Rolnictwo

Page 1

ROLNICTWO [15]

PANORAMA LESZCZYŃSKA www.panorama.media.pl 20 II 2014

Po zimie kuszą kolorem, świeżym wyglądem i aromatem

Czy warto sięgać po nowalijki?

J

edni czekają na nie z utęsknieniem, inni przestrzegają, by nie konsumować ich zbyt często albo wręcz w ogóle z nich zrezygnować. Mowa o nowalijkach. I choć w dzisiejszych czasach wiele warzyw dostępnych jest przez cały rok, głównie za sprawą produktów pochodzących z importu, pierwsze wyhodowane na rodzimym rynku zawsze budzą emocje. Czy warto po nie sięgać? Jarosław Górski głównym specjalista ds. ogrodnictwa w Wielkopolskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Poznaniu przyznaje, że nasz region nie ma zbyt wielu producentów nowalijek. – Większość tego typu warzyw, jeśli mówimy o polskim rynku, pochodzi z innych rejonów kraju. Uprawy nowalijek często skupiają się wokół dużych miast – dodaje Jarosław Górski. Wiele warzyw (a także owoców) na sklepowych półkach gości nie tylko w sezonie. Sprowadzane z zagranicy pomidory, sałata, ogórki, ziemniaki kuszą nie tylko wyglądem, lecz często także ceną, zwłaszcza jeśli zajrzeć do dyskontów. – Można po nie sięgać, ale z umiarem. Pamiętajmy, iż warzywa te, zanim znalazły się na półce, przebyły dość długą drogę i należy liczyć się z tym, że w jakiś sposób zadbano o to, aby przedłużyć ich trwałość – mówi Roma Drobniak, specjalistka ds. żywienia z Leszna. Nie zawsze w parze z pięknym wyglądem idzie smak. Można kupić estetycznie zapakowane pomidory, które pod

względem smakowym niewiele albo też wcale nie będą przypominać tego typu warzyw zbieranych w Polsce w sezonie. Jeśli chodzi o rodzime tzw. nowalijki, warto kupować je od osób, co do których możemy mieć zaufanie i którzy nie stosują nadmiernych ilości środków wspomagających ich wzrost. Z tego względu lepiej unikać szczególnie wczesnych nowalijek, ponieważ tu istnieje największe podejrzenie co do tego, że będą zawierać duże ilości „wspomagaczy”. Podobnie podejrzliwość powinny wzbudzić warzywa o zbyt dorodnym wyglądzie, intensywnych kolorach, nienaturalnie dużych rozmiarach. Jeśli to możliwe, kupujmy warzywa od rolników prowadzących uprawy ekologiczne. Podlegają one bowiem wnikliwej kontroli. Do najbardziej niebezpiecznych związków chemicznych, które można spotkać w nowalijkach, zaliczamy azotany, ołów, rtęć oraz środki ochrony roślin. Wśród młodych warzyw wyróżnia się również takie, które w większym bądź mniejszym stopniu kumulują w sobie tego typu substancje. Do tych pierwszych zalicza się szczypiorek, sałatę, rzodkiew, buraczki czy szpinak, natomiast w gronie bezpieczniejszych wymieniane są ogórki, ziemniaki, pomidory, marchew czy korzeń pietruszki. – Nowalijek lepiej nie podawać małym dzieciom, alergikom i osobom z niektórymi innymi schorzeniami – przestrzega Roma Drobniak.

Tego typu warzyw nie powinniśmy traktować jako głównego źródła witamin, lecz raczej coś, co urozmaici dietę, doda jej nieco innego kolorytu. Pamiętajmy również, by nie przechowywać ich w szczelnych plastikowych opakowaniach. Takie praktyki i związany z nimi brak tlenu przyspieszy przekształcanie azotanów w szkodliwe azotyny. Zawsze, a w przypadku nowalijek szczególnie, powinniśmy zadbać o ich właściwe przygotowanie do konsumpcji. Chodzi głównie o dokładne umycie. Zdarza się bowiem, że warzywa spryskuje się specjalnymi substancjami chemicznymi, by zachowały nienaganny wygląd i bez uszczerbku przetrwały transport do miejsca sprzedaży. Warto też usunąć z nowalijek skórkę, a np. z sałaty - zewnętrzne liście. Nowalijki możemy również hodować sami, nawet jeśli nie mamy przydomowego ogródka czy działki. Miniogródek można urządzić np. na balkonie, by po niedługim czasie delektować się szczypiorkiem, koperkiem czy kiełkami. Wtedy też będziemy mieli pewność, że nasze warzywa nie zawierają w sobie żadnych „dopalaczy”. Nimi możemy już objadać się bezkarnie. – Jeżeli mamy kupić nowalijki z wątpliwego źródła, lepiej sięgnąć po mrożone warzywa, a na świeże zaczekać nieco dłużej. Dobrą alternatywą dla nowalijek będzie domowa uprawa kiełków – kończy specjalistka ds. żywienia z Leszna. (ama)

REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

Więcej ogłoszeń dostępnych na naszym portalu REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •


[16] ROLNICTWO

REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

Ceny skupu osiągają rekordowe wartości

Złota rzeka mleka C

eny skupu mleka w Polsce biją rekordy. Ostatnie miesiące przyniosły przyspieszenie tempa wzrostu cen skupu, dzięki którym pobito krajowy rekord. Średnia cena w Wielkopolsce obecnie to 1,50 zł za litr i jest to stawka znacznie wyższa niż cena minimalna, opłacalna dla producentów. Cena skupu mleka rosła do początku 2012 r. i w ciągu dwóch lat zwiększyła się w Wielkopolsce z 0,93 do 1,33 zł za litr. Potem spadła do 1,12 zł, ale od września 2012 r. systematycznie rośnie. Dziś wynosi średnio ok. 1,50 zł/litr mleka klasy ekstra, przy czym cena maksymalna to nawet 1,60 zł. – Mimo stopniowego i systematycznego spadku pogłowia bydła, w tym krów mlecznych, grozi nam w kraju nadprodukcja mleka – tłumaczy Jan Brożek, specjalista ds. ekonomiki w Wielkopolskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Poznaniu. – Według prognoz Agencji Rynku Rolnego przekroczenie unijnej kwoty mlecznej może wynieść ok. 2 %, a z tym wiążą się kary pieniężne dla rolników, którzy je przekroczyli. Brożek przyznaje, że w czasie zimowym (wycielenia) mleka na rynku powinno być teoretycznie mniej, co pośrednio wpływa na cenę skupu. Analizując ceny mleka w latach 20102013 tej zależności jednak nie widać. – Teoretycznie ceny kształtuje sytuacja na rynku. Ceny w pierwszym półroczu 2013 roku praktycznie były niezmienne, a w drugim rosły, by jeszcze przyspieszyć ten wzrost na przełomie ubiegłego i obecnego roku. W tej sytuacji wniosek może być tylko jeden – oprócz sytuacji rynkowej na wysokość cen może

FOT. SŁAWOMIR SKROBAŁA

Więcej ogłoszeń dostępnych na naszym portalu

PANORAMA LESZCZYŃSKA 20 II 2014 www.panorama.media.pl

Polsce grozi nadprodukcja mleka mieć wpływ eksport wyrobów mleczarskich na rynek unijny, a także do Azji i Afryki – twierdzi Jan Brożek z WODR. Zdaniem specjalisty ds. ekonomiki, wobec takiej sytuacji trudno jest wyrokować, co do trwałości obecnych cen skupu mleka i innych produktów rolnych, bo rynek jest nieprzewidywalny. Jak zapowiada Agencja Rynku Rolnego, wysokie ceny utrzymają się w pierwszym półroczu br. Analitycy rynku z Banku Gospodarki Żywnościowej z kolei przewidują, że w 2014 r. znacząca dynamika wzrostu cen skupu mleka prawdopodobnie ulegnie wyhamowaniu. W dalszych miesiącach możliwe są nawet spadki cen. Niemniej, zdaniem ekspertów, przez cały rok pozostaną

na rekordowo wysokim poziomie. Uwzględniając fakt, że koszty produkcji będą się stabilizowały (w przypadku pasz możliwe są nawet nieznaczne obniżki), opłacalność produkcji mleka będzie nadal bardzo wysoka. Według wyliczeń poznańskiego WODR, koszt produkcji litra mleka wynosi obecnie, w zależności od wydajności od krowy, od 1,18 do 1,36 zł/ litr. Najniższa kwota dotyczy poziomu 7 tys. litrów rocznie od sztuki. Zdaniem specjalisty ds. ekonomiki Jana Brożka, opłacalna styczniowa cena dla rolnika to 1,28 zł za litr. Wyliczenie dotyczy gospodarstwa o powierzchni 27 ha, dwa razy większego niż średnia w Wielkopolsce, przy wydajności 7 tys. litrów mleka od krowy rocznie. Obecnie zatem – konkluduje doradca – ceny mleka w skupie są o blisko 20 % wyższe, niż opłacalne. Zadowolenia z wyższych cen skupu nie ukrywają producenci mleka. Dr inż. Tadeusz Ziółkowski, prezes spółki OHZ Garzyn w powiecie leszczyńskim przyznaje, że wzrost cen był widoczny przez cały ubiegły rok, a drugie półrocze było wręcz bardzo dobre. – Przy naszej obsadzie stada, w liczbie około tysiąca krów i produkcji 26-30 tys. litrów dziennie, na wyższych cenach mleka zarabialiśmy dodatkowo ok. 200 tys. zł miesięcznie – informuje prezes Ziółkowski. – Co prawda nasz jedyny odbiorca, Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Gostyniu, płacił znacznie mniej niż inne mleczarnie, ale i tak jesteśmy zadowoleni ze znaczącego wzrostu cen skupu mleka. Ewentualna zmiana odbiorcy to skomplikowane logistycznie przedsięwzięcie, nie zawsze satysfakcjonujące w dłuższej perspektywie czasu. (ram)

Krajowy program wsparcia pszczelarstwa na 2014 rok

Na ule też jest dotacja unijna

P

odobnie jak dotychczas, w 2014 r. pszczelarze będą mogli liczyć na wsparcie swojej produkcji. – Nowością w tym roku jest możliwość ubiegania się o dotacje unijne na zakup uli – informuje główny specjalista do spraw pszczelarstwa WODR w Poznaniu Lucyna Palicka. – Pozytywną informacją jest też to, że obniżono progi, od których można uzyskać pomoc. Jeszcze w ubiegłym roku było to dwadzieścia uli, obecnie wystarczy piętnaście. Można też ubiegać się o dotację na szkoleniowy film instruktażowy.

Niestety, są też zmiany mniej korzystne. – Okrojono środki na zwalczanie warrozy – dodaje Lucyna Palicka. – Do końca 2013 r. refundowano sto procent kosztów, obecnie już tylko osiemdziesiąt procent. Pomoc finansowa w ramach mechanizmu „Wsparcie rynku produktów pszczelich” kierowana jest do branży pszczelarskiej, gdzie końcowymi odbiorcami wsparcia są gospodarstwa pasieczne, posiadające weterynaryjny numer identyfikacyjny lub są wpisane do rejestru prowadzonego

przez powiatowego lekarza weterynarii. O refundację środków finansowych w ramach mechanizmu mogą ubiegać się podmioty uprawnione: związki pszczelarskie, stowarzyszenia pszczelarzy, zrzeszenia pszczelarzy, spółdzielnie pszczelarskie, grupy producentów rolnych. Odbiorcą końcowym może być beneficjent pomocy wyłącznie w ramach jednej organizacji pszczelarskiej. Natomiast właściciele gospodarstw pasiecznych, niezrzeszeni w żadnej organizacji pszczelarskiej, nie mogą korzystać z tego programu. (l)


ROLNICTWO [17]

PANORAMA LESZCZYŃSKA www.panorama.media.pl 20 II 2014

Agencja Rynku Rolnego czeka na wnioski od rolników

Siew z dopłatą

J

ednym z podstawowych czynników gwarantujących zwiększenie plonów oraz ich jakość jest wykorzystanie do siewu lub sadzenia elitarnego bądź kwalifikowanego materiału siewnego. Od 2007 r. Agencja Rynku Rolnego prowadzi działania rekompensujące rolnikom część kosztów tego rodzaju zakupów (w kategorii elitarny lub kwalifikowany). – Chodzi o zwiększenie ilości stosowanego materiału siewnego w polskim rolnictwie – mówi dyrektor Agencji Rynku Rolnego w Poznaniu Andrzej Bobrowski. – Ma on korzystny wpływ na jakość plonów oraz optymalizację przeprowadzanych zabiegów agrotechnicznych i ochrony roślin, co przekłada się na wynik ekonomiczny gospodarstwa Na podstawie doświadczeń zebranych w czasie realizacji mechanizmu można stwierdzić, że dopłaty cieszą się dużym zainteresowaniem rolników i od 2007 r. stanowią ważny element wsparcia dla polskiego rolnictwa. W latach 2007-2013, w ramach mechanizmu „Dopłaty do materiału siewnego”, Agencja Rynku Rolnego wypłaciła ok. 499,4 mln zł, z czego

w województwie wielkopolskim 101,7 mln zł, dolnośląskim 65,8 mln zł, kujawsko-pomorskim 64,6 mln zł, opolskim 36 mln zł, pomorskim 35,4 mln zł i zachodniopomorskim 35,3 mln zł. – W okresie od 15 stycznia do 25 czerwca 2014 r. można ubiegać się w Agencji Rynku Rolnego o dopłaty z tytułu zużytego do siewu lub sadzenia materiału siewnego kategorii elitarny lub kwalifikowany – tłmaczy A. Bobrowski. – Dotyczy to zbóż ozimych i jarych, roślin strączkowych oraz ziemniaków. Materiał powinien być zakupiony i zużyty do siewu lub sadzenia w terminie od 15 lipca 2013 r. do 15 czerwca 2014 r. Wnioski należy składać w oddziale terenowym Agencji Rynku Rolnego. W przypadku zbóż pomocą objęte są takie gatunki jak: pszenica zwyczajna, żyto, owies (nagi, szorstki, zwyczajny), pszenżyto i jęczmień. Wśród roślin strączkowych będą to: łubin (żółty, wąskolistny lub biały), groch siewny, bobik, wyka siewna, soja, a wśród okopowych ziemniaki. Zgodnie z rozporządzeniem łączna kwota pomocy de minimis w rolnictwie przyznana producentowi rolnemu w okresie 3 lat podatkowych

nie może przekroczyć 15 000 euro. Szczegółowe informacje dotyczące uzyskania dopłaty znajdują się w „Warunkach uzyskania dopłaty z tytułu zużytego do siewu lub sadzenia materiału siewnego kategorii elitarny lub kwalifikowany w ramach pomocy de minimis w rolnictwie” na stronie internetowej www.arr.gov.pl. – W bieżącym roku obowiązuje nowy wzór wniosku. Jest on zamieszczony na naszej stronie internetowej arr.gov.pl. Chciałbym uczulić rolników na źródła pozyskiwanych formularzy – dodaje Andrzej Bobrowski. – Nie powinny być one pobierane z innych portali internetowych niż strona internetowa Agencji. Jeżeli rolnicy z nich skorzystają, robią to na własne ryzyko. Wysokość stawki dopłaty do 1 ha gruntów ornych obsianych lub obsadzonych materiałem siewnym kategorii elitarny lub kwalifikowany, wynosi odpowiednio:  100 zł – w przypadku zbóż, mieszanek zbożowych i pastewnych;  160 zł – w przypadku roślin strączkowych;  500 zł – w przypadku ziemniaków. LILA GABRYELÓW

Integrowana ochrona roślin jest od tego roku obowiązkowa

Ostrożnie z chemią

W

prowadzenie do powszechnego użycia chemicznych środków ochrony roślin stworzyło wrażenie łatwej ochrony plonów. Stosuje się te preparaty nadmiernie i w sposób nie zawsze uzasadniony. Takie działanie niesie za sobą liczne niebezpieczeństwa. – Następuje ograniczanie bioróżnorodności w obrębie ekosostemu – mówi Jan Szczepaniak, kierownik ODR Kościan. – Pojawiają się organizmy szkodliwe dla roślin, a jednocześnie odporne na działanie środków ochrony. W płodach rolnych obecne są pozostałości stosowanych substancji chemicznych w ilościach zagrażających zdrowiu konsumentów. Aby tym niekorzystnym zjawiskom zapobiec, wprowadzono zasady integrowanej ochrony roślin. Polega ona na wykorzystaniu wszystkich dostępnych metod ochrony roślin, w szczególności metod niechemicznych, w sposób minimalizujący zagrożenie dla zdrowia ludzi, zwierząt oraz dla środowiska. Obowiązek stosowania integrowanej ochrony z dniem 1

stycznia 2014 r. nakłada na wszystkich profesjonalnych użytkowników tych środków dyrektywa europejska 2009/138/WE. – Zgodnie z ogólnymi zasadami integrowanej ochrony roślin określonymi w tej dyrektywie, nad chemiczne metody zwalczania organizmów szkodliwych przedkładać należy metody biologiczne, fizyczne i inne niechemiczne – wyjaśnia Jan Szczepaniak. – Oczywiście powinny one być skuteczne. W dokumencie wyszczególniono też sposoby zapobiegania występowaniu organizmów szkodliwych. Decyzje o wykonaniu zabiegów ochrony roślin powinny być podejmowane w oparciu o monitoring występowania organizmów szkodliwych, z uwzględnieniem progów ekonomicznej szkodliwości. Dokonując wyboru środków ochrony roślin, należy brać pod uwagę ich selektywność. Ponadto, stosowanie środków ochrony roślin powinno być ograniczone do niezbędnego minimum, w szczególności poprzez zredukowanie dawek lub

ograniczenie ilości wykonywanych zabiegów. Zgodnie z dyrektywą zapobieganie występowaniu organizmów szkodliwych powinno być osiągane m.in. przez stosowanie: – płodozmianu, – właściwej agrotechniki, – odmian odpornych lub tolerancyjnych oraz materiału siewnego i nasadzeniowego poddanego ocenie zgodnie z przepisami o nasiennictwie, – zrównoważonego nawożenia, wapnowania, nawadniania i melioracji, – środków zapobiegających introdukcji organizmów szkodliwych, – ochrony i stwarzania warunków sprzyjających występowaniu organizmów pożytecznych, – środków higieny fitosanitarnej (takich jak regularne czyszczenie maszyn i sprzętu wykorzystywanego w uprawie roślin), aby zapobiec rozprzestrzenianiu się organizmów szkodliwych, – środków ochrony roślin w sposób ograniczający ryzyko powstania odporności u organizmów szkodliwych. (l)

Więcej ogłoszeń dostępnych na naszym portalu REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •


[18] ROLNICTWO Więcej ogłoszeń dostępnych na naszym portalu REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

PANORAMA LESZCZYŃSKA 20 II 2014 www.panorama.media.pl

W regionie leszczyńskim nie jest jeszcze szczególnie popularne

Ekorolnictwo, czyli...

R

olnictwo ekologiczne jest alternatywnym dla rolnictwa tradycyjnego sposobem gospodarowania. Chodzi o to, by produkować żywność „zdrowszą”, wykorzystując naturalne metody i środki. W regionie leszczyńskim ekorolnictwo nie jest szczególnie popularne, choć w całej Wielkopolsce możemy odnaleźć miejsca, które można by nazwać jego zagłębiami. – Więcej gospodarstw prowadzących produkcję ekologiczną możemy znaleźć w rejonie Piły czy Konina. W naszym regionie jest ich jak na razie kilka. Są nastawione m.in. na uprawę zbóż oraz sadownictwo – mówi Wioletta Kmiećkowiak, główny specjalista ds. ekologii i ochrony środowiska w Wielkopolskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Poznaniu. Generalnie z danych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi wynika, że rolnictwo ekologiczne w Polsce stale się rozwija. Statystyki pokazują, że na koniec 2012 r. w Polsce kontrolą jednostek certyfikujących objętych było 26,5 tys. producentów ekologicznych. – W 2012 r. liczba gospodarstw ekologicznych wynosiła 25 944, z czego najwięcej ekologicznych

gospodarstw rolnych było w województwach: warmińsko-mazurskim (3 793), zachodniopomorskim (3 579), i podlaskim (2 924). Ze względu na liczbę przetwórni dominuje natomiast województwo mazowieckie (59), wielkopolskie (42) oraz lubelskie (36) – czytamy w komunikacie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Oszacowano również, że w latach 2003 – 2012 powierzchnia użytków ekologicznych wzrosła 11-krotnie. Okazuje się także, iż średnia powierzchnia gospodarstw ekologicznych przekracza obecnie 26 ha przy średniej krajowej ok. 10 ha dla gospodarstw konwencjonalnych. – Proces ekouprawy podlega wnikliwej kontroli, a rolnik – by móc legitymować się specjalnym certyfikatem – musi spełnić szereg obostrzeń. Warto jednak rozważyć wprowadzenie w gospodarstwie takich rozwiązań, bowiem ekorolnictwo ma na pewno przyszłość – zauważa Wioletta Kmiećkowiak. Zwłaszcza teraz, gdy zapanowała moda na aktywny tryb życia i zdrowsze odżywianie, ekoplony oraz ekożywność, choć droższe, zapewne zyskiwać będą coraz większe grono zwolenników. Zresztą widać, że powstają sklepy

z ekologiczną żywnością, a klienci – nawet ci, którzy jeszcze do niedawna nie zwracali większej uwagi na informacje umieszczane na etykietach, lecz kierowali się głównie niższą ceną – teraz studiują je zdecydowanie bardziej wnikliwie. – W ostatnich latach odnotowano stały wzrost konsumpcji produktów ekologicznych w Unii, obecnie stanowi ona około 2 proc. unijnego rynku żywności. Także produkcja wzrosła znacząco w ostatnim dziesięcioleciu – obecnie około 5 proc. unijnych obszarów rolnych i ponad 200 tys. gospodarstw rolnych w UE (ponad 2 proc.) uznaje się za ekologiczne – czytamy w komunikacie WODR w Poznaniu. Na opakowaniach, w których sprzedaje się żywność ekologiczną, powinny znajdować się specjalne oznaczenia. Szczególnym znamieniem jest unijne logo – obrysowany gwiazdkami wizerunek liścia na zielonym tle. Należy je umieścić w eksponowanym miejscu na etykiecie produktu, tak, by były dobrze widoczne, czytelne oraz nieusuwalne. Chodzi o to, by konsument miał czytelną informację o tym, po co sięga. (ama)

Rosyjska blokada dołuje polski rynek wieprzowiny

Dzik jest… chory?

P

oczątek roku to dla producentów wieprzowiny tradycyjnie ciężki okres. Po świątecznych i noworocznych wydatkach konsumenci z większą ostrożnością wydają pieniądze. W tym roku sytuacja jest o tyle bardziej skomplikowana, iż na początku lutego Rosjanie obłożyli embargiem sprowadzanie wieprzowiny z państw całej Unii Europejskiej. Powodem są wykryte na Litwie dwa dziki, chore na afrykański pomór świń. Afrykański pomór świń to choroba zakaźna, niegroźna dla ludzi, dziesiątkująca jednak stada trzody chlewnej i dzików. Rozprzestrzenia się od dłuższego czasu na rubieżach

wschodniej Europy. Chore dziki dotarły na Litwę, a to państwo wchodzące w skład Unii Europejskiej. – Rosyjska blokada, związana z afrykańskim pomorem świń, na pewno wpływa na zauważalny zastój w branży mięsnej – uważa Michał Bartz, specjalista z Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. – Kraj ten jest znaczącym odbiorcą naszej wieprzowiny. W ostatnich latach nasi przedsiębiorcy zaczęli jednak poszukiwać alternatywnych rynków m.in. na Dalekim Wschodzie. Obniżki cen żywca na początku roku są jednak cykliczne i powtarzają się regularnie. Z moich

kilkuletnich obserwacji wynika, iż wieprzowina idzie w górę od lipca do połowy sierpnia. Wtedy rolnicy mogą dostać nawet o 30% więcej niż uśredniona cena całoroczna. Specjaliści związani z branżą mięsną ostrzegają, iż obecna rosyjska blokada jest szczególnie niebezpieczna dla naszego rynku. Obejmuje ona wszystkie kraje wspólnoty. Do Rosji nie mogą więc wysyłać tacy potentaci jak Holandia, Niemcy, czy Dania. Jeżeli embargo potrwa dłużej będą oni szukać zbytu na naszym rynku, co jeszcze bardziej skomplikuje sytuację polskich hodowców. Takiego scenariusza obawia się Marek Marciniak, rolnik z Borowa, prezes Grupy Producentów Trzody Chlewnej „Razem” w Czempiniu. – Od początku lutego rozpoczęło się zamieszanie na rynku, a w pierwszych dniach tego miesiąca ceny spadały na łeb na szyję, 10 groszy dziennie mniej do kilograma wagi żywej – tłumaczy Marek Marciniak. – Z informacji, które uzyskałem wiem, że niektóre ubojnie wstrzymują na dzień, dwa zakupy. Tłumaczą się problemami ze zbytem. Nie gwarantują już dużym dostawcom minimalnej ceny tygodnia, tylko dnia. Nie wiem, czy działania strony rosyjskiej mają podtekst polityczny, jak to niektórzy twierdzą, ale podejrzewam, że jak się to zamieszanie szybko nie skończy producenci wieprzowiny będą cierpieć. GERWAZY KONOPCZYŃSKI Afrykański pomór świń – choroba wirusowa o przebiegu ostrym lub przewlekłym. Cechą charakterystyczną jest bardzo silna wybroczynowość. Występuje głównie w Afryce. Wirus odporny jest na wysoką temperaturę, wędzenie, krótkotrwałe gotowanie, wysychanie, w mrożonym mięsie potrafi przetrwać nawet 6 miesięcy. Objawy u świń domowych i dzików to brak apetytu, zapalenie spojówek, kaszel, pienisty wypływ z nosa, biegunka, wymioty. Śmiertelność wynosi prawie 100%. Zwierzęta chore są zabijane.


ROLNICTWO [19]

PANORAMA LESZCZYŃSKA www.panorama.media.pl 20 II 2014

Każdego roku producenci maszyn i urządzeń rolniczych proponują nowe rozwiązania

Jest w czym wybierać

P

roducenci maszyn i urządzeń rolniczych prześcigają się w nowatorskich rozwiązaniach. Rolnicy coraz częściej poszukują sprzętu wielofunkcyjnego. Kluczową rolę wciąż odgrywa oczywiście cena. Wielu woli jednak wydać jednorazowo więcej, by móc korzystać z technologicznych nowinek. – Praktycznie każdy producent co roku proponuje coś nowego. Kusi ciekawymi rozwiązaniami, nowym wyglądem czy wielofunkcyjnością – zauważa Mateusz Kunert, współwłaściciel firmy Kunert z Poladowa w gminie Śmigiel. Dodaje, iż jeśli chodzi o ten ostatni element, ostatnio dużym zainteresowaniem cieszą się ładowarki teleskopowe firmy Merlo. – Maszyny tej marki zdobyły ogromne zaufanie klientów na tak wymagających rynkach jak Niemcy, Austria, Włochy, Szwajcaria czy Skandynawia. W swej ofercie Merlo ma np. urządzenie określane jako multifarmer, mogące spełniać różne funkcje. Może służyć jako ładowarka, a także po prostu jako ciągnik – zaznacza Mateusz Kunert. Podkreśla, iż taki sprzęt doskonale sprawdza się w najbardziej wymagających warunkach pracy. Wykorzystywany jest do przenoszenia oraz podnoszenia rozmaitych materiałów, a także różnorodnych zadań w terenie,

które teoretycznie powinny być wykonywane przez kilka specjalistycznych urządzeń. Niemal standardem stała się już dziś klimatyzacja w kabinach ciągników rolniczych. Wynika to m.in. z faktu, że – również w Polsce – zdarzają się bardzo upalne lata. Stąd rolnicy wolą korzystać z klimatyzowanych kabin niż „wietrzyć” się dzięki otwartym oknom, co zapewne nie poprawia komfortu pracy. Podczas wyboru nowego sprzętu wariant bez klimatyzacji wybierają praktycznie tylko ci, którzy generalnie sceptycznie reagują na hasło „klimatyzacja” i również w samochodzie nie korzystają z takiego rozwiązania. Zwolenników zyskują również ciągniki z automatyczną (bezstopniową) skrzynią biegów oraz z nawigacją satelitarną. Wśród marek ciągników wciąż nie słabnie zainteresowanie sprzętem takich firm jak Zetor oraz Deutz-Fahr. – Oferta producenta z Czech jest zróżnicowana pod względem mocy ciągników, zastosowanych rozwiązań oraz dostępnych udogodnień. Marka Zetor to połączenie długiej tradycji w tej części Europy oraz innowacyjnego podejścia do produkowanych maszyn rolniczych – przyznaje Mateusz Kunert. Ciekawostką jest fakt, że ciągnik właśnie tej marki – Zetor Maior 80 – był najlepiej sprzedającym się

w ubiegłym roku modelem w Polsce. Tym sposobem nabywcy pokazali, że oprócz nowatorskich rozwiązań cenią sobie również prostotę. Zetor Maior 80 należy bowiem do maszyn rolniczych stosunkowo najmniej skomplikowanych. Również Deutz-Fahr to jedna z najbardziej doświadczonych firm produkujących ciągniki rolnicze. – Stałe inwestycje w rozwój pozwoliły na osiągnięcie niezagrożonej, bardzo mocnej pozycji rynkowej. Wśród maszyn produkowanych przez Deutz-Fahr są między innymi traktory, kombajny zbożowe, czy ładowarki teleskopowe. Wszystkie produkowane maszyny tej firmy zawierają innowacyjne rozwiązania znacznie usprawniające i przyspieszające prace w gospodarstwie rolnym – mówi Mateusz Kunert. Z kolei wśród maszyn zielonkowych i uprawowych szczególnie chętnie wybierane są urządzenia marki Pottinger, natomiast wśród opryskiwaczy dominuje duńska marka Hardi. Jeśli nie wiemy, jak odnaleźć się wśród nowości, warto popytać specjalistów. Nowe maszyny i urządzenia rolnicze prezentowane są również podczas różnego rodzaju targów. Niedawno np. nowinki można było oglądać podczas kolejnej edycji poznańskich targów Polagra Premiery. (ama)

Powiat kościański jest wolny od białaczki u bydła oraz choroby Aujeszkyego

Dyskutowali o chorobach, kontrolach i dopłatach

K

ościańscy rolnicy mogą odetchnąć z ulgą. Badania wykazały, że powiat jest wolny od białaczki u bydła oraz choroby Aujeszkyego, a także kilku innych schorzeń. Temat zwierzęcych chorób omawiany był na odbywającym się niedawno XII Forum Rolniczym Powiatu Kościańskiego, które organizuje starosta Andrzej Jęcz. W kilkugodzinnym spotkaniu zorganizowanym w sali kościańskiego szpitala udział wzięli sołtysi, przedstawiciele grup producenckich i organizacji rolniczych oraz samorządowcy. – Przebadaliśmy bydło także pod kątem gruźlicy i boreliozy. Nasze obawy na szczęście się nie potwierdziły – powiedziała Dominika Kmet, zastępca powiatowego lekarza weterynarii w Kościanie. – Na Litwie przy granicy z Rosją wystąpił afrykański pomór świń. Chorobę wykryto u dwóch dzików, przez co Rosja nałożyła embargo na wieprzowinę pochodzącą z krajów Unii Europejskiej. Z powiatu kościańskiego także wysyłano mięso do Rosji, przez co teraz dwa największe zakłady produkujące wieprzowinę: Agro-Handel i firma Marcinkowscy nie mają możliwości wysyłki mięsa do Rosji. Sytuacja ta może potrwać nawet 6-9 miesięcy, choć robimy

wszystko, by skrócić to możliwie jak najbardziej. Dodała również, że zagrożenia dla konsumentów nie stanowi salmonella wykryta w dwóch stadach brojlerów, ponieważ drób podlega obróbce. Zwierzęce choroby nie były jedynymi sprawami, na które uwagę zwróciła zastępca powiatowego lekarza weterynarii. Poruszyła też kwestię niepokojących wyników kontroli gospodarstw, które sprzedają mleko do mleczarni. – Wzmożone kontrole wiążą się z zaleceniami ze strony Unii Europejskiej według której polskie wyniki są zafałszowane – podkreśliła D. Kmet. Zastępczyni szefa kościańskiej weterynarii poinformowała również, że w tym roku przeprowadzone zostaną kontrole gospodarstw, w których prowadzi się indywidualny ubój trzody chlewnej. – Jednym z zastrzeżeń jest to, że pomieszczenia, gdzie przechowywana jest pasza są brudne i zaniedbane – dodała D. Kmet. Forum było okazją do podjęcia także innych, ważnych dla rolników, tematów m.in.: o możliwościach starania się o dopłaty do materiału siewnego zbóż, roślin strączkowych oraz

ziemniaków czy o wprowadzonych do szkół programach „Szklanka mleka” oraz „Owoce w szkole”. Ponadto na spotkaniu przedstawiono raporty z działalności spółek wodnych – ze Śmigla i Bonikowa – w roku ubiegłym oraz ich plany na bieżący rok bieżący. Wśród prelegentów znaleźli się także: Andrzej Bobrowski, dyrektor oddziału terenowego Agencji Rynku Rolnego w Poznaniu, Teresa Berkowska, pełnomocnik oddziału terenowego Agencji Nieruchomości Rolnych, Jan Szczepaniak, kierownik powiatowego zespołu doradczego Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Kościanie oraz Bolesław Ratajczak, kierownik biura powiatowego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Kościanie. – Rolnictwo ma ogromne znaczenie dla wszystkich, ale dla mieszkańców ziemi kościańskiej szczególne. Nasze spotkania są uznaniem dla państwa działalności, ale też możliwością zdobycia interesujących państwa informacji – mówił starosta Jęcz zwracając się do licznie zebranych na sali rolników. Na koniec spotkania jego uczestnicy mogli zadawać pytania gościom, z czego chętnie skorzystali. (mach)

REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

Więcej ogłoszeń dostępnych na naszym portalu REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.