Lubuszanin nr 8

Page 1

„Lubuszanin.org.pl”

nr 8(8) paŸdziernik 2008

1


„Lubuszanin.org.pl”

SPIS TREŒCI „Lubuszanin” nr 8(8) paŸdziernik 2008

nr 8(8) paŸdziernik 2008

JESIEÑ I ZIMA III SEKTORA

Kim jest Polak? ............................. 3

Stowarzyszenie Verte zaprasza w paŸdzierniku, listopadzie i grudniu do udzia³u w realizacji projektów Lubuszanin.org.pl oraz Inkubator Lubuskich Inicjatyw Obywatelskich.

Dariusz Chajewski Prawie jak Hollywood ................... 6

Przedstawicielom organizacji pozarz¹dowych, urzêdnikom, samorz¹dowcom i mieszkañcom naszego regionu proponujemy udzia³ w nastêpuj¹cych dzia³aniach:

Anna Mier¿wiñska

` PAZDZIERNIK

Marcin Florkowski

Co nam w duszy gra… ................. 9 Ireneusz Wojewódzki ... równy wojewodzie ................. 12 Renata Wcis³o Polska - to brzmi dumnie? ......... 15 Sergiusz Wolski Wy, Polacy .................................... 17 Waldemar Gruszczyñski Synowie swoich ojców ................. 19

1.10.2008: STRZELCE KRAJEÑSKIE – DEBATA OBYWATELSKA „Przysz³oœæ lokalnej turystyki w Strzelcach Krajeñskich”, Strzelecki Dom Kultury, godzina 15:00 8.10.2008: SULÊCIN – DEBATA OBYWATELSKA „Przysz³oœæ powiatu sulêciñskiego – turystyka”, I Liceum Ogólnokszta³c¹ce im. Adama Mickiewicza w Sulêcinie, godzina 15:00 28.10.2008: LUBUSKIE FORUM ORGANIZACJI POZARZ¥DOWYCH – konferencja pod Patronatem Honorowym Marsza³ka Województwa Lubuskiego Hotel Ruben, godzina 11:30 – 15:30 30.10.2008: GORZÓW WIELKOPOLSKI – DEBATA OBYWATELSKA „Rada Organizacji Pozarz¹dowych w Gorzowie Wielkopolskim. Potrzeba czy wymuszona koniecznoœæ?!”, sala sesyjna Urzêdu Miejskiego, ul. Sikorskiego 3-4, godzina 15:00

LISTOP AD LISTOPAD

Wydawca: Lubuskie Centrum Aktywizacji i Wsparcia „Verte” Adres wydawnictwa i redakcji: ul. Ciesielska 1, 65-059 Zielona Góra, tel.: 068 453 24 77, fax: 068 459 33 36, www.verte.org.pl, www.lubuszanin.org.pl, e-mail: biuro@verte.org.pl, lubuszanin@verte.org.pl Redaktor naczelny: Jakub Sakrajda Sekretarz redakcji: Anna Sydor Sk³ad: Mamert Janion Drukarnia: DEM-DRUK, ul. Reymonta 2, 68-300 Lubsko

SZKOLENIA DLA ORGANIZACJI POZARZ¥DOWYCH W ZIELONEJ GÓRZE I GORZOWIE WIELKOPOLSKIM: - Podstawy partycypacji spo³ecznej – obywatel wspó³decyduje - Wspó³praca organizacji pozarz¹dowej z samorz¹dem SZKOLENIA DLA SAMORZ¥DU W ZIELONEJ GÓRZE I GORZOWIE WIELKOPOLSKIM: - Organizacja pozarz¹dowa – partner czy petent? - Dialog obywatelski: wspó³praca samorz¹du z III sektorem

GRUDZIEÑ SZKOLENIA DLA ORGANIZACJI POZARZ¥DOWYCH W ZIELONEJ GÓRZE I GORZOWIE WIELKOPOLSKIM: - Ksiêgowoœæ w organizacji pozarz¹dowej czyli jak rozliczyæ projekt? 5 grudnia 2008 - Miêdzynarodowy Dzieñ Wolontariusza: - Inkubator Lubuskich Inicjatyw Obywatelskich – dodatek do Gazety Lubuskiej - Obywatel w dzia³aniu czyli po co pracowaæ spo³ecznie – akcja pod patronatem portalu Lubuszanin.org.pl Szczegó³y: Sekretariat redakcji Lubuszanina ul. Ciesielska 1 65-059 Zielona Góra tel. 068 457 13 33 e-mail: lubuszanin@verte.org.pl

2


„Lubuszanin.org.pl”

N A S Z E

nr 8(8) paŸdziernik 2008

C E C H Y

N A R O D O W E

„Kim jest Polak?” – Marcin Florkowski

Kim jest Polak? Marcin Florkowski

C

o myœl¹ o nas narody Europy? Co my myœlimy o sobie? Jacy naprawdê jesteœmy? Na temat Polaków kr¹¿¹ w Europie ró¿ne stereotypy. Sami mamy te¿ pewne wyobra¿enie o naszych cechach narodowych. Naprawdê jednak jesteœmy zupe³nie inni. Cech¹ charakterystyczn¹ wszystkich narodów jest ocenianie siebie zdecydowanie lepiej ni¿ pozosta³ych, zw³aszcza narodów oœciennych. Nawet jeœli jakiœ naród we w³asnym stereotypie posiada cechê „skromnoœæ”, to jest to zawsze „wyj¹tkowa, nieprzeciêtna, wybitna skromnoœæ”. Ta cecha wszystkich autostereotypów odbija jedn¹ z podstawowych w³aœciwoœci natury cz³owieka: pragnienie myœlenia o sobie dobrze, lepiej ni¿ o innych ludziach. Niektóre badania nad Polakami pokazuj¹, ¿e jesteœmy pod tym wzglêdem nietypowi – przypisujemy sobie raczej cechy negatywne ni¿ pozytywne. Badania te ton¹ jednak w o wiele liczniejszej grupie danych, pokazuj¹cych, ¿e Polak (tak jak i przedstawiciele innych nacji) w g³êbi duszy uwa¿a siebie za lepszego od reszty.

Historia polactwa Co myœl¹ o nas inne narody? Przekonania o Polakach w Europie ewoluuj¹. Historia naszego narodu obfituje w krytyczne wydarzenia – starcie z Krzy¿actwem, okres tolerancji wobec ró¿nowierców, Polska jako przedmurze chrzeœcijañstwa, s³ynne na ca³¹ Europê polskie liberum weto, okres zaborów, wojna i socjalizm powojenny. W ró¿nych epokach z Polski wyp³ywa³y fale emigrantów i osiada³y we Francji, USA, Rosji (okres zaborów), Niemczech (okres powojenny), Anglii (XXI wiek). Ci Polacy nieœli ze sob¹ obraz Polski i „polactwa”, na podstawie którego powstawa³ polski stereotyp. Nasza historia po czêœci odpowiedzialna jest tak¿e za to, co sami o sobie myœlimy.

Historia polskiego stereotypu W staro¿ytnoœci i wczesnym œredniowieczu obraz S³owian by³ taki: „Mówi¹ jednym jêzykiem, nies³ychanie barbarzyñskim, s¹ roœli i bardzo silni. ¯ycie wiod¹ twarde i brudem s¹ okryci, choæ z natury nie s¹ niegodziwi lub sk³onni do czynienia z³a” – tak opisywa³ S³owian Prokopiusz (VI wiek n.e.) Krzy¿acy roznieœli po Europie obraz Polaków jako dzikich, prostackich barbarzyñców, wêdz¹cych siê w swoich chatach o niskich powa³ach, z³odziei obdarzonych jednak œlep¹ walecznoœci¹. Polska uwa¿ana by³a wtedy w Europie za kraj dziki i peryferyjny. Z biegiem czasu jednak s³awna na ca³¹ Europê Akademia Krakowska (utworzona w XIV), a tak¿e zwyciê¿enie krzy¿ackiej potêgi pod Grunwaldem zmieni³y wyobra¿enie o Polakach. Staliœmy siê „potomkami Sarmatów” – znakomitych wojowników, dumnych, szlachetnych, siêgaj¹cych korzeniami staro¿ytnoœci. W owym czasie stereotyp Polaka mia³ odcieñ raczej sympatyczny: Polak jest gadatliwy, mê¿ny i waleczny; trochê pró¿niak, ale dlatego ¿e ceni sobie u¿ywanie ¿ycia i têpi wywy¿szanie siê – jest ze wszystkimi „za pan brat”. Taki obraz siebie pielêgnowali te¿ sami Polacy. Nie wszystkie narody podziela³y jednak te przekonania. Wschodni i po³udniowi s¹siedzi przechowywali raczej obraz „okrutnego lacha” (który sta³ siê bardzo wyraŸny zw³aszcza na pocz¹tku XVII wieku pod wp³ywem ³upie¿czych wyczyny lisowczyków).

3

Obrona Jasnej Góry, która podnios³a Matkê Bosk¹ Czêstochowsk¹ do roli symbolu narodowego, odpieranie najazdów innowierców (kozackich – prawos³awie), szwedzkich (luteranizm), a potem zwyciêstwo Sobieskiego nad Turkami pod Wiedniem utrwali³y mit polskiej pobo¿noœci. Polska sta³a siê „przedmurzem chrzeœcijañstwa”, a s³owa „Polak” i „katolik” skojarzone zosta³y na trwa³e. Wraz ze wzrostem znaczenia z³otej wolnoœci szlacheckiej (XVI wiek), która najpierw by³a objawem równoœci, ale powoli zamienia³a siê w sobiepañstwo, warcholstwo i prywatê, zmienia³ siê tak¿e obraz Polaków malowany w Europie. Typowy Polak to ju¿ zapity szlachcic o ma³ych oczkach, który ob¿era siê co niemiara, po czym puszcza g³oœne wiatry ku uciesze „panów braci”, a nastêpnie u¿ywa pawiego pióra, aby „puœciæ pawia” na schodach swojego zaniedbanego dworku i dalej nape³nia ka³dun. Nieumiarkowany we wszystkim, pysza³kowaty, rozrzutny, w gruncie rzeczy zakompleksiony i krótkowzroczny pieniacz niezdolny do wspó³dzia³ania („zastaw siê, a postaw siê”, „po mnie choæby i potop”).

Marcin Florkowski Ukoñczy³ studia psychologiczne na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz piêcioletni¹ szko³ê psychoterapii psychodynamicznej w Krakowie. Od 2003 r. doktor psychologii. Pracuje jako wyk³adowca na Uniwersytecie Zielonogórskim oraz

diagnosta – terapeuta w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. Pisze artyku³y popularno-naukowe z zakresu psychologii.


„Lubuszanin.org.pl”

N A S Z E

nr 8(8) paŸdziernik 2008

C E C H Y

N A R O D O W E

„Kim jest Polak?” – Marcin Florkowski

chama i prostaka, upijaj¹cego siê na pokaz albo roszczeniowego, zakompleksionego pseudointeligenta. Wyrazem tego s¹ amerykañskie polish jokes (np. „Jakie s¹ najnowsze polskie wynalazki? Ksi¹¿ka do nauki czytania, której mo¿na u¿ywaæ nawet po ciemku, bo jest do niej do³¹czona latarka na baterie s³oneczne”). W drugiej po³owie XX pop³ynê³a nowa fala Polaków na Zachód, przede wszystkim do Niemiec: kradn¹cych co siê da uciekinierów z „socjalistycznej wspólnoty”, wychowanych na udawaniu pracy, zapatrzonych w atrakcyjny, bogaty Zachód, spragnionych „czegoœ lepszego” i prze¿ywaj¹cych (niezas³u¿one?) poczucie ni¿szoœci. Oni po czêœci byli autorami nowego wydania stereotypu Polaka: Ÿle ubranego z³odzieja, krêtacza, wiecznie narzekaj¹cego, kln¹cego spryciarza, który uprawia „Polski triathlon”: biegnie na pla¿ê pop³ywaæ, wraca kradzionym rowerem. Wed³ug Niemców, przeciêtna Polska rodzina utrzymywa³a siê g³ównie z kradzie¿y niemieckich samochodów, które nastêpnie sprzedawa³a po to, aby kupiæ od rodaków inne, kradzione w Niemczech rzeczy. Ukraœæ potrafimy praktycznie wszystko, co „na drzewo nie ucieka”. Zwyciêstwo Sobieskiego by³o ostatnim wielkim zwyciêstwem Polaków i od tego czasu (koniec XVII wieku) wyobra¿enie o naszym narodzie w Europie przybiera³o coraz ciemniejsze barwy. Ju¿ wkrótce Wolter nabija³ siê z Polaków, z polskiego fanatyzmu religijnego, zacofania, braku reform, które w koñcu doprowadzi³y nas do rozbiorów. Wtedy te¿ „Polak” sta³ siê synonimem niezdolnego do wspó³dzia³ania egoisty, k³ótliwego kogutka, który pijany przewróci³ siê i œpi w kurniku. Raczej sk³onny do szalonych czynów (Reytan) ni¿ do efektywnych dzia³añ. Kontrast by³ tym wiêkszy, ¿e tu¿ za granic¹ ju¿ wkrótce mia³ królowaæ „pruski dryl” i nadchodzi³ czas rozbiorów. Klêska wszystkich powstañ narodowych, Wielka Emigracja po powstaniu listopadowym (by³ to jeden z najwiêkszych ruchów emigracyjnych ówczesnej Europy) i „m³oda emigracja” po powstaniu styczniowym ponios³y w Europê nowy obraz Polaka. To teraz desperat, buntownik-powstaniec, godny litoœci, a mo¿e politowania nieudacznik, broni¹cy spraw przegranych. W gruncie rzeczy szlachetny, zdolny do heroicznych czynów, choæ kierowany niezrozumia³ymi motywami, utracjusz o romantycznej, pogr¹¿onej w pijañstwie, zrozpaczonej duszy. I choæ pijañstwo nie by³o typowe jedynie dla Polaków (np. Francuzi czy Anglicy bili nas wtedy pod tym wzglêdem na g³owê), utar³o siê, ¿e Polak topi smutki w gorzale.

czapkê i spogl¹daj¹cego spode ³ba lub podstêpnego, kierowanego niskimi pobudkami aroganckiego pozera. Obraz ten przyj¹³ siê wtedy tak¿e w Niemczech. Odczuwaj¹c obojêtnoœæ Zachodu na nasze narodowe nieszczêœcia i niesprawiedliwoœci, Polacy stworzyli na swoje potrzeby odpowiedni autostereotyp: „Polska – Chrystus Narodów”. My wyniszczani, grabieni i poni¿ani cierpimy wobec nieczu³ego œwiata, tak jak Chrystus cierpia³ za grzechy ludzi. Jesteœmy „narodem wybranym”, obdarzonym cierpieniem, które ma moc niesienia odkupienia. „Chrystus Narodów” sta³ siê metafor¹ noœn¹ i ¿ywotn¹ w naszej historii i wyobra¿eniu o Polsce. Natrafi³ bowiem na dobrze przygotowany wczeœniej grunt: skrystalizowany polski katolicyzm, Maryjê Dziewicê jako patronkê narodu i przekonania o naszej historycznej roli „przedmurza chrzeœcijañstwa”. Pozwala³ te¿ nadaæ sens klêskom narodowym, utrzymywa³ polskoœæ i tchn¹³ nadziejê w zmartwychwstanie ojczyzny. W czasach rozbiorów koœció³ sta³ siê faktycznie ostoj¹ polskoœci.

Solidarnoœæ i obecnie fala „euroemigracji” raczej na korzyœæ zmieni³y stereotypowy obraz Polaków. Coraz rzadziej zawiera on niechlujnoœæ, nieuczciwoœæ, nisk¹ kulturê i niskie wykszta³cenie, prawie zupe³nie znik³o przekonanie o tym, ¿e Polak to leñ i darmozjad. Coraz czêœciej jesteœmy opisywani jako wydajni, sprawni pracownicy, zdolni do wysi³ków, samodzielni itp. Stereotypy zmieniaj¹ siê jednak stosunkowo powoli, a to, co przez wieki ukszta³towa³o siê jako stereotyp Polaka, wracaæ bêdzie w tej lub innej formie. Brzydkiej polskiej gêby bêdzie nam trudno siê pozbyæ.

Polak we w³asnych oczach Tyle o innych narodach i historii naszego wyobra¿enia o sobie. Jakie cechy przypisujemy sobie dzisiaj?

Czasy wspó³czesne

Tu badacze nie s¹ do koñca zgodni. Znakomita wiêkszoœæ sonda¿y i eksperymentów (choæ nie wszystkie) pokazuje, ¿e nasz autostereotyp jest zdecydowanie pozytywny (polonocentryzm). Polacy przypisuj¹ sobie co prawda tak¿e wiele wad, jednak bilans wypada zdecydowanie na nasz¹ korzyœæ (tak pokazuj¹ badania £ukaszewskego z lat 90.)

Emigracja XIX i XX wieku „za chlebem” do USA zw³aszcza ubogich Polaków sprawi³a, ¿e Amerykanie stworzyli sobie fatalny obraz naszego rodaka: nieokrzesanego zacofanego i brudnego przyg³upa, gbura,

Uwa¿amy siebie tak¿e za naród unikatowy i wyj¹tkowy – nikt tak naprawdê nie jest taki sam jak my. Jesteœmy solistami (po tym wzglêdem podobnie spostrzegamy ¯ydów, Niemców i Cyganów).

4


„Lubuszanin.org.pl”

N A S Z E

nr 8(8) paŸdziernik 2008

C E C H Y

N A R O D O W E

„Kim jest Polak?” – Marcin Florkowski

Gdyby porównaæ to, co myœlimy na swój temat i to, co myœlimy o innych narodach – moglibyœmy odkryæ, do kogo Polacy czuj¹ siê najbardziej podobni. Okazuje siê, ¿e uwa¿amy siebie za naród Europy Zachodniej (a nie Œrodkowej czy Wschodniej), niekiedy do tego stopnia, ¿e traktujemy siebie jako bardziej „zachodnich” ni¿ np. Hiszpanów. Obraz narodów zachodnich mamy tak¿e najbardziej pozytywny (negatywny zaœ naszych wschodnich s¹siadów). To podobieñstwo deklarowane jest przez Polaków te¿ explicite, a nie tylko wynika z badañ nad podobieñstwem w stereotypach. Nasz autostereotyp podkreœla te¿, ¿e nie jesteœmy podobni do narodów za nasz¹ wschodni¹ granic¹, narodów ba³kañskich i ¯ydów. Wyj¹tek stanowi¹ tu Niemcy, którzy choæ nale¿¹ do „wspania³ego Zachodu”, to raczej staramy siê od nich odró¿niæ. Najmniej cech ³¹czy nas (wg nas samych) w³aœnie z Niemcami, Rumunami, Rosjanami i Cyganami.

Jakie cechy przypisuj¹ sobie Polacy? Ewa Nowicka przeprowadzi³a szereg badañ, których zadaniem by³o odpowiedzenie na to pytanie. Oto cechy, które najczêœciej sobie przypisujemy: goœcinni, leniwi, patriotyczni, niegospodarni, odwa¿ni, nietolerancyjni, alkoholicy, religijni, przyjaŸni, weseli, niekulturalni i chciwi. Tak opisujemy siê spontanicznie (w³asnymi s³owami). Z badañ CBOS (przeprowadzanych od lat 90. a¿ do dzisiaj) wynika, ¿e najczêœciej przypisujemy sobie: religijnoœæ (co odró¿nia nas od „typowego” mieszkañca Europy Zachodniej), patriotyzm, dbanie o rodzinê i stawianie jej na pierwszym miejscu (ponad prac¹), jesteœmy sk³onni do pomagania innym (np. goœcinni, otwarci na innych, ¿yczliwi), zdolni do wspó³dzia³ania (ale tylko w krytycznych sytuacjach), zagubieni, cierpimy na brak pewnoœci siebie, ale jednoczeœnie uwa¿amy siebie za zaradnych. S¹dzimy te¿, ¿e typowy Polak ¿yje w z³ych warunkach i nie jest rozrzutny. Warto tu dodaæ, ¿e nasze przekonanie o „typowym dla Polaka stosunku do pieni¹dza” bardzo siê zmieni³o od koñca lat 80. (st¹d niespójnoœæ ró¿nych wyników). Na pocz¹tku lat 90. wiêkszoœæ z nas uwa¿a³a, ¿e Polak jest rozrzutny, nie umie oszczêdzaæ i traci pieni¹dze (a ma te¿ szeroki gest). Przez ostatnie trzydzieœci lat autostereotyp Polaka ulega³ silnym zmianom. Odpowiedzialne s¹ za to przemiany spo³eczne i ustrojowe. Dobrze widaæ to na wymiarze pracowitoœci, rozrzutnoœci, oszczêdnoœci i wykszta³cenia. Wszystkie te

autocharakterystyki poprawi³y siê. Na pocz¹tku lat 90. przypisywaliœmy sobie zdecydowanie wiêcej negatywnych cech ni¿ obecnie (cechy negatywne pojawia³y siê niemal tak samo czêsto w opisie Polaka jak cechy pozytywne, co mo¿na traktowaæ jako ewenement na skalê europejsk¹).

rów kulturowych. Jak powiedzia³ jeden z moich przyjació³, który wyemigrowa³ do USA, aby pracowaæ na uniwersytecie, a potem zamieszka³ w UK: „Ludzie wszêdzie s¹ podobni, gdzieœ daleko wcale nie s¹ m¹drzejsi. Polacy nie maj¹ siê czego wstydziæ.”

Najbardziej zmieni³y siê nasze opinie co do pracowitoœci Polaków – zdecydowanie na korzyœæ. Jednoczeœnie coraz bardziej pow¹tpiewamy, czy typowy Europejczyk dobrze pracuje. Wydaje siê nam, ¿e jesteœmy lepszymi fachowcami.

O niektórych specyficznych cechach Polaków wiemy jednak to i owo. Polak to faktycznie katolik (choæ wielu definiuje siebie jako „niepraktykuj¹cych”). Pod tym wzglêdem odbiegamy od przeciêtnego Europejczyka, ale ju¿ nie od Hiszpana czy W³ocha.

Niestety, ostatnio trend polepszania „narodowej samooceny” zosta³ zahamowany. Dzisiaj myœlimy o sobie gorzej ni¿ 10 lat temu. Badacze s¹ zdania, ¿e to dlatego, i¿ autostereotyp zwi¹zany jest z atmosfer¹ ¿ycia politycznego i spo³ecznego w danym kraju. A obecnie elity spo³eczne i ogólny klimat ¿ycia spo³eczno-politycznego w Polsce oceniane s¹ negatywnie.

Jacy naprawdê s¹ Polacy? Czy Polak naprawdê jest malkontentem, który ci¹gle narzeka? Czy faktycznie nie jesteœmy zdolni do kompromisu, marudzimy, jesteœmy pesymistami i smutasami? Co mo¿na na ten temat powiedzieæ? Cechy narodowe s¹ w du¿ym stopniu mitem. Stereotypy dobrze odbijaj¹, co ktoœ myœli o jakimœ narodzie, i co naród myœli o sobie, ale nie odzwierciedlaj¹ faktycznie istniej¹cych ró¿nic, które zwykle s¹ znikome – gdyby patrzeæ na narody jako ca³oœæ. Badania sugeruj¹, ¿e nawet jeœli jakieœ ró¿nice miêdzy „charakterami narodowymi” daje siê zaobserwowaæ, to s¹ one chwilowe. Testy inteligencji i testy osobowoœci pokazuj¹ bardzo wyraŸnie, ¿e ludzie na ca³ym œwiecie s¹ podobni – wyniki nie zmieniaj¹ siê ze wzglêdu na nacjê lub s¹ to zmiany kosmetyczne. Zmieniaj¹ siê obyczaje, nastroje spo³eczne, zmieniaj¹ siê pogl¹dy i mody. To sprawia, ¿e ludzie ¿yj¹cy w ró¿nych czêœciach Europy mog¹ zachowywaæ siê inaczej. Mimo to cechy osobowoœci pozostaj¹ niezmienne. Dobrym przyk³adem mo¿e tu byæ pracowitoœæ, która w Polsce 30 lat temu wygl¹da³a zupe³nie inaczej („Czy siê stoi, czy siê le¿y…”) ni¿ obecnie (dzisiaj jesteœmy jednym z najbardziej zapracowanych narodów, a przeciêtny Polak pracuje na prawie dwóch etatach). Za tê zmianê odpowiedzialna jest jednak nie tyle „polska pracowitoœæ”, ale zmiana ustroju. Podobne s¹ do siebie zw³aszcza te nacje, które nale¿¹ do tych samych obsza-

5

Jesteœmy indywidualistami. To znaczy, ¿e o wiele czêœciej myœlimy na swój temat w kategoriach prywatnych, indywidualnych cech (np. „jestem dobry, jestem szczery itp.”) ni¿ w kategoriach kolektywistycznych (np. „mam dobrych przyjació³, kocham moj¹ rodzinê”). Ta cecha dotyczy jednak wszystkich narodów europejskich, bowiem nale¿ymy do „krêgu indywidualistycznego” w odró¿nieniu od narodów dalekiego wschodu (Chiny, Japonia itp.) Interesuj¹c¹ i zaskakuj¹c¹ ró¿nic¹ miedzy Polakami a innymi narodowoœciami jest brak zwi¹zku miêdzy uczuciem szczêœcia a wiekiem i paleniem papierosów. We wszystkich narodach wyraŸnie widaæ, ¿e im ludzie s¹ starsi (i niepal¹cy), tym bardziej czuj¹ siê szczêœliwi. Ta zale¿noœæ – z tajemniczych przyczyn – nie wystêpuje w Polsce. Jesteœmy coraz lepiej wykszta³ceni. W porównaniu z latami 80., pierwsze dziesiêciolecie XXI wieku przynios³o niemal podwojenie liczby ludzi z wy¿szym wykszta³ceniem (z 6,5% do 10-11%). Coraz wiêcej Polaków ma tak¿e wykszta³cenie œrednie (ok. 30%). Nie jest to jednak du¿o w porównaniu z Europ¹ Zachodni¹, gdzie wy¿sze wykszta³cenie posiada ok. jedna czwarta ludzi. Kszta³cimy siê, lecz nadal jesteœmy zacofani pod tym wzglêdem. Niektórzy badacze (np. Wosiñska) donosz¹ tak¿e, ¿e w Polsce jest zdecydowanie ni¿szy ni¿ krajach zachodnich (a zw³aszcza USA) poziom szowinizmu p³ci. Polacy nie s¹ szowinistami. Wiêkszoœæ z cech opisanych wy¿ej nie uk³ada siê w spójny obraz „typowego Polaka” czy „charakteru narodowego” – to cechy raczej przypadkowe, zale¿ne od aktualnej kondycji narodu i przemijaj¹cych wp³ywów. Mimo istnienia silnego, potocznego przekonania o tym, ¿e narody faktycznie ró¿ni¹ siê miêdzy sob¹, „trwa³e cechy narodowe” s¹ pojêciem abstrakcyjnym, nie maj¹cym wyraŸnego desygnatu w rzeczywistoœci. Przekonanie o istnieniu „charakterów narodowych” ma swoje Ÿród³o w ¿ywionych stereotypach, nie w realnoœci.


„Lubuszanin.org.pl”

P O L S K A

nr 8(8) paŸdziernik 2008

Z

D A L E K A

„Prawie jak Hollywood” – Dariusz Chajewski

Prawie

jak Hollywood Dariusz Chajewski Opisane wydarzenia mia³y miejsce w ci¹gu ostatnich dwóch lat.

POR TUGALIA - Wyszli na drogi PORTUGALIA Niewielki hostel w samym sercu Lizbony. Przy œniadaniowym stole m³ode ma³¿eñstwo z Niemiec. Tych - wed³ug nomenklatury samych Niemców - „prawdziwych”, zachodnich. - Sk¹d jesteœ - pada pytanie.

- My na waszym wejœciu do Wspólnoty zarobiliœmy, poniewa¿ znaczna czêœæ naszych goœci to Polacy - dodaje w³aœcicielFOT. DARIUSZ CHAJEWSKI

- Poland - odpowiadam po angielsku, z

dobrego wychowania, bo pozostali przy stole s¹ anglojêzyczni. - Aaaaa, Holland... - Nie, jestem z kraju, z którego pochodzi po³owa waszej reprezentacji w pi³ce no¿nej - odpowiedŸ to wynik irytacji. Niemiec wzrusza ramionami. O ile moje pochodzenie jakoœ go przestaje obchodziæ, o tyle pozostali siê o¿ywiaj¹.

Przede wszystkim Portugalczycy. Oni - o dziwo - pamiêtaj¹, ¿e ich w³adze by³y przeciwne akcesji Polski do unijnego towarzystwa. Decydowa³ strach. Przed utrat¹ specjalnego traktowania w grupie najbiedniejszych unijnych regionów, nêdzarzy Europy. Bo tutaj op³aca siê bardziej byæ biednym ni¿ œredniakiem.

Rumuñska wieœ zdaje siê tkwiæ w po³owie minionego wieku. Tutaj ledwie mówi siê o szansach na unijne dotacje.

6


„Lubuszanin.org.pl”

P O L S K A

nr 8(8) paŸdziernik 2008

Z

D A L E K A

„Prawie jak Hollywood” – Dariusz Chajewski

Autor jest dziennikarzem „Gazety Lubuskiej”.

ka hostelu. - G³ównie studenci, przyje¿d¿aj¹cy w ramach Erasmusa. I coraz wiêcej turystów i to w ró¿nym wieku W ramach Erasmusa jest tak¿e m³ode polskie ma³¿eñstwo. Studiuj¹ w Coimbrze. Jak podkreœlaj¹, niesamowite miejsce. W ogóle Portugalia jest niezwyk³a, mo¿e dlatego ¿e podró¿ po niej nie wprawia nas w zak³opotanie, jak chocia¿by wizyta w Szwajcarii czy Norwegii. Nie ma tutaj bawarskich pelargonii w oknach obór i sterylnej czystoœci. S¹ za to rozmowy z Portugalczykami o ich problemach finansowych i dramatycznie wo³aj¹ce o malowanie zabytkowe kamieniczki. Jednak widaæ tak¿e, ¿e unijne pieni¹dze s¹ tutaj inwestowane z g³ow¹. Przede wszystkim w infrastrukturê. Zmiany s¹ na tyle szybkie, ¿e nieaktualne staj¹ siê przewodniki turystyczne, nawet te ca³kiem œwie¿e. Oto w wiêkszoœci ostrzegaj¹ przed koszmarnym stanem tutejszych dróg. Tymczasem trasy s¹ znakomite i przy wiêkszoœci stoj¹ tablice informuj¹ce, ¿e jedziemy jak po stole dziêki Unii Europejskiej. Kilkadziesi¹t metrów od schodów wiod¹cych do cudnej katedry w Bradze siedzimy i pijemy wino. Z czarek, bo tak siê pija wino Verde. I rozmawiamy o limicie alkoholu we krwi kierowców. 0,5 w Portugalii jest spowodowane tradycj¹, w której nawet dzieci pij¹ do g³ównego posi³ku kieliszeczek. W pewnym momencie nasz rozmówca wyci¹ga legitymacjê policyjn¹...

- Bo, jest tutaj piêknie - odpowiadam z rozbrajaj¹c¹ szczeroœci¹ œredni¹ niemczyzn¹. Nie, nie te jêzyki okazuj¹ siê atutem. Zainteresowanie budzi rosyjski i informacja, ¿e tak w zasadzie Polak dogada siê z Czechem. A jeszcze kilka s³ów po francusku... Mened¿er jest zawiedziony, ¿e po pierwsze zarobki mnie nie satysfakcjonuj¹, a po drugie w zasadzie pyta³em tylko ot tak. S³owianie atakuj¹ i potrzebny jest im znaj¹cy jêzyki personel z Europy Wschodniej. Gdzie na Santorini naj³atwiej spotkaæ rodaków? W sklepach jubilerskich. Wszystkie s¹ opanowane przez blondynki znad Wis³y i Odry. Mo¿na niemal w ciemno mówiæ w takim sklepie w naszym jêzyku. I w³aœciwie wszystkie twierdz¹, ¿e przyjecha³y tutaj ze wzglêdu na widoki. I to niekoniecznie na przysz³oœæ. Greckie wyspy, przede wszystkim peryferyjne, jak chocia¿by Ikaria, Naksos, Tinos nie musz¹ wpêdzaæ nas w kompleksy. Z wyj¹tkiem Santorini, wpisuj¹cej siê w plastikowe opakowanie wspó³czesnych kurortów, przypominaj¹ polskie zapyzia³e, ba, bardzo zapyzia³e miasteczka. Tutaj Unia przeskoczy³a co najmniej jedn¹ epokê i tradycyjny model ¿ycia - owce, kozy i

to zapewne jest tylko kwestia czasu. I jednego pokolenia. - Gdzieœ tutaj panowie pracujecie? - zagadujê Polaków spotkanych w sklepie na Naksos. - W rolnictwie? - A co, ciebie wylano? - ironicznie uœmiecha siê mój rozmówca. - I co, przyjdziesz i nas wygryziesz? Inny Polak mi t³umaczy, ¿e w Grecji pomo¿e ci ka¿dy, tylko nie drugi Polak.

SARDYNIA - Pan ambasador Boniek - Panowie z Polski? - pyta blondynka stoj¹ca za barem w Santa Teresa di Gallura na Sardynii. Jest luty, zatem o spotkania z polskimi turystami raczej trudno. Opowiada du¿o i chêtnie, przede wszystkim o lokalnych dziwnoœciach. O tym, ¿e mieszkañcy nawet s¹siaduj¹cych z sob¹ wiosek czêsto nie s¹ w stanie z sob¹ siê porozumieæ. Gdy tutaj przyjecha³a, zna³a nieŸle w³oski, ale okaza³ siê nie do koñca wystarczaj¹cy. Na Sardach wiadomoœæ, ¿e ktoœ jest z Polski nie robi ¿adnego wra¿enia. No mo¿e dlatego ¿e „wasz by³ papie¿”. Wielu siê dziwi, ¿e jesteœmy w Unii Europejskiej. Tak bardzo, i¿ nawet nie do koñca wierz¹ na-

FOT. DARIUSZ CHAJEWSKI

Dariusz Chajewski

- By³em na misji w Kosowie - dodaje. Spotka³em tam Polaków. Jesteœcie naprawdê w porz¹dku.

GRECJA - Wyspy s¹ na koñcu Thira, najwiêksze miasto na s³ynnej Santorini - grecki archipelag Cykladów. W oknie zawieszonego nad kalder¹ hotelu kartka o poszukiwaniu recepcjonisty. Widok z okna nieeesamowity, podobno jeden z najpiêkniejszych na œwiecie. A mo¿e by tak spróbowaæ? - Sk¹d jesteœ? - pyta mened¿er hotelu. - Z Polski - i ju¿ jestem przekonany, ¿e z moim kiepskim angielskim przepad³em. - Dlaczego chcesz pracowaæ w naszym hotelu - teraz pytanie po niemiecku.

Czarnogóra to œwiat kontrastów. Sielskie i egzotyczne wybrze¿e oraz zacofane wnêtrze kraju. godziny spêdzone na ³aweczce przed bielonym domem - zapl¹ta³ siê w wiruj¹ce wiatraki i coraz lepsze drogi. Wyspy na koñcu œwiata nie zosta³y nawet jeszcze zmienione przez t³umy turystów, chocia¿

7

szym dowodom osobistym. Zreszt¹ rzeczywiœcie rozmowa siê nie klei i to nie tylko ze wzglêdu na braki jêzykowe. Naszym mankamentem jest to, ¿e ¿aden z Polaków nie zas³u¿y³ siê we w³oskiej Serie A.


„Lubuszanin.org.pl”

P O L S K A

nr 8(8) paŸdziernik 2008

Z

D A L E K A

„Prawie jak Hollywood” – Dariusz Chajewski

- A Boniek? - nie wytrzymujê pewnego wieczora w jednej z knajpek.

dzenie z przys³owiowego do³a jest pogranicze rumuñsko-ukraiñsko-mo³dawskie...

- To on nie jest Francuzem? - dziwi siê W³och. - A po w³osku to on mówi jak W³och.

Nocujemy w zapad³ej wioseczce, gdzie wizyta na miejscowym targu przypomina walkê w b³ocie. W pensjonacie - prawdziwym skansenie - o ¿yciu rozmawiamy z córk¹ w³aœcicieli.

I tym Boñkiem dopiero uda³o siê przekonaæ, ze Polacy nie gêsi i te¿ swój... futbol maj¹. S¹ Europejczykami. I nagle okazuje siê, ¿e nazwiska pi³karzy s¹ najlepszym paszportem i geograficzn¹ wskazówk¹. Nawiasem mówi¹c, w Grecji tak¹ legitymacj¹ jest nazwisko Warzychy.

Ka¿dy dzieñ przekonuje nas, ze w¹tpliwoœci Rumunki s¹ jak najbardziej uza-

FOT. DARIUSZ CHAJEWSKI

W barze u Polki spotykamy dwie inne rodaczki. No, tak nie do koñca. S¹ Niemkami polskiego pochodzenia. Starsza to lekarka. Mimo ¿e na emeryturze pracuje, aby

- Jak tam jest, u was, po kilku latach w Unii - pyta. - Bo u nas ciê¿ko. Pracujê w banku, ale ¿eby prze¿yæ, muszê dorabiaæ w pensjonacie. Sprz¹ta u mnie moja kole¿anka, tak¿e bankowiec. Czy u was te¿ tak jest? Jak d³ugo tak bêdzie...?

- Bo tutaj jest nasze miejsce - odpowiada wyraŸnie poirytowany moimi ocenami i informacjami o Rumunach ¿ebrz¹cych na polskich ulicach. - A za kilka lat was wyprzedzimy i Bukowiñczycy z Polski bêd¹ tutaj wracaæ. Rumunom bli¿ej jest do Europy. - Geograficznie? - Nie, mentalnie.

CZARNOGÓRA - TTutaj utaj jest ju¿ euro Gdy przy granicy miêdzy Boœni¹-Hercegowin¹ i Czarnogór¹ policjanci boœniaccy rzucaj¹ nas na maskê i szukaj¹ broni, zaczynamy siê zastanawiaæ, co tutaj siê dzieje. Czy tutaj jest Europa? I œwiadomoœæ, ¿e oba te kraje zabiegaj¹ o przyjêcie do Unii Europejskiej, brzmi tutaj jak smutny dowcip. Na nasze nieszczêœcie jechaliœmy przez wsie chorwackie, które chc¹ przy³¹czenia do tego kraju. W miejscowoœci Perast mieszkamy w sporym domu przypominaj¹cym pa³ac. W³aœcicielami s¹ Serbowie. Jak wiêkszoœci nieruchomoœci w nadmorskich kurortach. Pytani, czy nie maj¹ problemów z Czarnogórcami, wzruszaj¹ tylko ramionami. Tutaj trzeba siê do tego przyzwyczaiæ. - Jakie macie narodowoœci w Polsce? - pyta gospodarz.

Tradycyjne metody po³owu, jak chocia¿by w Mirze, traktowane s¹ ju¿ coraz bardziej jako folklor. doci¹gn¹æ finansowo do koñca miesi¹ca. Jej córka w³aœnie zakoñczy³a sta¿e w rozmaitych markowych instytucjach bankowych: Niemcy, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone... I zastanawia siê, co dalej. Zawsze jest traktowana jak... Polka. Trochê Europejka drugiej kategorii. - I teraz zastanawiam siê, czy nie spróbowaæ w Polsce - mówi. - Ja ci¹gle jej to powtarzam - dodaje matka. - Mo¿e tam bêdzie siê wreszcie czu³a u siebie.

RUMUNIA - Œcigaj¹ nas wo³ami Gdy kilka lat temu wchodziliœmy do Unii Europejskiej, by³em pe³en w¹tpliwoœci. W ³apciach na salony? Dla mnie Europa to by³ Londyn, Pary¿, wypieszczone holenderskie pola. By³em przekonany, ¿e do Unii jeszcze nie doroœliœmy. Sto lat za Afryk¹. Dobrze – tym, którzy maj¹ podobne w¹tpliwoœci, polecam wycieczkê do Rumunii i to nie do Bukaresztu. Najlepsze na wycho-

sadnione. Mê¿czyzna ¿ebrz¹cy z dzieckiem pod pach¹. Dziecko ma nieruchome oczy, jak lalka. Wsie, w których koñ jest luksusem i pole obrabia siê wo³ami, ba nawet krowami. Tej rumuñskiej rzeczywistoœci nie s¹ w stanie przes³oniæ ani wspania³e drewniane koœcio³y, ani weso³y cmentarz, podobno jedyny taki na œwiecie. Postanawiamy pojechaæ na Bukowinê, tam gdzie istniej¹ ca³e polskie wsie. Chcemy pogadaæ z rodakami, dlaczego tkwi¹ w tym œwiecie i nie uciekaj¹ do Polski. W koñcu na po³udniu Lubuskiego Bukowiñczyków bez liku. Do przejechania mamy jakieœ 100 kilometrów, za³amujemy siê po szeœciu godzinach. Po tej czêœci Rumunii nie da siê jechaæ i to nie tylko za spraw¹ dziur jak ksiê¿ycowe kratery. Tutaj nie przestrzega siê ¿adnych przepisów i pierwszeñstwo ma zawsze ten, kto jest wiêkszy. A ¿e by³o du¿o ciê¿arówek… Mieszkaj¹cego w Rumunii Polaka, tego z Bukowiny, pytam na koniec, dlaczego tu tkwi. Przy tym kraju nawet Polska jest jak Hollywood.

8

Odpowiadamy, ¿e w zasadzie jesteœmy krajem jednolitym, a Ukraiñcy, Bia³orusini, Litwini to margines statystyczny. Nasze opowieœci o Kaszubach i Œl¹zakach Serb kwituje ironicznym uœmieszkiem. Na zasadzie Lindy i jego „co wy, k…, wiecie o konfliktach narodowych”. Zazdroœci nie kryj¹ dwie Serbki, które przyjecha³y nad morze z Belgradu. Ta Polska to musi byæ spokojny kraj. I gdy wymieniamy ciê¿kie przypadki historyczne, które dotknê³y nasze nacje, z licytacji cierpieñ nie wychodzimy obronn¹ rêk¹. A gdy przechodzimy do historii najnowszej... W Czarnogórze miêdzy wybrze¿em i interiorem przepaœæ jest ogromna. Kurorty, a dwadzieœcia kilometrów dalej wsie jak z filmów Kusturicy. I z pomnikami ku czci Tito i armii jugos³owiañskiej. Tu¿ obok tablicy z nazw¹ stolicy Podgoricy obszarpany pastuch pêdzi stado kóz. Pe³na egzotyka. I dopiero ogromnym prze¿yciem jest to, ¿e w Czarnogórze obowi¹zuj¹c¹ walut¹ jest... euro. Wspinaj¹c siê do kotorskiej twierdzy, na chwilê stajemy z grup¹ m³odzie¿y z Katowic. Piêkny widok na Bokê Kotorsk¹. Nagle mówi¹, ¿e oni nie chcieliby, by takie kraje jak Czarnogóra znalaz³y siê w Unii. - Dlaczego? - nie kryje zdziwienia. - Bo przesta³yby byæ... egzotyczne - odpowiadaj¹.


„Lubuszanin.org.pl”

P O L A C T W O

nr 8(8) paŸdziernik 2008

M A £ E

I

D U ¯ E

„Co nam w duszy gra…” – Anna Mier¿wiñska

Co nam

w duszy gra… Anna Mier¿wiñska

J

esteœmy dumni z niektórych kart naszej historii, s³yniemy z goœcinnoœci, a przez wielu przedstawicieli innych narodów bywamy uwa¿ani za pracowitych. Da siê jednak wyró¿niæ tak¿e nasze negatywne cechy narodowe, które zawieraj¹ siê w zbiorze „polactwo”. Za chwilê minie 17.00. Wy³¹czam komputer, myœlê przez chwilê, co powinnam zrobiæ jutro w pierwszej kolejnoœci po przyjœciu do pracy i ruszam w drogê do domu. Jesienna, pochmurna ju¿ aura, sprzyja moim „ulicznym” refleksjom, którym nie mogê oddaæ siê jednak bezpamiêtnie, gdy¿ czekaj¹ mnie zakupy, wizyta na poczcie i w bibliotece. Mijam po drodze wielu ludzi. Na przystanku autobusowym moj¹ uwagê przykuwa kilka chwiej¹cych siê na nogach „czerwonych nosów”. Zastanawiam siê, có¿ to za okazja, ¿e w takiej iloœci wylegli oni w jednym czasie na œwiat³o dzienne. Dopiero przy odbiorze paczki, poprzedzonym wype³nianiem „kwitka”, uœwiadamiam sobie, czym spowodowany jest ten comiesiêczny widok. Mamy 5. dzieñ miesi¹ca - renty s¹ na kontach. A jak wiadomo, rencistów w naszym kraju wielu... I nie tylko ich, jako tych najbardziej potrzebuj¹cych.

Polskie grzechy g³ówne Proszê nie mysleæ, ¿e ten wstêp ma na celu obra¿anie osób naprawdê pokrzywdzonych przez los i ¿ycie. Im nale¿y siê oczywiœcie pomoc i wsparcie. S¹ dni w roku, kiedy pojawia siê we mnie refleksja - ilu ich tak naprawdê jest? Inne codzienne sytuacje inspiruj¹ mnie do kolejnch przemyœleñ. Chocia¿by taka... matka idzie z poœpiechem, prowadz¹c syna za rêkê. Malec poch³ania z nadzwyczajn¹ prêdkoœci¹ czekoladowego batonika. W tak zwanym miêdzyczasie depcze rabatki œwie¿o posadzone w centrum miasta. Po konsumpcji wyrzuca zbêdne ju¿ opakowanie na chodnik i oboje z matk¹ wchodz¹ w bramê kamienicy.

Byæ mo¿e jestem w jakimœ sensie deterministk¹, mo¿e kilka semestrów logiki na studiach sprawi³o, ¿e ujmujê rzeczywistoœæ w kategoriach przyczyny i skutku, a mo¿e po prostu na ulicach naszych miast, na skwerach, skrzy¿owaniach, w restauracjach, kinach, sklepach - zewsz¹d wyziera „polactwo”! Pod tym doœæ niepochlebnie brzmi¹cym dla polskiego narodu okreœleniem, spopularyzowanym przez popularnego wspó³czeœnie publicystê, kryje siê kilka wartych podkreœlenia faktów. I nie dlatego, ¿eby wzbudzaæ emocje, wysuwaæ oskar¿enia, pog³êbiaæ podzia³y, a nawet nie po to, ¿eby analizowaæ historiê – tê przed i po 1989 r. (choæ to sprawa wa¿na i warta zachodu) i w przesz³oœci upatrywaæ Ÿród³o tego, co tu, w Polsce teraz mamy. Wa¿ne fakty nale¿y podkreœlaæ, a rzeczy nazywaæ po imieniu, choæby twierdzenia te by³y niepopularne. Oczywiœcie stanowczo, czasem dosadnie i bezkompromisowo, ale kulturalnie i z du¿¹ doz¹ spokoju. Wynikaj¹ z nich bowiem konkretne wskazania, co trzeba zmieniæ, jak ulepszyæ, poprawiæ, a co wyrugowaæ, na co siê nie zgadzaæ i jak mo¿na tego dokonaæ.

którymi borykaj¹ siê Polacy. Zaliczy³ do nich nieufnoœæ, zawiœæ, lenistwo, kult nieudacznictwa, niezdolnoœæ wspó³dzia³ania, nieuczciwoœæ i biernoœæ. Nie wiem, czy to, co kryje siê dla mnie w okreœleniu „polactwo”, mo¿na zawrzeæ w tym zestawieniu cech negatywnych, ale na pewno przyczyny wielu codziennych - ma³ych i wielkich dla mnie, lokalnych spo³ecznoœci i ogó³u obywateli spraw bior¹ z nich swój pocz¹tek i si³ê. Zosta³am wychowana w przekonaniu, ¿e to, co daje mi ¿ycie w tym w³aœnie kraju, to szansa i mo¿liwoœci wzrastania w demokracji i wraz z ni¹. Nale¿y je tylko pomna¿aæ i umiejêtnie z nich korzystaæ. Nauczono mnie, ¿e wojna, nienawiœæ i wzgarda nios¹ ze sob¹ jedynie krzywdê i nigdy nie przyczyniaj¹ siê do budowania czegokolwiek pozytywnego, a jedynie niszcz¹ i czêsto, a w³aœciwie zawsze, wynikaj¹ z interesów poszczególnych osób lub grup spo³ecznych. Wiem tak¿e, ¿e nale¿y doceniaæ to, co siê ma i staraæ siê widzieæ codziennie, w ¿yciu spo³ecznym, na ró¿nych jego p³aszczyznach – osobistej i zawodowej – coœ wiêcej ni¿ czubek w³asnego nosa. To mo¿e trywialne prawdy, ale s¹dzê, ¿e kieruje siê nimi wiele osób. Wielu te¿ nosi w sobie podobne, a jak¿e ró¿norodne „drogowskazy” i na nich opiera swoje ¿yciowe d¹¿enia. Nie mo¿na jednak chyba powiedzieæ, ¿e tzw. „wiêkszoœæ” siê nimi kieruje, a w demokracji to ona de-

Zasady demokracji nie s¹ rozumiane, a co za tym idzie wielu ludzi nie zna swoich praw i z nich nie korzysta.

Rafa³ Ziemkiewicz wyró¿ni³ w swej ksi¹¿ce siedem grzechów g³ównych, z

9


„Lubuszanin.org.pl”

P O L A C T W O

nr 8(8) paŸdziernik 2008

M A £ E

I

D U ¯ E

„Co nam w duszy gra…” – Anna Mier¿wiñska

Anna Mier¿wiñska Pracuje w Stowarzyszeniu Verte, jest doradc¹ w projekcie „Lubuskie partnerstwa na rzecz ekonomii spo³ecznej”.

cyduje. Uwa¿am jednak, ¿e ca³oœæ naszego spo³eczeñstwa sk³ada siê z jego poszczególnych jednostek, które codziennie podejmuj¹ wybory, nawet gdy niektórym wydaje siê, ¿e tego nie robi¹ i o niczym nie decyduj¹. Wybory te maj¹ okreœlone konsekwencje, z których raczej nie do koñca zdajemy sobie sprawê. A szkoda. Niew¹tpliwie do zbioru cech, a w³aœciwie wad narodowych okreœlanych „polactwem” zaliczam niechêæ do pracy i roszczeniow¹ postawê wobec pañstwa, wobec innych, za wyj¹tkiem siebie samego. Nie bêdê tu rowa¿aæ zasadnoœci istnienia i zakresu funkcjonowania pañstwa opiekuñczego. Wyra¿ê jednak pogl¹d, ¿e etos pracy nie jest w naszym spo³eczeñstwie dostatecznie rozpowszechniony. Konsekwencj¹ tego stanu rzeczy jest nie tylko niewydolny system œwiadczeñ dla „niepracuj¹cych”, czy te¿ nadal zauwa¿alny profil spo³eczeñstwa starzejacego siê, co Ÿle wró¿y na przysz³oœæ. Najistotniejsze jest to, ¿e przedstawiciele niektórych grup spo³ecznych uzale¿niaj¹ swe ¿ycie od otrzymywania œwiadczeñ finansowych „od pañstwa” i ucz¹ siê, a tak¿e przysz³e pokolenia, niesamodzielnoœci, ¿ycia na czyjœ rachunek i notorycznego uchylania siê od zatrudniania. Nie zastanawiaj¹ siê oni, jak to wp³ywa na ca³y system, jakim jest obci¹¿eniem dla ogó³u spo³eczeñstwa i ¿e te pieni¹dze mog³y przys³u¿yæ siê innej wa¿nej sprawie w imiê dobra wspólnego. Dla nich liczy siê w³asny byt, tu i teraz. Nie ma to jednak nic wspólnego z docenianiem piêkna teraŸniejszej chwili.

Pañstwo to uk³ad Zjawiskami towarzysz¹cymi s¹ utrzymuj¹ce siê na stale wysokim poziomie bezrobocie strukturalne i wysoki odsetek emigrantów, które wynikaj¹ tak¿e z innych przyczyn. S¹ nimi miêdzy innymi kszta³t naszej pañstwowoœci w sensie poziomu profesjonalnoœci jej funkcjonowania. Ludzie uwa¿aj¹, ¿e zarówno w sektorze publicznym, jak i prywatnym rz¹dzi uk³ad, który stale siê powiela. Zjawisko to ma wymiar polityczny oraz rodzinno-towarzyski. Nie zmienia to jednak jego specyfiki.

Pomimo usuniêcia w znacznym wymiarze nepotyzmu i korupcji z wielu dziedzin ¿ycia spo³ecznego, wielu obywateli ¿ywi negatywne przekonania dotycz¹ce klarownoœci procedur np. przy obsadzaniu stanowisk pracy czy przeprowadzaniu przetargów na realizacjê danego dzia³ania. Media zaœ stale dostarczaj¹ ich potwierdzenia, nag³aœniaj¹c kolejne afery. Emigranci opuszczaj¹ kraj, nie widz¹c w nim mozliwoœci funkconowania i rozwoju, a ci, którzy zostaj¹, jak stwierdzi³ autor „Polactwa” w jednym z wywiadów: „Nie uto¿samiaj¹ siê z folwarkiem, jakim jest Polska. Podchodz¹ do niej, jak do krowy, któr¹ chc¹ wydoiæ, jednoczeœnie domagaj¹c siê, by kto inny j¹ nakarmi³”.

Lubimy kie³basê, wyborcz¹ Ze zjawiskami tymi wi¹¿¹ sie kolejne „polackie” cechy, jakimi s¹ sk³onnoœæ do bycia manipulowanym, nieœwiadomoœæ i bezmyœlnoœæ. Obserwatorzy zewnêtrzni naszego ¿ycia politycznego uwa¿aj¹, ¿e Polacy, którzy chocia¿by w wyborach dostaj¹ szansê zadecydowania o przysz³oœci swego kraju, w tym te¿ w³asnej, zawsze wybior¹ Ÿle i nie bêd¹ zadowoleni ze swego wyboru, niezale¿nie od tego, ile opcji mieliby do wyboru. Nadal jako spo³eczeñstwo jesteœmy ³asi na „kie³basê wyborcz¹”, a kampanie poszczególnych kandydatów i partii politycznych traktujemy niczym widowisko rozrywkowe, nie maj¹c œwiadomoœci, które obietnice i zapewnienia posiadaj¹ chocia¿ cieñ realnoœci spe³nienia. Byæ mo¿e wynika to z faktu, ¿e obywatele w przewa¿aj¹cej wiêkszoœci deklaruj¹ sami, ¿e nie interesuj¹ siê polityk¹, a co za tym idzie nie rozumiej¹ mechanizmów ni¹ rz¹dz¹cych. St¹d wziê³o siê przekonanie, ¿e mówienie ludziom prawdy oznacza polityczne samobójstwo. A jeœli tak uwielbiamy byæ ok³amywani przez sprawuj¹cych w³adzê, to dlaczego mamy po wyborach do nich pretensje, skoro oni po prostu kontynuuj¹ swój show? Jak pokazuj¹ badania, zaufanie do polityków po objêciu przez nich urzêdu spada i wzmaga siê frustracja spo³eczna. A to siê samo

nie zrobi³o – jak maj¹ zwyczaj usprawiedliwiaæ siê ma³e dzieci.

Jak jemu gorzej, to mi lepiej Usprawiedliwienia na ka¿d¹ okazjê, wszystkiego i ka¿dego te¿ s¹ nasz¹ domen¹ narodow¹. W narodzie polskim nie wykszta³ci³a siê zdolnoœæ do przyznania siê – przed samym sob¹ chocia¿by – do pope³nionego b³êdu, przyjêcia konsekwencji w postaci zazwyczaj negatywnych sankcji wynikaj¹cych ze z³amania obowi¹zuj¹cego prawa lub norm spo³ecznych, nie wspominaj¹c ju¿ o wyci¹gniêciu wniosków na przysz³oœæ. Narodowo nie uczymy siê na b³êdach. Wrêcz masowo w obliczu wa¿nych spo³ecznie spraw wk³adamy palec do kontaktu, ¿eby na nowo i po raz kolejny przekonaæ siê na w³asnej skórze, ¿e pr¹d p³ynie i kopie. A ju¿ szczególnie Ÿle znosimy krytykê, oczywiœcie nie bacz¹c na to, czy jest ona konstruktywna, bo to przecie¿ nieistotne i niczego tak naprawdê nie zmienia. Nauczeni jesteœmy odbieraæ j¹ jak atak, a wiadomo, ¿e na atak reaguje siê atakiem. Bywa wiêc o nas g³oœno w zagranicznych mediach, ale jakoœ nic dobrego nam taki rozg³os nie przynosi, bo dlaczego niby mia³by? Byæ mo¿e odpowiedzialne s¹ za to nasze kompleksy, które pielêgnujemy z wielk¹ pieczo³owitoœci¹. A¿ mi³o popatrzeæ, jak przyswajaj¹ je m³ode pokolenia. Niby chcemy, ¿eby poszczególne uzdolnione, obdarzone talentem jednostki „wybi³y siê” i odnios³y sukces, ale... podk³adanie nogi, niczym za dawnych lat na szkolnym korytarzu, równie chênie jest praktykowane.

Polacy popadaj¹ w hiperkonsumpcjonizm, co stanowi ponoæ normaln¹ fazê kolejnego etapu transformacji.

10

Zasady demokracji nie s¹ rozumiane, a co za tym idzie wielu ludzi nie zna swoich praw i z nich nie korzysta. „Polactwo” objawia siê tak¿e w têsknym spogl¹daniu w przesz³oœæ i gloryfikowaniu poprzedniego ustroju. Mo¿e wynika to z faktu, ¿e teraz w koñcu mo¿na wyra¿aæ swobodnie swoje pogl¹dy, mo¿e z¹b czasu zaciera z³e wspomnienia i sk³ania do przywo³ywania dobrych, a mo¿e


„Lubuszanin.org.pl”

P O L A C T W O

nr 8(8) paŸdziernik 2008

M A £ E

I

D U ¯ E

„Co nam w duszy gra…” – Anna Mier¿wiñska

okaza³o siê, ¿e do ‘89 roku pañstwo regulowa³o wszystko, wskazywa³o konkretnie, co wolno, a czego nie, a teraz prawo obowi¹zuje, ale w jego granicach mamy do wyboru wiele opcji. I to ta wielorakoœæ i ró¿norodnoœæ sposobów i mo¿liwoœci przera¿a najbardziej. Nikt ju¿ nie poprowadzi za rêkê, nie patrzy czujnym okiem, nie kontroluje ka¿dego ruchu. Ka¿dy mo¿e budowaæ swoje szczeœcie, jak chce i iœæ przez ¿ycie ró¿nymi drogami. A tu pokutuje mentalnoœæ wyrobnika pozbawionego innowacyjnoœci. Zaznacza siê te¿ spora polaryzacja np. w dochodach obywateli, a co za tym idzie zazdroœæ. Nie od dziœ wiadomo, ¿e Polak czuje siê lepiej, gdy drugiemu Polakowi jest gorzej. A nam wiadomo jest zawsze najgorzej i niewielu ludzi na kurtuazyjne zapytanie:” Jak leci?”, odpowie: „Œwietnie!”. Natomiast w innych kwestiach chêtnie wzorujemy siê na tym, co zagraniczne. Czêœæ spo³eczeñstwa rozumie, ¿e kupuj¹c polskie produkty, wspieramy nasz¹ gospodarkê, dajemy miejsca pracy, a do tego nasza ¿ywnoœæ jest jakoœciowo lepsza od wielu spo¿ywczych specja³ów pochodz¹cych z innych krajów. W innych sferach konsumpcji panuje jednak kult „zagranicznego”. Polacy popadaj¹ w hiperkonsumpcjonizm, co stanowi ponoæ normaln¹ fazê kolejnego etapu transformacji. Có¿... skoro nie

umiemy uczyæ siê na w³asnych b³êdach, to co dopiero wyci¹gaæ wnioski z doœwiadczeñ innych narodów, które przesz³y ju¿ ten etap drogi, który my teraz przemierzamy.

Razem ³atwiej Co niezwykle czêsto rzuca siê w oczy, to brak jednoœci pomiêdzy Polakami oraz obojêtnoœæ i niechêæ, a czasem nienawiœæ do drugiego cz³owieka. Zarzuca siê niejednokrotnie naszemu narodowi brak instynktu spo³ecznego. Nie rozumiemy, ¿e w grupie le¿y si³a, a demokracja mo¿e prawdziwie rozwin¹æ siê, gdy rozkwitnie ¿ycie spo³eczne. Wspó³czeœnie „zryw” narodowy zdarza siê niezwykle rzadko i ciê¿ko go przewidzieæ. Cechy te objawiaj¹ siê w tym, ¿e rzadko siê uœmiechamy, jeszcze rzadziej ¿yczymy sobie faktycznie dobrze nawzajem (nie licz¹c laurkowych ¿yczeñ na œwiêta i jubileusze), a szczególnie rzadko pomagamy rodakom spoza rodziny i bliskiego krêgu znajomych i przyjació³. Niezmiernie czêsto za to publicznie demonstrujemy agresjê w ró¿nych wrogich zachowaniach. Niezwykle wysoki odsetek doros³ych Polaków jako podstawow¹ metodê wychowawcz¹ stosuje nadal kary cielesne. Naród jednoczy siê zaœ tylko i wy³¹cznie podczas du¿ych imprez sportowych i wyda-

11

rzeñ religijnych, co wskazuje te¿ na pewnego rodzaju wykorzenienie, gdy¿ inaczej nie manifestujemy naszej jednoœci narodowej i przywi¹zania do tradycji i historii. Œwiêto pañstwowe lub religijne jest traktowane po prostu jako kolejny upragniony dzieñ wolny od pracy i szko³y. „Polactwo” nie tylko ze wzglêdu na wydŸwiêk samego wyrazu nie brzmi dumnie. Stanowi ono zaprzeczenie idei pe³nego uczestnictwa i cz³onkostwa w spo³eczeñstwie obywatelskim i stania siê samodzieln¹, myœl¹c¹ i dzia³aj¹c¹ na rzecz autentycznego dobra wspólnego jednostk¹. W polityce rozró¿nia siê wolnoœæ negatywn¹ i pozytywn¹. Pierwsza oznacza „wolnoœæ od” i mo¿emy powiedzieæ, ¿e po 1989 r. mamy jej sporo. Korzystania z drugiej – „wolnosci do” stale musimy siê uczyæ, gdy¿ stanowi ona mo¿liwoœæ podejmowania decyzji, wyborów i wynika z przeœwiadczenia, ¿e na wiele spraw jako Polacy w Polsce mamy wp³yw. Mo¿emy wp³ywaæ miêdzy innymi na to, ¿eby nie mno¿yæ istnienia „niebieskich ptaków”, których utrzymaywanie nas wszystkich wiele kosztuje oraz uczyæ nasze dzieci, ¿e pañstwowe nie znaczy niczyje, a wspólne to nasze. Równie wa¿ne jest posiadanie œwiadomoœci, ¿e ka¿dy z nas w jakiejœ mierze nosi w sobie „polactwo” i mo¿e nad nam pracowaæ, a nie pielêgnowaæ je niczym truj¹cy bluszcz.


„Lubuszanin.org.pl”

P O L A K

N A

nr 8(8) paŸdziernik 2008

Z A G R O D Z I E…

„… równy wojewodzie” – Ireneusz Wojewódzki

… równy wojewodzie Ireneusz W ojewódzki Wojewódzki Rzecz o kilku polskich przypad³oœciach.

¯adne ¿aby nie graj¹ tak piêknie jak polskie

apoteoz¹ polskoœci, ale zawiera zarazem jej karykaturê. Wyrazem tego s¹ postacie Sêdziego, Gerwazego i Wojskiego, które kumuluj¹ wiele negatywnych cech w³aœciwych dla naszych przodków w XVIII wieku, gdy koñczy³a siê epoka sarmatyzmu. Niesiony nostalgi¹ za ojczyzn¹ wieszcz wychwala³ polsk¹ przyrodê, ale te¿ z ironi¹ ukazywa³ narodow¹ megalomaniê i typow¹ sarmack¹ niechêæ do cudzoziemszczyzny. Wojski „nieprzyjacielem zabitym by³ fajki,/ Wymyœlonej przez Niemców, by nas scudzoziemczyæ; / Mawia³: «Polskê oniemiæ – jest to Polskê zniemczyæ»” (V 434–436). W jego usta wsadza³ poeta pochwa³ê „z³otej wolnoœci” i dawnych porz¹dków, „szczêœcia i potêgi” Rzeczypospolitej. Postaciom tym obcy by³ krytycyzm wobec anarchii i sarmackiego zacofania. W pewnym stopniu takie spojrzenie pokutuje do dziœ.

Tak twierdzi³ Mickiewicz - znawca polskiej duszy. Jego „Pan Tadeusz” jest

Przez ca³y wiek XIX, kiedy Polacy musieli walczyæ o przetrwanie pod zabora-

Stereotypy to przekleñstwo. Daj¹c zazwyczaj uproszczony i zak³amany obraz rzeczywistoœci, która w istocie jest du¿o bardziej z³o¿ona, utrudniaj¹ pe³ne zrozumienie otaczaj¹cego nas œwiata. Szczególnie podatne na formowanie siê takich utartych przekonañ s¹ chyba kwestie narodowe i historyczne. Wszelako, przy wszystkich tych zastrze¿eniach, trzeba przyznaæ, i¿ ka¿dy naród posiada jednak w³asn¹ specyfikê, zespó³ cech odró¿niaj¹cych go od innych nacji, a wynikaj¹cy z odmiennych warunków rozwoju (choæby klimatycznych) i historycznej tradycji. Wiele takich cech mo¿na znaleŸæ na przestrzeni dziejów u Polaków.

12

mi, apoteoza polskoœci sta³a siê niejako patriotycznym obowi¹zkiem. Towarzyszy³o temu negowanie dorobku zaborców. Do dziœ patrzymy na Krzy¿aków oczami Sienkiewicza, pisz¹cego ku pokrzepieniu serc. Ma³o komu przychodzi do g³owy, ¿e rycerze zakonni, którzy w krótkim czasie zbudowali potê¿ne pañstwo i wznieœli jedne z najwspanialszych warowni œredniowiecznej Europy, musieli staæ na wysokim poziomie cywilizacyjnym, ¿e byli kimœ wiêcej ni¿ tylko gwa³cicielami i grabie¿cami… Polacy natomiast mieli byæ zawsze herosami, „rycerzami bez skazy i zmazy”. W 1981 r. Jan Józef Lipski opublikowa³ g³oœny esej „Dwie ojczyzny - dwa patriotyzmy. (Uwagi o megalomanii narodowej i ksenofobii Polaków)”. Pisa³ w nim o mitach, które naros³y w naszych stosunkach z Niemcami i dodawa³ znamienne zdanie: „Fa³szywe wyobra¿enia o w³asnej historii s¹ chorob¹ ducha narodu, stanowi¹ przewa¿nie po¿ywkê, na


„Lubuszanin.org.pl”

P O L A K

N A

nr 8(8) paŸdziernik 2008

Z A G R O D Z I E…

„… równy wojewodzie” – Ireneusz Wojewódzki

której rozwija siê ksenofobia i megalomania narodowa”. Jednak¿e Polakom wci¹¿ ciê¿ko jest przyj¹æ smutne fakty z w³asnej przesz³oœci, takie jak mord w Jedwabnem. Nie pasuj¹ one do utartego obrazu polskiej historii, do mitu zwyciêskiej ofiary, heroicznego powstañca. A przecie¿ nie chodzi tu o masochistyczne kajanie siê, lecz w³aœciwe proporcje. W historii bowiem mêstwo i pod³oœæ wystêpuj¹ obok siebie i to w ró¿nych odcieniach. ¯ycie takich demaskatorów jak Gombrowicz, który w „Pornografii” i „Trans-Atlantyku” bezlitoœnie obna¿a³ polskie mity, choroby i przerosty, nie jest ³atwe w kraju nad Wis³¹. Œmiejemy siê z Czechów, lekcewa¿ymy Anglików, oburzamy na Niemców i Rosjan. Najlepszy zaœ jest Ma³ysz (nawet gdy wygrywa na igielicie), Kubica (tylko Ÿle mu ustawili bolid) i bigos…

Polska nierz¹dem stoi W parze z polsk¹ megalomani¹, mieszaj¹c¹ siê z narodowymi kom-

pleksami, idzie sarmacka niechêæ do przymusu ze strony w³adzy pañstwowej. Ta ostatnia przypad³oœæ skutecznie by³a pielêgnowana na przestrzeni dziejów: po okresie „z³otej wolnoœci” szlacheckiej, gdy polska „anarchia” s³awna by³a w ca³ej Europie, nast¹pi³y zabory – w³adza pañstwowa sta³a siê ucieleœnieniem woli ciemiê¿ycieli, nale¿a³o wiêc j¹ zwalczaæ. Pod okupacj¹ hitlerowsk¹ bojkot w³adz okupacyjnych nale¿a³ do dekalogu obywatelskich powinnoœci. W PRL rz¹dzi³a „komuna”, czyli „oni”, agenci Moskwy, zatem równie¿ nie by³a to „nasza” w³adza. Bolesne konsekwencje tego stanu rzeczy odczuwamy w III RP, z jej polityczn¹ niestabilnoœci¹ i brakiem zaufania do rz¹dz¹cych elit. Polacy, jako ogó³, dopiero ucz¹ siê byæ gospodarzami we w³asnym kraju i w³asnej gminie. Organizacje pozarz¹dowe, wolontariat, spo³eczeñstwo obywatelskie – tak dobrze rozwiniête na zachodzie Europy – w Polsce musz¹ przezwyciê¿aæ dziedzictwo zaborów i okupacji. Do tego dziedzictwa zaliczyæ mo¿na jeszcze kilka innych

13

elementów, które, jak siê zdaje, szczególnie utrwali³y siê w okresie realnego socjalizmu: lekcewa¿enie prawa, brak etosu pracy, cwaniactwo. Student œci¹gaj¹cy na egzaminie, a nawet kupuj¹cy gotow¹ pracê licencjack¹, uwa¿any jest za spryciarza, nie zaœ za oszusta. Wci¹¿ istnieje daleko id¹ca tolerancja dla procederów, które na zachodnich uczelniach budz¹ powszechne oburzenie.

Polnische Wirtschaft Pochodn¹ ukszta³towanego w okresie Oœwiecenia przekonania o zgubnej, anarchicznej naturze Polaków, jest stereotyp „polnische Wirtschaft” – polskiej gospodarki. Okreœlenie to, pielêgnowane w Niemczech od XIX wieku, a obecne i dziœ, jest synonimem skrajnej niegospodarnoœci. Jest to stereotyp wielce krzywdz¹cy dla Polaków, zawiera tylko ziarno prawdy. Dystans ekonomiczny, jaki dzieli nas od krajów Zachodu, ma swoje Ÿród³a jeszcze w œredniowieczu. Dominacja szlachty w okresie jagielloñskim doprowadzi³a do powstania tzw.


„Lubuszanin.org.pl”

P O L A K

N A

nr 8(8) paŸdziernik 2008

Z A G R O D Z I E…

„… równy wojewodzie” – Ireneusz Wojewódzki

ny. Byæ mo¿e jego Ÿród³o le¿y w polskiej sk³onnoœci do indywidualizmu.

Ireneusz Wojewódzki

Polak Polakowi wilkiem

Historyk, doktor, pracownik Instytutu Historii Uniwersytetu Zielonogórskiego, zajmuje siê histori¹ najnowsz¹.

gospodarki folwarczno-pañszczyŸnianej. Ch³op zosta³ sprowadzony do roli pó³niewolnika, skrêpowano tak¿e rozwój miast i swobodê mieszczan. Szlachcic sta³ siê wielkim producentem i eksporterem p³odów rolnych – g³ównie zbo¿a. Zniewolony ch³op p a ñ s z c z y Ÿ n i a n y, czyli oko³o 80 proc. ludnoœci, nie móg³ byæ ani œwiadomym obywatelem, ani motorem kapitalistycznych pr zemian. Gdy w XIX wieku na ziemiach polskich powoli likwidowano pozosta³oœci tego feudalnego systemu, dzieli³a nas od Europy zachodniej cywilizacyjna przepaœæ. Trudno by³o j¹ nadrobiæ, choæ skutecznie próbowali tego dokonaæ Wielkopolanie, rzucaj¹c has³o pracy organicznej. Kolejne piêtno na polskiej gospodarce odcisnê³y dwie wojny œwiatowe. Reszty dokonali komuniœci. Dziêki Stalinowi nie tylko pozbawieni zostaliœmy gigantycznej pomocy w odbudowie kraju (plan Marshalla), ale i szansy ekonomicznego awansu w warunkach wolnorynkowych. W zamian wykszta³ci³ siê typ „homo sovieticus” z jego roszczeniow¹ postaw¹, marnotrawstwem i kompletnym brakiem inicjatywy. Pomimo tych wszystkich obci¹¿eñ wiêkszoœæ wspó³czesnych Polaków odnalaz³a siê w gospodarce rynkowej jak ryba w wodzie, co stanowi swoisty fenomen historycz-

Niestety indywidualizm Polaków bywa³ czêsto wybuja³y. W XVII w. sejm i lokalne sejmiki by³y miejscem politycznych przepychanek, przeradzaj¹cych siê czasem w pojedynki z u¿yciem szabel. Zajazdy, krwawe zwady, procesy z byle powodu, to sta³e elementy sarmackiej rzeczywistoœci. W póŸniejszym czasie indywidualizm zaowocowa³ sk³onnoœci¹ do partyjnictwa. Polacy rzadko okazywali jednomyœlnoœæ i zgodê ponad podzia³ami. Konstytucji 3 Maja towarzyszy³a Targowica, w czasie powstania styczniowego rywalizowali ze sob¹ „biali” i „czerwoni”, potem wzajemnie zwalczali siê Dmowski i Pi³sudski. Na krótko jednoœæ Polacy pokazali w listopadzie 1918 r., ogarniêci eufori¹ odzyskanej niepodleg³oœci i w 1920 r., w obliczu œmiertelnego zagro¿enia ze strony bolszewików (ale i wówczas gorliwi prawicowcy oskar¿ali Pi³sudskiego, ¿e sprzeda³ Polskê komunistom za ³apówkê). Juliusz KadenBandrowski pisa³ o miêdzywojennej Polsce jako o „odzyskanym œmietniku”. Zabójstwo prezydenta Narutowicza, zamach majowy, proces br zeski – to smutne pr zejawy politycznej rywalizacji. Nawet podczas drugiej wojny œwiatowej, kiedy ca³y kraj sta³ w p³omieniach, a narodowi grozi³a eksterminacja, ani na chwilê nie zaprzestano sporów politycznych. Genera³ Sikorski zamyka³ swoich sanacyjnych konkurentów w obozach internowania, w zamian pi³sudczycy konsekwentnie go zwalczali; premier Miko-

Pomimo wszystkich obci¹¿eñ wiêkszoœæ wspó³czesnych Polaków odnalaz³a siê w gospodarce rynkowej jak ryba w wodzie, co stanowi swoisty fenomen historyczny. Byæ mo¿e jego Ÿród³o le¿y w polskiej sk³onnoœci do indywidualizmu.

14

³ajczyk i naczelny wódz gen. Sosnkowski prawie ze sob¹ nie rozmawiali. Przyk³ady mo¿na by mno¿yæ. Polski Sierpieñ i „Solidarnoœæ” s¹ z pewnoœci¹ wyj¹tkowe, ale wœród demokratycznej opozycji pe³nej jednoœci nigdy nie by³o, zaœ po odzyskaniu wolnoœci Lech Wa³êsa og³osi³ „wojnê na górze”. Czasami mo¿na odnieœæ wra¿enie, ¿e g³ównym wrogiem Polski s¹ sami Polacy.

Ja z synowcem na czele, i - jakoœ to bêdzie! Jak¿e polskie jest zdanie wypowiedziane przez mickiewiczowskiego Sêdziego: „Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koñ wsiêdzie, / Ja z synowcem na czele, i jakoœ to bêdzie!” Jest w nim i szabla, i koñ – chyba najbardziej polskie ze zwierz¹t – jest i to polskie „jakoœ to bêdzie”, wyra¿aj¹ce sk³onnoœæ do improwizacji i brak rozwagi. Mickiewicz pisa³ to zdanie ju¿ po powstaniu listopadowym – rozpêtanym przez grupkê spiskowców, którzy mieli plan dzia³ania… na jedn¹ noc. Lecz powstañczy romantyczny paradygmat na d³ugie dziesiêciolecia wpisa³ siê w narodow¹ tradycjê. Móg³ powiedzieæ potem Bismarck, ¿e Polacy s¹ poetami w polityce, a politykami w poezji. D³ugo jeszcze bêd¹ siê toczyæ spory o Kozietulskiego pod Somosierr¹ (1808), o sens Powstania Warszawskiego (1944). W drugiej po³owie XX wieku Polacy chyba ju¿ mniej byli sk³onni do romantyzmu. Ale czy w XXI wieku staniemy siê st¹paj¹cymi twardo po ziemi pragmatykami? W¹tpliwe. Mo¿na by du¿o jeszcze pisaæ o polskich s³aboœciach, które maj¹ zawsze gdzieœ swoje ukryte historyczne korzenie. Ot, choæby s³aboœæ do alkoholu, lecz bynajmniej nie s³aba g³owa – ju¿ w napoleoñskiej Francji powiadano: „Pijany jak Polak”, a mia³o to pierwotnie pozytywne znaczenie – pomimo du¿ej iloœci spo¿ytych trunków, Polacy potrafili wci¹¿ staæ na nogach, trzeŸwo myœleæ i walczyæ. Sk³onnoœæ do suto zakrapianych biesiad widoczna ju¿ by³a u naszych sarmackich przodków, co plastycznie opisa³ Jêdrzej Kitowicz. A i pañszczyŸniany ch³op za ko³nierz nie wylewa³, rozpijany na mocy przywilejów propinacyjnych przez w³aœcicieli ziemskich. Je¿eli powy¿ej napisa³em tyle o kilku polskich przypad³oœciach, to raczej z mi³oœci do Polaków. Warto bowiem mieæ terapeutyczny dystans wobec samego siebie i wystrzegaæ siê samozachwytów. Ale nie umniejsza to polskiemu idealizmowi, odwadze, bohaterstwu, humanitaryzmowi, wiernoœci, goœcinnoœci i umi³owaniu wolnoœci.


„Lubuszanin.org.pl”

S O N D A

nr 8(8) paŸdziernik 2008

„ L U B U S Z A N I N A ”

„Polska - to brzmi dumnie?” – Renata Wcis³o

Polska - to

brzmi dumnie? Renata Wcis³o

A

ndrzej Petreczko z Nowej Soli dla ojczyzny gotów jest poœwiêciæ ¿ycie. Teresa Nowak z ¯agania zmieni³aby prezydenta. Wielu z nas wstydzi siê za polityków. Bo tym razem zapytaliœmy Lubuszan, czy s¹ dumni ze swojego kraju. Czy mo¿e wstydz¹ siê Polski? Co by w niej zmienili…?

15

Katarzyna Borek, Zielona Góra: - Przys³owie mówi: „nikt nie rodzi siê bezkarnie Irlandczykiem i Polakiem”. Jako naród jesteœmy naznaczeni zestawem cech,


„Lubuszanin.org.pl”

S O N D A

nr 8(8) paŸdziernik 2008

„ L U B U S Z A N I N A ”

„Polska - to brzmi dumnie?” – Renata Wcis³o

które czasami po prostu mnie wkurzaj¹ (mówi¹c najdelikatniej). To s³ynne nasze piekie³ko zazdroœci i ma³ostkowoœci... Piêkni jesteœmy tylko momentami. Ale dla tych chwil historii jestem dumna z bycia Polk¹. Rafa³ Kokornaczyk, Kolsko: - Jestem Polakiem i to jest powód do dumy. Niestety, ostatnie wydarzenia na linii prezydent - premier pokaza³y, ¿e z naszym kra-

jem i z osobami, które nim kieruj¹, nie jest dobrze. I w³aœnie to chcia³bym zmieniæ. Chcia³bym wreszcie przestaæ wstydziæ siê polityków, afer z nimi zwi¹zanych i opinii, ¿e Polak to pijak i z³odziej. Jan Walczak, Lubniewice: - Tak zosta³em wychowany, ¿e duma z ojczyzny jest czymœ naturalnym, jak mi³oœæ do matki. Wstydzê siê tylko nieodpowiedzialnych zachowañ obni¿aj¹cych rangê naszego pañstwa na arenie miêdzynarodowej. Teresa Nowak, ¯agañ: - Dumna jestem, bo to mój kraj, bo st¹d wywodzi siê wielu wielkich Polaków, m.in. papie¿ Jan Pawe³ II. Wstyd mi za Kaczyñskich i wielu innych polityków. Co zmieni³abym w kraju? Prezydenta. Andrzej Petreczko, Nowa Sól: - Polska to my, Polacy. To mój naród, to nasze wartoœci, duma, solidarnoœæ. Brzmi dumnie, bo jestem Jej czêœci¹. Jestem

dumny, ¿e jestem Polakiem! Kocham swoj¹ Ojczyznê i mimo ¿e nie zawsze wszystko mi siê podoba, gotów by³bym poœwiêciæ dla Niej ¿ycie. Czasami wstydzê siê, ¿e nie potrafimy wzbiæ siê ponad podzia³y i dla wspólnego dobra od³o¿yæ na bok ró¿ne animozje. Po prostu za ma³o siê szanujemy. I to bym w³aœnie chcia³ zmieniæ.

œci (choæ wielu krzyczy, ¿e jest inaczej). Przyk³ad z ostatniej chwili: w sytuacji kryzysu finansowego na œwiecie (tak czêsto chwaliliœmy system amerykañski czy zachodni, politykê banków bez du¿ej kontroli rz¹dów, luŸne zasady przyznawania kredytów) okazuje siê, ¿e to my jesteœmy bardziej zabezpieczeni w obliczu œwiatowego krachu. Co bym zmieni³a? Malkontenctwo, narzekanie.

Zbigniew Szczepañski, Sulêcin: - Oczywiœcie, ¿e Polska brzmi dumnie! Mamy piêkny kraj, wszystko w pigu³ce - morze, niziny pagórki, góry... Choæ ludzie zapiekli, zacietrzewieni, niszcz¹ mój obraz Polski. Uœmiech na co dzieñ, wiêcej wiary w osi¹gniêcie tego, o czym marzymy i bêdzie u nas lepiej.

Krystyna Karolewska, ¯agañ: - Niestety, coraz mniej czujê siê dumna. Jest to pewnie wynik wszystkich ostatnich „afer” : z PZPNem, czêstych konfliktów prezydent – premier. Nie jestem dumna z wystêpów naszych pi³karzy na mistrzostwach, opinii o Polakach - „z³odziejach”, ci¹g³ych odkryciach przesz³oœci agenturalnej niektórych „autorytetów”... Dumna jestem, ¿e z mojego narodu wywodzi siê papie¿ Jan Pawe³ II, Lem, Penderecki… ¯e to od nas rozpocz¹³ siê upadek socjalizmu w œrodkowo-wschodniej Europie. A narodu… chyba nie da sie zmieniæ.

Kinga Nowak, ¯agañ: - Dumna jestem ze s³owiañskich korzeni, bo jesteœmy narodem bezpoœrednim, szczerym, otwartym. Generalnie nie odczuwam dumy ze swej polskoœci, wstydzê siê naszej zaœciankowoœci, wprowadzi³abym obowi¹zek tolerancji dla wartoœci innych, ni¿ te powszechnie uznawane i poprawne. Bo Polska nie zawsze brzmi dumnie… Edyta D¹browska, Nowa Sól: - Jestem dumna z naszego kraju i nie ma rzeczy, których wstydzi³abym siê. W ka¿dym kraju s¹ jakieœ potkniêcia rz¹dów, polityków . S¹ ró¿ni ludzie… Dumna jestem z nas, Polaków, którzy tworz¹ Polskê. Rozwijamy siê, kszta³cimy m³odzie¿. Nasz kraj daje wiele mo¿liwo-

16

Beata Tokarz, Zielona Góra: - Dumê odczuwam, gdy na stadionach odœpiewuj¹ hymn, ale i wtedy, gdy po wakacyjnych woja¿ach (gdzieœ za granic¹) wracam do kraju, widzê nasze krajobrazy, swojskie drzewa, przyrodê nie do koñca jeszcze zniszczon¹. Jestem dumna z niektórych ludzi, tych znanych i tych mniej, z podwórka. Ale i wstydzê siê, g³ównie za niektórych polityków - tych w rz¹dzie i samorz¹dach. Za ich infantylnoœæ i brak samokrytycyzmu. Wys³ucha³a: Renata Wcis³o


„Lubuszanin.org.pl”

T O

S I E D Z I

W

N A S ,

W

nr 8(8) paŸdziernik 2008

ΠR O D K U .

T O

K £ U J E

I

P A L I

„Wy, Polacy” – Sergiusz Wolski

Wy, Polacy Sergiusz W olski Wolski

P

olskoœæ to pojêcie, gdy siê nad tym zastanowiæ, bardzo abstrakcyjne. S³ownik wspó³czesnego jêzyka polskiego podaje, i¿ polskoœæ to „ogó³ cech stanowi¹cych o polskim charakterze czegoœ, o byciu Polakiem”. Tego typu definicje nie mówi¹ jednak o tym, co w tej kwestii najbardziej chyba istotne, czyli o emocjach i uczuciach. Gombrowicz lubi³ u¿ywaæ okreœlenia „Wy, Polacy”. Bynajmniej nie odcina³ siê w ten sposób od polskoœci. Wiedzia³, ¿e od polskoœci nie da siê uciec, ¿e Polakiem jest siê raz na zawsze i jedyne, co mo¿na zrobiæ, to powiedzieæ sobie od czasu do czasu, dla higieny psychicznej: WY zamiast MY. Polskoœæ to coœ, co siedzi w nas, w œrodku, co czasem k³uje i pali, ale z czym musimy ¿yæ, co by³o i bêdzie i nic tego nie zmieni. W ostatnim numerze pisa³em o kszta³towaniu siê to¿samoœci europejskiej. Wierzê, ¿e my, Polacy, jesteœmy w stanie tak¹ to¿samoœæ, prêdzej czy póŸniej, przyj¹æ; ¿e mo¿emy siê staæ Europejczykami „pe³n¹ gêb¹”. Mimo to jestem pewien, ¿e nigdy, za sto, za dwieœcie lat, nie pozbêdziemy siê tej naszej specyficznoœci, charakterystycznoœci, a mo¿e lepiej: charakternoœci. I to dobrze. Kim by³by Polak bez polskoœci? Polskoœæ odbija siê nie tylko w myœlach i uczuciach, ale te¿… w twarzy. Na pewno nie raz zdarzy³o Ci siê, Czytelniku, iœæ ulic¹ w dalekim kraju, patrzeæ na przechodniów i powiedzieæ w pewnym momencie: o, Polak. Tak, jest coœ takiego w polskich twarzach, co czyni nas przezroczystymi. Peter Weir, krêc¹c film „Pan i w³adca: Na krañcu œwiata” szuka³ statystów do odegrania ról marynarzy z pocz¹tku XIX-go wieku. Gdzie ich znalaz³? Oczywiœcie w Polsce. Zapytany, dlaczego akurat tu, odpowiedzia³: „Twarze Ame-

rykanów nie maj¹ charakteru, wyrazu. Inaczej jest z twarzami Polaków: te twarze wygl¹daj¹ jak z epoki, o której jest ten film, te twarze maj¹ wyraz. Mo¿e to przez trudniejsze ¿ycie?”. Oto opinia obcokrajowca, ale nie brakuje nam autorefleksji w tym temacie. Np. w filmie „Szczêœliwego Nowego Jorku”, opartym na ksi¹¿ce Edwarda Redliñskiego „Szczuropolacy”, w jednej ze scen Surfer, grany przez Bogus³awa Lindê, mówi do swoich rodaków: „Wiecie, dlaczego nic wam nie wychodzi? To wszystko przez te wasze mordy!” (notabene, kolejna postaæ, która woli formê wy, zamiast my). Nie uœmiechamy siê? Nie wiem, czy prowadzono jakieœ badania na ten temat, ale byæ mo¿e rzeczywiœcie œmiejemy siê mniej ni¿ przeciêtny Czech, Francuz czy Hiszpan. Kazik œpiewa³ kiedyœ, ¿e Polacy s¹ bardzo agresywni, bo w Polsce nie ma s³oñca. Czy rzeczywiœcie to brak s³oñca jest winien? A mo¿e raczej chodzi o jêzyk oraz o obyczaje, jakie siê z nim wi¹¿¹? Nie tylko w angielskim na pytanie typu „how are you?” nie ma siê generalnie innego wyboru, jak odpowiedzieæ: „fine”. We francuskim na „ça va?”, odpowiada siê po prostu „ça va”. Gdy cudzoziemiec we Francji chce siê pokusiæ o ma³¹ prowokacjê, wyrwaæ z tej ich do przesady ugrzecznionej formalnoœci, uciec od upupienia, odpowiadaj¹c: nie, nie, ça va pas, bo to, bo tam-

Do wszystkich teorii psychologicznych nale¿y podchodziæ z odpowiedni¹ doz¹ sceptycyzmu, szczególnie do powsta³ych w nieistniej¹cych ju¿ realiach spo³ecznych.

17

Sergiusz Wolski Psycholog spo³eczny, publicysta, podró¿nik. Absolwent Uniwersytetu Victora Segalen w Bordeaux i Wydzia³u Nauk Spo³ecznych UAM w Poznaniu.

to, jestem chory, ona mnie nie kocha, spotka siê z konsternacj¹. Francuz nie bêdzie wiedzieæ, co ma odpowiedzieæ i jak siê zachowaæ. W Polsce w odpowiedzi na pytanie „co s³ychaæ?”, mo¿na siê wygadaæ na temat tego, co boli. Angielski i francuski nie daj¹ wyboru. W polskim mamy w tej kwestii du¿o wiêksze pole manewru. O jêzyku Bronis³aw Geremek mówi³, ¿e jest jednym z dwóch najwa¿niejszych spoiw ka¿dego narodu. Jêzyk nie tylko ³¹czy ludzi, którzy siê nim pos³uguj¹, ale tak¿e kreuje ich sposób patrzenia na ¿ycie, na œwiat. To, czego nie mo¿na nazwaæ, nie istnieje, a z drugiej strony coœ, co ma nazwê, ma te¿ swój byt, jeœli nawet jest abstrakcj¹. I tu tak¿e kszta³tuje siê polskoœæ, w morzu tych wszystkich œ, æ, ¿, dziwnie brzmi¹cych dla cudzoziemca s³ów i zdañ. Zastyg³a w jêzyku polskoœæ towarzyszy Polakowi nawet na emigracji, nie daje siê zneutralizowaæ, nie daje siê „prze³o¿yæ”. Przekona³ siê o tym Leopold Tyrmand. Po sukcesie ksi¹¿ki „Z³y” wyemigrowa³ do Stanów Zjednoczonych. Bardzo szybko opanowa³ angielski, zwróci³ na siebie uwagê b³yskotliwymi artyku³ami, ale kariery nie zrobi³. Jego pisarstwo sta³o siê w angielskim „ezoteryczne”, w porównaniu do prostego, szorstkiego jêzyka, jakiego u¿ywa³ w prozie pisanej po polsku. Jerzy Kosiñski natomiast, który wszystkie swoje ksi¹¿ki opublikowa³ w USA, po angielsku, twierdzi³, ¿e nie móg³by pisaæ po polsku, ¿e polski nak³ada na niego intelektualne i artystyczne ograniczenia. Paradoks polega³ na tym, ¿e przynajmniej dwie pierwsze ksi¹¿ki, wydane pod pseudonimem, Kosiñski napisa³ najpierw w jêzyku ojczystym i


„Lubuszanin.org.pl”

T O

S I E D Z I

W

N A S ,

W

nr 8(8) paŸdziernik 2008

ΠR O D K U .

T O

K £ U J E

I

P A L I

„Wy, Polacy” – Sergiusz Wolski

chetypami ni¿ nieœwiadomoœæ zbiorowa Polaków? Zbawiciel Narodów, Przedmurze Chrzeœcijañstwa, Ostoja Wolnoœci, Zdradzona Bohaterka: to wszystko archetypy daj¹ce o sobie nieustannie w naszym ¿yciu znaæ. Pocz¹wszy od meczów pi³karskich, a skoñczywszy na wielkiej polityce. My, Polacy, cierpimy za miliony, gdy sêdzia Webb wbija nam zdradziecki nó¿ w plecy. Rzucamy dzielne: „Nicea albo œmieræ!”. To my stajemy w Gruzji przeciw rosyjskiej potêdze, by z szabl¹ w d³oni broniæ wolnoœci ciemiê¿onego kraju.

dopiero póŸniej maszynopis przet³umaczono na angielski. Drugie spoiwo scalaj¹ce naród to, zdaniem profesora Geremka, historia. Trudno znaleŸæ drug¹ europejsk¹ nacjê, która mia³aby tak pogmatwan¹ historiê, jak Polacy. Z tego powodu nasz¹ narodow¹ rozrywk¹ jest gdybanie. Co by by³o, gdyby nie wojna, jedna, druga, gdyby nie Niemcy, Rosjanie, Targowica, Ja³ta… Nie w tych jednak pytaniach polskoœæ uwydatnia siê w sposób szczególny, ale w baga¿u, jaki nasza historia rzuca nam na barki. Baga¿ ten bywa ukryty w naszych umys³ach i duszy, nie do koñca uœwiadomiony, ale który musimy nieœæ od maleñkiego, od pierwszych lekcji historii w szkole i który determinuje nasze, jako narodu, poczynania. Carl Gustav Jung, s³ynny szwajcarski psychiatra i psycholog, poœwiêci³ w swoich pracach du¿o miejsca pojêciu nieœwiadomo-

œci zbiorowej. Nieœwiadomoœæ zbiorowa to, zdaniem Junga, swoisty magazyn, który gromadzi ukryte œlady pamiêciowe, bêd¹ce spuœcizn¹ przesz³ych doœwiadczeñ naszych przodków, które powtarzaj¹ siê przez wiele pokoleñ. Strukturalnymi sk³adnikami nieœwiadomoœci zbiorowej s¹ tzw. archetypy. Archetypy s¹ czymœ na kszta³t silnych Ÿróde³ energii, które sk³aniaj¹ ka¿de pokolenie do powtarzania i rozwijania stale tych samych doœwiadczeñ. Do wszystkich teorii psychologicznych nale¿y podchodziæ z odpowiedni¹ doz¹ sceptycyzmu, szczególnie do powsta³ych w nieistniej¹cych ju¿ realiach spo³ecznych, jak ta jungowska (to samo dotyczy siê te¿ np. psychoanalizy). Spójrzmy na ni¹ jednak jak na pewien konstrukt filozoficzny, który w temacie polskoœci mo¿e nam coœ istotnego uzmys³owiæ. Którego narodu bowiem nieœwiadomoœæ zbiorowa jest bardziej przepe³niona ar-

18

Nie uœwiadamiamy sobie tego wprost, taka jest istota archetypu, ale gdy poddamy siê g³êbszej autoanalizie dostrze¿emy, ¿e to jest ci¹gle ta sama sztuka, od stuleci, tylko aktorzy i dekoracje siê zmieniaj¹. Czy¿ nasze przygotowania do Euro2012 nie przypominaj¹ zwo³ywania pospolitego ruszenia w XVII wieku? Czy polskie, jak¿e czêste, zdanie odrêbne w sprawach europejskich nie przypomina nieco liberum veto, gdy jeden móg³ zablokowaæ wszystkich? Nie twierdzê, ¿e dzia³anie w ten sposób jest z³e. Pospolite ruszenie potrafi³o odnosiæ wspania³e zwyciêstwa. A liberum veto chroni³o unikatow¹ na skalê europejsk¹ wolnoœæ szlachty. Euro2012 mo¿e siê nam udaæ, a nasza zadziorna postawa, o dziwo, bywa w europejskich kuluarach chwalona. Pewien europose³ Zielonych z Niemiec powiedzia³ mi kiedyœ, ¿e jemu siê ta postawa Polski podoba: „Jest w tym pazur, o¿ywczy powiew. Polska to wariat Europy, ale pozytywny wariat”. Mimo to warto czasem przystan¹æ i zastanowiæ siê, jakie archetypy stoj¹ za naszymi dzia³aniami, czy nie jesteœmy za bardzo przez nie zniewoleni, czy, last but not least, nie da siê ich czymœ zast¹piæ. Zaczêliœmy te rozwa¿ania od Gombrowicza i na nim te¿ skoñczmy. W Buenos Aires, przy ulicy Venezuela, znajduje siê dom, w którym pisarz mieszka³ przez kilkadziesi¹t lat. Obecnie w³aœcicielem mieszkania jest Argentyñczyk, malarz. Przydarzy³a mu siê nastêpuj¹ca historia: pewnego dnia do drzwi zapuka³ Polak, prosz¹c o pokazanie wnêtrza. Przybysz mia³ klasê: elegancko ubrany, znawca prozy twórcy „Ferdydurke”, erudyta i poliglota. Spotkanie z kimœ takim by³o dla artysty przyjemnoœci¹. Jednak, chwilê po jego wyjœciu, malarz dostrzeg³, ¿e ukradziono mu aparat fotograficzny… Oczywiœcie, opinia, ¿e Polacy maj¹ wiêksze ni¿ inne narody inklinacje do z³odziejstwa (doœæ powszechna w niektórych krajach), jest krzywdz¹cym stereotypem. Z drugiej strony: czy¿ nie ma pewnej prawdy na temat polskoœci w tym cz³owieku, który odwiedzi³ dom Gombrowicza? Prawdy w po³¹czeniu elegancji i wiedzy ze zdolnoœci¹ do nikczemnoœci, w po³¹czeniu sacrum z profanum? Jedno jest pewne: jeœli pisarz, gdzieœ w niebiosach, dowiedzia³ siê, co sta³o siê w jego starym mieszkaniu przy ulicy Venezuela, na pewno mia³ ubaw po pachy.


„Lubuszanin.org.pl”

J E S T E ΠM Y

N I E Z W Y K L I ,

nr 8(8) paŸdziernik 2008

J E D Y N I .

K L Ê K A J C I E

N A R O D Y

„Synowie swoich ojców” – Waldemar Gruszczyñski

Synowie

swoich ojców Waldemar Gruszczyñski

G

dyby w sprawie naszych polskich przywar toczy³ siê proces, zebranie materia³u dowodowego mo¿na by powierzyæ piêciolatkowi. Czasem mam wra¿enie, ¿e nasze przywary s¹ dziedzictwem narodowym, poddanym szczególnej trosce i pielêgnacji. A innym razem, ¿e s¹ form¹ wirusa przenosz¹cego siê z pokolenia na pokolenie. I ¿e teraz, kiedy dano nam prawdziw¹ wolnoœæ i mo¿liwoœæ decydowania o swoim losie, wirus mutuje w bardziej jadowit¹ formê. Nasze przywary to nie p³ochliwe ptaki. Mo¿na bez zbêdnego maskowania obserwowaæ je od œwitu do wieczora. Najlepiej zacz¹æ w drodze do pracy. Tu dzia³a z³ota zasada: Polak-kierowca ¿ywemu nie przepuœci. Ponuro zaciêci za kierownicami, czerpiemy g³êbok¹ satysfakcjê z ka¿dego klaksona, ka¿dego wyprzedzonego, ka¿dego pieszego zmuszonego do chy¿ego sprintu przez pasy. Stara, dobra Europa mog³aby do naszej asfaltowej d¿ungli przysy³aæ ¿o³nierzy na szkolenie. Kiedy w ubieg³ym roku podró¿owa³em autem przez Europê, zabawia³em siê odgadywaniem (bez patrzenia na tablice), z jakiego kraju pochodzi auto wpychaj¹ce siê w kolejki czy pchaj¹ce siê pod pr¹d. W 95 proc. wypadków byli to nasi dzielni rodacy. Kawaleryjska tradycja zobowi¹zuje, szkoda, ¿e w okrojonej formie. A czêsto im konik podlejszy, tym fantazja wiêksza.

Waldemar Gruszczyñski Przedsiêbiorca, publicysta. Przez wiele lat dziennikarz „Gazety Wyborczej”, obecnie prowadzi agencjê reklamow¹ Fabryka Reklamy IBI.

Pal szeœæ Polaka za kierownic¹. W polityce to my dopiero mo¿emy pokazaæ, co potrafimy. £atwiej trafiæ szóstkê w Lotto, ni¿ spotkaæ Polaka bez pogl¹dów politycznych. A ka¿dy musi powiedzieæ, co mu le¿y na sercu, kogo lubi, ¿e X, Y i Z to kretyni, oraz w krótkiej, wojskowej wypowiedzi poinstruowaæ rz¹d, jak powinna wygl¹daæ polityka wewnêtrzna i zagraniczna Polski. W Sejmie or³y polskie maj¹ takie loty, ¿e dech zapiera i ¿al patrzeæ jednoczeœnie. Oto Polak w polityce. Znamy siê te¿ na biznesie. Moi ulubieni analitycy finansowi wyleguj¹ na okiennych poduszkach i analizuj¹. Ca³ymi dniami. Debaty finansowe s¹ te¿ obowi¹zkowym punktem programu urodzin cioci. Jesteœmy w tej materii geniuszami, bo bazuj¹c czasem na marce samochodu i kolorze nowego p³aszcza bez wahania jesteœmy w stanie okreœliæ, ile nasz s¹siad czy jakiœ polityk nakrad³. No bo przecie¿ nie zarobi³. Gdyby ta teoria by³a prawdziwa, wychodzi³oby, ¿e 80 proc. z³odziei okrad³o pozosta³e 20 proc. uczciwych rodaków, w tym nas. Inna sprawa, ¿e niestety, ponad 40 lat wmawiania nam, i¿ wszystko jest wspólne spowodowa³o przekonanie, ¿e oznacza to – niczyje lub nasze. Nasze nam siê nale¿y, niczyje mo¿emy po³amaæ, opluæ, zniszczyæ. Polak za kó³kiem, Polak w polityce - to nic innego, jak wierna kopia, odlew wrêcz gipsowy, polskiego szlachetki, zawadiaki, swoich praw broni¹cego, jak niepodleg³oœci. Ci¹gnie siê ten genetyczny œlad, z tymi samymi wadami i zaletami: lenistwo, politykierstwo, ksenofobia i rasizm. Wszystko t³usto podlane sosem przekonania o w³asnej wyj¹tkowoœci jednostkowej i narodu. Narodu wybranego, choæ czasem nie za bardzo wiadomo, przez kogo i do czego. Stepujemy wiêc w chocholim tañcu przekonani o w³asnej wielkoœci i majacz¹cym w przysz³oœci Bardzo Wielkim Wydarzeniu, Kiedy Wszystkim Jeszcze Poka¿emy. Niestety, jak to w Polsce, nie wiemy, co poka¿emy, ani komu.

19

Oczywiœcie sytuacja nie jest beznadziejna, pacjent wci¹¿ sam oddycha, a i wypiæ potrafi bez zak¹szania. Mamy swoje zalety. I to sporo: polskie dziewczyny, nasze kie³basy i wódkê, krajobrazy z wierzb¹ pochylon¹ nad polem, Chopina i Kopernika, nasze œwiêta. Niektórzy twierdz¹ te¿, ¿e mamy wspania³e jachty, a ja znam jednego zacnego kowala – spryciulê, który takie rzeczy… No dobrze, ¿arty na bok. Tak naprawdê jesteœmy jak polska reprezentacja. Mamy wspania³e zrywy i ¿enuj¹ce upadki. Czasem udaj¹ nam siê rzeczy niemo¿liwe, a czasem potykamy siê o ¿enuj¹ce drobiazgi. P³aczemy œpiewaj¹c „Jeszcze Polska…”, zw³aszcza po trzech g³êbszych i za ciemniejszy odcieñ skóry plujemy na pi³karza z polskiego klubu. Bywamy wielcy i zawstydzaj¹co mali. Wierzymy przy tym wszystkim, ¿e nie wolno nas mierzyæ zwyk³¹ ludzk¹ miar¹, bo jesteœmy niezwykli, jedyni, klêkajcie narody. Kiedyœ czyta³em fantastyczn¹ nowelkê o inwazji kosmitów na Ziemiê. Kosmici owi posiadali moce, którymi wp³ywali na ludzkie umys³y. Kiedy pad³y ostatnie szañce i podda³y siê wielkie mocarstwa, obcych zaatakowa³a ma³a formacja, zupe³nie niepodatna na telepatyczne moce kosmitów. Jak siê okazuje, wojska owe by³y po prostu pijane. W finale, ostatni obcy gin¹ z okrzykiem „To ci cholerni Polacy”, zaœ Ziemia zostaje uratowana. Coœ w tym jest, przyznacie. Có¿, jesteœmy synami swoich ojców. Historycy próbuj¹ nas usprawiedliwiaæ rozbiorami, powstaniami, upadkami i wygranymi bitwami. I pewnie odrobina w tym prawdy. Nie chcia³bym (jak na Polaka przysta³o) rozmyæ siê w europejskiej normie. Niech nas prowadzi ogórek kiszony i pola malowane. Ale jako narodowi przyda³aby siê transfuzja normalnoœci. Choæby i niewielka. I tabletki na poczucie humoru na w³asny temat, przyjmowane trzy razy dziennie. ZejdŸmy z pomników, idŸmy na spacer. Zabierzmy swoich synów, sporo musimy im wyt³umaczyæ.


„Lubuszanin.org.pl”

nr 8(8) paŸdziernik 2008

20


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.