Przegląd Uniwersytecki (Wrocław) R.21 Nr 3 (208) 2015

Page 1

PRZEgląD UNIWERSYTEckI NR 3 | 208 | 2015

UNIWERSYTET

WYDARZENIA

WYDARZENIA

Madonna wróciła na swoje miejsce str. 36

Rankingi „Polityki” i „Rzeczpospolitej” str. 4 / str. 9

Prof. Florian Śmieja doktorem honoris causa str. 18


W numerze

1

|

2

|

18

Sesja dedykowana pamięci profesora Kazimierza Urbanika

| 20 |

Buszujący w matematyce – Kazimierz Urbanik

wydarzenia

3

|

4

|

6

|

8

|

9

|

| 13 | 14 | 15 |

10

|

jubileusz

Kiedy Breslau stawał się Wrocławiem…, a młodzież pragnęła studiować– wystawa w Archiwum UWr Po togę do Wrocławia, czyli prawo UWr na podium w rankingu „Rzeczpospolitej” Ponad 16 mln zł od NCN dla UWr Nagrody Historyczne „Polityki” dla uczonych z UWr Uniwersytet Wrocławski piąty w rankingu „Polityki” Nauka jest fascynująca!

19

22

|

| 26 |

24

29

36

| |

Humanistyka w nocnej odsłonie

41

|

Marsjanin-rasista, nieustraszony frezer i mekka mokki, czyli o poważnych zmaganiach z ortografią niderlandzką

44

Pismo informacyjne Uniwersytetu Wrocławskiego Czerwiec 2015, nr 3 (208), rok wydania XXI ISSN 1425-798X

Redakcja zastrzega sobie prawo do wyboru, skracania i redagowania tekstów. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczonych listów i opinii. Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca. Wykorzystanie materiałów zawartych w „PU” możliwe tylko za zgodą redakcji.

XIV Konkurs Piosenki Słowiańskiej – nagrody przyznane

studenci

47

|

48

|

|

ludzie

50

„Odra” – sylwetki pionierów

| 52| 53 | 54 | 56 |

Ogień i gruz, czyli Uniwersytet we Wrocławiu w I połowie roku 1945 r. Uniwersytecka Madonna wróciła na swoje miejsce

Geografowie w Karkonoszach – zmiany klimatu zapisane w krajobrazie

felieton

Melodie dla Anny

Clara Immerwahr-Haber – niespełnione marzenie

DIALOGUJEMY czyli współpraca międzyuczelniana

51

Serial o Uniwersytecie Wrocławskim Drezno. Notatki cyklisty

kRÓTkO nominacje SENAT POŻEgNANIA książki – okładka

wieści z…

|

PRZEgląD UNIWERSYTEckI

Kongres lituanistyczny

UNIWERSYTET

39

e-danio. Nurkuj po wiedzę!

Prof. Florian Śmieja nowym doktorem honorowym UWr

| 45 |

Biblioteka Cyfrowa – nowy interfejs prezentujący zbiory Od ruiny do rozkwitu, czyli o trudach odbudowy Ogrodu Botanicznego Wiosna i nowości w Arboretum Gustawy, Gabrysie i inne

Wydawca: Uniwersytet Wrocławski, pl. Uniwersytecki 1, 50-137 Wrocław Redakcja: Bogumił Dudczenko, Kamilla Kędzia-Jasińska, Agata Kreska (redaktor naczelna), Agata Sałamaj Adres Redakcji: pl. Uniwersytecki 1 (pok. 134), 50-137 Wrocław, tel. +48 71 375 20 77, fax +48 71 372 40 30, e-mail: redakcja@uni.wroc.pl Druk: KONTRA S.C. Makieta, skład, DTP: Justyna Fedec Korekta: Kamilla Kędzia-Jasińska, Agata Kreska PU w internecie: www.uni.wroc.pl/pu Zdjęcie na okładce: str. 1 | Uniwersytecka Madonna wraca na swoje miejsce fot. D. Hull


jubileusz

Sesja dedykowana pamięci profesora Kazimierza Urbanika prof. Piotr Biler, dziekan Wydziału Matematyki i Informatyki W dniach 22 i 23 maja 2015 r. na Wydziale Matematyki i Informatyki odbyła się sesja naukowa dedykowana pamięci prof. Kazimierza Urbanika (1930–2005) z okazji 85. rocznicy urodzin i 10. rocznicy śmierci. Sesja wpisuje się w obchody Jubileuszu 70-lecia polskiego środowiska akademickiego we Wrocławiu. Przygotowaniami kierował komitet organizacyjny w Instytucie Matematycznym UWr pod przewodnictwem prof. Tomasza Rolskiego. W piątek 22 maja w godzinach porannych grono przyjaciół Kazimierza Urbanika złożyło kwiaty na grobie Profesora na cmentarzu Świętej Rodziny we Wrocławiu. W pierwszej części sesji wystąpili profesorowie Wojbor A. Woyczyński (Case Western Reserve University, Cleveland, OH; doktorant Kazimierza Urbanika z 1968 r.), Andrzej Kisielewicz i Zbigniew J. Jurek (doktorant z 1977 r.), którzy omawiali wybrane części dorobku naukowego Kazimierza Urbanika (procesy stochastyczne o wartościach dystrybucyjnych mające istotne zastosowania w fizyce teoretycznej, zagadnienia algebry uniwersalnej i wybrane zagadnienia teorii prawdopodobieństwa na strukturach algebraicznych, m.in. rozkłady stabilne i operatorowo-samorozkładalne na przestrzeniach Banacha). Druga część sesji Kazimierz Urbanik we wspomnieniach uczniów i kolegów była połączona z otwartym posiedzeniem Oddziału Wrocławskiego Polskiego Towarzystwa Matematycznego, w którym uczestniczyli nie tylko matematycy z całej Polski, ale także liczna grupa zaprzyjaźnionych z matematykami gości, na czele z przedstawicielem władz rektorskich prof. Robertem Olkiewiczem, prorektorem ds. rozwoju. W trakcie tej części, prowadzonej przez Wojbora Woyczyńskiego, wspomnieniami o Kazimierzu Urbaniku jako nauczycielu, ojcu, rektorze (1975–1981) i przyjacielu podzielili się m.in. Zbigniew J. Jurek, dzieci Profesora (Jadwiga i Witold), Lucjan Sobczyk, Irena Kraśniewska, Roman Duda,

Prof. Kazimierz Urbanik w czasie wykładu fot. ze zbiorów Instytutu Matematycznego

Władysław Narkiewicz, Tomasz Rolski, Andrzej Łuczak (Łódź), Stanisław Kwapień (Warszawa). W sobotę 23 maja w trzeciej części sesji odbyły się wykłady zaproszonych wybitnych specjalistów teorii prawdopodobieństwa o tematyce nawiązującej do wybranych aspektów twórczości matematycznej Kazimierza Urbanika.

Wystąpili kolejno profesorowie Stanisław Kwapień (Polska Akademia Nauk, UW), Adam Jakubowski (UMK), Mateusz Kwaśnicki (PWr), Krzysztof Oleszkiewicz (UW), Jacek Wesołowski (PW), Krzysztof Dębicki (UWr). Oficjalna strona konferencji: www.math.uni.wroc.pl/sesja_Urbanik/

Indeks Kazimierza Urbanika z 1948 r. podpisany m.in. przez rektora Stanisława Kulczyńskiego fot. ze zbiorów rodzinnych

|1


jubileusz

Buszujący w matematyce – Kazimierz Urbanik oprac. Kamilla Jasińska

2

Prof. Kazimierz Urbanik w Rektoracie, koniec lat 70. XX wieku fot. ze zbiorów Instytutu Matematycznego

|

ur. 5 lutego 1930 w Krzemieńcu, zm. 29 maja 2005 we Wrocławiu rektor UWr: 1 września 1975 – 31 sierpnia 1981 W 1948 r. podjął studia na Uniwersytecie Wrocławskim (był uczniem B. Knastera, E. Marczewskiego, H. Steinhausa, W. Ślebodzińskiego), które ukończył w 1952 r., uzyskując dyplomy dwóch kierunków – matematyki i fizyki. Zatrudniony na Uniwersytecie, napisał rozprawę doktorską pod kierunkiem prof. Edwarda Marczewskiego i obronił ją w 1956 r. Habilitował się w 1957 r. i został docentem, a trzy lata później – profesorem nadzwyczajnym i w 1964 r. – profesorem zwyczajnym. W latach 1967–1996 był dyrektorem Instytutu Matematycznego UWr, w latach 1961– –1965 prorektorem, a od 1975 do 1981 piastował godność rektora Uniwersytetu. W 1965 r. wybrany został do Polskiej Akademii Nauk na członka korespondenta; członkiem rzeczywistym został w 1973 r. Był wiceprezesem PAN (1984–1986), prezesem Wrocławskiego Oddziału PAN (1972–1977). Był dokto3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

rem honoris causa Uniwersytetu Łódzkiego (1994) i Politechniki Wrocławskiej (1995). Był współorganizatorem Międzynarodowego Centrum Matematycznego im. S. Banacha i członkiem komitetów redakcyjnych czasopism „Studia Mathematica” (od 1967), „Colloquium Mathematicum” (od 1968), a także założycielem i redaktorem naczelnym „Probability and Mathematical Statistics”. Wśród zainteresowań prof. Urbanika znajdowały się: teoria prawdopodobieństwa, procesy stochastyczne, teoria informacji, algebra, topologia, teoria miary i analizy. W badaniach prowadzonych w czołowych ośrodkach matematycznych na świecie nawiązuje się przede wszystkim do jego wyników z teorii prognozy informacji, procesów uogólnionych oraz algebr uniwersalnych. Zasłynął jako autor m.in. Prediction Theory (1967), Random Measures and Harmonizable Sequences (1968), Levy’s Probability Measures on Banach Spaces (1978), Analytic Stochastic Processes (1988), An Integral Representation of Limit Law (1990). Prof. Kazimierz Urbanik zmarł w wieku 75 lat po długiej i ciężkiej chorobie. Jest pochowany na cmentarzu Świętej Rodziny przy ul. Smętnej na wrocławskim Sępolnie.

Kazimierz Urbanik był członkiem rzeczywistym Polskiej Akademii Nauk, rektorem Uniwersytetu Wrocławskiego przez dwie kadencje, oraz dyrektorem Instytutu Matematycznego Uniwersytetu Wrocławskiego niemal trzy dziesięciolecia. Jego niemal dwieście prac naukowych (z których 172 są notowane w Mathematical Reviews) wytyczyło nowe kierunki w teorii prawdopodobieństwa, teorii procesów stochastycznych, fizyce matematycznej i teorii informacji. Wyniki te są szeroko znane w matematyce światowej. Jego ulubionymi narzędziami matematycznymi były metody analityczne i funkcjonalne, ale z powodzeniem atakował też nierozwiązane problemy w innych dziedzinach, np. w algebrze ogólnej. Jako nauczyciel Kazimierz Urbanik był promotorem siedemnastu doktorów, których dalsze kariery naukowe rozwijały się w uniwersytetach na pięciu kontynentach. Jego sprawiedliwe i ciepłe podejście, szczodrość i poświęcenie dla uczniów są wręcz legendarne. Lubił uprawiać matematykę i nauczać. Mimo postępującej, wyniszczającej choroby, na którą jednak nigdy się nie skarżył, kontynuował pracę ze studentami i publikował nowe prace. Brał udział w redagowaniu kilku czasopism matematycznych, w tym „Probability and Mathematical Statistics”, którego był twórcą i naczelnym redaktorem, niemal do ostatnich dni swego życia. Ostatni wykład dla studentów III roku miał 21 kwietnia 2005 r., a wiosną 2005 r. ukazała się jego ostatnia praca. Pozostawił w żalu rodzinę: żonę Stefanię, córkę Jadwigę, syna Witolda i wnuka.

Fragm. artykułu poświęconego Kazimierzowi Urbanikowi autorstwa Zbigniewa J. Jurka, Jana Rosińskiego i Wojbora A. Woyczyńskiego, Roczniki Polskiego Towarzystwa Matematycznego, Seria II: Wiadomości matematyczne XLII (2006)


WYDARZENIA

Kiedy Breslau stawał się Wrocławiem…, a młodzież pragnęła studiować – wystawa w Archiwum UWr Kamilla Jasińska Z okazji jubileuszu polskiego środowiska akademickiego we Wrocławiu Archiwum Uniwersytetu Wrocławskiego przygotowało wystawę prezentującą wybrane dokumenty i zdjęcia z pionierskiego okresu funkcjnowania uczelni.

Kurator wystawy Mirosława Sztark prezentuje gościom – prof. Ryszardowi Cachowi, pełnomocnikowi rektora ds. obchodów jubileuszowych, oraz Wiesławie Głąb, byłej pracownicy Archiwum – wystawione dokumenty. Z tyłu w niebieskiej koszuli dr hab. Leonard Smołka, były dyrektor Archiwum UWr fot. J. Katarzyński

Wystawę zatytułowaną „Kiedy Breslau stawał się Wrocławiem…, a młodzież pragnęła studiować” przygotował zespół Archiwum Uniwersytetu Wrocławskiego, pracujący według pomysłu i pod kierunkiem mgr Mirosławy Sztark, kuratorki wystawy. Wystawa, której celem było przybliżenie okresu obejmowania przez Grupę Kulturalno-Naukową poniemieckich uczelni, została otwarta 9 czerwca 2015 r. Datę tę

wybrano z dwóch powodów: tego dnia obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Archiwów, tego dnia również w 1946 r., czyli rok po oficjalnym rozpoczęciu zajęć, odbyła się uroczysta inauguracja Uniwersytetu i Politechniki we Wrocławiu, które funkcjonowały wówczas jako jedna uczelnia. Na wystawie zaprezentowano dokumenty i fotografie pochodzące z bogatego zasobu Archiwum UWr. Wybrane

materiały dotyczyły głównie okresu pionierskiego, czyli pierwszych dwóch powojennych lat. Najważniejszym pokazanym dokumentem był dekret Krajowej Rady Narodowej z 24 sierpnia 1945 r. dotyczący przekształcenia niemieckich szkół wyższych w polskie państwowe szkoły akademickie. Wszystkie zaprezentowane dokumenty ukazały mozolne zabiegi związane z uruchamianiem uczelni – od pozyskiwania naukowej kadry, poprzez kulisy poczynań o charakterze rewindykacyjnym, po przeciwstawianie się najrozmaitszym próbom odebrania przez inne placówki naukowe dóbr uczelnianych. Ciekawostką były pierwsze dyplomy z poszczególnych uniwersyteckich wydziałów. Uzupełnieniem ekspozycji były zdjęcia obrazujące skalę zniszczeń wojennych. Ze względu na miejsce wystawy (patio budynku Archiwum przy ul. Szewskiej 51), jak i wyjątkowy charakter prezentowanych materiałów (oryginały), wystawa była czynna tylko dwa dni. Wzbudziła ogromne zainteresowanie i była odwiedzana przez liczne grupy młodzieży, turystów i społeczności akademickiej.

|3


WYDARZENIA

Telegram informujący o wstrzymaniu wywozu mienia uczelnianego i nakazujący natychmiatowe objęcie uczelni

Pierwsze tablice zabezpieczające mienie uczelni, wydrukowane w czerwcu 1945 r. Źródło: Archiwum UWr

Po togę do Wrocławia, czyli prawo UWr na podium w rankingu „Rzeczpospolitej” 4

|

Agata Sałamaj Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii UWr w IV edycji rankingu wydziałów prawa ogłoszonym 2 czerwca przez dziennik „Rzeczpospolita” znalazł się na bardzo wysokim trzecim miejscu. W porównaniu z poprzednią edycją rankingu awansował aż o cztery pozycje i wraz z wydziałami prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie i Uniwersytetu w Białymstoku należy do krajowej czołówki. Co więcej, w jednej z trzech ocenianych kategorii – potencjał naukowy – nasz wydział prawa okazał się najlepszy w Polsce!

Liderem IV edycji rankingu wydziałów prawa dziennika „Rzeczpospolita” został Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, gdzie studiuje najwięcej studentów w Polsce – 4,6 tys., w tym 2,7 tys. na studiach stacjonarnych. Tuż za nim uplasował się jeden z mniejszych ośrodków w kraju Uniwersytet w Białymstoku, gdzie na Wydziale Prawa i Administracji studiuje jedynie 1,5 tys. osób (w tym 1 tys. na studiach stacjonarnych). Na trzecim miejscu znalazł się Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego, na którym studiuje 4,3 tys. 3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

przyszłych prawników. Dlaczego UWr zaliczył taki awans w rankingu Rzeczpospolitej w porównaniu z poprzednim rokiem, kiedy to zajął miejsce siódme? Przede wszystkim zapunktowały potencjał naukowy oraz współpraca z zagranicą. Pracownicy naszego wydziału realizują dużo grantów i często wyjeżdżają za granicę. Dla WPAiE UWr ważna jest też współpraca z przedsiębiorcami: – Zgłaszają się do nas firmy, które oferują naszym studentom płatne staże – mówił podczas wręczenia dyplomów w redakcji dziennika „Rzeczpospolita” prof. Włodzimierz Gromski, dziekan wrocławskiego Wydziału Pra-

wa, Administracji i Ekonomii. – Współpracujemy np. z jednym z międzynarodowych banków, który we Wrocławiu ma swoje biura. Taki program spotyka się z bardzo dużym zainteresowaniem – na każde miejsce mamy trzech chętnych. JAK OCENIANO? Ranking wydziałów prawa „Rzeczpospolitej” oceniał polskie uczelnie w trzech kategoriach: jakość kształcenia, potencjał naukowy i współpraca z zagranicą. W kategorii jakość kształcenia można było zdobyć najwięcej, bo 17 punktów (waga 38 proc.), w pozostałych


WYDARZENIA

dwóch kategoriach po 14 punktów (waga kategorii po 31 procent). KATEGORIA: JAKOŚĆ KSZTAŁCENIA Maksymalnie 17 pkt można otrzymać za: 1. Zdawalność na aplikacje (maks. 9 pkt). Odsetek osób z danej uczelni, które ukończyły studia prawnicze w 2014 r. i uzyskały wynik pozytywny w stosunku do liczby przystępujących z tej uczelni. 2. Dostępność kadr y naukowej (maks. 3 pkt). Mierzona liczbą wszystkich studentów, czyli zarówno stacjonarnych, jak i niestacjonarnych, przypadających na wykładowców z tytułem profesora oraz stopniami doktora habilitowanego i doktora, pracujących na kierunku prawo. 3. Praktykę zawodową (maks. 2 pkt). Liczoną liczbą spraw zarejestrowanych w Klinice Prawa, przypadających na studenta studiów stacjonarnych (w przypadku uczelni nieprowadzących studiów stacjonarnych – na studenta studiów niestacjonarnych). 4. Ocenę PKA. 1 pkt dla wydziału, który aktualnie posiada ocenę wyróżniającą PKA. 5. Wykładowców zawodowców (maks. 2 pkt). Punktujemy udział kadry z tytułem zawodowym adwokata, radcy prawnego, prokuratora, sędziego, komornika, notariusza, doradcy podatkowego, rzecznika patentowego wśród zatrudnionych na kierunku prawo. W tej kategorii „Rzeczpospolita” oceniała wydziały prawa w Polsce przede wszystkim pod względem zdawalności przez studentów egzaminów wstępnych na aplikację adwokacją, radcowską i notarialną i porównywała, jak poszczególne uczelnie przygotowują studentów do dalszej edukacji. Pod uwagę brane były wyniki egzaminów absolwentów w poprzednim roku. W tej kategorii najlepszy był Uniwersytet Jagielloński (12,4 pkt), a dalej: Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie (10,9 pkt), Uniwersytet Warszawski (10,9 pkt), Uniwersytet Łódzki (10,7 pkt), Uniwersytet w Białymstoku (10,7 pkt), Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (9,8 pkt) i Uniwersytet Gdański (9,4 pkt). Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii UWr w kategorii jakość kształcenia otrzymał 9,2 punkty: zdawalność

na aplikacje – 5,9 pkt, dostępność kadry – 1 pkt, praktyka zawodowa – 0,8 pkt, wykładowcy zawodowcy – 1,5 pkt i ocena PKA – 0 pkt. Tym samym w tej kategorii zajęliśmy miejsce siódme. W podkategorii zdawalność na aplikacje zdobyliśmy 5,9 pkt, co daje nam miejsce szóste. Najlepiej przygotowani do egzaminów wstępnych na aplikacje jak się okazało są studenci Jagiellonki, w 2014 r. egzaminy zdało tam 83, 85 proc. absolwentów – na aplikacje dostały się aż 322 osoby spośród 384 przystępujących do egzaminów. Drugie miejsce za zdawalność na aplikacje zajął Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu – w 2014 r. na aplikacje zdało tam 72,35 procent absolwentów, a trzeci był Uniwersytet Szczeciński, który odnotował awans aż z 12. pozycji w odniesieniu do ubiegłorocznego rankingu. W Szczecinie na aplikację zdało 72,12 procent przystępujących do egzaminu. W tej kategorii z podium w stosunku do roku ubiegłego spadły Uniwersytety: Warszawski i Łódzki. KATEGORIA: POTENCJAŁ NAUKOWY Maksymalnie 14 pkt można otrzymać za: 1. Ocenę parametryczną (maks. 4 pkt). Punktujemy wynik oceny ostatecznej (nie kategorię naukową) po uwzględnieniu odwołań. 2. Rozwój kadr y (maks. 3 pkt). Wskaźnik: liczba pracowników, którzy otrzymali tytuł profesora i stopień doktora habilitowanego oraz obronionych doktoratów pracowników uczelni i studentów studiów doktoranckich w 2014 r., do liczby pracowników, dla których wydział jest podstawowym miejscem pracy. 3. Uprawnienia habilitacyjne (maks. 3 pkt). Prawo do nadawania stopnia doktora habilitowanego. 4. Uprawnienia doktorskie (maks. 1 pkt). Prawo do nadawania stopnia doktora. 5. Konkurencyjność (maks. 3 pkt). Mierzona liczbą grantów zakończonych w 2014 r. w przeliczeniu na jednego pracownika. W tej kategorii Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego zajął 1. miejsce i tym samym jest najlepszy w Polsce. Otrzymaliśmy łącznie 8,5 pkt. Za ocenę parametryczną – 3,1 pkt, rozwój kadry –

2,5 pkt, uprawnienia doktorskie – 1 pkt, uprawnienia habilitacyjne 1 pkt, konkurencyjność 0,9 pkt. Nasza uczelnia za swoją działalność naukową została oceniona wysoko nie tylko w rankingu wydziałów prawa dziennika „Rzeczpospolita”, lecz także przez ekspertów Komitetu Ewaluacji Jednostek Naukowych (KEJN), czyli agendy podległej Ministerstwu Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Na podstawie oceny osiągnięć i potencjału naukowego jednostki dokonanej przez KEJN minister nauki przyznaje jedną czterech kategorii: A+ – poziom wiodący, A – bardzo dobry, B – akceptowalny, C – niezadowalający. Ośrodki A+ wybierane są z 25 proc. najlepszych z kategorii A. W ocenie parametrycznej UWr uzyskał 3,1 pkt, lepszy od nas okazał się być Uniwersytet Jagielloński, który jako jedyny posiada ocenę A+ od ministerstwa, Uniwersytet W Białymstoku, Uniwersytet Śląski w Katowicach i Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. KATEGORIA WSPÓŁPRACA Z ZAGRANICĄ Maksymalnie 14 pkt można otrzymać za: 1. Mobilność studentów (maks. 4 pkt). Liczy się odsetek studentów studiów stacjonarnych, którzy w roku 2014/2015 wyjechali na stypendium w ramach programów Erasmus i Campus. 2. Mobilność kadry (maks. 4 pkt) mierzona liczbą wyjazdów zagranicznych pracowników przypadających na 1 pracownika. 3. Wielojęzyczność (maks. 2,5 pkt). Bierzemy pod uwagę, czy wydział uruchomił zajęcia w języku obcym (0,5 pkt), czy istnieje obowiązek zaliczenia przedmiotu w języku obcym (1 pkt) lub zaliczenia języka obcego (1 pkt) prawniczego. 4. Publikacje w języku obcym (maksymalnie 0,5 pkt). Przyznawaliśmy 0,5 pkt tym wydziałom, których pracownicy publikowali w języku obcym. 5. Szkoły prawa obcego (maks. 3 pkt). Wydziały, które prowadzą szkoły prawa akredytowane, wydające dyplom zagranicznej uczelni (2 pkt), pozostałe szkoły (1 pkt). W tej kategorii oceniana była przede wszystkim oferta zagraniczna poszczególnych wydziałów prawa w Polsce – to, które uczelnie wysyłają najwięcej swoich studentów na studia

|5


WYDARZENIA

prawnicze do krajów Unii Europejskiej w ramach programu Erasmus, ale także do innych państw na świecie w ramach innych programów i umów międzyuczelnianych. W kategorii współpraca z zagranicą Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii UWr zajął trzecie miej-

sce z 11,8 pkt. Wyprzedziły nas uniwersytety: Jagielloński w Krakowie (12,3) oraz w Białymstoku (11,9 pkt) W pierwszej podkategorii, czyli mobilność studentów, otrzymaliśmy 1,9 pkt, a najlepszy był Uniwersytet Warszawski (4,0 pkt). UWr dobrze wypadł też w podkategorii mobilność kadry –

3,9 pkt, czyli tyle samo co Uniwersytet Jagielloński i o 0,1 pkt gorzej niż Uniwersytet w Białymstoku i Uniwersytet Śląski w Katowicach (po 4,0 pkt). Na podstawie dodatku „Ranking wydziałów prawa” do dziennika „Rzeczpospolita” (z dn. 2 czerwca 2015 r.)

Ponad 16 mln zł od NCN dla UWr Bogumił Dudczenko Aż 36 naukowców z Uniwersytetu Wrocławskiego otrzyma środki na finansowanie swoich badań, łącznie ponad 16 mln złotych. Narodowe Centrum Nauki ogłosiło wyniki konkursów OPUS 8, PRELUDIUM 8 i SONATA 8. Najwyższe dofinansowanie pojedynczego projektu przekracza 1 mln zł. 6

| Narodowe Centrum Nauki opublikowało 11 maja listy rankingowe projektów zakwalifikowanych do finansowania w ramach konkursów ogłoszonych 15 września 2014 r. W trzech konkursach 36 naukowców z UWr otrzyma dofinansowanie, najwięcej – aż 20 osób – w konkursie OPUS (projekty badawcze, w tym finansowanie zakupu lub wytworzenie aparatury naukowo-badawczej niezbędnej do realizacji przedsięwzięcia). W konkursie SONATA, dedykowanym projektom badawczym realizowanym przez osoby rozpoczynające karierę naukową posiadające stopień naukowy doktora, dofinansowanie zostanie przyznane 6 osobom. Z kolei konkurs PRELUDIUM przeznaczony jest na projekty badawcze prowadzone przez osoby rozpoczynające karierę naukową i nieposiadające stopnia naukowego doktora, dofinansowanie otrzyma w nim 10 osób. Najwyższe dofinansowanie – przekraczające 1 mln zł (1 134 730 zł) – ma otrzymać projekt prof. Hanny Jańskiej z Wydziału Biotechnologii – Przełom w zrozumieniu zależnej od rybosomów selektywnej translacji w roślinnych mitochondriach. 3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

Nieznacznie niższe dofinansowanie, w wysokości blisko 1 mln zł, otrzymają projekty: dr hab. Dagmary Jakimowicz z Wydziału Biotechnologii, prof. Jacka Puziewicza z Wydziału Nauk o Ziemi i Kształtowania Środowiska, dr Anny Kulmy z Wydziału Biotechnologii oraz prof. Borysa Paszkiewicza z Wydziału Nauk Historycznych i Pedagogicznych. W tej edycji najwięcej wniosków zakwalifikowanych do dofinansowania złożonych zostało przez naukowców z Wydziału Biotechnologii (10), o trzy mniej z Wydziału Matematyki i Informatyki, a następnie z Wydziału Nauk Historycznych i Pedagogicznych (5). Lista wniosków przeznaczonych do dofinansowania 2015 OPUS 8 1. Analiza funkcjonalna oksygenaz karotenoidów i ich udziału w odpowiedzi lnu na infekcję Fusarium; dr Anna Kulma; Wydział Biotechnologii; 955 000 zł 2. Analiza porównawcza predykatów psychologicznych w językach polskim, hiszpańskim i angielskim; dr hab. Bo-

żena Teresa Rozwadowska; Wydział Filologiczny; 793 972 zł 3. Badania nad labilnością strukturalną sieci koordynacyjnych wywołaną przełączeniem stanu spinowego lub bodźcem chemicznym; dr hab. Robert Bronisz; Wydział Chemii; 809 830 zł 4. Corpus polskich brakteatów guziczkowych (połowa XIII – początek XV wieku); prof. dr hab. Borys Paszkiewicz; Wydział Nauk Historycznych i Pedagogicznych; 941 569 zł 5. Funkcjonalna analiza transporterów z rodziny SLC35A – specyficzność substratowa i zdolność do interakcji z innymi białkami błonowymi aparatu Golgiego; prof. dr hab. Mariusz Olczak; Wydział Biotechnologii; 797 000 zł 6. Inhibitory EGFR i c-Met jako czynniki ograniczające powstawanie inwadopodiów w komórkach ludzkiego czerniaka; dr hab. Dorota Nowak; Wydział Biotechnologii; 634 940 zł 7. Katalizowane palladem karbonylujące sprzęganie jako efektywna metoda syntezy funkcjonalizowanych związków organicznych; prof. dr hab. Anna Trzeciak; Wydział Chemii; 864 964 zł 8. Kompresja, logika, języki formalne: nowe podejścia łączące różne dziedziny;


WYDARZENIA

dr Artur Jeż; Wydział Matematyki i Informatyki; 646 000 zł 9. Koncentracja w formie wspólnego przedsiębiorstwa a ryzyko konkurencyjne w świetle przepisów antymonopolowych; dr Daria Anna Kostecka-Jurczyk; Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii; 86 050 zł 10. Kwantowa kinetyka produkcji cząstek w silnych polach; prof. dr hab. David Blaschke; Wydział Fizyki i Astronomii; 396 480 zł 11. Losowe iteracje, miary stacjonarne i jądra Poissona; prof. dr hab. Ewa Damek; Wydział Matematyki i Informatyki; 262 362 zł 12. Mechanizmy udziału proteazy MMP-3 w plastyczności synaptycznej: wpływ wzajemnego oddziaływania proteaz MMP-3 oraz MMP-9 oraz rola napięciowozależnych kanałów wapniowych typu L; prof. dr hab. Jerzy Władysław Mozrzymas; Wydział Nauk Biologicznych; 783 120 zł 13. Metody wnioskowania o programach w językach wyższego rzędu; prof. dr hab. Witold Charatonik; Wydział Matematyki i Informatyki; 597 340 zł 14. Miejska infrastruktura techniczna Lwowa 1870–1918; dr hab. Miron Urbaniak; Wydział Nauk Historycznych i Pedagogicznych; 330 850 zł 15. Płaszcz litosferyczny Ziemi pod Europą; prof. dr hab. Jacek Puziewicz; Wydział Nauk o Ziemi i Kształtowania Środowiska; 958 633 zł 16. Przełom w zrozumieniu zależnej od rybosomów selektywnej translacji w roślinnych mitochondriach; prof. dr hab. Hanna Jańska; Wydział Biotechnologii; 1 134 730 zł 17. Regulacja mechanizmów przyswajania żelaza i hemu oraz wirulencji bakterii Porphyromonas gingivalis przy udziale białka PgFur i małych RNA; prof. dr hab. Teresa Olczak; Wydział Biotechnologii; 855 640 zł 18. Sygnalizacja auksynowa i funkcja genów AtHB8 i MP/ARF5 w tworzeniu połączeń waskularnych podczas organogenezy u Arabidopsis thaliana; dr Alicja Banasiak; Wydział Nauk Biologicznych; 457 500 zł 19. Topologia chromosomu jako regulator transkrypcji – współdziałanie topoizomeraz i białek wiążących DNA w odpowiedzi bakterii na stres środowiskowy; dr hab. Dagmara Jakimowicz; Wydział Biotechnologii; 980 000 zł 20. Zbiory materiałów życia publicz-

nego jako typ książki rękopiśmiennej w czasach staropolskich (XVII-XVIII w.); dr hab. Maciej Józef Matwijów; Wydział Filologiczny; 105 430 zł

mgr Paweł Lenio; Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii; 76 236 zł

PRELUDIUM 8

31. Automaty z wagami dla własności kwantytatywnych; dr Jan Otop; Wydział Matematyki i Informatyki; 417 760 zł 32. Logiki do przetwarzania danych i weryfikacji; dr Jakub Michaliszyn; Wydział Matematyki i Informatyki; 419 250 zł 33. Rachunki funkcyjne i ich zastosowania; dr inż. Błażej Jan Wróbel; Wydział Matematyki i Informatyki; 130 150 zł 34. Retoryczne konstruowanie neoliberalnych podmiotów. Antropologiczna analiza coachingu; dr Michał Mokrzan; Wydział Nauk Historycznych i Pedagogicznych; 140 920 zł 35. Rola prokuratora w postępowaniu przygotowawczym na tle prawnoporównawczym; dr Karolina Kremens; Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii; 108 030 zł 36. Zastosowanie rekurencyjnych i głębokich sieci neuronowych do modelowania akustycznego sygnału mowy; dr inż. Jan Kazimierz Chorowski; Wydział Matematyki i Informatyki; 307 550 zł

21. Charakterystyka błonowych transporterów nukleotydocukrów SLC35A4 oraz SLC35A5; mgr Paulina Sosicka; Wydział Biotechnologii, 149 900 zł 22. Identyfikacja izoform dehydrogenazy alkoholu cynamonowego oraz wstępna ocena ich swoistości w odpowiedzi na stresy biotyczne i abiotyczne; mgr inż. Marta Preisner; Wydział Biotechnologii; 75 000 zł 23. Mechanizmy sterujące ewolucją progów morfologicznych Gór Stołowych w świetle badań geomorfologicznych i geofizycznych; mgr Filip Duszyński; Wydział Nauk o Ziemi i Kształtowania Środowiska; 88 560 zł 24. Ochronne właściwości lipidów rezorcynolowych w stosunku do linii komórkowej HepG2 traktowanej alkoholem etylowym i acetaminofenem; mgr Adriana Piwoni; Wydział Biotechnologii; 98 916 zł 25. Per formans postmedialny. Współczesny kontekst technologiczny działań performatywnych; mgr Małgorzata Dancewicz-Pawlik; Wydział Nauk Historycznych i Pedagogicznych; 132 156 zł 26. Polityka sportowa Republiki Federalnej Niemiec po 1990 r. w kontekście regulacji Unii Europejskiej; mgr Tomasz Michał Matras, Wydział Nauk Społecznych; 30 325 zł 27. Rozszerzone azakoroneny. Eksploracja chemii syntetycznej w zatłoczonym otoczeniu molekularnym; mgr Elżbieta Gońka; Wydział Chemii, 149 480 zł 28. Ukryte krajobrazy kulturowe zachodniomałopolskich wyżyn lessowych. Metody niedestrukcyjne w archeologicznym studium osadniczym; mgr Piotr Wroniecki; Wydział Nauk Historycznych i Pedagogicznych; 150 000 zł 29. Współdziałanie białka PgFur z białkami związanymi z CRISPR i wybranymi regulatorowymi czynnikami transkrypcyjnymi w mechanizmach wirulencji bakterii Porphyromonas gingivalis; mgr Michał Śmiga; Wydział Biotechnologii; 148 800 zł 30. Źródła finansowania ochrony zdrowia w Polsce – aspekty prawne;

SONATA 8

W momencie zamykania tego nr. „PU” lista rankingowa projektów nie była kompletna. Wszystkie projekty poznamy, gdy NCN prześle oficjalne decyzje o promesie finansowej.

|7


WYDARZENIA

Nagrody Historyczne „Polityki” dla uczonych z UWr Bogumił Dudczenko Dr Urszula Glensk i dr hab. Małgorzata Ruchniewicz z Uniwersytetu Wrocławskiego zostały laureatkami tegorocznych Nagród Historycznych „Polityki”. Zwyciężyły w osobnych działach – wydawnictw źródłowych oraz prac naukowych i popularnonaukowych.

Urszula Glensk, Historia słabych. Reportaż i życie w dwudziestoleciu (1918–1939), TAiWPN Universitas, Kraków 2014

8

|

„Modzie na gloryfikowanie i mistyfikowanie II RP Urszula Glensk przeciwstawiła swoją <<historię słabych>> – tych, którzy w tamtej Polsce mieli prawo czuć się dyskryminowani, krzywdzeni, wykluczeni, żyjący na marginesie” pisze jeden z tegorocznych jurorów, prof. Wiesław Władyka. Dr Glensk postrzega dwudziestolecie międzywojenne jako najbardziej wyidealizowaną epokę w historii kultury polskiej. – Mit ukształtował się jeszcze w czasie okupacji, a potem w szarym PRL. Wówczas każde zaglądanie do starych albumów pokazywało ciekawszy świat – bale karnawałowe, partyjki brydża i „Egipskie Płaskie”, palone przez szklane lufki. W Historii słabych interesowały mnie jednak mniej efektowne obrazy. W ich podglądaniu nie byłam bezradna, ponieważ pod koniec lat dwudziestych dynamicznie rozwijała się prasa, a wraz z nią reportaż społeczny. Dziennikarze w pewnym sensie oddali głos „ludziom zbędnym” jak wtedy nazywano najuboższych i wykluczonych. Pokazali nagie życie – mówi autorka nominowanej książki. W publikacji obrazy reporterskie konfrontowane są z innymi przekazami – ze wspomnieniami, obowiązującą legislacją i z dostępnymi statystykami. – Interesowało mnie to, co zwykle pozostaje poza narracjami głównego nurtu. Zastanawiałam się, jak wyglądało życie w przytułkach, sierocińcach czy zamtuzach, czyli w miejscach 3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

najtrudniejszych z punktu widzenia codziennej egzystencji. Była ona zresztą trudna dla wszystkich, skoro – na przykład – tylko 14 procent domów w ówczesnej Polsce miało kanalizację. Jak restrykcyjna obyczajowość wpływała na zachowania ludzi i dlaczego śmiertelność dzieci nieślubnych sięgała 50 procent. Jak bez antybiotyków radzono sobie z niektórymi zakaźnymi chorobami – m.in. te zagadnienia interesowały autorkę. Dr Glensk zapewnia: – Starałam się rozpoznać rodzaje ideologicznych zaangażowań samych reporterów, bo tylko zachowując nieufność wobec ich wizji rzeczywistości, mogłam zachować obiektywizm badawczy. Poza tym oni odwiedzali te same miejsca, więc miałam możliwość porównywania różnych relacji. Z małych kawałków próbowałam poukładać obraz – dodaje. Prof. Władyka dostrzega dużą wartość w oparciu nagrodzonej publikacji o reportaże z epoki – Owo odczytanie na nowo reportaży jest niezwykle interesujące i może przyciągać do książki nie tylko czytelników wrażliwych na wdzięk tego gatunku dziennikarskiego, mającego w polskim czasopiśmiennictwie świetną i unikalną tradycję, ale także samych reporterów współczesnej prasy – dodaje W. Władyka. Dr Urszula Glensk jest pracownikiem naukowym Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na Wydziale Filologicznym UWr. Pracuje w Zakładzie Piśmiennictwa i Filmu. Małgorzata Ruchniewicz (wstęp, opracowanie i tłumaczenie), Nie jesteśmy całkiem zapomniani… Listy Jadwigi

i Bolesława Haberów z łagrów i zesłania w ZSRR z lat 1946–1955, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2014 Praca Małgorzaty Ruchniewicz jest nie tylko ważną publikacją źródłową. Ciekawie napisany wstęp, poświęcony korespondencji w warunkach zesłania, opowiada o ważnych kwestiach dotyczących m.in. psychiki i emocji zesłańców, zachowań w sytuacjach skrajnych, o różnych formach odczuwania odosobnienia, codzienności obozowej, roli korespondencji w czasie zesłania – pisze dr hab. Bożena Szaynok. Jak wyjaśnia autorka: – Listy przez pół wieku przechowywała ich adresatka, Irena Sandecka z Krzemieńca, którą poznałam w połowie lat 90. XX w. Jest to materiał wyjątkowy, tak z racji liczby zachowanych listów, jak i ich treści. Wydanie całego zbioru, o czym od dawna marzyłam, stało się możliwe dzięki Instytutowi Pamięci Narodowej. Celem, jaki postawiła sobie M. Ruchniewicz było przypomnienie losów mieszkańców Kresów, dla których koniec okupacji niemieckiej nie oznaczał wolności i pokoju. – Chciałam wydobyć z zapomnienia sylwetki autorów listów: Jadwigi i Bolesława Haberów, przedwojennych działaczy społecznych i żołnierzy AK oraz I. Sandeckiej, zaangażowanej w latach wojny w pomoc dla ludności polskiej na Wołyniu, a po 1944 r. – w bardzo trudnych warunkach – opiekunki śladów polskości – tłumaczy M. Ruchniewicz. Jurorzy podkreślili unikalny charakter publikacji – Należy wspomnieć nie tylko o wyjątkowości publikowanego zbioru: zachowane 93 listy napisane zostały w czasie długiego,


WYDARZENIA

zróżnicowanego okresu, w latach 1946– –59, ale także o wyjątkowej sytuacji, w której powstawały: rozdzieleni wyrokiem małżonkowie pisali do wspólnej znajomej, za jej pośrednictwem starali się podtrzymać uczucie, przekazywali informacje o sobie. Przejmujący i wzruszający jest wątek małżeński obecny

w ich korespondencji. Publikacja Małgorzaty Ruchniewicz zajmuje ważne miejsce w historiografii dotyczącej Polaków zesłanych do ZSRR – uważa dr hab. Bożena Szaynok. Dr hab. Małgorzata Ruchniewicz jest pracownikiem naukowym Instytutu Historycznego na Wydziale Nauk

Historycznych i Pedagogicznych UWr. Pracuje w Zakładzie Historii Europy Wschodniej. W tym roku w jury zasiedli: prof. Włodzimierz Borodziej, prof. Dariusz Stola, dr hab. Bożena Szaynok, red. Marian Turski, prof. Wiesław Władyka, dr Marcin Zaremba.

Uniwersytet Wrocławski piąty w rankingu „Polityki” Agata Sałamaj 1 czerwca 2015 r. tygodnik „Polityka” opublikował ranking naukowy uczelni akademickich w Polsce za rok 2014. UWr zajął w nim piąte miejsce wśród wszystkich uczelni, trzecie wśród uniwersytetów. Ranking ten jest o tyle ważny, że oparty na kryteriach naukowych, powstał bowiem w wyniku analizy indeksu Hirscha – na indeks ów składa się liczba publikacji naukowych ogłoszonych przez daną uczelnię i ich naukowa istotność mierzona liczbą cytowań w innych publikacjach.

Trzeci ranking „Polityki” nie przyniósł większych niespodzianek, klasyfikacja w porównaniu z rokiem ubiegłym nie zmieniła się, nie tylko w czołówce, ale nawet na dalszych pozycjach. Pierwsze miejsce w rankingu zajął Uniwersytet Warszawski z wartością indeksu Hirscha 205 (w roku ubiegłym 197), drugie miejsce Uniwersytet Jagielloński w Krakowie (173, w poprzednim roku 163), a na trzecim miejscu uplasowała się Politechnika Warszawska (128, w roku ubiegłym 121). Czwarte miejsce zajął Warszawski Uniwersytet Medyczny (109, w poprzednim roku 107), a zaraz za nim znalazł się UWr z wartością indeksu Hirscha 107 (w 2013 r. mieliśmy 101). Warto zauważyć, że wartość indeksu Hirscha UWr systematycznie wzrasta – w pierwszym rankingu „Polityki” opublikowanym za rok 2012 indeks ten wynosił 96. Za nami w rankingu uplasowały się m.in. Uniwersytet Gdański (poz. 6), Uniwersytet Śląski w Katowicach (poz. 15). Spośród uczel-

ni wrocławskich jesteśmy najwyżej; Politechnika Wrocławska zajęła miejsce 13., Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu 21–22. pozycję (ex aequo z Pomorskim Uniwersytetem Medycznym w Szczecinie), Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu miejsce 45. Na indeks Hirscha składa się liczba publikacji naukowych oraz liczba ich cytowań w innych publikacjach. Jeśli uczelnia ma indeks 10 oznacza to, że wśród publikowanych prac 10 było cytowanych co najmniej 10 razy. Pod uwagę brane są oczywiście prace opublikowane w czasopismach o zasięgu międzynarodowym. Indeks Hirscha nie mierzy więc tylko liczby, ale przede wszystkim jakość publikacji, wychodząc z założenia, że tekst opublikowany w „ważniejszym”, bardziej prestiżowym czasopiśmie jest wyżej punktowany niż ten publikowany w piśmie pośledniejszym. Wysokie trzecie miejsce UWr w rankingu tygodnika „Polityka”, a co ważniejsze

wzrost indeksu Hirscha w porównaniu z latami ubiegłym, świadczy o ciągłym rozwoju uczelni na polu nauki. Autorzy rankingu (zespół naukowców z Uniwersytetu Zielonogórskiego) sięgnęli do największej i najstarszej bazy naukowej Instytutu Informacji Naukowej z Filadelfii i jej narzędzi do przeszukiwania i analizy znanych jako Web of Science/Web of Knowledge. Lista czasopism opublikowana w bazie znana jest jako „lista filadelfijska”. Indeks Hirscha 10 lat temu opracował Jorge E. Hirsch, argentyński fizyk, pracujący na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Diego. Miało to być proste narzędzie wykorzystywane do oceny dorobków naukowców w dziedzinie nauk ścisłych i przyrodniczych. Przeciwnicy oceniania jakości badań naukowych w oparciu o indeks Hirscha wskazują m.in., że nie jest możliwe przy pomocy tego indeksu porównywanie naukowców z różnych dziedzin, oraz że nie da się go zastosować

|9


WYDARZENIA

w humanistyce, ponieważ w bazach Web od Science i Scopus stworzonych z myślą o naukach ścisłych, medycznych i przyrodniczych niewiele jest czasopism humanistycznych w ogóle. W rankingu szkół wyższych indeks Hirscha znajduje natomiast

Miejsce w roku 2015

10

|

swoje zastosowanie – pozwala bowiem porównać dwa zespoły naukowe np. dwie uczelnie o podobnej liczebności, strukturze wiekowej badaczy i np. dysponujących zbliżonym budżetem przeznaczonym na badania. Z dużym prawdopodobieństwem

lepsza będzie ta uczelnia, której indeks Hirscha jest wyższy.

Wartość indeksu Hirscha 2014

Wartość indeksu Hirscha 2013

Uczelnia

Tekst i grafika na podstawie materiałów z tygodnika „Polityka” (nr 23 (3012), 1.06– –9.06.2015 r.)

Miejsce w roku 2014

1

Uniwersytet Warszawski

205

1

197

2

Uniwersytet Jagielloński w Krakowie

173

2

163

3

Politechnika Warszawska

128

3

121

4

Warszawski Uniwersytet Medyczny

109

4

107

5

Uniwersytet Wrocławski

107

5

101

Nauka jest fascynująca! dr Marta Migocka-Patrzałek, dr Magda Dubińska-Magiera, Instytut Biologii Molekularnej; dr Józef Krawczyk, Pracownia Nowoczesnych Strategii Nauczania Biologii

Chęć poznania i zrozumienia otaczającego nas świata jest naturalną właściwością każdego człowieka. Bardzo ważne jest, aby zadbać o rozwój tej cechy i przekształcić ją w pasję badawczą. Oleśnicka Noc z Przyrodą oferuje odmienną ścieżkę edukacyjną uczniom na trzech różnych etapach kształcenia. Pozwala spojrzeć na naukę z nowej perspektywy, dowiedzieć się więcej, niż zawiera podstawa programowa, wykonać samodzielnie eksperyment naukowy i ośmiela do zadawania coraz to nowszych pytań. Głównym celem wydarzenia jest pogłębianie zainteresowań biologicznych uczniów, a przez to zachęcenie ich do podjęcia studiów na UWr. Współorganizatorem wydarzenia było Powiatowe Centrum Edukacji i Kultury (PCEiK), przede wszystkim pani dyrektor mgr Grażyna Dłubakowska, oraz oleśnickie szkoły, zwłaszcza koordynatorzy: mgr Aneta Krzyżewska3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

fot. Marta Migocka-Patrzałek

-Nowosad, mgr Dorota Stańczyk i mgr Bożena Pudlis. Wielkie podziękowania należą się także dyrektorom szkół i nauczycielom, którzy uczestniczyli w organizacji „Nocy”

i towarzyszyli uczniom podczas zajęć. Wszelkie działania związane z organizacją Oleśnickiej Nocy z Przyrodą są wspierane przez Starostwo Powiatowe w Oleśnicy. Koordynatorami ze


WYDARZENIA

strony Wydziału Nauk Przyrodniczych UWr byli dr Magda Dubińska-Magiera, dr Marta Migocka-Patrzałek oraz dr Józef Krawczyk, członkowie zespołu ds. kształcenia przez całe życie. Sukces III Oleśnickiej Nocy z Przyrodą jest efektem doskonałej organizacji, koordynacji i współdziałania wszystkich współorganizatorów. Pracownicy, doktoranci i studenci Wydziału Nauk Biologicznych UWr przygotowali i przeprowadzili różnorodne zajęcia dla uczniów trzech etapów edukacyjnych powiatu oleśnickiego. Prowadzone w ciekawy i niekonwencjonalny sposób pokazy, wykłady i zajęcia są zachętą dla uczniów do rozwijania swoich zainteresowań naukowych i badawczych zwłaszcza w kierunku nauk biologicznych. Mamy nadzieję, że oprócz rozwijania w uczniach pasji poznawania przyrody, zaowocuje to także zwiększeniem liczby osób chętnych do podjęcia studiów na naszym uniwersytecie. Pierwsze spotkanie w ramach III Oleśnickiej Nocy z Przyrodą odbyło się 10 kwietnia. Gospodarzem wydarzenia było II Liceum Ogólnokształcące im. Juliusza Słowackiego. W imprezie wzięło udział ponad 300 uczniów szkół z powiatu oleśnickiego. Kolejne zajęcia, przygotowane dla ponad 200 uczniów gimnazjów miały miejsce 15 maja w gimnazjum nr 3 im. Podróżników i Odkrywców Polskich. 22 maja odbyło się ostatnie spotkanie dedykowane uczniom szkół podstawowych w Szkole Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi Nr 6 im. Janusza Korczaka, w którym uczestniczyło około 600 uczniów. Licealiści mieli okazję zapoznać się z podstawowymi metodami stosowanymi w histopatologii, zobaczyć i porównać tkanki prawidłowe i zmienione chorobowo na zajęciach „Histologia w zdrowiu i chorobie“, dowiedzieć się o historii intencjonalnego okaleczania na wybranych przykładach dotyczących m. in. tatuaży czy zjawiska publicznej pokuty biczowników, poznać siedmiu wspaniałych – wybrane gatunki największych i najpiękniejszych chronionych owadów naszego kraju. Dowiedzieli się, skąd się wzięła płeć w przyrodzie i jakie są tego konsekwencje oraz dlaczego nie warto bać się GMO. Na zajęciach „Od klasyka do współczesności […]“ nauczyli się

fot. Magda Dubińska-Magiera

rozpoznawać bakterie w próbkach pobranych z otoczenia i walczyć z nimi, kiedy antybiotyki zawiodą. Szukali odpowiedzi na pytania, jak zwierzęta i człowiek wykorzystują zjawisko bioluminescencji bakterii oraz co dzieje się w naszym mózgu, gdy wsiadamy do samochodu, otwieramy drzwi kluczem a także gdzie są nasze ryby skoro nie ma ich tam, gdzie być powinny. Silne emocje wzbudzał wykład o mikrobiologicznych aspektach wojny i terroryzmu oraz zajęcia o daktyloskopii, na których uczestnicy m. in. zbierali i identyfikowali odciski palców. Szczególne pochwały otrzymał wykład o niezwykłych cechach… śluzowców. Informacje na temat roślin spotykanych na naszych stołach i w ogrodach uczestnicy mogli uzyskać na wykładzie o „Roślinnej geografii historycznej”. Licealiści spojrzeli także na świat nieco inaczej dzięki m.in. mikroskopii elektronowej z perspektywy bakterii oraz analizując kolory roślin pod kątem ich funkcji. Edycja dla szkół gimnazjalnych, oprócz części wymienionych wyżej tematów, obejmowała dodatkowo zajęcia omawiające kształtowanie się preferencji smakowych pt. „Słodka czekolada, kwaśna cytryna“ oraz o fascynującej teorii ewolucji. Uczestnicy mieli także okazję dowiedzieć się, co rośliny mówią nam o warunkach panujących w środowisku (bioindykacja), rozegrać biologiczną grę strategiczną pomiędzy drapieżcą i ofiarą o przetrwanie oraz wykazać się wiedzą i umiejętnościami w biologicznym

kasynie, zaczynając z kilkoma żetonami w kieszeni, a kończąc jako milioner! Zadziwiające doświadczenia można było oglądać podczas pokazu „Science of kitchen“, natomiast podczas warsztatu „Po liściach do rośliny“ gimnazjaliści dowiedzieli się, czy igły to też liście. Czy wiesz, że niektóre ryby dorównują inteligencją czterolatkom? Jakie sekrety kryją kości? Skąd się wzięła płeć? Jak są zbudowane i jaką pełnią funkcję RNA i DNA? Co sprawia, że jesteśmy atrakcyjni dla płci przeciwnej? Czy moda ma wpływ na poziom naszej atrakcyjności? Na te pytania gimnazjaliści, którzy wzięli udział w Oleśnickiej Nocy z Przyrodą, odpowiedzą bez trudu. Spotkania naukowe miały często charakter eksperymantalny, np. prowadzone były doświadczenia z antocyjanami – zmiennymi barwnikami roślin czy klasyczne barwienia Grama obrazujące kolorowy mikroświat. Na uczniów szkół podstawowych czekały, oprócz części z opisanych powyżej, jeszcze inne atrakcje. Mieli oni okazję przyjrzeć się, jakie zwierzęta kryją się w kropli wody, dowiedzieć się, jak zadbać o swój mózg, aby najlepiej wykorzystać jego możliwości. Uczniowie szukali odpowiedzi na pytania związane z migracją zwierząt: „czy bociany odpoczywają w drodze do Afryki“ i „jak daleko jest w stanie przelecieć mały motylek“? Poznali sekrety DNA a także przekonali się, skąd się wzięły różnice w kolorze skóry i budowie ciała. Prelekcja dotycząca pasożytów strefy tropikalnej obaliła natomiast mit, że ciepłe kraje są rajem na ziemi.

| 11


WYDARZENIA

12

|

Wisienką na torcie były warsztaty plastyczne, oczywiście o tematyce naukowej – „Kolorowe bakterie“. Ogromne zainteresowanie uczniów, ich zaangażowanie w prowadzone zajęcia, warsztaty i laboratoria, wiele pytań w trakcie wykładów pozwalają stwierdzić, że przygotowany program bardzo się podobał. Wspaniałej atmosferze Oleśnickiej Nocy z Przyrodą sprzyjała doskonała organizacja. Uczestnicy zostali ugoszczeni poczęstunkiem przygotowanym przez PCEiK i szkoły. Uczniowie szkół pełnili rolę opiekunów i przewodników, co znacznie usprawniło przebieg zajęć. W tym roku odbyła się już trzecia edycja Oleśnickiej Nocy z Przyrodą i wydaje się, że wydarzenie cieszy się ciągle wzrastającą popularnością. Rezultaty tego typu projektów są nieocenione, ponieważ pozwalają na rozbudzanie w młodych ludziach pasji do nauki. Mnóstwo korzyści wynoszą także prowadzący zajęcia, którzy mają okazję pokazać to, czym się zajmują na co dzień w odmienny, ciekawy i inspirujący sposób. Rozwija to ich umiejętności dydaktyczne i pozwala odczuć, jak wiele satysfakcji przynosi popularyzacja nauki. Kie ru j e m y p od z i ę ko wan i a d o wszystkich prowadzących w tegorocznej edycji, którzy wykazali się ogromnym zaangażowaniem oraz umiejętnościami przekazywania wiedzy w atrakcyjny i przystępny sposób. Zajęcia w ramach trzeciej edycji Oleśnickiej Nocy z Przyrodą prowadzili pracownicy, doktoranci i studenci: Katedry Biologii Człowieka (Amelia Walter), Katedry Ekologii, Biogeochemii i Ochrony Środowiska (mgr Adam Rajsz, mgr Ludmiła Polechońska, mgr Mariusz Chrabąszcz), Muzeum Przyrodniczego (mgr Grzegorz Skórzewski), Pracowni Nowoczesnych Strategii Nauczania Biologii (dr Józef Krawczyk), SKN „Genetyka” (Zuzanna Ignatowicz, Jakub Jędrzejewski), SKN Antropologów „Kostka” (Kinga Gaczyńska, Anna Apanasewicz, Joanna Wysocka, Karolina Bystrońska, Monika Iwan, Katarzyna Żurawska, Katarzyna Nowicka), SKN Nauczycieli „Sowa” (lic. Paulina Gołaś, lic. Emilia Turek, Natalia Napieraj, Remigiusz Zieliński, lic. Łukasz Auguścik, Damian Sarnowski, Romina Szala, lic. Adrian Kwiatek, Marek Mokrzycki, Agnieszka Wójcik, lic. Anna Kimel, Magdalena Budzyń3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

fot. Magda Dubińska-Magiera

ska, Sandra Chudak, Natalia Dziubyna, lic. Grzegorz Koc, Anna Kurzawa, lic. Alicja Lubańska, Piotr Pawlak, Damian Sarnowski, Wojciech Teodorowicz, Brenda Romaniuk, Mariola Szumniak, Małgorzata Nickel), Zakładu Biologii Patogenów i Immunologii (mgr Agnieszka Łątka, dr Grzegorz Guła, Oliwia Zimna), Zakładu Biologii Rozwoju Zwierząt (dr Arnold Garbiec, mgr Damian Lewandowski, mgr Ewelina Posyniak, mgr Anna Kosieradzka, mgr Jadwiga Jabłońska, mgr Kamil Szymusiak, mgr Anna Zielichowska),

Zakładu Biologii, Ewolucji i Ochrony Bezkręgowców (mgr Radosław Gil, mgr Agata Piwnik), Zakładu Botaniki (mgr Renata Łojko), Zakładu Ekologii Drobnoustrojów i Ochrony Środowiska (mgr Aleksandra Czułowska), Zakładu Fizykochemii Drobnoustrojów (mgr Emil Paluch), Zakładu Genetyki (mgr Piotr Stempiński), Zakładu Mikrobiologii (mgr Marta Książczyk, Karolina Szubert, Magda Wiglusz), Zakładu Parazytologii Instytut Genetyki i Mikrobiologii (mgr Kinga Leśniańska, mgr Maja Adamczyk).

Liczba uczestników Oleśnickiej Nocy z Przyrodą w kolejnych latach


WYDARZENIA

e-danio. Nurkuj po wiedzę! dr Magda Dubińska-Magiera, dr Marta Migocka-Patrzałek Instytut Biologii Molekularnej W styczniu tego roku rozpoczął się projekt „e-danio. Nurkuj po wiedzę!” mający na celu promocję zawodu naukowca i zachęcanie młodzieży do podjęcia studiów. Projekt uzyskał dofinansowanie w organizowanym przez Fundację na Rzecz Nauki Polskiej (FNP) konkursie eNgage. Inicjatywa FNP ma pomóc naukowcom w rozwijaniu ich umiejętności popularyzacji nauki i prezentacji wyników badań naukowych różnym grupom odbiorców.

Realizacja programu opiera się m. in. na spotkaniach warsztatowych z uczniami gimnazjum nr 3 im. Podróżników i Odkrywców Polskich z Oleśnicy, pod opieką pani Doroty Stańczyk, oraz Liceum Ogólnokształcącego nr XIV im. Polonii Belgijskiej z Wrocławia, pod opieką pana Mariana Piszczka. Stworzona została także ogólnodostępna, bogata w treści popularyzatorskie strona internetowa. Projekt realizowany jest w laboratoriach Zakładu Biologii Rozwoju Zwierząt UWr. Założenia projektu obejmują przeprowadzenie pięciu powiązanych tematycznie zajęć laboratoryjnych, podczas których młodzież, w trakcie własnoręcznego przygotowywania preparatów, poznaje techniki barwień histologicznych, histochemicznych i immunohistochemicznych oraz mikroskopowe metody obrazowania. Tematy zajęć obejmują podstawy biologii rozwoju na przykładzie organizmu modelowego jakim jest danio pręgowane (łac. Danio rerio). Danio, ryba pochodząca z rodziny karpiowatych (Cyprinidae), jest znanym modelem badawczym. Danio jest także popularną rybką akwariową. Jej genom charakteryzuje się dużym podobieństwem sekwencji do genomu ludzkiego. Ryba wykazuje także szereg korzystnych, pod kątem prowadzenia badań eksperymentalnych, cech takich jak krótki cykl życiowy, niski koszt hodowli, łatwość przeprowadzania manipulacji genetycznych oraz szybki rozwój embrionów. Przejrzystość zarodków danio pozwala na przyżyciową obserwację wczesnych etapów

| 13

Uczestnicy projektu „e-danio. Nurkuj po wiedzę!” w trakcie zajęć laboratoryjnych fot. M. Dubińska-Magiera

rozwoju. Zalety tego organizmu pozwalają na jego wykorzystanie w przemyśle farmaceutycznym, ułatwiając wiele etapów wprowadzania nowego leku na rynek, skracając czas i koszt tego procesu. Ta niepozorna rybka jest jednym z najlepiej scharakteryzowanych modeli badawczych kręgowców. Jest ona wykorzystywana przez ponad 1000 laboratoriów badawczych na świecie w tym również w Polsce [Gibbs i wsp. FEBS J. 2013, Gibert i wsp. Curr Med Chem. 2013]. Spotkanie „Pierwsze koty za płoty”, które odbyło się w marcu, rozpoczęło się od zwiedzania laboratorium. Następnie, po krótkiej prelekcji, uczestnicy przystąpili do własnoręcznego przygotowania materiału biologicznego do barwień histochemicznych.

Druga część warsztatów polegała na praktycznym poznaniu zasad mikroskopowania. Podczas kolejnych zajęć „Trening czyni mistrza” (kwiecień) uczniowie podzieleni na grupy przeprowadzali barwienia histologiczne, histochemiczne i immunocytohistochemiczne. W maju zostały przeprowadzone kolejne zajęcia „Jak Cię widzą, tak Cię piszą” w szkołach uczestników. W ich trakcie uczniowie obserwowali i analizowali m.in. własnoręcznie wykonane preparaty histologiczne oraz preparaty całościowe utrwalonych zarodków danio na różnych stadiach rozwoju. Przed nami czwarte spotkanie pt. „Ryby mają głos!”, podczas którego poznamy m.in. technikę mikroiniekcji embrionów danio oraz piąte, które odbędzie się w przestrzeni wirtualnej.


WYDARZENIA

Główna bohaterka projektu ryba danio pręgowane fot. A. Garbiec

14

|

Pani Dorota Stańczyk, gimnazjalna nauczycielka biologii zebrała wśród swoich uczniów wrażenia z udziału w projekcie. Gimnazjaliści są pod ogromnym wrażeniem sprzętu badawczego, zwłaszcza profesjonalnie wyposażonych laboratoriów i mikroskopów fluorescencyjnych. Uczniowie podkreślali, że nauczyli się pipetować, co było dla nich zabawne i ośmieliło ich w pracy z profesjonalnym sprzętem laboratoryjnym oraz zwiększyli swoje umiejętności posługiwania się mikro-

skopem. Stwierdzili ponadto, że praca naukowca jest ciekawa, chociaż wymaga bardzo dużo cierpliwości. Trudne wydaje im się długotrwałe oczekiwanie na wyniki eksperymentów. O tym, że zajęcia mają interesującą i angażującą formę, świadczy stwierdzenie uczestników, że „połączenie wiedzy z warsztatami laboratoryjnymi i otoczeniem naukowym, nawet jeśli brzmi bardzo poważnie, staje się przyjemnością”. Wiedza z zakresu biologii rozwoju i oogenezy okazała się zrozumiała, przystępna i ciekawa! Dostępna jest też strona internetowa projektu „e-danio. Nurkuj po wiedzę!” www.e-danio.uni.wroc.pl, która zawiera materiały dydaktyczne związane z realizacją projektu takie jak foto-relacje z poszczególnych spotkań, film o hodowli ryby danio czy inne materiały edukacyjne do pobrania. Szczególnie interesujący jest wywiad z dr hab. prof. UWr Małgorzatą Daczewską, prodziekanem Wydziału Nauk Biologicznych, na temat możliwości studiowania.

Garść danych o „e-danio. Nurkuj po wiedzę!”: • uczestnicy: od 30 do nieograniczonej liczby, • ponad 100 „lajków” na Facebooku, do tej pory, • satysfakcja uczestników 100%. Kierowniczka projektu, dr Magda Dubińska-Magiera wraz ze współautorką pomysłu dr Martą Migocką-Patrzałek są pracownikami Zakładu Biologii Rozwoju Zwierząt. Poza regularną pracą naukową (głównie z wykorzystaniem danio) i dydaktyczną angażują się w szereg działań popularyzatorskich, takich jak Dolnośląski Festiwal Nauki, Noc Biologów, Oleśnicka Noc z Przyrodą oraz zajęcia dla młodzieży. Projekt „e-danio. Nurkuj po wiedzę!” jest finansowany ze środków przyznanych przez Fundację na rzecz Nauki Polskiej na podstawie umowy nr 101/UD/ SKILLS/2014 o wykorzystaniu nagrody przyznanej w konkursie eNgage w ramach projektu SKILLS współfinansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego.

Humanistyka w nocnej odsłonie dr Piotr Jakub Fereński, Instytut Kulturoznawstwa

Często można usłyszeć pytanie „czym zajmują się humaniści?”. Niekiedy pytaniu temu towarzyszy rodzaj nieufności czy podejrzliwości związany z kwestią użyteczności nauk o świecie człowieka. To z kolei wiedzie do zagadnienia „przydatności” absolwentów kierunków humanistycznych na dzisiejszym rynku pracy, kojarzonym głównie z sektorem usług finansowych i branżą nowych technologii. O ile kierunki techniczne powiązane z szeroko pojętym przemysłem i bankowością są promowane na różne sposoby przez instytucje publiczne i na ich absolwentów czekać ma pewna praca w inwestujących w naszym kraju globalnych przedsiębiorstwach, o tyle humaniści, w obiegowej opinii, zajmujący się raczej mało zrozumia3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

łymi problemami – a to kopiąc w przeszłości, a to w meandrach ludzkiego umysłu – wydają się podejrzani. Czym jest wiedza o sposobach życia ludzi, o ich nawykach, przekonaniach, wierzeniach, o skłonności do muzykowania czy malowania? Dla wielu to nauka dość wymyślna i hermetyczna. Ale czy tak rzeczywiście jest? By pokazać, czym tak naprawdę zajmują się współcześnie humaniści i jakie jest zastosowanie ich osiągnięć, Wydział Nauk Historycznych i Pedagogicznych UWr już po raz drugi zorganizował imprezę zatytułowaną „Noc humanistów”. W tym roku odbywała się ona w budynku Instytutu Pedagogiki i Instytutu Psychologii UWr przy ul. Dawida 1. Już sam obiekt ze względu na swą architekturę mógłby stanowić

wystarczający powód, by wziąć udział w wydarzeniu. Jednak na wszystkich zainteresowanych czekało znacznie więcej atrakcji. W sobotę 23 maja, od godziny 18.00 do 22.00 pracownicy i doktoranci Instytutów i Katedr Archeologii, Etnologii i Antropologii Kulturowej, Historii, Historii Sztuki, Kulturoznawstwa, Muzykologii, Pedagogiki i Psychologii nie tylko przybliżali własne zainteresowania naukowe w kontekście najnowszych kierunków badań w ich dyscyplinach, ale też ukazywali obszary w jakich tak wiedza, jak i przygotowanie humanistyczne okazują się niezwykle ważne. Z jednej strony można było posłuchać wykładów o muzyce w reklamach telewizyjnych, o wykorzystywaniu we współczesnej kulturze i sztuce narzędzi


WYDARZENIA

cyfrowych i komunikowaniu się w medialnej rzeczywistości, o dokumencie filmowym jako metodzie prezentowania badań naukowych, o tradycyjnych i multimedialnych sposobach rekonstrukcji zabytków, o znaczeniu gier w edukacji, o zastosowaniu rzeczywistości wirtualnej w psychologii czy

o genezie stresu i sposobach radzenia sobie z nim, z drugiej zaś zagrać w planszowe gry historyczne, zobaczyć pokazy dawnych technik obróbki krzemienia, lepienia naczyń ceramicznych, obróbki kości, rogu (amulety, broń, narzędzia), a także wziąć udział w Live Action Role-Playing. Tegorocz-

na „Noc humanistów” przyciągnęła więcej osób chcących dowiedzieć się, czym jest i co oferuje współczesna humanistyka, niż jej poprzednia edycja. Pozostaje życzyć sobie, by tendencja ta się utrzymała i by w ciągu najbliższych lat impreza wyrosła na ważne wydarzenie popularyzujące naukę.

Marsjanin-rasista, nieustraszony frezer i mekka mokki, czyli o poważnych zmaganiach z ortografią niderlandzką dr Agata Kowalska-Szubert, Katedra Filologii Niderlandzkiej im. Erazma z Rotterdamu „Er was eens een verwende excentrieke man, rijk als Croesus, en bovendien een fervente koffiefreak” („Był sobie raz rozkapryszony ekscentryczny człowiek, bogaty jak Krezus, a poza tym zagorzały miłośnik kawy”) – tak zaczyna się tekst, nad którym 21 kwietnia łamało sobie głowy 162 studentów niderlandystyki od Poznań po Wielkie Tyrnowo w Bułgarii. Wtedy to, o godzinie 11.30 (w Bułgarii i Rumunii o 12.30 czasu lokalnego) odbyło się Wielkie Studenckie Dyktando Języka Niderlandzkiego, koordynowane przez dr Agatę Kowalską-Szubert z Katedry Filologii Niderlandzkiej UWr.

Miłe dobrego początki Historia dyktanda sięga roku 2009, kiedy wśród studentów niderlandystyki rozniosła się wieść, że ich wykładowcy potrafią dobrze pisać po polsku. Wtedy to ogólnopolskie dyktando języka polskiego (ostatnie za czasów Krystyny Bochenek) można było pisać także w czasie realnym przez jeden z komunikatorów internetowych – i właśnie w związku z tym wydarzeniem w mediach pojawiło się znane studentom nazwisko. Pomyśleli i ubrali w słowa to, co im przyszło do głowy, a brzmiało to mniej więcej tak: „My też chcemy dyktanda!”. Wola studenta – rzecz święta, szczególnie wtedy, kiedy student chce się nauczyć więcej niż przewiduje program studiów. A zatem wiosną 2010 r., przy okazji dorocznego święta narodowego Holandii, Dnia Królowej,

fot. B. Czarnecka

| 15


WYDARZENIA

wywania mistrza Polski słownikami, ale ich czescy i słowaccy koledzy w sumie cały czas bawili się z nami niejako poza konkurencją. A tekst – tym razem o zderzeniu przepisów wykonawczych Unii Europejskiej z mentalnością marsjańskiego rasisty – wymagał skupienia. Z pomocą w sprawie prezentów pośpieszyli dyplomaci w Pradze i Wiedniu. Ale stało się dla nas jasne, że trzeba będzie rozwiązać sprawę systemowo.

A więc parę słów o systemie fot. B. Czarnecka

16

|

gromadka adeptów filologii niderlandzkiej przelewała na papier opowieść o nieudanym castingu do filmu fantasy. Oczywiście po niderlandzku. Koło Naukowe Studentów Niderlandystyki przekonało ówczesną panią prorektor, że warto zafundować zwycięzcy porządną nagrodę – i tak oto w ręce Natalii Brożyny (obecnie doktorantki w KFN) trafił wielki słownik języka niderlandzkiego. W kolejnym roku akademickim studenci zapytali: „A dyktando na Dzień Królowej będzie?” – a w sumie czemu nie? Tyle że nie doceniliśmy mediów społecznościowych. Okazało się mianowicie, że nasi studenci dali znać kolegom w innych polskich ośrodkach niderlandystycznych, że mają coś, czego tamci nie mają. Tak oto wieść o dyktandzie dotarła do Lublina i Poznania i w roku 2011 – na wyraźne życzenie koła naukowego studentów UAM – opowiadanie o krowie cierpiącej w Lejdzie (niderlandzkie słowa lijden ‘cierpieć’ i Leiden ‘Lejda’ są wymawiane identycznie) i o nieustraszonym frezerze (podobna opozycja ortograficzna przy niemal takiej samej wymowie) pisali w tym samym czasie nie tylko studenci wrocławscy, ale także poznańscy. W roku 2012 do udziału w dyktandzie zgłosiły się wszystkie trzy polskie uniwersytety oferujące filologię niderlandzką. Główna nagroda – ponownie słownik – została ufundowana przez przedstawicielstwa dyplomatyczne Holandii i Flandrii w Polsce. Tekst z wrocławskim akcentem, bo o wpływie filozofii na nasze krasnoludki, po3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

znali zatem młodzi ludzie z Poznania, Lublina i oczywiście Wrocławia. Mało tego: przypadkiem na naszym uniwersytecie gościł holenderski dziennikarz, który także zasiadł do pisania. I okazał się… gorszy od naszego wrocławskiego Michała Doczumińskiego, który pokonał nie tylko native speakera, ale także konkurencję w innych ośrodkach. Rok 2013 był dla wrocławskiej niderlandystyki szczególny: wiosną organizowaliśmy Festiwal Kultury Niderlandzkiej i Flamandzkiej, a w jego ramach wiele spotkań literackich – i oczywiście czwartą edycję dyktanda. O zasięgu znowu ogólnopolskim, ale nie tylko: akces zgłosiły także czeskie niderlandystyki w Pradze i w Ołomuńcu. Tym razem tekst wyszedł nie spod polskiej ręki: napisał go dla nas flamandzki poeta Luuk Gruwez. Było ciężko, ale poetycka opowieść o dziewczynie pachnącej kapryfolium i poecie w stanie maligny zaspokoiła co bardziej wysublimowane gusta. I znowu bawili się z nami Holendrzy i Flamandowie; ci, którzy przyjechali do nas w ramach festiwalu, obgryzali końcówki swoich długopisów nie mniej zawzięcie niż nasi żacy. I chociaż na co dzień posługują się – zawodowo – niderlandzkim, nie napisali wcale lepiej niż najlepsi z naszych. Kiedy w roku 2014 do naszej – traktowanej bardzo poważnie – zabawy dołączył jeszcze uniwersytet w Bratysławie, pojawił się drobny problem natury gratyfikacyjnej. Polscy studenci pokrzywdzeni nie byli, bo „nasi” dyplomaci przejęli na stałe zwyczaj obdaro-

W roku 2015 patronat nad dyktandem objęło Stowarzyszenie Niderlandystów Europy Środkowej „Comenius”, które zaprosiło do udziału w wiosennej imprezie wszystkie uniwersytety w naszej części kontynentu. Odzew nas przestraszył – i zachwycił równocześnie; akces zgłosili wykładowcy szesnastu uniwersytetów w dziesięciu krajach regionu. Czyli: wszyscy! I Polska, i Czechy, i Słowacja, a dalej także Węgry, Austria, Słowenia, Serbia, Chorwacja, Rumunia i Bułgaria. Na pomoc w kwestiach organizacyjnych pośpieszyli nam ponownie dyplomaci, którzy zafundowali nagrodę dla zwycięzcy w każdym kraju. I nagrody pocieszenia dla pechowców w Polsce, Czechach i na Węgrzech: w tych państwach niderlandystykę można studiować na trzech uniwersytetach – a mistrz krajowy może być tylko jeden… Zatem dziesięcioro młodych mieszkańców Europy Środkowej stało się dumnymi posiadaczami największego (i najlepszego na rynku) słownika języka niderlandzkiego. Regionalny mistrz nad mistrzami – o którym za chwilę – w nagrodę pojedzie w grudniu do Hagi, gdzie weźmie udział w Dyktandzie Narodowym, starszym, bo ponaddwudziestoletnim, niderlandzkim bracie naszego Wielkiego Dyktanda. Koszty jego pobytu i podróży opłaca stowarzyszenie Comenius. Impuls do zorganizowania dyktanda wyszedł z Wrocławia, a więc i na naszych barkach spoczął obowiązek organizacji i koordynacji tego przedsięwzięcia. Modus vivendi wypracowaliśmy w minionych latach, kiedy dołączały do nas pojedyncze uniwersytety, teraz zatem trzeba było jedynie przenieść opracowane rozwiązania


WYDARZENIA

Po podsumowaniu całości okazało się, że pierwszym regionalnym studenckim mistrzem ortografii został Polak, Mateusz Klimek z UAM w Poznaniu, student drugiego roku studiów magisterskich. My we Wrocławiu jesteśmy dumni z naszych mistrzyń lokalnych – Judyta Kuznik i Aleksandra Siwczyńska dopiero kończą studia licencjackie, a do regionalnego zwycięstwa brakowało im niewiele. Mamy nadzieję, że obie Panie zechcą podjąć u nas studia magisterskie i że właśnie któraś z nich – a może ktoś spośród ich kolegów? – zostanie regionalnym mistrzem ortografii w nadchodzących latach. fot. B. Czarnecka

na większe grono uczestników. I tak: dyktando odbywa się na wszystkich uniwersytetach jednocześnie. Tekst wymyśla dr Agata Kowalska-Szubert (wyjątek stanowiło tylko dyktando w roku festiwalowym), a weryfikuje go grono językoznawców w Niderlandach i Belgii. Tkwią za tym rozważania natury praktycznej: tylko osoby, które uczestniczą w procesie nauczania niderlandzkiego jako języka obcego, wiedzą, jakie zagadnienia ortograficzne są najtrudniejsze do przyswojenia. Oprócz tego orientują się, w jakim zakresie słownictwa mogą się poruszać, żeby studenci nie tylko pisali poprawnie, ale jeszcze wiedzieli, o czym piszą. Chcemy, żeby nasze dyktando nie było łatwe, ale dało się napisać. Nie da się tego niestety powiedzieć o tekstach niderlandzkiego oryginalnego Dyktanda Narodowego, w kontekście stopnia trudności porównywalnego z naszym Ogólnopolskim Dyktandem – uczestnicy dyktand narodowych są zazwyczaj nosicielami danego języka, a więc nie ma potrzeby zastanawiania się nad poziomem ich znajomości tegoż. W dyktandzie studenckim natomiast czasem uczestniczą osoby, które uczą się niderlandzkiego dopiero od siedmiu miesięcy (czyli studenci pierwszego roku). A ponieważ dyktandem chcemy zachęcić, a nie odstraszyć, tekst musi być przede wszystkim zrozumiały. Zatem wyszukiwanie słów trudniejszych ortograficznie, ale pasujących do treści opowiadania, to w zasadzie drugi krok procesu tworzenia. W minionych latach punktem wyjścia była treść historyjki –

zazwyczaj w połączeniu z czymś w rodzaju „kotwicy”, sformułowania, o którym wiadomo od razu, że w opowieści się znajdzie. Pasjonat kawy na przykład, któremu poświęcaliśmy uwagę w tym roku, lwią część życia poświęcił na poszukiwanie mekki mokki. I w sumie dzięki tej mekce mokki zaistniał.

Organizacja Koordynatorzy otrzymali pisaną wersję tekstu w przeddzień dyktanda, razem z instrukcjami dotyczącymi poprawiania. W tym roku udało nam się zaprosić do współpracy holenderską panią minister edukacji, która w przygotowanym specjalnie dla nas materiale wideo przekazała uczestnikom wyrazy otuchy – i przeczytała tekst, który następnie studentom dyktowali miejscowi lektorzy (to ważne dla wyrównania szans – tekst podawała osoba, do której wymowy studenci byli przyzwyczajeni). Następnie dyktando było od razu na miejscu sprawdzane, wszędzie w całym regionie według dokładnie tych samych zasad. Potem koordynatorzy przesyłali informacje do Wrocławia, który w dniu dyktanda był nie tylko polem walki, ale i centrum dowodzenia. A potem trzeba było zrobić dogrywkę: okazało się bowiem, że studentki dwóch budapeszteńskich uniwersytetów zrobiły dokładnie tyle samo błędów, mniej niż zwyciężczyni w Debreczynie, trzecim węgierskim ośrodku niderlandystycznym. Walka o tytuł mistrzyni Węgier trwała zatem dłużej, ale i ją udało się rozstrzygnąć.

Bo będzie ciąg dalszy! Po dyktandzie nadeszła pora na minutę prawdy: opinie i ocenę kolegów z ośrodków, które współuczestniczyły w naszej inicjatywie. Jednym głosem mówią, że było warto. Bo w programie imprez dodatkowych pojawiło się współzawodnictwo, i to od razu na poziomie ponadnarodowym. Bo taki typ spotkania z językiem pokazuje, że poszerzać wiedzę i szlifować język obcy można także przy okazji niezłej zabawy. Bo dobre napisanie dyktanda – wiedząc, że najlepszy spośród piszących poza konkursem Holendrów zrobił w tekście pięć błędów – wzmacnia w studentach poczucie wiary we własne możliwości. Bo sprawdzanie prac studenckich przy okazji pokazuje wykładowcy, z czym jego studenci sobie jeszcze nie radzą, a więc stanowi przy okazji cenny instrument dydaktyczny. Koledzy w regionie już teraz deklarują, że nie ma mowy o tym, żeby w przyszłym roku ich w dyktandzie zabrakło. A Wrocław po raz kolejny zajmie się organizacją i koordynacją spontanicznego projektu współpracy międzynarodowej na poziomie najniższym – bo współpracują jednostki naukowo-dydaktyczne – i jednocześnie najwyższym, bo stawiamy przede wszystkim na jakość. Musimy także ułożyć nowy tekst. W końcu jesteśmy odpowiedzialni za to, co wymyślili nasi studenci. A że przy okazji czerpiemy z tego wiele przyjemności, to jeszcze jedna wartość dodana dyktanda!

| 17


WYDARZENIA

Prof. Florian Śmieja nowym doktorem honorowym UWr oprac. Kamilla Jasińska Uniwersytet Wrocławski ma nowego doktora honoris causa. Został nim prof. Florian Śmieja, hispanista, poeta, tłumacz i wydawca. Podczas uroczystości nadania tytułu, która odbyła się 6 maja 2015 r. w Auli Leopoldyńskiej, prof. Śmieja odebrał także Krzyż Komandorski Orderu Izabeli Katolickiej przyznany mu przez króla Hiszpanii, Filipa VI.

18

|

Tytuł doktora honoris causa jest najwyższą godnością akademicką. Na naszej uczelni nadawany jest osobom o wybitnych osiągnięciach naukowych, autorytetom w danej dziedzinie, a przy tym o niekwestionowanym etosie naukowym. Doktorat honorowy nadawany jest także twórcom w zakresie literatury i sztuki, wybitnym politykom o międzynarodowym uznaniu lub o znaczących zasługach dla Polski. Na wniosek Rady Wydziału Filologicznego, Senat Uniwersytetu Wrocławskiego 29 października 2014 r., po zapoznaniu się z recenzjami przygotowanymi przez profesor Urszulę Aszyk-Bangs z Uniwersytetu Warszawskiego oraz profesora Mariana Kisiela z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, nadał tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego profesorowi Florianowi Śmiei, w uznaniu jego zasług dla rozwoju polskiej nauki i literatury oraz za wkład w rozwój studiów hispanistycznych na UWr. Na uroczystości w Auli Leopoldyńskiej zgromadzili się licznie przedstawiciele społeczności akademickiej: przyjaciele i współpracownicy z Wydziału Filologicznego UWr (Instytutu Filologii Romańskiej i Instytutu Filologii Polskiej), profesorowie a także studenci, przedstawiciele innych uczelni, np. Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, a także rodzina Profesora, która specjalnie na tę okazję przyjechała z Kanady. Uroczystość, której przewodniczył rektor UWr prof. Marek Bojarski, rozpoczęła się od wręczenia prof. Florianowi Śmiei Krzyża Komandorskiego Orderu Izabeli Katolickiej (Orden de Isabela la Católica) przyznanego mu przez 3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

króla Hiszpanii, Filipa VI. Aktu dekoracji dokonał Agustín Núñez Martínez, ambasador królestwa Hiszpanii oraz Josep Maria de Sagarra, dyrektora Instytutu Cervantesa w Warszawie. Życiorys oraz zasługi i osiągnięcia prof. Floriana Śmiei przedstawił podczas uroczystości dziekan Wydziału Filologicznego prof. Marcin Cieński. Prof. Florian Śmieja jest hispanistą światowego formatu, wybitnym profesorem, cenionym poetą, znakomitym tłumaczem i ważnym wydawcą. Urodził się w 1925 r. w Kończycach na Górnym Śląsku. Z końcem II wojny światowej znalazł się w Szkocji jako żołnierz I Korpusu Polskiego. Pozostał na emigracji, podejmując studia filologiczne w University College w Cork (1947–1950), które kontynuował w King’s College w Londynie, gdzie uzyskał tytuł magistra filologii hiszpańskiej (1955), a następnie stopień doktora (1962). Wykładał w School of Slavonic and East European Studies, London School of Economics, Nottingham University, Western Ontario University w Kanadzie oraz PUNO – Polskim Uniwersytecie na Obczyźnie. Jest autorem kilkunastu cenionych tomów poetyckich wydawanych nieprzerwanie od debiutanckiej książki „Czuwanie u drzwi”, która ukazała się w Londynie w 1953 r. Był współzałożycielem i wieloletnim redaktorem naczelnym emigracyjnych pism literackich – „Merkuriusza Polskiego” i „Kontynentów”. Jest cenionym badaczem dawnej literatury hiszpańskiej. Jako pierwszy wskazał na zbieżność teorii konceptu Baltasara Graciána, hiszpańskiego jezuity, z poetyką Macieja Kazimierza Sarbiewskiego, nie-

Prof. Florian Śmieja – nowy doktor honoris causa UWr fot. J. Katarzyński

strudzenie tropi także polskie filiacje w literaturze hiszpańskiej. Jest autorem znakomitych przekładów literatury hiszpańskiej i hispanoamerykańskiej, m.in. Gustava Adolfa Bécquera, Juana Ramóna Jimenéza, Camilo José Celi, Luisa Martína-Santosa. W latach 1991–1997 prowadził seminaria oraz wykłady gościnne na UWr, przyczyniając się do ukształtowania pierwszego pokolenia hispanistów po 1989 r., a tym samym do rozwoju studiów hispanistycznych w Polsce. Od 1969 r. wraz z żoną, Zofią z Poniatowskich, i czwórką dzieci mieszka w Kanadzie. Prof. Florian Śmieja imponuje dobrocią i szlachetnością, rozwagą i mądrością, skromnością i pracowitością, pogodą i życzliwością. Osobiście doświadczył wszystkich zwrotów historycznych ubiegłego stulecia i jego biografię


WYDARZENIA

można czytać jako metaforę polskich losów w XX stuleciu. Laudację na cześć prof. Śmiei wygłosiła jego promotorka, prof. Beata Baczyńska. Ona także dokonała aktu promocji prof. Floriana Śmiei na doktora honoris causa UWr. W swoim okolicznościowym wystąpieniu nowy doktor honorowy UWr mówił o swojej naukowej wędrówce i fascynacji językiem hiszpańskim. Wystąpienie to zostało przyjęte niezwykle ciepło i nagrodzone przez publiczność owacjami na stojąco.

Od lewej: prof. Beata Baczyńska, prof. Florian Śmieja, rektor UWr, prof. Marek Bojarski fot. J. Katarzyński

Kongres lituanistyczny dr Tatjana Vologdina, Studium Języka i Kultury Litewskiej

| 19

Już po raz trzeci we Wrocławiu w dniach 13–14 maja 2015 r. odbyło się spotkanie sympatyków Litwy z krajów Europy Centralnej. Na zaproszenie Koła Naukowego Lituanistów „Labas”, działającego przy Instytucie Filologii Polskiej, blisko pięćdziesięciu prelegentów przez dwa dni dyskutowało na temat zagadnień dotyczących m.in. językoznawstwa, literaturoznawstwa, kultury, prawa i stosunków polsko-litewskich. Udział wzięli przedstawiciele 20 uczelni wyższych z 4 krajów – Polski, Litwy, Ukrainy i Białorusi.

W pierwszym dniu odbyła się bardzo interesująca, konstruktywna debata z udziałem ekspertów z Litwy i Polski poświęcona 25-leciu przywrócenia litewskiej niepodległości. W panelu wzięli udział: Czesław Okińczyc, sygnatariusz Aktu Niepodległości Litwy z 11 marca 1990 r., prezes największego polskojęzycznego medium na Litwie; Krzysztof Buchowski z Uniwersytetu w Białymstoku, specjalista od polsko-litewskich stosunków; Eldoradas Butrimas, korespondent największego litewskiego dziennika „Lietuvos Rytas” oraz w roli moderatora Maria Przełomiec, dziennikarka prowadząca

program „Studio Wschód” w TVP i naoczna świadkini litewskiej transformacji (jako korespondent Sekcji Polskiej Radia BBC). Żywym dyskusjom i debatom towarzyszyły wydarzenia prezentujące kulturę Litwy. Pierwszego dnia Kongres gościł w progach Centrum Sztuki Impart. Tłumaczenie swojej książki Litewskie konteksty Czesława Miłosza zaprezentował Mindaugas Kvietkauskas, dyrektor Instytutu Literatury i Folkloru Litewskiego, wieczór prowadził dr Adam Poprawa, znawca twórczości Czesława Miłosza. Goście Kongresu uczestniczyli także w wer-

nisażach dwóch wystaw fotografii. Pierwsza z nich – „Ku wolności” autorstwa litewskiego fotografa Vytautasa Daraškevičiusa była poświęcona okresowi litewskich walk o niepodległość i przygotowana przy pomocy Ambasady Republiki Litewskiej. Druga wystawa, dotycząca wybitnej postaci Michała Römera „Chwile z życia – między Polską a Litwą” była przygotowana przez Bibliotekę Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii (Tadeusz Juchniewicz) we współpracy z Uniwersytetem Michała Römera w Wilnie [o M. Römerze – wybitnym prawniku z Litwy pisaliśmy w „PU” 1/2015 – przyp. red.].


WYDARZENIA

20

|

Dwudniowy Kongres zakończył współorganizowany z Urzędem Miasta Wilna koncert w Oratorium Marianum z udziałem grup folkowych Gryčia i Yurodivi. W przerwach koncertu liczni uczestnicy mogli degustować litewskie potrawy oraz słynną birsztańską wodą mineralną „Vytautas”. III Międzynarodowy Kongres Lituanistów odbywał się pod patronatem wojewody dolnośląskiego Tomasza Smolarza, Ambasady Republiki Litewskiej, prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza, konsula honorowego Litwy we Wrocławiu Tomasza Kosonia, rektorów prof. Marka Bojarskiego z UWr i prof. Algirdasa Gaižutisa z Litewskiego Uniwersytetu Edukologicznego oraz dyrektora Instytutu Filologii Polskiej UWr prof. Jana Miodka. Sale ćwiczeniowe oraz wykładowe udostępnił uczestnikom Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii. Każda edycja Kongresu, a szczególnie ta ostatnia, przyniosła niesamowite doświadczenia. Kongres to właściwie autentyczny element stosunków polsko-litewskich, to unikalna możliwość bycia w centrum tych procesów, które tworzą i kształtują te relacje w środowisku akademickim. Uczestników i gości konferencji połączyła nieskrywana radość, zaangażowanie i chęć poznawania się nawzajem. Dla niektórych Litwinów było to pierwsze spotkanie z Wrocławiem i UWr. Prawda jest też taka, że oczywiście różnimy się, odnosząc (co jest nieuniknione) do spraw politycznych i kontrowersyjnych – Polacy reagują zbyt emocjonalnie, a Litwini – starają

Obrady lituanistów, przemawia prof. Jan Miodek fot. T. Juchniewicz

się unikać tego typu tematów, skutkiem czego być może narasta wzajemny niepotrzebny dystans. Zakodowane przez historię i siły polityczne tryby naszego myślenia różnią się. Naszym zdaniem, podstawową wartością Kongresu jest możliwość spotkania się, dyskutowania, szukania wspólnego języka oraz wspólnych celów. Niech będą to nawet małe kroki zbliżające nas do siebie, ale chodzi nam o to, by dążyć do porozumienia w tematach, w których wspólnie mamy szanse budować sąsiedzki kompromis. Wr ó ć m y r ó w n i e ż d o t e m a t u miejsca Kongresu – mam na myśli sprzyjający nam Wrocław – miasto spotkań oraz UWr. W tym miejscu chciałabym ogromnie podziękować

władzom Rektorskim oraz władzom Wydziału Filologicznego, którzy nieustannie wspierają wszystkie nasze inicjatywy. Studium Języka i Kultury Litewskiej działający przy Instytucie Filologii Polskiej jest chyba najmniejszym centrum bałtystyki w Polsce, zatrudniona w nim jest jedynie moja skromna osoba, ale nad sobą mamy wspaniałego patrona, dyrektora i anioła stróża w jednej postaci – Pana Profesora Jana Miodka, wielkiego sympatyka Litwy. Dzięki takim ludziom możliwa jest realizacja misji i wielkiej idei na rzecz pojednania naszych narodów, która towarzyszy nam i w naszej codziennej pracy, i w realizacji bardziej zaawansowanych projektów, jakim jest Kongres Lituanistów.

XIV Konkurs Piosenki Słowiańskiej – nagrody przyznane Bartosz Malinowski, student II roku filologii rosyjskiej

25 maja 2015 r. w Oratorium Marianum publiczność miała możliwość wysłuchania czternaściorga uczestników walczących o nagrody: JM Rektora, 3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

Dziekana Wydziału Filologicznego, Wydziału Kultury Urzędu Miejskiego oraz Dyrekcji IFS. „Walczących” to jednak słowo trochę na wyrost.

Jak twierdzi główna organizatorka – dr Wiesława Zybura, a i sami zainteresowani potwierdzają, występujący czuli się zaszczyceni możliwością


WYDARZENIA

zaprezentowania swoich możliwości wokalno-instrumentalnych na scenie Sali Muzycznej w obecności najwyższych władz uniwersyteckich – rektora UWr prof. Marka Bojarskiego, prorektorów: prof. Adama Jezierskiego i prof. Grzegorza Hryciuka, kanclerza UWr Ryszarda Żukowskiego, byłych prorektorów – prof. Ryszarda Cacha i prof. Teresy Łoś-Nowak, dyrektor IFS prof. Anny Paszkiewicz, swoich wykładowców i doktorantów z Instytutu Filologii Słowiańskiej, kolegów z grup ćwiczeniowych oraz miłośników piosenki słowiańskiej. Tegoroczny Konkurs rozpoczął się od uczczenia minutą ciszy śmierci młodego pracownika Instytutu Filologii Słowiańskiej, byłego wicedyrektora, wieloletniego koordynatora programu LLP Erasmus – doktora Rafała Kowalczyka. To właśnie dla Niego, ze specjalną dedykacją, piękną pieśń Życie jest tylko chwilą zaśpiewał syberyjski gość – docent Artiom Kollegov. Niezależnie od smutnych okoliczności towarzyszących organizacji konkursu, tegorocznej edycji nie można było ani odwołać, ani też przełożyć. Do konkursu przez wiele miesięcy przygotowywali się nie tylko organizatorzy, studenci, ale i nasi specjalni uczestnicy, podopieczni pani Urszuli Dobesz i pani dyrygent Marty Jaroszewicz – studenci-obcokrajowcy z Chóru Szkoły Języka Polskiego i Kultury dla Cudzoziemców UWr, którzy zaprezentowali się na scenie już po raz drugi. W tej edycji zaśpiewali Dumkę na dwa serca z repertuaru Edyty Górniak, otwierając tym samym część konkursową. Jurorzy, jak sami przyznali, mieli w tym roku wyjątkowo trudne zadanie. Podobnie publiczność. Nie zawiedli studenci ostatniego roku z Zespołu Suchego Oka, nie zawiodła Klaudia Wyglądacz z zespołem, Łukasz Hnatyszyn i Natalia Ciołka. Z prawdziwą przyjemnością delektowaliśmy się ich śpiewem i nagrodziliśmy ich owacjami. Innych uczestników również… Jury pod przewodnictwem prof. Michała Sarnowskiego przyznało następujące nagrody: JM Rektora UWr: Semestralne studia w Pradze – Karina Kotas

Semestralne studia we Lwowie – Monika Przymuszała Semestralne studia w Rosji – Katarzyna Homoncik I Nagroda Dziekana Wydziału Filologicznego (wycieczka warta 2000 zł) ex eaquo: Klaudia Wyglądacz z zespołem (Mikołaj Łapiński, Paweł Drygas i Radosław Cichoński) i Zespół Suchego Oka (Marek Leszkiewicz, Paweł Kocan, Marek Szczęsny i Wiktor Złotnicki) II Nagroda Wydziału Kultury Urzędu Miejskiego (recital w Animie) również ex eaquo przypadła rewelacyjnemu trio w skład którego wchodzi Natalia Ciołka, Łukasz Hnatyszyn i Maciej Rosiak oraz doktorantce Wydziału Filologicznego UWr Kseni Stępień, która też zdobyła Nagrodę Publiczności. Wyjątkowo w tym roku ta właśnie nagroda podzieliła publiczność, zwykle bardzo jednomyślną w swoim wyborze. Swoich gorących zwolenników miała Natalia Ciołka z Łukaszem Hnatyszynem, która brawurowo wykonała i zatańczyła ukraińską pieśń Oj na hori cyhany stojaly. Publiczność owacyjnie przyjęła ich występ. Podobnym aplauzem publiczności cieszyła się Klaudia Wyglądacz ze swoim zespołem oraz Zespół Suchego Oka. Z gorącym przyjęciem spotkała się również Dumka Bohuna w wykonaniu Alesi Datsiuk, Hej, sokoły naszego ukrainisty Marcina Kluzka czy czeski przebój w wykonaniu Kariny Kotas. III Nagroda Dyrektora Instytutu Filologii Słowiańskiej (komplet słowników) przypadła właśnie Karinie Kotas, utalentowanej wrocławskiej bohemistce oraz ex eauqo studentce Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Julii Dytynnyk, która zauroczyła publiczność i jurorów talentem wokalnym i głosem wyjątkowej barwy. Nagrodę Biura Turystyki Joanna (weekend w Pradze) wyśpiewała Krystyna Popovych Milczeniem I. O. Dunajewskiego w języku ukraińskim. Krystyna na konkursie reprezentowała Katedrę Ukrainistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Jest profesjonalną śpiewaczką. Na Ukrainie ukończyła liceum muzyczne, już w Polsce uzyskała tytuł licencjata na Uniwersytecie

Muzycznym. Jury musiało stanąć przed nie lada wyborem, przyznając nagrody. Kogo nagrodzić? Profesjonalistkę czy utalentowanych muzycznie amatorów? Nagrodę Ośrodka Kultury i Sztuki (aparat fotograficzny) wyśpiewała Dumką Bohuna czystym, lirycznym głosem Alesia Datsiuk. Urzekła wszystkich wykonaniem tego utworu, odpowiednio dobranym strojem, profesjonalizmem. Nagroda Galiny Asatryan, właścicielki ormiańskiej restauracji ARMINE (kolacja dla dwojga) została przyznana trójce ulubieńców publiczności – Natalii Ciołce, Łukaszowi Hnatyszynowi i Maciejowi Rosiakowi. Mamy nadzieję, że przy okazji realizacji wygranej ta trójka zorganizuje w Armine swój nieformalny koncert. Słuchaczy nie zabraknie, to pewne! Od dwóch lat swoją nagrodę – Biura Współpracy Międzynarodowej UWr (talon na zakupy w sklepie promocyjnym UWr) przyznaje cudzoziemcowi występującemu w konkursie kierownik BWZ – pani Urszula Broda. Nagrodę tę otrzymała rusycystka z Ostrawy Sylvie Pospisilova. Nagroda Studia Muzycznego Marimal (profesjonalny kurs wokalny) przypadła Marcinowi Kluzkowi i Katarzynie Homoncik. Marcina podziwialiśmy i oklaskiwaliśmy już rok temu w duecie z Moniką Przymuszałą oraz solo w piosence Ridna maty moja. W tej edycji został nagrodzony za Hej, sokoły w języku ukraińskim. Katarzyna Homoncik bardzo pięknie zadebiutowała na scenie Oratorium. Katarzynie, studentce I roku filologii rosyjskiej, interpretacja piosenki w języku rosyjskim Grande Valse Brillante z repertuaru Ewy Demarczyk zagwarantowała semestralne studia w Rosji. Akompaniował Kasi sam prorektor UWr prof. Adam Jezierski. Współpraca z właścicielką Studia Muzycznego Marimal, wieloletnią jurorką konkursu i niekwestionowaną gwiazdą pierwszych edycji Anną Majkut-Polańską jest świetną prognozą na przyszłość. Poza konkursem, w trakcie obrad jury, wystąpili zaproszeni goście – studentka bohemistyki Kamila Konopczak wraz z Klaudią Wyglądacz wykonały wielki przebój Heleny Vondrackovej W malowanym dzbanku w swojej, bardzo ciekawej, aranżacji.

| 21


WYDARZENIA

Tym utworem Kamila pożegnała się z naszą publicznością. Jak sama deklarowała, będzie nam jednak zawsze towarzyszyć, wspierać, dopingować młodszych kolegów, którzy dopiero zadebiutują na naszych scenach. Profesorowie Ryszard Cach, Krzysztof Kusal i Oleg Beley przygotowali rewelacyjny utwór z repertuaru W. Wysockiego Na cmentarzu. Zważywszy na okoliczności zrezygnowali z niego, prezentując ukraiński utwór Місяць на небі. Publiczność rozbawiła do łez słowna interpretacja tekstu w wykonaniu prof. Ryszarda Cacha. Podobno ci wykonawcy przygotowują na następny konkurs prawdziwy hit. Już nie możemy się doczekać. Prawdziwą ucztę, nie tylko dla melomanów, przygotował Akademicki

22

|

Chór Politechniki Wrocławskiej z panią dyrygent Małgorzatą Sapiechą-Muzioł. Wspaniały repertuar, rewelacyjne wykonanie, fantastyczni, młodzi, utalentowani ludzie. W Ogrodzie Botanicznym dzięki naszemu syberyjskiemu gościowi Artiomowi Kollegovowi, który okazał się świetnym wodzirejem, Chór włączył się nie tylko do wspólnych śpiewów, ale i zaśpiewał utwory ze swojego repertuaru. Poza konkursem wystąpiła znów jako gwiazda wieczoru dr Monika Jasińska-Okulewicz wraz ze studentami ze swoich grup ćwiczeniowych, prezentując Sportivnyj marsz Izaaka Dunajewskiego. Studentki samodzielnie przygotowały występ cheerleaderek, który bardzo spodobał się publiczności. Uniwersytet Warszawski prezentowała poza konkursem, również ze

swoimi studentami dr Anna Szafernakier prezentując mix utworów z Wilka i Zająca, Kalinki i Katiuszy. Część pozakonkursową zakończył gość specjalny IFS doc. Artiom Kollegov z syberyjskiego Tomska. Od swego pierwszego, publicznego występu ma we Wrocławiu swoich wielkich fanów. Urzeka głosem, obyciem scenicznym i swoim repertuarem. Wykonał, ku radości publiczności trzy utwory, w tym „swoją wizytówkę”– piosenkę z repertuaru Ch. Aznavoura Wieczna miłość. Druga, nieformalna część konkursu odbyła się w Ogrodzie Botanicznym. To już tradycja ściśle związana z samym konkursem. Dzięki organizatorom, sponsorom i stałym miłośnikom piosenki słowiańskiej integrują się studenci i pracownicy nie tylko wrocławskich uczelni.

Melodie dla Anny Tadeusz Juchniewicz, Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii Klub Muzyki i Literatury we Wrocławiu oraz Uniwersytet Wrocławski przygotował dla miłośników talentu Anny German – absolwentki geologii na UWr, wspaniały koncert „Melodie dla Anny”, który odbył się 24 maja 2015 r. w Oratorium Marianum.

Uczestnikami niezapomnianego koncertu byli laureaci III Ogólnobiałoruskiego Festiwalu Pieśni Anny German „Eurydyka” w Mińsku (2014 r.). Konkursy w Mińsku odbywają się pod patronatem Ambasady Polskiej na Białorusi, pod kierownictwem pani Mariny Towarnickiej. Ubiegłoroczne laureatki m.in. Julia Skurko, Władysława Jakimjuk z Polskiej Macierzy Szkolnej (Wołożyn i Pińsk), Natalia Kasperowicz ze Związku Polaków (Grodno) zaprezentowały licznie zgromadzonej w Oratorium Marianum publiczności szereg znanych i lubianych pieśni Anny German. Występom solistów towarzyszył zespół instrumentalny „Ars Longa”. Wystąpili również Nadieżda Brońska oraz duet Dimitrij Ustinow z Anastazją Zegalik. 3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

Melodie dla Anny – koncert w Oratorium Marianum fot. T. Juchniewicz


WYDARZENIA

Na zakończenie koncertu artyści zapewnili publiczność (po licznych bisach), że w przyszłym roku odwiedzą gościnny UWr. Po koncercie grupa białoruskich gości udała się na krótki spacer po miejscach związanych z absolwentką UWr – Anną German.

Anna German (ur. 14.02.1936 w Urgenczu, zm. 25/26.08.1982 w Warszawie) – polska piosenkarka śpiewająca w kilku językach m.in. po polsku, rosyjsku, niemiecku, włosku, hiszpańsku i angielsku. W 1955 roku rozpoczęła studia geologiczne na Wydziale Nauk Przyrodniczych UWr, o których potem w jednym z wywiadów powiedziała: „Chociaż ani dnia nie pracowałam w swoim zawodzie, lat studiów nie traktuję jako czasu straconego. Przeciwnie, uważam, że inne studia, przydatne dla mnie teraz bardziej, jak muzyka czy nawet malarstwo, nie wzbogaciłyby mego światopoglądu tak, jak geologia”. 25 stycznia 1962 r. złożyła egzamin magisterski z wynikiem bardzo dobrym, przedstawiając pracę magisterską na temat Zdjęcie geologiczne okolic Zatonia (Ustronie), również ocenioną bardzo dobrze. Już w trakcie wrocławskich studiów zaczęła śpiewać i występować w teatrze.

| 23


24

|

Sylwetki pionerów – członków Grupy Kulturalno-Naukowej prezentowane w tygodniku „Odra” 18 maja 1947 r. Oryginał gazety w Archiwum UWr

ludzie

3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki


ludzie

| 25


ludzie

Clara Immerwahr-Haber – niespełnione marzenie Marta Kuc, Biuro Rektora 2 maja tego roku minęło 100 lat od tragicznej śmierci Clary Immerwahr-Haber, pierwszej kobiety z doktoratem Uniwersytetu we Wrocławiu, uzdolnionej chemiczki, żony Fritza Habera.

26

|

Clara Immerwahr źródło: Wikipedia

Jest wieczór, 1 maja 1915 r. W domu Haberów trwa przyjęcie. Fritz, dyrektor Instytutu Chemii Fizycznej i Elektrochemii im. Cesarza Wilhelma w Berlinie, świętuje kolejny sukces i kolejne spełnione marzenie: awans na stopień kapitana – „błyskawiczny, z pominięciem obowiązujących procedur – w uznaniu szczególnych zasług dla Vaterlandu”. Niespełna dwa tygodnie wcześniej, 22 kwietnia 1915 r., niemiecki 35 pułk saperów (złożony z chemików) „z powodzeniem” przeprowadził pod Ypres atak z użyciem gazu bojowego. Z ok. 6000 butli wkopanych na polecenie Habera w ziemię na pierwszej linii frontu, wypuszczona została chmura chloru. Żółto-zielona śmierć poniesiona przez wiatr w kierunku pozycji wroga osiągnęła sześć kilometrów szerokości, wywołując powszechną panikę w szeregach niczego nieświadomych 3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

żołnierzy Ententy. Atak pochłonął około sześć tysięcy istnień ludzkich, w znacznej mierze żołnierzy kanadyjskich 1. Haber wrócił do Berlina jako bohater narodowy. Ten triumf to początek końca Klary. Dochodzi do ostrej kłótni między małżonkami. Clara grozi, że jeśli Fritz nie zaprzestanie swoich prac nad gazami bojowymi, ona popełni samobójstwo. W odpowiedzi, on oskarża ją o „zdradę ojczyzny”. Clara spełnia swoją groźbę. 2 maja wczesnym rankiem wykrada mężowi broń służbową, idzie do ogrodu. Pierwszy strzał oddaje w powietrze, drugi – wymierzony w klatkę piersiową, okazuje się śmiertelny… 8 maja 1915 r. w lokalnej prasie ukazuje się krótka notka o tragicznej śmierci Clary: Strzelając do siebie, odebrała sobie życie żona tajnego radcy rządowego Dr. H. w Dahlem, który obecnie przebywa na froncie. Powody śmierci tej nieszczęśliwej kobiety pozostają nieznane. W dzień śmierci żony Fritz opuszcza Berlin, wyjeżdża na front wschodni, w okolice Bolimowa. Nadzoruje przygotowania do kolejnego ataku z użyciem śmiercionośnej broni gazowej, tym razem nad Bzurą i Rawką przeciwko armii rosyjskiej (31 maja i 12 czerwca 1915 r.). Towarzyszy mu Max Wild, niemiecki oficer wywiadu, „przydzielony specjalnie do jego ochrony”. Wild notuje dokładnie przebieg ataku i rozmowę z Haberem2. Po zajęciu wygodnej pozycji do obserwacji ataku zapytałem profesora, czy nie uważa, że atakowanie ludzi w ten sposób jest głęboko niehumanitarne? Na to profesor odpowiedział mi w poważnym, ale lekko pobłażliwym dla mnie tonie: ma pan rację ze swego punktu widzenia. Ale w tej wojnie,

którą toczy cały świat, skrupuły moralne nie liczą się. My nie możemy postępować inaczej, jeśli chcemy uratować naszych ludzi. Po przejściu chmury gazowej, na zastygłe w milczeniu pozycje rosyjskie ruszyła piechota niemiecka. Za żołnierzami podążył strzeżony przez Wilda Haber. To co zobaczyłem, idąc – napisał Wild – to była suma grozy, która urągała ludzkiej fantazji. Ludzie zmagający się w śmiertelnej walce wlekli się na czworaka i jak w obłąkaniu rwali na ciele odzież.[…] Świszczące, zatrute oddechy mówiły o niezmiernej męce konających. […] W dalszej drodze widzieliśmy grozę śmierci gazowej w jeszcze straszliwszej postaci. Nigdzie tchnienia życia. Martwi oficerowie, martwi żołnierze, leżeli skuleni jeden obok drugiego. W twarzach ich zastygła męka cierpienia. Poruszeni niemieccy żołnierze próbowali pomagać Rosjanom. To nie było natarcie – wspomina Wild – ale współczucie i pomoc dla haniebnie potraktowanego przeciwnika, dla umęczonego człowieka. Te akty litości były jedyną rzeczą, która im w tym dniu nie pozwoliła zwątpić w ludzkość. A jaka była reakcja Habera? Niewzruszony przemierzał pole bitwy, poszukując przykładów dla potwierdzenia swoich teorii. Śmierć setek Rosjan nie zrobiła na Haberze większego wrażenia – zanotował Wild3. Clara Immerwahr Clara Immerwahr przychodzi na świat 21 czerwca 1870 r. w podwrocławskiej wsi Polkendorf, w zamożnej żydowskiej rodzinie, jako najmłodsze z czworga dzieci. Jej ojciec Philipp jest doktorem chemii, dziadek Dawid – znanym


ludzie

kupcem. Clara dość wcześniej zaczyna przejawiać zainteresowanie naukami ścisłymi. Kiedy jej siostry planują zamążpójście, ona chce, tak jak brat, studiować na uniwersytecie. Niestety musi zadowolić się seminarium nauczycielskim – jedyną w ówczesnych realiach społecznych alternatywą dla dziewcząt chcących kontynuować naukę celem zdobycia jako takiej niezależności ekonomicznej. Kiedy w połowie lat 90. XIX wieku niemiecki Uniwersytet w Breslau umożliwia kobietom uczestniczenie w wykładach w charakterze wolnych słuchaczek, 26-letnia Clara niezwłocznie korzysta z nadążającej się okazji. Zdobywa zgodę od prowadzących na udział w zajęciach, które ją interesują, zdaje trudny test otwierający jej drogę do dalszej kariery naukowej. Pomimo niechęci ze strony kadry naukowej, kpin i żartów kolegów-studentów, nie ustępuje w drodze do urzeczywistnienia swoich marzeń. Sytuacja Clary zmienia się, kiedy do Wrocławia przyjeżdża prof. Richard Abegg specjalizujący się w chemii fizycznej. Rok tylko starszy od niej naukowiec traktuje ją bez uprzedzeń, z szacunkiem, zachęca do podjęcia badań nad zagadnieniem dotyczącym rozpuszczalności soli metali ciężkich, pomaga w przygotowaniu publikacji, on też zostaje promotorem jej pracy doktorskiej. Dysertację pt. Przyczynki do określenia rozpuszczalności trudno rozpuszczalnych soli rtęci, miedzi, ołowiu, kadmu i cynku Clara broni 22 grudnia 1900 r. – jako pierwsza w historii Uniwersytetu we Wrocławiu kobieta. Otrzymuje najwyższą możliwą ocenę magna cum laude. O tym wydarzeniu informuje nawet „Breslauer Zeitung”, przytaczając wypowiedź dziekana Wydziału Filozoficznego, prof. Kaufmanna, że panna Clara Immerwahr, która osiągnęła swój cel pomimo ogromnych przeszkód, jest jasnym dowodem na to, że każdy niezależnie od płci, wyznania, rasy czy narodowości może być naukowcem4. Rzeczywistość jest jednak nieco inna. Clara zaczyna pracę jako laborantka u swojego promotora – jest to jedyne stanowisko, na które może liczyć na uczelni, pomimo swoich wysokich kwalifikacji. Prowadzi wykłady dla kobiet na temat wykorzystania chemii i fizyki w gospodarstwie domo-

| 27

Strona tytułowa dysertacji Clary Immerwahr fot. ze zbiorów Archiwum UWr

wym, kilkakrotnie uczestniczy w dyskusjach i panelach akademickich. Małżeństwo z Fritzem Haberem, czyli równia pochyła W kwietniu 1901 r. Clara jedzie wraz ze swoim promotorem do Freiburga na kongres Niemieckiego Towarzystwa Elektrochemicznego. Tam spotyka ponownie swoją młodzieńczą miłość z lekcji tańca – Fritza Habera – teraz już znanego i cenionego badacza, profesora chemii na Politechnice w Karlsruhe. Fritz, który już wcześniej ubiegał się o jej rękę, ponawia swoje starania. Clara waha się, długo zwleka z odpowiedzią, w końcu jednak zgadza się. Dlaczego? Być może boi się samotności, stygmatu „starej panny”, a może nie chce rezygnować z roli żony i matki. We Francji przecież małżeństwo Curie z powodzeniem godzi życie

rodzinne z karierą naukową. Dlaczego z nimi miałoby być inaczej… Kiedy jednak sufrażystki we Francji ruszają na barykady i „szturmem zdobywają uniwersytety”, kobiety w Niemczech nie podważają jeszcze przypisanej im tradycyjnej roli w społeczeństwie, przynajmniej nie otwarcie, publicznie. „Haberowie są najprawdopodobniej pierwszym małżeństwem naukowców w Niemczech”. I rzeczywiście, początek ich wspólnego życia nie zapowiada tragicznego finału. Obydwoje realizują się naukowo. Kiedy jednak rok po ślubie na świat przychodzi ich pierwsze i jedyne dziecko – syn Hermann, Fritza zupełnie przestają interesować potrzeby zawodowe żony. Wymaga od niej, by jak przykładna Niemka poświęciła się wychowaniu chorowitego syna i prowadzeniu domu. Skupiony na swojej własnej karierze, coraz mniej czasu spędza z rodziną,


ludzie

28

|

nie chce w swoją pracę naukową włączyć żony, łaskawie pozwala jej jedynie tłumaczyć swoje artykuły na język angielski. Mniej więcej w tym samym czasie, w 1903 r. Maria Skłodowska-Curie odbiera wraz z mężem swoją pierwszą Nagrodę Nobla za badania nad promieniotwórczością. Małżonkowie Curie jednakże od początku ściśle ze sobą naukowo współpracują, a kiedy Piotr dostaje etat wykładowcy na Sorbonie, Maria zostaje kierownikiem badań w jego laboratorium. Dla Clary musiało być to bolesne porównanie. Wkrótce Haber i Carl Bosch opracowują metodę syntezy amoniaku, następnie pracują nad wdrożeniem tej technologii na skalę przemysłową (za ten wynalazek Haber otrzymuje w 1918 r. Nagrodę Nobla). W 1913 r. w fabryce w Ludwigshafen, wybudowanej przez firmę BASF, rozpoczęto produkcję amoniaku z wodoru i azotu z atmosfery. Prasa pisze, że Haber „zrobił chleb z powietrza”. Jego kariera kwitnie, ma pieniądze, sławę i zaszczyty. Clara próbuje jeszcze kontynuować wykłady dla kobiet, jednak coraz częściej spotyka się z opinią, że autorem wygłaszanych tekstów jest jej sławny mąż. Haber coraz ściślej wiąże się z przemysłem, zdając się zapominać, że dla naukowca niezmiernie istotna jest decyzja dla kogo pracować. Clara to dostrzega, boi się tych związków. Pamięta przecież słowa własnej przysięgi: Nigdy w mowie i piśmie nie głosić tego, co sprzeczne z moimi przekonaniami. Dążyć do prawdy i wznieść naukę na szczyt godności, na jaki zasługuje. Gdyż zło nie leży w prawdzie, jaką jest odkrycie, ale w nieetycznym wykorzystaniu tego odkrycia [prof. Vetulani].

Kiedy wybucha I wojna światowa Fritz rozpoczyna na zlecenie niemieckiego Sztabu Generalnego prace nad wykorzystaniem chemii na potrzeby armii – na ochotnika, zgodnie z maksymą, której hołduje, że w czasie pokoju służy ludzkości, a w czasie wojny – ojczyźnie. Rozpoczyna badania nad gazami bojowymi. Clara otwarcie potępia pracę męża. Produkcję broni chemicznej uważa za „perwersję nauki”, wypaczenie jej ideałów. Gdybyś naprawdę był szczęśliwym czowiekiem, nie mógłbyś tego robić – powtarza mężowi. Konflikt między nimi narasta, a ich drogi sę rozchodzą. W kwietniu 1915 roku pod osobistym nadzorem Fritza Habera 35 pułk saperów dostarcza na front w rejonie Ypres 150 ton ciekłego chloru w stalowych butlach, które następnie zostają osadzone w okopach i przygotowane do użycia dokładnie według jego wskazówek. 22 kwietnia 1915 r. niemieccy żołnierze odkręcają zawory butli. Uwolniony z nich gaz, cięższy od powietrza, dosięga najpierw tych, którzy próbują chronić się w okopach i naturalnych zagłębieniach terenu. Po „udanym” ataku Haber osobiście sprawdza skuteczność działania chloru w warunkach bojowych, obserwuje reakcje konających, metodycznie sporządza notatki. Kiedy wraca do domu w glorii bohatera narodowego, w randze kapitana, Clara wie już o wielkiej liczbie zatrutych pod Ypres. Podczas przyjęcia Fritz dumnie paraduje w nowym mundurze, świętuje swój sukces. Kiedy goście się rozchodzą, Clara idzie do swojego pokoju i pisze listy pożegnalne. Protestuje

w ostateczny i najbardziej wymowny sposób. Staje się jedną z wielu tysięcy ofiar wojny gazowej prowadzonej przez własnego męża. Przypisy 1

http://ww1.canada.com/battlefront/the-first-poison-gas-attack-in-1915-at-ypres 2

Cytaty z wypowiedzi Maxa Wilda pochodzą ze strony: http://www.dobroni.pl/ media/grh,bolimow-1915,1861,756,352.html

3

Cyt. za: M. Urbanek, Żona Doktora Śmierć, [w:] „Wysokie Obcasy”, dodatek do „Gazety Wyborczej”, 11.01.2009.

4 Cyt. za: J. Hrytek-Hryciuk, Życie nie całkiem udane. Clara Immerwahr-Haber (1870— —1915), kwartalnik „Pamięć i Przyszłość”, nr 17 (3/12).

Literatura: 1. Gerit v. Leitner, Der Fall Clara Immerwahr: Leben für eine humane Wissenschaft , [fragmenty]. 2. M. Urbanek, Żona Doktora Śmierć [w:] „Wysokie Obcasy”, dodatek do „Gazety Wyborczej”, 11.01.2009. 3. J. Hrytek-Hryciuk, Życie nie całkiem udane. Clara Immerwahr-Haber (1870–1915), kwartalnik „Pamięć i Przyszłość”, nr 17 (3/12). 4. P. Rozdżestwieński, M. Wojewoda, Bzura Rawka 1914-1915, Sochaczew 2013. 5. M. Dunikowska, L. Turko, Fritz Haber – ein verfemter Gelehrter, Angew. Chem. 2011, 123, 10226–10240. Autorka dziękuje panu Pawłowi Rozdżestwieńskiemu za cenną pomoc merytoryczną w kwestiach dotyczących działań militarnych z użyciem broni gazowej.

Gmach główny UWr w maju 1945 r. fot. ze zbiorów Archiwum UWr 3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki


uniwersytet

Ogień i gruz, czyli Uniwersytet we Wrocławiu w I połowie roku 1945 r. Kamilla Jasińska Fanatyczna obrona Festung Breslau, szczególnie w ostatnich tygodniach oblężenia miasta, przyczyniła się do ogromnych zniszczeń w substancji materialnej miasta. Ucierpiały także szkoły wyższe, z których największe straty poniósł Uniwersytet, większość jego budynków znajdowała się bowiem na terenie objętym bezpośrednimi walkami. W lepszym stanie zachowały się obiekty we wschodniej części miasta np. uniwersyteckie kliniki medyczne, gmachy instytutów rolniczych, obserwatorium astronomiczne oraz Wyższa Szkoła Techniczna. Wiele obiektów przywrócono szybko do użytkowania, kilku nie udało się uratować.

| 29

Zniszczenia na terenie Ogrodu Botanicznego. W głębi po prawej zniszczony gmach Instytutu Zoologicznego fot. E. Zubik, zbiory Archiwum UWr

Baza lokalowa Uniwersytetu we Wrocławiu przed II wojną światową U progu II wojny światowej Uniwersytet we Wrocławiu był uczelnią sześciowydziałową. Obok istniejących od wielu lat pięciu wydziałów: Filozoficznego, Medycznego, Prawnego oraz Teologii Katolickiej i Teologii Protestanckiej, w roku akademickim 1938/1939 powołano do życia Wydział Nauk Przyrodniczych. W tym czasie Uniwersytet

posiadał kilkanaście nieruchomości z blisko 35 zespołami budynków i ponad setką pojedynczych obiektów przeznaczonych na cele biurowe lub mieszkalne. Własnością Uniwersytetu był m.in. wybudowany pod koniec XIX w. kompleks klinik i instytutów medycznych na wrocławskich Szczytnikach, stadion sportowy na Zaciszu będący współwłasnością Wyższej Szkoły Technicznej i obserwatorium astrono-

miczne wzniesione w parku Szczytnickim w latach 20. XX w. Biblioteka mieściła się w dawnym klasztorze Augustianów na Wyspie Piaskowej, a w budynku po przeciwnej stronie, przy Neue Sandstrasse 18 (ob. ul. św. Jadwigi), siedzibę swoją miał Instytut Europy Wschodniej prowadzący badania nad dziejami państw graniczących od wschodu z Niemcami, m.in. Polski. Przy tej samej ulicy pod numerem 12 mieścił się dom studencki.


uniwersytet

na front, także wielu spośród studentów było urlopowanych do służby na froncie. Szczególnie mocno liczba studentów i wykładowców spadła po roku 1943, gdy na potrzeby frontu wzmożono mobilizację. Wszystkich szkolono w obsłudze artylerii przeciwlotniczej. Pomimo decyzji wiążących się bezpośrednio z działaniami wojennymi, na początku lat 40. we Wrocławiu panował jeszcze względny spokój. Wojna była daleko, a Wrocław wydawał się być bezpiecznym miastem. Do czasu. Barthold zamiast nauki Uszkodzony gmach Biblioteki Miejskiej (później Uniwersyteckiej) przy ul. Szajnochy 7–9 fot. ze zbiorów Archiwum UWr

30

|

Wiele uniwersyteckich jednostek swoje siedziby miało na Ostrowie Tumskim. To tu, na terenie dawnych fortyfikacji miejskich, istniał już od blisko półtora wieku Ogród Botaniczny z kilkoma budynkami i dużymi szklarniami, a w jego sąsiedztwie przy dzisiejszej ulicy św. Marcina pod koniec XIX w. wzniesiono budynek seminaryjny II, będący siedzibą seminariów filologii niemieckiej, romańskiej i angielskiej oraz geografii. Na pl. Kościelnym, nieopodal kościoła św. Krzyża, w 1900 r. ukończono budowę Instytutu Fizyki, zaś przy Sternstrasse (ob. ul. Sienkiewicza 21) kilka lat później powstał gmach dla Instytutu i Muzeum Zoologicznego. Kompleks leopoldyński obejmował przede wszystkim pojezuicki gmach główny i dawny konwikt św. Józefa. Ponadto przy Burgstrasse (ob. ul. Grodzka) pod nr. 8 siedzibę miał Instytut Chemii, a w budynku obok – Instytut Mineralogii, Geologii i Farmacji. Budynkiem przy pl. Uniwersyteckim 15 dysponował Instytut Muzyki Kościelnej. Jeden z pięciu budynków seminaryjnych mieścił się przy Schuhbrücke 49, czyli dzisiejszej ulicy Szewskiej w dawnej rezydencji książąt legnicko-brzeskich, która prawie do końca lat 20. XX w. była siedzibą policji państwowej. Tu, w tzw. budynku seminaryjnym I, ulokowano część największego pod względem liczby studentów, profesorów i kierunków Wydziału Filozoficznego. Na Kaiserin-Augusta-Platz 3–4 (ob. pl. Polski 3–4) w gmachu zlikwidowa3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

Ruiny gmachu Biblioteki Uniwersyteckiej na Wyspie Piaskowej fot. ze zbiorów Archiwum UWr

nej w 1932 r. Akademii Sztuki siedzibę swoją znaleźli archeolodzy i historycy sztuki. Po 1933 r. polepszyła się też sytuacja bytowa studentów, gdyż nastąpiła konfiskata mienia studenckich korporacji – uczelnia zyskała wówczas 10 domów o dużej kubaturze i w dobrej lokalizacji. Przekształcono je w tzw. domy koleżeńskie, które w istocie były domami studenckimi. Początek kłopotów Wraz z wybuchem II wojny światowej Wrocław ogłoszono terenem operacji wojennej, co wiązało się z zamknięciem wszystkich placówek szkolnych i naukowych. Zamknięto także Śląski Uniwersytet im. Fryderyka Wilhelma oraz Wyższą Szkołę Techniczną. Z licznymi prośbami do ministra oświaty III Rzeszy występowali niejednokrotnie rektorzy i profesorowie obu wrocławskich uczelni. Argumentacja rektora Uniwersytetu Martina Staemmlera choć przekonująca, nie miała jednak najmniejszego znaczenia, bowiem o losie uczelni miał zadecydować przebieg kampanii wrześniowej. W październiku zapadła decyzja o uruchomieniu wrocławskich szkół wyższych. Na Uniwersytecie inauguracja odbyła się 23 października 1939 r. Immatrykulowało się 2177 osób, w tym 325 kobiet (dla porównania: na rok 1938/1939 immatrykulowało się 2698 osób w tym 347 kobiet). Znaczną część kadry dydaktycznej i pracowników administracyjnych wcielono do wojska i wysłano

Choć wielka sowiecka ofensywa w kierunku Wrocławia ruszyła dopiero w styczniu 1945 r., to przygotowania do obrony miasta, które dotąd szczęśliwie znajdowało się poza strefą walk, rozpoczęły się już w połowie roku 1944. Gauleiter Karl Hanke wydał polecenie rozpoczęcia budowy dwóch rubieży obronnych, z których jedna nazywana była linią Barthold. Do jej budowy zmobilizowano mieszkańców miasta i okolicznych miejscowości, mobilizacja nie ominęła także niewcielonych jeszcze do wojska wykładowców i studentów wrocławskiego Uniwersytetu. Uzbrojeni w motyki i łopaty wywożeni byli na miejsce pracy, gdzie budowali rozmaite umocnienia, kopali rowy strzeleckie i wznosili zapory przeciwczołgowe. Ochronie przeciwlotniczej władze Twierdzy Wrocław poświęcały bardzo dużo uwagi. Doszło nawet do sytuacji, w której pod rygorem utraty prawa do studiowania, ogłoszono obowiązkowy udział studentów semestru zimowego 1944/1945 w jej organizacji. Zwiastuny tragedii Preludium tego, co miało się wkrótce wydarzyć, był pierwszy nalot sowieckich bombowców dalekiego zasięgu, do którego doszło w sobotni wieczór 7 października 1944 r. W ciągu półtorej godziny, blisko 80 samolotów zrzuciło bomby na wschodnie dzielnice miasta, m.in. Biskupin i Sępolno. Nalot w głąb miasta powstrzymany został przez znaczny opór niemieckiej artylerii. Dzięki relacji dziekana Felgentraegera wiemy, że na Uniwersytecie, który szykował się do mającego nastąpić 15 października rozpoczęcia nowego


uniwersytet

roku akademickiego, nie zanotowano większych strat. Wiele szyb wyleciało z okien w gmachu głównym i w budynku Instytutu Europy Wschodniej na Wyspie Piaskowej. Naloty bombowe sukcesywnie się zwiększały, zbliżał się front, wzrastało zagrożenie. Wrocław zaczął się zapełniać uciekinierami z terenów opanowywanych przez Sowietów. Ks. Paul Peikert, proboszcz znajdującej się w centrum miasta parafii św. Maurycego, pisał: Roztoczył się we Wrocławiu wstrząsający widok nieustannie dniem i nocą uciekającej ludności: nieprzerwane sznury chłopskich wozów, zaprzężonych w konie lub krowy, obok ręcznych wózków robotnic i kolumn jeńców wojennych, obcokrajowców, Rosjan, Francuzów, Serbów itp. z saneczkami, na których wieźli swe tobołki. Z miasta, które na początku wojny liczyło ok. 630 tys. mieszkańców, na przełomie 1944 i 1945 r. Wrocław stał się milionową metropolią. Ewakuacja mienia ruchomego W tym czasie trwała już ewakuacja ruchomego mienia kulturalnego znajdującego się na terenie Dolnego Śląska, szczególnie Wrocławia. Dowodził nią Günter Grundmann (1896–1976), historyk sztuki i konserwator zabytków prowincji dolnośląskiej. Z racji pełnionych obowiązków jeszcze przed wybuchem wojny rozpoczął on akcję zabezpieczania zabytków przed mogącymi wkrótce nastąpić nalotami bombowymi. Od roku 1942 akcja była prowadzona już na szeroką skalę. Na tzw. liście Grundmanna (która kończy się 21 czerwca 1944 r.) znajdowało się około 80 składnic ulokowanych na terenie Dolnego Śląska – zamki, pałace, prywatne posiadłości, kościoły, urzędy wyznaniowe, piwnice, czasami także budynki publiczne np. browary. Na terenie Wrocławia akcja ewakuacji mienia ruchomego była skierowana przede wszystkim do instytucji państwowych takich jak archiwa, biblioteki, muzea oraz uczelnie. Ciekawostką jest, że z bogatego wyposażenia 25 kościołów tylko nikły procent został zakwalifikowany do ukrycia. Każdej z instytucji konserwator przydzielał składnice w kilku miejscowościach, a chronione obiekty dodatkowo rozmieszczał na różnych kondygnacjach.

| 31 Duża sala wykładowa Instytutu Zoologicznego po zbombardowaniu fot. E. Zubik, ze zbiorów Archiwum UWr

Do dyspozycji kuratora Uniwersytetu i Technische Hochschule oddano 19 sal rozlokowanych na 7 piętrach w 6 miejscowościach (dla porównania: Miejskie Zbiory Sztuki – 9 miejscowości, 52 sale na 18 piętrach, Archiwum Państwowe – 7 miejscowości, 25 sal na 9 piętrach, Biblioteka Miejska – 7 miejscowości, 10 sal na 6 piętrach). Uniwersytet miał bogate i różnorodne zbiory muzealne, kolekcje dzieł sztuki, a przede wszystkim cenny księgozbiór Biblioteki Uniwersyteckiej. Znaczna część była zakwalifikowana do ukrycia i została wywieziona do wskazanych przez Grundmanna składnic. Po wojnie trudna akcja poszukiwania i zwożenia ukrytych na prowincji zbiorów trwała kilka lat, ale przyniosła efekty, znaczną część zabezpieczonych przed nalotami zbiorów udało się bowiem odzyskać [szerzej o akcji rewindykacyjnej oraz zbiorach bibliotecznych i muzealnych w kolejnym numerze „PU”– przyp. red.].

Ewakuacja ludności i uczelni Szansa na ewakuację mieszkańców miasta przepadła wraz z początkiem roku 1945 – w grudniu 1944 r. nie zgodził się na nią gauleiter Breslau, Karl Hanke, który stwierdził: Führer każe mnie rozstrzelać, jeśli teraz, w czasie największego pokoju [sic!], zgłoszę się z takimi sprawami. Tym sposobem w chwili natarcia wojsk sowieckich, Wrocław był miastem pełnym cywilów. Na bezpieczną ewakuację było już zbyt późno. Rozkaz ewakuacji ludności cywilnej Hanke wydał dopiero 19 stycznia 1945 r., dzień po sowieckim ataku bombowym na wrocławskie węzły kolejowe. Zorganizowana z ogromnym opóźnieniem ewakuacja nie mogła objąć wszystkich, którzy chcieli opuścić miasto. W porównaniu z potrzebami, pociągów było zdecydowanie za mało, dlatego zarządzono ewakuację pieszą. Szacuje się, że między 19 stycznia a 8 lutego dobrowolnie lub pod przymusem miasto opuściło nawet 700 tys.


uniwersytet

32

|

mieszkańców, z których blisko 100 tys. zginęło z zimna, gdyż uciekinierzy maszerowali w mrozie dochodzącym nawet do minus 20 stopni. Wielu zginęło ze zmęczenia i głodu lub zostało stratowanych przez tłum. Niekończące się kolumny pieszych rozbijane były też przez atakujące samoloty i oddziały pancerne wojsk sowieckich. Większość ofiar stanowiły niemowlęta, dzieci i starcy. Dworce i ulice, którymi przechodzili uciekinierzy, pełne były małych zawiniątek – porzuconych przez matki zamarzniętych niemowląt owiniętych w beciki. Równolegle z ewakuacją ludności cywilnej odbywała się ewakuacja licznych urzędów i różnych placówek. Kurator wrocławskich uczelni dr Theo Bertram, działający w porozumieniu z gauleiterem Hanke, 20 stycznia 1945 r. zarządził oficjalne zamknięcie Uniwersytetu i Wyższej Szkoły Technicznej i wydał polecenie przygotowania się do ewakuacji. W liście datowanym na 20 stycznia, a skierowanym do władz poszczególnych wydziałów obu uczelni, Bertram powoływał się na rozporządzenie ministra oświaty. Mówiło ono o tym, iż w przypadku zamknięcia lub przeniesienia uczelni do innego miasta, wszyscy pracownicy są zobowiązani do przestrzegania zarządzeń kuratora. Administracja ma pracować tak długo, jak tylko będzie to możliwe. Wszelkie zajęcia naukowe i dydaktyczne mają być przerwane natychmiast. Należy zabezpieczyć i przenieść niezbędne do dalszej pracy dokumenty, a tajną dokumentację, która nie będzie przeniesiona, należy zniszczyć. Zgodnie z decyzją Bertrama Breslau mogli opuścić tylko ci, którym kurator wydał specjalną zgodę lub zostali wezwani do opuszczenia miasta. Uczelnię ewakuowano zgodnie z poleceniem kuratora. Profesorowie pociągami wywozili najcenniejszą aparaturę i dokumentację do Drezna. Z Zakładu Medycyny Sądowej najprawdopodobniej wywieziono m.in. dokumentację pozostawioną przez prof. Gerharda Buhtza, który wcześniej kierował ekshumacjami w Katyniu. Pozostawiono natomiast czaszki i preparaty, które przywiózł ze sobą z polowego laboratorium w lesie katyńskim. Wraz z wyjazdem władz i profesorów, opustoszały zakłady, kliniki, sale seminaryjne i wykładowe oraz laboratoria. 3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

Pl. Uniwersytecki i główny gmach UWr w 1946 r. fot. E. Zubik, ze zbiorów Archiwum UWr

Pomieszczenia wszystkich instytutów i muzeów, w tym także takie, w których zgromadzone były wartościowe eksponaty, zostawiono bez opieki. W pośpiechu wyjeżdżali także lekarze z uniwersyteckich klinik. Ewakuowano sądy, muzea i szpitale. Tragiczna Wielkanoc Wkrótce zamknął się pierścień wojsk sowieckich wokół Breslau. Zaczęły się ciężkie walki o miasto. Dla Uniwersytetu najtragiczniejszy okazał się dzień 1 kwietnia – Niedziela Wielkanocna. Nad ranem ok. 750 bombowców rozpoczęło ciężkie naloty na miasto, zrzucając w ciągu kilku godzin ponad 5000 bomb. Atakowi z powietrza, towarzyszyło natarcie wojsk lądowych na zachodnim odcinku Wrocławia, trwały więc też walki uliczne. W wielkanocny wieczór miasto się dusiło – powietrze składało się z dymu, kurzu i ognia. Płonął cały Rynek, okoliczne

place i ulice, wyspy, a przede wszystkim Ostrów Tumski – serce Wrocławia – wraz z Katedrą. W gruzach legły i płonęły uniwersyteckie instytuty i laboratoria ulokowane na Ostrowie. Na terenie uniwersyteckiego Ogrodu Botanicznego wybuchały bunkry z amunicją. Pożary ogarniały kolejno wszystkie dzielnice. Waliły się domy i kościoły. Mieszkańcy, a było ich w mieście ok. 150–200 tysięcy, nie mieli gdzie uciekać. Nocą, od strony Sudetów, Wrocław wyglądał jak płonąca pochodnia… Jakby tego było mało, w Poniedziałek Wielkanocny szalała ogromna wichura, która pod koniec dnia przeszła w huragan i to on przenosił iskry do nowych miejsc. Poruszanie się po mieście było prawie niemożliwe. Peikert pisał, że gdy był zmuszony wraz ze swoimi towarzyszami opuścić piwnicę, nad którą płonęła kamienica, korytarzami ognia musiał przedostać się najpierw na drugą stronę ulicy, potem dalej, cały czas bojąc się, że stanie się „żywą pochodnią”.


uniwersytet

Komendant na Piasku Mimo styczniowej ewakuacji i ciężkiej sytuacji w mieście-twierdzy część pracowników Biblioteki Uniwersyteckiej pozostała na miejscu i próbowała ocalić zbiory, gdyż nie wszystko z liczącego blisko 800 tys. woluminów księgozbioru udało się wywieźć na prowincję. Piwnice poklasztornego gmachu Biblioteki Uniwersyteckiej na Piasku uchodziły za najmocniejsze w całym mieście. Mury miały tam metr grubości, a stropy wystarczyło tylko lekko wzmocnić, by z piwnicy bibliotecznej uczynić schron przeciwlotniczy. Na swoją siedzibę upatrzył sobie to miejsce generał Hermann Niehoff – komendant Festung Breslau. Rozpoczęto prace przygotowawcze. 18 marca do pracowników Biblioteki dotarła wiadomość o decyzji podjętej przez przyszłego „gospodarza” gmachu: w celu zamaskowania kwatery generała, budynek ma zostać wysadzony w powietrze razem ze zbiorami. Pracownicy byli przerażeni, bo w Bibliotece – pomimo wcześniejszej ewakuacji części zbiorów – znajdowało się jeszcze ponad pół miliona tomów. Decyzja wydawała się nieodwołalna, bo w mieście panował terror. Po wielu staraniach uzyskano jedynie zgodę na przeniesienie najcenniejszych zbiorów do znajdującego się po przeciwnej stronie ulicy kościoła św. Anny. Do przenoszenia zbiorów zaangażowano mieszkańców pobliskich kamienic – w sumie ok. 200 osób. Pospieszna przeprowadzka odbywała się niemal pod ciągłym ostrzałem, tak wielkie skupisko ludzi zostało bowiem szybko dostrzeżone przez lotników. Z tego względu w komendzie Festung Breslau narodził się inny pomysł, który o mały włos nie został zrealizowany. Książki miały zostać wrzucone do Odry, jednak w ostatniej chwili stwierdzono, że może się to stać przyczyną długotrwałych i niebezpiecznych w skutkach zakłóceń biegu rzeki, dlatego z tego pomysłu zrezygnowano. Ostatecznie do wysadzenia gmachu też nie doszło, gdyż okazało się, że wojsko niemieckie nie dysponuje wystarczającą ilością materiału wybuchowego. W tej sytuacji nadal prowadzono akcję ewakuacyjną, której nie przerwały nawet wielkanocne naloty. 14 kwietnia, jeszcze przed jej ukończeniem, do schronu przeciwlotniczego

ulokowanego w podziemiach przeniósł się komendant Festung Breslau, generał Niehoff, który dotąd urzędował przy dzisiejszym Wzgórzu Partyzantów. Pracownikom Biblioteki Uniwersyteckiej, którzy w czasie wojny z oddaniem ratowali cenne zbiory, mogło się wydawać, że nic gorszego niż przeniesienie do podziemi Biblioteki siedziby komendanta i przez to ściągnięcie uwagi wojsk nieprzyjacielskich, nie mogło się już stać. Mylili się. Najgorsze miało dopiero nadejść kilka dni po kapitulacji Festung Breslau. Pod polskim sztandarem Pionierskie ekipy Zarządu Miejskiego i Grupy Kulturalno-Naukowej przygotowania do wyjazdu do Wrocławia rozpoczęły już wtedy, gdy w Breslau trwały jeszcze cięższe walki. Pod koniec kwietnia 1945 r. grupa Drobnera licząca ok. 140 osób, w tym 26 członków Grupy Kulturalno-Naukowej, była już w zasadzie gotowa do wyjazdu i oczekiwała na moment złożenia broni przez gen. Niehoffa dowodzącego szaleńczą obroną Festung Breslau. Z grupy tej 2 maja wyłoniono tzw. czołówkę, która miała wyjechać do Wrocławia natychmiast po kapitulacji miasta i przygotować kwatery dla kolejnych. W skład czołówki Zarządu Wrocławia, na czele której stał inż. Kazimierz Kuligowski, weszło łącznie 11 osób, w tym 3 z Grupy Kulturalno-Naukowej: dr Antoni Knot, Stanisław Kamiński i Włodzimierz Kozak. Zadaniem tej grupy było przygotowanie kwater dla pozostałych, którzy mieli dołączyć następnego dnia. Dnia 9 maja 1945 r. w środę przed świtem auto ciężarowe wyruszyło z Krakowa w kierunku Wrocławia. Z przystankami w Opolu i Brzegu, czołówka dotarła do celu, wjeżdżając od strony ul. Opolskiej. Ciężarowe auto marki Ford, wypożyczone od Biblioteki Uniwersytetu Jagiellońskiego, z czołówką polskich grup operacyjnych długo krążyło po mieście, lawirując pomiędzy gruzami, żołnierzami Armii Czerwonej i długimi kolumnami jeńców niemieckich. Ludności cywilnej nie było widać, słychać było natomiast trzaski wybuchającej od pożarów amunicji. Za radą jednego z głównodowodzących miastem, czołówka wyjechała w poszukiwaniu kwater w okolice dzisiejszej ulicy

Jedności Narodowej, jako najmniej zniszczonej. Zajęto czteropiętrową, niezniszczoną na pierwszy rzut oka, kamienicę przy ob. ulicy księcia Józefa Poniatowskiego 27 oraz budynki sąsiednie. W jednej z zajętych kamienic mieściła się piekarnia z dużym zapasem mąki. Prowadzącemu ją piekarzowi pozwolono zostać i nakazano rozpoczęciu wypieku. Dzięki temu już od dnia następnego można było rozdawać chleb zgłaszającym się licznie Polakom opuszczającym obozy pracy przymusowej. Dla prezydenta Drobnera i jego najbliższych współpracowników zajęto pierwsze piętro, trzecie przeznaczono dla pracowników Zarządu Miejskiego, zaś do dyspozycji prof. Stanisława Kulczyńskiego i jego Grupy Kulturalno-Naukowej oddano piętro drugie. Przygotowania i porządki zajęły kilka godzin. W otwory okienne wstawiono okna zimowe, których kilka ocalało w piwnicach, uruchomiono światło elektryczne, przygotowano leżanki, koce itp. Jeszcze przed wieczorem kwatery dla mających przyjechać następnego dnia członków grup operacyjnych były gotowe. O godzinie osiemnastej na domu numer 27 uroczyście zawieszono godło państwowe i biało-czerwony sztandar. Tragiczne powitanie Prof. Stanisław Kulczyński do miasta, które – jak się miało wkrótce okazać – wiele będzie mu zawdzięczać, dotarł 10 maja 1945 r. tj. dzień po swoich pięćdziesiątych urodzinach [więcej o Stanisławie Kulczyńskim w artykule dr Magdaleny Mularczyk w poprzednim numerze „PU” 2/2015 s. 23–27 – przyp. red.]. To, co Kulczyński i jego współpracownicy zastali na miejscu, nie napawało optymizmem. Obrazowo wyraziła to Zofia Gostomska-Zarzycka, pisząc: Miasto? Czy można było tak wtedy nazwać olbrzymi, 17 km wzdłuż i 8 km wszerz rozciągający się obszar ruin oświetlonych we dnie i w nocy pożarem, zanurzony w dymie, głuchy i – jak się zdawało – bezludny. W każdym razie był to Wrocław – a my wchodziliśmy tutaj na prawach gospodarzy po raz pierwszy od setek lat. Nie trzeba na to historyka, ażeby ten moment ocenić [więcej o wrażeniach członków Grupy pisaliśmy w poprzednim

| 33


uniwersytet

numerze „PU” 2/2015, s. 35–39 – przyp. red.]. Jak na ironię losu, mający powstać z gruzów Uniwersytet, zaraz po przyjeździe pierwszych Polaków, stracił swoją bibliotekę – 10 maja w dzień niemal doszczętnie spłonął gmach Biblioteki Uniwersyteckiej na Wyspie Piaskowej, zaś w nocy z 10 na 11 maja – księgozbiór złożony w leżącym po przeciwnej stronie ulicy kościele św. Anny. W niewyjaśnionych okolicznościach, być może z powodu celowego podpalenia, przestał istnieć także budynek Instytutu Europy Wschodniej. Niemalże tego samego dnia, choć oficjalnie dopiero rok później, w niezwykłym geście prezydenta Drobnera uczelnia zyskała nowy gmach i księgozbiór Biblioteki Miejskiej ulokowanej w zabytkowych gmachu przy ob. ul. Szajnochy 7–9. Wydarzenie to zapoczątkowało ciężki pionierski okres w dziejach powojennego Wrocławia. Wrocław, Meksyk czy Clondike?

34

|

Pierwsze dni pobytu we Wrocławiu, to czas, gdy Kulczyński i jego współpracownicy próbowali zorientować się w zastanej sytuacji. W Krakowie kolejnych chętych do wyjazdu do Wrocławia poszukiwał zastępca Kulczyńskiego, prof. Stanisław Loria. To do niego szef Grupy Kulturalno-Naukowej 19 maja wysłał list, w którym opisał to, co działo się wówczas we Wrocławiu oraz sprecyzował swoje oczekiwania1. Sprawozdanie wysyłam dopiero dzisiaj, ponieważ dopiero od wczoraj udało się nam stworzyć coś w rodzaju zawiązku biura. Dotychczas stosunki w mieście przypominały raczej front bojowy niż miasto. Bespieczeństwo przypominało Meksyk a życie Clondike. Mimo to zebraliśmy bardzo wiele informacji i zabespieczyli jako tako niektóre obiekty. Organizujemy [p]race porządkowe przy pomocy brygad przymusowych robotników niemieckich, których można doskonale wyzyskać ale których trzeba pilnować. Jak widać z załączonego sprawozdania zniszczenia są olbrzymie, ale majątek uniwersytetu politechniki i agronomii tak ogromny, że nawet ta pozostała jego część pozwalałaby na uruchomienie szkół wyższych i zabespieczenia im warunków materialnych pracy lepszych niż gdzieindziej w Polsce. Zakłady zupełnie zrujnowane 3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

możnaby pomieścić w innych budynkach mniej zniszczonych. Całych budynków we Wrocławiu prawie nie ma. Dużo środków nauczania i pracy naukowej można zmobilizować z prywatnych mieszkań i laboratorjów opuszczonych oraz szkół średnich. Trudność leży głównie w zagadnieniu politycznym, czy cały pozostały majątek szkół wyższych ma zostać do naszej dyspozycji, czy też potraktowany zostanie jako łup wojenny. O te sprawy toczą się targi dyplomatyczne. W targach tych potrzebujemy sukkursu. Sukkurs jest również potrzebny dla zabespieczania rozproszonych obiektów naukowych [i] do organizowania pracy porządkowej i w przyszłości inwentaryzacyjnej. Brak nam również sił do badań stanu rzeczy w skrytkach na prowincji a wiadomo nam, że skrytki te są już penetrowane przez Sowietów. Potrzebna również pomoc w pracach przygotowawczo projektodawczych dotyczących organizacji uczelni. Jest to moment ważny, gdyż argumentem możliwości uruchomienia uczelni walczymy o nasze prawa do spadku po niemcach [sic!]. Mamy pełne poparcie prezydenta Drobnera który obiecuje wszelką pomoc miasta ale problem jest trudny. W sytuacji obecnej nasze zapotrzebowanie na dopływ ludzi z Krakowa sprowadza się do następujących postulatów: Potrzebujemy dziekanów przyszłych wydziałów Uniwersytetu i Politechniki oraz rolnictwa albo ludzi zdolnych ich zastąpić. Mniej potrzebni są profesorowie, a zwłaszcza profesorowie życiowo niedołężni. Praca jest trudna wyczerpująca wymagająca odporności fizycznej i odwagi. Znajomość języka rosyjskiego bardzo potrzebna. Bardzo potrzebni są asystenci wszelkiego rodzaju specjalności (…). Potrzebujemy dalej laborantów i woźnych albo ludzi reflektujących w przyszłości na te stanowiska (…). Ludzie ci są potrzebni do organizowania brygad robotniczych wykonujących prace około budynków zakładowych. Potrzebni są urzędnicy do administracji (…). Dobrzy biuraliści potrzebni koniecznie i to zaraz! (…) Warunki we Wrocławiu są nadal trudne zwłaszcza w dziedzinie mieszkaniowej. Ogromne zniszczenie miasta i przepełnienie ludnością oraz napływającą administracją i wojskiem sprawiają, że o pomiesz-

czenia jest trudno. Ludzie nie powinni zatem liczyć na wygody, natomiast im wcześniej przyjadą i im liczniej przyjadą tym łatwiej uzyskają pomieszczenia. Tarde venientibus ossa. Potrzebuję dalej ze dwu architektów lub budowniczych dla organizowania doraźnego remontu dachów itp w budynkach Uniwersytetu. Uniwersytet w gruzach Załączone do listu sprawozdanie jest blisko pięciostronicowym wykazem zniszczeń obiektów podlegających pełnomocnikowi ministra oświaty, czyli prof. Kulczyńskiemu. Biblioteki i archiwa. Biblioteka Uniwersytecka [na Wyspie Piaskowej, ul. św. Jadwigi 3–4] spalona. Część zbiorów ok. 300 000 tomów wywieziono. Archiwum państwowe [róg ul. Marii Curie-Skłodowskiej i Nauczycielskiej, ob. nie istnieje] doszczętnie spalone. Archiwum miejskie [ul. Szajnochy 10] wywiezione. Biblioteka miejska /Rossmarkst 7/9/ [ul. Szajnochy 7–9, ob. Biblioteka Uniwersytecka] cała, tylko część /stare druki/ zabezpieczono /ukryto/ na prowincji. Gmach w dobrym stanie. Brak szyb. Ostinstitut [Instytut Europy Wschodniej na Wyspie Piaskowej, ul. św. Jadwigi 18, ob. nie istnieje]. Budynek spalony. Ksiegozbiór wywieziony na prowincję. Dom akademicki wraz z biblioteką studencką [na Wyspie Piaskowej, ul. św. Jadwigi 12, ob. siedziba prywatnej szkoły wyższej] spalony. Uniwersytet. Zakłady chemii nieorganicznej, organicznej i fizycznej [ul. Grodzka 8, budynek tuż przy głównym gmachu, ob. nie istnieje] są spalone. Ocałała część parteru i suteryny. Pozostała część chemikaliów, szkła porcelany i innych środków naukowych wystarczająca dla ok. 100 studentów na okres 1 ½ roku. Ocalały kotłownie, ślusarnia, aparaty destylacyjne etc. Część aparatury wyniesiona podobno do Politechniki. Biblioteka wywieziona do kościoła katolickiego w Gorkau [Górka?] k. Świdnicy. Jej część w podwórzu pod gruzami. Główny gmach uniwersytetu [pl. Uniwersytecki 1]. Budynek uderzony bombą i w 1/3 zburzony. Zachowały się


uniwersytet

dwa skrzydła z Aulą [Leopoldyńską] i rektoratem. Biblioteka seminariów prawniczych złożona w jednym pokoju. Biblioteka teologii złożona w sąsiednim kościele [uniwersyteckim]. Reszta bibliotek wywieziona do Woldenbergu [?]. Instytut muzyki kościelnej [pl. Uniwersytecki 15, ob. siedziba Wydawnictwa UWr] zachowany. Wewnątrz organy, dwa fortepiany /Bechstein, Forster/ pianino. Nieco książek i nuty. Płyty /piękne zbiory/ złożony wraz z bblioteką prawniczą w głównym gmachu Uniwersytetu. Budynek farmacji [ul. Grodzka 9, ob. nieużytkowany budynek Uniwersytetu Medycznego] spalony. Parter zachowany częściowo. Wewnątrz sporo instrumentów i pomocy naukowych zebranych w 2 pokojach. Zakład geologii i mineralogii [ul. Grodzka 9, ob. nieużytkowany budynek Uniwersytetu Medycznego, wyższe piętra] zupełnie zniszczone. Zakład fizyki [pl. Kościelny, ob. nie istnieje, dziś w tym miejscu mieści się hotel] spalony. Instrumenty precyzyjne prawdopodobnie w Dreźnie. W suterenie budynku bateria akumulatorów, motor i nieco narzędzi i urządzeń warsztatu mechanicznego. Część instrumentów w Tu… [dopisek ręczny nieczytelny]. Budynek mieszczący seminaria [ul. św. Marcina 7–11, ob. nie istnieje] archeologiczne, geograficze, romanistyczne, anglistyczne i fizyki teoretycznej całkowicie spalony. Ogród botaniczny [ul. Sienkiewicza 23]. Budynki spalone. Szklarnie rozbite i wymarłe. Instalacje kotłowe na ogół zachowane. Zakład botaniki [ul. Kanonia 6–8] uderzony bombą. Większość inwentarza zabezpieczona w piwnicach /optyka wraz z biblioteką/. Zielniki wywiezione do O[e]ls [Oleśnica] /stary kościół ewangelicki/ wraz z częścią biblioteki. Reszta zielników w Peterwitz [Piotrowice Świdnickie] koło Świdnicy /stary zamek/ i w Boberrohrsdorf [poprawnie Boberullersdorf, ob. Wrzeszczyn] koło Hirschberg [Jelenia Góra] w Riesengebirgr im Turm [Karkonosze]. Zakład zoologii [ul. Sienkiewicza 21] uderzony bombą. Biblioteka spalona oprócz biblioteki Gravenhorsta. Zbiór owadów i znaczna cześć muzeum na miejscu. Unikaty wywiózł prof. Pax do Wolfelsgrund bei Babelschert [?] na Śląsku, gdzie znajduje się mała stacja biologiczna. Część instrumentarium

Fragment zniszczonego głównego gmachu UWr. Po lewej w głębi spalony budynek Instytutu Chemii (ob. nie istnieje) fot. ze zbiorów Archiwum UWr

w schronach i suterenach. Tablice do wykładów w schronie instytutu anatomii. Budynek seminarium [pl. Polski 3–4, ob. budynek ASP] historii sztuki, archeologii chrześcijańskiej i prehistorii spalony. Zachowała się nieznaczna część muzeum i biblioteki. Budynek seminarium matematycznego i psychologii [róg pl. Polskiego i ul. Garncarskiej, ob. nie istnieje] całkowicie spalony. Budynek seminarium teologicznego /ewang./ slawistyki etc. [większość Wydziału Filozoficznego m.in. katedry filologiczne i historyczne, ul. Szewska 49, ob. gmach m.in. Instytutu Historycznego] zachowany. Wewnątrz spore zbiory biblioteczne. Medycyna [ponad 2 strony maszynopisu] Obserwatorium astronomiczne [ul. Mikołaja Kopernika 11 na terenie Parku Szczytnickiego]. Budynek całkowicie zachowany w pomieszczeniach swych zawiera prawdopodobnie całkowity majątek obserwatorium w postaci lunet, aparatów pomiarowych i biblioteki. (…) Budynek zajęty jest przez wojska sowieckie i traktowany jako zdobycz wojenna. Odzyskanie go wymaga rozmów i targów dyplomatycznych. Budynki zakładów Akademii rolnej, Instytut badania węgla, Gimnazjum Marii Magdaleny, Gmach sądu [ok. 2/3 strony maszynopisu] Politechnika [ok. 2/3 strony maszynopisu] Bardziej rozczłonkowany i położony w centrum miasta Uniwersytet ucier-

piał w większym stopniu niż Wyższa Szkoła Techniczna i budynki uniwersyteckie we wschodniej części miasta. Przed niewielką grupą pionierów stało bardzo trudne zadanie. Trzeba było rozminować ulice i budynki, usunąć z ulic i gmachów hałdy gruzów, zabezpieczyć dachy i okna pozbawione szyb. W tych warunkach rodziła się koncepcja przyszłego Uniwersytetu i Politechniki, który dzięki tytanicznej pracy członków grupy kierowanej przez prof. Stanisława Kulczyńskiego, mógł rozpocząć działalność już jesienią 1945 r.

O trudnych początkach akademickiego Wrocławia w 2. połowie 1945 r. w kolejnym numerze „PU”.

Przypisy: 1

List Stanisława Kulczyńskiego z 19 maja 1945 r. adresowany do Stanisława Lorii. Kopia maszynopisu znajduje się w Archiwum UWr (AUWr, R-19/IV). W cytowanych fragmentach listu oraz załącznika zachowano oryginalną pisownię, interpunkcję i wyróżnienia, jednak dla ułatwienia poprawiono błędy ortograficzne (m.in. brak znaków diakrytycznych). W kwadratowych nawiasach podano współczesne nazwy ulic i miejscowości oraz zlokalizowanych w tym miejscu obiektów.

| 35


uniwersytet

Uniwersytecka Madonna wróciła na swoje miejsce Kamilla Jasińska Figura Madonny z Dzieciątkiem wróciła na swoje pierwotne miejsce w głównym gmachu UWr. Dzięki benedyktynowi ks. dr. Adalbertowi Kurzei kopia oryginalnej XVIII-wiecznej figury stanęła niemal dokładnie tam, gdzie stała w sumie blisko dwa wieki, witając wszystkich wchodzących na teren uczelni.

36

|

Oryginalna drewniana figura umieszczona w nieistniejącej już niszy (nad obecną portiernią zachowała się tylko górna część wnęki), zdjęcie sprzed 1928 r. za: Friedrich Andreae, August Grissebach, Die Universität zu Breslau. Im Auftrage von Rektor Und Senat zur 200-jährigen Wiederkehr der Grundsteinlegung des Universitätsbaus, Berlin 1928 str. 29, ze zbiorów Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu (sygn. 705765 II) Gipsowa kopia umieszczona w niszy pochodzącej z lat 30. XX, zdjęcie z 13 maja 2015 r. fot. T. Gąsior (Muzeum Miejskie Wrocławia)

Obecność figury Najświętszej Maryi Panny z Dzieciątkiem na uniwersytecie we Wrocławiu ściśle wiąże się z organizatorami wrocławskiej Alma Mater tj. jezuitami oraz założoną przez nich apteką. Jezuici oddali swoją uczelnię pod opiekę Maryi, o czym świadczy np. fresk na sklepieniu Auli Leopoldyńskiej, tuż nad podium. Postać NMP jest też motywem przewodnim dekoracji Oratorium Marianum, a wizerunek Madonny z Dzieciątkiem obecny jest też np. w uczelnianej pieczęci z 1811 r. 3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

Krótka historia uniwersyteckiej apteki Dawne kolegia jezuickie zazwyczaj miały własne apteki. Ta przy kolegium wrocławskim powstała w szczególnie trudnych warunkach, gdyż przez wiele lat jezuici toczyli spór z miastem o prawo do jej prowadzenia. Gdy osiągnięto porozumienie, aptekę składającą się z kilku pomieszczeń zlokalizowano na parterze zamku cesarskiego nieopodal kościoła uniwersyteckiego. W 1710 r. określono ją jako Hausapotheke Apo-

theke auf der Burg – Aptekę Domową na Zamku. Gdy w latach 30. XVIII wieku przebudowywano tę część uczelni i na fundamentach zamku wzniesiono obecne południowe skrzydło Uniwersytetu, aptekę pozostawiono w tym samym miejscu. Swoją popularność apteka uniwersytecka zawdzięczała m.in. temu, że dysponowała bardzo dobrym laboratorium i miała wysoko wykwalifikowanych fachowców, którzy sporządzali znakomite, specjalistyczne leki. Ponadto bezpłatnie wydawano w niej


uniwersytet

leki ubogim i udzielano porad, sprzedawano także zioła i przyprawy. Do głównej sali prowadził – zachowany do dziś – drewniany, bogato dekorowany portal zwieńczony obrazem przedstawiającym świętych Kosmę i Damiana jako patronów lekarzy i farmaceutów oraz fakultetów medycznych. W przyległym od południa pomieszczeniu przygotowywano lekarstwa, natomiast z tego od strony północnej, gdzie obecnie mieści się poczta, przez okno wydawano leki. Apteka zajmowała również miejsce dzisiejszej Sali Kominkowej oraz portierni. Chorzy, wchodzący na teren uniwersytetu z tzw. sieni przelotowej, najpierw udawali się do niewielkiej sali będącej czymś, co dziś można określić mianem izby przyjęć (obecnie m.in. Sala Kominkowa). Tam udzielano im stosownej porady medycznej i wydawano receptę, którą można było zrealizować w głównym pomieszczeniu apteki (obecnie sala Klubu). Aby klienci apteki nie wchodzili na wyższe piętra uczelni do skrzydła, gdzie mieściły się mieszkania profesorów, tuż przy schodach znajdowała się ozdobna krata, którą zapewne w latach 20. XX w. przeniesiono na pierwsze piętro do skrzydła wschodniego, gdzie znajduje się do dzisiaj (korytarz prowadzący do Rektoratu). Oczom wracającego do wyjścia chorego ukazywała się Madonna z Dzieciątkiem stojąca w niszy nad izbą przyjęć. Niszę wieńczył kartusz z jednym z wezwań Litanii Loretańskiej – „Salus Infirmorum”, czyli „Uzdrowienie Chorych”. Madonna witająca Pomimo że jezuicka apteka po kasacie zakonu została wydzierżawiona, a ostatecznie przeniesiona do innego budynku, to figura Matki Bożej z Dzieciątkiem została na swoim miejscu i witała wszystkich wchodzących na uczelnię. Stała tam przynajmniej do roku 1928. W latach 30. XX wieku tę część korytarza przebudowano, niszę zlikwidowano, zachowując jedynie jej górną część, ale obok na wprost wejścia zrobiono jej kopię. Od tej pory Madonna była twarzą zwrócona w stronę ołtarza kościoła uniwersyteckiego. Właśnie tam ujrzał ją po raz pierwszy w roku 1940 r. Franciszek Kurzeja, student teologii katolickiej na Uniwersytecie Fryderyka Wilhelma we Wrocławiu.

Ks. Adalbert Kurzeja wpisujący się do pamiątkowej księgi w gabinecie rektora, fot. J. Katarzyński

Wojenne losy barokowej figury nie są bliżej znane. Wiadomo, że przetrwała wojnę i przynajmniej do początku lat 50. XX wieku stała w niszy, witając tym razem polskich studentów i uczonych. Później, ze względu na sytuację polityczną, została ukryta i przez długie lata nie była godnie prezentowana. Dopiero na początku XXI wieku, po udostępnieniu zwiedzającym Wieży Matematycznej, trafiła tam na wystawę. Ponieważ warunki panujące na Wieży – przede wszystkim duża wilgotność – nie służyły drewnianej, polichromowanej i bogato złoconej figurze, dlatego oddano ją w depozyt do Muzeum Miejskiego Wrocławia, gdzie w odpowiednich warunkach jest do dziś prezentowana na wystawie „1000 lat Wrocławia”. Benedyktyn ze Śląska Pamiętający uniwersytecką Madonnę jeszcze z początku lat 40. Franciszek Kurzeja (ur. 24 listopada 1920 r. w Ratiborhammer ob. Kuźnia Raciborska), zmuszony został przerwać studia teologiczne na Uniwersytecie we Wrocławiu i trafił do Wehrmachtu, z którym walczył na froncie wschodnim i we Włoszech. W 1945 r. trafił do brytyjskiej niewoli i zgłosił się na ochotnika do usuwania gruzów z benedyktyńskiego opactwa Monte Cassino. W 1946 r. wznowił studia teologiczne na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. W 1952 r. powrócił do Niemiec i wstąpił do benedyktyńskiego opactwa Maria Laach, przyjmując zakonne imię Adalbert. W klasztorze pracował m.in. jako bibliotekarz i zakrystianin, a następnie na Uniwersytet

Oryginalna barokowa rzeźba Madonny z Dzieciątkiem prezentowana na wystawie w Muzeum Miejskim Wrocławia na wystawie stałej „1000 lat Wrocławia” w Pałacu Królewskim przy ul. Kazimierza Wielkiego 35 fot. T. Gąsior (Muzeum Miejskie Wrocławia)

w Trewirze obronił w 1967 r. doktorat. 10 lat później został wybrany opatem Maria Laach. W tym czasie utrzymywał już liczne przyjacielskie kontakty z kościołem w Polsce, korespondując m.in. z wrocławskim biskupem Bolesławem Kominkiem, inicjatorem i autorem orędzia biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 r. Będąc już na emeryturze, jedne z wakacji ks. dr Adalbert Kurzeja postanowił spędzić w swojej rodzinnej okolicy tj. na Górnym Śląsku. Przy tej okazji odwiedził Wrocław i wystawę w Pałacu Królewskim „1000 lat Wrocławia”. Zachwycił się odrestaurowanym muzeum i fascynującą wystawą. Wśród eksponatów, które zrobiły na nim największe wrażenie, był taki, który pamiętał jeszcze z roku 1940, z okresu swoich studiów na Uniwersytecie. Tym eksponatem była barokowa figura Madonny z Dzieciątkiem. Zapragnął, by figura wróciła na swoje dawne

| 37


uniwersytet

38

|

miejsce, dlatego zwrócił się do dyrektora Muzeum Miejskiego we Wrocławiu dr. Macieja Łagiewskiego o pomoc. Ze względów konserwatorskich niemożliwe było ustawienie na Uniwersytecie oryginału, dlatego zaproponowano wykonanie gipsowej kopii figury. Wolę jej ufundowania zgłosił sam pomysłodawca, tj. ks. Kurzeja. Zadania wykonania kopii podjął się znany wrocławski artysta rzeźbiarz, Tomasz Rodziński, autor m.in. marmurowych popiersi prezentowanych Galerii Sławnych Wrocławian w Starym Ratuszu. Prace trwały ponad rok i nie były łatwe. – Madonna z Dzieciątkiem była pierwszą polichromowaną rzeźbą , którą otrzymałem do skopiowania. Pracując nad nią, mogłem tylko bazować na zdjęciach oryginału, gdyż figury nie można było wyjąć z muzealnej gabloty – mówi artysta. – Powierzchnia w blisko 90 procentach jest złocona, dlatego blikowanie, czyli odbłyski świetlne, bardzo utrudniały prawidłowe odczytanie formy rzeźby z fotografii. Dotyczyło to zarówno cokołu zanurzonego w chmurach, jak i szat Madonny. Trudna do odtworzenia była także część dotycząca obu głów i rąk przez polichromię, która nie zawsze była zgodna z anatomią. Ponieważ oryginał jest barokowy, to obecne są w nim pewne

3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

Uroczystość odsłonięcia figury Madonny z Dzieciątkiem, 16 maja 2015 r. Stoją od lewej: artysta rzeźbiarz Tomasz Rodziński, rektor UWr Marek Bojarski, rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego ks. prof. Włodzimierz Wołyniec, fundator figury ks. dr Adalbert Kurzeja, prezes Niemiecko-Polskiego Towarzystwa UWr prof. Norbert Heisig, dyrektor Muzeum Miejskiego we Wrocławiu dr Maciej Łagiewski oraz dyrektor Muzeum UWr prof. Jan Harasimowicz fot. J. Katarzyński

przerysowania form, które musiałem powtórzyć – dodaje Rodziński. Mimo różnych trudności gipsową kopię oryginalnej drewnianej figury ukończono wiosną 2015 r. Polichromię wykonano w pracowni konserwatorskiej Muzeum Miejskiego i 13 maja figura została przez rzeźbiarza oso-

biście ustawiona na swoim miejscu. Odsłonięto ją 16 maja podczas zjazdu członków Niemiecko-Polskiego Towarzystwa Uniwersytetu Wrocławskiego. Dokonał tego ks. dr Adalbert Kurzeja, a poświęcił ją ks. prof. Włodzimierz Wołyniec, rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu.


wieści z…

Wieści z Biblioteki Uniwersyteckiej | Biblioteka Cyfrowa – nowy interfejs prezentujący zbiory Marcin Szala, Pracownia Reprografii i Digitalizacji; inż. Rafał Raczyński, Oddział Komputeryzacji Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Wrocławskiego (BCUWr) jest platformą dostępną dla użytkowników od ponad 10 lat. Przeważającą część zasobu stanowią rękopisy, starodruki, czasopisma oraz książki współczesne wydane po 1800 r. W związku z tym najbardziej popularnym sposobem udostępniania nie tylko w BCUWr, ale i w wielu polskich bibliotekach cyfrowych, stały się formaty hybrydowe (DjVu, PDF). Dekadę temu takie rozwiązania były optymalne, ponieważ pozwalają udostępnić w zwartej formie graficzny wygląd obiektu oraz wynik automatycznego rozpoznania treści. Dla wielu użytkowników korzystanie z publikacji w wymienionych formatach od samego początku było pewnym utrudnieniem, a to ze względu na konieczność posiadania dodatkowego oprogramowania zainstalowanego na własnym komputerze. Z czasem powstały nowe utrudnienia wynikające z polityki rozwoju popularnych przeglądarek internetowych zmierzających do ograniczania wykorzystywania dodatkowych wtyczek potrzebnych do prezentowania treści. W związku z tymi trudnościami postanowiliśmy skoncentrować się na rozwiązaniach serwerowych, które strumieniują obrazy w sposób dynamiczny. Wybraliśmy IIPImage Server ze względu na deklarowaną dużą wydajność systemu, integrację z przeglądarkami opartymi o język HTML5, co zapewnia dostępność prezentacji również na urządzeniach mobilnych (tablet, smartfon). Prace nad uruchomieniem tej platformy realizowano w trakcie normalnej statutowej działalności i miały one od początku charakter testowy, co jest głównym powodem prostoty systemu. W toku prac powstał moduł prezentacji obrazów online, który wzbogacił istniejącą Bibliotekę Cyfrową

| 39 Zobrazowanie funkcji „link do widoku“

(www.bibliotekacyfrowa.pl), o wydajny i nowoczesny system prezentacji zasobu cyfrowego w wysokich rozdzielczościach. Jednocześnie dzięki możliwości linkowania do dowolnego fragmentu obiektu, możliwa jest łatwa integracja wizualizacji cyfrowych z pozostałymi katalogami, jak katalog komputerowy w Virtua czy inne wewnętrzne i zewnętrzne katalogi. Kluczowym elementem systemu są sposoby wywoływania publikacji poprzez ustrukturyzowane adresy URL. Składają się one ze stałych elementów, co umożliwia ich tworzenie jeszcze przed powstaniem konkretnej publikacji. Przykłady podstawowych adresów: 1. http://iip.bu.uni.wroc.pl/index. php?s=OZK_33_IV_B – prosty adres wywołujący pierwszy plik publikacji. Składa się z członu domeny „http:// iip.bu.uni.wroc.pl/index.php?s=” oraz

nazwy katalogu z plikami publikacji „OZK_33_IV_B”. Nazwa zawiera informacje o kolekcji i numerze sygnatury obiektu. Wywołanie podstrony obiektu wymaga dodania informacji o numerze pliku „p=24” np. http://iip.bu.uni.wroc. pl/index.php?s=OZK_33_IV_B&p=24. 2 . h t t p : / / i i p . b u . u n i .w r o c . p l / index.php?s=OZK_33_IV_ B&p=24&x=0.490&y=0.545&z=5.6 – adres wskazujący wybrany fragment obiektu, który może być przedmiotem odrębnego opisu, gdzie parametry „x, y” to współrzędne środka wybranego fragmentu, a „z” określa stopień zbliżenia. 3. http://iip.bu.uni.wroc. pl/index.php?s=OZK_33_ IV_B&view=thumbnails – adres widoku miniatur. Możliwość referowania do obiektu na wielu poziomach pozwala dobrać sposób wyświetlenia obiektu w zależności od jego charakteru. Przykład


wieści z… zbioru widoków: http://www.bibliotekacyfrowa.pl/publication/54413. Każdy użytkownik, chcąc powrócić do interesującego fragmentu obiektu, może wygenerować własny link naciskając przycisk „Link do widoku”. System prezentacji obecnie składa się z dwóch elementów:

40

|

1. Widok miniatur. Wyświetla wszystkie pliki obiektu. Oprócz możliwości zmiany wielkości miniatur można również wybrać jedną z dwóch dostępnych przeglądarek, za pomocą których wyświetlane są podstrony obiektu. Jest to domyślny widok publikacji. W przypadku obiektów, które są linkowane z poziomu Biblioteki Cyfrowej przeglądarka miniatur wyświetla również zwrotny link do opisu publikacji w BC. Jest to istotna funkcja, szczególnie w kontekście możliwości tworzenia unikalnych adresów URL do dowolnych fragmentów obiektu. Udostępnione w ten sposób zbiory mogą swobodnie funkcjonować w otwartej przestrzeni internetowej (zewnętrzne bazy danych, strony internetowe, blogi etc.) z ciągłą możliwością łatwego dotarcia do opisu katalogowego i tym samym instytucji posiadającej i prezentującej dzieło. 2. Przeglądarki wyświetlania podstron obiektu. Obecnie dostępne są dwie przeglądarki do wyboru: OpenSeaDragon jako widok podstawowy oraz Mooviewer. Prezentują one obiekty jedynie w formie graficznej. W miarę rozwoju systemu planowane jest zróżnicowanie funkcjonalności przeglądarek. System nie obejmuje całości zasobu Biblioteki Cyfrowej. Prezentowane w ten sposób są obiekty digitalizowane na bieżąco oraz kolekcje Oddziału Zbiorów Graficznych i Oddziału Zbiorów Kartograficznych. Wyjątek stanowią gazety, które publikowane są w formie lekkich plików PDF.

Widok miniatur. Geograficzny atlas szkolny z XVIII wieku (http://www.bibliotekacyfrowa.pl/publication/46641)

Przeglądarka OpenSeaDragon

Przeglądarka Mooviewer 3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki


wieści z…

Wieści z Ogrodu Botanicznego | Od ruiny do rozkwitu, czyli o trudach odbudowy Ogrodu Botanicznego dr Magdalena Mularczyk W maju obchodziliśmy 70. rocznicę przybycia do Wrocławia Grupy Naukowo-Kulturalnej pod wodzą prof. Stanisława Kulczyńskiego i tworzenia zaczątków polskich uczelni w zrujnowanym mieście. Jedną z placówek uniwersyteckich, które trzeba było ratować po zniszczeniach wojennych, był Ogród Botaniczny – dzisiaj kwitnący i przyciągający co roku tysiące miłośników roślin. O tym, co się działo w Ogrodzie w tych pionierskich czasach, a także w kolejnych dziesięcioleciach, kiedy po uporządkowaniu dawnych nasadzeń zaczęto zakładać nowe kwatery i wprowadzać liczne innowacje, chętni mogli się dowiedzieć w czasie spaceru historycznego, który prowadziła dr Magdalena Mularczyk.

Profesor Kulczyński był nie tylko pierwszym rektorem połączonych uczelni – Uniwersytetu i Politechniki we Wrocławiu, ale też dyrektorem Instytutu Botanicznego, kierownikiem Katedry Morfologii i Systematyki Roślin i pierwszym formalnym kierownikiem Ogrodu Botanicznego. Ogród był jednak do tego stopnia zniszczony, że początkowo – wobec ważniejszych zadań związanych z zabezpieczaniem i odbudową uniwersyteckich gmachów – zaniechano jego rewaloryzacji. W czasie walk o Festung Breslau na jego terenie znajdowało się stanowisko artylerii przeciwlotniczej i bunkry z amunicją. Przyjmowano zrzuty amunicji i żywności. Teren został silnie zbombardowany, zwłaszcza w okresie Świąt Wielkanocnych 1945 r. Budynki administracyjne i ogrodzenie zostały całkowicie zrujnowane, podobnie palmiarnia i szklarnie, z których ocalała tylko część konstrukcji. Zagładzie uległa połowa drzewostanu. Teren Ogrodu był zawalony pniami drzew, gruzem z rozbitych budynków, sprzętem wojennym, przekopany rowami strzeleckimi i licznymi lejami po wybuchach. Stopniowo zarastał chwastami, z których najgorsze były cierniste robinie. Pierwszy zatrudniony ogrodnik, Józef Borowski, w pojedynkę niewiele mógł zdziałać. W 1947 r., gdy powstała Katedra Ekologii i Geografii Roślin pod kierow-

| 41

Rok 1958. Saperzy w czynie społecznym budują mostek fot. ze zbiorów OBUWr

nictwem prof. Stefana Macki (1899– –1967), Ogród Botaniczny znalazł się w jej strukturze. Stanem Ogrodu przejął się bardzo prof. Henryk Teleżyński (1905–1989), kierownik Katedry Anatomii i Cytologii Roślin. Uruchomił swoje możliwości i w 1948 r. doprowadził do powołania Zarządu Ogrodu. Zaczęło się sprzątanie gruzów, karczowanie robinii i innych chwastów. Pod koniec roku ¼ terenu była już uporządkowana. W dniu 1 grudnia 1948 r. etat starszego asystenta otrzymała Zofia Gumińska (1917–2006). Wkrótce zostało zatrudnionych jeszcze dwoje asystentów: od jesieni 1949 r. Jadwiga Teleżyńska (1906–2001), a od 1951 r. i Jan

Augustynowicz (1921–1980), który już wcześniej pracował przy odgruzowywaniu jako wolontariusz. To właśnie ta trójka wzięła na siebie organizację prac przy odnawianiu Ogrodu. Z pomocą przyszło wojsko, które wywiozło dziesięć ciężarówek broni i amunicji, pracownicy Uniwersytetu, studenci, klerycy z pobliskiego seminarium duchownego, rozmaite instytucje i przedsiębiorstwa, które często bezpłatnie dostarczały materiałów i wykonywały prace remontowe w czynie społecznym. Gdyby nie ta ofiarność i zapał, tak przecież charakterystyczny dla całego okresu powojennej odbudowy, pewnie nie udałoby się


wieści z…

Mostek wybudowany przez saperów w 1958 r. jest dziś jednym z najbardziej malowniczych miejsc na terenie Ogrodu fot. H. Grzeszczak-Nowak

42

|

otworzyć Ogrodu dla publiczności zaledwie dwa lata po podjęciu decyzji o jego rewaloryzacji. Pierwsze doświadczenia z zakresu fizjologii roślin w prowizorycznie odbudowanej szklarni przeprowadzono jeszcze wcześniej, bo w 1949 r. A że warto było podjąć ten wielki trud, niech świadczą słowa wybitnych polskich botaników, którzy wkrótce po zakończeniu wojny odwiedzili Ogród. Prof. Roman Kobendza, warszawski dendrolog, gdy zobaczył tulipanowiec amerykański w odmianie kolumnowej (Liriodendron tulipifera ‘Fastigiatum’), orzekł, że „gdyby nic nie istniało, tylko ten jeden okaz, to warto by było założyć tu ogród botaniczny”. Podobnie wypowiedział się prof. Władysław Szafer, widząc modrzewnik chiński (Pseudolarix amabilis) – drzewo niezwykle rzadkie w uprawie w naszym kraju. W latach 1950–1955 zaczęły pracę w Ogrodzie osoby, które wniosły wielki wkład w jego zagospodarowanie: Janusz Janczewski, aktywny w odbudowie, Stanisław Sławiński, który stworzył dział akwarystyczny, Anna Feifer, organizatorka działu roślin ozdobnych, i Zofia Głazek zajmująca się zbiorem nasion i etykietowaniem roślin. Niemal każdy rok przynosił jakieś ważne wydarzenie: w 1950 r. odbył się w Ogrodzie Zjazd Polskiego Towarzystwa Bota3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

nicznego, w 1951 r. założono nasieniarnię i wznowiono wydawanie wykazu nasion przeznaczonych do wymiany, w 1953 r. naprawiono kanał łączący staw z Odrą, w 1955 r. oddano do użytku kaktusiarnię, a w 1957 r. – palmiarnię i pawilon z kolistym basenem, przeznaczonym do uprawy południowoamerykańskiej wiktorii (Victoria) – rośliny o wielkich pływających liściach. Doc. dr Zofia Gumińska, która objęła kierownictwo 1 stycznia 1958 r., doprowadziła do zrekonstruowania zaplecza palmiarni oraz szklarni nazwanej „Australią”. Budżet Ogrodu starała się podreperować przez urządzanie loterii kwiatowych, które cieszyły się sporym powodzeniem. W 1958 r. saperzy z Wyższej Szkoły Oficerskiej (ob. nazwa) wybudowali w czynie społecznym malowniczy drewniany mostek na stawie. Jadwiga Teleżyńska założyła według własnej koncepcji przeznaczony specjalnie dla uczniów i studentów dział morfologii i biologii roślin oraz dział roślin chronionych. Dzisiaj jej imię nosi główna alejka w tej części Ogrodu. W 1960 r. ukazał się pierwszy powojenny przewodnik dla zwiedzających pod redakcją Jana Augustynowicza i Jadwigi Teleżyńskiej. Po przekazaniu przez władze miasta 1,2 ha gruntów przy ul. Świętokrzyskiej powierzchnia Ogrodu wzrosła do

7,4 ha. W latach 1965–1967, przy dużym zaangażowaniu doc. dr. hab. Jerzego Hrynkiewicza-Sudnika, zagospodarowano teren według projektu dr. Mieczysława Tokarskiego i arch. Tadeusza Zipsera, tworząc dział gruntowych roślin ozdobnych. Betonowy basen na kolekcję roślin z rodziny grzybieniowatych (Nymphaeaceae), przede wszystkim „lilie wodne”, zaprojektował również Tadeusz Zipser. Specjalnością wrocławskiego Ogrodu Botanicznego stały się egzotyczne sukulenty, rośliny alpejskie, rośliny wodne i kwiaty ogrodowe, wśród nich bogata kolekcja kosaćców (Iris) z grupy bródowych, natomiast w zakresie działalności naukowej – uprawy hydroponiczne, tzn. na pożywkach wodnych. Rozwój kolekcji storczyków i roślin z rodziny ananasowatych, zwanych popularnie bromeliami, oraz rozmnażanie roślin in vitro, czyli w warunkach laboratoryjnych na specjalnych pożywkach – to główne kierunki aktywności prof. dr hab. Krystyny Kukułczanki (1925–2014), która kierowała Ogrodem w latach 1972–1980. Od niemal 34 lat stanowisko dyrektora zajmuje profesor Uniwersytetu Wrocławskiego, dr hab. Tomasz J. Nowak, z wykształcenia fizjolog roślin, z zamiłowania dendrolog – znawca drzew i krzewów. W zmienionej sytuacji


wieści z…

politycznej i gospodarczej zmieniły się też zasady funkcjonowania ogrodów botanicznych. Inne niż dawniej są ich główne cele, inna filozofia leży u podstaw tworzenia i wykorzystywania kolekcji roślin. Za najważniejsze zadanie uważa się nie, jak przedtem, gromadzenie jak największej liczby rozmaitych gatunków roślin, lecz szeroko pojętą edukację przyrodniczą, poczynając od dzieci w wieku przedszkolnym. Drugie zadanie to ochrona zagrożonych i ginących gatunków roślin metodą ex situ, tzn. poza ich naturalnymi stanowiskami. Polega to na intensywnym rozmnażaniu materiału roślinnego w kontrolowanych warunkach, prowadzeniu upraw zachowawczych i w następnym etapie – reintrodukcji roślin w rejonach ich pierwotnego występowania. Nadanie Ogrodowi w 1984 r. statusu instytutu w obrębie Wydziału Nauk Przyrodniczych UWr i – co za tym idzie – większej autonomii otworzyło nowe możliwości działania. Jego prestiż podniosło reaktywowanie w 1995 r. założonego w 1892 r. czasopisma „Prace Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Wrocławskiego”. Na początku lat 90. utworzono zamiast papierowych kartotek komputerową bazę danych, która obecnie obejmuje ponad 31 tys. gatunków i odmian roślin. W 1992 r. otwarto nową część alpinarium z ekspozycją skał użytkowych z kamieniołomów Dolnego Śląska, a w 1993 r. – pawilon akwariów mieszczący 29 zbiorników, o pojemności 1200 l każdy, ze światowej rangi kolekcją roślin wodnych i bagiennych. Z myślą o uczniach, studentach i wszystkich osobach głębiej zainteresowanych botaniką rozbudowywany jest dział morfologii i biologii roślin. Samodzielną naukę ułatwiają poglądowe tablice, ilustrowane schematycznymi rysunkami. Do działu dydaktycznego należy również założona pod koniec ubiegłego wieku kwatera pnączy, mająca służyć pomocą projektantom parków i ogrodów. Wrocławska kolekcja dzikich gatunków roślin pnących należy obecnie do najbogatszych w Europie. Jedyną w swoim rodzaju, cieszącą się dużym zainteresowaniem zwiedzających ekspozycją jest Panorama Natury – stała wystawa, która obrazuje rozwój przyrody ożywionej od prekambru do czwartorzędu, czyli w ciągu ostatnich 600 milionów lat. W uroczystym otwarciu wystawy 21 października 1996 r.

wzięli udział nestorzy wrocławskiej botaniki: Zofia i Stefan Gumińscy oraz Jadwiga Teleżyńska, a także Gabriele Pax – wnuczka dyrektora Ogrodu z przełomu XIX i XX wieku i Bogdan Zdrojewski – ówczesny prezydent Wrocławia. W 1974 r. Ogród został wpisany do rejestru zabytków ówczesnego województwa wrocławskiego, a 20 lat później uznany wraz z historycznym centrum Wrocławia za pomnik historii. Podlega zatem ochronie jako dobro kultury, lecz zarazem jego lokalizacja uniemożliwia jakikolwiek rozwój terytorialny. Z tego względu w 1988 r. dyrekcja Ogrodu przejęła i otoczyła opieką pięciohektarowy park dendrologiczny w Wojsławicach koło Niemczy, 50 km na południe od Wrocławia. Początki Arboretum sięgają XIX w., a jego właściwym twórcą był Fritz von Oheimb (1850–1928), niemiecki ziemianin, znawca i kolekcjoner roślin, współzałożyciel Deutsche Dendrologische Gesellschaft (1892). Po zakupieniu majątku w 1880 r. rozpoczął urządzanie parku i sadzenie licznych unikatowych roślin. W 1921 r. jego zakład ogrodniczy i kolekcje roślinne przejął syn Arno. Arboretum jest filią Ogrodu Botanicznego, a w 2005 r. jego powierzchnia została powiększona do 62 ha. Wyremontowano i przystosowano do nowych funkcji budynki dawnego folwarku. Wojsławice są od dawna znane ze wspaniałej, największej w Polsce kolekcji różaneczników i azalii (Rhododendron) oraz rzadkich gatunków drzew i krzewów iglastych i liściastych, takich jak cedr turecki (Cedrus libani subsp. stenocoma), mamutowiec olbrzymi (Sequoiadendron giganteum), ponadstuletnia sośnica japońska (Sciadopitys verticillata) i równie stare klony palmowe (Acer palmatum). Aby zwiększyć atrakcyjność Arboretum i przedłużyć ją poza okres kwitnienia różaneczników, w ostatnich latach założono m.in. ogród bylinowy, kolekcję hortensji, miskantów i sad z historycznymi odmianami czereśni oraz zaprojektowano tereny rekreacyjne. W 2011 r. komisja powołana przez Polskie Towarzystwo Ogrodów Botanicznych nadała dziewięciu kolekcjom roślinnym status Polskiej Kolekcji Narodowej. Jest to sześć kolekcji wrocławskich: Hedera (bluszcz), Anubias, Echinodorus (żabienica), zimotrwałe gatunki i odmiany z rodziny Nymphae-

aceae (grzybieniowate), zielne odmiany uprawne Paeonia (piwonia), rodzina Bromeliaceae (ananasowate), oraz trzy wojsławickie: Buxus (bukszpan), Hemerocallis (liliowiec) i historyczne odmiany Rhododendron (różanecznik) rasy łużyckiej – tzw. odmiany Seidla. Ostatnim historycznym wydarzeniem było odsłonięcie 1 października 2014 r. pomnika właściwego twórcy Ogrodu Botanicznego, wybitnego paleobotanika i honorowego obywatela Wrocławia – prof. Heinricha Roberta Göpperta (1800–1884). Inicjatorem odtworzenia monumentu, który stał przed wojną przy Promenadzie, w pobliżu dzisiejszego Muzeum Architektury, był Norbert Willisch – członek Niemiecko-Polskiego Towarzystwa Uniwersytetu Wrocławskiego, a wykonawcami – tak samo jak w wypadku odsłoniętego dwa lata wcześniej pomnika poety Josepha von Eichendorffa – artyści rzeźbiarze Stanisław i Michał Wysoccy. W uroczystości wzięło udział czworo prawnuków prof. Göpperta oraz jego praprawnuczka, która specjalnie na tę okazję przybyła ze Stanów Zjednoczonych. Dwieście czwarty sezon ogrodniczy we wrocławskim Ogrodzie Botanicznym po łagodnej zimie zaczął się wyjątkowo wcześnie, bo już w połowie marca. Rośliną Roku będzie tym razem begonia, która w wielu gatunkach i odmianach pojawiła się na rabatach po „zimnej Zośce”. Odbędą się imprezy z długoletnią tradycją, takie jak Wrocławskie Święto Mąki (30 sierpnia), Zjazd Klubu Miłośników Roślin Wodnych (12 września), Dolnośląski Festiwal Dyni (11 października), niedzielne spacery ze specjalistą połączone z warsztatami i kiermaszami roślin ogrodowych, comiesięczne plenery plastyczne dla dzieci i młodzieży. Oprócz tego każdy chętny będzie mógł wziąć udział w nowo organizowanych wydarzeniach, a będą to: Obrzędy Świętojańskie (21 czerwca) i Dzień Pszczoły (9 sierpnia). Natomiast 5 września można będzie poczytać Lalkę Bolesława Prusa w ramach Narodowego Czytania. Oferta edukacyjna i kulturalna będzie więc w tym roku jeszcze bogatsza niż dotychczas, co wiąże się z przygotowaniami do przyszłorocznych obchodów Europejskiej Stolicy Kultury. Zapraszamy!

| 43


wieści z…

Wieści z Arboretum | Wiosna i nowości w Arboretum Hanna Grzeszczak-Nowak

44

Arboretum w maju fot. T. Ciesielski

|

W końcu grudnia 2014 r. zakończyliśmy realizację projektu „Zwiększenie potencjału edukacyjnego Arboretum Uniwersytetu Wrocławskiego w Wojsławicach poprzez kompleksowe działania rozwojowe” – współfinansowanego przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego Programu Operacyjnego dla województwa dolnośląskiego na lata 2007–2013 (Działanie 4.7 „Ochrona bioróżnorodności i edukacja ekologiczna”). Trzynaście powiązanych ze sobą zadań, na kwotę 1 155 284,25 zł, realizowano od 5 lutego 2013 r. do 31 grudnia 2014 r. i zakończono je w terminie. Obejmowały one kompleks działań mających na celu zwiększenie potencjału edukacyjnego i przyrodniczego naszej placówki. Jednym z priorytetowych zadań było wprowadzenie audioprzewodnika z tysiącem nowych haseł. Czytelne ich oznakowanie w terenie, wydanie miniprzewodnika i szczegółowej mapy pozwoli naszym Gościom samodzielnie zwiedzać Arboretum. Dodatkowo nowy elektroniczny podręcznik dendrologii, opracowany przez dr hab. Tomasza Nowaka, 3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

dyrektora Ogrodu Botanicznego, będzie narzędziem, które znacznie ułatwi samokształcenie. Do szeroko pojętej popularyzacji naszych genowych zasobów wykorzystano doskonałe narzędzie, jakim jest internet. Zbudowano nową stronę WWW www.hemeromania.pl , prezentującą wojsławicką Kolekcję Narodową Liliowców (Hemerocallis), na której zamieszczono m.in. dokumentację fotograficzną ponad 2000 odmian rosnących w Arboretum, a także przedstawiono działalność entuzjastów skupionych wokół tej grupy roślin, zapoczątkowaną 10 lat temu w Ogrodzie Botanicznym UWr. Na kolejnej witrynie www. panoramywojslawice.pl zaktualizowano bazę wiedzy o poszczególnych roślinach Arboretum oraz w nowoczesnej, multimedialnej formie przygotowano wirtualną wycieczkę po Wojsławicach (spacery są także dostępne na Google Maps i Google Earth). Arboretum wzbogaciło się również o infrastrukturę usprawniającą kontrolę ruchu gości, m.in. biletomat, elektroniczne bramki, czytniki biletów. Dla zwiedzających na wózkach inwalidzkich, w niełatwym podgórskim te-

renie, została wyznaczona trasa, czyli położono 400 mb ścieżki, wykonanej z ekologicznej, mineralno-żywicznej nawierzchni typu TerraWay, przepuszczalnej dla wody i powietrza, doskonałej zarówno dla przestrzeni publicznych, jak i aranżacji ogrodowych. Dużym zainteresowaniem najmłodszych gości cieszy się nowy plac zabaw, zlokalizowany w części piknikowej, podzielony na dwie części: strefę dla malucha i strefę dla starszaka – co ma odzwierciedlenie w różnym stopniu trudności zamontowanych tu konstrukcji. Miejsce to jest miłą alternatywą dla rodzinnego pikniku, bowiem w Arboretum można wypoczywać także na trawnikach. Dzięki unijnemu dofinansowaniu znacznie powiększono kolekcje narodowe roślin z rodzajów Buxus (Bukszpan), Hemerocallis (Liliowiec), a także odnowiono i skompletowano zbiory historycznych odmian różaneczników rasy łużyckiej i historyczne grupy azalii wielkokwiatowych (Rhododendron). Uzupełniono dotychczasowe zbiory o gatunki i odmiany unikatowe zarówno z terenu Europy, jaki i Stanów Zjednoczonych.


wieści z…

Na południowym skłonie Dębowego Wzgórza zaproszeni do współpracy architekci krajobrazu oraz studenci zaprojektowali 17 bylinowych rabat z liliowcem w roli głównej. Zostaną one zaprezentowane w pełnej krasie w drugi weekend lipca – na HEMEROmanii 2015, czyli na X spotkaniu liliowcowych entuzjastów. Po niebywale łagodnej zimie i korzystnej dla roślin wiośnie, zakwitły wyjątkowo obficie takie unikaty jak: dawidia chińska, paulownia Fortune’a, czy japońskie azalie. Zapowiada się również obfite owocowanie sadu historycznych odmian czereśni. Wierzymy, że te wszystkie drobne działania wpłyną pozytywnie na odbiór społeczny, i podniosą prestiż naszego uniwersyteckiego Arboretum, które na ziemi niemczańskiej rozwijamy od 27 lat.

Arboretum w maju fot. T. Ciesielski

| 45 Majowa wystawa „Ogrody Japonii” i koncert zespołu ARTRIO fot. H. Grzeszczak-Nowak

Wieści ze stacji ornitologicznej | Gustawy, Gabrysie i inne Beata Orłowska, Aleksandra Wasińska

Od wielu lat nie było sezonu, żebyśmy nie opiekowali się jakąś ptasią znajdą. Dotąd opisywaliśmy udane akcje pomocy rannym lub osłabionym ptakom. Niestety, w wielu przypadkach nasze starania nie kończyły się szczęśliwym powrotem ptaka na wolność. Po udzieleniu pierwszej pomocy nie raz okazywało się, że nasz podopieczny nie będzie już samodzielny. Tak bywa choćby w przypadku uszkodzeń skrzydła. Czasami trzeba nawet amputować uszkodzone fragmenty i ptak do końca życia musi już przebywać pod opieką człowieka. Przyniesionego do nas dojrzałego samca krogulca, po ko-

niecznej amputacji skrzydła, przekazaliśmy do zoo. Inny nasz podopieczny gawron Gustaw, również bez skrzydła, mieszka w podwrocławskim gospodarstwie. Kury go nie tolerują, koty stale mu zagrażają, żyje więc sobie w mieszkaniu opiekunów, regularnie wyprowadzany na spacery i w doskonałej komitywie z dziećmi. Starając się pomóc rannym, młodym ptakom, niestety nie jesteśmy w stanie zastąpić im opieki rodzicielskiej i przygotować na różne niebezpieczeństwa samodzielnego życia. Któregoś razu przywieziono do nas młodą pustułkę. Jeszcze nie w pełni opierzo-

na wyskoczyła z gniazda w centrum Wrocławia. Już nie potrafiła tam wrócić, a rodzice nie mogli jej nakarmić na ruchliwej ulicy. W sadzie przy Stacji Ornitologicznej spędziła kilka tygodni. Ćwiczyła latanie, czasem znikała na kilka godzin, później nawet na cały dzień. Wracała tylko wtedy, gdy była głodna, bo nie udawało jej się samodzielnie zdobyć pokarmu. Gdy przez kilka dni nikt jej nie widział, myśleliśmy, że wreszcie się usamodzielniła. Niestety, wkrótce znaleźliśmy w pobliżu Stacji pióra i resztki po młodej pustułce zjedzonej prawdopodobnie przez jastrzębia. Wiemy


wieści z…

Pustułka Gabrysia fot. M. Pietkiewicz

46

|

oczywiście, że bardzo wiele młodych ptaków nie dożywa kolejnego roku, to całkowicie naturalne. Zawsze jednak żal, gdy zjadani są nasi podopieczni. Więcej szczęścia miała kolejna młoda pustułka. Jej historia zaczęła się na targowisku w Młynie Sułkowskim obok Centrum Handlowego Korona. Została znaleziona przez absolwenta Wydziału Nauk Biologicznych w tłumie ludzi i straganów. Prawie w pełni opierzona, lecz jeszcze nielotna, musiała wypaść z gniazda. Tłum skutecznie uniemożliwiał rodzicom karmienie podlota, a przestraszona, głodna i osłabiona pustułka nie miała siły się bronić. Miała szczęście, że trafiła na odpowiednią osobę, która przekazała ją pod naszą opiekę. Zgodnie z tradycją jako kolejny azylant otrzymała imię i pierwszą porcję jedzenia. Gabrysia zachłannie rozdzierała i połykała kęsy piersi z kurczaka. Najedzona szybko zasnęła w swojej klatce. Początkowo mieszkała w pokoju ze swoją opiekunką i w ramach ćwiczeń przechadzała się po pomieszczeniu. Kiedy jednak odzyskała pełnię sił, zniknęła jej łagodność, a Gabrysia pokazała, na co ją stać. Zaczęła atakować opiekunkę podczas karmienia, zapadła więc decyzja o przeniesieniu jej do woliery w sadzie. Jak zwykle w przypadku ptaka drapieżnego, dla prawidłowego funkcjonowania układu pokarmowego, Gabrysia musiała odżywiać się tak jak w naturze, czyli gryzoniami i drobnymi ptakami, a nie3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

strawione kości, pióra lub sierść ofiar zwracać w formie wypluwki. W tym celu podawano jej rozmrożone, drobne ptaki wróblowe z naszych zapasów (czyli magazynowane w chłodziarkach ofiary kolizji drogowych). Ponadto w wolierze pustułka mogła też swobodnie ćwiczyć latanie. Kiedy nabyła pełną zdolność do lotu oraz uzyska-

ła odpowiednią masę ciała, została zaobrączkowana. Dostała również dodatkowy, plastikowy znacznik, by można ją było odróżnić od innych pustułek. Po wypuszczeniu przez parę godzin krążyła nad Stacją, a przez następne 14 dni stołowała się jeszcze w specjalnie przygotowanym dla niej karmniku, gdzie wykładaliśmy serca drobiowe. Dalszych losów Gabryśki nie znamy. Zamykając serię opowieści o gościach Stacji, musimy wspomnieć jeszcze o innych naszych podopiecznych, zdecydowanie mniej dzikich i pozbawionych piór… Przez lata pracy w terenie regularnie zdarzało nam się znajdować porzucone psy. Czasem były to szczeniaki wyrzucone w pudle do rowu, czasem zagłodzony i pobity dorosły pies. Zawsze znajdowały u nas dom i pełną miskę. Szukaliśmy dla nich dobrych opiekunów, a ich losy, w przeciwieństwie do ptasich podopiecznych, mogliśmy śledzić i cieszyć się, że znalazły bezpieczny azyl na resztę życia. Wspaniale było (i jest) obserwować, jak przerażone, chude i chore stworzenie dobrze traktowane zmienia się w pięknego, pewnego siebie i ułożonego psa. Warto się starać.

Wypuszczenie Gabrysi na wolność fot. M. Pietkiewicz


studenci

DIALOGUJEMY czyli współpraca międzyuczelniana Hanna Kiec, Samorząd Studentów „Co dwie głowy, to nie jedna”, w myśl tego powiedzenia Samorząd Studentów naszej uczelni zorganizował w kwietniu ogólnopolską konferencję dla przedstawicieli środowiska akademickiego z całej Polski.

– Naszym zadaniem jest aktywizować i jednoczyć studentów, a to wcale nie jest łatwe, stąd właśnie pomysł na tę konferencję. Poprzez dyskusje oraz wzajemne przedstawianie dotychczasowych osiągnięć, wzajemnie inspirujemy się i motywujemy do działania – opowiada jedna z organizatorek konferencji, Ewa Obajtek. Tegoroczna konferencja, organizowana pod nazwą „Sposoby prowadzenia dialogu oraz poszukiwanie kreatywnych rozwiązań dotyczących współpracy z organami uczelni i organizacjami PROstudenckimi” cieszyła się wielkim zainteresowaniem. W wydarzeniu wzięło udział ponad 30 przedstawicieli większych i mniejszych uczelni z całej Polski. Trzydniowy zjazd rozpoczął się od wykładu inauguracyjnego w Instytucie Pedagogiki pt. „Przydatne narzędzia w komunikacji z organizacjami zewnętrznymi”, który wygłosiła mgr Monika Paluch z Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UWr. W sobotę i niedzielę konferencja przeniosła się w mury Katedry Muzykologii. Tam największe zainteresowanie i dyskusję wzbudził panel pt. „Budowanie relacji pomiędzy samorządami studenckimi, a środowiskiem zewnętrznym”, który współprowadzili: prorektor ds. nauczania – prof. Karol Kiczka, były przewodniczący Parlamentu Studentów Rzeczypospolitej Polskiej – Piotr Müller, obecny Rzecznik Praw Studenta w PSRP – Justyna Rokita oraz były przewodniczący Komisji Prawnej PSRP – Piotr Pokorny. Wielkie zaangażowanie uczestników w dyskusję to konsekwencja innowacyjnej formy, w jakiej zorganizowana była tegoroczna konferencja.

fot. H. Kiec

– Zaryzykowaliśmy i wprowadziliśmy nowy rodzaj paneli dyskusyjnych takich jak metoda warsztatowa World Cafe, debata Oxfordzka czy zajęcia team bilingowe w formie gry miejskiej. Odchodzimy od utartych schematów, stawiamy na świeżość i nową jakość– relacjonuje Hanna Kiec. – Panele szkoleniowe to nie wszystko. Zależało nam, aby pokazać nietuzinkowość samego Wrocławia. Podczas zjazdu nasi goście uczestniczyli w rejsie po Odrze oraz mieli szansę zobaczyć Afrykarium – uzupełnia Sandra Sotomska. Konferencje organizowane przez Samorząd Studentów UWr zyskują coraz większe znaczenie. Dowodem tego były odbywające się równolegle z kwietniową konferencją obrady Parlamentu Studentów Rzeczpospolitej Polskiej, podczas których dyskutowano między innymi o strategii dotyczącej procesu bolońskiego czy akcji Nie płacę za pałace. Wyzwania XXI wieku to nie lada gratka dla studentów. Szybki przesył danych, rozwinięta komunikacja, nowe technologie. Dzisiejsi studenci zawdzięczają nowej generacji wiele

udogodnień. Nie możemy zapominać również o niebezpieczeństwach, jakie skrywa epoka digitalizacji. Właśnie dlatego takie przedsięwzięcia, jak konferencje ogólnopolskie, podczas których wypracowywane są działania na rzecz studentów, ich aktywizacji i integrowania, są niezwykle ważne.

| 47


studenci

Geografowie w Karkonoszach – zmiany klimatu zapisane w krajobrazie Magdalena Stec, studentka V roku geografii; Angelika Balcerzak, studentka III roku geografii Karkonosze są jedynym pasmem Sudetów, których rzeźba terenu jednoznacznie dokumentuje istnienie plejstoceńskich zlodowaceń górskich. Miejsca, gdzie dochodziło do akumulacji mas śniegu i jego przemiany w lód lodowcowy, przeobrażone zostały w formy kotłów polodowcowych. Ich wklęsłe kształty są widoczne dla każdego obserwatora spoglądającego z oddali na Grzbiet Główny Karkonoszy. Skalne ściany kotłów oraz jeziora wypełniające dna niektórych z nich (Kotły Wielkiego i Małego Stawu) powodują, że Karkonosze, klasyfikowane jako góry średnie, mają cechy rzeźby alpejskiej.

48

|

Górna część doliny Łomnicy w Karkonoszach została przeobrażona przez plejstoceńskie lodowce górskie. Jej zamknięcie tworzy cyrk lodowcowy Małego Stawu, ograniczony z trzech stron stromymi ścianami skalnymi. Poniżej Małego Stawu, a przed Domkiem Myśliwskim (na fotografii można odnaleźć jego dach wystający pośród lasu) znajdowało się niegdyś jeszcze jedno jezioro polodowcowe, dziś całkowicie wypełnione osadami mineralnymi i organicznymi Fot. M. Kasprzak

O charakterze i działalności plejstoceńskich lodowców górskich wnioskować można na podstawie analizy mniejszych form i osadów wypełniających dawne doliny glacjalne. Jęzory karkonoskich lodowców były w swoim maksymalnym stadium rozwoju, a więc w sprzyjających warunkach klimatycznych (wilgotno i chłodno), stosunkowo niewielkie. Ich długość nie przekraczała z reguły 2–2,5 km, a maksymalny zasięg wyznaczają dziś wzniesienia najdalszych moren czołowych. Moreny 3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

utworzone są z chaotycznie ułożonych bloków, głazów i mniejszych fragmentów skał transportowanych przez płynący lód. Istnienie kilku sekwencji moren czołowych dowodzi wielu etapów rozwoju karkonoskich lodowców. Dochodziło do ich transgresji (wzrostu masy lodu i rozwoju jęzorów lodowcowych) i regresji (wycofywania się i zanikania lodowców). Jak dotąd etapy te nie zostały ostatecznie określone, aczkolwiek najnowsze datowania ścian skalnych odsłoniętych spod lodu i blo-

ków morenowych, prowadzone metodami radioizotopowymi, sugerują, że najdalsze zachowane moreny tworzyły się 17–16 tys. lat temu, a pozostałości lodowców mogły przetrwać w zagłębieniach kotłów lodowcowych (karów) nawet do okresu 9–8 tys. lat temu. W Karkonoszach istnieje 12 karów polodowcowych, w tym 6 po polskiej stronie granicy. Do badań paleogeograficznych nad genezą glacjalną szczególnie nadaje się sąsiedztwo Małego i Wielkiego Stawu. W tym rejonie


studenci

Grupa prezentuje ostatnią literę współczesnego alfabetu greckiego, czyli omegę (Ω), co ma nawiązywać do prowadzonych pomiarów elektrooporowych gruntu i jednostki rezystancji w układzie SI. Karkonoskie zrównanie wierzchowinowe zniekształciło jednak ten symbol na podobieństwo Śnieżki Fot. M. Kasprzak

znajdują się czytelne w morfologii wały morenowe, tak dobrze widoczne na trasie turystycznej prowadzącej z Polany do schroniska Samotnia. Tutaj też, poniżej Małego Stawu i w sąsiedztwie Domku Myśliwskiego, istnieje torfowisko wypełniające misę po kolejnym, nieistniejącym już jeziorze polodowcowym. Z wymienionych powodów obszar ten został wybrany do przeprowadzenia prac badawczych w trakcie obozu naukowego studentów geografii. Jego uczestnikami byli członkowie Koła Naukowego im. Juliana Czyżewskiego, a prowadzenia zajęć podjął się dr Marek Kasprzak. Szóstka studentów w dniach 13–17 maja zapoznała się z podstawowymi zagadnieniami dotyczącymi zlodowacenia Karkonoszy i rzeźby poglacjalnej w górnej części doliny Łomnicy. Dzięki uprzejmości Dyrektora Karkonoskiego Parku Narodowego (KPN) grupa mogła zamieszkać w Domku Myśliwskim – drewnianym obiekcie wybudowanym prawdopodobnie w 1924 r. na polecenie hrabiego von Schaffgotscha, ówczesnego właściciela tych ziem, a dziś obiekcie informacyjnym i edukacyjnym KPN. Wygodnie urządzone wnętrze Domku sprzyjało pracom kameralnym, podczas których uczestnicy obozu przeszli praktyczny kurs analizy morfologii terenu z wykorzystaniem

| 49

Prace kameralne w Domku Myśliwskim fot. M. Kasprzak

narzędzi GIS (systemów informacji geograficznej) i numerycznego modelu terenu LiDAR oraz przetwarzali dane uzyskiwane w trakcie prac terenowych. W programie tych prac przewidziano pomiary geofizyczne. Za pomocą tomografii elektrooporowej gruntu możliwe stało się uzyskanie modeli oporności płytkiego podłoża w obrębie wspomnianego wcześniej jeziora polodowcowego przy Domku Myśliwskim. W wykonanych profilach wyraźnie zaznaczyły się odmienne cechy geo-

elektryczne granitowych skał podłoża i sięgającej ok. 10 m sekwencji osadów wypełniających jezioro: iłów jeziornych przykrytych torfem. W ten sposób, metodą całkowicie bezinwazyjną, a więc z pominięciem wkopów i odwiertów, rozpoznano kształt dna plejstoceńskiego zbiornika. W podobny sposób prześwietlono wzniesienie morenowe zamykające od północy torfowisko, na którym pracowano uprzednio. Pomiary geofizyczne przeprowadzono także na wierzchowinie Grzbietu Głównego


studenci | felieton

w celu rozpoznania miąższości pokryw zwietrzelinowych granitu. Górne partie pokryw zwietrzelinowych podlegały w plejstocenie procesom mrozowym. Niektórzy badacze uważają, że nawet dziś klimat panujący na tej wysokości wprost odpowiada warunkom peryglacjalnym odpowiednim dla obszarów wysokich szerokości geograficznych. Dopełnieniem zajęć terenowych była w ycieczka w poszukiwaniu największego bloku morenowe go znajdującego się na powierzchni objętej zlodowaceniem doliny Łomnicy. Blok został odnaleziony. Niestety przed stuleciem ktoś go już odszukał i jego część zdążył wykorzystać w celach zdecydowanie nienaukowych, a – budowlanych…

Największy blok morenowy odnaleziony! Fot. M. Kasprzak

Chrobot piątej klepki | 50 | Serial o Uniwersytecie Wrocławskim dr hab. Bogusław Bednarek, Instytut Filologii Polskiej

Oto kroczy upersonifikowana Akademickość, niewiasta i młoda, i sędziwa, czyli podobna do Filozofii w ujęciu Boecjusza. Dzierży berło zwieńczone brylantami symbolizującymi cnoty kardynalne – sprawiedliwość, męstwo, prawdę i umiarkowanie, a na zdobiących jej palce czterech sygnetach wygrawerowano słowa, których inicjały były umieszczone pod tytułami prac naukowych Jana Ewangelisty Purkiniego: humanitas (ludzkość), charitas (miłość), libertas (wolność), claritas (jasność). Rzeczona dama nie egzystuje wyłącznie w świecie szczytnych ideałów, ponieważ od stuleci znosi ukąszenia węży marazmu, konformizmu, ubóstwa etc. Ale Akademickość jest tak elokwentna, błyskotliwa i trafnie dozująca wiedzę, że z powodzeniem mogłaby pełnić funkcję narratora w filmowym serialu o praźródłach i dziejach Uniwersytetu Wrocławskiego. Arcyciekawa, ekscytująca problematyka, kapitalny ma3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

teriał na fabularyzowany dokument, w którym niepodważalne konkrety współistnieją z fikcją podporządkowaną historycznemu i obyczajowemu prawdopodobieństwu! Oto pierwszy odcinek serialu. Dzięki utalentowanym scenografom i kamerzystom obcujemy z dawnym Wrocławiem. Widzimy kościoły i zamtuzy, wirydarze i jatki, żebraków i patrycjuszy, sprytnych lichwiarzy i bogobojnych flagellantów. Po chwili zaglądamy do komnaty, w której Gregor Morenberg, ambitny urzędnik a zarazem magister filozofii, próbuje ukoić smutek czytając Rozmowy tuskulańskie Cycerona i opróżniając gąsiorek korzennego wina. Jednak ani frazy Arpinaty, ani potęga trunku nie wyciszają przygnębienia. Morenberg utyskuje: „Ile musiałem się natrudzić, ile czasu pochłonęło kaptowanie sojuszników, żeby wreszcie Władysław II Jagiellończyk, król czeski i węgierski, wydał przywilej fundujący uniwersytet we Wrocławiu!

Ale wszystko diabli wzięli! Papież Juliusz II sprzeciwił się ustanowieniu wyższej uczelni w moim mieście. Dlaczego? Czy postąpił zgodnie z wolą krakowskiej profesury lub uznał, że akt legislacyjny monarchy Czechów i Węgrów nie jest dostatecznie popierany przez wrocławskich duchownych? A może król Władysław zirytował papieża, podejmując decyzję bez uprzednich konsultacji ze Stolicą Apostolską?” Tego rodzaju kwestie warto „przełożyć” na barwne, udramatyzowane scenki filmowe. Chętnie zobaczymy i usłyszymy, jakie interesy, jakie zabiegi dyplomatyczne, jakie burzliwe spory były u zarania XVI wieku związane z aktywnością zwolenników i przeciwników zaistnienia Almae Matris w dolnośląskim grodzie. Niestety, wygrali ci drudzy. Nawiasem mówiąc, królewski przywilej, uzasadniający konieczność utworzenia we Wrocławiu „generale literarum gymnasium”, nakazuje, żeby żaden doktor, magister


felieton

i student „nie ośmielił się czytać książek podejrzanych z punktu widzenia wiary i zabronionych przez Kościół”. Filmowiec zwietrzyłby tu pretekst do zobrazowania (w rozsądnym zakresie) polemik katolików z ówczesnymi heretykami. Niewykluczone, że ukazałby ognistą dysputę biskupa Jana IV Rotha z wyjątkowo bystrym poplecznikiem husytyzmu, dysputę obfitującą w trafnie dobrane argumenty i exempla, znakomicie zretoryzowaną i naszpikowaną jadowitymi inwektywami. Według królewskiego przywileju żacy powinni zgłębiać „zasady teologii oraz prawa kanonicznego i cesarskiego, a także nauki filozofii, ponadto medycyny, gramatyki, dialektyki, retoryki, poetyki, arytmetyki, muzyki i astronomii”. Plan ten nie został zrealizowany. A przecież wrocławscy radni wysłali do Rzymu trzy tysiące dukatów, aby „ułatwić” namiestnikowi Piotrowemu zatwierdzenie dokumentu podpisanego przez Władysława II Jagiellończyka. Rasowy filmowiec, obda-

rzony wyobraźnią malarską i wrażliwy na efekty plastyczne, wykorzystałby ów fakt bez wahania. Wolno bowiem sądzić, że do Watykanu przekazano dukaty węgierskie. A jak wygląda pojedynczy taki dukat? To piękny złoty krążek ornamentowany perełkowymi obwódkami, przedstawiający ukoronowaną Madonnę z Dzieciątkiem, która siedzi na gotyckim tronie i ma pod stopami orła (awers) oraz św. Wacława w koronie, aureoli, z toporem i jabłkiem królewskim (rewers). Filmowiec potrafiłby każdy detal owej monety powiększyć, rozświetlić, wprawić w ruch. Mógłby również nakłonić „dukatowego” św. Wacława do wygłoszenia frapującego mikromonologu. Zdaniem wielu medioznawców tego rodzaju smaczki sprzyjają „oglądalności”, która obecnie jest bożkiem nad bożkami. Oto końcowy fragment pierwszego odcinka wiadomego serialu. Dostrzegamy Akademickość odpędzającą sępa ciemnoty i pocieszającą Gregora Mo-

renberga: „Weź rozbrat z melancholią, bo przecież w dniu 21 października 1702 roku cesarz Leopold I Habsburg wyda przywilej, który będzie znany jako Aurea bulla fundationis Universitatis Wratislaviensis. Powstanie więc wyższa uczelnia w stolicy Dolnego Śląska, choć trochę szkoda, że tak późno. A teraz napoję cię ambrozyjskim nektarem i nakarmię pieczonymi szpakami”. Czy wystąpiłem w kostiumie wesołka, zarysowując cząstkową wizję pierwszego odcinka serialu o Uniwersytecie Wrocławskim, wizję, którą trudno uznać za ostateczną? Niekoniecznie. Jest bowiem oczywiste, że losy dolnośląskiej uczelni, losy jej pracowników, studentów i absolwentów są arcyciekawe, arcyważnie i potencjalnie filmowe. Powinien więc trafić na ekrany co najmniej dziesięcioodcinkowy serial o wrocławskiej wszechnicy, w którym rzetelne informacje wchodzą w alianse z anegdotą, obrazowymi atrakcjami, dobrą ścieżką dźwiękową. „Oglądalność” murowana!

| 51

Felieton gościnny | Drezno. Notatki cyklisty dr hab. Wojciech Browarny, Instytut Filologii Polskiej

Ciastko Eierscheke i kawa, kończę drezdeński deser w kawiarni pod Złotym Jeźdźcem. Blaszany koń Augusta znacząco patrzy na północny wschód. Turystom mówi się, że na Warszawę, drugą stolicę unii polsko-saskiej. A może na Heide, gdzie król z upodobaniem polował, albo na Nowe Miasto, które rozkazał zbudować po wielkim pożarze? Kiedyś to była dzielnica garnizonowa, z całej wojskowej potęgi została jej pamięć. Na północnym krańcu Neustadt leży cmentarz żołnierzy radzieckich, na zachodnim Muzeum Historii Wojskowości, a dawny plac ćwiczebny zmienił się w Alaunpark, okupowany wyłącznie przez cywilów. „Dziadek z Wehrmachtu”, Józef Tusk, ukrywa

się w muzealnej gablocie, pod melancholijnym szlagierem Marlene Dietrich: „Sagt mir, wo die Blumen sind” (Sława Przybylska śpiewała: „Gdzie są chłopcy z tamtych lat”). Dwa kilometry, dziesięć minut jazdy ciężkim, starym holendrem przez Neustadt. Raz w roku od 1990 r. dzielnica zamienia się na kilka czerwcowych dni w anarchistyczną republikę studentów, ulicznych artystów i młodej brodatej lewicy. Bunte Republik Neustadt. Zatrzymuję się przy Priessnitzstrasse 18, żeby w siedzibie prowizorycznego rządu BRN dostać paszport z nadrukiem Myszki Miki. Tutaj nawet anarchiści są legalistami. Jeszcze kilkaset metrów pod górę. Dom Józefa Ignacego Kraszewskiego,

teraz jego muzeum i miejsce spotkań drezdeńskiej polonii. Willa z prysznicem, to znaczy, nad Priessnitzem, potokiem, który dyskretnie płynie wzdłuż ulicy o tej samej nazwie i wpada do Łaby. Chyba, że nie wpada. W knajpie „Oosteide”, ulokowanej w dawnej mieszczańskiej łaźni, w sierpniu 2002 r. było naprawdę dużo wody. Jej poziom w czasie powodzi zaznaczono na ścianie. Autor Hrabiny Cosel mieszkał w Dreźnie przez dwadzieścia lat, najpierw w Blasewitz, które nazywał Błażewicami, potem w Neustadt przy Nordstrasse pod numerem 27 (obecnie 28), a na koniec pod 31 (teraz 32). W oczach sąsiadów był wzorem pracowitości. Nic dziwnego, w tym okresie


felieton | krótko

52

|

publikował do 5 tysięcy stron rocznie, pisał więc sporo, nie licząc szpiegowskich raportów dla rządu Francji. To się dla niego źle skończyło. Kilka ulic dalej i sto lat później mieszkał inny szpieg, pewnie lepszy, bo dla niego skończyło się to dobrze. Został prezydentem Rosji, a od Saksonii dostał Order Wdzięczności św. Jerzego. Dwa i pół pokoju w bloku z wielkiej płyty przy Radeberger Str. 110 to nie willa z ogrodem, ale prawdziwy czekista nie powinien mieć burżuazyjnych słabości. No, może poza, nomen omen, piwem Radeberger, które młody oficer KGB pijał w socjalistycznym barze „Platz der Einheit” (dzisiaj „Am Thor” przy pl. Alberta). Obok bloku przedszkole Maszy i Katii. Spokój i porządek. Obcy tutaj nie docierają. A może? Ktoś przecież czerwonym markerem dopisał na tabliczce z nazwą ulicy-piwa: „CH. W. D. P”. Ulicą Budziszyńską pod górę. Z prawej strony mam Łabę, z lewej Heide, miejski las, dzięki któremu Drezno jest najbardziej zielonym miastem w Niemczech. Na wysokim brzegu rzeki stoją pałace pruskich książąt, rezydencje plutokracji i dawne więzienie Stasi. Gdzieś tutaj, przy tarasach twórcy Odolu, Bogusia ma prowadzić lektorat dla studentów drezdeńskiej poloni-

styki. Jechałem pod górę, jest gorąco, a jeszcze trzeba rozmawiać. Aha, Odol! W barze nie ma jednak płynu do płukania ust, jest za to lemoniada, „Lingners Vermächtnis”. Karl Lingner podarował drezdeńczykom swoją posiadłość pod warunkiem, że zawsze można będzie tu kupić najtańszy napój w okolicy. Najtańszy nie znaczy, że najlepszy. Tej trasy nie polecam cyklistom, którzy nie dbają o hamulce. Z Budziszyńskiej skręca się w prawo, w ulicę Schillera, która schodzi do mostu „Blaues Wunder”. Nazwa nieoficjalna, ale do rzeczy, bo most, pomalowany na zielono, jakimś cudem stał się niebieski. To jedyna przeprawa przez rzekę nie zniszczona w trakcie alianckich nalotów na Drezno w lutym 1945. Na zdjęciach z tego okresu widać, jak Armia Czerwona wjeżdża sobie wygodnie przez „Niebieski Cud” do spalonego miasta. Biedny August: ten sam los spotkał obie jego stolice. Z tej wysokości świetnie widać drugi brzeg Łaby, aż po wzgórza na horyzoncie. Loschwitz to lokalny Parnas. Gerhart Haupmann mógł stąd bez obaw obserwować bombardowanie Drezna. „Kto się oduczył płakać, wtedy nauczył się znowu” – pisał. Tutaj w winnicy przyjaciela i mecenasa Christiana Kör-

nera autor „Ody do radości”, Fryderyk Schiller, szkicował jej pierwszą wersję. Jadąc w dół ulicą Schillera, trzeba jednak uważać, żeby nie przeoczyć jego niewielkiego domu-muzeum. Trochę dalej w drewnianej willi w stylu szwarcwaldzkim (w miejscu „Nordische Haus”) przy Rissweg 14 mieszkała młodziutka Marina Cwietajewa, przyszła poetka. Jej dom stoi wysoko, więc na ulicy Körnera zostawiam rower i dalej jadę drezdeńską kolejką górską. Cwietajewa nosiła krótkie włosy, piła wino i paliła tytoń. Twierdziła, że „Germania eta strana swabody”. Jeśli w porównaniu z Rosją, to się zgadzam. Tym bardziej, że tłumaczy mi to Lena, piękna studentka slawistyki i historii sztuki. Moja Klio w Loschwitz mówi po rosyjsku. Dalej na północny wschód, przez Heide, szosą, leśnymi drogami dla cyklistów. Radeberg leży od Loschwitz jakieś 15 kilometrów, godzinę rowerem. „Ścieżka piwna” prowadzi do małego rynku, koło browaru, fabryki likierów i teatru piwnego. Gdyby reaktywowano unię polsko-saską, to miasteczko mogłoby być jej stolicą. Ma wszystko, co potrzeba, a odnowiony słup pocztowy, stojący obok ratusza, ciągle wskazuje kierunki świata pod herbem elektorów Saksonii, białym orłem i pogonią.

Srebro „brudnopisu” w Odysei Umysłu

Studenci z Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UWr zdobyli wicemistrzostwo świata w 36. konkursie kreatywnego rozwiązywania problemów „Odyseja Umysłu”. Zostali nagrodzeni srebrnym medalem za rozwiązanie problemu nr 2 „Przejściowe trudności techniczne” w swojej grupie wiekowej. Ośmioosobowa drużyna z UWr o nazwie „brudnopis” otrzymała maksymalną liczbę punktów w kategorii „styl”, w której oceniano m.in. sposób prezentacji i twórcze wykorzystanie materiałów w kostiumach. Do wywalczenia złotego medalu w tej kategorii zabrakło im zaledwie 4 punktów. Finałowe rozgrywki odbyły się w Stanach Zjednoczonych w dniach 20—23 maja. Łącznie polskie drużyny przywiozły dziewięć medali, w tym pięć złotych.

Programiści z UWr tuż za podium podczas ACM-ICPC

W finałach 39. Akademickich Mistrzostw Świata w Programowaniu Zespołowym (ACM-ICPC) studenci z UWr zajęli 13 miejsce. Wśród polskich drużyn znaleźli się niżej tylko od zespołu z Uniwersytetu Warszawskiego, który zdobył brązowy medal, trzecia wśród Polaków była drużyna z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Najlepsi okazali się studenci z Petersburga, którzy rozwiązali trzynaście zadań i razem z trzema innymi uczelniami zdobyli złoty medal. Przyznano także cztery srebrne i cztery brązowe medale.

Na Dzień Dziecka - Dzień Rektorski

23 maja po raz kolejny odbył się Dzień Rektorski, podczas którego rektorzy trzech wrocławskich uczelni – Uniwersytetu Wrocławskiego, Uniwersytetu Przyrodniczego i Akademii Wychowania Fizycznego – zaprosili dzieci do swoich gabinetów. Okazją do tak niezwykłego spotkania był zbliżający się Dzień Dziecka. Dzieci mogły zobaczyć stroje wizytowe i insygnia władzy rektorskiej, a także porozmawiać z rektorami, którzy cierpliwie odpowiadali na wszystkie, nawet najbardziej niezwykłe pytania. Dodatkową atrakcją była możliwość zwiedzenia ciekawych, a nawet niedostępnych na co dzień, miejsc na uczelniach. W czasie wizyty dzieci wzięły także udział w warsztatach naukowych i poczuły się jak prawdziwi studenci.

Jubileuszowe audycje radiowe

Z okazji przypadającego w tym roku jubileuszu 70-lecia polskiego środowiska akademickiego we Wrocławiu, Radio Rodzina 3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki


krótko | nominacje

postanowiło zrealizować cykl audycji popularnonaukowych przybliżających słuchaczom wydarzenia sprzed 70 lat. Audycji można słuchać od 8 maja, od poniedziałku do piątku o godz. 9.10 i 20.40.

Nagroda PTM dla Młodych Matematyków dla B. Wróbla

Nagrodę Polskiego Towarzystwa Matematyków dla Młodych Matematyków zdobył dr inż. Błażej Wróbel z Instytutu Matematycznego UWr. Jury doceniło cykl sześciu prac z zakresu analizy harmonicznej i teorii operatorów autorstwa laureata, podkreślając, że stanowią one istotny wkład w rozwój teorii mnożników wielowymiarowych dla operatorów komutujących oraz ogólnych transformat Riesza. Nagroda zostanie wręczona w Warszawie podczas 6. Forum Matematyków Polskich, które odbędzie się we wrześniu br.

Niemcy 25 lat po zjednoczeniu

Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy Brandta UWr jest organizatorem cyklu otwartych wykładów „Czy zrosło się to, co do siebie należy? – Niemcy w Europie 25 lat po zjednoczeniu”. Prelekcje, które odbywają się do grudnia br., wygłoszą m.in. zagraniczni eksperci z uniwersytetów z Berlina, Hamburga i Marburga. (zebr. ak)

Nowi profesorowie tytularni 23 kwietnia w Pałacu Prezydenckim Prezydent RP Bronisław Komorowski wręczył akty nominacyjne dwóm naukowcom z UWr: prof. Remigiuszowi Pośpiechowi oraz prof. Stanisławowi Rosikowi. Prof. dr hab. Remigiusz Pośpiech (ur. 1957) – absolwent Instytutu Muzykologii KUL, od 2005 r. pracownik Katedry Muzykologii UWr (od 2009 r. kierownik Zakładu Muzykologii Historycznej). Związany również z Uniwersytetem Opolskim (w latach 1994–2015 był kierownikiem Katedry Muzyki Kościelnej i Wychowania Muzycznego, w latach 2002–2008 prodziekanem Wydziału Teologicznego). W 1994 r. obronił doktorat (pod kierunkiem ks. prof. K. Mrowca), a w 2004 r. uzyskał stopień doktora habilitowanego. W badaniach naukowych koncentruje się na dziejach kultury muzycznej Śląska, muzyce polskiej XVII-XIX w. (ze szczególnym uwzględnieniem środowisk klasztornych) oraz problematyce muzyki liturgicznej po Soborze Watykańskim II. Jest autorem ponad 300 publikacji, w tym monografii Bożonarodzeniowa muzyka na Jasnej Górze w XVIII i XIX wieku (Opole 2000) i Muzyka wielogłosowa w celebracji eucharystycznej na Śląsku w XVII i XVIII wieku (Opole 2004), a także 20 prac zbiorowych oraz

wydań źródłowych, ponad 150 artykułów i recenzji naukowych, a także szeregu komentarzy naukowych do płyt CD i audycji radiowych poświęconych kulturze muzycznej. Wypromował 4 doktorów i 95 magistrów. Jest współzałożycielem i zastępcą redaktora naczelnego półrocznika „Liturgia Sacra. Liturgia – Musica – Ars”, a także założycielem i redaktorem dwóch serii naukowych oraz członkiem komitetów redakcyjnych kilku czasopism. Należy do grona współzałożycieli Stowarzyszenia Polskich Muzyków Kościelnych, w latach 2002–2011 konsultor ds. muzyki kościelnej w Komisji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Episkopatu Polski, od roku 2003 przewodniczący Zespołu Naukowo-Redakcyjnego Jasnogórskich Muzykaliów. Jest również członkiem krajowych i zagranicznych stowarzyszeń naukowych (m.in. Sekcji Muzykologów Związku Kompozytorów Polskich – aktualnie wiceprzewodniczący zarządu, Görres-Gesellschaft zur Pflege der Wissenschaft, Arbeitsgemeinschaft für Musikgeschichte in Mittel- und Osteuropa oraz Internationale Arbeitsgemeinschaft für Hymnologie). W roku 2007 otrzymał „Srebrną Piszczałkę” – nagrodę Prymasa Polski za wybitne osiągnięcia i wkład w rozwój muzyki sakralnej w Polsce.

Prof. dr hab. Stanisław Rosik (ur. 1969) – nauczyciel akademicki, kierownik Pracowni Badań nad Najdawniejszymi Dziejami Europy Środkowej, pracuje w Instytucie Historycznym UWr – w Zakładzie Historii Polski i Powszechnej do końca XV w. Absolwent historii na UWr oraz teologii na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu, a także podyplomowego studium dziennikarskiego przy PWT we Wrocławiu. W 1998 r. pod kierunkiem prof. Lecha A. Tyszkiewicza napisał rozprawę doktorską pt. „Interpretacja chrześcijańska religii pogańskich Słowian w świetle kronik niemieckich XI – XII wieku (Thietmar, Adam z Bremy, Helmold)”. W 2011 r. obronił rozprawę habilitacyjną pt. „Conversio gentis Pomeranorum. Studium świadectwa o wydarzeniu (XII wiek)”. Był stypendystą Uniwersytetu w Bochum i Max-Planck-Institut für Geschichte w Getyndze. Od 2014 r. kieruje międzynarodowym projektem badawczym w ramach Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki pt. „Polska i Pomorze w kształtowaniu cywilizacji europejskiej (od słowiańskich plemion do przełomu XII/XIII w.)”, w latach 2003–2005 uczestniczył w międzynarodowym projekcie badawczym „Christianization and the Rise of the Christian Monarchy”. Autor 4 naukowych publikacji książkowych,

| 53


nominacje | senat

współautor 3, ponadto autor ponad 115 artykułów i recenzji, redaktor i współredaktor 19 tomów zbiorowych oraz 15 w seriach naukowych. Współorganizował lub organizował łącznie 20 konferencji naukowych, uczestniczył w ok. 100, w tym 20 za granicą. Obok działalności dydaktycznej (10 przedmiotów) rozwija działalność popularyzatorską i translatorską (z łaciny). Koordynator programu wymiany międzynarodowej LLP Erasmus na

Wydziale Nauk Historycznych i Pedagogicznych (2003–2014). Otrzymał nagrodę ministra za pracę doktorską (2000), nagrody rektorskie za osiągnięcia naukowe i dydaktyczne (1998, 2007 i 2010) oraz za działalność organizacyjną (2002, 2003, 2004, 2005). Należy do Stałego Komitetu Mediewistów Polskich, Towarzystwa Miłośników Starożytności we Wrocławiu, Historische Kommission für Schlesien w Niemczech, Komisji Kultur Europej-

skich PAN we Wrocławiu (od 2014) oraz Komisji Archeologicznej PAN we Wrocławiu (od 2015), a także Towarzystwa Studiów Interdyscyplinarnych przy Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu (założyciel, wiceprezes do 2015, obecnie prezes). Współtworzy radę naukową czasopisma internetowego Historia–Kultura– Globalizacja. (zebr. bd)

Z obrad Senatu UWr Obradom Senatu w dniach 29 kwietnia i 27 maja 2015 r. przewodniczył rektor UWr prof. Marek Bojarski. Podczas każdego z posiedzeń chwilą ciszy Senat uczcił zmarłych pracowników naszej uczelni. Senat podjął uchwały w sprawie: 1. zatrudnienia na stanowisku profesora zwyczajnego:

54

|

• • •

prof. dr hab. Jolanty Blicharz (WPAE) prof. dr. hab. Zbigniewa Palmowskiego (WMI) prof. dr. hab. Borysa Paszkiewicza (WNHP)

zatrudnienia na stanowisku profesora nadzwyczajnego: • • • •

dr. hab. Dariusza Grecha (WFA) dr hab. Łarysę Leszczenko (WNS) prof. dr. hab. Stanisława Rosika (WNHP) dr Chihiro Sasaki (WFA)

zatrudnienia na stanowisku profesora wizytującego: • • • • • • •

dr. hab. Loica Chaumonta ramach projektu „Akademia Rozwoju – kluczem wzmocnienia kadr polskiej gospodarki” (WMI) prof. dr. Oscara Loureiro Maltę w ramach projektu „Akademia Rozwoju – kluczem wzmocnienia kadr polskiej gospodarki” (WCH) dr. Constantinosa J. Miliosa w ramach projektu „Akademia Rozwoju – kluczem wzmocnienia kadr polskiej gospodarki” (WCH) prof. dr. hab. Mojmira Šobę w ramach projektu „Akademia Rozwoju – kluczem wzmocnienia kadr polskiej gospodarki” (WFA) prof. dr. Sławomira Tułaczyka w ramach projektu „Akademia Rozwoju – kluczem wzmocnienia kadr polskiej gospodarki” (WNZKŚ) prof. dr. hab. Miguela A. Valvano w ramach projektu „Akademia Rozwoju – kluczem wzmocnienia kadr polskiej gospodarki” (WNB) dr Junko Yokotę (WF)

2. zmiany w Uczelnianej Komisji Wyborczej na wniosek Samorządu Studenckiego: odwołany został Arkadiusz Krzemiński, a powołanie otrzymał Sławomir Gliniański 3. przyznania Złotego Medalu Uniwersytetu Wrocławskiego p. Christine Dollinger

3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki


senat

4. nadania tytułu doktora honoris causa UWr prof. Joëlowi Monégerowi na wniosek Rady WPAE; opinie o kandydacie zostały przygotowane przez prof. dr. hab. Maksymiliana Pazdana z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach oraz prof. dr. hab. Marka Safjana z Uniwersytetu Warszawskiego 5. przyjęcia opinii prof. Stanisława Staśki o zasługach i dorobku naukowym prof. Nguyena van Gianga, kandydata do tytułu doktora honoris causa Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie 6. uchwalenia Regulaminu studiów doktoranckich 7. zasad i trybu rekrutacji na I rok studiów w roku akademickim 2016/2017 8. zasad rekrutacji na studia w roku akademickim 2016/2017 dla obywateli państw członkowskich Unii Europejskiej oraz cudzoziemców, którzy mają inny ustawowy tytuł do podjęcia i odbycia kształcenia na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, legitymujących się świadectwem dojrzałości lub dyplomem wydanym poza granicami Polski Senat zmienił uchwały w sprawie: 1. efektów kształcenia dla kierunku chemia 2. zasad rekrutacji na studia w roku akademickim 2015/2016 dla obywateli państw członkowskich Unii Europejskiej oraz cudzoziemców, którzy mają inny ustawowy tytuł do podjęcia i odbycia kształcenia na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, legitymujących się świadectwem dojrzałości lub dyplomem wydanym poza granicami Polski 3. zasad i trybu rekrutacji na I rok studiów w roku akademickim 2015/2016 w zakresie kierunków studiów: • • • • • • •

biologia – studia stacjonarne i niestacjonarne drugiego stopnia filologia, specjalność: dalekowschodnia – studia stacjonarne pierwszego stopnia filologia, specjalność: ukrainistyka z anglistyką – studia stacjonarne pierwszego stopnia fizyka – studia stacjonarne drugiego stopnia w języku angielskim Międzyobszarowe Indywidualne Studia Humanistyczne i Społeczne zarządzanie projektami społecznymi – studia niestacjonarne pierwszego stopnia komunikacja wizerunkowa – studia stacjonarne drugiego stopnia w języku angielskim

4. szczegółowych zasad przyjmowania laureatów i finalistów olimpiad stopnia centralnego oraz laureatów konkursów ogólnopolskich na studia w latach akademickich 2015/2016, 2016/2017, 2017/2018, 2018/2019 5. limitów przyjęć na I rok studiów w roku akademickim 2015/2016 6. zasad pobierania opłat za świadczone usługi edukacyjne oraz trybu i warunków zwalniania z tych opłat studentów i doktorantów 7. wzorów umów o warunkach odpłatności za świadczone usługi edukacyjne Ponadto Senat: 1. zadecydował w sprawie sprzedaży nieruchomości znajdującej się przy ul. Świątnickiej 30 2. zadecydował w sprawie dzierżawy części nieruchomości położonej na terenie Kampusu Grunwaldzkiego 3. zadecydował w sprawie ustanowienia odpłatnej służebności przesyłu na rzecz firmy TAURON Dystrybucja S.A. dotyczącej nieruchomości znajdującej się w Karpaczu przy ul. Leśnej 10 4. wyraził zgodę na utworzenie spółki „Akademia Ochrony Zdrowia przy Uniwersytecie Wrocławskim Sp. z o.o.” Wszystkie uchwały Senatu publikowane są w Biuletynie Informacji Publicznej UWr (uniwr.biuletyn.info.pl).

(zebr. ak)

| 55


Pożegnania

Pożegnania

56

|

mgr Jacek Bultrowicz

Prof. Ignacy Zenon Siemion

(zm. 17 maja 2015 roku w wieku 65 lat) Urodził się w 2 października 1950 r. w Szczecinie. Po przyjeździe do Wrocławia rozpoczął studia na Wydziale Filologicznym UWr, które ukończył w 1975 r. Po studiach na krótko podjął pracę bibliotekarza w Szpitalu im. Rydygiera we Wrocławiu. Od 1 grudnia 1975 r. do 28 lutego 1993 r. był zatrudniony na UWr. Przez rok w Instytucie Filologii Polskiej jako stażysta w Zakładzie Teorii Literatury, w latach 1976–1985 jako asystent w Zakładzie Historii i Socjologii Książki, a od 1986 r. do 1988 r. w Instytucie Filologii Germańskiej, w Zakładzie Lingwistyki Stosowanej oraz Zakładzie Literatury i Kultury. Rozpoczął pracę doktorską pod kierunkiem prof. Czesława Hernasa – „Formy kultury masowej”. Publikował w „Konfrontacjach”, „Literaturze Ludowej”, „Przeglądzie Zachodnio-Pomorskim”, był współautorem wydawanych na bibliotekoznawstwie przewodników metodycznych do nauki przedmiotów na studiach zaocznych i stacjonarnych. Oprócz działalności naukowej i dydaktycznej w latach 90. ubiegłego wieku był kierownikiem I ligowej Sekcji Łuczniczej Klubu Sportowego „Burza” we Wrocławiu. Wieloletni kierownik znanej i cenionej księgarni PWN we Wrocławiu. Lubiany człowiek, niezwykłej pogody ducha. 21 maja 2015 r. spoczął na cmentarzu przy ul. Osobowickiej we Wrocławiu.

(zm. 18 kwietnia 2015 r. w wieku 83 lat) Wieloletni kierownik Zespołu Badawczego Chemii i Stereochemii Peptydów i Zakładu Dydaktycznego Chemii Organicznej, redaktor naczelny „Wiadomości Chemicznych”, organizator Gabinetu Historii Chemii. Uznany i ceniony w kraju i za granicą specjalista w dziedzinie chemii bioorganicznej, jeden z pionierów i liderów polskiej chemii peptydów, autor kilkuset publikacji naukowych i popularnonaukowych, historyk chemii. Był mistrzem i nauczycielem wielu pokoleń chemików, prowadzących obecnie samodzielną działalność naukową zarówno w kraju jak i za granicą. Był wielokrotnym laureatem nagród Ministra i Rektora, odznaczony: Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Medalem Komisji Edukacji Narodowej, Złotą Odznaką ZNP. Za zasługi dla Polskiego Towarzystwa Chemicznego dwukrotnie został uhonorowany medalem okolicznościowym Towarzystwa Chemicznego. Został pochowany 5 maja na cmentarzu przy ul. Osobowickiej we Wrocławiu.

dr Rafał Kowalczyk (zm. 21 maja 2015 r. w wieku 43 lat) Adiunkt w Instytucie Filologii Słowiańskiej UWr, językoznawca slawista, specjalista w dziedzinie językoznawstwa konfrontatywnego, w szczególności w zakresie leksykologii i słowotwórstwa języka rosyjskiego i polskiego. W roku 1997 ukończył filologię rosyjską na UWr. Doktoryzował się w roku 2004 pod kierunkiem prof. Larysy Pisarek. Był znawcą słownictwa związanego z teatrem i muzyką. Dziedzinom tym poświęcił serię prac, w tym cenioną książkę Rosyjskie słownictwo teatralne w porównaniu z polskim (2005). Przez pewien czas był zastępcą dyrektora Instytutu Filologii Słowiańskiej. Ostatnio sprawował funkcję instytutowego koordynatora ds. programów wymiany międzynarodowej. Pracował nad rozprawą habilitacyjną, której przedmiotem miało być słownictwo muzyki popularnej w języku rosyjskim i polskim. Wykładał jeden z najtrudniejszych i najważniejszych dla studiów slawistycznych przedmiotów – gramatykę języka staro-cerkiewno-słowiańskiego. Wypromował kilkunastu magistrów filologii rosyjskiej. W pamięci pracowników i studentów pozostanie jako dobry kolega, sumienny i życzliwy nauczyciel akademicki. Został pochowany 26 maja 2015 r. na Cmentarzu Parafialnym przy ul. Oławskiej w Strzelinie.

3

| 2015

Przegląd Uniwersytecki

mgr Klementyna Magnowska (zm. 4 kwietnia 2015 roku w wieku 70 lat) Starszy wykładowca języka łacińskiego i języka włoskiego w Studium Praktycznej Nauki Języków Obcych UWr, wieloletni zastępca kierownika SPJNO, zasłużony nauczyciel i wychowawca wielu pokoleń młodzieży akademickiej naszej uczelni. Spoczęła 13 kwietnia 2015 r. na cmentarzu parafialnym kościoła pw. NMPKP we Wrocławiu-Klecinie przy ul. Karmelkowej. (zebr. as)


Nasze publikacje w wydawnictwie ATUT

Disiecta membra, czyli drobiazgi filologiczne Jacek Sokolski Wrocław 2015 Zebrane w tomie teksty traktują o dziełach autorów znanych, takich jak Mikołaj Rej, Jan Kochanowski czy Daniel Naborowski, ale również o tandetnych straganowych druczkach zawierających teksty popularnych pieśni lub o pozostałościach tradycji średniowiecznej obecnych w literaturze polskiego renesansu i baroku. Powstałe na przestrzeni lat siłą rzeczy nie układają one w żadną spójną, jednolitą całość, chociaż zdarza się, że nawiązują do siebie nawzajem. Wszystkie one jednak są owocami uważnej, powolnej lektury, bowiem zgodnie ze znaną i często powtarzaną definicją Romana Jakobsona filologia to przede wszystkim „sztuka czytania powoli”. Der multimodale Text aus kontrastiver Sicht. Textdesign und Sprache-Bild-Beziehung in deutschen und polnischen Pressetexten Roman Opiłowski seria Breslauer Studien zur Medienlinguistik / Wrocławskie studia z lingwistyki mediów Wrocław 2015 Tom 3 w serii rozwija i łączy dwie teorie w badaniach nad tekstami medialnymi: multimodalność i kontrastywność. Pierwsze podejście – multimodalność – dotyczy interakcji różnych znaków w tekstach medialnych, natomiast drugi koncept – kontrastywność – obejmuje cechy wspólne i różne w kształtowaniu tekstów i rodzajów tekstów w globalnej komunikacji. Na podstawie tych założeń badawczych w książce zostały omówione dwa duże zakresy multimodalne tekstu: design tekstu oraz relacja języka i obrazu w tekście medialnym, a następnie zanalizowane na przykładzie niemieckich i polskich tekstów prasowych (okładka czasopisma, artykuł prasowy, infografika i reklama prasowa) za pomocą utworzonego modelu analizy tekstów językowo-obrazowych.

Między regionalizmami a kosmopolityzmem. Polska, niemiecka i czeska literatura, język i kultura. Materiały IX Międzynarodowej Konferencji interFaces we Wrocławiu i w Karpaczu pod redakcją Moniki Czok, Nicolaia Czemplika, Anji Nousch, Martina Veselki Leipzig – Dresden – Wrocław 2015 Książka jest owocem współpracy uczelni partnerskich: Uniwersytetu w Lipsku, Uniwersytetu Wrocławskiego i Uniwersytetu Karola w Pradze. Zebrane w niej artykuły, zaprezentowane wcześniej na IX Międzynarodowej Konferencji interFaces, ukazują funkcjonowanie pojęć kosmopolityzm i regionalizm w obrębie trzech języków, literatur i kultur. Czytelnik znajdzie tu studia literaturoznawcze, analizy językoznawcze, interpretacje dawnych i współczesnych zjawisk w ujęciu regionalnym i globalnym. Przemysł w krajobrazie kulturowym wsi. Uwarunkowania jakości życia – kierunek i dynamika zmian Krystyna Dziubacka Wrocław 2015 Autorka pracy starała się pokazać i socjologicznie zinterpretować przebieg procesów industrializacji w powojennej Polsce, ich polityczne tło i konsekwencje dla funkcjonowania obszarów wiejskich zarówno w okresie PRL, jak i po transformacji w 1989 roku. Za przykład rejonu uprzemysłowionego posłużył jej rejon turoszowski, a centralne pytanie, które zadawała, brzmiało: W jakich wymiarach społecznego funkcjonowania mieszkańców wsi rejonu turoszowskiego lokalny przemysł determinuje jakość ich życia? Badania empiryczne, stanowiące podstawę niniejszego opracowania, mają charakter badań quasi-panelowych i przeprowadzone zostały w dwóch okresach: w 1993 oraz w 2010 r. Książka jest próbą restytucji badań rozpoczętych w latach 60. ubiegłego wieku przez Komitet Rejonów Uprzemysławianych.

zebr. Magdalena Garbacz Oficyna Wydawnicza ATUT ul. Kościuszki 51a 50-011 Wrocław www.atut.ig.pl


Nowości Wydawnictwa Uniwersytetu Wrocławskiego

C.B. Macpherson: „indywidualizm posiadaczy” a dylematy współczesnej ontologii politycznej, Mariusz Turowski, Złota Seria Uniwersytetu Wrocławskiego Najważniejszym celem pracy jest przedstawienie dorobku C.B. Macphersona i podjęcie próby wykazania ważności jego idei dotyczącej ujęcia losów liberalizmu oraz rozpoznania problemów współczesnej demokracji w perspektywie napięcia pomiędzy dwoma głównymi nurtami w ich obrębie („posesywnym” i „rozwojowym”) opartymi na odpowiadających im ontologiach politycznych. Publikacja jest pierwszą w skali ogólnoświatowej całościową prezentacją poszczególnych aspektów tezy o posesywnym indywidualizmie (a w języku polskim pierwszym w ogóle opracowaniem monograficznym na ten temat i prezentacją myśli tego autora). Nigdy wcześniej nie zostały zebrane i zrekonstruowane wszystkie analizy Macphersona wraz z towarzyszącymi im kontrowersjami. Ze względu na zasięg projektu teoretycznego Macphersona praca ta może odgrywać również rolę podręcznika oferującego przegląd nowożytnych i współczesnych teorii polityczno-społecznych, zwracającego uwagę na często niezauważane aspekty koncepcji autorów, takich jak: Thomas Hobbes, Lewellerzy, James Harrington, John Locke, Edmund Burke, Jeremy Bentham, James Mill, John Stuart Mill, Joseph Schumpeter, Isaiah Berlin, Milton Friedman, John Rawls. format B5, 2014, ss. 504, cena 55 zł Śmierć czy zmartwychwstanie? Współczesny teatr jidysz w Europie na tle historycznym, Jana Mazurkiewicz, seria: Dramat – Teatr Książka jest rezultatem komparatystycznych badań nad działalnością europejskich scen wystawiających sztuki w języku jidysz. Omówiono w niej Państwowy Teatr Żydowski w Bukareszcie, Teatr Żydowski im. Estery Racheli i Idy Kamińskich w Warszawie, LufTeater („Teatr Przestworzy”) w Strasburgu oraz Troïm-Teater („Teatr Snów”) w Paryżu. Znajdziemy tu opis dziejów teatru jidysz w Europie od jego zarania, różne teorie na temat narodzin i rozwoju sceny jidysz oraz przyczyn, dla których pozostawała ona dla wielu współczesnych „niedorozwiniętą córką Judyty”. Czy można liczyć na renesans jidyszowego teatru w Europie? Na to pytanie próbują odpowiedzieć najważniejsi artyści współczesnej sceny jidysz w Europie, z którymi wywiady zamieszczono w książce. Zawiera ona też bogaty materiał ilustracyjny: programy teatralne, zdjęcia z przedstawień, ulotki i afisze. format B5, 2014, ss. 228, cena 45 zł

częściowo na referatach wygłoszonych na Ogólnopolskiej Konferencji Towarzystwa Neofilologicznego, która odbyła się we Wrocławiu w dniach 9–11 września 2013 r. Na książkę składają się cztery rozdziały, z których każdy traktuje refleksję z nieco innej perspektywy. Próby oceny umiejętności refleksyjnych przyszłych nauczycieli oraz poznania ich opinii na temat roli refleksji w zawodzie pedagoga podejmują się autorzy siedmiu publikacji wchodzących w skład rozdziału I, zatytułowanego Refleksja w kształceniu nauczycieli języka obcego. Wszyscy oni zgodnie podkreślają konieczność poświęcania większej uwagi refleksyjności od początku edukacji nauczycielskiej. Z kolei na rozdział II — Refleksja w zawodzie nauczyciela języka obcego — składają się cztery artykuły, których tematem przewodnim jest rola refleksji w zawodzie nauczyciela języka obcego z punktu widzenia samych zainteresowanych, tj. czynnych pedagogów, oraz sposoby jej rozwijania. Rozdział III, zatytułowany Refleksja w uczeniu się języka obcego, zawiera sześć publikacji skupiających się na problemie ważności i funkcji, jaką refleksja pełni w procesie uczenia się języka obcego, a także na sposobach kształtowania autorefleksji wśród uczniów. Ostatni rozdział monografii — Refleksje nad nauczaniem języka obcego — to zbiór publikacji będących wynikiem głębszych przemyśleń glottodydaktyków na różne tematy związane bezpośrednio z procesem nauczania języka obcego. format B5, 2014, ss. 312, cena 39 zł Krytyczna analiza kategorii interesu w teorii stosunków międzynarodowych, Jarosław Sadłocha Książka ukazuje złożoność kategorii interesu w teorii stosunków międzynarodowych. Choć interes jest kategorią abstrakcyjną, ma istotne zastosowanie analityczne w kontekście społecznym, politycznym i gospodarczym. Zbadanie percepcji interesu w ujęciu teoretycznym, podpartym studiami przypadku, przyczyniło się do dostrzeżenia relatywizmu i ciągłej dynamiki definiowania interesu oraz wskazania walorów i niedostatków badanych teorii stosunków międzynarodowych. Autor omawia klasyfikację definicji interesu, wpływ na percepcję interesu podejść obiektywnych i subiektywnych, zależności między interesami a wartościami i preferencjami, podobieństwa i różnice percepcji interesu w pozytywistycznych i postpozytywistycznych teoriach stosunków międzynarodowych oraz analityczne wykorzystanie dorobku teorii nauk społecznych i teorii stosunków międzynarodowych. format B5, 2015, ss. 224, cena 38 zł zebr. Olga Drozdowska

Refleksja w uczeniu się i nauczaniu języków obcych pod redakcją Małgorzaty Baran-Łucarz Monografia poświęcona jest w całości zagadnieniu refleksji w uczeniu się i nauczaniu języków obcych. Jej poszczególne rozdziały stanowią artykuły badaczy i praktyków w dziedzinie glottodydaktyki, oparte

Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego Sp. z o.o. pl. Uniwersytecki 15 50-137 Wrocław www.wuwr.com.pl


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.