33 – Brzozowski, Witkacy, Gombrowicz, Miłosz; z tym mianowicie, że Polacy to „naród niefilo‑ zoficzny”. Wskazywali zresztą na różne tego przyczyny. Gombrowicz pisał: „Tu kultura była równinna, wiejska, pozbawiona wielkich miast, silnego mieszczaństwa, gdzie życie się skupia, komplikuje, piętrzy, nabiera rozmachu, zasila tysiącem splotów międzyludzkich. Była szlachecko‑chłopska, proboszczowska, szlach‑ cic na folwarku siedział, chłopem poganiał, a ksiądz proboszcz był wyrocznią.” Gombrowicz akcentuje zatem brak wielkich miast i związanego z nimi „spiętrzenia myśli”, brak miejskiej agory i dyskusji, które przy‑
Polska historia toczyła się gwałtow‑ nym nurtem również po roku 1956: wielkim wstrząsem były nie tylko wydarzenia 1968–1970, nie tylko powstanie Solidarności w 1980, ale – i chyba szczególnie – skokowa prze‑ miana ustrojowa i gospodarcza w roku 1989.
czyniają się do „problematyzowania świata” (a zatem do rozwoju filozofii) oraz, po drugie,
wszak i tak jest w istocie dobry); po drugie,
silny nacisk tradycji na terenach wiejskich,
rodziła „słomiany zapał” i działanie zrywami;
gdzie kwestie ostateczne i zasadnicze roz‑
po trzecie wreszcie (i chyba najgroźniejsze)
strzygał „ksiądz proboszcz” i nie było o czym
wzmacniała niefrasobliwość w podejmowa‑
dyskutować. Miłosz wskazał zaś na przyczynę
niu ryzyka (skoro bowiem sprawiedliwość jest
być może głębszą; na sielskość i bukoliczność
po naszej stronie, to i tak zwyciężymy). Stąd
polskiej kultury i powiązaną z nią „zacność”,
słynne, podchwycone przez Mickiewicza, „jakoś
czyli wiarę w zasadniczą dobroć świata. Skoro
to będzie”. To zaś prowadzi nas do licznych
świat jest w istocie dobry, skoro zło jest tylko
zaniechań a następnie serii klęsk w ostatnich
powierzchnią i czymś krótkotrwałym, skoro
trzech wiekach polskiej historii. Można zatem
diabeł zawsze w końcu przegrywa, a sprawie‑
bronić tezy, że to nadmiar optymizmu i sielskiej
dliwość – niczym oliwa – na wierzch wypływa,
zacności i zarazem niedostatek sofii, namysłu,
to nie ma co sobie tym (całością, światem,
rozwagi, roztropności, dystansu do spraw i kry‑
bytem) głowy zawracać, lepiej skoncentrować
tycyzmu – a zatem niedostateczne nasączenie
się na sprawach drobniejszych, „taktycznych”;
elit polskich filozofią – przyczyniły się do owej
co więcej, kwestie poważne, zasadnicze, egzy‑
nieszczęsnej serii.
stencjalne, „strategiczne” są męczące i dyskusja
Nie powinno też dziwić, że okresami najbar‑
o nich ociera się o nieuprzejmość, o brak ogłady
dziej płodnymi w polskiej filozofii były dekady
i gościnności, albo o nadużywanie gościnno‑
po owych wielkich klęskach, kiedy to nokaut
ści (wszak szlachcic szlachcica gości). Czło‑
zmuszał do porzucenia odruchowej zacności
wiek zacny, uprzejmy, gościnny ogranicza się
i przemyślenia principiów: „Co tak naprawdę
do konwersacji lekkiej i niezobowiązującej (być
się stało i jak to było możliwe?”. W przypadku
może wielka popularność kabaretów w Polsce
ludzi o skłonnościach filozoficznych klęska
jest dziedzictwem owej „szlacheckiej lekkości”).
zmuszała do przemyślenia i przebudowania
Ma to oczywiście swoją „jasną stronę”; owa
całej wizji świata, a nie tylko wytykania błę‑
delikatność, brak uporu w kwestiach zasadni‑
dów taktycznych. Historia Polski i polskiej
czych, przyczyniała się do tolerancji w najlep‑
filozofii wydaje się doskonałą ilustracją sta‑
szych latach Rzeczypospolitej oraz do talen‑
rogreckiej sentencji, że „cierpienie często daje
tów mediacyjnych polskiej szlachty w owych
pouczenie”. Owe najbardziej płodne okresy
latach. Ale ma też i ciemną stronę. Po pierw‑
to lata 40‑ste XIX wieku, po powstaniu listo‑
sze, sprzyjała lenistwu, odkładaniu „na jutro”
padowym; reakcją na powstanie styczniowe
(bo „co się odwlecze, to nie uciecze”; a świat
był dosyć płytki i wtórny pozytywizm (moda