MANKO 87

Page 1

ISSN 1506-2171 NR 2 (87) LISTOPAD/GRUDZIEŃ 2012

UEK

cenzuruje MANKO?

Sochacka Kasia

Temat z sieci:

Król blogerów

Kominek

O tym też piszemy:

Kukiz ZMIELENI.PL



bszą y gru dzisz? m a M i kę , w okład

Redakcja redakcja@manko.pl Redaktor naczelny Dorota Czyż dorota.czyz@manko.pl Zespół redakcyjny: Milena Mazur Paweł Korpet Sabina Gembołyś Marta Krupa Marta Kubala Adam Marcisz Michał Ślusarek Monika Wawszczyk Konrad Szczukiewicz Paula Zawadzka Ewelina Purwin Patrycja Skotniczna Justyna Michałek Ewa Smutek PR Manager Ewa Smutek pr@manko.pl Dział reklamy marketing@manko.pl Projekt graficzny, skład i łamanie Dorota Czyż Zdjęcia na okładce: Przemek Kuciński, Rafał Masłow/SONY Tomasz Brzewski Przygotowanie DTP i Druk Drukarnia Intromax www.intromax.com.pl Wydawca Stowarzyszenie MANKO ul. Siarczki 16 30-698 Kraków www.manko.pl Nakład 20 000 egzemplarzy

4 5 6 8 10 12 14 15 16

Manko akademicko

Humor z wykładów UEK cenzuruje MANKO? Erasmus upada? W labiryncie biurokracji Podreperuj budżet Felieton Podróże za pieniądze nieduże 10. Festiwal Górski merze W tym nu Kącik Paryski my ze is p dużo ach o Internet

Ale temat!

16 Kominek: To jest moja nisza 20 Lekko Stronnicza siła nowych mediów

26 28 29 30 32

Nauka i Kariera

Dotacje z urzędu pracy - jak je dostać? Jak zarobić dzięki miłości do zwierząt? 5 pytań do pracownika Ernst & Young Pomysł + Wiedza + Zarządzanie = Biznes Alan Kępski: Z kamerą wśród ludzi

Kultura

34 Kasia Sochacka 36 Koncerty grudzień/styczeń 37 Etiuda & Anima

42 43 44 46 48

O tym też piszemy Trwa walka o demokratyczną Polskę Znaj swoje prawa - Karta Praw Studenta Prowokacja czy wolność słowa Nie (i)graj z HIV Wybierzmy się razem na piwo

Zeskanuj kod i polub nas na


Wiadomość od prowadzącego: „Jeżeli dopisujecie kogoś na listę obecności, róbcie to tak aby ta osoba znajdowała się na niej raz, obecność podwójna lub nawet potrójna jest raczej niewskazana - a bywała taka na Waszych listach obecności” Politechnika Krakowska

pana ta całka? Student: - Wcale nie jestem taka łatwa na jaką wyglądam? Akademia Górniczo-Hutnicza

Rzecz dzieje się na wykładzie z psychologii, gdzie omawiane były ankiety i to, jak ludzie w nich kłamią, żeby wypaść jak najlepiej. Doktor mówi: - Proszę państwa, załóżmy, że w ankiecie jest pytanie: „Czy lubią uprawiać państwo seks ze zwierzętami?” Oczywiście większość odpowie, że nie. Ja bym tak odpowiedział. A pan jakby Wyślij swoją odpowiedział? (pyta się koanegdotkę na goś z sali). redakcja@manko.pl - Że nie próbowałem. Nagradzamy Uniwersytet Jagielloński wszystkie

Widać, że profesor już od jakiegoś czasu nie umie się skupić. Nagle zwraca się do studentki w pierwszym rzędzie: - Błagam, czy mogłaby pani w końcu przestać ssać ten długopis! Uniwersytet Śląski Profesor: - Matematyka to kobieta, należy z nią rozmawiać. Proszę powiedzieć, co mówi do

MediaTory

opublikowane w MANKO!

– nagrody od studentów dziennikarstwa dla ludzi mediów Najważniejsze postacie polskiego dziennikarstwa i przedstawiciele studentów dziennikarstwa z 18 uczelni w Polsce – razem blisko 1200 osób pojawi się na Finałowej Gali 6. edycji plebiscytu MediaTory, jednym z najważniejszych wydarzeń w środowisku medialnym, już 1 grudnia w Auditorium Maximum Uniwersytetu Jagiellońskiego.

na jak najszersze spektrum najlepszego polskiego dziennikarstwa. Studenci przez cały rok obserwują, co dzieje się w mediach, a następnie nagradzają dziennikarzy w 9. kategoriach. Tym razem wśród nominowanych są między innymi Kamila Biedrzycka-Osica, Michał Owczarek, Filip Springer, Tomasz Raczek, Wojciech Jagielski. Po raz kolejny doceniono pracę Jacka Żakowskiego, Konrada Piaseckiego, Teresy Torańskiej, Roberta Mazurka, Tomasza Zimocha. W tym roku studenci po raz pierwszy nominowali w kategorii ObserwaTOR, w której nagradzają „za prawdziwe opowieści z innego – choć często bliskiego im – świata”. To nagroda przyznawana za większe dziennikarskie formy, takie jak reportaż, dokument czy wywiad-rzeka. Do nominowania i głosowania uprawnionych jest 10 tysięcy studentów z 18 uczelni w Polsce, na których dziennikarstwo funkcjonuje jako odrębny kierunek umożliwiający uzyskanie tytułu magistra. Głosowanie zakończyło się 21 października, a zwycięzców poznamy już 1 grudnia o godzinie 17.00 podczas uroczystej gali wręczania nagród w Auditorium Maximum UJ w Krakowie.

To już 6. edycja plebiscytu MediaTory – Studenckie Nagrody Dziennikarskie. Dzięki pomysłowości kilku osób należących do Koła Naukowego Studentów Dziennikarstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, studenci dziennikarstwa z całej Polski mogą wybierać swoich faworytów ze świata mediów i nagradzać ludzi, na których chcą się wzorować. – Jeszcze kilka lat temu dziennikarze byli nagradzani i oceniani z wyłączeniem tak ważnego głosu, jak głos młodego pokolenia, które za moment będzie pracować w zawodzie, a w chwili obecnej patrzy na to, jak wyglądają media i szuka tam swoich wzorów i inspiracji – mówi Izabela Mikruta, Koordynator Główny Plebiscytu. W MediaTorach studenci doceniają najwyższe standardy dziennikarstwa, takie jak rzetelność i profesjonalizm. Dziennikarzy oceniają przez pryzmat wielu aspektów ich pracy, zwracając uwagę LISTOPAD/GRUDZIEŃ NUMER 2(87)

* ŹRÓDŁO: RODZYNKI.NET*

HUMOR Z WYKŁADÓW

4


UEK CENZURUJE MANKO? Czy to możliwe, aby ponad 20 lat od upadku PRL-u – czyli czasów cenzury – publiczna uczelnia stosowała działania w takim stylu? Aby zakazano dystrybucji gazety, w której są artykuły studentów tej uczelni oraz teksty promujące uczelniane wydarzenia? Czy można, bez podawania przyczyny zakazać organizacjom studenckim współpracy z gazetą, która przez ostatnie 14 lat promowała ich inicjatywy – wspierając tym samym powodzenie ich projektów? TŁO HISTORYCZNE Miesięcznik Studencki MANKO założyli studenci Akademii Ekonomicznej w Krakowie (obecnie UEK) 14 lat temu. MANKO miało dać studentom możliwość wpływu na swoje losy i rozwój uczelni. Przez lata był to niezależny głos studentów niezadowolonych, oburzonych, ale także tych szczęśliwych. Kiedy trzeba było, MANKO nie stroniło od krytyki uczelni, samych studentów jak i działalności samorządu studenckiego. Doceniały to osoby szanujące demokrację i wolność słowa, które przyjmowały konstruktywną krytykę, którym zależało na pozytywnych zmianach na uczelni. W karcie historii działania MANKO w Akademii Ekonomicznej w Krakowie były również ciemne strony, w tym próba przejęcia gazety z rąk studenckich i cenzury linii redakcyjnej. Na to ówcześni redaktorzy się nie zgodzili. Ideały demokracji i wolności słowa były dla nas ważniejsze niż stabilność i komfortowe relacje z władzą. Nie wszystkich da się kupić bądź zastraszyć – wspomina jeden z nich. Odebranie dofinansowania stało się bodźcem do rozwoju i uniezależnienia gazety od uczelni. Powstałe w 2004 roku Stowarzyszenie MANKO stało się wydawcą gazety, znalazło sponsorów, a do redakcji dołączyli studenci innych krakowskich uczelni. Gazeta wyszła poza mury AE i została pismem wszystkich studentów Krakowa (a potem też Śląska). Od tego czasu trwał jej dynamiczny rozwój, wyrażający się w powiększającym się nakładzie i zasięgu, rosnącej ilości dziennikarzy, partnerów i inicjatyw, szerzącej się rozpoznawalności marki wśród środowiska akademickiego. Wróciły również czasy doskonałej współpracy z macierzystą uczelnią (obecnie Uniwersytetem Ekonomicznym w Krakowie, UEK). Niestety do czasu. Nowe władze uniwersytetu zablokowały wszelką współpracę z magazynem, pozbawiając

studentów dostępu do informacji środowiskowych, ważnego kanału promocyjnego oraz miejsca zbierania cennych doświadczeń zawodowych. Co się dzieje? ZAKAZ DYSTRYBUCJI Kiedy 26 września 2012 r. studenci, jak przez ostatnie kilka lat, przybyli z gazetą na uczelnię, kazano im wstrzymać dystrybucję. Skierowani do działu promocji, otrzymali odpowiedź od rzecznika prasowego, iż Dyrektor Kancelarii zabronił dystrybucji MANKO na terenie UEK, tłumacząc, że uczelnia zmieniła politykę i od tej pory tylko gazety mające oficjalną zgodę rektora mogą być kolportowane. W związku z tym, 10 października 2012 r. wysłaliśmy pismo do JM Rektora Andrzeja Chochóła, w którym wyraziliśmy chęć kontynuowania dotychczasowej współpracy przy promowaniu inicjatyw akademickich. Zwróciliśmy się również z prośbą o zgodę na dystrybucję. Bez skutku. Już ponad miesiąc pismo pozostało bez odpowiedzi, podobnie jak pismo wysłane 5 listopada 2012 r. do Dyrektora Kancelarii Rektora Janusza Fudalińskiego. ZAKAZ WSPÓŁPRACY Jak się dowiedzieliśmy od studentów UEK, w październiku tego roku, w dziale promocji, odbyło się zebranie z organizacjami studenckimi i kołami naukowymi UEK. Podczas spotkania kategorycznie zakazano im współpracy z gazetą MANKO! W efekcie, trzy organizacje, które do tej pory współpracowały z gazetą i były na zasadach patronatu medialnego promowane na łamach MANKO, poinformowały nas, że z powodu decyzji odgórnych, z przykrością muszą zakończyć z nami współpracę. MANKO nie może już promować ich inicjatyw wśród krakowskich i śląskich studentów (bo właśnie na 27 uczelni z tych województw MANKO dociera).

5

NUMER 2(87) LISTOPAD/GRUDZIEŃ


Na początku października pojawiła się informacja, że jeden z najbardziej znanych programów stypendialnych dla młodzieży ma ogłosić swoją upadłość. Czy to już koniec Erasmusa? Czy milionom studentów zostanie odebrana szansa na zdobycie cennego doświadczenia?

EFEKTY DLA UCZELNI Takie działanie nie służy uczelni i środowisku akademickiemu. Jest oczywistym działaniem szkodliwym, odcina studentów od informacji, o tym, co dzieje się w ich środowisku. Czy to nie wpływa tym samym na dezintegrację i dezaktywizację naszego środowiska? Projekty i organizacje niepromowane w mediach są automatycznie mniej znane, a studenci tracą motywację do pisania i wpływania na swoje losy. To wszystko da się przełożyć na straty finansowe. Rachunek jest prosty – mniej promocji studenckich inicjatyw – mniej potencjalnych sponsorów czy szans na dotacje, gdyż sponsorzy i grantodawcy przy przyznawaniu dotacji biorą pod uwagę siłę rażenia inicjatywy, tzn. do ilu odbiorców dotrze. A MANKO dociera do ponad 20 tysięcy osób, z 27 uczelni w dwóch województwach. Ograniczanie takiego potencjału promocyjnego to cios, który najbardziej zaboli studentów i ich inicjatywy.

ERASMUS PRZEZ LATA Erasmus to program obejmujący szkolnictwo wyższe uruchomiony przez KE pod koniec lat 80 zeszłego stulecia. Ma on na celu przede wszystkim rozwijanie międzynarodowej współpracy między uczelniami głównie poprzez finansowanie wyjazdów studentów na studia za granicą. Państwami uczestniczącymi w projekcie jest na chwilę obecną 27 krajów UE oraz państwa EOG natomiast kandydatami: Chorwacja i Turcja. Polska w pełni uczestniczy w programie od 1998 roku.

CO NA TEN TEMAT SĄDZĄ ZAPYTANI PRZEZ NAS STUDENCI UEK: „Jak dla mnie coś jest chyba nie tak. Nawet nie jest podane do ogólnej wiadomości dlaczego magazyn nie może być na kampusie, a drużyna Elitesek straciła patrona? Może by chociaż jeden racjonalny powód?”. Wojtek

SZANSA NA SUKCES? W obliczu trudności ze znalezieniem wymarzonej pracy studenci chwytają się wszelkich sposobów, by zwiększyć swoją pozycję już na starcie. Szansę widzą zaś w zagranicznych stypendiach. Podkreślają to statystyki ukazujące, że liczba studentów korzystających z projektu rokrocznie rosła, w latach 2011/2012 osiągając liczbę prawie dziesięciokrotnie wyższą w stosunku do początków. W sumie z projektu skorzystało ponad 100 000 polskich studentów. Ale czy wyjazd na Erasmusa rzeczywiście otwiera drzwi do kariery? Magda, która uczestniczyła w programie, twierdzi że tak. ,,Choć co piąty absolwent szkoły wyższej w Polsce nie może po dyplomie znaleźć pracy, uczestnicy Erasmusa nie mają aż takich problemów. Zdecydowanie warto pojechać'' – twierdzi. Również eksperci zdają się podzielać jej opinię. „Erasmus zmienia ludzi, poszerza horyzonty, otwiera na inność i uczy odpowiedzialności – mówi Beata Skibińska z Fundacji Systemu Rozwoju Edukacji. – Wyjazd na studia za granicę pozwala

„Szkoda, że studenci na naszej uczelni nie mają już normalnego dostępu do MANKO. Trochę dziwi mnie to, że na innych Uniwersytetach nie ma z tym problemu, a u nas gazeta rozdawana jest pod bramą”. Ola „To aż wstyd, żeby przez jakieś bzdurne nieporozumienia nie było na Ekonomicznym MANKA, a inicjatywy studenckie straciły jego partnerstwo. Uczelnia ma nam przecież pomagać w rozwijaniu się i zdobywaniu kontaktów, a nie przeszkadzać”. Ania Dnia 13 listopada, składając już trzecie pismo o zgodę na dystrybucję, redaktor naczelna dowiedziała się o chęci spotkania władz UEK z przedstawicielami gazety. Ciekawe jak władze wytłumaczą się z ostatnich dwóch miesięcy swoich działań. REDAKCJA

LISTOPAD/GRUDZIEŃ NUMER 2(87)

6


Erasmus

upada? także na nabycie kluczowych w przyszłej pracy kompetencji takich jak znajomość języków obcych, inicjatywność i przedsiębiorczość''. Z kolei Marek Kozłowski, menedżer ds. rekrutacji PwC, uważa: ,,Wpis w CV o wyjeździe na Erasmusa ma znaczenie w procesie rekrutacji, kiedy weryfikujemy kompetencje językowe i kompetencje miękkie takie jak umiejętność współpracy w grupie czy zarządzenie czasem. Erasmus takie kompetencje wzmacnia.” Czy studentom, którzy nie zdążyli skorzystać z programu szansa na dobry start zostanie odebrana?

stanowiska jest siódemka najsilniejszych państw Europy, tzw. płatników netto. STUDENCIE - ŚPIJ SPOKOJNIE! FRSE w swoim oświadczeniu uspokaja zapewniając, że środki na sfinansowanie działalności na lata 2012/2013 są zabezpieczone i 80% z nich zostało już wypłaconych przez KE. Oznacza to, że nie muszą się martwić ani studenci w chwili obecnej znajdujący się na zagranicznych wymianach, ani ci, którzy takowe planują w przyszłym roku. Ale co z tymi, którzy dopiero zaczęli zastanawiać się nad wyjazdem? ,,Aktualnie prowadzone są negocjacje budżetowe dla kolejnej fazy programów na lata 2014–2020. W propozycjach dotyczących nowego programu edukacyjnego, przedstawionego pod roboczą nazwą „Erasmus dla wszystkich”, Komisja Europejska zapowiedziała zwiększenie o 70% środków na działania edukacyjne.'' - czytamy dalej w oświadczeniu. Początkowe obawy wydają się więc nie pokrywać z rzeczywistą kondycją Erasmusa, który ma się nie najgorzej. Oczywiście nie ominął go kryzys, ale znajduje się w stanie nie gorszym od stanu całej UE, która na chwilę obecną nie wydaje się zagrożona. Zaś zupełnie nieprawdopodobną wydaje się sytuacja, w której KE wyznająca wartości międzynarodowej współpracy i rozwoju poprzez edukację, zrezygnuje z głównego programu za pośrednictwem którego mogła je realizować. PAULA ZAWADZKA

WSZYSTKIEMU WINNY KRYZYS Skutki polityki oszczędności w krajach Wspólnoty oraz cięć unijnego budżetu nie ominęły funduszy społecznych. Na początku października przewodniczący komisji ds. budżetu w Parlamencie Europejskim Alain Lamassoure ogłosił bankructwo EFS, natomiast Erasmus miał ogłosić upadłość pod koniec miesiąca. Janusz Lewandowski, Komisarz Europejski ds. Budżetu i Programowania Finansowego, starał się załagodzić sytuację. ,,Moją rzeczą jest, żeby na tym nie stracili studenci Erasmusa, bo to jest jeden z najbardziej owocnych programów Europejskich – stwierdził w wypowiedzi dla radia PIN. – Dlatego będziemy się starać zdobyć dodatkowe finansowanie''. Jednak rozwiązaniem tego problemu jest zdaniem komisarza zwiększenie składek do unijnego budżetu, co nie wydaje się możliwe do realizacji ze względu na fakt, iż krajom zmagającym się z kryzysem takie działanie nie jest na rękę. Głównymi zaś oponentami 7

NUMER 2(87) LISTOPAD/GRUDZIEŃ


W labiryncie

biurokracji A G A UWSURD AB FOT. PHOTOXPRESS

Pozornie, dziekanat to miejsce otoczone aurą dyscypliny, zorganizowania, ładu, spokoju... Rzeczywistość pokazuje jednak, iż jest to ten fragment uczelnianej przestrzeni, który obejmuje niekończące się kolejki, masę zniecierpliwionych petentów, czemu towarzyszy często atmosfera frustracji i bezsilności zarazem. Niejeden, wkraczając na jego obszar pomyśli: „Houston mamy problem...”. Jakie są zatem fundamentalne zakłócenia funkcjonowania tego centrum dowodzenia studenckim wszechświatem? TWOJA GODZINA WYBIŁA Podstawowym problemem w funkcjonowaniu dziekanatów jest krótki czas pracy. Studenci mogą uporządkować swoje sprawy w trakcie czterech dni roboczych, przez ok. 3 godziny dziennie. W tej sytuacji nikogo nie dziwi fakt, iż kolejki do dziekanatów można mierzyć w kilometrach, a poziom frustracji i irytacji oczekujących sięga zenitu. Najgorszy scenariusz przypada jednak tym, którzy po kilku godzinach spędzonych na korytarzu, ujrzą przed sobą oblicze pani Zosi i usłyszą jej słowa: „Dzisiaj już zamykamy. Proszę wrócić jutro”. LISTOPAD/GRUDZIEŃ NUMER 2(87)

8


A I N L E Z C U ADA

ODPOWI

BEZINFORMACJA To, że uda się przekroczyć próg dziekanatu, nie gwarantuje wcale sukcesu. Student dzierżąc w swych dłoniach obszerny plik dokumentów, z niepokojem obserwuje każdą zmianę wyrazu twarzy pani z dziekanatu, która często w kulminacyjnym momencie oznajmia: „To nie wszystko. Proszę sobie zapisać, czego jeszcze brakuje...”. – Czyż nie łatwiej byłoby stworzyć rzetelny, pełny wykaz wymaganych dokumentów, zaświadczeń, oświadczeń i zamieścić go na stronie internetowej uczelni? – pyta z oburzeniem Kamila, studentka Uniwersytetu Śląskiego. – Moglibyśmy je zdobyć wszystkie już w trakcie wakacji, co zaoszczędziłoby czas zarówno nam - studentom, jak i pracownikom dziekanatu – dodaje. Odpowiadamy: Łatwiej, ale jak mówi pismo, a właściwie prosta gra słów: czekajcie a będzie Wam dane.

Zarzut Andżeliki przedstawiliśmy władzom uczelni. Rzecznik prasowy, Marek Makowski zareagował błyskawicznie. Oto oficjalne stanowisko Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie: “Potwierdzam, że władze Wydziału Pedagogicznego AJD wprowadziły na okres około miesiąca tj. do 22 października tzw. „alfabetyczną kolejność przyjmowania studentów”. Tego typu rozwiązanie zaproponowano studentom gdyż wpłynęło to na rozładowanie kolejek osób oczekujących na załatwienie swoich spraw w dziekanacie. Pierwsze tygodnie października to okres największego ruchu w dziekanacie. Wiąże się to ze składaniem podań o stypendia, wydawaniem legitymacji, indeksów oraz załatwianiem szeregu innych spraw. Stąd taka próba rozwiązania problemu. Warto podkreślić, że pracownicy dziekanatu nie trzymali się ściśle wprowadzonego rozwiązania. Osoby, które przyszły do dziekanatu, a ich sprawa miała charakter pilny bez względu na okoliczności były obsługiwane.

OD A DO Z Powyżej opisane komplikacje pojawiają się na uczelnianym szlaku każdego studenta – to podstawowy zestaw. I choć zapewne trudno w to uwierzyć, może być jeszcze gorzej. Okazuje się, że niektóre szkoły wyższe dokonują działań radykalnych – funkcjonowanie dziekanatów opierają na zasadach porządku alfabetycznego. Oznacza to, iż każdego dnia wstęp do nich ma grupa studentów wyznaczona na podstawie pierwszej litery nazwiska (np. Wt – od A do F, Śr – od G do K, Czw – od L do O itd.). To sprawia, że Jan Kowalski, choćby przybył ze sprawą niecierpiącą zwłoki, może liczyć na wizytę jedynie w środę. – Niestety, w tej sytuacji nie pomoże ani urok osobisty, ani próba zamiany z kolegą. Nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać cierpliwie na swój dzień – komentuje Andżelika, studentka AJD w Częstochowie.

Dodatkowo przez cały tydzień (od poniedziałku do piątku) dziekanat był czynny od godz. 9.00 do godz. 14.00 (5 godzin). Nawet w czwartek, dotychczas dzień wolny od przyjmowania interesantów, jednostka była czynna. W soboty dziekanat Wydziału Pedagogicznego był czynny przez 4 godziny (od godz. 8.00-12.00). Tego dnia obsługiwał studentów studiów niestacjonarnych. O wszystkich uregulowaniach studenci zostali wcześniej poinformowani za pośrednictwem strony internetowej Wydziału Pedagogicznego oraz za pomocą ogłoszeń, jakie pojawiły się na terenie Uczelni.

SŁOWO NA OTUCHĘ To nieco przerażające i przytłaczające, kiedy w głowie studenta pojawia się świadomość wyrzeczeń oraz trudów, jakie musi podjąć na drodze ku załatwieniu formalności związanych ze swoją obecnością w uczelnianej przestrzeni. Nie warto się jednak załamywać – październik w końcu przeminie, oficjalne sprawy zostaną uporządkowane, a wtedy wszyscy znów poczują się wolni... przynajmniej na jakiś czas. MONIKA WAWSZCZYK

Rozwiązanie Wydziału Pedagogicznego chwalili w swych wypowiedziach studenci jednostki dzieląc się pochlebnymi opiniami na ten temat m. in. na portalach społecznościowych oraz kierując pozytywne opinie do pracowników dziekanatu. Wiemy również o niezadowolonych z takiego przebiegu sprawy, ale Ci znaleźli się w znacznej mniejszości. Doświadczenie pokazuje, że bardzo trudno wypracować rozwiązanie, które będzie satysfakcjonowało wszystkich zainteresowanych.”

9

NUMER 2(87) LISTOPAD/GRUDZIEŃ


podreperuj

budżet Czy wiesz jak dorobić studiując dziennie?

Rozmawia dwóch studentów: – Masz jakieś wieści z domu? – Niestety, ani złotówki. Może nie każdy odnajduje się w powyższej sytuacji, ale stereotypy o biednych studentach skądś się biorą. To zrozumiałe, studia to taki okres w życiu, w którym o ile nie urodziłeś się w rodzinie członka zarządu pewnej spółki obracającej złotym kruszcem, nie zawsze starcza funduszy na wszystko. Jeżeli masz problemy finansowe, to najwyższy czas znaleźć sobie płatne zajęcie.

nak to, że nie musimy posiadać książeczki sanitarno – epidemiologicznej. Jest sporo ofert tego typu pracy, więc nie powinieneś mieć problemu z odnalezieniem ich. – Roznoszę gazetki informacyjne (jednego z supermarketów) – mówi Wojtek, student Uniwersytetu Śląskiego. – Głównym problemem są zrzędzący mieszkańcy bloków, którzy ciągle mówią mi, że zaśmiecam im klatkę. Za to plusem jest to, że mam dopasowany grafik i nie pracuję na czarno. Ile zarabia? 5 – 8 groszy za położoną gazetkę. Studenci często udzielają korepetycji. Sporym powodzeniem cieszą się korepetycje z języków obcych. Jeżeli więc znasz jakiś na odpowiednim poziomie, możesz zamieścić ogłoszenia np. w Internecie, istnieje wiele portali które umożliwiają znalezienie ucznia. Zaletą takiej pracy jest stosunkowo wysokie wynagrodzenie, sięgające nawet kilkudziesięciu złotych za godzinę. Niestety nie każdy się nadaje – jak zapewne wiesz, do tego fachu potrzeba dużej dozy cierpliwości... Może warto także spróbować samemu się zatrudnić? Coraz więcej uczelni otwiera inkubatory przedsiębiorczości. Za ich pomocą można rozpocząć swoją działalność gospodarczą, brać udział w różnych szkoleniach, korzystać z pomocy specjalistów. To znacznie ułatwia start. Gdy już rozkręcisz interes, nie zapomnij zatrudnić jakichś studentów, którzy będą w podobnej sytuacji do tej, w której byłeś Ty zanim Twoja firma zarobiła pierwszy milion.

Studiując w trybie stacjonarnym Twoim największym wrogiem są okienka między zajęciami. Jeżeli Twój plan nie jest już tak dziurawy jak autostrada A2 chwilę po oddaniu do użytku, pora rozejrzeć się za odpowiednim zatrudnieniem. Poniżej kilka wybranych propozycji. Płatne staże i praktyki są dla nas wielu marzeniem, zarabiamy pieniądze na swoje utrzymanie i do tego zdobywamy cenne doświadczenie w pracy. Ofert nie jest zbyt wiele, ale trzeba ich szukać. Popytaj wśród wykładowców i przejrzyj wydziałowe ogłoszenia. Warto także zgłosić się do uczelnianego biura karier. Co mówi student pierwszego roku do magistra? Dwa razy zestaw powiększony proszę... Zapewne każdy słyszał ów niewysokiego lotu dowcip (aby nikogo nie urazić pominąłem wyuczony fach magistra). Faktycznie, czasem tak bywa, lecz często w sieci restauracji z żółto-czerwonym logiem pracują właśnie studenci. Dzieje się tak ponieważ zaletą takiej pracy jest elastyczny grafik oraz to, że nie trzeba mieć żadnych specjalnych kwalifikacji ani doświadczenia. Niestety, jak mówi przysłowie: żadna praca nie hańbi, ale każda męczy. Ten pracodawca zapewnia niskie zarobki (6 – 7 złotych za godzinę). Podobną specyfikę ma praca przy roznoszeniu ulotek. Do tej drugiej dochodzi jedLISTOPAD/GRUDZIEŃ NUMER 2(87)

Pamiętaj, że rynek pracy dla osób młodych nie przedstawia się różowo, ale póki co i tak masz lepiej niż Twoi nie studiujący rówieśnicy, z prostego względu. Mianowicie, pracując na umowę zlecenie czy o dzieło uczelnia opłaca za Ciebie składki, jesteś więc tańszy dla pracodawcy. ADAM MARCISZ 10


CERTIFIED BY THE CRF INSTITUTE

Capgemini jest jedną z największych firm świadczących zintegrowane usługi doradcze, informatyczne i outsourcingowe. Jako pracodawca oferuje rozwój w międzynarodowym środowisku, w interdyscyplinarnych zespołach ekspertów, którzy wspólnie z klientami pracują nad biznesowymi i technologicznymi rozwiązaniami wspierającymi ich działalność. Capgemini jest globalną organizacją, która zatrudnia 120 tys. pracowników w 40 krajach. W Polsce nasz zespół liczy ponad 5000 pracowników. Biura Capgemini znajdują się w Warszawie, Krakowie, Katowicach, Opolu i Wrocławiu.

Rekrutujemy! Profil kandydata: • • • • •

Bardzo dobra znajomość jednego z języków europejskich Dobra znajomość pakietu MS Office oraz obsługi komputera Zdolność analitycznego myślenia Umiejętność pracy w zespole oraz z klientem Motywacja do pracy w jednym z obszarów naszego działania

Jeśli interesujesz się obszarem finansów, księgowości, operacji bankowych, HR, obsługi klienta, marketingu lub zarządzania dostawami zaaplikuj do działu Business Process Outsourcing (Kraków, Katowice) na adres: RecruitmentBPO.pl@capgemini.com Jeśli interesujesz się obszarem wsparcia technicznego klienta, zdalnego zarządzania infrastrukturą informatyczną klienta zaaplikuj do działu Infrastructure Services (Kraków, Katowice, Opole) na adres: RecruitmentITO.pl@capgemini.com Wszystkich zainteresowanych pracą, praktykami lub stażem zachęcamy do zapoznania się z aktualnymi ofertami na stronie: www.pl.capgemini.com/career


PA T R O N A T

Terminarz meczów ligowych AGH Galeco Wisła Kraków w roli gospodarza

24.11.2012 AGH Galeco Wisła Kraków x TKS-T Budowlani Budlex Toruń 01.12.2012 AGH Galeco Wisła Kraków x SMS PZPS Sosnowiec 05.01.2013 AGH Galeco Wisła Kraków x PSPS Chemik Police 19.01.2013 AGH Galeco Wisła Kraków x Silesia Volley I Mysłowice/Chorzów 02.02.2013 AGH Galeco Wisła Kraków x Jedynka Aleksandrów Łódzki 09.02.2013 AGH Galeco Wisła Kraków x MUKS Sparta Warszawa 02.03.2013 AGH Galeco Wisła Kraków x Stal Mielec S.A.

Od 09.03.2012 faza PLAY OFF

Dysfunkcja F E L I E T O N

egzystencji studenckiej Schorzenie dotykające wszystkich studentów, szczególnie wzmożone zimą i latem, w skrajnych przypadkach przeciągające się aż do września. System Eliminacji Studentów Jest Aktywny – w skrócie SESJA. Choroba objawia się kilkoma symptomami. Wzrasta rozdrażnienie osobnika studiującego. Zmęczenie, chandra i stres powodują zaburzenia snu. Pojawia się nagła chęć zmywania naczyń, gromadzących się w zlewie od miesięcy, chęć masowego prania i ciągłego odkurzania. Chory zmienia tryb życia na nocny łudząc się, że to pozwoli mu się skupić. Na kilka dni przed punktem krytycznym, student nie wytrzymuje presji psychicznej. Zdecydowanie za mała ilość snu, poważnie za duża liczba napojów wyskokowych i hektolitry kawy, owocują u zakażonego rozszerzonymi źrenicami i wyglądem ulicznego włóczęgi, histerycznie powtarzającego, że musi się uczyć. Po kilku dniach takiego życia, na skutek wyczerpania, mózg przestaje poprawnie funkcjonować. Chory nie jest w stanie prawidłowo oceniać zagrożeń, na jakie jest narażony. Powtarza

w kółko: co ma być to będzie. Nie pomaga ani dieta wysokokaloryczna ani bogata w witaminy. Pojawia się siedzący tryb życia i towarzyszące chorobie zakażenie zwane prokrastynacją, tendencją do nieustannego przekładania obowiązków na później. Zawsze tworzę listę postanowień na nowy rok akademicki. Numerem jeden niezmiennie jest systematyczna nauka – mówi Olga, studentka geodezji na AGH – Polega ona na oszukiwaniu samego siebie poprzez wmawianie sobie, że najwłaściwszą porą na rozpoczęcie pracy jest tzw. “pełna” godzina. „Biorę się o dwunastej...” to moje najczęstsze słowa podczas nauki – żartuje. Sesja to choroba, która pozbawia studenta młodzieńczych nadziei i chęci zdobycia wyższego wykształcenia. Codziennie powtarzane motto: od jutra się uczę, ma właściwości wręcz magiczne, zakrzywiające czasoprzestrzeń. Nim się obejrzymy nadchodzi czas próby, czas egzaminu. A na dzień przed nim pozostaje już tylko modlitwa lub kampania wrześniowa. MARTA KUBALA

LISTOPAD/GRUDZIEŃ NUMER 2(87)

12



za pieniądze nieduże

– Kupiłam bilet do Oslo za 2 złote w obie strony! – oznajmiła mi moja koleżanka Ania. Nie chciałam wierzyć. 2 zł? To mniej niż kanapka w szkolnym sklepiku. Dopiero gdy pokazała bilet online z informacją o godzinie wylotu przyznałam, że dziewczyna ma ogromne szczęście i uwierzyłam. Oto 8 trików i sposobów na zaoszczędzenie pieniędzy i czasu przy planowaniu podróży. RYANAIR – to jedna z najpopularniejszych tanich firm przewozów samolotowych, która prosperuje na rynku. Ryanair oferuje bilety za niewielkie pieniądze, niekiedy wręcz za absurdalnie niskie ceny (jakby chociaż przytoczony na początku bilet do Oslo za 2zł). Nie trzeba daleko szukać, po wejściu na ich oficjalną stronę, od razu na początku, wyświetlają się informacje o aktualnych promocjach. Dzięki ofercie tego przewoźnika możemy latać po całej Europie, przy możliwości wybrania sobie lotniska, które odpowiada nam najbardziej.

w przystępniejszych cenach. Wracając do domu na Święta, wróćmy w pierwszy dzień Świąt, kiedy wszyscy już będą w domu. Ominiemy kolejki na dworcach, lotniskach i unikniemy najdroższych podróży.

ELASTYCZNOŚĆ – to sprawa kluczowa. Może się okazać, że ten sam bilet kupiony dzień wcześniej lub później jest tańszy nawet o kilkaset złotych. Ważne jest to, aby nie nastawiać się na konkretny termin oraz wyszukać połączenie, które jest dla Nas najtańsze i najwygodniejsze.

PORA DNIA MA DUŻE ZNACZENIE – okazuje się, że nawet w ciągu jednego dnia mogą występować znaczące różnice w cenach biletów. Najtańsze są te z wylotem bądź wyjazdem późno w nocy lub wcześnie rano. O tym też należy pamiętać rezerwując bilet, wyjazd o kilka godzin później zwykle nie zrobi Nam wielkiej różnicy, a dzięki temu możemy zaoszczędzić klika złotych.

PODRÓŻOWANIE, GDY INNI SIEDZĄ W DOMU – należy pamiętać o tym, że bilety w okresie świątecznym, wakacyjnym czy podczas ferii są najdroższe. Nie rezerwujmy biletów dzień przed Wielkanocą, zróbmy to miesiąc czy dwa miesiące wcześniej. Są szanse, że kupimy bilety

NOCLEGI – mamy tani bilet, co teraz? Polecam stronę hostels.com, na której znajdziemy miejsca noclegowe na całym świecie, w każdym wpisanym przez Nas mieście. To rewelacyjna opcja, gdyż w jednym miejscu można znaleźć dobre hostele za niewielkie pieniądze. Mamy

LISTOPAD/GRUDZIEŃ NUMER 2(87)

14

FOT. PHOTOXPRESS

PODRÓŻE


problemu, bezpośrednio skontaktować się z osobą zainteresowaną. Couchsurfing to jeden z najlepszych sposobów na tanie podróżowanie.

możliwość wyboru jak daleko centrum miasta będą się one znajdowały czy ilość osób w pokoju. REZERWOWANIE Z WYPRZEDZENIEM – jeden z najpewniejszych trików. Zasada stara jak świat a jakże aktualna przy dzisiejszym planowaniu podróży. Najlepiej jest bukować bilety nawet z trzy, czteromiesięcznym wyprzedzeniem, to oczywiste, że zapłacimy za nie mniej niż gdy kupujemy w ostatniej chwili, z dnia na dzień. Im dłużej do wylotu i wyjazdu tym lepiej dla Naszych portfeli.

CARPOOLING (podwożenie) – i tę opcję warto rozważyć podczas wyboru środku transportu. Carpooling polega na tym, że osoby (niekiedy za pomocą Facebooka czy innych portali społecznościowych) ogłaszają, iż mają w swoim samochodzie wolne miejsce i są chętni do wzięcia dodatkowego pasażera. Proszą jedynie o pokrycie części kosztów za paliwo, czasem opłaty parkingowe. Carpooling to same korzyści, mniej samochodów sprzyja środowisku a podczas niekiedy wielogodzinnej podróży można nawiązać ciekawe nowe znajomości.

COUCHSURFING - zdecydowanie obniża koszty naszych wojaży. Najbardziej popularnym miejscem w którym można spotkać zwolenników tego przedsięwzięcia jest strona couchsurfing. org. Znajdziemy tam ludzi gotowych ZA DARMO przyjąć nas pod swój dach, z łatwością dowiemy się o nich czegoś więcej poprzez dostęp do facebooka i zostaniemy poinformowani co gospodarz może nam zaoferować i czego żąda w zamian. Możemy wybrać miejsce niemal na całym świecie, z dokładnością co do ulicy i bez

Wystarczy znać kilka sposobów i trików, aby okazało się, że podróżowanie nie jest wcale takie drogie. Trochę oszczędności w portfelu, głowa na karku, dostęp do internetu i możemy polecieć na drugi koniec Europy za równowartość obwarzanka. EWELINA PURWIN

Jubileuszowe święto gór - 10. Krakowski Festiwal Górski cje, dyskusje, zawody sportowe, interaktywne warsztaty oraz wykłady. Słowem - prawdziwe święto gór, którego nie można przegapić! Na scenie festiwalowej wystąpi światowa i polska czołówka himalaistów, wspinaczy wielkościanowych i sportowych. Wśród gości KFG będzie m.in. Amerykanin Steve House oraz Austriak Hansjörg Auer. Na festiwalowym ekranie pojawią się filmy górskie z najwyższej, światowej półki. Miłośnicy filmu górskiego będą mogli również śledzić zacięty wyścig w konkursie filmu międzynarodowego o Grand Prix KFG 2012. Nie zabraknie również emocji sportowych. W czasie Festiwalu rozegrane zostaną Mistrzostwa Polski w Boulderingu. Bardzo istotnym, cieszącym się popularnością wśród festiwalowych gości elementem 10. KFG będą również targi sprzętu i odzieży outdoorowej. Więcej informacji o festiwalu znajduje się na stronie: www.kfg.pl

Przed nami 10., jubileuszowa, edycja Krakowskiego Festiwalu Górskiego, który odbędzie się w dniach od 7 do 9 grudnia na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Przez lata KFG stał się największym i zarazem jednym z najbardziej lubianych festiwali górskich w Polsce. W ciągu trzech dni w Krakowie gościć będzie wielki alpinistyczny świat. A w nim wybitne górskie osobowości, podróżnicy, świetni fotograficy, pokazy filmowe i multimedialne, prelek15

NUMER 2(87) LISTOPAD/GRUDZIEŃ


Kącik Paryski

Tak, wiem. Francja – kraj nacjonalistów i zakochanych w sobie Żabojadów, którzy z zagranicznych słów znają jedynie „pizza”, „spaghetti” no i „Barack Obama”. Wystarczy jednak trochę się wysilić i przekonać samemu jak jest naprawdę. A studia we Francji to nie tylko niesamowita przygoda, ale i inwestycja w siebie! Oprócz programów wymiany, możecie również zdecydować się na samodzielny wyjazd na studia do Francji. Zaletą takiego rozwiązania jest fakt iż otrzymujecie pełnoprawny dyplom francuski. Odwrotnie niż przy Erasmusie, w takim wypadku będzie od was wymagane potwierdzenie umiejętności językowych na poziomie B2. Podczas pierwszego roku studiów we Francji trudno będzie wam aplikować o stypendium socjalne, ale możecie się o nie starać już na drugim roku studiów – waha się ono od 100 do 400 euro miesięcznie, w zależności od wysokości zarobków waszych rodziców. Możecie się jednak zawsze starać o akademik, który jest znacznie tańszy niż własny pokój lub mieszkanie i który kosztuje około 200-250 euro miesięcznie. Możecie również liczyć na stypendium CAF - waha się on od 100 do 200 euro miesięcznie i jest bezzwrotną pomocą dla wszystkich studentów we Francji, nawet tych zagranicznych przyjeżdżających tylko na jeden semestr. We Francji zajęcia odbywają się o różnych porach dniach - również w soboty - tak więc w ciągu tygodnia studenci mają wiele « okienek », które wykorzystują, by nieco podreperować swój budżet. Szczególnie w dużych miastach, takich jak Paryż, Lyon czy Lille nie powinniście mieć żadnych problemów ze znalezieniem pracy na pół etatu, która w zupełności powinna pokryć wasze koszty utrzymania (płaca minimalna we Francji to 9,40 euro brutto na godzinę). Wiele uniwersytetów jak i szkół prywatnych oferuje również specjalny program « apprentissage », który nie ma swojego odpowiednika w Polsce. Idea ta zakłada, iż podpisujecie kontrakt z przedsiębiorstwem, które płaci wam określony procent płacy minimalnej (w zależności od waszego wieku – od 450 do 1000 euro), a wy pracujecie trzy dni w tygodniu, dwa pozostałe spędzając na uczelni. Przewagą tego rozwiązania jest fakt iż nie pracujecie jako kelnerzy lub sprzedawcy, tylko wykonujecie zajęcia związane z waszym zawodem. Uczelnie bardzo aktywnie i efektywnie pomagają studentom w znalezieniu przedsiębiorstwa, często mając już gotową listę stałych firm-partnerów gotowych na przyjęcie studentów. Aplikując na studia we Francji musicie pomyśleć wcześniej o przetłumaczeniu wszystkich niezbędnych dokumentów u tłumacza i dopilnowaniu deadlinów. W wypadku gdy aplikujecie samodzielnie, wszystkie niezbędne informacje znajdziecie na stronach uczelni francuskich. Zachęcam was również do zajrzenia na stronę Campus France: http://www.pologne.campusfrance. org/pl na której znajdziecie wiele pożytecznych informacji dotyczących studiów we Francji.

Konrad Szczukiewicz Student Transportu Międzynarodowego na paryskiej Sorbonie LISTOPAD/GRUDZIEŃ NUMER 2(87)

16

fot. photoxpress.com/ wikimedia commons

Allez, on étudie en France!



KOMINEK

Zdjęcia: Przemek Kuciński www.niewformie.pl

Od lat plasuje się w absolutnej czołówce najpoczytniejszych i najbardziej wpływowych blogów. Newsweek nazwał go Królem Blogerów, Cosmopolitan przyznało, że to gorący facet, Wyborcza napisała, że w Polsce jest tylko jeden bloger i nazywa się Kominek. Widziałam wywiady, w których przeżuwał i wypluwał nieprzygotowanych dziennikarzy, dlatego, kiedy zadzwonił domofon, serce waliło mi jak oszalałe. Jaki okazał się Tomek Tomczyk? Cu-do-wny! Kiedy odpowiadał na moje pytania, wskoczył mu na kolana kot, a Tomek nie przerywając wypowiedzi, zaczął go drapać za uchem.


O dziennikarstwie i studiowaniu dziennikarstwa, o niezależności blogera, kobiecych stopach i wpędzaniu czytelników w kompleksy, z Tomkiem Tomczykiem, najpopularniejszym polskim blogerem, autorem Kominek.in i Kominek.es, a także książki „Bloger”, rozmawiała Dorota Czyż.

To jest moja

nisza

Czym się różni baran od plebsu? Niczym. Barana częściej używam w liczbie pojedynczej, a plebs w mnogiej.

W Twojej książce poruszasz kwestię niezależności, a właściwie zależności dziennikarskiej. Jako bloger masz pełną wolność? Teoretycznie jestem niezależny, jednak w praktyce skuwają mnie kajdany prawa – nie mogę pisać wszystkiego. Nawet będąc blogerem, jestem odpowiedzialny za swoje słowa i liczę się z tym, że mogą one mieć swoje konsekwencje prawne. Niezależność najczęściej rozumiana jest w następujący sposób: dziennikarz nie może pisać co chce, a bloger może. Nie jest to do końca prawda – blogera ograniczają jego czytelnicy.

Myślałam, że powiesz, że plebs to stado baranów. Dobre! Właśnie wymyśliłaś definicję. Pamiętam Twojego bloga sprzed kilku lat. W zakładce „o mnie” pisałeś, że jesteś przede wszystkim dziennikarzem. Teraz nie widzę, żebyś tak siebie określał. Kilka lat temu przyznawanie się do prowadzenia bloga było wstydem. Znajomi śmiali się ze mnie, że jestem blogerem, a gdy przytrafiło mi się mieć w tamtym czasie kobietę, to swoim rodzicom najczęściej mówiła, że spotyka się z „dziennikarzem internetowym”. W tamtym okresie nie miałem pracy i liczyłem na to, że jeśli napiszę, że jestem dziennikarzem, to ktoś mi tę pracę da, zatrudniając w redakcji. Poza tym faktycznie jestem dziennikarzem. Z wykształcenia.

Ty wymieniłeś część swoich czytelników. Tak, ale nie mogę tego robić w nieskończoność. Wymieniałem ich co roku, przez co zaczynałem ich tracić. Niedawno napisałeś tekst o tym co Cię wkurza u Twoich czytelników i jak do Ciebie nie pisać maili. Po tej publikacji dostałem masę wiadomości, choć wierzę, że tego typu teksty wcale nie odstraszają czytelników, ale ich wychowują.

Pojawiają się głosy, że żeby zostać dziennikarzem nie warto kończyć dziennikarstwa. To bzdura. Podczas trzymiesięcznego stażu w jednym z dzienników nauczyłem się wielu rzeczy, których nie nauczyły mnie studia dziennikarskie, ale to studia dały mi solidne podstawy – prawo prasowe, prawo autorskie, historię prasy, a także wiele innych niesamowicie przydatnych rzeczy, których nie nauczyłbym się sam z siebie. Szkoła uczy podstaw, które są niezwykle potrzebne w pracy zawodowej. Jestem absolutnym zwolennikiem studiowania dziennikarstwa.

Kilka lat temu takie posty były na porządku dziennym. Sama wielokrotnie zastanawiałam się, czy wracanie na Twojego bloga nie jest jakąś formą masochizmu. Zresztą – masz pewnie świadomość, że w wielu kobietach zaszczepiłeś kompleksy. Serio?

19

NUMER 2(87) LISTOPAD/GRUDZIEŃ


Twierdziłeś, że nadwaga zaczyna się u kobiet, które mają BMI powyżej 20 czy jakoś tak. Zauważ, że na blogu bardzo mało pisałem o kobiecych stopach. Przed założeniem bloga to był mój najlepszy temat.

To Ciebie już nic nie powinno dotykać. Teraz napisałem tekst o brzydkich kobietach i dostałem masę maili od czytelników oburzonych tym, że nazywam kobiety pasztetami. Jak mam moim czytelnikom wytłumaczyć, że takie rzeczy były kiedyś solą mojego bloga?

Dziwny fetysz… To wkurzało ludzi (śmiech). Pisałem, że atrakcyjna kobieta musi mieć rozmiar stopy między 36 a 37, równe palce i dodałem do tego masę innych cech. Obcy faceci wysyłali do mnie wiadomości: „Teraz inaczej patrzę na moją żonę. Kiedy leżymy w łóżku, przykrywam ją kołdrą tak, żeby nie widzieć jej stóp” (śmiech).

Nie masz wrażenia, że jesteś polskim przykładem na spełnienie amerykańskiego snu? Że masz za sobą karierę od pucybuta do milionera? Jestem na samym początku tej drogi.

Fot. Przemek Kuciński

Sam o sobie pisałeś, że jesteś najpopularniejszym blogerem w Polsce, mimo, że nim nie byłeś. Przez kilka lat tak siebie określałem. Muszę zmienić to, że sprawiam wrażenie osoby, która osiągnęła więcej, niż w rzeczywistości. Chcę to zmienić, bo kiedy dotrę już na szczyt, dla nikogo nie będzie to zaskoczeniem i na nikim nie zrobi wrażenia.

Moment przełomowy odkąd prowadzisz bloga? Nie ma jednego takiego momentu. Pierwszy przełom nastąpił, gdy zobaczyłem, że ludzie chcą mnie czytać. Drugi, kiedy mój blog zajął pierwsze miejsce w rankingu BloA TAK KOMINEK POZUJE DO ZDJĘCIA Z REDAKTORKĄ MANKO xa. Przełomem była moja pierwsza kampania z Radiem Londyn. KoPóźniej to się zmieniło. Dotarło do Ciebie, że lejna rzecz – współpraca z Zubi, dzięki której wysokie dziewczyny miewają większe stopy. poprzez świetnie zaprojektowane szablony Zawsze lubiłem wyższe od siebie dziewczyny. nastąpiła profesjonalizacja bloga. I ostatni, One też mogą mieć ładne stopy. Zrozumiałem, że i najważniejszy przełom, czyli moje esiątko. niepotrzebnie się ograniczam rozmiarami 36-37! Znajdź dziewczynę, która przy 180 cm wzrostu bęKominek.es okazał się strzałem w dziesiątkę. dzie miała rozmiar buta 37. Dziwnie by wyglądała. Esiątko zmieniło wszystko. Najpierw ludzie pukali się w czoło, bo nie mogli uwierzyć, że Wiatr by zawiał i ją przewrócił. Kominek podejmuje się pisania na tematy liMyślę, że musiałaby chodzić na czworakach festylowe. Pisania w sposób pozytywny, czyli (śmiech). Ale zauważ, że już takich rzeczy nie piszę. inaczej, niż często było na Kominek.in. Esiątko nie ma żadnej konkurencji w Polsce, zwłaszcza To prawda. Kominek już nie wpędza mnie w wykonaniu męskim. To zresztą widać po statyw kompleksy. stykach – Kominek.es dogania Kominek.in. A od kiedy u mnie jesteś? Ta tematyka zawsze mi do Ciebie pasowała.

Od jakichś 6-ciu lat.

LISTOPAD/GRUDZIEŃ NUMER 2(87)

20


Fot. Przemek Kuciński

Kiedy miałeś Kominek.tv, wkurzałam się, że piszesz o reklamach, choć nie jesteś ekspertem. Kominek.tv miał pozwolić mi się wybić. Wiedziałem, że pisząc poważnie o mediach, dostanę się do mainstreamu polskiej blogosfery. Ale przyznaj: ekspertem od reklamy nie jesteś. Ja nigdy nie grałem eksperta od reklamy. Kim jest Twoim zdaniem ekspert od reklamy? Kimś, kto z jednej strony ma solidną podbudowę teoretyczną, a z drugiej strony zajmuje się reklamą w praktyce. Mamy reklamę Coca-Coli. Jak musiałby oceniać ekspert a jak ocenia laik? Ty pokazujesz punkt widzenia zwykłego odbiorcy. Właśnie! Mogłem szpanować wiedzą teoretyczną, którą miałem, ale nie to było moim celem. Szukałem swojej niszy, bo wiedziałem, że eksperckie blogi o mediach i reklamie już istnieją. Nie chciałem być kolejnym Budzichem. Reklamy oceniałem emocjonalnie i zawsze zwracałem uwagę na szczegóły, np. napisałem, że kobieta z reklamy płynu do mycia naczyń jest gruba. Ten temat świetnie się sprzedał. To jest moja nisza. Będę więcej pisał o reklamie bez szpanowania trudnym słownictwem. Jakie blogi polecasz komuś, kto chciałby się wkręcić w tematykę blogów? Żadnych. Odradzam inspirowanie się już istniejącymi blogami. A co czytać? Polecam mój ranking 30 najbardziej wpływowych blogerów w Polsce. To doskonałe zestawienie dla osób, które chcą poznać najlepsze blogi w Polsce. Kiedy poczytamy Kominka po angielsku? Nie w najbliższym czasie. Jak mogę porywać się na rynek amerykański, jeśli nie zdobyłem jeszcze polskiego? Najpierw chcę przetłumaczyć swoją książkę i wydać ją w Stanach. Później będę myślał o podbijaniu amerykańskiego Internetu. Moim celem zawsze jest rynek zagraniczny, ale chciałbym się w tej chwili skupić na książkach. „Bloger” jest świetny. Przeczytałam jednym tchem. A ja jednym tchem go napisałem. Wzruszyłam się czytając epilog. Taki był mój cel. Czy można napisać poradnik, który wzruszy ludzi? Mnie się to udało.

21

KOMINEK Bloga założył jeszcze w 2005 roku, kiedy polska blogosfera była rozumiana jako zbiór internetowych pamiętniczków prowadzonych przez nastolatki. On był wtedy kontrowersyjny, wulgarny i nieprzewidywalny. Jeśli w 2005 roku miałeś wyrobione zdanie na jakiś temat, to po wizycie na blogu Kominka zmieniałeś je całkowicie. Siła oddziaływania jego bloga już 7 lat temu była ogromna. Rozgłos przyniósł mu tekst „Dr Oetker ty pizdo!”. Nie tylko dlatego, że był wyjątkowo obsceniczny i wyżej pozycjonowany niż oficjalna strona producenta budyniu, ale dlatego, że PR-owcy z firmy cukierniczej próbując ocenzurować Kominka, przeprowadzili tym samym najgorszą akcję PR-ową roku, która odbiła się szerokim echem w całej branży. Kominek dojrzewał jako bloger. Zrezygnował z pisania na platformie Blox.pl, przeniósł się na własną domenę Kominek.in. Żeby zrzucić z siebie piętno czarnej owcy Internetu, założył bloga o mediach Kominek.tv. Od roku prowadzi bloga o tematyce lifestylowej – Kominek.es, którego pieszczotliwie określa mianem „Esiątka”. Niedawno wydał książkę „Bloger”, która jest pierwszym w Polsce kompendium wiedzy dotyczącej blogowania i doskonałym poradnikiem dla osób, które chcą stworzyć swoje miejsce w blogosferze. Na Faceboku ma ponad 28 tysięcy fanów, jego blogi Kominek.in i Kominek.es miesięcznie czyta 326 tys. osób.


siła nowych mediów

Lekko Stronnicza

O fenomenie podcastu Lekko Stronniczy, internetowej popularności, sile mediów i tym, co nakręca do tworzenia kolejnych odcinków, z prowadzącymi najpopularniejszego videobloga w Polsce Włodkiem Markowiczem i Karolem Paciorkiem rozmawiała Marta Krupa

Skąd pomysł na to, by sferę swojej aktywności medialnej ulokować akurat w Internecie? W.M.: Wiele osób stawia znak równości pomiędzy Internetem a szeroko pojętą wolnością. Mnie wydaje się jednak, że najczęściej ludzie zaczynają publikować w Internecie nie z chęci zachowania zupełnej autonomii czy braku środków finansowych na rozkręcenie czegoś większego – tak jest po prostu najłatwiej. W wirtualnym świecie nie musisz mieć „pleców”, nie musisz prosić nikogo, aby dał Ci szansę. Jeśli chcesz, to zaczynasz, i to właśnie wydaje się być głównym powodem, dla którego ludzie startują z tego miejsca ze swoimi pomysłami. Jeśli chcesz zrobić coś ciekawego,

LISTOPAD/GRUDZIEŃ NUMER 2(87)

chcesz się pokazać – bierzesz to, co masz i się pokazujesz. To właśnie zrobiliśmy. Mówiąc o łatwości pracy w środowisku internetowym, macie na myśli także zgromadzenie publiczności, która ogląda kolejne odcinki Lekko Stronniczych? K.P.: Nie, z tym jest właśnie trudniej. To właśnie zasadnicza różnica pomiędzy telewizją a Internetem. Tu łatwo jest zacząć, o wiele trudniej – utrzymać się. W telewizji jest odwrotnie. Cały czas toczy się walka o to, aby program był jak najlepszy, przyciągał widzów, wciąż ich bawił. A to, że utrzymujemy statystyki wyświetleń na tym samym poziomie już od ponad roku, jest dowodem na to, że się „nie starzejemy” w branży. 22



Racja – widać to przede wszystkim po liczbie fanów na Facebooku (ok. 56 tysięcy – przyp.). W.M.: Facebook był naszym pierwszym „strzałem” – to przede wszystkim tam chcieliśmy robić nasze wideo. Z założenia, tylko i wyłącznie miał być to podcast facebookowy. Jedynie z powodu tego, że na YouTube jest łatwiej managerować kanałem, przenieśliśmy się (częściowo) tam, ale jeśli chodzi o kontakt z widzami, to preferujemy FB. Gdyby tylko proponował takie rozwiązania i możliwości, jakie proponuje YouTube w kwestii umieszczania nagrań, byłoby o wiele lepiej. Celowaliście w największy i najpopularniejszy serwis społecznościowy ze względu na największą liczbę młodych ludzi, którzy chętnie sprawdzą, czym właściwie jest skład Lekko Stronniczy, prawda? W.M., K.P.: Nie! Półtora roku temu to był trochę inny świat. Facebook był wtedy dużo, dużo mniej wyeksplorowany, a my już wtedy nad nim trochę siedzieliśmy. To był najfajniejszy kanał komunikacji: mniej zespamowany, bardziej przemy-

ślany, sprawniej działał, chętniej komentowano posty, profile wyglądały inaczej... Nikt na innych portalach nie korzystał z funkcji tworzenia strony, a na FB właśnie się z tym spotkaliśmy. Tam zapraszasz swoich widzów, możesz do nich pisać. Trzeba przyznać, że cały ten „ekosystem” bardzo dobrze działa. Jak widać – pierwszy wybór jest zawsze najlepszy. Jak w ogóle doszło do tego, że Wasze drogi jednak się spotkały, każdy z Was stwierdził: „Nie tworzę sam!”, postanowiliście działać razem? K.P.: Wcześniej pracowaliśmy osobno… W.M.: Nigdy nie robiłem niczego tak do końca sam. Skupiałem się na swojej robocie, Karol – na swojej, a jako że się znaliśmy, to czasem się oglądaliśmy… K.P.: Ja Cię nie oglądałem! W.M.: … więc jakoś tak samo wyszło, ze powinniśmy razem zrobić jakiś program. Pomysł pojawił się na pół roku przed startem Lekko Stronniczych! Na trzy dni przed pierwszym odcinkiem, przyszła idea, żeby po prostu postawić kamerę i gadać o wszystkim. No i Ciebie, Karol – też nie oglądałem! Kto był głównym inicjatorem tej fuzji? W.M.: To było już tak dawno! – a zwłaszcza, gdy ciężko przywołać w pamięci, o czym mówiliśmy trzy odcinki temu…! Spotykaliśmy się codziennie, pracując nad innymi rzeczami, więc ten pomysł miał czas, żeby zakiełkować, upaść i znowu zakiełkować. Wciąż nie było konceptu, czym dokładnie ma to być, jakim typem programu, o czym. Nasze zainteresowania są na tyle różne, ze ciężko byłoby stworzyć program tematyczny. Zawsze jeden z nas musiałby bardzo się starać, żeby nadążać za drugą osobą i jej sposobem myślenia, niezależnie od tematu. To, że rozmawiamy o wszystkim daje możliwość wykazania się w dziedzinach, w których każdy z nas czuje się mocny. Mówicie, że rzeczywistość wirtualna rok temu była zupełnie inna. Nie baliście się zatem przejść przez tak grząski grunt? W.M.: Ależ ona cały czas się zmienia! To kwestia wiary, nie ślepej i idealistycznej, a prawdziwej i głębokiej, że to, co robisz jest dobre, i musi się udać. Internet będzie się rozwijał, ludzie będą mieć pracę w nowych mediach. To posunięcie było dość wykalkulowane – jeśli jest coś dobrego w Internecie, to należy skorzystać z tego potencjału. Wykorzystujecie tę internetową popularność

LEKKO STRONNICZY KAROL

LISTOPAD/GRUDZIEŃ NUMER 2(87)

24


i ograniczają się głównie do talent show, talk show oraz telewizji śniadaniowej. Nie ma programów autorskich, które cieszą się naprawdę dużą oglądalnością, a to jest jednak format, w który się wpasowujemy. Na razie nie chwyta to takich ludzi jak my. Internet pozwala Wam zachować więc Waszą nieszablonowość? W.M.: Myślę, że tak. Robisz cokolwiek Ci się podoba, mówisz, co tylko chcesz, dosłownie. Wymyślasz dziś, puszczasz jutro, nie ma problemu. Codziennie emitowany jest nowy odcinek. Co daje Wam taką siłę i chęć, aby codziennie nad tym pracować? Nie mieliście nigdy nawet najmniejszego kryzysu? W.M.: Przez minione 1,5 roku nie pomyślałem ani razu, czy mi się chce, czy nie. Jak robimy, to robimy, nie zastanawiamy się. Przez to, że każdy odcinek jest na swój sposób inaczej rozwiązany, nigdy nie wiem, czego się spodziewać na końcu. To strasznie mocno nakręca! Nie jest tak drastyczne nagranie 10 czy 15 minut… K.P.: Czasem jest. W.M.: To nie boli aż tak. K.P.: Oj, boli! Sami sobie jesteście filmowcami, co daje Wam pole manewru i wybór, co chcecie zmieścić w danym odcinku. Czy to też nie jest przyczyna, dla której jesteście w tym medium, jakim jest Internet – ponieważ wszystko, co robicie zależy tylko i wyłącznie od Was, nie macie sztywnych ram narzucanych przez telewizję? W.M.: Myślę, że każdy, kto pracuje w nowych mediach jest w stanie tak powiedzieć. Nie musimy nic konsultować z ekipą. Stawiamy kamerę, gdzie chcemy i nagrywamy. Osób decyzyjnych jest absolutne minimum, to gwarantuje, że proces ten odbywa się w ciągu sekundy. K.P.: Chyba, że się kłócimy. Bywa tak często? W.M., K.P.: Bardzo! (śmiech) Wiemy, że fajnie jest powiedzieć: „tak, bardzo często się kłócimy”, ale tak nie jest. Podcast to Wasza pasja? K.P.: Ciężko byłoby zrobić tyle odcinków, gdyby to nie była pasja. Uczymy się od siebie, daje nam tę możliwość wspólna praca. Dużo lepiej, że nie byliśmy bardzo dobrymi kumplami i nie mieliśmy wspólnych znajomych. Każdy mówi na swój sposób. Nie myślimy tak samo, nie mówimy jednocześnie. I, naprawdę, kochamy być Lekko Stronniczy!

LEKKO STRONNICZY WŁODEK w pozytywnym sensie. Mówię teraz o Lekko Stronniczej Akcji Charytatywnej, którą zorganizowaliście dzięki wsparciu Waszych widzów. K.P.: W tamtym roku odbyła się pierwsza Lekko Stronnicza Akcja Charytatywna, w tym sfinalizowaliśmy już drugą. Pomysł wyszedł od nas. Tam, gdzie jest grupa ludzi zgromadzona wokół danej inicjatywy, łatwiej jest zrobić coś dobrego dla innych. Pierwsze, co przyszło nam na myśl, to idea pomocy, a jak już komuś pomagać – to, przede wszystkim, dzieciom. Nie chcielibyście przenieść się z Internetu do telewizji, radia? W.M.: W internetowym światku po pierwsze jest to pewien rodzaj sprzedajności, a po drugie – pytanie do samego siebie – czy faktycznie tego chcesz? To nie jest tak, że telewizja jest zła, a Internet cacy. Przechodząc do telewizji zarówno tracisz, jak i zyskujesz pewne rzeczy. To kwestia osobowości, kto gdzie lepiej się czuje. K.P.: To są dwie różne platformy, nie ma sensu wybierać lepszej. Telewizja jest okej, można w niej robić wiele fajnych rzeczy. Mówiąc jednak o tych mainstreamowych stacjach, jest trochę tak, że nie ma za bardzo miejsca na nic nowego, bo formaty, które znamy, są dość ściśnięte

25

NUMER 2(87) LISTOPAD/GRUDZIEŃ


Jak zarobić dzięki miłości

do zwierząt? W prowadzeniu własnej firmy najważniejsze jest, by kochać to, co się robi. Sama miłość jednak nie wystarczy, by osiągnąć sukces. Konieczny jest upór, samozaparcie i 100% poświęcenia, a także doglądanie każdego – nawet najmniejszego – szczegółu. O tym jak przekuć miłość do zwierząt w dobrze prosperujący interes najlepiej wie Natalia Pióro, właścicielka salonu strzyżenia psów Le Chien i studentka krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego.

LISTOPAD/GRUDZIEŃ NUMER 2(87)

NOWY CYKL STUDENT BIZNESMEN

26


Kiedy przekraczam próg jej salonu, wita mnie radosny chart rosyjski, Saba, który jest nie tylko stałym bywalcem, ale także maskotką tego miejsca. Natalia założyła salon strzyżenia psów Le Chien półtora roku temu. Miała już wtedy duże doświadczenie w strzyżeniu psiaków – zdobywała je podczas rocznych bezpłatnych praktyk w innym salonie. W końcu stwierdziła, że jest wystarczająco dobra, by otworzyć własny biznes. – Dużo jest groomerów, którzy po ukończeniu dwutygodniowego kursu strzyżenia psów, postanawiają otwierać własne salony. A przecież w tym czasie nie są w stanie poznać wszystkich wzorców strzyżenia, wszystkich ras, zrozumieć psychiki psa – tłumaczy. Uzbrojona w niezbędną wiedzę i praktykę, bez wsparcia inkubatorów przedsiębiorczości czy dotacji z urzędu pracy, otworzyła swój salon na Woli Justowskiej. Okolica wydawała się wymarzona – zabudowa domków jednorodzinnych z ogródkami oznacza, że znajdzie się tu też wielu czworonożnych potencjalnych klientów. Zakładała oczywiście, że klient w takiej dzielnicy może być wymagający, toteż salon urządziła w sposób niezwykle elegancki i funkcjonalny. Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy, to wielka szyba oddzielająca poczekalnię od miejsca, gdzie strzyżone są pieski. – Bardzo zależało mi na tym, żeby właściciel nie martwił się o swojego pupila – mówi Natalia. – W moim salonie właściciel może śledzić po kolei każdy etap zabiegu, który wykonuję jego psu. Nie wstawiałam też drzwi, dzięki czemu zarówno właściciel jak i pies mają wrażenie, że nic ich od siebie nie oddziela i w każdej chwili mogą być obok siebie – dodaje.

Natalia Pióro radzi: Trzeba mieć z pewnością trochę szczęścia. Ja przez rok szukałam salonu strzyżenia psów, który zechce przyjąć mnie na praktykę bo – wbrew pozorom – nie jest z tym łatwo. Kiedy już pogrzebałam nadzieję, mój telefon w końcu zadzwonił z pozytywną odpowiedzią. Prowadząc własny biznes, trzeba liczyć się z kosztami. Na początku jest ciężko z pieniędzmi – trzeba sporo zainwestować i cierpliwie czekać, aż pojawią się pierwsze dochody. Moja rada: jeśli potrafisz i chcesz ciężko pracować, z pewnością uda Ci się rozkręcić własny interes. Trzeba mieć do tego dużo serca i niezbędne umiejętności oraz traktować to co się robi jako największą w życiu pasję, a klienci na pewno to zauważą i będą zadowoleni z Twoich usług.

Skąd klienci wiedzą do kogo mają przyjść? Salon Natalii można znaleźć w Internecie. Stronę i logo wykonał student informatyki, który nie wziął za to dużych pieniędzy, a efekt był bardziej niż zadowalający. Przy ruchliwej ulicy Królowej Jadwigi Natalia postawiła też mały billboard informujący o salonie. Kiedy spod jej nożyczek wyszli pierwsi zadowoleni klienci, chętnie polecali jej usługi znajomym. Tym sposobem Natalia codziennie ma pełne ręce roboty. – Oczywiście nie spoczywam na laurach – śmieje się. – Prowadzę fanpage na Facebooku, regularnie uaktualniam stronę internetową, obserwuję jaka jest konkurencja, gdzie otworzył się nowy salon, inwestuję w sprzęt, ulotki i plakaty. I przede wszystkim wykonuję moją pracę najlepiej jak potrafię, dzięki czemu mam pewność, że moi klienci do mnie wrócą. DOROTA CZYŻ 27

NUMER 2(87) LISTOPAD/GRUDZIEŃ


Zdjęcie autorstwa Philip Taylor PT. Udostępnione na licencji Creative Commons 2.0, uznanie autorstwa (CC BY 2.0).

Dla tych co nie chcą iść do pracy

Dotacje z urzędu pracy TEKST: BARTOSZ KOSIŃSKI WŁAŚCICIEL FIRMY FAR BEYOND BUSINESS W Polsce funkcjonują obecnie 3 najważniejsze mechanizmy, umożliwiające uzyskanie pieniędzy na otwarcie swojej firmy, są to: dotacje z urzędu pracy, dotacje z Unii Europejskiej oraz preferencyjne pożyczki. Po kolei opiszę wszystkie te mechanizmy, rozpoczynając od dotacji z urzędu pracy. Aby uzyskać taką dotację trzeba być przede wszystkim zarejestrowanym w urzędzie pracy jako bezrobotny. Nie musimy jej zwracać, jeśli będziemy prowadzić swoją działalność gospodarczą przez co najmniej 12 miesięcy. Dotację przyznaje dyrektor urzędu pracy ze środków Funduszu Pracy. Maksymalna kwota dotacji odpowiada sześciokrotności średniej kwartalnej płacy. Ostatnia średnia podana przez GUS za II kwartał 2012 r. wynosi 3496,82 zł, zatem obecnie maksymalna kwota dotacji wynosi 20 980,92 zł.

O przyznanie środków mogą ubiegać się przede wszystkim osoby, które: • w okresie 12 miesięcy poprzedzających dzień złożenia wniosku nie odmówiły bez uzasadnionej przyczyny przyjęcia propozycji odpowiedniego zatrudnienia, innej pracy zarobkowej, szkolenia, stażu, przygotowania zawodowego w miejscu pracy, wykonywania prac społecznie użytecznych, prac interwencyjnych lub robót publicznych, • nie otrzymały dotychczas z Funduszu Pracy lub z innych środków publicznych bezzwrotnych środków na podjęcie działalności gospodarczej, • nie prowadziły działalności gospodarczej w okresie 12 miesięcy poprzedzających dzień złożenia wniosku o przyznanie środków na podjęcie działalności gospodarczej, • nie były w okresie dwóch lat przed dniem złożenia wniosku skazane za przestępstwa przeciwko obrotowi gospodarczemu, • nie złożyły wniosku o przyznanie jednorazowo środków na podjęcie działalności gospodarczej w innym urzędzie pracy. Aby otrzymać dotację należy wypełnić wniosek, który ma formę uproszczonego biznesplanu. Składa się go w urzędzie pracy w terminach wyznaczonych przez dyrektora urzędu. Terminy te są różne, np. do 10. dnia każdego miesiąca. W wielu

Środki na podjęcie działalności gospodarczej mogą być udzielone tylko w branżach: wytwórczej, budowlanej, usługowej i handlowej. Nie można jednak ubiegać się o dotację na biznes polegający na handlu obnośnym i obwoźnym oraz działalności handlowo-usługowej polegającej na akwizycji. Nie każdy, kto posiada status bezrobotnego, może się jednak ubiegać się o dotację.

LISTOPAD/GRUDZIEŃ NUMER 2(87)

28


urzędach nie ma jednak sztywnej daty. Wnioski składane są wtedy, gdy na tablicy ogłoszeniowej w urzędzie lub na stronie internetowej pojawi się informacja w tej sprawie. Wzór wniosku można pobrać najczęściej ze strony internetowej urzędu. Wypełniając wniosek, możemy zwiększyć liczbę wierszy w opisach i tabelach kalkulacyjnych. Nie wolno jednak zmieniać kolejności, treści i formy wniosku oraz usuwać żadnych jego elementów.

także scharakteryzować własną ofertę (co zamierzamy sprzedawać, za ile i dla kogo). Dla komisji rozpatrującej wniosek znaczenie ma również to, czy kandydat na dotacje dysponuje majątkiem (takim jak: nieruchomości własne, wynajęte lub użyczone), który przyda się do prowadzenia działalności. Warto go mieć, gdyż zwiększa on szanse na przyznanie dotacji. Jeśli nie posiadamy nieruchomości, to powinniśmy opisać działania zmierzające do jej pozyskania.

Wniosek rozpoczynamy od podania informacji o sobie. Są to standardowe dane, takie jak: imię i nazwisko, adres zameldowania, numer dowodu osobistego, NIP, PESEL, numer telefonu, adres e-mail, numer rachunku bankowego. Powinniśmy wpisać również informacje istotne z punktu widzenia przyszłego biznesu, takie jak wykształcenie i przebieg kariery zawodowej, posiadane kwalifikacje oraz ukończone szkolenia. Jeśli udokumentowane kwalifikacje pokrywają się z rodzajem planowanego biznesu, wpłynie to korzystnie na ocenę wniosku.

Ważnym elementem wniosku jest analiza mocnych i słabych stron planowanego przedsięwzięcia. Celem analizy jest wskazanie zarówno szans rozwoju, jak i zagrożeń mogących go hamować. Na końcu powinniśmy oszacować przychody, koszty i ich źródła. Musimy ocenić, za ile sprzedamy nasz towar lub usługę i w jakiej ilości. Jakie pojawią się wydatki, jak wysoki będzie podatek (aby to określić należy także wybrać formę opodatkowania). Dla pozytywnej oceny wniosku ma znaczenie konkretność i logika przyjętych wyliczeń.

We wniosku należy poinformować także, czy jest się zadłużonym. Jeśli tak, to trzeba podać, gdzie i w jakiej wysokości zaciągnięty jest dług. Zadłużenie jest negatywną przesłanką do przyznania dotacji. Musimy także wpisać, czy i w jakiej kwocie otrzymaliśmy już środki z Funduszu Pracy na podjęcie działalności gospodarczej lub inne wsparcie finansowe udzielone na zasadach pomocy publicznej, a także czy wcześniej prowadziliśmy działalność gospodarczą.

Komisja ocenia wniosek na podstawie sześciu kryteriów. Są nimi: • zbieżność pomiędzy posiadanym przygotowaniem merytorycznym ubiegającego się o dotacje a planowaną działalnością, • sposób opisu planowanej działalności, lokalizacji, potencjalnych klientów i perspektyw rozwoju, • stan przygotowania do prowadzenia działalności, • przeprowadzona analiza mocnych i słabych stron planowanego przedsięwzięcia, analiza szans powodzenia oraz zagrożeń ze strony czynników zewnętrznych oraz wniosków z niej wynikających, • uzasadnienie przewidywanych kosztów i przychodów z tytułu prowadzenia działalności, • uzasadnienie zakupów, jakich zamierza dokonać przyszły przedsiębiorca. Komisja na rozpatrzenie wniosku ma 30 dni. Rozstrzygnięcie komisji nie jest decyzją administracyjną, dlatego nie można zastosować do niego trybów odwoławczych przewidzianych w kodeksie postępowania administracyjnego. Nie możemy w związku z tym niestety odwołać się od decyzji komisji.

W następnej części wniosku zajmujemy się planowaną działalnością. Zaczynamy od opisania samego siebie, jaki jest nasz cel, motywacja, przyczyny społeczne, zawodowe, prywatne, ze względu na które decydujemy się na rozpoczęcie działalności gospodarczej (np. że dotychczasowa praca na etacie nie zaspokajała naszych aspiracji rozwojowych). Opisujemy także przedmiot planowanej działalności, podając numer Polskiej Klasyfikacji Działalności - PKD (obowiązujący obecnie standard to PKD 2007, a aktualne informacje na jego temat można znaleźć na stronie: http://www. stat.gov.pl/klasyfikacje/pkd_07/pkd_07.htm). Następnie charakteryzujemy rynek, na którym będzie prowadzona działalność, z uwzględnieniem konkurencji (powinnyśmy opisać firmy już działających w tej branży z podaniem konkretnych danych liczbowych i ich źródła). Musimy 29

NUMER 2(87) LISTOPAD/GRUDZIEŃ


5

pytań do pracownika

Michał Potyrała od ponad roku pracuje jako Asystent w Dziale Doradztwa Podatkowego Ernst & Young. Wymarzoną posadę zdobył dzięki wygranej w konkursie EYe on Tax. W rozmowie z MANKO zdradza jak wygląda jego praca na co dzień, czego nauczył się na szkoleniach i dlaczego warto orientować się we wszystkich podatkach. Jak wyglądały Twoje pierwsze dni pracy w Ernst & Young? Podczas pierwszego dnia w pracy czułem się tak, jakbym poszedł do nowej szkoły. Pierwsze trzy tygodnie pracy upłynęły na szkoleniach – miałem wrażenie jakbym znalazł się w nowej klasie, gdzie spotyka się nowe koleżanki i kolegów. Pierwszy tydzień to szkolenia ogólne: o firmie, o zasadach pracy, itp. Drugi tydzień upłynął na kursie IFRSów, natomiast w trzecim odbywały się szkolenia z poszczególnych podatków. Pracę zaczęliśmy od nauki i właściwie tak już zostało. Jak wygląda Twój dzień pracy? Niemożliwe do generalnego opisania – każdy dzień jest inny z uwagi na różnorodność projektów, nad którymi pracujemy. Co cenisz sobie najbardziej w pracy w Ernst & Young? Ludzi. Są świetnymi specjalistami w dziedzinach, którymi się zajmują. Są otwarci, przyjacielscy i gotowi do pomocy. Ważne jest to, że dzielimy się wiedzą i nie trzeba wyważać „otwartych drzwi” - zawsze warto i można pytać. Co mógłbyś powiedzieć o pracy w Ernst & Young jeśli ktoś zadałby Ci pytanie - dlaczego warto? Możliwości rozwoju. Dla świeżo upieczonego absolwenta Ernst & Young jest najlepszym miejscem ze względu na możliwość uczestnictwa w programie EYU. Mało kto wie po studiach, jaką dziedziną chciałby się zająć – naturalnie każdy ma jakieś preferencje, ale trudno dokonać wyboru bez doświadczenia. EYU daje wiedzę z zakresu wszystkich podatków i pozwala na LISTOPAD/GRUDZIEŃ NUMER 2(87)

Michał Potyrała (pierwszy z prawej) wraz z zespołem podczas finału konkursu EYe on Tax.

dokonanie świadomego wyboru dalszej ścieżki kariery. Oczywiście – można od razu zacząć zajmować się konkretnym podatkiem i nie próbować niczego innego, ale myślę, że lepszą opcją jest spróbowanie sił w każdym zespole i przez to dokonanie indywidualnego wyboru – np. dojście do trafnego wniosku, że najlepszym działem jest dział postępowań podatkowych. Jak przygotowywałeś się do udziału w konkursie EYe on Tax? W drużynie podzieliliśmy się poszczególnymi podatkami, żeby jak najefektywniej wykorzystać czas przed konkursem. Przygotowania do EYe on Tax kosztowały trochę wysiłku i pracy, aczkolwiek dały sporo radości poprzez możliwość wykorzystania zdobytej wiedzy podczas rozwiązywania zadań konkursowych. Według mnie wiedza zdobyta procentuje nadal w codziennej praktyce. Krótko mówiąc – warto się uczyć, a najlepiej rozpocząć od EYe on Tax! 30


Człowiek - najlepsza inwestycja

Pomysł + Wiedza + Zarządzanie

= Biznes nego, że to właśnie na Śląsku młodzi specjaliści oraz przedsiębiorstwa z całego kraju, prezentują swoje osiągnięcia. Już w listopadzie, w Sosnowcu odbędą się kolejne Targi Robotyzacji i Automatyzacji w Przemyśle ROBOTshow. To jedyna w Polsce targowa platforma prezentacji ofert branży robotyki i pozyskiwania kontaktów z różnych sektorów przemysłu. Podczas targów można zapoznać się z ofertą kilkudziesięciu firm z gałęzi robotyki przemysłowej. – Salon Robotyki cieszy się dużym zainteresowaniem liderów z branży, to jedyne tak kompleksowe wydarzenie targowe na południu Polski poświęcone wspomaganiu procesów produkcyjnych – mówi Agnieszka Gawędzka, Menadżer Projektu HAPexpo i ROBOTshow.

Współczesny rynek – nasilająca się konkurencja, szybko rosnące wymagania klientów, wymagają od przedsiębiorstwa najwyższej jakości produktu oraz wydajnego procesu jego wytwarzania. Tempo rozwoju firmy uzależnione jest od wiedzy, kapitału intelektualnego, inaczej mówiąc – od fachowców. Tych, jak się okazuje na Śląsku jest wielu WIEDZA TO PODSTAWA! Jak coś wyprodukować? Jakich użyć materiałów, jakiej technologii? Na każdym etapie rozwoju przedsiębiorstwa stają przed nowymi wyzwaniami – od rynkowych po kadrowe. W takiej sytuacji przedsiębiorca liczy na wsparcie fachowców. Osoby te posiadają konkretną wiedzę w danej dziedzinie, tak zwane „know how” („wiedzieć jak”). Wiedza podnosi efektywność firmy, daje impuls do zdobycia lepszej, konkurencyjnej pozycji w danej branży. Na Śląsku nie brakuje młodych, ambitnych, a przede wszystkim, dobrze wykształconych osób. Studenci, doktoranci oraz pracownicy naukowi coraz częściej i pewniej stawiają na sukces zawodowy. Wyznaczony cel, nierzadko, osiągają jeszcze w trakcie nauki przenosząc zdobytą wiedzę do świata biznesu. Kapitał intelektualny jest ważnym elementem prawidłowego funkcjonowania gospodarki. Rośnie popyt na innowacyjne rozwiązania, technologie – wiedza stała się produktem samym w sobie.

NAUKOWY BIZNES Pierwsze sukcesy już są, ale czy będą kolejne? By zachęcić studentów do prowadzenia własnego biznesu, czy też podjęcia współpracy z przedsiębiorcami powstał projekty „Naukowy Biznes”, którego głównym celem jest zmiana nastawień społecznych i pogłębienie kultury przedsiębiorczości w środowisku akademickim i naukowym w woj. śląskim. – Cel ten realizujemy zwłaszcza poprzez prowadzenie na szeroką skalę kampanii promocyjnej w prasie, telewizji, w internecie oraz w przestrzeni publicznej – mówi Jolanta Zapalska, kierownik projektu. „Naukowy Biznes” realizuje spółka MEGREZ w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego, Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Więcej informacji o projekcie będzie można zdobyć podczas targów ROBOTShow, które odbędą się w dniach 13-15 listopada 2012 r. w centrum wystawienniczym Expo Silesia w Sosnowcu.

IDZIE NOWE Na przekór stereotypom, w śląskich miastach dynamicznie rozwija się przedsiębiorczość. Nic dziw-

WWW.SLASKIE-INNOWAJCJE.PL WWW.SLASKIE-INNOWACJE.PL WWW.SLASKIE-INNOWACJE .PL

Biuro Projektu: MEGREZ Sp. z o.o., ul. Edukacji 102, 43-100 Tychy, e-mail: naukowy.biznes@megrez.com.pl

Projekt współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

31

NUMER 2(87) LISTOPAD/GRUDZIEŃ


Z kamerą wśród ludzi

Aby znaleźć własną drogę w życiu trzeba czasami długo próbować różnych innych ścieżek. Tak właśnie było w przypadku Alana Kępskiego, studenta IV roku realizacji telewizyjnej na Łódzkiej Filmówce, autora jednego z najchętniej oglądanych teledysków Edyty Górniak. na jedną kartę Alan podjął decyzję o aplikowaniu na wydział realizacji, gdzie udało mu się dostać i tak rozpoczęła się jego wielka przygoda z filmem. PORUSZYĆ NIERUCHOME Wyższa Szkoła Filmowa w Łodzi ma niewątpliwą renomę zarówno w Polsce jak i innych zakątkach świata jako uczelnia, która wykształciła wielu znanych twórców. – Zajęcia praktyczne dotyczące warsztatu pracy były rzeczywiście interesujące – podkreśla Alan – jednak z teorią nie jest już tak zachęcająco – dodaje. Przede wszystkim na uczelni panuje przekonanie, że jedyną słuszną formą filmową są dokumenty (których, jak żartują wszyscy studenci, nikt nie ogląda), następnie w hierarchii są filmy fabularne, a to, co najbardziej interesuje Alana, czyli teledyski, reklama czy filmy modowe, jest absolutnym tematem tabu, niegodnym szanującego się filmowca. Jednak w dzisiejszych czasach te krótkie formy zyskują coraz lepszą jakość, a co za tym idzie sporą rzeszę odbiorców – sami możemy zauważyć (choć niestety jeszcze rzadko na polskim rynku), że wśród teledysków, od przełomu lat ’80 i ’90, większość to małe dzieła filmowe, a coraz popularniejsze filmy modowe nie są skróconymi relacjami z wybiegów tylko często oryginalnymi i czerpiącymi z różnych motywów obrazami. – Ja idę jednak trochę wbrew założeniom uczelni – twierdzi młody filmowiec – ponieważ właśnie w tych zakazanych dziedzinach czuję się najlepiej – mówi Alan. Pierwszą profesjonalną produkcją był „Telogen”, film modowy opar-

Kadr z teledysku Edyty Górniak “Consequences” OD FORTEPIANU DO FILMU Zawsze interesował się dziedzinami związanymi ze sztuką, jednak na przestrzeni lat miały one bardzo odmienny charakter – od ukończenia szkoły muzycznej i artystycznej przez udział w niezliczonych kursach rysunkowych po zacięcie do robienia zdjęć. Pierwszym impulsem do objęcia stanowiska przy kamerze był konkurs na teledysk ogłoszony przez jego ulubioną wokalistkę - Björk. Razem z grupką znajomych i bardzo szczupłym budżetem Alan zrealizował klip, na który obecnie patrzy z dużym politowaniem. Nie wziął on niestety udziału w konkursie, ponieważ młodzieńczy szał przy tworzeniu przyćmił tak prozaiczne sprawy jak dokładne sprawdzenie terminu nadesłania prac. Po tym filmowym incydencie nastąpił powrót do zwykłego aparatu i Szkoła Fotograficzna w Warszawie, jednak towarzyszyło temu uczucie, że czegoś brakuje i ruchome zdjęcia są czymś o wiele ciekawszym. Stawiając wszystko

LISTOPAD/GRUDZIEŃ NUMER 2(87)

32


ty na cyklu rozwoju włosów, który znalazł się wśród laureatów konkursu Short Waves, dzięki czemu został wyświetlony w 30 miastach Polski i Europy (m.in. w Edynburgu, Sztokholmie czy Rejkiawiku) oraz Solanin Film Festival, który promuje młodych twórców i filmy offowe. Po premierze „Telgenu” na YouTube’ie Alan dostał propozycję od zespołu Sorry Boys nagrodzonego przez PAM London Awards, jako Największa Nadzieja 2009 r. Tak powstał teledysk do „Chance” – utworu z pierwszej płyty zespołu. Klip nagrany w surowych wnętrzach opuszczonej warszawskiej fabryki został nominowany później do CyberYachów, jako najlepsze wideo roku. Później była współpraca z Kari Amirian, polską wokalistką, która miała już okazję współpracować z Röyksopp. - Do dziś wspominam bieganie po lasach w Borach Tucholskich o trzeciej nad ranem czy stanie przez kilka godzin w tamtejszych jeziorach w celu uchwycenia odpowiedniego ujęcia – mówi Alan – na szczęście rezultat wynagrodził mi wszystkie wysiłki. W końcu doszło do największej produkcji w jak dotąd krótkiej karierze Alana – realizacja teledysku do piosenki Consequences Edyty Górniak. Głównym założeniem było stworzenie klipu w stylu zachodnich produkcji, założeniem zresztą udanym, bo zajmował on przez dłuższy czas pierwsze miejsce wśród polskich teledysków na muzycznych stacjach telewizyjnych, natomiast na oficjalnym kanale piosenkarki ma prawie 700 000 wejść. Ostatnim dużym projektem był wideoklip dla Pinnaweli, czyli Pauliny Przybysz z zespołu Sistars. Obraz do piosenki „Pszczoły” pod patronatem Green Peace jest zaangażowany ekologicznie i pokazuje stopień w jaki człowiek ingeruje w naturę, NAJWAŻNIEJSZY JEST CEL W międzyczasie Alan zrealizował również mniejsze projekty dla korporacji, promo dla łódzkiej firmy odzieżowej Odio Tees (zdobyło ono spore uznanie na wielu zagranicznych blogach o modzie) czy film fashion na zlecenie niemieckiego organizatora pokazów mody. Mnogość i zróżnicowanie prac, które robi jest naprawdę imponująca, jednak jego funkcje przy produkcji również są różne. Z wykształcenia jest montażystą, lecz zajmuje się również reżyserią i jest odpowiedzialny w dużej mierze za scenariusz, a niekiedy sam staje za kamerą. - Praca nie należy do najłatwiejszych – stwierdza – zdarzają się nieporozumienia z członkami ekipy co do wizji całej produkcji czy wyglądu poszczególnych scen. Jednak dbam o to, aby zachować w każdym projekcie własny punkt widzenia, a nie tylko bezmyślnie robić to co mówią inni – podsumowuje Alan. Jak na młodego, niekomercyjnego twórcę, którego kariera dopiero się zaczyna, udało mu się sporo osiągnąć, jednak jak pytam o dalsze plany to bez wahania odpowiada – Stworzenie teledysku dla Björk. W dalszym ciągu to największe marzenie, które muszę 33

NUMER 2(87) LISTOPAD/GRUDZIEŃ


Foto: Tomasz Brzewski Współpraca na planie: Tomasz Oleś, Mateusz Kęsek Wizaż: Natalia Jasak - Twoje Day Spa Fryzury: Judyta Marciniak - Twoje Day Spa Twoje Day Spa, Kraków ul. Przemysłowa 4

Kasia

Sochacka Studentka ekonomii, finalistka „Mam Talent”, charyzmatyczna wokalistka i autorka tekstów. W wywiadzie dla MANKO opowiada o niebanalnym komponowaniu i o tym jak gra się w zespole ze starszym bratem, a także zapowiada debiutancką płytę.

Jakie to uczucie usłyszeć od Kuby Wojewódzkiego, że jesteś zajebista? Na pewno miło i zabawnie. Kuba Wojewódzki, którego osobiście bardzo cenię, jako dziennikarz muzyczny słuchał w życiu setki, może i tysiące wokalistów i usłyszeć od niego, że jest się „zajebistą” to szalenie przyjemna sprawa. W III edycji „Mam Talent” dotarłaś do samego finału. Jak wspominasz tę przygodę? Nie zamierzałam walczyć o nagrody, nie przyświecały mi wygórowane ambicje. Chciałam zmierzyć się z własną nieśmiałością, sprawdzić czego mogę dokonać ze swoim głosem, barwą, ekspresją, zmierzyć się z własnymi słabościami, niedoskonałościami. Nie przypuszczałam i dalej ciężko jest mi w to uwierzyć, że zaszło to tak daleko i doprowadziło do tego, co dzieje się w moim życiu. W programie przyznałaś, że śpiewu uczyłaś się zaledwie od roku. Czy po sukcesie jaki odniosłaś w TVN-ie, nadal chodzisz na takie zajęcia? Poświęciłam cały swój wolny czas na pracę z własnym zespołem. Oprócz tego studiuję. Próby, koncerty, praca nad materiałem na nasz debiutancki krążek pochłania cały mój czas i ener-

LISTOPAD/GRUDZIEŃ NUMER 2(87)

34


Co studiujesz? Czy bierzesz w ogóle pod uwagę, że będziesz wykonywać zawód niezwiązany z muzyką? Studiuję ekonomię, ale nigdy nie ukrywałam i ukrywać nie zamierzam, że do muzyki jest mi zdecydowanie bliżej. To zasługa moich kochanych rodziców, którzy zaszczepili we mnie miłość do dźwięków w każdej postaci.

Czego mogę Ci życzyć na koniec rozmowy? Życz mi uśmiechu i radości, a reszta przyjdzie sama. Wierzę w to. 35

NUMER 2(87) LISTOPAD/GRUDZIEŃ

Łukasz Sochacki

Lada dzień światło dzienne ujrzy Twój singiel („Czasu części pierwsze”). Czy jest on zapowiedzią pełnowymiarowego albumu? Tak, utwór Czasu Części Pierwsze będzie promował naszą debiutancką płytę.

Marcin Urzędowski

Do której ze znanych wokalistek jest Ci najbliżej? Dla mnie jesteś trochę jak skrzyżowanie Janis Joplin z Adele. Dziękuję. Obie są bardzo dobrymi wokalistkami, z niezwykłą charyzmą. Porównywanie mnie do nich jest kokieterią, ale to miłe. Nie chcę naśladować żadnej znanej wokalistki. Nazywam się Kasia Sochacka i chcę brzmieć jak Kasia Sochacka, nie jak Janis Joplin, Adele czy jakakolwiek inna gwiazda, chociaż inspirację czerpię z różnych artystów.

Jakub Kasznia

Jak tworzycie piosenki? Najpierw powstaje tekst czy muzyka? Pytam, bo muszę przyznać, że piszesz bardzo dobre autorskie teksty, nie jakieś banały o miłości. Dziękuję. Całe założenie mojej twórczości polega na tym, by zarówno w warstwie tekstowej jak i muzycznej skupić się na niebanalnych rozwiązaniach. Jak tworzymy piosenki? Spotykamy się z gitarzystą, Filipem Surgałem i w zależności od przypływu weny, tworzymy. Razem komponujemy a ja potem piszę teksty.

Filip Surgał

Jesteś żywym przykładem na to, że z rodziną najlepiej wychodzi się nie na zdjęciach, ale na… scenie! Muzykowanie z członkami rodziny ma więcej plusów czy minusów? Oj to twardy orzech to zgryzienia. Kocham mojego brata i cenię jako muzyka, ale ewidentnie jest jedynym członkiem zespołu, który mnie po prostu nie słucha (śmiech). Jestem jego młodszą siostrą, więc to zawsze ma jakiś wpływ. Niemniej jednak uwielbiam z nim pracować i on chyba ze mną też. Chociaż jak to z rodzeństwem bywa, czasem kłótni nie ma końca.

Krzysztof Pitras

gię, z czego bardzo się cieszę. Same koncerty są dla mnie niezwykłą lekcją. Za każdym razem śpiewam inaczej, improwizuję i jak najbardziej się przy tym rozwijam. Niemniej jednak, gdybym wygospodarowała odrobinę więcej czasu, to z chęcią na takie zajęcia bym się wybrała.


KONCERTY OPR. PATRYCJA SKOTNICZNA

01.12.2012 Kraków, Klub Kwadrat Kamil Bednarek, Maleo Reggae Rockers, Pajujo, Raggafaya Polscy przedstawiciele muzyki reggae w jednym miejscu, a więc gratka dla fanów bujania się w takich właśnie rytmach. Bilety: 35-45 zł

07.12.2012 Katowice, Mega Club Coma Choć trudno w to uwierzyć, ten łódzki zespół jest już z nami od 15 lat. Świętujmy z chłopakami ich jubileusz podczas koncertu w Katowicach. Jako, że to impreza urodzinowa, nie zabraknie tortu dla gości Bilety: 40-50 zł

02.12.2012 Kraków, Klub Studio Enej Założony 10 lat temu zespół miał swoje wzloty i upadki, ale od czasu wygrania drugiej edycji programu Must Be The Music - Tylko muzyka, ciągle pnie się wyżej. Utwór „Radio Hello” stał się niezaprzeczalnie hitem lata 2011, ale to nie wszystko, na co Enej stać. I na pewno to udowodni w Krakowie. Bilety: 20-30 zł

16.12.2012 Kraków, Klub Studio Myslovitz Niedawno z Myslovitz odszedł jego frontman – Artur Rojek. Warto sprawdzić jak zespół radzi sobie bez niego, za to z Michałem Kowalonkiem. Bilety: 35-45 zł

10.12.2012 Chorzów, Teatr Rozrywki Grzegorz Turnau Nikt nie zaprzeczy, że muzyka pana Turnaua jest niepowtarzalna. Do swoich utworów wykorzystuje teksty znanych polskich poetów jak i napisane przez Niego samego. Czy na żywo brzmią tak samo dobrze jak na nagraniach? Bilety: 55-100 zł

LISTOPAD/GRUDZIEŃ NUMER 2(87)

grudzień

36



KONCERTY 19.01.2013 Warszawa, Proxima Enter Shikari Brytyjczycy łączący post hardcore z muzyką elektryczną. Brzmi ciekawie? Więc nie może Cię tam zabraknąć. Bilety: 75-85 zł

styczeń

26.01.2013 Katowice, Old Timers Garage Drake – Sea Folk Group Swoją muzykę określają, jako „folk morski z korzeniami irish music, przyprawiony celtyckimi emocjami”. Dodam, że używają przy tym bardzo ciekawych instrumentów. Bilety: 20-30 zł

19.01.2013 Łódź, Dekompresja Punk not zgred fest Kolejne miasto, z ośmiu, w których odbywa się się ta impreza muzyczna. Na scenie pojawią się m.in.: GA GA Zielone Żabki, Moskwa, Deuter, The Bastard. Bilety: 40-50 zł

24.01.2013 Warszawa, klub Palladium Yasmin Levy Już po raz kolejny ta izraelska piosenkarka wystąpi w Polsce. Swoje utwory Yasmin śpiewa w języku ladino, czyli od dawna nieużywanym języku hiszpańskich Żydów. Warto usłyszeć go w wersji live. Bilety: 180-220 zł

30.01.2013 Warszawa, Klub Stodoła Marina and The Diamonds We wrześniu 2012 roku wystąpiła jako support przed Warszawskim koncertem Coldplay. Najwyraźniej publiczoność jej się spodobała, bo w tak szybkim czasie powraca, tym razem jako gwiazda wieczoru. Bilety: 60 zł

LISTOPAD/GRUDZIEŃ NUMER 2(87)

38


ARIA - PIOTR SAPEGIN

XIX MFF ETIUDA&ANIMA Stałym punktem festiwalu są dwa międzynarodowe konkursy: etiud nakręconych w szkołach filmowych oraz animacji, tworzonych zarówno przez studentów, jak i doświadczonych profesjonalistów. Konkursom towarzyszyć będzie szereg innych atrakcji, między innymi kolejna odsłona cyklu „Autoportrety twórców animacji”, w którym wybitni światowi artyści zdradzają publiczności sekrety swojego warsztatu, retrospektywy najważniejszych europejskich autorów animacji, premiery nowych, pełnometrażowych filmów animowanych ze świata (w tym koreańskich „Padaka” i „Króla świń” oraz „Animy Buenos Aires”, szalonej podróży przez stolicę Argentyny), przegląd dokonań najważniejszych światowych szkół filmowych. Więcej na www.etiudaandanima.com.

W dniach 23–29 listopada odbędzie się w Krakowie 19. edycja Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Etiuda&Anima – najstarszej w Polsce imprezy poświęconej animacji, twórczości studenckiej i filmom spoza głównego nurtu. W programie festiwalu jak co roku znajdą się produkcje niemal niemożliwe do zobaczenia nigdzie indziej w kraju, omijane szerokim łukiem przez komercyjnych dystrybutorów.

DEMONI - THEODORE USHEV

PILETA LIBRE_KONKURS ANIMA

39

NUMER 2(87) LISTOPAD/GRUDZIEŃ


Nie bądź biernym! Właśnie mijają 2 lata od wprowadzenia zakazu palenia w miejscach publicznych. Jak działa? Czy nowe prawo odniosło sukces? W listopadzie 2010 r. Polska stała się kolejnym krajem na mapie Europy, który zadbał o zdrowie mieszkańców i zdecydował się na wprowadzenie w miejscach publicznych zakazu palenia. Jednak nadal jest jeszcze nad czym pracować, szczególnie w kwestii lokali gastronomiczno-rozrywkowych, w których można nadal wydzielać sale dla palących i palarnie. Nie chronią one w pełni przed biernym paleniem, które każdego roku zabija w Polsce 8 000 osób. Dlatego też Stowarzyszenie MANKO w ramach prowadzonej od kilku lat kampanii społecznej Lokal Bez Papierosa. pl stworzyło sieć 2000 lokali wolnych od dymu oraz przygotowywało społeczeństwo do nowego prawa. Polacy z aprobatą zaakceptowali Polskę bez dymu. Lokal Bez Papierosa.pl działa prężnie, edukując w zakresie szkodliwości palenia, czynnego, jak i biernego, propagując lokale wolne od dymu oraz interweniując, gdy dochodzi do łamania prawa. W działania kampanii włączają się znani Polacy. Wśród popierających Lokal Bez Papierosa.pl znalazł się między innymi Grzegorz Turnau, wokalista, kompozytor, pianista, poeta. W wielu krajach w celu ochrony przed biernym paleniem wprowadzono już zakaz palenia w miejscach publicznych. W Polsce stało się to w 2010 r. Co sądzi Pan o zakazie palenia? Grzegorz Turnau: Właśnie wróciłem z Andory, która nie jest członkiem Unii Europejskiej i nie wprowadziła zakazu palenia. Tam wszędzie można palić - w hotelu, w restauracji, wszędzie. Miałem możliwość cofnięcia się do czasów, kiedy w Polsce było podobnie. Widzę gigantyczną różnicę. Nie wyobrażam sobie powrotu do tamtych czasów. LISTOPAD/GRUDZIEŃ NUMER 2(87)

Nie palę już od ponad 4 lat, po kilku próbach rzucania, i w tej chwili sytuacja bycia zmuszonym do przebywania w dymie tytoniowym bardzo mnie męczy. Jestem przykładem człowieka który palił, ale wskutek dodatkowej motywacji polegającej na tym, że wprowadzono zakaz palenia w miejscach publicznych, postanowił rzucić. Uważam, że przestrzeń publiczna powinna być definitywnie wolna od dymu, a już szczególnie w miejscach, w których jada się posiłki, które służą smakom, zapachom, estetycznej przyjemności. Jestem przekonany, że ograniczenie możliwości palenia w miejscach publicznych pozytywnie wpływa na decyzję o rzuceniu palenia. Czy uważa Pan, że w Polsce zakaz palenia się przyjął? Moja żona od lat 8 współprowadzi kawiarnię przy ulicy Brackiej w Krakowie i tam jeszcze do niedawna można było palić. Nie można było wytrzymać, zwłaszcza w zimie. I wydawało się, że jak wprowadzi się zakaz palenia, to nikt tam nie przyjdzie. Proszę zaglądnąć na ulicę Bracką do „Nowej Prowincji”… pęka w szwach. Myślę, że ten przykład wystarczy za komentarz. Zakaz palenia nie wkracza w sferę swobody obywatelskiej. Jak ktoś musi zapalić, to może wyjść na zewnątrz. Na tym przykładzie widać, że zakaz palenia w Polsce się przyjął. Zapraszamy na www.lokalbezpapierosa.pl – na interaktywnej mapie lokali bez papierosa, każdy może znaleźć miejsce dla siebie. EWA SMUTEK STOWARZYSZENIE MANKO 40


www.manko.pl

nie lubisz stać w miejscu? Kieruj się do

Praktyczne zadania, młody otwarty zespół, możliwość wprowadzenia w czyn własnych pomysłów, doświadczenie – to wszystko czeka Cię w naszej organizacji. Interesuje Cię Marketing, PR, Dziennikarstwo, Fotografia, Nowe Media, koordynowanie projektów? Nie musisz mieć doświadczenia, wystarczy, że naprawdę chcesz! W nasze działania włączyli się między innymi: Kayah, Maciej Orłoś, Maria Peszek, Marcin Daniec, Grzegorz Turnau. Jeśli chcesz do nich dołączyć – nie stój w miejscu, ruszaj do MANKO!

aplikuj@manko.pl


fot. Rafał Masłow/ Sony Music Polska

Trwa walka

o demokratyczną Polskę – Naród nie ma demokratycznego wyboru – grzmi Paweł Kukiz. – Może oddać głos na jednego z pięciu wodzów, tylko i wyłącznie – tłumaczy. O inicjatywie Zmieleni.pl zrobiło się głośno już od pierwszego dnia jej istnienia. Czy za sprawą Pawła Kukiza uda się zmienić polski system wyborczy? Kukiz stanął na czele akcji Zmieleni.pl walczącej o wprowadzenie w Polsce (tak jak ma to miejsce np. w Wielkiej Brytanii) jednomandatowych okręgów wyborczych. Przypomnijmy, Platforma Obywatelska walcząc o miejsca w sejmie postulowała by w Polsce wprowadzić ten system wyborczy. Poparcie dla tej inicjatywy wyraziło ponad 700 tysięcy Polaków. Co się stało z oddanymi głosami? – Zostały zmielone po dojściu Platformy do władzy – odpowiada Paweł Kukiz. Apel znanego muzyka jest prosty. – Odtwórzmy więc tę listę i złóżmy do Sejmu. Założyłem stronę Zmieleni.pl gdzie wszyscy, którym bliska jest idea okręgów jednomandatowych mogą się wpisywać pod akcją poparcia – mówi. Na czym polegają jednomandatowe okręgi wyborcze (JOW)? Na tym, że do sejmu wchodzi LISTOPAD/GRUDZIEŃ NUMER 2(87)

osoba, która zbierze największą liczbę głosów. Obecny system rozdzielania mandatów jest wysoce skomplikowany, a oddawany na konkretnego kandydata głos trafia do puli głosów oddanych na partię polityczną. Innymi słowy: to partia decyduje kto zostanie posłem, a nie wyborca. To zaprzecza podstawowym zasadom demokracji. – Ci tak zwani posłowie nie boją się obywatela, tylko boją się wodza, bo wódz to jest ich politycznym być albo nie być – tłumaczy Paweł Kukiz. Muzyk uważa, że poseł w Polsce podczas głosowań w Sejmie oddaje swój głos nie w sposób jaki podpowiada mu sumienie, lecz zazwyczaj tak, jak każą władze partii. Jeśli zagłosuje inaczej, może się liczyć z tym, że przy rozpisywaniu list na kolejne wybory po prostu się na nich nie znajdzie „za karę”. 42


– Do dzisiaj mamy do czynienia z przedłużeniem PZPR-owskiego systemu klanowego. W tym systemie nie ma reprezentatywnych partii, tylko klany, które sprawują władzę nie w interesie obywatela, ale wyłącznie w interesie własnego klanu. I nieważne czy to jest klan PO, SLD czy PiS. W wielkim uproszczeniu – różnica między obecnym systemem a poprzednim polega na tym, że kiedyś był jeden PZPR i jeden pierwszy sekretarz, a teraz mamy pięć PZPR-ów i pięciu pierwszych sekretarzy – wyjaśnia artysta. W systemie jednomandatowym każdy kto czuje się na siłach może kandydować do Sejmu, natomiast w ordynacji proporcjonalnej taką możliwość ma każdy, ale tylko teoretycznie. W rzeczywistości – niezależnie od tego ile zbierzemy podpisów popierających naszą kandydaturę i jakie mamy za sobą poparcie społeczne – bez powiązań z silnymi partiami politycznymi nie mamy żadnych szans na dostanie się do Sejmu. Zgodnie z prawem, Sejm może postanowić o poddaniu pod referendum określonej sprawy z własnej inicjatywy, a także na wniosek Senatu, Rady Ministrów lub obywateli. Inicjatywa obywatelska musi być poparta przez co najmniej 500 tys. osób mających prawo udziału w referendum. Do złożenia obywatelskiego projektu ustawy wystarczy jednak 100 tys. podpisów. Paweł Kukiz na spotkaniach w całej Polsce przekonuje Polaków o słuszności takiego systemu. Od października zbierane są podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie JOW. Każdy kto chce się przyłączyć do tego obywatelskiego ruchu poparcia może wejść na stronę WWW.ZMIELENI.PL , zapoznać się z argumentami przemawiającymi za zmianą ordynacji i pobrać formularz do składania podpisów. MANKO gorąco do tego zachęca! Razem możemy zmienić Polskę! PAWEŁ KORPET KONCEPT ALBUM KUKIZA Prawdziwy, bezpośredni, męski, niezależny, punkowy. Te kilka słów chyba najlepiej określa charakter płyty z jaką będziemy mieć do czynienia. Premiera: 4 września 2012

Z N A J SWOJE PRAWA Ponad 120 rektorów podpisało Kartę Praw Studenta. Swój podpis pod dokumentem złożyła także prof. Barbara Kurdycka, Minister Nauki i Szkolnictwa. – Wierzę, że podpisanie tego dokumentu będzie doskonałą podstawą do dalszego współdziałania na rzecz prawa studentów – powiedziała w swoim komunikacie minister Kurdycka. ZAPISANE PRAWA W Karcie Praw Studenta zostało zapisane m.in. że student jest najważniejszym podmiotem uczelni, każdy student ma równe szanse w dostępie do bezpłatnych studiów na drugim kierunku. Ponadto prawa studenta chroni obowiązkowa umowa cywilnoprawna z uczelnią publiczną i niepubliczną. Od 1 stycznia uczelnia nie może żądać od studentów dodatkowych opłat za egzaminy, egzaminy dyplomowe, poprawkowe i komisyjne, wpis na kolejny semestr i rok studiów ani za złożenie i ocenę pracy dyplomowej czy wydanie suplementu do dyplomu. Uczelnie nie mogą pobierać żadnych dodatkowych opłat niż te uwzględnione w umowie. Każdy student będzie oceniał pracę swojego nauczyciela akademickiego oraz będzie miał prawo obrony dyplomu nawet przed znajomymi czy przyszłym pracodawcą. NIE WSZYSCY ZADOWOLENI Jednak nie wszyscy są zadowoleni z podpisania Karty Praw Studenta. Na wielu forach czy w artykułach internetowych można odnaleźć głosy niezadowolonych wykładowców, którzy sądzą, że takie prawa doprowadzą do nadużyć ze strony studentów. Obawiają się oni również tego, że studenci ze złośliwości będą źle ocieniać ich pracę. Dzięki tej karcie każdy student będzie czarno na białym widział jakie są jego prawa. Nad tym by weszły one w życie czuwa Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Jak podkreśla minister Kurdycka, właśnie trwają prace nad katalogiem sankcji, a ministerstwo będzie stało murem za studentami. Wszystkie informacje na temat Karty Praw Studenta można odnaleźć na stronach MNiSW. MICHAŁ ŚLUSAREK 43

NUMER 2(87) LISTOPAD/GRUDZIEŃ


FOT. WIKIMEDIA COMMONS

PROWOKACJA

czy wolność słowa Z PARYŻA SPECJALNIE DLA MANKO PISZE KONRAD SZCZUKIEWICZ

Gdy dwie sfery naszego życia – religia i polityka – poruszane są przy okazji jednego wydarzenia, niemal pewne jest iż emocji nie zabraknie. Otwartym pozostaje pytanie jak pogodzić walkę o prawa człowieka i wolność ekspresji religijnej z poszanowaniem uczuć religijnych i przekonań osób trzecich. Przypomnijmy – 21 lutego 2012 pięć członkiń zespołu Pussy Riot protestuje w niewybredny sposób (m.in. śpiewając piosenkę o przewrotnym tytule Bogurodzico, przegoń Putina) w soborze w Moskwie przeciwko polityce Putina i rosyjskich duchownych, doszukując się powiązań pomiędzy wyżej wymienionymi. Niemal pięć miesięcy później trzy z nich skazane zostają na 2 lata więzienia. Wydarzenie to – szeroko opisywane przez media rosyjskie jak i światowe – poruszyło europejską opinię publiczną. O ile jednak nikt nie zadaje sobie pytania o słuszność protestu jak i meritum, o tyle otwarta pozostaje dyskusja o formie w jakiej protest się odbył. Czy miejsce kultu religijnego jakim jest sobór jest adekwatnym miejscem na tego typu prowokację z anty-religijnym wydźwiękiem? Czy cel może uświęcać środki?

w niektórych krajach europejskich takich jak Francja, Holandia, Grecja czy Finlandia pokazuje iż problem istnieje i jest jak najbardziej realny. Dość powiedzieć, iż w ostatnich wyborach prezydenckich we Francji ekstremiści zdobyli ponad jedną trzecią głosów w wyborach prezydenckich w tym niemal 20% Front Narodowy, skrajnie prawicowa partia na czele której stoi Marine Le Pen. Oprócz jawnie nacjonalistycznych i anty-europejskich haseł głoszonych przez nią samą i jej zwolenników, często doszukać się można w jej wypowiedziach wątków jawnie rasistowskich i anty-islamskich – mniej lub bardziej zawoalowanych. To zresztą Marine Le Pen – auto-proklamowana bojowniczka o laickość Francji - jest autorką niedawno dyskutowanego we Francji i wywołującego niemałe emocje pomysłu absolutnego zakazu noszenia jarmułki i woalki w przestrzeni publicznej. Chcąc poznać francuskie podejście do tego tematu, jak również i do akcji Pussy Riot, o wywiad poprosiłem Samuela Cappelaere - Francuza, który aktywnie udziela się w walkę o prawa człowieka współpracując m.in. z organizacją SOS Rasizm.

Trudno znaleźć jedną i trafną odpowiedź na te pytania, tak jak trudno jest oprzeć się wrażeniu iż XXI wiek może być pierwszym od lat wiekiem wojen religijnych – dosłownie lub w przenośni. Rosnące poparcie dla partii ekstremistycznych LISTOPAD/GRUDZIEŃ NUMER 2(87)

44


MANKO: Sam, co myślisz o prowokacji Pussy Riot? Nie myślisz, że była ona przesadzona? Samuel Cappelaere: Dlaczego przesadzona? W kraju w którym nie ma wolności słowa, nie ma demokracji, a prawa człowieka nie są przestrzegane myślę, że to dobry sposób na zwrócenie uwagi na defekty stanu państwa rosyjskiego.

porównamy sytuację z innymi religiami np. katolikami czy żydami. Poza tym mają oni znacznie większą siłę oddziaływania w swojej wspólnocie. Co myślisz w takim razie o jednym z ostatnich pomysłów Marine Le Pen dotyczącym zakazu noszenia żydowskiej jarmułki i muzułmańskiej woalki w przestrzeni publicznej w imię laicyzmu? S.C: Laickość, czy kraj całkowicie laicki nie istnieje. Marine Le Pen nie jest w stanie nic zrobić i nic nie będzie mogła zrobić w tej sprawie w przyszłości. Nie jest to żadne rozwiązanie i nie rozwiąże ono żadnego problemu – ani problemu laickości, ani problemu z ekstremistami ani problemu współistnienia różnych religii. Trzeba również odróżnić jarmułkę czy woalkę od burki, która zasłania prawie całe ciało z wyjątkiem oczu. To są dwie rzeczy nieporównywalne, a projekt takiego zakazu nigdy nie zostanie przegłosowany przez parlament.

Nie uważasz jednak, że ludzie skupią się bardziej na formie akcji Pussy Riot niż na wiadomości, która miała być przekazana? S.C: Myślę, że akcję Pussy Riot potraktować można jako prowokację w dobrej intencji, aby zainteresować międzynarodową opinię publiczną. Była to demonstracja przeciwko Putinowi, ale także w celu zyskania rozgłosu. W momencie, w którym media światowe, zwykli ludzie i różne organizacje w USA czy we Francji mobilizują się aby wyrazić swoje poparcie dla akcji to można powiedzieć, że cel został osiągnięty. Wierzę, że prowokacje Pussy Riot czy Madonny pomagają w walce o wolność słowa i wolność wyrażania opinii w kraju w którym ciężko jest mówić o demokracji.

Czy myślisz, że możliwe byłoby we Francji zaadoptowanie modelu anglo-saksońskiego, w którym grafik pracy jest układany z poszanowaniem twojego wyznania, ubiór nie jest podstawą do oceny twojej pracy, a wszystko to co robisz poza godzinami pracy i co dotyczy twojego życia prywatnego pozostaje twoją osobistą sprawą? S.C: Wiele firm francuskich, szczególnie tych największych oraz korporacji międzynarodowych, wprowadziło swoje własne, wewnętrzne programy anty-dyskryminacyjne, które zdają się działać dobrze. Trzeba jednak przyznać, że wciąż wiele jest do zrobienia - szczególnie w małych i średnich przedsiębiorstwach, często rodzinnych. Sądzę, że nie jesteśmy jednak chyba wciąż gotowi na przyjęcie modelu anglo-saksońskiego czy wypracowanie własnego, który byłby podobny. Trzeba pamiętać, iż sam fakt, że jest to model anglo-saksoński, powoduje iż Francuzi nigdy nie zechcą na nim bazować – bo pochodzi zza Oceanu. Model francuski ma swoje plusy i minusy, jest wiele do zrobienia, ale trzeba przyznać, że sytuacja poprawia się i nie należy w tym względzie tracić optymizmu. ROZMAWIAŁ: KONRAD SZCZUKIEWICZ

Jeżeli mówisz więc o wolności słowa, co sądzisz o karykaturach w tygodniku Charlie Hebdo (karykatury nagiego Mahometa które wywołały falę protestów na całym świecie)? S.C: Myślę, że jednym z celów poprzedniego rządu było, aby Francuzi stali się coraz dalsi od siebie. Obecnie straciliśmy to poczucie bycia razem, we wspólnocie – tak ważne w społeczeństwie multikulturowym i multireligijnym jakim jest dziś społeczeństwo francuskie. Kiedy muzułmanie widzą te karykatury reagują bardziej agresywnie niż zareagowaliby zapewne jeszcze parę lat temu, w czym udział ma także polityka byłego prezydenta. Podłoże tego typu reakcji znajduje się więc nie tylko w samych publikacjach, ale też w dialogu publicznym, stającym się coraz bardziej anty-islamskim. Z jednej strony popierasz jednak Pussy Riot, a nie zajmujesz jednoznacznego zdania w sprawie prowokacji? S.C: Problem leży gdzie indziej. Jest wiele prowokacji religijnych, tak jak np. prowokacje Madonny z krzyżem czy Lady Gagi jako zakonnicy. Nie widzimy jednak na ulicach chrześcijan palących kościoły. Różnica polega chyba na tym, że wśród różnych społeczeństw religijnych, największa liczba ekstremistów skupia się wokół islamu, jeśli

SAMUEL CAPPELAERE Francuski działacz na rzecz praw człowieka, współpracujący m.in. z organizacją SOS Rasizm. 45

NUMER 2(87) LISTOPAD/GRUDZIEŃ


Nie (i)graj z HIV prze

ESTuj się EST

Co sześć sekund na świecie jedna osoba zaka-PRZE UJ SIĘ ża się HIV. Codziennie w Polsce 2-3 osoby doprze uj się wiadują się o swoim zakażeniu. Szacuje się, że ok. 35 tys. Polaków żyje z HIV, z czego aż 70% o tym nie wie. Osoby poniżej 29 roku życia sta- powoduje niszczenie układu odpornościowego, co nowią 57% wszystkich zakażonych. Już 1 grud- w konsekwencji może doprowadzić do AIDS. Wiedząc jak ważny jest wzrost wiedzy na temat winia obchodzimy Światowy Dzień Walki z AIDS.

EST EST

EST

EST

EST

PRZE UJ SIĘ rusa HIV, Stowarzyszenie PRZE UJMANKO SIĘ prowadzi kampaWirus HIV nie sieje już takiej grozy jak 15-20 lat nię PrzeTESTuj się, będącą kontynuacją wcześniejprze temu. Mamy ujcały sięarsenał leków, które nie są w szej odsłony kampanii pod nazwą ryzyKochania. stanie „wyrzucić“ wirusa z organizmu, ale mogą Statystyki alarmują, że w zastraszającym tempie latami trzymać go w szachu. 20-letnia kobieta zawzrasta ilość zakażeń u osób w wieku 19-29 lat. Na każona HIV, która zaczyna brać nowoczesne leki, stronie internetowej kampanii www.przetestujsie.pl ma dziś przed sobą średnio kolejne 44,8 lat życia. dostępna jest baza punktów w całej Polsce, w któPRZE UJ SIĘ rych można anonimowo wykonać darmowy test PRZE Z wirusem ESTUJmożna SIĘ więc żyć, pracować, a nawet PRZE UJ SIĘ dochować się całkowicie zdrowych dzieci. Jednak na obecność wirusa HIV. Dodatkowo na stronie po to, by skutecznie walczyć z HIV, trzeba posiadać można znaleźć wiele przydatnych informacji oraz wiedzę na temat wirusa oraz – przede wszystkim porad na temat HIV/AIDS. – znać swój status. Jeśli osoba zakażona nie zrobi Jeżeli masz choć cień wątpliwości – przetestuj się. testu może nie wiedzieć o swoim zakażeniu przez To nic nie kosztuje, a może uratować życie Tobie PRZE 8–10 EST UJ SIĘ przez ten czas UJ wirus SIĘ bardzo i Twoim najbliższym. lat.PRZE Jednakże PRZE UJ SIĘ EWA SMUTEK szybko mnoży się w organizmie osoby zakażonej,

EST

EST

PRZE

ESTUJ SIĘ

PRZE

ESTUJ SIĘ

PRZE

EST

ESTUJ SIĘ

Punkt Konsultacyjno - Diagnostyczny przy NZOZ „Diagnostyka” ul. Olszańska 5, II piętro, pokój 216 B, 31-513 Kraków

Punkt Konsultacyjno - Diagnostyczny przy NZOZ „Diagnostyka” ul. Olszańska 5, II piętro, pokój 216 B, 31-513 Kraków

Punkt Konsultacyjn przy NZOZ „Diagno ul. Olszańska 5, II 31-513 Kraków

www.przetestujsie.pl


Zamknięta w niewoli własnego świata, balansując między jawą, a snem… RECENZJA KSIĄŻKI “BIAŁA IZBA” MONIKI GAŁGAN Bardzo tajemnicza i bardzo niepokojąca. Historia, która mną wstrząsnęła, wycisnęła łzy, spędziła sen z powiek przez kilka nocy. Mała książeczka, a tak wiele treści w niej ukrytych. O czym mowa? O debiutanckiej książce Moniki Gałgan, pt: „Biała izba”. Już sama okładka jest bardzo przyciągająca, a opis intrygujący. Książka rozpoczyna się dosyć dramatycznie. Poznajemy Marię, która jest w szóstym miesiącu ciąży i rozmawia ze swoim jeszcze nienarodzonym dzieckiem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że kobieta słyszy głos swojej córki, która z każdym dniem staje się coraz bardziej agresywna i cały czas nią manipuluje. Gdy Maria nie może poradzić sobie z tą sytuacją, zwraca się do swojego męża, który zarzucając jej kłamstwo, bije ją do nieprzytomności. Później poznajemy Amandę, nastolatkę z typowymi problemami, zbuntowaną, próbującą dostać się na studia. Niby nic nadzwyczajnego, ale w jej życiu ciągle coś się dzieje, spotykają ją sytuacje, których nie potrafi racjonalnie wyjaśnić, śmieję się na pogrzebie, uważa, że cały czas ktoś ją obserwuje… Ciągle nawiedzają ją koszmary z dzieciństwa, których znaczenie odkrywamy z każdą kolejną przeczytaną kartką. Znajdujemy w książce również wątek miłosny. „Darek uśmiechnął się i zaczął delikatnie gładzić moje włosy. Patrzył na mnie, jakbym była najpiękniejszą kobietą na świecie. Zbliżył swoje usta do moich i po-

czątkowo tylko je muskał, ale po chwili zaczął je pożerać, zachłannie gryzł moje wargi.” Najbardziej podobało mi się to, że niemal cała historia pokazana jest oczami bohaterki i przedstawia jej punkt widzenia, który, szczęście w nieszczęściu, jest inny niż u przeciętnej nastolatki. Prosty styl sprawia, że czyta się ją łatwo i przyjemnie, oczywiście nie licząc momentów, gdzie na chwilę trzeba wstrzymać oddech! Jedynym minusem tej książki jest to, że jest niedługa. Miałam straszny niedosyt, nie chciałam się z nią tak szybko rozstawać. Autorka kończy tę powieść bardzo gwałtownie, w pewnym momencie losy bohaterki się urywają… Co sprawiło, że po przeczytaniu zamilkłam na chwilę. Z pewnością wywołuje wiele emocji. Co tak naprawdę dzieje się w życiu Amandy? Dlaczego tak się dziwnie zachowuję? Dlaczego ciągle nawiedza ją ten sam sen i co on oznacza? Odpowiedź na te pytania znajdziecie tylko w „Białej izbie”. Myślę, że jest to bardzo dobry debiut i chętnie przeczytam kolejną książkę tej autorki. Moja ocena: 8/10 KATARZYNA MILOWSKA

Rusza nowy magazyn Stowarzyszenia MANKO

„Głos Seniora”

Zapraszamy do współpracy! E-mail: glos.seniora@manko.pl


FOT. MAT. PRAS. KOMPANIA PIWOWARSKA

WYBIERZMY SIĘ RAZEM

NA PIWO Byliście kiedyś spragnieni dobrego piwa i kompletnie nie mieliście pojęcia gdzie pójść? Chcieliście zaprosić znajomych przybyłych do Krakowa, chodziliście od baru do baru i nie mogliście się zdecydować na odpowiednie miejsce? Nam się to przytrafiło, dlatego postanowiliśmy dokładnie rozejrzeć się po Krakowie i sprawdzić gdzie, kiedy i za ile można wypić smaczne piwo w przyjemnej atmosferze. TEKST: KATARZYNA ŻEBER, PAULA NIEPSUJ* Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy od Kazimierza. Znajdujemy się na rogu Placu Nowego i ulicy Estery. Przed nami Alchemia – lokal, w którym każdy z nas kiedyś był, a jeśli nie to zapewne tam trafi. Zaraz po przekroczeniu progu czujesz, że to miejsce niezwykłe, przepełnione duchem Kazimierza. Jest ciemno, duszno i intrygująco – wszak to pracownia alchemika. W lokalu od niedawna można zasmakować piwa serwowanego z tanków. Jest to jedno z nielicznych miejsc w Krakowie, gdzie można poczuć smak piwa prosto z browaru Tyskie. Dlaczego jest ono takie wyjątkowe? Przede wszystkim jest niepasteryzowane, zawiera mniej gazu i jest świeże. Jeżeli jeszcze nie próbowaliście koniecznie wybierzcie się w najbliższym czasie do Alchemii. LISTOPAD/GRUDZIEŃ NUMER 2(87)

Pozostając dalej na Kazimierzu udaliśmy się na ulicę Kupa 3, gdzie mieści się Omerta. Jeżeli jesteś prawdziwym smakoszem piwa to jest to idealne miejsce dla Ciebie. Omerta w swojej ofercie proponuje imponującą liczbę przeróżnych piw, o których wielu z nas zapewne nigdy nie słyszało. Niektóre nazwy brzmią dziwnie i obco np. Złoty Smok, Walońskie, Olsztyńskie, Warmiak. A to nazwy piw, które w rankingach znajdują się w ścisłej czołówce. Cena piwa mieści się granicach 7-9 zł, w zależności od rodzaju i wielkości. To przytulne miejsce pozwala zanurzyć się w klimacie nowojorskich lat 50-tych i 60-tych. Ponadto, jeżeli jesteś zagorzałym fanem Ojca Chrzestnego, musisz przyjść do Omerty, usiąść w wygodnym fotelu, zapalić cygaro i wypić amaretto z Bourbonem. 48


Skręcając ulicą Józefa pod numerem 6, wstąpiliśmy do miejsca, którego nazwa sama przyciąga wzrokiem – Strefa Piwa. Trafiliśmy na czeski wtorek, czyli czeskie duże piwo w cenie małego, nakládaný hermelín, utopence i inne czeskie przekąski 10% taniej oraz czeska muzyka w tle. Napijemy się tu piw z małych i średnich czeskich browarów, m.in. Polička, Kout na Šumavě, Kocour. Oprócz czeskich znajdują się w ofercie polskie piwa z browarów rzemieślniczych – AleBrowar oraz Artezan. Na 12 kranach pojawiają się też piwa belgijskie, amerykańskie oraz doceniany na całym świecie duński Mikkeller. W Strefie Piwa zawsze dużo się dzieje. Poczynając od kursów degustacji, które są przygotowane dla wszystkich, jak również niedzielne comiesięczne spotkania piwowarów, gdzie prowadzone są burzliwe dyskusje. Naprawdę warto tam zajrzeć. Kierując się z Kazimierza w stronę rynku nie mogliśmy pominąć tak słynnego miejsca jakim jest C.K. Browar na ul. Podwale 6-7. Ta nazwa chyba nikomu nie brzmi obco. W całej Małopolsce nie ma takiego drugiego lokalu, gdyż tylko tutaj na oczach gości warzone jest wyborne niepasteryzowane i niefiltrowane piwo. Dopracowany proces produkcji i wysokiej jakości składniki są

Na zdjęciu: wnętrze Strefy Piwa gwarancją smaku i świeżości. W C.K. znajdziecie piwa szlachetne, zarówno dolnej i górnej fermentacji. Według swoich upodobań można wybierać spośród czterech gatunków: lekkie, jęczmienne C.K. Jasne, C.K. Imbirowe, mocne o słodkim posmaku C.K. Dunkel oraz pszeniczne C.K. Weizen. Jeżeli nie lubicie się rozdrabniać C.K. Browar ma dla Was wyjątkowe rozwiązanie – 5 litrowa rura pełna złocistego, klarownego trunku. Piwniczne, przestronne i wiecznie pełne przybyszów wnętrze, sprawia iż nie sposób jest przejść obok C.K. obojętnie. REKLAMA


REKLAMA

RESTAURACJA INVITO Pizza & Pasta

ul. Św. Tomasza 33 Tel. 012 421 30 92

RABAT

*Szczegóły promocji w lokalu.

STUDENCKIE PONIEDZIAŁKI

25% NA WSZYSTKIE PIZZE*

CODZIENNIE STAŁY RABAT DLA STUDENTÓW

15%*

ZAPRASZAMY www.invitopizza.pl

Na zdjęciu: wnętrze Irish Pubu “Pod Papugami” Idąc dalej warto zajrzeć na ul. św. Jana 18. Tam mieści się Irish Pub "Pod Papugami" najstarszy pub irlandzki w Krakowie. Lokal znajduje się w XVI w. kamienicy, której wnętrza i wystrój tworzą niepowtarzalny klimat. Tu na wygodnych kanapach i przy folkowej muzyce celtyckiej możecie napić się typowych piw irlandzkich takich jak Guinness, Kilkenny, Murphy's oraz skosztować wielu innych gatunków piw, których ceny zaczynają się już od 4,90 zł za pełne 0,5 l. W barze oferuje się również wiele rodzajów whisky, alkoholi i drinków. Codziennie na Gości czekają atrakcyjne promocje cenowe z cyklu "Tanie Lanie w Irish Pubie" a studenci mogą korzystać z rabatu 10%. Miłośnicy sportu będą mieli okazję oglądnąć wydarzenia sportowe na dwóch dużych ekranach oraz kilku telewizorach. Popijając piwko można zamówić smaczną pizzę z Invito oraz zagrać partyjkę w bilarda lub dartsa. Przytulna atmosfera i miła obsługa sprawia, że chce się tutaj wracać. Do zobaczenia w Irish Pubie "Pod Papugami" ;) *AUTORKI TEKSTU SĄ STUDENTKAMI UNIWERSYTETU ROLNICZEGO DZIAŁAJĄCYMI W KOLE NAUKOWYM „PROMIL”



Dzień dobry pełen wyzwań

Są tacy, którzy lubią na dzień dobry intelektualne wyzwania, których rozwiązanie wymaga zdolności analitycznych, pomysłowości i zaangażowania. Są miejsca, w których takie zadania to codzienność. Tak właśnie wygląda praca u najlepszego pracodawcy. Chcesz mieć wpływ na to, jak ułoży się Twoja kariera? Z Ernst & Young zbudujesz swoje doświadczenie zawodowe i zaczniesz poziom wyżej. www.ey.com.pl/kariera | www.facebook.com/EY.Kariera |

1


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.