Małe historie o wielkich marzeniach - fragment

Page 1

4

5


W wielkim, pięknym lesie, na stromym wzgórzu rosło stare, potężne drzewo. Jego masywne, powykrzywiane konary sterczały we wszystkie strony, a grube korzenie wyłaziły z ziemi, jakby było w niej dla nich już za ciasno. Kiedy przyszła wiosna, posępne, ciemne gałęzie lekko się zazieleniły. Z wyziębniętych przez zimę gałązek zaczęły ciekawsko wyglądać małe, świeże pączki. Dzień po dniu stawały się coraz większe

6

i większe, aż w końcu pewnego dnia wyswobodziły się z nich zalążki liści. Na sam wierzchołek starego drzewa również zawitała wiosna. Młoda gałązka, która wyrosła tu zaledwie przed rokiem, miała pierwsze pączki. Z jednego z nich, najmniejszego i najjaśniejszego, pewnego poranka wyjrzał listek. Był bardzo ciekawski i niecierpliwy. Nie mógł się już doczekać, kiedy wyrośnie z niego duży, silny liść. Zachłannie rozglądał się po okolicy. Patrzył na dolinę, wielki las i niebo. Wszystko wydawało mu się takie ciekawe. Dzień po dniu, tydzień po tygodniu, listek przemieniał się w liść. Zauważył też, że nie jest sam. Wokół niego na mniejszych i większych gałęziach również rosły liście. Jedne były mniejsze, drugie odrobinę większe, ale wszystkie do siebie bardzo podobne. Trochę zasmuciło to liść, bo do tej pory myślał, że jest bardzo wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Ale też poczuł się raźniej i miał z kim rozmawiać. Pewnego słonecznego dnia na sąsiedniej gałęzi przycupnął ptak. Miał długi sterczący ogon, małe czerwone łapki i taki sam czerwony dziób. Jego skrzydła mieniły się wszystkimi kolorami tęczy.

7


Jest piękny – pomyślał liść, ale nic nie powiedział, bo wstydził się odezwać do tak wyjątkowego stworzenia. Ptak rozglądał się przez chwilę, postukał dziobem w gałąź, jakby sprawdzał jej wytrzymałość, po czym poderwał się do lotu. Liść zasmucił się, że ten dziwny przybysz nie został na dłużej. Od tej pory wypatrywał na niebie i na innych drzewach podobnych stworzeń. Budził się najwcześniej ze wszystkich liści na szczycie drzewa, jeszcze przed świtem. I właśnie wtedy zauważył, że na wzgórzu coś się ostatnio zmieniło. Długo się zastanawiał, co to takiego. W końcu zrozumiał – całe wzgórze wypełniał świergot ptaków. Nie był to pojedynczy głos, ale wielka orkiestra składająca się z setek różnych dźwięków. Liść zauważył też, że niektóre ptaki zaczęły przynosić na drzewa urwane gałązki, źdźbła trawy, a nawet patyki. – One budują z tego gniazda – powiedział duży liść z sąsiedniej gałęzi. – O patrz! – krzyknął. – Jeden z nich tu leci. – W ich stronę nadlatywał wczorajszy gość. Kolorowy ptak wylądował tuż obok liścia. – Dzień dobry – powiedział uprzejmie, widząc, że ten mu się przygląda. – Dzień dobry – niepewnie odpowiedział liść. – Czy nie miałby pan nic przeciwko temu, abyśmy tu zbudowali gniazdo?

– Ależ skąd – odparł zaciekawiony liść. – No to wyśmienicie – ucieszył się ptak i zaczął układać na konarze patyczki, które trzymał w szponach. Przez kolejne dni ptak i jego małżonka bardzo pracowicie budowali gniazdo, aż w końcu mogli w nim zamieszkać. Liść bardzo cieszył się z nowej znajomości, bo szczerze mówiąc, nudziły go już rozmowy z innymi liśćmi. Większość z nich interesowała się tylko wiatrem, słońcem

8

9


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.