MM Trendy #04 (49)

Page 1

KWIECIEŃ 2017 NUMER 04 (49) / WYDANIE BEZPŁATNE

Łukasz Skąpski Czy Polaków stać na perfumy?

Torebka

Najważniejszy atrybut kobiety

Kaja i Piotr Depta-Kleśta

umiejętność myślenia skrótem

Plakat

Handmade

Edytorial

Potrafi odrodzić się jak Feniks

Wyjątkowy produkt z duszą

Neoplastic – XX-wieczna awangarda



#04

#spis treści kwiecień 2017

58

Sztuka: Czy Polaków stać na perfumy?

# 06 Newsroom

Design, moda, wydarzenia

# 16 Felietony

Krystian Szpener: Świat okiem tradera Marcin Rausch: Jak ten czas pędzi Paweł Flak: RIS-a próbowałeś?

# 22 Temat z okładki Kaja i Piotr Depta-Kleśta

# 28 Temat miesiąca

Plakat potrafi odradzać się jak Feniks

# 40 Showroom

# 46 Sport

Błękitne subtelności / yellow &pink

Moda na dwa kółka

# 42 Styl życia

# 50 Kultura

Handmade – produkt z duszą

Kino, muzyka i wydarzenia w kwietniu

# 44 Styl

# 73 Trendy towarzyskie

Torebka – najważniejszy atrybut kobiety

Kto, z kim, kiedy i dlaczego

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2017

3


| OD REDAKTORA |

#okładka: NA ZDJĘCIU KAJA I PIOTR DEPTA-KLEŚTA FOTO MARTA MACHEJ

#04

Informacja, przekaz, komunikat, reklama. W rzeczywistości zdominowanej przez strumień przewijanych kciukiem wiadomości gubimy ich sens, pozbywamy się głębi, unikamy refleksji. Odczarowanie tego stanu rzeczy to walka z wiatrakami, kiedy każdy dostępny kanał dostarczający nowych informacji, po chwili zmienia się w rozmyty obraz natychmiast usuwanych z pamięci strzępów wiedzy. Co najwyżej możemy wcielić się w rolę moderatora, ale ona i tak dla wielu z nas pozostaje poza zasięgiem możliwości. W dobie nowych mediów umiejętność myślenia skrótem wydaje się zbawienna, ale parze, którą gościmy na okładce, nie chodzi o uczestnictwo w opisanym powyżej wyścigu. Kaja i Piotr Depta-Kleśta komunikują się przy pomocy plakatu, formy, którą szlifowali najpierw studiując na Akademii Sztuki, a teraz pracując przy projektowaniu. Uczyli się od mistrzów: Leszka Żebrowskiego, Lexa Drewinskiego. O ich dokonaniach również piszemy w niniejszym wydaniu, a także o pewnym projekcie artystycznym Łukasza Skąpskiego, który spojrzał na Szczecin z perspektywy dotąd nieopisywanej. Tym samym Akademia Sztuki z jej absolutnie wyjątkową kadrą zdominowała kwietniową edycję naszego magazynu. Pozostając jeszcze chwilę przy sztuce, do jej dwudziestowiecznej awangardy nawiązuje zdjęciowy edytorial autorstwa Wojciecha Jachyry, goszczącego na naszych łamach po raz pierwszy. Teraz wszystkie elementy układanki są już na swoich miejscach. Poza tym mocno jesteśmy już za pan brat z wiosną i cieszymy się zmianami zachodzącymi wokół. Pokazujemy rowerowe mody, ale prześwietlamy też trudną sztukę projektowania damskich torebek. Prezentujemy nowe galerie (sztuki), a także witamy nowych felietonistów. Tym razem tematem będą pieniądze. Kiedyś zrobimy o nich całe wydanie MM Trendy. Ah, w związku z tym, że na okładce gościmy naprawdę przesympatyczną parę, wyjątkowo zrobiliśmy cover w dwóch wersjach. Szukajcie nas w mieście.

Jarosław Jaz / Redaktor naczelny

4

#redakcja Nowy Rynek 3, 71-875 Szczecin tel. 91 48 13 341; fax 91 48 13 342 mmtrendy.szczecin@polskapress.pl www.szczecin.naszemiasto.pl/mm-trendy Redaktor naczelny: Jarosław Jaz Product manager: Ewa Żelazko Producent: Agata Maksymiuk Promocja i marketing: Agnieszka Stach Redakcja: Celina Wojda, Bogna Skarul, Małgorzata Klimczak, Tomasz Kuczyński, Anna Folkman Dział foto: Sebastian Wołosz, Andrzej Szkocki Skład magazynu: Ewa Kaziszko MOTIF studio Dystrybucja: Piotr Grudziecki Druk: COMgraph Sp. z o.o. Prezes oddziału: Piotr Grabowski Reklama: tel. 500 324 240, ewa.zelazko@polskapress.pl Wydawnictwo: Polska Press Grupa sp. z o.o. ul. Domaniewska 45, 02-672 Warszawa Prezes: Dorota Stanek

Dołącz do nas na www.facebook.com/ MagazynMMTrendy oraz Instagram.com/MM.Trendy


Rozpocznij dzień z apetyczną porcją energii. Śniadania codziennie już od 9:00 rano!

ŚNIADANIE I : Jajecznica ze szczypiorem / pomidorami / bekonem / chorizo Tradycyjne smaki połączone z odrobiną kreatywności najlepiej smakują ze świeżo paloną kawą. ŚNIADANIE II : Kozi ser z miodem i orzechami włoskimi Regionalne odcienie lekkich przysmaków, łączą się w pary z aromatyczną herbatą. ŚNIADANIE III : Kasza jaglana na mleku kokosowy z musem malinowym Kulinarne fantazje szefów kuchni doprawione nutą słodyczy zaskakują w towarzystwie świeżych soków.

Szczecin, ul. Rynek Sienny 1 | tel. +48 606 728 093 | e-mail: info@plentyrest.pl | www.plentyrest.pl


| NEWSROOM |

#4 piosenki, po których poczujesz, że to już wiosna by Agata Maksymiuk

1. Organek – „Wiosna”

O pogodzie za oknem można śpiewać jak Grechuta – poetycko, ale można też jak Organek – bezpośrednio. Choć melodyjne „wiosna, wiosna, wiosna ach to ty” już zawsze będzie pojawiało się w naszych głowach wraz z pierwszym ciepłym dniem, w dzisiejsze realia zdecydowanie bardziej wpisuje się „wiosna wybuchła mi prosto w twarz, z nosa leci mi krew”. Utwór można porównać to kinowego trailera, zapowiada wszystko co czeka nas w ciągu najbliższych dni - bez owijania w bawełnę. Kto potrzebuje porządnego zastrzyku energii, niech szybko łapie nowy singiel Tomasza!

2. Pustki – „Parzydełko”

Jak się okazuje, nie każdy oczekuje od wiosny wiosennych uniesień. Kto woli uczucia utrzymać na wodzy i jeszcze na chwilę zanurzyć się w „pełnej kostek lodu kąpieli”, na pewno znajdzie ukojenie wśród dźwięków Pustek. Uwaga, sroga zima trwa tu nadal.

3. Ella Fitzgerald – „Spring is here”

Podtrzymując nostalgiczny klimat warto przełączyć się na klasykę, zarówno w muzyce, jak i w tekście. Co za tym idzie, będzie jazz i będzie o tęsknocie za miłością. Czy znacie bardziej wiosenny temat? Ella Fitzgerald, „pierwsza dama piosenki” zwierza się ze swojej historii do muzyki skomponowanej przez Richarda Rodgersa. Dźwięki utrzymane w bajkowym klimacie przenoszą słuchacza w zupełnie inne czasy, gdzie wspomina się jak „świat pisał wiersze, jak twoje i moje, a wszyscy chłopcy i dziewczęta chcieli śpiewać”. Wiosna zdecydowanie tu jest.

4. Bill Evans – album „You must believe in spring”

W zasadzie nie trzeba słów, żeby opowiedzieć o tym, co dzieje się za oknem. Na dowód kompozycja Billa Evansa. Świeżość, spokój, radość, swoboda, wolność, błogość to pierwsze epitety, które nasuwają się na myśl już po pierwszych dźwiękach. Jestem pewna, że na płycie znajdziecie sporo przestrzeni do rozważań. Evans celebruje wiosenną witalność w typowy dla siebie sposób, tworząc impresjonistyczne obrazy. A jeśli, jak Łukasz Jakóbiak, potrzebujecie wizualizacji do pełni szczęścia, polecam serię Nenufarów Moneta.

6

Zucchero wystąpi w Szczecinie Zucchero, czyli Adelmo Fornaciari, światowej sławy włoski wokalista i kompozytor po raz pierwszy zaśpiewa w Szczecinie. Śpiewa w języku włoskim i angielskim, w swojej twórczości łączy wpływy wielu muzycznych stylów. Jego kariera trwa już ponad 30 lat, sprzedał ogromną liczbę 60 milionów płyt. Przed publicznością zadebiutował w 1982 roku na Festiwalu w San Remo piosenką „Una notte che vola via”, dzięki której znalazł się w finale. W 2003 roku wystąpił na Festiwalu w Sopocie. Jego pierwszym przebojem była piosenka „Senza una donna”, nagrana w duecie z Paulem Youngiem. W kwietniu 1992 roku wraz z wieloma innymi artystami wziął udział w koncercie The Freddie Mercury Tribute Concert na stadionie Wembley w Londynie. Na płycie z 2004 roku towarzyszyli mu: Miles Davis, Paul Young, Sheryl Crow, Dolores O’Riordan (The Cranberries), B.B. King, John Lee Hooker, Brian May oraz Sting. W roku 2000 nagrał na płycie „Moment of Glory” wraz z zespołem Scorpions symfoniczną wersję piosenki „Send Me an Angel”. Aby podkreślić wyjątkowy status artysty, nazywa się go często włoskim Joe Cockerem. Zucchero ma na swoim koncie wiele międzynarodowych przebojów, m.in: „Baila (Sexy Thing)”, „Senza una donna”, „Mama”, „Diamante”, „Wonderful World”, „Everytime You Go Away”. W swojej karierze współpracował z najwybitniejszymi gwiazdami naszych czasów: Luciano Pavarottim, Milesem Davisem, Eltonem Johnem, Bono, Stingiem, Randy Crawford, Andreą Bocelli, Paulem Youngiem. Koncert jednego z najsłynniejszych włoskich wokalistów odbędzie się 23 czerwca o godz. 20 w hali Azoty Arena. Bilety są już w sprzedaży w punkcie bilety.fm na Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie oraz w internecie. Bilety kosztują od 80 zł do 275 zł.



| NEWSROOM |

Najmłodszy mentor – wyróżnienie szczecinianki

Foto: Este Studio

Joanna Dudziak, mentor ze Szczecina wystąpi podczas największego Kongresu Mentoringowego w Polsce. Na scenie pojawią się również Stephane Antiga, Zbigniew Lew-Starowicz, Robert Krool czy Ela Raczkowska. Obecność szczecinianki jest o tyle wyjątkowa, że jest najmłodszym gościem kongresu. - Tylko głupi wie wszystko, mądry uczy się przez całe życie - mówi Joanna Dudziak. - To hasło zawsze mi przyświeca. Będąc mentorem, trzeba pozwolić swoim mentee rosnąć razem z sobą. Jak widać nie mam jeszcze siwych włosów i nie chodzę w garsonkach, ale to nie przeszkodziło organizatorom zaprosić mnie do tak prestiżowego grona mówców. Wydarzenie odbędzie się 25 kwietnia w Warszawie. Szczegóły na www.kongresmentoringu.pl. (am)

8

Trwa siódma edycja popularnego plebiscytu Szczecinianka Roku. Wybierzmy wspólnie Szczeciniankę i Eko Szczeciniankę 2016. Celem plebiscytu jest wyłonienie zwykłych-niezwykłych kobiet, aktywnie działających na rzecz Szczecina. Organizatorem jest Stowarzyszenie Kobiety dla Szczecina i Regionu. Prezeska stowarzyszenia, Anna Kornacka podkreśla, że już sama nominacja jest podziękowaniem za aktywność od środowiska, w którym działa kandydatka do tytułu. Plebiscyt organizacji pozarządowych pokazuje i promuje wyjątkowe kobiety. Jest formą uznania dla pań, które działają na rzecz społeczności lokalnej i wzmacniają rozwój Szczecina. Eko Szczecinianka Roku 2016 daje szansę na wskazanie kobiet, które z sukcesami prowadzą ekologicznie projekty, działają na rzecz środowiska naturalnego oraz zwierząt. Wyróżnione panie poznamy podczas Gali Finałowej, która odbędzie się 21 kwietnia w Muzeum Narodowym w Szczecinie. Plebiscyt odbywa się pod patronatem honorowym prezydenta Szczecina oraz wicemarszałka województwa zachodniopomorskiego. (red)

Foto: Hayka

Wybieramy Szczeciniankę Roku 2016!

Hayka z dwiema nagrodami w prestiżowym konkursie Pościel imitująca stóg słomy, jeden z produktów szczecińskiej firmy Hayka, została wyróżniona nagrodami w prestiżowym konkursie „European Product Design Award 2017”. Międzynarodowe jury doceniło ją aż w dwóch kategoriach. - Projekt pościeli z nadrukiem słomy powstał z tęsknoty za latem i nocami spędzonymi pod gołym niebem - wyjaśnia Gosia Dziembaj, właścicielka Hayki. - To taki prywatny stóg słomy domowego użytku. Pościel cieszy się bardzo dużym powodzeniem w całej Europie. Teraz sztandarowy produkt firmy Hayka doczekał się uznania fachowców. Uroczyste wręczenie nagród odbędzie 12 kwietnia w Brukseli, w budynku Parlamentu Europejskiego. (red)


| NEWSROOM |

Jedna/Druga w 13 Muzach

W kwietniu działalność rozpoczyna galeria Jedna/Druga, zlokalizowana na parterze Klubu 13Muz przy. pl. Żołnierza Polskiego 2. To inicjatywa Moniki Szpener, która będzie tam realizować kuratorski projekt wystawienniczy przy wsparciu DK 13 Muz i fundacji „Akademia Sztuki”. Galeria składa się z dwóch pomieszczeń, w których będą pokazywani niezależni artyści dobrani na zasadzie konfrontacyjnej. Na pierwszej wystawie o tytule „1917” prace pokażą prof. Kamil Kuskowski, artysta sztuk wizualnych, dziekan Wydziału Malarstwa i Nowych Mediów Akademii Sztuki w Szczecinie oraz UL Pazniak, ubiegłoroczny absolwent Wydziału Malarstwa i Nowych Mediów, obecnie asystent w Pracowni Fotografii i Strategii Artystycznych na tym samym wydziale. Jego instalacja „Inochód”, to wizualny dokument socjalnej utopii, obracający się wokół przełomowych artystycznych praktyk. Prace „Tylko sztuka cię nie oszuka” i „Fontanna” Kamila Kuskowskiego eksplorują potencjał symboliczny jednego z najważniejszych dzieł XX wieku - Fontanny Marcela Duchampa. Wernisaż w czwartek, 6 kwietnia o godz. 19. (red) Foto: Kamil Macioł

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2017

9


Foto: Barwy Bieli

| NEWSROOM |

W ubiegłym roku metamorfoza, w tym - zmiana. Joanna Dudziak wraca z nową odsłoną projektu gwarantującego wewnętrzną i zewnętrzną przemianę. Za nami oficjalna inauguracja projektu, która odbyła się w Starej Rzeźni. Podczas wydarzenia przedstawiono wszystkie uczestniczki, których życie zmieni się nie do poznania. Warto dodać, że motywacyjna przygoda rozpoczęła się dzień przed rozpoczęciem projektu, ponieważ panie gościły w towarzystwie Gosi Olewnik, coacha w SPA Strumiany. Teraz na uczestniczki czeka 8 tygodni pracy nad ciałem i umysłem. Gala finałowa odbędzie się w połowie maja. Kobieta, która osiągnie najlepszy wynik ogólny, otrzyma możliwość realizacji zabiegu chirurgii plastycznej, ufundowany przez sponsora głównego, Mediklinikę, prywatną klinikę świadczącą usługi z zakresu chirurgii plastycznej i medycyny estetycznej. Projekt i jego zmagania można śledzić na FB/projektZmiana oraz na www.projektzmiana.szczecin.pl. (am)

10

Foto: Sebastian Wołosz

Projekt Zmiana oficjalnie wystartował

Panie uwielbiają biegać Ósma edycja Sanprobi Biegu Kobiet przeszła do historii. A w tę historię z najlepszym wynikiem wpisała się Monika Jackiewicz z czasem 19:15. Z kolei w kategorii nordic walking pierwsza była Danuta Kłaczyńska z czasem 35:05. 5 marca na Jasnych Błoniach, pomimo deszczu, było kolorowo i wesoło. Panie tradycyjnie przyszły przebrane w tiulowe, tęczowe spódnice. Szczeciński bieg kobiet z okazji 8 marca jest już tradycją. To największa impreza biegowa tego typu w Polsce. (cela)



| NEWSROOM |

/kody/ s/s 2017 ETERYCZNE twojeph Subtelna i ponadczasowa, a jednocześnie oddająca symboliczny hołd tradycjom naszego regionu - tak w sktócie można opisać najnowszą kolekcję biżuterii twojeph /kody/, która w całości odnosi się do tematyki morskiej i inspirowana jest Kodem Morse’a. Motywem przewodnim kolekcji są bransoletki w wersji unisex, na których można zamieścić do 7 znaków zaszyfrowanych „morsem”. Dostępne w dwóch wariantach kolorystycznych: grafitowym i srebrnym, do których można dobrać naszyjnik i kolczyki z tej samej serii. Materiał z którego wykonana jest kolekcja to stal szlachetna oraz kamienie naturalne – hematyt. FOTO ŁUKASZ HARUŃ MODEL ANNA TREDER I ADAM ZACHAREK MUA KAMILA ANKUTOWICZ NAILS JUSTYNA BOJKO

12


Wół i

® Krowa

PODZAMCZE - JAGIELLOŃSKA 11 – FOOD TRUCK + 48 731 000 230 | www.wolikrowa.com www.facebook.com/wolikrowa | www.instagram.com/ wolikrowa


Foto: Materiały prasowe

| NEWSROOM |

Apocalyptica, Suzanne Vega i inni na Szczecin Music Fest 6 koncertów światowych gwiazd muzyki usłyszymy w tym roku podczas festiwalu Szczecin Music Fest. Dotychczas, przez 14 edycji festiwalu wystąpiło około 140 artystów, wśród nich Cesaria Evora, Pat Metheny czy Macy Gray. - W tym roku będą artyści, którzy grają muzykę świata, jazz, elektronikę czy muzykę klasyczną - mówi Dariusz Startek, dyrektor festiwalu. - Mamy gwiazdy, które zapełniają stadiony, oraz takie, które grają w kameralnych klubach. Mamy też laureatów nagród muzycznych, jak prestiżowa nagroda Grammy. 25 kwietnia w filharmonii pojawi się norweski pianista jazzowy Tord Gustavsen, który brał udział w nagraniach wielu wykonawców, m.in. Anny Marii Jopek. 6 maja w filharmonii zagra duet King of Convenience, który dzięki swojemu stylowi porównywany jest do słynnego duetu Simon & Garfunkel. 19 czerwca w filharmonii wystąpi Suzanne Vega. Na jakiś czas zawiesiła działalność, a teraz pojawi się z nową płytą. 6 lipca na Zamku zabrzmi Apocalyptica, zespół, który już oglądaliśmy w Szczecinie na początku ich kariery. Formacja wiolonczelistów wykona utwory zespołu Metallica. Na zakończenie - 15 lipca na Zamku - wystąpi Robert Glasper Experiment. (mk)

14



| FELIETON |

#świat okiem tradera

Gala, event szkoleniowy, bankiet, konferencja… Zawsze pada standardowe pytanie ludzi biznesu: czym się zajmujesz? – przecież od czegoś trzeba zacząć nową relację. Na to ja: jestem TRADERem. Chwila ciszy, zmieszany wzrok i myśl wypisana na twarzy zadającego pytanie: WTF? Od tego momentu rozróżniam cztery typy ludzi. Pierwsi to ci, który uciekną od tematu. Przecież nikt nie lubi czuć się głupi, poza tym to dość bezpieczne zachowanie, ale czy do czegokolwiek prowadzi w życiu? Kolejni to, osoby udające, że rozumieją. Może kiedyś, coś, gdzieś przeczytali albo usłyszeli o tradingu i chcą uchodzić za tych co się znają. To bardzo ryzykowne i niepożądane zachowanie zarówno w życiu, jak i w tradingu. W końcu tak jak nie chcielibyśmy, aby ktoś, kto się guzik zna na kardiologii leczył nasze serce, tak samo nie pozwolilibyśmy by niewprawiony trader ryzykował nasze pieniądze. Trzeci typ to taki, który chce się dowiedzieć, co to jest ten trading. Słucha, dopytuje, ale z czasem rozumie, że i tak nie zrozumie. Stara się brnąć dalej, ale to i tak nie ma sensu. Ostatni typ to taki, który korzysta, ale o tym nie mówi. Zadaje trafne pytania, by sprawdzić jak działa druga strona. To teraz wróćmy do początku. Kim jest „trejder”? To ktoś, kto pomnaża pieniądze. Niby takie proste, a takie skomplikowane. OTC, GPW, FOREX, ASET na tych podstawowych pojęciach większość populacji legnie. Jak więc się dzie-

16

je, że są tacy, którzy trafiają do ostatniego typu osób korzystających z tradingu? Do tego decydują się powierzyć obcej osobie, która mówi rzeczy, których nie rozumieją, swoje pieniądze? I to po tych wszystkich aferach finansowych jakie miały miejsce w ostatnich latach w Polsce i na świecie. Skąd wiadomo, że to co ten ktoś mówi, to faktycznie robi. Odpowiedź jest prosta: Nie wiadomo!

ten ktoś zarządza, ale nie czyjś, tylko jego własny. Sprawdź historię, zobacz gdzie bywa, poznaj go, dowiedz się co lubi, co mówi, jakie ma poglądy. Czy ja, będąc przysłowiowym Kowalskim, oddałbym w zarządzanie moje pieniędze komuś kogo nie znam, kogo nie rozumiem? Nie! W czary przestałem wierzyć mając 8 lat. Nie dajcie się oczarować będąc dorosłymi.

To tak jak przy wyborze dobrego lekarza. Opinie w internecie, czy takie znajdziecie? Tak! Czy będą obiektywne i prawdziwe? Na pewno nie, jak cały internet. Kolejne kryterium to wiek. Nie zawsze to parametr trafiony. Niektórzy mówią, że młody ma świeże i nowoczesne spojrzenie, inni że przysłowiowe trochę siwych włosów musi być, bo to oznacza doświadczenie. Ostatni, najważniejszy czynnik przy wyborze lekarza, to opinie ludzi, których znamy. Czasami mniej lub więcej, ale jednak znamy. Pytamy, dowiadujemy się i wtedy decydujemy z kogo skorzystać. Tak samo jest z tradingiem. Internet powie ci to co chce, wiek jest sprzymierzeńcem traderów, bo z wiekiem przychodzi spokój i mniejsza chęć ryzyka. No i opinie innych. Referencje od klientów – zapomnijcie o nich! Kto normalny będzie chciał się podzielić informacją z kim zarabia? Pozostaje tylko dobry PR osób, które korzystają i chcą się tym dzielić. Jak zatem wgryźć się w temat z odpowiednią osobą? Sprawdź kapitał jakim

Krystian Szpener www.krystianszpener.pl Trader, szczęśliwy mąż i tata Laureat Konkursu TMS Polski Dom Maklerski Milion w Zarządzanie


POWIĘKSZANIE I ZMNIEJSZANIE PIERSI · GINEKOMASTIA Pierwszy, certyfikowany gabinet

· KOREKTA POWIEK I USZU

medycyny estetycznej w Polsce

PLASTYKA BRZUCHA

używający implantów najnowszej generacji firmy MOTIVA.

· POWIĘKSZANIE UST · LIPOSUKCJA · LABIOPLASTYKA · I INNE

Chirurgia i Medycyna Estetyczna

| ul. Nowowiejska 1 E, Szczecin – Bezrzecze |

medimel.szczecin@gmail.com | www.chirurgia-szczecin.pl | +48 91 818 04 74 | +48 500 355 884


| FELIETON | #zawód: gracz

#jak ten czas pędzi… Przecież to zdanie jest już tak zużyte, że bardziej nie można. Jednak są takie momenty, w których łapiemy się, że faktycznie wszystko się zmienia i to w takim tempie, iż nie jesteśmy w stanie tego odnotować. Skąd ten wstęp? Ot, zwyczajna historia domowa, jakich wiele w każdej rodzinie. Odpadł próg. No wiecie, taka listwa łącząca przedpokój z salonem. Spokojnie, to ja jestem ignorantem i dlatego używam takiego opisu… Jak każdemu prawdziwemu facetowi i mnie nie trzeba przypominać częściej, niż raz na pół roku, że jest coś do zrobienia. W każdym razie listwa została przyklejona i przechodząc po chwili patrzę, że przygniata ją pięciotomowa encyklopedia… Wmurowało mnie. Książką? I to taką?! Moja lepsza połowa postanowiła wesprzeć działania remontowe? I nagle uświadomiłem sobie, że czas płynie. Ha! Nie płynie, on zasuwa tak, że nie sposób go ogarnąć. Otóż księgozbiór, który dziś może jedynie służyć za obciążenie przy wiązaniu kleju, kiedyś był nieocenionym źródłem informacji! Pamiętacie z pewnością, że ostateczną instancją w dyskusjach wszelakich było odwołanie się do encyklopedii. Tam, skrzętnie odszukując zagadnienie, człek młody i stary mógł czerpać wiedzę wprost ze źródła. Co więcej, bardziej ambitni czytali encyklopedię dla samego faktu uczenia się. Pamiętacie taką zabawę? Otwórz encyklopedię na stronie x, wybierz kolumnę i podaj cyfrę, która licząc od góry wskaże zagadnienie, jakie trzeba opisać. Wygrywa ten, który prawidłowo opisze więcej zagadnień. Wiem, to trąci już paleozoikiem… I teraz przechodząc do clou, dziś już żyjemy w czasach, gdzie Wikipedia nie tylko dostarcza miliardów darmowych wierszy dla fanów ctrl + c; ctrl + v, ale również nieformalnie została uznana za wiarygodne źródło! Jak sobie dobrze przypomi-

18

nam, jeszcze na studiach czerpanie wiedzy z Wikipedii było ostro piętnowane przez wykładowców, którzy jasno dawali do zrozumienia, że to heretyckie rozwiązanie jest z natury kłamliwe i nie przystoi żadnemu, porządnemu studentowi, który z założenia miał studiować. Najlepiej wiedzę u samego źródła. Trudno było się z nimi nie zgodzić, wówczas informacje na Wikipedii były dodawane przez entuzjastów, co często kończyło się przekłamaniami. Żeby nie było, dziś jest dokładnie tak samo, ale te wątpliwości rozpłynęły się jak zeszłoroczny śnieg. Dzieciaki korzystają z tego narzędzia intuicyjnie i nie zastanawiają się, czy to co kopiują i wklejają do swoich prac jest 100-procentową prawdą. Jeśli jest na Wikipedii, to znaczy, że jest to wiedza czerpana ze źródła. I basta. Szczerze mówiąc gdzieś mi uciekł moment przejścia pomiędzy – to niesprawdzone źródło, a podpisem źródło www.wikipedia.org, które wyjaśnia wszystko. Wikipedia świetnie ilustruje tę zmianę, ale nie jest jedynym przykładem galopującej technologii, która nas otacza i stała się tak naturalnym elementem otoczenia, że nawet nie dostrzegamy w jak krótkim czasie wrosła w naszą codzienność. Kolejnym reliktem przeszłości są mapy. Czy ktoś z was ma jeszcze pietra przed wyjechaniem do obcego miasta? Czy ktoś się jeszcze zastanawia - o matko! Jak ja tam dojadę? Otóż nie, odkąd internet mobilny przestał być rozwiązaniem dla bogatych, nasze fobie odeszły w zapomnienie. I wszyscy prawdziwi faceci z uśmiechem na twarzy mogą powiedzieć – Ja? Ja? Nie dojadę? Bo coklwiek się zdarzy, to… Wszystkie smartfony uruchomią mapy Google, które poprowadzą nas przed siebie. Jasne, nie są jeszcze doskonałe, ale ostatecznie zakończyły erę nawigacji samochodowych, a tym bardziej map. Te-

raz każdy z nas może czuć się podróżnikiem! Czy ktoś jeszcze pamięta papierowe płachty, które człowiek studiował, żeby przejechać kawałek trasy? Nie mówiąc o ciągłych przystankach w mieście, żeby doczytać na jakiej ulicy należało skręcić w prawo! To już za nami, a ja z pewną nostalgią przeglądam stary segregator z dziesiątkami map. Przykłady można mnożyć i z pewnością nie przekazuje wam prawd objawionych. To zupełnie naturalny cykl, który od zawsze ma miejsce, czy to w przypadku wyparcia dorożek przez automobile, czy książek telefonicznych przez wszechobecny internet. Jednak czasami warto się na chwilę zatrzymać, zerknąć na pięcioksiąg, który teraz jest tylko obciążeniem i zadać sobie pytanie, kiedy umknęły nam tak ogromne zmiany? I co ważniejsze… Co jeszcze przegapiliśmy?

Marcin „Ganisz” Rausch naczelny jednego z większych portali gamingowych w Polsce www.mmo24.pl Mąż, ojciec i gracz. Związany od lat ze światem gier i e-sportu.



| FELIETON | #kultura picia

#RIS-a próbowałeś? Zagadnął mnie ostatnio znajmy: Guinness to chyba najlepsze piwo, jakie piłem... Poleciłbyś mi coś równie ciekawego? Zapytałem: a RIS-a próbowałeś? No właśnie, jest coś w tych stoutach... Z pewnością za sprawą „Guinnessa” kojarzą się nam z dniem świętego Patryka, zieloną koniczyną, skoczną muzyczką i tancerzami wesoło podrygującymi w powietrzu nóżkami. Stouty to oczywiście nie tylko Irlandia. Styl wywodzi się z Anglii. Jest ciemnym piwem górnej fermentacji, wytwarzanym z silnie prażonego, wręcz palonego słodu. Charakteryzuje się dość dużą gęstością i w odróżnieniu od współczesnych porterów jest praktycznie całkowicie mętny i nieprzezroczysty. Najpopularniejsze odmiany to: „dry stout” – mocno wytrawny i goryczkowy za sprawą intensywnego chmielenia. Przeciwieństwem jest „milk stout” słodka, wręcz kremowa odmiana stouta, zawierająca laktozę - cukier pochodzenia mlecznego. Ciekawą wariacją są „chocolatte stout”, piwa w których za sprawą palonego słodu odczuwamy intensywność nut kakaowych. Często palone słody użyte do produkcji przywodzą nam na myśl akcenty kawowe. Najwięcej ich znajdziemy w tzw. „coffee stout”. Szczególną odmianą stylu stout, która w zawrotnym tempie podbija serca polskich fanów piwnego kraftu, jest RIS, czyli tzw. Russian Imperial Stout. Swoją nazwę zawdzięcza popularności w carskiej Rosji. Legenda głosi, że goszcząc w Anglii Caryca Katarzyna Wielka popróbowała bez umiaru w angielskich stoutach i zażyczyła sobie mieć je na swoim dworze w Rosji. Angielscy browarnicy podejmowali próby dostarczenia swoich wyrobów na dwór Katarzyny II. Lecz, ku niezadowoleniu władczyni, po upływie długich miesięcy transportu - to, co docierało na stół Carycy - nadawało się co najwyżej do zlewu.

20

Dzielni Anglicy nie poddali się, z kolejnymi próbami uwarzyli wyjątkowo mocną odmianę stouta, która dobrze zniosła znoje śródkontynentalnego transportu. Powstałe piwo, jak na swoje czasy było wyjątkowo alkoholowe, miało moc sięgającą kilkunastu procent. Łatwo domyślić się, że w kraju w którym 40-procentowa wódka służy do popicia „alkoholu”... szybko stało się hitem :) Russian Imperial Stout to odmiana niezwykle intensywna w swoim charakterze. Maksymalnie ciemny, wręcz czarny kolor. Smaki i aromaty to feeria nut kawowych, gorzkiej czekolady, ciemnego pieczywa, przez owocowe i kwiatowe estry oraz wytrawny finisz. Dla odmiany wysycenie dwutlenkiem węgla jest dość niskie. Tak powinien wyglądać modelowy RIS. Nie mniej, ilu browarników i browarów rzemieślniczych, z tyloma wariacjami na temat stylu RIS możemy się spotkać. Tej odmianie piwa, ze względu na moc zdecydowanie służy leżakowanie. Dojrzewając zyskuje na kompleksowości, a akcenty alkoholowe odchodzą na dalszy plan. Angielska odmiana RIS-a jest słodsza i bardziej deserowa od jej amerykańskiej wariacji, w której dominuje intensywne chmielenie, a więc wytrawność i goryczka. Coraz częściej polscy piwowarzy sięgają po styl Russian Imperial Stout. Nie jest prosto uwarzyć dobrego RISa tak, żeby nie dominował w nim alkohol, a podczas fermentacji łatwo o zakażenie brzeczki dzikimi drożdżami. Inną, popularną w naszym regionie odmianą ciemnego piwa jest Porter Bałtycki. Mocne stouty, wędrując do Rosji, trafiły między innymi do krajów basenu bałtyckiego, w tym m.in. do Polski. W naszym regionie uległy udomowieniu i górna fermentacja została zamieniona na dolną fermentację. Choć geneza stouta i portera jest

wspólna, piwo to ze względu na swoją moc i kaloryczną teksturę dobrze gasiło pragnienie porterów, czyli portowych tragarzy, trudniących się załadunkiem towarów na statki. Stout Porterem z kolei nazywano wzmocnioną wersję Portera (z angielskiego od słowa tęgi, mocny). Z czasem na wyspach zaprzestano używania nazwy porter i pozostał sam przydomek stout (dla ciemnych, palonych piw górnej fermentacji), a produkowane w obrębie basenu Morza Bałtyckiego ciemne, palone piwa dolnej fermentacji przyjęły nazwę Porter Bałtycki. Polecam zatem porównanie w bezpośrednim zestawieniu przedstawicieli stylu Russian imperial Stout z naszym Porterem Bałtyckim. Emocje towarzyszące temu pojedynkowi prawdopodobnie będą zbliżone do tych z pamiętnego meczu na Wembley... ;)

Paweł „Pawloff” Flak urodzony w pięknym mieście Szczecin, koneser Single Malt Whisky, moderator na forum BestOfWhisky.pl, miłośnik klasyki rocka oraz entuzjasta gitary elektrycznej



| TEMAT Z OKŁADKI |

Kaja i Piotr Depta-Kleśta:

umiejętność myślenia skrótem Kaja i Piotr Depta-Kleśta poznali się na studiach w Akademii Sztuki. Na uczelni zaczęli realizować wspólne prace wizualne, a także swój najważniejszy projekt życiowy - małżeństwo. ROZMAWIAŁA MAŁGORZATA KLIMCZAK / FOTO MARTA MACHEJ


MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2017

23


| TEMAT Z OKŁADKI |

Prof. Leszek Żebrowski bardzo Was chwali, jako utalentowanych twórców. Jak zaczęła się Wasza przygoda z plakatem?

muszą krzyczeć, żeby przyciągnąć uwagę. To dosyć trudne. Trudne jest też to, żeby się nie kopiować, nie robić autoplagiatów.

Kaja Depta-Kleśta: Bardzo duży wpływ miała na to Akademia Sztuki. Na Akademii mamy dwóch mistrzów plakatu – prof. Lexa Drewińskiego i prof. Leszka Żebrowskiego. Zajęcia z nimi były bardzo inspirujące, ale u innych wykładowców też widać taki trend działania w obrębie plakatu. Dla mnie istotne były zajęcia z dr Michałem Kacperczykiem, którego jestem asystentką. On robi plakaty typograficzne. Ireneusz Kuriata, który zajmuje się znakiem, też robi plakaty. Plakat stał się wspólnym medium dla wielu wykładowców. Jest wspólnym mianownikiem – łączy w sobie typografię, ilustrację i wiele innych rzeczy.

Piotr: Tak naprawdę wszystko już było. Ważne jednak, by ta myśl nie stała się dominująca i nie blokowała w pracy.

Piotr Depta-Kleśta. Jeśli chodzi o dydaktyków, dodałbym jeszcze dr Agnieszkę Dajczak, która pokazuje, że w plakacie można z powodzeniem łączyć formy cyfrowe z tradycyjnymi. Przychodząc do Akademii Sztuki od razu chcieliście zajmować się plakatem, czy pomysł narodził się dopiero na uczelni? Piotr: Nie miałem na początku założenia, że będę zajmował się plakatem. Na pierwszym roku studiów w ogóle nie mieliśmy zajęć z plakatu. Dopiero później nasiąknęliśmy tą formą. Kaja: W moim przypadku było podobnie. Na uczelnię przyszłam z czystą kartą. Zajmowałam się trochę teatrem i byłam na rozdrożu - iść w stronę teatru czy grafiki? Po 2-3 latach okazało się, że Akademia to dobry pomysł. Przełomem okazały się zajęcia z prof. Drewinskim. Przekonałam się, że plakat to nie jest grafika zamknięta w formacie, tylko sposób myślenia. Przekazanie bardzo prosto komunikatu. Taki mocny strzał. Mój pierwszy plakat, który zaczął kwalifikować się na międzynarodowe wystawy, powstał bardzo spontanicznie, bo zrobiłam go po koncercie o drugiej w nocy. Poszłam spać, rano na zajęciach prof. Drewiński zobaczył go i powiedział: jest fajnie. To był bardzo ważny moment. Od tamtej pory wszystko się zaczęło. Piotr: Oczywiście robimy też inne rzeczy. Nie zamykamy się na plakat, ale projektujemy też znaki graficzne, ilustracje... Staramy się mieć otwarte głowy. Z doświadczeń plakatowych wykorzystujemy umiejętność myślenia skrótem. Plakat to sztuka zawarcia maksimum treści w minimalnej formie. Jak trudne to jest? Kaja: Tutaj nie ma miejsca na narrację, czyli trzeba zacząć od dobrego pomysłu. Oczywiście najlepszy pomysł można zepsuć nieestetyczną formą. Plakaty muszą się wyróżniać,

24

Plakacistów docenia się za intelektualną grę z odbiorcą. Piotr: Intelekt jest ważny w sztuce plakatu. Lubię ten moment, kiedy wpadam na nowy pomysł. Poza plakatami na zlecenie, robię też plakaty reakcyjne, które są odpowiedzią na nurtujące mnie tematy. Projektowanie jest uzależniające. Gdy już się w to wejdzie, trudno wyjść. Plakat jest sztuką użytkową, robi się go dla kogoś. Jak jest z wolnością artystyczną, kiedy pracuje się na zlecenie? Piotr: Różnie. Kaja: Często jest tak, że plakatów powstaje kilka i spośród nich wybierany jest jeden. Teatr Lalek Pleciuga, dla którego projektuję, jest klientem dającym dużo swobody. Czasami są jednak zlecenia, których nie da się zrobić, ponieważ ktoś chce projektować za projektanta i wtedy trzeba odpuścić. Grafika uczy też kompromisu i tego, by pamiętać, że to, co robimy, musi być użytkowe. Projektując, skupiamy się więc na tym, żeby to było funkcjonalne. Do każdego tematu szukamy adekwatnych rozwiązań. Staramy się też nie przywiązywać do naszych pierwszych pomysłów, by móc wpaść na nowe. Podczas tworzenia plakatów włącza się Wam autocenzura? Boicie się, że możecie kogoś obrazić? Piotr: Myślę, że to dotyczy plakatu bardziej zaangażowanego, społecznego, który komentuje rzeczywistość. Granica jest cienka między byciem mocno zaangażowanym, a tym, żeby kogoś nie obrazić. To kwestia wyważenia, wynikająca z czysto ludzkiej wrażliwości na drugiego człowieka. Zawsze mam takie rzeczy gdzieś z tyłu głowy, ale nie nazwałbym tego autocenzurą. Kaja: Najważniejszą zasadą jest nie krzywdzić w tym, co robimy. Miałam takie 2-3 projekty, które schowałam. Nie chcę ich publikować, bo stwierdziłam, że może były za mocne. Mogłabym komuś zrobić przykrość, a nie na tym polega projektowanie. Jeśli plakat zaangażowany jest inteligentny, to nie będzie obrażał. Piotr: Kaja współpracuje z grupą Refugees Szczecin i tematy bywają trudne, ale właśnie w takim przypadku trzeba myśleć o konsekwencjach, jakie niesie za sobą projekt. To m.in. od plakatu zależy, czy uda się z sukcesem przeprowadzić zbiórkę lub poinformować o ważnym wydarzeniu.


| TEMAT Z OKŁADKI |


| TEMAT Z OKŁADKI |


| TEMAT Z OKŁADKI |

A jak się pracuje w duecie? Piotr: Na szczęście się lubimy. Nie wszystko robimy razem. Naszym wspólnym projektem jest FAMA. Czasem jest opornie i nie za bardzo się dogadujemy, ale trzeba się uspokoić i pójść dalej. Kaja: Z dzikami na FAMĘ było tak, że wpadłam na ten pomysł, ale stwierdziłam, że jest głupi i go nie zrealizuję. A Piotrowi się spodobało. Narysował dziki markerem i tak powstał projekt. Czasami jest też kwestia wzajemnej korekty. Kiedy się długo pracuje nad projektem, można stracić dystans. Wtedy mogę zapytać Piotra, czy projekt jest ok czy nie. A jak jest z zazdrością o sukcesy artystyczne? Żona zajęła I miejsce na na 8. International Student Poster Competition w Skopje w Macedonii, a mąż II miejsce. Piotr: I tak w końcu polecieliśmy tam razem, więc było fajnie. Kiedyś pojawiały się jakieś kwestie ambicjonalne, ale im jesteśmy starsi, tym bardziej dojrzale do tego podchodzimy. Kaja: Piotr ma bardzo dużo sukcesów na koncie. Wzajemnie się wspieramy. Początkowo wydawało mi się, że rywalizacja będzie dla nas mobilizująca. Chciałam gonić Piotra. W końcu stwierdziłam, że to nie jest dobre ani dla projektów, ani dla naszego związku. Piotr: A ja zrobiłem wielkie „uuuf...”. Męska duma nie ucierpiała przez to II miejsce? Piotr: Nie. Cieszyłem się, że Kaja wygrała. Kaja: Ja jestem bardzo krytyczna wobec siebie. Potrafię bardzo długo siedzieć nad jednym projektem. Wtedy Piotr przychodzi z pomocą i mówi, że projekt jest skończony i nie sensu pracować nad nim dłużej. Bardzo dobrze się projektuje, kiedy ma się kogoś takiego. Rozumiem, że męska duma nie cierpi również z powodu przyjęcia nazwiska żony. Piotr: Po prostu tak ustaliliśmy sobie po wielu tygodniach przeciągania liny. Zaproponowałem kompromis.

tematu co jakiś czas i w końcu Piotr zaproponował, żebyśmy nasze nazwiska połączyli. Ładnie współgrają ze sobą. Piotr: Ale i tak niektórzy się mylą. Mocno się Pan musiał tłumaczyć kolegom? Piotr: Nie, w ogóle nie było dla nich tematu. Kaja: Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, że Piotr wyszedł z propozycją podwójnego nazwiska. Tak, jak w projektowaniu, dochodziliśmy do tego, że jesteśmy dla siebie wsparciem, tak w życiu prywatnym też dojrzeliśmy do pewnych spraw. Przenosicie pracę do domu? Piotr: Dużo pracujemy w domu. Nasz dom jest naszym biurem, więc nie da się tego nie mieszać. Kaja: Ale bardzo lubimy to, co robimy, więc często nasze rozmowy i tak obracają się wokół projektowania. Gdy razem jedziemy na wycieczkę, komentujemy to, co widzimy na ulicach albo na wystawach: reklamy, plakaty, identyfikacje... Piotr: To element naszego życia. Nadal macie ambicje, żeby promować w Szczecinie plakat? Piotr: Chciałbym pokazywać prace studentów poza Akademią i wykorzystywać do promocji plakatów różne przestrzenie. Obecnie w Browarze Stara Komenda jest wystawa prac dwóch studentek. Kaja: Chwilowo mamy przerwę w działalności kuratorskiej, ale cały czas w nas to siedzi. Mamy pewne plany i chcemy nie tylko robić plakaty, ale również je promować. Piotr: Cieszę, że Szczecin to miasto, które staje się coraz bardziej otwarte na plakat. Coraz więcej wydarzeń promowanych jest dobrymi projektami. Odbywa się coraz więcej wystaw związanych z tą dziedziną, która jest na pograniczu sztuki i designu. Może w końcu powstanie szczecińska szkoła plakatu?

Kaja: Dla Piotra na początku było naturalne, że będziemy nazywać się Kaja i Piotr Depta. Ja w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać: ale dlaczego? Być może wiele kobiet nie zadaje sobie tego pytania, tylko przyjmują taką zmianę za coś oczywistego.

Kaja i Piotr Depta-Kleśta Absolwenci grafiki projektowej Wydziału Sztuk Wizualnych Akademii Sztuki. Piotr jest obecnie asystentem w Pracowni Projektowania Plakatu Piotr: Kaja należy do tych, które sobie zadają pytania. i Ilustracji. Kaja pracuje w Pracowni Typografii. Kaja: Zadaję sobie dużo pytań i stwierdziłam, że kompletnie nie rozumiem, dlaczego ma tak być. Dlaczego to kobieta ma Na koncie mają plakaty m.in dla FAMY, Pleciugi zmieniać nazwisko? Stwierdziłam, że każdy z nas pozostanie czy Akustycznia. przy swoim nazwisku. Piotr uważał, że skoro będziemy rodziną, powinniśmy nazywać się tak samo. Wracaliśmy do tego

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2017

27


| SZTUKA |

prof. Leszek Żebrowski - Rysując kobiety na moich plakatach zależy mi na opowieści o nich, o ich urodzie , ich dramatach, ich marzeniach. Plakat tu jest tylko pretekstem. Dlatego ludzie je kupują, wieszają na ścianach w mieszkaniach i akademikach. To dla mnie bardzo ważne, żeby dotrzeć do przysłowiowej pani Ziuty z działu paczek i profesora belwederskiego. Wielu twórców o tym zapomina, tworząc dla kolegów i kretynków sztuki (przepraszam, krytyków sztuki).

28


| SZTUKA |

Plakat potrafi odradzać się jak Feniks W SZCZECINIE DŁUGO NIE BYŁO TRADYCJI ZWIĄZANYCH Z PLAKATEM, CHOĆ DZIAŁALI TU ZNANI TWÓRCY. START AKADEMII SZTUKI WYWOŁAŁ OGROMNY BOOM NA PLAKAT. DZIĘKI TEMU UZNANI ARTYŚCI UCZĄ MŁODYCH ZDOLNYCH, PRZY CZYM I JEDNI, I DRUDZY ZDOBYWAJĄ ŚWIATOWE NAGRODY. AUTOR MAŁGORZATA KLIMCZAK / FOTO SEBASTIAN WOŁOSZ

Przedwojenny plakat zaistniał głównie w Krakowie Warszawie i Lwowie. Po wojnie eksplodował „Polską Szkołą Plakatu” w Warszawie i stąd jego renoma oraz klasa rozlały się po świecie. Mało kto wie, że sztuka polskiego plakatu jako pierwsza przełamała izolację kulturalną demoludów, zwaną czasami „żelazną kurtyną”. Potem dobry plakat zaistniał w miastach o bogatym artystycznie rodowodzie, jak Kraków, Poznań, Łódź, Wrocław, by zawitać wreszcie do Szczecina. Urodzony w Szczecinie prof. Lex Drewinski, którego credo brzmi „w plakacie odejmować znaczy dodawać”, należy do najbardziej rozpoznawalnych plakacistów świata. Wykłada na Akademii Sztuki. - Nie było tradycji szczecińskiego plakatu, ja tego nie odczułem - wspomina początki kariery. - Plastyka owszem, ale jeśli chodzi o plakat, to właściwie wszystko drukowało się w Warszawie. Mam na myśli główny nurt. Plakaciści, którzy na przykład chcieli projektować plakaty filmowe, jeździli na kolaudacje do Warszawy. Ja również.

Trendy w plakacie Plakat, jaka każda dziedzina sztuki, przechodził zmiany. Każdy twórca miał swój własny styl, ale respektował ogólne trendy. Dawniej plakat rysowano czy malowano na papierze lub kartonie, wycinając lub ręcznie rysując litery – mówi prof. Leszek Żebrowski z Akademii Sztuki. - Reprodukcje robiono na slajdach. Dziś, w dobie druku cyfrowego, wielu grafików wykorzystuje skaner, dobry aparat cyfrowy, programy komputerowe, nie brudząc sobie rączek. Także w sferze mentalnej plakat się zmienia. Mamy taki natłok multimedialnej agresji, że grafik musi się bardzo natrudzić, by w tej kolorowej zupie zauważono jego pracę. To już inny język, niż kiedy reklama ograniczała się właściwie do słupów reklamowych, a plakat był kolorowym motylem w sza-

rzyźnie jedynie słusznego ustroju. Plakat jest nadal sztuką aktualną, bo potrafi odradzać się jak Feniks.

Dzieciństwo w kinie Po rozkolorowanym plakacie cyrkowym nastał czas plakatu filmowego, który rozsławił nas w świecie. To właśnie plakat filmowy zainteresował prof. Drewinskiego tą dziedziną sztuki. Od dziecka byłem kinomanem, czasami częściej chodziłem do kina niż do szkoły – wspomina. - Zdarzało się, że jednego dnia byłem na trzech różnych seansach w trzech różnych miejscach Szczecina. Najkrótszą drogą do kina jest plakat filmowy. A ja te plakaty oglądałem. Obok kina Kosmos był szpaler gablot z plakatami do filmów, wyświetlanych w różnych szczecińskich kinach. Podobne gabloty z plakatami znajdowały się w poczekalni kina Colosseum. To był substytut galerii. Można było zobaczyć tam, jaki film jest grany np. w kinie Bałtyk na Pogodnie, czy w kinie Polonia na Niebuszewie. W dużej mierze mój kontakt z plakatami zawdzięczam filmowi. Ale to wcale nie oznaczało, że prof. Drewinski, który dzisiaj rozsławia Szczecin, zdobywając nagrodę za nagrodą za swoje dzieła, uczynił z plakatu życiowe zajęcie. - Na początku chciałem być związany z filmem – mówi prof. Drewinski. - Nie zakładałem, że będę plakacistą. Chciałem swoją przyszłość związać ze sztuką. Plakatem zainteresowałem się, pracując w Zamku Książąt Pomorskich jako dekorator. Do moich obowiązków należało m.in. projektowanie plakatów do imprez. Czasami powstawały tylko trzy plakaty, zapowiadające np. koncert zespołu jazzowego czy wystawy plastycznej. Takich wydarzeń na Zamku było mnóstwo, wówczas zacząłem wykonywać projekty unikatowych plakatów, które obsługiwały te wydarzenia.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2017

29


| SZTUKA |

Dzieje się w teatrze Filmy powstawały daleko od Szczecina, ale u nas działały teatry. Gdy plakat filmowy zagryzła komercja, odrodził się plakat teatralny. Z okazji 40-lecia Teatru Współczesnego w Szczecinie po raz pierwszy można było zobaczyć prawdziwe perły z archiwum teatru - cykl plakatów tworzonych na przestrzeni lat przez wielu wybitnych twórców. Wystawa objęła prezentację kilkudziesięciu oryginalnych plakatów teatralnych, stworzonych m.in. przez Jerzego Dudę-Gracza, Franciszka Starowieyskiego, Edwarda Lutczyna, Andrzeja Czeczota, Tomasza Bogusławskiego, Leszka Żebrowskiego. Obecnie dla szczecińskich teatrów również tworzą uznani plakaciści. Lex Drewinski stworzył plakat do „The Turn of the Screw (Dokręcanie śruby)” Benjamina Brittena, premiery Opery na Zamku z ubiegłego sezonu. Marek Raczkowski przygotował plakat do „Koguta w rosole” dla Teatru Polskiego. Są w nim cechy charakterystyczne dla twórczości Raczkowskiego, które obserwujemy często w gazetach. Henryk Sawka zrobił plakat do „Pana Geldhaba” w Teatrze Polskim. Kilka plakatów dla Pleciugi zrobiła Kaja Kleśta.

Plakat społeczny Ostatnio do głosu dochodzi plakat „nieobojętny”, uwrażliwiający nas na problemy polityczno-społeczne. Na światowych przeglądach szaleje nasz plakat studencki. Jest dobrze i twórczo. Ale to zarazem dosyć niebezpieczna dziedzina, bo balansuje na granicy ludzkiej wrażliwości. Łatwo można kogoś obrazić lub wywołać kontrowersje. - Miałem kiedyś wystawę indywidualną w galerii „Design’u” we Wrocławiu, gdzie poproszono straż miejską, by zainterweniowała w celu usunięcia moich plakatów z witryny wystawowej – mówi prof. Drewinski. - Chodziło o pięć plakatów, które składały się na formę krzyża. Po jednej stronie krzyża była wyeksponowana seria plakatów „Ku Klux Clone”, a na drugiej seria „Szablony”, w której przedstawiłem szablonowość myślenia. W jej skład wchodziły takie prace, jak m.in. „Klerykalizm”, „Komunizm”, „Faszyzm” itd. Ostatecznie ich nie zdjęto.

Maksimum treści w minimalnej formie Plakat to najbardziej skondensowana dziedzina sztuk wizualnych. Tutaj trzeba zmieścić jak najwięcej treści w minimalnej formie. - To nasze polskie spécialité – mówi prof. Żebrowski. Tego uczymy studentów i za takie proste plakaty dostałem medale na Międzynarodowych Biennale w Warszawie i Teheranie, ale czasem lubię robić plakaty na przekór. Plakaty rysunkowe z ba-

30

rokowym nagromadzeniem przedmiotów, gdzie się nieprzyzwoicie dużo dzieje, gdzie na dłużej można zatrzymać wzrok, gdzie każdy może rozpoznać, że to plakat Żebrowskiego. Mieć własny rozpoznawalny styl, to jest coś. Rysując kobiety na moich plakatach zależy mi na opowieści o nich, o ich urodzie, ich dramatach, marzeniach. Plakat tu jest tylko pretekstem. Dlatego ludzie je kupują, wieszają na ścianach w mieszkaniach i akademikach. To dla mnie bardzo ważne, żeby dotrzeć do przysłowiowej pani Ziuty z działu paczek i profesora belwederskiego. Wielu twórców o tym zapomina, tworząc dla kolegów i kretynków sztuki (przepraszam, krytyków sztuki). Nie znaczy to, że nie doceniam niezwykle prostych i trafionych w sedno plakatów młodych wilków, tylko na Boga, kochani, różnijcie się bardziej od siebie.

Nadchodzi młodość Akademia Sztuki sprawiła, że w Szczecinie zagościło wielu młodych i zdolnych artystów sztuk wizualnych, w tym plakacistów. Czerpią od mistrzów, ale różnią się od nich nie tylko stylem swoich prac. - Nie chciałbym generalizować, ale odnoszę wrażenie, że wielu młodym brakuje odwagi – mówi prof. Drewinski. Są zbyt ustępliwi i nieświadomi swoich praw. Chowanie głowy w piasek może doprowadzić do tego, że pozostanie ona w nim na zawsze. Ale młodzi są także przebojowi. Już na etapie studiów wystawiają swoje prace i zdobywają nagrody. W ubiegłym roku, w Klubie 13Muz odbyła się wystawa „Roller Poster“ - Ogólnopolski Przegląd Plakatu Autorskiego. Przegląd dotyczył konkretnego zjawiska w dziedzinie projektowania plakatu, jakim jest self-edition, czyli wydawanie i upublicznianie projektów własnym sumptem, bez komercyjnego zlecenia, w celu subiektywnej wypowiedzi artystycznej. Był to jedyny przegląd tego typu twórczości w kraju. Zgłosiło się mnóstwo twórców, a prace były naprawdę poruszające i przede wszystkim ciekawe. - Jednym z moich marzeń jest wydanie albumu „Szczecin Poster”, w którym spotkałyby się trzy pokolenia szczecińskich twórców - od Jerzego Kołacza, autora świetnego „Hamleta”, Jacka Fijałkowskiego - projektanta fotograficznych plakatów teatralnych, Andrzeja Tomczaka - trzymającego ręce na pulsie bieżących wydarzeń w grodzie Gryfa, po współczesne pokolenie pedagogów Wyższej Szkoły Sztuki Użytkowej i Akademii Sztuki - mówi prof. Leszek Żebrowski z Akademii Sztuki. - Całość zamykałaby działalność wychowanków naszej uczelni „młodych wilcząt”, a jest tu tłok niebywały. Mam niesamowitą satysfakcję, że wielu z nich robiło u mnie dyplom magisterski.


| SZTUKA |

prof. Lex Drewinski - Plakat jest dziełem, które z założenia ma zapowiadać czy reklamować inne wydarzenie. Przedstawienie maksimum treści w tak minimalnej formie jest trudną sztuką. Plakat „nie rapuje i nie twituje, a mimo to informuje i manifestuje”. Ktoś kiedyś pięknie powiedział, że design jest sztuką, która staje się użyteczną. Uważam, że nie ma sztuki stricte czystej. Nie tylko plakat powstaje na zamówienie. Malarze też malowali na zamówienie. Na przykład dla papieży. I również mieli problemy ze swoimi „klientami”, podobne jak my dzisiaj z wydawcami lub cenzurą. Wszyscy robimy w jakimś sensie dla kogoś. Wszystko jest użytkowe.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2017

31


| SZTUKA |

Mezalians

sztuki z reklamą Miała być wolna, a się sprzedała - sztuka. Swoją obecność w reklamie przypłaciła negacją rangi i upadkiem wizerunku. Czy było warto? Zaglądamy za kulisy największych kampanii reklamowych i do studia projektowego, by się o tym przekonać. AUTOR AGATA MAKSYMIUK

Od momentu, kiedy plakat zaczął romans z reklamą, nie da się nie mówić o sprzeczności, która się z tego związku zrodziła. Sztuka od zawsze rządziła się własnymi prawami. W przekonaniu mas była wolna i zbuntowana. Tymczasem reklama, to zbiór ściśle ustalonych reguł, obwarowanych wieloma regulacjami, badaniami i wytycznymi. A jednak odkąd pierwszy komercyjny billboard pojawił się na ulicy Londynu (jeśli wierzyć historykowi Fran-

32

kowi Presby’emu) w roku 1740, kolejne lata nietypowego związku, na przekór wszystkiemu, jeszcze bardziej przyczyniły się do rozwoju sztuki w reklamie. Szukając pierwszych dowodów wystarczy spojrzeć na spuściznę Toulouse – Lautreca, Aubreya Beardsle’go czy też Alfonsa Muchy. Twórcy przygotowujący plakaty, zapowiedzi teatralne czy etykiety produktów spożywczych tworzyli, balansując

na granicy sztuki wysokiej ze sztuką użytkową i komercją. O ile przez ówczesny brak badań marketingowych zjawisko było pozbawione nadmiernego dramatyzmu, to dziś swoboda ta została utracona. Czy to oznacza, że to już koniec burzliwego romansu? Nie, to dopiero początek! - Przecież dziś reklama też jest sztuką! – mówi Ewa Kaziszko ze szczecińskiego MOTIF studio. - Możemy zadać sobie py-


| SZTUKA |

tanie, co sprawia, że dana praca uznawana jest za dzieło sztuki? Walory artystyczne, przekaz, kompozycja, dyrektorzy instytucji... Jednak moim zdaniem najważniejsze są emocje, które dzieło wzbudza. Jest tutaj olbrzymia przestrzeń, którą od wielu lat doskonale wypełnia reklama, oczywiście ta dobra reklama, która jest doskonała zarówno pod względem graficznym, jak i pod kątem kreacji oraz koncepcji. Taka, która potrafi nas rozweselić, czasem celowo wzbudzić wstręt czy też wzruszyć do łez. Trudno nie wspomnieć o ostatniej kampanii Allegro „Czego szukasz”, która została doceniona nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Właściwym przykładem są też reklamy społeczne, często opierające się na plakatach tworzonych przez artystów, jak np. reklamy Benettona opierające się o fotografie Oliviero Toscani’ego. Nie tylko sztuka współczesna odnajduje się w tym układzie. Warto przypomnieć, jak z okazji 400-lecia istnienia piwnej marki Grolsch, powstała seria prac pod hasłem „Za Grolsch kultury”, przetwarzających klasyczne dzieła w memy. Wśród projektów znalazł się obraz Milleta „Kobiety zbierające kłosy”. Oryginał przedstawia (jak sam tytuł mówi) typowe pozy kobiet zbierających kłosy na polu. Chodziło o jak najwierniejsze oddanie właściwiej wieśniaczkom ekspresyjności i gestów. Marka Grolsch opatrzyła dzieło hasłem „Jeszcze 2 maile i piąteczek” całkowicie zmieniając przesłanie dzieła. Główną ideą kampanii, prócz promocji, było wkomponowanie sztuki wysokiej w przestrzeń miejską oraz przybliżanie społeczeństwu masowemu tematu sztuki niezależnej. Choć sprowadzanie sztuki wysokiej do tej mniej wysublimowanej zawsze budzi wiele kontrowersji, okazuje się być skuteczną reklamą. W dzisiejszej kulturze, czyli kulturze obrazkowej, często w nieoczekiwanych sytuacjach objawia się brak znajomości dorobku na jakim ta kultura wyrosła. Było to widać po internetowych reakcjach na kampanię piwnej marki. Choć obrazy wykorzystane w akcji miały zmieniony pierwotny sens, szybko zwracały na siebie uwagę, zostawiając po sobie ślad w internecie. Czy podniosło to sprzedaż produktów marki? Tego nie wiem, ale na pewno pozytywnie wpłynęło na wizerunek, który i tak słynie z kreatywności i niecodzien-

nych rozwiązań marketingowych Przykładów reklamy kreatywnie łączącej się ze sztuką jest oczywiście więcej. Do najbardziej fenomenalnych należy kampania firmy Keloptic „Zamienić impresjonizm w hiperrealizm”. Do promocji brandu wykorzystane zostały jedne z ważniejszych i najbardziej znanych dzieł impresjonistów, m.in. „Autoportret” van Gogha z 1889 roku, „Katedra Rouen” Claude’a Moneta oraz „Poseuse de dos” Georgesa Seurata. Charakterystyczną cechą impresjonistycznych dzieł jest brak konturów, ale przede wszystkim drobne plamki barw, wywołujące efekt „drgania”. I właśnie to stało się podstawą do zaprezentowania walorów firmowych okularów. Odbiorca, spoglądając na dzieła przez okulary, widzi równy, przejrzysty obraz przypominający bardziej fotografię niż malarskie działa mistrzów. To, czego szkła nie obejmują (czyli oryginały prac) stanowi odwołanie do rozmazanego obrazu rzeczywistości ludzi zmagających się z wadami wzroku. Takiej kampanii nie da się jednak przygotować „w biegu”. Potrzeba odrobiny wiedzy. – Informacje z zakresu historii sztuki są przydatne podczas pracy z reklamą. Mogą pomóc w szerszym spojrzeniu na daną kreację - mówi Ewa Kaziszko. - Przyznam jednak, że nie są one konieczne. Projektowanie reklam, podobnie zresztą jak tworzenie dowolnego dzieła, np. zdjęcia, plakatu czy obrazu, wymaga przede wszystkim zmysłu estetycznego. Można nauczyć się wszelkich zasad i teorii, jednak nie da się nauczyć czegoś, co nazywam potocznie „widzeniem tego, co się robi”. To pewna intuicja, która podpowiada co jest dobre i dobrze wygląda. Nie neguje znaczenia sztuki, bo im więcej z nią obcujemy, tym bardziej poszerzamy swoją wiedzę, kształtujemy wrażliwość, a także wyraźniej dostrzegamy potrzeby kultury współczesnej. Przyznam, że sama chciałabym kiedyś przygotować kampanię w oparciu o prace Banksy’ego. Wiele osób nie akceptuje graffiti w kontekście dzieła sztuki i w większości przypadków zgodzę się z nimi. Pseudo-grafficiarze jedynie niszczą przestrzeń publiczną. Jednak prawdziwy street-art potrafi niesamowicie inspirować, ujmując swoją prostotą i wymownością.

Tak naprawdę, największą siłą związku sztuki z reklamą jest prowokacja, która odbywa się na forum publicznym. Niechęć do kultu dzieł zamkniętych w muzeach jest znana przynajmniej od lat 50. XX wieku, kiedy ruszyło prawdziwe umasowienie i komercjalizacja sztuki. Wszystko za sprawą konsumpcyjnego pop-artu. Nurtu, będącego reakcją na zmęczenie sztuką wysoką. Tak szokująca abstrakcja w malarstwie i modernizm w rzeźbie oraz architekturze nagle stały się nudne. Wykorzystali to artyści nowocześni, obierając za cel wyolbrzymienie rangi przedmiotów codziennego użytku i wprowadzenie ich na artystyczne salony. W konsekwencji do dziś wiele osób, mówiąc o sztuce popularnej, wyobraża sobie wielobarwny sitodruk z Marilyn Monroe, charakterystyczne puszki zupy Campbell’s i olbrzymie hasła Coca-Cola, zaprojektowane przez Andy Warhola.

Jak to się stało, że rzeczy tak banalne osiągnęły tak niebanalny sukces? Artyści przekroczyli granice, wychodząc ze sztuką poza samą sztukę, a w szczególności po za granice muzeum. Z jednej strony dzieła te ostatecznie zrywają z tradycją sztuk pięknych, uważanych za zjawisko elitarne i przekształcają sztukę w zjawisko masowe, zbliżając tym samym artystyczny świat do świata „zwykłych” ludzi. Z drugiej strony nowy nurt spowodował negację sztuki współczesnej jako sztuki w ogóle. Jednak z komercyjnego punktu widzenia sukces został osiągnięty. Przecież w ostatecznym rozliczeniu, zarówno po jednej jak i drugiej stronie, chodzi o zysk. Można mówić, że związek reklamy ze sztuką to profanacja. Jednak trudno zaprzeczyć, że sztuka jest najlepszym partnerem reklamy w życiu codziennym i zawodowym – przyciąga uwagę, prowokuje, nakłania do refleksji, ostatecznie wpływając na sprzedaż lub wizerunek marki. A skoro razem stanowią tak świetną parę, to po co je rozdzielać?

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2017

33


| EDYTORIAL |


| EDYTORIAL |

NEOPLASTIC - dwudziestowieczna awangarda

Moda i sztuka coraz mocniej zacieśniają więzy, ukazując nowe i zupełnie nieznane oblicze. Idąc tym tropem Wojciech Jachyra, fotograf mody, zaprosił do swojego autorskiego projektu NEOPLASTIC modela Patryka Baryłę. Wspólnie stworzyli dla MM Trendy edytorial inspirowany twórczością takich artystów, jak Władysław Strzemiński i Katarzyna Kobro. W zdjęcia wkradł się również styl szkoły Bauhausu, który dopełnił klimat sesji. – Razem z całą ekipą zapraszamy w podróż po zakamarkach współczesnej mody, która garściami czerpie z dorobku dwudziestowiecznej awangardy – mówi Wojciech Jachyra. (am) Koncept edytorialu i fotografie: Wojciech Jachyra - www.wojciechjachyra.com Model: Patryk Baryła / Makijaż: Lena Szulc / Fryzury: Karol Miedziński / Stylizacje: Ewelina Droździuk Projektanci: Piotr Błoch MALE-ME www.male-me.pl, Adrian Zwierzchowski TRÅD Studio www.facebook.com TRÅDStudioOfficial / Buty: Adidas / Biżuteria: MALE-ME www.male-me.pl / Postprodukcja: Anastazja Burak






| SHOWROOM |

NA ZDJĘCIU: JASNONIEBIESKI TOP Z NASZYTYMI PERŁAMI, ZARA, 99,90 PLN JASNONIEBIESKA BLUZKA Z FALBANAMI, H&M, 149,90 PLN ZAMSZOWE SPODNIE, H&M, 999,00 PLN

Błękitne subtelności

KARDIGAN Z DOMIESZKĄ KASZMIRU, H&M, 299 PLN

Niezwykle kobiecy, subtelny, delikatny – błękit będzie absolutnym hitem tej wiosny. Pastelowe odcienie koloru nieba będą się dobrze komponować z ciepłymi kolorami. W eleganckiej stylizacji sprawdzi się także połączenie z granatem. Błękit będzie też dobrze wyglądał z naturalnymi barwami, np. beżami, szarościami czy bielą.

DŁUGA KOSZULA, H&M, 79,90 PLN

KOPERTÓWKA Z NASZYTYMI KWIATAMI, ZARA, 199,00 PLN

Foto: materiały prasowe

#falbany w stylu retro UWIELBIANY PRZEZ WIELU MINIMALIZM PRZESZEDŁ ZMIANY – ZMIERZA W KIERUNKU RETRO KLASYKI, BAWI SIĘ FAKTURAMI, JEDNAK WCIĄŻ ZACHOWUJE SWOJĄ PROSTOTĘ I SKROMNOŚĆ. MODA KIERUJE SIĘ ZNOWU W ROMANTYCZNĄ STRONĘ, STĄD W STYLIZAKLAPKI Z FRĘDZLAMI, BADURA, 499,99 PLN

40

CJACH POJAWIAJĄ SIĘ TAKŻE UROCZE KOBIECE KOKARDY I ZMYSŁOWE FALBANY.

Srebrne botki, BADURA, 429,99 PLN


| SHOWROOM | Prochowiec IVY & OAK, 969,00 PLN (zalando.pl) obok: SUKIENKA, ZARA, 139,00 PLN

yellow&pink! #nie bój się koloru

Wiosną wkracza paleta niezwykle intensywnych barw. To żywe, intensywne i typowo letnie kolory - letni odcień żółtego, różowego czy zielonego. Kolorowe barwy będą pięknie komponować się z opalona skórą. Modne kolory to również pastele, odcienie lilia, żółty, niebieski, pomarańczowy, tony koralowe.

obok: Koszula, MARC O’POLO, 349,00 PLN (zalando.pl) SPODNIE Z KOKADRĄ, ZARA, 89,90 PLN

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2017

41


42


| STYL ŻYCIA |

PRODUKT Z DUSZĄ Kocyki dla dzieci, bawełniane lalki, kolczyki w kształcie ciasteczek, oryginalne dresy i niepowtarzalne bransoletki – to tylko część ręcznie robionych produktów, które ostatnio zasypują nas falami, bo tak je uwielbiamy. AUTOR CELINA WOJDA / FOTO SEBASTIAN WOŁOSZ

Są piękne i wykonane w niewielkich pracowniach lub nawet w domach. Staranne wykończone, odpowiadające potrzebom dzieci i ich rodziców, ładne, mięciutkie i tak kolorowe, że trudno im się oprzeć. Mowa oczywiście o wszystkich produktach, które zostały wykonane metodą handmade. To właśnie one – kocyki, torebki, kolczyki czy sukienki – w ostatnich czasach podbijają rynek. Natalia Cynik (Osa Handmade) od ponad trzech lat wykonuje biżuterię. Jak mówi, jej przygoda z handmade rozpoczęła się bardzo niewinnie, bo od jednej kostki masy plastycznej. - Bardzo długo szukałam pomysłu na siebie - opowiada Natalia. - Kiedyś w internecie dojrzałam nietypową biżuterię z masy plastycznej. Stwierdziłam, że to może być fajna zabawa. Zaczęłam od jednej kostki masy plastycznej, a po miesiącu moje produkty były sprowadzane do Irlandii. Szyciem zajęłam się nieco później i przez myśl by mi nie przeszło, że mnie to wciągnie. Pierwsze maskotki zaczęły powstawać we wrześniu 2015 roku. Były to pluszowe słonie, które miały pomóc w zbiórce na rehabilitację córeczki Natalii. Później pojawiły się kolejne zabawki, ubrania i tak do masy plastycznej dołączyły bawełna, nożyczki i maszyna do szycia. - Zainteresowanie moimi produktami wzrasta z dnia na dzień. Szyję i robię biżuterię praktycznie bez przerwy – mówi Natalia. Na blogu Osa Handmade znajdziemy dziesiątki produktów. Wśród nich najwięcej jest biżuterii – bo przecież od tego wszystko się zaczęło, ale bez problemu znajdziemy też gadżety dla maluchów, które ostatnio robią furorę w świecie mam i dzieci. Swojej pracy Natalia poświęca dużo czasu, bo wykonanie np. gryzaka dla dzieci, to nie tylko samo szycie, ale także dobór materiałów,

zaprojektowanie, sprawdzenie i wiele innych złożonych czynności. - Gryzak, wbrew pozorom nie jest trudny w wykonaniu - zauważa Natalia. - Czas jego wykonania waha się od kilkunastu do kilkudziesięciu minut, w zależności czego zamierzamy użyć. Natalia wykonuje przeróżne rzeczy – czapki, chustki, maskotki, kolczyki, wisiorki, bransoletki. Gama produktów jest ogromna. Nie ma produktu, który nie wzbudziłby zainteresowania wśród konsumentów. Oczywiście jedne cieszą się większą popularnością, drugie mniejszą. Ale wszystkie są doceniane przez klientów. - Największym hitem w mojej pracowni są nietoperze z wyhaftowanym imieniem dziecka – zauważa Natalia. Agnieszka Płonka i Anna Poszalska (Mammilla) są mamami fantastycznych maluchów. Mieszkają w sąsiedztwie. Na pomysł o wspólnym szyciu ubranek i zabawek dla dzieci wpadły w trakcie wspólnego spaceru. - Jak każda mama, w pewnym momencie byłyśmy już trochę znudzone domowymi obowiązkami i Ania zaproponowała, żebyśmy zaczęły coś robić razem - opowiada Agnieszka Płonka. - Ania trochę szyła, ja poszłam na jakieś kursy, śledziłam Youtube, różne blogi i tak się zaczęło. Dziewczyny rozkręciły biznes. Najpierw w domowych zaciszach, w trakcie drzemki dziecka, w nocy. Szukały inspiracji, nowych wzorów, rozwiązań. Początkowo tworzyły proste formy. Ich pierwotne założenie było takie, że będą szyć koce i pościel dla maluszków. Takie, które powinny znaleźć się w każdej wyprawce. Z czasem gama produktów zaczęła się powiększać. A to, co udało się uszyć, wspólniczki od razu mogły przetestować na swoich pociechach. - Dzieci są dla nas inspiracją i naszymi testerami - śmieje się Agnieszka. - To, co uszyjemy, w pierwszej kolejności sprawdzają nasze pociechy. Jeśli

widzimy, że to zdaje egzamin, wtedy decydujemy się na wypuszczenie tego. Praca dziewczyn to prawdziwe rzemiosło. Same wymyślają wzory, projektują zabawki, poduszki, szukają najlepszych rozwiązań, które spełnią oczekiwania zarówno dzieci, jak i rodziców. Niektóre produkty wychodzą od razu, inne potrzebują udoskonalenia. - Z doświadczenia już wiemy, że np. do szmatek sensorycznych nie należy stosować wstążeczek satynowych, które po pierwszym praniu już się rozwalają, prują i brzydko wyglądają, a przede wszystkim nie są bezpieczne dla dzieci - opowiada Agnieszka. - Produkty dla dzieci muszą być mocne i dobrze wykonane i tego się trzymamy. Coraz więcej osób, zamiast ubrań z popularnej sieciówki, wybiera te uszyte w małych pracowniach. Jeszcze kilka lat temu ubrania i dodatki wykonywane w domach były raczej uznawane za element ludyczny i obciachowy. Dzisiaj jest zupełnie inaczej. Artykuły handmade przeżywają renesans. Na rynku znajdziemy całą masę produktów wykonanych z sercem, przez ludzi z głowami pełnymi pomysłów. Produkty wykonane własnoręcznie znacznie różnią się od tych z sieciówki. I nie chodzi tu o wygląd, bo rzeczy ze sklepów też są ładne, miękkie, kolorowe. Jednak za nimi nie kryje się nic specjalnego. Najczęściej wykonane są przez maszyny, w dużych ilościach, bez większego zaangażowania. W przypadku handmade jest zupełnie inaczej. - Produkty wykonane ręcznie są czymś wyjątkowym, z każdym produktem przekazuję swoją wiedzę, umiejętności, a przede wszystkim wykonuję produkty z sercem. Każdy produkt, mimo iż jest powielany, nigdy nie będzie wyglądał identycznie, jak te masowo produkowane w sieciówkach – mówi Natalia Cynik.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2017

43


Torebka najważniejszy atrybut kobiety Zdjęcia i produkcja: Joanna Jaroszek / Modelka: Konstancja Skawińska / WAVE Models / Styl: Aga Łoza / Makijaż: Małgorzata Pawlina / Włosy: Rita Wróblewska / Keune Studio Techniczne / Studio: STOiSŁAWA

Bywa synonimem chaosu, ozdobą, labiryntem, najwierniejszym przyjacielem, elementem, bez którego nie można wyjść z domu – torba. Od niedawna w garderobie, obok swojej wymarzonej Chanelki, Hermesa czy ulubionej HO:LO, można postawić torbę PIRA, marki, którą tworzy uzdolniona szczecinianka Monika Pieracka. ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK / ZDJĘCIA JOANNA JAROSZEK

Co w swojej garderobie musi mieć każda kobieta? - Dobre, wyjątkowe buty i torebkę. To dlatego poszłaś w kierunku toreb? Nie kuszą Cię eleganckie kreacje? - Skóra to mój żywioł. Podczas studiów w Łodzi projektowaliśmy wszystko - od ubioru specjalnego np. dla strażaków, po piękne suknie wieczorowe, ale gdy przyszło do butów i toreb to wiedziałam, że to jest to. Później, podczas kontynuowania swojej edukacji w zakresie toreb i akcesoriów we Włoszech, na Accademia Riacci, moja pasja do nich oraz do naturalnej skóry tylko rozkwitła. Na ten moment skupiam się na akcesoriach, ale korci mnie bardzo, by w przyszłości rozwinąć swoją markę o galanterię skórzaną.

44

Polska, Włochy… myślałam, że najbardziej jesteś związana z Niemcami, z Berlinem. Jak to z Tobą jest? - Od urodzenia jestem szczecinianką, która zawsze miała ciągoty w kierunku mody. Zaczęło się od tego, że nie lubiłam mieć rzeczy, które mają wszyscy, dlatego często szyłam swoje ubrania. Po maturze wyjechałam na studia projektowania odzieży do Łodzi i od nich tak naprawdę moja przygoda z modą się zaczęła. Następnie, po studiach licencjackich przeprowadziłam się do Berlina, gdzie robiłam praktyki a następnie pracowałam dla projektantki Soni Boessert. Tam również ukończyłam studia magisterskie na kierunku Sustainability in fashion na ESMOD International. Swoją praca magisterską, czyli tworzenie własnej marki z torbami i akcesoriami skórzanymi, wygrałam mentoring Messe Frankfurt, którzy organizują Fashion Week Berlin. Do tego postanowili wystawić moją markę od razu po ukończeniu uczelni właśnie na FW. Nietrudno zgadnąć, która z prac jest dla Ciebie najważniejsza. - Najbardziej dumna jestem z kolekcji Vertebra. To właśnie moja debiutancka kolekcja, która przełamuje komercyjną percepcję piękna poprzez ukazanie naturalnego piękna skóry. I tak, po raz pierwszy pokazałam ją na Fashion Weeku w Berlinie. Otrzymałam bardzo dobre recenzje. Na dobre recenzje trzeba sobie zasłużyć. Liczy się nie tylko ostateczny kształt, ale i jakość projektu. Torby wykonujesz ręcznie? - Tak, moje torby są szyte ręcznie. Wykonywane są w Polsce, co jest dla mnie bardzo ważne. W większości projektów


| STYL |

możemy zobaczyć plecenia, które są celebracją rękodzieła. Skóry na torby pozyskuję od niemieckiej garbarni Ecopell. W moich torbach kluczowe jest, aby skóra była garbowana w naturalny sposób, bez jakichkolwiek chemikaliów czy metali ciężkich. Skóry Ecopell są najwyższej jakości, a barwione są wyciągami z warzyw lub kwiatów.

naprawdę zadecydował za mnie, dając mi możliwość stworzenia własnej marki i pokazania jej ludziom, którzy uwierzyli w jej potencjał oraz fantastycznych rodziców, którzy dają mi niesamowite wsparcie przy tworzeniu jej. W przyszłości jestem otwarta na współpracę z projektantami oraz markami przy różnych kolaboracjach.

No dobrze, ale jak w zasadzie robi się taką torebkę? To chyba odrobinę bardziej złożone zadanie niż sam wybór miejsc, z których pozyskamy materiały? - Jak wszędzie, zaczyna się od inspiracji, pomysłu oraz określenia dla jakiej kobiety ma być ona stworzona. I właśnie to jest gwóźdź programu i w tym cała zabawa. Dla mnie tak samo ważny jest aspekt ekologii, jak pochodzenie materiałów, których chcę użyć. Kiedy w głowie mam już pomysł i projekt jest gotowy, od razu lubię przygotować prototypy. Wtedy mogę zobaczyć proporcje torebki, wiem co należy zmienić, a co wygląda dobrze. Kolejnym krokiem jest odszycie ich z właściwej skóry. Jeżeli wszystko - od kieszonki po najdrobniejszy szew jest idealne, zaczynamy szyć.

Trzymam kciuki, żeby posypały się najróżniejsze propozycje. Zdradź mi tylko troszkę o swojej najnowszej kolekcji. Gdzie jej szukać, jak ją zdobyć? - Najnowsza kolekcja opiera się na stałych wartościach marki jak oryginalność, naturalne piękno czy najwyższa jakość. Kolekcja stworzona jest z myślą o pewnych siebie, świadomych kobietach, które cenią dobry unikatowy design i jakość, przy czym nie jest im obojętne środowisko czy sposób wykonania wybieranych produktów. W najnowszej kolekcji możemy zobaczyć plecaki, worki, tote bags, ale również naszą nowość - mini torby, które są idealne na lato. Wszystkie modele dostępne są w naturalnym odcieniu beżu, fioletowej szarości i klasycznej czerni. Kolekcję można zamówić drogą mailową na stronie internetowej: www.pira-bags.com. Łatwo mnie znaleźć.

Jest w Tobie mnóstwo pasji. Myślisz, że uda Ci się kiedyś stworzyć klasyk, który każdy będzie chciał mieć, jak np. słynną chanelkę? - To chyba największe marzenie każdego projektanta, ale przede mną jeszcze długa droga. Ale chciałabyś podjąć współpracę z domem mody typu Chanel, czy wolałabyś pozostać przy własnej marce? - Los tak

A tak szczerze - lepiej się czujesz w Szczecinie czy Berlinie? Uwielbiam Szczecin. Tu się wychowałam, a Berlin jest jak mój drugi dom. Bardzo bym chciała pokazać swoje torby w Berlinie, jak i w Szczecinie.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2017

45


| SPORT |

Modne dwa kółka to nie tylko ubiór, ale także sam rower. W Szczecinie najwięcej kupuje się rowerów miejskich i trekkingowych.

46


| SPORT |

Modne dwa kółka

Żeby jeździć rowerem wcale nie trzeba mieć profesjonalnego, sportowego sprzętu, a tym bardziej ubrania. Na jednoślad można wskoczyć w garniturze, spódnicy, krótkich spodenkach, ale także w lycrach z poduchą. AUTOR CELINA WOJDA / FOTO ARCHIWUM

Dzisiaj rowerem jeździ praktycznie każdy – do pracy, do parku, na rodzinną przejażdżkę czy sportową wyprawę. Rowerzyści są wszędzie. Jedni ubrani w profesjonalne stroje, drudzy w trampki i zwykły t-shirt. Rowerowy trend sprawił, że na ulicach możemy zobaczyć panie w spódnicach, zwiewnych sukienkach, a panów w garniturach. - Nie ma potrzeby, aby każdy rowerzysta kupował profesjonalny strój – mówi Paweł Malinowski ze Szczecińskiego Klubu Rowerowego „Gryfus”. - Przykładem mogą być rowerzyści miejscy. Są wśród nich tacy, których jazda ogranicza się wyłącznie do pokonania na rowerze kilku kilometrów w drodze do pracy. W ich przypadku nie ma takiej potrzeby. Jeżdżą często w ubraniach, w których później normalnie funkcjonują w pracy. Także w Szczecinie coraz częściej możemy zobaczyć panów w garniturach, którzy jadą rowerem do pracy.

Do pracy i w miasto Magda Obrzut uwielbia miejską jazdę rowerową. Gdy tylko robi się ciepło, wyciąga swój jednoślad z garażu i zapomina o samochodzie i komunikacji miejskiej. Rowerem śmiga do pracy, na zakupy, na kawę z ko-

leżanką. - Jeśli tylko mogę, to wsiadam na rower - mówi Magda. - Nie znoszę podróżowania komunikacją miejską. Z samochodu korzystam bardzo często, dlatego tak chętnie wybieram rower. Rower Magdy to typowa miejska maszyna. Kobiecy, z wygiętą ramą, w jasnych odcieniach i koszyczkiem na zakupy. - Taki rower pozwala mi poruszać się na nim w ubiorze, jaki odpowiada mi na co dzień - mówi Magda. - Bardzo często jeżdżę w spódnicy, krótkich spodenkach, latem w sandałach i zwiewnych koszulach. To wcale nie przeszkadza. Okazuje się, że rower nie ogranicza stroju. Można włożyć spódnicę, rajstopy. - Oczywiście wszystko o odpowiedniej długości – śmieje się Magda. Takich rowerów jak Magdy, na ścieżkach rowerowych widać bardzo dużo. Są wygodne, praktyczne i stylowe. W sieci powstało naprawdę dużo blogów poświęconych tematyce mody rowerowej. Prawie każde większe miasto doczekało się swojego odpowiednika, np: Łódź: www.lodzcyclechic.blogspot. com, Warszawa: warsawcyclechic.blogspot.

com, Szczecin www.rowerowy.szczecin.pl, Lublin: www.lublincyclechic.blogspot.com, Toruń: www.toruncyclechic.blogspot.com.

Ostre koło Alicja Wilińska (Dirty Panda) jeszcze kilka lat temu na rower wsiadała okazjonalnie. Kilka razy do roku pojechała ze znajomymi nad jezioro i na tym kończyła się jej przygoda z rowerem. Cztery lata temu została mocno zarażona miłością do rowerów. - Kolega pokazał mi ostre koło, zakochałam się momentalnie – opowiada Alicja. - Z dnia na dzień sprzedałam mój masywny rower i zaczęłam kupować części do ostrego, jedna po drugiej. Po dwóch tygodniach rower był gotowy. Zauroczyła mnie ta prostota, minimalna liczba części, dobór każdego elementu wg własnego widzimisię. Rower wyglądał dokładnie tak, jak sobie wymarzyłam. Do tego niezawodność, w tych rowerach nie ma problemu z regulacją przerzutek – bo ich nie ma, co za tym idzie łańcuch nie ma jak spaść, bo nie ma zmian biegów, nic nie piszczy, nie skrzypi. Po prostu wsiadać, jechać i nigdy nie martwić się o serwis, bo tak naprawdę wystarczy tylko co jakiś czas napompować koła.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2017

47


| SPORT |

Od tamtej pory Ala wsiada na rower, jak tylko pogoda pozwoli. Mato być czysta przyjemność. Jesienią i zimą rower wisi na ścianie i czeka na swój dzień. - Nie kręci mnie zamarzanie na dwóch kółkach - śmieje się Alicja. - Ale gdy tylko mrozy mijają i wychodzi słońce, staram się wsiadać na rower jak najczęściej: do pracy, do znajomych, do restauracji, tak naprawdę zawsze szukam tylko powodu aby wyjść i gdzieś się przejechać. Dla Alicji jazda na rowerze jest przede wszystkim pasją i czystą przyjemnością. Pomimo tego, że na swoim jednośladzie pokonuje setki kilometrów, nie jest nim znudzona. Rower nie ogranicza jej, ani jej ubioru. Zawsze stawia na wygodę i komfort jazdy. - W spódnicy nigdy nie jeździłam, na obcasach też nie, może dlatego że na co dzień się tak nie ubieram - śmieje się Alicja. - Zawsze na luzie, czyli jeansy, t-shirt, adidasy. Tylko kiedy szykuje się więcej kilometrów, mam na takie okazje specjalne portki z pieluchą i kask, w których wyglądam okropnie.

Na sportowo Paweł z rowerem nie rozstaje się praktycznie przez cały rok. Codziennie dojeżdża nim do pracy, a w weekendy czy popołudnia zamienia jeansy i koszule na profesjonalny ubiór. - Dedykowany strój kolarski staje się przydatny kiedy już „na poważnie” rozpoczynamy naszą przygodę z rowerem czy turystyką rowerową i pokonujemy coraz większe dystanse – mówi Paweł. - Staje się on niezbędny dla kolarzy czy też miłośników MTB, którzy startują w amatorskich zawodach sportowych. Jest bardzo przydatny, ale już niekoniecznie niezbędny dla „długodystansowych” miłośników turystyki rowerowej. Najważniejsze, aby rowerzysta dobrze czuł się w ubraniu, które wybrał, więc nie ma tak naprawdę wielkiego znaczenia czy będzie to profesjonalny strój kolarski, odzież trekkingowa czy też zwykłe ubranie, którego używamy na „co dzień”. Dzisiaj każdy z nas ma możliwość zakupie-

48

nia zarówno profesjonalnych strojów, jak i rowerów. Wszystko zależy od budżetu. Warto jednak zachować zdrowy rozsądek i zastanowić się czy rzeczywiście należy inwestować aż tyle pieniędzy, jeżeli sprzętu czy stroju będziemy używać sporadycznie. Na początku najlepiej zacząć od tańszych rozwiązań. Jeżeli poczujemy, że to nasz klimat, wówczas warto dokupić lepszy sprzęt czy bardziej profesjonalną odzież. Najważniejsze aby strój był praktyczny i abyśmy czuli się dobrze, jeżdżąc w stroju, który zakupiliśmy. Moda dociera także do odzieży kolarskiej i producenci ciągle zaskakują nowymi wzorami. - Także stroje team’owe ciągle ewoluują i stają się ciekawsze pod kątem wizualnym – dodaje Malinowski. - Często spotykamy też tzw. stroje tematyczne, czyli zawierające elementy grafiki związanej z konkretnymi miastami, regionami czy nawet wartościami (np. patriotycznymi). Z punktu widzenia bezpieczeństwa bardzo ważne jest aby strój zawierał elementy odblaskowe, bo nasze bezpieczeństwo jest najwyższym priorytetem. - Zdarzają się osoby, które bez odpowiedniej odzieży kolarskiej startują w amatorskich zawodach sportowych i świetnie sobie radzą - zauważa Paweł. - Jednak bez wątpienia dla własnego bezpieczeństwa koniecznie należy pamiętać o kasku. Kolejnym elementem, w który warto zainwestować na początku przygody z kolarstwem są spodenki z tzw. pampersem, bo niwelują dyskomfort, który powstaje przy pokonywaniu długich dystansów.

Jaki rower modny Modne dwa kółka to nie tylko ubiór, ale także sam rower. W Szczecinie najwięcej kupuje się rowerów miejskich i trekkingowych.

- Jeśli chodzi o modę rowerową, to wraca klasyka - mówi Alicja. - Używane rowery do 1000 zł wracają do łask. Duże, cięż-

kie stalowe holenderskie „kozy”, niesamowicie wygodne i niedrogie, idealnie sprawdzają się jako miejski środek transportu. A tuż po tym stare, leciutkie, sportowe szosowce z lat 80/90, które nadają się na dłuższe trasy. Na rowerze miejskim jeździ się wygodnie, kierownica usytuowana jest wysoko, więc mamy wyprostowane plecy. Tego typu rowery z reguły wyposażone są w wygodne siodełka, mają pełne oświetlenie, bagażnik, nóżkę itd. Przerzutki w rowerach miejskich są schowane w piaście, zamontowana jest także pełna osłonka na łańcuch. Wszystko po to, by nie brudziły nam spodni, przecież na rowerze miejskim jeździ się często w wyjściowym stroju. Schowany łańcuch to także mniej koniecznej konserwacji. Ten typ roweru nie nadaje się na wyprawy do lasu i długie wycieczki. Z racji mniejszej liczby przerzutek i wyprostowanej postawy, gorzej na nim podjechać pod spore górki. Jeśli jednak chodzi o przerzutki, to można je zmieniać stojąc w miejscu, bez pedałowania. Można wtedy wygodnie ruszyć po zatrzymaniu na sygnalizacji świetlnej. Z kolei rower trekkingowy ma biegi na zewnątrz, nie ma też ochrony na łańcuch. Przeznaczony jest do wycieczek i wypraw na dłuższe dystanse. Opony w tym rowerze są bardziej uniwersalne, koła są mocniejsze, jest bagażnik specjalnie przeznaczony na sakwy. Na taki rower można się zdecydować, kiedy ktoś szuka roweru miejskiego i wycieczkowego zarazem. Łączy on wygodę i elementy turystyczne sprawdzające się przy wyprawach. Konstrukcja ramy i waga roweru nie sprzyja jednak podjazdom i jeździe po nierównym terenie.


| KULINARIA |

„Nasz Naleśnik” dobry o każdej porze Gryczane i pszenne, klasyczne i amerykańskie, słodkie i wytrawne – naleśniki! Ponad 80 kombinacji placków, dobrych na każdą porę dnia i roku, proponuje menu restauracji „Nasz Naleśnik”. Ale to nie wszystko… Wiosną warto zacząć od naleśnika z mąki gryczanej – nietypowy i zdrowy z nadzieniem do wyboru. Alternatywą dla gryczanego przysmaku może być równie apetyczny pancake oblany syropem klonowym w towarzystwie koktajlu owocowego. Miłośnicy klasyki na pewno skuszą się na tradycyjny naleśnik z truskawkami lub czekoladą i odrobiną cukru pudru. Im bliżej lata, tym goręcej w karcie. Wszystko za sprawą świeżych owoców: truskawek, malin, jagód czy borówek. Jak się okazuje nie trzeba czekać do obiadu by skusić się na naleśnika. Do godziny 12 serwis wypuszcza naleśnikowe zestawy śniadaniowe z jajecznicą ze szczypiorkiem i boczkiem. Im dalej w menu tym ciekawiej. W ciepłe dni warto skusić się na lemoniadę, chłodnik czy smakowe kawy. Napoje najlepiej występują w parze z propozycjami specjalnymi, na słodko - rafaello z serkiem mascarpone, białą czekoladą, płatkami migdałów i wiórkami kokosowymi lub wytrawnie - z pesto bazyliowym, grillowanym

kurczakiem, pomidorem i żółtym serem. Swoje grono smakoszy ma też rozgrzewająca propozycja - zupa gulaszowa, serwowana w środy oraz zupa krem z pomidorów. Poza zupą gulaszową i kremem z pomidorów serwujemy jeszcze krem z groszku i dyni oraz zupę serową. W piątki mamy w ofercie naleśnik ruski z nadzieniem z twarogu, ziemniaków i cebulki w zestawie z maślanką. Naleśniki przygotowujemy na maśle klarowanym. Mamy w ofercie także soki owocowo-warzywne wyciskanie na oczach klienta. „Nasz Naleśnik” oferuje wszystko to co można sobie wymarzyć. Każde danie można zjeść na miejscu lub wziąć na wynos. W lokalu przy ulicy Wiosennej 32 goście do swojej dyspozycji mają letni ogródek. Lokal jest przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. Nie brakuje też kącika zabaw dla dzieci, klimatyzacji, sieci wi-fi, i gustownych dodatków. Wszystko z myślą o gościach. - Zadowolenie klientów jest dla nas najważniejsze – mówi pani Renata. - To dla nich dbamy o wygląd lokalu, miłą obsługę i smak naszych dań. Wszystko przygotowujemy na bieżąco ze świeżych składników najlepszej jakości. Zależy nam, żeby naleśniki były jednocześnie smaczne i zdrowe. Nasze menu zadowoli zarówno łasuchów, jak i osoby na diecie, wielbicieli dań z mięsem, jak i wegetarian. Chcemy, żeby klienci nie tylko wychodzili syci z naszego lokalu, ale też chcieli wracać do miłej atmosfery, o którą dbamy już od 7 lat, i która jest dla nas bardzo ważna. Nasz Naleśnik | ul. Wiosenna 32, Szczecin | tel. 91 851 12 66 godz. otwarcia: pn-so 9.00 - 21.00, n 10.00 -20.00

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2017

49


| KULTURA |

# nie możesz przegapić łem, z udziałem szczecińskiej wokalistki Jony Ardyn. Wydarzenie poprowadzi znany prezenter telewizyjny - Artur Orzech. Koncert będzie częścią gali, podczas której poznamy szczecińskich artystów nominowanych do Nagrody Artystycznej za rok 2016 w dwóch kategoriach: za istotne osiągnięcie artystyczne i za całokształt działalności artystycznej oraz Mecenasa Szczecińskiej Kultury za rok 2016. Wydarzeniu towarzyszyć będzie wystawa fotografii Tomasza Lazara, ubiegłorocznego laureata Nagrody Artystycznej. 3 kwietnia, Filharmonia, godz. 19, bilety 80 zł

El-klassik – Manuel Göttsching Kiedy był małym chłopcem, słuchał Jimi Hendrixa, Rolling Stonesów i Fleetwood Mac. Edukację muzyczną rozpoczął klasycznie – od nauki gry na gitarze, by na moment porzucić ją na rzecz perkusji w założonym przez siebie zespole rockowym. Miał wtedy 15 lat. Dziś Manuel Göttsching to jeden z najważniejszych muzyków światowej klasy. Legendarny gitarzysta, który w znaczący sposób wpłynął na niemiecką scenę muzyki elektronicznej. Grając w zespołach Ash Ra Tempel oraz Ashra, a także występując jako solista, znalazł się na muzycznej mapie obok takich gwiazd, jak Tangerine Dream i Kraftwerk. Przez lata występował na scenie razem z Klausem Schulze. 27 kwietnia, filharmonia, godz. 19, bilety 30-70 zł

Gala z Urszulą Dudziak 3 kwietnia poznamy laureatów Nagrody Artystycznej Miasta Szczecin za rok 2016. Podczas uroczystości odbędzie się ekskluzywny koncert Urszuli Dudziak z zespo-

50

Me.Ba - Międzynarodowy Meeting Jazzowy Iris Bergcrantz Quintet wystąpi w Trafostacji. Młoda wokalistka i kompozytorka wprowadza do wokalnego jazzu nowy wymiar. Jej muzyka rozbraja, a odbiorca wpada w zadziwienie, wsłuchując się w to, jak ten przepiękny głos wędruje pomiędzy życiem a krainą fantazji. Kwintet Iris Bergcrantz to zespół rodzinny – ojciec Iris, Anders Bergcrantz gra w nim na trąbce, mama, Anna Lena Laurin, na klawiszach, a Iris śpiewa. Koncertują razem przez całe jej życie, a pierwsze wspólne projekty w ramach Kwintetu Anna-Lena Laurin zrealizowali już w latach dziewięćdziesiątych, gdy Iris miała zaledwie cztery lata. 1 kwietnia, Trafostacja Sztuki, godz. 19, bilety 60 zł

Premiera we Współczesnym Teatr Współczesny zaprasza na spektakl „Feinweinblein. W starym radiu diabeł pali”. Tekst-laureat Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej 2015, jeden z najlepszych nowych, polskich tekstów dla teatru napisany przed debiutantkę Weronikę Murek, która przebojem wdarła się do świata literatury i teatru. Mikroświat prowincji. Jedynym rekwizytem, który zapewnia bohaterom dostęp do „lepszego świata” jest odbiornik radiowy. Z przedmiotem pożądania związana jest jednak pewna mroczna tajemnica... 8 kwietnia, Teatr Współczesny, godz. 19, bilety 23-35 zł

Parada na Kontrapunkcie Przegląd Teatrów Małych Form KONTRAPUNKT 2017 odbędzie się po raz pięćdziesiąty drugi. W programie kilkadziesiąt artystycznych propozycji – przede wszystkim nurt konkursowy z najlepszymi


| KULTURA |

spektaklami polskich i zagranicznych teatrów. Program konkursowy, jak co roku, obudowany będzie cyklem wydarzeń towarzyszących. Festiwal otworzy nocna parada ulicami miasta. Kroczące widowisko „Miasto to teatr” przygotowuje zespół Teatru Brama z Goleniowa pod kierunkiem Daniela Jacewicza. Do projektu zostali zaproszeni artyści Zachodniopomorskiej Ofensywy Teatralnej (ZOT). Ważnym ogniwem przedsięwzięcia będą także mieszkańcy miasta, którzy zostaną zaproszeni do udziału w paradzie, w ostatnim etapie jej produkcji. Kontrapunkt 2017, 21-28 kwietnia, różne miejsca

narodowych artystów reprezentujących oba muzyczne światy. Zamek Książąt Pomorskich, kwiecień 2017

Maurice’a André. Wśród utworów, które zabrzmią w ten wieczór, będzie koncert na trąbkę austriackiego kompozytora Johanna Nepomuka Hummla. 7 kwietnia, Filharmonia, godz. 19, bilety 20-50 zł

Dni Skandynawskie Carl Petersson Wyborna technika, niezwykła wyobraźnia interpretacyjna, perfekcyjna gra – krytycy muzyczni nie szczędzą komplementów pod adresem Carla Peterssona, Szweda o polskich - po matce - korzeniach. Młody pianista zdobył wykształcenie w Królewskiej Akademii w Kopenhadze pod pieczą Jose Ribery oraz na licznych kursach u światowych liderów pianistyki. Zwycięzca wielu konkursów, w tym prestiżowej Isman Family Prize, przyznawanej w Izraelu. 19 kwietnia, Filharmonia, godz. 19, bilety 20-30 zł

Belcea Quartet Rumunka, Szwajcar, Polak i Francuz tworzą Belcea Quartet, światowej klasy zespół kameralny. Formacja, której liderką jest skrzypaczka Corina Belcea, powstała w 1995 r. w Londynie z inicjatywy studentów Royal College of Music. Występujący na scenie od przeszło dwóch dekad muzycy mają na koncie nie tylko występy na renomowanych scenach całego świata, ale też rewelacyjne nagrania kwartetów smyczkowych Schuberta, Janaczka, Bartoka i Brittena. 5 kwietnia, filharmonia, godz. 19, bilety 15-35 zł

XX Wiosenne Koncerty Gitarowe Jak co roku, na przełomie marca i kwietnia Zamek Książąt Pomorskich zaprasza szczecińskich melomanów na Wiosenne Koncerty Gitarowe. Jubileuszowe, dwudzieste już święto gitary klasycznej będzie okazją do wysłuchania siedmiu zróżnicowanych stylistycznie, bardzo ciekawych koncertów. Festiwal zakończy koncert Indialucia, będący projektem łączącym dwa artystyczne nurty: flamenco i muzykę indyjską. Jego autorem jest wybitny gitarzysta flamenco Michał Czachowski, który zaprosił do współpracy między-

Gábor Boldoczki gra Mozarta Węgier Gabor Boldoczki swoją błyskotliwą grą bardzo szybko zyskał w prasie międzynarodowej status najwybitniejszego trębacza swego pokolenia. Niemiecki dziennik „Süddeutsche Zeitung” mianował go godnym następcą króla trąbki

Podziel się z nami swoją opinią! Wyślij maila lub napisz do nas na FB

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2017

51


| MUZYKA |

10 albumów na kwiecień by Jarek Jaz (MM Trendy) & Milena Milewska (Radio Szczecin)

Sleaford Mods English Tapas Rough Trade Gdyby dziś jakiemuś sprytnemu menedżerowi w typie Malcolma McLarena przyszło do głowy wymyślać punk od nowa, zapewne postawiłby na Sleaford Mods. W latach 70. XX wieku wystarczyło odpowiednio ubrać chłopaków z Sex Pistols, dać im do ręki instrumenty, kazać głośno oraz szybko grać i już mieliśmy rewolucję. Od tego momentu minęło ponad czterdzieści lat, a w muzyce zdążyło wydarzyć się już prawdopodobnie wszystko. Trudno jeszcze raz wymyślać proch, ale można wszystkie doświadczenia z przeszłości wrzucić do jednego worka, odpowiednio zamieszać, wstrząsnąć, posamplować, przetworzyć, a na koniec doprawić proletariacką poezją, deklamowaną zawadiackim wokalem. I wówczas mamy Sleaford Mods jak na dłoni. Punkowe duo z Nottingham wróciło z dziesiątym albumem, który na szczęście… nie zaskakuje. To wciąż wściekłe mechaniczne podkłady, do których jak ulał pasują ni to rapowane ni wyśpiewywane teksty o beznadziei życia klasy robotniczej i pustce brytyjskiej popkultury oraz obecnym kłopocie Anglików, czyli Brexicie. Mimo stażu i lat na koncie Sleaford Mods nie zawodzą, a ich energii spokojnie starczy na kolejne podobne do powyższego albumy.

Thievery Corporation The Temple of I & I Eighteenth Street Lounge Music Podczas słuchania albumów waszyngtońskiego duetu, zwrot: zrelaksować się można odmieniać przez wszystkie przypadki. Istniejąca już ponad 20 lat formacja

52

zaczynała mniej więcej, kiedy na świecie pojawił się trip hop, ale szybko okazało się, że nie jest to jedyna ich inspiracja i kierunek poszukiwań. Eklektyzm to wszak znak charakterystyczny Złodziei, którzy zawsze wędrowali w kierunkach bossa novy, dubu, downtempo czy nujazzu. Mistrzowie dźwiękowego lounge tym razem opuścili rodzinne miasto, by udać się w kierunku Jamajki, czego ślady dostajemy na płycie w zasadzie w każdym momencie. Na 15 leniwych, dubowych numerach nawijają liczni MC, swoje dorzucają toasterzy, słyszymy soczyste raggamuffin, zmysłowy soul, jest też trochę rapowania. Efekt? Wielu fanów ma Thievery Corporation za geniuszy, jednak trudno uciec od wrażenia, że pozostają wtórnymi recyklerami nieswoich pomysłów. Owszem, podanych w najbardziej wytworny z możliwych sposobów, ale jednak jest to kotlet odgrzewany na starym oleju z nieco cuchnących składników.

eksperymentów, których motorem pozostają bas i bębny. Płyta jest emanacją pomysłów obydwu producentów – łącznikiem pomiędzy dubem lat 90. a bass music XXI wieku - którzy tylko dla jednego gościa zrobili wyjątek i specjalne miejsce. W numerze „Lies” pojawia się legendarny, osiemdziesięcioletni dubmasta Lee „Scratch” Perry, melodeklamujący swoje wersy na kwaśnym, claphandowym podkładzie. Szybko wpadają także w ucho mocno przesterowane nawiązania do ścieżki dźwiękowej Ryûichi’ego Sakamoto z filmu „Wesołych świąt, pułkowniku Lawrence”. Cała reszta to mnóstwo niepokojących i nieprzewidywalnych rozwiązań rytmicznych, gdzie house, industrial techno czy dancehall mijają się nawzajem wraz z sonicznym jazgotem.

mentów lat 70. Na nieco bardziej duszny i taneczny klimat zmienia minimalistyczna „Samsa”, zaś tempo wzrasta jeszcze bardziej tuż przy końcu albumu, na „The Ghosts Hood”. Debiut w postaci „The Night Land” – choć to wypadkowa doświadczeń dwójki długo funkcjonujących na scenie producentów – wysoko zawiesza poprzeczkę przed nadchodzącym, tanecznym sezonem festiwalowym.

Onra Chinoiseries, Pt. 3 All City Records

Talaboman The Night Land R&S Records

Sherwood & Pinch Man vs. Sofa On-U sound Z jednej strony dubowy eksperymentator, z drugiej pionier dubstepu, czyli Adrian Sherwood oraz Rob Ellis (Pinch) znów połączyli siły i wracają z drugim albumem. Pełnym masywnych, cyfrowych

Projekt Talaboman – wspólne dzieło Johna Talabota i Axela Bomana – po latach od pierwszej kolaboracji został w końcu oficjalnie przypieczętowany pełnowymiarowym albumem. I może stać się przebojem letnich potańcówek w namiotach co bardziej alternatywnych muzycznych festiwali. Obaj producenci mają za sobą spore doświadczenie w tym, jak utrzymywać odpowiednią energię na parkiecie, a płyta „The Night Land” daje tego liczne dowody. Na otwierającym album „Midnattssol” dopiero wchodzimy w odpowiedni nastrój, potęgowany przez uderzenia gongu i szamańskich perkusjonaliów. Kolejny, krautowy „Self Changes” to mój zdecydowany faworyt w ośmionumerowym zestawie przygotowanym przez Talaboman. Zapętlony, wielominutowy track, nawiązujący do psychodelicznych ekspery-

Onra, jeden z bardziej utalentowanych francuskich didżejów i producentów, najswobodniej czuje się w czarnej muzyce. Jego albumy, a jeszcze bardziej didżejskie popisy, to niezwykle soczyste zestawy funkowych breaków. Ale zamykający trylogię „Chinoiseries” album powstał w efekcie podróży artysty do Azji, gdzie wygrzebywał najbardziej nieoczekiwane sample z chińskich winyli. Materiału wystarczyło na trzy długogrające wydawnictwa. Ostatni składa się z ponad trzydziestu krótkich instrumentali, które zadowolą każdego muzycznego diggera i erudytę. Klimat panuje tu trochę jak z soundtracku „Kill Bill” Quentina Tarantino, a sam Onra mówi, że starał się stworzyć ciemną, zadymioną i tajemniczą atmosferę kinową, dzięki czemu można tworzyć własne filmy w głowie. Trudno się nie zgodzić, tym bardziej grzech nie polecić.


| MUZYKA |

Ronald Bruner Jr. Triumph World Galaxy / Alpha Pup Records To dość odważne nazwać swoją debiutancką płytę „Triumf”. Każdy automatycznie zastanawia się, czy oby na pewno tytuł oddaje zawartość. Muzyczne portfolio Ronalda jest pokaźne - pracowali z nim między innymi Stevie Wonder, Erykah Badu, Flying Lotus i Prince, ale były i bardziej zaskakujące epizody, bo perkusista grał w trash metalowej grupie Suicidal Tendencies. Na jego pierwszej płycie metalu co prawda nie znajdziemy, ale i tak dużo się tu dzieje. Ronald nie tylko uderza w talerze, ale także rapuje i śpiewa (dodajmy, że całkiem nieźle - ton jego głosu trochę wpada w Ushera, słychać dalekie inspiracje Michaelem Jacksonem). Imponują też zaproszeni goście: George Duke (utwór „Geome Deome” powstał w 2011 r.) czy Mac Miller, a coś od siebie dorzuca także młodszy brat Ronalda - Thundercat. W rezultacie jazz wpada w rock i pulsujący funk, a po radosnym i melodyjnym r’n’b w „Sensation” nagle zaskakuje nas trapowa wstawka („To You / For You”), po której wracamy do nieposkromionej energii w kolejnym perkusyjnym solo. W wielu sytuacjach taki miszmasz mógłby wywoływać zgrzyty, a tu znakomicie się broni. W końcu to „Triumf” - nie tylko z nazwy.

FKJ French Kiwi Juice Roche Musique Przez kilka ostatnich lat karmił nas electro-soulowymi remiksami dla Lianne La Havas, Alice Russell, Selah Sue czy Aliny Baraz. Teraz przyszedł czas na danie główne

i zdecydowaną definicję jego brzmienia na debiutanckiej płycie. Jak więc smakuje ten francuski sok z kiwi? Syntezatory przenikają się z rozleniwionym saksofonem, samplowanymi wokalami, soczystymi gitarami, delikatną elektroniką i funkowym feelingiem. A mówiąc krócej, ten album brzmi jak lato zamykasz oczy i od razu zmieniasz otoczenie. Na głowie słomkowy kapelusz, a na skórze promienie słońca i delikatna bryza - ciepły piasek i szum morza. Odprężenie, zwolnione tempo i zapach wakacji. „Wczesny poranek ze słońcem, chcesz dotknąć linii horyzontu”, jak słyszymy w „Skyline”. Bardzo przyjemna i odświeżająca zapowiedź letnich miesięcy.

José James Love in a Time of Madness Blue Note Records Zawsze wysoko stawiał sobie poprzeczkę - czy był to jazz, czy subtelna elektronika, a jeśli nachodziła go chęć na covery, to sięgał po twórczość najlepszych (Billie Holiday). Niestety mam wrażenie, że na potrzeby „Love in a Time of Madness” poprzeczka została niebezpiecznie obniżona. Wiem, że Jamesa stać na więcej niż rymy w stylu „day - LA - say”. Trudno też przejść przez nagrania o „miłości, która jak deszcz, niech pada”. Ale nie chodzi tylko o wypadki przy tekstach. Muzycznie otrzymujemy mieszankę elektronicznego popu, r’n’b ze śladami trapu i dość wtórnie brzmiącego funku, a dla kontrastu jest i klasycznie soulowy duet z Oletą Adams i „To Be With You” - naprawdę miły dla ucha utwór, który spokojnie mógłby się znaleźć na poprzednich płytach artysty. José powiedział ostatnio, że mógłby do końca życia nagrywać

albumy jazzowe, ale chce też dotrzeć do ludzi. I tego naprawdę mu życzę, ale chyba aż za bardzo starał się do nas trafić, gubiąc po drodze to, co do tej pory go wyróżniało.

za to uznać „These Words Are Everything”, gdzie Jon stwierdza: „Te słowa są wszystkim, a może słowa to wszystko, co mam”. Jeśli ma się tak mądre słowa na tak dobrze zrobionej płycie, to już naprawdę bardzo dużo.

Depeche Mode Spirit Columbia Records

Jonwayne Rap Album Two Authors / The Order Label Ta płyta to jego terapia po walce z depresją i alkoholizmem i jak przystało na terapię - jest refleksyjnie, bez ogródek i szczerze do bólu. Jonwayne przykuwa naszą uwagę od pierwszego wersu, a rozpoczyna samplem pianina, nałożonym na przestrzenny bit i beatbox. Tło ma nie rozpraszać, bo ciężar spoczywa tu na słowach, jednak dźwięki są ich naturalnym przedłużeniem. W „Human Condition” skrzypce uwydatniają naładowanie emocjonalne i stają się czymś w rodzaju katharsis, zastępując hook, a potem smyczki nałożone na podkład, brzmiący jak wyciągnięty z pozytywki, podkreślają zamknięcie na świat zewnętrzny i samotną walkę z własnymi demonami („Out of Sight”). Skoro z głośników wylewa się opowieść, to utwory z siebie wynikają - po numerze, w którym Jon rapuje na tle deszczu, nadchodzi „Rainbow”. Jednak tęcza wcale nie zwiastuje kolorowego happy endu, bo kończy ją metaliczny i niepokojący dźwięk. Za podsumowanie można

Cztery lata po „Delta Machine” wracają z czternastym albumem i trasą koncertową, która zahaczy także o Polskę. I trzeba przyznać, że początek „Spirit” to materiał wprost idealny na koncerty - charakterystyczne riffy, momentalnie zapadające w pamięć i trochę „krzykliwie” zaśpiewane refreny, czy powtarzane niczym mantra „We feel nothing inside” w otwierającym płytę „Going Backwards” (bardzo łatwo sobie wyobrazić cały Stadion Narodowy w Warszawie skandujący te słowa razem z Davem Gahanem). „Spirit” zaczyna się więc z rozmachem i z wręcz stadionową energią, a nabiera jeszcze więcej kolorów, gdy zwalnia. Przy „Cover Me” muzycy porzucają tematy polityczne i społeczne (przy których, bądźmy szczerzy, brzmią czasem moralizatorsko) na rzecz pięknie rozwijającej się elektronicznej uczty. Jest i metaliczny blues, czyli „Poison Heart” - najlepszy utwór, jaki kiedykolwiek napisał Gahan (według Martina Gore’a). W singlu promującym płytę pytali „Where’s the Revolution” - muzycznej rewolucji nam nie zafundowali, ale za to dali zestaw wciągających, przemyślanych i często zaskakujących kompozycji naprawdę nie mamy na co narzekać.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2017

53


| KULTURA |

# kino w kwietniu by Jarosław Jaz

nik Assad z Departamentu Q nie raz już udowodnili, że nie ma czegoś takiego jak sprawy, których nie da się rozwiązać. Tym razem w ich ręce trafia zamknięta w butelce tajemnicza wiadomość. Tekst liczy sobie 8 lat, a całość napisana jest dziecięcym pismem przy pomocy ludzkiej krwi. Carl i Assad trafiają na trop grupy religijnych fanatyków, którzy nigdy nie zgłosili zaginięć swoich podopiecznych. Detektywi rozpoczynają śmiertelnie niebezpieczną grę z psychopatycznym mordercą, który wystawi wiarę bogobojnych rodziców na najwyższą próbę.

runęło niczym domek z kart. Rana słyszy dźwięk domofonu. Przekonana, że Emad zapomniał kluczy, otwiera drzwi i wraca do łazienki. W następnej scenie widzimy ją już w szpitalu - pod kroplówką, potłuczoną, z rozciętą głową. Została napadnięta, prawdopodobnie zgwałcona. Próba rekonstrukcji prawdy okazuje się pierwszym krokiem ku przepaści…

Uciekaj! (Get out) 2017

To podobno jeden z bardziej zaskakujących horrorów tego sezonu, który na tyle spodobał się widzom zza oceanu, że kilkakrotnie rozbił box office. Historia młodego czarnoskórego chłopaka, który wybiera się z zapoznawczą wizytą do posiadłości rodziców jego białej dziewczyny. Szybko orientuje się, że atmosfera domu jest, mówiąc delikatnie, dziwna. Nie spodziewa się jednak, że powodem zaproszenia nie jest wyłącznie chęć poznania go przez rodziców Rose. Chris wierzy, że nerwowa atmosfera panująca w domu Armitage’ów wynika z przyczyn rasowych. Niedługo jednak odkryje zadziwiającą prawdę. Prawdę, jakiej nie mógł się spodziewać...

Wybawienie (Flaskepost fra P) 2016

Pamiętacie ponure skandynawskie thrillery „Kobieta w klatce” albo „Zabójcy bażantów”? Detektyw Carl i jego pomoc-

54

Szybcy i wściekli 8 (The Fate of the Furious) 2017

Klient

(Forushande) 2016 Emad i jego żona Rana muszą wyprowadzić się z luksusowego mieszkania, cały budynek grozi zawaleniem. Pomocną dłoń wyciąga do nich kolega po fachu, aktor z lokalnego teatru. Zachwala metraż, okolicę i ładny rozkład, ale zapomina dodać, że poprzednia lokatorka, która wciąż nie zabrała z mieszkania swoich rzeczy, trudniła się prostytucją. Nie trzeba długo czekać, by poukładane życie bohaterów

Kolejna odsłona kinowego hitu z szybkimi samochodami i kilkoma hollywoodzkimi twardzielami w rolach głównych. Vin Diesel, Dwayne Johnson, Jason Statham i Michelle Rodriguez – nazwiska mówią same za siebie. Zabrakło niestety Paula Walkera, który zginął w wypadku samochodowym. W roli heroiny sprowadzającej mężczyzn na złą drogę zobaczymy Charlize Theron, która wchodzi w życie Dominica i Letty, cieszących się swym miesiącem miodowym. Theron wciąga Dominica w niebezpieczny świat, z którego nie ma ucieczki, w efekcie czego nastąpi moment zdrady. I dalej zaczyna


Wiemy, że każde auto jest wyjątkowe i wymaga szczególnej troski, to właśnie pragniemy Państwu zaoferować! Mamy doświadczenie w branży profesjonalnej kosmetyki!

Deep Shine Detailing salon pielęgnacji pojazdów na rynku najnowszych zabezpieczeń ceramicznych. Usługa

Nasze usługi to kompleksowa pielęgnacja aut:

jest skierowana do nowych i używanych samochodów.

• korekta/polerowanie lakieru (usuwanie rys i zmatowień)

Auto może wyglądać jak nowe przez cały okres eksploatacji.

• ceramiczne zabezpieczenie lakieru, z gwarancją aż do 7 lat

Nakładamy Crystal Serum – czyli najlepszą dostępną na rynku powłokę ceramiczną. Powłoka ta jest liderem

• zabezpieczenie karoserii woskami

Co zyskujesz?

• pranie i zabezpieczenie wnętrz

• niespotykane walory wizualne Twojego auta

• profesjonalna myjnia ręczna

• gwarancję

• czyszczenie i zabezpieczenie tapicerki skórzanej • usuwanie wgnieceń karoserii

• spowolniony proces starzenia zabezpieczonych elementów • stałą opiekę profesjonalistów

Deep Shine Detailing

• bajecznie łatwe mycie pojazdu

Jedyne certyfikowane studio Gtechniq w Szczecinie.

• większy komfort użytkowania

ul. Łukasińskiego 108AA | 71-215 Szczecin

• przywrócenie pojazdom salonowego wyglądu

telefon: 512-360-901 | www.deepshine.pl


| KULTURA |

się już jazda bez trzymanki - od wybrzeży Kuby przez ulice Nowego Jorku po lody arktycznego morza Barentsa – „Szybcy i wściekli” przemierzą świat, by powstrzymać zło i chaos. I uratować tego, który uczynił ich rodziną.

pojawi się wielka miłość kłopotliwego kolegi z czasów jego pobytu w szpitalu psychiatrycznym. Nowi przybysze znajdują wspólny język z jego synem i rozpoczynają plany ataku na zakład przetwórstwa drobiu.

Przekonuje się przy tym, że kluczem do tajemnicy jest jego młodszy brat. Rywale muszą zapomnieć o dzielących ich różnicach, ocalić rodziców, przywrócić porządek na świecie i udowodnić, że więzy rodzinne są siłą, której nic nie jest w stanie pokonać.

U pana Marsa bez zmian Dzieciak rządzi (Des nouvelles de la planète Mars) 2016

(The boss baby) 2017

Czarna komedia, która staje się thrillerem. Philippe zostaje sam z dwójką nastoletnich dzieci. Córka spędza całe dnie na nauce. Syn odkrywa uroki samodzielnego decydowania o życiu. Ojciec nie może nawiązać z nimi porozumienia. Z podobnymi kwestiami zmaga się w pracy. Jego nowy współpracownik to zamknięty w sobie dziwak, który obcina mu ucho tasakiem. Jakby tego było mało - wkrótce

Pewnego dnia w życiu siedmioletniego Tima pojawia się młodszy braciszek. Tim natychmiast zdaje sobie sprawę, że ubrany w garnitur, noszący teczkę i zachowujący się jak rasowy biznesmen dzieciak jest zagrożeniem dla jego niezachwianej dotąd pozycji w rodzinnym domu. Gdy Tim postanawia odzyskać utraconą pozycję, natrafia na trop tajemnego spisku, który może zmienić równowagę sił na świecie.

Podziel się z nami swoją opinią! Wyślij maila lub napisz do nas na FB :)


Pozwól swoim włosom poczuć siłę natury! Włosy każdego człowieka wymagają indywidualnej pielęgnacji. Delikatne, zniszczone, z rozdwajającymi się końcówkami lub ze skłonnością do łupieżu – LOGONA stworzyła wyjątkowe formuły szamponów i produktów do pielęgnacji, które przywracają naturalną równowagę zarówno skórze głowy, jak i samym włosom. A dzięki specjalnie wyselekcjonowanym składnikom czynnym włosy mogą uzyskać nową witalność, połysk i gładkość. Wśród naszych produktów znajdziesz czysto naturalne, bez SLS, SLES , ALS, silikonów, parabenów, syntetycznych zapachów, barwników: • SZAMPONY, które oprócz składników pielęgnacyjnych zawierają także wyjątkowo łagodne substancje myjące pochodzenia roślinnego, dzięki czemu możesz je bez obaw stosować codziennie; • ODŻYWKI, które nie tylko ułatwiają rozczesywanie, ale także pielęgnują skórę głowy i włosy oraz wzmacniają ich strukturę; • PRODUKTY DO STYLIZACJI, które pozwalają modelować i utrwalać fryzurę, nie obciążając włosów; • ROŚLINNE FARBY, dzięki którym uzyskasz pełen wyrazu, żywy kolor bez ingerowania w strukturę włosów.

Więcej dowiecie się odwiedzając Eko-Drogeria Bio-Natura -jesteśmy dla Państwa od ponad 20 lat ;) Kosmetyki, suplementy diety, produkty ekologiczne Wyłączny dystrybutor marek LOGONA i FITNE w Polsce ul. Kaszubska 26 , Szczecin, tel. 91 488-98-23 www.logona.pl

W kwietniu na wszystko -10%


| SZTUKA |

Czy Polaków stać na PERFUMY? Zwykle na najtrudniejsze pytania odpowiedzieć potrafi jedynie sztuka. Tylko kto z nas dziś ją w pełni pojmuje? O poszukiwaniu odpowiedzi, paradoksach Szczecina i niepokoju mówi Łukasz Skąpski, artysta i autor projektu „Perfumy”. Pracy, która obnaża słabość naszego miasta. ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK / ZDJĘCIA ŁUKASZ SKĄPSKI

Sztuka to jedno z pojęć sprytnie nie dających się zdefiniować, ale czy dziś jest nam potrzebna? Dawniej służyła władzy i religii, pełniła funkcje dekoracyjne i rozrywkowe, następnie szokowała i wyśmiewała. A obecnie? Jakie pełni funkcje? - Rzeczywiście, sztuka daje definiować się tylko bardzo ogólnie. Z jednej strony to sprytne, bo poszerzając swoją definicję, sztuka zyskuje coraz to nowe środki wyrazu i bezustannie ma zdolność powodowania fermentu intelektualnego. Z drugiej zaś strony, sama niszcząc kryteria swej oceny, otwiera nieograniczone pole do nadużyć, np. pozwala galerzystom z Nowego Jorku na umieszczanie na rynku rzeczy co najwyżej miernych. Z grubsza biorąc, sztuka nadal pełni wszystkie funkcje, o których Pani wspomniała. Z tym, że nie należy mieszać podmiotu, któremu ma służyć, celu, w jakim artysta tworzy i środków, jakich używa. Najistotniejsze dla mnie jest to, kto wyznacza sztuce, czyli artyście, cel. Czy jest to sam artysta, czy jakiś ośrodek władzy, na przykład kurator muzeum sztuki albo minister. Poza tym, sztuka może służyć władzy na różne sposoby. W czasach stalinowskich władza w ZSRR i Polsce chciała sztuką umacniać socjalizm, dekretując socrealizm, zaś w odpowiedzi na to władza USA hojnie finansowała sztukę odwołującą się do wolności jednostki, mianowicie ekspresjonizm abstrakcyjny. Obecnie władza w Polsce chce za pomocą sztuki wzmacniać tożsamość narodową, natomiast były minister kultury Waldemar Dąbrowski, który się sztuce w Polsce przysłużył najlepiej uważał, że kultura ma wartość jako taką, bez przydawki „narodowa”.

58

Formalnie sztuką może być wszystko to, czemu artysta nada sens. Jaki sens ma niebieski flakon perfum? - Zagłębiając się na chwilę w teorię, w duchampowskim modelu „nominowania” dzieła sztuki należy jednak podkreślić rolę odbiorcy, z którym nominowane dzieło wynegocjować musi swój status dzieła sztuki. Mówiąc prościej, oglądając dzieło, widz musi sam odnaleźć sens, nadany dziełu przez artystę. Jeśli więc chodzi o odnajdywanie sensu niebieskiego flakonu, również duża rola należy do widzów. I myślę, że widz zda sobie sprawę, że tu nie chodzi tylko o flakon, podobnie jak w obrazie nie chodzi o warstwę werniksu czy gwóźdź w blejtramie, bo te same w sobie nie mają artystycznego sensu, chociaż są niezbywalną częścią obrazu. Praca „Perfumy” składa się z kilkudziesięciu zdjęć zamkniętych czy zrujnowanych zakładów pracy, z perfum w eleganckim opakowaniu oraz najistotniejszego elementu tej pracy, jakim są moje podania do Urzędu Patentowego o udzielenie praw do znaku towarowego „Stocznia Szczecińska im. Adolfa Warskiego” oraz do nazwy perfum „Stoczniowiec”. Bez tego, najważniejszego elementu, nie jesteśmy w stanie tej pracy odpowiednio zrozumieć. Podoba mi się myśl, że prawo jest moim materiałem artystycznym… Tylko dlaczego w swojej pracy podjął Pan akurat temat konsekwencji transformacji ustrojowych po 1989 roku w Polsce? Dlaczego akurat w Szczecinie? Z podobnymi kłopotami spotkały się Katowice czy Bytom. - Większość życia spędziłem w Krakowie, który od wieków był miastem uniwersyteckim i z tego żyje do dziś. Kiedy zamykano zakłady przemysłowe w Krakowie, wszyscy mieszkańcy odetchnęli z ulgą. Przeniósłszy się do Szczecina zastanawiałem się, z czego żyje to miasto - od XIX w. przemysłowe, skoro zamknięto cały dawny przemysł, łącznie ze stocznią. I kiedy dowiedziałem się, że największymi pracodawcami w Szczecinie są uniwersytet i urząd miasta, przeżyłem szok. Myślę, że temat dezindustrializacji jakoś przemknął nam niespostrzeżenie, a jest kluczowy dla zrozumienia, co się w Polsce wydarzyło przez ostatnie ćwierć wieku, jak potężną zmianę struktury społecznej i gospodarczej przeżywamy. Wrócę na chwilę do wcześniejszej odpowiedzi. Zdecydował się


| | MUZYKA SZTUKA |

Praca „Perfumy” składa się

z kilkudziesięciu zdjęć zamkniętych czy zrujnowanych zakładów pracy, z perfum w eleganckim opakowaniu oraz najistotniejszego elementu tej pracy, jakim są moje podania do Urzędu Patentowego o udzielenie praw do znaku towarowego „Stocznia Szczecińska im. Adolfa Warskiego” oraz do nazwy perfum „Stoczniowiec”.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2017

59


| SZTUKA |

Pan na dość niepokojący ruch. Próba przejęcia do celów własnych nazwy Stocznia Szczecińska im. Adolfa Warskiego może być różnie odczytana. Prowokacja? Próba sprawdzenia, ile warta jest historia? Odświeżenie wizerunku? O co chodziło? - Na pewno nie chodziło o odświeżenie wizerunku stoczni, która przecież już nie istnieje jako podmiot gospodarczy. Sformułowanie „niepokojący ruch” bardzo mi odpowiada - bo ta prowokacja - bo jest to prowokacja, ma budzić zaniepokojenie. A zaniepokojenie zmusza do myślenia. Moja praca jest skierowana do szerokiej publiczności, przede wszystkim polskiej, ale w szczególności do władzy: lokalnej i centralnej. Jest otwartym pytaniem, czy ta ruina była konieczna, czy była celowa, jakie są jej skutki ekonomiczne i czy skutki społeczne, jakie możemy obserwować, nie wymagały jednak większej energii i zaangażowania np. w ochronę miejsc pracy. Polacy myślą symbolicznie, nie pragmatycznie, ani nie racjonalnie. Do bankructwa stoczni można było dopuścić, wszyscy to jakoś przełknęli. Natomiast, żeby komuś oddać nazwę stoczni? Skandal i prowokacja!!! Dokumentacja, o której Pan mówił, wydaje się być poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie: dlaczego doprowadzono do upadku taki wielki zakład pracy? Zresztą nie tylko ten, przecież były jeszcze Fabryka Mechanizmów Samochodowych FMS Polmo, zakłady przemysłu odzieżowego Dana, Odra czy Wiskord. Udało się znaleźć odpowiedź? - Nie. Nie tylko przemysł zmienił się po `89 roku, sama sztuka za-

60

częła się zmieniać. Warszawska Zachęta kolejnymi wystawami podejmowała próby obnażenia prawdziwej historii PRL-u. Artyści tacy jak Kozyra, Markiewicz czy Nieznalska weszli na zupełnie nowy grunt działań artystycznych. Mimo to kondycja polskiej sztuki zdaje się być w podobnym stanie, co szczeciński przemysł stoczniowy. Artyści nie otrzymują zbyt dużego wsparcia od państwa, nie opłaca się ich utrzymywać. To prawdziwa analogia czy jedynie mylne odczucie? - Polska sztuka współczesna związana jest pępowiną ze sztuką europejską i odzwierciedlała zmiany zachodzące w sztuce zachodniej, nie w polskiej polityce. Mikołaj Iwański zauważył wręcz deficyt aktualnej sztuki odnoszącej się do zmian strukturalnych w polskiej gospodarce i społeczeństwie. Jego teza jest taka, że w 90. latach kraj przechodził rewolucję, a artyści jakby wcale tego nie zauważyli, a w każdym razie zmiany te nie znalazły odzwierciedlenia w ich twórczości. Wspomniani przez Panią artyści w swoich pracach poruszali raczej kwestie obyczajowe niż ekonomiczne czy polityczne. Stoczni Szczecińskiej już nie ma, ale sztuka i życie artystyczne w Szczecinie rozwijają się coraz lepiej od czasu utworzenia Akademii Sztuki. Myślę, że niedługo Szczecin będzie mógł pochwalić się środowiskiem artystycznym z prawdziwego zdarzenia. Stwierdzenie, że artystów nie opłaca się utrzymywać jest tego samego typu co takie, że nie opłaca się utrzymywać orkiestr, oper i teatrów, albo pięknych zabytków… W kulturze nie chodzi o rentowność. Kultura wysoka nie jest w stanie zarobić na siebie, ale składa się na poczucie tożsamości i komfort życia obywateli. Jest kwestią decyzji, czy państwo (a więc reprezentujący


| SZTUKA |

obywateli rząd i administracja) będzie chciało utrzymywać kulturę, i jeśli tak, to jaką. Polscy politycy nie doceniają potencjału PR-owego drzemiącego w sztuce. Na przykład w kraju o Szczecinie mówi się teraz wyłącznie w kontekście architektury i sztuki: nowego, fantastycznego budynku filharmonii, bardzo ciekawej architektury Muzeum Przełomów, naszego wydziału na Akademii Sztuki. Nie słyszałem, żeby jakiś warszawiak czy krakowianin komentował Festiwal Ogni Sztucznych, który sztuką na pewno nie jest, a kosztuje więcej niż kosztowałoby np. przekształcenie prowincjonalnego zespołu Filharmonii Szczecińskiej w orkiestrę na światowym poziomie. A tylko wtedy przyjeżdżaliby do Szczecina melomani z Berlina, gdzie kultura muzyczna jest na bardzo wysokim poziomie. Gdyby nie rozsądna hojność włodarzy miasta i fundusze z Unii Europejskiej, nie byłoby tej architektury, nie byłoby wyremontowanej i imponująco wyposażonej Akademii Sztuki, w której uczę. Ale nie należy zapominać o artystycznej „zawartości” tych budynków. Co się dzieję teraz z projektem Perfumy? Będzie miał kontynuację czy został zamknięty? - Zamiast katalogu z wystawy, wydaliśmy książkę monograficzną pod redakcją Mikołaja Iwańskiego, zatytułowaną „Perfumy. Posłowie do dezindustrializacji”. Kilku znanych autorów pisze w niej krytycznie na tematy związane z upadkiem fabryk w Polsce, neoliberalizmem, itd. Myśl ta będzie zataczać coraz szersze kręgi, a prowokowanie ruchu myśli jest jednym z celów sztuki.

to perfumy, na które stoczniowców nie będzie stać. A czy zwykłych ludzi stać dziś na sztukę? - Tu nie ma sprzeczności. Perfumy „Stoczniowiec” to praca artystyczna i są wycenione jak sztuka, a więc są droższe niż zwykłe perfumy. To, czy kogoś stać na kupno sztuki, to kwestia potrzeb i priorytetów – niektórzy nie kupują np. luksusowego samochodu, tylko dzieła sztuki. Ale uczestnictwo w sztuce jest szeroko dostępne, nie kosztuje więcej niż bilet na wystawę.

Łukasz Skąpski jeden z najważniejszych polskich artystów. Kierownik Katedry Fotografii, Pracownia Fotografii i Strategii Artystycznej Wydział Malarstwa i Nowych Mediów Akademii Sztuki w Szczecinie. Absolwent Wydziału Malarstwa ASP w Krakowie. Zajmuje się fotografią, instalacją, obiektami, wideo. Wystawia i prezentuje swoją twórczość od roku 1982 - w Polsce i innych krajach. W roku 2001 został uhonorowany Rouse Kent Public Art Award za realizację Via Lucem Continens, najlepszego zamówienia publicznego w południowej Anglii w 2000 roku. Od roku 2001 członek-założyciel grupy Azorro. W ostatnich latach główny akcent w jego twórczości kładzie się na tematy społeczno-polityczne.

W jednym z wywiadów powiedział Pan, że „Stoczniowiec”

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2017

61


| ZDROWIE |

Dziecko u lekarza - o laryngologii bez stresu Przedłużające się lub nawracające infekcje, niedosłuch, bezdech czy krwawienia z nosa to tylko kilka objawów, które powinny skłonić rodziców do wizyty z maluchem u laryngologa. Jednak gdzie się udać i co zrobić by wizyta przebiegła bez stresu? Biały fartuch, chirurgiczna maska, sterylne wnętrze i pośpiech to elementy, które nie tylko u dzieci wywołują stres i strach. Należy pamiętać, że wyobraźnia malucha działa zupełnie inaczej niż dorosłego. Dlatego ważne jest aby pierwsze spotkanie z lekarzem, nie pozostawiło negatywnych skojarzeń, które będą towarzyszyły malcowi w przyszłości. - Zapobieganie stresowi towarzyszącemu przed wizytą w gabinecie czy przed samym zabiegiem powinno zacząć się od rozmowy w ognisku domowym – wyjaśnia Andżelika Uściłowska, koordynatorka oddziału laryngologii w Domu Lekarskim. - Dobrą metodą jest zabawa w lekarza, gdzie w roli pacjenta występuje ulubiona maskotka. Rozładowuje to stres i pozwala wczuć się w sytuację prawdziwej wizyty lekarskiej. Najważniejsze jest pierwsze wrażenie, dlatego do dzieci w Domu Lekarskim podchodzimy z uśmiechem i „z sercem na dłoni”.

Kiedy do pediatry, a kiedy do laryngologa? Laryngologia zajmuje się diagnostyką i leczeniem, także operacyjnym, chorób ucha, nosa, gardła i krtani, zatok przynosowych, węzłów chłonnych szyi i gruczołów ślinowych. U dzieci najczęściej zdarzają się schorzenia zapalne wymienionych narządów. Do kompetencji lekarza rodzinnego należy diagnostyka i leczenie ostrych, niepowikłanych zapaleń, profilaktyka uszkodzeń słuchu, chorób alergicznych i wad wymowy. Konsultacja laryngologiczna dziecka jest niezbędna w przypadku przedłużania się lub nawracania infekcji, wystąpienia niedosłuchu, chrapania z bezdechami, podejrzenia wady wrodzonej. Jeśli zachodzi podejrzenie powikłania np. obrzęku powiek w przebiegu zapalenia zatok, zapalenia czy ropnia okolicy zausznej, ropnia okołomigdałkowego, konieczna jest wizyta u laryngologa w trybie pilnym. Podobnie jest w przypadku krwawień z nosa czy ciał obcych. Laryngolog kwalifikuje także do leczenia operacyjnego, u dzieci najczęściej migdałków i uszu – wyjaśnia dr n. med. Maciej Kawczyński, laryngolog z Domu Lekarskiego.

laryngologii w Domu Lekarskim, dzieci to nie tylko mali pacjenci, ale też goście. Liczy się nie tylko szybkość i skuteczność, ale także właściwa komunikacja między obiema stronami. - W chwili odebrania informacji od rodzica o konieczności zabiegu, zapoznaję się z historią choroby i konsultuję z lekarzem laryngologiem zakres operacji – wyjaśnia Angelika Uściłowska. - Informuję rodziców drogą mailową o sposobie przygotowania się do operacji. Jestem w ciągłym kontakcie z opiekunami i odpowiadam na wszelkie nurtujące ich pytania. Do zabiegów dobieram taki personel medyczny, który ma odpowiednie podejście do dzieci, a kontakt z nimi nie powoduje lęków. Godzina przyjęcia małego pacjenta jest tak zaplanowana, żeby dziecko oswoiło się z otoczeniem i nabrało zaufania do personelu. Właśnie ten sposób komunikacji szczególnie docenił szczeciński szczypiornista – Cieszyłem się, że zostałem dokładnie poinformowany o wszystkich czynnościach, które wykonano podczas zabiegu oraz o wszelkich możliwych powikłaniach. Z tą świadomością czułem się znacznie pewniej.

Wyleczyć, nie wystraszyć

Ośrodek idealny

- Przy pracy z dzieckiem ważny jest uśmiech, przyjazna atmosfera, spokojne podejście, język zrozumiały dla małego pacjenta – mówi dr n. med. Maciej Kawczyński. - Warto mieć zabawkę, jakiś drobiazg, choćby naklejkę, która dziecko zainteresuje, odwróci uwagę i będzie nagrodą za dzielność w czasie wizyty. Strach przed zabiegiem jest zupełnie naturalny dla osoby dorosłej, co dopiero dla dziecka. Najbardziej komfortowym sposobem leczenia operacyjnego jest operacja w znieczuleniu ogólnym, popularnej narkozie, która chroni pacjenta przed bólem i stresem. Żeby zmniejszyć ten stres, umożliwiamy ciągłą obecność rodziców z dzieckiem. Mama lub tata może być przy dziecku aż do zaśnięcia podczas wprowadzania w znieczulenie. Po zabiegu, na sali pooperacyjnej, dziecko budzi się w ramionach rodzica. Po niezbędnym okresie obserwacji można iść do domu jeszcze tego samego dnia.

- Dla mnie, jako rodzica, najważniejsze jest trafne określenie problemu i jego profesjonalne rozwiązanie – mówi Bartosz Konitz, szczypiornista Sandra Spa Pogoni Szczecin. – Pamiętam, że już po wstępnym badaniu mojej córki, pani doktor bardzo dokładnie określiła przyczynę jej ciągłych dolegliwości. Następnym krokiem było skierowanie nas na odpowiedni zabieg. Na oddziale

- Moje dziecko zniosło cały zabieg bardzo pozytywnie – komentuje Iwona Makarewicz, mama Ingi, pacjentki Domu Lekarskiego. - Ośrodek zrobił na mnie dobre wrażenie, atmosfera jest bardzo sympatyczna. Trafiłam tu z polecenia. Nie pomyliłam się, zarówno ośrodek jak i pani doktor, która się nami zaopiekowała, wzbudzili moje zaufanie.

62


Dom Lekarski przywiązuje szczególną uwagę do małych pacjentów. Personel jest zawsze uśmiechnięty. Już od pierwszych wizyt stara się rozluźnić malucha rozmowami o bajkach i zabawą. Wszystko po to by zbudować wspólną więź i zaufanie. Na koniec pacjent jest chwalony za odwagę, a w nagrodę dostaje naklejkę „DZIELNY PACJENT” i inne drobiazgi.

Rodzic też pacjent Nie tylko dziecko, ale i rodzic potrzebuje odpowiedniej „opieki”. Zdarza się, że opiekunowie denerwują się znacznie bardziej niż mali pacjenci. - Należy spokojnie i rzeczowo, zrozumiałym językiem, wytłumaczyć istotę choroby, wskazania do zabiegu, korzyści jakich spodziewamy się po operacji i problemy jakie będą się nawarstwiać jeśli zabiegu nie wykonamy – mówi dr n. med. Maciej Kawczyński. - Musimy oczywiście poinformować rodziców o teoretycznie możliwych powikłaniach, które jednak po rutynowych zabiegach laryngologicznych u dzieci występują wyjątkowo rzadko. Pacjent (rodzic) musi być przekonany, że jest w dobrych rękach, że może zaufać lekarzowi, który dołoży

wszelkich starań, aby zwalczyć chorobę wykorzystując zdobycze najnowszej wiedzy medycznej. - -Córka potraktowała zabieg w Domu Lekarskim bardziej jako przygodę – dodaje Bartosz Konitz. - Na sali operacyjnej, dziecko jest w bardzo fajny sposób przygotowywane do tego, co je czeka. Należy również dodać, że wnętrze ośrodka jest bardzo estetyczne. Od recepcji , poprzez sale dla pacjentów i blok operacyjny. To wszystko razem sprawia, że można poczuć się tu bezpiecznie. Laryngologia bez stresu? Jak się okazuje to możliwe, każdego dnia udowadniają tu specjaliści Domu Lekarskiego.

Dom Lekarski Centrum Medyczne w C.H. Turzyn al. Boh. Warszawy 42, Szczecin, tel. 91 469 22 82 www.domlekarski.pl

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2017

63


Nie stroń od czosnku i cebuli. Nie zaszkodzą, a mogą wzmocnić. Mamy sezon infekcyjny, 90 proc. infekcji dróg oddechowych to infekcje wirusowe. Leczenie takich zakażeń, to leczenie głównie objawowe, czyli walka z gorączką, kaszlem, katarem itd. TEKST ANNA FOLKMAN

Można stosować środki, gotowe preparaty z apteki, ale medycyna ludowa, „babcina” jest tutaj bardzo przydatna. Dlaczego? Nasz organizm też potrafi walczyć. - Bo leczenie infekcji wirusowych, to przede wszystkim wzmocnienie organizmu, który przecież sam zwalcza wirusy - mówi lek. Robert Elszkowski, lekarz rodzinny z przychodni Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy - Zachodniopomorskiego Centrum Leczenia i Profilaktyki w Szczecinie. - Musi mieć do tego siłę. Jak organizm wzmocnić? To przede wszystkim odpowiednia ilość snu, wypoczynku - należy zostać w domu, odłożyć na kilka dni pracę, dobra dieta bogata w witaminy i sole mineralne. Gdzie mamy te witaminy? Właśnie w owocach i warzywach. Dziś te składniki zdrowej diety są wszędzie dostępne i niedrogie. Zamiast wydawać pieniądze na drogie preparaty witaminowe, które zawierają witaminy sztucznie syntetyzowane, lepiej sięgnąć po te naturalne. Jak przekonuje lekarz, teraz najlepiej jeść cytrusy, jabłka, gruszki, kalarepę. Wskazane jest spożywać warzywa i owoce na surowo lub zmiksowane, gdyż w procesie obróbki termicznej wiele witamin się utlenia i traci swoje właściwości. - Genialnym warzywem jest czosnek - przekonuje lek. Elszkowski. - Jeśli ktoś nie ma oporów, by go jeść,

64

to szczególnie go polecam. To naturalny antybiotyk. Najlepiej jeść go na surowo na kanapce z masłem, w mleku z miodem. Czosnkiem sobie nie zaszkodzimy, jeśli nie mamy żadnych nietolerancji czy problemów gastrycznych itd. Można zawsze stosować go jako uzupełnienie leczenia. Kolejnym dobrym produktem jest cebula. Dzięki niej łatwiej nam odkrztusić wydzielinę, dlatego szczególnie polecane są syropy z cebuli. - Każdy może wykonać go wedle własnego uznania. Pokrojoną cebulę można zasypać cukrem lub miodem, by wytworzył się syrop - instruuje lekarz. - Kaszel jest odruchem obronnym i oczyszczającym drogi oddechowe, dlatego zazwyczaj nie powinno się go hamować. W odkrztuszaniu pomoże właśnie syrop z cebuli. Warto wiedzieć, że przy obniżaniu temperatury podczas gorączki pomóc mogą maliny syropy, herbatki, napary. Maliny działają napotnie. Takie metody leczenia możemy stosować w pierwszych dniach infekcji, kiedy występuje osłabienie, katar, kaszel. - Kiedy objawy nie ustępują po kilku dniach, należy zgłosić się do lekarza - dodaje lek. Robert Elszkowski. - To ważne, bo w przebiegu infekcji wirusowej może dojść do nadkażenia bakteriami i wtedy

choroba się zaostrza i przeciąga. Mimo zalet domowych sposobów i naturalnych środków, trzeba zauważyć, że dziś domowe produkty nie cieszą się szczególnym powodzeniem. Gotowe preparaty na przeziębienie są łatwo dostępne i proste w użyciu. - W tej sytuacji nikomu nie chce się robić domowych naparów, syropów, nalewek i kropli - wtrąca lekarz. - Zawsze jednak można sięgnąć także po gotowe mieszanki ziołowe, np. lipy i maliny na obniżenie gorączki, podbiał do ssania, syrop sosnowy, tymiankowy na kaszel. Co wzmocni zdrowy organizm wiosną? Przemęczenie, osłabienie i spadek nastroju, to tylko niektóre z objawów, które mogą świadczyć o tym, że dosięgło nas wiosenne przesilenie. Organizm po zimie jest bardziej podatny na infekcje, dlatego powinniśmy jak najszybciej przystąpić do działania. Niestety po zimie mamy spore niedobory witamin, często kondycja jest słabsza, więc nasz organizm potrzebuje czasu, by przestawić się na wiosenno-letni sposób funkcjonowania. Jak temu zaradzić? Należy zmienić dietę na bogatą witaminowo. Spożywajmy mniej tłuszczów, mniej cukrów: słodyczy, pieczywa, makaronów i nie pijmy słodkich płynów.



| ZDROWIE |

Oczyszczamy się na wiosnę Kiedy mamy za sobą zimowe dni, chcemy zacząć wiele rzeczy od nowa. Zmieniamy garderobę, robimy porządki w domu, ale także z samym sobą. Jeśli ktoś zimą zaniedbał dietę, mało się ruszał, teraz może pokusić się o oczyszczenie organizmu. Nowy start to nowe siły! TEKST ANNA FOLKMAN

Początek wiosny to trudny czas dla naszego organizmu. Zimą mieliśmy ograniczony dostęp do świeżych produktów a także światła. To odbija się na naszym samopoczuciu i wyglądzie. Warto w tym czasie pomyśleć o oczyszczeniu organizmu. Jak to zrobić? Nie można go przeprowadzać za pomocą tzw. diet kartkowych. To monodiety, które w większości oparte są na żywieniu monotematycznym, np. pijemy przez kilka dni tylko soki owocowe, warzywne lub wodę. Zdarza się, że ktoś stosuje głodówkę. To bardzo niezdrowe. Nasz organizm jest przystosowany do tego, by oczyszczać się sam, poprzez kał, pot, mocz. Tutaj

też muszą być spełnione podstawowe warunki, by przemiana materii funkcjonowała odpowiednio. - Należy pamiętać, że pierwszym krokiem do oczyszczania jest woda – mówi Katarzyna Piotrowska, dietetyk. - Ona warunkuje wszelkie procesy metaboliczne w organizmie. Dobrze nawodniony organizm lepiej funkcjonuje i wspomaga oczyszczanie z toksyn. Najlepiej spożywać ją regularnie w ciągu całego dnia, z reguły przed jedzeniem. Jeśli nie ma przeciwwskazań zdrowotnych, można spożywać wodę wysokozmineralizowaną. Pierwsze rośliny po zimie są bardziej nasycone toksynami - są intensywnie nawożone do wzrostu, ale mimo wszystko warto po nie sięgać, uprzednio poddając myciu bądź usuwając skórkę. W ramach kilkudniowego oczyszczania może być stosowana dieta owocowo-warzywna. - Powinna być ona jednak zróżnicowana, by dostarczyć maksymalną ilość pierwiastków. Wśród owoców poleciłabym przede wszystkim jagody goji, acerolę, które dostarczają wysokich dawek witaminy C oraz jabłka zawierające sporo błonnika – dodaje dietetyk. - W przypadku warzyw korzystniejsze będą ro-

śliny korzeniowe niż szklarniowe, mimo wszystko warto upewnić się odnośnie pochodzenia surowca. Jeśli jednak taką dietę oczyszczającą będziemy stosować przez dłuższy czas, prędzej czy później skończy się atakiem głodu. Nie o to nam chyba chodzi. Oczyszczanie organizmu można wspomóc też imbirem, cynamonem, kurkumą, żeń szeniem. Te przyprawy wspomagają detoksykację. Można je używać jako dodatki do koktajlów owocowo-warzywnych. Jeśli skupiamy się na oczyszczaniu, na pewno powinniśmy zrezygnować z przetworzonych produktów. Zrezygnujmy też z kawy, mocnej herbaty i alkoholu, które nie sprzyjają utrzymaniu nawodnienia. Dla kogoś, kto się zaniedbał oczyszczanie może być pomocne. Dla tych, którzy cały czas odżywiają się zdrowo, będzie ono zbędne. Dlatego nie ma co oczyszczać się na siłę. - Pamiętajmy, że oczyszczanie to pewien szok dla organizmu. Mogą wtedy pojawić się np. bóle głowy i okresowo gorsze samopoczucie – podkreśla Katarzyna Piotrowska.



| ZDROWIE |

Ach, co za

pryszcz! Trądzik to jeden z najczęstszych powodów wizyt w gabinetach kosmetycznych. I to nie tylko młodych ludzi. TEKST BOGNA SKARUL

Przyczyną powstania trądziku jest nadmierne wydzielanie łoju w gruczołach łojowych oraz ich zatykanie poprzez rogowacenie ujść mieszków włosowych. Proces ten nasila nadmierna produkcja łoju, który jest pożywką dla bakterii beztlenowych, które się namnażają i dochodzi wtedy do stanu zapalnego. Spory wpływ na nadmierne wydzielanie się łoju mają hormony, zwłaszcza androgeny. A jak wygląda walka z trądzikiem? - Niestety, zaczyna się od wyciskania pryszczy – mówi Małgorzata Bednarek, kosmetyczka. - Ale to nie jest najlepsza metoda, aby pozbyć się trądziku. Wyciskanie pryszczy pogarsza stan cery, ponieważ miażdżenie tkanek w czasie wyciskania przyczynia się do rozprzestrzeniania się zmian zapalnych. W rezultacie zmiany

trądzikowe utrzymują się dłużej, a czasem powodują powstanie blizn. - Następuje wtedy tzw. proces zakażania – twierdzi kosmetyczka. Zaleca, by wyciskać pryszcze w sterylnych rękawiczkach, zawsze skórę przemyć odpowiednim preparatem do odtłuszczania skóry, a po wyciśnięciu koniecznie przemyć ranę. W aptekach dostępne są leki oraz preparaty, które odblokowują mieszki włosowe. Chodzi o to, aby zapobiegać gromadzeniu się łoju w mieszkach i tym samym nie doprowadzić do tworzenia się pryszczy. Preparaty, inaczej zwane retinolami, leczą zmiany trądzikowe, ale też zapobiegają tworzeniu się nowych oraz w znacznym stopniu niwelują zaczerwienienia wokół chorych miejsc. Osobom, które w sposób szczególnie dotkliwy zostały zaatakowane przez pryszcze zaleca się także kurację antybiotykową. Ale, co podkreślają lekarze, aby walka z trądzikiem była skuteczna, najlepiej stosować równocześnie obie metody. Dobrze jest również stosować kosmetyki do mycia i pielęgnacji twarzy zalecane przy skórze ze skłonnością do trądziku. Taka pielęgnacja może być dla skóry zbawienna, ponieważ cera trądzikowa jest szczególnie narażona na wysuszanie i podrażnienia. Należy przy tym pamiętać, że leczenie trądziku wymaga czasu.


Chirurgia Plastyczna NIE tylko dla kobiet Statystyki nie kłamią – mężczyźni przestali unikać chirurgów plastycznych. Przyspieszone tempo życia, stres i nadmiar obowiązków odbija się na zdrowiu i wyglądzie, a dbałość o ciało procentuje w życiu zawodowym i prywatnym. Zadbany wygląd to w niektórych zawodach nie kaprys, tylko absolutna konieczność. Sprawdziliśmy, jakie zabiegi są wśród panów najpopularniejsze i dają najlepsze rezultaty.

Lasery mają moc Lekarze dysponują dziś arsenałem narzędzi, którymi walczą z męskimi bolączkami. Czasy, kiedy mężczyzna w średnim wieku musiał pogodzić się ze zwiotczałą, poszarzałą skórą odeszły w zapomnienie. Jeżeli po zerknięciu w lustro dostrzeżesz zmiany, których powstanie wolałbyś odsunąć w czasie o kilka lat, zwróć się do doświadczonego lekarza medycyny estetycznej. Im wcześniej to zrobisz, tym lepszych i bardziej precyzyjnych efektów możesz się spodziewać. - Moim pacjentom polecam zwłaszcza laser eCO2 i Fotona. To fenomenalne narzędzia, które odmładzają skórę, likwidują zmarszczki, bruzdy i przebarwienia, a co najważniejsze – nie zmieniają rysów twarzy. Częstym problemem u mężczyzn są blizny potrądzikowe, z którymi lasery radzą sobie doskonale – mówi doktor Maciej Józefowicz, specjalista medycyny estetycznej z kliniki Beauty Group. Lasery mają też szereg innych zastosowań. Stosują je laryngolodzy, aby skutecznie wyleczyć pacjentów z uciążliwego chrapania. Problem dotyczy aż 20% mężczyzn w wieku 30 lat i 60% po 60. roku życia! Jeżeli myślisz, że dolegliwość wpływa jedynie na samopoczucie osób postronnych, bardzo się mylisz: zaburzenia snu mają niebagatelny wpływ na jakość Twojej pracy i wydolność organizmu. Technologia laserowa NightLase Fotona

rozprawia się z problemem, oddziałowując termicznie na struktury gardła i doprowadzając do ich usztywnienia. Wystarczą 3-4 zabiegi aby problem zniknął na dobre.

Tors na medal Chirurdzy plastyczni do wizyt panów w swoich gabinetach zdążyli się już przyzwyczaić: obecnie stanowią oni nawet 10-15 % pacjentów. Męskie problemy z wyglądem są bardzo różne, jednak jednym z najbardziej krępujących jest przerost piersi. Problem jest często sygnalizowany przez kulturystów, wśród których popularna jest praktyka stosowania preparatów metabolicznych. U niektórych pojawia się w wieku dojrzewania na skutek zbyt intensywnego wydzielania prolaktyny. - Dla mężczyzn ginekomastia to duży dyskomfort psychiczny, a tymczasem problem można stosunkowo prosto skorygować wykonując chirurgiczne usunięcie gruczołu. Czasem tą procedurę łączy się z liposukcją – mówi doktor Arkadiusz Kuna, chirurg plastyk. - Panowie docenili też zabiegi poprawiające wygląd twarzy: korekty powiek górnych i dolnych, korekty nosa i odstających uszu. Operacje nie tylko poprawiają im samopoczucie i samoocenę, ale również wpływają pozytywnie na odbiór przez otoczenie. (A.W.)

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2017

69




| FINANSE |

Polacy się bogacą! Jak optymalizować zyski? Według szacunków portalu Analizy Online wartość oszczędności Polaków na koniec grudnia 2016 r. wyniosła 1,28 bln zł. W skali roku oznacza to wzrost o 113 mld zł (9,7 proc.), a tylko w samym czwartym kwartale o 52 mld zł (4,2 proc.). Nie będzie niespodzianką stwierdzenie, że ok. 70 proc. nadwyżek finansowych Polaków to gotówka i depozyty. Związane jest to z wieloma czynnikami, m.in. przyzwyczajeniem do standardowych form lokowania, brakiem wiedzy o mechanizmach rynku kapitałowego, jak również brakiem zaufania do alternatywnych form oszczędzania, takich jak m.in. fundusze inwestycyjne. Czy jest to optymalny sposób na pomnażanie oszczędności? Biorąc pod uwagę wskaźnik inflacji na poziomie 0,8 proc (dane GUS na grudzień 2016 r.), jej potencjał do wzrostu (wg. ekspertów NBP prognozowana stopa inflacji wyniesie w 2017 roku 1,7 proc.) oraz średnie oprocentowanie lokat terminowych, które w tym okresie wynosiło ok. 1,5% - 2,5%, zysku po potrąceniu „podatku Belki” zostaje niewiele lub nie ma go wcale. Co w takim razie może być alternatywą? Rozwiązań jest wiele, wszystko zależy od tzw. profilu inwestycyjnego klienta, jego skłonności do ryzyka, zasobności portfela oraz okresu, na jaki środki mogą zostać ulokowane. Stopa zwrotu z inwestycji zależy bezpośrednio od zaakceptowanego przez nas stopnia ryzyka. Mówi się „kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana”, ale czy na pewno, aby zarobić trzeba aż tak bardzo ryzykować? Wystarczy odpowiednio zdywersyfikować swój portfel inwestycyjny, tak, aby znalazły się w nim różne klasy aktywów, do których należą akcje, obligacje, surowce, w tym metale szlachetne, dzieła sztuki oraz nieruchomości, samochody

(old timery), wino i whisky. Jeśli nie posiadamy wystarczającej wiedzy na temat rynku kapitałowego albo po prostu brakuje nam czasu na analizę trendów na rynkach finansowych, najprostszą drogą na uzyskanie zysków, przewyższających dochód z lokaty terminowej są otwarte fundusze inwestycyjne. Nadzorowane są one przez Zarządzających, osoby należące do niewątpliwej elity ekspertów finansowych, posiadające licencję doradcy inwestycyjnego, nadawaną przez Komisję Nadzoru Finansowego. To do nich należy dobór odpowiednich instrumentów do portfela danego funduszu w taki sposób, aby uczestnikom zapewnić optymalne zyski. Fundusze w dużym uproszczeniu dzielimy m.in. wg obszarów inwestycji: rynku akcji, obligacji, pieniężnego i nieruchomości, jak również wg rynku działania – polskie, europejskie, amerykańskie, globalne, itd., więc potencjalny „inwestor” w całej tej gamie na pewno znajdzie coś dla siebie. Warto podkreślić, że w ubiegłym roku najlepsze fundusze akcyjne osiągnęły stopę zwrotu, przewyższającą 30%, przy niższych klasach ryzyka, osiągany zysk był proporcjonalnie niższy, ale znacznie przekraczający oprocentowanie lokat.

z odwróceniem trwającego od dłuższego czasu trendu spadkowego. Bez wątpienia złoto należy traktować jako uzupełnienie portfela inwestycyjnego przy założeniu dłuższego horyzontu inwestycyjnego. Jak pokazują statystyki, pieniędzy na rynku jest dużo, powinny być one jednak lepiej ulokowane. Polacy nie powinni zadowalać się zyskiem na poziomie inflacji, tylko sięgnąć po bardziej dochodowe instrumenty w celu zwiększenia stopy zwrotu ze swoich nadwyżek finansowych. Zapraszam do indywidualnych dyskusji na temat Państwa portfela inwestycyjnego.

Magdalena Gajdamowicz Prezes Zarządu Regionalne Centrum Doradztwa Szczecin Sp. z o.o. Szczecinianka, ekspert w dziedzinie finansów i bankowości.

Alternatywą do inwestowania w fundusze inwestycyjne jest lokowanie nadwyżek w surowce. Najbardziej popularnym kruszcem jest bez wątpienia złoto, mówi się o nim, że jest „aktywem na złe czasy”. Czy tak jest rzeczywiście? W ostatnim roku na złocie nie udało nam się zbyt wiele zarobić, ale aktualnie możemy mieć do czynienia

ul. Jagiellońska 85 lok. 8, 70-437 Szczecin, m.gajdamowicz@finanset.pl, tel. 91 3111209, 530535298, www.finanset.pl

72


| TRENDY TOWARZYSKIE |

Premiera „Crazy for You” Po kilkuletniej przerwie Opera na Zamku wystawiła kolejny musical. Tym razem był to „Crazy for You” George’a Gershwina. Wspaniała muzyka z początku XX wieku oraz historia miłosna, która musiała się dobrze skończyć, wprawiła gości w dobry nastrój. (mk)

Mirosław Kosiński, solista Opery na Zamku z żoną.

Foto: Sebastian Wołosz

Joanna Tylkowska-Drożdż, solistka Opery na Zamku z mężem Wojciechem Drożdżem, byłym wicemarszałkiem.

Prof. Dariusz Dyczewski, rektor Akademii Sztuki w Szczecinie z Teresą Dziemianko.

Foto: Andrzej Szkocki

Marc Cain Style Tour

Waldemar Kulpa, dyrektor 13muz, z żoną.

W szczecińskim butiku Marc Cain odbyło się wyjątkowe spotkanie z ambasadorką marki, aktorką Kamilą Baar. Klientki oraz miłośniczki mody Marc Cain otrzymały okazję, by nie tylko poznać osobiście gwiazdę, ale i zasięgnąć u niej modowych porad. Na miejscu były styliści Marc Cain, gotowi odpowiedzieć na wszelkie pytania i zdradzić kilka słów o nowej kolekcji na sezon wiosna – lato 2017. (am)

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2017

73


#TU NAS ZNAJDZIESZ KAWIARNIE

• City Break CH Galaxy - 0 piętro • Costa Coffee CH Galaxy 0 piętro • Columbus Coffee CH Galaxy - 2 piętro • Starbucks Coffee CH Kaskada • So!Coffee CH Outlet, ul. Struga 42 • Columbus Coffee CH Turzyn - 0 piętro • Fabryka Deptak Bogusława 4/1 • Fanaberia Deptak Bogusława 5 • Teatr Mały Deptak Bogusława 6 • Columbus Coffee DriveUp, ul. Struga 36 • Castellari Al. Jana Pawła II 43 • Public Cafe Al. Jana Pawła II 43 • Cinnamon Garden Al. Jana Pawła II (fontanny) • Columbus Coffee ul. Krzywoustego • Columbus Coffee MEDYK” ul. Bandurskiego 98 • Orsola YogoHaus Plac Zołnierza 3/1 • Hormon Cafe ul. Monte Cassino 6 (od Piłsudskiego) • Dom Chleba al. Niepodległosci 2 • Columbus Coffee Oxygen • Corona Coffee al. Piastów 30 (Piastów Office, Budynek B) • Cafe Pleciuga Plac Teatralny 1 • Columbus Coffee Piastów 5/1/ul. Jagielońska • Coffe Point ul. Staromiejska 11 • Pasja Fabryka Smaku ul. Śląska 12 • Castellari ul. Tuwima (Jasne Błonia) • Public Cafe Podzamcze ul. Wielka Odrzańska 18 • Kawiarnia Koch ul. Wojska Polskiego 4 • Czekoladowa Cukiernia „SOWA” ul. Wojska Polskiego 17 • Starbucks Coffee (Brama Portowa) ul. Wyszyńskiego 1 • Bajgle Króla Jana, ul. Nowy Rynek 6

SALONY FRYZJERSKO KOSMETYCZNE i SPA

• Beverly Hills Akademia Urody CH Auchan • Beverly Hills Akademia Urody CH Galaxy - parter • Studio DUMA Usługi Kosmetyczne Marzena Dubicka ul. Langiewicza 23 • Studio Urody Masumi Deptak Bogusława 3 • Dr Irena Eris KOSMETYCZNY INSTYTUT ul. Felczaka 20 • Atelier Fryzjerstwa Małgorzata Dulęba-Niełacna ul. Witkiewicza 49U/9 • MASI Wielka ul. Odrzańska 30 • EXPOSE akcesoria atelier Magda Zgórska ul. Chopina 22 (1 piętro) • Imperium wizażu ul. Jagiellońska 7 • Studio Jagielońska 9 ul. Jagielońska 9 • Modern Design Piotr Kmiecik ul. Jagiellońska 93/3 • Atelier Katarzyny Klim ul. Królowej Jadwigi 12/1 • Salon fryzjerski YES ul. Małkowskiego 6 • Salon Fryzjerski Keune ul. Małopolska 60 • Studio Fryzjerskie Karolczyk ul. Monte Cassino 1/14, • Belle Femme ul. Monte Cassino 37a • Vegas Studio Fryzjerskie ul. Panieńska 46/6 • Coco 33 Violetta Krause ul. Wojska Polskiego 10, U-2 • Salon Kosmetyczny GAJA ul. Wojska Polskiego 10 • Sam Sebastian Style ul. Pocztowa 7 • Cosmedica ul. Pocztowa 26 • Hair & tee ul. Potulicka 63/1 • Obssesion ul. Wielkopolska 22 • Gabinet Kosmetyczny Dorota Stołowicz ul. Mazurska 20 • Enklawa Day Spa al. Wojska Polskiego 40/2 • Cosmedica, Leszczynowa 23 (Rondo Zdroje)

RESTAURACJE

• Porto Grande ul. Jana z Kolna 7 • Sake Sushi al. Piastów 1 • Restauracja Aramia, Romera 12 • Karczma Polska Pod Kogutem Plac Lotników 3 • Restaucja Dzika Gęś Plac Orła Białego 1 • Trattoria Toscana Plac Orła Białego 10 • Caffe Venezia Plac Orła Białego 10 • Chief Rayskiego 16 , pl. Grunwaldzki • Stockholm Kitchen & Bar Bulwar Piastowski 1 • The Greek Ouzeri Bulwar Piastowski 2 • El Tapatio ul. Kaszubska 3 • Columbus ul. Wały Chrobrego 1 • Colorado Steakhouse ul. Wały Chrobrego 1a • Takumi Sushi Bar CH Galaxy - 2 piętro • Sphinks CH Kaskada • Restauracja Szczecin ul. Felczaka 9 • Avanti al. Jana Pawła II 43 • El Globo ul. Józefa Piłsudskiego 26 • OPERA (Na Kuncu Korytarza) ul. Korsarzy 34, Zamek • Planeta ul. Wielka Odrzańska 28 • Wół i Krowa ul. Wielka Odrzańska 20 • Bombay ul. Partyzantów 1 • Z Drugiej Strony Lustra ul. Piłsudskiego 18 • Stara Piekarnia ul. Piłsudskiego 7 • Ricoria Ristorante ul. Powstańców Wielkopolskich 20

• Plenty ul. Rynek Sienny 1 • Buddha Thai ul. Rynek Sienny 2 • Spiżarnia Szczecińska Plac Hołdu Pruskiego 8 • Pomiędzy ul. Sienna 9 • Giovanni Volpe Lodziarnia ul. Tkacka 64 • DietaBar.pl ul. Willowa 8 • Rotunda Północna ul. Wały Chrobrego 1 b • Willa West Ende al. Wojska Polskiego 65 • Willa Ogrody ul. Wielkopolska 19 • Restauracja/Hotel Atrium al. Wojska Polskiego 75 • NIEBO Wine Bar Cafe ul. Nowy rynek 5 • Bachus ul. Sienna 6 • La Passion du Vin ul. Sienna 8 • Tokyo Sushi’n’Grill ul. Rynek Sienny 3 • Bollywoood Strett Food, ul. Panieńska 20 • Villa Astoria al. Woj. Polskiego 66 • To i Owo restauracja, ul. Zbożowa 4

KLUBY SPORTOWE I FITNESS

• Pure Jatomi, CH Kaskada • Fitness World (Radisson Hotel) Plac Rodła 10 • Szczecińskie Centrum Tenisowe ul. Dąbska 11a • Fit Town ul. Europejska 31 • North Gym Fitness Club Galeria Północ 1 piętro ul. Policka 51 • RKF ul. Jagiellońska 67/68 • Squash na Rampie ul. Jagiellońska 69 • Marina Squash Fitness Club ul. Karpia 15 • Lady Fitness&Wellness, ul. Mazowiecka 13 • Bene Sport Centrum ul. Modra 80 • Fitness Club ul. Monte Casino 24 • Marina Club Dąbie, Yaht Klub Polska Szczecin ul. Przestrzenna 11 • Elite Sport Club Spółdzielców 8k, Mierzyn • Fitness Forma ul. Szafera 196 • Universum Fitness Club, ul. Wojska Polskiego 39a • Prime Fitness Club, ul. 5 Lipca 46

SKLEPY I SALONY MODOWE

• Salon Mody Brancewicz al. Jana Pawła II 48 • Salon Terpiłowscy CH Auchan • Salon Terpiłowscy CH Ster • Salon Terpiłowscy CH Galaxy • Salon Terpiłowscy CH Turzyn • Salon Terpiłowscy ul. Jagiellońska 16 • C.H. TOP SHOPING, ul. Hangarowa 13 • Salon Jubilerski YES CH Galaxy • Dekadekor ul. Rayskiego 18(lok U1) • Portfolio ul. Rayskiego 23/11(wejście od Jagielońskiej) • Silver Swan CH Galaxy (parter) • Swiss CH Galaxy (parter) • Van Graf CH Kaskada • La Perle - Salon Sukien Ślubnych ul. Kaszubska 58 • Trend S.C. Mierzyn, ul. Długa 4b • EBRAS.PL Pl. Żołnierza 17 • Organic Garden ul. Kaszubska 4 • Sklep Firmowy Zakładów Ceramiki Bolesławiec al. Niepodległości 3 • 6 Win ul. Nowy Rynek 3 • C.H. FALA al. Wyzwolenia 44a • Geobike CH Nowy Turzyn I piętro • Centrum Mody Ślubnej ul. Krzywoustego 4 • Sklep Vegananda ul. Krzywoustego 63 • Sklep Zdrowa Przystań ul. Monte Cassino 2/2 • Meble VIKING al. Wojska Polskiego 29 • MaxMara ul. Bogusława X 43 • KAG Meble i Światło S.C. ul. Struga 23 • MOOI wnętrza al.Wojska Polskiego 20, • BiM al. Wojska Polskiego 29 • MarcCain al. Wojska Polskiego 43 • Moda Club al. Wyzwolenia 1-3 • Beaton Aparaty słuchowe, Edmund Reduta ul. Rayskiego 40a • Boutique Chiara ul. Bogusława X 12/2 • Escada Sport ul. Wojska Polskiego 22 • B.E. Kleist Jubiler ul. Rayskiego 20/2 • DRAGON EVENT ul. Twardowskiego 18 (teren Bissmyk) • Drzwi i Podłogi VOX Sylwia Drabik ul. Santocka 39 • Centrum Finansowe JANOSIK ul. Krzywoustego 28 • Świat Rolet ul. Langiewicza 22 • Cavallo - Sklep Jedziecki ul. Przybyszewskiego 4 • Piękno Natury, ul. Reymonta 3, pawilon 58 • Zielony Kram, ul. Reymonta 3, pawilon 85

GABINETY LEKARSKIE I MEDYCYNY ESTETYCZNEJ

• Dom Lekarski, al. Bohaterów Warszawy 42 (CH TURZYN)

• Dom Lekarski, ul. Rydla 37 • Dom Lekarski, ul. Gombrowicza 23/Bagienna 6 • Dom Lekarski, al. Piastów 30 (Piastów Office Center, budynek C (wejście od dziedzińca) • Dom Lekarski, ul. Struga 42 (Outlek Park) • Hahs ul. Czwartaków 3 • Hahs Klinika ul. Felczaka 10 • Fizjoline, Centrum Rehabilitacji ul. Kosynierów 14/U1 • Medicus Plac Zwycięstwa 1 • Lecznica Dentystyczna KULTYS ul. Bolesława Śmiałego 17/2 • EuroMedis ul. Powstańców Wielkopolskich 33a • Laser Studio ul. Jagiellońska 85/1 • Studio Masażu - LAVA ul. Tymiankowa 5b • Estetic ul. Ku Słońcu 58 • ESTETICON, ul. Jagiellońska 77 • Fabryka Zdrowego Uśmiechu ul. Ostrawicka 18 • Klinika Stomatologii i Kosmetologii EXCELLENCE ul. Wyszyńskiego 14 • Dentus ul. Felczaka 18a • MEDICO Specjalistyczne Gabinety Stomatologiczne i Lekarskie al. Bohaterów Warszawy 93/1 (vis a vis CH Turzyn) • NZOZ MEDENTES Przecław 93e • NZOZ MEDENTES ul. Bandurskiego 98(1pietro) • Hipokrates, ul. Ku Słońcu 2/1 • Klinika Zawodny ul. Ku Słońcu 58 • Dentus ul. Mickiewicza 116/1 • Venus, Centrum Urody ul. Mickiewicza 12 • Intermedica centrum okulistyki ul. Mickiewicza 140 • Medi Clinique, ul. Mickiewicza 55 • Art. PLASTICA ul. Wojciechowskiego 7 • Image Instytut kosmetologii ul. Maciejkowa 37/U2 • AestheticMed ul. Niedziałkowskiego 47 • Medimel ul. Nowowiejska 1E (Bezrzecze) • Figurella - Instytut Odchudzania ul. Bohaterów Warszawy 40 • Dental Implant Aesthetic Clinic ul. Panieńska 18 • Perładent - Gabinet Stomatologiczny ul. Powstańców Wielkopolskich 4c • Nowy Impladent Stomatologia Estetyczna i Rekonstrukcyjna ul. Stoisława 3/2 • dr Hamera ul. Storrady-Świętosławy 1c / 6 piętro • Centrum narodzin MAMMA ul. Sowia 38 • Stomatologia Mierzyn ul. Welecka 38 • Stomatologia Kamienica 25 ul. Wielkopolska 25/10 • Maestria Klinika Urody ul. Więckowskiego 2/1 • VitroLive ul. Wojska Polskiego 103 • Medycyna Estetyczna Osadowska, al. Piastów 30 (Piastów Office) • Gabinet „Orto-Magic” ul. Zaciszna 22 (od ul.Topolowej) • Stomatologia Mikroskopowa ul. Żołnierska 13a/1 • CENTRUM DIETETYCZNE NATURHOUSE al. Wyzwolenia 91, al. Wyzwolenia 6, ul. Krzywoustego 27 • Miracle Aesthetics Clinic Szczecin, ul. Ostrobramska 15/u3 • Odnowa Centrum Zdrowia i Urody CH Turzyn, ul. Boh. Warszawy 40 • Ra-dent. Gabinet Stomatologiczny ul. Królowej Korony Polskiej 9/U1, Krzywoustego 19/5 • Ella Studio depilacji Cukrem, ul. Kaszubska 17/2 • Specjalistyczny Gabinet Ginekologiczno-Położniczy dr n. med. Andrzej Niedzielski ul. Niemcewicza 15

• Seat Krotoski-Cichy, ul Białowieska 2 • Subaru, ul. struga 78a • Grupa Gezet Hondas Głuchy, ul. Białowieska 2

BIURA NIERUCHOMOŚCI I DEWELOPERZY

• Calbud ul. Kapitańska 2 • Neptun Developer ul. Ogińskiego 15 • SGI (budynek Nautica) ul. Raginisa 19 • Baszta Nieruchomosci ul. Panieńska 47 (Baszta Siedmiu Płaszczy) • SCN ul. Piłsudskiego 1A • Extra Invest ul. Wojska Polskiego 45 • Graz Developer pl. Zgody 1 • Artbud ul. 5 lipca 19c • MAK-DOM ul. Golisza 27 • TLS Developer ul. Langiewicza 28 U2 • Modehpolmo ul. Wojska Polskiego 184c/2 • Litwiniuk Property, Al. Piastów 30 Office Center • INDEX Nieruchomości, ul. Bagienna 38C

KULTURA

• Filharmonia ul. Małopolska 48 • Hotel Zamek Centrum ul. Panieńska 15 • Szczeciński Inkubator Kultury ul. Wojska Polskiego 90 • Galeria Kierat ul. Koński Kierat 14 • Open Gallery Monika Krupowicz ul. Koński Kierat 17/1 (1-pietro) • Galeria Kierat 2 ul. Małopolska 5 • Muzeum Historii Szczecina ul. Mściwoja II 8 • Teatr Pleciuga Plac Teatralny 1 • 13 Muz Plac Żołnierza Polskiego 2 • Muzeum Sztuki Współczesnej ul. Staromłyńska 1 • Galeria Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego ul. Staromłyńska 27 • Teatr Polski ul. Swarożyca 5 • Teatr Współczesny Wały Chrobrego 3 • Gmach Główny Muzeum Narodowego w Szczecinie Wały Chrobrego 3 • Kino Pionier al. Wojska Polskiego 2 • Trafostacja ul. Św. Ducha 4 • Zamek Książąt Pomorskich, Korsarzy 34 • Helios CH Kupiec, ul. B. Krzywoustego 9-10 • Sala Koncertowa Baszta, ul. Energetyków 40 • Stowarzyszenie Baltic Neopolis Orchestra, ul. ks. kard. S. Wyszyńskiego 27/9 • Opera na Zamku, ul. Korsarzy 34

INNE

• Urząd Miejski sekretariat ul. Armii Krajowej 1 • Urząd Miejski - promocja/rzecznik ul. Armii Krajowej 1 • Urząd Marszałkowski - promocja/rzecznik ul. Korsarzy 34 • Urząd Marszałkowski - sekretariat ul. Korsarzy 34 • Centrum Informacji Kulturalnej i Turystycznej ul. Korsarzy 34 • Urzad Wojewodzki - sekretariat, promocja/rzecznik Wały Chrobrego 4 • TVP S.A. ul. Niedziałkowskiego 24a • Radio ESKA Szczecin pl. Matki Teresy z Kalkuty 6 • „Pro Bono” Kompania Reklamowa Paweł Nowak ul. Necała 2 • Empik School Brama Portowa 4 • Speak UP DH Kupiec • Lexus ul. Mieszka I 25 • Labirynt al. Niepodległości 18-22 (5 piętro) • DDB Auto Bogacka Mercedes ul. Mieszka I 30 • Euroafrica ul.Energetyków 3/4 • Mercedes Mojsiuk ul. Pomorska 88 • Polska Fundacja Przedśiębiorczości ul. Monte Cassino 32 • Dealer BMW i MINI Bońkowscy Ustowo 55 (rondo Hakena) • Szczecińskie Centrum Przedsiębiorczości ul. Kolumba 86 • Polmotor Szczecin Ustowo 52 (rondo Hakena) • Interglobus ul. Kolumba 1 • CITROEN A.DREWNIKOWSKI ul. Andre Citroena 1 • Wnętrze na Piętrze ul. Piłsudskiego 27 • Peugeot DREWNIKOWSKI ul. Bagienna 36D • L Tour CH Galaxy • CITROEN A.DREWNIKOWSKI al. Bohaterów Warszawy 19 • PŻM: POLSTEAM Plac Rodła 8 • Rosiak i Syn Renault, Dacia Bulwar Szczeciński 13 • Półncna Izba Gospodarcza ul. Wojska Polskiego 86 • Holda / Chysler Dodge i Jeep ul. Gdańska 7 • Dudziak i Partnerzy ul. Jagielońska 85/14 • Łopiński VW ul. Madalińskiego 7 • Doradztwo i Odszkodowania Celem, ul. Kołłątaja 24 • Bogacki Opel ul. Mieszka I 45 • Anons Press, Woj. Polskiego 11 • POLMOZBYT Peugeot Plac Orła Białego 10 • Biuro Turystyki Pelikan, ul Obrońców Stalingradu 2/U3 • Ford - Bemo Motors ul. Pomorska 115B • Eko drogeria Bio natura, ul. Kaszubska 26 • AUTO BRUNO Volvo ul. Pomorska 115b • Kobi- Kopnij Bile, ul. Bolesława Śmiałego 19/7 • Peugeot DREWNIKOWSKI ul. Rayskiego 2 • Deep shine Detailing, ul. Łukasińskiego 108 • Camp & Trailer Świat Przyczep • Finanset ul. Jagiellońska 85/8 al. Bohaterów Warszawy 37F (za Statoil) • Centrum Informacji Turystycznej pl. Żołnierza Polskiego 20 • KOZŁOWSKI Toyota ul. Struga 17, ul. Mieszka I 25B • Philson Investments Spóldzielnia Inwestycyjna il • Krotoski-Cichy Skoda ul. Struga 1A Jagiellońska 90/6 • Krotoski-Cichy VW ul. Struga 1A • KOZŁOWSKI Opel ul. Struga 31 B • Polmotor Nissan, Renault, Dacia, ul. Struga 71 • POLMOTOR KIA ul. Wisławy Szymborskiej 8 • Volvo Maszyny Budowlane Polska ul. Pomorska 138-141 • Pehamot Skoda ul. Zielonogórska 32 • Grupa GEZET Alfa Romeo & Lancia, ul Białowieska 2

SALONY SAMOCHODOWE




Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.