MANKO Katowice - czerwiec

Page 1


Program studiów konsultowany z pracodawcami Kształcimy informatyków dla wielkiego biznesu

NOWOŚĆ

Bezpłatne studia w języku angielskim

www.uek.krakow.pl


OD REDAKCJI PR pr.katowice@manko.pl Maya Kowalczyk

Od Redakcji

Czerwcowy miszmasz Trudno go uniknąć – bo umysł rozdarty jest między wakacjami a uczelnią. Z jednej strony – zaliczenia, kolokwia, egzaminy, biblioteki, z drugiej – czerwcowy upał, obiecujący wspaniałe lato i długo wyczekiwane wakacje... Rozdarcie to było widoczne również wśród naszych dziennikarzy – konferencje naukowe, nowinki z akademickiego świata, powaga zmieniającej się ustawy o szkolnictwie wyższym walczyły (coraz mniej skutecznie) z Juwenaliami, koncertami, szalonymi przedsięwzięciami, wywiadami... A tych ostatnich sporo – i naprawdę warte są polecenia. Profesor Nawarecki opowiada o swojej ostatniej książce, uczestniczka Auto Stop Race relacjonuje podróż z Wrocławia do Barcelony, Eduardo Ferreira, Dyrektor Artystyczny firmy Bobbi Brown daje rady, jak być sobą – ale piękniejszą... Znajdziecie też w naszym najnowszym numerze wiele pomysłów i inspiracji, jak można ciekawie spędzić wakacje. Jak zawsze – polecamy również felieton prof. Słabonia w naszej rubryce „Okiem socjologa”. Życzę Wam wszystkim szybko i pomyślnie zamkniętej sesji, wspaniałych wakacji i – oczywiście – miłej lektury! Do zobaczenia w październiku!

www.facebook.com/miesiecznik.manko

Justyna Baran redaktor wydania redakcja.katowice@manko.pl

Redakcja redakcja.katowice@manko.pl Redaktor naczelny Łukasz Salwarowski Redaktor wydania Justyna Baran Sekretarz redakcji Agnieszka Łopatka Zespół Anna Klimaniec Justyna Gul Krzysztof Krasocki Agnieszka Skwarczowska Piotr Majkowski Ada Gajdzik Marta Misiewicz Kinga Łopaciuk Monika Wawszczyk Maria Gruszka Lidia Baran Maya Kowalczyk Katarzyna Dybała Agnieszka Nowak Ela Fedyk Agnieszka Jania Kasia Kwiatkowska

Marketing marketing@manko.pl Kierownik działu Łukasz Jaśkowski Zespół Joanna Betlej Projekt okładki Anna Olejczuk - Ficek Skład Paulina Korbut Projekt szaty graficznej Aśka Gaudyn Agnieszka Stec Korekta Justyna Baran Agnieszka Łopatka Druk Drukarnia Infomax www.dobredrukowanie.pl Wydawca Stowarzyszenie Manko Nakład 8 000

Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczanych reklam. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów. Opinie zawarte w artykułach wyrażają poglądy autorów i nie muszą być zgodne ze stanowiskiem Redakcji. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Kalendarium 1 czerwca – 30 czerwca – wystawa fotografii Krzysztofa Kuczyńskiego „Egzystencje”; Artysta jest laureatem Grand Prix XIV Biennale Fotografii Górskiej w 2006 roku w Jeleniej Górze oraz zdobywcą II nagrody XXVII Międzynarodowego Konkursu Fotograficznego „Krajobraz górski” im. Jana Sunderlanda w 2007 roku w Nowym Targu. Centrum Kultury Katowice, Plac Sejmu Śląskiego 2, Galeria Pusta. ˬˬ www.krzysztofkuczynski.com

18 czerwca – występ gościnny: M. Ignat: Kryzysy albo historia miłosna. Wyst.: Kinga Kaczor, Hubert Bronicki; współpraca: Fundacja Młodzi Twórcy. Prapremiera w ramach projektu Młoda Scena Teatru Korez; Katowice, Teatr Korez, Plac Sejmu Śląskiego, godz. 19:00. 20 czerwca – w ramach 17 Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Performatywnych A PART

wystąpi grupa taneczna GRANHOJ DANS (DANIA): W[doubleyou] – UNDERTOW. Katowice , Kinoteatr Rialto, godz. 18.00.

i Rita” J. Mariscala; 24.00 – Kinoteatr Rialto, „Kobieta, która pragnęła mężczyzny” P. Flya. Bilety: 15 / 13 zł, karnet – 30 zł.

ˬˬ www.granhoj.dk

25 czerwca – Młodzieżowy 25-30 lipca –

22 czerwca – Beach Party; Kąpielisko „Leśne” Zabrze Maciejów (Boisko do piłki plażowej). Impreza młodzieży w wieku 18 – 25 lat. Program: 19:00 – 20:00 Wakacyjny kurs Latino Solo z Danceclass Academy, 20:00 – 20:30 Wybory Miss Bikini: I prezentacja kandydatek; 21:00 Oficjalne rozpoczęcie imprezy, impreza w tanecznych rytmach z najlepszymi śląskimi DJ’ ami, m.in. C – Bool, Żelazny, Fenix, Tweeter i wielu innych. 24 czerwca – Gutkowa Noc Filmowa – wędrujące spotkanie z najnowszymi filmami wprowadzanymi na polskie ekrany przez firmę GUTEK FILM. Początek – Kino Kosmos, godz. 20.00 – seans przedpremierowy „Amatorów” M. Millsa; 22.00 – Światowid – „Chico

Klub Filmowy: „Grubasy”, reż. D. Sanchez – Arevalo, 120 min., godz. 15.45, bilety – 6 zł.

2 lipca – koncert Cascade Youth Symphony Orchestra z Seattle (USA). Dyrygent: Gerry Jon Marsh / Fortepian: Marek Walarowski; godz. 19.30, Sala Koncertowa, ul. Zacisze 3.

– d.bednarski@katowice.opoka.org. pl, tel. 695 401 700. ˬˬ da.katowice.opoka.org.pl spływ kajakowy Radunią. Zapisy: ks. Damian Bednarski – d.bednarski@katowice. opoka.org.pl, tel. 695 401 700. ˬˬ da.katowice.opoka.org.pl

5-7 sierpnia – OFF Festival

sity – Zagubieni w dżungli; projekt realizowany przez AEGEE Katowice i AEGEE Bratysława.

Katowice 2011 w katowickiej Dolinie Trzech Stawów. Bilety można nabyć w sieciach: Ticketpro, Eventim i Ticketportal. Więcej: ˬˬ www.off-festival.mbank.pl ˬˬ www.facebook.com/offfestival ˬˬ www.myspace.com/offfestival ˬˬ www.twitter.com/offfestival

ˬˬ www.aegeekatowice.org/su.

28 – 31 sierpnia –

18-25 lipca – rekolekcje w Brennej w chatce studenckiej. Temat: „Wędrówka do Źródła”. Prowadzący: ks. Damian Bednarski. Zapisy: ks. Damian Bednarski

ˬˬ da.katowice.opoka.org.pl

7-21 lipca – Summer Univer-

III Akademicka Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę. Zapisy: ks. Damian Bednarski d.bednarski@katowice. opoka.org.pl; tel. 695 401 700

www.manko.pl 3


O się mówi Wtym NUMERZE

O TYM SIĘ MÓWI 5 6 6 7 7 7 7

Nowy semestr, nowa ustawa Ukróćmy reklamę, odetchniemy zdrowymi płucami Chiny i zakaz palenia w miejscach publicznych Stulatki zmienią medycynę Kobieca odsłona Politechniki Inteligentna energia Polski grafen w ataku

STUDENCKIE AKTYWACJE 8 8 9 10 10 11 11 13 14 15 16 16 21 21

Silesia Days 2011 dobiegły końca Gra Miejska w Zabrzu już za nami Eviva Espana – Światowe Dni Młodych w Madrycie Złomem przez świat W Obiektywie Manko: Festiwal Nauki Tegoroczne IGRY – relacja Barcelona? Tylko autostopem! Auto Stop Race – relacja Joanny Brusik Digerido jest tak stare jak nasz świat Laboratorium Mody MFF Ars Independent Katowice Weź udział w Grze Miejskiej i studiuj turystykę w WSB Chorzów Absurdalia 2011 – wyraź się przez absurd Poezja objazdowa na Śląsku

Być sobą – tylko piękniejszą Poszukiwanie eliksiru młodości O inności trzeba opowiedzieć Czerwiec pod szyldem ESK Juwenalia Śląskie 2011 Video Re: View w Katowicach Co nowego u De Trebles

strona 10 Wyraź się przez absurd!

Festiwal Absurdalia, organizowany przez AEGEE Katowice, odbędzie się co prawda dopiero w listopadzie 2011 roku, ale zgłaszać można się już od 1 czerwca. Przeczytaj o idei wydarzenia – może zechcesz wyrazić się przez absurd?

strona 21 Być sobą – tylko piękniejszą...

strona 22

KĄTEM OKA

O inności trzeba opowiedzieć

28 W obronie niewinnych 28 Skręć coś! Poznaj sztukę quillingu!

„Czym jest Śląsk?” – to pytanie postawiło przed laty Profesora Aleksandra Nawareckiego w trudnej sytuacji. Dziś prezentuje niezwykłą odpowiedź – swoją najnowszą książkę, która zdobywa coraz szersze grono czytelników...

OKIEM SOCJOLOGA 29 System punktowy 29 Znowu śpiewają

strona 24

TURYSTYKA 30 Wędrówka w czasie po tatrzańskie skarby 31 Szukając mocnych wrażeń

SPORT 32 33 34 35

Jak spędzić wakacje? Kurort? Plaża? A może – maluchem lub syrenką do Stambułu lub na koło podbiegunowe? To nie żart – uczestnicy rajdu Złombol są tego najlepszym przykładem. Ekstremalną przygodę łączą z pomocą innym.

Jak założyć własną firmę, odnieść sukces, wymyślić żelowy eyeliner i stać się piękniejszą, będąc sobą – o tym i o wielu innych rzeczach z Eduardo Ferreirą, Dyrektorem Artystycznym Bobby Brown, rozmawiała Maya Kowalczyk...

KULTURA 22 23 24 26 27 27 27

Złomem przez świat

Gra to najlepsza rehabilitacja Wilk, a Ty umiesz w ogóle pływać? Piłkarski poker Studentki w UEK Kraków Akademickimi Mistrzyniami Polski w siatkówce kobiet

System punktowy Różnorodne systemy punktowe, rankingi i hierarchizacje ustanawiają swoiste reguły gry i w znacznym stopniu kształtują zachowania jednostek. Nawet, jeśli ktoś uznaje te zasady oceniania za absurdalne, to i tak im podlega...

strona 29 Adres redakcji

Budynek Główny UEK, pok. 302 ul. Rakowicka 27, 31–510 Kraków

Kampanie społeczne Stowarzyszenia Manko

tel. 012 293 51 82 kom. 501558651 kontakt@manko.pl www.manko.pl

4

manko

18  06. 2011

Koordynator kampanii: Magdalena Petryniak


O tym się mówi

Nowy semestr, nowa ustawa uniemożliwi części młodzieży podjęcie lub dokończenie studiów z przyczyn finansowych.

Po podpisaniu noweli do ustaw o szkolnictwie wyższym przez Prezydenta Bronisława Komorowskiego, można już śmiało stwierdzić – nowy semestr zaczniemy na nowych zasadach. Jak każda zmiana, również i ta jest źródłem zarówno nadziei, jak i obaw...

JUSTYNA BARAN Nie tylko studenci Co warto podkreślić na samym początku – obawy dotyczą nie tylko studentów i przyszłych studentów. Niepewni, jak będą się sprawdzały znowelizowane przepisy w praktyce, są również nauczyciele akademiccy i władze uczelni. Większa swoboda w podejmowaniu decyzji przez uczelnie może okazać się szansą, ale oznaczać może również, szczególnie na samym początku, sporo zamieszania. Obecnie na uczelniach trwają niezbędne przygotowania do wejścia w życie nowych przepisów. Opracowywanie są konieczne akty wewnętrzne, w tym również te, które budzić będą największe emocje – a więc regulaminy przyznawania stypendiów. Kadra akademicka z równym – jeżeli nie większym – napięciem, co studenci, czeka na październik, kiedy to okaże się, jak teoria przełoży się na praktykę. Na razie nie do końca można sobie wyobrazić,

jak zmieni się codzienne funkcjonowanie uczelni. Gdy nie wiadomo o co chodzi Zasady przyznawania stypendiów, nakreślone w nowej ustawie, mimo że jasno sformułowane, stają się źródłem skrajnie odmiennych interpretacji. Chodzi oczywiście o zastąpienie dotychczasowych stypendiów naukowych tak zwanymi stypendiami rektora. Będą one przyznawane za wyniki w nauce bądź – w porozumieniu z samorządami studenckimi – za dodatkowe osiągnięcia naukowe, sportowe i artystyczne. Zwolennicy takiej zmiany podkreślają novum, jakim jest autonomia w przyznawaniu stypendiów, pozostawiona właściwym organom kolegialnym uczelni. Przeciwnicy – czy też raczej – sceptycy – uważają, że z powodu braku funduszy w praktyce znacznie ograniczy to ilość i wysokość przyznawanych stypendiów. W efekcie zaś – utrudni bądź wręcz

Skąd wziąć pieniądze Tutaj z kolei protestują zwolennicy zmian, podkreślając, że uczelnie będą mogły przeznaczać na stypendia pieniądze również z pozabudżetowych środków. W praktyce oznacza to, że na stypendia będzie można przeznaczyć dochody uzyskane m. in. z opłat za korzystanie z domów i stołówek studenckich, z przychodów za wynajem pomieszczeń lub z innych przychodów funduszu pomocy materialnej dla studentów i doktorantów. Czy taka możliwość będzie jednak wykorzystywana? Innymi słowy – czy w sytuacji, gdy brakuje nawet na wynagrodzenia kadry akademickiej i podstawowe remonty, można liczyć, że przeznaczone zostaną na stypendia? Należy się raczej spodziewać, że – tak jak dotychczas – będą „łatały dziury” w budżecie uczelni. Wyższe stypendia socjalne Nowe przepisy mają zwiększyć zakres i wysokość przyznawanej pomocy socjalnej. W jaki sposób? Po pierwsze – poprzez zwiększenie środków, przeznaczanych na stypendia socjalne, po drugie – dzięki podwyższeniu progu dochodu gwarantującego kandydatom na studia otrzymanie stypendium socjalnego. Zmieni się proporcja między przyznawanymi stypendiami naukowymi i socjalnymi – z 50 / 50 na 40/ 60. Planowany efekt to większa ilość świadczeń socjalnych dla osób z uboższych rodzin. W chwili obecnej próg dochodu na osobę w rodzinie jest tak niski, że nawet osoby w trudnej sytuacji materialnej znacznie go przekraczają. Z kolei stypendia naukowe ma dostawać mniejsza ilość osób – ci najlepsi – dzięki czemu ich wysokość ma wzrosnąć, a same stypendia – zyskać wymiar realnej pomocy, a nie symbolicznego gestu. Zmiany na lepsze Wartościowanie wielu zmian może się opierać na sposobie interpreta-

cji zapisów znowelizowanej ustawy. Najlepszym przykładem jest kwestia płatności za drugi podejmowany kierunek studiów. Zapis ustawy, który umożliwi pobieranie od studentów opłat za drugi i kolejny podejmowany kierunek studiów, omawiany jest jako „lepszy dostęp do bezpłatnych studiów”. Dlaczego? Ponieważ twórcy zapisu spodziewają się – zresztą słusznie – że osoby, którym nie będzie przysługiwało prawo do studiowania drugiego kierunku za darmo, po prostu z niego zrezygnują. I w ten właśnie sposób zwiększyć się ma ilość miejsc na bezpłatnych kierunkach, gwarantując „lepszy dostęp do bezpłatnych studiów”. Oczywiście – życie zweryfikuje, ale brzmi to jednak nieco pokątnie. Czego innego spodziewałabym się pod szyldem zwiększania dostępności do bezpłatnych studiów niż ograniczania możliwości studiowania drugiego kierunku. Bezpłatnie będą mogły to robić jedynie osoby z odpowiednimi wynikami w nauce, a więc te, które otrzymają stypendium rektora. A tych osób będzie niewiele, jako że założeniem noweli do ustawy jest ograniczenie ilości osób otrzymujących stypendium do tych najlepszych – by pomoc materialna mogła mieć odpowiednią wysokość. Połączeni z gospodarką Należy przygotować się również na zmiany, które mogą nie być od razu widoczne, ale z pewnością nastąpią. Wynikać będą z idei coraz silniejszej integracji uczelni z otoczeniem społeczno – gospodarczym. Uczelnie będą zobowiązane do opracowania i wprowadzenia regulaminów własności intelektualnej oraz przyjęcia zasad komercjalizacji wyników badań naukowych. Uczelnie otrzymają większą autonomię w kwestii tworzenia programów. Wiązało będzie się to z możliwością kształcenia przy udziale pracodawcy bądź na jego zamówienie. W praktyce oznacza to, że osoby reprezentujące organizacje społeczne, gospodarcze i publiczne będą aktywnie uczestniczyły w powstawaniu programów nauczania.

www.manko.pl 5


O tym się mówi

Ukrócimy reklamę, odetchniemy zdrowymi płucami

Najpierw napisy ostrzegawcze, potem obrazki, teraz jednolita czcionka i kolor. Czy ktoś w przyszłości odważy się na zakaz sprzedaży?

Iwona Karkocha

Stowarzyszenie MANKO Najważniejszym katalizatorem międzynarodowych działań w zakresie walki z tytoniem jest od

maja 2003 roku Ramowa Konwencja Kontroli Rynku Wyrobów Tytoniowych (FCTC). Traktat uchwaliła

Światowa Organizacja Zdrowia. W grudniu 2006 roku do grona sygnatariuszy dołączyła Polska. Obecnie wspólną politykę podzielają aż 172 państwa. Artykuł 11 Konwencji dotyczy opakowań oraz etykiet umieszczanych na wyrobach tytoniowych. Każde państwo członkowskie, w okresie 3 lat od podpisania Porozumienia, zobligowane jest tak sporządzić warunki legislacyjne, aby na paczkach papierosów sprzedawanych w kraju pojawiły się rzetelne informacje o składzie oraz napisy ostrzegawcze o szkodliwości tytoniu dla zdrowia i jego okrutnych konsekwencjach, zarówno dla palaczy biernych, jak i czynnych. Potrzeba silniejszego, mocniej oddziaływującego na świadomość palaczy przekazu, doprowadziła nie tylko do zwiększenia powierzchni napisów na opakowaniach, ale także umieszczania oznaczeń obrazkowych. Zdjęcia docierają do analfabetów i przede wszystkim dzieci. Dodatkowo utrudniają fałszowanie paczek oraz nielegalny handel. Prekursorem zamieszczania na opakowaniach obrazów drastycznie zdewastowanych przez tytoń części ciała,

była w 2000 roku Kanada. Tuż za nią Brazylia. Obecnie obowiązek informacji graficznej wprowadziły ponad 30 kraje. Wciąż czekamy na ruch ze strony Polski. Na przełomowe, choć kontrowersyjne prawo, zdecydował się ostatnio rząd Australii. To już nie tylko napisy ostrzegawcze oraz informacje graficzne. To jednolity kolor i logotyp wszystkich firm. To identyczna czcionka, to wreszcie komunikat o śmiertelnych skutkach na 75% powierzchni frontowej i 90% powierzchni tylniej. To kolejny dowód prawdziwej determinacji w batalii o nasze zdrowie. Wraz z zawężającą się swobodą handlową, powstają fale protestów. W warunkach zakazu publicznej reklamy papierosów, ograniczenie względem szaty graficznej opakowań kompletnie zawiązuje ręce marketingowcom branży tytoniowej. I słusznie. Nie możemy pozwalać producentom na zarobki kosztem naszego zdrowia. Choć nikt nie lubi nakazów i zakazów, a nałogowy palacz złowrogim okiem spojrzy na ostrą strategię polityki antytytoniowej, dla uratowania nawet jednego istnienia ludzkiego – warto walczyć.

Chiny i zakaz palenia w miejscach publicznych

Chiny. Kraj ponad 30 razy większy od Polski, liczący 1,34 miliardów ludzi. 28% osób dorosłych owładniętych nałogiem tytoniowym. Matematycy niech się głowią. My bez użycia kalkulatora podajemy przerażającą prawdę. Ponad 375 milionów palaczy. Nie lada wyzwanie dla Światowej Organizacji Zdrowia. Największa produkcja, największa konsumpcja. Prawdziwy ośmiotysięcznik w oczach himalaistów. A jednak. Mamy go!

Iwona Karkocha

Stowarzyszenie MANKO

6

manko

18  06. 2011

Podobnie jak Polacy 15 listopada 2010 roku, z dniem 1 maja 2011 roku w Chinach zaczął obowiązywać zakaz palenia w miejscach publicznych. Do stref objętych prohibicją zaliczają się m. in.: hotele, restauracje, teatry oraz dworce. Działania mają na celu zmniejszenie śmiertelności wśród biernych palaczy, która obecnie wynosi 100 tysięcy zgonów rocznie. Są przynajmniej trzy powody, dla których podkreśla się doniosłość tej zmiany legislacyjnej. Po pierwsze, wynikający z ratyfikacji przez Chiny Ramowej Konwencji Rynku Wyrobów Tytoniowych (FCTC) w 2005 roku obowiązek implementacji zakazu

palenia w miejscach publicznych, nareszcie został wypełniony. Pierwszy termin upłynął 9 stycznia 2011 roku. Zaczęto mówić wtedy o odroczeniu dostosowań prawnych na następne 5 lat. Na szczęście sprawa zakończyła się na 5 miesiącach. Po drugie, samo uczestnictwo w międzynarodowej polityce antytytoniowej ogromnego kraju komunistycznego jest imponujące. Mamy nadzieję że w jego ślady podąży Rosja, gdzie wolność miejsc publicznych od dymu ma zapanować w 2015 roku. Po trzecie, rodzi się szansa na uratowanie życia tak wielu ludzki dzięki jednej tylko ustawie.


O tym się mówi

Stulatki zmienią medycynę? 12 kwietnia odbyły się Dni Otwarte Wydziału Opieki Zdrowotnej i Wydziału Lekarskiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego (SUM), w czasie których wszyscy zainteresowani studiami na tych wydziałach mieli okazję poznać ofertę edukacyjną, osiągnięcia naukowe, wysłuchać najciekawszych wykładów, a także zdobyć cenne informacje o perspektywach czekających na absolwentów. Ujawnione zostały informacje na temat badań stuletnich mieszkańców Śląska.

IP

Wydział Opieki Zdrowotnej prowadzi ciekawy projekt naukowo-badawczy – badania stulatków Województwa Śląskiego, których w naszym regionie ciągle przybywa, a które to badania mogą zmienić dotychczasowe poglądy na leczenie osób starszych. Badania

prowadzone są w ramach Katedry Chorób Wewnętrznych i obejmują stan zdrowia, sprawności umysłowej i fizycznej, problemów związanych z leczeniem. Ta grupa demograficzna charakteryzuje się szybko rosnącą liczebnością (nie tylko w Polsce, ale w wielu krajach), tymczasem doświadczenie dotyczące opieki medycznej w tak zaawansowanym wieku jest niewielkie. „Zaobserwowaliśmy, że większe ciśnienie tętnicze (w porównaniu do wartości uważanych za prawidłowe) w tej grupie wiąże się z wyższym poziomem sprawności umysłowej i fizycznej. Jeżeli obserwacje nasze i podobne innych autorów zostaną potwierdzone, będzie prawdopodobnie uzasadniona zmiana docelowych wartości ciśnienia tętniczego, zalecanych w leczeniu nadciśnienia tętniczego w wieku sędziwym” – mówi dr Jan Szewieczek z Katedry Chorób Wewnętrznych WOZ SUM.

W skrócie: Inteligentna energia Konsorcjum Smart Power Grids, którego liderem jest Politechnika Wrocławska przyjęło memorandum dotyczące przyjęcia kwestii inteligentnych sieci elektroenergetycznych jako jednego z wiodących tematów polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. Zapotrzebowanie na energię elektryczną w Europie wzrasta o ok. 2% rocznie. W ciągu 20 lat przewiduje się wzrost o ok. 50% lub większy, jeśli uwzględni się potrzeby związane z masowym zastosowaniem

Polski grafen w ataku! Naukowcy z Instytutu Technologii Materiałów Elektronicznych oraz Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, którzy opracowali technologię uzyskiwania dużych płacht grafenu wysokiej jakości. Takie odkrycie może zrewolucjonizować rynek komputerów, przyczyniając się do tego, że będą one nie tylko szybsze, ale także mniejsze i oszczędniejsze. Grafen składa się z pojedynczej warstwy atomów węgla. Jest bardziej wytrzymały niż stal, zachowując jednocześnie elastyczność, dzięki czemu można go zginać.

pojazdów z napędem elektrycznym. Według raportów unijnych w ciągu 20 lat co najmniej 50 tys. kilometrów linii elektroenergetycznych powinno być wybudowanych lub zmodernizowanych. Ze względów środowiskowych będzie to jednak trudne do zrealizowania. Alternatywą staje się uzupełnienie inwestycji technologią inteligentnych sieci energetycznych. Technologia smart grids umożliwi inteligentne pomiary rozliczeniowe, dzięki zaopatrzeniu odbiorców w liczniki umożliwiające komunikowanie się odbiorców i dostawców energii. (IP)

Te niezwykłe właściwości łączy ze zdolnością do przewodzenia prądu szybciej niż krzem i miedź – dlatego odkrycie grafenu zostało uhonorowane nagrodą Nobla. Problem z niezwykłym tworzywem polegał na tym, że możliwe do uzyskania płatki były za małe, by można myśleć o ich komercyjnym wykorzystaniu. Teraz ta przeszkoda została skutecznie pokonana przez polskich naukowców. Powstaną duże powierzchnie grafenu, z których tworzyć będzie można układy elektroniczne, dzięki czemu grafen z laboratorium trafi do fabryki! (JD).

Kobieca odsłona Politechniki W ramach ogólnopolskiej akcji „Dziewczyny na politechniki!” 14 kwietnia w godzinach 9-14 na Politechnice Wrocławskiej odbył się Dzień Otwarty Tylko dla Dziewczyn. Akcja ma na celu zachęcenie uczennic szkół ponadgimnazjalnych do studiowania na kierunkach technicznych, inżynierskich i ścisłych. Podczas Dnia Otwartego Tylko Dla Dziewczyn z uczestniczkami spotkały się kobiety naukowcy,

studentki oraz przedstawicielki kół naukowych. Panie opowiedziały o swojej ścieżce kariery, inspiracjach zawodowych i technicznych fascynacjach. Dla dziewcząt przygotowano pokazy i prezentacje, wśród nich: „Jak zostać studentką PWr?”, „Co, jak już się zostanie studentką PWr?”, „Projektowanie maszyn lotniczych”, „Roboty”, „Inżynieria materiałowa”, „Nowatorskie metody badań kompetencji zawodowych”, „Obecność kobiet na uczelni technicznej”.

Politechnika Wrocławska kształci obecnie ponad 33 000 studentów, z czego 28% to kobiety. Najwięcej dziewczyn studiuje na Wydziałach:

Chemicznym, Architektury, Informatyki i Zarządzania oraz Inżynierii Środowiska.

www.manko.pl 7


Studenckie Aktywacje KULTURA

Foto: UNIWERSYTET EKONOMICZNEGO W KATOWICACH

Silesia Days 2011 dobiegły końca – kolejna edycja za rok!

W niedzielę 22 maja br. prawdziwym śląskim obiadem zakończyła się czwarta edycja konferencji kulturalnodydaktycznej Silesia Days. W organizowanym przez Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach wydarzeniu wzięło udział ponad 60 zagranicznych studentów przebywających na polskich uczelniach w ramach programów wymiany. Ale od początku!

IP Konferencja rozpoczęła się w czwartek 19 maja kolacją i wieczorem integracyjnym. Następnego dnia studenci ze wszystkich stron świata wysłuchali m.in. wystąpienia przedstawiciela Marszałka Województwa Śląskiego, Pani

Aleksandry Iwan oraz przedstawicieli Biura ESK 2016 Katowice: Elżbiety Owczarek i Hanny Kostrzewskiej. Wśród prelegentów nie zabrakło także tzw. ex – erasmusowców. I tak Olukayode Adebiyi mówił o swoim życiu i jak zmieniło

się dzięki wymianie studenckiej. „Staram się być bogatym i nie chodzi tu o pieniądze, ale o cenne kontakty, przyjaciół i wiele innych czynników, dzięki którym staję się lepszym człowiekiem” – mówił ex – erasmusowiec. Następnie głos zabrał Jan Björklund (z pochodzenia Fin), który przedstawił, jak potoczyły się jego losy zawodowe po dwukrotnym wyjeździe na studia za granicę. Tego dnia na uczestników Silesia Days czekała jeszcze wycieczka do Browarów Tyskich oraz modna ostatnio forma imprezy, jaką jest BusParty. Przedostatniego dnia (sobota 21 maja) studenci poznali smak prawdziwej ekstremalnej rywalizacji, dołączając do rajdu dla kandydatów na studia, organizowanego również przez Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach. Niestraszny im już zorbing, ścianka wspinaczkowa czy nawet surfing. Poza zadaniami sprawnościowymi, na punktach kontrolnych mieli okazję wykazać się także wiedzą ogólną. Podzieleni na pięcioosobowe zespoły zagraniczni studenci spędzili praktycznie całą sobotę w plenerze z ogromną dawką adrenaliny, której dodatkowo dostarczyła im wizyta w Śląskim Wesołym Miasteczku. Rajd „Ekonomia Ekstremalna”

GRA MIEJSKA W ZABRZU JUŻ ZA NAMI! 16 kwietnia w Zabrzu szpiedzy czterech konkurencyjnych wywiadów wyruszyli wykonywać zadania zlecone przez centralę. Polecenia nie były łatwe a na każdym kroku trzeba było spoglądać obcym na ręce... Pr SSzpiedzy odwiedzili Kopalnię Sztuki, gdzie czekał na nich podejrzliwy strażnik, ciekawy ich celu wizyty. W Skansenie Górniczym Królowa Luiza szpiedzy poszukiwali wtyczki do ważnych obiektów przemysłowych oraz tropili ślady tajnej agentki w zabyt-

8

manko

18  06. 2011

kowych samochodach na terenie Muzeum Pojazdów Zabytkowych. Aby zdobyć informacje niezbędne do zdemaskowania obcych wywiadów szpiedzy musieli rozwiązać zaszyfrowane wiadomości i udać się na spotkanie z informatorami. Na Dworcu PKP informator skupował potrzebne mu informacje, w galerii handlowej Platan należało poprosić informatorkę o rękę, aby ta przekazała potrzebne wskazówki a w restauracji Impresja informator pod stołem płacił za zdjęcia. Pamięć szpiegów badała surowa oficer Herta Berg w ciemnym pokoju przesłuchań na ostatnim piętrze Muzeum Górnictwa Węglowego. Kto odebrał telefon

Y EDIALN

NAT M PATRO

wśród obcokrajowców zwyciężyła drużyna w składzie: Marmié Sophie – Francja, Elvia Montes Garcia – Kolumbia, Olga Lucía Leguízamo – Kolumbia, Peter Polyák – Węgry, Jaka Štiglic – Słowenia, Clemént Gouges –Francja. W ostatni dzień konferencji uczestnicy Silesia Days 2011 mieli okazję wybrać się do kopalni GUIDO w Zabrzu. Organizowane przez Biuro Promocji i Nowych Mediów Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach oraz organizację studencką Erasmus Student Network UE Katowice wydarzenie ma na celu upowszechnianie wiedzy o kulturze, historii i potencjale gospodarczym województwa śląskiego wśród studentów zagranicznych przebywających w Polsce w ramach programów wymiany. „Przez organizację tego projektu pragniemy wpisać się w realizację strategii promocji województwa śląskiego. Zamierzamy wykreować wśród obcokrajowców wizerunek Śląska, jako najbardziej atrakcyjnego w tej części Europy regionu, w którym warto żyć, pracować, inwestować, a także spędzać wolny czas” – mówi Edyta Lachowicz – Santos, kierownik Zespołu Promocji Zagranicznej Biura Promocji i Nowych Mediów.

Y EDIALN NAT M PATRO

w budce przy budynku Poczty Głównej, mógł liczyć na dodatkowe zadanie. W Galerii Cafe Silesia archiwistka strzegła dostępu do planów budynków, które należało umiejętnie skopiować. Szpiedzy wykazali się znakomitymi umiejętnościami rozszyfrowywania tekstów, demaskowania przeciwników, podsłuchiwania, kopiowa-

nia tajnych materiałów, handlowania informacjami oraz werbowania nowych członków wywiadu. W grze wzięło udział 150 uczestników w 75 zespołach z Gliwic, Zabrza, Rudy Śląskiej, Pszczyny, Częstochowy, Katowic, Bytomia, Siemianowic, Świętochłowic, Orzesza. Lot balonem wygrali Zabrzanie i Katowiczanie.


Studenckie Aktywacje KULTURA

E VIVA ESPAÑA! – Światowe Dni Młodych w Madrycie „Decyzję o wyjeździe do Madrytu podjęłam dosyć spontanicznie. Wydaje mi się, że jest to okazja do spotkania ludzi, którzy dzielą moje poglądy na życie, wyznają podobne zasady moralne. Mam nadzieję, że uda mi się w jakiś sposób umocnić w przekonaniu, że można, należy i warto żyć w zgodzie z wiarą. I oczywiście liczę na wiele śmiechu, radości i wspaniałych przeżyć!”

Cierpliwie czekali już od 5 września 2010 r., kiedy Benedykt XVI zaprezentował treść swojego przesłania na XXVI Światowe Dni Młodych na sierpień 2011 roku. Miesiącami przygotowywali się poprzez spotkania formacyjne, pogłębiając swoją wiarę. Już tylko kilkadziesiąt dni dzieli ich od spotkania z Ojcem Świętym. Mowa o pięćdziesięciu studentach z katowickiego Duszpasterstwa Akademickiego, którzy wyjeżdżają do Madrytu. O motywacjach swojego wyjazdu opowiedzieli dla Manko...

ks. Damian Bednarski DA KATOWICE Martyna Pakuła „Wybieram się do Madrytu, ponieważ uważam to za najlepszy plan na wakacje. Jezus jest moją miłością, siłą i nadzieją. To spotkanie może odmienić moje życie, mój sposób postrzegania Boga i innych ludzi. Z drżeniem serca oczekuję na spotkanie z Papieżem. Bardzo bym chciała zobaczyć Benedykta XVI na żywo, ale czy się uda to czas pokaże”. Marta Szyderska, Uniwersytet Śląski – 4 rok Psychologii, oraz praca – Biuro Karier „Na pewno będzie to czas modlitwy, intensywnego odpoczynku wakacyjnego oraz niecodziennych spotkań z radosnymi, młodymi ludźmi. Hasło tegorocznego spotkania w Madrycie : ‘Zakorzenieni i zbudowani na Chrystusie, mocni w wierze’(por Kol 2,7) idealnie

mówi nam, dlaczego musimy tam być. Trzeba dać świadectwo swojej wiary i z pewnością umocnić ją jeszcze bardziej, do czego nieustannie powinniśmy dążyć! Kasia Tarsa – studentka Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, chwilowo – studentka Uniwersytetu w Ljubljanie „Jadę do Madrytu, aby doświadczyć wspaniałego czasu z innymi młodymi ludźmi, by wspólnie cieszyć się młodością, chwalić Boga, żyć pełnią życia. Pragnę doświadczyć młodego, żywego Kościoła, być Jego częścią i budować Go. To będzie prawdziwy festiwal młodych, pełen radości i energii” Marta Wilczek – studentka Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, rok II, wydział Finansów i Ubezpieczeń

Karol Szczeciński – student Politechniki Śląskiej, V rok, kierunek – elektronika i telekomunikacja „Wyjazd ten jest dla mnie pewnego rodzaju testem: ile jestem w stanie poświęcić dla Boga, jak wiele się wyrzec? Ten wyjazd jest dość kosztowny, a ja nie jestem zbyt dobrze sytuowany, jednak mimo to udało mi się opłacić ten wyjazd w całości samemu. Mogłem przecież te pieniądze zupełnie inaczej wydać. Poza tym najdalej byłem za granicą w Czechach, i dlatego ten wyjazd będzie dla mnie wielką przygodą, nie tylko duchową. Dodatkowo cieszę się, że ten czas spędzę przy mojej Ukochanej”. Magdalena Sirko – studentka 2 roku pedagogiki na Wyższej Szkole Zarządzania i Nauk Społecznych w Tychach. „Do Madrytu wybieram się z nadzieją, że spotkanie z Papieżem w tak wielkiej wspólnocie Kościoła przemieni moje serce, że otworzę się jeszcze bardziej na Boże Słowo i wspólnotę Kościoła. Chciałabym, żeby to spotkanie było wielkim przeżyciem duchowym i żebym mogła nim się dzielić w swojej wspólnocie i rodzinie. Jadę tam z pewną intencją i z prośbą o Boże łaski dla mojej rodziny”. Magda Stelmach – studentka teologii „Na wyjazd do Madrytu zdecydowałam się dosyć spontanicznie. Dzięki tej decyzji przekonałam się, że Bóg chce spełniać moje marzenia. Jestem przekonana, że z tak wspaniałą grupą, jaka się tam zbierze, będę miała szansę doświadczyć ogromnej bliskości Boga”.

Katowice – Madryt Autokarowy wyjazd do Hiszpanii, zorganizowany przez Duszpasterstwo Akademickie z Katowic trwał będzie 19 dni, od 6 do 24 sierpnia 2011 roku. W drodze do Madrytu, uczestnicy zatrzymają się w Taize, Lourdes, Barcelonie, Saragossie, El Escorial, Ávila. Ważnym punktem każdorazowych Światowych Dni Młodych są tzw. Dni Diecezjalne, które spędzą w pięknym i starym Toledo. W dniach 16 do 21 sierpnia będą wraz z setkami tysięcy młodych zdobywać Madryt. Będą katechezy, Festiwal Młodych, radość, śpiew i taniec na ulicach, w metrze, autobusie, pociągu… Wezmą udział w powitaniu papieża, niesamowitej Drodze Krzyżowej ulicami miasta, czuwaniu nocnym na lotnisku Cuatro Vientos (Czterech Wiatrów) i Eucharystii wieńczącej to święto wiary, której będzie przewodniczył Benedykt XVI. Mocni w wierze Hasło spotkania zaczerpnięto z listu św. Pawła do Kolosan. Brzmi ono: „Zapuśćcie korzenie w Chrystusie na Nim się budujcie, umacniajcie się w wierze”(Kol 2,7). Komentując je, Ojciec Święty powiedział, że ma świadomość pewnej prowokacji, kryjącej się w tych słowach, gdyż „kto proponuje dziś młodym, by byli „zakorzenieni” i „umocnieni”? Wysławia się raczej niepewność, niestałość, zmienność... wszystkie aspekty, które są odbiciem kultury niezdecydowanej wobec zasadniczych wartości, wobec podstawowych zasad, którymi należy kierować się i rządzić we własnym życiu”. Jakie to prawdziwe! Papież podpowiada, gdzie szukać wzmocnienia: „w Chrystusie” i „w wierze”, bo dopiero „relacja oparta na głębokim zaufaniu, autentycznej przyjaźni z Jezusem jest w stanie przynieść młodemu człowiekowi to, czego mu najbardziej potrzeba, by właściwie podejść do życia: pogodę i światło wewnętrzne, nawyk pozytywnego myślenia, wielkoduszność wobec innych, gotowość do płacenia osobiście za dobro, sprawiedliwość i prawdę.

www.manko.pl 9


Studenckie Aktywacje KULTURA

Foto: Mariusz Rodzeń

Złomem przez świat

Do Stambułu albo na koło podbiegunowe maluchem, syrenką czy trabantem? Czemu nie? Uczestnicy rajdu Złombol udowadniają, że jest to możliwe. Tego lata pojazdy komunistycznej koncepcji lub produkcji już po raz piąty wyruszą w wielokilometrową trasę.

Agnieszka Nowak Zmęczony sprzęt Złombol to ekstremalna wyprawa, w której biorą udział samochody komunistycznej koncepcji lub produkcji do orientacyjnej wartości nabycia tysiąca złotych. Dopuszczane są pojazdy osobowe, ciężarowe, autobusy, ale także motocykle czy nawet motorynki. Pomysłodawcami całej akcji są Martyna Kinderman, Marcin Tetzlaff oraz Jan Badura. – Początki były ciężkie, nikt w nas nie wierzył. Zgłosiło się około 30 aut, a pojechały dwa, akurat żeby zmieścić organizatorów. Następne lata były coraz lepsze, więcej samochodów, więcej pieniędzy i większe zainteresowanie mediów – mówi Martyna Kinderman, współorganizatorka rajdu. Celem dwóch pierwszych

rajdów było Monako, a w 2009 roku metę oznaczono na równoleżniku o szerokości 66°33’39”N, czyli na arktycznym kole podbiegunowym, udział wzięły wówczas 24 samochody. Zaś już rok później do Stambułu wyruszyło aż 121 pojazdów! Przygoda - Nie ma zorganizowanej pomocy, nie ma mechaników, nie ma lawety, nie ma assistance, nie ma psychologa, niani ani gwarancji, że dojedziecie! – ostrzegają organizatorzy na swojej stronie internetowej. Nie da się ukryć, że awarie na trasie (a nawet przed startem) są nieodłącznym elementem rajdu. – W 2008 zostawiliśmy maluszka 30 kilometrów od Monako, trzeba

go było zezłomować. Pech chciał, że było to ukochane auto dziadka, który nie został poinformowany, że auto zostało pożyczone na przejażdżkę do Monako. Ale kiedy dziadek dostał Seicento, puścił malucha w niepamięć - wspomina Martyna Kinderman. Jednak zdarzają się i zabawne momenty. – Pamiętam też taką sytuację: Porsche 911, nowy Bentley przeganiane z parkingu kasyna w Monte Carlo i wtedy pojawiamy się my - fiat 125p i trabant. Bellboy był zupełnie zbity z tropu i ... stało się! Wziął od nas kluczyki, żeby zaparkować auta – opowiada. Survival finansowy Zakup pojazdu, przygotowanie go do tak wymagającej trasy, paliwo, noclegi, opłaty za autostrady, promy, naprawy po drodze, lawety, naklejki… - wszystkie te koszty uczestnicy muszą pokryć sami, nie ma żadnego wsparcia finansowego. Powód? Cel charytatywny przedsięwzięcia. Powierzchnie reklamowe samochodów udostępniane są sponsorom, którzy umieszczają na nich swoje loga firmowe lub zdjęcia (każda ekipa musi pozyskać tysiąc złotych od sponsorów), wpłacając pieniądze na konto akcji. – Sto procent uzbieranych środków przeznaczamy na zakup rzeczy dla dzieciaków z domów dziecka, nie ma tu żadnych kosztów pobocznych – podkreśla Martyna Kinderman. W zeszłym roku

udało się nam zebrać ponad 170 670 złotych, w tym 1% podatku, który wyniósł 19 402 zł - dodaje. Ponadto z powodu otrzymywania licznych „pustych” zgłoszeń w tym roku wprowadzono 200 złotych wpisowego, które także przeznaczane jest na dzieci. Kierunek: Loch Ness - Będziemy musieli jeździć po lewej stronie (czego się bardzo boimy), czeka nas poszukiwanie potwora w lodowatych i głębokich wodach Loch Ness, czekają nas jak co roku rozmaite i nie kończące się awarie, nerwowe załamania, piękne widoki, słynna złombolowa integracja i wiele więcej! – zachęcają organizatorzy. Metą tegorocznego rajdu jest Szkocja. Uczestnicy wyruszą 23 lipca z Katowic, a dojazd planowany jest na 27 lipca. Trasa w jedną stronę liczy ponad 2500 km. Drogę pomiędzy wytyczonymi wspólnymi punktami noclegowymi uczestnicy wybierają według własnego uznania i możliwości. Tylko pierwsze kilometry po starcie pokonuje się w konwoju. Zgłoszenia przyjmowane są do 23 czerwca. Jednak pewności, że osiągnie się cel, nie ma. Może się zdarzyć, że trzeba będzie utylizować pojazd po drodze i w inny sposób wracać do Polski. Niezapomniane wrażenia gwarantowane. ˬˬ www.zlombol.pl

W OBIEKTYWIE „MANKO”: Festiwal Nauki za nami… Y EDIALN

NAT M PATRO

10

manko

Nowo wybudowany deptak przy ulicy Bankowej oglądał w tym roku w ramach Festiwalu Nauki i Jarmarku Wiedzy prezentacje Kol Naukowych, plenerowe kino, konferencje i wideokonferencję na żywo oraz mini koncert. Już po raz siódmy drzwi uczelni otworzyły się dla spragnionych wiedzy oraz przyszłych studentów. Organizatorzy deklarują, że tegoroczny festiwal z pewnością był najlepszy ze wszystkich dotychczasowych. Najlepszym tego dowodem fakt, że liczna rzesza uczestników nie zraziła się mało sprzyjającą aurą. Mimo że pogoda nie przeszkodziła w odtrąbieniu całkowitego sukcesu, wszyscy liczymy na lepsze warunki atmosferyczne za rok! Liczymy, że i na 8 Festiwal Nauki Samorząd Studencki Uniwersytetu Śląskiego przewidzi niezwykłe atrakcje – zgodnie z twierdzeniem Einsteina, że „nauka powinna być prowadzona w taki sposób, aby uczniowie uważali ją za cenny dar, a nie za ciężki obowiązek”.

18  06. 2011


Studenckie Aktywacje KULTURA

Tegoroczne IGRY już za nami!

Y EDIALN NAT M PATRO

Studenci gliwickich uczelni odsypiają zarwane noce. Jak co roku bawili się do białego rana …

Maya Kowalczyk Igrostart Igrostart miał miejsce 9 maja na parkingu przy Gliwickiej Wyższej Szkole Przedsiębiorczości. Pokazy motoryzacyjne przyciągnęły tłumy widzów. Efektowne wyczyny kaskaderskie Marcina Kunickiego z Bydgoszczy zapierały dech w piersiach. Ten 21 – latek rodem z Bydgoszczy trenuje freestyle motocyklowy od 5 lat. „Mój motocykl jest całkowicie przerobiony. Posiada klapkę na silnik, większe tarcie hamulcowe i ma przerobione smarowanie w silniku. Wykonam następujące tricki: jazda na przednim kole, jazda na tylnim kole po okręgu, czyli tak zwane ‘cyrkle’, ‘palenie gumy’, drift, czyli jazda w poślizgu. Postaram się stanąć na baku. Jest to tak zwany ‘jezusek’, bo figura ta przypomina właśnie tę postać” – tuż przed pokazem. Stunt, drift i offroad W czasie Dnia Motoryzacyjnego stunt, czyli niecodzienne i ryzykowne ewolucje uprawiali także przybyli na Juwenalia goście. Firma ‘Lanette’ zapraszała na mini – warsztay offroad. „Dziś odbyły się pokazy driftu samochodów i motocykli. Można było wypróbować symulator dachowania i pojeździć na trolejach firmy ‘Lanette’. Straż pożarna pokazała akcję ratunkową – rozcinanie wraku samochodu i wyciąganie człowieka. Zachęcamy też do wspomożenia akcji krwiodawstwa. W czwartek wielki korowód, potem koncerty rocko-

we na lotnisku. W piątek ciąg dalszy, ale w rytmie reggae – i finał” – mówi Anna Kozioł, organizator ds. promocji Juwenaliów 2011. Doskonalenie techniki jazdy to nie wszystko. Warto nauczyć się odpowiednich reakcji w trakcie ekstremalnych sytuacji. Przepis na dachowanie „To, co pokazujemy, to symulator dachowania. Jest to urządzenie, które prezentuje percepcję widzenia, kiedy samochód obraca się o 180 stopni. Bardzo istotnym elementem w takich sytuacjach jest odpowiednia kolejność zachowań i wykonywania pewnych czynności, które gwarantują nam bezpieczeństwo podczas wychodzenia z samochodu, który dachował. Po zatrzymaniu się samochodu na dachu najistotniejsze jest zaparcie się rękoma o dach, a następnie – ułożenie głowy w taki sposób, aby broda jak najbardziej przylegała do klatki piersiowej. Wykonujemy takie skinięcie głowy w dół, żeby broda była przy klatce i wyginała kręgosłup. Przy pionowym ułożeniu głowy kręgosłup jest prosty i przy upadku może dojść do zmiażdżenia czy złamania kręgów szyjnych, a następnie do śmierci, bądź kalectwa. Kolejnym elementem są nasze nogi. Należy ułożyć je tam, gdzie jest przednia szyba. Musimy zrobić tak zwanego ‘kota’. Nogi bardzo nisko na podłodze tak by dotykały blisko szyby, tak jakby na dachu, wciskamy pupę i plecy

w fotel. To spowoduje rozluźnienie pasa biodrowego, który jest zapięty w klamrę. Następnie jedna ręka dalej zapiera się o dach, druga próbuje odpiąć klamrę. Gdy klamra zostanie odpięta próbujemy, położyć się na boku na dachu samochodu tak by nie doprowadzić do upadku na głowę i by nie uszkodzić kręgów szyjnych. Następnie szukamy klamki albo wybijamy szybę i próbujemy jak najszybciej wydostać się z pojazdu” – wyjaśniał Marcin Rydel, ekspert Akademii Bezpiecznej Jazdy ‘Lanette’. Czas na Megakulturę Kolejny dzień Igrów odbył się pod hasłem MegaKultura. W Centrum Edukacyjnym Politechniki Śląskiej wystąpiły kabarety: ‘Trójka Kulturalna’ z Ornontowic, ‘Weźrzesz’ ze Skarżyska Kamiennej oraz ‘Noł Nejm’ z Rybnika. Sala pękała w szwach, a brzuchy ze śmiechu. „Pamiętam, jak graliśmy a pierwszych Igrach, które odbywały się na lotnisku. Niestety nagle zerwała się wichura – wszystkie rekwizyty znalazły się kilka metrów z tyłu. My mieliśmy taki skecz, podczas którego rozciągaliśmy kawałek folii. Wtedy którego nie byliśmy w stanie go utrzymać – folia była niczym żagiel” – wspominał Marek Żyła z kabaretu ‘Noł Nejm’. Zainteresowana nazwą kabaretu, zapytałam o jej korzenie. „Nie chciało nam się nazwy wymyślać. Nie mamy swojego stylu i właściwie robimy taki free – style. Chce-

my żeby każdy program był inny. Myślimy o innej poetyce, innym sposobie grania. Nam to pasuje, że jesteśmy kabaretem bez nazwy. Jest wesoło” – zapraszał na występ Rafał Soliński. Niestraszna deszczowa aura Po raz pierwszy na gliwickich Igrach pojawił się kabaret ‘Weźrzesz’, w składzie: Aneta Kwapisz i Jarek Pająk. „Bardzo się cieszymy, że możemy wystąpić w czasie gliwickich Igrów. Jesteśmy ze Skarżyska Kamiennej” – mówił Jarek Pająk. Salwom śmiechu i aplausom publiczności nie było końca także podczas występu kabaretu ‘Trójka Kulturalna’, który zagrał także skecze po naszymu, czyli po ślonsku. W środę odbyły się pokazy filmowe ‘Rwanie na ekranie’, zaś czwartek i piątek upłynęły pod znakiem koncertów. Na terenie Aeroklubu Gliwickiego zagrały m.in. takie kapele, jak: ‘Baby Godzilla’, ‘Lao Che’, ‘Acid Drinkers’, ‘Coma’, ‘Cała Góra Barwników’, ‘Mr. Zoob’, ‘Akurat’, ‘Happysad’, ‘C – Bool’. Mimo niesprzyjającej aury studenci bawili się do rana. Jak co roku w przedostatni dzień Juwenaliów z Placu Krakowskiego ruszył barwny korowód studentów w niezwykle ciekawych i niepowtarzalnych przebraniach. Na scenie pojawił się nawet sztukmistrz zionący ogniem. To po prostu, trzeba zobaczyć, dlatego wraz z kabaretem ‘Noł Nejm’ zapraszam na kolejne Juwenalia!

www.manko.pl 11


Studenckie Aktywacje KULTURA

Barcelona? Tylko autostopem!

Jakieś szalone pomysły na kolejną majówkę? Ja mam tylko jeden: Auto Stop Race, czyli studencki wyścig autostopem. Zasady? Wygrywa najszybszy, poruszamy się tylko na stopa, świetnie się bawimy! Trzecia edycja ASR przyciągnęła do Wrocławia ponad 400 osób szukających przygody. O wrażeniach z tegorocznej podróży do Barcelony zapytałam debiutantkę imprezy: Joannę Brusik.

Dlaczego na majówkę wybrałaś właśnie Auto Stop Race? Z jednej strony – z braku innych pomysłów, z drugiej – z ogromnej chęci przeżycia czegoś nowego. O Auto Stop Race słyszałam już wcześniej i dawno chciałam spróbować swoich sił, ale zawsze coś wypadało. Albo termin nie pasował albo nie było partnera/ partnerki. Tym razem w końcu się udało.

Jakie techniki w łapaniu stopa są najskuteczniejsze? Dla mnie po prostu wyciągnięta ręka z kciukiem do góry. Tym razem próbowaliśmy z tabliczkami z nazwami miejscowości – były dosyć pomocne. Na początku mieliśmy jedną z napisem „do raju” po polsku, niemiecku i francusku, ale tuż za granicą niemiecką pan, który nas zabrał uświadomił nam, że kierowcy chyba nie załapią naszego żartu, bo on sam zastanawiał się gdzie taka miejscowość jest. Wielu uczestników ASR na stacjach benzynowych stosowało technikę nazwaną przeze mnie „technika podejścia i naporu”, czyli podchodzenie do kierowców i próba przekonania ich. My próbowaliśmy kilka razy, ale efekt był nijaki, więc stawaliśmy przy wyjeździe ze stacji w naturalnej autostopowej pozie. Skutkowało o wiele lepiej.

Przygotowywaliście się jakoś specjalnie do trasy? Raczej nie. Trasa była wybrana „mniej więcej”, ale zawsze po drodze może się coś przydarzyć, więc chcieliśmy być elastyczni. Może kierowca będzie jechał na przykład przez Paryż, ale w efekcie do celu, więc czemu tego Paryża by z nim nie zobaczyć? Mieliśmy ze sobą

Co zabrałaś do plecaka ? To, co zwykle na krótki wyjazd: kilka koszulek, ręcznik, kosmetyki, oczywiście wszystko w zmniejszonej wersji, żeby plecak był jak najmniejszy (chociaż przyznam, że tak do końca mi to zmniejszenie nie wyszło), oprócz tego śpiworek, karimatka i coś do jedzenia. Hitem mojego plecaka była wielkanocna

Rozmawia: Marta Misiewicz Pierwszy raz z autostopem? Joanna Brusik: Za granicą tak, bo zawsze była we mnie jakaś taka obawa przed nieznanym. Ale ogólnie autostopem przejechałam już spory kawałek Polski, od Bieszczad po Mazury i Morze Bałtyckie – w różnych kombinacjach. Mówi się, że podróże autostopem są niebezpieczne.. No tak, pytanie: „Nie boisz się?”, pojawia się chyba najczęściej, szczególnie wśród kierowców, którzy właśnie zabierają autostopowiczów. A, jak pytał mój autostopowy partner Artur, „czy zna pan/pani kogoś, komu się coś stało?” Wiadomo, zawsze jest jakieś ryzyko, ale dla mnie jest to kwestia wzajemnego zaufania autostopowicz – kierowca. Jechałam z wieloma kierowcami, którzy zazwyczaj nie zabierają nikogo, ale „tym razem coś ich tknęło” i mnie podwozili. Oczywiście, jak w życiu, na stopie też zdarzyło się kilka mało przyjemnych sytuacji, pędzący prawie 200 km/h kierowca albo panowie ubrani w świecące

12

manko

18  06. 2011

mapę, ale jeszcze w Polsce zostawiłam ją w jednym z pierwszych stopów, więc do połowy Niemiec jechaliśmy bez pomocy geograficznych.

dresy, którzy bardziej zachowywali się jakby mnie i koleżankę chcieli uwieść, niż podwieźć, ale wszystko zawsze kończyło się dobrze. Trzeba być ostrożnym, ale bez przesadnej paniki.

babka piaskowa, która uratowała nas od głodu, bo nie było czasu kupić chleba po drodze. Z dziwniejszych rzeczy chyba tym razem nic mi się nie zaplątało. Na campingu, już w Hiszpanii, dziewczyny były wyposażone w suszarki i prostownicę, a jedna miała ze sobą… wyciskacz do czosnku! Podsumowując: wrażenia, przygody? Wrażenia? REWELACJA. Chociaż to jedno słowo wszystkiego nie opisze. Trzeba przeżyć i kropka! Mieliśmy dosyć pechowy pierwszy dzień, pierwszego stopa złapaliśmy dopiero koło 13, (start był o 9) szło jak krew z nosa, więc przejechaliśmy ok. 500 km i zatrzymaliśmy się, żeby się przespać. Drugiego dnia było znacznie lepiej, za granicą niemiecko – francuską za Mulhouse zatrzymał się Litwin, który jechał aż do Malagi, więc zawiózł nas prosto na metę do Malgrat de Mar. Dzięki temu byliśmy na miejscu 3 maja o godzinie 3.40 rano. Jeszcze nie ma oficjalnych wyników z czasami, ale według naszych obliczeń jesteśmy w pierwszej 50, około 40 miejsca. Przygody, na szczęście albo niestety, prawie w ogóle nas nie spotkały. We Francji Artur, mój partner, skręcił kostkę, więc w akcie desperacji daliśmy panu z tira 100 euro w zastaw za ewentualny mandat, żeby tylko nas zabrał (pieniądze oddał!) Wybierzesz się na ASR za rok? Zdecydowanie tak!


Studenckie Aktywacje KULTURA

Relacja Joanny Brusik z podróży Wrocław – Barcelona 30.04.2011 – Wrocław 9.00 START ASR 2011. Ustalamy taktykę: w Polsce z przodu siedzi Artur i się produkuje, za granicą ja, że niby lepiej z językami sobie radzę. Trasa? Jak powiozą, a w szczególności do raju/zu paradis/Au parais –jak głosi nasza główna tabliczka. Wsiadamy do autobusu, który wiezie nas na wylotówkę z Wrocławia. Autostrada obstawiona z każdej strony – czego można się było spodziewać, mając na uwadze, że startuje ponad 300 par. 10 osób już podobno dostało mandat za łapanie stopa na autostradzie… 12.35 PIERWSZY STOP –BUSIK – 4 OSOBY W ŚRODKU TRASA: Wrocław do gdzieś tam, 30km/ szału nie ma. Kolejne dwa stopy też nie poszalały – w ostatnim zachowaliśmy się niezbyt profesjonalnie – obydwoje zasnęliśmy, a na dodatek zostawiłam w samochodzie mapę – strata niepowetowana, bo ją ładnie przystroiliśmy w pociągu do Wrocławia… W końcu podejmujemy męską decyzję – idziemy na piechotę na granicę: Może tam będzie lepiej. Zrobiła się już 18, a my dalej w Polsce, nie wygląda to najlepiej. Wchodzimy na krótką przerwę do baru dla tirowców, tam spotykamy chłopców, którzy już od 4 godzin próbują coś złapać. Nie jest dobrze (18.25). Po sutej strawie wychodzimy na drogę tuż przy posterunku policji. Po 5 minutach machania zatrzymuje się pan i wiezie nas za Drezno. Daje nam też radę, że lepiej kierować się na Frankfurt niż na Norymbergę. Radę bierzemy do serca, ale nie zamykamy się na inne opcje! Stacja benzynowa za Dreznem Dostrzegamy polskiego tira, który jeszcze dwie godziny powinien jechać aż do zakazu o północy. Po krótkiej rozmowie z kierowcą dowiadujemy się, że nie ma szans, żeby zabrał dwie osoby, bo ostatnio za coś takiego zapłacił mandat (70euro), wioząc dwóch autostopowiczów z Holandii. Szybko się

naradzamy i robimy zrzutkę po 50 euro. Idziemy do gościa i wręczając mu 100 euro w zastaw na ewentualny mandat pytamy, czy teraz ten kawałek nas zabierze. Zgadza się! Więc dorzucamy do naszego stopowego licznika jakieś 200km. O 00.30 jesteśmy na stacji benzynowej 260km przed Frankfurtem nad Menem. NOC 1.05.2011. Stacja benzynowa 260km przed F. Postanowione. Tutaj spędzamy pierwszą ASR – ową noc pod gołym niebem, bo nie braliśmy namiotu. Obozowisko rozłożyliśmy w dolince rozgrzanej od blasku gwiazd. Nad ranem chyba wszystkie pospadały, bo na śpiworkach pojawił się szron. 1 maja Kolejny dzień, kolejne wyzwania. Przed nami długa droga…Godzina: między 6 a 7 rano. Śniadanie i poranna toaleta w pobliskim McDonaldzie. Na mapie zaznaczam krzyżykiem miejsce, do którego MUSIMY dzisiaj dojechać – okolice Marsylii, najlepiej nad morzem! Przez okno wypatrzyliśmy samochód na polskich rejestracjach. Kierowca – Michał – jedzie na lotnisko do Frankfurtu, żeby potem polecieć na Kubę. Przyjemna jazda trwała do 10. Wysadził nas na stacji przed Frankfurtem. Na chwilę wstąpiła w nas nadzieja – na parking podjechał tir z napisami, że jedzie do Walencji. Niestety, nie dzisiaj i nawet nie jutro. Po dwóch godzinach trafiamy na kierowcę. Jedzie tylko do Haidelberga. Rozmawiamy sobie w pięciu językach na raz (nie ma żadnego, w którym moglibyśmy rozmawiać normalnie). Gość wysadza nas na małym parkingu, daje książkę po polsku i odjeżdża życząc szczęścia. Tak super. Nie ma wyjścia – trzeba stać na autostradzie. Nagle zatrzymuje się busik z parą młodych Niemców. Nie jadą daleko ale podwiozą nas na stację benzynową. W rozmowie okazuje się, że tydzień wcześniej sami organizowali sobie mini zawody autostopowe do Włoch

i stwierdzili, że koniecznie muszą zabrać jakiegoś autostopowicza. Na stacji zatrzymuje się obok nas mały holenderski camper. W środku małżeństwo holendrów po 50, jadą na wakacje na Korsykę. KRÓLOWIE ŻYCIA! Siedzimy za stoliczkiem, rozmawiamy z Holendrami, dostajemy narodowe holenderskie cukierki z królową na opakowaniu, ozdabiamy mapę (nową, kupioną za 7 euro na stacji niemieckiej). Wysadzają nas za Fraiburgiem, na stacji benzynowej, bo dalej jadą przez Szwajcarię. Zaczyna padać. Wszyscy się chowają pod daszek – my, niewzruszeni, stopa łapiemy dalej. Może na smutne, zmokłe kurki ktoś się skusi. Kiepskie miejsce, ale my jesteśmy cwani. Ja trzymam kartkę na Mulhouse, Artur na Balas. Po chwili zatrzymuje się Niemiec i pokazuje, że jedzie do Balas. Nie mówi w żadnym znanym nam języku, ale jakimś cudem tłumaczymy mu, że my właściwie to do Francji. Gość bez słowa skręca w stronę Francji. Zawozi nas do Mulhouse. 2 maja – FRANCJA!!! W końcu… Stąd zgarnia nas szalona Francuzka, która chyba bardziej jest podekscytowana tym, że z nią jedziemy niż my sami. Na widok tablicy z nazwą miasta, do którego chcemy jechać, prawie podskakuje w samochodzie krzycząc: „Looooook tere!!!! There it is!!! Looook Lyon, Lyon, Lyooon!!!!” No i zatrzymuje się na środku drogi na awaryjnych i nas wysadza – bo to przecież tutaj. Autostrada przez Mulhouse. Nie ma szans, żeby ktoś się zatrzymał, większość kierowców albo trąbi

albo puka się w głowę, a kwiat niemieckiej młodzieży pokazuje nam środkowe palce… Nagle podjeżdża Francuz rozklekotanym samochodzikiem. Zawiezie nas na najbliższą stację albo za bramki na autostradzie. 2 maja, godzina 19.00. Za bramkami zasłużony odpoczynek. Na parkingu stoi kilka ciężarówek, jedna na portugalskich tablicach. Jeżeli do 22 nikt nam się nie zatrzyma, może uda nam się na nią załapać. W drodze powrotnej z toalety Artur podskakuje, wymachując rękami z szerokim uśmiechem. Podjechał samochód z Hiszpanii, a Artur przy ostatnim euforycznym skoku skręca kostkę. Żeby chociaż było warto ją skręcić! Z Hiszpanami poszłam pogadać, ale na nic się zdały uśmiechy i namawiania. Jadą tylko pod Lyon do rodziny i nas nie zabiorą. Najedzeni i ze skręconą kostką wychodzimy na drogę. Tutaj jest o niebo lepiej, niż na autostradzie: samochody tak nie pędzą, nie ma zakazu zatrzymywania się ani innych utrudnień. Po około 10 minutach obok nas zatrzymuje się bus z dziwną rejestracją, a w środku gość mówiący po polsku. Jedzie do MALAGI! Jest pięknie! 19.40, lecimy nie śpimy prosto do Malgrat de Mar. Naszym stopem okazał się Litwin mieszkający na stałe w Maladze. Po drodze, żeby nie robić przerw i żeby nasz pan kierowca się trochę wyspał, Artur przejmuje kierownicę i prawie 500km prowadzi. Dzięki temu docieramy na metę około 3.40 nad ranem 3 maja 2011!

www.manko.pl 13


Studenckie Aktywacje KULTURA

Digerido jest tak stare jak nasz świat! Tak dokładnie jest i w tym przypadku dlatego ja nie traktuję tych przekazów poważnie. Był Pan już w Australii ? Nie, ale w tym roku wybieram się na przełomie jesieni i zimy. Od 1997 roku osoby z wizą studencką mogą uczyć się i pracować 20 h tygodniowo, więc łącząc przyjemne z pożytecznym zrealizuję swoje marzenie.

Podczas Dni Australii, które w kwietniu odbyły się w katowickiej Śląskiej Wyższej Szkole Zarządzania, pracownicy ‘Albion House’ opowiadali o życiu, nauce, pracy i podróżach po Australii. Gościem specjalnym był Arkadiusz Buczek z Krosna, muzykujący na digeridoo, uznanym za najstarszy na świecie instrument dęty.

Rozmawia: Maya Kowalczyk Co jest najbardziej niezwykłe w digeridoo? Rdzenni Australijczycy nazywają tę pustą drewnianą rurę o długości 1 – 1, 5 m także magu, kanbi, ihambilbilg. By na nim zagrać trzeba nie tylko dmuchać, ale i ‘buczeć’ czy też „parskać” ustami. Wytrawni muzycy wykorzystują również technikę cyrkulacyjnego oddechu oraz wyrafinowane techniki modulacji głosem. Gra na didgeridoo wzmacnia mięśnie górnej partii układu oddechowego, co pomaga w walce z chrapaniem i niedotlenieniem podczas snu. Skąd Pana zainteresowanie Australią i tym typowo australijskim instrumentem? Mam w Australii rodzinę, co także uwarunkowało moje zainteresowania. Ulubiona bajka z dzieciństwa to „Czarnoksiężnik z krainy Oz”. Udało mi się także spotkać z twórcami tych instrumentów, ale nie w Australii, lecz w Holandii. W Amsterdamie miałem przyjemność uczestniczyć w spotkaniu zorganizowanym m.in. przez tamtejszą ambasadę. Tam odbył się prawdziwy pokaz aborygeńskich

14

manko

18  06. 2011

didgeridoo i całej kultury aborygeńskiej. Dźwięk didgeridoo zafascynował mnie. Od razu zrozumiałem, że jest to ten dźwięk, którego szukałem. Jest Pan muzykiem ? Tak, muzykuję. Mieliśmy własny zespół ‘Goanna Project’, który teraz już nie istnieje. Teraz grywam koncerty solowe pod pseudonimem RiDoo. Jestem też konstruktorem digeridoo. Z czego Pan je tworzy? Wykorzystuje głównie klon, jesion i akację. Są najbardziej odpowiednie, bo ich właściwości dźwiękotwórcze są zbliżone do oryginału, czyli eukaliptusa. Wykonałem także cyfrowe didgeridoo, tzn. zbudowałem układ elektroniczny, który przelicza i odwzorowuje właściwości dźwięku didgeridoo i na podstawie tych obliczeń generuje syntetyczne brzmienia podobnie jak syntezatory. Przyznam że nikt przede mną nie wpadł na taki pomysł. Co ważne, Aborygeni nie przywiązują wagi do jakości dźwięku; nawet nie oni sami wykonują instrumenty, tylko im

nadają kształt, a całą pracę wykonują termity, które zjadają środek eukaliptusa. W ten sposób powstaje instrument. Didgeridoo to tylko pusta rura drewniana. Czy Aborygeni grają na didgeridoo solo ? Tak, generalnie jest jeden gracz – mężczyzna. Mam na myśli rytualną grę. Ten gracz prowadzi całą ceremonię i nadaje znaczenie przypisane danemu rytuałowi. Aborygeni wierzą, że didgeridoo zostało im dane przez przodków w czasie, gdy powstawał świat. Dźwięk ten ma im przypominać ten czas powstawania Ziemi i jakby przywoływać do określonego stanu. Aborygeni uważają, że dźwięk didgeridoo jest głosem Ziemi, a Ziemia gdyby mogła przemówić, to odezwałaby się dźwiękiem didgeridoo. To chyba najstarszy instrument dęty świata. Kiedy Aborygeni grają na didgeridoo ? Podczas rytuałów np. związanych z przesileniami. Są to bardzo tajne rytuały, a biali mają praktycznie znikomą wiedzę na ten temat. To, co wiemy, to jedynie obserwacje osób, które były w Australii i miały kontakt z nieco bardziej rozmownymi Aborygenami. Zwykle tak to jest, że to co robią dla siebie traktują jako ‘sacrum’, a to co dla turystów ma charakter ‘profanum’ ?

Czy didgeridoo jest w Europie popularne? Tak, ma olbrzymią ilość fanów. Żaden instrument muzyczny nie ma tylu zwolenników. Na każdym kontynencie, w każdym państwie są wortale poświęcone didgeridoo. Ja sam wraz z żoną prowadzę jeden z nich – www.didgeridoo.pl. Są grona, fora ludzi, którzy spotykają się i grają na didgeridoo. Organizuje się także festiwale. Najbliższy odbędzie się 7 – 8 maja w Berlinie. Myślę, że tam pojadę. Tworzy Pan własną muzykę czy jest to bardziej kwestia improwizacji tak jak w jazzie? Można improwizować lub tworzyć pewne schematy rytmiczne, bo gra na didgeridoo polega na nadawaniu rytmu oddechem i nadawaniu rytmów perkusyjnych narządami mowy (ang. ‘beatbox’). Aborygeni też stosują takie techniki aczkolwiek nie nazywają ich technikami ‘bitboksowymi’. Z Ameryki z nowojorskiego Bronxu, gdzie Murzyni naśladowali dźwięki z braku pieniędzy na sprzęt muzyczny. Tego typu mniej rozbudowane aranżacje świetnie nadają się do wykorzystania do gry na didgeridoo. Czy polscy artyści wykorzystują dźwięki digeridoo ? Tak. Zostały one wykorzystane m.in. przez Justynę Steczkowską w dwóch utworach na płycie ‘Alkimia’. Osobiście miałam przyjemność zagrać z nią na koncercie w radiowej Trójce w 2003 roku. Wykorzystują je także zespoły ze sceny etnicznej, a ja grywam koncerty solo.


Studenckie Aktywacje KULTURA

Laboratorium Mody Dlaczego taka nazwa – „Laboratorium mody”? Kojarzy się z nurtem eksperymentalnym.... Tak, cały ten pokaz to eksperyment. Chcemy, żeby nasi studenci myśleli niekonwencjonalnie. Zwłaszcza pierwszy rok ma takie zadanie, które pozwala im na bardzo szeroką interpretację tematu, bo robią rzeczy z jednokolorowej surówki bawełnianej. W związku z tym zaczyna liczyć się forma, pomysł na te formę, jak ją rozwiązać, czyli czysty eksperyment – stąd nazwa laboratorium.

Był to pokaz wyjątkowy – studenci I roku SAPU tradycyjnie wzięli na warsztat surową tkaninę bawełnianą w naturalnym odcieniu. Ich zadaniem było stworzenie z nieatrakcyjnej z pozoru tkaniny spektakularnych, rzeźbiarskich form. Studenci drugiego roku mieli za zadanie zaprojektować damskie i męskie stroje na rower. Ciekawy design musiał się łączyć z komfortem, funkcjonalnością oraz wygodą. Joanna Gaweł piastuje stanowisko dyrektora w Szkole Artystycznego Projektowania Ubioru w Krakowie.

Rozmawia: Maya Kowalczyk

Każdy rok ma jakiś temat przewodni do zinterpretowania ? Tak, te pokazy odbywają się cyklicznie, ale na różne tematy. W styczniu jest zawsze pokaz ekologiczny. Pierwszy rok robi ciuchy z papieru, a drugi rok najczęściej ma za zadanie wtórne wykorzystanie materiałów z second – handu. Zimowy pokaz nazywa się ‘Junk Fashion Show’. Natomiast na wiosnę – „Laboratorium mody”. To pokaz czysto eksperymentalny, gdzie mają wykazać się pomysłem. Między tymi pokazami jest pokaz dyplomowy, który jest bardziej poważnym przedsięwzięciem. W tym roku pokazano ponad pięćdziesiąt kolekcji, w tym cztery kolekcje osób, które powstały na półrocznym stażu w Akademii Haut – Couture w Walencji. W tym roku było tam od nas 12 osób. Te prace szły poza konkursem, bo trzeba dodać, że naszym pokazom mody zawsze towarzyszy jakiś konkurs.

Na pokaz dyplomowy zapraszamy przedstawicieli świata mody, którzy zasiadają w dwóch gremiach jurorskich. Jest wielu kreatorów, Rada Wysokich Krawców i Rada Mediów. Wszyscy wybierają kolekcję. Każdemu pokazowi towarzyszy konkurs internetowy. Ile lat trwa nauka w Państwa szkole ? 2, 5 roku. Na zakończenie otrzymuje się dyplom projektanta mody. Na wielu konkursach międzynarodowych zajmujemy pierwsze miejsca. Dwa lata temu na łódzkim „Fashion Week Poland” zajęliśmy dwa pierwsze miejsca w konkursie „Złota nitka”. W tym roku powtórzyliśmy ten sukces. Jeździmy także na konkurs do Rygi „Habitus Baltija”, gdzie pokazują się różne uczelnie. Właściwie oprócz nas przyjeżdżają tam same wyższe uczelnie, a mimo to dwa lata temu wygraliśmy „Palmę pierwszeństwa”. SAPU To szkoła projektowania mody o uznanej marce i standardach kształcenia, realizowanych przez profesjonalną kadrę wykładowców w ramach autorskiego programu. SAPU jest szkołą policealną – 2,5 letnia nauka odbywa się w trybie dziennym i zaocznym. Program obejmuje prawie 30 przedmiotów. Przeważająca większość to zajęcia praktyczno – warsztatowe. Szkoła posiada uprawnienia do wydawania dyplomu z tytułem projektanta mody.

www.manko.pl 15


Studenckie Aktywacje KULTURA

Międzynarodowy Festiwal Filmowy Ars Independent Katowice

Bela Tar, jeden z najbardziej wpływowych twórców współczesnego kina, będzie gościem pierwszej edycji MFF Ars Independent Katowice"

W dniach 14 – 19 czerwca Katowice staną się Europejską Stolicą Kina Niezależnego. Kilkadziesiąt filmów, polskie premiery, spotkania z twórcami filmowymi z całego świata. Festiwal ma na celu prezentację polskiej publiczności filmów nieobecnych w regularnej dystrybucji w naszym kraju.

BIURO ESK KATOWICE Konkurs główny festiwalu obejmie 6 nieprezentowanych dotąd w Polsce filmów, które zawalczą o Śląską Nagrodę Filmową. Zostały one starannie wybrane spośród tytułów, pokazywanych na międzynarodowych festiwalach

i są pierwszymi bądź drugimi filmami w dorobku danego reżysera. Będą to: „Finisterrae”, reż. Sergio Caballero, Hiszpania 2010, „Morgen”, reż. Marian Crisan, Rumunia 2010, „Gandu”, reż. Kaushik Mukherjee, Indie 2010, „Flying Fish“,

reż. Sanjeewa Pushpakumara, Sri Lanka 2011, „White as Snow”, reż. Selim Gunes, Turcja 2010 i “The Most Important Thing In Life Is Not Being Dead“, reż Olivier Pictet, Pablo Martin Torrado, Marc Recuenco, Szwajcaria/Hiszpania 2010. Jeden z nich otrzyma nagrodę główną o wartości 20 tys. złotych i będzie uczestniczyć w projekcie Big Cin – symultanicznej projekcji zwycięskiego filmu, odbywającej się za pośrednictwem łączy internetowych w kilku kinach w Polsce. Drugą sekcją konkursową jest kilOFF, czyli sekcja dla krótkometrażowych filmów amatorskich. Festiwal to także retrospektywy – Jafara Panahi, Lecha Majewskiego, sekcja Middle East Spectrum, prezentująca najnowsze kino bliskiego wschodu oraz Panorama Kina Światowego, prezentująca filmy nagradzane na innych festiwalach filmowych na świecie. Filmem otwarcia będzie Offside („Na spalonym”), irańskiego reżysera Jafara Panahi, skazanego przez irańskie władze za działalność antyrządową na 6 lat więzienia i 20 lat zakazu pracy twórczej. Udział w pokazie zapowiedział z najważ-

niejszych reżyserów węgierskich – Bela Tarr, irańska producentka filmowa Katayoun Shahabi i wielu innych. Gośćmi festiwalu będą także: aktor i reżyser znany m.in. z filmów Wojtka Smarzowskiego (Wesele, Dom Zły) Arek Jakubik, niezależny reżyser Bodo Kox, indyjski niezależny muzyk i filmowiec Q (Kaushik Mukharjee), a także inni młodzi filmowcy z Hiszpanii, Szwajcarii, Rumunii. Bilety już w sprzedaży w kasach kin Światowid, Rialto, Centrum Sztuki Filmowej – na seanse przed godziną 16.00 – 5 zł, na seanse po godzinie 16.00 – 10 zł. UWAGA! Dla czytelników „Manko” Biuro ESK przygotowało pięć podwójnych zaproszeń! Wyślij maila z prośbą o zaproszenie na adres: redakcja.katowice@manko.pl! ˬˬ www.2016katowice.eu ˬˬ www.arsindependent.pl

Weź udział w Grze Miejskiej i studiuj turystykę na WSB! Wyższa Szkoła Bankowa w Poznaniu, Wydział Zamiejscowy w Chorzowie zaprasza 18 czerwca do Doliny Trzech Stawów w Katowicach. Odbędzie się tam Gra Miejska, promująca przygotowywany nowy kierunek WSB – Turystykę i Rekreację. W zmaganiach wezmą udział uczniowie szkół ponadgimnazjalnych, maturzyści oraz studenci innych kierunków.

Patrycja Paczyńska WSB Chorzów W roku akademickim 2011/2012 Wyższa Szkoła Bankowa przygotowuje nowy kierunek kształcenia: Turystykę i rekreację – kierunek

16

manko

18  06. 2011

dla ludzi z pasją i żądnych przygód. Przygotowywany kierunek da gwarancję studentom i absolwentom, że będą mogli doskonale wykorzystać swoje szanse w prężnie działającej branży turystycznej. Uzyskają wszechstronne przygotowanie do wykonywania zawodu menedżera, organizatora turystyki i rekreacji, samodzielnego planowania imprez turystycznych i animacji wolnego czasu. Absolwenci chorzowskiej WSB będą mogli podjąć pracę w przedsiębiorstwach, organizacjach społecznych i rządowych, zajmujących się upowszechnieniem turystyki i rekreacji, łącząc pasję z wysokimi zarobkami. Gra Miejska będzie organizowana przez WSB po raz pierwszy. Przyjdź, by połączyć relaks i zabawę z edukacją! Impreza będzie doskonałym pomysłem na integrację,

Y EDIALN NAT M PATRO

ciekawą rozrywkę oraz zwiedzanie. Na co możesz liczyć? Na super zabawę, łączącą cechy gier komputerowych, RPG i harcerskich. Ich tematyka to głównie wydarzenia kryminalne, filmowe, szpiegowskie lub historyczne. Podczas Gry Miejskiej uczestnicy przeżyją niesamowitą przygodę – na obszarze ponad 5 km będą musieli zmierzyć się z interesującymi zadaniami. Zaangażowanie w grę wymagać będzie wykazania się różnorakimi umiejętnościami i wiedzą, ale również – reaktywnością i sprawnością fizyczną. Podczas zabawy uczestnicy będą mogli zdobyć atrakcyjne nagrody oraz uczestniczyć w różnych zajęciach dla ciała

i duszy: treningu Frisbee, pokazu Zumby czy koncertu zespołu TU – 100. Postaw na swoją przyszłość i aktywny wypoczynek – przyjdź! Gra Miejska rozpocznie się o godzinie 10.00 zapisami uczestników. Będzie trwała do 15.00. Uczestnicy podzieleni zostaną na trzy kategorie: „open” – niezależnie od wieku, maturzyści oraz dziennikarze. W tym samym czasie na scenie w Dolinie Trzech Stawów odbędą się koncerty, pokazy djskie, występ finalistki programu „You Can Dance”, pokaz Zumby wraz z warsztatami oraz masa konkursów, w których można uzyskać cenne nagrody.


TRW Trainee Program

TRW Trainee Program

..let...let us help youyou grow fast! us help grow fast!

RW STEERING SYSTEMS POLAND TRW STEERING SYSTEMS POLAND CZECHOWICE-DZIEDZICE in CZECHOWICE-DZIEDZICE www.trw.pl/staze www.trw.pl/staze



Narodowy Stary Teatr w Krakowie www.stary.pl

NOWOŚĆ Być albo nie być według N. Whitby 7, 8, 9, 10 czerwca, godz. 19.15, Duża Scena

Chopin kontra Szopen A. Fryz-Więcek, M. Grabowski 17 czerwca, godz. 19.15, Scena Kameralna Ja jestem Żyd z „Wesela” R. Brandstaetter 2, 3, 4 czerwca, godz. 19.30, Nowa Scena Kupiec Mikołaja Reja projekt M. Zadary 7, 8, 9 czerwca, godz. 19.30, Muzeum NOWOŚĆ Mewa według A. Czechowa 4, 5, 7, 8, 9, 10 czerwca, godz. 19.15, Scena Kameralna

Pijacy F. Bohomolec 14, 15, 16 czerwca, godz. 19.15, Scena Kameralna Tartuffe Molier 14, 15, 16 czerwca, godz. 19.15, Duża Scena Trans-Atlantyk W. Gombrowicz 1, 2, 3, 4 czerwca, godz. 19.15, Duża Scena Trylogia H. Sienkiewicz 19 czerwca, godz. 18.00, Duża Scena V Krakowska Noc Teatrów 18 czerwca SPONSOR

MECENAS

PATRONI MEDIALNI


Studenckie Aktywacje KULTURA

Masz nosa?

Masz nosa do marketingu? Węszysz ciekawe tematy i do tego wiesz jak je opisać? Nie pozostajesz obojętny na kontrowersje i niesprawiedliwość?

Aplikuj do MANKO! Poszukujemy ambasadorów na wszystkich uczelniach, a także marketingowców, grafików, dziennikarzy i PR-owców.


Studenckie Aktywacje KULTURA

ABSURDALIA 2011 – Wyraź się przez absurd!

Na Alasce wolno zabijać niedźwiedzie, ale nie wolno ich budzić ze snu zimowego w celu zrobienia fotografii. W stanie Illinois kategorycznie zabronione jest wchodzenie do opery z pluszowym misiem. Według prawa Florydy zaś, kobiety niezamężne pójdą do więzienia, jeśli będą skakać na spadochronie w niedzielę. W Polsce również mamy na co dzień do czynienia absurdalnymi sytuacjami: w urzędach, w polityce, w prawie, z drzewami wyrastającymi ze środka jezdni, z zakazem fotografowania dworców kolejowych… Nic dziwnego zatem, że jesteśmy nazywani Krajem Absurdu. Y EDIALN

Aleksandra Gil Katarzyna Pniak

NAT M PATRO

Czy jednak absurd musi irytować, denerwować i być powodem do wstydu? Oczywiście, że nie! Dlatego, po raz trzeci już, Europejskie Forum Studentów AEGEE Katowice postanowiło zorganizować Festiwal Kultury Absurdalnej Ab-

surdalia. W 2007 r. organizacja ta stworzyła ideę kampanii społecznej realizowanej pod hasłem Mniej absurdu w polityce, więcej w sztuce, w ramach której odbywa się festiwal. Bohaterami poprzednich edycji, a zarazem znakiem rozpo-

znawczym, stały się trzy ogromne ślimaki – czerwony, zielony i niebieski, które uświetniały swoją obecnością liczne happeningi odbywające się w centrum Katowic. Kampania ma na celu ukazanie pozytywnej strony absurdu jako siły napędowej i inspiracji w kulturze i sztuce, ale także, a nawet przede wszystkim – odkrycia wartości absurdu w codziennej rzeczywistości naszej egzystencji. Festiwal Absurdalia kierowany jest w stronę wszystkich tych, którzy poprzez swoją działalność artystyczną ukazują szeroko pojęty absurd. Festiwal daje doskonałą możliwość wyjścia z tłumu, zaistnienia i samorealizacji na oczach widowni, promocji siebie, swojej twórczości oraz szanse przełamania monotonnych i mało oryginalnych kanonów. Absurdalia stwarzają idealną perspektywę ekspozycji zarówno twórców indywidualnych, jak i grup, wszystkich niezależnych, niedocenianych, ale i niechcianych artystów, dla których w większości festiwali i przeglądów nie ma przewidzianego miejsca ze względu na nietuzinkowy i niekonwencjonalny, gdyż

często wykraczający poza obowiązujące standardy charakter. Absurdalia 2011 to pięciodniowy festiwal, który będzie miał miejsce w Katowicach w terminie 22 – 26 listopada 2011 r. Poprzedzony będzie happeningami na ulicach Katowic oraz konkursem tańca absurdalnego (17 listopada 2011 r.). Odbędzie się w formie konkursu – przeglądów: teatralnego, filmowego, kabaretowego oraz muzycznego, połączonych z wystawą prac plastycznych i fotografii oraz z turniejem slamu poetyckiego. Finałem festiwalu będzie uroczysta gala rozdania nagród dla uczestników połączona z obchodami 20. urodzin AEGEE Katowice. Już dziś serdecznie zapraszamy wszystkich twórców do wyrażenia siebie poprzez absurd! Jeśli nic, co absurdalne nie jest Ci obce i czujesz, że chcesz to pokazać, Absurdalia 2011 mogą się okazać Twoją szansą do zaistnienia w artystycznym świecie! Zgłoszenia przyjmujemy od 1 czerwca do 15 października 2011 r. ˬˬ www.absurdalia.pl ˬˬ facebook.com/absurdalia

POEZJA OBJAZDOWA NA ŚLĄSKU! Projekt „Poezja objazdowa” miał na celu promocję poezji w trzech wybranych miastach województwa Śląskiego. Składał się z trzech spotkań poetyckich, połączonych z budową kawałków „słownej – instalacji” przez uczestników spotkań.

ip

Y EDIALN

NAT M PATRO

W Mikołowie oraz Katowicach miały miejsce spotkania autorskie, promujące nową książkę poetycką Szymona Biry „Podręcznik królowej” w duecie z wybranymi poetami pochodzącymi ze Śląska. Do Cieszyna zaproszono jednego ze znanych poetów współczesnych. Po każdej imprezie poetyckiej publiczność na niej zgromadzona proszona była o napisanie jednego słowa, które najbardziej „wybrzmiało” lub w szczególny sposób poruszyło danego słuchacza. W ostatniej fazie projektu, ze słów

zgromadzonych podczas spotkań, ze starego rzutnika slajdowego zostanie stworzona instalacja, która odwiedzi wszystkie miejsca, w których miały miejsce odczyty poezji. Przez nasz projekt pragniemy przede wszystkim zaprezentować poezję wybranych poetów, jak i wywołać interakcję publiczności ze „słowem”. Dodatkowo chcielibyśmy, by „słowo” zaistniało w nowej przestrzeni, intrygując przypadkowych przechodniów oraz przypominając dawnym uczestnikom

o emocjach, których doświadczyli podczas spotkań poetyckich.

stwo”, słowna instalacja – Dobromiła Deluga, prowadził Szymon Bira.

PROGRAM PROJEKTU:

26 Maja (czwartek) Mikołów Klub Studencki Fraktal godzina 19.00 – Spotkanie autorskie z Julią Fiedorczuk poetką, tłumaczką, nagrodzoną przez Polskie Towarzystwo Wydawców Książek za najlepszy debiut (2002) oraz Szymonem Birą, promującym swój najnowszy tomik wierszy „Podręcznik królowej”. Prowadziła: Dobromiła Deluga Wszystkim spotkaniom towarzyszyło tworzenie słownej – instalacji, której termin wyświetlania będzie podany.

10 Maja (wtorek) Katowice, Pub za drzwiami, godzina 19.30 Spotkanie autorskie z Szymonem Birą, promującym swój najnowszy tomik: „Podręcznik królowej” i Marcinem Biesem, czytającym swój debiutancki tomik wierszy „Funkcje faktyczne”. Prowadziła – Dobromiła Deluga. 18 Maja (środa) Cieszyn, Miejska Biblioteka Publiczna, godzina 18.00 Spotkanie autorskie Romana Honeta, promujące jego najnowszą książkę poetycką „piąte króle-

ˬˬ poezjaobjazdowa .blo g. onet.pl

www.manko.pl 21


KULTURA

Być sobą – tylko piękniejszą… maskarą. Przygotuję własny eyeliner do tego wystąpienia’. Najzabawniejsze było to, że kreski zrobiła rano, a późnym wieczorem nadal były one w idealnym stanie. Pomyślała więc: ‘Mam to. Muszę stworzyć żelowy eyeliner’. Tak powstał pierwszy na świecie żelowy eyeliner. Dziś jesteśmy dumni, że jest on najczęściej imitowanym produktem na świecie.

Jak założyć własną firmę, odnieść sukces i stać się żywym aktywem znanej marki? O właściwej pielęgnacji cery, o tym, czym jest naturalne piękno, jak powstał żelowy eyeliner i jak pracuje się z Bobbi Brown, opowiedział dla Manko Eduardo Ferreira, Dyrektor Artystyczny Bobbi Brown, marki Estēe Lauder Group na Europę.

Rozmawia: Maya Kowalczyk „Bobbi Brown” to nie tylko firma, ale i niezwykła osoba… Eduardo Ferreira: Jeżeli chodzi o samą Bobbi, to ma obecnie pięćdziesiąt cztery lata. Zaczęła swą karierę jako wizażystka w latach osiemdziesiątych. Proszę sobie wyobrazić, że po otrzymaniu dyplomu z makijażu przyjechała do Nowego Jorku, miasta, w którym nikogo nie znała. Nagle zaczęła być bardzo, bardzo znana, gdyż jako pierwsza zaczęła mówić o naturalnym makijażu. Jest ona pierwszą osobą, która odkryła, że podkład powinien być żółty – dziś wie to każdy. Bobbi stworzyła również własną koncepcję doboru podkładu do tonacji skóry… Właściwy podkład to taki, którego nie widać. Wszystko to pomogło jej założyć własną markę. Do podjęcia tej decyzji skłoniła ją jednak jeszcze jedna rzecz. Zdała sobie sprawę z tego, że branża kosmetyczna jedynie sprzedaje kosmetyki kolorowe, lecz nie uczy, jak wykonywać makijaż. Dlatego też w 1991 roku powstała marka ‘Bobbi Brown’. Jej założycielka zaczęła od 10 szminek u ‘Bergdorfa Goodmana’ w No-

22

manko

18  06. 2011

wym Jorku. Wynegocjowała, iż będzie tam miesiąc z zapasem 100 szminek i sprzedała je w tym czasie. Odniosła prawdziwy sukces. Obecnie marka należy do Estēe Lauder Group, a Bobbi, będąca jej założycielką, jest nadal jej główną wizażystką i zarządza wszystkim. Mam tu na myśli rozwój produktu, wizaż, a nawet marketing. Jest niczym żywe, trwałe aktywo własnej marki. To ją wyróżnia na tle innych marek, w których prowadzenie nie są zaangażowani wizażyści. Jak pracuje się z taką osobą? Czuję się szczęściarzem, że mogę pracować z Bobbi. Wspaniałe jest u niej to, że wprowadza ciekawe rozwiązania dla wizażystów. Cała koncepcja opiera się na podejściu do piękna. Obecnie kobiety odczuwają silną presję odnośnie tego, jak powinny wyglądać. Myślę, że przemysł modowy kreuje swe własne ofiary. Każdy winien wyglądać tak samo. Trzeba być szczupłym, mieć duże usta, i tak dalej. Ta koncepcja perfekcji nie powinna była w ogóle się narodzić, gdyż perfekcja nie jest niczym obiektywnym. Chodzi o to,

że dla mnie perfekcyjne jest jedno, a dla ciebie drugie. Tak więc, największą różnicą w filozofii marki Bobbi Brown jest to, że nie powinnaś wyglądać jak ktoś inny, lecz jak Ty sama. Makijaż ma być sposobem na to, byś wyglądała jak ty i czuła się sobą, tylko piękniejszą. Ma podkreślać Twoje walory... Jak powiedziała Bobbi, makijaż nie powinien być odzwierciedleniem aktualnie obowiązującego trendu, ale odbiciem własnego stylu. Oczywiście trzeba robić pewne ustępstwa. Przykładowo, fiolet pasuje do ciebie lub nie… Musisz dokonać wyboru. Najważniejsze jest to, by spojrzeć w lustro, przestać myśleć o tym, czego się w sobie nie lubi i skupić się na tym, co się lubi. Który z produktów sprzedaje się najlepiej w Stanach Zjednoczonych, a który w Europie? Wszędzie ten sam. Bestsellerem jest żelowy eyeliner. Ten produkt jest niesamowity. Znasz jego historię ? Nie. Będąc na wakacjach Bobbi została poproszona o udzielenie wywiadu. Musiała pokazać się w makijażu, a niestety nie wzięła ze sobą wszystkiego, co było jej potrzebne. Brakowało jej eyelinera. W tych czasach wszystkie eyelinery były płynne. Jako wizażystka Bobbi jest bardzo kreatywna. Powiedziała więc sobie: ‘Zrobię to własną

Jakie kroki zalecałby Pan podczas codziennej pielęgnacji skóry ? Przede wszystkim preparat do mycia twarzy typu ‘2 w 1’. Służą do wykonania demakijażu oraz oczyszczają skórę. Należy je spłukać wodą. Kolejny krok to tonik bez alkoholu. To bardzo ważne. Dalej, krem na dzień czy krem na noc, a jeżeli czuje się, że skóra potrzebuje czegoś ekstra, warto przed nałożeniem preparatu nawilżającego zaaplikować na twarz serum. Bardzo ważną rzeczą jest zdrowy styl życia. Należy pić dużo wody, spać wystarczająco długo, jeść dużo świeżych warzyw i owoców, nie palić, nie korzystać z fast foodów i spożywać umiarkowane ilości alkoholu. Trzeba także ostrożnie korzystać ze słońca. Oto sekret pięknej skóry. Jakie są Pana obowiązki jako Dyrektora Artystycznego Bobbi Brown na Europę? Jako Dyrektor Artystyczny biorę udział, mam ten przywilej, w tworzeniu produktów. Posłużę się przykładem. W zeszłym tygodniu brałem udział w pracach nad nowym podkładem – wybrano 4 najlepsze zdaniem Bobbi formuły. Zostały one przesłane do mnie, mojego kolegi z Azji i dwóch moich kolegów w Ameryce. Naszym zadaniem jest wyrażenie opinii, który z nich najlepiej spełnia nasze oczekiwania. Tak to się dzieje! Mamy także wpływ na to, które kolory znajdą się w kolekcji i które zostaną do niej dodane. Dziękuję za rozmowę. Świetnie, ja również dziękuję. Miło było cię poznać.


KULTURA

Poszukiwanie eliksiru młodości Wieczna młodość to odwieczne marzenie, oddziaływujące na wyobraźnię artystów, pisarzy, filmowców… Ale nie są wolni od jego mocy również trzeźwo i logicznie myślący naukowcy! Przyznać jednak trzeba, że dla profesjonalnych kosmetologów eliksir młodości to nie baśniowy gadżet – ale codzienna praca, w której cenna jest wymiana doświadczeń i korzystanie z najnowszych osiągnięć nauki. Najlepszym dowodem – Ogólnopolska Konferencja Studentów Kosmetologii, która odbyła się w Katowicach.

jeden, a więcej produktów zawiera szkodliwe związki. Ostrzegała jednak przez stosowaniem niektórych szminek, głównie z Chin, w których składzie wykryto ołów. Zapewnienie bezpieczeństwa stosowania i produkcji to rzecz kluczowa.

Maya Kowalczyk Kosmetologia – lecznicza i estetyczna Komórki macierzyste, nanotechnologia, metaloproteinazy, odwrót od syntetycznych komponentów na rzecz substancji pochodzenia naturalnego – to najnowsze trendy w kosmetologii. „Mają pomóc rozwikłać zagadkę jak spowolnić starzenie, o ile go nie zatrzymać” – mówił dr. n.med. A.Samojedny podczas wykładu zatytułowanego ‘Najnowsze osiągnięcia w kosmetologii w kontekście rozwoju nauk biomedycznych’. Wykład ten uświetnił obrady I Ogólnopolskiej Konferencji Studentów Kosmetologii, która odbyła się w Śląskiej Wyżej Szkole Medycznej w Katowicach pod koniec kwietnia br. W trakcie czterech sesji naukowych zatytułowanych kolejno: medycyna estetyczna, nowoczesny przemysł kosmetyczny, naukowa dietetyka i farmakologia jako sprzymierzeńcy kosmetologii oraz kosmetologia lecznicza i estetyczna swe prace zaprezentowało ponad 40 prelegentek – studentek kosmetologii i kierunków pokrewnych. Nowe możliwości Ostatnio naukowcy odkryli, że istnieje możliwość pozyskiwa-

nia tych komórek macierzystych, mogących posłużyć do badań nad komórkami indukcyjnymi. Teraz można pozyskiwać komórki ludzkie z „ósemek”. „Tak naprawdę bardzo często wychodzą, krzywią nam zgryz i są usuwane” – tłumaczyła specjalnie dla ‘Manko’ Monika Marek – Swędzioł, autorka prezentacji, poruszającej kwestię pochodzenia komórek macierzystych wykorzystywanych w medycynie i kosmetologii estetycznej. Jak powszechnie wiadomo temat ten budzi wiele emocji. Komórki macierzyste to komórki rodzicielki. Znajdują olbrzymie zastosowanie w medycynie regeneracyjnej. „W 2010 r. opublikowano dane, na temat wykorzystania komórek mezynchematycznych z trzecich zębów trzonowych u człowieka do procesu odróżnicowania, czyli uzyskania z tych komórek somatycznych komórek macierzystych o zdolnościach pluripotencjalnych, czyli takich, że będą mogły różnicować się w wiele różnych typów komórek. Badania te napawają nadzieją, gdyż proces odróżnicowania tych właśnie komórek zachodzi u człowieka ze 100 razy większą wydajnością niż odróżnicowanie fibroblastów skóry właściwej. Do tej pory najczęściej wykorzystywa-

no fibroblasty, hepatocyty i eneterocyty” – wyjaśniała dalej prowadząca konferencję dr Magdalena Rost – Roszkowska z Uniwersytetu Śląskiego. Brzmi może nieco zagadkowo, ale na pewno obiecująco! Rezygnować z perfum? Emulsje wielokrotne, mikroemulsje, emulsje żelowe, emulsje ulegające szybkiemu rozwarstwieniu, kolasfery, systemy cząsteczkowe, kompleksy molekularne – to tylko niektóre z najnowszych osiągnięć kosmetologii, o których wspomniała Katarzyna Mierzyńska podczas prezentacji ‘Nowoczesne postaci kosmetyków’. W trakcie sesji ‘Nowoczesny przemysł kosmetyczny’ omówiono także substancje karcynnogenne w kosmetykach. Zalicza się do nich m.in. parabeny, formaldehyd, talk oraz ftalany, w tym używany w perfumach ftalan dietylu (DEP). Warto mieć się na baczności i sprawdzać etykiety. O to, czy trzeba zrezygnować z perfum, zapytałam Dagmarę Pawilik, autorkę prezentacji na ten temat. Jak zapewniała, wyniki badań nie wykazują jednoznacznie zależności pomiędzy stosowaniem samych perfum a zachorowaniami na raka. To tak jak z dietą. Zagrożenie pojawia się wtedy, gdy nie

Tylko naturalne! Kolejna prelegentka, Kinga Adamska, opowiedziała o systemie analizy zagrożeń i kontroli krytycznych punktów produkcji (HACCP) w przemyśle kosmetycznym. Stworzono go na zamówienie NASA i armii amerykańskiej, w celu zapewnienia bezpieczeństwa mikrobiologicznego żywności. Historia kołem się toczy. Można przekonać się o tym także w aspekcie kosmetologii. Powrót do natury i surowców naturalnych to jeden z trendów i jedno z najnowszych wyzwań naszych czasów. To nie tylko problem skuteczności, czy bezpieczeństwa produkcji, ale także znalezienia odpowiednich miejsc upraw i stworzenia jednolitego prawa europejskiego, mającego zapobiec sztuczkom marketingowym producentów. „Wyniki moich badań, przeprowadzonych na 100 respondentach, wykazały, że 53 % uznaje, iż kosmetyki naturalne nie mogą zawierać substancji syntetycznych. W powszechnej opinii kosmetyk naturalny jest to produkt wyprodukowany na surowcach naturalnych wyprodukowany według ustalonych norm. W rzeczywistości jednak prawo europejskie w żaden sposób nie reguluje kwestii kosmetyków naturalnych i organicznych ani nie podaje ich definicji. Zazwyczaj przyjmuje się, że mogą zawierać zazwyczaj do 5 % substancji syntetycznych, identycznych z naturalnymi. Na przykład jako konserwant stosuje się wyprodukowany syntetycznie kwas salicylowy” – wyjaśniała Dorota Dudek, autorka mini – wykładu ‘Rola ziołolecznictwa i kosmetyków naturalnych w kosmetologii i dermatologii’. Wszystkie prezentacje były oceniane przez jury, a na autorki najlepszych z nich czekały atrakcyjne nagrody.

www.manko.pl 23


KULTURA

O inności trzeba opowiedzieć Nazwisko Profesora Aleksandra Nawareckiego jest znane wszystkim studentom, którzy korzystali w liceum ze stentorowskiego podręcznika do romantyzmu „Przeszłość to dziś”. Studenci kierunków humanistycznych, szczególnie polonistyki, znają go jako autora między innymi niezwykłej książki o autorze „Dziadów” – „Mały Mickiewicz” oraz jako prekursora badań mikrologicznych nad literaturą. Od niedawna Profesor Nawarecki daje się poznać z zupełnie nowej strony, opowiadając po raz pierwszy o swoim Śląsku i swojej śląskości.

dykalną niż gdybyśmy należeli do etatowych „innych” – Żydów czy przedstawicieli mniejszości seksualnych. To było szokujące dla nas samych, zdziwienie, że inność nie jest daleko, że to właśnie my jesteśmy inni – tylko nikt tego nie dostrzega, nie jest tego ciekaw. Więc musimy o tym opowiedzieć! Bo Śląsk jest „inny” – zupełnie inny niż sądzi się w Polsce i za granicą, a Ślązacy nie mają o tym w ogóle pojęcia – bo są „miejscowi”.

Justyna Baran: Pana najnowsza książka, „Lajerman”, zdobywa coraz większą popularność. Czy spodziewał się Pan takiego sukcesu? Nie, ani trochę, teraz przewidywałem raczej czytelnicze „manko”, natomiast wielkim optymistą byłem przed 15 laty, kiedy książka zaczęła się rodzić. Pomysł był wówczas bardzo świeży, wręcz „dziewiczy”, bo wcześnie nie było prób mówienia o Śląsku w sposób osobisty, a zarazem literacki i filozoficzny. Co więcej, to miał być dwugłos, książka dialogowa, wymyślona wspólnie z kolegą z uczelni, Stefanem Szymutko. Byłem zachwycony, że na ten sam temat wypowiadają się różne osoby z dwóch różnych punktów widzenia – „czysty” Ślązak (Stefan) i „mieszaniec” – czyli ja. Wspólnego projektu niestety nie udało się zrealizować, bo moja połówka powstawała bardzo powoli, natomiast Szymutko był gotowy na czas i w roku 1999 opublikował „Nagrobek ciotki Cili”. Jego książka odniosła zasłużony sukces, a ponieważ byliśmy literackimi bliźniakami, to czułem się trochę jak współautor, a poza tym wierzyłem, że mój własny głos też by się wtedy spodobał publiczno-

24

manko

18  06. 2011

Foto: Elena Huszar

Rozmawia: justyna baran

Ryga 2010, uliczny koncert na lirze korbowej (w głębi autor książki)

ści. Ale po upływie 12 lat straciłem wiarę, bo to ogromne spóźnienie; moja książka byłaby „świeżutka” w poprzednim tysiącleciu, a teraz może smakować jak „odgrzewane kotlety”. Więc liczyłem tylko na rodzinę i kolegów, a tymczasem… miła niespodzianka. Skoro ani Pan, ani profesor Szymutko nie pisaliście wcześniej o Śląsku, to w jaki sposób powstał przed laty ten nowatorski projekt? Idea błysnęła w okolicznościach, w jakich zwykle pojawiają się najlepsze pomysły humanistyczne, tak bywało u Platona albo Bachtina – w sytuacji biesiadnej. Pamiętna uczta, chyba jubileusz jednego z profesorów, miała miejsce na uniwersytecie, więc umiar był zachowany. Tym niemniej, siedząc ze Stefanem przy zastawionym stole, poczuliśmy się na tyle swobodnie, że w pewnym momencie –

zmieniliśmy język. Nagle przeszliśmy na gwarę, co było dziwne, bo to mowa w murach uniwersytetu niesłyszana, przynajmniej oficjalnie. Mieliśmy poczucie prowokacji, niemal skandalu, ulatując myślą z tych dostojnych murów gdzieś na brudne podwórko, wracając do dzieciństwa. I wtedy padło to znamienne słowo – klopsztanga – oczarował nas jego blask i brzmienie, czyli klang. Odnajdując się „pod trzepakiem” odlecieliśmy daleko od uniwersytetu, stanowiącego centrum polszczyzny, nauki, wysokiej kultury i poczuliśmy, że korzeniami tkwimy gdzieś w chacharskim świecie dziecięcym, w dzikim folklorze, w kulturze plebejskiej jakiegoś nieznanego, egzotycznego kraju. Był to czas, kiedy dopiero zaczynało się mówić o „inności”, a my godający i fandzolący w kręgu rasowych polonistów rozpoznaliśmy swoją krzyczącą odmienność, o wiele bardziej ra-

Czy nie bał się Pan obco brzmiącego tytułu – może przecież działać tyleż intrygująco, co zniechęcająco na czytelnika… Bałem się, a jakże, bo nie wiadomo co to znaczy (ja sam długo nie rozumiałem sensu tego słowa), a nawet nie wiadomo w jakim to języku, bo przecież nie po polsku, ani po angielsku czy niemiecku… Sam bym sobie nie wybrał takiego tytułu, tym bardziej, że ta książka była już ochrzczona, miała zarezerwowany tytuł – „Pod klopsztangą”. Pod takim też sztandarem złożyłem ją do wydawnictwa i wtedy jej naukowy recenzent, znakomity pisarz i zarazem mój przyjaciel, Marek Bieńczyk, zadał mi straszliwy cios. Najpierw pochwalił tytuł, który zapamiętał jako nagłówek pierwszego, założycielskiego szkicu, ale potem zapytał, czy nic się nie zmieniło od czasu debiutu, czy nadal myślę uciekać pod klopsztangę? Dobre pytanie, czy wypada, żeby taki „stary koń” wciąż bawił się pod trzepakiem? I już nie miałem tytułu… Manko! W panice zacząłem przeglądać nagłówki gotowych rozdziałów i najlepszy zdał mi się napisany na końcu – „Lajerman”. Bo niejasny, migotliwy, a nawet trochę tajemniczy. „Lajerman” to śląska nazwa wędrownego śpiewaka grającego na lirze korbowej. Lirnik, lira, liryka – przypomina się pokrewieństwo muzyki i poezji. Na myśl przychodzą figury archaicznych wieszczów: król Dawid – psalmista, grecki rapsod, celtycki bard, litewski wajdelota, ale też kataryniarz, co kurbluje lajerą na placu, blisko gulika, przy hasioku. Wzniosłość i trywialność domo-


KULTURA

wego świata. To napięcie mi się spodobało(1955). – reszta dzony w Katowicach Kie-jest ryzykiem.

Lajermann

tury na Uniwersytecie Śląskim, i – autor monografii księdza Baki W książce Pana doświadczeru esejów Pokrzywa (1996). Bada nia osobiste łączą się z eruzeczy i marzenia, 1993) oraz wizję tor i redaktor dycjąserii i wydawniczej wiedzą naukowca. Czy a, t. I–III (2000–2003), autor Ma-

Aleksander Nawarecki

Lajerman

wykształcenie zmienia obraz

wspomnień k romantycy – odkrywa z dzieciństwa? w nim

Aleksander Nawarecki

Jest to pewna gra – lajerman jest przecież graczem. Powiedziałem już, że nie pociąga mnie rola werzewnie wspominającego czej niż uterana, Schuberta, „lajerman” , który snuł się po podwórkach, dzieciństwo. Tym bardziej, że moje ozklekotanego mechanizmu i od„szczenięce lata” melodię. Dla mojej babci był skan-nie wyróżniają sięjałowości niczym szczególnym, a poza monotonii, powtórzeń, wności. Jednym słowem – katarytym nie myślę rywalizować z Bruarne zaprzeczenie nowoczesnych nonem Schulzem , że gdyby ten stary wandrus nie czy Gunterem , lecz akompaniował na staGrassem.sobie Dziecinada, którą tu piosenki doczekałyby się u babci rozgrywam, ma raczej naukową że lajerman sportretowany przez motywację, omina naszego druciarza;wiąże nie cho-się z pytaniem, ajemniczą machinę z wirującym które usłyszałem na uniwersytecie do korbowej liry, lecz także o fa– „Czym jest Śląsk?” Nie potrafiych iskier miotanych pod niebo, pieśni. łem na nie odpowiedzieć jak uczony, bo moje kompetencje (publikacje, stopnie naukowe i honory) związane są z literaturą polską, na dodatek zakorzenioną w kulturze kresów wschodnich. Jako profesor o Śląsku nie wiem prawie nic, natomiast jako bajtel, synek z placu, istny gizd i gryfny karlus – wiem swoje. Istnieje jakaś cząstka Śląska www.terytoria.com.pl znana tylko mnie, mojemu ciału. I takie prywatne rozpoznanie, organicznie związane z doświadczeniem dzieciństwa, z pewnością ma wartość poznawczą. Przypominając sobie tamten dawny, zaginiony świat, odkrywam utracone dziś śląskie obrazy, klimaty, smaki, rzeczy, szczegóły… Wracam zatem pod trzepak nie dla wzruszeń, ale dla badawczych obserwacji i spekulacji. Wspomnienia traktuję jak materiał laboratoryjny, liczę na odkrycie czegoś nieznanego.

T

Określa Pan siebie w książce mianem „mieszańca” – osoby, która ma tylko połowę śląskiej krwi. Jaką rolę związku z tym w Pana życiu odegrał i odgrywa Śląsk? Kiedy znajdowałem się w śląskich matecznikach, to głupio się czułem ze swoją „ładną” polszczyzną, jakoś obco, sztucznie, „ po pańsku”. Ale przyznawanie się do śląskości wiązało się z jeszcze większym wstydem. Kiedy z rodzicami jeździłem na zakładowe wczasy do Świnoujścia, to zapomnieć nie mogę jak

gromada robotników mówiących gwarą, z ludową wesołością i hałaśliwością gromadnie wbiegała do wody. Pamiętam reakcje innych plażowiczów – zdziwienie i poczucie wyższości, pogardliwe spojrzenia i komentarze. Przyznać się wtedy do śląskości, to poczuć się trędowatym; przeżyłem to wiele razy. Ale chwalę sobie ten dziwny stan zawieszenia, bycia pomiędzy „czystą” polskością a „śląskością” (która na dodatek nie wiadomo czym jest – polskością? odmianą polskości? antypolskością?). Bo ten rodzaj dystansu bywa pouczający, owocny dla badacza i artysty, wszak bez poczucia dystansu nie ma opowieści. Moja książka o Śląsku jest narracją toczącą się trochę z boku. Jest Pan wykładowcą Uniwersytetu Śląskiego, mającym regularnie zajęcia ze śląskimi studentami. Czy wpłynęło to na kształt Pana książki? Od wielu lat pracuję ze śląskimi studentami i jestem im wierny; mieszkając w Warszawie, nie chcę ich zostawić, także z powodu pewnego długu. Zaciągnąłem go

dawno temu, a nazwiska owych darczyńców można znaleźć w posłowiu do „Lajermana”. Gdyby nie oni, nie byłoby tej książeczki. Wiele lat temu, gdy na Uniwersytecie Śląskim o Śląsku nie mówiło się zbyt wiele, zagadnęli mnie dwaj studenci drugiego roku, boleśnie czujący ten debet, to manko „śląskości’ na katowickiej polonistyce i poprosili mnie oraz Stefana Szymutkę o pomoc w zorganizowaniu konferencji śląskoznawczej. Gdyby nie to studenckie zaproszenie, zaproszenie na prawach rozkazu, to nasze marzenia o dyskursie „spod klopsztangi” może do dziś byłyby tylko marzeniami. Mówi Pan o Śląsku jako o krainie bez literackiego języka. Czy takie książki, jak Pańska, mają wypełnić tę lukę? Gdy ktoś długo milczy, może wreszcie wybuchnąć – i to raczej krzykiem, niż pięknym śpiewem. Niewątpliwie coś takiego w naszym regionie się dokonało. Przez wiele lat jedynym głosem, który skutecznie przemawiał ze Śląska do całej Polski, był Kazimierz Kutz – i były to filmy, a nie lite-

ratura. Potem – długo, długo nic, a dosłownie w przeciągu ostatniej dekady pojawiają się „mocne” pozycje takich autorów, jak właśnie Szymutko, Henryk Waniek, Wojciech Kuczok, Aleksandra Kunce, Zbigniew Kadłubek, Stanisław Muc, czy plejada poetów związanych z Mikołowskim Instytutem im. Wojaczka. A nie zapominałbym także o środowisku „FA – artu”; to ludzie, co prawda programowo nie zakorzenieni w tradycyjnej śląskości, ale przecież współtworzą kulturę regionu i są głosem ze Śląska słyszanym daleko poza jego granicami. Ja się oczywiście wpisuję w tę falę, ufam, że mnie niesie. Co by Pan polecił do zobaczenia na Śląsku osobie spoza regionu. Jedno miejsce. Wszystkie foldery, przewodniki, wysyłają do Nikiszowca i Giszowca – pierwszego na świecie miasta – ogrodu. Poświęcona jest mu wspaniała książka Małgorzaty Szejnert, a ja w tym „czarnym ogrodzie” bawiłem się jako dziecko. Ale moja całkiem prywatna i spontaniczna rada, to gmach Akademii Muzycznej w Katowicach. Stare, neogotyckie skrzydło szkoły, w którym mieści się m.in. unikatowe Muzeum Organów, to przypomnienie wielkiej tradycji europejskiej, nie tylko muzyki, ale literatury śląskiej pisanej po łacinie i mistyki znanej w całym świecie. W nowym skrzydle budynku, mieści się najlepsza w kraju sala koncertowa, techniczny cud (podobno jest zawieszona w powietrzu!). Stary gmach jest połączony z nowym bambusowym gajem, masą szkła i światła, gościnną przestrzenią włoskiej restauracji, gdzie kręcą się ludzie z całej Polski i ze wszystkich kontynentów, bo codziennie odbywają się koncerty, warsztaty, kursy mistrzowskie. W środku tygodnia piłem tam kawę z profesorem Julianem Gembalskim, wspominaliśmy Henryka Mikołaja Góreckiego, obok nas przeszedł Eugeniusz Knapik; było zwyczajnie i miło, bo to skromni ludzie, ale przecież takich gwiazd nie spotkam ani nawet nie zobaczę w Berlinie czy Paryżu! I pomyślałem, że jestem w samym sercu Śląska, który nade wszystko jest krainą muzyki i mistyki...

www.manko.pl 25


KULTURA

Foto: AGATA NOREK

CZERWIEC POD SZYLDEM ESK

Od inauguracji starań Katowic o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury minął ponad rok. Wystawy, warsztaty, spektakle, koncerty, akcje sportowe i działania w przestrzeni publicznej zmieniły oblicze miasta. Kandydatura Katowic pomogła wykreować specyficzną modę na miasto, wzmocniła zainteresowanie tym wyjątkowym miejscem. To jednak jeszcze nie koniec wyjątkowych wydarzeń pod szyldem ESK. Co czeka nas w czerwcu? Jak zwykle – mnóstwo działań dla szerokiej grupy odbiorców.

Biuro ESK Katowice Święto kina niezależnego W czerwcu Katowice staną się stolicą wyśmienitego kina. Zobaczymy ponad pięćdziesiąt niezależnych produkcji pokazywanych w ramach najważniejszych europejskich festiwalach filmowych w Berlinie, Rotterdamie, Thessalonikach. Międzynarodowy Festiwal Filmowy Ars Independent Katowice ma swoje korzenie w cyklicznie odbywającym się Festiwalu Filmów Niezależnych kilOFF, który na stałe wpisał się w kalendarz imprez kulturalnych Śląska. Chcąc zachować ciągłość tego wydarzenia zapraszamy młodych twórców do Konkursu kina amatorskiego kilOFF. Wśród festiwalowych propozycji znalazły się m.in. retrospektywy Lecha Majewskiego (który wygłosi również wykład mistrzowski) oraz Jafara Panahi – jednego z najważniejszych twórców irańskiej Nowej Fali, zdobywcę nagród na festiwalach w Wenecji (Złoty Lew) czy Berlinie (Srebrny Niedźwiedź). Odnosząc się szerzej do aktualnej, burzliwej rewolucji na Bliskim Wschodzie, organizatorzy przygotowali Middle East Spectrum – sekcję poświęconą najnowszym zjawiskom kina tego regionu.

26

manko

18  06. 2011

Kino plenerowe W ramach Panoramy Kina Światowego zaprezentowane zostaną obrazy uznanych autorów i debiutantów z rozmaitych regionów. Transgresje, Awangarda to sekcja zawierająca filmy oryginalne formalnie, wyznaczające nowe horyzonty filmowego języka, w tym projekcje filmów małżeństwa Themersonów. Natomiast Konkurs Międzynarodowy to arena, na której sześć, premierowo pokazywanych w Polsce filmów, zawalczy o Śląską Nagrodę Filmową. Zwieńczeniem Festiwalu będzie BigCin, czyli symultaniczna projekcja zwycięskiego obrazu w różnych miastach kraju (m.in. Kraków, Poznań, Szczecin). Nie lada wydarzeniem jest zapowiedziana wizyta węgierskiego reżysera Béla Tarr oraz pojawienie się w jury konkursowym legendy światowej fotografii – Nan Goldin. Planowana jest także konferencja „Nowe modele dystrybucji kina niezależnego”, warsztaty, wystawy, koncerty... oraz kino plenerowe na ulicy Mariackiej. Sport i dyscyplina Biuro ESK zaprasza na konferencję „Sport a społeczna dyscyplina”, która odbędzie się 16 czerwca 2011

r. w Katowicach. Międzynarodowa konferencja z udziałem socjologów, psychologów społecznych oraz praktyków pracy socjalizacyjnej wskaże rozwiązania dla miasta i regionu, które pozwolą efektywnie wykorzystać potencjał środowisk kibiców sportowych. Wśród gości znajdą się przedstawiciele stowarzyszeń kibicowskich z Hiszpanii, Anglii i Niemiec, którzy przedstawią swoje doświadczenia związane z kategorią funcoachingu. Nie zabraknie także polskich prelegentów reprezentujących różne środowiska, kluby i stanowiska badawcze. Konferencji towarzyszyć będzie wystawa fotograficzna „Kibicowanie jako uniwersalny język”, a także pokaz filmu „Offside”, odbywający się w ramach Międzynarodowego Festiwalu Filmowego ARS Independent Katowice. Odkryj Katowice DISCOVER KATOWICE to projekt, rozpoczynający akcję tworzenia współczesnego portretu fotograficznego Śląska. Do udziału w projekcie zaproszono uznanych polskich twórców dokumentalnych: Rafała Milacha, Kubę Dąbrowskiego, Tomka Liboskę, Filipa Springera, Tomka Wiecha, Michała Jędrzejowskiego oraz Tomka Padło. Fotografowie przyjechali do Katowic, by spróbować ujarzmić „metropolitalną dżunglę miejską”, spojrzeć okiem odkrywcy na: MIASTO, LUDZI, ULICE i MIEJSCA. Dotrzeć wszędzie tam, gdzie na gruncie wielopokoleniowej tradycji tworzy się nowa jakość. Towarzyszą im dziennikarze radiowi, rejestrujący dźwięki miasta oraz spostrzeżenia i komentarze mieszkańców. Głównym założeniem projektu jest pokazanie Katowic

z wielu perspektyw i różnych punktów widzenia, dlatego do wzięcia udziału w DISCOVER KATOWICE zachęcamy również mieszkańców. Rozejrzyjcie się, wyruszcie w miasto z aparatem lub telefonem komórkowym na swoje odkrywanie Katowic. Czekamy na Wasze zdjęcia. Tych, którzy nie czują się zbyt dobrze w roli fotografa, zachęcamy do sięgnięcia po rodzinne albumy – zapewne kryją w sobie wiele informacji o historii, tradycji, kulturze, rozwoju tego miasta. ESK Katowice w Brukseli Instalacja „Sunflower 2016” autorstwa Agaty Norek, promująca starania Katowic o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016, pod koniec maja zakwitła przed siedzibą Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Symbolem kandydatury Katowic do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury jest słonecznik – najbardziej słoneczny wśród wszystkich kwiatów. Oddaje to, co w programie „Miasto Ogrodów” ważne: rozwój społeczności, myślenie proekologiczne, a także skondensowanie pozytywnej energii. Logo Katowic w staraniach o tytuł to serce, którego podstawa symbolizuje przemysłową przeszłość, natomiast wielobarwna góra, to rozkwit miasta, będącego jak ogród, którego rozwój i rozkwit zależy od woli i pracy mieszkańców. Każdy z nas może bowiem współtworzyć projekt Miasta Ogrodów i zamieszkać w Europejskiej Stolicy Kultury. Już niebawem instalacja „Sunflower 2016” pojawi się w Katowicach i innych miastach regionu. Zapraszamy do śledzenia jej trasy! ˬˬ www.2016katowice.eu


KULTURA

JUWENALIA ŚLĄSKIE 2011

Video Re: view w Katowicach

Kolejne Juwenalia już za nami – ale w pamięci zostaną barwne wspomnienia i niezwykłe chwile, jakie przeżyliśmy przez te niesamowite 6 dni. Jak co roku, czekaliśmy niecierpliwie, aż przekazane zostaną studentom klucze do miasta …

Video Re:view był pierwszą tej skali imprezą w regionie. Festiwal zaprezentował najważniejsze zjawiska w sztuce wideo. Głównym wydarzeniem pierwszej edycji była wystawa prac z 13. Videonale Bonn, jednego z najstarszych biennale sztuki wideo w Europie, znanego z odkrywania talentów. Y EDIALN NAT M

IP

Y EDIALN

NAT M PATRO

Będzie co wspominać Nie byłoby Juwenaliów bez Barwnego Korowodu Studentów, w którym króluje wolność, swoboda, twórcza kreacja, indywidualność. Start korowodu 16 maja spod Uniwersytetu Ekonomicznego rozpoczął tę juwenaliową wędrówkę, by, poprzez Politechnikę Śląską i Uniwersytet Śląski, by osiągnęła swój finał pod Spodkiem – a tam: gry zabawy, występy artystów i – oczywiście – przekazanie kluczy do bram miasta przez Prezydenta Miasta Katowice. Dzień ten zapisał się z pewnością w pamięci uczestników tegorocznych Juwenaliów z powodu niesamowitego Bus Party – szalonej imprezy w jadącym autobusie z muzyką i dj’em. A to dopiero początek... Bo już 17 maja odbył się Megafajny (nie tylko z nazwy) kabareton w Klubie Studenckim Straszny

IP Dwór. Publiczność rozśmieszały występy kabaretów studenckich oraz gwiazdy wieczoru – kabaretu LIMO. Gdy otarto już łzy (ze śmiechu), 18 maja rozpoczęły się Juwenalia z radiem EGIDA na terenie Osiedla Akademickiego na Ligocie, a w ich programie: studenckie gry i zabawy, bój akademików, coś dla ciała, czyli studencka wyżerka, występ laureata festiwalu WYJDŹCIE Z GARAŻU, koncerty: NELL, L. U. C., gwiazdy wieczoru – JAMALA. Koncertów moc Nie mogło być inaczej – 19 maja upłynął jako DZIEŃ KLUBOWY. Odbył się koncert Akcentu oraz Piana Party. 20 i 21 maja szał koncertowy przeniósł się z warunków klubowych w plenerowe – na lotnisko Muchowiec, gdzie nastąpiła Totalna Inwazja Studentów. Wystąpili: Bajzel, laureat przeglądu FAZA 2011 – !NSULT, Muchy, Buldog, Strachy na lachy, St. James’ hotel, Dash, Czesław śpiewa, Biff, Myslovitz. Ponieważ z każdym rokiem juwenaliowa zabawa jest coraz lepsza, już dziś niecierpliwie czekamy na przyszłoroczną...

PATRO

Sztuka na dworcu Ważnym elementem festiwalu jest projekt, nawiązujący do historii kina: „Wejście sztuki wideo na dworzec w Katowicach. Kino (re) wizytowane przez sztukę wideo”. Pokaz przygotowany został we współpracy z Les Instants Vidéo z Marsylii. W programie znalazła się również prezentacja najnowszego filmu Santiago Sierry „No, Global Tour”. Obraz ten jest relacją z “globalnej” podróży instalacji No, która swój przystanek miała m.in. w czasie zeszłorocznego Festiwalu Ars Cameralis. W czasie festiwalu odbyła się także premiera książki „Labirynt pamięci. Oblicza zła 1939 – 2009. Ciekawe warsztaty Grupa artystyczna Mühlenkampf z Kolonii przygotowała program międzynarodowej wymiany „Przestrzenie świata. Sąsiedztwo”. Młodzież z Polski i Niemiec miała szansę razem badać wpływ mediów i technologii na sztukę i rzeczywistość społeczną. W ramach festiwalu odbyły się także, prowadzone przez Georga Elbena, dyrektora Videonale, warsztaty dla młodych kuratorów.

Rondo Sztuki Wjazd sztuki wideo na dworzec w Katowicach KINO (RE)WIZYTOWANE PRZEZ WIDEO – wystawa uroczyście otwarta 10 trwała do 10 czerwca 2011. Można ją było obejrzeć w Galerii ASP w Katowicach Rondo Sztuki. Superprodukcje, multipleksy, kultura masowa, powtarzalne scenariusze nie są pojęciami, z którymi wiązało się zawsze kino i wcale nie musi takie być! Prezentowane wideo odnosiły się do znanych postaci świata filmu – Hitchcocka, Polańskiego, Schlöndorffa, oraz dzieł takich jak Pancernik Potiomkin, The Open Door czy Doktor Mabuse. Projekt przygotowany został we współpracy z Les Instants Vidéo z Marsylii.

Co nowego u De Trebles? Zespół, o którym pisaliśmy już na łamach „Manko” współtworzą młodzi i ambitni oraz muzycznie nienasyceni studenci Akademii Muzycznej w Katowicach. De Trebles był laureatem i uczestnikiem takich wydarzeń muzycznych jak: Międzynarodowy Festiwal „Starzy i Młodzi czyli Jazz w Krakowie”, Korowód Marka

Grechuty, Rockowania Pałacowe. Wokalista zespołu jest również zwycięzcą programu „Szansa na Sukces”. Co nowego? Zespół w ostatnim czasie dołączył do swoich osiągnięć wygraną podczas 8 Wrocławskiego Festiwalu Form Muzycznych, gdzie w jury zasiadali: Kuba Badach i Grzegorz Jabłoński. Już na początku lipca De Trebles weźmie udział w finale Międzynarodowego Festiwalu Car-

sponsorów do nagrania debiutanckiej płyty. Tymczasem głodni muzykowania na żywo Treblesi pracują nad organizacją czerwcowych i lipcowych koncertów (m.in w śląskich klubach).

pathia 2011 w Rzeszowie z nowym utworem „Cyrk – ulacja”. Zespół jest w trakcie „szlifowania” materiału muzycznego i pozyskiwania

ˬˬ www.detrebles.com ˬˬ myspace.com/detrebles ˬˬ facebook.com/pages/De-Trebles

www.manko.pl 27


Kątem Oka

W obronie niewinnych Czy dobrze przeprowadzona rewitalizacja może skończyć się klapą? „Żywy organizm” obumrzeć, a to tylko dlatego, że okazał się sukcesem? Pytania te mogą wydawać się bezsensowne, a odpowiedzi jednoznacznie przeczące. A jednak, w Katowicach istnieje obiekt znany jako Galeria jej granicami. Uchodzi za przykład Szyb Wilson, który znalazł się właśnie w takiej sytuacji.

Anna Klimaniec

SKN ”Nieruchomości” Historia Galeria Szyb Wilson zlokalizowana jest na terenie po dawnym szybie kopalni KWK Wieczorek. Obszar ten znajduje się w dzielnicy Nikiszowiec, będącej jednym z wielu osiedli robotniczych na Górnym Śląsku. Tak jak wszędzie, gdzie niegdyś funkcjonował przemysł ciężki, tak i tutaj pozostało wiele terenów i obiektów poprzemysłowych, wymagających rewitalizacji. Szyb Wilson miał to szczęście, że znalazły się osoby, a konkretnie Monika Paca i Johann Bros (dzierżawcy terenu), którzy zajęli się nim, nadając mu nową funkcję. Jednak, od jakiegoś czasu dalszy przebieg rewitalizacji stoi pod znakiem zapytania. Nikt nie wie, co zrobi właściciel terenu, którym jest Katowicki Holding Węglowy. Jedno jest pewne – KHW zaczęło interesować się swoją nieruchomo-

ścią w momencie jej ponownego rozkwitu. Czyżby przychodziło na gotowe, głodne łakomego kąska, jakim jest obecnie Galeria? Wysoce prawdopodobne. Trudno jednak osądzać, nie znając szczegółów. Złego dobre początki Początki Galerii Szyb Wilson sięgają roku 1998, kiedy to firma Pro Inwest po raz pierwszy otwarła Małą Galerię. Od tego czasu rozpoczęło się drugie życie Szybu Wilson, będącego niegdyś częścią Kopalni Wieczorek. Obecnie w skład obiektu wchodzą Mała, Średnia i Duża Galeria, będące miejscami odbywania się między innymi targów, wystaw i koncertów. Łącznie prawie 2500 metrów kwadratowych, służących propagowaniu zdolnych, niejednokrotnie początkujących artystów. Miejsce to jest znane nie tylko w Polsce, ale również poza

sprawnie przeprowadzonej rewitalizacji w wymiarze przestrzennym i społecznym. Zmiany, jakie zaszły na tym terenie można dostrzec gołym okiem. Ale to nie wszystko. Podczas prac porządkowych i dalej, w trakcie działania galerii, zatrudnienie znalazło tutaj wielu mieszkańców dzielnicy. Bardzo często wśród nich były osoby, które niegdyś pracowały w kopali Wieczorek, do której szyb należał. Wachlarz możliwości Od jakiegoś czasu Szyb Wilson, zaczął być kojarzony jako miejsce różnorakich wydarzeń kulturalno – rozrywkowych na wysokim poziomie. Ponadto, jest to jedno z największych miejsc w Polsce, gdzie za darmo lub za niewielką opłatą można prezentować i sprzedawać swoje prace, wysłuchać dobrego koncertu czy obejrzeć spektakl. A to nie jedyne możliwości, jakie daje Galeria, gdyż w szybie z powodzeniem można także zorganizować konferencję i urządzić

ekskluzywny bankiet. To także teren gdzie oprócz budynku, w którym mieści się Galeria, są jeszcze inne zabudowania, będące punktami funkcjonowania wielu firm i instytucji, mających tam swoje siedziby. Czy można pozwolić na zamknięcie Galerii Szyb Wilson? Absolutnie nie, byłby to największy błąd w historii. Gorszy od tych z szewską pasją popełnianych w Polsce i na świecie, szczególnie jednak na Śląsku. Zburzyć zabytkowy, aczkolwiek zniszczony obiekt poprzemysłowy to grzech, ale pozwolić na zniszczenie zrewitalizowanego, przywróconego społeczeństwu terenu – to już grzech śmiertelny. Cóż pozostaje? Walczyć i jeszcze raz walczyć! Nie może dopuszczać do sytuacji, w której niweczy się trud wielu ludzi, gdy zaczyna on przynosić pozytywne efekty. Dlatego i Ty nie bądź obojętny, kiedy coś takiego dzieje się na Twoich oczach.

Skręć coś! Poznaj sztukę Quillingu Tworzenie papierowych dekoracji wymaga nie tylko zdolności manualnych, ale także ogromnej cierpliwości, zaangażowania, a przede wszystkim – wyobraźni. Posiadając te przymioty możemy kreować rozmaite formy, nadając rzeczom zupełnie nowe, piękne oblicze.

re wskazuje stale powiększające się grono entuzjastów na całym świecie.

MONIKA WAWSZCZYK Czym jest Quilling? To technika z rodzaju papieroplastyki, służąca do tworzenia rozmaitych ozdób i dekorowania przedmiotów użytkowych za pomocą wąskich pasków papieru. Skręcając je spiralnie i układając prostopadle w stosunku do powierzchni płaskiej, formułuje się różnego rodzaju kształty i konfiguracje.

28

manko

18  06. 2011

Krótka historia techniki Korzenie Quillingu sięgają czasów Renesansu, kiedy to mnisi wykorzystywali pozłacane paski papieru do ozdoby drogocennych ksiąg. W XVIII wieku technika ta stała się atrakcyjną formą spędzania czasu przez wysoko urodzone, zamożne kobiety, które chętnie łączyły ją z innymi formami dekorowania przedmiotów: haftem i malarstwem. Wraz z końcem XIX wieku

Quilling stracił swoją popularność i na jakiś czas zaprzestano pielęgnowania tej sztuki. Współcześnie mamy jednak do czynienia z jego stopniowym odrodzeniem, na któ-

Quilling dziś Najczęściej stosuje się go do zdobienia zaproszeń, kartek okolicznościowych, pocztówek. Wykorzystuje się przy tym głównie motywy florystyczne: pełne barw, delikatne, subtelne, odzwierciedlające niezwykły kunszt twórcy. Upiększone w ten sposób przedmioty zyskują niepowtarzalny, finezyjny wygląd i stają się wspaniałymi pamiątkami. ˬˬ www.quilling.com.pl ˬˬ quillingowo.blox.pl


Okiem Socjologa

OKIEM SOCJOLOGA:

System punktowy Stanisław Ossowski, jeden z najwybitniejszych polskich socjologów, analizując problem pomiaru w naukach społecznych stwierdził, że „największym wrogiem ścisłości są pozory ścisłości”.

Andrzej Słaboń Myśl tę można odnosić nie tylko do sfery badań naukowych, lecz także do rozległego obszaru rozmaitych praktyk instytucjonalnych. Obserwuje się bowiem rozplenienie różnego typu rankingów, systemów ocen, takich, czy innych zasad hierarchizacji ludzi i instytucji. Bardzo często próbuje się w nich mierzyć zjawiska niemierzalne, porównywać nieporównywalne, cechy jakościowe przekładać na ilościowe. Wiele firm wprowadziło kompleksowe systemy oceny pracowników, które mają na celu zobiektywizowanie zasad awansu zawodowego. W praktyce jednak przyjęte kryteria oceny są mocno dyskusyjne i także opierają się na jakichś subiektywnych ocenach. Ustanowione kryteria oceniania siłą rzeczy zwrotnie oddziałują na zachowania pracowników i stają się głównym wyznacznikiem ich

aktywności. Sytuacja jest tu podobna do tej, jaka występuje w szkole, gdy niektórym uczniom bardziej zależy na dobrych ocenach, niż na posiadaniu rzeczywistej wiedzy i umiejętności, których te oceny mają być odzwierciedleniem. Różnorodne systemy punktowe, rankingi i hierarchizacje ustanawiają swoiste reguły gry i w znacznym stopniu kształtują zachowania jednostek, a także całych struktur organizacyjnych (np. rankingi wyższych uczelni). Ustanowione reguły w znacznym stopniu tworzą rzeczywistość i stają się celem samym w sobie. W istocie rzeczy stanowią one dosyć skuteczne narzędzie sprawowania władzy i dominacji nad szeroką rzeszą członków wszelkiego typu struktur instytucjonalnych. Nawet, jeśli ktoś uznaje te zasady oceniania za absurdalne, to i tak

im podlega. Przyjęte oceny subiektywne, stając się oficjalnymi, przekształcają się w oceny uznawane za „obiektywne” i jako takie traktowane są przez innych. Proces ten w znacznym stopniu określa szanse życiowe jednostek, których dotyczy. W istotny sposób definiuje także pożądany w ramach danych struktur organizacyjnych typ osobowości. Florian Znaniecki, klasyk światowej socjologii, wyodrębnił m.in. typ „człowieka dobrze wychowanego”, którego zasadniczą

cechą osobowościową jest dbałość o to, aby zasłużyć sobie na dobrą opinię otoczenia społecznego lub uniknąć złej opinii. Przyjęte systemy oceniania powodują, że ten typ osobowości jest kształtowany na szeroką skalę. Od osób pozostających w kręgu oddziaływania konkretnej instytucji oczekuje się zachowań, mieszczących się w ramach tego wzoru. Warto jednak zauważyć, że ten typ osobowości nie jest odpowiedni dla „cywilizacji przyszłości”.

brze. Bo okaże się, że ktoś śpiewa lepiej… Ale czy to oznacza, że należy czym prędzej biec na jakiś casting i robić wielką karierę w 3 miesiące? Ile taka sława jest warta? Czy nie lepiej najpierw dojrzeć, nauczyć się czegoś więcej? Nie każdy, kto potrafi śpiewać, świetnie wykonać czyjś utwór, będzie umiał tworzyć dobrą muzykę. Nie każde śpiewanie ma istotny sens. Ponadto – tak ekspresowe tempo nie daje czasu na głębszą refleksję, powoduje, że rację istnienia traci mozolna praca przechodzenia kolejnych etapów rozwoju twórczości, osobowości, umiejętności, duchowości… Długa i trudna, ale świadomie pokonywana droga zamienia się w sprint

ku popularności, która może nie potrwać dłużej niż owe 3 miesiące. I będzie tylko popularnością, bylejakością, krzykiem fanów pełnych podejrzanego dzikiego entuzjazmu, a nie sławą popartą autorytetem, na który ciężko się pracowało. Programy, o których piszę, działają trochę jak bary typu fast food, produkując coś bardzo szybko, ale kosztem jakości. Produkują idoli, a nie artystów. Chyba, że ktoś artystą był już wcześniej…

Znowu śpiewają… Polacy nam się rozśpiewali. I to tak, że nie można włączyć telewizora bez obawy pojawienia się na ekranie bliżej niezidentyfikowanej postaci śpiewającej czy w inny sposób muzykującej, której towarzyszy grono sławnych osób, mających olśnić przewrotnym, mniej lub bardziej fachowym czy celnym komentarzem. Zaś nieodłącznym tłem tych programów jest rozwrzeszczany tłum znajdujący się w stanie niemal permanentnej euforii.

Agnieszka Nowak X – Factor na TVN – ie, Bitwa na głosy na TVP, a także program o niemalże barokowym tytule Must be the music, Tylko muzyka na Polsacie – to ostatnie produkcje polskich stacji telewizyjnych. Nie da się ukryć, że mamy do czynienia z jakąś epidemią, i to zarówno

wśród owych stacji, jak i wśród widzów (bo oglądalność jest niemała), a także wśród uczestników, wszak miejsca, gdzie odbywały się castingi, były oblegane. Widać słynne słowa piosenki, mówiące o tym, że śpiewać każdy może, trafiły ludziom do serc. Może to do-

www.manko.pl 29


Turystyka

Wędrówka w czasie po tatrzańskie skarby Od początku istnienia cywilizacji, ludzie poszukiwali ukrytych skarbów. Niemal każde góry – z ich malowniczymi krajobrazami i tajemniczością, związaną z trudami wędrówki – były uważane za miejsca ukrycia naturalnych skarbów. Od czasu, gdy złoto i srebro zaczęły być stosowane do produkcji monet i biżuterii, stały się synonimami skarbów. Ludzie wędrowali w góry, aby znaleźć „skarb”, cokolwiek to słowo dla nich znaczyło.

ALEKSANDRA GAWĘDA Skarb i wyobraźnia Tatry, jak każde góry, pobudzały wyobraźnię ludzi je odwiedzających w każdym czasie. Pierwsi zarejestrowani poszukiwacze skarbów pojawili się w Tatrach w połowie XII za panowania węgierskiego króla Gejzy II. Możliwość znalezienia cennych bogactw była motorem fałszerstw, czego przykładem jest słynny dokument Bolesława Wstydliwego, rzekomo z 1255 roku – niewątpliwy falsyfikat – na mocy którego zakon cystersów w Ludźmierzu otrzymywał prawo poszukiwań kruszców w Tatrach. Cofnijmy się w czasie i spróbujmy zastanowić się, co było przyczyną tych działań. „Koło szczęścia” W drugiej połowie XV w. z rozkazu króla węgierskiego Macieja Korwina na zachodnich i południowych stokach Krywania założono pierwsze kopalnie złota. Na początku XVI w na wysokości ok. 1900 m. n.p.m. Jakub Fukier, kupiec z Krakowa oraz jego wspólnik, niejaki Guldenfinger, zbudowali pierwsze sztolnie, nazywając kopalnie optymistycznie „Koło Szczęścia”. Ich pozostałości przetrwały do

30

manko

18  06. 2011

dziś w Bańskim Żlebie oraz przy niebieskim szlaku turystycznym na południowo – wschodnich stokach Krywania. Kopalnie złota na Krywaniu istniały z przerwami do końca 1787 r, po czym eksploatacja – jako nieopłacalna – została zarzucona. Do dziś jednak można (nawet na szlaku turystycznym) znaleźć skały zawierające ziarenka złota rodzimego, często wraz ze związkami antymonu (antymonit Sb2S3 i produkty jego przeobrażeń). Biskup – gwarkiem? Równie starą historię mają poszukiwania miedzi i srebra w Tatrach Zachodnich. W kronice Macieja Miechowity z 1521 r. znajdujemy informację, iż od 1502 r. prowadzone były roboty górnicze w celu pozyskania srebra i miedzi, finansowane przez króla Aleksandra Jagiellończyka, który jednak sporo stracił na tej inwestycji, a prace górnicze zakończono dość szybko. Kilka lat później, za panowania Zygmunta Starego, prace wznowiono: odnowione stare sztolnie, założono też nowe w Dolinie Starorobociańskiej, w Dolinach Trzydniowiańskiej i Jarząbczej, na

Ropie i na Hali Pysznej. Znaczenie górnictwa w Tatrach podkreślał też fakt, iż król Zygmunt Stary oraz wielu magnatów i biskupów zostawało honorowymi gwarkami, czyli górnikami. Kopalnictwo – mimo, iż deficytowe – przetrwało do drugiej połowy XVII w. Zapewne stare podania przyczyniły się do wznowienia eksploatacji za panowania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, w drugiej połowie XVIII wieku. Głównym pomysłodawcą wznowienia prac była Komisja Skarbowa. Prace górnicze nie przyniosły jednak spodziewanych zysków, więc zostały zarzucone. „Hamry” zamknięte! Ważniejsze od kruszców okazały się jednak znalezione w czasie prac terenowych rudy żelaza. Kopalnie i huty żelaza – w przeciwieństwie do kruszcowych – okazały się być opłacalne, przynajmniej w tamtych czasach, gdy brak linii kolejowych chronił przed konkurencją tańszych produktów ze Śląska. Eksploatacja rud żelaza w Dolinach Starorobociańskiej, Małej Łąki i w okolicach Giewontu oraz wytop rud w Kuźnicach (stara nazwa: Huty Hamerskie) i w Dolinie Jaworzynki trwały do 1878 r. W połowie XIX w. Kuźnice były jednym z największych ośrodków hutnictwa żelaza w Galicji. Upadek gospodarczy, związany z wyczerpywaniem się bogatych rud i rabunkową gospodarką, spowodował zamknięcie „hamrów”. Po dawnych pracach górniczych pozostały nam dziś nazwy, mające swój rodowód w określeniach

górniczych z tego okresu oraz drogi „hawiarskie” (górnicze). Część z nich jest już zarośnięta kosodrzewiną, ale główne drogi służą do dziś jako szlaki turystyczne – np. znana każdemu turyście ścieżka pod Reglami. Uran w dolinie Ostatnim górniczym epizodem, owianym tajemnicą, była eksploatacja związków uranu w sztolni w Dolinie Białego. Soczewkę czarnych skał ilasto – marglistych oraz tufów zawierających do 1.5% wag. pierwiastka promieniotwórczego uranu eksploatowały od 1950 r. zakłady R – 1, podlegające w tych czasach służbom radzieckim. Ilość wydobytej rudy jest nieznana, podobnie jak charakterystyki rud i dokładne daty zamknięcia eksploatacji w Dolinie Białego (1952 lub 1955). Eksploatacja ta była częstym przedmiotem drwin geologów tatrzańskich, którzy wiedzieli, iż w tym rejonie znaczniejszych złóż nie należy oczekiwać, ale pozostaje faktem, iż dolina Białego była w latach 50 – tych zamknięta dla ruchu turystycznego, a przypadkowi turyści mogli być bez ostrzeżenia ostrzelani. Nieczynna dziś sztolnia w Dolinie Białego, o całkowitej długości korytarzy 272 m, jest od wielu lat zamknięta, a pozostałością po związkach uranu są notowane tam ponadnormatywne – szkodliwe dla zdrowia – stężenia gazu radonu. Walka o Morskie Oko Największy skarb Tatr – krajobraz, lasy i zamieszkałą w nich zwierzynę – zawdzięczamy Władysławowi


turystyka

hrabiemu Zamoyskiemu. W 1889 r. hrabia rozpoczął wykup terenów w Tatrach od zbankrutowanego Magnusa Peltza, uratował zdewastowane przez poprzednich właścicieli lasy tatrzańskie przez ograniczenie wyrębów i wprowadzanie zalesień. Na mocy umowy kupna-sprzedaży poprzedni właściciel wziął do ręki 462 złote reńskie i 3 centy, zaś resztę zgarnęli jego wierzyciele. Był to jednak dopiero początek 20 – letniej walki hrabiego o odzyskanie od austriackiego księcia Hohenlohe Morskiego Oka. Hrabia Zamojski doprowadził także do zbudowania linii kolejowej z Chabówki do Zakopanego, która ruszyła w 1899 r., wybudował stację poboru wody w Kuźnicach i zbudował elektrow-

nię wodną, doprowadzając do elektryfikacji Zakopanego. Otworzył tym samym drogę w Tatry dla licznych przybyszów, w tym dla artystów, literatów, lekarzy, naukowców. Tym samym zasłużył sobie w pełni zarówno na honorowe obywatelstwo, które otrzymał w 1901 r., jak i na pomnik, stojący w Zakopanem u zbiegu Krupówek i alei 3 Maja, a postawiony dopiero w 2003 r. A my, idąc ścieżką Pod Reglami czy niebieskim szlakiem na Krywań, wspomnijmy czasem ludzi, i zastanówmy się jakie były pobudki ich wędrówek po Tatrach: w Tatry: Żądza wiedzy? Ciekawość? Chciwość? A może po prostu poszukiwanie tego co nieuchwytne – szczęścia?

UWAGA KONKURS!!! edz owi Odp tanie: y p a na ożn ie m Gdz ach r t a w T źć złoto le zna me? zi rod

Na pie rwszys trzech ch zwycię zców czeka geolog przewodnik iczno-t ury Aleksa ndry G styczny „PO G RANIA awędy CH TAT R”

Pierwsze trzy osoby, które odpowiedzą na konkursowe pytanie, otrzymają niezwykły przewodnik autorstwa Aleksandry Gawędy. Prawidłowe odpowiedzi należy przesyłać do 15 czerwca na adres naszej redakcji!

Szukając mocnych wrażeń Wielu z nas uwielbia wycieczki po górach: malownicze krajobrazy, świeże powietrze, bliskość natury sprawiają, że możemy oderwać się na chwilę od rzeczywistości, zrelaksować, zanurzyć w pięknie, które nas otacza i zasmakować błogiej wolności. Dla tych, którzy lubują się w wyprawach terenowych, nie boją się wyzwań, potrafią podjąć ryzyko i stoczyć walkę z naturą, a przede wszystkim – z samym sobą, polecam TREKKING.

MONIKA WAWSZCZYK

Tylko dla orłów To jedna z form turystyki, uprawiana w trudnych warunkach klimatycznych i terenowych. Możemy wyróżnić kilka jego rodzajów: począwszy od najczęściej wybie-

ranego typu górskiego, poprzez trekking na wulkanach, rzeczny, bagienny, tropikalny, pustynny, polarny, a na lodowcowym skończywszy. W każdym wypadku oznacza wielodniową (czasem nawet kilkutygodniową) ekspedycję, z całym niezbędnym ekwipunkiem, wymagającą sprawności fizycznej, wytrzymałości i odporności psychicznej. Człowiek musi oderwać się od wygodnego trybu życia, zapomnieć o komforcie, w przeciwnym razie nie będzie w stanie przetrwać nawet jednego dnia wędrówki. Trzeba mieć na uwadze również to, iż natura lubi płatać figle, a my nie jesteśmy w stanie jej przewidzieć ani okiełznać. Na swojej drodze podróżnicy napotykają wiele przeszkód, niebezpieczeństw, z którymi muszą toczyć zaciekłą walkę, okazując silny hart ducha, odwagę i upór. Naczelna zasada: Nie poddawaj się!

Korzenie trekkingu Pojęcie trekkingu po raz pierwszy zostało użyte przez oficera garnizonu stacjonującego w stolicy Nepalu – Jimmy’ego Robertsa (był organizatorem tragarzy dla wypraw himalajskich). Określił on w ten sposób wędrówkę wysokogórską. Człowiek ten zainicjował pomysł zezwolenia turystom na uczestniczenie w wyprawach na Mount Everest, Makalu, Annapurnę, nie zastrzegając tej możliwości wyłącznie dla doświadczonych alpinistów. Wywołało to ogromne zainteresowanie i wkrótce przyciągnęło wielu śmiałków. Trekersi w akcji Na trekking górski składa się zarówno piesze przemierzanie szlaków jak i wspinaczka alpinistyczna na znacznych wysokościach. Najczęściej wybieranymi miejscami do uprawiania tego rodzaju turystyki są Alpy oraz Himalaje. Przyciągają one wędrowców przede wszystkim fantastycznym krajobrazem, ale nie tylko. To strefy bardzo różnorodne, napotkamy w nich między innymi: trawiaste wzgórza i doliny, dzikie strumienie, wodospady, ściany skalne o niepowtarzalnej architekturze. Niezmierne bogactwo tamtejszego środowiska pozwala na prze-

życie wyjątkowej podróży w czasie i przestrzeni, poprzez historię dziejów świata. Trekersi mogą zdobyć w jej trakcie wiele szczególnych umiejętności, chociażby posługiwania się specjalistycznym sprzętem, poruszania się po lodowcu, skalnych zboczach, jak również zaznajomić się z niezmiernie przydatnymi technikami asekuracji. Organizowane są wyprawy grupowe, toteż istnieje możliwość zawarcia nowych znajomości z ludźmi, których łączy ta sama pasja. Mistyczna przestrzeń Żadna z definicji trekkingu nie ukaże nam jego niezwykłej istoty. Aby zrozumieć czym on tak naprawdę jest, trzeba go przeżyć. Wyruszyć w podróż pełną cudownych wrażeń, nieprzewidywalną i bardzo wymagającą. Nie wystarczy jedynie duża siła fizyczna, potrzebna jest także wytrzymałość psychiczna, wewnętrzna moc ducha, odwaga i upór, by przetrwać w najsroższych nawet warunkach. Dzięki takiej wyprawie człowiek nie tylko odkrywa nieznane rejony świata, ale wkracza również w mistyczną przestrzeń, która pozwala mu na zgłębienie samego siebie, poznanie własnej natury.

www.manko.pl 31


sport

Gra to najlepsza rehabilitacja! niejsze – sport jest alternatywą dla telewizora, internetu i – niestety – różnych uzależnień. Skąd pomysł stworzenia drużyny unihokeja? Zacząłem jeździć na zajęcia regionalne do Tarnowskich Gór. W ramach zabawy dostaliśmy plastikowe kije dla dzieci, piłeczkę i dwie bramki. Tak zabawa przerodziła się w pasję.

Paweł ma 28 lat. Trzy lata temu uległ wypadkowi, w następstwie którego jest sparaliżowany od mostka w dół. Od tego momentu jeździ na wózku inwalidzkim. Obecnie współpracuje z FAR – em i stara się stworzyć pierwszą w Polsce drużynę unihokejową na wózkach.

Rozmawia: Justyna Baran Co to jest FAR? Paweł Łobodziński: FAR to skrót od Fundacji Aktywnej Rehabilitacji. Celem FAR – u jest pokazanie ludziom niepełnosprawnym, że życie nie kończy się wraz z chorobą czy wypadkiem. W tym celu konieczne jest dotarcie do osób poruszających się na wózku. Fundacja organizuje tak zwane „obozy I stopnia” w Spale, na których wcześniej wyszkolone osoby również na wózkach pokazują jak sobie radzić z przeszkodami dnia codziennego, od założenia spodni po pokonanie schodów. Tłumaczą, jak się zachowywać w przypadku schorzeń, będących następstwem urazu rdzenia, jak się poruszać w gąszczu przepisów w urzędach, zachęcają do uprawiania sportów oraz podtrzymują na duchu. Również przeszedłem taki obóz. FAR prowadzi także w każdym województwie raz w tygodniu zajęcia regionalne. W tym roku pojadę na obóz do Spały pierwszy raz jako instruktor. Jakie problemy mają najczęściej osoby poruszające się na wózkach?

32

manko

18  06. 2011

Pierwszym problem, który przychodzi wraz z wypadkiem czy chorobą jest myśl, że to już koniec. Ciężko jest się odnaleźć w tej nowej sytuacji. Znaleźć nowy cel w życiu. Na pewno problemem są fundusze. Najczęściej tracimy wcześniejszą pracę. Ciężko jest osobie poruszającej się na wózku przekonać nowego pracodawcę, że umysłowo jesteśmy tak samo sprawni, a nawet bardziej niż przed wypadkiem, ponieważ musimy nadrabiać braki fizyczne. No i oczywiście – bariery architektoniczne. W jaki sposób branie udział w grach zespołowych może pomóc? Grę traktujemy jako dobrą zabawę oraz rehabilitację. W Polsce rehabilitacja nie jest refundowana. Jedna godzina z fizjoterapeutą kosztuje średnio 100 zł. Podczas treningów pracuje mnóstwo naszych mięśni, również te porażone. Treningi to też jest forma wsparcia duchowego. Możemy porozmawiać o swoich smutkach i radościach, wspierać się nawzajem – taka mała rehabilitacja umysłu :). A najważ-

Dlaczego do tej pory nie ma takiej drużyny? Skąd problemy? Pierwszym czynnikiem jest to, że hokej, unihokej nie jest popularnym sportem w Polsce. Jak mówię znajomym, że gram w unihokeja to pytają się mnie „a co to jest?” Moim zdaniem na drugi czynnik składa się fakt że nie jesteśmy narodem skłonnym do uprawiania sportu. Ciężko z domu jest wyciągnąć osobę sprawną, a co dopiero na wózku, dla której świat się zawalił. Dlaczego o pomoc zwróciłeś się do Czechów? Jak pisałem wcześniej, zabawa przerodziła się w pasję. Wraz z kolegą na wózku – Mateuszem Witkowskim, postanowiliśmy znaleźć klub i podejść do tego bardziej profesjonalnie. Okazało się, że w Polsce nie ma ani jednej drużyny unihokejowej na wózkach. Mogliśmy trenować koszykówkę czy rugby, ale tych dyscyplin nie czuliśmy tak, jak unihokeja. Zaczęliśmy poszukiwania w internecie. Okazało się, że Czesi mają profesjonalną ligę i że w weekend są rozgrywki w Ostrawie. Nie zastanawiając się długo, wsiedliśmy w sobotę w samochód i pojechaliśmy do naszych sąsiadów na południu. Na miejscu zainteresowanie nami było ogromne. Czescy zawodnicy i działacze cieszyli się z naszych odwiedzin równie mocno, jak my sami. Trener drużyny z Ostrawy, Petr Koutny, zaprosił nas na treningi. Tak zaczęła się nasza współpraca. Co udało się zrobić do tej pory? Co wtorek jeździmy na treningi do Ostrawy. Razem ze mną nasza drużyna liczy już cztery osoby i szu-

kamy nieustannie chętnych osób. Zagłębiowskie Stowarzyszenie Rehabilitacyjno – Sportowe „Wulkan” przyjęło nas jako sekcję unihokej na wózkach. Bardzo ważną sprawą w unihokeju są sportowe wózki, których nie posiadamy. Jeden taki wózek to koszt około 10,000 zł. Potrzebne nam jest wsparcie finansowe. Nie ukrywam, że nie stać nas z prywatnych oszczędności na taki zakup. Jeżeli uda nam się pozyskać sponsora i kupić wózki, będziemy mogli od przyszłego sezonu brać udział w czeskiej lidze. Dostaliśmy już oficjalne zaproszenie na udział w międzynarodowym turnieju do Czech, który odbędzie się 18 – 20 sierpnia 2011. Niestety, bez odpowiednich wózków nie wystąpimy na tych zawodach. Żeby móc grać, potrzebujemy również drużyny, dlatego szukamy kandydatów na zawodników. Kto może grać w unihokeja? Unihokej jest sportem dla wszystkich, bez względu na płeć czy wiek. W lidze czeskiej grają nawet zawodnicy z porażeniem czterokończynowym. Najlepszy czeski bramkarz niema rąk. Grać może również osoba całkowicie sprawna. Jedynym warunkiem, jaki musi spełnić to gra na wózku w czasie meczu. POMÓŻ STWORZYĆ DRUŻYNĘ UNIHOKEJA! Zapraszamy wszystkich – zarówno na wózkach, jak i „chodziaków”! UNIHOKEJ (FLOORBALL) to piękna, techniczna, rozgrywana w szybkim tempie gra zespołowa. Rozgrywki mogą odbywać się przez cały rok. Jeśli chciałbyś zagrać, zapraszamy na trening, bo WARTO SPRÓBOWAĆ! Nic nie tracisz, a możesz tylko zyskać, poznać nowych ludzi i spędzić fajnie czas. W razie pytań lub sugestii – prosimy o kontakt: ˬˬ Paweł Łobodziński pawel.lobodzinski@o2.pl ˬˬ Mateusz Witkowski mateuszwitkowski86@wp.pl


sport

Wilk, a Ty umiesz w ogóle pływać?

Zawarta na koszulkach rysunkowa konfrontacja orła i wilka nie była jedyną podczas finału Akademickich Mistrzostw Polski w Pływaniu, które odbyły się 16 kwietnia w Katowicach. Wilk, a konkretnie Robert Wilk musiał zmierzyć się z co najmniej kilkoma orłami polskiej kadry, a jego drużyna AWF Katowice z obrońcami tytułu ALK Warszawa.

MICHAŁ WALUSZA

Y EDIALN

NAT M PATRO

Koordynator ds. Sportu Powszechnego, Organizacja Środowiskowa AZS Katowice Powrót po przerwie Po roku przerwy finał najważniejszych akademickich zawodów pływackich wrócił do Katowic. Entuzjazm prawie 500 uczestników był wyczuwalny, gdy tylko defilada reprezentantów 59 uczelni z całego kraju wkroczyła na pływalnię miejscowej AWF. O godzinie 11.45, Paweł Korzeniowski wciągnął na maszt flagi polski i AZS, zaś zawody oficjalnie otworzył Sławomir Witek – naczelnik wydziału sportu i turystyki Urzędu Miasta w Katowicach. Srebro Wilka Pierwsze emocje nastąpiły już podczas „setek” stylem dowolnym. Wśród kobiet zwyciężyła Alicja Tchórz z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, zaś w konkurencji mężczyzn wspomniany Robert Wilk (AWF Katowice) musiał zadowolić się srebrem, ustępując miejsca Pawłowi Korzeniowskiemu (ALK Warszawa). Co ciekawe – na tym dystansie oglądaliśmy

jeszcze jednego wilka – Krzysztofa z AGH w Krakowie, który zajął 7 miejsce. Co u „żabek” Wśród „żabek” najszybsi na dystansie 100 m. byli Agnieszka Ostrowska (PWSZ Racibórz) i Adam Plutecki z Uniwersytetu Zielonogórskiego. Ten drugi, zaledwie chwilę po tym jak wyszedł z basenu, popłynął jeszcze dodatkowe 50 m stylem motylkowym ... i wywalczył kolejne złoto. Najszybszym motylkiem u kobiet była tego dnia Anna Dogwiert (WSFiZ Białystok), która z czasem 27.32 zostawiła w tyle całą konkurencję. Zabrakło 0,1 W pierwszym bloku zawodów oglądaliśmy jeszcze setki grzbiecistów. Tu po raz drugi na najwyższym podium stanęła Alicja Tchórz, zaś u panów w wewnętrznym pojedynku zielonogórskim lepszy okazał się Jakub Jasiński. Na koniec pierwszego bloku zawodów emocje

sięgnęły zenitu gdyż na starcie stanęły sztafety w stylu dowolnym. Mimo głośnego dopingu miejscowych kibiców dwukrotnie sztafety AWF Katowice musiały uznać wyższość drużyny ALK Warszawa. Wśród dziewczyn, gospodarzom do złota zabrakło zaledwie 0,1 sek. Królewska konkurencja W drugim bloku zawodów oglądaliśmy zmagania na połowę krótszych dystansach, prócz królewskiej konkurencji 100 m stylem zmiennym. A królową tego dystansu jak i całej drugiej części zawodów okazała się Aleksandra Urbańczyk z Uniwersytetu Łódzkiego. Najpierw popłynęła najszybciej w swojej koronnej konkurencji 50 m stylem klasycznym, by chwilę później powtórzyć ten wyczyn na dwukrotnie dłuższym dystansie w stylu zmiennym. Na koniec sztafety Ostatnią konkurencją zawodów były tradycyjnie sztafety 4x50 m stylem zmiennym. Tym razem w głównych rolach wystąpiły inne ekipy i tak wśród kobiet najszybsza okazała się czwórka Akademii Górniczo – Hutniczej z Krakowa, zaś wśród mężczyzn górą był zespół WSFiZ Białystok. Najlepsi zawodnicy Podczas zawodów na najlepszych zawodników poza medalami czekały niespodzianki od „największego

w europie speca od mokrej roboty” sklepu Swimshop, zaś pragnienie wszystkich obecnych na pływalni gasiła woda Primavera. Najlepszymi zawodnikami Mistrzostw wg klasyfikacji wielobojowej FINA okazali się Aleksandra Urbańczyk (Uniwersytet Łódzki) i Paweł Korzeniowski (ALK Warszawa). Klasyfikacja drużynowa Oficjalne podsumowanie części sportowej odbyło się w stołówce Akademii Wychowania Fizycznego tuż po zakończeniu ostatnich konkurencji. Puchary za drużynową klasyfikację kobiet przypadły w kolejności drużynom AGH Kraków, AWF Katowice i ALK Warszawa. Drużynie ALK udało się za to obronić trofeum z ubiegłego roku w kategorii mężczyzn. Wyprzedzili oni nieznacznie drugi Uniwersytet Przyrodniczy z Lublina, zaś puchar za trzecie miejsce trafił w ręce gospodarzy – miejscowej AWF. To jeszcze nie koniec… Jednak na wręczeniu pucharów dla najlepszych uczelni impreza się nie skończyła. Zawodnicy zdjęli czepki i zamienili kostiumy pływackie na nieco luźniejsze stroje ruszając do zabawy. Trzeba przyznać, że poruszali się na parkiecie równie płynnie jak do tej pory w wodzie ... i tak aż do białego rana.

www.manko.pl 33


sport

Piłkarski poker

Niemal do ostatniej kolejki ważyły się losy tytułu Akademickich Mistrzostw Śląska w Piłce Nożnej, których finał odbył się 17 kwietnia na boisku MOSiR w Katowicach – Szopienicach.

MICHAŁ WALUSZA

IALNY AT MED

N PATRO

Koordynator ds. Sportu Powszechnego, Organizacja Środowiskowa AZS Katowice Jasny cel W ostatniej kolejce spotkań na przeciwko siebie stanęli odwieczni rywale – Politechnika Śląska Gliwice i katowicki AWF. Od kilku lat walczą oni zawzięcie nie tylko o prymat piłkarskich mistrzów ale i puchary klasyfikacji generalnej Akademickich Mistrzostw Śląska. Piłkarze AWF cel mieli jasny – chcąc zdobyć Mistrzostwo musieli wygrać. Politechnice wystarczył remis. Napięcie związane ze stawką

było czuć już od pierwszego gwizdka, a sędziowie co rusz musieli przerywać grę z powodu fauli. Puchar dla Gliwic Pojedyncze akcje, które udało się przeprowadzić każdej z drużyn dały im po jednej bramce i od tego momentu na tablicy wyników utrzymywał się rezultat 1:1. W końcówce kilku dogodnych sytuacji nie wykorzystali gracze z Katowic, a po jednej z nich sędzia

zagwizdał po raz ostatni. Tym samym puchar za pierwsze miejsce trafił w ręce drużyny z Gliwic, dla której to już drugie po zwycięstwie w futsalu piłkarskie trofeum w tym sezonie. UEK contra UŚ Drugim meczem tego dnia było spotkanie Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach i Uniwersytetu Śląskiego. Stawką – trzecie miejsce w rozgrywkach. Faworytem spotkania był zespół UEK, któremu wystarczył 1 punkt do pełni szczęścia. Mimo to od początku ekonomiści ruszyli ostro do ataku, zdobywając szybko 2 bramki. Mogli oni przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę już w pierwszej połowie, gdyby wykorzystali jeszcze dwie sytuacje sam

na sam w końcówce pierwszej połowy. Medale rozdzielone W drugiej połowie spotkania gracze US wyraźnie posłuchali rad trenera i grali już znacznie mądrzej. Zaowocowało to najpierw zdobyciem bramki kontaktowej a następnie gola na 2:2. Gdy już zepchnęli zespół UEK do obrony własnej bramki, do nich także przyczepił się pech. A że niewykorzystane okazje lubią się mścić ... to po jednej z kontr zwycięskiego gola zdobył UEK. Teraz przed drużynami rozgrywki na szczeblu centralnym. W Akademickich Mistrzostwach Polski reprezentować nas będą Politechnika Śl. Gliwice i AWF Katowice.

Studentki z UEK Akademickimi Mistrzyniami Polski w Siatkówce Kobiet! W zakończonym finale Akademickich Mistrzostw Polski w Siatkówce Kobiet „Ekonomistki” pokonały drużynę Uniwersytetu Rzeszowskiego 3:0 (25:15, 25:16, 25:19)! Krakowskie zawodniczki zdobyły tytuł Akademickich Mistrzyń Polski i będą reprezentować Polskę podczas lipcowych Akademickich Mistrzostw Europy! 34

manko

18  06. 2011

W drodze do wielkiego finału zawodniczki AZS Skawa UEK zwyciężyły we wszystkich 5 spotkaniach, tracąc przy tym tylko jednego seta! W fazie zasadniczej UEK pokonał reprezentacje Politechniki Warszawskiej (2:0), Politechniki Śląskiej Gliwice (2:1) oraz Akademii Pedagogicznej ze Słupska (2:0). Do półfinałów oprócz „Ekonomistek” awansowały właśnie studentki ze Słupska. Dwa kolejne półfinałowe zwycięstwa z AWF Katowice (2:0) oraz Państwową Wyższą

Szkołą Zawodową z Krosna (2:1) zagwarantowały studentkom UEK grę w wielkim finale, w którym w 3 setach udało się im pokonać zawodniczki Uniwersytetu Rzeszowskiego. Brązowy medal przypadł w udziale studentkom AWF z Katowic, które pokonały reprezentantki AGH Kraków 2:3 (19:25; 25:19; 25:22; 18:25; 15:17). ˬˬ azsskawauek.pl/amp


R EK LAM A

10097

oferujemy studia pierwszego, drugiego i trzeciego stopnia oraz studia podyplomowe na studiach pierwszego i drugiego stopnia

W arto w iedzieć , że: Absolwenci Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach są chętnie zatrudniani przez pracodawców! Uczelnia znajduje się w pierwszej piątce na liście najlepszych uczelni według raportu z badań w projekcie Uczelnia Przyjazna Pracodawcom za 2010 rok (realizowanego przez eDialog Sp. z o.o. oraz Instytut Pracy i Spraw Socjalnych).



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.