Anty-bezradnik przestrzenny - prawo do miasta w działaniu.

Page 61

integracja lokalnych społeczności i rośnie społeczeństwo obywatelskie – nie tylko protestujące. Zamieszczone tu studia przypadków przytaczają kilka wybranych przykładów dużych i przewlekłych społecznych konfliktów o przestrzeń w Poznaniu, całościowo rozgrywanych, które skończyły się różnie, ale na nich wyrosły istotne inicjatywy społeczne, łącznie ze stowarzyszeniem My-Poznaniacy. Racjonalnie rozgrywany konflikt niesie mnóstwo pozytywnej, społecznej energii, która w innych („łagodniejszych”) okolicznościach pozostaje nieujawniona. A zatem konflikty mogą odgrywać wyzwalającą rolę w społecznej samoorganizacji. Jest to jeden z powodów, dla których poświęcamy im tyle uwagi.

Trójkąt: władza-biznes-mieszkańcy W ogromnej większości sytuacji formalnych postępowań – na przykład administracyjnych o warunki zabudowy, lokalizację inwestycji celu publicznego, środowiskowych, o zgodę na wycięcie drzew, oraz wspierających, a także społecznej partycypacji w pracach nad planami miejscowymi – „trzecią stroną” obok władz i mieszkańców jest podmiot biznesowy, najczęściej deweloper. Inwestor jest stroną w sensie formalnym – gdy jest wnioskodawcą w postępowaniu administracyjnym lub autorem wniosku o zmianę planu miejscowego czy jego uchwalenie– albo nieformalnym – kiedy jest beneficjentem postępowania urzędowego, choć nie uczestniczy w nim bezpośrednio jako podmiot. Każdy z trzech aktorów w tym „trójkącie dramatycznym” ma właściwą sobie charakterystykę i strategię. Jak już wspominaliśmy, układ sił w trójkącie jest taki, że „władza” ma władzę, czyli podejmuje decyzje prawnie wiążące dla pozostałych aktorów i lokalnej społeczności. Nie jest to jednak władza absolutna, więc kancelarie prawne, na które stać biznes, są w stanie podważać te decyzje na płaszczyźnie prawnej. Strona najsłabsza to działający społecznie mieszkańcy, zarówno ze względu na brak władztwa, jak i środków umożliwiających zatrudnienie prawników albo niedobór takich zasobów jak profesjonalny, etatowy aparat biurowo-wykonawczy, robiący w ramach pracy to, co my jako społecznicy robimy poza pracą. Nie można też pomijać generalnego społecznego desinteressement wobec spraw publicznych, które objawia się różnorako – poczynając od absencji wyborczej, na braku zorganizowania i uczestnictwa kończąc. To temat powszechnie znany i dobrze opisany. Ale to jeszcze nie wszystko. Nie zawsze potencjały „wymierne” (zasoby i ich aplikacje, poparcie) ostatecznie rozstrzygają o sprawie. Tam, gdzie w grę wchodzi jakiś rodzaj uznaniowości lub decyzja ma wprost polityczny (w sensie polityki lokalnej) charakter, atutem w grze są także argumenty publiczne, opinia społeczna. Na przykład w Poznaniu powszechny jest tradycyjny społeczny respekt wobec władzy, wzmacniany przez retorykę troski o interes miasta jako ca118

łości i jego rozwój. Przezwyciężenie monopolu władzy na jedynie słuszną prawdę o tym, na czym polega interes całego miasta, było dużym osiągnięciem społecznym. Ponadto, w Poznaniu retoryka konkretu finansowogospodarczego ma silne oddziaływanie – ogłaszane publicznie kalkulacje wymiernych, rzeczowych korzyści (płynących na przykład z komercyjnej inwestycji) mogą liczyć na przychylność publiczności, nawet jeśli są cząstkowe, nie ma w nich mowy o towarzyszących korzyściom kosztach lub pomija się fakt, że w istocie korzyści odniesie głównie jeden podmiot. Na tym tle od dawna władza i biznes nad Wartą dobrze ze sobą rezonują, ponieważ– według stereotypu – Poznań jest przecież „miastem biznesu”. Praktycznie oznacza to domyślny sojusz tych dwóch aktorów przeciwko „roszczeniom” mieszkańców, nawet bez doszukiwania się podtekstów korupcyjnych czy szemranych koneksji rozpalających emocje i wyobraźnię. Paradoksalnie biznesowo-polityczny sojusz przyczynił się do pewnej skuteczności działań mieszkańców – przez grzech pychy, nadmiernej pewności siebie i lekceważenia innych racji. Najpierw pojawiło się zaskoczenie, że coś takiego jak trzeci wierzchołek trójkąta w ogóle istnieje, bo wcześniej nikt „z zewnątrz” się nie wtrącał do podejmowanych (realnie) w gabinetach decyzji. Potem okazało się, że jakość decyzji, podejmowanych w przekonaniu, iż nikt trzeci i bardzo zainteresowany ich nie sprawdza, jest tak niska, że udawało się je mieszkańcom podważać w instancjach odwoławczych, nawet bez wsparcia drogich kancelarii. Obecnie te decyzje bywają lepsze i nie zawsze są tak jednostronne jak dotąd, co jest istotnym osiągnięciem strony społecznej.

Podmioty w trójkącie konfliktów Można podać szereg przykładów, które ilustrują powyższe stwierdzenia, niektóre z nich zawierają nasze studia przypadków. Istotne jest, że aktorzy w schematycznym trójkącie nie są monolityczni, mają różne strategie, a ponadto potrafią tworzyć zaskakujące koalicje. Ze strony społecznej początkowo do starcia z władzami podchodziły nieformalne grupy mieszkańców, które z czasem się formalizowały na dwa sposoby. Zakładały lokalne stowarzyszenia zwykłe, nierejestrowane, żeby móc występować do władz jako pewien określony podmiot zbiorowy. Można ich wyliczyć w całym mieście kilkadziesiąt, niemal na każdym osiedlu powstało bowiem lokalne stowarzyszenie, skrystalizowane wokół konfliktu z władzami o jakiś fragment przestrzeni. Drugi sposób formalizacji to wchodzenie mieszkańców do rad osiedli, wzrost ich znaczenia oraz stanowczości. Nadal zdarzają się rady „spolegliwe” wobec władz, głównie te, na których czele stoi radny miejski z klubu prezydenta. Inne znajdują się niejako w stanie uśpienia, jednak standard wyznaczają obecnie rady bardzo aktywne i niepokorne. Nie mają one osobowości prawnej, stąd zapotrzebowanie na takie

119


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.