Anty-bezradnik przestrzenny - prawo do miasta w działaniu.

Page 42

ściągnęli ich na miejsce i posadzili przy jednym stole. Wizja miasta jako spółki z o.o. wydaje nam się dość dobrze opisywać współczesne myślenie o mieście, które dominuje wśród władz samorządowych. Oznacza ona dążenie do coraz większego wycofywania się z odpowiedzialności za świadczenia publiczne, przekształcania ich w płatne usługi oraz postępującej fragmentaryzacji miasta, które staje się jakby związkiem spółek z ograniczoną odpowiedzialnością. Klasycznym argumentem w obrębie myślenia o mieście jako spółce jest np. stwierdzenie, które padło kiedyś z ust jednego z poznańskich urzędników, że przystanki autobusowe albo tramwajowe „mają na siebie zarabiać”, inaczej należy je zlikwidować. Nie chodzi tutaj o to, że transport jako taki ma na siebie zarabiać (a więc „zarabiają” autobusy, a przystanki mogą być „deficytowe”), ale że poszczególne, najmniejsze fragmenty systemu transportowego mają każdy z osobna przynosić zysk – co jest oczywiście absurdalne. A zatem takie podejście nie zakłada, że miasto jako całość ma wygenerować zysk. Gdyby miasto traktować jako całość, holistycznie, to wtedy opłaca się utrzymywanie niektórych jego bezpośrednio, nierentownych elementów, takich jak tani i dobrze funkcjonujący transport publiczny, gdyż w pośredni sposób wpływa on na generowanie zysków w innych dziedzinach. To samo tyczy się edukacji, opieki zdrowotnej czy rekreacji – wykształceni i zdrowi pracownicy są bardziej wydajni, a więc opłaca się utrzymywać tylko pozornie nierentowne szkoły, parki czy szpitale. Dopiero po podliczeniu całości można więc ocenić ogólną (a nie rozumianą bardzo bezpośrednio) rentowność poszczególnych świadczeń publicznych. Często polityka skali związana jest z pozbywaniem się przez gminę odpowiedzialności za przestrzeń miasta. Bardzo dobrze widać to na Dębcu. Choć spora część terenów tego osiedla nominalnie należy do miasta, to istnieje kilku różnych zarządców tych obszarów. Jednym z nich jest Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych (ZKZL), który zarządza nie tylko lokalami, lecz także działkami, takimi jak place między blokami. Jeden z nich mógłby być trawnikiem, a jest ugorem i ubikacją dla psów. Żadna z sąsiadujących z tym terenem wspólnot mieszkaniowych nie może przejąć go w zarząd, gdyż wszystkie są zbyt mocno od niego oddalone. Rada osiedla proponowała, że przeznaczy część swoich pieniędzy na odnowienie tego obszaru, ale ZKZL stanowczo odpowiadał, że jeśli Rada Osiedla chce zrewitalizować ten teren, musi też zacząć go utrzymywać. Fragmentyzację przestrzeni Dębca widać też na zdjęciu obok, które przedstawia trawnik zarządzany przez dwa różne podmioty. Podobnie było z remontami chodników – jak mówili nam przedstawiciele Rady Osiedli, „ostatnio dostaliśmy ostateczne potwierdzenie, że jeśli stawiamy coś nowego, to musimy to sami potem utrzymać”. Powstał impas oraz „doszło do absurdu, że w interesie władz miejskich jest to, żeby się te chodniki w końcu rozpadły, bo wtedy ich nie będzie” i każdy, kto będzie chciał je odbudować, będzie potem musiał przejąć odpowiedzialność za ich utrzymanie.

80

Postępująca fragmentaryzacja przestrzeni miejskiej stanowi fundament miasta zarządzanego jak spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Alternatywa to świadoma i celowa polityka rozwoju miast, w tym rozwoju przestrzennego, w ramach której energia rynku jest wykorzystywana z większym pożytkiem dla szerszego interesu publicznego i ładu urbanistycznego. Na przykład przekonanie, i oparte na nim powszechne praktyki prowadzące do rabunkowej eksploatacji przestrzeni miejskiej, że podstawowym sposobem zaspokajania potrzeb mieszkaniowych jest zakup lokalu na własność od dewelopera dzięki kredytowi hipotecznemu, jest wyrazem pewnej polityki. Ponieważ wyrzuca ona poza nawias rynku mieszkaniowego dużą część populacji pozbawioną zdolności kredytowej, więc rzeczą właśnie polityki, tyle że innej, byłoby znalezienie rozwiązania dla tej sytuacji, z wykorzystaniem potencjału firm deweloperskich i budowlanych. Tymczasem podmioty polityki, władze i administracja, obecnie nie dysponują stosownymi narzędziami prawno-instytucjonalnymi, by rozwiązywać problemy społeczne i realizować postęp cywilizacyjny w obszarach, w obrębie których tzw. wolny rynek więcej problemów stwarza niż rozwiązuje. Dotyczy to jak najbardziej regulacji z zakresu planowania i zagospodarowania przestrzennego, lecz także innych sfer. Jednym z bardziej znanych jest problem rewitalizacji miast, którą blokuje brak ustawy m.in. neutralizującej spekulację nieruchomościami na terenach, które mają być poddane publicznym programom rewitalizacji. To, że takich narzędzi prawno-instytucjonalnych nie ma, to jest właśnie wynik polityki, decyzji ustawodawczych, nie zaś działania mitycznego wolnego rynku. 81


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.