Przegląd Uniwersytecki (Wrocław) R.23 Nr 2 (217) 2017

Page 1

PRZEgLąd UNIWERsyTEcKI NR 2 | 217 | 2017

ROZMOWA

NAUKA

BIBLIOTEKA

Piotr Sorokowski: Dostrzegam absurdy nauki

Tomasz Mrozek o odkryciu Trappist-1

Dolnośląska „kapsuła czasu"

str. 1

str. 27

str. 54


Od redakcji Trudno nie wierzyć w nic – śpiewał kiedyś Adam Nowak z Raz Dwa Trzy. I choć bardziej niż o fizykę chodziło mu o metafizykę, wers ten, jak ulał, pasuje też do naszej okładkowej rozmowy o nauce. Piotr Sorokowski bez litości pozbawia nas w niej złudzeń, w zamian fundując nokautującą dawkę rzeczywistości. Kto może zostać redaktorem w czasopiśmie naukowym? Każdy. Na ile wiarygodne są wyniki współczesnych badań naukowych? Trudno powiedzieć. Czy możemy bezkrytycznie ufać odkryciom sprzed lat, które często i gęsto ukształtowały nasze wyobrażenie o świecie? Nie bardzo. Z tej perspektywy duża część powszechnie dostępnej wiedzy na tematy wszelakie zaczyna prezentować się zdecydowanie mniej imponująco, niż zdawałoby się na pierwszy rzut oka. Ale są też plusy tego stanu rzeczy. W końcu nauka opiera się na zwątpieniu – w przekonania, założenia, wyobrażenia. Nie dowierzajmy zatem. Nie dowierzajmy mądrze. I wyciągajmy wnioski z informacji, jakie zdobywamy. Nawet jeśli zmusi nas to do zmiany punktu widzenia na taki czy inny temat.

W numerze rOzMOwA

1 Piotr Sorokowski: Dostrzegam absurdy nauki

wydArzEnIA

7 Aula Leopoldyńska wciąż pięknieje K. Jasińska 11 UWr i Ostrów Wielkopolski – udana współpraca M. Jóźwiak 12 IV noc Humanistów, czyli kultura jako źródło tajemnic W. Jakubowski, J. Golonka-Legut 14 Prof. Janusz Degler „żywym eksponatem” w Muzeum Teatru K. Jasińska 16 Petr Zelenka we Wrocławiu M. Matkowska-Jerzyk 17 Tadeusz Taube patronem Katedry Judaistyki M. Wodziński 18 #bezpiecznie [fotoreportaż] 20 Dni Kultury Dawnej M. Czapliński, M. Frańczak 21 Dyktando po rosyjsku, czyli niemałe wyzwanie D. Drużyłowska 22 Instytut Historyczny doczekał się remontu L. Harc 24 KRÓTKO 25 STUDENCI DZIAŁAJĄ

26 27 28 30 32 33 33 34

nAUKA

Pomoce naukowe online G. Przybysz Halo, czy jest tam kto? T. Mrozek Camino de Domeyko H. Marszałek Prehistoryczni myśliwi strefy Andów E. Bewziuk Fenomen języka esperanto M.J. Komarnicka Informatycy powalczą o medale M. Jurkiewicz Fizycy o tworzeniu gier komputerowych M. Jurkiewicz Od Szczecina do Cieszyna, czyli I Kongres Czechoznawstwa Polskiego R. Baron 37 Zbadaj się i pomóż naukowcom M. Raińczuk 38 KONFERENCJE

sPOŁECznOŚĆ

39 NOMINACJE PROFESORSKIE 40 Promocje habilitacyjne i doktorskie na Wydziale Filologicznym K. Jasińska

Pismo informacyjne Uniwersytetu Wrocławskiego nr 2 (217) 2017, rok wydania XXIII Numer zamknięto 14 kwietnia 2017 r. ISSN 1425-798X Nakład 1100 egz. Redakcja zastrzega sobie prawo do wyboru, skracania i redagowania tekstów. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczonych listów i opinii. Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca. Wykorzystanie materiałów zawartych w „PU” możliwe tylko za zgodą redakcji. Materiały do kolejnych numerów można nadsyłać do końca maja (nr 3/2017), do końca września (nr 4/2017) i do końca listopada (nr 5/2017).

41 Dydaktyka i łowy – jubileusz prof. Dynaka K. Jasińska 42 NAGRODY, WYRÓŻNIENIA, GREMIA

FELIEtOn

44 Brytyjska kuźnia noblistów M. Mierzejewski 45 Frontalnie i chyłkiem: Nie rżnijcie! B. Bednarek

UnIwErsytEt

46 Pierwszy kanclerz Uniwersytetu a polscy królowie J.M. Burdukiewicz, A. Wojtyła 48 Studenci UWr w czasie wojny J. Hytrek-Hryciuk 50 Zagadka znalezionej w Auli Leopoldyńskiej karteczki K. Jasińska

BIBLIOtEKA UnIwErsytECKA

54 Dolnośląska „kapsuła czasu” D. Liszkowska-Solnicka

OgrÓd BOtAnICzny

60 Nowy sezon już otwarty M. Mularczyk

rEKtOr I sEnAt

62 Z zarządzeń rektora 62 Z obrad Senatu 63

POŻEgnAnIA PUBLIKACJE

64 Nowości Wydawnictwa UWr 65 Nasze publikacje w wydawnictwie ATUT 66

KArtKA z PrzEszŁOŚCI zOBACz tAKŻE

37 Powódź ‘97 43 Nowy serwis internetowy UWr 44 Rekrutacja

EGZEMPLARZ BEZPŁATNY Wydawca: Uniwersytet Wrocławski, pl. Uniwersytecki 1, 50-137 Wrocław Redakcja: Kamilla Jasińska (red. nacz.), Małgorzata Jurkiewicz, Agata Kreska, Michał Raińczuk, Agata Sałamaj Adres Redakcji: pl. Uniwersytecki 1 (pok. 134), 50-137 Wrocław, tel. +48 71 375 20 77, faks +48 71 372 40 30, e-mail: promocja@uwr.edu.pl Druk: Kontra s.c. Makieta, skład, DTP: Dorota Sitnik Korekta: zespół redakcyjny PU w internecie do pobrania: www.uni.wroc.pl/pu Zdjęcie na okładce: Dr hab. Piotr Sorokowski, fot. Dominika Hull


rozmowa

Piotr Sorokowski: Dostrzegam absurdy nauki Pomysł był prosty: stworzyć fikcyjną postać kiepskiej badaczki ze sfabrykowanym CV i pozwolić jej żyć własnym życiem w internecie. Narodzona w ten sposób Anna O. Szust szybko rozpoczęła „karierę naukową”. Proszono ją o recenzowanie i redagowanie artykułów, powoływano do rad programowych konferencji. W końcu prowokacja została ujawniona na łamach prestiżowego „Nature”. O tym eksperymencie – i świecie nauki w ogóle – rozmawiamy z jednym z jego autorów, dr. hab. Piotrem Sorokowskim z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego.

Jak narodził się pomysł na badania, dzięki którym wraz ze swoim zespołem zadebiutowałeś na łamach „Nature”? Zdaje się, że przyczyniły się do tego wasze własne, codzienne doświadczenia. Kiedy jesteś choć średnio rozpoznawalną osobą – albo w ogóle nierozpoznawalną, ale na przykład masz zagraniczny adres mailowy, opublikowałeś artykuł w zagranicznym czasopiśmie – spływają do ciebie różnego rodzaju zapytania o to, czy zechciałbyś recenzować artykuły w takim czy innym niszowym piśmie, a nawet czy zechciałbyś zostać jego redaktorem naukowym. Co ciekawe, te propozycje najczęściej w ogóle nie są związane z dziedziną, jaką się zajmujesz. W moim przypadku rozrzut tematów jest bardzo duży – od ginekologii, przez fizykę, chemię… „Kandydata” do współpracy nie sprawdza się zatem pod żadnym względem. Na to wygląda. Czasami działa to również na zasadzie pomyłki. Opublikowałem na przykład jeden artykuł w czasopiśmie „Economics & Human Behaviour”, ale traktował on o Papuasach i ich świniach, które są w Papui symbolem statusu. Ekonomii w nim był niewiele. Wystarczyło jednak, że ktoś zwrócił uwagę tylko na słowo-klucz, przypisał mnie do tej tematyki – i zaczęły przychodzić zapytania związane z ekonomią. Wszyscy zastanawiają się, jak mogą działać te czasopisma, skoro wysyłają swe prośby o recenzje zupełnie losowo. To jest absurd i każdy zdaje sobie z tego sprawę. Tak samo jak zdajemy sobie sprawę z faktu, że część tych redakcji działa w oparciu o nieistniejące osoby Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

– lub ukradzione tożsamości. „Nature” przytoczyło przykład autora, który zgłosił podobną sprawę policji. Nie wysyłał swoich danych, nie proponował współpracy – ale i tak figurował w stopce redakcyjnej. Ten problem nie jest nowy – takie czasopisma zaczęły powstawać mniej więcej dziesięć lat temu – natomiast nie za bardzo wiadomo, jaka jest jego skala. Na początku to właśnie najbardziej mnie interesowało: czy mamy do czynienia z realnym problemem. I okazało się, że tak. Na potrzeby naszego badania stworzyliśmy postać bardzo marnego naukowca, aby sprawdzić, jak łatwo zostać redaktorem w czasopiśmie naukowym. Okazało się, że w pewnej kategorii czasopism jest to bardzo łatwe. W szczególności chodzi tu o „czasopisma drapieżne” (predatory journals), które do niedawna znajdowały się na tzw. liście Bealla. Z tego typu czasopism bardzo wiele tytułów w ogóle nie odpisało na nasze maile. Może dlatego, że nie nabrały się na naszą prowokację. A może dlatego… że w ich redakcji naukowej po prostu nikt nie pracuje. Pisma naukowe prowadzone przez boty. Brrr… Naszą propozycję zaakceptowało około 40 proc. pism z listy „drapieżców”, do których wysłaliśmy CV Anny O. Szust. Ale w gruncie rzeczy, gdyby odrzucić tytuły, które nam nie odpisały, okazałoby się, że ta wartość jest dwa razy wyższa. Czyli – praktycznie w każdym tego typu czasopiśmie można zostać redaktorem. Podczas naszych badań jako brak akceptacji kodowaliśmy najmniejsze pró-

by weryfikacji istnienia lub umiejętności Anny O. Szust. Ale większość wydawnictw na propozycję współpracy ze strony wymyślonej naukowczyni reagowała krótkim: „Tak, oczywiście. Wybierz sobie czasopismo”. Jakie były reakcje już po publikacji wyników eksperymentu w „Nature”? Zaraz po ukazaniu się artykułu, może godzinę po, napisał do nas szef DOAJ (Directory of Open Access Journals – zbiór czasopism naukowych, do których dostęp, na zasadzie open access, jest otwarty, darmowy – red.), i poprosił o wskazanie uwzględnionych w badaniu tytułów typu open access, bo z miejsca chciał wykasować je z bazy. Ale nam nie chodziło o polowanie na czarownice. W swoim artykule nie krytykujemy też idei open access jako takiej, raczej piszemy o niej – oraz o DOAJ – pozytywnie. Oczekujemy raczej wprowadzenia mechanizmu, który wykluczy słabe czasopisma ze świata realnej nauki. Podanie kilku tytułów nie jest w tym wszystkim najważniejsze, tym bardziej, że sprawdziliśmy jedynie drobny procent wszystkich istniejących czasopism. A wracając do reakcji. Bardzo szybko mieliśmy też nieformalny odzew z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Usłyszeliśmy, że nasz eksperyment to kolejny argument za tym, że należy zmienić punktowanie w obrębie listy B (wykaz czasopism, które nie posiadają współczynnika IF, czyli impact factor – red.). Brak natomiast sygnałów – poza ogólną krytyką naszego eksperymentu – ze strony czasopism, które były

|1


rozmowa

tematem badania. Odezwała się do nas jedna redakcja, która obiecała, że postara się zmienić – czy już zmieniła – zasady naboru redaktorów. Taka reakcja to dużo lepszy ruch PR-owy niż zarzucanie nam oszustwa lub straszenie nas sądem. Wspominasz o nierzetelności, „drapieżności” niektórych czasopism, o problemie na dużą skalę – ale z drugiej strony jakoś te pisma się utrzymują. Swoje artykuły zamieszczają w nich m.in. mniej znani naukowcy, chcący powiększyć liczbę swych publikacji. Czy ten stan rzeczy nie jest czasem odpryskiem działania – często i gęsto krytykowanego – klasycznego systemu, który funkcjonował w czasopismach naukowych do tej pory? Myślę m.in. o bardzo długim okresie weryfikacji, oczekiwaniu na publikację, w pewnym sensie – o monopolizacji rynku prasy naukowej. Racja.

2

|

Dążę do tego, że dotychczasowy system z całą pewnością nie jest idealny. Choćby dlatego – ale nie tylko dlatego – że utrudnia dostęp do nauki. Drogą prenumeratę szanowanych prestiżowych pism wykupują tylko uczelnie, korzystają z nich naukowcy. Reszta z nas otrzymuje wiedzę filtrowaną przez prasę popularnonaukową, internet. Z drugiej strony mamy open access, jeden z filarów ruchu dążącego do przywrócenia tegoż dostępu. On też ma swoje minusy i – jak wynika choćby z waszego eksperymentu – może prowadzić do wynaturzeń. Złoty środek nie istnieje? Pytanie brzmi: co jest najważniejsze? Bo przejście ze złego systemu publikacyjnego w potencjalnie jeszcze gorszy to jest, moim zdaniem, słaby pomysł. Lepiej reperować dotychczasowe mechanizmy? Dotychczasowy system ma bardzo wiele wad. Brak otwartego dla każdego dostępu wcale nie jest największą z nich. Głównym problemem jest brak wynagrodzenia za pracę wielu naukowców. Ich bardzo ważne, interesujące odkrycia są publikowane, a zarabiają na tym wydawnictwa, do których należą czasopisma. To całkowicie absurdalne, niezgodne ze zdrowym rozsądkiem. Dochodzi przez to do takich sytuacji, kiedy reprezentanci – na przykład – nauk technicznych nie chcą w ogóle publikować wyników swoPrzegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

ich badań, bo publikując, oddawaliby swoje pomysły za darmo. Postulowana zmiana systemu publikacyjnego polegającego na tym, że prace naukowe można czytać za darmo, w praktyce często prowadzi do tego, że publikowanie prac naukowych jest płatne. A zatem absurd jest jeszcze większy niż poprzednio – autor nie tylko nie zarabia na swojej pracy, ale musi jeszcze opłacić jej publikację. Taki system publikacyjny ma jeszcze jedną ogromną wadę. Do tej pory wydawnictwa zarabiały na czytelnikach, a zatem nie zależało im na sztucznym zwiększaniu liczby publikowanych prac, tylko na ich jakości. Kiedy wydawnictwa zaczną zarabiać na publikujących, spowoduje to zwiększenie liczby prac i rozluźnienie sita recenzenckiego w celu maksymalizacji zysków finansowych. Wydawcom zawsze będzie zależało na tym, żeby publikować jak najwięcej – a nie jak najlepsze rzeczy. Taka zmiana systemu, którego potencjalną największą wadą jest brak rzetelnych recenzji, całkowicie rujnuje dotychczasowe zasady postrzegania tego, co jest naukowe, a co nie. Nie może być tak, że przeciętny Kowalski wymyśli sobie nowy lek na raka, a następnie opublikuje swe rewelacje w jakimś miernym czasopiśmie open access czy po prostu w internecie – i będzie to traktowane na równych prawach z badaniami przeprowadzonymi wedle uznanej metodologii, zrecenzowanymi przez wielu specjalistów. Dzięki tysiącom nowo powstałych słabych czasopism open access mamy do czynienia z zalewem różnego rodzaju śmieci naukowych, które trzeba segregować. Podsumowując, wydaje się, że jedynym wyjściem z obecnej sytuacji jest zakładanie czasopism open access przez uznane stowarzyszenia czy instytucje naukowe. Znam tytuły ze swojej dziedziny, które działają właśnie w ten sposób, i pozwala to zachować jakość. To ten złoty środek, o który pytałem? Tak. A wiesz, że mechanizm, który przed chwilą skrytykowałeś, funkcjonuje również w sztuce? Tak jak niektórzy naukowcy są skłonni zapłacić redakcji za opublikowanie swojego artykułu, tak niektórzy artyści płacą galeriom za możliwość zorganizowania im wystawy. Ten system bazuje trochę na próżności, trochę na braku siły przebicia.

To jest bardzo dobre porównanie, dobrze wszystko obrazuje. Różnica między sztuką a nauką polega jednak na tym, że w nauce istnieje bardzo wiele obiektywnych wyznaczników jakości prac naukowych. Ktoś wyliczył, że mamy w Polsce ponad 3500 czasopism naukowych. Zaryzykuje tezę, że przynajmniej w naukach społecznych i humanistycznych znacznej części tych czasopism nie czyta nikt poza autorami tekstów w kolejnych numerach. Grupy studentów, doktorantów czy pracowników uczelni, którzy mają problemy z publikacją… zakładają nowe czasopisma. Coś jak poeci. (śmiech) Dokładnie! A to jest kolejna absurdalna sytuacja, droga donikąd – i to właśnie chcieliśmy pokazać swoim eksperymentem. Ludzie, którzy nie potrafią opublikować wyników swojej pracy, powinni poświęcić czas i energię, żeby nauczyć się, jak to robić. Nie chodzi o to, żeby każdy miał gdzie publikować, a jak nie ma gdzie, to żeby stworzył sobie pismo, w którym będzie się publikował sam. Chodzi o to, żeby spróbować dopasować się poziomem do obowiązujących na świecie standardów. Rynek monografii w Polsce przypomina zresztą rynek predatorów. W większości wydawnictwa nie płacą ci za publikację, ani nawet nie publikują twojej pracy za darmo. To one dostają pieniądze za wydanie książki. Czy w takiej sytuacji zależy im na jej jakości? W żaden sposób. I jeśli my, jako Uniwersytet Wrocławski, zapłacimy za wydanie stu monografii losowo wybranemu wydawnictwu we Wrocławiu, to ono oczywiście wyda te książki. Bo tak czy siak dostanie pieniądze. Dokładnie tak. Oczywiście monografie są recenzowane, ale w wielu przypadkach są to recenzje grzecznościowe. Ostatnio przeglądałem monografię sprzed kilku lat i mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że jej recenzent, człowiek po wylewie, ma obecnie problemy z normalną komunikacją. Figurant? Dokładnie, często są to są figuranci. Gdyby wydawnictwo brało na siebie odpowiedzialność finansową za wydanie książki, trzy razy zastanowiłoby się, czy zaangażować takiego recenzenta.


WYDARZENIA

PrzeglÄ…d Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

fot. Dominika Hull

|3


rozmowa

Proszę nie zrozumieć mojej wypowiedzi jako krytyki wydawania książek naukowych – one są bardzo potrzebne. Chciałem tylko zwrócić uwagę, że system w którym to autor – czy jego instytucja – płaci za wydanie swojej pracy, rodzi wiele patologii.

4

|

Wspomniałeś o tym, że wygląda na to, że dzisiaj każdy może opublikować wyniki badań – na przykład – nad lekarstwem na raka. Takie informacje trafiają potem nie tyle do ludzi zainteresowanych nauką, co do masowego odbiorcy, który przeczyta o takim czy innym „odkryciu” na Facebooku i uzna go za fakt. To na pewno jedno z bardziej istotnych zagrożeń. Tylko czy wynika ono akurat z faktu, że na rynku istnieją drapieżne czasopisma? Może raczej z tego, że media są wciąż głodne newsów? W efekcie dziennikarze wyszukują ciekawie brzmiące wiadomości, często nawet zmieniają oryginalny tekst, byle osiągnąć odpowiedni efekt „marketingowy”. Dziennikarze powinni mieć podstawową wiedzę, jak wygląda proces publikacyjny. Powinni wiedzieć na przykład o tym, że naukowe artykuły przeglądowe, czy metaanalizy, mają zdecydowanie większą siłę rażenia niż pojedynczo uzyskany wynik. Albo o tym, jakie źródła są mniej czy bardziej wiarygodne. Kiedy widzę fantastyczny artykuł o nowej szczepionce na malarię w czasopiśmie z niskim impact factor, to już wiem, że opisane odkrycie jest mało prawdopodobne, bo na wejściu musi mieć jakieś wady, na przykład niejasne wyniki albo małą próbę. Gdyby ktoś faktycznie odkrył szczepionkę na malarię, poszedłby z tym do „Nature”, a nie do mało znanego czasopisma. Jakie jeszcze problemy trapią współczesną naukę? Jeden z najważniejszych to brak replikowalności, czyli powtarzalności wyników. Wiele badań wskazuje, że – nie tylko w naukach społecznych, ale też na przykład w naukach medycznych – replikuje się zaledwie około 30 proc. badań. To jest drastyczny problem i dotyczy także wyników publikowanych w najbardziej prestiżowych pismach. Zażarta walka o publikację prowadzi do sytuacji, w której naukowiec przeprowadza dziesięć badań, a później publikuje wyniki jednego, bo wyszły tak, jak tego oczekiwał Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

– cała reszta ląduje natomiast w szufladzie. To znowu błąd całego systemu, który powoduje, że większą szansę na opublikowanie mają pozytywne wyniki. Jest to wprost powiązane z niską replikowalnością badań – a w ostatecznym rozrachunku – okazuje się, że duża część wiedzy o człowieku jest błędna. Trudno jest mi powiedzieć, czy bardziej istotne jest to, że przeciętny Kowalski przeczyta w internecie czy w gazecie, że margaryna jest lepsza od masła, czy to, że sami naukowcy – na poziomie ogółu wiedzy – nie są w stanie tego jednoznacznie stwierdzić, ponieważ połowa artykułów naukowych na ten temat nie została nigdy opublikowana. Podam pewien przykład, pracowaliśmy nad metaanalizą, dzięki której sprawdzaliśmy, czy osoby niewidome mają lepszy węch. Chcieliśmy sprawdzić wyniki w oparciu o wiele prób. W końcu takie badania są prowadzone od XIX wieku… …i według obiegowej opinii odpowiedź jest jasna: tak, osoby niewidome mają lepszy węch. Według obiegowej opinii – tak. Ludzie sądzą, że tak jest. Sęk w tym, że wyniki wcale tego jednoznacznie nie potwierdzają. Pierwszą pracę na ten temat, niemiecki doktorat, opublikowano w 1898 r. Badanie przeprowadzono wówczas… na dwóch osobach, wykazując lepszy węch osoby niewidomej. Mhm… Tamto badanie i późniejsze, nawet z lat 60. XX wieku, podobne, na niewiele większych próbach lub z całkowicie błędną metodologią, prezentują się obecnie anegdotycznie. Ale to prawdopodobnie właśnie one spowodowały, że długo trudno było opublikować badania, które pokazywały wyniki przeciwstawne, a relatywnie łatwo badania potwierdzające tę dość przekonywującą hipotezę – nawet jeśli prowadzono je na kilkunastu osobach. Nie można stwierdzić, że ówcześni naukowcy celowo oszukiwali czy też nie, natomiast to, co ustalili, nie ma z perspektywy dzisiejszej nauki żadnego znaczenia. Na szczęście obecnie duża liczba badań tego typu oraz pewne analizy statystyczne pozwalają wychwytywać, które wyniki badań w najlepszym przypadku uzyskano przypadkowo, a w najgorszym były po prostu oszukane.

Załamujesz mnie. W nic już nie można wierzyć, nawet w naukę. Istnieją jeszcze inne działania na pograniczu oszustwa i publikacyjnych zabiegów. Tak zwany p-hacking. Nazwa tego zjawiska pochodzi od symbolu istotności statystycznej – okazuje się, że ze zdecydowanie za duża liczba badań prezentuje wyniki na jej granicy. W dużym uproszczeniu: musi się to wiązać z takim manipulowaniem analizami, by uzyskać istotne statystycznie wyniki badań. Ale tu wchodzimy już na zupełnie inną przestrzeń… Ja mogę słuchać cały dzień. Widzisz, ja zacząłem swoją karierę od psychologii. Teraz interesuje mnie też, jak funkcjonuje cała nauka. Ja mam tak trochę z mediami. Po prostu dostrzegam absurdy. I o ile te absurdy są mniej problematyczne, jeśli opublikujemy artykuł typu: „Dlaczego dzieci nie lubią szpinaku”, o tyle ich waga zwiększa się w przypadku, na przykład, twardej medycyny. To już są często sprawy życia i śmierci – oraz ogromnych pieniędzy. A przecież tam też naciąga się wyniki, żeby coś opublikować. Dlatego uważam, że potrzeba nam ogólnej zmiany w systemie publikacyjnym. Będziesz nadal zajmował się podobnymi problemami? Mam pomysły na inne badania z zakresu szeroko pojętej metodologii nauk. Jedna z moich doktorantek, Agata Groyecka, przygotowuje doktorat w tym zakresie. Nie chcę jednak jeszcze niczego zdradzać. Chociaż trochę? Nie chciałbym zdradzać pomysłów na badania, może dlatego, że już raz z takiego pomysłu zostałem okradziony. W nauce trzeba strzec pomysłów jak najbardziej wartościowych skarbów. Co innego z warsztatem naukowym. Ten staram się prezentować każdemu, kto o to poprosi, na przykład organizując warsztaty dla doktorantów i studentów w tym zakresie. Ale wróćmy jeszcze do słabych czasopism naukowych. Dlaczego ludzie w nich publikują? Powodów jest wiele, ale najważniejszy jest taki, że po prostu nie potrafią publikować w lepszych. Często wynika to z tego, że badacze ci nie mieli wokół siebie nikogo, kto pokazałby im,


rozmowa

jak robić badania i je opisywać na wymaganym poziomie. Ja miałem szczęście, bo trafiłem na zajęcia do biologa, profesora Bogusława Pawłowskiego, który mnie trochę w zakresie pisania artykułów poduczył. Jeżeli twoi wykładowcy zdobywali doświadczenia za granicą, wiedzą, jak przygotować porządny artykuł naukowy, to startujesz z innego pułapu. Pamiętam, jak poznaliśmy naukowca z Australii, który robił podobne badania do naszych, związane z kulturami tradycyjnymi na Vanuatu. Podczas jednej z konferencji trochę się upił i powiedział nam, że ja i moja grupa, biorąc pod uwagę nasze możliwości i dostęp do ciekawych grup badawczych, publikujemy nieco błahe badania. Próbowałem go przekonać, że ja potrzebowałem dziesięciu lat, żeby samodzielnie dojść do tych samych wniosków co on. Na przykład do tego, że możemy nie tylko publikować wyszukane replikacje wcześniejszych badań, ale też pokazać coś całkiem nowego, wytyczać nowe szlaki w nauce. Niewielka liczba badań publikowanych w międzynarodowych czasopismach z zakresu nauk społecznych przez polskich badaczy powodowała, że każde kolejne badanie opublikowane poza krajem uznawałem samo w sobie za duże osiągnięcie. Australijczyk następnego dnia wytrzeźwiał. Zaczął mnie i znajomych przepraszać. Ale ja nie byłem obrażony. Rozumiałem jego intencje. Chciałem tylko, by on zrozumiał, jaka jest między nami różnica. Jego promotor miał ponad sto artykułów w czasopismach na tzw. liście JCR i mógł go wiele nauczyć. Ja nie

znałem nikogo, kto miałby choć drobne doświadczenie w publikowaniu za granicą. Sam czytałem więc różne teksty, przyglądałem się temu, jak są napisane. Na początku było dla mnie problemem nawet wysłanie artykułu za pomocą obsługującego wysyłkę systemu. Jak już wspomniałem, kiedy byłem studentem, bardzo pomógł mi właśnie Bogusław Pawłowski. To on przyjął mnie z innego kierunku i pokazał, „jak to się robi”. A kiedy wymyśliłem projekt – z perspektywy czasu uważam, że było to dość proste badanie – powiedział mi: Wysyłamy to do „Nature”! Oczywiście później przez dwa tygodnie z wrażenia nie spałem – a „Nature” odrzuciło nasze zgłoszenie po jednym dniu. (śmiech) Teraz wydaje mi się jednak, że Pawłowski zrobił to wszystko celowo. Musiał zdawać sobie sprawę z faktu, że artykuł – ostatecznie opublikowany przez przeciętne

jak na zachodnie standardy czasopismo „Perception” – nie nadawał się do „Nature”. Ale chciał mi pokazać, żeby zawsze zaczynać jak najwyżej. Czasem chodzi po prostu to, żeby otworzyć własną głowę, oczy i zdać sprawę z tego… …że można więcej – dokładnie. To była świetna lekcja. Podobnie jak wskazówki dotyczące tego, jak wysyłać artykuły, jak wybierać czasopisma, jak radzić sobie z technikaliami. Bogusław Pawłowski nie musiał mnie uczyć metodologii badań. Wystarczyło, że powiedział: Zacznijmy od „Nature”! I może to spowodowało, że dziesięć lat później razem z moimi współpracownikami zdecydowaliśmy się wysłać wyniki eksperymentu właśnie do tego czasopisma. Rozmawiał Michał Raińczuk

Piotr Sorokowski – dyrektor Instytutu Psychologii UWr, kierownik Zakładu Eksperymentalnej Psychologii Społecznej. Ma na koncie kilkanaście wyjazdów badawczych, podczas których prowadził badania terenowe m.in. w Afryce (plemiona: Himba, 2008; Datoga, 2014; Hadza, 2015), w Amazonii (plemię Tsimane, 2012), na Nowej Gwinei (plemię Yali, 2009, 2016), a także w Iranie (2015) i na Wyspach Cooka (2013). Laureat konkursów stypendialnych Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej (Start: 2008 i 2009), National Geographic Polska (Bilet na przyszłość: 2009), Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego (Stypendium dla wybitnych młodych uczonych: 2012–2014 i 2014–17) oraz w ramach projektów unijnych (2011–12, 2014–15). Laureat nagród naukowych im. Andrzeja Malewskiego, nadanej przez Komitet Psychologii Polskiej Akademii Nauk (2011), im. Roberta Zajonca, nadanej przez Polskie Stowarzyszenie Psychologii Społecznej (2012), im. Piotra Jaskowskiego, nadanej przez Klub Miłośników Listy Filadelfijskiej (2013), oraz dwóch nagród za najlepszą prezentację posterową podczas zjazdu International Society for Human Ethology w Bolonii (2008) i Pradze (2011). Trzykrotnie nominowany do nagrody naukowej „Polityki” (2011, 2012, 2013).

|5

Anna O. Szust, fikcyjna badaczka, została redaktorem kilkudziesięciu recenzowanych pism naukowych. Kilka z nich uczyniło ją nawet redaktorem naczelnym – to wynik prowokacji przeprowadzonej przez polskich naukowców. O swoim śledztwie piszą na łamach „Nature”. To pierwsze szeroko zakrojone śledztwo naukowców, w którym sprawdzono wiarygodność przyjmowanych redaktorów, wśród pism wydawanych w otwartym dostępie (Open Access) o dobrej reputacji, oraz takich, które są często cytowane – posiadają wysoki „Impact Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

Factor”, czyli współczynnik wpływu. W ramach badań ujęto też czasopisma o dyskusyjnej reputacji. Śledztwo przeprowadzili: dr hab. Piotr Sorokowski z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego, dr hab. Emanuel Kulczycki z Instytutu Filozofii Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu, dr Agnieszka Sorokowska z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego i dr Katarzyna Pisanski z Instytutów Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego i Uniwersytetu Sussex w Brighton.

il. „Nature”

Eksperyment: czy fikcyjna postać może zostać ekspertem?

Naukowcy publikują artykuły w pismach o dyskusyjnej reputacji z wielu powodów. Często chcą mieć w swoim dorobku dużą liczbę publikacji, aby w ten sposób być wyżej punktowanym przez uniwersytety. Bywa, że po prostu mylą się – wysyłają artykuły do wydawnictw o podobnie brzmiących tytułach do tych prestiżowych – opowiada PAP dr hab. Kulczycki, jeden z autorów badań.


rozmowa

6

|

Wiele czasopism okazało się bardziej wyrachowanymi niż przypuszczaliśmy – zauważają autorzy artykułu. Redakcje tych czasopism podkreślają w korespondencji, że jednym z ważniejszych aspektów pracy przyszłego redaktora jest pozyskiwanie (za opłatą ponoszoną przez autorów) artykułów do pisma, a nie dbanie o ich jakość. Redakcja jednego z czasopism zaproponowała podział zysków i napisała: To dla nas zaszczyt dodać Pani nazwisko jako redaktora naczelnego naszego pisma bez żadnych obowiązków. Tymczasem, jak podkreśla Piotr Sorokowski w rozmowie z PAP, redaktorzy powinni być gwarantem jakości czasopism. Ich obowiązkiem jest dobór odpowiednich recenzentów do oceny nadsyłanych publikacji. Redaktorzy powinni mieć ogromny dorobek i być znani w środowisku naukowym. Autorzy artykułu opublikowanego w „Nature” na co dzień otrzymują zaproszenia do publikowania w pismach, które nie są zgodne z ich specjalizacją lub kompetencjami. Postanowili sprawdzić skalę problemu i wiarygodność tych pism oraz ich redaktorów. Co prawda w ostatnich latach naukowcy od czasu do czasu umieszczali w redakcjach pism fikcyjnych badaczy – pokazując, jak bardzo część z nich jest niewiarygodna – jednak do tej pory nikt nie przeprowadził tak szeroko zakrojonego śledztwa w tej sprawie. Autorzy śledztwa zwracają uwagę, że na świecie istnieją tysiące naukowych pism, pobierających opłatę za publikację jako główne źródło ich zarobku. Jednocześnie, jak wskazują polscy badacze, w wielu redakcjach naukowych zasiadają niekompetentni redaktorzy. Tymczasem powinny być to osoby o niekwestionowanym autorytecie w danej dziedzinie. To niekorzystne dla nauki zjawisko dotyczy niestety również publikacji wydawanych w otwartym dostępie – zauważają autorzy śledztwa. Na potrzeby badań naukowcy stworzyli w 2015 r. fikcyjną postać niekompetentnego naukowca – Annę O. Szust. Takie nazwisko miało być jednoznaczną identyfikacją, że cała akcja była zaplanowana jako eksperyment naukowy. Mimo wielu pozostawianych przez nas śladów, nikt nie przejrzał prowokacji – być może dlatego, że większość periodyków, które przeanalizowaliśmy pochodziła spoza Polski – opowiada Kulczycki. Autorzy prowokacji założyli dla wymyślonej badaczki konta m.in. na Twitterze czy Academia.edu (portalu społecznościowym dla naukowców). Jej wizytówka widniała też na stronie jednego z polskich uniwersytetów – ale można było do niej dotrzeć jedynie posiadając bezpośredni link do tej strony, który był załączony do korespondencji wysyłanej przez Annę O. Szust. Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

– Dokonania wymyślonej przez nas badaczki były absolutnie niewystarczające do pełnienia roli redaktora pisma naukowego – wyjaśniają w swojej publikacji polscy badacze. Zwracają uwagę na to, że żadna z prac Anny O. Szust nie była cytowana przez innych naukowców, co więcej – Anna O. Szust nie była autorem żadnego artykułu! Z kolei książki, których była autorem lub współautorem, były wymyślone. Po stworzeniu fikcyjnej postaci naukowcy wysłali w jej imieniu 360 e-maili skierowanych do czasopism naukowych – 120 zaindeksowanych w Journal Citation Report (JCR) – w interdyscyplinarnej i corocznie aktualizowanej liście czasopism naukowych uznawanych za pisma najwyższej jakości (posiadających wskaźnik Impact Factor) i 120 zamieszczonych w Directory of Open Access Journals (DOAJ) – bazie stworzonej przez Lund University zawierającej spis międzynarodowych, recenzowanych czasopism naukowych, do których dostęp jest otwarty. W ostatniej grupie pozostałych 120 pism (tzw. drapieżników) znalazły się te, z listy stworzonej przez Jeffrey’a Bealla z Uniwersytetu w Kolorado (USA), w której umieścił takie periodyki naukowe, których prawdopodobnie głównym celem jest zarobek, przy jednoczesnym ich niskim poziomie merytorycznym. Okazało się, że żadne z pism z listy JCR nie przyjęło w poczet swojej redakcji fikcyjnego naukowca. Jednak osiem z bazy DOAJ to uczyniło. Najwięcej pozytywnych odpowiedzi (w sumie 40 na 55, które odpowiedziały na maila) Anna O. Szust otrzymała od tych, które znajdują się na liście stworzonej przez Bealla. – W wielu przypadkach stało się to już po kilku godzinach albo dniach, bez sprawdzenia, kim ona jest – mówi Agnieszka Sorokowska. W czterech przypadkach Anna O. Szust została błyskawicznie mianowana jako „redaktor naczelna”. Stało się tak, mimo że żadna z osób reprezentujących te pisma nie podjęła się próby kontaktu z przedstawicielami uniwersytetu czy instytutu, który rzekomo reprezentowała O. Szust. Emanuel Kulczycki podkreśla, że nie jest możliwe zostanie redaktorem poważnego czasopisma jedynie za pośrednictwem krótkiego e-maila z załączonym nierzetelnym CV. Aby stać się członkiem takiego zespołu, należy być uznanym naukowcem w danej specjalności. Bycie redaktorem to poziom mistrzowski – zaznacza. Autorzy śledztwa zwracają uwagę na to, że nawet po tym, jak ujawnili swoje działania, nazwisko fikcyjnej badaczki nadal widnieje na stronach internetowych kilku pism naukowych, a nawet takich – ku ich zaskoczeniu – do których nigdy się sama nie zgłosiła! – Nie zamieściliśmy tytułów periodyków w naszym

artykule, po części dlatego, że „drapieżni” wydawcy często nazywają swoje pisma do złudzenia podobnie do tych o uznanej renomie, jak również z tego względu, że uważamy ten problem za zdecydowanie większy i wykraczający poza pisma, które objęliśmy badaniami – zauważa Katarzyna Pisanski. Jej zdaniem, zagrożeniem dla nauki jest to, że pisma tego typu co prawda przeważnie działają zgodnie z prawem, ale ich praktyki są nieetyczne i sprzeczne z interesem wiedzy naukowej i naukowców. W ocenie Kulczyckiego publikowanie w miejscach, w których redaktorzy są w praktyce osobami fikcyjnymi jest szkodliwe dla wszystkich. – Z jednej strony mamy olbrzymi szum informacyjny w postaci zalewu niemerytorycznych artykułów, z drugiej niesie to też za sobą poważne niebezpieczeństwa – wyobraźmy sobie publikację z dziedziny medycyny, na którą powoła się laik – dodaje Kulczycki. Naukowiec zaznacza, że w ten sposób nie tyle słabe publikacje trafiają do obiegu naukowego, co są z nim mylone. Natomiast, gdy dobra praca pojawi się w piśmie o kiepskiej reputacji, bardzo rzadko jest cytowana. Na pierwszy rzut oka trudno jest odróżnić „drapieżne” pismo od tego stojącego na wysokim poziomie merytorycznym. Co gorsza, często posiadają podobne, dostojnie brzmiące tytuły. Nierzadko podają też mylące określenia, np. że posiadają „universal impact factor”, podczas gdy za prestiżową metrykę uznawany jest „Impact Factor”. – Dlatego, jeśli chcemy mieć pewność, że dane pismo jest wiarygodne, warto zajrzeć do list tworzonych przez prestiżowe instytucje – np. JCR czy Scopus. Warto też publikować tam, gdzie autorzy, którzy są naszymi mentorami i autorytetami – wskazuje Kulczycki. – Ważne jest, aby w dobie powszechnego zachęcania do publikacji Open Access (OA) pamiętać, że OA nie jest wartością samą w sobie i powstaje wiele pism, które wykorzystuje ten nowy trend w nauce, nie licząc się zupełnie z jakością publikowanych artykułów – dodaje Sorokowski. Autorzy liczą, że ich badania zwrócą uwagę na te akademickie pisma, które nie zapewniają odpowiedniej kontroli jakości. Jednocześnie w środowisku naukowców trwa dyskusja nad potrzebą tworzenia białych i czarnych list periodyków naukowych. – Trzeba uświadamiać i edukować naukowców, że są instytucje, redakcje, które chcą pasożytować na ich dorobku i pieniądzach. Należy robić to od początku kariery naukowej. Trzeba też edukować w tym zakresie osoby, które zarządzają nauką – podsumowują autorzy omawianego artykułu. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl


WYDARZENIA

Aula Leopoldyńska wciąż pięknieje Kamilla Jasińska

Po zakończonej pod koniec ubiegłego roku kompleksowej renowacji podium Auli Leopoldyńskiej przyszedł czas na renowację empory muzycznej. W pierwszej kolejności konserwacji została poddana balustrada wraz ze stojącym na niej popiersiem hrabiego Schaffgotscha i wnęki okienne. Wkrótce ruszy remont konstrukcji balkonu i renowacja górnego sklepienia.

Empora Auli Leopoldyńskiej, zwana także balkonem muzycznym lub chórem, stanowi bardzo ważną część Auli, gdyż jest wstępem do programu ideowego sali, przez co pomaga prawidłowo go odczytać i zrozumieć. Dekoracja rzeźbiarsko-malarska empory jest symetryczna w stosunku do bogatej dekoracji podium i wraz z nim tworzy uzupełniającą się wzajemnie całość. Należy jednak pamiętać, że o ile dekoracja podium stanowi apoteozę habsburskiej władzy cesarskiej uosabianej przede wszystkim przez cesarza Leopolda I, o tyle ikonografia empory łączy się z władzą cesarską na Śląsku poprzez osobę starosty generalnego, hrabiego Johanna Antona von Schaffgotscha, przez co pośrednio stanowi gloryfikację cesarza. To właśnie popiersie hrabiego, który opiekował się budową uczelni, góruje na balustradzie empory. Według najczęściej pojawiającej się w literaturze teorii, dekoracja sklepienia to apoteoza Mądrości Ziemskiej symbolizowana przez przedstawioną w centralnej części sklepienia ponad balkonem uskrzydloną postać Ateny. Wydaje się jednak, że może to być raczej Archanioł Michał. Jak twierdzi dr Łukasz Krzywka, historyk sztuki i pełnomocnik rektora ds. konserwacji zabytków, przemawia za tym sposób przedstawienia tej postaci. – Brakuje atrybutów charakterystycznych dla Ateny. Już nawet krzyż na hełmie wskazuje raczej na postać z kręgów chrześcijańskich, a nie pogańskich. Do Ateny nie pasują również skrzydła – zaznacza Krzywka. Postaci tej, Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

której tożsamość da się ustalić dopiero po dokładnej analizie ikonograficznej uwzględniającej ewentualne przemalowania dokonane podczas poprzednich renowacji, towarzyszą postacie m.in. Silesii (Śląska), Viadrusa (boga Odry) i Wratislavii (Wrocławia). Zgodnie z funkcją tej części sali na sklepieniu pod emporą widnieje orkiestra anielska. Ciekawym elementem wystroju są iluzjonistyczne drzwi, na których widnieje inskrypcja C+M+B 1732. Głównymi autorami całej dekoracji wykonanej w Auli w latach 1731–1732 są artyści z Moraw: malarz Jan Krzysztof Handtke i rzeźbiarz Franciszek Józef Mangoldt. Współpracowali z nimi m.in. marmoryzator włoskiego pochodzenia Ignacy Provisore i miejscowy snycerz Krzysztof Hollandt. Prace renowacyjne przy emporze rozpoczęły się pod koniec lutego. Stało się to możliwe dzięki staraniom prof. Rudolfa Lenza (ur. 1940) – filologa, historyka, profesora Uniwersytetu Philipsa w Marburgu, doktora honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego, który od wielu lat jest zaangażowany w restaurację zabytków na Dolnym Śląsku, niestrudzenie zabiegając o środki finansowe w niemieckich instytucjach rządowych i pozarządowych. Dzięki wstawiennictwu prof. Lenza pierwszy etap prac przy emporze Auli Leopoldyńskiej – obejmujący konserwację drewnianej balustrady i trzech wnęk okiennych – jest finansowany ze środków pełnomocnika rządu federalnego Niemiec ds. kultury i mediów.

Renowacja balkonu muzycznego była bardzo pilnym zadaniem ze względu na stan zachowania tej części sali. – Cała empora jest oparta na dwóch filarach i dwóch przyściennych pilastrach, ale sprawia wrażenie, jakby była podtrzymywana od dołu wyłącznie przez umieszczone tuż pod nią cztery stiukowe półfigury brodatych atlantów. W tej chwili najpilniejsze jest wzmocnienie konstrukcji samego balkonu, jednak aby ją rozpocząć, najpierw należało zdemontować balustradę balkonu i to ona jako pierwsza została poddana renowacji – tłumaczy dr Łukasz Krzywka. Balustrada – nowa jakość Ażurowa balustrada została wykonana z drewna sosnowego łącznie ze zdobiącymi ją od frontu złoconymi ornamentami i z tego względu jest poddawana zabiegom konserwatorskim na miejscu. – W Auli panują dosyć specyficzne warunki klimatyczne: jest sucho i ciepło. Wyniesienie balustrady do innego pomieszczenia, np. do znajdującej się piętro wyżej sali Balzera, mogłoby bardzo zaszkodzić drewnu, dlatego podjęliśmy decyzję, że będzie ona jedynie zdemontowana, ale pozostanie na balkonie, gdzie będą przy niej pracować konserwatorzy – tłumaczył pod koniec lutego dr Krzywka. Już pierwszego dnia prac podczas demontażu doszło do ciekawego odkrycia: ze szczeliny pomiędzy balustradą a ścianą wysunęła się niewielka kartka w języku niemieckim [więcej o tym odkryciu na str. 50]. Renowacja balustrady będzie dobrym przykładem na to, jak bardzo może się zmienić zabytek lub jego fragment po prawidłowo przeprowadzonej konserwacji. Zazwyczaj powodem takiej zmiany mogą być wcześniejsze konserwacje przeprowadzone błędnie lub przy użyciu materiałów niezgodnych z techniką wykonania oryginału. Taka sytuacja miała już miejsce w Auli Leopoldyńskiej. Przez kilka ostatnich dekad przyzwyczajeni byliśmy do pewnej kolorystyki podium Auli oraz określonego wyglądu niektórych postaci lub innych

|7


WYDARZENIA

Balustrada w trakcie renowacji fot. Marcin Fajfruk

8

|

elementów wystroju. W trakcie renowacji prowadzonej w drugiej połowie 2016 r. okazało się jednak, że np. przedstawiony w centralnej części podium cesarz Leopold I nie powinien siedzieć pod beżowo-różowym od środka baldachimem, tylko pod czerwonym namiotem wojskowym. Wyobrażony na sklepieniu ponad emporą św. Franciszek Ksawery od lat 50. XX w. trzymał pod ręką księgę i dopiero w czasie ostatniej renowacji odzyskał swój prawdziwy atrybut, czyli wydobywający się z serca płomień.

Popiersie hrabiego Schaffgotscha fot. Marcin Fajfruk Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

Dolnośląski orzeł wieńczący kartusz na froncie katedry okazał się być gipsowym powojennym wyrobem, bo oryginalnie go tam nie było. Także postać Industrii siedzącej obok cesarza Leopolda nieco zmieniła swój wygląd, odzyskała bowiem berło, które do 1944 r. trzymała w lewej dłoni. Wszystkie te zmiany nie są wymysłem konserwatorów, tylko powrotem do pierwotnego wyglądu, który udało się ustalić po dokładnym przebadaniu malowideł i rzeźb oraz porównaniu ich z materiałem ikonograficznym pochodzącym z różnych okresów. Już teraz wiadomo, że swój wygląd po konserwacji zmieni również balustrada. Pierwszym etapem renowacji, który trwał blisko miesiąc, było wyczyszczenie drewna z powierzchownych zabrudzeń i wosku oraz usunięcie przemalowań i werniksów. Podczas wstępnego rozpoznawania warstw okazało się, że pierwotnie nie wszystkie ornamenty były złocone. – Początkowo podejrzewaliśmy, że ślady złota płatkowego, które znaleźliśmy na elementach roślinnych, nie są oryginalne. Wstępne oględziny wskazywały też na to, że pozostałe elementy pokryto złotą farbą prawdopodobnie w latach 70. XX wieku – mówi Jerzy Mielcarek, konserwator dzieł sztuki odpowiedzialny za prace przy balustradzie. Dalsze prace pozwoliły na dokładniejsze rozpoznanie warstw. – Odnaleźliśmy resztki oryginalnych zapraw, dzięki czemu będzie można odtworzyć pierwotną

kolorystykę. Wszystko wskazuje na to, że tylko liście pokryte były złotem, bo dotarliśmy do resztek barokowego złota. Pozostałe elementy były białe i nawiązywały do podobnych elementów sztukatorskich w Auli. Również te przestrzenie pomiędzy rzeźbionymi ornamentami pierwotnie były niebieskie, a nie zielone jak w ostatnich dekadach – wyjaśnia Mielcarek. Dzięki odnalezieniu śladów pierwotnych warstw kolorystycznych możliwe będzie przywrócenie oryginalnej kolorystyki. – Dopiero po zakończeniu konserwacji będzie widać, jak cała balustrada wraz ze wszystkimi elementami koresponduje z pozostałym wystrojem Auli. Już teraz da się zauważyć, że odnalezione ugrowo-różowe marmoryzacje nawiązują kolorystycznie do pilastrów na podporach empory i kolumnach na podium. Podobnie zieleń i błękit. Także ornamenty na balustradzie, które pierwotnie były biało -złote, również pasują do podobnych dekoracji – mówi dr Łukasz Krzywka. Dlaczego więc w przeszłości niemal całkowicie zmieniono wygląd balustrady? Być może stało się to w czasie renowacji prowadzonej przez Josepha Langera na początku XX wieku w związku z przygotowaniami do przypadającego w 1911 r. jubileuszu 100-lecia istnienia państwowego uniwersytetu we Wrocławiu. – Langer prowadził konserwację tuż przed wielkim jubileuszem. Mogła wtedy zapaść decyzja, żeby nie szczędzić złota i dlatego białe ornamenty pokryto w całości złotem, zmieniając przy tym nieco kolorystykę pozostałych elementów na taką, która Langerowi wydawała się odpowiedniejsza. Drobne prace przy balustradzie były też prowadzone w latach 20. XX wieku, więc niewykluczone, że to wtedy dokonano tych przemalowań – wyjaśnia Krzywka. Schaffgotsch górą Centralne miejsce na balustradzie empory zajmuje ustawione na cokole popiersie hrabiego Johanna Antona von Schaffgotscha (1675–1742) ówczesnego starosty generalnego Śląska. Jemu jest też dedykowana znajdującą się poniżej, jakby na podniebiu empory, inskrypcja w języku łacińskim: (tłum.) „Janowi Antoniemu Świętego Rzymskiego Imperium hrabiemu Schaffgotschowi, kawalerowi Złotego Runa, generalnemu staroście jednego i drugiego Śląska, cesarskiemu komisarzowi fundacji za opiekę nad


WYDARZENIA

szkołami i położenie kamienia węgielnego”. To właśnie hrabia Schaffgotsch występujący w roli starosty Śląska, wspólnie z rektorem Franzem Wentzlem uwiecznionym na jednym z ośmiu obrazów olejnych (pierwszy od podium po stronie północnej), 19 maja 1728 r. wyrzucił pierwszą ziemię z wykopów pod fundamenty, rozpoczynając tym samym budowę Leopoldiny – pierwszej wrocławskiej uczelni, a później 6 grudnia 1728 r. położył kamień węgielny. Zwrócony w stronę audytorium hrabia, przedstawiony z łańcuchem Orderu Złotego Runa na szyi, zdaje się spoglądać na cesarza Leopolda I, którego wyobrażenie zajmuje centralną część podium. Podobnie jak cała balustrada, tak i popiersie hrabiego jest konserwowane na miejscu. – Wszystkie rzeźby figuralne w Auli wykonano na miejscu z wolnej ręki. Do konstrukcji wykorzystano żelazny stelaż, cegłę, wapno i węgiel drzewny, a następnie całość obłożono białym stiukiem i wypolerowano. W taki sposób powstało też popiersie hrabiego, dlatego próba jego demontażu jest zbyt niebezpieczna – wyjaśnia Zbigniew Strzelczyk, konserwator dzieł sztuki. Największym problemem, z którym muszą się zmierzyć konserwatorzy, jest znaczne zabrudzenie popiersia i drobne uszkodzenia, m.in. wyryte przez wandali podpisy, które trzeba usunąć. Poniżej popiersia balustradę od strony audytorium zdobi trzymana przez gryfy tarcza herbowa hrabiego Schaffgotscha. Jest ona w całości wykonana z drewna, podobnie jak podtrzymujące ją złocone gryfy. Jak dużo oryginału zachowało się w tym miejscu, okaże się wkrótce, gdy konserwatorzy przystąpią do prac przy tarczy i gryfach. – Teraz jesteśmy tylko w stanie stwierdzić, że wizerunek herbu najprawdopodobniej pochodzi z końca XIX wieku. Oryginalnie mógł być wykonany np. na srebrnej tarczy, która mogła zaginąć w podobnych okolicznościach jak ołtarz z Oratorium Marianum, ale to tylko jedna z kilku hipotez. Więcej będziemy wiedzieć, gdy konserwatorzy zaczną robić odkrywki, szukając najstarszych warstw – wyjaśnia dr Krzywka. Dokładna analiza zachowanego w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej czarno-białego zdjęcia tej części Auli, wykonanego w 1893 r., pozwala przypuszczać, że pod koniec XIX wieku herb był bardzo mocno zniszczony i być może dlatego został wykonany na nowo. W jaPrzegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

Monochromatyczne portrety we wnękach okiennych w trakcie renowacji fot. Marcin Fajfruk

kim kierunku będą podążać w związku z tym prace konserwatorskie, zdecyduje po dokonaniu badań wszystkich warstw i materiałów ikonograficznych specjalna komisja. Uczeni w oknach Finansowane z funduszy niemieckich prace w części empory obejmują też trzy z czterech wnęk okiennych, gdzie w ościeżach, w owalnych monochromatycznych medalionach, przedstawiono sławnych teologów i uczonych, których można łatwo zidentyfikować dzięki podpisom. W oknie po stronie południowej (od strony pl. Uniwersyteckiego) widnieje Cezary Baronius (1538–1607) – włoski historyk kościoła, przedstawiony w szatach kardynalskich i kapeluszu na głowie. Podpis na cokole oznacza „światło historii kościelnej”. W tym samym przęśle sportretowano Liwiusza (I w. p.n.e.) – rzymskiego historyka, najwybitniejszego przedstawiciela prozy okresu augustowskiego, określanego, jak głosi podpis na cokole, mianem „światła czasów”. Pierwszą parę portretów po stronie północnej (od strony Odry) stanowi jezuita Jan Bolland (1596–1665) „doktor hagiograf” – belgijski historyk i hagiograf, założyciel grupy historyków jezuickich zwanych od jego imienia bollandystami oraz przedstawiony w todze i z fantazyjnym nakryciem głowy Julius Annaeus Florus „ogrodnik historyków”

– rzymski historyk żyjący w II wieku n.e. W drugim przęśle objętym renowacją przedstawiono w turbanie na głowie Demostenesa (384–322 p.n.e.) – greckiego polityka uchodzącego za największego mówcę w Grecji, czego potwierdzeniem jest podpis na cokole tłumaczony jako „wyrocznia Grecji”. Po przeciwnej stronie w udrapowanej todze, z wieńcem laurowym na głowie i z piórem w ręce przedstawiono „poetę dziewiczego”, czyli Wergiliusza (70–19 p.n.e.) – rzymskiego poetę uchodzącego w dobie średniowiecza nie tylko za największego z twórców, ale też czarodzieja i maga. W sklepieniu łuków okiennych, na podniebiu arkad, widnieją niewielkie owalne malowidła utrzymane w czerwonej tonacji. Są to tzw. emblemy, z których każdy opatrzony jest napisem, tzw. lemmą, dzięki czemu całość tworzy niepowtarzalne znaczeniowe konstrukcje. Dzięki wykorzystaniu cytatów z dzieł autorów antycznych i ksiąg Starego Testamentu, emblemy stanowią symboliczne uzupełnienie głównego przekazu ideowego Auli, czyli gloryfikacji Mądrości. Ich przesłanie kierowane było pierwotnie przede wszystkim do studentów i wychowanków Uniwersytetu. Emblem po stronie południowej w oknie objętym renowacją przedstawia Pegaza, zaś łacińska lemma SVPER ASTRA LEVATVR oznacza „wznosi się nad gwiazdami”. Po stronie północnej w emblemie namalowano ciemną izbę podzieloną rozpiętą kotarą i leżącym

|9


WYDARZENIA

10

|

obok lustrem. Łacińską lemmę OMNIBUS APTUM można przetłumaczyć jako „wszystko obejmuje” lub „wszystkich dotyczy”. W podniebiu drugiej arkady po tej samej stronie emblem jest pusty i wiele wskazuje na to, że pierwotnie go nie było. – Monochromatyczne portrety, emblemy i iluzjonistycznie malowana architektura są stosunkowo dobrze zachowane i czytelne mimo licznych ingerencji i niewłaściwie przeprowadzonych wcześniej konserwacji – odpowiada Anna Mossler, konserwator dzieł sztuki odpowiedzialna za prace przy malarstwie. W bardzo złym stanie zachowały się natomiast zielone tła. – Warstwa malarska jest spudrowana, a pierwotna zieleń zachowała się z niewielkim stopniu. W nieco lepszym stanie są natomiast kwiaty. Obok wielu ubytków pierwotnej warstwy, istnieją też partie bardzo dobrze zachowane – dodaje Mossler. W najgorszym stanie zachowały się ugrowe ornamenty i ramy. Jak twierdzą konserwatorzy, ich forma jest czytelna, głównie dzięki zachowanym śladom złoceń, jednak pierwotny kolor ugrowy został na przestrzeni wieków znacznie przerobiony, zachowując szczęśliwie czytelne ślady. Po usunięciu warstwy zabrudzeń, przemalowań, werniksów, wadliwych kitów i pieczołowitym doczyszczeniu pierwotnej warstwy malarskiej, konserwatorzy zaczęli uzupełniać ubytki i odświeżać malowidła, przywracając im pierwotny wygląd wraz ze wszystkimi jego zaletami. – Naszym pierwszym zadaniem było oczyszczenie powierzchni malowideł ze wszystkich nawarstwień i odsłonięcie warstwy autentycznej. Wszystkie materiały użyte w poprzednich renowacjach, które są mało zbieżne z techniką wykonania oryginału, zostały już usunięte, a ubytki zaprawy uzupełniamy techniką charakterystyczną dla fresków barokowych – tłumaczy Mossler, dodając, że uzupełnienia są wykonywane przy użyciu palety barwnej zbliżonej do palety Handtkego i pigmentów stosowanych dla malowideł freskowych. Pomoc miasta i województwa Prace przy balustradzie są pierwszym etapem renowacji empory muzycznej i dzięki staraniom prof. Rudolfa Lenza są finansowane ze środków pełnomocnika rządu federalnego Niemiec ds. kultury i mediów. Dalsze prace będą finansowaPrzegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

ne ze środków miejskich, bowiem dotacja w wysokości jednego miliona złotych została przyznana Fundacji dla Uniwersytetu Wrocławskiego w drodze konkursu organizowanego przez Biuro Miejskiego Konserwatora Zabytków we Wrocławiu na realizację zadania publicznego pn. Działania w zakresie ochrony dóbr kultury i dziedzictwa narodowego we Wrocławiu. Poprzednie prace prowadzone w Auli Leopoldyńskiej, tj. wzmocnienie konstrukcji stropu oraz kompleksowa renowacja podium również zostały sfinansowane ze środków Gminy Wrocław przyznanych Fundacji dla Uniwersytetu Wrocławskiego w podobnych konkursach i pochłonęły prawie 2 mln zł. – Cieszę się, że empora nie będzie musiała już dłużej czekać i po szybkim załatwieniu wszystkich formalności, będziemy mogli przystąpić do kolejnego etapu prac. Co prawda łączny koszt prac konserwatorskich był szacowany na większą kwotę, ale już dostosowaliśmy zakres prac do wysokości otrzymanej dotacji – mówi dr Łukasz Krzywka. Renowacja malarstwa obejmującego m.in. dwa sklepienia została podzielona na dwa etapy. – Najpierw zajmiemy się dekoracją na sklepieniu ponad balkonem i na tę partię malowidła przeznaczymy przyznaną dotację. Odnowimy też wszystkie rzeźby, pilastry, sztukaterie i czwartą wnękę okienną. Malowidła pod balkonem i meble będą musiały jeszcze poczekać – dodaje Krzywka. Z pomocą przyszedł także Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego, który przekazał z budżetu samorządu województwa dolnośląskiego 100 tys. zł na sfinansowanie wzmocnienia konstrukcji empory muzycznej w Auli Leopoldyńskiej. O decyzji tej poinformował marszałek Cezary Przybylski 10 kwietnia podczas konferencji prasowej. – Remont balkonu jest niezbędny, dlatego bardzo cieszymy się z przyznanej dotacji. Tego etapu prac nie da się jednak podzielić na mniejsze zakresy i rozłożyć w czasie, dlatego brakującą kwotę będzie musiała dołożyć uczelnia. Od wykonania tej części prac uzależnione są ponadto kolejne etapy jak np. konserwacja górnego sklepienia, na którą milion złotych przeznaczyło już miasto Wrocław – wyjaśnia dr Krzywka. – Prace będą obejmowały przede wszystkim wzmocnienie belek stropowych. Niezbędne jest przeprowadzenie monolityzacji podciągu i belek drewnia-

nych wraz z ich lokalną naprawą. Ponadto i belki, i podciąg zostaną zabezpieczone preparatami chroniącymi przez grzybami, owadami i ogniem, a deski podłogowe będą poddane konserwacji, by po naprawieniu i uzupełnieniu wszelkich ubytków mogły zostać ponownie zamontowane – tłumaczy inż. Anna Pater-Luty z Działu Przygotowania Inwestycji i Remontów UWr. Dodaje też, że zamontowana zostanie przezierna balustrada mobilna, która będzie ograniczać dostęp użytkowników do nisz okiennych i drewnianej balustrady. – Barokowa balustrada, która od końca lutego jest poddawana renowacji, jest zbyt niska i nie spełnia wymogów bezpieczeństwa – dodaje Pater-Luty. Szacuje się, że prace remontowe przy konstrukcji nie powinny trwać dłużej niż trzy miesiące, a rozpoczną się najprawdopodobniej w okresie wakacyjnym, po przeprowadzeniu wszelkich niezbędnych postępowań przetargowych. Dobra passa Kiedy rozpoczną się dalsze prace? Dziś jeszcze nie da się tego przewidzieć, ale biorąc pod uwagę konieczność przeprowadzenia postępowań przetargowych, można przypuszczać, że nastąpi to nie wcześniej niż w czerwcu. Prace będą musiały zakończyć się najpóźniej pod koniec tego roku, by uczelnia i Fundacja dla UWr mogły rozliczyć się z przyznanych dotacji. Podobnie jak w ubiegłym roku, gdy prowadzono prace konserwatorskie w obrębie podium, tak i teraz Aula jest dostępna dla zwiedzających, nie odbywają się w niej jednak żadne uroczystości. Dalsze etapy prac w Auli, czyli dokończenie renowacji empory, kompleksową konserwację audytorium oraz montaż wszystkich niezbędnych instalacji m.in. nowego oświetlenia, szacuje się na kilka milionów złotych. – Ze względów finansowych Uniwersytet nie jest w stanie sam podołać tak wielkiemu wyzwaniu, dlatego staramy się o dofinansowanie z różnych źródeł – mówi rektor UWr, prof. Adam Jezierski, dodając: – Jestem dobrej myśli. Ta wspaniała Aula, która służy nie tylko uczelni, jest przecież perłą wśród zabytków baroku we Wrocławiu i Dolnym Śląsku. Ona dłużej już nie może czekać. Teraz nadszedł jej czas i liczę na to, że ta dobra passa nie zostanie przerwana.


WYDARZENIA

UWr i Ostrów Wielkopolski – udana współpraca dr Magdalena Jóźwiak Ośrodek Badań nad Historią i Kulturą Żydów z Południowej Wielkopolski

5 kwietnia w murach Uniwersytetu Wrocławskiego odbyło się spotkanie podsumowujące dotychczasową, czteroletnią, współpracę pomiędzy Ośrodkiem Badań nad Historią i Kulturą Żydów z Południowej Wielkopolski a Ostrowem Wielkopolskim. W spotkaniu wzięli udział: prof. Adam Jezierski, rektor Uniwersytetu Wrocławskiego, Ewa Matecka, wiceprezydent Ostrowa Wielkopolskiego, dr Krzysztof Morta, dyrektor Ośrodka Badań nad Historią i Kulturą Żydów z Południowej Wielkopolski oraz dr Magdalena Jóźwiak, pracownik Ośrodka. Miłym gestem było podarowanie rektorowi UWr przez wiceprezydent Ewę Matecką akwareli, przedstawiającej Ostrowską Synagogę, w której mieści się Ośrodek. Celem spotkania było zacieśnienie współpracy pomiędzy Uniwersytetem Wrocławskim a Ostrowem Wielkopolskim. Z rąk Adama Jezierskiego Ewa Matecka otrzymała dokument powołujący ją w skład Rady Programowej Ośrodka. Podjęto także dyskusję o zbliżających się obchodach jubileuszowych, gdyż

w 2018 r. Ośrodek Badań nad Historią i Kulturą Żydów z Południowej Wielko-

polski będzie obchodził pięciolecie swej działalności na terenie Wielkopolski.

Ośrodek Badań nad Historią i Kulturą Żydów z Południowej Wielkopolski – mający swoją siedzibę w Ostrowie Wielkopolskim i będący pierwszą placówką UWr na terenie Wielkopolski – istnieje od maja 2013 r. Jego powstanie było ukoronowaniem prowadzonych od wielu lat lokalnych badań nad problematyką żydowską z udziałem pracowników Instytutu Studiów Klasycznych, Śródziemnomorskich i Orientalnych UWr. Utworzenie naukowego ośrodka Uniwersytetu Wrocławskiego w Ostrowie Wielkopolskim podyktowane było m.in. bezpośrednimi związkami samych ostrowskich Żydów z Wrocławiem: Aron Heppner (1865–1938), Fabian Kaliski (1858–1914) i Joseph Kaliski (1869– 1937), Leopold Priebatsch (1834–1903) i Felix Priebatsch (1867–1926), w tym także z Uniwersytetem Wrocławskim: prof. Heinrich Graetz (1817–1891), prof. Jacob Caro (1836–1904) czy Julius Isidor Lewkowitsch (1857–1913) i Siegfried Grzymisch (1875–1944). Aktywnie działający od czterech lat Ośrodek jest wyjątkowym przykładem zaangażowania i współpracy trzech różnych podmiotów: akademickiego (Uniwersytet Wrocławski), samorządowego (miasto Ostrów Wielkopolski) i społecznego (stowarzyszenie „Przyjaciele Ostrowskiej Synagogi”). Więcej na www.synagoga.uni.wroc.pl.

Od lewej: Ewa Matecka – wiceprezydent Ostrowa Wielkopolskiego, rektor UWr prof. Adam Jezierski, dr Krzysztof Morta oraz dr Magdalena Jóźwiak fot. Dominika Hull Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

| 11


WYDARZENIA

IV Noc Humanistów, czyli kultura jako źródło tajemnic prof. Witold Jakubowski, dr Joanna Golonka-Legut Wydział Nauk Historycznych i Pedagogicznych

Co wędrówki rzeczy mogą powiedzieć o kulturze? Jakie tajemnice skrywają filmowe monstra? O czym mówią nasze sny? Czy budynek może być rodzajem zagadki pozostawionej do rozwiązania przez jego architekta? Na te i na wiele innych, równie intrygujących pytań, odpowiadali pracownicy Wydziału Nauk Historycznych i Pedagogicznych podczas IV Nocy Humanistów.

12

|

1 kwietnia w gmachu przy ul. Dawida 1, w którym mieszczą się Instytuty Pedagogiki i Psychologii, odbyła się kolejna Noc Humanistów. Nie był to primaaprilisowy żart! Wydarzenie pod takim właśnie tytułem organizowane jest od 2014 r. Ma ono charakter edukacyjno-promocyjny, a jego celem jest popularyzacja badań oraz problematyki zajęć prowadzonych na kierunkach realizowanych na Wydziale Nauk Historycznych i Pedagogicznych. Jest ono adresowane do szerokiego grona odbiorców i służy ukazywaniu nowych horyzontów oraz niewyczerpanego potencjału studiów humanistycznych. Tegoroczna – IV Noc Humanistów poświęcona została tajemnicy. Dla humanistyki każdy bowiem przedmiot,

fakt, sytuacja czy sprawa może kryć tajemnicę i przez to stanowić źródło poszukiwań badawczych. Dlatego naukowcy i studenci Wydziału Nauk Historycznych i Pedagogicznych, kierując się tym hasłem, przygotowali cykl wykładów, które ukazywały i komentowały ten właśnie kontekst poszukiwań badawczych. Program tegorocznego nocnego spotkania był wyjątkowo bogaty. Dr hab. Izolda Topp-Wójtowicz (Instytut Kulturoznawstwa) w swoim wykładzie O tajemnicy ukrytej w pewnej szkatułce mówiła o sposobach rozszyfrowywania znaków; o tym, czym jest ikonografia i co wędrówki rzeczy mogą powiedzieć o kulturze. Dr hab. Ryszard Poprawa (Instytut Psychologii) starał się naświetlić

Uczestnicy IV Nocy Humanistów na jednym z wykładów fot. Joanna Golonka-Legut Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

możliwe zagrożenia korzystania z Internetu. Dr Robert Losiak (Instytut Muzykologii) odsłaniał tajemnice nocnych dźwięków Wrocławia. Prof. Waldemar Okoń (Instytut Historii Sztuki) w wykładzie Arcydzieło – największa tajemnica w humanistyce omówił sposoby rozumienia pojęcia „arcydzieło”, które uzależnione jest przede wszystkim od pojmowania istoty samej sztuki, ale też od licznych uwarunkowań natury filozoficznej, estetycznej i społecznej. Dr Bianka Lewandowska (Instytut Psychologii) przedstawiła wyniki badań naukowych nad tajemnicą snu. Dr hab. Leszek Ziątkowski (Instytut Historyczny) odsłaniał funeralne tajemnice XVIII-wiecznego Wrocławia, wynikające ze strachu przed pogrzebaniem żywcem. Dr Marek Podgórny (Instytut Pedagogiki) przybliżył słuchaczom tajemnice coachingu jako metody pracy edukacyjnej z osobami dorosłymi. Dr Mirosław Marczyk (Katedra Etnologii i Antropologii Kulturowej) w swoim wykładzie ukazał rytualny i mitologiczny kontekst kulturowego dyskursu o grzybach. Tematem wykładu dra Adama Pałuchowskiego (Instytut Historyczny) stało się słynne prawo z Gortyny na Krecie, które w postaci dwunastokolumnowej inskrypcji zostało wyryte na blokach kamiennych w połowie V wieku p.n.e. Dr hab. Agnieszka Nieracka (Instytut Kulturoznawstwa) postanowiła odkryć tajemnice ekranowych monstrów, omawiając znaczenia, jakie kryją się w kinie grozy. Dr Wojciech Odoj (Instytut Muzykologii) w swoim wystąpieniu rozwiązał zagadkę mszy De Sancto Donatiano Jacoba Obrechta. Studenci z Koła Naukowego Etnologów


WYDARZENIA

(Katedra Etnologii i Antropologii Kulturowej) w wykładzie Sekrety programów podróżniczych. O mechanizmach banalizacji kultury zwrócili uwagę na fakt, iż popularne programy podróżnicze kreują egzotyczną wizję odległych krain i zamieszkujących je ludów, akcentując przede wszystkim ich inność oraz niezrozumiałość z punktu widzenia europejskiego odbiorcy, tymczasem takiej narracji przeciwstawić można spojrzenie antropologii kulturowej, odkrywające to, co kryje się za popularnymi medialnymi obrazkami. Dr Wojciech Szymański (Instytut Historii Sztuki) opowiedział o tajemnicy, którą kryje wzniesiona przeszło sto lat temu w Krakowie kamienica rodziny Ohrensteinów. Tegoroczną Noc Humanistów zakończył wykład dra hab. Mateusza Żmudzińskiego Tajemnice rzymskiej sypialni, który był przeznaczony wyłącznie dla osób dorosłych, gdyż dotyczył przede wszystkim życia erotycznego starożytnych Rzymian, o którym możemy wiele dowiedzieć się z wykopalisk archeologicznych. Uczestnicy IV Nocy Humanistów mogli zobaczyć także prezentację projektów badawczych poświęconych macierzyństwu, które realizowane były przez dr Martynę Pryszmont-Ciesielską (Instytut Pedagogiki) wraz z zespołem młodych badaczy (w tym studentów i doktorantów pedagogiki i psychologii). Entuzjaści przeszłości mogli natomiast wziąć udział w pokazie pradziejowego rękodzieła w ramach warsztatów archeologicznych przygotowa-

Jedną z największych atrakcji był jak zawsze LARP fot. Joanna Golonka-Legut

nych przez studentów z Koła Naukowego Archeologów. Specjalną atrakcją był budzący wiele emocji LARP, którego koordynatorem i merytorycznym opiekunem od czterech lat jest dr Dorota Chmielewska-Łuczak (Instytut Psychologii). Akcja tegorocznej odsłony LARP-u (podobnie jak poprzednich) podejmowała kryminalnopsychologiczne tajemnice przedwojennego Breslau. Różnorodny, bogaty w liczne atrakcje program IV Nocy Humanistów przyciągnął liczną rzeszę sympatyków humani-

Noc Humanistów to nie tylko wykłady. W przygotowanie dodatkowych atrakcji zaangażowanych było wielu studentów fot. Joanna Golonka-Legut Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

styki, nie tylko studentów, absolwentów i pracowników Wydziału Nauk Historycznych i Pedagogicznych, ale również osoby spoza środowiska akademickiego: młodzież i seniorów. Warto zaznaczyć, że w tegorocznym wydarzeniu wzięło udział ponad 200 osób. Atmosfera towarzysząca imprezie, a także informacje zwrotne od uczestników wskazują, iż była ona bardzo udana pod względem merytorycznym i organizacyjnym. Kolejna edycja Nocy Humanistów już za rok.

Warsztaty archeologiczne fot. Joanna Golonka-Legut

| 13


WYDARZENIA

Prof. Janusz Degler „żywym eksponatem” w Muzeum Teatru Kamilla Jasińska

Gabinet prof. Janusza Deglera, wybitnego teatrologa i witkacologa, związanego od czasu studiów z Instytutem Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego, jest jedną z głównych atrakcji Muzeum Teatru – nowo otwartego oddziału Muzeum Miejskiego Wrocławia. ..

14

|

Muzeum Teatru im. Henryka Tomaszewskiego jest drugą w Polsce – po Muzeum Teatralnym w Krakowie – tego typu placówką poświęconą teatrowi. Mieści się przy pl. Wolności w dawnym skrzydle południowym wrocławskiego Pałacu Królewskiego, gdzie na ok. 900 m² udało się w oryginalny sposób zaprezentować dorobek powojennej wrocławskiej sceny teatralnej. Jest ona uważana za jedną z najważniejszych w Europie, głównie ze względu na postać Henryka Tomaszewskiego (1919–2001) – tancerza, mima, choreografa, reżysera, pedagoga, a co najważniejsze – założyciela i długoletniego dyrektora Wrocławskiego Teatru Pantomimy. Tomaszewski był jednym z najważniejszych artystów polskiego i światowego teatru drugiej połowy XX wieku. Uznaje się go za twórcę zespołowego teatru mimów i nowej formy sztu-

ki scenicznej zwanej teatrem ruchu. To właśnie odtworzone mieszkanie Tomaszewskiego – czyli pokój prywatny i pracownia, gdzie prezentowana jest spuścizna Mistrza oraz pokój lalek z bogatą kolekcją zabawek – jest sercem nowo otwartego Muzeum. Muzeum opowiada o powojennym wrocławskim życiu teatralnym przez pryzmat konkretnych osób zaangażowanych na rożne sposoby w sprawy wrocławskiej sceny. Oprócz mieszkania Henryka Tomaszewskiego wystawą stałą jest także atelier fotograficzne nestora wrocławskich fotografów Stefana Arczyńskiego (ur. 1916), który przez wiele lat towarzyszył Tomaszewskiemu i jego zespołowi, niestrudzenie dokumentując poczynania artystów. Ważnym i dość nietypowym elementem wystawy stałej jest ponadto Pracownia Paszczodźwię-

Gabinet prof. Janusza Deglera w Muzeum Teatru im. Henryka Tomaszewskiego fot. Tomasz Gąsior (Muzeum Miejskie Wrocławia) Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

ków dr. Mirosława Oczkosia, będąca interaktywnym stanowiskiem, w którym goście Muzeum mogą zapoznać się ze sposobami pracy głosem, posłuchać łamańców językowych i sprawdzić własną dykcję. Nietypową wystawą stałą w Muzeum Teatru jest gabinet prof. Janusza Deglera (ur. 1938) mieszczący bibliotekę poświęconą teatrowi i historii wrocławskich teatrów. Miejsce to jest nietypowe z dwóch względów. Po pierwsze: niezwykle bogaty księgozbiór jest darem przekazanym przez prof. Deglera Muzeum Teatru. – Jest to dla mnie wielkie szczęście, że mogłem cały mój księgozbiór zbierany przez wiele lat, co najmniej od ok. 1960 r., przekazać do tego Muzeum, by służył kolejnym pokoleniom. To jest dar dla mojego ukochanego Wrocławia, w którym spędziłem niemal całe życie, bo jestem z nim związany od 1947 roku. Wrocławiowi wiele zawdzięczam i przekazanie księgozbioru jest niejako spłatą długu wobec tego wspaniałego miasta – mówił prof. Degler. Jak ważną postacią dla Wrocławia jest prof. Degler, mówił Maciej Łagiewski, dyrektor Muzeum Miejskiego Wrocławia. – Teatralny Wrocław byłby z pewnością inny i uboższy, gdyby Janusz Degler nie postanowił się z tym miastem związać przed wielu laty. Wrocław wiele zawdzięcza Profesorowi, który doczekał się pokoleń wychowanków korzystających z jego doświadczenia i jego wiedzy, szczególnie w dziedzinie teorii i historii teatru. Niezwykle wzruszające jest to, że ktoś, kto całe życie kolekcjonuje książki, pocztówki i wszystko, co ma związek z przedmiotem jego zainteresowań, jest w stanie jednej chwili, wszystko to oddać do muzeum, by służyło innym. W tej chwili w zaaranżowanym gabinecie muzealnym mieści się ponad


WYDARZENIA

2 tys. książek prezentowanych w układzie tematycznym. Wkrótce dojdą kolejne i w sumie do dyspozycji odwiedzających będzie blisko 3 tys. tomów poświęconych dziejom szeroko pojmowanego teatru. Z biblioteki będzie można korzystać w każdy wtorek i czwartek w godz. od 12.00 do 16.00. – Każdy może tu przyjść, poczytać, przewertować to, co go interesuje – dodał prof. Degler. Gabinet prof. Deglera jest nietypowy jeszcze pod innym względem, gdyż Profesora – będącego niejako „żywym eksponatem” – będzie można odwiedzić w Muzeum w każdy czwartek w godz. od 13.00 do 14.00. – Przez 50 lat w czwartki prowadziłem konsultacje w Instytucie Filologii Polskiej UWr przy pl. Nankiera. Teraz tu będę miał swój gabinet, do którego każdy może przyjść – mówił prof. Degler, który od kilku lat jest już na emeryturze. – Już przychodzą tu do mnie studenci, a koledzy z Instytutu Filologii Polskiej UWr będą tu prowadzić zajęcia z nauk pomocniczych, bo tu mają wszystko, tu mają cały warsztat – dodał. Uroczyste otwarcie Muzeum Teatru odbyło się w Międzynarodowy Dzień Teatru 27 marca przy licznie zgromadzonej publiczności, m.in. przedstawicielach władz miasta, środowisk artystycznych i kulturalnych oraz współpracownikach Henryka Tomaszewskiego. – W historii naszego miasta raz tylko zjawił się taki człowiek, który stworzył inny rodzaj teatru, inny rodzaj pantomimy. Bardzo czytelny i na całym świecie odbierany

Prof. Janusz Degler z katalogiem pocztówek fot. Tomasz Gąsior (Muzeum Miejskie Wrocławia)

z wielką życzliwością. To Tomaszewski otworzył okno na świat Wrocławiowi i polskiej kulturze, i to z tego względu on jest patronem tego miejsca – mówił dyrektor Łagiewski, wyjaśniając kiełkujący od wielu lat pomysł i ideę stworzenia we Wrocławiu takiego miejsca. Dodał też, że Muzeum Miejskie dysponuje całą spuścizną Tomaszewskiego w postaci nie tylko jego listów, notatek, rzeczy prywatnych, ale także kolekcji lalek i innych przedmiotów zabytkowych. Jeden z bohaterów Muzeum Teatru, „żywy eksponat”, czyli prof. Degler mówił podczas otwarcia: – To jest najpiękniejszy dzień, jaki mogłem sobie wymarzyć. Po 45 latach moje marzenie, by we Wrocławiu powstało Muzeum Teatru, stało się faktem. Uroczystemu otwarciu Muzeum towarzyszył wernisaż wystawy pochodzących

Prof. Janusz Degler (ur. 1938 w Sosnowcu) – historyk literatury i teatru, edytor, emerytowany profesor Uniwersytetu Wrocławskiego. Z UWr związany od czasu studiów polonistycznych, które ukończył w 1961 r. W latach 1976–2008 kierował Zakładem Teorii Kultury i Sztuk Widowiskowych w Instytucie Filologii Polskiej; był prorektorem wrocławskiej filii Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. L. Solskiego w Krakowie (1979–1987); przewodniczącym Rady Naukowej i Rady Kuratorów Zakładu Narodowego im. Ossolińskich (2000–2005); redaktorem naczelnym wydawnictwa Wiedza o Kulturze (1989–1999), członkiem Rady Naukowej Instytutu Sztuki PAN (1981–1984, 1990–1993); członkiem Komitetu Nauk o Sztuce PAN (1990–2015) i Komitetu Nauk o Kulturze PAN (2004–2012); kierownikiem literackim Teatru im. C. Norwida w Jeleniej Górze (1973–1980); członkiem Rady Naukowej „Dialogu”, „Sztuki Edycji” i Rady Redakcyjnej „Teatru”; a także członkiem Polskiego PEN Clubu. Wypromował 24 doktorów. Jest autorem ok. 200 rozpraw, artykułów, recenzji i książek. Od 1989 r. jest przewodniczącym Komitetu Redakcyjnego Dzieł zebranych S. I. Witkiewicza. Opracował 12 tomów tej edycji. Opracował i wydał pisma Jerzego Grotowskiego, Tymona Terleckiego, Konstantego Puzyny, Zbigniewa Raszewskiego i Anny Micińskiej. Za swoje zasługi otrzymał wiele nagród i został uhonorowany odznaką „Zasłużony Działacz Kultury”, „Zasłużony dla Województwa Wrocławskiego”, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz srebrnym i złotym Medalem Zasłużony Kulturze „Gloria Artis”.

Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

z bogatej kolekcji Profesora przedwojennych pocztówek prezentujących gmachy europejskich teatrów. Z tej okazji Muzeum wydało także katalog zawierający blisko 600 wybranych pocztówek teatralnych – pierwszy tego typu katalog na świecie. Prezentowane w nim i na wystawie pocztówki prof. Degler zbierał przez kilkadziesiąt lat. Podczas zajęć na Uniwersytecie Wrocławskim korzystało z nich kilka pokoleń studentów, gdyż prof. Degler często posługiwał się nimi w trakcie swoich wykładów z historii teatru prowadzonych na wrocławskiej polonistyce. Kolekcja starych pocztówek, wydawanych do końca lat 40. XX wieku, liczy ponad 1500 kart, wśród których jest m.in. wiele unikatowych i trudnych do zdobycia widokówek teatrów angielskich oraz pokazujących teatry na innych kontynentach. W Muzeum Teatru prezentowane będą wystawy stałe i czasowe. Zaplanowany został także rozbudowany i oryginalny program edukacyjny, który będzie łączyć zajęcia teoretyczne z praktycznymi. Gabinet prof. Deglera będzie miejscem kwerend, spotkań, promocji i kameralnych wystaw. Za przygotowanie oraz opracowanie koncepcji Muzeum oraz jego funkcji edukacyjnych odpowiedzialna jest Małgorzata Bruder. Uroczyste poniedziałkowe otwarcie Muzeum Teatru im. Henryka Tomaszewskiego poprzedzone było kameralnym spotkaniem w niedzielę 26 marca w gronie przyjaciół i darczyńców Muzeum. Szerokiej publiczności udostępnione zostało 29 marca. Od tej pory czynne będzie od środy do piątku w godz. 10.00– 17.00 oraz w soboty i niedziele w godz. 10.00–18.00. Na wystawy stałe wstęp jest wolny!

| 15


WYDARZENIA

Petr Zelenka we Wrocławiu dr Magdalena Matkowska-Jerzyk Wydział Filologiczny, Instytut Filologii Słowiańskiej, Zakład Bohemistyki

Jeden z najbardziej znanych w Europie reżyserów młodego pokolenia – Petr Zelenka odwiedził Uniwersytet Wrocławski w ramach projektu Visiting Professors. We Wrocławiu przebywał trzy dni – od 8 do 10 marca, spotykając się w tym czasie ze studentami UWr oraz wrocławianami. Petr Zelenka fot. Magdalena Polok

16

| Spotkanie z Petrem Zelenką (pierwszy od prawej) w Centrum Technologii Audiowizualnych poprowadziła kierownik Zakładu Bohemistyki, dr Dorota Żygadło-Czopnik (pierwsza od lewej), tłumaczył Tomasz Grabiński (w środku) fot. Magdalena Polok

Reżyser przyjechał do Wrocławia dzięki Zakładowi Bohemistyki Instytutu Filologii Słowiańskiej, który – starając się wyjść naprzeciw oczekiwaniom studentów – w ramach projektu Visiting Professors zaprosił osobę znaną i cenioną w świecie kultury. Pomysł okazał się trafiony, bo kapituła Wrocławskiego Centrum Akademickiego, która oceniała wnioski, postanowiła przyznać grant właśnie na przyjazd Petra Zelenki.

Petr Zelenka oraz towarzyszący mu we wszystkich spotkaniach studenci i pracownicy UWr Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017 fot. Dominika Hull

Dzięki współpracy z Centrum Technologii Audiowizualnych, 9 marca udało się zorganizować pokaz najnowszego filmu reżysera Zagubieni, po którym widzowie mogli uczestniczyć w spotkaniu z Petrem Zelenką. W CeTA pojawiło się prawie 250 osób, a zainteresowanie tym wydarzeniem przerosło oczekiwania organizatorów. Reżyser wygłosił wykład na temat: Rozdíl ve stavbĕ a vyprávění amerického a evropského příběhů (tłum. Różnice

w strukturze i narracji w kinie amerykańskim i europejskim). Spotkanie poprowadziła kierownik Zakładu Bohemistyki UWr, dr Dorota Żygadło-Czopnik, na język polski tłumaczył Petra Zelenkę Tomasz Grabiński. Pytaniom do reżysera nie było końca i gdyby nie ograniczenia czasowe, na pewno spotkanie przeciągnęłoby się do późnych godzin nocnych. 10 marca Kamilla Jasińska z Zespołu ds. Promocji UWr zabrała reżysera i członków Koła Naukowego Bohemistów na niezapomnianą wycieczkę po niedostępnych na co dzień zakamarkach głównego gmachu Uniwersytetu. Sala Balzera, Wieża Matematyczna i tajemnica ponad stuletniej karteczki znalezionej w Auli Leopoldyńskiej zrobiły wrażenie nie tylko na studentach. Sam reżyser był naprawdę oczarowany gmachem głównym naszej Alma Mater. – Nie lubię baroku, ale ten Wasz budynek mi się bardzo podoba. Wycieczka po uniwersytecie i cały mój pobyt tutaj były naprawdę niezwykle ciekawe i przyjemne – dziękuję za zaproszenie całemu Zakładowi Bohemistyki i studentom. I niech sobie nie myślą, że tylko oni się mnie wstydzili, ja wstydziłem się ich jeszcze bardziej – zażartował Petr Zelenka, opuszczając nasze miasto. Mamy nadzieję, że jeszcze nie raz do nas przyjedzie, bo Wrocław to jedno z jego ulubionych polskich miast, w którym był wielokrotnie, ale dopiero dzięki zaproszeniu od Zakładu Bohemistyki, miał okazję zwiedzić Uniwersytet Wrocławski i spotkać się z bracią akademicką. Wizyta Petra Zelenki została sfinansowana ze środków Gminy Wrocław z funduszu Scientiae Wratislavienses.


WYDARZENIA

Tadeusz Taube patronem Katedry Judaistyki prof. Marcin Wodziński Wydział Filologiczny, Katedra Judaistyki

Badania nad dziejami społeczności żydowskiej na Śląsku i w Polsce ze szczególnym uwzględnieniem studiów z pogranicza historii, kultury i literaturoznawstwa to główne zadania uniwersyteckiej Katedry Judaistyki, której jedną z najbardziej charakterystycznych cech jest interdyscyplinarność. Wraz z początkiem lutego Katedra ta zyskała nowego patrona – Tadeusza Taubego.

Tadeusz Taube urodził się w 1931 r. w Krakowie. Z Polski wyjechał wraz z rodziną tuż przed II wojną światową. Wykształcenie zdobył na Uniwersytecie Stanforda, potem przez wiele lat prowadził działalność gospodarczą i filantropijną, ale pozostawał też związany z macierzystą uczelnią. Wśród najbardziej spektakularnych jego dokonań filantropijnych było utworzenie Taube Center for Jewish Studies na Uniwersytecie Stanforda – jednego z najlepszych współczesnych ośrodków studiów judaistycznych na świecie, a także wieloletnie wspieranie i udział w działalności tej jednostki. Taube jest też twórcą i przewodniczącym Stanfordzkiego Instytutu Badań nad Polityką Gospodarczą oraz członkiem zarządu Instytutu Hoovera. Uniwersytet Stanforda uhonorował Taubego, nadając jego imię tamtejszemu Centrum Studiów Żydowskich. Wrocławska Katedra Judaistyki jest więc drugą jednostką uniwersytecką badającą historię i kulturę Żydów noszącą jego imię. W Polsce Tadeusz Taube jest znany przede wszystkim jako jeden z inicjatorów i wieloletni współpracownik Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie, jako jeden z dwóch największych darczyńców tego muzeum, członek Rady Muzeum oraz inicjator i współtwórca prowadzonych przez nie programów akademickich. Jest też twórcą Działu Genealogii Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie. W 2004 r. został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi RP, a w 2007 r. mianowany konsulem honorowym Rzeczypospolitej Polskiej w San Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

Francisco. Był też wielokrotnie odznaczany przez inne instytucje akademickie, w tym Uniwersytet Hebrajski. Tadeusz Taube jest też od wielu lat przyjacielem uniwersyteckiej Katedry Judaistyki (wcześniej Zakładu Studiów Żydowskich w Instytucie Filologii Polskiej). Od lat wspomaga działalność wydawniczą, bardzo wydatnie pomógł w tworzeniu biblioteki zakładowej, zarówno działaniami organizacyjnymi, jak i finansowo. Zapraszał również pracowników i doktorantów Katedry do Stanów Zjednoczonych oraz pomagał organizować spotkania naukowe, wykłady i sympozjum naukowe, dzięki którym prowadzone we Wrocławiu na UWr

badania były prezentowane m.in. na Uniwersytecie Kalifornijskim w Davies, Graduate Theological Union w Berkeley oraz na Uniwersytecie Stanforda w tamtejszym Taube Center for Jewish Studies. W ostatnim roku dwoma bardzo znacznymi grantami kapitałowymi Taube – za pośrednictwem Fundacji jego imienia – finansował znaczną część przygotowywanego właśnie remontu nowej siedziby Katedry, którą będzie część budynku przy ul. św. Jadwigi 3/4, czyli do niedawna gmachu Biblioteki Uniwersyteckiej na Wyspie Piasek. Więcej na stronie www.judaistyka.uni.wroc.pl

Tadeusz Taube wielokrotnie odwiedzał Wrocław. Na zdjęciu od lewej: Vilja Fussell, Anita Friedman, Tadeusz Taube i Shana Penn przed gmachem głównym UWr podczas jednej z wizyt we Wrocławiu fot. ze zbiorów Katedry Judaistyki

| 17


#bezpiecznie 2017 WYDARZENIA

18

|

PrzeglÄ…d Uniwersytecki 2 i 217 i 2017


WYDARZENIA

Druga edycja #bezpiecznie, cyklu spotkań edukacyjno-informacyjnych ze służbami militarnymi i paramilitarnymi, już za nami. 22 marca na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii UWr wzięliśmy udział w symulacji odbicia zakładników porwanych przez terrorystów, a 5 kwietnia na Wydziale Nauk Społecznych mogliśmy zobaczyć w akcji strażaków, dowiedzieć się, jak reagować w sytuacji zagrożenia w miejscu publicznym, a także obserwować symulację rozbrajania ładunku wybuchowego. Uczestnicy obu spotkań mieli też okazję porozmawiać z profesjonalistami i uzyskać szczegółowe informacje o tym, jak rozpocząć karierę w służbach mundurowych. Organizatorami #bezpiecznie – poza Uniwersytetem Wrocławskim – byli: Komenda Miejska Policji we Wrocławiu, Nadodrzański Oddział Straży Granicznej, Służba Więzienna, Państwowa Straż Pożarna oraz Centrum Ratownictwa. fot. Dominika Hull

Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

| 19


WYDARZENIA

Dni Kultury Dawnej Marcin Czapliński, student historii Maria Frańczak, studentka historii sztuki

Z inicjatywy grupy studentów z kół naukowych oraz Zespołu Tańca Dawnego w dniach 30–31 marca odbyły się na Uniwersytecie Wrocławskim Dni Kultury Dawnej.

Spektakl Na drodze króla w wykonaniu czeskiego zespołu fot. ze zbiorów organizatorów

20

|

Ideą Dni Kultury Dawnej była chęć przybliżenia mało znanych i rzadko poruszanych aspektów historii, takich jak obyczaje, taniec i muzyka dawna. Inicjatywa ta miała więc na celu zaprezentowanie interdyscyplinarnego spojrzenia na kulturę dworską XVI–XVIII wieku. Pragnieniem organizatorów było zwrócenie uwagi na komplementarność sztuk, czyli na wspólne łączenie się i uzupełnianie ceremoniału dworskiego, architektury, muzyki i tańca. Aby zapewnić odpowiednią atmosferę przypominającą dworskie realia, Dni Kultury Dawnej odbyły się w jednej z najbardziej reprezentacyjnych

sal Uniwersytetu Wrocławskiego, tj. w barokowym wnętrzu Oratorium Marianum w gmachu głównym. Patronat honorowy objął prorektor ds. studenckich dr hab. Rafał Wojciechowski prof. nadzw. UWr. Dodatkowo patronem był pełnomocnik marszałka województwa dolnośląskiego ds. młodzieży Krystian Ulbin. Ze strony medialnej wydarzenie wsparli: Muzeum Pana Tadeusza, portal histmag.org, dlastudenta.pl, akademickie radio LUZ, Wrocławskie Towarzystwo Miłośników Historii, ESK Wrocław 2016 oraz magazyn „Nowe Dziennikarstwo”. Dni Kultury Dawnej skierowane były nie tylko do studentów, ale i mieszkańców oraz turystów Wrocławia, tworząc tym samy nowy element na kulturalnej mapie miasta. Ponadto były idealną okazją do promocji Uniwersytetu Wrocławskiego oraz działalności inicjatorów wydarzenia, czyli działających na UWr Studenckich Kół Naukowych: Nowożytników im. Władysława Czaplińskiego oraz Ochrony Dziedzictwa Kultury, a także Zespołu Tańca Dawnego UWr. Szeroko zakrojona współpraca pomiędzy dwoma studenckimi kołami naukowymi z Insty-

Zespół Tańca Dawnego w sztuce Alicja w Krainie Czarów fot. ze zbiorów organizatorów Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

tutu Historii i Zespołem Tańca Dawnego UWr wymagała dużego zaangażowania członków organizacji i poświęcenia wielu miesięcy przygotowań. Warto podkreślić, że Dni Kultury Dawnej nie mogłyby się odbyć, gdyby nie wygranie grantu w konkursie Rady Kół Naukowych w kategorii „Popularyzatorzy nauki”. Program Dni Kultury Dawnej był bogaty, obfitował w prelekcje o różnorodnej tematyce dotyczącej aspektów kultury dworskiej, a także zawierał spektakle muzyczno-taneczne. W pierwszym dniu po wykładach na temat mody w XVI–XVIII wieku i historii sposobów zapisu tańca, Zespół Tańca Dawnego UWr wraz z duetem Oak Brothers, specjalizującym się w grze na historycznych instrumentach, przedstawili spektakl pt. Taniec i muzyka XVIII wiecznej Francji. Drugiego dnia wystąpił gość specjalny – zespół Alla Danza Baroque z Brna, który rekonstruuje taniec barokowy. Goście z Czech zaprezentowali spektakl pt. Na dworze króla. Przybyli do Oratorium Marianum widzowie dzięki prelekcji zapoznali się również ze specyfiką architektury rezydencjonalnej na Śląsku. Finałowym punktem Dni Kultury Dawnej był spektakl pt. Alicja w Krainie Czarów wykonany przez Zespół Tańca Dawnego UWr. Taneczne przedstawienie oparto na utworach Lewisa Carrolla: Alicja w Krainie Czarów oraz Alicja po drugiej stronie lustra. Za reżyserię, choreografię, scenografię i kostiumy odpowiedzialna była Anna Gościniak. Na Dniach Kultury Dawnej obecny był rektor UWr prof. Adam Jezierski, który dwukrotnie zabrał głos. W swoich wypowiedziach podkreślił wagę wydarzenia i wyraził uznanie dla tej studenckiej inicjatywy. Wiele przyjemnych słów padło również od prof. Joanny Nowosielskiej-Sobel, która reprezentowała Instytut Historyczny UWr i od początku wspierała całą akcję, np. udzielając organizatorom wielu wskazówek. Dni Kultury Dawnej zostały pozytywnie odebrane, o czym świadczą liczne wyrazy uznania od publiczności. Inicjatorzy mają nadzieję, że zapoczątkowana przez nich propozycja będzie w przyszłości kontynuowana i wzbogacana o nowe elementy.


WYDARZENIA

Dyktando po rosyjsku, czyli niemałe wyzwanie dr Dorota Drużyłowska Wydział Filologiczny, Instytut Filologii Słowiańskiej, Zakład Języka Rosyjskiego

8 kwietnia Centrum Języka Rosyjskiego Instytutu Filologii Słowiańskiej UWr przyłączyło się do kolejnej edycji ogólnorosyjskiego – a swoim zasięgiem międzynarodowego – dyktanda powszechnego języka rosyjskiego. Dyktando zainicjowali 14 lat temu studenci Wydziału Filologicznego Uniwersytetu w Nowosybirsku, nie podejrzewając nawet, że akcja przerodzi się z czasem w międzynarodowy projekt, który na dobre wpisze się w kalendarz imprez edukacyjnych poświęconych językowi rosyjskiemu. Obecnie za opracowanie materiałów dyktanda odpowiadają wiodący specjaliści w zakresie ortografii i punktuacji rosyjskiej (przedstawiciele Instytutu Językoznawstwa Rosyjskiej Akademii Nauk, Petersburskiego Uniwersytetu Państwowego, Uniwersytetu w Nowosybirsku i in.). W tym roku w dyktandzie uczestniczyło 866 miast z 6 kontynentów, a tekst pisarza Leonida Józefowicza napisały 200 234 osoby. We Wrocławiu dyktando napisało 62 odważnych uczestników: jedynie dla 12 z nich język rosyjski jest językiem ojczystym; wśród pozostałych osób znaleźli się przede wszystkim przedstawiciele Instytutu Filologii Słowiańskiej: studenci stacjonarnych i zaocznych studiów licencjackich, magisterskich i doktoranckich. Dyktando we Wrocławiu napisali również wykładowcy i nauczyciele języka rosyjskiego. Tekst przeczytała, a właściwie podyktowała, dr Irina Kabyszewa, kierownik Centrum Języka Rosyjskiego IFS. Wydarzenie w IFS uświetniła absolwentka Nowosybirskiego Uniwersytetu, Anastazja Kasztanova, mieszkająca aktualnie we Wrocławiu. Opowiedziała ona uczestnikom o pierwszych edycjach dyktanda i o tym, co sprawiało jej największe trudności podczas pisania. Życzyła wszystkim powodzenia i nie kryła swojego zachwytu, widząc tylu obcokrajowców zdecydowanych sprawdzić swoją znajomość, jakże trudnej, ortografii i punktuacji rosyjskiej! Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

Uczestnicy będą mieli okazję zapoznać się ze swoimi pracami oraz otrzymać certyfikaty już 7 maja. Wtedy też zostaną wręczone nagrody osobom, które z zapisem tekstu pod dyktando poradziły sobie najlepiej. Nagrody zostaną przyznane w dwóch kategoriach: oso-

bom, dla których rosyjski jest językiem ojczystym oraz osobom, dla których jest on językiem obcym. Organizatorami dyktanda byli: dr Irina Kabyszewa, dr Dorota Drużyłowska oraz dr Jakub Walczak.

| 21

Powitanie uczestników przez organizatorów dyktanda fot. ze zbiorów organizatorów

Ostatnie poprawki przed oddaniem prac fot. ze zbiorów organizatorów


WYDARZENIA

Instytut Historyczny doczekał się remontu dr Lucyna Harc, Wydział Nauk Historycznych i Pedagogicznych, Instytut Historyczny

została poprzez iniekcje betonowe pod fundamenty oraz betonowe słupy przy ścianie nośnej, zamieszczone od strony wewnętrznej budynku. Są one niezbędne, gdyż w remontowanym skrzydle zachodnim Instytutu, na dwóch najniższych kondygnacjach (parterze i dobudowanej nad częścią parteru antresoli) umieszczone będą magazyny biblioteczne, w których docelowo zamontowane zostaną regały jezdne. Na pierwszym piętrze po zakończeniu tego etapu remontu znajdzie się czytelnia Biblioteki Instytutu Historycznego im. Profesora Adama Galosa. Po rozebraniu dachu przez kilka dni na najwyższej kondygnacji istniał „taras wi-

dokowy”. W marcu strop nad III piętrem również został rozebrany. Po wylaniu na tym poziomie nowego stropu i dobudowie dodatkowego IV piętra budynku, rozpoczęły się prace przygotowawcze do wylania stropodachu. Równocześnie wewnątrz remontowanego skrzydła trwają intensywne prace związane z prowadzeniem instalacji elektrycznych i wodno-kanalizacyjnych, a na najniższych kondygnacjach kładzione są już tynki. Wstawione zostały także pierwsze okna. Prace remontowe objęły również wewnętrzny dziedziniec Instytutu Historycznego, zakres prac przewiduje bowiem wymianę wszystkich podziemnych przyłączy wodnych i kanalizacyjnych dla całego Instytutu Historycznego (nie tylko dla części objętej przebudową w ramach II etapu remontu). Remont zachodniego skrzydła siedziby Instytutu Historycznego to koszt ok. 5,5 mln zł, a przedsięwzięcie w całości finansowane jest przez uczelnię. Zakończony w 2014 r. I etap remontu pochłonął 3,6 mln zł (w tym 2,5 mln z UE). Żeby odrestaurować cały zespół budynków przy Szewskiej 49 potrzeba aż 30 mln zł, uczelnia nie ma jednak na to środków, dlatego podzielenie remontu na mniejsze etapy było koniecznością.

Gotowe już stropy pod i nad nową czytelnią Biblioteki Instytutu Historycznego

Konstrukcja stalowa pod wylewkę podłogi w korytarzu na parterze

Czekająca od wielu lat na remont dawna kuria książąt legnicko-brzeskich – czyli dzisiejszy gmach Instytutu Historycznego przy ul. Szewskiej 49 – jest od kilku lat powoli restaurowana. W 2014 r. odnowiono skrzydło od strony ul. Uniwersyteckiej. W połowie listopada 2016 r. rozpoczął się drugi etap prac – przebudowa i remont zachodniego skrzydła wraz z klatką schodową z zegarem.

|

Fotografie: Lucyna Harc

22

Prace wyburzeniowe odsłoniły nieznane, zamurowane przejścia oraz fundamenty, których stan przed remontem budził wiele obaw. Na przełomie minionego i bieżącego roku zakończyła się rozbiórka podłóg i stropów od parteru przez wszystkie kondygnacje, skuto także wszystkie tynki. Zdemontowane zabytkowe drzwi i ościeżnice oraz drewniane pochwyty balustrad z klatki schodowej poddane zostały konserwacji i renowacji. Renowacji zostanie poddany także zabytkowy zegar wraz z drewnianą obudową. Od początku roku sukcesywnie, co tydzień, wylewane są nowe betonowe stropy posadowione na stalowych belkach. Konstrukcja budynku wzmocniona

Drewniane belki stropowe widoczne po rozbiórce stropów Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017


WYDARZENIA

Konstrukcja pod wylewkę stropów nad III piętrem z malowniczym widokiem w tle

Nadproża nad otworami drzwiowymi wzmacniane dwuteowymi belkami stalowymi

Rozbiórka ścian na strychu sprawiła, że powstał tymczasowy taras widokowy

Sklepienie palmowe po skuciu podłóg w klatce schodowej z zegarem. Dziś tak się już nie buduje Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

Krótko o długiej historii siedziby historyków Historia gmachów przy ul. Szewskiej 49, wzniesionych na zrębach średniowiecznych mieszczańskich kamienic, sięga XIV wieku, czego dowiodły wykopaliska archeologiczne prowadzone pod koniec XX wieku. Z najdawniejszych czasów niewiele się jednak zachowało poza kolebkowymi sklepieniami i fragmentami gotyckich murów, gdyż w minionych pięciu wiekach budynki były wielokrotnie przebudowywane i poddawane różnorodnym modernizacjom. Co najmniej od połowy wieku XV aż do 1707 r. zespół ten stanowił miejską rezydencję książąt brzeskich i brzesko-legnickich, będąc ich dziedziczną własnością. To właśnie oni w połowie XVI wieku dokonali renesansowej przebudowy, nadając funkcje reprezentacyjne części od ul. Szewskiej. Najprawdopodobniej z polecenia Jerzego II ok. 1560 r. dokonano przebudowy kamienic, łącząc skrzydło od strony ul. Uniwersyteckiej z budynkiem od strony ul. Szewskiej. Pamiątką z tego okresu są wmurowane wtórnie nad wejściem do obecnej szatni Instytutu Historycznego dwa rzeźbione w kamieniu i polichromowane herby: księcia Jerzego II (1523–1586) i jego żony księżnej Barbary, córki elektora brandenburskiego Joachima Hohenzollerna. Pierwotnie te herbowe kartusze Piastów i Hohenzollernów zdobiły renesansowy portal wiodący do siedziby książąt. Pod koniec XVII wieku budynki przebudowano w stylu wczesnego baroku. To właśnie wtedy doszło do ich zintegrowania poprzez przykrycie wspólnym dachem i połączenie jedną fasadą. Z tego okresu pochodzi również obecna bryła, podziały architektoniczne, a także portal wejściowy skrzydła przy ul. Szewskiej. W tej postaci w 1709 r. od księcia Leopolda Holsztyńskiego, syna księżnej Karoliny – ostatniej Piastówny, budynek przejęły siostry urszulanki. Zajmowały go one przez ok. sto lat, co nie pozostało bez wpływu na wnętrza, urządzono tam bowiem m.in. kościół, kaplicę, refektarz i szkołę. W 1811 r. budynki przy Szewskiej 49 po urszulankach przejęła Policja Państwowa. Siedemnastowieczny kronikarz Friedrich Lucae uważał wówczas dawną kurię książęcą za najwspanialszy dom prywatny we Wrocławiu. Na potrzeby Policji gmach przebudowano w latach 1896–1898, powiększając go o skrzydła podwórzowe, których architekturę dostosowano do skrzydła od strony ul. Szewskiej. To wtedy budynek przybrał formę czteroskrzydłowego obiektu założonego na nieregularnym planie. Elewacjom dziedzińca wewnętrznego nadano formę zbliżoną do elewacji zewnętrznej, a w narożniku zaprojektowano zegar. Dwa największe pomieszczenia pierwszej kondyg-

| 23


WYDARZENIA

24

nacji – dawną sień i kaplicę, podzielono ścianami działowymi na mniejsze sale, a portal wejściowy przesunięto o dwie osie na południe. Po wzniesieniu w latach 1925–1927 nowego gmachu wrocławskiej policji przy obecnym Podwalu, dawna kuria książąt legnicko-brzeskich przekazana została Śląskiemu Uniwersytetowi Fryderyka Wilhelma. W 1930 r. budynki zaadoptowano na potrzeby uczelni, a zachowane do dziś niektóre sale wykładowe wraz z wyposażeniem pochodzą z okresu tej właśnie przebudowy. Przez krótki czas w gmachu funkcjonowały dwie instytucje, część parteru została bowiem oddzielona i mieściła komisariat policji, dostępny przez bramę przejazdową od ul. Uniwersyteckiej.

U progu II wojny światowej część piwnic od ul. Szewskiej przebudowano na schrony przeciwlotnicze, przez co zniszczeniu uległy dawne sklepienia. Szczęśliwym trafem działania wojenne oszczędziły gmach, w którym ulokowana była większość Wydziału Filozoficznego w tym katedry historyczne i filologiczne oraz seminarium teologiczne. Jak wynika ze sporządzonej w maju 1945 r. relacji organizatora i pierwszego rektora Uniwersytetu Wrocławskiego, prof. Stanisława Kulczyńskiego, gmach ocalał, a wewnątrz zachowały się spore zbiory biblioteczne. Budynek w 1945 r. został przejęty przez Uniwersytet i niezmiennie od tego czasu jest siedzibą humanistów wielu specjalności.

Po rozbiórce podłóg od parteru po III piętro zostały tylko drewniane belki stropowe i otwarte okna na każdym z trzech pięter

Przygotowania do wylania nowego stropu

W minionych siedmiu dekadach był bardzo mocno eksploatowany i praktycznie nie przeszedł generalnego remontu. W miarę rozbudowy uczelni z gmachu przy Szewskiej 49 sukcesywnie wyprowadzali się do własnych obiektów np. historycy sztuki i filolodzy różnych specjalności. Dziś dawna kuria książęca mieści już tylko Instytut Historyczny UWr. Kamilla Jasińska Oprac. na podst. Atlas architektury Wrocławia, pod red. Jana Harasimowicza, Wrocław 1997; Studium historyczno-konserwatorskie budynku Szewska 49, Rafał Eysymontt, Łukasz Krzywka; Leksykon architektury Wrocławia, Wrocław 2011.

|

Łuki wzmacniające konstrukcję stropów w korytarzach (tu na II piętrze)

Krótko UWr na targach edukacyjnych Rzeszów, Katowice, Poznań i wiele mniejszych miast w woj. dolnośląskim – te miejscowości odwiedzili w 2017 r. przedstawiciele UWr, spotykając się na targach edukacyjnych z kandydatami na studia. Spotkania z dużymi grupami kandydatów z kraju i z zagranicy, połączone z wycieczką po głównym gmachu UWr, odbywają się także w dolnośląskich szkołach oraz na terenie uczelni średnio raz w tygodniu lub nawet częściej. Rekrutacja na studia rozpoczęła się 1 kwietnia. Więcej na jej temat w serwisie rekrutacyjnym www.rekrutacja.uni.wroc.pl.

W poszukiwaniu zagranicznych kandydatów Przedstawiciele UWr po raz kolejny obecni byli w marcu i kwietniu br. na zagranicznych targach edukacyjnych na Ukrainie (Kijów) i w Uzbekistanie (Taszkent). UWr był także reprezentowany przez partnera na targach w Tadżykistanie (Duszanbe). Wkrótce rozpocznie się tour po Indiach, obejmujący m.in. seminaria rekrutacyjne w 7 indyjskich miastach (stan Gujarat i Punjab). Co roku oferta studiów w języku angielskim na UWr jest też promowana przez zagranicznych partnerów w Chinach, Azerbejdżanie, Gruzji, Turcji, na Białorusi i Ukrainie. Ponadto ofertę dydaktyczną UWr można znaleźć na kluczowych portalach edukacyjnych, które mają zasięg ogólnoświatowy. Dzięki szerokiemu spektrum promocji, studia na UWr wybrały osoby ponad stu narodowości, a z roku na rok liczba studentów zagranicznych rośnie.

zebr. Kamilla Jasińska Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017


WYDARZENIA

Studenci działają Dni Psychologii 2017 Polskie Stowarzyszenie Studentów i Absolwentów Psychologii działające przy UWr po raz kolejny zorganizowało Dni Psychologii. Minikonferencja naukowa pod hasłem Miłość, seks i inne (nie)szczęścia odbyła się w dniach 8-9 kwietnia w Panato Cafe przy ul. Jedności Narodowej, z wykładami dr Marty Kochan-Wójcik, dr Agnieszki Nomejko, dr Katarzyny Serafińskiej, dr Doroty Chmielewskiej-Łuczak. Uczestnicy mogli też wziąć udział w warsztatach prowadzonych przez dr Annę Paluszak, mgr Katarzynę Budziarek oraz Agatę Ferańską, a także Bengisu Sezer i Annę Bagrij.

Kolejny sukces naszych wioślarek! W dniach 31 marca–1 kwietnia w Poznaniu odbyły się Akademickie Mistrzostwa Polski w ergometrze wioślarskim. Joanna Czekurłan z sekcji wioślarskiej UWr zdobyła srebrny medal w typie uniwersytetów w kategorii wagi lekkiej kobiet, a Anna Muniak wywalczyła brązowy medal w typie uniwersytetów w kategorii kobiet open. Serdecznie gratulujemy!

Dzień Ekonomii 2017 Po raz kolejny na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii odbył się Dzień Ekonomii, tym razem pod hasłem Finanse – wyzwania i dylematy niestabilnej gospodarki. 6 kwietnia studenci, pracownicy i wszyscy zainteresowani ekonomią mieli okazję posłuchać wykładów i wziąć udział w warsztatach tematycznych zorganizowanych przez BNY Mellon i Credit Suisse. Organizatorami wydarzenia były Instytut Ekonomii UWr i Studenckie Koło Naukowe Ekonomistów.

Stefan. Wiosenne porządki, czyli spektakl w Instytucie Psychologii 5 kwietnia w Instytucie Psychologii UWr odbył się spektakl Stefan. Wiosenne porządki w reżyserii Mateusza Fryszera. W przedstawieniu wzięli udział studenci i pracownicy Instytutu: Michał Węgrzyn (Stefan po kryzysie egzystencjalnym), Kasia Sławińska (Ania, zdolna, pracująca, grająca na skrzypcach studentka wieczorowa), dr Dagmara Łupicka-Szczęśnik (ciotka Jadzia), dr Dorota Chmielewska-Łuczak (ciotka Krystyna), Aga Głuszak – niezapomniana Psychoanaliza, a ponadto Kamila Saide, Mateusz Fryszer, Klaudia Bocian, Marta Urbańska i Szymon Mitak. W tej odsłonie główny bohater Stefan, którego wielbiciele znają już z odsłony jasełkowej spektaklu, został początkującym „blogerem multimedialnym” i „jutuberem”.

Aktywni bohemiści 11 marca członkowie Koła Naukowego Bohemistów, na zaproszenie wydawnictwa Książkowe Klimaty, uczestniczyli w Mediatece w wydarzeniu pod nazwą Czeskie Popołudnia. Na początku studenci zaprezentowali działalność Koła, a następnie poprowadzili rozmowę na temat Jak kochają nas Czesi?, której gościem specjalnym był Czech pracujący w Mediatece, pan Zdenek Cagaš. Trudnej sztuki tłumaczenia spotkania podjął się Bartosz Juszczak. Ożywionej dyskusji, do której włączyła się widownia, przysłuchiwały się wspierające studentów dr Magda Matkowska-Jerzyk, opiekunka Koła, oraz dr Dorota Żygadło-Czopnik, kierowniczka Zakładu Bohemistyki. Po debacie wszyscy wysłuchali ciekawej rozmowy Tomasza Grabińskiego z Andrzejem Jagodzińskim, którzy snuli opowieści o dwóch czeskich pisarzach XX wieku: Josefie Škvoreckim i Egonie Hostovskim.

Akademicki Dzień Nauki 2017 Samorząd Studentów wraz z Radą Kół Naukowych zorganizował po raz pierwszy Akademicki Dzień Nauki, który odbył się 7 kwietnia na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii. Był to konkurs na najciekawszy projekt dla kół naukowych. Podczas ADN zaprezentowały się: w kategorii humanistycznej Interdyscyplinarne KS Miłośników Historii Kultury, KN Doktryn Politycznych i Prawnych, SKN Nowożytników, a w kategorii ścisłej: SK Nauczycieli Sowa, Koło Pasjonatów Mechaniki i Informatyki Continuum, MSKN Mikrobiologów. W kategorii humanistycznej zwyciężyli Nowożytnicy, a w kategorii ścisłej Sowa, oba koła otrzymają dofinansowanie na realizację projektu naukowego w wysokości 4000 zł. Ponadto firma BNY Mellon, Oficjalny Sponsor ADN 2017 wytypowała dodatkowego laureata – Koło Doktryn Politycznych i Prawnych – któremu przyznała dofinansowanie w wysokości 2000 zł. Kolejna edycja ADN już w przyszłym roku.

Zróbmy sobie wykład: zespół happysad Zróbmy sobie wykład to seria comiesięcznych wydarzeń orgaznizowanych przez Komisję Dydaktyczną Samorządu Studentów UWr. Każde ze spotkań to unikalny, jedyny w swoim rodzaju wykład prowadzony przez zaproszonych gości. Do tej pory wykłady wygłosili: Michael Halicki – student II roku geografii, podróżnik, który opowiedział o swojej wyprawie na Syberię; Henryka Bochniarz – założycielka i prezydent Konfederacji Lewiatan, pełniąca od października 2016 r. także funkcję Przewodniczącej Rady Dialogu Społecznego w Warszawie (wygłosiła wykład pt. Dlaczego dialog społeczny jest ważny?). Na ostatnim spotkaniu Samorząd gościł zespół happysad, który odpowiedział na przygotowane przez studentów pytania dotyczące ich kariery muzycznej, okresu studiów, życia osobistego i odczuć na temat nowej płyty.

Niezła Sztuka Niezła Sztuka to wydarzenie mające na celu wsparcie szeroko pojętych zajawek artystycznych wśród młodych osób oraz dostarczenie odbiorcom wielu wyjątkowych przeżyć. Jego założeniem jest odkrywanie niekonwencjonalnych sposobów spędzania wolnego czasu poprzez organizowanie profesjonalnych warsztatów, szkoleń oraz wykładów. Swoimi działaniami organizatorzy chcą wesprzeć przede wszystkim młode, utalentowane osoby i pomóc w rozwoju ich pasji. Podczas Niezłej Sztuki odbędą się warsztaty z kaligrafii, z podstaw montażu filmu, z produkcji muzycznej oraz djingu, z teatru improwizowanego, a nawet z podstaw magii. Oprócz tego czeka na studentów koncert Dianki i Michała Sobierajskiego, a także przegląd muzyczny. Niezła Sztuka odbędzie się w weekend 6–7 maja w klubie Carpe Diem.

zebr. Agata Sałamaj Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

| 25


NAUKA

Pomoce naukowe online Grzegorz Przybysz, Archiwum UWr

Archiwum Uniwersytetu Wrocławskiego udostępniło na swojej stronie internetowej inwentarze akt przechowywanych w zasobie uniwersyteckim. Jest to cenna pomoc naukowa nie tylko dla historyków zajmujących się dziejami Uniwersytetu, ale także wszystkich osób interesujących się historią Wrocławia i postaci z nim związanych.

26

|

Archiwum Uniwersytetu Wrocławskiego powstało na mocy decyzji Senatu Uniwersytetu Wrocławskiego z dnia 6 czerwca 1931 r. Była to odpowiedź na nieuregulowaną sprawę przechowywania ważnych, ale niepotrzebnych już do bieżącej pracy akt. Poważnie przetrzebione podczas II wojny światowej przetrwało do dziś i jest sukcesywnie zasilane nowymi aktami polskiego Uniwersytetu. Struktura zasobu podzielona jest na trzy zespoły. Pierwszy to akta Uniwersytetu we Wrocławiu z lat 1811–1945 obejmujące 2058 jednostek i dzielące się na 6 podzespołów, zawierających akta Senatu i pięciu ówczesnych wydziałów. Drugi zespół to akta Wyższej Szkoły Technicznej we Wrocławiu z lat 1910–1945 w liczbie 220 jednostek. Ich posiadanie w zasobie uniwersyteckim jest wynikiem nieudanej próby połączenia tych dwóch uczelni w latach 30. XX wieku. Ostatni zespół obejmuje akta Uniwersytetu Wrocławskiego od 1945 r. Jest on największy, najbardziej specyficzny i najciekawszy, a ponadto stale się rozrasta. Znaleźć w nim można przede wszystkim protokoły Senatu oraz rad wydziałowych i instytutowych od 1945 r. Gromadzone są ponadto teczki osobowe byłych pracowników, prace doktorskie i habilitacyjne, które zostały obronione na UWr, teczki studenckie i prace dyplomowe studentów oraz wszelkiego rodzaju sprawozdania pochodzące z administracji uczelni. Warto też pamiętać, że zespół ten obejmuje dokumenty z okresu wspólnoty Uniwersytetu i Politechniki we Wrocławiu. Są to archiwa tych wydziałów, które od 1945 r. wchodziły w skład Uniwersytetu, a dopiero po kilku latach się usamodzielniły, tworząc odrębne uczelnie. Zespół ten, ze względu na swoją specyfikę, stanowi szczePrzegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

gólnie bogate źródło wiedzy na temat powojennych losów Uniwersytetu. Ponadto Archiwum przechowuje i opracowuje spuścizny przekazane przez osoby, organizacje i instytucje związane z działalnością Uniwersytetu Wrocławskiego. W sumie łączna powierzchnia przechowalnicza Archiwum to ponad 4 tys. m półek. O atrakcyjności zasobu świadczy fakt, że co roku pracownię naukową odwiedza kilkaset osób. Oprócz tego wiele kwerend, zwłaszcza z zagranicy, realizuje się drogą korespondencyjną. By ułatwić pracę osobom zainteresowanym skorzystaniem ze zbiorów, Archiwum UWr opublikowało na swojej stronie www.archiw.uni.wroc.pl inwentarze i pomoce naukowe dotyczące całego zasobu (zakładka INWENTARZE ARCHIWUM UWr). W zespole obejmującym akta Uniwersytetu do 1945 r. udostępniony został inwentarz akt niemieckich z podziałem na akta Senatu oraz Wydziałów: Teologii Ewangelickiej, Teologii Katolickiej, Prawa, Medycyny oraz Filozofii. Każda jednostka ma dokładnie określone daty skrajne i opis, w jakiej postaci znajduje się jednostka (np. poszyt). Ponadto w inwentarzu o nazwie „S220” można znaleźć alfabetyczny spis teczek osobowych pracowników naukowych przedwojennego uniwersytetu. Wartym uwagi spisem jest indeks autorów dysertacji Wydziału Filozoficznego z lat 1840–1945. Zawiera on blisko 3700 nazwisk osób, które obroniły doktorat na tym wydziale. Pomocny w badaniach źródłowych będzie także inwentarz zdjęć profesorów, docentów i urzędników sprzed 1945 r. Lista zawiera ok. 900 nazwisk, których zdjęcia – mimo upływu niekiedy ponad 100 lat – nadal pozostają w doskonałym stanie. Spis

został stworzony podczas digitalizacji pięciu unikatowych albumów fotografii, będących w zasobie Archiwum UWr. Akta Wyższej Szkoły Technicznej (Technische Hochschule) to najmniejszy spośród przechowywanych zespołów. Liczący 220 jednostek zespół zawiera akta rektoratu, studenckie, akta Wydziału Nauk Przyrodniczych i przedmiotów uzupełniających, Wydziału Budownictwa, Wydziału Maszynoznawstwa oraz Wydziału Górnictwa i Hutnictwa. Na stronie internetowej udostępniony jest inwentarz, w którym znajduje się opis każdej jednostki, daty skrajne, a także charakterystyka fizyczna danej jednostki. Ostatni, największy zespół – czyli powojenne akta Uniwersytetu – ma charakter otwarty. Nie ma miesiąca, by Archiwum nie przyjmowało nowych akt. Z tego okresu na stronie internetowej udostępniony został spis doktoratów i habilitacji z lat 1945–2010. Inwentarz został podzielony na wydziały, a autorzy zostali ułożeni alfabetycznie. Poza informacją o autorze i temacie, widnieje również dzienna data uchwały danej rady wydziałowej, a w przypadku doktoratów – również nazwisko promotora. Wszystkie inwentarze, które są dostępne na www.archiw.uni.wroc.pl zostały poddane procesowi OCR, co oznacza, że tekst jest komputerowo odczytany i można go przeszukiwać np. za pomocą komendy „Ctrl + f”. Zdecydowanie skraca to czas potrzebny na znalezienie poszukiwanej informacji. W Archiwum nadal trwają prace nad wzbogaceniem oferty inwentarzy i pomocy naukowych dostępnych online. Wkrótce opublikowane zostaną następne pozycje, które ułatwią pracę i – mamy nadzieję – zachęcą do wizyty w pracowni Archiwum UWr. Archiwum UWr ul. Szewska 50/51, 50-137 Wrocław tel. +48 71 375 22 28 fax +48 71 343 25 45 e-mail: auw@uwr.edu.pl www.archiw.uni.wroc.pl Czynne w poniedziałek–wtorek oraz czwartek–piątek Archiwum w godz. 9.00–13.00 pracownia naukowa 9.00–14.00


NAUKA

Halo, czy jest tam kto? dr Tomasz Mrozek, Wydział Fizyki i Astronomii, Instytut Astronomiczny

Pod koniec lutego wszystkie media na świecie mówiły o odkryciu Trappist-1. Co wyjątkowego jest w tym nowo odkrytym układzie planetarnym? Czy rozwija się tam jakieś życie? Ile czasu zajęłoby dotarcie do tego układu? 22 lutego doniesiono o odkryciu kolejnych siedmiu planet pozasłonecznych. W ciągu trzech tygodni lutego 2017 r. odkryto ich w sumie 30. Mamy potwierdzone istnienie już 3583 planet wchodzących w skład 2688 układów planetarnych. Kolejne odkrycia przyjmujemy jako coś oczywistego, bo powoli przyzwyczajamy się do myśli, że planety są powszechne i zapewne są nieodłącznym atrybutem gwiazd. Na czym zatem polega wyjątkowość nowo odkrytego układu planetarnego gwiazdy Trappist-1 znanej też jako 2MASS J23062928-0502285? Po pierwsze, warto wspomnieć, że pierwsze trzy planety krążące wokół Trappist-1 odkryto już w 2015 r. Stąd wzięła się nazwa tej gwiazdy, bo odkrycia dokonał zespół, którym kierował Michaël Gillon, a do obserwacji użyto instrumentu Transiting Planets and Planetesimals Small Telescope (TRAPPIST). Już wtedy nowo odkryty układ zwrócił uwagę i do dalszych badań zaangażowano ogromny Very Large Telescope (VLT) oraz kosmiczny teleskop Spitzera. Te badania przyniosły odkrycie, o którym dowiedzieliśmy się 22 lutego, czyli kolejne cztery planety i pełniejszy obraz tego niezwykłego układu planetarnego. Gwiazda Trappist-1 jest karłem typu widmowego M8. Mówiąc jaśniej, jest to nieduża i niezbyt gorąca kula gazu. W porównaniu do Słońca ma ona zaledwie 8% jego masy i 11% promienia. Tak naprawdę jest na tyle mała, że lepiej byłoby ją porównywać do Jowisza. W porównaniu do największej planety Układu Słonecznego Trappist-1 ma bardzo podobny rozmiar i około 100 razy większą masę. Wystarczy to jednak, aby w jej wnętrzu zachodziły reakcje termojądrowe, a powierzchnia została rozgrzana do 2550 K. Ma ona ok. 500 mln lat, a więc jest młodą gwiazdą w porównaniu do Słońca. Dzięki temu, że jest niewielka i stosunkowo chłodna, Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

jej zapas paliwa jest wystarczający, aby podtrzymywać reakcje termojądrowe we wnętrzu przez następne kilka bilionów lat! Oznacza to, że jeżeli wokół takiej gwiazdy krąży planeta, na której może pojawić się życie, to będzie ono mogło rozwijać się spokojnie przez niezwykle długi czas. No właśnie, co z tym życiem w układzie planetarnym Trappist-1? Jednym z ciekawszych elementów ogłoszonego odkrycia jest to, że wszystkie siedem planet to obiekty o stosunkowo małych masach (85%–140% masy Ziemi), a więc możemy zakładać, że są to planety skaliste. Dodatkowo krążą one dość blisko chłodnej gwiazdy macierzystej i dzięki temu aż trzy z nich znalazły się w obszarze, w którym jest na tyle ciepło, aby woda występowała w stanie ciekłym. Teraz już można puścić wodze wyobraźni i zgadywać: czy istnieje na nich życie, jak ono wygląda na obecnym etapie (500 mln lat od powstania gwiazdy), czy kiedyś pojawią się na nich istoty podobne do nas? Dziś możemy jedynie stwierdzić, że jeśli rozwija się na nich życie, to dzieje się to w dość ekstremalnych warunkach. Gwiazdy podobne do Trappist-1 są obiektami, które charakteryzują się dużą aktywnością rozbłyskową. Rozbłyski zapewne są podobne do tych, jakie obserwujemy na Słońcu, ale ich moc jest ogromna, przekraczająca setki i tysiące razy rozbłyski słoneczne. Aby w takich warunkach

mogło rozwijać się życie w znanej nam postaci, planety muszą mieć silne pola magnetyczne i gęste atmosfery, a o tym jeszcze nie wiemy nic. Niewielka odległość do gwiazdy macierzystej sprawia, że najprawdopodobniej ruchy obiegowe i wirowe uległy synchronizacji podobnie, jak ma to miejsce w przypadku układu Ziemia–Księżyc. Możliwe, że planety w tym układzie zwracają się tylko jedną stroną do gwiazdy macierzystej. Oznacza to bardzo duże różnice temperatury między dzienną i nocną stroną planety. W efekcie w atmosferze takiej planety mogą pojawiać się wiatry o ogromnych prędkościach. Ekstremalne warunki nie oznaczają jednak, że życie nie może się tam pojawić. Z badań prowadzonych na Ziemi wiemy bowiem, że jest duża grupa organizmów (tzw. ekstremofile), które uwielbiają wysokie temperatury, silne promieniowanie, a im większe stężenie kwasu, w którym pływają, tym lepiej! Najłatwiej byłoby przekonać się o tym, jak wygląda układ Trappist-1 z bliska, lecąc do niego i dokonując bezpośrednich badań. Z punktu widzenia astronoma znajduje się on niedaleko, zaledwie 39 lat świetlnych. Niestety, z punktu widzenia konstruktora sond kosmicznych ta odległość to około 370 000 000 000 000 km. Najdalej wysłany przez ludzi obiekt, sonda Voyager 1, znajduje się obecnie 20 mld km od Ziemi, a dotarcie tam zajęło 40 lat. Gdyby Voyager 1 miał lecieć do układu Trappist-1 zajęłoby mu to kilka milionów lat!

| 27

W następnym numerze „PU” opublikujemy obszerny wywiad z Tomaszem Mrozkiem, z którym rozmawialiśmy nie tylko o Trappist-1, ale także o tym, czy obecni studenci Instytutu Astronomicznego mają szansę polecieć na Marsa.

TRAPPIST-1 il. NASA/JPL-Caltech


NAUKA

Camino de Domeyko prof. Henryk Marszałek Wydział Nauk o Ziemi i Kształtowania Środowiska, Instytut Nauk Geologicznych

W marcu pięcioosobowa grupa pracowników i studentów Instytutu Nauk Geologicznych UWr zorganizowała wyprawę badawczą w Andy chilijskie śladami Ignacego Domeyki.

28

| Wysokie Andy fot. Wojciech Drzewicki

Ignacy Domeyko (1802–1889) – wielki geolog i mineralog, jeden z najbliższych przyjaciół Adama Mickiewicza – swoje umiejętności badawcze rozwijał w dalekim Chile, które stało się jego drugą oj-

Wypatrując końca drogi fot. Wojciech Drzewicki Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

czyzną na ponad 50 lat. Przybył do Ameryki Południowej w latach 30. XIX wieku, w momencie narodzin młodego demokratycznego państwa po długim okresie kolonializmu. Bezgranicznie poświęcił

się badaniom geologicznym, odkrywaniu nowych złóż surowców mineralnych, edukacji oraz reformie szkolnictwa. Za swoje zasługi otrzymał obywatelstwo chilijskie oraz czterokrotnie wybierany był na rektora uniwersytetu. Pomimo tak wielkich zasług na polu nauki i pracy społecznej Ignacy Domeyko jest często niedoceniany przez swoich rodaków. Stąd też powzięcie inicjatywy zorganizowania wyprawy naukowej śladami tego wielkiego Polaka. Zespół w składzie: prof. Henryk Marszałek – kierownik wyprawy, dr Wojciech Drzewicki, mgr Krzysztof Moskwa oraz studenci ostatniego roku geologii: Dagmara Mokanek i Tomasz Mastalerz, przemierzył ponad 4 tys. km po terytorium Chile, odwiedzając i dokumentując miejsca pracy Ignacego Domeyki, zarówno w uczelniach (uniwersytety w La Serenie, Santiago), jak i w terenie. Trasa wyprawy objęła centralne i północne rejony Chile w pasie pomiędzy La Sereną a Antofagastą. Szczególnie dużo czasu poświęcono nieczynnej już kopalni srebra Chañarsillo, dolinie rzeki Elqui, pustyni Atacama, w których swoje badania przez wiele lat prowadził Domeyko. Jednym z ważnych punktów na trasie ekspedycji była wizyta w kopalni miedzi Sierra Gorda, w której znaczne udziały ma koncern KGHM SA. Głębokie na ponad 300 m wyrobisko i niezwykłe bogactwo minerałów miedzi oraz bardzo serdeczne przyjęcie naszej grupy przez pracowników kopalni pozostawiło niezapomniane wrażenie. Ważnym punktem wyprawy były wizyty na licznych uniwersytetach chilijskich, nie tylko tych związanych z działalnością Ignacego Domeyki. Rozmowy na temat potencjalnych możliwości współpracy naukowej i dydaktycznej naszej uczelni przeprowadzono z władzami pięciu uniwersytetów, w tym: Universidad de Chile, Santo Tomas oraz INACAP w San-


NAUKA

tiago, uniwersytetu w mieście La Serena i Catolico del Norte w Antofagaście. W organizacji spotkań na uniwersytetach dużą pomoc uzyskaliśmy ze strony Aleksandry Piątkowskiej, ambasadora Polski w Chile. Szczególne podziękowania należą się również rodzinie Domeyko za bardzo życzliwe przyjęcie, umożliwienie zwiedzenia domu Ignacego Domeyki, udostępnienie materiałów archiwalnych oraz za wspólne złożenie kwiatów na jego grobie. Jednym z głównych założeń wyprawy było sprawdzenie możliwości adaptacji nieczynnych obiektów górniczych dla celów turystycznych, w tym opracowanie dydaktycznej ścieżki geoturystycznej śladami Ignacego Domeyki. Mogłoby to wpłynąć na podjęcie przez lokalne społeczności północnych regionów Chile inicjatyw zagospodarowania opuszczonych obiektów górniczych, szczególnie w rejonach nasilonego ruchu turystycznego. Trasy i obiekty geoturystyczne mogą funkcjonować jako dobry przykład zrównoważonego rozwoju pomiędzy eksploatacją złóż, rozwojem cywilizacyjnym i ochroną przyrody. Takie obiekty funkcjonują już w Polsce, czego dobrym przykładem jest Kopalnia Złota w Złotym Stoku im. Domeyki. W ramach poznawczej części wyprawy odwiedziliśmy najwyżej na świecie położone pole gejzerów El Tatio, Salar de Atacama, gdzie udało się nam zaob-

Kosmiczna sceneria w górze rzeki Elqui a na jej tle uczestnicy wyprawy fot. Wojciech Drzewicki Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

Wizyta w ambasadzie RP; w środku Aleksandra Piątkowska, ambasador fot. Krzysztof Moskwa

serwować małe stado flamingów, dolinę księżycową (Valle de la Luna) z niezwykłymi formami skalnymi oraz wykwitami soli. Niezwykłą faunę mogliśmy podziwiać w rezerwacie pingwinów Humbolta na wyspie Damas, gdzie oprócz pingwinów występują również delfiny, lwy morskie, pelikany oraz bardzo liczne siedliska różnych ptaków. Niezapomniane wrażenia wywarły bezkresne przestrzenie pustyni Atacama przecięte jedynie nitką autostrady Panamerykańskej. Wyprawa objęta była honorowym patronatem rektora UWr prof. Adama Je-

zierskiego oraz głównego geologa kraju prof. Mariusza Jędryska. Głównymi sponsorami wyprawy była Fundacja KGHM Polska Miedź oraz przedsiębiorstwo Kret i S-ka Tadeusz Kret z Chojnowa. Geolodzy z Uniwersytetu Wrocławskiego prowadzą intensywne badania w różnych i niejednokrotnie bardzo odległych rejonach świata. Obszar Ameryki Południowej stanowi nowe wyzwanie. Mamy nadzieję, że ten wyjazd będzie początkiem nowych inicjatyw badawczych i wzmocni znaczenie naszego ośrodka akademickiego.

| 29


NAUKA

Prehistoryczni myśliwi strefy Andów Ewa Bewziuk Wydział Nauk Historycznych i Pedagogicznych, Instytut Historii Sztuki

Od października do grudnia 2016 r. ekspedycja Uniwersytetu Wrocławskiego realizowała interdyscyplinarne prace badawcze w najbardziej południowej części Peru, określanej jako Extremo Sur – Ekstremum Południowe. W tym czasie przeprowadzono rozpoznanie oraz wykonano dokumentację stanowisk jaskiniowych zlokalizowanych w obrębie dolin andyjskich Canastón i Llanto, leżących na wysokości 3400–3700 m n.p.m.

30

|

Obie doliny znajdują się w strefie pogranicza peruwiańsko-chilijskiego (departament Tacna), niedaleko indiańskiej osady Vilavilani. Nazwa osady wydaje się pochodzić od słowa vila, które w języku Indian aymara oznacza krew, a odnosi się to do specyficznego kolo-

ru skał tworzących masyw górski tego regionu. Obszar ten wykazuje się niezwykłym zróżnicowaniem krajobrazu oraz bogactwem flory i fauny. Jednocześnie jest on bardzo trudny do prowadzenia jakichkolwiek prac badawczych, już choćby z uwagi na samą wysokość

Prace dokumentacyjne na jednym ze stanowisk w dolinie Canastón fot. archiwum projektu

Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

bezwzględną, surowy, a zarazem suchy klimat strefy przyległej do północnego skraju pustyni Atakamy oraz na bardzo słabo rozbudowaną infrastrukturę drogową i wynikające z tego problemy aprowizacyjne. W trakcie realizowanych badań udało się zlokalizować blisko dwadzieścia stanowisk jaskiniowych (schronisk skalnych), z których większość posiadała malowidła naskalne. Należy przypuszczać, że miejsca te nie tylko służyły jako schronienie dla grup ludzkich, ale również mogły pełnić funkcję sanktuarium lub miejsc kultu, użytkowanych przez społeczności posiadające już złożony system wierzeń związanych z obrzędowością łowiecką. Sama forma, tematyka i sposób wykonania malowideł wydaje się świadczyć, że we wszystkich przypadkach były one dziełem tzw. społeczności paleoindiańskich wczesnego holocenu (8000–5000


NAUKA

p.n.e.), praktykujących zbieracko-łowiecki model gospodarczy i w podobny sposób postrzegających otaczającą je rzeczywistość. Należy jednak podkreślić, że w niektórych schroniskach skalnych zaobserwowano zamalowania lub przemalowania wcześniejszych przedstawień, co świadczy o dużym przedziale czasowym, w którym miejsca te były wykorzystywane przez poszczególne grupy ludzkie. Na ścianach schronisk skalnych możemy dostrzec przedstawienia ludzi oraz zwierząt, jak również motywy geometryczne. Przy czym, tematyka malowideł w głównej mierze dotyczy scen polowań (niejednokrotnie mających charakter scen narracyjnych), w których wyobrażenia zwierząt pełnią rolę nadrzędną, natomiast postacie ludzi, zarówno myśliwych, jak i szamanów (?), przedstawione są w sposób schematyczny, a ich drugorzędny charakter podkreśla też fakt, że są one nieproporcjonalnie mniejsze od zwierząt. Jednocześnie same zwierzęta zostały namalowane z niezwykłą dbałością o szczegóły anatomiczne, pozwalające stwierdzić, że mamy do czynienia z dziko żyjącymi w Andach wielbłądowatymi (guanako, wikunia), które do dnia dzisiejszego możemy spotkać w niedostępnych regionach Andów. Najczęściej występującym tutaj typem wyobrażeń malarskich jest scena polowania chacu, gdzie niejednokrotnie możemy dostrzec uciekającą zwierzynę, niekiedy z wbitymi w kark oszczepami. Pojawiają się również formy geometryczne oraz znaki, które przybierają kształt grzebienia, litery S lub meandrujących linii rozdzielających dwie sceny polowania. Wydaje się, że w niektórych przypadkach chodzi o wyobrażenia zasiek lub nawet zagród (krali) związanych z domestykacją wielbłądowatych. Wstępne analizy przeprowadzone na miejscu wskazują, że barwniki użyte przez twórców malowideł są prawdopodobnie pochodzenia mineralnego. Występuje specyficzna dla strefy Andów gama kolorystyczna, reprezentowana przez kolor czarny, czerwony, żółty, zielony, brązowy, pomarańczowy i biały. Podczas prowadzonych prac pobrano próbki barwników, które będą stanowić podstawę do analiz laboratoryjnych, mających na celu określenie ich składu chemicznego, a w przypadku barwników pochodzenia organicznego – również pozycji czasowej poszczególnych przedstawień. Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

Spektakularny przykład paleoindiańskiego malarstwa naskalnego w dolinie Canastón fot. archiwum projektu

Należy w tym miejscu podkreślić, że malowidła naskalne z regionu Vilavilani wykazują duże podobieństwo do innych przykładów sztuki pradziejowej z tego regionu. Wiele analogii pod względem technik malarskich, użytych barwników, a także samej tematyki możemy zaobserwować w przypadku położonej kilkadziesiąt kilometrów na północny-wschód od Vilavilani jaskini Toquepala. Znajdujące się tutaj malowidła datowane są przez część badaczy na VII tysiąclecie p.n.e., a jednocześnie uważane są za jeden z najbardziej spektakularnych przykładów paleoindiańskiego malarstwa naskalnego w strefie Andów Centralnych. Należy podkreślić, że dotychczas zrealizowane badania Uniwersytetu Wrocławskiego dotyczące malarstwa naskalnego z pogranicza Peru i Chile stanowią jedynie wstęp do planowanego na na-

stępne lata kompleksowego projektu zajmującego się problematyką społeczności paleoindiańskich w tej części kontynentu. Badania na obszarze dolin Canastón i Llanto w pobliżu Vilavilani realizowane były przez doktorantów historii sztuki (mgr E. Bewziuk) i archeologii (mgr J. Wanot) przy wsparciu merytorycznym i logistycznym Misji Archeologicznej Uniwersytetu Wrocławskiego w Peru oraz Uniwersytetu Katolickiego Santa Maria w Arequipie. Opiekę naukową nad zadaniem sprawował prof. Józef Szykulski z Instytutu Archeologii UWr. Przeprowadzenie dotychczasowych badań było możliwe dzięki grantom przyznanym doktorantom przez Wydział Nauk Historycznych i Pedagogicznych UWr, jak również dzięki życzliwemu wsparciu ze strony kierownictwa Instytutu Historii Sztuki oraz Instytutu Archeologii.

| 31

Uczestniczki ekspedycji podczas postoju na głównej arterii komunikacyjnej regionu fot. archiwum projektu


NAUKA

Fenomen języka esperanto Małgorzata J. Komarnicka (wykładowca języka esperanto), Europejskie Centrum Edukacji Międzykulturowej

Ludwik Zamenhof przez wiele lat pracował nad zrealizowaniem marzenia o sztucznym i prostym języku, którym mogliby się posługiwać ludzie na całym świecie. W 1887 r. pod pseudonimem Doctore Esperanto (tj. doktor mający nadzieję) opublikował zasady stworzonego przez siebie języka. 26 lipca przypada 130. rocznica powstania języka esperanto, a 14 kwietnia – obchodzona pod auspicjami UNESCO – setna rocznica śmierci Zamenhofa.

32

|

Fenomen tego międzynarodowego języka tkwi nie tylko w tym, że esperanto to łatwy i neutralny język, ale też piękna idea tolerancji i szacunku między ludźmi różnych narodów i kultur. Jego twórcy, Ludwikowi Zamenhofowi (ur. 15 grudnia 1859 w Białymstoku, zm. 14 kwietnia 1917 r. w Warszawie) – polskiemu uczonemu, lekarzowi okuliście i poliglocie, nie chodziło o stworzenie kolejnego komunikatora językowego, ale o to, by ten nowy język łączył ludzi, wywoływał poczucie powszechnej solidarności i łagodził fanatyzm narodowy czy rasowy. I właśnie ta piękna idea budziła i nadal budzi naturalną i spontaniczną sympatię do języka esperanto, który bez pomocy prawnej, środków finansowych i mecenatu jakiegokolwiek państwa potrafił przetrwać już prawie 130 lat, podczas gdy w tym czasie wymarło na świecie kilkaset języków. Esperanto jest niespotykanym fenomenem, ponieważ najpierw powstał język, który dopiero później ukształtował swoją ogólnoświatową społeczność językową z własną tradycją, kulturą i bogatą literaturą. Ze względu na te walory, 17 października 2012 r. w polskim parlamencie esperantyści, senatorowie, posłowie i dziennikarze uroczyście obchodzili 125-lecie powstania języka esperanto. W tym samym dniu powstał też Parlamentarny Zespół Wspierania Języka Esperanto. 31 października 2014 r. międzynarodowy język esperanto jako nośnik kultury esperanckiej został wpisany na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego Polski. Choć geneza języka esperanto jest sztuczna, to on sam jest w pełni naturalny i podlega obecnie tym samym prawom, co wszystkie języki świata: jest żywy i rozwija się. Stale powstają w nim nowe słowa związane z rozwojem cywilizacji, z nowymi wynalazkami Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

i odkryciami. Słownictwo języka esperanto nie jest ubogie. Takie mylne wrażenie można odnieść, gdy patrzy się na typowy słownik esperancki – jest on kilkakrotnie cieńszy od słowników języków etnicznych. Wynika to ze specyfiki języka esperanto, jego unikatowej konstrukcji, i w tym się przejawia geniusz jego twórcy. Zamenhof stworzył bowiem język, w którym nie ma potrzeby uczyć się na pamięć dziesiątków tysięcy słów, jak ma to miejsce w językach etnicznych. Wystarczy poznać końcówki wyrazowe, przedrostki i przyrostki, których w sumie jest kilkadziesiąt, aby – dodając je do różnych rdzeni wyrazowych – tworzyć nowe słowa. Ucząc się np. języka angielskiego, każdego ze słów trzeba uczyć się na pamięć jako nowego. Jeśli język esperanto stałby się pierwszym językiem obcym, czyli drugim językiem po ojczystym, rozwiązany zostałby problem językowy świata, który trapi ludzkość od tysiącleci. Dlatego zarzuty kierowane przeciw językowi esperanto, m.in. że ma ubogie słownictwo, że jest sztucznym językiem, a ostatnio także, że esperantyści dążą do tego, aby na świecie posługiwać się tylko językiem esperanto, wynikają z niewiedzy, a czasem i ze złej woli. Polska literatura znana jest na świecie w dużej mierze dzięki przekładom na język esperanto. Ludwik Zamenhof bardzo dbał o użyteczność tworzonego przez siebie języka i dlatego już pierwszy podręcznik zawierał tłumaczenie fragmentu Biblii, modlitwy Ojcze Nasz, poezję własną Zamenhofa, tłumaczenie utworu Heinego i schemat listu. Tłumaczenie Pana Tadeusza przez Antoniego Grabowskiego do dziś uchodzi za arcydzieło. Kazimierz Beim, przetłumaczył Faraona, który z języka esperanto został przetłumaczony na język chiński. Marta, którą Ludwik Zamenhof przetłumaczył z języka espe-

ranto, została przetłumaczona na język japoński. Ten przekład stał się w Japonii w latach 20. ubiegłego wieku lekturą szkolną i na jego kanwie został tam zrealizowany film fabularny. Warto też wspomnieć o córce Ludwika Zamenhofa – Lidii, która znakomicie przetłumaczyła na esperanto Quo vadis. Jej przekład zachwyca wiernością i pięknem języka. Ludwik Zamenhof odznaczony został w Hiszpanii medalem Izabeli Katolickiej, a we Francji został kawalerem Legii Honorowej. W 1913 r. wysunięto kandydaturę Zamenhofa do Nagrody Nobla. W 1959 r. Komitet Wykonawczy UNESCO uznał Zamenhofa za jedną z wielkich postaci ludzkości, a w 2002 r. wybrano go najpopularniejszym obywatelem Białegostoku XX wieku. Nazwiskiem Zamenhofa nazwano planetoidę (1462) odkrytą w 1938 r., a w 1961 r. plac na osiedlu Huby we Wrocławiu nazwano jego imieniem. Na całym świecie istnieje wiele miejsc, które nazwano na cześć języka esperanto i jego twórcy. Idea Ludwika Zamenhofa, aby ludzie żyli w przyjaźni została w języku esperanto nagrana na złotej płycie i umieszczona w sondzie Voyager z pozdrowieniami dla obcej cywilizacji. Wybitny polski filozof, prof. Tadeusz Kotarbiński, powiedział: Esperanto jest najgenialniejszym połączeniem logiki i prostoty. Warto o tym pamiętać. III Międzynarodowe Sympozjum Języka Esperanto 19 maja 2017 r. (piątek), godz. 12.00 Uniwersytet Wrocławski (Collegium Anthropologicum, ul. Kuźnicza 35, sala im. Jana Czekanowskiego) Wśród prelegentów m.in. prof. Adam Jezierski, prof. Jan Miodek oraz prof. Janusz Degler Wstęp wolny! Zapraszamy! Więcej na www.uni.wroc.pl


NAUKA

Informatycy powalczą o medale Małgorzata Jurkiewicz

Michał Łowicki, Paweł Michalak i Tomasz Syposz – to studenci Wydziału Matematyki i Informatyki UWr, którzy w maju będą reprezentować naszą uczelnię na ACM International Collegiate Programming Contest w Rapd City w Stanach Zjednoczonych. W finale zawodów (20–26 maja), weźmie udział 130 drużyn z całego świata, wyłonionych w drodze eliminacji spośród ponad 50 000 studentów z prawie 3000 uczelni ze 103 krajów. Zawody są uważane za mistrzostwa świata w programowaniu zespołowym.

Reprezentacja UWr na mistrzostwa świata w programowaniu zespołowym fot. ze zbiorów WMI

Każda trzyosobowa drużyna będzie miała do dyspozycji jeden komputer, a do rozwiązania 12 lub 13 zadań. Czas – pięć godzin. Wygra ten zespół, który rozwiąże najwięcej zadań. Przy ich równej liczbie, wyższe miejsce zajmuje ta drużyna, która rozwiąże je szybciej. W mistrzostwach

przyznawane są 4 złote medale, 4 srebrne i 4 brązowe. Młodzi informatycy z UWr w ubiegłych latach odnosili już sukcesy w ACM International Collegiate Programming Contest. Z mistrzostw przywieźli dwa medale: srebrny i brązowy. Sponsorem wyjazdu jest PKO BP.

Fizycy o tworzeniu gier komputerowych Małgorzata Jurkiewicz

Studenci UWr 30 marca mieli okazję spotkać się z niezwykłym gościem – Andrzejem Mazurem, który zdradził, jak stworzyć grę HTML5, wykorzystując framework Phaser. Warsztaty GameDev.js z Andrzejem Mazurem fot. Maciej Matyka

Andrzej Mazur jest założycielem studia Enclave Games, organizatorem konkursu js13kGames oraz wydawcą newslettera GameDev.js Weekly. Stara się rozwinąć spotkania GameDev.js w Warszawie. Jest pasjonatem nowych, otwartych technologii, reprezentantem Mozilla Tech Speakers oraz autorem artykułów MDN Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

Games. Posiada wieloletnie doświadczenie w branży tworzenia gier JavaScript, którym chce się podzielić z innymi. Spotkanie z Andrzejem Mazurem było drugim z serii wykładów i warsztatów, prowadzonych przez gości (przedstawicieli firm i tzw. biznesu IT) spoza Wydziału Fizyki i Astronomii UWr. Pierwszy

dotyczył zastosowania repozytorium PERFORCE w procesie tworzenia gier. Warsztaty GameDev.js są ściśle związane z działalnością dydaktyczną Wydziału, a zwłaszcza z kierunkiem informatyka stosowana i systemy pomiarowe. Uczy się na nim 70 studentów na I i II roku, a teraz trwa nabór na kolejny rok.

| 33


NAUKA

Od Szczecina do Cieszyna, czyli I Kongres Czechoznawstwa Polskiego dr Roman Baron, Akademia Nauk Republiki Czeskiej, Instytut Historii w Pradze

34

|

Kiedy w 2006 r. zostało powołane do życia Polsko-Czeskie Towarzystwo Naukowe (PCzTN) z siedzibą we Wrocławiu, zarówno w gronie jego czołowych przedstawicieli, jak też wśród stosunkowo licznie wstępujących w szeregi Towarzystwa członków (obecnie jest ich prawie 350) dominowało przekonanie, że oto szeroko otwierają się nowe możliwości wspólnego działania na polu polsko-czeskich kontaktów naukowych. Atmosfera, która temu towarzyszyła, odzwierciedlała niewątpliwie podniosłość i odświętność chwili, ale również rozmaite oczekiwania i nadzieje, które wiązano z przyszłością nowo powstałego Towarzystwa. Po dynamicznym początkowym okresie funkcjonowania Polsko-Czeskiego Towarzystwa Naukowego – zarówno pod względem podejmowanych inicjatyw, częstotliwości posiedzeń zarządu po obu stronach granicy czy też rozwoju liczbowego bazy członkowskiej – zaczęły pojawiać się problemy z wytyczaniem kolejnych planów działania i ich realizacją. Ponadto uwidoczniły się mniej lub bardziej naturalne podziały idące między reprezentowanymi przez poszczególnych członków dziedzinami nauki oraz ośrodkami badawczymi, wśród których obok Wrocławia – jako siedziby Towarzystwa – ambicje posiadania własnych przedstawicielstw miały zwłaszcza Poznań, Opole czy Brno. Coroczna organizacja walnych zgromadzeń (na przemian w Polsce i Republice Czeskiej), współorganizowanie licznych polsko-czeskich konferencji, (współ)wydawanie publikacji naukowych (zwłaszcza z dziejów Ziemi Kłodzkiej i polsko -czeskich stosunków) – to wszystko było zdaniem niemałej liczby członków i sympatyków Towarzystwa jednak zbyt mało, biorąc pod uwagę potencjał ludzki i znaczenie tej organizacji w kręgu badaczy zainteresowanych dalszym rozwojem polsko-czeskich kontaktów naukowych. Cały ten barwny i różnorodny etap – od pierwotnego dynamicznego i wielostronnego rozwoju przez ścieranie się różnych idei, pogądów i koncepcji, aż po coś na kształt stabilizacji działań bez jednoPrzegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

czesnego podejmowania nowych wyzwań – streszcza niewielka objętościowo, lecz cenna materiałowo i źródłowo publikacja Polsko-Czeskie Towarzystwo Naukowe / Polsko-česká vědecká společnost / Polish -Czech Scientific Society. Informatorium (Wrocław 2015). Walne Zgromadzenie w 2015 r. we wschodnioczeskim Hradcu Králové, mieście związanym różnymi wątkami także z dziejami Polski – że przywołamy chociażby postać czeskiej i polskiej królowej (stąd nazwa miasta) Elżbiety Ryksy, córki Przemysła II wielkopolskiego i Ryksy szwedzkiej, internowanie polskich powstańców styczniowych czy udział Wojska Polskiego w operacji „Dunaj“ – oznaczało przełom w dziejach Towarzystwa (zob. szerzej: Roman Baron, Valné shromáždění Polsko-české vědecké společnosti a vědecký seminář Česká polonica a glacensia, „Bulletin Historického ústavu AV ČR“, XXVII, 2016, s. 39–40). Nowo wybrany Zarząd, na czele którego stanął dotychczasowy wiceprzewodniczący dr Ryszard Gładkiewicz z Uniwersytetu Wrocławskiego, zaczął bezzwłocznie oraz intensywnie działać na rzecz przygotowania I Kongresu Czechoznawstwa Polskiego. Myśl zwołania kongresu polskich badaczy, zajmujących się szeroko rozumianymi dziejami czeskiego narodu, języka, kultury, prawa, geografii itd., zrodziła się już co prawda znacznie wcześniej z inicjatywy m.in. prof. Jacka Balucha z Uniwersytetu Jagiellońskiego, wybitnego polskiego bohemisty a zarazem byłego ambasadora w Czechosłowacji i Republice Czeskiej, jednak z różnych względów ten jak najbardziej słuszny postulat pozostawał wciąż na etapie planów długookresowych. Zadania przygotowania kongresu miał się podjąć Komitet Organizacyjno-Programowy, którego trzon pracował w następującym składzie: dr Ryszard Gładkiewicz (przewodniczący), prof. Jacek Baluch (wiceprzewodniczący), prof. Adam Jezierski (wiceprzewodniczący, prorektor UWr, od września 2016 r. zastąpiony przez prorektora prof. Jana Burdukiewicza), mgr Jadwiga Dunaj (wiceprzewodnicząca

ds. organizacyjno-finansowych), Julian Golak (wiceprzewodniczący, przedstawiciel władz samorządowych Dolnego Śląska oraz Solidarności Polsko-Czesko-Słowackiej), prof. Irena Korbelářová (wiceprzewodniczącza, przedstawicielka strony czeskiej, Uniwersytet Śląski w Opawie), dr Roman Baron (współpraca czesko-polska, Instytut Historii Akademii Nauk Republiki Czeskiej), dr Janusz Gołaszewski (współpraca z archiwami, dyrektor Archiwum Państwowego we Wrocławiu), prof. Joanna Goszczyńska (współpraca z literaturoznawcami, dyrektor Instytutu Slawistyki Zachodniej i Południowej UW), prof. Zbigniew Greń (współpraca ze środowiskiem warszawskim, dziekan Wydziału Polonistyki UW), Arkadiusz Ignasiak (konsul honorowy Republiki Czeskiej we Wrocławiu), Mirosław Jasiński (program kulturalny, b. dyrektor Instytutu Polskiego w Pradze), prof. Zenon Jasiński (program w województwie opolskim, długoletni dyrektor Instytutu Nauk Pedagogicznych Uniwersytetu Opolskiego), prof. Zdzisław Latajka (współpraca z przedstawicielami nauk przyrodnicznych, b. rektor UWr), doc. Petr Mrkývka (konsul honorowy RP w Brnie), prof. Jan Rychlík (współpraca czesko-polska, Uniwersytet Karola w Pradze), dr hab. Damian Szymczak (program w województwie wielkopolskim, UAM), prof. Wojciech Świątkiewicz (współpraca w środowisku śląskim, dyrektor Instytutu Socjologii UŚ w Katowicach), Igor Wójcik (pełnomocnik marszałka województwa dolnośląskiego ds. współpracy z Republiką Czeską). Od razu przystąpiono do działań: odbywało się jedno spotkanie robocze za drugim, miał miejsce szereg konsultacji, narad bilateralnych i multilateralnych na różnych szczeblach i w różnym gronie, przede wszystkim jednak regularnie zbierał się wyżej wymieniony Komitet oraz Zarząd Polsko-Czeskiego Towarzystwa Naukowego. Obok PCzTN głównymi organizatorami Kongresu został Uniwersytet Wrocławski i Stowarzyszenie Solidarność Polsko-Czesko-Słowacka, do współpracy włączyło się ponadto


NAUKA

ok. 30 instytucji i organizacji partnerskich. Do zasadniczych ustaleń dochodziło na spotkaniach z udziałem wiceministra Szkolnictwa, Młodzieży i Sportu Republiki Czeskiej Jaroslava Fidrmuca (Praga, 20 X 2015), prorektora Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Zbigniewa Pilarczyka (Poznań, 14 XII 2015), a zwłaszcza rektora Uniwersytetu Wrocławskiego Marka Bojarskiego (Wrocław, 25 I 2016). Kolejne posiedzenia Komitetu i Zarządu PCzTN (Praga 22 IV 2016, Poznań 28 IV 2016, Pilzno 17 VI 2016) zajmowały się przede wszystkim uszczegółowieniem koncepcji całego Kongresu, zapewnieniem niezbędnych środków finansowych oraz nadaniem ostatecznej wersji programowi. W przepięknej barokowej sali (Oratorium Marianum) nowo wybrany rektor UWr, prof. Adam Jezierski, uroczyście zagaił 24 października 2016 r. główną część obrad I Kongresu Czechoznawstwa Polskiego. W krótkim, ale jakże dobitnym, treściwym i inspirującym przemówieniu zwrócił m.in. uwagę na wkład czeskiej nauki i kultury w rozwój Uniwersytetu Wrocławskiego, śląskiej metropolii i całego Śląska jako integralnej części Europy Środkowej. Aczkolwiek rektor A. Jezierski jest z zawodu i z powołania chemikiem, zebrał liczne brawa przepełnionej sali jako świetny mówca i muzyk, bowiem na organach zagrał m.in. humoreski Antonína Dvořáka. Znaczenie Kongresu dla Republiki Czeskiej i wzajemnej czesko-polskiej współpracy potwierdził samą już swoją obecnością, ale również słowami przemówienia dr Jakub Karfík – ambasador

Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

RCz w Warszawie. Dodajmy, iż ambasador RP w Pradze, prof. Grażyna Bernatowicz, spotkała się z uczestnikami Kongresu następnego dnia w Sali Senatu UWr w ramach dyskusji panelowej zatytułowanej Perspektywy polsko-czeskich stosunków. Z ogólną koncepcją Kongresu i jego oryginalnym „sieciowym programem“ – podkreślmy to mocno: pierwszego tego typu i tej rangi przedsięwzięcia naukowego w szerokim kontekście kontaktów polsko-czeskich – zapoznał obecnych podczas tego uroczystego zagajenia obrad dr Ryszard Gładkiewicz – przewodniczący Zarządu Polsko-Czeskiego Towarzystwa Naukowego i zarazem główny organizator Kongresu. Wstępne referaty wygłosili czołowi badacze: prof. Jacek Baluch z Krakowa (Czechoznawstwo jako perspektywa i horyzont badawczy), prof. Jaroslav Pánek z Pragi (Polskie czechoznawstwo – charakter i sens jednego kierunku badawczego, zob. „Ziemia Kłodzka“, nr 268–269, 11–12/2016, s. 38–40), prof. Józef Dobosz z Poznania (U zarania stosunków polsko-czeskich – Dobrawa i Mieszko) oraz prof. Jan Miodek z Wrocławia (Polacy i Czesi a język). Chociaż pod względem merytorycznym i metodologicznym poszczególne wystąpienia w niejednym aspekcie się różniły, to wszyscy razem nakreślili szeroki horyzont problemów badawczych bezpośrednio związanych z teorią i praktyką polskich badań czechoznawczych. Nawiasem mówiąc, polski termin «czechoznawstwo» jest praktycznie nieprzetłumaczalny na język czeski (ty-

tułem przykładu por. „Ziemia Kłodzka“, nr 268–269, 11–12/2016, s. 3, gdzie jest mowa o «čechovědectví»). Dalsze wrocławskie obrady przebiegały w poszczególnych sekcjach w różnych miejscach historycznego centrum miasta, nie tylko w murach uniwersyteckich, ale np. również w kawiarni Literatka: I. Stan i perspektywy bohemistyki w Polsce (dyskusja panelowa, gestorzy: prof. Joanna Goszczyńska i prof. Zbigniew Greń), II. Dzieje Czech i stosunków polsko-czeskich w oczach historyków polskich u progu XXI w., część 1 – do końca XVIII w., część 2 – XIX–XXI w. (dyskusje panelowe, gestorzy: prof. Antoni Barciak, dr hab. Jan Jacek Bruski, prof. Józef Dobosz, prof. Rościsław Żerelik), III. Czechy w polskiej publicystyce i tłumaczeniach (dyskusja panelowa, gestor: prof. Jacek Baluch), IV. (została odwołana), V. Przełomowe wydarzenia historyczne we współczesnych polskich i czeskich podręcznikach szkolnych (seminarium i debata publiczna, gestorzy: prof. Danuta Konieczka-Śliwińska, prof. Blažena Gracová, prof. Grażyna Pańko), VI. Kościół polski i czeski po II wojnie światowej (dyskusja panelowa, gestor: o. Tomasz Dostatni OP), VII. Czechy i Czesi w działalności bibliotek (warsztaty, gestor: Andrzej Tyws), VIII. Koncepcja polsko-czeskiego i czesko-polskiego słownika terminologii prawnicznej (warsztaty, gestorzy: dr Andrzej Huchla, doc. Petr Mrkývka). W obradach poszczególnych sekcji brali udział czołowi polscy badacze – zwłaszcza w dziedzinie humanistyki; pojawiali się w różnych rolach: moderatorów, uczestników paneli

Zakończenie wrocławskiej części Kongresu 26 października 2016 r. w Sali Wielkiej wrocławskiego Ratusza fot. Jerzy Katarzyński

| 35


NAUKA

36

|

dyskusyjnych czy autorów przyczynków dyskusyjnych. Wymieńmy chociaż niektórych uczestników drugiej, czyli historycznej sekcji: prof. prof. Wojciech Iwańczak, Henryk Gmiterek, Marek Cetwiński, Andrzej Małkiewicz, Krzysztof Nowak, Sławomir Nowinowski czy Stanisław Pijaj. Co warto w tym miejscu podkreślić, kongres nie obył się bez więcej aniżeli symbolicznego udziału przedstawicieli nauki czeskiej – w tej liczbie czeskich polonistów i polonoznawców. Uroczyste zakończenie wrocławskiej części Kongresu miało miejsce 26 X w zabytkowej sali gotyckiego Starego Ratusza. Pierwszym punktem programu była prezentacja dwóch monografii zbiorowych, poświęconych czesko-polskiej współpracy naukowej, które wydał Instytut Historii Akademii Nauk Republiki Czeskiej jako wynik projektów Czesko-Polskiego Forum przy Ministerstwie Spraw Zagranicznych Republiki Czeskiej (zob. szerzej: Roman Baron, Roman Madecki, Slavnostní prezentace kolektivních monografií zaměřených na česká bádání o Polsku, „Bulletin Historického ústavu AV ČR“, XXVII, 2016, s. 64–66). Dr R. Baron przedstawił treść obu powiązanych ze sobą publikacji oraz podziękował wszystkim, którzy przyczynili się do ich wydania, szczególnie zaś dr. Romanowi Madeckiemu z Uniwersytetu Masaryka w Brnie, dyrektorowi Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego dr. Janowi Malickiemu a także dyrektor Instytutu Historii Akademii Nauk Republiki Czeskiej prof. Evie Semotanovej. Następnie wysłuchano szczegółowych relacji na temat przebiegu i wyników obrad poszczególnych sekcji, które przedstawili ich gestorzy. Z ramienia Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP głos zabrała Marzena Krajewska (obecnie już radca Ambasady RP w Pradze). Podsumowania trzydniowych obrad we Wrocławiu w imieniu strony czeskiej podjął się prof. J. Pánek, który podziękował również organizatorom całego sieciowego kongresu za świetny wynik ich starań i zabiegów, w pierwszej kolejności zaś Ryszardowi Gładkiewiczowi oraz Jadwidze Dunaj z Zarządu PCzTN. W imieniu strony polskiej przemówili były i obecny przewodniczący Zarządu PCzTN, tzn. prof. J. Baluch i dr R. Gładkiewicz, dziękując wszystkim współpracownikom oraz obecnym czeskim uczestnikom i współorganizatorom: prof. prof. Irenie Korbelářovej, JaroslaPrzegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

vowi Pánkowi, Janowi Rychlíkowi, Rudolfowi Žáčkowi, Ondřejowi Felcmanowi i wielu innym. Główna część I Kongresu Czechoznawstwa Polskiego w ten oto sposób dobiegła do satysfakcjonującego uczestników końca. Nieodłączną częścią składową sieciowego programu Kongresu były nie tylko centralne obrady we Wrocławiu, ale także liczne konferencje, seminaria itd., przebiegające jesienią w ośmiu innych miastach: od Szczecina (Pomorze, Szczecin, Bałtyk w relacjach polskoczesko-słowackich, 12 X 2016, gestorzy: prof. Anna Szczepańska-Dudziak, prof. Paweł A. Leszczyński) przez Poznań (Współpraca naukowa Poznania i Brna – rekonesans, perspektywy, 12–13 X 2016, gestorzy: dr hab. Damian Szymczak, prof. Anna Gawarecka), Opole (ogólnopolski konkurs dla młodzieży Co wiemy o historii i kulturze naszych południowych sąsiadów – Czechów, wrzesień – listopad 2016, gestor: prof. Zenon Jasiński) i Olesno (O czeskiej kulturze i historii, 10 X 2016, gestorzy: prof. Zenon Jasiński, starosta oleski Stanisław Belka) aż po miasta pogranicza polsko-czeskiego, jak Prudnik (Szkoła i edukacja regionalna na pograniczu polsko-czeskim, 6 X 2016, gestorzy: prof. Zenon Jasiński, starosta prudnicki Radosław Roszkowski, burmistrz Franciszek Fejdych), WałbrzychKsiąż (Gospodarka, turystyka, edukacja akademicka na pograniczu sudeckim, 14 XI 2016, gestorzy: prezydent dr Roman Szełemej, dr Bartosz Bartniczak, Andrzej Kosiór, dr Piotr Szymaniec), Stonawę na Zaolziu (Dzieje i recepcja filozofii czeskiej w polsko-czeskich relacjach kulturalnych, 11 X 2016, gestorzy: dr hab. Andrzej Kasperek, dr hab. Marek Rembierz) i Cieszyn (Kapitał społeczny i kulturowy polsko-czeskiego pogranicza na Śląsku Cieszyńskim – dokonania, problemy, perspektywy, 18 X 2016, gestorzy: prof. Halina Rusek, prof. Ewa Ogrodzka-Mazur, dr Józef Szymeczek). Zamknięciem tego cyklu była konferencja w Cieszynie (Obraz Czech, Czechów i relacji polsko-czeskich w mediach polskich i czeskich, 25 XI 2016, gestorzy: prof. Wojciech Świątkiewicz, dr hab. Andrzej Kasperek, Bogdan Kasperek z Euroregionu Śląsk Cieszyński, burmistrz Ryszard Macura, dr Józef Szymeczek); na niej – niejako symbolicznie – R. Gładkiewicz wystąpił z referatem pod tytułem Podsumowanie I Kongresu Czechoznawstwa Polskiego – pierwsze doświadczenia i refleksje.

Nie podejmując w tym miejscu próby własnej oceny przebiegu i znaczenia całego kongresu, wypadnie jednak stwierdzić, iż Polsko-Czeskie Towarzystwo Naukowe stanęło na wysokości zadania: najpierw przyjmując wyzwanie zorganizowania pierwszego ogólnopolskiego kongresu czechoznawstwa, a następnie doprowadzając – przy współpracy licznych współorganizatorów i partnerów, w tym zwłaszcza Uniwersytetu Wrocławskiego – tę ideę do realizacji, i to na godnym uznania poziomie organizacyjnym i merytorycznym. Wygłoszone referaty, dyskusje panelowe, debaty, przyczynki, kuluarowa wymiana myśli pomiędzy czołowymi polskimi badaczami zajmującymi się Czechami, tzn. przede wszystkim między bohemistami (językoznawcami i literaturoznawcami), historykami, prawnikami, politologami, socjologami, filozofami etc., i to z wielu polskich ośrodków naukowych, a także dialog przedstawicieli polskiego środowiska naukowego z przybyłymi na poszczególne części Kongresu koleżankami i kolegami z Republiki Czeskiej – to wszystko razem stworzyło znaczący fakt dokonany i wartość, którą należy obecnie odpowiednio spożytkować i dalej rozwijać (także w celu przekazania tego dziedzictwa następnym generacjom badaczy na tym polu). Siłą rzeczy nie wszystko udało się zrealizować tak, jak sobie tego życzyli organizatorzy i uczestnicy – np. wsparcie medialne Kongresu było zbyt małe i raczej tylko o zasięgu regionalnym, brakowało bezpośredniej obecności Kongresu w tak ważnych ośrodkach polskiego czechoznawstwa jak Kraków czy Warszawa, doszło również do odwołania jednej z sekcji głównych obrad we Wrocławiu. Niemniej ogólne rezultaty Kongresu, w którym łącznie wzięło udział około 800 osób, są bardziej niż przekonujące. Wymowne pod tym względem jest również podpisanie porozumienia o współpracy w przygotowaniach kolejnych kongresów o tym samym charakterze i treści, którą w Sali Senatu UWr uroczyście podpisali 16 stycznia 2017 r. w obecności wielu organizatorów I Kongresu i zaproszonych gości rektor UWr prof. Adam Jezierski, przewodniczący Zarządu Polsko-Czeskiego Towarzystwa Naukowego dr Ryszard Gładkiewicz oraz rzecznik generalny Stowarzyszenia Solidarność Polsko-Czesko-Słowacka Julian Golak.


NAUKA

Zbadaj się i pomóż naukowcom Michał Raińczuk

Katedra Biologii Człowieka UWr szuka chętnych do udziału w badaniu naukowym kierowanym przez prof. Bogusława Pawłowskiego Znaczenie trzewnej tkanki tłuszczowej dla kondycji biologicznej kobiety. – Nasze badania są częścią projektu finansowanego przez Narodowe Centrum Nauki – mówi dr Agnieszka Żelaźniewicz z Katedry Biologii Człowieka UWr. – Ich celem jest sprawdzenie, czy wisceralna tkanka tłuszczowa ma negatywny wpływ na ogólną kondycję biologiczną kobiet, na ich płodność, odporność immunologiczną. Wykonujemy pełen pakiet badań. Sprawdzamy wszystko, od A do Z. Mieszkanki Wrocławia i okolic mają doskonałą okazję, by dokładnie poznać swój organizm, jednocześnie pomagając naukowcom w przeprowadzeniu istotnych badań. Udział w projekcie jest bezpłatny, a wszystkie jego uczestniczki otrzymają za darmo komplet wyników (wartość wykonania kompleksowych testów przekracza 2 tys. zł). W trakcie badania naukowcy przeprowadzą m.in. precyzyjny pomiar składu

ciała każdej z kobiet (ilość trzewnej i podskórnej tkanki tłuszczowej, ilość masy mięśniowej i wody w organizmie). Sprawdzą morfologię i biochemię krwi (w tym poziom cholesterolu, glukozy, insuliny). Wykonają też oznaczenia poziomu hormonów tarczycy, hormonów płciowych i markerów stanu zapalnego. W projekcie mogą wziąć udział kobiety w wieku od 25 do 32 lat – bezdzietne, niebędące aktualnie w ciąży i niestosujące antykoncepcji hormonalnej. Wykluczone są m.in. osoby przeziębione, przechodzące obecnie jakiekolwiek infekcje. – Często nie zdajemy sobie sprawy z faktu, że wszelkie skręcenia, urazy mechaniczne – nawet zwykły ból zęba – są stanami zapalnymi w organizmie, a te mogą bardzo mocno wpłynąć na markery, które badamy jako wskaźnik kondycji i zdrowia – wyjaśnia Agnieszka Żelaźnie-

wicz, dodając jednak ze śmiechem: – Ale spokojnie, jeśli ktoś bardzo chce wziąć udział, możemy umówić się za miesiąc lub dwa, kiedy organizm wróci już do normy. Ta faza badań potrwa jeszcze pół roku. Realizacja całego projektu jest zaplanowana na trzy lata. Pierwsze wyniki badań poznamy za kilkanaście miesięcy. Zgodę na prowadzenie badań wydała Komisja Bioetyczna Dolnośląskiej Izby Lekarskiej. Badania prowadzone są w ramach grantu naukowego i finansowane są z funduszy Narodowego Centrum Nauki. Więcej informacji oraz szczegółowe instrukcje dotyczące udziału w badaniach na stronie www.antropo.uni.wroc. pl/otluszczenie. Zgłoszenia do udziału w projekcie przyjmowane są drogą mailową: badania.otluszczenie@gmail.com

| 37

POWÓDŹ ‘97 W 2017 r. mija 20 lat od wielkiej powodzi, która w 1997 r. dotknęła Wrocław, nie oszczędzając także budynków Uniwersytetu Wrocławskiego. Dzięki bezinteresownemu zaangażowaniu rzeszy ochotników udało się zminimalizować szkody. Zachęcamy Państwa do nadsyłania na adres redakcji „PU” wspomnień, zdjęć i wszelkich innych materiałów, które pomogłyby nam w przygotowaniu okolicznościowego dodatku, a po zdeponowaniu ich w Archiwum UWr, stałyby się cennym źródłem historycznym dla następnych pokoleń. Redakcja „PU” kamilla.jasinska@uwr.edu.pl pl. Uniwersytecki 1 (pok. 134) 50-137 Wrocław

Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017


NAUKA

Konferencje Dni Darwina

18 i 19 lutego 2017 r. odbyła się czwarta edycja Wrocławskich Dni Darwina, które Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów zorganizowało we współpracy z Wydziałem Nauk Biologicznych UWr. Festiwal ten ma na celu pokazanie znaczenia teorii ewolucji dla rozwoju wszelkich nauk, zarówno ścisłych, jak i społecznych czy humanistycznych. Organizatorzy chcieli przypominać o znaczeniu dorobku Darwina i kontynuatorów jego pracy dla rozwoju ludzkiej cywilizacji oraz postawić pytania o jego wpływ na dzisiejsze społeczeństwo. Podczas festiwalu prelegenci próbowali odpowiedzieć m.in. na takie pytania: czego o ewolucji Boga mogą nauczyć nas dzieci? Czym jest e-learning w stosunku do e-akademizmu? Po co walczyć o wyższy status społeczny? Co wirus komputerowy ma wspólnego z Bogiem?

W pierścieniu przemocy

10-12 marca 2017 r. odbyła się III Ogólnopolska Studencka Konferencja Nauk o Człowieku, zorganizowana przez SKN Antropologów Kostka, Międzywydziałowe SKN Goryl oraz SKN Kryminalistyki. Organizatorzy podkreślają, że cykliczne konferencje mają na celu interdyscyplinarne przedstawienie różnych aspektów ludzkiego życia. Pierwsza edycja dotyczyła ogólnie pojmowanej problematyki śmierci, druga obracała się wokół tematu miłości i różnych jej rodzajów. Tegoroczna skupiła się na przemocy, w każdym znaczeniu tego słowa. Gościem specjalnym konferencji była dr Ewa Klonowski, światowej sławy antropolog sądowy. Od zakończenia wojny w Bośni pracuje przy ekshumacji i identyfikacji jej ofiar. Za swoją niezwykłą pracę była w 2005 r. nominowana do pokojowej Nagrody Nobla. Dr Klonowski dołączyła do komitetu naukowego konferencji, a także wygłosiła wykład na temat swojej pracy w Bośni.

Czyj kanon? Dyskusja o lekturach

38

|

13 marca Pracownia Literatury oraz Kultury Dziecięcej i Młodzieżowej w Instytucie Filologii Angielskiej UWr oraz Muzeum Współczesne Wrocław zaprosili na dyskusję o lekturach. W listopadzie 2016 r. Ministerstwo Edukacji Narodowej ogłosiło nową obowiązkową listę lektur dla szkół podstawowych, dlatego organizatorzy wydarzenia chcieli znaleźć odpowiedzi na następujące pytania: kto powinien decydować o zawartości listy lektur? Czy nie należy poszerzyć jej o pozycje pokazujące związki literatury ze sztuką, operujące językiem wizualnym, artystycznym? W panelu wzięli udział: mgr Ewa Chawar (nauczycielka SP nr 28 we Wrocławiu), dr hab. Dominika Ferens (Instytut Filologii Angielskiej UWr), dr hab. Kordian Bakuła (Instytut Filologii Polskiej UWr), Magdalena Skowrońska (Muzeum Współczesne Wrocław, Książki do patrzenia) oraz uczniowie: Dorota Sikora (Gimnazjum nr 9 we Wrocławiu) i Eryk Pszczołowski (SP nr 28 we Wrocławiu). Spotkanie prowadzili dr Justyna Deszcz-Tryhubczak i mgr Mateusz Marecki z Pracowni Literatury oraz Kultury Dziecięcej i Młodzieżowej w Instytucie Filologii Angielskiej UWr.

Prawo i komiksy

13 i 14 marca SKN Doktryn Politycznych i Prawnych WPAE UWr oraz Graphic Justice Research Alliance zorganizowały pierwsze w Polsce certyfikowane seminarium naukowe poświęcone tematyce prawa i komiksu: Prawo jest wśród nas: Law and Comics. Gościem specjalnym był dr Thomas Giddens z St. Mary’s University w Twickenham w Londynie, który prowadził warsztaty Crime and Comics: Intersections and Historie; w trakcie seminarium naukowego przybliżył tę tematykę, przedstawiając współczesną historię komiksu z perspektywy prawa. Wygłosił on także wykład Komos and Nomos: Towards a Multimodal Law. Podczas seminarium wystąpił dr Michał Szawerna z Instytutu Filologii Angielskiej UWr, z referatem Metaphoricity of Selected Conventional Signs in Comics: An Exploration in Multimodal Cognitive Linguistics oraz Michał Wolski z Instytutu Filologii Polskiej UWr, który wygłosił referat Marvel Comics as a Repository of Collective Imagination: Diversity, Morality and Contemporary History.

Wojna i propaganda

16 i 17 marca 2017 r. w Instytucie Filologii Polskiej UWr odbyła się dwudniowa, międzynarodowa, interdyscyplinarna konferencja Wojna i konflikty zbrojne – media, propaganda, komunikacja. Wzięli w niej udział m.in. literaturoznawcy, językoznawcy, historycy oraz socjologowie. Sterowanie pamięcią zbiorową, kampanie i strategie propagandowe, kształtowanie obrazu wojny i żołnierza – to tylko część zagadnień, które zostały podczas niej poruszone. Była to pierwsza z serii konferencji poświęconych m.in. mitologizacji, ideologizacji, rytualizacji konfliktu zbrojnego w języku, literaturze i mediach, a także manipulacji, propagandzie, perswazji w dyskursie medialnym, publicznym i politycznym na temat wojny w czasie wojny oraz po jej zakończeniu.

Święta, świętowanie i celebracja w kulturze staropolskiej

6 i 7 kwietnia odbyła się już czwarta edycja obrad o kulturze staropolskiej. Organizatorzy z SKN Nowożytników im. Władysława Czaplińskiego zaprosili do wygłoszenia referatów prawie pięćdziesiąt osób z całej Polski. Podczas konferencji odbył się również solowy recital Radosława Dembińskiego z zespołu Oak Brothers na viola da gamba. Konferencja została objęta honorowym patronatem pełnomocnika marszałka województwa dolnośląskiego ds. współpracy z młodzieżą Krystiana Ulbina. Patronem przedsięwzięcia było też Muzeum Narodowe we Wrocławiu. Uczestnicy konferencji dowiedzieli się, jak wyglądały, z czego się składały i czym się różniły śluby z epoki staropolskiej od tych współczesnych, debatowano także o dawnych pogrzebach i świętach religijnych. Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017


NAUKA / SPOŁECZNOŚĆ

II Klinika Dziennikarstwa

31 marca w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej odbyła się II Klinika Dziennikarstwa, której wiodącymi tematami były kondycja współczesnego dziennikarstwa, a także niezależność – i przyszłość – mediów. Zaproszeni prelegenci, prof. Jerzy Jastrzębski i prof. Wiesław Godzic, wybitni polscy medioznawcy, w oparciu o swój wkład w publikację Klinika Dziennikarstwa – Credo, przedstawili stanowisko w związku z pytaniem o permanentność złego odbioru dziennikarstwa w społeczeństwie. Zebrani uczestniczyli w równoległych blokach Etyka i prawo oraz Warsztat dziennikarski. Pierwszemu z nich przewodzili profesorowie Wiesław Godzic, Tomasz Goban-Klas i Janusz Adamowski, omawiający konkretne przypadki pracy dziennikarzy pod moderacją prof. Aleksandra Woźnego. W drugim udział wzięli natomiast prof. Michał Drożdż, prof. Jerzy Jastrzębski, prof. Kazimierz WolnyZmorzyński oraz prof. Jacek Sobczak, którzy pod okiem dr. Konarskiej dyskutowali o niezależności dziennikarzy oraz o ich kompetencjach.

Nordic Summer University

W dniach 24–26 lutego 2017 r. na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii odbyło się zimowe sympozjum The Nordic Summer University (NSU) jest działającą od ponad 65 lat niezależną instytucją naukową, której działalność finansowana jest ze środków Nordyckiej Rady Ministrów (Nordic Council of Ministers). W jej ramach organizowane są spotkania naukowe z zakresu nauk społecznych i humanistycznych, w których udział biorą naukowcy z całego świata, w tym także doktoranci. Głównym celem inicjatywy jest stworzenie interdyscyplinarnego forum, w ramach którego uczestnicy nawiązują współpracę, co w efekcie przyczyniać się ma do rozwoju nowych przedsięwzięć naukowych. Członkowie każdego z wymienionych study circle spotykają się corocznie w ramach tzw. winter session oraz wspólnie w ramach summer session. Tegoroczna zimowa edycja spotkań po raz pierwszy odbyła się w Polsce, a jej współorganizatorem, dzięki staraniom doktorantek Katedry Doktryn Politycznych i Prawnych, które nawiązały bezpośredni kontakt z Zarządem NSU podczas poprzednich edycji, została Pracownia Badań Praw Orientalnych UWr. W ciągu trzech intensywnych dni konferencyjnych odbyło się ponad pięćdziesiąt pięć prelekcji, którym towarzyszyły burzliwe i inspirujące dyskusje. Tematyka wystąpień oscylowała wokół zagadnień związanych z niezwykle aktualnym problemem migracji i asymilacji ludności napływowej, praw człowieka, praw mniejszości, polityki i zmian które dokonują się na kontynencie europejskim czy roli kultury we współczesnym świecie. Referaty podczas sympozjum prezentowali naukowcy z imponującym doświadczeniem i dorobkiem naukowym (przeważająca cześć posiada tytuły profesorskie), podróżujący i prowadzący badania w różnych zakątkach świata. Wśród prelegentów reprezentujących UWr znalazła się prof. Magdalena Tabernacka (wstąpienie pt. Polish context of Europe Convention on preventing and combating violence against women and domestic violence), mgr Katarzyna Sadowa (The issue of honour violence within the Muslim minorities in Europe), mgr Aleksandra Spychalska (Raphael Lemkin’s remarks on the problem of minorities and genocide), mgr Agnieszka Kuriata (Casus burkini) i mgr Barbara Jelonek (Rights of sexual minorities in Japan). zebr. Agata Kreska

Nominacje profesorskie Z rąk prezydenta RP Andrzeja Dudy akt nominacyjny odebrał 8 marca w Pałacu Prezydenckim w Warszawie prof. Andrzej Czajowski z Wydziału Nauk Społecznych UWr. Prof. Andrzej Czajowski, prawnik i politolog, jest zatrudniony na UWr od 1972 r. W latach 1999–2007 był zastępcą dyrektora Instytutu Politologii, prodziekanem i dziekanem Wydziału Nauk Społecznych, a w latach 2007–2011 członkiem Komitetu Nauk Politycznych Polskiej Akademii Nauk. Pracuje na Wydziale Nauk Społecznych w Zakładzie Teorii Polityki. Początkowo badał stosunki polityczne w małych społecznościach, głównie przedsiębiorstwach. Efektem tego Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

jest książka Życie polityczne w zakładzie pracy (1989). Od 1986 r. uwagę skupiał na przemianach ustrojowych w Związku Radzieckim i na postradzieckim obszarze, co zaowocowało m.in. monografią Demokratyzacja Rosji w latach 1987–1999 (2001). W centrum jego zainteresowań teoriopolitycznych pozostawała i pozostaje problematyka władzy, kultury, decyzji, działań i konfliktów. W szczególności analizuje politykę jako dziedzinę ludzkiej aktywności, wyodrębnia ze zjawisk spo-

fot. archiwum prywatne

łecznych to, co jest w nich polityczne. Tej problematyce zostały poświęcone książki: Decydowanie w polityce (2013) oraz X twierdzeń o polityce (2015).

| 39


społeczność

Promocje habilitacyjne i doktorskie na Wydziale Filologicznym Kamilla Jasińska

Podczas uroczystej promocji, która odbyła się 14 marca w Oratorium Marianum, dyplomy doktorów habilitowanych trafiły do rąk 11 osób, zaś dyplomy doktorskie odebrało 27 osób. Uroczystość, której przewodniczył dziekan prof. Marcin Cieński, uświetniły władze rektorskie w osobach prof. Adama Jezierskiego oraz prof. Iwony Bartoszewicz.

40

|

Zgodnie z wieloletnią tradycją i statutem Uniwersytetu Wrocławskiego promowani doktorzy i doktorzy habilitowani odziani byli w togi z wyłogami w kolorze błękitnym, który symbolizuje Wydział Filologiczny. Niebieskie były także birety i obwoluty dyplomów, a nawet kwiaty dekorujące Oratorium Marianum. Nowi doktorzy habilitowani składali przyrzeczenia przed rektorem i dziekanem. Po wypowiedzianych przez dziekana w języku łacińskim słowach Haec Tu ex animi Tui sententia polliceberis? odpowiedzieli polliceor, a następnie z rąk dziekana każdy z uczonych otrzymał swój dyplom. Na doktorów habilitowanych wypromowani zostali: Edyta Błachut za monografię Bewerten – Semantische und pragmatische Aspekte einer Sprachhandlung, Jolanta Góral-Półrola za monografię Jąkanie. Analiza procesu komunikacji słownej, Marcin Kurek za monografię

Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

Poezja przyziemna. Doświadczenie codzienności w liryce Joana Brossy, Paweł Mackiewicz za zespół prac poświęconych poezji Marcina Sendeckiego, Alicja Matczuk za monografię Polskie bibliografie nauk humanistycznych i społecznych do roku 1989. Historia i metodyka, Anna Nosek za monografię W przestrzeniach universum i regio. Wiersze dla dzieci współczesnych pisarzy regionu podlaskiego – interpretacje, Roman Opiłowski za monografię Der multimodale Text aus kontrastiver Sicht. Textdesign und Sprache-Bild-Beziehung in deutschen und polnischen Pressetexten, Michał Rogoż za monografię Fantastycznie obecne. Anglojęzyczne bestsellerowe cykle powieściowe dla dzieci i młodzieży we współczesnej polskiej przestrzeni medialnej, Joanna Szczęk za monografię Absageschreiben auf Bewerbungen. Eine pragmalinguistische Studie, Grzegorz Trębicki za monografię Worlds So

Nowi doktorzy habilitowani i doktorzy Wydziału Filologicznego fot. Dominika Hull

Strange and Diverse. Towards a Genological Taxonomy of Non-mimetic Literature oraz Karol Zieliński za monografię „Iliada” i jej tradycja epicka. Studium z zakresu greckiej tradycji oralnej. Zgodnie ze zwyczajem promocja doktorska przebiegała bardzo podobnie, jednakże każdy z nowych doktorów składał ślubowanie, wypowiadając słowa Spondeo ac polliceor i kładąc dwa palce na skrzyżowanych berłach. Dyplomy doktorskie z rąk swoich promotorów odebrali: Magdalena Bańka-Kowalczyk (promotor: dr hab. Alicja Nowakowska, prof. UWr), Paweł Bernacki (dr hab. Justyna Bajda, prof. UWr), Grzegorz Ćwiertniewicz (dr hab. Sławomir Bobowski, prof. UWr), Sylwia Dec-Pustelnik (prof. Izabela Surynt), Agata Draus-Kłobucka (dr hab. Justyna Ziarkowska, prof. UWr), Paweł Gregorczyk (prof. Andrzej Zawada), Joanna Hardukiewicz-Chojnowska (dr hab. Marek Kuźniak, prof. UWr), Jakub Jakubowski (prof. Anna Migoń), Marcelina Kałasznik (prof. Iwona Bartoszewicz), Amelia Kiełbawska (prof. Anna Dąbrowska), Agnieszka Kołodziej (dr hab. Alicja Nowakowska, prof. UWr), Marta Koronkiewicz-Kaczmarska (dr hab. Joanna Orska), Piotr Kotlarz (prof. Jan Ciechowicz), Joanna Kotowska (dr hab. Aleksander Labuda, prof. UWr, promotor pomocniczy: dr Agnieszka Duffy), Mateusz Kotwica (prof. Wojciech Soliński), Szymon Makuch (prof. Jacek Kolbuszewski), Magdalena Młynarczyk-Misiura (prof. Edward Białek), Marcelina Nadolska (prof. Lesław Cirko), Tomasz Nykiel (prof. Marek Bratuń), Grażyna Połuszejko (dr hab. Małgorzata Łoboz, prof. UWr), Joanna Popowicz (dr hab. Agnieszka Libura, prof. UWr, promotor pomocniczy: dr Zuzanna Bułat-Silva), Katarzyna Rauchut (prof. Marian Ursel), Sabina Świtała (prof. Jolanta Ługowska), Magdalena Wiszowata (dr hab. Gościwit Malinow ski, prof. UWr), Mateusz Wiśniewski (dr hab. Josef Jodas, prof. UWr, promotor pomocniczy: dr Jarosław Malicki), Anna Wojczyńska (dr hab. Wojciech Głowala, prof. UWr) oraz Grzegorz Zarzeczny (prof. Anna Dąbrowska).


społecznoŚć

Dydaktyka i łowy – jubileusz prof. Dynaka Kamilla Jasińska

W opinii środowiska historyków literatury polskiej prof. Władysław Dynak to najwybitniejszy znawca tematyki łowieckiej w literaturze i języku polskim. Przez szereg lat pełnił na Uniwersytecie Wrocławskim wiele funkcji, od zastępcy dyrektora Instytutu Filologii Polskiej, przez dziekana Wydziału Filologicznego po prorektora UWr. 28 marca odbyła się uroczystość jubileuszowa połączona z wręczeniem dedykowanej mu księgi pamiątkowej zatytułowanej Dydaktyka i łowy. – Jest taka kategoria profesorów rozpoznawalnych, a wśród niej podzbiór profesorów łatwo rozpoznawalnych. Sądzę, że właśnie do takiego zbioru Pan Profesor należy – mówił rektor UWr prof. Adam Jezierski, który – jak sam zauważył – miał okazję współpracować z prof. Dynakiem niemal drzwi w drzwi w latach 2008–2012, gdy obaj pełnili funkcje prorektorów. Dziekan Wydziału Filologicznego, prof. Marcin Cieński, składając Jubilatowi życzenia, poruszył trzy wątki, które ujawniały się w drodze akademickiej i pozauczelnianym życiu Profesora. – Zawsze podziwiałem Twój zmysł społecznikowski. To było to, co dawało się zobaczyć, dawało się odczuć, dawało się zmierzyć. Ten zmysł i ta energia były zawsze obecne w Twojej pracy na różnych stanowiskach, w różnych sytuacjach i w różnych formach. Podstawą było zawsze myślenie o innych. Drugą cechą, która przychodzi na myśl, gdy myślę o Tobie, jest działanie. Zawsze działać i nigdy się nie poddawać. Zawsze dążyć do tego celu, który jest wytyczony, wskazany i jest celem pięknym i wartościowym. Z tymi dwiema cechami łączy się trzecia: poczucie służby i służebności. Poczucie, że są rzeczy, dla których warto działać, którym warto ten zmysł społecznika okazać. To wszystko ujmuje się w jednej osobie i przekłada się na konkretne działania i czyny. Za to wszystko Panie Rektorze, Panie Dziekanie, Panie Dyrektorze, Panie Profesorze, Drogi Władku, składam serdeczne podziękowania – mówił dziekan Cieński. Dyrektor Instytutu Filologii Polskiej, prof. Paweł Kaczyński zwrócił uwagę na to, co jest szczególnie bliskie filologom pracującym w głównej siedzibie Wydziału przy pl. Nankiera. – Zawsze będziemy Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

pamiętać, dzięki komu w takich dobrych warunkach możemy pracować w tym odnowionym budynku. Pamiętamy, dzięki komu mamy parking (…). Ukoronowaniem tych dzieł jest wspaniale zrekonstruowany i odrestaurowany wirydarz – mówił dyrektor Kaczyński, dodając: – To jest tylko skrót, tylko spojrzenie z lotu ptaka na jedną z wielu działalności prof. Dynaka. W środowisku akademickim prof. Dynak zapisał się szczególnie mocno 20 lat temu w trakcie wielkiej powodzi w 1997 r., gdy z upoważnienia ówczesnego rektora UWr prof. Romana Dudy

stanął na czele Uniwersyteckiego Komitetu Przeciwpowodziowego, spędzając nieprzerwanie kilka dni i nocy na terenie uczelni. Osobiście kierował wszystkimi działaniami, dzięki którym udało się zminimalizować szkody [rozmowa z prof. Dynakiem na temat sytuacji UWr w trakcie powodzi w 1997 r. w następnym numerze „PU”]. Księgę jubileuszową, zawierająca kilkadziesiąt artykułów napisanych przez przyjaciół reprezentujących różne dyscypliny, wręczyli Jubilatowi jej redaktorzy – dr hab. Dorota Michułka i prof. Ryszard Waksmund.

Władysław Dynak (ur. 1946), absolwent Technikum Kolejowego we Wrocławiu i dyplomowany technik budowy dróg i mostów w 1965 r. rozpoczął studia filologiczne, a po ich skończeniu – pracę w Instytucie Filologii Polskiej UWr. Stopień naukowy doktora nauk humanistycznych uzyskał w 1976 r. na podstawie pracy pt. Literatura piękna w szkolnych seriach wydawniczych do roku 1939, napisanej pod kierunkiem prof. Mieczysława Inglota i opublikowanej w 1978 r. w postaci dwóch odrębnych książek. W latach 1980−1982 pracował jako lektor języka polskiego i wykładowca literatury polskiej na Uniwersytecie Lille III we Francji, zaś w 1982 r. wygrał konkurs na stanowisko wykładowcy literatury polskiej na Uniwersytecie Paryskim, lecz nie mógł rozpocząć pracy ze względu na cofnięcie paszportu przez SB. Doktorem habilitowanym został w 1990 r. na podstawie rozprawy Z dziejów polskiej pieśni łowieckiej. W 1993 r. został mianowany na stanowisko profesora nadzwyczajnego UWr. W 2003 r. otrzymał tytuł profesora nauk humanistycznych, a niedługo potem objął stanowisko profesora zwyczajnego. W czasie pracy na Uniwersytecie pełnił szereg ważnych funkcji kierowniczych: od kierownika Zakładu Metodyki Nauczania przez zastępcę dyrektora Instytutu Filologii Polskiej i dziekana Wydziału Filologicznego po prorektora Uniwersytetu. Kierował też m.in. Podyplomowym Studium Filologii Polskiej. Chlubnie zapisał się jako ten, który doprowadził m.in. do remontu głównej siedziby Wydziału Filologicznego przy pl. Nankiera 15 i szef Uniwersyteckiego Komitetu Przeciwpowodziowego w 1997 r. Zainteresowania badawcze prof. Dynaka koncentrują się wokół zagadnień z wielu dziedzin m.in. historii literatury, dydaktyki literatury, bibliologii, historii oświaty, folklorystyki, edytorstwa źródeł literackich, paraliterackich i folklorystycznych, językoznawstwa oraz historii regionów. Szczególnie zasłynął jako autor interdyscyplinarnych prac o problematyce łowieckiej, wśród których najważniejsze to m.in. Z Mickiewiczem na łowach oraz Łowiectwo w kulturze polskiej. Obszary i kształty obecności. Jego dorobek naukowy obejmuje ponad 150 pozycji, w tym blisko 20 książek. Za książkę Łowy, łowcy i zwierzyna w przysłowiach polskich otrzymał w 1994 r. nagrodę naukową ministra edukacji narodowej.

| 41


społeczność

Nagrody, wyróżnienia, gremia Prof. Jan Miodek doktorem honoris causa Uniwersytetu Rzeszowskiego

Dyplom doktora honoris causa prof. Jan Miodek odebrał z rąk rektora Uniwersytetu Rzeszowskiego prof. Sylwestra Czopka fot. Michał Święcicki (Uniwersytet Rzeszowski)

42

|

Władze Uniwersytetu Rzeszowskiego uhonorowały wrocławskiego językoznawcę od lat związanego z Instytutem Filologii Polskiej i popularnymi programami telewizyjnymi za niestrudzone ukazywanie piękna języka ojczystego oraz pomnażanie bogactwa polskiej kultury. Podczas uroczystości, która odbyła się 27 lutego rektor UR prof. Sylwester Czopek odczytał fragment uchwały Senatu rzeszowskiej uczelni: Wielce szanownemu Janowi Miodkowi, wybitnemu uczonemu i humaniście, erudycie i mistrzowi sztuki słowa za znamienitą twórczość naukową, niestrudzone uka-

zywanie piękna języka ojczystego i jego wartości dla wspólnoty narodowej oraz pomnażanie bogactwa polskiej kultury nadajemy z wdzięcznością tytuł i godność doktora honorowego Uniwersytetu Rzeszowskiego. Laudację wygłosił prof. Kazimierz Ożóg, który zauważył, że nadanie godności honoris causa prof. Miodkowi to niecodzienna, bo rzadko zdarzająca się wymiana darów. – Wręczamy profesorowi najważniejszą godność, jaką posiada Uniwersytet Rzeszowski, ale sami, jako wspólnota, otrzymujemy jeszcze większe dobro, utwierdzamy się bowiem w miło-

W swoim wystąpieniu prof. Miodek wspominał osoby związane z Rzeszowem i Rzeszowszczyzną fot. Michał Święcicki (Uniwersytet Rzeszowski) Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

ści do tej ziemi, do ojczyzny polszczyzny i naszego Podkarpacia, które ma także swoją mowę, swoje gwary, ale ma także swój język polski – mówił prof. Ożóg, dodając, że ta uroczystość to wielkie święto, u podstaw którego leży przede wszystkim uczczenie niepospolitego człowieka, a także wartości tworzącej wspólnotę, jaką jest umiłowanie języka ojczystego i polskiej kultury. – Mamy dzisiaj zatem wielką i niepowtarzalną lekcję języka polskiego. I o tę lekcję szczególnie zadbajmy w sensie późniejszej pozostałości, aby z tej lekcji jak najwięcej zostało – mówił prof. Ożóg. W swoim wystąpieniu prof. Miodek wspominał osoby związane z Rzeszowem i Rzeszowszczyzną. Wśród nich wymienił tych, którzy wywarli na niego największy wpływ, jak np. wybitny polski historyk literatury Stanisław Pigoń, ks. prof. Julian Michalec oraz prof. Stefan Reczko. Ten ostatni w 1964 r. opuścił Uniwersytet Wrocławski, przenosząc się na nowo powstającą w Rzeszowie uczelnię i tym samym porzucając rubrykę Rzecz o Języku, którą prowadził w „Słowie Polskim”. Cztery lata później rubrykę wznowiono, powierzając ją młodemu stażyście, 22-letniemu wówczas Janowi Miodkowi. – Kim stałbym się, gdybym was nie spotkał, moi mistrzowie. Wy wszyscy, których tu dziś przywołałem i wy wszyscy, których nie zdołałem wymienić. Tobie zaś ziemio rzeszowska dziękuję, żeś tylu pięknych ludzi dała Polsce i kulturze polskiej, Wrocławiowi i jego powojennej historii – powiedział na zakończenie swojego wystąpienia nowy doktor honoris causa UR, który jeszcze tego samego dnia dla licznie zebranych słuchaczy wygłosił wykład Język polski w ostatnim stuleciu 1918–2018. Prof. Jan Miodek został dziesiątym doktorem honoris causa Uniwersytetu Rzeszowskiego. Tytuł ten nosi też m.in. papież Jan Paweł II, pisarz Wiesław Myśliwski i malarz Józef Szajna. Przyznany tytuł jest dla prof. Miodka trzecim takim wyróżnieniem. Wcześniej uhonorował go w ten sposób Wileński Uniwersytet Pedagogiczny i Uniwersytet Opolski. Kamilla Jasińska


społecznoŚć

Dr Jan Choroszy dyrektorem Domu Literatury Nowego dyrektora powołał 2 lutego Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia. Dr Jan Choroszy zastąpił na tym stanowisku prof. Andrzeja Zawadę. Nowy dyrektor Wrocławskiego Domu Literatury jest pracownikiem Instytutu Filologii Polskiej UWr, należy do kolegium redakcyjnego „Czasopisma Zakładu Narodowego im. Ossolińskich”. Jest też kierownikiem podyplomowych studiów wydawniczych. – Nie będę za dużo mówić o moich planach związanych z WDL, najpierw chciałbym skonsultować je z pracownikami – mówił na początku lutego na łamach Wroclaw.pl dr Choroszy. – Wrocławski Dom Literatury jest do-

brze obmyśloną instytucją i nie chciałbym jej zepsuć. Chciałbym, żeby WDL stał się domem pracy twórczej w tym sensie, że będzie łączyć ludzi tworzących wspólnotę książki, wspólnotę literatury. Znajdzie się w nim miejsce dla pisarzy, wydawców, tłumaczy, redaktorów, adeptów edytorstwa i bibliotekarzy. Chciałbym w większym stopniu kreować wydarzenia nie tylko literackie. Dr Jan Choroszy zapowiedział, że Wydawnictwo Warstwy będzie wydawać książki, które będą przedmiotem debat i dyskusji, będą podejmować tematy społeczne. Nowy dyrektor ma też w planach współpracę z instytucjami kultury z Dol-

fot. archiwum prywatne

nego Śląska. Wrocławski Dom Literatury miałby stać się zapleczem intelektualnym, instytucją wspierającą biblioteki, kluby książki. Michał Raińczuk

Tomasz Modrzejewski zwycięzcą konkursu krasomówczego Ośmiu przyszłych prawników z UWr stanęło do walki o pierwsze miejsce w XXI Lokalnym Konkursie Krasomówczym. Uczestnicy konkursu mieli za zadanie wygłosić mowę, zwieńczającą postępowanie przed sądem I instancji. Jedną sprawę przedstawiały dwie osoby, wcielające się w odmienne role procesowe. Każda strona miała prawo do krótkiej repliki. Podstawą wystąpień były kazusy opracowane na podstawie spraw sądowych, przygotowane przez członków jury. Wcześniej uczestnicy byli dobierani w pary w drodze losowania. Każda z par losowała po jednym kazusie (dwa kazusy cywilne i dwa karne), a następnie odbywało się losowanie ról procesowych.

Jury w składzie: Karol Kułakowski, przewodniczący rady Izby Komorniczej; prof. Andrzej Śmieja; prof. Łukasz Machaj, prodziekan ds. kształcenia na WPAE; prof. Radosław Strugała; mec. Agnieszka Templin; mec. Maciej Jarecki oraz mec. Sławomir Szołucha słuchając poszczególnych wystąpień, oceniało poprawność kwalifikacji prawnej oraz argumentacji, logikę uzasadnienia, retorykę i kulturę języka. Poziom konkursu był wysoki a uczestnicy wykazali się kunsztem oratorskim. Bezkonkurencyjny okazał się Tomasz Modrzejewski, który był najlepszym mówcą. Drugie miejsce zajęła Anna Maciąg, a trzecie Karolina Michulec. Zwycięzca weźmie udział w finale XXI edycji

| 43 fot. Dominika Hull

Ogólnopolskiego Konkursu Krasomówczego im. mec. Joanny Agackiej-Indeckiej we Frankfurcie nad Odrą. Organizatorem wydarzenia była ELSA Wrocław. Małgorzata Jurkiewicz

Poznaj nowy serwis internetowy Uniwersytetu Wrocławskiego!

www.uni.wroc.pl

Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017


FELIETON

Brytyjska kuźnia noblistów prof. Michał Mierzejewski, emerytowany pracownik Instytutu Nauk Geologicznych UWr

44

|

Wizyta w Cambridge budzi zdziwienie Polonusa, a zdziwienie to wzrasta jeszcze po odwiedzeniu jednego z wielu tamtejszych college’ów. Liczne zabytki tego miasta, a jest co zwiedzać, można podziwiać tylko indywidualnie. Grupowe wycieczki nie mają wstępu do zazwyczaj otwartych bram kościołów, bibliotek czy księgarń – wiedza jest zarezerwowana dla jednostek. Między college’ami nie ma płotów, oddzielają je od siebie jedynie niewidoczne z oddali, wypełnione wodą rowy. Każdy z nich ma jednak swą odrębną atmosferę, fundatorów I historię, często bardzo długą. Przepływowi i stymulacji idei sprzyja różnorodność dziedzin nauki reprezentowanych przez zarówno przez personel dydaktyczny, jak i studentów. Posiłki spożywane są wspólnie, jednak profesorowie jedzą przy tzw. high table, czyli wysokim stole, przy którym krząta się służba. Żacy biesiadują w tej samej sali i w tym samym czasie, ale ich długie stoły są usytuowane nieco niżej. Hierarchia w college’u jest nie tylko zachowana, ale i wyraźnie podkreślona. Każdy student ma opiekuna naukowego i co tydzień jest zobowiązany do złożenia wizyty swemu tutorowi. Podczas takiego spotkania zdaje sprawozdanie z tego, jakie postępy poczynił, jakie lektury przeczytał i czego się nauczył. Końcowy egzamin jest tylko formalnością.

Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

Zasadą, która sprzyja uzyskaniu wybitnych efektów, jest system „three pots”, czyli trzech strzałów. Na pewnym etapie student wybiera dział wiedzy lub zagadnienie wyjątkowo go interesujące. Wówczas – sam lub z pomocą tutora – wybiera trzy specjalności wymagające opanowania, które powinny doprowadzić go do poznania rozwiązania. Co istotne, nie jest już wówczas obciążany obowiązkami niezwiązanymi z wybranym tematem. System ten sprzyja koncentracji i wytycza właściwy kierunek wysiłkowi intelektualnemu. Efekty są spektakularne. Naukowcy jednego tylko college’u w Cambridge uzyskali więcej Nagród Nobla, niż łącznie zdobyto ich w Polsce. Wartościowym obyczajem jest to, że czas naukowca jest chroniony. Gdy pracownicy przebywają w swych gabinetach, nie są przez nikogo niepokojeni. Jedynie o godz. 11.00 załoga instytutu spotyka się na krótko w jednym wspólnym pomieszczeniu, by napić się herbaty, wymienić się myślami – i przyjąć gości. Przed laty, gdy odwiedzałem brytyjskie szkoły, mój zachwyt wzbudziła instytutowa biblioteka w jednym z college’ów. Zawiera ona wszystkie najważniejsze publikacje od początków geologii po dzień dzisiejszy. l to z całego świata! Jakże inna jest ta sytuacja od tej, jaką mamy w Polsce, gdzie po II woj-

nie światowej musieliśmy od początku gromadzić informacje, bo to, co zostało zgromadzone po I wojnie, zostało rozproszone w czasie drugiej. Wracając do brytyjskich college’ów, warto zauważyć, że znakomitym obyczajem jest coroczne ogłaszanie przez wszystkie instytuty naukowe odrębnych broszur, w których omawiane są publikacje pracowników poszczególnych zakładów. Dla uczonych jest to nie tylko źródło wiedzy na temat tego, czym zajmują się ich koledzy, ale też miła chwila dowartościowania, wiążąca się z poczuciem przynależności do wysoko cenionej grupy. Rozbawiło mnie, gdy po powrocie do Emanuel College z wycieczki do byłej kopalni cyny w Kornwalii, moją opowieść o zaproszeniu do rodziny tamtejszego geologa na nocleg w Exeter przyjęto z zaskoczeniem. Cudzoziemiec nader rzadko bywa tam zapraszany do prywatnego domu. Kiedy zauważyłem, że zapewne dlatego mnie tak ugoszczono, ponieważ przybyłem z Cambridge, wyjaśnienie przyjęto z całą powagą. Żadna z wyżej wymienionych, zdroworozsądkowych, zasad postępowania w toku kształcenia i pracy naukowej nie została niestety przyjęta we Wrocławiu. Może jednak warto pochylić się nad tymi pomysłami i zorganizować stajnię noblistów in spe w Polsce?


FELIETON

Nie rżnijcie!

FRONTALNIE i chyłkie m

dr hab. Bogusław Bednarek, Wydział Filologiczny, Instytut Filologii Polskiej

Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

drzew może być koneserem grillowania, rewelacyjnym groszorobem czy też doskonałym pogromcą uczucia wstydu, ale niekoniecznie znawcą kwestii sprzężonych z nimfami leśnymi. Gdyby taki „jegomość z piłą” wiedział, że spowoduje zgon hamadryady, która jest choć trochę podobna do Elżbiety Mnich bądź Karoliny Dąbrowskiej, przemiłych jak uśmiech skrzata i ponętnych jak woń mandragory niewiast, zatrudnionych na poczcie w gmachu głównym Uniwersytetu Wrocławskiego, to bez wątpienia odstawiłby mordercze narzędzie. Zresztą szlachetne uczynki czasem są nagradzane. Przekonał się o tym Arkas, który uratował dąb zagrożony atakiem powodzi. W podzięce hamadryada Chrysopeleja użyczyła mu swego żyznego łona i skory do pomocy bohater spłodził z nią dwóch synów. Epokowe wydarzenie. Mam nadzieję, bo historia lubi się powtarzać, że jeśli polscy przystojniacy skupią energię na ocalaniu lip, jodeł i wiązów, to wdzięczne nimfy nie poskąpią prokreacyjnych zachęt. Byłoby arcyślicznie, gdyby wśród potomstwa naszych rodaków i hamadryad prym wiedli geniusze, którzy zagwarantują wyższym uczelniom niefikcyjną autonomię. Hołubmy więc drzewa! Lukian z Samosa, grecki retor i pisarz, zgrabnie parodiował opowieści o kuriozalnych przygodach i podróżach. Upajając się sensacjami, oznajmił, iż w królestwie Luny rośnie niejedno „mięsiste” drzewo, które owocuje długimi na łokieć żołędziami. „Otóż gdy te dojrzeją zrywa się je i wyłuskuje z nich ludzi”. Mało wiarygodne. Wszelako i dawni Skandynawowie chyba błędnie sądzili, że Ask, praprzodek mężczyzn, został ukształtowany z jesionu, a Embla, pierwsza kobieta – z czarnego bzu. Tolkien też nazbyt pochopnie oddalił się od faktów. Entowie, których ukazał we Władcy Pierścieni, frapują, ale musiałbym osuszyć beczkę amontillado, żeby w pełni zaakceptować istnienie tych rzekomych „pasterzy drzew”. Natomiast wszystko, co zawiera lub sugeruje Pan Tadeusz, nasza epopeja narodowa, jest godne aprobaty. Mickiewicza bowiem, układającego wiekopomny poemat, ciągle animowała wena poetycka zsyłana przez moce transcendentne, moce rozświetlone prawdą i pięknem. Wieszcz zatem słusznie podszeptuje, że drzewa tworzą wspól-

noty konsolidowane węzłami familijnymi i towarzyskimi. Ileż zmysłowych potrzeb zaspokoiła „Brzoza biała, kochanka, z małżonkiem swym grabem”! Jakże radośnie zabawia się leśna dziatwa: „głóg w objęciu kalin,/Ożyna czarne usta tulące do malin”! Tu nadmienię, iż rodzina jest niemal powszechnie uważana za wyjątkowe dobro. Ale typowy „jegomość z piłą”, podbechtany wizją doraźnego interesu i oszołomiony szansą zrobienia czegokolwiek, ma zerowe pojęcie o familiach roślin. Do głowy mu nie przyjdzie, jak bardzo może rozpaczać dąb szypułkowy, spoglądający na świeżo ściętą sosnę wejmutkę, swoją przybraną córkę, z którą jeszcze wczoraj dyskutował o rodzajach próchna, metodach pozbywania się dotkniętych chorobami szyszek, dewiacyjnych skłonnościach chrząszcza jelonka i braku mądrych dyplomatów w państewku wierzb rosochatych. Oczywiście, drwal-barbarzyńca nie potrafiłby również współczuć miododajnej, ciernistej robinii akacjowej, szlochającej po śmierci młodszej siostry. Bezmiar cierpienia, natłok przykrych i gwałtownych emocji… Dołóżmy wszelkich starań, żeby takie tragedie omijały naszych iglastych i liściastych pobratymców. Hołubmy więc drzewa! Belki, deski, kołyski, palisady, tratwy etc. są wielce przydatne. Siłą rzeczy nie każde wycinanie drzew jest naganne. Trzeba jednak stanowczo piętnować „jegomościa z piłą”, który wobec klonów, buków i świerków zachowuje się jak lis w kurniku, jak słoń w składzie porcelany, jak pijany wiking w żeńskim klasztorze. Czy przemówią doń perswazyjne treści tego felietonu? Już słyszę głosy: „Nie, wykluczone!”. Ale, ale… Skoro istnieją ludzie przekonani, że Ziemia jest płaska, to i wysuwane w obronie drzew dziwaczne argumenty mogą okazać się skuteczne.

| 45

fot. Dominika Hull

Piły szaleją, drzewa są wycinane na potęgę. Będzie mniej tlenu i więcej spalin w powietrzu. No to co? Rżnijmy! Ulegną zagładzie ptasie gniazda i dziuple wiewiórek. No to co? Rżnijmy! Krajobraz zostanie zubożony i rozrosną się obszary martwoty. No to co? Rżnijmy. Jak widać, zdroworozsądkowe argumenty, wysuwane przez obrońców dębów, świerków i jarzębin w bezkrwawej walce z małostkowymi, pozbawionymi wyobraźni szkodnikami okazują się daremne. Skoro jednak obiektywnie rozumne uzasadnienia zawodzą, spróbujmy je zastąpić tym, co jest obecnie nagminne – perswazją irracjonalną. Nawet początkujący mitoznawca zdaje sobie sprawę, że każde drzewo rzeczywiste odzwierciedla naturę drzewa kosmicznego, którego pień, usytuowany między sięgającą niebios koroną i pogrążonymi w ziemi korzeniami, tworzy oś świata (axis mundi) łączącą „porządek wyższy” z „porządkiem niższym”. Dla obywateli Rzeczypospolitej jest to fakt o doniosłym znaczeniu. Zanim bowiem chaos wywołany reformą oświaty przeobrazi się w spektakularny sukces, zanim telewizja publiczna wzbudzi szczery i powszechny szacunek, zanim udowodnimy, że pod względem moralnym górujemy nad neopogańską Europą, mogą pojawić się „przejściowe trudności”. Oczywiście, odniesiemy zwycięstwo dzięki wsparciu, jakiego udzielą nam niebiańskie jestestwa. Ale te cudowne istoty szybciej przybędą, jeśli zapewnimy im trasy komunikacyjne w postaci sosen, buków i klonów, po których żwawo zsuną się na ziemski padół. Hołubmy więc drzewa! Kategorycznie powinniśmy chronić wszelkie formy (typowe i nietypowe) życia ludzkiego i quasi-ludzkiego. Przypomnijmy zatem, iż z losami drzew związana jest egzystencja hamadryad, nimf leśnych. Nimfy te, urocze i płochliwe, nie cierpią intruzów, doceniając walory odosobnienia. Hamadryady umierają, kiedy drzewa, nad którymi sprawują pieczę, wydarza ostatnie tchnienie, przy czym funkcję „kostuchy roślin” pełnią zarówno huragany, pożary, korniki etc., jak i zęby pił sprzymierzone z ostrzami siekier. Oby sczezła ohydna, pustosząca komórki mózgowe ignorancja! Przecież likwidator


UNIWERSYTET

Pierwszy kanclerz Uniwersytetu a polscy królowie prof. Jan Michał Burdukiewicz, WNHP, Instytut Archeologii dr Arkadiusz Wojtyła, WNHP, Instytut Historii Sztuki

W związku z przypadającą w tym roku 315. rocznicą powołania we Wrocławiu w 1702 r. Uniwersytetu, przypominamy postać Fryderyka Kazimierza Wolffa – „ojca założyciela” Uniwersytetu Wrocławskiego oraz jego zapomniane związki z Rzeczpospolitą Obojga Narodów.

46

|

Baron Fryderyk Wolff von Lüdinghausen urodził się 16 października 1643 r. w Dyneburgu (wówczas Inflanty), a zmarł 15 kwietnia 1 708 r. we Wrocławiu i w 2018 r. będziemy obchodzić 310. rocznicę jego śmierci. Wolff powszechne uważany jest za „ojca założyciela” Uniwersytetu Wrocławskiego (1702) i był jego pierwszym kanclerzem – wówczas było to najwyższe stanowisko na uniwersytecie. W opracowaniach dziejów Uniwersytetu Wrocławskiego zwykle wymieniany jest jako jezuita „ojciec Wolff”, ale część jego biografii, a zwłaszcza jego związki z ojczyzną, czyli Rzeczpospolitą Obojga Narodów, jest mniej znana. Co gorsza, w tym zakresie występują niekiedy sprzeczne wzmianki w literaturze przedmiotu. Przedstawiamy więc próbę weryfikacji i uporządkowania informacji na ten temat, aby ukazać zwykle pomijane związki założyciela Uniwersytetu Wrocławskiego z ówczesnym Królestwem Polskim. W źródłach dokumentujących powstanie Uniwersytetu Wrocławskiego, a także w późniejszych niemieckich biogramach i opracowaniach, ojciec Wolff występuje tylko pod swym pierwszym imieniem, mimo że cytuje się w tych ostatnich jego kazanie, opublikowane w 1685 r. (Hoffmann 1928, s. 109). w Warszawie i podpisane dwoma imionami – Fryderyk Kazimierz. Nie mamy pewności, czy drugie imię nadano mu już na chrzcie, czy może zostało przezeń przyjęte nieco później, gdy był pod opieką króla Jana Kazimierza Wazy. Pierwsza opcja wydaje się bardziej prawdopodobna, jako że kanonizacja Kazimierza Królewicza odbyła się w 1602 r. i przyczyniła się do intensyfikacji jego kultu jako pierwszego świętego Litwy. Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

Blisko związany z dworem królewskim w Warszawie ojciec Fryderyka, Jerzy Wolff Lüdinghausen, poprzez nadanie swemu synowi drugiego imienia Kazimierz, mógł wyrazić wierność swej rodziny wobec Rzeczpospolitej i dynastii Wazów. Ta odpłaciła się rychło Lüdinghausenom za ich służbę. Osierocony przez ojca w wieku dwóch lat Fryderyk (1647) trafił bowiem na dwór Jana Kazimierza (1648–1648) i został przez niego prawie adoptowany, jak napisano w nekrologu Wolffa z 1708 r. (Fleischer 1978a, s. 302–303). Choć monarcha zaliczył go do pocztu swych paziów, to chłopiec poznał jednak wkrótce nicość i niebezpieczeństwa życia dworskiego i po roku poprosił o zwolnienie z królewskiej służby (Hoffmann 1928, s. 104–105). Niewykluczone, że w rozeznaniu tym mogli mu dopomóc obecni na dworze jezuici, bowiem dziewięcioletni Fryderyk Kazimierz rozpoczął formalną edukację w ich kolegium w Braniewie na Warmii (Köhler 1987, s. 457), najstarszym kolegium jezuickim w Polsce, założonym przez kardynała Hozjusza. Towarzystwu Jezusowemu zapewne bardzo zależało na osieroconym baronie, zwłaszcza że jego krewny Jerzy Wolff zapisał w 1638 r. jezuitom znaczną sumę na rzecz misji w Inflantach (Encyklopedia, hasło: Liksna). Do dobroczyńców zgromadzenia należał także jego stryj Fromhold Wolff, wojewoda smoleński. Naukę Fryderyka w Braniewie przerwał potop szwedzki. Ze względów bezpieczeństwa przeniesiono Fryderyka w 1655 r. do jezuickiego kolegium w Nysie na Śląsku, który cieszył się spokojem (Köhler 1987, s. 457). Niewykluczone, że w przeniesieniu tym odegrał również istotną rolę król

Strona tytułowa Stella in oriente Fryderyka Kazimierza Wolffa, kazania do szlachty na Podlasiu opublikowanego w Warszawie w 1685 r.

Jan Kazimierz, który w 1655 r. schronił się na Śląsku wraz z dworem. W tym czasie zaś jego znany stryj Fromhold Wolff wraz ze Stefanem Czarnieckim dowodził obroną Krakowa a także na innych polach walczył ze Szwedami. Niemniej, od tego momentu Fryderyk związał się już z czeską prowincją jezuitów, a z czasem wstąpił na służbę Habsburgów. Podkreślić jednak należy, że polska polityka zagraniczna pierwszej połowy XVII w. realizowana była w przymierzu z cesarstwem Habsburgów. Od 1657 r. kontynuował Fryderyk swoją edukację w kolegium jezuickim w Ołomuńcu, a 13 grudnia 1659 r. wstąpił do Towarzystwa Jezusowego, odbył nowicjat w Brnie (1659–1661), a na Uniwersytecie Karola w Pradze – studia filozoficzne (1661–1664) i teologiczne (1667–1671). W 1671 r. Fryderyk Wolff wyświęcony został na kapłana i dwa lata później uzyskał doktorat z teologii. W związku z tym później intensywnie działał jako wykładowca w Pradze i w Ołomuńcu. W kolejnej dekadzie spłynęły na niego liczne godności: funkcja dziekana Wydziału Teologicznego w Ołomuńcu, profesura w zakresie Pisma Świętego w Pradze (1685/86) i rektorat wrocławskiego kolegium jezuickiego (od 1687). W tym okresie rozpoczął on również swą działalność dyplomatyczną w służbie Habsburgów i stał się jednym z najbliższych ich współpracowników, co później ułatwiło mu założenie Uniwersytetu Wrocławskiego (Hoffmann 1928, s. 105).


UNIWERSYTET

Herb Wolffów wg Herbarza polskiego K. Niesieckiego 1839–1845

Kalendarium to skłania do weryfikacji informacji na temat rzekomego nowicjatu Fryderyka w Krakowie i jego domniemanej działalności w szkołach jezuickich w Poznaniu i Bydgoszczy w latach 70. XVII wieku. Okazuje się, że wszystkie te informacje pochodzą z biogramu jego krewnego, również jezuity – Jerzego Wolffa (Encyklopedia, hasło: Wolff de Ludinghausen Jerzy). Niemniej jednak z Rzeczpospolitą Fryderyk Kazimierz nie utracił kontaktu. Wiadomo, że w latach 80. XVII wieku kilkakrotnie posłował z ramienia cesarskiego do króla Jana III Sobieskiego w sprawie wspólnej strategii wobec zagrożenia tureckiego. Na wybór jego osoby miały zapewne wpływ również i powiązania rodzinne Wolffów z Sobieskimi. Jego drugi stryj, Aleksander Wolff, poślubił bowiem Jadwigę z Gułtowskich (primo voto Sternberg-Kostka), której matka pochodziła z Sobieskich. Po śmierci Jadwigi Aleksander Wolff obrał drogę duchowną i został opatem cysterskiego Pelplina. Ponadto pełnił funkcję doradcy kolejnych królów polskich: Michała Korybuta Wiśniowieckiego i Jana Sobieskiego. Tego ostatniego podejmował uroczyście wraz z małżonką Marysieńką, synem Jakubem i posłem francuskim w Pelplinie w 1677 r. (Frydrychowicz 1920, s. 20–21). Z literatury przedmiotu wiadomo, że ojciec Fryderyk Wolff brał udział w bitwie wiedeńskiej – z podniesionym krzyżem zagrzewał żołnierzy do walki w imię Boga i cesarza (Hoffmann 1928, s. 107). Rok później wzmiankowany jest w Warszawie, na audiencji u Jana III Sobieskiego. Wiadomo, że poza oficjalnymi spotkaniaPrzegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

mi Wolff był zapraszany do stołu królewskiego i miał możliwość zaprezentowania osiągnięć naukowych – [kiedy] w łazience jadł obiad król jm. z królową jm. ks. Wolff jezuita przyniósł dziecię w banijej szklane symboliczne na kształt żywej owej głowy, którą Tomasz zepsował, podobne bardzo do żywego, jakoby z piersi macierzyńskiej było wyjęte; miał to zrobić z nauki M. Alberti (Pietrzak 2017). Z kolei w 1685 r. ukazało się w Warszawie wspomniane już wcześniej kazanie Fryderyka Wolffa, zatytułowane Stella in oriente, które wygłosił za namową przyjaciół w Drohiczynie na Podlasiu do zgromadzonej na sejmiku szlachty. Na jego wstępie autor przepraszał za słabą polszczyznę – język, który niegdyś znał, a obecnie już nieco zapomniał. Jednak w 1698 r. Wolff rozmawiał po polsku z księciem Borysem Szeremietiewem, posłem cara Piotra I do Wiednia, co mu ułatwiło kontakty z Moskwą (Fleischer 1978b, s. 601). Związki Fryderyka z Sobieskimi ożywiły się podczas wieloletniego pobytu królewicza Jakuba w Oławie koło Wrocławia. Ojciec Wolff pełnił wówczas funkcję jego spowiednika. W kontekście tych wszystkich informacji nie wydaje się zbyt prawdopodobną wzmianka w literaturze przedmiotu, pomawiająca jezuitę o szpiegowaniu królewicza z poduszczenia Augusta II Mocnego, a tym samym o pośredni udział w porwaniu synów Sobieskiego przez nowego króla Polski (Skrzypietz 2015, s. 267). Jak wynika z niektórych źródeł, ojciec Fryderyk Wolff odegrał znaczącą rolę w konwersji Augusta Mocnego na katolicyzm podczas starań o koronę polską. Głównym celem działalności politycznej ojca Wolffa było przeprowadzenie wszystkich elektorów niemieckich na wiarę katolicką i stworzenie potężnej koalicji antytureckiej (Hoffmann 1928, s. 106–107). Z pogłębionej analizy zachowanych źródeł historycznych wynika, że Fryderyk Kazimierz Wolff, pochodzący z inflanckiej gałęzi rodu Wolffów, spędził swoje młode lata w Rzeczpospolitej Obojga Narodów, bywając w niej wielokrotnie i później, jednak zwykle przebywał w Czechach, Austrii i na Śląsku. Ponadto odbył on wiele podróży po Europie jako wysłannik dyplomatyczny Habsburgów. Założyciel i pierwszy kanclerz Uniwersytetu Wrocławskiego był zatem człowiekiem bardzo światłym i cenionym zarówno jako uczony, dyplomata i dorad-

Fryderyk Kazimierz Wolff – założyciel i pierwszy kanclerz Uniwersytetu Wrocławskiego (wg D. Chodowieckiego 1793)

ca Habsburgów. Należy jednak przypomnieć związki inflanckiego rodu Wolffów z Królestwem Polskim, w tym Fryderyka Kazimierza, a zwłaszcza opiekę nad nim roztoczoną przez króla Jana Kazimierza oraz kontakty z królem Janem Sobieskim i Augustem II Mocnym.

Bibliografia: 1. Encyklopedia wiedzy o jezuitach na ziemiach Polski i Litwy, 1564–1595, oprac. Ludwik Grzebień SJ. przy współpracy zespołu jezuitów, http://jezuici. krakow.pl/Bibl/enc.htm; hasła: Liksna, Wolff (Wolf) de Ludinghausen Jerzy (dostęp 24. 03. 2017). 2. Fleischer M.P. 1978a. Lebensbeschreibungen, Quellenbestand und Nachruf des Paters Wolf, Jahrbuch der Schlesischen Friedrich-WilhelmsUniversität zu Breslau, t. 19, s. 279–311. 3. Fleischer M.P. 1978b. Father Wolff: The Epitome of a Jesuit Courtier, The Catholic Historical Review, t. 64, s. 581–613. 4. Frydrychowicz R. 1920. Przewodnik ilustrowany po Pelplinie i jego kościołach, Toruń. 5. Hoffmann H. 1928. Friedrich Wolff von Lüdinghausen, (w:) Schlesische Lebensbilder, t. 3: Schlesier des 17. bis 19. Jahrhunderts, red. Friedrich Andreae, Max Hippe, Paul Knötel, Otfries Schwarzer, Breslau, s. 104–109. 6. Köhler J. 1987 Lüdinghausen genannt Wolff, Friedrich von, (w:) Neue Deutsche Biographie, t. 15, s. 457–459 7. Nagielski M. 2012. Inflantczyk generałem artylerii koronnej – Fromhold von Ludinghausen Wolff w służbie trzech polskich Wazów, (w:) Studia Artyleryjskie. Toruń: Stowarzyszenie Miłośników Artylerii i Militariów 8. Pietrzak J. 2017. O gościach i obyczajach na dworze Jana III Sobieskiego, http://konkursmoda.wilanowpalac.pl/index.php?header_id=3&lang=PL (dostęp 24.03.2017) 9. Skrzypietz A. 2015. Jakub Sobieski, Poznań: Wydawnictwo Poznańskie.

| 47


UNIWERSYTET

Studenci UWr w czasie wojny dr Joanna Hytrek-Hryciuk, Instytut Pamięci Narodowej

W chwili wybuchu II wojny światowej, we wrześniu 1939 r. władze Uniwersytetu Wrocławskiego dostrzegły dla siebie szansę. Co prawda placówkę zamknięto na trzy tygodnie, jednak już 18 września 1939 r. ówczesny rektor Martin Staemmler, prosił władze w Berlinie o zgodę na rozpoczęcie pracy, ponieważ w związku z rozwojem sytuacji w Polsce ustały wszelkie przesłanki, dla których Uniwersytet musiał zostać zamknięty.

Uniwersytet na Wschodzie

48

|

Rektor argumentował, że placówka będzie idealnym miejscem na prowadzenie profesjonalnych badań nad Europą Wschodnią, doskonałym miejscem kształcenia Volksdeutschy z okupowanej Polski czy wreszcie urlopowanych i rannych żołnierzy. Ku zaskoczeniu Stammlera, władze w Berlinie postawiły jednak przed Uniwersytetem jeszcze bardziej ambitne zdanie. Uniwersytet Rzeszy w Poznaniu oraz placówki naukowe w Królewcu i Wrocławiu miały stworzyć „zwarty mur wschodni ducha niemieckiego”. Choć w latach 30. XX w. wyraźnie spadła ranga Uniwersytetu, o czym może świadczyć malejąca liczba studentów: w 1933 r. naukę rozpoczęło 5070 żaków, a w 1938 r. było ich już tylko 2435, to w trakcie wojny liczba immatrykulowanych studentów rosła. Rekordowy był pod tym względem semestr zimowy 1943/1944, gdzie na Uniwersytet zapisało się 1047 kobiet i 3043 mężczyzn. Kobiety wybierały na ogół kierunki związane z medycyną, naukami o naturze, prawo oraz zajęcia na fakultecie filozoficznym. Mężczyźni rekrutowali się na prawo, medycynę oraz kierunki techniczne. Ten sam rok był również rekordowy pod względem liczby urlopowanych. W szeregach Wehrmachtu oraz służb pomocniczych znajdowało się 1582 studentów i 51 studentek. Konieczność urlopowania studentów pojawiła się po raz pierwszy jeszcze latem 1938 r. We wrześniu tego samego roku obowiązujący Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

wówczas ośmiotygodniowy urlop wydłużono o kolejne cztery tygodnie. Wrocław nadal pozostawał głównym miejscem edukacji mieszkańców Górnego i Dolnego Śląska, którzy należeli do najbiedniejszych w Niemczech. W latach II wojny światowej liczba studentów spoza granic regionu zmieniła się nieznacznie. W kwietniu 1942 r. podanie o przyjęcie na studia złożył Volksdeutsch, łodzianin Rudolf Schöller. W swoim życiorysie napisał: pomimo obcego otoczenia język niemiecki pozostał mową mojego rodzinnego domu. Jednak na zachowanym odpisie świadectwa maturalnego zarówno język polski, jak i niemiecki ocenione zostały na „dobrze”. Aktualnie Schöller znajdował się w wojsku, ale jak deklarował, po studiach chciał pracować w „szkolnictwie na wschodzie”. Kamasze i kałamarze Łodzianin nie był tu wyjątkiem. Jeszcze w 1942 r. na konferencji rektorów w Salzburgu szacowano, że obecnie przebywa w wojsku 170 tys. mężczyzn, którzy po zwolnieniu ze służby będą chcieli podjąć naukę na uniwersytetach. Wojna wymusiła rozwiązania, które umożliwiały podjęcie studiów żołnierzom jeszcze w trakcie jej trwania. Początkowo naukę mogli podjąć ci, którzy otrzymali pozwolenie z rodzimej jednostki. W marcu 1942 r. najwyższe władze wojskowe zezwoliły na podjęcie nauki młodym Niemcom walczącym w Afryce, o ile służyli w wojsku dłużej niż cztery miesiące. Inaczej sytuacja wyglądała w szeregach

Luftwaffe: urlop na kontynuację studiów mogli otrzymać jedynie przyszli medycy, farmaceuci oraz inżynierowie – specjaliści budowy maszyn, konstrukcji lotniczych, fizycy i chemicy. Humaniści w mundurach lotników pozostawali bez szans na edukację. W 1940 r. wprowadzono również podział roku akademickiego na trzy semestry trwające mniej więcej po cztery miesiące. Nowy porządek miał ułatwić studia nie tylko żołnierzom, ale i maturzystom, którzy odbyli obowiązkową „służbę pracy” oraz kobietom – przyszłym nauczycielkom. Jesienią 1940 r. Ministerstwo Nauki, Wychowania i Wykształcenia Publicznego, w porozumieniu z władzami wojskowymi, zezwoliło na urlopowanie z wojska studentów wszystkich fakultetów, którzy byli w stanie ukończyć studia w ciągu dwóch trymestrów. W informacji skierowanej do władz uniwersytetów, jako ostateczny termin zdania egzaminów końcowych wyznaczono 15 kwietnia 1941 r. Aby uniemożliwić ewentualną dezercję, po przybyciu do miejsca zamieszkania student miał obowiązek zameldować się na najbliższym posterunku policji. W semestrze letnim 1942 r. wprowadzono również ułatwienia dla podjęcia studiów przez inwalidów wojennych. Byli oni zwolnieni z wszelkich opłat i mieli prawo do pomocy ze strony opiekuna. W październiku 1944 r., w tej roli znalazła się jedna z młodych, energicznych wrocławianek, która pisała w liście do przyjaciół: Los rzucił mnie po krótkim czasie w wojsku w szeregi pracy studenckiej, gdzie dostałam pod swoje skrzydła niewidomego studenta prawa. Być może nie przypuszczacie, jak ciekawe może być studiowanie prawa. Ale chociaż całymi dniami czytam grube, zakurzone teksty prawnicze, sama nie mam zamiaru zostać skostniałą, dobrze wykształconą prawniczką. Krótko mówiąc, mój niewidomy jest prawnikiem, skończył dwa semestry i chce mnie zatrzymać do marca. Przed południem słucham mniej lub bardziej ciekawych wykładów. Po południu kujemy materiał. Czasami chodzimy na zajęcia z filozofii. Cztery razy w tygodniu, wieczorem, słuchamy jeszcze wykładów z medycyny sądowej. A potem


UNIWERSYTET

nadchodzi niedziela, którą dobrowolnie spędzamy razem. To byłoby na tyle jeżeli chodzi o moją, będącą w cywilu, skromną osobę. Platon a ochrona przeciwpowietrzna Skracanie semestrów, problemy finansowe a przede wszystkim rotacja kadr oraz ułatwienia w przyjmowaniu na studia żołnierzy, musiały wpłynąć na jakość nauczania. W 1941 r. prof. prawa dr Faust narzekał w piśmie do rektora: Bez przesady można powiedzieć, że w dzisiejszych czasach wyższe wykształcenie młodych oficerów Wehrmachtu nie może oznaczać tego, czego by człowiek oczekiwał. Faust narzekał na powszechną nieznajomość łaciny i greki, co powodowało, że nikt nie czytał Platona w oryginale, oraz problemy z językiem francuskim, tak że nie można ze studentami czytać tego ważnego dzieła jakim jest testament polityczny Fryderyka Wielkiego i inne, ważne dokumenty pruskiej historii – podkreślał. My wyjdziemy z tej wojny jako zwycięzcy, dlatego nasz naród musi objąć obowiązki nie tylko militarne, polityczne czy ekonomiczne, ale również kulturalne – kończył autor listu. O ile te problemy można złożyć na karb dominacji szkolnictwa realnego nad klasycznym, które obowiązywało na początku XX w., o tyle zastanawiające jest, że również profesorowie matematyki zaczynali swój kurs od powtórki dla najsłabszych, co nigdy wcześniej nie miało miejsca. W czasie wojny pojawiły się także nowe, obowiązkowe elementy edukacji. Studenci prawa musieli odbyć kursowe zajęcia pn. Naród i rasa, Prawo gospodarcze wojenne czy Wprowadzenie do prawa na terenach wschodnich. Choć po wprowadzeniu podziału na trymestry liczba zajęć wyraźnie spadła, studenci nadal mogli wziąć udział w wykładzie Prawo karne w Wehrmachcie. Na tym samym wydziale, co dwa tygodnie należało również wziąć udział w kursie nazwanym Gaz i ochrona przeciwpowietrzna. W planie zajęć pojawiły się również wykłady otwarte dla studentów wszystkich kierunków, a wśród nich Niemiecka polityka zagraniczna od 1933 r. i prawa człowieka czy Walka o porządek w Europie w czasach dzisiejszych. W grudniu 1942 r., w Auli Leopoldyńskiej wykład otwarty pt. Mikołaj Kopernik jako duchowy bohater niemieckiego wschodu miał wygłosić prof. Schosenberg. Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

Wojna odbiła się negatywnie na kontaktach międzynarodowych uniwersytetu. Od 1940 r. studenci mogli wyjechać na wymianę jedynie do Danii, Włoch, Japonii, Portugalii, Szwecji, Hiszpanii, na Węgry, Islandię i do Jugosławii. Rok później do oferty dołączyły szkoły wyższe z Finlandii, a od 1942 r. z Bułgarii. Wrocławską placówkę wybierało również niewielu cudzoziemców. Uczelnia pozostawała zamknięta dla abiturientów z Polski, jeżeli posiadali polskie obywatelstwo i narodowość. Jesienią 1939 r. władze zdecydowały, że również osoby posiadające obywatelstwo Protektoratu Czech i Moraw, zarówno etniczni Czesi jak i Polacy, nie mogą podjąć studiów we Wrocławiu „bez podania istotnych powodów”. Ten przepis dwukrotnie korygowano. Ostatecznie, przynajmniej formalnie, Czesi mogli studiować we Wrocławiu po uzyskaniu odpowiedniego zezwolenia z ministerstwa. Taki sam przepis dotyczył „mieszańców pierwszego stopnia” – dzieci pochodzących z mieszanych aryjsko-żydowskich małżeństw. Paragraf oczywiście pozostawał martwy. W związku z objęciem władzy przez narodowych socjalistów zamarła we Wrocławiu aktywność studenckich korporacji. Zastąpił je Narodowosocjalistyczny Związek Studentów Niemieckich (NDS). Podobnie jak w przypadku nauczycieli akademickich, również w przypadku studentów przynależność do NSDAP i organizacji afiliowanych mogła przynieść nieoczekiwane pozytywne skutki. W styczniu 1939 r. Joachim Haschke wniósł prośbę o zwolnienie z opłaty ponoszonej przy obronie doktoratu. Jako jeden z argumentów przedstawiał list polecający z NSDAP. Haschke był dzieckiem swoich czasów: w swoim doktoracie analizował rolę Niemców zamieszkujących górne Węgry i ich wpływ na osadnictwo na wschodzie. Promotorem dzieła był Hermann Aubin, jeden z twórców wrocławskich badań wschodnich. NSDAP polecało również innych doktorantów – współpracowników, głównie na wydziałach humanistycznych. Prośby o obniżenie opłaty lub jej zniesienie wnosili również żołnierze, często jako argument podając, obok niskiego żołdu i trudnej sytuacji rodzinnej, właśnie przynależność do NSDAP czy SS. W przypadku studentek dobre wrażenie robiły listy polecające od kierownictwa Związku Dziewcząt Niemieckich (BDM).

„I wydarzyło się to czego obawiał się cały Wydział...” Nie wiadomo dokładnie, ilu studentów Uniwersytetu poległo na polach bitew II wojny światowej. W dokumentach archiwalnych Wydziału Teologii Katolickiej Uniwersytetu zachowała się lista poległych studentów wydziału. Dokument nie jest datowany, ale ostatni z wymienionych zginął wiosną 1942 r. Łącznie spis liczy 25 nazwisk. Studenci ginęli we Francji, w okolicach Belgradu, w czasie bitwy o Anglię i pod Narwikiem. Najwięcej przyszłych teologów poległo jednak w ZSRR. Najmłodszy, pochodzący z Górnego Śląska, zginął w okolicach Konstantinowki na Ukrainie, trzy miesiące po swoich dwudziestych urodzinach. Najstarszy, dwudziestoośmioletni zmarł w lazarecie wojskowym w wyniku odniesionych ran w bitwie pod Kijowem. Za zasługi na polu walki został odznaczony Żelaznym Krzyżem II klasy, podobnie jak poległy, również na froncie wschodnim, kolega z roku. Listę zaktualizowano pod koniec 1942 r. Wydłużyła się o sześć nazwisk. I wydarzyło się to czego obawiał się cały Wydział: musieli państwo poświęcić swojego jedynaka dla ojczyzny – napisał dziekan Wydziału Prawa do rodziców innego studenta. Festung Uniwersytet We wrześniu 1944 r. decyzją Ministra Nauki, Wychowania i Kształcenia Narodowego wstrzymano immatrykulację na kierunki techniczne Uniwersytetu. Na uczelni mogli pozostać ci, którzy planowo do marca lub maja 1945 r. mieli złożyć egzaminy lekarskie. Pozostali mieli zgłosić się do jednostek pracy. Na Uniwersytecie pakowano ostatnie skrzynie ze zbiorami przeznaczonymi do ewakuacji. Jedną z ostatnich obronionych prac doktorskich była dysertacja Margit Siebert zatytułowana Praca kobiety na wojnie. Jednocześnie jednak, w treści korespondencji Wydziału Prawa z organizacjami studenckimi z 1944 r., nic nie zapowiadało nadchodzącej katastrofy. Za symboliczny można więc uznać fakt, że udostępniane dziś w Archiwum Uniwersytetu Wrocławskiego akta, które stanowią podstawę źródłową niniejszego tekstu, są... nadpalone, ponieważ ucierpiały w trakcie pożaru gmachu głównego Uniwersytetu, kilka miesięcy później, w czasie walk o Festung Breslau.

| 49


UNIWERSYTET

Zagadka znalezionej w Auli Leopoldyńskiej karteczki Kamilla Jasińska

Remonty zabytkowych obiektów łączą się czasami z zaskakującymi znaleziskami. Nie inaczej było w Auli Leopoldyńskiej, gdzie pod koniec lutego rozpoczęły się prace konserwatorskie w obrębie empory muzycznej. Już pierwszego dnia podczas demontażu balustrady ze szczeliny pomiędzy drewnianą konstrukcją balkonu a ścianą wysunęła się niepozorna kartka z tekstem w języku niemieckim.

50

|

Niewielka kartka ucieszyła, ale nie zaskoczyła konserwatorów, którzy już przywykli do takich sytuacji. Skupieni na demontażu balustrady, zabezpieczyli karteczkę i odłożyli ją na bok, by później spokojnie się jej przyjrzeć. Po kilku dniach niepozorna karteczka przykuła uwagę dr. Łukasza Krzywki, pełnomocnika rektora ds. konserwacji zabytków, i relacjonującej prace renowacyjne w Auli autorki niniejszego tekstu. Nie mogliśmy

przejść obok niej obojętnie i postanowiliśmy przeprowadzić małe śledztwo. Pierwsze oględziny Niewielki, lekko pożółkły i zaatakowany przez pleśń i grzyby skrawek papieru na pierwszy rzut oka przypominał bilecik. – Szkoda, że nie ma żadnej daty… – myślał głośno dr Krzywka. Pierwszym krokiem musiało być tłumaczenie. Za-

pisany po niemiecku w pięciu linijkach tekst w polskim tłumaczeniu okazał się brzmieć następująco: Prosimy szanownych obecnych o nieopuszczanie sali przed zakończeniem koncertu. Przed ostatnim utworem będą miały miejsce przemowy skierowane do profesora Bohna. Zarząd. Po treści można było wnioskować, że kartki z taką treścią dołączano do zaproszeń wysyłanych do gości, rozdawano je przy wejściu lub rozkładano tuż przed koncertem na ławach i krzesłach. Jedna z nich przetrwała do naszych czasów, bo albo celowo została wsunięta w szczelinę pomiędzy ścianę a balustradę, albo wpadła tam przypadkiem. Teraz należało znaleźć odpowiedzi na kilka pytań. Kim był wspomniany prof. Bohn? Z jakiej okazji odbył się koncert, podczas którego wygłaszano adresowane do niego przemowy? Czy ten koncert rzeczywiście odbył się w Auli Lepoldyńskiej, w której znaleziono karteczkę, czy raczej w Oratorium Marianum zwanym za czasów niemieckich Salą Muzyczną?

Kartka znaleziona w trakcie prac konserwatorskich na emporze Auli Leopoldyńskiej fot. Kamilla Jasińska

Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017


UNIWERSYTET

wicieli wrocławskiego życia muzycznego wyróżnionych najwyższą godnością akademicką – tytułem doktora honoris causa. Informacje te potwierdzamy w Multimedialnej Bazie Danych Muzeum Uniwersytetu Wrocławskiego dostępnej na www.mbd.muzeum.uni.wroc.pl i w książce dr Agnieszki Drożdżewskiej z Instytutu Muzykologii UWr pt. Życie muzyczne na Uniwersytecie Wrocławskim w XIX i I połowie XX wieku. Z książki tej dowiadujemy się też wielu innych informacji na temat życia i twórczości prof. Bohna. Emil Bohn i jego muzyczne zainteresowania Prof. Emil Bohn fot. ze zbiorów Archiwum Uniwersytetu Wrocławskiego

Może karteczka trafiła do Auli przypadkiem? O jaki zarząd może chodzić? I najważniejsze: z którego roku pochodzi kartka i ile czasu przeleżała w Auli? Kim był profesor Bohn? Pierwsza myśl: trzeba sprawdzić, czy prof. Bohn pracował na Uniwersytecie, ewentualnie czy był doktorem honoris causa Uniwersytetu we Wrocławiu! Może to właśnie z okazji uroczystej promocji, która zgodnie ze zwyczajem mogła odbyć się w Auli, zorganizowano ten koncert? Trop okazał się słuszny, przynajmniej częściowo. W książce Doktorzy honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego 1803–2002 autorstwa Romualda Gellesa odnaleźliśmy prof. Emila Bohna, organistę z Wrocławia, który 9 maja 1884 r. na wniosek Wydziału Filozoficznego otrzymał ten zaszczytny tytuł. To może być on! Ale czy na pewno? Przecież koncert mógł być zorganizowany z zupełnie innej okazji, np. jubileuszu jakiegoś innego prof. Bohna. Wszak na karteczce nie ma imienia… Ale, ale… Przyjmijmy, że chodzi o TEGO Bohna. Prof. Emila Bohna – muzyka. Trzeba w takim razie zajrzeć do II tomu jubileuszowej księgi pamiątkowej pod red. prof. Jana Harasimowicza poświęconej dziejom Uniwersytetu we Wrocławiu w latach 1811–1945. W indeksie osobowym znajdujemy tylko jednego Bohna! Jak się okazuje, Emil Bohn był jednym z siedmiu czołowych przedstaPrzegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

Urodzony w styczniu 1839 r. Emil Bohn po maturze w 1858 r. wstąpił na Uniwersytet we Wrocławiu, gdzie rozpoczął studia z zakresu teologii katolickiej, ale po miesiącu przeniósł się na filologię klasyczną, którą ukończył w 1862 r. W czasie studiów uczył się harmonii i kierował powołanym przez siebie zespołem Liedertafel, odkrywając przy tym swoją największą pasję – muzykę. Do 1868 r. uczęszczał do działającego na Uniwersytecie Królewskiego Akademickiego Instytutu Muzyki Kościelnej (Das Königliche Akademische Institut für Kirchenmusik, w skrócie KAIKM), ucząc się teorii muzyki, gry na organach i flecie oraz występując jako organista podczas koncertów w Sali Muzycznej. Gdy ukończył naukę w KAIKM, rozpoczął pracę jako organista w kościele św. Krzyża i jednocześnie nauczyciel śpiewu w gimnazjum św. Macieja. Równolegle zajmował się poszukiwaniem, porządkowaniem i katalogowaniem dawnych zabytków muzyki, przez co – jak pisze w swojej książce dr Drożdżewska – należy go zaliczyć do pierwszego pokolenia badaczy historii muzyki. Od 1881 r. porządkował i katalogował zbiory muzyczne Biblioteki Miejskiej, czego efektem był wydany w 1883 r. katalog druków muzycznych. Za tę pionierską działalność docenił Bohna Uniwersytet we Wrocławiu, obdarzając go najwyższą godnością akademicką. Uroczysta promocja odbyła się 9 maja 1884 r. Po tym zaszczytnym wyróżnieniu Bohn nie spoczął na laurach. Dalej sporządzał spisy licznych i rozproszonych rękopisów muzycznych, wydając w 1890 r. kolejny katalog. W zgodnej opinii muzykologów obie publikacje stanowią podstawowe źródło wiedzy do ba-

dań na muzyką dawną i są do dziś często cytowane w Polsce i za granicą. Poszukiwania na szerszą skalę Wiemy już sporo o Emilu Bohnie, ale szukamy dalej, dochodząc do wniosku, że czas skontaktować się z Archiwum Uniwersytetu Wrocławskiego i poszperać w niemieckich dokumentach. Zespół akt Uniwersytetu Wrocławskiego z lat 1811–1945 liczy niewiele ponad 2 tys. jednostek archiwalnych. Zachowane materiały dotyczące Senatu i pięciu istniejących niegdyś na Uniwersytecie wydziałów stanowią bardzo cenne źródło informacji, niestety nie są kompletne. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie było żadnego innego prof. Bohna, który byłby związany z Uniwersytetem we Wrocławiu. Niestety w uniwersyteckim Archiwum nie zachowały akta osobowe Emila Bohna. W księgach udało się jedynie odnaleźć wpisy potwierdzające, że Bohn początkowo zapisany był także na studia w zakresie teologii katolickiej, ale po miesiącu z nich zrezygnował. Nie ma też żadnych dokumentów dotyczących nadania Bohnowi tytułu doktora honoris causa i uroczystej promocji. No dobrze. Wiemy niemal na pewno, że znaleziona w Auli karteczka dotyczy prof. Emila Bohna. Teraz trzeba ustalić, co to był za koncert oraz kiedy i z jakiej okazji się odbył. Mamy kilka hipotez. Mógł to być koncert z okazji nadania tytułu doktora honoris causa (9 maja 1884 r.), z okazji jubileuszu 60-lecia (styczeń 1899 r.) lub 70-lecia (styczeń 1909 r.) urodzin profesora. To tylko trzy z wielu możliwości… Zastanawia nas ponadto jedno słowo ze znalezionej karteczki: „Zarząd”. O jaki zarząd może chodzić? Może zarząd jakiegoś stowarzyszenia muzycznego? Jeśli tak, to może to oznaczać, że nie uczelnia była organizatorem koncertu, więc trzy okazje, które jako pierwsze przyszły nam głowy, raczej odpadają… Specjalista wie najlepiej Dochodzimy do wniosku, że nie obejdzie się bez wiedzy specjalisty z Instytutu Muzykologii UWr. Co prawda muzykologia jest stosunkowo młodym kierunkiem studiów, bo w ofercie Uniwersytetu Wrocławskiego pojawiła się dopiero w 2004 r., ale swoimi korzeniami sięga początków XIX wieku, kiedy w 1815 r. powstał na Uniwersytecie wspomniany już

| 51


UNIWERSYTET

Buraka i Haliny Okólskiej Cmentarze dawnego Wrocławia. Jak się okazuje, dr Drożdżewska szybko naprowadza nas na nowy trop, polecając przy okazji lekturę książki Wrocławska chóralistyka 1817–1944 autorstwa prof. Joanny Subel. Zdaniem Drożdżewskiej wiele wskazuje na to, że karteczka dotyczyć może koncertu, który odbył się w Auli Leopoldyńskiej 5 marca 1905 r. w ramach tzw. Koncertów Historycznych. W publikacjach Drożdżewskiej i Subel znajdujemy bardzo szczegółowe informacje na ten temat. Czy rzeczywiście chodzi o ten koncert? Koncerty Historyczne Bohna

Dr Agnieszka Drożdżewska z Instytutu Muzykologii (po lewej) i Kamilla Jasińska z Biura Rektora – Zespołu ds. Promocji w trakcie poszukiwań rozwiązania zagadki fot. Agata Sałamaj

52

|

wcześniej Królewski Akademicki Instytut Muzyki Kościelnej – KAIKM, w którym bohater naszego śledztwa, Emil Bohn, był również wykładowcą. Kto może wiedzieć więcej o życiu muzycznym na Uniwersytecie Wrocławskim w XIX i XX wieku niż autorka książki poświęconej temu zagadnieniu? Nikt, dlatego o pomoc prosimy dr Agnieszkę Drożdżewską, zastępcę dyrektora Instytutu Muzykologii UWr. Jednocześnie nie porzucamy dalszych poszukiwań. Mając na uwadze, że w Archiwum uniwersyteckim nie ma śladu po żadnym koncercie, podczas którego wygłaszane były mowy na cześć prof. Bohna, dochodzimy do wniosku, że trzeba zajrzeć do Biblioteki Uniwersyteckiej i poszperać w tzw. DŻS, czyli dokumentach życia społecznego i w kolekcji dawnego Gabinetu Śląsko-Łużyckiego. Może zachowały się jakieś okolicznościowe broszury, plakaty albo zaproszenia z tamtego czasu? Lokalna prasa też może okazać się pomocna, dlatego do Czytelni Śląskiej mieszczącej się w nowej siedzibie BUWr zamawiamy „Breslauer Zeitung” i „Schelsische Zeitung”. Obie gazety są zdigitalizowane i dostępne w postaci mikrofilmów, dlatego ich przejrzenie nie powinno zająć dużo czasu. Może przy okazji uda się też odnaleźć nekrolog zmarłego we Wrocławiu w lipcu 1909 r. prof. Bohna… Nie wiadomo, gdzie został pochowany. Nie ma o nim ani słowa w książce Marka Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

Prof. Bohn nie chciał poprzestać na zabezpieczaniu i porządkowaniu muzykaliów oraz sporządzaniu katalogów, ale pragnął zapoznawać z dawną muzyką szeroką publiczność. W ten sposób zrodziła się idea tzw. Koncertów Historycznych, które wystartowały w marcu 1881 r. Bohn skompletował zespół wykonawców, który przyjął nazwę Stowarzyszenia Śpiewaczego Emila Bohna (Bohnscher Gesangverein) i postarał się, by koncerty były finansowane przez miasto. Zasadniczo odbywały się one w Sali Muzycznej, jedynie na czas jej remontu, który trwał od lutego 1900 r. do maja 1907 r., przeniesiono je do Auli Leopoldyńskiej. Każdy blisko półtoragodzinny koncert był poprzedzony trwającym 20–30 minut wykładem, gdyż Bohn zdawał sobie sprawę z tego, że wrocławska publiczność może nie być przygotowana do odbioru muzyki dawnej. Niemal wszystkie koncerty przygotowywał i prowadził sam ich inicjator, nawet wtedy, gdy był mocno osłabiony przez chorobę i kalectwo. W sumie w trakcie stu Koncertów Historycznych wykonano 1667 utworów, w tym 442 a cappella, 999 z akompaniamentem fortepianu i 226 utworów instrumentalnych. We wszystkich występach wzięło udział 2000 śpiewaków, w tym kilkoro Polaków, a także żona prof. Bohna – Selma Bohn (sopran). Setny jubileuszowy Koncert Historyczny odbył się w Auli Leopoldyńskiej 5 marca 1905 r. Poza licznie zgromadzoną publicznością obecni byli przedstawiciele władz miasta, władz Uniwersytetu, wielu towarzystw i stowarzyszeń muzycznych oraz chórów, z którymi przez lata związany był prof. Bohn. Wykład wprowadzający miał inny charakter niż zwykle, bo

stanowił podsumowanie 25-letniej działalności prof. Bohna i ukazywał ogrom pracy włożonej w przygotowanie serii cieszących się wielką popularnością Koncertów Historycznych. Tematem przewodnim koncertu jubileuszowego była niemiecka pieśń świecka od XV do końca XIX wieku. W programie przewidziano ponad 20 utworów w tym kompozycje Beethovena, Brahmsa, Mozarta, Schuberta, Schumanna, Wagnera i Webera. Ostatnim utworem była czterogłosowa kompozycja Bohna Das alte Lied vom Scheiden (tłum. Dawna pieśń pożegnalna). Tuż przed nią mowy na cześć jubilata wygłosiło kilka osób, a głos zabrał także sam jubilat. Wydaje się, że wszystkie elementy naszej zagadkowej układanki do siebie pasują! Karteczkę znaleziono w Auli i koncert, na który naprowadziła nas dr Drożdżewska, też odbył się w Auli. Na karteczce jest informacja o planowanych przemowach adresowanych do prof. Bohna, i jak się okazuje, w programie koncertu z 5 marca 1905 r. również zaplanowano takie wystąpienia. Nie można też zapomnieć o jednym z pozoru błahym szczególe. Na karteczce nazwisko Bohna jest poprzedzone tytułem naukowym „profesor”. Od 1887 r. pracował on na Uniwersytecie w Królewskim Akademickim Instytucie Muzyki Kościelnej jako nauczyciel, ale dopiero od 1895 r. zatrudniony był na stanowisku profesorskim, dlatego koncert, podczas którego używano w odniesieniu do Bohna tytułu profesora, nie mógł się odbyć wcześniej. Wśród niemieckich druków Aby mieć całkowitą pewność, że karteczka pochodzi z koncertu jubileuszowego z marca 1905 r., postanawiamy zajrzeć do opracowanej przez prof. Bohna i wydanej w 1905 r. kroniki Koncertów Historycznych pt. Bohnscher Gesangverein. Hundert historische Concerte in Breslau. 1881–1905. W kronice potwierdzamy informację, że przed ostatnią pieśnią wielu z szacownych gości zabrało głos, przemawiając na cześć prof. Bohna. Bardzo pomocny okazuje się także przechowywany w kolekcji śląsko-łużyckiej Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu zbiór różnych dokumentów i druków ulotnych dotyczących Bohnscher Gesangverein, czyli Stowarzyszenia Śpiewaczego Emila Bohna. Tam natrafiamy na kilka okolicznościowych pub-


UNIWERSYTET

Fragmenty publikacji okolicznościowych wydanych przez Bohnscher Gesangverein z okazji setnego jubileuszowego koncertu. Krój czcionki zastosowany w tych drukach jest identyczny jak na kartce znalezionej w Auli Leopoldyńskiej Źródło: Biblioteka Uniwersytecka we Wrocławiu [GŚŁ, Bohnscher Gesangverein, sygn. Yv1212], fot. Kamilla Jasińska

likacji wydanych z okazji setnego, jubileuszowego Koncertu Historycznego. Typografia nie kłamie! Jak się okazuje, krój czcionki jest identyczny jak na znalezionej w Auli karteczce i znacznie różni się od pozostałych stosowanych przy innych okazjach. Teraz mamy już stuprocentową pewność! Znaleziona w Auli Leopoldyńskiej na emporze muzycznej karteczka została przygotowana dla słuchaczy setnego jubileuszowego Koncertu Historycznego zorganizowanego przez zarząd Stowarzyszenia Śpiewaczego Emila Bohna (Bohnscher Gesangverein), który odbył się w Auli Leopoldyńskiej 5 marca 1905 r. Zakładając, że w szczelinę pomiędzy balustradą a ścianą trafiła w dniu koncertu, można przyjąć, że leżała tam spokojnie niemal dokładnie 112 lat, bo została znaleziona pod koniec lutego 2017 r. Teraz trafi w ręce specjalistów w dziedzinie konserwacji papieru, a następnie zasili zbiory Muzeum Uniwersytetu Wrocławskiego. Szukamy dalej Na tym jednak nie kończymy naszych poszukiwań. W literaturze pojawiają się dwie różne daty śmierci prof. Bohna – 5 i 7 lipca 1909 r. Postanawiamy to wyjaśnić, licząc na to, że przy okazji uda się ustalić miejsce jego pochówku. Okazuje

się, że pierwsze nekrologi informujące o tym, że prof. Bohn zmarł w poniedziałek 5 lipca o godz. 6.00 rano, pojawiły się w porannych wydaniach „Breslauer Zeitung” i „Schlesische Zeitung” we wtorek 6 lipca, zatem informacja o śmierci 7 lipca jest nieprawdziwa. Pogrzeb odbył się w czwartek 8 lipca. Po nabożeństwie odprawionym w domu przy ul. Klosterstrasse 35 (ob. Romualda Traugutta 35) kondukt żałobny przeszedł do znajdującego się naprzeciw kościoła św. Maurycego, a po nim odprowadzono zmarłego na Alten St. Mauritiuskirchhof, czyli stary cmentarz św. Maurycego znajdujący się wówczas pomiędzy obecnymi ulicami Kamienną, Spiską i Wieczystą. Niestety ślad po grobie prof. Bohna zaginął w czasie oblężenia Festung Breslau, gdyż jak pisał ks. Paul Peikert w swoim dzienniku: Zburzono ogrodzenie, kamieni z nagrobków i grobowców użyto do budowy barykad. Wspaniałe, artystycznie wykonane grobowce na skrajach cmentarza, których piękno znane było całemu miastu, zostały zburzone. Ponieważ zbudowane były z mocnego kamienia, wysokie tylne ściany grobowców oplatano stalowymi linami i ciągnąc końmi, przewracano je. (…) Komendant miasta, sam generał major [Hans] von Ahlfen tu był i zarządził, że każdy nagrobek i każdy grobowiec musi

być użyty do budowy barykad. Cmentarz, z którego niewiele zostało po zakończeniu oblężenia, ostatecznie przeznaczono do likwidacji w 1967 r. Zanim jednak wojna z pól bitewnych wkroczyła na cmentarz, brutalnie obchodząc się z mogiłą prof. Bohna, ani Uniwersytet ani Wrocław nie zapomniały o swoim wielkim uczonym i muzyku, który był jednym z filarów wrocławskiej muzykologii. Uroczystość poświęcona jego pamięci odbyła się w niedzielę 7 listopada 1909 r. w Sali Muzycznej. W programie okolicznościowego koncertu znalazło się m.in. Requiem d-moll Mozarta, Preludium b-moll J.S. Bacha i Das alte Lied vom Scheiden Bohna. Niemal dokładnie dwadzieścia lat po swojej śmierci, 5 sierpnia 1929 r., prof. Emil Bohn został patronem jednej z ulic na Biskupinie (wcześniej Wichelhausstrasse). Po wojnie, po objęciu Wrocławia przez polską administrację, niemieckiego muzyka zamieniono na polskiego malarza i 28 listopada 1945 r. Emil-BohnStrasse stała się ulicą Jana Brandta. Dziś poza muzykologami niewiele osób wie, kim był prof. Emil Bohn, jednak dzięki niepozornej małej karteczce znalezionej przypadkiem w Auli Leopoldyńskiej udało się przypomnieć tego zasłużonego dla Uniwersytetu i Wrocławia muzyka, dyrygenta, organistę i kompozytora.

Autorka składa serdeczne podziękowania dr Agnieszce Drożdżewskiej z Instytutu Muzykologii UWr za pomoc i wskazanie właściwego kierunku poszukiwań. Za pomoc w szybkim dotarciu do źródeł podziękowania należą się pracownikom Archiwum Uniwersytetu Wrocławskiego, szczególnie p. Mirosławie Sztark i p. Grzegorzowi Przybyszowi, oraz pracownikom Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu, szczególnie p. Iwonie Lewandowskiej z Czytelni Śląskiej. Za pomoc przy tłumaczeniu niemieckojęzycznych dokumentów dziękuję p. Marcie Kuc z Biura Rektora. Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

| 53


BIBLIOTEKa UNIWERSYTECKa

Dolnośląska „kapsuła czasu” Danuta Liszkowska-Solnicka, Sekcja Informacji Naukowej BUWr

Przechowywany w Bibliotece Uniwersyteckiej we Wrocławiu zbiór dokumentów życia społecznego (tzw. DŻS) z kolekcji śląsko-łużyckiej jest zbiorem regionalnym. Unikatowe są nie tyle same dokumenty, choć i takich jest sporo w zbiorze, ale wiadomości w nich zawarte, często niedostępne w innych materiałach, stąd jego ogromna wartość jako materiału źródłowego. Zbiór ten może służyć badaczom różnych specjalności m.in. historykom, socjologom, historykom kultury, językoznawcom, filologom, dziennikarzom.* Opis zbioru

54

|

Dokumenty życia społecznego (DŻS), czyli dokumenty o krótkotrwałej wartości użytkowej, a zachowane w zbiorach bibliotecznych – o trwałej wartości historycznej, gromadzone były w dawnym Gabinecie Śląsko-Łużyckim od początku jego istnienia, tj. od końca 1945 r. Początkowo systematycznie – na ile to było możliwe w pierwszych miesiącach i latach po wojnie, w latach późniejszych mniej systematycznie. Już od grudnia 1945 r. ówczesny kierownik Gabinetu Śląsko-Łużyckiego zbierał wrocławskie druki ulotne rozwieszane w miejscach

publicznych, czy rozrzucane przez kukuruźniki. Dokumenty wyprodukowane w 1945 r. i później przekazywane były Bibliotece przez Drukarnię Miejską, potem też przez inne drukarnie działające we Wrocławiu, na Dolnym Śląsku oraz na terenie całych Ziem Zachodnich i Północnych. Dokumenty późniejsze pochodzą głównie z egzemplarza obowiązkowego, darów, w mniejszym stopniu – z zakupu czy wymiany. Znaczna część zbioru, tzw. stary zasób (dokumenty z XIX i XX wieku, do 1945 r.) pochodzi ze zbiorów zabezpieczonych (dokumenty głównie z dawnej Biblioteki Miejskiej, dawnej Biblioteki

1830. Jubileusz na Uniwersytecie Wrocławskim. Druki okolicznościowe Druki okolicznościowe z okazji jubileuszu Szymona Sobiecha - pięćdziesięciolecia jego pracy w alumnacie we Wrocławiu i czterdziestolecia sprawowania urzędu rektora wrocławskiego seminarium duchownego, 17 listopada 1830 *Artykuł opracowano na przykładzie fragmentu ogromnego zbioru DŻS-ów (ok. 10-15% całości), w znacznej części uporządkowanego według przyjętego schematu, częściowo też już opracowanego bibliograficznie bądź przygotowanego do opracowania. Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

Uniwersyteckiej, z innych bibliotek oraz z rewindykacji zbiorów). Cała kolekcja zróżnicowana jest treściowo i formalnie. Treściowo dotyczy zagadnień Śląska – Dolnego, Opolskiego, Górnego i Cieszyńskiego w jego historycznych i obecnych granicach, Łużyc oraz spoza Śląska (dokumenty głównie z lat 1945–1956), z terenu byłych Prus Wschodnich (Ziemia Lubuska, Pomorze Zachodnie, Warmia i Mazury). Formalnie obejmuje różne rodzaje druków: afisze (odezwy, ogłoszenia, obwieszczenia, zarządzenia, komunikaty, okólniki etc.), plakaty, cegiełki, etykiety, nalepki, zaproszenia, kwity, ulotki, kalendarze, karty pocztowe, jednodniówki, dyplomy, foldery, instrukcje, regulaminy, statuty, programy imprez, druki okolicznościowe, klepsydry i nekrologi, wycinki prasowe, sztuczne albumy etc., ale też broszury, pojedyncze numery wydawnictw periodycznych i inne dokumenty, w tym również niekonwencjonalne: medale, breloki, różne gadżety etc.1. W zbiorze dokumentów życia społecznego z kolekcji śląsko-łużyckiej znajdują się w przeważającej części druki ulotne, ale także druki zwarte (np. katalogi wystaw, statuty, informatory, programy imprez etc.), wydawnictwa o charakterze ciągłym (np. biuletyny, gazetki ścienne, jednodniówki jednorazowe lub powtarzane w różnych odcinkach czasu, pojedyncze numery czasopism etc.), dokumenty ikonograficzne (np. plakaty artystyczne, dyplomy, karty pocztowe z obiegiem i bez obiegu, adresy gratulacyjne etc.), dokumenty kartograficzne (np. mapy z rozbudowaną legendą), też dokumenty rękopiśmienne (ręcznie pisane, ręcznie wypełniane formularze, maszynopisy). Dokumenty życia społecznego z kolekcji śląsko-łużyckiej nie są i nie były nigdy objęte tradycyjnymi katalogami czy kartotekami kartkowymi, poza wybranymi dokumentami, których opisy umieszczane były w ogólnym katalogu kartkowym Biblioteki oraz katalogu dawnego

1 zob. rozwijane menu w katalogu online BUWr „Druki ulotne i inne dok. życia społecznego” „Rodzaje dokumentów” www.bu.uni.wroc.pl/katalog/


BIBLIOTEKa UNIWERSYTECKa

Gabinetu Śląsko-Łużyckiego. Niemały zbiór druków ulotnych z dawnej Biblioteki Miejskiej, przejętej w 1945 r. przez Bibliotekę Uniwersytecką, wykazany jest w zdigitalizowanym katalogu tomowym Alphabetischer Bandkatalog der Stadtbibliothek Breslau. Flugschriften 1, 1492– –1648 oraz Flugschriften 2, 1649–[1815]2. Dokumenty zgromadzone w zamkniętej, historycznej kolekcji Wratislavianów wykazane są w drukowanym katalogu Heinrich Wendt, Katalog der Druckschriften über die Stadt Breslau. Breslau, 1903 oraz suplemencie I. Nachtrag umfassend die Zugänge von 1903 bis 1913. Breslau, 1915. Katalog dostępny jest również w wersji elektronicznej3. Układ dokumentów Bibliotekarze, którzy tworzyli kolekcję śląsko-łużycką w pierwszych latach po 1945 r., zachowywali zbiór DŻŚ-ów w układzie topograficzno-chronologicznym. Później, w różnych okresach różne zespoły pracowników porządkowały ten zbiór z różną szczegółowością, na ogół według klucza topograficznego. Obecnie dokumenty te – w części do tej pory rozpoznanej i przygotowywanej do opracowania komputerowego – porządkowane, układane i opisywane są według schematu, który – zgodnie z założeniami – ma umożliwić znalezienie pojedynczego dokumentu, wybranego zespołu dokumentów bądź podzespołu (zbioru dokumentów w obrębie zespołu), bądź – wyszukanie w katalogu online Biblioteki informacji o całym zasobie,

2 zob. Biblioteka cyfrowa BUWr www.bibliotekacyfrowa.pl 3 zob. www.bu.uni.wroc.pl/katalogi/zdigitalizowane zakładka „Katalogi” „Katalogi zdigitalizowane Zbiorów specjalnych Katalog Wratislavianów” Górny Śląsk 1921, 1939. Dyplomy nadania odznaczeń. Dyplom „Górnośląska Komisja Odznaczeń nadaje powstańcowi 1863 r. Kołtońskiemu Bolesławowi Krzyż na Śląskiej Wstędze Waleczności i Zasługi Honoris Causa [...]”, Katowice, 3 maja 1936. Dyplom. „Towarzyszowi pracy Siminskiemu Wiktorowi za dzielność i wierną służbę Ojczyźnie ku pamięci przebytych znojów około połączenia prastarej Ziemicy Śląskiej z Najjaśniejszą Rzecząpospolitą Polską, odznakę honorową nadaję. Komisarz Rządu Polskiego Wojciech Korfanty”, Bytom, 3 maja 1921 Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

zespole dokumentów, podzespole czy pojedynczym dokumencie. Układ dokumentów – rzeczywisty (w tekach, pudłach, w innych opakowaniach ochronnych) oraz wirtualny (opisy zgrupowane w katalogu online BUWr w zespoły poprzez aktywne linki)4 przedstawia się następująco: • topograficzno-chronologiczny (według miejscowości, regionów, w obrębie miejscowości – według chronologii zdarzeń lub chronologii ukazywania się, lub rozpowszechniania dokumentu, • topograficzno-instytucjonalny (według miejscowości, w obrębie miejscowości według instytucji, organizacji, towarzystw, imprez etc., dalej – według chronologii zdarzeń), • tematyczny (według ustalonych grup tematycznych), • formalny (według rodzaju druków) Na uwagę zasługuje fakt, że układ topograficzno-chronologiczny, zastosowany dla dokumentów z pierwszych powojennych lat, w sposób naturalny tworzy dla każdej miejscowości kalendarium zdarzeń – dzień po dniu. W ten sposób ułożone są druki ulotne dotyczące Dolnego Śląska z lat 1945–1949. Po zakończeniu prac bibliograficznych utworzą one zamkniętą pod względem tematycznym i formalnym podkolekcję, dla której pełna informacja będzie dostępna z poziomu katalogu online Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu. Opracowanie dokumentów Istotnym kryterium doboru materiału do opracowania komputerowego, bądź choćby porządkowania wedle przyjętego 4 zob. rozwijane menu „Druki ulotne i inne dok. życia społecznego” „Zespoły dokumentów” www.bu.uni.wroc.pl/katalog/

Ulotka propagandowa w sprawie subskrypcji „Na fundusz Halinki Regerównej”, córki Witolda Regera. Bielsko-Biała, 1938

klucza, była i jest unikatowość dokumentów, ich niepowtarzalność, walory artystyczne, znaczenie dla dziejów Uniwersytetu, Wrocławia, regionu dolnośląskiego. Nie mniej istotnym kryterium doboru materiału do opracowania w pierwszej kolejności są zainteresowania i potrzeby użytkowników. I tak najpierw opracowano serwis prasowy BUWr Album wycinków prasowych na temat nauki i kultury we Wrocławiu [za lata 1945-2003], w następnej kolejności ogromny zespół druków ulotnych z lat 1945–1948 i częściowo też 1949–1956 dotyczących zdarzeń we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku. Równolegle opracowywane są druki ulotne i inne dokumenty życia społecznego sprzed 1945 r., ze szczególnym uwzględnieniem dokumentów z XIX wieku (np. afisze teatralne, druki okolicznościowe, tematyczne zbiory wycinków prasowych etc.). Podobnie dokumenty z ostatnich 10–20 lat dotyczące działalności BUWr (w tym materiały z imprez, w których uczestniczyła Biblioteka) oraz wybrane bieżące nabytki, np. dotyczące

| 55


BIBLIOTEKa UNIWERSYTECKa

[Pamiątka Pierwszej Komunii św.]. „Andenken an die erste heilige Kommunion im Sankt Georgs Münster zu Münsterberg [...]“. Ziębice, 25 czerwca 1933

56

|

Dolnośląskiego Festiwalu Nauki, działalności wystawienniczej Oberschlesissches Landesmuseum w Ratingen czy Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Uporządkowana do tej pory część zbioru DŻS-ów jest rozmieszczana w opakowaniach ochronnych w sposób, który pozwala udostępniać również dokumenty jeszcze nie opracowane komputerowo. Dla opracowywanych dokumentów życia społecznego tworzy się w zasadzie opisy jednostkowe (jeden dokument = jeden opis). Opisy grupowe (wiele dokumentów = jeden opis) stanowią 9–10% wszystkich opisów wprowadzonych do katalogu komputerowego BUWr. Opracowaniem grupowym objęte są zebrane drobne druki ulotne (zaproszenia, ulotki, nalepki, cegiełki etc.) dotyczące jednej instytucji, organizacji, imprezy, tematu etc. Dodatkowo dla wybranych dokumentów, spośród dokumentów opisanych grupowo, tworzy się opisy analityczne.

Dotyczy to dokumentów szczególnie ważnych, np. ze względu na treść bądź formę. Opis analityczny powiązany jest aktywnym linkiem z opisem jednostki nadrzędnej (opisem grupy dokumentów, której część stanowi). Relacje podrzędności i nadrzędności opisów są obsługiwane automatycznie przez system komputerowy BUWr–Virtua. Opisy w katalogu komputerowym tworzone są w formacie MARC21, zawsze zgodnie z przyjętymi zasadami dla danego typu dokumentu. W rekordach bibliograficznych stosowany jest język haseł przedmiotowych KABA oraz dodatkowo alfanumeryczne symbole i ich słowne rozwiązanie wedle dawnego Schematu klasyfikacji rzeczowej Gabinetu ŚląskoŁużyckiego, stosowanego w katalogach tradycyjnych (kartkowych) dawnego Gabinetu Śląsko-Łużyckiego5. Prezentacja i udostępnianie dokumentów Prezentacja opisów dokumentów ze zbioru DŻS-ów w katalogu online BUWr jest odzwierciedleniem przyjętego schematu układu dokumentów. Wyszukiwanie poprzez indeksy systemowe systemu Virtua możliwe jest poprzez: indeks autorski tj. nazwy osobowe i korporatywne (nazwy ciał zbiorowych i nazwy imprez); indeks tytułowy (tytuły, incipity); indeks przedmiotowy (hasła przedmiotowe

5 zob. rozwijane menu w katalogu online Biblioteki „Druki ulotne i inne dok. życia społecznego „Klasyfikacja d. GSL” www.bu.uni.wroc.pl/katalog/

Komunikaty w sprawie wyroku w procesie gen. Okulickiego, rządu emigracyjnego w Londynie etc. Czerwiec 1945 Komunikaty po śmierci prezydenta Franklina D. Roosevelta. Kwiecień 1945 Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

według języka haseł przedmiotowych KABA); indeks sygnatur (alfanumeryczne symbole klasyfikacji rzeczowej dawnego Gabinetu Śląsko-Łużyckiego, numery ewidencyjne dokumentów) oraz przez słowa kluczowe (wyszukiwanie złożone i zaawansowane). Wyszukiwanie wspomagające poprzez rozwijane menu w katalogu online Druki ulotne i inne dokumenty życia społecznego może się odbywać następującymi ścieżkami: • przeglądaj kolekcję („wyizolowane” z całej bazy wszystkie opisy dokumentów ze zbioru DŻŚ-ów, w kolejności zapisywania rekordów bibliograficznych w bazie, z możliwością sortowania według tytułu, autora, daty wydania rosnąco/malejąco) • klasyfikacja d. Gabinetu Śląsko-Łużyckiego • rodzaje dokumentów • zespoły dokumentów • zob. słowa kluczowe (układ alfabetyczny, do przeglądania słowo po słowie; osobno alfabetycznie nazwy własne, osobno nazwy pospolite, z możliwością wyszukiwania dowolnie wybranych słów i pochodnych tych słów – wpisywanie z klawiatury) • zob. „Kto? Co? Gdzie? Kiedy?” (przeglądanie według wskazanych kryteriów), • zob. listę dokumentów • zob. indeks osób • zob. indeks instytucji • zob. indeks obiektów Obecnie przygotowywana jest konfiguracja linków do wyszukiwania według daty zdarzenia i typu zdarzenia. W latach 2014–2016 przekazano do udostępnienia w Czytelni ok. 1300 jedn.

Wrocław 1945. Koncerty. Miniatury afiszy Koncert muzyki polskiej. Wrocław, 7 lipca 1945 Koncert Ewy Bandrowskiej-Turskiej. Wrocław, 8 grudnia 1945


BIBLIOTEKa UNIWERSYTECKa

użytkowników prawie 300 jedn. druków ulotnych. Znaczenie zbioru dla badań naukowych

Cegiełki. Święto Oświaty 1946, 1948 Tydzień Strażacki 1946 Cegiełki na zakup książek dla bibliotek, Święto Oświaty, 1-3 maja 1946 Cegiełki na walkę z analfabetyzmem, Święto Oświaty, 2-4 maja 1948 Cegiełka na sprzęt przeciwpożarowy dla Ochotniczej Straży Pożarnej w Trzebnicy, Tydzień Strażacki, 31 sierpnia – 9 września 1946

oryginałów druków ulotnych. Od 2014 r. DŻS-y udostępniane są w Czytelni Śląskiej w nowym gmachu BUWr. Wcześniej udostępniane były w Czytelni Zbiorów Specjalnych w budynku na Piasku lub bezpośrednio w Gabinecie Śląsko-Łużyckim. Digitalizacja dokumentów Większość druków ulotnych nadaje się do prezentacji w formie cyfrowej. Jest to – jak się wydaje – materiał łatwy do demonstrowania w formie elektronicznej. Digitalizacja jest jednocześnie doskonałym sposobem na ochronę zniszczonych, bądź narażonych na zniszczenie dokumentów. Dokumenty, zwłaszcza stary zasób (druki z przełomu XVIII i XIX wieku aż do ok. 1956 r.), zagrożone są rozpadem na skutek zniszczeń mechanicznych i mikrobiologicznych. Wiele dokumentów z okresu powojennego, a zatem tych, które obecnie cieszą się największym zainteresowaniem użytkowników, nie nadaje się do bezpośredniego udostępniania ze względu na uszkodzenia mechaniczne spowodowane przemieszczaniem, złym przechowywaniem (wielkoformatowe, wielokrotnie złożone, wielokrotnie rozkładane i ponownie składane np. w tekach A4) , kruszące się karty, kwaśny papier etc. Planowa digitalizacja mogłaby ochronić wiele rzadkich druków, mogłaby zabezpieczyć oryginały przez wycofanie ich z bezpośredniego udostępniania na rzecz udostępniania kopii cyfrowych. W ostatnich latach DŻS-y digitalizowane były na zamówienie użytkowników lub w ramach projektów realizowanych przez BUWr. W latach 2015–2016 przekazano do digitalizacji na zamówienia Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

Zbiór DŻS-ów z kolekcji śląsko-łużyckiej jest zbiorem regionalnym. Unikatowe są nie tyle same dokumenty (choć i takich jest sporo w zbiorze), ale wiadomości w nich zawarte, często niedostępne w innych materiałach, stąd jego ogromna wartość jako materiału źródłowego. Warto w tym miejscu zaprezentować wybrane przykłady. Dokumenty niemieckie (wybór): • afisze teatralne teatrów wrocławskich i dolnośląskich (Legnica, Świdnica, Dzierżoniów, Środa Śląska etc.) z XIX wieku, dwudziestolecia międzywojennego i okresu II wojny światowej), • druki okolicznościowe (w tym poezja okolicznościowa) poświęcone różnym wydarzeniom społecznym, kulturalnym, politycznym, ale też uroczystościom rodzinnym (śluby, urodziny, uroczystości żałobne, jubileusze etc.) – głównie z terenu Wrocławia (w tym: z życia dawnego Uniwersytetu Wrocławskiego i Dolnego Śląska), • uniwersyteckie ogłoszenia o nadaniu tytułów doktorskich z XIX wieku, • wycinki prasowe i inne drobne druki ulotne (w tym: korespondencja, notatki etc.) dotyczące działalności związków i towarzystw z terenu Wrocławia (druga połowa XIX wieku do lat 20. XX wieku), • zestawienia i wykazy statystyczne, sprawozdania z działalności wrocławskich instytucji i organizacji (druga połowa XIX wieku do lat 20. XX wieku). Albumy sztuczne (wybór): • Album wycinków prasowych na temat nauki i kultury we Wrocławiu za lata 1945–2003 (58 roczników w 151 oprawnych woluminach) – serwis prasowy prowadzony w Bibliotece od 1945 r. Wycinki prasowe dotyczą głównie problemów nauki i kultury we Wrocławiu, ze szczególnym uwzględnieniem informacji o działalności Uniwersytetu i Biblioteki Uniwersyteckiej, ale również informacji o pozostałych uczelniach i bibliotekach na Śląsku i w mniejszym zakresie również w innych ośrodkach naukowych kraju. Do albumów wklejane były również inne druki: zaproszenia, nadbitki, ulotki, maszynopisy, klepsydry, karty okolicznościowe, programy imprez naukowych, plakaty etc.,

Wrocław 1945. Komunikaty organów władzy i Kościoła Zarządzenie Pełnomocnika Ministra Oświaty w sprawie zabezpieczenia mienia kulturalnego, będącego własnością państwową, samorządową, publiczną lub kościelną. Wrocław, 22 maja 1945. Obwieszczenie Pełnomocnika Rządu na miasto Wrocław w sprawie przymusowego zatrudniania przy robotach porządkowych osób poruszających się po mieście bez określonego celu. Wrocław, sierpień 1945. Ogłoszenie w sprawie rozminowywania Wrocławia. Wrocław, wrzesień 1945. Program uroczystości ku czci bł. Czesława, od dnia 19 do dnia 27 lipca 1945 [we Wrocławiu]

• Album wycinków prasowych i innych dokumentów związanych z działalnością Józefa Kaczkowskiego oraz z życiem politycznym i społecznym Dąbrowy Górniczej i Sosnowca w latach 1916– 1937. Zawiera głównie wycinki prasowe (często z odręcznymi dopiskami), ale też wklejone afisze, zaproszenia, programy, karty wstępu, karty wyborcze, odezwy, fotografie, wizytówki etc., • Zeitungsberichte der Volksbibliothek und Lesehalle zu Schweidnitz 1913, • Geschichtliche Nachrichten aus Stadt, Kreis und Provinz Waldenburg [1900– 1902],

| 57


BIBLIOTEKa UNIWERSYTECKa Wrocław 1948. Wystawa Ziem Odzyskanych. Światowy Kongres Intelektualistów w Obronie Pokoju. Wystawa Ziem Odzyskanych, Wrocław 1948. Miniatura plakatu Eugeniusza Pichella. Cegiełka na odbudowę pawilonu przemysłu gastronomicznego na Wystawie Ziem Odzyskanych we Wrocławiu. 1948 Afisz występów zespołu artystycznego Domu Wojska Polskiego z Warszawy. Wrocław, Hala Ludowa, 24-29 lipca 1948. Wielki wiec ludowy „W obronie pokoju i kultury” na zakończenie Światowego Kongresu Intelektualistów Intelektualistów Obronie Pokoju. Wrocław, Hala Ludowa, 28 sierpnia 1948

58

|

• Die Heimatstadt. Zur 600-Jahr-Feier der Stadt Marklissa, 15.9.1929. Druki ulotne z okresu po 1945 r. (wybrane większe zespoły): • afisze, ogłoszenia, zarządzenia oraz ulotki, zaproszenia i inne druki z lat 1945–1949 dotyczące zdarzeń we Wrocławiu, Legnicy, Trzebnicy, Wałbrzychu, Świdnicy, Świebodzic, Dzierżoniowie i wielu innych miastach i miasteczkach dolnośląskich, • judaica z lat 1949–1952 z Wrocławia, Legnicy, Wałbrzycha, Dzierżoniowa i innych ośrodków skupiających po wojnie społeczność żydowską,

• klepsydry i nekrologii zmarłych pracowników Uniwersytetu Wrocławskiego, Biblioteki Uniwersyteckiej, innych ośrodków naukowych Wrocławia oraz mieszkańców wielu miejscowości Dolnego i Górnego Śląska, Pomorza, Wielkopolski etc., • cegiełki, nalepki, etykiety i podobne druki z terenu Ziem Zachodnich i Północnych (lata 1945–1956), • afisze (głównie sztrajfy) i ulotki propagandowe z lat 1945–1956, • dyplomy, gazetki ścienne z lat 1945– 1956 z terenu Dolnego i Górnego Śląska. Druki współczesne, otrzymywane na bieżąco (wybrane większe zespoły): • druki dotyczące działalności muzeów: Muzeum Narodowego we Wrocławiu, od 1987 r.; Muzeum Regionalnego w Środzie Śląskiej, 1984–2013; Muzeum Ślężańskiego w Sobótce, 1995–2012; Oberschlesisches Landesmuseum w Ratingen, od 2001 r., • inne druki, np. dotyczące Dolnośląskiego Festiwalu Nauki (od 1998 r.), informatory, foldery, plansze z wystaw etc. Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu i wiele innych. Wartością zbioru z pierwszych lat po II wojnie jest duża liczba jednostek, które niewątpliwie zasługują na miano doku-

Wrocław 1946 - Powszechne Wykłady Uniwersyteckie, 1947 – odczyty Wrocławskiego Koła Związku Bibliotekarzy i Archiwistów Polskich, 1949 – Wrocławskiego Towarzystwa Miłośników Historii. Powszechne Wykłady Uniwersyteckie, 15 marca – 9 kwietnia 1946 Powszechne Wykłady Uniwersyteckie, 1-31 maja 1946 Odczyt prof. Teofila Modelskiego, 30 maja 1947 Odczyt prof. Ewy Maleczyńskiej, 24 listopada 1949 Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

mentów o trwałej wartości historycznej, najczęściej unikatowych. Są to np. dokumenty z terenów tzw. Ziem Odzyskanych. Biblioteka Uniwersytecka w 1945 r. była jedyną biblioteką, która gromadziła druki ulotne i inne dokumenty życia społecznego, stąd duża liczba zgromadzonych i zachowanych druków, których nie znajdzie się w żadnej innej bibliotece. Wiele unikatowych dokumentów znajduje się również w starym zasobie nie ujętym w drukowanym katalogu Heinricha Wendta. Są to dokumenty pochodzące z różnych źródeł: dawnej Biblioteki Uniwersyteckiej, pozyskane w powojennej akcji rewindykacji zbiorów (niemieckie druki, drukowane w niewielkim nakładzie np. tylko dla uczestników uroczystości zaślubin, uroczystości żałobnych, jubileuszowych etc.), uzupełniane rękopiśmiennymi uwagami, ręcznie zdobione, druki dobierane tematycznie, razem oprawiane lub zszywane. Niewątpliwie unikatowym zespołem druków są druki propagandowe z okresu plebiscytu i powstań śląskich (afisze, plakaty, ulotki, karty pocztowe, nalepki etc.), przejęte z dawnej Biblioteki Miejskiej i uzupełnione zakupami w okresie powojennym. Dokumenty życia społecznego z kolekcji śląsko-łużyckiej są zbiorem o charakterze regionalnym. Stanowią zatem szeroką bazę materiałów źródłowych o wyjątkowej wartości. Cały zbiór jest ściśle związany z wszechstronną problematyką terenu Śląska i Łużyc i może służyć badaczom różnych specjalności: historykom, socjologom, historykom kultury, językoznawcom, filologom, dziennikarzom i innym. Zwłaszcza dokumenty z pierwszych lat po 1945 r. są znakomitą ilustracją mechanizmów funkcjonowa-


BIBLIOTEKa UNIWERSYTECKa

Wrocław 1947, 1948. Zaproszenia na uroczystości akademickie etc. Zaproszenie na uroczystą akademię „z okazji ukończenia unifikacji prawa polskiego”, 12 stycznia 1947 r. Zaproszenie na Zabawę Wiosenną Bratniej Pomocy Studentów, 5 czerwca 1948

nia życia publicznego – politycznego, kulturalnego, towarzyskiego Wrocławia i Dolnego Śląska. Zbiór DŻS-ów (całe zespoły, ich fragmenty bądź pojedyncze dokumenty) był i wciąż jest wykorzystywany jako materiał źródłowy do prac badawczych, np.: • jako źródło do badań nad popularyzacją nauki we Wrocławiu (np. praca Bożeny Koredczuk), • jako źródło do dziejów Uniwersytetu i Politechniki we Wrocławiu w latach 1945–1951 (np. publikacje Marka Buraka, Kamilli Jasińskiej czy pod red. Teresy Suleji), • jako źródło do badań dziejów i kultury Dolnego Śląska lat 1945–1956 (np. publikacje Anety Firlej-Buzon), • jako źródło do badań językoznawczych (publikacje i wystąpienia na konferencjach Marty Śleziak), • judaica jako źródło do badań lingwistycznych, porównawczych.

Druki ulotne o tematyce sportowej były wykorzystane jako ilustracja w obszernej publikacji o historii WKS Śląsk Wrocław w latach 1947–2012. DŻS-y służyły także jako materiał wystawowy, np. druki dotyczące Wystawy tzw. Ziem Odzyskanych były prezentowane na wystawie w Hali Stulecia w 2013 r., a wrocławskie druki ulotne z 1945 i 1946 r. są prezentowane na wystawie Ośrodka Pamięć i Przyszłość. Dokumenty te służą też oczywiście jako materiał wystawowy na wystawach organizowanych przez Bibliotekę Uniwersytecką. Dane liczbowe dotyczące wybranych zespołów dokumentów: • XIX-wieczne niemieckie afisze teatralne – 1150 jedn., • XIX-wieczne uniwersyteckie ogłoszenia o nadaniu stopni doktorskich – 500 jedn., • druki propagandowe z okresu plebiscytu i powstań śląskich – około 450 jedn.,

Nalepki na napoje 1946 Nalepka na butelkę piwa Rozlewni Piwa i Wytwórni Wód Gazowych w Legnicy. Nalepka na butelkę lemoniady Wytwórni Wód Gazowych i Rozlewni Piwa „Trzy Palmy” we Wrocławiu Nalepka na butelkę piwa Rozlewni Piwa Stefana Milnera w Trzebnicy Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

Ulotki reklamowe 1947 Reklama zabiegów kosmetycznych „Pedicure - bezbolesne usuwanie odcisków”

• druki ulotne z terenu Ziem Północnych, Warmii i Mazur z lat 1945–1956 – ok. 3000 jedn., • druki ulotne z terenu Dolnego Śląska z lat 1945–1949 – około 10 000 jedn., • „niepoliczalny”, ale spory zbiór dokumentów bezdebitowych (głównie z lat 80. XX wieku), gromadzonych w dawnym Gabinecie Śląsko-Łużyckim od 1981 r., uzupełnionych w 1990 r. dokumentami przekazanymi przez Wojewódzki Urząd Spraw Wewnętrznych. Stan opracowania komputerowego dokumentów Według stanu na koniec marca 2017 r. opracowanych bibliograficznie jest 5882 jedn. Opisy są prezentowane w katalogu online Biblioteki6.

6 www.bu.uni.wroc.pl/katalog/

Konkurs na pamiętnik studenta wrocławskiego. Odezwa Polskiego Instytutu Socjologicznego, 1949

| 59


OGRÓD BOTANICZNY

Nowy sezon już otwarty dr Magdalena Mularczyk, Ogród Botaniczny

Zima była w tym roku dość łagodna, a marcowe temperatury stosunkowo wysokie, więc wiosna – ta fenologiczna – nadeszła wcześnie i wkroczyła do ogrodów z wielkim impetem. Gdy 1 kwietnia Ogród Botaniczny otworzył swe podwoje dla zwiedzających, było już co oglądać.

60

|

Wczesną wiosną najbardziej rzucają się w oczy kwitnące rośliny cebulowe i bulwiaste: krokusy (Crocus), cebulice (Scilla), narcyzy (Narcissus), hiacynty (Hyacinthus), tulipany (Tulipa) – tzw. botaniczne, czyli gatunki występujące w środowisku naturalnym. Jeszcze wcześniej, bo zazwyczaj już w lutym, zakwita pochodzący z południowej Europy rannik zimowy (Eranthis hyemalis) o niskich, żółtych kwiatach. U schyłku zimy – czego miłośnicy roślin nie mogą, niestety, zobaczyć, bo Ogród jest jeszcze zamknięty – rozwijają swoje pąki egzotyczne krzewy, takie jak azjatycki oczar (Hamamelis) czy pochodzące z Chin jaśmin nagokwiatowy (Jasminum nudiflorum) i zimokwiat wczesny (Chimonanthus praecox), a także przeżywający obecnie swój renesans jako krzew owo-

Aleja magnoliowa fot. Justyna Kiersnowska Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

cowy dereń jadalny (Cornus mas), którego zasięg geograficzny obejmuje południowo-wschodnią Europę i zachodnią Azję. W kwietniu na arenę wkraczają złociste forsycje (Forsythia), których w całym Wrocławiu jest bardzo dużo, najwcześniejsze ozdobne śliwy i wiśnie (Prunus). Tym, co najbardziej przyciąga wzrok, są jednak magnolie (Magnolia) o białych i różowych kwiatach – dobrze widoczne, bo rosnące w pobliżu głównej alei. W dziale gruntowych roślin ozdobnych nie zabraknie odmianowych tulipanów o zaskakujących barwach i kształtach. Piękna jest też sama różnorodność odcieni barwy zielonej: od seledynu i groszku po srebrzystą oraz ciemną, prawie czarną zieleń drzew i krzewów iglastych. Atrakcyjność Ogrodu Botanicznego w wiosennej porze doceniła ekipa pol-

Salix nakamurana subsp. Yezoalpina fot. Justyna Kiersnowska

skiej edycji National Geographic Traveler, która zaliczyła go do 10 najlepszych miejsc we Wrocławiu. Przygotowano artykuł do publikacji w dodatku „Family” pod hasłem: pomysł na rodzinny weekend we Wrocławiu oraz tekst na portal national-geographic.pl i materiał filmowy na kanał YouTube. W bieżącym sezonie do programu imprez wraca Majówka w Ogrodzie, która odbędzie się 1 maja. Będziemy chcieli nie tylko dostarczyć naszym gościom rozrywki, ale też zwrócić ich uwagę na piękno i rozmaitość wiosennej flory i zachęcić do korzystania z zasobów Ogrodu jako przebogatego źródła wiedzy przyrodniczej. Od 7 do 14 maja miejsce po rozebranej palmiarni ubarwią rośliny balkonowe i tarasowe prezentowane w malowniczych aranżacjach. Tuż obok, w dawnym basenie wiktorii (Victoria), trwa właśnie urządzanie nowego ogródka torfowiskowego, którego największą ozdobą będą północnoamerykańskie mięsożerne kapturnice (Sarracenia) o lejkowatych, żywo zabarwionych liściach pułapkowych i niezwykłego kształtu kwiatach. Zgodnie z długoletnią tradycją w niedzielne południe każdy chętny będzie mógł wziąć udział w spotkaniu ze specjalistą, poświęconym coraz to innym grupom roślin. Na pierwszy ogień, 23 kwietnia, idą rośliny górskie, które właśnie wiosną mają swoje pięć minut. W naturze, w surowym górskim klimacie, ich czas jest ograniczony do paru miesięcy, muszą więc szybko zakwitnąć i wydać nasiona, aby zapewnić sobie ciągłość gatunku. Następna nie-


OGRÓD BOTANICZNY

dziela będzie poświęcona sukulentom, czyli roślinom obszarów suchych, mającym zdolność magazynowania wody w swoich tkankach. To nie tylko kaktusy, szczególnie okazale prezentujące się w szklarni „Sukulenty Meksyku”, ale też amerykańskie agawy (Agave) i rozchodniki (Sedum) oraz afrykańskie aloesy (Aloe), grubosze (Crassula) czy sansewierie (Sansevieria). Te ostatnie – wraz z zielistką (Chlorophytum), skrzydłokwiatem (Spathiphyllum), anturium (Anthurium), draceną (Dracaena), bluszczem (Hedera) i jeszcze kilkoma innymi rodzajami – robią ostatnio furorę jako rośliny skutecznie eliminujące z powietrza szkodliwe dla zdrowia substancje, takie jak benzen, formaldehyd, trichloroetylen, ksylen, toluen i amoniak. Hitem sezonu będzie rozpoczynająca się w maju wystawa roślin poświęconych bogini miłości Afrodycie. W starożytności były to na przykład: mandragora lekarska (Mandragora officinarum), szczaw zwyczajny (Rumex acetosa), szafran uprawny (Crocus sativus) czy mikołajek nadmorski (Eryngium maritimum). W ciągu następnych tysiącleci znaleziono w sumie ponad 500 substancji pochodzenia roślinnego, zwierzęcego i mineralnego, którym przypisuje się pozytywny wpływ na potencję. Z pewnością niejeden z naszych gości zdziwi się, jak wiele afrodyzjaków mamy w naszym codziennym jadłospisie. Są wśród nich owoce (ananas, truskawka, winogrono, granat), warzywa (awokado, cebula, czosnek, dynia, marchew, pietruszka, seler, szparag), przyprawy (papryczka

Magnolia x soulangeaena 'Lennei alba’ fot. Justyna Kiersnowska Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

Magnolia 'Heaven Scent’ fot. Justyna Kiersnowska

chili, chrzan, gorczyca czarna, pieprz, cynamon, imbir, kardamon, wanilia), zioła, ze słynnym lubczykiem (Levisticum) na czele, a nawet pospolite używki: kawa, herbata i kakao. Na wystawie można będzie zobaczyć zarówno produkty, jak i żywe rośliny korzystnie wpływające na nasze życie erotyczne. Będzie też coś dla ducha. Ponieważ zeszłoroczny konkursu na wiersz poświęcony roślinie z Ogrodu Botanicznego przyniósł interesujące wyniki, a nagrodzone utwory ukazały się w formie artystycznie ilustrowanej broszury, planujemy w tym sezonie ogłosić jego drugą edycję. Osoby, które czują w sobie iskrę talentu poetyckiego, już teraz zachęcamy do ostrzenia piór!

Ogród Botaniczny Uniwersytetu Wrocławskiego ul. Henryka Sienkiewicza 23 50-335 Wrocław www.ogrodbotaniczny.wroclaw.pl Ogród otwarty jest codziennie od 1 kwietnia do 12 listopada (także w święta). Kasy czynne w godz. 8.00–18.00. Bilet normalny – 15 zł Bilet ulgowy – 5 zł Bilet dla posiadaczy karty dużej rodziny – 30 zł Bilet sezonowy imienny – 200 zł Od maja do sierpnia Ogród można zwiedzać do godz. 20.00, w pozostałych miesiącach do godz. 19.00. Szklarnie i wystawa Panoramy Natury otwarte są w godz. 10.00–18.00. W listopadzie dostępny jest tylko teren otwarty.

Pulsatilla halleri subsp. Slavica fot. Justyna Kiersnowska

| 61


REKTOR I SENAT

Z zarządzeń rektora

62

|

W okresie od 1 lutego do 4 kwietnia 2017 r. rektor wydał zarządzenia w następujących sprawach: • powołania z dniem 1 marca 2017 r. w Dziale Spraw Studenckich Zespołu ds. Obsługi Studentów i Doktorantów z Niepełnosprawnością [nr 11/2017]; • likwidacji z dniem 28 lutego 2017 r. Akademickiego Inkubatora Przedsiębiorczości UWr [nr 12/2017]; • utworzenia z dniem 1 października 2017 r. specjalności edukacja wczesnoszkolna i przedszkolna na stacjonarnych i niestacjonarnych (zaocznych) studiach I i II stopnia na kierunku pedagogika na WNHP [nr 13/2017]; • powołania Komisji Dyscyplinarnej dla Doktorantów [nr 14/2017]; • powołania Odwoławczej Komisji Dyscyplinarnej dla Doktorantów [nr 15/2017]; • nadania Katedrze Judaistyki na WF imienia T. Taubego [nr 16/2017]; • zmian organizacyjnych w Instytucie Geografii i Rozwoju Regionalnego na WNZKŚ (utworzenie Pracowni Badań Krajobrazu oraz Pracowni Dendrochronologicznej) [nr 17/2017]; • nadania kodów niestacjonarnym (zaocznym) studiom I stopnia na kierunku kryminologia na WPAE [nr 18/2017]; • likwidacji z dniem 1 marca 2017 r. Międzywydziałowych Studiów Podyplomowych Języków Obcych w Zakresie Prawa i Współpracy Międzynarodowej na WPAE [nr 19/2017]; • nadania kodów niestacjonarnym (zaocznym) studiom I stopnia na kierunku inżynieria geologiczna na WNZKŚ [nr 20/2017]; • raportowania danych do Zintegrowanego Systemu Informacji o Nauce i Szkolnictwie Wyższym POL-on [nr 21/2017]; • w sprawie utworzenia z dniem 1 marca 2017 r. Zakładu Europejskiego Prawa Zarządzania Gospodarczego w Katedrze Prawa Międzynarodowego i Europejskiego na WPAE [nr 22/2017]; • zmiany składu Komisji Dyscyplinarnej dla Doktorantów [nr 23/2017]; • zmiany składu Odwoławczej Komisji Dyscyplinarnej dla Doktorantów [nr 24/2017]; • przebywania w obiektach UWr w godzinach nocnych [nr 25/2017]; • zmiany Regulaminu Rady Bibliotecznej UWr [nr 26/2017]; • zmiany w Regulaminie organizowania imprez dla studentów i doktorantów w UWr [nr 27/2017]; • zmiany w Regulaminie Organizacyjnym Administracji UWr [nr 28/2017]; • nadania kodów stacjonarnym studiom II stopnia na kierunku genetyka i biologia eksperymentalna na WNB [nr 29/2017]; • nadania kodów stacjonarnym studiom II stopnia na kierunku gospodarka przestrzenna na WNZKŚ [nr 30/2017]; • wprowadzenia zasad projektowania, przyjmowania i uruchamiania programów kształcenia w UWr [nr 31/2017]; • wzoru i opisu Medalu UWr [nr 32/2017]; • trybu udzielania upoważnień i pełnomocnictw rektora [nr 33/2017]; • wprowadzenia procedury rejestracji w systemie Internetowej Rejestracji Kandydatów (IRK), Internetowej Rejestracji Cudzoziemców (IRC) oraz organizacji procesu rekrutacji na I rok studiów I stopnia, II stopnia oraz jednolitych studiów magisterskich rozpoczynających się w roku akademickim 2017/2018 [nr 34/2017]; • określenia zasad i trybu działania komisji konkursowej do przeprowadzania konkursów na stanowiska dyplomowanych bibliotekarzy oraz dyplomowanych pracowników dokumentacji i informacji naukowej [nr 35/2017]; Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

• nadania kodów podyplomowym studiom przekładu na WF [nr 36/2017]; • zmiany zarządzenia dotyczącego utworzenia w Instytucie Filologii Germańskiej na WF Podyplomowego Studium Kształcenia Tłumaczy Języka Niemieckiego [nr 37/2017]; • utworzenia z dniem 1 października 2017 r. specjalności chemia studia międzynarodowe na stacjonarnych II drugiego stopnia na kierunku chemia na WCh [nr 38/2017]; • zmiany z dniem 1 października 2017 r. nazwy specjalności „tourism” na „tourism and hospitality” na stacjonarnych studiach II stopnia na kierunku geografia na WNZKŚ [nr 39/2017]; • wysokości opłat za usługi edukacyjne świadczone w UWr dla cykli dydaktycznych rozpoczynających się w roku akademickim 2017/2018 oraz dla cykli, które rozpoczęły się w roku akademickim 2013/2014 lub wcześniej i są kontynuowane w roku akademickim 2017/2018 [nr 40/2017]; • powołania Uczelnianej Komisji ds. Jakości Kształcenia [nr 41/2017]. Ponadto rektor podjął decyzje w następujących sprawach: • zmiany składu zespołu ds. opracowania projektu zarządzenia dotyczącego postępowania z chemicznymi substancjami niebezpiecznymi i mieszaninami niebezpiecznymi [komunikat z dn. 24.01.2017]; • harmonogramu oceny okresowej nauczycieli akademickich UWr w 2017 r. [komunikat z 6.02.2017]; • organizacji roku akademickiego 2017/2018 w UWr [komunikat z 20.02.2017]; • powołania Komisji do spraw mapowania i optymalizacji procesów w UWr [komunikat z 2.03.2017]; • dni wolnych od pracy w 2017 r. oraz w 2018 r. w UWr w zamian za święta przypadające w soboty (wolny czwartek 2 listopada 2017 r. w zamian za 11 listopada 2017 r., wolna środa 2 maja 2018 r. w zamian za 6 stycznia 2018 r.) [komunikat z 7.03.2017]; • powołania komisji do przeglądu dokumentów niejawnych oraz kontroli ewidencji i ich obiegu w UWr [komunikat z 16.03.2017]; • powołania komisji konkursowej do przeprowadzania konkursów na stanowiska dyplomowanych bibliotekarzy oraz dyplomowanych pracowników dokumentacji i informacji naukowej w UWr [komunikat z 23.03.2017]; • o nadaniu sali wykładowej w Instytucie Nauk Geologicznych na WNZKŚ imienia prof. Józefa Oberca [komunikat z 24.03.2017]; • zgody na wykorzystanie w dniu 2 maja 2017 r. urlopu wypoczynkowego przez pracowników UWr [komunikat z 13.04.2017].

Z obrad Senatu Na posiedzeniu w dniu 22 lutego 2017 r. Senat UWr podjął uchwały w następujących sprawach: • zatrudnienia na stanowisku profesora zwyczajnego na WNB następujących osób: prof. Zuzanny Drulis-Kawy [nr 15/2017], prof. Dariusza Rakusa [nr 16/2017], prof. Bronisława Wojtunia [nr 17/2017], prof. Roberta Wysockiego [nr 18/2017] oraz prof. Jana Krasickiego [nr 19/2017]; • zatrudnienia na stanowisku profesora nadzwyczajnego dr hab. Aldony Wiktorskiej-Święckiej na WNS [nr 20/2017] oraz dr. hab. Piotra Lisowskiego na WPAE [nr 21/2017]; • przyznania Medalu UWr prof. Markowi Bojarskiemu, Rafałowi Dutkiewiczowi, prof. Jeanowi Guichardowi oraz Mieczysławowi Łopatce [nr 22/2017];


REKTOR I SENAT / pożegnania

• zatwierdzenia regulaminu senackiej Komisji Nauczania [nr 23/2017]; • utworzenia nowych kierunków studiów: genetyka i biologia eksperymentalna – studia II stopnia [nr 24/2017]; gospodarka przestrzenna – studia II stopnia [nr 25/2017]; • zmiany uchwały w sprawie zasad i trybu rekrutacji na studia w UWr rozpoczynające się w roku akademickim 2017/2018 [nr 26/2017]. Ponadto Senat wyraził zgodę na: • realizację inwestycji pn. Centrum Aktywności Studenckiej UWr przy ul. Piastowskiej 1 A [nr 27/2017]; • realizację inwestycji w budynku DS Dwudziestolatka (przebudowa okien szczytowych w celu ich przystosowania do funkcji oddymiania) [nr 28/2017]; • realizację inwestycji w gmachu głównym UWr (przebudowa związana z oddymianiem klatki schodowej w przejściu bramnym) [nr 29/2017]. Na posiedzeniu w dniu 29 marca 2017 r. Senat UWr podjął uchwały w następujących sprawach: • zatrudnienia na stanowisku profesora zwyczajnego prof. Jerzego Skorupki na WPAE [nr 30/2017] oraz prof. Jana Sielezina na WNS [nr 31/2017]; • zatrudnienia na stanowisku profesora nadzwyczajnego dr hab. Elżbiety Gumiennej-Konteckiej na WCh [nr 32/2017], dr. hab. Sławomira Szaferta na WCh [nr 33/2017], dr hab. Beaty Cytowskiej na WNHP [nr 34/2017] oraz dr hab. Edyty Zierkiewicz na WNHP [nr 35/2017]; • zmiany przedstawiciela WNS w senackiej Komisji Nauczania powołanej na kadencję 2016–2020 (odwołanie dr. Rafała Juchnowskiego, powołanie dr. Piotra Pieńkowskiego) [nr 36/2017]; • przyjęcia opinii przygotowanej przez prof. Marka Bojarskiego o zasłu-

gach Dietera Schenka, kandydata do tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Łódzkiego [nr 40/2017]; • zmiany uchwały w sprawie utworzenia kierunku historia w przestrzeni publicznej na studiach II stopnia [nr 41/2017]; • zniesienia kierunku chemia – studia międzynarodowe na studiach II stopnia [nr 42/2017]; • zmiany uchwały w sprawie zasad i trybu rekrutacji na studia w UWr rozpoczynające się w roku akademickim 2017/2018 [nr 43/2017]; • określenia limitów przyjęć na I rok studiów rozpoczynające się w roku akademickim 2017/2018 [nr 44/2017]; • zmiany wzorów umów o warunkach odpłatności za świadczone usługi edukacyjne w UWr [nr 45/2017]; • upoważnienia Rady WFA do odstąpienia od zasady prowadzenia niektórych zajęć przez osoby posiadające stopień lub tytuł naukowy [nr 46/2017]; • zbycia udziałów w spółce Wrocławskie Centrum Badań EIT+ [nr 47/2017]. Ponadto Senat pozytywnie zaopiniował wnioski o: • nagrody ministra nauki i szkolnictwa wyższego za rok 2016 dla nauczycieli akademickich (za osiągnięcia naukowe: dr hab. Magdalena Migocka z WNB, za osiągnięcia dydaktyczne: prof. Krzysztof Loryś z WMI, za osiągnięcia organizacyjne: prof. Eugeniusz Zych z WCh, za całokształt dorobku: prof. Tadeusz Klimowicz z WF) [nr 37/2017]; • nadanie odznaczeń państwowych i resortowych 91 pracownikom UWr [nr 38/2017]; • w sprawie wszczęcia postępowania o nadanie tytułu doktora honoris causa UWr prof. Oscarowi Malcie (na wniosek Rady WCh) [nr 39/2017]. zebr. Kamilla Jasińska

Pożegnania Anna Bielasińska

prof. dr hab. Elżbieta Lonc

(zmarła 23 lutego 2017 r. w wieku 71 lat) Emerytowana pracownica Kwestury (Dział Finansowy) w latach 1987– –2005. Została pochowana na cmentarzu przy ul. Osobowickiej we Wrocławiu [p. 3, rz. 19. od p. 2].

(zmarła 6 marca 2017 r. w wieku 66 lat) Profesor Uniwersytetu Wrocławskiego, prodziekan Wydziału Nauk Przyrodniczych UWr, rektor PWSZ im. Angelusa Silesiusa w Wałbrzychu, członek Polskiej Akademii Nauk, Honorowy Obywatel Miasta Wałbrzycha, ceniona badaczka parazytologii. Została pochowana na cmentarzu w Przyłęku.

Wojciech Decowski (zmarł 9 lutego 2017 r. w wieku 62 lat) Pracownik Biblioteki Uniwersyteckiej od 1975 r. przez ponad 20 lat związany z Oddziałem Rękopisów. Został pochowany na cmentarzu na Praczach Odrzańskich we Wrocławiu.

Wiesława Gaweł (zmarła 23 lutego 2017 r. w wieku 66 lat) Emerytowana pracownica Działu Płac w latach 1992–2013. Została pochowana na cmentarzu przy ul. Osobowickiej we Wrocławiu [p. 82R, rz. 1. od p. 94].

Antoni Kopala (zmarł 3 marca 2017 r. w wieku 94 lat) Emerytowany pracownik Działu Spraw Obronnych w latach 1975–1991. Został pochowany na cmentarzu przy ul. Osobowickiej we Wrocławiu [p. 146G, rz. 7]. Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017

Edward Pomarański (zmarł 23 marca 2017 r. w wieku 95 lat) Pionier Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu, jej emerytowany pracownik, legenda Biblioteki, „strażnik” Orła Białego – godła przywiezionego w 1945 r. z Biblioteki Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, pracownik Oddziału Opracowania Wydawnictw Zwartych w latach 1987–1992. Został pochowany na cmentarzu przy ul. Osobowickiej we Wrocławiu [p. 72, rz. 2. od p. 73].

Władysława Poraj-Różańska (zmarła 2 stycznia 2017 r. w wieku 93 lat) Emerytowana pracownica Biblioteki Uniwersyteckiej w latach 1948–1977. Została pochowana na cmentarzu przy ul. Osobowickiej we Wrocławiu [p. CI, rz. 1. od p. 79 i 86]. zebr. Agata Kreska

| 63


PUBLIKACJE

Nowości Wydawnictwa UWr Istota źródła w porządku prawa międzynarodowego, Jan Kolasa (red.) Książka podejmuje próbę ustalenia istoty źródła prawa międzynarodowego na przykładzie zasad ogólnych, orzecznictwa sądów międzynarodowych, aktów jednostronnych państw i organizacji międzynarodowych, prawa wewnętrznego państw i doktryny prawa międzynarodowego. Zostały one potraktowane jako nietypowe źródła prawa międzynarodowego. W wyniku przeprowadzonych badań ustalono, że konsensualne uzasadnienie obowiązywania prawa międzynarodowego jest nadal uzasadnieniem dominującym. Niemniej jednak systemowe uporządkowanie prawa międzynarodowego otwiera pole do rozwijania dodatkowych, uzupełniających uzasadnień. Seria: Ius Inter Gentes, format: A5, 2016, ss.388, cena: 40 zł

Literatura i Kultura Popularna XXI, Anna Gemra (red.) Dwudziesty pierwszy numer „Literatury i Kultury Popularnej” przynosi prace o szerokim spectrum. Znaleźć tu można zarówno teksty dotyczące konstruowania świata w kulturze popularnej, problemów społecznych w twórczości Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, analizę młodej prozy amerykańskiej, niemieckiej powieści drogi i renarracji baśni o Czerwonym Kapturku, jak i polskich telewizyjnych filmów kryminalnych z epoki PRL-u, mariażu fantastyki i literatury grozy czy wreszcie ewolucji komiksu w perspektywie transmedialnej. Artykułom w językach polskim, angielskim, rosyjskim i niemieckim towarzyszą recenzje ważnych dla literatury i kultury popularnej prac oraz tłumaczenie „kultowego” tekstu S.S. Van Dine’a na temat reguł pisania tekstów detektywistycznych. Seria: Literatura i Kultura Popularna, format: B5, 2015, ss.204, cena: 30 zł

64

|

Klinika Dziennikarstwa — Credo, Kazimierz Wolny-Zmorzyński, Katarzyna Konarska (red.) Media odgrywają w społeczeństwie ogromną rolę: wpływają na kształtowanie opinii publicznej i edukację obywateli, jako czwarta władza kontrolują poczynania klasy politycznej. Dlatego tak ważna pozostaje dyskusja na temat jakości pracy dziennikarzy, tak mediów publicznych, jak i komercyjnych. Klinika Dziennikarstwa stanowi forum, na którym wybitni polscy medioznawcy wspólnie pochylają się nad kondycją polskiego dziennikarstwa, spoglądają nań z obiektywnej, naukowej perspektywy — niepoddającej się zmiennej perspektywie politycznej. Publikacja jest wynikiem spotkania, do którego doszło w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego 18 marca 2016 r., gdzie zaproszeni goście podjęli się analizy trapiących współczesne polskie dziennikarstwo chorób, dyskutowali z przedstawicielami dziennikarzy oraz kandydatami do tego zawodu — studentami kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna. Seria: Klinika Dziennikarstwa, format: A5 ścięty, 2016, ss.168, cena: 28 zł

Slavica Wratislaviensia CLXIII. Wielkie tematy kultury w literaturach słowiańskich 12. Starość, Marcin Borowski, Miłosz Bukwalt, Ewa Komisaruk, Kamila Woźniak, Sylwia Wójtowicz, Richard Změlík (red.) Starość to temat przewodni najnowszego numeru czasopisma „Slavica Wratislaviensia”. W sferze zainteresowania autorów poszczególnych tekstów znalazły się literackie rozważania o starości, jej projekcje i wyobrażenia ujęte w wielu aspektach: od egzystencjalnego, kulturowego, ideologicznego i politycznego, po społeczny. Kilkudziesięciu slawistów z krajowych i zagranicznych ośrodków naukowych przedstawiło analizy utworów, których dominantami tematycznymi są myśli o sensie życia i śmierci, doświadczenie przemijania i starości, jej jednostkowe i pokoleniowe doznawanie, konflikt młodości i starości. Koncept „starość”, starość jako kod kulturowy, doświadczenie starości w obliczu współczesnych dylematów egzystencjalnych, ideologiczne kody postrzegania starości, starość jako (anty) fenomen społeczno-kulturowy, patriotyczno-narodowy charakter starości w ideologii i literaturze to zaledwie kilka przykładów zagadnień podjętych w publikowanych tekstach. Różnorodność gatunkowa wybieranych do analizy utworów oraz suma rozmaitych ujęć tematu pozwalają na wielostronny ogląd problemu i zaakcentowanie jego ponadczasowości. Seria: Slavica Wratislaviensia, format: B5, 2016, ss. 816, cena: 75 zł zebr. Krzysztof Maj Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego Sp. z o.o., pl. Uniwersytecki 15, 50-137 Wrocław, tel. +48 71 375 29 23 Przegląd Uniwersytecki 2 i 217 i 2017


PUBLIKACJE

Nasze publikacje w wydawnictwie ATUT Republika Serbii. Aspekty polityki wewnętrznej i międzynarodowej, red. Anna Jagiełło-Szostak, Oficyna Wydawnicza ATUT, Wrocław 2016, 16,5 x 24 cm, 298 s., okładka miękka Wśród głównych problemów badawczych tej monografii znalazły się trzy zasadnicze. Pierwszy to wpływ konfliktu, jaki rozegrał się w latach 90. na terenie byłej Jugosławii, na wzajemne relacje w regionie, na przemiany ustrojowe i społeczno-gospodarcze w funkcjonowaniu Serbii, na znaczenie międzynarodowe i regionalne Serbii w Europie Południowo-Wschodniej oraz strukturach euroatlantyckich. Drugim jest wpływ konfliktów na kwestie kształtowania polityk wobec mniejszości narodowych, bezpieczeństwa kulturowego, polityki społecznej, polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Trzecie zagadnienie to Kosowo jako czynnik determinujący życie społeczne, kulturowe i polityczne w Serbii, regionie oraz na forum organizacji międzynarodowych.

Polityka/polityczność. Granice dyskursu, red. Bartłomiej Krzysztan, Wojciech Ufel, Mateusz Zieliński, Oficyna Wydawnicza ATUT, Wrocław 2016, 14 x 20,5 cm, 248 s., okładka miękka Monografia jest zbiorem tekstów, których wspólnym mianownikiem jest niezgoda na narzucone sztywne i ograniczające ramy dyskursu o polityce i polityczności, zarówno w obrębie analizy akademickiej, jak i w codziennej praktyce. Autorki i autorzy tekstów zarówno śledzą filozoficzną i metodologiczną genezę obecnego stanu rzeczy, jak i starają się pokazać teoretyczne i praktyczne sposoby na poszerzenie pola dyskursu o polityce/polityczności.

| 65

| 65 Krzysztof Ruchniewicz, Krzyżowa ponownie odczytana, Oficyna Wydawnicza ATUT, Wrocław 2017, 16 x 21,5 cm, 192 s., okładka miękka Krzyżowa jest nie tylko polskim miejscem pamięci. Polakom kojarzy się z mszą pojednania z 1989 r. Z okazji jej kolejnych rocznic zjeżdżają się do Krzyżowej polscy i niemieccy politycy, naukowcy, dziennikarze. Dla Niemców to siedziba rodziny von Moltke – jednego z najwybitniejszych wodzów cesarskich Niemiec Helmutha von Moltke, a także jego krewnego, wojskowego dowódcy, również Helmutha, który był (współ)twórcą jednej z ważniejszych grup opozycji antyhitlerowskiej, „Kręgu z Krzyżowej”. W przeszłości Krzyżowa i jej historyczne dziedzictwo budziły zainteresowanie także przedstawicieli innych narodów, m.in. Japończyków, Chińczyków czy Francuzów. Dzisiaj forum łączącym zainteresowania różnych ludzi, którzy właśnie tu szukają modeli dialogu i dróg zbliżenia, jest Fundacja „Krzyżowa” dla Porozumienia Europejskiego, Akademia oraz Międzynarodowy Dom Spotkań Młodzieży. Powodem przygotowania książki był zamiar pokazania na przykładzie Krzyżowej różnych warstw czasu, ich wzajemnego przenikania się, osuwania w zapomnienie i powracania na scenę społecznego zainteresowania. (na podstawie wstępu do książki)

Piotr Kwiatkowski, Teoretyczne konteksty profilaktyki niedostosowania społecznego, Oficyna Wydawnicza ATUT, Wrocław 2016, 16,5 x 24 cm, 392 s., okładka miękka Książka jest rodzajem przewodnika po wybranych zagadnieniach niedostosowania, zasobów resiliencji, profilaktyki, promowania zdrowia i pozytywnego rozwoju. W myśleniu o profilaktyce niedostosowania czy o resocjalizacji przyjmuje się, że źródła problemów w zachowaniu tkwią w relacjach społecznych, które wpływają na procesy uczenia się i rozwoju. Tymczasem niebywały postęp w dziedzinie biologii człowieka pozwala znacznie głębiej wniknąć w mechanizm regulacji zachowania i czynności umysłu. Autor wskazuje, że współgranie czynników indywidualnych (w tym genów i endofenotypów) z czynnikami środowiskowymi (doświadczeniem relacji z otoczeniem), przybierające postać interakcji /i korelacji, implikuje konieczność integrowania różnych obszarów wiedzy oraz wyjścia poza tradycyjne paradygmaty psychologii i socjologii. Dlatego wiele miejsca poświęca aspektom biologicznym w powiązaniu z rozwojem i uczeniem się oraz kieruje uwagę czytelnika na ujęcia integrujące różne wątki teoretyczne. zebr. Magdalena Garbacz Oficyna Wydawnicza ATUT, ul. Kościuszki 51 A, 50-011 Wrocław tel. +48 71 342 20 56, faks +48 71 341 32 04, e-mail: oficyna@atut.ig.pl, www.atut.ig.pl PrzEgLąd Uniwersytecki UnIwErsytECKI 22 iI 217 217 iI 2017 Przegląd


Kartka z przeszłości TEOFIL MODELSKI I UNIWERSTECKIE ARCHIWUM 5 marca 2017 r. minęła 50. rocznica śmierci prof. Teofila Modelskiego /ur. 16.11.1881 r. we Lwowie, zm. 5.03.1967 r. w Krakowie/ – organizatora i pierwszego dyrektora Archiwum UWr, którego działalność na polu naukowym, dydaktycznym i organizacyjnym odcisnęła piętno w trzech ośrodkach akademickich: lwowskim, wileńskim i wrocławskim. W 1945 r. związał się z Wrocławiem, gdzie z wielkim zaangażowaniem włączył się w organizację życia naukowego, podejmując się pełnienia funkcji najpierw prodziekana a potem dziekana Wydziału Humanistycznego oraz kierownika Archiwum. Społecznie zabezpieczał i ratował przed zniszczeniem cenne akta niemieckiego uniwersytetu i szkoły technicznej. Zapamiętano go jako tego, który „oprócz zajęć uniwersyteckich, porządkował w zimnie i brudzie bez pomocy i pieniędzy publicznych Archiwum Uniwersyteckie”. Ocalenie i uporządkowanie przedwojennych akt jest w głównej mierze jego zasługą.

fot. ze zbiorów Archiwum UWr

ADOLF ANDERSSEN I „NIEŚMIERTELNA PARTIA” 13 marca 1879 r. w wieku 61 lat zmarł we Wrocławiu Adolf Anderssen /ur. 6.07.1818 we Wrocławiu/ – niemiecki matematyk, absolwent i doktor honoris causa Uniwersytetu we Wrocławiu, szachista i nieoficjalny mistrza świata w latach 1851–1858, który na trwałe zapisał się w światowej historii rozgrywek szachowych. Ocalony przed likwidacją i przeniesiony w nowe miejsce jego nagrobek znajduje się w Alei Zasłużonych na cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu [pole 24, rząd 1]. Od 1992 r. we Wrocławiu rozgrywany jest turniej szachowy poświęcony pamięci Anderssena, zaś w Galerii Wielkich Wrocławian w Starym Ratuszu prezentowane jest jego popiersie.

fot. Kamilla Jasińska

NIEWYJAŚNIONA TAJEMNICA ŚMIERCI KS.JÓZEFA SIKORY 25 grudnia 1945 r. w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach został zamordowany 33-letni ks. Józef Paweł Sikora, kapłan Archidiecezji Wrocławskiej. Przed wojną studiował na Wydziale Teologii Katolickiej Uniwersytetu we Wrocławiu, gdzie immatrykulował się w 1931 r. W 1936 r., po ukończeniu studiów, został wyświęcony przez kard. Adolfa Bertrama. W latach 1936–1939 z oddaniem posługiwał Polonii Wrocławskiej w kościele św. Marcina. Ostatnie kazanie w j. polskim wygłosił 17 września 1939 r. Pod koniec 1939 r. przeniesiony został jako kuratus do Sokołowska (Görbersdorf), gdzie posługiwał najbiedniejszym, niosąc wszelką pomoc najbardziej potrzebującym. Uznany jest za męczennika XX wieku.

oprac. Kamilla Jasińska

fot. ze zbiorów Anny Leśniewskiej


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.