Rycerz niepokalanej 9/2013

Page 1

issn 0208-8878

wrzesień 2013  nr 9 (688)

www.rycerzniepokalanej.pl

Tworzymy nową jakość pro-life str. 4

Wiara i polityka str. 8

Zaufaj mojej miłości str. 26


od redaktora

Nie bądź bierny... W jednym z programów telewizyjnych jurorzy nie pozostawili suchej nitki na wykonawcy utworu, aż do momentu, w którym zapytali, skąd on wynalazł taką piosenkę. Wystarczyło tylko jedno „magiczne” sformułowanie: autorem jest homoseksualista. Nagła zmiana postawy jurorów, wychwalająca wykonawcę za odwagę, odkrywczość i „rzetelność” była symptomatyczna. Weszli w nurt medialnej propagandy, że wszystko, co homo (oprócz homofobii), jest OK, a co nie jest homo – jest „be”. W tymże nurcie działają różne organizacje, a nawet prezydenci miast, darząc przywilejami osoby z tzw. środowisk LGBQ, czyli mające wynaturzone zachowania i orientacje seksualne – począwszy od prób zrównania związków homo z normalnymi małżeństwami, poprzez przydzielanie „qeercard”, aż po adopcję dzieci nawet przez pedofilów, jeśli tylko zadeklarują się, że są LGBQ. Tak, walka z chrześcijańską wizją rzeczywistości wkroczyła i w naszej Ojczyźnie w fazę realizowania masońskiego powiedzenia: „my religii katolickiej nie zniszczymy rozumowaniem, ale psuciem obyczajów”. Skoro walka idzie o moralność, o godność człowieka jako „obrazu i podobieństwa” samego Boga, to chrześcijanin nie może już pozostać biernym i obojętnym, nie może poddać się bez walki, nie może popłynąć tym nurtem powszechnej deprawacji. Na wszelkie możliwe i godziwe sposoby – jak to zaleca św. Maksymilian członkom Rycerstwa Niepokalanej – trzeba pokazać światu prawdę, którą przyniósł Jezus Chrystus, piękno czystości i miłości małżeńskiej, rodzinnej. Trzeba pokazać rządzącym, którzy wydają się realizować masońskie wytyczne niszczenia sacrum, że nie zgadzamy się na taką odczłowieczoną wizję świata, na cywilizację śmierci i pogardy względem najsłabszych – nienarodzonych czy będących u kresu życia. W końcu trzeba pokazać, że naszym najpiękniejszym Ideałem jest Niepokalana i że z Nią, i tak jak Ona chcemy realizować nasze życiowe powołanie. ■ Na okładce: „A twoją duszę miecz przeniknie...”, W. A. Bouguereau, Pieta (1876).

ISSN 0208-8878 Rok założenia 1922 Nr 9 (688) 2013 Za pozwoleniem Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 20 VI 2013 r., nr 2140/D/2013

Redaktor naczelny: o. Piotr Maria Lenart Sekretarz redakcji: s. Teresa Maria Michałek OV Opracowanie graficzne: Janusz Jaraźny Redaguje zespół ojców franciszkanów Redakcja: Niepokalanów, 96-515 Teresin tel. +48 46 864 23 52 fax +48 46 861 37 59 redakcja@rycerz.info www.rycerzniepokalanej.pl Redakcja nie zwraca nie zamówionych materiałów i zastrzega sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów bez uprzedniego powiadomienia autora


W numerze · wrzesień 2013 · nr 9 (688)

4

8

4

Tworzymy nową jakość pro-life

7

fiarowanie siebie O O. Józef Kaźmierczak OFMConv

8 Wiara i polityka Jerzy Kąkol 10 Maryja przesłania Boga! Sławomir Zatwardnicki 12 Maryja – kobieta modlitwy O. Jerzy Szyran OFMConv 14

I ntencja MI. Wrzesień O. Raffaele Di Muro OFMConv

16

awilon św. Maksymiliana... P Ks. Jan Robakowski

18

ł. Aniela Salawa. B Święta służąca

19

iesymetria doświadczenia N Sławomir Zatwardnicki

20 Upadek kobiety Jacek Bulzak 24 Cierpienie, choroba i dom O. Ignacy Kosmana OFMConv 26 Zaufaj mojej miłości Łukasz Roman Barczyk 30

ary od głuchoniewidomych D Bogdan Nowak

32

gzamin miłości E Br. Bruno Paterewicz OCist

34 Każdy ma swoje Westerplatte O. Paweł Warchoł OFMConv 36 Reformacja i kontrreformacja... Łukasz Domitrz 40 Gdy boję się decyzji... O. Sylwester Gąglewski OFMConv 41

Iskierki

42

Kronika MI

44

Podziękowania

20

36

Za prenumeratę „Rycerza Niepokalanej” przyjmujemy dobrowolne ofiary, podobnie jak to czynił św. Maksymilian Maria Kolbe. Czytelnicy, których nie stać na opłacenie prenumeraty, a pragną otrzymywać „Rycerza Niepokalanej”, powinni powiadomić nas o tym listownie pod koniec każdego roku. Tel. 46 864 22 08 lub 46 864 22 22 (Polska) +48 46 864 21 38 (zagranica) Dla orientacji podajemy przybliżone roczne koszty wydruku i wysyłki „Rycerza Niepokalanej”: • Polska: 41,00 zł • Z agranica: Europa: około 20 EUR Ameryka, Afryka i Azja: około 30 USD Australia: około 35 AUD Konto: Wydawnictwo Ojców Franciszkanów Niepokalanów 96-515 Teresin PKO BP 12 1020 1185 0000 4102 0012 3877 IBAN EUR: PL 23 1020 1185 0000 4202 0177 5055 IBAN USD: PL 30 1020 1185 0000 4902 0177 5071 IBAN GBP: PL 12 1020 1185 0000 4702 0185 9495 IBAN CAD: PL 52 1020 1185 0000 4602 0185 9503 SWIFT (BIC): BPKOPLPW Opłaty za prenumeratę mogą być dokonywane czekami bankowymi (na: Wydawnictwo Ojców Franciszkanów Niepokalanów), honorowanymi w obrocie międzynarodowym. Osoby, które nie posiadają konta bankowego, mogą przesyłać ofiary przekazami pocztowymi Postal Money Order. Zamawiając prenumeratę listownie, należy podać dane prenumeratora (imię, nazwisko, dokładny adres).


Tworzymy nową jakość pro-life O Europejskiej Inicjatywie Obywatelskiej „Jeden z Nas” opowiada Jakub Bałtroszewicz, członek komitetu obywatelskiego i wykonawczego EIO „Jeden z Nas” i koordynator Polskiego Komitetu Narodowego. embrionalnych komórkach macierzystych, bo to zawsze implikuje niszczenie życia ludzkiego. Inicjatywa dotyczy właśnie polityki finansowej UE. Uważamy, że pieniądze podatników nie powinny być przekazywane na programy aborcyjne i finansowanie prywatnych instytucji tym się zajmujących. Dlaczego UE finansuje takie programy?

Jakub Bałtroszewicz

11 maja 2012 r. w Brukseli zarejestrowana została Europejska Inicjatywa Obywatelska „Jeden z Nas”, która ma na celu zwiększenie ochrony życia ludzkiego w ramach prawa i polityki budżetowej Unii Europejskiej. O co chodzi w tej inicjatywie? Jakub Bałtroszewicz: Unia Europejska nie ma kompetencji w sprawach uchwalania praw bioetycznych. Bazując na wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w Luksemburgu w sprawie Brüstle kontra Greenpeace z 2011 r., w którym wyraźnie orzeczono, że embrion ludzki jest człowiekiem i wymaga godności i szacunku, domagamy się od UE zaprzestania finansowania prywatnych instytucji zajmujących się zabijaniem dzieci nienarodzonych – zwłaszcza w krajach Trzeciego Świata – czy badaniami na 4 • rycerz niepokalanej • wrzesień 2013

JB: Dobre pytanie. W świetle wyroku Brüstle kontra Greenpeace wydaje się, że UE nie ma prawa tego robić. My chcemy jasnego doprecyzowania przepisów w tej sprawie. Dziś pieniądze europejskie płyną nawet do tych afrykańskich krajów, gdzie aborcja jest prawnie zakazana. Sprytnie omija się prawo, np. przeznaczając środki na regulację menstruacji czy przywracanie miesiączki, a de facto zabija się poczęte dzieci. Nie wiemy, dlaczego UE finansuje te projekty, ale chcemy doprecyzowania przepisów prawa tak, żeby nie było żadnej furtki do wspierania aborcji naszymi pieniędzmi. Skąd pomysł na takie rozwiązanie tej ważnej społecznie sprawy? JB: Inicjatorem pomysłu inicjatywy „Jeden z Nas” jest włoski europoseł Carlo Casini, były sędzia Sądu Najwyższego i prezes największej włoskiej organizacji pro-life. Był pierwszą osobą, która połączyła fakty – możliwość Europejskiej Inicjatywy Obywatelskiej i wspominany wyrok TSUE. Skoro UE zachęca nas, żeby korzystać z tego narzędzia, jakim jest EIO, to jako obrońcy życia, walrozmowa


czący o Europę wartości, nie możemy odrzucić takiego zaproszenia. Projekt przedstawiono w czasie ubiegłorocznego Europejskiego Tygodnia dla Życia, który odbywa się regularnie w Parlamencie Europejskim. My niczego nie narzucamy, nie krzyczymy. UE dała nam narzędzie. Cóż może być bardziej europejskiego, niż korzystanie z niego i zaproszenie innych do wsparcia nas? To jest zupełnie inny rodzaj walki o życie i jego ochronę. Carlo Casini to dostrzegł i zaprosił nas do tego dzieła. Poszło za nim 25 krajów. W jaki sposób Polska włączyła się w inicjatywę? Jaki był w tym pana udział? JB: Byłem redaktorem naczelnym czasopisma „Imago”. Promowaliśmy bioetykę za pomocą narzędzi pochodzących z innych dziedzin niż wiara. Używaliśmy narzędzi do promocji chrześcijańskiej wizji człowieka. Z tego powodu zostałem zaproszony do Parlamentu Europejskiego na doroczny Tydzień dla Życia. Przez zbieg okoliczności okazało się, że jestem jedynym Polakiem uczestniczącym w spotkaniu. To się stało naturalnie, że Carlo Casini podszedł do mnie i powiedział, że nie wyobraża sobie, żeby Polski – ojczyzny Jana Pawła II – brakowało w tym projekcie. Na początku było trochę problemów. Inicjatywa została zgłoszona w maju 2012 r. Dopiero w październiku otrzymaliśmy narzędzia (m.in. narzędzie do zbierania głosów przez internet ze specjalnymi zabezpieczeniami) do zbierania podpisów. Żeby projekt był procedowany, należy zebrać milion głosów poparcia w ciągu roku. Termin zbierania głosów mija 31 października. Jak przebiega akcja? JB: Polska rozpoczęła kampanię inicjatywy 26 lutego 2013 r. jako jedno z pierwszych państw europejskich. Większość zainicjowarozmowa

ła akcję informacyjną i promocyjną w marcu i kwietniu. Ale już udało się spełnić jeden z warunków – w siedmiu krajach zebrano wskazane minima. Pierwszym była Polska. Wielki szacunek należy się Węgrom – niespełna 10-milionowy kraj zebrał już 300 procent normy. Ale trzeba zaznaczyć, że mocno zaangażowała się np. węgierska telewizja publiczna, która za darmo wyemitowała spoty promujące akcję. W tej chwili Polska jest na drugim – za Włochami – miejscu pod względem liczby zebranych podpisów i także na drugim – za Węgrami – pod względem procentowym. Mamy solidne drugie miejsce i chcemy powalczyć o pierwsze. Ale to wszystko zależy od ludzi, którzy zechcą włączyć się w kampanię. Sami nie zbierzemy tych podpisów. Wszyscy poczuli, że to jest nowa jakość w polskim pro-life. Po raz pierwszy pracujemy wspólnie dla całej Europy, po raz pierwszy też kontaktujemy się z organizacjami europejskimi. Skąd tak duże zainteresowanie mediów – zwłaszcza świeckich? JB: „Jeden z Nas” wykorzystuje Europejską Inicjatywę Obywatelską przewidzianą w Traktacie z Lizbony. Jest to narzędzie bezpośredniej demokracji uczestniczącej, którą wymyślili eurokraci, żeby pokazać, jak bardzo demokratyczna jest (albo raczej stara się być) Unia Europejska. Dzięki temu obywatele UE mogą proponować zmiany w konkretnych przepisach europejskich pozostające w kompetencji Komisji Europejskiej. Rozporządzenie wprowadzające to narzędzie weszło w życie dopiero 1 kwietnia 2012 r. Zatem „Jeden z Nas” to jedna z pierwszych inicjatyw europejskich i w związku z tym budzi zainteresowanie mediów. Każdy ma prawo zgłosić Komisji Europejskiej swoją propozycję zmian. Procedowane są wnioski, pod którymi zebrano co najmniej milion podpisów obywateli z siedmiu wrzesień 2013 • rycerz niepokalanej • 5


krajów UE (przy czym dla każdego państwa są określone minima). Drugim elementem zainteresowania mediów jest fakt, że nie jest to inicjatywa kościelna, mimo że popierana przez Kościół katolicki – głos wsparcia popłynął z samej Stolicy Apostolskiej, najpierw od Benedykta XVI, a potem od papieża Franciszka; aprobatę wyraziły też Konferencja Episkopatu Polski i Konferencja Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich w Polsce. „Jeden z nas” to de facto projekt obywatelski o skali ogólnoeuropejskiej – angażuje 25 krajów UE. Bardzo ciężko nas zaszufladkować jako „katolicki zaścianek” czy „ciemnogród”. Oddolnym i międzynarodowym działaniem wykraczamy poza schematy.

się w dniach 14-17 listopada w sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach, gdzie odbędzie się I Ogólnoeuropejski Kongres Ruchów Pro-life. Będziemy się zastanawiali nad dalszą współpracą i przygotowywali się do wysłuchania publicznego przed Komisją Europejską. Do tej pory w strukturach UE nie ma lobby obrońców życia. Nową wartością, którą chcemy stworzyć jako Europejczycy, będzie głos sprzeciwu lub poparcia dla ważnych dla nas spraw wspieranych dziś pojedynczymi głosami, a nie gremialnie przez przedstawicieli wszystkich 27 (wkrótce 28) państw członkowskich. Rozmawiał Przemysław Radzyński. ■

Czy inicjatywę wspierają tylko katolicy? JB: Jest to znacznie szersza akcja. Koordynatorami inicjatywy w Holandii są protestanci, a w Rumunii – prawosławni. Obrona życia jest ekumeniczna. Dotyczy wszystkich kościołów. Powiedziałbym nawet więcej – obrona życia jest ogólnoludzka. Nie trzeba być wierzącym, żeby wiedzieć, że nie powinno się zabijać dzieci w łonie matki. Z całą pewnością to nie jest inicjatywa motywowana wyłącznie religijnie. „Jeden z Nas” to tylko zbieranie podpisów? JB: Z praktycznego punktu widzenia głównym celem jest zebranie miliona podpisów, żeby móc zmienić prawo europejskie. Ale my tworzymy też nową jakość pro-life. Po raz pierwszy 25 krajów europejskich pracuje wspólnie nad jednym projektem za życiem. Szefowie największych narodowych organizacji pro-life spotykają się bardzo regularnie. Stworzyliśmy potencjał, który nie może zostać zmarnowany. Z inicjatywy Polski po zakończeniu akcji zbierania podpisów poparcia pod „Jeden z Nas” jej organizatorzy spotkają 6 • rycerz niepokalanej • wrzesień 2013

Celem akcji jest zablokowanie finansowania z budżetu Unii Europejskiej aborcji i doświadczeń na ludzkich embrionach. By to zrobić, potrzebujemy miliona głosów. www.jedenznas.pl rozmowa


w sanktuarium maryjnym na Wiktorówkach u Królowej Tatr. Jedna z opiekunek wypowiedziała następujący akt oddania:

Ofiarowanie siebie O. Józef Kaźmierczak OFMConv

Niektórzy ludzie świadomie ofiarowują wszystko, co ich spotyka, za grzeszników, aby ich uratować od potępienia. Ofiarowują modlitwę, trudności życia, cierpienia, choroby i swoją śmierć. Można nawet cieszyć się z krzyża, jeśli widzi się jego sens, ofiarując go za innych. W takiej postawie jednoczymy się z ofiarą samego Jezusa. Tak jak Jezus oddał siebie – „to jest Ciało moje”, tak i my oddajemy siebie za grzeszników na „pamiątkę” Jezusa. Zjednoczenie z Jezusem we Mszy świętej to oddanie się wraz z Nim dla zbawienia innych. Wszystko możemy ofiarować za innych. Ludzie często narzekają, przeklinają, gdy ich spotykają przeciwności. A przeciwności to najprostszy sposób, by pomóc innym. Św. Maksymilian Kolbe jako środek apostolski uznawał znoszenie wszystkiego, co nie zależy od naszej woli. Każdy z nas może coś ofiarować Bogu za zbawienie innych. Kiedyś byłem w Zakopanem wraz z dziećmi ze świetlicy środowiskowej. Tam każdy przygotował swój akt oddania Matce Bożej, by go wypowiedzieć rok wiary

Matko Niepokalana, Ty cierpisz, że Twoje dzieci jak liście wpadają do piekła przez grzechy nieczyste. Pomny na ciężar własnych win, stając z Tobą pod krzyżem Twojego Syna, oddaję się Tobie, jako żertwa ofiarna, aby moje cierpienia i sama śmierć, w jedności z męką Jezusa, mogły być ratunkiem dla moich braci i sióstr, zagrożonych przez zatwardziałość w nieczystości aż do śmierci. Amen. Tyle osób kona w każdej sekundzie i potrzebują naszej ofiary. Wspomniany akt mówi o konających w grzechach nieczystych. Rzeczywiście trzeba się za tych ludzi modlić i ofiarować. Matka Boża przecież powiedziała w Fatimie, że najwięcej potępionych jest przez grzechy nieczyste. Zdarzają się przypadki zapicia się na śmierć lub odchodzenia z tego świata w innych ciężkich grzechach. To wszystko jest wielkim przynagleniem, aby przyjmować trudne okoliczności życia w duchu zadośćuczynienia. Zwróćmy uwagę na słowa św. Faustyny: O Jezu, jak mi żal biednych grzeszników. Jezu, udziel im skruchy i żalu, pomnij na bolesną Mękę Swoją; znam nieskończone miłosierdzie Twoje, nie mogę znieść tego, aby dusza, która Cię tak wiele kosztowała, miała ginąć. Jezu, daj mi dusze grzeszników, niech miłosierdzie Twoje odpocznie w nich, zabierz mi wszystko, a daj mi dusze; pragnę się stać hostią ofiarną za grzeszników, powłoka ciała niech kryje ofiarę moją, gdyż i Twoje Najświętsze Serce ukrywasz w opłatku, a przecież jesteś żywą ofiarą. Przeistocz mnie w Siebie, o Jezu, abym była żywą ofiarą i miłą Tobie, pragnę Ci czynić w każdym momencie zadość za biednych grzeszników... O Stwórco mój i Ojcze wielkiego miłosierdzia, ufam Tobie, boś Dobroć sama. ■ wrzesień 2013 • rycerz niepokalanej • 7


wiar a i polityk a Jerzy Kąkol

Od wielu lat słychać głosy oburzenia, i to nawet ze strony katolików, że Kościół zajmuje się polityką, zamiast ograniczać się w swojej aktywności do przysłowiowej kruchty. Czy wiara i jej manifestowanie powinny być wyłącznie sprawą prywatną? Pamiętają takie stwierdzenia ci, którzy żyli w czasach panowania komunizmu. Są one także lansowane obecnie w imię tzw. poprawności. Uważam, że warto przypomnieć, jak definiuje się „politykę”. Samo słowo pochodzi z języka greckiego od poly (mnogość) i polis (państwo), a Arystoteles rozumiał przez nie „rodzaj sztuki rządzenia państwem, której celem jest dobro wspólne”. Współcześnie określa się ją jako „sposób zdobywania władzy, rządzenia, jej utrzymania”, co realizuje się przy użyciu perswazji, przemocy i wielu innych nie zawsze godziwych metod. W zależności od okresu, sytuacji społecznej i aktualnego zapotrzebowania, definicje te zmieniano. Nie wdając się w szczegóły, można zauważyć, że 8 • rycerz niepokalanej • wrzesień 2013

były tworzone na potrzeby danej grupy społecznej. Jan Paweł II przez politykę rozumiał „roztropne działania na rzecz wspólnego dobra”. Warto zauważyć, że ta ostatnia definicja stanowi jednocześnie wskazanie, jak uprawiać politykę i być w zgodzie z sumieniem. Przez sam fakt, że podał ją papież, pojawiły się ataki na Ojca Świętego. Jakiś politolog z Uniwersytetu Warszawskiego w dyskusji internetowej kpiąco wyrażał się na temat kompetencji naukowych papieża. Może nie warto zajmować się w tym miejscu człowiekiem, którego ton wypowiedzi wskazuje na wrogość do wszystkiego i wszystkich, którzy usiłują przedstawić stanowisko zgodne z Dekalogiem. Niestety, wielu uważających się za katolików prezenrok wiary


tuje postawę „schizofreniczną”, stosując „podwójną moralność”: inną prywatnie, a inną w życiu społecznym i zawodowym. Według niektórych – czego doświadczaliśmy – tylko określone grupy są uprawnione do działań politycznych. Mają przy tym prawo nawet do metod urągających zasadom przyzwoitości i prawu naturalnemu. W niektórych definicjach akcentuje się jako najistotniejszy element sposób zdobywania władzy i jej utrzymania, a zupełnie marginalizuje się wspólne dobro i zasady moralne. Każda próba wyrażania dezaprobaty dla nieprawidłowości oraz inne widzenie kwestii społecznych jest określane jako „mieszanie się do polityki”, „fundamentalizm” i zwalczane z całą bezwzględnością. Jeżeli członkowie Kościoła, którymi są nie tylko hierarchowie, ale także Lud Boży, usiłują zabierać głos w sprawach społecznych i narodowych, zaraz podnosi się wrzawa. Mają siedzieć cicho. Jest to swoista uzurpacja monopolu na władzę polityczną, a metody utrzymywania jej za wszelką cenę nie zmieniły się od wieków. Misją Kościoła jest obrona Dobrej Nowiny i ocena moralna. Kościół ma prawo oceniać działania polityków pod względem ich zgodności z wyznawaną wiarą, ma prawo bronić Bożych przykazań. Osoby konsekrowane mają prawo głosować na określonych kandydatów do władzy i wyrażać swoje zdanie o programach i poczynaniach poszczególnych partii. Mają wreszcie prawo piętnować zło. Hierarchowie Kościoła nie ubiegają się o wybór do władz świeckich ani nie zakładają partii na wzór istniejących partii politycznych, jednak ich krytyczne uwagi u wielu wywołują poczucie śmiertelnego zagrożenia i gwałtowne reakcje. Przykładem niech będzie wielkie poruszenie, jakie wywołał wybór Karola Wojtyły na papieża. Chociaż nie stały za nim dywizje wojska, które Stalin uważał za koronny argument we wszelkich sporach politycznych, bardzo wielu przyrok wiary

wódców religijnych i polityków liczyło się ze zdaniem Ojca Świętego. Mimo to niektórzy uznali go za śmiertelne zagrożenie swojej pozycji. Konsekwencją tego był zamach. Wzorem Chrystusa, który w czasie swojego nauczania piętnował zło wśród ówczesnej władzy politycznej i religijnej, także dzisiaj papież, biskupi i kapłani mają prawo i obowiązek oceniać poczynania osób rządzących i stawać w obronie krzywdzonych. Tak uczynił Jan Paweł II w czasie pielgrzymki w okresie, kiedy sami nie mogliśmy upomnieć się o swoje prawa. Szczególnie jest to ważne, gdy ludzie władzy wyrażają pogardę dla życia i łamią zasady przyzwoitości. Biada, gdyby Kościół tego nie robił! Dzisiaj jedną ze stosowanych metod przez tych, którzy mają nieczyste sumienia, jest straszenie fundamentalizmem i państwem wyznaniowym. Każdy ma prawo do życia swoją wiarą i powinna ona być zgodna z czynami. Nikt nie pragnie budowania szubienic i stosów dla innowierców, jak nam się sugeruje. Mimo to wielu z nas daje się nabierać na takie „zagrożenie” i bez zastanowienia powtarza głupoty, które serwują niektórzy politycy i środki przekazu. Jeżeli są nam drogie ewangeliczne wartości oraz Dekalog, powinniśmy wybierać tych, którzy będą szanowali nasze przekonania. Każda partia i ugrupowanie muszą być świadome, że podlegają ocenie, a Kościół jest zobowiązany do ostrzegania swoich wyznawców przed zagrożeniami. Nie powtarzajmy za nieprzyjaciółmi Chrystusa, że nie wolno nam żyć według zasad wiary, bo musimy respektować świec -kość. Bardzo często stoi za nią ateizm, który bardzo szybko ulega przeobrażeniu w antyteizm, i to w swojej wojującej postaci. Nie toleruje on żadnych odniesień do Boga, a człowieka wierzącego traktuje jako obywatela drugiej kategorii. Najbardziej dziwne jest jednak to, że ruchy te walczą z Tym, w którego istnienie zdają się nie wierzyć. ■ wrzesień 2013 • rycerz niepokalanej • 9


Maryja przesłania Boga! Sławomir Zatwardnicki

Tylko w Jezusie, Bogu i człowieku, jest możliwe poznanie Boga

akkolwiek by nie patrzeć, wszystko przesłania Boga, którego przecież „nikt nigdy nie widział”. Może więc nie tyle wszystko Go zasłania, ale właśnie odkrywa? To wydaje się bardziej biblijne niż mogłoby się biblijnym protestantom zatroskanym o chwałę Bożą jakoby ukradzioną przez Maryję wydawać. Całe stworzenie mówi o Nim, dlaczego więc Ona, najpiękniejsza ze stworzeń, miałaby milczeć? A jeśliby nawet milczała – jak to w Jej zwyczaju (choć czasem w Duchu Świętym przezwyciężanym, np. Magnificat) – czy w tym wymownym milczeniu nie wołałaby jednak o Nim, skoro nawet kamienie milczenia nie wytrzymują? Ten lęk o to, że jakieś stworzenie może przesłaniać Boga, nie wydaje się chrześcijański. Gdyby odpowiednio głęboko pogrzebać, można by w nim doszukać się nawet jakiegoś antyinkarnacjonistycznego źródła. Jeśli Bóg w ogóle może się objawiać, to tylko za pośrednictwem swojego Wcielenia: tylko w Jezusie – Bogu i człowieku – jest możliwe poznanie Boga. Do końca przeżyte „zgorszenie” Bogiem tak bliskim musi otworzyć oczy serca na prawdę, że również przez innych ludzi, tych świętych, którzy w Jego mistycznym Ciele odgrywają rolę szczególną, On się objawia. W przeciwnym razie trzeba by starać się, żeby być jak najmniej świętym, bo świętość jakoby zasłania Świętego, odbiera Jemu tylko należną świętość wynikającą z Boskiej natury. A więc biblijny Bóg zazdrosny o to, by ludzie nie grzeszyli, powinien zostać zamieniony na bożka zazdrosnego o ludzką świętość. Sam fakt stworzenia człowieka, gdyby przyjąć logikę podejrzenia o to, że człowiek odbiera chwałę Bogu, powinien sprawić, że człowiek musiałby już być posądzony o kradzież należnej jedynie Bogu czci. I trzeba by w końcu zapytać o to, czy przypadkiem pobyt człowieka w niebie nie odbiera Jemu czci jedynej? Czy chwała promieniejąca ze zbawionych nie przesłania Jego chwały? Oj, oj, a czy promieniejąca twarz Mojżesza nie zwiodła Izraelitów, którzy zamiast pozostać w bezpośredniej relacji z Bogiem (czytaj: bez żadnej relacji), oparli się, jak ociemniały na kulach, na pośrednictwie Mojżesza rzekomo rozmawiającego z Bogiem jak z Przyjacielem? Jeśli od tych wszystkich gorliwców lękliwie zatroskanych o Bożą chwałę tak bardzo, że stracili rozum z tego powodu, nie możemy wymagać myślenia, to z kolei sami nie pozwólmy sobie

10 • rycerz niepokalanej • wrzesień 2013

apologia maryi


na utratę rozsądku i odważnie spójrzmy w górę. Oto Ten, który został nazwany Słońcem Sprawiedliwości, odkrywa przed oczami widzącego Jana Niewiastę obleczoną w słońce. A przecież powinna ukryć się w cieniu, w najlepszym razie mógłby Ją symbolizować księżyc, ale – na Boga – nie może on znajdować się pod Jej stopami! Coś się Bogu skatolickowaciło, że pokazał Maryję nad księżycem, całą w słońcu, i na dodatek, jak jakąś boginię, przyozdobioną w wieniec z gwiazd, a nie dość, że z gwiazd, to jeszcze dwunastu, co czytelnika symbolicznego języka Apokalipsy nie może nie kierować ku dwunastu pokoleniom i tyluż Apostołom, których w takim razie Ona staje się niejako centrum albo, mówiąc po katolicku: których jest Królową? Bóg jednak nie traci rozumu. Jeśli ma być poznany, to tylko przez samego siebie. Dlatego Boga poznaje się tylko przez Syna Bożego (a więc przez Boga i człowieka), i dlatego Duch Święty przenika głębokości Boga samego, że sam jest Bogiem. I w końcu dlatego Bóg może być odkrywany, a nie zasłaniany przez Matkę Boga, że Ona trwa z Nim w zjednoczeniu doskonałym. Patrząc na obleczoną w słońce, widzimy Słońce. Bóg „zamieszkuje światłość niedostępną”, Boga „nikt z ludzi nie widział ani nie może zobaczyć”. Patrzenie bezpośrednio w słońce sprawia, że widzi się ciemność; z kolei słońce odbite w stworzeniu (a może lepiej: przenikające przez to stworzenie, jak promienie słońca przez okno wypucowane przedświątecznie) otwiera na to, czym (kim) jest słońce. I znów wracamy do tajemnicy Wcielenia, która zdaje się kluczem do całej rzeczywistości. Ewangelista, zaraz po tym, jak obronił Boga przed ludzkim widzeniem, dodał jednak, że „Ten jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył”. Jest więc możliwe, żeby Niewidzialny Absolut stał się widzialnym Emmanuelem. Jeśli w ogóle jest możliwe, że w Jezusie „mieszka cała Pełnia: Bóstwo, na sposób ciała”, to konsekwentnie trzeba powiedzieć, że da się w ludzkiej naturze, jak w jakimś znaku czy jak na ikonie, objawić Bożą tajemnicę. W takim razie jest możliwe, by również w ludziach trwających w Nim, w Jego Ciele, objawiła się Jego pełnia: „a zostaliście napełnieni w Nim, który jest Głową wszelkiej Zwierzchności i Władzy”. Niech więc kamienie, a nawet księżyc, wołają o Niej, a tym samym odsłaniają Boga, skoro zwolennicy zasady sola scriptura lękają się Jego zasłonięcia. Trochę racji mają: bo jeśli nawet Ona miałaby zasłaniać, czegóż spodziewać się po tych biedakach? Ale zadajmy inne pytanie: Czy katolikom nie zdarza się tak mówić o Niej, że rzeczywiście może to przysłaniać Boga? To już zupełnie inna historia. W każdym razie nawet jeśli oni się mylą, kamieniom i księżycowi można zaufać. ■ apologia maryi

Dlatego Bóg może być odkrywany, a nie zasłaniany przez Matkę Boga, że Ona trwa z Nim w zjednoczeniu doskonałym.

wrzesień 2013 • rycerz niepokalanej • 11


Maryja - kobieta modlitwy O. Jerzy Szyran OFMConv

i szkołami, gdy tymczasem modlitwa jest potrzebą płynącą z serca przepełnionego miłością i wiarą. Taka jest modlitwa Maryi. Nauczycielka pobożności

Wtedy Maryja rzekła: „Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy”. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: „Nie mają już wina”. Wszyscy oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, Matką Jezusa, i braćmi Jego. Pismo Święte ukazuje Maryję jako Dziewicę trwającą na modlitwie uwielbienia, rozważającą w swoim sercu różne wydarzenia, proszącą za człowiekiem oraz obecną w Wieczerniku wraz z uczniami Jej Syna, zgromadzonymi na modlitwie. Jej przykład i sposób modlitwy ukazują Ją także jako wzór pobożności chrześcijańskiej. Dzisiaj, bardziej niż kiedykolwiek, potrzebujemy wzorów ludzi modlitwy. Świat jest zalany teorią modlitwy, różnymi kursami 12 • rycerz niepokalanej • wrzesień 2013

Maryja w domu Elżbiety i Zachariasza „wypowiada słowa uwielbienia Boga i słowa pokory oraz wiary i nadziei”. „W kantyku Najświętszej Maryi – jak stwierdza św. Ireneusz – połączyły się radości Abrahama przeczuwającego Chrystusa, z proroczo antycypowanym głosem Kościoła: «Radując się, Maryja wołała, prorokując w imieniu Kościoła: Wielbi dusza moja Pana»”. Maryja w Ewangeliach jest kobietą refleksji. Jej życiu nieustannie towarzyszy medytacja nad znaczeniem zdarzeń i znaków Bożych. Jej refleksja wprowadza Ją w pewien stan nieustannego wzniesienia umysłu i serca do Boga. W ten sposób Maryja wchodzi w Pawłowy nakaz modlitwy nieustannej: „nieustannie się módlcie!”. W Kanie Galilejskiej podczas wesela Maryja ukazuje się naszym oczom jako Dziewica prosząca. „Przedstawiwszy Synowi z czułą prośbą tak bardzo doczesną potrzebę, spowodowała jednak uzyskanie łaski niebieskiej. Spowodowała mianowicie to, że Jezus, dokonawszy pierwszego ze swoich znaków, umocnił wiarę uczniów w Siebie”. Maryja staje w Kanie między człowiekiem w potrzebie a Synem-Bogiem i z głęboką pokorą wstawia się za człowiekiem. Jej modlitwa jest nasycona także cierpliwością czekania, gdyż świadoma jest tego, że Bóg działa w swoim czasie, w momencie najbardziej słusznym, który zna Jego mądrość. Ostatnie chwile Jej życia również naznaczone są duchem modlitwy, gdy w dniu droga maryjna


Pięćdziesiątnicy trwała razem z Apostołami na modlitwie. „Zatem modlącą się Maryję winno się dostrzegać zarówno w rodzącym się Kościele, jak i zawsze potem, także i teraz: chociaż bowiem została wzięta do nieba, nie przestaje jednak spełniać swej błagalnej i zbawiennej misji”. Dla całego Kościoła i poszczególnych chrześcijan Maryja stała się wzorem, jak „ze swego własnego życia uczynić kult należny Bogu, a z samej czci zadanie swego życia”. Św. Ambroży w swoim kazaniu wołał do wiernych już w IV w.: „Oby w każdym był duch Maryi, by uwielbiał Boga; oby w każdym był duch, by radował się w Bogu”. Maryja jest także w swojej modlitwie Służebnicą, która zgadza się na Boży plan w swoim życiu. W ten sposób antycypuje słowa, których Chrystus uczył swoich uczniów: „Bądź wola Twoja”. Zatem przyzwolenie Maryi jest dla wszystkich chrześcijan pouczeniem i przykładem, jak posłuszeństwo wobec woli Ojca ma stać się drogą i pomocą do świętości każdego. Maryja jest wymownym przykładem ducha ofiary, który staje do modlitwy w otwartości serca na wszystko, co Bóg daje, nie zakładając niejako z góry, jak Bóg ma działać. Wzniesienie duszy do Boga

Wielcy mistrzowie życia duchowego ukazują modlitwę jako wzniesienie duszy do Boga lub prośbę człowieka skierowaną do Stwórcy o stosowne dla niego dobra: „Modlitwa lub inaczej dialog z Bogiem – uczy św. Jan Chryzostom – jest dobrem najwyższym. Istotnie, jest ona intymną komunią z Bogiem. Tak jak oczy ciała widzą światło i są nim rozświetlone, tak samo dusza ukierunkowana na Boga zostaje oświecona niewyrażalnym światłem modlitwy. Musi to jednak być modlitwa wypływająca z serca, a nie jedynie z przyzwyczajenia”. Z tej definicji wynikają dwie podstawowe prawdy. droga maryjna

Po pierwsze, prawda o skończoności bytu ludzkiego, który musi wznieść się do Boga. Człowiek jako stworzenie nieustannie potrzebuje Boga, który daje mu oddech życia oraz wszystko, co jest mu konieczne do życia. Modlitwa jest działaniem Boga i człowieka przez Chrystusa w Duchu Świętym. Bóg nie potrzebuje naszej modlitwy – to człowiek potrzebuje Bożej pomocy. Stwórca zaś obdarza go różnymi dobrami, by z coraz większą ufnością zwracał się do Niego. Po drugie, prawda o Bogu świętym i nieskończonym, Stwórcy człowieka i Jego Odkupicielu. Bóg od wieków wkracza w życie człowieka i zaprasza go do współdziałania ze swoją łaską. Wzniesienie duszy do Boga jest swego rodzaju stanem bycia wobec Stwórcy, wyrazem darmowości ludzkiego istnienia i poczucia grzeszności człowieka. Z drugiej strony, przez wzniesienie swej duszy do Boga człowiek doświadcza Jego wielkości i fascynującej doskonałości. Podobne doświadczenie modlitwy ukazuje nam św. Jan Klimak, który nazywa modlitwę „dialogiem człowieka z Bogiem, zjednoczeniem mistycznym”. Człowiek potrzebuje Boga, nawet gdy do końca sobie tego nie uświadamia lub temu zaprzecza. Modlitwa zatem jest swego rodzaju zanurzeniem się tego, co skończone, słabe i podlegające śmierci, w Tym, który jest Nieskończony, Mocny i Wieczny. Dzięki modlitwie człowiek przekracza niedostępną swej naturze barierę Bóstwa i zanurza się w swoim Stwórcy i Odkupicielu. ***

W maryjnej szkole modlitwy człowiek uczy się pokornej postawy wobec Boga i zgadzania się z Jego wolą. Maryja swoją postawą ukazuje nam różne formy modlitwy, które Kościół – oblubienica Chrystusa i obraz modlącej się Dziewicy, zanosi do Boga. ■ wrzesień 2013 • rycerz niepokalanej • 13


Wrzesień

Intencja Rycerstwa Niepokalanej: Abyśmy – odkrywając nasze zdolności do kontemplacji – potrafili stale dostrzegać obecność Boga na drodze naszego życia O. Raffaele Di Muro OFMConv, asystent międzynarodowy MI Drogi kontemplacji

Kontemplacja to poruszenie umysłu, oświeconego wiarą i coraz głębsze pojmowanie rzeczywistości Bożej. Ważną rolę odgrywa tutaj medytacja, która pozwala człowiekowi wejść w głębię Bożych tajemnic z zaangażowaniem władz intelektualnych. Chodzi o taki akt życia chrześcijańskiego, który angażuje władze umysłowe i uczuciowe z mocą i przynagleniem woli oraz pod wpływem Ducha Świętego, i pomaga spojrzeć na rzeczywistość w taki sposób, aby zjednoczyć się z Bogiem, jako swoim początkiem i źródłem. Kontemplowanie oznacza w istocie poruszenie własnych zdolności intelektualnych i miłowania po to, aby lepiej zrozumieć Boże tajemnice i zostać przez nie przemienionym. Nie chodzi o coś abstrakcyjnego albo nieosiągalnego, lecz o rzeczywistość dostępną dla każdego wierzącego, który z powołania powinien być kontemplatywny. W postawie św. Maksymiliana można zauważyć kilka cech kontemplacji. Najważniejsze wypływają z jego modlitwy i przeżywania Liturgii. Więź z Bogiem, połączona z niezwykłą umiejętnością medytacji, pozwala mu wejść w głębię Bożych tajemnic, gdzie Eucharystia ma dla niego znaczenie fundamentalne. Ponadto wielką wagę przywiązuje do Pisma Świętego, którego treści – tak jak św. Franciszek – stara się aktualizować dosłownie i bez wahania. Bez wątpienia zasadniczym źródłem kontemplacji kolbiańskiej jest Niepokalana. Po14 • rycerz niepokalanej • wrzesień 2013

znanie i miłość względem Dziewicy prowadzą polskiego Męczennika do zgłębiania największych tajemnic naszego zbawienia. Pozwala on Matce Bożej prowadzić się za rękę i dzięki Niej dochodzi do refleksji o zbawieniu człowieka i o sensie jego drogi. Również w tym przypadku Święty patrzy na Maryję jako na wzniosły ideał, którego prawdy objawione dogłębnie kontempluje. W jednym z listów, skreślonym w Nagasaki 2 lutego 1931 r. do o. Floriana Koziury, widać, jak powierza Maryi swoje medytowanie, swoją refleksję dotyczącą kierunku wybranej drogi, i że w ogóle swoje apostolskie działanie poprzedza kontemplacją: Piszę właśnie w święto Matki Bożej Gromnicznej, Oczyszczenia. Podczas porannej medytacji prosiłem Niepokalaną, aby oczyściła moje myśli, moje słowa i moje działania od tego wszystkiego, co od Niej nie pochodzi. W tym momencie minęła dziewiąta wieczór: i jesteśmy już po konferencji, po rachunku sumienia i po generalnej absolucji. Piszę... piszę... z pewną obawą w sercu. Przede wszystkim nie wiem, czy Niepokalana chce, abym ja, będąc tutaj, pisał i myślał, czy powinienem ograniczyć moje działanie do Japonii, czy powinienem zwrócić spojrzenie na cały świat. Szczęście człowieka Święty znajduje tylko w Bogu. Wszystkie inne radości są złudne, o czym pisze w artykule, który ukazał się w „Rycerzu Niepokalanej” w styczniu 1922 r. pod znamiennym tytułem: Gdzie szczęście?: dziedzictwo kolbiańskie


Szczęścia pragnie każdy... Za wielkie jest serce człowieka, by je można było zapełnić pieniądzem, zmysłowością lub zwodniczym, choć odurzającym, dymem sławy. Ono pragnie dobra wyższego, bez granic i wiecznie trwającego. A takim dobrem jest tylko – Bóg. Kontemplując Boga w dziełach stworzenia i świata, św. Maksymilian w „Rycerzu Niepokalanej” z lutego 1923 r. zwraca się do niewierzących w słowach, które pobudzają do głębszej refleksji: Naprzód widzimy celową budowę członków w ciele ludzkim i zwierzęcym, części w roślinach i w ogóle z góry obmyśloną harmonię we wszechświecie. Istota więc, która to wszystko powołała do bytu, musi mieć rozum, musi być osobą. Następnie cokolwiek jest w skutku, musi w jakiś, i to doskonalszy sposób, być w przyczynie. Weźmy malarza. Nie daje on ze siebie obrazowi ni farby, ni płótna; to wszystko bierze z zewnątrz. Co jednak daje, tj. kształty, to musi mieć w sobie. Musiał on naprzód wyobrazić sobie ten obraz, zanim wziął pędzel do ręki; wedle wzoru też, utworzonego w umyśle i w fantazji, maluje. Lecz Pan Bóg nie brał niczego z zewnątrz; On, jako pierwsza przyczyna, wywiódł swe twory z nicości, dał im wszystko, wszystkie więc doskonałości stworzeń i w Nim być muszą tylko w sposób, jak to przedtem zaznaczyłem, nieskończenie doskonały, bo w Nim granic być nie może. Aktualizacja przesłania kolbiańskiego

Kontemplowanie Maryi nie oznacza jedynie medytowania Jej tajemnicy, ale – według myśli i duchowości św. Maksymiliana – nieustanne Jej wzywanie i wierne naśladowanie Jej cnót, a w szczególności Jej ścisłego zjednoczenia z Synem. Ponadto cała misyjna działalność o. Kolbego rodzi się z kontemplacji, w której roztrząsa i pogłębia on dziedzictwo kolbiańskie

tajemnicę Chrystusa i Niepokalanej. Zatem jego apostolat charakteryzuje się gorącym pragnieniem ukazania światu tej Miłości Boga, której doświadcza w kontemplacji. Życie duchowe o. Kolbego rozwija się i osiąga dojrzałość poprzez nieustanną ascezę i dążenie do kontemplacji. Rozwija się duchowo, wytrwale poszukując Bożej obecności w tym wszystkim, czego doświadcza, z nieustannym pragnieniem nawrócenia. Poprzez modlitwę, zwrócenie uwagi na słowo Boże i dokonujące się wydarzenia, refleksję nad tajemnicami z życia Chrystusa i Maryi, żarliwy udział we Mszy świętej i w Liturgii Kościoła, zmierza do uczynienia swego duchowego życia czystym i doskonałym. Ponadto św. Maksymilian przypomina, że kontemplacja nie jest drugorzędnym aspektem życia duchowego, ale jego fundamentem. W kolbiańskiej logice aktywność jest tym bardziej owocna, im bardziej zatrzymuje się nad Bożymi tajemnicami. Zaś cała działalność misyjna opiera się na życiu w zjednoczeniu z Bogiem i na ciągłym rozważaniu prawd objawionych. ■

Punkty do refleksji 1. Czy jestem świadomy kontemplacyjnego wymiaru życia chrześcijańskiego? 2. Czy zastanawiam się nad moim kontemplacyjnym powołaniem? 3. Jaka jest moja modlitwa zwrócona do Maryi? 4. Jak uczynić moją wspólnotę MI bardziej otwartą na kontemplację? 5. Czy w moim życiu jest tylko działalność zewnętrzna? Jakie miejsce rezerwuję dla kontemplacji? Czy korzystam z dni skupienia, rekolekcji? 6. Co zrobić, by dowartościować wymiar kontemplatywny mojej drogi wiary?

wrzesień 2013 • rycerz niepokalanej • 15


Pawilon św. Maksymiliana w Lourdes

Pobożny pielgrzym odnajduje w Lourdes nie tylko ślady św. Bernadetty, która miała szczęście być powiernicą Maryi, ale także ślady najsłynniejszego rycerza Niepokalanej, św. Maksymiliana Kolbego, który przez swe całkowite zawierzenie Maryi, przez działalność misjonarską, a zwłaszcza przez swą męczeńską śmierć rozsławił imię Niepokalanej po całym świecie. Ks. Jan Robakowski

Kanonizacja i spotkanie bł. Jana Pawła II z Franciszkiem Gajowniczkiem

Wystawa o św. Maksymilianie

W 1974 r., który był rokiem przygotowania się do Roku Świętego (1975), zaproponowano wszystkim pątnikom przybywającym do Lourdes, aby przedmiot ich rozważań i przeżyć dotyczył tematu realizacji najważniejszego wezwania z orędzia Niepokalanej z Groty Massabielskiej, zawierającego wezwanie do pojednania z Bogiem i bliźnimi przez pokutę i nawrócenie, co powinno być uwieńczone dobrą spowiedzią świętą, która często rozpoczyna w nas całkiem nowe życie. 16 • rycerz niepokalanej • wrzesień 2013

Aby przybliżyć ten temat, sanktuarium zorganizowało „L’Expo-Kolbe” – wystawę o polskim franciszkaninie, o. Maksymilianie Kolbem, założycielu Rycerstwa Niepokalanej (we Francji nazywanym Misją Niepokalanej). Wystawa ta, otwarta 4 maja 1974 r., była dziełem o. Mouleta, franciszkanina z Fribourga w Szwajcarii. Cieszyła się ona tak wielkim powodzeniem, że w latach następnych bp Henri Donze polecił franciszkanom ją kontynuować. Ostatecznie został otworzony specjalny Pawilon św. Maksymiliana – i to nie przypadkowo przy samym lochu więziennym, Le Cachot, gdzie w czasie objawień mieszkała rodzina Soubirous (5 rue des Petits Fossés) i skąd Bernadetta wychodziła na spotkania z Niepokalaną. Od lochu do pawilonu

Obecnie, gdy pielgrzymi, po zwiedzeniu Le Cachot, idą dalej śladami Bernadetty, pierwszy budynek, jaki napotykają po drodze, to właśnie Pawilon św. Maksymiliana. Już z daleka rzuca się przechodniom w oczy intrygujący napis umieszczony na zewnętrznej fasadzie gmachu: Seul l’Amour crée – „Tylko miłość jest twórcza”. To zdanie najlepiej streszcza całe życie i dzieło tego „giganta” wśród współczesnych świętych. dziedzictwo kolbiańskie


Św. Maksymilian jest jedynym świętym, któremu poświęcono w Lourdes cały duży Pawilon. W Pawilonie tym znajduje się kaplica, sala kinowa, biblioteka książek o Świętym i czytelnia „Rycerza Niepokalanej” w kilku językach oraz innych czasopism maryjnych z różnych stron świata. Wystawa - Muzeum

W głównej sali Pawilonu znajduje się wystawa, na której – za pomocą dużych zdjęć i objaśnień w czterech językach – przedstawione są najważniejsze momenty z życia św. Maksymiliana. Zwiedzając, można poznać dzieciństwo i lata szkolne przyszłego świętego Męczennika, aż po czas ważnych wydarzeń decydujących o powołaniu do życia zakonnego. Dalej widzimy czas studiów w Rzymie i powołanie do istnienia Rycerstwa Niepokalanej, jako antidotum na wszelkie poczynania wrogów Kościoła (masonerii, komunizmu) przez oczernianie, zwodzenie prostego ludu... Poznajemy, jak niezachwiana wiara, zaufanie Niepokalanej i geniusz św. Maksymiliana sprawiają, że mimo licznych przeszkód osiąga on coraz większy sukces. Niepokalanów staje się najliczniejszym klasztorem franciszkańskim na świecie. Młodzieńczy entuzjazm nowicjuszy znajduje tu wielki i zachwycający cel, któremu warto poświęcić życie: praca na chwałę Bożą, i to w atmosferze świętości, promieniującej od o. Maksymiliana. Z wystawy dowiadujemy się, że „Rycerz Niepokalanej” osiąga rekordowy nakład sięgający blisko miliona egzemplarzy. W końcu widzimy, że to wspaniałe dzieło przerywa wojna, aresztowanie o. Maksymiliana i śmierć w bunkrze głodowym w Auschwitz. Ostatnie zdjęcia przedstawiają kanonizację o. Maksymiliana, 10 października 1982 r. na placu św. Piotra w Rzymie, i spotkanie bł. Jana Pawła II z Franciszkiem Gajowniczkiem. dziedzictwo kolbiańskie

Pielgrzymi przed Pawilonem św. Maksymiliana w Lourdes

***

„Tylko miłość jest twórcza”. Miłość jest silniejsza nawet niż śmierć. To chrześcijańska miłość Maksymiliana do bliźniego uratowała Franciszka Gajowniczka od śmierci i obdarowała go długim życiem (95 lat), aby świadczył przed światem o mocy tej miłości. „Bo uratować jedno życie, to uratować cały świat”. Głównym celem Pawilonu, prowadzonego przez franciszkanów konwentualnych, jest kontynuowanie dzieła św. Maksymiliana przez propagowanie Misji Niepokalanej i Jej orędzia z Groty Massabielskiej wobec tysięcy pielgrzymów nawiedzających każdego roku to miejsce. ■ wrzesień 2013 • rycerz niepokalanej • 17


wszystkim czynić dobrze. Na jej łożu śmierci znaleziono kartkę: „aby wszystkim było dobrze”. Poświęciła się bez reszty w służbie ubogim, czasem oddając swój obiad biednemu.

Bł. Aniela Salawa (1881-1922)

ŚWIĘTA SŁUŻĄCA Wspomnienie: 9 września. Znaczenie imienia: Imię żeńskie, stano-

wiące spolszczoną wersję łacińskiego imienia Angela, pochodzącego od greckiego słowa: angelos – posłaniec. Motto życiowe: Panie... Żyję, bo chcesz,

Umrę – bo każesz, Zbaw mnie, bo możesz...

Jak żyła: Urodziła się w rodzinie chłop-

skiej 9 września 1881 r. Jej rodzina borykała się z wieloma trudnościami materialnymi. Rodzice starali się wychować dzieci religijnie i przygotować je dobrze do trudności życiowych. Aniela od 12. roku życia pomagała rodzicom w pracy na roli. W wieku 16 lat udała się do Krakowa na służbę. W 1899 r. zmarła w 25. roku życia jej siostra Teresa. Aniela uświadomiła sobie kruchość życia, zrozumiała, co naprawdę ma wartość. Postanowiła prowadzić życie na wzór swej świątobliwej siostry. Zaczęła codziennie przyjmować Komunię świętą. Złożyła też ślub czystości. 15 maja 1912 r. rozpoczęła nowicjat Trzeciego Zakonu św. Franciszka, a 6 sierpnia 1913 r. złożyła śluby tercjarskie. Od 1916 r. coraz trudniej było jej pracować z powodu postępującej choroby płuc i żołądka. Aniela pragnęła w życiu 18 • rycerz niepokalanej • wrzesień 2013

Jest mistyczką z ludu. Swoje doznania mistyczne i wewnętrzne przeżycia duchowe opisała w Dzienniku, który jest zaliczany do najciekawszych dzieł literatury mistycznej dwudziestolecia międzywojennego i porównywany z Dzienniczkiem Faustyny Kowalskiej. Aniela wiele cierpiała. I choć ludzie jej nie rozumieli, ona nie narzekała. Nigdy nie mówiła źle o bliźnich. W ostatnich latach życia przeżyła wielkie cierpienia fizyczne i duchowe. Ofiarowała je za grzeszników i za Polskę. Czasem brała na siebie cudze cierpienia. Zmarła 12 marca 1922 r. Przekonanie o jej świętości było tak powszechne, że po pogrzebie zaczęto klękać przy jej grobie na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie i wzywać jej pomocy. W 1949 r. jej ciało zostało przeniesione do kaplicy Męki Pańskiej w bazylice franciszkańskiej. Jan Paweł II beatyfikował ją 13 sierpnia 1991 r. Dlaczego Maryjna: Cechowała ją szcze-

gólna miłość do Eucharystii i Matki Najświętszej. Mówiono o niej, że podobnie jak Maryja promieniowała czystością duszy i z tego względu nazywano ją „świętą panienką”. Modlitwa:

Boże, w Trójcy Jedyny, Ty powołałeś bł. Anielę Salawę, aby służyła Tobie i bliźnim w trudnych okolicznościach ich życia. Wysłuchaj nasze modlitwy, które za jej wstawiennictwem w pokorze Ci przedstawiamy. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen. Ojcze nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Chwała Ojcu... święty miesiąca


Niesymetria doświadczenia Sławomir Zatwardnicki

Rodzice, szczególnie w rodzinach wielodzietnych, przyjmują egzystencjalne doświadczenie, które pozwala im widzieć rzeczywistość w nowym świetle. Może chcieliby obudzić się koło żony/męża bez tej hałaśliwej i zawsze żywej jak srebro gromadki, może rozmawiają o milczeniu, które było złotem, może myślą wybiegają w przyszłość, kiedy to z gniazdka wyfrunie ostatni, a wtedy... Wtedy nic już nie będzie takie, jak przedtem. A więc nie mają co tęsknić za powrotem do przeszłości. Bo mimo że trudno, że człowiek dusi się w poszukiwaniu wytchnienia i chwili samotności lub „samotności we dwoje” (z małżonkiem), to przecież zawsze istnieje: związek miłości do żony/męża z miłością do owocu tej miłości – dziecka. Bo miłość do współmałżonka domaga się i znajduje przedłużenie w miłości do dziecka, to należy do istoty miłości, bez tego otwarcia ona karłowacieje. To zdobyte przez rodziców życiowo-miłosno-rodzicielskie doświadczenie sprawia, że są oni w stanie zrozumieć bezdzietnych, którzy ze względu na przywiązanie do wygód czy też w oparciu o nieuporządkowaną hierarchię wartości odsuwają poczęcie ze względu na ten wysiłek całego życia, który się z nim wiąże. Z kolei ci bezdzietni czy „małodzietni”, a więc w jakimś sensie „wymykający” się jeszcze pełnym konsekwencjom rodzicielstwa, a przynajmniej związanego z nim wysiłku, nie bardzo rozumieją tych wielodzietnych. To dlatego tak łatwo przychodzi im rozdzielać współżycie od prokreacji, czy nawet złorzeczą tym otwartym na życie, którzy przypominają o zamkniętej na rodzicielstwo mentalności antykoncepcyjnej. kobietą i mężczyzną stworzył ich

Zdumiewająca asymetria, choć przecież zrozumiała: rodzice rozumieją bezdzietnych, którzy sztucznie oddzielają współżycie od jego owocu, a ci bez dzieci z kolei nie są w stanie wyobrazić sobie świata niepękniętego i miłości niezwyrodniałej. I kiedy patrzą na swoje dzieci, to kochają się jeszcze bardziej, i kiedy tęsknią za samotnością czy „samotnością we dwoje”, to mimo wszystko odrzucają uprawianie „egoizmu we dwoje”, którym zajmują się zamknięci na nowe życie, a więc w gruncie rzeczy na miłość prawdziwą. Sprowadzając to wszystko do sedna, można by powiedzieć, że jednym chodzi o miłość, a drugim o miłość własną. To słowa mocne, ale nawet jeśli raniące – to ku nawróceniu. Ta niesymetria, choć zrozumiała, nie przestaje przecież zadziwiać. Jeśli jedni zobaczyli więcej, a nie przestali rozumieć tych, co patrzą wciąż zbyt wąsko, a ci drudzy nie są w stanie wznieść się na poziom tych pierwszych, należy podejrzewać, że właśnie po stronie tych otwartych na życie trzeba by się opowiedzieć: jako że w ich życie wkracza w pewien sposób „nowy wymiar” rzeczywistości, z którego nie warto rezygnować; który ubogaca i pogłębia świat, który jest jakby exodusem ze świata zamkniętego, ograniczonego, w którym kiedyś tkwiły obie strony, zanim jedna z nich otworzyła się na coś więcej; zanim jedna z nich otworzyła się na życie. I jeśli wolno zasadnie pytać, czy ta druga strona – zamknięta na życie – nie umiera, to w każdym razie pozostaje w tym niezrozumieniu życia, miłości oraz tych, którzy wybrali życie. Może dlatego tak chętnie etykietuje wielodzietnych patologiami, że sama nie jest w najzdrowszej kondycji? ■ wrzesień 2013 • rycerz niepokalanej • 19


Upadek kobiety Jacek Bulzak

Współczesny świat jest przesiąknięty seksem. Wydaje się to być nieuchronnym i niemożliwym do zmiany procesem. Czy na pewno? Nasza postawa może się zmienić, gdy zdamy sobie sprawę ze skutków takiego stanu rzeczy. Dodatkową motywację możemy zyskać, gdy weźmiemy pod uwagę, że skutki te krzywdzą niepomiernie bardziej kobiety niż mężczyzn. Kobiety są prawdziwymi niewolnikami współczesnej kultury. www.twojasprawa.org.pl

„Jakże często oceniano kobietę w przeszłości i ocenia się jeszcze dzisiaj bardziej według wyglądu zewnętrznego niż jej zdolności, profesjonalizmu, inteligencji, bogactwa wrażliwości, czyli ostatecznie według jej godności!” bł. Jan Paweł II

Stowarzyszenie Twoja Sprawa (STS) od kilku lat troszczy się o to, żeby przestrzeń publiczna w Polsce była wolna od wulgarnych i obscenicznych treści. Stowarzyszenie to zorganizowało 19 marca w Sejmie konferencję pt. Odebrana niewinność. Seksualizacja kobiet i dziewcząt w mediach i reklamie. W materiałach z konferencji znajduje się m.in. Raport Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego (APA) na temat seksualizacji dziewcząt. Jest to ważny dokument, mimo że niektóre jego tezy 20 • rycerz niepokalanej • wrzesień 2013

są kontrowersyjne (np. dotyczące edukacji seksualnej czy antykoncepcji – ale jest ich bardzo niewiele). Szkoła uwodzenia

Po pierwsze, należy dokładnie wyjaśnić, czym jest seksualizacja. Według Raportu seksualizacja ma miejsce np. wtedy, gdy mierzy się wartość osoby na podstawie jej atrakcyjności seksualnej, niezależnie od innych jej cech. Tak właśnie traktują dziewczęza życiem


ta liczne czasopisma młodzieżowe: ich treść nieustannie koncentruje się wokół tego, jak wyglądać seksownie, żeby zdobyć chłopaka. Badacze nazwali to „ubieraniem dla uwodzenia”. Nie liczy się ciekawe i harmonijne rozwijanie swojej osobowości, nie liczą się umiejętności. Może to mieć niespodziewane i dalekosiężne skutki, zwłaszcza gdy dojdzie do tzw. samoseksualizacji, to znaczy, gdy dziewczęta i kobiety uwierzą, że w życiu ważne jest jedynie to, żeby być atrakcyjną. Mogą wtedy dojść do wniosku, że inne obszary ich rozwoju są nieistotne. Nie będą chciały się uczyć i zdobywać kwalifikacji, nie będą ambitne i twórcze, skoncentrują się jedynie na tym, co robić, żeby się podobać. Zseksualizowany obraz kobiety może też powodować, że dziewczęta nie wybiorą zawodów, które mogłyby spowodować, że będą odbierane jako mniej seksowne, np. zawodów angażujących myślenie typu matematycznego czy kariery naukowej. Ponadto – jak stwierdzono w Raporcie – „dziewczęta nawiązują przyjaźnie lub odrzucają koleżanki w zależności od tego, czy prezentują się w sposób seksowny lub czy rywalizują o względy chłopców”. Dziewczęta, które cenią sobie inne wartości, są niepopularne i wyśmiewane. Ale seksualizacja wpływa również na chłopców i mężczyzn. Ich wyobraźnia jest pobudzona przez liczne zseksualizowane obrazy kobiet, przez co gorzej oceniają oni prawdziwe kobiety, trudniej budują związki i są z nich mniej zadowoleni. Nie umieją patrzeć na kobiety inaczej jak tylko na obiekt seksualny, więc traktują je przedmiotowo i chłodno, nie będąc zdolnymi do zrozumienia ich i myśląc „tylko o jednym”. Uprzedmiotowienie dziewcząt powoduje też wiele przypadków molestowania seksualnego w szkołach. Co ciekawe, strój ma tu pewne znaczenie – według badań szkolne mundurki pozwalają wyeliminować liczne problemy. za życiem

Sprzedawanie ciała

Seksualizacja oznacza też kult ciała. Dotyczy to nieporównanie bardziej kobiet niż mężczyzn. Istnieje dzisiaj pewien kanon atrakcyjności fizycznej, do którego muszą dopasować się wszystkie kobiety pod groźbą ośmieszenia i wykluczenia. Sprawia to, że znajdują się one pod nieustanną presją dbania o wygląd, co z kolei prowadzi do różnych chorób, takich jak anoreksja (wstręt do jedzenia) czy bulimia (objawiająca się napadami żarłoczności), depresja oraz ciągły zły nastrój. Porównywanie się z kobiecym ideałem seksowności powoduje u wielu kobiet poczucie wstydu z powodu swojego ciała. Podejmują one niekończące się zabiegi w celu jego upiększania, wydają zbyt dużo na kosmetyki i kosmetyczki, fryzjerów, gabinety odnowy, a wreszcie – operacje plastyczne. Zauważono też związek między niezadowoleniem z ciała a rozpoczęciem palenia papierosów u nastolatek. Ktoś powie: kobiety zawsze przywiązywały dużą wagę do tego, żeby pięknie wyglądać – i oczywiście, będzie miał rację. Jednak dzisiaj można często odnieść wrażenie, że w kwestii kobiecości, zarówno mężczyźni, jak i kobiety – choć z różnych powodów – myślą „tylko o jednym”. Potwierdzają to badania: „Brumberg (1997) przebadał pamiętniki amerykańskich dziewcząt z ostatnich 100 lat, by dowiedzieć się, jak postrzegały proces samodoskonalenia się. Wpisy z początku XX w. dotyczyły głównie zdobywania wiedzy oraz kształtowania dobrych manier. W pamiętnikach z ostatnich 20 lat dziewczęta skupiały się w większości na zmienianiu własnego ciała i dbaniu o atrakcyjność fizyczną”. Pusto w głowie

Największym problemem jest właśnie to, że dziewczęta i kobiety same zgadzają się na wrzesień 2013 • rycerz niepokalanej • 21


traktowanie ich jako obiekty seksualne. To jest właśnie to, co psychologowie nazywają samouprzedmiotowieniem. Kobiety „uczą się traktować siebie jako przedmioty, które się ogląda i ocenia za ich wygląd”. Jedno z badań opisanych w Raporcie pokazało niesamowicie wyraźnie, jak bardzo kobiety koncentrują się na swoim ciele: „Gdy studentki college’u były same w szatni, zostały poproszone o przymierzenie i ocenę stroju kąpielowego lub swetra. W czasie 10 minut kiedy miały na sobie jedno z tych ubrań, wypełniały test matematyczny. Wyniki pokazały, że rezultaty studentek, które były w kostiumach kąpielowych, były znacznie gorsze od tych, które miały na sobie swetry. W testach mężczyzn nie zanotowano różnic”. Pokazuje to też, że myślenie o ciele i swojej atrakcyjności fizycznej zakłóca możliwości umysłowe dziewcząt. Okazuje się zresztą, że podobny efekt występuje w zakresie aktywności sportowej dziewcząt: „Fredrickson i Harrison (2005) obserwowały 200 dziewcząt w wieku 10-17 lat, jak rzucały piłką do softballu z całej siły o ścianę. Badaczki zauważyły, że im bardziej dziewczęta postrzegały swoje ciało jako przedmiot i przejmowały się wyglądem, tym bardziej prawdopodobne było, że osiągną gorsze wyniki w rzucie”. Popatrzmy na to z drugiej strony: szczere zaangażowanie w sport mogłoby być jakimś antidotum na powszechną seksualizację. Potwierdzają to naukowcy. I choć, niestety, również dziedzina sportu się seksualizuje, póki co tutaj wciąż bardziej liczą się umiejętności niż wygląd. Seks nasz powszedni

Seksualizacja dziewcząt i kobiet dokonuje się różnymi drogami. Dużą negatywną rolę odgrywają tutaj programy telewizyjne oraz filmy, w których na porządku dziennym są: 22 • rycerz niepokalanej • wrzesień 2013

wulgarny język, lubieżne spojrzenia, niewybredne żarty, molestowanie kobiet. Gwiazdy show-biznesu emanują swoją seksualnością, jest ona środkiem do zdobycia i utrzymania popularności. Dotyczy to też mężczyzn, ale w mniejszym stopniu. Zły wpływ telewizji ewidentnie zauważono na przykładzie zachodnich wysp Fidżi, odkąd uzyskały one do niej dostęp. Szczególnym miejscem seksualizacji są teledyski i teksty niektórych piosenek. Można z nich nauczyć się, że kobieta jest po to, żeby zatańczyła taniec erotyczny i była gotowa do wykorzystania seksualnego. Również znane gry komputerowe zawierają coraz bardziej zseksualizowane postacie kobiet, z dużym biustem i dekoltem, prowokującym strojem i zachowaniem. W Internecie problemem jest łatwo dostępna pornografia, która z samej definicji stanowi przedmiotowe traktowanie kobiety. Ale – co pokazało Stowarzyszenie Twoja Sprawa – również na „zwykłych” portalach, tych najczęściej odwiedzanych, aż roi się od obscenicznych, wulgarnych wpisów i zdjęć. STS swoją działalność koncentruje głównie na reklamach i marketingu. Poziom reklam stale się obniża, bo ich twórcy wiedzą po pierwsze, że seks się zawsze dobrze sprzedaje, a po drugie, że to, co szokuje, przyciąga uwagę. Trudna jest walka na tym polu, bo w Polsce konsumenci mają niewielkie prawne możliwości wszczęcia postępowania w takich przypadkach. Pozostają masowe apele i protesty do Rady Reklamy, która jednak nie ma możliwości ukarania nieuczciwego reklamodawcy, np. grzywną. Mimo to wiele spraw udaje się wygrać. Warto w związku z tym przyłączyć się do działań STS przez Internet. Nie wszystko str acone

Mogłoby się wydawać, że seksualizacja sprzyja rozwojowi seksualnemu dziewcząt. za życiem


Szkolne mundurki pozwalają wyeliminować liczne problemy

W rzeczywistości jest odwrotnie. Dziewczęta i kobiety, będące pod presją współczesnej kultury, źle odnoszą się do naturalnych funkcji swojego ciała, jak: karmienie piersią, menstruacja czy pocenie się. Wykazują też patologiczną uległość w kwestii seksu, a jednocześnie w relacjach seksualnych są „zablokowane”, bo wstydzą się swojego ciała. Są niezadowolone ze swojego dziewictwa i zahamowań, a z drugiej strony nie potrafią pozbyć się obawy przed seksem. Co możemy zrobić, żeby walczyć z seksualizacją współczesnej kultury? Raport psychologów amerykańskich postuluje wprowadzenie do szkół tzw. alfabetyzacji medialnej, czyli nauczania umiejętności krytycznego korzystania z mediów. Zresztą w tym zakresie olbrzymią rolę do odegrania ma również rodzina. Badania potwierdziły, że wspólne oglądanie mediów w rodzinie, połączone z odpowiednimi komentarzami ze strony rodziców, daje bardzo dobre rezultaty wychowawcze. Może więc lepiej, zamiast wyłąza życiem

czać telewizor czy komputer, zasiąść do nich wspólnie z dziećmi? ***

Przed samouprzedmiotowieniem w dużej mierze chroni religia, medytacja, albo ogólniej – duchowość. Dla nas wielką inspiracją może być nauczanie bł. Jana Pawła II, który w Liście do kobiet ubolewał: „Jakże często oceniano kobietę w przeszłości i ocenia się jeszcze dzisiaj bardziej według wyglądu zewnętrznego niż jej zdolności, profesjonalizmu, inteligencji, bogactwa wrażliwości, czyli ostatecznie według jej godności!”. Ojciec Święty wyraził także swój podziw dla tych kobiet, które walczyły i walczą o respektowanie ich godności. Walka ta ma sens i jest konieczna! Niech jej patronem będzie św. Józef, którego przyzywamy jako Przeczystego Stróża Dziewicy. Tak się składa, że konferencja nt. seksualizacji kobiet i dziewcząt, którą zorganizowało w Sejmie STS, wypadła dokładnie w jego święto. ■ wrzesień 2013 • rycerz niepokalanej • 23


Cierpienie, choroba i dom O. Ignacy Kosmana OFMConv

Samotności nie da się udźwignąć w pojedynkę. Nie da się też ukryć cierpienia przed innymi. Zresztą nie o to chodzi, by cierpienie ukrywać. Wydaje się, że trzeba je pokazywać. Pastylki na szczęście

Świat unika cierpienia za wszelką cenę: nawet za cenę eutanazji. Eliminuje z ludzkiej świadomości nie tylko śmierć, ale udaje również, że nie ma bólu, wszak są środki przeciwbólowe... Mimo to świat pozostaje bezradny wobec samotności. Nie wynaleziono odpowiednich pastylek. Używki: alkohol, narkotyki miękkie i twarde – nie są w stanie zabić samotności w człowieku. To raczej przez nie samotność zabije człowieka. Krzyża nie można chować w domu ani w kościele. Trzeba „nieść swój krzyż w sposób prześwietlony” tak, by rozświetlał mroki alienacji. Nie można spychać cierpienia na pobocze świadomości, bo człowiek znajdzie się w egzystencjalnej pułapce. Nie oznacza to oczywiście obnoszenia się z cierpieniem, epatowania i wyolbrzymiania jego rzeczywistej skali. Nie chodzi o propagowanie postaw, które bliskie są ludziom „zawodowo nieszczęśliwym”: pretensjonalnym i oskarżającym cały świat o całe zło, domagającym się od innych poświęcenia. Rozmowa we dwoje

Małżonkowie są w sytuacji „uprzywilejowanej”. Bóg zesłał im krzyż, ale na drodze krzyżowej postawił Szymona z Cyreny. Postawił męża, żonę, ażebyś nie był osamotniony, abyś mógł „nieść swój krzyż w sposób prześwietlony” – z nadzieją na życie. 24 • rycerz niepokalanej • wrzesień 2013

Choroba to szczególny rodzaj małżeńskiej samotności. Jest jak skaza na kryształowej kuli. Niepokoi. Niestety, bywa i tak, że ta samotność pogłębia rysę; pęknięcie staje się coraz głębszą szczeliną. Z czasem „połowy rozpadają się”. I wtedy samotność jest wręcz przeraźliwa. Lecz nawet w tak ekstremalnej egzystencjalnie sytuacji, osoba „odesłana” przez męża nie jest skazana na życiową kwarantannę. Z pomocą przychodzi modlitwa. Nie wyuczone pacierze ani gotowe formułki z modlitewnika, lecz modlitwa prawdziwa, rozmowa człowieka cierpiącego z cierpiącym Bogiem. W chorobie, w nieszczęściu, w samotności – niewidzialnie staje przy tobie Chrystus. Niczego się nie obawiaj, niczego nie ukrywaj. Powiedz Mu wszystko, co masz do powiedzenia. Powiedz Mu swój ból i osamotnienie. On je wywyższy. Z wysokości krzyża wypowie raz jeszcze słowa: Eloi, Eloi, lema sabachthani. Wówczas zrozumiesz, że nawet wtedy nie jest się całkiem opuszczonym, choć świat potrafi dokuczyć. „Zaufał Panu, niechże go wyzwoli, niechże go wyrwie, jeśli go miłuje”. A ty? Ty wiesz, że „On nie wzgardził ani się nie brzydził chorobą biedaka, ani nie ukrył przed tobą swego oblicza, lecz wysłuchał, kiedy ten zawołał do Niego”. Nie jesteś sam

Człowiek wierzący nigdy nie jest człowiekiem samotnym. To najlepsza odpowiedź na pytanie: Dlaczego cierpienie? Choroba? rodzina, małżeństwo i życie


– Dla ciebie. Żebyś dojrzał, żebyś dojrzała. Żebyś stał się człowiekiem w pełni ukształtowanym. Bez cierpienia nigdy nie poznasz swojego serca, swego męża, żony. Nie będziesz wiedzieć, na co cię stać naprawdę.

I nie sposób pojąć samotności bez wiary w miłość, bez nadziei na żywe uczestnictwo w tej jedynej miłości, którą jest sam Bóg. Miłość wszystko zniesie, we wszystko uwierzy, we wszystkim dostrzeże nadzieję; wszystko przetrzyma. I ból, i samotność, i śmierć – zwycięży. Obrona przed pęknięciem

„Człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jeśli nie spotka się z Miłością” (bł. Jan Paweł II)

O cierpieniu najłatwiej mówić zdrowym. Zrozumieć cierpienie potrafią dopiero chorzy. O samotności napisano tomy, lecz żaden z autorów nie pojął do końca jej istoty. Tylko samotni rozumieją jej oścień, choć i oni nie potrafią opisać bólu samotności. Ten trzeba odczuć we własnym sercu. Bólu, cierpienia, choroby, wreszcie śmierci – nie sposób zrozumieć bez zmartwychwstania. Bez niego będą jedynie przekleństwem losu albo żenującym cierpiętnictwem. rodzina, małżeństwo i życie

„Człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa”. Trzeba te słowa Jana Pawła II powtarzać aż do znudzenia; aż do zrozumienia ich pełnego sensu. Od tego zrozumienia zależy, czy opłaci się tobie cierpienie, czy też będzie to czas zmarnowany, przerwa w życiorysie... Powiada Apostoł: „Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno... Teraz poznaję po części”; widzę niejasno sens cierpienia i samotności w małżeństwie, po części tylko poznaję powody i cel życia, które boli... Pośród różnego rodzaju małżeńskich samotności jest więc i ta – „chorobowa”. Okazuje się, że można być samotnym nie tylko wtedy, gdy jesteśmy „obok siebie”, lecz także wtedy, kiedy jesteśmy „razem ze sobą”, trwając solidarnie w cierpieniu. Choroba to trudny okres w życiu małżonków. Niebezpieczny. Grozi pęknięciem serca, rozdzieleniem małżeńskiej jedności. Jest jednak antidotum: solidarne trwanie razem w modlitwie i w sakramentach, w miłości. One sprawiają, że małżonkowie jeszcze bardziej łączą się ze sobą i z Chrystusem; przenikają się nawzajem i wychodzą silniejsi i piękniejsi. Za biblijnym praojcem możesz wówczas powtórzyć z jeszcze większym przekonaniem: „Ta jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!”. ■ wrzesień 2013 • rycerz niepokalanej • 25


Zaufaj mojej miłości Łukasz Roman Barczyk

8 grudnia 2012 – w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, w Roku Wiary, w rocznicę wstąpienia do MI.

„Oto daję ci moją Matkę. Zaufaj Mojej miłości”.

Na świat przyszedłem 12 maja. Gdyby nie prowokacja lekarzy, urodziłbym się w 65. rocznicę objawień fatimskich. Najróżniejsze choroby, częste hospitalizacje i długie godziny spędzone w poradniach i przejazdach, leki pod wieloma postaciami, zastrzyki i kroplówki – oto tło mojego dzieciństwa. Pociąg do przyjemności

W późniejszym wieku choroby mnie nie opuszczały. W szkole średniej pojawiła się dna moczanowa i puchły mi kolana. Wycieńczała mnie epilepsja. Potrafiłem ocknąć się z nieprzyjemnym odczuciem wewnętrznym, bez świadomości tego, co się działo w tym czasie i jak długo trwał atak. Również 26 • rycerz niepokalanej • wrzesień 2013

częste choroby dróg oddechowych przyczyniły się do podjęcia decyzji o nauczaniu indywidualnym. Swoboda działania i najbliższe otoczenie stawały się polem do nadużyć. Rozstałem się z ruchem oazowym, a związałem z kolegami ze złego towarzystwa. Rodzice szybko zauważyli zmiany w mej postawie i wyglądzie. Zaczęli reagować, podjęli próbę dialogu, który zdecydowanie odrzucałem, zaprzeczając wszelkim wysuwanym podejrzeniom i zarzutom. Ale moje oczy, reakcje, woń papierosów i alkoholu mówiły same za siebie. W końcu rodzicom udało się mnie przekonać, abym wspólnie z nimi brał udział w spotkaniach kręgu biblijnego. Mimo tego nie potrafiłem zerwać z używkami. Niemy krzyk

Zacząłem leczenie w poradni zdrowia psychicznego oraz u psychoterapeutów. Uciekałem w świat muzyki i w praktyki ezoteryczne: manipulowanie energią, piramidy, wahadełka, hiperwentylację płuc. Zgłębiałem tajniki dalekowschodnich praktyk medytacyjnych i wiedzy okultystycznej, interesowałem się demonologią, spirytyzmem i zjawiskami UFO. Wchodziłem w świat demoniczny, płacąc wysoką cenę – poważnymi zaburzeniami wszystkich sfer egzystencji, do tego stopnia, że depresje i nerwice powodowały natłok myśli i pragnień samobójczych. Moim tłem stała się śmierć, wizje, które przeżywałem i przenosiłem do świata zewnętrznego – do wierszy i opowiadań. Wyraz mojej twarzy wiara żywa


i spojrzenie były odbiciem duchowej pustki, która odbijała się niemym krzykiem. Miałem wrażenie, że nic nie może mi pomoc – ani hospitalizacje i terapie, ani grupy modlitewne i modlitwy. Krzyczałem – dosłownie i w głębi mej duszy. Lustrzane odbicie mej twarzy zaczęło mnie straszyć. Płacząc, błagałem Boga o pomoc, bo świadomość, że umrę, stała się dla mnie powszechna i przerażająca! „Cenacolo”

Rodzice nie ustawali w modlitwie, zawierzając mnie nieustannie Najświętszej Dziewicy. Mama proponowała mi drogę Wspólnoty „Cenacolo”, której dom powstał w naszym mieście. Nie chciałem o tym słyszeć, jednak latem 2004 r. zmieniłem zdanie. A pomogła mi w tym Matka Najświętsza. Gdy byłem w Medjugorie, o. Marek podsunął mi propozycję, bym wstąpił do tej wspólnoty. Miesiąc później z pomocą ks. Artura wstąpiłem do niej. Zaczął się nowy etap w mym życiu. Znajdowałem się pośród mężczyzn z podobnymi trudnościami, z którymi wspólnie przezwyciężałem wady i nawyki poprzez wspólną modlitwę, rozmowy i pracę. Uczyłem się trzeźwego myślenia i działania, odpowiedzialności za swoje słowa i czyny. Ze względu na stan zdrowia, po przeszło pół roku opuściłem wspólnotę. Odtąd musiałem zderzać się z realiami świata zewnętrznego, z nabytą wiedzą, mając przede wszystkim tę siłę, jaką nabrałem w „Cenacolo”. Trampolina

Niezwykle cennym doświadczeniem duchowym był mój kilkudniowy pobyt w Tyńcu. W ciszy mój duch nabrał wielkiej mocy. To było niczym trampolina – odbiłem się od problemów duchowych, oschłości i cierpienia, lecąc szybkim tempem pod sam firmament, zatapiając się w ramionach Zbawiara żywa

wiciela... Siłą był Duch Święty, łaska – stąd modlitwa i życie sakramentalne stały się elementem najważniejszym każdego dnia. Miałem świadomość, że bez modlitwy i sakramentów nie przetrwam. Mogłem wrócić do rodziców, ale pod warunkiem, że będę z nimi brał udział we Mszach świętych o uzdrowienie, które prowadził ks. Włodzimierz Cyran. Chętnie zgodziłem się, gdyż kilka lat wcześniej uczestniczyłem w tej Mszy i wiedziałem, że to może mi wyjść tylko na dobre. W trakcie pierwszego spotkania modlitewnego zacząłem trząść się, stojąc w miejscu odbijałem się jak piłka, a moje wnętrze było wypełnione błogim pokojem i wielkim żarem. Po kilku takich modlitwach otrzymaliśmy propozycję, by wziąć udział w rekolekcjach ewangelizacyjnych, które miał prowadzić ks. Cyran. To po nich zdecydowaliśmy się przystąpić do wspólnoty „Mamre”. Za radą moderatora nawiązałem kontakt z głównym diecezjalnym kapłanem egzorcystą – ks. Michałem Wolińskim. Nie zdawałem sobie sprawy z powagi sytuacji, z tego, że oprócz walki o trzeźwość rozpocznę walkę – a właściwie wojnę – o prawdziwą wolność. Przeciwnik jeszcze jakby spał... Wojna duchowa

Mój pogański i bałwochwalczy styl życia – praktyki ezoteryczne, hulanki, używki i muzyka, sztuki walki – naraził mnie na grzech i zniewolenie. Brak Boga i prawdziwej relacji z Nim stanowił pole do popisu dla demonów, które czyniły ze mną to, co chciały, a na co im nieświadomie zezwalałem. Kiedy zacząłem życie duchowe, regularne uczestnictwo w Liturgii, Pan zrywał kajdany, które wiązały mnie ze środowiskiem, w którym żyłem. Zrywałem więzy, wyrzekając się wszelkiego zła, nazywając je po imieniu, intronizując Jezusa w mym życiu, czyniąc Go jedynym Królem, Panem i Zbawicielem. Niszczyłem wrzesień 2013 • rycerz niepokalanej • 27


wszelkie przedmioty i symbole, które związane były z bałwochwalstwem: piramidki, symbole okultystyczne i dalekowschodnie, płyty ze szkodliwą muzyką i grami, lektury, dyplomy ze szkoły sztuk walki i broń białą. W niedzielę Miłosierdzia Bożego, we wspólnotowej kaplicy w Częstochowie, ks. Cyran, wzywając Miłosiernego Boga i wstawiennictwa św. Faustyny, przyłożył do mego ciała Jej relikwiarz. Wewnętrzna siła zaczęła wyginać moje ciało, nie panowałem nad sobą. Po pewnym czasie z mego gardła zaczął wydobywać się przerażający i nieludzki wrzask, który wywoływał ciarki na ciele. Jakby odbywał się sąd nad bytem, który zawłaszczył moje ciało. Demony nie potrafiły ukryć się przed Bożym Miłosierdziem. Po ośmiu miesiącach modlitw duchom rozwiązały się języki. U stóp księży zaczęły wyjawiać swoje imiona i sposoby, w jakie weszły: przez czary i magię, przekleństwa, którymi byłem związany, okultyzm i ezoterykę, sztuki walki i używki. Przez ponad trzy lata trwały regularne modlitwy i rozmowy z kapłanami. Zdarzało się, że ks. Michał przyjeżdżał do naszego domu, by omadlać go, a ks. proboszcz sprawował w nim Najświętszą Ofiarę, ponieważ życie było nam uprzykrzane poprzez zjawiska, których nie sposób racjonalnie wytłumaczyć. Walka

Moje życie polegało na wytężonej walce i czujności. Czasem byłem wyczerpany, pozbawiony sił i ochoty do życia. Niekiedy płakałem, pytając Boga, dlaczego stworzył taki świat, oparty na tak przedziwnych prawach. Musiałem uważać, bo kiedy się modliłem, bywało, że ujawniały się demony, czyniąc popłoch pośród ludzi. Przeszkadzały mi w modlitwie w domu i w świątyni. Demony nie dały za wygraną. Po trwających trzy i pół roku wyczerpujących modlitwach wykorzystały pewną sytuację, mszcząc się na mnie. Spotkałem kolegę 28 • rycerz niepokalanej • wrzesień 2013

Uroczystości patronalne Wspólnoty św. Andrzeja Boboli, kaplica w Albertowie, 16 maja 2012 r.

z dawnych czasów. Zapaliłem marihuanę. Dałem się zwieść, lecz trwałem w przekonaniu, że sobie poradzę; wyspowiadam się i pójdę dalej. Modlitwa i sakramenty przestały być regularne. Brnąłem świadomie w zło, zagłuszając sumienie. Pogubiłem się. Po dwóch latach wziąłem udział w rekolekcjach, które prowadził ks. Cyran. Rozpoczęły się w kaplicy egzorcyzmy nade mną. Prowadził je ksiądz moderator, a wspomagało go kilku innych kapłanów oraz ponad stu uczestników, którzy wstawiali się za nami u Boga. Był to jeden z dłuższych i najważniejszych egzorcyzmów. Prorocy pełnili swą posługę, naprowadzając księdza na sprawy, które należało omodlić. Wyszedł szereg grzechów popełnionych przez przodków: praktyki zabobonne, gusła i czary. Po rekolekcjach demony pobudzały i inspirowały mnie do samobójstwa, odbierając nadzieję na piękne życie w godności dziecka Bożego. Najlepszy oręż

Jeśli podjąć walkę z mocami ciemności, to tylko z Najświętszą Dziewicą. Nikt nie potrafił przynieść takiej pomocy, nikt nie siał tawiara żywa


kiego spustoszenia, pogromu i paniki pośród demonów, jak Niepokalanie Poczęta. Bywało, że na słowa szantażu: „bo wezwę pomocy Matki Najświętszej”, zaczynały się sceny wręcz komiczne – demony rzucały człowiekiem, krzyczały i płakały, by kapłan tego nie czynił. I tym razem było podobnie. „Ona nas zgubiła” – krzyczał w płaczu. Dusił się, a właściwie odbierał mi dech, zaciskał szczęki, gdy musiał oddać hołd i pokłon Królowej Wszechświata, lecz posłusznie kłaniał się przed ikoną Nieustającej Pomocy, Jej Synem i aniołami. Moja tułaczka trwała. Nie zakończyła się szybko, choć modlili się za mną w rodzinie, moi znajomi i przyjaciele oraz rzesza pobożnych zakonników i zakonnic. Mama rozsyłała listy z prośbami o modlitwę. Te modlitwy i Msze święte zostały przyjęte. Bóg miał swój czas, wysłuchał Maryi, która orędowała za mną i tymi, którzy mnie polecali. W ramionach Maryi

Rozpocząłem od tego, co najskuteczniejsze – od wtulania się w ramiona Bogarodzicy. Zawierzałem się nieustannie, również na Mszach na Jasnej Górze, w pierwszą sobotę miesiąca. Zgłosiłem się do dzieła Wielkiej Nowenny Fatimskiej i do Rycerstwa Niepokalanej. To na Jasnej Górze, 8 grudnia, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, w samo południe, gdy otwarte jest Niebo, wstąpiłem w szeregi rycerzy Niepokalanej. Wiele lat temu przyjąłem szkaplerz święty, od dziecka nosiłem Cudowny Medalik, a to łącznie z codziennym Różańcem i Eucharystią diabłom sprawiało wielką udrękę. Sądziłem, że skoro przerwałem proces uwolnienia i przez ponad trzy lata żyłem właściwie bez Boga, będę nie wiadomo przez ile jeszcze lat prosił Pana o wolność. Lecz Bóg musi śmiać się z ludzkiego myślenia. W nieograniczonym akcie swej miłości dał mi łaskę, której nie spodziewałem się tak prędko. Zostałem uwolniony po siedmiu latach. wiara żywa

Ile radości i szczęścia doznałem i wciąż doznaję, tego nie zrozumie nikt, kto nie przeżył czegoś podobnego. Byłem całkowicie uwolniony, lekki w środku, z odmłodzoną twarzą i jaśniejącymi oczyma, tak że znajomi, którzy długo mnie nie widzieli, nie potrafili zrozumieć, co zaszło w mym życiu, „odmładzali” mnie o długie lata, pytając o powód tych zmian. Mój umysł stał się przejrzysty, należy już w pełni do mnie, oddycham ze spokojem, żyjąc z inną, pozytywną świadomością. Długo czekałem, aż będę mógł cieszyć się wolnością, móc w wolności rozeznawać swoją przyszłość i dokonywać w pełni świadomych i dobrowolnych wyborów. Maryja zwycięża

Zniewolenie i opętanie to trudności przy rozeznawaniu miłości i czynieniu dobra, kierowaniu się nim i wybieraniu go. Chciałem wykonać dobry uczynek, a miałem z tym kłopoty. Nie chciałem popełnić grzechu – a czyniłem, mając tego bolesną świadomość. Otrzymałem błogosławieństwo od abp. seniora Stanisława Nowaka i abp. Wiktora Skworca, którym dziękowałem za serce i opiekę. Żyję już inaczej, wciąż walcząc i upadając, jak każdy grzesznik, lecz mam świadomość, że czeka na mnie Bóg, z którym utrzymuję więź, trwam w łasce, czerpiąc z bogactw Kościoła i Liturgii, nieustannie zawierzając się Matce Niebieskiej. Z ust osób posługujących w czasie modlitw u ks. Michała Wolińskiego padły słowa proroctw, które Jezus powiedział do mnie: „Oto daję ci moją Matkę. Przychodź do Mnie poprzez Nią. Zwracaj się do Mnie poprzez Nią” oraz: „Zaufaj mojej miłości”. Zaś u ks. Cyrana padły słowa, że moje zwycięstwo jest w Jego Matce, że przez Nią i w Niej zwyciężę. Było to potwierdzeniem wcześniejszych proroctw. A Słowo Pańskie jest prawdą. Ono staje się. Bóg, co zapowie – zrealizuje, dotrzyma obietnic. ■ wrzesień 2013 • rycerz niepokalanej • 29


Dary od głuchoniewidomych Bogdan Nowak

Obaj bracia Szarkowiczowie są głusi od urodzenia, co jest skutkiem uszkodzenia kory mózgowej. Do tych trwałych schorzeń doszło jeszcze genetyczne pogarszające się niedowidzenie.

Głuchoniewidomi bracia są bezpieczni pod opieką kochającej matki Haliny, fot. B. Nowak

Mariusz i Janusz

Mariusz (50 lat) widzi już tylko punktowo i dodatkowo cierpi na jaskrę. Okuliści nie chcą go operować ze względu na genetyczną chorobę oczu, zwaną degeneracją siatkówki. Janusz (39 lat) nie może znaleźć pracy w swoim wyuczonym zawodzie tapicera. Rano samodzielnie jedzie miejskim autobusem do Dobrej Szczecińskiej, gdzie pracuje jako pomocnik stolarza w „Foreście” – firmie zajmującej się renowacją starych mebli. Sam znalazł tę pracę, przeszedł okres próbny i został przyjęty na etat. Czuje się przez nią dowartościowany. Zawsze w grupie integruje się szybciej i lepiej niż gdyby miał samotnie uprawiać swój niełatwy zawód. Natomiast Mariusz został zatrudniony w szczecińskiej Wielobranżowej Spółdzielni Inwalidów „Selsin”, do której udaje się ze swoją pełnosprawną siostrą Wiesławą, mającą w pobliżu swojego pracodawcę. Ta bliskość ukochanej siostry jest bardzo pomocna dla Mariusza, bowiem – w razie potrzeby – może służyć mu jako tłumaczka języka migowego. 30 • rycerz niepokalanej • wrzesień 2013

W opustoszałym domku pozostaje ich matka – pełna życzliwości i autentycznej dobroci – Halina, nadając mu wymiar wiecznie ożywiającej miłości, która się nie lęka żadnych przeciwności niepewnego przyszłego losu. A przecież Bóg ją wyjątkowo doświadczył, choćby poprzez nieodwracalne, trwałe inwalidztwo synów, a także wdowieństwo, trwające już 24 lata. Pomimo tego z twarzy mamy Haliny emanuje jakaś wewnętrzna siła serdeczności, pozwalająca jej iść przez życie dzielnie i pewnie. Szarkowiczowie najpierw mieszkali w Kamieniu Pomorskim, potem w Gryfinie, wreszcie – w Szczecinie, a to głównie z uwagi na poszukiwanie przez ich nieżyjącego już seniora rodu coraz bardziej dochodowego zatrudnienia. Gdy życie nabiera sensu...

Janusz i Mariusz ukończyli szkołę podstawową dla dzieci niesłyszących w Szczecinie, a potem zostali skierowani do jedynej w Polsce Zasadniczej Szkoły Zawodowej dla Głuchych w Raciborzu. Tutaj Mariusz zdobył zawód stolarza, natomiast jego młodszy brat – tapicera. Obaj też są członkami Zachodniopomorskiej Jednostki Wojewódzkiej Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym, której pełnomocnikiem jest Piotr Pawlak. Jak sami twierdzą, jest to organizacja pozarządowa działająca w Szczecinie, której najwięcej zawdzięczają. – Janusz wikliniarstwa nauczył się w Ośrodku Animacji Kultury w mazowieckiej wiara żywa


Łucznicy na jednym z warsztatów zorganizowanych tam przez Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym – wyjaśnia pan Pawlak. – Dalej z tej formy pomocy korzysta. Natomiast Mariusz jest absolwentem Warsztatów Terapii Zajęciowej w Szczecinie Płoni, którego zadaniem jest rehabilitacja społeczna i zawodowa, zmierzająca do ogólnego rozwoju i poprawy sprawności, koniecznych do prowadzenia przez osobę niepełnosprawną niezależnego, samodzielnego i aktywnego życia na miarę swoich indywidualnych możliwości. Tutaj Mariusz pod moim okiem poznawał tajemnice ceramiki. Później również uczestniczył w warsztatach ceramicznych we wspomnianej Łucznicy, na które jeździł z TPG. Trzy lata temu obaj bracia wzięli udział w projekcie Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, zorganizowanym przez Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym: Wsparcie osób głuchoniewidomych na rynku pracy. Weź sprawy w swoje ręce. Skorzystali z dobroczynnej pomocy różnych specjalistów, a ponadto uczestniczyli w warsztatach aktywizacji zawodowej w Bydgoszczy. Łącznie w tym cennym projekcie brało udział ponad 600 głuchoniewidomych z całego kraju. Dzięki tak czynnemu zaangażowaniu się Szarkowiczów w te twórcze spotkania niepełnosprawnych, rozwinęli oni swoje pasje ceramiczno-wikliniarskie. Uwierzyli też w swoje ukryte dotąd talenty manualne. Skorzystali również z kursu grafiki komputerowej w Szczecinie. Tak potem wypowiedzieli się do mediów: „Nasze życie bardzo się zmieniło. Urodziliśmy się na nowo. Wcześniej nasze życie było szare, bez przyszłości i sensu. Teraz robimy to, co lubimy. Nabraliśmy ochoty do nowych wyzwań”. Najbardziej ukochani

Mariusz obecnie samodzielnie doskonali swój warsztat ceramiczny, ciesząc się, wraz z domownikami, swoimi wyrobami z gliny. wiara żywa

Najbardziej inspiruje go sztuka użytkowa, dlatego tak chętnie tworzy kolorowe talerze, półmiski, świeczniki, serwetniki i wazony. Jego ceramikę charakteryzują motywy liści. Janusz swój wolny czas po pracy poświęca wikliniarstwu. Z zadowoleniem wyplata kosze o różnych kształtach i wzorach. Eksperymentuje, łącząc wiklinę o różnych barwach. Ich artystyczne prace były wystawiane w szczecińskiej Galerii „Pod Fontanną”, budząc zainteresowanie mieszkańców Grodu Gryfa. Szarkowiczowie są parafianami rozwojowej rodziny parafialnej w Szczecinie Warszewie. Jedynym duszpasterzem dla niesłyszących w tym blisko 400-tysięcznym mieście jest ks. Dariusz Olszak, który co niedzielę celebruje dla głuchych Mszę świętą w kościele przy szpitalu na Pomorzanach. – Bardzo wysoko cenię jego zaangażowanie na rzecz głuchych – podkreśla matka braci niesłyszących. – Szkoda tylko, że jest tak mało księży znających język migowy i problemy tej grupy katolików. Bliskość takich duchownych wpływałaby na częstsze kontakty głuchych z Eucharystią, Ewangelią i sakramentami. Niewielki dom Szarkowiczów opuszczam umocniony silną więzią rodzinną, w której integrującą rolę spełnia przedsiębiorcza pani Wiesia, umiejąca poprzez funkcję tłumacza – przewodnika osób głuchoniewidomych – łagodzić najtrudniejsze rodzinne spory. Wolne chwile poświęca na krawiectwo według własnych wizji, które bardzo przydaje się w życiu jej rodziny. Bóg doświadcza tych, których najbardziej kocha. Tak jest u Szarkowiczów, którzy mają wypełniony czas pracą zarobkową, twórczymi hobby, a nawet grą w szachy. Taka postawa wobec dni, których nie znamy, jest najlepszą receptą na udane życie nas, pełnosprawnych, którzy nie zawsze potrafimy się cieszyć danym przez Stwórcę życiem. A jest ono tylko jedno. ■ wrzesień 2013 • rycerz niepokalanej • 31


Egzamin miłości Br. Bruno Paterewicz OCist www.biblia.rycerz.info

Tajemnica człowieka wyjaśnia się w tajemnicy Słowa, które stało się Ciałem. W Jezusie Chrystusie mamy przystęp do poznania samych siebie w sposób najpełniejszy. W Nim odnajdujemy swoje wczoraj, dziś i jutro oraz odkrywamy zależności i relacje, w jakich przyszło nam żyć. Pomocą na tej drodze jest uważne czytanie Pisma Świętego. Kościół proponuje wiele metod skutecznej lektury. Wśród nich jest „lectio divina", do praktykowania którego szczerze zachęcam. 1 września  Łk 14,1.7-14 Prawdziwa miłość nie zważa na konwenanse i nie kalkuluje spodziewanych zysków. Jeśli chcesz kochać na serio, to idź na margines. Znajdź ludzi biednych duchowo i materialnie, i spróbuj im pomóc. „Oni nie mają się czym tobie odwdzięczyć”. 2 września  Łk 4,16-30 Nie czujesz się dobrze, kiedy ktoś wypomni twoją dawną niewiarę. Tak poczuli się mieszkańcy Nazaretu, kiedy Jezus przekonywał, że „żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie”. Jeśli zaakceptujesz swoją przeszłość, z większą wolnością przyjmiesz to, co spotyka cię dziś.

nie, odejdź ode mnie, bo jestem człowiek grzeszny”. Tak, jesteś grzesznikiem, ale przywiązując do tego tak wielką wagę, jesteś gotów zamknąć przepływ łasce. To nierozsądne! 6 września  Łk 5,33-39 „Twoi uczniowie jedzą i piją”. To fakt. W poście nie chodzi o proste niejedzenie mięsa, ale o świadomą, konsekwentną rezygnację. Po co to czynić? By dać Bogu i sobie przestrzeń spotkania. Kiedy i jak spotykasz się z Panem? 7 września  Łk 6,1-5 „Syn Człowieczy jest Panem szabatu”. Niedziela jest dniem świętym, bo jest Jego dniem. Wykorzystaj to i wspólnie z najbliższymi oddaj Mu chwałę. Zrób to raz i co tydzień, i zawsze! Zobaczysz efekty. 8 września  Łk 14,25-33 Decyzja o naśladowaniu Jezusa musi mieć mocny fundament. Nie możesz zrażać się przeciwnościami, rzucanymi pod nogi przez tzw. życzliwych. Konsekwencja i determinacja są konieczne. „Kto nie dźwiga swego krzyża...”. 9 września  Łk 6,6-11 Zbawia tylko Jezus. Nie czyni tego mocą prawa, ale miłością. Dopóki nie pojmiesz różnicy, będziesz jak uczeni w Piśmie, którzy „tracili rozum ze złości”, że miłość ma pierwszeństwo przed przepisem. 10 września  Łk 6,12-19 „Całą noc spędził na modlitwie”. Przyzwyczailiśmy się traktować modlitwę jako rutynową czynność, bez większego znaczenia. To błąd. Jeśli wierzysz i starasz się zachować otwarte serce – w twoim życiu będą działy się cuda.

3 września  Łk 4,31-37 Czytasz Pismo Święte, słyszysz słowo odczytywane w Liturgii, otwierasz Biblię i...? „Jego słowo było pełne mocy” – zapisał Łukasz, ono dalej może dokonywać zadziwiających rzeczy. Ale do tego potrzebna jest twoja wiara. Bez niej nic się nie stanie.

11 września  Łk 6,20-26 „Szczęśliwi...” Każdy chciałby być szczęśliwy. Sęk w tym, że ludzkie kategorie odbiegają od myślenia Bożego. Bogactwo, sytość, śmiech i chwała, jeśli nie są owocem działania Ducha Świętego, jeśli nie są przeżywane w obecności Boga, stają się rozczarowującym pozorem i ułudą.

4 września  Łk 4,38-44 „On zaś na każdego kładł ręce i uzdrawiał”. Gest nakładania rąk bardzo szybko ugruntował się w Kościele. Towarzyszyła mu modlitwa i wzywanie imienia Jezusa. Nie bój się prosić kapłana o błogosławieństwo – uwierz w moc Jezusa.

12 września  Łk 6,27-38 Jeśli będziesz szedł pod prąd światowym trendom, tzn. dostrzeżesz biednego, przebaczysz krzywdzicielowi – zwyczajnie pozostawisz swoje serce otwarte i czułe, to naprawdę „będziesz synem Najwyższego”.

5 września  Łk 5,1-11 Kiedy doświadczysz mocy Bożej, zyskasz przebaczenie i błogosławieństwo, to może pojawić się pokusa zamknięcia w sobie. „Pa-

13 września  Łk 6,39-42 Człowiek jest specem od wszystkich grzechów, słabości i wielorakich problemów. Zwłaszcza tych, które dotykają bliźniego. Z ła-

32 • rycerz niepokalanej • wrzesień 2013

żyjąc słowem


twością feruje wyroki, jest ekspertem w każdej dziedzinie i ma receptę na wszystko. „Obłudniku! Wyjmij najpierw belkę z własnego oka, a przejrzysz”. 14 września  J 3,13-17 Wpatruj się w krzyż! Zobacz fakt śmierci, która tobie daje życie. Bóg posłał Jezusa na świat, „aby go zbawił”. To się dokonało. Potrzeba jeszcze twojej wiary i ufnego przylgnięcia do drzewa życia. 15 września  Łk 15,1-32 Bóg nie chce niewolników. Zachwyca w chrześcijaństwie afirmacja wolności. Zawsze masz wybór. I zawsze możesz wrócić – „wstanę i pójdę do mojego ojca”. To ustawicznie otwarta ścieżka do Boga. 16 września  Łk 7,1-10 „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie”. To echo słów setnika, poganina, którego wiara zachwyciła Jezusa. Kiedy następnym razem będziesz na Mszy świętej, módl się o silną wiarę, która będzie świadectwem dla świata. 17 września  Łk 7,11-17 Niewiasta o nic nie prosiła, opłakiwała syna, towarzyszył jej tłum, który szedł z nią. „Gdy Pan ją zobaczył, ulitował się”. Bóg spełnia swe obietnice. Nie wątp w Jego miłość, czułość i troskę. Pozwól Mu się zobaczyć!

22 września  Łk 16,1-15 Jezus daje lekcję uczciwości. Dziś jest o nią naprawdę trudno. Uważaj, bądź czujny, postępuj roztropnie. Byś nie musiał przeżywać stresu i rozczarowania, kiedy usłyszysz: „zdaj sprawę z twego zarządu”. 23 września  Łk 8,16-18 Wiara rodzi się ze słuchania. „Uważajcie więc, jak słuchacie”, gdyż możecie ją pogłębić lub zaprzepaścić. 24 września  Łk 8,19-21 Jeśli tylko słuchasz Słowa Bożego, to za mało. Musisz jeszcze „wprowadzić je w czyn”. To już trudniejsze. Ale możliwe. Podejmij próbę i sprawdź! 25 września  Łk 9,1-6 „Nie bierzcie nic na drogę”, zaufajcie bez reszty. Tam, gdzie teraz jesteście, tacy, jacy jesteście i z takimi problemami, które was teraz dręczą. Życie jest drogą, którą przejdę w wami. 26 września  Łk 9,7-9 Herod „niepokoił się”. Od czasów Adama i Ewy jest tak, że lęk i niepokój łasi się do nóg ludziom mocno uwikłanym w nieuczciwość i grzech. By odzyskać pokój, trzeba uporządkować swoje sprawy.

18 września  Łk 2,41-52 Ostatnie zdanie to zadanie! „Jezus wzrastał w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi”. Postaraj się. Wskocz na właściwe tory. Naśladuj Jezusa!

27 września  Łk 9,18-22 Pytania, które stawia Jezus, nie służą Jemu samemu. Są one pomocą dla człowieka. Pod jego wpływem musisz się zdeklarować, wyznać wiarę. Piotr zrobił to za wszystkich. Wczuj się w słowa i w intencję Piotra. Powtarzaj: „Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego”.

19 września  Łk 7,36-50 Nie gorsz się grzesznikami. Jeśli potrafisz pomóc – zrób to. Porozmawiaj, daj lekturę, poleć księdza – nie bądź bezczynny. Jeśli przywiedziesz kogoś do kratek konfesjonału, to przywiedziesz do miłości.

28 września  Łk 9,43b-45 Miłość osiągnęła swój szczyt na krzyżu. Bóg został „wydany w ręce ludzi”. Wtedy wytrysnęło ożywcze źródło, które nie przestaje zraszać żywą wodą tych, którzy z ufnością podejmują swój krzyż codzienny.

20 września  Łk 8,1-3 „Dwunastu i kilka kobiet” to grupa Jezusa. We wspólnocie każdy ma swoje miejsce. Pan jest liderem, pozostali Mu towarzyszą i podejmują dzieło głoszenia. Obraz Kościoła? W jakiś sposób na pewno.

29 września  Łk 16,19-31 Tuż za twoim płotem, w bramie kamienicy, w rowie może „leżeć pokryty wrzodami żebrak”. Jeśli go miniesz i nie dostrzeżesz w nim człowieka, i nie pomożesz, możesz skończyć jak ewangeliczny bogacz. Bez szczęśliwego zakończenia.

21 września  Mt 9,9-13 Twoja historia – to, co nosisz w sercu i w pamięci – ma wpływ na twoje dziś. Ale go nie determinuje. Bóg jest Panem historii. Mateusz miał wiele za uszami, ale Pan do niego powiedział: „Pójdź za Mną”. Co stoi na przeszkodzie, by powiedział tak do ciebie?

30 września  Łk 9,46-50 „Uczniowie zaczęli zastanawiać się nad tym, kto z nich jest największy”. Pragnienie wielkości okaże się prymitywne, jeśli nie pozwolisz, by Bóg uporządkował twoją hierarchię wartości. Zaproś Jezusa do swojego tu i teraz! Nie zawiedziesz się. ■

żyjąc słowem

wrzesień 2013 • rycerz niepokalanej • 33


Każdy ma swoje Westerplatte O. Paweł Warchoł OFMConv

Każdy z Was, młodzi Przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte, jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić, jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć, jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić, nie można zdezerterować. Wreszcie, jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte. Utrzymać i obronić, w sobie i wokół siebie, obronić dla siebie i dla innych. (Jan Paweł II, Gdańsk, 12 czerwca 1987 r., spotkanie z młodzieżą).

Słowa Jana Pawła II, wypowiedziane do młodzieży na Westerplatte w 1987 r., brzmią jak wezwanie, by każdy wypełniał swoje powołanie bez względu na ofiarę. We wrześniu 1939 r. taką postawę ukazali polscy żołnierze pod dowództwem mjr. Henryka Sucharskiego, broniący polskiego przyczółka na Westerplatte. Chronili polską ziemię przed 34 • rycerz niepokalanej • wrzesień 2013

najeźdźcą. Przegrali fizycznie, jednak w pamięci narodu zapisali się jako bohaterowie. Trwali na posterunku. Klęska bohaterów

Płonęła Warszawa, stolica Polski, której bronili dzielni warszawiacy pod przywództwem prezydenta Starzyńskiego. Po klęsce nie dali się ugiąć złu, które wabiło wdziękami służalczości, nieuczciwości i zdrady. Bronili zasad wypisanych w sumieniach. Świeccy i kapłani, młodzi i starzy, wykształceni i ludzie prości zdawali egzamin z miłości do Ojczyzny. Wielu z nich Kościół wyniósł do chwały ołtarzy (beatyfikacja 108 męczenników dokonana przez Jana Pawła II w Warszawie). 17 września 1939 r. nasz kraj najechał Związek Sowiecki, przypieczętowując czwarty rozbiór Polski. Sowieci zajęli obszar o powierzchni ponad 190 tys. km kw. z ludnością liczącą ok. 13 mln osób. Wśród nich było ok. 5 mln Polaków. W 1940 r. władze sowieckie przeprowadziły pierwszą z czterech masowych deportacji obywateli polskich, w czasie ojczyzna polska


której (dane NKWD) do północnych obwodów Rosji i na zachodnią Syberię wywieziono setki tysięcy ludzi. W czasie transportu umierali z zimna, głodu i wyczerpania. Jak dziwnie brzmią słowa ambasadora USA w Londynie Josepha Kennedy’ego – ojca Johna, późniejszego prezydenta, napisane do amerykańskiego dziennikarza Wiliama Hilmana: „Bill, w każdej chwili wolałbym przehandlować sto Polsk niż ryzykować życie brytyjskiego żołnierza albo stratę brytyjskiego funta”. Komentarz jest zbędny. Paradoksalna wolność

Od tamtego dramatu minęły 74 lata. Niby mamy wolność, w której paradoksalnie musimy walczyć o polskość. Rodacy słabną w wierze i nie słuchają głosu Boga. Lekceważą wskazania Kościoła. Jest propagowana ateizacja. Czy chodzi o to, by uczynić Polaków obojętnymi na sprawy moralności i Ojczyzny? Bł. Michał Kozal, męczennik z Dachau, uczył, że od przegranej orężnej bardziej przeraża upadek ducha. Wątpiący mimo woli staje się sojusznikiem wroga. By zapobiec dalszej eskalacji ateistycznej – przez Jana Pawła II nazywanej ideologią zła, a przez Benedykta XVI dyktaturą relatywizmu – nie możemy zapominać o historii narodu i naszych braciach, którzy siłę czerpali z wiary katolickiej. W homilii w dniu 2 czerwca (w Święto Dziękczynienia) abp niemiecki Müller, prefekt Kongregacji do Spraw Doktryny Wiary, powiedział, że wiary i Kościoła na polskiej ziemi nie udało się pokonać ani mocarstwom imperialistycznym w okresie zaborów, ani też w XX w. Hitlerowi i Stalinowi, którzy usiłowali stworzyć świat bez Boga. Odwołał się do historii narodu zniewolonego zewnętrznie, ale wolnego duchem. Wiemy, że pokolenia Polaków, doświadczane na różne sposoby przez los, hartowane przez historię, dawały świadectwo wiary, wiernoojczyzna polska

ści i miłości Boga. Nie zdarzyło się w ciągu tysiącletniej historii narodu, by więź między nimi a Stwórcą pękła. „Także dziś – tłumaczył kaznodzieja – w dobie neopogaństwa i antyklerykalizmu, których przedstawiciele atakują Kościół i pasterzy Kościoła, Polska nie może ulec tym tendencjom i prądom. Aby zachować swą historyczną tożsamość, musi przeciwstawić się ideologii materialistycznej. Musi kultywować swoją wierność historii, w którą wpisane jest wielkie dziedzictwo chrześcijaństwa”. Nawiązując do słów polskiego hymnu narodowego, prefekt Kongregacji zakończył homilię słowami: „Jeszcze Polska nie zginęła, jeszcze Europa nie zginęła, póki my wierzymy, ufamy i kochamy! Bo rzeczywiście wiara, ufność i miłość niosą nadzieję nawet w najbardziej ciemnych czasach”. Współczesne Westerplatte

Współcześnie nie chodzi tylko o obronę polskiej państwowości i polskości, ale o obronę świętości rodziny jako związku mężczyzny z kobietą. Bez tej podstawowej prawdy nie ma przyszłości narodu. To zadanie muszą wypełnić wszyscy wierzący i ustanawiający prawo. To jest to nowe Westerplatte, którego bronić trzeba ze wszystkich sił. Nigdy w historii nie było takiego ataku na rodzinę, niszczącego instytucję małżeństwa, fundamentu społeczeństwa. Nigdy też nie lekceważono męskości i kobiecości w imię tzw. genderyzmu. Gdy jedni opowiadają się za życiem, rodziną, małżeństwem, dziećmi, drudzy chcą je niszczyć poprzez aborcję, eutanazję, rzekome małżeństwa homoseksualne, decydowanie o prokreacji i genetycznym dziedzictwie. Tym, którzy opowiadają się za unicestwieniem życia, trzeba powiedzieć stanowcze: nie! I to jest też współczesne Westerplatte. Bez małżeństwa i rodziny nie uda się zwyciężyć nawet moralnie. Westerplatczycy niech służą swą postawą. ■ wrzesień 2013 • rycerz niepokalanej • 35


Reformacja i kontrreformacja w Polsce XVI-XVIII w. Łukasz Domitrz

tek wystąpień Hiszpana Miguela Serveta i Włocha Fausta Socyna zaczęły rozwijać się nowożytne ruchy antytrynitarne z arianizmem na czele. W Europie, gdzie wyznanie władcy i elit musiało być wyznaniem poddanych, doszło do wojen na tle religijnym. XVI-wieczna Polska była państwem wielowyznaniowym. Od wieków mieszkali tu: Żydzi, prawosławni Rusini oraz wyznający islam Tatarzy. Lokalnie wśród chłopstwa praktykowane były też kulty pogańskie. Dominującą pozycję miał Kościół katolicki, który mocno zakorzenił się wśród wszystkich warstw społecznych. W oparciu o jego nauki stanowione było prawo, a duchowni mieli duży autorytet i mogli wpływać na rządzących państwem. Spalenie Awwakum Pietrowa pędzla Grigorija Miasojedowa, 1897

Nowe ideologie

Reformacja nie narodziła się z dnia na dzień. Zapoczątkowały ją oddolne ruchy chrześcijańskie w XIV-XV w. Kościół krytykowano wówczas za: kupczenie odpustami i innymi posługami, dążenie do zysku, zbytnie zaangażowanie w kwestie pozareligijne oraz niemoralne życie. Punktem zapalnym stało się wystąpienie Marcina Lutra w 1517 r., które przyczyniło się do narodzin luteranizmu. W Szwajcarii w wyniku działalności Jana Kalwina narodził się kalwinizm, a w wyniku działalności Tomasza Muentzera – anabaptyzm. W Anglii po wystąpieniu króla Henryka VIII powstał anglikanizm. Wsku36 • rycerz niepokalanej • wrzesień 2013

Początki reformacji w Rzeczpospolitej

Jako pierwsze z wyznań reformacji pojawił się w Polsce luteranizm. Charakteryzowały go: odrzucenie dogmatów, poza tymi z czterech pierwszych soborów, uznanie Pisma Świętego za jedyne źródło wiary, a Jezusa Chrystusa za jedyną Głowę Kościoła, a co za tym idzie – odrzucenie zwierzchnictwa papieża, sakramentów (poza chrztem i Eucharystią), kultu Matki Bożej i świętych, zaniechanie spowiedzi, uznanie wiary, modlitwy i uczciwego moralnego życia za podstawę zbawienia, odrzucenie celibatu. Z czasem luteranie uzyskali od króla Polski Zygmunta II Augusta dużą autonomię w kwestiach wyznaniowych. W 1525 r., gdy przestało istnieć państwo zakonu krzyżackiego w Prusach, jego władca Albrecht Hohenzollern przyjął wyznanie Lutra i stał się świeckim lennikiem Polski. wiara na ziemiach polskich


W II połowie XVI w. popularniejszy od luteranizmu stał się w Rzeczpospolitej kalwinizm. Charakteryzowały go: odrzucenie zwierzchnictwa papieża i państwa, przyznanie dużego wpływu świeckim patronom, kapłaństwo wiernych, brak celibatu, ciągłe zmiany doktrynalne, odrzucenie sakramentów (poza chrztem i Eucharystią), brak obrazów, rzeźb i krzyży w świątyniach oraz odrzucenie wolnej woli na rzecz wiary w predestynację. Inne wyznania protestanckie rozprzestrzeniały się w Polsce słabo. Poza jednym – antytrynitaryzmem, którego wyznawców nazywano braćmi polskimi (w Czechach zwano ich braćmi czeskimi) lub arianami, a którzy w Rzeczpospolitej pojawili się już w 1516 r. Ich doktryna charakteryzowała się: uznaniem Biblii za wyłączną podstawę wiary, nieuznawaniem dogmatu Trójcy Świętej, pacyfizmem, odmową służby wojskowej i cywilnej, wspólnotą dóbr, hasłami równości społecznej oraz potępianiem kary śmierci. Reformacja a kultura polska

Ugoda sandomierska z 1570 r. oraz konfederacja warszawska z 1573 r. gwarantowały wyznawcom różnych religii w Polsce wolność sumienia. W Europie, targanej wojnami religijnymi, był to ewenement. Rzeczpospolita stała się bezpieczną przystanią dla obcokrajowców prześladowanych w swoich krajach z powodów wyznaniowych. Polscy protestanci przyczynili się zaś znacząco do rozwoju polskiej kultury. Troska protestantów o pozyskanie nowych wiernych spowodowała rozwój piśmiennictwa. Najważniejszym ośrodkiem wydawniczym stał się Królewiec w Prusach Książęcych. W XVI w. istniało 20 drukarni innowierczych, a po polsku ukazało się 16 różnych katechizmów. W drukarniach tych często pracowali i wydawali swoje dzieła katolicy. Od 1547 r. ukazywały się też protewiara na ziemiach polskich

stanckie pieśni religijne. Wydawano również Postylle – komentarze do Pisma Świętego. W 1563 r. ukazała się po polsku kalwińska Biblia Brzeska, a w 1632 r. – luterańska Biblia Gdańska. Doktrynę społeczną braci polskich, w dziele Rozmowy Chrystiańskie (1575 r.), wyłożył Marcin Czechowic. Inny arianin, Jan Mączyński, wydał w Królewcu w 1564 r. pierwszy wielki łacińsko-polski słownik. W latach 1570-1572 wydano natomiast ariańską Biblię Nieświeską. Wśród zwolenników nauk reformowanych znaleźli się wybitni polscy intelektualiści, z których najbardziej znanym jest ojciec literatury polskiej – Mikołaj Rej. Szybki rozwój wyznań protestanckich w Rzeczpospolitej nie byłby jednak możliwy bez możnych protektorów. W Małopolsce nowe prądy wspierały rody – Stadnickich, Szafrańców, Firlejów i Zborowskich, w Wielkopolsce – Leszczyńskich i Tomickich, na Rusi – Jałowieckich, a na Litwie – Radziwiłłów, Kiszków i Sapiehów. Dzięki nim, oprócz zborów i drukarni, powstawały protestanckie szkoły: luterańskie gimnazja w Toruniu i Gdańsku, kalwińskie w Pińczowie; akademie: braci czeskich w Lesznie i braci polskich w Rakowie. Szkoły te słynęły z wysokiego poziomu nauczania. Uczyli się w nich często uczniowie wyznania katolickiego. Gdy reformacja przybierała w Polsce na sile, pojawiły się pomysły utworzenia nowego polskiego, narodowego wyznania reformowanego i oddzielenia się kraju Piastów od papiestwa. Pomysły te zostały jednak przez katolicką większość i królów Rzeczpospolitej odrzucone. Protestanci skupili się więc na walce o swoje prawa oraz egzekucję dóbr. Domagali się: opodatkowania księży, zniesienia duchownego sądownictwa w stosunku do osób świeckich, likwidacji dziesięcin, ograniczenia władzy króla i egzekucji jego majątków oraz uznania wolności religijnej za jeden z przywilejów szlacheckich. wrzesień 2013 • rycerz niepokalanej • 37


Kontrreformacja

W odpowiedzi na rozwój reformacji w Europie Kościół katolicki postanowił przeciwdziałać. W latach 1545-1563 w Trydencie obradował sobór, który uchwalił: wysokie wymagania moralne w stosunku do kandydatów na księży, konieczność kończenia seminariów, potwierdzenie obowiązywania celibatu, zakaz łączenia wielu stanowisk, obowiązkowe wizytacje biskupie w diecezjach, ważność wszystkich sakramentów, potępienie predestynacji, potwierdzenie wolnej woli, uznanie Pisma Świętego i Tradycji za równoważne źródła wiary, zakaz samodzielnego interpretowania prawd wiary, potępienie nepotyzmu i nauk protestanckich, wprowadzenie ksiąg metrykalnych i Indeksu ksiąg zakazanych (1559 r.) oraz powołanie Inkwizycji (1542 r.) i założenie zakonów: teatynów, kapucynów i jezuitów – które miały walczyć słowem i czynem z reformacją. Ważną rolę w przeciwstawieniu się nowym prądom miała również odegrać sztuka, której zadaniem było zatrzymać wiernych przy Kościele katolickim. W Europie szybko rozpoczęło się krwawe prześladowanie innowierców. Kontrreformacja zwyciężyła w Hiszpanii, Portugalii, Francji i we Włoszech. W Polsce miała ona stosunkowo łagodny przebieg, Rzeczpospolitą nazywano nawet ,,krajem bez stosów”. Przez wiele lat panowała tu tolerancja, a nawet współpraca różnych wyznań. Pisarze katoliccy, tacy jak Mikołaj Kossobudzki czy Hieronim Baliński, i duchowni, np. franciszkanie w Wilnie w 1614 r., bronili nawet protestantów, twierdząc, iż nowe prądy należy zwalczać nie przez przemoc, lecz przez nauczanie i pracę duszpasterską. Duże znaczenie miało kilka wydarzeń: szybkie przyjęcie i wcielenie w życie przez polski Kościół postanowień Soboru Trydenckiego, szybki rozwój kontrreformacyjnej sztuki barokowej, działalność jezuitów, wstąpienie na polski tron w 1587 r. gorliwego ka38 • rycerz niepokalanej • wrzesień 2013

tolika – pochodzącego ze Szwecji Zygmunta III Wazy, liczne XVII-wieczne wojny z państwami sąsiednimi o innych wyznaniach (Rosjanie i Ukraińcy – Kozacy byli wyznania prawosławnego, Szwedzi byli protestantami, a Turcy muzułmanami), a także coraz powszechniejsze utożsamianie katolicyzmu z polskością i popularnym sarmatyzmem. Protestanci próbowali się jednoczyć, jednak coraz bardziej podzieleni tracili wiernych. Triumf katolicyzmu w Rzeczpospolitej

Przy okazji wcielania w życie postanowień Soboru Trydenckiego stopniowo podnosił się poziom wykształcenia i przygotowania merytorycznego duchowieństwa i katolickich elit. Znacząco przyczyniła się do tego działalność zakonu jezuitów. W 1564 r. w Braniewie powstało pierwsze w Rzeczpospolitej kolegium jezuickie. Do połowy XVII w. liczba szkół prowadzonych przez jezuitów sięgnęła 50 placówek. Słynęły one z wysokiego poziomu nauczania. Często uczyła się w nich protestancka młodzież, która nierzadko po ich ukończeniu przechodziła na katolicyzm. Wyznawcy nowych wyznań próbowali się bronić. Jezuitom sprzyjał jednak król Zygmunt III Waza, który – razem z ks. Piotrem Skargą – opóźniał uchwalenie przez sejm przepisów wykonawczych do konfederacji warszawskiej, a w 1596 r. doprowadził do zawarcia Unii Brzeskiej, na mocy której większość wyznawców prawosławia w Rzeczpospolitej została podporządkowana Kościołowi katolickiemu, co później doprowadziło do powstania Chmielnickiego na Ukrainie i wojny z Rosją. W 1603 r. miała miejsce w Polsce pierwsza publikacja Indeksu ksiąg zakazanych. Duże znaczenie odegrała znakomita po względem merytorycznym jezuicka literatura polemiczna. Podobną rolę miała sztuka barokowa – piękna i pompatyczna, a także kontrastująca z ubogą i skromną protestancką. wiara na ziemiach polskich


świadectwem jest porozumienie Amica complanatio między luteranami i kalwinami w Lesznie w 1678 r. Nie na wiele się to jednak zdało. W 1712 r. wykluczono innowierców z senatu, a w 1717 r. sejm zakazał odprawiania publicznych nabożeństw protestanckich, budowania zborów oraz wybierania protestanckich posłów. Postanowienia te potwierdzono na sejmie w 1734 r. i przetrwały one de facto aż do końca Pierwszej Rzeczpospolitej w 1795 r. Katolicyzm i kontrreformacja ostatecznie zwyciężyły. Owoce reformacji i kontrreformacji

Pokój religijny na terenie kraju zapewniła konfederacja warszawska, uchwalona na początku 1573 r.

Wobec protestantów stosowano czasem przemoc. Sporadycznie zdarzały się przypadki napaści, zabójstw, kradzieży i niszczenia mienia, których dopuszczał się tłum, przy jednoczesnej bierności władz państwowych. Częściej stosowano naciski prawne. W toku XVII-wiecznych wojen protestantyzm zaczęto utożsamiać ze zdradą ojczyzny, a jego wyznawcy byli przyjmowani coraz bardziej niechętnie. W 1638 r. sejm nakazał zamknięcie wszystkich instytucji ariańskich. W 1654 r. król Jan Kazimierz Waza podpisał dekret, nakazujący wygnanie z Rzeczpospolitej wszystkich cudzoziemców-innowierców. W 1658 r. sejm skazał braci polskich na wygnanie z Rzeczpospolitej. Innowiercy zaczęli masowo opuszczać Polskę. W 1668 r. sejm wprowadził – pod groźbą kary śmierci – zakaz odstępstwa od katolicyzmu. Część z protestantów próbowała się jeszcze bronić, czego wiara na ziemiach polskich

Reformacja znacząco przyczyniła się do rozwoju polskiej nauki i kultury. Wyznawcy innych wyznań, na równi z katolikami, przyczyniali się do rozsławiania Polski w niemal każdej dziedzinie, od działalności wydawniczej, przez literaturę, poezję, astronomię, a skończywszy na edukacji. Rzeczpospolita ze swoją tolerancją religijną była państwem, które znacząco wyprzedzało epokę. Kontrreformacja była naturalną konsekwencją reformacji. Dzięki kontrreformacji, a zwłaszcza działalności jezuitów, podniósł się poziom wykształcenia i moralności u duchowieństwa w Polsce. Rozwinęły się również literatura polemiczna i sztuka barokowa. Negatywne konsekwencje kontrreformacji, takie jak – zniszczenie protestanckich środowisk twórczych, rozwój ksenofobii i zacofania, a w konsekwencji czego – upadek ustroju państwa i obniżenie się poziomu intelektualnego wśród dużej części szlachty, były głównymi przyczynami słabości Rzeczpospolitej w XVII i w I połowie XVIII w. Podźwignąć zdołała się Polska dopiero w II połowie XVIII w., gdy umiejętnie połączono polską tradycję katolicką i patriotyzm z nowymi oświeceniowymi prądami i – z czasem – tolerancją religijną. Nie uratowało to jednak Rzeczpospolitej przed zaborami. ■ wrzesień 2013 • rycerz niepokalanej • 39


Gdy boję się decyzji... O. Sylwester Gąglewski OFMConv

W kilku zdaniach chcę podpowiedzieć ci, jak odkrywać swoje powołanie. Bywa, że człowiek nie podejmuje decyzji, bo boi się błędu. Wydaje mu się, że słyszy głos Boga, lecz niezbyt wyraźnie, i czeka z decyzją, aż Pan Bóg mu wszystko wyjaśni, by mógł mieć pewność, że idzie dobrą drogą. Często całymi latami zajmuje się czymś innym (studia, praca, wolontariat itp.), byle tylko odłożyć decyzję i nie podejmować jej już teraz. Musisz wiedzieć, że pewność nie przychodzi przed decyzją, ale po niej, a jedyną gwarancją jest to, że „Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według Jego zamiaru”. Chodzi o to, by mimo niepewności podejmować decyzje, a jednocześnie wsłuchiwać się w głos Boga, który będzie korygował ewentualne błędy. Bardziej szkodliwa od błędnej decyzji jest niedecyzyjność, bo niczego cię nie uczy. Św. Franciszek, gdy usłyszał, że ma iść walczyć, przygotował rumaka i zbroję. Dopiero później Bóg wyjaśnił mu, że ma stanąć na czele duchowej drużyny i walczyć razem z nią przeciwko potęgom piekła: i oto zaczyna inne życie. Jezus mówi: „wypłyń na głębię”, czyli udaj się tam, gdzie stracisz grunt pod nogami, a prorok Izajasz: „Sprawię, że niewidomi pójdą po nieznanej drodze, powiodę ich ścieżkami, których nie znają, ciemności zmienię przed nimi w światło, a wyboiste miejsca w równinę. Oto są rzeczy, których dokonam i nie zaniecham”. Widzisz więc, że niepewność, którą można porównać do głębi czy nieznanej drogi, w oczach Bożych jest pierwszym etapem na drodze powołania. Dopiero później, gdy umocni się twoja wia40 • rycerz niepokalanej • wrzesień 2013

ra, Pan przemieni twoje ciemności w światło. Wiąże się to z podjęciem ryzyka, ale czy ludzie ogarnięci miłością nie charakteryzują się tym, że gotowi są na największe ryzyko? Czy po takim zapewnieniu można jeszcze mieć wątpliwości? Tu należałoby się obawiać raczej zbytniej pewności. ■ Klasztor Ojców Franciszkanów Niepokalanów Franciszkański Ośrodek Powołań ul. Teresińska 32, 96-515 Teresin www.barka.franciszkanie.pl barka@franciszkanie.pl

VIII Ogólnopolska Franciszkańska Olimpiada Wiedzy o św. Maksymilianie

Cel: przybliżenie młodemu pokoleniu postaci św. Maksymiliana Marii Kolbego. Szkoła podstawowa – konkurs plastyczny „Św. Maksymilian w Grodnie” (w oparciu o książkę Marii Kączkowskiej Ojciec Kolbe). Termin nadsyłania prac: 18 października 2013 r. Gimnazjum i szkoła ponadgimnazjalna – konkurs wiedzy o św. Maksymilianie i wiedzy biblijnej. Zgłoszenia udziału w Olimpiadzie: do 31 października 2013 r. Więcej informacji na stronie: www.olimpiada.franciszkanie.pl

pójdź za mną


¯ Wiedzą o Biblii

W Niepokalanowie odbył się finał XVII Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej. Tegoroczna edycja przebiegała pod ha-

Fot. br. M. Wojtak OFMConv

słem: „Od wiary Abrahama do wiary Kościoła” – i nawiązywała do przeżywanego w Kościele Roku Wiary. Finaliści reprezentowali bardzo wysoki i wyrównany poziom wiedzy. Konkurs zorganizowano Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana”. ¯ Jan Paweł II na znaczkach

Franciszkanie świętowali 30. rocznicę wizyty bł. Jana Pawła II w Niepokalanowie.

Fot. Archiwum Niepokalanowa

Jednym z elementów rocznicowych obchodów była wystawa filatelistyczna w Muzeum Papieskim. Z zasobów zgromadzonych iskierki

w Archiwum Niepokalanowa wybrano ponad sto polskich użytków pocztowych, wydanych przez Pocztę Polską dla upamiętnienia osoby Ojca Świętego. W sumie Poczta Polska wydała mnóstwo użytków, nie tylko znaczków pocztowych, ale także okazjonalnych papeterii, kart pocztowych, stempli okolicznościowych i folderów. Wystawiony zbiór robi wrażenie i budzi podziw nad mnogością pomysłów dla uczczenia papieża Polaka, bł. Jana Pawła II. Wystawę przygotowali pracownicy Archiwum: o. Roman Aleksander Soczewka i s. Annamaria Mix. Otwarcia dokonał o. Mirosław Bartos, gwardian Niepokalanowa, 18 maja 2013 r., w 93. rocznicę urodzin Karola Wojtyły. ¯ SacroExpo

Piękno i bogactwo sztuki sakralnej, polifonia dźwięków najwyższej klasy organów piszczałkowych, esencja myśli teologicznej przelana na papier kunsztownie wydanych publikacji – po raz 14. pod jednym dachem Targów Kielce, czyli SacroExpo. Od 17 do 19 czerwca na Międzynarodowej Wystawie Budownictwa i Wyposażenia Kościołów, Sztuki Sakralnej i Dewocjonaliów swoją ofertę prezentowało w tym roku 285 firm z 15 krajów. W takiej scenerii, w drugim dniu targów odbyły się warsztaty dziennikarskie dla wydawców czasopism i gazetek parafialnych, profesjonalnie przygotowane i poprowadzone przez doświadczonych prelegentów: Krzysztofa Piądłowskiego z redakcji wydawnictwa Opoka, Tadeusza Konopkę, korespondenta włoskiej agencji prasowej ANSA, oraz Michała Obiedzińskiego, grafika komputerowego. Uczestnicy warsztatów mogli się dowiedzieć, jak skutecznie wykorzystywać Internet i nowe media w prowadzeniu gazety parafialnej, jak pisać ciekawie oraz na co zwrócić uwagę, projektując graficznie swoje czasopismo. ■ wrzesień 2013 • rycerz niepokalanej • 41


3 Maja 2013 • Wrocław Pokłon dla Królowej Polski Rycerze Niepokalanej z parafii św. Karola Boromeusza we Wrocławiu zorganizowali pielgrzymkę autokarową do Częstochowy. Wzięło w niej udział ok. 50 osób, w tym dzieci i młodzież. Przewodniczyła Irena Wodopian, a modlitwy prowadziła Róża Kot. Pielgrzymi odprawili Drogę Krzyżową na wałach Jasnej Góry, którą poprowadziła Wanda Pietkiewicz. Następnie oddali pokłon Pani Jasnogórskiej przed cudownym obrazem, po czym wzięli udział w uroczystej

Fot. MI Wrocław

Mszy świętej na błoniach, celebrowanej przez abp. Józefa Michalika. W drodze powrotnej nawiedzili sanktuarium pasyjne w Wąsoszu Górnym, gdzie razem z proboszczem parafii ks. Krzysztofem Jeziorowskim, asystentem MI archidiecezji częstochowskiej, odprawili Dróżki Kalwaryjskie. 13 Maja 2013 • Warszawa Rembertów 20-lecie Służby dla Niepokalanej Wspólnota Rycerstwa Niepokalanej z parafii wojskowej św. Rafała Kalinowskiego przeżywała 20. rocznicę swego powstania. Uroczystość rocznicową poprzedziła Msza święta, sprawowana 11 maja, której przewodniczył 42 • rycerz niepokalanej • wrzesień 2013

o. Mirosław Adaszkiewicz – współzałożyciel wspólnoty. W wygłoszonej homilii o. Mirosław przypominał o potrzebie bycia dobrym człowiekiem w dzisiejszym zlaicyzowanym świecie, bycia dobrym chrześcijaninem, dobrym rycerzem Niepokalanej. „Powinniśmy na co dzień żyć Ewangelią – mówił. – Nie

Fot. Cz. Madej

wstydzić się tego, że jesteśmy chrześcijanami. Powinniśmy umieć bronić Kościoła, umieć bronić Chrystusa, umieć przyjąć Chrystusa do swego serca, do swego myślenia”. Podczas agapy wspominano ten piękny i bogaty w wydarzenia miniony okres 20 lat działalności.

15 czerwca 2013 „Maksy mila” 16 670 – taki numer obozowy nadano św. Maksymilianowi w Auschwitz. Dla przybliżenia jego osoby współczesnym, na terenie gminy Teresin, gdzie znajduje się klasztor Niepokalanów, zorganizowano pierwszy międzynarodowy bieg uliczny pod nazwą „Maksy Mila”. Dystans, który mieli pokonać zawodnicy, wynosił dokładnie 16 670 m. Przed rozpoczęciem biegu delegacja, wśród której był jeden z najlepszych polskich maratończyków pochodzenia etiopskiego Yared Shegumo, złożyła wiązankę kwiatów pod pomnikiem św. Maksymiliana. Uczestnicy wystartowali sprzed klasztoru w Niepokalanowie. Biegli przez miejsca kronika mi


ważne dla społeczności gminnej, aż na stadion Gminnego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Najlepsi okazali się obywatele Kenii: wśród mężczyzn Henry Kemboi (z czasem 49 min 8 sek.), a spośród kobiet Hellen Kimutai.

Jesienny Zjazd rodzin Niepokalanów Lasek 4-6 października 2013 r. W miesiącu Różańca świętego zapraszamy na podsumowanie kończącego się Roku Wiary. Wspólna modlitwa; Eucharystia; adoracja Najświętszego Sakramentu; rozmowa z innymi; spotkania w grupach; zajęcia dla dzieci. www.rodzina.maryjni.pl tel. 604 720 845

Fot. br. M. Wojtak OFMConv

Bieg ma odbywać się co roku w jednej z czterech gmin tworzących Związek Gmin Związanych z Życiem św. Maksymiliana (Zduńska Wola, Pabianice, Teresin i Oświęcim). 16, 18 czerwca 2013 Jan Paweł II w Niepokalanowie 18 czerwca 1983 r., czyli dokładnie 30 lat temu, do Niepokalanowa przybył papież Jan Paweł II, aby podziękować Bogu za dar osoby św. Maksymiliana i prosić o potrzebne łaski na trudny okres, jaki przeżywała wówczas nasza Ojczyzna. Uroczystości rocznicowe rozpoczęły się w niedzielę w bazylice niepokalanowskiej

Fot. br. M. Wojtak OFMConv

uroczystą Mszą świętą o godz. 11.30, której przewodniczył ks. infułat Jan Sikorski. W obchody włączyła się Kościelna Służba kronika mi

Porządkowa Archidiecezji Warszawskiej oraz Warszawsko-Praskiej „Totus Tuus”, której członkowie zapewniają ład i porządek podczas uroczystości religijnych. Przed końcowym błogosławieństwem bracia ze Służby odnowili swoje ślubowanie, a następnie w dowód wdzięczności Prezydium KSP AW przyznało okolicznościowe medale. Po Mszy świętej delegacje powiatu sochaczewskiego i gminy Teresin złożyły kwiaty pod pomnikiem Jana Pawła II, a dzieci ze szkoły podstawowej w Paprotni, której patronuje Jan Paweł II, wypuściły balony, symbolizujące prośby zanoszone do nieba za wstawiennictwem naszego wielkiego Rodaka. W sali św. Bonawentury uczniowie przedstawili spektakl My, Jana Pawła II uczniowie. Ostatnim punktem pierwszego dnia obchodów była projekcja filmu Wizyta Jana Pawła w Niepokalanowie. We wtorek odbyła się procesja z relikwiami bł. Jana Pawła II do miejsca, w którym papież 30 lat temu sprawował Eucharystię. Modlitwom przewodniczył proboszcz parafii Niepokalanów o. Andrzej Kuśmierski. Był to czas modlitwy i refleksji nad słowami, które Ojciec Święty pozostawił wiernym w tym wyjątkowym miejscu, przypominając ewangeliczny nakaz, aby nie dać się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężać. ■ wrzesień 2013 • rycerz niepokalanej • 43


Podziękowania

Maryi Niepokalanej, św. Maksymilianowi i innym świętym 2012 Łukasz Roman Barczyk

28 kwietnia 2013 Lidia Z.

Parę dni po urodzeniu ciężko zachorowałem. Mama zawierzyła mnie Pani Jasnogórskiej w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w rodzinnym mieście Jastrzębiu-Zdroju. Następnie w kościele NMP Matki Kościoła kapłan prędko udzielił mi sakramentu chrztu świętego. Nagle choroba minęła, wróciło zdrowie! Gdy miałem siedem lat, zapadłem na infekcję wirusową. Z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek mój stan był fatalny. Pojawiła się wysoka gorączka z ostrymi wymiotami. Rankiem lekarze zdiagnozowali zapalenie mięśnia sercowego. Święta Wielkanocne spędziłem w szpitalu. Leżałem na specjalnej sali, przy dyżurce, tuż za szybą. Wysoka gorączka i szalone tętno utrzymywały się przez długi czas. Tata zrobił mi prezent – drewniany ołtarzyk, w którym umieszczone zostały dwa obrazki: Najświętszego Serca Pana Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi. Rodzina szukała schronienia u Boga. Ksiądz w naszej parafii modlił się w czasie Eucharystii o powrót do zdrowia. Modliła się też s. Auksyliana, katechetka. Otrzymałem od niej różaniec, który mam do dzisiaj. Wyzdrowiałem. Kilka lat później, zbiegając z górki, potknąłem się, uderzyłem głową o krawężnik. Operacyjnie wyciągnięto mi odłamki kostek czołowych. Pobyt w szpitalu mijał bez powikłań i trudności. Wszystko ułożyło się tak doskonale, że neurochirurdzy w szóstej dobie wypisali mnie do domu. Za te i inne łaski dziękuję Niepokalanej, jako jej rycerz.

W ubiegłym roku mój syn miał operację. Wszystko się udało, jednak do rany wdało się zakażenie. Rozpoczęła się ciężka walka o zdrowie syna. Podawane antybiotyki nie pomagały. Obiecałam, że podziękuję Matce Bożej na łamach „Rycerza”, jeśli syn wyzdrowieje. I tak się stało. Wkrótce lekarz zaproponował robienie okładów z octeniseptu, które usunęły zakażenie. Jednak bakterie pozostawiły spustoszenie w obrębie rany. Syn musi w związku z tym przejść jeszcze jedną operację. Polecamy go nadal opiece Matki Bożej, której również gorąco dziękujemy za uratowanie zdrowia i życia syna.

44 • rycerz niepokalanej • wrzesień 2013

12 lutego 2013 Bartoszyce, Anna Syn zaraz po urodzeniu miał przeprowadzoną transfuzję krwi, ponieważ był konflikt serologiczny. Wszystko było na dobrej drodze, jednak pięć miesięcy później ciężko zachorował. Stwierdzono u niego padaczkę, ale nie znaleziono przyczyny jej pojawienia się. Choroba trwała trzy miesiące. W tym czasie liczba napadów przekroczyła setkę. Byłam na skraju wyczerpania nerwowego. Za radą znajomych zamówiłam Mszę świętą w intencji uzdrowienia syna, a także podjęłam pewne zobowiązania (codzienny Różaniec, wyrzeczenie się potraw mięsnych w pierwsze dni świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy). Po trzech miesiącach napady ustały. Syn jest zdrowy od prawie 28 lat. podziękowania


18 lutego 2013 Warszawa, Anna Olbert Z powodów rodzinnych przez szereg lat regularnie przemierzałam trasę kolejową z Warszawy do Bielska-Białej i dalej na południe. 13 listopada 2004 r., z bagażem, ale i uzbrojona w duchowy oręż – różaniec, zajęłam wykupione miejsce w ostatnim przedziale ostatniego wagonu. Tknięta jakimś wewnętrznym niepokojem, przeniosłam się na wolne miejsce w środkowej części tegoż wagonu. Zatopiona w modlitwie, nie zauważyłam nawet, że w całym wagonie na stacji Katowice zostałam zupełnie sama. Gdy pociąg ruszył, poczułam niesamowity zawrót głowy. Ostatkiem sił i przytomności otworzyłam okno w wagonie. Stanęłam w drzwiach przedziału, na przeciągu, prosząc Matkę Bożą, abym nie straciła przytomności... Z pomocą Bożą dojechałam do Bielska-Białej. Czułam się bardzo źle, miałam zawroty głowy i duszności. Do rodziny dojechałam taksówką. U rodziny miałam spędzić tylko jeden dzień, a przechorowałam cały tydzień. Z badania lekarskiego wynikało, że w pociągu musiałam być oszołomiona najprawdopodobniej przez złodzieja środkiem owadobójczym w aerozolu. Z całego serca i ze wzruszeniem dziękuję Matce Najświętszej za opiekę i ocalenie, bo dla astmatyka, którym jestem, ta podróż mogła się zakończyć bardzo źle. 12 marca 2013 Woj. kujawsko-pomorskie, Matka M. T. Mój syn miał trudności z ukończeniem ostatniej klasy szkoły podstawowej. Modliłam się codziennie do Matki Bożej Nieustającej Pomocy i św. Maksymiliana o pomoc, żeby ukończył szkołę. Gdy nastąpił koniec roku, a syn dostał świadectwo ukończenia szkoły, nie miałam wątpliwości, że moje podziękowania

modlitwy zostały wysłuchane. Obecnie syn jest dobrym mechanikiem samochodowym i cieszy się zaufaniem u ludzi. Marzec 2013 Kielce, Diana Mam 30 lat. W grudniu 2011 r. byłam pewna, że jestem chora na nowotwór złośliwy (ziarnica). Kiedy zaczęłam chorować, rodzina odwróciła się od nas. Zostaliśmy sami, na wynajmie u obcych. Było nam bardzo ciężko, ale starałam się nie poddawać. Zawsze kochałam i szanowałam Matkę Bożą i starałam się codziennie odmawiać Różaniec. Bardzo często przyjmowałam Pana Jezusa w Eucharystii na Mszy świętej. 26 marca 2012 r. pojechałam do sióstr bernardynek w Chęcinach k. Kielc i poprosiłam o modlitwę. Jedna z sióstr obiecała mi modlitwę oraz dała mi Cudowny Medalik Matki Bożej, który ze czcią ucałowałam i założyłam. Siostry zaczęły odmawiać nowennę do bł. Jana Pawła II. Po paru dniach zauważyłam, że dobrze się czuję. Było to niesamowite uczucie. Nie ustawałam w modlitwach do Matki Bożej. 11 kwietnia 2012 r. zrobiono mi badanie PET, w którym wyszła całkowita remisja (CR), nie stwierdzono żadnych złośliwych zmian nowotworowych. Po tym badaniu byłam pewna, że za wstawiennictwem bł. Jana Pawła II przez ręce Maryi zostałam uzdrowiona z choroby. 23 marca 2013 Woj. podkarpackie, Matka i babcia Maria S. Pragnę podziękować Niepokalanej, bł. Sancji i św. Maksymilianowi za łaskę szczęśliwego usunięcia guza, który pojawił się na ramieniu syna Roberta i dość szybko rósł. wrzesień 2013 • rycerz niepokalanej • 45


2013 Pawłów, S. Stefania Mój siostrzeniec Paweł dostał boleści. Okazało się, że ma skręt kiszek. Niedawno był operowany na wyrostek. Jednak ponownie musiał poddać się operacji. Na drugi dzień okazało się, że trzeba powtórzyć zabieg. Było bardzo źle. Przez cały ten czas modliliśmy się do Matki Bożej i przyszła nam z pomocą. Obecnie Paweł jest zdrowy, ma 31 lat. Dziękuję Maryi za wszystko. 24 kwietnia 2013 Warszawa, Mirosława G. W grudniu 2012 r. ciężko zachorowałam. Dopadały mnie przeziębienia, jedno po drugim. Przez dwa miesiące brałam różne antybiotyki, aż w końcu wskutek niewydolności oddechowych i wysokiej gorączki znalazłam się w szpitalu. Po kilku dniach poczułam się lepiej, myślałam, że wrócę do domu, jednak zaraziłam się sepsą. Było ze mną bardzo źle. W tym czasie dużo modliłam się. Byłam nawet przekonana, że nie wyjdę cało z tego zakażenia. Pewna kobieta, w ogóle mi nieznana, która odwiedzała kogoś ze swoich bliskich, widząc mnie w takim złym stanie, posmarowała moje ciało, czoło i dłonie wodą z Lourdes. Podała mi też kilka kropel do wypicia. Na drugi dzień czułam się już dobrze. Jestem przekonana, że tak nagłą poprawę zdrowia zawdzięczam Matce Bożej. 2013 Bydgoszcz, Karolina i Wojciech P. W ubiegłym roku urodziłam zdrową córkę, za co z mężem pragniemy podziękować Niepokalanej. Od kilku lat jesteśmy rycerzami Niepokalanej i to Jej powierzamy nasze życie i trudności. 46 • rycerz niepokalanej • wrzesień 2013

Nasza córka, Kasia, nie miała dobrze ukształtowanego serca i nerek. Lekarze od samego początku ciąży przygotowywali nas na operację, którą nasze dziecko miało przejść zaraz po urodzeniu. Mówiono nam też o komplikacjach, jakie mogą nastąpić przy porodzie. Przez cały ten trudny czas modliliśmy się sami, ale też prosiliśmy o to innych. Maryi ofiarowaliśmy nasze dziecko. Córka urodziła się przez cesarskie cięcie, jednak ku zdziwieniu nas wszystkich dziecko było całkowicie zdrowe. Wiemy, że tę łaskę możemy zawdzięczać tylko Matce Bożej, gdyż wszelkie badania prenatalne wskazywały dokładnie na wrodzone wady. 2013 Konin, Wiesław G. Dziękuję Maryi Niepokalanej za łaskę powrotu do sakramentów świętych. Przez 18 lat nie przekraczałem progu kościoła, nie byłem obecny w świątyni nawet na pogrzebie mojej mamy i Pierwszej Komunii świętej mojej córki. Ostatnie dwa lata były przełomowe w moim życiu. Moja żona, Helena, ciężko zachorowała. Gdy odwiedzałem ją w szpitalu, jakaś kobieta podarowała mi Cudowny Medalik. Wziąłem go odruchowo i nawet zawiesiłem go sobie na szyi. Żona powiedziała mi, że jest pewna, że wyzdrowieje, jeśli ja zacznę się modlić. Chyba tylko z miłości do żony zacząłem odmawiać codziennie pacierz. Po kilku dniach, podczas badań, okazało się, że guz, który był na piersi żony, wchłonął się, choć żona miała już wyznaczony termin operacji. Wiedziałem, że żona miała rację, że Bóg wysłuchał jej próśb, ale ja jeszcze nie mogłem się zdobyć na spowiedź. Dopiero półtora roku później uklęknąłem przy kratkach konfesjonału, by pojednać się z Bogiem. Dlaczego tak długo? Tyle czasu zajęła mi próba racjonalnego wyjaśnienia powrotu do zdrowia mojej żony. Dopiero słowa podziękowania


św. Maksymiliana, zasłyszane na pewnym kazaniu – „Niepokalana pragnie naszego szczęścia, dla Niej cud uczynić to nic trudnego” – sprawiły, że całkowicie powróciłem do Boga. Dla mnie jest to niesamowita łaska i na pewno efekt cichej modlitwy mojej żony. 2013 Jadwiga Wodna W lutym 1993 r. do naszego kościoła została przywieziona figura Matki Bożej z Lourdes. Odbywały się wówczas misje parafialne. W tym czasie byłam bez pracy, bez środków na utrzymanie. Mam troje dzieci. Mąż przynosił głodowe pensje, bo zakład się rozpadał. Zdawałam sobie sprawę, że tylko modlitwa i cud mogą nas uratować. Modliłam się do Matki Bożej z Lourdes, prosząc o znalezienie dobrej pracy. Sytuacja na rynku pracy była tragiczna. Od Biura Zatrudnienia dostałam pewną ofertę, ale okazało się, że na jedno miejsce jest chętnych dziesięć osób, z praktyką i odpowiednimi kwalifikacjami, nie tak jak ja. Miałam pracować z ludźmi niepełnosprawnymi. Gdy weszłam między nich, przyjęli mnie oni z wielką serdecznością i otwartością. Później dowiedziałam się że, tylko mnie tak przyjęli. W ten sposób, bez kwalifikacji, otrzymałam tę pracę. Moja matka była po bardzo ciężkiej operacji w szpitalu, stan był krytyczny. Modliłam się gorąco o ratunek i zdrowie dla niej. Postanowiłam zanieść jej do szpitala cudowną wodę z Lourdes. Po paru dniach nastąpił kryzys. Później dowiedziałam się, że moja mama przeszła śmierć kliniczną. Lekarze, pielęgniarki ratowali ją, nie wierząc w polepszenie. Mama jednak została odratowana. Wyszła ze szpitala – i tak jak dawniej poruszała się tylko za pomocą dwóch kul, obecnie porusza się całkowicie normalnie. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że to tylko dzięki cudownej łasce i opiece Matki Bożej z Lourdes. podziękowania

2013 S. Klara, tercjarka To było w 1970 r. Spieszyłam się na pogrzeb koleżanki szkolnej do Bytomia. Przechodząc przez jezdnię na drugą stronę ulicy, aby kupić kwiaty, nie zauważyłam nadjeżdżającego jelcza... Milicjantowi, który stał na skrzyżowaniu, powiedziałam, że to moja wina, nie zaś kierowcy. Ten ostatni powiedział mi, że gdyby był deszcz i jezdnia śliska, to by nie zahamował. Wiedziałam, że dostanę odszkodowanie i obiecałam 10% ubezpieczenia dać św. Antoniemu do skarbonki. Było trochę tych pieniędzy, więc zaczęłam dawać w różnych kościołach, a potem zwyczajnie żal mi się zrobiło i przestałam. Po kilku latach, w tramwaju skradziono mi mniej więcej tyle pieniędzy, ile obiecałam św. Antoniemu. To nauczyło mnie, że nie można nie dotrzymywać obietnic złożonych świętym! Ponadto dziękują: Za liczne łaski: Agata Witczak (Radom); Anastazja (Białystok); Anna; Czcicielka Niepokalanej (Ciechanowice); Janina Małgorzata (Żyrardów); Jerzy; Józefina (Puławy); Maria M. (Bielsko-Biała); Teresa; Wdzięczna czytelniczka (Krosno); Wdzięczna Czytelniczka; Wdzięczna Czcicielka Niepokalanej; Wdzięczni rodzice (Strumień). Za zdrowie: Babcia Jolanta (Z.); Karolina Kuzoń; Krystyna; Krystyna (Wieliczka); Leokadia Zomit; Marek K. (Ostrów); Maria Pietroń; Marian Klejst; Mieczysław i Kamila B. (Gdynia); Wdzięczna Czcicielka Niepokalanej. Za zdanie matury: Mama Marzena (Warszawa); Milena A. (Kielce); Wdzięczna rycerka (Kraków). Za łaskę macierzyństwa: Babcia Natalia Zawadzka; Czcicielka Maryi; Jadwiga Kuropatwa; Małgorzata (Katowice); Paulina Z.; Teodora W. (Białystok); Urszula K. (M.); Wdzięczna czcicielka Niepokalanej; Wdzięczni Karol i Zuzanna W. (G-nia). ■ wrzesień 2013 • rycerz niepokalanej • 47


Przesyłka niestemplowana. TAXE PERCUE / OPŁATA POBRANA. Umowa Nr 07761/CP RH8/2010/S z Pocztą Polską S.A. z dnia 07.01.2011 r.  Nadano w UP Skierniewice 2. Wydawnictwo Ojców Franciszkanów NIEPOKALANÓW, 96-515 TERESIN Polska - Pologne - Poland

Modlitewnik MI z kalendarzem na 2014 rok

F

 KALENDARIUM 2014  MODLITWY CODZIENNE  LITANIE  PRZYGOTOWANIE DO SAKRAMENTU POJEDNANIA  MAŁY KATECHIZM

52 strony format: 80 x 120 oprawa zeszytowa

0 ZŁ CENA 2,0KOWY

SKAŁA Lucyna Kopczyńska W dzisiejszym świecie jest coraz

72 strony format: 143 x 203 oprawa miękka

N KIESZO MAT FOR

KOD 548

,00 zł CENA 80at: form cm 70x200

wykonane na wodoodpornym materiale, zakończone rękawami

KOD 526

,00 zł

CENA 15

Ć

NOWOŚ

Dekoracje na nabożeństwa różańcowe

KOD 475

więcej ludzi samotnych. Z myślą o nich powstała Skała. Jest to głębokie spojrzenie na samotność, w której brak miłości człowieka kieruje ku miłości do Boga. Bohaterka książki całe życie szukała prawdy i w samotności odkrywa tę prawdę, że w życiu najważniejsza jest wiara.

KOD 552

ZAMÓWIENIA: Wydawnictwo Ojców Franciszkanów Niepokalanów, ul. o. M. Kolbego 5, 96-515 Teresin tel.: 46 864 21 71, 660 057 410, e-mail: kontakt@niepokalanow.pl www.wydawnictwo.niepokalanow.pl

KOD 553


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.