Rol

Page 1

PANORAMA LESZCZYŃSKA www.panorama.media.pl 18 XII 2014

ROLNICTWO [15]

Już w przyszłym roku zakończy się 30-letni okres kwotowania mleka w Unii Europejskiej

ok 2014/2015 jest ostatnim okresem obowiązywania w Polsce systemu kwotowania produkcji mleka. Rolnicy zastanawiają się, jakie zasady będą obowiązywać w przyszłości?

Koniec kwotowania W ostatnich 10 latach liczba gospodarstw utrzymujących krowy mleczne zmalała o 55%. Przy spadku pogłowia o blisko 16% statystyczne stado tych krów wzrosło z 3,6 do 7,3 sztuki. Statystyczny dostawca dostarczył do mleczarni ponad 72 tys. kg mleka, podczas gdy w 2004 r. było to niespełna 21 tys. kg. – System kwotowania produkcji mleka w Unii Europejskiej wprowadzono w 1984 roku – informuje Andrzej Bobrowski, dyrektor Agencji Rynku Rolnego w Poznaniu. – W Polsce funkcjonował on przez dziesięć lat. Początkowo miał obowiązywać w Unii Europejskiej przez 5 lat. Jednak życie zweryfikowało te ustalenia i system zakończy się po 30 latach. Kwotowanie miało zabezpieczyć producentów przed niekontrolowanym wzrostem produkcji mleka oraz wynikającymi z tego powodu konsekwencjami, głównie w zakresie spadku cen skupu. – Zbliżający się koniec systemu kwotowania produkcji mleka budzi niepokój producentów – dodaje Andrzej Bobrowski. – Obawiają się oni właśnie spadku cen na ten surowiec. Mając na uwadze szereg zagrożeń wynikających z uwolnienia kwot mlecznych, Polska opowiadała się za utrzymaniem systemu kwotowania produkcji mleka. Niestety, bezowocnie. Likwidacja kwot mlecznych w 2015 roku spowoduje istotne zmiany w uwarunkowaniach rynkowych.

Co z cenami? – Należy się spodziewać, że nastąpi wzrost podaży mleka i prawdopodobnie ceny jego skupu spadną – przewiduje dyrektor Andrzej Bobrowski. – Może to spowodować, że gospodarstwa mniejsze i słabsze REKLAMA

ekonomicznie będą rezygnować z produkcji. W Polsce największą grupę stanowią gospodarstwa sprzedające do podmiotów skupujących do 20 tys. kg tego surowca w ciągu roku. Stanowi to 35% wszystkich sprzedających. Natomiast udział tych gospodarstw w ilości dostarczonego mleka wynosi zaledwie ok. 5%. Największy potencjał stanowią gospodarstwa sprzedające w ciągu roku 100-250 tys. kg mleka. Stanowi to ponad 32% ogólnych dostaw. – Najprawdopodobniej to te gospodarstwa stanowić będą podstawowy trzon produkcji mleka – twierdzi Andrzej Bobrowski. Obecnie obowiązujące przepisy rozporządzenia Rady Wspólnoty Europejskiej ustanawiającego wspólną organizację rynków rolnych w zakresie kwotowania produkcji mleka będą ważne do 31 marca 2015 r.

)27 6à$:20,5 6.52%$à$

Mleko popłynie swobodnie R

Producenci obawiają się spadku cen skupu mleka

Regulacje zastępcze Nowe rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady Unii Europejskiej wprowadza przepisy dotyczące tzw. „Pakietu mlecznego”. – Są to regulacje mające na celu zwiększenie siły przetargowej producentów mleka surowego i zapewnienie im korzystnych cen za jego sprzedaż – wyjaśnia A. Bobrowski. – Wprowadzony będzie obowiązek przesyłania miesięcznych deklaracji przez podmioty skupujące. Będą one musiały podać dane na temat ilości skupionego przez nich mleka. Umożliwi to monitorowanie wielkości skupu mleka po wycofaniu systemu kwotowania.

Warto się zrzeszać W 2013 r. została znowelizowana ustawa o organizacji rynku mleka i przetworów mlecznych. Wprowadzono do niej przepisy rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady Europy w zakresie tworzenia organizacji producentów i zrzeszeń tych organizacji. – Producenci mleka na podstawie złożonego wniosku dostępnego

na stronie internetowej Agencji Rynku Rolnego mogą ubiegać się o uznanie organizacji producentów lub zrzeszenia organizacji producentów – wyjaśnia Andrzej Bobrowski. – Uznanie następuje w formie decyzji administracyjnej wydawanej przez prezesa agencji. Uznane organizacje producentów i ich zrzeszenia wpisywane są do specjalnych rejestrów prezesa Agencji Rynku Rolnego. Rejestry te, prowadzone w formie elektronicznej, są jawne i udostępnione na stronie internetowej ARR. Wdrożone rozwiązania mają wspomóc funkcjonowanie producentów w realiach wolnego rynku. Drugim celem jest umożliwienie organizacjom rolniczym negocjowania odpowiednich cen w imieniu producentów mleka.

Od 1 kwietnia deklaracje Przepisy rozporządzenia dotyczące obowiązku przesyłania przez podmioty skupujące miesięcznych deklaracji na temat ilości skupionego mleka nie zostały jeszcze wprowadzone do prawodawstwa polskiego.

Od 1 kwietnia 2015 r. zacznie obowiązywać przepis o obowiązku deklarowania przez pierwszych skupujących ilości mleka surowego, którą im dostarczą rolnicy każdego REKLAMA

miesiąca. Rozporządzenie nakłada na państwo członkowskie obowiązek powiadamiania Komisji Europejskiej o uzyskanych danych. LILA GABRYELÓW


[16]

Więcej ogłoszeń dostępnych na naszym portalu REKLAMA

JEDZIEMY

PANORAMA LESZCZYŃSKA www.panorama.media.pl 18 XII 2014

Odwiedziliśmy Smogorzewo w gminie Piaski

Tu rządzą kob mogorzewo jest pięknie położoną wsią w dolinie Obry. Ziemie tutaj liche, ale rolnicy znaleźli na nie sposób. Miastowi natomiast doceniają krajobrazy i ciszę, więc masowo osiedlają się zarówno w tej wiosce, jak i w położonych w tym samym sołectwie Talarach. Tutejsi mieszkańcy bardzo aktywnie pracują społecznie, a ton tym działaniom nadają kobiety. Babki ze Smogorzewa mają pomysły i wiedzą, jak je wcielać w życie. Oczywiście z pomocą... mężczyzn.

S

i ostatków. Dla dzieci organizują specjalne bale karnawałowe, a 6 grudnia przychodzi do najmłodszych św. Mikołaj z prezentami. Co roku członkinie KGW z mężami wyjeżdżają na wycieczki w ciekawe miejsca w kraju. – Początkowo nie mogłyśmy uzbierać chętnych, więc organizowałyśmy wyjazdy z paniami z KGW z gminy Pępowo – mówią. – Szybko jednak okazało się, że wycieczki są bardzo atrakcyjne. Teraz często brakuje miejsc. Mamy stałą ekipę, a kto chce dołączyć, musi czekać w kolejce.

Nie tylko babskie imprezy

Nagrodzone za żeberka

Oglądamy dwie grube kroniki. W jednej jest opisanych pięćdziesiąt lat, w drugiej – ostatnie pięć. Tak wygląda dokumentacja tutejszego Koła Gospodyń Wiejskich. Szefuje mu Danuta Naskręt. – W latach 90. spotkania były w starym pałacu, w którym w końcu zawalił się strop – wspomina. – Były bardzo kiepskie warunki. Z powodu trudności lokalowych spotykałyśmy się tylko dwa razy w roku: wiosną i jesienią. Nie było tam podstawowego wyposażenia. Zabierałyśmy z sobą z domu szklanki i łyżeczki. Na kilka lat działalność KGW właściwie ustała. Koło zyskało nowe życie w 2003 r. z chwilą oddania do użytku sali w nowej świetlicy wiejskiej. To wtedy stery objęła Danuta Naskręt. Do Koła Gospodyń Wiejskich należy obecnie 20 pań. Większość z nich zajmuje się rolnictwem. Przewodnicząca, która ma 56 lat, śmieje się, że kiedy zaczynała pracę w kole, była najmłodsza, a teraz jest najstarsza. – Starsze ode mnie panie po tej kilkuletniej przerwie, kiedy to działalność praktycznie zamarła, już nie wróciły – mówi. – Gdy otrzymałyśmy siedzibę, poczułyśmy się wreszcie u siebie. Kupiłyśmy firanki, obrusy, naczynia i ruszyłyśmy do pracy. Od tamtej pory co roku organizujemy sporo imprez, jak na przykład Dzień Babci i Dziadka, Dzień Kobiet czy Dzień Dziecka. Panie z KGW regularnie spotykają się też na katarzynkach. To typowo „babska” impreza, gdzie kobiety siedzą, jedzą, piją i... gadają. Skąd pomysł na katarzynki? – Bo dwie z nas to Katarzyny i tak się przyjęło – śmieją się. Ale w świetlicy panie z KGW organizują też imprezy z tańcami. Wtedy przychodzą z partnerami. Tańczą i bawią się z okazji sylwestra, andrzejek

Kobiety ze Smogorzewa chętnie jeżdżą co roku na targi rolnicze do Gołaszyna i do Marszewa. Biorą udział w konkursach. Za największy sukces uważają zdobycie trzeciego miejsca w I Festiwalu Tradycyjnej Kuchni Wielkopolskiej w Gnieźnie. Gotowały wtedy „na żywo” regionalną potrawę zwaną żeberkami po piaskowsku. Członkinie KGW utrzymują rozliczne kontakty z koleżankami z innych kół. Chętnie realizują też projekty finansowane z zewnątrz. Tak powstała wiata i miejsce na grilla nad stawem. – Koło daje nam okazję do wyjścia

REKLAMA

z domu, do kontaktu z innymi ludźmi – mówi Violetta Szperlik. – Czegoś nowego się dowiadujemy, zdobywamy nowe doświadczenia. Mamy potem większą ochotę pracować w domach i na gospodarstwach. Co na temat działalności społecznej swoich żon mówią mężczyźni? – Narzekają, że nigdy nas nie ma w domu – śmieją się kobiety. – Ale jak trzeba, to nam pomagają. Wiadomo, że swoje musimy zrobić. Jak mamy wyjazd, to jest wtedy gorszy obiad w domu, bo trzeba zrobić coś na szybko.

Rybia ość ma 15 lat Kiedy pytam o największych rolników we wsi, pada nazwisko: Janowscy. 15 lat temu pisaliśmy o otwarciu u nich supernowoczesnej obory, jednej z pierwszych tego typu w Wielkopolsce. Nazywa się „rybia ość”. Nikt wtedy nie mógł przewidzieć, że na rodzinę wkrótce spadnie wielkie nieszczęście. Po dwóch latach od otwarcia obiektu zginął w wypadku właściciel gospodarstwa Henryk Janowski. Zostawił żonę z pięciorgiem dzieci i z szóstym w drodze. Jeszcze dziś na wspomnienie tych chwil i czasu po wypadku

Od lewej: Danuta Naskręt z wnuczką Marysią, Agnieszka Wojtkowiak, Violetta Szperlik, Bo


Y NA WIEŚ

PANORAMA LESZCZYŃSKA 18 XII 2014

www.panorama.media.pl

Bożenie Janowskiej łzy cisną się oczu. – Najstarszy syn miał siedemnaście lat – wspomina. – Nie wiem, co by się stało, gdyby nie pomoc rodziny i znajomych. Udało się nie tylko utrzymać gospodarstwo, ale nawet je rozwinąć. Dziś zajmują się nim wspólnie mama oraz jej dwaj synowie: 29-letni Marcin i 28-letni Józef. Obrabiają 80 hektarów ziemi. W oborach stoi 230 sztuk bydła mlecznego, w tym 80 krów dojnych. – Gleby są u nas mało urodzajne – przyznaje pan Marcin. – Dlatego zgodnie z tradycją wsi postawiliśmy na bydło mleczne i rzeźne. Obornik i gnojowica służą do nawożenia pól, na których rosną wtedy dobrze zboża, kukurydza i użytki zielone. Rośliny te przeznaczamy na pasze. Janowscy w ubiegłym roku wykupili pozostałość po dawnym majątku w Smogorzewie: park z gorzelnią i oborą. Tylko tyle pozostało we wsi po przedwojennym właścicielu. Zaniedbany pałac został uprzednio rozebrany. Janowscy mają już pewien pomysł na zagospodarowanie pustej gorzelni, ale nie chcą go na razie zdradzać. Jedno jest pewne: nie będą tam produkować alkoholu, bo obecnie jest

Pożytek z piasku Okazuje się, że na ziemiach słabej klasy można robić dobry biznes. Pod warunkiem, że piasku jest wystarczająco dużo. Jędrzejczakowie za PRL-u mieli tradycyjne gospodarstwo. Wiedzieli, że mają pokłady żwiru, ale do jego wykupu szykowało się ówczesne przedsiębiorstwo drogowe. Po 1989 r. otworzyły się jednak nowe możliwości. – Gdy wróciłem z wojska na początku lat 90., postarałem się o pozwolenie na wydobycie żwiru – wspomina 49-letni dziś Jarosław Jędrzejczak. – Kupiłem starą zdezelowaną koparkę. Sam usiadłem za kierownicą, sam zająłem się „papierkami”. Dziś firma Jarosława Jędrzejczaka zatrudnia 6 pracowników. Do wydobywania piasku wykorzystuje się 10 koparek. Pan Jarosław eksploatuje też dodatkowo złoża w Starym Gostyniu. Piasku starczy jeszcze na jakieś 15 lat. Pan Jarosław zaczął tymczasem inwestować w biogazownie. Instaluje je na wysypiskach śmieci. Dom Jędrzejczaków tętni życiem. Pan Jarosław, który ma czworo rodzeństwa, wraz żoną Haliną (też pochodzącą z rodziny wielodzietnej), wychowują pięcioro dzieci.

FOT. LILA GABRYELÓW

Najstarszy we wsi

żena Janowska

Rozmowa z sołtysem wsi Smogorzewo Agnieszką Wojtkowiak

to działalność nieopłacalna. Docelowo Janowscy chcą jeszcze powiększyć gospodarstwo. Mają zawodową wiedzę, a i pracy się nie boją.

Na koniec odwiedzam najstarszego mieszkańca. To 91-letni Jan Grześkowiak. – Urodziłem się właśnie tutaj, w wiejskich czworakach– opowiada. – Całą wojnę spędziłem w niemieckiej niewoli. Po wojnie ożeniłem się i razem z żoną zamieszkaliśmy w Głogowie. Wróciliśmy do Smogorzewa, by objąć ojcowiznę. Wskutek nieporozumień rodzinnych podjąłem jednak pracę w mieście. Pan Jan jest wesoły i optymistyczny. Jednak od czterech lat żyje mu się gorzej.Po 63 latach małżeństwa stracił żonę. Bardzo mu jej brak. Podupadł też na zdrowiu. – Ale nie daję się i żyję najlepiej, jak potrafię – kończy pan Jan. LILA GABRYELÓW

FOT. LG

iety

Osada Smogorzewo była znana już w XIII w. Jej nazwa pochodzi od wyrazu „smogorz”, czyli torf. Dawni mieszkańcy Smogorzewa trudnili się kopaniem torfu występującego na łąkach nadobrzańskich. Pierwszymi dziedzicami Smogorzewa byli Łodziowie. Po nich wieś przeszła w ręce Miaskowskich herbu Leliwa (od XVI do XVIII w.). Z rodu tego pochodził urodzony w Smogorzewie i tutaj gospodarujący Kasper Miaskowski – znany poeta, autor wierszy religijnych, panegiryków i utworów politycznych. Od połowy XVIII w. właścicielami Smogorzewa byli Koszutscy. Karol Koszutski w 1775 r. założył miasteczko Piaseczna Góra (obecnie wieś Piaski). W roku 1841 nastąpiło tu uwłaszczenie chłopów, których osiedlono w 19 gospodarstwach na tzw. hubach. Smogorzewo przechodziło z rąk do rąk. Gospodarowali tutaj m.in. Zakrzewscy, Błociszewscy i Mycielscy. Kolejni właściciele popadali w długi. W 1905 r. przejął majątek na własność rząd pruski. W wolnej Polsce majątek smogorzewski przeszedł w 1920 roku w ręce Skarbu Państwa. Następnie jego część rozparcelowano pomiędzy chłopów, których osadzono przy drodze do Drzęczewa. Po dawnych właścicielach pozostał park i zabudowania folwarczne. Dwór został rozebrany w 2008 r.

z Czym się wyróżnia Smogorzewo spośród innych wsi? Nasza wioska jest malowniczo położona na pagórkach wśród pól i lasów. Mamy pięć stawów i stary, ponad 300-letni dąb Kacper. Sporo gospodarstw powstało w okresie międzywojennym w wyniku parcelacji majątku. Zagrody są bardzo rozrzucone. Choć jesteśmy wsią, mamy swoje „dzielnice”: Dwór, Rząd, Kosiary, Węgliska i Barcie. Zaś w sąsiednich Talarach jest Hiacyntowo i Jaskółki. Nie bardzo już dziś wiadomo, skąd się te nazwy wzięły, ale w praktyce funkcjonują i ułatwiają nam jak i obcym poruszanie się po wsi. z Z jakimi problemami boryka się wioska? Mamy piękną świetlicę. Była one wprawdzie budowana przez dwadzieścia lat, ale teraz bardzo dobrze nam służy. Mamy bieżącą wodę i gaz. Brakuje nam kanalizacji sanitarnej. Ale o niej nie ma co marzyć, bo z powodu położenia wsi byłaby zbyt droga. Gmina dofinansowuje za to oczyszczalnie przydomowe. Odwiecznym problemem są drogi, o naprawę których musimy się starać. z Z czego jesteście dumni? W naszej wsi w dworze, którego już nie ma, urodził się poeta renesansowy Kasper Miaskowski. Niestety, nie zachowała się żadna jego podobizna. Trudno mu więc postawić pomnik czy choćby rzeźbę. Pamięć Miaskowskiego czcimy poprzez konkursy recytatorskie jego imienia, które odbywają się w Piaskach. Przed naszą świetlicą stoi kamień z tablicą upamiętniającą poetę. Staramy się też o pieniądze na tablice informacyjne o naszym przodku.

BIURO OGŁOSZEŃ: Leszno, ul. Lipowa 26, tel. 65-529-56-46, fax 65-529-56-77; e-mail: reklama@panoramaleszczynska.pl

Więcej ogłoszeń dostępnych na naszym portalu REKLAMA

[17]


PANORAMA LESZCZYŃSKA 18 XII 2014 www.panorama.media.pl

[18] ROLNICTWO

REKLAMA

Statystyczny Kowalski zjada 100 bochenków na rok

Chleba naszego pełnoziarnistego P olacy jedzą coraz mniej pieczywa. Jego spożycie z każdym rokiem spada i aktualnie wynosi około 50 kilogramów rocznie. A jeszcze dwadzieścia lat temu jedliśmy „na głowę” o 40 kilogramów więcej. Jeśli założyć, że bochenek waży pół kilograma, przeciętny Kowalski zjada dziś raptem 100 chlebów rocznie.

Mniej kalorii niż jabłko Powodów takiego stanu rzeczy prawdopodobnie jest wiele. Niektórzy błędnie zakładają, że chleb jest tuczący i zwyczajnie z niego rezygnują. – Nie trzeba się obawiać jedzenia chleba. Jedna kromka żytniego ma mniej kalorii niż jabłko – zapewnia Marian Kurasiak, właściciel kościańskiej piekarni i cukierni. Z kolei ci bardziej świadomi konsumenci, którzy interesują się tematyką zdrowego żywienia, stawiają na różnorodność w diecie. I co się z tym wiąże chętnie zastępują chleb innymi produktami zbożowymi. – Nie należy jednak całkowicie rezygnować z chleba i innych produktów zbożowych, które są na dole piramidy żywieniowej. Zaleca się 5 porcji produktów zbożowych dziennie. Powinniśmy natomiast włożyć więcej wysiłku w znalezienie dobrego jakościowo produktu – podpowiada Kinga Markowska. dietetyczka prowadząca firmę Dietoteka w Lesznie. Polski Związek Producentów Roślin Zbożowych spadek spożycia chleba upatruje także w rosnących cenach pieczywa oraz w obniżeniu się jego jakości. Nie da się ukryć, że kupić dobry chleb to prawdziwa sztuka, ale za dobry chleb nie spodziewajmy się niskiej ceny. – Prawda jest taka, że za jakością musi iść cena. Nie jest możliwe, by wyprodukować smaczny i zdrowy chleb w cenie 1,60 zł. Trzeba liczyć się z wydatkiem około 2,50 zł. Chociaż w Kościanie, z uwagi na specyfikę rynku, sprzedaję chleb po 2,20 zł – mówi Marian Kurasiak. Jednocześnie wyjaśnia, że kosztują nie tylko surowce niezbędne do wypieku, ale sporym wydatkiem są koszty pracy i transportu. – Piekarze wykonują bardzo ciężką pracę w systemie nocnym. Takich ludzi trzeba docenić, także finansowo. Muszę przyznać, że jest coraz mniej chętnych do wykonywania tego zawodu, REKLAMA

)27 6à$:20,5 6.52%$à$

Więcej ogłoszeń dostępnych na naszym portalu

Szef piekarni GS Osieczna Leszek Frąckowiak poleca chleb mazowiecki na naturalnym zakwasie. Pieczywo to robi furorę także w Lesznie – Nieoczyszczona mąka zawiera dużo błonnika, który szybciej daje uczucie sytości i poprawia przemianę materii. Ma też zbawienny wpływ na poziom cholesterolu i przeciwdziała cukrzycy. Zawarte w niej witaminy z grupy B wspomagają układ nerwowy, witamina E to źródło młodości, magnez – co ważne jest szczególnie jesienią – działa antydepresyjnie, żelazo zapewnia witalność, a cynk upiększa nam włosy i paznokcie – wylicza Kinga Markowska. I znów wracamy do ceny, bo dobry produkt z nieoczyszczonej mąki nie może być tani. Ciemna mąka w przeciwieństwie do białej szybciej się psuje. Przed zakupem chleba z nieoczyszczonej mąki warto zważyć go w rękach. Powinien być ciężki, zbity, twardy, ale jednocześnie, przy naduszeniu skórki, powinien być elastyczny. Niektórzy decydują się na samodzielny wypiek chleba w domu. To świetne rozwiązanie pod warunkiem, że nie Razowiec zdrowia doda kupujemy gotowych mieszanek. Badania mówią także o tym, że Po– Każda gospodyni, która decyduje lacy spożywają niewielkie ilości zdro- się upiec chleb własnoręcznie i według wego pieczywa z pełnego przemiału, tradycyjnej receptury, ze zdziwieniem czyli na przykład chleba razowego odkrywa, że to wcale nie jest takie łaczy typu graham. W naszym kraju twe i tanie przedsięwzięcie – zauważa produkcję tych wyrobów szacuje się M. Kurasiak. na 4%, a u naszych sąsiadów zza Odry jest ona pięciokrotnie wyższa. Decy- Promują, co zdrowe Polski Związek Producentów Roślin dując się na kupno zdrowego chleba razowego pamiętajmy, że nie wszyst- Zbożowych, chcąc zmienić trend spadko ciemne oznacza zdrowie. Czasami kowy w spożyciu pieczywa, stawia na o kolorze decyduje nie ciemna mąka, wiele działań promocyjnych, w których lecz karmel, który udaje, że mamy przede wszystkim podkreśla się zaledo czynienia z razowcem. Dlatego ty spożywania produktów z pełnego czytajmy etykiety. Szukajmy chleba ziarna. Ostatnio wydał broszurkę dla z mąki razowej: żytniej lub pszennej dzieci „Co o zbożach warto wiedzieć”. KAROLINA BODZIŃSKA typu graham. a wyszkolenie dobrego piekarza zajmuje trzy lata – dodaje właściciel piekarni. Po czym poznamy dobry chleb? Jest bardziej zbity niż pulchny, ma twardą skórkę i specyficzny aromat zakwasu. Takiego chleba z pewnością nie kupimy w markecie. W marketach ten produkt ma niewiele wspólnego ze świeżością, bo wypieka się go z ciasta z głębokiego mrożenia. Każda ceniąca się piekarnia ma własny, autorski pomysł na dobry produkt. U Kurasiaka tradycyjna, obowiązująca od 30 lat receptura, zakłada, że do wypieku zwykłego chleba zawsze używa się mąki żytniej, która stanowi 30% składu. Piekarnie prześcigają się w tworzeniu nowych produktów. Są chleby typu light czy z różnego rodzaju dodatkami, najczęściej z nasionami. Kurasiak ma w ofercie aż 15 rodzajów chleba, a nowością jest produkt dedykowany cukrzykom.


PANORAMA LESZCZYŃSKA www.panorama.media.pl 18 XII 2014

ROLNICTWO [19]

Obrót gruntami w Polsce daje możliwości omijania prawa

Co z tą ziemią? becnie obowiązująca ustawa nie pozwala na wolny obrót polską ziemią. Obcokrajowcy nie mogą jej więc swobodnie kupować. Wszystko ma się zmienić po 1 maja 2016 r. Okazuje się jednak, że już obecnie, mimo formalnych zakazów, obcokrajowiec nie ma większych problemów z nabyciem polskiej ziemi. – Ustawa napisana jest na tyle ogólnie, że nie sprawia trudności wyszukanie luk i jej obejście – mówi Damian Rakowski z firmy „Podziel i zarabiaj”. – Co prawda gruntu rolnego bez wcześniejszej zgody Ministerstwa Spraw Wewnętrznych sprzedać osobie z innym obywatelstwem nie można, jednak przy odrobinie sprytu i odwagi robi się to nagminnie w inny sposób. Proceder ten jest najbardziej widoczny w województwie zachodniopomorskim. Związane jest to z bezpośrednim sąsiedztwem naszego zachodniego sąsiada, czyli Niemiec, oraz niedużymi odległościami do takich krajów jak Holandia i Dania, gdzie ziemi jest bardzo mało. – Obecnie w przetargach organizowanych przez Agencję Nieruchomości Rolnych nie mogą brać udziału obcokrajowcy – tłumaczy Damian Rakowski. – W ich imieniu robią to podstawione osoby, tzw. „słupy”. Występują oni w roli kupujących i często wygrywają. Dysponują kapitałem zagranicznym o wiele większym niż zasoby polskich gospodarzy. Choć we wschodnich landach niemieckich ceny gruntów rolnych zaczynają się wyrównywać z naszymi, to w krajach takich jak Holandia, Dania, Irlandia czy Luksemburg są one nieporównywalnie większe. – W Polsce rejestrowane są spółki, w których udziały posiadają zagraniczni inwestorzy – dodaje D. Rakowski. – W ten sposób prawo jest omijane. Kuriozalne sytuacje można zaobserwować na polskim rynku obrotu ziemią rolną, gdzie do przetargu staje osoba posiadająca parohektarowe gospodarstwo, po czym wykłada w gotówce parę milionów złotych i kupuje. W krajach zachodnich istnieją nawet fundusze specjalizujące się w zakupie

O

REKLAMA

polskich gruntów rolnych. Niektóre spółki z zagranicznym kapitałem posiadają już na polskiej ziemi gospodarstwa o powierzchni ponad tysiąc hektarów. Prośby oraz podnoszone przez rolników obawy nie zyskują aprobaty rządzących. Niby coś się robi, ale jasnych i przejrzystych reguł brak. – Przykład regulacji prawnych można byłoby brać z krajów, które najbardziej zaangażowane są w wykup polskiej ziemi – wyjaśnia D. Rakowski. – W Danii trzeba stać się duńskim rolnikiem, by zakupić u nich ziemię, a o samym akcie decyduje osobiście królowa. W Niemczech, Hiszpanii, Szwajcarii, czy we Francji pierwszeństwo w zakupie mają osoby, których grunty bezpośrednio sąsiadują ze sprzedawanym kawałkiem ziemi lub – w innym przypadku – swoje gospodarstwo posiadają w tej samej, bądź sąsiedniej gminie. Często muszą też zdecydować się na użytkowanie rolnicze tej ziemi przez długie lata od jej zakupu, we Francji np. przez co najmniej 15 lat. Propozycje naszych parlamentarzystów kończą się na projekcie ustawy. Dodatkowym kryterium decydującym o możliwościach zakupowych miał być dochód uzyskiwany z gospodarstwa, w wysokości co najmniej ¼ ogólnego dochodu uzyskiwanego przez zainteresowanego. Kropkę nad „i” miał postawić wymóg prowadzenia gospodarstwa rolnego przez co najmniej 10 lat od jego zakupu, pod groźbą odkupienia przez ANR za cenę zakupu. Czy nowa ustawa wiele zmieni? – Według mnie niekoniecznie – odpowiada Damian Rakowski. – Przecież już obecnie kto chce i komu bardzo zależy na polskich ziemiach, dysponuje instrumentami dającymi mu możliwość jej zakupu. Damian Rakowski zastanawia się, czy mimo wszystko nie powinniśmy dać wolnej ręki właścicielom gruntów. Aby mieli prawo wyboru osoby, której grunt sprzedają, jak również, na jakie cele i za jaką cenę? – Polscy rolnicy mają silne poczucie własności. A więc czy jest się tak naprawdę czego obawiać? – pyta. LILA GABRYELÓW

Soja to nie tylko pasza dla zwierząt, ale i produkt spożywczy dla ludzi

Prosta w uprawie Polsce soja kojarzona jest raczej z produktem paszowym dla bydła, drobiu czy trzody chlewnej. Tymczasem to również produkt spożywczy dla ludzi. Wśród homo sapiens szczególnie upodobali ją sobie wegetarianie, którzy potrafią z niej przyrządzać prawdziwe kulinarne cuda. Soja jako produkt wysokobiałkowy idealne zastępuje im mięso. Roślina ta jest w Polsce uprawiana od dawna, ale na małą skalę. Tymczasem ocieplający się klimat sprzyja jej uprawie. Ośrodki doradztwa rolniczego coraz chętniej szkolą rolników w tym temacie, bo uprawa jest opłacalna. Roślina chorobom się nie poddaje, a na polu wymaga głównie odchwaszczania. Wielkopolski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Poznaniu organizował w tym roku aż trzy szkolenia dla rolników zainteresowanych uprawą soi. – Zainteresowanie było spore, dzwonili rolnicy z różnych regionów Polski. Z naszej oferty skorzystało ponad 30 osób – mówi Wiesław Biały, doradca rolników z poznańskiego WODR. Uprawa soi ma naprawdę wiele zalet. To wartościowy składnik mieszanek paszowych dla zwierząt, nowoczesny

W

REKLAMA

produkt dla przemysłu spożywczego, chemicznego, farmaceutycznego i kosmetycznego, idealny przedplon z silnym oddziaływaniem plonotwórczym w szczególności dla zbóż, kukurydzy czy rzepaku. – Średni zbiór to 2 – 2,5 tony z ha. Przy spełnieniu wymogu zazielenienia, dopłacie do roślin bobowatych i dopłacie za kwalifikowany materiał siewny, można zakładać zysk – tłumaczy Wiesław Biały. Może niebawem coraz więcej polskich rolników spojrzy na tę uprawę przychylniej, bo polityka unijna zmierza do ograniczania importu soi spoza krajów należących do UE. Co warto wiedzieć na temat agrotechniki? Jak informuje W. Biały, soja jest idealnym przedplonem dla zbóż ozimych i jarych, kukurydzy, buraków i traw wieloletnich. Niewskazany jest natomiast siew po innych roślinach strączkowych, wieloletnich roślinach motylkowych i kapustowatych. Wedle zaleceń poznańskiego WODR – u soję wysiewa się, gdy średnia dobowa temperatura gleby na głębokości siewu wynosi 12-14 st. C, a głębokość siewu zależy od wilgotności gleby. Przy wilgotnej glebie zaleca się 3-4 cm, przy

bardziej suchej 5-6 cm. Natomiast przy niskiej wilgotności po siewie wymagane jest wałowanie pola. Zależnie od odmiany siejemy od 20 kwietnia do 20 maja, a ilość wysiewu zależy od konkretnej odmiany. Przed siewem zaleca się zaprawienie nasion preparatem chroniącym przed zgorzelą siewek, ryzoktoniozą i fuzariozą i zaszczepienie nitraginą. Zbiór przypada w drugiej dekadzie września. Warto wiedzieć, że soja oczyszcza glebę z chorób podstawy źdźbła zbóż. Ponadto dzięki odpowiednim bakteriom gromadzi w glebie azot. Jak przekonują specjaliści z WODR – u, z uwagi na mały obszar uprawy soi w Polsce zagrożenie ze strony chorób grzybowych i szkodników jest znikome. Co ważne, nie trzeba kupować specjalnych maszyn, wystarczą te wykorzystywane przy uprawie zbóż. Soję zbiera się jednofazowo kombajnem zbożowym ustawionym na niskie ścinanie, w fazie pełnej dojrzałości roślin. Z soją powinny się zaprzyjaźnić kobiety, bo łagodzi ona objawy menopauzy. Ponadto obniża cholesterol, chroni przed miażdżycą i chorobami nowotworowymi. Jest źródłem potasu, żelaza, magnezu, fosforu i wapnia (kab)


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.