7 minute read

DR OLGA KUREK-OCHMAŃSKA: NAUKA DAŁA MI MOŻLIWOŚĆ WERYFIKACJI RZECZYWISTOŚCI SPOŁECZNEJ Natalia Filimoniuk, Ewa Kuźniar

Nauka dała mi możliwość weryfikacji rzeczywistości społecznej Dr Olga Kurek-Ochmańska:

Rozmawiały Natalia Filimoniuk i Ewa Kuźniar

Advertisement

Z jednej strony prowadzić badania, spełniać wszystkie oczekiwania zawodowe i przekazywać wiedzę motywując studentów do działania. Z drugiej natomiast, pełnić rolę żony i troskliwej matki. Właśnie takie są nasze „Kobiety w nauce”. O tym jak połączyć macierzyństwo z pracą zawodową, kto jest najbardziej zorganizowaną jednostką świata i dlaczego warto rozpocząć działalność naukową, z dr Olgą Kurek-Ochmańską, rozmawiała Ewa Kuźniar.

Natalia Filimoniuk i Ewa Kuźniar: Przygotowując się do rozmowy doczytałam, że pracę na Uczelni rozpoczęła Pani w 2008 roku w Katedrze Mediów, Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. Czy już wtedy wiedziała Pani, że działalność naukowa to jest to z czym wiąże Pani przyszłość?

Olga Kurek-Ochmańska: Od zawsze marzyłam żeby być nauczycielem. Natomiast ścieżka akademicka i rozwój naukowy wyszedł poniekąd przypadkiem. Studiowałam socjologię – to jest moje pierwsze, podstawowe i ukochane wykształcenie, podczas którego poznałam wiele kwestii metodologicznych. Już wtedy wiedziałam, że kręci mnie coś takiego jak robienie badań. Nie bardzo widziałam siebie na komercyjnym rynku pracy i jakoś tak wyszło, że złożyłam podanie o pracę tutaj, na WSIiZ. Wybrałam tę ofertę, bo wydawała mi się najbardziej atrakcyjna i wiedziałam od początku, że chcę realizować badania, efektem czego będzie rozwój naukowy, publikacje, punkty i zdobywanie kolejnych stopni naukowych. Tak jak Pani wspomniała w 2008 roku rozpoczęłam pracę naukową, jednak pragenezą tego wszystkiego było to, że chciałam być nauczycielem, mentorem.

NF,EK: No i udało się zrealizować wszystkie zamierzone cele. Jest Pani nauczycielem akademickim, opiekunem koła naukowego i zdobywa kolejne publikacje oraz stopnie naukowe. W 2014 obroniła Pani swoją pracę doktorską pt. „Wpływ mediów studenckich na kreowanie wizerunku uczelni”. Pamięta Pani emocje zaraz po obronie?

OKO: Tak, oczywiście. Było to dosyć niedawno, 16 maja będzie sześć lat od tego momentu. Pamiętam nawet datę, co też o czymś świadczy. Obrona była ogromnie przyjemna, odbyła się w Instytucie Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Jednak, nawiązując do cyklu „Kobiety w nauce”, w ramach którego rozmawiamy – w komisji było dwunastu profesorów – mężczyzn, nie było ani jednej kobiety. Dopiero teraz sobie to uzmysłowiłam, że faktycznie jest to męski świat. Wracając jednak do emocji – na pewno poczułam ulgę, że jest już po wszystkim, że kilka lat mojej pracy zostało właśnie zwieńczone. Z jednej strony towarzyszyło mi poczucie sukcesu, czyli emocje pozytywne, z drugiej natomiast pewien rodzaj „wypompowania”. Jak wracaliśmy autem do domu, to po prostu zasnęłam, bo byłam tak zmęczona.

NF,EK: Tak jak Pani zwróciła uwagę, świat nauki w większości należy do mężczyzn. Wydaje mi się, że ma na to wpływ fakt, że kobieta musi pełnić pewne role społeczne: być matką, prowadzić rodzinę. W takim razie jak połączyć naukę z macierzyństwem?

OKO: Nie jest to łatwe, ja zrobiłam doktorat zanim zaangażowałam się w prowadzenie własnej rodziny. Od kiedy zostałam żoną, a zwłaszcza matką to trzy razy bardziej podziwiam kobiety, które łączyły te dwa elementy jakoś od początku kariery naukowej. Jest to trudne, bo jednak dziecko, wymaga zdecydowanie dużo czasu – oczywiście wszystko zależy od priorytetów. Pomimo że bardzo lubię swoją pracę, to jednak moje dziecko jest dla mnie najważniejsze. Odkąd ją urodziłam, to właściwie dopiero od kilku miesięcy zaczęłam wracać na „tory naukowe”. Miałam prawie trzyletnią przerwę, kiedy naukowo nic nie robiłam. Jeżeli kobieta ma więcej dzieci niż jedno, trójkę czy czwórkę, to faktycznie jest ona wiele lat za mężczyzną w kwestii płynnego, systematycznego rozwoju naukowego.

NF,EK: Myślę, że taka przerwa czasami dobrze robi.

OKO: Tak, to jest taka regeneracja intelektualna. Ja oczywiście podziwiam kobiety, które będąc na urlopie macierzyńskim pracują i są w

pewnym sensie aktywne zawodowo. Ja tak nie miałam, może dlatego, że moje macierzyństwo było późne i świadome. Pamiętam kiedy moja córeczka miała tak około trzy miesiące i dostałam jeszcze tekst po recenzji, gdzie miałam dosłownie wstawić jakieś drobne poprawki, które normalnie zrobiłabym w pół godziny to wtedy robiłam je przez dwa miesiące. Jak to mówi dr Leonowicz–Bukała, umysł miałam mlekiem zalany i nie byłam w stanie myśleć o niczym innym, tylko o moim dziecku.

NF,EK: Czyli generalnie dysproporcje jednak są, chociażby z przyczyn społecznych lub biologicznych. A jak one wyglądają w Polsce?

OKO: Zerknęłam sobie w statystyki i jeżeli chodzi o ogólne zatrudnienie na uczelniach wyższych to 40% są to kobiety, a 60% mężczyźni, a im wyższy stopień naukowy to te dysproporcje są jeszcze większe. W kwestii pracowników samodzielnych, habilitowanych, profesorów to już jest 20% kobiet, a w przypadku profesorów zwyczajnych to jest tylko 15% kobiet. Dysproporcje w Polsce są gigantyczne z czego aż tak bardzo nie zdawałam sobie sprawy. "

Chociaż, jeżeli mowa o studentach to tutaj jest więcej Pań niż Panów. Te dysproporcje są na odwrót – 40% jest mężczyzn, a 60% kobiet. Czyli samo dążenie do wyższego wykształcenia jest sfeminizowane, a później to środowisko naukowe staje się męskie.

NF,EK: Ja znalazłam również statystyki GUSu, według których w Polsce więcej kobiet ma wykształcenie wyższe, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę stanowiska zarządzające, to jednak więcej Panów pełni takie funkcje. OKO: Dzieje się tak wszędzie, w różnych branżach i dziedzinach. Ja statystykami nie dysponuję, ale jak popatrzymy, kto jest rektorami, dziekanami i tak dalej, to w większości są to mężczyźni. Nawet jak popatrzymy na naszą uczelnię – dopóki nie było prof. Jurkowskiej–Gomułki to zawsze rektorami byli mężczyźni. Do tej pory żadna kobieta nie pełniła funkcji prorektora. Wydaje mi się, że na większości uczelni tak to wygląda, czyli w tym top managmencie jest zdecydowanie więcej mężczyzn.

NF,EK: To ciekawe, bo kobiety chyba są bardziej zorganizowane. Pani pełni funkcję Kierownika sekcji ds. innowacji dydaktycznych. Jeżeli do działalności naukowej i prowadzenia rodziny dorzucimy jeszcze obowiązki administracyjne, to może nazbierać się sporo obowiązków.

OKO: Moim zdaniem kobiety, które mają dzieci, to są najbardziej zorganizowane jednostki świata. Ja jestem uporządkowana i systematyczna. Wszystko sobie zadaniuję, wypisuję priorytety, hierarchię, co najpierw powinnam zrobić, gdzie pójść. Codziennie w pracy mam listę zadań do wykonania i po kolei każde z nich „odhaczam”. Nie jest to łatwe, ale też nie mogę powiedzieć, że jest to strasznie trudne. Jak się bardzo narzeka to można zmienić pracę, ja swoją lubię i nie planuję na razie żadnych zmian.

NF,EK: Czyli najważniejsze jest podejście?

OKO: Podejście również, ale liczy się także systematyczność no i przede wszystkim pracowitość, ale to tak jak w każdym zawodzie.

NF,EK: Wróćmy jeszcze do nauki. Razem z dr. Kamilem Łuczajem prowadzi Pani badania na temat zagranicznych uczonych w Polsce…

OKO: W większości również są to mężczyźni.

zapytać, skąd po tej trzyletniej przerwie od działalności naukowej akurat taki pomysł na badania i kiedy będziemy mogli przeczytać publikacje związane z tematem?

OKO: Projekt jest już zakończony. Przeprowadziliśmy ponad sto wywiadów w całej Polsce z zagranicznymi uczonymi, naprawdę z przeróżnych krajów. Jak mówiłam, miałam trzyletnią przerwę w pracy naukowej. Cieszę się, że mogłam na nowo ruszyć bardzo mocno i to z takimi dużymi ogólnopolskimi badaniami. Dostać też środki z tak prestiżowego projektu, jakim jest „Dialog” to też jest dla mnie ważne. Właśnie wydajemy książkę z wynikami badań. Wyniki są ciekawe i już się bardzo dobrze kształtują, dlatego liczymy jeszcze na publikacje zagraniczne, anglojęzyczne. Wyniki prezentowaliśmy też na zjeździe Polskiego Towarzystwa Socjologicznego. Także, po tej trzyletniej przerwie, ruszyłam z kopyta.

NF,EK: Czy nauka coś w Pani zmieniła?

OKO: Nauka, z perspektywy każdej dyscypliny, będzie czymś innym. Dla filozofa nauka będzie rozmyślaniem, kompilacją pewnych poglądów teoretycznych. Dla mnie jako dla socjologa z duszy nauka to są badania. Dlatego też mogę powiedzieć, że nauka dała mi możliwość weryfikacji pewnych przypuszczeń, rzeczywistości społecznej w sposób usystematyzowany, metodologiczny, bez emocji i stereotypów, tylko obiektywnym okiem badacza. Kolejnym elementem, jaki dała mi nauka, jest możliwość poznania wielu, fascynujących ludzi. Jako socjolog zdaję sobie sprawę, że żyję w bańce społecznej, w pewnym specyficznym środowisku i jak wychodzę poza nią, to czasami się dziwię, że nie wszyscy są tacy jak moi znajomi. Prowadzenie badań daje również możliwość dzielenia się swoimi odkryciami, wynikami. W ten sposób pogłębia się warsztat dydaktyczny. Nie mówi się o pewnych kwestiach teoretycznie, tylko 27

na własnych przykładach analizuje zjawiska i zachowania. Zawsze, kiedy prowadzę zajęcia metodologiczne, odwołuję się do własnych badań i doświadczeń. Jest nawet taka teoria, że zajęcia powinno się prowadzić tylko na podstawie własnych badań. Właśnie to są te główne elementy, które dostrzegam dzięki nauce.

NF,EK: W takim razie co mogłaby Pani powiedzieć tym kobietom, dziewczynom, które dopiero wahają się czy wkroczyć w świat nauki?

OKO: Z jednej strony ciężko jest łączyć rodzinę z tą pracą naukową, a z drugiej strony praca naukowa nie jest pracą korporacyjną, na zasadach „od do”. Jest elastyczna, dużą jej część wykonuje się koncepcyjnie, np. w drodze, jadąc autem i w domu. Więc w pewnym stopniu można powiedzieć, że jest prorodzinna, czyli ułatwia sprawowanie opieki nad dzieckiem. To też są jakieś korzyści. Poza tym, jeżeli ktoś ma zacięcie badawcze, lubi pracę z młodymi ludźmi, bo większość z nas pracuje również na etacie dydaktycznym, to należy podejmować to wyzwanie. Nie można się bać, tylko działać.

Zdjęcia: Natalia Filimoniuk