Kronika Chrzanowska nr 189

Page 1

NR ISSN 1232-4566

Nr 189 lipiec-wrzesień 2014 rok XXIII kwartalnik

Do końca roku na pasażu za ośrodkiem kultury można oglądać niezwykłą wystawę rzeźb Michała Batkiewicza pt. „Cywlizacja” STR. 16

Na zdjęciu: Kacper i Oskar Prygiel

fot. Antoni Dobrowolski


2

KronikaChrzanowska

ROZMAITOŚCI

STANISŁAW LESSAER UHONOROWANY Kusocińskiego - MOKSiR oraz Hali Sportowej przy ul. Piastowskiej. Dzięki tym sztandarowym inwestycjom Chrzanów zmienił i przybrał obecny nowoczesny wygląd.

Burmistrz Miasta Chrzanowa złożył do Przewodniczącego Rady Miejskiej w Chrzanowie wniosek o nadanie honorowego obywatelstwa naszego miasta dr inż. arch. Stanisławowi Lessaerowi. Ostatecznie wniosek został zaopiniowany pozytywnie. Uroczyste wręczenie tego zaszczytnego tytułu, nastąpi podczas sesji Rady 28 października b.r. o godz. 11.00, w sali konferencyjno-balowej przy ul Sokoła 24. W uzasadnieniu wniosku czytamy m.in.: Dr inż. arch. Stanisławowi Lessaer jest cenionym urbanistą i architektem. Swoimi dokonaniami wpisał się na trwałe w historię Chrzanowa. Współpracę z Chrzanowem rozpoczął od projektu przebudowy chrzanowskiego Rynku. Kolejne lata przyniosły szereg udanych projektów realizowanych w ramach Rewitalizacji Centrum Chrzanowa - Etap III „Tysiąc Kamieni”, tj. przebudowa Placu 1000-Lecia, budowa Miejskiej Biblioteki Publicznej w Chrzanowie przy ul. Broniewskiego, przebudowa przestrzeni publicznej wokół obiektów infrastruktury przy ul.

Dr inż. arch. Stanisław Lessaer bierze obecnie czynny udział w projektowaniu w ramach Rewitalizacji Centrum Chrzanowa - Etap IV - Program Funkcjonalno-Użytkowy oraz Rewitalizacji Centrum Chrzanowa - Etap V - przebudowa przestrzeni publicznej wraz z przebudową boisk sportowych przy Publicznym Gimnazjum Nr 1 w Chrzanowie. Dr inż. arch. Stanisław Lessaer wykonał ponadto projekt remontu ulicy Sądowej, koncepcję urbanistyczno - architektoniczną przebudowy pasażu pomiędzy ulicami: Dobczycką, Sądową i Świętokrzyską, miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego połączenia istniejących węzłów komunikacyjnych przy ul. Trzebińskiej i Kusocińskiego w Chrzanowie, przebudowy muru ogrodzeniowego cmentarza żydowskiego w Chrzanowie przy ul. Borowcowej.

ry Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Od 2010 roku do dziś współpracuje z Katedrą Urbanistyki i Architektury Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Jest promotorem około 80 prac magisterskich na Wydziale Architektury Politechniki Śląskiej. Od 1978 roku prowadzi szeroką działalność projektową, będąc autorem i współautorem: - kilkunastu publikacji i wydawnictw okolicznościowych oraz prac naukowo-badawczych z dziedziny urbanistyki i architektury; - ok. 80 projektów zrealizowanych lub będących w realizacji; - ok. 50 studiów uwarunkowań i planów miejscowych; - 45 konkursów krajowych i zagranicznych (z czego ok. 25 uzyskało nagrody i wyróżnienia, w tym 9 pierwszych nagród); - wielu projektów koncepcyjnych, studialnych i technicznych oraz opracowań planistycznych. Opr. A. Dobrowolski

Przytoczone powyżej argumenty przekonują jednoznacznie, iż dr inż. arch. Stanisław Lessaer w szczególny sposób przyczynił się do materialnego i społecznego rozwoju Chrzanowa i w pełni zasługuje na przyznanie zaszczytnego tytułu honorowego obywatelstwa miasta Chrzanowa. Dr inż. arch. Stanisław Lessaer uzyskał dyplom magistra inżyniera architekta na Wydziale Architektury Politechniki Śląskiej w Gliwicach w 1978 roku. Dyplom doktora nauk technicznych uzyskał w Instytucie Architektury i Urbanistyki Politechniki Wrocławskiej w 1988 roku. Od roku 1978 do roku 2010 był pracownikiem naukowo-dydaktycznym Wydziału Architektu-

Malarz codzienności Rozmowa z Cyprianem Noconiem, studentem Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach

W

rzesień tego roku był bardzo łaskawy dla działalności wystawienniczej chrzanowskiego MOKSiR-u. Swoje prace udostępniło aż trzech znakomitych artystów. Dwaj z nich, to twórcy uznani, o ogromnym twórczym dorobku, jak Michał Batkiewicz czy Eugeniusza Molski. Kolejny artysta, który wystawił swoje prace, jest malarzem będącym na początku swojej kariery – ambitny student ASP w Katowicach, Cyprian Nocoń.

najlepiej. Moje zawodowe cele były jednoznacznie ukierunkowane na kulturę, na sztukę, na tworzenie sztuki. Nie mogłem wiec wybrać innej szkoły jak Akademię Sztuk Pięknych – zdecydowałem się na uczelnię katowicką. Aktualnie jestem na trzecim roku tej uczelni.

Co jest głównym tematem Pana obrazów?

Głównie maluję to, co mnie dotyka na co dzień . Obserwuję pilnie najbliższe otoczenie, wszystko co mnie otacza, co mnie boli, co zastanawia i budzi niepokój. Na moich obrazach uwieczniam osoby, które znam osobiście - kolegów, koleżanki, przyjaciół, członków rodziny. Oni tworzą określone malarskie historie, opowieści, relacje – są ich głównymi aktorami.

Od kiedy pasjonuje się Pan malowaniem?

W latach szkolnych przez 12 lat trenowałem piłkę nożną i to dość intensywnie w klubie sportowym. W liceum poznałem kilka osób, wśród nich był także dyrektor szkoły, które pokazały mi inną drogę w życiu, pomogły mi odkryć talent malarski. Tą drogą teraz podążam, cały czas doskonaląc swój artystyczny warsztat.

Gdzie zatem doskonali Pan swój malarski warsztat? W dzisiejszych czasach jest tak, że jest moda wśród maturzystów na studiowanie, nie ważne na jakiej uczelni i na jakim kierunku. Kiedy ja

Jakie są Pana ulubione techniki malarskie?

Artysta (w środku) razem ojcem i dziadkiem. fot. A. Dobrowolski

kończyłem szkołę średnią dokładnie wiedziałem co chcę w życiu robić, jakie studia wybrać, co mi się podoba, w czym czuję się dobrze,

Popróbowałem wszystkich technik, od oleju, przez akwarele, po akryl. Jednak najbardziej odpowiada mi malowanie olejami. Od nich zaczynałem i do nich wróciłem. Uważam, że lepszej techniki nie ma, ona jest najbardziej klasyczna i najdoskonalsza, nic lepszego nie ma. Być może kiedyś zmienię zdanie, ale na razie najpełniej wypowiadam się tworzeniem obrazów farbami olejnymi. Rozmawiał Antoni Dobrowolski


KronikaChrzanowska

KULTURA

ANIOŁY I MADONNY

3

Rozmowa z artystą, pedagogiem i podróżnikiem Eugeniuszem Molskim

Podczas wernisażu prac Eugenisza Molskiego dyrektor MOKSiR Jan Smółka uroczyście otworzył wystawę. natomiast poeta Antoni Dobrowolski czytał wiersze. fot. DS

G

aleria „Na Styku” chrzanowskiego MOKSiR-u nowy sezon artystyczny zainaugurowała wystawą obrazów i ceramiki znanego artysty, pedagoga i podróżnika Eugeniusza Molskiego. Wiele zaprezentowanych w galerii prac to pokłosie plenerów malarskich i warsztatów ceramicznych organizowanych w całej Europie, m.in. w Serbii, na Słowacji, na Łotwie czy na Chorwacji.

Jaki jest motyw przewodni prezentowanej wystawy w galerii „Na Styku:”? Motywem chrzanowskiej wystawy jest sacrum. Przeważają anioły, które towarzyszą mi od dawna, Nie jest to efekt mody, ale raczej moich twórczych, świadomych wyborów. Prace w większości powstały na plenerach, które często mają w swoim haśle tematykę sakralną, wiec dlatego anioły, madonny i inne przemyślenia z elementami sacrum często pojawiają się w mich pracach.

Uzyskał Pan dyplom Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych we Wrocławiu o specjalności malarstwo architektoniczne i ceramika. Co jest zatem Panu bliższe malarstwo czy właśnie ceramika? Kocha się jedno i drugie. Kocham ceramikę na

pewno, moje ręce przewaliły tony gliny, szamotu i porcelany, ulepiły setki ceramicznych rzeźb. Ale kocham też malarstwo. To się u mnie zresztą przenika. Moje ceramiki mają kolor, ale bywa, że są stonowane w kolorze – zawsze jednak, obok bryły, dominuje barwa. Moje rzeźby są, krótko mówiąc, malarskie. A zatem, odpowiadając na pytanie, bardzo lubię jedno i drugie.

Obok twórczych pasji był Pan także pedagogiem w Liceum Sztuk Plastycznych w Wiśniczu. Jak Pan wspomina tamten czas?

Przede wszystkim planuję udział w kolejnych plenerach, które są dla mnie paliwem napędowym do dalszej aktywności twórczej. Natomiast aktualnie pracuje nad przygotowaniem kolejnej wystawy moich prac w Bochni, której otwarcie przewidziane zostało na 14 października. Podobnie jak w Chrzanowie, będą tam również anioły i madonny, ale inne, powstałe w późniejszym czasie. Rozmawiał A.Dobrowolski

Z wielkim sentymentem. Zaraz po ukończeniu moich artystycznych studiów we Wrocławiu w 1969 roku podjąłem pracę w wiśnickiej szkole plastycznej jako nauczyciel ceramiki. Trwało to prawie 30 lat, bo do 2006 roku. To był piękny okres w moim życiu, w którym łączyłem moje twórcze pasje z pracą pedagogiczną. Wychowałem setki młodych ludzi, dając im rzetelną wiedzę z zakresu tajników pracy ceramika. Wielu moich uczniów ukończyło potem wyższe uczelnie artystyczne, wielu pracuje na uczelniach z tytułami naukowymi. Są znanymi artystami o ogromnym twórczym dorobku. To napawa mnie dumą, że być może ich sukces jest po części moją zasługą.

Nad czym aktualnie Pan pracuje?

Kronika Chrzanowska pismo lokalne CZŁONEK POLSKIEGO STOWARZYSZENIA PRASY LOKALNEJ Redakcja: Antoni Dobrowolski (redaktor naczelny), Agnieszka Filipowicz (skład techniczny), Olga Nowicka, Małgorzata Zbroszczyk, Anna Kosowska-Czak, Henryk Czarnik Adres redakcji: ul. Broniewskiego 4 (MOKSiR), pok. nr 15, tel. 32 623 30 86 wew. 36 Wydawca: MOKSiR Chrzanów, ul. Broniewskiego 4,

Eugeniusz Molski urodził się w 1942 r. w Bagienicach. Jest absolwentem PLSP w Nałęczowie i PWSSP (obecnie ASP) we Wrocławiu. Dyplom otrzymał w 1969 w malarstwie architektonicznym i ceramice. W latach 1969 - 2006 pracował w Liceum Sztuk Plastycznych w Nowym Wiśniczu, jako nauczyciel ceramiki.. Uprawia malarstwo, malarstwo ścienne, ceramikę, rzeźbę. Ma w swoim dorobku ponad 180 wystaw indywidualnych i 200 zbiorowych w kraju i za granicą. Jest laureatem prestiżowych nagród i wyróżnień. W 2007 roku obchodził 40-lecie pracy twórczej. Jego prace znajdują się w licznych zbiorach kolekcjonerów krajowych i zagranicznych.


4

KronikaChrzanowska

HISTORIA

Kazimierz Kulig w kampanii wrześniowej 1939 Z

anim opowiem o sytuacji, jaka panowała na osiedlu Kąty podczas okupacji, przedstawię los jednego z naszych mieszkańców, cichego bohatera kampanii wrześniowej, który oddał życie w walce z niemieckim agresorem. Kampania wrześniowa była pierwszą kampanią II wojny światowej, trwającą od 1 września do 6 października 1939 r. Polska ogłosiła mobilizację 30 sierpnia. Wcześniej była prowadzona mobilizacja alarmowa, w wyniku której zmobilizowano około 800 tysięcy żołnierzy w trybie indywidualnych powołań, jednak pod naciskiem sojuszników, odwołano ją i ogłoszono ponownie 31 sierpnia. Powołanie do wojska otrzymał m. in. Kazimierz Kulig, mieszkaniec Kątów. Zostawiając żonę Bronisławę, siedmioletniego syna Fryderyka i trzyletnią córkę Marię, udał się do swojej jednostki wojskowej. Z relacji córki: – ”(...) ja nie pamiętam, ale mama opowiadała, że tata jeździł na szkolenia wojskowe do Tarnowskich Gór. Prawdopodobnie był saperem. Często robił notatki w swoim zeszycie, który po wojnie jeszcze oglądałam. Po otrzymaniu powołania również udał się do Tarnowskich Gór. Nikt z nas nie przeczuwał tego, co się stanie...” 1 września 1939 r. rozpoczęła się II wojna światowa. Oto, co z relacji córki, wiemy o przeżyciach rodziny Kazimierza Kuliga: – „ Mama podjęła pracę w tzw. ogrodach w Balinie. Pracowała tam przez całą okupację. Mnie i brata zostawiała u babci, a sama pieszo musiała chodzić do Balina. Praca zaczynała się o 6 rano i trwała do godziny 17­18 po południu. W ogrodach zajmowano się uprawą warzyw, sadzono kwiaty. Wszystko to przeznaczone było dla Niemców. Każdy dzień rano przyjeżdżał samochód, ładowano na niego warzywa i wywożono je do Chrzanowa dla mieszkających tam Niemców, którzy rządzili Chrzanowem. Była bieda, zresztą nie tylko u nas. Każdy, kto przeżył okupację, może coś na ten temat powiedzieć. Mama i my, oprócz biedy, żyliśmy myślą o miejscu pobytu naszego taty, czy on żyje oraz co się z nim dzieje. W ten sposób przeżyliśmy całą okupację. Po wojnie mama dostała pracę w ,,Fabloku”, a nadal nie było żadnej wiadomości o ojcu. Mimo że tata brał udział w II wojnie światowej, w obronie Polski, nie dostaliśmy od państwa żadnej pomocy. Mama robiła co mogła, aby uzyskać jakąkolwiek informację o tacie. Napisała pismo do Prezydenta RP Bolesława Bieruta oraz do Czerwonego Krzyża w Polsce. Niestety, nie było żadnego odzewu. Kolejnym etapem było napisanie pisma do Czerwonego Krzyża w Szwajcarii. Wtedy, po raz pierwszy dostaliśmy pismo, w którym napisano ,,zwróćcie się do parafii w Kolbuszowej”, co też uczyniliśmy. Nie musieliśmy długo czekać. Parafia przesłała nam akt zgonu taty, który był dla nas największym ciosem, jednak z drugiej strony, dowiedzieliśmy się wreszcie co się z nim stało”. Z aktu zgonu wynikało, że Kazimierz Kulig był kapralem 202 plutonu Pionierów ,,Biel-

Kazimierz Kulig ­ pierwszy rząd od dołu, siedzi w środku Kazimierz Kulig ­ siedzi u góry po prawej stronie

sko”. Został zabity podczas działań wojennych, 9 września 1939 r., w bitwie pod Kolbuszową, a pochowany 11 września 1939 r. na cmentarzu w Kolbuszowej, obecnie województwo podkarpackie. Żonie pana Kazimierza nie było dane pojechać na jego grób. Kolbuszowa to miasto w woj. podkarpackim, w powiecie kolbuszowskim, położone nad rzeką Nil, na płaskowyżu Kotliny Sandomierskiej, na skraju Puszczy Sandomierskiej. Bój żołnierzy polskich 4 krakowskiego batalionu fortecznego, liczącego niecałe sześćset osób, powiększonego o stu wojskowych z innych formacji o miejscowość Kolbuszową z 2 niemiecką Dywizją Pancerną rozpoczął się 9 września o godzinie 13 i trwał do około godziny 18. Według relacji por. Andrzeja Krawca, dowódcy 4 krakowskiego batalionu fortecznego: - „Niemieckie czołgi nie zajęły Kolbuszowej w pierwszym podejściu. Cofnęły się, badając ostrożnie siły przeciwnika. Ale wnet powróciły razem z niewielkim oddziałem pieszym. Większa ich grupa podjechała z szosy od Nowej Wsi, skąd przybyły ku stadionowi i ostrzeliwała mia-

sto. Obrońcy Kolbuszowej stawiali opór, jednak wobec beznadziejnej sytuacji i niemożności uzyskania pomocy, nakazałem wycofać się w stronę wsi Zarębki.” Podczas bitwy Niemcy stracili 150 żołnierzy, w tym 8 oficerów i 3 czołgi. Straty polskie wyniosły 110 żołnierzy, w tym 10 oficerów. Spłonęło 250 domów w Kolbuszowej i Kolbuszowej Dolnej i Górnej. Wśród żołnierzy, którzy polegli w bitwie pod Kolbuszową, zidentyfikowano tylko 38 osób, między innymi Kazimierza Kuliga. Czytając listę poległych żołnierzy i miejsce ich pochodzenia dowiadujemy się, że oprócz Kazimierza Kuliga oddali tam również swoje życie inni żołnierze z powiatu chrzanowskiego. W 1981 roku, wraz z koleżanką, na grób ojca udała się córka Maria: ”Grobu ojca nie mogliśmy znaleźć. Po cmentarzu chodził również starszy pan, podeszłam więc do niego i poprosiłam o pomoc. Pan był bardzo miły i udał się z nami na grób, w którym byli pochowani żołnierze, polegli w bitwie pod Kolbuszową. Jakie było moje rozczarowanie, gdyż jadąc do Kolbuszowej wyobrażałam sobie całkiem inaczej grób ojca, a tymczasem zobaczyłam porośniętą trawą i obmurowany cegłą mogiłę żołnierzy pod murem, Na mogile była wbita tabliczka z nazwiskami i imionami żołnierzy, którzy zginęli 9 września 1939 r. Było tam również nazwisko taty. Zapomniałam o wszystkim. Nie przeszkadzało mi to w jakim stanie jest grób. W milczeniu chciałam jak najszybciej porozmawiać z tatą. Opowiedzieć jak bardzo nam go brakowało, opowiedzieć o naszym życiu, przecież straciłam go mając trzy lata... Moją rozmowę z tatą przerwał głos nieznajomego pana, który zwrócił się do mnie mówiąc: ,, proszę panią, jakie tu były ciężkie walki w 1939 roku, jak dużo zginęło tu żołnierzy, również Niemców. Pokażę Wam grób żołnierzy, którzy polegli w 1945 r., podczas wyzwolenia Kolbuszowej. Poszliśmy. Zobaczyłam piękny pomnik, z pięknymi napisami poległych żołnierzy. Pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy, była myśl, czym różnili się żołnierze polegli w 1939 roku od tych, którzy polegli w roku 1945...” Ciała żołnierzy poległych w 1939 roku, w tym również Kazimierza Kuliga, zostały już poddane ekshumacji. Spoczywają w innym miejscu. Jest pomnik, są napisy. Roman Madejski

Współczesne zdjęcia z cmentarza w Kolbuszowej


KronikaChrzanowska

5

KULTURA

Dziesięciolecie Polski odrodzonej. Księga pamiątkowa 1918-1928 Książka-wiedza-dzieło sztuki

Wnętrze bramy oficyny przy ul. Gołębiej nr 4 w Krakowie – dawna pracownia drukarska R. Jahody. Witraże być może autorstwa H. Uziembły fot. A. Cieplińska, 2013 r.

I

nspiracją niniejszego tekstu jest książka znajdująca się wśród pozycji biblioteki chrzanowskiego Muzeum, a mianowicie „Dziesięciolecie Polski odrodzonej. Księga pamiątkowa 1918-1928”, wydana w 1928 r. przez koncern „Ilustrowany Kuryer Codzienny”, której oprawę wykonały Zakłady Introligatorskie Roberta Jahody i Aleksandra Semkowicza oraz Kazimierza Legeżyńskiego we Lwowie.*

To piękne i monumentalne wydawnictwo zostało podarowane do nowopowstałego wówczas chrzanowskiego Muzeum przez uczennicę Liceum Ogólnokształcącego im. St. Staszica w 1965 r. Pokaźnych rozmiarów publikacja (wymiary: 39,8x28,5x5,5 cm!) stanowi zbiór artykułów poruszających szereg problemów związanych z 10-letnim okresem niepodległości Polski. Są to sprawy polityczne, administracyjne, społeczne, kulturalne, turystyczne i wiele innych, zawartych w następujących rozdziałach: I. Geografia, historia i ustrój Polski Odrodzonej; II. Odbudowa kraju. Komunikacja. Uzdrowiska. Letniska. Turystyka; III. Oświata i nauka; IV. Literatura i sztuka; V. Ustrój społeczny. Spółdzielczość. Polacy na obczyźnie. Sport. Dział kobiecy. Oświata pozaszkolna; VI. Gospodarstwo narodowe. Każdy rozdział, do napisania którego zaangażowano innego autora, został starannie zredagowany i zaprojektowany graficznie, co oprócz wartości wynikającej z treści podnosi także wartość estetyczną książki z zakresu poligrafii, grafiki i introligatorstwa. W tym miejscu zatrzymam się przy oprawie niniejszej książki. Okładka, układ artystyczno-graficzny i zdobnictwo zostały zaprojektowane przez artystę Alfreda Żmudę (1897-1966). Układ technicznograficzny powstał pod kierownictwem L. Królikowskiego, natomiast skład, druk i ilustracje wykonano w zakładach graficznych „IKC” pod kierunkiem Feliksa Korczyńskiego. Twarda okładzina oklejona została oklejką płócienną w ko-

lorze ciemnego zgaszonego różu. Zdobiona jest wytłoczeniami: w polu centralnym orzeł w koronie, dookoła w formie szerokiej bordiury znajdują się prostokątne pola, zawierające na przemian inicjał wiązany RP i cyfrę X wiązaną z wieńcem laurowym. Tył okładki jest analogiczny, z tym, że w polu środkowym widnieje inicjał „I.K.C.” z motywem architektonicznym. Grzbiet okładki uległ zniszczeniu. Wyklejka zdobiona jest motywem wici roślinnej tworzącej w centrum otok zawierający daty 1918 i 1928. Zdobnictwo okładki przywodzi na myśl wpływy Towarzystwa Polska Sztuka Stosowana, którego członkowie współpracowali z Jahodą. Moment wytwarzania książki uwieczniony został na kilku fotografiach znajdujących się w katalogu Narodowego Archiwum Cyfrowego. Na kilku zdjęciach dostrzec można będące w przygotowaniu egzemplarze „Dziesięciolecie Polski odrodzonej. Księga pamiątkowa 1918-1928”. Zakłady Introligatorskie Roberta Jahody w tym czasie osiągnęły już bardzo wysoki poziom produkcji. Dla przypomnienia kilka słów o zakładzie. W roku 1887 Robert Jahoda (18621947) założył oficynę introligatorską, która mieściła się w Krakowie przy Rynku Głównym 37, następnie przy ul. Brackiej i Wiślnej, aż w końcu w kamienicy przy ul. Brackiej. Jahoda, obok drugiego ważnego krakowskiego zakładu Bonawentury Lenarta, podniósł poprzeczkę rzemiosła introligatorskiego bardzo wysoko. Pracował zgodnie z ideami filozofii Ruskina i jego kręgu, opierającymi się na podniesieniu rzemiosła do rangi sztuki i zerwania z marnej jakości wyrobem przemysłowym o wątpliwej estetyce. W modzie, która zapanowała pod koniec XIX w., w dziedzinie introligatorstwa zerwano z nadmiarem zdobień, kładziono nacisk na zespolenie dekoracji z zastosowanym materiałem oraz na solidne wykonanie. W takim duchu tworzone były wyroby introligatorskie u Jahody. Ambicją zakładu były „uczciwość w materiale i techniczna doskonałość w wykonaniu”. Mistrzowi wiele zawdzięcza także młodsze pokolenie, bo-

Brama oficyny przy ul. Gołębiej nr 4 w Krakowie fot. A. Cieplińska, 2013 r.

wiem zatrudniając do pracy nie pomijał także młodych adeptów sztuki introligatorskiej, którzy w słynnym zakładzie zdobywali doświadczenie zawodowe pod okiem artystów współpracujących z Jahodą (np. Henryka Uziembły). Co ciekawe, oficyna była także miejscem spotkań samych artystów, bowiem prowadziła również działalność ramiarską, co przykuwało uwagę malarzy. A byli to m.in. Włodzimierz Tetmajer, Jan Bukowski, Henryk Uziembło, Karol Homolacs, Stanisław Fabijański i in. Sukcesy zakładu widoczne były na licznych wystawach krajowych i zagranicznych, na których prezentowane były wyroby. Warto nadmienić, że od 1967 r. w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa istnieje Dział Drukarstwa, Introligatorstwa i Prasy bogaty w liczne realia związane z działalnością Zakładu Jahody. W zasobie tym odnaleźć można także wiele projektów introligatorskich autorstwa Henryka Uziembły, który współpracował z Jahodą . Sam Uziembło nie pierwszy raz zetknął się z pracą przy książce. W swoim dorobku artystycznym ma bowiem m.in. ilustracje do: „Bajki” B. Hertza, „Wawel” J. Żóławskiego, „Latarenka” F. Mirandoli. Ponadto oprócz współpracy z Robertem Jahodą był także kierownikiem artystycznym drukarni Władysława Teodorczuka. Jego działalność artystyczna została dostrzeżona także przez autorów „Dziesięciolecia Polski odrodzonej…”, którzy wspominają artystę w rozdziale dotyczącym sztuki. Przenosząc wzrok z ekranu komputera bądź czytnika e-booka na tradycyjną książkę, warto sobie uświadomić jaką wartość i znaczenie miała ona niegdyś… Anna Cieplińska

* Dziesięciolecie Polski odrodzonej księga pamiątkowa 1918-1928, wydawca i red. naczelny: Marian Dąbrowski, red.: Piotr Lot, Wydawnictwo i nakład „Ilustrowanego Kuryera Codziennego, „Śwaitowida”, „Na szerokim świecie”, Kraków-Warszawa 1928 r. Autorka dziękuje p. Henrykowi Czarnikowi za wskazanie niniejszej pozycji książkowej.


6

Z MIASTA

KronikaChrzanowska

Kościelecki krzyż św. Jacka? Krzyż na ul. Głównej w Kościelcu odzyskał swój blask. 16 września nastąpiło jego uroczyste poświęcenie w nowym miejscu. Wysoki, solidny krzyż, z artystycznym wizerunkiem Chrystusa postoi tutaj wiele lat.

Pod koniec kwietnia, na spotkaniu burmistrza Chrzanowa Ryszarda Kosowskiego z radnym Stanisławem Zygadło - inicjatorem przedsięwzięcia i Zbigniewem Mazurem dyrektorem Muzeum burmistrz zdecydował, że zniszczony przez upływ czasu, pochylony krzyż w Kościelcu należy odrestaurować i przenieść z chodnika w głąb działki gminnej. Stroną formalną czyli kosztami uzgodnień geodezyjnych, projektem architektonicznym zagospodarowania działki i pozwoleniami ze Starostwa miało zająć się Muzeum (to już czwarta kapliczka poddana renowacji przy wsparciu Muzeum), radny Zygadło stroną techniczną z wykonaniem i osadzeniem w nowym miejscu krzyża, natomiast Urząd Miejski i kierownik Sochacki przebudową chodnika przy końcu ul. Głównej. Krzyż stoi tutaj jak wskazują na to austriackie mapy co najmniej od XVIII w., na skrzyżowaniu dróg – ul. Głównej z ul. Chwastowskiego, na granicy Kościelca jak to dawniej zazwyczaj bywało. Projekt krzyża i zagospodarowanie działki wykonał architekt Adam Bartnik, sam krzyż modrzewiowy Zakład produkcyjno-usługowo-handlowy „Janiszewska” Urszuli Janiszewskiej z Chełmka. Odlewaną pasyjkę typu nagrobkowego wiszącą na starym krzyżu zastąpił artystyczny wizerunek twarzy Chrystusa, ale bez rąk i nóg. Wykonał go w postaci porcelanowego odlewu mieszkaniec Kościelca, artysta Zbigniew Gierczak. Inicjatorami przeniesienia i renowacji krzyża oraz fundatorami wykonania nowego była Zofia Mędela i Stani-

sław Zygadło z Kościelca. Dzięki ich staraniom krzyż odzyskał blask i nowe, zagospodarowane otoczenie. Na tabliczce z pleksi i tworzywa wykonanej przez organistę z kościoła św. Mikołaja, wiszącej na krzyżu pojawił się napis: „Krzyż stojący na skrzyżowaniu dróg od II poł. XVIII w. Wielokrotnie wymieniany. Fundatorzy ostatniej renowacji Muzeum w Chrzanowie i mieszkańcy Kościelca. IX 2014”. Nie bez trudności, pod koniec sierpnia, wszystkie sprawy związane z krzyżem udało się ostatecznie zakończyć. Wraz z parafią św. Jana Chrzciciela zaplanowane zostało też poświęcenie krzyża. Tak się akurat złożyło w okolicach święta Podwyższenia Krzyża Św. i na I rocznicę śmierci poprzedniego, długoletniego proboszcza kościeleckiej parafii. Na uroczystym poświęceniu krzyża przyszło kilkudziesięciu parafian wraz z burmistrzem i przew. Rady Miejskiej oraz dyrektorem Muzeum. Były też siostry zakonne z dziećmi z domu dziecka i kościelecki proboszcz ks. Zdzisław Ba-

Dozwolone do 21 F

ilmy zrealizowane w ramach projektu Przystanek Ziemia Chrzanowska wzięły udział w konkursie dla młodych twórców filmowych Dozwolone do 21. Chrzanowscy filowcy musieli się zmierzyć z twórcami z całego świata. Film promujący Miejską Bibliotekę Publiczną w Chrzanowie, Powiat chrzanowski przez palce, Piękno Pogorzyc oraz Chrzanów nocą znalazły się wśród 101 filmów, które były prezentowane podczas 31. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Warszawie. Festiwal odbył się 18-20 września 2014 roku. Do stolicy zostali zaproszeni autorzy zakwalifikowanych filmów: uczniowie II Liceum Ogólnokształcącego im. K.K. Baczyńskiego w Chrzanowie Bartosz Rochniak i Joanna Cackowska wraz z opiekunem Barbarą Nosek; Kornelia Szczygieł, obecnie uczennica V Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie i z chrzanowskiej Biblioteki koordynator projektu - Małgorzata Zbroszczyk. Biblioteka projekt Przystanek Ziemia Chrzanowska realizuje od 4 lat, uczestnikami są licealiści i gimnazjaliści z powiatu chrzanowskie-

go. Podczas warsztatów regionalnych poszerzają swoją wiedzę o regionie a podczas warsztatów filmowych uczą się pisania scenariuszy, przygotowania planów filmowych, zbierania dokumentacji, kadrowania i montażu. Projekt był już doceniany na arenie ogólnopolskiej, wygrał w konkursie „Inspiracje” i był prezentowany podczas III Ogólnopolskiego Kongresu Bibliotek Publicznych. Kadry przygotowane przez młodzież wykorzystała w swoich materiałach informacyjnych TV Polonia. Podczas 3 dni festiwalu w 10 blokach pokazano 101 filmów, które poddano ocenie jury. Uczestnicy wzięli także udział w warsztatach animacji filmowej prowadzonych przez Rolfa Birna z Drezna. Festiwal zakończyła uroczysta gala filmowa, podczas której wręczono nagrody i wyróżnienia. Dla chrzanowskich młodych twórców sam udział w tak prestiżowej imprezie był ogromnym docenieniem ich starań. Pozostały nie tylko miłe wspomnienia, ale również kontakty, które udało się nawiązać z młodymi twórcami kina niezależnego. Więcej o wydarzeniu można przeczytać na stronie www.upto21.pl Małgorzata Zbroszczyk

lon. Podczas nabożeństwa kapłan przypomniał historię krzyża postawionego w Kościelcu prawdopodobnie na pamiątkę pobytu w XIII w. św. Jacka Odrowąża. Według XIV-wiecznego kronikarza Stanisława ma to związek z cudem dokonanym w Kościelcu przez świętego poprzez przywrócenie do poprzedniego stanu wybitego przez grad zboża. Nie ma pewności tylko czy ta opowieść dotyczy chrzanowskiego Kościelca czy tego w powiecie proszowickim. Nie mniej jednak ksiądz proboszcz oddając nowy krzyż pod opiekę parafianom z Kościelca nawiązał do alegorycznego wyobrażenia Chrystusa wiszącego na krzyżu tylko w postaci głowy w cierniowej koronie, że to ludzie mają być nogami Chrystusa idącymi do bliźnich i jego rękami pomagającymi potrzebującym.Po poświęceniu krzyża wierni procesyjnie przeszli do kościoła, gdzie została odprawiona msza św. w pierwsza rocznicę śmierci poprzedniego proboszcza Ks. Edwarda Wielgusa. Zbigniew Mazur


KronikaChrzanowska

7

KULTURA

Ślady ziemi chrzanowskiej w literaturze polskiej

C

zytelnik śledząc losy bohaterów Bezcennego Zygmunta Miłoszewskiego trafia do małego miasteczka. Na peronie w Trzebini pociąg zwolnił, tuż przed jego nosem podskakiwał na jednej nodze – drugiej nie miał – chłopak o sympatycznej kartoflanej urodzie Orsona Wellsa. Uśmiechał się, jakby to był najszczęśliwszy dzień jego życia. Czy bohater wsiadł do pociągu? I dokąd pojechał? Może jechał na spotkanie z Manuelą Gretkowską, która w Obywatelce pisze: W Chrzanowie pełna sala wytrawnych czytelników […] Jedna trzecia wypożycza książki z biblioteki. Byłam wśród nich i ja.

Chciałabym podzielić się z Państwem odnalezionymi w literaturze informacjami o naszym regionie, oraz zaprosić do własnych poszukiwań śladów ziemi chrzanowskiej w literaturze. Opisy historyczne, przyrodnicze, turystyczne Chrzanowa znajdują się w wielu książkach. Nie jest moim zamiarem wymieniać wszystkie opracowania historyczne, przewodniki turystyczne, wspomnienia czy albumy, które w oczywisty sposób będą zawierały informacje o regionie. Raczej zaprosić do zabawy literaturą. Ziemia chrzanowska może pochwalić się zamkami i budowlami, których dzieje przez wiele lat fascynowały mieszkańców i przyjezdnych. Należy do nich Zamek Lipowiec, którego opis znajdziemy w większości przewodników po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. „Od wsi Babice wąska, kamienista droga prowadzi przez piękny bukowy las do obronnego zamku na wzgórzu górującym nad okolicą. W dzień jeżdżą nią wozy z pobliskich gospodarstw, nocami – spotkać można karetę zaprzężoną w szóstkę karych koni, jadącą w kierunku zamku. […]Wieczorem wybierzcie się na spacer i zatrzymajcie na poboczu kamienistej ścieżki wiodącej do zamku. Kareta zwykła przejeżdżać tędy między godziną dziesiątą a północą. Zbliżania się jej zwiastuje nagły podmuch chłodnego wiatru…” Udając się z Lipowca w kierunku Chrzanowa mijamy miejscowość Płaza. To tam właśnie „W 1898 roku hrabia Adam Starzeński, miłośnik przyrody i polowań, kupił w pobliżu Chrzanowa dziewięćset dwadzieścia jeden hektarów ziemi i dwór. Przebudowany przez Zygmunta Hendla pałac w Płazie na wiele lat stal się rodową siedzibą Starzeńskich.” Dzieje rodu Starzeńskich i ludzi z nimi związanych , ich pałacu, otaczającego go parku i roślin przybliża między innymi książka „Wejdź na szlak”. W klimacie opisów geograficzno-przyrodniczych utrzymuje się opis: „Kiedy z szosy wiodącej z Krakowa do Trzebini patrzy się na widniejącą za murem wyniosłą sylwetkę tego dworu – zamku raczej – z szarego kamienia, ma się wrażenie, że przeniesiono go z innego kraju: Nadrenii, Lotaryngii czy Szkocji. I że ma znacznie więcej niż niespełna 200 lat. Dwór w Młoszowej, wzniesiony przez wzbogaconego jurystę, żądnego ziemiańskich splendorów…” Tak o młoszowskim dworze Florkiewiczów pisze Bogna Wernichowska, a na łamach tej samej książki zaprasza również do poznania historii nieco dalej położonego Dworku Zieleniewskich w Trzebini. Z epoki zamków, dworów i pałaców przenosimy się w wiek XXI. Tak ziemię chrzanowską z perspektywy podróży pociągiem widział Michał Olszowski. „Są za Chrzanowem miejscowości, których próżno szukać w bedekerach. Bolę-

cin, Płaza. Nie trzeba wyjeżdżać za granicę, do biedniejszych sąsiadów albo na tereny zagrożone strukturalnym bezrobocie, by poczuć jak smakuje prawdziwy rozpad. […]Kiedyś, nie tak dawno nawet, jeździły tędy pośpieszne z Zakopanego do Szczecina, omijając Kraków. Dojeżdżały dzieciaki do szkoły w Chrzanowie, dojeżdżali górnicy do kopalń niedalekiego Zagłębia. Z Wadowic do Trzebini, z Trzebini choćby i na koniec świata.[…] Zarośnięte tyły Fabloku, ruina starych hal zakładów ogniotrwałych, do Sierszy nie dojedziemy, bo Sierszy już nie ma.[…] Jednak napisać, że wszystko upada, byłoby kłamstwem. Domy są przecież coraz ładniejsze, przestrzeń prywatne pnie się ku górze […] jest sobota i całkiem niebrzydkie samochody przysypiają na podjazdach ze świeżej kostki brukowej, lśnią nowe elewacje i blachodachówka odbija słońce.” Sławę chrzanowskiego Fabloku w latach trzydziestych XX wieku prezentują Maria i Jan Łozińscy: Trzy lata później licencyjną produkcję rozpoczął chrzanowski FABLOK. Polska Luxtorpeda mogła rozwijać prędkość 120 km na godz. „Leci jak strzała i w półtorej godziny jesteśmy w Łodzi” – zanotowała w swoich Dziennikach Maria Dąbrowska. Chrzanowska fabryka lokomotyw pojawia się w książce Mercedes-Benz: Najpierw pan Willman Cox z Londynu zadzwonił do Chrzanowa i mówi – kochany panie dyrektorze Zieliński, czy możemy zamówić w pana fabryce piętnaście lokomotyw, to na początek, tak między nami mówiąc, poufnie powiem panu, że odkąd kieruję British Railways, czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem: telefonują do mnie zwykli ludzie i krzyczą do słuchawki – dlaczego u nas nie ma takich lokomotyw? Na koniec należy wspomnieć o znanych postaciach związanych z ziemią chrzanowską. Należał do nich Julian Przyboś, który w latach 1926-1927 był nauczycielem w obecnym I Liceum Ogólnokształcącym. Niebawem przeniósł się Julek z Sokala do Chrzanowa, małego powiatowego miasteczka w województwie krakowskim; być może dlatego by być bliżej Krakowa… . Ksiądz Józef Tischner w latach 1957-1959 był wikarym w parafii św. Mikołaja. Te lata to była praca, praca i praca – wspomina Tischner okres chrzanowski. Zamieszkał na plebanii przy ulicy Mickiewicza; do kolegów z roku wysłał zaproszenia: Robię zjazd w Chrzanowie przy ulicy twórcy Dziadów – co miało być aluzją do jego sytuacji materialnej…Przez pierwszy rok młody ksiądz uczył religii w szkole podstawowej, o której zwyczajowo mówiło się „pod kościołem.[…] W następnym roku powierzono mu katechizację w I Liceum Ogólnokształcącym i dla Przedszkolanek. W Alwerni urodzili się i wychowywali bracia Andrzej i Mikołaj Grabowscy, miasto przewija się ciągle w ich rozmowach. Andrzej Grabow-

ski wspomina: W takich miejscach jak Alwernia wszystko jest dużo wyraźniejsze niż w dużych miastach, w których, szczególnie teraz, świat się już rozmywa, a ludzie gonią nie wiadomo dokąd. […] równie trudno było się z Alwerni wydostać. Droga do świata nie była taka prosta. Najpierw trzeba było przejść dwa kilometry w dół stromego zbocza przez las do stacji Alwernia Regulice. Stamtąd pociągiem do Chrzanowa, gdzie chodziłem do liceum, przesiadka w Bolęcinie, potem w Trzebini, a stamtąd dopiero do Krakowa. Opisami rodzinnych stron rozpoczyna swoje wspomnienia Maria Stach, która mieszkając od wielu lat w Nowej Zelandii tęskni za Libiążem. Jak wyglądało tam życie przeczytacie w książce „Szlak na wyspę szczęśliwości”. Czy ktoś z Państwa trafił na te same książki i odkrył w nich fragment o swoim regionie? A może znacie Państwo inne, niewymienione przeze mnie tytuły? Proszę napisać na adres regionalia@mbp.chrzanow.pl Wszystkie wymienione książki są dostępne w zbiorach Miejskiej Biblioteki Publicznej w Chrzanowie. Zapraszamy do korzystania z naszych zbiorów. Renata Wyrwiak

Bibliografia

1. Wernichowska B., Kozłowski M., Duchy polskie, Warszawa, Wydawnictwo Kraj, 1983. 2. Kobylarczyk K., Wejdź na szlak, Kraków, Małopolski Instytut Kultury, 2013. 3. Wernichowska B., Opowieści polskich dworów, Kraków, Wydawnictwo Krakowskie, 2014. 4. Olszewski M. Zapiski na Biletach, Warszawa, W.A.B., 2010. 5. Łozińska M., Łoziński J., W przedwojennej Polsce. Warszawa, PWN, 2011. 6. Huelle P., Mercedes-Benz, Warszawa, Znak, 2001. 7. Wspomnienia o Julianie Przybosiu, oprac. J. Sławiński, Warszawa, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1976. 8. Bonowicz W., Tischner, Kraków, Znak, 2001. 9. Grabowski A., Grabowski M., Jak brat z bratem, Warszawa, Wydawnictwo Zwierciadło, 2014. 10. Stach M., Szlak na wyspę szczęśliwości, Brzezia Łąka, Poligraf, 2012 11. MiłoszewskI Z., Bezcenny, Warszawa, W.A.B., 2013 12. Gretkowska M., Obywatelka, Warszawa, Świat Książki, 2008


8

kultura

KronikaChrzanowska

Z okazji Międzynarodowego Dnia Muzyki

Magiczna podróż muzyczna P

ierwszego października świat obchodził Międzynarodowy Dzień Muzyki, ustanowiony w 1975 roku z inicjatywy amerykańskiego wirtuoza skrzypiec i dyrygenta – Yehudiego Menuhina . W tym roku również chrzanowski MOKSiR przyłączył się do tej szczytnej idei, która ukazuje wyjątkowość muzyki, organizując muzyczny koncert. W pierwszej części koncertu znakomity pianista Szymon Kowalski zabrał słuchaczy w podróż muzyczną, którą rozpoczęły dwie słynne minia-

tury fortepianowe Ignacego Jana Paderewskiego: Menuet G - dur oraz Nokturn B-dur. W następnej kolejności zabrzmiało sześć krótkich Mazurków oraz Nokturn B-dur jednej z pierwszych polskich kompozytorek piszących na fortepian Marii Szymanowskiej. Potem w sali teatralna zabrzmiała Sonata F-dur KV 332 Wolfganga Amadeusza Mozarta. Artysta pozostał jeszcze w kręgu muzyki kompozytorów wiedeńskich, prezentując pierwszy cykl „Momentów muzycznych” Franciszka Schuberta. Druga część koncertu rozpoczęła się piękną Bossa novą, o dziewczynie z Ipanemy, w wy-

konaniu big band pod dyrekcja Jerzego Zieglera. Potem można było zachwycać się wykonaniami słynnych światowych szlagierów, m.in. takich jak: „Doxy” saksofonisty Sonny Rollinsa, „Różowa pantera” Henry Manciniego, „Sunrise, sunset” – ze znanego musicalu – „Skrzypek na dachu” czy „Fever” – piosence o gorączce miłości, którą śpiewały wielkie gwiazdy od Elvisa Presleya po Madonnę. Podczas koncertu tę historię opowiedziała Klaudia Gębiś, która od niedawna rozpoczęła współpracę z MOKSiR-owskim big bandem. (ad)

Kiedy pianista dostaje skrzydeł Rozmowa z pianistą Szymonem Kowalskim Zaprezentował Pan w Chrzanowie prawie 2-godzinny koncert. Nie obawiał się Pan, że będzie problem z przykuciem uwagi publiczności wokół muzyki poważnej?

To bardzo trudno powiedzieć. Wielu ludzi mówi i w moim przypadku też się to sprawdza, że ulubionym kompozytorem jest ten, którego się aktualnie gra, albo nad którym się w danym momencie pracuje. Utwory, które wykonuję od lat, są we mnie głęboko zakodowane, znam na wylot każdą ich nutkę. Zostały sprawdzone przy różnej publiczności, są grane na co dzień od lat. Lecz pracuje także cały czas nad czymś innym, nowym. I to jest cudowne, że można poznawać nowe utwory i jednocześnie koncertować z muzyką, którą się nie zna na wylot, która z biegiem czasu zaczyna żyć własnym życiem. Wykonując takie utwory czuję jednocześnie jak współtworzą koncert, jakby były osobnym bytem, a pianista stał się jedynie słuchaczem swojej gry. To są cudowne, magiczne chwile. (ad, as)

Jak to się dzieje, że ludzie słuchają muzyki, którą gram i z koncertu nie wychodzą, na dobrą sprawę sam nie wiem. Może dlatego, że opowiadam o tych utworach, może dlatego, że trochę przybliżam kompozytorów, w ogóle epoki, samego ducha tych utworów. Tradycyjnie na koncertach wchodzi pianista, kłania się i gra, potem znowu wstaje i znowu gra, znowu wstaje, a potem wychodzi. U mnie jest inaczej. Cały czas prowadzę dialog z publicznością, połączony z muzycznymi wstawkami.

Jak Pan układał repertuar?

Ten koncert rozpoczynam od Paderewskiego, potem pojawia się Maria Szymanowska, następnie Mozart, potem przechodzę do muzyki Szuberta i wracam z powrotem do naszych polskich muzycznych klimatów, czyli do Fryderyka Chopina. Jest w tym pewna konsekwencja, bowiem koncert stanowi muzyczną podróż, która ma przybliżyć różne klimaty klasycznej muzyki.

A zatem czy są to konotacje bardziej historyczne czy muzyczne? Jedno i drugie. Koncert ma podtekst Polski. Początek to Paderewski, koniec to Chopin. Paderewski wielki nasz pianista, ale również kompozytor i pierwszy utwór jest jego autorstwa, będąc takim akcentem bardzo narodowym, patriotycznym. Potem następuje odejście od takiej wysokiej nuty i zejście trochę niżej, pokazanie innej strony muzyki klasycznej, takiej bardziej frywolnej, wesołej, radosnej. Pokazanie trochę innej twarzy muzyki klasycznej. Uważam, że aby zarażać taką muzyką tych co na co dzień nie słuchają klasyki, powinno się im serwować naprawdę porządną muzykę, w jak najlepszym wykonaniu i na poziomie. Dodatkowo uwagę może przykuć słowo, podawane lekko, z humorem, w prostej, zrozumiałej formie. Taki sposób prezentacji muzyki klasycznej, połączonej ze słownym wprowadzeniem powoduje, że publiczność zostaje do końca, tak jak to się stało właśnie w Chrzanowie.

Szymon Kowalski

Co jest trudniejsze, granie w dużych salach dla wyrobionych odbiorców czy granie dla publiczności, która z taką muzyką ma kontakt sporadyczny, często przypadkowy? To są zupełnie inne koncerty, jest na nich zupełnie inna atmosfera. Natomiast jeżeli chodzi o samą muzykę, to staram się, by te koncerty poziomem się nie różniły. Żeby ludzie, którzy nie mają styczności z muzyką klasyczną, od razu mieli kontakt z jak najlepszym wykonaniem. Kiedy natomiast mówimy o koncertach dla wyrobionej publiczności, gdzie przychodzą melomani, potrafiący porównać różnych kompozytorów, znających konkretne utwory w różnych wykonaniach, to jednak atmosfera takich koncertów jest zupełnie inna, są inne wymagania od publiczności i to się bardzo czuje, inaczej się od razu gra, bo pianista dostaje skrzydeł i muzyka się sama niesie. Natomiast publiczność mniej wyrobioną samemu trzeba nieść i zabierać w muzyczną podróż ze sobą. W konsekwencji jednak poziom muzyczny tych koncertów jest podobny, bo muzyka jest zawsze taka sama.

Czy kompozytorzy zaprezentowani podczas koncertu, to są ci ulubieni przez Pana?

Szymon Kowalski określany jest mianem jednego z najbardziej obiecujących polskich artystów młodego pokolenia. Otrzymał wiele nagród poświęconych m.in. Fryderykowi Chopinowi, Ignacemu Janowi Paderewskiemu, Karolowi Szymanowskiemu, Arturowi Rubinsteinowi. Jego repertuar koncertowy obejmuje utwory kompozytorów od baroku do XXI wieku. Z licznymi koncertami występuje w całej Europie (m.in. Belgia, Francja, Holandia, Niemcy, Polska, Włochy). Obok recitali fortepianowych pianista zaangażowany jest w wiele przedsięwzięć artystycznych mających na celu propagowanie klasycznej muzyki fortepianowej. Od kilku lat czynnie angażuje się w pracę z dziećmi i młodzieżą, prowadząc warsztaty pianistyczne oraz koncerty edukacyjne, podczas których wykonuje utwory wielkich kompozytorów oraz przybliża szczegóły z ich życia młodej publiczności. W latach 2009- 2012 zarejestrował 100 autorskich audycji radiowych „ABC Muzyki Fortepianowej”. Szymon Kowalski jest również utalentowanym fotografem i publicystą. Urodził się w 1983 roku. Swoją edukację pianistyczną rozpoczął w wieku pięciu lat. Ukończył Szkołę Muzyczną im. Artura Rubinsteina w Bydgoszczy w klasie prof. Małgorzaty Furche-Jurczyk oraz Akademię Muzyczną im. Karola Szymanowskiego w Katowicach w klasie prof. Zbigniewa Raubo.


KronikaChrzanowska

KULTURA

9

Działo się to w Chrzanowie, 100 lat temu:

PRZERWANA NAUKA W SZKOŁACH N

a początku pierwszej wojny światowej, w 1914 r. Chrzanów znajdował się niemal w strefie przyfrontowej, stąd obecność wojska w mieście. Co prawda nie były prowadzone działania frontowe, ale zgodne z przepisami wojskowej komendy etapowej, tereny te stanowiły zaplecze do działań wojennych. W kronice szkoły (dzisiaj Zespół Szkół nr 3) kierowniczka A. Ditricht pisze: rok szkolny 1914/1915 rozpoczął się pod znakiem wojny. Już w marcu 1914 roku wojsko zajęło budynek szkoły męskiej, w związku z czym lekcje odbywały się popołudniami w szkole żeńskiej. W sierpniu w budynku szkolnym zatrzymywały się przechodzące wojska, zmieniając się co kilka dni. Budynek był nowy, posiadał dogodną lokalizację z dużym sadem i ogrodem, a jego układ pomieszczeń nadawał się znakomicie na cele wojskowe. W sierpniu wojsko zajmowało cały budynek, a od września do połowy listopada parter. Nauka odbywała się w salach na I piętrze. Od 8 listopada wojsko zajęło wszystkie budynki szkolne w mieście, zawieszając tym samym całkowicie naukę. Natomiast nauczycieli skierowano na urlopy do odwołania. Kapitan Hrabal otrzymał zadanie zorganizowania na terenie miasta szpitali polowych, tzw. etapowych. W szkołach przy Alei Henryka, przy ul. A. Mickiewicza, w Gimnazjum (dziś I LO) oraz budynku Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” założono szpital epidemiologiczny umieszczając w nim najpierw chorych na cholerę azjatycką, a później na tyfus brzuszny. Zarządcą szpitala był dr Kose. Gdy front przesunął się bardziej na wschód zostały ewakuowane również szpitale z budynków szkolnych. Niestety w szkołach 4-klasowych męskiej i żeńskiej nadal funkcjonował szpital dla chorych na tyfus. Ten stan trwał do końca grudnia 1914 r. Mieszkanie kierowniczki szkoły żeńskiej A. Ditrich zajął lekarz wojskowy, powróciła do niego dopiero w marcu 1915 r. Duża śmiertelność wśród pacjentów spowodowała konieczność wyznaczenia przez komisję etapową miejsc przeznaczonych na cmentarze wojenne. Jeden z nich został założony na cmentarzu parafialnym o nr 444, a drugi za cmentarzem żydowskim (prawdopodobnie w okolicy lub na miejscu dwóch cholerycznych cmentarzy) o nr 445. Zmarli żołnierze odzwierciedlają charakter armii austrowęgierskiej wielonarodowościowej i wielowyznaniowej. Pochowani są tu m.in. Polacy, Austriacy, Słowacy, Czesi, Chorwaci, którzy zmarli na skutek ran lub chorób zakaźnych. W sumie na obu cmentarzach pochowanych jest ponad 200 żołnierzy c.k. armii oraz kilku Rosjan. Dzięki spisowi wykonanemu przez wachmistrza żandarmerii Franciszka Marka, wiemy kto i na którym cmentarzu został pochowany. Niestety dokumentacja ta posiada braki. Błędów nie ustrzegł się też proboszcz parafii św. Mikołaja wpisując zmarłych żołnierzy do księgi zmarłych. Należy zaznaczyć, iż przy zgonach na chorobę zakaźną należało, jak najszybciej dokonać pochówków. Pośpiech przy zgłaszaniu zgonów do proboszcza, jak też obco brzmiące nazwiska nie ułatwiały zapisu w księgach zgonów. Prawdopodobnie dlatego zaistniały różni-

Uroczystość z okazji wybuchu I wojny światowej na terenie cmentarza wojennego w Chrzanowie 5 sierpnia 2014r. fot. Kamil Bogusz ce w nazwiskach osób pochowanych na naszym terenie. Pierwszym zmarłym żołnierzem jest Jan Szadby zmarły 10 listopada 1914 r. pochowany dzień później. Ostatnim pochówkiem był pochówek Jana Meiera 7 kwietnia 1915 r. W tym roku, w sierpniu, w ramach obchodów setnej rocznicy wybuchu I wojny światowej na terenie cmentarza wojennego nr 445, dla uczczenia wszystkich pochowanych na chrzanowskich cmentarzach wojennych, Muzeum w Chrzanowie umieściło brzozowy krzyż i tablicę z nazwiskami pogrzebanych żołnierzy. Symboliczna uroczystość zorganizowana 5 sierpnia 2014 r. dała impuls do dyskusji nad formą zachowania tych obiektów w pamięci mieszkańców Chrzanowa i powiatu. Po opuszczeniu przez wojsko w maju 1915 r. budynków szkolnych, przeprowadzono ich dezynfekcje. Personel szkolny rozpoczął liczenie strat. Komisja wojskowa badająca szkody wyrządzone przez wojsko, przyznała odpowiednie odszkodowania. W roku szkolnym 1914/15 zgłosiło się 386 uczniów z 465 zobowiązanych do nauki. Po wezwaniu ich do stawienia się w szkole większość z nich została zwolniona z obowiązku szkolnego, ze względu na to, że okazali się niezbędnymi w gospodarstwie domowym po fakcie powołania do wojska ich ojców lub starszych braci. Na początku 1914 roku władze państwowe internowały w Styrii nauczyciela Leona Sterankę, a następnie powołano do wojska Antoniego Dziedzica, natomiast Leon Książkiewicz wstąpił do Legionów Polskich. Oboje polegli, kadet Leon Książkiewicz odznaczony krzyżem za waleczność zginął w bitwie pod Kostiuchnówką. Za poległych odprawiono żałobne nabożeństwa, postanowiono także uczcić ich pamięć przez wmurowanie w szkołach, w których uczyli pamiątkowych tablic. W 1915 roku do wojska powołano także Stanisława Wiśniewskiego. Tuż po wybuchu wojny dziewczęta ze szkoły żeńskiej zajęły się przygotowywaniem ciepłej odzieży dla żołnierzy na froncie. Dziewczęta

robiły szaliki, ochraniacze do nóg, rękawiczki, kominiarki, skarpetki, mitenki (rękawiczki bez palców), bandaże. Pierwsza przesyłka została wysłana do Wiednia w lutym, a następnie druga w listopadzie 1915 r. Materiał niezbędny do wykonania odzieży zakupiła sama młodzież. Do kolejnej zbiórki środków na włóczkę przyczyniły się działania miejscowego Koła Ligi Kobiet, Urząd Opieki Wojennej w Wiedniu oraz chrzanowska Rada. Ponadto dzieci przygotowały przedstawienie „dzieci dla dzieci”, a zebrane fundusze przekazały również na zakup materiałów. Dla Legionów Polskich przekazano wyroby 28 listopada 1915 r. oraz 1 stycznia 1916 r. Ponadto dzieci prowadziły akcje zbierania metali kolorowych, kauczuku, wełny, płótna, bawełny. Wiosną i jesienią młodzież i dzieci szkól chrzanowskich udawali się do okolicznych lasów celem zebrania liści poziomki i jeżyny na herbatę dla żołnierzy. Po wysuszeniu przesyłano liście w skrzyniach do zakładów chemicznych w Wiedniu gdzie przygotowywano z suszu herbatę na front dla wojska. Urząd Opieki Wojennej Wiednia przysyłał specjalne puszki, do których dzieci zbierały pieniądze, a następnie zapełnione wysyłano z powrotem do Urzędu. Wśród dzieci prowadzono zbiórkę składek halerzowych na „Czerwony Krzyż”. Kolejne lata szkolne 1916/1917, 1917/18 przebiegały bez niespodziewanych przerw w nauce. Natomiast jesienią 1918 roku zaczęły się w mieście niepokoje. Wykorzystując chwilowy brak silnej władzy, Polacy jeszcze jej nie przejęli, a Austriacy już jej nie sprawowali, wybuchły w Chrzanowie zamieszki. Zniszczono i splądrowano w tym czasie wiele sklepów. Opisany epizod historii jest tylko fragmentem szerszych opracowań poświęconych tej tematyce. Ziemia chrzanowska licznie była reprezentowana przez chrzanowian w mundurach obcych armii oraz w Legionach Polskich. Agnieszka Bąk


10

KronikaChrzanowska

NOTY BIBLIO-REDAKTORA

Tańcowała kosa z kłosem, czyli... jak oswoić tradycję? Tradycja? Co to takiego? […] jest jak lustro, w którym odbijają się wieki. Tradycja jest jak drzewo, które korzeniami swymi sięga głęboko w grunt rodziny[…] więź, jaka łączy nas z przodkami, dająca poczucie przynależności narodowej, regionalnej i rodzinnej. Pięknie pisze o tym literatura, a jak to przekłada się na współczesny odbiór tego pojęcia przez młodych ludzi? Spróbujmy się nad tym zastanowić sięgając do źródeł w literaturze jak i do praktycznego młodego odbiorcy na przykładzie akcji Pożyteczne Wakacje 2014 i przeanalizować czy rzeczywiście młode pokolenie przejmuje dorobek poprzednich pokoleń i odczytuje go na nowo. Rola tradycji w życiu człowieka i rodziny ma duże znaczenie. Wiedzą to pokolenia starsze, wie o tym moje pokolenie 40-latków, myślę, że zdają sobie z tego sprawę też 30-latkowie, bo mogą już mieć podrastające dzieci, ale nie do końca jestem przekonana czy o „tradycji” myślą czasami 20-latkowie, a już na pewno nie roczniki jeszcze młodsze. I wcale nie przemawiam teraz mentorskim tonem, daleka jestem od tego, ale sama będąc matką dwójki dzieci, wiem,że trzeba im o tym mówić, opowiadać, pokazywać (one zresztą same zaczynają podpytywać)…. żeby kiedyś nie pogubiły się życiowo, tylko wracały do swoich korzeni. O tradycji można - i na poważnie, i na wesoło… wszystko zależy od okoliczności, przekazu i odbiorcy (można jeszcze „pozytywnie absurdalnie” – jak w znakomitym filmie „Miś”, w którym w jednej ze scen jeden z bohaterów chce nazwać nowonarodzoną córkę imieniem Tradycja – bo w jego przekonaniu to najpiękniejsze imię na świecie dla córki. Cudny fragment – nie mogłam się oprzeć go przytoczyć. Pewne jest, że upływ czasu pociąga za sobą wiele różnorodnych zmian w różnych aspektach życia. Zmiany te dotyczą również tradycji – jedne są kultywowane, wzbogacane, a inne odchodzą w zapomnienie lub niekiedy znów odżywają. A więc mały spacer po tradycjach rożnych… Tradycja świadczy o dziedziczeniu określonych form i norm zachowania. Pod pojęciem

Zajęcia plastyczne - Filia w Balinie

Olga Nowicka, dział promocji MBP w Chrzanowie, moderator Dyskusyjnego Klubu Książki, pasjonatka literatury

fot. B. Mucha

Wizyta w piekarni - Filia w Pogorzycach

fot. MBP

tradycji rozumie się nie tylko zwyczaje i obyczaje świąteczne lecz również odniesienie do codziennego życia wspólnoty rodzinnej. Jest to np. organizacja codziennych zajęć domowych, spędzania niedziel i innych dni wolnych od pracy, a także urlopów i wakacji, sposobu przyjmowania gości, utrzymywania kontaktów z dalszą rodziną, rozmawiania ze sobą, rozwiązywania konfliktów. Tradycję odzwierciedlają ukształtowane opinie, gusta, formy życia i zachowań. Zdecydowanie stawiam na tradycje rodzinne, które dają naszym dzieciom wzorce do naśladowania w przyszłości. Pozwalają im zrozumieć kim są, skąd się wywodzą, jacy byli ich przodkowie, ale też uczą przeżywania i odbierania emocji, wzruszeń i nastrojów. Wspólnie celebrowane i przeżywane z pewnością dadzą efekt w przyszłości.Za taki przekaz kulturowy, odpowiadamy my – rodzice, często babcie i dziadkowie, ale nie tylko, ważną rolę spełnia tutaj również szkoła jak i inne instytucje, jak chociażby biblioteka.Dobrą praktyką w tym względzie może być coroczna akcja POŻYTECZNE WAKACJE, którą organizuje chrza-

fot. MBP

nowska biblioteka.Rok temu zapamiętale szukaliśmy „zarazy niebieskiej”, w tym roku próbowaliśmy „oswajać tradycję”. AKCJA LETNIA POŻYTECZNE WAKACJE 2014 w chrzanowskiej bibliotece jak co roku skierowana była do dzieci i młodzieżyspędzających wakacje w mieście i na wsi. Tegoroczna wakacyjna edycja przebiegał dwutorowo: • W Oddziale dla Dzieci przy ul. Broniewskiego 10c oraz w Klubie Literackim „Pod Muzami” al. Henryka 30 zajęcia odbywały się pod hasłem „Książka nas uczy, książka cieszy, książka w szeroki świat wprowadza”. Dzieci uczestniczące w różnorodnych warsztatach poznawały historię pisma i książki. • W filiach bibliotecznych w Pogorzycach, Luszowicach i Balinie zajęcia odbywały się pod wspólnym hasłem „Tańcowała kosa z kłosem, czyli jak oswoić tradycję?” i koncentrowały się wokół miejscowych tradycji związanych z dożynkami i pracą na roli. Pozostańmy więc w kręgu tradycji dożynkowych. Zachowane w Polsce do dzisiejszych czasów obchody dożynkowe posiadają kilka wieków tradycji i przetrwały różnorakie burze dziejowe, a symbole dożynkowe do dzisiaj odgrywają wielką rolę w kultywowaniu. I o tym właśnie mówiliśmy młodym uczestnikom akcji POZYTECZNE WAKACJE podczas regionalnych warsztatów, muzealnych lekcji, prezentacji multimedialnych, warsztatów słowa. Lokalnych tradycji dożynkowych i wicia wieńcy dożynkowych uczyli się od najlepszych, czyli gospodyń z Kół Wiejskich z Balina, Luszowic i Pogorzyc, od lokalnych rolników, twórców i pasjonatów. Spacery po okolicznych łąkach na ścieżkach edukacyjnych, wizyty w gospodarstwach rolniczych, czy tez w lokalnych piekarniach, były tak samo atrakcyjne jak wycieczka do Muzeum Chleba w Radzionkowie, jak i do Skansenu w Wygiełzowie. Ponad 50 dzieci z Balina, Luszowic i Pogorzyc, ale również z Chrzanowa, miały okazję poznawać tradycje dożynkowe w swoich miejscowościach jak i regionie. Największą radość sprawiło im przygotowanie wieńcy dożynkowych, wiedzieli, że będą one prezentowane na Powiatowych Dożynkach 2014 w Luszowicach, 31.08.2014r. W trakcie akcji dowiedzieli się min o tym, że Dożynki to symboliczne wydarzenie zwieńczenia całorocznej pracy rolnika, organizowane po zebraniu wszystkich plonów. Zwane inaczej obrzynkami, wyżynkami, okrężnem (od dawnego zwyczaju obchodzenia lub objeżdżania, a więc okrążania pól po zbiorze zboża), wieńcowem lub wieńczynami (bo najważniejszym atrybutem tego święta jest wieniec żniwny). DOKOŃCZENIE NA STR. 11


KronikaChrzanowska

NOTY BIBLIO-REDAKTORA

Piknik na zakończenie lata - Filia w Luszowicach

DOKOŃCZENIE ZE STR. 10 Najprawdopodobniej pierwsze Dożynki obchodzono w XVI bądź XVII wieku. Wyprawiali je właściciele majątków ziemskich dla osób pracujących przy żniwach. Współczesne uroczystości dożynkowe mają podwójny charakter: religijny oraz ludowy, powiązany z zabawą z okazji zakończenia zbiorów.Starosta i Starościna Dożynek to osoby, które przewodniczą całym uroczystościom. Przez wieś przechodzi korowód z wieńcami dożynkowymi. Gospodarzowi dożynek wręcza się chleb upieczony z mąki pozyskanej w ostatnich zbiorach. Dożynki najczęściej kończą się festynem, w trakcie którego na mieszkańców czeka wiele atrakcji i konkursów. Bodaj największe symboliczne znaczenie tych uroczystości mają wieńce dożynkowe o różnorodnych kształtach, w formie krzyży, hostii, kielichów i koron, od bardzo prostych snopków czy też chochołów po misternie i długo przygotowywane wieńce z figurkami przedstawiającymi życie na wsi. Wplatane w nie zboża, owoce, kwiaty, zioła, kiście czerwonych jarzębin, orzechy i jabłka do dnia dzisiejszego czynią z nich prawdziwe „dzieła sztuki”.Tak jak pracy na roli zawsze towarzyszył śpiew, również na Dożynkach nie mogło zabraknąć muzycznych akcentów. Z dawien dawna pieśni śpiewane przez kroczących z wieńcem żniwiarzy mówiły o ich trudzie i plonie, wyrażały: troskę o przyszłoroczne urodzaje, nadzieję na zasłużony poczęstunek i tęgą zabawę. Wspominały różne miejscowe wydarzenia, radości i troski.Były więc prawdziwą, co istotne zawsze aktualną kroniką danej wsi. Najczęściej intonowano powszechnie znaną pieśń o treści: Plon niesiemy, plon w gospodarza (lub jegomości) dom! Aby dobrze plonowało, Po sto korcy z kopy dało! Otwieraj, panie, szeroko wrota niesiem ci wieniec ze szczerego złota. Zaściełaj, panie, stoły i ławy, Idzie do ciebie gość niebywały. Plon niesiemy, plon ... Jak pisze Barbara Ogrodowska w „Zwycza-

jach, obrzędach i tradycjach w Polsce”:[…]We wszystkich regionach Polski pieśni dożynkowe były układane według pewnego schematu, z powtarzającymi się motywami. […] śpiewano w nich też o trudzie żniwiarskim i o należnej za niego nagrodzie, czyli spodziewanym poczęstunku i zabawie, i o radości z zakończonej, wykonanej sumiennie pracy, przynoszącej wszystkim wielkie pożytki […] Z czasem pieśni dożynkowe stały się swego rodzaju kroniką życia wsi, opowiadającą o najważniejszych wydarzeniach […] . Obecnie także wykonywane są na dożynkach pieśni z powtarzającym się refrenem o plonie. Pieśni te, dawne i współczesne, są dziś przedmiotem zainteresowań i badań naukowych etnografów, folklorystów, językoznawców. Do towarzyszących obrzędowi dożynek praktyk, w których zachowały się relikty archaicznych obrzędów wegetacyjnych i rolniczych, należały do niedawna zachowane zwyczaje związane z ostatnią garścią, kępą lub pasem niezżętego zboża, które czas jakiś pozostawiano na pustym już polu dla ciągłości wegetacji zbóż i urodzaju. Te ostatnie pozostawione na polu kłosy zwano przepiórką, (na Mazowszu i Podlasiu), odlegą - jeśli było to niezżęte zboże rosnące wokół wielkich głazów narzutowych (na Mazowszu), perepełką (na kresach wschodnich), brodą (na wschodnim Mazowszu), kozą (w Małopolsce), pępem lub pępkiem (w Poznańskiem), a także równianką, plonkopką, wiązką, wiązanką lub garstką. Dożynkom od wieków towarzyszyły biesiady w których bawili się razem szlachta i kmiecie. Biesiady te opisywał w XV w. Jan Długosz, a w XVI w. Jan Kochanowski pisał o nich w „Rozmowie pana z włodarzem” jako o zwyczaju już zanikającym: Tak ci bywało, panie, pijaliśmy z sobą, Ani gardził pan kmiotka swojego osobą. Dziś wszystko już inaczej, wszystko spoważniało, Jak to mówią, postawy dosyć wątku mało. We wspólnych biesiadach szlachty z chłopami Ignacy Krasicki szukał analogii do zwyczajów starożytnego Rzymu pisząc w „Panu Pod-

11

fot. MBP stolim”:[…]w uroczystośćSaturnową na pamiątkę złotego wieku zasiadali na wspólnej uczcie panowie z sługami[…] Chleb w tradycji polskiej od najdawniejszych czasów uważano za dar Boga. Do kraju, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów Nieba, tęskno mi, Panie - pisał na emigracji Cyprian Kamil Norwid. Z kolei Józef Szczypka w „Kalendarzu polskim”pisze: […]Od najdawniejszych czasów po żniwach każdy wójt krakowski spieszył z rajcami na Wawel i wręczał królowi jegomości bochen na srebrnej misie. Te same honory spotykały co przedniejsze znakomitości Rzeczypospolitej, biskupów czy hetmanów, a wreszcie dostawali chleb od swoich poddanych różni panowie dziedzicowie[…] Obecnie uroczystości dożynkowe mają charakter ludowy i religijny. Jak ważne jest to aby nasze dzieci poznawały te tradycje, myślę, że zdają sobie sprawę prawie wszyscy. Do zastanowienia jest tylko fakt, w jaki sposób zgrabnie „na talerzu” podać im tę wiedzę i praktykę zarazem? A wiec może… Wracać do tego co stare, słuchać opowieści dziadków, pokazywać stare filmy, podsuwać odpowiednie lektury, celebrować święta, organizować regionalne warsztaty (tak jak tym razem w przypadku biblioteki), a w letnie, sierpniowe lub wrześniowe popołudnie zabrać rodzinę na regionalne Dożynki… dawka tradycji gwarantowana. I tak od wielu, wielu pokoleń… Źródła: Etnografia Polski. Przemiany kultury ludowej, T.2, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1981 Kamocki Janusz, Od Andrzejek do Dożynek, Warszawa 1986 Kuchowicz Zbigniew, Obyczaje staropolskie XVII-XVIII wieku, Łódź 1975 Ogrodowska Barbara, Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne, Warszawa 2005 Seweryn Tadeusz, Tradycje i zwyczaje krakowskie, Kraków 1961 http://www.jws.net.pl/etnografia http://dziedzictwo.kpodr.pl Olga Nowicka


12

ZHP

KronikaChrzanowska

Tak świętowaliśmy w Szarym Dworze...

Jubileusz trzydziestolecia Letniej Bazy Obozowej 11 i 12.07.2014 r. podczas Harcerskiej Akcji Letniej w Szarym Dworze odbyły się uroczystości związane z jubileuszem 30 lecia powstania Harcerskiej Letniej Bazy Obozowej Hufca Chrzanów w Szarym Dworze.

Piątek, 11 lipca 2014

Wieczorem w kręgu ogniskowym zasiadło przeszło 200 osób, uczestników ( zuchów, harcerzy ) instruktorów, zaproszonych gości mieszkańców z Szarego Dworu. Na prośbę komendanta obozu hm. Krzysztofa Kulawika ognisko rozpaliło wspólnie trzech instruktorów którzy 30 lat temu w 1984 roku brali udział w pierwszym obozie Hufca Chrzanów w Szarym Dworze – druhna pwd. Monika Kula oraz druhowie hm. Henryk Czerwonka i hm. Marian Pałczyński. Harcerskie ogniska były i są zawsze wspaniałą radosną zabawą. Wspólne śpiewanie harcerskich i obozowych piosenek tych sprzed wielu lat i tych co obecnie są na obozowym topie, wesołe pląsy i skecze przeplatane były przez druha harcmistrza Mariana Pałczyńskiego krótkimi gawędami oraz quizem tematycznym z 30 letniej historii naszej bazy.Ognisko harcerskie zapewne mogło by trwać do białego rana, gdyby nie chwila w której to gitary zaczynają grac a harcerze śpiewać „... już do odwrotu głos trąbki wzywa, ...” . Wokół dogasającego ogniska zawiązany został „Krąg Przyjaźni” puszczona została w jego obieg obrzędowa „Iskierka”, odśpiewane „Bratnie Słowo” a na zakończenie przy akompaniamencie orga-

nek wszyscy zaśpiewali „Pieśń pożegnalną” .

Sobota, 12 lipca 2014

Dzień rozpoczął się zgodnie z jego rozkładem. Pobudka, gimnastyka, toaleta poranna, sprzątanie rejonów i śniadanie. Około godziny 10.00 uroczysty apel. Po złożeniu meldunków i odśpiewaniu Hymnu Harcerskiego Komendanta Hufca ZHP Chrzanów hm. Wojciech Marzec przedstawił przybyłych na uroczystości jubileuszowe zaproszonych gości, po czym nastąpiła część oficjalna podczas której wręczone zostały odznaczenia, pamiątkowe dyplomy i podziękowania instruktorom, osobom i instytucjom, które w okresie 30. lat wniosły ogromny wkład w rozwój, budowę i modernizację Letniej Bazy Obozowej w Szarym Dworze, a tym samym umożliwiły organizacje radosnego i bezpiecznego, wypoczynku dla przeszło 12 tys. dzieci i młodzieży. Po wystąpieniu gości, podziękowaniach i życzeniach wszyscy przeszli do „Bębenków” ( świetlic ) gdzie przygotowana została wystawa pt. 30 lat maszerujemy w Szarym Dworze” gdzie oprócz zdjęć, artykułów prasowych, kronik obozowych znajdowały się obozowe chusty, totemy, pamiątki z minionych 30 lat. Wszystkich zainteresowanych, po wystawie oprowadzała druhna harcmistrzyni Stefania Miarczyńska, która wspólnie z instruktorami naszego hufca wystawę tą przygotowała. W południe, przed rozpoczęciem Polowej Mszy Świętej, Szary Dwór przypomniał o swojej nazwie. Niebo zasnuły szare chmury, zaczął pa-

dać deszcz. „Nieprzemakalna” część gości, harcerzy i instruktorów pod parasolami i w „pałatkach” dotrwała dzielnie do jej końca. Mszę Świętą odprawił Ksiądz Krzysztof z parafii pw. Św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Krokowej.W czasie trwania uroczystości jubileuszowych najczęściej powtarzanymi, wspólnymi żachaniami były słowa: kolejnych, minimum 30 lat na szlaku w Szarym Dworze. Komenda Hufca ZHP Chrzanów pragnie przy tej okazji wyrazić serdeczne podziękowanie wszystkim druhnom i druhom, osoba i instytucją za pomoc w przygotowaniu obchodów Jubileuszu 30 lecia istnienia Bazy w Szarym Dworze! Dziękujemy wszystkim gościom którzy swoją obecnością zaszczycili nasze uroczystości.Szczególne pragniemy również podziękować Dyrekcji i Pracownikom Działu Promocji Miejskiej Biblioteki Publicznej w Chrzanowie za nieocenioną pomoc w przygotowaniu jubileuszowej wystawy ! Pozostajemy z harcerskim pozdrowieniem CZUWAJ! hm. Marian Pałczyński


KronikaChrzanowska

13

ZHP

Harcerski jubileusz 30-lecia w Szarym Dworze

Zuchy... i inne przypadki z „latryną” w tle

W

lipcu 1984 roku w maleńkiej miejscowości Szary Dwór na polanie pomiędzy lasem a oborą SHR–u na gruncie (kartoflisku), na którym jeszcze przed rokiem były uprawiane ziemniaki stanęły po raz pierwszy harcerskie namioty. Przeszło 140 zuchów, harcerzy i instruktorów chrzanowskiego Hufca ZHP spędziło tam harcerskie wakacje! Przypuszczam, że większość tych, którzy tam przyjechali nie wyobrażało sobie, że za rok mieliby tutaj powrócić...

„ … Zuchy maszerują, raźno wyśpiewują, raz dwa, raz, dwa, trzy, a za nimi Tadek dopędza gromadę, raz dwa, raz, dwa, trzy, ...” 61 zuchów, całkiem niezła gromadka. W pierwszym „Szarym Dworze” pełniłem funkcję Komendanta Kolonii Zuchowej. Wraz ze mną kadrę koloni tworzyło jeszcze 6 osób, młodych, wspaniałych ludzi którzy na co dzień pracowali z drużynami zuchowymi w naszym hufcu. Wydawać by się mogło że wszystko pójdzie jak pomaśle. Odpowiednie przygotowanie metodyczne kadry, masa pomysłów programowych gotowych do realizacji, ale przede wszystkim praca z dziećmi które na co dzień należały do drużyn zuchowych a tym samym znały doskonale zasady ówczesnego „zuchowania”. Pierwsze trzy – cztery dni dzięki wspaniałej pogodzie upłynęły zgodnie z planem. Przed południem kąpiel i plażowanie, gry i zabawy, zuchowe kominki, spotkanie z „Duchem Lasu” itp. Niestety, to co dobre szybko się skończyło, „szarodworskie” niebo pokryło się ciemnymi chmurami, zaczął padać deszcz i wiać silny wiatr. Kolejne dni ustabilizowały się o ile chodzi o pogodę, czyli chmury, deszcz z wiatrem na przemian. Niemal codziennie chodziliśmy do lasu na „polankę jagodową” gdzie udało się zbudować dwa duże szałasy, które służyły nam zarówno do zabawy jak i ochrony przed kapiącym deszczem. Zresztą w lesie jak by trochę mniej padało, no i na pocieszenie było mnóstwo jagód którymi zajadaliśmy się bez umiaru. Pomimo tak paskudnej pogody duch w „zuchowej gromadzie” nie ginie. Dwa razy wybraliśmy się na spacer nad morze aby odetchnąć trochę od lasu za każdym razem jednak efekt tych spacerów był podobny. Silnie wiejący wiatr na plaży dosłownie przewracał nasze małe „Biszkopty” jak kostki domina. Pomysłów nie brakowało, gorzej było z ich realizacją a raczej miejsca na nią. No bo niby gdzie mielibyśmy je realizować? Kolonia zuchowa wyposażona była wówczas w następujące „obiekty”: siedem namiotów typu „NS” przeznaczonych dla zuchów , cztery wolno stojące małe namioty kadrowe, namiot sanitarny i to by było na tyle! Zresztą na całym terenie obozu „obiektów” tych nie było za wiele. Przypuszczam że osoby – uczestnicy, którzy obecnie biorą udział w organizowanych na terenie naszej bazy obozowej Harcerskich Akcjach Letnich na uwierzyli by, że przed laty można było w takich warunkach spędzać letnie wakacje. 30 lat temu wyglądało to mniej więcej tak! Pod względem topograficznym czyli ustawienia było bardzo podobnie jak obecnie to znaczy,

Wydawanie wody do mycia menażek

namioty kadrowe „Olimp” ustawiony był tak jak obecnie czyli w rzędzie przy drodze, namioty harcerskie ustawione w jednym rzędzie od ściany lasu w miejscu w którym obecnie rozstawiane są podobozy, kolonia zuchowa od samego początku usytuowana była w tym samym miejscu z tą jednak różnicą że stały tam tylko same namioty bez domku zuchowego. Pozostałe obiekty umiejscowione na teranie obozu to: kuchnia – konstrukcja częściowo oblachowana i obłożona płytami PCV przez pierwsze trzy lata stawiana przed rozpoczęciem obozu a po jego zakończeniu rozbierana i składowana wraz z pozostałym sprzętem obozowym w Goszczynie u gospodarza, dwa namioty typu „NS” ustawione przodem do siebie „robiły” za jadalnie i świetlicę jednocześnie, natomiast jeden „NS” ustawiony po prawej stronie kuchni służył za magazyn żywnościowy. Do „obiektów sezonowych” można by jeszcze zaliczyć kopane każdorazowo w innym miejscu doły na śmieci i zlewki oraz „latryny” które umiejscowione były w lesie w odległości ok. 100 – 150 metrów za namiotami uczestników jedna dla dziewcząt druga dla chłopców. Latryna kadrowa znajdowała się w lesie za drogą, za namiotami kadry. Na miejscu obecnie stojącej bramy wkopane były cztery grubsze bale przykryte brezentem które to za tą bramę wówczas „robiły”. Zarówno woda bieżąca jak i prąd częściowo, prowizorycznie doprowadzone były z obory pod kuchnię. Woda dowożona również była ze Stacji Hodowli Roślin w dużych beczkowozach i służyła ona głównie dla potrzeb sanitarnych. Chcąc uskutecznić porządniejsze mycie trzeba było najpierw nagrzać sobie wody w parnikach a następnie w wiaderkach i miednicach przenieść ją do namiotu sanitarnego celem odbycia „toalety wieczornej”. Pozostały sprzęt obozowy również nie wyglądał imponująco. Wszystkie namioty wyposażone były w „kanadyjki” materace typu wojskowego oraz częściowo w kraty pod nogi. Półki, wstępnie przygotowane znajdowały się głównie w namiotach u zuchów, natomiast harcerze musieli wykazać się własną zaradnością w pracach pionierki obozowej. Jaką półkę udało im się zbić lub powiązać sznurkiem taką po prostu mieli i byli bardzo szczęśliwi gdy nie rozleciała się pod ciężarem wyłożonych tam ubrań przed końcem obozu. Jeżeli dodamy do tego fakt, że na terenie obozu – działki nie było żadnej „krze-

Fot. ZHP winki” ( krzaczka, drzewa, żywopłotu ) jak również że teren obozu nie był oświetlony, daje nam obraz pierwszego obozu Hufca Chrzanów na terenie obecnej bazy. Nie sposób również nie wspomnieć o pewnego rodzaju miejscowej „atrakcji” która przez kilka pierwszych lat obozowania towarzyszyła nam w Szarym Dworze! Tą „pachnącą atrakcją” była kiszonka > świeżo skoszona trawa zwałowywana, przesypywana środkami chemicznymi a następnie ugniatana przez traktory i spychacze na pryzmie warstwami < . Takie właśnie „kiszonkowe pryzmy” zalegały w bardzo bliskim sąsiedztwie obozu. Zapach a raczej fetor który towarzyszył niemal na co dzień, wielu z nas przyprawiało o ból głowy. Ale i do tego szło się przyzwyczaić a co bardziej światłe osoby zaczęły sobie tłumaczyć że taki zapach dobrze robi leczniczo na górne drogi oddechowe. Było słońce, deszcz i wiatr, spartańskie obozowe warunki, nieciekawy aromat gnijącej kiszonki a mimo to wszystkie te „plagi egipskie” nie zdołały skutecznie zniechęcić kolejnych pokoleń zuchów, harcerzy, dzieci i młodzieży niezrzeszonej do przyjazdu na teren Letniej Bazy Obozowej Hufca Chrzanów w Szarym Dworze. Jest w tym Szarym Dworze coś takiego co przez 30 lat zdołało przyciągnąć kilkanaście tysięcy młodych ludzi do spędzenia tutaj letnich wakacji, najczęściej wspaniałych, niezapomnianych wakacji? hm. M. Pałczyński c. d. n.

Stołówka w Szarym Dworze


14

HISTORIA

KronikaChrzanowska

DZIEJOWE PRZEZNACZENIE REGULIC P

rezentujemy Państwu dalszy ciąg okupacyjnych wspomnień śp. Antoniego Willimka, zebranych przez jego syna Andrzeja Willimka. I część wspomnień opublikowaliśmy w 166 nr „Kroniki Chrzanowskiej”. Piękna to okolica, wieś Regulice, nad potokiem Regulanką, z licznymi leśnymi wąwozami, głęboko się wcinającymi, poczym, rozszerzającymi się. Urocze doliny Siemoty, Kijowa i inne. Nad Regulicami wznosi się dość wyniosłe wzgórze, ze smukłym i bardzo wysokim, dębowym krzyżem, Grzmiączką zwane, jako że pioruny weń walą, każdej przeciągającej burzy. Nie wiadomo czy urok okolicy, czy też liczne zakamarki i kryjówki w wąwozach, sprawił, że Regulice w swych minionych epokach, często odgrywały, nie zwyczajną rolę. Jakieś dziejowe przeznaczenie, im wyznaczało misję i pewne role do spełnienia. Tędy przechodzili Konfederaci, zwani przez lud, Konfederalami albo wojskiem polskim. Tu kryły się oddziały powstania styczniowego, tu byli Moskale. Tu w roku 1845 w miejscowej szkole, była prawie przez rok, Rajtaria pruska. Dzieje Regulic głoszą, że za czasów Rzeczypospolitej Krakowskiej, jak dawne podanie mówi, okres ten „wolnością” zwano. W tym to czasie, mieszkańcy Regulic, byli przemytnikami, kwitła kontrabanda, na towary z Galicji i do Galicji. Lata II wojny światowej sprawiły, że Regulice odegrały znów, swoje dziejowe znaczenie. Niemcy przyłączyli część powiatu chrzanowskiego do III Rzeszy. Granica Rzeszy, przebiegała od Trzebini, przez Grojec, koło Regulic na południe, przez Porębę, Brodła, Wisłę w kierunku Wadowic. W Regulicach, Niemcy założyli dwie placówki celne, łącznie z koszarami dla celników, z rodzinami. Na tych to placówkach, trzymano wielu celników i żołnierzy, razem z wyszkolonymi psami i całym zapleczem śledczym. Liczne patrole, ustawicznie kontrolowały tereny przygraniczne, Regulic. W kontrakcji, władze Armii Krajowej, postanowiły właśnie w Regulicach, założyć „furtkę”, tajne przejście graniczne z Rzeszy, na teren Guberni. Dowódcą placówki, został były starszy sierżant z Krakowa, ob. Alojzy Jaśko o pseudonimie „Karski”, a jego zastępcą zostałem wyznaczony, ja, miejscowy nauczyciel, Willimek Antoni, ps. „Pożycki”, Miałem również funkcję łącznika i prowadzącego wywiad. Placówka była dobrze zorganizowana, miała kilkudziesięciu ludzi, na terenie Alwerni, Grojca, Nieprazu i Regulic. Furtka graniczna w Regulicach, była oczkiem w głowie władz AK w Chrzanowie, jak też w Krakowie i przyległych placówkach, Trzebini, Krzeszowicach i innych. Działalność, „furtki Regulice” była szeroka. Głównym jej zadaniem, było udzielanie pomocy ludziom „spalonym”, zagrożonym i poszukiwanym przez gestapo, lub też przekradającym się przez granicę, przedstawicielom, pewnych tajnych misji. Ludzie ci najczęściej przechodzili bez dokumentów, a przerzut odbywał się przy pomocy ludzi z Grojca. Dowódcą tejże grupy przerzutowej, był tamtejszy mieszkaniec, młody, energiczny, odważny i nieustraszony ob. Smalcerz. Przez granicę prze-

Punkt graniczny GG-III Rzesza w Dulowej

chodzili również uciekinierzy, których już inne tajne organizacje, zaopatrzyły w fałszywe dokumenty a my dostaliśmy, jakieś odgórne polecenia, aby się lepiej na terenie naszym, przyłączonym do Rzeszy, nie stykali z policją, celnikami ani innymi organami władzy niemieckiej. Trzecia grupa uciekinierów, przechodzących przez granicę „furtką regulicką” do Guberni to ta, których koniecznie trzeba było zaopatrzyć w dokumenty, co było sprawą trudną. Jakoś przy pomocy świadomej lub nieświadomej, skradziono formularze, w okolicznych instytucjach niemieckich: Fabloku w Chrzanowie, gumowni w Trzebini, Arbeitsamtcie, kamieniołomach w Regulicach, zakładach chemicznych na Spalonej w Kwaczale, urzędzie gminnym w Alwerni czy wielu innych. Placówka regulicka, pustych formularzy miała sporo. Najgorzej było z podrabianiem niemieckich pieczęci. Krój niemieckich liter gotyckich (szwabachy) był nader trudny do odtworzenia. Sam, również podrabiałem owe pieczęcie. Posługiwałem się różnymi sposobami: wycinałem w miękkiej gumie kreślarskiej lub nanosiłem atrament hektograficzny, na odbitkę oficjalnej pieczęci niemieckiej, poczym odbijałem na rozgotowanym, zastygłym w postaci galaretki, kleju stolarskim. Następnie przenosiłem na niemiecki arkusz dokumentu, czarne urzędowe, tłustą farbą odbijane pieczęcie, przy pomocy matryc biurowych i farby powielaczowej. Placówka Regulicka AK, dawała niekiedy pieniądze, na zapomogi dla rodzin, które potrzebowały pomocy, gdyż ich żywiciele, byli uwięzieni w obozach koncentracyjnych. Funduszów, udzielano sporadycznie, w miarę ich nagromadzenia. Głównymi ofiarodawcami, byli księża. Jedną z czołowych postaci, patriotycznie w tej dziedzinie zaangażowanej, to ks. proboszcz z Poręby Żegoty, kanonik Karol Słowiaczek. On to każdego poniedziałku, przygotowywał pieniądze w rulonach, zebrane w niedzielę na tacę, w czasie nabożeństw. Pieniądze także otrzymywaliśmy od innych księży: od proboszcza z Regulic ks. Wojciecha Sidzińskiego i ks. Ludwika Łęckiego. Do takich ofiarnych patriotów, należał również restaurator z Regulic, ob. Gustawski, który do czasu wysiedlenia go z Regulic, hojnie uczestniczył we wszystkich składkach, na rzecz „Funduszu cierpiących”. Fundusz ten rozdzielaliśmy kolektywnie: „Karski”, ja i Gustawski.

fot. arch. autora W Regulicach ukrywało się szereg ludzi, z różnych stron Polski. Ukrywał się tu powiatowy komendant AK- dyrektor Fabloku w Chrzanowie, inż. Panz, inny - szef zaopatrzenia także z Fabloku ob. Ruliński z żoną, komendant P.P z Drohobycza, ob. Marcela i wiele innych z Wielkopolski, Śląska, czy innych zakątków Polski. Bardzo ruchliwą postacią, odważną i nieustraszoną, który tu również do Regulic przywędrował, z całą swoją rodziną z Krakowa, był Alojzy Jaśko, pseudonim „Karski”. Był starszym sierżantem, oddziału łączności, który stacjonował, na kopcu Kościuszki w Krakowie. Ten dziś, już nieżyjący człowiek, zawsze z uśmiechem na twarzy, podejmował najtrudniejsze problemy, najniebezpieczniejszych misji. Jego, to „Chrzanów”, upatrzył sobie na stanowisko dowódcy, tak ważnego odcinka, jakim była placówka w Regulicach i „furtka” graniczna. „Karski” wchodził we wszystkie środowiska. Wśród robotników w kamieniołomach, z których dobierał sobie ludzi, do pracy na placówce, był bardzo lubiany. Obracał się też, wśród chłopów, oraz inteligencji. „Karski „ był mistrzem w organizowaniu sabotażu i tworzeniu nieuchwytnych akcji. Z jego to polecenia, strzałowi w kamieniołomie, oszczędzali trotylu czy dynamitu, aby mogły, później służyć innym celom. To też dziwić się nie należało, że słupy i konstrukcje wysokiego napięcia, wylatywały w powietrze, niemal codziennie. „Karski” był duszą wszelkich poczynań, a wszystko, czego się podjął, było starannie przemyślane i zaplanowane tak, że mimo groźnych nieraz sytuacji, nie budziło zbytnich podejrzeń. On to zapoczątkował dywersję, przy spisach gospodarczych wśród chłopów, tłumacząc zasadę „im więcej podajesz, tym więcej szwabi zabiorą”. Przed wysiedleniem chłopów, rolników z Regulic, na długo jeszcze przed tym aktem, prowadził akcję „chomik” tj. przechowywania rzeczy wartościowych, w dalekim kręgu, od własnego gospodarstwa. Często do tego celu służyły wnęki i dziury w kamieniołomie. Sam z tego korzystałem, przechowując niektóre rzeczy i maszynę do pisania, na której obecnie piszę, które zamurowane zostały w jakimś zagłębieniu skalnym, regulickiego kamieniołomu. Tam też magazynował „Karski” materiały wybuchowe i broń, które miały być przydatne na wypadek pierwszego starcia z Niemcami. DOKOŃCZENIE NA STR. 15


KronikaChrzanowska

15

HISTORIA

OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA Po poznaniu dr inż. Mieczysława Dworniczka, który poinformował mnie, o wynikach jego poszukiwań, w historii działalności, Okręgu Chrzanowskiego Armii Krajowej, postanowiłem odszukać dokumenty i spisaną historię okupacyjnego życia, mojego ojca, śp. Antoniego Willimka. Zdecydowałem się scalić je, w formie wojennych wspomnień, do których dołączyłem również, spisane przeżycia, bliskiego kolegi mego taty, śp. Edwarda Dadaka, za zgodą jego syna, p. Leszka Dadaka. Połączyłem je w jedną formę, ponieważ obydwoje działali w jednej okolicy, Ziemi Chrzanowskiej, w jednej organizacji, Związku Walki Zbrojnej, Armia Krajowa i opisują indywidualnie, prawie te same wydarzenia, które miały miejsce, pod okupacją hitlerowską, Wyjaśniła mi się również sprawa, wielkiego przywiązania i sentymentu, mojego ojca, do miejscowości Regulice. Wynikała ona z historii mojego rodu; mój prapradziadek, Józef Willimek, był nauczycielem w Regulicach, gdzie zmarł 30.11.1893 r. i gdzie jest pocho-

wany, również moja babcia, a matka mojego ojca, pochodziła z Regulic. Oprócz wspomnień, zamieściłem też cykl akwarel, malowanych przez mojego ojca, zatytułowany, „Obrazy z martyrologii narodu”. Pierwsza, przypuszczam, dotyczy przeżyć z wizyty, po bombardowaniu wsi Kamień, druga, wysiedlania ludności polskiej, której ojciec był świadkiem. Reszty kanwą, stały się bardzo częste, opowiadania naszej znajomej, która przeżyła KL Auschwitz, prawie od samego początku istnienia obozu, śp. Matyldy Lesińskiej - Trzęsińskiej, nr obozowy 5775. Pod koniec, zamieściłem okupacyjne dokumenty mojego ojca. Chciałem nadmienić, że w ostatnim okresie, swojego życia, mój ojciec, starał się, o publikację swoich wspomnień i dokumentów, bezskutecznie, które złożył w Polskiej Akademii Nauk w Krakowie, jak również w Komisji Historycznej, ZO ZNP w Katowicach.

okresu naszej, polskiej historii. Te powyżej wymienione fakty, braku wiadomości o działalności Armii Krajowej, wiążą się filozofią, wpajaną w okresie PRL. Władze komunistyczne, w nadmiarze, gloryfikowały działalność Armii Ludowej i Gwardii Ludowej, często z „przyjaciółmi radzieckimi”, bez cenzury logiczno-historycznej, a nawet geograficznej. Odczułem to, na „własnej skórze”. W domu, mój tata, z zawodu nauczyciel historii, polonista i przede wszystkim AK-owiec, podawał mi rzeczywistą historię tamtych lat, a w szkole musiałem wkuwać, historię wypatrzoną, pozbawioną prawdziwych faktów historycznych, o których dopiero teraz, mówi się powszechnie, kiedy komuna, „złamała łeb”, choć nie do końca. Ponieważ są to, autentyczne, autorskie teksty wspomnień, nie wprowadzałem żadnych ważniejszych, poprawek stylistycznych, ani gramatycznych.

Niestety, ani wówczas, ani dziś, mało kogo, obchodzą wspomnienia, tego tragicznego

Pamięci mojego ojca Andrzej Willimek

Dziejowe przeznaczenie Regulic

DOKOŃCZENIE ZE STR. 14 „Karski” miał dokładny plan działania, rozmieszczenia sił oraz dokładnej strategii, jak obezwładnić miejscowe oddziały niemieckie. W Regulicach stacjonował duży oddział Luftwaffe, który miał swe kwatery, w domu na ten cel zaadoptowanym, oraz punkt obserwacyjny, uzbrojony, na Górze Grzmiączce. W Regulicach i przynależnym do nich Nieporazie, znajdowały się duże koszary celników, uzbrojonych w ciężkie karabiny . Ponieważ znajdowały się przy głównych drogach, miały pełne uzbrojenie przeciwczołgowe z „Panzerfaustami” włącznie. W Alwerni w klasztorze, znajdował się duży oddział policji niemieckiej. W Porębie Żegocie celnicy, też mieli swoje koszary. Poza tym w Regulicach i Alwerni mieszkało kilkadziesiąt rodzin niemieckich, byli to, bauerzy, osiedleńcy niemieccy, rodziny urzędników kolejowych, zarządcy kamieniołomu, urzędnicy, Gemeindeamt w Alwerni. Karski”, przygotowywał bardzo dokładne plany strategiczne, osaczenia i obezwładnienia Niemców. W całej podległej okolicy, rozporządzał setkami zaprzysiężonych Akowców, ale miał również na uwadze, ludzi stojących na uboczu, nie zarejestrowanych (sam kamieniołom regulicki, zatrudniał setki robotników, nie tylko z Regulic, ale i okolicznych miejscowości). Reguliczanie syczeli ze złości na Niemców, byli patriotycznie wychowani, ale również pałali nienawiścią, za tak wielkie sponiewieranie przy wysiedlaniu wsi. Duch bojowy wśród Reguliczan trwał, nie było tu zdrajców, Volksdeutschów .Cierpienia miejscowej, ludności były jeszcze tym większe, że ludzie ci nieraz głodowali, zwłaszcza wśród rodzin wielodzietnych, da-

wały się zauważyć niedobory żywności. Niemcy po wysiedleniu wsi, zabrali gospodarstwa rolne, a ludność, gromadząc po kilka rodzin w jednym domu, pozostawili bez zaopatrzenia, przydzielając jej gramowe racje żywnościowe, wydzielane na kartki. „Karski” zawsze mówił, „benzyna rozlana już jest, wystarczy rzucić zapałkę a wybuchnie, będzie pożar, ale jak zrobić, aby nie było odwetu, aby nie polała się krew, tych tak umęczonych już ludzi”. Stawiał sobie „Karski” pytanie, takie, jak miliony Polaków. Szukał „Karski”, kontaktów z „ludźmi lasu”, z partyzantką. Nawiązał je w okolicach Myślachowic i w lasach Dulowa, miał spotkania. Marzyło się „Karskiemu”, o kontrakcjach po wysiedleniu Regulic, o odpowiedzi zbrojnej po egzekucji, dokonanej na 11-tu Polakach, z okolic Brodeł, w klasztorze alwerniańskim. Bandyckiego mordu, dokonało sprowadzone z Katowic, Gestapo. Kontakty „Karskiego” z partyzantami były częste. Sam raz uczestniczyłem, w takim niedoszłym spotkaniu, w lasach Rudno. Do spotkania nie doszło, dlatego, że nie przewidzieliśmy z „Karskim”, sytuacji, jaka w tym czasie zaistniała. Mianowicie Niemcy teren lasów Rudna i Tenczynka, przygotowali na olbrzymie zmagazynowanie, zapasów amunicji. W lesie zastaliśmy duży ruch. Wciąż przejeżdżające samochody, motocykle i dużo wciąż kręcących się „Ukraińców - Własowców”, będących na usługach Niemców. Po półtoragodzinnym czekaniu w lesie, doszliśmy obaj do przekonania o bezsensowności, naszej leśnej wizyty. „Karski” za dwa dni, otrzymał wiadomość o nowym terminie i innej miejscowości, ale ja tam już, nie uczestniczyłem. Placówka AK w Regulicach, miała powiązania

i kontakty, z innymi tego typu akowskimi placówkami. „Karski” wiedział o drogach i niciach tych połączeń. Sam je w terenie utrzymywał i łączył. Stąd to ożywienie i ruch konspiracyjny dla wtajemniczonych, był ciągły. Niezależnie, od zasadniczych, komórek kontaktowych, mieliśmy jeszcze indywidualne „styki pośrednie”, z Oświęcimiem, za pośrednictwem skrzynki w Chrzanowie i w Libiążu. Stamtąd były przekazywane tylko relacje, bo pomocy, nie byliśmy w stanie przekazywać. Próbowaliśmy organizować przerzucanie lekarstw, ale wnet i tego, zaniechaliśmy, ponieważ piętrzyły się trudności, nie do pokonania. „Karski” udzielał pomocy, wielu ludziom. Na krótki czas, dużo osób schronił w Regulicach. Ludzie przechodzili, przez Regulice. Jedni zatrzymywali się na dłużej, inni tylko parę godzin, do najbliższej nocy, gdy korzystając z ciemności, przekraczali granicę. Wielu wybitnych ludzi, konspiracyjnie, było przekazywanych przez „furtkę”. Przechodzili przedwojenni politycy, ludzie uciekający z robót przymusowych, obozów pracy, ludzie chroniący się przed gestapo, ludzie potrzebujący pomocy. Handlarzom i kombinatorom, bo takich też było dużo, nie udzielaliśmy pomocy, którą nawet chcieli kupić, ale, nie wskazywaliśmy drogi. Antoni Willimek – przed wojną był kierownikiem szkoły w Regulicach. W latach 19391945 należał do tajnej niepodległościowej organizacji wojskowej „Orzeł Biały” – ZWZ Armia Krajowa. placówka Alwernia Regulice. Odznaczony został m.in.: Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami, Medalem Zwycięstwa i Wolności, Odznaka Grunwaldu, Medalem Komisji Edukacji Narodowej. Zmarł 28 marca 1989 roku.. Andrzej Wilimek


16

KronikaChrzanowska

kultura

CYWILIZACJA NA PASAŻU Wystawa rzeźby „Cywilizacja”, którą do końca roku można oglądać na pasażu za MOKSiR-em, daleka jest od tematyki religijnej, tak ulubionej przez artystę. Dotyczy spraw bardziej przyziemnych, jest spojrzeniem twórcy na otaczający nas świat. Autorem wystawy jest Michał Batkiewicz, pochodzący z Nowego Targu rzeźbiarz, który tworzy w drewnie, brązie, stali szlachetnej i kamieniu. Na chrzanowskim pasażu rozstawiono kilkanaście rzeźb, które mają różnorodną tematykę. Są wśród nich postacie zwierząt, mające symboliczne znaczenie. Są wesołe i bliskie podpatrzonego świata zwierząt, który podobnie jak świat dzieci jest dziewiczy. Może to tęsknota za rajem dzieciństwa? A może dojrzała świadomość, że jeśli nie staniemy się jak dzieci nie będziemy szczęśliwi? Michał Batkiewicz pokazuje symbolicznie swoje refleksje, filozofię, zdaje się mówić: człowieku, zastanów się skąd przychodzisz i dokąd zmierzasz! Weź przykład ze zwierząt, popatrz na nie - są nieskażone, prawdziwe, dobrze, że są słuchają i kochają; nie przeceniaj się, nie wyolbrzymiaj, bądź radosny, bądź jak dziecko, uwierz, ufaj, bądź blisko natury, bądź sobą, nie udawaj, jesteś częścią wszechświata razem z twoją, wyobraźnią i intuicją z marzeniami i doświadczeniami, masz prawo być tutaj. (ad)

fot. DS

Obnażam prawdę do bólu, bez znieczulenia Proszę nam zdradzić, jak powstał pomysł na wystawę „Cywilizacja”? Ten pomysł w zasadzie powstał w dzieciństwie. Potem doszły do niego moje różne współczesne obserwacje, które próbuję przedstawić w artystycznej formie. Tym sposobem pragnę zwrócić ludziom uwagę na minusy obecnej cywilizacji, w której kariera za wszelką cenę jest w modzie, podobnie jak materialne bogactwo kosztem wartości wyższych, duchowych. Konsumpcjonizm, pogoń za pieniądzem i karierą nie znają granic – dominują coraz bardziej.

To jest raczej gorzkie spojrzenie na naszą cywilizację? Tak, to prawda. Przykładem m.in. są te wózki, którymi w zasadzie każdy może powozić tą naszą Ziemią na swój sposób, najczęściej egoistyczny. Każdy człowiek uważa, że robi to najlepiej, nie licząc się z nikim innym. W gruncie rzeczy niszczymy naszą planetę, a jej przyszłość jest raczej smutna. Boję się, że wylądujemy znowu na drzewie, skąd żeśmy zeszli z takim trudem. Nie jest to wcale śmieszne, ale niestety w tym kierunku nasza cywilizacja zmierza, poprzez niczym nie ograniczoną, szkodliwą dla Ziemi, ekspansję człowieka.

Patrząc na niektóre rzeźby widzimy swoiste łańcuchy z ludzi. Ktoś jest na dole, ktoś inny na górze, czy to nie smutne? Z jednej strony smutne, a z drugiej jest tak jak w życiu. Łazimy sobie po głowach, dla własnej kariery depczemy innych. Do sławy, poklasku i pieniędzy nie zawsze dochodzimy właściwymi drogami. Pokazuję te nasze przywary po-

gdy pierwotna wizja nie jest na początku przewidziana od a do z, zawsze w procesie tworzenia dokonuję uzupełnień, poprawek, czy retuszu.

Proszę nam jeszcze powiedzieć nad czym Pan aktualnie pracuje?

Michał Batkiewicz

fot. AD

przez sztukę, przestrzegam, obnażam prawdę do bólu, bez znieczulenia, choć czasami na wesoło, z przymrużeniem oka.

Jakimi technikami Pan pracuje?

Najczęściej jest to mieszanka różnych technik i materiałów. Głównie są to odlewy z brązu połączone blachą korten lub nierdzewką, tzw. kwasówką, ale są też odlewy z żeliwa, połączone z otaczakami, jak to zrobiłem w zwierzęcym orszaku. Natomiast „Droga do nieba” jest aluminiowa. Jak widać korzystam z wielu materiałów i ciągle uzupełniam je o nowe rzeźbiarskie tworzywa.

Jak wygląda Pana proces twórczy?

Główna idea pomysłu zawsze jest na początku, ponieważ widzę ją wcześniej, widzę jak dzieło ma wyglądać po ukończeniu, jaki ma przybrać ostateczny kształt. W czasie tworzenia jednak niejednokrotnie powstają zmiany, cały czas bowiem dopracowuje szczegóły. Ni-

Parę rzeźb stoi w pracowni rozgrzebanych, głównie na zamówienia. Teraz jest moda na Piłsudskiego, Moniuszkę czy Korfantego. Mam też parę własnych pomysłów, ale jest zawsze problem ze sfinansowaniem takich projektów, ponieważ w każdą pracę, mówiąc brutalnie, wsadzam kupę pieniędzy, ponieważ są to kosztowne realizacje, poprzedzone najczęściej wielomiesięcznym aktem twórczym. I tak staram się łączyć pracę nad wykonywaniem różnych zamówień, z realizacją własnych pomysłów. Rozmawiał Antoni Dobrowolski

Michał Batkiewicz urodził się w 1957 roku w Nowym Targu. Jest absolwentem Liceum Sztuk Plastycznych im. Antoniego Kenara w Zakopanem, a także wydziału rzeźby krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jego prace znajdują się w USA, Kanadzie i Argentynie. Jest autorem monumentalnych realizacji, wykonał m.in. w skali 1:3 replikę drewnianego polichromowanego i złoconego ołtarza Wita Stwosza z Kościoła Mariackiego w Krakowie dla Kościoła św. Jana Kantego w Chicago w USA. Zaprojektował i zrealizował drewniany kościół wraz z wyposażeniem w Lawton, a także liczne rzeźby plenerowe i pomniki w Hamburgu, Buenos Aires, Turynie oraz w krakowskim Ogrodzie Zoologicznym. Artysta jest też autorem tablic pamiątkowych, statuetek okolicznościowych oraz medali.


KronikaChrzanowska

17

z mIASTA

Gdzie są ścieżki z tamtych lat... W

iosną tego roku w Chrzanowie rozgorzała medialna burza. Zaczęło się od tego, że dziennikarz lokalnego tygodnika próbował skorzystać z wydanego dopiero co staraniem powiatu chrzanowskiego Informatora Turystycznego reklamowanego jako niezbędnik turysty. Wówczas nie udało mu się natrafić na reklamowaną atrakcję turystyczną, jaką były Cisowe Skały w Trzebini, a szedł tak jak załączona mapka nakazywała. Siłą rzeczy temat podchwyciły media regionalne, a nawet ogólnopolskie. Problem zaistniał wskutek nierzetelności wykonawcy zlecenia, który zamiast osobiście sprawdzić wszystko w terenie oparł się jedynie o materiały archiwalne. Usprawiedliwia go jedynie krótki czas na wykonanie zleconego zadania. Zresztą podobnie musiało być w przypadku mapy powiatu, gdzie także zauważyłem sporo nieścisłości, chociaż brałem udział w konsultacji niektórych fragmentów. Dopiero po tym wszystkim rozpoczęto aktualizację danych do nowej oferty turystycznej. Muzeum w Chrzanowie także zostało poproszone o włączenie się w tę akcję, ale warunki Starostwa Powiatowego, na jakich miało by się to odbyć były nie do zaakceptowania. Oczywiście, każde miasto, każda gmina powiatu chrzanowskiego może zwrócić się o wykonanie takiego zadania do Muzeum oddzielnie. Konstruktywnym przykładem takiego działania było przygotowanie materiałów dla realizowanego zadania wioski tematycznej w Bolęcinie. Powstał dokument zatytułowany „Morskie opowieści, czyli co nam zostało z tamtych lat”. Aby go napisać rzetelnie przeszedłem jeszcze raz wszystkie proponowane miejsca, chociaż dopiero co bo w 2013 brałem udział w opracowaniu walorów przyrodniczych Trzebini. W końcu postawiono na hasło „Wioska pod Skałą”. Ponadto kilka propozycji przedstawiłem w prezentacji podczas tegorocznego III Jarmarku Średniowiecznego. Pełna wersja dostępna w dokumentacji naukowej. W tym miejscu godzi się zauważyć, że istnieje potężna baza aktualnych danych turystycznych, jaką są publikowane w domenie publicznej na portalu grzyby.pl Wędrówki z Grzegorzkiem, o której jak się wydaje starostwo nie wiedziało, chociaż kiedy w 2009 roku, gdy rozpoczynałem tamże publikację fotoreportaży zwróciłem się z propozycją umieszczenia linku do tego działu na stronie internetowej starostwa. Tę samą propozycję przedstawiłem innym instytucjom i samorządom na obszarze których działam, ale nie śledzę jaki jest odzew. Jak powiada pewne przysłowie z kręgu kultury islamu - można doprowadzić wielbłąda do wodopoju, ale nie można go zmusić, aby się napił. Po tym dość długim wstępie wracamy na nasze chrzanowskie podwórko. Otóż na terenie miasta i gminy zostały wytyczone cztery ścieżki przyrodniczo-dydaktyczne, gdzie także figuruję jako współautor oraz jedną hydrologicznogeologiczną. Stało się to w latach 1997 - 1998. Wtedy wszystko było niemalże idealne. Tym nie mniej już wówczas, prowadząc nimi grupy szkolne zauważyłem, że niektóre z nich są zbyt długie i zbyt trudne jak na możliwości fizyczne młodzie-

Pogorzyce – punkt widokowy przy ulicy Bałuckiego (wrzesień 2012 r.)

ży. W wakacje 2002 roku, na ścieżce prowadzącej doliną Chechła w rejonie zakładu Bitumik został trwale uszkodzony a następnie „zniknięty” mostek. Niestety, nie udało się doprowadzić do jego naprawy, aby ścieżka była ścieżką na całej długości. Kolejną bardzo trudną trasą okazała się ta, którą od granicy z Jaworznem przez Wójtową Górę i Balin można powrócić do Chrzanowa. Tutaj już na samym początku nastąpiła ekspansja zarośli z udziałem śliwy tarniny. To samo dotyczyło innych odcinków tej trasy. W końcu po wybudowaniu w 2003 roku Zakładu Gospodarki Odpadami Komunalnymi biegnący tamtędy odcinek trasy uległ likwidacji. Na jednym z przystanków stoi dzisiaj biurowiec. Pozostałe dwie ścieżki, znaczy się przez Stawy Groble oraz przez Grodzisko Wielkie do Płazy w porównaniu z tymi są w bardzo dobrym stanie. Piąta ścieżka od samego początku była bardzo trudna do przejścia za jednym zamachem. Przynajmniej w dwu miejscach zaistniały konflikty pomiędzy szczytną ideą a świętym prawem własności prywatnej. To były źródła w Simocie oraz wąwóz na Starzynach. O tym wszystkim informowałem władze, szczególnie po kolejnych testach, którymi były lekcje muzealne w terenie, czy wakacyjne wędrówki organizowane przez Muzeum w Chrzanowie, ale nie skutkowało to koniecznymi naprawami oraz aktualizacjami. Wobec powyższego nie ma co się dziwić, że nauczyciele niechętnie wędrują tutaj z młodzieżą. Dopiero w latach 2006 – 2007 staraniem Wydziału Promocji Urzędu Miejskiego cztery najważniejsze ścieżki zostały przeze mnie zaktualizowane, także poprzez wytycznie nowych tras. Pierwsze dwa foldery zostały sprzedane niemalże natychmiast, ostatnie dwa można jeszcze nabyć w Muzeum. Niestety, także po tej aktualizacji okazało się, że nie będzie możliwa ich konserwacja. Koronnym argumentem było to, że spore ich odcinki biegną po gruntach prywatnych, a tam miastu nie wolno inwestować. Nie ma też możliwości zmuszenia właściciela gruntu do udrożnienia traktów, które teraz nierzadko figurują jedynie na archiwalnych mapach. Oczywiście, kiedy trasy były wytyczane oraz konsultowane ze zleceniodawcami, a mapy wydawane i również częściowo aktualizowane te argumenty nie stanowiły istotnej przeszkody. Minęło 7 lat i jest coraz gorzej. Ruch na ścieżkach dydaktycznych praktycznie zamarł. Nauczyciele jeszcze mniej chętnie, niż kilka lat temu wychodzą na nie z młodzieżą. Koronnym

argumentem jest możliwy wypadek związany nierzadko z trwałym uszczerbkiem na zdrowiu i wiążącymi się z tym konsekwencjami prawnymi. Ponadto trasy są za długie i pod koniec wędrówki młodzież bardziej myśli o tym, kiedy będzie koniec, zamiast chłonąć kolejną porcję wiedzy. Teraz przytoczę kilka negatywnych przykładów. Zacznijmy od ścieżki prowadzącej nową trasą, pomijającą dolinę Chechła, ponieważ nie udało się odbudować zerwanego definitywnie mostku. Teraz w kierunku Borowca podążamy przez Pogorzyce. Tutaj w parę lat po wytyczeniu tej trasy najbardziej kontrowersyjnym miejscem stała się okolica kamieniołomu Żelatowa w miejscu, gdzie niegdyś znajdowała się kopalnia galmanu Katarzyna. Kamieniołom poszerzył obszar wydobycia i teren został oznakowany jako niedostępny dla osób postronnych. Na tej trasie w rejonie ulicy Bałuckiego na wysoczyźnie Żelatowej wybudowano kilka domów, które skutecznie zasłaniają widok na Bukowicę oraz znajdujące się w tle Beskidy. Ścieżka prowadząca z Pogorzyc do Płazy Dolnej uległa niewielkim zmianom. Po pierwsze już na starcie zniknął okazały jawor z parku podworskiego. Po drugie w dolnej części wąwozu powstały stawy dla wędkarzy, co jest akurat pozytywnym akcentem. W osi polnego przedłużenia ulicy Grodzisko drzewa podrosły, więc znajdujący się tam punkt widokowy utracił rację bytu. Dalej aż po Grodzisko Wielkie włącznie jest dobrze. Dalszego odcinka tej trasy nie sprawdzałem. Nie sprawdzałem także całego przebiegu trasy przez stawy Groble w obrębie kompleksu leśnego. Wobec prowadzonych tamże prac modernizujących leśne trakty nowa wersja przewodnika będzie konieczna. Tym nie mniej i tutaj już na początku mamy spory kłopot. Znikł budynek po stacji kolejowej Kąty, zarosły łąki przystanku pierwszego. Zaraz na wejściu jest składowana biomasa z pobliskiego ogrodu działkowego, co także utrudnia dostęp do miejsc ciekawych florystycznie. Na trasie ku przystankowi drugiemu odcinek ścieżki został zajęty przez rozszerzenie ogrodu działkowego. Zniknął jeszcze wysoki nasyp po linii kolejowej, gdzie można było omawiać interesujące gatunki roślin. Nieco dalej za basenami na Kątach zasypano dwa ciekawe zbiorniki, w których można było obserwować ściśle chronione gąbki słodkowodne. W niedalekiej przyszłości ścieżkę ma przeciąć odcinek południowej obwodnicy Chrzanowa. DOKOŃCZENIE ZE STR. 24


18

kultura

KronikaChrzanowska

Narodowe Czytanie 2014 w Chrzanowie I już wiemy, że w przyszłym roku czytamy „Lalkę” Bolesława Prusa! – taką wieść przekazał Prezydent RP Bronisław Komorowski w warszawskim Ogrodzie Saskim, gdzie zamykał tegoroczną edycję Narodowego Czytania „Trylogii” Henryka Sienkiewicza 6 września 2014r.

NARODOWE CZYTANIE – brzmi dumnie, bo taki też ma być wydźwięk akcji, choć w różnych formach - poważnie, a czasami całkiem na wesoło przygotowywane. Tę ogólnopolską akcjęzainicjował Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Bronisław Komorowski.Jej celem jest min. popularyzowanie w polskiej kulturze ważnych dzieł, wzmacnianie poczucie wspólnej tożsamości, a także promowanie kultury żywego słowa.Czytanie zainaugurowała w 2012 r. wspólna lektura „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza. W 2013 r. w całej Polsce odbyło się wspólne czytanie dzieł Aleksandra Fredry. W tym roku Prezydent polecił uwadze rodaków publiczne czytanie „Trylogii” Henryka Sienkiewicza, dzieła, które zyskało miano Biblii narodowej. Podczas tegorocznej edycji, w odezwie Prezydenta skierowanej do włodarzy województw, powiatów i gmin, miast oraz miejscowości, mogliśmy przeczytać: […]W tym roku, 6 września, pragnę zaprosić Państwa do lektury „Trylogii” Henryka Sienkiewicza. W powieściach tworzących ten cykl pierwszy polski noblista w wyjątkowy sposób połączył głęboki patriotyzm z fascynującą przygodą, a nierzadko komizmem i humorem. […] Narodowe Czytanie stanowi wspaniałą okazję, by raz jeszcze przeżyć zapierające dech w piersiach przygody Sienkiewiczowskich bohaterów[…] Liczba instytucji, bibliotek, szkół i organizacji które biorą udział w Narodowym Czytaniu, zwiększa się z roku na rok. Dwa lata temu, kiedy czytano „Pana Tadeusza”, było ich zaledwie 60, w zeszłym roku „Zemsta” czytana już była w ponad 700 miejscach. Tegoroczna liczba zgłoszeń 1532, oznacza ponad dwukrotny wzrost uczestników czytania w ciągu jednego roku. Słowem – to doskonała promocja czytelnictwa i literatury polskiej, która wybiega również poza granice naszego kraju. A w różnych miejscach wizje Narodowego Czytania są różne. Jak przedstawiała się tegoroczna edycja? W Warszawie prezydent Komorowski otworzył w sobotę w południe (6.09) Narodowe Czytanie głośną lekturą pierwszych stron „Potopu”, potem fragment książki przeczytała Anna Komorowska.12-częściową adaptację „Trylogii”, przygotowaną przez Bronisława Maja, zaprezentowali w warszawskim Ogrodzie Saskim aktorzy, m.in.: Daniel Olbrychski, Andrzej Seweryn, Andrzej Grabowski, Jan Peszek, Anna Seniuk, Adam Woronowicz, Izabela Kuna.Czytaniu towarzyszyła muzyka, specjalnie przygotowana na tę okazję przez kompozytorów młodego pokolenia. W Krakowie głównym punktem akcji było „Czytanie w Barbakanie”. W ciekawej scenografii, w której uczestniczyła grupa rekonstrukcyjna „Podolski Regiment”, dzieło Sienkiewicza czytali również znani krakowscy aktorzy, m.in. Urszula, Radosław Krzyżowski,Tomasz Schimscheiner, Dorota Segda. W całej Polsce lekturze towarzyszyły do-

datkowe atrakcje – we Wrocławiu, w tramwajach i autobusach ubrani w stroje z epoki Sienkiewiczowskich bohaterów wolontariusze czytali fragmenty „Potopu”. W Mińsku Mazowieckim odbyła się próba pobicia rekordu Guinnessa w maratonie czytelniczym dzieł Henryka Sienkiewicza.”Trylogia” czytana była w bibliotekach, na rynkach miast, w szpitalach, szkołach siedzibach samorządów w niemal wszystkich większych miastach Polski. A nieco dalej? Weźmy na przykład taki… Rzym. W Rzymie – w mieście, które Sienkiewicz uznawał za swoją drugą duchową ojczyznę - Narodowe Czytanie odbyło się w dwóch miejscach: w Kościołku „Domine, Quo Vadis?” na Via AppiaAntica, gdzie narodziła się idea napisania powieści z czasów Nerona oraz w Caffe Greco - Via dei Condotti (Plac Hiszpański), w ulubionym miejscu spotkań rzymskiego i światowego środowiska artystycznego, w jakim przebywał Sienkiewicz w czasie kilku podróży do Rzymu. A jak było w Chrzanowie? Od trzech lat akcję w mieście koordynuje Miejska Biblioteka Publiczna w Chrzanowie. Tym razem postanowiliśmy zabrać mieszkańców Chrzanowa w literacką podróż z Henrykiem Sienkiewiczem, która przybrała formę wielkiego happeningu pod hasłem„SIENKIEWICZOWSZCZYZNA, CZYLI LITERACKA PODRÓŻ Z HENRYKIEM SIENKIEWICZEM”. „Gdziekolwiek się udajemy, warto podróżować z Jego książkami; podróżowanie stało się jego sposobem na życie, przez biografów i historyków nazywany latającym holendrem i polskim Odyseuszem”–tak przywitaliśmy wszystkich gości na happeningu bibliotecznym w gmachu biblioteki, a zaraz potem sam Henryk Sienkiewicz (Zbigniew Klatka) zaprosił wszystkich do literackiej zabawy tymi oto słowy (tekst z zaproszenia):

fot. MBP Ja, Henryk Adam Aleksander Pius Sienkiewicz herbu Oszyk, narodzony w Ziemi Okrzejskiej, matce zawdzięczający pociąg do literatury, obrawszy sobie pseudo Litwos, ale i pod prawdziwym nazwiskiem piszący, przyjmując tytuł kawalera Legii Honorowej i członka Serbskiej Akademii Nauk i Umiejętności, w dniu Jubileuszu swego A.D. 1900r. uhonorowany z wdzięcznością wielką Oblęgorkiem, jako darem narodowym i Nagrodą Nobla w roku 1905, zyskałem miłość swoich i uznanie obcych. Cierpiąc zawżdy w przeszłości wielce na brak ziemi naszej ukochanej, pracowałem dla niej szaleńczo piórem tworząc „Trylogię” ku pokrzepieniu serc wszystkich, et caetera, et caetera… Z poważaniem wielkim zapraszam obywateli miasta Chrzanowa, za namową Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego do wielkiego NARODOWEGO CZYTANIA dzieł moich. 6 września 2014r. o godz. 10.00 w gmachu Miejskiej Biblioteki Publicznej owe czytanie rozpoczniemy, by dalej przejść dumnie z miłośnikami memi na Chrzanowski Rynek , gdzie dzieło Narodowego Czytania kontynuować będziem. Uczyńcie mi więc zaszczyt tłumnie w dzień owy sobotni na Rynku się zjawiając, by wspólnie z Hajduczkiem, Panem Michałem, Oleńką, Kmicicem, Heleną i Skrzetuskim, w towarzystwie wiernego Zagłoby czy walecznego Podbipięty w NARODOWE CZYTANIE się włączyć, zabawom literackim oddać się zapamiętale, staropolskich smakołyków posmakować i nagród w konkursach wielu zdobyć. DOKOŃCZENIE NA STR. 19


KronikaChrzanowska

19

kultura

fot. MBP

Narodowe Czytanie 2014 w Chrzanowie DOKOŃCZENIE ZE STR. 18 Po rozdaniu specjalnego biletu (z oryginalną pieczęcią Narodowego Czytania 2014, prosto z Kancelarii Prezydenta RP), barwnym korowodem przeszliśmy i przejechaliśmy bryczką na Chrzanowski Rynek gdzie Narodowe Czytanie kontynuowaliśmy.Czytać Sienkiewicza w tym roku zgodzilisię min. (w kolejności czytania) :Adam Potocki - Starosta Powiatu Chrzanowskiego, Lucyna Kozub Jentys - Prezes UTW w Chrzanowie, Krzysztof Zubik - Przewodniczący Rady Miejskiej, Adrian Gaj –Przewodniczący Stowarzyszenia Inicjatywa Chrzanow.pl, Ryszard Kosowski - Burmistrz Miasta Chrzanowa, Tadeusz Arkit - Poseł na Sejm RP, Marek Niechwiej - prawnik, filozof, DKK, Bożena Bierca - Dyrektor I LO, Robert Maciaszek - zastępca Burmistrza Miasta Chrzanowa, WojciechTalowski - Dyrektor Powiatowy Ośrodek Wsparcia Dziecka i Rodziny, Eligia Gąsior - nauczyciel-bibliotekarz ZS nr 2, opiekun DKK dla dzieci, Jerzy Kasprzyk - V-ce Dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Chrzanowie, Prezes Lokalnej Grupy Działania. Partnerstwo na Jurze, Pani Kazimiera Sienkiewicz z Płazy z rodziną, Danuta Jakubowska - bibliotekarz I LO w Chrzanowie, klubowiczka DKK - Dyskusyjnego Klubu Książki. Naszymi gośćmi byli również:przedstawiciele Zespołu Szkół im. Henryka Sienkiewicza w Brodłach, grupa klubowiczów Dyskusyjnego Klubu Książki MBP w Chrzanowie, czytelnicy biblioteki i mieszkańcy miasta Chrzanowa. Całość widowiska happeningowego opierała się na literackiej podróży - w postać pięknej narratorki wcieliła się Olga Piotrowska (nauczyciel I LO ) i to ona była naszą przewodniczką w sienkiewiczowskiej podróży, a towarzyszył jej sam Henryk Sienkiewicz, czyli jak zawsze znakomity aktorsko Zbigniew Klatka.Towarzyszyły nam również postaci sienkiewiczowskiew strojach epokowych, licealiści z I LO w Chrzanowie, jak również jej absolwenci:Jan Onufry Zagłoba - Tadeusz Dąbek (UTW), Danusia Juran-

dówna - Ula Rabiasz (I LO), płk. Jerzy Michał Wołodyjowski - Krzysztof Brandys (absolwent I LO, gościnnie), Longinus Podbipięta - Andrzej Romański , Waćpanna Oleńka Billewiczówna Kamila Matyjasik (I LO), Jagienka ze Zgorzelic - Anna Cupiał (absolwentka I LO, gościnnie).W trakcie happeningu wszyscy bawili się quizami literackimi i konkursami? ale najważniejsze były oczywiście TEKSTY Z „TRYLOGII” I I INNYCH POWIEŚCI HENRYKA SIENKIEWICZA. Szczegóły chrzanowskiego happeningu na www.mbp.chrzanow.pl i www.kulturalnychrzanow.pl Na koniec warto może zacytować innego pisarza Witolda Gombrowicza z tekstu z 1953 r.: Czytam Sienkiewicza. Dręcząca lektura. Mówimy: to dosyć kiepskie, i czytamy dalej. Powiadamy: ależ to taniocha - i nie możemy się oderwać. Wykrzykujemy: nieznośna opera! I czytamy w dalszym ciągu urzeczeni. Potężny geniusz! - i nigdy chyba nie było tak pierwszorzędnego pisarza drugorzędnego. To Homer drugiej kategorii, to Du-

mas ? ojciec pierwszej klasy. Odtąd nic innego Polakowi nie mogło naprawdę się podobać. Sienkiewicz całą Trylogię zamknął jednym zdaniem: „na tym kończy się ten szereg książek pisanych w ciągu kilku lat i w niemałym trudzie - dla pokrzepienia serc”. I tak jest do dnia dzisiejszego i oby jeszcze dłużej. W tym roku przy całym przedsięwzięciu współpracowali z biblioteką: I Liceum Ogólnokształcące w Chrzanowie, Miejski Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji w Chrzanowie, Parafia Matki Bożej Różańcowej w Chrzanowie, Piekarnia Roman Szwagrzyk / Byczyna Opracowanie scenariusza akcji : Olga Nowicka, Ewelina Deluga, Dział Promocji Biblioteki i Upowszechniania Czytelnictwa (moderator akcji) Źródła: http://www.wiadomosci24.pl, http://www. prezydent.pl Olga Nowicka

fot. MBP


20

KronikaChrzanowska

z MIASTA

Chrzanowska oświata. Garść statystyki z okazji Święta Edukacji

C

hrzanowska oświata zmienia się jak nasze państwo. Poddana została wszelkim procesom, które odgórnie miały ją zreformować, ale także dotykały ją subiektywne zmiany, wynikające z różnych pozytywnych i negatywnych przesłanek.

Pozytywem są wykonane w placówkach modernizacje i remonty oraz podniesienie się poziomu wykształcenia i awansu zawodowego nauczycieli. Obiekty oświatowe i ich otoczenie pięknieją jak całe nasze miasto. Powstały nowe place zabaw, wyremontowane zostały liczne obiekty. Obecnie także trwają szeroko zakrojone prace modernizacyjne w Gimnazjum Nr 1 oraz termomodernizacja w licznych placówkach. W poprzednim roku szkolnym zrealizowano inwestycje i remonty o wartości przekraczającej 2 mln zł. Szkoły pozyskały nowe, w tym multimedialne pomoce naukowe. Już blisko 80% nauczycieli uzyskało stopień nauczyciela dyplomowanego. Negatywne zmiany ostatnich lat to wynik niżu demograficznego i konieczności ograniczenia zatrudnienia, a przed kilku laty również likwidacji kilku placówek.

Szkoły i przedszkola

W ostatnich latach liczba placówek oświatowych prowadzonych przez Gminę Chrzanów nie uległa zmianie. Gmina prowadzi: • 11 przedszkoli, w tym przedszkole z oddziałami integracyjnymi (PS Nr 10) i przedszkole z oddziałem specjalnym (PS Nr 11), • 9 szkół podstawowych, w tym 5 szkół funkcjonujących samodzielnie i 4 funkcjonujące w zespołach szkół; • 5 gimnazjów, w tym 1 gimnazjum funkcjonujące samodzielnie i 4 funkcjonujące w zespołach szkół. Na terenie gminy Chrzanów w roku szkolnym 2013/2014 funkcjonowały dwie szkoły publiczne prowadzone przez fundację, tj. • Szkoła Podstawowa Fundacji Viribus Unitis im. Św. Franciszka z Asyżu w Pogorzycach (wraz z oddziałem przedszkolnym) • Gimnazjum Fundacji Viribus Unitis im. Św. Franciszka z Asyżu w Pogorzycach, którym na każdego ucznia przysługuje dotacja z budżetu gminy oraz dwa niepubliczne przedszkola: • Niepubliczne Przedszkole im. Walta Disneya w Chrzanowie, • I Niepubliczne Przedszkole Młodych Talentów „100 bajek” w Chrzanowie. Tu także przysługuje dotacja na każdego ucznia. Łącznie w roku szkolnym 2013/2014 z budżetu Gminy Chrzanów przekazano dotacje w wysokości: 2 145 786,16 zł.

Uczniowie

Liczby pokazują zmieniającą się sytuację. Tak wygląda statystyka liczby uczniów w ostatnich latach: 2009/2010 szk.podst, i gimn. 3841, przedszkola 971 2010/2011 szk.podst, i gimn. 3757, przedszkola 991

Tadeusz Kołacz, naczelnik Wydziału Edukacji Urzędu Miejskiego w Chrzanowie

2011/2012 szk.podst, i gimn. 3693, przedszkola 978 2012/2013 szk.podst, i gimn. 3581, przedszkola 971 2013/2014 szk.podst, i gimn. 3732, przedszkola 995 2014/2015 szk.podst, i gimn. 3686 (3826 z „0”), przedszkola 994 Sytuację bieżącego roku szkolnego poprawiło pójście połowy sześciolatków do I klasy razem z siedmiolatkami, a nie wzrost dzieci w najmłodszym szkolnym roczniku. Dla porównania, liczba dzieci przed 10 laty; w roku szkolnym 2004/2005 było 5064 uczniów w 141 oddziałach. Natomiast w roku szkolnym 2000/2001 było razem w szkołach podstawowych i gimnazjach było aż 5464 uczniów. Skala zmian ogromna. Za to od wielu lat liczba miejsc w przedszkolach nie ulega zmianie. Bazę przedszkolną uzupełniają oddziały przedszkolne funkcjonujące w 6 szkołach podstawowych (SP-1, SP-3, SP-8, SP-Balin, SP-Luszowice, SP-Płaza), do których uczęszczają dzieci 6 i 5 letnie objęte obowiązkowym rocznym przygotowaniem przedszkolnym.

Nauczanie indywidualne, rewalidacja indywidualna, klasy integracyjne i logopedia, wczesne wspomaganie rozwoju dziecka, klasy sportowe

Pomimo zmniejszenia się ogólnej liczby uczniów, systematycznie powiększa się liczba uczniów w oddziałach integracyjnych, funkcjonujących w wybranych placówkach, gdzie mają możliwość korekcji różnorodnych dysfunkcji rozwojowych. W 15 oddziałach uczy się 291 uczniów. Mają możliwość nauki w mniejszych grupach zajęć, wspomaga ich rozwój dodatkowy nauczyciel tzw. wspomagający oraz korzystają z dodatkowych godzin zajęć. Nauczanie indywidualne organizowane jest przez dyrektora szkoły i dotyczy tych uczniów, którzy ze względów zdrowotnych nie mogą uczęszczać do szkoły lub też mogą, ale w bardzo ograniczonym wymiarze. W roku szkolnym 2013/14 objęto nim 33 uczniów w wymiarze łącznym 280 g. Z kolei zajęciami rewalidacyjnymi, w tym logopedycznymi, których celem jest przywrócenie młodemu człowiekowi możliwie pełnej i samodzielnej sprawności funkcjonowania w środowisku objęto 50 uczniów szkół. Oprócz zajęć w szkołach realizowano szeroki wachlarz działań wspomagających uczniów w

ich codziennych sprawach, zwłaszcza sytuacjach konfliktowych, wynikających z zaburzeń emocjonalnych. Wspomagano uczniów, których rodzice wyjechali za granicę, a także uczniów którzy mieli konflikt z prawem lub problemy związane ze spożywaniem alkoholu, czy zażywaniem narkotyków. Szereg działań ukierunkowanych było na poznanie i edukacyjno-wychowawcze wsparcie uczniów w ich środowisku zamieszkania, bowiem ustalono, że objawiane trudności edukacyjno-wychowawcze mają swoje źródło w stylu życia ich rodzin (rodziny patologiczne i niewydolne wychowawczo). Zajęcia logopedyczne organizowane są także we wszystkich przedszkolach. opieką logopedyczną objętych było ponad 260 dzieci, co stanowi około 26% dzieci uczęszczających do przedszkoli. Od lat we wszystkich przedszkolach w ramach zajęć dodatkowych prowadzona jest nauka języka angielskiego. Zajęcia te finansowane są z budżetu Gminy Chrzanów poprzez zatrudnienie nauczycieli posiadających wymagane kwalifikacje. W Przedszkolu Samorządowym Nr 10 z Oddziałami Integracyjnymi w Chrzanowie organizowane jest wczesne wspomaganie rozwoju dziecka dla dzieci niepełnosprawnych w wieku od 3 - 6 lat, zamieszkałych na terenie Gminy. W roku szkolnym 2013/2014 objęto nim 25 dzieci, w tym 6 nie będących wychowankami przedszkola. W szkołach tworzone są ponadto klasy sportowe w 4 dyscyplinach: w SP 1 piłka ręczna i siatkowa, w PG 1 piłka ręczna i siatkowa, w SP 8 pływanie, szachy. Do 12 klas sportowych uczęszcza 320 uczniów.

Nauczyciele

Liczba nauczycieli zatrudnionych w podległych Gminie Chrzanów szkołach i przedszkolach w ostatnich latach szkolnych prezentuje się następująco: Gdy zajrzymy do archiwaliów, okaże się, że 10 lat temu, w roku szkolnym 2004/2005 nauczycieli pełnozatrudnionych w szkołach podstawowych było 258 i 18 etatów rozdzielonych, a w gimnazjach 150 pełno- i 18 etatów niepełnozatrudnionych. Razem 444 etatów, nie licząc przedszkoli. Jeżeli cofniemy się pamięcią dalej, przypomnimy jak w latach 80. czy 90. poprzedniego wieku zapełnione uczniami były szkoły pracujące na 3 zmiany, a dziś ledwo na jedną. A jeszcze w minionych latach zlikwidowano SP nr 2, SP Nr 4, SP w Pogorzycach oraz w obiekcie SP 7 otwarto PG Nr 1. Te liczby ukazują, jak wielki ciężar zwolnień musieli ponieść nauczyciele naszych szkół. Niż demograficzny spowodował zmniejszenie liczby uczniów w kolejnych rocznikach, w konsekwencji zmniejszenie ilości oddziałów i liczby realizowanych godzin zajęć, a to przecież determinuje liczbę zatrudnianych nauczycieli. Jedynie w przedszkolach w ostatnich latach panowała równowaga. DOKOŃCZENIE NA STR. 20


KronikaChrzanowska

21

Z MIASTA

Chrzanowska oświata. Garść statystyki DOKOŃCZENIE ZE STR. 20

Wyniki egzaminów gimnazjalnych 2013/2014 (w procentach)

Egzamin gimnazjalny przeprowadzany jest w trzeciej klasie gimnazjum. Jest powszechny i obowiązkowy, co oznacza, że musi przystąpić do niego każdy uczeń kończący szkołę. Przystąpienie do egzaminu jest jednym z warunków jej ukończenia. Jeśli uczeń nie przystąpi do egzaminu gimnazjalnego w danym roku, musi powtórzyć ostatnią klasę gimnazjum i przystąpić do niego w roku następnym. Liczba punktów uzyskana na egzaminie gimnazjalnym nie ma wpływu na ukończenie szkoły. Wynik egzaminu gimnazjalnego jest jednak brany pod uwagę przez szkoły ponadgimnazjalnej przy rekrutacji do tych szkół. Egzamin gimnazjalny zdawany jest w trzech częściach, jednakże od roku 2012 w obrębie każdej z nich wyróżniono zakresy lub poziomy: • pierwsza część humanistyczna, obejmująca wiadomości i umiejętności z zakresu języka polskiego oraz z zakresu historii i wiedzy o społeczeństwie, • druga część matematyczno-przyrodnicza obejmująca wiadomości i umiejętności z zakresu matematyki oraz z zakresu przedmiotów przyrodniczych: biologii, geografii, fizyki i chemii, • trzecia – wiadomości i umiejętności z języka obcego nowożytnego, na poziomie podstawowym lub rozszerzonym. Z każdej części egzaminu gimnazjalnego uczeń może otrzymać maksymalnie 50 punktów (łącznie 150 punktów).

Wyniki sprawdzianu po VI klasie w roku szkolnym 2013/2014

Sprawdzian jest egzaminem przeprowadzanym w szóstej klasie szkoły podstawowej. Jest on powszechny i obowiązkowy, co oznacza, że muszą do niego przystąpić wszyscy uczniowie. Przystąpienie do sprawdzianu jest jednym z warunków ukończenia szkoły. Sprawdzianu nie można nie zdać. Wynik ma znaczenie tylko informacyjne i nie powinien być podstawą do prowadzenia jakiejkolwiek selekcji. Każdy uczeń, który ukończył szkołę podstawową, niezależnie od wyników sprawdzianu musi być przyjęty do gimnazjum w swoim regionie, jeśli nie ukończył 16 roku

życia. Uczniowie, którzy do sprawdzianu nie przystąpią w danym roku, muszą powtórzyć ostatnią klasę szkoły podstawowej i przystąpić do sprawdzianu w roku następnym. Na sprawdzianie badany i oceniany jest poziom osiągnięć uczniów w zakresie opisanym w standardach wymagań egzaminacyjnych, ujętych w pięciu obszarach umiejętności: • czytania • pisania • rozumowania • korzystania z informacji • wykorzystywania wiedzy w praktyce. Na sprawdzianie można uzyskać maksymalnie 40 punktów. Wyniku sprawdzianu nie odnotowuje się na świadectwie szkolnym.

Wydatki na oświatę.

Koszty oświaty to kwoty otrzymywane w subwencji oświatowej przeznaczone w całości na jej utrzymanie oraz kwoty dopłacane do oświaty przez gminę, czerpane z jej innych dochodów; Wydatki, jakie gmina ponosiła na oświatę w kolejnych latach, razem z przedszkolami: Ogółem wydatki na oświatę w tym nakłady na remonty i inwestycje rok 2009 36 530 010,24 843 314,52 2010 39 904 750,19 1 177 260,69 2011 38 873 389,49 466 244,46 2012 39 518 947,20 578 320,80 2013 41 468 586,72 910 560,15 PLAN 2014 48 182 232,32 6 648 387,00 Kwoty subwencji oświatowej otrzymanej w kolejnych latach: 2009 21 323 800,00 2010 22 828 457,00 2011 24 177 062,00 2012 25 848 032,00 2013 25 660 850,00 PLAN 2014 26 080 919,00

Dowożenie uczniów do szkół

Zgodnie z ustawą o systemie oświaty Gmina Chrzanów zobowiązana jest do bezpłatnego dowożenia do szkoły dzieci odbywających roczne przygotowanie przedszkolne oraz uczniów szkół podstawowych w klasach I-IV, o ile zamieszkują

fot. DS

ponad trzy 3 km od szkoły zlokalizowanej granicach obwodu szkolnego, w którym zamieszkują, oraz uczniów klas V – VI szkół podstawowych i uczniów gimnazjów zamieszkujących powyżej 4 km od szkoły w obwodzie szkolnym, a także uczniów niepełnosprawnych w przypadkach wskazanych ustawą. Dowozem objęto 122 dzieci, w tym 31 niepełnosprawnych na kwotę 326 tys. zł, a na bilety autobusowe dla 72 dzieci wydano niespełna 23 tys. zł. W działalność chrzanowskiej oświaty zaangażowanych jest tysiące osób, uczniów, rodziców, nauczycieli, pracowników niepedagogicznych, przedstawicieli organu prowadzącego i wielu innych współpracujących. Z okazji Święta Edukacji Narodowej życzę wszystkim realizacji planów i kolejnych udanych lat tworzenia edukacyjnego wizerunku edukacyjnego naszej Gminy. Tadeusz Kołacz (W tekście wykorzystano tworzone przez pracowników Wydziału edukacji materiały do przygotowywanej informacji o stanie realizacji zadań oświatowych gminny Chrzanów za rok szkolny 2013/2014).

Gmina realizuje programy i projekty.

• „Wyprawka szkolna” – objęto pomocą 207 uczniów szkół podstawowych i ponadgimnazjalnych oraz 123 niepełnosprawnych uczniów ze wszystkich poziomów edukacji, wykorzystano 71 tys. zł. • „YOUNGSTER PLUS” - pogram wyrównywania szans edukacyjnych młodzieży z terenów wiejskich poprzez naukę języka angielskiego, pozyskano ponad 10 tys. zł. • Projekt „Już pływam” realizowany w ramach zadania Zagospodarowanie czasu wolnego dzieci i młodzieży w 2014 r. • „Zakup podręczników i przyborów szkolnych w Gminie Chrzanów w 2013r. program na rzecz społeczności romskiej. Podręczniki oraz przybory zakupiono na rok szkolny 2013/2014 dla grupy uczniów ze Szkoły Podstawowej Nr 1 w Chrzanowie oraz uczniów ze Szkoły Podstawowej Nr 5 w Chrzanowie. • Dodatkowo ze środków OPS przeznaczono 32 tys. na organizację konkursów, wycieczek, zakup pomocy dydaktycznych.


22

KULTURA

KronikaChrzanowska

O finansach w bibliotece – czyli nowe oferty zajęć dla dorosłych

„Mogę już zapłacić rachunki telefoniczne i za prąd przez internet. Nie stoję w kolejkach na poczcie!” Helena, 63 lata „Babcia skończyła kurs w bibliotece i wylicytowała dla mnie na Allegro kolekcję płyt winylowych. To był najfajniejszy prezent jaki od niej kiedykolwiek dostałam. Pomysł podsunęła jej koleżanka z kursu.” Sylwia, 18 lat „Kupiłeś tę pralkę za 600 złotych? Jakim cudem? - zdziwił się sąsiad. A ja mu na to: Idź do biblioteki, to się dowiesz!” Tomasz, 55 lat

Osób z podobnymi historiami może być w małych miejscowościach i na wsiach w Polsce znacznie więcej. Wystarczy, że biblioteka w ich gminie weźmie udział w projekcie O finansach... w bibliotece. Realizatorem projektu jest Fundacja Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego. Projekt jest dofinansowany ze środków Narodowego Banku Polskiego, a jego założenia wpisują się w cele Programu Rozwoju Bibliotek.W realizację projektu zaangażowały się Wojewódzkie Biblioteki Publiczne. W każdej z nich jest opiekun regionalny projektu, który wspiera biblioteki gminne w czasie rekrutacji, bierze udział w szkoleniu dla bibliotekarzy oraz wspiera biblioteki w organizacji szkoleń, między innymi poprzez wizyty w bibliotekach. Celami projektu są: zwiększenie u osób starszych mieszkających na terenach wiejskich i w małych miastach umiejętności korzystania z

usług finansowych, w tym bankowości elektronicznej oraz wzmocnienie zdolności bibliotekarzy z bibliotek publicznych do zwiększania umiejętności korzystania z usług finansowych wśród osób starszych, mieszkających na terenach wiejskich i w małych miastach. Dlaczego projekt jest ważny? Ponieważ ma szansę przyczynić się do zmniejszenia wykluczenia finansowego osób starszych z terenów wiejskich i małych miast. Ta forma wykluczenia wyraża się między innymi poprzez brak dostępu lub utrudnienie w korzystaniu z podstawowych usług finansowych, takich jak posiadanie konta osobistego w banku, którego według różnych badań nie posiada ok. 22% - 31% dorosłych Polaków. Wykluczenie finansowe, poza czynnikami demograficznymi jest także spowodowane czynnikami psychologicznymi, do których należy brak zaufania do instytucji finansowych, w tym do banków, oraz obawa przed nowymi technologiami. Do tego dochodzi brak podstawowej wiedzy ekonomicznej i niedostateczne kompetencje, potrzebne do korzystania z usług bankowych, w tym z bankowości elektronicznej. 38% Polaków powyżej 60 roku życia badanych nie ufa nikomu w kwestii oszczędzania - częściej są to osoby starsze i z gospodarstw o niższych dochodach. Dlaczego biblioteki? Biblioteki mają doświadczenie w przekazywaniu wiedzy i rozwijaniu kompetencji, w tym cyfrowych kompetencji seniorów, oraz są obdarzane przez nich zaufaniem. Biblioteki są postrzegane przez społeczeństwo jako miejsca bezpieczne, nieprowadzące działalności o charakterze komercyjnym, a bibliotekarze jako osoby cieszą się zaufaniem społecznym. Są to cechy z jednej strony deficytowe w polskiej przestrzeni społecznej, z drugiej zaś pre-

destynujące biblioteki i bibliotekarzy do udzielania porad w tak wrażliwych sprawach jak poruszanie się po Internecie, czy tym bardziej korzystanie z usług finansowych. Ponadto bibliotekarze - grupa zawodowa o dość wysokim średnim wieku (ponad 40 lat) - łatwo nawiązują kontakt z seniorami. Seniorzy nie mają zaufania do świata wirtualnego, natomiast mają do bibliotek i bibliotekarek/bibliotekarzy. Projekt skierowany jest do osób dorosłych w wieku 50+ („młodsi seniorzy” i seniorzy), którzy w bibliotekach publicznych uczestniczą w cyklu 5 spotkań poświęconych wybranym usługom finansowym. W projekcie wzięło udział 110 bibliotek oraz 2200 seniorów - uczestników spotkań w bibliotekach. Województwa zaproszone do projektu: dolnośląskie, lubelskie, małopolskie, wielkopolskie i warmińsko-mazurskie. Zajęcia w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Chrzanowie odbywają się już od trzech lat. W maju prowadzimy nabór do projektu natomiast przez cały czerwiec organizowane są kursy Podczas pięciu 3-godzinnych spotkań poruszane są następujące tematy: 1. jak racjonalnie gospodarować domowym budżetem, 2. bank przez Internet, jak założyć e-konto i robić przelewy przez Internet, 3. kredyty, lokaty i karty, jak wybrać najkorzystniejszą ofertę bankową, 4. jak wybrać polisę ubezpieczeniową, 5. bank centralny a inne banki, czy stopy procentowe mają wpływ na nasz budżet domowy. Kontakt w sprawie realizacji projektu: Czytelnia Naukowa, tel. 32 763 27 49, e-mail: czytnaukowa@mbp.chrzanow.pl. Ewelina Langer


KronikaChrzanowska

23

kultura

NA REGALE. PODWÓJNE ŻYCIE ANNY W TEJ RUBRYCE CO MIESIĄC POLECAMY KSIĄŻKI, KTÓRE WARTO PRZECZYTAĆ LUB OMIJAĆ Z DALEKA… choć podobno de_gustibus_non_ est_disputandum, czyli o gustach się nie dyskutuje… pozwolę sobie jednak na kilka słów uwago książkach – ale to chyba dobrze, że książka ma zwolenników i przeciwników. CZYTAJCIE… BO WTEDY KSIĄŻKA ŻYJE!

Aldona Likus Cannon – Podwójne życie Anny Tym razem NA REGALE : TAK lub NIE – pozostawiam ocenę jak zawsze czytelnikom i od razu przyznaję się Państwu, że książki jeszcze nie przeczytałam (już zabieram się do czytania!) ale powód mam, aby tę właśnie pozycję zaproponować do czytania, właśnie teraz. Jaki?

Otóż… 21.11. 2014r.godz. 17.00 w Klubie Literackim Miejskiej Biblioteki Publicznej w Chrzanowie gościć będziemy na spotkaniu autorskim pisarkę i dziennikarkę Aldonę LikusCannon, która przyjedzie do nas wprost z Monachium, gdzie na stałe mieszka, a pochodzi z Zagórza. Do dnia dzisiejszego łączą ją z naszym regionem więzy rodzinne i trwałe przyjaźnie. Autorka urodziła się a w Zagórzu koło Chrzanowa. Ukończyła Technikum Hotelarskie w Tarnowskich Górach. Absolwentka Wyższej Szkoły Zarządzania Marketingowego i Języków Obcych w Katowicach. Pracowała jako urzędnik państwowy, recepcjonistka w hotelu, manager, dyrektor finansowy w międzynarodowej firmie. Obecnie pisarka, felietonistka i dziennikarka. Mieszka w Monachium. Studiuje język włoski i niemiecki. Płynnie mówi po angielsku. Żona amerykańskiego biznesmena, matka trójki dzieci. Z pasją fotografuje, wiele podróżuje, w wolnych chwilach gra w szachy. Kocha zwierzęta i marzy o zwykłym, dachowym kocie. (http:// www.cannon.com.pl/) Z recenzji: Dla wielbicieli historii i historyjek „z życia wziętych” książka Podwójne życie Anny Aldony Likus-Cannon to naprawdę łakomy kąsek. To prawdziwy longplay gatunku, w którym ciekawość zwyczajnych-niezwyczajnych ludzkich losów wygrywa z wszystkim innym. Krzysztof Łęcki, socjolog, felietonista Jakiś czas temu pisarka udzieliła wywiadu Tygodnikowi Ziemi Chrzanowskiej „Przełom” (http://aldona.cannon.w.interia.pl/art_3. html), w którym mówiła o wątkach poruszanych w debiutanckiej powieści „Podwójne życie Anny” : […] Bezrobocie, prostytucja, molestowanie seksualne i moralność. Wątki, które poruszam nie są tematami odważnymi, lecz problemami codziennego życia[…] Anna to postać fikcyjna. Ukończone studia, znajomość języków obcych, a także praca w zachodniej firmie, to wszystko, co mamy ze sobą wspólnego

[…]Mamy otwarte granice, bezrobocie, nocne kluby pełne młodych dziewczyn, a zwolnienie kogoś z pracy jest łatwiejsze niż poród. Wątki, które poruszam nie są tematami odważnymi, lecz problemami codziennego życia. To, czy będziemy o nich mówić, czy też nie, to i tak będą istnieć. Z pewnością są to dylematy moralne, dające wiele do myślenia. [… Historia jest fikcyjna, chociaż najłatwiej pisze się o czymś, co się zna. Jako młoda dziewczyna pracowałam jako recepcjonistka w ekskluzywnym hotelu i stąd obserwacja nocnego życia „po drugiej stronie lady”. Wtedy nie mogłam zrozumieć, czemu kobiety wybierają taką drogę zarabiania pieniędzy, co nimi kieruje. Odpowiedź przyszła niedawno. […]W czasie pisania przyjaciółka zaprosiła mnie na wesele. Było tak cudownie i tak świetnie bawiliśmy się, że postanowiłam to opisać. Tańczyłam na weselach w różnych krajach, ale myślę, że nikt nie potrafi bawić się tak dobrze jak Polacy, i naprawdę warte jest to uwiecznienia. Wesele faktycznie miało miejsce w Zagórzu, ale mogłoby też mieć miejsce w każdej innej podkrakowskiej miejscowości. O dylematach moralnych głównej bohaterki, o odważnych tematach społecznych związanych z sytuacją kobiet, ale też i o życiu samej autorki – Aldony Likus Canon, będziemy rozmawiać w listopadzie w Klubie Literackim, ul. Broniewskiego 10C. Miałam wielką przyjemność poznać pisarkę i już na pierwszym spotkaniu przegadałyśmy 5 godzin… to ciepła, otwarta, pełna ekspresji osoba, z którą nie sposób się nudzić. Zapraszam do lektury i na spotkanie z jej autorką. Olga Nowicka

Z ZAKAMARKÓW SZUFLADY Mamy swoje sekretne szuflady… W nich listy miłosne, stary ołówek, zaschniętą stalówkę z atramentowego pióra, kilka koralików, pamiętnik z czasów szkolnych i lalka szmacianka… Może znajdziesz w niej napisany kiedyś wiersz, fragment opowiadania? Przynieś je do naszej SZUFLADY! Mamy pomysł na promocję twojej twórczości!

W dzisiejszej szufladzie znalazł się wiersz anonimowej (jak na razie) autorki, mieszkanki Chrzanowa, której postać przybliżymy Państwu w kolejnym numerze Kroniki.

Z niepublikowanego dotąd tomiku Listy Julii do Romea *** Romeo i Julia marzą tęsknią

pragną zatrzymani w czasie niezmiennie trwają przez stulecia młodzi zawsze nienasyceni nie dotyka ich proza życia doskonali dowodzą wieczności miłości Czy Romeo kochałby Julię aż do końca świata?

Kontakt z SZUFLADĄ: Dział Promocji Biblioteki i Upowszechniania Czytelnictwa / Klub Literacki, e-mail:promocja@mbp.chrzanow.pl, tel:32 7632755

Kontakt z SZUFLADĄ: Dział Promocji Biblioteki i Upowszechniania Czytelnictwa / Klub Literacki


24

SPORT

KronikaChrzanowska

Przyszłość chrzanowskiego szczypiorniaka

N

ajlepsza od wielu lat generacja chrzanowskich szczypiornistów rozpoczyna w tym roku rywalizację na boiskach pierwszoligowych, reprezentując barwy MTS-u Chrzanów. O początkach wspólnej pracy, sukcesach i porażkach opowiedział ich trener Leszek Wójcik.

Kiedy rozpoczął Pan z nimi pracę?

Zacząłem ich trenować w 2005 roku, kiedy chłopcy chodzili do klasy trzeciej szkoły podstawowej. Wtedy uczęszczali do szkółki piłki ręcznej. Natomiast już od czwartej klasy powstał już ten właściwy zespół złożony z chłopców z rocznika ‚95. Doszło tam też kilku z rocznika ‚96.

To byli chłopcy, którzy uczyli się w jednej szkole? Większość tak, gdyż całe szkolenie piłki ręcznej w Chrzanowie jest na bazie tylko dwóch szkół: SP1 i SP10. Ubolewam nad tym, bo inne szkoły nie chcą się jakoś włączyć do tego programu. Ciężko jest namówić nauczycieli do tego żeby nam pomogli i podsyłali uczniów na treningi popołudniowe. Zajęcia nie kolidują z lekcjami, więc myślę, że nie powinno być problemu, choc tak się dzieje. My bazowaliśmy przede wszystkim na chłopakach z bazy sportowej z SP1. Jedyny zawodnik spoza niej to Michał Mucha, który chodził do SP10. Podstawą tego zespołu była więc ówczesna klasa sportowa. Prowadziłem z nimi zarówno zajęcia w szkole, jak i treningi popołudniowe w klubie.

Chłopcy znają się nie tylko z boiska, ale i szkolnej ławki? Oj, tak. Znają się długo i bardzo dobrze. Myślę, że to też pomaga, bo atmosfera była zawsze fajna w tym zespole. Nigdy nie było podziałów. To są przyjaciele nie tylko na boisku, ale też poza nim. To jest potrzebne by osiągnąć jakiś sukces i przede wszystkim trenować do wieku seniora.

Ilu ich trenowało na początku?

Od początku to była liczna, świetnie zgrana grupa. Nikt nikogo nie odrzucał ani nie było konfliktów. To sprawiło, że doszliśmy do wieku gimnazjalnego z zespołem, który liczył blisko trzydziestu zawodników. Było z kogo wybierać, nie było problemu z wyjazdami na mecze. Jednak z czasem grupa się zmniejszyła. Tak to już bywa, że zawodnicy się wykruszają. Pierwszy etap się kończy, gdy idą do gimnazjum. Zawodnicy w większości poszli do klasy sportowej PG1, z którą ściśle współpracujemy. Kilku poszło do innych szkół, ale też trenowali z nami popołudniami. W ostatnich mistrzostwach Polski juniorów miałem do dyspozycji dziewiętnastu zawodników. Myślę, że to jest niezła liczba, jak na takie małe miasto.

Od początku stawiał Pan nacisk na uczestnictwo w turniejach i zawodach? Od klasy piątej zaczęliśmy jeździć na duże ogólnopolskie turnieje i rywalizować z drużynami nie tylko w Lidze Małopolskiej, ale tez graliśmy z drużynami z całej Polski. Wtedy też uruchomiliśmy turniej Caban Cup, czyli do nas zaczęły przyjeżdżać najlepsze zespoły z całej Polski. Na koniec szkoły podstawowej udało nam się zdobyć brązowy medal Mi-

Trener Leszek Wójcik

strzostw Polski w Płocku w 2008 roku w kategorii dzieci.

Udało Wam się też reprezentować Polskę podczas Mistrzostw Świata? W gimnazjum chłopcy zdobyli w rozgrywkach szkolnych mistrzostwo Polski, czego późniejszym efektem był wyjazd na Mistrzostwa Świata szkół gimnazjalnych. To była świetna przygoda. Tam zajęliśmy 13 miejsce, choć wiem, że stać nas było na lepszy wynik.

Po powrocie z Mistrzostw przyszedł Wasz największy sukces? W I klasie liceum chłopcy uczestniczyli w rozgrywkach juniorów młodszych. Rozgrywki zaczęły się od tego, że wyjazd do Chorwacji kolidował z naszymi rozgrywkami w mistrzostwach Polski. Udało jednak nam się przejść trudne eliminacje i awansować do finału. Nie było to łatwe, ale wywalczyliśmy awans do najlepszej ósemki w kraju.

Tam zdobyliście wicemistrzostwo?

To były wspaniałe zawody. Turniej finałowy odbywał się w Kwidzynie. W grupie zagraliśmy świetnie. Wygraliśmy pierwszy mecz z faworyzowanym Szczecinem, później pokonaliśmy Końskie i to nam zapewniło pierwsze miejsce w grupie. Fantastycznie wyszedł nam półfinał, w którym wygraliśmy wysoko z Kwidzynem, bo aż ośmioma bramkami. Tym sposobem zapewniliśmy sobie już srebrny medal. Finał z Płockiem nam już niestety nie wyszedł i zajęliśmy drugie miejsce w Polsce.

Zmotywowany wicemistrzostwem kraju wygraliście Małopolską Ligę Juniorów. Tak. To był nasz wielki sukces, bo wtedy grając rocznikiem o rok młodszym, udało nam się pokonać faworytów z Chełmka i Tarnowa. Wszyscy nas wtedy skazywali na trzecie, a nawet czwarte miejsce. Jednak, mimo że graliśmy z zespołami starszymi wygraliśmy ligę.

Ubiegły rok był tez Waszym ostatnim w piłce juniorskiej? Tamten rok był szczególny. Po wygranej lidze organizowaliśmy ćwierćfinał i półfinał Mistrzostw Polski, które dały nam awans do finału w Obornikach. Tam wygraliśmy z gospodarzami, ale później nadeszły porażki z Kwidzynem trzema bramkami i Szczecinem czterema, co sprawiło, że odpadliśmy z walki o medale.

Tamten turniej pokazał, że zawodnicy z Chrzanowa choć dobrze zgrani, nieco odstają warunkami fizycznymi od rywali Niestety, to wtedy dało znać o sobie. Czoło-

we drużyny przewyższały nas warunkami fizycznymi. My nadrabiamy szybkością, zgraniem i technika, ale tamten turniej nam nie wyszedł. Skuteczność zawiodła Paru zawodników miało problemy zdrowotne, które pojawiły się tam na miejscu i to przesądziło. Zajęliśmy wtedy siódme miejsce w Polsce. To dobry wynik, ale patrząc na wcześniejsze sukcesy, wydaje się, że można było osiągnąć coś więcej. Chłopcy bardzo liczyli na medal i byli rozczarowani. Ja to tłumaczę też tym, że trzeba było dzielić treningi w juniorach, z treningami w MTS-ie, a to nie było łatwe. Mecze ligowe wymagały sporo wysiłku i kolidowały z dobrym przygotowaniem. Po przyjeździe z mistrzostw mieliśmy do rozegrania jeszcze dwa mecze w lidze. Szczególnie ważnym było spotkanie z Bochnią. Udało się wtedy wygrać i awansowaliśmy do I ligi.

Teraz debiutują na parkietach pierwszoligowych. To była długa i trudna droga? Praktycznie cały rocznik ‚95 przeszedł dwa lata temu do MTS-u Chrzanów. Mieliśmy mieszaną drużynę, z kilkoma doświadczonymi zawodnikami, ale był to w sumie młody zespół. W pierwszym sezonie udało nam się zająć wysokie trzecie miejsce. Byłem bardzo zadowolony, choć niektórzy mieli większe oczekiwania. W następnym sezonie postawiono nam za cel - awans. Mało kto się spodziewał, że awansujemy z pierwszego miejsca, bo KSZO Ostrowiec było mocnym zespołem. Udało nam się jednak tego dokonać w bezpośrednich starciach.To jest olbrzymi sukces tych chłopaków i całej drużyny.

Teraz czeka ich rywalizacja z doświadczonymi, silnymi i dobrze zbudowanymi zawodnikami. Jak ta młodzież sobie poradzi z czysto fizyczną walką?? Mieliśmy już pierwsze sparingi i widać doskonale, że pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Chłopaki mogą nadrabiać techniką, jakimś sprytem, dobrym rzutem, ale jeśli chodzi o możliwości fizyczne to pewnych rzeczy się nie przeskoczy i ciężko im będzie grać efektywnie na tym poziomie. Ale myślę, że z biegiem czasu i będą tu takie warunki żeby mogli trenować, to będą grać coraz lepiej. Im wcześniej taki młody zespół zaczyna grać na takim poziomie, tym lepiej.

Dwa lata rywalizują już w seniorskiej piłce, więc widzi Pan już jakiś postęp? Oj, tak! To było już widać w zeszłym roku w porównaniu do ich pierwszego sezonu. Było już zupełnie inaczej. Szczególnie Patryk Rola ładnie „wszedł” w zespół, stał się takim pierwszym rozgrywającym. Skrzydłowi i bramkarze też radzili sobie już o wiele lepiej niż w debiutanckim sezonie.

Prowadzi Pan teraz MTS, ale to nie koniec Pańskiej pracy z młodymi adeptami piłki ręcznej?

W tamtym roku przejąłem nową grupę chłopców z rocznika 2003. To bardzo perspektywiczna grupa, która szybko i dobrze się rozwija. Uczę ich też w szkole podstawowej, w klasie sportowej, więc trenujemy razem sporo. Od zawsze pracowałem z młodzieżą i myślę, że to się nie zmieni. Rozmawiał Tomek Wójcik


KronikaChrzanowska

25

KULTURA

Projekty w bibliotece – szansa, konieczność czy kłopot M

iejska Biblioteka Publiczna w Chrzanowie otrzymała dofinansowanie w programie grantowym „Wizyta za jeden uśmiech. Przyjedź, zobacz, działaj”, organizowanym przez Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich w ramach Programu Rozwoju Bibliotek. Program skierowany jest do bibliotek z całej Polski, które uczestniczyły bądź uczestniczą w Programie Rozwoju Bibliotek lub których pracownicy są członkami sieci LABIB. Chrzanowska książnica spełnia oba te wymogi. Wizyta studyjna to jednodniowe spotkanie, którego celem jest dzielenie się wiedzą i doświadczeniem bibliotekarzy, inspirowanie do podejmowania nowych wyzwań, tworzenie sieci aktywnych bibliotekarzy umiejących dzielić się dokonaniami oraz popularyzujących dobre pomysły i praktyki. Miejska Biblioteka Publiczna w Chrzanowie ogłosiła rekrutację i zaprasza bibliotekarzy z całej Polski na wizytę studyjną, która odbędzie się 29 września 2014 roku. Hasłem przewodnim wizyty jest „Projekty w bibliotece – szansa, konieczność czy kłopot”. Jej celem jest przedstawienie i wymiana doświadczeń w realizacji projektów z wykorzystaniem funduszy zewnętrznych i przy współpracy ze społecznością lokalną oraz zachęcenie uczestników do szukania we własnym środowisku możliwości do realizacji takich działań. Wspólnie zastanowimy się po co i dla kogo realizujemy projekty oraz gdzie szukać wsparcia w ich prowadzeniu. Podczas wizyty bibliotekarze wezmą udział w trzech warsztatach:

Warsztat I - Zarządzanie projektem Jak osiągnąć wyznaczony cel, jakie podjąć działania by go zrealizować? Uczestnicy poznają zasady planowania projektu, drogi szukania dodatkowego finansowania, metody harmonogramowania projektu i rozdzielania zadań. Każdy uczestnik napisze własny projekt, który będzie mógł być później realizowany. Zapraszamy z własnymi pomysłami, które na warsztacie ujmiemy w ramy projektowe. Warsztat II - Nowe przestrzenie/technologie/ usługi - jak rozwijać działalność z wykorzystaniem funduszy zewnętrznych - doświadczenia biblioteki w Chrzanowie. Gdzie znaleźć pieniądze na rozwój i działalność biblioteki? Jak realizować projekty z udziałem zewnętrznych środków żeby nie zwariować (przy ich rozliczaniu)? Na przykładzie doświadczeń biblioteki w Chrzanowie, zwrócimy uwagę na różnice, wady, zalety oraz możliwości finansowania działalności bibliotecznej z różnych funduszy zewnętrznych (programów rządowych, konkursów grantowych, funduszy unijnych). Uczestnicy będą mieli czas na dyskusję i wymianę doświadczeń, a na koniec zaprosimy ich na wycieczkę on-line do filii gdzie prowadzone są inwestycje dofinansowane z priorytetu Biblioteka +. Infrastruktura bibliotek oraz funduszy unijnych.

Warsztat III - Jak rozwijać i utrzymywać sieci współpracy ze społecznością lokalną, na przykładzie sieci współpracy w Chrzanowie Gdzie szukać partnerów i jak zachęcać do współpracy? Pokażemy różne podejścia do budowania partnerstw. Czy współpraca przy konkretnych zadaniach, a może wspólne z partnerami poszukiwanie zadań do realizacji? Uczestnicy spotkają się z partnerami biblioteki z sołectwa Pogorzyce oraz zapoznają się z mapą partnerstwa sołectwa Płaza. Podczas warsztatu każdy opracuje własną mapę partnerstwa. KORZYŚCI Uczestnicy poznają zagrożenia i szanse realizacji projektów, a także metody budowania partnerstw, szczególnie w małym środowisku oraz możliwości zdobywania funduszy. Dowiedzą się gdzie szukać partnerów biblioteki, jak budować współpracę, jak wykorzystywać ich potencjał oraz jak organizować wolontariat w bibliotece. Warsztaty będą prowadzone przez pracowników chrzanowskiej biblioteki, którzy od lat prowadzą warsztaty i szkolenia. Nie tylko zdobywają dodatkowe fundusze na realizację projektów, ale realizowane przez nich przedsięwzięcia zdobywały wiele nagród i wyróżnień w ogólnopolskich konkursach. Małgorzata Zbroszczyk

Gdzie są ścieżki z tamtych lat... DOKOŃCZENIE ZE STR. 17 Najgorzej sytuacja wygląda na trasie wiodącej przez Wójtową Górę, Uroczysko Sośnica, Wianek, Rosową Górę do Chrzanowa. W tym wypadku około 60% trasy jest praktycznie nie do przejścia. W wielu miejscach uległy także zatraceniu walory, dla których wyznaczono przystanki. Tutaj już na samym początku nie sposób trafić w trasę z powodu gęstych zarośli tarniny i innych ciernistych krzewów. W sierpniu zaobserwowałem, że zarosła nawet ścieżka wiodąca lasem przez grzbiet Wójtowej Góry. Tu i ówdzie znikło lub zarosło oznakowanie. W ostatni dzień maja przetestowałem z grupą zainteresowanych trasy turystyczne od Płazy do Pogorzyc. Tak jak się spodziewałem, było bardzo źle. Nas najbardziej interesowała możliwość dotarcia do źródła na Starzynach w osi wąwozu, gdzie znajdują się przystanki 12 i 13. Trasa istnieje tylko na mapie. Dojście do ulicy Zielna biegnie pomiędzy dwoma posesjami, których właściciele dla tego celu odstąpili po metrze terenu. Ten teraz w pewnym sensie gminny pas jest także pozostawiony spontanicznej sukcesji roślinnej. Pod-

czas tej wycieczki pomijając słowa uznane powszechnie za obraźliwe, jej uczestnicy oceniając działania administracji w tym zakresie milczeli. Wiele tych i innych przypadków znajduje się na bio-forum w dziale Wędrówki z Grzegorzkiem. W tej sytuacji czas na konstruktywną krytykę. Ścieżki dydaktyczne jako takie wpisują się w styl uprawiania turystyki kwalifikowanej opisywanej skrótowo 3 x E. Po polsku jest to emocje, edukacja, rozrywka. W języku angielskim jest to: excitement, education, entertainment. Znaczy się mówiąc oględnie do im większego wysiłku zmusimy turystę, proponując mu ostępy strome dzikie, gdzie sójka z nagłym krzykiem wzlatuje w nieboskłon, tym bardziej powinien on być zadowolony. Teraz wyznaczając trasę, publikując ją na mapie, wydając okolicznościowy folder a potem jej nie konserwując zdecydowanie wprowadzamy turystów w błąd. Po pierwsze: można w końcu zdobyć jakieś środki na konserwację tras dochodząc jednocześnie do ugody z właścicielami terenów, a tam gdzie jest to niemożliwe wytyczyć nowe trasy i co za tym idzie po aktualizacji napisać nowe fol-

dery. Po drugie: ewentualnie zlikwidować istniejące trasy, nawet dokonując usunięcia istniejącego oznakowania. Po trzecie: wytyczyć i opisać kilkadziesiąt interesujących przyrodniczo miejsc na obszarze miasta i gminy. Podać ich współrzędne geograficzne, ulokować skrytki ze skarbami. Następnie opisać sugerowane możliwości dotarcia do nich pozostawiając ostateczną decyzję po stronie turysty. To się nazywa Geocaching. Szczegóły na stronie Geocaching Polska. Wówczas oferta turystyczna miasta przypominała by coś w rodzaju baru sałatkowego względnie szwedzkiego stołu. Taką ideę zrealizowałem w sąsiedniej Trzebini, gdzie wyznaczyliśmy 12 Zielonych Pereł. Nieco później połączono je w sugerowane szlaki. Niezależnie od tego, jaki kierunek aktualizacji oferty turystycznej zostanie wybrany tak czy owak nie obejdzie się bez wydania sporych pieniędzy. A teraz przypominam zawarte w tytule pytanie - gdzie są ścieżki z tamtych lat? Prawidłowa odpowiedź jest taka – czas zatarł ślad. Piotr Grzegorzek


26

co się wydarzy?

KronikaChrzanowska

Subiektywny przegląd wydarzeń kulturalnych i turystycznych ziemi chrzanowskiej C

zwarty kwartał 2014 roku jest szczególny dla naszego miasta ze względu na przypadający na niego okres świąteczny. Oto przegląd najważniejszych imprez.

skie chóry dziecięce, młodzieżowe i dorosłe. Występ zespołów ocenia jury powołane przez organizatorów. 29 października Muzeum w ramach Kawiarni Naukowej zaprasza na wykład „BIZNES I WARTOŚCI”

Październik

5 listopada o godz. 17:00 Muzeum w ramach Kawiarni Naukowej zaprasza do „Domu Urbańczyka” na wykład pt. HISTORIA KOŚCIOŁA ŚW. MIKOŁAJA NA KARTACH DAWNYCH DOKUMENTÓW. 7 listopada to finał projektu „Poloneza czas zacząć”. W Bibliotece zostaną przedstawione fragmenty spektaklu „Pan Tadeusz” z literacką oprawą przygotowaną przez bibliotekarki z Działu Promocji Biblioteki oraz wernisaż wystawy fotografii ilustrujących przebieg realizacji projektu autorstwa Dominiki Biercy. 11 listopada w kościele pw. św. Mikołaja odbędzie się uroczysta MSZA ŚWIĘTA z okazji rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. W tym dniu również o godz. 15:00 w ogrodzie „Domu Urbańczyka” zaplanowane jest wspólne śpiewanie pieśni patriotycznych. Następnie o godz. 16:30 można się przenieść do klubu Stara Kotłownia i wysłuchać KONCERTU PIOSENKI LWOWSKIEJ. NOC W BIBLIOTECE: NOC Z GRINGO to projekt edukacyjny Towarzystwa Nauczycieli Bibliotekarzy Szkół Polskich o/Chrzanów oraz Miejskiej Biblioteki Publicznej. 14 listopada gimnazjaliści z pięciu gimnazjów Gminy Chrzanów wezmą udział w wieczornym spotkaniu w chrzanowskiej bibliotece, a inspiracją będzie książka Wojciecha Cejrowskiego „Gringo wśród dzikich plemion”. Na uczestników czekają niezwykłe literackie i „podróżnicze” przygody, goście specjalni oraz wiele niespodzianek! 18 listopada Biblioteka zaprasza na WSZECHNICĘ CHRZANOWSKĄ, gdzie regionalista, pasjonat dokumentujący historię Osiedla Kąty Roman Madejski zaprosi na wykład KOPALNIA MATYLDA WCZORAJ I DZIŚ. 20 listopada w MOKSiR odbędzie się Chrzanowskie Spotkanie Folklorystyczne „BOSA NÓŻKA”, którego celem jest przypomnienie zanikających gatunków dziecięcego folkloru słownego i muzycznego. 23 listopada moksir-owski teatr IMAGINARIUM z okazji Międzynarodowego Dnia Pluszowego Misia wystawi dla najmłodszych widzów spektakl lalkowy MIŚ ŚWIATA.

Od 3 do 5 października odbędzie się XVII FESTYN PARAFIALNYW PARAFII MATKI BOŻEJ RÓŻAŃCOWEJ „WIARA DAJE SIŁĘ”. Organizatorzy zapewniają szereg atrakcji, m.in.: bieg uliczny, rajd Maryjny, będzie można obejrzeć wystawy, odwiedzić kiermasz prac, zbadać poziom cukru we krwi, skosztować bigosu i ciasta. 8 października o godzinie 17:00 Biblioteka zaprasza na WSZECHNICĘ CHRZANOWSKĄ, gdzie pisarka, dziennikarka, opisująca historie krakowskiej medycyny, małopolskich historii życia codziennego Katarzyna Siwiec opowie o MAŁOPOLSCE - MATECZNIKU NAUK WSZELAKICH. W okresie od 15 października do 8 grudnia w „Domu Urbańczyka” będzie można obejrzeć jubileuszową wystawę na 100-lecie rozbudowy kościoła św. Mikołaja w Chrzanowie - WIARA ZAKORZENIONA W HISTORII. PAMIĄTKI PARAFII ŚW. MIKOŁAJA W CHRZANOWIE. 20 października o godz. 17:00 w Biblioteka zaprasza na prelekcję multimedialną SENIORZY W WILNIE, a 25 października o godz. 18:00 w MOKSiR krakowski Teatr Bagatela wystawi spektakl „Kochankowie nie z tej ziemi”. Jest to komedia romantyczna z ciekawą obsadą aktorską. Październik to miesiąc, w którym chrzanowski oddział Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego rusza z cyklem prelekcji. W każdą środę od godz. 17:30 w moksirowskiej sali odczytowej będzie można wysłuchać ciekawych relacji miłośników podróży. 22 października w MOKSiR odbędzie się premiera spektaklu „PAN TADEUSZ” na motywach poematu Adama Mickiewicza. Spektakl zrealizowano w ramach projektu „Poloneza czas zacząć” realizowanego przez Uniwersytet Trzeciego Wieku w Chrzanowie oraz I Liceum Ogólnokształcące w Chrzanowie. Autorem i koordynatorem projektu, który otrzymał dofinansowanie z Województwa Małopolskiego w ramach konkursu „Mecenat Małopolski” jest dyrektor Bożena Bierca. Seniorów i młodzież przygotowała pani Małgorzata Ciupek-Gładys we współpracy z Marcinem Kobierskim aktorem Teatru Bagatela w Krakowie, który również napisał scenariusz i wyreżyserował spektakl. 26 października w sali teatralnej MOKSiR odbędzie się X WIELOPOKOKOLENIOWY PRZEGLĄD ZESPOŁÓW CHÓRALNYCH pod patronatem Burmistrza Miasta Chrzanowa. Celem przeglądu jest popularyzacja pieśni chóralnej, prezentacja dorobku chórów oraz zachęta słuchaczy do wstępowania do zespołów chóralnych. W przeglądzie mogą brać udział amator-

Listopad

Grudzień

Grudzień to miesiąc magiczny ze względu na przypadający okres świąteczny, a co za tym idzie…w naszym mieście będzie się naprawdę wiele działo! W okresie od 6 grudnia br. do 6 stycznia 2015 r. odbędzie się CHRZANOWSKI JARMARK BOŻONARODZENIOWY. W tym okresie mają miejsce wydarzenia i działania artystyczne związane z najpiękniejszymi według niektórych – ŚWIĘTAMI BOŻEGO NARODZENIA. Przez miesiąc w instytucjach kul-

tury i przestrzeni publicznej miasta prezentowane będą widowiska plenerowe, koncerty czy wystawy. Przedsięwzięcia te, oprócz walorów artystycznych i edukacyjnych stanowić będą doskonałą płaszczyznę do wspólnych, świątecznych spotkań i integracji mieszkańców miasta. 3 grudnia o godz. 17:00 Muzeum w ramach Kawiarni Naukowej zaprasza do „Domu Urbańczyka” na promocję informatora o kościele św. Mikołaja połączoną z wykładem. 5 grudnia będzie można zobaczyć SPEKTAKL BALETOWY skierowany do najmłodszych „W KRAINIE GWIAZDY”. Już po raz trzeci chrzanowska Biblioteka będzie obchodzić MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ WOLONTARIUSZA, który przypada 5 grudnia. Książnica zachęca wszystkich, którzy dysponują wolnym czasem, chcą coś zrobić dla swojego regionu i jego mieszkańców, do włączenia się w działania biblioteki na zasadzie wolontariatu. 13 grudnia o godz. 19:00 w MOKSiRZ-e zagra koncert SZTYWNY PAL AZJI. Będzie można wysłuchać piosenek z kultowej płyty z 1987 roku pod tytułem „Europa i Azja”. Wystąpią: Jarek Kisiński, Zbyszek Ciaputa, Leszek Nowak i Paweł Nazimek, czyli pierwszy skład zespołu. Po raz ostatni zespół w takim składzie grał 25 lat temu. Warto dodać, że w 2014 roku największy przebój zespołu –„Wieża radości, wieża samotności” uzyskał pierwsze miejsce w Polskim Topie Wszech Czasów radiowej Trójki. W okresie od 17 grudnia br. do 25 lutego 2015 r. w „Domu Urbańczyka” zobaczymy wystawę prezentującą GÓRNICTWO NA ZIEMI CHRZANOWSKIEJ. 20 grudnia na chrzanowskim Rynku odbędzie się WIECZERZA WIGILIJNA DLA MIESZKAŃCÓW CHRZANOWA. Spotkanie jest okazją do złożenia sobie świątecznych życzeń czy wspólnego śpiewania kolęd. Koniec miesiąca uwieńczy GALA SYLWESTROWA w sali teatralnej MOKSIR-u. Corocznie Chrzanów gości znakomitych artystów by wspólnie, przy dobrej muzyce, powitać Nowy Rok. Organizatorzy starają się każdego roku przybliżać inny gatunek muzyczny oraz promować kulturę różnych narodów. Grudniowe wydarzenia niosą ze sobą szereg przeżyć i niespodzianek, które na długo pozostają w pamięci mieszkańców. Anna Kosowska-Czak Katarzyna Kowalska

Więcej informacji...

...można znaleźć na stronie www.kulturalnychrzanow.pl poświęconej wydarzeniom kulturalno-rozrywkowym w Chrzanowie. Portal zawiera szeroki wachlarz imprez, z których każdy wybierze coś dla siebie. Ich organizatorami są gmina Chrzanów, miejskie instytucje kultury oraz organizacje pozarządowe. facebook.com/kulturalnychrzanow Redakcja: kontakt@kulturalnychrzanow.pl


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.