Intro Magazyn 2/2020 (78) - Wydanie specjalne o kobietach na uczelniach

Page 1

WYDANIE SPECJALNE O KOBIETACH NA UCZELNIACH

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)

W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Znr a r 2/2020 z ą d z a n(78) i a wISSN R z e2451-2079 szowie

1


2 2

W W yy żż ss zz a a S S zz kk o o łł a a II n n ff o o rr m ma a tt yy kk ii ii Z Za a rr zz ą ąd d zz a an n ii a a w w R R zz e e ss zz o ow w ii e e

II n n tt rr o o M Ma ag ga a zz yy n n || n n rr 0 02 2 // 2 20 02 20 0 (( 7 78 8 ))


03 DRODZY CZYTELNICY I CZYTELNICZKI INTRO.MAGAZYNU! Ten numer naszego czasopisma wydajemy z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet, jednak nie tylko to nas zainspirowało do przygotowania tego wydania. Skład naszej redakcji jest zdominowany przez kobiety - przyznamy się więc, że nie trzeba było nam szukać motywacji, aby dyskutować o ważnej roli kobiet w społeczeństwie. Jednak bardziej naszą uwagę skupiło nie to, co my jako kobiety mamy wspólnego, a jak my rozumiemy swoją rolę i obecność w świecie. Szukając odpowiedzi na to pytanie, stworzyliśmy jako zespół redakcyjny cykl wywiadów z kobietami naukowczyniami, który poszerzył naszą wizję świata i zachęcił do zrobienia kolejnego kroku. Tym krokiem stał się projekt społeczny „Born To Be Myself”inicjatywa, która ma na celu pokazanie kobiety jako osobowości, która nie potrzebuje „upięknienia”, ograniczeń czy nakierowywania. W taki sposób chciałyśmy podkreślić, że każdy ma prawo być sobą, także kobiety – choć wielu wciąż im tego odmawia, konstruując coraz bardziej wygórowane i nierealistyczne oczekiwania co do wyglądu, kariery, roli społecznej. Czego oczekujemy od tego wydania? Chcemy dać każdej kobiecie głos. Chcemy, aby po lekturze każda uświadomiła sobie, że ma siłę i moc, które pozwolą jej walczyć o swoje. Każdy może być sobą.

SPIS TREŚCI

04

BORN TO BE MYSELF Kobiety z redakcji Intro.Media

PROF. DR HAB. JURKOWSKA-GOMUŁKA: UCZELNIE MUSZĄ DAWAĆ SWOJE WSPARCIE KOBIETOM NA RÓŻNYM ETAPIE ROZWOJU Michał Mryczko

10

DR MAGDALENA HOŁY-ŁUCZAJ: PRACA AKADEMICKA TO COŚ WIĘCEJ NIŻ ZWYKŁY ZAWÓD Sylwia Buksa

14 20

DR BARBARA PRZYWARA: DZIEWCZYNY DO NAUKI! Natalia Filimoniuk, Ewa Kuźniar

24

DR OLGA KUREK-OCHMAŃSKA: NAUKA DAŁA MI MOŻLIWOŚĆ WERYFIKACJI RZECZYWISTOŚCI SPOŁECZNEJ Natalia Filimoniuk, Ewa Kuźniar

28

DR ZOFIA SAWICKA: KOBIETA JEST STWORZONA DO NAUKI Sylwia Buksa

32

NAUKA JEST KOBIETĄ - KOBIETY MÓWIĄ O NAUCE Liliia Bodnar, Natalia Filimoniuk

WYDAWCA:

Red. wydania: Natalia Filimoniuk

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania z siedzibą w Rzeszowie

REDAKCJA:

Adres: ul. Sucharskiego 2, 35-225 Rzeszów tel.: 17 866 11 11

Opiekun merytoryczny:

fax: +48 17 866 12 22

dr Iwona Leonowicz-Bukała

e-mail: wsiz@wsiz.rzeszow.pl

Katedra Mediów, Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej WSIiZ

Skład: Izabella Bednarz, Karolina Góraj, Sylwia Wójcik

Zdjęcia na okładce: Dominika Piętak

Autorzy wydania: Sylwia Buksa, Michał Mryczko, Ewa Kuźniar,

Natalia

Filimoniuk,

Liliia

Bodnar,

Sebastian

Bała, -

puterowej i Produkcji Multimedialnej

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

3


Born to be

MYSELF

Wyobraźmy sobie kobietę. Nazwijmy ją Kasia. Codziennie wstaje, przygotowuje się do pracy /studiów i zastanawia się - w co musi się ubrać? Jak musi wyglądać? Co pomyślą inni, jak przyjdzie w takim, a nie innym stroju? Czy ta sukienka nie jest za krótka? Ma trochę zbędnych kilogramów, to może jej nie wypada? Takich “Kaś” mamy bardzo dużo. I każda na pewnym etapie uświadamia sobie, że jej życie jest częściowo “kontrolowane” przez innych ludzi. To społeczeństwo dyktuje “zasady” istnienia Kasi, zaczynając od jej wyglądu, a kończąc na zakładaniu rodziny. Nie mamy jednak na celu szukać wroga, oskarżać kogokolwiek o to lub zrobić z Kasi ofiarę. Takie zachowanie jest efektem setek, jak nie tysięcy lat, kiedy to rola kobiety w społeczeństwie ograniczała się do kilku zadań i nie była szczególnie znacząca, co z pewnością daje o sobie znać w dzisiejszych czasach. Co w takim razie chcemy zrobić? Chcemy po prostu dać tej naszej Kasi, którą każda kobieta ma w sobie, moc i wiarę, że jest wyjątkowa. “Born to be myself” to projekt, który ma krzyczeć do każdej dziewczyny i kobiety - “jestem sobą, mam siłę i moc, które pozwalają mi walczyć o swoje”. Czyli o to jak chcemy wyglądać, ubierać się czy planować swoje życie. Każdy ma prawo na bycie sobą. Dlatego jestem bardzo wdzięczna dziewczynom z redakcji intro.media, które biorąc udział w projekcie, wspomogły ten ważny komunikat. Z takim wsparciem, nasza Kasia będzie mogła poznać siebie.

Zdjęcia: Dominika Piętak Uczestniczki projektu: Iwona Leonowicz-Bukała, Ewa Kuźniar, Aleksandra Owczarska, Aleksandra Napora, Natalia Filimoniuk, Karolina Góraj, Diana Studitova - Studentki WSIiZ z redakcji INTRO.media 4

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)


"

Patrz tylko prosto. Nie patrz w lewo i nie patrz w prawo, inaczej zobaczysz ścieżki innych ludzi i zgubisz SWOJE życie. To jest dla mnie być sobą - mieć prawo wybierać, czego JA chcę.

"

Natalia Filimoniuk

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

5


"

Bycie sobą to dla mnie miłość i akceptacja własnej osobowości z całym bagażem odczuć i doświadczeń. Rozwijanie w sobie tego, co dla mnie najważniejsze oraz pielęgnowanie w sobie odwagi, dobra oraz wierności wobec siebie. Życie w zgodzie z tym, co naprawdę kołacze mi się w głowie i w sercu. Nie dopasowywanie się na siłę do otoczenia tylko podążanie własną wyznaczoną drogą. Nie zapominanie o tym, kim jestem oraz jakimi wartościami kieruję się w życiu. Bycie sobą dla siebie, nie dla innych.

"

Aleksandra Owczarska

"

Być sobą to jest bardzo ważne i bardzo trudne. Nie bać się brzmienia swojego głosu. Mówić „Nie” i mówić „Tak” z odwagą. Zobaczyć, że swoje sprawy trzeba nieść samemu i samemu brać za nie odpowiedzialność. Rezygnować z nie swojej bajki, choć wszyscy już przebierają się za głównych bohaterów. Być sobą to jest bardzo trudne. I najważniejsze na świecie.

"

Iwona Leonowicz-Bukała

6

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)


"

Dla mnie „być sobą” oznacza świadomość, że za swoje życie jestem odpowiedzialna wyłącznie ja. Za swoje decyzje, błędy, porażki i sukcesy. Wszystko zależy ode mnie. Mam jeden cel - na koniec każdego dnia chcę być z siebie dumna, więc daję z siebie wszystko. I robię to dla siebie.

"

Karolina Góraj

"

Być sobą dla mnie oznacza nie bać się opinii innych ludzi. Być swobodną. Nie bać się wychodzić poza ramy. Nie wstydzić się zajmować się tym, co mi się podoba, wyglądać tak, jak mi się chce, nie biorąc pod uwagę mody. Nie bać się nie być taką, jak inni. Być wyjątkową. Po prostu być sobą.

"

Diana Studitova

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

7


"

Dla mnie bycie sobą oznacza naturalność, szczerość i akceptację samego siebie. Nie udaję nikogo innego, kim nie jestem, nie boję się pokazywać swoich wad, jak i zalet. Jestem pewna siebie i otwarcie wyrażam swoje zdanie. Kieruję się swoim rozumem i sercem. Miewam momenty, w których dotyka mnie krytyka innych osób, ale szybko przypominam sobie o swojej wartości. Uważam, że naturalne piękno jest największą zaletą każdej kobiety, dlatego prawie nigdy nie noszę makijażu.

"

Aleksandra Napora

8

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)


"

Każdy jest różny, posiada inne cechy i kieruje się w życiu odmiennymi wartościami. Właśnie to jest piękne! Dla mnie „być sobą” oznacza czuć się dobrze w swojej skórze, postępować według własnych przekonań i racji. Cieszyć się z małych rzeczy, doceniać posiadane umiejętności i predyspozycje, rozwijać się wedle uznania oraz własnych zainteresowań. Lubię być niezależna, sama decydować o swoim losie i nie kierować się tym, co myślą inni. Chociaż nie jest to łatwe, to wciąż nad tym pracuję i już teraz mogę powiedzieć na głos – jestem z siebie dumna!

"

Ewa Kuźniar Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

9


10 Prof. dr hab. Agata Jurkowska-Gomułka:

Uczelnie muszą dawać swoje wsparcie kobietom na różnym etapie rozwoju Rozmawiał Michał Mryczko

Dzień Kobiet jest świetną okazją nie tylko do obdarowania pań prezentem materialnym bądź większą ilością komplementów niż w dzień powszedni, ale również do rozmowy o nich samych. Cykl wywiadów pt. „Kobiety w nauce” rozpoczynają pytania o to, jak układa się kobieca współpraca na polu naukowym, jakie pierwsze kroki powinny postawić panie na ścieżce kariery w tym obszarze, oraz czy kobiety są lepszymi naukowcami od mężczyzn. Odpowiedzi na te, ale i inne pytania w rozmowie z Michałem Mryczko udzieliła Prorektor ds. nauki w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, Pani Profesor Agata Jurkowska-Gomułka.

10

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)


Michał Mryczko: Pani Profesor, rozpocznę od pytania, które trapi Polskę i Polaków od 36 lat - nie tylko naukowców, ale także zwykłych, przeciętnych ludzi... Czy Kopernik była kobietą? Agata Jurkowska-Gomułka: (śmiech) Bardzo chciałabym, aby po zaawansowanych badaniach nad DNA okazało się, że to jednak była Mikołaja Kopernika. Mimo wszystko bardzo obawiam się, że męskie lobby naukowe, nawet gdyby doszło do takiego odkrycia, starałoby się te wyniki ukryć. MM: 11 lutego 2018 roku, w wywiadzie dla intro. media stwierdziła Pani, że nauka jest kobietą. W związku z tym - czy kobiecie łatwiej dogadać się z kobietą? AJG: Wiem, że istnieje wiele stereotypów. Chociaż mówi się, że „kobieta kobiecie wilkiem”, to moje doświadczenia nie pozwalają na potwierdzenie tej tezy. Niczego takiego nie zauważyłam - wręcz przeciwnie. Na naszej uczelni w ostatnich latach bardzo widoczna jest tendencja do wydobywania tak zwanego „woman and girl power”. Współpraca w „dziewczyńskich” zespołach naukowych i pozanaukowych układa się bardzo dobrze.

"

MM: Czyta mi Pani Profesor w myślach. Moje następne pytanie odnosi się właśnie do wspomnianej przed chwilą feminizacji. Według danych GUS za 2018 rok, wyższe wykształcenie w Polsce ma o 17,6% więcej kobiet niż mężczyzn. Gdy weźmiemy jednak pod uwagę stanowiska pracy, to na tych zarządzających zdecydowanie dominują Panowie. Czy sądzi Pani, że w najbliższej przyszłości będziemy świadkami zmian w tym zakresie? AJG: Mam nadzieję. Jestem przekonana jednak, że ten proces będzie szybciej postępował na uczelniach niepublicznych, ponieważ są one bardziej otwarte na nowe trendy, tendencje. Gdy uczestniczę w spotkaniach rektorów bądź prorektorów na uczelniach publicznych, to zawsze zauważam, że w trakcie przerwy kawowej kolejka do damskiej toalety jest znacznie krótsza niż do męskiej. Jeśli spojrzymy na dane dotyczące stopni naukowych zobaczymy, że jest stosunkowo dużo kobiet doktorów, ale już na poziomie habilitacji czy - tym bardziej - tytułu profesorskiego, mężczyzn naukowców jest zdecydowanie więcej. To się zmienia, ale powoli. MM: Co może być przyczyną zatrzymania się kobiet na pewnym etapie ścieżki naukowej?

Podtrzymuję jednocześnie swoje słowa sprzed roku - tak, nauka jest Kobietą!

Co więcej, w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, jak i w uczelniach zaprzyjaźnionych, to hasło działa. Uważam nawet, że Pan Profesor Tadeusz Pomianek, Prezydent naszej uczelni, powinien dostać nagrodę za feminizację zarządzania nauką w Polsce. Kobiet na stanowiskach rektorskich czy prorektorskich w kraju jest bardzo mało, a na przykład Pani Profesor Anna Siewierska-Chmaj została rektoIntro Magazyn | nr 02/2020 (78)

rem Wyższej Szkoły Europejskiej, a ja od kilku lat pełnię funkcję prorektora ds. Nauki na WSIiZ. Jest to ogromny postęp.

AJG: Myślę, jako mama dwójki dzieci, że częściowo biologia. Łączenie macierzyństwa i pracy naukowej jest dosyć trudne. Poświęcając sporo czasu na wychowanie dzieci zostajemy w pewnym stopniu za kolegami. Oczywiście - nie twierdzę, że mężczyźni nie poświęcają się dzieciom, ale znane przykłady małżeństw „naukowych” pokazują, że to jednak na kobietach bardziej ten ciężar spoczywa, zwłaszcza w pierwszych latach życia dzieci.

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

11


MM: Widzę, że stara się Pani bardzo poprawnie podejść do tej rozmowy, zatem będę prowokował dalej. Czy kobiety są lepszymi naukowcami od mężczyzn?

APGAR (skala używana w medycynie w celu określenia stanu noworodka zaraz po porodzie - przyp.red.). AJG: (śmiech) Niech mnie Pan nie załamuje!

AJG: (śmiech) Uważam, że Panie są bardziej skupione na osiąganiu dobrych rezultatów, a nie osobistej sławy. Są również bardziej kooperatywne. Jednocześnie, nie zaryzykowałabym tezy, że są lepszymi naukowcami od Panów. Na pewno inaczej współpracują i mają trochę więcej pokory. MM: Jak układa się współpraca między obiema płciami w tego rodzaju pracy? Jak odnajduje się Pani w świecie naukowym, w którym poruszać trzeba się jednak głównie wokół mężczyzn? AJG: W moim pokoleniu, nazwijmy je 40+, kobietnaukowczyń jest już więcej. Zajmuję się głównie prawem konkurencji - ten obszar nauki miał szczęście do kobiet. W przypadku chociażby profesji technicznych, pań jest znacznie mniej. Na szczęście ulega to zmianie - w ciągu pięciu, sześciu lat, dzięki różnym akcjom promocyjnym typu „Dziewczyny na Politechniki”, aktualnie pośród studentów tych uczelni około 38% to panie. Trzeba zakładać, że część z nich pójdzie dalej ścieżką naukową, zatem jest szansa na postępujące zmiany. Jeśli chodzi o współpracę z mężczyznami, to myślę, że jako przedstawicielka nauk społecznych jestem mało reprezentatywna nas, „babek”, w dyscyplinach społecznych jest stosunkowo dużo. MM: Bardzo się cieszę, że nawiązała Pani do wieku - dzięki temu będzie mi łatwiej zadać to pytanie. W 1999 roku, gdy zaczynała Pani pracę jako asystentka w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, ja nie byłem jeszcze oceniany w skali szkolnej, ale w skali 12

MM: (śmiech) Z perspektywy lat pracy - jak ocenia Pani swoją drogę do realizacji celów zawodowych? Czy jest Pani z nich w pełni zadowolona? Niedosyt czy spełnienie? AJG: Oczywiście, że chcę więcej! (śmiech) Póki co jestem tylko doktorem habilitowanym, a w przyszłości chciałabym być jednak profesorem. Nie znaczy to, że trapi mnie niespełnienie - założyłam sobie, że zostanę doktorem przed „trzydziestką”, a doktorem habilitowanym przed „czterdziestką”. Oba założenia udało mi się spełnić. Nie wyznaczam już wieku profesury, ale powoli i na nią pracuję. Myślę, że w ścieżce naukowej najważniejsze jest to, aby trafić na przyzwoitych ludzi - bez względu na to, jaką płeć reprezentują - oraz do dynamicznego, zwartego i wspierającego się wzajemnie środowiska naukowego. Miałam to szczęście, że trafiłam na świetnego mentora oraz ludzi wokół mnie. To, do czego przywiązuję sporą wagę, to także oddanie tego, co dostałam. Staram się opiekować tymi, którzy są na początku drogi. Również i w tym kontekście jakiś stopień spełnienia osiągnęłam. MM: Wspomnieliśmy już o uwarunkowaniach socjologicznych i biologicznych wpływających na ilość kobiet w nauce. Jakie działania, Pani zdaniem, powinny zostać podjęte, aby mając na uwadze ich wpływ, skłonić więcej Pań do samorealizacji pod względem naukowym? AJG: Uważam, że musi zmienić się środowisko. Uczelnie muszą dawać swoje wsparcie kobietom na różnym etapie rozwoju. Może występować ono w różnej postaci, na przykład mediacji z nader ekspansywnymi kierownikami

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)


13 katedr czy zakładów. Jestem też jednak zdania, że zawsze należy zaczynać od siebie. Sądzę, że jeśli panie, które już w nauce funkcjonują, wyciągną pomocną dłoń do młodszych koleżanek, zaistnieje zjawisko „lewarowania” kobiecych karier. MM: Jakie pierwsze kroki powinny podjąć owe młodsze koleżanki? Na czym mogłyby skupić swoją uwagę? AJG: Przede wszystkim na rozwijaniu pasji. Może brzmi to banalnie i wpisuje się w język trenerów motywacyjnych, ale jest to aspekt, który ćwiczę nawet z moimi dyplomantami na poziomie licencjackim i magisterskim. Gdy pytam ich o to, na jaki temat chcą przygotować pracę, natychmiast otrzymuję zestaw tematów ewidentnie zaczerpnięty z Internetu, zawierający zagadnienia, o których stworzono kilkanaście tysięcy podobnych sobie prac

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)

na wielu uczelniach. Potem okazuje się, po trzygodzinnej rozmowie, że rzeczywiste pasje studenta mogą być bardzo dobrym tematem „magisterki”, której czytanie nie jest mordęgą dla promotorki i nie jest męczące dla piszącego. Trzeba znaleźć coś, co nas interesuje. Tak naprawdę wszystko, w dzisiejszych czasach, może być przedmiotem naukowej refleksji. Myślę że najważniejsze to znaleźć coś, co będzie nas bawiło - nie da się funkcjonować w nauce, gdy człowiek nie lubi tego, co robi. MM: Podsumowując, nie tylko dla Pań - rozwijajmy swoje pasje poprzez naukę. AJG: Tak jest! Zapraszam do kół naukowych - oferta jest bardzo szeroka. Możecie Państwo spotkać naprawdę wielu pasjonatów wśród kolegów oraz prowadzących. Zdjęcia: Natalia Filimoniuk

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

13


14 Dr Magdalena Hoły-Łuczaj:

Praca akademicka to coś więcej niż zwykły zawód Rozmawiała Sylwia Buksa

Czy używanie feminatwów jest słuszne? Jaki wpływ na ekologię ma filozofia? Po co naukowcom stypendia? Czy nauka jest uzależniająca? W ramach kontynuacji cyklu „Kobiety w nauce” z wykładowczynią Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania oraz stypendystką Programu Fulbrigtha, dr Magdaleną Hoły-Łuczaj rozmawiała Sylwia Buksa.

14

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)


Sylwia Buksa: Kiedy zdecydowała się Pani na powiązanie kariery z nauką? Magdalena Hoły-Łuczaj: W liceum. (śmiech) SB: Ojej, to bardzo wcześnie. MHŁ: Tak, wcześnie, ale zawsze chciałam pracować naukowo. To było moje marzenie. Już na pierwszym roku studiów byłam zdecydowana, a na drugim ukazał się mój pierwszy artykuł naukowy, w całkiem niezłym – jak na tamte czasy – czasopiśmie z historii filozofii. SB: Studiowała Pani w Krakowie. Jak to się stało, że znalazła się Pani w Rzeszowie, na WSIiZie? MHŁ: Studiowałam filozofię i filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim. Tam zrobiłam też doktorat. Później trzeba było rozejrzeć się za pracą. W Krakowie było, oczywiście, kilka możliwości, ale każda z nich miała też wady. Najważniejsze było to, że – ze względów logistycznych – chcieliśmy pracować z mężem w jednym miejscu. Było to bardzo trudne nawet w tak dużym mieście jak Kraków. Trafiliśmy w końcu na otwarty konkurs w Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania. Rzeszów wydawał się wtedy dość egzotycznym wyborem. Jednak ta oferta miała dwie zalety. Po pierwsze, był to naprawdę otwarty konkurs, tj. taki w którym wybierany jest najlepszy kandydat lub najlepsza kandydatka. Na uczelniach publicznych często „konkurs” jest konkursem tylko z nazwy, ponieważ z góry wiadomo, kto go wygra, bez względu na to, czym mogą pochwalić się inni kandydaci. Po drugie, dość szybko spodobał nam się model organizacyjny WSIiZ – niewielkiej, ale bardzo prężnej i nowoczesnej uczelni, która – jeśli chodzi o dydaktykę – wychodzi naprzeciw trendom rynku pracy i stwarza możliwości rozwoju naukowego.

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)

SB: Kogo bardziej ciągnęło do Rzeszowa? MHŁ: To była obopólna decyzja. Uznaliśmy, że warto spróbować, choć daliśmy sobie czas, żeby lepiej poznać uczelnię. Po mniej więcej dwóch latach dojazdów byliśmy już pewni, że pracuje nam się tu na tyle dobrze, że jesteśmy skłonni się przeprowadzić. Poza tym, byliśmy już trochę zmęczeni Krakowem – smogiem, ciągłymi korkami. Na początku faktycznie myśleliśmy o zamieszkaniu w Rzeszowie, ale tak naprawdę argumentem nie było samo miasto, a Kielnarowa i piękne widoki, które zachęciły nas do zamieszkania pod miastem. SB: Pani Profesor Agata Jurkowska-Gomułka w wywiadzie dla intro.media z 2018 roku stwierdziła, że nauka jest kobietą. Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania jest również rodzaju żeńskiego. W 2019 roku dużo mówiło się na temat sporu o feminatywy. W Polsce wciąż rzadziej używamy form żeńskich, takich jak doktorka, rektorka, jednak coraz więcej kobiet upomina się o to. Czy to wszystko może świadczyć o feminizacji nauki? MHŁ: Myślę, że jest to po części związane z rosnącą świadomością ograniczeń, które kiedyś stawiano kobietom. Ważna jest także rosnąca liczba naukowczyń, ale przede wszystkim ich rosnące znaczenie w tym świecie. Jestem zwolenniczką używania żeńskich końcówek tzw. feminatywów, ponieważ pozwala się to tym zmianom ugruntować. Co jest ciekawe, u nas na uczelni, gdzie mamy Panią Rektor ds. nauki, mówienie o „rektorce” (aby było wiadomo, że nie chodzi o żadnego z naszych rektorów), jest już przyjęte, podczas gdy w instytucjach, w których nie ma kobiet na takich stanowiskach, forma żeńska wydaje się pewną aberracją. Na Podkarpaciu żyjemy w środowisku bynajmniej nie najbardziej postępowym, gdyby spojrzeć na mapę Polski, a jednak jest to już przyjęte. To tylko udowadnia, że kiedy kobiety pełnią pewne funkcje o taką zmianę, nawet na poziomie języka, jest dużo łatwiej.

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

15


SB: W przypadku naszej uczelni Rektorką jest Prof. Agata Jurkowska-Gomułka, natomiast w Wyższej Szkole Europejskiej tę funkcję pełni Prof. Anna Siewierska-Chmaj. Wciąż jednak kobiety na takich stanowiskach są wyjątkami... MHŁ: Tak, bo stanowisko rektora to są właściwie szczyty władzy uniwersyteckiej. Uczelnie, na których kobiety są rektorkami, to zdecydowana mniejszość. Takie zjawisko wciąż uchodzi za awangardowe w naszym kraju. SB: Czy to może oznaczać, że kobietom jest trudniej w naukowym świecie? MHŁ: Na pewno kobietom jest trudniej w świecie naukowym. Trzeba tylko rozróżnić dwie kwestie. Nie chodzi o samo prowadzenie badań, a raczej odnajdywanie się w rożnego typu gremiach, awansowaniu na drabinie, nie można powiedzieć administracyjnej, ale związanej

16

z pełnieniem władzy. Myślę, że w tym drugim aspekcie, niestety ciągle jeszcze nam-kobietom ten szklany sufit wisi nad głowami. SB: A czy różnica płci wpływa jakoś na współpracę naukową? Czy kobiecie z kobietą łatwiej się pracuje? MHŁ: Mówiąc szczerze nigdy tak o tym nie myślałam. (śmiech) Sama moja dyscyplina jest dość zmaskulinizowana. Mam więcej kolegów niż koleżanek po fachu. Jeśli współpracuję z filozofami, to zazwyczaj są to właśnie mężczyźni. Nie jest to jednak regułą. Wiem, że są dziedziny nauki (np. socjologia), gdzie jest więcej kobiet i również tam nie ma problemu, jeśli chodzi o współpracę damsko-męską nad projektami. SB: Czyli nie można jednoznacznie stwierdzić, kto jest lepszym naukowcem - kobieta czy mężczyzna?

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)


MHŁ: Myślę, że trudno o taki typ generalizacji. Jeśli chodzi o naukę, wszystko zależy od osobistych talentów, ale też, a może przede wszystkim, samodyscypliny i ciężkiej pracy. Naprawdę ciężkiej. Praca akademicka to coś więcej niż zwykły zawód – to rodzaj powołania. Nie można tak po prostu zamknąć gabinetu o 16 czy 17 i zapomnieć o swoich obowiązkach do jutra. Konieczność ciągłego dokształcania się, poszerzania horyzontów, pisania artykułów, recenzowania prac i artykułów innych autorów, sprawia, że w tym zawodzie pracuje się często dużo dłużej – wieczorami, w weekendy, w tzw. dni wolne. Przynajmniej, jeżeli realnie myśli się o awansie zawodowym. Na szczęście, jeżeli ktoś naprawdę lubi tę pracę, nie będzie miał nic przeciwko temu, aby czasami zamiast mieć wieczór „dla siebie”, przeczytać ciekawy artykuł albo dopracować prezentację. SB: Dlaczego to zazwyczaj kobiet pyta się o to, czy trudno pogodzić karierę naukową z życiem rodzinnym? Przecież mężczyźni też w nim uczestniczą. MHŁ: Mnie też takie pytanie by irytowało. Myślę, że dzisiaj jeśli jakaś linia podziału mogłaby przebiegać, to powinna rozgraniczać naukowców-rodziców i naukowców, którzy rodzin nie mają, aniżeli matki i ojców. Przy szybko zmieniających się rolach społecznych, podział obowiązków domowych jest coraz sprawiedliwszy. Pytanie kobiet o godzenie życia rodzinnego z karierą to wyraz wciąż pokutujących stereotypów, oczekiwań, przesądów. SB: Czy uzyskanie tytułu doktorki dużo zmienia w życiu? MHŁ: Zależy. W moim przypadku już na studiach doktoranckich, na Uniwersytecie Jagiellońskim, trzeba było bardzo intensywnie naukowo pracować, więc nie wiIntro Magazyn | nr 02/2020 (78)

dzę szczególnie dużej różnicy w tempie pracy sprzed uzyskania stopnia doktora i po. SB: Trzeba też wspomnieć o tym, że niedawno znalazła się Pani w gronie laureatów stypendium Fulbrighta. Grono to jest dość elitarne, bo liczy 21 osób, z czego 11 stanowią kobiety, natomiast Pani jest jedyną z Podkarpacia. Gratulacje! Co przyczyniło się do tego sukcesu? Jak wyglądała rywalizacja? MHŁ: W przypadku tego stypendium nie ma bardzo dużej liczby kandydatów na jedno miejsce. Do dużej selekcji dochodzi już na początkowym etapie, bo żeby w ogóle złożyć wniosek, trzeba mieć na swoim koncie pewne osiągniecia naukowe oraz listy polecające, najlepiej od naukowców z zagranicy. Dlatego konkurencja i rywalizacja są tutaj faktycznie ostre. Liczba kobiet wśród laureatów wynika po części z tego, że komisja już dawno wprowadziła busolę równościową w swojej polityce przyznawania stypendiów. Myślę, że w sytuacji posiadania bardzo zbliżonych osiągnięć naukowych, preferowana jest właśnie kandydatka. Jest tak oczywiście, podkreślmy, przy zastrzeżeniu bardzo wyrównanego poziomu zgłoszeń. SB: W ramach tego stypendium czeka Panią wyjazd do USA. Czy na tym etapie można zdradzić, co będzie przedmiotem badań? MHŁ: Tak, bo zgłaszając się do konkursu o stypendium trzeba przedstawić swoje plany badawcze. W Stanach będę zajmować się etyką środowiskową, czyli filozoficzną podbudową dla działań ekologicznych. Chcę pokazać, że jeśli myślimy o naszych przedmiotach użytkowych, które towarzyszą nam na co dzień, wyłącznie jako o zagrożeniach dla przyrody, to nie jesteśmy w stanie być wobec nich pozytywnie nastawieni, troszczyć się o nie. To zaś wcale nie sprzyja zmniejszaniu konsumpcji i jej negatywnych efektów środowiskowych, wręcz przeciwnie.

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

17


SB: To temat bardzo aktualny. Na stronie internetowej poświęconej programowi znalazłam informację, że jest możliwość nauczania, prowadzenia wykładów podczas wyjazdu... MHŁ: Owszem, ale teraz ten obowiązek zniesiono i istnieje opcja wyjazdu na to stypendium bez uczestniczenia w procesie dydaktycznym na tamtejszej uczelni. Można skupić się wyłącznie na uprawianiu nauki. SB: Czy tak będzie w Pani przypadku? MHŁ: Zdecydowanie tak. Nie będę tam prowadziła regularnych zajęć dla studentów, tylko realizowała przede wszystkim projekt badawczy. Oznacza to jednak, że będę wygłaszać wykłady dla kadry akademickiej tamtejszego Wydziału Filozofii, w tym doktorantów i wyróżniających się studentów. To szczególne wyróżnienie, ponieważ mówimy o najstarszej publicznej uczelni w całych Stanach Zjednoczonych. SB: Czy to świadczy o tym, że woli Pani prowadzić badania niż uczyć? MHŁ: (śmiech) To nie tak! Ja bardzo lubię uczyć, ale cieszę się, że przez 9 miesięcy będę mogła skupić się na pracy naukowej, co na pewno przybliży mnie do sfinalizowania procesu habilitacyjnego. A potem wracam do codziennego rytmu, gdy długie godziny pracy naukowej przeplatane są spotkaniami ze studentami. Ten model jest dla mnie optymalny. SB: Wyjazd za granicę, w Pani przypadku do Stanów Zjednoczonych, wiąże się z lepszymi perspektywami dla naukowca niż pobyt w Polsce? MHŁ: Obecnie mobilność naukowa jest oczekiwana na całym świecie. W przypadku programu Fulbrighta nie wyjeżdża się na 18

zawsze. To stypendium to rodzaj wymiany naukowej. Działa to tak, że 21 Polaków wyjeżdża do Stanów, a iluś Amerykanów przyjeżdża do nas. Na takiej samej zasadzie odbywa się to w wielu innych krajach. Uważam, że zmiana środowiska naukowego to zawsze jakieś nowe bodźce, inspiracje. Na pewno warto też zobaczyć, jak wygląda uprawianie nauki w Stanach, gdzie jest ona dobrze dofinansowana i gdzie faktycznie perspektywy są nieco inne. SB: Nie jest to Pani pierwsze stypendium. Czy nauka jest poniekąd uzależniająca? Każde osiągnięcie popycha naukowca do dalszej pracy i sprawia, że chce więcej i więcej? MHŁ: Mówiąc szczerze, nigdy tak o tym nie myślałam, ale może rzeczywiście jest coś uzależniającego w tym gonieniu za kolejnymi stypendiami, badaniami, tytułami. Nie oszukujmy się, środowisko naukowe jest środowiskiem dość próżnym – to taki konkurs, może nie piękności, ale tego kto okaże się najzdolniejszy, najmądrzejszy... Wracając zatem do Pani pytania – rzeczywiście coś w tym takiego jest. Poza tym, będąc na juniorskim stypendium Fulbrighta, zobaczyłam, że naprawdę warto pojechać. Taki wyjazd pozwala istotnie poprawić warsztat naukowy. Teraz, na etapie przed habilitacją, pomyślałam, że dobrze będzie, jeśli znowu pojadę do Stanów. SB: To trochę jak inspiracja dla artysty. MHŁ: Tak, zdecydowanie. To nowe konteksty, tematy badań do odkrycia. Coś, co u nas jest jeszcze nieobecne, tam właśnie zaczyna powoli już „pączkować”. Dobrze jest to zobaczyć „in statu nascendi”. SB: Pani dzieci nie stoją jeszcze przed wyborem kariery, ale gdyby w przyszłości chciały związać swoje życie z nauką, zachęcałaby je Pani czy raczej odradzała wybór takiej ścieżki?

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)


19 MHŁ: Rzeczywiście, nasze dzieci są jeszcze za małe. Moim zdaniem nie należy nikogo zachęcać do kariery akademickiej. Myślę, że to jest na tyle specyficzny zawód, że trzeba wykazać się własną wolą i inicjatywą, żeby później nie było rozczarowań. Kariera naukowa wiąże się z silną presją psychologiczną, więc tu powinny znaleźć się osoby, które zdecydowały się na to same z siebie, nie z przypadku lub pod wpływem nacisków innych. SB: Myślę, że to poniekąd odpowiedź na moje kolejne pytanie, ale mimo wszystko je zadam. Co powiedziałaby Pani kobietom, które dopiero zastanawiają się nad rozpoczęciem kariery naukowej? MHŁ: Powiedziałabym, że jeśli się wahają, to chyba lepiej nie. W dzisiejszych czasach można realizować się kreatywnie na tylu innych polach, że ten… Nie powiem wyścig szczurów, ale na

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)

pewno bardzo zacięta rywalizacja i konkretnie wytyczone cele, które wcale nie są aż tak łatwe do osiągniecia, sprawiają, że trzeba się wykazywać pewnymi bardzo specyficznymi cechami osobowości. Jest takie słowo w języku angielskim – resilience. Trudno się je tłumaczy, ale zasadniczo oznacza ono odporność, łatwość adaptacji do nowych warunków, elastyczność. Na pewno są to ważne i potrzebne cechy w tym zawodzie. Ponadto zdolność do samomotywacji i samodyscyplinowania się. No i prawdziwa pasja, dla której jest się gotową lub gotowym poświęcić jakieś inne aspekty życia. Nie każdy ma te cechy w komplecie, więc może rzeczywiście kariera akademicka nie jest dla każdego. Trzeba to czuć, być zdecydowanym, wiedzieć jakie koszty psychiczne niesie ze sobą taki typ pracy i dopiero wtedy podejmować decyzję. Zdjęcia: Sebastian Bała

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

19


20 Dr Barbara Przywara:

Dziewczyny do nauki!

Rozmawiały Natalia Filimoniuk i Ewa Kuźniar

Cykl wywiadów pt. „Kobiety w nauce” rozpoczynają pytania o to, jak układa się kobieca współpraca na polu naukowym, jakie pierwsze kroki powinny postawić panie na ścieżce kariery w tym obszarze, oraz czy kobiety są lepszymi naukowcami od mężczyzn. Odpowiedzi na te, ale i inne pytania w rozmowie z intro.media udzieliła Prodziekan ds. kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania, dr Barbara Przywara.

20

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)


Natalia Filimoniuk i Ewa Kuźniar: Rozpoczęła Pani współpracę ze WSIiZ 1998 roku, niemalże od początku istnienia uczelni. Czy pamięta Pani swoje emocje związane z pierwszymi dniami w pracy? Barbara Przywara: Każdy pod koniec studiów zastanawia się: co dalej. Mi naturalnym wydawało się pozostanie na macierzystej uczelni. Jednak jeden z wykładowców zapytał mnie kiedyś, dlaczego nie spróbuję właśnie na WSIiZ. Zawsze mnie ciągnęło do czegoś nowego, innego. Pamiętam nawet, że temat mojej pracy magisterskiej był zupełnie nie związany z moją specjalnością (praca socjalna), bo już wtedy pisałam o mediach i ich oddziaływaniu. Sama musiałam przekopywać się przez mnóstwo literatury, poznawać rzeczy, których nie było w programie studiów itd. Pomysł zatem by spróbować na innej zupełnie uczelni wydał mi się dobrym początkiem na rozwój naukowy. Faktycznie to był mój pierwszy kontakt z zupełnie innym typem uczelni, innym trybem pracy. Tu też trafiłam od razu pod naukowe skrzydła Profesora Jerzego Chłopeckiego i poznałam wielu fantastycznych współpracowników przez te lata. NF,EK: Czy łatwo było zaczynać pracę jako wykładowca, a zwłaszcza łączyć to z początkiem drogi naukowej? BP: Takim moim pierwszym, związanym z dydaktyką, doświadczeniem było to, że usłyszałam od prof. Chłopeckiego, że mam prowadzić zajęcia z przedmiotu, o którym nic wcześniej nie słyszałam. (śmiech) To było takie pierwsze wyzwanie dla mnie. Pamiętam, że obłożyłam się wtedy na dwa tygodnie książkami, po czym przygotowałam sobie materiał na całe pół roku. Nie miałam potem skrupułów, żeby wymagać od studentów, skoro ja w ciągu dwóch tygodni poznałam to, czego niektórzy uczyli się w pół roku. (śmiech) Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)

Wspaniałym mentorem był od początku dla mnie prof. Chłopecki. Zawsze dużo wymagał, zawsze motywował, inspirował, dopytywał, pomagał i wspierał prace swoich doktorantów. W toku wielu dyskusji powstawały nowe pomysły na to, co dalej robić. W ten sposób uczyliśmy się pracy zespołowej - niezwykle istotnej w działalności naukowej. NF,EK: Jednak współcześni studenci chyba niechętnie pracują w grupach. Jak Pani uważa, czy faktycznie tak jest? BP: Ja bardzo cenię taką pracę. Kiedy chodziłam jeszcze jako studentka na seminaria magisterskie, nasz promotor zawsze bardzo nalegał na to, abyśmy przychodzili wszyscy razem. Współcześni studenci bardzo tego nie lubią, ponieważ każdy z nich uważa, że skoro ma inny temat, to po co ma słuchać tego, co ktoś inny robi. Ale przecież wiele naszych zainteresowań opiera się na podobnej literaturze, trochę podobnych zagadnieniach. Poza tym błędy, które ktoś robi, każdy też czasami popełnia. Te wspólne dyskusje, niektóre uwagi osób z seminarium, mogą okazać się bardzo pomocne, czasem może nawet bardziej niż uwagi promotora.

"

W pracy naukowej dyskusja ma ogromne znaczenie, ponieważ wychodzenie poza swoje własne dyscypliny naukowe otwiera inne perspektywy, rodzi nowe pomysły. NF,EK: Czy biorąc pod uwagę doświadczenia zdobyte na samym początku rozwoju naukowego może Pani pokazać, na jakimś swoim przykładzie, na ile praca zespołowa jest skuteczna? BP: Patrzenie na ten sam temat z różnych perspektyw naukowych zastosowałyśmy w naszym eksperymencie społecznym #BezSie-

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

21


ci. Zebrali się wtedy w zespole specjaliści z różnych dziedzin. Było spojrzenie i językoznawcy, i medioznawcy, i socjologa. Nagle okazało się, że każda z nas patrzy z innej perspektywy na problem i na wyniki badań. Gdyby nie praca zespołu, dyskusji, wspólnych działań, nie udałoby się tego badania zrealizować. NF,EK: Jeżeli mówimy już o badaniu #BezSieci, tak patrząc z perspektywy czasu, co to badanie Pani dało, jeżeli chodzi o codzienne korzystanie z internetu? BP: Pierwsza rzecz, która pojawiła się po eksperymencie, to jest uświadomienie sobie tego, że jeżeli jesteśmy bardzo mocno zanurzeni w sieci, to bardzo trudno nam się jest z tego wyzwolić. Tzn. faktycznie okazuje się, że wszystko jest ważne, że wszystko jest ciekawe, że nie zauważam zupełnie upływu czasu. Eksperyment pokazał mi, że czas ma wymierne znaczenie, że informacje, które mnie tak naprawdę w tamtym momencie omijały, nie są aż tak ważne, by się obawiać, że coś faktycznie mnie ominie. Przez pewien czas po eksperymencie, zdecydowanie bardziej świadomie korzystałam z pewnych funkcjonalności związanych z internetem. Ostatnio jednak znowu zaczynam u siebie odczuwać taką potrzebę detoksu od internetu :) NF,EK: Czyli detoks internetowy…. myślę, że współcześnie może to być trudne. (śmiech) BP: Jak każda dieta (śmiech). Nasze badanie zainspirowało mnie także do poszukiwania publikacji i tematów, które związane są z wpływem intensywnego korzystania z internetu szczególnie przez młode osoby. Mówi się coraz częściej o uzależnieniu, coraz śmielej. Do tej pory miało to taki wymiar bardziej publicystyczny. W naszym eksperymencie spróbowaliśmy uchwycić to zjawisko empirycznie. Gdy po badaniu jedna 22

z psychologów, terapeuta uzależnień, czytała wypowiedzi uczestników, nie miała wątpliwości co do tego, że są to wskaźniki wyraźnego uzależnienia od sieci. NF,EK: Czy po podsumowaniu eksperymentu, zauważyła Pani jakąś nietypową tendencję, na której Pani się nie spodziewała? BP: Tak, w naszym eksperymencie zobaczyłyśmy, że im starsi byli studenci, tym więcej mieli pomysłów na to, jak zagospodarować swój wolny czas bez internetu. Im młodsi - tym trudniej. Nie mam internetu - to co mam robić? Tak wygląda zmiana pokoleń. (śmiech) NF,EK: Wracając do pracy naukowej „od kulis”. Jak to jest w Pani przypadku - czy jest możliwość połączenia działalności naukowej z prowadzeniem rodziny, wychowywaniem dzieci? BP: Jak widać jest możliwe, choć dla kobiety nie jest to łatwe zadanie. Jest to czasami bardzo trudna decyzja życiowa - czy poświęcić się całkowicie nauce, czy łączyć tę pracę z życiem rodzinnym. Dla mnie osobiście rodzina jest bardzo ważną częścią życia. Oboje z mężem jesteśmy naukowcami, zatem wspólnie się zawsze wspieraliśmy i w życiu rodzinnym i naukowym. Obok oczywistej „rywalizacji” o czas, łączenie pracy naukowej i życia rodzinnego może mieć unikatowe walory. Na przykład obserwując swoje własne dzieci, możemy uczyć się poprzez ich doświadczenie - dla moich zainteresowań naukowych to bardzo inspirujące, gdy mogę z moimi nastoletnimi dziećmi dyskutować o internecie. Ponadto taki styl życia uczy cierpliwości, ustalania priorytetów, umiejętność organizowania pracy. A przecież w nauce to są bardzo ważne umiejętności. Jest taka zasada, że im mniej ma człowiek obowiązków, tym jakoś mniej ma czasu, który może poświęcić na różne kwestie. Natomiast, im więcej pojawia

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)


23 się obowiązków, tym bardziej jesteśmy w stanie zorganizować swój czas. Poza tym kobiety są z natury wielozadaniowe. (śmiech) NF,EK: Zgadzam się, ale jeżeli wliczymy w to jeszcze pracę administracyjną, dodatkowe obowiązki na uczelni itd. Czy trudno jest to połączyć? BP: Godziny organizacyjne czasami wymagają dużego zaangażowania. Do niedawna na przykład w zastępstwie przez półtora roku wspierałam organizacyjnie Akademię 50+. Wymagało to ode mnie i czasowego i koncepcyjnego zaangażowania, ale dawało też sporo satysfakcji. Przez wiele lat pracowałam w zespole badawczym, co rozwijało umiejętności związane z prowadzeniem badań społecznych i jest bardzo przydatne także dla pracy naukowej. Wszystko zależy od tego, w jakiej dziedzinie, w jaki sposób i jakiego typu prace administracyjne się wykonuje.

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)

NF,EK: Co by Pani powiedziała młodym kobietom, dziewczynom, które dopiero zastanawiają się czy wejść w działalność naukową? BP: Od pasji nie uciekniesz. Jeżeli to nauka jest twoją pasją, to zawsze to będzie za tobą „chodzić”. Nie da się uprawiać nauki bez tej „iskry”. Jeśli chcesz sprawdzić czy to dla ciebie angażuj się w projekty naukowe na uczelni, czytaj, bierz udział w różnych spotkaniach, wykładach, kołach naukowych. Jeżeli już w czasie studiów widać te predyspozycje, to warto spróbować. Potrzebujemy bowiem kobiet w nauce. Kiedyś Maria Skłodowska - Curie musiała pokonać wiele trudności, by realizować swoje pasje naukowe. Dziś nie ma już przynajmniej formalnych przeszkód by rozwijać się naukowo, więc: dziewczyny do nauki! Zdjęcia: Natalia Filimoniuk

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

23


24 Dr Olga Kurek-Ochmańska:

Nauka dała mi możliwość weryfikacji rzeczywistości społecznej

Rozmawiały Natalia Filimoniuk i Ewa Kuźniar

Z jednej strony prowadzić badania, spełniać wszystkie oczekiwania zawodowe i przekazywać wiedzę motywując studentów do działania. Z drugiej natomiast, pełnić rolę żony i troskliwej matki. Właśnie takie są nasze „Kobiety w nauce”. O tym jak połączyć macierzyństwo z pracą zawodową, kto jest najbardziej zorganizowaną jednostką świata i dlaczego warto rozpocząć działalność naukową, z dr Olgą Kurek-Ochmańską, rozmawiała Ewa Kuźniar.

24

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)


Natalia Filimoniuk i Ewa Kuźniar: Przygotowując się do rozmowy doczytałam, że pracę na Uczelni rozpoczęła Pani w 2008 roku w Katedrze Mediów, Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. Czy już wtedy wiedziała Pani, że działalność naukowa to jest to z czym wiąże Pani przyszłość? Olga Kurek-Ochmańska: Od zawsze marzyłam żeby być nauczycielem. Natomiast ścieżka akademicka i rozwój naukowy wyszedł poniekąd przypadkiem. Studiowałam socjologię – to jest moje pierwsze, podstawowe i ukochane wykształcenie, podczas którego poznałam wiele kwestii metodologicznych. Już wtedy wiedziałam, że kręci mnie coś takiego jak robienie badań. Nie bardzo widziałam siebie na komercyjnym rynku pracy i jakoś tak wyszło, że złożyłam podanie o pracę tutaj, na WSIiZ. Wybrałam tę ofertę, bo wydawała mi się najbardziej atrakcyjna i wiedziałam od początku, że chcę realizować badania, efektem czego będzie rozwój naukowy, publikacje, punkty i zdobywanie kolejnych stopni naukowych. Tak jak Pani wspomniała w 2008 roku rozpoczęłam pracę naukową, jednak pragenezą tego wszystkiego było to, że chciałam być nauczycielem, mentorem. NF,EK: No i udało się zrealizować wszystkie zamierzone cele. Jest Pani nauczycielem akademickim, opiekunem koła naukowego i zdobywa kolejne publikacje oraz stopnie naukowe. W 2014 obroniła Pani swoją pracę doktorską pt. „Wpływ mediów studenckich na kreowanie wizerunku uczelni”. Pamięta Pani emocje zaraz po obronie? OKO: Tak, oczywiście. Było to dosyć niedawno, 16 maja będzie sześć lat od tego momentu. Pamiętam nawet datę, co też o czymś świadczy. Obrona była ogromnie przyjemna, odbyła się w Instytucie Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Jednak, nawiązując do cyklu „Kobiety w nauce”, w ramach którego Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)

rozmawiamy – w komisji było dwunastu profesorów – mężczyzn, nie było ani jednej kobiety. Dopiero teraz sobie to uzmysłowiłam, że faktycznie jest to męski świat. Wracając jednak do emocji – na pewno poczułam ulgę, że jest już po wszystkim, że kilka lat mojej pracy zostało właśnie zwieńczone. Z jednej strony towarzyszyło mi poczucie sukcesu, czyli emocje pozytywne, z drugiej natomiast pewien rodzaj „wypompowania”. Jak wracaliśmy autem do domu, to po prostu zasnęłam, bo byłam tak zmęczona. NF,EK: Tak jak Pani zwróciła uwagę, świat nauki w większości należy do mężczyzn. Wydaje mi się, że ma na to wpływ fakt, że kobieta musi pełnić pewne role społeczne: być matką, prowadzić rodzinę. W takim razie jak połączyć naukę z macierzyństwem? OKO: Nie jest to łatwe, ja zrobiłam doktorat zanim zaangażowałam się w prowadzenie własnej rodziny. Od kiedy zostałam żoną, a zwłaszcza matką to trzy razy bardziej podziwiam kobiety, które łączyły te dwa elementy jakoś od początku kariery naukowej. Jest to trudne, bo jednak dziecko, wymaga zdecydowanie dużo czasu – oczywiście wszystko zależy od priorytetów. Pomimo że bardzo lubię swoją pracę, to jednak moje dziecko jest dla mnie najważniejsze. Odkąd ją urodziłam, to właściwie dopiero od kilku miesięcy zaczęłam wracać na „tory naukowe”. Miałam prawie trzyletnią przerwę, kiedy naukowo nic nie robiłam. Jeżeli kobieta ma więcej dzieci niż jedno, trójkę czy czwórkę, to faktycznie jest ona wiele lat za mężczyzną w kwestii płynnego, systematycznego rozwoju naukowego. NF,EK: Myślę, że taka przerwa czasami dobrze robi. OKO: Tak, to jest taka regeneracja intelektualna. Ja oczywiście podziwiam kobiety, które będąc na urlopie macierzyńskim pracują i są w

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

25


pewnym sensie aktywne zawodowo. Ja tak nie miałam, może dlatego, że moje macierzyństwo było późne i świadome. Pamiętam kiedy moja córeczka miała tak około trzy miesiące i dostałam jeszcze tekst po recenzji, gdzie miałam dosłownie wstawić jakieś drobne poprawki, które normalnie zrobiłabym w pół godziny to wtedy robiłam je przez dwa miesiące. Jak to mówi dr Leonowicz–Bukała, umysł miałam mlekiem zalany i nie byłam w stanie myśleć o niczym innym, tylko o moim dziecku.

OKO: Dzieje się tak wszędzie, w różnych branżach i dziedzinach. Ja statystykami nie dysponuję, ale jak popatrzymy, kto jest rektorami, dziekanami i tak dalej, to w większości są to mężczyźni. Nawet jak popatrzymy na naszą uczelnię – dopóki nie było prof. Jurkowskiej– Gomułki to zawsze rektorami byli mężczyźni. Do tej pory żadna kobieta nie pełniła funkcji prorektora. Wydaje mi się, że na większości uczelni tak to wygląda, czyli w tym top managmencie jest zdecydowanie więcej mężczyzn.

NF,EK: Czyli generalnie dysproporcje jednak są, chociażby z przyczyn społecznych lub biologicznych. A jak one wyglądają w Polsce?

NF,EK: To ciekawe, bo kobiety chyba są bardziej zorganizowane. Pani pełni funkcję Kierownika sekcji ds. innowacji dydaktycznych. Jeżeli do działalności naukowej i prowadzenia rodziny dorzucimy jeszcze obowiązki administracyjne, to może nazbierać się sporo obowiązków.

OKO: Zerknęłam sobie w statystyki i jeżeli chodzi o ogólne zatrudnienie na uczelniach wyższych to 40% są to kobiety, a 60% mężczyźni, a im wyższy stopień naukowy to te dysproporcje są jeszcze większe.

"

W kwestii pracowników samodzielnych, habilitowanych, profesorów to już jest 20% kobiet, a w przypadku profesorów zwyczajnych to jest tylko 15% kobiet. Dysproporcje w Polsce są gigantyczne z czego aż tak bardzo nie zdawałam sobie sprawy.

OKO: Moim zdaniem kobiety, które mają dzieci, to są najbardziej zorganizowane jednostki świata. Ja jestem uporządkowana i systematyczna. Wszystko sobie zadaniuję, wypisuję priorytety, hierarchię, co najpierw powinnam zrobić, gdzie pójść. Codziennie w pracy mam listę zadań do wykonania i po kolei każde z nich „odhaczam”. Nie jest to łatwe, ale też nie mogę powiedzieć, że jest to strasznie trudne. Jak się bardzo narzeka to można zmienić pracę, ja swoją lubię i nie planuję na razie żadnych zmian. NF,EK: Czyli najważniejsze jest podejście?

26

Chociaż, jeżeli mowa o studentach to tutaj jest więcej Pań niż Panów. Te dysproporcje są na odwrót – 40% jest mężczyzn, a 60% kobiet. Czyli samo dążenie do wyższego wykształcenia jest sfeminizowane, a później to środowisko naukowe staje się męskie.

OKO: Podejście również, ale liczy się także systematyczność no i przede wszystkim pracowitość, ale to tak jak w każdym zawodzie.

NF,EK: Ja znalazłam również statystyki GUSu, według których w Polsce więcej kobiet ma wykształcenie wyższe, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę stanowiska zarządzające, to jednak więcej Panów pełni takie funkcje.

OKO: W większości również są to mężczyźni.

NF,EK: Wróćmy jeszcze do nauki. Razem z dr. Kamilem Łuczajem prowadzi Pani badania na temat zagranicznych uczonych w Polsce…

NF,EK: Czyli to kolejny dowód… ale chciałam

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)


27 zapytać, skąd po tej trzyletniej przerwie od działalności naukowej akurat taki pomysł na badania i kiedy będziemy mogli przeczytać publikacje związane z tematem? OKO: Projekt jest już zakończony. Przeprowadziliśmy ponad sto wywiadów w całej Polsce z zagranicznymi uczonymi, naprawdę z przeróżnych krajów. Jak mówiłam, miałam trzyletnią przerwę w pracy naukowej. Cieszę się, że mogłam na nowo ruszyć bardzo mocno i to z takimi dużymi ogólnopolskimi badaniami. Dostać też środki z tak prestiżowego projektu, jakim jest „Dialog” to też jest dla mnie ważne. Właśnie wydajemy książkę z wynikami badań. Wyniki są ciekawe i już się bardzo dobrze kształtują, dlatego liczymy jeszcze na publikacje zagraniczne, anglojęzyczne. Wyniki prezentowaliśmy też na zjeździe Polskiego Towarzystwa Socjologicznego. Także, po tej trzyletniej przerwie, ruszyłam z kopyta. NF,EK: Czy nauka coś w Pani zmieniła? OKO: Nauka, z perspektywy każdej dyscypliny, będzie czymś innym. Dla filozofa nauka będzie rozmyślaniem, kompilacją pewnych poglądów teoretycznych. Dla mnie jako dla socjologa z duszy nauka to są badania. Dlatego też mogę powiedzieć, że nauka dała mi możliwość weryfikacji pewnych przypuszczeń, rzeczywistości społecznej w sposób usystematyzowany, metodologiczny, bez emocji i stereotypów, tylko obiektywnym okiem badacza. Kolejnym elementem, jaki dała mi nauka, jest możliwość poznania wielu, fascynujących ludzi. Jako socjolog zdaję sobie sprawę, że żyję w bańce społecznej, w pewnym specyficznym środowisku i jak wychodzę poza nią, to czasami się dziwię, że nie wszyscy są tacy jak moi znajomi. Prowadzenie badań daje również możliwość dzielenia się swoimi odkryciami, wynikami. W ten sposób pogłębia się warsztat dydaktyczny. Nie mówi się o pewnych kwestiach teoretycznie, tylko Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)

na własnych przykładach analizuje zjawiska i zachowania. Zawsze, kiedy prowadzę zajęcia metodologiczne, odwołuję się dowłasnych badań i doświadczeń. Jest nawet taka teoria, że zajęcia powinno się prowadzić tylko na podstawie własnych badań. Właśnie to są te główne elementy, które dostrzegam dzięki nauce. NF,EK: W takim razie co mogłaby Pani powiedzieć tym kobietom, dziewczynom, które dopiero wahają się czy wkroczyć w świat nauki? OKO: Z jednej strony ciężko jest łączyć rodzinę z tą pracą naukową, a z drugiej strony praca naukowa nie jest pracą korporacyjną, na zasadach „od do”. Jest elastyczna, dużą jej część wykonuje się koncepcyjnie, np. w drodze, jadąc autem i w domu. Więc w pewnym stopniu można powiedzieć, że jest prorodzinna, czyli ułatwia sprawowanie opieki nad dzieckiem. To też są jakieś korzyści. Poza tym, jeżeli ktoś ma zacięcie badawcze, lubi pracę z młodymi ludźmi, bo większość z nas pracuje również na etacie dydaktycznym, to należy podejmować to wyzwanie. Nie można się bać, tylko działać. Zdjęcia: Natalia Filimoniuk

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

27


28 Dr Zofia Sawicka:

Kobieta jest stworzona do nauki

Rozmawiała Sylwia Buksa

„Za zadanie sobie wzięłam obalić ten przesąd niemądry, że kobieta, która skończyła uniwersytet, przestaje być kobietą” – napisała kiedyś Zofia Nałkowska. Kontynuujemy obrany przez pisarkę cel, rozmawiając z kobietami nauki pracującymi na naszej uczelni, w ramach cyklu „Kobiety w nauce”. O rozwoju, kulturze arabskiej, roli kobiety i osobistych doświadczeniach z dr nauk społecznych w zakresie nauk o mediach - Zofią Sawicką rozmawiała Sylwia Buksa.

28

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)


Sylwia Buksa: Na Uniwersytecie Jagiellońskim studiowała Pani filologię arabską. Skąd wziął się taki pomysł? Skąd zainteresowanie tak trudnym językiem i kulturą tak odmienną od tego, co my Polacy znamy? Zofia Sawicka: Zawsze chciałam studiować języki obce, bo to moja pasja. Pragnęłam nauczyć się wielu języków, bo wierzyłam, że ich poznanie wiąże się z lepszym zrozumieniem kultury danego kraju. Języków europejskich mogłam się nauczyć na kursach albo w szkołach językowych, a tych bardziej orientalnych na uniwersytecie. Mój starszy brat studiował iranistykę i te "maczki" bardzo mnie zainteresowały, ale nie chciałam ograniczać się do jednego kraju, stąd arabistyka. Ponadto tuż przed maturą razem z moimi rodzicami pojechałam na wakacje do Egiptu. Zachwyciłam się tamtejszą kulturą i stwierdziłam, że być może to będzie ten język, który zafascynuje mnie na dłużej. SB: A co było najtrudniejsze w nauce języka arabskiego? ZS: Wbrew pozorom nie literki czy pismo. To było najłatwiejsze. Bardzo skomplikowana okazała się gramatyka i wymowa. Najtrudniejsza była i jest do dzisiaj frustracja wynikająca z tego, że mimo świetnej znajomości języka arabskiego, nie oznacza to, że dogadam się z każdym Arabem. Każdy kraj ma swój dialekt, który jest jeszcze uzależniony od regionu. SB: Była Pani stypendystką rządu polskiego w Syrii oraz stażystką w ambasadzie RP w Damaszku. Jak powszechnie wiadomo, każda podróż to nowe doświadczenia, nowa wiedza. A czego szczególnego nauczył Panią ten wyjazd? ZS: Przede wszystkim cierpliwości, ponieważ kultura arabska skupia się bardziej na człowieku niż na zadaniach, które trzeba wykonać. Na Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)

pokonanie wszystkich napotkanych trudności w obcym państwie potrzeba było bardzo dużo czasu. Po drugie samodzielności. To był mój pierwszy wyjazd z kraju na dłużej, całkowicie bez wsparcia oraz zaplecza ze strony rodziny czy bliskich znajomych. Od razu zostałam rzucona na głęboką wodę. Ponadto nauczyłam się tego, że to co inne wcale nie znaczy gorsze - inne okazało się bardzo ciekawe. Z takim podejściem można się od drugiego człowieka bardzo wiele nauczyć. SB: W takim razie czy jest coś w kulturze arabskiej, co chętnie przeniosłaby Pani do polskiej? ZS: Na pewno. Chociażby tamtejszą gościnność czy zainteresowanie drugim człowiekiem, skupienie się na innych, nie tylko na sobie. Tam, gdy ktoś pyta, jak się czujesz, co u ciebie, to nie jest pytanie zdawkowe, tylko prawdziwe i szczere zainteresowanie. To elementy kultury arabskiej, które bardzo mi się podobają. SB: Czy kiedykolwiek pragnęła Pani mieszkać w kraju arabskim? ZS: Nie. Po moim dziesięciomiesięcznym pobycie, jedynym pragnieniem był powrót do Europy Zachodniej. (śmiech) Jednak różnice kulturowe są spore i po pewnym czasie zaczęły przeszkadzać mi w życiu codziennym. Na dodatek patrzyłam na wszystko z perspektywy studenckiej, więc kwestia gotówki czy dostępu do innego rodzaju dóbr była nieco utrudniona. Może gdybym już pracowała, zarabiała większe pieniądze, byłoby inaczej. Na dłuższą metę kultura polska zdecydowanie bardziej mi odpowiada. SB: 1 grudnia 2016 r. obroniła Pani pracę pt. „Wpływ nowych mediów na przemiany polityczne wybranych państw Bliskiego Wschodu na przykładzie Arabskiej Wiosny”. Na tamten moment

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

29


była to pierwsza obrona doktorska z nauk o mediach w uczelni niepublicznej w Polsce i jednocześnie pierwsza w historii rzeszowskiej Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania. Co skłoniło Panią do zrobienia doktoratu właśnie na WSIiZ-ie? ZS: Przede wszystkim to, że WSIiZ stwarzał bardzo dobre warunki do pracy naukowej, czyli tej która, poprzedza samą obronę doktoratu. Mogłam w spokoju, w pełnej koncentracji przygotowywać doktorat. Ponadto posiadał świetną kadrę, z którą konsultowałam wszystkie wątpliwości dotyczące mojej pracy. Mowa tutaj m.in. o Pani Profesor Siewierskiej-Chmaj czy Profesorze Kłodkowskim. Kolejnym argumentem był fakt, że w końcu pojawiła się możliwość obrony pracy z nauki o mediach. Zarówno w 2016 roku jak i obecnie, jest to nowa dziedzina nauki, która dopiero wchodzi na pole naukowych debat i analiz. SB: Dlaczego wybrała Pani akurat działalność naukową jako swój kierunek na przyszłość? ZS: Oj, ja zawsze bardzo lubiłam się uczyć. Od dzieciństwa. (śmiech) Naprawdę. Już od szkoły podstawowej moim marzeniem było uczyć się ciągle czegoś nowego. Natomiast na studiach bardzo spodobał mi się zawód wykładowcy. Okazało się, że lubię nie tylko zgłębiać naukę od strony teoretycznej, ale też uczyć innych i dzielić się swoją wiedzą. Wybór drogi naukowej jako mojej ścieżki kariery, wynikał więc z pasji i zamiłowań zakorzenionych we mnie od dzieciństwa. To na pewno zasługa tego, że trafiłam na nauczycieli, którzy sprawiali, że nauka była przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem. SB: Co zmieniło w Pani życiu uzyskanie tytułu doktora? ZS: To, że mogę się przedstawiać, jako doktor Zofia Sawicka. (śmiech) 30

Na pewno zdobycie tytułu dało mi pewną swobodę, naukową pewność siebie. Gdy pisze artykuł czy stawiam tezy, to czuję się pewniejsza swoich przekonań. Tytuł doktora przyniósł też satysfakcję - pozwolił myśleć, że to, co robię, jest doceniane. A docenienie to motywacja do dalszego rozwoju i zdobywania kolejnych tytułów naukowych. SB: Bardzo długo wierzono, że nauka to męski świat. Z dekady na dekadę pogląd ten traci na sile. Coraz więcej kobiet uprawia działalność naukową. A jak Pani zdaniem kobiety odnajdują się w naukowej rzeczywistości? ZS: Myślę, że kobieta jest stworzona do nauki. Oczywiście, nauka to bardzo wymagająca partnerka na życie. Jest samolubna, egoistyczna, wymaga wyłączności, skupienia, swoistego wyłączenia się z życia codziennego. Dla kobiet to szczególnie trudne zadanie, przy równoczesnym pełnieniu ról żon i matek. Te role są dla nas bardzo ważne, ale też wiążą się z oddaniem i poświęceniem. Z drugiej strony właśnie dzięki nim posiadamy, chociażby takie umiejętności, jak wielozadaniowość czy podejmowanie szybkich decyzji, dzięki nim jesteśmy empatyczne. To wszystko sprawia, że kobiety mogą wiele zdziałać na gruncie naukowym. SB: Wspomina Pani o łączeniu życia naukowego z rodzinnym. Jest jakiś sposób na pogodzenie tych dwóch elementów? ZS: Oczywiście, że jest. Znam wiele kobiet, które zajmują się nauką i posiadają rodziny. Jednak myślę, że nie ma jednej recepty. Pogodzenie tych dwóch światów, to kwestia wypracowania tego w każdym związku indywidualnie. Trzeba pamiętać, że rodzina to żona i mąż. Jeżeli związek polega na partnerstwie i mamy przy sobie wspierającego mężczyznę, to myślę, że kariera naukowa nie stanowi żadnego problemu. Natomiast dzieci są dodatkowym

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)


31 motywatorem do działania. Kiedy patrzymy, jak uczą się wszystkiego od początku, kiedy dostrzegamy ich kolejne osiągnięcia i postępy, to uświadamiamy sobie, jak istotna jest nauka i że warto się nieprzerwanie rozwijać. SB: A co z kobietami w kulturze arabskiej? Jaka jest ich pozycja? Czy mają możliwości rozwoju chociażby naukowego? ZS: To zależy. Oczywiście istnieje takie przekonanie, że kobieta w kulturze arabskiej nie ma żadnego znaczenia, że należy do mężczyzny i jej głównymi zadaniami jest rodzenie dzieci, zajmowanie się domem, ale to nie do końca jest prawda. Ogólnie rzecz biorąc kobiety mogą się uczyć i kształcić. W wielu państwach arabskich to właśnie kobiety stanowią zdecydowaną większość na uniwersytetach. Np. w Arabii Saudyjskiej coraz więcej kobiet zajmuje eksponowane stanowiska. Niedawno Wielki Immam Al-Azharu, czyli w islamie ktoś o randze naszego papieża, a więc bardzo ważna osobistość, powiedział, że należy doceniać kobiety. Podkreślił on rolę kobiet i dzieci

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)

w kulturze arabskiej. Mówił, jak ważna jest ich edukacja. Ze względu na to, że to one stanowią ponad połowę społeczeństwa, bez nich arabski świat można porównać do człowieka chodzącego na jednej nodze. Oczywiście dalej są na świecie miejsca, gdzie kobiety pozbawione są praw, jednak myślę, iż ten głos może dawać nadzieję, że to początek zmian na lepsze. SB: Co powiedziałaby Pani młodym kobietom, które chcą związać swoją przyszłość z nauką? ZS: Powiedziałabym: róbcie to! Jeżeli czujecie, że jest to ścieżka dla was, to nie poddawajcie się. Pojawi się wiele trudności. Może będzie brakowało wolnego czasu albo okaże się, że to nad czym pracujesz, o czym piszesz wymyślił już ktoś inny, może ktoś cię skrytykuje i będzie próbował udowodnić, że to nad czym się głowisz nie do końca ma sens. Wtedy nie można się poddawać. Trzeba wierzyć w siebie. Nauka daje naprawdę wielką satysfakcję i chociażby z tego powodu warto próbować. Zdjęcia: Natalia Filimoniuk

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

31


32 Zebrały: Liliia Bodnar i Natalia Filimoniuk

Nauka jest kobietą - kobiety mówią o nauce Czy naprawdę kobiety są mniej doceniane w działalności naukowej? Jak wygląda ich droga to własnej realizacji? Co warto zmienić, aby rola kobiet w nauce była coraz większa? O to zapytałyśmy kobiet-naukowców ze WSIiZ, które udowadniają, że nauka jest kobietą.

dr Iwona Leonowicz-Bukała

O swoim doświadczeniu naukowym Nie pamiętam swojego pierwszego doświadczenia naukowego. Tak długo już się tym zajmuję, że wydaje mi się jakbym robiła to od zawsze. Ale jako traumę wspominam pisanie równocześnie licencjatu i pracy magisterskiej. Zrobiłam to w 3 miesiące, a potem wzięłam ślub i wyjechałam w góry! Na pewno bardzo trudnym doświadczeniem było pierwsze wystąpienie na konferencji naukowej. Przede mną siedziało 80-ciu profesorów, doktorów, osób z całej Polski, którzy patrzyli na mnie i czeka32

li dopóki czegoś nie powiem, a ja nie mogłam się odezwać. Przez kilka pierwszych lat, kiedy jeździłam na konferencje naukowe i byłam jeszcze młodym naukowcem, nie „obtrzaskanym”, wydawało mi się, że wszyscy zgromadzeni tylko czekają aż się pomylę żeby zadać mi złośliwe pytanie, które pogrąży moją karierę naukową na zawsze. Co oczywiście jest nieprawdą. Ma się jednak do zaczynających spory dystans i daje się im takie pole manewru, otacza trochę opieką, żeby ich na początku nie zniechęcać.

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)


Wydaje mi się, że takim testem, krokiem milowym w mojej karierze naukowej była obrona doktoratu. Bałam się okropnie, ręce mi się trzęsły, ale na pewno od tego czasu wzrosła moja pewność siebie, jako naukowca, jako badacza i taka wiara we własne możliwości, siły oraz osąd. Przed tą obroną zawsze jednak pozostawała obawa, czy na pewno dobrze wnioskuję, czy na pewno dobrze myślę, czy na pewno jest tak, jak mi się wydaje.

O roli kobiet w nauce Wydaje mi się, że kobiety pełnią akademiczkom coraz ważniejszą rolę i to dobrze, bo kobiety są świetnymi badaczami, wciąż trochę niedocenianymi, no ale trudno zmienić wieki historii, kiedy to tylko mężczyźni zajmowali się nauką i życiem publicznym w ogóle. W XX wieku zaczęło się to zmieniać i szkoda, że tak mało jest Marii Curie Skłodowskich, ale wiem, że będzie ich na pewno więcej. Myślę, że kobietom w nauce bardzo przeszkadza to, że nauka jest bardzo zazdrosna. Jeśli chce się mieć rodzinę, dom, dzieci, a jednocześnie prowadzić badania na wysokim poziomie, poświęcać się im, jeździć na konferencje naukowe, współpracować badawczo z zagranicznymi ośrodkami to wymaga wielu poświęceń, czasu, samozaparcia i takiego skoncentrowania na swoich celach. Wydaje mi się, że to co kobiety wnoszą wartościowego do nauki to fakt, że często zajmują się sprawami, może nie tyle niszowymi, ale takimi których mężczyźni nie zauważają, nie dostrzegają, bo one nigdy nie były ich udziałem, nigdy nie były przedmiotem ich zainteresowania. W pewien sposób kobiety badaczki często realizują się będąc głosem grup, które na co dzień są zagłuszone. Taka zdolność odczuwania empatii, bardzo pomaga w takiej pracy, kiedy trzeba znaleźć punkty nieoczywiste, takie których nikt nie zauważa. Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)

O swojej dziedzinie naukowej Jako medioznawca zajmuję się wieloma tematami badawczymi, bo nauki o mediach to nauki interdyscyplinarne. Natomiast takim moim głównym obszarem zainteresowań są badania etniczne i badania migrantów. Pracę doktorską poświęciłam polskim mediom w Wielkiej Brytanii. Ten temat mnie zainteresował, dlatego że ukończyłam studia w kierunku stosunków etnicznych i migracji międzynarodowych i tak naprawdę zawsze chciałam być emigrantem i wyemigrować, nie zrobiłam tego - stety albo niestety. Natomiast ten temat zawsze był dla mnie bliski, ciekawiło mnie dlaczego ludzie wyjeżdżają, jak sobie radzą, a teraz interesuje mnie w jaki sposób media przyczyniają się do tych migracji, w jaki sposób pomagają migrującym radzić sobie z tą rzeczywistością migracyjną.

O roli nauki Nauka daje bardzo dużo satysfakcji, potrafi być zazdrosna, niewdzięczna, ale kiedy już osiągniesz pełen pułap i coś się uda - badanie, publikacja, wystąpienie, grant to naprawdę daje to olbrzymią motywację do tego, żeby działać dalej. A druga sprawa jest taka, że dzięki nauce tak naprawdę mogę na co dzień realizować to co sprawia mi ogromną frajdę i zajmować się tym, co mnie interesuje. Nie muszę spychać tego gdzieś do obszarów hobby i czytania po nocy interesujących książek tylko mogę codziennie, od rana do popołudnia czytać i pisać o tym, co jest moją pasją.

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

33


34 mgr Sylwia Mazur

O swoim doświadczeniu naukowym

O roli kobiet w nauce

To było właściwie moje marzenie. Praca nauczyciela, trenera wydawała mi się czymś co zawsze chciałabym robić w przyszłości. Nie ukrywam, że jednak marzeniem była praca nauczyciela akademickiego, dlatego że na naszej Uczelni oprócz prowadzenia zajęć dydaktycznych, jest też możliwość rozwoju naukowego, co jest mocno związane z autorozwojem. Na WSIiZie studiowałam Dziennikarstwo i komunikację społeczną, obroniłam tutaj tytuł licencjata i potem wyjechałam na różnego rodzaju staże, m. in. w Parlamencie Europejskim oraz w Izbie Handlowej w Istambule. Wtedy też dostałam telefon z Uczelni, że poszukują stażysty. Bardzo się ucieszyłam i po okresie próbnym udało się, jestem w zespole WSIiZ.

Uważam, że kobiety, pewnie jak w większości zawodów, są bardzo niedoceniane i pomijane zwłaszcza przy awansach. Badania pokazują pewien fakt - pomimo tego, że kobiety wśród kadry akademickiej stanowią 45%, to odsetek tych, które zajmują pozycje zarządzające wynosi tylko około 20%. Wyniki te pokazują, że kobiety są niedoceniane i bardzo często pomijane. Tutaj mamy do czynienia z syndromem średniego szczebla, do którego kobieta jako naukowiec może dojść, ale potem tego szczebla nie przekracza.

Co jest bardzo ważne z perspektywy pracy naukowej to fakt żeby trafić na odpowiednie osoby, czyli osoby które chcą być mentorami, chcą dzielić się swoją wiedzą i praktyką zawodową. Mam bardzo pozytywne doświadczenie w tym względzie i to oczywiście z kobietami. Na samym początku trafiłam do zespołu pani profesor Siewierskiej-Chmaj. Było to niesamowite uczucie, kiedy mogłam obserwować i podpatrywać Panią Profesor w trakcie pracy, co uzmysłowiło mi wiele rzeczy.

34

Potrzebne są zmiany, jednak najczęściej zmiany związane z nami, kobietami. Obserwuję, że najczęściej wśród kobiet jest pewna wstrzemięźliwość o aplikowanie na różnego rodzaju granty, projekty czy wyjazdy. Brakuje im pewności siebie, uważają, że są osoby które są mocniejsze. Warto, abyśmy stały się bardziej odważne.

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)


Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

35


intromediawsiz

36

intro_media

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

intro.media

Intro Magazyn | nr 02/2020 (78)


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.