele innych. Teraz kradnie się dane i pomysły na start-up’y, - Pamiętam, że kiedy chciałeś się z kimś umówić w centrum, zazwyczaj było to pod „Grzybkiem”, - Pamiętam, że kiedyś niedaleko Hormona spotkaliśmy Waldka Góździa. Piliśmy w bramie ukradzioną przez niego wódkę, popijaliśmy ją maślanką, a on opowiadał o konkursach poezji więziennej, które wygrał, - Pamiętam, że zamiast Heliosa na Krzywoustego stały na rogu delikatesy, - Pamiętam, że przez jakiś czas skład Pogoni stanowili sami Brazylijczycy, którzy na dodatek nie umieli grać w piłkę, - Pamiętam, że pani Maria Domagałło była nie tylko najlepszą polonistką, ale po prostu najlepszym nauczycielem, jakiego kiedykolwiek miałem. Tak bardzo mam nadzieję, że teraz to czyta…, - Pamiętam, że kiedyś było w Szczecinie Boogie Brain, które zwykliśmy nazywać Boogie Rain. Impreza zacna, ale zawsze wtedy padało, - Pamiętam, że Szczecin od zawsze nie miał rynku, - Pamiętam, że kiedyś po podwórkach

jeździły żółte samochody, z których sprzedawano lody. Wydawały bardzo charakterystyczny dźwięk – do dziś pamiętam tę melodyjkę, - Pamiętam, że pierwszą knajpą w mojej świadomości, którą nazwałabym „kultową”, były słynne „2/3”. Jestem pewna, że niejeden życiowy scenariusz rozpoczyna się właśnie od tego miejsca. Czyż nawet po tych kilkunastu pogłosach ludzkiej pamięci dotyczących naszego pięknego miasta nie wyłania się ciekawy obraz o wielu twarzach? Jak na dłoni widać różny wiek autorów, inne zainteresowania, sytuacje. Jeśli przyjmiemy ostrożnie, że każdy ma w swojej prywatnej ofercie zaledwie parę historii, to aż kusi, aby kiedyś pomyśleć o drugim, zdecydowanie bogatszym zbiorze wspomnień o Szczecinie. Lub spotkać się z bliskimi i trochę wzajemnie poopowiadać. Jest o czym rozmawiać, zwłaszcza że to ostatnie stało się przy pośpiesznym stylu życia odrobinę zapomnianą sztuką.

Michał Chaszkowski-Jakubów szczecinianin z urodzenia i przekonań. Założyciel Stowarzyszenia In Tractu, pomysłodawca i organizator m.in. Filmowych Wtorków w Cafe Hormon, Szczecińskiego Bazaru Smakoszy oraz Feel Good – Przeglądu Kina Pozytywnego


#prezentacja


| FELIETON | #lecę na Szczecin

#ze szczecina do poczdamu - szybko, tanio i wygodnie

Nadszedł wrzesień – miesiąc dla jednych kojarzący się z końcem wakacji i powrotem do szkoły. Dla innych to swoiste przedłużenie wakacji – miesiąc pogodowo przyjemny. Warto wykorzystać ciepłe wrześniowe dni, sprawić sobie trochę radości i wyskoczyć na jednodniową wycieczkę za Szczecin. Jednym z dobrych pomysłów na taki jednodniowy wypad jest Poczdam, piękne miasto w Brandenburgii, leżące przysłowiowy “rzut beretem” od Naszego miasta. Fakt, iz geograficznie znajdujemy się tak blisko naszych zachodnich sąsiadów sprawia, że taka krótka wycieczka to strzał w dziesiątkę. Ekipa Lecę na Szczecin niedawno wybrała sie wlaśnie na taką wycieczkę i było naprawdę wspaniale. Chcecie się dowiedzieć, jak zorganizować taki dzień ? Zapraszamy do artykułu. Ze Szczecina do Poczdamu najlepiej wybrać się pociągiem, kursującym z dworca głównego. Połączeń kolejowych jest dosyć dużo, ale polecam wybrać te o wczesniejszych godzinach. Im szybciej będziemy na miejscu, tym więcej czasu poswięcimy na odkrywanie uroków Poczdamu – a jest to miasto piękne i pełne czarujących uliczek i starych, historycznych zabytków. Najlepszą opcją biletową jest “bilet brandenburski” – Brandenburger Ticket, który kupić można w kasie biletowej na dworcu główym w Szczecinie. Koszt takiego biletu to okolo 30 euro. Bilet ważny jest na pięć osób, więc jeśli akurat macie pięcioosobową ekipę jak

16

my, to jest to opcja w sam raz dla Was. Z kupnem biletu wiąże się wiele udogodnień – bilet obowiązuje w obie strony, a także w komunikacji miejskiej na terenie całej Brandenburgii. Droga ze Szczecina do Poczdamu wiedzie przez Berlin. Po drodze czeka nas jedna przesiadka w Angermünde. Po około dwóch godzinach drogi wysiadamy na dworcu głównym w Berlinie, z którego koleją miejską dostaniemy sie bezpośrednio do centrum Poczdamu. Do Poczdamu najlepiej wybrać się w środku tygodnia. Jest to miasto turystyczne i chętnie odwiedzane przez turystów z całego świata. Weekend jest czasem, gdy miasto wrzuca piąty bieg i oddycha pełną piersią. Jesli jednak nie lubicie tłumów tak jak my, warto odwiedzić Poczdam przed weekendem – wtedy w spokoju odkryjemy miasto, zaobserwujemy jak budzi sie do życia i spokojnie poznamy jego historię. Poczdam zachwyca swoim pięknem i mnogoscią zabytków. Jako stolica i największe miasto Brandenburgii, miasto znane jest głównie z zespołu parkowo - pałacowego Sanssouci, wybudowanego w XVIII wieku przez Fryderyka II Wielkiego. W roku 1990 miasto zostało wpisane na listę swiatowego dziedzictwa UNESCO. To właśnie pałac Sanssouci stał się celem Naszej wycieczki. Bedac już w Pocz-

damie dosyć łatwo trafić do parku. Cały kompleks parkowy obejmuje bardzo dużą powierzchnię i w swoich zakamarkach chowa przepiękne pałace. Warto poswięcić kilka godzin na zwiedzanie parku. Turysta może odkryć tutaj mnóstwo architektonicznych perełek i detali. Miłośnicy natury także znajdą tutaj coś dla siebie – malownicze ogrody, pełne kwitnących krzewów, przystrzyżone trawniki i majestatyczne fontanny – te wszystkie elementy małej architektury z oataczającymi je pałacami tworzą zapadający w pamieć obrazek. Pamietajcie, by zabrać ze sobą wygodne buty i aparat fotograficzny – By poznać cały park, trzeba się trochę nachodzić, a zdjęcia pięknych zabytków pozostaną fajną pamiatką. Świetnym pomysłem jest zwiedzanie parku na rowerze – aktywny wypoczynek i piękne miejsca – czego chcieć więcej ! Poczdam czeka na Ciebie – gwarantujemy – będziesz zadowolony !!! autor Mikołaj Tyliszczak


#prezentacja


| FELIETON |

#świadomość konsumencka, a rynek środkowo-europejski Czy zastanawialiście się jak to jest z jakością produktów kupowanych w Niemczech i tych samych koncernowych produktów kupowanych w Polsce? Skąd wynika tak wyraźna różnica? Czemu te same produkty luksusowe, jak markowe alkohole, perfumy, sprzęt elektroniczny kupione na zachodzie potrafią być wyraźnie lepsze od zakupionych w Polsce? Ponoć kawa z Niemiec smakuje lepiej... Batonik kupiony tam będzie miał w składzie cukier, podczas gdy taki sam kupiony w Polsce już tylko syrop glukozowo-fruktozowy… Proszki przeznaczone na rynek niemiecki ponoć lepiej dopierają, gdyż mają więcej substancji aktywnych, niż te same przeznaczone do sprzedaży w Polsce. Nie bez powodu w Szczecinie świetnie prosperują sklepiki z produktami sprowadzanymi z niemieckich Lidlów i innych sieci. Dlaczego legendarny angielski producent głośników na rynek polski wysyła głośniki wyprodukowane w Chinach, a ten sam model kupiony w Niemczech będzie ręcznie wykonany w Anglii? Czy z tą jakością to jakiś lokalny mit, może miejska legenda? Niestety nie, to jak najbardziej fakt! Globalni producenci dzielą światowy rynek pod względem jakości produktów na regiony. Jesteśmy dla światowych koncernów tzw. rynkiem „środkowo-europejskim”, który nie ma wysokich oczekiwań co do jakości produktów i w zasadzie „łyka wszystko” ciesząc się, że w ogóle może je sprzedawać… Dlaczego tak jest? Oczywiste są uwarunkowania historyczne. W czasach PRLu coś takiego jak reklamacja właściwie nie istniało. Można było co najwyżej usłyszeć „takich klientów nie obsługujemy”, lub wpisać się do księgi życzeń i zażaleń. Do tego współcześni dystrybutorzy oraz sprzedawcy nadal jeszcze nie

18

mają takiej siły przebicia, jak doświadczeni w kapitalistycznej walce zachodni przedsiębiorcy. Nadal rzadko się zdarza, żeby Polski sprzedawca odesłał dostawcę „gdzie pieprz rośnie” z partią towaru niskiej jakości. Dlaczego tak jest? Dlatego, że ostateczny klient również co do zasady „nie awanturuje się”. Zmieniajmy więc ten rynek i nie bójmy się upominać u sprzedawców, o to co się nam należy! Kilka przydatnych wskazówek dotyczących składania reklamacji u polskich sprzedawców. Po pierwsze, nie załatwiamy reklamacji bezpośrednio z serwisem producenta sprzętu, tylko ze sprzedawcą! Sprzedawca może sam naprawić niezgodność towaru z umową lub zgłosić się do producenta. Zgadnijmy, kto ma większą siłę przebicia w serwisie producenta? Taki Media Mark, Tesco, Castorama, czy pojedynczy Kowalski… Po drugie, gdy sprzedawca nie uzna reklamacji zawsze należy składać odwołanie. Bardzo często sieci sklepów np. obuwniczych odrzucają reklamacje tłumacząc, że uszkodzenie powstało na skutek mechaniczny. Przepraszam, a jak inaczej używać buty, jak nie mechanicznie…? Po trzecie jeżeli sprzedawca nie uzna naszego odwołania, należy złożyć kolejne odwołanie. Sprzedawcy liczą na to, że klient odpuści jak mu się napisze odpowiedź popartą wieloma zdaniami zredagowanymi przez sprawnego prawnika… Po czwarte jeżeli nie uzna zgłoszenia oraz dwóch odwołań, zostaje nam droga sądowa, lub zgłoszenie się o pomoc w załatwieniu sprawy do Rzecznika Praw Konsumenta, który ma większą siłę przebicia w kontakcie ze sprzedawcami. Możemy też sami wytoczyć proces sprzedawcy. Niestety większość ludzi z tego rezygnuje. Dla przykładu mniej niż 1 na 5

klientów kwestionuje zaniżoną wysokość odszkodowania z tytułu ubezpieczenia. Jeszcze mniej wytacza sprawę sądową ubezpieczycielowi. Klienci nie wiedzą jakie prawa im przysługują, a ubezpieczyciele wykorzystują ten fakt zaniżając początkową wysokość odszkodowania. To właśnie w wyniku tej niewiedzy i strachu przed sądami, jak grzyby po deszczu powstają firmy zajmujące się załatwianiem za nas odszkodowań. One wiedzą, że ubezpieczyciel będzie musiał ponieść wszelkie koszty związane z obsługą szkody (auto zastępcze na cały czas likwidacji, hotele, autoholowanie etc.) i ostatecznie wypłaci należyte odszkodowanie, a dodatkowo poniesie wszystkie koszty procesowe! Oczekujmy zatem od naszych sprzedawców towarów odpowiedniej jakości i nie wahajmy się dochodzić swoich praw, a może z czasem tak jak zachodni sprzedawcy będą umieli upomnieć się o jakość dostarczanych do sprzedaży produktów. Paweł „Pawloff” Flak urodzony w pięknym mieście Szczecin, koneser Single Malt Whisky, moderator na forum BestOfWhisky.pl, miłośnik klasyki rocka oraz entuzjasta gitary elektrycznej


#prezentacja



| TEMAT Z OKŁADKI |

Kim jest ta Kobieta? Marysia Dąbrowska


| TEMAT Z OKŁADKI |





| TEMAT Z OKŁADKI |

Feministka, artystka, indywidualistka, humanistka, irracjonalistka, a może oportunistka? W złotej sukni z cekinami, z wystawnym upięciem blond włosów i mikrofonem w ręce. Krążąca gdzieś między trybunami, a murawą, między sceną, a widownią. Choć przedstawiliśmy już wiele kobiet ją prezentujemy pierwszy raz - “Kobieta zagrożona niskimi świadczeniami emerytalnymi”. TEKST AGATA MAKSYMIUK

Kobieta stworzona przez Marysię Dąbrowską, aktorkę Teatru Współczesnego w Szczecinie na potrzeby recitalu “Kobieta zagrożona niskimi świadczeniami emerytalnymi”, to ktoś więcej, niż postać fikcyjna. Zarówno na scenie jak i w sesji zdjęciowej pojawia się w duecie z Kubą Fiszerem. Hipnotyzuje swoją kreacją, znajdując uniwersalne ujście, w każdym z odbiorców. Jak ona to robi? - śpiewem, może nie najczystszym, ale szczerym. „Odkryjemy miłość nieznaną”, „Szare miraże”, „Gołębi puch” i inne przeboje, przenoszą widzów Teatru Małego w czasy młodości naszych matek i uspokojenia. - To szoł z piosenkami przygotowany przez Kobietę, która pragnie zabłysnąć i olśnić świat swoim talentem - wyjaśnia Maria Dąbrowska. - Chciałam zabawić się figurą Kobiety - Artystki, będącej w stanie zrobić naprawdę dużo, by zdobyć uznanie w oczach publiczności. Tak jak my, w życiu staramy się sprostać wszystkim wymaganiom, tak Maria spala się na scenie. Nie wiadomo jednak do końca czy mamy do czynienia z profesjonalną artystką, czy raczej z rodzajem artystki, która drzemie w każdej z nas.

Tym sposobem Kobieta - Artystka, to postać, którą możemy zobaczyć zarówno podczas rozdania nagród Grammy, jak i na rodzinnym pikniku w Policach czy we własnym domu patrząc w lustro. - Maria krąży pomiędzy tym kim jestem w rzeczywistości, a kreacją upadłej artystki estradowej, powracającej na scenę po latach spędzonych w kuchni i przy wychowywaniu dzieci - mówi autorka recitalu. - Z racji wykonywanego zawodu, często sama czuję, że znajduję się w podobnej sprzeczności. Rozterki Kobiety zilustrowała Sandra Gałka w niesztampowej sesji zdjęciowej. Dynamiczne kadry nasuwają na myśl przypadkowe zdjęcia, na których mógłby się znaleźć każdy z nas. I czy tego chcemy, czy nie fotografce udało się uchwycić typowo polski nastrój, który pewnie nie jeden nazwie “brzydkim”. - Koncept sesji nie ilustruje treści spektaklu, jest raczej zapisem odczuć, które mogą towarzyszyć bohaterce recitalu - mówi Sandra Gałka. - Pokazują konflikt z rzeczywistością, obojętnie jaka ona by nie była. Kontrasty nie są dosłowne, przenoszą absurdy zachowania Kobiety, w których samotność miesza się z humorem i autoironią.

ZDJĘCIA SANDRA GAŁKA / W sesji wystąpili: Marysia Dąbrowska, Kuba Fiszer MAKIJAŻ SYLWIA KAŹMIEROWSKA-KOWALIK / STYLIZACJA GRUPA MIXER Recital “Kobieta zagrożona niskimi świadczeniami emerytalnymi” od września można oglądać na scenie Teatru Małego

26


MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2018

27


| KULTURA |

# nie możesz przegapić „Guru” w Operze na Zamku Opera na Zamku zaprasza na „Guru” – światową prapremierę. To wybitne dzieło Laurenta Petitgirarda do libretta Xaviera Maurela, które wyreżyseruje Damian Cruden, dyrektor artystyczny York Theatre Royal. Za pulpitem dyrygenckim stanie sam kompozytor. Wśród obsady solistów znajdą się znakomitości światowych scen operowych, m.in. holenderski bas Huub Claessens, francuski tenor Paul Gaugler oraz aktorka Sonia Petrovna. Guru, 28 września, Opera na Zamku, godz. 19, bilety 35-80 zł.

po zdobyciu w 2011 roku I nagrody na prestiżowym Międzynarodowym Konkursie im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu, Soyoung Yoon powszechnie okrzyknięto jedną z najlepszych skrzypaczek swojego pokolenia. Juanjo Mosalini - spadkobierca tradycji bandoneonu, JUANJO MOSALINI, dzisiaj rozwija wszystkie aspekty tego instrumentu w zespołach, które utrwalają wielką muzyczną ekspresję Argentyny. L’Arpeggiata - zespół, założony w 2000 roku i kierowany przez Christinę Pluhar, tworzą wybitni instrumentaliści i wokaliści, wykonujący repertuar barokowy oraz tradycyjny. Meisinger Music Festival, 27-30 września, filharmonia.

i brzmieniowych. Pierwsza edycja Festiwalu MUSIC.DESIGN.FORM odbędzie się w dniach 19-23 września 2018 roku w wyjątkowej, wielokrotnie nagradzanej przestrzeni organizatora – Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie. MDF, 19-23 września, Filharmonia.

Artur Dutkiewicz Trio

Meisinger Music Festival Meisinger Music Festival - Szczecin 2018 to druga edycja festiwalu, którego dyrektorem artystycznym jest Krzysztof Meisinger, szczeciński solista gitarowy i laureat Nagrody Artystycznej Miasta Szczecin za rok 2014. Wystąpią: Mariza, największa sława stylu fado, skarb narodowy Portugalii, gwiazda najlepszych sal koncertowych świata. Soyoung Yoon -

28

Festiwal MUSIC. DESIGN.FORM MUSIC.DESIGN.FORM (MDF) to festiwal ponad podziałami, łączący różne dziedziny sztuki. Publiczność podczas pięciu dni doświadczy m.in.: koncertów symfonicznych kameralnych, wystaw, warsztatów, paneli dyskusyjnych, happeningów, a także wizualizacji świetlnych

Zespół wystąpi w składzie: Artur Dutkiewicz - fortepian, Michał Barański kontrabas, Łukasz Żyta – perkusja. Artur Dutkiewicz to pianista jazzowy i kompozytor, nazywany „Ambasadorem polskiego jazzu” (Magazyn Jazz Forum 12/2012), odznaczony srebrnym medalem Zasłużony Kulturze Polskiej - Gloria Artis. Jeden z najczęściej koncertujących za granicą polskich muzyków jazzowych. Wystąpił w ponad 60 krajach na całym świecie od USA przez Europę, Afrykę po Chiny, Australię i Nową Zelandię. Artur Dutkiewicz Trio, 24 września, 13muz, godz. 19, bilety 50-70 zł.


| KULTURA |

Premiera „Lepiej już było” w Teatrze Polskim Teatr Polski zaprasza na premierę sztuki Cat Delaney „Lepiej już było” w reżyserii Stefana Szaciłowskiego. Czy jedna emerytowana aktorka może namieszać w życiu wielu ludzi? Swoimi niekonwencjonalnymi poczynaniami – balansującymi na granicy prawa - powoduje zmiany w postrzeganiu rzeczywistości przez otaczające ją osoby. Obserwując jej „przypadki” zadajemy sobie pytanie czy mamy do czynienia z realną rzeczywistością, czy też swoistego rodzaju grą, która ujawnia lepszą część natury prezentowanych postaci. „Lepiej już było”, czy może będzie? Premiera, 8 września, Teatr Polski, godz. 19, bilety 30-40 zł.

kultury naszych południowych sąsiadów, zabierze słuchaczy w wirtualną podróż nad Wełtawę. Spotkanie, 18 września, Zamek, godz.17, wstęp wolny.

Wizualna - Wirtualna

IV Turniej Muzyków Prawdziwych

Mariusz Szczygieł na Zamku Zamek Książąt Pomorskich zaprasza na Zamkowe Podróże Literackie, których gościem będzie Mariusz Szczygieł. Temat spotkania: Kultura czeska - moja laska nebeska. Znany pisarz i reportażysta, laureat Europejskiej Nagrody Książkowej i Nike Czytelników, znawca

– konkurs dla par tanecznych z własną kapelą. IV Turniej Muzyków Prawdziwych, 6-9 września, filharmonia.

Turniej Muzyków Prawdziwych to konfrontacja praktyk wykonawczych i regionalnych tradycji, a przede wszystkim spotkanie i swoiste święto muzyki tradycyjnej w białym gmachu Filharmonii. To właśnie w stolicy Pomorza Zachodniego, na jednej scenie, występują muzycy z całej Polski, prezentując dziedzictwo regionów i nowatorskie interpretacje muzyki korzeni. Ponownie w szranki staną soliści wokaliści, soliści instrumentaliści, zespoły śpiewacze i zespoły wokalno- instrumentalne. Wykonawcy będą odpowiadać na wątki tematyczne. W tym roku będą to przedstawiane za pomocą popularnych w internecie emoji i emotikonek, wizerunków twarzy, wyrażających emocje. To właśnie muzyczna odpowiedź, interpretacja wylosowanych emocji, będzie zadaniem uczestników, startujących w Turnieju. Po raz drugi odbędzie się Turniej Tańca

Klub 13muz zaprasza na wystawę pracowników i studentów Pracowni Wystawiennictwa i Nowych Technologii w Projektowaniu oraz Pracowni Grafiki Cyfrowej Wydziału Sztuk Wizualnych Akademii Sztuki w Szczecinie. Wystawa prezentuje twórczość usytuowaną na pograniczu nauki, sztuki i technologii. Są to zadania semestralne i dyplomy realizowane w obu pracowniach, które wykorzystują jako narzędzia projektowe oprogramowanie do tworzenia gier komputerowych. Przez specyfikę wykorzystanego medium prace o tematyce architektonicznej i graficznej mają charakter interaktywny. Wystawa, 19 września, 13 muz, godz. 18, wstęp wolny.

Podziel się z nami swoją opinią!

Wyślij maila lub napisz do nas na FB

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2018

29


| FILM |

# kino we wrześniu wdziękiem i dyplomacją z prywatnym życiu, spełniając się jako Żona Wielkiego Pisarza. Film zestawia historię pary z ich niezwykłą młodzieńczą pasją i ambicjami oraz portretem tych samych ludzi trzydzieści lat później. Z całym dorobkiem kompromisów, sekretów, zdrad, ale i niezwykłą wzajemną miłością.

Gotti 2018 Historia życia Johna Gottiego, przywódcy mafijnej rodziny Gambino - jednej z najpotężniejszych i najbardziej bezlitosnych grup przestępczych w historii Ameryki. Gangster znany z brutalności i pogardy dla prawa, dzięki urokowi osobistemu i elegancji stał się ulubieńcem mediów. W filmie widzimy relacje między ojcem (John Travolta) a synem (Ben Foster), przyszłym liderem grupy mafijnej. Młody chłopak decyduje się opuścić przestępczy świat, pragnąc oczyścić siebie i swoje nazwisko.

Żona (The Wife) / 2017 Po prawie 40 latach małżeństwa, Joan i Joe Castlemanowie (Glenn Close i Jonathan Pryce) stanowią uzupełniający się wzajemnie duet. Joe lubi brylować, Joan jest nieśmiała. Joe nie przykłada wagi do ubioru, Joan jest zawsze elegancka. Joe jest nieco próżny, Joan skromna. Joe pławi się swoją publiczną rolą jednego z Wielkich Amerykańskich Powieściopisarzy, Joan tymczasem dzieli się swym intelektem,

30

Predator (The Predator) / 2018 Niestety, kosmiczny drapieżca nie ma szczęścia do reżyserów eksplorujących jego uniwersum. Tak naprawdę jedynym dobrym filmem o Predatorze jest ten z Arnoldem Schwarzeneggerem w roli jego głównego przeciwnika. Reszta? Szkoda miejsca. Tym razem może być równie tragicznie. Spektakularne polowanie przenosi się z odległych zakątków kosmosu wprost na ulice niewielkiego miasteczka na amerykańskiej prowincji. Najgroźniejsi łowcy wszechświata są silniejsi, mądrzejsi i bardziej śmiercionośni niż kiedykolwiek wcześniej, ulegli bowiem modyfikacji genetycznej, wzbogacając się o DNA innych gatunków. Kiedy mały chłopiec przypadkowo sprowadza ich ponownie na Ziemię, jedynie oddział byłych żołnierzy i skromny nauczyciel mogą zapobiec zagładzie rasy ludzkiej.

Czarne bractwo (BlacKkKlansman) / 2018 Po kilku chudych latach (i filmach) Spike Lee wraca z tematem, który niegdyś wywiódł go na szczyt reżyserów umiejętnie portretujących życie czarnoskórej społeczności w USA. Przenosimy się na początek lat siedemdziesiątych. Ron Stallworth jest pierwszym czarnoskórym detektywem, który służy w departamencie policji w Colorado Springs. Zdeterminowany, by wyrobić sobie nazwisko, Stallworth


| FILM |

odważnie decyduje się na niebezpieczną misję: infiltracje Ku Klux Klanu. Razem z kolegą tworzą grupę, której udało się przeniknąć do struktur Ku Klux Klanu. Udowodnili rasistowskie działania organizacji, uniemożliwili dokonanie zamachu, w którym mieli zginąć ludzie.

karany więzieniem. Sofia musi podjąć decyzje, które uratują honor jej rodziny i zaważą na całym jej życiu. Reżyserka Meryem Benm’Barek-Aloïsi, niczym Asghar Farhadi pokazuje obraz społeczeństwa przez pryzmat problemów i lęków swoich bohaterów. Choć życie Sofii determinuje miejsce urodzenia, to dziewczyna znajduje w sobie siłę, by pokierować swoim życiem.

Sofia 2018 Współczesne Maroko, gdzie tradycja miesza się z nowoczesnością. Dwudzie-stoletnia Sofia mieszka z rodzicami w Casablance. Jest w ciąży, ale nawet sama przed sobą nie chce się do tego przyznać. Seks pozamałżeński jest w jej kraju

Kler 2018 Nowy film Wojciecha Smarzowskiego, podejmujący temat pedofilii wśród księży. Przed kilkoma laty tragiczne wydarzenia

połączyły losy trzech duchownych katolickich. Teraz, w każdą rocznicę katastrofy, z której cudem uszli z życiem, duchowni spotykają się, by uczcić fakt swojego ocalenia. Na co dzień układa im się bardzo różnie. Wkrótce historie trójki duchownych połączą się po raz kolejny, a wydarzenia, które będą mieć miejsce, nie pozostaną bez wpływu na życie każdego z nich.

Podziel się z nami swoją opinią!

Wyślij maila lub napisz do nas na FB


| MUZYKA |

TOP 10 albumów na wrzesień by Jarek Jaz (MM Trendy)

Underworld & Iggy Pop Teatime Dub Encourters (Caroline International) W latach 90. fenomenalni debiutanci z Underworld stworzyli materiał na ścieżkę dźwiękową filmu „Trainspotting”, który w genialny sposób uchwycił nastroje schyłku XX wieku. Niestety, kilkadziesiąt lat później nakręcono jego kontynuację, absolutnie deprecjonującą przesłanie i nastrój oryginału. Podobno utwory z ep „Teatime Dub Encounters” miały stanowić jego muzyczne tło, co jeszcze bardziej obniżyłoby wartość filmu. Nie trafiły jednak na ekran, ale na wspólne wydawnictwo Underworld i Popa. Cztery numery nagrane przez niegdysiejszych herosów elektroniki i wielkiego protoplastę punka to lekko męczące blurby, ani na moment nie wywołujące oczekiwanych emocji. Wspomnienia minionych czasów są w tym przypadku tęsknotą Iggy’ego za możliwością palenia fajek w samolotach i podrywania stewardess. Mamy też moment na rozliczenie ze strachami klasy średniej i nieco jaśniejszy punkt w postaci transowej ballady „I’ll See Big”. Szkoda, że skończyło się tak miałko, bo artystycznego potencjału nie brakuje żadnemu z filarów tej pozycji.

Khalab Black Noise 2084 (On the Corner) Czy pod koniec obecnego stulecia będziemy tańczyć na imprezach przy elektro-afrykańskich rytmach, które dziś sufluje nam DJ Khalab?

32

Ja wkładam palec do budki. Zafascynowany afrofuturyzmem włoski artysta odwołuje się do kosmiczno-sonicznej mitologii Sun Ra, którą filtruje przez spuściznę mistrzów jamajskiego dubu i wygibasy Parliament-Funkadelic, by z gracją przenosić owe tropy na cyfrowe ścieżki współczesnej elektroniki. Wspiera go przy tym nie byle kto, bo m.in. sam lord brytyjskiego jazzowego undergroundu Shabaka Hutchings, serwując ostre saksofonowe frazy w trybalistycznym „Dense” oraz południowoafrykańscy muzycy. Podczas produkcji albumu Khalab skrzętnie korzystał z sampli powierzonych mu przez Royal Museum of Centre Africa, mamy więc sporo tradycyjnych, muzycznych ścieżek łączonych z wpływami tanecznej europejskiej elektroniki. Myślę, że Khalab rozgrzewający publiczność przed występem Marca Ernestusa i jego N’dagga Rhythm Force, to dopiero byłoby coś!

perymenty, szybka, brutalna elektronika Miss Red niestraszne. I choć klimat albumu mocno odzwierciedla autorską rękę The Buga, to jednak palma pierwszeństwa przypada następczyni Warrior Queen – nowej księżniczce Miss Red.

je nieco najlepsze chwile jazzowo-elektronicznych erupcji lat 90., kojarzonych wówczas chociażby z katalogu wytwórni Ninja Tune. Sporo tu także nawiązań do sterylnych koncepcji brzmieniowych serwowanych przez ECM. Nie od parady do nagrywania płyty wybrano Rainbow Studio w Oslo, gdzie powstała spora część katalogu jazzowej wytwórni. Mimo tego muzycy nie zapomnieli, że muzyka to także zabawa. Szczególnie, kiedy pozostaje w rękach tak wyśmienitych graczy.

Oh Sees Smote Reverser (Castle Face)

Miss Red K.O. (Pressure) Wokalny talent Miss Red dał o sobie znać kilka lat temu, kiedy stworzyła trwały muzyczny związek z The Bugiem i zaczęła nawijać na jego koncertach i mixtape’ach. Tak samo dobrze radziła sobie przy masywnych basowych produkcjach swojego producenta, jak i bardziej abstrakcyjnych, dubowych tworach Andy’ego Stotta. W końcu przyszedł czas na pełnowymiarowy debiut, wydany w oficynie założonej przez Kevina Martina. Debiut udany, pełen eksplodujących co rusz pokładów energii izraelskiej wokalistki, udowadniającej swoje szerokie możliwości i swobodny flow. Cyfrowe reggae, dubowe eks-

Bugge Wesseltoft & Prins Thomas Bugge Wesseltoft & Prins Thomas (Smalltown Supersound) Wciągająca fuzja współczesnego jazzu i wywodzącej się z klubu, angażującej elektroniki, dokonana przez dwóch norweskich innowatorów: klawiszowca Bugge Wesseltofta i producenta Prinsa Thomasa, których na kilku ścieżkach wspiera kojarzony z wytwórnią ECM, jeden z najsłynniejszych norweskich perkusistów jazzowych Jon Christensen. Co z tego mamy? Energetyzujący zastrzyk witaminy D z wymagającym skandynawskim słońcem. Ekskluzywną relację ultrakreatywnych twórców, ujawniających pełnię swoich możliwości. Subtelne klawisze, bulgoczące basy, podsypane zmyślnie zaprogramowanymi groove’ami. Nastrój przywołu-

Po ubiegłorocznym, potężnym koncercie formacji podczas Off Festivalu, gdzie wystąpili z dwoma zestawami perkusyjnymi, wciąż jestem pod niesamowitym wpływem tych szaleńców. Wprawdzie nowa płyta nie daje wiele ponadto, co można było znaleźć na wcześniejszych przygodach Johna Dwyera i jego ekipy, ale ta miłość szybko nie wyparuje. Takiego miksu psychodelik, punka, surf rocka i garażowych zgrzytów nie ma nigdzie indziej. Pora wykorzystać ostatnie tygodnie lata i złapać trochę promieni słońca przy tej radośnie paskudnej muzyce (szczególnie „Overthrown” jest tu absolutnie uroczym brzydactwem). Cała reszta nie ma znaczenia.


| MUZYKA |

by Milena Milewska (Radio Szczecin)

Tirzah Devotion (Domino) Ci, którzy uważają, że życie zaczyna się po trzydziestce, mogliby uznać Tirzah za żywy dowód tej tezy. Wokalistka ma 31 lat - dopiero co została mamą i wreszcie po dwóch epkach wydała debiutancką płytę - płytę bardzo emocjonalną i minimalistyczną. Tirzah dobrze wie, że więcej nie znaczy lepiej, dlatego też jej długoletnia przyjaciółka, producentka Mica Levi, tworzyła podkłady z kilku zapętlonych nut granych na pianinie, zestawiając je z delikatnymi, elektronicznymi dodatkami. Na tym tle pojawiają się, często nagrane za pierwszym podejściem, urywane i powtarzane wersy. Te tekstowo-muzyczne pętle potrafią się nieźle wkręcić - utwór tytułowy z gościnnym udziałem Coby’ego Sey’a, brzmiącego niczym Sampha, to tylko jeden przykład tej „zaraźliwości”. „Devotion” nie stwarza żadnego dystansu i widać to już po okładce - zamiast wystylizowanej sesji, wybrano naturalne zdjęcie, które wygląda, jakby spontanicznie zrobił je ktoś bliski. Przez czterdzieści minut Tirzah sprawia, że słuchamy jej właśnie z takiej odległości.

Ben Khan Ben Khan (Dirty Hit) Bardzo dobrze pamiętam, gdy cztery lata temu byłam zakochana w singlu „Youth” - Ben Khan potrafił w nim połączyć lekko tajemniczy klimat z rozpędzającym się bitem, a nowoczesne dźwięki zestawić z ponad czterdziestoletnim samplem. Robił to z lekkością i polotem, przez co wielu czekało wtedy na jego

debiutancką płytę. Jednak Ben sprezentował nam dwie epki, po czym zniknął na trzy lata. Po tak długiej przerwie mógłby równie dobrze zafundować sobie jakąś diametralną zmianę wizerunku, ale pozostał wierny raz wymyślonej konwencji. Całkiem nieźle wpasowuje się przy tym w rodzimą scenę muzyczną na krążku pobrzmiewają eksperymentalne momenty Jamiego Lidella, jak i psychodelia Jamesa Blake’a (także Brytyjczyków), da się też uchwycić funkowe nawiązania do The Neptunes. Można uznać, że debiut Khana w znacznej części spełnia pokładane w nim nadzieje, chociaż miejscami panuje tu trochę za duże zamieszanie. W każdym razie utwory takie jak „ruby”, „2000 angels”, czy „a.t.w (against the wall)” powinny wynagrodzić potencjalne skargi.

sprawdzone źródła przełomowych nagrań i chociaż mi przypadł do gustu ten zakochany i romantyczny Mac z poprzedniego albumu, to trzeba przyznać, że „Swimming” też zdecydowanie unosi się na powierzchni. I nawet jeśli nie jest przełomem, to i tak mamy tu do czynienia ze spójną i przemyślaną płytą, która nawet w tych lżejszych i tanecznych momentach („What’s the Use” ze Snoop Doggiem i Thundercatem) nie porzuca szczypty refleksji i niepokoju. Jednak z każdym kolejnym kawałkiem chaos zaczyna się delikatnie wyciszać i dążyć do równowagi - stąd pozytywniejsze przesłanie ostatnich utworów, jak i bardzo harmonijny dźwięk kończący cały materiał. Mac Miller wreszcie dopływa do brzegu ciekawe, gdzie teraz wyruszy.

o kilku zmysłowych utworach na wieczór, gdzie głosem czaruje Syd. Ale już nie tylko ona zajmuje się wokalami - coraz częściej mikrofon przejmuje ostatnio mocno rozchwytywany Steve Lacy (współtworzył nowe płyty Kendricka Lamara, czy Maca Millera). Rozłąka wyszła The Internet na dobre, bo chociaż osobno są świetni, to razem coraz silniejsi.

VanJess / Silk Canvas (VanJess)

The Internet Hive Mind (Columbia)

Mac Miller Swimming (Warner Bros.) O ile poprzedni krążek rapera „The Divine Feminine” mogliśmy odbierać jako list miłosny do ukochanej kobiety (zapewne ówczesnej dziewczyny Maca - Ariany Grande), tak teraz, już po zerwaniu, do głosu dochodzą samotność i walka z własnymi demonami. Jak wiemy rozstania, złamane serca i kryzysy to

Członkowie The Internet są mistrzami produktywnego wykorzystywania czasu - po premierze trzeciego krążka „Ego Death” zajęli się solowymi płytami lub występami gościnnymi. Można się więc było obawiać, że skoro tyle energii znalazło ujście poza grupą, to zabraknie im sił na kolejny wspólny projekt. Jednak tak się nie stało - na „Hive Mind” zawodowe kompozycje łączą się ze stylowym neo soulem, soczystym basem i przede wszystkim z przyjemną beztroską - zupełnie jakby najlepsi kumple spotkali się w studiu i mieli z tego powodu wielką frajdę. Ta radość musiała być naprawdę duża, bo powstał najbardziej taneczny i wakacyjny album grupy, stąd też celowo wydali go latem, nie zapominając przy tym

Covery zaczęły niejedną karierę, a kilka też zakończyły. Programy rozrywkowe zachęcają debiutantów do szperania w dyskografiach innych artystów, ale potem nie każdemu pisanie własnych utworów idzie równie sprawnie. Siostry Ivana i Jessica z coverami spędziły sporo czasu - prawie dziesięć lat temu założyły kanał YouTube ze swoimi interpretacjami hitów Lady Gagi, czy Bruno Marsa. Zebrały dzięki temu całkiem liczną publiczność, jednak dopiero dwa lata temu udało im się wypracować własny styl. „Silk Canvas” jest więc podsumowaniem długich poszukiwań, a także potwierdzeniem tego, co można było zauważyć już wcześniej - głosy dziewczyn idealnie się ze sobą uzupełniają i nawiązując do jedwabistego płótna z tytułu tworzą niesamowicie spójny kolaż. Z jednej strony VanJess używają pozytywnie nam się kojarzących kolorów - ich harmonie przypominają brzmienie Floetry, a wpływ lat 90. jest tu cały czas wyczuwalny, ale też IAMNOBODI, czy Kaytranada stwarzają swoimi produkcjami odświeżone odcienie. Siostry osiągnęły więc zamierzony cel jako fanki TLC, Xscape i ogólnie kobiecego soulu - wykreowały swój mały wycinek dobrze nam znanego muzycznego krajobrazu.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2018

33


| SZTUKA |

34


| SZTUKA |

Fotografia zreorganizowana

wystawa Anuponga Charoenmitra w Trafo ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK / FOTO MATERIAŁY ARTYSTY

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2018

35


| SZTUKA |

Anupong Charoenmitr, tajski artysta po miesiącu rezydencji w Szczecinie zrealizowanej we współpracy z Bangkok Art and Culture Centre, 20 września odsłoni w Trafostacji wystawę fotografii “Depth Perception”. Eksperymentalny projekt wprowadzi odbiorców w zupełnie nową sytuację. Dlaczego? Jaka jest twoja definicja fotografii? - Dla mnie zdjęcie to efekt jednorazowej rejestracji konkretnego zdarzenia. Jednak obecnie fotografowie zmieniają to rozumienie dokonując selekcji zdjęć na potrzeby publikacji. W dobie mediów społecznościowych wiele osób przyzwyczaiło się, że fotografia to raczej próba odbicia rzeczywistości w sposób dość dosłowny. - Zacznę od tego, że nie wierzę aby zdjęcia publikowane w sieci służyły przedstawianiu prawdy. Media społecznościowe oplotły naszą rzeczywistość naprawdę ciasno. W efekcie pokazujemy się jedynie wtedy, kiedy chce-

36

my dać znać innym, że coś się właśnie u nas dzieje. Mówiąc prościej, kiedy chcemy się popisać, pochwalić. Publikację można jednak zmienić w każdej chwili lub po prostu ją usunąć, to treść podatna na manipulację. Zauważyłem, że media nie ograniczają ludzi w tym temacie.

Ma to jednak swoich zwolenników. Za pośrednictwem, choćby komentarzy, dochodzi do sytuacji gdy odbiorcy przeradzają się we współtwórców treści. Różnorodność rozumienia przez nich danego tematu sprawia, że nie zawsze możemy dociec, gdzie leży prawda.

Myślisz, że dzisiejsze środki komunikacji zamiast rozwijać społeczeństwo, ograniczają jego percepcję?

W swojej twórczości opierasz się o wiele zjawisk socjologicznych. Czy projektem, który będziemy mogli oglądać od 20 września w Trafo, chciałbyś skłonić odbiorców do nowego spojrzenia na rzeczywistość?

- Popularność i szybkość z jaką media społecznościowe się dziś rozprzestrzeniają rzeczywiście mogą prowadzić do zniekształcenia percepcji naszego społeczeństwa. W prezentowanych komunikatach jest wiele elementów celowo wprowadzających odbiorców w błąd.

- Projekt “Depth Perception” to pewnego rodzaju eksperyment. Można powiedzieć, że obrazy zarejestrowane na zdjęciach poddałem rozbiórce i stworzyłem


| SZTUKA |

z nich nowe wizualizacje. Zależy mi na tym, by odbiorcy mogli zobaczyć konkretne wydarzenie na nowo wraz z jego najbardziej powszechnymi elementami i odkryć, że możemy postrzegać jeden temat opierając się o różne doświadczenia. Generalnie myślę, że w sztuce chodzi o to, by skłaniać do myślenia. Skoro to eksperyment to czy powinniśmy spodziewać się wystawy stałej tradycyjnej czy raczej ruchomej połączonej z wideo? - Nie oczekiwałbym, aby sposób odczytania tego projektu mógł być zależny od formy jego prezentacji, więc wystawa będzie miała tradycyjny charakter. Technologii użyłem jedynie do przeprowadzenia reorganizacji przestrzeni zdjęć. Mam nadzieję, że w ten sposób uda

mi się otworzyć publiczność na nowe doświadczenia. Chcę nawiązać jeszcze do nazwy Depth Perception, to zdolność oglądania świata w trzech wymiarach. Jednak tradycyjne zdjęcia zawsze są dwuwymiarowym odbiciem. W jaki sposób zamierzasz wydobyć trzeci wymiar z fotografii? - Wykonanie wizualizacji 3D w płaszczyźnie 2D jest wynikiem nakładania się światła emitowanego przez obrazy “Pozytywne” i “Negatywne”. Skutkuje to tworzeniem się efektu głębi na płaskim materiale. Trzeba mieć jednak na uwadze, że nakładające się na siebie odbicia światła mogą nie dać doskonałego, precyzyjnego rezultatu. Mimo to proces wizualizacji w tej pracy jest czymś,

co moim zdaniem jest interesujące. Pracując nad tym projektem spędziłeś cały miesiąc w Szczecinie. Jak nasze miasto wypada na tle innych, które odwiedziłeś w związku ze swoją twórczością? - W Polsce odwiedziłem jeszcze Warszawę i Łódź. Każde z tych miast miało swój urok i wyróżniało się czymś innym, zwłaszcza pod kątem krajobrazu miejskiego. W Szczecinie największe wrażenie zrobiła na mnie architektura, historia miasta i ludzie, których miałem okazję spotkać. Te elementy złożyły się na przestrzeń, która skłania do refleksji i do stawiania sobie pytań. Dla osób związanych ze sztuką to bardzo stymulujące.


| TEATR |

38


| TEATR |

Marek Adamski: każdą kreację traktuję jak swoje dziecko Jeśli mielibyśmy wymienić najciekawszych polskich kostiumografów, Marek Adamski z pewnością byłby na pierwszym miejscu. Projektował dla największych teatrów w Nowym Jorku, Pekinie, Cardif czy Pradze. Jest też związany z polskimi scenami, których nie sposób zliczyć na palcach obu rąk. Od września jego twórczość będzie można podziwiać w spektaklu “Najlepsza Wiosna” na deskach Teatru Współczesnego. Dlaczego trzeba to zobaczyć? ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK / FOTO NATALIA KABANOW

Teatr bez kostiumów jest możliwy? - Jestem w stanie wyobrazić sobie teatr bez kostiumów. Bez kostiumów, czyli w prywatnych ubraniach aktorów. Tyle, że to nie będzie to samo… Kostiumy są szalenie istotne dla spektaklu, stanowią sumę pewnych założeń reżysera i kostiumografa. W dużej mierze to strój nadaje kontekst temu, co twórcy zamierzają przekazać publiczności. Nawet jeśli na scenie pojawiają się aktorzy ubrani

cali na czarno, cali na biało czy zupełnie nadzy, to wciąż mamy do czynienia z kostiumem. Tworzył Pan kreacje do spektakli m.in. w warszawskim Teatrze Narodowym, Teatrze Polskim we Wrocławiu, Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu, ale też dla teatrów operowych w Nowym Jorku, Cardif czy Pradze, która z tych reali-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2018

39


w teatrze współczesnym, jak i w operze, kostiumami mogą być i “dzisiejsze” stroje, i stroje stylizowane na konkretną epokę. Właśnie tak jest w przypadku spektaklu “Najlepsza Wiosna”, aktorzy występują w kreacjach stylizowanych na lata 40. Praca nad nimi była dla mnie olbrzymią przyjemnością. Lata 40 to specyficzna epoka w europejskiej modzie. Kobiety mogły zapomnieć o ubraniach szytych z eleganckich i dobrych jakościowo tkanin. Rządziło hasło „im prościej tym lepiej”. Dla kontrastu w USA Hollywood przeżywało swój najlepszy czas, z którego moda czerpie garściami do dziś. Jak dużym wyzwaniem było przeniesienie tych realiów na deski teatru? - Poszukiwanie odpowiednich rozwiązań było interesującym wyzwaniem. Hasło “im prościej tym lepiej”, rzeczywiście mocno oddaje klimat panujący w ówczesnej Europie, szczególnie w czasie wojny. Jednak my wbrew temu, że akcja spektaklu rozgrywa się na Starym Kontynencie, postanowiliśmy zasięgnąć inspiracji ze złotej ery Hollywood. To okres, który w pewnym sensie zaprzecza wszystkiemu, co działo się w Europie w czasie II wojny światowej. W ten sposób powstała seria naprawdę eleganckich i dopracowanych kostiumów inspirowanych twórczością takich mistrzów kostiumu filmowego jak: Adrian czy Edith Head. Wydaje mi się, że nie ma potrzeby, aby widzowie doszukiwali się odniesień do konkretnych bohaterów filmowych, choć wiem, że niektórzy to robią.

zacji była najbardziej wymagająca? - Jak każdy twórca mam kilka sekretnych miłości, ale chcę tu wyróżnić operę “Tristan i Izolda”. Wystawiliśmy ją w czterech teatrach na świecie w Operze Narodowej w Warszawie, Metropolitan Opera w Nowym Jorku, NCPA w Pekinie i Festspielhaus w Baden Baden. Na spektakl dla jednego teatru przygotowałem ok. 60 strojów. Każdy teatr otrzymał swój komplet kostiumów, czyli w tym przypadku realizację należy pomnożyć przez 4. Oczywiście, patrząc jednostkowo zdarza się, że spektakl wymaga większej liczby kostiumów np. “Halka” wystawiana w Operze Narodowej w Warszawie - 230 kostiumów. Na liczby wpływa obecność chóru czy statystów. Jednak nie o ilość tu chodzi. Praca nad “Tristanem i Izoldą” po prostu była wyjątkowa. Każda scena była inna, kreacje wymagały dopracowania i dopasowania do sylwetki, osobowości i temperamentu postaci granych w każdym z miast przez innych solistów. To wszystko zamykały kilkusekundowe “przebiórki”. Światowe realizacje zawsze bardzo cieszą. Projektował Pan również kostiumy dla Teatru Współczesnego w Szczecinie do spektaklu “Najlepsza Wiosna”, który powraca na deski teatru we wrześniu. Czym różni się praca nad kostiumami do sztuki współczesnej od pracy nad kostiumami do sztuki klasycznej? - Będąc szczerym, praca jaką wykonuję w przypadku sztuki nowoczesnej nie różni się zbytnio od pracy jaką wykonuję do sztuki klasycznej. Zarówno

40

Ubierał Pan bohaterów, którzy wprowadzają się do cudzego domu i przywłaszczają sobie życie innych, w jak można wywnioskować, dość drastycznych okolicznościach. Od tego momentu bohaterowie “starają się, żyć elegancko”. Czy żeby oddać ten temat wystarczy stworzyć dla aktorów po dwie kontrastujące ze sobą kreacje? - “Najlepsza Wiosna” jest o tyle ciekawa, że nie pokazujemy widzom procesu przemiany bohaterów, przedstawiamy ich już odzianych w “nową skórę”. Tak, naszym zadaniem było ukazanie kontrastu, ale nie poprzez kreacje “przed i po”, tylko między kreacjami, a zachowaniami postaci. Kostiumy są piękne, szykowne, i bardzo eleganckie, czyli zupełnie nie takie jak gangsterska aparycja bohaterów. Dla mnie ten kontrast najlepiej uosabia główna bohaterka - Maja, grana przez Magdalenę Wrani-Stachowską. Czy aktorzy mogą uczestniczyć w projektowaniu strojów? - Pierwszym impulsem do stworzenia projektu zawsze jest postać, jednak jej odbiciem jest aktor, który musi czuć się dobrze w tym co ma na sobie. Musi „czuć rolę”. Jestem zwolennikiem tego, by aktor wyrażał swoje zdanie podczas projektowania. Jeśli tylko jest możliwość zawsze biorę pod uwagę wszelkie sugestie i pomysły. W końcu wspólnie tworzymy nasz świat i wspólnie pracujemy na to by był wyjątkowy. Cały spektakl ma uniwersalny wymiar - obecnie wiele osób, również próbuje żyć życiem innych, śledząc w mediach celebrytów. Czy nie kusiło Pana by nadać spektaklowi nieco bardziej dzisiejszy wymiar? - Ale my zaglądamy do współczesności! Przecież aktorzy są współcześni, publiczność jest współczesna. Ubrania i gadżety, z którymi ludzie zasiadają


| TEATR |

na widowni wnoszą coś do spektaklu. Należy pamiętać, że przedstawienie to nie tylko aktorzy i ich kostiumy, ale całe otoczenie, kontekst polityczny, obyczajowy. Ciekawi mnie jeszcze czy na projekty strojów do “Najlepszej Wiosny” wpływ miało miejsce, w którym spektakl jest wystawiany? Widzowie zasiadają nie na sali, a w teatralnym foyer. - Projektowanie do spektaklu wystawianego w foyer na pewno było dla mnie nowym doświadczeniem. Zaadoptowaliśmy tę przestrzeń w całości na potrzeby “naszego domu”. Nie było tam jednak garderoby, ani typowego miejsca gdzie aktorzy mogą się przebrać lub schronić na czas swojej scenicznej nieobecności. Ode mnie wymagało to znacznie więcej kombinacji. „Przebiórki” musiały być jeszcze sprawniejsze, kostiumy musiały być odpowiednio uszyte. Mówi się, że za kulisami odbywa się drugi spektakl - tak było i tym razem. Tylko dzięki cudownym paniom garderobianym byliśmy w stanie wyrobić się ze wszystkim na czas. Zmiany bywają bardzo szybkie. A jak długo żyje taki teatralny kostium? - Moja praca kończy się w momencie premiery spektaklu. Kiedy przedstawienie schodzi z desek teatru, kostiumy trafią do magazynów i czekają tam na swoje drugie życie. Każdą kreację traktuję jak swoje dziecko i mam taką zasadę, że kiedy dzieci są gotowe do wyjścia na scenę, to puszczam je wolno. W końcu to ich życie.

Marek Adamski - projektant mody, stylista i kostiumograf. Współpracował z takimi teatrami jak: Teatr Polski we Wrocławiu, Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu, Teatr Współczesny w Szczecinie, Teatr Narodowy w Warszawie, Teatr Dramatyczny w Białymstoku czy Teatr Studio w Warszawie. W 2011 roku zadebiutował w operze kostiumami do inscenizacji „Halki” w reż. Natalii Korczakowskiej na scenie Teatru Wielkiego - Opery Narodowej w Warszawie. Stworzył również kostiumy do takich realizacji jak: Salome w praskim Národním divadle, Boulevard Solitude w Welsh National Opera w Cardiff oraz Jolanta , Zamek Sinobrodego oraz Tristan i Izolda w reżyserii Mariusza Trelińskiego w nowojorskiej Met Opera. Poza kostiumami tworzy także fotografie oraz kolaże.


| MUZYKA |

Po kręconych schodach na szczyt popularności W latach 80. Szczecin miał jedno z najlepszych studiów nagraniowych w Polsce. Studio znajdowało się w Polskim Radiu Szczecin. Przyjeżdżała tu czołówka polskich muzyków rockowych i nie tylko. Na nagranie płyty czy singla czekało się w kolejce. AUTOR MAŁGORZATA KLIMCZAK / FOTO SEBASTIAN WOŁOSZ

Polskie Radio Szczecin miało najlepszy sprzęt do nagrywania w kraju. Stół mikserski MCI, nazywany pieszczotliwie czekoladą, wielośladowe magnetofony sthudera, na których rejestrowano dźwięk z artystami. Sprzęt trafił do radia dzięki dobrej współpracy z Polską Żeglugą Morską. Radio Szczecin nadawało wtedy program „Dla tych, co na morzu”, w którym wysyłane były na cały świat pocztówki dźwiękowe od rodzin do marynarzy, dlatego był pretekst, żeby kupić dobry sprzęt. Wtedy jeszcze nie było znanego dziś wieżowca Polskiego Radia i Telewizji. Został zamontowany w urzędzie miasta na tyłach ówczesnej filharmonii, na 3. piętrze obok urzędników, którzy pracowali w wydziale lokalowym. Do studia wchodziło się po krętych schodach, a sprzęt był zamontowany w jednym pokoju wielkości około 40-50 m kw. , a ten sprzęt to były ogromne szafy. Pierwszą realizatorką była Elżbieta Strzyżewska z Telewizji Szczecin obdarzona słuchem absolutnym. Nagrywała na „kręconych schodach” w kanciapie urzędu zespół „Electrick Breakwater” m.in. z Andrzejem Winnickim i Krzysztofem Medyną. Kolejne nagrania dokonywane były przez realizatorów dźwięku: Piotra Madziara i Przemysława Kućko, Bogusława Radziaka, Jerzego Jurgiela, Zbigniewa Malarskiego. Po urzędzie, studio z realizatorami (już bez Eli Strzyżewskiej) przeniosło się na ul. Niedziałkowskiego 24 do wieżowca PRiTV, w którym nagrywali Dariusz Kabaciński i Maurycy Przybyłowicz, dawny muzyk zespołu Lombard, który był nagrywany z grupą na „kręconych schodach”.

„DROGA PANI Z TELEWIZJI” W STANIE WOJENNYM Chyba najsłynniejszą rockową płytą nagraną w Szczecinie był

42

koncertowy album zespołu Lombard zatytułowany po prostu „Live”. Nagrań dokonano podczas dwóch koncertów zespołu w sali Filharmonii (w jej ówczesnej siedzibie) dokładnie 21 listopada 1982 roku, a w realizacji i zgraniu wykorzystano wspomniane już studio Polskiego Radia Szczecin. Lombard na początku nazywał się Skandal, ale w trakcie nagrań zmienił nazwę na Lombard. Przyjechał do Szczecina jako zespół zupełnie nieznany. Nagrał tu swoje największe przeboje „Przeżyj to sam”, „Droga pani z telewizji” i inne. - Jeśli już wspominamy, to muszę powiedzieć, że w Szczecinie nagrywała czołówka polskiego rocka i nie tylko. Tu się stałam rockową dziewczyną - mówi Wanda Kwietniewska, wokalistka zespołu Banda i Wanda. - Myślę, że rock to jest dusza, więc jak się zostaje rockową dziewczyną, to na zawsze. Wanda Kwietniewska rozpoczynała karierę w zespole Lombard i to właśnie z tym zespołem pojawiła się po raz pierwszy w studiu nagraniowym w Szczecinie. - Wysłaliśmy te nagrania do Warszawy na antenę ogólnopolską i byli zachwyceni, że to świetna kapela – mówi Dorota Zamolska, dziennikarka Radia Szczecin, która pracowała w studiu nagraniowym. - Zrobiliśmy koncert w filharmonii. Stefan Marczyk, ówczesny dyrektor filharmonii, kiedy usłyszał, że to kapela rockowa, był przerażony. Ale to był tak kochany człowiek, że zgodził się. Jednak żeby zrobić nagranie koncertowe, trzeba było zrobić dwa koncerty. Publiczność na obu dopisała. To wtedy powstała najbardziej znana wersja koncertowa „Przeżyj to sam” ze szczecińską publicznością. Z dwóch koncertów trzeba było zmontować płytę wybierając najlepsze kawałki. Płytę wydała prywatna firma Savitor, okład-


| MUZYKA |

Lombard na początku nazywał się Skandal, ale w trakcie nagrań zmienił nazwę na Lombard. Przyjechał do Szczecina jako zespół zupełnie nieznany. Nagrał tu swoje największe przeboje „Przeżyj to sam”, „Droga pani z telewizji” i inne.

kę zrobił Edward Lutczyn. Wszystko się działo w jednym pokoju. - Tam nagrywaliśmy, tam spaliśmy, jedliśmy. To jest w zasadzie awykonalne, a jednak powstawały tam największe polskie hity – mówi Dorota Zamolska. - Sami tam sprzątaliśmy, bo przecież ten pokój był wynajmowany na obcym terenie. Potem już przenieśliśmy się do wieżowca, gdzie mieliśmy dwa pokoje. To było przed stanem wojennym. Prace przy płycie Lombardu trwały do 12 grudnia, czyli zakończyły się w przeddzień rozpoczęcia stanu wojennego. - Zostawiłam taśmę matkę na 6. piętrze wieżowca, a tu zastaje mnie stan wojenny – mówi Dorota Zamolska. - Nie mogłam się dodzwonić do radia. Mieszkałam w centrum, więc poszłam do radia. Chcę wejść do środka, a tu nie można. Stoi żołnierz z bronią. Powiedziałam mu, że zostawiłam w redakcji zakupy z mięsem i to mięso się zepsuje. Żołnierz wykonał jakieś telefony i wszedł ze mną do pokoju. Dopiero tam mu powiedziałam, co chcę wziąć i jakoś się udało. Menadżerem zespołu Lom-

bard był Piotrek Niewiarowski. Jakoś załatwiłam przepustkę do Warszawy do telewizji, Piotrek sobie załatwił przepustkę z Poznania i się spotkaliśmy w telewizji w Warszawie. Baliśmy się, że cenzura nie przepuści utworu „Droga pani z telewizji”, ale cenzor nie dopatrzył się niczego w tekście. Nie wierzyłam własnym uszom, jak usłyszałam „Droga pani z telewizji” w stanie wojennym na antenie Polskiego Radia . Z tego samego rzutu był utwór „Przeżyj to sam”. Singiel trafił do Marka Niedźwieckiego w Trójce i to on puścił ten utwór na antenę, kiedy program III Polskiego Radia zaczął działać. Z GITARĄ NA KRĘCONYCH SCHODACH Studio nagraniowe było na trzecim piętrze, ale każdy muzyk przyjeżdżał ze sprzętem, z gitarą, z instrumentami klawiszowymi, wzmacniaczami. Z tym wszystkim trzeba było pokonać słynne kręcone schody. A wszystko to oglądali petenci urzędu miejskiego. Zdarzały się donosy, że po urzędzie kręcą się jakieś szarpidruty.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2018

43


| MUZYKA |

Od lipca do sierpnia 1982 w szczecińskim radiu przebywali muzycy poznańskiej formacji Turbo. Zespół nagrał wtedy swój debiutancki album „Dorosłe dzieci”. Tytułowy utwór skomponował Wojciech Hoffman. Jej tekst stał się niemalże hymnem pokoleniowym. - Wojciech Hoffman zawsze przywoził na sesje nagraniowe tort, bo jego teść był znanym poznańskim cukiernikiem – mówi Dorota Zamolska. - Któregoś dnia była głęboka noc, zjedliśmy tort, zeszliśmy na dół i stanęliśmy obok drzewa przed budynkiem. Hoffman oparł swoją gitarę o drzewo i tak się zgadaliśmy, że zespół Turbo pojechał, nasza ekipa też pojechała do domu, a gitara została. A to była bardzo dobra gitara. Nie wiem czy się znalazła, ale „Dorosłe dzieci” stały się hitem. W studiu nagrywał też zespół Bank, Marek Biliński, który nagrał tu „Ucieczkę z tropiku” i „Ogród Króla Świtu”. W tym samym miejscu powstała płyta „Reda by Night” – druga w dyskografii zespołu Oddział Zamknięty, a wydana w roku 1985, nakładem wydawnictwa Polton. Nagrania te realizowano w dniach 30 marca – 10 kwietnia 1984 roku. - Oddział Zamknięty był wtedy u szczytu popularności, więc przed studiem stały tłumy fanek. Drzwi się nie zamykały, my padaliśmy, bo wszyscy chcieli nas nagrywać – mówi Dorota

44

Zamolska. - Nikt się nie przejmował morderczymi kręconymi schodami. A Warszawa chętnie od nas brała utwory. W październiku 1989 roku do szczecińskiego studia przyjechał Wojciech Waglewski, by wraz z zespołem Voo Voo nagrać muzykę do filmu „Seszele”, reżyserskiego debiutu Bogusława Lindy. W Szczecinie nagrała swój debiut yassowa grupa Miłość, czyli formacja Mikołaja Trzaski, Leszka Możdżera, Ryszarda Tymańskiego i Jacka Oltera. Sesja nagraniowa zorganizowana jesienią 1992 roku była nagrodą, którą grupa otrzymała za udział w festiwalu Jazz Juniors w Krakowie w tym samym roku. W studiu nagrań także rejestrowali swoje wykonania, m.in. Leszek Możdżer (dziś światowej sławy pianista jazzowy), Hanna Banaszak, Ryszard Rynkowski, Urszula Dudziak, Tadeusz Nalepa, Zbigniew Hołdys, Duet Fortepianowy Marek i Wacek, Jarosław Śmietana (gitarzysta jazzowy), Zdzisława Sośnicka, Agnieszka Fatyga, Łucja Prus, Janusz Strobel, zespoły rozrywkowe i jazzowe z Berlina Zachodniego. W cyklu koncertowym „W studiu i w eterze” raz w miesiącu, bo studio nagrań nadal istniało (były bezpośrednie transmisje na antenie PR Szczecin), występowali m.in. Michał Bajor, Irena Jarocka, Halina Frąckowiak, Grażyna Łobaszewska, Mira


| MUZYKA |

Kubasińska, kolędy w wyk. Alicji Majewskiej, Zbigniewa Wodeckiego i Włodzimierza Korcza, Grzegorz Turnau, Anna Szałapak, Ewa Błaszczyk, Wojciech Młynarski, Urszula Dudziak z Grażyną Auguścik i sekcją Amerykanek, Ryszard Rynkowski, Zbigniew Wodecki, Jose Torres, Piwnica Pod Baranami, Kabaret Elita itd.; z artystów klasycznych, m.in. skrzypkowie Konstanty Andrzej Kulka i Bartłomiej Nizioł, pianista Sławomir Wilk, wiolonczelista Tomasz Strahl, Chór im. Jana Szyrockiego ZUT itd.

z Waciem w kości. Sesja była cudowna, nagraliśmy ich pierwszą płytę kompaktową. Niestety, prawda była taka, że oni się nienawidzili. Do tego stopnia, że musiałam nagrać oddzielnie ich wywiady i zmontować jako jeden, Bo jeden nie chciał z drugim siadać przy jednym stole. Ale byli tak popularni, że grali wspólnie głównie dla pieniędzy. Różniły ich interpretacje i smak muzyczny. Charakterologicznie tez do siebie w ogóle nie pasowali. Ich popularność ich zaskoczyła, biedne chłopaki z Polski znaleźli się nagle na najlepszych scenach świata, bilety wyprzedane, ogromne pieniądze, więc grali.

MAREK, WACEK I DWA FORTEPIANY Duet Marek i Wacek święcił triumfy. Kiedy dowiedział się, że w Szczecinie jest świetne studio, postanowił nagrać swoją płytę. Problem polegał na tym, że w studiu nie było fortepianów. - Jeden instrument wydobyłam z naszej filharmonii – mówi Dorota Zamolska. - Nie było pieniędzy, żeby przewieźć instrument profesjonalnym samochodem, więc z ludźmi z ekipy technicznej Marka i Wacka pchaliśmy fortepian do studia na kółkach. W holu wieżowca winda była za mała, więc panowie wnieśli go kilkadziesiąt schodów do góry. Drugi fortepian przyjechał z Poznania. W filharmonii w Poznaniu stał bardzo dobry steinway, ale lepszy stał w urzędzie miasta przykryty plandeką. Kombinacja polegała na tym, że poznańska filharmonia wydała pozwolenie na pożyczenie fortepianu, fortepian trafił do urzędu miasta, a ten lepszy z urzędu miasta przyjechał do Szczecina na nagrania. Po nagraniach oba wróciły na swoje miejsca. Nikt poza wtajemniczonymi osobami się o tym nie dowiedział. - Wzięłam z domu fotele, kanapy, lampki i telewizor, żeby Wacek mógł sobie odpoczywać między nagraniami – mówi Dorota Zamolska. - Trzy tygodnie trwała sesja. W przerwach graliśmy

SMUTNY KONIEC STUDIA - Historia najlepszego studia nagrań w Polsce zakończyła się chyba na początku 2000 roku – mówi Drota Zamolska. - Może pracowało jeszcze parę lat po roku 2000. Z chwilą sprzedania przez ówczesne władze radia naszego stołu mikserskiego MCI (czekoladki), magnetofonów wielośladowych Sthudera, vocoderów i całego sprzętu nagrywającego, w pomieszczeniach studia nagrań znajdowała się taśmoteka. Teraz tam zbudowano boksy, w których na ustawionych w rzędach laptopach i komputerach montują koleżanki i koledzy przygotowujący materiały dźwiękowe na antenę Radia Szczecin. „Komu ten kawior przeszkadzał?” - takie pytanie zadają sobie znani wykonawcy, menedżerowie, niemałe środowisko artystyczne i byli oraz obecni pracownicy Radia Szczecin, którzy pamiętają smak tego kawioru. Niezliczona liczba przebojów zarejestrowana w tamtym czasie w PR Szczecin do dziś „hula” w całej Polsce i poza jej granicami, a nagrania utworów muzyki jazzowej i klasycznej pozostały niedoścignionym wzorem i są wydane na niezliczonej liczbie płyt oraz w archiwach wytwórni fonograficznych, Polskiego Radia i Telewizji Polskiej.

Laboratorium pełen zakres badań Spółdzielnia Pracy Lekarzy Specjalistów Plac Zwycięstwa 1 | 70-233 Szczecin tel. 91 433 73 06 | www.medicus.szczecin.pl


| PODRĂ“ĹťE |

Chiny

okiem fotoreportera

46


| PODRÓŻE |

Bardzo pomocni mieszkańcy, futurystyczne samochody, ogromne budowle i mnóstwo niespodzianek – tak w rozmowie z Bogną Skarul wspomina podróż do Chin Marcin Bielecki, fotoreporter Polskiej Agencji Prasowej. ROZMAWIAŁA BOGNA SKARUL / FOTO MARCIN BIELECKI

- Ile zrobiłeś zdjęć w Chinach? - Przywiozłem prawie 2 tysiące zdjęć. Zarówno takich typowo turystycznych z rodziną na tle zabytków, jak i z różnych ciekawych miejsc jak Zakazane Miasto, biblioteka Binhai w Tienjin czy klasztor Shaolin. Przywiozłem też bardzo dużo zdjęć reporterskich, takich z ulicy. Jeszcze nad nimi pracuję, ale chyba uda mi się pokazać dwa fotoreportaże. Zrobiłem je całkowicie przez przypadek. Akurat miałem aparat przy sobie.

nić. Choćby wtedy, kiedy byłem na placu Tian’anmen i stanąłem w miejscu, gdzie 4 czerwca 1989 roku czołgi rozjeżdżały studentów. Wtedy właśnie serce zaczęło mi bić mocnej. Przypomniałem sobie te wszystkie zdjęcia z placu z dnia tragedii, zobaczyłem okno w Beijing Hotel, z którego fotoreporterzy robili ujęcia, które przeszły do historii. Nie byłem w stanie oglądać tego placu jako zabytku, tylko patrzyłem się na niego pod kątem tamtego dnia, okiem fotoreportera.

- Miałeś aparat przy sobie? Przecież jest niesłychanie ciężki, a ty nie byłeś w pracy tylko na urlopie. Nie wystarczyły ci zdjęcia komórką? - Nie wiem jak robią inni, ale ja zawsze, nawet na urlopie, mam przy sobie aparat. Tym razem zabrałem mały, lekki i tylko z jednym obiektywem. Fotografia to moja pasja, robienie zdjęć cały czas mnie kręci. Nie wyobrażam sobie być w Chinach, widzieć rzeczy pierwszy raz, brać udział pierwszy raz w jakiś zdarzeniach i nie robić zdjęć.

- Co cię w Chinach szczególnie zaskoczyło? - Parę rzeczy, ale przede wszystkim upał i wilgotność powietrza. Czułem się cały czas jakbym był w saunie. Zaskoczyło mnie też bardzo dobre jedzenie. Wszystko mi smakowało. Nawet robaki, które grillowali na moich oczach na Wangfujing Snack Street, a później podawali jakby nigdy nic.

- A jak wypadła konfrontacja twoich wyobrażeń o Chinach z tym co zobaczyłeś? Pewnie przed wyjazdem naczytałeś się sporo książek, naoglądałeś albumów? - A tu cię zaskoczę. W rodzinie „podjęliśmy uchwałę”, że nic na temat Chin nie czytamy i nie oglądamy przed wyjazdem. Chcieliśmy zobaczyć Państwo Środka świeżym okiem i umysłem, by móc samemu to wszystko przeżyć. Dopiero po powrocie rzuciliśmy się na książki i przewodniki. - Ale coś tam sobie jednak wyobrażałeś? - Tak zupełnie nie dało się od tego uwol-

nie byliśmy zmęczeni. Już nie wspomnę o Wielkim Murze, który rozciąga się na długości ponad 8800 km licząc zabudowania i wieże obronne, rowy i naturalne bariery w postaci gór czy rzek. Nam, przez przypadek, udało się być w miejscu mało turystycznym, gdzie dopiero budowana jest infrastruktura. To była oryginalna, „dzika” część Wielkiego Muru, bo ten fragment, który jest najczęściej odwiedzany w Pekinie to rekonstrukcja.

- Jak smakują robaki? - Jak kurczak.

- Jak wygląda taka prawdziwa pekińska ulica? - Jest czysto, gdyż tam cały czas ktoś te ulice sprząta. Zaś w hutongach czyli starych, tradycyjnych dzielnicach, zaskoczyły mnie ogromna liczba kabli elektrycznych, które tak po prostu wiszą nad głowami przechodniów. Chyba żaden elektryk w Polsce nie jest w stanie uwierzyć, że taka sieć jest możliwa, funkcjonuje i działa. A pod kablami na ulicach siedzą sobie ludzie, grają w chińskie szachy czy domino. Porobiłem tam trochę zdjęć.

- A jaki jest Pekin? - Duży, z wielkimi oszklonymi budynkami, szerokimi ulicami przez które nie da się normalnie przejść na drugą stronę, bo sznur samochodów nie zważa na zielone światło dla pieszych. I tysiące skuterów – co ciekawe - wszystkie elektryczne, bo inaczej chyba nie daliby sobie rady ze smogiem. Mają też przepiękne parki, też bardzo rozległe. Przyznam, że za każdym razem zaskakiwała mnie wielkość każdego przedsięwzięcia, jego skala. Jak jest muzeum, to ono jest gigantyczne. Spędziliśmy cztery godziny w Muzeum Narodowym w Pekinie, a i tak nie udało nam się zobaczyć nawet połowy prezentowanych eksponatów. Nie daliśmy rady, fizycz-

- Nie miałeś problemu aby ludziom robić zdjęcia? Pytałeś się ich o zgodę? Dogadać się z nimi nie miałem jak, gdyż w większości nie znają angielskiego. Mówią tylko po chińsku, ale są życzliwi, uśmiechają się. Podchodziłem do nich powoli i gestem pytałem czy pozwolą na robienie fotek. Im się to nawet podobało. Nigdy nie spotkałem się z żadną odmową, a tym bardziej agresją. Zdarzyło się, że szedłem ulicą i zobaczyłem przez szybę, że w mieszkaniu siedzi grupa mężczyzn i gra w madżonga, czyli tradycyjną chińską grę towarzyską. Otworzyłem drzwi, spytałem - oczywiście gestem - czy mogę wejść, a oni zaprosili mnie do środ-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2018

47


| PODRÓŻE |

48


MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2018

49


| PODRÓŻE |

ka. Oczywiście zdjęcia robiłem tylko tam, gdzie to możliwe, choć w Pekinie jest sporo miejsc, gdzie jest to zakazane. - Czyli? - Na przykład w metrze, na dworcu czy przy punktach kontroli. - Co to za punkty kontroli? - Chiny to kraj, gdzie „oko cały czas patrzy”. Wszędzie są kamery. Kiedy idziesz ulicą to non stop błyska jakiś flesz, błyska lampa. W muzeach, na dworcu, w metrze. Jest mnóstwo służb, które chodzą z kamerami i cały czas wszystko dookoła monitorują. To z jednej strony deprymujące, ale z drugiej daje poczucie bezpieczeństwa, szczególnie obcokrajowcom. Zresztą nie bez powodu mówi się o Chinach, że to jeden z najbezpieczniejszych krajów na świecie. Tam nic - szczególnie turyście z Europy czy Ameryki - nie może się stać bez wiedzy tego tajemniczego „oka”. - Rzeczywiście jest bezpiecznie? - W Chinach ani razu nie poczułem się zagrożony, ani razu nie czułem się niepewnie. Nawet jak chodziliśmy po ulicach poza turystycznymi szlakami, gdzie bywa biedniej. Choć określenie, że ta czy tamta dzielnica jest biedniejsza, jest trudne. - Dlaczego? - Bo może dom jest trochę skromniejszy, ale przed nim stoi najnowsza wersja Audi A6 albo nowy Mercedes. Więc nie wiem, czy ten właściciel domu, który do nas wychodzi w podartej koszuli i dziurawych spodniach dostał ten samochód w prezencie, na przykład od bezdomnego (śmiech), czy sam sobie kupił i po prostu wybrał sobie z jakiś względów takie mieszkanie. Nie wiem co mam myśleć. - To tylko takimi samochodami jeżdżą Chińczycy? - Nie. Jest dużo nieznanych

mi zupełnie marek. Zresztą chińskie samochody są kosmiczne, w Europie nie spotkasz nawet podobnych w kształtów. Po tych autach widać, że Chińczycy technologicznie gnają po prostu do przodu. My jesteśmy za nimi daleko. - Jak się porozumiewałeś w Chinach? Tak jak już wspominałem, albo na migi, albo za pomocą translatora w telefonie. Mało kto mówi tam po angielsku, nawet w restauracjach czy hotelach. Im znajomość obcych języków nie jest potrzebna. Chińczycy uważają, że są samowystarczalni, są wielkim narodem i nic od nikogo nie potrzebują. Właśnie kiedy byliśmy w Pekinie to ogłoszono, że Państwo Środka zamieszkuje 1,4 miliard obywateli. Sam Pekin ma blisko 22 milionów mieszkańców. A miasto ma 260 kilometrów długości w linii prostej. Raz autobusami miejskimi jechaliśmy 4 godziny, aby się dostać na drugą stronę stolicy. - Patrzyłeś się na Chiny okiem fotoreportera, profesjonalisty. A jak podobały się Chiny żonie i dzieciom? - Są zachwyceni. Wszyscy zresztą tę podróż bardzo przeżywamy. Wielu rzeczy, zjawisk, zdarzeń nie spodziewaliśmy się. Teraz to musi wszystko się nam w głowach ułożyć. Mojego syna Bartka zachwyciło Narodowe Centrum Sztuk Widowiskowych, położone niedaleko Hali Ludowej i Placu Niebiańskiego Spokoju. Jest muzykiem, więc zabraliśmy go na spektakl. Sam budynek, o którym mieszkańcy Pekinu mówią żartobliwie „jajo”, stoi na wodzie; kiedy się chodzi korytarzami, to nad głową widać wodną taflę. Główna scena jest gigantyczna. Siedzieliśmy na balkonie na trzecim piętrze. Przedstawienie było fantastyczne, co prawda nie wiedzieliśmy dokładnie

Meble na wymiar kuchenne, szafy oraz łazienkowe Nasze ceny to u konkurencji promocja. Zadzwoń i umów się na bezpłatny pomiar oraz wycenę. tel. 501 474 267 www.wlsmeble.pl

o czym opowiada libretto opery, ale byliśmy zafascynowani muzyką i śpiewem. Co ciekawe, miałem wrażenie, że wszyscy Chińczycy potrafią śpiewać. Tańczyć zresztą także. Parę razy widzieliśmy, jak na przykład kierownik sklepu, już po zamknięciu swojego interesu, wychodzi na chodnik z magnetofonem, puszcza muzykę, a pracownicy śpiewają i tańczą. To było niesamowite. Stawaliśmy zachwyceni, ja robiłem zdjęcia, a kiedy grupa kończyła występ, biliśmy im brawo. I to ich zaskakiwało, bo tam nikt nie zwraca uwagi na tańczących na chodnikach. Widzieliśmy także kilkukrotnie jak przed otwarciem sklepu, rano pracownicy się gimnastykują. Podobnie było w parkach, co chwilę ktoś tam śpiewa, tańczy, ćwiczy tai chi czy gra na harmonijce. To jest dla nich zupełnie naturalne. - Wspomniałeś, że przygotowujesz dwa fotoreportaże. O czym będą? - Pierwszy to opowieść o naszej dziesięciogodzinnej podróży pociągiem z Pekinu do Luoyang. Jechaliśmy na stojąco na korytarzu, gdyż nie było już miejsc siedzących. Odwołali nam wcześniejszy pociąg, na który mieliśmy zarezerwowane bilety, więc kasjerka sprzedała nam na kolejny, ale nic nie powiedziała, że sprzedała bilety także tysiącom innych ludzi. Pociąg był napchany, że nie można było włożyć szpilki, ale to co się tam działo było niesamowite. Drugi fotoreportaż to historia z salonu tradycyjnego chińskiego masażu, gdzie pracują niewidomi. Skupiłem się na pokazaniu pracy niedowidzącego chińskiego masażysty - albinosa. Zresztą zobaczycie to wszystko na zdjęciach, zapraszam.


#prezentacja


| KULINARIA |

Z korporacji do kuchni Cuda Celestyny Kulinarna pasjonatka i blogerka. Edukuje ludzi w zakresie zdrowego żywienia, a jej konikiem są wegańskie słodkości. Do kuchni przeniosła się prosto z korporacji przewracając swój świat do góry nogami. Czy było warto? Zdaje się, że tak, bo Celestyna Krajczyńska z jedzenia potrafi wyczarować prawdziwe cuda. ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK / FOTO ADAM ROSOŁOWSKI

Kuchnia bywa wymagająca? - Przyznam, że zdarzyło mi się pojechać 1000 km po zioła do ryb czy pojechać na drugi koniec Polski po siemię lniane. Innym razem zapakowałam paletę produktów do Volkswagena Lupo. Samochód ważył ponad 200 kg, ale dałam radę dotrzeć do celu. Wiozłam też ciasto do Niemiec, na życzenie zamawiającego. Takich sytuacji było znacznie, znacznie więcej. Wiec tak, kuchnia bywa wymagająca. Do tej pory znaliśmy Cię trochę z bloga “Cuda Celestyny”, a trochę z ciast, które zostawiasz w kawiarniach na terenie

52

Szczecina. Kuchnia to Twoje główne zajęcie? - Z wykształcenia jestem ekonomem. Przeniosłam się z korporacji do kuchni - dla wszystkich był to szok. Na początku i gotowałam, i piekłam. Z czasem zdecydowałam się wejść na całego w zdrowe słodycze - również te tworzone pod kątem uczuleń i chorób. Jestem samoukiem i pasjonatką, ale stale współpracuję z zespołami specjalistów - lekarzami, dietetykami. Oprócz tego piszę recenzje dla lokali, nie takie, które znajdziemy w gazetach czy na stronach internetowych. Działam w charakterze cichego klienta przedstawiam mocne i słabe strony produktów czy miejsce do wiadomości właścicieli lokali. Przeglądałam propozycje Twoich ciast - bez laktozy, bez glutenu, bez cukru… strasznie dużo tych “bez”. To taka moda, czy potrzeba? - Z jednej strony jest to moda, ale z drugiej potrzeba. Wszystko zależy od indywidualnych preferencji. Jedni korzystają z moich przepisów, bo potrzebują ich ze względu na stan zdrowia - próbują nowości i testują czy eliminacja glutenu lub laktozy wyjdzie im na plus. Drudzy po prostu naśladują innych - moje koleżanki nie jedzą glutenu, to ja też. Myślę, że nie powinno się oceniać takich osób negatywnie, bądź co bądź ich zachowanie ożywia świadomość na temat żywienia. W moim przypadku wybór diety był świadomy i wynikał z problemów zdrowotnych. Zapewniam, że da się żyć z tymi wszystkimi “bezami” i to całkiem smacznie.


| KULINARIA |

pomóc też innym. Zależy mi na tym, żeby dzielić się swoją wiedzą, dlatego obecnie skupiam się na organizacji warsztatów. Na FB zapowiadasz zmiany. Zamierzasz otworzyć własną pracownię, wiemy że będziesz naszą redakcyjną sąsiadką. Czy właśnie tam będziesz uczyć? - Tak, będzie to sala warsztatowa i kuchnia. Chciałabym ruszyć jeszcze tej jesieni. Zajęcia będą dotyczyły przyrządzania potraw wegetariańskich, wegańskich i cukiernictwa. Do prowadzenia spotkań będę zapraszać blogerów i moich przyjaciół związanych z gastronomią. Nie będziemy jednak restauracją. Jest tyle fajnych miejsc w Szczecinie, że kolejna cukiernia byłaby przesadą. Przyjęło się, że słodycze nie są zdrowe czy to ze względu na cukier, czy substancje wzmacniające smak, czy konserwanty. Skąd więc biorą się zdrowe słodycze? - Zacznę od tego, że słodycze są zdrowsze jeśli robimy je sami. A jeśli do tego zastąpimy niektóre składniki ich naturalnymi odpowiednikami, to już w ogóle otrzymamy zdrowy produkt. Nie trzeba od razu przewracać całego świata do góry nogami. Na początek wystarczy jedna podmianka, np. cukier na ksylitol. Wyobraź sobie, że robisz sernik, na pewno użyjesz twarogu, cukru i zrobisz spód z białej mąki. Zrezygnuj z cukru, weź miód. Następnym razem wyeliminuj kolejny składnik i tak małymi krokami do celu. Takie słodkości od razu będą zdrowsze, mniej kaloryczne i zostawią po sobie mniej substancji uciążliwych dla organizmu. Jednej rzeczy jednak nie rozumiem. Mówisz - zamień cukier na ksylitol czy miód. Tyle, że słodziki wciąż są słodkie i wciąż podnoszą poziom cukru w organizmie. Czy to nie tak, że wybieramy mniejsze zło? - Ksylitol ma o 40 proc. mniej kalorii od białego cukru, tak samo erytrol czy syrop klonowy. Takich zamienników jest więcej. Ja na przykład używam bakalii do ciast wegańskich. Można też wykorzystać syropy albo owoce jako mus. I tu dochodzimy do ważnej kwestii: jeśli przesadzimy, z którymkolwiek z tych składników, to będzie jak ze wszystkim - otrzymamy efekt odwrotny do zamierzonego. Jak zjesz za dużo ksylitolu to organizm pozbędzie się go w w niekoniecznie przyjemny sposób. Tak samo jeśli zjemy blachę ciasta na raz, nie powinniśmy spodziewać się niczego dobrego. Umiar jest naszym przyjacielem. Sama stosuję zasadę - sześć dni rygoru, jeden dzień luzu. Swoją pracą chciałabyś uświadamiać ludzi? - Jakiś czas temu zmierzyłam się z bardzo poważną chorobą i musiałam zmienić radykalnie swój jadłospis. Przepisy, którymi dzielę się na blogu stworzyłam z myślą o własnych potrzebach. Cieszę się, jeśli mogą

Przynajmniej będziemy Cię częściej widzieć w Szczecinie. Zauważyłam, że chętnie udzielasz się na zjazdach blogerów, pojawiasz się na targach, jednak poza naszym miastem. Z czego to wynika? - Obecnie w Szczecinie nie organizuje się żadnych zjazdów czy spotkań dla blogerów. Mam nadzieję, że się to zmieni. W Polsce - w Warszawie, Poznaniu czy Łodzi, tych eventów jest sporo. To świetna okazja do poznawania nowych osób, wymiany informacji i doświadczeń. Więc póki co zmuszona jestem wyjeżdżać. No, ale mamy przecież Bazar Smakoszy. Co prawda to nie spotkanie blogerów, ale na pewno pasjonatów żywności. Dawno Cię tam nie widziałam. - Ostatnio bywam na Bazarze jako klientka. To rzeczywiście świetna inicjatywa i pojawiałam się tam regularnie ze swoim stoiskiem - wystawiam głównie ciasta, ciastka, masła orzechowe, czyli słodkości. To właśnie dzięki Bazarowi nawiązałam wspaniałą współpracę ze szczecińskimi lokalami. Na razie ze względu na natłok obowiązków i zajęć trudno powiedzieć czy tam wrócę. Ale nie mówię nie. A jak oceniasz nasz rynek gastronomiczny, nasycił się już? - Zdecydowanie nie. Na pewno jest znacznie lepiej, niż kilka lat temu, ale jeszcze wiele do zrobienia. Chciałabym żeby było tu więcej oryginalnych miejsc takich na luzie jak Alternatywnie czy Bajgle. Nie lubię powielania, jeśli już ktoś chce przenieść na nowy rynek czyjś pomysł to miło jeśli się do tego przyzna i podziękuje tej osobie. Chciałabym też żeby było tu bardziej różnorodnie, niestety kuchnia wegańska wciąż kuleje. We Wrocławiu czy w Poznaniu bez końca można wskazywać lokale z ofertą roślinną, a u nas jest tylko kilka opcji. I na koniec chciałabym, żeby ludzie chętniej wychodzili do restauracji i doceniali, że ktoś stworzył to miejsce specjalnie dla nich.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2018

53


#prezentacja

| KULINARIA | MM Trendy rekomenduje

5 miejsc,

które trzeba odwiedzić będąc w Szczecinie

#1

Jak Malina Centrum - ul. Małopolska 3 www.jakmalina.pl FB: @jakmalina.piekniejemy Jeśli Szczecin potrzebował pomysłu na kuchnie wege - to właśnie go odkryliśmy! Jak Malina to lokal działający w centrum miasta. Eleganckie wnętrze, minimalistyczny wystrój i przejrzysty układ pomieszczenia sprawiają, że jak już się wejdzie do środka to chce się zostać na dłużej. Baza menu to oczywiście warzywa, rośliny… i przyjemne zaskoczenie. Kuchnia wegańska jest serwowana zazwyczaj z dużą domieszką indyjskich inspiracji. Jak Malina rezygnuje z tego trendu i nawiązuje do smaków rodem z Ameryki, Włoch czy Polski. Tak też narodziło się “Fast Diet Food”, czyli burger, hot-dog, tortillas, pizza i makarony w wersji na zdrowo. Bez polepszaczy smaku, bez smażenia w głębokim tłuszczu, naturalnie bez laktozy i do wyboru w wersji z glutenem lub bez. Królową jest tu natura. Uwagę przykuwają też sałatki, w szczególności Macrobiotic Bowl, która zmienia spojrzenie na ograne klasyki.

54

Oprócz tego codziennie na gości czeka danie dnia oraz pyszna kawa z lokalnej palarni i bezglutenowe słodycze. Dania można zjeść na miejscu lub zamówić na wynos. Różnorodność i jakość posiłków sprawiają, że Jak Malina to opcja dla każdego - naprawdę każdego, informacja potwierdzona przez największych fanów mięsnych posiłków.

#2

Liczi Bistro Pomorzany - Al. Piastów 30 Piastów Office Center FB: @Liczi-Bistro W jednym z największych szczecińskich biurowców znaleźliśmy lokal zupełnie nie-biurowy. Liczi Bistro to nowa jakość

wśród barów serwujących posiłki w dobie lunchowej, czyli od 11 do 16. Miejsce wyróżnia się zarówno pod kątem wystroju, jak i menu. We wnętrzu dominują ciemne kolory i drewno - rustykalny minimalizm. Z kolei w menu króluje kuchnia fusion, czyli mix tradycji z nowoczesnością. I tak wśród posiłków wydawanych w bemarach na wagę, gdzie każdy sam decyduje o wielkości porcji można znaleźć m.in. harirę z ciecierzycy, ogórkową na wędzonej kiełbasie, falafel szpinakowy, filet nadziewany serkiem z suszonymi pomidorami, a nawet mięso serwowane z czekoladą. (Uwaga! Menu zmienia się codziennie, a wybór jest olbrzymi.) Do tego domowa lemoniada na ksylitolu, woda kokosowa lub po prostu kompot. Swoje smaki znajdą tu zarówno mięsożercy jak i fani wege. Dla tych drugich, wzorem krajów zachodnich zostaną wprowadzone wegetariańskie poniedziałki. I choć nie da się ukryć, że większość


#prezentacja

| KULINARIA | MM Trendy rekomenduje

gości to pracownicy Centrum, to bistro jest otwarte dla wszystkich - mieszkańców okolicznych osiedli i akademików oraz studentów, dla których od października przewidziano specjalną zniżkę. Jedzenie można zjeść na miejscu, jak i zabrać ze sobą na wynos. A komu kuchnia Liczi Bistro szczególnie zasmakuje, a wnętrze uwiedzie swoim designem, to zdradzimy, że na miejscu można zorganizować przyjęcie od urodzinowego po weselne.

#3

Perseusz Ristorante Warszewo - Rostocka 110A www.perseusz-szczecin.pl Szczecińska interpretacja kuchni śródziemnomorskiej w najlepszym wydaniu - tak można podsumować ofertę Perseusz Ristorante. Niewielka restauracja na Warszewie zaskakuje swoją kreatywnością. Lokal skupia się przede wszystkim na trzech kuchniach: greckiej, hiszpań-

skiej i włoskiej. Specjałem lokalu są włoska pizza i makarony. Pizzę wyróżniają nie tylko ciekawe smaki, ale też ciasto optymalnej grubości, dobrze wypieczone, w złotym kolorze. Jej wierzch zawsze wieńczy prawdziwa mozzarella. Jeśli chodzi o makarony powstają z najlepszej jakości mąki, odznaczają się doskonałą konsystencją i smakiem - zaprojektowanym przez kucharza. W menu królują m.in. hiszpański melon con jamón serwowany na przystawkę, lekki wegański gulasz grzybowy z Grecji podawany z włoskimi gnocchi czy oryginalny makaron Carbonara. Dania można zamawiać na miejscu oraz na wynos z dowozem do domu. Jak mówi manager - dobre danie stopniowo uwalnia swoją zawartość, jest stonowane i daje się gościom powoli odkrywać, to nasza filozofia kuchni.

już od 4 lat. Powstała w miejscu Spalarni Kultury, ale oprócz nazwy i głównej specjalności, czyli lodów do kawy, nic się tu nie zmieniło. Za to przybyło klientów, którzy w ciepłe wieczory ustawiają się w kolejce, która sięga skrzyżowania ulic. Przez cały okres działalności lokal zaproponował swoich gościom ponad 600 smaków. Najbardziej oryginalne to : łosoś z kawiorem, pizza z sosem pomidorowym, ostre lody z wasabi, bekon - dla twardzieli i pasztetowe - dla czworonożnych smakoszy. Jak mówią - naszym zdaniem każdy smak można przenieść do witryny z lodami, wszystko to kwestia połączenia pasji i doświadczenia.

Fabryka Lodów

Podzamcze - Rynek Nowy 5

Centrum - Śląska 4

Nie będziemy ukrywać, że to nasi sąsiedzi, jednak bez względu na codzienną zażyłość, to po prostu świetny lokal. W Niebie panuje domowy, rodzinny klimat. Autorska karta oparta jest o kuchnie świata, z silnymi włoskimi wpływami. Menu zawiera propozycje na każdą niemal porę dnia. Są śniadania, obiady, przekąski i desery. W tygodniu serwuje się tu też lunche. Wszystko w oparciu o naturalne i świeże składniki. Znakiem rozpoznawczym restauracji stał się sernik z białą czekoladą. Co należy podkreślić, jest też szeroki wybór win, dopasowany do karty. Najlepiej potwierdzić to osobiście.

#4

Miejsce dobrze znanym wszystkim fanom lodów. Fabryka działa na naszym rynku

#5

Niebo Wine Bar Cafe

Zobacz więcej na gs24.pl i mmtrendy.szczecin.pl ZAPRASZAMY!

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2018

55


| KULINARIA |

#prezentacja

Przyjęcie w rustykalnym stylu - gdzie zorganizować w Szczecinie? - uczta dla całej rodziny. Komponując obiad warto jednak zacząć od przystawki, czyli carpaccio z buraka z serem kozim. Później przyjdzie czas na aksamitny krem z pomidorów, kaczkę sous-vide lub dorsza z grzybowym ravioli i oczywiście na deser własnej domowej roboty tort bezowy. Jak widać, nie tylko wnętrze pachnie tu tradycją.

Podczas gdy jedni poszukują minimalistycznych form, drudzy wracają do korzeni i wybierają tradycję. Nie bez powodu słówko „rustykalny” od kilku sezonów nie schodzi z ust projektantów wnętrz i organizatorów przyjęć. Rustykalny, to inaczej wiejski. Styl jest prosty, bez zbędnych zdobień i nowoczesnych dodatków. Ozdobą samą w sobie są elementy naturalnie występujące w takich wnętrzach – drewniane belki, cegła, starodawne żyrandole i kinkiety, filary czy kominek. Jedynym dopuszczalnym dodatkiem są kwiaty, najlepiej te polne. Wnętrza są utrzymane w ciepłym, domowym klimacie. I właśnie dlatego jest to jeden z najbardziej pożądanych motywów przyjęć weselnych, jubileuszowych, chrzcin czy wigilii bożonarodzeniowych. Gdzie w Szczecinie szukać takiego miejsca? Na pewno nie w centrum miasta! To nie miejsce dla rustykalnych wnętrz. Warto oddalić się od Szczecina dokładnie o 8 km. W malowniczym Przęsocinie na gości czeka Folwark Podkowa. To jedno z niewielu miejsc w naszym regionie, gdzie można poczuć się jak w staropolskim dworku. Tradycyjna zabudowa, dom gościnny, stajnia, stodoła, zwierzęta z mini zoo i hektary zielenionych pól. W kompleksie funkcjonuje również restauracja proponująca smakołyki z autorskiej kuchni. Specjalnością jest kaczka pieczona

56

Podczas posiłku nie da się nie zauważyć, że wnętrze sali, aż prosi się o wykorzystanie do organizacji niezapomnianego przyjęcia. W środku jest miejsce dla kilkudziesięciu osób. Istnieje również możliwość połączenia i udekorowania stołów tematycznie do wydarzenia. Jednak czy sala tak ciepła - wykończona drewnem, przełożona filarami, z pięknymi żyrandolami zwisającymi z pod sufitu i dużymi oknami wpuszczającymi światło, wymaga dodatkowych dekoracji? Ilość przestrzeni wokół Folwarku również inspiruje. Ze stołami można wyjść na świeże powietrze i zorganizować wymarzoną biesiadę z widokiem na rozciągającą się zieleń czy stajnie. Taka przestrzeń to doskonałe miejsce na ślub czy rodzinny jubileusz. Wystarczy zadbać o odpowiednią oprawę. Wiosną i latem mogą to być snopki siana, latarnie, lampki czy klocki z naturalnego drewna. Zimą warto pomyśleć o ognisku przy grzanym winie z kuligiem. Możliwości sięgają tam, gdzie wyobraźnia gości. Folwark Podkowa, choć działa zaledwie rok, przyjął już setki gości, którzy nie tylko odwiedzili to miejsce z ciekawości, dla smaku czy chęci obcowania z naturą, ale też zdecydowali się na dłuższy pobyt. W końcu Podkowa to też pensjonat i przytulne pokoje gościnne dla dwóch, trzech i czterech osób oraz przestronny apartament. Z bazy noclegowej można skorzystać zarówno przy okazji organizowanego przyjęcia, jak i podczas prywatnego wypoczynku. Na miejscu nie brakuje atrakcji, więc warto dokładnie zaplanować pobyt i skorzystać z uroków jazdy konnej – tej dla początkujących, jak i tej dla profesjonalnych jeźdźców. Wyjazdy w teren i rajdy konne to specjalność Folwarku. Będąc na miejscu koniecznie trzeba też poznać zwierzęta z Mini Zoo. Czeka tam ponad 30 gatunków zwierząt m.in. małpy, surykatki, lamy czy pawie. Ilość atrakcji i rustykalny klimat Folwarku Podkowa sprawia, że trudno się oprzeć pokusie powrotu do tego miejsca, chociaż na weekend.

Folwark Podkowa | Wierzbowa 37-39 | Przęsocin kontakt@folwarkpodkowa.pl | facebook/podkowaszczecin +48 91 852 58 97 | www.folwarkpodkowa.pl


#prezentacja


| ZDROWIE |

Dbaj o oczy. Korekcja bywa niezbędna Kiedy odczuwasz pogorszenie ostrości wzroku, bolą cię oczy lub ich okolica, cierpisz na bóle głowy lub zauważysz przekrwienie spojówek i stwierdzisz, że szybko męczy się twój wzrok przy czytaniu, odwiedź specjalistę chorób oczu. Odpowiednia korekcja wzroku jest bardzo ważna przy wykonywaniu niektórych zawodów i zawsze, jeśli chodzi o dzieci. AUTOR ANNA FOLKMAN

- Okulary to jedna z form wyrównania wady układu optycznego oka. Są także inne, jak szkła kontaktowe, laserowa korekcja wad wzroku czy zabiegi wewnątrzgałkowe, polegające na usunięciu soczewki własnej z jednoczesnym wszczepieniem soczewek wieloogniskowych – mówi prof. dr hab. n. med. Wojciech Lubiński ze szpitala na Pomorzanach. - Ta ostatnia metoda jest szczególnie polecana u pacjentów po 50. roku życia. U dzieci bezwzględnie należy kontrolować wadę wzroku przynajmniej raz w roku. Nieprawidłowa korekcja wady może bo-

58

wiem doprowadzić do niedowidzenia lub zeza. - U dorosłych prawidłowa korekcja wady jest szczególnie ważna w przypadku wykonywania niektórych zawodów - np. u kierowców zawodowych czy osób pracujących wiele godzin przed monitorem komputera. U pozostałych osób chodzi po prostu o poprawę komfortu życia. To pacjent decyduje, czy chce widzieć lepiej niż dotychczas – dodaje profesor. Jak się okazuje, używanie okularów nie jest konieczne, kiedy sami jesteśmy zadowoleni z aktualnej jakości wzroku, mimo że obiektywnie nie musi być ona bardzo dobra. Przy jakich wadach? Tę kwestię należy traktować bardzo indywidualnie. Praktycznie dotyczy to małej krótkowzroczności lub nadwzroczności czy astygmatyzmu +/- 1.0 D. - Nieprawdą jest założenie, że używanie okularów ma wpływ na stopniowe pogorszenie się wzroku. Okulary wyrównują aktualną wadę układu optycznego oka, to wszystko – zauważa prof. Lubiński. Decyzja o operacyjnej korekcji wzroku zależy od wieku. U pacjentów w wieku 26-40 lat, ze stabilną wadą refrakcji, można ją skorygować, wykorzystując chirurgię refrakcyjną rogówki. Najczęściej przeprowadzaną procedurą refrakcyjną jest LASIK. Tą metodą można skorygować nadwzroczność do 4.0 D, astygmatyzm do 5.0 D oraz krótkowzroczność do 12.0 D. U osób starszych, w wieku 50 plus, warto rozważyć operacyjne usunięcie soczewki własnej, z jednoczesnym wszyciem soczewki wieloogniskowej. - Wszczepienie soczewek wysokich technologii u wybranych pacjentów daje możliwość uniezależnienia się od okularów w życiu codziennym. Pacjent przed podjęciem decyzji powinien zapytać lekarza zarówno o korzyści, jak i o możliwe powikłania pooperacyjne, które mogą wystąpić po zabiegu – kończy prof. Wojciech Lubiński.


| ZDROWIE |

Śmiercionośna bakteria w naszym województwie

Klebsiella pneumoniae NDM stwierdzono w 11 przypadkach (zakażenie stwierdzono u 10 osób, przy czym 1 pacjent był hospitalizowany w 2 szpitalach) - dodaje Kapłan. - Zakażenia tym typem bakterii wystąpiły na terenie 4 szpitali w województwie.

Z roku na rok w naszym regionie rośnie liczba osób

W 2015 nie było takich zgłoszeń. Istotne znaczenie dla zapobiegania rozprzestrzenianiu się szczepów wielolekoopornych w tym NDM, ma restrykcyjne przestrzeganie reżimu przeciwepidemicznego zwłaszcza zastosowanie zasad izolacji. Istotne jest także edukowanie rodziny w zakresie przestrzegania zasad higieny w przypadku nosicielstwa stwierdzonego u pacjenta i dalszego postępowania w warunkach domowych. - Problem epidemiologiczny dotyczący zakażeń szpitalnych szczepami wielolekoopornymi zwłaszcza NDM oraz wszelkie działania mające na celu ograniczenie ryzyka rozprzestrzeniania się tych szczepów uznaje się za priorytetowe w walce z zakażeniami szpitalnymi - zauważa Kapłan.

zakażonych groźną bakterią New Dehli. W tym roku zmarło już 8 osób, które były nią zakażone. AUTOR ANNA FOLKMAN

W województwie zachodniopomorskim w 2018 roku zarejestrowano 21 przypadków zakażenia niezniszczalną superbakterią New Delhi (czyli Klebsiella pneumoniae NDM). 17 przypadków wystąpiło w 4 ogniskach, a 4 przypadki to pojedyncze zgłoszenia. Zakażenia miały miejsce w powiatach Szczecin, Koszalin, Kołobrzeg, Białogard. - Jednocześnie zarejestrowaliśmy 8 zgonów u osób z potwierdzoną bakterią Klebsiella pneumoniae NDM, jednak nie były one związane z zakażeniem - pacjenci mieli inną podstawową chorobę, która była przyczyną zgonu - mówi Małgorzata Kapłan z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Szczecinie. W ubiegłym roku zarejestrowano 16 pacjentów z zakażeniem bakterią Klebsiella pneumoniae NDM, 10 osób z 3 ognisk i 6 pojedynczych zakażeń. - Wśród wszystkich zgłoszonych w 2016 roku przez szpitale patogenów alarmowych zakażenie bakterią

Ta groźna bakteria to pałeczka zwykłego zapalenia płuc, należąca do bakterii jelitowych. Objawy zakażenia New Delhi są zazwyczaj bardzo podobne do objawów grypy. Zwykle pojawiają się gorączka, kaszel, duszności, dreszcze, dotkliwy ból klatki piersiowej oraz krztuszenie się krwią z ropną wydzieliną. Dodatkowo osoby zarażone New Delhi skarżą się zazwyczaj na osłabienie całego organizmu i zawroty głowy. Bakteria jest wyjątkowo odporna na antybiotyki i może powodować śmierć


| ZDROWIE |

#prezentacja

Labioplastyka koniec problemów intymnych Przerośnięte lub zniekształcone narządy płciowe kobiet są poważnym kłopotem, jednak nie są problem nie do rozwiązania. Pomoc niesie labioplastyka, czyli korekta warg sromowych większych lub mniejszych. Na czym polega? - odpowiada dr Katarzyna Ostrowska – Clark z gabinetu chirurgii i medycyny estetycznej Medimel. Co skrywa pod sobą pojęcie labioplastyki? - Labioplastyka to zabieg plastyki warg sromowych mniejszych. Najczęściej kobiety rozumieją przez to zmniejszanie za dużych warg sromowych, które powinny chować się w obrębie zamykających je warg sromowych większych. Przerośnięte wargi sromowe utrudniają codzienne czynności - przeszkadzają w noszeniu bielizny, obcisłych spodni czy dżinsów, sprawiają kłopot podczas jazdy na rowerze i uprawianiu sportów, powodują dyskomfort podczas współżycia. Kobiety skarżą się też na nadmierne wysuszenie nabłonka oraz liczne urazy i infekcje okolic intymnych.

wypełniającej wargi sromowe większe. W rezultacie wargi tracą swoją jędrność. Odpowiedzią jest wypełnienie ich własnym tłuszczem, albo ostrzykiwanie kwasem hialuronowym. Medycyna proponuje naprawdę wiele.

Czy plastyka okolic intymnych nadal jest traktowana jak temat tabu? - O labioplastyce zaczyna mówić się coraz więcej w sposób bardziej otwarty. Odchodzi się też od traktowania jej jako pomysłu na doprowadzenie swojego ciała do perfekcji. Specjaliści temat przerośniętych warg sromowych traktują w kontekście kłopotów fizjologicznych. Jednak dojrzałe panie nadal wstydzą się mówić głośno o tych problemach, nawet przy kobiecie lekarzu. Inaczej jest wśród młodych kobiet, te są bardziej otwarte.

Jakie są przeciwwskazania do przystąpienia do zabiegu? - Na pewno są to infekcje, choroby krwi, choroby nowotworowe i niestabilność emocjonalna.

Jakie możliwości stwarza operacja? - Możliwości jest mnóstwo. Możemy nadać właściwy kształt narządom płciowym, które zostały zniekształcone w czasie porodu. Możemy też dokonać symetryzacji nierównych warg sromowych. Zdarzają się pacjentki z przerośniętym napletkiem łechtaczki, który całkowicie zasłania łechtaczkę. Takie kobiety mają problem z osiągnięciem orgazmu. W takim przypadku wycinamy, albo odpowiednio formujemy napletek odsłaniając łechtaczkę. Bardzo szczupłe, ale i starsze kobiety zmagają się z zanikiem tkanki tłuszczowej

Czy labioplastyka łączy się z plastyką pochwy? - Zdarzają się przypadki, w których połączenie tych dwóch zabiegów jest niezbędne, ale nie jest to zasada. Wszystko zależy od indywidualnych potrzeb. W gabinecie Medimel, współpracujemy też z najlepszymi ginekologami, więc w razie potrzeby łączymy zabiegi.

A co ze skutkami ubocznymi? Na co pacjentki powinny uważać po zabiegu? - Wśród powikłań pozabiegowych są: krwiak, asymetria, zaburzenie czucia w tym niedoczulica bądź przeczulica. Może też nastąpić rozejście się rany czy bliznowiec. Tak jak w przypadku wszystkich zabiegów chirurgicznych istnieje ryzyko powikłań. W związku z tym, że jest to specyficzna i bardzo delikatna okolica, operację przeprowadzamy tylko kiedy pacjentka ma rzeczywiste wskazania ku temu, a nie jedynie ze względów estetycznych. Po zabiegu minimalnie przez sześć tygodni nie można współżyć. Moim pacjentkom zalecam też noszenie luźnej odzieży i stosowanie odpowiednich preparatów do przemywania okolic intymnych po każdorazowym skorzystaniu z toalety. Po tym czasie można cieszyć się efektami operacji.

ul. Nowowiejska 1E , Szczecin – Bezrzecze | tel. +48 91 818 04 74, +48 500 355 884 e-mail: gabinet@chirurgia-szczecin.pl | www.chirurgia-szczecin.pl

60


| ZDROWIE |

Na przeziębienie, odpoczynek, imbir i inhalacje W okresie jesienno-zimowym dopadają nas przede wszystkim zakażenia wirusowe. Można ich uniknąć lub poradzić sobie bez przyjmowania leków. Należy jednak przestrzegać kilku istotnych zasad. AUTOR ANNA FOLKMAN

Można powiedzieć, że 80 proc. zakażeń górnych dróg oddechowych wywołanych jest wirusami. Nie jest więc zasadne przepisywanie i przyjmowanie w takiej sytuacji antybiotyku. Ten nie leczy zakażeń wirusowych, a jego zażywanie prowadzi do wycieńczenia organizmu. Niestety, antybiotyki w dzisiejszych czasach są nadużywane. Tymczasem kaszel, katar, ból gardła, gorączkę można leczyć w warunkach domowych bez udziału antybiotyków, o ile podstawowe badanie lekarskie nie wskazuje, że są jakieś istotne odchylania od normy, a w razie wątpliwości wykonane są dodatkowe badania. Grypa może przebiegać w trzech postaciach: łagodnej, niemal identycznej jak przeziębienie, pełnoobjawowej oraz powikłanej. Wirus grypy atakuje głównie górne drogi oddechowe, a czasami może dotrzeć także do dolnych: tchawicy, oskrzeli i płuc. Do typowych objawów zaliczamy: wysoką gorączkę (pojawia się w ciągu kilku godzin i jest wyższa niż 38 stopni), suchy kaszel, bóle mięśniowo-stawowe, dreszcze, ból gardła oraz poczucie ogólnego rozbicia. Przeziębienie ma zdecydowanie ła-

godniejszy charakter niż grypa. Podobnie obejmuje górne drogi oddechowe. Charakterystyczne objawy to drapanie w gardle, uczucie zatkanego nosa, pieczenie spojówek, wodnisty katar, kichanie, wilgotny kaszel oraz stan podgorączkowy. Jak postępować, kiedy jesteśmy przeziębieni, gdy zachorujemy na grypę? Należy zostać w domu i wyleżeć chorobę. Kilka dni wolnego dobrze nam zrobi. Powinniśmy też wykonywać inhalacje. Czasami wystarczy do tego gorąca woda i sól lub napar z rumianku. Dobrze zastosować naturalne metody wzmocnienia odporności, a przy nasilonych objawach ogólnych przyjąć leki, które pomogą się z nimi uporać. To leki dostępne bez recepty. Pomóc też może herbata z miodem, imbirem, cytryną. Pamiętajmy o higienie. Wszystkie infekcje górnych dróg oddechowych przenoszą się przez nasze ręce. Kichamy i kaszlemy, a chcąc być kulturalnymi zakrywamy usta dłonią. Prawidłowo należałoby użyć do tego chusteczki lub rękawa. Zwróćmy uwagę, by szczególnie dokładnie myć ręce po wizycie w toalecie. Pamiętajmy, że siedliskiem bakterii jest nasz przewód pokarmowy. W budowaniu odporności pomoże zdrowy styl życia: zbilansowana dieta, wychodzenie na spacery, ubieranie się adekwatnie do pogody, wietrzenie mieszkania, uprawianie sportu, dobry sen. Podstawową metodą zapobiegania zachorowaniom na grypę są szczepienia, które zaleca Ministerstwo Zdrowia. Najlepiej szczepić się jesienią, ponieważ pełną odporność nabywamy dopiero po dwóch tygodniach. Szczepienia rekomendowane są w szczególności dla grup szczególnie narażonych na zachorowania i powikłania pogrypowe, m.in.: zdrowym dzieciom w wieku od 6 miesięcy do 18 lat, osobom po przeszczepach, osobom z przewlekłymi chorobami układu krążenia i układu oddechowego, osobom powyżej 50 roku życia, ponieważ w tej grupie znacznie zwiększa się liczba osób należących do grup wysokiego ryzyka (szczególnie po 65 r.ż.), osobom, które opiekują się ludźmi z grup wysokiego ryzyka przebywającymi w domu.


| ZDROWIE |

#prezentacja

Co jest najważniejsze w sezonie biegowym? Nie buty, nie oddychająca odzież. Serce.

Serce jest przez nas mocno zaniedbywane. Dopiero kiedy zaczynają się bóle w klatce piersiowej, skoki ciśnienia, spadki wydolności – wybieramy się do kardiologa. Jednak proces ten należy odwrócić i będąc osobą zdrową przebadać się przed rozpoczęciem aktywności fizycznej, by sobie później nie zaszkodzić. Jakie są dostępne badania dla sportowców, zarówno wyczynowych, jak i amatorów?

Przy uprawianiu sportu najważniejsza jest wydolność organizmu, będą to zatem badania wydolnościowe pozwalające na ocenę kondycji układu oddechowego i krążeniowego. Dzięki nim możemy poznać możliwości naszego serca i płuc, a co za tym idzie – dowiedzieć się, jak trenować bezpiecznie, aby stopniowo i efektywnie zwiększać swoją wydolność. Zaczynamy od podstaw – spirometria i EKG wysiłkowe Spirometria bada wydolność oddechową organizmu w spoczynku, pozwala na ocenę zdrowia płuc. Samo badanie polega na zmierzeniu objętości wdychanego i wydychanego powietrza. Dzięki tym parametrom można zdiagnozować takie schorzenia jak astma, czy charakterystyczną dla palaczy Przewlekłą Obturacyjną Chorobę Płuc (POChP). Z kolei EKG wysiłkowe, to badanie wykonywane w trakcie ruchu i ocenia ono podejmowany przez serce wysiłek. Za pomocą przymocowanych do klatki piersiowej elektrod, monitoruje się tętno oraz ciśnienie. Osoba ćwiczy z narastającym natężeniem, przez co możliwe jest zaobserwowanie maksymalnego zalecanego wysiłku dla danej osoby. Dzięki EKG wysiłkowemu lekarz może też określić przyczyny zaburzeń rytmu serca, czy też wykryć chorobę wieńcową.

rometria jest połączeniem spirometrii i EKG wysiłkowego – badanie to wykonuje się w ruchu (w Domu Lekarskim na bieżni) przy jednoczesnym podłączeniu do maski tlenowej oraz elektrod. Komputer na bieżąco monitoruje serce i oddech osoby ćwiczącej, która musi osiągnąć maksymalne tętno podczas wysiłku. Po badaniu otrzymuje się ważne dla uprawiających sport wskaźniki, m.in. VO2max (pułap tlenowy), próg beztlenowy, czy wentylacja minutowa. Na ich podstawie specjaliści mogą ustalić indywidualne parametry efektywnych treningów oraz dietę. Praca nad poszczególnymi segmentami, np. nad szybkością, siłą, wydolnością, czy spalaniem staje się spersonalizowana; podobnie jak dieta dobrana na podstawie indywidualnych parametrów metabolicznych. Postępy można oczywiście monitorować. Dzięki temu w następnym sezonie biegowym, lub na zakończenie tegorocznego, łatwo można ocenić słuszność założeń. Pomocą jest wiedza specjalistów – w Domu Lekarskim wszystkie badania kardiologiczne dla sportowców wykonuje i konsultuje lekarz kardiolog, co ułatwia podjęcie decyzji o podjęciu wysiłku odpowiedniego dla naszego serca.

Ergospirometria, skarbnica wiedzy Coraz częściej sportowcy i amatorzy decydują się na wykonanie ergospirometrii, która dla nich samych, lub dla ich trenera, jest zastrzykiem wiedzy o organizmie, jego wydolności, możliwościach treningowych oraz o sposobie odżywiania. Ergospi-

62

Dom Lekarski Centrum Medyczne w Piastów Office Center al. Piastów 30, Szczecin | tel. 91 469 22 82 www.domlekarski.pl


#prezentacja


Podstawowe pytania związane z diagnostyką i leczeniem choroby Alzheimera W ostatnim czasie coraz więcej mówi się o zaburzeniach pamięci i chorobie Alzheimera. Dzieje się tak, ponieważ starzeje się populacja, wzrasta średnia długość życia, a to powoduje większą zapadalność na choroby związane z wiekiem. Należą do nich, poza chorobą Alzheimera, również: nadciśnienie tętnicze, hipercholesterolemia, choroby układu sercowo-naczyniowego. Z większością z nich współczesna medycyna radzi sobie bardzo dobrze. Wszyscy wiemy, jak je diagnozować, jak im zapobiegać i monitorować. Wprzypadku zaburzeń pamięci wiedza ta niestety nie jest już tak powszechna, a problem jest ogromny. Każdy z nas myśląc o starości chciałby być w tym okresie w miarę sprawny i samodzielny. Niestety badania epidemiologiczne wykazują, że po 85 roku życia co druga osoba będzie miała poważne problemy z pamięcią. Oczywiście możemy mieć nadzieję że będziemy w tej drugiej „zdrowszej” połowie i choroba Alzheimera nas ominie. Jednak wówczas najprawdopodobniej będziemy opiekunem osoby z otępieniem. Czy to oznacza, że nic nie można zrobić i nasz los jest przesądzony? Poniżej postaram się odpowiedzieć na to i inne najczęstsze pytania, z jakimi zwracają się do mnie pacjenci. 1. Chyba mam kłopoty z pamięcią. Jak sprawdzić czy z moją pamięcią jest wszystko w porządku? Jeżeli zauważyłeś lub podejrzewasz u siebie lub swojego bliskiego narastające zaburzenia pamięci konieczne jest zgłoszenie się do specjalisty. Lekarzami zajmującymi się zaburzeniami pamięci są neurolodzy i psychiatrzy. Istnieje wiele ośrodków specjalizujących się diagnostyce i leczeniu takich zaburzeń. W tego typu ośrodkach można uzyskać najbardziej fachową pomoc. Warto jest też zgłosić się na przesiewowe badania pamięci organizowane przez tego typu placówki, ponieważ, poza zbadaniem funkcjonowania mózgu, można uzyskać tam cenne porady dotyczące profilaktyki. Zapytaj lekarza rodzinnego lub skontaktuj się z stowarzyszeniem alzheimerowskim - na pewno wskażą gdzie w pobliżu twojego miejsca zamieszkania znajduje się specjalistyczny ośrodek, do którego należy się zgłosić. Nie zwlekaj! Każdego dnia może dochodzić do nieodwracalnych uszkodzeń komórek nerwowych. 2. Jakim badaniom powinienem się poddać by sprawdzić moją pamięć? Pierwszym etapem diagnostyki powinny być testy funkcji poznawczych określające ich poziom oraz ewentualnie obecność i stopień zaburzeń. Funkcje poznawcze to wszystkie procesy zachodzące

64

w mózgu, umożliwiające zapamiętywanie i odtwarzanie z pamięci oraz wszystkie inne aktywności intelektualne takie jak rozwiązywanie problemów, rozmawianie i czytanie ze zrozumieniem oraz planowanie. Testy najczęściej przeprowadza psycholog lub lekarz i polegają one na odpowiadaniu na pytania dotyczące bieżących wydarzeń, zapamiętywaniu listy słów, rysowaniu oraz wykonywaniu prostych obliczeń. Testy te mogą wykazać stan prawidłowy, czyli odpowiedni dla wieku i poziomu wykształcenia lub różny poziom ich zburzeń: a. Łagodne zaburzenia poznawcze (MCI), czyli takie zaburzenia pamięci (i innych funkcji poznawczych), które nie utrudniają funkcjonowania w codziennym życiu, ale są znacznie poniżej średniej dla danego wieku i poziomu wykształcenia. Tego typu zaburzenia często zauważane są przez najbliższe otoczenie pacjenta. b. Otępienie, czyli zaburzenia funkcji poznawczych w sposób istotny pogarszające funkcjonowanie w czynnościach dnia codziennego. Otępienie w zależności od nasilenia zaburzeń można podzielić na 3 stadia: łagodne (pacjent jest zdolny do wykonywania większości czynności samodzielnie lub z niewielką pomocą, największe trudności sprawiają zadania złożone, wieloetapowe wymagające planowania) oraz umiarkowane i głębokie (pacjent nie jest zdolny do samodzielnego funkcjonowania i wymaga pomocy w podstawowych czynnościach takich jak jedzenie czy toaleta. Z reguły ma już trudności w samodzielnym poruszaniu i pozostaje przez większość czasu w łóżku lub fotelu) Oceniając stopień funkcjonowania zawsze trzeba się odnosić do poziomu, jaki pacjent prezentował przed pojawieniem się zaburzeń. Objawem otępienia będą problemy z obsługą komputera przez informatyka, a dla osoby używającej go sporadycznie prawdopodobnie będzie to stan normalny. Podobnie trudności w przygotowaniu posiłku dla gospodyni domowej można traktować, jako


#prezentacja

objaw otępienia w przeciwieństwie do osoby nigdy niezajmującej się gotowaniem 3. Jeżeli testy wykażą, że z moją pamięcią jest coś nie tak – to, co dalej? Czy to oznacza, że (za)choruję na „Alzheimera”? Najczęstszą przyczyną otępienia jest choroba Alzheimera. Ryzyko jej wystąpienia w 65 r.ż. wynosi około 5% i wzrasta wraz z wiekiem, podwajając się co 5 kolejnych lat. Po 85 r.ż. co druga osoba jest zagrożona wystąpieniem otępienia na tle tej choroby. Należy jednak pamiętać, że nie każde zaburzenia pamięci oznaczają chorobę Alzheimera. Istnieje wiele innych przyczyn zaburzeń pamięci takich jak choroby układu sercowo naczyniowego, guzy mózgu, niedobory witaminowe, depresja czy też zaburzenia hormonalne, do których należy niedoczynność tarczycy. Kolejnym etapem powinno być ustalenie przyczyny stwierdzanych zaburzeń 4. Jakie badania powinny być wykonane, aby ustalić, co jest przyczyną zaburzeń pamięci? W pierwszej kolejności należy wykluczyć choroby internistyczne mogące powodować zaburzenia pamięci, a wśród nich przede wszystkim: niedoczynność tarczycy, niedokrwistość, uszkodzenie wątroby i nerek. Niedobór witaminy B12 i kwasu foliowego są również istotnymi przyczynami zaburzeń pamięci. Ważnym też jest ustalenie czynników ryzyka chorób sercowo-naczyniowych (m.in. udaru mózgu i zmian miażdżycowych naczyń krwionośnych mózgu), ponieważ te choroby są drugą, co do częstości przyczyną otępienia. Do tych celów służą podstawowe badania laboratoryjne krwi. Jeżeli stwierdzimy odchylenia w tych badaniach konieczne jest wdrożenie leczenia i ponowna ocena funkcji poznawczych. Po wykluczeniu chorób ogólnych mogących być przyczyną zaburzeń pamięci konieczna jest diagnostyka specjalistyczna, do której należą badanie obrazowe mózgowia ( tomografia komputerowa lub rezonans magnetyczny). Tego typu badania powinny być zlecane przez specjalistę po przeprowadzeniu pełnego badania i uzyskaniu informacji o przeszłości chorobowej pacjenta. Ich ocena jest niemożliwa w oderwaniu od całokształtu obrazu klinicznego. Ponadto niektóre stany kliniczne są przeciwskazaniem do wykonywania tego typu badań. 5. Co mogą wykazać badania obrazowe mózgu i po co się je wykonuje? Badania obrazowe pokazują strukturę mózgu. Istnieje szereg patologicznych zmian tej struktury mogących powodować zaburzenia pamięci. Należą do nich, między innymi, wspomniane już guzy mózgu oraz zmiany niedokrwienne, czyli poudarowe. Zaliczamy do nich również mikroudary. Są to zmiany wywołane niedokrwieniem i uszkodzeniem komórek nerwowych na małym, ograniczonym obszarze. Nie powodują one wyraźnych objawów klinicznych takich jak niedowłady kończyn czy też zaburzenia mowy – wiele takich zmian może jednak prowadzić do zaburzeń pamięci, a nawet otępienia zwanego naczyniopochodnym. W końcu badania te mogą wykazać też zaniki mózgu lub jego poszczególnych struktur. Stwierdzenie takich zaników dominują-

| ZDROWIE |

cych w okolicy płatów skroniowych i ciemieniowych, a zwłaszcza formacji hipokampa przemawia za chorobą Alzheimera. Nasilenie zaników w innych częściach mózgu może przemawiać za innymi chorobami neurodegeneracyjnymi. 6. Co gdy badania są prawidłowe? Jeżeli wszystkie wykonane badania wypadły prawidłowo lub nie można na ich podstawie ustalić rozpoznania istnieje prawdopodobieństwo, że przyczyną stwierdzanych zaburzeń pamięci może być patologia Alzheimerowska, czyli odkładanie się w mózgu nieprawidłowych białek. Należą do nich.: Beta Amyloid i Białko Tau Działają one toksycznie na komórki nerwowe. Obecność tych białek powoduje obumieranie neuronów a proces taki nazywamy neurodegeneracją. Gdy proces ten jest na początkowym etapie w wyżej opisanych badaniach nie będziemy mogli dostrzec żadnych zmian. Gdy zaburzenia pamięci i funkcjonowania są duże – odpowiadające, co najmniej umiarkowanemu otępieniu, z dużym prawdopodobieństwem możemy przyjąć, że przyczyną jest właśnie ch. Alzheimera. Gdy zaburzenia pamięci są niewielkie i odpowiadają łagodnym zaburzeniom poznawczym lub wczesnej fazie łagodnego otępienia jednoznaczne ustalenie przyczyny jest b. trudne. Dlatego też należy podjąć wszelkie możliwe działania, aby ustalić jak najdokładniejsze rozpoznanie – im wcześniej zostanie ono postawione tym szybciej można wdrożyć leczenie 7. Czy można wykluczyć lub potwierdzić chorobę Alzheimera? Do niedawna jedyną możliwością stuprocentowego potwierdzenia rozpoznania było badanie histopatologiczne, czyli pobranie fragmentu tkanki mózgowej i zbadanie jej pod mikroskopem w celu potwierdzenia obecności nieprawidłowych białek. Praktycznie było to jednak możliwe dopiero po śmierci. Obecnie istnieją specjalne badania umożliwiające zweryfikowanie czy w mózgu odkładają się nieprawidłowe białka typowe dla choroby Alzheimera. Te białka nazywane są też biomarkerami, czyli znacznikami biologicznymi. Biomarkery są substancjami, które mogą być oznaczane, a ich obecność wskazuje na daną chorobę lub ryzyko jej rozwinięcia. Na przykład, wysoki poziom glukozy we krwi jest biomarkerem cukrzycy, a poziom cholesterolu może być biomarkerem ryzyka chorób układu sercowo-naczyniowego. Do wykrycia biomarkerów choroby Alzheimera można wykorzystać badanie PET-TK i badanie płynu mózgowo-rdzeniowego. Niestety w naszym kraju metody te nie są wykonywane standardowo. Ich wykonanie umożliwia udział w programach naukowych i badaniach klinicznych. 8. Czym jest badanie płynu mózgowo rdzeniowego i czy jest ono bezpieczne? Badanie płynu mózgowo-rdzeniowego polega na analizie płynu pobranego z kanału kręgowego. Zazwyczaj płyn pobierany jest z okolicy lędźwiowej kręgosłupa w miejscu gdzie nie ma już rdzenia kręgowego, a więc nie ma też niebezpieczeństwa jego uszkodzenia. Z reguły pacjent kładzie się na boku z przygiętą do klatki piersiowej głową oraz zgiętymi i przyciągniętymi do brzucha

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2018

65


| ZDROWIE |

#prezentacja

kolanami. Lekarz wykonujący procedurę w pierwszej kolejności znieczula skórę i tkanki podskórne. Pacjent odczuwa jedynie niewielkie ukłucie podczas podania znieczulenia. Samo pobranie płynu jest zazwyczaj zupełnie bezbolesne. Pobrany płyn jest przekazywany do laboratorium gdzie dokonuje się jego analizy. 9. Czym jest badanie PET-TK i czy jest ono bezpieczne? Badanie to jest połączeniem pozytonowej tomografii emisyjnej (PET) z tomografią komputerową (TK). PET to innowacyjna metoda diagnostyki obrazowej, która pozwala na wykonanie szybkiego, bezbolesnego i bezpiecznego badania ciała pacjenta. Przed badaniem pacjent otrzymuje dożylnie w zastrzyku preparat zwany radiofarmaceutykiem. Do celów diagnostyki choroby Alzheimera używa się przeciwciał monoklonalnych połączonych z radioaktywnym izotopem fluoru. Izotop ten cechuje się krótkim czasem połowicznego rozpadu, co oznacza, że, jego własności promieniotwórcze wyczerpują się podczas badania i dawka promieniowania jest bezpieczna dla pacjenta. Podczas badania mózgu jednocześnie wykonywane jest skanowanie PET, przedstawiające zgromadzony w mózgu znacznik oraz tomografia komputerowa, obrazująca struktury anatomiczne mózgu. Połączenie tych dwóch metod (PET-TK) pozwala na bardzo dokładną ocenę zmian, identyfikację ognisk choroby i określenie ich położenia. 10. Po co te wszystkie badania skoro choroba Alzheimera jest nieuleczalna? To prawda, że na chwilę obecną nie można wyleczyć choroby Alzheimera. Aktualnie zarejestrowane leki nie powodują spowolnienia lub zatrzymania procesu chorobowego mogą jedynie złagodzić jego objawy. Jednak wczesne wykrycie choroby zwłaszcza na etapie łagodnych zaburzeń poznawczych umożliwia podjęcie działań mogących opóźnić wystąpienie pełnoobjawowej choroby oraz przygotować się na jej wystąpienie. Jest to istotne również w świetle różnego rodzaju decyzji życiowych i planów na przyszłość. Ponadto wcześnie podjęta diagnostyka może ujawnić inne przyczyny zaburzeń pamięci poddające się leczeniu.

szczególnie ważne, jako działania profilaktyczne mogące opóźnić lub nawet zapobiec wystąpieniu pełnych objawów otępienia 12. Czy można zapobiec chorobie Alzheimera? Istnieją czynniki ryzyka sprzyjające rozwojowi choroby. Można podzielić je na modyfikowalne i niemodyfikowalne. Do niemodyfikowalnych czynników ryzyka należy wiek oraz obciążenie rodzinne. Badania wykazały, że większe ryzyko zachorowania na chorobę Alzheimera występuje wśród krewnych pierwszego stopnia (rodzeństwa lub dzieci) osoby chorej. Jeżeli w rodzinie występuje lub występowało więcej przypadków zachorowania wśród bliskich krewnych ryzyko to wzrasta. Do modyfikowalnych czynników ryzyka, czyli takich, na które możemy mieć wpływ należą: palenie tytoniu, otyłość, cukrzyca, nadciśnienie tętnicze i wysoki poziom cholesterolu oraz niski poziom aktywności fizycznej. Co ciekawe, największe znaczenie dla rozwoju otępienia i choroby Alzheimera ma występowanie tych czynników w średnim wieku (a nie w momencie rozpoznania). Wymienione powyżej czynniki są ściśle związane z ryzykiem chorób układu sercowo-naczyniowego. Pozostałe czynniki modyfikowalne to niski poziom wykształcenia formalnego oraz małe zaangażowanie społeczno-towarzyskie. Badacze twierdzą, że wysoki poziom wykształcenia i angażowanie się w różnego rodzaju aktywności społeczne i towarzyskie sprzyja powstawaniu większej ilości połączeń pomiędzy komórkami w mózgu. Dzięki temu jest on „wytrenowany” jak mięśnie u sportowca i bardziej odporny na działania czynników uszkadzających komórki nerwowe. Aktywność intelektualna taka jak udział w wydarzeniach kulturalnych, podróże, poznawanie nowych ludzi, gry towarzyskie oraz zdobywanie nowych doświadczeń, a także ćwiczenia usprawniające pamięć i inne funkcje poznawcze powoduje zwiększenie połączeń pomiędzy neuronami. Zatem receptą na dobrą pamięć jest regularna aktywność fizyczna, zdrowa dieta i ćwiczenia intelektualne w myśl dobrze znanego powiedzenia – lepiej zapobiegać niż leczyć.

11. Jakie jest leczenie choroby Alzheimera i kiedy je rozpocząć Obecnie na świecie zarejestrowanych jest 5 leków, z czego w Polsce stosowane są trzy. Prowadzonych jest jednak wiele badań i programów naukowych badających nowe preparaty. Poza leczeniem farmakologicznym bardzo istotne jest postępowanie pozafarmakologiczne takie jak ćwiczenia pamięci i aktywność fizyczna. Są one

lek. Marcin Ratajczak specjalista neurolog


#prezentacja


| SPORT |

#prezentacja

Aerial Hoop, czyli podniebny taniec na kole. OD TERAZ DOSTĘPNY DLA KAŻDEGO!

Aerial Hoop, do niedawna jedynie w cyrkach i na pokazach gimnastycznych, dziś w szkołach pole dance, w tym także w Euforii Pole Dance. Na czym polega jedna z najbardziej widowiskowych dyscyplin i kto może ją ćwiczyć? - odpowiada Anna Żmuda z Euforii Pole Dance.

Aerial hoop brzmi tajemniczo, na czym polega ta dziedzina sportu? - Aerial hoop w wolnym tłumaczeniu oznacza koło powietrzne. Jest to taniec i akrobacje powietrzne na podwieszonym do sufitu metalowym kole, zwanym także lyrą.

dance a tym, które podziwiamy w cyrku, jest głównie miejsce występu. Jeżeli chodzi o figury i choreografie – są bardzo podobne, zatem nasze uczennice mogą spokojnie starać się o angaż w cyrku (śmiech).

O tańcu na kole rozmawiamy w kategorii “sport”, ale wiele osób kojarzy lyrę jako dziedzinę cyrkową. Skąd to powiązanie, co było pierwsze? - Tak to prawda, stąd też często zamiast trudnej nazwy „aerial hoop” – mówimy „koło cyrkowe”. Początki akrobatyki powietrznej wykonywanej na kole, trapezie i innych przyrządach sięgają połowy XIX wieku. Sam sport jest stosunkowo młody, dopiero w ciągu ostatniej dekady koło wyszło ze szkół cyrkowych i trafiło do szerszej grupy odbiorców, czyli szkół pole dance, klubów fitness i klubów sportowych. Różnicą między aerial hoop, które jest trenowane w klubie pole

Od września w Euforii będzie można zapisać się na zajęcia z tańca na kole. Czy ta dyscyplina będzie łączyć się bezpośrednio z pole dance? - Te dyscypliny łączy przede wszystkim to, że wykonywane są w powietrzu. Istotne jest tu rozciągnięcie, siła i płynność wykonywania ruchu, ale bez obaw – nie wymagamy tego na pierwszych zajęciach. Takich umiejętności nabywa się z czasem.

68

No właśnie, figury na kole wydają się wymagać od kursantek sporej siły rąk i… odwagi. W końcu wszystkie pozycje wyko-


#prezentacja

nywane są kilka metrów nad ziemią. Czy w tym przypadku przygodę z aerial hoop można zacząć kompletny amator? Czy lepiej mieć już doświadczenie w gimnastyce? - To sport dla każdego, kto chce spróbować. Nie trzeba mieć doświadczenia w gimnastyce. Siłę ćwiczymy na każdych zajęciach i to, co początkowo wydaje się bardzo trudne, po kilku powtórzeniach staje się naturalne. Dbamy o bezpieczeństwo naszych kursantów, koła zawieszone są nad ziemią, ale na takiej wysokości, by każdy bez problemu mógł na nie wejść i zejść. Oprócz tego zabezpieczeniem są materace. Kursantki przełamują na zajęciach swój strach, dobrze się bawią i wspominają czasy zabaw na trzepaku, bo aerial hoop ma z tym wiele wspólnego. Ćwiczenia można rozpocząć w każdym wieku? Czy koło jest również dla dzieci? - Prowadzimy zajęcia także dla dzieci już od 6. roku życia, wtedy koła są nieco niżej, by dzieci mogły do nich dosięgnąć. Treningi naszych najmłodszych uczniów są inne – wykonujemy figury mniej skomplikowane, dużo się kręcimy i bawimy z wykorzystaniem kółek. Nasza sala treningowa staje się dla dzieci bezpiecznym placem zabaw.

| SPORT |

odsłonić więcej ciała, to przy kole wydaje się to odrobinę ryzykowne. - W porównaniu do pole dance, w którym staramy się odsłonić więcej ciała, by mieć lepszą przyczepność, na aerial hoop preferowane jest zakrycie ciała. Długie legginsy, koszulki zakrywające plecy i skarpetki zapewniają nam dobre utrzymanie na kole, a przy tym chronią naszą skórę. Niedawno mieliśmy okazję uczestniczyć w zawodach Euforia Pole Dance, gdzie konkurowały ze sobą kursantki klubu, czy organizowane są również takie same zawody w tańcu na kole? - Coraz częściej pojawiają się zawody w tańcu na kole – w Wielkiej Brytanii i Australii są równie popularne co zawody pole dance. Warto także wspomnieć, że istnieje polska federacja akrobatyki powietrznej, która organizuje mistrzostwa Polski także w kategorii aerial hoop. Jesienią organizowane będą kolejne zawody kursantek Euforii Pole Dance, co prawda jeszcze bez aerial hoop, ale mamy nadzieję, że uda nam się kiedyś rozszerzyć konkurs o tę dyscyplinę.

A co ze strojem? Bo o ile przy pole dance bezpieczniej jest

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2018

69


| SPORT |

Duet na medal. I to nie jeden Jeden ma 26 lat, drugi 28. Stanowią jeden z najmłodszych duetów zawodniczo-trenerskich w naszym kraju, na tak wysokim poziomie. Kiedy zaczynali współpracę, sami do końca nie byli przekonani o słuszności tego pomysłu. Teraz takich myśli nie ma nikt w kraju. Piotr Lisek i Marcin Szczepański na razie nie wyobrażają sobie życia poza tyczkarskim wybiegiem. AUTOR MAURYCY BRZYKCY / FOTO ANDRZEJ BANAŚ, ANDRZEJ SZKOCKI

To Piotr Lisek jest gwiazdą. Zyskał ogromną popularność na przestrzeni ostatnich lat. Szczeciński tyczkarz doszedł do niej nie tylko świetnymi skokami i medalami. Jest otwartą i bardzo pogodną osobą. Uwielbia żartować. - Myślę, że można go spokojnie nazwać pozytywnie zakręconym człowiekiem - zaznacza trener Piotra Liska. - Jest wiecznie uśmiechnięty. Nawet gdy w środku coś jest nie tak, coś go boli, to i tak uśmiech nie znika z jego twarzy. - Czy naprawdę jestem taki uśmiechnięty? Może chce pan porozmawiać z moją żoną? - zapytał nas Piotr Lisek, gdy zagadnęliśmy go o towarzyszący mu wszędzie pozytywny nastrój. - On zawsze

70

jest bardzo pozytywny i uśmiechnięty, jeszcze nie widziałam go smutnego - śmieje się Aleksandra, żona naszego mistrza. - Trudno poznać, gdy coś jest źle albo coś go trapi. I tak jest uśmiechnięty. Lisek nie samym sportem żyje. W słuchawkach najczęściej pobrzmiewa mu polski hip-hop. Kogo w tej muzyce ceni szczególnie? - Nie jestem do nikogo uprzedzony, słucham różnego hip-hopu. Najbardziej pasuje mi old school. Lubię też Miuosha czy Bisza. Samą muzykę lubię chyba najbardziej ze względu na teksty, to jest dla mnie najważniejsze. Hip-hop trafia do mnie także przez moją młodość. Kiedyś nie było tak cukierowo jak obecnie -


| SPORT |

dodaje z małym uśmiechem Lisek. - Blisko jest mi także rockowa muzyka, ale zauważyłem, że to akurat częste u ludzi, którzy lubią też hip-hop. Oprócz muzyki, wyciszenie naszemu tyczkarzowi dają także książki (kryminały) czy filmy (komedie oczywiście). Ostatnio jednak przymierza się do nowego hobby. - Tak to prawda, trzy dni temu zakupiłem sprzęt wędkarski, ale jeszcze go nie użyłem. Zdążyłem tylko poplątać żyłkę - śmieje się Lisek. - Jestem samoukiem i mam nadzieję, że ryby dadzą mi trochę wyciszenia. Kto jak kto, ale to Marcin najlepiej zna Piotra. Spędzają z sobą mnóstwo czasu Nie można powiedzieć, że są nową falą w polskiej tyczce, ale na pewno trzeba przyznać, że są zdecydowanie wiodącymi postaciami w tej dyscyplinie lekkiej atletyki. Pracują ze sobą od 3 lat, jednak znają się trochę dłużej. Kiedy w 2015 roku Lisek rozstał się ze swoim dotychczasowym trenerem, Wiaczesławem Kaliniczenką, skierował się właśnie w stronę Szczepańskiego, który wcześniej pełnił funkcję asystenta Kaliniczenki, więc z tyczkarzem OSoT Szczecin już pracował. Wówczas młody szkoleniowiec nie do końca był przekonany o słuszności tego pomysłu. - Piotr już wtedy był zawodnikiem światowej klasy - wspomina początek ścisłej współpracy trener Szczepański. - Ja starałem się gonić szybko trenerów z górnej półki. Początek nie był łatwy. Podczas pierwszych wspólnych mistrzostw świata w Pekinie nie mogłem być jeszcze z Piotrem, więc porozumiewaliśmy się telefonicznie. Kiedy zdobył brązowy medal MŚ stało się jasne, że dostaniemy większe pole manewru do wspólnej pracy. - Kiedy zaczynaliśmy wspólne trenowanie, nie myślałem o przyszłości, o tym, co możemy osiągnąć - tłumaczy Piotr Lisek. - Ja robiłem to, co musiałem, bardzo ciężko trenowałem. Sukces przyszedł, bo też kocham to, co robię. Myślę, że to jest też mój sekret. Współpraca obu panów jest na razie pasmem niemal samych sukcesów. Lisek pod wodzą trenera Szczepańskiego zdobył srebro i brąz mistrzostw świata, dwa razy brąz halowych mistrzostw świata oraz złoto halowych mistrzostw Europy. Do tego dochodzi także jeden z najlepszych skoków w całej polskiej lekkiej atletyce. W 2017 r. podczas halowego mityngu w Poczdamie, Piotr Lisek pokonał poprzeczkę zawieszoną na wysokości 6 metrów. To magiczna bariera dla wielu zawodników, a przeskoczenie jej sprawia, że tyczkarz (a także jego trener), zapisują się na stałe na kartach historii. Lisek tym skokiem ustanowił absolutny rekord Polski, a do tego także został zaledwie dziesiątym zawodnikiem w historii, któremu udało się przeskoczyć poprzeczkę na wysokości 6 metrów w hali.

wyższe cele i zdobywać medale. A co jest naszym kolejnym celem i marzeniem? Myślę, że chodzi o stabilizację i regularne skoki na wysokość 6 metrów. A takim spełnieniem byłby dla Piotra i dla mnie skok na wysokość 6 metrów podczas Igrzysk Olimpijskich, na tej największej scenie i w tej najważniejszej imprezie. - To prawda, że mamy wspólne marzenia z trenerem i właśnie jednym z nich jest skok na wysokość 6 metrów podczas Igrzysk. Często o tym rozmawiamy - zaznacza Lisek. - A czy moje marzenia zmieniły się względem kilku lat wcześniej? Oczywiście. Kiedy byłem młody, wydawało mi się, że gdy skoczę 5,80 m to nie będę już chciał więcej. Tymczasem powiedzenie apetyt rośnie w miarę jedzenia sprawdza się tu znakomicie. Nie gonię już za medalami, trochę już ich mam. Teraz skupiam się na poprawie wyników. Sporty indywidualne sprawiają, że zawodnicy i trenerzy spędzają ze sobą mnóstwo czasu. W dyscyplinach zespołowych uwaga szkoleniowca często podzielona jest na kilkanaście, czasami kilkadziesiąt osób. - Myślę, że mogę nazwać nasz układ szkoleniowo-przyjacielskim - mówi z uśmiechem Marcin Szczepański. - Jeżeli mamy trening i robotę do wykonania, pracujemy bardzo solidnie. Bez marudzenia. Każdy z nas wie, jakie postawiliśmy sobie cele i do czego dążymy. By pozostać w światowej czołówce nie możemy odpuszczać czy traktować treningów luźniej. Po zajęciach natomiast utrzymujemy przyjacielskie relacje. Są sprzeczki, oczywiście, ale staramy się szybko rozwiązywać nasze problemy. Spędzamy ze sobą więcej czasu niż z naszymi partnerkami, dlatego śmiejemy się, że także żyjemy w związku. A jak wiadomo, nie zawsze jest to takie łatwe - dodaje trener Szczepański. - Chyba nigdy nie był to układ czysto szkoleniowy, ani tym bardziej tylko przyjacielski. Zawsze byliśmy po środku - tłumaczy tyczkarz OSoT Szczecin. - Akurat nam ten układ się sprawdza, ale nie w każdej dyscyplinie czy nie przy każdym zawodniku się to udaje. Niektórzy potrzebują tylko i wyłącznie trenera. Zakręty w naszych stosunkach także się zdarzają, choć są trochę za kurtyną. To bardziej moja wina. Często zawodnik jest marudą, bo jego ciało jest zmęczone. A czy nasi bohaterowie wyobrażają sobie życie poza tyczką? - Trudno powiedzieć, co bym robił, gdybym nie związał się z tym sportem - mówi trener Szczepański. - Myślę, że jest to dla nas najlepsza praca i nie oglądamy się za siebie ani nie myślimy o tym, co by było gdyby. Skupiamy się na swoich obowiązkach. - Marcina nie widzę w innej pracy, idealnie się sprawdza w roli trenera - zaznacza Lisek. - Gdyby robił coś innego, pewnie robiłby to gorzej niż idzie mu praca w roli szkoleniowca. A ja? Żona mówi, że gdyby nie tyczka, to pewnie byłby pływakiem, bo mam duże stopy (śmiech). Myślę, że pozostałbym przy sporcie. Uwielbiam ruch.

- Myślę, że zawodnik i trener mają te same wspólne marzenia - przyznaje trener Szczepański. - Każdy chce walczyć o jak naj-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2018

71


| STYL ŻYCIA |

Kolorowi i otwarci Piętnasty września może zapisać się na długo w pamięci mieszkańców naszego miasta. Zapowiadany od wielu lat „Marsz Równości” w końcu przejdzie ulicami stolicy Pomorza Zachodniego i przez kilka godzin nad Szczecinem będzie powiewać tęczowa flaga. AUTOR OSKAR MASTERNAK / FOTO Materiały Stowarzyszenia Lambda w Szczecinie

Pomysł zorganizowania Marszu Równości w Szczecinie powstał w kilku szczecińskich grupach aktywistów jednocześnie. Jest to zupełnie nowa inicjatywa, która wymaga od organizatorów starannych i wielomiesięcznych przygotowań. Aby cała impreza się udała, nawiązali już współpracę z grupami LGBT+ z innych miast i krajów. Wspomagają ich także liczne instytucje kultury, firmy i osoby prywatne. Już teraz zapowiadają, że gdy tylko opadną emocje związane z Pierwszym Marszem Równości, będą przygotowywać się do kolejnego. Swój przyjazd zapowiadają nie tylko osoby mieszkające na drugim końcu Polski - w Lublinie czy w Rzeszowie, ale nawet w Stanach Zjednoczonych. Szczególnie licznie reprezentowany będzie Poznań i Warszawa. Nasi sąsiedzi z Wielkopolski od wielu lat organizują u siebie Dni Równości i Tolerancji, więc będzie to dobra okazja, by pokazać, że Szczecin nie jest pod tym względem gorszy. Co do uczestników zza granicy, to pojawiają się informacje mówiące o tym, że 15 września Szczecin odwiedzą nie tylko Niemcy, ale i delegacja ze Szwecji. To wszystko mobilizuje organizatorów do tego, aby pokazać Szczecin od jak najlepszej strony - jako miasto tolerancyjne, ale i miasto o bogatej, różnorodnej historii, otwarte na turystów z każdego zakątka Europy. Kim są organizatorzy tego pozytywnego zamieszania i dlaczego postanowili zamanifestować swoją równość? Porozmawialiśmy z członkami Lambdy o ich działalności w organizacji i codziennych problemach.

72

Jak zaczęła się wasza działalność w Lambdzie? Małgorzata Chełchowska: Lambda powstała dwadzieścia lat temu, a ja w niej działałam od 2006 roku. W tym czasie byłam między innymi inicjatorką festiwalu „Queer = No Fear”. Osiem lat temu niemal wszyscy działacze wyprowadzili się ze Szczecina i stowarzyszenie przestało działać. W lutym tego roku, dzięki nowym członkom, udało się nam Lambdę reaktywować. Monika Pacyfka Tichy: W obecnej sytuacji politycznej oraz w klimacie społecznym nakręcanym w mediach przez rząd, ludzie LGBT+ są jedną z najbardziej narażonych na dyskryminację grup społecznych. Szczególnie zagrożone są nastolatki. Tylko co ósmy młody gej jest akceptowany przez ojca. Na początku roku nie było w Szczecinie żadnej aktywnej organizacji ich wspierającej i postanowiłam coś z tym zrobić. Kilka innych osób wpadło jednocześnie na ten sam pomysł i na szczęście odnaleźliśmy się i połączyliśmy siły. Michał Ziemski: Chcieliśmy, by również w Szczecinie był Marsz Równości, ale udało się zrobić nie tylko marsz. Dennis Kruk: Prowadzimy także działalność edukacyjną, pomoc psychologiczną, grupy wsparcia. Michał Kaźmierski: Zaangażowanie społeczne mam w genach, działanie na rzecz LGBT to takie moje powołanie, jak do zakonu. Natychmiast się przyłączyłem, gdy usłyszałem że taka grupa powstaje. Urszula Chról: Chciałam działać, bo nic się nie działo w naszym mieście.

Mateusz Morawski: Należę do środowiska i chciałbym pokazywać hetero-części naszego społeczeństwa naszą grupę w pozytywnym świetle. Że nie jesteśmy chorzy. Nie kochamy inaczej-kochamy tak samo. Nie ma różnicy. Łączy nas miłość. Jakie działania podejmowaliście przed organizacją Marszu Równości? Monika: Prawa mniejszości i słabszych społecznie grup od lat poruszałam w swojej publicystyce. Od zimy 2015 roku chodzę na wszystkie protesty prodemokratyczne i kobiece w Szczecinie i centralne w Warszawie. Do reaktywacji Lambdy moja flaga była jedyną tęczową na szczecińskich demonstracjach. Wcześniej organizowałam wyścigi motocyklowe. Tęsknię za tym, ale teraz są pilniejsze rzeczy. Małgorzata: Od 2001 działam na rzecz mniejszości, kobiet, LGBT, niepełnosprawnych. Byłam pełnomocniczką ds. równości w FSD. Siedem lat organizowałam wyjazdy na Marsz Żywych do Auschwitz. Michał Ziemski: Działam od dawna w ugrupowaniu politycznym które jako jedno z niewielu w Polsce domaga się równości małżeńskiej dla osób LGBT+. Ula: Wcześniej jeździłam na marsze w innych miastach. To moja pierwsza aktywność społeczna. Dennis: Moja też. Michał Kazimierski: Ja byłem w samorządzie szkolnym. Czy to, że działacie w tym stowarzyszeniu spotkało się ze zrozumieniem najbliższych?


| STYL ŻYCIA |

Michał Ziemski: Absolutnie tak. Działam w wielu przedsięwzięciach społecznych i polityczych i moja rodzina przejawia życzliwą neutralność. Małgorzata: Rodzice, teściowie są otwarci, mąż podchodzi do tego neutralnie, ale prawdę mówiąc mam to w głębokim poważaniu, co pomyślą o tym inni - to jest ich problem a nie mój. Monika: Ten, kto by nie akceptował, nie mógłby być mi osobą bliską :-) Przyjaciele bardzo wspierają. Ale najbliższa rodzina to prorządowi katolicy. Tata jest w PiS. W ogóle o tym nie rozmawiamy. Moją rodziną z wyboru jest Lambda :-) Dennis: W porządku. Nikt nie ma nic przeciwko. Ula: Wspierają to, że chcę coś robić społecznie, pomagać innym podobnym do mnie. Michał Kaźmierski: Mama wie, ale nie bardzo popiera, tata się nie interesuje. Mateusz: Moi rodzice nie są i nie sądzę by kiedykolwiek byli pełnymi sojusznikami. Mama przyjdzie na marsz, tata nie. Nie będę naciskał, mimo że jest to dla mnie ważne. Wystarczy, że obejrzy relację i powie dobre słowo. A przyjaciele działają ze mną w Lambdzie :-) Czy w Szczecinie osoby LGBT czują się bezpiecznie? Dennis: Bardziej niż na przykład w Czę-

stochowie czy Lublinie. Nie jest to miasto idealne, ale nie jest też najgorsze. Małgorzata: W Szczecinie jest tak jak wszędzie. W każdym mieście spotykamy się z wrogością, nietolerancją, zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał skrzywdzić. Michał Kaźmierski: Wydaje mi się, że jest bezpieczniej niż w innych miastach. Bywało, że chodziłem po mieście z tęczową flagą albo za rękę z chłopakiem, dawaliśmy sobie buziaki, przez dwa lata tylko raz zdarzyło się, żeby ktoś mnie zwyzywał. Ula: Chodzę za rękę po ulicy z moją dziewczyną. Mateusz: W klubach „nie-tęczowych” czuję się mniej pewnie i swobodnie z drugą połówką, niż w lokalach przyjaznych LGBT. W przestrzeni publicznej są miejsca, w które bym nie poszedł trzymając partnera za rękę i inne gdzie nie miałbym z tym problemu. Szybko biegam :-) Michał Ziemski: Wydaje mi się, że droga do pełnej swobody jest jeszcze daleka, ale dzięki środowisku tworzonemu przez Lambdę te osoby, które nie czują się bezpiecznie, mają się do kogo zwrócić o pomoc i wsparcie. Monika: W styczniu 2014 roku 21-letni student samotnie wyszedł z klubu gejowskiego; dwóch mężczyzn poszło za nim i gdy wszedł w ciemną ulicę Obrońców

Stalingradu, pobili go na śmierć. W 2007 szczeciński muzyk Roni Kalinowski został zatłuczony kuflem od piwa na chodniku przed wejściem do klubu, bo w rozmowie bronił godności osób homoseksualnych. Osoby LGBT+ to 5 procent społeczeństwa. Jeśli co dwudziesta para trzymająca się za rękę w miejscu publicznym nie jest jednopłciowa (jak jest w nieodległym Berlinie), to znaczy, że nie wszyscy czują się bezpiecznie. Rozmawiali: Monika Pacyfka Tichy: buntowniczka, motocyklistka-podróżniczka, pisarka, fotoreporterka Dennis Kruk: przedsiębiorca branży reklamowej, wegetarianin-rowerzysta, miłośnik kotów Michał Ziemski: prawnik, polityk, działacz społeczny Michał Kaźmierski: student zarządzania Małgorzata Chełchowska: matka, żona, działaczka na rzecz jednostki ludzkiej Mateusz Morawski: miłośnik teatru, student, tęczowy chłopak Urszula Chról: wojowniczka dobrej sprawy

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2018

73


| MOTO |

#prezentacja

Seat Arona - crossover, na którego czekałeś Bądźmy szczerzy - zakup auta, to nie decyzja na całe życie, ale miło jak na taką zasługuje. Odpowiednim kandydatem zdaje się być mini crossover Seat Arona. Dlaczego? Wyścig zbrojeń marek motoryzacyjnych w segmencie crossoverów trwa. Dostępny wybór tych aut na rynku sprawia, że wsiadając do kolejnego nie oczekiwaliśmy niespodzianek a to błąd. Musimy przyznać, że Seat Arona przykuł naszą uwagę już samym designem. Dynamiczny kształt Aronie nadają ostre linie i wyraźne cięcia. Groźne spojrzenie maski zapewniają reflektory i światła LED o oryginalnej geometrycznej formie, które są dostępne już w średniej wersji. Do tego dwukolorowe nadwozie, nadające autu odrobinę młodzieżowego charakteru. (Nam przypadła do gustu klasyczna czerwień połączona z czernią, choć możliwości jest więcej.) Wnętrze auta też nie zawiodło. Oprócz przestrzeni jest w nim wszystko, czego kierowca potrzebuje - bez zbędnych elementów rodem z filmów science fiction. Ciemna tapicerka, błyszczące wstawki, całość wykończona przeszyciem czerwonej nici. Centrum deski rozdzielczej zajmuje 8 calowy dotykowy wyświetlacz, w którym znajduje się mała baza dowodzenia. Co należy podkreślić, już wersja podstawowa Arony zapewnia klimatyzację, pełną elektrykę szyb i lusterek oraz wielofunkcyjną kierownicę i bluetooth. W środku znalazło się też miejsce dla klasyki w postaci analogowych zegarów, które pamiętamy z Seata Ibizy. Uspokoimy też młodych rodziców, w bagażniku jest taki metraż, że zmieszczą się i wózek, i zakupy. To co jednak budzi największe emocje to jazda. Seat Arona może i wygląda groźnie, ale prowadzi się dość miękko. Na pewno nie jest to “wyrywne” auto, które męczy się na zakorkowanych drogach. Czy jest to minus? Zdecydowanie nie! Sześciobiegowa manualna skrzynia, daje sporo radości podczas jazdy, choć klienci Seata mogą wybrać też opcję ze skrzynią DSG. Pod maską Seata schowano oszczędny i dynamiczny silnik. Co ważne, moc idzie w parze z niskim spalaniem – zużycie paliwa wynosi ok. 4,9 l/100 km w cyklu łączonym. Całkiem nieźle poradziły sobie też 17 calowe felgi. Bez większych wstrząsów przebrnęli-

74

śmy przez zatłoczone Podzamcze i dzielnice Szczecina marzące o nowym asfalcie. Na koniec wypada poruszyć kwestię ceny. Tak jak wspomnieliśmy, konkurencja wśród crossoverów jest dość spora, na tyle spora, że każdy z nich ma swojego bliźniaka. W przypadku Arony jest to rodzimy Volkswagen T-Roc. I choć starszy brat wygrywa na moc silnika, to ewidentnie przegrywa pod kątem ceny, którą podbija 5 lat gwarancji. Zdecydowanie to samochód, który zasłużył na miano życiowej decyzji.

SEAT Krotoski-Cichy | Ul. Południowa 6 | 71-001 Szczecin www.krotoski-cichy.seat-auto.pl


| TRENDY TOWARZYSKIE |

Narty i wspinaczka przez cały rok w Szczecinie

Krzysztof Baranowski, muzyk oraz zespół Jackpot czyli Katarzyna Buja i Maciej Kazuba.

Przedstawiciel producenta stoków MaxxTracks Jan L.F. Bos z żoną Marlies Bos.

Paweł Grodecki, prezes Ski Park z żoną Renatą.

Elżbieta Marchut, dyrektor Centrum Handlowego Ster z córką Aleksandrą

Cezary Sławiński, wiceprezes Ski Park z żoną Iwoną.

Olga Bogdziewicz-Wałęsa i Sławomir Wałęsa, specjalista od SSWiN.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2018

Foto: Andrzej Szkocki

Specjalista od CCTV Dawid Adamczyk z żoną Elizą.

12 sierpnia odbyło się oficjalne otwarcie pierwszego w mieście Ski Parku. Można tu codziennie ćwiczyć i doskonalić technikę narciarską. Na odwiedzających czekają także ścianki wspinaczkowe. Nic dziwnego, że na otwarciu tak wyjątkowego miejsca, pojawiło się wielu równie wyjątkowych gości.

75


Foto: Sebastian Wołosz

| TRENDY TOWARZYSKIE |

Elżbieta Malanowska dyrektor ds. ekonomiczno-finansowych EuroAfrica Shipping Lines i Paweł Wojdalski, zastępca dyrektora Unity Line

Jacek Wiśniewski, dyrektor naczelny EuroAfrica Shipping Lines, Andrzej Hass właściciel pakietu kontrolnego Euroafrica Linie Żeglugowe spółka z o.o.

Andrzej Hass właściciel pakietu kontrolnego Euroafrica Linie Żeglugowe spółka z o.o. i zarządca komisaryczny PŻM Paweł Brzezicki

Ks. prof. Henryk Wejman biskup pomocniczy archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej, Elżbieta Malanowska

Elżbieta Malanowska, Jacek Wiśniewski, Andrzej Strzeboński, Paweł Brzezicki

Po prawej: Mirosław Uczciwek (Credit Suisse)

Andrzej Hass właściciel pakietu kontrolnego Euroafrica Linie Żeglugowe spółka z o.o. i zarządca komisaryczny PŻM Paweł Brzezicki

W środku poseł Sylwester Chruszcz, architekt

Prom „Copernicus” w Szczecinie Prom „Copernicus” należący do armatora Euroafrica Shipping Lines zacumował 25. lipca przy nabrzeżu u stóp Wałów Chrobrego

w Szczecinie. Przed ubiegłorocznym kupnem u Włochów nosił nazwę „Puglia”. Jednostka ma 150 m długości i przeszła modernizację. Będzie pływać w barwach Unity Line (operatora promowego z grupy Polskiej Żeglugi Morskiej), tak jak pozostałe promy Euroafriki. W barwach firmy będzie obsługiwał trasę między Świnoujściem i Trelleborgiem. W pracach modernizacyjnych uczestniczyły takie firmy jak JPP, Spawrem i Unimebel oraz Stocznia Szczecińska i Morska Stocznia Remontowa „Gryfia”. Statek uzyskał m.in. dobudowaną część hotelową (126 miejsc pasażerskich, głównie dla kierowców ciężarówek i 51 kabin). Posiada teraz pojemność ładunkową na około 90 ciężarówek. Przebudowana została rampa rufowa, musiała bowiem być przystosowana do wymogów terminalu promowego w Świnoujściu. Dołożono również ster strumieniowy. Na przyjęciu z okazji zakończenia modernizacji pojawiło się wiele znanych osób.

76


#prezentacja

Zapraszamy wszystkich klientów, architektów oraz hotele do współpracy. Szeroki wybór tkanin. Chcąc zmienić swoje otoczenie mogą Państwo liczyć na zaprojektowanie i wykonie przez naszą firmę wysokiej jakości dekoracji okiennych – firan, zasłon, rolet a także nietuzinkowych rozwiązań stylizacyjnych przy dekoracji łóżek, krzeseł, stołów. Dzięki naszym usługom wnętrza stają się wyjątkowe i nabierają charakteru zgodnego z ich przeznaczeniem.


#TU NAS ZNAJDZIESZ KAWIARNIE

• City Break CH Galaxy - 0 piętro • Costa Coffee CH Galaxy 0 piętro • Columbus Coffee CH Galaxy - 2 piętro • Starbucks Coffee CH Kaskada • So!Coffee CH Outlet, ul. Struga 42 • Columbus Coffee CH Turzyn - 0 piętro • Fabryka Deptak Bogusława 4/1 • Fanaberia Deptak Bogusława 5 • Teatr Mały Deptak Bogusława 6 • Columbus Coffee DriveUp, ul. Struga 36 • Castellari Al. Jana Pawła II 43 • Public Cafe Al. Jana Pawła II 43 • Cinnamon Garden Al. Jana Pawła II (fontanny) • Columbus Coffee ul. Krzywoustego • Columbus Coffee MEDYK” ul. Bandurskiego 98 • Orsola YogoHaus Plac Zołnierza 3/1 • Hormon Cafe ul. Monte Cassino 6 (od Piłsudskiego) • Dom Chleba al. Niepodległosci 2 • Columbus Coffee Oxygen • Corona Coffee al. Piastów 30 (Piastów Office, Budynek B) • Cafe Pleciuga Plac Teatralny 1 • Columbus Coffee Piastów 5/1/ul. Jagielońska • Coffe Point ul. Staromiejska 11 • Pasja Fabryka Smaku ul. Śląska 12 • Castellari ul. Tuwima (Jasne Błonia) • Public Cafe Podzamcze ul. Wielka Odrzańska 18 • Kawiarnia Koch ul. Wojska Polskiego 4 • Czekoladowa Cukiernia „SOWA” ul. Wojska Polskiego 17 • Starbucks Coffee (Brama Portowa) ul. Wyszyńskiego 1 • Bajgle Króla Jana, ul. Nowy Rynek 6

SALONY FRYZJERSKO KOSMETYCZNE i SPA

• Beverly Hills Akademia Urody CH Auchan • Beverly Hills Akademia Urody CH Galaxy - parter • Studio DUMA Usługi Kosmetyczne Marzena Dubicka ul. Langiewicza 23 • Studio Urody Masumi Deptak Bogusława 3 • Dr Irena Eris KOSMETYCZNY INSTYTUT ul. Felczaka 20 • Atelier Fryzjerstwa Małgorzata Dulęba-Niełacna ul. Witkiewicza 49U/9 • MASI Wielka ul. Odrzańska 30 • EXPOSE akcesoria atelier Magda Zgórska ul. Chopina 22 (1 piętro) • Imperium wizażu ul. Jagiellońska 7 • Studio Jagielońska 9 ul. Jagielońska 9 • Modern Design Piotr Kmiecik ul. Jagiellońska 93/3 • Atelier Katarzyny Klim ul. Królowej Jadwigi 12/1 • Salon fryzjerski YES ul. Małkowskiego 6 • Salon Fryzjerski Keune ul. Małopolska 60 • Studio Fryzjerskie Karolczyk ul. Monte Cassino 1/14, • Belle Femme ul. Monte Cassino 37a • Vegas Studio Fryzjerskie ul. Panieńska 46/6 • Salon Kosmetyczny GAJA ul. Wojska Polskiego 10 • Sam Sebastian Style ul. Pocztowa 7 • Cosmedica ul. Pocztowa 26 • Hair & tee ul. Potulicka 63/1 • Obssesion ul. Wielkopolska 22 • Gabinet Kosmetyczny Dorota Stołowicz ul. Mazurska 20 • Enklawa Day Spa al. Wojska Polskiego 40/2 • Cosmedica ul. Leszczynowa 23 (Rondo Zdroje)

RESTAURACJE

• Porto Grande ul. Jana z Kolna 7 • Sake Sushi al. Piastów 1 • Restauracja Aramia ul. Romera 12 • Restauracja Aramia Podzamcze ul. Opłotki 1 • Karczma Polska Pod Kogutem Plac Lotników 3 • Restaucja Dzika Gęś Plac Orła Białego 1 • Trattoria Toscana Plac Orła Białego 10 • Caffe Venezia Plac Orła Białego 10 • Chief Rayskiego 16 pl. Grunwaldzki • Stockholm Kitchen & Bar Bulwar Piastowski 1 • The Greek Ouzeri Bulwar Piastowski 2 • El Tapatio ul. Kaszubska 3 • Columbus ul. Wały Chrobrego 1 • Colorado Steakhouse ul. Wały Chrobrego 1a • Takumi Sushi Bar CH Galaxy - 2 piętro • Sphinks CH Kaskada • Restauracja Szczecin ul. Felczaka 9 • Avanti al. Jana Pawła II 43 • El Globo ul. Józefa Piłsudskiego 26 • OPERA (Na Kuncu Korytarza) ul. Korsarzy 34, Zamek • Planeta ul. Wielka Odrzańska 28 • Wół i Krowa ul. Wielka Odrzańska 20 • Bombay ul. Partyzantów 1 • Z Drugiej Strony Lustra ul. Piłsudskiego 18 • Stara Piekarnia ul. Piłsudskiego 7 • Ricoria Ristorante ul. Powstańców Wielkopolskich 20

• Plenty ul. Rynek Sienny 1 • Buddha Thai ul. Rynek Sienny 2 • Spiżarnia Szczecińska Plac Hołdu Pruskiego 8 • Pomiędzy ul. Sienna 9 • Giovanni Volpe Lodziarnia ul. Tkacka 64 • DietaBar.pl ul. Willowa 8 • Rotunda Północna ul. Wały Chrobrego 1 b • Willa West Ende al. Wojska Polskiego 65 • Willa Ogrody ul. Wielkopolska 19 • Restauracja/Hotel Atrium al. Wojska Polskiego 75 • NIEBO Wine Bar Cafe ul. Nowy rynek 5 • Bachus ul. Sienna 6 • La Passion du Vin ul. Sienna 8 • Tokyo Sushi’n’Grill ul. Rynek Sienny 3 • Bollywood Street Food, ul. Panieńska 20 • Villa Astoria al. Woj. Polskiego 66 • To i Owo restauracja, ul. Zbożowa 4 • Brasileirinho - Brazylijska Kuchnia i Bar, ul. Sienna 10

KLUBY SPORTOWE I FITNESS

• Pure Jatomi, CH Kaskada • Fitness World (Radisson Hotel) Plac Rodła 10 • Szczecińskie Centrum Tenisowe ul. Dąbska 11a • Fit Town ul. Europejska 31 • North Gym Fitness Club Galeria Północ 1 piętro ul. Policka 51 • RKF ul. Jagiellońska 67/68 • Squash na Rampie ul. Jagiellońska 69 • Marina Squash Fitness Club ul. Karpia 15 • Lady Fitness&Wellness, ul. Mazowiecka 13 • Bene Sport Centrum ul. Modra 80 • Fitness Club ul. Monte Casino 24 • Marina Club Dąbie, Yaht Klub Polska Szczecin ul. Przestrzenna 11 • Elite Sport Club Spółdzielców 8k, Mierzyn • Fitness Forma ul. Szafera 196 • Universum Fitness Club, ul. Wojska Polskiego 39a • Prime Fitness Club, ul. 5 Lipca 46

SKLEPY I SALONY MODOWE

• Salon Mody Brancewicz al. Jana Pawła II 48 • Salon Terpiłowscy CH Auchan • Salon Terpiłowscy CH Ster • Salon Terpiłowscy CH Galaxy • Salon Terpiłowscy CH Turzyn • Salon Terpiłowscy ul. Jagiellońska 16 • C.H. TOP SHOPING, ul. Hangarowa 13 • Salon Jubilerski YES CH Galaxy • Dekadekor ul. Rayskiego 18(lok U1) • Portfolio ul. Rayskiego 23/11(wejście od Jagielońskiej) • Silver Swan CH Galaxy (parter) • Swiss CH Galaxy (parter) • Van Graf CH Kaskada • La Perle - Salon Sukien Ślubnych ul. Kaszubska 58 • Trend S.C. Mierzyn, ul. Długa 4b • EBRAS.PL Pl. Żołnierza 17 • Organic Garden ul. Kaszubska 4 • Sklep Firmowy Zakładów Ceramiki Bolesławiec al. Niepodległości 3 • 6 Win ul. Nowy Rynek 3 • C.H. FALA al. Wyzwolenia 44a • Geobike CH Nowy Turzyn I piętro • Centrum Mody Ślubnej ul. Krzywoustego 4 • Sklep Vegananda ul. Krzywoustego 63 • Sklep Zdrowa Przystań ul. Monte Cassino 2/2 • Meble VIKING al. Wojska Polskiego 29 • MaxMara ul. Bogusława X 43 • KAG Meble i Światło S.C. ul. Struga 23 • MOOI wnętrza al.Wojska Polskiego 20, • BiM al. Wojska Polskiego 29 • MarcCain al. Wojska Polskiego 43 • Moda Club al. Wyzwolenia 1-3 • Beaton Aparaty słuchowe, Edmund Reduta ul. Rayskiego 40a • Boutique Chiara ul. Bogusława X 12/2 • Escada Sport ul. Wojska Polskiego 22 • B.E. Kleist Jubiler ul. Rayskiego 20/2 • DRAGON EVENT ul. Twardowskiego 18 (teren Bissmyk) • Drzwi i Podłogi VOX Sylwia Drabik ul. Santocka 39 • Centrum Finansowe JANOSIK ul. Krzywoustego 28 • Świat Rolet ul. Langiewicza 22 • Cavallo - Sklep Jedziecki ul. Przybyszewskiego 4 • Piękno Natury ul. Reymonta 3, pawilon 58 • Zielony Kram ul. Reymonta 3, pawilon 85

GABINETY LEKARSKIE I MEDYCYNY ESTETYCZNEJ

• Dom Lekarski al. Bohaterów Warszawy 42 (CH TURZYN) • Dom Lekarski ul. Rydla 37 • Dom Lekarski ul. Gombrowicza 23/Bagienna 6 • Dom Lekarski al. Piastów 30 (Piastów Office Center, budynek C (wejście od dziedzińca) • Dom Lekarski ul. Struga 42 (Outlek Park) • Hahs ul. Czwartaków 3 • Hahs Klinika ul. Felczaka 10 • Fizjoline Centrum Rehabilitacji ul. Kosynierów 14/U1 • Medicus Plac Zwycięstwa 1 • Lecznica Dentystyczna KULTYS ul. Bolesława Śmiałego 17/2 • EuroMedis ul. Powstańców Wielkopolskich 33a • Laser Studio ul. Jagiellońska 85/1 • Studio Masażu - LAVA ul. Tymiankowa 5b • Estetic ul. Ku Słońcu 58 • ESTETICON ul. Jagiellońska 77 • Fabryka Zdrowego Uśmiechu ul. Ostrawicka 18 • Klinika Stomatologii i Kosmetologii EXCELLENCE ul. Wyszyńskiego 14 • Dentus ul. Felczaka 18a, ul. Mickiewicza 116/1 • MEDICO Specjalistyczne Gabinety Stomatologiczne i Lekarskie al. Bohaterów Warszawy 93/1 (vis a vis CH Turzyn) • NZOZ MEDENTES Przecław 93e • NZOZ MEDENTES ul. Bandurskiego 98(1pietro) • Hipokrates ul. Ku Słońcu 2/1 • Klinika Zawodny ul. Ku Słońcu 58 • Venus Centrum Urody ul. Mickiewicza 12 • Intermedica centrum okulistyki ul. Mickiewicza 140 • Medi Clinique ul. Mickiewicza 55 • Art. PLASTICA ul. Wojciechowskiego 7 • Image Instytut kosmetologii ul. Maciejkowa 37/U2 • Medimel ul. Nowowiejska 1E (Bezrzecze) • Figurella - Instytut Odchudzania ul. Bohaterów Warszawy 40 • Dental Implant Aesthetic Clinic ul. Panieńska 18 • Perładent - Gabinet Stomatologiczny ul. Powstańców Wielkopolskich 4c • Nowy Impladent Stomatologia Estetyczna i Rekonstrukcyjna ul. Stoisława 3/2 • dr Hamera ul. Storrady-Świętosławy 1c / 6 piętro • Centrum narodzin MAMMA ul. Sowia 38 • Stomatologia Mierzyn ul. Welecka 38 • Stomatologia Kamienica 25 ul. Wielkopolska 25/10 • Maestria Klinika Urody ul. Więckowskiego 2/1 • VitroLive ul. Wojska Polskiego 103 • Medycyna Estetyczna Osadowska, al. Piastów 30 (Piastów Office) • Gabinet „Orto-Magic” ul. Zaciszna 22 (od ul.Topolowej) • Stomatologia Mikroskopowa ul. Żołnierska 13a/1 • CENTRUM DIETETYCZNE NATURHOUSE al. Wyzwolenia 91, al. Wyzwolenia 6, ul. Krzywoustego 27 • Miracle Aesthetics Clinic Szczecin, ul. Ostrobramska 15/u3 • Odnowa Centrum Zdrowia i Urody CH Turzyn, ul. Boh. Warszawy 40 • Ra-dent. Gabinet Stomatologiczny ul. Królowej Korony Polskiej 9/U1, Krzywoustego 19/5 • Ella Studio depilacji Cukrem ul. Kaszubska 17/2 • Specjalistyczny Gabinet Ginekologiczno-Położniczy dr n. med. Andrzej Niedzielski ul. Niemcewicza 15 • Niepubliczna poradnia psychologiczno- pedagogiczna Carpe diem ul. Pocztowa 35/1

• Subaru ul. Struga 78a • Grupa Gezet Honda Głuchy, ul. Białowieska 2 • Autonovum - Salon samochodowy, Białowieska 2

BIURA NIERUCHOMOŚCI I DEWELOPERZY

• Calbud ul. Kapitańska 2 • Neptun Developer ul. Ogińskiego 15 • SGI (budynek Nautica) ul. Raginisa 19 • Baszta Nieruchomosci ul. Panieńska 47 (Baszta Siedmiu Płaszczy) • SCN ul. Piłsudskiego 1A • Extra Invest ul. Wojska Polskiego 45 • Graz Developer pl. Zgody 1 • Artbud ul. 5 lipca 19c • MAK-DOM ul. Golisza 27 • TLS Developer ul. Langiewicza 28 U2 • Modehpolmo ul. Wojska Polskiego 184c/2 • Litwiniuk Property Al. Piastów 30 Office Center • INDEX Nieruchomości, ul. Bagienna 38C

KULTURA

• Filharmonia ul. Małopolska 48 • Hotel Zamek Centrum ul. Panieńska 15 • Szczeciński Inkubator Kultury ul. Wojska Polskiego 90 • Galeria Kierat ul. Koński Kierat 14 • Open Gallery Monika Krupowicz ul. Koński Kierat 17/1 (1-pietro) • Galeria Kierat 2 ul. Małopolska 5 • Muzeum Historii Szczecina ul. Mściwoja II 8 • Teatr Pleciuga Plac Teatralny 1 • 13 Muz Plac Żołnierza Polskiego 2 • Muzeum Sztuki Współczesnej ul. Staromłyńska 1 • Galeria Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego ul. Staromłyńska 27 • Teatr Polski ul. Swarożyca 5 • Teatr Współczesny Wały Chrobrego 3 • Gmach Główny Muzeum Narodowego w Szczecinie Wały Chrobrego 3 • Kino Pionier al. Wojska Polskiego 2 • Trafostacja ul. Św. Ducha 4 • Zamek Książąt Pomorskich, Korsarzy 34 • Helios CH Kupiec ul. B. Krzywoustego 9-10 • Sala Koncertowa Baszta ul. Energetyków 40 • Stowarzyszenie Baltic Neopolis Orchestra ul. ks. kard. S. Wyszyńskiego 27/9 • Opera na Zamku ul. Korsarzy 34

INNE

• Urząd Miejski sekretariat ul. Armii Krajowej 1 • Urząd Miejski - promocja/rzecznik ul. Armii Krajowej 1 • Urząd Marszałkowski - promocja/rzecznik ul. Korsarzy 34 • Urząd Marszałkowski - sekretariat ul. Korsarzy 34 • Centrum Informacji Kulturalnej i Turystycznej ul. Korsarzy 34 • Urzad Wojewodzki - sekretariat, promocja/rzecznik Wały Chrobrego 4 • TVP S.A. ul. Niedziałkowskiego 24a • Radio ESKA Szczecin pl. Matki Teresy z Kalkuty 6 • „Pro Bono” Kompania Reklamowa Paweł Nowak ul. Necała 2 • Empik School Brama Portowa 4 • Speak UP DH Kupiec • Labirynt al. Niepodległości 18-22 (5 piętro) • Lexus ul. Mieszka I 25 • Euroafrica ul.Energetyków 3/4 • DDB Auto Bogacka Mercedes ul. Mieszka I 30 • Polska Fundacja Przedsiębiorczości ul. Monte Cassino 32 • Mercedes Mojsiuk ul. Pomorska 88 • Szczecińskie Centrum Przedsiębiorczości ul. Kolumba 86 • Dealer BMW i MINI Bońkowscy Ustowo 55 (rondo Hakena) • Interglobus ul. Kolumba 1 • Polmotor Szczecin Ustowo 52 (rondo Hakena) • Wnętrze na Piętrze ul. Piłsudskiego 27 • CITROEN A.DREWNIKOWSKI ul. Andre Citroena 1 • L Tour CH Galaxy • Peugeot DREWNIKOWSKI ul. Bagienna 36D • PŻM: POLSTEAM Plac Rodła 8 • CITROEN A.DREWNIKOWSKI al. Bohaterów Warszawy 19 • Półncna Izba Gospodarcza ul. Wojska Polskiego 86 • Holda / Chysler Dodge i Jeep ul. Gdańska 7 • Dudziak i Partnerzy ul. Jagielońska 85/14 • Łopiński VW ul. Madalińskiego 7 • Doradztwo i Odszkodowania Celem ul. Kołłątaja 24 • POLMOZBYT Peugeot Plac Orła Białego 10 • Anons Press Agencja Reklamowa ul. Wojska Polskiego 11 • Ford - Bemo Motors ul. Pomorska 115B • Biuro Turystyki Pelikan ul Obrońców Stalingradu 2/U3 • AUTO BRUNO Volvo ul. Pomorska 115b • Eko drogeria Bio natura ul. Kaszubska 26 • Peugeot DREWNIKOWSKI ul. Rayskiego 2 • Kobi- Kopnij Bile ul. Bolesława Śmiałego 19/7 • Camp & Trailer Świat Przyczep • Deep shine Detailing, ul. Łukasińskiego 108 al. Bohaterów Warszawy 37F (za Statoil) • Finanset ul. Jagiellońska 85/8 • KOZŁOWSKI Toyota ul. Struga 17, ul. Mieszka I 25B • Centrum Informacji Turystycznej pl. Żołnierza Polskiego 20 • Krotoski-Cichy Skoda ul. Struga 1A • Philson Investments Spóldzielnia Inwestycyjna • Krotoski-Cichy VW ul. Struga 1A ul. Jagiellońska 90/6 • KOZŁOWSKI Opel ul. Struga 31 B • Magenta - Studio Mebli Kuchennych, Wyszyńskiego 9 • Polmotor Nissan,Renault, Dacia ul. Struga 71 • Hayka, ul. Św. Ducha 2a • POLMOTOR KIA ul. Wisławy Szymborskiej 8 • Volvo Maszyny Budowlane Polska ul. Pomorska 138-141 • Pehamot Skoda ul. Zielonogórska 32 • Grupa GEZET Alfa Romeo & Lancia ul. Białowieska 2 • Seat Krotoski-Cichy ul. Białowieska 2

SALONY SAMOCHODOWE


#prezentacja


#prezentacja


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.