Rycerz Niepokalanej 1/2014

Page 1

issn 0208-8878

St yczeń 2014 • nr 1 (692)

www.rycerzniepokalanej.pl

Misja dla rodziny Wywiad z Mariolą i Piotrem Wołochowicz str. 4 Maksymilian – teolog str. 8 Św. Józef z Kupertynu. Wielki przyjaciel Polski str. 24


Od redaktora · Apostoł Bożej Mocy „Nie ma tak wielkiego zła, z którego Bóg nie mógłby wyprowadzić jeszcze większego dobra” – mawiał św. Maksymilian, który sam jest świadkiem prawdziwości tych słów. Z piekła Auschwitz „narodzili” się on sam jako wielki święty i niezliczeni inni święci. Z „piekła” masońskiej ideologii narodziło się Rycerstwo Niepokalanej. Z piekła faszyzmu, komunizmu i innych „-izmów” rodzi się solidarność i ruchy pro-life broniące godności życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci. Z bólu pedofilii i homoseksualizmu, zatwierdzonych przez organizację „z tego świata” jako „orientacje”, rodzi się zdecydowany sprzeciw wobec uznania zachowań pedofilskich czy seksualnie wypaczonych za dozwolone w środowisku świeckim, a zwłaszcza kościelnym, w którym grzech nazywany jest grzechem, przestępstwo – przestępstwem, a morderstwo – zabójstwem, a nie „prawem” człowieka. „Stop homodyktaturze”, „Precz z pedofilią”, „Stop aborcji i zabijaniu bezbronnych” – to tylko przykłady zdrowej reakcji na masońską dyrektywę, świadomie lub mniej wprowadzaną w życie przez rządy „tego świata”: „my religii katolickiej nie zniszczymy rozumowaniem, tylko psuciem obyczajów”. Świadomi tych zagrożeń, zawierzając się Niepokalanej – na wzór św. Maksymiliana – możemy stanąć do walki z tymi obłędnymi ideologiami poprzez zdrową pobożność, życie w łasce, bez grzechu, a przede wszystkim zachowując i pielęgnując zdrowe obyczaje. W nowym roku 2014 mamy szansę ocalić to, co jeszcze zostało chrześcijańskie, i przekonać oszukanych błędnymi ideologiami ludzi o wartości i pięknie chrześcijańskiego życia i prawdziwie chrześcijańskiego społeczeństwa. ■ Wierzę w Syna Bożego Dobra Nowina: Bóg zesłał swego Syna Bóg nawiedził swój lud. Wypełnił obietnice dane Abrahamowi i jego potomstwu. Przeczytaj: KKK, nr 422

Na okładce: Jacob van Oost, Święta Rodzina i św. Franciszek (1665).

ISSN 0208-8878 Rok założenia 1922 Nr 1 (692) 2014 Za pozwoleniem Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 4 XII 2013 r. nr 3965/D/2013

Redaktor naczelny: o. Piotr Maria Lenart Sekretarz redakcji: Teresa Maria Michałek OV Opracowanie graficzne: Janusz Jaraźny Redaguje zespół ojców franciszkanów Redakcja: Niepokalanów, 96-515 Teresin tel. +48 46 864 23 52 fax +48 46 861 37 59 redakcja@rycerz.info www.rycerzniepokalanej.pl Redakcja nie zwraca nie zamówionych materiałów i zastrzega sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów bez uprzedniego powiadomienia autora


W numerze · styczeń 2014 · nr 1 (692)

4

8

24

34

4 Misja dla rodziny Wywiad z Mariolą i Piotrem Wołochowiczami 8

aksymilian – teolog M O. Ignacy Kosmana OFMConv

13 Historia zatacza koło Agnieszka Koszałka OV 14

I ntencja MI. Styczeń O. Raffaele Di Muro OFMConv

16 Patron na trudne czasy Justyna Majewska 18

„ Matka Boga” – nieszczęśliwy tytuł? Sławomir Zatwardnicki

20

aryja – kobieta ofiarująca M Jerzy Szyran OFMConv

22

Jakość sumienia Br. Bruno Paterewicz OCist

24 Wielki przyjaciel Polski. Św. Józef z Kupertynu 28

ozmowy bez słów R O. Ignacy Kosmana OFMConv

30

Efektywne ojcostwo Rozmowa z Dariuszem Cupiałem

32

owinna nie żyć P Teresa Nowak

34 Nie brak mi Nietzschego Marek Zambrzycki 37

Żołnierz wyklęty O. Paweł Warchoł OFMConv

40

Kronika MI

43

Podziękowania

Za prenumeratę „Rycerza Niepokalanej” przyjmujemy dobrowolne ofiary, podobnie jak to czynił św. Maksymilian Maria Kolbe. Czytelnicy, których nie stać na opłacenie prenumeraty, a pragną otrzymywać „Rycerza Niepokalanej”, powinni powiadomić nas o tym listownie pod koniec każdego roku.

Tel. 46 864 22 08 lub 46 864 22 22 (Polska) +48 46 864 21 38 (zagranica) Dla orientacji podajemy przybliżone roczne koszty wydruku i wysyłki „Rycerza Niepokalanej”: • Polska: 41,00 zł • Zagranica: Europa: około 20 EUR Ameryka, Afryka i Azja: około 30 USD Australia: około 35 AUD Konto: Wydawnictwo Ojców Franciszkanów Niepokalanów 96-515 Teresin PKO BP 12 1020 1185 0000 4102 0012 3877 IBAN EUR: PL 23 1020 1185 0000 4202 0177 5055 IBAN USD: PL 30 1020 1185 0000 4902 0177 5071 IBAN GBP: PL 12 1020 1185 0000 4702 0185 9495 IBAN CAD: PL 52 1020 1185 0000 4602 0185 9503 SWIFT (BIC): BPKOPLPW Opłaty za prenumeratę mogą być dokonywane czekami bankowymi (na: Wydawnictwo Ojców Franciszkanów Niepokalanów), honorowanymi w obrocie międzynarodowym. Osoby, które nie posiadają konta bankowego, mogą przesyłać ofiary przekazami pocztowymi Postal Money Order. Zamawiając prenumeratę listownie, należy podać dane prenumeratora (imię, nazwisko, dokładny adres).


Misja dla rodziny Wywiad z Mariolą i Piotrem Wołochowiczami, prowadzącymi Fundację „Misja Służby Rodzinie”.

Mariola i Piotr Wołochowiczowie

Pani Mariolu i Panie Piotrze, w Waszych działaniach widać wielką pasję. W ramach Waszej Fundacji prowadzicie m.in. konferencje, wykłady, warsztaty, obozy – dla żon, mężów, narzeczonych, młodzieży, nauczycieli. Piszecie książki, artykuły. Skąd się to u Was wzięło? Mariola Wołochowicz: Nasza pasja jest po prostu pasją dla Boga, dla Jezusa. Zaczęłabym od wersetu: „Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie”. I drugi werset: „Albowiem to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z Jego wolą”. Te wersety nas wiodą. Zaczęliśmy działać, ponieważ mieliśmy pragnienie. Potem choćby najmniejsze pragnienie Bóg pomnaża. 4 • Rycerz Niepokalanej • styczeń 2014 • Rozmowa

Dotyczy to wszystkich i wszystkiego. Pomnaża w nas pasję, aby Jego kochać. Wystarczy chcenie, żeby chcieć, a Bóg daje wykonanie. W czasach, kiedy byłam nastolatką, jeszcze zanim wyszłam za mąż, czytając „Słowo Powszechne” (dziennik katolicki), zwróciłam uwagę na artykuł o Ingrid i Walterze Trobischach. Rozwijali oni i propagowali na świecie szczególnie czystość przedmałżeńską i naturalne planowanie rodziny, ale też odpowiadali – listownie i w formie książek, szkoleń i kursów – małżeństwom i młodym ludziom. Ja w tym momencie miałam taką myśl, że bardzo chciałabym pomóc, bo to wydawało mi się bardzo potrzebne. Było mi to dane. Za każdym razem jest mi to dawane. I Piotrowi. Bóg jest sprawcą chcenia i wykonania.


A jak to było u Pana, Panie Piotrze? Piotr Wołochowicz: Zanim poznaliśmy się z Mariolą, każde z nas niezależnie czytało książki Trobischów. Tak się złożyło, że w 1979 r. byłem po raz pierwszy w życiu w Niemczech Zachodnich. W pokoju, gdzie mieszkałem, na półce stały m.in. książki o małżeństwie i rodzinie, napisane po angielsku przez Waltera Trobischa. Miałem wtedy 20 lat i temat mnie bardzo interesował. Przeczytałem je i byłem nimi zafascynowany. Pokazywały biblijny model małżeństwa i rodziny – i był to taki model, o jakim ja bym intuicyjnie marzył. Około rok później po raz pierwszy spotkałem moją przyszłą żonę na balu studenckim. Gdy się poznaliśmy, zacząłem jej mówić, że niedawno czytałem takie fajne książki dotyczące małżeństwa i rodziny. Mówiłem, że przepisywałem tłumaczenia fragmentów przez kalkę, pokazywałem komu mogłem. A ona zaczęła mówić, że też czytała takie fajne książki o małżeństwie i rodzinie. I okazało się, że mówimy o tym samym autorze, o tych samych książkach. To było niezwykłe. Niezwykłe było też to, że chłopak i dziewczyna, którzy dopiero co się poznali, zaczynają rozmawiać o małżeństwie i rodzinie! Było to prorocze, my nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak dalej potoczą się nasze losy. Później czytaliśmy wszystko, co było możliwe z Trobischów, Fijałkowskiego. Na randkach przed ślubem czytaliśmy Miłość i odpowiedzialność Karola Wojtyły i dyskutowaliśmy na ten temat. Zdajemy sobie sprawę, że jest to nietypowy sposób spędzania randek... Cudowny plan Opatrzności! Wspólna fascynacja, pragnienie i...? MW: Tak wyglądała moja pierwsza praktyka: Byłam wtedy zwykłą studentką germanistyki i pewnego razu wybrałam się do mojej koleżanki, też studentki, która mieszkała na czwartym piętrze. W drzwiach minęłam się

z młodą kobietą, nieznaną mi, która właśnie wychodziła, i usłyszałam, że już absolutnie i nieodwołalnie rozwodzą się z mężem. Poruszyło mnie to, że dwoje dzieci, że jak to?! Pomyślałam, że ja nie mogę nic zrobić, przecież jestem tylko zwykłą studentką. Ale pomyślałam też, że moja animatorka ostatnio opowiadała mi, że raz niespodziewanie przyszli do niej goście. Ona już była zmęczona obsługiwaniem poprzednich gości, więc pomodliła się: „Boże, Ty jesteś sprawcą chcenia i wykonania, pomóż mi”. I Bóg jej pomógł. Zrobiłam tak samo, zdecydowałam się na chcenie i Bóg dał mi chcenie i wykonanie. Dogoniłam tę kobietę na ulicy – ja, nieśmiała kobieta – i zaproponowałam pomoc. Ona powiedziała, że chciałaby, ale pewnie mąż nie przyjdzie. Przygotowywaliśmy się trzy dni (nie byliśmy jeszcze autorami książki Złamać szyfr o wzajemnym rozumieniu kobiecości i męskości). Sprawa okazała się bardzo łatwa. To było pierwsze uratowane małżeństwo. Ona miała pewne cechy kobiece, które jego denerwowały – np. jej płacz – i na odwrót. Zrozumieli, na czym polega różnica między męskością a kobiecością, i pojednali się. PW: Gdy się pobraliśmy, cały czas w naszym sercu obecne było takie wielkie pragnienie, żeby pomocą rodzinie zajmować się jak najwięcej. Wtedy mogliśmy się zajmować tym tylko po pracy. Ja pracowałem jako nauczyciel w technikum elektronicznym, później byłem asystentem na Wydziale Elektroniki na Politechnice. Mariola prowadziła dom, była z dziećmi, trochę udzielała korepetycji z niemieckiego. Wtedy też studiowaliśmy teologię na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i skończyliśmy te studia. Kiedy powstała Fundacja? MW: Przełomem dla nas był Kongres „Jezus nadzieją Europy” (Jesus hope for Europe), który odbył się w Szwajcarii w 1990 r. ZnaRozmowa • styczeń 2014 • Rycerz Niepokalanej • 5


leźliśmy się na nim wbrew różnym przeszkodom. Tam padły ważne wezwania, m.in. nasza koleżanka została „z marszu” wraz z wieloma innymi powołana do pracy z biednymi i wyjechała do Ameryki Południowej. Potem padło pytanie: „Kto czuje, że ma oddać się pełnoetatowej pracy z rodzinami?”. Wystąpiliśmy do przodu wraz z dużą grupą osób. Zostaliśmy pobłogosławieni, aby to się zrealizowało w naszym życiu. W drodze powrotnej wysiadły nam hamulce w „maluchu” na zakręcie na autostradzie. Właśnie wtedy, podczas tych różnych perypetii, poznaliśmy ludzi, którzy dali nam ulotkę o Family Life Mission, założonej przez Trobischów. My do tej pory znaliśmy tylko ich książki. PW: Nawiązaliśmy z nimi kontakt i założyliśmy Fundację „Misja Służby Rodzinie” jako polski oddział Family Life Mission. Od tego czasu już ponad 20 lat funkcjonujemy dzięki wsparciu osób indywidualnych, czasem instytucji. Nie korzystamy ze wsparcia Unii Europejskiej, nie prowadzimy działalności gospodarczej. Nasz czas chcemy poświęcać na to, żeby bezpośrednio służyć. Przez te lata przewinęło się przez nasze spotkania trochę ludzi. Mieliśmy np. wykład w auli KUL-u, gdzie przyszło ponad tysiąc osób jednorazowo, pisaliśmy książki. Jakie są najbardziej poruszające świadectwa osób, z którymi pracowaliście? MW: Tym, co najbardziej mnie porusza, jest świadectwo pewnej kobiety, która przeczytała naszą książkę Seks po chrześcijańsku. W efekcie nie tylko polepszyła swoje relacje z mężem w dziedzinie intymnej, ale też przebaczyła swojemu gwałcicielowi. Nieraz też wspominam pewną samotną matkę bliźniąt, która miała problemy z karmieniem piersią. Pomagaliśmy jej fachową radą przy sprawach wychowania. Umówili6 • Rycerz Niepokalanej • styczeń 2014 • Rozmowa

śmy jej konsultację z zagranicznym doradcą. Potem wspieraliśmy ją materialnie i na różne inne sposoby. Byłam wzruszona, gdy dowiedziałam się, że jej dziewczyny – w wieku naszego najmłodszego syna – wyrosły na osoby naprawdę oddane Bogu. Udzielały się jako wolontariuszki w jednym z rejonów świata, gdzie warunki były bardzo trudne. To, co inwestowaliśmy, oddaje się dalej – o to nam chodzi! PW: Pamiętam to pierwsze małżeństwo uratowane przez nas od rozwodu. Wydawało się nam to bardzo trudne, a jednak udało się ich uratować. MW: Najwspanialsze przemiany widać u dzieci. Niekiedy dzieci przyjeżdżają na warsztaty dla rodziców czy dla matek niesamowicie rozpuszczone. Tacy byli Zuzia i Tymek, którzy zupełnie terroryzowali rodziców. Dziecko jest bowiem dokładnie takie, jakie my mu pozwalamy, żeby było. Myślałam sobie, że Tymek to będzie jakiś recydywista, ale sama skarciłam siebie wewnętrznie. Teraz mogę z nich być dumna. Niedawno 15-letni Tymek przygrywał nam na gitarze na wieczornej modlitwie, pomagał w różnych pracach. Jest uśmiechnięty, nie sprzeciwia się rodzicom, gdy jest o coś proszony. Widać efekty! Czy można Was zaprosić do parafii? PW: Można zgłaszać się do nas, żebyśmy mogli w danym środowisku (w parafii, we wspólnocie) np. rozkręcić kluby twórczych mam, przez nas autoryzowane. Ważne, żeby one były dostępne dla wszystkich, dla niewierzących też, i wychodzące ku nim. Można to zacząć w salce parafialnej czy np. w domu kultury. Jest to pomost do niewierzących i pomoc dla wierzących w wychowaniu dzieci. Na tym polega nasze uczestnictwo w misji Kościoła, nie polega ono tylko na modleniu się.


Warsztaty na Półwyspie Helskim, czerwiec 2011 r.

Obecnie mniej interesuje nas wygłoszenie jakiegoś wykładu, bardziej nastawiamy się na wykształcanie liderów. Ważne, żeby kandydat na lidera miał pasję. Preferujemy, żeby to były osoby należące do ruchów lub stowarzyszeń katolickich, ale nie jest to konieczne. Może być to ktokolwiek, kto podchwyci temat, ma pasję i pójdzie do przodu. Prosimy też wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc dla naszej Fundacji, żebyśmy mogli dalej prowadzić i rozwijać naszą działalność. Z tego też względu postaraliśmy się o to, aby ludzie dobrej woli mogli przekazywać nam 1% podatku. Czy każde małżeństwo można uratować? MW: Według nas każde, jeśli oboje tego chcą. Czasem również takie, gdzie początkowo tylko jedna z osób bardzo tego chce, współpracuje z Bogiem, walczy w modlitwie, opierając się na słowie Bożym. Bóg chce, aby były przyprowadzane inne osoby do Niego, szczególnie słabe w wierze. Ale najlepiej, jeśli obydwoje są głęboko wierzący.

Żeby odnieść sukces, musi być mozolna, krok po kroku, praca nad deficytami w małżeństwie. Trzeba podejść do problemów od strony psychologicznej, ale dobrze pojętej. My mamy skończone kursy psychologów chrześcijańskich, wielu naszych doradców też. Stosujemy tylko to, co się zgadza z Pismem Świętym. Koniecznie trzeba współpracować z łaską i walczyć słowem Bożym, bo jest napisane, że słowo Boże jest mieczem. Bóg każe nam być wytrwałym „do skutku”. To dotyczy każdej dziedziny, także małżeństwa i wychowania dzieci! PW: Ważne są modlitwy dzieci za rodziców. Podczas wielu spotkań widzieliśmy, jak Duch Święty działał przez dzieci. Raz byliśmy bardzo zaskoczeni: dzieci prosiły Boga, żeby rodzice się nie zniechęcali. Prosiły też (i to nastolatki), żeby rodzice nie ulegali dzieciom, żeby byli bardziej surowi. To niesamowite! Prosiły, żeby rodzice rządzili, a nie dzieci. Rozmawiał Jacek Bulzak. ■ www.msr.org.pl Rozmowa • styczeń 2014 • Rycerz Niepokalanej • 7


Fot. Archiwum Rycerza Niepokalanej


Maksymilian – teolog O. Ignacy Kosmana OFMConv

Zwykło się uważać i utożsamiać Teologa z „uczonym w Piśmie”. Tymczasem Teolog, w rozumieniu tradycji chrześcijańskiego Wschodu, oznacza bardziej mistyka, człowieka zjednoczonego z Bogiem, niż uczonego. Zatem wiedza teologa pochodzi z bezpośredniego doświadczenia − z przeżycia mistycznego − które można by określić jako ascezę. W takie rozumienie teologa doskonale wpisuje się św. Maksymilian. Na Wschodzie tylko trzech świętych posiada ten zaszczytny tytuł. Są to: święty Apostoł i Ewangelista Jan Teolog (Bogosłow), święty z Nazjanzu − Grzegorz Teolog, oraz bizantyjski mnich i poeta, Symeon Nowy Teolog. Konkretne doświadczenie

Słowiański wyraz „bogo-słowije” oraz wywodzące się z niego pojęcie „bogosłow”, są odpowiednikiem greckiego „theo-logia”, „theologos”. Termin ten − „teologia” („teolog”) − oznacza konkretne doświadczenie osobowej relacji człowieka z Bogiem, które można by określić jako rodzaj widzenia Boga przy udziale władz intelektualnych oraz w duchu modlitwy, kontemplacji − sfery serca. Modlitwa prowadzi do przebóstwienia, czyli poznania Boga nie w Jego istocie, ale w przejawach Jego działania. W przebóstwieniu następuje widzenie tej samej światłości, którą ujrzeli trzej apostołowie na górze Tabor − widzenia właściwego i autentycznego. W doświadczeniu przebóstwienia zrealizowany zostaje w pełni ludzki byt i ludzkie poznanie, człowiek osiąga pełnię swoich możliwości − „dotyka” rzeczywistości teologicznej. Można powiedzieć, że tyle będzie mógł o niej mówić i opisywać ją, ile jej doświadczy w swoim życiu. Taki jest prawdziwy wymiar i wielkość człowieka-Teologa. Jego poznanie i teologizowanie nie są czystą spekulacją, lecz opowiadaniem, które stara się relacjonować słowami to, co ponadpojęciowe i ponadjęzykowe, co wykracza i przekracza ludzkie słowo. Bogosłow (Teolog) snuje żywą opowieść o poznaniu Boga przez

człowieka, z której wyłania się cała dogmatyka, materiał dla teologii. Teologia (Bogosłowije) jawi się zatem jako wynik poznania Boga, wynik uczestnictwa teologa w relacji z działaniami Boga. Jest to najintymniejsza sfera ludzkiego poznania oraz ludzkiej egzystencji. Teologia przygotowuje człowieka na działanie Ducha Świętego, który napełnia i obdarowuje człowieka swoimi darami: sprawia, że staje się on Teologiem. Bogosłowije jest w istocie subiektywnym, indywidualnym poznaniem tego, co obiektywne. Teolog naucza o jedynej, prawdziwej i charakterystycznej wyłącznie dla chrześcijaństwa drodze do Boga. Teolog to człowiek na Bożej drodze − homo Dei, homo viator. To nie teoretyk, lecz praktyk, który podporządkowuje umysł sercu i wskazuje na to, co wyróżnia Teologa spośród „uczonych w Piśmie” − na przebóstwienie własnej istoty. Teolog jest par excellence współpracownikiem Ducha Świętego; przepełniony Jego mocą staje się „organem” Pocieszyciela, podczas gdy „uczeni w Piśmie” muszą zadowolić się zaledwie członkostwem mniej lub bardziej szacownej katedry. Menadżer czy teolog?

Dzisiaj wielu teologów − dla odróżnienia pisanych z małej litery − stara się pomniej-

Dziedzictwo kolbiańskie • styczeń 2014 • Rycerz Niepokalanej • 9


szać dorobek i wkład teologiczny św. Maksymiliana. Sądzą oni, że nie był on Teologiem; na próżno szukać w uniwersyteckich bibliotekach jego dzieł, poza dwoma doktoratami i ledwie rozpoczętym traktatem mariologicznym. Uważają o. Kolbego za sprawnego menadżera, wydawcę i misjonarza, zakochanego w Niepokalanej szaleńca, jurodiwego ekscentryka, i − choć Bożego − to przecież głupca, który ostatecznie poniósł klęskę, gdyż „idea zjednoczenia całej ludzkości pod sztandarem dogmatu Niepokalanego Poczęcia” − jak pisze J. J. Szczepański − okazała się „utopią, podobną marzeniom Don Kichota o restytucji średniowiecznego rycerstwa”. Dokonał wszak czynu bez porównania wznioślejszego, wyrastającego ponad sprzeczności ułomnego ludzkiego poznania teologicznego − czynu Bogowidienija, przebóstwienia. Rozrzucone po różnych miejscach Pism św. Maksymiliana myśli teologiczne każą jednak zakwalifikować go do wspomnianej „trójcy” chrześcijańskich Teologów, którego życie i dzieło − podobnie jak Teologów: Jana Ewangelisty, Grzegorza i Symeona − przesycone są szczególnie nośną i bogatą w duchowe treści wizją wiary i doświadczenia już w życiu doczesnym oglądania Boga. Ojciec Kolbe łączył w sobie intensywne życie wewnętrzne z energiczną, zewnętrzną działalnością apostolską. Połączenie to stanowi o istocie teologii, jak również określa warunki bycia teologiem, zakłada bowiem − conditio sine qua non − własne przebóstwienie, którego formuła brzmi: „Najpierw cały dla Boga, siebie, a tak cały dla wszystkich”. A to wszystko − przez Niepokalaną, „uosobienie” Ducha Świętego. Zagadnienie roli Ducha Świętego w relacji do Maryi, a przez Nią do każdego człowieka, stanowiło osnowę życia i aktywności św. Maksymiliana. Stając się jak Ona, dostępował w sposób szczególny konkretnego − na podobieństwo Niepokalanej − przebóstwienia. Realizował je poprzez poznawa-

nie woli Bożej i obranie tej Bożej drogi życia, którą podążała Niepokalana. Przebóstwienie

Zespolenie Maryi z Duchem Świętym było tak ścisłe, że o. Kolbe nie waha się użyć słów daleko wykraczających poza teologiczne standardy. Dostrzega w Maryi niejako Wcielenie Ducha Bożego. Myśl tę niejednokrotnie podejmował i komentował prof. Lucjan Balter: „Skoro Trzecia Osoba Trójcy Świętej nie jest wcielona, Maryja zaś nosi jedyne i wyjątkowe miano «Oblubienicy Ducha Świętego», można stąd wnioskować, że jest Ona jak gdyby autentycznym Jego wcieleniem”. Oddajmy zresztą głos samemu Teologowi − św. Maksymilianowi: „Jezus Chrystus jest Synem wcielonym. Niepokalana jest jakby Duchem Świętym wcielonym. W Ojcu jest jedna osoba i jedna natura. W Jezusie Chrystusie jest jedna osoba, a dwie natury. W Niepokalanej − dwie osoby i dwie natury, lecz jak najściślej zjednoczone”. To zjednoczenie Maryi jest obrazem − ikoną − zjednoczenia teologicznego: „jakby uosobieniem Ducha Świętego”. W istocie, każdy Teolog jest osobą w podobny sposób zjednoczoną z Duchem Świętym − Jego „wcieleniem”. W ekonomii zbawienia Teolog (najdoskonalszym Teologiem − osobą zjednoczoną z Bogiem − jest Maryja) pośredniczy w relacjach między Bogiem a ludźmi. Trzeba tu nadmienić, że o. Kolbe zdaje się podążać za starożytnymi wschodnimi, ale i zachodnimi teologami, którzy twierdzili, że wszelkie dobro, które ludzie otrzymują od Boga, przechodzi przez ręce Najświętszej Dziewicy, przez ręce najdoskonalszego Teologa. Obecnie powszechne jest przekonanie, że Matka Boża może wypraszać ludziom każdą łaskę. Tym niemniej niektórzy teologowie twierdzą, że Maryja istotnie wyprasza, aktywnie pośrednicząc przy udzielaniu człowiekowi przez Boga każdej łaski. Są tacy, którzy sądzą, że pośredniczy Ona także

10 • Rycerz Niepokalanej • styczeń 2014 • Dziedzictwo kolbiańskie


Fot. Archiwum Rycerza Niepokalanej

w przekazywaniu Bogu wszelkich darów duchowych, jakie ludzie Mu ofiarowują. Św. Maksymilian opowiadał się za obiema formami pośrednictwa Maryjnego. Ojcu Kolbemu nieobca jest myśl o przebóstwieniu, a ściślej − o ubóstwieniu: „ubóstwieniu człowieka aż do Boga-Człowieka przez Boga-Człowieka Matkę”. Św. Maksymilian przez ubóstwienie rozumiał zjednoczenie ludzkiej woli z Wolą Bożą. To stanowi, według niego, o istocie świętości, miłości i ubóstwieniu; w rzeczy samej, stanowi o istocie Teologii i najpełniej definiuje Teologa. Myśl „ubóstwienia” stała się naczelną ideą założonego przez o. Kolbego Rycerstwa Niepokalanej. Niepokalana − Patronka Rycerstwa − najpełniej „zagłębia się w tajemnicach miłości: krzyża, Eucharystii” − koniecznych warunkach ubóstwienia. Ubóstwienie wszystkich ludzi, uczynienie z całego świata ogromnego Niepokalanowa − było wyzwaniem i życiowym zadaniem o. Maksymiliana. Nie dziwią zatem stawiane przez niego teologiczne pytanie do członków Rycerstwa: „Kiedyż nastąpi ubóstwienie w Niej i przez Nią wszystkich ludzi na świecie?”. Jednym z istotnych „sposobów” przebóstwienia natury ludzkiej jest Eucharystia. Bóg dał się w niej jako pokarm − po to, „aby nas swym Bóstwem ubóstwić”. Nie należy pojmować ubóstwienia w sposób magiczny, że osiągane jest ono dzięki spełnianym praktykom religijnym. O ludz-

Św. Maksymilian zdawał sobie sprawę z obranej drogi życia − drogi Bożej. Wiedział też, że można z niej zejść. Dlatego też pozostawał w nieustannym kontakcie ze Stwórcą, prosząc Go w modlitwie o poznanie Jego samego i prowadzącej doń drogi...

Dziedzictwo kolbiańskie • styczeń 2014 • Rycerz Niepokalanej • 11


kim ubóstwieniu decyduje bowiem „poznanie, uznanie i wolne udoskonalenie w sobie obrazu Bożego”. Ubóstwiamy się, odpowiadając na łaski Boże oraz „przez miłość łącząc się coraz ściślej z Bogiem”. Taki stan „ubóstwienia duszy” o. Kolbe nazywa niebem. Ludzka natura bowiem „dąży do coraz większego udoskonalenia się − wielkości.., a nawet do − w pewnym tego słowa znaczeniu − ubóstwienia”. Święty Teolog, mówiąc o ubóstwieniu człowieka, zwraca uwagę na jego podstawowe elementy i „faktory”: poznawanie, kochanie oraz postępujące posiadanie Boga. „Poznać, pokochać, posiąść Boga, zjednoczyć się z Nim, zamienić niejako w Niego, ubóstwić, stać się jakby Bogiem-Człowiekiem” − oto wyzwania dla Teologa. Św. Maksymilian rozumie religię chrześcijańską jako drogę do Boga − „zjednoczenie miłości”; powiada: „Celem człowieka, to coraz większe upodobnienie się do Stwórcy, coraz doskonalsze ubóstwienie”. Powtarza znaną maksymę: „Bóg staje się człowiekiem, żeby człowiek stał się Bogiem”. Teologia winna być zatem domeną każdego wierzącego. Droga Niepokalanej

Ubóstwienie w koncepcji kolbiańskiej stanowi „powrót do Boga, od którego wyszedł, zjednoczenie z Bogiem”. W tej perspektywie Niepokalana-Teolog jest „Pośredniczką łaski..., Matką łaski, Matką dusz z łaski zrodzonych, odrodzonych i wciąż odradzających się w coraz doskonalszym ubóstwieniu”. Droga Niepokalanej jest drogowskazem dla wszystkich ludzi, którzy „na wzór pierwszego Syna Bożego, Boga-Człowieka nieskończonego, mają się urabiać, kopiując rysy Boga-Człowieka, naśladując Chrystusa Pana; im kto dokładniej odtworzy w sobie obraz Chrystusa Pana, tym bardziej zbliży się do Bóstwa, ubóstwi, stanie człowiekiem-Bogiem”.

Św. Maksymilian zdawał sobie sprawę z obranej drogi życia − drogi Bożej. Wiedział też, że można z niej zejść. Dlatego też pozostawał w nieustannym kontakcie ze Stwórcą, prosząc Go w modlitwie o poznanie Jego samego i prowadzącej doń drogi: „Boże mój, jedyne moje szczęście − jakżeż Cię poznać doskonalej mogę? Widzę stworzenia Twoje i podziwiam, i dzięki składam, i Cię kocham..., a Ciebie nie widzę, nie słyszę. Pragnę wedle Twej woli stać się Tobie podobny, ale jak? Tyś Duchem najczystszym, a ja ciałem. Powiedz mi, co i jak mam czynić, okaż mi mój cel. Okaż, jak ja, człowiek cielesny, mam się udoskonalić, upodobnić do Ciebie, Ducha najczystszego, ubóstwić?”. Stawiane w modlitwie pytania jako żywo nasuwają na myśl słowa Ojców Pustyni, którzy z równą determinacją szukali pośród pustkowia tej jednej, jedynej drogi − drogi do Boga; drogi, na której przebóstwiliby własne życie. Dla nich tą drogą była modlitwa. Modlitwa osobista. W drodze do przebóstwienia jest ona czynnikiem nieodzownym, koniecznym. Teolog to w istocie człowiek rozmodlony, wpatrzony w oblicze Boga hezychasta − a nie naukowiec, dla którego miarą i celem jest własna katedra, kariera naukowa, bibliografia. Nie mają zatem racji teolodzy, którzy starają się odebrać, przynależny o. Kolbemu, bardziej niż − niejednokrotnie − im samym, tytuł teologa. Wydaje się, że wciąż jeszcze nie wyszli oni poza ograniczającą ruchy i myśli katedrę Mojżesza. Nie mogąc bowiem siebie zaliczyć do grona teologów, pragną zdefiniować Teologię na miarę ludzką, pozbawiając ją tym samym jej roli przebóstwiającej − poprzestając na doprecyzowaniu doktryny. I chociaż należy zachowywać wszystko, co nam polecają, to jednak nie można naśladować ich życia. Ich słowa oraz ich teologia nie mają mocy przebóstwienia, a oni sami nie są w istocie theologoi, lecz jedynie − teologami. ■

12 • Rycerz Niepokalanej • styczeń 2014 • Dziedzictwo kolbiańskie


Historia zatacza koło Agnieszka Koszałka OV

„By podać rękę tylu nieszczęśliwym duszom, by umocnić serca niewinne w dobrem, by dopomóc wszystkim do zbliżenia się do Pośredniczki wszelkich łask, Niepokalanej, powstaje w 1917 r. w Międzynarodowym Kolegium Braci Mniejszych Konwentualnych (OO. Franciszkanów) w Rzymie – Rycerstwo Niepokalanej”. św. Maksymilian M. Kolbe Rzym, 1917 r. Trwa I wojna światowa. Kościół i papież Benedykt XV jest oskarżany o działanie na szkodę państwa włoskiego. Na każdym kroku poniża się jego autorytet i obrzuca aroganckimi oszczerstwami. Akcją antykościelną kieruje masoneria włoska. Mason Vindica w liście do Nubiusza tak się wyraża: „Wszędzie, gdzie ukaże się człowiek czarny (kapłan), muszą znaleźć się masoni. Wszędzie, gdzie wzniosą krzyż na znak jego

Parada Masońska uformowana w wielki miecz, 1917

panowania, musi ukazać się sztandar masonerii, jako znak wolności”. Naprzeciw okien Watykanu zatknięto masoński sztandar. Ulotki rozrzucone po ulicach miasta głosiły, że policja włoska powinna wkroczyć do Watykanu w celu przeprowadzenia rewizji, a jakaś złośliwa ręka pisała: „Diabeł będzie rządził na Watykanie, a papież będzie za szwajcara”. W takiej atmosferze przygotowywał się do święceń kapłańskich św. Maksymilian

Kolbe. Razem z innymi współbraćmi bolało go, że tak wielu ludzi ulega złu, dopuszcza się tak wielu zbrodni. Chciał temu w jakiś sposób przeciwdziałać. Nie wiedział jak. W tych gorączkowych rozmyślaniach przychodzi na pomoc br. Maksymilianowi Niepokalana. W Niej upatruje jedyną pomoc i obronę. Co zrobić? Sam czuje się zbyt słaby do walki o dusze zniewolone ideologią szatanistyczną. To musi być działanie na wskroś Boże, dać się Niepokalanej prowadzić – jak dziecko za rękę. Nawet więcej, być Jej rzeczą i własnością, narzędziem. A więc oddać się Jej całkowicie. Św. Maksymilian układa Akt całkowitego oddania Niepokalanej i razem z sześcioma współbraćmi zakłada Rycerstwo Niepokalanej – MI z łac. Militia Immaculatae 16 października 1917 r. Historia zatacza koło, wkrótce minie 100 lat od tych wydarzeń. Żyjemy w atmosferze bardzo podobnej do czasów św. Maksymiliana. I dziś atakuje się Kościół, i wszystko to, co święte, by pogrążyć człowieka w beznadziejności i pustce duchowej. Rok temu abdykował papież Benedykt XVI. Papież Franciszek wskazuje nam podobnie jak św. Maksymilian na zawierzenie siebie i świata Niepokalanej. Po co? Dla obrony Kościoła i dla rozradowania Niepokalanej, z miłości do bliźniego, aby dusze braci zniewolonych jakimkolwiek grzechem nie ginęły. Maksymilian sam doświadczył wielokrotnie potęgi tego całkowitego oddania. Doświadczymy i my, jeśli oddamy się Jej całkowicie i staniemy się Jej rycerzami. ■

Dziedzictwo kolbiańskie • styczeń 2014 • Rycerz Niepokalanej • 13


Intencja Rycerstwa Niepokalanej Styczeń 2014 Słudzy nieużyteczni Pana na służbie ubogich Aby prawdziwe przyjście Jezusa między ludzi natchnęło nas uczuciami pokory i prostoty koniecznymi do przyjęcia braci spotykanych na naszej drodze. O. Raffaele Di Muro OFMConv, asystent międzynarodowy MI

„Oczywiście musimy być przygotowani na to, że miłość własna, to «ja», buntować się będzie nieraz. Najrozmaitsze trudności, pokusy, przeciwności, niemal że nas czasem nie położą. Ale jeżeli tylko korzenie głęboko tkwić będą w ziemi, pokora coraz głębiej wkopywać się będzie tak, że coraz mniej polegać będziemy na sobie, to Niepokalana sprawi, że to wszystko tylko nam zasługi pomnażać będzie. Doświadczeń jednak potrzeba i przyjdą, bo złoto miłości musi w ogniu utrapień się przeczyszczać, owszem cierpienie jest pokarmem wzmacniającym miłość”.

Pokora jest cnotą, dzięki której wierzący stawia siebie w stałej zależności od Boga. Względem Niego człowiek uważa się za stworzenie małe i wciąż potrzebujące łaski i siły, która pochodzi od Najwyższego. Maksymilian Kolbe, za przykładem Biedaczyny z Asyżu, okazuje się pokornym bratem i kapłanem. On zna swoje ograniczenia. Wie, że jedynie oddając się w ręce Pana, przez pośrednictwo Niepokalanej, może osiągnąć szczyt chrześcijańskiego życia, stając się wzorem dla tych, których spotyka na swojej drodze. W 1937 r. pisze do braci w Nagasaki.

Św. Maksymilian jest na etapie duchowej dojrzałości, dlatego ofiaruje pożyteczne rady ascetyczne. Wskazuje na znaczenie wewnętrznego oczyszczenia, dzięki któremu zmierza się do „okiełznania” tych aspektów osobowości, które prowadzą do przesadnego przerostu własnego „ego”. Bycie pokornymi oznacza podążanie drogą ascezy i oczyszczenia w celu głębszego przylgnięcia do Boga, ograniczając lub eliminując skutki miłości własnej i pychy. Maksymilian uczy, że pokora pozwala wierzącemu odkryć opatrznościową i miłosierną miłość Pana w takiej mierze, w jakiej serce jest uwolnione od egoizmu i samowystarczalności. Zmierzanie do świętości to otwarcie serca na Boga, powierzenie się Jego miłości i patrzenie na Niepokalaną jako wzór całkowitego przylgnięcia do Bożych poleceń. Jest to droga pełna wymagań.

14 • Rycerz Niepokalanej • styczeń 2014 • Intencja Rycerstwa Niepokalanej


Pokora to wspólnota braterska, która powstaje, gdy wszyscy bracia uznają siebie za małych przed Bogiem i mają świadomość, że są włączonymi w ten sam plan życia wewnętrznego i apostolskiego. Maksymilian uczy, że sługą Pana jest ten, kto myje nogi bratu i bliźniemu. Ta postawa serca jest ważna dla opanowania tendencji samoafirmacji i egocentryzmu, które okazują się przykrymi wrogami w drodze do świętości. „Źródło szczęścia i pokoju nie zewnątrz, ale wewnątrz nas przebywa. Wykorzystujmy wszystko dla ćwiczenia naszej duszy w cierpliwości, pokorze, posłuszeństwie, ubóstwie i innych cnotach zakonnych, a krzyże nie będą już tak ciężkie”. Z tych słów można wywnioskować, że wewnętrzny pokój jest ściśle związany z praktyką cnót. Spokój, który panuje w sercu wierzącego, jest owocem ascezy, pokuty i umiejętności życia w świetle Krzyża. Postawa rycerza Niepokalanej wyraża się w ofiarowaniu Najwyższemu każdej sytuacji życiowej. Ważny jest pokój serca, dzięki któremu wydarzenia życiowe stają się cudowną okazją do duchowego wzrostu. Cnoty pokory i cierpliwości stawiają nas w warunkach pogodnego przyjęcia również momentów Krzyża. W konsekwencji stają sie one motywem postępu na drodze nawrócenia. Jest to wymiar, który Kolbe osiąga i wskazuje każdemu z nas, abyśmy doświadczyli szczęścia w Chrystusie. W ten sposób będziemy zdolni do promieniowania na otoczenie Jego miłością i będziemy świadczyli o obecności Jezusa w naszym życiu. Do refleksji:

• Czego brakuje mi w doskonaleniu cnoty pokory? • Czy staram się w zdecydowany sposób „okiełznać” mój egoizm i pychę?

• Jak reaguję wobec sytuacji upokorzenia albo umartwienia? Czy uważam je za okazje do duchowego wzrostu? • Do jakiego stopnia zawierzam się Jezusowi przez Niepokalaną? ■ Rycerstwo Niepokalanej Rycerstwo Niepokalanej założył św. Maksymilian Kolbe. Jego celem jest: Starać się o nawrócenie grzeszników i tych, którzy jeszcze nie poznali Chrystusa, zwłaszcza o nawrócenie nieprzyjaciół Kościoła, o zjednoczenie chrześcijaństwa oraz o uświęcenie wszystkich pod opieką i za pośrednictwem Niepokalanej.

Napisz: Ośrodek Narodowy MI Niepokalanów, 96-515 Teresin tel. +48 46 864 22 39 www.mi-polska.pl www.do.mi-polska.pl

Intencja Rycerstwa Niepokalanej • styczeń 2014 • Rycerz Niepokalanej • 15


Patron na trudne czasy Justyna Majewska

Fot. J. Majewska

„Im kto jest pokorniejszy, tym większą świętość osiągnie” św. Maksymilian

Przemierzając szlak wielkopolskich sanktuariów oraz wiejskich kościółków i kapliczek, zawędrowałam do wsi zwanej Skoraszewicami, gdzie czas zatrzymał się. Tu ponoć Adam Mickiewicz rozpoczął pisanie IV księgi Pana Tadeusza. W murach skoraszewickiej świątyni odkryłam witraż z wizerunkiem św. Maksymiliana. Parafia św. Katarzyny w Skoraszewicach, usytuowana w dekanacie jutrosińskim archidiecezji poznańskiej, liczy sobie ponad 500 dusz. Nazwa wsi bierze początek od przydomku Skorosz lub Skóra rodu Awdańców, którzy byli właścicielami tejże osady. Otoczona lasami wioseczka zachęca do kontemplacji piękna Bożego stworzenia.

XIV w. wzniesiono drewnianą świątynię, która w 1597 r. doszczętnie spłonęła. Kościółek został odbudowany staraniem Melchiora Konarzewskiego, ówczesnego dziedzica wsi. Ród Konarzewskich zasłynął z licznych fundacji. Adam Konarzewski, syn Melchiora Konarzewskiego i Urszuli Pogorzelskiej, w podzięce Maryi za cud narodzin, ufundował sanktuarium Świętogórskiej Róży Duchownej w Gostyniu. Matka Adama, nie mogąc począć dziecka, uprosiła u Matki Bożej na Świętej Górze dar potomstwa. Adaś był wymodlonym dzieckiem. Odtąd Niepokalana będzie jego przewodniczką na drogach życia. Kolejnymi spadkobiercami Skoraszewic była rodzina Bojanowskich, z której wywodzi się bł. Edmund Bojanowski. Przyszedł on na świat 14 listopada 1814 r. w Grabonogu k. Gostynia. W dzieciństwie został cudownie uzdrowiony za wstawiennictwem Matki Bożej Bolesnej. W życiu dorosłym oddał się całym sercem pracy społecznej. Założył m.in. czytelnie dla ludu i ochronki dla dzieci. Niósł pomoc ubogiej młodzieży pragnącej się kształcić. Podczas epidemii cholery w 1849 r. posługiwał zarażonym. 3 maja 1850 r. założył zgromadzenie sióstr służebniczek Maryi Niepokalanej. Zmarł 7 sierpnia 1871 r. w Górce Duchownej. Pani o smutnym obliczu

Wspomożycielka wiernych

Historia skoraszewickiego kościoła sięga epoki średniowiecza. W pierwszej połowie 16 • Rycerz Niepokalanej • styczeń 2014 • Miejsca Maryjne

W 1934 r. mieszkańcy Skoraszewic doczekali się murowanego kościoła z dwuspadowym dachem i wieżyczką zwieńczoną baro-


Fot. J. Majewska

kowym hełmem. Tuż obok świątyni znajduje się zabytkowa drewniana dzwonnica nawołująca tutejszy lud do powinności względem Boga. Drogę do Bożego przybytku wskazuje św. Krzysztof, dźwigający na swoich barkach małego Jezusa. Figurka patrona kierowców umiejscowiona jest na cokole z cegieł. Przynagla, aby wstąpić choć na krótką chwilę w świątynne progi. Wystrój kościoła, któremu patronuje św. Katarzyna, jest skromny. Niemniej posiada on bezcenne skarby. Jednym z nich jest późnorenesansowy obraz, pochodzący z początku XVII w., przedstawiający pokłon Trzech Króli. Warto również zwrócić uwagę na malowidło z wizerunkiem Matki Bożej z Dzieciątkiem. Znajduje się ono na południowej ścianie świątyni. Najświętszą Maryję Pannę otaczają aniołowie. Piękna Pani zdaje się trwać w zadumie. Oblicze Jej wyraża skupienie. Radość jest przygaszona. Z twarzy przebija smutek. Zasłuchana w głos Boży Maryja wysłuchuje strapionych pątników. Jakby mówiła: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie...”.

Z różańcem przy habicie

Szczególne zainteresowanie wzbudza witraż, na którym widnieje św. Maksymilian Kolbe. Usytuowany jest na lewej ścianie prezbiterium. Zakonnika z opadającym na habit różańcem otacza nimb świętości. Scena przedstawiona na witrażu jest wymowna. Maksymilian przytula do serca krzyż. Czule go dotyka. Zakonnik spogląda daleko przed siebie. Wzrok jest zawieszony. Postać zdaje się być nieobecna. W prawym dolnym rogu witraża znajdują się: trójkąt z literą „P” z obozowego pasiaka i numer obozowy 16  670. Ów numer, symbol upodlenia człowieka, nadano Kolbemu w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Zdaniem o. Lucjana Ubysza Maksymilian „po ludzku przegrał – zginął straszną śmiercią, ale w perspektywie ducha zwyciężył, bo zrealizował najwyższe prawo – prawo miłości. Kard. Wyszyński powiedział o nim swego czasu, że tak naprawdę to Maksymilian wygrał II wojnę światową. Tam gdzie panowała nienawiść i pogarda, on zwyciężył, bo oddał swoje życie za drugiego człowieka”. ■ Miejsca Maryjne • styczeń 2014 • Rycerz Niepokalanej • 17


„Matka Boga” – nieszczęśliwy tytuł?

Edward von Steinie, Nawiedzenie św. Elżbiety (XIX w.)

Sławomir Zatwardnicki

M

arcin Luter uważał, że niczego większego o Maryi nie można powiedzieć od tego, że jest Matką Boga, bo w tym tytule skrywa się największa tajemnica, wobec której należałoby raczej zamilknąć. „Nie można o Niej oraz do Niej powiedzieć nic większego – nie milczał ojciec reformacji – nawet jeśli miałoby się języki tak liczne, jak liście czy trawa, gwiazdy czy piasek nadmorski. Także w sercach należy rozważyć, co znaczy: być Matką Boga”. Jeśli sam rozważał jeszcze w sercu tę prawdę, której tajemnicy nie sposób wyrazić, to już kolejne pokolenia protestantów okazały się mieć mniej gościnne serca i zaczęły żywić rezerwę do tytułu, który nie pojawia się wprost w Biblii, a zatem można go w językach licznych jak trawa czy piasek krytykować. Współcześni teologowie protestanccy unikają tego ponoć nieszczęśliwego tytułu i najczęściej nazywają Maryję „Matką Pana”. Nauka Ojców Soboru w Efezie (431 r.) o Matce Bożej – twierdzą nie bez racji protestanci – była uważana za pomocniczą względem chrystologii i nie wolno na niej budować

18 • Rycerz Niepokalanej • styczeń 2014 • Apologia Maryi

doktryny maryjnej. A jednak „Sobór Chalcedoński, potępiając uporczywą skłonność do oddzielania historycznego Jezusa od Boskiego Chrystusa, podniósł Maryję do szczytu chwały, wyłączył Ją poniekąd z zakresu czysto ludzkich stworzeń, by zespolić Ją z Wcieleniem spójnią wewnętrzną, nie zaś tylko przypadkową lub skojarzeniową” – wnika w głębię soborowego sformułowania Jean Guitton. Można zasadnie pytać, czy odrzucenie pojęcia, które chroni chrystologiczny sens, a posiada w sobie również sens mariologiczny, odrzucenie właśnie ze względu na ten wtórny sens, nie obróci się przeciw pierwotnemu sensowi? Dogmatu broniącego prawdziwości człowieczeństwa i Bóstwa Chrystusa, a więc tajemnicy Wcielenia, nie można nie odnosić również do Tej, której roli we Wcieleniu nie wolno zlekceważyć. Chodzi przecież o problem pojawienia się Słowa Bożego na ziemi i w czasie, które dokonało się przy współudziale Maryi, tak że można powiedzieć, iż historia zbawienia nie dotyczy samego Chrystusa, ale również Jego Matki. „Sprowadzanie prawydarzenia chrześcijańskiego – konkluduje polski dogmatyk – do narodzin samego Dziecięcia z pominięciem Jego Matki i urodzenia przez Nią jest całkowicie niebiblijne i niechrześcijańskie” (ks. Czesław Bartnik). Ten sam Duch, który stwarza Syna w ludzkiej naturze, poczyna poniekąd i Matkę. Krytycy tytułu „Matka Boża” próbują uniknąć zgorszenia Dobrą Nowiną; wydaje im się, że bronią Boga przed Matką Bożą i chronią przepaść między Bogiem a człowiekiem, ale w istocie nie przyjmują Ewangelii, która właśnie w wydarzeniu wcielenia i w Jej Osobie ujawnia w pełni swój radykalizm bliskości Boga. Jeśli Chrystus to Emmanuel, a więc Bóg z nami, można o Nim powiedzieć również, że jest Bo-


giem z nas, a dokładniej – Bogiem z Niej. Krytycy boją się być może, że Syn Boży przestaje być Bogiem, jeśli Ona staje się Jego Matką – ale właśnie cały szkopuł Boski w tym, że On nie przestaje być Bogiem, a staje się człowiekiem; z kolei Ona, która staje się Matką Boga, nie zmienia się w boginię, ale pozostaje człowiekiem, choć należałoby się zastanowić, czy nie przebóstwionym z łaski. Osoba Matki Bożej świadczy o wielkiej i nigdy do końca zgłębionej tajemnicy Bosko-ludzkiej synergii w historii relacji Boga i człowieka. Co z tego, że ostatecznym fundamentem jest oczywiście Jego łaska, bez której to wszystko by się nie dokonało, jeśli ostatnie słowo należy do człowieka, bez którego na ostatecznym fundamencie nic by nie zbudowano? Tylko ktoś, kto przyjął zasadę sola gratia, i to jeszcze w jej radykalnej nieprzemyślanej i oderwanej od konkretnego życia chrześcijańskiego wersji, może odrzucać bogorodzicielstwo. Otóż Bóg nie działa w świecie inaczej jak przez człowieka; od niego bierze ciało i język, a wcześniej uzyskuje zgodę na to. Dlatego Ojcowie Soboru Watykańskiego II uważają, że „Maryja Dziewica, która przy zwiastowaniu anielskim przyjęła sercem i ciałem Słowo Boże i dała światu Życie, jest uznawana i czczona jako prawdziwa Matka Boga i Odkupiciela”. Gdyby Maryja nie miała być wysławiana za bycie Matką Boga, po cóż ta cała szopka z oczekiwaniem na Jej zgodę? Bóg mógł wykorzystać Ją przecież jak narzędzie, nie pytając o zgodę, dopiero z czasem dowiedziałaby się, kogo nosiła w swoim łonie, jak my dowiadujemy się, że rodzice ochrzcili nas bez naszej zgody. Zatem Maryja byłaby „pewnego rodzaju cyborium, w którym spoczęła święta Hostia. Zawiera Ona Boską hipostazę i ukazuje ją” (Guitton), ale nie ma żadnego udziału w wydarzeniu, które spowodowało, że Syn Boży się w Niej znalazł; byłaby więc Matką jedynie wedle ciała, ale już nie według ducha. Pobożność chrześcijańska miałaby kierować się jedynie w stronę Boga, który udzielił łaski, ale już nie Tej, która ją przyjęła; chodzić ma bowiem według protestantów o skarb, a nie o naczynie, w który go włożono. A jednak Maryja ukazana przez Łukasza w scenie nawiedzenia jest nie miejscem czy przedmiotem, ale osobową Arką Bożą. Dramatyzm zwiastowania ukazany przez genialnego autora zestawiającego dla uwypuklenia różnicy zapowiedź narodzin Jana i Jezusa – okazałby się w takim razie jedynie literacką zabawą. Okrzyk Elżbiety też straciłby wiele ze swego profetyzmu, kiedy napełniona Duchem nazwała ona Matkę człowieka Matką Pana, jakby zwiastując dogmatyczne stwierdzenie o Bogurodzicy, na przekór krytykom być może pozbawionych Ducha Świętego i dlatego zatrzymujących się na czasach przedelżbietańskich. A jednak Elżbieta – a właściwie Duch Święty jej ustami – błogosławi nie tylko Jego, ale Ich Oboje, a właściwie najpierw Ją, a dopiero potem Jego. ■

Uwielbia dusza moja Pana. Duch mój weselem się napełnił dzięki Bogu, mojemu Zbawicielowi, że spojrzał na taką małość swojej służebnicy. Bo oto odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia, że mnie On, Możny, tak wielkie rzeczy uczynił. Święte Jego imię! Jego miłosierdzie przez pokolenia i pokolenia dla żyjących w Jego bojaźni. Okazał w dziełach moc swojego ramienia, rozproszył unoszących się pychą w myślach serc swoich. Strącił możnych ze stołków, a małych uczynił wielkimi. Cierpiących głód napełnił dobrami, a bogatych z gołymi rękami odprawił. Ujął się za Izraelem, swoim sługą, aby pamiętano o Jego miłosierdziu... Łk 1,46-55

Osoba Matki Bożej świadczy o wielkiej i nigdy do końca zgłębionej tajemnicy Bosko-ludzkiej synergii w historii relacji Boga i człowieka.

Apologia Maryi • styczeń 2014 • Rycerz Niepokalanej • 19


Maryja

kobieta ofiarująca Jerzy Szyran OFMConv

„Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Dziecię do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu. Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego”. „A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena”. Po czasie przewidzianym przez Prawo Mojżeszowe Święta Rodzina udaje się do świątyni jerozolimskiej, by tam przedstawić swe Dziecko Panu. To wydarzenie głęboko wpisuje się w całość zbawczych wydarzeń zaplanowanych przez Boga. Gest ofiarowania tego, co cenne, co „moje”, na zawsze wpisał się w tradycję Kościoła, który każdego dnia składa Bogu ofiarę ze swoich darów. W tym ofiarowaniu, na wzór Maryi, może mieć udział każdy chrześcijanin, który zechce Bogu dać to, czym żyje. Maryja w świątyni

Ofiarowanie Jezusa w świątyni jerozolimskiej wskazuje na zasadnicze dwa wymiary ofiary Syna i Matki, które wzajemnie się dopełniają. W obu wydarzeniach Maryja odgrywa sobie właściwą rolę. W świątyni przedłuża się ofiara, którą Słowo złożyło Bogu-Ojcu, przyjmując postać człowieka. Jak naucza św. Paweł w hymnie chrystologicznym: „On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego 20 • Rycerz Niepokalanej • styczeń 2014 • Droga Maryjna

siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej”. Bóg dla zbawienia człowieka, przyjmuje jego upadłą naturę. Wchodzi czysty i święty między to, co brudne i skalane. W tym właśnie objawia się kenoza Chrystusa, który posłuszny Ojcu składa siebie samego w ofierze. W świątyni zatem dokonuje się przedłużenie i kontynuacja tego, co rozpoczęło się we Wcieleniu. Znów swoje właściwe miejsce w tych zbawczych wydarzeniach ma Maryja, która przez posłuszeństwo wiary staje się wolnym narzędziem Bożego planu. W świątyni dokonuje się także drugi akt: „Symeon, nazywając Dziecię Jezus światłem na oświecenie pogan i chwałą Izraela, uznaje Je za Mesjasza, za Zbawiciela wszystkich”. Słowa Symeona są zapowiedzią zbawczej męki i śmierci Chrystusa. „Znak sprzeciwu” i „miecz boleści” ściśle łączą ze sobą Ofiarę Syna i ofiarującą Matkę. Trudno zatem w ofierze w świątyni nie widzieć perspektywy Golgoty, która stała się szczytem ofiary Syna Bożego. Maryja, przedstawiając Jezusa Panu w świątyni, przekracza zwykły obrzęd nakazany Prawem Mojżeszowym i wchodzi w rolę ofiarniczą, co podkreśla modlitwa św. Bernarda: „Ofiaruj Syna, Dziewico Święta,


i przedstaw Panu błogosławiony owoc żywota Twojego. Ofiaruj na pojednanie nas wszystkich Hostię świętą, podobającą się Bogu”. Ofiarniczy charakter misji Syna i Matki najpełniej wybrzmiał na wzgórzu Kalwarii, gdzie Chrystus złożył z siebie nieskalaną ofiarę za zbawienie świata. Maryja zaś, stojąc u stóp krzyża, „najgłębiej ze swym Jednorodzonym współcierpiała i z ofiarą Jego złączyła się matczynym duchem, z miłością godząc się, aby doznała ofiarniczego wyniszczenia żertwa z Niej narodzona”.

Chrystus chciał przedłużyć na wieki ofiarę swego krzyża. Stąd też owoce tej jedynej niepokalanej ofiary zamknął w tajemnicy Eucharystii – pamiątce swej śmierci i zmartwychwstania. Dlatego każdej niedzieli gromadzą się wierzący, by sprawować Paschę Pana. Kościół sprawuje te misteria „w łączności ze świętymi mieszkańcami niebios, zwłaszcza z Najświętszą Dziewicą, naśladując Jej płomienną miłość i niewzruszoną wiarę”. Maryja jest zatem Tą, która prowadzi człowieka do Chrystusa i uczy go składania siebie w ofierze miłej Bogu. Maryja uczy składania na ołtarzu Boga wszystkich swoich planów, projektów życiowych, a także przyjmowania w duchu tej samej ofiary wszystkich cierpień w łączności z jedyną ofiarą Chrystusa. Codzienne ofiarowanie

Maryja dała chrześcijanom wzór codziennego ofiarowania Bogu-Ojcu różnych spraw i dzieł, które człowiek wykonuje każdego dnia. Każde bowiem dobre ludzkie działanie winno mieć na celu chwałę Boga: „Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie” i „wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko /czyńcie/ w imię Pana Je-

Lodovico Carracci, Ofiarowanie Pana Jezusa w świątyni (XIX w.)

Przedłużenie ofiary

zusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego”. Każdy zatem dobry czyn ludzki jest ku chwale Boga i może stać się aktem ofiary, składanym Bogu w rożnych intencjach. ***

Maryja daje chrześcijanom wzór ofiarowania wszystkiego, co najdroższe w życiu człowieka, by otrzymać więcej. Znamienne w tym kontekście są słowa Chrystusa: „I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy”. Uczmy się zatem od Matki Pana składać Bogu wszystko w ofierze, ufając, że w ten sposób gromadzimy niezniszczalny kapitał na życie wieczne. ■ Droga Maryjna • styczeń 2014 • Rycerz Niepokalanej • 21


Jakość sumienia Br. Bruno Paterewicz OCist

Maryja, zanim wydała na świat Zbawiciela, była posłuszna słowu Bożemu. Z Niej Odwieczne Słowo wzięło ciało i stało się Emmanuelem, Bogiem z nami. Słowo kreuje rzeczywistość. Kiedy bierzesz w dłonie święty tekst, czytasz, medytujesz, wyciągasz wnioski i zmieniasz swoje postępowanie, wtedy masz udział w misji Wcielonego Słowa. Świat, który jest ci dany i zadany, staje się piękniejszy, bardziej znośny i bliższy zamysłowi Boga. Ucz się od Maryi, Dziewicy i Matki, Niewiasty zasłuchanej i wypełniającej Słowo. Jeśli Jej pozwolisz, to poprowadzi cię za rękę...

1 stycznia Łk 2,16-21 Czasem, żeby spotkać Jezusa, musisz wyruszyć w drogę. Gdy już dojdziesz do Betlejem i znajdziesz „Maryję, Józefa i Niemowlę leżące w żłobie”, to zachwyć się i powiedz o tym innym. 2 stycznia J 1,19-28 „Kim jesteś? Za kogo się uważasz?” – to pytania, które muszą rezonować także w twoim wnętrzu i które domagają się odpowiedzi. Odkryj swą tożsamość. 3 stycznia J 1,29-34 Ciemną stronę świata tworzą ludzie egoistycznie zapatrzeni w czubek własnego nosa. Jezus jest „Barankiem Bożym, który gładzi grzech świata” – jeśli pozwolisz Mu zniszczyć twój grzech, świat od razu stanie się piękniejszy. 4 stycznia J 1,35-42 Nie możesz pozostać obojętny na swoich braci, przez których Jezus został zepchnięty na życiowy margines. Zrób to, co Andrzej z Piotrem: „przyprowadź ich do Jezusa”. 5 stycznia J 1,1-18 Człowiek „posłany przez Boga” to ja i ty. Każdy ochrzczony jest świadkiem, że Bóg jest i że chce być blisko. To nasza misja, ważniejszej nie ma. 6 stycznia Mt 2,1-12 To naturalne, że temu, kogo kochamy, chcemy coś podarować. Męd22 • Rycerz Niepokalanej • styczeń 2014 • Żyjąc Słowem

rcy, którzy przyszli do Jezusa, „ofiarowali Mu dary”. A ty, co Mu podarujesz? 7 stycznia Mt 4,12-17.23-25 „Nawróćcie się, bo nadchodzi już królestwo niebieskie” – treść Jezusowego wezwania musi znaleźć posłuch w sercach ludzi Mu oddanych. 8 stycznia Mk 6,34-44 Pan lituje się nad ludzkim trudem i biedą. „Wszyscy jedli do syta” – to znaczy, że Jezus zaspokaja zarówno potrzeby serca, umysłu, jak i żołądka. 9 stycznia Mk 6,45-52 Jezus, „widząc, jak się trudzili”, przerwał modlitwę i przyszedł im z pomocą. To ważna lekcja o właściwej kolejności działania i pierwszeństwie miłości. Weźmiesz z Niego przykład? 10 stycznia Łk 4,14-22a „Dziś wypełniło się Pismo, które słyszeliście”. Dzięki łasce wiary i wysiłkowi sięgnięcia po Pismo Święte możesz tego doświadczyć. Spróbuj. 11 stycznia Łk 5,12-16 Kiedy w swoim cierpieniu wyjrzysz poza siebie, rozejrzysz się wokół, być może dojrzysz wyciągniętą do ciebie pomocną dłoń. By tak się stało, musisz chcieć wyjść poza to, czego doświadczasz. 12 stycznia Mt 3,13-17 Boskość Jezusa potwierdził sam Bóg. „To jest mój Syn umiło-


wany”. W Jezusie i tylko w Nim jest prawdziwa historia twego życia. Patrząc w Jego oczy, patrzysz w przepaść miłosiernego serca Boga Ojca. 13 stycznia Mk 1,14-20 Kiedy Pan mówi „Pójdźcie za Mną”, to wielu innych próbuje zagłuszyć ten głos. To niemodne, nie jest trendy, niedzisiejsze. Sam rozeznaj i pomóż innym. 14 stycznia Mk 1,21-28 Zły duch wie, że gdzie pojawi się Jezus, nadchodzi jego koniec. Nie bój się żyć w obecności Boga. Powtarzaj akty strzeliste, zachodź na chwilę modlitwy do kościoła, żegnaj się przed krzyżem czy figurą. To nie dewocja, ale praktyka wiary. 15 stycznia Mk 1,29-39 „Wstał i wyszedł na miejsce odludne, i tam się modlił”. Aktywność znajduje dopełnienie w kontemplacji. Jest to jakieś remedium na szaleństwo świata. Spróbujesz? 16 stycznia Mk 1,40-45 Podejść, upaść i prosić – to słowa z Ewangelii, które są receptą na każdą życiową dolegliwość. Tak postąpił trędowaty. Jezus wtedy i dziś „ulitował się, wyciągnął rękę, dotknął” i uzdrowił. 17 stycznia Mk 2,1-12 Wiara zastępcza to taka, kiedy ty wierzysz za tego, który nie ma w sobie dość siły. Przyprowadzasz go do Jezusa, a On robi resztę. Bez ciebie nie byłoby to możliwe. Kogo przyprowadziłeś? 18 stycznia Mk 2,13-17 „Kiedy szedł, zobaczył Lewiego, który pobierał cło”. Bóg wchodzi w zastaną rzeczywistość i składa propozycję. Wystarczy mieć otwarte oczy i uszy. 19 stycznia J 1,29-34 Jan dał świadectwo o Jezusie: „On jest Synem Bożym”. Jak ty przyznasz się do Niego na ziemi, to On przyzna się do ciebie w niebie. 20 stycznia Mk 2,18-22 Religijne akty tylko wtedy będą prawdziwe, gdy będą wypływały z potrzeby serca. Relacja z „Panem młodym” musi być życiodajna i otwarta na różnorodne natchnienia Ducha. 21 stycznia Mk 2,23-28 Wyrozumiałość, wspaniałomyślność, zrozumienie, zachęta do wytrwania, dobroć – to cechy deficytowe

w wielu z nas. Bycie przy Jezusie stwarza nowe przestrzenie, w których można wydoskonalić miłość i nabrać dobrych nawyków. 22 stycznia Mk 3,1-6 „Faryzeusze obserwowali Jezusa, czy uzdrowi w szabat, ponieważ chcieli Go oskarżyć”. Odpłacić złem za miłość – to nie jest postawa chrześcijańska. 23 stycznia Mk 3,7-12 Musisz dać świadectwo Bożego działania w twoim życiu. Zauważ: nowi przychodzili do Jezusa, „bo słyszeli o tym, co uczynił”. 24 stycznia Mk 3,13-19 Jezus „przywołał tych, których sam chciał”. Jeśli Bóg mnie chciał, to czy potrzebuję szukać innej motywacji do bycia w Jego obecności? 25 stycznia Mk 16, 15-18 Ewangeliczna obietnica Jezusa zrealizowała się w osobie św. Pawła. Zrealizuje się także w tobie, jeśli – jak Paweł – nawrócisz się i gorliwie zajmiesz się sprawami Pana. 26 stycznia Mk 4,12-23 Kiedy zauważysz, że coś wartościowego umyka z twojego życia – z odwagą przylgnij do Jezusa. Jak Apostołowie, którzy „natychmiast zostawili łódź i ojca, i poszli za Nim”. 27 stycznia Mk 3,22-30 Dziś społeczne granice akceptacji bluźnierczych zachowań bardzo się przesunęły. Wierzysz w Jezusa – reaguj! Ratuj dusze tych biednych ludzi, „których grzechy nie zostaną odpuszczone”. 28 stycznia Mk 3,31-35 „Kto wypełnia wolę Boga”, jest domownikiem Jezusa. Kochaj bliźniego. 29 stycznia Mk 4,1-20 Jakość gleby, na którą pada Boże słowo, jest od nas zależna. Dołóż starań, by twoje serce było glebą urodzajną. 30 stycznia Mk 4,21-25 Łatwość w ocenianiu i wydawaniu sądów jest zgubna. „Jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą”. 31 stycznia Mk 4,26-34 „Ziemia sama z siebie wydaje plon”, ale jakość tej gleby zależy od ciebie. Właściwa formacja sumienia to przygotowywanie urodzajnej ziemi. ■ www.biblia.rycerz.info Żyjąc Słowem • styczeń 2014 • Rycerz Niepokalanej • 23


Wielki przyjaciel Polski Św. Józef z Kupertynu Zbigniew Deryło OFMConv, Piotr Socha OFMConv

Ci, którzy nie są z historią naszego kraju na bakier, wiedzą, jak połączyć hasła: obraz Matki Bożej Częstochowskiej, Jasna Góra czy król Jan Kazimierz. Jak do tego zestawu dorzucimy św. Józefa z Kupertynu, to już pewna harmonia zostaje zachwiana. Pojawia się zdziwienie na twarzy. Cóż bowiem ma wspólnego ten ubogi franciszkanin, który ledwo przebrnął przez egzaminy na księdza, z królem Polski, a tym bardziej z cudownym wizerunkiem Jasnogórskiej Pani?


Ludovico Mazzanti, Św. Józef z Kupertynu (XVIII w.)

Św. Józef z Kupertynu, czyli Giuseppe Maria Desa, urodził się w 1603 r. w Copertino we Włoszech. Największy krzyż, jaki musiał dźwigać, to nauka i zdawanie egzaminów, które wymagane były do święceń kapłańskich. Józef nie był leniwym uczniem, dziś, jako święty i patron zdających egzaminy, także nie oponuje za leniuchami liczącymi na łatwą piątkę. Uczył się pilnie i długo, jednakże wiedza trudno wchodziła mu do głowy. Na egzamin uczył się najkrótszych fragmentów z książek i z Pisma Świętego. Dzięki Opatrzności Bożej egzaminatorzy zawsze pytali go z tych właśnie fragmencików, które umiał. I tak Józef otrzymał święcenia kapłańskie w 1628 r. Książę Jan Kazimierz po raz pierwszy spotkał o. Józefa w klasztorze Sacro Convento w Asyżu. Książę oznajmił wtedy o. Józefowi, że zamierza wstąpić do nowicjatu jezuickiego. Św. Józef miał wtedy odpowiedzieć, iż Bóg ma co do niego inne plany. Owo zdanie wywarło ogromny wpływ i zapadło Janowi Kazimierzowi głęboko w serce. Przez czas nowicjatu szukał, rozeznawał i modlił się o światło do poznania swej drogi. Józef bowiem nie powiedział mu dokładnie, jakie plany ma dla niego Stwórca. Zostawiał mu otwartą drogę i możliwości szukania Bożej woli. Tymczasem rodzina Jana Kazimierza czyniła wszystko, co możliwe, aby utrzymać w swoich rękach władzę królewską. Król Władysław, brat Jana Kazimierza, oraz dwór królewski podejmowali wszelkie działania, aby nie dopuszczono do ślubów zakonnych Jana Kazimierza i by w ten sposób zamknąć mu drogę do kapłaństwa w zakonie jezuitów. Sam Jan Kazimierz tak pisał w pierwszym roku swego nowicjatu do św. Józefa: „Król, mój brat, czyni wszystko, aby odwieść mnie od mego powołania”. W życiu Jana Kazimierza pojawia się rozterka, czy poświęcić się Bogu, czy też zabiegać o tron Polski. O. Clavero, który był łącznikiem miedzy nowicjuszem Janem Kazimierzem a św. Józefem, wspomina, że Jan był zachwycony

osobą o. Józefa; podziwiał jego wielką dobroć i miał go zawsze na swoich ustach oraz przy wszystkich okazjach prosił, aby w spotkaniach z Józefem „pamiętano o przypomnieniu mu o nim”. Ten sam o. Clavero wspomina, że brat Jana Kazimierza Władysław interweniował u papieża Innocentego X, 5 sierpnia 1644 r., aby ten dla dobra Polski, Kościoła i rodziny królewskiej nie dopuścił do ślubów jego brata. Jan Kazimierz w 1644 r. udał się z Rzymu do Asyżu, by szukać pomocy w rozeznaniu swej drogi u św. Józefa z Kupertynu. Ten widząc go w stroju jezuity, powiedział: „Nie leży ci dobrze ten habit”. Józef i Jan Kazimierz długo rozmawiali, po czym Jan udał się do Loreto na drugi rok nowicjatu. Papież Innocenty nakłania jezuitów, aby nowicjusz Jan Kazimierz został odesłany do domu. W 1645 r. książę opuszcza zakon i udaje się do Asyżu, aby spotkać się z o. Józefem. Ten, widząc go już w stroju świeckim, powiedział: „Widzisz, co ci mówiłem. Idź teraz. Uczynisz więcej dla Polski i chrześcijaństwa, niż będąc zakonnikiem”. Te słowa sprawdziły się, gdy Jan Kazimierz zatrzymał ekspansję Tatarów i szerzącego się protestantyzmu w Polsce. 28 marca 1646 r. Innocenty X postanowił uczynić Jana Kazimierza kardynałem, co nie spodobało się jego bratu Władysławowi. Sam Jan Kazimierz udał się na braterskie spotkanie ze św. Józefem do Asyżu. To tam dowiedział się od niego, że więcej uczyni dla Polski szpadą, niż jako kardynał: „Idź, nie będziesz ani jezuitą, ani kardynałem, lecz królem, który wycierpi wiele, ale ufaj mocno Bogu, On zawsze Ci pomoże”. Listem z Warszawy 9 listopada 1647 r. Jan Kazimierz zrezygnował z tytułu kardynalskiego, papież Innocenty X na konsystorzu 6 lipca 1648 r. przyjął jego rezygnację. 20 maja 1648 r. umarł król Władysław. Na nowego króla został wybrany Jan Kazimierz. Jeden z pierwszych listów, które wysłał z pieczęcią królewską, był list do św. Józefa z KuperŚwięty miesiąca • styczeń 2014 • Rycerz Niepokalanej • 25


tynu. Wyraził w nim swoją miłość, wdzięczność oraz błagał o modlitwę, pomoc i światło dla siebie, Polski i ludów sobie powierzonych. 26 sierpnia 1650 r. św. Józef odpisał, że to „łaska Boża powołała Jego wysokość na króla dla dobra ludów oraz Świętej Wiary, proszę się nie lękać, bo Bóg we wszystkim wesprze Wasze poczynania dla dobra ludów i Swej większej chwały”. Jan Kazimierz wysłał bardzo wiele listów do św. Józefa. Przeważały w nich tematy związane z rodziną, intrygami wewnętrznymi i wojnami, które nękały Polskę. Św. Józef w liście do króla Jana Kazimierza napisał 28 lipca 1651 r.: „nigdy nie zapomniałem i nie zapomnę o Waszej Królewskiej mości w moich modlitwach oraz Mszach świętych, proszę Wszechmogącego Boga, aby oświecał waszą duszę w rządach waszych”. Król posłał do o. Józefa bp. Piotra Gembickiego, który przybył do Sacro Convento 15 stycznia 1653 r. Św. Józef przekazał wtedy wiadomość następującej treści: „Proszę być dobrych myśli, nie bać się, ale powierzać się temu «Wizerunkowi», który Wasza królewska mość ma w swojej komnacie”. Chodziło o obraz Matki Bożej Jasnogórskiej. O. Józef wiedział, że zarówno król, jak i cały naród Polski otacza ten wizerunek ogromną czcią. W 1663 r. o. Ottavio Lelli, przejeżdżając przez Warszawę, odwiedził króla Jana Kazimierza. W rozmowie z jego żona Marią Luizą Gonzaga-Nevers usłyszał od niej: „Król bardzo ceni o. Józefa z Kupertynu, ponieważ wszystko to, co mu przepowiedział i doradził, jak dotąd spełniło się”. W 1655 r., podczas ucieczki przed Szwedami na Śląsk, król Jan Kazimierz zatrzymał się na Jasnej Górze i przed cudownym obrazem Matki Bożej złożył swoją koronę i królestwo w Jej ręce. Ufny w to, co mówił mu św. Józef, powierzył wszystko Matce Boga z Częstochowskiego wizerunku. O. Józef z Kupertynu zmarł w 1663 r. w Osimo, gdzie do dziś znajdują się jego relikwie. Ogłoszono go świętym w 1767 r. ■ 26 • Rycerz Niepokalanej • styczeń 2014 • Pójdź za Mną

Charyzmat franciszkański

Czy istnieje przeznaczenie? O. Sylwester Gąglewski OFMConv

To pytanie wraca, w coraz to nowszych odsłonach, w ostatnich latach przede wszystkim w filmach. Przeznaczenie najczęściej rozumiane jest jako fatum ciążące nad człowiekiem, kierujące jego losem, prowadzące w zgubnym kierunku. Coś takiego nie istnieje. Są tylko ludzie, którzy próbują podporządkować swoje życie rzekomej nieuchronności, by w bardziej lub mniej świadomy sposób uciec od odpowiedzialności. Sadzą, że jeśli to, co ich spotyka, jest z góry ustalone i nie mają na to wpływu, nie jest ich winą również zło, które popełniają. To mniej więcej ten styl myślenia. Istnieje natomiast przeznaczenie w sensie: przeznaczony do... Wszystkie rzeczy, które masz w domu, czemuś służą. Fotel jest przeznaczony, by na nim siedzieć, lodówka, by chłodzić pokarmy i w ogóle dom jest przeznaczony, by w nim mieszkać. Przeznaczenie tych rzeczy określił konstruktor już na etapie ich projektowania, a sposób użycia zamieścił w instrukcji. Jeśli daną rzeczą posługujemy się zgodnie z instrukcją, najczęściej służy nam długo i wydajnie. W tym sensie przeznaczenie istnieje.


Czy można w ten sam sposób myśleć o ludziach? Czy ludzie również są przeznaczeni do...? Jak najbardziej tak, a odpowiedzi, do czego są przeznaczeni, należy szukać u ich Konstruktora, którym jest Bóg. Robert Kubica dobrze wie, że samochód formuły 1 jest w stanie jechać 300 km/h tylko po torze wyścigowym, ale gdyby taki samochód wyjechał na zwykłą drogę, szybko by się rozbił, bo zwykła droga nie jest idealnie równa. Na torze wyścigowym taki samochód nie ma sobie równych, tam może wykorzystać wszystkie swoje możliwości i gdyby mógł być szczęśliwy, to tylko tam. Podobnie jest z ludźmi. 1.

Ja spotkałem. Moja wychowawczyni ze szkoły średniej, a kończyłem technikum samochodowe, nie tylko nauczyła nas języka polskiego, ale dużo, dużo więcej. Przede wszystkim wprowadziła nas w świat wartości, takich jak: uczciwość, ofiarność i odpowiedzialność, i wiele innych. Bóg wybrał dla ciebie najwłaściwszą drogę i jeśli będziesz Go pytał, da ci odpowiedź – jaką. Jednocześnie Bóg szanuje twoją wolność, więc decyzja należy do ciebie, ty sam decydujesz, na jaką drogę wyjedziesz, tylko wybieraj mądrze, by się nie okazało, że bolidem F1 jedziesz przez las. ■ Franciszkańskie Dni skupienia 2014 Niepokalanów Lasek 17-19 stycznia 14-16 lutego

Bóg, stwarzając każdego z nas, przeznaczył, tzn. wybrał dla nas konkretną drogę, jest to droga powołania. Każdy człowiek jest inny, każdy ma inne zdolności, talenty, charakter, upodobania itd. Stąd również nasze powołania są różne. Mam nadzieję, że spotkałeś na swojej drodze np. nauczyciela z powołania.

Białystok 10-12 stycznia 7-9 lutego Więcej informacji na: www.dniskupienia.info.pl

2.

Ojcowie Franciszkanie przyjmują kandydatów na kapłanów i braci zakonnych Franciszkański Ośrodek Powołań ul. Teresińska 32 96-515 Teresin Franciszkańskie Dni Skupienia, Niepokalanów Lasek, październik 2013 r. 1. Adoracja Najświętszego Sakramentu, 2. Spotkanie z gościem

www.barka.franciszkanie.pl barka@franciszkanie.pl

Pójdź za Mną • styczeń 2014 • Rycerz Niepokalanej • 27


Rozmowy bez słów O. Ignacy Kosmana OFMConv

Miłość nie jest mrukiem ani gderliwą babą w chałupie. Miłość jest słowem, przez które wszystko się stało, co się stało: i życie, i światło. I człowiek się stał. I oni się stali jednym ciałem. Współczesny świat pełen jest słów. Media sprawiają, że z jednej strony jesteśmy blisko siebie poprzez słowo, obraz; z drugiej jednak, epatowani mnóstwem nieweryfikowalnych informacji oddalamy się od siebie. Nie wierzymy już słowom ani obrazom. Nie sposób bowiem zweryfikować mnogości wiadomości, które przetaczają się przez ludzką świadomość każdego dnia. Brakuje dystansu, czasu na refleksję, i ludzie często nie wytrzymują tego naporu słów. Wpadają w stan zobojętnienia. Jak u Szekspira „słowa, słowa, słowa...” także i w życiu małżeńskim nie zawsze muszą oznaczać dialog. Rozmowa ciszy

Są wszak takie rozmowy bez szumu słów, niewypowiedziane. Pomyślane i ukryte gdzieś w „środku”, w sercu żony, męża. I dziwna rzecz: są one przez to nie mniej zrozumiałe. Przeciwnie. Są jeszcze bardziej wyraźne, dobitne, prawdziwe. Wymowne. Widziałem kiedyś taką rozmowę. Widziałem, bo nie sposób było usłyszeć słów. Dwoje jubilatów, w podeszłym już wieku, spacerowało po parku. I niewiadomo, kto kogo prowadził, kto komu był podporą: szli wszak wsparci o siebie nawzajem. Usiedli zmęcze-

Fot. J. Freeman-Woolpert

Jak dobrze Jestem z tobą tak mi serce bije myślałem człowiek nie ma serca. (T. Różewicz, Jak dobrze)

ni na ławce. Przypatrywały się im drzewa i ptaki. Z zaciekawieniem spoglądali na małżeńskich seniorów wczorajsi narzeczeni i zakochani bez ślubu żadnego. Ci trzymali się za ręce jak ongiś, gdy z bijącym sercem szli przedstawić się rodzicom i obwieścić, że oto Duch Święty ocienił ich serca miłością. Wtedy również, idąc o ileż bardziej żwawym krokiem, rozmawiali jedynie dłońmi. Trzeba czasami pomilczeć we dwoje wobec rozgadanego świata, zawistnych sąsiadów i tak zwanych przyjaciół, którzy są z nami zwykle do Wieczerzy Pańskiej, a zaraz potem w Ogrójcu życia uciekają chyłkiem do miasta, do swoich zajęć. Małżonkowie trwali na ławce w cieniu. Bez apostołów. Judasz się powiesił, inny uciekł bez odzienia, a waleczny Piotr czekał między drzewami, aż odejdą żołnierze. Zostali sami.

28 • Rycerz Niepokalanej • styczeń 2014 • Rodzina, małżeństwo i życie


Nikt im nie przeszkadzał. Rozmawiali bez słów. Każde słowo było zrozumiałe. Dojrzałe. Taka to była rozmowa męża z żoną, w parku w Rymanowie... Bez słów. Nawet bez spojrzeń w oczy. Patrzyli przed siebie, w tym samym kierunku, żeby się nie potknąć o kamień ludzkiej zawiści... Od sakramentalnego „tak”, aż po grób

Dojrzała miłość karmi się rzeczywistością, a nie urojeniami. Nie jest czarem, powabem, urokiem: wszak ten ostatni kojarzy się z rzucaniem uroku... Miłość to długa rozmowa: od sakramentalnego „tak” aż po grób. To taka długoletnia próba poznania drugiego człowieka od wewnątrz. To zgoda na jego „ja”, ale i staranie, by osiągnął pełnię „my”. Dojrzała miłość nie ma nic z egzekutora. Niczego nie wymusza, nie nakazuje. Nie jest gadatliwa, choć przecież bez słów się nie obejdzie, choćby nawet takich niewypowiedzianych, milczącego tete a tete z dłonią w dłoni na ławce w parku, w kościele, w domu. W tej cichej rozmowie, bez słów, w szkole – wszak siedzą w ławce – miłości, w której liczą się wyłącznie wartości trwałe i umiejętność odporności na rozczarowania, uczą się wciąż wybierać i rezygnować, być wolnym i zarazem zależnym. Bo kto dojrzewa w miłości, nie wzdraga się przed rozsądną zależnością od drugiego. To sprawia, że łączy się z nim we wspólnym zadaniu: buduje razem wspólny dom. Uczy to niekłamanej pokory i umiejętności korzystania z pomocy drugiej strony. Uczy wdzięczności za pomoc, wszak pomoc jest najpiękniejszym słowem, „wyrazem” miłości. Te słowa niewypowiedziane, milczące – mają ogromną moc: dzięki nim małżonkowie są w stanie przezwyciężyć wrodzony egoizm, zapomnieć o sobie, dać siebie mężowi, żonie; zaangażować się w niego, w nią. W istocie, niczym poeta, wypływają „na suchego przestwór oceanu”. Ich miłość „nu-

rza się w zieloności” życia, „śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi” omija „koralowe ostrowy burzanu”. W tej ciszy słyszą, jak motyl kołysze się na trawie, jak pulsuje krew pod skórą i brzmią słowa wciąż te same.... „Kocham cię”. To nie jest przypowieść naprędce ułożona przez odpustowego kaznodzieję. To opis wydarzenia, które przeszło niezauważone przez nikogo. Parafrazując słowa wieszcza, można by w takiej ciszy, gdyby tak ucha natężyć, usłyszeć głos Miłości: szmer łagodnego powiewu, o którym zaświadczają zgodnie Eliasz i Apostoł: „bo Bóg jest miłością”, a miłość Jego jest cicha. Łatwo ją zakrzyczeć... Słuchaj...

Słuchajmy siebie nawzajem. Słuchajmy, jeśli nawet ten ktoś nic do nas nie mówi. Istnieje w miłości dialog tajemniczy, któremu niepotrzebna jest werbalizacja. Prawdziwa miłość nie potrzebuje długich deklaracji. Wyraża ją zwykle proste, szczere: „Kocham cię”. „Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą”. Nie rozmieniajmy wielkich słów na drobne, nie zamieniajmy dialogu na wielosłowie. Owszem, potrzebne są słowa w dialogu. Problem nie tkwi w wyrażaniu słowami naszych myśli i uczuć, ale w zagadaniu lub w zagłuszeniu miłości. Miłość nie może być tematem „czczej gadaniny”. Warto czasami trochę pomilczeć we dwoje. Warto zatrzymać się, rozglądnąć, posłuchać. Stójmy! – Jak cicho! – Słyszę ciągnące żurawie, Których by nie dościgły źrenice sokoła; Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie, Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła, W takiej ciszy! – tak ucho natężam ciekawie... Że słyszę głos tej ciszy. – Miłość tak mię woła! Zawsze. Na wieki. ■

Rodzina, małżeństwo i życie • styczeń 2014 • Rycerz Niepokalanej • 29


Efektywne ojcostwo Rozmowa z dr. Dariuszem Cupiałem, pomysłodawcą i koordynatorem inicjatywy Tato.Net. Obecnie w domach często mamy taką sytuację, że dzieci są wychowywane tylko przez matki, przez kobiety. To samo dzieje się w szkołach. Jest duży deficyt ojcowskiego autorytetu, ojcowskiej obecności. I ten deficyt przekłada się na kolejne problemy. Potrzeba ojca jest potrzebą wielu synów i córek. Jest również potrzeba, żeby ci mężczyźni, którzy są już rodzicami i uczestniczą w takich spotkaniach, mogli się rozwijać w swoich kompetencjach. Czy we własnej rodzinie, jako ojciec, odczuwał Pan potrzebę, żeby pokazać, kim powinien być tato?

Skąd pomysł i inspiracja do prowadzenia tego typu inicjatyw? Dariusz Cupiał: Istnieje pewna dysproporcja inicjatyw pomiędzy tymi, które podejmowane są na rzecz matek, a tymi na rzecz ojców. Jest sto różnych szkół karmienia piersią, szkół rodzenia, w większości adresowanych do mam. Część z nich jest też adresowana do obojga rodziców. Natomiast bardzo rzadko są programy poświęcone byciu rodzicem skierowane do ojców. Ta inicjatywa jest pierwszą na taką skalę, która wychodzi naprzeciw potrzebie odkrywania ojcostwa przez mężczyzn. Żyjemy w takich czasach, kiedy to potrzebujemy zdobywać różne kompetencje. Niegdyś była to właśnie rola ojców: wychowywać i uczyć, przygotowując do bycia mężem i ojcem swoich synów. 30 • Rycerz Niepokalanej • styczeń 2014 • Rozmowa

DC: Wszyscy mają taką potrzebę. Formuła inicjatywy Tato.Net jest formułą konkretnie zorientowaną na wspieranie i odkrywanie ojcostwa wśród mężczyzn i jest skierowana do wszystkich mężczyzn, w każdej sytuacji, będących zarówno ojcami rodzin pełnych, wielodzietnych, zastępczych czy adopcyjnych; do ojców, którzy są wdowcami, którzy są po różnych przejściach, samotnie troszczących się o swoje dzieci. W różnych sytuacjach mężczyźni stają się ojcami i potrzebują wsparcia, inspiracji, zachęty. To się dzieje właśnie na spotkaniach takich jak to forum. Czy z perspektywy lat, kiedy patrzy Pan na początki tych działań, widać jakieś konkretne owoce inicjatywy Tato.Net w Polsce? DC: Klimat wokół tematu ojca ociepla się, zarówno w odbiorze samych mężczyzn, jak i w odbiorze innych instytucji, mediów oraz takich instytucji jak szkoły, Kościół, samorządy – tutaj są też obecni przedstawiciele sa-


morządów. Nawet takie instytucje jak Senat powracają do tych tematów, co też nas bardzo cieszy. Przypuszczamy, że w jakimś stopniu jest to wpływ takich właśnie systematycznie podejmowanych wysiłków przez środowisko Fundacji im. św. Cyryla i Metodego, które dało początek inicjatywie Tato.Net. Jakie są oczekiwania po tym spotkaniu? Może jest jakiś zarys planów na najbliższy czas? DC: Naszym celem jest dać ojcom dostęp do faktów. Ojcowskie fakty to wyniki badań oraz wiedza dotycząca znaczenia ojca w życiu dziecka. Nie wszyscy ojcowie mają taką wiedzę, a tutaj mogą ją uzyskać. Drugim obszarem, którym służymy, jest budzenie świadomości aktualnych zagrożeń, które stoją przed rodziną i które stają się pewną barierą w wykonywaniu ojcowskich powinności. Ta sytuacja dramatycznie się zmienia, dlatego też owa świadomość wymaga aktualizacji. Trzeci obszar wyposażenia i wsparcia to rozwiązania. Wielu ojców ma rewelacyjne pomysły, stąd też chcemy dać sobie nawzajem akces do tych rozwiązań. Dziękujemy za rozmowę. ■ Międzynarodowy Rok Rodziny

Fot. M Gmitruk

Organizacja Narodów Zjednoczonych ogłosiła 2014 r. Międzynarodowym Rokiem Rodziny. Planowane są spotkania w Dausze, Brukseli, Nowym Jorku i Warszawie. Będą one poświęcone rozwojowi struktur rodzinnych, propagowaniu przyjaznej dla rodzin polityki ustawodawczej oraz problematyce biednych rodzin. Abp Francis Assisi Chullikatt, wysłannik Stolicy Apostolskiej przy ONZ, wezwał społeczność międzynarodową do większego wsparcia dla rodziny i przyjęcia życia. Rozmowa • styczeń 2014 • Rycerz Niepokalanej • 31


Powinna nie żyć Teresa Nowak

– Swoje istnienie zawdzięczam lekarce, która ponad wszystko kocha życie – wspomina nie bez wzruszenia kamieńska sopranistka Małgorzata Oliwiecka-Stankiewicz. – Gdy się urodziłam jako mikroskopijny wcześniak, zostałam przez odbierającego poród medyka odstawiona na parapet. W jego rozumieniu nie nadawałam się do samodzielnego życia. Byłam przeznaczona do unicestwienia. Małgosia, śpiewając swoim silnym, bardzo przejmującym głosem Ave Maria w nawie

kamieńskiej konkatedry, wzrusza nawet zupełnie nie znających się na pieśni kościelnej. Sopranowy głos niewielkiego wzrostu artystki unosi się nad zasłuchanymi i chce dowieść, jak bardzo godna jest miłości Matka Boża. W tym czasie utalentowana wokalistka myślami biegnie do nieżyjącej już swojej matki Ireny, a może też wyraża wdzięczność Bogu za uratowanie życia przed 30 laty przez lekarkę Danielę Matkowską... Dynamizm życia, przedsiębiorczość i ukochanie muzyki koś-

32 • Rycerz Niepokalanej • styczeń 2014 • Rodzina, małżeństwo i życie


cielnej czyni Małgosię osobę nieprzeciętnie aktywną. A przecież – aż trudno sobie wyobrazić – mogło jej nie być. Urodziła się 11 października 1983 r. jako 6-miesięczny wcześniak, w 27. miesiącu ciąży. Było to raczej poronienie niż poród, a swoim wyglądem była podobna raczej do ludzkiego embrionu niż noworodka. Małgosia ważyła 410 g, a długość jej ciała wynosiła 34 cm. Nikt z obecnych na sali porodowej nie dawał nawet nadziei na przeżycie choćby jednej doby przyszłej śpiewaczce. Takiego zdania był lekarz-ginekolog, odbierający poród, który załamanej matce powiedział: „To dziecko nie przeżyje, bo przeżyć nie może”. A jednak wbrew lekarskim diagnozom dziewczynka przeżyła. Do szpitala została wezwana dr Daniela Matkowska, ówczesna Ordynator Oddziału Noworodków Szpitala Miejskiego w Świnoujściu, która z iście matczyną i lekarską troską zajęła się dzieckiem. Małgosię umieszczono w inkubatorze. W ciągu pierwszych czterech dni dziecko kilkakrotnie reanimowano. W trzeciej dobie życia waga dziewczynki spadła do 360 g. Leczono ją środkami przeciwkrwotocznymi i antybiotykami. Kilka razy przetaczano jej krew. Wreszcie stał się cud. Po blisko dwutygodniowej intensywnej terapii nastąpiła wyraźna poprawa jej stanu zdrowia. Dziecko zaczęło szybko przybierać na wadze. Po 12 dniach ważyło 620 g. Noworodek rozwijał się coraz lepiej. Po miesiącu życia ważył już prawie kilogram, a po dwóch miesiącach – 1,5 kg. Po trzech miesiącach troskliwej opieki ordynator Matkowskiej waga Małgosi wynosiła prawie 2,5 kg. To wtedy powinna się dopiero urodzić i wówczas została wypisana ze szpitala. Ustnie oznajmiono uszczęśliwionym rodzicom: „Małgosia jest szczególnym wyjątkiem, gdyż takie dzieci po prostu umierają”. Dr Matkowska skromnie dodaje: „Coś takiego zdarza się lekarzowi tylko raz w życiu.

Właściwie sami nie wierzyliśmy, że Małgosia oddycha. Nie mieliśmy wtedy takiego sprzętu jak teraz. Urządzenie wspomagające oddech skonstruowaliśmy sami... Widocznie oprócz personelu szpitala czuwała nad nami również Opatrzność Boża... Dziewczynka niczym nie wyróżniała się wśród swoich rówieśników. Rozwijała się prawidłowo. Jej mama Irena zawsze z dumą podkreślała: „To, że córka żyje, że jest zdrowa, zawdzięczamy dr Danieli Matkowskiej. To ona odchuchała naszą kruszynę”. Jako 16-latka wyróżniała się uśmiechem i pogodnym usposobieniem. Unikała palących i pijących. Przyjaźniła się z tymi, którzy szanują rodzinę. Na pytanie, co chciałaby robić w dorosłym życiu, zdecydowanie, ale uprzejmie odpowiadała: „Śpiewać, mieć dobrą pracę, założyć rodzinę. Być taką matką, jaką była moja mama”. Gdy Małgosia była zaledwie 4,5-letnim dzieckiem, zmarła jej mama. Owdowiały mąż Jan nie codziennie pamięta ten dzień: „Po 22 latach małżeństwa zostałem sam z trójką dzieci. Całkowicie się im poświęciłem. Nawet nie myślałem o powtórnym ożenku”. Małgorzata była organistką w różnych kościołach. 11 lat temu poznała Mariusza z Międzyzdrojów, którego również bez reszty pochłonęła muzyka kościelna. Pobrali się w kamieńskiej konkatedrze. Tutaj służą grą organową i rozmaitymi występami. Najbardziej szczęśliwi są ze swoich dwóch córek: Julii i Alicji. W rozmowach z dziennikarzami Małgorzata cieszy się, że spełniają się jej wszystkie dziewczęce marzenia: „Jestem wierzącą. Wiara w Chrystusa daje mi natchnienie do życia. Jestem przekonana, że to właśnie Bóg pozwolił mi przeżyć. Idę prowadzona przez Niego, służąc Kościołowi, rodzinie i ludziom, pragnącym poprzez śpiew i muzykę być lepszymi w niełatwym codziennym życiu”. ■

Rodzina, małżeństwo i życie • styczeń 2014 • Rycerz Niepokalanej • 33


Gustave Doré, Czerwony kapturek (1883)

Nie brak mi Nietzschego Marek Zambrzycki

Nie tylko chrześcijanie czytają Ewangelię i pozostałe Księgi. Ranga Pisma Świętego jest na tyle wysoka, że ciężko przejść wobec niego obojętnym. A zatem wertują jego karty nie tylko ci, którzy potrafią dostrzec w niej urok Dobrej Nowiny i nie tylko szukający Boga, ale i ci, których serca „nie grzeszą” dobrodziejstwem, a rozum roztropnością. A wśród nich i ci, którzy uwierzyli w myśl, która nieobca była również Nietzschemu: „Biblia, jak żadna inna książka, nie była chętniej czytana i żadna nie wyrządziła więcej zła”. I czytają. W jaki sposób? Czego w niej szukają? Prawdy o historycznych wydarzeniach? Wiary zdolnej reanimować półżywych? Wskazówek, co czynić? Nic z tych rzeczy... Świat wobec chrześcijaństwa

Świat zdaje sobie z tego sprawę, że Kościół jest jedyną siłą mającą potencjał do „dekonstrukcji” świata i panujących w nim zasad, do nazywania rzeczy po imieniu, do określenia przemocy przemocą, a ofiary ofiarą. Wreszcie 34 • Rycerz Niepokalanej • styczeń 2014 • Ojczyzna Polska

do wskazania prawdziwego Mesjasza. Dlatego świat dąży do perwersyjnej dekonstrukcji Kościoła. 2000 lat po Chrystusie, który odmienił ludzkie postrzeganie ofiar, prześladowanie – z otwartą, katowską przyłbicą – w krajach chrześcijańskich nie jest już takie proste. Na


pewno nie jest też skuteczne. Szatan znalazł nowe metody. Dzisiaj dokonuje swego dzieła destrukcji w całkiem innej masce. „Szatan pożycza język ofiar” – jasno wyłuszcza René Girard. Zły jest zmuszony na tak wyrafinowany krok po tym, jak Chrystus dowartościował „ofiarę” i postawił ją na pierwszym miejscu. Książę tego świata wmawia ludziom, że przyniósł im światło pokoju i bezpieczeństwa, wyzwolenie od biedy, ucisku i krzywdy. Mówi o niesprawiedliwości, prześladowaniu, o „wykluczeniu”. Przywdziewa kostium ofiary. Staje się trybunem ludu i rzecznikiem praw wykluczonych. Wmawia nam, iż jest „wypełnieniem nadziei mesjańskiej” – tej nadziei, która w historii wypełnić się nie może, a jedynie poza nią tylko i wyłącznie w osobie Jezusa Chrystusa. Owocem perfidii Antychrysta jest największe oszustwo religijne: pseudomesjanizm. Tkwiąc w jego logice, człowiek zaczyna wiązać swe zbawcze nadzieje z różnymi wytworami tego świata: abstrakcyjnymi ideami lub z konkretnymi ludźmi. Zaczyna pragnąć i wielbić dosłownie wszystko. Wszystko poza Bogiem. W konsekwencji ulega ułudzie „samozbawienia”. Żeby wytrwać na tej szalonej drodze, musi zdekonstruować Kościół, czyli zafałszować jego dotychczasowy obraz. Ale realna dekonstrukcja Kościoła nie jest możliwa bez dekonstrukcji jego wyjątkowej istoty: Ewangelii – opowieści o prawdziwym Mesjaszu. Innymi słowy: świat, dążący do zbawienia bez Boga, musi usunąć to, co nieustannie go niepokoi, dręczy i stawia niewygodne pytania. Dlatego szuka w Piśmie Świętym jednego: dekonstrukcji przesłania Chrystusa. Taki jest cel świata, gdy sięga po Pismo: rozmyć właściwy jego przekaz. Metody tego świata

Metod dekonstrukcji Kościoła jest wiele. Główną z nich jest dekonstrukcja Pisma

Świętego. Świat realizuje ją przy zastosowaniu dwóch technik. Jedni, nie bacząc na jedność i niepodzielność Biblii, wybierają sobie – jak w hipermarkecie – to, co im pasuje, do udowodnienia różnorodnych treści, pomijając całą resztę, która pozwala odczytać wybrany fragment we właściwym świetle. Możemy ich nazwać „cytatokradami”. Druga technika polega na bezpośredniej próbie przechwycenia osoby Jezusa i wtłoczeniu jej w swoją farmazońską naukę. Z racji jej zuchwałego charakteru osoby ją stosujące możemy określić mianem: „szopenfeldziarzy”. Cytatokradzież

Nietrudno znaleźć jej przykłady. Znaczną popularnością cieszą się różnorodne książki obiecujące możliwość błyskawicznego osiągnięcia szczęścia. Jedną z takich metod ma być „myślenie życzeniowe”, wpływające na podświadomość. Chcesz mieć suto zastawiony stół, jeździć najnowszym modelem mercedesa i mieć bufiasty portfel? To myśl ciągle o tym! Takie rady serwuje swym czytelnikom niejaki Murphy. Autor z wielką łatwością usypia krytycyzm i czujność czytelników poprzez „strzelanie” całą serią cytatów z Biblii, na czele z tym o „wierze, co góry przenosi”. Redukuje przy tym wiarę do narzędzia spełniania swych egoistycznych pragnień. Z wiary, która powinna być odpowiedzią na zaproszenie osobowego Boga, Murphy czyni karykaturę, twierdząc pośrednio, że jest ona jedynie kontaktem z własną podświadomością i w rezultacie formą samozbawienia. Zgrabnie zarekwirowany cytat doskonale spełnia w dziełach autora funkcję dezinformacyjną. „Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce. Jest on podobny do dzikiego krzaka na stepie, nie dostrzega, gdy przychodzi szczęście; wybiera Ojczyzna Polska • styczeń 2014 • Rycerz Niepokalanej • 35


miejsce spalone na pustyni, ziemię słoną i bezludną”. Ten fragment Murphego na pewno nie zainteresuje. Szopenfeldziarze

Co z nimi? Ich również nietrudno odnaleźć. Krótka kwerenda ogólnopolskiej prasy pokazuje, że niektórzy z nich są na tyle biegli w – niełatwej przecież sztuce czytania, iż potrafią nie tylko składając literki w zdanka, ale i rozczytywać się w myślach ludzkich, a nawet boskich. Inaczej nie potrafię wytłumaczyć słów Magdaleny Środy, która spróbowała nas oświecić i podzieliła się swymi przemyśleniami na temat ideologii, której wiernie posługuje: „Gdybym miała coś szybciutko powiedzieć na temat ideologii gender..., to powiedziałabym, że jej pierwszym wyznawcą był Jezus Chrystus”. Dodała także, iż ideologia wspiera postulaty chrześcijaństwa. Nie wiem, czy ten szczególny dar czytania każe jej pomijać rzeczową lekturę o Chrystusie, z której mogłaby się dowiedzieć, że dekonstrukcja obrazu kobiety nie leżała Mu na sercu. Wiem jedynie, iż była to nadto śpiesznie wypowiedziana myśl. Założę się też, że sformułowana została z całym rozmysłem. Bo i dostrzec w niej możemy hołd dla prawidła, pouczającego, iż „skoro nie można kogoś pokonać, to należy spróbować go zdekonstruować”. I takie są konsekwencje działań, tak Murphego, jak i Środy. Oścień dla ideologów

Dekonstrukcja nie jest zabiegiem skomplikowanym. Pokazują to zarówno pan Joseph, jak i pani Magdalena. Ich retoryczne igraszki są godne greckich sofistów. Nie mają za wiele wspólnego z prawdą, ale czyż nie są efektowne? 36 • Rycerz Niepokalanej • styczeń 2014 • Ojczyzna Polska

Ich siła tkwi w supozycjach. Środa wysyła proste komunikaty: Mam z waszym Jezusem wspólny cel. Nie jestem przeciwko Niemu. Myślę podobnie jak On. W wyrafinowany sposób suponują one, że ich autorka nie jest radykalna, a idee, które niesie swoją osobą, nie tylko mogą być strawne dla katolików, lecz są jakoby ideami samego Jezusa. Przykłady „dekonstrukcji” i „przejmowania” można mnożyć. A że fantazja niektórych nie opuszcza, to można się spodziewać, że przyszłość dostarczy nam jeszcze wiele kwiatków, takich jak choćby guru lewicy, szopenfeldziarz Slavoj Žižek: „W Nowym Testamencie najbardziej podoba mi się Jezus jako leninista”. Powinniśmy się temu dziwić? „Tak wielka tkwi w słowie Bożym moc i potęga – naucza Sobór Watykański II w konstytucji – ­ że jest ono dla Kościoła podporą i siłą żywotną, a dla synów Kościoła utwierdzeniem wiary, pokarmem duszy oraz źródłem czystym i stałym życia duchowego”. Nie powinny nas zatem zdumiewać próby „przejmowania” tej „podpory i siły żywotnej” przy pomocy kolejnych „kwiatków”, produkowanych przez kolejnych szopenfeldziarzy i cytatokradów. Zjawisko to pokazuje jedynie, jak wielki oścień stanowi Biblia w ciele dzisiejszych ideologów, pragnących być naszymi „zbawicielami”. Chcą zatem wyrwać ten oścień, aby beztrosko dalej kroczyć swą pogmatwaną drogą. Wprost nad przepaść, jak stado z biblijnej Gerazy. Przeto nie tylko chrześcijanie czytają Ewangelię i inne Księgi. Oprócz nich będą tacy, którzy spojrzą na jej literę. Będą patrzeć i nie widzieć. Czytać i nie rozumieć, żeby dalej bez niepokoju maszerować za swym pseudomesjaszem. Na szczęście nie tylko oni będą ją „pożerać”, lecz i ci, którzy głośno zawołają: Pan jest pasterzem moim. Nie brak mi Nietzschego. Murphego, Žižka, Środy et hoc genus omne („i wszystkich im podobnym”). ■


Żołnierz wyklęty O. Paweł Warchoł OFMConv

Patriota

Rotmistrz Witold Pilecki

Rotmistrz Witold Pilecki to jeden z bohaterów Polski, który walczył o jej niepodległość w czasach niemieckiego nazizmu oraz sowieckiego komunizmu. Dał się zamknąć na ochotnika do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Pobyt w nim był tylko „igraszką” wobec prześladowań, jakie zgotowali mu polscy komuniści w warszawskim więzieniu po zakończeniu II wojny światowej. Brytyjski historyk, prof. Michael Foot uznał go za jednego z sześciu najodważniejszych ludzi na świecie tamtych czasów.

Rotmistrz Witold Pilecki żył 47 lat. Został aresztowany 8 maja 1947 r. przez UB w Warszawie i osadzony w areszcie przy Koszykowej. Tam był przesłuchiwany przez ppor. Eugeniusza Chimczaka, najbardziej krwawego śledczego. Po pięciu dniach pobytu przewieziono go do więzienia przy Rakowieckiej, w którym napisał list do Dyrektora Departamentu Śledczego, prosząc, by nikt z jego towarzyszy nie był torturowany, gdyż całą odpowiedzialność bierze na siebie. Po śledztwie, w czasie którego sądzono także jego współpracowników, został skatowany i zamordowany. Oskarżono go o szpiegostwo, które było wielkim kłamstwem komunistów. Na miejsce stracenia został wyprowadzony 25 maja 1948 r. na rozkaz wiceprokuratora NPW Stanisława Cypryszewskiego i tam zamordowany strzałem w tył głowy. Nikt z rodziny nie dowiedział się o jego śmierci. Dopiero po 40 latach najbliżsi poznali prawdę. Pilecki został pochowany w bezimiennym miejscu, którym była Kwatera na Łączce w Warszawie, o czym dowiedzieliśmy się dopiero w 2013 r. W 2006 r. z okazji 62. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego pre-

Ojczyzna Polska • styczeń 2014 • Rycerz Niepokalanej • 37


zydent Polski Lech Kaczyński przyznał mu pośmiertnie Order Orła Białego. W 2013 r. na wniosek protestujących środowisk kombatanckich Minister Obrony Narodowej Tomasz Siemoniak mianował pośmiertnie rotmistrza Pileckiego na stopień pułkownika. Stolica czeka na jego pomnik, tym bardziej, że prześcignął ją już Kraków, Wieluń i Wrocław. W tym ostatnim mieście, na wykonanej na kształt czarnej żelaznej obrączki, unoszącej się na podwyższeniu z kamienia, będącej symbolem wierności Ojczyźnie, widnieje fragment listu napisanego przez Pileckiego w więzieniu w 1947 r. do nadzorującego jego śledztwo Józefa Różańskiego: „Bo choćby mi przyszło postradać me życie – tak wolę – niż żyć, a mieć w sercu ranę”. Żołnierz i bohater

Krótkie życie Rotmistrza związane było z wojskiem i obroną kraju. Z chwilą wybuchu I wojny światowej był założycielem zastępu harcerskiego, a później związał się z oddziałem kawalerii Samoobrony braci Władysława i Jerzego Dąbrowskich. W 1920 r. w czasie walk z bolszewikami zaciągnął się do 211. Pułku Ułanów Nadniemeńskich. Brał udział w wyprawie gen. Lucjana Żeligowskiego na Wilno. Gdy w 1939 r. wybuchła II wojna światowa, a jego dywizja została rozbita wraz z ułanami, zaciągnął się do partyzantki. Ukrywał się jako członek Tajnej Armii Polskiej, wykorzystując dokumenty por. Tomasza Serafińskiego. Podczas ulicznej łapanki pozwolił się złapać, skazując się tym samym na uwięzienie w Auschwitz, skąd przesyłał raporty oraz opracował plan zbrojnego uwolnienia więźniów, o który zabiegał w komendzie AK. Z niemieckiego piekła uciekł po dwóch latach i siedmiu miesiącach. Angażując się w konspirację, gen. Tadeusz Komorowski awansował go do stopnia rotmistrza w tworzonej organizacji „Nie”, w której zajmował się wywiadem i działaniami bojowymi. Uczestniczył w powstaniu 38 • Rycerz Niepokalanej • styczeń 2014 • Ojczyzna Polska

warszawskim jako dowódca 2 Kompanii I Batalionu, broniąc nigdy nie zdobytej przez Niemców reduty na Woli. Po powstaniu przebywał w obozie przejściowym w Ożarowie, potem w jenieckim obozie Lamsdorf i w oflagu w Muranau. W 1945 r. wyjechał do Włoch, by zameldować się w II Korpusie Polskim gen. Andersa. Wrócił ponownie do Polski. Zdobył nawet kopie niekorzystnych dla Polski umów handlowych z Sowietami, raport o komunizacji szkół i o pogromie kieleckim. Komuniści chcieli go pojmać, gdyż był niewygodny dla ich działań. Gen. Anders proponował mu, by wyjechał na Zachód. Odmówił. Trwał na posterunku jako dobry żołnierz, ponosząc konsekwencje wiernej służby Ojczyźnie. Nie wystraszył się okupantów niemieckich, a potem polskich zbrodniarzy, którzy z Sowietami uzależniali Polskę od bezbożnej ideologii. Wiedział, że słuszna jest tylko służba najwyższym wartościom. Mąż, ojciec, katolik

Pilecki wyniósł miłość do Boga i Polski z rodzinnego domu. Nie mogło być inaczej, skoro jego dziadek za udział w powstaniu styczniowym stracił wszystkie dobra, a rodzina musiała wyjechać w głąb Rosji. Jego ojciec, wierny polskim tradycjom, nie dopuścił do rusyfikacji syna oraz rodzeństwa, wywożąc ich do Wilna. Matce zawdzięcza wiarę i zamiłowanie do literatury ojczystej wspólnie czytanych tekstów Trylogii Henryka Sienkiewicza. Był człowiekiem o niezwykle dobrym sercu i jednocześnie bardzo zdolnym. Malował obrazy, pisał wiersze, grał na pianinie i gitarze. W 1931 r. ożenił się z Marią Ostrowską, z którą miał dwoje dzieci. Tak bardzo je kochał, że wyruszając 1939 r. na wojnę spod szkoły w Krupie, postanowił zawrócić konia, by ucałować je oraz powiedzieć, że wróci za dwa tygodnie. Tak się jednak nie stało. Spotkał się z nimi dopiero po kilku latach, po wyjściu z więzienia w Auschwitz. Wówczas przeka-


zał im ważne przesłanie: „Kochajcie ojczystą ziemię. Kochajcie swoją świętą wiarę i tradycję własnego narodu. Wyrośnijcie na ludzi honoru, zawsze wierni uznanym przez siebie najwyższym wartościom, którym trzeba służyć całym swoim życiem”. To testament pozostawiony nie tylko dla rodziny, ale dla każdego, kto czuje się Polakiem. 7 maja 2008 r. potwierdził to Senat RP, który przyjął uchwałę w sprawie przywrócenia pamięci bohaterskiej postaci rotmistrza Witolda Pileckiego. Z treści uchwały wynika, że „jest godnym naśladowania wzorem Polaka”, a jego ścieżka życiowa stawia rotmistrza „wśród najodważniejszych ludzi na świecie i powinna stać się dla Europy i świata wzorem bohaterstwa oraz symbolem oporu przeciw systemom totalitarnym”. Uchwałę puentuje wezwanie, że „pamięć o nim powinna być jednym z elementów budujących zbiorową tożsamość Polaków”, gdyż „całe życie Witolda Pileckiego jest wzorem, jak żyć i jak – jeśli trzeba – umierać za Ojczyznę”. Jest symbolem całego pokolenia żołnierzy wyklętych, którzy stawali do walki z niemieckim i sowieckim okupantem. Jeśli ma się ostać jeszcze cywilizacja łacińska, Polska i Europa powinny przypomnieć sobie o prawdziwym bohaterze. Święty-męczennik

Życie Rotmistrza Pileckiego jest przykładem, że miłość do Ojczyzny wyrasta z miłości do Boga. Potwierdza podstawową prawdę o tym, by tak pięknie żyć, trzeba wierzyć. W więzieniu mówił swej żonie, by czytała książkę O naśladowaniu Jezusa Chrystusa Tomasza à Kempis, a w kościele w Krupie (obecnie Krupowo na Białorusi) wiszą namalowane przez niego dwa obrazy: Matki Bożej

Proces Witolda Pileckiego

Nieustającej Pomocy oraz św. Antoniego. To tylko małe czyny, ale potwierdzają jego miłość do Boga i kształt jego wielkości jako chrześcijanina. Rotmistrz Pilecki, wierny syn polskiej ziemi, służył najwyższym wartościom, wpisując się w szeregi tych rodaków, którzy wcześniej walczyli o niepodległy byt. Dał przykład troski o wiarę, wspólne dobro i nieustraszone męstwo, które nie pozwoliło mu chylić czoła oprawcom narodu i Kościoła. Uczy nas, byśmy wypełnili testament i w obliczu trudności nie chowali głowy w piasek. Także w naszych czasach musimy walczyć o biologiczne przetrwanie narodu i jego ducha. Możliwe jest to tylko wtedy, gdy złożymy dla dobra Ojczyzny wszystkie nasze siły i obowiązki, a nade wszystko wiarę w Boga i zaufanie Maryi. Czy Rotmistrz Pilecki nie powinien być przyszłym świętym-męczennikiem? Jest wszakże bohaterem Polski i świata oraz wiernym uczniem Jezusa Chrystusa. ■ Ojczyzna Polska • styczeń 2014 • Rycerz Niepokalanej • 39


Kronika MI Z Polski

14 września 2013 Stary Sącz Przy ołtarzu papieskim w Starym Sączu rozpoczęła się peregrynacja po diecezji tarnowskiej obrazu Jezusa Miłosiernego oraz relikwii św. Faustyny i bł. Jana Pawła II.

11-12 sierpnia 2013 Smętowo Graniczne Adoracja Najświętszego Sakramentu, Msza święta z homilią i modlitwa różańcowa wypełniły program spotkania modlitewnego MI, ofiarowanego w intencji Ojczyzny. Dalsze jej losy zostały powierzone Matce Najświętszej. Nie zabrakło też modlitwy za kapłanów, zakonników i misjonarzy, żyjących i zmarłych, za których ofiarowano Koronkę do Miłosierdzia Bożego. W środku nocy została odprawiona Droga Krzyżowa w intencji wynagradzającej za grzechy całego świata. Na modlitwie Anioł Pański proszono o pokój na świecie. Jezusa ukrytego w Hostii Świętej uwielbiały również dzieci i młodzież śpiewem pieśni eucharystycznych i modlitwami, prosząc, aby Bóg uchronił ich przed zakusami złego, 40 • Rycerz Niepokalanej • styczeń 2014 • Kronika MI

Fot. J. Hajduga

Fot. B. Stram

14 sierpnia 2013 Sanok W 72. rocznicę męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana w kościele franciszkanów odbyła się uroczysta Msza święta. Słowo Boże wygłosił gwardian o. Zbigniew Kubit. Mówił o życiu i działalności Założyciela MI. Rycerze ufundowali na ten dzień obraz przedstawiający o. Maksymiliana w celi śmierci.

a Matka Boża pomogła im zmienić otaczający zlaicyzowany świat. Na zakończenie adoracji ks. prob. Leszek Kozłowski powiedział: „Jezu, wysłuchałeś wszystkich naszych próśb, radości, trosk, a nawet przeżyć bardzo trudnych! Dziękujemy Ci za to”.

Stary Sącz, 14 września 2013 r.

Nawiedzenie potrwa do połowy 2015 r. Na placu zrobiło się niebiesko od przybyłych tu pocztów sztandarowych MI z różnych parafii. Po zakończonej Mszy świętej zarząd diecezjalny MI przekazał na ręce biskupa ordynariusza trzy maryjne ornaty i bieliznę kielichową na cele misyjne.


winno pobudzić nas do gorliwości w służbie Niepokalanej i przyczynić się do pogłębienia znajomości tego, czym jest dobra nadzieja”.

Oprócz wykładów uczestnicy spotkania napełniali się łaską Pana podczas wspólnych Eucharystii, adoracji oraz odmawiania Różańca świętego. Był też czas na wspólną radość przy domowych wypiekach z różnych stron Polski. 10 listopada 2013 Mielec Jubileusz 20-lecia powstania Rycerstwa Niepokalanej w parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Mielcu był okazją do świętowania i zastanowienia się nad dalszym programem działalności całej diecezjalnej wspólnoty MI. Na tę uroczystość przybył prezes narodowy MI o. Stanisław M. Piętka, który przewodniczył Mszy świętej. Ojciec Prezes przypomniał w homilii, że ziemskie życie człowieka jest pielgrzymką, drogą do niebieskiego Jeruzalem. W tej trudnej drodze wspiera nas Jezus, który nas umiłował i przez łaskę udzielił nam niekończącego się pocieszenia i dobrej nadziei. „Dzisiejsze, jubileuszowe spotkanie – mówił o. Stanisław –

Fot. J. Hajduga

Fot. J. Mickiewicz

25-27 października 2013 Harmęże Jesienne spotkanie liderów MI zgromadziło wyjątkowo dużą grupę rycerzy z południa Polski. Tegoroczne spotkanie przebiegło pod znakiem praxis. Organizatorzy próbowali dać odpowiedź na pytanie, w jaki sposób i w jakich obszarach powinni zaangażować się członkowie MI.

Mielec, 10 listopada 2013 r.

Na zakończenie o. Stanisław dodał: „Niech Rycerstwo Niepokalanej stanie się dla wszystkich pocieszeniem, realną i widoczną dobrą nadzieją”. Kaznodzieja podkreślił też ogromny wkład pracy w szerzeniu dzieła Niepokalanej Leszka Jaworskiego z Tarnowa, który niestrudzenie we wszystkie soboty i niedziele przez 23 lata wyjeżdża do rożnych parafii, aby głosić ideały Niepokalanej i św. Maksymiliana, włączając w szeregi MI nowych członków. Na zakończenie Mszy świętej odśpiewano Boże, coś Polskę, a po Eucharystii przybyli goście spotkali się na wspólnej agapie. Tu Prezes Narodowy podkreślił, że czas jubileuszu jest po to, aby „zastanowić się, jak pracować dla jak największej chwały Najświętszego Serca Jezusowego przez Niepokalaną, a ordery i odznaczenia będą w niebie”. Kronika MI • styczeń 2014 • Rycerz Niepokalanej • 41


Z Niepokalanowa EDeN 2013 Raz w miesiącu, z soboty na niedzielę, Apostolska Grupa Rycerska organizuje tzw. „EDeN”, czyli ewangelizacyjne dni nawrócenia. Dni te mają pomóc – poprzez rozważanie Bożego Słowa i adorację Najświętszego Sakramentu – zbliżyć się do Boga i otworzyć na łaskę nawrócenia. Obecnie podstawą rozważań jest Ewangelia według św. Marka, po których następuje całonocne czuwanie modlitewne. Spotkaniu towarzyszą uroczyste posiłki: wieczerza na wzór Ostatniej Wieczerzy oraz śniadanie na wzór Poranka Wielkanocnego.

Fot. br. M. Wojtak OFMConv

Październik i listopad 2013 W niepokalanowskiej bazylice, w kościele dolnym zostały wystawione obrazy Matki Bożej, które malował Andrzej Majewski. Na Święto Niepodległości została one przenie-

czenniku z Auschwitz, wiele osób oddaje swoje życie Niepokalanej włączając się w szeregi Rycerstwa Niepokalanej. W ubiegłym roku tak działających franciszkanów można było spotkać: w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie; w parafii Niepokalanego Poczęcia NMP w Ostródzie; w parafii

Przekazanie relikwii św. Maksymiliana, Sroków k. Kętrzyna, czerwiec 2013 r.

Podwyższenia Krzyża Świętego w Srokowie k. Kętrzyna; w sanktuarium maryjnym w Świętej Lipce; w parafiach Podwyższenia Krzyża Świętego, Ducha Świętego i katedralnej Niepokalanego Poczęcia NMP w Koszalinie; w seminarium duchownym diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. ■ Rekolekcje dla dzieci i młodzieży 27 stycznia – 1 lutego 2014

siona do bocznej nawy bazyliki, przy ołtarzu św. Maksymiliana. Autor mieszka i tworzy swe prace w Sztokholmie. Spotkanie ze św. Maksymilianem Od kwietnia 2013 r. franciszkanie z Niepokalanowa przybliżają osobę i dzieło św. Maksymiliana w różnych parafiach naszej Ojczyzny, a także zagranicą. Dzięki głoszeniu słowa świadectwa o św. Maksymilianie podczas Eucharystii, prezentację spektaklu „Męka św. Maksymiliana” i wystawę o Mę42 • Rycerz Niepokalanej • styczeń 2014 • Kronika MI

27 lutego – 1 marca 2014 Rekolekcje wielkopostne dla dorosłych 15-17 marca 2014 Zgłoszenia: Niepokalanów Lasek ul. Teresińska 32, 96-515 Teresin – z dopiskiem „Rekolekcje MI” e-mail: lasek@maryjni.pl www.lasek.niepokalanow.pl tel. 46 864 42 06


Rusza Konkurs Biblijny zuje do roku duszpasterskiego, który przeżywamy pod hasłem „Wierzę w Syna Bożego”. Wśród pytań konkursowych uczestnicy mogą spodziewać się także tych dotyczących wstępów do ksiąg, przypisów i komentarzy oraz słowniczka pojęć, które zawiera Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu – najnowszy przekład z języków oryginalnych (Edycja Świętego Pawła, 2009).

Już po raz 18. Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana” organizuje Ogólnopolski Konkurs Wiedzy Biblijnej. Wypracowana przez lata formuła, mająca na celu nie tylko sprawdzenie znajomości poszczególnych ksiąg, ale również formację biblijną uczestników, przyciąga każdego roku 30 tys. uczniów szkół ponadgimnazjalnych w całej Polsce. Uczynić pierwszy krok Pierwsze eliminacje przeprowadzane są w szkołach. Ich rejestracja odbywa się poprzez stronę internetową www.okwb.pl (zakładka zgłoszenie). W bieżącym roku szkolnym termin przystąpienia do Konkursu upływa 3 marca 2014 r. Etap szkolny w całej Polsce odbędzie się 18 marca. Otworzyć Pismo Święte Zakres wiedzy: 1 i 2 Księga Królewska oraz Ewangelia wg św. Marka. Tematyka edycji nawią-

Zmierzyć się z samym sobą Eliminacje diecezjalne odbędą się 9 kwietnia 2014 r. Może się do nich dostać troje zwycięzców z każdej szkoły. Troje najlepszych z każdej diecezji staje się uprawnionymi do udziału w ogólnopolskim finale Konkursu, który odbędzie się 2 i 3 czerwca w Niepokalanowie. Obok konkursowych zmagań organizatorzy troszczą się także o duchowy wymiar tego wydarzenia. Uczestnicy biorą udział w nabożeństwie Bożego Słowa, Mszy świętej i spotkaniach z ludźmi, dla których Pismo Święte jest rzeczywistą Księgą Życia. Na laureatów Konkursu czekają cenne nagrody; wśród nich zagraniczne pielgrzymki, upominki rzeczowe oraz indeksy na uczelnie wyższe w Polsce, na wybrane kierunki studiów, m.in.: dziennikarstwo, pedagogikę, filozofię, historię, teologię, kulturoznawstwo i inne. ■

www.okwb.pl

Patronat Rycerza Niepokalanej" • styczeń 2014 • Rycerz Niepokalanej • 43 "


Podziękowania

Matka Boża Pompejańska

M aryi Niepok alanej, św. M aksymilianowi i innym świętym

16 marca 2013, Wrocław Jerzy Arendt W sierpniu i wrześniu 1944 r. znajdowałem się na terenie Puszczy Kampinoskiej – byłem w kawalerii. Kiedy dogorywało już Powstanie Warszawskie i wojska niemieckie szykowały się do generalnego ataku na puszczę, opuściliśmy nasze stanowiska, aby przedostać się do Gór Świętokrzyskich. Nad ranem stanęliśmy pod Żyrardowem, gdzie doszło do ciężkiego starcia z Niemcami. Zostałem ranny w nogę. Kula naruszyła kość, tak że nie mogłem iść dalej. Koledzy z oddziału musieli mnie zostawić. Nie mieli innego wyjścia. Ponieważ był wieczór, Niemcy woleli zaczekać do rana z opanowaniem opuszczonego terenu. Czołgałem się po polach, aż wreszcie znalazłem stertę łętów od kartofli. Schowałem 44 • Rycerz Niepokalanej • styczeń 2014 • Podziękowania

się pod nią i zasnąłem. Obudził mnie warkot niemieckich czołgów. Zacząłem modlić się gorąco do Niepokalanej i Jej Syna. Prosiłem o ratunek. Wiedziałem, że gdy mnie Niemcy znajdą, zostanę rozstrzelany. Przypomniały mi się podziękowania składane przez różne osoby Matce Niepokalanej i opublikowane w „Rycerzu”. Postanowiłem, że gdy się uratuję, złożę Matce Niepokalanej podziękowanie. Pod łętami z kartofli leżałem kilka dni, gdyż przez cały czas biegali po polach Niemcy z psami. Słychać było ich okrzyki i strzały. Dopiero po trzech dniach jeden gospodarz, który bronował pole, wieczorem mnie stamtąd wyciągnął. Nie dziwię się gospodarzowi, że nie chciał wierzyć w to, co mi się przytrafiło, bo tego nie da się w żaden sposób po ludzku wytłumaczyć. To, że pies mnie nie wytropił jest wyłączną zasługą Matki Niepokalanej, którą gorąco o ratunek prosiłem. Następnego dnia, wczesnym świtem, odwiózł mnie ów gospodarz do szpitala, do Żyrardowa. Po drodze natknęliśmy się na patrol żandarmerii niemieckiej. Zatrzymali wóz. Zamknąłem oczy i poleciłem się Niepokalanej. Niemcy uznali mnie za nieżywego i kazali jechać dalej. Ze szpitala dostałem się do domu i w ten sposób wymknąłem się Niemcom. Jestem przekonany, że uratowałem się jedynie dzięki Niepokalanej. 1 lipca 2013, woj. podkarpackie Krystyna W. Dziękuję za łaskę krzyża i cierpienia w naszym życiu, a zwłaszcza w czasie 3,5-letniej ciężkiej choroby mamy. Z pomocą Bożą, oddaną posługą kapłańską i ludzką, dobrych lekarzy, pielęgniarek i innych osób daliśmy


radę jako rodzina w pielęgnacji mamy. Mama przeżyła dział neurologii, chirurgii, reanimacji, zmarła w domu. Podziękowanie składam również za ocalenie z wypadków, a zwłaszcza z bardzo ciężkiego wypadku, który przeżyłam ja i trzy inne osoby 18 grudnia 2012 r. 8 lipca 2013, Regensburg (Niemcy) Siostra Anna 16 maja 2013 r. udałam się do Sokółki, gdzie znajduje się cząstka Ciała Pańskiego ukryta w Najświętszym Sakramencie. Od kilkunastu lat cierpiałam na bóle kręgosłupa i ostry ból prawej nogi. Nie czułam prawego uda. Udo wydawało się martwe. W czasie długich bólów stosowałam różne leki, masaże, ale nic nie pomagało. Pewnego razu do moich rąk trafił miesięcznik, w którym znajdowała się Koronka do Jezusa Eucharystycznego. Zaczęłam ją odmawiać. Od tego czasu otrzymałam wiele łask. Największą łaskę otrzymałam od Jezusa Chrystusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie 16 maja w Sokółce. W tym bowiem dniu dostąpiłam łaski uzdrowienia z bólów kręgosłupa i nogi. Do dziś nie odczuwam żadnych dolegliwości. Za tę łaskę pragnę podziękować, dzieląc się moją radością. 14 lipca 2013, woj. świętokrzyskie Alicja S. Mój wnuczek Michałek urodził się w piątym miesiącu ciąży, ważył 753 g. Prośby kierowane do Matki Niepokalanej i Jej Syna Jezusa Chrystusa zostały wysłuchane. W intencji jego zdrowia zostały odprawione Msze święte w bazylice w Niepokalanowie. Była walka lekarzy i pielęgniarek o jego życie i długi pobyt w szpitalnym inkubatorze. Wszystko toczyło się dobrą drogą, rozwijał się prawidłowo. W wieku szkolnym Michał przeszedł operację wzroku. Operacja również udała się,

nie nosi okularów. Dobrze się uczy, zdał do II klasy gimnazjum, ma już 14 lat. Wszystko to zawdzięczamy Maryi i Jej Synowi. Nadal nieustannie prosimy o Ich opiekę nad nim. Sześć lat temu w mojej piersi wyczuwałam guzka. Z gorącą prośbą udałam się do klasztoru, prosząc o pomoc i ratunek. Nagle poczułam gorąco w piersi, a po paru dniach guz zniknął. Następnie przeszłam bardzo poważną operację kolana, która również udała się, chodzę bez kuli. Jestem głęboko przekonana, że Maryja od Cudownego Medalika to uczyniła. Noszę na szyi Cudowny Medalik i nie rozstaję się z nim od lat. 13 sierpnia 2013 Teresa Dubowska, psycholog 50 lat temu, w 1963 r. ojcowie paulini nie uzyskali zgody na wymarsz Warszawskiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę, która od 1711 r. wychodzi z ich kościoła. Pretekstem była panująca w Polsce ospa. Mimo to wyruszyliśmy. Przez całą drogę towarzyszyły nam milicyjne radiowozy. Z głośników wydawano polecenia do rozejścia się, straszono karami. Część ludzi zawróciła. Aby zmusić nas do powrotu, zawrócono wozy, które wiozły nasze bagaże. Zostaliśmy w tym, co mieliśmy na sobie. Pamiętam, że ludzie przyjmowali nas niezwykle życzliwie i udostępniali swoje mieszkania i łóżka. Księża szli w świeckich ubraniach. Pielgrzymowało czterech paulinów, a wśród nich o. Melchior Królik i o. Józef Płatek. Księża byli zasłaniani przez grupę. Nie nocowali na plebaniach, gdyż groziło to aresztowaniem. MO wyłapywała mężczyzn, spisywała, a potem wzywała na przesłuchania. Mieli sprawy w kolegium, dostawali kary. Wchodząc na Jasną Górę wprowadzałam z koleżanką małe dzieci. Szliśmy na początku, miałam wówczas 18 lat. Za tę łaskę wiary i ufności w trudnych latach dziękuję Bogu. Podziękowania • styczeń 2014 • Rycerz Niepokalanej • 45


Sierpień 2013, Szczecin Antonina

21 października 2013, Garwolin Elżbieta

Dziękuję Matce Najświętszej oraz bł. Janowi Pawłowi II za uzdrowienie z choroby tarczycy. W czasie badania USG stwierdzono, że cała tarczyca była zmieniona, oprócz tego były cztery guzy. Udałam się do kościoła Najświętszego Serca Jezusowego w Szczecinie i gorąco prosiłam, aby bł. Jan Paweł II wstawił się za mną do Matki Bożej, którą ukochał nade wszystko. Otrzymałam skierowanie na potrzebne badania. Z wynikami badań wróciłam do lekarza i okazało się, że tarczyca pracuje normalnie. Nie ma ani nadczynności, ani niedoczynności. Zostałam uzdrowiona.

Dziękuję Matce Bożej i bł. Janowi Pawłowi II za łaskę zdrowia. Siedem lat temu poważnie zachorowałam. Odwiedzałam wielu lekarzy, lecz żaden nie był mi w stanie pomóc. Pewnego wieczoru zaczęłam się gorąco modlić za wstawiennictwem Maryi i bł. Jana Pawła II. Chciałam żyć dla trójki moich dzieci. Modląc się, obiecałam, że jeżeli dostąpię tej łaski, to opiszę to na łamach prasy katolickiej. Następnego dnia poczułam się znacznie lepiej. Z każdym kolejnym dniem stan mojego zdrowia wracał do normy. Zostałam uzdrowiona.

8 października 2013, Warszawa Wdzięczna Małgorzata Od długiego czasu prosiłam o pracę dla mnie i dla męża. Któregoś dnia w kościele usłyszałam świadectwo osoby, która poprzez odprawienie nowenny pompejańskiej wyprosiła potrzebne jej łaski. Postanowiłam też skorzystać z tej szansy. Przyrzekłam Matce Bożej Różańcowej z Pompejów, że jeżeli otrzymam pracę, to napiszę podziękowanie do „Rycerza Niepokalanej”. Pod koniec trwania nowenny, 15 maja – w dniu św. Zofii – otrzymałam propozycję pracy, zaś 1 czerwca – w dniu dziecka (a była to sobota) – mój pracodawca zaproponował, abym rozpoczęła pracę 10 czerwca – akurat w dniu moich imienin. Również dziękuję Matce Bożej Różańcowej z Pompejów za pracę dla mojego męża, którą poprzez nowennę pompejańską wymodliła dla niego moja mama. 18 października 2013, woj. małopolskie Wdzięczna czcicielka Pragnę podziękować Matce Niepokalanej i bł. Janowi Pawłowi II za uzdrowienie mojego taty z guza złośliwego jelit. 46 • Rycerz Niepokalanej • styczeń 2014 • Podziękowania

2013, Gdańsk Marian Klejst Dziękuję Niepokalanej i Janowi Pawłowi II za ocalenie mnie z wypadku, któremu uległem 9 marca 2013 r. Przycinałem gałązki sekatorem i spadłem na zamarzniętą ziemię z wysokości około dwóch metrów. Poczułem ból i zanim straciłem przytomność, zdążyłem trzykrotnie zawołać: „O Jezu!”. Kiedy doszedłem do siebie, pomodliłem się i przyszedłem do domu, oddalonego o około 1 km. Była sobota, więc przychodnie były nieczynne. Wziąłem tabletki na uśmierzenie bólu, a do lekarza poszedłem dopiero w poniedziałek. Po wykonaniu prześwietlenia okazało się, że mam złamane żebro. Po miesiącu ból całkowicie ustąpił i nic mi już nie było. Chodzę, choć jestem już dawno emerytem i przeżyłem 78 lat. 2013, Końskie Czcicielka Maryi Dziękuję Bogu w Trójcy Jedynemu i Matce Bożej za uratowanie życia mojej siostry. Po świętach Bożego Narodzenia 2011 r. byłam w domu tylko ja i moje dwie młodsze siostry. Rano najmłodszej siostrze zaczęło się


dziać coś dziwnego: płakała z bólu, a jej ręce i nogi były wykręcone i sztywne. Wszystko to stało się w ciągu kilku sekund. Nigdy nie widziałam człowieka, który by tak cierpiał. Była jakby sparaliżowana, jej ręce i nogi wygięły się w nienaturalny sposób. W jednej chwili jej oczy opadły jakby w dół i widziałam tylko jej białą gałkę oczną. To było okropne, bałam się. Zdążyłam tylko spojrzeć na wiszący nad drzwiami w kuchni krzyż i zawołałam: „Boże, ratuj ją!”. Nigdy w życiu tego nie zapomnę. Zaledwie wezwałam pomocy Bożej, oczy siostry wróciły na swoje miejsce. Karetka zabrała ją do szpitala. Tam jej ręce i nogi wróciły do normalności.

6 kwietnia 2013 r. wybrałam się do Wałbrzycha do kościoła na Mszę świętą wieczorną. Znajdując się na placu przykościelnym, dostałam okropnego bólu w klatce piersiowej, ale nie zorientowałam się, co to może być. Odbyłam jeszcze spowiedź, przyjęłam Komunię świętą, wysłuchałam Mszy świętej, a potem księża wezwali pogotowie. Badania wykazały, że był to zawał. Przeleżałam pięć dni w szpitalu. Później, gdy siostrzenica wypisywała mnie do domu, ordynator powiedział do niej, że pierwszy raz mu się zdarza, iż osoba po 90. przeżyła zawał. Bogu niech będą dzięki.

2013, Mieroszów Janina

Za liczne łaski: Barbara K.; Bronisława Sz. (woj. podkarpackie); Czcicielka Maryi; Czcicielka Najświętszej Maryi Panny; Elżbieta (Garwolin); Jadwiga Fojt (R.); Janina; Kazimiera S.; Maria; Maria Kajzer (Witów); Maria Miksiewicz (podkarpackie); Marzena Gmerek (Ostrów Wlkp.); Niegodna czcicielka (Małopolska); Pątniczka pieszej pokutnej pielgrzymki nocnej z Warszawy do Niepokalanowa; Rycerka Beata; Stanisława W. (Chałupki); Teresa D. (Siemień); Wdzięczna czcicielka (Olsztyn); Wierna czcicielka (Litwa); Zofia Romanowska (Pilona); Zuzanna Cz. (Gliwice). Za wyjście z nałogu: Córka; Małgorzata (lubuskie). Za łaskę macierzyństwa: Agnieszka; Babcia Janina. Za łaskę zdrowia: Stroskana matka (Radom). Za zdrowie: Czytelniczka (woj. podkarpackie); Elżbieta (Haczów); Jerzy Mierzejewski (podlaskie); Teresa (Wrocław). ■

Mając 18 lat, podczas niemieckiej okupacji, dostałam zakażenia krwi prawej części twarzy i ropa szła do mózgu, co w sytuacji braku leków i możliwości odpowiedniego leczenia oznaczało śmierć. Uratowała mnie modlitwa do Matki Bożej Bocheńskiej i Cudowny Medalik. Później dzięki archidiecezji krakowskiej dostałam z Rzymu lekarstwo na gojenie się pękniętej rany. Doznałam jeszcze wielu łask, jak np. zniknęły mi odrosty kostne na prawym biodrze podczas procesji Bożego Ciała w Zakopanem między trzecim a czwartym ołtarzem. Modliłam się bardzo gorąco do Jezusa ukrytego w Hostii Przenajświętszej, gdyż groziła mi operacja usunięcia tych odrostów. W 2011 r. w czasie badania wykryto u mnie guz w prawym oku. Wysłano mnie do kliniki onkologicznej. W czasie drogi modliłam się bardzo o dobry wynik badania i obiecałam, że podziękuję w „Rycerzu Niepokalanej”, gdy wynik będzie dobry. Piszę więc dziś, by podziękować Matce Najświętszej za łaskę uzdrowienia, bo oko okazało się zdrowe.

Ponadto dziękują:

www.dziekuje.rycerz.info Doświadczyłeś szczególnej łaski? Podziękuj za to na łamach "Rycerza Niepokalanej". Podziękowania • styczeń 2014 • Rycerz Niepokalanej • 47


wydawnictwo ojców fr anciszk anów niepok alanów ZAMÓWIENIA: tel. 46  864 22 08, 46 864 21 71 kontakt@niepokalanow.pl

wydawnictwo.niepokalanow.pl

Każde życie ludzkie jest potrzebne, bowiem Bóg jako dawca życia widzi w każdym stworzeniu piękno i dobro. Książka ukazuje, że zawsze niepełnosprawny pozostaje w pełni osobą, czyli konkretnym podmiotem praw i obowiązków, a więc pełnoprawnym członkiem poszczególnych społeczności. cena: 50,00 zł format: 143 × 203, s. 528, oprawa miękka

Człowiek jest najwspanialszym znakiem życia na ziemi. To jednak nie tylko zaszczyt, ale zobowiązanie i zadanie. Książka bp. Andrzeja Dziuby Służyć życiu podejmuje odważnie problematykę obrony życia, również tego, które jest niechciane czy odrzucone.

cena: 25,00 zł format: 143 × 203, s. 344, oprawa miękka

Przesyłka niestemplowana. T.P. OPŁATA POBRANA. Umowa Nr 07761/CP RH8/2010/S z Pocztą Polską S.A. z dnia 07.01.2011 r.  Nadano w UP Skierniewice 2.

Wydawnictwo Ojców Franciszkanów NIEPOKALANÓW, 96-515 TERESIN Polska - Pologne - Poland

Poradnik duchowo-pastoralny, pomocny każdemu, kto myśli, że z masturbacji nie można się uwolnić lub że nie jest ona niczym złym. Podpowiada środki do walki o czystość w drodze do wyzwolenia się z grzechu nieczystości. Definiuje nieuświadomione jej przyczyny oraz wskazuje na psychiczne i duchowe jej skutki. cena: 10,00 zł format: 120 × 165, s. 144, oprawa miękka

Książka jest próbą ukazania wartości przykazań Dekalogu w kontekście życia chrześcijan dzisiejszych czasów. Każdy rozdział kończy się stosowną modlitwą, by refleksja nad poszczególnymi przykazaniami znalazła swą konkretną odpowiedź w prośbie skierowanej do Boga. cena: 7,00 zł format: 120 × 165, s. 192, oprawa miękka


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.