Spring Plate Magazine No 6

Page 45

Prostota lata i ciasto

z czerwonych porzeczek Tekst i zdjęcia Olimpia Davies

Pamiętam te czasy kiedy czekało się na lato z tak wielkim utęsknieniem jak czekało się na Boże Narodzenie. Czasy, gdzie nic nie było ważniejszego od spędzenia całego dnia na świeżym powietrzu w gronie najlepszych przyjaciół lub u babci w ogrodzie zajadając się pysznościami lata. Wtedy, ta prostota i beztroska dnia codziennego sprawiała, że byliśmy radośni. Nic więcej nam do szczęścia nie było potrzeba. Pamiętam, gdy byłam małą dziewczynką pojechaliśmy z dziadkami i rodzicami na wakacje do mojej rodziny mieszkającej na wschodzie Polski, niemalże przy samej granicy z naszymi ukraińskimi sąsiadami. Dla dziecka z miasta było to jak przeniesienie się w czasie do miejsca, gdzie domy wciąż były pokryte strzechą, a podłogi gliniane, gdzie jedzenie przechowywało się w wielkich drewnianych skrzyniach, a lodówka, pralka czy telewizor to wciąż były luksusy o jakich niektóre rodziny mogły tylko marzyć. Dla nas dzieci nie to było ważne, za to dojenie krowy a potem robienie śmietany i masła to była rozrywka, jakiej nie miało się oglądając nawet najfajniejszą bajkę w telewizji. Potem jedliśmy domowy chleb z bardzo grubą warstwą tego masła, taką, że było widać odciśnięte w nim nasze zęby. Pamiętam te połacie pól pokrytych złotymi łanami zbóż, które rozciągały się dalej niż sięgał wzrok, i to jak biegaliśmy na boso przez te pola pomiędzy wioskami pokonując dziennie nie pamiętam już ile kilometrów. Nasze małe stópki były tak brudne, że mama nie mogła ich domyć. Pola z truskawkami, sady z jabłkami i gruszkami, najlepsze pod słońcem czereśnie, tak słodkie, że aż piekło w gardle. Jeżdżenie na nieosiodłanym koniu i uciekanie przed wrednym kogutem, który nie wiedzieć czemu skakał czasem znienacka strasząc nas przeokrutnie. I porzeczki, pamiętam te czerwone koraliki, które oblepiały zielone krzaczki pnąc się na patykach wbitych w ziemię. Jadło się te porzeczki prosto z krzaków, były tak kwaśne , że aż wykręcało nasze rozchichotane buźki. Robiliśmy nawet konkurs kto zje najwięcej porzeczek. Chyba nigdy nie udało mi się go wygrać, zdecydowanie wolałam słodkie truskawki czy czereśnie. W całym swoim życiu nie zjadłam więcej porzeczek niż wtedy, w te jedne wakacje. Dzisiaj, gdy piekę ulubione ciasto z czerwonych porzeczek zawsze wracam myślami do tamtych chwil, do tych najlepszych wakacji jakie miałam jako dziecko. Dzięki tym wspomnieniom dzisiaj wiem, że to nie najdroższe hotele i wyszukane atrakcje dają szczęście dziecku a prostota, bliskość rodziny i łono natury. Takich wakacji życzę Wam i Waszym dzieciom drodzy czytelnicy a teraz zapraszam na najlepsze ciasto porzeczkowe, które może i Wam przywoła miłe wspomnienia.

|SPRING PLATE|

45


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.