Julia Hartwig, Artur Międzyrzecki / Katarzyna i Zbigniew Herbertowie, Korespondencja

Page 1


JULIA HARTWIG ARTUR MIĘDZYRZECKI KATARZYNA I ZBIGNIEW HERBERTOWIE Korespondencja

Zeszyty Literackie


Redakcja / Marek Zagańczyk Przepisanie listów z oryginałów / Anna Piotrowska Skolacjonowanie listów / Henryk Citko Opracowanie i przypisy / Henryk Citko przy współpracy Anny Piotrowskiej Indeks nazwisk / Agnieszka Papieska




[1. Julia i Artur Międzyrzeccy]

[data nieustalona] Zbyszku drogi, na tej kartce couleur des yeux slaves bleuâtres, jak my wszyscy, piszę Ci nagłą prośbę o telefon, bo wyjeżdżamy w niedzielę i chcielibyśmy Cię widzieć u nas któregoś dnia, więc bądź miły i zadzwoń. Po kolacji moglibyśmy opowiedzieć sobie najsmutniejsze fragmenty własnego życia, z lat wojny, Terenia ze swej strony mogłaby wygłosić referat pt. Dni codzienne anioła, a Joasia coś z historii sztuki w świecie. Pokażę też krawat przysłany mi z Krakowa od pewnej poetki i szkic do obrazu figuratywnego. Jula, która tu za mną stoi, też na pewno przyczyni się do podniesienia ceremonii na właściwy szczebel. Dziękujemy za kartkę z Sokołowa Podlaskiego, Prezydium Rady Narodowej (dawniej Ogińscy) potwierdziło moją nadzieję, że jest gdzie urzędować. Ucałowania i uściski — Artur Poniedziałek, południe.

[2. Julia i Artur Międzyrzeccy]

[XII 1962] Polecamy w Nowym Roku. Najlepsze życzenia — Jula i Artur Międzyrzeccy

[3. Julia Hartwig]

Paryż, 8 X 1963 Drogi Zbyszku, Ani to ładnie, ani to grzecznie, ani własnej przyjemności. Więc dlaczego nie pisałam, mówiąc stylem eliptyczno-panoramicznym Joanny, ja-potwór, ja-taka i owaka? Bo w ogóle nie wiedziałam nic. Ani czy jadę tu, to jest do Paryża, gdzie jestem, (kiedy to piszę, znów opuszcza mnie pewność), ani czy jadę tam, to jest do Lon dy nu. Po da nie o wi zę zło ży łam tuż 9


Julia Hartwig, Artur Międzyrzecki / Katarzyna i Zbigniew Herbertowie

przed wyjazdem, więc chyba przed końcem października nie ma się co jej spodziewać. Czy będziesz jeszcze w Londynie listopadową porą? Błagam Cię, odpowiedz, nie odpłacaj mi pięknym za nadobne. Mam tu siedzieć gdzieś do Gwiazdki, więc jeszcze sporo czasu. Ale pożeram ten czas z jakąś nadmierną szybkością, choć bez specjalnych przyjemności. Jestem wyraźnie na osi przyspieszenia i trochę mnie to niepokoi. Pracuję w Bibliotece, czyli nuda jak w każdej bibliotece, tyle że poranny spektakl zatykający. A wieczorami bywa różnie. Jak żyjesz? Chyba nieźle, bo przysłałeś piękną kartkę. Więc widzę Cię na tle tego ostro niebieskiego tła, oczywiście bez sensu. Ale co to szkodzi? Okazałeś się dobrym wujkiem, Daniela dziękuje Ci za pastylki czekoladowe, które nabożnie zażywała przez dni kilka. Niech żyją pastylki! To mnie znów wzruszyło, bo dom i w ogóle. Ale staram się wzruszać rzadko i nie popędzam uczuć. Ładnie tu. Jeszcze są liście i nawet dziś zdarzył się pogodny dzień, słoneczny, ciepły. Można powiedzieć — polska jesień. Teresa była u nas na spotkaniu sprawozdawczym. Odświeżyła się, rozruszała, na tym napędzie zdążyła już odremontować mieszkanie na Saskiej Kępie. Teraz już wiem, po cośmy ją wysyłali do tego Londynu. Ja pewno też coś odremontuję po powrocie. Ale co? Szkoda, żeśmy się z tym malowaniem tak zawinęli. Byłoby miło spotkać się dziś wieczór na wódce, pozwoliłabym nawet Tobie i Arturowi odśpiewać Wasze ohydne piosenki. Byle razem. Ha, ha, ale innym jest dobrze i bez tego. Jeśli będziesz taki zacny, napisz na adres J. H. c/o Ewa Ivens, 16 rue Guisarde (Paris VIe). Niestety, to mój adres dla listów, bo w tym tygodniu zmieniam lokal. Mam nadzieję, że także Ewa Ivens nie zarzuci moich listów, gdzie nie trzeba. Serdecznie Cię pozdrawiam, i jeszcze raz! Julia

10


Korespondencja / 1963

[4. Zbigniew Herbert]

[X 1963] Julio Piękna i Mądra zobaczysz, jaką śliczną książkę napiszesz, zobaczysz Czekam wierny Czytelnik

[5. Julia Hartwig]

[Neuilly-sur-Seine ] 1 XI 63 Drogi Zbyszku! Dziękuję Ci za liścik, en hâte, aleć pełen wrodzonej Ci życzliwości. (Już się podlizuję, w razie, gdybym przyjechała do tej Twojej Anglii.) Ale zapewne nie tak prędko, bo wiza może być dopiero w tym miesiącu, a poza tym, jako stypendystka, jestem przywiązana do francuskiego stołka i są jakieś ponoć korowody, przed upływem stypendium. Paskudni Francuzi, dobrzy Anglicy — podlizuję się dalej — a Jeanne d’Arc wariatka, a biskup Cauchon — cochon. Co Ty tam knujesz wśród mgły? Już pewno szykujesz drugą książeczkę, tylko nie chcesz się przyznać. Ale przyznasz się, przyznasz, spokojna głowa. Piszę do Was, mój Mościdzieju, z bistra przy Place Iéna, w drodze do Cinémateki na film Buster Keatona. Trzeba się rozerwać, bo tu jesień! — panie tego, i wino, i grogi, i feuilles mortes, a ja w środku wiatru, i żadnej litości od świątecznej ulicy. Serdecznie Cię pozdrawiam i życzę Ci raźności i studiów, i w ogóle Julia PS. Nazajutrz: Nie ma tak dobrze, żeby się zabawić. Dali La Grève Eisensteina. Dobrze mi tak. Arcydzieło i w sam raz na ten polski los. Zapomniałam Ci napisać, że się przeprowadziłam, co jasno wynika z adresu i dokonało się już dawno. Istna zsyłka z Paryża, mój Sybir w Neuilly. Nad wyraz skromnie, lecz całkiem 11


Julia Hartwig, Artur Międzyrzecki / Katarzyna i Zbigniew Herbertowie

osobno i pod niebem. Nazwisko obok c/o niech Cię nie przeraża, są to po prostu lokatorzy mieszkania o dwa piętra niżej. Jest słońce, a u Ciebie? Serdeczności Julia [6. Zbigniew Herbert]

[ok. 12–15 XI 1963] Droga Julio, zaraz po powrocie napisałem do Ciebie na adres p. Ewy. Od tego czasu czterech moich ludzi ćwiczy się w sprawnym rozścielaniu czerwonego chodnika na peronie. Wychodzi to zupełnie nieźle. Więc proszę, przyjedź. Zostanę tu do pierwszych dni grudnia, potem zjawię się w tym Twoim Paryżu, bardzo przeze mnie znielubianym, dlatego z Twoich ślicznych listów wyławiam, jak żarłok tłuste kąski zawierające fragmenty spleenu. Przepraszam, że piszę dopiero teraz; to, co na górze jest napisane, było napisane tydzień temu. Pięć dni temu otrzymałem wiadomość, że umarł mój Ojciec. Wiadomość była od przyjaciela, a nie rodziny, która chciała mnie „oszczędzić”. Mój Tata był bardzo piękny, mówię to w sensie greckim, i zupełnie niepodobny do mnie. Piszę o tym, bo dobrze, że tu jesteś i się spotkamy. Proszę Cię, jeśli tylko możesz, przyjedź niedługo, bo pogoda wisi na włosku. I napisz kilka słów. Bardzo chciałbym, ażebyś przyjechała, kiedy tu jestem, bo Londyn to trudne miasto, liczę, że go zwiedzę, kiedy tu będziesz. Droga Julio, bardzo serdecznie całuję Twoje ręce, ale napisz, proszę. I pisz tylko o tym, kiedy przyjedziesz. Piszę trochę nieprzytomny, ale odpowiedzialny. Martwię się bardzo, bo Julia miała z małą kłopoty. Aha. Ja tam trochę wiem, jak jest w tym Paryżu. Więc Ci życzę, Julio, żeby nie było okropnie. A jak Londyn zobaczysz, to zobaczysz, gdzie dobrze. Chociaż ani Metafora ani Awangarda. Całuję serdecznie Twoje ręce Zbigniew 12


Korespondencja / 1963

[7. Julia Hartwig]

20 XI 63 Drogi, drogi Zbyszku! Serdecznie Cię ściskam i jestem z Tobą w tym czasie, przed którym każdy drży, wiedząc, że jest nieunikniony. Głupio — nic nie można powiedzieć. Może i nie trzeba, ale chciałoby się umieć, tak wielkie jest tu poczucie wspólnoty ludzkiego losu. Jeśli coś mogę dla Ciebie zrobić, to robię to, w najzacniejszej magicznej intencji mojego chcenia! Co do mego przyjazdu do Londynu — to coraz mniej wyraźnie go widzę i zapewne nie zobaczę go już do końca. Z wizą zwlekają, a w grudniu już trochę późno, i pogoda, i robota, i w ogóle będę na ostatnich nogach. A jest już 20 listopada. Więc bodaj Ty przyjeżdżaj do Paryża, bo nie ma tu do kogo gęby otworzyć (nie uwłaczając koleżaneczkom). Za miesiąc wyjeżdżam, już nawet miejsce mam zarezerwowane w samolocie, taki ze mnie spryciunio i marny paryżanin. Gdybyś przyjechał wcześniej — napisz zaraz liścik, a nie wdrapuj się na moje odległe i wysokie poddasze, bo mnie tu cały dzień nie ma, mam zwyczaj tylko sypiać w tym lokalu. Może się jeszcze odezwiesz z Londynu. Uściski Julia

[8. Zbigniew Herbert]

[XI–XII 1963] Arturze Drogi, bardzo to ładnie, że nie zapominasz i dziękuję za piękną kartkę. Jak czasem pomyślisz o swym koledze przy winie, będzie mi lżej. Naprawdę. Zmartwiłem się, że Julia nie przyjedzie do Londynu. Bardzo liczę na to, że spotkam Ją w Paryżu i może pomogę się pakować. Staram się być pożyteczny, ale bez skutku. Przesyłam Ci dużo serdeczności i ucałowania dla Małej Twój Zbigniew 13


ZBIGNIEW HERBERT ARTUR

...i nie zaśpiewam więcej nigdy piosenki o Felku Stankiewiczu ani pułkowego hymnu o czerwonych makach więc odszedłeś Arturze straszna była zima ani śladu po bitwie ani śladu po makach więc odszedłeś Arturze tam gdzie inni idą swoim wojskowym krokiem pierś wypięta i tylko jeszcze echo niepocieszone echo błąka się po strunach jak zbłąkany Anioł a teraz — śmiech pomyśleć — w Aniołów śpiewasz chórze skryty światłością wielką światłością niepojętą śpiewasz kiedy otwieram okno nastawiam herbatę tak Julio Arturze „Tygodnik Powszechny” 1998 nr 12

179










Spis rzeczy

I.

Julia Hartwig, Artur Międzyrzecki / / Katarzyna i Zbigniew Herbertowie Korespondencja / 9

II.

Aneks Julia Hartwig, O Zbigniewie i Zbyszku / 165 Julia Hartwig, Z dzienników / 170 Artur Międzyrzecki, Piosenka / 178 Zbigniew Herbert, Artur / 179 Julia Hartwig, Wiersze / 180

III. Ilustracje Faksymilia listów, rysunki / 183 Przypisy / 191 Nota wydawcy / 251 Indeks nazwisk / 253 Spis ilustracji / 261


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.