http://podaj-dalej.info/files/pd20

Page 1

ISSN 1732-9000

O

K

A

ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

Z

J

O

N

A

L

N

I

K

A

K

A

D

E

M

I

C

K

I

mały człowiek w ramionach wielkich miłości wiernej przyszedł przypomnieć że kochać coś znaczy i że miłością świat zbawić można

ks. J. Twardowski

W numerze między innymi:

Gdyńsko-toruńskie przymierze Marana tha !


2

ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

Słowo od Duszpasterza ...... 2 Gdyńsko-toruńskie przymierze ................................................ 3 Marana tha ! .......................................... 4 Adwentowi święci ....................... 5 Choinka, choinka ......................... 6 Nasz zabłąkany świat ............ 7 Pieśń koni ................................................. 7 Jutro wigilia .......................................... 8 Kultura rozmowy umarła .......................................................... 8 Prezentacje wspólnot DA ....................................... 9 Tak czasem kończy się miłość ...................... 10 Warsztat ................................................. 10 Propozycje duszpasterskie na rok akademicki 2006/2007........................................ 11 Kalendarium na rok 2006/2007........................................ 11

Święta to czas, kiedy jedno serce podróżuje do wszystkich. Niech to, co jest pustką, tęsknotą, cierpieniem - tej nocy ustąpi miejsca miłości w mocy długo oczekiwanego, nowo narodzonego Chrystusa, który stał się człowiekiem dla Boga i dla człowieka i zaprasza każdego, by również stał się człowiekiem dla drugiego człowieka, bo święta są po to, żeby nam się Pan Jezus przypomniał i aby przemienił nasze zatwardziałe serca i życie. Patrzcie również na Maryję - milczącą w stajni, rozważającą w swoim sercu wszystko to, co przeżywała. Zachowujcie sprawy Waszego życia w Waszych sercach i rozważajcie je. Niech Boże Narodzenie pobudzi Was do kontemplacji, do milczenia przed Bogiem. Noc betlejemska, grota pasterska, cicha noc… Cisza - jest dobrym nośnikiem pokory. Wsłuchajcie się w tę ciszę. Usłyszycie coś więcej. To jest droga błogosławionych. Tak rodzi się życie, tak rodzi się świętość. Grudzień choinka osioł zaszczycony wół zarozumiały tylko Bóg się nie wstydzi że jest taki mały Redakcja

Słowo od Duszpasterza

Wielce Szanowni Adwentowicze, czyli oczekujący na przyjście Pana!

Adwent, czas poprzedzający Boże Narodzenie, przeżywany jest w klimacie następującego przesłania: „Nawróćcie się, bo bliskie jest Królestwo niebieskie!” (Mt3, 2) Różnie można te słowa rozumieć. Na przykład: przestańcie, bo pani nadchodzi; przestańcie, bo was złapie policja i będą kłopoty; odczekajcie trochę, zaraz stróż sobie pójdzie i znowu będzie można kraść. Ale można też tak: przestańcie, bo to, co robicie, nie pasuje do tego, kim jesteście. To oznacza co innego. Przestańcie, zmieńcie się nie dlatego, że tak nakazuje adwentowy zwyczaj i zbliżające się święta, ale dlatego, że nie jesteście tym, co robicie. Jak bliskie jest Królestwo, pokazuje nam Boże Narodzenie od samego początku, od kiedy tylko zaistniało, a konkretnie od czasu, gdy zaczęliśmy rozumieć, że święta to nie tylko czas wolny, inna atmosfera i lepsze jedzenie. W centrum świąt Bożego Narodzenia stoi prawda o Narodzinach Mesjasza, a tym samym o naszych narodzinach, o narodzinach naszej nowej tożsamości. Bóg stał się Człowiekiem, stał się jednym z nas, stał się nami, aby nas uczynić sobą. „Jam się po to narodził i po to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie”.( J 18, 37). Której prawdzie? Tej, która jest zawarta w Dzieciątku. To prawda o Bogu i o mnie. Skoro Królestwo Boże jest w was, skoro jesteście Królestwem, skoro należycie do królewskiego, Bożego rodu, to nie pasuje, abyście postępowali tak, jak postępujecie. To tak, jakby komuś powiedzieć: zacznij wreszcie chodzić, bo nie pasuje, aby w wieku 20 lat pełzać po ziemi. Adwent - to czas łaski, to czas treningu, czas poznania swego wnętrza, czas uświadomienia sobie, jak bardzo to wnętrze zostało ukochane, że aż stało się świątynią Ducha Bożego oraz przysposobienia tego wnętrza do tego, aby moc-

niej niż zwykle prawda o nas, objawiona w Bożym Narodzeniu, zabrzmiała. Mało tego, wcieliła się w nas. Po co są roraty, po co rekolekcje, po co spowiedź, po co zalecenie trochę innego trybu życia? Tylko w tym celu, aby zadumać się nad sobą i otworzyć serce na „więcej Prawdy” o mnie i o moim Bogu, Najlepszym Ojcu. „Rzekli (Żydzi) do Niego ( Jezusa): Jednego mamy Ojca - Boga. Rzekł do nich Jezus: Gdyby Bóg był waszym Ojcem, to i mnie byście miłowali” ( J 8,41–42). Wiara nie jest czymś automatycznym, to nie jest narodowość, czy przynależność do jednej klasy. To osobisty wybór, to osobista przygoda, choć przeżywana we wspólnocie z innymi ludźmi, aby cały czas podkreślać tę prawdę, że cała ludzkość, to Ciało Boga. Nikt mnie w tym nie może zastąpić. To coś, co daje nowe poczucie godności, wartości, sensu. To nowe patrzenie na siebie, na innych, na Boga. Jeśli chrześcijanin jest cały czas tylko obserwatorem tego, w co wierzy, a nie ufa temu, w co wierzy lub Temu, któremu wierzy, nie staje się tym, w co wierzy lub Tym, komu wierzy, to robi sobie krzywdę. Bez tego nie ma świąt Bożego Narodzenia. „Nawróćmy się, bo blisko jest Królestwo Boże”, bo jesteśmy inni, Boży...stawajmy się coraz bardziej Prawdą o nas. Składam całej Społeczności Akademickiej serdeczne życzenia mądrego i owocnego przeżycia adwentu, rozumianego jako przygotowanie do tegorocznych świąt Bożego Narodzenia, jak również w sensie osobistego oczekiwania na Pana, który obiecał przyjść, aby nas wprowadzić do Jego Królestwa, którego dziedzicami nas uczynił i które dla nas osobiście przygotował. fot.: archiwum redakcji

W NUMERZE

Lesław Ptak SJ, duszpasterz


3

ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

śmy się obejrzeć włości lokalnego potentata radiowego. Nie zabrakło także zwiedzania starego miasta drużynowo i na czas oraz lepienia z gliny. Szczególnie ta ostatnia czynność sprawiła mnóstwo rano się dziwić...) dości. Miała także walory edukacyjne, bo Jednak już po miesiącu nadszedł czas do tej pory nie zdawaliśmy sobie sprawy, na rewanż.... ile awangardowych ubrań można zrobić z niebieskich worków na śmieci. Wizyta druga – morze O to, żebyśmy nie pomarli z głodu, zaprzyjeżdża do nas dbał ojciec Krzysztof, przygotowując spaPrzebicie atrakcji, które zorganizo- ghetti, którego nie powstydziłby się najwano nam w Gdyni, okazało się nie lada większy mistrz sztuki kulinarnej. Jednak kulminacyjnym momentem dnia była urodzinowa impreza-niespodzianka dla Łukasza z Gdyni (lepiej znanego jako DJ Dzianisz). Krepowe czapeczki i szachowy torcik osiągnęły sukces, powodując kompletne zaskoczenie jubilata. Nadeszła także pora na rewanż w pojedynku na tańce. W tym celu udaliśmy się do zaprzyjaźnionego lokalu, który, mieliśmy nadzieję, zaspokoi wielki zapał taneczny naszych gości. Mieliśmy ogromną nadzieję, iż zmęczeni atrakcjami całego dnia szybko zniechęcą się do pląsów na parkiecie. O jakże byliśmy naiwni! Nie przepuścili żadnej piosenki, a my o trzeciej nad ranem cieszyliśmy się, że DJ jest po naszej stronie i postanowił zakończyć imprezę mimo głośnych protestów ludzi z Gdyni, którzy gotowi byli bawić się dalej. Długo zastanawialiśmy się, skąd bierze się ich niespożyta energia. Może to ten jod? Któż to wie? Jedno jest pewne. Było wspaniale i na pewno nie było to nasze ostatnie spotkanie. Marta Lis zadaniem. Komitet organizacyjny długo głowił się, jak przygotować coś, co powali Epilog - pocztówka z Gdyni gości na kolana. Oczywiście chcieliśmy, żeby było równie bogato i męcząco. W imieniu własnym i całego DA Tym razem postawiliśmy na huczne Gdynia jestem Wam BAAAARDZO przywitanie na dworcu – ogromny trans- wdzięczny za tak wspaniałe przyjęcie parent trzymany dzielnie przez dwóch naszego Teamu. Jesteście niesamowici przystojnych studentów i nieregularne pod każdym względem. piski klaksonu rowerowego – oto, co za- Dziękujemy za wszystko: stali nasi znajomi, wysiadając z pociągu. -gorące przyjęcie na dworcu (transparent, Potem pokazaliśmy to, co w Toruniu naj- grzechotki, piszczałki... och!...) piękniejsze – czyli olśniewającą panoramę -komfort jak w sześciogwiazdkowym starówki zza drugiego brzegu Wisły. hotelu – prysznic, gorące kaloryfery (a tu Następnego dnia w cyklu: spełniamy nie przesadzamy, bo pamiętają „weterani marzenia (jednego z gości), toteż udali- z Dzianisza” jak się spało w szalikach

Wizyta pierwsza - jedziemy nad morze

Zachęceni serdecznie przez naszych przyjaciół, w drugi weekend października udaliśmy się zobaczyć, czy morze nadal jest słone. Z góry odpowiadam, że w całym tym zamieszaniu zapomnieliśmy spróbować. Nie od razu bowiem odkryliśmy, jaki był chytry plan ludzi z Gdyni. Najpierw przeciągnięto nas przez plażę. Było to całkiem miłe, bo widoki cudne i póki co, morza nie ma w Toruniu, więc mogliśmy się napatrzeć na cały rok. Potem w wielkim biegu udaliśmy się do duszpasterstwa (które znajduje się chyba na największej górze w tym mieście), aby w tempie ekspresowym przebrać się i udać się na salę gimnastyczną, gdzie odbył się blisko trzygodzinny mecz w siatkę. Nie muszę chyba dodawać, że była to rozrywka dość męcząca. Na to, co zdarzyło się później nie możemy narzekać – zostaliśmy nakarmieni i ugoszczeni w sposób wprost znakomity. Nie dano nam jednak chwili wytchnienia i zaproszono na nocny spacer wybrzeżem. Było fantastycznie, chociaż jako miłośniczka dużych statków mogę być nieobiektywna. Ale to nie był koniec atrakcji. Punkt kulminacyjny stanowiła potańcówka do czwartej nad ranem. A że w tej dziedzinie Gdynia nie ma sobie równych, więc co tu ukrywać, szybko wymiękliśmy... (w sumie to trud-

fot.: archiwum redakcji

Wydawać by się mogło, że Toruń i Gdynię dzielą setki kilometrów. Nic bardziej mylnego. Ktokolwiek miał okazję poznać ludzi z gdyńskiego duszpasterstwa wie, iż są to osobistości niemałego formatu (i wcale nie mówimy tu o wzroście). Śmiało możemy ich nazwać zaprzyjaźnionym duszpasterstwem. Trudno odszukać w pamięci, jakie były początki tego naszego paktu. Zaczęło się chyba od Jezuickich Dni Młodzieży, potem był wspólny Sylwester i jakoś od tej pory żadna ze stron nie wyobraża sobie, że można by spędzić Sylwestra inaczej niż razem.

fot.: archiwum redakcji

Gdyńsko-toruńskie przymierze


4

ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

fot.: archiwum redakcji

i czapkach i jeszcze było zimno – kto nie wierzy, niech zapyta DJ’a – czyli mnie - było ostro. -kanapencje przepyszne, rogaliki i ciacha wspaniałe z megapysznym Tortem na czele -spaghetti Ojca, które można by wychwalać godzinami (tu info dla Ojca – jedzenie nikomu nie zaszkodziło, wręcz przeciwnie – dzięki niemu nikt nie zemdlał na parkiecie, a energii poszło tu co niemiara) -organo concerto -rzeźbowe szaleństwa (mogliśmy się poczuć jak współczesne Michały i Michałki Anioły) -oczywiście nie mam słów, by wyrazić mą

Marana tha!

Czyli o adwencie słów kilka... Adwent jest okresem liturgicznym, mającym przygotować wiernych do dobrego przeżywania świąt Narodzenia Pańskiego. Według Calendarium Romanum trwa on od 23 do 28 dni – rozpoczyna się w niedzielę najbliższą uroczystości św. Andrzeja Apostoła, a kończy w wigilię Bożego Narodzenia. Pierwsza niedziela adwentu jest jednocześnie pierwszym dniem nowego roku liturgicznego. Nazwa okresu poprzedzającego Boże Narodzenie pochodzi od łacińskiego słowa adventus, oznaczającego oczekiwanie, przyjście. Ze źródeł wiadomo, że w czasach rzymskich mianem adventus określało się pierwsze oficjalne odwiedziny monarchy po objęciu władzy, a w tradycjach pogańskich było to doroczne wystawienie podobieństwa bóstwa w świątyni. Chrześcijański adventus ma dwa wymiary: jest oczekiwaniem na przyjście Boga jako człowieka (wcielenie, narodziny) i jako sędziego na końcu czasów. O tym, że Bóg ma ponownie przyjść na Ziemię, pamiętamy między innymi w codziennej modlitwie Ojcze nasz – jedynej, jakiej Jezus chciał nas nauczyć – mówiąc przyjdź Królestwo Twoje, oraz podczas Mszy Świętej, kiedy wspólnie wyznajemy wiarę słowami: oczekujemy Twego przyjścia w chwale. Adwent, obejmujący cztery niedziele, symbolizuje oczekiwanie i tęsknotę człowieka za powtórnym przyjściem Boga na Ziemię, symbolizuje naszą wiarę w wypełnienie się Słowa Bożego oraz w to, że wszystko, co robimy, całe nasze życie prowadzi nas na spotkanie z Chrystusem. Adwent jako okres liturgiczny pojawił się po raz pierwszy w IV wieku na obszarze Hiszpanii i Galii i miał za zadanie

przygotować wiernych do Uroczystości Objawienia Pańskiego (Epifanii), najstarszej formy świętowania narodzin Chrystusa. Zaczynał się 11 listopada, czyli w dniu św. Marcina (Quadragesima Sancti Martini) i początkowo miał charakter pokutny (nakaz postu w poniedziałki, środy i piątki). Ze względu na długość trwania zwany był czasem postem świętego Marcina, a według niektórych źródeł jego początki miały charakter chrzcielny – tak, jak Epifania, służąca kiedyś także celebrowaniu chrztu. Na przestrzeni wieków zmieniały się nieznacznie ramy czasowe adwentu na obszarze Hiszpanii i Galii, ustanawiane przez kolejne synody (niektóre źródła mówią nawet, że jego początek przypadał na święto Podwyższenia Krzyża Świętego we wrześniu). Warto jeszcze pamiętać, że w tradycji galijsko-hiszpańskiej (gelazjańskiej) adwent oznaczał koniec roku liturgicznego, nawiązując w ten sposób do końca świata i ostatecznego przyjścia Chrystusa. W Rzymie adwent pojawił się w VI wieku i trwał początkowo dwa tygodnie. Tutaj bardzo szybko nabrał cech przygotowania wiernych do świętowania konkretnego wydarzenia, czyli narodzin Chrystusa, ustanowionego prawdopo-

wdzięczność za birthday surprise -rewelacyjne Bizon party P.S. Rada DA Gdynia zadecydowała, że pokazaliście, iż macie w sobie prawie tyle energii do tańca, co my, a wytrzymałościowy konkurs uważa za zakończony remisem. P.S.2 Rada kazała także przekazać, że nie było snu w pociągu, a niektóre „twarde sztuki” nie spały do chwili obecnej (12.11.2006, godzina 20:05). -Za to, że wstaliście tak wcześnie, by nas pożegnać (aż mi się łezka zakręciła w oku). Powiem krótko: Dziękujemy !!! DJ Dzianisz

Słowniczek adwentowy, czyli trochę o zwyczajach

Roraty. Msza ku czci Maryi, odprawiana każdego dnia adwentu przed świtem. Nazwa pochodzi od pierwszych słów dawnego introitu Mszy św: Rorate coeli de super, czyli: Spuśćcie rosę, niebiosa. Podobno roraty odprawiane są tylko w Polsce, od XIII wieku. Podczas Mszy zapala się świecę roratnią oraz przyniesione przez dzieci lampiony. Świeca roratnia symbolizuje Maryję, jako światło prowadzące do Boga. Ligawki. Drewniane instrumenty muzyczne, dęte, służące otrąbywaniu początku adwentu przez chłopców. Na ligawkach grano również podczas rorat. O ligawkach mówiło się, że są symbolem trąby Archanioła, który zwiastował światu przyjście Zbawiciela albo też innej trąby, zwiastującej sąd ostateczny. Na ligawkach grano na Mazowszu i Podlasiu. Na Podkarpaciu na trombitach, na Pomorzu na bazunach, a w innych częściach Polski na rogach. Wszystkie te instrumenty były (lub są) pokaźnych rozmiarów, mające dźwięk wyrazisty, donośny, dający się słyszeć na dużych odległościach. Wieniec adwentowy. Po raz pierwszy taki wieniec przygotował pastor z Hamburga, Johann Heinrich Wichern w 1839 roku. Wieniec miał wprowadzić świąteczny nastrój do świetlicy w prowadzonej przez pastora szkole dla sierot. Wieniec pastora był okręgiem o średnicy około dwóch metrów, na którym znajdowały się 24 świece. Zielonymi gałązkami zaczęto go ozdabiać dopiero po jakimś czasie. Wieniec Wicherna rozprzestrzenił się po całym świecie, ale obecnie zamiast 24 świec, umieszcza się na nim cztery, symbolizujące niedziele adwentu. Ma on bogatą symbolikę – światło świecy, czyli światło Chrystusa, zielone gałązki, czyli życie wieczne, kształt okręgu, co przypomina, że Bóg nie ma początku ani końca.


5

ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

dobnie w latach 320-336 na dzień 25 grudnia, które zastąpiło pogańskie święto ku czci boga słońca. Już wtedy czytano Ewangelię o zwiastowaniu i działalności Jana Chrzciciela. Od czasów papieża Grzegorza Wielkiego adwent trwał cztery tygodnie i nie miał charakteru pokutnego, który jednak przywrócono ostatecznie w XIII wieku w całym Kościele (VIII wieku Galia przyjęła liturgię rzymską, wprowadzając formalnie pokutny charakter adwentu). Obecnie adwent nie jest czasem pokuty, a radosnego oczekiwania na przyjście Pana. Według tradycji, cztery niedziele adwentu mają symbolizować cztery tysiąclecia oczekiwania na przyjście Boga na świat. Liturgia pierwszej niedzieli adwentu mówi o powtórnym przyjściu Chrystusa i naszym czuwaniu przed tym przyjściem. Druga niedziela nakazuje przygotować Panu drogi i prostować Mu ścieżki. Liturgia tych dwóch pierwszych niedziel ma wymiar bardziej eschatologiczny, dotyczy spraw ostatecznych, odnosi się do przyjścia Pana na końcu czasów. Trzecia niedziela adwentu upływa pod znakiem głoszenia Dobrej Nowiny, radości z obecności Boga, będącego już teraz pośród nas. Tej niedzieli księża sprawu-

jący Mszę Świętą mają na sobie różowe szaty. Liturgia czwartej niedzieli adwentu związana jest ze świętem Zwiastowana Najświętszej Maryi Panny. Maryja przedstawiana jest nie tylko jako Matka Boga, ale także jako (Stary Testament) świątynia Ducha Świętego i arka przymierza, a przede wszystkim jako wzór przyjmowania Słowa Bożego. Druga połowa adwentu ma za zadanie przygotować wiernych do dobrego i radosnego przeżycia świąt Bożego Narodzenia. Widzimy, że w liturgii adwentowej pojawiają się przede wszystkim trzy postacie: Maryja, prorok Izajasz i Jan Chrzciciel. Bez Maryjnego fiat nie byłoby radosnego celebrowania Narodzin. Ona stanowi dla nas wzór realizowania Bożych zamysłów. Ona jest pełna łaski, Bożej łaski, która jest naszym celem i naszym pragnieniem. Jako niepokalanie poczęta daje nadzieję, jest światłem w mroku grzechu, a nade wszystko Matką Boga, niosącego odkupienie i miłosierdzie. Prorok Izajasz nazywany jest księciem proroków. On ogłaszał przyjście Boga na Ziemię, on przedstawił ludziom osobę Zbawiciela i to on wyrażał tęsknotę i nadzieję ludzkości. To w jego księdze czytamy o Emmanuelu, Dziecięciu, które

Adwentowi święci W niedzielę 3 grudnia rozpoczął się adwent - czas aktywnego, radosnego i pełnego nadziei oczekiwania na przyjście Chrystusa.Trwamy w duchowym przygotowaniu się do najbardziej rodzinnych polskich świąt: Wigilii i Bożego Narodzenia.Towarzyszące adwentowi święta bardzo silnie wpływają na jego przeżywanie i są wyrazem przybliżającego się czasu wybaczenia i pojednania. W Polsce od wieków niezwykle żywy jest kult świętej Barbary (4 grudnia). Wszyscy, których życie może zakończyć się nagle, obrali ją sobie na patronkę – m. in. więźniowie, rybacy, marynarze. Nie można zapomnieć, że jest też Barbara patronką górników, kamieniarzy, żołnierzy i tajnych drukarzy. Dzień św. Barbary, czyli Barbórka, najważniejszy jest jednak dla górników – znanych z pobożności, ciągłego narażania się na niebezpieczeństwo i ciężkiej pracy. Niezwykle uroczyście obchodzony jest 6 grudnia, tak oczekiwany przez dzieci dzień świętego Mikołaja, opiekuna chłopów i pasterzy. Zwyczaj obdarowywania się prezentami przyszedł do nas z Zachodu. Mikołajki urządzano głównie dzieciom, a prezentami początkowo były

medaliki, krzyżyki, święte obrazki. Później prezentami stały się słodycze, orzechy i zabawki, a dorośli, którzy pozazdrościli dzieciom prezentów w dniu świętego, zwracali się doń z prośbami: Święty Mikołaju wewieź nas do raju, Daj nam tyle złota, ile mamy błota. Komercjalizacja pozbawiła to radosne święto dawnego uroku i uczyniła je kolejnym „świętem handlu”. Na dzień 8 grudnia przypada Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny, zwana też świętem Matki Boskiej Adwentowej. Tajemnica Niepokalanego Poczęcia to objawiona prawda, że Najświętsza Maryja Panna od chwili swego poczęcia mocą szczególnej łaski została zachowana nietknięta od zmazy grzechu pierworodnego. W adwencie, od

narodzi się z Dziewicy. On głosił wielkie panowanie Boga na tronie Dawida. Jan Chrzciciel natomiast zwany jest ostatnim prorokiem Starego Testamentu. On także głosił ludziom radość i podobnie jak prorok Izajasz mówił o przygotowaniu Panu drogi na pustyni. Stojąc pomiędzy Starym a Nowym Przymierzem, nie przepowiada Zbawiciela, ale wskazuje na Niego. O Janie Chrzcicielu mówi prorok Izajasz – Głos wołającego na pustyni: przygotujcie drogę Panu, Jemu prostujcie ścieżki. Powtórne przyjście Chrystusa na Ziemię jest podstawową prawdą wiary chrześcijańskiej. Coroczne celebrowanie świąt Bożego Narodzenia pozwala nam, chrześcijanom, głosić światu, że Bóg przyszedł na świat i zamieszkał wśród ludzi, przyjmując postać sługi. Przedstawienia końca świata i ostatecznego przyjścia Chrystusa mogą wzbudzać ogromny lęk, jednak my wiemy, że zbliża się nasze odkupienie (św. Paweł), zwłaszcza, że w ostatnich wersetach Pisma Świętego czytamy: Zaiste, przyjdę niebawem... I dalej: Przyjdź, Panie Jezu! Łaska Pana Jezusa ze wszystkimi! Iza Pawłowska

św. Mikołaja lub Niepokalanego Poczęcia, rozpoczynały się pochody maszkar. Przebierańcy - kozy, bociany, konie, wilki, niedźwiedzie, krowy, gdzieniegdzie zwane turoniami - chodząc po domach, liczyli na poczęstunek, toteż w tym okresie pieczono ogrom tzw. adwentowych bułeczek. Smakołyki z mąki gryczanej wymieszanej z mąką razową z dużą ilością przypraw korzennych i rodzynek stanowiły przedsmak świątecznych pierników. 13 grudnia to dzień świętej Łucji, męczennicy z Syrakuz, patronki chorych dzieci, ludzi ociemniałych i skruszonych prostytutek. Stare polskie przysłowie głosi: Święta Łuca dnia przyrzuca – dzień św. Łucji jest dniem astronomicznego „zatrzymania się słońca” (ok. 20 grudnia ustanowione proporcje długości dnia i nocy przechylają się na korzyść dnia). Między 13 a 22 grudnia dni są coraz krótsze, ale to nie znaczy, że przysłowie jest mylne. Dawniej dzień świętej przypadał na 23 grudnia, a zmiana podyktowana była gregoriańską reformą kalendarza z 2 poł. XVI w. (odjęto z kalendarza 10 dni). Tak więc na świętą Łucę noc się z dniem tłuce. Istotną część wszelkich uroczystości od wieków stanowiło jedzenie i napitki – przysmaki, napoje kojarzone z określonymi świętami. W Andrzejki przygotowywano portugalski deser Czekając na męża. Podczas Barbórki można napić się „wa-


6

ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

Choinka, choinka... Przystrajanie choinki to jeden z najbardziej rodzinnych zwyczajów bożonarodzeniowych. Któż z nas nie wspomina z dzieciństwa oczekiwania na tę chwilę, gdy w Wigilię cała rodzina przystrajała ozdobami świerkowe drzewko? Według wierzeń ludowych świerk, jodła i sosna zawierały w sobie życiodajne moce i miały niezwykłe właściwości. Podobno strzegły przed chorobami i pomagały w sprawach miłosnych, ściślej - związanych z życiem erotycznym (wierzono, że drzewko kojarzy małżeństwa i sprowadza miłość). W krajach Europy Północnej choinka była najważniejszą ze wszystkich dekoracji bożonarodzeniowych. Dekoracje te wywodzą się z obrzędów pogańskich. Rzymianie ozdabiali świątynie zielonymi gałązkami, celtyccy druidzi dekorowali jemiołą, Anglosasi ostrokrzewem, blusz-

czem i wawrzynem. Pierwsze wzmianki o bożonarodzeniowej choince pochodzą z Alzacji z końca XV w. W następnych wiekach zwyczaj ten rozprzestrzenił się w całych Niemczech. Rozpowszechnianie się obyczaju stawiania bożonarodzeniowego drzewka odbywało się w sposób do dziś nie w pełni wyjaśniony. W niektórych krajach pojawiała się, potem znikała, następnie ponownie się pojawiła (np. Francja). Większa popularność choinki w Europie przypada na okres od wojen napoleońskich do wojny francusko-pruskiej (1870). W Polsce zwyczaj strojenia choinki przyjął się dopiero ok. 1910 r. na rzeszowszczyźnie, a w górskich wioskach dopiero w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Polskim pierwowzorem bożonarodzeniowej choinki były jodłowe lub świer-

pierwszy wszedł do domu z życzeniami. Wierzono, że osoba ta przekazuje swoje cechy mieszkańcom odwiedzanego domu, np. zdrowie lub powodzenie. Chodzeniem „na podłazy” zajmowała się młodzież męska, dziewczęta nie były mile widziane; nie przynosiły pomyślności. Nie od razu choinka została życzliwie przyjęta. Pomimo początkowej nieprzychylności Kościoła, doszukującego się w nowym zwyczaju pogańskiego rodowodu, urok świątecznej choinki przezwyciężył wszelkie opory. Kościół przyjął choinkę i nadał jej chrześcijańską symbolikę „biblijnego drzewa wiadomości dobra i zła”. Miała ona też oznaczać wieczną zieleń, nadzieję nieba, symbolizować potężną i niezbadaną siłę wciąż odradzającego się życia, płodności i dobrobytu. Świece na drzewku przypominały o przyjściu na świat światłości świata – Jezusa Chrystusa, ale wywodzą się zapewne z pradawnego kultu ognia, który chrześcijaństwo wypełniło nową treścią. Inne ozdoby wigilijnego drzewa mają symbo-

rzonki” – alkoholu z korzeniami i miodem podawanego na gorąco w ogrzanych kamionkowych garnuszkach. Święty Mikołaj przynosi przepyszne ciasteczka cynamonowe. Zamieszczamy poniżej przepis na adwentowe ciasteczka korzenne, nie w celu namawiania do rozpasanego ucztowania, ale dla prostej diety, służącej duchowym refleksjom i czuwaniu, by „nabrać ducha i podnieść głowę” na przyjście Mesjasza. Smacznego! Adwentowe ciasteczka korzenne 250 g krupczatki, łyżeczka proszku do pieczenia, 100 g cukru pudru, 100 g masła, jajko, 50 g drobno usiekanych orzechów włoskich, pół łyżeczki mielonego cynamonu, pół paczki cukru waniliowego, ćwierć łyżeczki mielonych goździków, po szczypcie imbiru i szafranu Mąkę wysypujemy na stolnicę, siekamy nożem z masłem i proszkiem do pieczenia i korzeniami i drobniutko usiekanymi orzechami. Dodajemy cukier, jajko i cukier waniliowy. Ciasto dokładnie zagniatamy, owijamy w celofan lub folię aluminiową i wstawiamy na 1-2 h do lodówki. Rozwałkowujemy na oprószonej mąką stolnicy, wycinamy foremkami ciasteczka, układamy na wysmarowanej masłem blasze, wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy ok. 10-15 minut. Po ostudzeniu można ciasteczka posmarować lukrem. (H. Szymanderska, Polskie tradycje świąteczne, Warszawa 2003, s. 18.) DonLubranco

fot.: Tośka Kacprzak

kowe gałązki, którymi dekorowano izby. Stanowiły symbol trwającego życia, zapowiedź odnowy i wzrostu plonów. Bardziej wyszukaną formą dekoracji świątecznej była zawieszona u powały paradnej izby podłaźniczka, zwana również sadem bądź rajskim albo bożym drzewkiem. Mogła to być gałąź, wierzchołek jodły czy świerka lub nawet mała choinka powieszona czubkiem do dołu. Podłaźniczki ozdabiano jabłkami, złoconymi orzechami, wycinankami z kolorowego papieru i słomy. W środku poniżej ozdób wieszano „światy” wykonane z barwionych opłatków kule, gwiazdy, żłóbki betlejemskie. Nazwa padłaźnik oznaczała w dawnej Polsce kogoś, kto w dzień Bożego Narodzenia jako

lizować dary i łaski Boże, jakie spływają na świat z przyjściem Odkupiciela, choć nie tylko. Rozwieszone na choince łańcuchy to wąż-kusiciel, jabłuszka rajskie przypominają legendarne owoce grzechu z rajskiego drzewa, a błyszcząca na czubku gwiazda – ewangeliczną gwiazdę betlejemską. Orzechy i jabłka w czasach pogaństwa uznawano kiedyś za pokarm dla zmarłych, ale stanowiły także obrzędowe jadło na stypach. Całe zielone drzewko, ze wszystkimi pełnymi znaczenia ozdobami, miało czarodziejską żywą moc, niszczącą zło i chroniącą przed złymi urokami. Don Lubranco


7

ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

Nasz zabłąkany świat Wielu twórców piszących o Bożym Narodzeniu osadza to wydarzenie w realiach współczesnego sobie świata. Dla niektórych taka aktualizacja jest zabiegiem wręcz podstawowym; ewangeliczni świadkowie stają się wtedy uczestnikami bliskich wydarzeń, biblijne symbole – ważnym elementem świata doświadczeń, myśli czy obserwacji. Widać to dobrze w wierszach Józefa Czechowicza. Oto jeden z nich pt. Zjawiska: wszystkie dni oszalały nieprzytomny zbłąkany jest świat nie wiemy już kto jest wrogiem ten obcy czy nasz brat w rozhuku życia wszystko przekrzyczeć chcą wielkie maszyny od gwizdów tlenowej gwizdawki błękit na niebie jest siny a czasem gdy groza wśród ludzi to niebo płonie czerwone i nikogo nie widzi wśród gwiazd siwy astronom tylko mnie w cichej ulicy zwiduje się jasna stajenka wyciągam ręce i wołam i na płytach z betonu klękam po dawnemu są dni oszalałe nieprzytomny zbłąkany jest świat nie wiadomo kto wrogiem obcy czy brat ale świeci zjawisko złote kolędę wygrywa fujarka aniołowie chodzą ulicą rajskie ptaki obsiadły parkan wieczór śnieg i siano pod ciszą obrusów choinki pod kościołami z zapałkami zmarzłe dziewczynki teraz dziecinne są usta dziecinna tęsknota (za czym) już nie wiem modlę się śmieję śpiewam żałuję i płaczę

U Czechowicza nie znajdziemy wiele sielankowego, bożonarodzeniowego nastroju i ciepła. Przeciwnie, przedstawiony w wierszu świat jest zbłąkany, nieprzytomny i oszalały. Człowiek nie czuje się w nim dobrze; jest niepewny, przytłoczony i zagrożony. Częściej się boi o jutro niż cieszy radosną chwilą. Czy istnieje jednak coś poza grozą i lękiem? Czy są tu jakieś oznaki lepszego, przyjaznego dla człowieka świata? Czechowicz przywołuje je na zasadzie kontrastu, tak jak pozytyw wobec fotograficznego negatywu. Jest to obraz „jasnej stajenki”, który pojawia się – jak mówi poeta: „zwiduje się” – w cichym zakątku wielkiego miasta, reprezentanta wielkiego świata. To małe, moż-

na by rzec: „prywatne Betlejem” bohatera zapada mu w myślach i sercu, mimo że na zewnątrz niewiele się zmienia i „po dawnemu są dni oszalałe”. Przypomina to czas narodzenia samego Jezusa, którego nie zauważył ówczesny, wielki świat rzymskiego imperium. I choć - jak pisze Czechowicz - nadal „zbłąkany jest świat”, to jednak pojawiło się coś nowego, bo „świeci zjawisko złote”. Jest więc jakaś nadzieja. Można by tu dopowiedzieć zdanie św. Jana: „a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła”. Wiersz lubelskiego poety kończy się wyznaniem dziecinnej tęsknoty. Za czym? Być może za prostymi, ale i najgłębszymi wartościami, których zabrakło tak we wczorajszym, jak i w dzisiejszym, zbłąkanym świecie. Mówiąc o poetyckim osadzaniu Bożego Narodzenia w realiach dzisiejszego świata nie sposób pominąć ks. Jana Twardowskiego, który pozostaje współczesnym mistrzem aktualizacji Ewangelii. W jego poezji sprawy Boskie ściśle łączą się ze sprawami ludzkimi, czego przykładem jest wiersz Na miejskim placu. Królów wiodła w Betlejem gwiazda przeogromna tocząc złote obręcze nad wielbłądzie głowy – mnie ku Bogu zwróciła w poranek grudniowy na miejskim brudnym placu – gwiazdka śniegu drobna. Spadła sobie – i nagle ta czystość i jasność, i ciepło... a mróz mi kości lizał przez palto zimowe.

Podobnie jak u Czechowicza, scenerią wiersza ks. Jana jest miasto: o tej porze roku brudne i zimne. Ale w takich, zaskakujących okolicznościach: w nieoczekiwanym miejscu – „na miejskim brudnym placu” i o dziwnej porze – „w poranek grudniowy” dokonuje się coś niezwykłego. Pretekstem jest, wydawałoby się, nieznaczący szczegół: „gwiazdka śniegu drobna”. Ona zwraca ku Bogu. „I nagle ta czystość i jasność, i ciepło...” – wyzna z dziecięcym zachwytem bohater wiersza Twardowskiego. Tak opisuje chwilę, w której nieoczekiwanie dostąpił tego, za czym jedynie tęsknił bohater wiersza Czechowicza. Krzysztof A. Dorosz SJ

Pieśń koni Czy wiecie, że istnieje Kolęda koni? Napisał ją Jerzy Harasymowicz, który jest też autorem Kolędy ptaków. Utwory te są mocno zakorzenione w wyobraźni ludowej, w folklorze, gdzie zwierzęta mają swoje ważne miejsce i spełniają daleko ważniejszą rolę niż w kulturze miejskiej. Obok bogactwa folklorystycznych wyobrażeń i przedstawień wiersze Harasymowicza zawierają także teologiczną prawdę o tym, że Boga chwali wszelkie stworzenie. Zresztą, zwierzęta mają do tego swoje prawo, bo – jak przekazuje tradycja bożonarodzeniowa – były wiernymi stróżami Bożego Dziecięcia leżącego w żłobie. Dlatego w szopkach ustawia się woły, osły, wielbłądy czy owce, by otaczały zwartym kręgiem Jezusowy żłóbek – pierwszy na ziemi tron Pana Stworzenia. Do tego sakralnego kręgu Harasymowicz wprowadza też konie: My konie kasztany bułany i siwy co go oświeca droga gwiaździsta raz nocą stoimy w stajni od zmęczenia ledwie żywe aż tu ktoś do nas mówi o lokach złotych jak oko liska Wyjdźcie ze stajni konie i idźcie tędy kędy szata moja modra wionie poszliśmy więc przez zimę aż do leśnej polany łby z derek kudłatych jak z dziupli wysuwając i patrzymy na niebie drzemiącym jak stare organy anioł w radości gwiazdę jak brata obejmuje i śpiewają A niżej w aniołów różowych pnączach szczyty modrzewiowe i świerków a jeszcze niżej z grzyw koni złotych daszek nad lipową kolebką I przychodziły długim sznurem konie z całego świata żeby użyczyć dzieciątku grzywy na krokiewkę i był jeden pegaz co miał skrzydła takie jak anioł co latał i koń w sukience niebieskiej z pióropuszem jakby w bukiet zwinięto śpiewkę Były też zwykłe konie woziwody lecz wszystkie służyły jednako Jednako cukrem karmił je Józef święty czerwieniły się na mróz ośnieżone głogi i ptakom zakazano treli żeby nie budziły więc trzepotały tylko u głowy Panienki.

W religiach i kulturach starożytnego Wschodu koń – najszybsze zwierzę, jakie człowiek zdołał sobie podporządkować – był symbolem ruchu planet: słońca i księżyca. Natomiast w tradycji biblijnej koń jako zwierzę szlachetne był między innymi symbolem przekazywania, roz-


8

ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

przestrzeniania się Bożego objawienia; wysyłane przez Boga konie uważano za przedstawicieli mocy anielskich. Obrazy te upowszechniły się głównie za sprawą proroka Zachariasza. Bogatą symbolikę konia, którego dosiada Ten, co sprawiedliwie sądzi i walczy, znajdujemy też w Apokalipsie. Choć w wierszu Harasymowicza nie ma aż tak głębokich odwołań, to jednak rola przypisana koniom jest bardzo symboliczna. „Daszek nad lipową kolebką” utworzony „z grzyw koni złotych” jest pięknym obrazem hołdu stworzenia składanego samemu Bogu w Osobie Jezusa. Hołd ten można sobie równie dobrze wyobrazić w formie plastycznej, jako element konstrukcyjny bożonarodzeniowego żłóbka. Wśród koni „ze złotymi grzywami”, koni cyrkowych „w sukience niebieskiej z pióropuszem”, koni „zwykłych woziwodów”, pojawia się też koń ze skrzydłami – Pegaz – symbol poetyckiego natchnienia. Czy przy Jezusowej kolebce znajdzie nowe inspiracje i natchnienia? Konie odnalazły się w nowym miejscu. Stojąc w kręgu tworzą całość, tak jak elementy świata wyobraźni i słowa układają się poecie w sens. W ten sposób świat prostych, może często naiwnych wierzeń, zamienia się w sens i prowadzi ku słowu, które najpełniej wypowiedział Bóg w swoim Słowie. Krzysztof A. Dorosz SJ

Jutro wigilia Jutro wigilia, czas powrotów z bardzo daleka, czas bliskości, łagodności. Na chwilę zejdziemy z miejskich autostrad, pójdziemy ścieżką, polem... Każdy ma w sercu taką mapę, która zawsze doprowadzi do domu. Niezwykła chwila przed nami - piękny powrót do tych, których kochamy, których w kieracie codzienności czasem gubimy. W starym piecu jakby ten sam ogień, który rozpaliliśmy przed laty, na stole talerz pełen potraw, do których przyrównujemy wszelkie smakołyki. I jeszcze ręce mamy i taty - dłonie, które wyrzeźbiły nasze postacie, które chleb dla nas kroiły... Kogoś przy białym obrusie zabraknie, ktoś inny dziecięcym szczebiotem wszystkich skupi w cudownej radości życia. W starym domu drzwi znowu zaskrzypią, co chwilę ktoś będzie wchodził, sąsiad zapuka. Jutro, już jutro te piękne chwile powrotów, uściski dłoni, pocałunki ust pełne najlepszych życzeń. Dariusz Grożyński

Kultura rozmowy umarła Bywanie na imprezach, czy też jakby to nazwali starzy - w gościach, stało się ostatnio nie do zniesienia. Napić się mogę w domu, mogę też posłuchać muzyki, którą naprawdę lubię, w domu nie muszę jeść smakołyków - rarytasów, czyli resztek pozostawionych z myślą o piątkowych czy sobotnich stałych bywalcach domówek. W domu mam zatem lepiej, niż w gościach, ale bywa samotnie. Poza tym, zdrowy na umyśle człowiek powinien od czasu do czasu wykazywać chęć poznania nowych, ciekawych ludzi. Może poznam niewiastę, która stanie się moją przyjaciółką na śmierć i życie albo niezwykle utalentowanego VIP-a, który da mi szansę zaistnienia w branży? Otóż stwierdzam: kultura rozmowy umarła. Kilka lat temu przestaliśmy czytać, dziś przestaliśmy mówić. Kto na spotkaniu towarzyskim kulturalnie, acz nieśmiało zagaja do nieznanej osoby, postrzegany jest jako żałosny dziwoląg. Żyjemy obok siebie, a nie razem z sobą. Tak, jak rzeczy nie mijają, tylko oddalają się od nas, widzisz

szukasz?! Nie zbliżaj się, bo…!!! Mimo obaw, podejmujesz wyzwanie. „Witam, chyba się jeszcze nie poznałyśmy” i tu pada twoje imię. Jedyne, co w tym momencie dostrzegasz, to wybałuszone oczy zaskoczonych ofiar, które z trudem i zażenowaniem wybąkują: Jestem Matylda, Roksana… I koniec. Teoretycznie teraz kolej na nie, ale cisza. Po kilku nie dających rezultatów próbach, poddajesz się. Panienki, które wydawałoby się, że zostaną twoimi ziomalkami (bo tak teraz nazywa się przyjaciół), są robotami i wgrano im w mózgi tylko kilka skromnych wariantów wypowiedzi. Szkoda, że ich półkule mózgowe nie posiadają już szuflady pod tytułem ciekawość drugiego człowieka. Miło było postać z luzakami i … pomilczeć. W kącie siedzi cudna para. Zakłócasz im rajskie chwile i tu następuje lawina słów. Wydaje się, jakby ta zapierająca dech w piersiach historia przygód zakochanych, którzy chyba zupełnie zapomnieli, że to ma być rozmowa, a nie monolog radiowy, trwała całą wieczność.

Żyjemy obok siebie, a nie razem ze sobą je, tylko coraz mniej wyraźnie - tak samo jak my - ludzie nie odchodzimy, a oddalamy się i stajemy się sobie obcy. Poznać kogoś, będąc w gościach nie jest łatwo. Nawet dla cool’owych młodziaków to nie lada wyczyn. Wszyscy stoją pod ścianami w swoich paczkach lub obściskując się z drugimi połówkami. Możesz liczyć jedynie na to, że obrzucą cię lustrującym spojrzeniem, które powie im o tobie wszystko, co ich interesuje: co masz na sobie, twoja nadwaga, fryzura, cena i marka okularów, model obuwia i dane techniczne pozostałych gadżetów i błyszczących cacek, jakimi tylko zdołasz się obwiesić. Trzeba przyznać, to dość komiczne, ale to, że wyglądasz, jak bożonarodzeniowe drzewko, wcale ci nie przeszkadza. Przeciwnie - cel został osiągnięty, forma przerosła treść. Pewnym siebie krokiem zmierzasz do paru inteligentnie milczących dziewcząt, przedstawiasz się i tym samym wzbudzasz totalne zdziwienie i skrępowanie. Widzisz przerażenie i współczucie. One myślą: biedaczka, nikt jej nie lubi, nie ma przyjaciół i dlatego próbuje się do nas przykleić. Lub wręcz odwrotnie: widzisz, jak marszczy się im twarz, na czole i na szyi wyskakują rozgrzane do czerwoności żyły, a skrzywiony grymas zdaje się wykrzykiwać: Czego tu

To sobie pogadaliście, aż ci zaschło w gardle. Może kulturę rozmowy zniszczyły komputery i komórki? Wysyłanie e-maili i komórkowych sms-ów sprowadza konwersację do żałośnie tępych, krótkich, wręcz zdawkowych:„ Elo, się masz, pyknij dziś, to wyskoczymy do clubu na małe co nieco”. O poprawnej polszczyźnie nie ma co marzyć, ale czy tak trudno stosować kilka prostych, a jakże ważnych zasad takich, jak chociażby używanie znaków interpunkcyjnych?! Przede wszystkim dowiodłoby to o choć podstawowym poziomie inteligencji, a także o posiadanej przez nadawcę smsa wiedzy. Niewątpliwie ułatwiłoby też odczytywanie zawiłych form, które rzekomo mają pełnić funkcję zdań. Pominę już kwestię skrótów wszelkiego rodzaju i zapożyczeń językowych, co zdecydowanie utrudnia odnalezienie się w gąszczu informacji, jakie przesyłają nam sms-em znajomi. Ale już słyszę głosy: Czy ta wstrętna baba nie wie, że komórka służy do przesyłania jak najkrótszych newsów? Aż strach pomyśleć, co będzie później, skoro już dziś z ust nastolatków padają deklaracje:„ Kocham mój telefon komórkowy. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Zawsze miałam tendencje do obdarzania przedmiotów martwych,


9

ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

fot.: Dariusz Grożyński

Kasia Wiśniewska

Prezentacje wspólnot DA Grupa La Storta Dawno, dawno temu żył sobie Ignacy. Wędrował z Pampeluny przez Manresę, Jerozolimę, Barcelonę, Paryż oraz Wenecję, aż w końcu trafił do Rzymu i założył zakon jezuitów. Skutkiem ubocznym, zupełnie przez św. Ignacego nieprzewidzianym jesteśmy my, czyli „La Storta”. W zeszłym roku śledziliśmy i analizowaliśmy posz cz ególne etapy duchowego rozwoju św. Ignacego, począwszy od ujeżdżania mulicy i konflikt z Maurem, poprzez zapuszczanie paznokci i chodzenie w butach bez podeszwy, na gimnastyce duchowej skończywszy. Potem przyszły wakacje. W obecny rok akademicki weszliśmy z nowym zasobem ludzkim, co wraz z podjęciem nowych zagadnień zmieniło oblicze naszej wspólnoty. Zdążyliśmy już dowiedzieć się ździebko o duchach, które w nas zamieszkują i na nas wpływają.

Jakie mamy plany? Wgryzając się w duchowość ignacjańską zamierzamy wspiąć się na szczyty doskonałości poprzez ćwiczenie się w rozeznawaniu duchów, mistrzowskie radzenie sobie z czasem strapienia i pocieszenia oraz pokorne słuchanie naszego opiekuna! W dalszej perspektywie po prostu postaramy się dojść do świadomego chrześcijaństwa. P.S. Nazwa naszej grupy pochodzi od miejsca, które za czasów Ignacego Loyoli było miejscowością oddaloną kilkanaście kilometrów od Rzymu, a dzisiaj jest jego częścią. Tam założyciel Jezuitów doznał łaski silnego i nieodwracalnego przylgnięcia do Jezusa Chrystusa. Jest to propozycja dla tych, którzy ciekawi są duchowości jezuitów i chcieliby z ich charyzmatu skorzystać w życiu codziennym. fot.: archiwum redakcji

z którymi mam często styczność, cechami istot żywych. Wiem, to, co myślę i czuję na temat mojego telefonu, to już przesada, ale tak wiele mu zawdzięczam. Dał mi poczucie bezpieczeństwa. Dzięki niemu jestem mniej samotna”. To widać na każdej prywatce, na której stado kołyszących się samotnie osób wysyła sms-y siedząc w fotelu czy na kanapie lub podpierając ściany, a z ciemności wyłania się blask kolorowych wyświetlaczy. Tyle jest pytań. Dlaczego ich sobie nawzajem nie zadajemy, tylko siedzimy w kącie? Jesteśmy na balandze, a to taki specyficzny teatr: tu wszyscy powinni grać, nawet jeśli nie do końca szczerze. Jeżeli nie zależy nam na manierach (bo o bogactwie językowym dialogów młodzieżowych nie wspomnę!), to powinno nam chociaż zależeć na komunikacji z człowiekiem. Trochę pokory: może ten gruby dresiarz z pięciotonowym łańcuchem wiszącym na szyi, jak kula u nogi albo ta chuda blondi w różowiutkim, plastikowym topie z tipsami w tym samym kolorze, który oślepia i mieni się z odległości kilku metrów, piszą piękne wiersze, rewelacyjnie gotują, troskliwie opiekują się schorowanym dziadkiem? Może stoją obok, a chcieliby stać razem? Czy zdolność nawiązywania kontaktu, relacji, porozumiewania się umarła? Śmierć każdego jest bardzo bolesna. Ale z czasem człowiek przyzwyczaja się. I to najbardziej boli. Zobojętnienie. Ratuj Panie, byśmy nigdy nie musieli powtarzać za Edwardem Stachurą: „Chodzę tu, chodzę tam, w tłumie ludzi zawsze sam…”

Grupa teatralna „Zasłuchani” Jesteśmy grupą osób lubiących „bawić” się w teatr. Wsłuchujemy się w Boga, siebie, drugiego człowieka. Z tego zasłuchania czerpiemy nasze inspiracje i nowe pomysły. Część z nas znacie z zeszłorocznego spektaklu na Boże Narodzenie pt. „Głosy”. W tym roku przygotowaliśmy na Dzień Zaduszny wieczór „Nasze Verba Sacra. Sztuka Słowa w Księdze Psalmów”. Była to nasza interpretacja Psalmów w oparciu o Biblię Poznańską i przekłady Czesława Miłosza. Wybraliśmy datę 2 listopada dlatego, że Dzień Zaduszny jest świętem nadziei - Psalmy ową nadzieję przekazują… a my chcieliśmy się tym spostrzeżeniem w nieco odmienny sposób podzielić. W tym roku zobaczycie nas jeszcze 17 grudnia, zaraz po Mszy św. w krótkim programie słowno-muzycznym. Jak łatwo się domyślić, myślą przewodnią wieczoru będzie Boże Narodzenie. Postaramy się, wsparci „głosami” z innych grup DA, wprowadzić was w świąteczny nastrój i wspólnie z wami cieszyć się tym, że lada chwila narodzi się „Maleńka Miłość”

i odmieni świat… Planów na przyszły rok nie będę zdradzała, choć są i to ambitne. Jeśli chcecie je poznać, to serdecznie zapraszam na spotkania grupki w każdy wtorek o 20.00 w domku DA. Podziel się z nami swoim talentem, pomysłami, chęcią tworzenia… Czekamy. Na koniec, z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia, w imieniu całej grupy „Zasłuchani”, życzę wszystkim zapatrzenia w maleńkie Dzieciątko Jezus, zasłuchania w Jego cichy szept, radości w sercu przepełnionym pokojem i miłością. Jest cicho. Choinka płonie. Na szczycie cherubin fruwa. Na oknach pelargonie, blask świeczek złotem zasnuwa, a z kąta, z ust brata płynie kolęda na okarynie: Lulajże, Jezuniu...

/Konstanty Ildefons Gałczyński/


10

ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

Tak czasem kończy się miłość Spotkali się w zamęcie studenckiego święta, w samym środku dzikich podskoków. Ich oczy zapłonęły jaśniej od juwenaliowych ogni, ich dłonie sploty się niczym młode gałązki i szybko stały się drzewem, którego najmocniejszy z wiatrów miał nie przewrócić. Od tej chwili, z szeptów, zapewnień, przysiąg - budowali swoją powieść. Zanim hałas rozkołysanego tłumu zamilkł na dobre, oni byli już dla siebie jak studnia i woda, jak zapalniczka i ogień. Od teraz nie przynależeli do świata – sami stali się światem. Do nich teraz należały zachwycające kłębowiska żeglujące oceanem błękitów, ich stopy cieszyły piaskowe ścieżki, ich dłonie wznosiły wykwintne pałace czułości, ich usta nie ustawały w recytowaniu miłosnych litanii. Wieczność uśmiechała się do nich, wychylając się spod fot.: Dariusz Grożyński peleryny tajemnic. Byli piękni, dzień mi. Trwaliby tak idąc za rękę, gdyby nie i noc nucąc Pieśń Nad Innymi Pieśnia- zapukali do ich serc handlarze szczęścia.

Chodzili za nimi, depcząc ich cienie nierozłączne, upychali im w garście ulotki o radości, której oni – kochankowie rzekomo nie znali. Krzyczeli w ich stronę, coraz głośniej roztaczając cudowne wizje światów, które mogły do nich należeć za jeden ukłon w stronę Mamony. I nagle przyleciał wiatr – huragan napadł na ich ogród, rozerwał ramiona z uścisku, poplątał ścieżki! Ona chwyciła latawiec, on ugrzązł w błocie bezdroży! Boże, Boże! Boleli nad nimi ich aniołowie, wyciągali do nich ręce. Jednak ten wiatr wzmagał się! I nagle ona na wzgórzach, on w bluszczu dolin. I zgasły ognie ich oczu, w grudę sadzy zmienił się płomyk, zimny deszcz spłukał z ust miłosny balsam. Teraz na wzgórzach rozdzielonych przepaścią stoją osamotnieni niczym dwie sarny ze stada rozgonionego przez wilki. Nie zerkają już w swoją stronę, drżą wśród zawiei. I nie modlą się już przed ołtarzem pachnącym liliami, ale złorzeczą; na drogi coraz bardziej kręte, na ten siwy falban niepogody, który w środku dnia ukradł słońce. Dariusz Grożyński

Warsztat Tam daleko Kolęda dla tych co zwątpili kolęda dla tych co zwątpili dla tych co w grudniu zamykają oczy łykają płatki śniegu uciekają od barwnych neonów Świąt Wesołych dawno zgubiła się gwiazda jedna wśród gwiazd wielu serce, które dzwoni kolędą przez ułamek sekundy z przeszłości Magdalena Jóźwiak

Tam daleko nie zapiał kogut. Tam daleko nie zaśpiewał słowik. Tam daleko nie zapłakał nikt. Tam daleko -cisza krzyczy najgłośniej. Kasia W.

Gdzie jesteś ?

Supermarket

Gdzie jesteś ? Gdybyś chociaż prowadził zimno – ciepło. Ale nie Ty milczysz. Tak bardzo Cię to bawi?!

supermarket półki pełne świństw koszyki pełne kłamstw kolejki bzdur w portfelach nienawiść w kasach broń

Kasia W.

Mariusz ES


11

ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

Propozycje duszpasterskie na rok akademicki 2006/2007 Grupa Studnia Jakubowa - studencki zespół wokalno-instrumentalny, zajmujący się przede wszystkim oprawą muzyczną niedzielnej Akademickiej Mszy Świętej o godz. 19.00. Zespół zaprasza do współpracy osoby muzykujące. 19.00 – NIEDZIELA - AKADEMICKA MSZA ŚWIĘTA Po Mszy św. ok. 20.00 Wieczór przy herbacie dla głodnych i spragnionych. W domku DA okazja do spotkania wszystkich ze wszystkimi, bez względu na przynależność lub nieprzynależność do DA. Bywa też coś do herbaty. Dzieci Starówki - różne zajęcia z dziećmi toruńskiej Starówki. Grupa La Storta. Nazwa pochodzi od miejsca, które za czasów Ignacego Loyoli było miejscowością oddaloną kilkanaście kilometrów od Rzymu, a dzisiaj jest jego częścią. Tam założyciel jezuitów doznał łaski silnego i nieodwracalnego przylgnięcia do Jezusa Chrystusa. Jest to propozycja dla tych, którzy ciekawi są duchowości jezuitów i chcieliby z niej skorzystać w życiu codziennym. Grupa tańca liturgicznego - to propozycja dla tych wszystkich, którzy chcą się modlić nie tylko swoją duszą, ale i ciałem, którzy czują, że nie wszystko da się wyrazić słowami, którzy dążą do wiary radosnej, ufnej, w pełni delektującej się Bożą obecnością. UWAGA! Grupa spotyka się

doskonalenia „swojego angielskiego” poprzez swobodną rozmowę na tematy religijne i nie tylko.

Soboty dla narzeczonych - kurs przedmałżeński prowadzony metodą nie konferencyjną, ale na zasadzie przeżywania nieregularnie. w parach istotnych treści dotyczących Szkoła medytacji chrześcijańskiej. UWA- Sakramentu Małżeństwa. Najblizszy kurs GA! Kurs okresowy. wiosną. Informacje u o. W. Aramowicza. Grupa medytacyjna – jako owoc szkoły Katechumenat. Ma na celu przygotowanie medytacji - modli się, rozważając Pismo osób dorosłych do przyjęcia SakramenŚwięte. tów: Chrztu, Bierzmowania i Eucharystii. Grupa Oaza. Spotyka się raz w tygodniu, aby modlić się i wspólnie spędzać czas SOBOTA jest w Duszpasterstwie czasem zgodnie z charyzmatem Ruchu Światło- na aktywny wypoczynek, a więc: wyprawy -Życie. Grupa zaprasza wszystkich zain- piesze lub rowerowe, plenery fotograficzteresowanych. ne, piłka nożna i siatkowa. Wolontariat Misyjny. To grupa ludzi, którzy nie szczędzą swojego życia na działalność dla dobra braci z różnych kontynentów i narodów. Udajemy się z pomocą do misjonarzy Afryki, Ameryki Łacińskiej, a także Albanii, Rosji i Ukrainy. Głównie jednak działamy tu, gdzie przebywamy: świadczymy o Chrystusie, służymy modlitwą i pomysłowością dziełu animacji misyjnej.

UWAGA! W każdy DRUGI CZWARTEK MIESIĄCA zapraszamy na szczególną modlitwę po Mszy Świętej Akademickiej o godz. 19.00. Proponujemy spotkanie z Jezusem w Najświętszym Sakramencie, aby wielbić Go. Modlitwę prowadzi Grupa Taize. Wszystkich, którzy chcieliby dołączyć do Grupy serdecznie zapraszamy.

RAZ W MIESIĄCU, RÓWNIEŻ Czwartek godz. 19.00 – MSZA ŚWIĘ- W CZWARTEK, zapraszamy na szczeTA AKADEMICKA gólną Mszę św. połączoną z modlitwą wstawienniczą, w czasie której będziemy Spotkanie dla młodzieży – modlitewno- oddawać Bogu to wszystko, co nie po-dyskusyjna grupa gromadząca w swych zwala nam przeżywać siebie i innych jako szeregach młodzież szkół średnich. Na ludzi, jako dzieci Boga, jako braci Jezusa, spotkaniach: dyskusje na ciekawe tematy, jako synów Bożych. niekoniecznie religijne. Istnieje perspek- Jednocześnie informujemy, że istnieje tywa wspólnych wypadów, a nawet waka- STUDENCKA GRUPA MODLITWY cji. WSTAWIENNICZEJ. Zapraszamy wszystkich zainteresowanych. O Panu Bogu po angielsku – możliwość

Kalendarium na rok 2006/2007 GRUDZIEŃ

fot.: Dariusz Grożyński

17 Po Mszy św. Akademickiej w domku DA tradycyjny opłatek. 21 Msza św. z modlitwą wstawienniczą. 27.12-02.01 Wyjazdy sylwestrowe - „krajowy” do Szklarskiej Poręby oraz na spotkanie Taize do Zagrzebia.

STYCZEŃ 6 UROCZYSTOŚĆ OBJAWIENIA PAŃSKIEGO (Trzech Króli). Podczas Mszy św. Akademickiej będzie miała

miejsce specjalna modlitwa o jedność chrześcijan. 11 Po Mszy św. Akademickiej modlitwa kanonami Taize przed Najświętszym Sakramentem. 18 Msza św. z modlitwą wstawienniczą. 25 Spotkanie z o. Edwardem Torończakiem na temat: Czym są Rekolekcje w życiu codziennym? W ciągu miesiąca - WIZYTA DUSZPASTERSKA W AKADEMIKACH.


12

ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

Stuknęła nam dwudziestka!!!

1

2

3

4

5-6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16 Okazjonalnik akademicki

Adwent - Boże Narodzenie (20) 2006

Wydawca: Duszpasterstwo Akademickie Ojców Jezuitów Adres:

ul. Piekar y 24, 87-100 Toruń

e-mail:

podaj@poczta.onet.pl podaj_dalej@wp.pl www.da.uni.torun.pl/podaj_dalej/

Redakcja:

17

18

19

Mariusz ES - Redaktor Naczelny o. Krzysztof Dorosz SJ - opiekun

fot. na okładce - Dariusz Grożyński Fragmenty wiersza ks. Twardowskiego pochodzą z tomu „Utwor y zebrane ks. Jana Twardowskiego”


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.