To Zależy 15

Page 1

str. 8

str. 14

str. 30

Kryzys migracyjny – fakty i mity

Relacja z II Konferencji Studentów WNE UW

Kromka chleba z masłem – codzienność czy produkt luksusowy?

ALEKSANDRA RABCZUN

WNE UW

ISSN 2084-7874

.

MARTA GRZANKOWSKA

NR 1/20 17 (15)

to zalezy Nakład: 400 sztuk

Niezależny Magazyn Studencki

str. 4 Czy różnorodność płci może IZABELA WALASZEK

przynieść większe zyski?


No woman no... profits?

R

ok akademicki zdążył już ruszyć pełną parą. Kartkówki, kolokwia, projekty, zaległe prace licencjackie czy magisterskie – nie ma wątpliwości, mamy co robić. W tym gorącym okresie nasza redakcja spieszy Wam z pomocą - składamy na Wasze ręce piętnasty numer magazynu “To zależy”. Zakładamy, że po długiej rozłące, zdążyliście się stęsknić.

A w najnowszym numerze, jak zwykle zresztą, szukamy odpowiedzi na nietypowe i aktualne pytania. Do gorącej dyskusji na temat nierównego traktowania płci, spróbowaliśmy dorzucić ekonomiczną “cegiełkę”. Bo co, jeśli zamiast rozpraw nad (nie)moralnością dysproporcji, które występują choćby na rynku pracy, porozmawiamy o ich skutkach finansowych dla… “dyskryminujących” pracodawców? Okazuje się, że o dysproporcjach między płciami można myśleć na wiele różnych sposobów, z czym staramy się rozprawić w temacie numeru. To oczywiście nie wszystko. W najnowszym numerze przeczytacie też o szalejących ostatnio cenach żywności, problemach związanych z migracjami oraz dylematach, które budzi kwestia finansowania kultury. Wybierzemy się również na wycieczkę po Skopje i spróbujemy znaleźć odpowiedź na pytanie: jak miasto wyszło na inwestycjach, które miały być niemal drogą do raju? Oprócz tego przedstawimy Wam relację z II Konferencji Studentów WNE i wiele innych interesujących tekstów.

to zalezy Niezależny Magazyn Studencki

Redaktor Naczelna – IZABELA WALASZEK Koordynator działu korekty – MAGDALENA BEDNARSKA Koordynator działu graficznego – PAWEŁ PAŃCZYK Koordynator ds. promocji – URSZULA GREGORCZYK Wsparcie redakcji – ALICJA PODSKOCZY Strona internetowa tozalezy.pl – URSZULA GREGORCZYK Okładka – PAWEŁ PAŃCZYK www.tozalezy.pl redakcja@tozalezy.pl Fotografie wykorzystane w publikacji na licencji CC0, pochodzą z portalów: unsplash i pixabay oraz archiwum redakcji

Mamy nadzieję, że dzięki szerokiemu przekrojowi poruszanych przez nas tematów każdy z naszych Czytelników znajdzie na łamach magazynu coś dla siebie. Życzymy miłej lektury!

2 | TO ZALEŻY LISTOPAD 2017

Sponsor wydania

Wydawca

Rada Konsultacyjna ds. Studenckiego Ruchu Naukowego Uniwersytet Warszawski

Koło Naukowe Strategii Gospodarczej Uniwersytetu Warszawskiego


Spis treści 4

TEMAT NUMERU Czy różnorodność płci może przynieść większe zyski? IZABELA WALASZEK

8

GOSPODARKA Kryzys migracyjny – fakty i mity. ALEKSANDRA ANNA RABCZUN

14

RELACJA Relacja z II Konferencji Studentów WNE UW. ZARZĄD KNSG UW

17

FINANSE Czy kredyt frankowy mógł stać się inwestycją? ANNA KRAMARSKA, ANETA GOŁĘBIEWSKA

20

TO ZALEŻY... Niższy wiek emerytalny. Aż taki diabeł straszny, jak go malują? IZABELA WALASZEK MAGDALENA BEDNARSKA SPOŁECZEŃSTWO Jak zachęcić Europejczyków do posiadania potomstwa, czyli słów kilka o polityce prorodzinnej. ALEKSANDRA ANNA RABCZUN

21

26

PŁATNOŚCI BLIK: zamiast gotówką czy kartą zapłać… telefonem.

28

GOSPODARKA Kromka chleba z masłem – codzienność czy produkt luksusowy? MARTA GRZANKOWSKA

30

Piwo, wino czy może coś mocniejszego… RAFAŁ GAPIŃSKI

32

MARKETING Po co nam ten cały marketing? SEBASTIAN MOSKALSKI

34

OPINIE Sztuka w biznesie. Czy kultura musi się opłacać? IZABELA WALASZEK

37

Skopje – inwestycja w przyszłość czy przeszłość? MAGDALENA KULCZYK

str. 32

str. 28

.

WOJCIECH MILEWSKI

OLIWIA KOMADA

IZABELA WALASZEK

Zarządzanie ryzykiem – ograniczyć niepewność

Dlaczego Kopernik nie był kobietą?

Co czeka na Europę za zakrętem?

ISSN 2084-7874 NR1/20 16 (14)

toNiezależny zalezy Magazyn Studencki str. 4

str. 4

Wojciech Świder

Polityka monetarna ECB w 2014 i 2015 roku issn 2084-7874

str. 16

str. 22

Regulacyjne tsunami – czy uchroni przed kolejnym kryzysem?

E-zakupowa rewolucja

Magdalena Kozińska

Iza Wiśniewska

str. 42

Hanping Wen

.

Does it really all depend?

to zalezy Niezależny Magazyn Studencki

str. 13

str. 26

Oliwia Komada

Daniel Traczewski

Niezależność banków centralnych issn 2084-7874

Prawdy i mity o Solvency II

str. 36 Katarzyna Błaszczyk

str. 44

Aneta Michalik

.

Credit of trust W porównaniu do..., to your financial czyli kilka słów o naszej irracjonalności manager

toNiezależny zalezy Magazyn Studencki nr3/20 14 (9)

str. 14

ANNA LEWCZUK Ekonomista w pogoni za szczęściem?

nr3/20 14 (9)

str. 10

MICHAŁ BUDZISZEWSKI

Wenezuela

Kraina słońca, ropy naftowej i pustych półek sklepowych

Pułapka płynności - czy to już?

numer

str. 4

TO ZALEŻY LISTOPAD 2017 |

3


TEMAT NUMERU

Czy

różnorodność płci może przynieść większe zyski ?

N

a podstawie danych Eurostatu w 2016 r. średnia stopa zatrudnienia kobiet w Unii Europejskiej wyniosła 61,4%, zaś mężczyzn 71,9%. Te ponad 10 punktów procentowych różnicy tłumaczy się różnie – albo występowaniem odgórnej dyskryminacji pracodawców, albo określonymi uwarunkowaniami kulturowymi. Kobiety średnio mniej pracują, średnio mniej zarabiają i jest ich zdecydowanie mniej niż mężczyzn w zarządach i radach nadzorczych spółek. To nieetyczne? A co jeśli… nieekonomiczne? Jednym z głównych przejawów dysproporcji na rynku pracy jest niska reprezentacja kobiet na najwyższych stanowiskach kierowniczych. Tym zjawiskiem często tłumaczy się „lukę płacową”, która od długiego czasu (od zawsze?) utrzymuje się na rynku pracy na niekorzyść kobiet. Dysproporcja w najwyższych strukturach kierowniczych spółek jest bezdyskusyjna – wystarczy rzut oka na dane. W krajach Unii Europejskiej w 2016 r. kobiety zajmowały zaledwie 23,9% stanowisk w zarządach i radach nadzorczych spółek. Z zaistniałą sytuacją próbuje się walczyć na różne sposoby – prowadzi się kampanie, wprowadza przymusowe parytety i wydaje rozpo-

4 | TO ZALEŻY LISTOPAD 2017

rządzenia. Czy to na pewno skuteczne sposoby? Czy nie warto poszukać argumentów czysto ekonomicznych? Okazuje się, że i takie w literaturze przedmiotu się pojawiają. I to coraz śmielej.

DYSKRYMINACJA CZY TYLKO DYSPROPORCJA?

Zacznijmy jednak od początku – dysproporcja występuje. Pytanie jednak, czy jest ona, tak jak wielu z nas zakłada nieomal „z góry”, dyskryminacją? Teoria ekonomii przynosi nam różne odpowiedzi. Trudno bez wnikliwych analiz wybrać wyjaśnienie


TEMAT NUMERU Parytet płci - średnia stopa zatrudnienia w 2016 roku

71,9%

średnia stopa zatrudnienia kobiet

średnia stopa zatrudnienia mężczyzn

źródło: Eurostat

61,4%

IZABELA WALASZEK

najbardziej prawdopodobne. Być może zresztą w każdym z nich tkwi ziarnko prawdy. Jednym z najbardziej popularnych podejść jest teoria dyskryminacji statystycznej. W dużym skrócie zakłada ona, że pracodawcy, którzy nie posiadają pełnej informacji na temat potencjalnych pracowników, przypisują danej jednostce cechy stereotypowo charakterystyczne dla danej grupy. Na podstawie informacji łatwo obserwowalnych (płeć, rasa, wiek) dzielą oni potencjalnych pracowników na grupy o różnej produktywności, mimo że wymienione wyżej cechy zewnętrzne mogą być uważane za niewystarczające, by o takim rozróżnieniu skutecznie decydować. Teoria ta może mieć skuteczne odniesienie do trudniejszej sytuacji kobiet na rynku pracy, jeśli prawdziwe będzie założenie, że faktycznie wśród pracodawców panuje przekonanie o niższej produktywności kobiet w stosunku do mężczyzn. Jeśli natomiast nie jesteśmy w stanie pokazać, że rzeczywiście takie przekonanie jest popularne, teza staje się trudna do obronienia. Innym popularnym podejściem jest teoria segregacji zawodowej. Na rynku pracy mogą występować dwa rodzaje segregacji: pozioma i pionowa. W przypadku tej pierwszej grupa dyskryminowana zostaje stłoczona w konkretnych zawodach – mniej prestiżowych oraz gorzej opłacanych. Konsekwencją stłoczenia dużej ilości zasobów siły roboczej dyskryminowanej grupy w konkretnej niedużej liczbie stanowisk jest spadek ich krańcowej produktywności (na podstawie której określa się płacę) do poziomu znacznie niższego od tego osiąganego przez pozostałych (niedyskryminowanych) pracowników. Nie jest jednak powiedziane, co dokładnie jest przyczyną zaistniałej segregacji. Ciekawą kwestią może być próba odpowiedzi na pytanie, czy jest to dyskryminacja odgórna, czy też wybór grupy dyskryminowanej. Nieco inne spojrzenie prezentuje teoria segregacji pionowej. Jej główną tezą jest stwierdzenie, że kobiety zdecydowanie rzadziej zajmują wyższe stanowiska niż mężczyźni, pomimo porównywalnego poziomu wykształcenia. Aby mówić o dyskryminacji, zaistniałe zjawisko musiałoby być niejako konsekwencją dyskryminacji statystycznej – pracodawcy konkludując brakujące informacje tylko na podstawie płci, nie dowartościowują kobiet, przez co trudniej im o awans. Przy takim założeniu uzyskamy spójny mechanizm dyskryminujący. Należy rozważyć również pogląd głoszący, że kobiety, częściej skupiając się na życiu rodzinnym, dobrowolnie rezygnują z chęci rozwijania swoich karier zawodowych za wszelką cenę. Skutkiem może być niewykorzystanie możliwości wspinania się po szczeblach kariery, jeśli wiązać by się to miało z częstszymi wyjazdami lub większą ilością czasu spędzanego w pracy. Pytanie jednak: wolą tak, bo tak już mają? A może tak ukształtowała je kultura? Jeszcze inne wyjaśnienie przynosi teoria kapitału ludzkiego. Niektórzy z badaczy odnoszą ją do zjawiska dyskryminacji kobiet na

Studentka I roku studiów II stopnia na kierunku Informatyka i Ekonometria oraz III roku studiów licencjackich na kierunku Dziennikarstwo i medioznawstwo. Interesuje się zagadnieniami dotyczącymi nierówności na rynku pracy, dyskryminacji ze względu na płeć oraz wyborów konsumentów. Pasjonatka piłki nożnej, siatkówki i teatru.

rynku pracy. Zakłada ona, że grupy pracowników nie są w pełni substytucyjne i różnią się między sobą produktywnością. Kobiety miałyby oczywiście być grupą o obiektywnie mniejszej produktywności – wskutek choćby dłuższych przerw od pracy, spowodowanych macierzyństwem czy obowiązkami rodzinnymi. Nie od dziś wiadomo, że w większości kultur funkcjonuje model wychowania czy opieki nad starszymi, w którym to kobiety biorą na siebie te obowiązki. Teoria ta zdaje się być dopuszczalnym wyjaśnieniem nieobecności kobiet na wyższych stanowiskach w zawodach prestiżowych. Wątpliwości można mieć co do kwestii, czy unikanie tych stanowisk jest racjonalną decyzją kobiet, czy może pracodawców, poszukujących pracowników mniej narażonych na deprecjację umiejętności. Reasumując – nie możemy dyskutować z istnieniem dysproporcji między płciami na rynku pracy. Ale czy na pewno możemy mówić o dyskryminacji? Cóż. Nie sposób bez wątpliwości odpowiedzieć na to pytanie.

WALKA Z DYSKRYMINACJĄ ZA POMOCĄ DYSKRYMINACJI

Dyskutować nie można na pewno z tym, że w większości państw na świecie uważa się tę sytuację za nieetyczną oraz wysoce krzywdzącą dla kobiet. Z tego powodu próbuje się z nierównościami na rynku pracy walczyć. Wiele krajów zdecydowało się na wprowadzenie przymusowych kwot. Pierwszym z nich była Norwegia, któ-

NORWEGIA JUŻ W 2003 R. WPROWADZIŁA PARYTET – PRZYNAJMNIEJ 40% STANOWISK W STRUKTURACH KIEROWNICZYCH POWINNO BYĆ ZAJMOWANE PRZEZ KOBIETY – DAJĄC FIRMOM PIĘĆ LAT NA DOSTOSOWANIE SIĘ.

TO ZALEŻY LISTOPAD 2017 |

5


TEMAT NUMERU ra już w 2003 r. wprowadziła parytet (przynajmniej 40% stanowisk w strukturach kierowniczych powinno być zajmowane przez kobiety), dając firmom pięć lat na dostosowanie się. Skutki ilościowe były zadowalające – liczba kobiet na stanowiskach kierowniczych faktycznie wzrosła, jednak wiele firm zrezygnowało z notowania na giełdzie, by móc uniknąć tych restrykcji. Obecnie takie rozwiązania zyskują na popularności w całej Europie. Unia Europejska wydała dyrektywę o parytecie płci wśród dyrektorów niewykonawczych spółek giełdowych. Głosi ona, że do roku 2020 w spółkach zatrudniających powyżej 250 pracowników przy obrotach powyżej 50 milionów euro lub sumie bilansowej powyżej 43 milionów ma być wprowadzony parytet zatrudnienia kobiet na wspomnianych stanowiskach w wysokości 40%. Dlaczego akurat tyle? I dlaczego właściwie wprowadzamy te parytety? Przecież nie jest to rozwiązanie naprawdę efektywne. Ba, nie jest ono nawet sprawiedliwe i usprawiedliwione moralnie. Nie postuluje ono przecież zatrudniania pracowników na podstawie korzyści ekonomicznych czy najwyższej możliwej produktywności, a narzuca zatrudnienie danej jednostki tylko ze względu na jej płeć. Można więc stwierdzić, że na dyskryminację ze względu na płeć odpowiadamy... dyskryminacją ze względu na płeć. Skoro płeć nie powinna być kryterium działającym na niekorzyść kobiet, nie może również działać w drugą stronę. Wydaje się, że chcąc znaleźć najskuteczniejszy sposób na walkę z dyskryminacją kobiet na rynku pracy, należy poszukać rozwiązań nie przymusowych, a po prostu argumentów przemawiających bezpośrednio do pracodawców. Jeśli dyskryminacja kobiet na rynku pracy wynika z istnienia uprzedzeń pracodawców względem kobiet, to należałoby udowodnić, że uprzedzenia te są niesłuszne, a nie narzucać zatrudnianie kobiet wbrew preferencjom zatrudniających.

RÓŻNORODNOŚĆ MOŻE SIĘ OPŁACAĆ W literaturze światowej coraz częściej pojawiają się prace testujące zależność między różnorodnością płci w strukturach kierowniczych firm a ich wynikami finansowymi. Gdyby uznać, że różnorodność płci faktycznie ma pozytywny wpływ na efektywność finansową przedsiębiorstwa, mogłoby to okazać się dużo skuteczniejszym sposobem na walkę z niewielką reprezentacją kobiet na stanowiskach kierowniczych. Hipoteza ta nie wydaje się zupełnie niemożliwa do potwierdzenia. Coraz częściej pojawiają się argumenty wskazujące na różne wartości dodane, jakie kobiety mogą wnieść do sposobu działania struktur nadzorczych. Przywołuje się tutaj między innymi teorię agencji. Badacze niejednokrotnie udowodnili, że kobiety, charakteryzujące się innym stylem zarządzania niż mężczyźni, wnoszą do rad nadzorczych spółek dużą wartość dodaną w dziedzinie monitorowania poczynań menedżerów. Często podkreśla się też, że struktury zarządcze, które są zróżnicowane pod względem płci, mogą podejmować lepsze decyzje, ponieważ zwyczajnie dostrzegają więcej możliwości i aspektów. Zależność między różnorodnością płci a wynikami finansowymi firm, choć często testowana, nie została jednak bezsprzecznie potwierdzona. Na całym świecie naukowcy uzyskiwali różne wyniki – od negatywnego wpływu, przez brak związku, aż po wpływ pozytywny. Rozbieżności tłumaczy się różnie: czynnikami krajowymi, teorią masy krytycznej (kobiety, żeby mieć realny wpływ na decyzje podejmowane w danej grupie, muszą stanowić przynajmniej 30% wszystkich członków) lub heterogenicznością badanego wpływu (różnorodność zarządów miałaby wpływać na wyniki mocniej w firmach o lepszych wynikach finansowych). Pole do badań jest więc spore, a temat bardzo ciekawy. Jak sprawa ma się natomiast w Polsce?

Udział kobiet w radach nadzorczych i zarządach spółek giełdowych notowanych w krajach UE w 2016 roku 50% 45% 40% 35% 30% 25% 20% 15% 10%

Średnia Unii Europejskiej Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych Eurostatu

6 | TO ZALEŻY LISTOPAD 2017

Średnia Unii Europejskiej

Dania

Holandia

Słowenia

Wielka Brytania

Islandia

Czarnogóra

Norwegia

Macedonia

Serbia Francja

Hiszpania

Szwecja Chorwacja

Włochy

Polska

Finlandia

Austria

Irlandia

Bułgaria Niemcy

Belgia Portugalia

Łotwa

Litwa

Luksemburg

Turcja Holandia

Węgry Dania

Słowenia Cypr

Wielka Brytania Słowacja

Czechy

Rumunia Czarnogóra

Hiszpania Estonia

Grecja Macedonia

Serbia

Malta

Chorwacja

Polska

Austria

Irlandia

Bułgaria

Litwa

Portugalia

Luksemburg

Turcja

Węgry

Cypr

Słowacja

Czechy

Rumunia

Grecja

Estonia

Malta

5%


TEMAT NUMERU

NIE MÓWIMY, A POWINNIŚMY Udział kobiet w radach nadzorczych i zarządach w roku 2016 wyniósł w Polsce 18,8%. Niestety odsetek kobiet na najwyższych stanowiskach kierowniczych jest znacznie niższy niż w rozwiniętych krajach Unii Europejskiej (Niemcy 29,5%, Francja 41,2% czy Norwegia 42,6%). Polska wyprzedza wprawdzie takie kraje jak Malta, Estonia, Grecja czy Rumunia, ale co najbardziej istotne – znajduje się poniżej średniej europejskiej, wynoszącej 23,9%. Na potrzeby własnego badania skompletowałam w tym roku bazę danych ze sprawozdań finansowych za rok 2016 oraz stron internetowych spółek notowanych na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Próba składała się z danych dla 346 spółek, co stanowi około 71% wszystkich spółek notowanych na warszawskim parkiecie. Firmy zostały dobrane w sposób niecelowy. Pominięcie niektórych z nich spowodowane było problemami z dotarciem do potrzebnych danych. W 67% tych spółek w zarządzie lub radzie nadzorczej zasiadała przynajmniej jedna kobieta. Stanowiły one większość (powyżej 50%) w przypadku zaledwie 11 zarządów (3,17%) oraz 14 rad nadzorczych (4,04%). Nie trzeba więc mówić, że problem występuje również w naszym kraju. Nie da się jednak ukryć, że w przeciwieństwie do innych krajów literatura dotycząca badania wpływu różnorodności płci w strukturach kierowniczych na wyniki finansowe w Polsce jest raczej wąska. Temat po raz pierwszy poruszyła Ewa Lisowska w 2010 roku1, a szersze badania przeprowadził rok później Leszek Bohdanowicz.2 Nie znalazł on podstaw do odrzucenia hipotezy, że zróżnicowanie płciowe rad nadzorczych pozytywnie wpływa na wyniki spółek mierzone za pomocą wskaźników ROE i ROA. Stosując natomiast do opisu wyników finansowych miarę rynkową – TSR (Całkowity

Zwrot dla Akcjonariuszy) – uzyskał wynik mówiący, że nie istnieje żaden statystycznie istotny związek między zróżnicowaniem płciowym rad nadzorczych i zarządów a wynikami finansowymi spółek. Bohdanowicz zaznacza jednak, że część zarządów jest jednoosobowa, co może utrudniać wyciąganie poważnych konkluzji.

A WIĘC… NIE MA PROBLEMU?

Podobne wyniki otrzymałam w przeprowadzonym osobiście badaniu. Wyniki finansowe firm notowanych na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych przedstawione zostały za pomocą miary rynkowej – współczynnika Tobina. Skoro obecność kobiet (różnorodność płci w strukturach kierowniczych) nie wpływa pozytywnie na wyniki finansowe firm, to należy uznać, że problemu nie ma, prawda? W końcu badania w tym zakresie miały dostarczyć racjonalnych, ekonomicznych argumentów, które mogłyby przekonać pracodawców, że warto również zatrudniać w kierownictwie kobiety. No i co? Nie wyszło. Można uznać więc problem za niebyły. Otóż, na szczęście (na przykład dla mnie), wręcz przeciwnie. Skoro badanego wpływu nie ma, to nie udowodniono też przecież, że kobiety wyniki finansowe psują. Nie ma więc żadnego powodu, w myśl wysnutych z badania wniosków, by przy zatrudnianiu czy awansowaniu pracowników jako czynnik decydujący traktować płeć. Oczywistym jest, że istnieją czynniki ważniejsze: kompetencje, cechy indywidualne związane z predyspozycjami danej jednostki, edukacja czy doświadczenie. Płeć może być rozważana jedynie jako dodatkowy komponent, który może wpłynąć na działalność kierownictwa. I to brzmi racjonalnie. Nie feministycznie. I nie seksistowsko.

W 67% SPÓŁEK W ZARZĄDZIE LUB RADZIE NADZORCZEJ ZASIADAŁA PRZYNAJMNIEJ JEDNA KOBIETA.

Ewa Lisowska, Kobiety w spółkach giełdowych i rentowność firm, „Kobieta i biznes” (Rocznik Kolegium Gospodarki Światowej, SGH), nr 1-4, 2010. Leszek Bohdanowicz, Zróżnicowanie organów statutowych pod względem płci a wyniki finansowe polskich spółek publicznych, „Acta Universitatis Nicolai Copernici. Nauki Humanistyczno-Społeczne. Ekonomia”, XLII, z. 403, 2011. 1 2

TO ZALEŻY LISTOPAD 2017 |

7


GOSPODARKA

Kryzys migracyjny – fakty i mity

M

igracje i napływ do Europy ludności z Azji i Afryki powodują, że spotkać można się ze zjawiskiem kryzysu wartości europejskich. Jak twierdzą analitycy, mamy obecnie do czynienia z największą falą migracji w historii świata od zakończenia II wojny światowej. Miliony ludzi chcących dostać się do Europy z różnych względów (m.in. ekonomicznych, bezpieczeństwa) budzą obawy i niepokój. Europejczycy uważają, że przybysze zagrażają nie tylko bezpieczeństwu publicznemu, ale także stabilności gospodarczej (np. wzrost bezrobocia wśród mieszkańców danych krajów wywołany „zabieraniem” pracy przez migrantów czy pobieraniem zasiłków socjalnych podnoszących wydatki publiczne). Nieznajomość lub mylne wyobrażanie wyolbrzymia lęki i niepokój społeczeństw europejskich w stosunku do przybyszów. W niniejszym tekście przedstawię popularne mity związane z tą kwestią oraz zaprezentuję dane empiryczne. ŹRÓDŁA NIEPOROZUMIEŃ Trwająca od 2011 roku wojna domowa w Syrii oprócz śmierci tysięcy ludzi spowodowała presję na masowe opuszczanie tego kraju. Zjawiska napływu do Europy ludności z Azji, a także Afryki zaczęły się nasilać w 2014 roku. W 2015 liczba migrantów próbujących przedostać się szczególnie drogą morską dramatycznie rosła .W tym samym roku Unia Europejska podjęła decyzję o przyjmowaniu uchodźców na terytoria konkretnych państw członkowskich w sposób kwotowy. W maju Komisja Europejska zaproponowała rozdzielenie 40 tysięcy imigrantów pomiędzy państwa członkowskie na podstawie PKB tych państw oraz ich liczby mieszkańców, otrzymując kwoty podziału. Państwami, które nie zadeklarowały przyję-

cia przybyszy, były jedynie Węgry i Austria. Ponadto podejmowany jest szereg działań mających na celu zatrzymanie jak największej liczby ludzi w specjalnych ośrodkach na terytorium Turcji. Wspólnota na ten cel przeznacza znaczne środki finansowe pochodzące z funduszy unijnych. Mimo wszystko wiele państw członkowskich nie akceptuje takiego stanu rzeczy. Kraje, w których szczególnie silnie wybrzmiewają głosy konserwatystów, oponują przed przyjmowaniem imigrantów. Posługują się różnorodnymi argumentami, np. kwestiami religijnymi, stanem gospodarek europejskich oraz sytuacją na rynku pracy. Kraje katolickie podnoszą larum, że większość migrantów jest wyznania muzułmańskiego. Obywatele Europy mają negatywny stosunek do tej religii, gdyż przedstawiana jest ona jako „religia wojny”,

Szczegółowe informacje dotyczące tła historycznego i danych dotyczących uchodźców odnaleźć można we Wspólnym Komunikacje do Parlamentu Europejskiego i Rady „Stawić czoła kryzysowi uchodźczemu w Europie: rola Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych”, wydanym w 2015 roku. 2 O konkretnych kwotach podziału, a także innych pomysłach na relokację na terenie UE przeczytać można było w prasie i internecie, np. na stronie internetowej Polskiego Radia. 1

8 | TO ZALEŻY LISTOPAD 2017


GOSPODARKA uciemiężenia dzieci i kobiet, a także patriarchatu. Ze względu na tematykę pisma aspekt religijny zostanie pominięty na rzecz szerszej analizy zjawisk gospodarczych, politycznych i społecznych.

GOSPODARKA PONAD WSZYSTKO

Kraje członkowskie Unii Europejskiej reprezentują różne poziomy rozwoju gospodarczego: od bardzo rozwiniętych Niemiec po średnio zamożną Rumunię. Posiadają one również różne modele zabezpieczenia społecznego i wysokości świadczeń socjalnych. Generalizując jednak, stwierdzić można, że żadna z gospodarek europejskich nie jest idealna, przez co zawsze można coś ulepszyć. O ile w przypadku krajów takich jak wcześniej wspomniane Niemcy, Francja czy państwa Beneluksu nie można mówić o słabościach gospodarki, o tyle Grecja, Hiszpania, Węgry czy Polska mają sporo do poprawy. Dlatego też w krajach tych argument gospodarczy wybrzmiewa mocno w kontekście przyjmowania uchodźców. W ramach aspektu ekonomicznego chciałabym poruszyć zagadnienia związane z rynkiem pracy oraz produktem krajowym brutto (PKB). Rynek pracy jest definiowany jako ogół zależnych od instytucji form i procesów najmu pracowników oraz uwarunkowań negocjujących stosunek pracy oraz płacę. Posiada on szereg funkcji, np. alokacji zasobów ludzkich, która w długim okresie ma zapewnić równowagę między popytem a podażą pracy. Charakteryzuje się on pewnymi wskaźnikami, które opisują sytuację na tym rynku. Zaliczamy do nich wskaźnik aktywności zawodowej, bierności zawodowej, zatrudnienia oraz stopę bezrobocia. Pokazują one, jaki jest udział procentowy danej grupy w określonej populacji. Na potrzeby niniejszej pracy, by dokładniej pokazać zjawiska zachodzące na rynku pracy w kontekście przybycia migrantów, posłużę się konkretnymi wskaźnikami i liczbami.

ALEKSANDRA ANNA RABCZUN

Absolwentka kierunków ekonomia oraz finanse i rachunkowość. Doktorantka w Katedrze Publicystki Ekonomicznej i Public Relations Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Studentka II stopnia kierunku polityka społeczna.

Tabela 1. Liczba osób zatrudnionych w latach 2013-2015 w wybranych krajach UE, całej UE, krajach skandynawskich oraz Turcji Kraj

2013

2014

2015

Unia Europejska

236 803 000

237 389 000

237 772 000

Belgia

4 901 000

4 920 000

4 921 000

Dania

2 824 000

2 831 000

2 859 000

Niemcy

40 814 000

40 990 000

41 117 000

Grecja

4 784 000

4 747 000

4 738 000

Chorwacja

1 811 000

1 868 000

1 872 000

Węgry

4 300 000

4 413 000

4 483 000

Holandia

8 742 000

8 677 000

8 719 000

Austria

4 261 000

4 278 000

4 319 000

Polska

17 101 000

17 153 000

17 112 000

Szwecja

4 963 000

5 005 000

5 044 000

Wielka Brytania

31 334 000

31 534 000

31 754 000

Norwegia

2 611 000

2 631 000

2 662 000

Turcja

27 290 000

28 086 000

28 903 000

Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych Eurostatu

ZA ZATRUDNIONYCH UWAŻA SIĘ OSOBY, KTÓRE POSIADAJĄ PRACĘ I SĄ SKLASYFIKOWANE JAKO OSOBY AKTYWNE ZAWODOWO, CZYLI ZNAJDUJĄCE SIĘ W GRUPIE WIEKOWEJ 20-64 LATA, GOTOWE I CHĘTNE DO PODJĘCIA PRACY NA WARUNKACH RYNKOWYCH TO ZALEŻY LISTOPAD 2017 |

9


GOSPODARKA

Za zatrudnionych uważa się osoby, które posiadają pracę i są sklasyfikowane jako osoby aktywne zawodowo, czyli znajdujące się w grupie wiekowej 20-64 lata, gotowe i chętne do podjęcia pracy na warunkach rynkowych. Jak wynika z tabeli 1, niekorzystnie zmienił się stosunek osób zatrudnionych w relacji 2014 do 2013 tylko w Grecji i Holandii, natomiast w relacji 2015 do 2014 – w Grecji i Polsce. W pozostałych krajach obserwuje się wzrost liczby zatrudnionych. Wyższe zatrudnienie świadczy o lepszym wykorzystaniu czynników produkcji i efektywniejszej alokacji zasobów. O ile Grecja faktycznie w dużym stopniu obciążona jest napływem imigrantów, o tyle Polska i Holandia osiągnęły gorszy wynik z innych powodów. Niekorzystne zmiany na rynku pracy w Grecji związane są przede wszystkim z utrzymującymi się problemami finansów publicznych i ograniczeniami budżetowymi. Nie można więc bezpośrednio łączyć zmian wskaźnika zatrudnienia z falą migracji.

Tabela 2. Liczba osób bezrobotnych w latach 20132015 w wybranych krajach UE, całej UE, krajach skandynawskich oraz Turcji 2013

2014

2015

Unia Europejska

Kraj

26 299 000

24 812 000

22 887 000

Belgia

417 000

423 000

422 000

Dania

202 000

191 000

181 000

Kolejnym analizowanym przeze mnie aspektem jest bezrobocie. Za bezrobotne uznaje się osoby nieposiadające pracy, zakwalifikowane również do grupy aktywnych zawodowo. Łatwo zauważyć, że krajami, w których wzrosła liczba bezrobotnych w roku 2014 w stosunku do roku 2013, są: Belgia, Chorwacja, Holandia, Austria, Norwegia i Turcja. Natomiast w relacji roku 2015 do 2014 bezrobocie wzrosło w Austrii, Norwegii i Turcji. W przypadku wskaźnika zatrudnienia ciężko było o jednoznaczną zależność, natomiast teraz łączenie zjawiska migracji i bezrobocia jest uzasadnione. Turcja jest pierwszym miejscem, dokąd uciekają ludzie z Syrii, Afganistanu, Kosowa, Erytrei, Serbii, Pakistanu czy Iraku. Następnie poprzez Grecję i Węgry chcą się dostać do krajów wyżej rozwiniętych, gdzie mogą liczyć na miejsce do życia oraz świadczenia socjalne. Do krajów takich z całą pewnością można zaliczyć Austrię, Norwegię, Belgię oraz Holandię. Ludzie przybywający z Azji i Afryki to przeważnie młodzi i zdrowi osobnicy, którzy śmiało mogą podjąć pracę. Wzrost liczby bezrobotnych w wyżej przytoczonych krajach może mieć zatem faktycznie związek z napływem imigrantów. Choć mówiąc o rynku pracy, najczęściej myśli się o zatrudnionych i bezrobotnych, to wskaźnikiem najlepiej opisującym ten rynek jest wskaźnik bierności zawodowej. Nawet przy wysokim zatrudnieniu i niskim bezrobociu możemy mieć rzeszę ludzi biernych zawodowo. Oprócz przyczyniania się do nieefektywności ekonomicznej obciążają oni budżet państwa, ponieważ często pobierają renty,

Tabela 3. Liczba osób biernych zawodowo (w mln) w poszczególnych półroczach w latach 20132015 w wybranych krajach UE, całej UE, krajach skandynawskich oraz Turcji Kraj

2013

2013

2014

2014

2015

2015

I półrocze

II półrocze

I półrocze

II półrocze

I półrocze

II półrocze

Unia Europejska

139.68

137.31

138.32

180.95

136.86

134.60

Belgia

3.58

3.49

3.55

4.65

3.53

3.53

Dania

1.18

1.18

1.23

1.54

1.18

1.17

Grecja

3.47

3.45

3.44

4.58

3.42

3.33

Chorwacja

1.60

1.51

1.48

1.87

1.43

1.36

Węgry

3.61

3.45

3.34

4.27

3.14

3.01

Holandia

3.43

3.38

3.48

4.57

3.36

3.34

Niemcy

2 182 000

2 090 000

1 950 000

Grecja

1 330 000

1 274 000

1 197 000

Chorwacja

318 000

327 000

309 000

Węgry

441 000

343 000

308 000

Holandia

647 000

660 000

614 000

Austria

231 000

245 000

252 000

Austria

2.12

2.02

2.13

2.76

2.15

2.05

Polska

1 793 000

1 567 000

1 304 000

Polska

12.87

12.45

12.34

16.05

12.14

11.90

Szwecja

411 000

411 000

387 000

Szwecja

1.78

1.70

1.74

2.27

1.71

1.67

Wielka Brytania

2 438 000

1 996 000

1 747 000

Wielka Brytania

14.68

14.26

14.49

19.03

14.45

14.15

Norwegia

95 000

96 000

121 000

Norwegia

1.10

1.09

1.12

1.48

1.12

1.10

Turcja

2 449 000

2 860 000

3 054 000

Turcja

34.66

34.12

34.82

45.49

34.53

33.63

Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych Eurostatu

10 | TO ZALEŻY LISTOPAD 2017

Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych Eurostatu


GOSPODARKA alimenty, stypendia, pomoc opieki społecznej czy odbywają kary pozbawienia wolności. Tak oto prezentuje się liczba biernych zawodowo w kontekście kryzysu migracyjnego: Zjawiska migracji i bezrobocia są silnie sezonowe. Dlatego też np. najwięcej uchodźców przybywa w miesiącach wiosenno-letnich. By powiązać migrację ze zjawiskiem zmian w bierności zawodowej, idealne będzie posłużenie się danymi kwartalnymi. W większości państw poddanych analizie w trzecim kwartale każdego roku widać ewidentny spadek liczby osób biernych zawodowo. Innym ciekawym wnioskiem jest to, że w trakcie 2013 roku liczba biernych zawodowo w ujęciu rocznym wzrosła w Danii i Norwegii. W roku 2014 więcej biernych zawodowo na koniec roku niż na początek było w Grecji, natomiast w roku 2015 zjawisko to wystąpiło w Belgii i Norwegii. Taka sytuacja wskazuje na to, że powiązanie zmian na rynku pracy z uchodźcami można wyróżnić jedynie w Norwegii, która nie należąc do UE, nie uczestniczy w systemie kwotowym. Państwo to jednak od wielu lat samodzielnie przyjmuje imigrantów np. w ramach ONZ-owskiego programu przesiedleń. Rynek pracy jest tylko jednym z elementów składowych gospodarki. By jeszcze lepiej pokazać czy istnieje zależność między zmianami sytuacji gospodarczej kraju a przyjmowaniem uchodźców, zaprezentuję wykres pokazujący zmianę PKB. Z załączonego wykresu wynika, że PKB w relacji rocznej 2014 do 2013 spadło tylko w Grecji, Szwecji i Norwegii o odpowiednio

200, 800 i 4 200 euro (czyli o 1%, 2% i 5%). Natomiast w relacji 2015 do 2014 kraje, które odnotowały niższy poziom produktu krajowego brutto to Grecja i Norwegia. Wysnuć można zatem wniosek, że kryzys migracyjny pośrednio może wpływać na odzwierciedlenie stanu gospodarki wyrażanego poprzez PKB. W kontekście jednak znakomitej większości krajów europejskich trudno mówić o tym, by przyjmowanie kwotowo uchodźców wiązało się z pogorszeniem stanu gospodarki. Śmiało zatem można odrzucić tezę, że przybysze z Azji i Afryki wpływają negatywnie na stan gospodarek państw członkowskich Unii Europejskiej. Większość krajów europejskich boryka się z problemami wewnętrznymi, jak zmiany polityczne czy kryzysy finansów publicznych. Szereg różnych przesłanek owocuje zmianami we wskaźnikach gospodarczych. Ciężko jednak jednoznacznie wykazać bezpośredni wpływ migracji na negatywne zmiany w gospodarkach.

Produkt krajowy brutto w latach 2013-2015 w cenach rynkowych w wybranych krajach w cenach bieżących, euro per capita

90 000 80 000

2013

2014

2015

70 000 60 000 50 000 40 000 30 000 20 000 10 000

ia w eg

an Br yt lka

W ie

N or

ia

ja Sz w ec

sk a Po l

a tri Au s

ia an d H ol

ry W ęg

ja rw ac Ch o

ja Gr ec

cy m N ie

ia D an

a gi Be l

Un i

a

Eu ro p

ej

sk a

0

Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych Eurostatu

TO ZALEŻY LISTOPAD 2017 |

11


GOSPODARKA

„USTĘPOWAĆ W PEWNYCH SPRAWACH JEST CZĘSTO NAJLEPSZĄ POLITYKĄ” O kryzysie migracyjnym mówi się także ze względu na aspekt polityczny. Odmienne poglądy rządzących krajami europejskimi powodują, że często dochodzi do konfliktów i napięć. Część krajów nie sprzeciwia się odgórnej polityce gremiów UE, chętnie przyjmując uchodźców. Jednak wraz z wydłużającym się czasem trwania kryzysu coraz więcej państw niechętnie wypowiada się o uchodźcach i nie chce im dawać schronienia. Do krajów tych z całą pewnością możemy zaliczyć Węgry, Polskę, Czechy, Słowację, czyli tzw. Grupę Wyszehradzką. O ile liczbowo najwięcej imigrantów przebywa w Niemczech, o tyle największy ciężar odczuwalny dostrzega się na Węgrzech, to tam bowiem przypada najwięcej przybyszów na mieszkańca. Niezrozumiały jest jednak kształt polityki obozu rządzącego, w ramach którego istnieją różne propozycje, np. budowy muru, by oddzielić granicę węgierską od pozostałych. Pomysły Węgier na uchodźców na własnej skórze odczuły Chorwacja i Serbia, które wcześniej ze względu na swoją historię miały do siebie negatywny stosunek. Odgrodzenie się Węgier od Serbii i restrykcyjna polityka węgierska przyczyniły się do tego, że uchodźcy zamiast kierować się przez Serbię, idą przez Chorwację. W efekcie oba kraje nałożyły na siebie wzajemne sankcje. Niemcy, znane z otwartej polityki migracyjnej, przechodzą wewnętrzny kryzys polityczny na tym tle. Premier rządu Angela Merkel śmiało i głośno deklaruje, że pomoże wszystkim przybyszom, jacy pojawią się w kraju. Stanowisko to nie podoba się w partii koalicyjnej CSU. Wywodząca się z CDU Merkel musi ostrożnie rozważyć, co opłaca się politycznie bardziej: pozostanie przy władzy czy dalsza bezgraniczna pomoc innym. W Niemczech mówi się o największym kryzysie koalicyjnym od 40 lat. Hans-Georg Soeffner, znany niemiecki socjolog, podkreśla, że konflikt polityczny wokół kwestii przyjmowania uchodźców odbija się na społeczeństwie. Brak spójnej wizji integracji przybyszów z ludnością miejscową prowadzić może do kryzysów

12 | TO ZALEŻY LISTOPAD 2017

kulturowych i społecznych. Wskazuje jednocześnie, że dobrą formą integracji, bo dostosowaną zarówno do młodszych, jak i starszych imigrantów, jest system edukacyjny. Przyjmowaniu kwotowemu uchodźców sprzeciwiała się również Wielka Brytania. Posiadająca odmienne stanowisko w wielu innych unijnych kwestiach, w wyniku referendum postanowiła opuścić Wspólnotę (zjawisko to popularnie znane jest pod pojęciem Brexit). Obecnie na Wyspach mamy do czynienia z wieloma aktami przemocy i wandalizmu na tle narodowym. Ofiarami czynów niedozwolonych padają przybyli tam m.in. Polacy, którzy dla Brytyjczyków są również imigrantami.

PODSUMOWANIE

Należy stwierdzić, że wokół tematu migracji ludności do Europy narosło wiele mitów. Nieznajomość lub mylne wyobrażenia o tej kwestii przyczyniają się do wzrostu niepokoju i niechęci. Wśród najczęściej przytaczanych argumentów przeciwko przyjmowaniu uchodźców słyszy się o wzroście bezrobocia, pogorszeniu stanu gospodarki, wzroście wydatków socjalnych finansowanych ze środków publicznych. Istotne są ponadto kwestie polityczne, rzutujące nie tylko na społeczeństwo danego kraju, ale przede wszystkim na relacje międzynarodowe. Po przeanalizowaniu danych empirycznych zauważyć można, że trudno wykazać jednoznaczny związek pomiędzy niekorzystnymi zmianami na rynku pracy w państwach członkowskich UE a migracją do Europy. Trzeba mieć na uwadze również wewnętrzne problemy niektórych krajów, chociażby Grecji, dotyczące finansów publicznych, które silnie związane są z ich rynkiem pracy. Odnoszą się do najbardziej popularnego wskaźnika gospodarczego, jakim jest PKB; nie można mówić o jego pogorszeniu w kontekście kryzysu w UE. Znakomita większość krajów Europejskich podczas kryzysu migracyjnego osiągała wyższe wyniki gospodarcze w porównaniu do lat poprzednich. Jeśli chodzi natomiast o politykę, trudno o jednoznaczną odpowiedź. Materia ta jest bardzo delikatna i wymaga znalezienia kompromisu pomiędzy systemem wartości a osiągnięciem celu politycznego.


CZY FIRMY W POLSCE SĄ PRZYGOTOWANE NA KRYZYS W MEDIACH? Spośród 27 firm, które wzięły udział w badaniu ankietowym, przeprowadzonym na przełomie czerwca i lipca 2017 r., aż 67 proc. uważa, że posiadanie procedur komunikacji na wypadek sytuacji kryzysowej w mediach jest bardzo ważne. Na pytania w ankiecie odpowiadali głównie specjaliści z działów PR, komunikacji i marketingu, ale także prezesi i członkowie zarządu.

Najbardziej prawdopodobne przyczyny kryzysu w mediach:

100

30%

15%

11%

11%

7%

Jakość produktu - wady, negatywne skutki użycia

Wypadki - przy pracy, na budowie, etc.

Niezadowolony konsument i zła obsługa klienta

Negatywne komentarze w mediach społecznościowych

Awarie w funkcjonowaniu firmy, zakładu, etc.

80

60

40

20

0

30% firm nie ma żadnych procedur komunikacji na wypadek kryzysu 37% firm ma takie procedury 52% firm nie szkoli się z komunikacji w sytuacjach kryzysowych 63% firm nigdy nie przeprowadzało symulacji sytuacji kryzysowej 41% monitoruje media i analizuje publikacje pod kątem zagrożenia kryzysem 81% uważa, że media społecznościowe mają dużą rolę w informowaniu o kryzysach

70%

firm pamięta kryzysy ze swojej branży, o których pisały media

40%

z nich wyciągnęło wnioski, by się przygotować na przyszłość

30%

nie wyciągnęło żadnych wniosków

Warto jeszcze wspomnieć, że kilkoro respondentów, jako istotne ryzyko wystąpienia kryzysu wizerunkowego, podało kontrowersje związane z komunikacją w mediach społecznościowych. Potwierdzają to tegoroczne sytuacje kryzysowe wokół takich marek, jak np. Reserved (Dee Dee szuka Wojtka), czy Tiger (wpis na Instagramie przy okazji rocznicy Powstania Warszawskiego). Źródło: http://nowymarketing.pl/a/15651,czy-firmy-w-polsce-sa-przygotowane-na-kryzys-w-mediach


RELACJA

Relacja z II Konferencji Studentów WNE UW

Prelegenci panelu Mikroekonomia z prof. dr hab. Mikołajem Czajkowskim oraz Komitetem Organizacyjnym.

J

akie są wady i zalety systemu jednolitych cen książek? Czy ubezpieczenie OC będzie w najbliższych latach tańsze? Czy robotyka w Japonii całkowicie pochłonie rynek i czy kraj ten, z powodu starzejącego się społeczeństwa, w końcu stanie się krajem robotów? Na te – ale także wiele innych ciekawych pytań – odpowiedź mogli usłyszeć uczestnicy II Konferencji Studentów WNE, która odbyła się 13 października 2017 roku w budynku Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. CEL WYDARZENIA Wydarzenie było inicjatywą władz wydziału, a zorganizowane zostało przez Koło Naukowe Strategii Gospodarczej. Celem konferencji było umożliwienie studentom WNE prezentacji swojego dorobku w postaci prac dyplomowych lub wyników prowadzonych w toku studiów badań. Z perspektywy udziału biernego zaś – była to jedna z nielicznych szans na zapoznanie się z dokonaniami innych studiujących na wydziale, poszerzenia horyzontów oraz podjęcia dyskusji na prezentowane tematy w szerszym gronie.

ZNACZENIE DLA STUDENTÓW

Nieocenioną wartość merytoryczną podczas wydarzenia wniosła obecność członków Komitetu Naukowego, którzy na bieżąco recenzowali prace pisemne i wystąpienia studentów. Komentarze profesorów i doktorów – pracowników naukowych WNE, specjalizujących się w tematach podejmowanych w czasie konferencji – były

14 | TO ZALEŻY LISTOPAD 2017

dla prelegentów niezaprzeczalną formą gratyfikacji ich wysiłku włożonego w przygotowania do wystąpień. Oprócz ustnej formy nagrody każdy uczestnik czynny mógł liczyć także na inne wartościowe upominki w postaci książek, gadżetów, bonów podarunkowych i certyfikatów uczestnictwa w konferencji – bardzo wartościowych z punktu widzenia wpisu do CV.

JAK PRZEBIEGAŁA KONFERENCJA?

Wydarzenie oficjalnie otworzyła Prodziekan ds. studenckich, dr hab. Katarzyna Kopczewska, zwracając uwagę na to, że każdy uczestnik konferencji – zarówno czynny, jak i bierny – może czuć się wyjątkowy, gdyż należy do pewnej elity. Jest to grono prawdziwych studentów, a więc ludzi pragnących rozwoju i poszerzania swoich horyzontów, nie tylko podczas zajęć uwzględnionych w programie studiów. Inauguracja wydarzenia była też zachętą do


RELACJA podjęcia kariery naukowej i związania swojej przyszłości z Wydziałem Nauk Ekonomicznych. Konferencja została podzielona na 4 bloki tematyczne: Mikroekonomia, Ekonomiczna Analiza Prawa, Finanse oraz Blok Open (dla prac odmiennych tematycznie od 3 wyszczególnionych wcześniej bloków). Na każdą z 4 części wydarzenia składały się: prezentacje studentów, koreferaty Komitetu Naukowego, dyskusja z udziałem audytorium oraz wręczenie nagród i pamiątkowe zdjęcie prelegentów i Komitetu Naukowego danego bloku. W przerwach podczas wydarzenia uczestnicy mogli liczyć na poczęstunek zapewniony przez firmę cateringową. Wszyscy studenci mogli być również spokojni o usprawiedliwienie swojej nieobecności na zajęciach z powodu uczestnictwa w wydarzeniu – zaświadczenie o udziale w konferencji gwarantowało zwolnienie z ćwiczeń i wykładów odbywających się tego dnia na WNE. Bardzo ciekawe prezentacje, wartościowe uwagi Komitetu Naukowego i aktywność audytorium sprawiły, że wydarzenie przeciągnęło się i skończyło się godzinę później niż planowano – dopiero o 17. Jednak fakt, że w piątkowy wieczór w zakończeniu konferencji brało udział jeszcze ok. 20 osób, świadczy o tym, że cel, jakim było m.in. zainteresowanie studentów dorobkiem innych kolegów z wydziału, został spełniony. Prodziekan ds. naukowych, prof. dr hab. Janusz Kudła zamknął konferencję, podkreślając wartość i znaczenie wydarzenia oraz dziękując Kołu Naukowemu Strategii Gospodarczej za jego zorganizowanie.

Prelegenci panelu Ekonomiczna Analiza Prawa z prof. dr hab. Krzysztofem Opolskim, dr Piotrem Modzelewskim oraz Komitetem Organizacyjnym.

Prelegenci panelu Finanse z prof. dr hab. Wojciechem Otto, prof. dr hab. Januszem Kudłą, dr Marcinem Chlebusem oraz Komitetem Organizacyjnym.

PODSUMOWANIE

II Konferencja Studentów WNE UW okazała się sporym sukcesem, gdyż coraz trudniej o zainteresowanie studentów dodatkowymi wydarzeniami – zwłaszcza tymi o naukowym charakterze. Mamy nadzieję, że inicjatywa ta będzie w przyszłości kontynuowana oraz na stałe wpisze się do kalendarza Wydziału Nauk Ekonomicznych. Zarząd KNSG UW

Prelegenci panelu Open z prof. dr hab. Januszem Kudłą, dr Jarosławem Górskim oraz Komitetem Organizacyjnym.

TO ZALEŻY LISTOPAD 2017 |

15


RELACJA

w konferencji: Poniżej prezentujemy tematy prac i prelegentów, którzy wzięli udział Mikroekonomia • • • •

”– „Platformy dwustronne – model dynamiczny i wybrane strategie cenowe Przemysław Ryś (wyróżnienie) „Ekonomiczne determinanty przestępczości” – Valeriya Shtankevych ka „Wpływ legalizacji marihuany na gospodarkę Polski” – Patrycja Janows – ych” wiatrow „Negatywne efekty zewnętrzne i opłacalność elektrowni Aneta Szpakiewicz i Maciej Świtała

Ekonomiczna analiza prawa

§

„Jednolita cena książek” – Tomasz Duda o podat„Krytyka ekonomicznej oceny skutków regulacji projektu ustawy ku” przypad ku od sprzedaży detalicznej (druk sejmowy nr 615) – studium

– Krzysztof Szlaski (wyróżnienie) Analiza „Zmiany w prawie i stabilność prawa z perspektywy ekonomicznej. empiryczna na przykładzie Polski” – Przemysław Mroczkowski

Finanse •

odpowie„Charakterystyka polskiego rynku obowiązkowych ubezpieczeń a wzrost dzialności cywilnej właścicieli mechanicznych pojazdów lądowych cen w 2016 roku” – Hubert Ratajczyk fi„Ocena jakości prognoz Value-at-Risk w zależności od stabilności rynków nansowych” – Mateusz Buczyński

Open • •

• •

„Gender bias in the Cognitive Reflection Test” – Małgorzata Cichal na ich „Czy zróżnicowanie płci w strukturach kierowniczych firm ma wpływ w konwyniki finansowe? Analiza zależności dla polskich spółek giełdowych tekście badań światowych” – Izabela Walaszek (wyróżnienie) odzieży „Etnocentryzm konsumencki na przykładzie decyzji zakupowych i Metryck wśród studentów Uniwersytetu Warszawskiego” – Marcin rozwój „Wpływ czynników ekonomicznych, społecznych i kulturowych na Urszula – innowacji, na przykładzie rynku robotów-partnerów w Japonii” Żurawska (wyróżnienie)

Partnerzy konferencji:

16 | TO ZALEŻY LISTOPAD 2017


FINANSE

Czy

kredyt frankowy mógł stać się inwestycją ?

K

redyt frankowy to wyrażenie, które na ogół dla Polaków nacechowane jest pejoratywnie. Bycie „frankowiczem” to w powszechnym przekonaniu jarzmo krótkowzroczności oraz nieumiejętnej oceny zachowania rynków finansowych, które wielu doprowadziły do finansowej ruiny i pogrążenia w długach na dziesiątki lat. Czy jednak rzeczywiście należy głęboko współczuć tym, którzy zamiast kredytu w rodzimej walucie pokusili się na zaciągnięcie pożyczki we frankach? Co ważnego umknęło uwadze kredytobiorców i przyczyniło się do ich problemów? Czy na kredycie frankowym faktycznie można było tylko stracić? Dla wielu osób jedyną szansą na spełnienie marzenia o kupnie własnego mieszkania czy wybudowaniu domu jest zaciągnięcie kredytu hipotecznego, którego spłata, w zależności od wielkości pożyczki, trwa przez kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. Kredytobiorca może spać spokojnie, jeśli zaciągnął kredyt w złotówkach i dokładnie zna wysokość rat oraz harmonogram ich spłaty. Sytuacja ma się nieco inaczej w przypadku osób, które decydują się na kredyty walutowe, ponieważ ich być albo nie być zależy od najważniejszej ceny w gospodarce otwartej, czyli kursu walutowego.

POCZĄTEK PROBLEMÓW

Prawdziwy boom na kredyty frankowe nastąpił w Polsce w 2005 roku. Niskie oprocentowanie franka szwajcarskiego w stosunku do złotego sprawiło, że kredytobiorcy zaczęli masowo zaciągać zobowiązania we franku na bardzo wysokie kwoty, ponieważ wysokość rat była relatywnie niższa niż w przypadku adekwatnych kredytów złotówkowych. Niskie raty w połączeniu z korzystnym wówczas kursem franka stanowiły dla konsumentów istny wabik i zachęcały

do finansowania życiowych inwestycji poprzez kredyty zaciągnięte w obcej walucie. Hossa na rynku kredytów frankowych nie trwała długo. Problemy frankowiczów zaczęły się uwidaczniać w drugiej połowie 2008 roku, kiedy to rozpoczął się systematyczny wzrost kursu franka. Skutkiem nagłych zmian na rynkach było zwiększenie zarówno wysokości rat kredytów, jak i sald zadłużeń wyrażonych w złotych.

WSZYSTKIEMU WINNY JEST PARYTET

Jedną z ważniejszych teorii w makroekonomii, która pozwala na wyjaśnienie zmian lub stałości kursu walutowego w krótkim okresie, jest teoria parytetu stóp procentowych. Słowo parytet oznacza w ekonomii ni mniej, ni więcej, tylko proporcję dwóch walut oraz powiązanie ich wartości. Aby jednak móc mówić o parytecie, jak to zwykle w ekonomii bywa, potrzebnych jest kilka istotnych założeń. Po pierwsze, należy założyć, że kursy walutowe kształtują się w sposób płynny, czyli są konsekwencją zrównania popytu i podaży na waluty na wolnym rynku. Następnie zakładamy, że istnieje TO ZALEŻY LISTOPAD 2017 |

17


FINANSE ścisły dodatni związek pomiędzy poziomem stopy procentowej a kursem waluty danego kraju oraz że w równowadze stopa zwrotu z aktywów krajowych musi się równać stopie zwrotu z aktywów zagranicznych. Co to wszystko oznacza w praktyce? Załóżmy, że początkowo poziom stóp procentowych w kraju jest wyższy niż za granicą. Wówczas zagraniczni inwestorzy zaczną chętniej lokować swój kapitał na naszym, krajowym rynku, wzrośnie popyt na aktywa denominowane w walucie krajowej, a w konsekwencji zaobserwujemy zwiększony popyt na walutę krajową, której cena musi ostatecznie wzrosnąć. Można więc powiedzieć, że parytet stóp procentowych stanowi swego rodzaju mechanizm samoregulacji, chroniący przed napływem do kraju nieograniczonej ilości obcego, spekulacyjnego kapitału, który nie mógłby być zrekompensowany spadkiem eksportu towarów. Jak się okazuje, teoria parytetu nie jest jedynie zawiłym i abstrakcyjnym wymysłem ekonomistów, które nijak ma się do otaczającej nas rzeczywistości. Jak zostało wspomniane wcześniej, podstawową przesłanką atrakcyjności kredytów frankowych w stosunku do kredytów złotówkowych była znaczna różnica w oprocentowaniu waluty szwajcarskiej (LIBORCHF) oraz polskiej (WIBORPLN). Wartość tej różnicy zmieniała się w przedziale od ok. 2 p.p. w pierwszej połowie 2007 roku do ponad 5 p.p. pod koniec 2008 roku.

Wykres 1. Poziomy stóp procentowych WIBOR 1M (PLN) oraz LIBOR 1M (CHF) w latach 2005-2016

frankowego zrównałaby się z wysokością raty adekwatnego kredytu złotówkowego, było niewielkie. Niespodziewanie pod koniec 2008 roku frank zaczął się gwałtownie umacniać, a tendencja wzrostu kursu CHF/PLN utrzymywała się przez kilka kolejnych lat. Dla frankowiczów taka sytuacja oznaczała jedno – gigantyczny wzrost wysokości rat spłaty kredytów oraz sald zadłużeń.

Wykres 2. Rzeczywisty i teoretyczny kurs CHF/PLN w latach 2005-2016 6,0 5,0 4,0 3,0 2,0 1,0 0,0 05

20

06

20

07

20

08

20

09

20

10

20

11

20

12

20

13

20

14

20

15

20

16

20

Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych ze stooq.pl

Czy zatem jest szansa, żeby kredyt nie nadwyrężył domowego budżetu, a stał się jedną z lepszych decyzji finansowych? Scenariuszy jest wiele, ale odwołajmy się do tego, co w ekonomii najważniejsze.

KREDYT WYMODELOWANY 6,0 4,0 2,0 0,0 -2,0

05

20

06

20

07

20

08

20

09

20

10

20

11

20

12

20

13

20

14

20

15

20

16

20

Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych ze stooq.pl

Znaczna różnica w oprocentowaniu franka i złotego bardzo korzystnie wpływała na kluczowe, z punktu widzenia kredytobiorcy, parametry finansowe kredytów w obcej walucie. Pierwszym ważnym atutem kredytów frankowych była znacznie niższa wartość pierwszej raty spłaty w porównaniu z kredytem złotówkowym. Ponadto ze względu na stosunkowo niższe raty kredytobiorcy, którzy wybrali kredyt we frankach, osiągali znacznie wyższą zdolność kredytową, niż gdyby zdecydowali się na zaciągnięcie adekwatnego kredytu w złotych.

KURS WALUTOWY TEŻ MA ZNACZENIE

Walory kredytów frankowych, będące konsekwencją dysparytetu stóp procentowych, bardzo często przysłaniały konsumentom problem ryzyka zmiany kursu walutowego, którego wartość ma wpływ nie tylko na wysokość rat spłaty kredytu, ale również na saldo zadłużenia. W okresie, kiedy udzielono najwięcej kredytów frankowych (pierwsza połowa 2008 roku), złotówka była stosunkowo silna. Dodatkowo prognozy wielu instytucji finansowych i badawczych zakładały zgodność rozkładu kursu z rozkładem normalnym. To tylko utwierdzało potencjalnych kredytobiorców w przekonaniu, że ryzyko wzrostu kursu do poziomu, w którym rata kredytu

18 | TO ZALEŻY LISTOPAD 2017

Obserwacja teorii sprawdzającej się w życiu codziennym bywa bardzo trudna, dlatego upraszczamy rzeczywistość, sprowadzając ją do postaci mierzalnej. W myśl tego zostało przeprowadzone badanie „rentowności” kredytu walutowego, w tym wypadku kredytu we franku szwajcarskim. Jak przy każdym uproszczeniu, niezbędne są założenia. Dla tego modelu kluczowe okazały się: moment zaciągnięcia kredytu (ponieważ w tym czasie dysparytet sięgnął 5 punktów procentowych, czyli był podobny do tego z 2005 roku, w tzw. boomie kredytowym) oraz warunki, na jakich umowa kredytowa została zawarta (ponieważ są to dane rynkowe z ówczesnego okresu).

Charakterystyka modelu Lp.

Charakterystyka modelu

1

Dzień uruchomienia kredytu

2012-06-01

2

Kwota CHF

100 000,00 zł

3

Kurs PLN/CHF

3,6743

4

Kwota PLN

367 430,00 zł

5

Prowizja PLN

5,90%

6

Prowizja CHF

4,90%

7

Stawka bazowa

WIBOR 3M, LIBOR 3M

8

Okres spłaty

10 lat

Źródło: Opracowanie własne

NA CZYM ZARABIAMY? Co sprawiło, że kredyt we frankach stał się tak atrakcyjny? Kurs i oprocentowanie oraz idące za tą parą korzyści. Dysparytet, jaki obserwowaliśmy od 2005 roku, spowodował, że koszty obsługi długu w tej walucie i przy ówczesnym kursie mogły być dużo niższe niż dla kredytu złotówkowego.


FINANSE

ANETA GOŁĘBIEWSKA

ANNA KRAMARSKA

Studentka III roku Finansów, Inwestycji i Rachunkowości na Wydziale Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. Interesuje się ekonomicznymi efektami zmian zachodzących na rynku pracy oraz polityką społeczną. Prywatnie pasjonatka książek i zdrowego stylu życia.

Studentka III roku studiów licencjackich na kierunku Finanse, Inwestycje i Rachunkowość na WNE UW. Interesuje się strategiami inwestycyjnymi, w szczególności strategią carry trade. Stypendystka Rektora Uniwersytetu Warszawskiego. Podróżniczka z zamiłowania.

Wykres 3 Porównanie rat kredytu w PLN i CHF wyrażonego w PLN 1,4 5 1,2 4

0,8

3

0,6 2

Rata kredytu (tys.)

Róznica rat (tys.)

1

0,4 1 0,2

0 41061 41091 41122 41153 41183 41214 41244 41275 41306 41334 41365 41395 41426 41456 41487 41518 41548 41579 41609 41640 41671 41699 41730 41760 41791 41821 41852 41883 41913 41944 41974 42005 42036 42064 42095 42125 42156 42186 42217 42248 42278 42309 42339 42370 42401 42430 42461 42491 42522 42552 42583 42614 42644 42675 42705 42736 42767 42795 42826

0

Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych ze stooq.pl

rata CHF w PLN

kurs PLN/CHF

rata PLN

rata CHF

trend

się na wypadek niekorzystnych dla nas zmian w środowisku tak, aby uchronić się przed stratą. Decydując się na wzięcie kredytu walutowego, bezpośrednio narażamy się na ryzyko zmian kursu. Niekorzystny będzie dla nas taki wzrost kursu, przy którym rata kredytu frankowego wyrażona w złotych będzie wyższa niż rata kredytu złotówkowego. Mając możliwość spłaty raty kredytu bezpośrednio we frankach, możemy zapewnić sobie opcję kupowania waluty po kursie niższym niż rynkowy. Dzięki temu zapłacilibyśmy mniej niż osoba, która jest zmuszona do spłaty raty po kursie wyższym. Takie możliwości dają nam opcje call na walutę. W tym wypadku mielibyśmy zabezpieczenie bezpośrednie. Trudność polega na tym, że obecnie (ani w 2012 roku) nie były one dostępne na polskim parkiecie, dlatego należałoby szukać ich na parkietach zagranicznych. Można też skorzystać z tego, co oferuje nam GPW i wykorzystać dostępne tam kontrakty terminowe, które nie będą zabezpieczeniem bezpośrednim, co nie znaczy, że gorszym. W razie wzrostu kursu mogą dać nam zysk, który będzie stanowił dodatkowe środki do kupna waluty po wyższym kursie. Gdyby jednak przewidywania się nie sprawdziły i kurs spadłby jeszcze bardziej, to kontrakt musimy zrealizować, ale straty z niego wynikające pokryjemy nadwyżką wygenerowaną przez niższą ratę kredytu.

61 410 91 1 4 0 22 411 53 411 83 411 14 412 44 412 75 412 06 413 34 413 65 413 95 413 26 414 56 414 87 414 18 415 48 415 79 415 09 416 40 416 71 416 99 416 30 417 60 417 91 417 21 418 52 418 83 418 13 419 44 419 74 419 05 420 36 420 64 420 95 420 25 421 56 421 86 421 17 422 48 422 78 422 09 423 39 423 70 423 01 424 30

W powyższej symulacji na początku badanego okresu różnice sięgają ponad 1400 zł (dla porównania płaca minimalna w tamtym roku wynosiła 1500 zł brutto). W przeciągu niespełna 5 lat różnice te zmniejszyły się do mniej niż 500 zł, co zagrażało opłacalności kredytu. Skąd w ogóle wzięła się ta rozbieżność? Wedle wspomnianego wcześniej parytetu stóp procentowych stopa zwrotu z aktywów krajowych jest w równowadze taka sama jak stopa zwrotu z aktywów zagranicznych. Stopę zwrotu można porównać do kosztu obsługi długu, który według tych założeń powinien być taki sam. Zatem nie powinno nas dziwić, że dysparytet się zmniejsza, a kurs rośnie; jest to po prostu ścieżka powrotu do równowagi. Niemniej jednak w obecnej sytuacji wyraźnie widać, że koszt obsługi jest niższy dla kredytu walutowego. Dzięki temu można wyciągnąć wniosek, że ta umowa generuje korzyści finansowe, jeśli pominiemy dodatkowe koszty. Niestety takie „inwestowanie” jest formą bardzo niebezpieczną – nie ma możliwości dokładnego przewidzenia wahań kursu, a zmniejszenie dysparytetu może doprowadzić do drastycznego wzrostu kosztów obsługi długu.

różnica w wysokości rat

SĄ JAKIEŚ INNE OPCJE?

Patrząc na nasz kredyt jak na inwestycję, powinniśmy zabezpieczyć

TO ZALEŻY LISTOPAD 2017 |

19


.

to zalezy

Niższy

wiek emerytalny Aż

taki diabeł straszny, jak go malują? (NIE) Biedni, ale szczęśliwi? Magdalena Bednarska

„Wciąż mamy przecież wybór” Izabela Walaszek Społeczeństwo się starzeje, a emerytury wypłacane przez państwo są tak niskie, że często nie starczają nawet na podstawowe potrzeby. Rząd tymczasem zdecydował się na powrót do stanu sprzed reformy – i oto Polki na emeryturę przejść mogą w wieku 60 lat, a Polacy mając lat 65. Mogą, ale nie muszą.

Mimo że niemal wszyscy ekonomiści załamali ręce na skutek decyzji polityków, to należy pamiętać, że zmiana ma liczne rzesze zwolenników. Podstawową kwestią jest to, że pracownik z uprawnienia skorzystać może, ale nie musi. Dziś wszyscy mamy już świadomość na jak wysokie (a raczej jak niskie) świadczenia emerytalne możemy liczyć. Wydaje się więc, że decyzja będzie racjonalna i dopasowana do indywidualnej sytuacji – rodzaju wykonywanej pracy oraz stanu zdrowia. Trzeba bowiem podkreślić, że za wydłużeniem średniego czasu trwania życia w Polsce niekoniecznie idzie wydłużenie okresu sprawności zawodowej. W Polsce brakuje geriatrów, a stan zdrowia osób po 60 roku życia często pozostawia wiele do życzenia. Być może więc priorytetem powinna być najpierw systemowa reforma służby zdrowia. Warto też zaznaczyć, że średni rzeczywisty wiek przechodzenia na emeryturę nie pokrywa się z wiekiem ustalonym przez prawo. Co jednak ważniejsze – bywa, że wydłuża się on nie do końca zależnie od wydłużania lub skracania granicy ustalonej przez polityków. Wpływa na niego również cofanie lub wprowadzanie rozmaitych uprawnień emerytalnych. Może więc, wcale nie tak źle, że Polacy mają wybór? Dlaczego zakładać, że będą dobrowolnie skazywać się na głodową emeryturę, skoro wciąż będą w stanie pracować? Pytanie jednak - co na to FUS? W końcu jego deficyt po wydłużeniu wieku emerytalnego miał się zmniejszać. Portal Forsal.pl wyliczył w 2012 r., że deficyt miałby być dzięki temu w 2041 r. mniejszy o 13 mld zł. Nie byłby to jednak efekt wieczny. Emerytury wypłacane osobom przechodzącym na emeryturę w wieku 67 lat byłyby przecież większe, co spowodowałoby, że przy dłuższym wieku emerytalnym deficyt wyniósłby w 2061 r. o 17 mld zł więcej niż przy obecnym wariancie.

20 | TO ZALEŻY LISTOPAD 2017

Ponad połowa państw Unii Europejskiej wprowadza obecnie modyfikacje w wieku emerytalnym, dostosowując go do zachodzących zmian demograficznych. Odsunięcie w czasie momentu przejścia na emeryturę idzie w parze z wydłużaniem oczekiwanej długości życia. Tymczasem wbrew logice Polska jako jedyna zmniejsza wiek emerytalny, a właściwie wraca do dawnego modelu: 60 lat dla kobiet oraz 65 dla mężczyzn. Będzie to miało fatalne skutki dla sytuacji finansowej przyszłych emerytów. Wielkość świadczeń wyliczana jest bowiem w oparciu o sumę skumulowanych na koncie podatnika składek oraz średnie dalsze trwanie życia – zgromadzony kapitał dzielony jest proporcjonalnie na liczbę miesięcy, które statystycznie przeżyje każdy z nas po przejściu na emeryturę. Zmiany oznaczają szczególnie niepokojącą sytuację dla kobiet. W starym-nowym systemie Polki będą przechodziły na emeryturę najwcześniej ze wszystkich obywatelek UE. Krótszy czas akumulacji kapitału emerytalnego oraz wciąż wydłużające się przewidywane trwanie życia przełożą się na niższe świadczenia. Według obecnych szacunków GUS-u średnia oczekiwana długość życia kobiet wynosi 82 lata (przy 74 latach w przypadku mężczyzn) – oznacza to prawie 2,5-krotnie dłuższy okres emerytury dla kobiet. Dodajmy do tego różnice płacowe pomiędzy płciami, a otrzymamy wypłaty świadczeń dla Polek niższe nawet o połowę niż dla Polaków. Obniżenie wieku emerytalnego ma także szersze konsekwencje dla gospodarki krajowej. Wzrost liczby emerytów będzie istotnym obciążeniem dla budżetu i może grozić zawaleniem i tak już niestabilnego systemu emerytalnego. Dawno już za nami czasy wysokiego bezrobocia (według GUS-u w połowie roku wynosiło ono 7,1%, co jest najlepszym wynikiem od ponad ćwierć wieku), a zmniejszenie zasobów siły roboczej może skończyć się tym, że w naszym starzejącym się społeczeństwie zabraknie rąk do pracy. Powrót do niższego wieku emerytalnego przełoży się na uszczuplenie populacji w wieku produkcyjnym o około milion osób w przeciągu najbliższych kilkunastu lat, a stąd już prosta droga do wyhamowania gospodarki. Na koniec warto zauważyć, że – wbrew powszechnej opinii – przejście na emeryturę wiąże się z pogorszeniem jakości życia również na poziomie społecznym: zmianą jego dotychczasowego trybu, ograniczeniem kontaktów międzyludzkich, a nawet obniżeniem jakości zdrowia, jak wykazują współczesne badania. Być może komfortowa sytuacja materialna wynagrodziłaby te wszystkie niedogodności. Jednak wygląda na to, że w przypadku wcześniejszej emerytury tracimy zarówno radość z życia, jak i środki pozwalające to życie utrzymywać na dotychczasowym poziomie.


SPOŁECZEŃSTWO

Jak

zachęcić E uropejczyków do posiadania potomstwa , czyli słów kilka o polityce prorodzinnej

S

ztandarowym pomysłem jednej z partii podczas wyborów w Polsce w 2015 roku było obiecanie pomocy finansowej dla rodzin z dziećmi. Program Rodzina 500+ ruszył na początku kwietnia 2016 roku. Chociaż z założenia miał pobudzać długookresowy wzrost gospodarczy i pozytywnie wpływać na demografię, to przez pierwsze miesiące wspierał także konsumpcję, np. poprzez wzmożone zakupy samochodów, dokonywane przez rodziny z dziećmi. Sama inicjatywa skłania jednak do przyjrzenia się zagadnieniu polityki prorodzinnej. Polityka prorodzinna to taka, która ma na celu dobro społeczeństwa i rodziny. Przesłanką jej stosowania są uwarunkowania kulturowo-światopoglądowe. Według współczesnej socjologii rodzina jest najważniejszą i podstawową jednostką, odgrywającą istotną rolę w procesie wychowania dzieci i tworzeniu społeczeństwa. Polityka prorodzinna jest elementem szeroko rozumianej polityki ekonomicznej realizowanej przez dane państwo. Dobra polityka prorodzinna powinna stwarzać odpowiednie warunki do zdobywania wiedzy, rozwoju, awansu, dobrobytu, a w skali całego społeczeństwa przyczyniać się do niemal pełnej reprodukcji oraz zapewnienia zbilansowanej struktury wiekowej ludności. Istotnym elementem tej polityki jest polityka pronatalistyczna, polegająca na tworzeniu przez państwo (względnie samorząd terytorialny) zachęt moralnych i materialnych zmierzających do zwiększania dzietności wśród obywateli. Polityka prorodzinna powinna być tworzona przez spójny system, np. ulg, zwolnień, zachęt, udogodnień urlopowych. Chociaż modelowo można wyznaczyć idealny kształt takiej polityki, to w praktyce ciężko jest jednak wskazać państwo, które kompleksowo ją realizuje. Jest to szczególnie ważny problem wśród krajów europejskich. O ile w Azji i Afryce mamy do czynienia z boomem demograficznym, o tyle w Europie liczba ludności się zmniejsza. Większość państw europejskich boryka się z problemem coraz mniejszej dzietności. Mniejsza liczba dzieci i osób w wieku przedprodukcyjnym przy zwiększającej się części społeczeństwa w wieku poprodukcyjnym

powoduje, że systemy finansów publicznych (w skład których wchodzą m.in. programy emerytalne) napotykają duże problemy. Nadmierny deficyt sektora finansów publicznych może spowodować kryzys gospodarki krajowej, a w świecie wszechobecnej globalizacji i internalizacji rozprzestrzenić się, także na inne kraje. Ważnym zadaniem stojącym przed wieloma rządami jest nie tylko dbałość o poprawną strukturę finansów publicznych, ale także o poprawną strukturę demograficzną społeczeństwa. Krótko mówiąc, rządy powinny realizować taką politykę prorodzinną, która będzie powodowała stabilny wzrost liczby ludności. Nie chodzi o nadmierny przyrost, jak w przypadku Chin, Indii czy Nigerii. Aby następowała prosta zastępowalność pokoleń, wystarczy, by współczynnik dzietności wynosił 2,1. W Polsce i kilku innych krajach europejskich wynosi on niewiele ponad 1. Niniejszy tekst, ma na celu zaprezentowanie polityki prorodzinnej prowadzonej w kilku krajach europejskich. By jednak można było badać ten kierunek działań, należy przede wszystkim pokazać historyczne dane dotyczące współczynnika płodności. Następnie zaprezentowane zostaną konkretne elementy polityk prorodzinnych, a ponadto dane odnoszące się do skuteczności polityki prorodzinnej w każdym z badanych krajów. By analiza była ciekawa, kraje zostały dobrane w sposób kontrastowy, każdy kraj reprezentuje bowiem inny model państwa i jego podejścia do polityki. Aby jednak dobrze móc rozumieć zaprezentowane dane, rozpocznę od definicji współczynnika płodności. Jest to iloraz liczby urodzeń do liczby kobiet TO ZALEŻY LISTOPAD 2017 |

21


SPOŁECZEŃSTWO w wieku rozrodczym (umownie przyjmowany przedział między 15-49 lat) w danym społeczeństwie. By wzbogacić analizę, postanowiłam także pokazać średnią wartość dla wszystkich krajów Unii Europejskiej. Jest to dobry punkt referencyjny, ponieważ pokazuje, czy sytuacja w danym kraju jest lepsza, czy gorsza niż przeciętna wartość dla Wspólnoty. Na poniższym wykresie widać, jak zmieniała się wartość tego współczynnika w poszczególnych krajach i UE na przestrzeni lat.

Wykres 1. Współczynnik płodności w wybranych państwach europejskich w latach 1960-2014 4,5 4,0 3,5 3,0 2,5 2,0 1,5 1,0 0,5 0

1968

1991 Francja

Irlandia

Szwecja

2014 UE

Polska

Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych Eurostatu

CZY KRAJ LIBERALNY GOSPODARCZO MOŻE BYĆ HOJNY SPOŁECZNIE? Największe zmiany w zakresie współczynnika płodności zauważyć można w Irlandii, która reprezentuje model liberalny. W modelu tym świadczenia socjalne ograniczone są do minimum. Państwo stara się motywować podmioty gospodarcze do własnej aktywności i ubezpieczeń prywatnych. Ma to uczyć obywateli, że sami są odpowiedzialni za swój los. Mimo takiego podejścia według portalu Money.pl „Zielona Wyspa” to trzecie najlepsze miejsce na świecie do posiadania dziecka. Średnio Irlandczycy na swoje rodziny wydają ponad 4% PKB, co w przeliczeniu na mieszkańca daje około 2500 dolarów rocznie. Jak widać z wykresu i oficjalnych statystyk, na jedną kobietę w Irlandii przypada dwójka dzieci, co zapewnia wcześniej wspomnianą prostą zastępowalność pokoleń. Kobietom w Irlandii przysługuje wysoko opłacany urlop macierzyński, a później wychowawczy. Najważniejszym jednak świadczeniem pieniężnym związanym z posiadaniem potomstwa jest zasiłek przysługujący na każde dziecko poniżej 16 roku życia (18, jeśli kontynuuje naukę w szkole) – Child Benefit. Jego kwota uzależniona jest od liczby posiadanych dzieci, bowiem w przypadku dwójki pierwszych dzieci otrzymuje się 140 euro na każde, jeżeli posiada się troje, świadczenie wzrasta do 148 euro. W przypadku posiadania jeszcze większej liczby potomków świadczenie wzrasta do 160 euro, co daje kwotę dość wysoką. Ponadto świadczenie to jest wyższe w przypadku urodzenia dziecka z ciąży bliźniaczej (powiększane jest o połowę). Rodzice, którzy mimo legalnej pracy osiągają niskie dochody i posiadają więcej niż dwójkę dzieci, mogą pobierać dodatkowy zasiłek (Family Income Supplement). Przysługuje on rodzicom dzieci do lat 18 (lub 22 w przypadku kontynuowania edukacji). Istnieją także inne formy pomocy finansowej i skierowane są do osób w trudnej

22 | TO ZALEŻY LISTOPAD 2017

sytuacji życiowej (np. samotnie wychowujący dziecko rodzic, jeden z rodziców jest niepełnosprawny). Państwo wspiera dzieci i rodziców także w początkowych latach edukacji poprzez dofinansowywanie przedszkola dla osób najgorzej sytuowanych (do 2/3 kosztów związanych z przedszkolem) oraz w ramach programu przygotowującego dzieci do dalszej edukacji. Ponadto – w trakcie trwania ciąży i okresu karmienia matki – mogą liczyć na wsparcie w postaci urlopu dla zdrowia i bezpieczeństwa. Udzielany jest on ze względu na szkodliwe warunki pracy i w trakcie jego trwania pracownica zachowuje status oraz uprawnienia pracownicze. Istnieje także możliwość posiadania karty medycznej pozwalającej na np. nieodpłatne korzystanie z usług świadczonych przez lekarza rodzinnego, otrzymywania recept na leki (z wyjątkami), usług dentystycznych czy ambulatoryjnych. W Irlandii oferowane są jednorazowe świadczenia pieniężne wypłacane po urodzeniu dziecka i wynoszą one 10,16 euro na każde dziecko (Maternity Cash Grant). Kiedy dziecko dorasta, może korzystać z różnych form wsparcia ze strony państwa m.in. ze względu na niekorzystną sytuację rodzinną, np. dożywianie w szkołach, darmowe lekcje dodatkowe itp. W irlandzkim systemie brak jednak specjalnych ulg czy zwolnień podatkowych wyłącznie ze względu na fakt posiadania potomstwa. Nie ma również obniżonej stawki VAT na produkty dla dzieci, jak np. ubranka, artykuły higieniczne czy jedzenie. Irlandia 50 lat temu mogła pochwalić się dużą dzietnością. Jednak od około 1990 roku jej poziom jest stabilny. Dzięki temu państwo to nie boryka się z nadmiernym obciążeniem demograficznym. Liczba rodzących się dzieci w dobrym stopniu pokrywa liczbę osób w wieku produkcyjnym i poprodukcyjnym. Można wysnuć wniosek, że polityka prorodzinna jest tam dobrze prowadzona. Dzietność Irlandczyków jest na zadowalającym poziomie, znacznie powyżej średniej europejskiej. By potwierdzić te słowa, posłużę się wykresem. Dane za lata 1990, 2000 i 2010 są danymi statystycznymi. Do wygenerowania dalszej części posłużyłam się prognozami demograficznymi tworzonymi przez Eurostat (wykorzystałam opcję main scenario, zakładającą brak wzmożonej migracji, nadmiernych zgonów oraz wyżu demograficznego). Zwiększająca się w stabilnym tempie liczba mieszkańców jest zjawiskiem zgoła pozytywnym. Brak wyraźnych spadków i drastycznych wzrostów powoduje, że Irlandczycy nie mają się czym przejmować, ponieważ nie grozi im katastrofa demograficzna.

Wykres 2. Przewidywana liczba ludności Irlandii w latach 1990-2080 7 mln 6 mln 5 mln 4 mln 3 mln 2 mln 1 mln

1990

2000

2010

2020

2030

2040

2050

Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych Eurostatu

2060

2070

2080


SPOŁECZEŃSTWO

NIE TYLKO ŚWIADCZENIA, ALE PRZEDE WSZYSTKIM ELASTYCZNY RYNEK PRACY Państwem o bardzo dynamicznych zmianach we wskaźniku płodności jest Szwecja, znana wszystkim jako „państwo dobrobytu”. Reprezentuje ona bowiem model socjaldemokratyczny, w którym państwo hojnie opiekuje się swoimi obywatelami. Wysokie podatki przeznaczane są na wysokie świadczenia socjalne, przez co kraje takie jak Szwecja są idealnymi miejscami dla przybyszów z innych państw. W latach 70. XX w. statystyczna Szwedka rodziła dwoje dzieci. W ciągu kolejnych 20 lat współczynnik dzietności radykalnie spadał, by po roku 1990 znowu wzrosnąć, i to do poziomu znacznie przewyższającego 2,0. Początek stulecia ponownie przyniósł kryzys urodzeń, jednak działania podjęte przez kolejne rządy spowodowały wzrost współczynnika. Obecnie współczynnik dzietności jest jednym z wyższych w Europie, przy czym należy nadmienić, że przeciętny wiek urodzenia pierwszego dziecka przez kobietę przekracza 30 lat. Godny podkreślenia jest też fakt, że Szwecja posiada jeden z najwyższych wskaźników urodzeń pozamałżeńskich w liczbie urodzeń ogółem, co świadczy o tym, że państwo nie wspiera rodzin z dziećmi, a zwyczajnie dzieci poprzez opiekunów czy rodziców. Jak zachęca się Szwedów do posiadania potomstwa? Państwo motywuje rodziców do łączenia życia zawodowego z rodzinnym poprzez długi, płatny urlop rodzicielski, zapewnianie wszystkim małym Szwedom miejsca w żłobkach i przedszkolach oraz zasiłki na dzieci do ukończenia 16. roku życia, bowiem w kraju tym przykłada się dużą wagę do instytucjonalnego wsparcia rodzin w opiece nad małymi dziećmi. W Szwecji przeznacza się na wsparcie rodzin w zakresie polityki prorodzinnej 3,6% PKB, co daje kwotę ponad 2010 dolarów amerykańskich na jednego Szweda. Charakterystyczne jest również równouprawnienie w zakresie korzystania z urlopów wychowawczych dla obu płci. Istnieje wręcz obowiązek skorzystania przez ojca z urlopu wychowawczego, gdyż kulturowo uważane jest to za słuszne. Dzięki takiemu działaniu wzmacniane są więzy rodzinne. Powszechne również są w Szwecji elastyczne formy zatrudnienia (m.in. niepełny wymiar godzin, telepraca, job-sharing), które pomagają w łączeniu pracy z opieką nad dziećmi. Z formy tej według oficjalnych danych korzysta ponad 40 % kobiet i 15% mężczyzn w Szwecji.

Działaniami takimi Szwecja próbuje wrócić do dzietności na poziomie zbliżonym do 2,0. Taka liczba, jak zostało to już wielokrotnie podkreślone, pozwala na uniknięcie nadmiernego obciążenia demograficznego. Działania Szwedów są dość skuteczne, ponieważ po okresach niższej dzietności przychodzą okresy jej zwiększenia. Model ten jednak jest zbyt kosztowny, by mógł być wdrożony w innych państwach europejskich. W krajach Europy Środkowej i Południowej wręcz nierealne jest podniesienie podatków nawet w celu przekazania ich później obywatelom w formie różnych zasiłków czy świadczeń. Przykład za to można czerpać z form takich jak zapewnianie miejsc w żłobkach i przedszkolach. Pomysł jest dobry, ponieważ w wielu krajach nadal istnieje problem z publicznymi placówkami tego typu, a prywatne są zbyt drogie dla większości społeczeństwa. Podsumowując rozważania o Szwecji, przytoczę wykres liczby ludności w tym kraju w latach 1990-2080. Widać na nim dużo szybszy przyrost liczby ludności niż można było zaobserwować w Irlandii. Jeżeli nie zostaną podjęte odpowiednie kroki mające na celu zabezpieczenie sektora finansów publicznych, Szwecja będzie mogła mieć problem z nadmiernym obciążeniem budżetu. Sytuacja taka być może wywoła konfrontację dotychczasowego modelu socjalnego z realiami, co spowoduje spadek liczby i wysokości świadczeń, a także zmniejszenie zakresu pomocy oferowanej obywatelom przez państwo.

Wykres 3. Liczba ludności Szwecji w latach 1990-2080 16 mln 14 mln 12 mln 10 mln 8 mln 6 mln 4 mln 2 mln

1990

2000

2010

2020

2030

2040

2050

2060

2070

2080

Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych Eurostatu

Fot. Dawid Law

TO ZALEŻY LISTOPAD 2017 |

23


SPOŁECZEŃSTWO

DAŁ NAM PRZYKŁAD BONAPARTE...

CZY POLSCE GROZI KATASTROFA DEMOGRAFICZNA?

Kolejnym omawianym krajem będzie Francja, która reprezentuje model konserwatywny. Polityka rodzinna w tym kraju jest uznawana za jeden z najlepszych przykładów polityki rodzinnej prowadzonej współcześnie. Tradycyjnie, cele francuskiej polityki rodzinnej mają charakter pronatalistyczny oraz są ukierunkowane w większym stopniu na zapewnienie integracji społecznej niż na zwalczanie ubóstwa, stąd przewaga świadczeń o charakterze uniwersalnym. Jest to przeciwieństwo modelu szwedzkiego, nastawionego na świadczenia redukujące ubóstwo i nierówności. Redystrybucja w społeczeństwie następuje w kierunku od rodzin bezdzietnych do tych posiadających potomstwo. Dąży się ponadto do zredukowania dysproporcji w poziomie życia rodzin o podobnym składzie osobowym, a znaczących różnicach dochodowych. Francja posiada także najdłuższą tradycję w zakresie kształtowania polityki prorodzinnej (rozpoczęła się ona bowiem już na początku XX wieku). Francuzi wychodzą z założenia, że rodzina i dziecko powinny znajdować się pod opieką państwa, ponieważ są „dobrem wspólnym i stanowią kapitał ludzki”. Na wsparcie dzieci i rodzin w tym kraju przeznacza się 3,6% PKB, co w przeliczeniu na jednego mieszkańca daje 1600 dolarów amerykańskich rocznie. Do posiadania potomstwa we Francji skłaniać ma bogaty system opieki nad dziećmi oraz rodzinne ulgi podatkowe. Opieką nad małymi dziećmi rodzice mogą dzielić się ze żłobkami, przedszkolami, a także zarejestrowanymi opiekunkami. Edukacja przedszkolna jest bezpłatna i powszechna dla dzieci powyżej 3. roku życia. Statystyki pokazują, że to właśnie jednak zarejestrowane opiekunki, utrzymywane w dużej mierze ze środków publicznych, w największym stopniu sprawują opiekę nad dziećmi zanim pójdą one do przedszkola (w przypadku, gdy oboje rodzice wracają do pracy na pełen etat). Dzięki takim działaniom po latach niskiego przyrostu Francja odnotowuje wynik ponad 2,0. Jest to kraj, gdzie systematycznie rośnie współczynnik dzietności (co pokazuje wykres na początku artykułu). Liczba ludności Francji również systematycznie wzrasta. Wiąże się to nie tylko z poziomem przyrostu naturalnego, ale także w dużym stopniu z liczbą migrantów. Szczegółowe dane prezentuje poniższy wykres.

Spośród analizowanych krajów tylko jeden posiada współczynnik dzietności znacznie poniżej średniej europejskiej. Jest nim właśnie Polska. Na początku lat 90., kiedy przestaliśmy być zależni od ZSRR, statystyczna Polka miała przynajmniej dwoje dzieci. Było to dobre zarówno demograficznie, jak i kulturowo. Wzorzec odziedziczony po PRL niestety szybko uległ zmianie. Przemiany społeczno-gospodarcze odbiły się również echem kulturowym i socjologicznym. Polacy chcieli gonić społeczeństwa zachodnie, przejmując wzorce kulturowe nie tylko w zakresie ubioru, jedzenia czy spędzania czasu wolnego, ale także względem modelu rodziny. Coraz mniejsza liczba małżeństw, rosnąca liczba rozwodów, coraz większa liczba singli, praca dla wielkich korporacji – nie sprzyjały budowaniu rodziny. Posiadanie licznego potomstwa było czymś wręcz hańbiącym. Ludzie coraz częściej decydowali się na jedno dziecko, czego efektem był stale spadający współczynnik płodności. Obecnie wynosi on niewiele ponad 1,0. Jest to stanowczo za mało i grozi poważnymi konsekwencjami dla sektora finansów publicznych. System emerytalny w Polsce jest i tak silnie nadwyrężany przez zmiany wieku emerytalnego, liczne przywileje dla niektórych grup zawodowych oraz wysokie świadczenia emerytalne np. w sądownictwie. Stąd polskie rządy od kilku kadencji wymyślają różne rozwiązania mające składać się na politykę prorodzinną powodującą wzrost przyrostu liczby ludności w Polsce. Na stronie internetowej Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej przeczytać można o elementach tworzących polską politykę prorodzinną. Do zachęt oferowanych rodzicom zaliczyć można 20-tygodniowy urlop macierzyński oraz 32-tygodniowy urlop rodzicielski. Dzięki tym rozwiązaniom przez pierwszy rok życia dziecka rodzic ma możliwość bycia przy potomstwie. Zachowuje przy tym korzyści wynikające z jego pracy (wynagrodzenie, zasiłek, prawa pracownicze). Dodatkowym ukłonem w stronę mężczyzn jest dedykowany wyłącznie dla nich urlop ojcowski w wymiarze 2 tygodni. Ponadto rodzice mogą skorzystać z urlopu wychowawczego do momentu, w którym ich dziecko ukończy 5 lat. Inną zachętą może być ulga przy rozliczaniu się z podatku dochodowego od osób fizycznych, zwanego potocznie PIT-em. Rodziny z potomstwem mają prawo odliczyć określoną kwotę od dochodu podlegającemu opodatkowaniu. Inną formą instytucjonalnej pomocy ze strony państwa mogą być zmiany w kodeksie pracy pozwalające elastycznie ustalać grafik w pracy młodym rodzicom, by mogli skoordynować go z potrzebami małego dziecka. Aby rodzina mogła czuć się bezpiecznie, rodzice muszą mieć pewność, że dzieci są objęte profesjonalną opieką, kiedy ich nie ma w domu. Rodzice w Polsce mogą skorzystać z miejsc opieki nad maluchami, które nie skończyły 3 lat, w żłobkach, klubach dziecięcych lub u dziennych opiekunów oferowanych w ramach sektora publicznego. Pomysłem wprowadzonym w 2007 roku było becikowe. Początkowo świadczenie pieniężne w kwocie 1000 zł wypłacano każdemu rodzicowi narodzonego dziecka, jednak w wyniku reperkusji społeczno-politycznych stało się ono selektywne. Obecnie wypłacane jest rodzinom, które spełniają określony próg finansowy. Niemniej jednak bezpośrednie wsparcie gotówkowe jest dobrą zachętą, szczególne w przypadku początkowego okresu życia dziecka, kiedy konieczne jest skompletowanie kosztownych mebli i akcesoriów. Inną formą wsparcia dla rodzin, szczególnie wielodzietnych, jest

FRANCJA: JEST TO KRAJ, GDZIE SYSTEMATYCZNIE ROŚNIE WSPÓŁCZYNNIK DZIETNOŚCI

Wykres 5. Liczba ludności Polski w latach 1990-2080 90 mln 80 mln 70 mln 60 mln 50 mln 40 mln 30 mln 20 mln 10 mln 0 1990

2000

2010

2020

2030

2040

2050

2060

Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych Eurostatu

24 | TO ZALEŻY LISTOPAD 2017

2070

2080


SPOŁECZEŃSTWO Karta Dużej Rodziny. Partnerzy tego rządowego programu oferują m.in. zniżki na akcesoria sportowe, opłaty za energię elektryczną czy usługi telekomunikacyjne. Na osobny akapit zasługuje program Rodzina 500+. Jest on priorytetowym programem, realizowanym przez resort rodziny w ramach obecnego rządu. Głośno zapowiadany w kampanii wyborczej pomysł został wcielony w życie po kilku miesiącach badań i konsultacji społecznych. Analitycy upatrują w nim siły napędowej polskiej gospodarki w przyszłości. Program ten opiera się na wypłacaniu przez państwo świadczenia wychowawczego w wysokości 500 zł miesięcznie. Kwota ta jest niezależna od dochodów rodziców oraz wypłacana na drugie i kolejne dzieci w rodzinie do ukończenia przez nie 18. roku życia. W przypadku rodzin z dochodem poniżej 800 zł netto na osobę, świadczenie to wypłacane będzie także na pierwsze dziecko w rodzinie. Zgodnie z szacunkami ministerstwa, w Polsce uprawnionych do otrzymywania tego świadczenia jest 2,7 mln rodziców i opiekunów prawnych, a wycena programu na rok 2017 wynosi 24,5 mld złotych. W niniejszym zestawieniu tylko Polska jest krajem, którego populacja według prognoz się skurczy. Nie byłoby w tym nic dramatycznego, gdyby nie to, że spadek będzie wynosił ponad 10 mln osób w przeciągu 60 lat. Jeżeli nie znajdziemy szybkiego i skutecznego rozwiązania, naszemu krajowi grozi katastrofa nie tylko demograficzna, ale przede wszystkim gospodarcza. O skuteczności realizowanej polityki prorodzinnej wnioskować będzie można dopiero wtedy, gdy prognozy ogłaszane przez centralne urzędy statystyczne (polski Główny Urząd Statystyczny czy europejski Eurostat) wskazywać będą na bardziej optymistyczne scenariusze liczby ludności w Polsce. Według danych za pierwsze półrocze 2016 roku wzrosła liczba urodzonych dzieci oraz zawieranych małżeństw, a także spadła liczba rozwodów w porównaniu do analogicznego okresu roku 2015. Świadczyć to może o początku pozytywnych zmian, zainicjowanych przez nowe elementy polityki prorodzinnej w Polsce.

ALEKSANDRA ANNA RABCZUN

Absolwentka kierunków ekonomia oraz finanse i rachunkowość. Doktorantka w Katedrze Publicystki Ekonomicznej i Public Relations Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Studentka II stopnia kierunku polityka społeczna.

czenia socjalne, ale także przede wszystkim metody aktywne, np. udogodnienia w pracy, gwarantowanie miejsc w publicznych żłobkach czy przedszkolach. Budując kompleksową wizję, należy zadbać nie tylko o początkowy etap życia dziecka, ale skupić się też na jego przyszłości. Warto inwestować w infrastrukturę sprzyjającą posiadaniu potomstwa, a ponadto rozwijać instytucjonalne wsparcie rodzin w posiadaniu i wychowaniu dzieci. Należy również wspierać nie tylko rodziców, ale przede wszystkim przedsiębiorców, by ułatwiali rodzicom powrót do pracy zawodowej. Przede wszystkim należy jednak uświadamiać społeczeństwo o ekonomiczno-gospodarczych skutkach niskiej dzietności. Promowanie modelu rodziny z kilkoma dziećmi pozwoli na zachowanie społecznej i finansowej równowagi w państwie.

CZY ISTNIEJE JEDNA, UNIWERSALNA POLITYKA PRORODZINNA?

Podsumowując, należy jednoznacznie stwierdzić, że polityka prorodzinna jest niezwykle istotnym elementem polityki ekonomicznej realizowanej w kraju. Na całokształt jej działań powinny składać się nie tylko elementy pasywne, jak np. zasiłki i świad-

Wykres 5. Liczba ludności Polski w latach 1990-2080 45 mln 40 mln 35 mln 30 mln 25 mln 20 mln 15 mln 10 mln 5 mln 0 1990

2000

2010

2020

2030

2040

2050

2060

2070

2080

Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych Eurostatu

TO ZALEŻY LISTOPAD 2017 |

25


PŁATNOŚCI

BLIK:

zamiast gotówką czy kartą zapłać … telefonem

I

le razy zdarzyło ci się wyjść z domu bez portfela, o czym przekonywałeś się dopiero przy sklepowej kasie? A nawet, jeżeli go zabrałeś, to okazywało się, że jest pusty, a sprzedawca nie chciał przyjąć płatności kartą za drobne zakupy? Odpowiedzią na te problemy może być system BLIK, dzięki któremu jedyne, czego potrzebujemy przy kasie, to nasz telefon.

Coraz częściej wychodzimy z domu bez pieniędzy w portfelu, co potwierdzają statystyki. Co trzeci mieszkaniec Polski deklaruje, że nigdy nie nosi ze sobą gotówki lub rzadko ma ją przy sobie, wynika z badania „Finansowy Barometr ING: Społeczeństwo Bezgotówkowe”. Jednocześnie nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie dnia bez telefonu komórkowego. Nic więc dziwnego, że dla wielu z nas staje się on także narzędziem płatniczym. Płacenie za zakupy czy usługi w sklepach, restauracjach i innych punktach, wypłacanie gotówki w bankomatach, dokonywanie płatności w internecie jedynie za pomocą telefonu, bez użycia karty płatniczej, umożliwia nam system płatności mobilnych BLIK. Kto może korzystać z systemu BLIK? Do korzystania z płatności BLIK wystarczy smartfon z dostępem do internetu i zainstalowaną aplikacją mobilną jednego z 9 banków uczestniczących w systemie. Są to: PKO Bank Polski, mBank, ING Bank Śląski, BZ WBK, Getin Bank, Alior Bank, Bank Millennium, Orange Finanse i T-Mobile Usługi Bankowe.

JAK ZAPŁACIĆ W SKLEPIE?

Liczba punktów, w których możemy zapłacić przy użyciu tego systemu, cały czas rośnie, a korzystanie z niego nie powinno przysporzyć trudności. Wystarczy otworzyć w telefonie aplikację naszego banku, wybrać opcję BLIK, po czym na naszym smartfonie wyświetli się 6-cyfrowy kod, który należy wpisać na terminalu płatniczym. Następnie trzeba jeszcze tylko zatwierdzić daną transakcję na naszym telefonie, na którym wyświetlą się jej szczegóły, i gotowe. W analogiczny sposób za nasze zakupy możemy zapłacić również w internecie. Coraz więcej sklepów w sieci udostępnia już tę formę płatności.

26 | TO ZALEŻY LISTOPAD 2017

JAK WYPŁACIĆ GOTÓWKĘ Z BANKOMATU? Korzystając jedynie z naszego telefonu, możemy również wypłacić pieniądze w bankomacie. Wystarczy wybrać opcję „wypłata bez karty”. Zamiast kodu PIN wpisujemy kod BLIK. Następnie musimy jeszcze potwierdzić na naszym telefonie, jaką kwotę wypłacamy, po czym możemy odebrać gotówkę.

JAK PRZELAĆ PIENIĄDZE NA NUMER TELEFONU?

BLIK oferuje również usługę przesyłania pieniędzy na numer telefonu. Zamiast jednak podawania dwudziestosześciocyfrowego numeru konta, wystarczy, że znamy numer telefonu osoby, do której chcemy wysłać przelew. Wybieramy ją z listy kontaktów w naszym telefonie (możemy również wpisać ten numer ręcznie), a chwilę później pieniądze są już na koncie odbiorcy. Przelew dokonywany jest bowiem w czasie rzeczywistym. Oznacza to, że od razu możemy rozliczyć ze znajomymi wspólne zakupy czy wyjście do kina. Tak szybko możemy jednak przelać pieniądze tylko wówczas, gdy odbiorca przelewu będzie mieć powiązany numer telefonu ze swoim kontem bankowym. Można to zrobić również w aplikacji mobilnej naszego banku.

CZY W TEN SPOSÓB MOŻEMY PŁACIĆ W URZĘDZIE?

BLIK umożliwia również płatności w placówkach Poczty Polskiej, a także - dzięki wspólnemu projektowi Ministerstwa Rozwoju i Krajowej Izby Rozliczeniowej - w coraz większej liczbie urzędów w całej Polsce. Dzięki wprowadzeniu tego rozwiązania do urzędów nie musimy przechodzić od okienka, w którym załatwiamy formalności, do kasy, aby dokonać wpłaty, i z powrotem.


PŁATNOŚCI

CZY BLIK JEST BEZPIECZNY?

Każdą transakcję dokonywaną w ten sposób musimy potwierdzić po pierwsze jednorazowym, losowo wygenerowanym kodem CZY KORZYSTANIE Z SYSTEMU JEST PŁATNE? BLIK, po drugie zaakceptować ją na naszym telefonie. Kod jest ważny jedynie przez dwie minuty. Mała więc szansa na to, że na- Banki udostępniają funkcję BLIK w swoich aplikacjach mobilnych wet jeżeli ktoś na naszym telefonie go podejrzy, zdoła go do cze- bezpłatnie. Bez obaw o dodatkowe koszty możemy płacić w ten goś wykorzystać. sposób za zakupy w punkach stacjonarnych i w internecie. Może Poza tym kod ten nie jest w żaden przesyłany np. SMS-em, czy jednak okazać się, że w niektórych bankomatach za wypłatę pienięe-mailem, nie powinien zatem trafić w niepowołane ręce. Gwaran- dzy w ten sposób zostaniemy obciążeni prowizją. Żeby mieć pewtem bezpieczeństwa transakcji dokonywanych w systemie BLIK są ność, że nie poniesiemy dodatkowych kosztów, korzystając z tej uczestniczące w nim banki, które ciągle doskonalą swoje aplikacje metody płatności, warto zapoznać się z cennikiem naszego banku. mobilne, oferując m.in. logowanie się do nich przy użyciu odcisku W pierwszym kwartale tego roku za pomocą systemu BLIK zrealipalca. Jeżeli więc nawet ktoś ukradnie nam nasz telefon, to żeby zowano prawie 6 milionów transakcji. I ta liczba ciągle rośnie. wykorzystać go do płatności w systemie BLIK, musiałby najpierw zaObrót bezgotówkowy przynosi wymierne korzyści konsumentom, łamać zabezpieczenie zastosowane przedsiębiorcom, administracji publicznej i całej gospodarce. Obsługa w aplikacji mobilnej naszego banku. rozliczeń bezgotówkowych zajmuje ponad dwukrotnie mniej czasu niż gotówkowych. Aby promować płatności przelewem, telefonem i karO ile zatem będziemy odpowiednio tą, 12 września 2017 r. zainaugurowano kampanię społeczną „Warto chronić nasz telefon i z rozwagą Bezgotówkowo”, pod patronatem honorowym Ministerstwa Rozwoju. korzystać z bankowości mobilnej, Celem kampanii, zainicjowanej przez Koalicję na Rzecz Obrotu Bezgotówkowego i Mikropłatności, koordynowanej przez Warszawski Instytut unikając chociażby logowania się Bankowości (w ramach Projektu sektorowego „Bankowcy dla Edukacji”), jest upowszechnianie wiedzy o korzyściach do niej w trakcie korzystania z niebezgotówkowych form płatności wśród osób indywidualnych oraz firm i instytucji akceptujących płatności. W kampazabezpieczonych sieci Wi-Fi, czy też nii Warto Bezgotówkowo będziemy zachęcać Polaków do aktywnego korzystania z płatności bezgotówkowych. Dla konsumentów i dla przedsiębiorców oznaczają one oszczędność czasu, większe bezpieczeństwo i wygodę. nie podając nikomu naszego hasła Do kampanii już teraz przyłączyło się ponad 100 firm i instytucji. Są to między innymi banki, organizacje kartowe, dostępu i nie zapisując go nigdzie, uczelnie, samorządy terytorialne oraz media. również w notatkach w naszym teleDo udziału zapraszamy wszystkie podmioty zainteresowane upowszechnianiem płatności bezgotówkowych. Szczegółowe informacje można znaleźć na stronie internetowej www.WartoBezgotowkowo.pl fonie, transakcje BLIK powinny być stosunkowo bezpieczne. TO ZALEŻY LISTOPAD 2017 |

27

M A T E R I A Ł PA R T N E R S K I

Możemy zapłacić od razu w obecności urzędnika i dzięki temu dużo szybciej sfinalizować daną sprawę, taką jak odbiór prawa jazdy czy tablic rejestracyjnych wymarzonego samochodu. A jak już będziemy go mieli i niestety zdarzy nam się dostać mandat, zgodnie z nowymi przepisami, będziemy mogli za niego zapłacić, również korzystając z systemu BLIK, od razu na miejscu, u policjanta, który nas zatrzymał.


GOSPODARKA

Kromka –

chleba z masłem

codzienność czy produkt luksusowy ?

C

eny żywności na sklepowych półkach od jakiegoś czasu nieustannie szybują w górę. Nie da się ukryć, że Polacy mają coraz więcej pieniędzy w portfelu (wg GUS-u na przestrzeni dwóch ostatnich lat przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto wzrosło o 8%), jednak ceny niektórych produktów wciąż nas zaskakują. Wykres 1. Średnia cena netto sprzedaży, masło

2 250

28 | TO ZALEŻY LISTOPAD 2017

1 500

750

0 01/01/2006

01/01/2008

01/01/2010

01/01/2012

01/01/2014

01/01/2016

Źródło: SpotData.pl.

Wykres 2. Relatywne, historyczne ceny masła na świecie 7 000

cena Deutsche Markenbutter – Niemcy, Hannover cena masła, Grade AA – USA, Chicago

O ILE KONKRETNIE?

6 000

cena masła, 82% Butterflat – Oceania cena masła Reg.CEE 1234/-7 – Włochy, Mediolan

5 000 €/tona

Dane Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi głoszą, że rok temu we wrześniu masło kosztowało 16 zł/kg, w tym roku jest to więcej niż 26 zł/kg. Cena wzrosła zatem o ponad 60%. Jak widać na poniższym wykresie, cena tego produktu zawsze podlegała wahaniom, jednak nigdy nie zanotowano tak wyraźnego wzrostu. Dla porównania 200-gramowa kostka masła w Niemczech kosztuje w przeliczeniu 4,67 zł, we Włoszech 7,66 zł, w Wielkiej Brytanii 6 zł a we Francji 6,24 zł. Co ciekawe, masło drożeje najbardziej w krajach europejskich – w USA jego cena w ostatnim czasie nie wzrosła, a w drugiej połowie 2017 roku nawet zmalała.

17/09/2017 2 657,89

3 000

pln/100kg

Drożeje m.in. żywność – i to taka, którą Polacy konsumują codziennie. Za 250-gramowy bochenek pszennego chleba zapłacić musimy 2 zł, razowy to 4 zł za 400 g, jednak coraz popularniejsze są zdrowe chleby – na zakwasie lub te składające się z samych ziaren. Ich cena dochodzi nawet do 8-10 zł za 400 g. Średni wzrost cen tego produktu, porównując z ubiegłym rokiem, to 4%. To jednak nic w porównaniu ze zmianami, które można zaobserwować w branży mleczarskiej. Nie licząc chleba, trudno o coś bardziej powszedniego niż masło. Mimo konkurencji ze strony margaryn, od lat cieszy się ono w Polsce niesłabnącą popularnością. Za kostkę masła trzeba zapłacić obecnie ponad 6-7 złotych. O ile jest to prawdziwe masło, bo trzeba zaznaczyć, że na półkach nie brakuje licznych zamienników i podróbek, które obok prawdziwego odpowiednika nawet nie leżały. By wzrost cen nie był dla klientów tak drastyczny, niedawno zmniejszyła się również waga opakowań – z 250 do 200 g.

4 000 3 000 2 000 1 000 0 1999 2000 2001 2002 2003 2004 2005 2006 2007 2008 2009 2010 2011 2012 2013 2014 2015 2016 2017

Źródło: https://www.clal.it/en/?section=grafici_burro.


GOSPODARKA

KONIEC Z KWOTAMI MLECZNYMI

MARTA GRZANKOWSKA

Studentka 3 roku Informatyki i ekonometrii na WNE UW. Aktywnie działająca w Kole Naukowym Strategii Gospodarczej UW oraz Komisji Stypendialnej WNE. Interesuje się trendami w konsumpcji społeczeństw, nowinkami technologicznymi oraz zdrową kuchnią.

System kwot mlecznych był obecny w Polsce od 2004 roku, gdy wraz z wejściem do Unii Europejskiej nasz kraj został objęty regulacjami Wspólnej Polityki Rolnej. Jest to określony górny pułap produkcji mleka przeznaczonego do zbycia w danym roku. Założeniem systemu była ochrona producentów przed nadpodażą. Każdy litr mleka wyprodukowany ponad kwotę skutkował nałożeniem kary. Jednak w kwietniu 2015 roku system kwotowy został zniesiony, co poskutkowało bardzo dużym wzrostem podaży mleka. Rolnicy chcieli zwiększyć swoje zarobki, sytuacja ta wpłynęła na drastyczny spadek cen mleka w skupie. Niskie ceny wywołały z kolei likwidację wielu hodowli krów mlecznych, spadek podaży i tym samym spadek cen mleka na rynku. Mała ilość mleka wpłynęła w oczywisty sposób na zmniejszenie produkcji masła, co w konsekwencji zmniejszyło ilość masła na rynku i przełożyło się na jego szybko rosnące ceny.

produktów mlecznych na całym świecie, podaż mleka obecnie znajduje się w drugim najniższym punkcie w ciągu roku. Na przykładzie poprzednich lat przewidywać można, że sytuacja ulegnie poprawie w ostatnich miesiącach roku, szczególnie w październiku. Dyrektor Polskiej Izby Mleka Agnieszka Maliszewska w sierpniowej rozmowie z PAP wyjaśniła również, że „w poprzednim roku w Nowej Zelandii odnotowano anomalie pogodowe i w efekcie produkcja spadła. W tym roku podaż produktów mleczarskich będzie tam dość duża, a to może spowodować zatrzymanie wzrostu albo nawet niewielki spadek cen”. Nowa Zelandia jest czołowym producentem mleka, masła i serów oraz ich największym eksporterem na świecie.

WINA CHIN…

Inna teoria za wzrost cen masła obarcza winą wzmożony eksport za granicę. Mimo że statystyczny Chińczyk zjada rocznie około 50 razy mniej masła niż statystyczny Polak, Chiny wciąż pozostają jednym z największych importerów tego oraz innych produktów mlecznych na świecie. Według danych Eurostatu państwo to w 2016 roku zwiększyło import z branży mleczarskiej o 20%, w tym masła o 15%, serów o 29%, mleka w proszku o 20%, a jogurtu o ponad 100%. Naturalne jest zatem, że zwiększony popyt poskutkował wzrostem cen.

CO DALEJ?

Wzrost cen masła w Polsce to wynik sytuacji na światowym rynku tego produktu. Zwiększony w ostatnich miesiącach popyt oraz niska podaż przyczyniły się do wzrostu cen. W związku z tym podwyżce uległy też ceny śmietany czy lodów. Czy sytuacja zmieni się do końca roku? Ceny masła na giełdach mogą ustabilizować się jesienią. Jeżeli Nowa Zelandia faktycznie zwiększy produkcję, może to wyhamować wzrost cen, jednak mało prawdopodobny jest ich spadek w najbliższym czasie. Nie pozostaje nam więc nic innego niż zacisnąć zęby i obserwować sytuację.

…A MOŻE USA?

88 66 44 22 0 1964

1973

1982

1991

2000

2009

2017

Źródło: United States Department of Agriculture (www.indexmundi.com).

Wykres 4. Podaż produktów mlecznych głównych eksporterów w latach 2014-2017 29 000 28 000 27 000 26 000 2014

25 000

2015 2016

24 000

2017

ń gr ud zie

k

lis to pa d

ń ie

rn i ie pa źd z

ń ie

rz es w

ie

c

c

rp sie

lip

ie

aj m

cz er w

ze c

ci ie kw

ar m

lu ty

23 000 yc ze ń

Wzrost popytu to nie jedyny czynnik, który spowodował windowanie cen do tak wysokiego poziomu – sytuacji towarzyszył też spadek podaży produktu. Rolnicy nie są w stanie szybko dostosować produkcji do zapotrzebowania rynku, dlatego mleko cechuje się dużą sezonowością podaży, co ilustruje poniższy wykres. Według danych CLAL, włoskiej firmy specjalizującej się w analizie rynku

110

st

DOŁEK W MAŚLANEJ PODAŻY

Wykres 3. Import masła w USA w latach 1964-2017

mln ton

Nie tylko Chińczycy mają apetyt na mleko i masło. Według Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi bardzo widoczny jest trend na spożywanie masła. Wiele osób odchodzi od spożywania margaryn na rzecz produktów naturalnych, pełnotłuszczowych. Ostatnio wiele złego mówiło się o tłuszczu palmowym, dlatego ludzie chcący zdrowo się odżywiać (jeżeli wciąż spożywają chleb i używają jakichkolwiek tłuszczów) kierują się właśnie w stronę masła. Badania przeprowadzone w 2014 roku na 600 tys. osób przez Friedman School of Nutrition Science and Policy w Bostonie dowiodły, że masło wcale nie jest związane z wyższym ryzykiem chorób serca, a nawet przeciwnie, chroni przed cukrzycą typu drugiego. Dlatego od kilku lat w USA prowadzona jest kampania, która ma na celu przekonanie społeczeństwa o szkodliwości tłuszczów trans zawartych m.in. w margarynie. W kampanii uczestniczą także duże sieci spożywcze, zmieniając skład oferowanych produktów. W 2015 roku przyłączył się do niej również McDonald’s. Odzwierciedlenie tych działań zobaczyć możemy na poniższym wykresie. Import masła w USA w 2015 roku wzrósł o 72 %, zaś w 2016 o 32 %.

Źródło: https://www.clal.it/en/?section=latte_mensile.

TO ZALEŻY LISTOPAD 2017 |

29


GOSPODARKA

Piwo,

wino czy może coś mocniejszego … O KONSUMPCJI ALKOHOLU NA ŚWIECIE SŁÓW KILKA

Do sylwestra pozostało mniej niż dwa miesiące. Będzie to czas, w którym skonsumowane zostanie wiele napojów wyskokowych. Nim jednak tak się stanie, interesujące wydaje się sprawdzenie, gdzie (oraz w jakich ilościach) spożywa się najwięcej trunków. Odpowiedzi na powyższe pytania mogą okazać się bowiem zaskakujące…

SZAMPAŃSKIEJ ZABAWY JUŻ CZAS – GDZIE NAJWIĘCEJ?

Skoro sylwester został wspomniany na początku, należy zacząć od trunku, który nieodłącznie kojarzy się z tą zabawą – czyli szampana. Według danych za 2014 rok, dostarczonych przez portal Drinksbusiness, najwięcej wypili mieszkańcy Zjednoczonego

Konsumpcja szampana w 2014 r. (w butelkach 700ml)

Królestwa – blisko 30,8 mln butelek! Drugimi na świecie konsumentami szampana są mieszkańcy USA (blisko 17,9 mln butelek), a trzecimi – Niemcy (12,4 mln butelek). Listę zamykają Szwedzi z wynikiem blisko 2,5 mln butelek1. Nieprzypadkowa wydaje się obecność w tym zestawieniu wyłącznie krajów wysoko rozwiniętych, zapewne ze względu na uznany status tego napoju jako dobra luksusowego.

WYBIERAJĄC BARDZIEJ SWOJSKI WARIANT

W polskich warunkach sylwester nieodłącznie kojarzy się ze spożywaniem wódki. Jak wygląda konsumpcja tego alkoholu na tle świata? Niestety (albo stety) nie mamy w tej kategorii pierwszego miejsca. Zgodnie z danymi dostarczonymi przez Quartz Media oraz Euromonitor wyprzedzają nas sąsiedzi ze wschodu – Rosjanie. Posługując się mia-

Konsumpcja wódki per capita w 2014 r. (w butelkach 500ml)

rą półlitrowej butelki, rocznie statystyczny Rosjanin wypija około 18,4 jednostek tego trunku! W Polsce jest to co prawda aż 14,6 butelki, niemniej klasyfikuje nas to na drugim stopniu podium. Na trzecim miejscu są Ukraińcy z wynikiem 10,6 butelki. Wśród 10 największych konsumentów (per capita) widać dominację krajów słowiańskich bądź takich, w których imigranci pochodzą z tamtych regionów (Kanada, USA, Wielka Brytania) albo ludność de facto wymieszała się ze Słowianami (Węgry).

WHISKY, MOJA ŻONO…

Co, jeśli nie lubimy wódki i wolimy inne wysokoprocentowe trunki – np. whisky? Jeśli chodzi o ten napój, to wedle danych serwisu Statista w 2014 roku najwięcej tego napoju per capita wypili Francuzi oraz, co może zaskakiwać, mieszkańcy Urugwaju –

Konsumpcja whisky per capita w 2014 r. (w litrach)

Wielka Brytania

30 786 727

Rosja

18,4

Francja

2,15

USA

17 853 267

Polska

14,6

Urugwaj

1,77

Niemcy

12 362 568

Ukraina

10,6

USA

1,41

Japonia

9 674 446

Bułgaria

5,6

Australia

1,30

Belgia

9 525 304

Słowacja

4,4

Hiszpania

1,29

Australia

6 023 165

USA

4,0

ZEA

1,27

Włochy

5 539 536

Irlandia

3,6

Wielka Brytania

1,25

Szwajcaria

5 137 664

Finlandia

3,4

Irlandia

1,24

Hiszpania

3 066 022

Wielka Brytania

3,2

India

1,24

2 495 188

Węgry

2,8

Kanada

Szwecja

źródło: Wikipedia

30 | TO ZALEŻY LISTOPAD 2017

źródło: Wikipedia

1,19 źródło: Wikipedia


GOSPODARKA odpowiednio ok. 2,2 i 1,8 litra. Na trzecim miejscu znajdują się obywatele USA z wynikiem ponad 1,4 litra. W pierwszej dziesiątce, na szóstym miejscu, znalazły się Zjednoczone Emiraty Arabskie. Obecność kraju z Półwyspu Arabskiego w tym zestawieniu może zaskakiwać (ze względów religijnych), jednak należy pamiętać o tym, iż ZEA są popularnym celem turystycznym oraz miejscem podróży ze względów biznesowych, a w takim kontekście znalezienie się na wysokim miejscu w tym rankingu niespecjalnie dziwi. Ponadto daje się zauważyć dominację krajów anglosaskich bądź takich, które znajdowały się pod kulturowym wpływem Wielkiej Brytanii przez dłuższy czas (Indie).

OTWIERAJĄC WINO ZE SWOJĄ DZIEWCZYNĄ (ALBO CHŁOPAKIEM)...

Po wymienionych wyżej wysokoprocentowych alkoholach pora na omówienie mniej wyskokowych trunków w postaci piwa oraz wina. Jeśli chodzi o to drugie, to bazując ponownie na danych przygotowanych przez serwis Statista, według danych za rok 2015 najwięcej wypijają… mieszkańcy Watykanu – blisko 54,3 litra. Drudzy są mieszkańcy Andory (46,3 litra), a ostatni stopień podium należy do Chorwatów (44,3 litra). Zaskakujące prowadzenie Watykanu jest wynikiem specyficznej struktury demograficznej tego państwa, odbiegającej od reszty krajów w rankingu. Ponadto w pierwszej dziesiątce daje się dostrzec dominację krajów południowej Europy, przy czym zadziwia przewaga krajów ze słowiańskiej grupy językowej (Chorwacja, Słowenia, Macedonia) nad

krajami romańskimi (Francja, Portugalia, Włochy).

OLIMPIADA PIWNA: POZIOM EKSPERCKI

Ostatnim z omawianych napojów jest piwo. Według Wikipedii w 2014 roku najwięcej piwa wypił statystyczny mieszkaniec Czech – 146,2 litra. Następni są mieszkańcy Seszeli z wynikiem 114,6 litra, a na trzecim miejscu znaleźli się Austriacy (104,8 litra). Polacy są obecni w dziesiątce – na szóstym miejscu, z wynikiem 97,8 litra piwa rocznie. W pierwszej dziesiątce tego rankingu daje się dostrzec dominację krajów środkowej oraz zachodniej Europy, natomiast obecność egzotycznych konsumentów piwa, jakimi z pewnością z naszej perspektywy są mieszkańcy Seszeli, Belize oraz Namibii, wynika ze względów turystycznych (Belize oraz Seszele to kraje relatywnie często odwiedzane przez turystów) oraz przyzwyczajeń postkolonialnych.

RAFAŁ GAPIŃSKI

Absolwent Międzykierunkowych Studiów Ekonomiczno-Matematycznych I stopnia. Obecnie student studiów II stopnia na WNE UW na kierunku Informatyka i Ekonometria. Pasjonat historii i astronomii. Zawodowo zajmuje się ubezpieczeniami.

tynentu. Zasadniczo Europę możemy podzielić na: - piwny zachód/środek, - winne południe, - wódczany wschód. Polska w tym zestawieniu znajduje się na zazębieniu piwnej i wódczanej części kontynentu.

Konsumpcja piwa per capita w 2014 r. (w litrach)

Czechy

142,6

Seszele

114,6

Austria

104,8

Niemcy

104,7

Namibia

104,0

Polska

97,8

ALKOHOLOWY PODZIAŁ EUROPY

Irlandia

97,0

Litwa

96,6

Podsumowując – w rankingach spożycia alkoholi per capita przodują kraje europejskie, co więcej – widoczna jest swoista specjalizacja poszczególnych części kon-

Belize

93,8

Estonia

93,5 źródło: Wikipedia

Mapa obecności w czołówce rankingu spożycia; niebieski – wódka, żółty – whisky, różowy – wino, brązowy – piwo; miejsce poza 3 – mniej intensywny kolor

Konsumpcja wina per capita w 2014 r. (w litrach)

Watykan

54,3

Andora

46,3

Chorwacja

44,2

Słowenia

44,1

Francja

42,5

Portugalia

41,7

Szwajcaria

40,5

Macedonia

40,4

Włochy

34,2

Austria

33,3 źródło: Wikipedia Źródło: Opracowanie własne

TO ZALEŻY LISTOPAD 2017 |

31


MARKETING

Po

co nam ten cały

marketing ?

J

ak pokazują najnowsze badania, ponad 15 milionów Polaków aktywnie korzysta z mediów społecznościowych. Z kolei rynek e-commerce w Polsce jest wart ponad 6 miliardów dolarów, 55% rodaków kupuje przynajmniej raz w miesiącu produkt bądź usługę przez internet. Era analogowa została w znacznym stopniu wyparta przez cyfrową, co przyczyniło się do ewolucji pojęcia marketingu. Czym jest obecnie marketing? SPRZEDAWCA ZNACZY PRZEDSIĘBIORCA?

STRONA INTERNETOWA, SZYLD, A MOŻE ULOTKA?

Na początku obalmy raz na zawsze pewien mit. To, że nie masz własnej firmy, nie oznacza, że nie sprzedajesz. Każdy sprzedaje. Sprzedajemy swoje pomysły, zalety czy przekonania. Może nie brzmi to zbyt ładnie, ale jeśli chcesz kogoś do czegoś przekonać – musisz się sprzedać. Kowalski, który pragnie umówić się z piękną i czarującą kobietą, musi dać jej powód, by chciała poświęcić mu swój cenny czas. Z pozoru może się wydawać, że niektóre nasze zachowania są bezinteresowne. Zastanówmy się jednak, czy te interesy nie są przypadkiem głęboko ukryte, np. pod postacią potrzeby bycia podziwianym, lubianym czy też akceptowanym. Kiedy dojdzie do spotkania wspomnianych w przykładzie osób? Kiedy mężczyzna wywoła w umyśle kobiety poczucie zysku („być może to będzie fascynująca znajomość, może to będzie ten jedyny”) oraz straty („jeśli się z nim nie spotkam, to nie poznam człowieka, który wydaje się być wyjątkowy”). Bez zdolności przekonywania nie osiągniesz swojego celu.

Zastanów się, czy stworzenie strony internetowej, wywieszenie szyldu nad sklepem czy też zaprojektowanie plakatu, który reklamuje wydarzenie, jest marketingiem? Tak, ale w erze cyfryzacji takie działania nie przyniosą zadowalających rezultatów. Wraz z rozwojem technologii wiele się zmieniło. Począwszy od działań, które podejmują firmy, aby zachęcić nas do kupna danych produktów, skończywszy na tym, jak reagują konsumenci na owe działania. Czy firma, która oferuje świetny produkt, ale decyduje, że nie oprze swej sprzedaży na mediach społecznościowych, traci? Owszem, traci wszystko. Po jakimś czasie zjawi się ktoś, kogo produkty będą może gorszej jakości, ale postawi na pokazywanie się w internecie – która firma wygra? Prawda, że to oczywiste? Inny przykład – prowadzisz sklep z odzieżą. Co będzie dla ciebie podstawą? Szyld nad sklepem, strona internetowa, profile w mediach społecznościowych, ale też, a może przede wszystkim – obsługa klienta. Możemy zauważyć pewien trend, który staje się

32 | TO ZALEŻY LISTOPAD 2017


MARKETING coraz bardziej widoczny dla osób zajmujących się marketingiem. Wydajemy mnóstwo pieniędzy na reklamę, a nie potrafimy dopilnować tego, jak obsługiwani są klienci naszej firmy. Co z tego, że zachęcisz kogoś do przekroczenia progu sklepu, jeśli obsłużysz go z miną, która mówi „nie przychodź tu więcej, bo nie chce mi się z tobą rozmawiać”. W efekcie tracisz nie tylko pieniądze, ale także własną reputację. Upada wiarygodność. Klient, który został źle potraktowany, postanowi poinformować o tym swoich znajomych, zadziała tu tzw. marketing szeptany. Jeśli Twoja firma posiada profil na Facebooku, osoba, która czuje się poszkodowana, a czasami zażenowana poziomem obsługi, może za pomocą kilku kliknięć wyrazić swoją opinię – a tę przeczyta mnóstwo osób. W konsekwencji pieniądze, które wydałeś na reklamę, zostały wyrzucone w błoto. Co z tego, że baner z nazwą twojego sklepu ładnie świeci nad wejściem, jeśli ludzie mówią, że to miejsce należy omijać szerokim łukiem? Należy więc w pierwszej kolejności zadbać o podstawy. Wiemy już, jaki jest fundament, a czym jest zaawansowany marketing? Nowoczesny marketing opiera się na szeroko pojętych interakcjach. O ile stworzenie profilów w serwisach społecznościowych jest podstawą, zamieszczanie na nich wideo będzie już bardziej zaawansowanym działaniem marketingowym. Wręczenie z uśmiechem ulotki oraz krótka rozmowa z potencjalnym klientem czy też ręcznie napisane podziękowanie za zakup, wrzucone do pudełka z butami – te oraz wiele innych, starannie przemyślanych zabiegów zwiększy Twoją sprzedaż. Oczywiście, jeśli wcześniej pomyślałeś o podstawach.

KRĘĆ WIDEO

Zatrzymajmy się jeszcze na chwilę przy kręceniu materiałów wideo. Ludzie chcą szybkich, sprawdzonych i przejrzystych informacji. Jak najlepiej przekazać dany komunikat? Oczywiście kręcąc film, np. w odpowiedzi na czyjąś opinię czy uwagę. Co coraz częściej robią firmy, gdy chcą się podzielić jakąś nowinką? Nagrywają wideo. To przestrzeń niesamowitych możliwości. Dotychczas przedsiębiorcy płacili ogromne pieniądze za marketing e-mailowy. Dziś wystarczy, że wrzucisz do internetu krótki filmik i wszyscy zainteresowani mogą go obejrzeć, a co najważniejsze – masz szansę zainteresować także nowe osoby. Jeśli miałbym dać komuś radę, co robić, aby rozwinąć biznes, powiedziałbym: najpierw zadbaj o postawy, a później ucz się kręcić materiały wideo, w których po prostu należy relacjonować rzeczywistość.

SEBASTIAN MOSKALSKI

Student III roku Socjologii na Uniwersytecie Rzeszowskim. Wiceprzewodniczący ds. Promocji i wizerunku Niezależnego Zrzeszenia Studentów Uniwersytetu Rzeszowskiego. Autor wielu publikacji, mówca i szkoleniowiec. Zafascynowany ideą świadomego życia, psychologią interdyscyplinarną, marketingiem, nowymi mediami oraz podróżowaniem.

MARKETING A BUDOWANIE WŁASNEJ MARKI Warto wspomnieć również o marketingu w kontekście budowania własnej marki (personal branding). Dziś możliwości jest wiele, a jeśli znasz narzędzia i mechanizmy, które pozwolą ci rozwijać się na polu zawodowym, jesteś kilka kroków przed konkurencją. Panuje błędne przekonanie, że markę osobistą powinni budować tylko przedsiębiorcy. Własny, silny brand przyda ci się nie tylko wtedy, gdy prowadzisz firmę, ale również poprawi twoje relacje z ludźmi, zwiększy szanse na dobre zatrudnienie, jeśli myślisz o pracy na etacie, dzięki niemu zdobędziesz wyższą pensję (specjaliści i eksperci zarabiają więcej) – powodów jest naprawdę mnóstwo.

MARKETING W ŻYCIU CODZIENNYM

Mechanizmy, które są charakterystyczne dla marketingu, można śmiało odnieść do życia. Jeśli dużo pieniędzy inwestujesz w siebie, nosisz skrojony na miarę garnitur czy sukienki, na ręku masz drogi zegarek i jeździsz sportowym samochodem – nie oszukujmy się, to też są zabiegi marketingowe. Sportowy samochód świadczy przecież – nawet jeśli stwierdzisz, że to powierzchowne – o atrakcyjności i wysokim statusie społecznym. Jeśli jednak zapominasz o podstawach, jesteś niemiły dla ludzi, arogancki, ciężko się z tobą porozumieć – tracisz przewagę osiągniętą wyglądem. Zostaniesz nazwany snobem. Jeśli potrafisz łączyć podstawy z bardziej zaawansowanym marketingiem – zyskujesz. W kontekście firmy zyskiem będzie większa sprzedaż czy obrót. W przypadku życia będzie to satysfakcja, dobre relacje z innymi, harmonia, sukcesy. A co się stanie, jeśli połączysz zyski płynące z udanego życia osobistego i zawodowego? Cóż, puść wodze fantazji... wspaniale, prawda?

TO ZALEŻY LISTOPAD 2017 |

33


OPINIE

Sztuka Czy

W

w biznesie

kultura musi się opłacać ?

ydatki na kulturę są stałym punktem ogólnych wydatków rządów krajów na całym świecie. Wciąż jednak ścierają się argumenty zwolenników postrzegania sztuki jako czegoś więcej niż zwykłej pozycji w bilansie wydatków z tymi, którzy uważają, że instytucje kultury powinno traktować się jak przedsiębiorstwa, które muszą mieć na uwadze swoją rentowność. Jako argument ci ostatni często podają, że dofinansowanie ze środków publicznych „rozleniwia” właścicieli, którzy przestają dbać o to, jakim bilansem będą mogli pochwalić się na koniec roku. Czy jednak nie tak powinno to wyglądać? Budżety ze środków publicznych nie są nieograniczone, a postrzeganie sztuki tylko przez pryzmat równania zysku może okazać się zgubne. Spróbujmy przeanalizować kwestię finansowania ze środków publicznych instytucji kulturalnych, ze szczególnym uwzględnieniem teatrów i znaleźć odpowiedź na pytanie: czy kultura powinna się zwrócić?

WYDATKI OD KILKU LAT BEZ ZMIAN

Średnia dla Unii Europejskiej wynosi 2,25% udziałów wydatków na kulturę, rekreację i religię w całkowitym budżecie. Najwyżej ponad tę wartość wybija się Estonia – od roku 2011 wydaje ona na ten sektor średnio 5% ogólnych wydatków rządu. Na drugim miejscu wśród analizowanych państw plasuje się Holandia, przeznaczając na kulturę średnio 3,35%. Polska na tle innych krajów europejskich wypada całkiem nieźle z wartością średnią 2,85%. Jedynym krajem, dla którego zaobserwować można w ostatnich latach znaczący spadek wydatków na kulturę, jest Wielka Brytania – z 2% do 1,5%.

KULTURA TO TEŻ MIEJSCA PRACY

Dla ewentualnych konsekwencji braku dofinansowania instytucji kulturalnych istotna jest liczba osób zatrudnionych jako artyści, autorzy, dziennikarze oraz językoznawcy w poszczególnych krajach.

Wydatki rządów na kulturę rekreację i religię [% ogólnych wydatków] 6% 5%

Brak dofinansowań publicznych mógłby oznaczać w większości wypadków nierentowność instytucji kultury, a to skutkować by mogło utratą pracy części pracowników. Jest to aspekt czasami pomijany w dyskusjach nad kwestią finansowania kultury z pieniędzy publicznych. Dla lepszego odniesienia w tabeli 1 został przedstawiony procent zatrudnionych w kulturze w ogólnej liczbie aktywnych zawodowo w analizowanych latach.

Tabela 1. Procent zatrudnionych w sektorze kultury w ogólnej liczbie aktywnych zawodowo Kraj

2011

2012

2013

2014

Niemcy

0,90%

0,93%

0,88%

0,88%

Wielka Brytania

0,96%

1,01%

1,04%

1,10%

Polska

0,44%

0,40%

0,44%

0,46%

Estonia

0,84%

0,80%

0,86%

0,90%

Francja

0,69%

0,66%

0,71%

0,70%

Holandia

1,19%

1,22%

1,31%

1,37%

Źródło: World Bank, opracowanie własne.

Jak widać, największym udziałem charakteryzuje się Holandia, co jest spójne z analizą wielkości wydatków rządu (zajęła drugie miejsce w zestawieniu), co więcej, udział ten stale się powiększa, podobnie jak wydatki. Inaczej jest w przypadku Polski – charakteryzuje się ona najmniejszym udziałem pracowników sektora kultury w ogólnej liczbie aktywnych zawodowo – około 0,45%, a przecież jej wydatki na tle europejskim są stosunkowo wysokie. W Wielkiej Brytanii udział artystów w zasobach siły roboczej wzrasta, a wydatki, jak pamiętamy, spadają. Daje to wrażenie niespójnej polityki względem sektora kultury.

TO NA CO TAK NAPRAWDĘ WYDAJEMY?

4% 3% 2% 1% 0% Unia Niemcy Europejska

Wielka Brytania 2011

Polska

2012

2013

Estonia 2014

Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych Eurostatu

34 | TO ZALEŻY LISTOPAD 2017

Francja

Holandia

Dyskutując o zasadności dofinansowywania kultury ze środków publicznych, warto przyjrzeć się konkretnemu przykładowi. Na podstawie opublikowanego protokołu z kontroli planowej przeprowadzonej w Teatrze Miejskim im. Witolda Gombrowicza w Gdyni przeprowadzona zostanie krótka analiza struktury wydatków tejże instytucji. Dodane do niej będą wartości przychodów z biletów i okaże się, jak wygląda rentowność teatru bez darowizn i finansowania publicznego. Dane dotyczą sześciu premierowych spektakli z 2012 roku. Tabela 2 przedstawia informacje zaczerpnięte ze


OPINIE

IZABELA WALASZEK

sprawozdań finansowych. Kolumna „honoraria” obejmuje tę część kosztów produkcji spektaklu, która zawiera wynagrodzenia dla reżyserów, scenografów, kostiumologów itd. Koszty eksploatacyjne honorariów to wynagrodzenia dla aktorów oraz koszty obsługi poszczególnych przedstawień. Na poniższych danych opracowano następujące wielkości zaprezentowane w tabeli 3: • udział honorariów w kosztach produkcji oraz w kosztach eksploatacyjnych,

Studentka I roku studiów II stopnia na kierunku Informatyka i Ekonometria oraz III roku studiów licencjackich na kierunku Dziennikarstwo i medioznawstwo. Interesuje się zagadnieniami dotyczącymi nierówności na rynku pracy, dyskryminacji ze względu na płeć oraz wyborów konsumentów. Pasjonatka piłki nożnej, siatkówki i teatru.

Tabela 2. Zestawienie informacji dotyczących spektaklów w Teatrze Miejskim im. Witolda Gombrowicza w Gdyni Koszty produkcji spektaklu

Nazwa spektaklu

Koszty eksploatacji spektaklu

Honoraria

Koszty eksploatacyjne honorariów

Roczne przychody z biletów

Liczba przedstawień

Bóg Mordu

98139,81

47 766

100 111,10

71 163,73

100 037,03

37

Antygona

186 903,28

92 212

77 339,53

61 206,77

94 560,18

21

Bóg

148 919,13

63 295

176 309,82

142 943,20

112 615,74

21

Idąc rakiem

151 979,43

86 388

120 562,17

74 128,88

83 694,43

21

W kręgu namiętności

193 419,22

113 995

201 884,95

155 957,39

103 685,18

17

Miki Mister DJ

109 443,92

105 000

89 042,58

76 492,56

11 949,09

7

Źródło: Opracowanie własne na podstawie Protokołu kontroli planowej nr 19/2013 Biura Kontroli Urzędu Miasta Gdyni.

bilans teatru – różnica między przychodami z biletów a kosztami eksploatacji teatru; zakłada się, że zwrócenie tych kosztów jest warunkiem, by można było mówić o takiej rentowności, która pozwala teatrowi „obronić się” przed krytykami finansowania sztuki ze środków publicznych; koszty produkcji spektakli byłyby pokrywane z dofinansowań oraz darowizn.

Tabela 3. Wyniki bilansu Teatru Miejskiego w Gdyni Nazwa spektaklu

Udział płac w kosztach produkcji

Udział płac w kosztach eksploatacyjnych

Bilans roczny

„Ile biletów, aby się zwróciło?”, opisująca liczbę biletów, która musiałaby zostać sprzedana, by przedstawienie się zwróciło w ramach kosztów eksploatacji przy średniej cenie 35 zł oraz „Po ile bilety?”, przedstawiająca średnią cenę biletu, by przedstawienie zwróciło się przy utrzymaniu rzeczywistej liczby sprzedanych biletów.

Tabela 4. Pricing Teatru Miejskiego w Gdyni Nazwa spektaklu

Średnia liczba sprzedanych biletów na rok

Ile biletów, aby się zwróciło?

Po ile bilety?

Bóg Mordu

48,67%

71,08%

-74,07 zł

Bóg Mordu

2858,20

2860

35,03 zł

Antygona

49,34%

79,14%

17 220,65 zł

Antygona

2701,72

2210

28,63 zł

Bóg

42,50%

81,08%

-63 694,08 zł

Bóg

3217,59

5037

54,80 zł

Idąc rakiem

56,84%

61,49%

-36 867,74 zł

Idąc rakiem

2391,27

3445

50,42 zł

W kręgu namiętności

58,94%

77,25%

-98 199,77 zł

W kręgu namiętności

2962,43

5768

68,15 zł

Miki Mister DJ

95,94%

85,91%

-77 093,49 zł

Miki Mister DJ

341,4

2544

260,81 zł

Źródło: Opracowanie własne na podstawie Protokołu kontroli planowej nr 19/2013 Biura Kontroli Urzędu Miasta Gdyni.

Źródło: Opracowanie własne na podstawie Protokołu kontroli planowej nr 19/2013 Biura Kontroli Urzędu Miasta Gdyni.

Honoraria to około połowa kosztów produkcji oraz dominująca część kosztów eksploatacyjnych. Tylko w przypadku dwóch pierwszych spektakli można uznać, że koszty przedstawień się zwróciły – Bóg Mordu wyszedł „na zero”, natomiast Antygona przyniosła zyski. Pozostałe spektakle przyniosły znaczne straty.

Pierwsze dwie pozycje nie są interesujące, ponieważ spektakle na siebie zarobiły. Analizując za to pozostałe przedstawienia, widać, że do osiągnięcia progu rentowności zabrakło od około 1000 do ponad 2000 sprzedanych biletów. Są to wartości niebagatelne i trudno wyobrazić sobie, by podniesienie frekwencji o takie liczby było zadaniem łatwym do wykonania. Ostatnia z wartości prezentuje cenę biletów konieczną do zwrócenia się kosztów eksploatacyjnych spektakli przy założeniu, że frekwencja utrzymałaby się na poziomie rzeczywistym. Wyłączony zostanie z analizy spektakl Miki Mister DJ, jako że zdecydowanie odstaje od pozostałych. Dla innych spektakli ceny musiałyby wzrosnąć do kwot 50-68zł. Mowa więc w skrajnym przypadku o dwukrotnym podwyższeniu ceny biletu. Pamiętać należy, że wątpliwe jest założenie, iż przy

TO CO, CENY W GÓRĘ?

W świetle powyższych wniosków interesująca wydaje się analiza dwóch kolejnych pozycji przedstawionych w tabeli 4: • Średnia liczba sprzedanych biletów na rok na dany spektakl – podzielono przychody z biletów przez średnią cenę biletu (przyjęto 35 zł)

TO ZALEŻY LISTOPAD 2017 |

35


OPINIE wyższych cenach na przyjście do teatru zdecydowałaby się taka sama liczba osób. Z drugiej jednak strony czy podniesienie ceny biletu o 15 zł spowodowałoby u wielu osób rezygnację z udania się na spektakl? Teatr jest dobrem specyficznym. Klient decydując się na odwiedzenie go, nie kalkuluje wprost, czy mu się to opłaca. Przy rzadkich wyjściach do teatru znaczna część widzów prawdopodobnie nie odczułaby takiej podwyżki. Istnieje jednak grupa, która teatr odwiedza regularnie i podwyżka średniej ceny do 50 zł mogłaby im to uniemożliwić. O kulturze mówi się często jako o dobru publicznym, powinna być więc dostępna z założenia dla wszystkich chętnych.

KULTURA POWINNA SŁUŻYĆ SPOŁECZEŃSTWU W EDUKACJI, ROZWOJU, POSZERZANIU HORYZONTÓW I MOŻLIWOŚCI. KALKULACJA KOSZTDOCHÓD PRZY ZAPOMNIENIU O TYM, ŻE ROZMAWIAMY O DOBRU O CHARAKTERZE ARTYSTYCZNYM, MOŻE SPOWODOWAĆ, ŻE KULTURA PRZESTANIE BYĆ KULTURĄ.

PO CO W OGÓLE TE TEATRY? Czy zatem teatr powinien zastanawiać się nad tym, by na siebie zarabiać? Należy najpierw odpowiedzieć sobie na inne pytania. Jaki jest właściwie cel w dostarczaniu dobra, którym jest kultura? Powinna ona służyć społeczeństwu w edukacji, rozwoju, poszerzaniu horyzontów i możliwości. Kalkulacja koszt-dochód przy zapomnieniu o tym, że rozmawiamy o dobru o charakterze artystycznym, może spowodować, że kultura przestanie być kulturą. Stanie się jedynie produktem dostarczanym na rynek dla zysku. I w tym jednak przypadku nadal będzie wymagała dofinansowania, by pokryć koszty produkcji spektakli (gdyby chcieć je pokryć z pieniędzy z biletów, zaczęlibyśmy analizę dość szalonych kwot opisujących ceny biletów). Jeśli natomiast zastanowić się nad drugą stroną rachunku zysków i strat – kosztami, to co stanie się, gdy właściciele poświęcą jakość dostarczanych produktów w imię osiągania niższych kosztów? Czy wtedy dostarczanie dobra kulturalnego, którego pierwszym wyznacznikiem efektywności będą niskie koszty, a nie jakość i walor artystyczny, ma jeszcze sens zarówno dla producentów, jak i klientów? Nie należy też bezrefleksyjnie propagować wygodnego poglądu, jakoby sztuka była tym bardziej wartościowa, im mniej osób ją obejrzy. Wydaje się, że mimo wszystko każdy z właścicieli powinien mieć na uwadze, iż liczba widzów, którzy przychodzą oglądać ich sztukę jest wartością dodaną, również ze względu na rentowność. Podsumowując nasze rozważania: kultura finansowana z pieniędzy publicznych, traktowana przez wielu jako dobro publiczne, skupiona na walorach duchowych, doznaniach towarzyszących kontaktowi z nią – jakże ma wykalkulować prosty rachunek zysków i strat? Czy po stronie przychodów teatru nie należy dodać przychodów w postaci ubogacania kultury, tradycji, dziedzictwa narodowego, ale również zasobów pojedynczych jednostek? Co gorsza, dla przeciwników finansowania kultury ze środków publicznych wartości te mogą okazać się… bezcenne.

36 | TO ZALEŻY LISTOPAD 2017


OPINIE

Monument poległych bohaterów macedońskich w Skopje, Macedonia. Fot: Michael Pelehach

Skopje –

inwestycja w przyszłość czy przeszłość ? W tym roku mijają 3 lata od planowanego zakończenia projektu Skopje 2014, który okazał się znaczącą inwestycją dla budżetu dość małego państwa, jakim jest Macedonia, nie tyle ze względu na wielkość nakładów, lecz również kontrowersje, które za sobą przyniósł. W trakcie 4 lat trwania projektu rekonstrukcji miało ulec historyczne centrum miasta. Powstało ponad 20 nowych budynków, 40 po-

mników, a także niezliczona ilość promenad, mostów i placów, które zdaniem ówczesnego rządu mają budować macedońską dumę narodową. Do najbardziej rozpoznawalnych obiektów można zaliczyć 22-metrowy pomnik Wojownika na koniu, otoczony fontannami w postaci lwów, Porta Macedonia, czyli macedoński łuk triumfalny, jak również mosty pospolicie nazywane „mostami sławnych ludzi” TO ZALEŻY LISTOPAD 2017 |

37


OPINIE

Wykres 1. Liczba turystów odwiedzających Skopje w latach 2011-2015

MAGDALENA KULCZYK

Studentka III roku studiów licencjackich na kierunku Informatyka i Ekonometria. Interesuje się nową ekonomią instytucjonalną oraz zagadnieniami związanymi z problemem ubóstwa na świecie.

240 230 220 210 200 190 180 170 160 150 2011

2012

2013

2014

2015

Źródło: Republic of Macedonia State Statistical Office

Wykres 2. Przychody do budżetu państwa z turystyki w latach 2011-2015 320 300

280

260

240 220

200 2011

2012

2013

2014

2015

Źródło: International Monetary Fund – World Economic Outlook Database

ze względu na to, że na całej ich długości znajdują się pomniki prezentujące ważne osoby z historii Macedonii, zajmujące się nauką i sztuką. Projekt od początku swojego istnienia wzbudził wiele kontrowersji oraz wywołał głosy sprzeciwu. Czy były one słuszne? Czy inwestycja w turystykę i kreowanie nowej wizji stolicy Macedonii wpłynęły pozytywnie na gospodarkę kraju? Czy przychody z turystyki przeszły najśmielsze oczekiwania władz?

TURYSTYKA NA PLUS

Jednym z celów projektu było przedstawienie pewnego rodzaju odrębności kultury macedońskiej od greckiej oraz przywrócenie miastu dawnej sławy i blasku. Obecnie stolica przez niektórych postrzegana jest jako jedna wielka, monumentalna ozdoba miasta, a dla innych jest parkiem kiczu i przerysowanego przepychu, w żaden sposób nie przemawiającego do ich gustu. Wydaje się jednak, że oba te skrajne spojrzenia na miasto potrafią przyciągnąć rzesze turystów. Jak wynika z danych Rządowego Biura Statystycznego (Republic of Macedonia State Statistical Office), w rok po zakończeniu projektu Skopje 2014 liczba turystów odwiedzających miasto wzrosła o prawie 20%, podczas gdy w poprzednich latach zwiększała się o ok. 10% rocznie w porównaniu z rokiem poprzednim.

38 | TO ZALEŻY LISTOPAD 2017

Jeśli spojrzymy na przychody do budżetu państwa z turystyki, również możemy zaobserwować tendencję wzrostową. Czy jednak turystyka była lub stała się głównym źródłem PKB Macedonii? Wiemy, że nigdy tak nie było i możemy się spodziewać, że nigdy tak nie będzie. Z danych wynika, że część, jaką dochody z turystyki stanowią w stosunku do PKB nominalnego między rokiem 2011 a 2015, wzrosła z 2,31% do 2,69%.

WZMOCNIENIE DUMY NARODOWEJ CZY PODZIAŁÓW?

Warto wspomnieć, że generalnej „rekonstrukcji” uległa w szczególności południowa część miasta oraz okolice rzeki Wardar, która dzieli stolicę na pół. Podczas gdy monumentalne rzeźby ociekają doskonałością, po drugiej stronie rzeki życiem tętni orient. To tu miasto wydaje się ukazywać swoje prawdziwe oblicze – wśród wąskich uliczek z lokalnym jedzeniem, muzułmańskimi świątyniami i ogromnym bazarem. Oddalając się od tej części miasta, łatwo natrafić na kolejną skrajność. 20-minutowy spacer od monumentalnego pomnika Wojownika na koniu, stojącego na Placu Macedońskim, pozwala nam na dotarcie do miejsc, gdzie bieda aż piszczy. Miasto zatem może wydawać się zlepkiem skrajności, pozbawioną wspólnego mianownika masą.

ZA CZYJE PIENIĄDZE? Oczywiście kwestią, która budziła i do tej pory budzi dużo kontrowersji, jest finansowanie projektu Skopje 2014. Koszty inwestycji okazały się piętrzyć w podobnym tempie co nowopowstające budynki czy pomniki. Całkowity nakład środków początkowo miał sięgnąć ok. 80 milionów euro, podczas gdy w 2015 został on oszacowany przez BIRN (Balkan Investigative Reporting Network) na 560 milionów euro. Co ciekawe, początkowo informacje dotyczące źródła finansowania oraz całkowitego kosztorysu nie zostały upowszechnione. Pojawiły się zatem głosy, że projekt jest pralnią brudnych pieniędzy. BIRN w wyniku prowadzonego śledztwa uzyskało bazę danych obejmującą ponad 130 obiektów finansowanych ze środków publicznych, a głównymi inwestorami są: Ministerstwo Kultury, Biuro Zamówień, gmina Centar, miasto Skopje, a także inne gminy i spółki akcyjne posiadające akcje państwowe. Okazało się więc, że informacje te były dostępne, jednak nikomu nie zależało na ich udostępnieniu, co tylko stało się przyczyną kolejnych skrajnie krytycznych opinii o ówcześnie panującym rządzie. Sam fakt odkładania w czasie ujawnienia finansowania projektu wzbudza wątpliwości co do uczciwości prowadzonej inwestycji.


OPINIE

CO NA TO MIEJSCOWI?

TROCHĘ KOLORU

Warto wspomnieć, że projekt utworzenia z centrum Skopje monumentalnego parku historii nie był inicjatywą, którą wyraziło społeczeństwo. Program był postulatem konserwatywnej Wewnętrznej Macedońskiej Organizacji Rewolucyjnej – Demokratycznej Partii Macedońskiej Jedności Narodowej (w skrócie VMRO-DPMNE). Istotny jest również fakt, że Skopje 2014 było projektem tylko jednej strony macedońskiej sceny politycznej, a władze nie prowadziły konsultacji społecznych. Ówczesne badania ilościowe pokazały, że ponad połowa Macedończyków jest przeciwna nowej urbanistyce. Skalę konfliktu dobrze oddaje to, że w 2010 roku projekt zaskarżono do Sądu Najwyższego ze względu na brak poparcia ze strony obywateli. Finalnie realizacja miała zostać zawieszona, ale nie zrobiono tego. Pomimo licznych prób ze strony lokalnych mediów rząd nie był chętny do rozmów z dziennikarzami, co argumentował obawą o negatywną kampanię medialną. Reakcja jednostek rządzących wydaje się jednoznacznym dowodem na to, że praktyki, które stosuje, nie mają za wiele wspólnego z uczciwością oraz przejrzystością działania na rzecz całego kraju.

Przyglądając się z zewnątrz scenie politycznej Macedonii, można z pewnością uznać, że kontrowersje związane z projektem zainicjowanym przez rząd są tylko kroplą w morzu problemów. Kryzys w macedońskim rządzie trwa od lutego 2015 roku, gdy opozycja oskarżyła ówczesnego premiera Nikołę Gruewskiego o korupcję, zlecanie podsłuchów na wielką skalę oraz sfałszowanie wyborów parlamentarnych w 2014 roku. Kryzys pogłębił się jednak rok później, kiedy prezydent Gjorge Iwanow ułaskawił 56 osób zamieszanych w aferę. Decyzja prezydenta wywołała falę protestów. W wyniku zamieszek najbardziej ucierpiały świeże „zabytki”, będące projektem skorumpowanych władz. Dziesiątki litrów kolorowej farby zostały wycelowane w marmurowe postumenty i budynki rządowe. Obecnie ślady walki społeczeństwa o resztki sprawiedliwości zostały skutecznie usunięte, już tylko gdzieniegdzie można się spotkać ze śladami świadczącymi o „braku powszechnej dumy narodowej” wśród społeczeństwa…

Art Bridge, Skopje, Macedonia. Fot: blog.kudoybook.com

TO ZALEŻY LISTOPAD 2017 |

39


Chcesz wraz z nami tworzyć?

.

to zalezy Niezależny Magazyn Studencki

Jeśli tak, napisz:

redakcja@tozależy.pl

Zapraszamy do współpracy studentów i pracowników naukowych


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.