Rolnictwo

Page 1

[16] ROLNICTWO Coraz mniej zawieszanych, coraz więcej ciągnionych

Kupujemy opryskiwacz

Z

ima to czas, kiedy można się spokojnie zastanowić nad zakupem nowego sprzętu rolniczego. Jedną z najbardziej potrzebnych maszyn w każdym gospodarstwie jest opryskiwacz. Warto zastanowić się, czy jest nam potrzebny nowy i ewentualnie jaki? – W ostatnich latach rynek opryskiwaczy nasycił się – mówi Jerzy Szabuniewicz, właściciel firmy Agro-Handel „Szabuniewicz” z Góry. – Z zagranicy napłynęło dużo sprzętu używanego. Powstało też sporo nowych firm wykonujących opryskiwacze. To wszystko wpłynęło na ceny. To klient decyduje, gdzie i za ile kupi. My staramy się trafiać do rolników, którzy nie mają największego areału i nie są najbogatsi, w stosunku chociażby do rolników z Zachodu. Opr yskiwacze mogą być

zawieszane na ciągniku, jak i ciągnione za nim na kołach. – Zyski z uprawy pól są coraz mniejsze, więc żeby poprawić opłacalność, rolnicy inwestują w opryskiwacze o większej pojemności i o dłuższej belce opryskowej – tłumaczy J. Szabuniewicz. – Jest to istotne zwłaszcza wtedy, gdy pole jest w znacznej odległości od gospodarstwa. Nie trzeba wówczas wracać po kilka razy, żeby uzupełnić pojemnik. Wzrasta tendencja do zakupu opryskiwaczy ciągnionych. Rolnicy zaczynają się interesować sprzętem o wyższym standardzie, wyposażonym w komputery czy elektrozawory. Wielu z nich nabywa sprzęt z dotacją unijną. Zakupem nowych opryskiwaczy zainteresowani są też właściciele gospodarstw, którzy przeszli na VAT. (l)

REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

PANORAMA LESZCZYŃSKA 30 I 2014 www.panorama.media.pl

Pogoda niepokoi rolników – po ciepłym grudniu nadszedł mroźny styczeń

Czy będą gorsze plony?

K

rajowi eksperci rolniczy przestrzegają, że wiosenna aura, jaką mieliśmy w grudniu, przedłużyła okres wegetacji ozimin, stąd mroźny i bezśnieżny styczeń może być dla nich bardzo niebezpieczny. Takie anomalie pogodowe nie sprzyjają też drzewom w sadach. Nasi rolnicy i sadownicy z niepokojem spoglądają więc w niebo, ale mają nadzieję, że mróz nie poczynił jeszcze spustoszenia w ich uprawach.

Za mało śniegu

– Największym problemem jest w tej chwili niewielka ilość śniegu, który zimą jest dla roślin niczym kołdra. Chroni rośliny przed wahaniami temperatury i zamarzaniem korzeni – wyjaśnia Roman Majorczyk. – Pozbawione pokrywy śnieżnej w zasadzie są bezbronne. Jeśli mróz będzie dłużej się utrzymywał, z biegiem dni grunt przemarznie coraz głębiej i sięgnie systemu korzeniowego. Rośliny są rozhartowane Pewnym pocieszeniem mogą być Utrzymujące się przez dłuższy zapowiedzi synoptyków, którzy proczas dodatnie temperatury mają gnozują, że już wkrótce możemy liszczególnie niekorzystny wpływ czyć na ocieplenie, choć zimy jeszcze na dalszy rozwój i wegetację zbóż nie odwołują. – To dla nas dobra wiadomość. ozimych. W takich warunkach następuje bowiem rozhartowanie roślin, Pozostaje mieć nadzieję, że lód lada zwiększając w efekcie ich podatność dzień stopnieje i spadnie więcej śniegu. Natura ma swoje prawa. na wymarzanie. – Czy do tego doszło? Na razie Dlatego w rolnictwie każde odstęptrudno powiedzieć, na jednoznaczną stwa pogodowe wiążą się z konseodpowiedź przyjdzie nam poczekać kwencjami – dodaje R. Majorczyk. do wiosny, ale ryzyko istnieje – mówi Roman Majorczyk, rolnik z Łuszkowa Niepokoje wśród i radny gminy Krzywiń. – Nie ukry- sadowników wam, że boimy się powtórki sytuacji –Na razie nic niepokojącego się z roku 2012, gdy wielu rolników stra- nie dzieje. Fakt, że zima przyszła ciło znaczną część upraw i na wiosnę później jest dla drzew mniej groźny musieli po prostu zaorać pola. Na ni gdyby w połowie marca pojawiła razie jednak sytuacja nie wydaje się odwilż, a potem pojawiły się się aż tak katastrofalna. mrozy – wyjaśnia Antoni Hetman, Roman Majorczyk podkreśla, sadownik z Krzywinia.- Były już w że wiele zależy od tego, jakie odmia- historii takie lata, że zimy w ogóle ny zbóż ozimych rolnicy zdecydowali nie było, a drzewa owocowały. się uprawiać. Część z nich, biorąc pod – Nie martwiłbym się na zapas. uwagę fakt, że mamy coraz cieplejszy To, że gdzieś pod Łodzią zakwitklimat, sadzi odmiany o niskiej skali ły czereśnie, nie jest powodem zimnotrwałości, popularne w Euro- do oglnokrajowej paniki. Wegepie Zachodniej, bo są one bardziej wy- tacja wczesnowiosenna na pewno dajne. Niestety, w przypadku mrozów jeszcze u nas nie ruszyła – uspoprzede wszystkim oni muszą liczyć kaja Jarosław Górski, specjalista się ze stratami. ds. sadownictwa i ogrodnictwa

w Powiatowym Zespole Doradztwa Rolniczego w Gołaszynie. – Nawet jeśli część pąków przemarznie, to będzie to naturalne przerzedzenie zawiązków. W efekcie owoców będzie może mniej, ale za to będą większe i dorodniejsze. Ekspert z gołaszyńskiego PZDR podkreśla, że na razie nie odebrał od sadowników sygnałów o utracie plonów w związku z kapryśną aurą. Zaznacza, że choć temperatury były dodatnie, to wiosny na drzewach jeszcze nie było. – Na j b a r d z i ej n a r a ż o n e są na pewno brzoskwinie, bo to drzewa, które lubią ciepło. Poza tym ostatnie mroźne dni mogły zaszkodzić wczesnym odmianom innych drzew owocowych, w których pąki już napęczniały. Na tym etapie jednak jednoznaczna ocena sytuacji, w jakiej znaleźli się sadownicy, jest niemożliwa. Pozostaje nam czekać do wiosny i być dobrej myśli – dodaje J. Górski. – To fakt, ewentualne straty spowodowane zimą będzie można ocenić dopiero wiosną – przyznaje sadownik z Krzywinia.

Droższa żywność? Niekoniecznie

Kapryśna aura jest największym zagrożeniem dla portfeli rolników. Jeśli pogoda zniszczy ich uprawy, mogą odczują to wszyscy, bo ceny żywności poszybują w górę. Eksperci przekonują jednak, że to akurat wcale nie jest takie pewne. Rynek rolny jest obecnie globalny i cena artykułów żywnościowych, w większym stopniu niż od pogody w kraju, zależy od światowej koniunktury na giełdach towarowych. (mach)

REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •


ROLNICTWO [17]

PANORAMA LESZCZYŃSKA www.panorama.media.pl 30 I 2014

Postawią na młodych

M

łodzi rolnicy i ekologia to dwie kwestie, na które w latach 2014– 2020 Unia Europejska będzie kładła w polityce rolnej największy nacisk. W połowie grudnia ministrowie do spraw rolnictwa przyjęli kształt zreformowanej wspólnej polityki rolnej. Jak się okazuje, jest w niej trochę zmian w porównaniu z dotychczasowymi działaniami. – Reforma przewiduje przede wszystkim uzależnienie 30% dopłat bezpośrednich od spełnienia przez rolników wymogów ekologicznych – tłumaczy Bolesław Ratajczak, kierownik biura terenowego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Kościanie. – Ekologiczny przepis wejdzie w życie w 2015 r., a rozpoczynający się 2014 będzie przejściowym. Wynika z niego, że rolnicy nie otrzymają 30% dopłat, jeśli nie będą dywersyfikowali upraw. W praktyce będzie to oznaczało, że jeśli będą chcieli uzyskać całą kwotę, będą musieli utrzymywać pastwiska, wygospodarowywać obszary proekologiczne lub stosować inne środki ochrony. W przypadku Polski istotne jest to, iż z tych wymogów zostanie wyłączonych ponad 80% gospodarstw, ponieważ są małe. Z otrzymywania dopłat rolnych wykluczone zostaną m.in. lotniska i tereny sportowe, mimo że mogą być użytkowane rolniczo. Szersze niż dotychczas będzie wspieranie młodych rolników, czyli tych, którzy nie osiągnęli jeszcze 40. roku życia. W ramach dopłat bezpośrednich mają oni otrzymywać przez 5 lat o 25% więcej niż pozostali. Na ten cel kraje Unii Europejskiej mają przeznaczać 2% puli dopłat. W Polsce jest około 100 tys. młodych gospodarzy i stanowią oni ok. 7% wszystkich otrzymujących dopłaty. – Stopniowo będą też wyrównywane płatności we wszystkich państwach, gdzie dopłaty bezpośrednie

do hektara są niższe od 90% średniej unijnej – wyjaśnia Bolesław Ratajczak. – Wśród tych krajów jest Polska. Wszędzie dopłaty, co jest istotne, nie mogą być mniejsze niż 196 euro na hektar. Wskaźnik ten ma być osiągnięty do 2020 r. Wyrównywanie dopłat ma być sfinansowane przez te wszystkie kraje członkowskie, w których są one powyżej unijnej średniej. Państwa otrzymujące dopłaty na poziomie poniżej 90% średniej UE będą mogły przesuwać na nie do 25% środków z II filaru Wspólnej Polityki Rolnej, czyli z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014–2020. W latach 2014–2020 w ramach WPR polskie rolnictwo ma otrzymać przeszło 32 miliardy euro. Większość z tych środków trafi do gospodarzy i przedsiębiorców. Tak jak do tej pory agencją płatniczą będzie Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Dodatkowo rozwój obszarów wiejskich będzie wsparty z Funduszu Spójności. Będzie to dodatkowa kwota ok. 4,5 mld euro, którą prawdopodobnie rozdzielą urzędy marszałkowskie. – Myślę, że nasi rolnicy nie będą mieli większych problemów z wymaganiami, które znalazły się w nowej polityce rolnej – uważa Zenon Chudziński, prezes Przedsiębiorstwa Rolnego w Długich Starych, gm. Święciechowa. – Dywersyfikacja upraw, czyli płodozmian, jest u nas stosowany. Z terenami zielonymi też sobie raczej poradzimy. Niepokoi mnie jednak to, iż takie podmioty jak firma, którą kieruję, nie będzie mogła skorzystać ze środków z PROW. Zdaniem prezesa Chudzińskiego dodatkowe wsparcie dla młodych rolników jest korzystne. Powinno się zachęcać młode pokolenie do przejmowania gospodarstw. Ma tylko nadzieję, że nie będzie przy tym jednak naginania przepisów. GERWAZY KONOPCZYŃSKI

Cukrownicy i rolnicy zakończyli kampanię buraczaną

Przeciętna i wzorcowa

O

statnie zbiory nie należały do rekordowych, ale jestem z nich zadowolony – mówi Grzegorz Majchrzak, plantator buraków cukrowych z gminy Czempiń. – Z hektara uzyskałem około 65 ton, a polaryzacja, czyli zawartość cukru, też była niezła, ponieważ odstawiałem swe buraki dopiero w grudniu. Podobne zdanie o minionej kampanii cukrowej wyraża wielu innych rolników oraz cukrowników. Uważają, że choć nie jest rekordowa pod względem ilości zebranego surowca i polaryzacji, to jednak jest zadowalająca. – Kampania należała do średnich pod wieloma względami – uważa Jacek Pietrowiak, dyrektor Cukrowni Gostyń, należącej do koncernu Pfeiffer und Langen. – Trwała od 19 września do 10 stycznia. Przerobiliśmy 585 tys. ton buraka, co na dobę daje 5200 ton. Wyprodukowaliśmy ponad 95 tys. ton cukru. Na polaryzację również nie możemy narzekać, ponieważ średnia wyniosła 17,85%. Z polar yzacji zadowoleni są zwłaszcza cukrownicy. Według dyrektora Pietrowiaka, początek kampanii nie napawał optymizmem. W październiku i listopadzie nie brakowało jednak słońca i polaryzacja w burakach cukrowych rosła. Natomiast średnia wydajność dostarczonego przez rolników surowca do cukrowni Gostyń wyniosła 57,5 tony z hektara. – Zakończona kampania przebiegła wręcz wzorcowo – dodaje Jacek Pietrowiak. – Nie odnotowaliśmy żadnych większych awarii. Ponadto jakość buraków była bardzo dobra. Pod tymi względami takiej kampanii jeszcze nie było. Według dyrektora Pietrowiaka duży na to wpływ miała korzystna aura. Podczas zbiorów nie było zbyt wiele deszczu, ale i mrozu, który skutkował w poprzednich latach tym, że część zmarzniętych buraków cukrowych gniła. Rolnicy nie mieli też większych kłopotów z wykopaniem buraków, a przewoźnicy – z jego dostarczeniem do cukrowni. Dla cukrowni Gostyń

FOT. SŁAWOMIR SKROBAŁA

Będą zmiany w unijnej polityce rolnej na lata 2014- 2020

Jakość buraków była bardzo dobra tegoroczna kampania wiązała się ponadto z dużymi zmianami organizacyjnymi. Spowodowało je oddanie do użytku największego w Polsce i Europie silosu do magazynowania cukru. – Nasz silos ma pojemność 80 tys. ton i jest obecnie największym na Starym Kontynencie, choć w Niemczech trwa budowa podobnego o takiej samej kubaturze – wyjaśnia Jacek Pietrowiak. – Uruchomienie silosu wprowadziło wiele zmian.

Już nie musimy na bieżąco pakować wyprodukowanego cukru. Robimy to pod konkretne zamówienia. Jeśli odbiorca zażyczy sobie np. worki 20-kilogramowe, to całą partię w takie opakowania jest pakowana. Niegdyś dział pakowania kończył pracę praktycznie z zakończeniem kampanii, ponieważ cukier trafiał do worków na bieżąco. Dzięki nowej inwestycji zgromadzony w silosie cukier w ramach potrzeb będzie pakowany przez cały rok. (GK)

REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • BIURO OGŁOSZEŃ: Leszno, ul. Lipowa 26, tel. 65-529-56-46, fax 65-529-56-77; e-mail: reklama@panoramaleszczynska.pl


[18] ROLNICTWO Więcej ogłoszeń dostępnych na naszym portalu REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

PANORAMA LESZCZYŃSKA 30 I 2014 www.panorama.media.pl

Warto zainteresować się sprzedażą na lokalnym rynku produktów mało przetworzonych

Sposób na przetrwanie

M

ałe gospodarstwa rolne często nie są w najlepszej kondycji finansowej. Sposobem na przetrwanie może być dla nich sprzedaż na lokalnym rynku mało przetworzonych, nie konserwowanych produktów spożywczych. – Dla tych gospodarstw, a właściwie ich właścicieli nie ma jakiejś specjalnej alternatywy – mówi Andrzej Bobrowski, dyrektor poznańskiego oddziału Agencji Rynku Rolnego. Miasto – z jego przemysłem i usługami – ich nie potrzebuje. Na emigrację są często zbyt wiekowi, poza tym nie znają języków obcych. Sprzedaż bezpośrednia może być dla nich szansą na przetrwanie, a nawet na rozwój gospodarstwa. Prawo żywnościowe Unii Europejskiej umożliwia prowadzenie sprzedaży żywności przez rolników. W niektórych krajach ma ona ugruntowaną markę i duże tradycje. Dzięki sprzedaży bezpośredniej rolnik-producent poznaje oczekiwania swego odbiorcy. Klient może kupić taniej świeży towar pochodzący od znanych i sprawdzonych producentów. – W Polsce także można prowadzić sprzedaż bezpośrednią – informuje A. Bobrowski. – Trzeba jednak spełnić

wymagania higieniczne i weterynaryjne, gwarantujące bezpieczeństwo dla zdrowia żywności wprowadzanej na rynek. Najprościej rozpocząć od warzyw i owoców. Co najmniej 14 dni przed rozpoczęciem sprzedaży trzeba się zgłosić do powiatowego inspektoratu sanitarnego i wypełnić wniosek o wpis do rejestru zakładów. W ramach dostaw bezpośrednich dopuszcza się np. mycie warzyw czy usuwanie liści, natomiast niedopuszczalne jest np. obieranie ziemniaków, krojenie marchewek, pakowanie sałaty w woreczki. Rolnicy prowadzący sprzedaż surowców roślinnych zobowiązani są również do prowadzenia dokumentacji i udostępniania jej organowi urzędowej kontroli żywności lub zakładowi detalicznemu, do którego przekazuje swoje płody rolne. Na wezwanie tych instytucji zobowiązani są do składania pisemnych oświadczeń o stosowanych środkach ochrony roślin, występowaniu szkodników lub chorób, które mogą zagrozić bezpieczeństwu produktów pochodzenia roślinnego oraz innych informacji istotnych ze względu na zdrowie człowieka. – Senat RP kontynuuje obecnie

prace nad zmianą przepisów, które umożliwiłyby rolnikom sprzedaż niewielkiej ilości produktów przetworzonych z gospodarstwa bez rejestracji działalności gospodarczej i odprowadzania podatku dochodowego do 10 tys. zł – mówi A. Bobrowski. – Zakłada się maksymalne uproszczenie dokumentacji przychodów, czyli rejestrację raz dziennie w łącznej kwocie. Przetworzone produkty rolnik mógłby sprzedać tylko osobom fizycznym w swoim gospodarstwie lub na targowisku. Ministerstwo Rolnictwa opiniując projekt zasugerowało, aby rozszerzyć odbiorców o zakłady prowadzące handel detaliczny z przeznaczeniem dla końcowego konsumenta, np. sklepy czy restauracje. – Zainteresowanie produktami lokalnymi pokazuje potrzeby konsumentów, którzy za żywność wysokiej jakości są gotowi zapłacić więcej – dodaje A. Bobrowski. – Wszystko to jednak działania na niewielką skalę. Dla wytwórców żywności wysokiej jakości znacznie korzystniejsza jest możliwość dotarcia do masowego odbiorcy, czyli po prostu trafienie z towarem na sklepowe półki. LILA GABRYELÓW

Finał konkursu Hodowca Roku PKM Duda z Grąbkowa

Dacia pojechała do Nowej Wsi

P

onad 50 hodowców żywca wieprzowego oraz pośrednicy w sprzedaży zwierząt uczestniczyli w finałowej gali Hodowca Roku 2013 w Kłodzie k. Rydzyny. Organizowany przez koncern PKM Duda konkurs to największe wydarzenie branżowe w kraju. Od dziesięciu firma z Grąbkowa nagradza swoich największych dostawców żywca. Z okazji 10-lecia konkursu przygotowano specjalne wyróżnienia dla wieloletnich dostawców żywca, m. in. markowe zegarki. Otrzymali je Ewa Wojciechowska ze Zrzeszenia Producentów Trzody Chlewnej Pro-Agro Krotoszyn, Elżbieta Banasiewicz ze Szczytnik koło Kalisza i Kazimierz Kasperkowiak z Niemczyna w pow. wągrowieckim. – To rzadko spotykane, by utrzymywać relacje biznesowe przez tyle

lat w tak trudnej branży – powiedział Dariusz Formela, prezes PKM Duda. W konkursie Hodowca Roku uczestniczą rolnicy z całego kraju. Po raz pierwszy w tym roku uczestnictniczyli w nim także pośrednicy w obrocie żywcem. Za największą dynamikę dostaw w 2013 r. nagrodzono Bartosza Andraszaka, prezesa spółki Libero ze Smyczyny. – Produkcja krajowa dramatycznie maleje, dlatego zmieniamy politykę skupu żywca – informuje Roman Miler, wiceprezes PKM Duda. – Dlatego do udziału w konkursie dopuściliśmy także pośredników w handlu żywcem. To taki ukłon w ich stronę i docenienie wykonywanej przez nich pracy, która pozwala na ustabilizowanie dostawy surowca. Podczas gali Hodowca Roku losowane

są atrakcyjne nagrody. W tym roku jej patron – Agromix z Rojęczyna – ufundował skuter marki Kymco Agality 50 – wylosował go Karol Chocaj z Kamionki w gminie Bolesławiec. Główna nagroda – Dacia Duster – trafiła do Janiny i Leszka Prałatów z Nowej Wsi w gminie Rydzyna. Leszek Prałat – z żoną i synami – prowadzi gospodarstwo rolne o powierzchni ok. 70 ha. – Ze współpracy jestem zadowolony: dobra cena, dotrzymywane terminy płatności, dopasowane terminy odbioru zwierząt – mówi Leszek Prałat. – Specjalizujemy się w hodowli trzody, nasze stado liczy średnio 2 tys. sztuk. Hodujemy w cyklu zamkniętym, knurki i loszki hodowlane sprzedajemy rolnikom z całej Polski, natomiast tuczniki odstawiamy w całości od trzech lat do ubojni PKM Duda. (ram)

REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •


ROLNICTWO [19]

PANORAMA LESZCZYŃSKA www.panorama.media.pl 30 I 2014

Infekcjom dręczącym bydło najlepiej przeciwdziałać przez szczepienia

Gdy zwierzęta chorują...

N

a rynku pojawiły się nowe możliwości dotyczące swobodnego przemieszczania się zwierząt. W związku z tym rolnicy chcący powiększyć swoje stada muszą zwrócić baczną uwagę na stan zdrowia kupowanych sztuk oraz ich źródło pochodzenia. – Patogeny wywołujące choroby ulegają ciągłym mutacjom genetycznym, powodując wciąż nowe objawy chorobowe – mówi Violetta Chałas-Stercuła, powiatowy lekarz weterynarii w Gostyniu. Popularnymi ostatnio jednostkami chorobowymi są wśród bydła: zakaźne zapalenie nosa i tchawicy (IBR-IPV) oraz biegunka (BVD-MD). Co się kryje pod tymi tajemniczymi oznaczeniami? – IBR-IPV jest chorobą wirusową przebiegającą z różnymi objawami – wyjaśnia V.Chałas-Stercuła. – Zwykle dotyczą one błon śluzowych dróg oddechowych oraz narządów płciowych, zarówno krów, jak i buhajów. Bardzo często występuje jako infekcja utajona bez wyraźnych objawów chorobowych. Do takiej sytuacji dochodzi wtedy,

kiedy organizm wytworzy po około 14 dniach specyficzne przeciwciała. Wirus umiejscawia się w sąsiedztwie komórek nerwowych, gdzie trwa w uśpieniu. – Mówimy wtedy o tak zwanej latencji – dodaje powiatowy lekarz. – Dlatego zarażone raz zwierzę przez całe życie należy traktować jako nosiciela wirusa. Jeżeli zainfekowane bydło znajdzie się w sytuacji stresogennej, np. zmiana obory, transport, poród, może nastąpić zarażanie innych sztuk. Choroba w stadzie może utrzymywać się przez wiele lat. Rozpoznanie choroby opiera się na podstawie objawów klinicznych i badania laboratoryjnego krwi. Ze względu na wirusowe podłoże IBR-IPV brak jest specyficznego leczenia. Stosuje się leki przeciwko wtórnym infekcjom bakteryjnym. Zalecana jest poprawa warunków bytowych, co wpływa na poprawę funkcjonowania układu odpornościowego oraz odizolowanie chorych zwierząt. – Wirusowa biegunka bydła (BVD-MD) jest jedną z zakaźnych chorób przynoszących największe straty

we współczesnej hodowli – informuje V.Chałas-Stercuła. – Straty te to – z jednej strony – koszty ponoszone na skutek powikłań BVD-MD w postaci wirusowych i bakteryjnych schorzeń układu oddechowego. Prowadzą one do padnięć zwierząt, zmniejszonych przyrostów, zwiększonego spożycia paszy, dłuższego odchowu zwierząt i wydatków na leczenie. Po drugie – hodowca traci ze względu na problemy w rozrodzie: powracające ruje, poronienia, wady wrodzone płodów i słabe cielęta. Obecnie najlepszymi metodami walki z tymi dwiema chorobami są szczepienia. – Dawniej mówiło się, że do stada wkraczamy ze szczepieniami tylko wtedy, kiedy zwierzęta są zdrowe – podsumowuje V.Chałas-Stercuła. – Aktualnie poglądy na ten temat uległy zmianie i wielu moich kolegów wdraża program szczepień w stadach walczących z chorobą. Z ogromną nadzieją czekamy na rodzący się już pomysł stałego, urzędowego monitorowania IBR-IPV i BVD-MD. LILA GABRYELÓW

Dopłaty bezpośrednie za 2013 rok w powiecie leszczyńskich dostała na razie ponad połowa

Rolnicy czekają na pieniądze

R

olnicy z naszego regionu niecierpliwią się, bo na kontach wielu z nich wciąż nie ma pieniędzy z tytułu dopłat bezpośrednich za 2013 rok. Szef leszczyńskiego biura Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, które odpowiada za wypłatę tych środków, uspokaja i zapewnia, iż nie ma podstaw do obaw. – W powiecie leszczyńskim dopłaty bezpośrednie otrzymuje około 3100 rolników. Pieniądze przelaliśmy już do 55% z nich. Liczba ta w najbliższych tygodniach będzie sukcesywnie wzrastać – mówi Janusz Perski, kierownik biura ARiMR w Lesznie. Jednocześnie przypomina, że zgodnie z unijnymi przepisami agencja rozpoczęła wypłatę tych dopłat 2 grudnia ubiegłego roku, a zakończy je do 30 czerwca 2014 roku. – Niepokój rolników wynika zapewne z faktu, że niemal wszystkie dopłaty bezpośrednie za 2012 rok udało się przelać na ich konta do końca stycznia 2013 roku – dodaje J. Perski. – Tym razem trochę się to przedłuża. Zapewniam, że u nas nie ma żadnej zwłoki. Od razu po wydanych przez biura powiatowe decyzjach przygotowujemy listy zleceń płatności i przesyłamy je do centrali.

ARIMR informuje, że do 24 stycznia br. w ramach dopłat bezpośrednich pieniądze – blisko 5,4 mld zł – trafiły już do ponad 678 tys. rolników. Oznacza to, że w skali kraju nie rozdysponowano jeszcze nawet połowy środków, jakimi Polska dysponuje z tego tytułu w tym roku, bo jest to kwota 14,91 mld zł. Janusz Perski przypomina też, że jest niewielka grupa rolników, która będzie musiała dłużej poczekać na wydanie decyzji o wypłacie środków. Chodzi o właścicieli gospodarstw, które były poddane w roku 2013 kontroli na miejscu. Zgodnie z przepisami co roku skontrolowanych musi zostać przynajmniej 5 procent z nich. – Rolnicy ubiegający się o płatności bezpośrednie mają obowiązek udostępnić gospodarstwo i dokumentację do przeprowadzenia kontroli – wyjaśnia kierownik leszczyńskiego biura ARiMR. – Kontrole na miejscu nie powinny by zapowiadane. Rolnika zawiadamia się jedynie wówczas, gdy jego obecność jest niezbędna. Typowanie rolników do kontroli obejmuje wszystkich pobierających dopłaty bezpośrednie i prowadzane jest dwoma metodami: analizy ryzyka i losowo. (mach)

REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

Więcej ogłoszeń dostępnych na naszym portalu REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.