UZetka nr 66 (kwiecień 2010)

Page 1

NR

66 kwiecień 2010

MIESIĘCZNIK OD 2002 ROKU Gazeta Samorządu Studenckiego Uniwersytetu Zielonogórskiego ISSN 1730-0975 ::: Nakład 10 000 ::: Gazeta bezpłatna

BRMC fot. Tessa Angus

str. 8 - 9

Głogów ::: Gubin ::: Krosno Odrzańskie ::: Lubin ::: Lubsko ::: Międzychód ::: Międzyrzecz ::: Nowa Sól ::: Nowy Tomyśl ::: Polkowice Słubice ::: Sulechów ::: Sulęcin ::: Świebodzin ::: Wolsztyn ::: Wschowa ::: Zbąszyń ::: Zielona Góra ::: Żagań ::: Żary


2

KWIECIEŃ 2010

Gazeta Samorządu Studenckiego Uniwersytetu Zielonogórskiego „UZetka” ISSN 1730-0975 al. Podgórna 50, 65–001 Zielona Góra tel./fax +48 68 328 7876, gazeta@uzetka.pl WWW.UZETKA.PL WYDAWCA: Stowarzyszenie Mediów Studenckich REDAKTOR NACZELNA: Kaja Rostkowska k.rostkowska@uzetka.pl SKŁAD: Kaja Rostkowska, Marcin Grzegorski KULTURA: red. Maciej Kancerek m.kancerek@uzetka.pl Łukasz Michalewicz, Karolina Bibik, Paula Mościcka, Michał Stachura INFORMACJE I PUBLICYSTYKA: Grzegorz Czarnecki, Marzena Toczek, Kornelia Kornosz, Kamil Zając, Wojciech Lewandowski, Monika Renc, Patryk Długosz, Urszula Seifert SPORT red. Kamil Kwaśniak Kamil Kolański, Weronika Górnicka, Wiktor Krajniak MYŚL SŁOWEM PISANA red. Iwona Turzańska i.turzanska@uzetka.pl FOTO Krzysztof Burda OGŁOSZENIA I REKLAMY: Marcin Grzegorski, 0 602 128 355 m.grzegorski@uzetka.pl DRUK: Drukarnia „AGORA” Piła. Za zamieszczone informacje odpowiedzialność ponoszą ich autorzy.

www.uzetka.pl www.forum.uzetka.pl www.radio.uzetka.pl www.sport.uzetka.pl Radio Index 96 fm Gadu-Gadu 9696

Społeczność akademicka Uniwersytetu Zielonogórskiego wyraża ogromny smutek i żal z powodu tragicznej śmierci Prezydenta Rzeczypospolitej Lecha Kaczyńskiego, jego małżonki, wielu parlamentarzystów, ministrów, przedstawicieli Wojska Polskiego, rodzin katyńskich i pozostałych ofiar katastrofy lotniczej w Smoleńsku. Łączymy się w bólu z rodzinami tych, którzy zginęli. Cześć ich pamięci.

Tel. 68 326 9696 --------------------------------------

96

Rektor Uniwersytetu Zielonogórskiego prof. Czesław Osękowski


KWIECIEŃ 2010

Młode zdolne

3

Jak zaprojektować sukces na międzynarodową skalę, czyli...

Czterdzieści kilo sukienki Niezłe, nietuzinkowe i niezwykłe. Nie dziwi więc sukces czterech studentek na Międzynarodowym Festiwalu Sztuk Wizualnych "Inspiracje" w Szczecinie. W tej szóstej już edycji, pod hasłem "Glamour", wzięli udział młodzi artyści z całego świata. Dziewczyny miały rywalki np. ze Stanów Zjednoczonych czy Niemiec. Dostały się do finału, w którym z ponad stu zgłoszonych uczestników udział mogło wziąć zaledwie 17 grup. Jedną grupą były Pinkhaus - studentki Uniwersytetu Zielonogórskiego. Jedna suknia zrobiona jest z szarych gazet zwiniętych w 169 rulonów i 850 kulek połączonych ze sobą klejem na materiale. Druga wykonana z pomniejszonych klisz rentgenowskich przymocowanych do stelaża z drutu. Trzecia suknia po-

wstała z blachy offsetowej. Pocięte na małe prostokąty blaszki zwijane matową stroną do środka umieszczone są na metalowej konstrukcji w formie kuli. Czwarta wykonana została z kapsli od butelek i opakowań po tabletkach. Kapsle tworzą gorset, spódnicę – połączone zszywkami srebrne listki po tabletkach. - Suknie powstały na rzecz mojej pracy licencjackiej mówi studentka Edukacji Artystycznej na UZ, Marzena Sikora. Całość zainspirowana recyklingiem w sztuce, ma nawiązywać do nowych niekonwencjonalnych sposobów wykorzystywania zużytych materiałów. Były przygotowane cztery suknie, dwie pozostałe powstały na potrzeby konkursu. Wykonane zostały z białego papieru zwinię-

fot. Archiwum prywatne

Studentki Kamila Tkacz, Beata Pleban, Ola Cwynar i Marzena Sikora - oto dziewczyny z Pinkhaus, które podbiły serca jurorów Festiwalu "Inspiracje". Z niekonwencjonalnych materiałów zaprojektowały sześć sukienek, połowę z nich widzicie powyżej. Robią wrażenie, prawda?

tego w rurki oraz z zawleczek, z puszek po piwie - wyjaśnia Marzena. - Najpierw myślałam, że na finale będziemy prezentować wyłącznie fotografie sukien, ale okazało się, że organizatorzy

woleliby te suknie na żywo. Prezentowałyśmy je na sobie, co nie było łatwe, jedna sukienka waży np. 40 kilo! - opowiada Marzena. Prezentacja finałowych prac odbywała się w Szczecinie na Wałach Chrobrego. Inni uczestnicy prezentowali np. zdjęcia, filmy, obrazy. Marzena ma już kolejne plany i wyznacza sobie nowe cele. Na razie poszerza kolekcję i wysyła na inne konkursy. A co potem, po studiach? - Planujemy z dziewczynami założyć firmę. Każda z nas specjalizuje się w czymś innym, ale chcemy te umiejętności połączyć - planuje Marzena. Trzymamy kciuki za kolejne sukcesy. Kaja Rostkowska


4

Studenci Uniwersytetu Zielonogórskiego

KWIECIEŃ 2010

Jestem kobietą piękną… mądrą… spełnioną. Jestem żywiołem. Jakże cudownie czuć się kobietą. Przyjmować miłość i nią obdarowywać. Kochać życie! Marzec uczyniliśmy JEJ miesiącem. Świętując Dzień Kobiet dłużej aniżeli jeden dzień pragnęliśmy zaprezentować Wam, jak ONA - KOBIETA jest ważna w życiu społecznym. Wielkość kobiety drzemie w jej zdrowiu, rozumie, intuicji i sercu! Przez cały miesiąc Studenckie Seksuologiczne Koło Naukowe realizowało kampanię informacyjną (w CH Fokus Mall w dniach 6-7.03.2010, na Uniwersytecie Zielonogórskim w dniu 8.03.2010 oraz w zielonogórskich szkołach średnich), skierowaną do kobiet i ich partnerów dotyczącą dbania o ko-

biecość, w tym o zdrowie seksualne i reprodukcyjne. Jednym z punktów kampanii była wystawa fotograficzna pt. „Kobieta”, która została przygotowana przez Studenckie Seksuologiczne Koło Naukowe przy współpracy ze Stowarzyszeniem PRO-ECPAT, Akademickim Kołem Fotograficznym Flesz oraz Parlamentem Studenckim. Uroczyste otwarcie wystawy odbyło się 16.03.2010 w galerii PWW (przy współpracy z kołem PWW), w której zainteresowani studenci UZ oraz mieszkańcy Zielonej Góry mogli obejrzeć fotografie oraz wysłuchać wystąpienia prof. Zbigniewa Izdebskiego (dziekana Wydziału PSiNoZ, a zarazem opiekuna koła SSKN) i dr hab. Jarosława Dzięcielewskiego (opiekuna koła PWW), a także koordynatorek wernisażu Alek-

fot. Anna Jagiełło

Jestem kobietą silną... wolną... niezależną...

sandry Walkowiak (przewodnicząca SSKN) i Martyny Szychowiak. Autorami prac są studenci Uniwersytetu Zielonogórskiego: Anna Jagiełło, Beata Kot, Agnieszka Biczuk, Anna Oleksy, Agnieszka Aleksandrowicz, Aleksandra Walkowiak,

Krzysztof Burda oraz Adam Sasim, którzy fotografią zajmują się profesjonalnie bądź z pasji... Różnorodne ujęcia kobiety i atrybutów kobiecości można obejrzeć również w gablotach Biblioteki Uniwersyteckiej w budynku A-16 przy al. Woj. Polskiego 65 (od 17.03. 2010), w Galerii Rektoratu Uniwersytetu Zielonogórskiego, a także w pijalni czekolady „Heban” (od kwietnia do września 2010). Kto chciałby dowiedzieć się, jak powstawały zdjęcia i co przezywali artyści w chwili tworzenia się dzieł - zapraszamy na spotkanie autorskie. Szczegóły na plakatach już niedługo!

Aleksandra Walkowiak

Porozmawiajmy o naszych więziach (ul. Prosta 47), która jest centrum spotkań i działalności Duszpasterstwa Akademickiego „Stodoła”.

fot. www.sxc.hu

Rzeczywistość dostarcza wielu pozytywnych przykładów współpracy, braterstwa, wrażliwości międzyludzkiej, empatii i relacyjności, ale nie znaczy to, że ich budowanie i osiąganie jest rzeczą łatwą. Temat, który ma stać się przedmiotem naszych obrad i refleksji na kwietniowej koferencji, chcemy potraktować szeroko. Chcielibyśmy uczynić temat „więzi” przedmiotem refleksji interdyscyplinarnej. Dla organizatorów dwudniowej konferencji ważnym elementem obrad będzie odniesienie do faktu działalności przy Uniwersytecie Zielonogórskim Duszpasterstwa Akademickiego. Konferencja naukowa odbędzie się na Uniwersytecie Zielonogórskim, gdzie prowadzi swoją działalność Katolickie Koło Studentów „Pais”. Drugim ważnym ośrodkiem wydarzeń związanych z przebiegiem konferencji jest parafia Św. Józefa Oblubieńca w Zielonej Górze

Podczas dwudniowej konferencji przewiduje się poza interesującymi wykładami, również zajęcia warsztatowe (przygotowane przez Annę Dobrychłop - absol-

wentkę naszej uczelni, a obecnie pełnomocnik rektora ds. Studentów Niepełnosprawnych PWSZ w Gorzowie Wielkopolskim oraz Aleksandrę Walkowiak - studentkę pedagogiki, specjalność RzPS, przewodniczącej koła KKS „Pais”), a także wydarzenia artystyczne. Szczegóły już niebawem na plakatach! Organizatorem niniejszej konferencji, która odbędzie się pod patronatem JM Rektora UZ prof. dra hab. Czesława Osękowskiego, są Katolickie Koło Studentów „Pais” oraz Duszpasterstwo Akademickie „Stodoła”. Kierownikiem naukowym jest ks. dr Paweł Prüfer, duszpasterz akademicki, starszy wykładowca PWSZ w Gorzowie Wlkp. oraz dr Edyta Bartkowiak, adiunkt na Wydziale Nauk Pedagogicznych, Socjologii i Nauk o Zdrowiu UZ. Kierownikiem organizacyjnym Aleksandra Walkowiak (e-mail: Walkowiak. aleksandra@wp.pl, tel. 661 246

173) oraz Martyna Szychowiak, (e-mail: martyna_pmi@poczta. fm, tel. 601 336 585). Sekretarzem konferencji mgr Anna Dobrychłop, (e-mail: annadobrychlop@o2.pl, tel. 603 562 178 ). Przewidywane miejsce i termin konferencji: Zielona Góra, Uniwersytet Zielonogórski, ul. Wojska Polskiego, Campus B, w dniach 26-27 kwietnia 2010 roku. KONFERENCJA "Typologie, konteksty powstawania, uwarunkowania, trwałość” 26-27.04.2010 Uniwersytet Zielonogórski, Ul. Wojska Polskiego, Campus B, aula C ks. dr Paweł Prüfer (opiekun naukowy KKS „Pais”) Aleksandra Walkowiak (przewodnicząca KKS „Pais”)


Studenci Uniwersytetu Zielonogórskiego

KWIECIEŃ 2010

5

REKLAMA

Jeśli chcesz pomagać Naukowe Koło Pedagogiki Opiekuńczej zaprasza wszystkich chętnych do pomocy! Nasza działalność polega głównie na wspieraniu dzieci z rodzin zastępczych, ale nie tylko! Organizujemy Mikołajki, majówki, wyjścia do kina, teatru, wyjazdy i inne ciekawe imprezy. Program dostosowany jest do studentów, więc jeśli się boisz,

że nie masz wolnego czasu – nie martw się, razem na pewno coś wymyślimy! Wśród członków panuje przyjazna atmosfera i chęć wyciągania ręki potrzebującym. Napisz do nas na adres: nkpo00@gmail.com. Nie pożałujesz! :-) Iwona Turzańska

KONCERT ANNY MARII JOPEK Koncertując na Dalekim Wschodzie (Jakarta, Denpasar, Surabaya, Singapur) Jopek inspiruje się tamtejszym, orientalnuym klimatem i umiejętnie wplata magię tamtych miejsc w swoje utwory nadając im jeszcze większą moc. W kwietniu usłyszeć będzie

można utwory, które ukażą się na najnowszej płycie artystki. Zapraszamy do Filharmonii Zielonogórskiej 18.04. o godz. 19:00. Cena: 50 zł (studenci), 80/90 zł (normalny). Bilety już w sprzedaży - do nabycia w systemie www.abilet.pl, Kawonie i MuzArcie.

Koło Seksuologiczne Czy chcesz wiedzieć więcej o: * Rozwoju psychoseksualnym człowieka? * Inicjacji seksualnej? * Antykoncepcji? * Dojrzałości, partnerstwie i odpowiedzialności w relacjach międzyludzkich? * Profilaktyce STI? * Handlu ludźmi? * Pracy metodą streetworkingu? ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY OSOBY, KTÓRE SĄ: * Twórcze

* Odpowiedzialne * Gotowe poszerzyć wiedzę o ludzkiej seksualności * Chętne do współpracy PLANUJEMY: * Akcje promocyjne * Warsztaty * Udział w konferencjach krajowych i międzynarodowych * Wyjazdy zagraniczne Zgłoszenia przyjmujemy na adres: sskn_uz@o2.pl Aleksandra Walkowiak

Pomoc dla

Karola Rusza akcja charytatywna zorganizowana dla Karola Pituły, który jest studentem V roku politologii na UZ. W grudniu 2009 roku wykryto u niego guza mózgu. Przeszedł operację, ale niestety guz okazał się nowotworem o najwyższym stopniu złośliwości. Czeka go chemioi radioterapia. Koszty leczenia i późniejszej rehabilitacji przekraczają zdolności finansowe rodziny Karola, dlatego postanowiliśmy pomóc organizując Koncert Kabaretowy połączony z licytacją. Wierzymy, że uda nam się zebrać większą sumę pieniędzy. Liczymy na studentów, pracowników Uniwersytetu, a także na mieszkańców miasta, ponieważ z naszą akcją chcemy wyjść na ulice Zielonej

Góry. Zachęcamy do kupowania biletów na Koncert (cena: 30 zł, dla studentów 15 zł), który odbędzie się 21 kwietnia o godzinie 18.00 w auli UZ przy ul.Podgórnej. Bilet ten będzie upoważniał także do wejścia na imprezę towarzyszącą - więcej informacji znajdziecie na plakatach i ulotkach. Oprócz biletów będziemy prowadzili sprzedaż cegiełek. Dodatkowo do odpowiednio przygotowanych puszek będzie można wrzucić przysłowiową złotówkę. Jeśli ktoś będzie chciał nam pomóc jako wolontariusz, wystarczy się zgłosić - gohaigoha@tlen.pl Przydadzą się nam dodatkowe osoby do rozwieszania plakatów czy roznoszenia ulotek. Podajcie tę informację dalej!

JAK MOŻNA POMÓC?

12.04. Akcja rusza na UZ i w Zielonej Górze (cegiełki i sprzedaż biletów na kabareton) 16 – 18.04. Akcja na UZ dla studentów zaocznych 19 – 20.04. Akcja dla studentów niestacjonarnych 21.04. Kabareton z licytacją, Aula UZ, godz. 18:00, 15 zł dla studentów, 30 zł normalne (Adin, Ciach, Mocarski)


6

Uniwersytet Zielonogórski

KWIECIEŃ 2010

Wykładowca z UZ została pełnomocnikiem marszałka Dr Agnieszka Opalińska z Instytutu Politologii Uniwersytetu Zielonogórskiego z początkiem kwietnia objęła funkcję Pełnomocnika Marszałka województwa Lubuskiego ds. Równego Traktowania. W audycji "Kwadrans Akademicki" w Radiu Index rozmawialiśmy o planach, parytetach i przygotowaniach do tegorocznej kampanii samorządowej.

■ Nowa rola Ostatniego dnia marca marszałek naszego województwa, Marcin Jabłoński, oficjalnie powołał dr Agnieszkę Opalińską na stanowisko Pełnomocnika Marszałka Województwa Lubuskiego ds. Równego Traktowania. Lubuskie jest pierwszym w Polsce województwem, w którym nad przestrzeganiem zasad równości czuwa pełnomocnik marszałka.

wane postulaty, na których dr Opalińskiej szczególnie zależy (promocja zdrowego trybu zycia, profilaktyka chorób). W rozmowie w Radiu Index, pełnomocnik zdradziła, że choć chce wspierac nie tylko kobiety, to jednak ważna jest dla niej promocja kobiet przedsiębiorczych z naszego województwa, a także pomaganie im w ubieganiu się o środki na ich własną działalność. ■ Kobiety do polityki

■ Co ma w planach?

Kobiety winny także zostać zaktywizowane do życia politycznego - to kolejna amibcja nowej pełnomocnik. Dzięki planom przekształcenia Kongresu w stowarzyszenie dr Opalińska chce miec możliwość organizacji warsztatów dla kobiet, np. na temat ich wizerunku w polityce i metod kampanii wyborczej. ■ Niepotrzebne parytety?

Nowo powołana pełnomocnik będzie zajmowała się w najbliższym czasie m.in. organizacją II Lubuskiego Kongresu Kobiet, który w tym roku odbędzie się w Słubicach w Collegium Polonicum - będzie mieć transgraniczny charakter dzieki kontaktom dr Opalińskiej z Collegium Polonicum i Fundacją Współpracy Polsko-Niemieckiej. Podczas I Kongresu, który odbył się na Uniwersytecie Zielonogórskim, zostały wypraco-

Naszą rozmówczynię zapytaliśmy także o sprawę parytetów w polityce. – Parytety są w całej Europie, wszystkie kraje europejskie mają jakiś sposób na istnienie kobiet w polityce, mają albo parytety albo kwoty. To nie jest żadna nowość, nic nowatorskiego. W wielu krajach te ustawy już dzisiaj przestają funkcjonować. Na tyle zaktywizowały kobiety, że jest ich już w życiu publicznym tak dużo, że ustawy stają się niepotrzebne.

fot. Marek Pych /www.lubuskie.pl

Agnieszka Opalińska ma 32 lata, znamy ją dobrze z zajęć na politologii, a niektórzy wiedzą też, że posiada uprawienia instruktora sportu i prowadzi zajęcia pilates i aquaaerobic. Do wszystkich jej obowiązków, wśród których jest także opieka nad dwuipółletnim synem, doszło kolejne ważne zajęcie.

■ Do dzieła W imieniu studentów UZ gratulujemy dr Agnieszce Opalińskiej sukcesu i na pewno będziemy informowali o jej kolejnych przedswięwzięciach na nowym stanowisku. Dr Agnieszka Opalińska zaznacza, że funkcję

pełnomocnik będzie sprawowała rok, aby w kolejnych latach dac szansę innym kobietom. Kaja Rostkowska Karol Tokarczyk fot. Marek Pych (www.lubuskie.pl)


Zielona Góra

7

fot. Archiwum prywatne

KWIECIEŃ 2010

Historyczne już zdjęcie... Olimpijczycy z parą prezydencką.

Olimpijczyk z Zielonej Góry

20 tysięcy - to liczba uczestników olimpiady w eliminacjach pierwszego stopnia. Kacper jest drugi w Polsce. - Po raz pierwszy w olimpiadzie nasze województwo miało swój własny okręg. W tym roku głównym tematem była "Gospodarka i polityka". Do zadań olimpijskich przygotowywałem się przede wszystkim z książek, media też były przydatne w kwestii spraw aktualnych, lubię oglądać wiele dzienników, by wybrać informacje dla siebie - opowiada Kacper. - Nauka nie była trudna, bo ją lubię, ale stresu trochę było. Najbardziej chodziło o to, żeby dostać się do finału. Kiedy się dostałem, byłem już na luzie - śmieje się olimpijczyk. Do finału podchodził w Warszawie, gdzie odbyło się spotkanie finalistów m. in. prezydentem Lechem Kaczyńskim. W finale na Uniwersytecie Warszawskim dziewięć najlepszych osób odpowiadało na quizowe pytania. - Cały czas szedłem łeb w łeb z kolegą Marcinem Michną - opowiada Kacper.

- Dopiero w dogrywce popełniłem błąd myląc imię Władysława Grabskiego. Kiedy powiedziałem Stanisław Grabski, z sali można było słyszeć huk zawiedzionej publiczności, że to już koniec dogrywki - wspomina finalista. Pierwsze miejsce zajął więc uczeń z Łańcuta. - Cieszę się, że wygrał fajny człowiek przyznaje Kacper. Jakie nagrody zielonogórzanin zdobył za drugie miejsce? - To były trzy siatki książek! - śmieje się Kacper. - Dalej staż w Platformie Obywatelskiej w Warszawie, wyjazd do Brukseli z europosłem Olejniczakiem, pióro prezydenta, stypendium, premier ufundował iPody, no i najważniejsza nagroda to indeks - wylicza Kacper. Będzie chciał studiować prawo w Warszawie, a potem może zajmie się polityką, choć jak przyznaje, wiele osób odwodzi go od tego pomysłu. - A może zostanę adwokatem? - zamyśla się Kacper. Prywatnie Kacper to tancerz w Lubuskim Zespole Pieśni i Tańca, zbiera także banknoty

fot. Archiwum prywatne

W marcu odbył się finał 51. edycji Olimpiady o Polsce i Świecie Współczesnym. Uczeń drugiej klasy I Liceum Ogólnokształcącego w Zielonej Górze, Kacper Krawczyk, zajął w Olimpiadzie drugie miejsce. Jak przebiagły rozgrywki w Warszawie, skąd pasja nauki i wreszcie z jakimi nagrodami wiąże się sukces Kacpra? O to zapytaliśmy laureata.

i monety. W trakcie Winobrania w tym roku będzie można zobaczyć Kacpra podczas występów. W dniu katastrofy samolotu m.in. z parą precydencką rozmawiam z Kacprem przez te-

lefon: - Nie mogę uwierzyć w tę tragiczną wiadomość. Zginęli w służbie Polsce... Należy oddać im hołd - mówi olimpijczyk. Kaja Rostkowska


8

KWIECIEŃ 2010

Uniwersytet Zielonogórski

Alfabet PrzedTargowy od Ambicji do Zaangazowania

A Aplikacyjne dokumenty - jeśli nie jesteś pewny czy są właściwe, podejdź do stoiska organizatora, specjaliści z BK na pewno Ci pomogą. B Bardzo ważny jest wygląd, zadbaj o niego, schludność jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a byłoby szkoda, żeby na starcie zaprzepaścić swoje szanse. Pracodawcy nie zainteresują się kandydatem, który ewidentnie nie dba o kulturę osobistą. C CV weź kilka egzemplarzy, żeby zostawić ewentualnym pracodawcom. D Dokładnie zaplanuj czas, ok. 20 min na firmę, którą jesteś zainteresowany, będzie niezręcznie przerywać rozmowę z pracodawcą tłumacząc się, że autobus ucieka. E Eksperci targowi - to osoby, z rad których warto skorzystać, przygotuj konkretne pytania, przyjdź z umową, którą masz właśnie podpisać - nawet jeśli teraz nie myślisz o założeniu własnej firmy, zdobycie wiedzy, jak to zrobić czy skąd zdobyć fundusze, na pewno nie zaszkodzi - tutaj jest za darmo, gdzie indziej będziesz musiał zapłacić. F Forma - jeśli jesteś chory czy wczoraj zabalowałeś, lepiej zostań w domu, nie roznoś zarazków i złego wrażenia o sobie. G Gdybyś zapomniał długopisu do robienia notatek, poproś na którymś stoisku, na pewno się znajdzie. H Higiena, zadbaj o świeżość oddechu, guma do żucia (oczywiście nie podczas rozmowy) czy szklanka wody może pomóc. I Interesujące informacje zapisuj, choćby na ulotkach targowych, po kilku dniach wszystko się plącze, nawet osobom tak zdolnym jak Ty. J Ja - tu wpisz to, co Twoim zdaniem jest ważne, a myśmy tego nie ujęli. K Koleżanka, kolega, ktoś z kim przyjdziesz na targi, wymienicie uwagi, łatwiej wspólnie przełamać lody, ale nie może to być urodzony pesymista, krytykant, ktoś kto Cię tylko zdeprymuje. L Lista wystawców będzie wcześniej na stronie Biura Karier, przeanalizuj ją już w domu, nie zrażaj się, jeśli wydaje Ci się, że nie ma nic dla Ciebie, na miejscu może okazać się całkiem inaczej. M Możesz być poproszony o kilka słów „do mikrofonu”, nie uciekaj, to może być Twój pierwszy krok do kariery i promocji własnej osoby.

N Nie rozpoczynaj rozmowy z pracodawcą od pytania o wynagrodzenie w ich firmie, ale wykaż się wiedzą o nich (przeczytaj na stronie Biura Karier przed targami) - to zrobi dobre wrażenie na pracodawcy. O Odwiedzaj stoiska, a nie zwiedzaj, podchodź, rozmawiaj, bierz materiały. P Program targów - zapoznaj się z nim wcześniej, wybierz warsztat czy seminarium z którego skorzystasz. Za żadne nie płacisz! Wkrótce za byle poradę będziesz musiał wyłożyć „żywe pieniądze”. To po prostu inwestycja w siebie, która zawsze się zwraca. R Rozpoczynaj odwiedzanie stoisk od tych, którymi jesteś zainteresowany, jeśli jest kolejka, idź gdzie indziej, ale nie rezygnuj, wracaj. S Przy stoiskach targowych są ludzie, którzy czekają na Ciebie, nie bój się, porozmawiaj z nimi, może to są Twoi przyszli koledzy z pracy. Przyszli tu dla Ciebie! T Tłum targowy niech Cię nie przeraża, nie myśl, że nie masz szans, inni to tacy sami ludzie jak Ty i wcale nie powiedziane, że są od Ciebie lepsi. U Ułatw sobie rozmowę z pracodawcą przygotowując krótkie formułki na rozpoczęcie rozmowy typu: „jestem absolwentem takiego kierunku i szukam pracy (praktyki, stażu) zgodnej z moim wykształceniem, co możecie mi państwo zaproponować” albo „widzę, że szukacie państwo programistów, właśnie kończę informatykę, jakie wymagania stawiacie kandydatom” czy też „zainteresowała mnie Państwa oferta pracy dla inżyniera, chciałbym zostawić swoje CV” itp. W Wstępne wypełnienie dokumentów czy ankiety rekrutacyjnej - zastanów się dwa razy, co napiszesz, nie zostawiaj pustych miejsc, jeśli nie rozumiesz, nie wstydź się dopytać, byłoby szkoda odpaść przez byle głupstwo. Z Zastanów się, jakie materiały targowe ci się przydadzą, nie zbieraj wszystkiego, żeby wyrzucić zaraz za rogiem. Do zobaczenia 15 kwietnia! Biuro Karier Uniwersytetu Zielonogórskiego


KWIECIEŃ 2010

Uniwersytet Zielonogórski

9

CO CIEKAWEGO CZEKA NAS NA TARGACH? ► Jak zostać dziennikarzem? Campus B, sala nr 14, Katedra Komunikacji "Pawilon", A-16, godzina 10.0011.30 ► Metody wytwarzania oprogramowania w grupie sygnity - prezentacja połączona z warsztatem - campus A, Wydział Mechaniczny, sala 101, godzina 10.1511.00 ► Trendy polskiego rynku pracy - campus A, Wydział Mechaniczny, sala 244, godzina 10.15 - 11.00 ► Komunikacja interpersonalna - campus A, Wydział Mechaniczny, sala 109, go-

dzina 10.30 – 12.00 ► Karmann – ghia Żary dzień w naszej firmie - campus A, Wydział Mechaniczny, sala 030, godzina 11.0012.00 ► Caritas zielona góra kariera z wolontariatem - campus B, WPSINZ, godzina 11.00-12.00 ► Hertz systems ltd sp zoo prezentacja oferty pracy campus B, Wydział Mechaniczny, sala 101, godzina 11.05-11.45 ► Rozmowa kwalifikacyjna, campus A, Wydział Mechaniczny, sala 244, godzina 11.15 - 12.00

► Prezentacja praktyk w niemczech, campus B, aula J, godzina 11.30- 12.00 ► Jak zostać prezesem? Campus B, sala nr 14, katedra Komunikacji "Pawilon", A-16, godzina 12.00-13.30 ► Avivia – przedsiębiorcza ścieżka zawodowa - campus A, Wydział Ekonomii i Zarządzania, sala 147, godzina 12.00-13.00 ► Nokia-siemens oddział wrocław network bringing networks to life - campus A, Wydział Mechaniczny, sala 109, godzina 12.05-13.00 ► Warsztaty aktywnego poszukiwnia pracy - campus A,

Wydział Mechaniczny, sala 244, godzina 12.05-13.30 ► Sztuka wizażu i stylizacji jako element budowania wizerunku pracownika, campus A, Wydział Nauk Biologicznych, sala 115, godzina 12.15 – 13.45 ► Proalpha polska sp. Z o.o. Prezentacja oferty pracy - campus A, Wydział Mechaniczny, sala 101, godzina 12.30-13.15 ► Mazel - prezentacja ofert praktyk - campus A, Wydział Mechaniczny, sala 101, godzina 14.00-14.30

"JAK ZOSTAĆ PREZESEM?" Spotkanie odbędzie się 15 kwietnia o godz. 12:00 w bud. A-23 przy al. Wojska Polskiego (Campus B) w sali numer 14. .:: Warsztaty bezpłatne ::. Zapisy: Biuro.Karier@uz.zgora.pl REKLAMA


10

Uniwersytet Zielonogórski

KWIECIEŃ 2010


KWIECIEŃ 2010

Uniwersytet Zielonogórski

11


Cover Story

KWIECIEŃ 2010

fot. Tessa Angus

12

Od lewej: Peter Hayes, Robert Levon Been, Leah Shapiro

Elvisa Nie robią wielkich pieniędzy na muzyce, nie królują na listach przebojów, za to od życia dostają w kość jak mało kto. Z ostatniej trasy wrócili kompletnie spłukani, posypał im się też skład. Teraz powracają z nowym materiałem, nową perkusistką i nowym tournee, po którym pewnie też zostaną bez grosza. Już 23 maja przyjadą do Polski, by promować swój najnowszy krążek. Po drugiej stronie słuchawki i oceanu – Peter Hayes, wokalista i gitarzysta BRMC. Wasza najnowsza płyta nosi tytuł „Beat The Devil’s Tattoo”. Brzmi on dość zagadkowo, skąd taki pomysł? Jeden z naszych przyjaciół z Los Angeles pracował nad złożeniem płyty, na której znalazłyby się muzyczne interpretacje wierszy Edgara Allana Poe. My pracowaliśmy nad „Annabel Lee” (utwór ukazał się jako bonus do jednego z wydań „Beat The Devil’s Tattoo” – przyp. red.). Natknęliśmy się wtedy na inny jego utwór, chyba nazywał się „The Devil in the Belfry” i był tam wers „beat the devil’s tattoo”, który stał się tytułem płyty oraz jednej z piosenek. Nazywała się ona wcześniej „Forsaken”. Te wszystkie zmiany wpro-

wadziliśmy na jakieś 10 godzin przed wysłaniem płyty do prasy. Czy proces powstawania piosenek na ten album różnił się od tego towarzyszącego tworzeniu materiału na waszą poprzednią płytę, "Baby 81"? Nie, niezbyt. Wiesz, każdy nasz album jest miksturą wszystkiego, co nas dotyczy. Piosenki czasami powstają podczas jamowania, w pokojach hotelowych, w autobusie, na próbie dźwięku. Przyjmujemy piosenki skądkolwiek pochodzą (śmiech). Płyta brzmi zdecydowanie surowiej i brudniej od jej poprzedniczki. Mieliście taki zamiar czy wszystko wyszło w praniu?

Jedynym zamysłem, jaki mieliśmy siadając do pisania tego albumu było to, by zrobić to, co wychodzi nam najlepiej. Chcieliśmy też, by pojawił się na nim kawałek każdej z naszych wcześniejszych płyt. Może chcieliśmy trochę urozmaicić nasze brzmienie, ale byliśmy bardziej skoncentrowani na tym, by napisać dobre piosenki. To o nie chodzi, nie o brzmienie. Choć z drugiej strony nie chcielibyśmy pójść złą drogą... no wiesz, chyba, że już na niej jesteśmy (śmiech). Staramy się jednak trzymać naszego stylu. Jednym z najmocniejszych, a zarazem najlepszych utworów na „Beat The Devil’s Tattoo” jest

„Conscience Killer”. Jak on powstał? Ta piosenka wzięła się od Elvisa! To zrzynka z utworów „Hound Dog” i „King Creole”. To było tak: były urodziny Elvisa, a ja spędziłem całą dobę oglądając filmy z nim i dokumenty o nim. Potem chwyciłem za gitarę i tak wyszło. Jeśli posłuchasz tych piosenek to usłyszysz to samo intro, te same partie gitar, itd. Tak, sprawdzę na pewno. Tym bardziej, że twórczość Presleya to nie pierwsze, co przyszło mi na myśl, kiedy usłyszałem „Conscience Killer”… Ja nie kłamię! (Śmiech).


Kultura Cover- wywiad Story

KWIECIEŃ 2010 Wcale tak nie uważam. Po prostu Elvis chyba... używał innych efektów gitarowych? No tak, brzmiał trochę inaczej, fakt (śmiech). Jeszcze przed wydaniem „Beat The Devil’s Tattoo” Robert (współzałożyciel oraz basista i wokalista grupy) powiedział, że najpierw ją pokochał, później znienawidził i znowu się zakochał. Na jakim etapie ty jesteś? Teraz staram się nauczyć, jak grać te piosenki (śmiech). Wiesz, przechodziliśmy przez ten nieustanny, będący niemal torturą proces od pisania, do nagrywania, poprawiania, miksowania, produkcji non-stop każdego dnia przez dobre 20 godzin na dobę. Nie śpimy wtedy zbyt dobrze. I ciężko nie być tym wszystkim zdrowo wkurwionym (śmiech). Na sam koniec mówisz „nie, dość już”. Jeśli nam się poszczęści, mamy jakiś miesiąc wolnego, po czym zaczynamy próby przed trasą i uświadamiasz sobie, że zapomniałeś, jak to wszystko się gra, więc słuchasz tego od nowa, żeby wszystko sobie przypomnieć. Jak już to nastąpi, dopiero wtedy zaczynam lubić nowy materiał. Na płycie znalazła się piosenka „Evol”, natomiast jako B-side ukazał się utwór „1:51”. Oba są jednymi z waszych najstarszych kawałków, które do teraz nie miały oficjalnej premiery. W sprawie ich wydania fani pisali nawet petycje. Czy braliście pod uwagę głosy słuchaczy myśląc o ich nagraniu? Różne wersje tych piosenek krążyły gdzieś tam od dłuższego czasu i rzeczywiście mnóstwo fanów prosiło, by je w końcu nagrać. Tak, wzięliśmy to pod uwagę. To fajna sprawa, dać ludziom głos w takiej sprawie. Gdybym mógł poprosić zespół, który lubię, by coś nagrał, a on by to zrobił, byłbym zachwycony.

To pierwsza płyta z nową perkusistką, Leah Shapiro, która zastąpiła Nicka Jago. Jak doszło do waszej współpracy i czy udzielała się przy pisaniu piosenek na nowy album?

BLACK REBEL MOTORCYCLE CLUB Beat The Devil’s Tattoo Piąta studyjna płyta zespołu i pierwsza nagrana z nową perkusistką – Leah Shapiro. Grupa podsumowuje niemal dekadę istnienia albumem łączącym cechy wszystkich ich wcześniejszych dokonań, tworząc mieszankę bluesa, country i głośnych, jazgoczących gitar. Ukazała się 8 marca, zaś na naszych półkach sklepowych pojawi się 2 kwietnia.

Tak, większość materiału napisaliśmy z Leah. Poznaliśmy ją dzięki nowojorskiemu zespołowi Dead Combo, z którym koncertowaliśmy parę razy. Za pierwszym razem mieli automat perkusyjny, ale za drugim mieli już ją w szeregach. Nick chciał zaangażować się w coś innego, więc skontaktowaliśmy się z nią. Następnie koncertowała z nami przez jakieś sześć miesięcy, po czym polecieliśmy prosto do Filadelfii, by pisać nowe piosenki. Wszystko to było bardzo naturalne. Oczywiście musieliśmy się do siebie trochę przyzwyczaić, ale przez sześć miesięcy grania na żywo mieliśmy całkiem niezłą okazję (śmiech).

Początkowo ogłaszaliście, że Leah dokończy z wami trasę, później, że nagrywacie z nią płytę, natomiast potwierdzenie, iż jest oficjalną członkinią zespołu przyszło ostatnie. Nie wiedzieliśmy, czy to wyjdzie, tego nigdy nie wiadomo. Nie zastanawialiśmy się nad tym zbytnio, to było dość proste – spodziewaliśmy się już tego od jakiegoś czasu. Nick chciał zająć się solowym graniem, a ona była jedyną osobą, którą znaliśmy. Nie mieliśmy żadnych przesłuchań. Na szczęście się udało. Wielu waszych fanów mówi, że BRMC bez Nicka to już nie BRMC. Tak, sam tak myślałem. To uczciwa opinia. Ale wiesz, przekonywałoby mnie to bardziej, gdyby Nick był bardziej zainteresowany zespołem. Nie neguję tego, czego dokonał, to było świetne i nie twierdzę, że już nie zagramy razem, ale przez wiele lat nie chciał już z nami być. Wiesz, ciężko mówić, że ktoś jest dużą częścią zespołu, jeśli ten ktoś nie chce w nim być. Bardzo dużo koncertujecie po całym świecie. Jaka jest wasza recepta na przeżycie wielu miesięcy w towarzystwie tych samych osób? Po prostu nam się udaje. Jest z nami mnóstwo dobrych ludzi: menadżerowie, techniczni, wszyscy.... to dość proste, gdy masz dookoła siebie tak wspaniałą ekipę, w której dodatkowo każdy wie, co robi. Jest świetnie. Jasne, że czasem robi się dość ciężko, nieprzyjemnie i stajesz się marudny, ale wszyscy inni też, więc to w porządku (śmiech). Czy czujecie się niedoceniani jako instrumentaliści? Zadaje się wam przeróżne pytania: o fryzury, nazwę, ubiór, ale ignoruje się to, że poza wyglądaniem gracie.

13

Nie... ja tylko oszukuję. Tak naprawdę nie umiem grać na gitarze (śmiech).Wszystkie nasze gitary są inaczej nastrojone, bo nigdy się porządnie nie nauczyłem grać, dlatego nie, nie czuję się niedoceniany. Wiesz, nie mogę nawet grać z innymi muzykami, bo powiedzą, w jakiej tonacji będziemy grać, a ja nie będę wiedzieć, o co im chodzi (śmiech). Poza tym, że nie umiesz grać na gitarze, nie umiesz też grać na pianinie i na puzonie… Taaaak. Gdy byłem w szkole średniej byłem w orkiestrze symfonicznej, a także w zespołach jazzowym i przygrywającym futbolistom. Byłem przez długi czas w takim zespole w Minessocie, a ludzie tam interesują się futbolem i takimi zespołami. Gdy byłeś dzieckiem to albo grałeś w futbol, albo przygrywałeś grającym. Ja byłem zbyt chudy, żeby grać, więc wylądowałem w orkiestrze (śmiech). Potem przeprowadziłem się do Kalifornii i wciąż grałem, Robert przez jakiś czas zresztą też. Nigdy nie nauczyłem się czytać nut, wiedziałem tylko, jak powinna brzmieć mała czarna kropka na papierze (śmiech). Latem zeszłego roku odwiedziliście Polskę, zagraliście u nas jeden z niewielu koncertów w 2009. Czy jest coś, co szczególnie zapadło ci w pamięć z tej wizyty? Spotkaliśmy się z fanami, to było wspaniałe. Zawsze dobrze jest spotykać się z ludźmi, którzy lubią twoją muzykę. Dostaliśmy od nich flagę, wszędzie ze mną podróżuje. Trzymam ją z moimi gitarami. PEŁEN ZAPIS WYWIADU NA WWW.UZETKA.PL Michał Stachura rocknoca@index.zgora.pl myspace.com/audycjarocknoca

Audycja Rock Nocą w każdy piątek o 22:00 w Radiu Index na 96 fm!


14

Kultura - recenzja Michał liczy na nas

KWIECIEŃ 2010

Big Man Tryton potrzebuje pomocy

■■■

Na początku marca dotarła do nas niepokojąca wiadomość. Big Man Tryton - gość I urodzin audycji Listen!, wieloletni dziennikarz Radia Index, znany selektor i rezydent zielonogórskiego klubu Straszny Dwór zmaga się obecnie z ostrą odmianą białaczki limfoblastycznej. Ciężka choroba Trytona porusza środowisko muzyczne, które konsoliduje się, aby wspomóc go w walce z rakiem. Potrzebne jest zarówno wsparcie duchowe jak i materialne. Trytona czeka specjalistyczna - i co za tym idzie - bardzo kosztowna rehabilitacja, którą Michał rozpocznie zaraz po opuszczeniu szpitala... Jeśli znacie Trytona, na pewno wiecie, że zawsze pomagał tym, którzy tego potrzebowali. Dzisiaj to on potrzebuje Waszej pomocy, dlatego chcemy zaprosić Was na imprezy, z których dochód przeznaczony będzie na pomoc Trytonowi. We wtorek 13 kwietnia we Wrocławiu w klubie Alibi wystąpią min. Jamal, Kasta, Zgas, East West Rockers. Dzień później w zielonogórskim Kawonie odbędzie się impreza o bajkowym line-upie: Vavamuffin, East West Rockers, Tupot Białych Mew, Splendid Sound. Także dochód z kabaretonu, który odbędzie się 11 maja na UZ, przeznaczony zostanie na leczenie i rehabilitację Michała. Pieniądze potrzebne są na zakup leków i odżywek wspomagających leczenie, których nie refunduje NFZ. Konieczne jest zapewnienie Michałowi specjalistycznej diety wysokobiałkowej oraz zakup drogich leków i kosmetyków. Po wyjściu ze szpitala będzie musiał przejść specjalistyczną rehabilitację. Stowarzyszenie "Warto jest Pomagać” uruchomiło specjalne konto.

- Naszym obowiązkiem jest pomóc Michałowi, bo jutro takiej pomocy może potrzebować każdy z nas. Wystarczy, że wpłacimy choćby po złotówce, a uzbiera się spora suma. Lubuszanie, włączcie się do tej pomocy - apeluje Grzegorz Hryniewicz, szef zielonogórskiego

stowarzyszenia. Konto, na które można wpłacać pieniądze: Stowarzyszenie "Warto jest Pomagać” ul. Bema 7/6, 65-035 Zielona Góra Bre Bank 69114018500000209664001013 Jako kolega i fan twórczości Trytona podpisuję się pod apelem pana Grzegorza Hryniewicza. Trytex jest gościem, który zasługuje

na ogromny szacunek lokalnych fanów muzyki, nie zależenie od preferowanego gatunku i stylu. Jego wiedza muzyczna imponowała mi przy okazji każdej z rozmów, a imprezy, które Tryton grał między innymi w klubie Straszny Dwór, były za każdym razem esencją dobrej zabawy. Przed kilkoma laty nie byłem w stanie wyobrazić sobie imprezy, na której lokalna społeczność bawi się przy muzyce Damiana Marleya czy Wu-Tang Clan. Dzięki mistrzowskim setom Trytona taka muzyka zaczęła gościć na zielonogórskich parkietach coraz częściej. Numery od De La Soul, Jurassic 5 czy A Tribe Called Quest stały się imprezowymi szlagierami, które do dzisiaj nucą nie tylko obecni na sali fani muzyki hip-hop. Dziękuję, Michał. Zachęcam Was do uczestnictwa w akcjach mających na celu pomoc Trytonowi. Jestem pewien, że przyniesie to radość zarówno Michałowi jak i Wam, uczestnikom kultury, w którą Big Man od zawsze wkładał swoje serce. Paweł Mytlewski www.audycjalisten.pl

fot. Archiwum prywatne


Green Town of Jazz

15

fot. Kazimierz Adamczewski

KWIECIEŃ 2010

- Prezentujemy jazz z różnych stron, np. jego różnorodność stylistyczną, pojawi się zarówno jazz w swej najbardziej popularnej formie, jak i bardziej wymagającej, dla wytrawnych słuchaczy – tak dyrygent Big Bandu Uniwersytetu Zielonogórskiego, Jerzy Szymaniuk, zachęca do udziału w VI międzynarodowym festiwalu Green Town of Jazz 2010, który odbędzie się w dniach od 22 do 24 kwietnia w Zielonej Górze. Jest to nie lada gratka dla słuchaczy, by zapoznać się z muzyką jazzową wykonywaną na najwyższym poziomie – zarówno na skalę lokalną, jak i światową. Wystąpią m.in. Andrzej Dąbrowski z Big Bandem Uniwersytetu Zielonogórskiego prowadzonym przez Jerzego Szymaniuka z gościnnym udziałem Jana Ptaszyna Wróblewskiego, Dawid Troczewski Trio, Dorota Zaziąbło Trio, Susan Weinert Global Players Trio, Jan Ptaszyn Wróblewski z projektem Paweł Tartanus Ultra Tradycyjne Duo oraz Jazz Band Ball Orchestra. Pierwszy koncert inaugurujący festiwal będzie miał miejsce w auli Uniwersytetu Zielonogórskiego 22 kwietnia o godzinie 19 zagra orkiestra uniwersytecka ze specjalnymi gośćmi, mianowicie Andrzejem Dąbrowskim

i Janem Ptaszynem Wróblewskim. Po koncercie w klubie jazzowym „U Ojca” kolejny punkt programu – „Lubuska Scena Jazzowa”. - Wystąpi trio Dawida Toczewskiego i po nim, jak zresztą po każdym koncercie, zapraszamy na jam session – namawia Jerzy Szymaniuk. To właśnie okazja wspólnego występu z profesjonalistami ma przyciągnąć publiczność: - Bardzo ważnym elementem naszej działalności jest też edukacja, zainteresowanie uczniów już w wieku szkolnym, by przygotować potencjalnych słuchaczy czy nawet przyszłych muzyków – wyjaśnia dyrygent. Jednak po pierwszym dniu festiwal wcale się nie kończy, wręcz przeciwnie, nabiera rozpędu. - W piątek drugi dzień

festiwalu zainauguruje o godzinie 19 w Klubie Jazzowym „U Ojca” światowej sławy gitarzystka Susan Weinert ze swoim specjalnie przygotowanym projektem i, jak wcześniej wspominałem, jam session. W sobotę IV Ogólnopolskie Seminarium Jazzu, które odbędzie się w rektoracie Uniwersytetu Zielonogórskiego przy ulicy Licealnej. W tym dniu kolejne koncerty: gala jazzu tradycyjnego, na której zagrają Jan Ptaszyn Wróblewski z Pawłem Tartanusem oraz Jazz Band Ball Orchestra – zaprasza Szymaniuk. Green Town of Jazz Festiwal, nieco wbrew swej nazwie, nie ogranicza się tylko do wydarzeń na terenie Zielonej Góry – odbędą się również koncerty w Sulechowie i Nowej Soli, tam wystąpią Jan Ptaszyn Wróblew-

ski, Andrzej Dąbrowski oraz big band nowosolski prowadzony przez Kacpra Wojtkowiaka. Niezmiennie ważną kwestią przy okazji podobnych imprez jest strona finansowa – organizatorzy mają dla studentów miłą niespodziankę: bilety będą dostępne w cenie 25zł na każdy koncert, będą też bilety ulgowe w cenie 15zł. Na pierwszy dzień festiwalu dostępne będą darmowe wejściówki rozprowadzane przez Dział Socjalny Uniwersytetu Zielonogórskiego. Bilety dostępne są w sklepach „Bum Ta Ra Ra” przy al. Niepodległości, w „Muz-Arcie” oraz w Klubie Jazzowym „U Ojca”. Michał Stachura rocknoca@index.zgora.pl Fot. Kazimierz Adamczewski


16

Uniwersytet Zielonogórski

KWIECIEŃ 2010

fot. Wojciech Waloch

Campus B w ocenie studentów Wszyscy znamy przedstawicieli innych kierunków studiów niż nasz. Dzięki kontaktom z nimi jesteśmy w stanie wyobrazić sobie nasz subiektywny i, siłą rzeczy, stereotypowy obraz pozostałych kierunków studiów i osób tam studiujących. W mojej pracy zatytułowanej „Studia humanistyczno społeczne w ocenie studentów Uniwersytetu Zielonogórskiego” przedstawiłem wyniki ankiety audytoryjnej przeprowadzonej w 2009 r. na próbie 100 studentów Campusu B naszej uczelni. Badanie to za cel główny miało pokazanie, jak studenci oceniają 10 kierunków humanistycznospołecznych na UZ (filologię rosyjską, angielską, germańską, romańską i polską, a także filozofię, politologię, socjologię, pedagogikę i historię) i studentów tam studiujących, a obiektywność zapewniono poprzez uniemożliwienie „głosowania” na swój kierunek studiów. Studenci

odpowiadali na szereg pytań szczegółowych tj. o jakość kadry naukowej i studentów, o szanse absolwentów tychże kierunków na rynku pracy, o stopień trudności kierunku, o społeczną przydatność danego kierunku studiów. Ponadto zapytano o to, które kierunki wydają się studentom ciekawe, a także który kierunek humanistyczno-społeczny respondent poleciłby

swojemu dziecku, gdyby takowe posiadał. Na podstawie tych pytań wyłonił się ranking najbardziej i najmniej „poważanych” kierunków. ■ Prestiżowe kierunki Tym co najbardziej rzuciło się w oczy, to dominacja kierunków filologicznych w rankingu prestiżu, jakim kierunki stu-

diów cieszą się w oczach studentów. Pierwsze miejsce zajęła filologia angielska, następnie kolejno filologia germańska, romańska, polska i rosyjska. Kolejne pozycje przypadły kierunkom o profilu innym niż filologiczny. Szóste miejsce zajęła historia, natomiast siódme i ósme zajęły odpowiednio socjologia i politologia. Natomiast filozofia zajęła przedostatnie, a pedagogika


Uniwersytet Zielonogórski

KWIECIEŃ 2010

■ Czy żałujesz? W wyżej wymienionym badaniu zgromadzono także inne, dość interesujące informacje. Okazuje się, że 67% badanych studentów jest zadowolonych ze swojego kierunku studiów i nie zmieniłoby swojej decyzji, gdyby ponownie mieli możliwość wyboru. Wśród niezadowolonych, 5% wybrałoby anglistykę, po 3% kierunek inżynierski i dziennikarstwo (inne kierunki uzyskały wyniki marginalne). Jak więc widać, studenci Campusu B nie żałują, iż nie wybrali żadnego z kierunków inżynierskich, ostatnio dość mocno promowanych i – jak wielu uważa – zapewniających dobrą pracę po studiach. ■ Kim chcesz być? Jeśli chodzi o aspiracje zawodowe wyżej wymienionych studentów, to aż 30% widzi się w roli nauczyciela. Drugi co do popularności zawód to tłumacz – chce nim zostać 23% respondentów. Znacznie mniej, bo już tylko 11% respondentów widzi się w zawodzie dziennikarza. REKLAMA

60% przyszłych polonistów wybiera właśnie ten zawód. Następnym w rankingu popularności jest zawód polityka – chce go uprawiać tylko 4% badanych studentów – trzech politologów i jeden anglista. Własną działalność gospodarczą chce prowadzić zaledwie 3% respondentów, a menedżerami chce zostać również 3%. Ponad-

ło zaklasyfikowane do kategorii „inne”, gdyż zawody te były wymienione tylko jeden raz. Warto zwrócić uwagę na bardzo niski odsetek studentów chcących założyć własną firmę – tylko 3%. Może to świadczyć o niechęci do podejmowania ryzyka i preferowaniu bardziej „bezpiecznych” form zatrudnienia.

B. Jedynie 24% studentów pochodzi z miasta powyżej 100 tys. mieszkańców, czyli np. z Zielonej Góry. 23% respondentów pochodzi ze wsi, 44% z miast do 50 tys. mieszkańców, a tylko 9% z miast od 51 do 100 tys. mieszkańców, prawdopodobnie z powodu braku miast o takiej liczebności w województwie lubuskim. ■ Spekulacje

UNIWERSYTET ZIELONOGÓRSKI Aż 30% studentów Campusu B widzi się w roli nauczyciela. Drugi co do popularności zawód to tłumacz, chce nim zostać 23% respondentów. Znacznie mniej, bo już tylko 11% respondentów widzi się w zawodzie dziennikarza.

to 3% chce pracować w służbach mundurowych, 2% chce pracować jako pracownik naukowy i 2% jako socjolog w poradni rodzinnej. 18% odpowiedzi zosta-

fot. www.sxc.hu

ostatnie miejsce. Jak więc widać, studenci byli dość zgodni w swych ocenach, w wyniku czego to filologie (w szczególności języków zachodnioeuropejskich) zdominowały ranking prestiżu kierunków humanistyczno-społecznych na UZ.

17

■ Kto studiuje? Interesująca wydaje się również struktura miejsca zamieszkania studentów Campusu REKLAMA

Podane w tym artykule informacje stanowią jedynie część całych badań i mówią o nas samych i specyfice Campusu B na UZ. Z badania nie wynika, czym kierowali się studenci uznający filologie obce za najbardziej prestiżowe. Można jedynie spekulować, iż u podstaw tego leży zapotrzebowanie na ten typ wykształcenia na rynku pracy, w szczególności po wejściu Polski do Unii Europejskiej, a także konkretny „fach”, jaki otrzymuje się kończąc taki kierunek. Ponadto filologie obce uważane są za kierunki dosyć trudne, wymagające dużego nakładu pracy i pewnych predyspozycji, co również może pozytywnie wpływać na postrzeganie tego typu kierunków studiów i osób tam studiujących. Ale jak jest na pewno? To musiałyby pokazać kolejne badania. Waldemar Wojdyło waldemar-wojdylo@wp.pl


18

KWIECIEŃ 2010

REKLAMA

Akademia fotografii Foto-Stawski Część 3. Od czerni do bieli Fotografia czarno-biała zawsze cieszyła się dużą popularnością. Nie wyparły jej ani kolorowe błony, ani nadejście cyfrowej ery. W dzisiejszym artykule przedstawię trzy spośród wielu sposobów na zmianę swojego kolorowego cyfrowego zdjęcia na obraz w skali szarości. Pierwszym i zarazem chyba najpopularniejszym sposobem jest użycie polecenia „skala szarości”

(Obraz/Tryb/Skala szarości). Jednak ta metoda nie daje nam wielkich możliwości ingerencji, a zdjęcia nią przekonwertowane są zazwyczaj bardzo płaskie i mało kontrastowe. Dużo lepiej sprawdza się sposób wykorzystujący warstwę dopasowania „Mapa Gradientu” (Warstwy/ Nowa warstwa dopasowania/ Mapa Gradientu). W oknie z ustawieniami warstwy klikamy

widoczną miniaturkę gradientu, aby otworzyć edytor gradientów. Dzięki niemu mamy możliwość za pomocą znaczników koloru (suwaczków) rozjaśnienia zaciemnionych miejsc, przyciemnienia świateł itp. wg swojego uznania. Trzecim sposobem jest użycie warstwy dopasowania „Mixer Kanałów” (Warstwy/ Nowa warstwa dopasowania/ Mixer Kanałów). Gdy otworzy-

my jej okno dialogowe najpierw zaznaczamy opcje „Monochromatycznie”, a potem dajemy upust swej kreatywności zmieniając wartości poszczególnych kanałów za pomocą suwaków, dbając jednak o to, by suma ich wartości wynosiła 100%. Udanych prób. Bocian


Wasza poezja

KWIECIEŃ 2010

Myśl słowem pisana Niekiedy wychodząc z domu, obserwuję wszystko, co mnie otacza. Każdego dnia mijamy wiele budynków i miejsc, na które nawet nie zwracamy uwagi. Zdarza się, że po długim czasie orientujemy się, że coś, co może nas zachwycić, było tusz obok. Spróbujmy dostrzeć tego typu uroki codzienności. Uważam, że naprawdę warto! Pozdrawiam i czekam na Wasze teksty literackie (niekoniecznie pisane wierszem), a także na wszelkiego rodzaju opinie i sugestie. Przesyłajcie je na adres: i.turzanska@uzetka.pl.

Iwona Turzańska

Za rękaw... do nieba pociągam Ciebie za - rękaw poprawiając włosy, pijąc kawę, śmiejąc się droga wydaje się długa bardzo i kręta udajesz, że nie widzisz a ja chcę byś, teraz pogłaskał mnie po skroniach przeciągasz ręce patrzysz niby za okno

Ilustracja miłości Jest taka niepozorna Na długich, cienkich nogach Wyjątkowa jej twarz I nos, i piegi Zielonych oczu para Dwa szare z niebieskimi Nie ma zegarka Roześmiana nie w porę Miłość to Mały-wielki stworek Wystrojony, wyczesany Zapracowany bardzo Mały, potrzebny żarłok

Ewelina G

*** Sprowadzam się codziennie do czystej przyjemności w pierwotnej postaci z czerwonego jabłka Adama, a nawet Pawła czynię sobie smakowity kąsek zapominam o wszystkich wynalazkach zasadach, łańcuchach i hełmach Ewa miała intuicję grzech wcześniej nie był Tak erogenny

będę lustrem twoich marzeń będziesz lustrem moich spełnień .....

Anna Maria Szewczuk-Szwedo poetka, pisarka, publicystka, absolwentka WSP. Tomiki poezji do wypożyczenia w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Zielonej Górze oraz do nabycia w księgarniach lubuskich.

Lasek przy krematorium

BŁĘKIT Jednego dnia błękit morza Żyje w zapomnianej nostalgii Co błądzi po samotnym świecie Jak samotny żagiel Na krańcach świata Tak w błękicie nieba Płynę po dalekim morzu Szukając smutku, żalu Jak w zawrocie świata.

Emil Gorowy

Ewelina G.

Jest piękny – nic w nim nadzwyczajnego lecz mimo wszystko niezwykły. Cisza otula go swoim spokojem można przysiąść pod drzewem i czekać ... Posłuchać jak brzozy wygrywają ostatnią pieśń żałobną. Lecz na co – Dla kogo – Po co? Jeśli wszyscy odeszli - widzę w oddali dym nad kominem, wiem, że to oni. A ja w lasku, czekam na swoją kolej. Z towarzyszami rzekomej winy i kary ...

Ula Seifert

19


20

KWIECIEŃ 2010

Studencki Styl Życia

Student kupuje furę Stres, nerwy, pot i łzy – tak wygląda zdobywanie prawa jazdy. A to dopiero poczatek, bo do kompletu brakuje nam jeszcze… samochodu! Za oknem już wiosna, chciałoby się zrobić „zimny łokieć ”, pojechać za miasto, poczuć sie panem szos… Ale co ja kupię za studenckie oszczędności? Przyjmijmy, że mamy kwotę 5 tys. zł Jaki samochód możemy kupić? ■ Wygodna żaba Pierwszy z nich jest często nazywany „żabą”: Peugeot 106, który zadebiutował w 1991 r. w wersji 3-drzwiowej, później pojawił sie model 5-drzwiowy. Wnętrze jest dosyć przestronne i wygodne. Kokpit jest zadowalający, zegary są czytelne. Bagażnik o poj. 215 l pozwala na zapakowanie dosyś sporej ilości rzeczy. 106 cechuje dobre zawieszenie, stabilność i zwrotność. Jedynym minusem jest tutaj brak wspomagania, ale przy tak małych gabarytach nie stanowi to większego problemu. Paletę silnikową stanowią jednostki napędowe o poj. 1.0 l (45KM), 1.1 l (60KM) - które są najbardziej ekonomiczne oraz 1.4 l (75KM) - która pozwala na naprawdę szybką jazdę. Dla miłośników diesli jest też wersja o poj. 1.5 l (58KM). Najlepiej kupić model po face liftingu (96 r.), auto bowiem ma bogatsze wyposażenie. Wady: mały bagażnik, średniej jakości materiały wykończeniowe, ubogie wyposażenie. Zalety: niskie spalanie, niska awaryjność. ■ Szybsza jazda Z kolei Honda Civic 5 (hatchback) jest samochodem dla osób lubiących szybszą jazdę. Civic 5 jest najpopularniejszym modelem Hondy. Ciekawa stylistyka w połączeniu z bardzo dynamicznymi silnikami spra-

miarę sobie radzi. W kontroli pojazdu pomaga kierującemu seryjne wspomaganie kierownicy. Najlepiej kupić model po faceliftingu produkowany od 1994 r. Podstawę napędową stanowi tu silnik o poj. 1.4 l o mocy (w zależności od typu silnika) 60 i 75 KM - które mają najmniejsze zużycie paliwa. Poza tym jest dostępna szeroka gama silników o wiekszej pojemnosci i mocy, jest także wersja diesel.

Peugeot 106, Honda Civic, Opel Astra wiają, że jest to doskonała propozycja dla osób szukających niedużego, ale sportowego auta. Fotele z przodu są wygodne i nisko osadzone, co sprawia że „jedziemy nosem po asfalcie”. Deska rozdzielcza jest w przyzwoitym sportowym stylu. Podstawowy hatchback jest wyposażony w kilka wersji silnika, najpopularniejsze to: 1.3 l (75KM) i 1.5 l 16V (90KM). Auto ponadto szybko przyspiesza i dobrze się je prowadzi. Bagażnik jest jak na sportowy typ samochodu pojemny. Najwiekszym chyba atutem tego auta jest to, że nadaje sie idealnie do tuningu nadwozia i silnika. Wady: drogie oryginalne części zamienne. Zalety: dobre przyspieszenie, wysoka jakość wykonania, dobre właściwości jezdne, sportowa sylwetka

■ Na wypady Trzecim samochodem, który jest jednym z najpolpularniejszych na naszych drogach, jest Opel Astra I. Ten model Opla, którego produkcja zakończyła sie w 1998 r., a w Polsce w 2002, sprawia nadal wrażenie auta wartego uwagi z powodu sowich kształtów. Brak jakichkolwiek niedociągnięć elementów karoserii i dobre stylistycznie nadwozie sprawiają, że Astra nadal zachęca swoim wyglądem. Wersja hatchback jest dostepna jako 3- i 5-drzwiowa. Bagażnik jest obszerny o poj. 375 l, który pozwala na zapakowanie do niego sporej ilości bagażu. We wnętrzu znajdziemy kolor tapicerki dopasowany do koloru nadwozia. Atutem jest zintegrowany wyświetlacz mówiący nam o godzinie, dacie oraz temperaturze powietrza przy nawierzchni. Zawieszenie jak na polskie drogi w

Wady: podatność na korozję, zawieszenie. Zalety: duża opcja silnikowa, obszrne wnętrze i spory bagażnik, stosunkowo wysoki poziom bezpieczeństwa biernego. Skoro wybraliśmy już nasz wymarzony pojazd, zostaje nam do rozwiązania najtrudniejszy problem: gdzie go kupić? Najprostszym sposobem jest pójść do komisu. Musimy sie wtedy liczyć z tym, że zapłacimy więcej. Najtańszą opcją jest kupno auta od kogoś,bezpośrednio lub za pomocą ogłoszenia. Najpopularniejszym sposobem jest np. Moto Allegro. Przy kupnie auta przez internet należy bardzo uważać. Inną opcją jest giełda np. (Lubin, Poznań). Można tez spróbować „ściągnąć” auto z zagranicy, co przy niskim stanie euro jest bardzo opłacalne. Auto kupujemy dla siebie, a nie dla innych. Zastanówcie się i sprawdzcie przede wszystkim stan techniczny pojazdu. Czasem lepiej dać więcej, niż potem dokładać. Ono ma jeździć, a nie stać u mechanika. Damian Sucharkiewicz


KWIECIEŃ 2010

Studencki Styl Życia

Wiosna - czas na wycieczkę Gdzie można dobrze zjeść? Dobra Kasza Nasza – oto lider. Restauracja znajdująca się na samiuśkich Krupówkach, oferująca posiłki dopasowane do wielkości studenckiego portfela. Kolejnym miejscem jest Karczma Sabała z typowymi góralskimi potrawami. Kluby brylują dwa: GENESIS i Ampstrong. Pierwszy znajduje się na Krupówkach, a drugi niedaleko PKSu. W regionie macie oczywiście góry. Chyba zbytnio nie trzeba reklamować. Kupujcie okulary przeciwsłoneczne, zakładajcie porządne buty i w drogę na Rysy! Odjazd: 4:00 (pośpieszny) Cena: ulgowy 36 zł; normalny 60 zł

WROCŁAW

Najbardziej rozwijająca się miejscowość w Polsce. Dodatkowo jedno z miast organizatorów Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej. A na parkiet wskoczycie na przykład w W-Z. Czołowe miejsce na imprezowej mapie miasta. Klub posiada dwie duże, klimatyzowane sale, dwie sceny oraz dwa bary. Na dokładkę znakomici DJ’e grający najpopularniejsze kawałki. Kolejnym miejscem do zabawy jest Klub Daytona. Oczywiście dobra muzyka i co chyba najważniejsze - zniżki dla studentów. A jeżeli chcecie coś REKLAMA

ŚWINOUJŚCIE

fot. Wojciech Waloch

ZAKOPANE

21

Audycja PALCEM PO MAPIE w każdy poniedziałek i czwartek o godzinie 8.13 (powtórka 15:20) w Akademickim Radiu INDEX na 96 fm. zjeść, to zapraszam do Kawiarni Politechniki Wrocławskiej – Bazylia. Studenci polecają. Większość z Was pewnie też wie, że warto zobaczyć Rynek Główny we Wrocławiu z niesamowitą fontanną ze szklanych płyt oraz mnóstwo krasnali rozsianych po mieście. Odjazdy: 4:00, 8:00, 10:20, 12:00 (pośpieszne) Cena: Ulgowy 18,60 zł; normalny 31 zł

KOŁOBRZEG

W poszukiwaniu miejsc z charakterem udajemy się na Pomorze. Jak przystało na typową miejscowość turystyczną, knajpy znajdziemy na każdym kroku. Ciekawą propozycją wydaje się być Santa Maria czy Tawerna.

Są to miejsca, które łączą tradycje żeglarskie z dobrą, historyczną kuchnią. Oczywiście trzeba też odwiedzić jedną z miejscowych smażalni ryb. Jeżeli chcecie potańczyć, to polecam River Pub. Pub w nazwie, ale na weekend przeradza się w dyskotekę. Wstęp od 21 roku życia. Gdy wybierzecie się do Kołobrzegu latem to na plaży, pod latarnią zawsze jest rozstawiona scena, gdzie można pobawić się na świeżym powietrzu. Co warto zobaczyć? Przede wszystkim morze, morze i jeszcze raz morze. A gdy Wam się znudzi to pójdźcie do portu i pooglądajcie stateczki :-) Odjazd: 6:45 (pośpieszny) Cena: Ulgowy 37,80 zł; normalny 63 zł

Miasto położone na 3 dużych wyspach oraz 44 mniejszych, niezamieszkałych. Jeżeli nie chcecie jeść typowych polskich dań, to wybierzcie się do Pubu Pizzerii CECH. Jest tam możliwość spotkania się ze znajomymi oraz w między czasie oglądania meczu na dużym telebimie i zajadania włoskich przysmaków. Warto również zajść do Pubu Akwarium. Wprawdzie nie będziemy siedzieć pod wodą, ale i tak miejsce niczego sobie. Natomiast typowy piracki klimat odnajdziemy w Tawernie U Muzyka w przystani jachtowej. Potańczyć możecie w Disco Alibi. Są tam nawet czwartki studenckie. A jeżeli chcecie coś pozwiedzać, to wybierzcie się na promenadę i pooglądajcie fontannę, która zmienia barwy świateł. Możecie się również wybrać na zachodni falochron, gdzie znajduje się Stawa Młyny – znak nawigacyjny w kształcie wiatraka, masowo odwiedzany przez turystów. Odjazd: 4:30 (pośpieszny od 1 VI do 30 IX) Cena: Ulgowy 27 zł; normalny 45 zł Za miesiąc prześwietlimy województwo lubuskie :-) Kamil Żeberski


Student też człowiek

KWIECIEŃ 2010 fot. www.sxc.hu

22

Fascynujący teatr improwizacji

RPG. Ciemniejsza strona mocy Ciemny pokój, zasłonięte okna, półmrok, świece, muzyka. Wszystko, aby stworzyć nastrój. Stół i kilka krzeseł. Sesje można prowadzić wszędzie. Ważni są ludzie, którzy tworzą specyficzny klimat. Poruszając granice swojej wyobraźni odgrywają postacie, którymi nigdy nie będą. Fikcyjny świat „żyje” w wyobraźniach graczy. Wszystko według zaplanowanego scenariusza, który ostatecznie zostanie zmodyfikowany w czasie gry. W zrozumieniu fenomenu RPG, pomoże nam Piotrek, student prawa z Poznania. ■ Role playing game Erpegi dają pole wyobraźni. Są jak teatr improwizacji, gdzie każdy z graczy to aktor. Wtedy ukazują się nasze głęboko skrywane marzenia: bycia wampirem, milionerem czy bystrym elfem. – Każdy z graczy tworzy w głowie pomysł na postać, której dane i statystyki zgodne są z zasadami właściwego systemu. Rozpisuje ją na karcie postaci. Następnym zadaniem jest jak najlepsze odegranie postaci i dobra zabawa – podkreśla Piotrek. Niezastą-

pionym narzędziem jest nasza wyobraźnia oraz osoby prowadzącej, czyli Game Mastera. – MG to osoba, która prowadzi sesję. Ma wymyślony scenariusz, opisuje świat i wydarzenia – dodaje. Ważne, by w grze uczestniczyło kilka osób. Im większa grupa tym lepiej, choć to zależy od MG. Wszystko zależy od tego jak zachowują się bohaterowie. Gra może skończyć się po godzinie bądź ciągnąc przez całą noc, kilka dni, miesięcy lub nawet lat. Może być prowadzona w sposób bierny, czyli w jednym pomieszczeniu, w pozycji sie-

dzącej. – I do wielu ta forma może nie przemawiać, ponieważ polega głównie na siedzeniu i rozmawianiu. To potrafi odstraszyć! – zwraca uwagę Piotrek. Jednak jest także forma czynna, czyli tzw. larpy, aktywne RPG, gdzie zmieniamy miejsca, gdzie możemy upodobnić się do odgrywanej postaci, przebrać się w wymyślne stroje. – Wówczas nie wiemy, jak skończy się scenariusz. Powód jest prosty! RPG to rozrywka bardzo interaktywna. MG nie wie, czym mogą zaskoczyć go gracze i czy w najgorszym wypadku nie

będzie zmuszony do zmiany założeń scenariusza. W końcu Luke Skywalker nie musiał mieszać się w wojnę z Imperium, a Frodo mógł po prostu wręczyć pierścień Gandalfowi, mówiąc „Ja nie chcę mieć z tym nic wspólnego!”. Na tym właśnie polega RPG. MG opisuje świat, opisuje wydarzenia i wciela się w napotkane przez graczy osoby. To trochę teatr jednego aktora, który jednocześnie sam dla siebie i dla wszystkich jest narratorem – puentuje Piotrek. ■ Trudne początki


Student też człowiek

KWIECIEŃ 2010

■ Sposób na życie Jeśli zaczynasz grać w gry fabularne, uczestniczyć w spotkaniach czy konwentach i nie odstrasza cię wielogodzinne siedzenie w jednym miejscu, bądź aktywne całonocne granie, to po pewnym czasie RPG staje się częścią twojego życia. To nie tylko miło spędzany czas w gronie ciekawych i pozytywnie zwariowanych ludzi, ale także pewnego rodzaju nauka. – Dostrzegam, szczególnie u najmłodszych bądź początkujących graczy, jak powoli się otwierają i nabierają śmiałości. Później przekładają to na prawdziwe życie. Jeżeli poradzą sobie z problemem, który wymaga interakcji z drugą osobą w grze,

radzą sobie w życiu! RPG uczy niektórych pewnej wytrwałości. W końcu żeby nasza postać coś potrafiła, musi poświęcić czas na trening i naukę – potwierdza

groźnym oderwaniem od rzeczywistości, to jest w porządku! – podkreśla – ale widziałem też fatalne przypadki, gdy ktoś bierze grę zbyt serio, nie potrafiąc

fot.www.sxc.hu

Zrozumienie systemów i mechaniki, na jakiej opierają się erpegi, tylko na pierwszy rzut oka jest bardzo trudne. Zmylić może nas ilość zasad i samo nazewnictwo. Nic bardziej mylnego, bowiem RPG jest dla każdego, kto posiada wyobraźnię. Finezję, dzięki której nieraz przechytrzy wroga lub pomoże w ucieczce kompanowi. Nie mając przy tym skrupułów, bo zabił kogoś, kto w realnym świecie jest przyjacielem, a w grze największym wrogiem. – Moja przygoda z RPG rozpoczęła się 10 lat temu. Po tym czasie mam w planie napisać książkę, która natchniona jest bardzo długim scenariuszem. Kto wie co z tego wyjdzie? – śmieje się Piotrek. – Jednak najważniejszym pozytywnym aspektem, jaki widzę po sobie i po innych jest to, że RPG w pewnym stopniu uwrażliwia. Pobudza wyobraźnię i wyzwala w nas pewne iskierki. Nie wspominając już o tym, że większość graczy RPG oraz sam MG zaczyna szukać informacji w ciekawych filmach, książkach, grach czy obrazach. A to zdecydowanie pozwala poszerzyć nam horyzonty.

Ad Astra Zielona Góra

Rozmowa z Waldemarem Gruszczyńskim, prezesem Zielonogórskiego Klubu Fantasy Ula Seifert: Kto może grać w RPG? Waldemar Gruszczyński: Każdy. Oczywiście najlepiej, jeśli interesuje się szeroko pojętą fantastyką na jakiejkolwiek z płaszczyźnie: literatura, kino, teatr, muzyka czy gry. U.S.: A co może zaoferować Ad Astra? W.G.: Fantastyczne znajomości, fajną atmosferę, ciężką ale satysfakcjonującą pracę (wolontariat) przy organizacji klubowych imprez, zwłaszcza wrześniowych Bachanaliów. U.S.: Czy karcianki lub bitewniaki są dla każdego? W.G.: Bitewniaki czy karcianki są dla każdego, komu taka forma rozrywki odpowiada. Przecież nie jest to nic elitarnego. A konwenty jak wskazuje dotychczasowa praktyka, są głównie dla fanów fantastyki. Tak jak zloty gołębiarzy są dla miłośników gołębi. www.adastra.zgora.pl Piotrek dodając: – Spotkałem się z przypadkiem kolegi, który uważał, że życie to RPG i do sesji egzaminacyjnej na studiach, po prostu musi się przygotować i koniec. Tak jak uczy się jego postać w jakimś systemie. Jednak póki takie podejście nie jest

odróżnić z czasem świata rzeczywistego od wymyślonego. ■ Konwenty ...czyli spotkania fanów RPG i wszystkiego, co się z tym łączy. Na konwentach mamy

23

szansę nie tylko uczestniczyć w sesjach i larpach, ale także bitewniakach, karciankach oraz grach planszowych. Można brać udział także w warsztatach, np. strzelania z łuku czy malowania figurek i konkursach wiedzy na temat fantasy. Istotnymi elementami konwentów są prelekcje, wykłady. - O tak, jeżdżę od czasu do czasu na konwenty! – potwierdza z entuzjazmem Piotrek. – Jednak główną przeszkodą jest brak czasu. RPG to dość czasochłonna rozrywka. Do tego mocno absorbująca. Na konwentach można się świetnie bawić. Szczególnie na wspomnianych już larpach. Ale od konwentów odstrasza mnie jedno! Wiele osób patrzy tam na RPG jak na sens własnego życia, a na ustalone reguły jak na słowa świętych ksiąg. Dlatego za moje luźne podejście do RPG niektórzy mogliby mnie spalić na stosie jako heretyka – śmieje się Piotrek. Najciekawsze konwenty odbywają się w Poznaniu, Krakowie, Warszawie i Bielsku – Białej. Wstęp jest płatny (w zależności od konwentu i organizatorów), ale warto zapłacić kilkanaście złotych i odreagować szarą rzeczywistość. Mimo tego, że wielokrotnie śpi się na twardej podłodze i dzieli się łazienkę z setką innych ludzi. - Pamiętajmy, że RPG to nie tylko horror, jak się wielu wydaje. To także romanse, historie awanturnicze, przygodowe czy detektywistyczne. Każdy znajdzie coś dla siebie. Jedynym ogranicznikiem jest nasza wyobraźnia – puentuje Piotrek.

Ula Seifert u.seifert @uzetka.pl


24

Konkursy

KWIECIEŃ 2010

Najlepszy klub fot. Krzysztof Burda

4 Róże dla Lucienne! Plebiscyt na Najlepszy Klub w Zielonej Górze 2009 roku, zorganizowany przez studenckie media: Akademickie Radio Index, portal UZetka.pl oraz Gazetę Studencką „UZetka” pod honorowym patronatem prezydenta miasta Zielona Góra, Janusza Kubickiego, miał na celu wyłonienie najbardziej lubianego lokalu w Zielonej Górze. Do udziału w Plebiscycie zgłosiły się 23 kluby, na które zielonogórzanie mogli oddawać swoje głosy poprzez wysłanie smsa w okresie od grudnia 2009 r. do marca 2010 r. Najwięcej głosów (365) zdo-

był Klub Muzyczno – Artystyczny 4 Róże dla Lucienne. Drugie miejsce zajął Shisha Pub (270), a na trzecim miejscu uplasował się Bar rozrywkowy Studio (158). W sumie zostało oddanych 1408 głosów. Spośród osób, które zagłosowały, zostały rozlosowane nagrody: skuter Sonic RS09, pakiet kuponów o łącznej wartości 1150 zł do wykorzystania w dowolnych lokalach biorących udział w Plebiscycie, a także 23 kupony po 50 zł do wykorzystania w klubach. Zwycięski klub 4 Róże dla Lucienne otrzymał statuetkę (na zdjęciu obok). . fot Kr fB

z to

zys urd

KONKURS

a

Z czego zrobione są kulki do paintballa? Wyślij sms na numer 72601 (2,44 zł) o treści: UZETKA_ODPOWIEDŹ Nagroda: 2 karnety o wartości 50 zł (jest to koszt pełnego zestawu: mundur, maska, marker + 200 kulek) do wykorzystania podczas bitew paintballowych.

KONKURS

Jak nazywa się grecki bóg miłości? Wyślij sms na numer 72601 (2,44 zł) o treści: UZETKA_ODPOWIEDŹ Nagroda: Gra dla dwojga ufundowana przez sklep www.24trinity.com

Nie czekamy do 1 stycznia…

NOWY ROCK na 96 fm!

Masz zespół? Nagraliście kilka kawałków? Chcesz zaprezentować się na antenie Akademickiego Radia Index? Dział "Nowy Rock" czeka na Ciebie! Co piątek w audycji Rock Nocą o 22.00 zaczynamy od promowania Was – młodych, pięknych, zdolnych, tworzących. Napisz! rocknoca@index.zgora.pl DAJ SIĘ USŁYSZEĆ W RADIU INDEX NA 96 fm! www.index.zgora.pl www.myspace.com/audycjarocknoca


Felieton

KWIECIEŃ 2010

25

Młody tata i jego syn - część 2.

Jak wylać wodę z wanny Czas leci tak szybko. Niczym mleko z porannej butelki. Ani się obejrzałem, a tu już kolejny miesiąc skończony. Szaleństw nie było, w końcu to dopiero siódmy. Mama obiecała, że jak skończę dwunasty, to będziemy świętować. Miesiąc temu zastanawiałem się, czy jest coś poza moimi czterema ścianami. Okazało się, że tak. Tata wspominał co prawda, że już wcześniej mi chcieli pokazać ten tzw. świat, ale tak się zawsze składało, żem za każdym razem w drzemkę zapadał już w domu. Ostatnio jednak nie odpuszczam. To pooglądam dziwne białe „coś” lecące z góry, to innych takich jak rodzice, to znowu po prostu wszystko co spotkam po drodze. Niewygodnie mi jednak w moim „aucie”, próbuję czasem wstać, ale rodzice co chwilę sadzają mnie do pozycji wyjściowej. Z tym staniem to w ogóle świetna sprawa. Teraz właściwie to nie leży mi leżeć. Byle znaleźć jakiś kawałek podpory. Mogą być szczebelki łóżeczka, może być konstrukcja maty, a może też być po prostu tata. Leżenie jest nudne, stanie - to jest coś! Pochwalę się nawet, że z taką podpórką, bez pomocy rodziców, to

już nawet i 10 minut stać mogę. A czasem i dłużej. Mam jeszcze małe kłopoty, jeśli idzie o utrzymanie równowagi, ale już niebawem powinno być inaczej. Stanie to mały pikuś. Pan Pikuś, jak mówią w kolorowym, mrugającym pudełku. Z nóżkami lepsze rzeczy potrafię już robić. Ot, dla przykładu wieczorna kąpiel. Uwielbiam ten element dnia. Wiedzieliście, że machając nóżkami odpowiednio energicznie można bardzo szybko pozbyć się 1/3 wody z wanienki? Albo robiąc to samo leżąc na podłodze, powoduje się, że ktoś piętro niżej uderza w sufit? Wracając do „świata”. Miło się zrobiło bardzo. Niedawno jeszcze mama z tatą zakładali na mnie tyle ciuszków, że sklep mógłbym otworzyć. A teraz? Sam pajacyk, do tego czapeczka, i namiastka spaceru na balkonie (chyba, że babcia pilnuje – według Niej wciąż mi jest zimno). Nie lubię jednak, gdy

wiatr wieje zbyt mocno. Tchu złapać nie mogę, napinam się, czerwony na buzi robię i pewnie śmiesznie przez to wyglądam. Co się babci tyczy – ostatnio wiele czasu z Nią spędzam. Tata znika rano, mówi o jakimś kursie, mama idzie pracować na jedzonko dla mnie, to została mi babcia. Pojawia się w drzwiach z samego rana, zaraz po wyjściu taty. I powiem Wam, nie miałem pojęcia, że ktoś się może tak cieszyć na mój widok. I to noszenie na rękach przez cały dzień, i te pogaduszki – po prostu raj. Tylko rodzice, nie wiem czemu, patrzą później na babcię z groźną miną. Nie mam jeszcze ząbków. Ale lubię kabanosy. I strasznie mnie denerwuje, gdy tata tego kabanosa mi zabiera po kilku minutach. Potrafię wtedy krzyknąć tak głośno, że nie da się tego opisać w gazecie. W ogóle pasują mi rzeczy, które zajadają bądź piją mama z tatą. To kubeczek

z herbatką potrzymam i usta zamoczę, to żurku łyżeczkę czy rosołku. Tata obiecał, że jak ząbki się u mnie pojawią, to wtedy dopiero smakołyki poznam. Czekam zatem na nie z niecierpliwością. I na smakołyki, i na ząbki. Mam nadzieję, że za miesiąc będę mógł już Wam napisać, że sam biegam, bez podpórek. Optymizm przeze mnie przemawia. Pewnie nie wyjdzie, ale pomarzyć nie szkodzi. Piszę to jeszcze przed Świętami, więc Wam najlepszego. I nie bójcie się wody w poniedziałek. Mój tata się nie boi. Co wieczór robię Mu śmigus-dyngus.

Kacper

Zamieszanie wokół Pisma

Od banału aż trzeszczy stwierdzenie, że moda dotyczy też języka. I jak każda moda, wywoływać może skrajne emocje. Tak np. dzieje się ostatnio z „pokemoniastym” pismem. Wraz z jego przyległościami, czyli pisaniem falą lub zmienianiem niektórych znaków. Niewtajemniczony nie ma pojęcia, że E może być zastapione przez 3, A przez @. Że wyrazy z języka angielskiego, zapisane fonetycznie, urosnąć mogą do rangi filologicznego odkrycia. Gdy o tym myślę, chyba rozumiem, dlaczego ktoś ostatnio chciał

zlikwidować ortografię. Swoją drogą, ciekawe zjawisko te pokemony. Niby każdy zna, każdy tępi, a jednak jest ICH coraz więcej. Wyjaśniam: nie chodzi tu o stworki z japońskiej bajki/ kreskówki/anime czy czym to jest. Chodzi o rodzaj grupy społecznej/sektę/zarazę/plagę/ popkulturę/fajnych ludzi (wybrać właściwe), którzy posiada-

ją własne pismo, niemożliwe do rozczytania przez osobnika spoza tej grupy. Ubierają się na różowo albo udają Emo i są tak słodcy, że aż mdli. Zakładają pełno blogów, kont na „Plotce”, „Pudelku” i innych internetowych siedliskach kreatur wszelkiej maści. Wiem, wiem. Truję jak stary belfer, ale pisanie w t@kI

sP0sÓb jest dla mnie herezją. I nie o to chodzi, że mody i nowego nie popieram. Popieram, pochwalam, jestem za. Tylko… ciągle pamiętam, ze słownik nie gryzie, a pisać się da bez wciśniętego shifta.

Patryk Długosz


26

KWIECIEŃ 2010

Felieton

(Bez) wartościowe słowa Jesli słowo na gębę, to z dyktafonem w kieszeni. Słowa są wszędzie: w rozmowie, na wykładzie, ćwiczeniach, w TV, radiu, Internecie, w czytanej teraz przez Ciebie „UZetce”. Słowa są podstawą komunikacji. Przynajmniej werbalnej. Jesteśmy nimi otoczeni, czasem wręcz bombardowani – krzyczą do nas z bilbordów i reklam. Na każdy temat. Nie ma wyjątków, nie ma granicy przyzwoitości. A więc, jeśli jest ich tak wiele, to czy ich wartość nie straciła terminu ważności? Pamiętam czasy, kiedy ludzie bardziej je cenili, bardziej ważyli

słowa – sprawdzali, czy nie są za ciężkie, czy nie zranią zbyt mocno… Chociaż może był to efekt cenzury? Nawet jeśli, skłonna bym była stwierdzić, że w świecie słów żyło się wtedy przyjemniej. Pewne rzeczy trzeba powiedzieć, – nie mam wątpliwości – ale ważne jest to, w jaki sposób się to robi. A ten niestety często pozostawia wiele do życzenia… Wspominam dalej i co widzę? Funkcjonowały swego czasu tzw. słowo honoru i umowa na gębę. Teraz jakoś nie jest to wiarygodne – umowy muszą być spisane, a jeśli na

gębę, to z dyktafonem w kieszeni. Słowo honoru zostało natomiast zastąpione słowami rzucanymi na wiatr… Wsłuchuję się czasem w rozmowy w autobusie - nazywając rzeczy po imieniu, po prostu podsłuchuję – ale to też taka nowa moda, której uległam: każdą rzecz można ładnie nazwać… Wracając jednak do tego, co słyszę: „…ja się/cię chyba zabiję!... ” – to chyba taki najbardziej wymowny przykład tego, jak nieopatrznie zdarza się nam używać niektórych słów. Wydaje mi się, że to jest właśnie efekt tego, że nie przy-

wiązujemy wagi do tego, co mówimy, że słowa nie znaczą już dla nas tyle, co dla naszych rodziców czy dziadków. Nie mamy świadomości ich znaczenia. Nie rozumiemy, jaki przekaz zawierają! A słowa przecież są ważne! Jest jednak iskierka nadziei – nie zanikły do końca (choć też grozi im wyginięcie) czarodziejskie słowa! Proszę, dziękuję, przepraszam – nie zapominajmy o nich – potrafią zdziałać cuda!

Marianna Mrozińska

fot. Wojciech Waloch

Kompleks małego miasteczka Dawno nic mnie tak nie zaszokowało jak zasłyszana gdzieś rozmowa dwóch kobiet – starszej pani o wyjątkowo młodo wyglądającej twarzy i wyjątkowo dobrze trzymającej się na niebotycznie wysokich szpilkach od Christiana Louboutin'a oraz tak na oko studentki zadziwiająco poważnej, jakby studiowała co najmniej na Harvardzie. Słowem wyglądały tak jak wyglądają ludzie bywający w wielkim świecie. A o czym rozmawiały? Wymieniały uwagi o Zielonej Górze. Więc mi jako lokalnej patriotce natychmiast włączyło

się gumowe ucho, a mózg przestawił na opcję „nagrywanie”. I w taki oto sposób dowiedziałam się, że mieszkam w MIASTECZKU. Nie w 120-tysięcznym mieście, ale w miasteczku. Panie okazały się „obywatelkami świata”, które na co dzień pracują w wielkich korporacjach, wakacje spędzają na Malediwach, a będąc „przy okazji” w Nowym Jarku lubią obejrzeć jakieś broadwayowskie przedstawienie. A ja poczułam się jak drobnomieszczanka, żeby nie powiedzieć prosta wieśniaczka. Z drugiej strony, żeby po-

czuć się jak gruba ryba, też niewiele trzeba. Wystarczy jeden lub dwa dni spędzić w dużym mieście. Powdychać trochę wielkomiejskiego pośpiechu, posmakować kawy w Starbucksie, popatrzeć przez szybę na sukienki od Valentino (do środka wieśniakom wstęp wzbroniony!), przejść się Krakowskim Przedmieściem - chodnikiem szerokości małomiasteczkowych ulic... Ale prawdziwa natura człowieka zawsze się odezwie. Prości wieśniacy z obłędem w oczach pobiegną do Złotych Tarasów poślinić się do wystaw

sklepowych, zamiast powiedzieć „cześć” Zygmuntowi czy pozdrowić Syrenkę... Nie wszyscy wracają z Warszawy. Część po prostu z wielkiego centrum handlowego gdzieś w centrum Polski.

Monika Renc V LO w Zielonej Górze


Felieton

KWIECIEŃ 2010

Jaja jak berety

27

Ale jaja! Kurczę, nie wyszło. Miało się zacząć tak jakoś z jajem, ale z mojego spektakularnego wstępu wyszła raczej marna wydmuszka. Nie spodziewajcie się po mnie zbyt wiele, w końcu nie jestem jakąś kurą znoszącą złote jaja. Tylko bez przesady, nie musicie się znowuż obchodzić ze mną jak z jajkiem. Siedzę tak sobie, jak kura na jajach i myślę, co dalej. Zjadłabym sobie jajko niespodziankę. I nie chodzi mi o samo jajko, tylko właśnie o tę niespodziankę! Zazwyczaj po zjedzeniu pysznego jajka, a czasem w trakcie zajadania, otwierasz plastikowe żółtko, by znaleźć w nim coś niesamowitego. A później chodzisz z tą małą zabaweczką po domu, obnosisz się z nią jak kura z jajem i cieszysz się jak nigdy. A w zasadzie tak jak za każdym razem, gdy otwierasz jajko niespodzian-

kę. Bo o jajach można mówić sporo. Tyle tajemniczości się w nich kryje. Nigdy nie wiesz, czy jak ugotujesz je na twardo, nie wyjdą ci na miękko. Czy ładnie obierze się je ze skorupki, czy może będą z nią problemy. Czy spotkasz w nich okrągłe żółtko, czy małego kurczaczka. Bo przecież ten delikatny jak przepiórcze jajo kurczaczek musi ujrzeć kiedyś światło dzienne. Tylko nie wiem, czy się z pogody zadowoli, bo ostatnimi cza-

Wielkanocnie…

sy wydaje mi się, że na dworze więcej zimą białego jak białko śniegu niż słońca jak żółtko żółtego. Podejrzewam jednak bez względu na wszystko, że choćby proporcje byłyby jak najbardziej idealnie zachowane, kurczaczek wolałby pozostać w skorupce jak najdłużej, przynajmniej jest tam bezpieczny i nikt nie podrzuci mu śmierdzącego jaja. Podejrzewam również, że każdy z nas z owym kurczaczkiem się utożsamia, ale ile moż-

na siedzieć gdzieś tam w środku z dala od rzeczywistości? Trzeba się w końcu przemóc, wykluć wiosną z kolorowej pisanki i być niespodzianką dla świata. Nie zawsze idealną, niekiedy piegowatą jak indycze jajo, niekiedy jajcarską, ale być. Ważne, aby nie było smutno, lecz wesoło i z jajem! Normalnie jaja jak berety. Karina Ostapiuk Gimnazjum nr 8 w Zielonej Górze

MooNeR’s freestyle

Wkraczając w okres najważniejszych świąt katolików w Polsce nachodzi mnie pewna refleksja. Co prawda wśród własnych znajomych trudno mi znaleźć ludzi, którzy podobnie jak ja po dziś dzień pojawiają się w kościele, to jednak statystycznie rzecz biorąc wciąż dziewięciu na dziesięciu dorosłych Polaków zdecydowanie za katolików się podaje... Inna bajka, że już tylko 35% z badanych przyznaje aktywne uczestnictwo w nabożeństwach. Można by się zastanawiać nad ową różnicą ponad 60% ludzi, których kolokwialnym językiem opisać można "homo nie wiadomo". Przypuszczam, że w coś wierzą, nie jest to zgodne z wiarą katolicką, ale ze zwykłego lenistwa nie szukają dalej. Zastanowiła mnie ta najmniejsza grupa. Ludzie nie dość, że deklarujący przynależność do kościoła katolickiego, to na dodatek sumiennie co tydzień pojawiająca się w parafialnej świątyni. Niby wierzą, niby co tydzień rozważają słowa pisma, teoretycznie – po-

święcają czas swojej egzystencji, by zastanowić się nad tym skąd pochodzą i dokąd idą. Sam poświęciłem na to kilka lat i nie uważam czasu za stracony. Ale… Obserwowałem ostatnio scenkę pod kościołem. Klęczy młody człowiek, prosi o jałmużnę. Podchodzi para dobrze wyglądających ludzi około pięćdziesiątki i wyzywa delikwenta, że na pewno pieniądze przepija. Krzyczą, że wezwą policję. Ogólny Meksyk na placu kościelnym. Jako że czas rekolekcji – kilkanaście minut wcześniej słuchali kazania o zauważaniu drugiego człowieka, potem przy prośbach gromko wołali "wysłuchaj nas

Panie" miedzy innymi za chorych i biednych. Nie dali mu ani grosza, ale do powiedzenia mięli najwięcej. Zasadniczo człowiek klęczy uniżony, nie jęczy jak Cyganie, ładnie dziękuje za każdą złotówkę. Z katolickiego (chrześcijańskiego) punktu widzenia – guzik mnie obchodzi, czy podarowane mu 5 zł wyda na chleb, czy piwo (nie ja będę za to odpowiadać na sądzie ostatecznym). Zastanawia mnie jedynie tupet owych państwa. Za parę lat staną (tak wierzą!) przed Jezusem. Spyta ich On: "co uczyniliście jednemu z tych moich sług, którego w uniżeniu posłałem, by przy moim domu dał Wam okazję, byście podzielili

się tym dobrem, którego w zdrowiu i radości żeście się dorobili... Coście mu uczynili?". Krótka piłka i prosta odpowiedź: "poszczuliśmy go policją". Z własnego doświadczenia – warto wierzyć. To ma sens, to da się poczuć. Ale nie po to, "aby było". Jeśli już deklarujesz w sondażu, kim jesteś – zastanów się, co to tak naprawdę oznacza.

MooNeR freestyle@eurisko.pl


28

KWIECIEŃ 2010 Napisz do nas sms o treści: UZETKA a następnie HASŁO Z KRZYŻÓWKI na numer 72601 (napisz: uzetka + hasło). Koszt 2 zł + VAT. Na wiadomości czekamy do 20 kwietnia. Spośród smsów wybierzemy jedną osobę, która otrzyma zaproszenie do Restauracji Ramzes (o wartości 50 zł). Litery z pól ponumerowanych od 1 do 24 utworzą rozwiązanie - myśl Witolda Gombrowicza

▪ Przepis dla głodnego

PLACE LIZAĆ :) Składniki 5 sztuk ziemniaków 1 cebula jajko mąka olej Sól, pieprz Składniki do sosu: majonez śmietana 2 ząbki czosnku Sposób przygotowania: 1. Zetrzeć ziemniak i cebule na tarce, dodać do nich jajko, mąkę, doprawić do smaku solą i pieprzem, i wymieszać na gęstą masę. 2. Smażyć porcjami na rozgrzanym tłuszczu. 3. Majonez i śmietanę wymieszać w misce, dodać zgnieciony czosnek i doprawić do smaku solą i pieprzem. Smacznego !

Kornelia Kornosz Fot. Wojciech Waloch


29

fot. www.sxc.hu

KWIECIEŃ 2010

Przyjaźń z butelką Bezbarwna, bezwonna. Po kontakcie z nią nie pozostawia po sobie śladu. Nie prowokuje aromatem ani smakiem, ale jest podstawą naszego życia. Warto jest zaprzyjaźnić się z butelką wody mineralnej. Człowiek o przeciętnej wadze powinien dziennie spożywać około 5 litrów tego płynu. A dlaczego? Bo woda to zdrowie i każdy Ci to powie! Nasze ciało choćmogłoby się wydawać, że jest „stworzone” z niesamowitego tworzywa, w 2/3 składa się właśnie z H2O. Mimo że woda nie stanowi substancji odżywczych dla organizmu, to jest jednak niezbędnym składnikiem, biorącym udział w procesach komórkowych i międzykomórkowych. Wchodzi w skład krwi oraz jest obecna m.in. w wątrobie, mięśniach, sercu czy mózgu. Bierze również udział w procesach trawiennych oraz transporcie substancji odżywczych po całym organizmie. Naukowo zostało już stwierdzone, że osoby uczące się osiągają znacznie lepsze wy-

niki w nauce, kiedy podczas nauki bez ograniczeń piją wodę dobrej jakości. Woda dobrej jakości wcale nie musi być wodą z górnej pułki cenowej. Jakość nie zawsze idzie w parze z dobrą kampanią reklamową. Ważna jest ilość składników mineralnych w 1 litrze wody. Im większa zawartość składników mineralnych, tym lepiej dla naszego organizmu. Woda gazowana daje uczucie orzeźwienia i przyjemnie drapie w gardle, ale często powoduje wzdęcia i uczucie ciężkości. Woda niegazowana jest łatwo wchłaniana przez nasze komórki, szybko i na długo gasi pragnienie. Odpowiednie nawodnienie komórek powoduje sprężystość i jędrność skóry. Robiąc sobie dzienny rachunek sumienia zastanówmy się, ile płynów wypijamy na dobę? Nie należy brać pod uwagę herbaty, kawy, piwa (i resztę in-

nych alkoholów) oraz napojów dosładzanych i energetycznych. Jakby nie patrzeć są one płynami - ale są też moczopędne i niemal w całości wydalane z naszego organizmu. Są też uciążliwe dla naszych nerek, które muszą działać na przyspieszonych obrotach, by je przefiltrować. Bardzo mała ich część nawadnia komórki i resztę narządów wewnętrznych. W odróżnieniu do tego rodzaju płynów większą ilość wody nasz organizm wydobędzie z warzyw i owoców (które w 3/4 składają się z wody). Często nie mamy świadomości, że oprócz fizjologicznego wydalania płynów pozbywamy się go też w inny sposób. Około 2,5 litra wody opuszcza nasze ciało dziennie w postaci potu. W słoneczne dni możemy utracić 0,5 litra na godzinę! Spora jej ilość wydobywa się również w postaci pary przy rozmowie.

Odwodnienie organizmu to przyczyna wielu niekorzystnych zajść w naszym ciele. Zaczyna się od utraty 3% wody, które powoduje uczucie zmęczenia, bóle i zawroty głowy, przegrzanie ciała, zwiększona utrata - zatrzymanie pocenia się i udar cieplny. Przy utracie 10% wody odwodnienie może zagrażać naszemu życiu. Bardzo ważne jest, byśmy zdecydowali się i przekonali do codziennego picia wody. Spożywać należy wodę, która nam smakuje i odpowiada naszemu podniebieniu.

Paweł J. Sochacki


30

KWIECIEŃ 2010

Sport

Budujemy nowy łuk… i dalej czekamy Piątego kwietnia premiera sezonu. Tymczasem w Zielonej Górze żużla nie uświadczysz. Długie miesiące bez warkotu motocykli na Wrocławskiej przedłużają się ze względu na niekończącą się historię pt. „Przebudowa pierwszego łuku”. Wiadomo, „kto chce być strojny, musi być spokojny” – zachciało nam się trybun na miarę toruńskiej Motoareny, więc teraz musimy pocierpieć. Patrząc na hałdy piachu, zalegające na torze, odnosi się jednak wrażenie, że to cierpienie może potrwać trochę za długo. A odpowiedzialność za zastany stan rzeczy politycy, działacze i budowlańcy będą przerzucać z jednych na drugich. Może więc wytyczmy im na tym piachu boisko – niech grają w zbijanego. Przynajmniej będzie można wreszcie zorganizować na stadionie jakieś sportowe

fot. Benedykt Jach

Stare polskie przysłowie mówi, że „jak nie przemarsz wojsk, to biegunka”. Patrząc na to, co dzieje się na zielonogórskim stadionie można powiedzieć: „Jak nie śnieg, to piach na torze”.

widowisko. A mniemam, że i widownia by dopisała. Inauguracja sezonu w Zielonej Górze jest więc jeszcze niewiadomą. Dobra wiadomość dla kibiców jednak zawsze się znajdzie – ot, choćby pomimo usilnych starań urzędników,

warkot żużlowych motocykli nie został zdławiony. Chodzi o sprawę przepisów UE, które mówią, że motocykle zulowe są za głośne. Pierwszy raz w historii można było spotkać się z taką solidarnością środowiska żużlowego, które ramię w ramię stanęło

do walki o swoje prawa i opwiedziało głośne "nie". Tym razem, zamiast samotnego Rejtana (niczym z obrazu Matejki), mieliśmy istny rzymski legion. Weronika Górnicka

Zdobyć szczyt Nowa hala na ulicy Sulechowskiej pnie się w górę. Podobnie koszykarze Zastalu Zielona Góra, którzy po wielu przygodach rundę zasadniczą skończyli na pierwszym miejscu w ligowej tabeli. Kibice już dawno przestali liczyć, która to szansa naszych zawodników na awans do najwyższej ligi rozgrywkowej. Kompletnie przebudowany zespół staje jednak po raz kolejny do walki. Kilka lat temu, gdy Zastalowcy grali w finale pierwszoligowych rozgrywek (który notabene zakończyli bolesną porażką w ostatnim meczu we własnej hali) fani żartowali, że w przypadku awansu na mecze będziemy udawać się do Gorzowa, bo

hala nie spełnia ekstraklasowych wymogów. Teraz sytuacja jest zgoła odmienna. Dlatego

wszyscy liczą, że na sezon 2010/2011 jednym z haseł Zastalowców będzie – nowa hala, nowy sezon, nowa liga.Dzięki rozpoczęciu fazy play - off z pierwszego miejsca, przed zielonogórskimi koszykarzami otwiera się duża szansa – awans mają zagwarantowane dwie pierwsze ekipy. Jeżeli można mówić o pewnej taktyce, to w tym przypadku chodziło o uniknięcie drużyny Siarki Tarnobrzeg. Drugie miejsce tarno-

brzeżan pozwoliłoby na uniknięcie konfrontacji z tą ekipą aż do potencjalnego finału. Dojście na sam szczyt byłoby spełnieniem marzeń nie tylke kibiców, ale i działaczy. W przypadku kolejnego niepowodzenia tym pierwszym skończy się chyba cierpliwość, a drugim pomysły na budowę zespołu. Weronika Górnicka


KWIECIEŃ 2010

Sport

Fajne wrażenia i dwie czapy

Na początku marca szczypiorniści AZS-u wygrali 35:28 w sparingu z juniorską reprezentacją Polski: - Wrażenia fajne, ponieważ po dwóch tygodniach zmian, jakie zapadły w zespole, zawodnicy podeszli do meczu dobrze, fizycznie i psychicznie chwalił trener M. Książkiewicz. Udane przetarcie przed meczem z Jurandem Ciechanów podziałało mobilizująco na akademików. Musimy zostawić pot i łzy na parkiecie - obiecywał M. Koledziński - musimy wygrać, bo grozi nam miejsce spadkowe.

Musieli, musieli i nie wygrali. Jurand z Ciechanowa ograł zielonogórzan 30:25. W kolejnym meczu, u siebie z SMS-em Gdańsk wreszcie udało się wygrać pierwszy raz po ponad trzech miesiącach posuchy. Po zwycięstwie 34:28 bohaterem został C. Kociszewski przesunięty na pozycję rozgrywającego - Dwa lata grałem na skrzydle, ale na nowej pozycji dobrze się czuję. Kibice także poczuli się lepiej, AZS po tym meczu awansował na 8. miejsce w tabeli. Głównym wydarzeniem

Fot. www.sxc.hu

Piłkarze ręczni znaleźli swój rytm i na razie nie muszą oglądać się na drużyny ze strefy spadkowej I ligi. U siatkarzy odwrotnie. Po ograniu Cuprum Lubin kolejny rywal w playoffach - AZS UAM Poznań dwukrotnie nie dał szans zielonogórzanom.

31

w obozie siatkarzy był play-off z AZS-em Poznań. Już w trakcie sezonu AZS dobrze poznał zalety poznańskiej ekipy: - To był specyficzny mecz, bo zagraliśmy go słabo od strony psychicznej. Popełnialiśmy proste błędy. Teraz musimy uwierzyć, że jesteśmy lepsi - przekonywał przed meczem trener T. Paluch. Po dwóch pięciosetowych porażkach zielonogórzan pozostało zgrzytanie zębami: - Dali nam

jedną, potem drugą "czapę" i tak się skończyło - środkowy zielonogórzan, J. Kowalczyk nakreślił sytuację w tie-breaku w drugim meczu. Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw, więc kolejna czapa może być dla zielonogórzan tą ostatnią. I jak się okazało po meczach z końca marca - była. Kamil Kwaśniak k.kwasniak@uzetka.pl

WSZYSTKIE AKTUALNE WYNIKI, TABELE I ZAPOWIEDZI NA STRONIE W W W.SPOR T.UZE TK A.PL REKLAMA

Sportowy Salon Fryzjerski w każdy poniedziałek o godz. 20:00 powtórka we wtorek o godz. 12:35 w Radiu Index 96 fm


32

KWIECIEŃ 2010

Bachanalia 2010 już za miesiąc

REKLAMA

fot. Ilona Waszkiewicz

Kto ostatecznie zagra dla studentów?

Najbliższe tygodnie to przed Parlamentem Studenckim okres wytężonej pracy przy organizacji Dni Kultury Studenckiej „Bachanalia 2010”. Odbędą się one w dniach 11 – 14 maja, rozpoczniemy je 11 maja paradą bachanaliową, która tradycyjnie przejdzie z Campusu A ulicami Zielonej Góry na deptak, gdzie otrzymamy klucz do bram miasta. Oprócz licznych imprez w klubach studenckich zapraszamy na koncerty, które odbędą

się na stadionie uczelnianym przy ul. Wyspiańskiego. W tym roku zagrają miedzy innymi : Habakuk, Sydney Polak, Dubayaga, Best Before, Shirley Holmes, Hey, Bayer Full, Cliver. Ponadto odbędzie się „Zjazd na byle czym”, kabareton charytatywny dla Trytona, zmagania akademików i liczne imprezy sportowe.

REKLAMA

Marek Herejczak Przewodniczący PS UZ

Zapraszamy maturzystów 23 - 25 maja na

WIRTUALNE DNI OTWARTE Uniwersytetu Zielonogórskiego www.uz.zgora.pl


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.